walmarzec10, MEDYTACJE FRANCISKZAŃSKIE 1


Dobrzy ludzie. Listy św. Ojca Franciszka.

Czy duchowość Franciszkańska, czyli sposób przeżywania Boga, siebie, drugiego człowieka, świata i toczących się w nim wydarzeń w oparciu o religijne doświadczenie św. Franciszka jest zarezerwowana dla grona jego naśladowców w jednej z trzech rodzin zakonnych? Może ślady Franciszkowego rozumienia Bożej i ludzkiej rzeczywistości dałoby się od-naleźć także w innych historycznych i ludzkich kontekstach? Może jeszcze ktoś też tak myślał, modlił się i żył jak Franciszek, nawet jeżeli działo się to nieświadomie? Święty Franciszek zwykł pozdrawiać ludzi: Pokój wam, dobrzy ludzie.

Proponowany cykl rozważań jest właśnie próbą udzielenia twierdzącej odpowiedzi na wyżej postawione pytanie. Listy św. Ojca Franciszka, pisane do wybitnych postaci historycznych czy świata sztuki, do dobrych ludzi, wyrosły z fascynacji życiem, wiarą i myśleniem św. Franciszka. Jaka to radość, gdy da się odkryć w kimś innym, ważnym czy zwyczajnie pięknym, ślady tych samych religijnych i życiowych intuicji. Zapraszam do lektury.

Saint-Exupéry Antoine de (1900-1944), francuski pisarz. Studiował architekturę w École des Beaux-Arts. W latach 1921-1923 służył w lotnictwie wojskowym, następnie był pilotem lotnictwa cywilnego, m.in. linii Francja-Afryka oraz w Ameryce Południowej. Podczas wojny domowej w Hiszpanii korespondent prasy francuskiej. Od 1940 do 1943 przebywał w Ameryce. Zginął podczas lotu wywiadowczego w czasie II wojny światowej. W 2000 na dnie Morza Śródziemnego u wybrzeży Marsylii został odnaleziony wrak jego samolotu. W prozie opartej głównie na wątkach autobiograficznych, należącej do klasyki literatury współczesnej, głosił braterstwo wszystkich ludzi, potrzebę odwagi, prawości i moralnego obowiązku. Twórczość: powieści Nocny lot (1931, wyd. polskie 1933), Ziemia, planeta ludzi (1939, wyd. polskie 1957), opowieść poetycka Mały Książę (1943, wyd. polskie 1958), zbiór obserwacji i refleksji Twierdza (1948, wyd. polskie 1985), Carnets (1953), Lettres de jeunesse 1923-1931 (1953). W Polsce wydano także wybór Aforyzmy (1980).

List do Antoine deSaint-Exupéry.

Mounsier Antoine!

Możliwość czytania Pańskich utworów w oryginale, to jeden spośród wielu powodów, dla których jestem wdzięczny mojej mamie, donnie Pice, że zmuszała mnie do nauki j. francuskiego. Po dziś dzień lubię śpiewać chwałę Bogu w Pańskim języku ojczystym, mounsier Antoine. Zresztą w mych czasach, podobnie jak w Pańskich, znajomość j. francuskiego należała do dobrego tonu. W moim domu rodzinnym zawsze lubiało się Francję i Francuzów. Wieść o moim narodzeniu zastała mego ojca w Pańskiej Ojczyźnie właśnie, gdzie przebywał z jedną ze swych licznych wizyt handlowych; zawsze nazywał mnie mon petit Francais, mój mały Francuzik. Jego sympatii do Francji zawdzięczam też zmianę imienia. Na Chrzcie św. otrzymałem imię Jan, ojciec jednak uparł się, abym nazywał się Francesco.

Swojemu ojcu złożył Pan wspaniały hołd w słowach: To on nauczył mnie patrzeć śmierci prosto w twarz, bo sam nie spuszczał wzroku nigdy. Mój ojciec był z rodu orłów (Twierdza). Mój ojciec, Pietro Bernardone, kochał mnie na swój sposób. W dzieciństwie nie brakowało mi niczego. Kiedy w listopadzie 1202r znalazłem się wśród jeńców wtrąconych do lochów Perugii, po przegnanej bitwie, ojciec nie szczędził zabiegów ani pieniędzy, żeby mnie uwolnić. Po roku odzyskałem wolność. Zlitowano się nade mną, chorym, a i ojciec zapewne nie pożałował grosza. Nie zaakceptował jednak mojego nawrócenia i chyba nigdy się nie pogodził z decyzjami, jakie podjąłem. Pamiętam, jak z końcem stycznia 1206r (albo zaraz w pierwszych dniach lutego, nie pamiętam już dokładnie), gdy ojciec dowiedział się o moim pobycie przy kościółku św. Damiana, głęboko tym zdziwiony, i to raczej nieprzyjemnie zdziwiony, zebrał sąsiadów i przyjaciół i wybrał się do mnie z odwiedzinami. Już z daleka słyszałem ich kryzki. Czym prędzej schroniłem się w schowku wykopanym pod ziemię (no cóż, byłem młodzieńcem przewidującym. Nie sądziłem że ojciec łatwo pogodzi się z moją decyzją). Ukrywałem się przez cały miesiąc, opuszczając kryjówkę tylko dla zaspokojenia najpilniejszych potrzeb. Jadłem w całkowitych ciemnościach to, co od czasu do czasu przynosili mi po kryjomu dawni znajomi. Modliłem się ze łzami, aby Bóg odmienił serce mego ojca i abym mógł realizować to, co przyrzekłem Bogu. Choć w ukryciu i ciemnościach, czułem się jednak ogarnięty niewypowiedzianą radością, jakiej dotąd nigdy nie odczuwałem. W końcu, ożywiony wewnętrznym płomieniem, postanowiłem opuścić kryjówkę i - bezbronny - stanąć przed swoimi prześladowcami. Ojciec, jak było do przewidzenia, nie dał się udobruchać i uwięził mnie w lochu, w piwnicy naszego domu. Gdy musiał wyjechać, aby uporządkować ważne sprawy, matka uwolniła mnie z lochu. Ojciec, po powrocie z podróży, zmusił mnie, abym poszedł z nim do biskupa Asyżu. Nie czekałem, aż ojciec wygłosi swoją mowę oskarżycielską. Zdjąłem ubranie i rzuciłem je ojcu. Od tej chwili postanowiłem nazywać swoim ojcem Ojca Niebieskiego. Nie żywiłem jednak urazy do swego ojca. Zachowywanie Ewangelii oznaczało dla mnie także cześć dla ojca i matki. Czy kiedykolwiek zrozumiał, o co mi chodziło? Jeden Bóg wie.

Sporo miejsca w swych rozważaniach poświęcił Pan, mounsier Antoine, złu oraz metodom jego zwalczania. Twierdził Pan dosadnie: Jeśli pozwolisz, aby robactwo się rozmnożyło, rodzą się prawa robactwa (Twierdza). Słusznie dostrzegał Pan potrzebę zdecydowanego przeciwdziałania dopiero co rodzącemu się złu. Dlatego w Regule, którą raczył zatwierdzić mi Papież Honoriusz III 29 listopada 1223r, nakazywałem braciom: Jeśli jacyś bracia za podszeptem nieprzyjaciela [duszy] dopuszczą się grzechu śmiertelnego i jeśli idzie o taki grzech, którego odpuszczenie, zgodnie z postanowieniem braci, wymaga zwrócenia się do ministrów prowincjalnych, wspomniani bracia obowiązani są zwrócić się do nich jak najprędzej, bez zwlekania. Ministrowie zaś, jeśli są kapłanami, niech sami z miłosierdziem nałożą im pokutę; jeśli zaś nie są kapłanami, niech ją nadadzą za pośrednictwem innych kapłanów zakonu, jak wobec Boga uznają za lepsze (2Reg VII, 1-2). Mówiłem im także: I jeśli zauważą, że któryś z nich postępuje nie według ducha i nie według naszego sposobu życia, lecz według ciała, gdyby po trzecim upomnieniu się nie poprawił, niech na kapitule Zielonych Świąt doniosą ministrowi i słudze całego braterstwa bez względu na jakiekolwiek jego protesty. Jeśli zaś między braćmi znalazłby się gdziekolwiek jakiś brat, chcący postępować według ciała, nie według ducha, niech mu współbracia zwrócą uwagę i upomną pokornie i z miłością. Jeśli po trzecim upomnieniu nie chciałby się poprawić, niech go jak najprędzej odeślą do swego ministra i sługi lub dadzą mu znać. Minister i sługa niech postąpi z nim tak, jak mu się będzie najlepiej wobec Boga wydawało. (1Reg V, 4-6). Nakazałem również, by jeśli znaleźliby się bracia, którzy nie odmawialiby oficjum według reguły i chcieliby wprowadzić jakieś zmiany albo nie byliby katolikami, to wszyscy bracia, gdziekolwiek przebywają, spotkawszy któregoś z nich, obowiązani będą pod posłuszeństwem doprowadzić go do najbliższego kustosza tego miejsca, gdzie go znaleźli. A kustosz pod posłuszeństwem obowiązany jest strzec go pilnie we dnie i w nocy jak więźnia, aby nie mógł mu uciec, dopóki go we własnej osobie nie odda w ręce swego ministra. I minister pod posłuszeństwem obowiązany jest odesłać go przez takich braci, którzy będą go strzec we dnie i w nocy jak więźnia, dopóki nie przyprowadzą go do pana Ostii, który jest panem i opiekunem całego braterstwa, utrzymującym je w karności (Testament, 31-33). Obaj zapewne zgadzamy się, że pobłażliwość rodzi zwyrodnialców, natomiast dyscyplina to fundament rozwoju. Także Teologia Moralna Kościoła zaleca, by złu sprzeciwiać się już u jego samego początku.

Narratorowi zbioru Pańskich przemyśleń, zatytułowanego Twierdza, każe Pan wyznać: Dlatego czciłem przede wszystkim owe bóstwa zapomniane, którymi są dla człowieka cisza i powolność (Twierdza, str. 143). Ja także wierzyłem w moc milczenia, świadectwa roztropności, tak potrzebnej w służbie Bożej. Uczyłem braci: Błogosławiony sługa, który gdy mówi, nie ujawnia wszystkich swoich spraw w nadziei nagrody i nie jest skory do mówienia (por. Prz 29, 20), lecz przewiduje roztropnie, co powinien mówić lub opowiadać. Biada temu zakonnikowi, który dobra, jakich mu Pan udziela, chce ludziom okazywać słowami, by zdobyć uznanie, zamiast ukrywać je w sercu swoim (por. Łk 2, 19. 51), a innym ukazywać przez czyny. Otrzymuje on zapłatę swoją (por. Mt 6, 2. 5. 16), a słuchacze odnoszą mało korzyści (Np. XXI).

Pragnąłem, aby bracia zachowywali milczenie, do którego i Ewangelia zachęca, aby w każdej sytuacji unikali słów bezużytecznych, z których musieliby zdać sprawę w dzień Sądu (por. Mt 13,36). Jeśli zauważałem u któregoś z mych braci skłonność do niepotrzebnego gadania, surowo go upominałem. Mówiłem, że skromne milczenie strzeże czystości serca, że jest niemałą cnotą, skoro, jak mówi Pismo, życie i śmierć są w mocy języka (Prz 18,21). Chciałem także, aby wszyscy moi bracia wystrzegali się słów obelżywych i sprzeczek (por. 2 Tm 2, 14), aby starali się raczej, o ile Bóg da im łaskę, zachowywać milczenie. Żeby nie sprzeczali się ze sobą ani z innymi, lecz niech starali się odpowiadać pokornie mówiąc: sługą nieużytecznym jestem (por. Łk 17, 10) (por. 1Reg XI, 1-3) i nawet zaleciłem im to w pierwszej ułożonej przez mnie regule życia.

W innym swoim wspaniałym dziele: w Małym Księciu przypominał Pan wszystkim zabieganym i zapracowanym ludziom, nie mającym czasu dla najbliższych, że największe deklaracje nic nie znaczą, jeśli nie stoi za nimi czas, który poświęcasz temu, co kochasz. Jeśli więc nie poświęcasz czasu sobie, nie kochasz siebie. Pańskie słowa są mądrą przestrogą przed uleganiem pokusie robienia dla. Obecność przy kochanej osobie jest warta tysiąc razy więcej niż chaotyczna, nerwicowa działalność, która tak często jest ucieczką przed spotkaniem twarzą w twarz, przed trudną, może nawet bolesną, niemniej konieczną i uzdrawiającą rozmową. Sam starałem się mieć czas dla Boga, dla braci i dla siebie samego. Chciałem, aby i moi bracia doceniali czas. Mniej więcej połowę każdego roku przeznaczałem na modlitwę i kontemplację. Na mej ukochanej górze Alwernii trwałem na modlitwie i postach od uroczystości św. Michała do Bożego Narodzenia. Ubolewałem, że zbyt mało czasu i starań poświęciłem swemu ciału. Dlatego przepraszałem swego brata osiołka, czyli moje ciało, za brak należytych o nie starań.

Mówił Pan także: Dar to krążenie od jednego człowieka do drugiego. Jeżeli przestajesz dawać, niczego nie dałeś (Twierdza). Wychodziłem z założenia, ze zawsze można złożyć coś w darze. Ubogiej mamie dwóch mych współbraci wręczyliśmy pieniądze uzyskane ze sprzedaży jedynego posiadanego przez nas egzemplarza Pisma św. rozważałem nieustannie, jak sam Bóg nie przestaje nas nigdy obdarzać swoimi darami. Tak pisałem w Liście do Wszystkich Wierzących: Temu zaś, który tyle wycierpiał za nas, wyświadczył nam tyle dobra i wyświadczy w przyszłości, niech wszelkie stworzenie, które jest w niebie, na ziemi, w morzu i przepaściach, oddaje jako Bogu sławę, chwałę, cześć i błogosławieństwo (por. Ap 5, 13), ponieważ On jest naszą mocą i siłą, On sam jest dobry, sam najwyższy, sam wszechmocny, godny podziwu, sam przesławny i święty, godny chwały i błogosławiony przez nieskończone wieki wieków. Amen (2LW 61-62). Tych, którzy pragnęli dołączyć do naszej wspólnoty, uczyłem wyzbywania się wszelkiego przywiązania do świata, a następnie czynienia wewnętrznego daru z siebie samych. Nie przyjmowałem nikogo, kto nie wyzbył się wszystkiego, tak bowiem nakazuje Ewangelia.

Byliśmy przekonani, ze zawsze możemy coś ofiarować ubogim. Podczas naszego wędrowania, jeżeli napotykaliśmy biednych, proszących o wsparcie, dla miłości Bożej, nie mając niczego innego, odrywaliśmy część naszego przyodziewku, czasami odpruwaliśmy kaptur od tuniki, kiedy indziej rękaw, byleby tylko wypełnić słowa Ewangelii: Daj każdemu, kto cię prosi (Łk 6,30).

Zostawił Pan po sobie tyle mądrych przemyśleń. Pańska przedwczesna śmierć podczas II wojny światowej była wielką stratą nie tylko dla Francji ale dla całego świata. Wierzę, że cieszy się już Pan radością przyjaciół Boga.

Pański brat Franciszek.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
walmarz11, MEDYTACJE FRANCISKZAŃSKIE 1
walgru11, MEDYTACJE FRANCISKZAŃSKIE 1
wallist11, MEDYTACJE FRANCISKZAŃSKIE 1
walpaz11, MEDYTACJE FRANCISKZAŃSKIE 1
wallip11, MEDYTACJE FRANCISKZAŃSKIE 1
walkwiecien10, MEDYTACJE FRANCISKZAŃSKIE 1
walkwiecien11, MEDYTACJE FRANCISKZAŃSKIE 1
walluty11, MEDYTACJE FRANCISKZAŃSKIE 1
walwrzesien11, MEDYTACJE FRANCISKZAŃSKIE 1
walmaj11, MEDYTACJE FRANCISKZAŃSKIE 1
walczerw11, MEDYTACJE FRANCISKZAŃSKIE 1
walsty11, MEDYTACJE FRANCISKZAŃSKIE 1
konferencje bolewski medytacja chrzescijanska jako modlitwa
MEDYTACJA KIM JESTEM
Medytacja Vipassana, Medytacja
Sposob na wewnetrzny spokoj, MEDYTACJE
Medytacja relaksacyjna, PSYCHOLOGIA, Relaks
rodzaje pokus, medytacje do fundamentu

więcej podobnych podstron