walluty11, MEDYTACJE FRANCISKZAŃSKIE 1


Rozmowy na trzecie tysiąclecie.

W nowym roku kalendarzowym proponuję PT Czytelnikom Głosu nowy cykl zamyśleń. Są nim listy pisane do osób, które padły ofiarą tragedii które wydarzyły się w pierwszych latach nowego stulecia, albo do ludzi reprezentujących szeroko dyskutowane poglądy czy postawy. Proponowany cykl rozważań jest próbą spojrzenia na te wszystkie zjawiska w duchu Chrześcijańskim i Franciszkańskim, to znaczy nie potępiając, lecz próbując zrozumieć i wytłumaczyć wiarę Kościoła. Zapraszam do lektury.

O. Waldemar Polczyk OFM

Rozmowa z Olafem, ofiarą tsunami w Tajlandii.

To nie był Twój pierwszy wyjazd do Tajlandii. Porozumiewawcze uśmieszki, jakimi znajomi kwitowali Twe plany wakacyjne, ich aluzje co do wieku Twoich Tajlandzkich znajomych nie robiły już na Tobie większego wrażenia. Z czasem przekonałeś siebie, że nawet jeśli uciechy z których korzystasz w Azji są nielegalne, to nie Dopuszczasz się tych czynów w ojczystej Szwecji. Zresztą Tajlandzka policja nie bywa zbyt natarczywa wobec zamożnych turystów z Europy. Sporo Zainwestowałeś, Olafie, w ucieszenie Swego sumienia. Zacząłeś być hojny wobec Twych nastoletnich Tajskich przyjaciół po kłótni z pastorem w Twym rodzinnym Malmø. Nie Przypuszczałeś, że pastor, tak życzliwy wobec homoseksualistów i wyrozumiały dla zawierających powtórne małżeństwo, zareaguje tak emocjonalnie na Twoje urlopowe wspominki. Ty nie Rozumiałeś, jak można nie rozumieć, że człowiek jest wolny w zaspokajaniu seksualnych potrzeb, byleby nie było w tym przemocy, a pastor z kolei nie rozumiał, jak można nie rozumieć, że seks z nieletnim, w dodatku z bardzo ubogim, nieletnim, jest wstrętny. Twoje zdziwienie było szczere, bo gdy Opowiadałeś pastorowi o Svenie, Haraldzie, Gunnarze i kolejnych Twych prawdziwych miłościach życia, on tylko dobrotliwie się uśmiechał, mówiąc: Skoro obydwaj tego chcecie… W końcu Przestałeś w ogóle zaglądać do zboru przy Rangastrasse i to nie tylko dlatego, że pastor Nansen nas starość jakby usztywnił swoje stanowisko w sprawach moralności. W zborze zacząłeś odczuwać jakiś dziwny, nieokreślony niepokój. Nie Mogłeś zatrzymać wzroku na krzyżu, słuchanie Biblii zaczęło stawać się męczarnią i nawet kazania pastora Nansena, pełne apeli o powszechna tolerancję i głębokiej troski o zagrożone wymarciem gatunki zwierząt nie przynosiły Tobie ulgi.

Tak więc Sądziłeś, że płacone bez targowania się tysiące bahtów (bądźmy szczerzy, przy Twoich zarobkach to były sumy śmiesznie niskie) i obsypywanie przyjaciół gadżetami, czyni Twe rozrywki co najmniej moralnie obojętnymi… Nikomu nic do tego - Powtarzałeś sobie, gdy rzadko bo rzadko, ale jednak odzywał się jakiś wewnętrzny głos (którego za nic w świecie nie Chciałeś nazwać sumieniem, o którym Uczyłeś się na religii w szkole przy Scaniaplatz) dosypując szczyptę dziegciu do beczki miodu corocznych rozkoszy na wyspie Pulang. Miałeś na myśli oczywiście nikogo z ludzi, Panem Bogiem Przestałeś się bowiem już dawno przejmować. Właściwie to kiedy konkretnie? Na nauki konfirmacyjne jednak uczęszczałeś. Chciałeś zdać egzamin tym bardziej, że stryj Harald, podziwiany przez Ciebie bosman na tankowcu Graal obiecał Tobie podróż jachtem po Bałtyku. Zawsze Podziwiałeś stryja Haralda; z szacunkiem patrzyłeś na jego zwalistą sylwetkę, spracowane dłonie i ogorzałą twarz wilka morskiego. Szanowałeś go bardziej niż ojca, z którym matka rozwiodła się, gdy Byłeś jeszcze mały. W niedziele, po nabożeństwie głównym w zborze, stryj Harald zabierał Ciebie na lody, a mama na filiżankę cappuccino (gdy przebywał na lądzie stryj Harald nie opuszczał nigdy niedzielnego nabożeństwa w zborze przy Rangastrasse. Domyślałeś się, że stryjnie aprobuje rozwodu rodziców. Rzecz ciekawa: jemu jednemu nigdy nie Przyznałeś się, jak Spędzasz urlop i święta Bożego Narodzenia. Pamiętasz, jak w miarę, jak Zacząłeś stawać się młodzieńcem, jak określiłeś Swoja orientację seksualną (tak to się chyba nazywa, prawda?), stryj Harald zaczął patrzeć na Ciebie najpierw z lękiem, a potem z jakimś dziwnym bólem, choć przyznać trzeba, że nigdy z niechęcią. I choć ciągle Uważałeś, że nikomu nic do tego, to jednak coś kazało Tobie pofatygować się do zboru przy Rangastrasse na jego pogrzeb.

Olafie. Gdybyś choć raz odwrócił się, by zobaczyć twarze Twych Tajskich przyjaciół, po jakże czułym pożegnaniu (naprawdę nie Wyczuwałeś, jak jest udawane, czy też nie miało to dla Ciebie znaczenia?) gdybyś przynajmniej raz przeczytał na ich twarzach bezbrzeżną pogardę dla Ciebie, bogatego, rozpustnego Europejczyka. Gdybyś choć raz usłyszał ich palący bezsilnością płacz, bo gdzie dwunastolatek zdobędzie pieniądze na szkołę dla młodszej siostry, albo na lekarstwa dla matki? Gdybyś miał okazję choć raz być świadkiem, jak składają sobie przysięgę, że to już naprawdę ostatni raz, tym rozpaczliwszą, że i tak wiadomo, że następnych razy będzie jeszcze wiele… Tak, jestem przekonany, że wystarczyłby jeden raz, Byś zrewidował Swoje poglądy na moralną obojętność Twoich rozrywek. Ale Ty Olafie nie Obejrzałeś się, ani razu. Nie Obejrzałeś się do tyłu także wtedy, gdy o 1100 przed południem czasu środkowoeuropejskiego Wpatrywałeś się z wypierającym wszystko inne zdziwieniem w zmierzającą w Twoim kierunku ścianę wody. Czy na widok tsunami Zacząłeś jednak myśleć o Bogu? W końcu na lekcjach religii w szkole przy Scaniaplatz Dowiedziałeś się, że Pan Bóg stworzył m. in. wodę, morza, rzeki, jeziora… Czy Miałeś do Boga żal, że odbiera Tobie perspektywę długich jeszcze lat uciech w gorącej nawet zimą Tajlandii? Czy stanąwszy w ułamku sekundy w prawdzie swych czynów Czekałeś na najwyższy wymiar kary - na śmierć? Jeśli tak Sądziłeś, to nie podzielam Twego przekonania. Poprzedni przyjaciel Twego przyjaciela był zarażony wiadomym wirusem. Twoja choroba była, jak Rozumiesz, kwestią czasu. I chcę ze wszystkich sił wierzyć, Drogi Olafie, że będąc zmuszonym do przyczynowo-skutkowego powiązania Twej choroby z upodobaniami, którym Hołdowałeś, Wkroczyłbyś nas drogę tego, co Pani Svensen, nauczycielka religii w szkole przy Scaniaplatz nazywała nawróceniem, a co jej zdaniem (słusznym) przesądzało o byciu na zawsze z Jezusem lub z dla od Niego. Myślę sobie też Olafie, że Bóg jest nie tyle zainteresowany wymierzaniem człowiekowi kary za grzech (o to dba z nieubłagana konsekwencją sama natura), ile raczej stwarzaniem człowiekowi okazji do nawrócenia. Dlatego daleki Estem od upatrywania w tsunami, które nawiedziło wybrzeża Tajlandii w grudniu 2002r kary Bożej, choć powszechnie tak sądzi się w Twej Ojczyźnie, w Szwecji. Nawiasem mówiąc, wstrząśnięci tym, co się tam wydarzyło i śmiercią najbliższych, do Kościoła Luterańskiego wrócili Twoi dawni koledzy ze szkoły przy Scaniaplatz: Christian, Lena, Arvid. By był to powrót trwały! A Ciebie, Olafie, jest mi serdecznie żal. Smutno mi, że nie było Tobie dane stanąć wobec okazji odzyskania emocjonalnej wolności. W tym sensie tsunami było twoją tragedia. Tragedią nie chcianą przez Boga, do końca wierzącego w człowieka. Także w to, że dobro mogłoby zwyciężyć również w Tobie. Bo naprawdę mogło. Przynajmniej teoretycznie. A jeśli tamtego poranka Bożego Narodzenia 2002r, w tej jednej chwili Zrozumiałeś, jak bardzo zwyciężyło w Tobie zło i tegoż zła pożałowałeś? Nie chcę odpowiedzi na to pytanie. Niech do końca czasów pozostanie otwarte, w hołdzie nadziei, do której zawsze ma się prawo.

Twój brat Franciszek



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
walgru11, MEDYTACJE FRANCISKZAŃSKIE 1
wallist11, MEDYTACJE FRANCISKZAŃSKIE 1
walpaz11, MEDYTACJE FRANCISKZAŃSKIE 1
walmarz11, MEDYTACJE FRANCISKZAŃSKIE 1
wallip11, MEDYTACJE FRANCISKZAŃSKIE 1
walkwiecien10, MEDYTACJE FRANCISKZAŃSKIE 1
walkwiecien11, MEDYTACJE FRANCISKZAŃSKIE 1
walwrzesien11, MEDYTACJE FRANCISKZAŃSKIE 1
walmaj11, MEDYTACJE FRANCISKZAŃSKIE 1
walczerw11, MEDYTACJE FRANCISKZAŃSKIE 1
walsty11, MEDYTACJE FRANCISKZAŃSKIE 1
walmarzec10, MEDYTACJE FRANCISKZAŃSKIE 1
konferencje bolewski medytacja chrzescijanska jako modlitwa
MEDYTACJA KIM JESTEM
Medytacja Vipassana, Medytacja
Sposob na wewnetrzny spokoj, MEDYTACJE
Medytacja relaksacyjna, PSYCHOLOGIA, Relaks
rodzaje pokus, medytacje do fundamentu

więcej podobnych podstron