background image

Michael Becker (Jay Friedman website), Trouble with auditions Aug 11, 2006 

tłum. Łukasz Michalski 

 

76. Przesłuchaniowe problemy

                                       

Trouble with auditions

                   

 

Michael Becker, sierpień 2006

 

 
Na  estradę  wmaszerowałem  pewnym  krokiem:  Requiem  Mozarta,  Bolero,  Cwałowanie. 

Fragmenty,  w których  czułem  się  dobrze  i  wiedziałem,  że  zabrzmią  nieźle  w  moim  wykonaniu. 
Rozłożyłem, jak zwykle, moje rozgrzewkowe nuty. (Nie tylko dla przetestowania akustyki sali, też 
by  się  nieco  rozluźnić.  Komisja  przecież  słucha  też  dźwięków  rozgrzewki;  to  szansa  zagrania 
wspaniałym brzmieniem!). Wydawało mi się, że mam za sobą już wszystkie doświadczenia związane 
z przesłuchaniami, ale okazało się, że czeka mnie audycja najkrótsza w życiu. Zagrałem tylko dwa 
fragmenty, trwające w sumie jakieś 120 sekund. Myślę, że licząc czas od wejścia na rozegranie, całe 
moje  przesłuchanie  trwało  najwyżej  5  minut!  Słysząc  zza  ekranu  „dziękujemy”  (taki  eufemizm, 
delikatnie  wyrażający  zmęczenie  komisji,  mającej  już  dość  słuchania  100  puzonistów  grających  to 
samo i chcącej iść do domu), byłem szczerze przekonany, że dziękują mi za dobre wykonanie i chcą 
usłyszeć  następny  kawałek.  Kiedy  jednak  zapaliła  się  lampka  i  otwarto  dla  mnie  drzwi  na  scenę, 
domyśliłem się, że to już koniec. Ta historia, jak i wiele innych w mojej karierze, skłoniła mnie do 
zainteresowania  się  problemem  przesłuchań  i  do  szukania  sposobów  ulepszenia  tej  procedury. 
Zajmę się kilkoma takimi sprawami i zaproponuję kilka sugestii, które mogą pomóc w zwiększeniu 
szans dobrze wykształconych muzyków na przesłuchaniach do orkiestry. 

Swoją pierwszą audycję, w roku 1985, grałem mając zerową wiedzę na ten temat. Nie miałem 

żadnych oczekiwań, ani opinii związanych z przebiegiem takich konkursów. Wiedziałem tylko, że 
mam  przygotować  wypisane  na  liście  fragmenty,  oraz  kiedy  i  gdzie  mam  się  stawić.  Właściwie  to 
wszystko, o czym powinien myśleć ktoś stający do przesłuchania. Cała reszta jest nieistotna i może 
rozpraszać.  Im  bardziej  ktoś  jest  przygotowany  muzycznie,  tym  mniej  będzie  podatny  na 
zewnętrzne  zakłócenia.  Dla  zdrowia  psychicznego  i  kariery  osoby  egzaminowanej  istotne  jest 
jedynie  to,  że  może  ponosić  odpowiedzialność  tylko  za  jedno:  za  swoje  granie.  Reszta  jest  poza 
kontrolą. 

Pracując w orkiestrze, nie wykonujesz studiów orkiestrowych jednego po drugim. Odtwarzasz 

muzykę  w  trakcie  dzieła.  Musisz  umieć  dostosowywać  się  i  zmieniać  styl,  w  zależności  od 
muzycznych  kontekstów,  żądań  dyrygenta,  czy  propozycji  innych  wykonawców.  Dobre  sekcje 
z czasem  stają  się  coraz  lepsze;  nie  ustają  w  rozwoju  i  tężeją,  a  ich  członkowie  często  wzajem 
korzystają  ze  swych  zdolności  i  przymiotów.  Podobnie,  jak  dobre  relacje  międzyludzkie,  sekcje 
z biegiem lat mogą stawać się doskonalsze. Aby dostać pracę w konkretnej sekcji jakiejś orkiestry, 
zwykle  musisz  zagrać  wstępną  rundę  przesłuchań,  najczęściej  składającą  się  tylko  ze  studiów 
orkiestrowych.  Przypominam  sobie  tylko  kilka  przypadków,  gdy  w  pierwszym  etapie  słuchano 
utworu  solowego.  W orkiestrach  niemieckich  jest  na  odwrót,  tam  utwór  solowy  znajduje  się 
w pierwszej  rundzie.  Jeśli  wykonanie  nie  zyska aprobaty  komisji  to...  orkiestrówek  już  się  nie  gra. 
A gdybym  tak  zasugerował,  że  ludzie  powinni  się  żenić  już  po  pierwszym  10  minutowym 
spotkaniu,  oglądając  tylko  swoje  twarze  i  prawe  łokcie?  Przecież  to  absurd!  Wiele  relacji 
w orkiestrze trwa dłużej, niż małżeństwo; a nie zawsze są to związki z wyboru! Chcesz pasować do 
orkiestry,  to  bądź  dobry!  Jakby  to  wyglądało,  gdyby  wyniki  wszystkich  wydarzeń  sportowych 
ustalano  w  podobny  sposób?  Na  przykład,  podczas  finału  Wimbledonu,  gracz  miałby  prawo  do 
jednego  serwu,  raz  mógłby  odbić  z  woleja,  raz  bekhend,  raz  forhend  i  jeszcze  raz  nad  głową. 
Miałby  szczęście,  gdyby  udało  mu  się  to  wszystko  wykorzystać!  Jeśli  któreś  odbicie  trafiłoby 
w siatkę, to jego strata. W rzeczywistości tenisista może popełnić podczas meczu 50 błędów i grać 
dobrze  nadal,  a  nawet  wygrać.  Nie  namawiam,  by  na  każdym  przesłuchaniu  pozwalać  każdemu 

background image

Michael Becker (Jay Friedman website), Trouble with auditions Aug 11, 2006 

tłum. Łukasz Michalski 

 

zajmować  estradę  przez  3  godziny,  ale  zbyt  wielu  instrumentalistów,  kandydujących  na  jedno 
miejsce, jest przesłuchiwanych według modelu przedstawionego wcześniej. W wielu wypadkach ten 
proces  nie  pozwala  na  znalezienie  osoby  najlepiej  pasującej  do  sekcji.  Umożliwienie 
przeprowadzenia  pogłębionego  procesu  selekcji,  pomogłoby  zredukować  przypadki  muzyków, 
którym dziękuje się po okresie próbnym, nie zatrudniając na stałe. 

Oto kilka sugestii poprawiających procedurę przesłuchań. 
Komisja  powinna  składać  się  wyłącznie  z  przedstawicieli  tej  rodziny  instrumentów,  której 

audycja dotyczy, powiększona o dyrektora muzycznego. Na przykład blacha, drewno, smyczki etc. 
Jeśli będą uważali, że chcieliby mieć w komisji kogoś jeszcze, to trzeba to zostawić ich decyzji. 

Biorąc  udział  w  przesłuchaniach  po  obu  stronach  ekranu  zauważyłem,  że  jedną 

z niepokojących spraw jest nieprzygotowanie po stronie członków komisji. Często nie są zgodni, co 
do  tego,  jakie  granie  chcieliby  usłyszeć  od  kandydatów.  Należałoby  wcześniej  przedyskutować 
następujące  kwestie:  Co  jest  najważniejsze  dla  sekcji,  a  co  dla  orkiestry?  Jak  wybierzemy,  które 
wartości  są  najbardziej  istotne  dla  właściwej  decyzji,  czy  rozważania  konkretnego  muzyka? 
Ważniejsza  jest  muzykalność,  czy  precyzja?  Jak  możemy  porównać,  zważyć  te  elementy?  Jak 
zorganizować  w  czasie  przebieg  każdego  przesłuchania?  Jaką  wagę  dla  końcowej  oceny  mają 
wykonania  orkiestrówek,  utworów  solowych,  granie  w  sekcji  i  w  większym  zespole?  Ponieważ 
główna  część  naszej  pracy  to  granie  w  sekcji,  to  może  warto  nadać  większe  znaczenie  temu,  czy 
instrumentalista pasuje do grupy i jak w niej pracuje. Jest to szczególnie ważne przy konkursach na 
miejsce  wewnątrz  sekcji.  Dlatego  właśnie  tylko  sekcje  powinny  podejmować  te  decyzje.  Na  ogół 
grupy mają właściwe poczucie tego, co będzie dla nich dobre. 

Aby  poradzić  sobie  z  dużą  liczbą  uczestników,  przy  niektórych  przesłuchaniach  dzieli  się 

komisję.  W  większości  wypadków  nie  jest  to  dobre  rozwiązanie.  Kandydaci,  którzy  mieli  pecha 
i wylosowali  numery nieparzyste,  trafiają do  sali o  gorszej  akustyce,  niż  sala  koncertowa, w  której 
grają  pozostali.  To  sytuacja  niekorzystna  ogromnie.  Akustyka  odgrywa  olbrzymie  znaczenie  dla 
naszego  brzmienia  i  dla  sposobu,  w  jaki  do  grania  podchodzimy.  Jeśli  sala,  czy  pokój,  w  którym 
gramy,  jest  sucha,  możemy  forsować  dźwięk,  by  zrekompensować  brak  wybrzmienia,  powodując 
zmęczenie  albo  i  zniekształcenia  stylu  w  uszach  komisji.  Na  dodatek  dwie  komisje,  słuchające 
jednocześnie słuchające, mogą stosować zupełnie różne kryteria, decydujące o tym, kto przechodzi 
dalej,  a  kto  nie.  Na  skutek  braku  uzgodnień  celów  i  zasad  między  komisjami  ten  sam  kandydat 
może być wyeliminowany przez jedną komisję, a w ocenie drugiej mógłby awansować dalej. 

Niektóre orkiestry umożliwiają eliminacje kilkudniowe, by zmniejszyć całodniowe obciążenie 

i dać kandydatom więcej czasu; by mogli pokazać, jak grają, mimo początkowego zdenerwowania. 
Mniejsze orkiestry mogą mieć trudności z przejęciem tego zwyczaju z powodu kosztów opłacania 
komisji, choć w ostatecznie może się to okazać opłacalne, dla jakości podejmowanych decyzji. 

Innym  aspektem,  ujmującym  sensu  audycjom,  jest  brak  możliwości  zwracania  się  komisji do 

przesłuchiwanej osoby ze szczegółowymi prośbami. Zapewne jest to spowodowane koniecznością 
wysłuchania  wszystkich  uczestników.  Ale,  przy  mniejszej  liczbie  wykonawców  w  danym  dniu, 
byłaby  szansa  poproszenia  o  zagranie  czegoś  powtórnie,  albo,  co  jeszcze  ważniejsze,  o  zagranie 
czegoś  inaczej.  Podczas  prawdziwej  próby  ciągle  musimy,  na  żądanie  dyrygenta,  grać  coś  inaczej. 
Niestety, tę stronę badania kandydata zwykle pozostawia się do finału, wówczas jest więcej czasu na 
słuchanie. 

Orkiestry  powinny  działać  elastycznie,  zapraszając  ludzi  od  razu  do  półfinału:  dzięki 

osobistym  doświadczeniom,  nagraniom,  rekomendacjom  etc.  (Niektóre  orkiestry  zaczęły  już  tak 
działać). Do London Symphony znany muzyk może zostać zaproszony na okres próbny, a później 
objąć  dane  stanowisko.  Jaki  jest  najlepszy  sposób  na  stwierdzenie,  czy  ktoś  się  do  pracy  nadaje? 
Wykonywanie tej pracy. Tu dochodzimy do refleksji końcowych. 

background image

Michael Becker (Jay Friedman website), Trouble with auditions Aug 11, 2006 

tłum. Łukasz Michalski 

 

Dlaczego tak ważne jest wskazanie zwycięzcy w dniu przesłuchania? Niektóre orkiestry chcą, 

by  finalista  zagrał  też  próbnie  z  orkiestrą.  To  generuje  dodatkowe  koszty  dla  orkiestry  (podróż, 
zakwaterowanie),  ale  na  dłuższą  metę  opłaca  się,  prowadząc  do  pozyskania  instrumentalisty 
najlepiej  odpowiadającego  muzycznym  potrzebom  orkiestry,  jej  stylowi  komunikacji  i  sposobowi 
pracy. Powinna to być standartowa praktyka w przesłuchaniowej procedurze. 

W  przesłuchaniach  do  orkiestr  brałem  udział  przez  ponad  20  lat.  Przez  ten  czas  wiele  się 

nauczyłem o tym, jak zagrać audycję z sukcesem. Każde przesłuchanie było dla mnie lekcją nawet, 
jeśli nie od razu dało się to zauważyć. 

Musimy  zacząć  szukać  kreatywnych  sposobów  poprawienia  jakości  przesłuchań.  ASOL,  czy 

też AFM mogłyby się bardziej zaangażować w próbę stworzenia forum dla muzyków, którzy biorą 
udział  w  przesłuchaniach,  które  byłoby  miejscem  konfrontacji  z  kierownictwem  orkiestr.  Takie 
forum mogłoby też służyć orkiestrom, jako źródło pomysłów poprawiających jakość przesłuchań.     

Już  czas  zacząć  dyskusję  o  sposobach  pomocnych  stworzeniu  uczestnikom  przesłuchań 

bardziej  przyjaznej  atmosfery.  Proszę  by  każdy,  kto  ma  jakieś  sugestie,  komentarze,  czy  historie 
związane z przesłuchaniami, zechciał się nimi podzielić ze mną. 

Obecny system ma wady i w efekcie może odrzucać najlepiej wykwalifikowanych kandydatów. 

Generuje  poważne  koszty,  zarówno  dla  przesłuchiwanych  kandydatów,  jak  i  dla  orkiestr, 
pozyskujących  czasem  muzyków,  z  których  nie  do  końca  są  zadowolone.  Rodzi  się  pytanie:  Czy 
orkiestry gotowe są szukać kreatywnych sposobów poprawiających procedurę przesłuchań, czy też 
wolą, by wszystko zostało po staremu?    

 
Michael  Becker  jest  pierwszym  puzonistą  (principal)  Tucson  Symphony  Orchestra.  Wcześniej  grał 

w orkiestrach  Savannah  Symphony  i  Honolulu  Symphony.  Był  stałym  współpracownikiem  Chicago  Symphony 
Orchestra, z którą często nagrywał i wyjeżdżał na tourne. W podobny sposób współpracował z Detroit Symphony, 
London Symphony i „World Orchestra”. Prowadzi letni obóz muzyczny dla młodych muzyków, nakierowany na 
przygotowanie do przesłuchań orkiestrowych. Więcej informacji można znaleźć na jego stronie internetowej.