background image

Jay Friedman, Winning trumpet audition strategies Oct 10, 2005 

tłum. Łukasz Michalski 

 

71. Zwycięskie strategie na przesłuchania trębaczy   

Winning trumpet audition strategies             

 

Jay Friedman 

październik 2005 
 
OK,  jedziemy.  Przynaglony  sporą  liczba  monitów  trębaczy,  zamierzam  zdjąć  z  buzi  kłódkę 

i przedstawić

  moje  przemyślenia  na  temat  strategii  rywalizacji,  mającej  na  celu  wygranie 

przesłuchania  na  miejsce  w  orkiestrze  symfonicznej.  Jeśli  chciałbyś  skorzystać  z  moich  porad 
zamieszczonych w  tym  artykule,  to  musisz  najpierw  przeczytać mój artykuł  sprzed kilku  miesięcy 
zatytułowany  „Trąbka”  i  spróbować  zastosować  się  do  sugestii  tam  zawartych,  nie  przez  tydzień, 
ale przez czas znacznie dłuższy.  

Cóż, nie mogę zagwarantować, że postępowanie według tych rad zapewni komuś zwycięstwo 

na przesłuchaniu, bo przesłuchania to „happeningi”, niemające żadnych logicznych powodów dla 
stawianych  warunków,  ani  dla  rezultatów.  Jeśli  jesteś  dobry  i  gwiazdy  Ci  sprzyjają,  to  możesz 
odnieść sukces. To, co Ci daję, to szansa na powodzenie. Innymi słowy, zwiększa szanse na Twoja 
korzyść.  To  trochę,  jak  w  kasynie:  pozycja  komisji  jest  uprzywilejowana,  ale  dzięki  pewnym 
działaniom możemy poprawić swoją. 

Zanim przejdziemy do konkretnych fragmentów orkiestrowych, chcę porozmawiać o strategii. 

Po  pierwsze,  strategia  polegająca  na  zagraniu  wszystkich  nut  przyzwoitym  dźwiękiem,  co  zresztą 
wcale nie jest łatwe, to zbyt mało na teraźniejsze, pełne konkurencji, czasy. Zbyt wielu ludzi potrafi 
to  dzisiaj  zrobić.  To  musi  być  coś,  co  spowoduje,  że  członkowie  komisji  wyprostują  się  i  zaczną 
słuchać  uważniej.  Według  mnie,  a  mówiłem  to  już  wcześniej:  STYL  ZWYCIĘŻA  NA 
PRZESŁUCHANIU. Mam tu na myśli brzmienie dopasowane do określonego fragmentu i równie 
odpowiedni  styl.  Dla  mnie  pojęcie  „styl”  obejmuje  też  właściwy  rodzaj  brzmienia.  GRAJ 
WIELKIM  DŹWIĘKIEM!  Moja  koncepcja  wielkiego  dźwięku,  to  brzmienie  obszerniejsze 
w swym  zasadniczym  kształcie  i  bardziej  dźwięczne  niż  to  teraz  powszechne.  Preferuję  spore, 
skoncentrowane  centrum,  dające  silną  podstawę,  a  to  z  kolei  umożliwia  coś,  co  nazywam 
„atrakcyjnością” dźwięku, z dużą głębią koloru. Dzięki temu powstają alikwoty, wzbudzone przez 
spory  rdzeń  podstawy.  Duży  rdzeń  powstaje  w  wyniku  przepływu  strumienia  powietrza  o  dużej 
prędkości,  emitowanego  z  odpowiedniej  wielkości  źródła  na  samym  początku  nuty.  Takie 
powietrze wytwarza brzmiący dźwięk. Język musi natychmiast po ataku zniknąć i powrócić na spód 
jamy ustnej, co zwiększy jej rozmiar, i zapewni dużo wolnej przestrzeni, w której powietrze będzie 
się mogło swobodnie poruszać. Jeśli strumień powietrza wystartuje odpowiednio szybko, to reszta 
ciała będzie mogła pozostać rozluźniona i spełnić istotną funkcję komory rezonansowej. Jeśli ten 
strumień wystartuje zbyt wolno, to ciało będzie zmuszone podepchnąć powietrze w środku trwania 
nuty,  I  CAŁA  SPRAWA  SIĘ  RYPNIE.  Nie  potrafię  bardziej  podkreślić  ważności  tego 
stwierdzenia.  Na  trąbce  zwykle  odpowiednie  skupienie  brzmienia  nie  jest  problemem,  jeśli  tylko 
powietrze ma wystarczającą prędkość, ale zawężenie brzmienia, to już jest problem. Oczywiście, nie 
graj dźwiękiem, który się wygodnie emituje, graj takim, który dobrze brzmi. 

Utrzymanie dźwięku jednocześnie płynącego szybko i mającego duży rdzeń, to wyczyn trudny, 

ale  konieczny  dla  wydobycia  wielkiego  brzmienia.  Oczywiście,  o  wiele  łatwiej  jest  emitować 
zawężony  rodzaj  dźwięku,  mniejszy  w  brzmieniu  i  masie.  Węższy  dźwięk  jest  bardziej  mobilny 
i wymaga  mniejszej  ilości  powietrza.  Czytelnicy  mojego  artykułu  „Trąbka”  pamiętają  ćwiczenie 
zadane trębaczom w celu poprawy jakości brzmienia. Jeśli ktoś odważył się spróbować tego i dalej 
kontynuować,  teraz  będzie  emitował  dźwięk  taki,  jak  tu  opisuję.  To  ćwiczenie  daje  trębaczom 
niezawodny  sposób  rozwijania  bogatego,  gęstego  i  donośnego  brzmienia,  którym  wyróżnią  się 

background image

Jay Friedman, Winning trumpet audition strategies Oct 10, 2005 

tłum. Łukasz Michalski 

 

w tłumie,  a  właśnie  tego  potrzeba,  by  wygrać  przesłuchania.  Istotą  tego  ćwiczenia  jest 
wykształcenie  takiego  przepływu  strumienia  powietrza,  by  ruch  wentyli  wynikał  z  biegu 
wszechwypełniającego  powietrza,  a  nie  na  odwrót.  Inaczej  mówiąc,  by  nie  było  żadnej  różnicy 
między  następującymi  po  sobie  dźwiękami,  a  przestrzenią  między  nimi.  Ma  istnieć  tylko  jeden, 
nieprzerwany  strumień  dźwięku,  na  którym  unoszą  się  wentyle,  niczym  liście  wodnych  lilii  na 
(powietrznym) stawie. Wpływ tego udoskonalania na dźwięk jest wręcz spektakularny. Jeśli wentyle 
już  poruszają  się  powodowane  ciągłością  strumienia  powietrza,  to  wzmocniona  donośność 
brzmienia wytwarza obficie dodatkowe alikwoty. To tak, jakby strumień powietrza sam wyszukiwał 
wszelkie szpary i zakamarki rur instrumentu, a nie tylko wypełniał jego główne przewody. Dlatego 
właśnie  strumień  powietrza  powinien  być  nieco  większy  (i  trochę  szybszy)  niż  ten  potrzebny  do 
wydobycia dźwięku średnich rozmiarów. Wzmożone dęcie w trakcie łuków, zamiast polegania na 
wentylach, zwiększa drgającą powierzchnię warg i umożliwia dotarcie powietrza do większej ilości 
punktów węzłowych instrumentu. Określeniem wzmożonego dęcia w trakcie łuków obejmuje też 
naciskanie wentyli delikatnie i z wyczuciem, choć przede wszystkim chciałbym podkreślić znaczenie 
wykształcenia  w  sobie  przekonania,  że  ruchy  wentyli  w  legato  to  tylko  element  dodatkowy, 
niekoniecznie  potrzebny.  Zajmij  się  tym  na  poważnie,  aż  do  przesady  (i  w  sali  ćwiczeń  przesadź, 
przekrocz  granicę,  by  odkryć,  gdzie  ona  się  znajduje).  Nie  zawracaj  z  tej  drogi  tylko  dlatego,  że 
wszyscy  tak  robią.  Nie  po  to  poświęciłeś  tyle  czasu  i  wysiłku,  by  zostać  jedynie  „przeciętnym” 
trębaczem. 

Mówienie poszukiwaniu granicy, czy raczej o próbie jej rozszerzania, ma też zastosowanie do 

pojęcia  vibrato.  Nic  bardziej  nie  sprawia,  że  dźwięk  wydaje  się  mały,  jak  wąskie,  szybkie  i  drżące 
vibrato. A jednak właśnie takie najczęściej się dzisiaj słyszy powszechnie. Rozwijaj je coraz bardziej, 

w różnych

  prędkościach,  ale  zawsze  niech  będzie  szerokie  i pełne.  Rozepchnij  je  poza  granice 

przyzwoitości  (śmiałbyś  się,  gdybyś  usłyszał  to  w  moim  wykonaniu;  nie  wstydź  się-  to  przecież 
twoje laboratorium badawcze, nie koncert), by znaleźć granice optymalne, a potem się ich trzymaj. 

Większość trębaczy powinna spędzić więcej czasu rozwijając swój niski rejestr. Od ilości czasu 

temu poświęconej zależy, czy na dole brzmisz pewnie i czujesz się wygodnie. Poprawi to również 
donośność w innych rejestrach. 

Pomówmy  teraz  o  samych  przesłuchaniach.  Nie  sądzę,  że  trębacz  powinien  grać  każde  solo 

czy  fragment  orkiestrowy  tym  samym  dźwiękiem.  Jeśli  jesteś  wystarczająco  dobry  technicznie,  by 
stawać do przesłuchania, to powiedz: jaką strategię zaplanowałeś, by wydźwignąć się ponad tłum? 
Żadną? Tylko zagranie wszystkich nut całkiem niezłym dźwiękiem? Myślę, że aby zwyciężyć, trzeba 
trochę  więcej.  Do 

Ognistego  Ptaka 

(

Taniec  Kościeja

)  potrzebny  jest  inny  dźwięk  niż  do, 

powiedzmy, cichego solo z 

Pieśni Słowika

. Solo w Słowiku powinno brzmieć ciemno, trochę jak 

flugelhorn. Jeśli od jakiegoś czas pracujesz w sposób opisany przeze mnie w artykule Trąbka, to już 
potrafisz  przestawiać  się  na  taki  rodzaj  dźwięku,  kiedy  tylko  zechcesz.  Solo  w  Słowiku  naprawdę 
daje szansę grania legato i rozwijania go. Mam tu na myśli prawdziwie rozbudowane legato, dające 
gęste i atrakcyjne brzmienie, które spowoduje, że komisja przestanie się nudzić i zabijać czas. Takie 
legato, w którym nie da się określić chwili, w której następuje zmiana dźwięku, ponieważ fraza jest 
wyśpiewywana  przez  instrument.  Nie  powinno  być  żadnej  różnicy  między  skrajnymi  dźwiękami, 
a przestrzenią  je  oddzielającą,  bo  jedna  nuta  przepływa  w  drugą  jednolitym  (bezwentylowym) 
strumieniem  dźwięku.  Chcę  ci  przedstawić  brzmienie  i  obraz  sytuacji,  w  której  wentyle  nigdy  nie 
przestają  się  poruszać.  Jeden  z  wentyli  startuje,  jeszcze  zanim  inny  zakończy  swój  ruch,  by 
spowodować  (dźwiękowe)  wrażenie,  że  wentyli  w  ogóle  tam  nie  ma.  Teraz  Ty  śpiewasz  przez 
trąbkę. Oczywiście, do wykonania łuków, w których jednocześnie poruszają się 1, 2, czy 3 wentyle, 
konieczny jest większy wydatek tego, co nazywam wszechwypełniającym powietrzem. 

background image

Jay Friedman, Winning trumpet audition strategies Oct 10, 2005 

tłum. Łukasz Michalski 

 

Dzięki  tej  metodzie  korzystniej  wypadną  też  inne  soli,  na  przykład 

Pinie  Rzymskie

w których  legata  będą  tak  jednolicie  płynne,  że  nie  da  się  zauważyć  użycia  wentyli,  będzie  tylko 
powietrze. Podobnie 

Parsifal

; tu brzmienie górnych dźwięków powinno być tak samo donośne, jak 

niskich. 

Porucznik Kiże

 to pierwowzór fragmentu z dźwiękiem przesłodzonym, legato i vibrato. 

Podobnie,  jak  ciche  solo  w  pierwszej  części 

V  Symfonii

  Mahlera.  Mahler  wręcz  błaga  o  legato 

opisywane  przeze  mnie,  oznaczając  je  określeniem  portamento.  Jeśli  nigdy  nie  słyszałeś  solo  legato 
w bitewnej  scenie  z 

Życia  Bohatera

  (jest  w  partiach  trąbki  B  i  Es)  granej  w  ten  sposób,  nie 

będziesz mógł wyobrazić sobie, jak cudowny może być płynący strumień dźwięku. 

Leonora  III

  to wyzwanie specjalne.  Po pierwsze,  utrzymanie stroju nut  C i  G  aż  do końca. 

Zdarzyło  mi  się  usłyszeć  kilka  dość  dziwnych  interwałów,  zamiast  kwarty.  W  tym  fragmencie 
chciałbym usłyszeć brzmienie trąbki B. Niektórzy potrafią dokonać tego na trąbce C, ale wielu nie 
umie. Być może powinni poćwiczyć to najpierw na B trąbce, a potem próbować uzyskać ten rodzaj 
brzmienia  na  trąbce  C.  Nasz  mózg  to  narząd  cudowny,  potrafi  coś  skopiować  i  odtworzyć,  nie 
zważając na okoliczności powstawania kopii. Ten fragment powinien być zagrany pełnym forte, bez 
śladu forsowania dźwięku. Trzeba by to ćwiczyć najpierw w mezzopiano, a potem spróbować zagrać 
dokładnie tym samym dźwiękiem, ale forte. Tak należy przygotowywać wszystkie głośne fragmenty. 
Chodzi  o  to,  aby  zachować  takie  samo  rozluźnienie  ciała  podczas  grania  forte,  jak  podczas  piano
Zmienia  się  jedynie  ilość  powietrza  przepływającego  przez  instrument.  Wersja  cicha  ukazuje  Ci 
idealny  obraz  tego,  co  powinno  odczuwać  Twoje  ciało  podczas  głośnego  grania.  Brzmienie  musi 
być  raczej  duże,  niż  głośne.    Vibrato  mogłoby  pomóc  w  uniknięciu  ostrości  dźwięku,  jeśli 
rozległość  vibrato  odpowiada  wielkości  i  głośności  brzmienia.  Przede  wszystkim  jednak  w  tym 
urywku najważniejsza do osiągnięcia jest śpiewność dźwięku. 

Początek 

V  Symfonii

  Mahlera  należy  do  najczęściej  wymaganych  fragmentów  podczas 

przesłuchań  trąbkowych.  To  jedna  z  najbardziej  fascynujących  partii  trąbki  w  całej  muzyce. 
Prawdziwe wyzwanie stanowi wierne respektowanie wszystkich oznaczeń Mahlera, choćby takich, 
jak  owe  sforzanda  w  pierwszych  taktach.  Zwykle  jest  to  wykonywane  bez  poświęcenia  należytej 
uwagi  temu  sfz,  ponieważ  trudno  jest  utrzymać  dobre  brzmienie  po  wielkich  akcentach  na  tych 
nutach. Jeśli ktoś jednak zdecydowałby się wymierzyć, jeszcze zanim weźmie się za ten fragment, 
jak duże sforzando jest tu potrzebne z muzycznego punktu widzenia, a później, ćwicząc, dostosował 
to do wielkości akcentu możliwego do osiągnięcia bez utraty kontroli nad dźwiękiem, to myślę, że 
mógłby  osiągnąć  wynik  imponujący.  Obfity,  treściwy  dźwięk,  który  wcześniej  opisywałem,  jest 
istotny  zwłaszcza  tutaj,  szczególnie  w  wyższym  rejestrze.  To  trudne  do  osiągnięcia,  musi  być 
częścią codziennego procesu myślowego, chodzi o niezłomność w kwestii niepozwalania sobie na 
coraz cieńszy dźwięk w górnym rejestrze, zwłaszcza w forte i fortissimo

Don Juan

 to dobry przykład 

fragmentu, w którym dźwięk, przechodząc przez różne rejestry, musi pozostać pełny. 

Taki  fragment,  jak 

Scherzo

  z 

II  Symfonii

  Mahlera,  w  którym  kompozytor  sam  wspaniale 

instruuje  trębacza,  że  ma  podnosić  dźwięcznik  w  dynamice  piano,  wymaga  specjalnego  brzmienia 
i stylu. Zawsze przyrównuję to do dawnego stylu austriackich trębaczy, grających jedną z ludowych 
austriackich  solówek,  z  właściwym  sobie  ciemnym  brzmieniem  i  szerokim,  powolnym  vibrato, 
nieco podobnym do stylu niemieckich oboistów. (Tak, dawni muzycy ludowi stosowali vibrato). To 
miejsce  szczególne,  wymagające  specjalnego  brzmienia  i  stylu.  Z  jakiegoś  powodu  realizacja 
oznaczeń crescendo i decrescendo nigdy nie wychodzi tutaj wystarczająco wyraziście; jak przypuszczam, 
dlatego że ludzie w większości oceniają sprawy według tego, co czują, zamiast kierować się tym, co 
słychać  na  zewnątrz.  Małe,  wąskie  i  szybkie  vibrato  też  tu  się  nie  przyda.  Przy  okazji:  zagranie 
cichego,  miękko  artykułowanego  solo  w  5  części  takim  dźwiękiem  i  powietrzem,  jakie  opisałem 
przy okazji grania legato, da nieprawdopodobny wynik. 

background image

Jay Friedman, Winning trumpet audition strategies Oct 10, 2005 

tłum. Łukasz Michalski 

 

Wykonywanie  fragmentów  orkiestrowych  nieodłącznie  wiąże  się  ze  skrępowaniem  muzyka, 

powstrzymując  go  przed  ukazaniem  pełni  swojej  muzykalności;  podczas  koncertu  taka  sytuacja 
zwykle  nie  ma  miejsca. Właśnie dlatego  musimy  użyć  wszystkich  narzędzi,  którymi dysponujemy. 
Czy idąc budować dom zabierzesz tylko młotek? Oczywiście, nie! Nie graj więc każdego fragmentu 
tym samym brzmieniem i stylem. Jak już kiedyś mówiłem, niektóre fragmenty są niezbędne, żeby 
utrzymać się przy życiu. Takie solo z 

Pietruszki

, w którym w pierwszej kolejności ważne są nuty, 

jest tu dobrym przykładem. Też solo z 

Koncertu fortepianowego

 

Ravela

, choć mam nadzieję, że 

zostanie  zagrane  we  właściwym  stylu  leggiero,  to  celem  głównym  do  osiągnięcia  będzie 
bezbłędność. 

Koncert  na  orkiestrę  Bartoka

  daje  się  na  przesłuchaniu  po  to,  by  sprawdzić,  czy 

potrafisz  sobie  z  nim  poradzić.  Mój  pogląd  jest  taki:  Zbieraj  punkty  tam,  gdzie  możesz;  unikaj 
utraty na tych fragmentach, które głównie utratę punktów mają na celu.   

Początek 

Obrazków

  to  jeden  z  tych  wyjątków,  na  którym  punkty  można  zarobić,  ale  też 

i stracić,  jeśli  zagrany  zostanie  niestylowo.  Oczywiście  do  tej  kategorii  można  wrzucić  wszystkie 
wyjątki,  zaznaczam  tylko,  że  ten  fragment  bardziej  niż  większość  pozostałych  pasuje  do  takiego 
określenia. Uważam, że ten urywek wymaga specyficznego stylu i artykulacji. Dźwięk powinien tu 
dosłownie  wyskakiwać  z  instrumentu  bez  akcentu,  równomiernie  zwężając  się  potem  w  kierunku 
następnej nuty, osiąganej bez żadnej przerwy brzmienia. Myśl o nieprzerwanie płynącym strumieniu 
powietrza,  w  którym  tylko  start  następnej  nuty  i  przypływ  nowego  powietrza  powoduje  wyskok 
dźwięku  z  instrumentu  i  naruszenie  niewzruszonej  stałości  słupa  powietrza.  To  świetny 
i podstawowy  sposób  uzyskania  najlepszego  dźwięku,  odpowiedniego  do  niemal  wszystkiego,  co 
grasz i niezbędnego w tym fragmencie. Dobrze byłoby, gdybyś potrafił zagrać nuty pod łukami nie 
dzięki wentylom, ale przy pomocy powietrza. Inaczej mówiąc, przykryć brzmieniem dźwięku legato 
dźwięk poruszających się wentyli. Wydłuż czas potrzebny na legato. Myślenie o vibrato, jeśli go nie 
wykonujemy,  pomoże  w  utrzymaniu  pełnego,  ale  niesforsowanego  dźwięku.  Każda  nuta 
artykułowana powinna być bardzo energiczna, ale nie ostra; wymaga to dużego, szybko płynącego 
strumienia powietrza, który sprawia, że dźwięk odzywa się natychmiast w swej 100% głośności. 

Trzeba  powiedzieć  kilka  słów  o 

Koncercie  Haydna

,  skoro  jest  w  programie  wielu 

przesłuchań. Uważam, że błędne jest przekonanie, że musi być cały wykonany w jednolitym stylu. 
Doszedłem  do  wniosku,  że  jedynym  aspektem  wykonawczym,  który  powinien  być  brany  pod 
uwagę,  jest  wspaniały  dźwięk.  Gdybyśmy  poszli  za  koncepcją,  że  granie  w  każdym  aspekcie 
powinno  być  równomierne,  to  gralibyśmy  wszystko  mezzoforte,  tą  samą  artykulacja,  tym  samym 
dźwiękiem, tą sama wibracją i w tym samym stylu.  To jakbyś sam zakuł się w kajdanki!

 

Ten koncert 

powinien być  studium  kontrastów.  Legato ma  być  takie,  jak  już opisywałem a  nuty  artykułowane 
maja  brzmieć  jak bąbelki  szampana  muskające  Twój nos. Przybliżyć bardziej? Więcej kontrastów, 
bardziej stylowo, więcej zdobytych punktów i przysporzenie mnóstwa punktów na konto wygrania 
audycji. Te punkty zwykle zdobywa się za inne sprawy, niż poprawne wykonanie nut przyzwoitym 
dźwiękiem. No dobra, do dzieła!