background image

 

background image

Rozdział XIII. Obsesyjna dziewczyna  

 
Nagle inni Dullsvillanie zaczęli mówić o Gotyckim Chłopaku. 
- On naprawdę świetnie wygląda, ale  najdziwniejsze  jest to, że on wcale  nie wychodzi z tego 

nawiedzonego domu! – Szepnęła Monica Havers do Josie Kendle na algebrze. 

- On w ogóle wychodzi z tego lochu? 
- Tak, i Trevor Mitchell spotkał go w nocy na cmentarzu, a z jego ust ściekała krew. A kiedy 

Trevor podjechał bliżej on nagle zniknął! 

- Naprawdę? Ej, a umówisz się znów z Trevorem? 
-  Nie  ma  mowy.  Wszyscy  wiedzą,  że  zakochał  się  w  tej  dziewczynie  Raven.  Ale  weź  to! 

Widziałam tego chłopaka w zeszły piątek w kinie. Samego. Kto chodzi sam do kina? 

- Tylko skończone ofiary. – Powiedziała Josie. 
- Właśnie!  
Przewróciłam oczami na znam obrzydzenia. 
 
 
 
Potem  po  obiedzie  pojechałam  z  Becky  do  7-Eleven  kupić  sodę  dla  mojej  mamy,  kiedy 

spostrzegłam nagłówek w gazecie: ‘Urodziłam dwugłowe wampirze dziecko!’ 

- Cóż, więc to musi być prawda – zażartowałam. 
- Wampiry istnieją. Przeczytałaś to w National Liar? 
Becky i ja chichotałyśmy, jak małe dziewczynki. 
Obróciłam się i ujrzałam go, gotycki Chłopak stał tuż za mną i spoglądał na słodycze na dolnej 

półce.  

Nosił Ray Bany, jak gotycka gwiazda rocka i trzymał paczkę świec. 
- Tylko nie ty gościu – wysapałam. 
- Następny – powiedział kasjer. 
On  mnie  nawet  nie  zauważył.  Poszłam  za  nim,  ale  przeszedł  obok  czerwonowłosej  królowej 

fitnessu i jej uzależnionej od solarium przyjaciółki, kupującej butelkę wody importowanej. 

Gotycki Chłopak wziął swoje torby i opuścił sklep. Zdjął swoje okulary przeciwsłoneczne, gdy 

tylko zaczęło zmierzchać. 

Dwie kobiety spoglądały na niego złośliwie, jakby właśnie zobaczyły chodzącego zombie. 
- To mi coś przypomina, Phillis -szepnęła królowa fitnessu. – Widziałam już tego chłopaka w 

księgarni Carlsona. Jest taki blady. Czy on nigdy nie słyszał o słońcu? Albo przynajmniej mógłby 
użyć trochę samoopalacza. 

- Widziałaś, co tam czytał? 
- O, tak. – Odpowiedziała – To była książka o Cmentarzu Benson Hill. 
- Rozmawiałam z Natalią Mitchell. Ona jest przekonana, że oni są wampirami! 
- Może w następnym tygodniu przeczytamy w gazetach: ‘Wampirzy nastolatek gra w baseball 

z prawdziwym nietoperzem’. – i zaczęły się śmiać, jak ja i Becky wcześniej. 

- Szybciej! – Powiedziałam zniecierpliwiona. I ja i Becky pobiegłyśmy za parking, aby on nas 

nie zauważył. 

 
 
Plotki były kontynuowane przy naszym stole w domu. 
-  John  Garver  mieszkający  naprzeciwko  powiedział  mi,  że  Sterlingowie  nie  kupili  dworku 

Mansion tylko go odziedziczyli. – Powiedział mój tata. 

- Jimmy Fields powiedział, że usłyszał, że oni nie jedzą normalnego jedzenia, tylko odżywiają 

się robakami i gałązkami. – Odpowiedział Głupek jak tylko to on mógł powiedzieć. 

-, Co się z tobą dzieje dzieciaku? – Krzyknęłam – Oni są po prostu inni, nie łamią tym żadnych 

zasad. 

background image

- Jestem pewna, że nie, Raven - zgodziła się moja mama, – Ale to jest bynajmniej dziwne. Ich 

ubrania są groteskowe. 

Wszyscy  spojrzeli  na  mnie  –  na  moje  czarne  usta,  czarne  paznokcie,  ciemne  włosy,  czarną 

sukienkę i czarne bransoletki. 

- Dobrze, moje ubrania też są nietypowe. Uważacie, że jestem dziwna? 
-Tak – odpowiedzieli zgodnie. 
Wszyscy  się  roześmiali,  nawet  ja.  Ale  naprawdę  było  mi  przykro,  bo  wiedziałam,  że  oni  nie 

żartowali. I mogłam im powiedzieć, że zawiedli mnie z tego samego powodu. 

 
 
 
Słońce zaszło i teraz księżyc uśmiechał się do mnie i do Becky. Byłam gotowa na infiltrację z 

otoczeniem  przez  mój  nocny  kamuflaż.  Miałam  na  sobie  czarną,  matową  szminkę  zamiast 
połyskującej, czarny golf i czarne jeansy oraz mały, czarny, aparat fotograficzny z fleszem. Pan i 
Pani Sterling byli w Europie. Nie było ich Mercedesa, więc Straszny Mężczyzna musiał pojechać 
do sklepu. Miałam mnóstwo czasu. 

Zardzewiała,  żelazna  brama  stała  przede  mną.  Wszystkie  odpowiedzi  na  moje  pytania  były 

ukryte za nią. Wystarczy szybko się wspiąć i śledztwo będzie rozpoczęte. 

Przygoda zaczęła się z opóźnieniem, bo Becky bała się wdrapać na bramę. 
- Nie mówiłaś mi, że będziemy musiały się wspinać przez płot. Nie mogę tego zrobić, jest za 

wysoko. 

- Proszę. Po prostu daj spokój. Czas ucieka. 
Becky spojrzała na ogromną, starą bramę, jak na Mount Everest – Nie mogę. Jest za wysoka. 
- Możesz. – Odpowiedziałam. – Tutaj. – Splotłam ręce tak, aby mogła postawić na nich nogę. – 

Stań tu, a ja cię przerzucę do środka. 

- Nie chcę cię zranić. 
 -Nic mi nie zrobisz. Dalej. 
- Mówisz poważnie? 
- Becky! Czekałam na to miesiącami i jeśli zniszczysz to, bo boisz się stanąć na moich rękach. 

Będę musiała cię zabić! 

Podeszła, a ja odchrząknęłam i nagle zaczęła się wspinać na bramę jak przerażony pająk. 
- Nie możesz się tak po prostu poddać. Musisz się tylko wspinać.  
Próbowała. Naprawdę próbowała. Mogłam zobaczyć każdy mięsień pracujący na jej ciele. Nie 

była słaba, ale silna też nie. 

- Dalej, Becky, dalej. – śpiewałam jak cheerleaderka. Wspinała się powoli, ale w końcu weszła 

na górę. Potem naprawdę ześwirowała. 

- Nie pójdę dalej. Boję się. 
- Nie patrz w dół. 
- Nie mogę się ruszyć. 
- Patrz. –Podciągnęłam się na bramę obok niej. 
Zaczęłam  panikować.  Mgła  mogła  zepsuć  wszystko.  Mógł  przyjść  policjant,  albo  jakaś 

wścibska sąsiadka. 

- Myślę, że mam atak. 
-  Świetnie!  –  Powiedziałam  i  przewróciłam  oczami.  –  Nie  możesz  mi  tego  zrobić.  – 

Pomyślałam, że może lepiej by było wziąć ze sobą Głupka. – Becky? 

- Nie mogę! 
- No dobrze, zsuń się na dół. 
Obie  ześliznęłyśmy  się  w  dół  mosiężnej  bramy  po  przeciwnej  stronie.  Mosiężne  kraty 

odseparowały nas, ale nie naszą przyjaźń. 

- Mam nadzieję, że nie zepsułam wszystkiego. – Powiedziała, Becky. 
- Hej, przynajmniej dałaś mi popalić. 

background image

- Porozglądam się tutaj. 
- Idź do domu, ktoś mógł cię zobaczyć.- powiedziałam. 
- Jesteś pewna?  
- To było zabawne, wisieć tam z tobą – zażartowałam. – Ale musze iść. 
- Mam nadzieję, że znajdziesz wszystko to, czego szukasz. 
Becky  odeszła  bezpiecznie,  a  ja  kontynuowałam  moją  misję.  Bez  jednego  detektywa.  Byłam 

BŚR – Biuro Śledcze Raven. 

Jedynie lekkie światło dochodziło zza zasłony na strychu. Mogłam usłyszeć ciche zawodzenie 

elektrycznej  gitary,  gdy  skradałam  się  dookoła  domu.  Na  szczęście  nie  usłyszałam  żadnych 
szczekających psów. Z łatwością znalazłam moje ulubione okno. Nie było tam żadnych desek, ani 
cegieł.  Zepsute  okno  zostało  naprawione.  Jeżeli  musieli  zrobić,  choć  jedną  rzecz  w  Dworze,  to, 
dlaczego  akurat  z  tym  oknem?  Skontrolowałam  inne  okna.  Były  zablokowane.  Nagle  w  świetle 
księżyca  coś  zauważyłam.  Przykucnęłam,  w  krzakach  leżał  młotek,  a  obok  niego  najpiękniejsza 
rzecz,  jaką  kiedykolwiek  widziałam.  To  było  okno.  Otwarte,  wsparte  cegłą.  Uszczelniający 
materiał  i  kit  wciąż  leżały  na  gzymsie.  Ktoś  tutaj  pracował  i  zostawił  ten  cały  bałagan  do 
wyschnięcia.  Dałam  buziaka  mojemu  nowemu  przyjacielowi  –  pomocnej  cegle  -  w  moją  dłoń. 
Dziękuję cegło, dziękuję! 

Teraz okno było ciaśniejsze, niż kiedyś. Gdy miałam dwanaście lat jadłam mniej słodyczy. 
Utknęłam. Pchałam się, szarpałam, przeciskałam i gramoliłam. Aż w końcu byłam w środku. 
Moja  latarka  oprowadzała  mnie  dookoła  skrzyń,  pudeł  i  starych  mebli.  Widziałam  trzy 

prostokątne  przedmioty  oparte  o  ścianę  i  przykryte  kocami.  Obrazy?  Moje  ciało  mrowiło 
przewidując  coś,  podczas  gdy  chwyciłam  za  róg  koca  i  powoli  ciągnęłam.  Straciłam  dech  ze 
zdumienia. Była tam twarz z dwoma przerażonymi oczyma. Stała na przeciwko mnie. 

Lustro. To było lustro. 
Próbowałam  się  uspokoić.  Zakryte  lustro?  Pociągnęłam  za  następny  koc.  Wszystkie  to  były 

lustra. Złota rama, drewniana rama, prostokątne i owalne. To nie może być to. Kto przykrywałby 
te lustra?  

Tylko wampiry! 
Kontynuowałam  przeszukiwanie  sutereny.  Odkryłam  porcelanowe  naczynia  i  kryształowy 

kielich.  Żadnego  rodzaju  szkła.  Wtedy  znalazłam  pudło  z  etykietką:  ‘  AKWARELE 
ALEKSADRA’. Było wypełnione rysunkami posiadłości takiej, jak ta, w której teraz byłam. 

Były  tam  różne  obrazy:  Spidermana,  Batmana  i  Supermana.  Ale  były  też  trzy  inne,  większe 

obrazy: Frankensteina, Wilkołaka i Hrabiego Draculi. 

Zaczęłam chować malowidła do mojej torby, ale przypomniałam sobie, że obiecałam Becky, że 

niczego nie wezmę. Wyjęłam aparat i zrobiłam zdjęcie obrazom. 

Po  chwili  znalazłam  zwinięty  pergamin  ze  spłowiałym  drzewem  genealogicznym.  Była  tam 

długa lista imion księżnych i baronów sprzed stuleci. A na dole listy – Aleksander. Ale nie było 
daty urodzin, ani śmierci. 

Skierowałam  się  ku  schodom  i  potknęłam  się  o  coś  przykrytego  białym  prześcieradłem.  To 

musiało być to, po co tu przyszłam. To była trumna. Była prawdziwa, normalnej wielkości i gdy 
położyłam  na  niej  ręce  poczułam,  że  jest  to  drewniana  trumna.  Byłam  przerażona  i 
podekscytowana.  Zamknęłam  oczy  i  szarpnęłam  za  prześcieradło.  Wzięłam  głęboki  wdech  i 
otworzyłam oczy. 

To był tylko stolik do kawy. 
Byłam niezadowolona z zakurzonego prześcieradła i ostrożnie poszłam skrzypiącymi schodami 

na górę. Skręciłam do szklanych drzwi i pchnęłam za uchwyt, ale bez rezultatu. Pchnęłam jeszcze 
raz z większą siłą i drzwi nagle otworzyły się.  Weszłam pośpiesznie na korytarz. 

Portrety  siwego  mężczyzny  i  kobiety  wisiały  na  korytarzu.  Były  tam  też  obrazy,  które  mógł 

namalować  sam  van  Gogh  lub  Picasso.  Chciałam  dowiedzieć  się  czy  na  pewno  zostały  one 
namalowane  przez  mistrzów.  Czułam  się  jak  w  muzeum,  poza  tym  były  tam  świece  i  nie  było 
żadnych innych świateł. 

background image

Poszłam  najciszej  jak  mogłam  do  salonu.  Meble  były  w  stylu  art  deco.  Bardzo  eleganckie  i 

wytworne. Ogromne, czerwone, aksamitne zasłony wisiały nad oknami. 

Spojrzałam na mój świecący w ciemności zegarek. Była już ósma trzynaście. Czas już iść. Ale 

zatrzymałam  się  u  dołu  ogromnych  schodów.  Nie  mogłam  iść  na  górne  piętro.  Nie  mogłam 
ryzykować. Ale chciałam zobaczyć wszystko. A może już nigdy tu nie wrócę? 

Pierwszy  pokój  był  ogromny.  Było  w  nim  mnóstwo  książek.  Leżały  jedna  na  drugiej. 

Sterlingowie mieli bardzo duża bibliotekę. Ale nie było czytelników. Dzięki Bogu! 

 -  Przyszłam  tylko  sprawdzić  Zbrodnie  i  Karę.  –  Wolałam  nie  spotkać  się  ze  Strasznym 

Mężczyzną.  Zerknęłam  szybko  do  innych  pokoi.  Nigdy  nie  widziałam  tylu  łazienek  na  jednym 
piętrze.  Mała  gościnna  sypialnia  była  zdumiewająca  i  było  tam  pojedyncze  łóżko.  W  głównej 
sypialni  było  łóżko  z  baldachimem  z  czarną,  koronkową  zasłoną  wokół  kolumn.  Była  tam 
toaletka, ale bez lustra! Mały grzebień, szczotka i lakier do paznokci. Odcienie czerni, szarości  i 
brązów.  Chciałam  jeszcze  zobaczyć,  co  było  w  garderobie,  kiedy  muzyka  nagle  ucichła. 
Usłyszałam kroki dochodzące z góry. 

Ześliznęłam  się  szybko  w  dół  po  schodach.  Nie  obejrzałam  się,  aby  się  nie  potknąć  i 

przewrócić, tak jak zrobiła to dziewczyna w filmie ‘Piątek trzynastego’. 

Zbiegłam  na  dół  na  korytarz,  ale  usłyszałam  tam  kroki,  więc  znów  wbiegłam  do  góry,  do 

salonu. Nie było czasu na otwieranie okna, więc schowałam się za czerwoną, aksamitną kotarą.  

-  Wróciłem.  –  Usłyszałam  Strasznego  Mężczyznę  mówiącego  z  tym  swoim  rumuńskim 

akcentem.  –  Wesley  dostarczy  jutro  wszystko,  czego  potrzebujemy.  Zamierzam  iść  teraz  na 
emeryturę. 

Nikt nie odpowiedział. 
-, Gdy miałeś trzy lata nie potrafiłeś się zamknąć, ale kiedy masz siedemnaście lat w ogóle nie 

otwierasz  ust.  –  usłyszałam  wymamrotane  słowa  Strasznego  Mężczyzny,  podczas  gdy  powoli 
szedł ogromnymi schodami. 

- Zawsze zostawiasz otwarte drzwi, – powiedział Straszny Mężczyzna i zamknął drzwi. 
Wyszłam zza zasłony, pobiegłam i odryglowałam wszystkie zamki w frontowych drzwiach w 

rekordowym  czasie.  Byłam  gotowa  do  ucieczki,  kiedy  poczułam  coś  znajomego  –  czyjąś 
obecność, znów. Obróciłam się i zobaczyłam, że naprzeciwko mnie stoi on. Gotycki Chłopak. Stał 
spokojnie, jakby wdychał zapach jego nieproszonych gości. 

Kiedy  wyciągnął  do  mnie  dłoń  nie  musiałam  być  przestraszona.  Zauważyłam  jego  dodatek  – 

miał założony czarny pierścień z pająkiem, który dałam Strasznemu Mężczyźnie w Halloween! 

Czekałam  na ten  moment całe  moje życie. Żeby  zobaczyć, żeby spotkać, żeby okazać komuś 

przyjaźń,  kto  będzie  inny  niż  wszyscy.  Na  dodatek  będzie  też  mnie  lubił.  Niespodziewanie, 
naprawdę sytuacja natrafiła na mnie. 

Byłam w pułapce. 
Pobiegłam  przez  trawnik  i  rzuciłam  się  na  zardzewiałą  bramę.  I  gdy  zarzuciłam  nogę  jak 

najwyżej mogłam obejrzałam się i mogłam zobaczyć odległe postaci stojące w wejściu do domu i 
patrzące na mnie. Wahałam się, czułam, że ciągnie mnie z powrotem do Dworu. Wytrzeszczyłam 
oczy na niego tylko na moment przed ześlizgnięciem się na drugą stronę bramy. 

Znalazłam to, czego szukałam.