rorty pis, Filozofia


Jak łatwo sie domyslic po tytule pierwsza czesc ksiazki Rortyego dotyczy przygodnosci. Rorty dzieli ja na trzy podczesci:przygodnosc jezyka, przygodnosc jazni oraz przygodnosc spoleczenstwa liberalnego.

CZĘŚĆ I

PRZYGODNOSC JEZYKA

Richard zaczyna od fundamentalnego dla zrozumienia calej ksiazki stwierdzenia ze prawde sie tworzy a nie odkrywa. Wyjasnimy to na przykladzie nauki. Tradycyjnej nauce ktora twierdzi ze odkrywa prawde poprzez pozyskiwanie obiektywnych "nagich faktow" przeciwstawimy nauke ktora nie pretenduje do odkrywania czegokolwiek a juz na pewno nie swiata obiektywnego na rzecz tworzenia prawdy pojmowanej jako interpretacja rzeczywistosci. Taka nauka staje sie sluzebnica technologii i cywilizacji i taka koncepcja nauki jest ta ktora akceptuje Rorty na gruncie wspomnianego wyzej fundamentalnego twierdzenia.

Nie ma zadnej prawdy "na zewnatrz", prawda jest integralnym elementem ludzkiego umyslu. A wlasciwie to nie "jest" a bywa tworzona poprzez jezyk. Przekonanie ze prawda jest na zewnatrz pochodzi od przekonania ze istnieje nadrzedna istota przemawiajaca obejmujacym wszystkie jezyki metajezykiem ktory zawiiera Prawde przez duze P (czytaj Bog). W ten sposob pojawia sie rowniez twierdzenie ze nasz slownik jest prawdziwy w tym sensie ze odpowiada prawdzie kreowanej przez metaslownik jakiegos Absolutu rozporzadzajacego Prawda.

Rorty krytykuje to stwierdzenie .Na poczatek orzeka ze tylko zdania moga byc w jakikolwiek sposob uznawane za prawdziwe lub falszywe.Ich ocena polega na orzekaniu o ich zgodnosci z rzeczzywistoscia na mocy zasad obowiazujacego nas slownika. Oznacza to ze kryterium jest tutaj nie swiat sam w sobie a swiat opisywany przez aktualnie uzywany slownik czyli ze prawdziwosc zdania nie ma egzemplifikacji w swiecie a raczej w regulach slownika opisujacego swiat.

Kolejna teza Richarda brzmi "swiat nie mowi". Nalezy to rozumiec w ten sposob ze swiat nie ma zadnego wplywu na jezyk jakim mowimy.nie moze nam narzuicic zadnego jezyka ani nie dysponuje zadnymi kryteriami adekwatnosci jezyka. Tylko czlowiek jest zdolny do wyboru i kreacji jezyka bedacego ponadto autonomicznym wobec wszelkich kryteriow oceny.

Mechanizm wyboru jezyka przez czlowieka wyglada tak ze wlasciwe nie dokonujemy wyboru a asymilujemy jezyk tak jak teoria kopernika nie zostala od razu wybrana i zaakceptowana tylko stopniowo przyswojona. Tak wiec nie ma ani kryteriow wyboru ani nawet samego wyboru jezyka.

Rorty rozprawia sie z kryteriami uznajac je za efekt przekonania ze kazdy byt ma swoja "istote", "nature" i ze celem stosowania slownika jest adekwatny opis tej istoty. Jak juz powiedzielismy wg Rortyego cos takiego jak "istota" "swoistosc" czegokolwiek nie istnieja, Wszystko jest przygodne, uwarunkowane historia.

Przypomnijmy tez ze stwierdzenie ze prawda jest tworzona oznacza ze rzeczywistosc ma sie nijak do naszych opisow (tzn ze nasze opisy nie sa ani adekwatne ani nieadekwatne wobec swiata) oraz ze jazn nie ma zadnej swoistej struktury ktora wyraza jezyk lecz ze jazn tworzy jezyk a jezyk tworzy jazn bez zadnych "adekwatnosci" i kryteriow. Krotko mowiac prawda to atrybut kreowanych jezykow i nic ponadto.

Filozofia to juz nie rozpatrywnanie za i przeciw jakiejs koncepcji. Jest starciem miedzy starym a nowym slownikiem.filozofia nie polega na przypisaniu tezie prawdy lub falszu lecz na spojrezniu na nia w nowy sposob na przyswojeniu jej i opisaniu za pomoca nowego slownika lub pozostaniu przystarym.nie ma prawdy i falszu tylko stary i nowy slownik.

W tym miejscu Rorty zaczena interpretacje filozofi jezyka Donalda Davidsona opieracjacej sie na porzuceniu idei wewnetrznej struktury jezyka i uznaniu jego przygodnosci ktory nie nie jest narzedziem poznania "prawdziwej rzeczywistosci " a historia coraz bardziej uzytecznych metafor.

W swojej systematycznej koncepcji Davidson zrywa z pogladem ze jezyk jest srodkiem -czy to przedstawienia czy to wyrazu czy czegos innego. Alternatywne jezyki traktuje nie jako elementy ukladanki ktore tworza calosc a raczej jako rozne narzedzia sluzace do roznych celow. Konsekwencja jest fakt ze pytania takie jak "w jakim stosusku pozostajka mysl i jezyk?" albo bardziej sugestywne "jak maja sie do siebie solidny stol zdrowego rozsadku i niesolidny stol mikrofizyki (traktowany jako zbior czateczek)?" sa pytaniami o relacje pomiedzy roznymi slownikami-narzedziami. W nastepstwie takich pytan ktore ujawniaja kolidowanie ze soba starych jezykow tworzymy nowe jezyki ktore jednak nie sa polaczeniem starych a stworzeniem nowej jakosci tak jak wynalezienie kombajnu zamiast sierpu.

Jezyk nie jest srodkiem pomiedzy jaznia a rzeczywistoscia. Ponadto wraz z negacja koncepcji jezyka jako srodka znika teleologia jezyka. Historia jezyka to historia metafory ktora po prostu sie wydarza a nie jest zadnym procesem dazacym do zwienczenia odgornego projektu pt "jezyk". Opisujac historie jezyka Richard uzywa wyjatkowo fikusnego porownania-metafory z historia rafy koralowej."stare metafory nieustannia umieraja w doslownoosci i sluza nastepnie za podloze i tlo dla metafor nowych".to uzmyslawia nam ze nasz wspolczesny jezyk jest efektem "ogromnej liczby czystych przygodnosci" i nie jest blizej lub dalej „prawdziwego jezyka” (bo nie ma czegos takiego) czy tez opisu prawdziwej rzeczywistosci (czegos takiego tym bardziej nie ma).

W koncepcji Davidsona metafora to jedno z kluczowych pojec. Przywoluje okreslenie prawdy jako ruchomej armii metafor Nietzschego. Probuje zlikwidowac wizje roznicy miedzy doslownoscia a metafora jako dwoma roznymi znaczeniami lub interrpretacjami. Roznica polega na tym ze doslownosc to znajome uzycie sladnikow jezyka (dzwiekow i znakow) a metafora to uzycie nowe na ktorego jeszcze nikt wczesniej nie zastosowal. Ponadto metafora nie zawiera nowej tresci odrebnej od tresci dostepnych w dotychczasowej doslownosci. Jednoczesnie metafora jest nieparafrazowalna,nie mozna jej z powodzeniem zastapic zdaniem ze starego slownika. Metafora jest jak uzycie po raz pierwszy kursywy albo pogrubienia w tekscie. Nie nadaje nowej tresci ale "sprawia ze zabieramy sie do tworzenia nowej teorii".

Wiemy juz ze u Davidsona nie ma teleologii a zamiast tego jest ewolucja przygodnych metafor. Nalezaloby wiec powiedziec jak wyglada taka ewolucja. Mianowicie:napierw pojawia sie metafora ktora powyzej scharakteryzowalismy. nie ma zadnej wartosci logicznej. ludzie moga wypluc taka metafore albo sie nia delektowac. w pierwszym przypadku metafora zaniknie a w drugim stanie sie integralna czescia jezyka uzyska wartosc logiczna i stanie sie martwa metafora jak wiekszosc jezyka sluzac za podloze dla kolejnych metafor(rafa koralowa).

Jako pewna konstatacje i motyw laczacy ten rozdzial z nastepnym proponuje ostatni akapit pierwszego rozdzialu.

Chodzi o to "(...) abysmy probowali dotrzec do punktu w ktorym niczego nie bedziemy uznawac za quasi-bostwo w ktorym wszystko - nasz jezyk nasze sumienie,nasza wspolnote- traktowac bedziemy jako wytwor czasu i przypadku.Osiagniecie tego stanu oznaczloby ,mowiac slowami Freuda, "uznanie przypadku za godny decydowania o naszym losie".

PRZYGODNOSC JAZNI

Generalnie mysl przewodnia tego rozdzialu brzmi : ludzki umysl to nie cos co posiada swoja niezalezna i obiektywna istote tylko calkowicie zyndiwidualizowany zbior przygodnosci.Rorty walczy z platonska mysla ze kazy czlowiek ma zaszczepiony pewna swoista jazn.

Pierwszym który przeprowadzil pewna modyfikacje myslenia platonskiego był Kant który rozdzielil czlowieka na wspolny wszystkim umysl oraz odczucie zmyslowe stanowiace dziedzine slepych przygodnosci.jest to jednak dopiero polowa drogi do tego co propaguje Richard.

Kolejnym krokiem ku przygodnosci jazni jest Nietzsche. Jego kocepcja jazni wiaze się scisle z jego koncepcja jezyka. Jak wiemy odrzucal on koncepcje prawdy przez duze P i przedstawial ja jako armie ruchomych metafor co w praktyce oznacza ze powinnismy zapomniec o czyms takim jak przedstawianie obiektywnej rzeczywistosci za pomoca jezyka oraz o jakims wspolnym mianowniku laczacym ludzi jakiejs laczacej ich wspolnej naturze przejawiajacej się w ich umyslach. Dla Nietzschego wszystko jest indywidualne i przygodne. Poznawanie samego siebie rozumial jako opisywanie siebie za pomoca swojego wlasnego osobistego slownika. Stworzyc wlasny umysl ,samoswiadomosc to stworzyc wlasny opisujacy go jezyk nie pozwalajac by nasz umysl był ogranicany przez opisy innych ludzi. Pojawia się jednak pewien zgrzyt. Nietzsche odrzucil bowiem tropienie uniwersalnej istoty ludzkiej przez odkrywanie ale zamiast tego przyjal poszukiwanie indywidualnej istoty popzez autokreacje polegajaca na tworzeniu nowego opisu samego siebie. Odszedl od odkrywania uniwersalnosci ale nie zdekonstruowal do konca pojecia istoty czlowieka mimo ze uznal jego indywidualnosc i przygodnosc.

Ostatnim ogniwem w lancuchu pupilkow Richarda zajmuje papa Freud. Jego zasluga jest to ze okreslil jazn ludzka jako platanine przygodnosci. Twierdzil ze ludzki umysl to nie tylko swiadomosc ale tez nieswiadomosc bedaca poza nasza kontrola warunkowana przypadkami z dziecinstwa i z zycia codziennego przeradzajacymi się w roznego rodzaju fobie i psychozy tlumaczace na dlaczego pewnych osob jest nam zal gdy dzieje im się krzywda a takie samo cierpienie u innych mamy w nosie. Freud podkresla arbitralnosc i przygodnosc moralnosci sumienia i wogole calej ludzkiej jazni. Nie ma zadnych uniwersaliow a kazda przypadkowa rzecz jak nas spotyka staje się motywem konstytuujacym nasze ego w zwiazku z czym nie ma czegos takiego jak jedyny prawdziwy opis ludzkiej jazni.

Na zakonczenie cytacik który zdaniem Richarda konstatuje mysl Freuda:

zycie kazdego czlowieka jest wypracowaniem zlozonej idiosynkratycznej fajntazji a także przypomnienie ze ow proces nigdy nie zostaje skonczony przed smiercia.nie może zostac ukonczony nie ma bowiem czego konczyc istnieje tylko siec relacji która można na nowo nicowac siec która czas z kazdym dniem rozciaga”.

PRZYGODNOSC SPOLECZNOSCI LIBERALNEJ

Na poczatek musimy wyjasnic kim dla Richarda jest liberal.a zatem:Richard powoluje się tu na definicje Judith Shklar która okresla liberala jako osobe dla ktorej najwazniejszym zadaniem jest niwelowanie ludzkiego okrucienstwa. Tak naprawde ta definicja odgrywa wieksza role w pozniejszych rozdzialach ale dla formalnosci warto ja przywolac.

Rorty zdaje sobie sprawe ze to co uskutecznil w poprzedmnich dwoch rozdzialach może go narazic na zarzuty o irracjonalizm i relatywizm. Rozprawia się z tym w bardzo sprytny sposób stwierdzajac ze slownik który zawiera rozroznienia na racjonalnosc i irracjonalnosc jest w spoleczenstwie liberalnym calkowicie zbedny i proponuje wprowadzenie slownika gdzie takie rozroznienie traci sens i wartosc. Odbywa się to na podobnej zasadzie jak odrzucenie bluznierstwa przez ateiste:jego slownik jest inny niż slownik teistow i w slowniku tym cos takiego jak bluznierstwo nie ma sensu.

Co wiecej Richard przyjmuje taki punkt widzenia również wobec swojego gaworzenia z poprzednich rozdzialow stwierdzajac ze przedstawione tam koncepcje jezyka jazni i moralnosci nie sa filozoficznymi podstawami spoleczenstwa liberalnego (ponieważ w jego slowniku cos takiego jak jakiekolwiek uniwersalne podstawy czegokolwiek nie istnieja) pozwalajac jednak na nowo opisywac jego praktyki i cele. Kolejny raz pojawia się tu teza o negacji odkrywania ( w tym przypadku podstaw filozoficznych) i podkreslenie koniecznosci nowego opisu.

Zdaniem Richarda idealne liberalne spoleczenstwo to takie które jest calkowicie „odbostwione” czyli nie uznaje jakichkolwiek uniwersalnych obiektywnych pozaludzkich sil, rzeczywistosci i innych tego typu pojec wrzucajac je do worka ze smieciami o nazwie „metafizyka”. Czlonkowie takiego spoleczenstwa to ludzie którzy uznaja przygodnosc swoich przekonan a jednak ich nie odrzucaja. Inna kostytutywna cecha takiego osobnika jest uznanie wolnosci jako pogodzenia się z przygodnoscia. To samo odnosi się do sumienia i moralnosci. Wiemy ze sa przygodne ale robimy z nich uzytek. Wywod ten znakomicie obrazuje nastepujacy cytacik: ”Tylko zalozenie ze istnieje jakis punkt widzenia do którego możemy się wzniesc czyni sensownym pytanie „jeśli nasze przekonania sa tylko wzgledne to po co trwac przy nich niezachwianie?””. Skoro wiec odbostwilismy swiat odrzucajac takowe punkty widzebnia to nie ma powodu żeby trapic się relatywnoscia przekonan ponieważ pojecie relatywnosci jest puste i bez znaczenia. trzeba przyznac ze Richard ladnie to sobie wymyslil.

Prawda natomiast w utopii Richarda postrzegana jest jako rezultat dyskursu slownikow. Wlasciwie to wszystko jest rezultatem scierania się slowwnikow i rozych relacji miedzy nimi oraz ich ewolucji. Spoleczenstwo rortiego jest spoleczenstwem tegich poetow tworcow i retorow a nie naukowcow odkrywcow i logikow. Ta druga grupa potrzebuje do swoich dzialan pewnych podstaw obiektywnych fundamentow a poprzez odbostwienie usunelismy nie tylko te podstawy ale również podstawy tych podstaw. Wracajac do watku mowiacego ze wszystko wywodzi się z relacji miedzy slownikami to trzeba powiedziec ze my i spoleczenstwo do którego nalezymy nie wymykamy się tej zasadzie. Jestesmy efektem dzialan tworcow (nie odkrywcow), poetow którzy na bazie starych slownikow budowali nowe tworzac jednoczesnie nowa rzeczywistosc ktorej czesc stanowimy. Oczywiście owi tworcy nie mieli pojecia co robia za pomoca swoich narzedzi w postaci slownikow. Dopiero my patrzac retrospektywnie na ich prace widzimy jakie znaczenie ma ona dla ksztaltu wspolczesnej rzeczywistosci.

Tymczasem Richard postanawia ni to z gruchy ni z pietruchy powrocic do pojecia moralnosci stwierdzjac ze nie jest ona uzasadnieniem dzialan (bo nie ma uzasadnien ani podstaw itd.) a jest po prostu opisem dzialan. nie jest już glosem jakiejs wyzszej sily sumienia czy boga. jest glosem spoleczenstwa w którym zachodza owe dzialania i funkcjanonuja tychze dzialan opisy w postaci moralnosci wlasnie. sprytne.

To co nastepuje w dalszej czesci rozdzialu najleopiej obrazuja cytaciki:

Liberalnym jest takie spoleczenstwo którego idealy zrealizowac można przez perswazje a nie przemoc,przez reforme a nie rewolucje,przez wolne i otwarte potyczki pomiedzy obowiozujacymi jezykowymi i innymi praktykami a propozycjami praktyk nowych”

Bohaterem takiego spoleczenstwa jest tegi poeta i rewolucjonista ponieważ spoleczemnstwo to uznaje iż jest tym czym jest, ma taka a nie inna moralnosc, mowi tym a nie innym jezykiem nie dlatego ze najlepiej jak to możliwe odwzorowuje wole Boga albo nature czlowieka lecz dlatego ze pewni poeci i rewolucjonisci z przeszlosci z przeszlosci mowili w ten sposób”. Mysle ze te fragmenty nie wymagaja komentarza.

Nastepnie nastepuja dywagacje Richarda nad pogladami derridy i Habermasa. Ten pierwszy jest tegim poeta ale nie chce być liberalem natomiast sytuacja dugiego przedstawia się odwrotnie. Zainteresowanych ta kwestia odsylam do ksiazki bo jak Boga kocham kompletnie nie kumam jaki jest sens rozwodzenia się nad tym zagadnieniem.

No i na koniec tradycyjnie w ramach konstatacji ( w tym przypadku jest to nie tylko podsumowanie rozdzialu trzeciego ale wszystkich trzech) kolejny cytacik:

Uznac swój jezyk swoje sumienie swoja moralnosc i swoje najwieksze nadzieje za przygodny wytwor za udoslownienie czegos co kiedys było przypadkowo powstalymi metaforami oznacza przyjac tozsamosc która kwalifikuje nas do przyjecia obywatelstwa idealnego liberalnego panstwa”.

To już koniec. mam nadzieje ze pokochaliscie Richarda tak jak ja. I ze ktos cos zrozumial z tego opracowania

Część druga.

Ironizm i teoria.

  1. Prywatna ironia i liberalna nadzieja.

Każdy człowiek posiada swój własny słownik finalny (zestaw podstawowych słów, którymi uzasadnia swoje działania, przekonania, wyraża pochwałę, plany, wątpliwości, nadzieje, opowiada historię życia.) Niewielka jego część to słowa w rodzaju: 'prawdziwy', 'dobry', 'piękny', część większa bardziej konkretne: 'przyzwoitość', 'życzliwość', 'Kościół' itp. Finalny dlatego, ponieważ, są dla użytkownika ostatnią instancją językową gdy zakwestionuje się wartość tych słów, ich użytkownik może jedynie popaść w błędne koło argumentacji, pozostać bierny lub odwołać się do siły.

'Ironistka' to osoba, która:

Ironiści, ponieważ mają świadomość, że poprzez opis każda rzecz może wyglądać dobrze bądź źle, stale pamiętają o kruchości i przygodności swoich słowników finalnych. Uważają, że nie jesteśmy w stanie wykroczyć poza własny język. Ironistka "jest nominalistką i historycystką, [która] uważa, że nic nie ma swoistej wewnętrznej natury, rzeczywistej istoty. Ironia jest z istoty czymś prywatnym. Zgodnie z definicja Rortiego, ironistka nie może sobie poradzić bez przeciwstawienia słownika finalnego, który odziedziczyła, słownikowi, który sama dla siebie próbuje stworzyć. Ironiści nie potrafią obyć się bez czegoś, w co by powątpiewali, od czego byliby wyobcowani. Słownik finalny ironisty może i powinien być rozszczepiony na dwie części, pomiędzy którymi nie zachodzi żaden szczególny związek: -dużą część prywatną i małą publiczną.

Rorty tworzy koncepcję "liberalnej ironistki", czyli kogoś takiego, kto stawia czoło przygodności, w szczególności tej zawartej we własnych przekonaniach. "Liberalna ironistka" jest historycystką i nominalistką, dzięki czemu może porzucić wszelkie metafizyczne próby odniesienia się, za pomocą języka, do jakiejś istoty rzeczy. Z tym natomiast wiąże się koncepcja tworzenia własnego języka metafor. Taki pogląd wymusza podejście liberalne - każdy może używać języka jakiego chce. "Liberalna ironistka" ma dystans do swej wizji świata, która jest tylko jedną z wielu możliwych.

Przeciwieństwem ironii jest zdrowy rozsądek (opisywanie wszystkiego bez wahania za pomocą słownika finalnego). Zaczyna się od uogólnienia reguł gry językowej. Metafizyk (czarny charakter Ryszarda Rortiego) przyjmuje, że za każde słowo odnosi się do czegoś co posiada rzeczywistą istotę. Nie jest ważny język a to co jest prawdą. Historia filozofii to nie zmiany słowników finalnych a droga dochodzenia do prawdy. „Metafizyk jest wciąż przywiązany do zdrowego rozsądku przez to, że nie kwestionuje banałów, które zakładają użycie danego słownika finalnego (...). Nie opisuje on na nowo, lecz analizuje stare opisy przy pomocy innych starych opisów.”

Metafizyk [jak powie ironistka] opisuje swój nowy opis argumentacją - wrażenie kształcenia publiczności, a nie jak ironistka - przeprogramowanie. Obwinia się ironistkę, nie o skłonność do upokarzania, a o niezdolność do nadawania mocy.

Większość ludzi nie chce się na nowo opisywać i być na nowo opisywanym. Chcą być ujmowani w swych własnych kategoriach - traktowani poważnie takimi, jakimi są, i dokładnie tak, jak mówią. Nie chcą by rzeczy najważniejsze stały się błahe, przestarzałe i bezsilne.

Współczesna krytyka literacka ma charakter krytyki kulturowej. Dziedzina ta jest szczególnym przedmiotem zainteresowania ironistów. Richard Rorty stara się bronić ironizmu jak i nawyku traktowania krytyki literackiej jako czołowej dyscypliny intelektualnej. Filozofia ironiczna nie zrobiła i nie zrobi wiele dla wolności i równości, jej celem nie jest łączenie ludzi i eliminacja okrucieństwa. „Właściwe metafizykom skojarzenie teorii z nadzieją społeczną, a literatury z prywatną doskonałością w ironicznej kulturze liberalnej ulega odwróceniu. W liberalnej kulturze metafizycznej to od dyscyplin, na których spoczywał obowiązek wnikania poza liczne prywatne zjawiska ku jednej ogólnej i powszechnej rzeczywistości - od teologii, nauki, filozofii - oczekiwano, by łączyły ludzi, a tym samym pomagały wyeliminować okrucieństwo. W kulturze ironicznej natomiast zadanie to powierza się dyscyplinom, które specjalizują się w szczegółowym opisie tego, co prywatne i idiosynkratyczne. Rolę powierzaną demonstracją powszechnej natury ludzkiej muszą spełniać zwłaszcza powieści i dzieła etnograficzne, które uwrażliwiają nas na cierpienie ludzi nie mówiących naszym językiem.” Filozofia staje się ważniejsza dla poszukiwania prywatnej doskonałości.

5. Autokreacja i afiliacja: Proust, Nietzsche i Heidegger

afiliacja

1. «przyjęcie jakiejś osoby lub organizacji do działającego już stowarzyszenia»

2. «związek przez pośrednie ogniwa»

3. «dążenie do nawiązywania i utrzymywania bliskiego kontaktu z innymi ludźmi»

4. daw. «przyjęcie do rodziny, do herbu»

W tym rozdziale Richard Rorty ukazuję kilka wzorcowych przykładów teorii ironicznej(Hegel, Nietzsche, Heidegger i Derrida). Uważa, że określenie 'teoretyk' bardziej niż 'filozof' gdyż Ci panowie nie uznawali mądrości w sensie terminu na który zgodziłby się Platon. Przez kolejne 30 stron wykazuje cechy ich filozofii pod kątem teorii ironicznej.

I wiele wiele innych, których przytaczanie sensu nie ma bez podania argumentacji, która już w opracowaniu Rortiego jest skompresowana na tyle, że nie wyobrażam sobie mocniej jej streścić, a przytaczanie 30-stronicowego fragmentu kłóci się z przyjętymi celami. W rozdziale 5 i 6 Richard Rorty przedstawia sylwetki kilku filozofów. Proponuje przejrzenie sobie tych podrozdziałów, gdyż wyjątkowo nie nadają sie one do opracowania/streszczenia.

  1. Od teorii ironicznej ku prywatnym aluzjom: Derrida

W tej części Richard przedstawia sylwetkę Derridy, mało zwięźle i sentymentalnie. Przedstawiam krótki opis tego postmodernistycznego filozofa.

Derrida jest postacią wielce znaczącą dla Rorty'ego. Derrida przyznaje, że nie wiadomo, jakie pojęcia przetrwają ogniową próbę dekonstrukcji. '[...]Być może trzeba się będzie wyrzec pojęć praw człowieka, humanitaryzmu, a nawet zbrodni przeciwko ludzkości.'

Stworzył termin - dekonstrukcja, który odnosi się do wielości możliwych interpretacji i odczytań tekstu i języka, w kontekście tego, co sam tekst i język podkreśla jako istotne, ale także tego, co pomija. Jacques Derrida twierdził, że dekonstrukcja nie jest kierunkiem filozoficznym ani nową szkołą myślenia, a jedynie sposobem odbioru tekstu.

Jak twierdził sam Derrida, "nie ma nic poza tekstem" i każdy komentarz na temat dzieła, także pochodzący od autora, jest jedynie przyczynkiem, kolejnym odrębnym tekstem podlegającym interpretacjom, lecz bynajmniej nie uprzywilejowanym. Termin dekonstrukcji nie ma precyzyjnej definicji, także dlatego, że unikał jej sam autor, czerpiąc zarówno z twórczości Heideggera (i jego pojęcia destruktion), jak i z idei Innego u Lévinasa. Dekonstrukcja jest także sposobem interpretacji tekstu jak i kultury.

Zainteresowanych szczegółami życia i dziełami Derridy również zapraszam do zapoznania się z 6 podrozdziałem.

Mam nadzieje, ze udało mi się przedstawić pewien zarys problemów i spostrzeżeń pana Richarda. Uważam, że jakikolwiek sens miało opracowanie czwartej części. Kolejne dwie proszą się o przeczytanie lub chociaż przejrzenie drobne.

Richard stosuje rodzaj żeński do określenia postaci z którymi Rorty sympatyzuje np. 'liberalna ironistka' w rodzaju męskim postaci z którymi polemizuje np. 'metafizyk'

tutaj powinna być część trzecia, ale niestety nie została dosłana i nie wiadomo, czy zostanie

26.01.2007



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Opracowania tekstów filozofia kultury, Richard Rorty - Przygodność, ironia, solidarnośc
prezentacja Filozofia7 Fil nowozyt a
KIERUNKI FILOZOFICZNE
4 G é wne kierunki pyta ä filozoficznych
Wprowadzenie do filozofii
Filozofia polityki 3
Antropologia Filozoficzna wykład I
prezentacja Filozofia9 Fil nowozyt c
Filozofia5 Arystoteles
7 Filozofia chrześciajnska
Filozofia W10 Etyka Zagadnienie norm lepsza wersja2 0bezKanta
Filozofia Cwiczenia
Filozofia 4bb
filozofia + redniowieczna wsb
Medycyna Paliatywna [forum] Organizacja i filozofia postÄtpowania w opiece paliatywnej
Obróbka ręczna Piłowanie Górecki

więcej podobnych podstron