Kobieta鷖cynuj膮ca i irytuj膮ca


Kobieta fascynuj膮ca i irytuj膮ca. Przedstaw sylwetki wybranych bohaterek literackich, analizuj膮c wskazane utwory

„Kobieto! Puchu marny! Ty wietrzna istoto!
Postaci twojej zazdroszcz膮 anieli,
A dusz臋 gorsz膮 masz, gorsz膮 ni偶eli”

Kobieta od zarania dziej贸w uwa偶ana za uosobienie pi臋kna, wdzi臋ku i wra偶liwo艣ci, sta艂a si臋 wdzi臋cznym tematem dzie艂 literackich. Obok urody i zalet jej charakteru tw贸rcy ukazywali te偶 wady tego „lepszego” rodzaju ludzkiego. Czym mog艂y fascynowa膰 oraz irytowa膰 przedstawicielki p艂ci pi臋knej postaram si臋 wykaza膰 w swojej prezentacji.
Najpierw przedstawi臋 sylwetki tych bohaterek literackich, kt贸re dra偶ni膮 nie tylko mnie, ale wi臋kszo艣膰 czytelnik贸w.

Kobieta irytuj膮ca.

Izabela 艁臋cka, bohaterka powie艣ci realistycznej (tak偶e psychologicznej ze wzgl臋du na 艣wietne portrety psychologiczne g艂. bohater贸w) epoki pozytywizmu pt. „Lalka” Boles艂awa Prusa, pochodzi艂a z rodziny arystokratycznej, niegdy艣 bogatej.
Ta m艂oda, dwudziestopi臋cioletnia kobieta mog艂a fascynowa膰 jedynie swoj膮 urod膮:

„ Panna Izabela by艂a niepospolicie pi臋kn膮 kobiet膮. Wszystko w niej by艂o oryginalne i doskona艂e. Wzrost wi臋cej ni偶 艣redni, bardzo kszta艂tna figura, bujne w艂osy blond z odcieniem popielatym, nosek prosty, usta troch臋 odchylone, z臋by per艂owe, r臋ce i stopy modelowe. Szczeg贸lne wra偶enie robi艂y jej oczy, niekiedy ciemne i rozmarzone, niekiedy pe艂ne iskier weso艂o艣ci, czasem jasnoniebieskie i zimne jak l贸d.” (t.1, str.52-53)

Podziwia艂 j膮 nawet kr贸l W艂och Wiktor Emanuel (zaszczyca艂 sw膮 przyja藕ni膮 ojca panny, a nawet chcia艂 mu nada膰 tytu艂 hrabiego). Urzek艂a i zniewoli艂a ni膮 Stanis艂awa Wokulskiego, kt贸ry zakocha艂 si臋 w niej od pierwszego wejrzenia i got贸w by艂 do wszelkich po艣wi臋ce艅. M贸wi艂 o niej z uwielbieniem: „… jest pi臋kna jak b贸stwo i (…) dla ka偶dego jest b贸stwem” (t.2, str.279)

Poza tym dra偶ni艂a wysokim mniemaniem o sobie i swojej rodzinie, egoizmem, sposobem bycia, zimnym sercem.
Wiod艂a 偶ycie beztroskie. 艁atwo popada艂a w uniesienia i zachwyt nad sob膮. Dobrze czu艂a si臋 tylko mi臋dzy lud藕mi swej sfery. Niewiele wiedzia艂a o 艣wiecie, w kt贸rym 偶yli s艂u偶膮cy czy dostawcy. Do ludzi ni偶szego pochodzenia mia艂a serce 偶yczliwe, ale z jej strony by艂 to jedynie gest, kaprys egzaltowanej panny:

„Wi臋c ka偶demu ubogiemu, ubogiemu ile spotka艂 j膮 kaza艂a dawa膰 po kilka z艂otych; raz potkawszy mizern膮 matk臋 z bladym jak … dzieckiem przy piersi odda艂a jej bransoletk臋, a brudne 偶ebrz膮ce dzieci obdarza艂a cukierkami i ca艂owa艂a z pobo偶nym uczuciem. Zdawa艂o jej si臋, 偶e w kt贸rym艣 z tych biedak贸w, a mo偶e w ka偶dym, jest utajony Chrystus, kt贸ry zast膮pi艂 jej drog臋, a偶eby da膰 okazj臋 do spe艂nienia dobrego uczynku. W og贸le do ludzi ni偶szego 艣wiata mia艂a serce 偶yczliwe. Przychodzi艂y jej na my艣l s艂owa Pisma 艢wi臋tego: „ W pocie czo艂a pracowa膰 b臋dziesz”. Widocznie pope艂nili oni jaki艣 ci臋偶ki grzech, skoro skazano ich na prac臋; ale偶 tacy jak ona anio艂owie nie mogli nie ubolewa膰 nad ich losem. Tacy jak ona, dla kt贸rej najwi臋ksz膮 prac膮 by艂o dotkni臋cie elektrycznego dzwonka albo wydanie rozkazu.” (t.1, str.57)

Uczestniczy艂a nawet- chod藕 znudzona- wraz z ciotk膮 hrabin膮 Karolor膮 w kwe艣cie wielkotygodniowej, co by艂o bardziej przejawem panuj膮cego w贸wczas jej sferach obyczaju, okazj膮 pokazania si臋 w nowym stroju i zawarcia ciekawych znajomo艣ci, ni偶 trosk膮 o los najubo偶szych.
Trafnie skomentowa艂 to Wokulski:

„ Wokulski to wszystko robi si臋 nie przez pobo偶no艣膰 ani przez mi艂o艣膰 do dzieci, ale dla rozg艂osu i w celu wyj艣cia za m膮偶…” (t.1, str.134)

Izabela 艁臋cka nie do艣wiadczy艂a uczucia mi艂o艣ci i nie potrafi艂a tak naprawd臋 kocha膰. Tyranizowa艂a ( obchodzi膰 si臋 z kim艣 okrutnie, bezwzgl臋dnie, despotycznie) m臋偶czyzn ch艂odem i po kolei odrzuca艂a adorator贸w (np. bogatemu hrabiemu francuskiemu o艣wiadczy艂a, 偶e jest Polk膮 i za cudzoziemca nie wyjdzie, podolskiego magnata odepchn臋艂a zdaniem, 偶e odda r臋k臋 tylko temu, kogo pokocha, na co si臋 jeszcze nie zanosi, ameryka艅skiego milionera zby艂a wybuchem 艣miechu) Silne wra偶enie robi艂 na niej m臋偶czyzna z krwi i ko艣ci, lecz pos膮g Appolina, kt贸rego kopie kupi艂a i ustawi艂a w swoim gabinecie. 呕y艂a marzeniami o nieziemskim ideale.

Ukszta艂towa艂 j膮 salonowy konwenans, dopuszczaj膮cy flirt, gr臋 i zabaw臋.
Wokulski t艂umaczy艂 to faktem, 偶e „ wyhodowa艂a si臋 w pewnej sferze, epoce i w艣r贸d pewnych poj臋膰” (t.2 str.408)

Dlatego te偶 nie potrafi艂a zrozumie膰 i odwzajemni膰 uczucia, jakim obdarzy艂 j膮 Wokulski. M贸wi艂a o nim z pogard膮: „ Wygl膮da na gbura”, (t.1, str.75),” nie mi艂y cz艂owiek” (t.1, str.76), „ ta bezmy艣lna figura wydaje mi si臋 straszna” (t.1, str. 86)

Widz膮c jego starania (wykupienie np. sreber, weksli, serwisu) maj膮cy na celu popraw臋 trudnej sytuacji finansowej, w jakiej znalaz艂a si臋 wraz ze swoim ojcem, postanowi艂a rozpocz膮膰 z nim gr臋:
„ Chc臋 mnie kupi膰? Dobrze, nie kupuje! (…) przekona si臋, 偶e jestem bardzo droga…” (t.1, str.88)

Umia艂a bawi膰 si臋 nim, gra膰 na jego uczuciach (wykorzystywa膰 cz臋sto bez skrupu艂贸w czyje艣 uczucia w d膮偶eniu do celu). On za艣 ka偶dy jej gest, u艣miech odbiera艂 jako wielk膮 obietnice, podczas gdy dla niej by艂 to tylko niewiele znacz膮cy ruch, gest.

Podczas wizyty w sklepie Wokulskiego kokietowa艂a (stara膰 si臋 komu艣 podoba膰, wywrze膰 na kim艣 wra偶enie, swym zachowaniem, strojem, urod膮; wdzi臋czy膰 si臋) u艣miechem i spojrzeniem subiekta Kraszewskiego. Flirtowa艂a (prowadzi膰 lekk膮, zalotn膮 rozmow臋 z osob膮 p艂ci przeciwnej) z kuzynem Stasiem Sitarskim, nazywaj膮c przed nim Wokulskiego plenipotentem ojca. (t.1, str.437) , z panami: Szastalskim, Niwilskim i Malborkiem.

O ile licznych znajomych 艂atwo i jednoznacznie ocenia艂a (Ksi膮偶e- patryjota, prezesowa- dobra, hrabina-dumna), nie potrafi艂a tego uczyni膰 z Wokulski:

„Dopiero w Wokulskim pozna艂a nie tylko now膮 osobisto艣膰, ale niespodziewane zjawisko. Jego niepodobna by艂o okre艣li膰 jednym wyrazem, a nawet stoma zdaniami. Nie by艂 te偶 do nikogo podobny, a je偶eli w og贸le mo偶na go by艂o z czym艣 por贸wna膰, to chyba z jak膮艣 okolic膮, przez kt贸r膮 jedzie si臋 ca艂y dzie艅 i gdzie spotyka si臋 r贸wniny i g贸ry, lasy i 艂膮ki, wody i pustynie, wsie i miasta. I gdzie jeszcze, spoza mgie艂 horyzontu, wynurzaj膮 si臋 jakie艣 widoki, ju偶 nie podobne do 偶adnej rzeczy znanej. Ogarnia艂o j膮 zdumienie i pyta艂a si臋: czy to jest gra podnieconej imaginacji, czy naprawd臋 istota nadludzka, a przynajmniej pozasalonowa? „ (t.1, str.301-302)

Raz widzia艂a w nim zuchwa艂ego dorobkiewicza ( „… dorobi艂 si臋 maj膮tku na podejrzanych spekulacjach, a偶eby kupi膰 sobie reputacje u ludzi, a j膮, Izabel臋 艁臋cka, u jej ojca? …”), innym razem jej czciciela (wyp臋dzi艂 ze sklepu Mraczewskiego, kt贸ry odwa偶y艂 si臋 z艂o艣liwie o niej m贸wi膰; stawiaj膮cej si臋 za nim- nawet ciotka kt贸ra rzadko dzi臋kowa艂a, a jeszcze rzadziej prosi艂a- nic nie wsk贸rali, ale jedno jej s艂owo sprawi艂o, 偶e ust膮pi艂, a nawet da艂 Mraczewskiemu lepsz膮 posad臋), ko艅cu dostrzeg艂a w nim nawet przystojnego m臋偶czyzn臋:

„Wokulski ma twarz nie pospolit膮. Rysy wyraziste i stanowcze, W艂os jakby naje偶ony gniewem, ma艂y w膮s, 艣lad br贸dki, Kszta艂ty pos膮gowe, Wejrzenie jasne i przejmuj膮ce…” (t.1, str. 303-304)

C贸偶 z tego, kiedy nie mog艂a prze艂ama膰 uprzedze艅 i pogodzi膰 si臋 z jego ni偶szym statusem spo艂ecznym:
„Gdyby ten cz艂owiek zamiast sklepu posiada艂 du偶e dobra ziemskie- by艂by bardzo przystojnym; gdyby urodzi艂 si臋 ksi臋ciem- by艂by intryguj膮co pi臋kny. Ka偶dym razie przypomina艂 Trostiego, p艂k. Strzelc贸w, i- naprawd臋- pos膮g gladiatora zwyci臋zcy.”(t.1, str.304)

Kiedy odsun臋li si臋 od niej prawie wszyscy towarzystwa, nie mog艂a poj膮膰, dlaczego tak膮 kobiet臋 jak ona- pi臋kn膮, dobr膮, dobrze wychowan膮- 艣wiat opuszcza tylko dlatego- 偶e nie ma maj膮tku. Kandydaci do r臋ki z jej sfery- marsza艂ek i baron- budzili w niej odraz臋. Pierwszy przypomina艂 jej zabitego i oparzonego wieprza, drugi wydawa艂 si臋 podobny do niewyprawionej sk贸ry.

W贸wczas my艣la艂a o Wokulski i przynosi艂o jej ulg臋 to, 偶e szaleje za ni膮 cz艂owiek, o kt贸rym du偶o m贸wiono w towarzystwie. Jednak ci膮gle widzia艂a w nim kupca, dorobkiewicza, ignoranta nieznaj膮cego j臋zyka angielskiego. Wed艂ug niej nie kwalifikowa艂 si臋 nawet na przyjaciela, jedynie na doradc臋 i wykonawc臋:
„… dlaczeg贸偶 by … kupiec (ach, jakie to nie smaczne!) nie m贸g艂 zosta膰 powiernikiem domu 艁臋ckich?” (t.1, str. 316-317)

Targa艂y ni膮 sprzeczne uczucia:” Pogarda, gniew,podziw, sympatia kolejno potr膮ca艂y jej dusze jak krople g臋sto padaj膮cego deszczu.” (t.1.str.338) (podziwia艂a go np. za to ,偶e broni膮c jej czci pojedynkowa艂 si臋 z baronem Krzeszowskim ;ten umizgiwa艂 si臋 do niej, ale zosta艂 odtr膮cony i nazwa艂 j膮 starzej膮c膮 si臋 pann膮 ,kt贸ra wyjdzie za swego lokaja ;Wokulski kupi艂 od baronowej klacz Su艂tank臋 ,nagrod臋 i cen臋 konia z艂o偶y艂 na jej r臋ce). W Zas艂awku dala mu-tak przynajmniej wydawa艂o si臋, Wokulskiemu -cie艅 nadziej, ze go pokocha.
Zastanawia艂a si臋 czy to Wokulski nie by艂 mimowolnym tw贸rc膮 jej p贸藕niejszych sukces贸w salonowych, i powodzenia w艣r贸d usytuowanych kawaler贸w (np. Niwiz艅ski,Malbork, Szastalski -byli od niego uzale偶nieni finansowo). Mimo to uparcie powtarza艂a:”Despota..tyran…”

Czu艂a, 偶e lekcewa偶ony przez ni膮 kupiec zwraca ku sobie wiele spojrze艅, nadziei, zazdro艣ci. Dostrzeg艂a, 偶e ten cz艂owiek ma wi臋ksze znaczenie, lepiej wygl膮da ni偶 marsza艂ek, baron Dalski i inni.
Tak偶e sugestie ludzi usytuowanych (np. ksi臋cia „szanowna kuzynko,trzymasz w r臋ku niezwyk艂ego ptaka …Trzymaj, 偶e go i pie艣膰 tak a偶eby wyr贸s艂 na po偶ytek nieszcz臋艣liwemu krajowi…” t2,str271) przyczyni艂y si臋 do tego, 偶e ju偶 zdecydowa艂a si臋 wyj艣膰 za niego.
Domaga艂a si臋 sprzedania sklepu. Zastanawia艂a si臋, co zrobi膰 ze sp贸艂k膮 („on rozumie si臋 rzuci艂by ja natychmiast”), bo przynosi艂a znaczne dochody(90 ty艣. rubli), co ju偶 艣wiadczy艂o o jej wyrachowaniu (nie post臋puj膮cy bezinteresownie ,pami臋taj膮cy o wyci膮gni臋ciu korzy艣ci dla siebie). Ostatni warunek stawiany przez ni膮 dotyczy艂 sprawy czysto moralnej
„…zastrzeg艂am sobie, 偶 utrzymam wszystkie moje dotychczasowe stosunki…” (t2,str273)

„Ani my艣l臋 wyrzeka膰 si臋 dla Wokulskiego moich sympatyj i upodoba艅. Ma艂偶e艅stwo nie jest wiezieniem,a ja mniej, ni偶 kto inny nadaje si臋 na wi臋藕nia.” (t2,str306)

Irytowa艂o to,偶e nie potrafi艂a doceni膰 szczerego uczucia Wokulskiego, za艣 trywialne (niewybredne, banalne, pospolite, prostackie, ordynarne, wulgarne) umizgi (zalecanie si臋, zaloty), skrzypka Molinarego (nami臋tnie przytula艂 jej rami臋 podczas kolacji natarczywie szuka艂 jej r臋ki pod sto艂em) naiwnie (ze zbytni膮 szczero艣ci膮, 艂atwowierno艣ci膮) odbiera艂a jako przejaw mi艂o艣ci od pierwszego wejrzenia, szalonej, na 艣mier膰.

Dra偶ni艂a jej wynios艂o艣膰 i egoizm, przekonanie, 偶e jej wszystko wolno. Ka偶d膮 uwag臋 na temat jej niestosownego traktowania Wokulskiego innych staraj膮cych si臋 kwitowa艂a swoim zwyczajem:
”…powinien by膰 kontent, je偶eli wyjd臋 za niego…,” (t.2.str463)

”Niech b臋dzie kontent, 偶e pozwalam mu patrze膰 na siebie…” (t.2.str 463)

To w ko艅cu nie wystarczy艂o Wokulskiemu i opu艣ci艂 j膮. P贸藕niej straci艂a jeszcze marsza艂ka, ostatniego staraj膮cego si臋 o jej r臋k臋,kt贸ry zazdrosny o konkurent贸w w demonstracyjny spos贸b wyni贸s艂 si臋 na Litw臋. To bez w膮tpienia przyczyni艂o si臋 do 艣mierci jej ojca, pana Tomasza 艁臋ckiego (dosta艂 apopleksji, ona za艣 dosta艂a spazm贸w zdecydowa艂a si臋 wyjecha膰 do Wiednia z zamiarem wst膮pienia do zakonu).

Cyniczny doktor Szuman (drwi膮cy sarkastyczny) tak skomentowa艂 jej decyzj臋:

„c贸偶 to, czy ma zamiar nawet Pana Boga kokietowa膰, czy tylko chce po wzruszeniach odpocz膮膰, a偶eby pewniejszym krokiem wyj艣膰 za m膮偶” (t.2.str484)

Bohaterka powie艣ci by艂a z zewn膮trz pi臋kna jak lalka, lecz w 艣rodku pusta wewn臋trznie sprostytuowana.



Aniela Dulska
Tytu艂owa bohaterka m艂odopolskiej tragifarsy ko艂tu艅skiej G. Zapolskiej „Moralno艣膰 pani Dulskiej” (1906r) to kobieta w 艣rednim wieku, niedbaj膮ca o sw贸j wygl膮d zewn臋trzny. Rankiem chodzi艂a w papilotach na g艂owie, kaftaniku w膮tpliwej czysto艣ci i kr贸tkiej podartej na brzuchu w艂贸czkowej halce. Niegustowny (pozbawiony gustu, nieelegancki, nieszykowny) str贸j- np. tok ubrany fio艂kami i barchanowy kaftan- t艂umaczy艂a oszcz臋dno艣ci膮:
„Musz臋 si臋 oszcz臋dza膰, przerabiam stare 艂achy” (a.1, sc.14, str.52)

Aniela Dulska by艂a w艂a艣cicielk膮 kamienicy czynszowej, 偶on膮 i matk膮 trojga dzieci.
Dra偶ni艂a jej bezwzgl臋dno艣膰 stosunku do lokator贸w, gdy偶 podwy偶sza艂a czynsz i nie interesowa艂a si臋 warunkami, warunkami, jakich oni 偶yj膮:

Dulska: „Parter i suteryny ca艂e rumel o pi臋膰. Do sieni wstawi膮 magiel
Juliasiewiczowa: „ Ciasno… z臋by sobie powybijaj膮”
Dulska: „To mi wszystko jedno. Ja tamt臋dy nie chodz臋 (a.I, sc.14, str.52)

Irytuj膮cy by艂 jej spos贸b bycia, stosunek do rodziny i s艂u偶by, a przede wszystkim mentalno艣膰 moralno艣膰.
Ta apodyktyczna (nieznosz膮ca sprzeciwu, narzucaj膮ca swoje zdanie, bezwzgl臋dna, stanowcza, kategoryczna), wrzaskliwa kobieta trz臋s艂a domem (rz膮dzi艂a despotycznie domownikami). Ordynarnie (wulgarnie, trywialnie, grubia艅sko, karczemnie) odnosi艂a si臋 do s艂u偶膮cej Hanki:
„Skaranie boskie z tym t艂umokiem, do kr贸w, nie do pa艅skich piec贸w” (a.I, sc.1, str.7)
Zezwala艂a c贸rce Hesi na takie samo zachowanie. Gdy ta kopn臋艂a Hank臋 w brzuch Dulska skwitowa艂a to:
„Wielka afera, zagoi si臋 do wesela” (a.I, sc.1, str.8)

Zdominowa艂a (przej膮膰 panowanie, w艂adze nad kim艣) m臋偶a Felicjana do tego stopnia, 偶e wydziela艂a mu cygara i drobne pieni膮dze do kawiarni.
„Ju偶 ci臋 niesie do kawiarni. No ma偶 swoje 20 cent贸w. Teraz b臋d臋 dawa膰 codziennie po 20 cent贸w. Tygodniowo … na nic. Zaraz wszystko przetracisz z Koluszkami. A wracaj na kolacj臋” (a.II, sc.1, str.55)

Wyznacza艂a mu nawet trasy spacer贸w po pokoju:
„Felicjan, przesta艅 chodzi膰, ju偶 jeste艣 no kopcu. Jutro p贸jdziesz do groty Twardowskiego” (a.II, sc.1, str.55)

Dorastaj膮ce c贸rki- Hesi臋 i Mel臋 ubiera艂a jak dziewczynki („to s膮 dzieci. Im wolno” a.II, sc.5, str.62) i uczy艂a niemoralnego post臋powania. Kaza艂a np. Hesi „kurczy膰 si臋” w tramwaju, aby za ni膮 nie p艂aci膰 biletu, to te偶 potwierdza jej sk膮pstwo:
„W tramwaju znowu awantura. Jak Hesia siedzi, to przecie偶 wygl膮da na dziecko co nie ma metra wysoko艣ci. M贸wi臋 jej skurcz si臋 …”
„Ona na z艂o艣膰 wyci膮ga si臋 i zaraz potem z konduktorem secesja, wszyscy si臋 patrz膮.” (a.II, sc.12, str.81)

Przymyka艂a oczy na romans syna Zbyszka ze s艂u偶膮c膮 Hank膮, bowiem uwa偶a艂a, 偶e lepiej jest to robi膰 w domu ni偶 poza nim:
Juliasiewiczowa: „Trzeba jednak przyzna膰, 偶e m臋偶czy藕ni maj膮 jednak szczeg贸lny gust”
Dulska: ”A niech tam byle si臋 nie w艂贸czy艂 i nie traci艂 zdrowia, trzeba by膰 matk膮 偶eby zrozumie膰, jaki to b贸l patrze膰, jak syn marnieje.” (a.I, sc.14, str.51)

Gdy okaza艂o si臋, 偶e Hanka jest z nim w ci膮偶y i syn przedstawi艂 matce sw膮 decyzje, 偶e po艣lubi s艂u偶膮c膮 by艂a bez kompromisowa:
„Ja nie pozwol臋” (a.II, sc.15, str.95)
W贸wczas te偶 chcia艂a znale藕膰 oparcie u zdominowanego przez siebie m臋偶a („ Felicjan, odezwij si臋”), ale on skomentowa艂 to jednoznacznie:
„A niech was wszyscy diabli”(a.II, sc.15, str.95)

Z pomoc膮 r贸wnie nie moralnej krewnej Juliasiewiczowej uda艂o si臋 jej za偶egna膰 (nie dopu艣ci膰 do czego艣, zapobiec czemu艣) konflikt.
Oddali艂a z domu s艂u偶膮c膮, z ci臋偶kim sercem daj膮c jej 1000 koron, przy czym stwierdzi艂a: „B臋dzie zn贸w mo偶na zacz膮膰 偶y膰 po bo偶emu” (a.III, sc.14, s.131)

Dulska by艂a kobiet膮 pruderyjna (przesadna, udana, fa艂szywa nie艣mia艂o艣膰) nie艣mia艂o艣膰 maj膮ca w艂asn膮 moralno艣膰 r贸wnoznaczn膮 z jej brakiem. Jej przesadna skromno艣膰 polega艂a np. na tym, 偶e nie zabra艂a c贸rek do teatru: „… bo to niemoralna sztuka” (a.I, sc.3, s.12)
Jednak od kokoty, wynajmuj膮cej mieszkanie w jej kamienicy bra艂a pieni膮dze, za艣 Zbyszkowi t艂umaczy艂a, 偶e si臋 jej nie k艂ania, tych pieni臋dzy nie bierze dla siebie, ale p艂aci nimi podatki:
„Przepraszam, ja tych pieni臋dzy dla siebie nie bior臋.”
„Podatki nimi p艂ac臋” (a.I, sc.5, s.33)

Jej moralno艣膰 „prania brud贸w we w艂asnym domu” potwierdza najlepiej incydent z lokatork膮, uczciw膮 kobiet膮 zdradzan膮 przez m臋偶a, kt贸ra pr贸bowa艂a pope艂ni膰 samob贸jstwo. To spowodowa艂o przyjazd karetki pogotowia i zgromadzenie si臋 publiki przy jej kamienicy: „Moja pani, na to mamy cztery 艣ciany i sufit, aby brudy swoje pra膰 w domu i aby nikt o nich nie wiedzia艂.” (a.I, sc.9, s.36)

Usprawiedliwia艂a przy tym proceder (post臋powanie, dzia艂anie stanowi膮ce zwykle czyje艣 藕r贸d艂o utrzymania, niezgodne z prawem, lub zasadami moralnymi) kokoty:
„To jest osoba 偶yj膮ca z w艂asnych fundusz贸w. Ta mi jeszcze pogotowia do mnie sprowadzi艂a” (a.1, sc.9, s.37)

Jej moralno艣膰 i sk膮pstwo wynika艂y z obskurantyzmu (ciasnota umys艂owa)
艢wiadcz臋 o tym tez fakt, 偶e nie prenumerowa艂a czasopism, tylko je po偶ycza艂a:
„Ja zawsze po偶ycz臋 i wystarcza, nie po偶ycz臋, to si臋 艣wiat niezawali, 偶e tam drukowanych bajt nie b臋d臋 czyta艂a.” (a.1, sc.9, s.37)

Kobieta ta irytowa艂a wi臋c pod ka偶dym wzgl臋dem.


Pora zaprezentowa膰 bohaterki wybranych dzie艂 literackich, kt贸re od wiek贸w fascynowa艂y i do tej pory mog膮 urzeka膰 czytelnik贸w nie tyle sw膮 urod膮, co niezwykle bogatym wn臋trzem, osobliwo艣ci膮.

Zofia Siemianona Marmie艂adow

„ Sonia by艂a osiemnastoletni膮 blondyneczk膮, ma艂ego wzrostu, szczuplutka, ale do艣膰 niebrzydk膮; mia艂a wspania艂e szafirowe oczy” (s. 171)

Tak przedstawia narrator Zofi臋 Siemianown膮 Marmie艂adow, zwan膮 powszechnie Soni膮, wykreowan膮 przez F. Dostojewskiego w powie艣ci „Zbrodnia i kara” (1866r) (to powie艣膰 psychologiczna autor skupia si臋 na prze偶yciach g艂. bohatera, analizuje motywy jego post臋powania szuka argument贸w, argument贸w, kt贸re mog艂yby pchn膮 go do zbrodni; przedstawia dwoisto艣膰 jego natury- cz艂owiek dobry, wra偶liwy na ludzk膮 krzywd臋 i morderca; to tak偶e powie艣膰 polifoniczna- narrator nie poddaje jednoznacznej ocenie wypowiedzi i poczyna艅 postaci, ogranicza si臋 do konfrontacji ich stanowisk; czytelnik nie mo偶e si臋 identyfikowa膰 z narratorem lub kt贸r膮艣 z postaci, musi ogranicza膰 cz臋sto sprzeczne informacje; komentarz narratora ograniczony jest do minimum, nie jest on wszystkowiedz膮cy) Wydarzenia w niej przedstawione rozgrywaj膮 si臋 w lipcu 1856r w Petersburgu w rejonie placu Siennego, dzielnicy biedoty, ubogich rzem
ie艣lnik贸w, lumpenproletariatu ( 艣rodowisko ludzi wykolejonych, zdeklasowanych, nie maj膮cy 偶adnych kwalifikacji, okre艣lonego zawodu, 偶yj膮cych w n臋dzy) W艂a艣nie z takiego 艣rodowiska wywodzi艂a si臋 Sonia i trudy 偶ycia nie pozwoli艂y, aby jej uroda w pe艂ni rozkwit艂a. Podoba艂a si臋 jednak, a szczeg贸lnie wra偶enie robi艂y jej wspania艂e szafirowe oczy, kt贸re nie bez przyczyny zwyk艂o si臋 nazywa膰 zwierciad艂em duszy.
Wcze艣nie straci艂a matk臋, a jej ojciec- by艂y radca tytularny by艂 alkoholikiem i przez sw贸j na艂贸g nieustannie traci艂 prace. Gdy owdowia艂 (Sonia mia艂a w贸wczas 14 lat), po艣lubi艂 r贸wnie偶 wdow臋, z trojgiem dzieci Katarzyn臋 Iwanown膮 (osoba wykszta艂cona, c贸rka oficera sztabowego, 偶ona oficera piechoty, kt贸ry j膮 bi艂, gra艂 w karty, w ko艅cu trafi艂 do wi臋zienia i tam zmar艂). Sonia odebra艂a nieznaczn膮 edukacj臋 domow膮 z zakresu geografii i historii powszechnej udzielan膮 przez ojca. Jednak z braku jego wiedzy i podr臋cznik贸w ca艂a nauka szybko si臋 sko艅czy艂a.
Tragiczna sytuacja rodzinna (n臋dza, g艂贸d, alkoholizm ojca, choroba i bezradno艣膰 macochy) oraz realia spo艂eczne pchn臋艂y j膮 do prostytucji. D藕wi臋cza艂y jej w uszach, w gruncie rzeczy bezpodstawne, wyrzuty macochy:
„Mieszkasz tu u nas, darmozjadzie jeden, jesz, pijesz, korzystasz z ciep艂a…” (s.19)

Gdy wysz艂a na ulice po raz pierwszy, ojciec le偶a艂 w domu pijany:
„Sionieczka wsta艂a, w艂o偶y艂a chusteczk臋, w艂o偶y艂a paletko i wysz艂a z mieszkania, a o dziewi膮tej wr贸ci艂a. Przysz艂a, idzie wprost do Katarzyny i w milczeniu k艂adzie przed ni膮 na stole trzydzie艣ci rubli. Ani s艂贸wka przy tym nie pisn臋艂a, nie spojrza艂a nawet, tylko wzi臋艂a nasz du偶y dradedamowy zielony pled (…) nakry艂a nim g艂ow臋 i twarz i po艂o偶y艂a si臋 na 艂贸偶ku, twarz膮 do 艣ciany, 偶e tylko ramionka i cia艂o dygoc膮 (…) widzia艂em, jak p贸藕niej Katarzyna, r贸wnie偶 ani s艂owa nie m贸wi膮c, podesz艂a do 艂贸偶eczka Soni i ca艂y wiecz贸r przep艂aka艂a przy niej, nogi jej ca艂owa艂a, nie chcia艂a wsta膰, a potem obydwie razem zasn臋艂y obj膮wszy si臋 … obydwie … obydwie …tak … a ja … le偶a艂em pijaniute艅ki. (s. 20)

Dziewczyna ta fascynowa艂a sw膮 wra偶liwo艣ci膮, skromno艣ci膮 i dobroci膮. Uwa偶a艂a za okrutny post臋pek i rozpami臋tywa艂a to, 偶e nie spe艂ni艂a pro艣by ojca, aby mu poczyta艂a czy odm贸wi艂a Katarzynie Iwanownie prosz膮cej j膮 o podarowanie ko艂nierzyk贸w i mankiecik贸w zdobytych tanio u handlarki Lizawiety.

Tym bardziej prze偶ywa艂a swoje upodlenie „Przecie ja jestem bez czci, jestem wielka, wielka grzesznica! „ (s. 295)
Cierpia艂a, jednak by艂a gotowa do tak wielkiego po艣wi臋cenia dla swojej rodziny- kocha艂a z wzajemno艣ci膮 przyrodnie rodze艅stwo, wsp贸艂czu艂a macosze, 偶e chora i nieszcz臋艣liwa. Czu艂a si臋 za nich odpowiedzialna i za 偶ycia ojca, i po jego 艣mierci. Przy tym by艂a osob膮 g艂臋boko wierz膮c膮, ufaj膮c膮 Bogu. M贸wi艂a: ”Czym偶e ja bym by艂a bez Boga?” (s.297). W jej pokoiku le偶a艂 na komodzie Nowy Testament. Przynios艂a go na jej pro艣b臋, Lizawieta, z kt贸r膮 si臋 przyja藕ni艂a, z rzadka spotyka艂a i w贸wczas wsp贸lnie czyta艂y pismo 艣wi臋te i rozmawia艂y. Szczeg贸lnie bliska by艂a jej historia o wskrzeszeniu 艁azarza, XI rozdzia艂 ewangelii wg 艣w. Jana. Ufa艂a, 偶e dzi臋ki Bogu i wierze nast膮pi jej odrodzenie jak wskrzeszenie owego 艁azarza:

„艁azarzu wyjd藕 z grobu! I natychmiast wyszed艂, kt贸ry by艂 umar艂…- (g艂o艣no w zachwyceniu odczyta艂a dr偶膮c i martwiej膮c jakby ogl膮da艂a to na w艂asne oczy)…maj膮c r臋ce i nogi zwi膮zane chustkami, a twarz jego by艂o chustka obwi膮zana. Rzek艂 im Jezus: Rozwi膮偶cie go i pu艣膰cie, aby szed艂. Wiele t臋dy z 呕yd贸w, kt贸rzy byli przyszli do Maryi i Marty, a widzieli, co uczyni艂 Jezus, uwierzyli „ (s.302)
Mo偶e jednokrotnie i powa偶nie rozmy艣la艂a z rozpacz膮 o samob贸jstwie (aby za jednym zamachem sko艅czy膰 z tym wszystkim), ale od tego desperackiego kroku powstrzymywa艂a j膮 my艣l o grzechu i troska o najbli偶szych: dzieci- sieroty i 偶a艂osn膮, wsp贸艂ob艂akan膮 Katarzyn膮 Iwanown膮 ze sw膮 gru藕lic膮, ze swym t艂uczeniem g艂owa o m贸r.
Nie艣mia艂a Sonia mia艂a poczucie bezradno艣ci i krzywdy. Wiedzia艂a, 偶e ka偶dy m贸g艂 j膮 krzywdzi膰 prawie bezkarnie:

„Sonia nie艣mia艂a z natury, wiedzia艂a zawsze, 偶e j膮 艂atwiej jest zniszczy膰 ni偶 kogo b膮d藕 innego, no a krzywdzi膰 j膮 m贸g艂 ka偶dy nieomal bezkarnie” (s.376)

(np. chcia艂 j膮 wykorzysta膰 Piotr Pietrowicz dla zrealizowania swojego pod艂ego planu; zaprosi艂 j膮 do siebie w dniu pogrzebu jej ojca i ofiarowa艂 na jej r臋ce skromn膮 kwot臋 dla rodziny zmar艂ego w wysoko艣ci 10 rubli na op臋dzenie pierwszych potrzeb; zaznaczy艂, aby jego nazwisko nie zosta艂o wymienione; po jakim艣 czasie przerwa艂 styp臋 i oskar偶y艂 Sonie o kradzie偶 banknotu o warto艣ci 100 rubli srebrem; w obronie niewinnej Soni stan臋艂a Katarzyna Iwanowna; 艁u偶yn ostentacyjnie og艂osi艂, 偶e pu艣ci wszystko w niepami臋膰, ale 偶eby by艂a to dla Soni nauczka na przysz艂o艣膰; w贸wczas wsp贸艂lokator 艁u偶yna -Liebieziatnikow -zarzuci艂 mu nikczemno艣膰, nazwa艂 go 艂otrem, stwierdzi艂, 偶e 艁u偶yn sam wsun膮艂 贸w banknot do kieszeni dziewczyny; po stronie Soni stan膮艂 Raskolnikow, kt贸ry wyja艣ni艂, 偶e mia艂a to by膰 zemsta na nim, pr贸ba sk艂贸cenia go z matk膮 i siostr膮, ch臋膰 odzyskania wzgl臋d贸w u Duni; wszyscy napadli na niego ,ale uda艂a mu si臋 zbiec)

Szlachetno艣膰 jej serca dostrzeg艂 Radion Raskolnikow, kt贸ry po raz pierwszy zobaczy艂 j膮 przy 艂o偶u 艣mierci Siemiona Zacharycza Marmie艂adowa. Im lepiej j膮 poznawa艂 tym wi臋kszy szacunek zacz臋艂a w nim budzi膰. To w艂a艣nie jej postanowi艂 zwierzy膰 si臋 z czynu, jaki pope艂ni艂, bo nie potrafi艂 ju偶 d艂u偶ej d藕wiga膰 swojego ci臋偶aru samotnie.
Szlachetna Sonia zapomnia艂a o swoim cierpieniu i prze偶ywa艂a jego nieszcz臋艣cie, obieca艂a wsp贸艂uczestniczy膰 w nim:

„-C贸偶e艣, c贸偶e艣 sobie wyrz膮dzi艂!- rzek艂a mu z rozpacz膮, porwa艂a si臋 z kl臋czek, rzuci艂a mu si臋 na szyje, obi臋艂a i mocno 艣cisn臋艂a ramiona„ (s.377)

„-Nie, nie, nigdy i nigdzie!- zawo艂a艂a Sonia- P贸jd臋 za Tob膮, p贸jd臋 wsz臋dzie! O Bo偶e!...O ja nieszcz臋艣liwa!” (s.377)

S艂ysz膮c t艂umaczenia Rodiona nie mog艂a uwierzy膰, 偶e uczyni艂 to dla rabunku (ostatnie w艂asne pieni膮dze da艂 na poch贸wek jej ojca). Oburzy艂o j膮 stwierdzenie, 偶e zabi艂 tylko wesz-„cz艂owieka nazywasz wsz膮!” (s.381). Wytkn臋艂a mu, 偶e odst膮pi艂 od Boga i wskaza艂a drog臋 pokuty- przyznanie si臋 do winy i poniesienie konsekwencji dokonanej zbrodni, przekona艂a go ze cierpienie mo偶e by膰 dla cz艂owieka zbawieniem :

„Id藕 zaraz, w tej chwili sta艅 na rozdro偶u, pok艂o艅 si臋, najpierw poca艂uj ziemie, kt贸r膮 splugawi艂e艣, potem si臋 pok艂o艅 ca艂emu 艣wiatu na wszystkie strony i powiedz wszystkim g艂o艣no To ja zamordowa艂em! Wtedy Pan B贸g znowu ze艣le ci 偶ycie”(s.385)

Kolejne nieszcz臋艣cie, kt贸re j膮 spotka艂o to 艣mier膰 macochy. Umieraj膮ca Katarzyna Iwanowna (popad艂膮 w ob艂臋d, chodzi艂a z dzie膰mi po ulicy i zmusza艂a je do 艣piewu i ta艅ca; w trakcie wyst臋pu dosta艂a krwotoku) powierzy艂a jej swoje dzieci:
„Masz Soniu, oto one…wszystkie, oddaje ci z r膮k do r膮k…Ja ju偶 mam dosy膰! Sko艅czona feta! Ha…opu艣cisz mnie, dajcie cho膰 umrze膰 spokojnie…”
W贸wczas dla Soni prawdziwym dobroczy艅c膮 sta艂 si臋 Swidrygaj艂ow, kt贸ry zaj膮艂 si臋 pogrzebem Katarzyny. Zaopiekowa艂 si臋 tr贸jk膮 osieroconych dzieci, (Polunie, Lid臋 i Kol臋 umie艣ci艂 w przyzwoitych sieroci艅cach, dla ka偶dego z nich za艂o偶y艂 w pewne r臋ce a偶 do osi膮gni臋cia pe艂noletno艣ci 1500rubli, a pokwitowanie z艂o偶y艂 na r臋ce Soni), a jej samej ofiarowa艂 trzy tysi膮ce rubli, aby nie musia艂a i艣膰 na ulice;:

„Oto trzy obligacje pi臋cioprocentowe w sumie na trzy tysi膮ce, we藕mie to pani dla siebie i niech to ju偶 tak pozostanie miedzy nami 偶eby nikt nie wiedzia艂 cokolwiek by pani us艂ysza艂a. Przydadz膮 si臋 pani, bo tak 偶y膰 jak dotychczas Zofio Siemionowno by艂o by brzydko, zreszt膮 teraz nie ma ju偶 偶adnej potrzeby” (s.457)

Gdy Raskolnikow zdecydowa艂 si臋 odda膰 w r臋ce prawa, prze偶egna艂a go i w艂o偶y艂a mu na pier艣 ofiarowany wcze艣niej cyprysowy krzy偶yk. Obieca艂a mu: ”-Razem mamy cierpie膰, razem ten krzy偶 poniesiemy…” (s.386)

Sz艂a w 艣lad za nim, gdy kierowa艂 si臋 na komisariat i wraz z nim uda艂a si臋 na Syberie, kiedy zosta艂 skazany na osiem lat katorgi. Polubili j膮 i szanowali inni wi臋藕niowie. W ko艅cu i Radion doceni艂 po艣wiecenie i oddanie dziewczyny, dzi臋ki kt贸rej zmartwychwsta艂 i odwzajemni艂 jej mi艂o艣膰:

„W jej oczach zaja艣nia艂o bezgraniczne szcz臋艣cie: zrozumia艂a i ju偶 nie by艂o dla niej w膮tpliwo艣ci, 偶e ja kocha, kocha j膮 niesko艅czenie i 偶e oto nareszcie przysz艂a jednak ta chwila…” (s.500)

„Ona za艣 -ona przecie偶 偶y艂a tylko jego 偶yciem” (s.501)


Joann臋 Podborsk膮, bohaterk臋 pierwszego planu m艂odopolskiej powie艣ci S. 呕eromskiego „Ludzie bezdomni” poznajemy najpe艂niej, czytane przez ni膮 pisane dzienniki.
Urzeka艂a nie tylko sw膮 urod膮, ale r贸wnie偶 inteligencj膮, wra偶liwo艣ci膮, samodzielno艣ci膮 i odpowiedzialno艣ci膮.
By艂a to „… panna dwudziestokilkuletnia, ciemna brunetka z niebieskimi oczami, prze艣liczna i zgrabna” (s. 8)
Na jej urod臋 zwr贸ci艂 r贸wnie偶 uwag臋 dr Tomasz Judym:

„ Teraz dopiero lepiej zauwa偶y艂, jaki jest jej profil. Broda mia艂a kszta艂t czysto sarmacki czy kaukaski. Wysuwa艂a si臋 nieco, a w taki spos贸b, 偶e mi臋dzy ni膮 i doln膮 lini膮 nosa tworzy艂a si臋 jakby prze艣liczna parabola, w g艂臋bi, kt贸rej tkwi艂y r贸偶owe usta. Gdy tylko rysy twarzy rozwidnia艂 blask wra偶enia, w mgnieniu oka wargi stawa艂y si臋 偶ywym ogniskiem. Wyraz ich zmienia艂 si臋, pot臋偶nia艂 albo przygasa艂, ale zawsze mia艂 w sobie jak膮艣 szczeg贸ln膮 si艂臋 prawdziwej ekspresji” (s. 32)

Wywodzi艂a si臋 z ubogiej szlachty. Dzieci艅stwo sp臋dzi艂a w wiejskim domu w G艂ogach. Mia艂a dw贸ch braci, kt贸rych kocha艂a i za kt贸rych by艂a odpowiedzialna ( Henryk zosta艂 wyrzucony z sz贸stej klasy, wyjecha艂 do Zurychu i jak twierdzi艂 studiowa艂 filozofie. W rzeczywisto艣ci nie robi艂 doktoratu, ale d艂ugi, skandale i awantury. Wac艂aw opu艣ci艂 gimnazjum ze srebrnym medalem, kszta艂ci艂 si臋 w dziedzinie przyrody, by艂 przez wszystkich powa偶any, zmar艂 jednak gdzie艣 na dalekiej Syberii).
Jej wej艣cie w doros艂e 偶ycie nie by艂o lekkie. Po 艣mierci rodzic贸w utraci艂a rodowy maj膮tek ( dom przej膮艂 呕yd Lejbus Korybut). Zamieszka艂a w Kielcach u ciotki Ludwiki, kt贸ra otrzymywa艂a stancj臋 uczniowsk膮 ( jej izdebka by艂a n臋dzna, ciasna i ciemna. Tam te偶 pozna艂a Stanis艂aw臋 Bozowsk膮. By艂a jej przyjaci贸艂k膮 i uczennic膮, od niej nauczy艂a si臋 sztuki pisania dziennika).
Jako siedemnastoletnia dziewczyna postanowi艂a rozpocz膮膰 samodzielne 偶ycie. W ci膮gu czterech godzin postanowi艂a opu艣ci膰 Kielce i wyjecha膰 do Warszawy, aby podj膮膰 prac臋 guwernantki (otrzyma艂a telegram od pani W. 偶e jest miejsce u Predygier贸w i trzeba bezzw艂ocznie pojecha膰)

„ Wali艂am w 偶ycie z kapita艂em sk艂adaj膮cym si臋 z biletu kolejowego, z tobo艂ka rzeczy, pi臋ciu z艂ot贸wek, grosza gotowego, no i z telegramu pani W. Za sob膮 zostawi艂a dwu braci, ciotk臋 Ludwik臋, kt贸ra (…) zast臋powa艂a mi matk臋, gdym ucz臋szcza艂a do gimnazjum, kt贸ra dzieli艂a si臋 ze mn膮 kawa艂kiem swego chleba- czyba nic wi臋cej … Ach, nie, nie, nic wi臋cej!” (s. 158)

Cho膰 t臋skni艂a za utraconym 艣wiatem, za bliskimi jej miejscami- kocha艂a Kielce, Karcz贸wk臋, Kodzielni臋 - pracowa艂a jako guwernantka na utrzymanie nie tylko swoje, ale studiuj膮cego brata Henryka i ucz膮cego si臋 Wac艂awa, co 艣wiadczy艂o o jej wielkiej odpowiedzialno艣ci i mi艂o艣ci do bliskich.

„Zreszt膮 musia艂am przecie, wed艂ug 艣lubu, tak ode mnie z艂o偶onego u 艣wi臋tej Tr贸jcy, przygotowa膰 drogi dla Wac艂awa, kt贸ry by艂 w贸wczas w si贸dmej klasie, pomaga膰 Henrykowi” (s. 159)

Za nauk臋 Wandy, c贸rki pani Predygierowej, otrzyma艂a osobny pok贸j, ca艂kowite utrzymanie i 15 rubli miesi臋cznie. Pracowa艂a z podopieczn膮 i du偶o czyta艂a korzystaj膮c z bogatej biblioteki pana domu. On sam budzi艂 jednak w niej odraz臋, gdy偶 w jego oczach odczytywa艂a tylko dwa uczucia- albo chytro艣膰, albo triumf. Po roku opu艣ci艂a t膮 rodzin臋 pozbawion膮 szczerych uczu膰 i ciep艂a. Bra艂a coraz wi臋cej lekcji, tak偶e dzie艅 mia艂a wype艂niony prac膮. Oszcz臋dza艂a, aby pomaga膰 braciom. Bardzo prze偶ywa艂a, 偶e Henryk j膮 ok艂amywa艂, ale zdecydowa艂a, 偶e go nie opu艣ci.

„Nie, Nie opuszcz臋 Henryka! B臋d臋 dwa razy pracowa艂a, wezm臋 nowe lekcje, mo偶e nawet ranne. Niech sko艅czy chod藕 jakiekolwiek kursa, to przecie偶 b臋dzie m贸g艂 tutaj l偶ej pracowa膰. Nigdy nie od偶a艂uj膮, 偶e nie zda艂 do politechniki- ale, to trudno.” (s. 169- 170)

„Musz臋 da膰 Wac艂awowi na ko偶uch, walenki …Jegieralskie ubranie.
Trzeba by po dwie pary” (s. 170)

Pewne wakacje sp臋dzi艂a w rodzinnych stronach, ale przerazi艂y j膮 ogl臋dziny rodowego maj膮tku.
„Jakie偶 zniszczenie! P艂oty, klomby, dru偶ki- wszystko skasowane bez 艣ladu. Nawet dzikie wino przy ganku wydarte, ganek sam rozwalony, 艣ciany odrapane, okna zabite.” (s. 225)

Rozczarowa艂a j膮 te偶 wizyta u wujostwa Krzewi艅skich (ciotka Waleria, wujek Hipolit, kuzynka Tekla- stara panna). Ich 艣wiat wyda艂 jej si臋 obcy. Joasia nie mog艂a poj膮膰 ich ciasnych horyzont贸w my艣lowych i pogodzi膰 si臋 z nieludzkim traktowaniem s艂u偶by.

„Ci ludzie nic nie spostrzegaj膮 na ziemi opr贸cz M臋karzyc i nie maj膮 偶adnych innych widok贸w opr贸cz swoich pieni臋偶nych skojarze艅 (…) To familijne zamkni臋cie horyzontu jest tak szczere, 偶e ja wcale si臋 z nim nie znajduje, nawet w tej chwili, kiedy tu siedz臋.” (s. 215)

„Stosunek do ch艂op贸w do s艂u偶by do ludzi zatrudnionych na folwarku! Mo偶e to s膮 sobie 艣mieszne idealizacje miejskiej panny, bardzo wszystko by膰 mo偶e, ale ja nie znosz臋 dziczy. Nie mog臋 w tym oddycha膰.” (s. 220)

Joanna krytycznie ocenia艂a 艣rodowisko ludzi niepracuj膮cych, 偶yj膮cych z pracy cudzej- szlachty i mieszcza艅stwa.
Joasia pisa艂a dziennik by艂a to potrzeba „zwierze艅”. Zapisywa艂a w nim to co najwa偶niejsze, najbardziej w艂asne w 偶yciu, co 艣wiadczy o jej ogromnej wra偶liwo艣ci.
Ta inteligentna kobieta analizowa艂a w艂asn膮 zmienno艣膰 psychiczn膮, o czym 艣wiadcz膮 s艂owa o niejednorodno艣ci wn臋trza cz艂owieka, o jego zmienno艣ci:

„Chcia艂am pisa膰 prawdziwie i szczerze, a to jest trudno艣膰 nies艂ychana. Mam du偶o my艣li na p贸艂 艣wiadomych, jakby zab艂膮kany w cudzej okolicy, kt贸re, je偶eli nawet sama sobie zechc臋 sformu艂owa膰, ju偶 si臋 zmieniaj膮 pod pi贸rem i s膮 takie…” (s. 167)

Mia艂a te偶 problemy natury pisarskiej: „jak to zapisa膰? Tak jak to nadchodzi, czy te偶 jak si臋 w s艂owie zmienia?” (s. 167-168)
Na kartach dziennika dzieli艂a si臋 wra偶eniami z przeczytanych lektur. Cytowa艂a klasyk贸w literatury antycznej, „Bibli臋”, zw艂aszcza pie艣艅 „Pie艣艅 nad pie艣niami”, zachwyca艂a si臋 romantykami, Witkiewiczem, To艂stojem, Zol膮. Czyta艂a wiersze francuskiej poetki Ludwiki Ackerman. Wspomina艂a spektakle teatralne, w kt贸rych uczestniczy艂a jak np.: „Mazepa” J. S艂owackiego czy „Nauczycielka” W. Koziebrodzkiego.

Notowa艂a spostrze偶enia na temat kwestii emancypacji pozycji kobiety w spo艂ecze艅stwie. Jej emancypacja polega艂a na tym, 偶e sama pracowa艂a na swoje utrzymanie i sama uk艂ada艂a scenariusz swojego losu, w ka偶dym nawet najdrobniejszym posuni臋ciu:

„Sucha kromka chleba, ale moja w艂asna, niebogata przysz艂o艣膰, ale urobiona w艂asnymi r臋kami” (s. 218)

„To jest w艂a艣nie jedyny m贸j sukces, 偶e mog臋 odej艣膰 dok膮d mi si臋 chce i kiedy mi si臋 podoba” (s. 220)

Ewolucji uleg艂y jej pogl膮dy dotycz膮ce po艣wi臋cenia w艂asnego szcz臋艣cia i cierpienia w imi臋 spraw spo艂ecznych:

„Mia艂am dawniej wiele wiary w dobro ludzi i dlatego by艂am gotowa 艣pieszy膰 ku nim. Mia艂am 艂ask臋 zupe艂nego ca艂ym sercem oddanie si臋 my艣li o rzeczach nie materialnych, sprawach innego porz膮dku.” (s. 174)

Z biegiem czasu zacz臋艂a kwestionowa膰 „warto艣膰” cierpienia. Na zmian臋 jej postawy wp艂yn臋艂y do艣wiadczenia w艂asne i ludzi bliskich (Wac艂aw, Bozowsk膮) i niew膮tpliwie literatura Nietzsego, kt贸ry polemizowa艂 z chrze艣cija艅sk膮 koncepcj膮 ofiary i cierpienia. Pragn臋艂a przezwyci臋偶y膰 heroiczne po艣wi臋cenie si臋 dla innych, nios膮ce z sob膮 b贸l i cierpienie. Uwa偶a艂a, 偶e „cz艂owiek stworzony jest do szcz臋艣cia, cierpienie trzeba zwalcza膰 jak tyfus i osp臋”.

W swoim dzienniku o Antygonie napisa艂a:

„Szalona dziewczyna! Nie, nie! Precz z takimi wzorami! Ja jestem rozs膮dna, m贸j idea艂 to pos艂uszna Ismena, szanuj膮ca nakazy Kreonowe. Ja nie p贸jd臋 kopa膰 grobu dla Polineikesa” (s. 206)

W Cisach, gdzie by艂a guwernantk膮 wnuczki pani Niewadzkiej, odnalaz艂a mi艂o艣膰 swojego 偶ycia, dr Tomasza Judyma, na kt贸rego zwr贸ci艂a uwag臋 znacznie wcze艣niej, jeszcze w Warszawie.
W dzienniku opisywa艂a swoje pierwsze widzenie Judyma w tramwaju ( to jedyne zewn臋trzne widzenie bohatera w ca艂ej powie艣ci), widzenie oczami zachwyconej, m艂odej dziewczyny.

„… dopiero spostrzeg艂am, 偶e w rogu siedzi ten 艣liczny jegomo艣膰 cylindrze. To ju偶 trzeci raz go spotka艂am (…) dzi艣 na lekcji u F. bezwiednie i bez 偶adnego wysi艂ku na p贸艂 wiedz膮c o tym co kre艣l臋 zrobi艂am ten profil o bardzo subtelnej kompozycji rys贸w pe艂nej harmonii i jakiej艣 walecznej sile. Jak to dobrze 偶e sobie wyskoczy艂 na rogu Ciep艂ej, bo kto wie mo偶e bym si臋 w nim zakocha艂a” (s. 175-176)

Prowadzi艂a u jego boku dzia艂alno艣膰 filantropijn膮, ale mia艂a ona charakter konwencjonalnych panien z wy偶szych sfer (organizowa艂a j膮 dla Joasi pani Niewadzka, np. z okazji urodzin guwernantki ofiarowa艂a jej pok贸j w skrzydle pa艂acu na pomieszczenie dla malaryk贸w: „Ona tam b臋dzie sobie z tymi biedaczkami rodzi艂a. To jej rzecz… pod pa艅skim zreszt膮 dozorem lekarskim” (s 241-242)

Chocia偶 Judym wyzna艂 jej mi艂o艣膰, a ona pragn臋艂a mie膰 dom i 偶y膰 u boku ukochanego m臋偶czyzny, nie pr贸bowa艂a przeciwstawia膰 si臋 jego decyzji:
„ Ja ci臋 nie wstrzymam…” (s.403)

Mo偶e sta艂a za tym kobieca duma, mo偶e uznanie racji Judyma ( konieczno艣膰 po艣wi臋cenia pragnie艅 osobistych sprawom spo艂ecznym), mo偶e 艣wiadomo艣膰, 偶e przeciwstawienie si臋 partnerowi by艂o by daremne.



C贸偶, zatem mo偶na powiedzie膰 o kobietach? Bez w膮tpienia fascynuj膮 swoj膮 urod膮, kt贸ra, niestety jest przemijaj膮ca. Zachwycaj膮 trwa艂ymi zaletami osobowo艣ci- wdzi臋kiem, wra偶liwo艣ci膮, czu艂o艣ci膮, intuicj膮, gotowo艣ci膮 do najwi臋kszych po艣wi臋ce艅 dla tych, kt贸rych kochaj膮. Przypisuje si臋 te偶 tej p艂ci ro偶ne wady, co mog艂am wykaza膰 przytaczaj膮c przyk艂ady z tekst贸w literatury z r贸偶nych epok .

艢mia艂o mog臋 jednak stwierdzi膰, 偶e zawsze b臋d膮 one obiektem uwielbienia p艂ci przeciwnej i muzami artyst贸w.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
5 偶ywienie kobiet ci脛鈩⒛鼓絘rnych
KOBIETA
Migracje kobiet
typy kobiet www prezentacje org 3
Konkurencje gim kobiet
Sk艂adniki mineralne w diecie kobiet ci臋偶arnych prezentacja
Ginekologia fizjologia kobiety i wczesnej ci脛鈥δ鼓統 I
Spos贸b 偶ywienia kobiet przed i w ci膮偶y2005
ZALECENIA 呕YWIENIOWE DLA KOBIET KARMI膭CYCH
Zrozumie膰 kobiet臋
ciaza u kobiet z chorobami nerek
cala prawda o kobietach[2]
Urazy u kobiet w ci膮偶y
kobieta
Pozycja kobiety w r贸偶nych kulturach
Zaburzenia gospodarki w臋glowodanowej u kobiet w ci膮偶y

wi臋cej podobnych podstron