background image

VI.

O NOWY KSZTAŁT PAŃSTWA (1300-1386)

1. Załamanie się zwartości geograficznej i etnicznej Polski

Idea   zjednoczenia   Polski,   poczucie   jedności   kulturalno-językowej   i   ponaddzielnicowe   więzi 

ekonomiczne wytworzone w XIII w. nie zrównoważyły dezorientacji politycznej części Piastów, 
ich   lęku   przed   utratą   niezależnej   pozycji   państwowoprawnej,   separatyzmów,   którym   mimo 
wszystko   sprzyjało   rozbicie   dzielnicowe,   ani   ciążenia   gospodarczego   niektórych   dzielnic   ku 
państwom   sąsiednim.   Toteż   odrodzone   Królestwo   tylko   w   sposób   idealny   scalało   polityczne 
dziedzictwo Bolesławów, gdy w rzeczywistości nie mogło przezwyciężyć ani odśrodkowych sił 
wewnętrznych,   ani   splatającego   się   z   nimi   nierzadko   naporu   sił   zewnętrznych,   a   zwłaszcza 
agresywnego   w   omawianej   epoce   i   ekspansywnego   żywiołu   niemieckiego.   Może   najbliższy 
rzeczywistego   zjednoczenia   był   Wacław   II   czeski,   dzięki   zastosowaniu   twardej   polityki 
podporządkowywania   sobie   książąt   dzielnicowych.   Rodziło   się   tu   zarazem   poważne 
niebezpieczeństwo, bo Przemyślidzi, nie dość czuli na interesy Polski, skłonni byli pozbywać się 
niektórych   jej   ziem,   jak   zwłaszcza   Pomorza   Gdańskiego,   które   zostało   już   z   ich   strony 
przyrzeczone  Brandenburgii. Ani Łokietek  natomiast,  ani Kazimierz  Wielki  nie  zdobyli  się na 
bezwzględną walkę z dzielnicowymi  Piastami. Polityka  przetargów, układów i ustępstw mogła 
zaowocować tylko w bardziej korzystnej konstelacji politycznej.

W   efekcie   widzimy,   że   w   XIV   w.   od   strony   północnej   i   zachodniej   granica   państwowa 

odrodzonego   Królestwa   cofnęła   się   daleko   od   zasięgu   granicy   etnicznej.   Poza   Królestwem 
pozostały ważne z punktu widzenia interesów gospodarczych Pomorze, ludne i dobrze rozwinięte 
księstwa śląskie, a także odrzańska arteria komunikacyjna. Granica zachodnia szła teraz działem 
wodnym górnej i środkowej Odry oraz Wisły. Dorzecze Warty utrzymało wprawdzie integralny 
związek z Królestwem, a razem z dorzeczem górnej Wisły stało się rdzeniem państwa, ale i ono 
było od północy poważnie zagrożone. Rozumiał to Kazimierz Wielki, dlatego pod koniec swego 
panowania doprowadził do inkorporacji tej części Nowej Marchii oraz do zhołdowania na rzecz 
Polski nadnoteckiego  terytorium  Drezdenka i Santoka, które grało rolę bastionu  na zachodniej 
rubieży   państwa.   Polityka   rewindykacyjna   względem   Śląska   zakończyła   się   zaledwie   drobną 
korekturą granicy (ziemia wschowska). Dolna Wisła aż po Toruń na półtora wieku znalazła się w 
obrębie państwa krzyżackiego, które czasowo zdołało również opanować dobrzyńsko-kujawski jej 
odcinek. Lenno płockie (czy może mazowieckie) Luksemburgów odsuwało odrodzone Królestwo 
także od Wisły środkowej. Wprawdzie Kazimierz Wielki odzyskał Kujawy i ziemię dobrzyńską 
(1343), inkorporował Mazowsze płockie i zhołdował resztę tej dzielnicy (1351), ale już po jego 
śmierci   cała   ona,   wraz   z   Płockiem,   usamodzielniła   się.   Jedynie   na   wschodzie   dokonano 
przesunięcia   granicy   państwowej   polskiej   daleko   w   głąb   dorzecza   Dniestru   i   górnej   Prypeci. 
Zainteresowanie Rusią było częściowo konsekwencją parcia na wschód polskiego osadnictwa. Ale 
ono   sięgało   tylko   obszarów   pogranicznych,   nie   przekraczając   wówczas   jeszcze   w   większym 
stopniu rzek Sanu i Bugu. Włączenie natomiast do Korony całej Rusi Halickiej i znacznej części 
włodzimierskiej oznaczało wejście na tereny etnicznie obce, a więc i w tym zakresie naruszenie 
zwartości   etnicznej   Królestwa.   Z   okresu   rozbicia   dzielnicowego   Polska   wyszła   poważnie 
okaleczona   pod   względem   swojej   budowy   przestrzennej.   Nie   mniej   dotkliwe   były   jej   straty 
gospodarcze. Najlepiej rozwinięty i najbardziej zurbanizowany Śląsk, a także Pomorze, ważne ze 
względu na kontakty handlowe, pozostały poza granicami Królestwa. Niekorzystnie przedstawiał 
się wreszcie bilans stanu demograficznego. Według szacunku zaludnienia Polski około 1340 r., na 
podstawie rachunków świętopietrza (T. Ładogórski), zaledwie 936 tyś. mieszkańców znalazło się w 
obrębie   Królestwa,   gdy   blisko   drugie   tyle   –   jeżeli   nie   liczyć   Pomorza   Zachodniego   i   Ziemi 
Lubuskiej – pozostało poza jego granicami. Wprawdzie aneksja Rusi, pewne korektury graniczne 
oraz przyrost naturalny pozwalają podnieść globalną liczbę ludności państwa polskiego pod koniec 
rządów Kazimierza Wielkiego do ponad l min, ale cały ten wzrost demograficzny nie równoważył 

background image

jeszcze utraty samej dzielnicy śląskiej, której ludność szacuje się dla lat czterdziestych XIV w. na 
blisko poi miliona.

2. Dalsze postępy osadnictwa wiejskiego

W XIV w. Polska była terenem bardzo pomyślnego rozwoju gospodarki towarowo-pieniężnej. 

Przyczynił się do tego dorobek gospodarczy stulecia poprzedniego, a w nie mniejszym stopniu 
pomyślna   koniunktura,   jaką   cieszyła   się   w   XIV   w.   cała   Europa   środkowa.   Czynnikiem 
zewnętrznym przyśpieszającym rozwój był odpływ ku wschodowi kapitałów z Europy zachodniej 
(H.   Samsonowicz),   przeżywającej   właśnie   wówczas   kryzys   feudalnej   struktury   ekonomiki   i 
społeczeństwa. Jednym z najistotniejszych przejawów naszego wzrostu gospodarczego były dalsze 
postępy   osadnictwa,   którego   największe   nasilenie   przypadło   na   czasy   Kazimierza   Wielkiego. 
Osadnictwo to miało charakter mniej spontaniczny niż w stuleciu poprzednim, w większym zaś 
stopniu było efektem świadomej i w pewnym sensie planowej działalności gospodarczej państwa. 
Dokonywało   się   zaś   nie   tyle   siłami   osadników   obcych,   ile   przez   pochłanianie   rezerw 
ludnościowych   samej   Polski.   Europa   zachodnia   bowiem   poniosła   w   XIV   w.   ogromne   straty 
demograficzne wskutek epidemii dżumy, próby zaś skierowania na teren polskiego Podkarpacia 
pasterskiego osadnictwa wołosko-ruskiego w omawianej epoce ledwie zostały zapoczątkowane. 
Przybywali jeszcze wprawdzie do Królestwa Niemcy, którzy wcześniej siedzieli na Śląsku, ale oni 
zasilali głównie miasta.

Całe więc wielkie przedsięwzięcie zasadzało się na przebudowie struktury rolnej państwa na 

wzór   osad   zorganizowanych   na   prawie   czynszowym   w   stuleciu   poprzednim.   Jeżeli   jednak 
wcześniej   osadzano   na   nowym   prawie   niektóre   kompleksy   dóbr,   z   reguły   w   obrębie   wielkiej 
własności   monarszej   i   kościelnej,   nie   zawsze   zresztą   osiągając   zamierzony   efekt,   to   obecnie 
chodziło   zarówno   o   upowszechnienie,   jak   też   o   konsekwentne   stosowanie   ulepszonych   form 
gospodarki rolnej. Jest przy tym rzeczą bardzo prawdopodobną, że analogicznie jak na Zachodzie, 
gdzie dwunasto- i trzynastowieczna reforma rolnictwa przyniosła duży wzrost produkcji rolnej, 
również i u nas wzrost taki musiał się zaznaczyć już w XIII w. W miarę rozwoju trójpolówki i 
osadnictwa na prawie czynszowym powstawały prawdopodobnie stale pewne rezerwy wiejskiej 
siły roboczej, które z jednej strony zasilały miasta, a z drugiej od nowa tworzone osady wiejskie. 
Wnet rezerwami tymi miano się posłużyć w akcji osadniczej .na Rusi Halicko-Włodzimierskiej.

Z czasów Kazimierza Wielkiego zachowało się kilkaset tzw. przywilejów lokacyjnych, które 

miały na celu poprawienie lub dokończenie lokacji starych, ale w wielu wypadkach także założenie 
nowych   wsi   „na   surowym   korzeniu”.   W   rzeczywistości   kancelarię   królewską   opuściło   takich 
dokumentów znacznie więcej. Nie chodziło tu bynajmniej o sprawy formalne, gdyż przestrzegano 
zasady, że traci nowe prawo osadnicze ten, kto uzyskawszy przywilej lokacyjny, faktycznie zeń nie 
skorzystał. Cała ta wielka akcja zmierzała w dwu kierunkach: przebudowy struktury rolnej wsi już 
od dawna istniejących oraz zakładania wsi na obszarach dotąd pod uprawę nie zajętych.

Dokonywano więc komasacji gruntów, aby tworzyć gospodarstwa kmiece o dużym potencjale 

produkcyjnym, oparte na regularnej trój połówce; wymagało to pomiarów gruntowych i podziału 
ról na trójpolowe zagony, w poprzek których wytyczano typowe dla prawa niemieckiego regularne 
jednostki gruntowe zwane łanami. Osadników nierzadko wspierano materialnie, chodziło bowiem o 
to, aby mieli niezbędną siłę pociągową i środki na zakup narzędzi rolniczych, a zwłaszcza pługa 
koleśnego z żelaznym krojem i odkładnicą, który był niezbędny do uprawy wielkich jednostek 
gruntowych. W trosce o „poprawę stanu ziemi” Kazimierz Wielki np. nie tylko zagospodarowywał 
w   ten   sposób   posiadłości   własne,   ale   niekiedy   również   przejmował   na   warunkach   czasowego 
użytkowania   wsie   kościelne   w   celu   zreformowania   i   gospodarczej   racjonalizacji.   W   zakresie 
świadczeń wzrastało znaczenie czynszów pieniężnych. Równolegle zmierzano do zryczałtowania 
dziesięciny, tj. do zamiany poboru co dziesiątego snopa na określoną z góry ilość zboża lub na stałą 
kwotę pieniężną. Ponieważ instytucje kościelne niechętnie na tę reformę przystawały, świadczy to, 

background image

iż była ona korzystna przede wszystkim dla osadników, bo w razie jej przeprowadzenia wzrost 
produkcji zbożowej nie pociągał za sobą wzrostu dziesięciny.

Procesowi   przebudowy  struktury   rolnej   towarzyszyło   wdzieranie   się   osadnictwa   na   obszary 

dotąd rolniczo nie użytkowane. Przodowała w tym Małopolska. Nowe wsie zakładano na terenie 
Podhala, osadnicy przesuwali się w głąb Beskidów, tj. w górę prawobrzeżnych dopływów Wisły, 
ale szli także w kierunku równoleżnikowym na teren pogranicza polsko-ruskiego; stąd z kolei fala 
osadnicza przesuwała się ku północy w głąb Puszczy Sandomierskiej. Terenami osadniczymi stały 
się   również,   choć   w   niejednakowym   stopniu,   Puszcza   Niepołomicka,   obszary   leśne   Gór 
Świętokrzyskich,   Puszcza   Radomska,   a   także   pokryta   lasem   strefa   nadbużańska.   Od   strony 
Mazowsza   osadnictwo   polskie   szło   w   kierunku   Podlasia,   gdy   natomiast   ku   Pojezierzu 
Mazurskiemu większa fala osadników z Mazowsza ruszyła dopiero w XV w. Puszcza Kurpiowska, 
ze   starym   dobrze   rozwiniętym   bartnictwem,   nie   stała   się   jeszcze   w   XIV   w.   obszarem 
intensywniejszego osadnictwa rolniczego. W pozostałych dzielnicach Polski osadnictwo wchodziło 
tu   i   ówdzie   w   mniejsze   obszary   leśne,   lokacje   XIV   w.   koncentrowały   się   jednak   głównie   w 
okolicach   od   dawna   zasiedlonych   (np.   w   Wielkopolsce   w   okolicach   Poznania   i   Kalisza),   co 
oznacza, że były przede wszystkim efektem przetwarzania struktury rolnej.

Ludność wieśniacza omawianego okresu cieszyła się jeszcze znacznymi swobodami, jakkolwiek 

dla   zabezpieczenia   stabilizacji   osadnictwa   zaczęto   ustawowo   precyzować   warunki,   w   których 
osadnik mógł swego pana opuścić, czyli rozwiązać umowę dzierżawną. Statuty Kazimierzowskie 
przewidywały   nawet   możliwość   porzucenia   dzierżawionych   gruntów   przez   całą   wieś   w 
następujących wypadkach: gdy pan naraził swoich kmieci na urzędowe zajęcie ich mienia, gdy 
będąc pod ekskomuniką dłużej niż rok pozbawiał ich np. prawa do chrześcijańskiego pogrzebu, 
gdy wreszcie  dopuścił   się  gwałtu   na żonie   lub  córce  swego  kmiecia.  Swobodę osobistą  stanu 
kmiecego krępowały w dużym stopniu lata wolne, których celem było ściąganie do wsi nowych 
osadników. Aby odejść od pana, kmieć musiał w myśl Statutów Kazimierzowskich zapłacić czynsz 
za wykorzystane już lata wolne, jeżeli siedział na prawie niemieckim, a nadto znaleźć na swoje 
miejsce   równie   zamożnego   osadnika.   Na   prawie   polskim   mógł   natomiast   okres   wolnizny 
odpracować, a w formie odszkodowania płacił jednorazowo tzw. wstanne. Poza tym należało już 
tylko w każdym wypadku przestrzegać, aby odejście nastąpiło po zakończenia jesiennych  prac 
polowych,   po   uiszczeniu   dzierżawnych   należności,   zasianiu   pola   oziminą   i   pod   warunkiem 
pozostawienia obejścia w należytym stanie. Statut małopolski Kazimierza Wielkiego wprowadzał 
nadto pewne liczbowe ograniczenie  wychodu kmieci, jeżeli oczywiście  nie zaszły wymienione 
wyżej okoliczności szczególne. Bez zgody pana mogli mianowicie odejść w ciągu roku z jednej wsi 
najwyżej dwaj osadnicy. Ta norma prawna miała zapobiec nieprzewidzianemu pustoszeniu wsi. 
Znamy jednak wypadki, kiedy za pańską zgodą wychodziło równocześnie więcej osadników, a 
prawo publiczne taki stan rzeczy respektowała.

3. Rozwój miast i życia miejskiego

Postępy   osadnictwa   wiejskiego   w   Polsce   XIV   w.   szły   w   parze   z   rozwojem   miast.   Trzeba 

odróżniać   dwa   aspekty   tego   zjawiska.   Z   jednej   strony   był   to   obiektywny   proces   narastania 
elementów   gospodarki   towarowo-pieniężnej,   przejawiający   się   zarówno   w   coraz   większej   roli 
czynszu na wsi, jak też w rozwoju produkcji rzemieślniczej w miastach i tworzeniu się zawiązków 
rynku lokalnego, łączącego miasto z pewnym mniejszym lub większym otoczeniem wiejskim. Z 
drugiej strony w grę wchodziła świadoma akcja zakładania miast, która albo odpowiadała tamtym 
obiektywnym   przesłankom,   albo   je   wyprzedzała,   albo   nawet   zakłócała   proces   samorzutnej 
urbanizacji. Należy jednak widzieć w akcji lokacyjnej nie tylko element wtórny i formalny, czy też 
czynnik   drugorzędnego   znaczenia.   W   dużym   stopniu   przyśpieszała   ona   postępy   społecznego 
podziału   pracy,   a   wyjątkowo   raczej   założenie   nowego   miasta,   nie   dość   przemyślane   lub 
podyktowane interesem prywatnego właściciela, mogło rozrywać zadzierzgnięte już więzi między 

background image

wsią i wcześniej powstałym miastem. Doradcy królewscy dbali co prawda o to, aby miast nie 
zakładano w sposób przypadkowy, a w każdym razie aby nowa lokacja nie odbywała się ze szkodą 
miast dawniejszych.

W różnych dzielnicach dawnej Polski proces urbanizacyjny w świetle formalnie dokonanych 

lokacji miejskich wyglądałby następująco: Jeżeli na Śląsku do końca XIII w. lokowano na prawie 
miejskim  około   100  osad,   to  do  połowy  XIV  w.  już   tylko  niewiele   ponad  20;  w   Małopolsce 
przebieg tego procesu był odmienny, bo w ciągu XIII w. dokonano tu około 30 lokacji miejskich, 
gdy na wiek XIV przypada ich około 50; w Wielkopolsce analogiczne liczby wynosiłyby około 40 
i około 60, a na Mazowszu mielibyśmy odpowiednio 4 i 36 lokacji; dla Pomorza Gdańskiego 
szacuje się liczbę lokacji z XIII w. na 8, a w XIV w. na około 10. Brak tu danych z Kujaw oraz 
ziem   łęczyckiej   i   sieradzkiej,   które   zajmowałyby   miejsce   pośrednie   między   Wielkopolską   lub 
Małopolską a Mazowszem. Widać z powyższego zestawienia, że urbanizacja Śląska osiągnęła swój 
szczyt w XIII w., a właściwie w drugiej jego połowie, kiedy lokowano w tej dzielnicy aż 75 osad 
miejskich. W pozostałych  dzielnicach Polski kulminacja przypadałaby na w. XIV, a ściślej na 
panowanie Kazimierza Wielkiego.

W wytworzonej w średniowieczu na ziemiach polskich sieci miejskiej znikoma była liczba miast 

dużych. Reprezentujące rząd wielkości około 20 tyś. mieszkańców Gdańsk i Wrocław znajdowały 
się   w   XIV   w.   poza   granicami   Królestwa.   Największym   miastem   w   zjednoczonym   państwie 
polskim był Kraków, ale wielkość jego nie przekraczała 14 tyś. mieszkańców. Ludność Poznania 
mogła sięgać w omawianym okresie 4 tyś., gdy natomiast takie miasta, jak Bochnia, Sandomierz, 
Kalisz,   Gniezno,   mieściły   się   w   przedziale   2000-2500   mieszkańców.   Zdecydowaną   większość 
stanowiły natomiast miasta małe i bardzo małe, liczące po kilkuset mieszkańców, a niekiedy poza 
prawem miejskim nie różniące się zbytnio od wsi. Ten brak miast dużych oraz większej liczby 
silnych   gospodarczo   miast   średnich   decydował   o   słabości   mieszczaństwa   jako  stanu   w   Polsce 
średniowiecznej i o jego znikomej roli w życiu politycznym państwa. Program lokacyjny Polski 
XIV w. wyraźnie wyprzedzał jej rzeczywiste gospodarcze potrzeby i możliwości.

W  obrębie  zjednoczonego   Królestwa  wiek XIV  był  okresem  formowania  się  rzeczywistego 

społeczeństwa   miejskiego,   oddającego   się   zawodowo   zajęciom   rzemieślniczym   i   handlowym, 
walczącego o faktyczny samorząd i separującego się od innych grup społecznych. Na Śląsku i na 
Pomorzu proces ten zaczął się wcześniej. W Wielkopolsce i w Małopolsce poczynił  natomiast 
przed XIV w. bardzo nieznaczne postępy (Kraków, Poznań, Kalisz, Pyzdry, Sandomierz, Bochnia). 
Wypełnia   omawiany   okres   walka   mieszczan   z   wójtami   jako   przedstawicielami   zwierzchności 
feudalnej, którzy z reguły uniemożliwiali lub utrudniali rozwój samorządu miejskiego. Nadanie 
odpowiedniej rangi radom miejskim lub zgoła powołanie ich do życia było głównym celem walki. 
Na   likwidację   wójtów   dziedzicznych   było   jeszcze   za   wcześnie,   ale   udziałem   naszych   gmin 
miejskich stało się już prawo wydawania własnych uchwał czyli  wilkierzy.  Na drugim niejako 
planie realizowała się separacja miast w stosunku do ich otoczenia, co miało je zabezpieczyć przed 
ingerencją władzy publicznej lub zwierzchności feudalnej. Temu celowi służyły w dużej mierze 
mury miejskie, których wiele wzniesiono w XIV w., lub przynajmniej fosy i drewniane ogrodzenia.

W życiu miejskim dużą rolę odgrywała rozwijająca się organizacja cechowa rzemiosła, która 

strzegła interesów swoich członków, gwarantując w zamian odbiorcom należytą jakość wyrobów. 
Ponieważ cechy skupiały zarówno mistrzów, którzy byli właścicielami środków produkcji, jak też 
siłę najemną, tj. czeladników, nie brakowało konfliktów wewnątrzcechowych, noszących wyraźne 
znamiona   walki   klasowej   (1329   strajk   czeladników   paśniczych   we   Wrocławiu,   1375   strajk 
czeladników piekarskich w Krakowie). Nie rozwinęły się natomiast u nas ani w tym okresie, ani 
później, organizacje zawodowe kupców. Zbyt słaba to była zapewne w poszczególnych branżach 
warstwa, a zresztą jej interesy jako całości reprezentowały z reguły rady miejskie, do których 
rzemieślnicy  dostępu  w  rzeczywistości  nie  mieli,  mimo  że  np. w Krakowie Kazimierz  Wielki 
gwarantował im połowę rajcowskich stanowisk. Rady miejskie podjęły więc walkę o przywileje 
handlowe dla swoich miast, takie jak prawo odbywania dorocznych i tygodniowych targów, zakaz 

background image

transakcji w mieście między kupcami obcymi bez pośrednictwa miejscowych, zwolnienia lub ulgi 
celne, prawo składu oddające uprzywilejowanemu miastu  pośrednictwo pełne lub częściowe w 
dalekosiężnym handlu niektórymi lub wszelkimi towarami. Walka o te i podobne przywileje nie 
zakończyła się bynajmniej w omawianym okresie, a dla wielu miast zaledwie się zaczęła.

4. Przemiany w górnictwie

Bardzo ważnym czynnikiem wzrostu gospodarczego Polski w XIV w. był rozwój górnictwa. W 

obrębie Królestwa koncentrowało się ono niemal wyłącznie w Małopolsce, poza Królestwem zaś 
również na Śląsku. Na uwagę zasługują szczególnie dwie jego gałęzie: górnictwo soli oraz ołowiu.

Początki górnictwa solnego w Polsce datują się od połowy XIII w., kiedy to odkryto najpierw w 

Bochni, a potem w Wieliczce, sól kamienną. Wcześniej eksploatowano w tych miejscowościach i 
w   ich   okolicy   jedynie   solankę.   Bolesław   Wstydliwy   dokonał   pod   koniec   swoich   rządów 
wywłaszczenia  prywatnych  posiadaczy udziałów  w produkcji solnej, co odpowiadało  idei tzw. 
regale górniczego, czyli  prawa wyłącznej  własności panującego do zasobów mineralnych,  i co 
pozwoliło   zorganizować   wielkie   państwowe   przedsiębiorstwo   salinarne,   oparte   na   produkcji 
górniczej,   a   nazywane   żupami   krakowskimi.   Zarządzane   przez   ludzi   przedsiębiorczych   lub 
wydzierżawiane   wielkim   finansistom   czy   kupcom   (jednych   i   drugich   nazywano   żupnikami), 
osiągnęło   już   w   XIV   w.   wysoką   wydajność   i   stało   się   jednym   z   głównych   źródeł   dochodów 
monarszych. Zaspokajało w znacznym stopniu potrzeby krajowe w zakresie soli, ale dostarczało 
również tego poszukiwanego artykułu konsumpcyjnego na eksport (do Węgier i Czech oraz na 
Śląsk). Ordynacją  z 1368 r. Kazimierz  Wielki  określił na długie  lata  zasady organizacji żup i 
handlu   solnego,   a   także   prawa   górników,   personelu   administracyjnego   i   przedsiębiorców 
angażujących się w otwieranie nowych szybów.

Złoża ołowiu, zawierające nieduże ilości srebra, eksploatowano w Polsce już przynajmniej od 

XII   w.   Rozciągały   się   one   w   trójkącie   obejmującym   Bytom,   Olkusz   i   Chrzanów.   W   XIV   w. 
szczególną rolę odgrywały kopalnie leżące na obszarze od Bytomia do Olkusza. Bytom jednak 
znajdował się wówczas poza granicami Królestwa. Poza tym górnictwo ołowiu koncentrowało się 
głównie w rejonie Olkusza, gdzie podlegało zwierzchności monarszej, oraz w rejonie Sławkowa, w 
obrębie posiadłości biskupstwa krakowskiego. Górnictwo ołowiu nie zostało zorganizowane na 
wzór żup solnych.  Eksploatację  złoża  prowadzili  prywatni  przedsiębiorcy zwani gwarkami,  na 
mocy licencji uzyskanej od króla lub od biskupa. Z tego tytułu świadczyli oni na rzecz swoich 
mocodawców pewien procent urobku czyli tzw. urburę (1/10 lub 1/11 część produkcji). Na XIV w. 
przypada pomyślny rozwój także tej gałęzi górnictwa. Nie bez wpływu w tym zakresie był popyt na 
polski ołów w ośrodkach górniczych Słowacji, Czech, a także Saksonii; stanowił on bowiem cenny 
surowiec pomocniczy do wytopu srebra. Był więc ważnym artykułem wywozowym.

Wzrost wydobycia  ołowiu postawił  polskie górnictwo  omawianego  okresu wobec  problemu 

dotarcia   do   złóż   głębiej   położonych,   a   w   szczególności   poniżej   poziomu   wód   zaskórnych.   Z 
trudnościami tymi uporano się prawdopodobnie w drugiej połowie stulecia, co oznaczało wejście 
na. nowy wyższy etap techniki górniczej. Własną ordynację górnictwo olkuskie otrzymało w 1374 
r.

Ważne miejsce w rozwoju gospodarczym Polski XIV w. zajmowało również hutnictwo żelaza. 

Chodziło tu wszak o podstawowy surowiec do produkcji pługów, sierpów i siekier, rozlicznych 
narzędzi   rzemieślniczych,   sprzętu   górniczego   i   budowlanego,   a   wreszcie   także   broni.   Główne 
ośrodki   tego   hutnictwa   znajdowały   się   na   terenie   Małopolski,   zwłaszcza   w   rejonie   Gór 
Świętokrzyskich i na pograniczu śląsko-polskim, jakkolwiek sporo ośrodków mniejszych spotkać 
możemy w innych częściach Polski, a poza granicami Królestwa zwłaszcza na Śląsku. Również w 
tej dziedzinie wiek XIV przyniósł poważny postęp, a mianowicie zastosowanie młotów kuźniczych 
poruszanych siłą wodną.

background image

5. Rozwój kontaktów handlowych

Żywo rozwijający się handel był w Polsce XIV w. nie tylko, przejawem postępu w innych 

dziedzinach   gospodarki,   ale   również   stymulatorem   całego   organizmu   ekonomicznego   Polski. 
Dlatego właśnie stał się – zwłaszcza w czasach Kazimierza Wielkiego – jednym z instrumentów 
polityki   gospodarczej   państwa.   Rozwój   szerszych   kontaktów   handlowych   Polski   omawianego 
okresu szedł, ogólnie rzecz biorąc, w dwu kierunkach: ilościowego wzrostu starej, bo sięgającej 
XIII w. wymiany i tranzytu na osi północ – południe, oraz ożywienia w dużym stopniu jakościowo 
nowego kierunku wymiany na osi wschód – zachód.

W   pierwszym   wypadku   mamy   do   czynienia   zarówno   z   eksportem   i   importem,   jak   też   z 

tranzytem. Ówcześni odbiorcy naszych towarów to głównie Węgry i Czechy. Oba te państwa były 
zainteresowane   w   nabywaniu   płodów   górniczych   Polski,   tj.   ołowiu   i   soli.   W   stosunkach   z 
Czechami bilans tego handlu już na przełomie XIII i XIV w., ale także później, musiał być dla 
Polski dodatni, bo strona czeska płaciła za towary polskie gotówką w groszach praskich lub też w 
czystym   srebrze.   W   stosunkach   z   Węgrami   wywóz   polski   był   równoważony   częściowo   przez 
import   miedzi   oraz   żelaza   dla   żup   solnych,   a   Kazimierz   Wielki   wprowadził   nawet   praktykę 
dumpingu na eksport soli do tego kraju, tzn. sprzedawano sól polską Węgrom po cenach bardzo 
niskich, ledwie pokrywających koszty produkcji, ale żądano za nią opłaty w złotej monecie. W 
zakresie tranzytu na czoło wysuwały się dwa artykuły, a mianowicie sukna przywożone do Polski 
drogą morską przez Gdańsk, a stąd przez Toruń, Kraków i Nowy Sącz dostarczane Węgrom, zaś w 
kierunku przeciwnym – miedź węgierska, dowożona przez Węgrów lub mieszczan sądeckich do 
Krakowa, stąd zaś przede wszystkim przez krakowian transportowana do Gdańska, bowiem od 
1306 r. Kraków korzystał z prawa składu na ten artykuł.

Handel w kierunku wschód – zachód ulegał w średniowieczu poważnym przeobrażeniom. W 

okresie poprzedzającym podbój Rusi przez Mongołów najważniejszym jego punktem etapowym od 
strony wschodniej był Włodzinąierz. Stąd albo przez Sandomierz i Kraków kierował się na zachód 
do Wrocławia lub Pragi i dalej do Bawarii, nabierając zatem charakteru tranzytowego, albo ważną 
wówczas arterią komunikacyjną Bugu szedł w kierunku Mazowsza, Wielkopolski i Pomorza. We 
wcześniejszej fazie uprawiali go zapewne kupcy arabscy i żydowscy, a z czasem również Rusini i 
Polacy. Ten handel podupadł w XIII w., a z kolei w stuleciu następnym odrodził się, ale w nowej 
formie, co widoczne jest zwłaszcza po 1340 r., tj. po przyłączeniu Rusi Halicko-Włodzimierskiej 
do   Polski.   Jego   celem   na   wschodzie   były   teraz   miasta   czarnomorskie,   jak   zwłaszcza   kolonia 
genueńska Kaffa, oraz porty mołdawskie Kilia i Białogród. Spowodowało to przesunięcie się osi 
drożnej tego handlu z północy na południe i przejęcie przez Lwów roli Włodzimierza. Handel ten 
rokował   Polsce   duże   widoki,   dlatego   Kazimierz   Wielki   uważał,   że   skoro   „podbił   Ruś   swymi 
ludźmi”,  to i droga do tego kraju „tylko  dla jego ludzi  i kupców powinna stać otworem”.  W 
związku z tym wprowadził praktykę, że kupcy toruńscy nie mogą ze swoim towarem docierać dalej 
niż   do   Krakowa,   Wiślicy,   Sandomierza   i   Lublina.   Z   kolei   mieli   przejmować   pośrednictwo 
handlowe kupcy wymienionych wyżej miast, spośród których zresztą jedynie Kraków w większym 
stopniu z tego prawa korzystał. Król nie dopuszczał zrazu na Ruś również kupców śląskich, z 
wyjątkiem   mieszkańców   księstwa   świdnickiego,   bo   ono   jeszcze   wówczas   (1345)   strzegło 
niezależności od Czech. Z tej polityki .handlowej z czasem król zrezygnował, otwierając drogę na 
Ruś zarówno kupcom wrocławskim, jak też norymberskim, pod warunkiem tylko, że ci ostatni nie 
będą chodzić ze swoim towarem dalej niż do Lwowa. W stosunku do wszystkich innych kupców 
Lwów korzystał już w latach siedemdziesiątych XIV w. z dwutygodniowego prawa składu, które 
wprawdzie   nie   dotyczyło   krakowian   zdążających   do   Mołdawii,   ale   zapewniało   Lwowowi 
bezwzględną przewagę w handlu czarnomorskim.

Towary, które były przedmiotem wymiany na osi wschód – zachód, to korzenie i przyprawy, 

jedwabie,   bawełna,   ałun   i   pachnidła   ze   strony   wschodniej,   a   sukna,   wyroby   metalowe   oraz 
produkty   licznych   innych   rzemiosł   ze   strony   zachodniej.   W   porównaniu   z   handlem   północ   – 

background image

południe, który aktywizował zaledwie parę ośrodków górniczych i kilka większych miast, w handlu 
wschodnim angażowały się gospodarczo liczne miasta małe (zwłaszcza produkujące sukna), oraz 
wiele branż rzemieślniczych, których wyroby byty przedmiotem popytu na wschodzie. Bowiem 
oprócz   sukien   wywożono   w   kierunku   wschodnim   szczególnie   polskie   noże   i   inne   wyroby 
metalurgiczne, czapki i kapelusze i wiele tzw. towaru kramarskiego.

6. Reforma monetarna

Przedstawionej wyżej aktywizacji życia gospodarczego Polski w XIV w. towarzyszył wzrost roli 

pieniądza w wielu dziedzinach ekonomiki. Drobna moneta denarowa, będąca u nas dotąd w obiegu, 
stałą   się   niewystarczalna   przy   coraz   większych   transakcjach   pieniężnych.   To   samo   zjawisko 
doprowadziło w Europie zachodniej do „wielkiej reformy monetarnej”, polegającej na przejściu do 
monety grubszej czyli groszowej (łacińskie grossus znaczy gruby). Zapoczątkowano tę reformę we 
Włoszech drugiej połowie XII w., a przeprowadzano ją w Europie zachodniej głównie w stuleciu 
następnym. W Europie środkowej rozpoczęto taką reformę dopiero na przełomie XIII i XIV w., a w 
Polsce przeprowadził ją Kazimierz Wielki. Tylko na Śląsku pojawił się nowy system monetarny 
nieco   wcześniej,   bo   z   końcem   XIII   w.   (kwartniki   odpowiadające   1/2   grosza),   poza   tym   zaś 
napływały na nasze ziemie stosunkowo obficie i kursowały tutaj grosze czeskie, czego nie można 
tłumaczyć tylko krótkotrwałymi rządami Wacława II w Polsce, ale przede wszystkim dodatnim 
bilansem ówczesnego południowego handlu Polski. Metalem, z którego wybijano u nas pieniądze, 
było   prawie   wyłącznie   srebro.   Złote   monety   wybite   przez   Łokietka   z   okazji   jego 
koronacji .wprawdzie odpowiadały nowym wymogom gospodarczym kraju, ale mała emisja miała 
w rzeczywistości tylko znaczenie symboliczne.

7. Królewskie rządy w Polsce Wacława n i ich upadek

Królewskie   rządy   Wacława   II   w   Polsce   opierały   się   na   jego   znacznej   sile   militarnej   i 

namiestniczych   urzędach   starostów   (małopolski,   wielkopolski,   kujawsko-pomorski,   łęczycki   i 
prawdopodobnie osobno sieradzki), powierzanych ludziom oddanym Wacławowi, często Czechom 
lub  Niemcom.  Stronnictwo  proczeskie,  najpierw   stosunkowo  silne   w  Małopolsce,  a  z   kolei   w 
Wielkopolsce,   w   gruncie   rzeczy  stale   topniało.   Już   współcześnie   przypisywano   Wacławowi   z 
uznaniem   zasługę   wytępienia   rabusiów,   złoczyńców   itp.   Ale   rządy   twardej   ręki   –   którym 
towarzyszyły   represje   w   postaci   konfiskat   i   wyroków   śmierci   oraz   grabieże   wojskowe   – 
sprawowane przy tym przy pomocy ludzi obcych, często Niemców, nie mogły na dłuższą metę 
cieszyć się popularnością. W konflikt z Wacławem popadli nadto książęta kujawscy, dobrzyński, a 
prawdopodobnie   również   Bolko   płocki.   Książę   kujawski   Leszek,   który   szukał   kontaktu   z 
wygnanym Łokietkiem, został przez Czechów uwięziony. Sytuacja Wacława II w Polsce ogromnie 
się pogorszyła, gdy zaangażował się on nadto w walkę o sukcesję tronu węgierskiego, na rzecz 
swego syna Wacława III, po wygasłej w 1301 r. dynastii Arpadów. W 1304 r. w Małopolsce, w 
ziemiach łęczyckiej i sieradzkiej oraz na Kujawach sytuacja była napięta, a Wacław zagrożony 
przez Albrechta Habsburga w związku z walką o sukcesję węgierską sam musiał szukać pomocy na 
zewnątrz. Wszedł wówczas w układy z Brandenburgią, której przyrzekł Pomorze Gdańskie. Zraziło 
to wielu jego zwolenników, zwłaszcza wielkopolskich. Z końcem 1304 r. lub z początkiem 1305 r. 
stanął na ziemiach polskich Łokietek; na Kujawach, a prawdopodobnie również w południowo-
wschodniej Wielkopolsce, wybuchło antyczeskie powstanie. W połowie 1306 r. Wacław II zmarł. 
Jego syn Wacław III koronował się na króla czeskiego, zażegnał konflikt z królem niemieckim 
Albrechtem   Habsburgiem,   pozyskał   sobie   pomoc   Brandenburgii,   której   ponownie   przyrzekł 
Pomorze Gdańskie, i podjął wyprawę do Polski. Zanim przekroczył granicę królestwa czeskiego, w 
sierpniu 1306 r. został zamordowany w Ołomuńcu.

background image

8. Zjednoczenie państwa polskiego przez Władysława Łokietka

Władysław Łokietek powrócił do Polski przy wojskowej pomocy węgierskiej. Oparcie zdobył 

najpierw w ziemi sandomierskiej, gdzie zapewne przygotował sobie jakieś punkty oporu i uzupełnił 
swoją siłę zbrojną po części miejscowym rycerstwem, a po części – jak głosi tradycja – ludnością 
wieśniaczą. Następnym etapem jego akcji rewindykacyjnej były ziemie łęczycka i sieradzka. Miał 
tu z całą pewnością wielu zwolenników, ale dopiero śmierć Wacława II pozwoliła mu na pełne 
zawładnięcie tą częścią ojcowizny. Bunt rycerstwa dzielnicy brzesko-kujawskiej przeciwko rządom 
czeskim otwarł Łokietkowi drogę do księstwa, z którym najwcześniej i najdłużej był związany. 
Zwykle   przyjmuje   się,   że   jeszcze   przed   śmiercią   Wacława   III   zawładnął   Krakowem.   Jednak 
korektura daty jedynego w tym zakresie przekazu źródłowego prowadzi do wniosku, że mogło się 
to stać dopiero po zejściu Wacława III, podobnie jak zajęcie Pomorza Gdańskiego. Tę ostatnią 
dzielnicę zajął Łokietek bez większych trudności i obsadził oddanymi sobie ludźmi, co miało duże 
znaczenie  wobec roszczeń do niej ze strony Brandenburgii.  W Gdańsku osadził Łokietek  jako 
kasztelana oddanego sobie Boguszę, w Tczewie swego bratanka, księcia Kujaw inowrocławskich 
Kazimierza,   a   w   Świeciu   jego   brata   Przemysła.   Wielkopolski   nie   udało   się   Łokietkowi   zrazu 
opanować, mimo przychylnych dla niego nastrojów w południowo-wschodniej części dzielnicy, bo 
jako konkurent wystąpił  Henryk  głogowski, który zyskał  oparcie w miastach,  także  u biskupa 
poznańskiego i u znacznej części możnowładztwa.

Utrwalenie przez Łokietka jego władzy w zdobytych dzielnicach okazało się bardzo trudne. W 

Krakowie   natrafił   na   opór   zniemczonego   biskupa   Jana   Muskaty,   związanego   ściśle   z   dworem 
czeskim, skoro sprawował przez pewien okres godność starosty w Małopolsce z ramienia Wacława 
II.   Musiał   zdobywać   zamki   Muskaty   w   Lipowcu   i   Bieczu.   Po   pokonania   tego   potężnego 
przeciwnika zwrócił mu jego zamki, a biskupstwu krakowskiemu nadał rozległy przywilej. Biskupa 
to nie ułagodziło. Doszło do nowych sporów, a wówczas arcybiskup Jakub Świnka, nawiązując do 
dawniejszej niesubordynacji Muskaty w stosunku do Gniezna, wytoczył mu proces kanoniczny, w 
którym biskup stanął m. in. pod zarzutem okrucieństw, gwałtów i nadużyć. Arcybiskup wyklął 
Muskatę i zawiesił w czynnościach. Przebywającemu we Wrocławiu biskupowi Łokietek udzielił 
gwarancji bezpiecznego powrotu, a gdy ten przybył do Krakowa, uwięził go i zmusił do uległości. 
Z kolei wziął biskupa w obronę legat papieski Gentilis, który rozpatrzył zasadność wyroku Świnki. 
Legat rzucił na Łokietka klątwę, a jego władztwo obłożył interdyktem. W parę lat później (1311/ 
1312) mieszczaństwo niemieckie Krakowa, mające dawniej rzecznika w Muskacie, podniosło pod 
wodzą wójta Alberta bunt przeciw Łokietkowi. Buntownicy opowiedzieli się po stronie nowego 
władcy Czech – Jana Luksemburczyka, który wraz z tronem czeskim przejął po Przemyślidach 
roszczenia do korony polskiej. W imieniu Jana na pomoc zbuntowanemu Krakowowi pośpieszył 
książę opolski Bolko. Bunt został jednak stłumiony,  a Bolko wraz z wójtem Albertem opuścił 
miasto,   które   spotkało   się   z   surowymi   represjami.   Ograniczony   został   wpływ   niemczyzny, 
skasowano   dziedziczne   wójtostwo   na   rzecz   wójtów   mianowanych   przez   władcę,   podniosła   się 
natomiast rola rady miejskiej.

Kiedy   w   Małopolsce   w   kulminacyjną   fazę   wchodziła   sprawa   Muskaty,   bardzo   ważne 

wydarzenia   zaszły   na   północy   Polski.   A   mianowicie   z   pretensjami   do   Pomorza   Gdańskiego 
wystąpili czynnie Brandenburczycy. Już na przełomie XIII i XIV w. opanowali oni nadnoteckie 
grody Drezdenko i Santok oraz przytykające do Pomorza Gdańskiego terytorium między Notecią a 
Drawą. Dzielnicę pomorską przyrzekli im Wacław II i III. Teraz znaleźli oparcie w potężnym 
rodzie Święców, w którego rękach była za Wacławów czeskich władza namiestnicza na Pomorzu, a 
którzy w znacznym stopniu utracili swoje wpływy po 1306 r. W 1308 r. podjęli Brandenburczycy 
podbój Pomorza. Kiedy opanowali – nie bez pomocy niemieckiego mieszczaństwa – Gdańsk, a 
Łokietek miał trudną sytuację w Małopolsce, zdecydowano za zgodą Łokietka poprosić na pomoc 
Krzyżaków. Ci odebrali wprawdzie Brandenburczykom Gdańsk, ale go nie oddali prawowitemu 
władcy, co więcej dokonali rzezi wśród polskiej załogi i przypuszczalnie jej rodzin i przystąpili do 

background image

podboju   dzielnicy   pomorskiej.   Zdobyli   grody   w   Tczewie   i   Świeciu,   wypierając   stąd   książąt 
kujawskich Kazimierza  i Przemysła.  W 1309 r. całe  Pomorze  Gdańskie znajdowało się już w 
rękach krzyżackich. Próby pokojowej rewindykacji zawiodły. Teraz Krzyżacy poczuli się na tyle 
pewni w swoich nadbałtyckich siedzibach, że ich wielki mistrz, który dotąd rezydował stale w 
Wenecji, przeniósł się do Malborka. Prawa czy roszczenia brandenburskie do Pomorza zostały 
przez Krzyżaków wykupione.

Wobec   utraty   Pomorza   Gdańskiego   przed   Łokietkiem   stanęło   tym   pilniejsze   zadanie 

rewindykowania   Wielkopolski.   Rządy   Henryka   głogowskiego   nie   były   tu   zbyt   popularne, 
jakkolwiek książę ten zdołał utrzymać pokój i ład wewnętrzny. W 1309 r., kiedy Henryk zmarł 
pozostawiając pięciu młodocianych i nieletnich synów, nadmiernie faworyzujących niemczyznę, 
niezadowolenie rycerstwa, znacznej części możnowładztwa i wyższego duchowieństwa poważnie 
wzrosło.   Nieprzyjazne   głogowcykom   nastroje   spotęgowały   się,   gdy   zrzekli   się   oni   na   rzecz 
Brandenburgii swoich ewentualnych roszczeń do Pomorza. Wnet też doszło do zbrojnych buntów 
przeciw ich władzy. Łokietek uwikłany na południu krają, nie mógł od razu przystąpić do podboju 
Wielkopolski. Dokonał tego dopiero w latach 1313-1314, tłumiąc m. in. podobny krakowskiemu 
bunt Przemka wójta poznańskiego, gorliwego stronnika książąt głogowskich.

9. Odnowienie Królestwa Polskiego

Wraz ze wzrostem świadomości narodowej w Polsce ożyła  tradycja  królewskiego majestatu 

Bolesławów. Pojęcie Królestwo Polskie, którego treść terytorialna w wyniku koronacji Przemysła 
II została faktycznie zacieśniona do Wielkopolski (z Pomorzem) coraz częściej bywało rozciągane 
z początkiem XIV w. na całość ziem polskich. Jeżeli Łokietek jeszcze przed zajęciem Wielkopolski 
tytułował się niekiedy „księciem Królestwa Polskiego”, to nie chodziło tu o wąski dzielnicowy sens 
tego tytułu. Tym bardziej nie chodziło o taki dzielnicowy tytuł, gdy po opanowaniu Wielkopolski 
nazywał się niekiedy księciem lub dziedzicem „całego Królestwa Polskiego”. Tak więc świadomie 
przez   kancelarię   Łokietka   upowszechniane   pojęcie   terytorialne   i   prawnopaństwowe   Królestwa 
Polskiego   wyprzedziło   sam   akt   koronacji   królewskiej   i   było   tego   aktu   przygotowaniem.   Nie 
zdecydowano się nań pochopnie, ale przez szereg lat mobilizowano opinię społeczeństwa i czekano 
na   stosowny   moment   zarówno   w   Stolicy   Apostolskiej,   jak   i   na   arenie   międzynarodowej.   Na 
zjeździe dostojników duchownych i świeckich, odbytym w Sulejowie w 1318 r., uchwalono petycję 
koronacyjną do papieża, z którą do Awinionu miał udać się gorliwy zwolennik Łokietka biskup 
włocławski Gerward. Nie obeszło się bez znacznych kosztów i obietnic akcji chrystianizacyjnej na 
Wschodzie. Starania polskie natrafiły jednak na sprzeciw Jana Luksemburczyka, który rościł sobie 
prawo do korony polskiej po Przemyślidach.

Sytuacja   polityczna   w   Europie   sprzyjała   jednak   Łokietkowi.   W   walce   o   tron   cesarski   w 

Niemczech stanęli naprzeciw siebie Ludwik Bawarski popierany przez Jana Luksemburczyka  i 
Fryderyk Habsburg, którego stronę trzymał papież Jan XXII. W tych warunkach papież wyraził – 
jakkolwiek w bardzo zawoalowanej formie – zgodę na koronację Łokietka. Dokonano jej 20 I 1320 
r.   w   katedrze   krakowskiej   przy   użyciu   nowych   insygniów   koronacyjnych.   Insygnia   dawne   (z 
czasów Bolesława Szczodrego) wywiózł Przemysł II z Krakowa do Gniezna, stąd zaś po koronacji 
Wacława II trafiły do Czech i tam zaginęły. Odrodzone Królestwo Władysława Łokietka stanęło 
wobec   trudnych   problemów   faktycznej   integracji   państwa   i   uregulowania   stosunku   do 
koronowanego władcy niechętnych mu często książąt dzielnicowych.

10. Problem krzyżacki po 1309 r.

Zabór   Pomorza   przez   Krzyżaków   uprzytomnił   Polsce   grożące   jej   od   północy 

niebezpieczeństwo. Traktowano go jako akt brutalnej przemocy, wierzono jednak, że sprawa może 
być rozwiązana drogą pokojową. Przy okazji starań o koronę królewską dla Łokietka złożono w 

background image

Awinionie skargę na Krzyżaków. Papież wyznaczył sędziów, którzy mieli rozsądzić spór polsko-
krzyżacki. Byli nimi arcybiskup gnieźnieński Janisław, biskup poznański Domarat i Mikołaj opat 
klasztoru mogilneńskiego. Proces odbył się w 1320 r.; przesłuchano 25 świadków strony polskiej. 
Wyrok sądu z 1321 r. orzekał, że Krzyżacy mają zwrócić Polsce Pomorze i zapłacić wysokie 
odszkodowanie. Krzyżacy od początku uważali sąd za stronniczy, a przedstawiciel ich nawet nie 
wziął udziału w przesłuchaniu świadków. Podjęli też zaraz starania o unieważnienie wyroku, co im 
się ostatecznie nie udało. Pomorza jednak nie zwrócili ani nie zapłacili odszkodowania, ale Polska 
uzyskała na przyszłość sankcję moralną dla ewentualnej rewindykacji utraconej dzielnicy. Na razie 
nie mogło być o niej mowy. Król polski gromadził siły i szukał sprzymierzeńców. W 1326 r. – w 
związku z wyprawą przeciwko Brandenburgii, którą zawładnęli właśnie zwalczani przez papieża 
Jana   XXII   Wittelsbachowie   –   Krzyżacy   wkroczyli   w   granice   Wielkopolski.   Sytuacja   była   dla 
Łokietka tym bardziej groźna, że do sojuszu z nimi przystąpili książęta mazowieccy. Zdecydował 
się więc Łokietek  na rozejm.  W 1327 r. uderzył  na sprzymierzone  z Zakonem Mazowsze, co 
wywołało odwet w postaci najazdu krzyżackiego na Kujawy. W tym czasie Łokietek przeniósł 
swego bratanka Przemyśla i jego dzielnicy kujawskiej (inowrocławskiej) do Sieradza, a drugiemu 
bratankowi Władysławowi w zamian za ziemię dobrzyńską oddał Łęczycę. Zabezpieczył ich w ten 
sposób od strony Krzyżaków, a sam uzyskał swobodę działania na tym kresowym terytorium. Po 
zawartym   teraz   nowym   rozejmie   Krzyżacy   zyskali   potężnego   sprzymierzeńca   w   osobie   Jana 
Luksemburczyka, który w 1328 r. podjął wyprawę krzyżową przeciw Litwie. W czasie tej wyprawy 
został  zawarty sojusz  luksembursko-krzyżacki   (1329), przypieczętowany  wspólnym  zajęciem  – 
przez   układające   się   strony   –   na   rzecz   Zakonu   ziemi   dobrzyńskiej.   Rozpoczęły   się   najazdy 
krzyżackie, sięgające teraz aż po ziemię łęczycką. Łokietek próbował odwetu. Nastąpił kolejny 
rozejm, ale w drugiej połowie 1331 r. wznowiono działania wojenne. Niszczący najazd krzyżacki 
sięgnął   w   głąb   Wielkopolski,   ziemi   łęczyckiej   i   sieradzkiej.   Militarne   zwycięstwo   Łokietka   z 
września  tegoż  roku w bitwie pod Płowcami  z częścią  armii  krzyżackiej  było  tylko  sukcesem 
doraźnym. Już wiosną 1332 r. Krzyżacy zajęli ojcowiznę Łokietka, Kujawy. W trakcie podjętej 
przez   króla   polskiego   wyprawy   odwetowej   zawarto   w   tym   samym   roku   za   staraniem   legata 
papieskiego   Piotra   z   Alwernii   rozejm,   przy   czym   konflikt   mieli   rozsądzić   królowie   czeski   i 
węgierski. Rozejm ten przedłużał z kolei dwukrotnie Kazimierz Wielki, tak że obowiązywał on do 
1335   r.,   kiedy   to   problem   krzyżacki   wypłynął   na   szersze   polityczne   forum   pertraktacji 
trenczyńskowy-szehradzkich z Janem Lufesemburczykiem.

11.

Sojusze polityczne Łokietka i niebezpieczeństwo luksemburskie

Powracając do Polski w 1304/1305 r., skorzystał Łokietek z poparcia węgierskiego, ściślej tych 

ugrupowań politycznych, które zwalczały kandydaturę Wacława (III) do tronu na Węgrzech. Akcja 
bowiem Łokietka w Polsce angażowała siły Przemyślidów, odciągając tym samym ich uwagę od 
Węgier.   Z   kolei   w   latach   następnych   konflikty:   andegaweńsko-luksemburski   i   polsko-
luksemburski, czyniły z Węgier naturalnego sprzymierzeńca Polski. W 1320 r. zawarto formalny 
sojusz, przypieczętowany małżeństwem córki Łokietka  Elżbiety z królem węgierskim Karolem 
Robertem.   Drugim   sprzymierzeńcem   Polski   tego   czasu   okazała   się   Litwa.   Niektórzy   badacze 
domyślają   się,   że   w   1305   r.   Litwini   dokonali   dywersyjnego   najazdu   na   Polskę   przeciwko 
Przemyślidom, a na rzecz Łokietka. Przyjazne stosunki z Litwą znalazły wnet uzasadnienie we 
wspólnym niebezpieczeństwie krzyżackim. Zacieśnione zostały w 1325 r. przez małżeństwo syna 
Łokietkowego   Kazimierza   zwanego   później   Wielkim   z   córką   Giedymina   Aldoną.   Z   pomocy 
militarnej litewskiej korzystał Łokietek we wspomnianej już wyprawie do Brandenburgii w 1326 r. 
Przeciwko   Brandenburczykom   w   tymże   czasie   próbował   zawrzeć   sojusz   z   książętami 
zachodniopomorskimi   Wobec   wzrastającego   niebezpieczeństwa   krzyżacko-luksemburskiego 
zawarł Łokietek w 1329 r. w Landsbergu pokój z Brandenburgią.

Sojusze   polityczne   Łokietka   miały   bardzo   istotne   znaczenie   dla   przyszłych   losów   Polski. 

background image

Zażegnane   wprawdzie   zostało   niebezpieczeństwo   brandenburskie,   ale   nabrzmiewał   konflikt   z 
Krzyżakami   i   z   Luksemburczykiem.   W   1327   r.   Jan   Luksemburczyk,   uzurpujący   sobie   po 
Przemyślidach prawo do tronu polskiego, podjął wyprawę zbrojną na Kraków. Na skutek groźby 
Karola Roberta zawrócił już spod Sławkowa w ziemi krakowskiej. W trakcie tej wyprawy narzucił 
zwierzchność   lenną   książętom   górnośląskim:   niemodlińskiemu,   raciborskiemu,   cieszyńskiemu, 
bytomskiemu i opolskiemu, a nadto uzyskał ekspektatywę na inkorporację księstwa wrocławskiego 
do Czech po śmierci jego dotychczasowego władcy Henryka VI. Nie mający często zdecydowanej 
orientacji politycznej książęta śląscy, niektórzy z zawiścią i lękiem patrzący na zjednoczeniowe 
aspiracje   i   królewską   władzę   Łokietka,   inni   do   niedawna   jeszcze   przyjaźnie   do   niego 
ustosunkowani   (np.   Henryk   VI   chciał   uczynić   Łokietka   swoim   sukcesorem),   ulegali   teraz 
naciskowi   miast   i   ich   niemieckiemu   patrycjatowi,   a   także   presji   lub   obietnicom   Jana 
Luksemburczyka  i poddawali  się jego zwierzchniej  władzy.  W czasie  swojej  krucjaty przeciw 
Litwie,   o   której   wspomniano   wyżej,   Jan   Luksemburczyk   zhołdował   skłóconego   z   Łokietkiem 
księcia płockiego Wańkę (1329); wreszcie w drodze powrotnej pozyskał sobie nowych lenników na 
Śląsku, a mianowicie książąt: ścinawskiego, oleśnickiego, brzesko-legnickiego i żagańskiego. W 
1331  r.   wymusił   na  księciu   ścinawskim   sprzedaż   odziedziczonego   przezeń   po  bracie   księstwa 
głogowskiego.   W   ten   sposób   Głogów   stał   się   nie   lennem,   lecz   bezpośrednim   władztwem 
Luksemburgów.   W   1336   r.   podporządkowało   się   im   w   wyniku   zbrojnej   wyprawy   Karola 
Luksemburczyka księstwo ziębickie. Tylko księstwa świdnickie i jaworskie zdołały jeszcze przez 
kilkanaście lat utrzymać niepodległość.

12. Sukcesja Kazimierza Wielkiego

Łokietek   zmarł   w   marcu   1338   r.   w   wieku   około   73   lat.   Pozostawił   po   sobie   państwo   nie 

skonsolidowane wewnętrznie i śmiertelnie zagrożone od zewnątrz. Składało się ono właściwie z 
dwu nie połączonych nawet ze sobą dzielnic, tj. z Wielkopolski i Małopolski. W ziemi sieradzkiej 
władzę sprawował bratanek Łokietka Przemysł, a w ziemi łęczyckiej – drugi bratanek Władysław. 
Kujawy,   ziemię   dobrzyńską   i   Pomorze   Gdańskie   okupowali   Krzyżacy.   Księstwo   płockie   było 
lennem   luksemburskim,   a   pozostałe   dwa   księstwa   mazowieckie   nie   uznawały   zwierzchnictwa 
Polski.   Śląsk,   z   wyjątkiem   księstw   świdnickiego   i   jaworskiego   stanowił   również   lenno 
luksemburskie:   księstwo   głogowskie   (por.   wyżej)   zostało   wprost   przez   Luksemburgów 
inkorporowane do Czech, a ten sam los podzielić miała już rychło centralna dzielnica wrocławska.

Jedyny syn Władysława Łokietka Kazimierz, zwany później Wielkim, miał w chwili śmierci 

ojca 23 lata. Koronował się na króla niemal bezzwłocznie, ale współcześni żywili obawy, czy nowy 
władca podoła spiętrzonym trudnościom. Nawykli do ciągłych wojen pod rządami Łokietka, nie 
widzieli w Kazimierzu tych cech, które znamionowały ojca. Krążyły nie sprawdzone wieści, że 
Kazimierz zbiegł z pola bitwy pod Płowcami. Tłumaczono ten fakt wprawdzie troską ojca o życie 
następcy   tronu   i   celowym   odprawieniem   go   z   pola   bitwy,   ale   sławy   Kazimierzowi   to   nie 
przyczyniało. W dodatku młody król wykazywał nadmierne zainteresowanie kobietami, a w czasie 
swojego poselstwa na Węgry w 1329 r., gdzie miał zabiegać o pomoc dla Polski w jej wojnie z 
Krzyżakami, stał się sprawcą skandalu na dworze swego szwagra Karola Roberta. Uwiódł bowiem 
podobno córkę jednego z możnowładców węgierskich, który w akcie zemsty i rozpaczy rzucił się 
na królową Elżbietę, siostrę Kazimierza, i obciął jej mieczem palce u ręki. Nawet optymiści nie 
przypuszczali zapewne, że sukcesor Łokietka okaże się władcą tak zapobiegliwym i zręcznym, że 
jedyny spośród królów Polski zasłuży sobie u potomnych na trwały przydomek Wielkiego.

13. Zażegnanie niebezpieczeństwa luksemburskiego

Sojusz luksembursko-krzyżacki  był  dla przyszłości  Polski bardzo  groźny.  Kazimierz  Wielki 

licząc się z tym, że w starciu zbrojnym nie pokona żadnego z tych dwu przeciwników z osobna, a 

background image

cóż dopiero razem połączonych, starał się przede wszystkim rozerwać ich sojusz. Dążył więc do 
ułożenia stosunków z wrogimi państwami za cenę doraźnych ustępstw, a równocześnie powiększał 
potencjał gospodarczy i militarny Polski i umacniał jej pozycję na arenie międzynarodowej. Zaczął 
Kazimierz swoje dzieło od prolongaty rozejmu z Krzyżakami, o czym mowa była już wyżej, a z 
kolei w układach z Janem Luksemburskim podjął trudną sprawę uchylenia jego roszczeń do korony 
polskiej. Układom patronował szwagier Kazimierza Wielkiego Karol Robert, wytrawny polityk i 
potężny monarcha Węgier, sojusznik Polski od czasów Władysława Łokietka. Chociaż często był 
nazbyt ustępliwy w stosunku do Luksemburczyka i wywierał w tym kierunku wpływ lub nawet 
nacisk   na   Kazimierza   Wielkiego,   nie   ulega   jednak   wątpliwości,   że   bez   tego   partnera   polityka 
Kazimierza Wielkiego byłaby bardzo trudna.

Układy z Janem Luksemburskim zostały zapoczątkowane w 1335 r. Najpierw we wstępnych 

rozmowach w Trenczynie, przeprowadzonych przez poselstwo Kazimierza Wielkiego, król czeski 
zobowiązał   się zrezygnować  z  roszczeń   do korony  polskiej, jeśli  Kazimierz   uzna  jego  świeżo 
nabyte  prawa do Śląska i Mazowsza. Tych warunków Kazimierz Wielki jednak nie uznał i w 
kolejnych   pertraktacjach,   które   odbył   w   tym   samym   jeszcze   roku   osobiście   z   Janem 
Luksemburczykiem, a przy udziale Karola Roberta, w Wyszehradzie, zdołał wykupić czeskie tytuły 
do tronu w Polsce za olbrzymią sumę 20 tyś. kóp groszy praskich, nie składając przy tym żadnych 
deklaracji  co  do  Śląska i  Mazowsza.  Był  to  niewątpliwy  sukces  polityki  polskiej.  Rezygnacja 
Kazimierza Wielkiego z praw do Śląska nastąpiła dopiero w cztery lata później pod presją sprawy 
krzyżackiej.

14.

Rozwiązanie problemu krzyżackiego

Przemocą zabrane Polsce przez Krzyżaków Pomorze Gdańskie, ziemia dobrzyńska i Kujawy 

były stratą zbyt dotkliwą, aby można się było z nią pogodzić. W myśl prolongowanego przez króla 
Kazimierza rozejmu z Krzyżakami w 1332 r. spór polsko-krzyżacki miał być rozsądzony przez 
Karola   Roberta   i   Jana   Luksemburczyka.   Istotnie   na   zjeździe   wyszehradzkim   w   1335   r.   dwaj 
monarchowie   zawyrokowali,   że   Krzyżacy   zatrzymują   Pomorze,   Polska   zaś   odzyska   Kujawy   i 
ziemię dobrzyńską. Był to wyrok dla strony polskiej niekorzystny, dlatego Kazimierz, zachowując 
pozory jego poszanowania, grał na zwłokę. Dzięki zabiegom w Stolicy Apostolskiej pozyskał sobie 
odmowę papieską zatwierdzenia tego wyroku, a w dalszej konsekwencji powołanie specjalnego 
trybunału papieskiego, który miał raz jeszcze spór polsko-krzyżacki rozpatrzyć i wydać własne 
orzeczenie. Chociaż trudno było liczyć, że w ten sposób odzyska się zagarnięte przez Krzyżaków 
ziemie, to w każdym razie uchylenie wyroku Karola Roberta i Jana Luksemburczyka było bardzo 
prawdopodobne. Wciąż  bowiem  chodziło!  Polsce  o sankcję  moralną  dla  ewentualnej  przyszłej 
rewindykacji zbrojnej.

Skład sądu papieskiego przedstawiał się o wiele korzystniej niż w 1320 r. Sędziami mieli być 

bowiem:  nuncjusz papieski i kolektor świętopietrza  w Polsce Galhard de Carceribus oraz jego 
pomocnik   Piotr   syn   Gerwazego,   a   więc   trudno   było   generalnie   zarzucić   ich   orzeczeniu 
stronniczość. Sąd odbył się w 1339 r. w Warszawie i trwał ponad siedem miesięcy.  Krzyżacy 
zakwestionowali kompetencję sądu i wycofali zeń swoich pełnomocników. Przesłuchano więc stu 
świadków strony polskiej. Zawyrokowano, że Krzyżacy mają zwrócić Polsce wszystkie zagarnięte 
terytoria   z   ziemią   chełmińską   i   kasztelanią   michalowską   łącznie,     a   nadto   zapłacić   olbrzymie 
odszkodowanie   w   wysokości   blisko   200   tyś.   grzywien   oraz   pokryć   koszty   procesu.   Wraz   z 
rozpoczęciem   procesu   Kazimierz   Wielki   dokonał   formalnego   zrzeczenia   na   rzecz   Jana 
Luksemburczyka   nabytych   lub   zhołdowanych   przez  niego   księstw   śląskich   oraz   księstwa 
płockiego.   Roszczenia   do   tych   terytoriów   Jana   Luksemburczyka   poparł   Karol   Robert.   Nadto 
nastąpiło właśnie rozluźnienie sojuszu polsko-brandenburskiego, który przez dziesięć lat trzymał w 
szachu   i   Krzyżaków,   i   Luksemburczyka.   W   tej   sytuacji   Kazimierz   Wielki   zdecydował   się   na 
ustępstwo, które rozumiał jako czasowe, spodziewając się wygrać do końca sprawę z Krzyżakami. 

background image

Krzyżacy jednak wyroku sądu papieskiego nie uznali, a Kazimierz nie czuł się jeszcze dość silny, 
by praw Polski dochodzić zbrojnie.

Wnet   otwarła   się   przed   Kazimierzem   sprawa   ruska.   Aby   uzyskać   swobodę   działania   na 

wschodzie,   musiał   Kazimierz   zażegnać   niebezpieczeństwo   krzyżackie.   Realną   podstawę 
pertraktacji z Zakonem stanowił jednak nie wyrok sądu papieskiego, ale orzeczenie Karola Roberta 
i   Jana   Luksemburczyka   z   1335   r.   Kancelaria   królewska   szukała   jednak   przy   akcie   zrzeczenia 
Pomorza Gdańskiego na rzecz Krzyżaków takiej formuły prawnej, która nie zamykałaby roszczeń 
polskich do pomorskiej dzielnicy. Traktat zawarto w Kaliszu w 1343 r. Polska odzyskała Kujawy i 
ziemię dobrzyńską, zaś Pomorze Gdańskie przekazała Zakonowi jako „wieczystą jałmużnę”, ą więc 
z formalnym zachowaniem tytułu zwierzchności do tak pojętej darowizny. Słusznie uważa się dziś 
traktat kaliski za sukces kazimierzowskiej dyplomacji.

15. Wcielenie do Polski Rusi Halicko-Włodzimierskiej

W   1323   r.   wymarła   bezpotomnie   halicko-włodzimier&ka   linia   Rurykowiczów,   a   na   tron 

książęcy   tej   dzielnicy   wprowadził   Władysław   Łokietek   przy   udziale   Węgrów   księcia 
mazowieckiego  Bolesława Trojdenowica,  spokrewnionego  z tamtejszymi  Rurykowiczami  przez 
matkę. Jako książę ruski przyjął on imię Jerzego (II). Sprzymierzeniec Polski i Węgier, a wnet i 
Giedymina litewskiego (od 1325), wziął wraz z Karolem Robertem, Janem Luksemburczykiem i 
Kazimierzem Wielkim udział w zjeździe w Wyszehradzie w 1338 r. Szukał tu zapewne poparcia i 
pomocy przeciwko silnej opozycji bojarskiej. Kazimierz Wielki dokonał właśnie formalnego aktu 
przyrzeczenia tronu polskiego Andegawenom, gdyby nie miał potomstwa męskiego, zaś Bolesław 
Jerzy uczynił wówczas prawdopodobnie – na taką samą okoliczność – swoim następcą na Rusi 
Kazimierza Wielkiego. Wkrótce (7 IV 1340) książę ten został otruty. Kazimierz Wielki prawie 
natychmiast podjął wyprawę na Ruś, w dwa miesiące później ponowioną, ponieważ miejscowe 
bojarstwo, popierane przez Tatarów, nie chciało się Polsce podporządkować. Ostatecznie jednego z 
najmocniejszych   bojarów,   Dymitra   Detkę,   ustanowił   swoim   namiestnikiem,   czyli   starostą   na 
terenie   Rusi   Halickiej.   Ruś   Włodzimierską   zajęli   tymczasem   Litwini   (Lubart   syn   Giedymina). 
Niezwykle   popularny   w   sferach   możnowładczych   i   rycerskich   dzielnicy   małopolskiej   program 
podboju Rusi realizowany był przy udziale Węgier i stanowił w gruncie rzeczy wspólny program 
polsko-węgierski.  Podtrzymując   pojęcie   państwowo-prawne  „Królestwo  Rusi”,  kancelaria   króla 
węgierskiego akcentowała odrębność tego kraju od Polski, czy nawet jego równorzędność z Polską 
i Węgrami. Ale i w otoczeniu Kazimierza Wielkiego używano niekiedy tej nazwy, co zdaje się 
wskazywać na próbę unii personalnej polsko-ruskiej, a nie na inkorporację w ścisłym tego słowa 
znaczeniu.

Sukcesy Kazimierza Wielkiego na Rusi z 1340 r. okazały się nietrwałe, a opór miejscowych 

bojarów i dywersja tatarsko-litewska na tyle silne, że należało dokonać nowego podboju. Sprawy te 
wpłynęły właśnie na sfinalizowanie przez Kazimierza Wielkiego konfliktu Polski z Zakonem w 
traktacie kaliskim. Okres między 1341 a 1349 r. przedstawia się w dziejach stosunków polsko-
ruskich dość niejasno. Czy Lubart zajął wówczas oprócz Włodzimierskiej także Ruś Halicką, czy 
utrzymały się tam rządy Detki z ramienia Polski i Węgier, me wiadomo. W latach 1345-1348 
Polska  zaangażowała   się  w  wojnę   z  Czechami,   a  v  1349  r.  trzeba  było   niemal  od  nowa  Ruś 
podbijać. Wyprawa ruska Kazimierza Wielkiego z tego roku została uwieńczona sukcesem. Król 
opanował bowiem niemal całą Ruś Halicko-Włodzimierską z wyłączeniem jedynie Łucka, gdzie 
utrzymał   się   Lubart.   Litwini   tymczasem   zebrali   siły   dla   odzyskania   Rusi   i   zajęli   Wołyń.   Nie 
zmieniło   sytuacji   w   sposób   zasadniczy   włączenie   się   do   wojny   króla   węgierskiego.   Doszło 
natomiast   teraz   do   bardzo   ważkich   układów   politycznych.   Najpierw   w   1350   r.   stanął   między 
Kazimierzem Wielkim a Ludwikiem Andegaweńskim układ tej treści, że Ludwik zrzekał się na 
rzecz Kazimierza swoich roszczeń do Rusi Halicko-Włodzimierskiej; gdyby jednak Kazimierz miał 
potomstwo męskie, to Ruś nie przejdzie w sukcesji na Kazimierzowego syna, ale zostanie przez 

background image

Węgry   wykupiona   za   100   tyś.   florenów.   Jeżeli   natomiast   w   myśl   porozumienia   z   1338   r.   po 
Kazimierzu tron polski przejdzie na Andegawena, wówczas Ruś pozostanie w dotychczasowym 
związku państwowym, czy ściślej: należeć będzie do zuniowanego państwa polsko-węgierskiego. 
W 1351 r. doszło z kolei do umowy Ludwika z księciem litewskim Kiejstutem. Kazimierz Wielki, 
który   właśnie   ciężko   zachorował,   w   umowie   nie   uczestniczył.   Za   cenę   obrony   Litwy   przed 
Tatarami i Krzyżakami przez Polskę i Węgry Litwa miała przyjąć chrzest, a Ludwik – wyjednać 
Kiejstutowi koronę królewską. Układ ten zabezpieczał przede wszystkim interesy Węgier na Rusi, 
toteż w rok później, gdy Ludwik zaangażował się w sprawy dalmackie, doszło z pominięciem jego 
do rozejmu między Kazimierzem Wielkim a synami Giedymina Olgierdem i Kiejstutem. Rozejm 
miał   charakter   kompromisu,   bo   Litwa   zatrzymywała   ziemie:   włodzimierską,   łucką,   bełską, 
chełmską i brzeską, Polska zaś właściwą Ruś Halicką. Do nowych  zatargów polsko-litewskich 
doszło w 1355 i 1356 r. Kazimierz zajął wówczas Włodzimierz; w 1357 r. przywrócono stosunki 
pokojowe i teraz król Polski jął zabiegać w Awinionie o chrystianizację Litwy i koronę królewską 
dla jej władcy. Miało to zabezpieczyć Litwę przed Krzyżakami.

Nowy etap podboju Rusi przez Polskę przypada na lata 1365-1366. Najpierw pozyskał sobie 

Kazimierz Jerzego Narymutowicza, księcia na Bełzie i Chełmie, a nadto wówczas lub wcześniej 
podporządkował   sobie   książąt   Koriatowiczów   podolskich.   Wyprawa   z   1366   r.   przyniosła 
Kazimierzowi nowy sukces w postaci rozległych nabytków terytorialnych na Wołyniu. Zawarty 
teraz   z   Giedyminowicami   traktat   przyznawał   Polsce   znaczną   większość   ziem   Rusi 
Włodzimierskiej. Przy Litwie  pozostały Łuck, Brześć  Litewski i  niektóre  pomniejsze  grody w 
północno-wschodniej   części   Wołynia.   W   ziemiach   bełskiej   i   chełmskiej   pozostawił   Kazimierz 
Jerzego Narymutowicza, a we Włodzimierzu – Aleksandra Koriatowicza, jako lenników Polski.

Jan Długosz w sto lat później podaje informacje, że w 1359 r. Kazimierz Wielki podjął wyprawę 

do Mołdawii, zakończoną klęską z powodu podstępności Mołdawian. W nowszej literaturze uciera 
się opinia, że mamy tu do czynienia z pomyłką, z przeniesieniem o kilkanaście lat wstecz epizodu z 
czasów Ludwika, że zatem żadnej wyprawy mołdawskiej za czasów Kazimierza Wielkiego nie 
było.

16. Ku rewindykacji Śląska

Rezygnację z praw do Śląska Kazimierz Wielki traktował jako posunięcie taktyczne, ale nigdy 

nie   rozstał   się   z   myślą   odzyskania   tej   dzielnicy   dla   Polski.   Utrzymywał   przyjazne   stosunki   z 
niepodległymi   jeszcze   po   1336   r.   książętami   świdnickimi,   swoimi   siostrzeńcami   Bolkiem   i 
Henrykiem, oraz z ich stryjem Henrykiem, księciem jaworskim. W 1346 r. księstwa świdnickie i 
jaworskie scaliły się pod władzą wspomnianego Bolka, od tej daty jedynego już na Śląsku księcia, 
zachowującego niepodległość. W 1343 r. rewindykował Kazimierz zbrojnie ziemię wschowską, 
która – jako relikt panowania książąt głogowskich w Wielkopolsce – należała wówczas do księstwa 
żagańskiego.   Wnet   potem   zawarł   Kazimierz   przymierze   z   cesarzem   Ludwikiem   Bawarskim, 
wymierzone   przeciw   Luksemburgom.   W   1345  r.   uwięził   powracającego   z  wyprawy  litewskiej 
Karola   Luksemburczyka,   a   z   kolei   w   przymierzu   z   Bolkiem   świdnickim   wdał   się  w  wojnę   z 
Luksemburgami   o   Śląsk.   Pozyskał   sobie   książąt   górnośląskich,   natomiast   został   bezpośrednio 
zagrożony zbrojnym najazdem Jana Luksemburczyka, który podszedł aż pod Kraków. Wnet sukces 
Karola Luksemburczyka w walce o tron niemiecki i koronę cesarską oraz śmierć cesarza Ludwika 
Bawarskiego (1347) skłoniły Kazimierza Wielkiego do układów. W pokoju namysłowskim z 1348 
r. Polska wycofała się z wojny bez strat i korzyści, a spór Bolka świdnickiego z Karolem miał być 
rozstrzygnięty przez Albrechta Habsburga. Jeszcze przed zawarciem tego pokoju ogłosił Karol IV 
formalny akt wcielenia Śląska do Korony Królestwa Czeskiego, potwierdzony następnie w 1355 r. 
Tak więc próba odzyskania Śląska w drodze starcia zbrojnego z Luksemburgami nie powiodła się.

W 1348 r. rozpoczął Karol IV w Stolicy Apostolskiej starania o oderwanie Śląska od prowincji 

kościelnej polskiej, tj. od arcybiskupstwa gnieźnieńskiego, i o włączenie go do utworzonego przed 

background image

czterema   laty   arcybiskupstwa   w   Pradze.   Energiczne   przeciwdziałanie   Kazimierza   Wielkiego 
zakończyło sprawę w 1360 r. pełnym sukcesem Polski, bo Karol IV nie tylko jej zaniechał, ale 
przyrzekł Kazimierzowi Wielkiemu więcej jej nie wszczynać. Gorzej potoczyły się losy ostatniego 
niepodległego księstwa śląskiego. W 1353 r. Bolko świdnicki oddał Karolowi IV za żonę bratanicę 
Annę,   jedyną   swą  sukcesorkę,  a  wraz   z  nią  przyrzekł   wcielenie  swojego  księstwa  do  Korony 
Królestwa Czeskiego. Sprawa śląska splotła się teraz z mazowiecką. Dwa lata wcześniej bowiem, 
w   związku   ze   śmiercią   Bolesława   płockiego,   Kazimierz   Wielki   objął   faktycznie   w   posiadanie 
płocką część Mazowsza, zaś pozostałych przy życiu dwu książąt mazowieckich (braci Bolesława: 
Kazimierza i Ziemowita) zamienił na swoich wasali i obiecał ich uwolnić od związku lennego z 
Czechami. Tymczasem Ludwik Andegaweński w imieniu króla Kazimierza zrzekł się na rzecz 
Karola IV praw Polski do księstwa świdnicko-jaworskiego (oraz zastawionej Polsce Byczyny z 
Kluczborkiem), a Karol IV ustąpił w zamian na rzecz Kazimierza Wielkiego ze swoich praw do 
Mazowsza. Kazimierz jednak, zawsze niechętny wszelkim zrzeczeniem terytorialnym, ociągał się z 
ratyfikacją tego układu aż po rok 1356.

W kilka lat później podjął Kazimierz Wielki przygotowania do rewindykacji Śląska. Zaczął od 

podważania luksemburskich tytułów prawnych do tej dzielnicy. W tym celu wystąpił do papieża z 
supliką o unieważnienie niesłusznych  jego zrzeczeń ku szkodzie Królestwa, dotyczących  ziem, 
które od dawien dawna w sposób bezsporny należały do Polski. Adnotacja kancelarii papieskiej na 
tej suplice, zalecająca pozytywne załatwienie sprawy, świadczy o tym, że Kazimierz Wielki odniósł 
tu sukces. Faktycznej rewindykacji przeprowadzić jednak nie zdążył, a myśli jego nie podjęli ani 
Ludwik Andegaweński, ani Jagiellonowie.

17. Przymierze z Pomorzem Zachodnim

Polska   XIV   w.   wykazywała   żywe   zainteresowanie   nie   tylko   sprawą   utraconego   Pomorza 

Gdańskiego,   ale   również   Pomorzem   Zachodnim.   Już   Łokietek   próbował   wejść   w   sojusz   z 
książętami   zachodniopomorskimi   przeciwko   Brandenburgii.   Po   pokoju   landsberskim   z   1329   r. 
Brandenburgia wprawdzie przestała zagrażać Polsce, ale Kazimierz Wielki nie tracił z oczu spraw 
pomorskich i w 1337 r. zawarł – jak się domyślamy – przymierze z książętami pomorskimi. W 
1343  r.,  na  krótko  przed   traktatem   kaliskim  z  Krzyżakami,   zacieśnił  sojusz  z   Bogusławem  V 
wołogoskim,   któremu   oddał   za   żonę   swą   córkę   Elżbietę.   Kazimierz   zamierzał   ściślej   związać 
Pomorze Zachodnie z Polską. W 1350 r. zawarł przymierze z Danią, które szachowało i Karola IV, 
i Zakon Krzyżacki. Już wcześniej zaangażowała się Polska w walkę o przywrócenie utraconej u 
schyłku   XII   w.   zwierzchności   kościelnej   arcybiskupstwa   gnieźnieńskiego   nad   biskupstwem 
pomorskim,   czyli   diecezją   kamieńską.   Akcję   rozpoczął   Kościół   polski,   ale   Kazimierz   Wielki 
czynnie się do niej włączył. Nie przyniosła ona zamierzonego celu. Zaważyła jednak na tym, iż 
biskupstwo kamieńskie zostało ostatecznie uznane za podległe bezpośrednio Stolicy Apostolskiej, a 
nie którejś z prowincji kościelnych niemieckich.

Sojusz Kazimierza  Wielkiego  z Pomorzem  Zachodnim i z Danią pozwolił  mu  wykorzystać 

trudności wewnętrzne Marchii Brandenburskiej. W 1365 r. uzależnił od Polski i uczynił swoimi 
lennikami   panów   von   Osten,   siedzących   w   Drezdenku   i   Santoku,   grodach   o   bardzo   dużym 
znaczeniu strategicznym, zarówno dla strony polskiej, jak i brandenburskiej. Nadto zajął w 1368 r. 
należący do Marchii okręg Wałcza z grodami Drahimiem i Czaplinkiem. Lenno panów von Osten 
wygasło   wraz   ze   śmiercią   Kazimierza   Wielkiego,   ale   ten   drugi   nabytek   –   bardzo   ważny,   bo 
rozrywający   połączenie   terytorialne   Brandenburgii   z   państwem   zakonnym   –   został   ostatecznie 
przez stronę brandenburską uznany.

18. Integracja państwa

Zjednoczone   przez   Łokietka   Królestwo   Polskie   stanęło   wobec   trudnego   zadania   faktycznej 

background image

integracji   ziem   stanowiących   do   niedawna   odrębne   organizmy   polityczne.   Mimo   postępującej 
wciąż   na   gruncie   gospodarki   towarowo-pieniężnej   integracji   ekonomicznej,   nie   była   to   wcale 
sprawa łatwa. Dawne separatyzmy typu jeszcze plemiennego, wyrażające się czy to w obyczaju, 
czy   w   zwyczajach   prawnych,   znalazły   w   XIII   w.   oparcie   w   odrębnych   dezintegrujących 
orientacjach politycznych. Ideologia zjednoczeniowa była wprawdzie czynnikiem bardzo istotnym, 
ale nie sięgała często w głąb mas społecznych. Świadoma polityka władcy w tym zakresie miała 
znaczenie   daleko   większe.   Taką   politykę   podjął   Kazimierz   Wielki.   W   sferze   gospodarczej 
wprowadzał jednolite obciążenia skarbowe i wojskowe dla całej ludności kraju, popierał unifikację 
świadczeń na rzecz Kościoła, wprowadził zasadę „jednej monety w jednym Królestwie”, a miastom 
nadawał przywileje, które pozwalały im rozszerzać swą działalność poza granice dawnych dzielnic. 
W zakresie organizacji państwowej utrzymano urzędy namiestnicze starostów, które pozwalały na 
dalsze ograniczanie kompetencji dawnych urzędów dzielnicowych. Te zaś – chociaż bynajmniej 
nie zlikwidowane – przemieniały się faktycznie w urzędy ziemskie, związane odtąd z rozwojem 
samorządu rycerskiego czy szlacheckiego. Podobny był los dawnych wieców dzielnicowych. W 
celach   ustawodawczych   odwoływano   się   do   nich   rzadko,   pozostawiono   im   natomiast   agendy 
sądowe. Stąd ich dalsza ewolucja uległa rozszczepieniu. Z instytucji wiecu rozwijał się stały organ 
w   postaci   sądów   wiecowych   ziemskich,   zaś   drugim   torem   wykształcało   się   z   nich 
przedstawicielstwo stanowe szlacheckie, które w postaci sejmików ziemskich do znaczenia doszło 
w XV w.

Nowym czynnikiem integrującym była rada królewska. Dobierana przez monarchę, nie miała 

ona charakteru reprezentacji stanowej, a jeżeli przez większy udział w niej panów małopolskich 
wiązała   się   ściślej   z   interesami   tej   dzielnicy,   to   w   założeniu   swoim   była   organem 
ponaddzielnicowym,   ogólnopolskim.   Dla   najważniejszych   funkcji   państwowych   wprowadzono 
urzędy centralne, a więc podskarbiego i podkanclerzego Królestwa. Po raz pierwszy w naszych 
dziejach   utworzył   Kazimierz   Wielki   pieniężny   skarb   państwowy   i   potrafił   mu   zapewnić   tak 
znaczne   dochody   gotówkowe   (z   górnictwa   solnego,   ceł,   podatków   gruntowych,   ziemskich 
majątków monarszych itp.), że praktycznie był  niezależny od uprzywilejowanych  stanów z ich 
dzielnicową jeszcze reprezentacją. Toteż przy stanowej już budowie społeczeństwa, monarchia w 
małym tylko stopniu miała charakter stanowy, w mniejszym niż księstwa nasze XIII wieku.

Na   niezbędną   zjednoczonemu   Królestwu   unifikację   prawa   było   jeszcze   za   wcześnie,   jeżeli 

prawo miało odpowiadać realiom życia, a nie być tworem sztucznym. Do takiej unifikacji jednak 
król   powoli   zmierzał,   a   kodyfikacja   praw   dzielnicowych   była   tu   etapem   wstępnym.   Tak   więc 
niedługo po 1357 r. ujęto w normę pisaną zwyczajowe prawo wielkopolskie, a dopiero później – 
jak wykazały nowsze badania – małopolskie. W zakresie prawa stanowionego natomiast zaczęły się 
pojawiać przepisy o charakterze ogólnopolskim. Prawo zwyczajowe ziemi łęczyckiej, która do lat 
pięćdziesiątych  XIV   w.  miała   własnego  księcia  i  żyła  w   znacznym  stopniu   odrębnym  życiem 
państwowym,  spisano dopiero pod koniec  tego stulecia,  a zatwierdzono  w 1419 r. Mazowsze, 
częściowo inkorporowane do Królestwa, a częściowo zhołdowane, miało ustawodawstwo własne 
swoich książąt. Chcąc zapobiec praktyce miast polskich odwoływania się do Magdeburga o porady 
w trudnych kwestiach prawnych, powołał król do życia Sąd Najwyższy Prawa Niemieckiego na 
Zamku Krakowskim (1356). Był to również poważny czynnik integracji państwa i społeczeństwa.

Nowej rzeczywistości społeczno-państwowej czasów Kazimierza Wielkiego odpowiada przyjęta 

około połowy XIV w., wzorem Węgier i Czech, teoria „Korony Królestwa Polskiego”. W sensie 
terytorialnym   obejmowano   tym   pojęciem   nie   tylko   ziemie   faktycznie   wchodzące   w   skład 
Królestwa, ale teoretycznie również te, które dawniej doń należały. Była więc Korona Królestwa 
tworem jak gdyby ponadczasowym. W sensie prawno-państwowym wiązała się z tym pojęciem 
suwerenna   wewnątrz   i   na   zewnątrz   władza   monarsza.   Z   czasem   znalazła   tu   odbicie   również 
stanowa rzeczywistość społeczna, bo pod Koroną Królestwa zaczęto rozumieć oderwaną jak gdyby 
od   osoby   monarchy   władzę   państwową,   w   której   udział   miały   uprzywilejowane   stany 
społeczeństwa.

background image

19. Wzrost znaczenia Polski w stosunkach międzynarodowych

Polska   czasów   Kazimierza   Wielkiego   przedstawiała   się   jako   zwarty   wewnętrznie   organizm 

państwowy   o   silnych   podstawach   gospodarczych   i   dużym   znaczeniu   politycznym.   Terytorium 
państwowe powiększyło się w stosunku do czasów Łokietka ze 102 tyś. km

2

  do 244 tyś. km

2

, a 

więc   przeszło   dwukrotnie.   Król   Kazimierz   Wielki   rozwinął   dużą   aktywność   polityczną.   Za 
partnerów miał władców wybitnych, takich jak Karol Robert, Ludwik Andegaweński, Karol IV 
Luksemburczyk, Waldemar IV duński, czy Winrych z Kniprode wielki mistrz krzyżacki. Kazimierz 
Wielki   był   m.   in.   (wraz   z   Bolkiem   świdnickim)   rozjemcą   w   sporze   cesarza   Karola   IV 
Luksemburczyka   z   Rudolfem   IV   Habsburgiem   i   Ludwikiem   Andegaweńskim.   Na   szczególną 
uwagę   zasługuje   kongres   krakowski   w   1364   r.,   upamiętniony   słynną   ucztą   Wierzynka. 
Uczestniczyli w nim Karol IV, Ludwik Andegaweński, Waldemar IV duński, Piotr król Cypru, 
Bolko świdnicki, Ziemowit III mazowiecki, a prawdopodobnie również Władysław opolski, książę 
pomorski Bogusław V z synem Kazkiem oraz Otton margrabia brandenburski. Celem zjazdu było 
utwierdzenie pokojowych stosunków i politycznej równowagi w Europie Środkowej, ku czemu 
prowadziły już wcześniejsze dwustronne układy. Tylko Piotr cypryjski, który przybył do Krakowa 
jako gość Karola IV, szukał tu zwolenników dla idei nowej krucjaty.

Wzrostowi znaczenia politycznego Polski towarzyszyło utrwalenie się jej suwerenności wobec 

dwu najwyższych władz świata zachodniochrześcijańskiego. Przyswojono u nas sobie i w praktyce 
stosowano względem cesarstwa  zasadę zachodnioeuropejskiej  doktryny  państwowo-prawnej, że 
„król jest cesarzem w swoim królestwie”. W stosunku do papiestwa zachowywano wprawdzie ton 
zwyczajnej wówczas uniżoności, ale nieustępliwie broniono tego, co zwykło się później nazywać 
państwową racją stanu.

20. Sprawa następstwa tronu po Kazimierzu Wielkim

Już wyżej wspomniano, że na zjeździe w Wyszehradzie w 1338 r. Kazimierz Wielki naznaczył 

swoim następcą Andegawena, gdyby sam nie miał potomstwa męskiego. Był to układ obliczony na 
doraźną korzyść  polityczną. Kazimierz miał wówczas zaledwie 28 lat. Wnet zmarła  jego żona 
Aldona córka Giedymina, z którą nie miał syna, a więc mógł liczyć i na nowe małżeństwo, i na 
potomstwo. Tymczasem pożycie z Adelajdą heską, z którą zawarł związek małżeński w 1341 r., nie 
układało się i król ją w ogóle od siebie oddalił.  W kilkanaście  lat później  wszczął  w Stolicy 
Apostolskiej sprawę o unieważnienie tego małżeństwa, co jednak przeciągnęło się na lata, tym 
bardziej że było to sprzeczne z interesami Andegawenów i Luksemburgów. Tymczasem zawarł 
Kazimierz   morganatyczne   małżeństwo   z   Rokiczaną,   córką   rajcy   praskiego,   a   w   1363   r.   –   z 
Jadwigą,   córką   księcia   żagańskiego,   ale   i   ten   związek,   z   powodu   braku   wspomnianego   już 
unieważnienia, pozostał nielegalny, a nadto potomstwa męskiego również nie przyniósł. W tym 
stanie rzeczy sukcesja Andegawena na tronie polskim stawała się coraz bardziej realna. W czasie 
wyprawy ruskiej w 1351 r., gdy Kazimierz Wielki ciężko zachorował i wydawało się, że może 
umrzeć,   uczestniczące   w   wyprawie   rycerstwo   złożyło   pod   Lublinem   Ludwikowi 
Andegaweńskiemu przysięgę wierności, stawiając mu jednak warunki, że obejmie rządy w Polsce 
osobiście,   że   urzędów   starościńskich   nie   będzie   powierzał   przybyszom   z   zewnątrz   i   będzie 
pokrywał rycerstwu koszty wypraw wojennych na zewnątrz kraju. Tak więc w sprawie sukcesji 
andegaweńskiej   w   Polsce   Ludwik   zaczął   pertraktować   z   rycerstwem,   co   miało   bardzo   ważne 
konsekwencje dla formowania się polskiej monarchii stanowej. Jeszcze jaskrawszy wyraz znalazło 
to w 1355 r., kiedy u Ludwika w Budzie stanęła delegacja panów polskich. Ludwik przyrzekł po 
objęciu tronu w Polsce znieść wszystkie podatki, oprócz starych zwyczajem usankcjonowanych 
świadczeń i skasować obowiązek stacji, tj. nieodpłatnego żywienia króla i jego dworu w czasie 
podróży po kraju. Panowie polscy zaś uznali jego sukcesję, ale tylko w linii męskiej.

background image

Kazimierz  Wielki   z  tym   rozwiązaniem   sprawy sukcesji  się  nie   pogodził,   tym  bardziej   że  i 

Ludwik nie miał potomstwa męskiego. W 1368 r. przelał prawa synowskie na swego wnuka Kazka 
słupskiego. Był on synem Bogusława V pomorskiego i córki króla Elżbiety. Chociaż książę ten 
wydawał się nie najlepszym kandydatem do tronu, Kazimierz był konsekwentny, bo w testamencie 
swoim,   spisanym   na   dwa   dni   przed   śmiercią,   uczynił   na   jego   rzecz   legat   w   postaci   ziem 
dobrzyńskiej, sieradzkiej, łęczyckiej, znacznej części Kujaw z Kruszwicą i Bydgoszczą, nadto z 
odzyskanego   niedawno   z   rąk   Brandenburgii   grodu   Wałcza,   a   prawdopodobnie   także   Złotowa. 
Wprowadził go więc Kazimierz w swoją ojcowiznę, ściślej w posiadanie terytorium, którym władał 
jego   dziad   Kazimierz   kujawski,   a   nadto   stwarzał   mu   pomost   łączący   ów   legat   z   Pomorzem. 
Nadanie nie oznaczało wyłączenia tych ziem ze zjednoczonego Królestwa, jak tego niekiedy się 
domyślano. W myśl teorii Korony Królestwa Polskiego mogły one co najwyżej stać się lennami 
Korony, a wyłączenie z nadania głównych grodów kujawskich, tj. Brześcia i Inowrocławia, było 
właśnie   gwarancją   tej   niepozbywalności.   Natomiast   przez   przeniesienie   na   Kazka   własnej 
ojcowizny   związał   go   Kazimierz   Wielki   faktycznie   z   dynastią.   Rozumiał   to   dobrze   Ludwik 
Andegaweński,   dlatego   pod   pozorem   obrony   nienaruszalności   terytorium   państwowego   Polski 
spowodował unieważnienie tej części testamentu przez sąd ziemski sandomierski. Z innego już 
tytułu, bo z nadania Ludwika, zatrzymał Kazko tylko ziemię dobrzyńską oraz grody Kruszwicę, 
Bydgoszcz, Wałcz i Złotów. Myśl zatem Kazimierza Wielkiego, aby uczynić  Kazka sukcesorem 
tronu polskiego czy to po Ludwiku Andegaweńskim, czy też przeciw Ludwikowi, a przy tej okazji 
połączenia Pomorza Zachodniego z Polską, coraz bardziej się oddalała. W gruncie rzeczy znaczna 
część społeczeństwa szlacheckiego wolała na tronie polskim monarchę obcego, od którego mogła 
wytargować   ustępstwa,   niż   sukcesora,   który  legitymowałby   się   prawem   dynastycznym.   Interes 
stanowy brał tu górę nad interesem państwa. Był to silny atut w rękach Ludwika. Zdołał on bowiem 
nie   tylko   utrzymać   się   na   tronie   polskim,   ale   nadto   –   wbrew   układom   z   1355   r.   (przywilej 
budziński) – przenieść prawo do tego tronu na linię żeńską Andegawenów, tj. na swoje córki.

21. Rządy andegaweńskie w Polsce

Uprzedzony   w   porę   o   chorobie   Kazimierza   Wielkiego,   Ludwik   Andegaweński   stanął   w 

Krakowie 7 listopada 1370 r., a więc zaledwie w dwa dni po śmierci ostatniego Piasta. Koronację 
przygotowano pośpiesznie, toteż odbyła się ona już 17 listopada. Dokonano jej w Krakowie, co 
zaraz na początku nieprzychylnie do nowego władcy ustosunkowało Wielkopolan, i tak zresztą 
niechętnych Ludwikowi, mającemu oparcie u panów małopolskich. Obietnicy złożenia insygniów 
koronacyjnych   w   Gnieźnie   Ludwik   nie   dotrzymał.   W   interesie   Andegawena   jego   małopolskie 
stronnictwo obaliło testament Kazimierza Wielkiego w części dotyczącej zapisu na rzecz Kazka 
słupskiego.   Przy   okazji   koronacji   nowy   król   nadał   nadto   ziemię   wieluńską   Władysławowi 
opolskiemu,   rozszerzając   kosztem   ziem   koronnych   władztwo   wasala   Luksemburgów;   później 
(1372)   powierzył   mu   rządy   na   Rusi,   akcentując   jej   odrębność   w   stosunku   do   Polski.   Władzę 
namiestniczą   w   Polsce   oddał   Ludwik   zaraz   po   koronacji   swojej   matce,   a   siostrze   Kazimierza 
Wielkiego,   Elżbiecie,   sam   zaś   powrócił   na   Węgry,   gdzie   absorbowały   go   zwłaszcza   sprawy 
bałkańskie.

W Polsce tymczasem ścierały się opinie i poglądy, które polaryzowała dążność Ludwika do 

zmiany prawa dynastycznego polskiego, tj. do przeniesienia  sukcesji w Polsce na linię żeńską 
Andegawenów.   Obok   małopolskich   stronnictw   Ludwika,   na   czoło   których   wysunął   się 
podkanclerzy, a z kolei kanclerz Królestwa i biskup krakowski Zawisza z Kurozwęk, zarysowało 
się   stronnictwo   tzw.   legalistów.   Aprobując   prawo   Ludwika   do   tronu   polskiego,   legaliści   byli 
przeciwni zmianie prawa dynastycznego. Przewodzili temu stronnictwu arcybiskup gnieźnieński 
Jarosław ze Skotnik Bogoria oraz kanclerz Królestwa i następca Bogorii na arcybiskupstwie Janusz 
Suchywilk. Byli  jednak również zdecydowani przeciwnicy sukcesji andegaweńskiej, dążący do 
obalenia   rządów   Ludwika.   Silne   oparcie   stronnictwo   to   miało   zwłaszcza   w   Wielkopolsce,   ale 

background image

niesłusznie zarzuca mu się tendencje separatystyczne; było ono bowiem raczej wyrazem walki 
konkurencyjnej z Małopolską, która wiodła prym w rządach państwem.

Jeżeli słusznie postawiono podkanclerzego Królestwa z czasów Kazimierza Wielkiego Janka z 

Czarnkowa w stan oskarżenia o to, że usiłował wykraść z grobu Kazimierzowskiego grobowe 
insygnia  króla,   to  insygnia   te  były   potrzebne   właśnie  malkontentom   wielkopolskim   przeciwko 
Ludwikowi,   ponieważ   właściwych   insygniów   koronacyjnych   Ludwik   do   Gniezna   nie   odesłał. 
Zrazu  być  może  liczono się – w myśl  testamentu Kazimierza  Wielkiego – z koronacją Kazka 
słupskiego, ale rychło wysunął  się na czoło bardziej  ambitny i wytrwały konkurent, książę na 
Gniewkowie   (Kujawy)   Władysław   Biały,   wówczas   mnich   cysterski   w   Dijon   we   Francji.   Jego 
zabiegi   w   stolicy   papieskiej   o   dyspensę   od   ślubów   zakonnych   zostały   pokrzyżowane   przez 
Ludwika, a kilkakrotne  próby opanowania Wielkopolski  czy choćby gniewkowskiej ojcowizny 
(1371,   1373,   1375)   –   udaremnione.   Skwapliwość,   z   jaką   Ludwik   starał   się   pozbyć   z   Polski 
Władysława Białego, co uczynił w końcu odkupując jego księstwo (1379 r.), świadczy dobitnie, że 
w grze była stawka znacznie wyższa niż peryferyjny Gniewków. Kolejnym kandydatem opozycji 
wielkopolskiej   do   tronu   w   Polsce   był   Ziemowit   IV   mazowiecki,   którego   nawet   na   zjeździe 
sieradzkim w 1383 r. próbowano okrzyknąć królem, a projektowano choćby siłą doprowadzić do 
jego małżeństwa z córką Ludwika Jadwigą.

Rzecznicy   unii   węgiersko-polskiej   bardzo   żywo   zakrzątnęli   się   nie   tylko   około   utrwalenia 

rządów   andegaweńskich   w   Polsce,   ale   i   około   przeniesienia   sukcesji   tronu   polskiego   na   linię 
żeńską Andegawenów. Skutecznym instrumentem zjednywania zwolenników dla dworu stały się 
tzw. trybunały restytucyjne, komisje o atrybutach sądowych, które rewidowały słuszność licznych 
wywłaszczeń ziemskich, dokonanych przez Kazimierza Wielkiego. Tę samą rolę spełniły nadane 
licznym osobom jednostkowe przywileje, zwłaszcza lokacyjne. Za udzielone przywileje pozyskano 
również aprobatę zmiany prawa sukcesyjnego ze strony niektórych ważniejszych miast. Wreszcie 
w układzie koszyckim 1374 r., szlachta dochodząca do roli najważniejszego po królu czynnika w 
życiu politycznym państwa, usankcjonowała przeniesienie sukcesji tronu w Polsce na jedną z córek 
Ludwika.   Uzyskała   za   to,   jako   stan,   rozległy   przywilej,   który   zwalniał   ją   od   wszystkich 
dotychczasowych   świadczeń   na   rzecz   państwa,   z   wyjątkiem   poradlnego   z   gruntów   kmiecych, 
zredukowanego do symbolicznej niemal kwoty 2 gr. z łana; gwarantował integralność państwa, 
obsadzanie głównych urzędów Polakami, odszkodowania z tytułu wypraw wojennych, a wreszcie 
konfirmował generalnie wcześniej uzyskane przywileje. Za cenę podobnej redukcji świadczeń w 
dobrach   kościelnych   (do   4   groszy   z   łana   w   dobrach   klasztornych   i   do   2   gr.   w   innych 
posiadłościach)   zaaprobowało   wreszcie   w   1381   r.   zmianę   prawa   sukcesyjnego   również 
duchowieństwo.

Rządy andegaweńskie w Polsce nie cieszyły się jednak popularnością. Rozbudziły natomiast 

silnie   namiętności   polityczne.   Wymownym   faktem   było   zabójstwo   kilkudziesięciu   Węgrów, 
dworaków królowej Elżbiety, jakiego dopuściło się pospólstwo krakowskie w 1376 r. Skłoniło to 
Elżbietę do wyjazdu z Polski, a z kolei próba powierzenia rządów namiestniczych Władysławowi 
Opolczykowi wywołała nową falę niezadowolenia. Trzeba więc było powrócić do namiestnictwa 
Elżbiety,   a   po   jej   śmierci   (1380)   oddać   je   panom   polskim,   tj.   przywódcy   stronnictwa 
prowęgierskiego Zawiszy z Kurozwęk i czterem tzw. wielkorządcom.

We   wrześniu   1382   r.   zmarł   król   Ludwik   Andegaweński.   Tron   polski,   zgodnie   z   prawem 

sukcesji, miał przypaść żeńskiej linii Andegawenów. Sprawa nie była łatwa. Naznaczona przez 
Ludwika do tronu polskiego jego najstarsza córka Katarzyna nie przeżyła ojca. Ludwik myślał więc 
o następnej córce Marii, na co panowie polscy zrazu wyrazili zgodę. Trudności powstały wtedy, 
gdy   dwór   nie   zrezygnował   z   jej   małżeństwa   z   Zygmuntem   Luksemburczykiem,   wówczas 
margrabią brandenburskim. Ludwik chciał stworzyć fakty dokonane i gdy z początkiem 1382 r. 
zmarł   Zawisza   z   Kurozwęk,   zamierzał   Zygmuntowi   powierzyć   rządy   namiestnicze   w   Polsce. 
Wyprawa  Zygmunta  do Polski spotkała  się jednak nie tylko  z kontrakcją przywódcy opozycji 
wielkopolskiej Bartosza z Odolanowa, ale poruszyła także Małopolan. Ostatecznie Luksemburczyk 

background image

nie został wpuszczony do Krakowa. W tej sytuacji zabiegi panów polskich zwróciły się ku wdowie 
po Ludwiku, aby do tronu polskiego naznaczyła najmłodszą swą córkę Jadwigę. Mimo zgody na 
taką   koncepcję,   królowa-wdowa   ociągała   się,   a   tymczasem   Zygmunt   próbował   ponownie 
opanować Polskę, jako nie proszony namiestnik. Na kilku zjazdach tego okresu rozważano sprawę 
sukcesji z dużym poczuciem odpowiedzialności, a wreszcie ultymatywnie zażądano w Radomsku 
w 1384 r. przyjazdu  Jadwigi, pod groźbą wyboru  innego króla. W tej sytuacji  jedenastoletnia 
Jadwiga przybyła do Polski i jesienią 1384 r. została koronowana na „króla”. Pierwszorzędnego 
znaczenia nabierała teraz sprawa małżeństwa Jadwigi. Jadwiga była bowiem zaręczona z księciem 
Wilhelmem   Habsburgiem,   którego   w   Polsce   nie   aprobowano,   podobnie   jak   Luksemburczyka. 
Postanowiono   natychmiast   wypłacić   Habsburgom   wysokie   odszkodowanie   (200   tyś.   florenów) 
przewidziane węgiersko-austriackim układem na wypadek niedojścia do skutku małżeństwa. W 
Wielkopolsce rosła liczba zwolenników Ziemowita IV, jako kandydata do ręki Jadwigi, natomiast 
panowie małopolscy przygotowywali projekt unii personalnej Polski z Litwą.

22. Kultura Polski XIV w.

Polska wieku XIV zbierała już obfite plony tej ewolucji wewnętrznej, która znaczne postępy 

poczyniła   w   stuleciu   poprzednim,   a   zamknęła   się   nową   jakościowo   formą   ustroju   społeczno-
gospodarczego   i   państwowego   w   drugiej   połowie   panowania   Kazimierza   Wielkiego.   Wzrost 
wydajności rolnictwa, produkcji górniczej i rzemieślniczej oraz wymiany towarowej, wszystko to 
podniosło zamożność społeczeństwa i stworzyło nowe potrzeby w zakresie dóbr kulturalnych. Na 
nie spotykaną dotąd skalę rozwinęło się budownictwo murowane, a podstawowym budulcem stała 
się cegła. Jeśli dawniej wśród budowli murowanych zdecydowanie przeważały obiekty sakralne, 
teraz proporcje te uległy zmianie. Przy licznie wznoszonych wciąż jeszcze kościołach, zarówno w 
miastach,   jak   i   wsiach   duży   rozmach   osiągnęło   budownictwo   fortyfikacji   miejskich,   zamków 
należących   do   systemu   obronnego   państwa,   rezydencji   monarszych,   możnowładczych   i 
kościelnych, a także domów mieszczańskich. Kulminacja tego budownictwa przypada na czasy 
Kazimierza   Wielkiego,   przy   czym   sam   król   odegrał   w   tej   dziedzinie   bardzo   znaczną   rolę. 
Współczesna tradycja przypisała mu fundację 14 kościołów, a nadto wzniesienie około 50 zamków 
i warowni miejskich.  Do wielkich  budowniczych  należał  także  m.  in.  arcybiskup  gnieźnieński 
Jarosław ze Skotnik Bogoria.

Troszczono się nie tylko o solidność murów, ale także o estetykę ich wyglądu. Coraz większą 

rolę   w   budownictwie   i   jego   wystroju   odgrywali   –   choćby   ze   względu   na   skalę   zasięgu   tego 
budownictwa   –   ludzie   miejscowi.   Pojawili   się   więc   rodzimi   mistrzowie   sztuki   budowlanej 
(muratorskiej),   a   wznoszone   przez   nich   budowle   przybierały   odrębne   polskie   cechy 
architektoniczne. Dotyczy to zarówno obiektów sakralnych, tworzących w tym czasie zręby tzw. 
polskiego gotyku, jak też budowli warownych, słynnych zamków kazimierzowskich opatrzonych w 
potężne wieże. W związku z wystrojem wnętrz rozwijało się rzeźbiarstwo, snycerstwo i malarstwo. 
Na zamówienie królewskie np. nie tylko zabudowano wzgórze wawelskie „pięknymi domami i 
wieżami”, ale ozdobiono je nadto licznymi wspaniałymi rzeźbami i malowidłami. Troska króla nie 
ograniczała się do jego rezydencji własnych. Na przykład w wielkim przywileju dla Krakowa z 
1358 r. Kazimierz zastrzegł, aby miasta w reprezentacyjnych miejscach nie szpecono w przyszłości 
niestosowną zabudową.

Do   najokazalszych   budowli   tej   epoki   w   granicach   państwa   polskiego   należały:   katedra 

wawelska (gotycka), kościół Marii Panny w Krakowie, kościoły Św. Katarzyny i Bożego Ciała w 
Kazimierzu pod Krakowem, katedry poznańska, gnieźnieńska i włocławska, kościoły kolegiackie w 
Wiślicy i w Sandomierzu i inne. Poza granicami ówczesnego Królestwa w obrębie historycznych 
ziem   polskich   na   uwagę   zasługują:   na   Śląsku   katedra   wrocławska,   kościoły   bazylikowe   Św. 
Magdaleny   i   Św.   Elżbiety   we   Wrocławiu,   takież   kościoły   (parafialne)   w   Strzegomiu,   Jeleniej 
Górze, Świdnicy; na Pomorzu kościoły św. Jakuba w Toruniu, Marii Panny w Gdańsku i pod takim 

background image

samym wezwaniem w Stargardzie; na Mazowszu katedra Św. Jana w Warszawie. Wśród budowli 
świeckich,   obok   wzgórza   wawelskiego,   wspomnieć   można   przykładowo   zamki   w   Kruszwicy, 
Lipowcu,   Będzinie,   Bolesławcu,   wieżę   ratuszową   w   Krakowie   i   inne.   Budowle   gotyckie   tego 
okresu   zdobiono   często   rzeźbami   w   kamieniu   (np.   statua   księżny   Salomei   w   kolegiacie 
głogowskiej).   Osobne   miejsce   zajmuje   rzeźba   nagrobna,   której   najbardziej   reprezentatywne 
przykłady przedstawiają grobowce Łokietka i Kazimierza Wielkiego w katedrze wawelskiej. Dużą 
rolę w wystroju wnętrz budowli sakralnych odgrywała rzeźba drewniana. Odrębny jej typ stanowią 
Madonny (Szaflary,  Czchów, kościół Karmelitanek Bosych w Krakowie), dalej krucyfiksy (np. 
krucyfiks królowej Jadwigi w katedrze wawelskiej, krucyfiks kościoła w Szamotułach). Rzadszy 
typ   stanowi   drewniana   statua   Kazimierza   Wielkiego   z   kolegiaty   wiślickiej   (dziś   w   Muzeum 
Uniwersytetu Jagiellońskiego). Wśród malarstwa wyróżnić należy polichromię (np. kościoły Św. 
Jana w Gnieźnie, bożogrobców w Miechowie, cysterek w Lądzie, parafialny w Niepołomicach), 
malarstwo   witrażowe   (katedra   włocławska,   kościół   Dominikanów   w   Krakowie)   oraz   sztukę 
iluminatorską (miniatury licznych rękopisów treści religijnej, obrazowa legenda o św. Jadwidze). 
W tym zakresie widać więcej wpływów obcych: czeskich, włoskich, niemieckich, francuskich.

Duży kunszt i znaczenie w omawianym okresie osiągnęła sztuka złotnicza, zwłaszcza popytem 

cieszyły się wyroby ze srebra, jak relikwiarze, kielichy, monstrancje i inny sprzęt liturgiczny, a 
również ozdoby i zastawa stołowa, na które zgłaszały zapotrzebowanie dwór królewski, dwory 
książąt (Śląsk, Pomorze Zachodnie, Mazowsze) i możnych. Po wycofaniu z użytku lub zniszczeniu 
wyroby te przetapiano, dlatego zachowało się ich stosunkowo niewiele, ale za to szansę długiego 
trwania   miały   dzieła   wybitne.   Przykładowo   należy   wymienić   grobowe   insygnia   Kazimierza 
Wielkiego,   kielichy   z   daru   tegoż   króla   dla   kolegiaty   kaliskiej   oraz   kościoła   parafialnego   w 
Stopnicy, wreszcie relikwiarz – dar Kazimierzowski dla katedry płockiej.

Stabilizacji   gospodarczej   i   politycznej   Polski   XIV   w.,   jak   również   dojrzewaniu   stanowego 

ustroju   społeczeństwa   i   doskonaleniu   się   aparatu   władzy,   towarzyszył   rozwój   ogólnej   kultury 
społecznej.   Świadomość   dokonanych   i   dokonujących   się   przemian,   w   wyniku   których   rósł 
dobrobyt wszystkich warstw społeczeństwa, rodziła poszanowanie prawa, dążność do normowania 
na  użytek   potomnych   tego,  co   współcześni  uważali  za   słuszne  i   korzystne.  Z   kolei   monarcha 
szanował   zwyczaj   i   interes   wszystkich   warstw   społecznych,   chociaż   nieraz   wypadało 
podporządkowywać   prawo   stanowione   wymogom   państwa.   Za   czasów   Kazimierza   Wielkiego 
ustawodawstwo  objęło  wiele   dziedzin   życia,  bo  właściwe  prawo  ziemskie   (dotyczące   warstwy 
rycerskiej), tzw. układ ziemski, czyli stosunek rycerstwa – szlachty do ludności kmiecej, rozległe 
sfery   życia   miejskiego,   regulowane   najczęściej   na   drodze   pojedynczych   przywilejów   dla 
poszczególnych miast, stanowisko prawne ludności żydowskiej, a nawet z osobna górników (w 
ordynacji krakowskich żup solnych z 1368 r.). W związku z powołaniem do życia w 1356 r. Sądu 
Najwyższego Prawa Niemieckiego na Zamku Krakowskim zatroszczył się król o to, aby ta nowa 
instytucja   mogła   dysponować   własnym   egzemplarzem   tzw.  Zwierciadła   saskiego.  Szerokie 
stosowanie dokumentów było przejawem wzrostu roli pisma w społeczeństwie i wywodziło się z 
powszechnego poszanowania prawa. Na tym samym tle zaczęły się pojawiać pierwsze rachunki 
gospodarcze   i   zawiązki   ksiąg   uposażeń   w   dobrach   kościelnych   (diecezje   wrocławska,   płocka, 
krakowska).   Także   w   stosunkach   międzypaństwowych   umowa,   układ   brały   często   górę   nad 
przemocą.   Polska   omawianego   okresu   nie   tylko   zawierała   wiele   umów   dwustronnych   (także 
lennych),   ale   odegrała   również   niemałą   rolę   w   tworzeniu   zbiorowego   porozumienia   w   celu 
zachowania równowagi sił w Europie środkowej (kongres krakowski 1364 r.). W szerokich kręgach 
społeczeństwa  – obok wcześniej  już  rozbudzonej  świadomości  narodowej  – rodzić się  zaczęła 
świadomość   państwowa,   która   w   przyszłości   miała   dopomóc   w   asymilowaniu   się   żywiołów 
etnicznie obcych.

Nieodłącznym  elementem scharakteryzowanych  wyżej  przemian był  rozwój oświaty.  Szkoły 

zachowywały swój tradycyjny profil instytucji  kościelnych  (szkoły parafialne  i katedralne),  ale 
osiągnęły   znacznie   wyższy   poziom.   Od   programu  trivium  (gramatyka,   retoryka,   dialektyka   – 

background image

logika)   przechodzono   często   do   wyższego   szczebla  quadrivium  (arytmetyka,   geometria, 
astronomia,   muzyka),   a   –   jak   się   wydaje   –   również   do   elementów   filozofii   czy   prawa 
kanonicznego,   zwłaszcza   w   szkołach   katedralnych,   przygotowujących   do   niższych   święceń 
kapłańskich.   Szkoła   zaś   parafialna   krakowska   osiągnęła   na   tyle   wysoki   poziom,   że   w 
kazimierzowskim uniwersytecie mogła spełniać rolę wydziału  artium, czyli  wstępnego studium 
uniwersyteckiego.

Wzrost   kultury   społecznej   w   Polsce   XIV   w.   legł   u   podstaw   Krakowskiego   Uniwersytetu. 

Utworzony w 1364 r. na mocy koncesji papieskiej z roku poprzedniego, był drugą po praskiej 
(1348) fundacją uniwersytecką w Europie środkowej. Dopiero w 1365 r. powstał uniwersytet w 
Wiedniu,   w   1367  r.  uniwersytet  węgierski   w   Pécs,  a  1386  r.  pierwszy  uniwersytet   na  terenie 
Niemiec w Heidelbergu. Niektórzy badacze przypuszczają, że zabiegi około założenia uniwersytetu 
w Krakowie podjął Kazimierz Wielki już na krótko po fundacji praskiej.

W ówczesnej Europie wykształciły się dwa modele uniwersytetów: model bolońsko-padewski, 

charakterystyczny dla Włoch, południowej Francji i Hiszpanii, oraz model paryski, który przyjął 
się   w   Europie   północno-zachodniej.   Pierwszy   zasadzał   się   na   korporacjach   studentów, 
wyłaniających   spośród   siebie   rektorów   i   najmujących   sobie   profesorów.   W   typie   paryskim 
natomiast, tzw. kolegialnym,  profesorowie tworzyli  korporacje z własnym rektorem i własnym 
pomieszczeniem,   w   którym   mieszkali   wykładowcy.   Słuchacze   zaś   podporządkowywali   się 
rygorom kolegiów. Kazimierz Wielki przyjął dla tworzonego w Krakowie uniwersytetu model wło-
ski, przy czym przywilej erekcyjny powoływał się na wzór Bolonii i Padwy. Zbliżał się jednak 
faktycznie do wzoru neapolitańskiego; w Neapolu bowiem cesarz Fryderyk II założył uniwersytet, 
który nosił cechy uczelni państwowej. Nie tylko został przez władcę uposażony, ale nadto z jego 
ramienia był nadzorowany, gdy zwykle czynił to biskup diecezji lub inny przedstawiciel Kościoła. 
Właśnie Uniwersytet Kazimierzowski uposażono z królewskich żup solnych, a promocji udzielać 
miał kanclerz królewski. Nie zyskało to aprobaty papieskiej, wywołało sprzeciw biskupa krakow-
skiego   Bodzanty   i   utrudniło   pracę   uczelni   u   jej   początków.   Świecki   i   państwowy   charakter 
Uniwersytetu Kazimierzowskiego polegał również na tym, że miał on kształcić ludzi do służby 
państwowej. Widoczne to jest z jego struktury.  Nie uzyskał Wydziału  Teologii, bo papież nie 
wyraził na to zgody, natomiast Wydział Prawa miał obejmować aż osiem katedr, w tym pięć prawa 
rzymskiego, a trzy kanonicznego; planowano tylko dwie katedry medycyny, a jedną w zakresie 
dyscyplin wstępnych, czyli artes. Była to więc w intencji założyciela szkoła prawniczego myślenia, 
tak jak kancelaria królewska była w czasach Kazimierza Wielkiego świetną szkołą polityki i służby 
dyplomatycznej.

Początki   Uniwersytetu   były   trudne,   są   jednak   konkretne   ślady   źródłowe   jego   działalności. 

Kazimierz Wielki rozpoczął budowę w Kazimierzu pod Krakowem budynku dla uczelni. Wraz ze 
śmiercią króla praca Uniwersytetu ustała.

W dalszym  ciągu wyjeżdżano w XIV w. na studia zagraniczne.  Rozwój nauki nie osiągnął 

jednak w kraju wyższego pułapu. Mimo powstania w Krakowie uniwersytetu, na polu dociekań 
naukowych   przodował   Śląsk.   Znanych   tu   było   kilku   lekarzy,   a   wśród   nich   Jan   archidiakon 
głogowski, autor dziełka o zarazie; w dziedzinie filozofii dał się poznać Jan z Grotkowa, jeden z 
pierwszych   uczonych   świeckich;   tu   powstał   również   traktat   o   ortografii   pióra   Franciszka   z 
Lwówka.

Piśmiennictwo wieku XIV w Polsce nie jest jeszcze pokaźne, ale zachodziły w nim bardzo 

istotne   zmiany.   Obok   łaciny   bowiem   w   użycie   wchodził   powoli   język   polski.   W   zakresie 
historiografii mamy do zanotowania kronikę Janka z Czarnkowa, będącą głównie „pamiętnikiem 
politycznym” z okresu rządów andegaweńskich w Polsce (do 1384), dalej powstałą na Śląsku w 
ostatniej ćwierci XIV w.  Kroniką książąt polskich  (do 1382), a wreszcie nie uznawaną dawniej 
przeważnie   za   samoistny   utwór  Kronikę   krakowską  lub  Kroniką   katedralną   krakowską 
(1202-1377).   W   rozwoju   rocznikarstwa   widać   odejście   od   spraw   ogólnopolskich,   a   większe 
zainteresowanie  sprawami  lokalnymi.  W tym  zakresie  na uwagę zasługują zwłaszcza:  Rocznik 

background image

Traski  (związany z ośrodkiem franciszkańskim w Krakowie),  Rocznik miechowski  (powstały w 
klasztorze bożogrobców w Miechowie), tzw. Rocznik Świętokrzyski nowy Rocznik małopolski. 
dalszym   ciągu   rozwijała   się   hagiografia.   Najważniejsze   utwory   z   tego   zakresu   powstały   z 
początkiem XIV w., lub nawet niektóre na przełomie XIII/XIV w. Są to: Żywot błogosławionej 
Kingi (żony Bolesława Wstydliwego), błogosławionej Salomei (siostry Wstydliwego), św. Jacka – 
pióra Stanisława z Krakowa, oraz tzw.  Cuda św. Wojciecha.  W języku polskim zostały spisane 
ocalałe w drobnych fragmentach tzw.  Kazania świętokrzyskie, Psałterz floriański  (dla królowej 
Jadwigi),   a   prawdopodobnie   również   na   XIV   jeszcze   wiek   należy   datować   pokrewny   temu 
ostatniemu  Psałterz  puławski.  Poezja (zarówno łacińska, jak i w języku  polskim)  rozwinie się 
dopiero w  stuleciu  następnym.  Do XIV  w. należy wiersz nagrobny o Bolesławie  Chrobrym  z 
katedry poznańskiej, słynna  Pieśń o wójcie  Albercie,  a  także  hymn  Gaude  Mater  Polonia.  
języku polskim natomiast zapisano niektóre pieśni religijne.


Document Outline