31 Srodki metodyczne, gajdzisnk Nieznany

background image

1

Marek Gajdziński

Harcerski System Wychowania

skrypt kursu podharcmistrzowskiego „Jakobstaf”

Część 3: Środki oddziaływania, Rozdział 1: Środki metodyczne


© 2007 Marek Gajdziński

Treść skryptu jest chroniona prawem. Udostępnianie osobom trzecim w jakimkolwiek celu bez zgody autora,
powielanie w ilości większej niż na własne potrzeby i modyfikowanie tekstu jest zabronione.

ŚRODKI

ODDZIAŁYWANIA

Poznaliśmy ideę harcerstwa, zasady kardynalne metody i cechy programu harcerskiego – czyli
najbardziej ogólne podstawy harcerskiego systemu wychowania. Prześledziliśmy charakterystyczne
etapy i dynamikę rozwoju psychofizycznego chłopców. Zatem znamy już dwie strony medalu. Wiemy
na kogo i jak chcemy oddziaływać.

Tak przygotowani, możemy zejść na poziom dużo bardziej praktyczny. Wiemy już, że oddziaływanie
harcerskie ma charakter pośredni. Nie dokonuje się wprost lecz wykorzystuje bardzo wiele
różnorodnych środków prowadzących do celu. Pora przyjrzeć się tym środkom oddziaływania.
Spróbujemy odkryć tajemnicę ich niewiarygodnej skuteczności. W tym celu zbadamy, w jaki sposób
spełniają one poznane wcześniej założenia ogólne, co decyduje o tym, że odpowiadają one naturze
chłopców oraz określimy jakie cele wychowawcze możemy osiągać za ich pośrednictwem.

Środki te w sposób bardzo wyraźny dzielą się na dwa rodzaje: metodyczne i programowe.

Środki metodyczne dostarczają instruktorowi wiedzy i pomysłów „JAK PRACOWAĆ” z chłopcami.
Wykorzystują pewne skłonności ich natury i stanowią coś w rodzaju zbioru bardzo specyficznych
„chwytów”, które odpowiadają tej naturze i jednocześnie zaspakajają określone potrzeby rozwojowe.
Do środków metodycznych należą między innymi:

 Wzorzec ideowy
 Wzór osobowy
 Podejście indywidualne
 Stopniowanie wymagań (trudności)
 Rywalizacja, współzawodnictwo i współdziałanie
 Nieformalna grupa rówieśnicza
 Grupa formalna – organizacja
 Duch harcerski - atmosfera


Środki programowe są, niczym innym jak treścią pracy harcerskiej. Ich poznanie ułatwi odpowiedź na
pytanie „CO ROBIĆ” z chłopcami by osiągać zamierzone cele wychowawcze. Do środków
programowych należą:

 Kontakt z przyrodą
 Techniki harcerskie
 Sport i kultura fizyczna
 Krajoznawstwo
 Historia i kultywowanie tradycji

background image

2

 Uczestnictwo w kulturze – rozwijanie zainteresowań
 Gospodarka i rozwijanie przedsiębiorczości
 Braterstwo skautowe – szukajcie przyjaciół
 Służba


Wymienione tu środki nie są rzecz jasna wszystkimi, jakie są i mogą być wykorzystywane w procesie
wychowania harcerskiego. Nasza metoda, a jeszcze bardziej program, stale ewoluują dostosowując się
do zmieniających się warunków działania oraz potrzeb wychowawczych. Być może dzięki twoim
pomysłom i twojej twórczej pasji rozwijania harcerskiego systemu wychowania, katalog ten zostanie
wkrótce wzbogacony.



ŚRODKI METODYCZNE


Zapoznajmy się teraz z najważniejszymi środkami metodycznymi wykorzystywanymi w harcerstwie.



Wzorzec ideowy

Idea harcerska i ideały wychowawcze naszego ruchu są niezwykle poważne i głębokie. Ich pełne
poznanie i zrozumienie wymaga obszernej wiedzy filozoficznej. Problem w tym, że chłopcy takiej
wiedzy nie posiadają. Mało tego, zuchy i harcerze są jeszcze na takim etapie rozwoju umysłowego, że
pod względem poznawczym, świat idei jest dla nich prawie całkowicie niedostępny.

Można tu uczynić pewne porównanie do człowieka dorosłego, któremu brak „szóstego i siódmego
zmysłu” i przez tę swoją ułomność nie jest w stanie dostrzegać „rzeczywistości równoległej”,
przewidywać przyszłości i w ogóle traci szansę na poznanie tego co wiedzą „magowie” i
„czarnoksiężnicy”. Ja na przykład jestem takim „kaleką”. Świat znany magom jest mi całkowicie
obcy. Rozumiem przeto zuchów i harcerzy, których aparat poznawczy nie umożliwia jeszcze, nawet
dostrzeżenia, a co dopiero zrozumienia, zagadnień ideowych.

Z drugiej strony aby nasze oddziaływanie mogło dokonywać się od wewnątrz, a więc przy udziale
woli i świadomości chłopca, niezbędne jest znalezienie sposobu na przystępne zaznajomienie go z
ideałem wychowawczym ruchu. Jak przyjąć za swoje i pokochać coś czego nie można „zobaczyć” i
poznać?

Sposób ten bez większego wysiłku znaleźli twórcy skautingu i harcerstwa. Ideał wychowawczy trzeba
opisać słowami, które zostaną przez chłopców zrozumiane. Nie mogą to być pojęcia abstrakcyjne
typu: wiara, patriotyzm, honor, miłość, lojalność, i t.d. Trzeba je wobec tego przetłumaczyć.
Ponieważ chłopcy widzą świat tylko w wymiarze rzeczywistym, pojęcia te trzeba więc przyoblec w
formę dla nich „widzialną”.

Dotychczasowe doświadczenie życiowe chłopców, pozwala im już rozpoznawać stereotypowe zabiegi
wychowawcze dorosłych. Należą do nich wszechobecnie zakazy i nakazy. Stój prosto! Nie garb się!
Wyjmij ręce z kieszeni! Nie pluj! Nie pyskuj! W ten sposób dorośli usiłują kierować życiem
chłopców, nadziei, że tak wyrobione nawyki pozostaną im do końca życia. Przytoczony tu zbiór
nakazów i zakazów układa się w pewien kodeks postępowania dotyczący kultury osobistej. Nie
wiedzieć czemu, chłopcy dość powszechnie lekceważą ten kodeks i starają się go obejść. My wiemy
już dlaczego! Tak formułowane wskazówki, nie mają nic wspólnego z oddziaływaniem od wewnątrz.
Są im po prostu narzucane.

background image

3

Nie mniej, proste zakazy i nakazy są przez chłopców doskonale rozumiane. Ich psychika jest już
wystarczająco przygotowana do przyjęcia własnego kodeksu postępowania. W europejskim kręgu
cywilizacji chrześcijańskiej chłopcy od małego wychowywaniu są w duchu Dziesięciorga Przykazań.
Obok religii również kultura dostarcza podobnych wzorców. Bohaterowie książek, a jeszcze bardziej
filmów kierują się wskazaniami jakiś kodeksów postępowania, z których najbardziej wyrazistym jest
kodeks rycerski. W ten sposób film i literatura kształtują wyobraźnię chłopców. Dlatego nie powinno
nikogo zdziwić, że chłopcy sami z siebie starają się powielać znane im wzorce kulturowe. Nieomal
każda podwórkowa banda, każde środowisko szkolne, wytwarza swoiste nieformalne wzorce
zachowań. Każdy z nas bez trudu wydobędzie z pamięci kilka najbardziej uniwersalnych zasad, jakie
obowiązywały w ich środowisku rówieśniczym. Nie skarż! Nie okazuj strachu! Nie pokazuj łez! Nie
są to bynajmniej wskazania płynące od dorosłych. Jest to naturalny wytwór chłopięcego świata.

Rozumując w ten właśnie sposób, twórcy naszej metody doszli do wniosku, że najlepszym sposobem
przybliżenia chłopcom ideałów naszego ruchu, będzie wyrażenie ich przy pomocy swoistego
harcerskiego kodeksu postępowania. Tak powstało Przyrzeczenie i Prawo Harcerskie. Kiedy, po
latach opracowano w harcerstwie metodę wychowania nieco młodszych chłopców, w ślad za tym
pojawiła się Obietnica i Prawo Zucha. Na przestrzeni lat kodeksy te ewoluowały, by w chwili obecnej
przybrać następującą treść.

Obietnica Zuchowa

Obiecuję być dobrym zuchem i zawsze
przestrzegać Prawa Zucha.

Prawo Zucha

1. Zuch kocha Boga i Polskę.
2. Zuch jest dzielny.
3. Zuch mówi prawdę.
4. Zuch
pamięta o swoich obowiązkach.
5. Wszystkim z Zuchem jest dobrze.
6. Zuch stara się być coraz lepszy.

Przyrzeczenie Harcerskie

Mam szczerą wolę, całym życiem pełnić służbę
Bogu i Polsce, nieść chętną pomoc bliźnim i być
posłusznym Prawu Harcerskiemu.

Prawo Harcerskie

1. Harcerz służy Bogu i Polsce i sumiennie
spełnia swoje obowiązki.
2. Na słowie harcerza polegaj jak na Zawiszy.
3. Harcerz jest pożyteczny i niesie pomoc bliźnim.
4. Harcerz w każdym widzi bliźniego, a za brata
uważa każdego innego harcerza.
5. Harcerz postępuje po rycersku.
6. Harcerz miłuje przyrodę i stara się ją poznać.
7. Harcerz jest karny i posłuszny rodzicom i
wszystkim swoim przełożonym.
8. Harcerz jest zawsze pogodny.
9. Harcerz jest oszczędny i ofiarny.
10. H
arcerz jest czysty w myśli, mowie i
uczynkach, nie pali tytoniu i nie pije napojów
alkoholowych.


Oba kodeksy opisują jeden i ten sam ideał wychowawczy. Nie będziemy się powtarzać – został on
scharakteryzowany w rozdziale „Idea”. W tej chwili skoncentrujmy się na metodycznych aspektach
obu tekstów.

Nasze oddziaływanie musi być naturalne. Nie możemy oczekiwać od chłopców rozumienia czegoś
czego nie są w stanie zrozumieć. Stąd ewidentne różnice - inne słownictwo, różny poziom
sformułowań. Prawo Zucha adresowane jest do chłopców w wieku 8-10 lat. Prawo Harcerskie dla
nastolatków. Słowa dobrane są tak by były przez nich zrozumiane.

Pozytywny charakter oddziaływania przejawia się w tym, że harcerski kodeks postępowania nie
zawiera zakazów. Wyjątkiem jest tu druga części dziesiątego punktu Prawa Harcerskiego, która
kategorycznie zabrania harcerzom picia alkoholu i palenia tytoniu. Za chwilę zajmiemy się tą

background image

4

niekonsekwencją. Teraz wróćmy do pozytywnego charakteru nakazów zawartych w Prawie Zucha i
Prawie Harcerskim. Właściwie nie są to nawet kategoryczne nakazy – raczej wskazówki jak
postępować w życiu, by można by było o sobie powiedzieć, że jest się zuchem czy harcerzem.

Każdy chłopiec o ile nie jest dogłębnie zdemoralizowany może bez większego wysiłku sprostać tak
określonym wymaganiom, co podnosi stopień jego samooceny, buduje pozytywny wizerunek samego
siebie, a więc dostarcza motywacji do pozostania w harcerstwie.

Użyte sformułowania nie wyznaczają żadnych konkretnie określonych granic. Są one dobrane w ten
sposób by pokazywały kierunek dążeń w pracy nad sobą. Zawsze można być jeszcze bardziej
dzielnym, pogodnym, ofiarnym... Zawsze można jeszcze bardziej miłować przyrodę, dążyć do
prawdy, lepiej pełnić służbę... Praca nad sobą prowadzona w oparciu o te wskazania nigdy nie będzie
miała końca. Będąc nawet nie wiem jak doskonałym, nigdy nie jest się w stanie osiągnąć ideału.

Tak właśnie określony został ideał wychowawczy harcerstwa. Jest to nic innego jak opis idealnej
sylwetki chłopca. Dla instruktorów ruchu jest to kierunkowskaz, by wiedzieli na jakich polach
koncentrować swą aktywność wychowawczą.

Zuchy i harcerze odczytują swoje prawa jako prosty i zrozumiały kodeks postępowania. W przypadku
wędrowników sprawa wygląda nieco inaczej. Obowiązuje ich to samo Prawo Harcerskie. Jednak
chłopcy ci są już na takim etapie rozwoju umysłowego, który pozwala im na swobodne poruszanie się
w świecie idei. Sformułowania zawarte w Prawie już nim nie wystarczają. Często szukają w nich jakiś
głębszych znaczeń. Próbują je uogólniać odwołując się do uniwersalnych ideałów ludzkości. Na ich
potrzeby tworzy się swoiste komentarze do Prawa, które poszukiwania te ułatwiają oraz które
rozszerzają i uogólniają proste zapisy. Dla wędrowników, Prawo Harcerskie jest już nie tylko
kodeksem postępowania, ale także drogowskazem kierunkującym świadomie podejmowane wysiłki w
pracy nad sobą. Wędrownikiem można nazwać tylko takiego chłopca, który ma aspiracje dążyć do
ideału opisanego Prawem Harcerskim.

Wróćmy teraz do zakazów zawartych w dziesiątym punkcie Prawa Harcerskiego. W rozdziale
pierwszym poznaliśmy argumenty, które kiedyś zdecydowały o wprowadzeniu abstynencji do idei
harcerskiej oraz przesłanki, które przemawiają za utrzymaniem jej w dniu dzisiejszym.

Bez wątpienia jest to pewnego rodzaju metodyczna niekonsekwencja w odniesieniu do pozytywnego
charakteru naszych oddziaływań wychowawczych. Jednak ma ona swoje głębokie uzasadnienie.
Dzięki niej harcerstwo stawia swoim członkom pewien wyrazisty warunek uczestnictwa w ruchu.
Abstynencja jest czytelnym wyznacznikiem tego czy ktoś chce być harcerzem czy nie. Jest jasno
zarysowaną linią graniczną, poza którą nie ma już harcerstwa. Zauważmy, że jest to warunek bardzo
łatwy do spełnienia zwłaszcza dla chłopców. Nieco trudniejszy dla dorosłych, ale przecież bez
pokonywania trudności nie ma wychowania. Pamiętając o zasadzie oddziaływania wzajemnego nie
powinniśmy się dziwić, że tego typu warunek stawia się również przed dorosłymi instruktorami.
Każdy kto chce przekonać chłopców do zdrowego życia w trzeźwości, sam musi dać im przykład
zachowując pełną abstynencję. Każde odstępstwo od tej reguły skończyłoby się utratą zaufania, bez
którego nie ma mowy o oddziaływaniu wzajemnym. Dlatego granica została wytyczona tak bardzo
jednoznacznie i dlatego zdecydowaliśmy się na tak kategoryczny zakaz.

Podsumowując, gdyby nie istniał precyzyjnie określony ideowy wzorzec wychowania harcerskiego,
nasz ruch pozbawiony zostałby swoistej busoli wskazującej kierunki oddziaływania. Dla tak licznego
ruchu jakim jest harcerstwo oznaczałoby to brak wyrazistej tożsamości, bez której społeczeństwo, a w
szczególności rodzice nie mogli by ocenić czy chcą mieć takiego sojusznika w wychowaniu swoich
synów. Wzorzec ideowy jest wiec naszą „wizytówką” na zewnątrz.

Wewnątrz ruchu pełni on jeszcze ważniejszą rolę. Wskazuje instruktorom najważniejsze kierunki
wychowania. Zuchom, harcerzom i wędrownikom pozwala poznać, ocenić i zaakceptować cel udziału
w ruchu harcerskim, bez czego oddziaływanie od wewnątrz nie byłoby możliwe.

background image

5



Wzorzec osobowy


Żadne, najlepiej nawet dobrane słowa nie są w stanie, tak sugestywnie wskazać młodym ludziom
ideałów harcerskich i nie nakreślą całokształtu oczekiwanej przez nas postawy życiowej, jak może to
uczynić, konkretny, namacalny przykład człowieka, który tymi ideałami na co dzień żyje i którego
postawa współgra z wyznawanymi wartościami. Przykład ten tym bardziej będzie sugestywny i tym
łatwiej przez młodzież przyswajany i silniejszy będzie emocjonalny związek z człowiekiem, który
uosabia wartości naszego ruchu.

Przykład osobisty instruktora
Bardzo często o harcerstwie mówi się, że wychowuje poprzez przykład osobisty drużynowego. Nie
jest to z pewnością cała prawda o harcerstwie, ale bez wątpienia w stwierdzeniu tym zawiera się
najkrótsza kwintesencja naszego systemu wychowania.

Jestem gotów zaryzykować i postawić tezę, że gdyby nawet wzór osobowy był jedynym używanym
przez nas środkiem metodycznym, to i tak odnosilibyśmy sukcesy wychowawcze. Chcę przez to
powiedzieć, iż uważam, że jest to najważniejszy i najskuteczniejszy środek jakim się posługujemy.

Prawie cały intelektualny i organizacyjny wysiłek harcerstwa sprowadza się do tego, by jak najlepiej
przygotować do swojej roli tych spośród jego członków, którzy jako instruktorzy staną się kiedyś dla
młodszych wzorcami osobowymi oraz na tym, by stworzyć odpowiednie warunki do nawiązania
wzajemnej głębokiej więzi łączącej chłopców z harcerstwem i z ich instruktorem.

Środek metodyczny, o którym rozmawiamy jest całkowicie naturalny. Chłopcy sami z siebie
poszukują wzorów do naśladowania. Jak długo świat czystej idei będzie dla nich niedostępny, tak
długo będą w swoim otoczeniu poszukiwać przewodnika, który wskaże im drogę do ideału, którego
istnienie zaledwie przeczuwają, a którego nie są w stanie „zobaczyć”.

Do harcerstwa trafiają chłopcy w bardzo różnym wieku – od ośmioletnich zuchów po
kilkunastoletnich wędrowników. Mamy więc do czynienia z chłopcami pozostającymi na trzech
etapach rozwoju; zuchowym harcerskim i wędrowniczym. Na każdym z tych etapów chłopcy
poszukują wzorców osobowych – ludzi z których mogliby czerpać przykład. Oczywiście charakter
tego zjawiska na każdym etapie jest nieco inny. Przypomnijmy sobie.

Zuchy bezkrytycznie akceptują autorytet każdej osoby dorosłej – rodziców, dziadków, kuzynów,
starszego rodzeństwa, nauczycieli, księży i tak dalej. Chłopiec w tym wieku czerpie wzory dla
własnego postępowania, od każdego dorosłego, z którym ma styczność. Kiedy w kręgu otaczających
go dorosłych pojawi się wódz gromady zuchowej, jego oddziaływanie zaczyna dodawać się do
oddziaływania innych składając się na swoistą wypadkową wpływu. Przy czym nie ma większego
znaczenia, czy wodzem gromady jest osoba w pełni dojrzała, czy szesnastoletni młodzieniec. Z punktu
widzenia zucha, różnica jest praktycznie niezauważalna. Dla niego szesnastolatek też jest osobą
dorosłą. Instruktorem zuchowym może więc być praktycznie każdy niezależnie od wieku.

Im częściej zuch będzie miał okazję stykać się ze swoim wodzem zuchowym, im większą będzie miał
dla niego sympatię, im większy będzie odczuwał związek emocjonalny z gromadą, tym wpływ
instruktora na postępowanie zucha będzie większy. Intensywność spotkań gromady zuchowej nie
jednak jest zbyt duża. Zbiórki odbywają się raptem raz w tygodniu. Toteż i wpływ instruktora
zuchowego nie jest zbyt silny. W tej gałęzi wiekowej harcerstwa przykład osobisty działa może
najsłabiej. Niemniej działa i ma swoje ważne znaczenie. Największy wpływ na ukształtowanie dziecka
w młodszym wieku szkolnym mają jego rodzice i nauczyciel. I tak jest dobrze! Niech tak pozostanie
jak długo się da!

background image

6


Ta idealna z punktu widzenia wychowawczego sytuacja nie potrwa niestety zbyt długo. W wieku
harcerskim, pojawia się nieunikniony krytycyzm wobec dorosłych. Chłopiec zaczyna osądzać postawy
rodziców, członków rodziny, nauczycieli, znajomych. Nie każdy dorosły zasługuje już na to by brać z
niego przykład. Dorosłość nie jest już gwarancją posiadania autorytetu. Krytycyzm rodzi nieufność.
Odwrotnie niż u zuchów, nieznajomy nie ma w tym przypadku żadnych szans. Niewielkie szanse mają
też osoby z kręgu znajomych chłopca. Im lepiej są mu znane tym więcej chłopiec widzi niedostatków.
W tym właśnie wieku zaczyna ujawniać się kryzys autorytetu rodziców i nauczycieli. Ponieważ
jednak, każdy człowiek, a zwłaszcza młody, potrzebuje autorytetów, miejsce dotychczasowych,
odrzuconych zajmują inne. Jakie?

Chłopiec szuka w swoim otoczeniu kogoś kto jest w stanie mu zaimponować. A jak można
zaimponować chłopcu? Nie miejmy złudzeń. Głębia przemyśleń, poziom wykształcenia czy walory
etyczne nie mają tu większego znaczenia. Obowiązują kryteria rodem ze świata, w którym żyje
chłopiec - odwaga, sprawność fizyczna, popularność medialna, uznanie najbliższego otoczenia, plus
odpowiednio młody wiek, wykluczający zakwalifikowanie do świata „zgredów”. Oto przyczyny, dla
których, idolami chłopców zostają sportowcy, młodzi muzycy i aktorzy czasem nawet nieletni
przestępcy. Oddziaływanie takich wzorców nie zawsze prowadzi chłopca w pożądanym kierunku.
Dlatego kryzys autorytetu dorosłych może być i często bywa zjawiskiem groźnym.

Rolą harcerstwa jest by miejsce zanegowanych autorytetów zajął drużynowy. W tym celu, jego
osobowość musi spełniać naturalne kryteria obowiązujące w chłopięcym świecie.

Przede wszystkim wiek. Nie może to być ktoś całkowicie dorosły, ani też zbyt młody. Optymalny
wydaje się być wiek w przedziale 17-23 lata. A więc młodzieniec, który jedną nogą tkwi jeszcze w
tym samym co chłopcy świecie, podziela ich fascynacje i w pewnym sensie żyje jeszcze tymi samymi
pragnieniami. Ale jednocześnie, drugą nogą wkracza już w świat ludzi dorosłych. Z jednej strony
uosabia marzenia chłopców o jakże jeszcze odległej dorosłości, a z drugiej jest już na tyle dojrzały by
świadomie podchodzić do swoich instruktorskich obowiązków.

Drużynowy musi też chłopcu czymś zaimponować. Z reguły nie jest to nazbyt trudne. Młody
instruktor jest przeważnie sprawny fizycznie. Jeżeli, co jest sytuacją optymalną, wyrósł on w
środowisku drużyny i został drużynowym na zasadzie selekcji pozytywnej, jego popularność i uznanie
wśród innych chłopców są bezdyskusyjne, a wspomnienia i legendy harcerskie krążące w środowisku
młodzieżowym, w którym działa drużyna, pełne są świadectw jego odważnych i nietuzinkowych
wyczynów. Taki instruktor ma wszelkie dane ku temu, by stać się naturalnym autorytetem dla
chłopców w drużynie harcerskiej. Jego wpływ na kształtowanie się postaw chłopców może być
ogromny i znacznie przewyższać inne możliwe wpływy nie wyłączając rodziców. Zależy to już tylko
od intensywności życia w drużynie i siły emocjonalnej więzi łączących chłopców z harcerstwem.

Jeszcze inna sytuacja ma miejsce w odniesieniu do młodzieży w wieku wędrowniczym. W tym
przypadku, zdobyć sobie autorytet jest jeszcze trudniej. Z jednej strony jeszcze bardziej narastający
krytycyzm może prowadzić do sytuacji ekstremalnych czyli do całkowitego zanegowania świata, w
którym żyją ludzie dorośli. Negacja ta może przybrać formę aktywną i przejawiać się postawą
młodzieńczego buntu. W takim przypadku, ludzie dorośli nie mają niemal żadnych możliwość
wyrobienia sobie autorytetu. Z drugiej strony, poziom rozwoju umysłowego, pozwala rozumieć świat
idei, widzieć dalszą perspektywę życia, znaczenie gromadzonej wiedzy i zdobywanych umiejętności.
Na skutek tego, młody człowiek zaczyna stawiać bardzo wysokie wymagania przed samym sobą, ale
jeszcze chętniej, przed wyidealizowanym wyobrażeniem osoby, którą mógłby uznać za swego
mentora. Zjawisko idealizmu młodzieńczego winduje te wymagania ogromnie wysoko. W tej sytuacji
rodzice, nauczyciele, księża, którzy nie potrafią znaleźć odpowiedniej drogi do serc i umysłów
młodzieży, są bez szans.

Bez szans są również młodzi instruktorzy harcerscy. Siedemnasto, czy osiemnastolatkowie, którzy bez
żadnych problemów zdobywają autorytet w drużynach harcerskich, u wędrowników nie mają prawie

background image

7

żadnych przewag kompetencyjnych. Pojawia się naturalna sprzeczność. Z jednej strony wysokie
wymagania kompetencyjne, z drugiej nieufność, a czasem nawet negacja świata dorosłych. Pogodzić
to jest niezwykle trudno. Dlatego, harcerstwo ma największy problem ze znalezieniem odpowiednich
instruktorów wędrowniczych. Najlepsza sytuacja jest pod tym względem w silnych ośrodkach
akademickich. Studenci są najlepszym materiałem na drużynowych wędrowników. Z jednej strony nie
są na tyle „starzy”, by można ich było obarczać odpowiedzialnością za błędy i wynaturzenia świata
dorosłych, a z drugiej strony posiadają wyraźną przewagę kompetencyjną. Przeskoczyli wysoko
postawioną poprzeczkę egzaminów wstępnych na uczelnię i są w sytuacji życiowej, która jest
przedmiotem marzeń każdego obdarzonego aspiracjami wędrownika. Jednak i to jeszcze nie
wystarcza. Drużynowym wędrowników, kimś z kogo zechcą oni brać przykład, może zostać tylko
ktoś, kto ma w sobie jakąś charyzmę, jakiś wyrazisty pomysł na życie, ktoś kto oddaje się całkowicie
służbie ideałom i ktoś kto do tej swojej idei potrafi przekonać innych. Wymagania są na prawdę
wysokie!

Ktoś kto słabo zna założenia harcerstwa, może zadać pytanie, skąd bierzemy zastępy chodzących
ideałów, które stawiamy za wzór naszym harcerzom. Pisałem już o tym i chcę w tym miejscu po raz
kolejny to powtórzyć. Wcale nie potrzebujemy chodzących ideałów! Ktoś, kto miałby takie właśnie
mniemanie o sobie, tym samym przekreśliłby swoje kwalifikacje na instruktora. I nie chodzi tu o
fałszywą skromność. My na prawdę nie potrzebujemy ludzi doskonałych. Gdybyśmy stawiali zbyt
wysokie wymagania naszym instruktorom skąd mielibyśmy ich brać? Nasz ruch nie mógłby się
rozwijać. Nie ma ludzi idealnych. Święty Piotr zapewne nie zechciałby wypożyczyć nam zastępów
anielskich. A nawet gdybyśmy jakimś cudem mogli „zatrudniać” anioły – jakiż przykład mogłyby one
dać zwykłym chłopcom. Żaden! Dystans byłby nie do pokonania. A to odbierało by wszelką
motywację do pracy nad sobą.


Nie musimy wymagać od instruktorów, by zanim dostaną podkładki pod krzyż osiągali ideał, którego
jak wiemy nie można osiągnąć. Instruktorem harcerskim powinien być człowiek z krwi i kości, nawet
człowiek niedoskonały, popełniający błędy. Jedynym warunkiem jest by jego postawa etyczna
spełniała bardzo proste minimum ( o którym później) oraz aby miał WYSOKIE ASPIRACJE i był im
wierny. To znaczy, że oczekujemy od instruktorów stawiania sobie ambitnych celów oraz świadomej i
wytężonej pracy nad sobą by te cele można było osiągać. Nie zależnie od tego na jakim są etapie w
drodze do ideału. Czy drogę tę dopiero rozpoczynają czy też mają za sobą pasmo sukcesów, chcemy
by sami sobie ustawiali poprzeczkę wciąż wyżej i wyżej. Nie jest naszym marzeniem sprawić by
chłopcy osiągnęli jakąś wyznaczona przez nas granice ludzkiej doskonałości. Naszym celem jest by tę
granice wciąż przesuwali w górę. Dlatego przykład instruktora nie polega na tym by powiedzieć
chłopcom - patrzcie jaki jestem doskonały, spróbujcie dorosnąć do mojego poziomu. Zadaniem
instruktora jest pokazać chłopcom jak można skutecznie nad sobą pracować i zachęcić ich do takiej
samej pracy. A wtedy, wszelkie granice ludzkiej doskonałości zostaną przekroczone.

Nie mniej, istnieje pewien minimalny standard, który musi zostać spełniony przez kandydata na
instruktora, zanim władze harcerskie powierzą mu funkcje wychowawcze i zadanie oddziaływania
własnym przykładem na młodzież. To czy kandydat spełnia ten standard jest najpierw wnikliwie
badane, a następnie dokumentowane poprzez przyznanie stopnia instruktorskiego.


Owe minimalne wymagania można określić w sposób następujący:

1.
Instruktor ma obowiązek akceptować i przestrzegać Prawa Harcerskiego.
W szczególność dotyczy to zakazu określonego w punkcie 10-tym. Jest to swoisty probierz
postawy harcerskiej – bardzo wyraźny i rzucający się w oczy dowód na poważne traktowanie
ideałów harcerskich. Ponieważ jest to jedyne tak jednoznacznie i kategorycznie określone
wymaganie Prawa Harcerskiego, gotowość do wyrzeczenia i wypełniania go jest świadectwem,
tego, że chłopcy będą mogli mieć pełne zaufanie do swego instruktora. Jakikolwiek fałsz w tym
zakresie oznaczałby utratę zaufania co do szczerości intencji i tym samym, zaprzepaszczenie

background image

8

możliwości oddziaływania na młodzież poprzez przykład osobisty. W odniesieniu do innych
punktów Prawa, instruktor musi mieć ambicje doskonalenia się w wytyczonych przez nie
kierunkach.

2.
Instruktor powinien być chrześcijaninem.
Jeżeli harcerstwo ma wychowywać w duchu wartości chrześcijańskich, wartości te nie mogą być
obce instruktorowi. Jest to wymaganie logiczne. Nikt nie powierzyłby swego dziecka
wyruszającego na wycieczkę górską, opiece przewodnika, który nigdy przedtem nie był w górach.

3.
Instruktor powinien mieć wysokie aspiracje zawodowe.
Nie do pomyślenia jest sytuacja, w której rodzice powierzaliby swoje dzieci wpływom instruktora
harcerskiego, który zaniżałby ich aspiracje wyniesione z domu. Zadaniem drużynowego jest
rozbudzić w chłopcach potrzebę stałego samodoskonalenia się. Bez odpowiedniego przykładu,
nie jest to możliwe.

4.
Instruktor musi mieć dostateczne doświadczenie harcerskie w tym doświadczenie w pracy nad
sobą.
Innymi słowy, ktoś kto sam nie doświadczył harcerstwa na własnej skórze, kto nie odczuł jak
działają mechanizmy wychowania harcerskiego, nie będzie mógł intuicyjnie stosować metody
harcerskiej, może mieć ogromne trudność z odczytaniem potrzeb chłopców i znalezieniem
odpowiednich środków dla ich zaspokojenia. Przyjmuje się, że kandydat na instruktora powinien
posiadać przynajmniej trzeci stopień harcerski – ćwika.

5.
Instruktor musi poznać teoretyczne podstawy harcerskiego systemu wychowania oraz zdobyć
minimalne doświadczenie w praktycznym posługiwaniu się metodą.
Bez spełnienia tego wymagania, nie ma mowy o świadomym i kompetentnym posługiwaniu się
harcerskim systemem wychowania.


Aby zdobyć „certyfikat” władz harcerskich trzeba więc:

1. mieć odpowiednie doświadczenie harcerskie,
2. ukończyć odpowiednie kursy instruktorskie,
3. wyrazić gotowość sprostania wymienionym wymaganiom,
4. przejść odpowiednią próbę wyznaczoną przez Komisję Instruktorską i ukończyć ją z

wynikiem pozytywnym.

Dopiero wtedy otrzymuje się stopień instruktorski i prawo samodzielnego wykonywania funkcji
wychowawczych w harcerstwie.


Posługiwanie się wzorcem osobowym w formie osobistego przykładu instruktora, jest niezwykle
skutecznym środkiem oddziaływania, kiedy spełnione są wyżej przedstawione warunki. Podsumujmy
w skrócie:

1. Instruktor jest autorytetem dla chłopców.
2. Jego postawa spełnia minimalne standardy gwarantujące, brak negatywnych skutków

oddziaływania.

3. Instruktor charakteryzuje się wysokimi aspiracjami i dążeniem do samodoskonalenia się,

poprzez widoczną pracę nad sobą w kierunkach wskazanych we wzorcu ideowym.


Tajemnica skuteczności wychowawczej harcerstwa polega na tym, że drużynowy, dzięki różnorodnym
mechanizmom funkcjonującym w harcerstwie staje się naturalnym i niekwestionowanym autorytetem
dla swoich harcerzy. Dzięki temu przejmują oni jego wzorce zachowań i dążą do naśladowania jego

background image

9

postawy życiowej. Drużynowy ma obowiązek prowadzenia widocznej dla innych pracy nad sobą i
kontynuowania nauki ( najczęściej jest to student), bądź samokształcenia. W ten sposób, poprzez
akceptowany przez harcerzy przykład własny, rozbudza on w nich wysokie aspiracje dotyczące nie
tylko postawy etycznej, ale także nauki i przygotowania zawodowego.

Przykład osobisty instruktora nie jest jedyną formą zastosowania wzorca osobowego.

Bohater drużyny
Innym sposobem dostarczania chłopcom pożądanych wzorców osobowych jest zwyczaj nadawania
drużynom harcerskim imion bohaterów narodowych, ludzi o wielkim i powszechnie uznanym
autorytecie. W czasach gdy harcerstwo dopiero się tworzyło, najczęściej wybieranymi bohaterami
drużyn byli: Zawisza Czarny, Bolesław Chrobry, Jan III Sobieski, Józef Poniatowski, Kazimierz
Puławski, Romuald Traugut, Mieczysław Bem. W latach późniejszych liczni bohaterowie legionów,
wojny bolszewickiej i II Wojny Światowej. W pierwszym okresie działania polskiego skautingu,
drużyny nie były, tak jak dziś, numerowane. Nazywało się je i odróżniało właśnie za pomocą
nadanego im imienia. Mówiło się o Drużynie Zawiszy Czarnego, o Drużynie Kazimierza
Puławskiego, i tak dalej. Musiały to więc być, na danym terenie działania skautingu, imiona unikalne.
Później, gdy harcerstwo stało się bardziej popularne, gdy znacznie przybyło drużyn, wprowadzono
unikalną numerację. Drużyna Skautów Zawiszy Czarnego w Warszawie, została przemianowana na 16
Warszawską Drużynę Harcerzy im. Zawiszy Czarnego. Tego typu nazewnictwo stosuje się do dziś w
całym harcerstwie.

Wzorce dostarczane przez postać bohatera drużyny, w sposób szczególny uwypuklają takie wartości
jak honor, patriotyzm, męstwo i poświęcenie dla dobra Ojczyzny. Bohater drużyny jest przykładem
heroicznej i chwalebnej postawy, która ujawnić się może w sytuacjach wyjątkowych albo postawy,
której ocena jest możliwa tylko z dłuższej perspektywy dokonań życiowych. Pokazuje chłopcom
wzorce zachowań, które trudno byłoby zaobserwować u swoich nieomal rówieśników – drużynowych,
w ich codziennym życiu.

Wzorzec osobowy bohatera drużyny nie działa z pewnością tak całościowo jak przykład
drużynowego. Nie mniej jest jego ważnym uzupełnieniem w najwyższym obszarze harcerskiej
hierarchii wartości.

Zajmijmy się teraz przez chwilę zagadnieniem skuteczności oddziaływania tego typu wzorców na
młodzież. Nie ulega żadnej wątpliwość, że skuteczność ta jest znacznie mniejsza niż oddziaływanie za
pomocą przykładu drużynowego. Chłopcy są z nim nieomal na co dzień. Dzięki temu stale widzą i
oceniają jego postawę. Mogą obserwować jego wzloty i upadki. Widzą wysiłek jaki wkłada w pracę
nad sobą. Chłopcy czerpią więc wzorce zachowań bezpośrednio - na podstawie bieżącej obserwacji i
ich własnej oceny stylu życia drużynowego. Dokonując na bieżąco porównań własnej postawy z
postawą drużynowego, mają wprost idealny materiał do wyciągania wniosków. W dodatku,
drużynowy jest jakby jednym z nich. Kimś kim i oni być mogą, i zapewne będą za trzy, cztery może
siedem lat. Ta świadomość wybitnie ułatwia wyciąganie wniosków w stosunku do siebie samego.
Autorytet drużynowego można nazwać „bliskim” i „swojskim”.

Z bohaterem drużyny jest całkiem inaczej. Jest to postać historyczna ciesząca się powszechnym
autorytetem. Chłopcy są pozbawieni możliwości bezpośredniego kontaktu z osobą bohatera. Wiedzę o
jego dokonaniach i postawie, czerpią nie z własnej obserwacji lecz z historycznych przekazów, często
obrosłych legendą. Jest to więc autorytet „odległy” i „spiżowy”.

Można powiedzieć, że to lepiej. Nie widać żadnych ułomności i braków postawy. Legenda uwypukla
tylko to co warte jest naśladowania. Otóż nie jest to wcale lepiej! W każdym razie nie dla chłopców w
wieku harcerskim! Postać historyczna ma dla nich wymiar sztuczny, nierzeczywisty i niezrozumiały.
Gdy rozmawiam z moimi harcerzami o bohaterze naszej drużyny – Zawiszy Czarnym, widzę, że
najchętniej chcieliby wiedzieć, czy Zawisza grał w piłkę, a jeżeli tak to czy stał na bramce czy

background image

10

atakował. Chłopcy chcą w ten sposób swojego bohatera urealnić, wyobrazić go sobie w sytuacji
codziennej. Chcą go do siebie przybliżyć.

Chcąc zwiększyć skuteczność oddziaływania wzorca osobowego jakim jest bohater drużyny, musimy
znaleźć sposób na to, by jego postać jak najbardziej chłopcom przybliżyć. Pokazać go z jak
najbardziej ludzkiej perspektywy, a najlepiej, z perspektywy kryteriów świata chłopięcego. Gdy
zobaczą swojego patrona, w takim właśnie świetle, gdy wyobrażą go sobie jako zwykłego człowieka,
którym miał jakieś pragnienia i potrzeby, który obok uznawanych powszechnie zalet, miał też swoje
wady i ułomności - wtedy uznają, że ten świetlany przykład, może dotyczyć również i ich samych.
Zdadzą sobie sprawę, że heroizm i chwała nie są zarezerwowane wyłącznie dla wybranych - dla
półbogów, którzy urodzili się wyłącznie po to aby zostać herosami. Bohaterami narodowymi i
świętymi zostają wszak zwykli ludzie, tacy sami jak nasi harcerze – jak my sami. Decydują o tym
okoliczność w jakich się znaleźli, ale przede wszystkim ich własna postawa. Bo nie każdy w
podobnych okolicznościach zachowuje się tak samo. Kiedy instruktorowi uda się sprawić, że bohater
drużyny „zejdzie z własnego pomnika i stanie wśród chłopców” – wtedy jego przykład może stać się
zaraźliwy. Natomiast jeżeli każemy chłopcom patrzeć na bohatera drużyny jak na postać „stojącą na
cokole” – wtedy jego przykład stanie się dla nich wyłącznie wskazówką teoretyczną. A wiemy już jak
chłopcy, traktują wszelkiego rodzaju teorie.

Aby wzorce płynące z postawy bohatera drużyny mogły być w ogóle przez chłopców brane pod
uwagę, nie wystarczy tylko posługiwać się ładnie brzmiącą nazwą drużyny. W ostatnich latach
przyjęło się mówić o „pracy z bohaterem”. O tym, na czym ta praca polega i jak się ją wykonuje,
porozmawiamy w kolejnej części podręcznika, przy okazji poznawania warsztatu instruktorskiego. W
tej chwili zadowólmy się stwierdzeniem, że niemal każdy drużynowy, tworzy na potrzeby swojej
drużyny, specyficzne programy i konstruuje specjalne narzędzia metodyczno - programowe, które
wykorzystuje dla osiągnięcia trzech podstawowych celów pracy z bohaterem. Są nimi:

1. Poznanie sylwetki bohatera, a zwłaszcza tych jego cech i dokonań, które sytuują go w

„panteonie” osób godnych naśladowania.

2. Przybliżenie postaci bohatera, odbrązowienie jej i pokazanie jako normalnego człowieka z

krwi i kości.

3. Wytworzenie silnej więzi emocjonalnej łączącej chłopców z drużyną i postacią jej bohatera.



Na koniec tych rozważań chciałbym mieć jeszcze dwie krótkie uwagi, które, mam nadzieję, staną się
dla drużynowych powodem do przemyśleń.

Większość postaci, które stały się bohaterami drużyn harcerskich, wywodzi się z tradycji wojskowej.
W ten sposób zwracamy w wychowaniu harcerskim, szczególną uwagę na walory takie jak męstwo na
polu walki, najwyższa ofiarność dla Ojczyzny. Prawie wcale lub przynajmniej bardzo rzadko
bohaterami drużyn stają postaci charakteryzujące się zasługami cywilnymi. Może nadszedł już czas by
to zmienić? Czy nie jest już najwyższa pora na zrównanie Virtutti Militari z Virutti Civitas?

W ostatnich latach bardzo popularni stali się tzw. „bohaterowi zbiorowi”. Na przykład: Drużyna im.
Batalionu Parasol. Czy i w takim przypadku, możemy wykorzystywać środek metodyczny, o którym
była mowa?

Podejście indywidualne


Zacznijmy od stwierdzenia, które już wcześniej zostało użyte.
Harcerstwo nie wychowuje mas ani grup ludzkich – harcerstwo zawsze wychowuje jednostki.

Patrząc na nasz ruch z zewnątrz, niezorientowany obserwator bardzo często odnosi jednak zupełnie
inne wrażenie. Harcerzy widzi przeważnie w grupie. Zazwyczaj jest to grupa jednolicie

background image

11

umundurowana, stosująca zasady musztry zespołowej. Na podstawie powierzchownej obserwacji
najczęściej wyciągane są błędne wnioski. Uniformizacja, tresura, mechaniczne sterowanie zespołami.
Gdzie tu miejsce na indywidualizm?

No właśnie! Tymczasem pod tą zewnętrzną powłoką tkwi, na pierwszy rzut oka, trudno dostrzegalna
istota rzeczy. W tym rozdziale będzie mowa o tym czego nie widzą oczy przechodnia mijającego
nienagannie umundurowaną drużynę harcerzy maszerującą równym krokiem w kolumnie dwójkowej
na biwak, po którym każdy z chłopców, na właściwy dla siebie tylko sposób, wrośnie moralnie i
wzmocni swój charakter.


Jednostka w grupie
Narzuca się więc pytanie. Czy po to aby w opinii społecznej wzmocnić wizerunek harcerstwa jako
ruchu mającego przede wszystkim na względzie dobro i wychowanie jednostki, nie warto odrzucić
mylącą powierzchowność w rodzaju musztry i munduru? Moja odpowiedź brzmi – nie!

Po pierwsze dlatego, że te tradycyjne atrybuty harcerstwa potrzebne są samym chłopcom. Dla
większość z nich, „wojskowe” elementy harcerskiego stylu bycia są czynnikiem zwiększającym
atrakcyjność harcerstwa.

Po drugie dlatego, że dzięki temu, w opinii społecznej jesteśmy ruchem uznawanym za porządny,
zdyscyplinowany ergo ruchem zdolnym skutecznie osiągać swoje cele.

Po trzecie i najważniejsze - ze względów metodycznych. Zarówno mundur jak i musztra, a także wiele
innymi składników metody (o których będzie jeszcze mowa) pełnią w harcerstwie bardzo istotną
funkcję wzmacniającą spoistość i tożsamość grupy, w której odbywa się wychowanie.

Harcerstwo nie oddziałuje na masy ani na zespoły, ale zawsze na konkretnych chłopców. Nasze
oddziaływanie ukierunkowane jest na każdego chłopca z osobna, ale...
Wychowanie harcerskie zawsze odbywa się w grupie i poprzez grupę.

Przypomnijmy sobie kardynalną zasadę oddziaływania wzajemnego. Wyróżniliśmy dwa rodzaje
oddziaływań; pionowe (pomiędzy starszymi i młodszymi) i poziome (pomiędzy rówieśnikami), które
muszą występować łącznie w procesie wychowania harcerskiego.

Harcerstwa nie da się nauczyć ani przeżyć w samotności. Gdyby genialnemu pedagogowi, mogącemu
świecić najwspanialszym, świetlanym przykładem osobistym, oddać pod opiekę jednego tylko
chłopca, tak aby cały czas mogli przebywać ze sobą i oddziaływać na siebie, to efekty tego typu
procesu wychowawczego byłyby bez wątpienia opłakane.

Żaden człowiek nie jest „samotną wyspą”. Całe życie upływa nam wśród ludzi i razem ludźmi.
Jesteśmy członkami różnorodnych wspólnot począwszy od rodzinnej, a skończywszy na narodowej
(może nawet i szerzej). Umiejętność bycia w tych wspólnotach, układania sobie relacji z ludźmi, jest
jednym z podstawowych celów wychowania harcerskiego. Tak ukierunkowane wychowanie społeczne
może odbywać się tylko grupie i zgodnie z zasadą oddziaływania pośredniego - poprzez tę właśnie
grupę.

Wrócimy jeszcze szerzej do tego wątku przy okazji omawiania kolejnych środków metodycznych
(nieformalna grupa rówieśnicza i grupa formalna). Wtedy to szczegółowo prześledzimy jakiego typu
mechanizmy pozwalają oddziaływać za pośrednictwem grupy na każdego harcerza z osobna. W tej
chwili poprzestańmy na ogólnym i dość oczywistym wniosku, że im silniejsze są związki emocjonalne
chłopca z grupą rówieśników, im większa jest spoistość tej grupy, tym silniej oddziałuje ona na niego.

Harcerstwo stara się więc budować silne zespoły, tworzyć grupy o bardzo wyraźnej tożsamości, bo
one są doskonałym narzędziem oddziaływania na poszczególnych chłopców z osobna.

background image

12

Niezorientowany w metodzie harcerskiej obserwator ocenia nasz ruch przez pryzmat tego co widzi. A
widzi głównie doskonale zgrane i spoiste grupy harcerskie o silnej tożsamości wzmacnianej
dodatkowo przez zewnętrze atrybuty takie jak mundur, musztra, wspólny śpiew. Stąd w opinii
społecznej funkcjonuje tak powszechne i mylne przeświadczenie o jakoby uśredniającym,
kolektywistycznym charakterze wychowania harcerskiego. Nic bardziej mylnego. Gdyby spojrzeć na
drużynę harcerzy oczyma drużynowego, zobaczyłoby się nie jednakowo umundurowaną masę, ale
Janka, Krzysia, i Rycha na tle zgranej paczki przyjaciół, na tle grupy rówieśniczej, która ma na niego
dobroczynny wpływ.

Pozostawiając na później omówienie mechanizmów, które wykorzystywane są w procesie
oddziaływania grup harcerskich na jednostkę, przyjrzyjmy się teraz na czym polega realizacja
„podejścia indywidualnego” w praktyce instruktorskiej.

Rozwijanie osobowości
Zacząć należy od oczywistego stwierdzenia, że na całej kuli ziemskiej, wśród wielomiliardowej
populacji ludzkiej nie znajdzie się nigdy dwóch identycznych osób. Mając na myśli nie tylko wygląd
zewnętrzny ale i ustrój psychiczny, możemy włączyć w to również rzadkie przypadki bliźniąt
jednojajowych. Skoro tak, skoro każdy chłopiec, który znajdzie się w harcerstwie ma inne potrzeby,
inne zainteresowania, inne predyspozycje i inne możliwości, to oczywistym jest, że do każdego z nich
trafia się inną drogą.

Mało tego! Zgodnie z zasadą oddziaływania pozytywnego, zadaniem harcerstwa nie jest okrawanie
osobowości chłopców do z góry upatrzonej przez nas formy, ale wzbogacanie jej i rozwijanie tego
wszystkiego co w nich już tkwi, a godne jest rozwinięcia. W prostych słowach ujął to kiedyś hm.
Tomasz Maracewicz. Zacytujmy:

(...)W myśl tej zasady nie tylko ogólnie znane, naturalne skłonności młodych ludzi, ale również, czy
raczej przede wszystkim indywidualne możliwości, potrzeby i oczekiwania każdego z nich, są
podstawą prowadzonej pracy wychowawczej. Zgodnie z tą zasadą harcerstwo jest miejscem, w którym
jednostkom stwarza się warunki do rozwijania w sobie wartości osobistych i społecznych, wartości,
których zalążki tkwią w każdej dziewczynie czy chłopaku. Metoda harcerska nakazuje w każdym z
nich szanować wolnego człowieka, brać po uwagę to, kim on jest, co czuje, o czym marzy. Harcerstwo
sprzyjać ma wyrażaniu się osobowości. Dlatego w pracy harcerskiej tak bardzo uwzględnia się
zainteresowania i cechy charakteru młodych ludzi i wzbogaca je w nowe, pozytywne elementy. Czyni
się to w sposób elastyczny, zależny od reakcji młodego człowieka, którego oddziaływanie to dotyczy,
tak by skutecznie wydobywać z niego to wszystko, co drzemie w jego duszy i jest dobre. Wskazania
płynące dla drużynowego z tej zasady, to głównie zrozumienie, że przychodzący do drużyny harcerz
to nie tabula rasa którą będzie się dopiero zapisywać wg. upodobania drużynowego. Każdy chłopiec
jest inny, każdy chłopiec przychodzący do drużyny ma jakieś doświadczenia, jakieś skłonności, jakieś
zainteresowania. Naszą rolą jest więc rozpoznanie tych cech naszych chłopaków, na których oprzeć
się zechcemy w prowadzonym wspólnie procesie urabiania charakterów.(...)

Aby wyżej opisany proces wychowawczy mógł zostać uruchomiony i miał jakiekolwiek szanse
powodzenia, niezbędna jest BOGATA WIEDZA drużynowego o każdym swoim harcerzu z osobna. O
tym, z jakiej pochodzi rodziny, jakie są jej warunki materialne, jak sobie radzi w szkole, jakich ma
kolegów, jakie są wady i zalety jego charakteru, jakie ma zainteresowania, jakie warunki fizyczne. Do
tego dochodzi jeszcze cała sfera psychiki, której rozpoznanie wymaga elementarnego przygotowania
fachowego.

Rozwój psychofizyczny chłopca jest procesem niezwykle dynamicznym. Na jego przebieg mają
wpływ liczne, niezależne od nas czynniki, a także nasze własne oddziaływanie. Zmiany następują
niezwykle szybko. Zatem aby nasza wiedza o chłopcu była aktualna potrzebna jest WNIKLIWA
OBSERWACJA.

background image

13

Powstaje pytanie. W jaki sposób drużynowy ma gromadzić i aktualizować swoją wiedzę o chłopcu?
Odpowiedź jest bardzo prosta. Instruktor musi mieć bardzo dobry, osobisty i serdeczny kontakt z
każdym chłopcem w drużynie i okazywać mu życzliwe zainteresowanie. To co łatwo przychodzi
wypowiedzieć, czasem niezwykle trudno wcielić w czyn. Tak jest i w tym przypadku. Jest to chyba
jedno z najtrudniejszych zadań drużynowego. Wymaga ogromnego emocjonalnego zaangażowania z
jego strony. I powiedzmy sobie szczerze. Nie jest to w ogóle możliwe jeżeli spoiwem drużyny nie jest
PRZYJAŹŃ.

Jak się okazuje znów wracamy do stwierdzenia, że bez przyjaźni nie ma Harcerstwa. Jeżeli relacje
pomiędzy członkami drużyny oparte są na zasadach regulaminu czy musztry, a nie na serdecznej
przyjaźni, to nie ma mowy o oddziaływaniu pozytywnym, wzajemnym i od wewnątrz. Na pewno też
nie będzie mowy o naturalnym charakterze oddziaływania. Możemy też być pewni, że nie zadziałają
mechanizmy charakterystyczne dla opisanego wcześniej środka jakim jest wzorzec osobowy oraz, że
podejście indywidualne pozostanie w sferze pobożnych życzeń, a nie realnej praktyki działania.
Kluczem do powodzenia jest zatem prawdziwa przyjaźń.

Aby tego typu związki i relacje mogły zachodzić w grupach harcerskich, konieczne jest wyznaczenie
górnej granicy ich liczebności. To gdzie ta granica będzie przebiegać zależy od dwóch ważnych
czynników.

Po pierwsze od predyspozycji psychicznych i doświadczenia drużynowego. Nie będziemy tego
rozwijać bo to sprawa oczywista i tak naprawdę najlepiej by było, aby każdy instruktor sam to ocenił.

Po drugie od charakteru drużyny.

W gromadzie zuchowej opisane wyżej relacje nie muszą, a nawet nie powinny być tak silne, a wiedza
instruktora o każdym zuchu z osobna nie musi być tak dokładna. Stąd jej liczebność ograniczona jest
przez zupełnie inny wymóg – umiejętność ogarnięcia słabo zdyscyplinowanej dzieciarni podczas
zajęć.

W przypadku drużyny harcerskiej dysponujemy prostą i wciąż aktualną wskazówką pozostawioną
nam przez twórcę skautingu – gen. Roberta Baden-Powella. Twierdził on, że sam jest w stanie
prawidłowo prowadzić drużynę gdy liczy ona nie więcej niż 16-tu skautów, ale ponieważ jest pewien,
że każdy instruktor jest dwa razy lepszy od niego, sugeruje liczbę 32. Iście skautowe podejście –
wniosek wyciągnij sam.

W drużynie wędrowniczej gdzie relacje pomiędzy wędrownikami muszą najbardziej intensywne pod
względem emocjonalnym, a wiedza instruktora o każdym z nich niezwykle bogata – granica ta
powinna być znacznie obniżona. Moje osobiste doświadczenie każe mi wskazać liczbę 10, ale i w tym
przypadku każdy instruktor sam to powinien ocenić biorąc pod uwagę własne możliwości.


Stopniowanie wymagań
Harcerski styl życia polega na świadomym dążeniu do ideału poprzez stałą pracę nad sobą. Trudno
jednak oczekiwać aby chłopcy przyjmowali ten styl życia za własny zaraz po wstąpieniu do
harcerstwa. Proces dochodzenia do tak określonej postawy jest długotrwały i po to aby chłopcy chcieli
go realizować, powinien przebiegać stopniowo.

Kiedy ruszamy w długą drogę, dobrze jest podzielić ją sobie na krótsze etapy. Identycznie jest z
wychowaniem harcerskim. To długa i ciężka wędrówka. Spróbujcie pokazać zuchowi jaki jest jej cel.
Spróbujcie namówić 11-to letniego chłopca, który właśnie zgłosił się do drużyny harcerskiej, by
wyruszył na wędrówkę, która trwać będzie lata i której celu nie jest sobie nawet w stanie wyobrazić. A
jednak zuchy i harcerze wkraczają na tę drogę. Robią pierwsze kroki i gdy odniosą pierwsze sukcesy,
pozostają na niej na długie lata. Dzieje się tak dlatego, że instruktor pokazuje im cel znacznie bliższy,
taki który można osiągnąć nieomal zaraz, za sprawą krótkotrwałego wysiłku. A gdy się dotrze do tego

background image

14

celu, gdy się osiągnie pierwszy choćby mały sukces, w sposób naturalny pojawia się pragnienie
odnoszenia kolejnych i ochoczo rusza się dalszą drogę.
Skoro już zdecydowałem się pokazać harcerstwo jako pewnego rodzaju wieloetapową wędrówkę to
dodajmy, że jest to wędrówka górska, a droga wciąż prowadzi pod górę. Idąc po niej wspinamy się
coraz to wyżej, z wysiłkiem pokonujemy trudności i osiągamy wciąż wyższe poziomy.

Stopniowanie wymagań jest nierozerwalnie skojarzone ze stopniowaniem trudności. Kiedy więc
wyznaczamy cel kolejnego etapu wędrówki czyli stawiamy przed chłopcem określone wymaganie,
musimy się wpierw bardzo dobrze zastanowić czy odpowiednio dobraliśmy stopień trudności. I to jest
jedno z najtrudniejszych zadań instruktora.

Skorzystajmy teraz z analogii sportowej. Wyobraźmy sobie dwóch chłopców, którzy trenują skok
wzwyż. Celem trenera jest to aby każdy z nich poprawił swój rekord życiowy o jeden lub dwa
centymetry. Czy ustawi poprzeczkę sztywno na wybranej wysokości i każe każdemu próbować ją
przeskoczyć? Oczywiście, że nie. Każdemu z nich ustawi poprzeczkę na innej wysokości, zależnej od
jego dotychczasowych możliwości. Dla jednego z nich sukcesem będzie poprawienie wyniku ze 160
na 162 centymetry, a dla drugiego ze 155 na 157. Gdyby obaj musieli na treningu pokonywać tę sama
wysokość, albo dla jednego albo dla drugiego byłby to czas stracony. Warunkiem sukcesu jest
odpowiednie ustawienie poprzeczki czyli odpowiednio dobrana trudność zadania. Kolejnym etapem
treningu będzie zwiększenie wysokości dla pierwszego ze 164 na 166cm, a dla drugiego ze 157 na 157
cm.

W wychowaniu harcerskim jest dokładnie tak samo jak w sporcie. Aby można było oczekiwać
sukcesu, poziom wymagań i poziom trudności realizowanych zadań musi być indywidualnie dobrany
do każdego chłopca z osobna. Ważny jest postęp. Cieszymy się z każdego sukcesu. Jak w przykładzie
ze skokiem wzwyż, poprawienie własnego wyniku o dwa centymetry, cieszy nas tak samo w
przypadku chłopca, który dotąd skakał 164 cm jak i tego który dawał sobie radę z poprzeczką jedynie
na wysokości 157 cm.

Twórca skautingu tak pisał o stosowaniu sprawności. "Naszym kryterium zdobycia odznaki nie jest
osiągnięcie pewnego poziomu umiejętności, wiedzy lub zręczności, lecz ilość wysiłku włożonego
przez chłopca dla zdobycia tej umiejętności".

W tym miejscu znów dotykamy kwestii podejścia indywidualnego. Bez znajomości możliwości,
predyspozycji i ambicji chłopca instruktor nie będzie w stanie odpowiednio „ustawiać poprzeczki”.

Zastanówmy się teraz co to jest odpowiednia wysokość poprzeczki czyli innymi słowy na czym
polega odpowiedniość doboru stopnia trudności realizowanych zadań, wyznaczanych prób,
formułowanych wymagań i w ogóle jakichkolwiek oczekiwań w stosunku do chłopca.

Wiemy już, że aby trafnie proponować chłopcu jakiekolwiek cele do osiągnięcia, musimy najpierw
poznać jego możliwości. Po pierwsze musimy wiedzieć na jakim jest poziomie rozwoju
psychofizycznego – czyli jakie są jego obiektywne możliwości. Po drugie, szczególne znaczenie ma
rozeznanie jego poziomu ambicji - podnosząc poprzeczkę musimy wiedzieć o ile, żeby chłopak się
nie zniechęcił wobec zbyt ambitnego, albo za mało ambitnego zadania. Po trzecie, musimy ocenić jaki
jest stopień jego wtajemniczenia harcerskiego i identyfikacji z harcerstwem – zarówno z grupą
przyjaciół jak i celami ruchu – czyli musimy wiedzieć w jaki sposób będzie reagował na nasze bodźce
– czy jest na nie łatwo czy trudno podatny. Dopiero znając odpowiedź na te pytania możemy
próbować dobierać odpowiedni poziom wymagań w stosunku do naszych zuchów, harcerzy czy
wędrowników.

Czy istnieje jakaś szczegółowa wiedza na podstawie, której moglibyśmy to w miarę dokładnie
wymierzyć? Oczywiście, że tak. Kto chciałby się w nią zagłębić, powinien znaleźć czas na studia
psychologiczne lub pedagogiczne. Problem w tym, że przeciętny instruktor studiów takich nie kończy
i nikt tego na szczęście nie wymaga. Więc kto ma ochotę niech sięgnie po literaturę fachową, bo

background image

15

wiedzy nigdy dość. A ja mam dobrą wiadomość. W większość wypadków wystarcza elementarne
doświadczenie, wiedza o chłopcu taka jaką powinien mieć drużynowy i obserwacja.

Przyda się też elementarna wiedza na temat klasyfikacji trudności w zależności od zakresu możliwość.
Ze względu na to, możemy każde zadanie czy wymaganie sklasyfikować jako znajdujące się w
zakresie:

 możliwości sprawdzonych,
 możliwości uświadomionych
 możliwości realnych ale nieuświadomionych
 poza zakresem realnych możliwości.


Jeżeli chłopak wielokrotnie w swoim życiu przeskakiwał przez ogrodzenie szkolne, to postawienie mu
zadania uczynienia tego po raz kolejny nie odniesie żadnego pozytywnego skutku. Ani nie będzie dla
niego atrakcyjne, ani nie będzie motywować do jakiekolwiek wysiłku. Tego typu zadania pozostające
w zakresie sprawdzonych możliwości nie mają większego znaczenia w procesie wychowania.

Wyobraźmy sobie teraz chłopaka, który z treningu na trening poprawia swój wynik w skoku wzwyż o
kilka centymetrów. Kiedy na kolejnym spotkaniu powiemy mu – stary mam nadzieję, że dziś znów
skoczysz wyżej - to tym samym sformułujemy wobec niego oczekiwanie pozostające w zakresie jego
uświadomionych możliwości. Na podstawie dotychczasowego doświadczenia będzie wiedział, że
wystarczy porządnie się przygotować, napocić, a wynik jest pewny. Tego typu zadania odgrywają
wiodąca rolę w procesie wychowania zuchów i harcerzy. Minimalizują ryzyko zniechęcenia się i,
wprawdzie powoli ale pewnie, prowadzą do osiągania kolejnych celów.

Weźmy teraz wędrownika, który nigdy w życiu nie leciał samolotem. I nie dlatego, że go nie stać -
tylko dlatego, że w jego rodzinie panuje pewnego rodzaju obawa przed tym sposobem podróżowania.
Obawa ta przeniosła się z rodziców na dzieci. Chłopak nie ma lęku wysokości, ale gdy drużyna
wybierała się samolotem do Rzymu na grób Papieża, on znalazł jakąś wymówkę i z wyprawy się
wykręcił. Nikt nie twierdzi, że niechęć do samolotu jest chorobą, którą trzeba leczyć. Ale jest to
fantastyczna okazja do ćwiczenia charakteru. Jeśli drużynowy ją dostrzeże i w próbie na kolejny
stopień wyznaczy wędrownikowi zadanie odbycia trzech skoków spadochronowych to tym samym
stworzy sytuację, w której chłopak będzie mobilizowany do zmierzenia się z wyzwaniem
pozostającym poza zakresem jego uświadomionych możliwości, ale obiektywnie rzecz biorąc,
możliwości jak najbardziej realnych. W poprzednim zdaniu, nie bez przyczyny pojawiło się słowo
„wyzwanie” . Wyzwanie i wyczyn to podstawowa forma aktywności wędrowników, którym w
harcerstwie stawia się przeważnie wymagania z zakresu nieuświadomionych możliwości. Oczywiście
nie wszyscy chłopcy reagują na tego typu bodźce w identyczny sposób. Ci o zaniżonej samoocenie,
słabej ambicji lub niskiej identyfikacji z harcerstwem, mogą na tego typu wyzwania nie reagować tak
jakbyśmy sobie tego życzyli. Instruktor musi to wiedzieć, zanim zacznie formułować swoje
oczekiwania.

Pozostały zadania pozostające poza zakresem realnych możliwości. Te są oczywiście szkodliwe
wychowawczo. Żaden normalny instruktor nie każe 12-latkowi czytać encyklik papieskich i
wygłaszać na ich temat referatów. Nikt też nie powierzy młodzikowi funkcji komendanta obozu –
nawet gdyby ze względów prawnych było to możliwe. Podnoszenie poprzeczki zbyt wysoko w
oderwaniu od realnych możliwości chłopców, jest najczęściej przejawem chorych ambicji instruktora i
zawsze prowadzi do załamania się oddziaływania wychowawczego.


Gdy się wyrusza na kilkudniową wyprawę w góry, łatwo jest podzielić ją na etapy, ocenić poziom
trudności trasy i na tej podstawie – wskazać cel marszu na każdy kolejny dzień. Ale proces
wychowania jest niemierzalny. Czy da się to zrobić również w tak nieuchwytnej materii? Przecież
chłopiec, którego chcemy zmobilizować do jakiegokolwiek wysiłku musi widzieć realny i atrakcyjny
cel – inaczej nie ruszy palcem. Jak w sposób przekonywujący wskazać zuchowi, czy harcerzowi

background image

16

kolejny cel w pracy nad sobą, by go dostrzegł, zaakceptował, zechciał osiągnąć i ruszył w drogę ku
kolejnemu etapowi harcerskiego wtajemniczenia?

Jednym z najdoskonalszych i jednocześnie najbardziej uniwersalnych narzędzi służących do tego celu
jest system stopni. W części poświęconej narzędziom metodyczno programowym będziemy go
szczegółowo omawiać. W tej chwili zadowólmy się stwierdzeniem, że gwiazdki zuchowe i stopnie
harcerskie są sposobem motywowania chłopców do pracy nad sobą oraz ukierunkowywania tej pracy.


Rywalizacja, współzawodnictwo i współdziałanie


Jednym z najbardziej znanych stwierdzeń dotyczących metody skautowej jest określenie używane
przez samego twórcę tej metody - „Skauting jest grą”.

I rzeczywiście, naturalna skłonność chłopców do ciągłej rywalizacji z rówieśnikami, została w
całkowicie zaadaptowana przez harcerski system wychowania. Nasze oddziaływanie ma być
naturalne, a więc nie wolno nam się obrażać na naturę chłopca, nawet jeśli w rozumieniu osób
dorosłych jest ona niedoskonała. Podstawową formą działalności harcerskiej są wszelkiego typu
rywalizacje indywidualne i współzawodnictwa zespołowe. Programy pracy zastępów, drużyn, hufców
i chorągwi harcerskich wypełniają różnego rodzaju, gry, zawody, konkursy i turnieje. Są to bowiem
najskuteczniejsze mechanizmy motywacyjne, skłaniające chłopców do podejmowania pożądanej, z
punktu widzenia wychowawczego, aktywności.

Zuchy - Rywalizacja indywidualna w zabawie
Przypomnijmy, że u chłopców w wieku zuchowym naturalny, wrodzony instynkt walki przejawia się
tzw. chłopięcych bójkach a rywalizacja jest w tym przypadku wysublimowaną formą przejawiania się
tego instynktu. Zuchy uwielbiają wszelkiego typu gry i zawody ruchowe, ponieważ energiczne ruchy
ciała sprawiają im fizyczną przyjemność, a instynkt walki, każe im wciąż mierzyć się z innymi. Przy
czym organizując gry zuchowe należy pamiętać, że chłopcy uwielbiają wysiłek, ale ze względu na to
w jakim pozostają stadium rozwoju fizycznego, musi to być wysiłek krótkotrwały. Ponadto zuchy nie
potrafią zbyt długo skoncentrować swojej uwagi na jednym zagadnieniu, a więc wszelakie konkursy
zuchowe muszą prowadzić do bardzo szybkiego rozstrzygnięcia. Trzecią rzeczą, o której nie wolno
zapominać jest to, że zuchy reagują w zasadzie tylko na rywalizacje indywidualną. Jakiekolwiek
formy współzawodnictwa zespołowego zupełnie ich nie pociągają. Naturalnym żywiołem zuchów jest
zabawa. Przy czym zuchy potrafią się świetnie bawić nawet wtedy, gdy w ich zabawach rywalizacja
nie jest elementem dominującym. Jednym zdaniem, w gromadzie zuchowej rywalizacje wykorzystuje
się w formie prostych konkursów i zawodów o charakterze indywidualnym. Jeżeli nawet w jakichś
zawodach rywalizują ze sobą szóstki, to w ten sposób jak np. w sztafecie, gdzie wynik zespołu jest
sumą albo wypadkową zadań wykonywanych indywidualnie przez poszczególne zuchy.

Harcerze – współzawodnictwo zespołowe
W wieku harcerskim, natomiast to rywalizacja a nie zabawa jest naturalnym żywiołem chłopców. Na
skutek dojrzewania emocjonalnego i wzmacniających je oddziaływań wychowawczych, reakcje
stopniowo przestają być tak gwałtowne jak w poprzednim okresie. Popęd do bójek stopniowo słabnie
ale instynkt walki nadal pozostaje silny i znajduje swoje uzewnętrznienie właśnie w rywalizacji, która
jest w tym przypadku zastępczą, bardziej cywilizowaną formą mierzenia się z innymi chłopcami. Do
tego dochodzi element nowy wynikający z procesu dojrzewania społecznego. Harcerz zaczyna
odczuwać wyraźną potrzebę określenia swojego miejsca w grupie rówieśniczej, a więc w
najważniejszej dla niego społeczności. Początkowo, ustalanie własnej pozycji w grupie odbywa się w
sposób identyczny jak w przypadku mierzenia się z innym chłopcem – na drodze rywalizacji. Chłopcu
wydaje się, że jego „pozycja społeczna” uzależniona jest od tego jak jest silny, jak szybko biega, jak
dobrze gra w szachy, i t.d. Zresztą zupełnie słusznie, bo właśnie tego typu kryteria obowiązują w
bandach rówieśniczych. Na szczęście z biegiem czasu, kryteria te stopniowo się zmieniają. Im chłopcy

background image

17

bardziej są dojrzali tym częściej zaczynają cenić sobie również inne przymioty, właśnie natury
społecznej; lojalność, zdolność do poświęcenia się, umiejętność współpracy, bezkonfliktowość,
słowność, i t.d. Naturalne więc, że chłopiec chcąc udowodnić grupie swoją wartość i przydatność w
tym zakresie, musi dla tego celu znaleźć inne środki. Pojawia się bardzo silna skłonność do wdawania
się chłopięcych band we współzawodnictwo zespołowe czego ekstremalnym przejawem są tzw. wojny
podwórkowe. Od wielu lat wentylem bezpieczeństwa stała się w tym zakresie piłka nożna. Przyczyna
tego jest całkowicie naturalna. Współzawodnictwo wymaga współdziałania, a dzięki niemu chłopcy
uzyskują możliwość wykazania się przed opinią własnej grupy, tymi przymiotami, które stają się dla
nich ważne. No i oczywiście współzawodnictwo nadal jest okazją do rozładowania napięć, których
źródłem jest instynkt walki, z tą jednak różnicą w stosunku do rywalizacji indywidualnej, że tu
osiągnięcie celu wynikającego z postaw egocentrycznych zastępowane jest dążeniem do osiągnięcia
celu natury społecznej – pewnego rodzaju dobrem wspólnym grupy.

Życie zastępów i drużyny harcerskich wypełnione jest więc przede wszystkim grą. W stosunku do
młodszych harcerzy stosuje się jeszcze różnego rodzaju elementy rywalizacji indywidualnej (zawody,
punktacje indywidualne, i t.p.), ale dominującą formą jest już współzawodnictwo zespołowe i to
prowadzone w bardzo określony sposób – bo pomiędzy zastępami. Dlaczego? Ponieważ zastęp jest tą
właśnie naturalną grupą rówieśniczą, tą społecznością na opinii, której najbardziej chłopcu zależy.
Jednocześnie organizując wszelkiego typu gry, zawody, czy turnieje pomiędzy zastępami, spajamy je
wewnętrznie, sprawiamy, że chłopiec jeszcze bardziej identyfikuje się z grupą przyjaciół i jeszcze
bardziej liczy się z jej opinią. I w tym miejscu znów na chwilę wrócimy do tego co zostało już
powiedziane w związku z oddziaływaniem indywidualnym. Efekt ten jest nam potrzebny nie po to aby
„produkować” silne i zgrane zespoły harcerskie ale po to właśnie, by tworzyć mechanizmy
motywujące poszczególnych chłopców do wysiłku w pracy nad sobą. Konieczność współdziałania w
zespole, która jest nieodłącznym elementem współzawodnictwa sprawia, że chłopcy budują w sobie
przymioty etyczne nieodzowne w życiu społecznym, bo tego właśnie oczekuje od nich grupa, z której
opinią liczą się bardziej niż z opinią rodziców czy nauczycieli.

Planując wykorzystanie opisywanych tutaj mechanizmów w pracy z harcerzami, drużynowy ma
pewien dość istotny komfort. Zupełnie nie musi się martwić o to, czy chłopcy zareagują na jego
propozycje. Jest to nieomal tak pewne jak to, że Ziemia krąży wokół Słońca. Przy czym dodatkowym
jeszcze ułatwieniem jest to, że harcerze gotowi są rywalizować i współzawodniczyć pomiędzy sobą na
wszelkich dostępnych polach. Nie jest dla nich ważne czy są to zawody pływackie, gra w szachy, piłka
nożna, konkurs na najsmaczniejszy obozowy obiad, wielomiesięczna punktacja biorąca pod uwagę
dziesiątki różnych kryteriów czy gra taktyczna. Chętnie podejmują każde takie wyzwanie bo pcha ich
do tego instynkt walki, a nie jakieś określone zainteresowania. Dzięki temu wszelkie niemal dziedziny
aktywności harcerskiej można „ubrać” w formę gry. To właśnie miał na myśli gen. Baden Powell
mówiąc o swoim odkryciu, że skauting jest grą. A my dodajmy, że grą będącą nośnikiem niezwykle
skutecznych oddziaływań wychowawczych.

Wędrownicy - współdziałanie
Sprawa ma się nieco inaczej w przypadku wędrowników. Otóż w skutek zachodzących procesów
dojrzewania zmianie ulega kilka cech psychiki, które decydują o ich otwartości na mechanizmy
rywalizacji. Przede wszystkim należy się zastrzec, że w stosunku do chłopców w tej grupie wiekowej
bardzo trudno jest zastosować jakieś jednorodne kryteria klasyfikacji. Im bardziej zaawansowany jest
proces dojrzewania, tym większa występuje różnorodność osobowości. Dlatego może się zdarzyć, że
jeden wędrownik będzie bardzo podatny na współzawodnictwo, a inny wcale. Mało tego, za jakiś czas
sytuacja może się odwrócić. Nie mniej ogólna tendencja jest taka, że u większości chłopców w wieku
powyżej 16 lat instynkt walki wyraźnie osłabia swój wpływ na psychikę i zachowanie się chłopca. Ma
to związek z dojrzewaniem emocjonalnym oraz warunkami kulturowymi w jakich chłopcy się
wychowują. Dlatego w drużynie wędrowniczej rywalizacja i współzawodnictwo nie odgrywają już tak
wielkiej roli jak w drużynie harcerzy. Ponadto, wiek wędrowniczy charakteryzuje się procesem
krystalizacji zainteresowań i dążeniem do ich pogłębiania. Wobec tego, jeżeli nawet wędrownicy są w
stanie ochoczo zareagować na wezwanie do gry, to już na pewno nie w każdej dziedzinie. Bardziej
pociągnie ich współzawodnictwo w dziedzinach, które są bliskie ich zainteresowaniom niż w tych,

background image

18

które są im obojętne. Jest to kolejna istotna różnica pomiędzy warunkami pracy z harcerzami i
wędrownikami.

Jak pamiętamy wiek wędrowniczy charakteryzuję się bardzo silnym zainteresowaniem własną osobą i
własną psychiką. Podczas gdy zuchów nurtują pytania o ich pozycję względem innych chłopców, a
harcerzy dodatkowo jeszcze o ich pozycje w grupie społecznej, to wędrownik poszukuje raczej
odpowiedzi na temat istoty swojej własnej natury. Dlatego podczas gdy zuch i harcerz chętnie będzie
się mierzyć z innymi, to wędrownik spróbuje zmierzyć się z sobą samym, aby tym lepiej się poznać.
Często zdarza się, że wędrownik niemal obsesyjnie dąży do doskonałości w jakieś konkretnej
interesującej go dziedzinie pragnąc osiągnąć ideał. Też jest to przejaw pewnego rodzaju walki, tyle że
tym razem, walki z samym sobą, ze swoją słabością i ograniczeniami. Dlatego w pracy z
wędrownikami tak często stosuje się różnego rodzaju próby i wyczyn, a wszystko to musi być dla
wędrownika prawdziwym wyzwaniem.

Wędrownik, nawet jeszcze bardziej niż harcerz usiłuje określić swoje miejsce w społeczeństwie. Nic
dziwnego. Jest na znacznie bardziej zaawansowanym etapie rozwoju społecznego. Jednocześnie
wędrownik w dużo większym stopniu zdaje sobie sprawę, że o jego pozycji w grupie decydują przede
wszystkim zdolność układania sobie relacji z innymi ludźmi oraz jego walory etyczne i moralne.
Nadal poszukuje sposobności aby się tymi walorami wykazać, a najlepszą ku temu okazją jest
wspólne działanie w zespole. Coraz słabsza podatność na mechanizmy rywalizacji powoduje, że
drużynowy wędrowników może stopniowo odchodzić od stosowania tego typu motywacji do
działania. Tak więc współzawodnictwo w drużynie wędrowników jest już raczej stosowane tylko jako
forma przejściowa do organizowania współdziałania w czystej formie. O ile w drużynie harcerzy aby
zachęcić chłopców do współdziałania wystarczy wyprowadzić ich na grę terenową i rzucić wezwanie
– pokażcie, który zastęp jest lepszy, o tyle w drużynie wędrowników wystarczy wyzwanie – pokażcie
jacy jesteście dobrzy. To oczywiście otwiera zupełnie inne możliwości współdziałania i inne pola
aktywności. Współdziałania wymaga zorganizowanie wyprawy i wyjazd na obóz do Afryki, a także
służba polegająca na zorganizowaniu wystawy na temat jakiegoś problemu społecznego. I tego typu
działania są właśnie najwłaściwszym polem aktywności wędrowników. Pamiętając to wszystko co
zostało już powiedziane na temat oddziaływania pośredniego nie trzeba chyba wymieniać jakiego typu
korzyści wychowawcze odnoszą wędrownicy podejmujący tego typu współdziałanie.

Na koniec tego tematu jeszcze kilka uwag.

Najdoskonalszą formą współzawodnictwa są terenowe gry taktyczne. Łączą one w sobie wiele
pożytecznych elementów; od ruchu i kontaktu z przyrodą począwszy, a na konieczności
współdziałania, poświecenia własnego ego dla realizacji wspólnego celu skończywszy. Wymagają one
od uczestników konsekwencji, słowności, odpowiedzialności przy wykonywaniu powierzonych zadań.
Innyą korzyścią realizującą się w tego typu grze, gdzie obowiązuje żelazna zasada „fair play” jest
wyrabianie w chłopcach nawyku i w konsekwencji przekonania o potrzebie dążenia do realizacji
własnych celów, a także celów wspólnoty przy poszanowaniu istniejących reguł gry, prawa,
obyczajów. Ten obszar oddziaływania pośredniego jest niezwykle ważny dla wychowania
społecznego. Dobrze, że harcerstwo ma tak skuteczny środek prowadzący do tego celu. No i trzeba
dodać, ze chłopcy uwielbiają tego typu gry terenowe.


Trzeba też wiedzieć, że wszelkie formy rywalizacji indywidualnej traktowane są w harcerstwie z
wielką ostrożnością. W stosunku do zuchów i najmłodszych harcerzy są one najskuteczniejsze z
punktu widzenia motywacyjnego, ale niosą ze sobą niebezpieczeństwo kształtowania niepożądanych
postaw egocentrycznych. Im więcej harcerze ze sobą rywalizują tym więcej powinni mieć okazji do
współdziałania, nawet w formie współzawodnictwa. Pamiętajmy, też że w stosowaniu rywalizacji
łatwo jest przesadzić powodując antagonizmy w grupie. Niektóre poradniki dla zastępowych
doradzają stosowanie punktacji między harcerzami. Jest to dość skuteczny sposób motywacji, ale
trzeba pamiętać o możliwych zagrożeniach. Rywalizacja taka musi być koniecznie równoważona
przez współdziałanie. Może to być współdziałanie w grze czyli w różnego rodzaju formach

background image

19

współzawodnictwa pomiędzy zastępami. Ale i tu konieczne jest ostrzeżenie. Musimy dbać o to aby w
następstwie tego nie pojawił się w drużynie silny antagonizm pomiędzy zastępami, który może
doprowadzić do bardzo niekorzystnych efektów. I znów antidotum na tę sytuację może stanowić
wykonywanie wspólnych zadań całą drużyną i oczywiście wszelkiego rodzaju zawody i gry między
drużynami. Wystąpienie przeciwko wspólnemu przeciwnikowi, dążenie do wspólnych celów może
złagodzić niekorzystne zjawiska. Teraz ktoś uważny może zwrócić uwagę, że nadmiernie rozbudzone
współzawodnictwo między drużynami może zaprzepaścić to co nazywamy braterstwem harcerskim –
sprawić, że chłopcy będą widzieć w harcerzu noszącym inną chustę, wroga, a nie brata. I będzie miał
rację.

Pamiętajmy więc, że rywalizacja jest jak energia jądrowa. Umiejętnie wykorzystana może przynosić
ogromne korzyści, ale uwolniona spod kontroli może się stać siłą niszczycielską. A więc ostrożnie z
nią!


Nieformalna grupa rówieśnicza


Skauting i harcerstwo w całości zaadaptowały naturalną skłonność chłopców znajdujących się w
wieku dojrzewania do łączenia się tzw. nieformalne grupy rówieśnicze.

Dziecięca grupa zabawowa – szóstka zuchowa
Przypomnijmy, że chłopcy w wieku zuchowym lubią bawić się w grupie rówieśników, ale są to
zespoły nietrwałe. Tworzą się doraźnie, wyłącznie na potrzeby konkretnej zabawy. Psychika dziecka
ciąży jeszcze w kierunku rodziców, a zabawa z rówieśnikami jest zaledwie poletkiem doświadczalnym
dla pozarodzinnych relacji z innymi ludźmi. Mając w pamięci to wszystko co już wiemy o psychice
zucha, nie trudno zgadnąć, że grupa zabawowa nie ma jeszcze żadnych szans w konkurencji z domem
rodzinnym. Opinia rówieśników nie ma niewielkie znaczenie w porównaniu z opinią rodziców, a więc
wpływ grupy zabawowej na chłopca jest bardzo niewielki. Ponadto zuch nie jest jeszcze zdolny do
odczuwania

uczuć

społecznych.

Karność

wobec

przywódcy,

lojalność

wobec

grupy,

odpowiedzialność, są pojęciami, których zuch jeszcze nie jest w stanie pojąc ani doświadczyć. Wobec
tego nie istnieje spoiwo mogące zespolić chłopców w prawdziwą wspólnotę.

Nie mniej uczestnicząc w grupach zabawowych, dziecko zbiera pierwsze istotne doświadczenia
społeczne. Jest rzeczą oczywistą, że im częściej dochodzi do zabaw w tej samej grupie, tym trwalsze
tworzą się relacje pomiędzy jej uczestnikami. A skoro tak, to tym pełniejsze i tym wartościowsze stają
się doświadczenia społeczne, które zuch wynosi z uczestnictwa w zbiorowych zabawach.

Metoda zuchowa wykorzystuje naturalny popęd chłopców do wspólnych zabaw poprzez system
szóstkowy. Dlaczego akurat szóstkowy? Ano dlatego, że twórcy tej metody, na podstawie wnikliwych
obserwacji naturalnych zachowań dzieci doszli do wniosku, iż jest to optymalna liczebność grup
zabawowych. Po pierwsze dlatego, że taką właśnie liczebność najczęściej obserwuje się w
„przyrodzie”. Musi to świadczyć o naturalnych preferencjach chłopców. Po drugie, ze względu na
celowość oddziaływań wychowawczych.

W tym miejscu wypada się na chwilę zatrzymać i przypomnieć sobie, o jakie cele chodzi. Wróćmy na
chwilę do poprzednich etapów rozwoju dziecka. Przed szóstym rokiem życia, dziecko preferuje
zabawy z dorosłymi lub starszymi dziećmi i ogranicza się głównie do naśladownictwa. W zabawach
tych chłopiec pełni rolę odtwórczą. Wykonuje czynności, do których inspirują go starsi. W ten sposób
gromadzi niezbędną wiedzę o otaczającym go świecie, zdobywa doświadczenie i rozwija wyobraźnię.
Około szóstego roku życia pojawia się potrzeba zabaw z rówieśnikami. Dlaczego? Z wielu powodów,
z których najbardziej istotnym jest pragnienie odgrywania czynnej roli w zabawach. Zabawy z
dorosłymi i starszymi dziećmi takiej możliwości nie dają, bowiem słaba psychika sześciolatka
automatycznie im się podporządkuje sprowadza chłopca do roli biernej. Młodsze dzieci siedzą w

background image

20

domach pod czujnym okiem rodziców. Pozostają więc rówieśnicy. I tak dochodzi do pierwszych
zabaw z „równoprawnym” jej uczestnikiem. Pomiędzy szósty a ósmym rokiem życia, jeśli pozostawić
dzieciom niczym nie skrępowana swobodę, najchętniej dobiorą się w pary i w takich dwójkach będą
sobie same wymyślać kolejne zabawy. Trzeba pamiętać, że dla dziecka jest to zupełnie nowa sytuacja.
Całkowicie odmienna od tego co przeżywało dotychczas będąc i w życiu i w zabawie całkowicie
podporządkowanym starszym. To pole „wolności” staje się niesamowicie atrakcyjne. Dlaczego dzieci
zaczynają je eksplorować w parach? Od czegoś trzeba zacząć. Słaba psychika i niemal całkowity brak
doświadczeń społecznych, powodują, że najłatwiej jest zacząć od budowania relacji z jedną tylko
osobą. Dopiero, gdy ta całkowicie nowa sytuacja zostanie oswojona, gdy dziecko nauczy się
utrzymywać w niej czynną rolę, zaczyna się otwierać na zabawy w większym gronie.

Na tym właśnie etapie rozwoju dziecko trafia do gromady zuchowej. Gdy w wieku 11 lat, będzie ją
opuszczać i przechodzić do drużyny harcerskiej, jego psychika powinna już być gotowa do udziału w
tzw. „bandzie”, której odwzorowaniem jest zastęp harcerski. Za chwilę przekonamy się, jak wielkie
możliwości oddziaływania wychowawczego, kryją się w mechanizmach rządzących zastępem
harcerskim czyli „bandą” rówieśników. Teraz przyjmijmy do wiadomości, że szóstka zuchowa jest
formą zorganizowania zuchów do zabawy będącą ogniwem pośrednim pomiędzy etapem rozwoju
charakteryzującym się zabawami par, a następnym etapem (harcerskim), kiedy chłopcy łączą się w
samoistne i dobrze zorganizowane bandy liczące przeważnie od 6-10 członków. Dlatego twórcy
metody zuchowej wskazali na liczbę 6, co oczywiście nie oznacza, że organizując gromadę zuchową i
tworząc „szóstki’, jest się niewolnikiem tej wskazówki. Równie dobrze szóstka zuchowa może liczyć
5 jak i 7 chłopców.

Ośmiolatek skoro w dotychczasowych zabawach, uświadomił sobie istnienie świata po za domem,
skoro zdobył elementarną, obiektywną wiedzę o otoczeniu, skoro rozbudził w sobie wyobraźnię, skoro
udowodnił sobie, że jest w stanie samodzielnie odkrywać dalsze, niezbadane dotąd „tereny”, pragnie
wejść do tego świata i go poznać. Uważa się, że tym właśnie etapie rozwoju dziecko uzyskuje
psychiczną gotowość do „wyjścia z domu”. O tej chwili świat zewnętrzny staje się bardziej
pociągający i dziecko coraz częściej przebywa poza domem. Jest to początek drogi do uniezależnienia
się od rodziców. Na jej końcu dziecko, już jako młodzieniec, staje się dojrzałym członkiem
społeczeństwa. Na początku droga ta prowadzi przez zabawę.

Można przewrotnie zapytać czy chłopiec, który nie ma okazji wstąpić do gromady zuchowej, nigdy
nie dojrzeje do udziału w bandzie? Przecież dojrzewają do tego prawie wszyscy chłopcy niezależnie
od tego czy byli zuchami czy nie. Owszem, to prawda. Ale zuch ma możliwość dojrzeć do tego w
znacznie pełniejszym stopniu. Nie wcześniej, ale pełniej. I taka jest rola systemu szóstkowego w
zuchach.

Kluczem do zrozumienia celów oddziaływania zuchowego jest słowo „dzielność”. Wszystkie zabawy
zuchowe za cel podstawowy mają wyrabianie w chłopcach dzielności i to we wszystkich jej
aspektach; fizycznej, psychicznej i moralnej. Także dzielności społecznej. Na czym ona polega? Ano
właśnie na umiejętności budowania prawidłowych relacji z rówieśnikami w grupie zabawowej.
Zabawa z rówieśnikami ma ten walor, że jest pozbawiona udziału osób dorosłych. Zuch nie jest więc
prowadzony za rękę. Nikt go nie napomina; teraz się uśmiechnij, wyciągnij rękę, nie możesz tego
zrobić, musisz się przeciwstawić. Na zbiórkach zuchowych, spontanicznie albo w sposób
sprowokowany przez instruktora, wytwarza się cała masa sytuacji, w których zuch musi się sam
odnaleźć. W ten sposób, czasem nawet boleśnie, nabiera doświadczenia i sam uczy się odpowiednio
reagować.

W części poświęconej narzędziom metodyczno programowym spróbujemy rozłożyć system
szóstkowy na czynniki pierwsze i dokładnie poznać jego działanie. Teraz, żeby lepiej zrozumieć
podstawowe mechanizmy oddziaływania, przypomnijmy sobie tylko jego najważniejsze założenia.

Gromada zuchowa ma dość luźną strukturę. Nie może być inaczej bowiem zuchy przychodzą na
zbiórki nieregularnie. Jest to zjawisko normalne, odpowiadające naturze chłopców w tym wieku i nie

background image

21

ma potrzeby z tym walczyć. Oczywiście im ciekawsze i, z punktu widzenia zuchów, fajniejsze są
zbiórki, tym chętniej będą na nie przychodzić. Na tak istotny w późniejszym wieku czynnik jak
poczucie odpowiedzialność, nie mamy jeszcze co liczyć. Pozostaje więc tylko atrakcyjna zachęta. Z
tego też powodu, życie gromady zuchowej ogranicza się wyłącznie do zbiórek. Rzadko, który zuch
jest psychicznie zdolny do tego, aby sprawy gromady i własnego zuchowania absorbowały go przez
okrągły tydzień od zbiórki do zbiórki. Możemy tego oczekiwać od harcerzy, od zuchów jeszcze nie.

Zbiórki gromady wypełnione są różnego typu zabawami; konkursami, majsterką, grami, pokazami i
t.p. Elementy ruchowe przeplatają się ze statystycznymi. W niektórych zabawach zuchy biorą udział
indywidualnie, na swój własny rachunek. Jednak większość zabaw ma charakter zespołowy. I właśnie
na potrzeby tego typu zabaw, gromada zuchowa dzieli się na szóstki.

Zespoły te mają w zasadzie stały skład, choć dopuszcza się dużą płynność w tym zakresie. Zuch nie
odczuwa jeszcze potrzeby stałych związków z grupą rówieśników. Dlatego, od czasu do czasu może
mieć ochotę na zmianę towarzystwa. Instruktor powinien na to reagować bardzo elastycznie.
Zakładana stałość składów jest elementem przygotowania gruntu do kolejnego etapu rozwoju
społecznego, ale nie może stawać w poprzek naturalnym oczekiwaniom chłopców.

Szóstki działają wyłącznie podczas zbiórek całej gromady. Nie odbywają własnych spotkań. Powód
jest oczywisty. Organizatorem i inspiratorem ich zabaw musi być osoba znacznie starsza, posiadająca
niezbędne doświadczenie i gwarantująca minimum bezpieczeństwa podczas zajęć. Osobą taką jest
wódz gromady. Szóstkowy, a więc chłopiec stojący na czele szóstki nie spełnia tych kryteriów.

Szóstkowym powinien być bowiem jeden z tworzących ją chłopców. W dodatku, w przeciwieństwie
do zastępu harcerskiego, gdzie zastępowym może i powinien być chłopiec nieco starszy, szóstkowym
powinien zawsze być rówieśnik. Dlaczego? Odpowiedź znajduje się kilka akapitów wyżej.
Przypomnijmy sobie jaka rolę pełni grupa zabawowa w procesie dojrzewania społecznego. Umożliwia
chłopcu pełnienie czynnej roli w zabawie. Gdyby szóstkowym był starszy chłopiec, jego psychika
dominowałaby w grupie. W tej sytuacji, pozostałe zuchy całkowicie podporządkowałyby się
starszemu, zostały by sprowadzone do roli biernej i pozbawione możliwości przejawiania inicjatywy
w zabawie. Proces swobodnego kształtowania się relacji pomiędzy chłopcami zostałby zaburzony
dominującym wpływem osoby starszej. Nie przebiegałby w sposób naturalny, pozwalający nabrać
chłopcom doświadczenia. Ich wzajemnie relacje zostałyby ukształtowane pod dyktando szóstkowego.


Celem wychowania zuchowego nie jest wyrabianie posłuszeństwa. Zuchy są jeszcze z natury bardzo
posłuszne, i rodzicom, i wszystkim osobom starszym. Celem jest wyrabianie dzielności. Między
innymi, w tym kontekście polega ona na aktywności i przejawianiu inicjatywy w zabawie. Aby
warunki temu sprzyjały, chłopcy powinni mieć, przynajmniej w punkcie wyjścia, równe szanse. Z
tego też względu dobrą praktyką jest częsta zmiana szóstkowego. W niektórych gromadach stosuje się
zwyczaj, że na każdej zbiórce szóstkowym jest innych chłopiec. W zastępie harcerskim nie byłoby to
możliwe ani wskazane. W szóstce zuchowej praktyka taka przynosi dobre efekty.

Często zdarza się, że zwłaszcza mniej doświadczeni instruktorzy zuchowi postępują wbrew tej
zasadzie. Wyznaczają na szóstkowych najstarszych chłopców, a czasem wręcz harcerzy. W ten sposób
łatwiej jest im zapanować nad zuchami i w rezultacie zabawa przebiega sprawniej. Musimy jednak
pamiętać, że „łatwiej” rzadko znaczy „lepiej”, a zwłaszcza w wychowaniu. W ten sposób, na pewno
szóstki są lepiej „dowodzone”, ale jako środek oddziaływania w założonym celu, są całkowicie
bezużyteczne, a nawet, zaryzykuje stwierdzenie, że szkodliwe. Utrwalają bowiem nawyki i
zachowania opierające się na podporządkowaniu się woli starszego i przez to opóźniają proces
rozwoju. Zuchy to nie wojsko. Jakość dowodzenia i skuteczność działania nie są tu wartościami
istotnymi. Istotą jest wspieranie rozwoju chłopców. Nawet jeśli zbiórka, miałaby zrobić na
zewnętrznym obserwatorze, wrażenie harmidru, a organizowane zabawy wychodziłyby gorzej – to
efekt wychowawczy będzie lepszy niż gdybyśmy ustawili zuchy w karne szeregi i próbowali ich
musztrować.

background image

22


W nieskrępowanej wpływem starszych zabawie, często może pomiędzy chłopcami zaiskrzyć.
Pamiętajmy o naturalnym instynkcie walki znajdującym swoje ujście w chłopięcych bójkach. Proces
kształtowania się wzajemnych relacji często przebiega burzliwie. Szóstka zuchowa nie jest w stanie
rozwiązywać pojawiających się problemów we własnym gronie. Chłopcy są sobie równi. Żaden z nich
nie ma ani wystarczających kompetencji etycznych ani wystarczającego autorytetu, by rozstrzygać
spory. Ponieważ jednak szóstki nie odbywają własnych spotkań, wszystko co się pomiędzy chłopcami
wydarzy w trakcie zabawy, wydarzy się na oczach instruktora. Jego rolą jest interweniować i
korygować zachowanie chłopców w oparciu o wartości moralne i etyczne. Służy do tego Krąg Rady.

Krąg Rady zwoływany jest przeważnie na koniec zbiórki, a w sytuacjach szczególnych może być
zarządzony przez drużynowego, bezpośrednio po wydarzeniu, które powinno być natychmiast
skomentowane. Celem Rady jest podsumowanie zbiórki, wyróżnienie zuchów, którzy na to zasłużyli,
wyrażenie dezaprobaty wobec postaw nie licujących z godnością zucha i rozstrzygnięcie
ewentualnych sporów. Krąg Rady jest jedynym miejscem, gdzie instruktor może w sposób werbalny
odnosić się do wartości płynących z Prawa i Obietnicy Zucha. Pytanie w jaki sposób skoro poziom
rozwoju intelektualnego zuchów uniemożliwia im zrozumienie pojęć niematerialnych, a takimi są
wartości i ideały. Sposobem tym jest próba odwołania się i oceny tego co wydarzyło się na zbiórce,
czego zuchy były bezpośrednimi świadkami lub uczestnikami. Tylko w ten sposób możemy
kształtować ich stosunek do wartości etycznych i moralnych. Instruktor, który usiłowałby prawić
zuchom pogawędki na tematy ideowe, głosić kazania czy zachęcać do dyskusji, może od razu
spakować manatki. Po pięciu minutach, pozostanie sam w swoim kręgu, i żadne jego słowo nie
znajdzie dostępu do umysłów i serc chłopców. Jedno na co możemy liczyć i jedno co możemy
osiągnąć to sprawić by zuchy w swoim Kręgu Rady oceniały konkretne zachowania i wyrażały dla
nich aprobatę albo dezaprobatę. A to ogromnie dużo. Jeśli to się instruktorowi udaje odnosi
niebotyczne sukcesy wychowawcze.

W tym miejscu, choć to może trochę nie na temat, warto zwrócić uwagę na pewną technikę, którą
powinien stosować wódz gromady, kiedy w Kręgu Rady, komentuje zaistniałe na zbiórce wydarzenia.
Kiedy mówi się o zachowaniach godnych pochwały powinno się stawiać za wzór konkretnego
chłopca, który na tę pochwałę zasłużył. Natomiast kiedy drużynowy komentuje postawy negatywne
powinien mówić to w formie gawędy, czyli przypowieści opisującej bardzo podobną sytuacje z tym,
że bohaterami tej przypowieści powinny być osoby wymyślone albo całkowicie zuchom nieznane.
Chodzi o to aby zuchy wyraziły swoje zdanie i ewentualnie potępiły postawę albo sposób zachowania
się, a nie konkretnego chłopca. W ten sposób dajemy szansę osobie, która coś przeskrobała, a może
nawet ma coś na sumieniu. Taki sposób postępowania jest bardzo istotny zwłaszcza w wieku
zuchowym. Gdyby na skutek ciągłego stawania pod pręgierzem, przylgnęła do chłopca etykieta
łobuza, mógłby uwierzyć, że takie jest jego przeznaczenie i rola w grupie. Starając się zwracać na
siebie uwagę otoczenia, co jak pamiętamy jest charakterystyczną potrzebą wieku zuchowego, mógłby
dojść do wniosku, że najlepszym ku temu sposobem będzie trzymanie się przypisanej mu roli i
doskonalenie się w niej. W ten prosty sposób często negatywna opinia o chłopcu utrwala się nie tylko
w jego otoczeniu ale i w nim samym, co może prowadzić do bardzo złych skutków. Było trochę nie na
temat, ale tylko pozornie. Mówiliśmy bowiem o sposobie kształtowania opinii grupy, która to opinia z
każdym miesiącem staje się dla zucha coraz ważniejsza. Wpływ opinii grupy rówieśników na
kształtowanie się postaw chłopców, jest na początku wieku zuchowego bardzo słaby. Ale ciągle rośnie
i to do tego stopnia, że w wieku harcerskim staje się już dominującym, bardziej nawet istotnym od
wpływu rodziców. Jest to więc bardzo delikatna materia. Wymaga sporej wiedzy i doświadczenia od
osoby powołanej do kształtowania opinii. Kolejny powód dla którego, rola szóstkowego nie może być
zbyt wielka.

Chłopięca banda zastęp harcerski
Zanim wskażemy w jaki sposób możemy oddziaływać na chłopca w wieku harcerskim poprzez
nieformalną grupę rówieśników, wróćmy na moment do charakterystyki jego natury.

background image

23

Po okresie „niezobowiązującego” udziału w grupach zabawowych, gdzieś w okolicy 11-go roku życia,
rozbudza się w chłopcu potrzeba nawiązania silniejszych relacji z rówieśnikami. Zebrane
doświadczenie społeczne zezwala już na przejście do kolejnego etapu na drodze do emancypacji z pod
wpływu domu rodzinnego. Pojawia się bardzo silna tendencja do łączenia się tak zwane „bandy”,
charakteryzujące się dość intensywnymi relacjami zachodzącymi pomiędzy jej członkami. W
kulminacyjnym momencie tego etapu rozwoju społecznego, to właśnie grupa rówieśników staje się
dla chłopca podstawowym środowiskiem społecznym. W nim czuje się najlepiej. Pojawia się więc
potrzeba, jak najczęstszego przebywania w towarzystwie kolegów. Można powiedzieć, że życie
chłopca, z domu przenosi się na podwórko i na ulicę. Jednocześnie, dotychczasowy, prawie wyłączny,
wpływ rodziców na dojrzewającą psychikę chłopca zaczyna powoli ustępować miejsca czynnikom
zewnętrznym, z których najsilniejszym jest oddziaływanie środowiska rówieśniczego. W chwili, gdy
dojdzie do kulminacji, to właśnie opinia członków bandy rówieśniczej stanie dla chłopca
najważniejsza. Posłuszeństwo wobec rodziców przegra w konkurencji z lojalnością wobec
rówieśników i karnością wobec wodza bandy.

W „przyrodzie” zjawisko to może prowadzić i najczęściej prowadzi do niekorzystnych efektów
ubocznych, przed którymi odpowiedzialni rodzice starają się swoich synów uchronić. Najczęściej
poprzez zakazywanie udziału w bandach, albo starając się tak wypełnić czas wolny syna różnego
rodzaju zajęciami, tak by na nic innego nie miał już ochoty. Nie do końca postępują właściwie bo w
ten sposób „wylewają dziecko z kąpielą” uniemożliwiając chłopcom zebranie najbardziej istotnych dla
rozwoju psychicznego doświadczeń społecznych. Bez nich, dorosły już mężczyzna może mieć
poważne problemy z tak zwanym przystosowaniem społecznym.

Powstaje więc bardzo poważne pytanie, które dręczy rodziców odpowiedzialnych i jednocześnie
świadomych swej wychowawczej roli. Jak połączyć „wodę z ogniem”? Jak wykorzystać zbawienny
wpływ grupy rówieśniczej na rozwój syna, a jednocześnie uchronić go przed konsekwencjami
dostania się pod wpływ „złego towarzystwa”? Odpowiedzią na to jest harcerstwo, które stwarza
chłopcom możliwość udziału w bandach „bezpiecznych” pod względem wychowawczym. Mało tego!
Harcerstwo idzie dalej. Mechanizmy oddziaływania jakim podlega chłopiec w harcerskiej bandzie
nazywanej „zastępem”, są nie tylko bezpieczne ale i ze wszech miar pożyteczne. Mogą doprowadzić
do bardzo istotnego wzbogacenia osobowości chłopca i wyrobienia cech charakteru, które pozwolą mu
w przyszłości nie tylko prawidłowo odnaleźć się w społeczeństwie, ale ogrywać w nim aktywną i
znaczącą rolę.

Kiedy Robert Baden-Powell tworzył zręby metody skautowej oparł ją na dwóch podstawowych
filarach – na współzawodnictwie i organizacji życia skautowego ujętej w ramy sytemu zastępowego.
Zastęp harcerski to nic innego jak zaadaptowana do celów wychowawczych banda rówieśnicza. Owa
adaptacja polega przystosowaniu naturalnych mechanizmów rządzących powstającymi spontanicznie
bandami do ogólnych założeń wychowania harcerskiego. W efekcie tego zabiegu, chłopiec który trafi
do harcerstwa, uczestniczy w bardzo intensywnym życiu bandy rówieśniczej „otrzymując od niej”
wszystko to co otrzymałby „w przyrodzie” plus „wartość dodaną” w postaci motywacji do umiejętnie
ukierunkowanego samorozwoju.

Aby przekonać się jak to jest możliwe, porównajmy najistotniejsze atrybuty „podwórkowej bandy
rówieśniczej” z cechami zastępu harcerskiego.

Naturalna banda dobiera się na zasadzie pełnej dobrowolności. Żaden czynnik zewnętrzny, a już tym
bardziej rodem ze świata dorosłych, nie ma na to najmniejszego wpływu. Klasyczny zastęp harcerski
powstaje dokładnie w ten sam sposób. Istnieją dwie podstawowe metody powoływania zastępów.
Pierwsza polega na wchłonięciu do harcerstwa już istniejącej i zżytej grupy kolegów. Druga metoda
jest nieco bardziej skomplikowana. Stosuje się ją zwłaszcza podczas przeprowadzania „poboru” wśród
najmłodszych roczników harcerskich czyli wśród chłopców w wieku ok. 11 lat, którzy mogli jeszcze
nie zdążyć spontanicznie połączyć się w naturalne grupy. Kiedy więc chłopcy wstępują do harcerstwa
w większej liczbie ale indywidualne, pozwala im się samodzielny dobór w zastępy. Sprawa jest
znacznie ułatwiona gdy akcję poborową przeprowadza się w klasie szkolnej czy na podwórku, a więc

background image

24

w miejscach, w których chłopcy często i długo ze sobą przebywają. W ten sposób jakby wyprzedzamy
tylko naturalny bieg rzeczy. W przypadku gdy do drużyny harcerskiej zgłasza się pojedynczy
chłopiec, pozwala mu się w ramach okresu próbnego uczestniczyć w zajęciach drużyny i różnych już
istniejących zastępów tak długo aż w którymś z nich nastąpi obopólna akceptacja.

Naturalna banda składa się z rówieśników. Nie koniecznie muszą to być chłopcy równi wiekiem w
sensie rocznikowym. Czynnikiem decydującym jest ten sam etap rozwoju psychofizycznego. Stosując
zasadę dobrowolnego łączenia się chłopców w zastępy, cechę tę uzyskuje się automatycznie.

Naturalne bandy mają przeważnie charakter czysto chłopięcy. Udział dziewcząt w tego typu grupach
rówieśniczych jest niezwykle rzadki – można powiedzieć wyjątkowy. Ma to związek niezwykle
silnym w tym okresie rozwoju antagonizmem płci. Wymieniałem już powody, dla których drużyny
harcerskie nie powinny być koedukacyjne. W drużynie męskiej funkcjonują oczywiście wyłącznie
zastępy chłopięce. Tam gdzie koedukacja jednak istnieje, granicą jej stosowania muszą być
bezwzględnie zastępy złożone z samych chłopców bądź z samych dziewcząt.

Na czele bandy stoi naturalnie przez nią wyłoniony przywódca. Wodzem zostaje ten chłopiec, który
potrafi pozostałym czymś zaimponować i dzięki temu zdobywa sobie wśród nich poważanie i w
konsekwencji posłuszeństwo. W przytłaczającej większości przypadków decydują cechy fizyczne.
Dlatego, choć nie jest to regułą, najłatwiej zdobyć jest przywództwo chłopcom najstarszym wiekiem,
bo w tym właśnie okresie dynamicznego rozwoju, przyrost masy ciała i przyrost sprawności fizycznej
uzależniony jest od wieku. Jednak różnica wieku przywódcy grupy i pozostałych chłopców nie może
być zbyt duża – nie na tyle by wódz posiadał zupełnie odmienny typ zainteresowań i potrzeb
rozwojowych. Bardzo często wodzami takich band są wyrośnięci równolatkowie. Kwestia
przywództwa jest najbardziej newralgicznym problemem odwzorowania bandy w metodzie
harcerskiej. Trzeba sobie bowiem zdać sprawę z tego, że to właśnie wódz bandy ma największy
wpływ na formy jej aktywności i stosunki panujące w grupie. Innymi słowy to on w przeważającym
zakresie kształtuje mechanizmy jakimi grupa oddziałuje na jej członków. Harcerstwo musiało więc
znaleźć sposób aby na czele zastępu postawić chłopca, którego postawa będzie dawać gwarancję, że
mechanizmy oddziaływania kształtujące się w zastępie będą „zdrowe”. Musi to być harcerz
odpowiednio wyselekcjonowany pod względem walorów moralno etycznych i cieszący się zaufaniem
drużynowego. Są to zupełnie inne kryteria, nie mające nic wspólnego z siłą i sprawnością fizyczną.
Powstaje pytanie w jaki sposób podmienić te kryteria, tak aby chłopcy poddali się przywództwu
„wyselekcjonowanego” zastępowego w sposób naturalny. Odpowiedź jest prosta. Nie da się tego
zrobić nie rujnując naturalnego odwzorowania bandy w zastęp. Najlepszym rozwiązaniem jest kryteria
te połączyć. Innymi słowy na czele zastępu musi stanąć harcerz spełniający kryteria chłopców, a więc
posiadający walory uznawane w ich świecie i jednocześnie odpowiadający kryteriom drużynowego.
Zastępowy musi więc spełniać jednocześnie trzy kryteria:
 Zaimponować chłopcom - mieć nad nimi jakąś uznaną przez nich przewagę. Najbardziej

oczywistą i naturalną jest przewaga fizyczna.

 Cieszyć się zaufaniem drużynowego czyli posiadać minimum walorów moralnych

gwarantujących, że w zastępie nie dojdzie do demoralizacji.

 Posiadać odpowiednie przygotowanie - wiedzę i umiejętności harcerskie, które jest w stanie

przekazać młodszym oraz umiejętność organizowania zajęć zastępu.

Powyższe wymagania powodują, że zastępowymi zostają najczęściej wybrani przez drużynowego
harcerze, o rok lub dwa starsi od pozostałych chłopców (przewaga fizyczna), posiadający stopień
harcerski (kompetencje moralne i merytoryczne) i przygotowani do tej roli na specjalnym kursie.
Nie może być jednak takiej sytuacji, żeby chłopcy odczuli, że zastępowy został im narzucony w
sposób administracyjny. Jeżeli z jakiś powodów mianowany przez drużynowego zastępowy nie jest w
stanie objąć naturalnego przywództwa, nie znajduje wspólnego języka z zastępem, to obowiązkiem
drużynowego jest o tym wiedzieć i natychmiast go zmienić. Na szczęście, z reguły chłopcy tworzący
nowy zastęp uznają przywództwo tak dobranego zastępowego. Jeżeli jest inaczej, to najczęściej z
powodu błędnego wyboru dokonanego przez instruktora. Błąd ten, po prostu, trzeba jak najszybciej
naprawić.

background image

25

Każda banda stara się zbudować własną, wyrazistą tożsamość. Jej członkowie odczuwają potrzebę
odróżnienia się od pozostałych kolegów z klasy czy z podwórka. Często noszą jakieś znaki, których
znaczenie tylko oni rozumieją, albo określony jednakowy element ubioru. Z jednej strony starają się
wyraźnie zaznaczyć swoją przynależność do grupy, a z drugiej strony robią wszystko by otoczyć się
jak największą tajemnicą. Udają tajne sprzysiężenie, posługują się szyframi, mają sekretne miejsca
spotkań i starają się utajnić swoją działalność, a zwłaszcza to co jest jeszcze w sferze planów.
Wszystko to obliczone jest na wzbudzenie ciekawości i w konsekwencji zazdrości pozostałych
rówieśników. W ten sposób chłopcy tworzą sobie powód do dumy. Przynależność do bandy staje się
w ich własnym mniemaniu czynnikiem „nobilitującym”. Chłopcy zrobią wszystko by ich otoczenie
podzielało podziw jaki mają sami dla siebie. Dobry zastęp harcerski stara się funkcjonować w
podobny sposób. Podkreśla własną tożsamość używając bandery lub proporca z godłem zastępu, ma
własną pieczęć, okrzyk, a w wielu drużynach także charakterystyczny element umundurowania.
Jednocześnie zastęp otacza swoje działania tajemnicą. Posługuje się własnym szyfrem i tajnymi
sygnałami. Spotyka się w sekretnych, sobie tylko znanych miejscach, tworzy tajne obrzędy i rytuały.
W rezultacie tych zabiegów chłopcy stają się dumni z przynależności do zastępu, a co za tym idzie i
harcerstwa. Silnie utożsamiają się z nim, a to oznacza, że otwierają się na jego wpływ.

Banda podwórkowa wytwarza swoje własne, wewnętrzne normy postępowania. Przybiera to
najczęściej formę prostego kodeksu obowiązujący jej członków. Nierzadko prawa te spisywane są w
jakimś tajnym i pilnie strzeżonym dokumencie, który chłopcy pieczętują własną krwią. W wielu
bandach, jej członkowie składają przysięgę „na wierność” przywódcy, kolegom i obowiązującym w
grupie zasadom. Jest zrozumiałe, że w naturze, kodeks ten reguluje głównie kwestie wzajemnych
stosunków i relacji pomiędzy członkami grupy. Zasady, które można tu wymienić to; posłuszeństwo
wobec wodza, lojalność wobec grupy, zobowiązanie do dochowania tajemnicy, odwaga, pełna
solidarność, a nawet braterstwo – wszystko oczywiście formułowane prostym, zrozumiałym przez
chłopców językiem. Zauważmy, że są to jedne z podstawowych zasad życia społecznego, a chłopcy
przyjmują je dobrowolnie i z wielkim entuzjazmem. Są one dla nich źródłem nowych, nieznanych
dotąd doświadczeń. To jest właśnie ten prawdziwy, wynikający z potrzeb rozwojowych, magnes,
który każe łączyć się chłopcom w bandy. Z punku widzenia harcerstwa jest to jedna z najbardziej
obiecujących cech bandy rówieśniczej. Chłopcy, którzy znajdą się w tak ukształtowanym środowisku
rówieśniczym zyskują bezcenne doświadczenie społeczne. A przecież harcerstwo uzupełnia ów
naturalny kodeks, swoimi własnymi prawami. W zastępie obowiązują dodatkowe zasady; sumiennego
wypełniania obowiązków, mówienia prawdy, stawania w obronie słabszych i pokrzywdzonych, dbania
o przyrodę, okazywania ofiarności, czystości, abstynencji, i t.d. Jeżeli sprawimy, że chłopcy uznają
zbiór zasad wynikających z Prawa Harcerskiego jako ich własny, wewnętrzny kodeks postępowania,
to możemy być pewni, że naturalne mechanizmy działające w grupie będą ich skłaniać do zachowań
zgodnych z tym kodeksem. A sprawić jest to niezwykle prosto bowiem chłopcy takiego właśnie
kodeksu potrzebują. Wystarczy im go tylko umiejętnie podsunąć.

Banda rówieśnicza przejawia taką działalność jaka odpowiada wszystkim jej członkom. Aktywność
podejmowana spontanicznie przez grupę chłopców w sposób naturalny wynika z ich potrzeb
rozwojowych, predyspozycji fizycznych, poziomu intelektualnego i zainteresowań. Jest to naturalne
ponieważ tworzą ją rówieśnicy pozostający na tym samym etapie rozwoju psychofizycznego. Jeżeli
któremuś z chłopców aktywność grupy przestaje odpowiadać, zaczyna od niej odstawać. Po jakimś
czasie, jeżeli grupa nie skoryguje swoich działań pod tym kątem, po prostu traci z nią kontakt. Nie
ulega wątpliwości, że inspiratorem większości działań podejmowanych przez grupę jest jej
przywódca. Chłopcy chętnie akceptują jego propozycje. Z chwilą gdy te pomysły zaczynają rozmijać
się z ich oczekiwaniami, następuje kryzys przywództwa.

Identycznie jest w zastępie harcerskim. Harcerze mają prawo robić na swoich zbiórkach co im się
rzewnie podoba. Jedynym ograniczeniem jest przestrzeganie Prawa Harcerskiego i konieczność
zapewnienia elementarnego bezpieczeństwa. Swoboda jaką mają chłopcy w kształtowaniu programu
działania zastępu jest najlepszym gwarantem atrakcyjności harcerstwa i trwałości ich grupy. Trudno
podejrzewać, że będą proponować działania nie spełniające ich własnych oczekiwań. Z początku

background image

26

mogą nie mieć pomysłów, ale na pewno nie wymyślą niczego wbrew sobie. Zazwyczaj jednak
chłopcy mają pomysły i to szalone.

Aktywność zastępów harcerskich, w zasadzie nie wiele różni się od tego co robią zwykłe podwórkowe
bandy. Na początku są to tzw. „hece”, wyprawy i eksploracja różnych dziwnych i tajemniczych miejsc
(strychów, piwnic, opuszczonych ruin), najprzeróżniejsze gry pomiędzy członkami i wojny
podwórkowe. Z tym, że oczywiście „wojny” mają w harcerstwie ucywilizowaną postać
współzawodnictwa z innymi zastępami prowadzonego na bardzo różnych polach. Rolą dobrego
zastępowego jest wpleść w te naturalne formy aktywności zastępu, pożyteczną treść. Przed
zastępowym stawia w tym zakresie bardzo konkretne zadanie. Jest nim przygotowanie chłopców do
zdobycia kolejnego stopnia harcerskiego. Na zbiórkach zastępu, zastępowy uczy swoich harcerzy
najprzeróżniejszych umiejętności i przekazuje im wiedzę określoną w wymaganiach na kolejne
zdobywane przez nich stopnie. I to są właśnie podstawowe treści różnego rodzaju wypraw, ćwiczeń i
gier uprawianych na zbiórkach zastępu. Chłopcy przyjmują proponowane przez zastępowego zajęcia i
uczestniczą w nich z wielkim zaangażowaniem, pod warunkiem jednak, że mają one właśnie taką
oczekiwana przez nich formę. Zastępowy, który próbowałby wygłaszać do chłopców jakieś referaty,
bardzo szybko byłby skończony.

Z czasem, aktywność grupy staje się coraz bardziej ukierunkowane na konkretne zainteresowania
chłopców. Coraz mniejszą rolę ogrywa inspiracja wodza. W to miejsce pojawiają się pomysły
poszczególnych chłopców. Identycznie zjawisko ma miejsce w okrzepłych zastępach. Chłopcy coraz
więcej czasu spędzają ze sobą robiąc niejednokrotnie rzeczy odległe od tego co fascynowało ich na
początku. Nie znaczy to, że tzw. „hece” całkowicie trafiają do lamusa, ale coraz częściej zdarza się, że
chłopcu idą razem do kina, na mecz, na basen, na lodowisko, na pizzę, a wreszcie co jest sygnałem, że
dorastają do kolejnego etapu rozwoju, próbują aranżować sytuacje ułatwiające im nawiązanie kontaktu
z dziewczętami.

Naturalne bandy mają charakter jednorazowy i nieformalny. Tworzą się spontanicznie i tak samo się
rozpadają. Nikt poza samymi chłopcami nie ma na to wpływu. Grupa taka nie ma żadnych formalnych
cech instytucjonalnej trwałości. Jest to kategoria z obcego chłopcom świata ludzi dorosłych. Dwie
najczęstsze przyczyny rozpadu band to kryzys przywództwa albo rozmijanie się form aktywności z
oczekiwaniami chłopców. Czasem dochodzi do podziału grupy na dwie konkurencyjne. Zdarza się w
to wtedy, gdy grupa osiąga ponad przeciętną liczebność oraz gdy w jej składzie pojawia się lub
wyrasta chłopiec z aspiracjami wodzowskimi będący „zagrożeniem” dla dotychczasowego wodza. W
przyrodzie odbywa się to często w atmosferze ostrego konfliktu prowadzącego do „wojny”. System
zastępowy posiada zabezpieczenia chroniące chłopców przed tego typu niekorzystnymi wychowawczo
sytuacjami. Najskuteczniejszym zabezpieczeniem przed kryzysem przywództwa jest rówieśniczy
charakter zastępu i przewaga wiekowa zastępowego. W tej sytuacji trudno o powstanie konfliktu na tle
aspiracji wodzowskich. Drugie zabezpieczenie to wnikliwa obserwacja drużynowego, który ma
obowiązek wiedzieć co się w zastępach dzieje i odpowiednio wcześnie reagować. Gdy w zastępie
zaczyna wyrastać chłopak z tego typu aspiracjami, natychmiast kieruje się go na kurs zastępowych i
namawia do założenia własnego zastępu. Wymarzonym efektem działania zastępu jest sytuacja, w
której wszyscy jego członkowie, tworzą własne zastępy. Zastęp, który po kilku latach działalności w
ten właśnie sposób zakończy swoje życie, uważa się za wzorcowy. Chwała zastępowemu, który w ten
sposób zostaje drużynowym nowej drużyny. Można uznać, że dokonał sztuki najwspanialszej w
harcerstwie. Doskonale acz nieświadomie wychował swoich chłopców i stworzył fundament do
poszerzenia wpływu harcerstwa na młodzież.

Racją bytu bandy jest stworzenie społecznej enklawy wolnej od wpływu świata dorosłych. Wynika to
wprost z potrzeb rozwojowych chłopców. Każda próba sprawowania nadzoru lub ingerowania
dorosłych w wewnętrzne sprawy bandy, powodują protesty i oznaki buntu. Powstaje pytanie jak to
pogodzić z koniecznością sprawowania organizacyjnego i programowego nadzoru nad działalnością
zastępów? Metoda harcerska rozwiązuje ten problem równolegle na kilka sposobów.

background image

27

Osobą powołaną do sprawowania bezpośredniego nadzoru nad pracą zastępów jest drużynowy.
Wspominałem już o tym wielokrotnie, że dla zachowania naturalnego charakteru oddziaływania musi
to być młodzieniec znajdujący się na granicy dwóch światów dorosłego i chłopięcego. Również po to
aby w razie konieczności jego ingerencje były możliwe do strawienia przez chłopców. Obowiązkiem
drużynowego jest wiedzieć co się w zastępach dzieje. Często on lub jego przyboczni muszą
obserwować (nie używajmy słowa wizytować) zbiórki zastępów. Już w przypadku 25-latka może to
być trudne do zaakceptowania przez chłopców. Im drużynowy jest młodszy tym lepiej. Z drugiej
strony ograniczeniem jest wymagany stopień dojrzałości i intelektu.

Niezależnie od tego drużynowy powinien sprawować swój nadzór i inspirować pracę zastępów w
sposób możliwie najbardziej dyskretny, a najlepiej pośredni. Służą do tego trzy podstawowe techniki.

Często zdarza się, że drużynowy stara się zainspirować zastępy do jakiegoś konkretnego działania. Na
przykład kiedy chce by zastępowi podszkolili swoich chłopców w terenoznawstwie, ogłasza, że na
kolejnej wycieczce drużyny odbędą się zawody pomiędzy zastępami w formie rajdu na orientację. Jest
niemalże pewne, że chłopcy spożytkują kilka najbliższych zbiórek zastępu na zgłębianie tej techniki
harcerskiej. Mechanizm motywacji jest oczywisty. Każdy zastęp będzie chciał wypaść w tych
zawodach jak najlepiej. A jeżeli nie? No cóż – znaczy to, że zastęp traci „ducha”. Jest to sygnał, że
prędko trzeba temu zaradzić. Takie zawody to nic innego jak substytut „wojny podwórkowej”. W
naturze mogą one nawet trwać miesiącami. Wykorzystując ten sposób tworzenia niezbędnego napięcia
i motywacji, drużynowy może pośrednio inspirować pracę zastępów przez okrągły rok. Wystarczy
stworzyć turniejowy program comiesięcznych zbiórek drużyny poświęconych kolejno zawodom z
różnych dziedzin wiedzy i umiejętności harcerskich wymaganych na stopnie, by mieć nieomal
pewność, że zastępy poświecą swój czas na odpowiednie ćwiczenia.

Inną, pośrednią formą nadzoru i inspiracji jest Zastęp Zastępowych. Należą do niego wszyscy
zastępowi, przyboczni i drużynowy. Grupa taka działa w sposób podobny do zwykłego zastępu. Ma
swoje własne zwyczaje, obrzędy, prawa i tajemnice. Drużynowy występuje tu w roli super
zastępowego. Zastęp taki odbywa regularne zbiórki, które mogą mieć różnorodne cele i charakter, ale
koncentrują się wokół dwóch odmiennych zagadnień.

Pierwszy rodzaj - to tak zwane zbiórki pokazowe. Drużynowy organizuje je po to aby pokazać
zastępowym wzorcową zbiórkę na jakiś wybrany temat. Po czym zachęca ich do powielenia, a może i
wzbogacenia pomysłu na zbiórkach zastępów. W ten sposób nie tylko inspiruje do podejmowania
wskazanych tematów, ale jednocześnie dostarcza pomysłu na atrakcyjną i skuteczną formę zbiórki.
Zastępowi bardzo chętnie korzystają z tych pomysłów. Można w ten sposób ukierunkowywać pracę
zastępów w sposób praktycznie niedostrzegalny dla ich szeregowych członków.

Drugi rodzaj zbiórek Zastępu Zastępowych, to zbiórki ukierunkowane na realizację nieco bardziej
rozwiniętych zainteresowań samych zastępowych, na ich motywowanie do służby w harcerstwie i
integrację kadry drużyny. Wspieranie osobistego rozwoju najstarszych chłopców w drużynie, ma
znaczenie zupełnie zasadnicze dla całokształtu naszych oddziaływań. Zastępowi, aby spełniali swoją
rolę prawidłowo, nie mogą ograniczać się jedynie do organizowania udanych i pożytecznych zbiórek.
Muszą także sami się rozwijać i przy okazji być w ten sposób przykładem dla młodszych. Potrzebują
zatem adekwatnej do tego grupy rówieśniczej – i grupą tą jest właśnie Zastęp Zastępowych. Nabiera to
szczególnego znaczenia wtedy, gdy zastępowi są o 2-3 lata starsi od harcerzy ze swoich zastępów. W
szczególnej sytuacji, Zastęp Zastępowych, z uwagi na wiek chłopców, może już działać w oparciu o
elementy metody i programu wędrowniczego. Drużynowy planując tę sferę pracy powinien pamiętać,
że nie może ona zabierać chłopcom zbyt wiele czasu. Spotkania tego typu nie muszą być częste ale
powinny być bardzo intensywnie przeżywane. Jedną z najbardziej właściwych form są wspólne
weekendowe wyprawy, a nawet obozy kadrowe, najlepiej wędrowne; piesze, rowerowe, kajakowe, i
t.p. W ten sposób bardzo łatwo jest motywować do działania i zintegrować kadrę drużyny.

W tym miejscu muszę jednak zwrócić uwagę na pewien problem. Przesadna koncentracja
drużynowego na uatrakcyjnianiu pracy ZZ-tu, może doprowadzić do tego, że zastępowi uznają go za

background image

28

najważniejsze dla siebie środowisko rówieśnicze. Wtedy zaczną traktować swoje zastępy jako
„zsyłkę” albo w najlepszym razie, jako pole służby. A od chwili kiedy zastępowy zacznie traktować
prowadzenie własnego zastępu jako obowiązkową daninę, którą musi złożyć po to aby zasłużyć na
udział w bardziej atrakcyjnym dla niego życiu Zastępu Zastępowych, jego podstawowa praca zaczyna
kuleć. W ten sposób daje o sobie znać wcześniej wspomniana prawidłowość tego etapu rozwoju
społecznego. Chłopiec nie jest w stanie z jednakowym zaangażowaniem uczestniczyć równolegle w
życiu dwóch grup rówieśniczych. Kolizja zaangażowania emocjonalnego i poczucia lojalności jest
nieunikniona. Tymczasem, dobry zastępowy to chłopak, który przede wszystkim czuje się wodzem
swojej bandy i w niej lokuje całe swoje zaangażowanie. Drużynowy musi stale, o tym pamiętać i
bardzo elastycznie dozować atrakcje w sferze działalności Zastępu Zastępowych, dążąc do
zachowania prawidłowych proporcji. Umiejętność ta ma bardzo ważne znaczenie dla właściwego
sterowania działaniem systemu zastępowego w drużynie harcerzy.

Trzecią techniką dyskretnej inspiracji i sprawowania nadzoru nad pracą zastępów jest działalność
Rady Drużyny. W tej chwili ograniczymy się jedynie do jej zasygnalizowania. Wrócimy jeszcze do
tego zagadnienia podczas omawiania innego środka metodycznego jakim, jest „organizacja” czyli
grupa formalna.


Dokonaliśmy przeglądu najistotniejszych z punktu widzenia wychowawczego atrybutów bandy
rówieśniczej i prześledziliśmy w jaki sposób harcerstwo wykorzystuje te atrybuty w swoim systemie
zastępowym. Wiemy już, że zastęp jest wiernym odwzorowaniem takiej bandy, dodatkowo
wzbogaconym dyskretnie o elementy ważne dla procesu wychowania. Pora na prześledzenie i
zrozumienie mechanizmów oddziaływania takiej grupy na jednostkę.

Skauting i harcerstwo odnoszą tak wielkie sukcesy, ponieważ chłopcy uwielbiają swoje zastępy.
Uwielbiają się spotykać, urządzać hece, wspólnie szukać przygód i dlatego kochają harcerstwo, które
im to umożliwia. Dzięki temu, chętnie poddają się jego wpływom. Choć być może, znacznie trafniej
ujęlibyśmy istotę tej otwartości, gdybyśmy zauważyli, że dzięki dbałości o naturalny charakter
oddziaływania, chłopcy do pewnego momentu, w ogóle nie odczuwają wychowawczego wpływu
harcerstwa, a swój udział w naszym ruchu traktują z całkowitą naturalnością.

Uczestnicząc w intensywnym życiu zastępu, biorąc udział we własnych, tajemniczych rytuałach,
walcząc o pozycję zastępu w harcerskim współzawodnictwie, chłopcy zżywają się ze sobą do tego
stopnia, że przyjaźnie wyniesione z harcerstwa potrafią trwać latami, niejednokrotnie do końca życia.
Im silniejsze są związki między nimi, tym większy jest stopień identyfikacji z zasadami i prawami
obowiązującymi w grupie. W zastępie, źródłem tych praw są ideały harcerskie. W ten sposób zjawisko
konformizmu grup młodzieżowych zostaje skutecznie wykorzystane w procesie oddziaływania
wychowawczego.

Brak udziału osób dorosłych ma ogromne znaczenie dla skuteczności tego oddziaływania, bowiem
stopień rozwoju psychofizycznego chłopców znajdujących się w wieku harcerskim, charakteryzuje się
dążeniem do uwolnienia się spod władzy i od wpływu dorosłych i upadkiem dotychczasowych
autorytetów (rodziców, szkoły, i t.p.). Żadne usiłowania wychowawcze osób dorosłych nie są w stanie
w tym okresie zdziałać nawet ułamka tego co może dokonać naturalny wpływ środowiska
rówieśniczego.

Zastęp i drużyna harcerska są dla większości chłopców pierwszym i najważniejszym poligonem
doświadczeń społecznych. Znaczenie tych doświadczeń polega na tym, że powstają one przy
budowaniu jak najlepszych relacji z rówieśnikami - w warunkach naturalnych i najbardziej tym
doświadczeniom sprzyjających – to znaczy, bez udziału i natrętnego nadzoru dorosłych. Tym właśnie
różni się rówieśnicze środowisko harcerskie od z pozoru podobnego środowiska klasy szkolnej, gdzie
proces zdobywania doświadczeń społecznych zdeterminowany jest dominującym, a jednocześnie
nieakceptowanym przez chłopców wpływem nauczycieli i całego instytucjonalnego systemu edukacji.
Z tego powodu relacje jakie tworzą się pomiędzy rówieśnikami w środowisku szkolnym, bardzo

background image

29

często są po prostu fałszywe i powodują negatywne skutki dla dojrzewania społecznego. Klasycznym
tego przykładem jest zjawisko „prymusa”. Nauczyciele na podstawie własnych kryteriów, wymuszają
na rówieśnikach uznanie pewnego rodzaju hierarchii w grupie. W sytuacjach oficjalnych, pod czujnym
okiem dorosłych, młodzież udaje, że akceptuje narzucone jej stosunki. Tymczasem prawda jest
zupełnie inna. Gdy nadzór znika, oficjalnie szanowany i podziwiany przez wszystkich „prymus” staje
się „kujonem”, „lizusem” i „zakałą” grupy. Tego rodzaju fałsz, zwłaszcza w okresie zbierania
pierwszych, najbardziej istotnych doświadczeń społecznych, skutkuje fatalnymi następstwami w
późniejszym dorosłym już życiu. Młodzież ukształtowana w ten sposób, tworzy później środowiska
społeczne, które toczy rak zawiści, oportunizmu i „czynownictwa”, gdzie królują fałsz i obłuda, a
jedynym spoiwem jest posłuszeństwo wobec czynników zewnętrznych.

W harcerstwie działają zupełnie inne, naturalne mechanizmy sprzyjające tworzeniu się zdrowych
relacji pomiędzy rówieśnikami. Na czele zastępu stoi wódz, którego autorytet jest uznawany przez
wszystkich jego członków. Pozostali chłopcy, będący rówieśnikami są sobie równi. Jak w każdej
grupie, tak i tu kształtuje się wewnętrzna hierarchia społeczna. Z tym, że czynniki, które mają na nią
decydujący wpływ są powszechnie akceptowane i jak najbardziej sprawiedliwe. Pozycja jaką chłopcy
uzyskują w grupie zależy przede wszystkim od ich walorów osobistych, posiadanego doświadczenia
harcerskiego i zaangażowania we wspólne przedsięwzięcia. Czynniki te podlegają ich własnej, niczym
nie skrępowanej ocenie. Zatem nie ma mowy o fałszu i podwójnej hierarchii. Można wręcz
powiedzieć, że w chłopięcych bandach tworzy się najbardziej sprawiedliwa naturalna hierarchia
społeczna. W ten sposób wychowuje się ludzi aktywnych, a nie posłusznych. Na tym nam właśnie
zależy. Na wychowaniu obywateli państwa demokratycznego, na budowaniu relacji społecznych w
oparciu o szczerość i prawdę, na kształtowaniu współodpowiedzialności za wspólnoty, na rozwijaniu
inwencji, na zachęcaniu do przejawiania aktywności społecznej.

Zastęp harcerski to także doskonała grupa odniesienia dla jego członków. Jak pamiętamy, chłopiec nie
jest jeszcze w stanie prawidłowo ocenić swoich walorów i własnej postawy, poprzez odniesienie jej do
ideału. Ocen takich dokonuje porównując się do rówieśników. To tłumaczy dlaczego tak chętnie
podejmuje każdą niemal formę rywalizacji. Zjawisko to ma swoje konsekwencje również w znacznie
głębszym wymiarze. Jest to siła, która pcha chłopca nie tylko do prostych form sprawdzania swojej
wartości tle kolegów w postaci wyścigów, gier i zawodów. Można powiedzieć, że całe życie społeczne
jakie toczy się w zastępie, jest dla jego członków swoistym polem wszechstronnej rywalizacji o
pozycję w grupie. Chłopcy wyczuwają tę wewnętrzną hierarchię intuicyjnie. Daje się to wyczuć na
tysiące różnych sposobów. Widać to niemal gołym okiem we wzajemnych stosunkach pomiędzy nimi.
Każdy z nich będzie gotowy do poświecenia się i podjęcia stosownych wysiłków aby poprawić swoją
pozycje w grupie. A skoro, w zastępie pozycja ta zależy od doświadczenia harcerskiego i stopnia
zaangażowania w sprawy ogółu, łatwo przewidzieć, że nie ma skuteczniejszej motywacji do
podejmowania wysiłku w tych dziedzinach. Wskazany tu mechanizm oddziaływania, bardzo łatwo
zaobserwować kiedy jeden z chłopców, wcześniej niż inni, zdobędzie kolejny stopień harcerski.
Posiadany stopień, w sposób bardzo widoczny, odzwierciedla pozycję chłopca w harcerstwie. Nie
trzeba więc długo czekać na pobudzenie ambicji pozostałych. Niemal natychmiast, zaktywizują swoje
działania w celu jak najszybszego ukończenia własnych prób. Przy czym stopnie harcerskie to tylko
najbardziej widoczny „wierzchołek góry lodowej”. W zastępie, jak w każdej inne grupie rówieśniczej,
nawet gdyby chłopcy nie zdobywali stopni, mechanizm ten działałby podobnie. Również i w taki
sposób grupa rówieśnicza oddziałuje na jednostkę. Oddziaływanie to można wykorzystywać do
motywowania chłopców by rozwijali swoje zainteresowania, walczyli z własnymi słabościami,
pracowali nad charakterem – jednym słowem podejmowali działania pożyteczne z punktu widzenia
wychowawczego. I harcerstwo potrafi to robić doskonale.

Na etapie harcerskim następuje bardzo istotny postęp w rozwoju społecznym chłopców. Znajduje to
swoje odzwierciedlenie w charakterze relacji jakie łączą ich z rówieśnikami, a co za tym idzie, istotnej
zmianie ulega też charakter nieformalnych grup rówieśniczych. Najogólniej rzecz ujmując, ewoluują
one od związków opartych na posłuszeństwie wobec wodza w kierunku coraz bardziej partnerskim.

background image

30

Im chłopcy są starsi tym bardziej zacierają się różnice wieku pomiędzy nimi. Zjawisko to można
zilustrować porównując dwóch chłopców, z których pierwszy jest dwa lata młodszy od drugiego.
Kiedy pierwszy ma 11 lat, a drugi 13, pomiędzy nimi istnieje widoczna przepaść w rozwoju
fizycznym i umysłowym. Trzy lata później, gdy obaj mają już odpowiednio 14 i 16 lat, różnice, nawet
jeśli istnieją, to są znacznie mniej istotne i nie są już dostrzegane gołym okiem. Niejednokrotnie 14-to
latek może być nawet wyższy od 16-to latka. Parę lat później, po osiągnięciu dojrzałości dwuletnia
różnica wieku całkowicie się zaciera. Zjawisko to ma wpływ na wzajemne relacje chłopców w bandzie
rówieśniczej. Pozycja wodza, oparta na przewadze rozwojowej stopniowo słabnie wraz z zacieraniem
się tej przewagi. Proces ten może doprowadzić do dwóch różnych efektów. W pierwszym przypadku
stosunki panujące w grupie mogą ewoluować w kierunku partnerstwa, aż do momentu, gdy
dotychczasowy wódz pogodzi się z utratą swojej dominującej pozycji. Powiedzmy sobie jednak
szczerze, w przyrodzie zdarza się to niezwykle rzadko. Najczęściej mamy do czynienia z zupełnie
innym scenariuszem. Kryzys przywództwa, doprowadza do konfliktów, stopniowej dezintegracji
bandy i zaniku jej aktywności. Wódz tracąc swoją pozycję traci też zainteresowanie dotychczas
najważniejszym dla siebie środowiskiem i zaczyna szukać sobie innego miejsca w świecie. Nawet jeśli
pozostali chłopcy będą w stanie wyłonić z pośród siebie innego przywódcę, będzie to już tylko
sytuacja tymczasowa. Proces ten zmierza do nieuchronnego rozpadu bandy. Bywa, że chłopcy
zniesmaczeni sytuacją w jakiej się znaleźli, całkowicie się rozchodzą. Częściej jednak banda rozpada
się na dwie lub trzy odrębne „paczki” złożone z chłopców, którzy zdążyli już prawdziwie się ze sobą
zaprzyjaźnić.

Spontanicznie tworzone bandy podwórkowe i zastępy harcerskie podlegają dokładnie tym samym
prawom. Jest zrozumiałe, że w harcerstwie, doświadczony instruktor, które rozumie zjawiska
zachodzące w psychice chłopców może próbować sterować tymi procesami. Jest to możliwe w dość
ograniczonym zakresie, bo natury nie da się oszukać. Można więc wzmacniać przywództwo
dotychczasowego zastępowego albo zawczasu go zmienić i wykreować nowego przywódcę spośród
rówieśników. W pewnym momencie trzeba jednak uznać, że zastęp harcerski o charakterze „bandy”,
przestaje być dla chłopców najwłaściwszym środowiskiem rówieśniczym. Wraz z osiągnięciem
pewnego poziomu rozwoju społecznego, charakter ten musi ulec zmianie. Musi, jeśli nadal chcemy
dostosować się do potrzeb rozwojowych chłopców – w skrócie do ich natury.

Opisane wyżej zjawiska prowadzą do ukształtowania się nowych form organizowania się młodzieży w
środowisku rówieśniczym. Charakteryzując wiek wędrowniczy nazwaliśmy te nowe formy „paczką” i
„grupą koleżeńską”. Przypomnijmy w ogromnym skrócie najbardziej istotne cechy obu tych form.

Paczka przyjaciół patrol wędrowniczy
„Paczka” to najczęściej grupa od trzech do pięciu chłopców, których łączą znacznie silniejsze więzi i
bardziej intensywne relacje niż miało to miejsce poprzednio – w bandzie. Rodzaj ich wzajemnych
stosunków, można bez pomyłki nazwać przyjaźnią. Często nawet używa się określenia „paczka
przyjaciół”. W odróżnieniu od wcześniejszego okresu dojrzewania, chłopcy są już w stanie mieć
więcej niż jednego przyjaciela. Wcześniej uczucie przyjaźni było bardzo zaborcze i przez to
ograniczało się do relacji dwustronnych. Na obecnym etapie rozwoju emocjonalnego, uczucia te są już
bardziej dojrzałe, co pozwala poszerzyć krąg przyjaciół. Typowa liczebność paczek jest znacznie
mniejsza niż band. Ma to związek właśnie z wyższym stopniem intensywności relacji z rówieśnikami.
Ilość przechodzi w jakość. Kolejną bardzo istotną różnicą w stosunku do poprzedniej formy związków
rówieśniczych jest brak naturalnego i wyraźnego przywództwa w grupie. Paczka jest związkiem
całkowicie partnerskim. Każdy z jej członków ma taki sam wpływ na życie grupy. To samo dotyczy
odpowiedzialności, która jest rozłożona równomiernie. Dotychczas najbardziej ceniona w grupie
cecha posłuszeństwa, wraz ze zniknięciem wodza, traci całkowicie na znaczeniu. Jej miejsce zajmuje
lojalność wobec grupy i współodpowiedzialność. Decyzje jakie zapadają w paczce, podejmowane są
zazwyczaj na zasadzie pełnej zgodności czyli konsensusu. Z punktu widzenia dojrzewania
społecznego jest to zjawisko nad wyraz obiecujące.

Patrol wędrowniczy to nic innego jak 3-5 osobowa paczka przyjaciół. Najczęściej są to rówieśnicy,
choć oczywiście nie istnieje żaden tego typu wymóg metodyczny. Jedynym wymogiem jest to aby

background image

31

skład patrolu kształtował się w sposób jak najbardziej naturalny. Nie trudno wydedukować, że skoro
chłopcy potrzebują równości i partnerstwa, to naturalną tendencją jest aby paczka miała charakter
czysto rówieśniczy. Jeśli patrol powstaje w sposób całkowicie naturalny, to podlega tej tendencji.
Choć oczywiście mogą zdarzać się wyjątki.

Patrol, będąc elementem struktury organizacyjnej harcerstwa musi posiadać swojego „szefa”. Jest to
wymóg oczywisty dla każdego kto wie na czym polega zarządzanie. Całkowicie świadomie użyłem
słowa „szef”, a nie „wódz” czy „dowódca”. Zrobiłem to w celu zwrócenia szczególnej uwagi na
całkowicie inny charakter tego kierownictwa niż miało to miejsce w zastępie harcerskim. Wędrownicy
sami, z pośród siebie, wybierają „patrolowego”, który nie tyle kieruje patrolem, co reprezentuje go
wobec ruchu harcerskiego. W wędrownictwie nie istnieją odpowiedniki kursu zastępowych. Nie jest to
żadne zaniedbanie ale świadoma praktyka mająca na celu wzmocnienie partnerskiego charakteru
patroli wędrowniczych. Tym bardziej uzasadniona, że tak na prawdę, nie istnieje żadna tego typu
potrzeba. W przeciwieństwie do zastępowego, patrolowy nie organizuje zajęć na zbiórkach patrolu,
nie ma obowiązku przekazywać swojej wiedzy i umiejętności pozostałym członkom i nikt nie
oczekuje by objął duchowe przywództwo w grupie. W patrolach wędrowniczych, niemalże
powszechnym zjawiskiem jest częsta zmiana patrolowego, a w bardzo wielu przypadkach chłopcy
umawiają się na pełnienie tej, formalnej w gruncie rzeczy funkcji rotacyjnie.

Paczka ma mniej zobowiązującą formę niż banda. Chłopcy nie potrzebują już żadnych zewnętrznych
atrybutów przynależności do paczki. Nie otaczają się tajemnicą, nie składają przysiąg „na wierność”.
Spoiwem grupy jest przyjaźń i lojalność – wartości płynące od wewnątrz. Jest to spoiwo tak silne, że
nie potrzebuje już zewnętrznych sposobów wzmocnienia. Tym samym charakteryzuje się patrol
wędrowniczy. Nikt już nie namawia wędrowników do posługiwania się tajnymi szyframi, szycia
proporca patrolu i budowania całej tej obrzędowo – zwyczajowej otoczki, do której przykłada się tak
ogromną wagę w zastępie harcerskim. W przypadku wędrowników byłoby to już nienaturalne. Jak
każda sztuczność zostałoby odrzucone z całkowicie słusznym zarzutem infantylizmu.

Kolejną rzeczą, na którą powinniśmy zwrócić uwagę jest źródło zasad postępowania obowiązujących
w paczce. Młodsi chłopcy grupujący się w bandy mieli potrzebę tworzenia własnego kodeksu
postępowania. Miał on przeważnie formę zwyczajową. W grupach dowodzonych przez
zmyślniejszych wodzów, był często spisywany w formie tajnego dokumentu, nierzadko
podpisywanego przez członków bandy własną krwią. Chłopcy w wieku wędrowniczym nie mają już
takiej potrzeby. Kwestie związane z regulacją wzajemnych stosunków w grupie nie muszą być
ustalane zwyczajowo ani werbalnie. Reguluje je wzajemna przyjaźń, która implikuje nakaz lojalności i
współodpowiedzialności. Ponadto, wędrownik będąc na znacznie bardziej zaawansowanym etapie
rozwoju psychofizycznego, ma już w jakiejś mierze, wyrobiony światopogląd i wewnętrzną hierarchię
wartości. Chłopców, których łączy dojrzała przyjaźń musi cechować zgodność wyznawanych
poglądów. Bez spełnienia tego warunku, nie byłoby szans na nawiązanie się bliższych relacji. A skoro
tak, to znaczy, że każdą paczkę przyjaciół charakteryzuje pewien zespół wspólnie wyznawanych
wartości i określony rys światopoglądowy. Przyjaciele rozumieją się bez słów, także w kwestiach
wzajemnie oczekiwanych postaw i stosunku do otaczającego ich świata. Zobaczmy to na przykładzie
stosunku do narkotyków, papierosów i alkoholu. W paczce, w której stosowanie używek jest na
porządku dziennym, bardzo trudno byłoby się odnaleźć abstynentowi. I odwrotnie, paczka w której
chłopcy wyznają poglądy zgodne z Prawem Harcerskim, nie będzie właściwym towarzystwem dla
palacza czy narkomana. Dotyczy to także wielu innych kwestii światopoglądowych – na przykład
stosunku do dziewcząt i kontaktów seksualnych, stosunku do szkoły, do obowiązującego prawa, do
cudzej własności, do przyrody i w końcu stosunku do wartości takich jak Bóg i Ojczyzna. To właśnie
owe wspólnie wyznawane poglądy są źródłem zasad postępowania i norm dotyczących postawy
życiowej obowiązujących w paczce przyjaciół.

Jest sprawą oczywistą, że poglądy członków patrolu wędrowniczego, kształtowane są na podstawie
ideałów zawartych w Prawie Harcerskim. Tworzą go bowiem albo chłopcy, którzy zostali już przez
harcerstwo ukształtowani na etapie harcerskim, albo chłopcy, którzy w prawdzie, przystąpili do
naszego ruchu w starszym wieku, ale przystąpili na zasadzie świadomej i pełnej akceptacji

background image

32

obowiązujących tutaj zasad. Zauważmy, jak potężna i wartościowa moc oddziaływania kryje się w
tak ukształtowanej grupie rówieśniczej. Chłopcy tworzący patrol będą się wzajemnie wspierać w
kształtowaniu postaw zgodnych z wyznawanym poglądami. Nawet jeśli to wsparcie będzie miało
charakter presji wywieranej na chłopca przez grupę jego przyjaciół, to zważywszy na to jakim hołdują
oni wartościom, trzeba uznać, że zmierza ona do pożytecznych skutków wychowawczych. Mając w
świadomości fakt, że w okresie dorastania czynnikiem mającym najpotężniejszy wpływ na
kształtowanie się postaw życiowych, jest właśnie środowisko rówieśnicze, a zwłaszcza grupa
przyjaciół, odkrywamy jedną z tajemnic nieprawdopodobnej wręcz skuteczności wychowania
harcerskiego.

Jeśli chcielibyśmy odpowiedzieć sobie na pytanie, jakiego typu aktywność przejawiają paczki
przyjaciół, musimy zwrócić uwagę na bardzo charakterystyczną cechę wędrowniczego okresu
dojrzewania. Wędrownik jest to najczęściej chłopiec, który ma już sprecyzowane zainteresowania i
podejmuje świadomą aktywność zmierzającą do ich pogłębiania. Istnieje duże prawdopodobieństwo,
że podłożem, na którym wyrasta przyjaźń są wspólne zainteresowania. Paczki, które powstały takim
właśnie zaczynie wspólnych zainteresowań, będą oczywiście przejawiać działalność zmierzającą
głównie do realizacji wspólnych pasji tworzących ją chłopców. Tu jednak musimy poczynić uwagę
mającą swoje bardzo istotne konsekwencje w metodzie wędrowniczej. Otóż, nie wszystkie paczki
powstają w ten właśnie sposób. Prawdopodobieństwo jest duże, ale nie jest to żadną regułą.

Bardzo często przyjaźń łącząca chłopców wyrasta na zupełnie innym gruncie. W ogromnej większość
przypadków, są to wcześniejsze wspólne przeżycia, bywa że doświadczone jeszcze na etapie
wspólnego uczestnictwa w działaniach bandy. Czasem zdarza się, że trzon bandy, w sposób
bezkonfliktowy, po drobnej korekcie personalnej, przekształca się w paczkę. Równie często dochodzi
do mniej lub bardziej gwałtownych podziałów na dwie lub trzy niezależne od siebie paczki. Jeżeli taka
właśnie jest geneza związków łączących członków grupy, to przyjaźń która ich połączy może się
zawiązać jeszcze zanim skrystalizują się ich zainteresowania. Bardzo często mamy więc do czynienia
z paczką przyjaciół, których łączą wspólne przeżycia i przekonania, a jednocześnie charakteryzują
odmienne zainteresowania. Jak zatem wygląda aktywność tak ukształtowanej paczki? W takiej
sytuacji, każdy z chłopców stara się realizować własne zainteresowania na zewnątrz grupy, w innych
środowiskach. Jest to oczywiście okoliczność tworzącą siłę odśrodkową zdolną rozsadzić paczkę. Taki
scenariusz dalszych wydarzeń jest wielce prawdopodobny, ale nie przesądzony. Najczęściej chłopcy
potrafią znaleźć, takie pole i formę wspólnej aktywności, która będzie w stanie cementować ich
przyjaźń. Może odnajdą jakieś nowe, wspólne zainteresowanie. Może znajdą pole aktywności
wynikające ze wspólnych przekonań. Może pociągnie ich jakieś wyzwanie. No i pozostaje główny
obszar wszelkiej aktywności charakterystycznej dla ostatniego etapu dojrzewania – czyli właśnie
odkryte, nad wyraz pociągające życie towarzyskie, mające na celu rozwój kontaktów z dziewczętami.

Patrol wędrowniczy będąc naturalną paczką przyjaciół przejawia taką aktywność jaka najbardziej
odpowiada wszystkim jej członkom.

Za najbardziej oczywiste, nie wymagające jakiejkolwiek inspiracji ze strony instruktora, należy uznać
wszelkie formy aktywności związane z szeroko rozumianym życiem towarzyskim. Wędrownicy z
reguły nie przepuszczą żadnej okazji do spotkania z dziewczętami. Biorąc pod uwagę, to że młodzież
jest dość nieufna i poszukuje „bratniej duszy” raczej pośród rówieśników charakteryzujących się
podobnym stosunkiem do życia, do tego typu kontaktów towarzyskich dochodzi głównie na gruncie
harcerskim. Choć oczywiście byłoby dobrze gdybyśmy znaleźli sposób zachęcenia chłopców do
większej otwartości w tym względzie. Różne bywają formy tego typu spotkań. Od najbardziej
oczywistych preferowanych pod każda szerokością geograficzną świata, takich jak wspólne wyjście
do kina, na koncert, do kawiarni, czy na dyskotekę, po bardziej „wyrafinowane” mające swoje
odpowiedniki w harcerskim obszarze aktywności. Harcerstwo, rozumiejąc potrzeby rozwojowe
chłopców i dziewcząt w wieku wędrowniczym stara się popularyzować wiele form wspólnego
spędzania czasu, które to formy z jednej strony odpowiadałyby oczekiwaniom młodzieży, a z drugiej
zapewniały kulturalną atmosferę spotkań. Można do nich zaliczyć najprzeróżniejsze w formie
spotkania okazjonalne. Dobrym pretekstem do tego typu spotkań jest sylwester, dzień myśli

background image

33

braterskiej (22 luty), karnawał, ostatki, noc świętojańska, andrzejki, mikołajki, opłatek. Każdej z tych
okazji przypisana jest charakterystyczna, zwyczajowa forma spotkania. Nie sposób ich tutaj opisywać,
dość powiedzieć, że wszystkie one mają na celu ułatwiać kontakty dziewcząt i chłopców i nadać im
kulturalną i bezpieczną obyczajowo oprawę. Wędrowniczki i wędrownicy bardzo chętnie spotykają się
także przy innych stricte harcerskich okazjach. Wspólny kurs tańca towarzyskiego, ognisko, spływ
kajakowy, rekolekcje, pielgrzymka – każda okazja jest dobra i każdą taką okazję wędrownicy starają
się wykorzystać. Patrol, czyli ścisłe grono najlepszych przyjaciół jest wprost idealny do tego celu.
Spotkania z podobną grupą harcerek, wędrowniczek czy dziewcząt nie związanych z harcerstwem,
zapewnia bowiem odpowiedni stopień kameralności.

Innym polem aktywności patrolu wędrowniczego jest podejmowanie najprzeróżniejszych wyzwań.
Wędrówka w Góry Stołowe może, a nawet powinna odbyć się w towarzystwie dziewcząt. Będzie
potraktowana jako „spacer”. Kiedy jednak chłopcy zaczną planować wyprawę na Ural, nawet przez
myśl im przejdzie zabierać ze sobą dziewczyny. Tego typu wyczyn jest to już raczej „męska sprawa”.
Na temat wyczynu wędrowniczego wiele już zostało powiedziane. Jest to najbardziej „kręcąca”
wędrowników forma aktywności. Każda paczka, każdy patrol marzy o dokonaniu jakiegoś wyczynu.
Rolą instruktora jest tak zmotywować chłopców aby ich marzenia weszły w fazę planowania,
następnie aby plany te udało się zrealizować. Obojętnie czy będzie to wyprawa na Ural czy w
Himalaje, spływ tratwą po Wiśle czy Dniestrze, rajd rowerowy nad Morze Czarne czy do Hiszpanii,
zawsze przygotowanie do tego typu wyczynu wymagać będzie bardzo wiele zachodu. Prawdziwym
wyzwaniem jest nie tylko sama wyprawa, ale także, a może przede wszystkim, porządne jej
przygotowanie. Może to zająć nawet rok intensywnej, wspólnej pracy. Zarobienie pieniędzy, zdobycie
i nauka perfekcyjnego posługiwania się sprzętem, rozpoznanie krajoznawcze i terenowe, wreszcie
trening kondycyjny wymagają doskonałego zrozumienia i współdziałania, odpowiedzialności i
wytrwałości. Sama wyprawa jest ukoronowaniem tej pracy, „przygodą życia” i źródłem olbrzymiej
satysfakcji, jednak największe korzyści wychowawcze powstają na etapie przygotowań. Właśnie owe
przygotowania, są jedną z najbardziej właściwych form aktywności patrolu wędrowniczego.

Innym, niezwykle wartościowym polem aktywności patroli wędrowniczych są działania podejmowane
z pobudek ideowych. Są one odzwierciedleniem wspólnie wyznawanych wartości i idealistycznego
przekonania, że wartości te warto i należy wcielać w czyn. Mówimy tu o służbie społecznej, którą
wędrownicy zwykle podejmują z dużą ochotą. Oczywiście, rolą instruktora jest odpowiednie
zainspirowanie ich do tego. Z reguły nie jest to trudne zadanie. Chłopcy będąc u progu dojrzałości
odczuwają ogromną potrzebę określenia swojej roli w społeczeństwie i jeszcze większe pragnienie
docenienia. Doskonałym narzędziem motywującym są próby na stopnie. Chłopcy sami wynajdują
sobie pole służby lub przyjmują złożone im propozycje. Podejmują ją indywidualnie albo wspólnie z
przyjaciółmi. Abstrahując od oczywistych korzyści wychowawczych wynikających z dobrowolnego
podjęcia działań o charakterze altruistycznym, z punktu widzenia rozwoju społecznego najbardziej
wartościowe są te zobowiązania, które chłopcy podejmują wspólnie. Wtedy bowiem, dodatkowo,
zdobywają niezwykle wartościowe doświadczenie wynikające z konieczności odpowiedzialnego
współdziałania w zespole. Służba, obojętnie czy prowadzona w wymiarze indywidualnej pomocy
osobom znajdującym się w potrzebie, czy też polegająca na udziale w bardzo rozbudowanym
projekcie społecznym, wymaga niezwykłej odpowiedzialności, sumienności i rzetelności. Chłopcy
muszą więc tak układać swoje wzajemne relacje, aby mieć do siebie ogromne zaufanie.

Teraz bardzo łatwo jest sobie uzmysłowić jakiego typu doświadczenia społeczne wnoszą do swojej
świadomości członkowie tak działającego patrolu. Doświadczenia te niezwykle owocnie procentują w
życiu dorosłym. Harcerze, bardzo łatwo odnajdują się społeczeństwie. Są cenieni jako aktywni
członkowie najprzeróżniejszych zespołów zadaniowych w biznesie, w nauce oraz w życiu społecznym
i politycznym. Potrafią się świetnie dogadywać i współpracować. Tworzą wokół siebie przyjacielską
atmosferę. Są odpowiedzialni i wytrwale dążą do wspólnych celów. Kierowane przez nich zespoły
cechuje zwykle olbrzymia skuteczność i wspaniała partnerska atmosfera. Są po prostu cenieni i
lubiani.

background image

34

Omówiliśmy trzy podstawowe pola aktywności patroli wędrowniczych: życie towarzyskie, wyczyn i
pełnienie służby społecznej. A co z tak istotnym w wieku wędrowniczym rozwojem zainteresowań?

Otóż czwarte pole aktywności wędrowniczej – czyli działalność specjalizacyjna odbywa się już po za
patrolem w tzw. sekcjach specjalistycznych, w których chłopcy uczestniczą indywidualnie, zgodnie z
własnymi zainteresowaniami. W szczególnym, przypadku gdy wszyscy członkowie patrolu, posiadają
identyczne zainteresowania, nic nie stoi na przeszkodzie aby znaczna część tej aktywności
prowadzona była w patrolu. Taki zbieg okoliczności rzadko się jednak zdarza.

Na tym etapie rozwoju, działalność specjalizacyjna, aby spełniała potrzeby chłopców, musi być już
bardzo profesjonalna. Wymaga to odpowiedniego zaplecza kadrowego i logistycznego. Patrol
wędrowniczy jako grupa całkowicie nieformalna, wolna od jakichkolwiek cech instytucjonalnych, nie
jest w stanie sprostać tym wymaganiom. Z punktu widzenia omawianego tematu, sekcja
specjalistyczna to twór oparty na zupełnie innym zjawisku psychologicznym.


Grupa koleżeńska sekcja wędrownicza
Ostatni okres dojrzewania, to jakby przedsionek dorosłości, i to w każdym tego aspekcie, nie tylko
płciowym. Również w sensie społecznym. Młodzież ma wtedy potrzebę realizowania się w
najprzeróżniejszych przejawach życia społecznego. Paczka przyjaciół zaspakaja potrzebę silnych
więzi przyjacielskich. Ale to oczywiście, w żaden sposób nie jest w stanie dostarczyć wystarczających
doświadczeń społecznych niezbędnych w dorosłym życiu. A te wiedzione będzie w różnego rodzaju
zespołach o bardzo zróżnicowanej intensywności wzajemnych relacji. Młoda psychika szuka więc
okazji do zdobycia kolejnych doświadczeń życiowych.

Grupa koleżeńska, jest również naturalnym środowiskiem młodzieżowym, ale jakże odmiennych od
paczki przyjaciół. Tu bowiem wzajemne więzi są o wiele słabsze – właśnie „koleżeńskie”. Dzięki
temu, grupa taka może być znacznie bardziej liczebna.

Bardzo często we wspomnieniach ludzi starszych pojawia się refleksja na temat klasy licealnej. Prawie
każdy może na podstawie własnego doświadczenia potwierdzić, iż dopiero w liceum, a więc u kresu
edukacji szkolnej, udaje się przekształcić klasę szkolną w środowisko, w których chciałoby się
spędzać więcej czasu. Pomiędzy uczniami pojawia się pewnego rodzaju więź, której wcześniej trudno
było doświadczyć. Tak właśnie objawia się gotowość do udziału w grupie koleżeńskiej. Klasa szkolna
pośród której spędza się ogromną ilość czasu, świetnie nadaje się na tego typu środowisko. Tam więc
najłatwiej się je tworzy.

Grupa koleżeńska aby się wytworzyć potrzebuje jakiegoś zaczynu i infrastruktury. W przypadku klasy
jest to wcześniejsza znajomość i konieczność spędzania ze sobą większej części dnia w szkole. Ale nie
tylko. Pojawia się też pewnego rodzaju wspólnota celu. Jest nią nauka – wspólne każdemu dążenie do
zdania matury i dostania się na studia. Tak na prawdę to właśnie jest spoiwem klasy, która naturalnie
nabiera cech grupy koleżeńskiej, choć pobieżna obserwacja mogłaby prowadzić do z goła odmiennych
wniosków. Bardzo często bowiem jedynym przejawem pozalekcyjnej, niczym nieskrępowanej
aktywności środowiska klasowego, wcale nie jest wspólna nauka, lecz intensywne życie towarzyskie.
Bardzo podobne zjawisko można zaobserwować w grupie studenckiej. Trudno się temu dziwić,
zwarzywszy na potrzeby wieku młodzieńczego i brak dostatecznej dojrzałości społecznej. Młodzież
poszukuje jak najczęstszych okazji do różnorodnych kontaktów społecznych. Pamiętając o jej
krytycyzmie i nieufności wobec nieznajomych, łatwo zauważyć, że istnienie grupy koleżeńskiej jest
wielkim ułatwieniem w gromadzeniu różnorodnych doświadczeń społecznych. A najprostszą, nie
wymagającą prawie żadnego zachodu jest forma kontaktów towarzyskich.

Jedną z ważniejszych „atrakcji” jaką młodzież znajduje w grupach koleżeńskich jest ich hetero
płciowy charakter. Jest to rzecz oczywista, zważywszy , że najsilniejszym zainteresowaniem chłopców
i dziewcząt w wieku licealnym jest zainteresowanie płcią przeciwną oraz próby zdobywania

background image

35

doświadczeń seksualnych. To też tłumaczy wielką popularność grup koleżeńskich oraz bogactwo
życia towarzyskiego jakie one prowadzą.

Nie mniej, to nie życie towarzyskie jest powodem powstania grupy koleżeńskiej. Ono jest tego
efektem.

Co jest więc najczęściej spotykanym zaczynem powstawania grup koleżeńskich? Są nim wspólne
zainteresowania. Nawet jeśli grupa taka tworzy się w oparciu o jakiś klub muzyczny czy dyskotekę, to
nawet wtedy spoiwem nie jest samo życie towarzyskie lecz wspólne zainteresowania muzyczne lub
jakiś inny wspólny element deklarowanego sposobu bycia. Inny popularny przykład – fan kluby,
również powstające w oparciu o wspólnotę zainteresowań.

Po tym wprowadzeniu, wracamy do wędrownictwa i jego sposobu na organizację działalności
specjalizacyjnej czyli do tak zwanych sekcji specjalnościowych. Mamy więc wspólnotę
zainteresowań – zaczyn idealny do powstania grupy koleżeńskiej. Zadaniem harcerstwa jest stworzyć
odpowiednią infrastrukturę - zaplecze kadrowo-logistyczne na odpowiednim poziomie i gotowe.

Jak działają takie sekcje. Bardzo różnie w zależności od rodzaju zainteresowań jakie można w nich
realizować. Zobaczmy to na kilku przykładach.

Pierwszym niech będzie bliski memu sercu HOPR – czyli Harcerskie Ochotnicze Pogotowie
Ratunkowe. Harcerstwo dostarcza odpowiednią infrastrukturę: kadrę instruktorów, sprzęt
szkoleniowy, programy i metodykę kształcenia w zakresie pierwszej pomocy przedmedycznej,
organizację ćwiczeń, współdziałanie z Krajowym Systemem Ratownictwa, kamizelki ratownicze,
odznaki, identyfikatory i specyficzną metodę motywacji – system stopni ratowniczych. Dzięki
istnieniu tej infrastruktury, niemal w każdym miejscu na naszej harcerskiej mapie Polski, każdy
wędrownik i każda wędrowniczka ma szansę specjalizować się w ratownictwie medycznym –
rozwijać swoje własne zainteresowania w tym kierunku. Nie ma żadnego przymusu. Pogotowie jest
„ochotnicze” należą do niego tylko ci młodzi ludzie, którzy chcą do niego należeć, bo czują, że taki
rodzaj aktywności im odpowiada. Do HOPR mogą należeć i uczestniczyć w jego działaniach
poszczególni wędrownicy, a także całe patrole wędrownicze, o ile wszyscy jego członkowie czują taką
potrzebę. Patrole ratownicze HOPR powstają zatem w sposób bardzo różny. W jednym przypadku są
to po prostu działające już patrole wędrownicze, w innym tworzone są z wędrowników, którzy zgłosili
się do Pogotowia indywidualnie, i którzy równolegle pozostają w swoich dotychczasowych paczkach
wędrowniczych, gdzie realizują się na trzech opisanych wcześniej polach aktywności, a w HOPR
realizują tylko swoje specyficzne zainteresowania medyczne.

Działalność specjalizacyjna Pogotowia przynosi najlepsze rezultaty tam gdzie uda się zebrać kilka
patroli ratowniczych złożonych z wędrowników i wędrowniczek należących do różnych drużyn. Tam
bowiem tworzy się autentyczna grupa koleżeńska, która nie tylko spotyka się po to by się doskonalić
w umiejętnościach ratowniczych, ale także po to by wspólnie spędzać wolny czas, i to w
najprzeróżniejszy sposób, nie wyłączając z tego prywatek. Taka sytuacja z jednej strony wzmaga
motywację dziewcząt i chłopców do pogłębiania własnych zainteresowań, a z drugiej podnosi
atrakcyjność harcerstwa, gdyż umożliwia zaspokojenie różnorodnych potrzeb młodych ludzi.

HOPR jest dość specyficzną sekcją specjalizacyjną. O jego atrakcyjności, decyduje specyficzny
element. Otóż HOPR łączy w sobie trzy pola aktywności wędrowniczej. Życie towarzyskie w grupach
koleżeńskich powstających w oparciu o jego infrastrukturę, aktywność w pogłębianiu zainteresowań
oraz pole służby. Już samo doskonalenie się w technikach ratowniczych jest pewnego rodzaju służbą
społeczną, a przecież Pogotowie umożliwia także sprawdzenie swoich umiejętności podczas dyżurów
w karetkach pogotowia, akcjach zabezpieczenia imprez masowych, akcjach poszukiwawczych i
ćwiczeniach lokalnych sztabów kryzysowych na wypadek poważnego zagrożenia bezpieczeństwa
publicznego.

background image

36

Weźmy inny przykład – sekcja spadochronowa. Jest oczywiste, że również z tego typu działalnością
specjalnościową nie jest sobie w stanie poradzić drużyna wędrownicza ani tym bardziej patrol
wędrowniczy. Po pierwsze dlatego, że i w tym przypadku konieczna jest poważna infrastruktura, a po
drugie równie ważne, spadochroniarstwo jest dość specyficznym rodzajem zainteresowań i trudno
oczekiwać, że w jednym małym środowisku harcerskim znalazłoby się dość chętnych do jego
uprawiania. Zakładając pełną dobrowolność w wyborze własnej specjalizacji wędrowniczej, tego typu
sekcja ma rację bytu tylko kiedy obejmuje teren działaniu wielu środowisk harcerskich, na przykład,
kiedy działa na terenie dużego miasta. Ma to dodatkowo tę dobrą stronę, że umożliwia wędrownikom i
wędrowniczkom wyjście poza swoje własne, zamknięte dotąd hermetycznie środowisko harcerskie i
przystąpienie do zupełnie odrębnej grupy koleżeńskiej, której spoiwem jest wspólna pasja
przemierzania przestworzy.

Tak więc, nasuwa się prosty wniosek. Działalność specjalizacyjna powinna być prowadzona w
harcerstwie na wyższych szczeblach organizacji – poza drużynami i poza patrolami, w oparciu o
zjawisko grup koleżeńskich powstających na bazie wspólnych zainteresowań oraz przy wykorzystaniu
znacznie poważniejszego potencjału organizacyjnego niż ten na jaki może być stać pojedynczą
drużynę. Tylko tak można zapewnić odpowiednią bazę do rozwijania różnorodnych zainteresowań
wędrowników na właściwym dla nich, profesjonalnym poziomie. Dotyczy to właściwie każdej
dziedziny zainteresowań. Czy to zespół filmowy, zespół muzyczny, pracownia malarska, klub
piłkarski, sekcja łącznościowa, informatyczna, modelarska, motorowa, spadochronowa, gazeta czy
jakakolwiek inna forma organizacyjna umożliwiająca realizowanie specyficznych, indywidualnych
zainteresowań – zawsze trzeba zapewnić odpowiednich instruktorów, sprzęt, fundusze, pomieszczenia
i wreszcie znaleźć sposób wykorzystania nabytych przez młodzież umiejętności.

Czas na podsumowanie.
To co zostało powyżej opisane – to sposób organizacji życia wędrowniczego nazwany systemem
patrolowo-sekcyjnym. Już sama nazwa wskazuje, że jest to system o wiele bardziej złożony niż
system szóstkowy w gromadzie zuchowej czy system zastępowy w drużynie harcerskiej. Dla nikogo
nie powinno to już być zaskoczeniem, wszak im bliżej całkowitej dojrzałości tym większa złożoność
natury i bardziej zróżnicowane potrzeby młodego człowieka.

Nie raz już wskazywałem, że praca z wędrownikami to najtrudniejsze zadanie instruktorskie. Nie tylko
ze względu na wysokie wymagania by zostać ich mistrzem. Również z powodu bardziej
skomplikowanej metody wychowawczej.
W tej pracy nie znajdzie zastosowania żaden schemat. Każdy wędrownik to zupełnie inny świat.
Każdego trzeba poznać. Do każdego dotrzeć inną drogą. Drużyna wędrownicza stale się zmienia.
Patrole podlegają ciągłym przeobrażeniom. Chłopcy odkrywają nowe zainteresowania. Idąc ich
tropem, wchodzą w zupełnie nowe środowiska koleżeńskie. Czasami „odpływają” z drużyny
pociągnięci urokiem pracy specjalizacyjnej i poznanych tam ludzi. Często harcerstwo nie potrafi
sprostać ich wygórowanym ( i dobrze) aspiracjom i oczekiwaniom. Zdarza się, że się buntują i zrywają
z harcerstwem nierzadko się na nie obrażając. Szukają własnej drogi wiodącej ich przez życie. No cóż!
Ostatni etap wychowania. Nie każdy musi zostać instruktorem harcerskim – to też pewnego rodzaju
indywidualna specjalizacja. Kto nie jest do niej przekonany w pewnym momencie zdaje sobie sprawę,
że harcerstwo nie ma już mu nic do zaoferowania, ani on harcerstwu. Rozstanie jest tylko kwestią
czasu. Czasu trudnego, bo zanim to się stanie musi dojść do zerwania lub rozluźnienia emocjonalnych
więzi z harcerską grupą rówieśniczą. Ten okres bywa bardzo burzliwy i trudny nie tylko dla tego
chłopca, który usiłuje się „wewnętrznie wyzwolić” ale także dla reszty, którzy w harcerstwie chcą
dalej pozostać. Rodzą się konflikty (nieraz zupełnie abstrakcyjne), potem rozczarowanie i
przygnębienie. Więzy grupowe narażone są na silne naprężenia, rwą się albo rozluźniają. W tych
warunkach, bardzo trudno jest prowadzić metodyczna pracę posługując się grupą rówieśniczą jako
środkiem oddziaływania. Dlatego też, instruktorom, którym ta praca się mimo wszystko udaje, winni
jesteśmy najwyższy szacunek.

background image

37

Grupa formalna – organizacja


Zuch chodzi na zbiórki – harcerz należy do drużyny, wędrownik należy do harcerstwa.

Zdanie to doskonale ilustruje stosunek chłopców do harcerstwa jako organizacji. Zuch nie ma nawet
świadomości tego, że harcerstwo jest organizacją. On po prostu przychodzi na zbiórki, które ktoś
organizuje – przychodzi bo to fajna zabawa. Harcerz przeżywa swoje harcerstwo w zastępie, który w
niczym nawet nie przypomina i nie powinien przypominać jakiejkolwiek instytucji. Zastęp to po
prostu banda podwórkowa. Z tym, że harcerz ma świadomość tego, że jego zastęp jest elementem
jakiejś większej organizacyjnej struktury. Nie jest jeszcze w stanie ogarnąć całej jej złożoności, nie
mniej odczuwa już jej wpływ na siebie. Drużynę harcerską postrzega jako coś w rodzaju federacji
zastępów, posiadającą pewne formy instytucjonalne. Ot, choćby zarządzenia drużynowego – czyli
rozkazy. Dopiero wędrownik ma pełną świadomość tego, że należy do organizacji harcerskiej. Jego
wiedza o świecie pozwala mu już zrozumieć formalne mechanizmy życia społecznego, docenić
potrzebę ich istnienia i nauczyć się z nich korzystać.

Tym razem będzie więc krótko, bo rzecz dotyczy w zasadzie tylko wędrowników.

Jednym z podstawowych zadań harcerstwa jest wychowanie świadomego i aktywnego obywatela
państwa polskiego. Wychowanie to rozpoczyna się już na etapie zuchowym poprzez kształtowanie w
chłopcach dzielności. Harcerski etap wychowania społecznego, wzbogaca ten proces o kształtowanie
odpowiedzialności, prawości, ofiarności, odwagi cywilnej i wielu jeszcze innych cech wartościowej
postawy obywatelskiej. Etap wędrowniczy jest zwieńczeniem procesu kształtowania tych postaw. Ale
nie tylko. Jest to także etap przygotowania młodzieży do udziału w życiu publicznym, wyposażenia jej
w odpowiednia do tego wiedzę i umiejętności oraz kształtowania odpowiednich nawyków.

Wszelka działalność publiczna ujęta jest w ramy organizacyjne. Rządzą nią mechanizmy formalno
prawne; ustawy, rozporządzenia, statuty, regulaminy i pewnego rodzaju dobre obyczaje. Jeżeli
wędrownik ma być w przyszłości aktywnym obywatelem musi nie tylko charakteryzować się
odpowiednią postawą ale także potrafić znaleźć się w sytuacjach formalnych, korzystać z
mechanizmów demokracji – jednym słowem umieć uczestniczyć we wszelkich organizacyjnych
przejawach życia społecznego. Wędrownictwo, poza wszystkim innym, jest także treningiem
poruszania się w świecie ludzi dorosłych, który czeka tuż za progiem matury.

Jak ten trening urządzić? Harcerska odpowiedź na to pytanie musi uwzględniać zasady metodyki i
cechy programu. Nie ma więc mowy o przygotowaniu teoretycznym, o referatach, pogadankach i
wykładach. To niech robi szkoła. My w harcerstwie mamy swoje własne metody. Odpowiedź nasuwa
się sama. Trzeba pozwolić wędrownikom uczestniczyć w autentycznym życiu prawdziwej organizacji
i zdobywać przy tej okazji bogate doświadczenie. Gdzie taką organizację znaleźć? Jak to gdzie – w
harcerstwie!

Ruch harcerski nie może obyć się bez własnej organizacji. Aby drużynowi mogli wykonywać swe
zadania muszą skądś otrzymać wsparcie; intelektualne, metodyczne, programowe, logistyczne, nawet
materialne. Do tego właśnie potrzebna jest organizacja. Nie jest to miejsce do tego by
charakteryzować jakie zadania ma pełnić organizacja wobec ruchu harcerskiego. To temat na zupełnie
inne opracowanie. Dla potrzeb naszych rozważań, zadowólmy się stwierdzeniem, że ruch harcerski
aby móc się rozwijać musi przybrać jakieś formy organizacyjne. Skoro więc istnieje realna
organizacja harcerska spełniająca potrzebne funkcje wobec naszego ruchu społecznego, dlaczego nie
miałaby pełnić jeszcze dodatkowej, metodycznej funkcji czyli grupy formalnej, w której wędrownicy i
instruktorzy mogliby zdobywać umiejętności nawyki przydatne we wszystkich innych przejawach
życia społecznego.

Jest rzeczą oczywistą, że najbardziej na tym mogą skorzystać instruktorzy i harcerze pełnoletni,
bowiem tylko oni mogą cieszyć się pełnią praw członkowskich w stowarzyszeniach jakimi są

background image

38

organizacje harcerskie. Bierny i czynny udział w wyborach, udział we władzach kolegialnych,
pełnienie funkcji statutowych, korzystanie z mechanizmów kontrolnych, odwoławczych – to wszystko
jest źródłem niezwykle wartościowych doświadczeń, dla każdego kto może w pełni w uczestniczyć w
tych przejawach życia organizacji. Niestety, ze względów formalno-prawnych, dla wędrowników jest
to póki co niedostępne, co im zresztą nie wiele przeszkadza, bo w ich wieku obszar zainteresowań
umiejscowiony jest przeważnie gdzie indziej.

Ale harcerstwo potrafiło wytworzyć takie formy aktywności organizacyjnej, które są z jednej strony
odpowiednie do wieku chłopców, a z drugiej współgrają z całą strukturą organizacyjną i są jej
nieodłącznym składnikiem. Zobaczmy jakie to formy.

Jak już wspomniałem, pierwszy świadomy kontakt z organizacją następuje w drużynie harcerskiej.
Chłopiec dowiaduje się, że należy do drużyny, która wchodzi w skład jakiegoś terytorialnego hufca, a
ten z kolei wraz z innymi hufcami tworzy regionalną strukturę zwaną chorągwią. Że jest jakieś
Naczelnictwo, Naczelnik, komendant chorągwi i hufcowy. Uczy się rozpoznawać sznury funkcyjne,
poznaje swoich przełożonych. Jeździ na zloty, gdzie naocznie może się przekonać, że jego zastęp i
drużyna są częścią większej organizacji, która istnieje realnie, która rządzi się jakimiś własnymi
prawami i wykonuje w sposób skoordynowany jakieś wspólne zadania. Mało tego. Pewne przejawy
wpływu organizacji, każdy harcerz odczuwa na własnej skórze. Czeka na rozkaz o przyznaniu
sprawności by ją naszyć na mundur. Dowiaduje się od zastępowego, że Rada Drużyny będzie
decydować gdzie urządzić obóz letni, albo że jego zastęp został przez tą „tajemniczą radę”
wyznaczony do wykonania jakiegoś zadania.

Na harcerskim etapie rozwoju, ten poziom świadomości w zupełności wystarcza do tego by oswoić
chłopca z myślą, że harcerstwo jest również organizacją. Trzeba pamiętać, że struktury formalne są
elementem obcego chłopcu świata dorosłych. Stosunek do tego świata jest niezwykle skomplikowany,
bo z jednej strony chłopiec marzy o dorosłości, a z drugiej nie rozumie tego świata, a często nawet jest
do niego wrogo nastawiony.

Nieco inny kontakt z organizacją harcerską mają zastępowi, a więc harcerze nieco starsi i legitymujący
się sporym doświadczeniem. W wielu przypadkach, zastępowi są już w wieku wędrowniczym, albo
się do niego zbliżają. Fakt ten bardzo ułatwia przeniesienie ich organizacyjnego zaangażowania na
wyższy poziom. Mówimy tu o organizacyjnym zaangażowaniu, bowiem zastępowi są w pewnym
sensie najmłodszymi funkcyjnymi organizacji, w każdym razie już nie tylko biernie ale i aktywnie
uczestniczą w wielu przejawach jej funkcjonowania. Pierwszym polem tej działalności jest Rada
Drużyny.

Kiedy zastanawialiśmy w jaki sposób drużynowy może inspirować swoich zastępowych do
podejmowania określonych działań na zbiórkach zastępów i kiedy pytaliśmy jak kierować federacją
zastępów, tak aby nie miało to znamion „ręcznego sterowania”, odwołaliśmy się do hasła – Rada
Drużyny. Teraz przyszła pora, opisać jak to działa.

Otóż w każdej drużynie powinna działać Rada złożona z funkcyjnych; drużynowego, przybocznych i
zastępowych, która współdecyduje o wielu ważnych kwestiach zwianych z życiem harcerskim.
Kompetencji takiej rady nie można zadekretować ogólnie tak aby były właściwe dla wszystkich
istniejących drużyn. Drużyny bowiem są bardzo zróżnicowane. Jedne składają się w większości z
młodszych chłopców inne mają przewagę doświadczonych harcerzy, jedne działają w środowiskach
chłopców z tzw. dobrych domów inne z kolei skupiają chłopców wywodzących się ze środowisk
zagrożonych i patologicznych. Kompetencje Rady Drużyny ustala więc drużynowy biorąc pod uwagę
potrzeby wychowawcze swojego własnego środowiska. Przy czym, nie ulega żadnej wątpliwości, że
im większe będą te kompetencje, tym więcej pożytku wychowawczego będzie z działalności takiej
rady. Bowiem im więcej władzy, tym więcej odpowiedzialności. Im więcej będzie dziedzin życia w
których decyzje podejmuje rada drużyny, tym lepszą szkołę życia przejdą zastępowi i przyboczni
oraz... nie wahajmy się tego powiedzieć – sam drużynowy, któremu przyjdzie kierować taką radą.

background image

39

Jakie to mogą być kompetencje? Popatrzmy! Spróbuję wymienić je od najmniej do najbardziej
dojrzałych i zobowiązujących.

Ocena zadań wykonywanych przez zastępy

Prowadzenie punktacji pomiędzy zastępami

Rozstrzyganie sporów pomiędzy zastępami (uwaga nie pomiędzy poszczególnymi harcerzami, bo
to jest wyłączna wychowawcza kompetencja drużynowego)

Składanie propozycji do planu pracy drużyny

Zatwierdzanie planu pracy drużyny

Decydowanie o przyjęciu kandydatów do drużyny – zaliczanie okresu próbnego

Dopuszczanie poszczególnych harcerzy do prób na stopnie

Powoływanie i odwoływanie zastępowych

Zarządzanie budżetem drużyny


Czy to wszystkie kompetencje jakimi można obdarzyć Radę Drużyny? Ależ skąd! To tylko
poglądowy zbiór przykładów mających na celu uświadomić czytelnikowi w jak wielu sprawach,
drużynowy może korzystać z rady młodszych funkcyjnych, a nawet w jakim zakresie może cedować
na Radę swoje uprawnienia. Zasada jest niezmiennie ta sama: im bardziej doświadczony drużynowy
tym większe kompetencje może przyznać Radzie Drużyny.

Teraz łatwo już sobie uświadomić, jak ogromne doświadczenie życiowe zdobywają funkcyjni
uczestnicząc aktywnie w pracach takiej rady. Uczą się prezentować własne zdanie, bronić go, zabiegać
o sojuszników i o poparcie. Poznają na własnej skórze mechanizmy demokratycznego sposobu
sprawowania władzy. Uczą się podejmować decyzje i brać za nie odpowiedzialność. A im lepsza
drużyna - im bogatsze prowadzi życie, tym więcej trzeba planować, rozliczać, koordynować,
nadzorować, sprawozdawać, oceniać i wyciągać wniosków na przyszłość. Czy może być lepsza szkoła
przyszłych liderów społecznych, niż ta którą przechodzą nastoletni zastępowi?

O Radzie Drużyny można by godzinami... ale nie pora i nie miejsce na to. Na jedno jeszcze wszakże
chciałbym zwrócić szczególną uwagę. Słaby drużynowy, który obawia się powierzyć swojej radzie
większe uprawnienia, nie tylko pozbawia chłopców istotnego doświadczenia, ale także osłabia ich
więź z drużyną i harcerstwem. Nic bowiem tak nie utrwala tych więzi jak poczucie współautorstwa
sukcesów i współodpowiedzialności za wspólnotę, która jest w jakiś sposób zależna od aktywności i
mądrości kierujących nią chłopców. Drużynowy, który zazdrośnie strzeże swych kompetencji i stara
się samodzielnie zarządzać drużyną, bardzo często i szybko również sam w niej zostaje, dziwiąc się
dlaczego chłopcy go opuścili mimo tak wspaniałych propozycji jakie im oferował. Drużynowy, który
nie kreuje się na wodza lecz umiejętnie powierza jak najwięcej swoich własnych kompetencji,
chłopcom, może być pewien, że nawet gdyby jego samego zabrakło, drużyna się od tego nie rozleci.
Historia zna wiele takich przykładów, w których na skutek zdarzeń losowych, pomimo braku
instruktora, dojrzałe i okrzepłe drużyny potrafiły przetrwać do lepszych czasów nawet pod kierunkiem
15-to letnich zastępowych. Sam kiedyś znalazłem się w takiej sytuacji. Nie byłoby to możliwe
gdybym, za sprawą przenikliwego drużynowego, wcześniej nie poczuł tej wyjątkowej
współodpowiedzialności za los drużyny, gdybym czuł się klientem harcerstwa, a nie jego
współgospodarzem.

Przejdźmy teraz do wędrowników. Do tej pory analizowaliśmy sposób ich pracy pod kątem systemu
patrolowo-sekcyjnego. Wiemy już, że sekcje powoływane są poza drużynami w oparciu o wyższe,
terytorialne szczeble organizacji. I oczywiście sekcje te powinny mieć swój własny samorząd
tworzony przez wędrowników. Tutaj też obowiązuje identyczna zasada jak w przypadku rad drużyn
harcerskich – im więcej kompetencji ma taki samorząd, tym lepszą szkołę życia przechodzą
wędrownicy i tym mocniejsze są organizacyjne fundamenty takiej sekcji. Pozostawmy jednak sekcje
na boku, jako że ich ogromna różnorodność wyklucza stosowanie jakiekolwiek jednolitych wzorców.
Co innego w sekcji fotograficzno-filmowej gdzie wędrownicy mogą mieć prawo wybierać sobie
mistrzów takich jakich sobie zażyczą, decydować o kierunku poszukiwań twórczych i formach

background image

40

ekspresji, a co innego HOPR, gdzie system szkolenia, ćwiczeń, sprawdzania umiejętności musi być
opracowany przez wysokiej klasy specjalistów i spełniać normy medyczne. Jest oczywiste, że w obu
przypadkach uprawnienia samorządu sekcyjnego będą różnić się diametralnie.

Kwestia sposobu podejmowania decyzji w patrolach wędrowniczych jest już dla nas całkowicie jasna.
Jak w każdej przyjacielskiej paczce, tak i tu są one podejmowane na zasadzie konsensusu. Ktoś powie
ideał demokracji. Nie do końca. To jest jednak zupełnie inny wymiar społeczny - bliższy sferze
prywatności niż formalnym strukturom życia publicznego. Rzecz ulega nagłej komplikacji gdy zdamy
sobie sprawę, że drużynę wędrowniczą tworzy kilka patroli oraz pojedynczy wędrownicy, którzy z
jakiś względów nie mogą sobie znaleźć miejsca w żadnej z istniejących paczek. Problem w tym, że te
patrole im są lepsze tym bardziej się od siebie różnią. Każda paczka przyjaciół ma jakieś własne
upodobania, zwyczaje i plany. Każda żyje bogatym własnym życiem, zajmując się tym czym chce się
zajmować. A dobra drużyna wędrownicza powinna tę różnorodność wspierać i hołubić. Jak być zatem
w miarę sprawnym i jednolitym organizmem będąc przy tym sumą tak różnorodnych składników? Jak
podejmować decyzje dotyczące całej drużyny? Ot prosty przykład – co z obozem drużyny? Czy
pojedziemy na rowerach nad Morze Czarne, jak chcą jedni, czy w Himalaje, jak chcą drudzy, czy
pomóc znajomemu misjonarzowi na misji w Afryce, jak chcą inni.

Oto kolejna trudność, z wielu jakie piętrzą się przed ruchem wędrowniczym. Co ma zrobić
drużynowy, który potrafił rozbudzić w chłopcach tak wysokie aspiracje oraz skłonić ich do wielkiej
samodzielności, zaangażowania i aktywności? Jak połączyć wodę z ogniem?

Gdybyśmy znali prostą odpowiedź na te pytania, na pewno dobrych drużyn wędrowniczych byłoby
więcej. Niestety taka prosta odpowiedź nie istnieje, a każda dobrze działająca drużyna wędrownicza
podlega silnym tendencjom odśrodkowym.

Jedno jest pewne. Drużynowy, który chce się kreować na wodza i samemu o wszystkim decydować,
żadnych istotnych osiągnięć w pracy z wędrownikami mieć nie będzie. Wszelki naprężenia
wynikające z odmiennych, zainteresowań, wizji i planów jakie mają wędrownicy w stosunku do
drużyny mogą być łagodzone wyłącznie w sposób umożliwiający im samym poszukiwanie
satysfakcjonujących rozwiązań.

O ile harcerski system zastępowy oparty jest na zasadach demokracji przedstawicielskiej, bo decyzje
w Radzie Drużyny, zapadają przy udziale wyłącznie zastępowych, o tyle w drużynie wędrowniczej
powinno się dążyć do wypracowania takich form samorządu, które jak najbardziej zbliżone są do
zasad demokracji bezpośredniej. Poziom rozwoju intelektualnego, społecznego i moralnego na jakim
znajdują się wędrownicy już w pełni na to pozwala. Tak więc w drużynie wędrowniczej nie ma rady
drużyny. Wszyscy wędrownicy powinni mieć prawo współdecydowania o najważniejszych sprawach
swojej własnej wspólnoty.

Nie oznacza to bynajmniej, że do podjęcia jakiejkolwiek, drobnej decyzji potrzeba jest wszystkich
pytać o zdanie. W spawach tak zwanego zarządu bezpośredniego, decyzje może podejmować
drużynowy albo inny upoważniony do tego wędrownik. Dla właściwej koordynacji różnorodnych
przedsięwzięć podejmowanych przez drużynę, wystarczy raz na jakiś czas organizować odprawy
funkcyjnych z nieodzownym udziałem patrolowych, które to funkcje mogą być pełnione rotacyjnie.
Ale w sprawach istotnej wagi, decyzję powinni podejmować wszyscy wędrownicy należący do
drużyny. Jak do tej pory nie wykształciła się jeszcze żadna konwencja nazewnicza i nie ma znaczenia
jak się to decyzyjne zgromadzenie wędrowników będzie nazywało. Może „radą drużyny”, może
„sejmikiem”, ważne jest tylko to aby wędrownicy mieli pewność, że ich wspólnota jest w pełni
samorządna, a każdy z nich ma nią, taki sam wpływ.

Kwestia samorządu wędrowniczego, jest zagadnieniem kluczowym dla skuteczności wypełniania
przez harcerstwo tej części zadań, które mają związek z przygotowaniem przyszłych obywateli, do
świadomej i aktywnej działalności publicznej. Gdybyśmy, jak jeszcze do tej pory chcą niektórzy,
kształtowali przede wszystkim karność i potrzeby podporządkowania się dominującej osobowości

background image

41

wodza, produkowalibyśmy zastępy biernych i posłusznych funkcjonariuszy państwa totalitarnego.
Nam jednak chodzi o coś zupełnie przeciwnego. Oto aby Polska i Europa były organizmami
demokratycznymi. Chcemy żyć w społeczeństwie obywatelskim, gdzie wszystko zależy od naszej
własnej aktywności, przedsiębiorczości i umiejętności zorganizowania się. Chcąc przygotować
przyszłych obywateli do życia w takich warunkach, musimy rozsmakować ich w praktykowaniu
demokracji, nauczyć ich niezbędnych do tego umiejętności i pozwolić zdobyć bogate doświadczenie.
Jedyną drogą ku temu, mieszczącą się w harcerskim systemie wychowania jest pozwolić im
praktykować samorządność zanim jeszcze wejdą w dorosłe życie.

Na tym stwierdzeniu powinienem zakończyć wywód na temat grupy formalnej. Jednak zanim
przejdziemy do kolejnego środka oddziaływania, muszę uczynić pewne zastrzeżenie natury
metodycznej. Zarówno w drużynie harcerskiej jak i wędrowniczej, konieczny jest właściwy balans
pomiędzy nieformalnymi i formalnymi przejawami życia harcerskiego. Przesada w którąkolwiek
stronę może prowadzić do efektów negatywnych. Nie ma co ukrywać, że najczęściej dochodzi do
przywiązywania przez instruktorów przesadnie dużej roli do formalnej strony życia harcerskiego.
Bierze się to stąd, że wielu zwłaszcza starszym instruktorom (a ci mają największy wpływ na
formułowanie programów kształceniowych i konstruowanie narzędzi metodycznych) zaciera się w
pamięci obraz ich własnego chłopięcego świata i górę biorą fascynacje wzorcami zachowań
właściwych dla świata dorosłych, w tym działalności politycznej i biznesowej. Stąd przesadna wiara w
potrzebę uregulowania każdego przejawu życia odpowiednim regulaminem, w siłę działania procedur
formalnych i tzw. drogę służbową. Wszystko to, o ile zaczyna ciążyć na pracy drużyn, zabija właściwą
atmosferę i ducha harcerskiego, który nade wszystko musi współgrać z chłopięcymi oczekiwaniami
harcerzy i wędrowników. Harcerstwo musi być osadzone w realiach świata chłopięcego i toczyć się
przede wszystkim w grupach o charakterze nieformalnym. Wszelkie formalne przejawy
samorządności i dyscypliny organizacyjnej są istotnym, ale tylko uzupełnieniem arsenału naszych
środków oddziaływania.



Duch harcerski – właściwa atmosfera wychowawcza


Wszystko co dzieje się w harcerstwie, począwszy od pierwszej zbiórki zuchowej, musi odbywać się
we właściwej atmosferze wychowawczej. Spróbuję ją opisać, choć to zadanie piekielnie trudne. Nie da
się tego zmierzyć, zważyć, powąchać, posmakować usłyszeć ani dotknąć. Chcąc zatem opisać coś tak
nieuchwytnego, niematerialnego, trzeba się liczyć z wieloma ograniczeniami. Najbardziej znaczącym
będzie subiektywizm. Stąd zastrzeżenie, że wszystko o czym będzie teraz mowa jest produktem tego
w jaki sposób ja osobiście tę atmosferę odczuwałem jako chłopiec i odczuwam teraz jako dorosły
(może nawet nadmiernie dorosły) instruktor. Kolejne ograniczenie to brak odpowiednich mierników i
jednoznacznych kryteriów. Będziemy więc zmuszeni zastąpić je opisem pewnych emocji.

No właśnie emocje. Pierwsze co da się powiedzieć o atmosferze harcerskiej to silny ładunek emocji w
jakie musi nieść ze sobą. Chłopiec nie przeżyje harcerstwa na płaszczyźnie intelektualnej, jak mogłoby
się wydawać tym którzy znają je wyłącznie z podręczników metodycznych. Chłopiec przeżywa swoje
harcerstwo głównie na płaszczyźnie emocjonalnej. Im silniejsze i im przyjemniejsze są to emocje, tym
silniej związuje się z naszym ruchem i tym bardziej przejmuje się ideą harcerską. Postaram się
zwrócić uwagę zaledwie na kilka najważniejszych cech atmosfery jaka powinna wypełniać każdy
przejaw życia harcerskiego.

Pierwszą jest jej wspólnotowy i przyjacielski charakter. Nie chciałbym się zbytnio powtarzać, ale w
tym miejscu warto jednak zwrócić uwagę na to, że jednym z istotnych procesów dojrzewania jest
próba usamodzielnienia się a zwłaszcza wyrwania się z pod władzy rodziców. Przecinaniu tej
psychicznej pępowiny łączącej chłopca z domem rodzinnym, towarzyszą liczne i silne zawirowania.
Natura chłopca, aby sobie z nimi poradzić szuka oparcia w środowisku rówieśników. Stąd tak silnie

background image

42

akcentowana jest przez chłopców potrzeba przyjaźni i znalezienia oparcia w grupie kolegów i
przyjaciół. Jeżeli chcemy aby chłopiec znalazł to oparcie w harcerstwie, a nie „na ulicy”, musimy na
każdym kroku podkreślać przyjacielski charakter związków jakie nas łączą. Gromada zuchowa, zastęp
i drużyna harcerska, a także patrol i drużyna wędrownicza, im bardziej mają charakter wspólnotowy,
tym stają ważniejsze dla chłopca. Hasła takie jak „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego” i
„prawdziwego przyjaciela poznaje się w biedzie” powinny być stale używane do komentowania tego,
co się na co dzień dzieje w drużynie i zastępie.

Kolejnym charakterystycznym rysem właściwego ducha harcerskiego jest przygoda, która jest
nośnikiem mocnych wrażeń. To właśnie przygoda dostarcza owych silnych emocji, bez których
harcerstwo nigdy nie będzie harcerstwem. Jeżeli każda kolejna zbiórka, będzie pomyślana tak aby
chłopcy potraktowali ją jako przygodę, a nie jak choćby najbardziej atrakcyjne zajęcia pozalekcyjne,
jeżeli obóz będzie jednym, nieprzerwanym pasmem przygód, a nie kolonią wypoczynkową, to nie ma
na świecie chłopca, któryby chciał z tego zrezygnować.

Trzecim nieodłącznym składnikiem właściwej atmosfery wychowawczej jest ideowość. Chodzi o to
aby w każdym harcerskim spotkaniu i każdym harcerskim działaniu chłopcom towarzyszyła
świadomość tego iż wszystko co się dzieje jest kolejnym etapem na ich drodze ku harcerskim ideałom.
Tu jednak potrzebne jest ważne ostrzeżenie. Świadomość ideowa musi być odpowiednio dawkowana
ponieważ zuchy, harcerze i wędrownicy w różnym stopniu są do niej gotowi. Przesadna egzaltacja
instruktora, a zwłaszcza nieuzasadnione oczekiwanie, że chłopcy będą z podobną intensywnością
przeżywać jego ideowe wzruszenia, często bywa powodem załamania się dobrej skądinąd pracy.
Pamiętajmy, że harcerstwo mimo swej ideowej głębi, nie może być „zakonem ponurych
szczękościskowców”, żyjących w świecie doznań mistycznych i duchowej egzaltacji. Czasem jednak,
młodzi niedostatecznie dojrzali instruktorzy, znajdujący się akurat w fazie silnego, młodzieńczego
idealizmu, skłonni są tak właśnie budować atmosferę w swoich drużynach. Instruktor musi rozumieć,
że chłopiec chce przeżywać harcerstwo we właściwy dla siebie sposób, a nie w sposób, który
najbardziej odpowiadałby drużynowemu. Pisałem już o tym wielokrotnie. Instruktor, który nie potrafi
zanurzyć się całkowicie, w świecie chłopców nie ma czego szukać w harcerstwie.

Co zatem jest charakterystycznym rysem atmosfery owego chłopięcego świata? Jest nim pogoda
ducha, śmiech i humor. Im więcej jest śmiechu i pogody ducha w gromadzie zuchowej, drużynie
harcerskiej i wspólnocie wędrowniczej, tym lepsza panuje w niej atmosfera. Ale i tu potrzebne jest
ostrzeżenie. Nie przed przesadą, bo wesołości nigdy dość. Tym razem chciałbym przestrzec przed
rodzajem wesołości. Żart, żartowi i śmiech, śmiechowi nie równy. Atmosfera harcerska nie znosi
żartów złośliwych, naśmiewania się z kogoś po to aby go ośmieszyć i upodlić. Harcerskie poczucie
humoru ma być serdeczne.

Ostatnim ważnym składnikiem tej atmosfery jest wewnętrzna sprężystość, ciągła gotowość do
działania. Żadnej ospałości, „smęcenia”, lenistwa. Wszystko to czego się harcerze podejmują powinno
być wykonane sprawnie, szybko i skutecznie. Atmosfera harcerska ma być „energetyczna”.

Czy łatwo jest stworzyć taką atmosferę? To zależy od indywidualnych cech osobowości instruktora.
Jednym przychodzi to w sposób naturalny i ci święcą sukcesy w służbie instruktorskiej. Inni mają z
tym problemy i ich służba idzie jak po grudzie. Selekcjonując kandydatów na instruktorów powinno
się przede wszystkim próbować ocenić ich usposobienie. Wiadomo, bowiem, że człowiek energiczny,
pogodny, serdeczny, przyjacielski, partnerski i dojrzały emocjonalnie będzie w sposób naturalny i
intuicyjny tworzył wokół siebie właściwą aurę. Służbista o zapędach wodzowskich, natchniony i
egzaltowany mistyk, nawet gdyby przeczytał wszystkie napisane dotąd podręczniki metodyczne i
chciał stosować zawarte tam wskazówki, zawsze będzie tworzył wokół siebie atmosferę toksyczną,
której chłopcy nie zaakceptują, a więc która jest szkodliwa z punktu widzenia wychowawczego. Warto
zawczasu oszczędzić im samym i ich chłopcom, nieuniknionego zawodu i rozczarowania.

background image

43

Napisałem wyżej, że człowiek o właściwym dla instruktora harcerskiego usposobieniu, może tworzyć
wokół siebie wartościową atmosferę nawet nie posiadając żadnej wiedzy metodycznej – postępując
całkowicie intuicyjnie.
Nie mniej wiedza ta bardzo się przydaje. Harcerstwo wykształciło bowiem szereg środków, które
wybitnie ułatwiają budowę właściwej atmosfery wychowawczej. Nadszedł czas by je
scharakteryzować. Wymieniam je w dość przypadkowej kolejności, która w żaden sposób nie powinna
sugerować ich przydatności i skuteczności. Chcąc budować zamierzoną atmosferę można je dowolnie
dawkować i mieszać ze sobą jak produkty na zupę. Jej ostateczny smak zależeć będzie od użytych
składników i dobrania proporcji.

Mundur
Ruchowi harcerskiemu bardzo często zarzuca się charakter paramilitarny, które to określenie, w
zamyśle krytyków harcerstwa ma nieść ze sobą silny ładunek negatywnych emocji i skojarzeń – że to
anachroniczne i wbrew postępowym tendencjom wychowania pacyfistycznego. Trudno o większe
nieporozumienie. Harcerstwo nie jest ruchem paramilitarnym. Owszem były takie okresy w jego
historii kiedy faktycznie takie było, ale tylko dlatego, że tego wymagały ówczesne, szczególne
potrzeby wychowawcze. Harcerstwo jest przede wszystkim ruchem wspólnotowym, a mundur czyli
jednolity strój jest wyłącznie środkiem podkreślającym ów wspólnotowy charakter.

Można zapytać, dlaczego w takim razie ów jednolity ubiór jest właśnie mundurem szytym na modłę
wojskową, a nie na przykład habitem? Odpowiedź jest prosta. A widział kto kiedy jak chłopcy bawią
się na podwórku w klasztor? Nie! Chłopcy bawią się w wojnę! Czy to jest wyraz ich okrutnej natury i
wrodzonej żądzy zabijania? Po stokroć nie! Wojna jest uwielbianym przez chłopców tłem dla
poszukiwania przygód i przyjaźni. Dlaczego akurat wojna? Uwarunkowanie kulturowe. Literatura od
czas od czasów Homera, a teraz także i film poszukują wyrazistych środków wyrazu by sugestywnie
pokazać wartość ludzkiej natury, odwagę, odpowiedzialność i przyjaźń, przeciwstawiając je
tchórzostwu, zdradzie i podłości. Wojna jest doskonałym do tego tłem. Zabawa w wojnę jest wyrazem
tęsknoty chłopców za przygodą, przyjaźnią, odwagą i poświęceniem, a wiec za tym wszystkim co
chcielibyśmy w nich kształtować. Czy w tej sytuacji powinniśmy się obrażać na ich upodobania, czy
raczej próbować je wykorzystać?

Mundur harcerski podkreśla specyficzną tożsamość grupy i jej wspólnotowy charakter. W mundurze
wszyscy są sobie równi. Nie jest istotne czy ktoś pochodzi z bogatego czy biednego domu. Jeżeli
tworzy się jakaś hierarchia, to tylko taka, która odpowiada kryteriom naszego ruchu. Bowiem mundur
jest ekspozycją dorobku harcerskiego – świadczy o nim stopień, pełniona funkcja, ilość zdobytych
odznak i sprawności. Mundur jednej drużyny, różni się od innej – choćby noszoną odznaką, chustą czy
krajką. To podkreśla tożsamość drużyny na tle innych drużyn. Jednocześnie mundur świadczy o
przynależność do ruchu harcerskiego. Każdy kto kiedykolwiek nosił mundur harcerski bez wątpienia
potwierdzi, że gdy spotykał nieznajomego, ubranego w podobny mundur, od razu miał do niego
serdeczny stosunek nacechowany szczególnym zaufaniem. Taką właśnie role pełni mundur w
budowaniu atmosfery harcerskiej.

I jeszcze jedna uwaga. Nadal obowiązuje tradycyjny wzór munduru, taki jaki noszono jeszcze przed
drugą wojną światową. To wielka wartość dla harcerstwa. Tradycja jest bowiem bardzo ważnym
czynnikiem budującym specyficzny harcerski klimat wychowania. Jednak w ostatnich latach jesteśmy
świadkami spontanicznych przeobrażeń jakie przechodzi forma umundurowania. Podobnie jak w
wojsku, górę bierze nowe, bardziej funkcjonalne wzornictwo i nowe zaawansowane technologicznie
materiały. Wojsko wyposaża swoich żołnierzy w dwa mundury; jeden tradycyjny wyjściowy, a drugi
praktyczny – polowy. Podobna tendencja da się zauważyć we współczesnym harcerstwie. Coraz
więcej drużyn wprowadza swoje własne umundurowanie polowe – jednolity strój, który ma być
przede wszystkim tani i praktyczny. W strojach tych harcerze przychodzą na codzienne zbiórki, jeżdżą
na wycieczki, wykonują wszelkie prace i harcują na obozie. Mundur tradycyjny używany jest w
sytuacjach oficjalnych – apel, defilada, itd. Jest to sytuacja przejściowa, bo trudno na dłuższą metę
wymagać aby harcerze zmuszeni byli posiadać dwa mundury, z których jeden używany będzie od

background image

44

wielkiego dzwonu. Czeka nas więc nieunikniona konieczność zaprojektowania nowoczesnych i
funkcjonalnych mundurów, takich, których będzie się nam zazdrościć.

Musztra
Można by powiedzieć – kolejny przejaw harcerskiej wojskówki – pruski dryl, kapralszczyzna i
mechaniczna tresura. Tak widzą to krytycy harcerstwa. Skąd się jednak to bierze, że chłopcy akceptują
musztrę? Konsekwencja noszonego munduru. Skoro mundur, to i musztra.

Jednym z argumentów za jej stosowaniem jest konieczność poddania grupy młodzieży, z natury skorej
do przekory i nieposłuszeństwa, pewnej elementarnej dyscyplinie, która pozwoli instruktorowi
zapanować nad czasem trudnym do ujarzmienia żywiołem. Faktycznie, ćwiczenie musztry wyrabia
pewnego rodzaju odruchy. Każdy nawykły do musztry harcerz natychmiast zareaguje na odpowiednio
wydaną komendę. Odruch taki bywa niezwykle korzystny w sytuacjach ekstremalnych. Gdy wokół
obozu rozgorzeje pożar nie ma czasu na dyskusję - jak się ratować. W takich sytuacjach trzeba umieć
się podporządkować, wykonywać komendy w sposób niezwłoczny i precyzyjny.

Harcerstwo jak już to wielokrotnie podkreślałem nie ma z wojskiem wiele wspólnego. Każdy problem
o ile się da – powinien być rozwiązywany w gronie wszystkich zainteresowanych, w drodze
porozumienia. Każda decyzja powinna być szeroko konsultowana. Im więcej zainteresowanych uzna
ją za podjętą wspólnie, tym lepiej. Ale gdy pada zapowiedź komendy, albo hasło „Baczność!” jest to
umowny znak oznaczający, koniec dyskusji i konieczność bezwzględnego podporządkowania się
wydawanym przez dowódcę komendom. Ćwiczenie musztry jest treningiem tego nawyku, który każdy
człowiek powinien mieć wykształcony w swoim własnym dobrze pojętym interesie, a także w
interesie wspólnym.

Musztra pełni w harcerstwie jeszcze jedno ważne zadanie. Buduje atmosferę sprężystości w grupie.
Wykonywane wspólnie, komendy, a zwłaszcza wykonywane równo i bezbłędnie, tworzą wrażenie
pewnej harmonii. Zresztą nie jest to tylko wrażenie. W ciągu wielu lat mojej służby instruktorskiej
widziałem drużyny, w których musztrę traktowano jako zło konieczne - relikt rodem z harcerskiego
skansenu. W każdym przypadku były to drużyny nijakie, rozlazłe i rozleniwione. Tam gdzie chłopcy
bawili się musztrą – tak, bo musztrą można się bawić, gdzie każde ćwiczenie było dążeniem do
perfekcji i nieomal spektaklem baletowym, tam zawsze obserwowałem siłę ducha, dziarskość,
nadzwyczajną gotowość do działania oraz ponadprzeciętny poziom współodpowiedzialności i
solidarności. I nie jest to przypadek. W musztrze zespołowej, każdy pojedynczy błąd, psuje efekt
ogólny. Dlatego, o ile chłopcom zależy by wykonywanym ćwiczeniem można się było pochwalić,
każdy – dosłownie każdy - musi pracować na sukces wspólny. Jeden za wszystkich, wszyscy za
jednego! Dzięki umiejętnie stosowanej musztrze (bez kapralszczyzny) chłopcy mają poczucie, że są
zespołem doskonale zgranym i zdolnym do perfekcyjnego wykonania powierzonych zadań.

Piosenki harcerskie
Co ci harcerze mają z tego śpiewu? Maszerują - śpiewają, czekają na pociąg – śpiewają, jadą
pociągiem – śpiewają, siedzą przy ogniu – śpiewają! Co z tego mają?

Harmonia głosów, tak jak harmonia ruchu uzyskana w perfekcyjnym ćwiczeniu musztry jest
czynnikiem budującym poczucie wspólnoty. Zauważmy bowiem, że piosenki harcerskie to nie popisy
solowe uzdolnionych wokalistów, lecz śpiewy chóralne. Piosenka harcerska musi charakteryzować się
dwoma cechami; mieć słowa niosące jakieś ideowe przesłanie oraz łatwą i rytmiczną melodię, tak by
wszyscy mogli ją zaśpiewać. Stąd harcerstwo tak chętnie adaptuje pieśni wojskowe, które mają
przeważnie charakter marszowy i niosą patriotyczne treści. Harcerstwo ma też swoje własne piękne
pieśni najczęściej traktujące o braterstwie i przyjaźni. Niektóre z nich da się śpiewać na głosy, co jest
uznawane za „wyższą szkołę jazdy” gdyż wymaga bardzo solidnego przygotowania. Śpiewając pieśni
harcerskie wzmacniamy świadomość ideową chłopców i budujemy silne poczucie wspólnoty.

background image

45

Zwyczaje
Każda grupa ludzi, każde środowisko, w którym toczy się bogate, autentyczne życie, z biegiem czasu
wykształca swoje własne, charakterystyczne dla niego zwyczaje. Nie inaczej jest w harcerstwie.
Mamy więc ogromną ilość zwyczajów obowiązujących w całym ruchu harcerskim i jeszcze więcej
tych, które są charakterystyczne dla poszczególnych środowisk; zastępów, drużyn, szczepów i hufców.
Zwyczaje te powstawałyby nawet wtedy gdyby nikt nie przykładał do tego żadnej wagi. Jest to po
prostu proces naturalny, zachodzący w każdej autentycznej wspólnocie ludzi.

Bogactwo harcerskich zwyczajów bierze się stąd, że instruktorzy już dawno odkryli ich metodyczne
znaczenie w budowaniu wspólnotowej atmosfery. W harcerstwie, jak może nigdzie indziej, są one
szczególnie pielęgnowane.

Czym jest zwyczaj? To ściśle określony sposób zachowania się w określonej sytuacji, obowiązujący w
danym środowisku. Najczęściej jest to sposób zachowania się „uświęcony” pewną tradycją. Każdy
zwyczaj to rzecz niezwykle cenna dla wspólnoty. Zwyczaju bowiem nie da się stworzyć ani
zadekretować na życzenie. Można oczywiście próbować, ale skutek rzadko bywa zadowalający.

Prawdziwe zwyczaje powstają w sposób całkowicie naturalny. Ot któregoś dnia ktoś zachowa się w
sposób, który zostanie doceniony przez grupę albo wręcz przeciwnie - popełni błąd, którego skutki
oburzą środowisko i wywołają refleksję jak należałoby się w tej sytuacji prawidłowo zachować.
Historia ta zostanie zapamiętana. Zacznie być przekazywana z ust do ust. W ten sposób poznają ją ci,
którzy nie byli świadkami zdarzenia. Z czasem, stanie się ważnym elementem tożsamości grupy. Tak
poznają ją przyszłe pokolenia, ludzie, którzy dołączyli do wspólnoty nawet wiele lat po zaistniałym
zdarzeniu. Doceniony albo postulowany kiedyś przez grupę sposób zachowania się czy reakcji na
określoną sytuację, staje się elementem zbiorowego doświadczenia środowiska, jego zbiorową
mądrością, wreszcie wzorcem postępowania. Po pewnym czasie zostaje uznany za niepisane prawo
obowiązujące we wspólnocie.

W moim zastępie, obowiązywał prosty zwyczaj, który można by opisać hasłem „kto dzieli, ten
wybiera ostatni”. Nie trudno się domyśleć, że ten zwyczajowy sposób postępowania powstał w reakcji
na dość nieprzyjemną sytuację spowodowaną przez łakomstwo jednego z naszych przyjaciół, który
miał podzielić czekoladę na sześć równych części i zrobił to nierzetelnie, poczym pierwszy wybrał
największą część, pozostawiając innym marne resztki. Chłopcy byli oburzeni. Na szczęście, zastęp
wyciągnął z tego zdarzenia wnioski na przyszłość. Wspólnie znaleziono prosty sposób jak się przed
podobnymi sytuacjami uchronić. Od tamtego zdarzenia ilekroć cokolwiek trzeba było podzielić
sprawiedliwie, na równe części, ten kto został do tego wyznaczony, wiedział, że w jego własnym
interesie jest dokonać możliwie jak najbardziej równego podziału. W przeciwnym wypadku zostanie
mu na końcu najmniejsza część przydziału.

Jest to tylko jeden z „miliona” przykładów jakie można by tu wymienić. Harcerstwo wykształciło
ogromną ilość tego typu niepisanych zasad. Przykład jest dość charakterystyczny bo ilustruje
klasyczny sposób w jaki powstają zwyczaje i pokazuje jaki jest ich charakter. No właśnie! Zauważmy,
że dobry zwyczaj reguluje sposób postępowania tak aby realizowane było dobro wspólne i zarazem
interes każdego członka wspólnoty.

Istnienie, tego typu zwyczajów, wzmacnia wspólnotowy charakter grupy. Dlatego, każde środowisko
harcerskie stara się pielęgnować własne zwyczaje. Im jest ich więcej i im są mądrzejsze (bo bywają
też zwyczaje nie całkiem mądre) tym lepsza atmosfera panuje w grupie, tym harcerze silniej się z nią
wiążą i tym silniej harcerstwo na nich oddziałuje.

Obrzędy
Obrzęd jest również ściśle określonym sposobem zachowania się obowiązującym w środowisku. Tym
się jednak różni od prostego zwyczaju, że czynnościom z których się składa przypisywane jest
znaczenie symboliczne.

background image

46

Harcerze zwyczajowo żegnają dzień przy ognisku wiążąc krąg. Jest to ściśle określony sposób
zachowania się, ale nie jest to tylko zwyczaj. Czynność ta ma znaczenie symboliczne. Oznacza, że
wszyscy obecni są połączeni więzami braterstwa, że tworzą krąg przyjaciół. Krąg harcerski wiąże się
mocno, w określony sposób splatając ramiona, ale w jednym miejscu krąg ten jest otwarty. To z kolei
symbolizuje, że każdy może do tej wspólnoty dołączyć, i że związana braterstwem grupa jest otwarta i
gotowa przyjąć do siebie każdego kto tego zapragnie.

Kiedy wstępujący do drużyny harcerz poznaje charakterystyczne dla niej obrzędy, dowiaduje się nie
tylko jak ma się zachować w kręgu, ale też jakie jest symboliczne znaczenie tych rytualnych
czynności.

Takich, mniej lub bardziej znaczących obrzędów są w harcerstwie setki. Towarzyszą one najbardziej
emocjonującym wydarzeniom życia harcerskiego: przyjęciu do drużyny, złożeniu Przyrzeczenia
Harcerskiego, nadaniu stopnia, przyznaniu sprawności, a nawet pożegnaniu z drużyną. Są też obrzędy
dnia codziennego, związane z ogniskiem harcerskim, powitaniem i pożegnaniem dnia, podniesieniem i
opuszczeniem flagi, posiłkiem i z wieloma innymi sytuacjami, które się stale powtarzają i które, ze
względu na swój charakter powinny być w jakiś sposób celebrowane.

W ten sposób nie tylko buduje się wspólnotę. Obrzęd jest też środkiem na wzmocnienie ideowego
charakteru atmosfery harcerskiej. Powtarzając systematycznie rytualne czynności składające się na
poszczególne obrzędy, chłopcy wciąż mają w pamięci ich symboliczne znaczenie, które zawsze niesie
ze sobą ważny przekaz ideowy. Dotyczy on takich wartości jak; dążenie do ideału, miłość Ojczyzny,
wiarę w Boga, przyjaźń i braterstwo.

Jest to jeden z bardziej sugestywnych sposobów dotarcia do chłopców z przekazem ideowym, którego
nie da się zwerbalizować i podać w formie rozważań czy pogadanek filozoficznych. Obrzędy mają dla
chłopców wartość niezwykle emocjonalną. Bardzo się do nich przywiązują, a tym samym przywiązują
się do zawartego w nich przesłania ideowego.


Symbolika
Innym sposobem na dotarcie do chłopców z trudnym dla nich przekazem ideowym jest symbolika
odznak harcerskich. Chłopcy uwielbiają zdobywać różnego rodzaju odznaki i plakietki harcerskie. Z
lubością ozdabiają nimi swoje mundury. Przy każdej nieomal okazji starają się nimi pochwalić przed
rówieśnikami. Wartość tych odznak polega na pokonaniu trudności związanych z ich zdobyciem. Im
trudniej jest zdobyć odznakę, tym większe znaczenie ma ona dla chłopca.

Największym marzeniem zucha jest zdobyć Znaczek Zucha, a dla harcerza przypiąć do piersi Krzyż
Harcerski. Darzą te odznaki nieomal miłością. Potrafią się z nimi nie rozstawać. Czasem godzinami im
się przyglądają.

Co widzi harcerz patrząc na Krzyż. Czy widzi tylko ładną
graficznie formę? Nie! Zanim chłopiec zdobędzie swoją upragnioną
odznakę, poznaje symboliczne znaczenie przypisane jej elementom.
Widzi więc Krzyż Virtuti Millitari, którym odznacza się żołnierzy
za szczególne męstwo wykazane na polu bitwy w obronie
Ojczyzny, wieniec z liści dębowych i laurowych, które oznaczają
męstwo i zwycięstwo, ziarenka piasku symbolizujące ogromną ilość
dobrych uczynków, które w swoim życiu winien spełnić, hasło
„Czuwaj!” które jest wezwaniem do stałej gotowości by czynić
dobro. Zobaczy też lilijkę - symbol czystości, a jednocześnie
wskazówkę kompasu, wyznaczającego kierunek drogi życiowej
prowadzącej ku harcerskim ideałom. Lilijka jest znakiem

wszystkich skautów na całym świecie. Na krzyżu znajduje się wewnątrz kręgu. Rozchodzą się od niej
promienie. Każdy harcerz widzi w tym wezwanie by harcerskim przykładem promieniować na swoje

background image

47

najbliższe otoczenie. Jedno tylko spojrzenie na Krzyż Harcerski, jest więcej warte niż najbardziej
elokwentne kazanie.

Każda zuchowa, harcerska i wędrownicza odznaka powinna mieć swoją symbolikę o znaczeniu
ideowym. Dotyczy to nie tylko odznak wspólnych dla całego ruchu, ale też odznak używanych w
poszczególnych drużynach, a nawet zastępach. Projektując jakakolwiek odznakę warto mieć na
uwadze nie tylko atrakcyjność formy graficznej, ale też przekaz ideowy jaki ona powinna
symbolizować.


Jako przykład takiej środowiskowej odznaki zaprezentuję plakietkę 16
Warszawskiej Drużyny Harcerzy im. Zawiszy Czarnego. Jest to
rodowy herb Zawiszy „Sulima” wpisany w kształt lilijki. Harcerze,
którzy zdobywają tę odznakę oprócz wielu innych zadań poznają też
jej symbolikę. Następnie nosząc ją na mundurze mają stale „na oku”
przesłanie, które brzmi: harcerz Szesnastki ma szczególny obowiązek
kierowania się w życiu cnotami rycerskimi, takimi jakimi
charakteryzował się patron drużyny - Zawisza Czarny herbu Sulima.
Czarne tło otaczające lilijkę symbolizuje zło, z którym harcerz
powinien walczyć i wypierać je ze swojego życia, wypełniając je
szlachetnymi ideałami harcerskimi.

Zwróćmy uwagę, że odznaki zastępów, drużyn i hufców, poza

utrwalaniem świadomości ideowej, przyczyniają się również do wzmocnienia wspólnotowego
charakteru atmosfery harcerskiej.

-----------***-----------


Atmosfera w jakiej toczy się życie harcerskie ma na prawdę niezwykle istotny wpływ na
kształtowanie się postaw chłopców. Zaryzykuję stwierdzenie, że wychowuje z podobną skutecznością
jak przykład osobisty instruktora. Warto więc dokładać wszelkich starań by budować ją świadomie i
konsekwentnie, wykorzystując wymienione, i być może inne jeszcze, środki oddziaływania.

Nagrody i kary


Przyznam się, że miałem poważne wątpliwości czy pisać o tych środkach oddziaływania. Moim
zdaniem nie są one elementem harcerskiego systemu wychowania. Stoją nieco z boku kardynalnych
zasad metodycznych. Jestem przekonany, że dzięki bogactwu innych środków oddziaływania,
mogłyby w harcerstwie być niemal całkowicie pominięte. Nie mniej są powszechnie stosowane, więc
uznałem, że nie można ich zignorować w książce próbującej całościowo opisać w jaki sposób
harcerstwo oddziałuje na chłopca.

Skauting nie jest jedyną metodą wychowania jaką stworzyła ludzkość. Ma dopiero 100 lat. Wcześniej
też młodzież była wychowywana. Zapewne odkąd człowiek zszedł z drzewa, a może jeszcze
wcześniej. Podstawowym, najprostszym środkiem oddziaływania zawsze było karanie i nagradzanie.
Mogło być stosowane zanim jeszcze człowiek nauczył się mówić i komunikować swoje oczekiwania.
Potwierdza to niezbicie fakt, że w świecie zwierzęcym jest to powszechny środek wpływania na
zachowanie się młodych. Zresztą nie tylko młodych, bo zwierzęta pędzące życie stadne, potrafią go
stosować także wobec dorosłych osobników.

Przysłowiowy „kij i marchewka” to nic innego jak nieprzyjemne bądź przyjemne bodźce, których
doznaje wychowywany osobnik w reakcji na zachowanie nieakceptowane bądź akceptowane przez
otoczenie. Po pewnym czasie stosowania tej metody, na podstawie oczywistego doświadczenia, młody

background image

48

osobnik zaczyna odruchowo unikać zachowań, w konsekwencji których spotka go nieprzyjemny
bodziec. Jednocześnie wyrabia w sobie nawyki do zachowań, które są nagradzane. Nawet pszczoły,
mogą w ten sposób wpływać na zachowanie się członków roju.

To co napisałem wyżej wcale nie oznacza, że chcę wyrazić pogardę dla tego prymitywnego sposobu
oddziaływania. Wręcz przeciwnie! Uważam, że jest on genialnie prosty i zarazem skuteczny. Dlatego
też wszystkie systemy wychowania jakie do tej pory wymyśliła ludzkość, akcentowały tę metodę i
stawiały ją na pierwszym miejscu. Dotyczy to wychowania domowego, religii, wojska i szkoły odkąd
się pojawiła. Dlaczego więc tak mało miejsca poświęcał, temu zagadnieniu Robert Baden-Powell, gdy
opisywał swoją nowatorską metodę? Dlaczego tak mało pisali o tym Ewa Grodecka, Aleksander
Kamiński? Spróbujmy odpowiedzieć na to pytanie rzetelnie, w oparciu o wiedzę jaką już posiadamy.

Kara i nagroda jest bezpośrednim sposobem oddziaływania. Dlaczego bezpośrednim? Ano dlatego, że
wychowawca dokonuje w ten sposób bezpośredniej korekty zachowania wychowanka. Przekazuje mu
prosty sygnał – tak masz postępować, a tak nie. Jest to komunikat tak prosty, że nawet nie wymaga
słów. Tymczasem wychowanie harcerskie oparte jest na zasadzie oddziaływania pośredniego. Polega
ono na stwarzaniu odpowiednich sytuacji w których wychowanek, w różny sposób (właśnie te
sposoby omówiliśmy), ale przy minimalnym udziale wychowawcy sam dochodzi do wniosków,
dotyczących własnej postawy i zachowania. Stosowane w harcerstwie środki wytwarzają specyficzne
mechanizmy psychologiczne, które same motywują chłopca do właściwych zachowań i powstrzymują
przed niewłaściwymi. Rola wychowawcy jest tu ukryta – właśnie pośrednia. Polega na przemyślanym
tworzeniu tych sytuacji i dawaniu dobrego przykładu.

Wiemy już, że chłopcy nie lubią być wychowywani. Doświadczają tego od samego urodzenia, w
domu, w szkole, przy każdym kontakcie z dorosłymi. Przed tym właśnie uciekają „na ulicę” i szukają
azylu w „bandach rówieśniczych”. Metoda skautowa w odróżnieniu od wszystkich innych, nie obraża
się na naturę chłopca, ale znalazła sposoby by ją wykorzystać. Aby te sposoby skutecznie działały i po
to aby chłopcy chcieli pozostawać w harcerstwie, musimy zapewnić im pewien oczekiwany przez nich
komfort. Nie możemy robić wrażenia, że są tu nachalnie wychowywani, że ich drużynowy jest
wychowawcą, a oni jego wychowankami. Inaczej nic z tego nie będzie. Stosowanie kar i nagród
trochę się z tym kłóci. Aby kogoś ukarać albo nagrodzić trzeba się postawić w roli wychowawcy.
Trzeba skorzystać z pewnego „upoważnienia”. To upoważnienie może mieć charakter formalny jak w
domu (władza rodzicielska), czy w szkole. Skorzystanie wyłącznie z tego typu „upoważnienia”
przekreśla całkowicie atmosferę niezbędna do tego aby harcerstwo mogło, w ogóle oddziaływać na
chłopca. Innym rodzajem „upoważnienia” do karania i nagradzania jest posiadanie odpowiedniego
autorytetu. Oczywiście, instruktor musi posiadać autorytet aby mógł prawidłowo wypełniać swoją
rolę. Tyle, że jest to autorytet trochę innego rodzaju – właściwy starszemu bratu czy bardziej
doświadczonemu, starszemu przyjacielowi, ale nie wychowawcy. I to jest właśnie kolejna trudność.
Powołanie się na autorytet wychowawcy, narusza zasadę oddziaływania wzajemnego, którą chłopcy
instynktownie wyczuwają i kochają w harcerstwie. Przecież zdają sobie sprawę, że instruktor w jakiś
sposób na nich oddziałuje i że to oddziaływanie ma charakter wychowawczy. Czemu to akceptują?
Tylko dlatego, że jest to sytuacja partnerska, że w takim samym stopniu drużynowy oddziałuje na
nich, jak oni na niego. Kiedy drużynowy nakłada karę na harcerza, to partnerstwo zostaje
przekreślone. Choć niekoniecznie... ale o tym za chwilę.

A co z zasadą oddziaływania od wewnątrz? Zarówno kara jak i nagroda jest bez wątpienia bodźcem
zewnętrznym. O wiele prościej sprawa ma się z nagrodą. Pragnieniem każdego zdrowo rozwijającego
się chłopca jest zasłużyć na uznanie, które zawsze wiążą się z przyjemnymi odczuciami. W przypadku
kary sprawa staje się bardziej skomplikowana. Kara, której chłopiec nie zechce się poddać lub nie
rozumie dlaczego się ją na niego nakłada, jest nie skuteczna pod względem wychowawczym. Być
może spełnia inne funkcje, ale na pewno nie wychowuje, w tym sensie w jakim pojmujemy
wychowanie harcerskie. Jeżeli chcemy aby kara zmieściła się w kanonie naszej metody, musimy
sprawić, że chłopiec podda się jej świadomie i dobrowolnie. Jest to możliwe, choć dość trudne. Po
pierwsze musimy znaleźć sposób na uświadomienie chłopcu, że postąpił niewłaściwie. Po drugie,
musimy go przekonać, że poddanie się karze jest formą samooczyszczenia się wobec przyjaciół i

background image

49

wobec samego siebie. Po trzecie musimy sprawić, że zaakceptuje formę nałożonej kary. Wiele, a może
nawet wszystko zależy tu od talentu i autorytetu drużynowego. Niebagatelne znaczenie ma też opinia
grupy. Gdy w drużynie przeważają chłopcy o wysokim wyrobieniu harcerskim, sprawa jest znacznie
prostsza. Nie sposób jednak wskazać jakichkolwiek uniwersalnych zasad dotarcia do świadomości
chłopca. Każdy wymagać będzie innej drogi i innych sposobów - dlatego to takie trudne.

Kolejną kardynalną zasadą metody, do której nie całkiem pasuje stosowanie kar i nagród jest zasada
oddziaływania pozytywnego. Nasuwa się oczywisty wniosek, że powinniśmy większą uwagę zwrócić
na nagradzanie chłopców niż nakładanie kar. Dlatego też niniejszy rozdział sugestywnie
zatytułowałem „Nagrody i kary” a nie odwrotnie. Nie widzę potrzeby aby ten wątek szczególnie
rozwijać. Kto ma wątpliwości niech się cofnie do części poświęconej kardynalnym zasadom metody.

W tym miejscu warto jednak zwrócić uwagę na coś o czym do tej pory nie było mowy. Podobnie jak
w przypadku rywalizacji, umiejętne stosowanie kar i nagród może przynosić ogromne korzyści
wychowawcze. Ale przesada, w którąkolwiek stronę zawsze prowadzi do dramatycznych skutków.
Chłopiec, który jest często i boleśnie karany nie ma szans wyrosnąć na wartościowego człowieka.
Jego psychika i osobowość zostaną wypaczone. Wbrew oczekiwaniom, srogiego wychowawcy, to
właśnie zło zatryumfuje. Podobnie w sytuacji odwrotnej. Opiewane przez naiwnych pedagogów zalety
tzw. „wychowania bezstresowego” okazały się fałszywe. Całkowite wyeliminowanie kary i
stosowanie wyłącznie nagród prowadzi do nieco innych ale równie niepożądanych skutków. Tak
wychowywana młodzież wyrasta na pozbawionych zasad etycznych egocentryków, na ludzi nie
potrafiących sobie układać relacji z innymi, mających przeświadczenie o swojej szczególnej
wyjątkowości, posiadaniu racji w każdej sytuacji, nie przyjmujących krytyki i nieodpornych na stres.
Tak więc jeżeli już stosować będziemy nagrody i kary, to musimy robić to w sposób równomierny,
niesamowicie przemyślany i delikatny.

Pozostaje nam rozważyć czy nagrodę i karę można uznać za naturalny środek oddziaływania. Tu
sprawa jest pozornie prosta. Oczywiście tak. Dziecko odkąd tylko uzyska elementarną świadomość,
poddawane jest tego typu oddziaływaniu. Spotyka się je nawet w świecie zwierzęcym. Pozostaje
pytanie o formę kar i nagród. To ona decyduje o tym, czy chłopiec odbierze ją w sposób naturalny.

Wróćmy zatem znów do natury chłopca.

Zuch przyjmuje bezkrytycznie autorytet starszych. Z karaniem i nagradzaniem jest oswojony. Zatem
dorosły lub prawie dorosły instruktor nie będzie miał z tym żadnych kłopotów. Zuchów prawie wcale
nie interesuje opinia rówieśników. Liczy się tylko opinia instruktora. Każde wyróżnienie dokonane w
dowolnej formie przez drużynowego będzie dla zucha cenne. Jeśli zaś chodzi o karanie, to trzeba
pamiętać, że zuch „nie popełnia przestępstw”. Chcę w ten sposób powiedzieć, że nawet jeśli zuch coś
przeskrobie, to nie dlatego, że chce komuś zrobić krzywdę, ale dlatego, że nie potrafi zapanować nad
emocjami, że rozpiera go energia, i t.d. Innymi słowy najczęściej przyczyną nie jest chęć czynienia zła
ale nieumiejętność radzenia sobie z własną psychiką. Jeżeli zachowanie zucha wymaga ukarania to
kara powinna być raczej symboliczna. Wystarczy proste upomnienie w Kręgu Rady, albo jakaś kara
ruchowa – przebiegnij 3 razy wokół boiska, zrób 10 przysiadów, i t.p. Większość występków
zuchowych bierze się nieopanowanego popędu do ruchu. Kara ruchowa nie jest więc szczególnie
uciążliwa, a w wielu przypadkach pomaga nawet rozładować „napięcie mięśni” będące przyczyną
niewłaściwego zachowania. Ważne jest tylko to aby zuch odczuł, że jego zachowanie było
niewłaściwe i spotkało się z dezaprobatą instruktora. Kara jest więc tylko formą sugestywnego
wyrażenia tej dezaprobaty.


W przypadku chłopca w wieku harcerskim, autorytet dorosłych nie jest już automatyczny. Są zatem
osoby dorosłe, które mogą nie mieć zdolności do karania harcerza, a także, co może zabrzmieć nieco
dziwnie, do nagradzania. Uznanie wyrażone przez kogoś, kto nie posiada odpowiedniego autorytetu
może nie mieć żadnego znaczenia, a kara może nawet być przekornie potraktowana jako wyróżnienie.
Zatem niezbędny jest prawdziwy, zasłużony autorytet. Inną cechą natury chłopca jest zdolność do

background image

50

uznania autorytetu starszego kolegi, a nawet rówieśnika. Takim autorytetem cieszy się w naturze wódz
bandy, a w harcerstwie zastępowy. I rzecz całkowicie nowa! Ogromnego znaczenia nabiera opinia
grupy. Wyrażana w dowolnej formie dezaprobata grupy jest najbardziej bolesną karą, a jej uznanie
przynosi najwięcej satysfakcji.

To ostatnie spostrzeżenie jest najlepsza podpowiedzią jeśli chodzi o wybór formy karania i
wyróżniania harcerzy. W swojej praktyce instruktorskiej zawsze starałem się, zamiast udzielać nagany
w rozkazie, sprawić aby winowajca usłyszał na ognisku z ust rówieśników, co myślą o zachowaniu
podobnym do tego, którego on był autorem. Podobnie jeśli chodzi o wyróżnianie. Gdy instruktor
powie do harcerza przed frontem drużyny. - No stary! Dobrze się postarałeś! - To będzie bez
wątpienia wielka satysfakcja. Ale kiedy zastęp czy drużyna w spontanicznym akcie wyrażenia
podziwu podrzuci go kilka razy do góry, to wspomnienie tej chwili pozostanie mu w sercu do końca
życia, budząc ogromne pokłady pozytywnej energii.

W drużynie harcerskiej pojawia się dość poważny problem karania chłopców przez zastępowego – na
przykład podczas zbiórki zastępu. Można oczywiście tego zakazać, wprowadzając zasadę, że karać
może tylko drużynowy, a zastępowy może co najwyżej postawić swojego harcerza do raportu karnego.
Nie jest to wcale najlepsze rozwiązanie. Powinno być stosowane tylko w wypadku bardzo poważnych
przewinień, kiedy potrzebna jest przemyślana i dojrzała reakcja instruktora. Latanie z
najdrobniejszymi sprawami do drużynowego, nie ma sensu. Odsuwałoby w czasie reakcje i
dodatkowo burzyłoby wewnętrzną solidarność zastępu. Byłby to wszak pewnego rodzaju donos –
rzecz w chłopięcym świecie nie do wybaczenia. Znacznie lepiej gdy drobne przewinienia typu
niesubordynacja czy bójka zostaną załatwione wewnątrz grupy przez zastępowego. Jest to całkowicie
naturalne. W spontanicznie powstających bandach rówieśniczych jest to rzecz znajdująca się na
porządku dziennym. Problem w tym, że taka możliwość rodzi poważne niebezpieczeństwo nadużycia
przez zastępowego swoich uprawnień i w rezultacie zrobienia chłopcu poważnej krzywdy fizycznej
albo psychicznej. Zastępowy nie ma wszak żadnego przygotowania pedagogicznego i jest przeważnie
niewiele starszy od swoich harcerzy. Powstaje więc pytanie w jakiej formie można pozwolić
zastępowemu na karanie harcerzy, żeby ograniczyć to niebezpieczeństwo do minimum? Przede
wszystkim, ze względów oczywistych, należy wyeliminować stosowania przemocy, dręczenia
fizycznego i psychicznego i jakichkolwiek kar cielesnych. Po drugie, ze względów metodycznych
należy wykluczyć wszelkie formy kar regulaminowych typu nagana czy upomnienie. Zastęp jest i ma
pozostać nieformalną grupa rówieśniczą. Najlepiej jest gdy zastępowy ma do dyspozycji wyłącznie
kary w formie ćwiczeń ruchowych np. maksymalnie do 20-tu przysiadów czy 10-ciu pompek. Jest to
bezpieczna dawka wysiłku. Podczas gier organizowanych w zastępie chłopcy niejednokrotnie
doświadczają znacznie większego wysiłku. W tej formie kary nie chodzi przecież o fizyczne znęcanie
się nad winowajcą tylko o widoczny, jednoznaczny ale w pewnym sensie symboliczny sygnał -
takiego zachowania nie akceptujemy w harcerstwie. To z reguły wystarcza. A chłopcy w pełni
akceptują ten rodzaj kar.

No właśnie! Dotknęliśmy kolejnego problemu – akceptacji formy kary.
Porównajmy dwie następujące formy. Pierwsza - nakazujemy chłopcu napisać 10 razy zdanie „Będę
dobrym harcerzem, nigdy już nie podstawie nogi koledze” i przynieść pracę na kolejną zbiórkę.
Murowane, że nigdy już nie pojawi się na żadnym spotkaniu. Dlaczego? Nie jest to kara akceptowana
w chłopięcym świecie. Na kilometr pachnie szkołą. Druga - każmy mu wykonać 10 przysiadów.
Zrobi to natychmiast i to z uśmiechem na twarzy. Dlaczego? Wiadomo! Teraz ktoś w świętym
oburzeniu, może się obruszyć i zapytać. A cóż to za kara, którą wykonuje się z uśmiechem na twarzy?
Temu odpowiem. To jest właśnie najwłaściwsza kara dla harcerza.

Poszukując takich cech nagród i kar, które decydują o naturalnym charakterze ich oddziaływania,
powinniśmy jeszcze parę chwil poświęcić wędrownikom. Zauważmy kilka istotnych elementów jakie
pojawiają się w psychice chłopców na tym etapie rozwoju.

Przede wszystkim, jest to dalsza deprecjacja autorytetu dorosłych i kulminacja wzrostu znaczenia
opinii rówieśników, zwłaszcza tych najbliższych - członków paczki koleżeńskiej. To wskazuje na te

background image

51

sposoby wyróżniania i upominania, które wyrażane są w różnych formach przez najbliższych
przyjaciół wędrownika. Ponieważ młodzież w wieku wędrowniczym zdolna jest już do analizowania
zjawisk, wyciągania wniosków i uogólniania, a także chętnie wdaje się w dyskusje na tematy ideowe,
otwiera to zupełnie nowe możliwości. Różnego rodzaju negatywne zjawiska czy niepokojące
wydarzenia, o ile nie są to sprawy intymne, można próbować oceniać wspólnie. Z takiej dyskusji,
może wyłonić się konkluzja będąca wyraźną opinią grupy w sprawie takich czy innych zachowań
wędrownika. Opinia ta będzie miała dla niego ogromne znaczenie. W tego typu wspólnej rozmowie
przyjaciół można też próbować poszukiwać najbardziej właściwej formy kary. A ta, w przypadku
starszych chłopców może mieć już formę bardziej konkretną. O ile to będzie wykonalne, może to być
próba naprawienia szkód czy zadośćuczynienia. To oczywiście dotyczy wyłącznie spraw na prawdę
poważnych.

W sprawach drobnych wykroczeń, trzeba pamiętać, że okres skuteczności kar ruchowych odszedł już
całkowicie w przeszłość. Byłaby to forma trudna do zaakceptowania – zbyt infantylna. Natomiast
bardzo skuteczne wydają się kary symboliczne – na przykład, wyszycie na mundurze „2” (drugi punkt
Prawa Harcerskiego – Na słowie harcerza polegaj jak na Zawiszy!) gdy wędrownik posłuży się
kłamstwem, i t.d.

Warto też pamiętać, że w wieku wędrowniczym możemy już się posługiwać środkami formalnymi.
Wyróżnienie, pochwała, upomnienie czy nagana w rozkazie drużynowego, nie zrobią żadnego
wrażenia na zuchu, na harcerzu małe, a dopiero dla wędrownika mogą mieć większe znaczenie. Wiąże
się to ze zdolnością do zrozumienia formalnych mechanizmów życia społecznego, zasad
regulaminowych, a przede wszystkim z pojawieniem się autorytetu formalnego związanego z pełnioną
przez kogoś funkcją w organizacji. Regulaminowe formy nagród i kar są powszechnie znane i nie ma
potrzeby ich tu przypominać.

W każdej drużynie powinien istnieć zwyczajowy zestaw różnego rodzaju kar i nagród. Zwyczaj
funkcjonujący w pewnej społeczności ma to do siebie, że jest powszechnie akceptowany przez jej
członków. Jeśli ktoś nie chce zaakceptować panujących zwyczajów, po prostu rezygnuje z udziału w
tej wspólnocie. Zdziwilibyście się, jak wiele mądrych, a nawet sympatycznych zwyczajów karania i
nagradzania funkcjonuje w poszczególnych drużynach harcerskich. Podam tylko jeden przykład.

W 16 Warszawskiej Drużynie Harcerzy, od 1925 roku funkcjonuje zwyczajowa kara menażki.
Wymyślił ją i wprowadził w życie genialny moim zdaniem instruktor hm. Zygmunt Wierzbowski
popularnie zwany Zygiem. Z „menażką” związana jest lista wykroczeń, które mogą być w ten sposób
karane. Są to raczej drobne wykroczenia: wulgarny język, brak higieny, zgubienie jakiejś własnej
rzeczy na obozie. Kara polega na tym, że winowajca występuje na apelu przed front drużyny, a
oboźny wlewa mu za kołnierz munduru całą menażkę zimnej wody – „na orzeźwienie”. Typowa
chłopięca heca! Nikomu nie dzieje się krzywda. Ubranie wysycha w pół dnia, a ubaw jest po pachy nie
tylko dla obserwatorów ale także dla ukaranego. Choć oczywiście jakaś niedogodność pozostaje i to
zarówno fizyczna jak i psychiczna. Warto zwrócić uwagę na dodatkowy, niesamowicie wartościowy
element zwyczaju towarzyszący tej karze. Otóż, gdy karany jest zastępowy, otrzymuje dwie menażki
na plecy i na piersi, oboźny lub inny instruktor – dodatkowe dwie - w rękawy, a komendant sześć
menażek w tym dwie ostatnie w nogawki spodenek mundurowych, co wymaga stanięcia przed
drużyną na rękach. A więc im wyższa funkcja, tym cięższa i bardziej uciążliwa jest kara. Genialność
tego pomysłu wprowadzonego przez Zyga już przeszło 80-lat temu polega na całkowitym
wyeliminowaniu niedogodności metodycznej, o której pisałem wcześniej. Drużynowy nakładając karę
na chłopca, zazwyczaj burzy atmosferę partnerstwa, stawia się wysoko ponad nim. Ale nie w tym
przypadku. Chłopcy wiedzą, że ich drużynowy może być za to samo ukarany i to ciężej od nich. Bez
żadnych problemów poddaję się karze. Warunkiem jest oczywiście to, że instruktor nie może szukać,
żadnych formalnych wybiegów i uchylać się od kary, gdy mu się słusznie należy. Ten prosty zwyczaj
od dziesiątków lat spaja kolejne pokolenia harcerzy, buduje wspaniałą atmosferę partnerstwa i
zaufania. W dodatku, w najbardziej sugestywny sposób utrwala w chłopcach, wewnętrzne
przekonanie, że jakakolwiek władza miast większych przywilejów powinna mieć więcej obowiązków
i że, im ktoś jest wyżej w hierarchii społecznej tym większym powinien podlegać rygorom. Jakaż to

background image

52

wspaniała nauka dla przyszłych obywateli i w jak harcerskiej podana formie. Za pośrednictwem
uwielbianego przez chłopców zwyczaju, prosty przekaz trafia wprost do ich świadomości i to bez
jednego słowa na ten temat. Jakaż to harcerska, wychowawcza forma kary!

W tym miejscu, mam nadzieję, że już tylko dla porządku, powinno znaleźć się kategoryczne
ostrzeżenie. W harcerstwie nie wolno stosować kar cielesnych. Żadnego bicia, kopania, czy choćby
szturchania. Aspekt etyczny jest oczywisty nie zamierzam na ten temat napisać ani jednego słowa. Kto
go nie rozumie niech sobie jak najprędzej da spokój z harcerstwem. Chcę natomiast zwrócić uwagę na
aspekt metodyczny. Kara cielesna, wbrew pozorom nie polega na dolegliwości fizycznej, choć to ona
przede wszystkim rzuca się w oczy. Prawdziwa dolegliwość takiej kary polega na poniżeniu godności
człowieka ukaranego. Traktując chłopca „jak psa”, a nie daj Boże, jeszcze na oczach kolegów, można
osiągnąć tylko jeden rezultat metodyczny – zrujnować atmosferę partnerstwa, zniweczyć całkowicie
wzajemny charakter oddziaływania i to nie tylko w stosunku do ukaranego, ale także do wszystkich
pozostałych chłopców w drużynie. Ktoś kto uzurpuje sobie prawo do poniżania godności drugiego
człowieka, choćby dla osiągnięcia nawet szczytnego celu, nigdy nie będzie skutecznym wychowawcą,
a zwłaszcza w harcerstwie.

Napisałem wyżej, że dopuszczam stosowanie kar ruchowych zwłaszcza w stosunku do zuchów i
harcerzy. Teraz pora na jedno bardzo ważne zastrzeżenie. Istnieje bardzo delikatna granica, po
przekroczeniu której, kara ruchowa staje się niedopuszczalną karą cielesną. Następuje to wtedy, kiedy
celem nie jest symboliczne podkreślenie dezaprobaty dla jakiegoś postępku, ale zamiar upodlenia
chłopca poprzez ciężki wysiłek. Nakładając na chłopca jakakolwiek karę ruchową, powinniśmy
kierować się jedyną w tym przypadku zasadą, że ma to być tylko i wyłącznie akt symboliczny. W
chwili gdy instruktor zaczyna zastanawiać się nad indywidualnymi możliwościami fizycznymi
chłopca i dobierać wysiłek tak by ich nie przekroczyć – już popełnia karygodny błąd. Oznacza to
bowiem, że jego zamiarem jest doprowadzić chłopca do poważnego, ale jeszcze „bezpiecznego”
zmęczenia. Słowa „bezpiecznego” celowo użyłem w cudzysłowie. Umiejętność oceniania możliwości
fizycznych chłopca jest instruktorowi niezbędna, chociażby do odpowiedniego wyznaczania stopnia
trudności wędrówek, ćwiczeń, gier i zabaw. W tym jednak przypadku nie istnieje bezpieczny wysiłek.
Po pierwsze dlatego, że granica bezpieczeństwa jest zupełnie gdzie indziej gdy chłopiec dokonuje
wysiłku z pozytywnym nastawieniem psychicznym, dążąc do zwycięstwa w grze, sprawdzenia
samego siebie czy sprostania towarzyszom, a zupełnie gdzie indziej, gdy wysiłek jest efektem
przymuszenia i wiąże się z upodleniem. Należy przyjąć, że w takim przypadku możliwości fizyczne
chłopca maleją niemal do zera, a to za sprawą psychiki. Na pierwszy plan wysuwa się oczywiście
niebezpieczeństwo utraty zdrowia czy nawet życia. Znane są przypadki skrętu jąder, a w konsekwencji
bezpłodności, a nawet ataków serca prowadzących do zgonu, jakie przydarzyły się podczas tak
zwanych nocnych marszobiegów z plecakiem. Po drugie, trzeba sobie zdać sprawę z konsekwencji
metodycznych, które na skutek jakiejkolwiek przesady mogą być identyczne jak w opisanym wyżej
przypadku kar cielesnych. Kara ruchowa wyznaczana z zamiarem upodlenia chłopca poprzez ciężki
wysiłek fizyczny, niczym się nie różni od ordynarnego pobicia.

Warto wspomnieć o jeszcze jednej błędniej metodycznie formie kary, która niestety jest w harcerstwie
silnie zakorzeniona. Mam na myśli karanie pracą, czego koronnym przykładem jest popularnie
stosowane „czyszczenie kociołka” na obozie. Ale nie tylko. Spotykałem się też z pomysłami karnej
służby w kuchni i karnej warty. Instruktor, który stosuje tego typu kary musi sobie odpowiedzieć na
pytanie czy służba w kuchni jest li tylko logistyczną koniecznością bytowania w lesie, czy też
środkiem do osiągnięcia jakiś efektów wychowawczych. Nikt kto rozumie czym jest harcerski system
wychowania, nie ma żadnych wątpliwości. Wychowujemy do służby poprzez służbę. Chcemy żeby
chłopiec doznał satysfakcji z dobrze wypełnionego obowiązku wobec przyjaciół. Mamy nadzieję, że w
ten sposób rozbudzimy w nim potrzebę ofiarności na rzecz dobra wspólnego. Służba ma się więc
kojarzyć z przyjemnymi doznaniami, ma być satysfakcjonująca, ma być zaszczytem, a nie karą. Co
czuje chłopiec „skazany” na karną służbę w kuchni? Co czuje zastęp służbowy, szukujący obiad w
radosnym przeświadczeniu, że ich ofiarność służy całej drużynie, gdy obok nich kręci się unikający
wszelkiej roboty „skazaniec”?. Taka sytuacja deprecjonuje, wartość tej pracy i burzy jasny i prosty
porządek metodyczny.

background image

53


Inną, często spotykaną zwłaszcza w wojsku i w więzieniu formą kary jest wykonywanie pracy
bezsensownej – typu kopanie i zakopywanie dołu. Trzeba jasno powiedzieć, że przenoszenie tego na
grunt harcerski jest pozbawione jakiegokolwiek sensu. Po pierwsze dlatego, że wykonywanie prac,
które nie są społecznie użyteczne, jest czynnikiem demoralizującym, a po drugie, dlatego, że tego typu
praca ma wszelkie znamiona kary cielesnej polegającej na upodleniu poprzez wysiłek. Wspominam o
tym tylko dlatego, że niestety spotykam się z podobnymi praktykami na obozach harcerskich.
Chciałbym abyśmy mogli o tym jak najszybciej zapomnieć.

Sporo, a może nawet za dużo, poświęciłem miejsca błędnym praktykom związanym z nakładaniem
kar. Teoretycznie byłoby najlepiej gdyśmy w ogóle nie mieli potrzeby karania chłopców i wyzbyli się
tego środka oddziaływania. Nie mniej w praktyce nie da się tego uniknąć. Niestety, zwłaszcza wśród
najmniej doświadczonych instruktorów, kara jest najczęściej stosowaną formą oddziaływania. Można
to zrozumieć. Jest to poniekąd działanie instynktowne, często bardzo emocjonalne, no i... najprostsze z
możliwych. Tak więc, wiedząc, że jest to nie do uniknięcia, starajmy się to robić w sposób
przemyślany, prowadzący do efektów wychowawczych głębszych niż zjawisko kształtowania odruchu
warunkowego opisane przez Iwana Pawłowa. Pierwszą z najbardziej ogólnych wskazówek niech
będzie stosowanie kar symbolicznych uświadamiających chłopcu dezaprobatę dla jego postawy czy
zachowania wyrażoną przez osobę cieszącą się uznanym przez niego autorytetem lub będącą opinią
najbliższej mu grupy rówieśników. Drugą ogólną wskazówką jest kategoryczny zakaz poniżania
chłopca, bo jednym z naszych podstawowych zadań jest coś całkowicie przeciwnego - budowanie w
nim poczucia godności osobistej.

Teraz spróbujmy zmienić niekorzystne wrażenie i zajmijmy się drugą, przyjemniejszą stroną medalu
czyli nagradzaniem. Obyśmy mieli jako wychowawcy najwięcej okazji do stosowania tego środka
oddziaływania!

Nagroda ma sens wychowawczy jeżeli jest formą wyrażenia uznania. To uznanie jest tym cenniejsze
dla chłopca im większa wagę przykłada on do opinii osoby lub grupy osób, która je wyraża. Niewiele
więcej można na ten temat powiedzieć. Reszta to sprawa inwencji i pomysłowości instruktorów.

Praktyka różnych systemów wychowawczych w tym również harcerstwa, wykształciła wielkie
bogactwo najprzeróżniejszych form nagradzania. Nie będziemy ich tu przytaczać ani usiłować
klasyfikować. Mamy przed sobą wielkie pole możliwości, wypełnione całą masą istniejących
zwyczajów i nadal otwarte dla inwencji twórczej instruktorów.

Na szczęście nie ma też powodów, aby jakoś szczególnie zastanawiać się nad niebezpieczeństwem
związanym z niewłaściwie dobraną formą nagrody. Jest to materia dość bezpieczna, bowiem chłopiec
z natury chętnie przyjmuje każdą formę wyrażenia uznania, a i możliwość popełnienia błędu
skutkującego negatywnymi konsekwencjami wychowawczymi jest niewielka.

Nie mniej warto wspomnieć o pewnej dość wątpliwej ze względów wychowawczych formie nagrody,
która jest powszechnie stosowane w wielu różnych dziedzinach życia społecznego, a w harcerstwie
może zniekształcać nasz porządek ideowy. Mam na myśli nagrody materialne. Szczególnym
przypadkiem takiego wyróżnienia jest nagroda pieniężna. Były czasy kiedy wypłacano takie nagrody
instruktorom, co stanowiło złamanie wszelkich wychowawczych zasad naszego ruchu. Wspominam o
tym po to, aby na tym ekstremalnym przykładzie tym wyraźniej pokazać istotę niebezpieczeństwa.
Dziś już raczej nikt pieniędzy nie wypłaca, ale nadal można spotkać się z pomysłami nagradzania
instruktorów w formie ukrytych gratyfikacji, czego przykładem może być bezpłatna wycieczka
turystyczna. Nie trudno dostrzec do jakich konsekwencji metodycznych prowadzą tego typu praktyki
nagradzania instruktorów za ich służbę. W ten sposób dochodzi do zburzenia pewnej konwencji, która
jest szczególnie istotna dla chłopców. Instruktor, który stawia się ponad rzeczywistością świata
chłopięcego, przestaje być dla nich wiarygodnym partnerem. Staje funkcjonariuszem jakiejś machiny
rodem ze świata dorosłych, której celem jest ich wychowywać. W ten sposób harcerstwo upodabnia
się do szkoły i traci wszelkie atuty, których szkoła nie posiada i posiadać nie może.

background image

54


To jeden aspekt problemu. Jest i drugi, który dotyczy już nie tylko nagradzania instruktorów ale także
zuchów, harcerzy i wędrowników. Jednym z najważniejszych celów wychowawczych harcerstwa jest
kształtowanie postaw altruistycznych. Pojęcie służby ma w harcerstwie zupełnie inne znaczenie niż w
wojsku. Jest to pożyteczne i pełne poświecenia działanie o bezinteresownym charakterze. W
harcerstwie uczymy chłopców ofiarności. Przekonujemy ich do podejmowania działań zmierzających
do realizacji dobra wspólnego bez oglądania się na korzyści osobiste. Stosowanie nagród materialnych
może zaburzyć właściwą dla tego celu atmosferę ideową. Chłopiec licząc na wyróżnienie powinien
spodziewać satysfakcji, a nie korzyści. Jest oczywistym, że tak kształtowane postawy idealistyczne
prędzej czy później zderzą się z realiami świata dorosłych i ulegną weryfikacji. Zjawisko urealniania
idealizmu jest jak najbardziej naturalne i pożyteczne. Należy jednak pamiętać, że im mocniejszy
zbudujemy fundament altruizmu w postawie chłopca, tym chętniej, już jako człowiek dorosły,
podejmować będzie autentyczna służbę, bez oglądania się na korzyści własne.

Napisałem wcześniej, że stosowanie nagród materialnych może zaburzyć odpowiednia atmosferę.
Może ale nie musi. Wyobraźmy sobie dowolne zawody pomiędzy zastępami. Porównajmy dwa
przypadki. W pierwszym, nagrodą za zwycięstwo są odtwarzacze MP3 dla każdego chłopca. W
drugim nagrodą jest namiot dla zastępu. Materialna wartość obu nagród może być taka sama.
Natomiast wartość wychowawcza jest całkowicie inna. Nie widzę potrzeby żeby to uzasadniać, ale
warto o tym pamiętać.

Wiemy już co jest najsilniejszym czynnikiem motywującym chłopców do działania – instynkt walki,
rywalizacja i współzawodnictwo. Kiedy dwa zuchy zaczynają okładać się pięściami, każdy z nich chce
się okazać lepszy od przeciwnika, ale nie chodzi im o żadną nagrodę i żadna nagroda na nich nie
czeka. To samo gdy dwaj harcerze postanawiają sprawdzić, który z nich szybciej wejdzie na drzewo.
Chodzi tylko o sprawdzenie się, o ustalenie swojej pozycji w relacji z drugim chłopcem lub na tle
grupy rówieśników. Oczekiwanie na nagrodę jest zjawiskiem wtórnym. To my, a nie natura,
tworzymy tę nową potrzebę poprzez uwarunkowania kulturowe. Z początku nagroda kojarzy się
chłopcu wyłącznie z widocznym dowodem uznania. To właśnie jest dla niego bezcennym źródłem
satysfakcji. Szczęśliwie jest to zjawisko, które wspaniale współgra z założeniami harcerstwa.
Oczekiwanie osobistych korzyści i nagród materialnych jako dowodu uznania jest tak na prawdę
jednym z pierwszych symptomów przenikania świata dorosłych do życia chłopców. Nie ma żadnego
powodu abyśmy ten proces przedwcześnie wspomagali.

W tym miejscu dotknęliśmy jeszcze jednego problemu metodycznego. Nagroda może stać się z
czasem, dominującym czynnikiem motywacyjnym skłaniającym chłopca do podejmowania
wytężonego wysiłku. Warto o tym pamiętać i stosować zdrowy umiar, żeby nie wypaczyć
wychowania harcerskiego i nie zamienić go w wyścig po kolejne nagrody – choćby nawet
niematerialne.

Warto też przykładać ogromną wagę do tych przejawów aktywności chłopców, które są godne
pochwały i wyróżnienia ale nie zostały podjęte w oczekiwaniu na zdobycie nagrody, tylko z zupełnie
innych, bardziej ideowych pobudek. Mam na myśli akty dobrej woli, przejawy wyrzeczenia i
ofiarności, dobre uczynki i wszystkie inne dowody prawdziwie harcerskiej postawy, które warto
publicznie doceniać. Im częściej będziemy wyrażać uznanie dla chłopców, którzy zaczynają rozumieć
swoje życie już jako „służbę”, a nie jako „grę”, tym skuteczniej utrwalimy i w nich postawy
harcerskie. I nie tylko w nich, bo wyrażając komuś uznanie automatycznie stawiamy go za wzór dla
wszystkich innych.

Na sam koniec tych rozważań jeszcze kilka słów dotyczących nie tyle form, co charakteru nagród.
Zgodziliśmy się, że najwłaściwszym sposobem nagradzania z punktu widzenia wychowawczego, jest
jakaś symboliczna forma wyrażenia uznania. Może to być słowo albo gest. Musimy jednak pamiętać,
że kiedy instruktor mówi w kręgu rady – „Józek jest bezkonkurencyjny w strzelaniu z procy do celu”,
albo kiedy klepie Krzycha po ramieniu, to ma to charakter niezwykle ulotny. Satysfakcja jest wielka
ale krótkotrwała. Za pół godziny już nikt oprócz wyróżnionego nie będzie o tym pamiętał. Podobnie

background image

55

jest z pochwałami umieszczanymi w rozkazie drużynowego. Mają one charakter trwały ale tylko dla
kronikarzy i harcerskich biuralistów - na pewno nie dla chłopców.

Pamiętajmy więc, by możliwie zawsze wyrażeniu uznania towarzyszył trwały ślad. Może to być
osobista pamiątka; jakiś dyplomik wypisany na korze brzozowej czy totem wyrzeźbiony w drewnie –
coś co nawet po latach potrafi obudzić w chłopcu pozytywne wspomnienia i emocje. Chłopcy to
uwielbiają, a pamiątka utrwali w ich życiu postawę, za którą zostali wyróżnieni.

Są też inne co do charakteru materialne dowody uznania. Może to być wpis do kroniki, zdjęcie na
tablicy rozkazów, jakiś element naszyty na mundur chłopca, list pochwalny do rodziców, tabliczka na
proporczyk zastępu, buława, i t.p. Przykłady, które tu wymieniłem łączy ze sobą pewna bardzo istotna
dla chłopca cecha. Jest to świadectwo - czyli coś co może być odczytywane przez otoczenie jako
trwały przekaz informacyjny utrwalający dokonany akt uznania i wyróżnienia. Jeśli prawidłowo
rozumiemy naturę chłopca, to nie będziemy mieli żadnych wątpliwości jak cenna to dla niego forma
nagrody.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
31 przetwarzanie zdjec cyfrowyc Nieznany (2)
(31 Wyznaczenie odstepu geoidy Nieznany (2)
30 31 ROZ w spr informacji Nieznany (2)
31 Dobieranie maszyn i urzadzen Nieznany
31 10 id 34922 Nieznany
Jezykowe srodki perswazji w rek Nieznany
1 Podstawy i metodyid 9583 Nieznany (2)
Cw 31 Symulacja zaklocen elektr Nieznany
31 Sortowanie szybkie (Quicksor Nieznany (2)
artykuly metodyczne o esejach i Nieznany
III PO 31 63 id 210327 Nieznany
Środki i metody dopingu, Dokumenty (studia), Doping
Środki i metody dopingu, fizjoterapia
III CZP 31 07 id 210273 Nieznany
2014 nr 31 Ochrona klimatu czy Nieznany (2)
12 Zasady kardynalne metody, Gajdzinskiid 13674
PNDiM srodki i metody

więcej podobnych podstron