background image

 

 

Marek Gajdziński 

Harcerski System Wychowania 

skrypt kursu podharcmistrzowskiego „Jakobstaf” 

Część 3:  Środki oddziaływania, Rozdział 1:  Środki metodyczne  
 
 
© 2007 Marek Gajdziński 

Treść  skryptu  jest  chroniona  prawem.  Udostępnianie  osobom  trzecim  w  jakimkolwiek  celu  bez  zgody  autora,  
powielanie w ilości większej niż na własne potrzeby i modyfikowanie tekstu jest zabronione. 

 

ŚRODKI 

ODDZIAŁYWANIA 

 

Poznaliśmy  ideę  harcerstwa,  zasady  kardynalne  metody  i  cechy  programu  harcerskiego  –  czyli 
najbardziej  ogólne  podstawy  harcerskiego  systemu  wychowania.  Prześledziliśmy  charakterystyczne 
etapy i dynamikę rozwoju psychofizycznego chłopców. Zatem znamy już dwie strony medalu. Wiemy 
na kogo i jak chcemy oddziaływać.  
 
Tak przygotowani, możemy zejść na poziom dużo bardziej praktyczny. Wiemy już, że oddziaływanie 
harcerskie  ma  charakter  pośredni.  Nie  dokonuje  się  wprost  lecz  wykorzystuje  bardzo  wiele 
różnorodnych  środków  prowadzących  do  celu.  Pora  przyjrzeć  się  tym  środkom  oddziaływania. 
Spróbujemy odkryć tajemnicę ich niewiarygodnej skuteczności. W tym celu zbadamy, w jaki sposób 
spełniają  one  poznane  wcześniej  założenia  ogólne,  co  decyduje  o  tym,  że  odpowiadają  one  naturze 
chłopców oraz określimy jakie cele wychowawcze możemy osiągać za ich pośrednictwem. 
 
Środki te w sposób bardzo wyraźny dzielą się na dwa rodzaje: metodyczne i programowe.  
 
Środki metodyczne dostarczają instruktorowi wiedzy i pomysłów „JAK PRACOWAĆ” z chłopcami. 
Wykorzystują  pewne  skłonności  ich  natury  i  stanowią  coś  w  rodzaju  zbioru  bardzo  specyficznych 
„chwytów”, które odpowiadają tej naturze i jednocześnie zaspakajają określone potrzeby rozwojowe. 
Do środków metodycznych należą między innymi: 

  Wzorzec ideowy 
  Wzór osobowy  
  Podejście indywidualne 
  Stopniowanie wymagań (trudności) 
  Rywalizacja, współzawodnictwo i współdziałanie 
  Nieformalna grupa rówieśnicza 
  Grupa formalna – organizacja 
  Duch harcerski - atmosfera 

 
Środki programowe są, niczym innym jak treścią pracy harcerskiej. Ich poznanie ułatwi odpowiedź na 
pytanie  „CO  ROBIĆ”  z  chłopcami  by  osiągać  zamierzone  cele  wychowawcze.  Do  środków 
programowych należą: 

  Kontakt z przyrodą 
  Techniki harcerskie 
  Sport i kultura fizyczna 
  Krajoznawstwo 
  Historia i kultywowanie tradycji 

background image

 

  Uczestnictwo w kulturze – rozwijanie zainteresowań 
  Gospodarka i rozwijanie przedsiębiorczości 
  Braterstwo skautowe – szukajcie przyjaciół 
  Służba 

   
Wymienione tu środki nie są rzecz jasna wszystkimi, jakie są i mogą być wykorzystywane w procesie 
wychowania harcerskiego. Nasza metoda, a jeszcze bardziej program, stale ewoluują dostosowując się 
do  zmieniających  się  warunków  działania  oraz  potrzeb  wychowawczych.  Być  może  dzięki  twoim 
pomysłom i twojej twórczej pasji rozwijania harcerskiego systemu wychowania, katalog ten zostanie 
wkrótce wzbogacony.    

 
 
 

ŚRODKI METODYCZNE 

 
Zapoznajmy się teraz z najważniejszymi środkami metodycznymi wykorzystywanymi w harcerstwie.  

    
 
 

Wzorzec ideowy  

 

Idea  harcerska  i  ideały  wychowawcze  naszego  ruchu  są  niezwykle  poważne  i  głębokie.  Ich  pełne 
poznanie  i  zrozumienie  wymaga  obszernej  wiedzy  filozoficznej.  Problem  w  tym,  że  chłopcy  takiej 
wiedzy nie posiadają. Mało tego, zuchy i harcerze są jeszcze na takim etapie rozwoju umysłowego, że 
pod względem poznawczym, świat idei jest dla nich prawie całkowicie niedostępny.  
 
Można  tu  uczynić  pewne  porównanie  do  człowieka  dorosłego,  któremu  brak  „szóstego  i  siódmego 
zmysłu”  i  przez  tę  swoją  ułomność  nie  jest  w  stanie  dostrzegać  „rzeczywistości  równoległej”, 
przewidywać  przyszłości  i  w  ogóle  traci  szansę  na  poznanie  tego  co  wiedzą  „magowie”  i 
„czarnoksiężnicy”.  Ja  na  przykład  jestem  takim  „kaleką”.  Świat  znany  magom  jest  mi  całkowicie 
obcy.  Rozumiem  przeto  zuchów  i  harcerzy,  których  aparat  poznawczy  nie  umożliwia  jeszcze,  nawet 
dostrzeżenia, a co dopiero zrozumienia, zagadnień ideowych. 
 
Z  drugiej  strony  aby  nasze  oddziaływanie  mogło  dokonywać  się  od  wewnątrz,  a  więc  przy  udziale 
woli  i  świadomości  chłopca,  niezbędne  jest  znalezienie  sposobu  na  przystępne  zaznajomienie  go  z 
ideałem  wychowawczym  ruchu.  Jak  przyjąć  za  swoje  i  pokochać  coś  czego  nie  można  „zobaczyć”  i 
poznać? 
 
Sposób ten bez większego wysiłku znaleźli twórcy skautingu i harcerstwa. Ideał wychowawczy trzeba 
opisać  słowami,  które  zostaną  przez  chłopców  zrozumiane.  Nie  mogą  to  być  pojęcia  abstrakcyjne 
typu:  wiara,  patriotyzm,  honor,  miłość,  lojalność,  i  t.d.  Trzeba  je  wobec  tego  przetłumaczyć.  
Ponieważ  chłopcy  widzą  świat  tylko  w  wymiarze  rzeczywistym,  pojęcia  te  trzeba  więc  przyoblec  w 
formę dla nich „widzialną”. 
  
Dotychczasowe doświadczenie życiowe chłopców, pozwala im już rozpoznawać stereotypowe zabiegi 
wychowawcze dorosłych. Należą do nich wszechobecnie zakazy i nakazy. Stój prosto! Nie garb się! 
Wyjmij  ręce  z  kieszeni!  Nie  pluj!  Nie  pyskuj!  W  ten  sposób  dorośli  usiłują  kierować  życiem 
chłopców,  nadziei,  że  tak  wyrobione  nawyki  pozostaną  im  do  końca  życia.  Przytoczony  tu  zbiór 
nakazów  i  zakazów  układa  się  w  pewien  kodeks  postępowania  dotyczący  kultury  osobistej.  Nie 
wiedzieć czemu, chłopcy dość powszechnie lekceważą ten kodeks i starają się go obejść. My wiemy 
już dlaczego! Tak formułowane wskazówki, nie mają nic wspólnego z oddziaływaniem od wewnątrz. 
Są im po prostu narzucane.  
 

background image

 

Nie  mniej,  proste  zakazy  i  nakazy  są  przez  chłopców  doskonale  rozumiane.  Ich  psychika  jest  już 
wystarczająco  przygotowana  do  przyjęcia  własnego  kodeksu  postępowania.  W  europejskim  kręgu 
cywilizacji chrześcijańskiej chłopcy od małego wychowywaniu są w duchu Dziesięciorga Przykazań. 
Obok religii również kultura dostarcza podobnych wzorców. Bohaterowie książek, a jeszcze bardziej 
filmów kierują się wskazaniami jakiś kodeksów postępowania, z których najbardziej wyrazistym jest 
kodeks rycerski. W ten sposób film i literatura kształtują wyobraźnię chłopców. Dlatego nie powinno 
nikogo  zdziwić,  że  chłopcy  sami  z  siebie  starają  się  powielać  znane  im  wzorce  kulturowe.  Nieomal 
każda  podwórkowa  banda,  każde  środowisko  szkolne,  wytwarza  swoiste  nieformalne  wzorce 
zachowań. Każdy z nas bez trudu wydobędzie z pamięci kilka najbardziej uniwersalnych zasad, jakie 
obowiązywały w ich środowisku rówieśniczym. Nie skarż! Nie okazuj strachu! Nie pokazuj łez! Nie 
są to bynajmniej wskazania płynące od dorosłych. Jest to naturalny wytwór chłopięcego świata. 
 
Rozumując w ten właśnie sposób, twórcy naszej metody doszli do wniosku, że najlepszym sposobem 
przybliżenia  chłopcom  ideałów  naszego  ruchu,  będzie  wyrażenie  ich  przy  pomocy  swoistego 
harcerskiego  kodeksu  postępowania.    Tak  powstało  Przyrzeczenie  i  Prawo  Harcerskie.  Kiedy,  po 
latach  opracowano  w  harcerstwie  metodę  wychowania  nieco  młodszych  chłopców,  w  ślad  za  tym 
pojawiła się Obietnica i Prawo Zucha. Na przestrzeni lat kodeksy te ewoluowały, by w chwili obecnej 
przybrać następującą treść. 
 
Obietnica Zuchowa 
 
Obiecuję być dobrym zuchem i zawsze 
przestrzegać Prawa Zucha. 
 
Prawo Zucha 
 
1. Zuch kocha Boga i Polskę. 
2. Zuch jest dzielny. 
3. Zuch mówi prawdę. 
4. Zuch 
pamięta o swoich obowiązkach. 
5. Wszystkim z Zuchem jest dobrze. 
6. Zuch stara się być coraz lepszy.  
 

Przyrzeczenie Harcerskie 
 
Mam szczerą wolę, całym życiem pełnić służbę 
Bogu i Polsce, nieść chętną pomoc bliźnim i być 
posłusznym Prawu Harcerskiemu. 
 
Prawo Harcerskie   
 
1. Harcerz służy Bogu i Polsce i sumiennie 
spełnia swoje obowiązki.   
2. Na słowie harcerza polegaj jak na Zawiszy.   
3. Harcerz jest pożyteczny i niesie pomoc bliźnim.   
4. Harcerz w każdym widzi bliźniego, a za brata 
uważa każdego innego harcerza.   
5. Harcerz postępuje po rycersku.   
6. Harcerz miłuje przyrodę i stara się ją poznać.   
7. Harcerz jest karny i posłuszny rodzicom i 
wszystkim swoim przełożonym.   
8. Harcerz jest zawsze pogodny.   
9. Harcerz jest oszczędny i ofiarny.   
10. H
arcerz jest czysty w myśli, mowie i 
uczynkach, nie pali tytoniu i nie pije napojów 
alkoholowych.
 

 
Oba  kodeksy  opisują  jeden  i  ten  sam  ideał  wychowawczy.  Nie  będziemy  się  powtarzać  –  został  on 
scharakteryzowany  w  rozdziale  „Idea”.  W  tej  chwili  skoncentrujmy  się  na  metodycznych  aspektach 
obu tekstów. 
 
Nasze  oddziaływanie  musi  być  naturalne.  Nie  możemy  oczekiwać  od  chłopców  rozumienia  czegoś 
czego  nie  są  w  stanie  zrozumieć.  Stąd  ewidentne  różnice  -  inne  słownictwo,  różny  poziom 
sformułowań.  Prawo  Zucha  adresowane  jest  do  chłopców  w  wieku  8-10  lat.  Prawo  Harcerskie  dla 
nastolatków. Słowa dobrane są tak by były przez nich zrozumiane. 
 
Pozytywny  charakter  oddziaływania  przejawia  się  w  tym,  że  harcerski  kodeks  postępowania  nie 
zawiera  zakazów.  Wyjątkiem  jest  tu  druga  części  dziesiątego  punktu  Prawa  Harcerskiego,  która 
kategorycznie  zabrania  harcerzom  picia  alkoholu  i  palenia  tytoniu.  Za  chwilę  zajmiemy  się  tą 

background image

 

niekonsekwencją.  Teraz  wróćmy  do  pozytywnego  charakteru  nakazów  zawartych  w  Prawie  Zucha  i 
Prawie  Harcerskim.  Właściwie  nie  są  to  nawet  kategoryczne  nakazy  –  raczej  wskazówki  jak 
postępować w życiu, by można by było o sobie powiedzieć, że jest się zuchem czy harcerzem.  
 
Każdy  chłopiec  o  ile  nie  jest  dogłębnie  zdemoralizowany  może  bez  większego  wysiłku  sprostać  tak 
określonym wymaganiom, co podnosi stopień jego samooceny, buduje pozytywny wizerunek samego 
siebie, a więc dostarcza motywacji do pozostania w harcerstwie. 
 
Użyte  sformułowania  nie  wyznaczają  żadnych  konkretnie  określonych  granic.  Są one dobrane w ten 
sposób  by  pokazywały  kierunek  dążeń  w  pracy  nad  sobą.  Zawsze  można  być  jeszcze  bardziej 
dzielnym,  pogodnym,  ofiarnym...  Zawsze  można  jeszcze  bardziej  miłować  przyrodę,  dążyć  do 
prawdy, lepiej pełnić służbę... Praca nad sobą prowadzona w oparciu o te wskazania nigdy nie będzie 
miała końca. Będąc nawet nie wiem jak doskonałym, nigdy nie jest się w stanie osiągnąć ideału.  
 
Tak  właśnie  określony  został  ideał  wychowawczy  harcerstwa.  Jest  to  nic  innego  jak  opis  idealnej 
sylwetki  chłopca.  Dla  instruktorów  ruchu  jest  to  kierunkowskaz,  by  wiedzieli  na  jakich  polach 
koncentrować swą aktywność wychowawczą. 
 
Zuchy i harcerze odczytują swoje prawa jako prosty i zrozumiały kodeks postępowania. W przypadku 
wędrowników  sprawa  wygląda  nieco  inaczej.  Obowiązuje  ich  to  samo  Prawo  Harcerskie.  Jednak 
chłopcy ci są już na takim etapie rozwoju umysłowego, który pozwala im na swobodne poruszanie się 
w świecie idei. Sformułowania zawarte w Prawie już nim nie wystarczają. Często szukają w nich jakiś 
głębszych  znaczeń.  Próbują  je  uogólniać  odwołując  się  do  uniwersalnych  ideałów  ludzkości.  Na  ich 
potrzeby  tworzy  się  swoiste  komentarze  do  Prawa,  które  poszukiwania  te  ułatwiają  oraz  które 
rozszerzają  i  uogólniają  proste  zapisy.  Dla  wędrowników,  Prawo  Harcerskie  jest  już  nie  tylko 
kodeksem postępowania, ale także drogowskazem kierunkującym świadomie podejmowane wysiłki w 
pracy  nad  sobą.  Wędrownikiem  można  nazwać  tylko  takiego  chłopca,  który  ma  aspiracje  dążyć  do 
ideału opisanego Prawem Harcerskim.  
 
Wróćmy  teraz  do  zakazów  zawartych  w  dziesiątym  punkcie  Prawa  Harcerskiego.  W  rozdziale 
pierwszym  poznaliśmy  argumenty,  które  kiedyś  zdecydowały  o  wprowadzeniu  abstynencji  do  idei 
harcerskiej oraz przesłanki, które przemawiają za utrzymaniem jej w dniu dzisiejszym.   
 
Bez wątpienia jest to pewnego rodzaju metodyczna niekonsekwencja w odniesieniu do pozytywnego 
charakteru  naszych  oddziaływań  wychowawczych.  Jednak  ma  ona  swoje  głębokie  uzasadnienie. 
Dzięki  niej  harcerstwo  stawia  swoim  członkom  pewien  wyrazisty  warunek  uczestnictwa  w  ruchu. 
Abstynencja  jest  czytelnym  wyznacznikiem  tego  czy  ktoś  chce  być  harcerzem  czy  nie.  Jest  jasno 
zarysowaną linią graniczną, poza którą nie ma już harcerstwa. Zauważmy, że jest to warunek bardzo 
łatwy  do  spełnienia  zwłaszcza  dla  chłopców.  Nieco  trudniejszy  dla  dorosłych,  ale  przecież  bez 
pokonywania  trudności  nie  ma  wychowania.    Pamiętając  o  zasadzie  oddziaływania  wzajemnego  nie 
powinniśmy  się  dziwić,  że  tego  typu  warunek  stawia  się  również  przed  dorosłymi  instruktorami. 
Każdy  kto  chce  przekonać  chłopców  do  zdrowego  życia  w  trzeźwości,  sam  musi  dać  im  przykład 
zachowując  pełną  abstynencję.  Każde  odstępstwo  od  tej  reguły  skończyłoby  się  utratą  zaufania,  bez 
którego  nie  ma  mowy  o  oddziaływaniu  wzajemnym.  Dlatego  granica  została  wytyczona  tak  bardzo 
jednoznacznie i dlatego zdecydowaliśmy się na tak kategoryczny zakaz. 
 
Podsumowując,  gdyby  nie  istniał  precyzyjnie  określony  ideowy  wzorzec  wychowania  harcerskiego, 
nasz ruch pozbawiony zostałby swoistej busoli wskazującej kierunki oddziaływania. Dla tak licznego 
ruchu jakim jest harcerstwo oznaczałoby to brak wyrazistej tożsamości, bez której społeczeństwo, a w 
szczególności  rodzice  nie  mogli  by  ocenić  czy  chcą  mieć  takiego  sojusznika  w  wychowaniu  swoich 
synów. Wzorzec ideowy jest wiec naszą „wizytówką” na zewnątrz.  
 
Wewnątrz  ruchu  pełni  on  jeszcze  ważniejszą  rolę.  Wskazuje  instruktorom  najważniejsze  kierunki 
wychowania. Zuchom, harcerzom i wędrownikom pozwala poznać, ocenić i zaakceptować cel udziału 
w ruchu harcerskim, bez czego oddziaływanie od wewnątrz nie byłoby możliwe. 

background image

 

 
 
  

Wzorzec osobowy 

 
Żadne,  najlepiej  nawet  dobrane  słowa  nie  są  w  stanie,  tak  sugestywnie  wskazać  młodym  ludziom 
ideałów harcerskich i nie nakreślą całokształtu oczekiwanej przez nas postawy życiowej, jak może to 
uczynić,  konkretny,  namacalny  przykład  człowieka,  który  tymi  ideałami  na  co  dzień  żyje  i  którego 
postawa  współgra  z  wyznawanymi  wartościami.  Przykład  ten  tym  bardziej  będzie  sugestywny  i  tym 
łatwiej  przez  młodzież  przyswajany  i  silniejszy  będzie  emocjonalny  związek  z  człowiekiem,  który 
uosabia wartości naszego ruchu.  
 
Przykład osobisty instruktora 
Bardzo  często  o  harcerstwie  mówi  się,  że  wychowuje  poprzez  przykład  osobisty  drużynowego.  Nie 
jest  to  z  pewnością  cała  prawda  o  harcerstwie,  ale  bez  wątpienia  w  stwierdzeniu  tym  zawiera  się 
najkrótsza kwintesencja naszego systemu wychowania. 
 
Jestem  gotów  zaryzykować  i  postawić  tezę,  że  gdyby  nawet  wzór  osobowy  był  jedynym  używanym 
przez  nas  środkiem  metodycznym,  to  i  tak  odnosilibyśmy  sukcesy  wychowawcze.  Chcę  przez  to 
powiedzieć, iż uważam, że jest to najważniejszy i najskuteczniejszy środek jakim się posługujemy.  
 
Prawie cały intelektualny i organizacyjny wysiłek harcerstwa sprowadza się do tego, by jak najlepiej 
przygotować do swojej roli tych spośród jego członków, którzy jako instruktorzy staną się kiedyś dla 
młodszych  wzorcami  osobowymi  oraz  na  tym,  by  stworzyć  odpowiednie  warunki  do  nawiązania 
wzajemnej głębokiej więzi łączącej chłopców z harcerstwem i z ich instruktorem.   
 
Środek  metodyczny,  o  którym  rozmawiamy  jest  całkowicie  naturalny.  Chłopcy  sami  z  siebie 
poszukują  wzorów  do  naśladowania.  Jak  długo  świat  czystej  idei  będzie  dla  nich  niedostępny,  tak 
długo  będą  w  swoim  otoczeniu  poszukiwać  przewodnika,  który  wskaże  im  drogę  do  ideału,  którego 
istnienie zaledwie przeczuwają, a którego nie są w stanie „zobaczyć”.  
 
Do  harcerstwa  trafiają  chłopcy  w  bardzo  różnym  wieku  –  od  ośmioletnich  zuchów  po 
kilkunastoletnich  wędrowników.  Mamy  więc  do  czynienia  z  chłopcami  pozostającymi  na  trzech 
etapach  rozwoju;  zuchowym  harcerskim  i  wędrowniczym.  Na  każdym  z  tych  etapów  chłopcy 
poszukują  wzorców  osobowych  –  ludzi  z  których  mogliby  czerpać  przykład.  Oczywiście  charakter 
tego zjawiska na każdym etapie jest nieco inny. Przypomnijmy sobie. 
 
Zuchy  bezkrytycznie  akceptują  autorytet  każdej  osoby  dorosłej  –  rodziców,  dziadków,  kuzynów, 
starszego  rodzeństwa,  nauczycieli,  księży  i  tak  dalej.  Chłopiec  w  tym  wieku  czerpie  wzory  dla 
własnego postępowania, od każdego dorosłego, z którym ma styczność. Kiedy w kręgu otaczających 
go  dorosłych  pojawi  się  wódz  gromady  zuchowej,  jego  oddziaływanie  zaczyna  dodawać  się  do 
oddziaływania  innych  składając  się  na  swoistą  wypadkową  wpływu.  Przy  czym  nie  ma  większego 
znaczenia, czy wodzem gromady jest osoba w pełni dojrzała, czy szesnastoletni młodzieniec. Z punktu 
widzenia  zucha,  różnica  jest  praktycznie  niezauważalna.  Dla  niego  szesnastolatek  też  jest  osobą 
dorosłą. Instruktorem zuchowym może więc być praktycznie każdy niezależnie od wieku. 
 
Im częściej zuch będzie miał okazję stykać się ze swoim wodzem zuchowym, im większą będzie miał 
dla  niego  sympatię,  im  większy  będzie  odczuwał  związek  emocjonalny  z  gromadą,  tym  wpływ 
instruktora  na  postępowanie  zucha  będzie  większy.  Intensywność  spotkań  gromady  zuchowej  nie 
jednak  jest  zbyt  duża.  Zbiórki  odbywają  się  raptem  raz  w  tygodniu.  Toteż  i  wpływ  instruktora 
zuchowego  nie  jest  zbyt  silny.  W  tej  gałęzi  wiekowej  harcerstwa  przykład  osobisty  działa  może 
najsłabiej. Niemniej działa i ma swoje ważne znaczenie. Największy wpływ na ukształtowanie dziecka 
w młodszym wieku szkolnym mają jego rodzice i nauczyciel. I tak jest dobrze! Niech tak pozostanie 
jak długo się da!   

background image

 

 
Ta  idealna  z  punktu  widzenia  wychowawczego  sytuacja  nie  potrwa  niestety  zbyt  długo.  W  wieku 
harcerskim, pojawia się nieunikniony krytycyzm wobec dorosłych. Chłopiec zaczyna osądzać postawy 
rodziców, członków rodziny, nauczycieli, znajomych. Nie każdy dorosły zasługuje już na to by brać z 
niego  przykład.  Dorosłość  nie  jest  już  gwarancją  posiadania  autorytetu.  Krytycyzm  rodzi  nieufność. 
Odwrotnie niż u zuchów, nieznajomy nie ma w tym przypadku żadnych szans. Niewielkie szanse mają 
też osoby z kręgu znajomych chłopca. Im lepiej są mu znane tym więcej chłopiec widzi niedostatków. 
W  tym  właśnie  wieku  zaczyna  ujawniać  się  kryzys  autorytetu  rodziców  i  nauczycieli.  Ponieważ 
jednak,  każdy  człowiek,  a  zwłaszcza  młody,  potrzebuje  autorytetów,  miejsce  dotychczasowych, 
odrzuconych zajmują inne. Jakie?  
 
Chłopiec  szuka  w  swoim  otoczeniu  kogoś  kto  jest  w  stanie  mu  zaimponować.  A  jak  można 
zaimponować  chłopcu?  Nie  miejmy  złudzeń.  Głębia  przemyśleń,  poziom  wykształcenia  czy  walory 
etyczne  nie  mają  tu  większego  znaczenia.  Obowiązują  kryteria  rodem  ze  świata,  w  którym  żyje 
chłopiec  -  odwaga,  sprawność  fizyczna,  popularność  medialna,  uznanie  najbliższego  otoczenia,  plus 
odpowiednio młody wiek, wykluczający zakwalifikowanie do świata „zgredów”. Oto przyczyny, dla 
których,  idolami  chłopców  zostają  sportowcy,  młodzi  muzycy  i  aktorzy  czasem  nawet  nieletni 
przestępcy.  Oddziaływanie  takich  wzorców  nie  zawsze  prowadzi  chłopca  w  pożądanym  kierunku. 
Dlatego kryzys autorytetu dorosłych może być i często bywa zjawiskiem groźnym. 
 
Rolą  harcerstwa  jest  by  miejsce  zanegowanych  autorytetów  zajął  drużynowy.  W  tym  celu,  jego 
osobowość musi spełniać naturalne kryteria obowiązujące w chłopięcym świecie.  
 
Przede  wszystkim  wiek.  Nie  może  to  być  ktoś  całkowicie  dorosły,  ani  też  zbyt  młody.  Optymalny 
wydaje  się  być  wiek  w  przedziale  17-23  lata.  A  więc  młodzieniec,  który  jedną  nogą  tkwi  jeszcze  w 
tym samym co chłopcy świecie, podziela ich fascynacje i w pewnym sensie żyje jeszcze tymi samymi 
pragnieniami.  Ale  jednocześnie,  drugą  nogą  wkracza  już  w  świat  ludzi  dorosłych.  Z  jednej  strony 
uosabia marzenia chłopców o jakże jeszcze odległej dorosłości, a z drugiej jest już na tyle dojrzały by 
świadomie podchodzić do swoich instruktorskich obowiązków.  
 
Drużynowy  musi  też  chłopcu  czymś  zaimponować.  Z  reguły  nie  jest  to  nazbyt  trudne.  Młody 
instruktor  jest  przeważnie  sprawny  fizycznie.  Jeżeli,  co  jest  sytuacją  optymalną,  wyrósł  on  w 
środowisku drużyny i został drużynowym na zasadzie selekcji pozytywnej, jego popularność i uznanie 
wśród innych chłopców są bezdyskusyjne, a wspomnienia i legendy harcerskie krążące w środowisku 
młodzieżowym,  w  którym  działa  drużyna,  pełne  są  świadectw  jego  odważnych  i  nietuzinkowych 
wyczynów.  Taki  instruktor  ma  wszelkie  dane  ku  temu,  by  stać  się  naturalnym  autorytetem  dla 
chłopców  w  drużynie  harcerskiej.  Jego  wpływ  na  kształtowanie  się  postaw  chłopców  może  być 
ogromny i znacznie przewyższać inne możliwe wpływy nie wyłączając rodziców. Zależy to już tylko 
od intensywności życia w drużynie i siły emocjonalnej więzi łączących chłopców z harcerstwem. 
 
Jeszcze  inna  sytuacja  ma  miejsce  w  odniesieniu  do  młodzieży  w  wieku  wędrowniczym.  W  tym 
przypadku,  zdobyć  sobie  autorytet  jest  jeszcze  trudniej.  Z  jednej  strony  jeszcze  bardziej  narastający 
krytycyzm  może  prowadzić  do  sytuacji  ekstremalnych  czyli  do  całkowitego  zanegowania  świata,  w 
którym  żyją  ludzie  dorośli.  Negacja  ta  może  przybrać  formę  aktywną  i  przejawiać  się  postawą 
młodzieńczego  buntu.  W  takim  przypadku,  ludzie  dorośli  nie  mają  niemal  żadnych  możliwość 
wyrobienia sobie autorytetu. Z drugiej strony, poziom rozwoju umysłowego, pozwala rozumieć świat 
idei, widzieć dalszą perspektywę życia, znaczenie gromadzonej wiedzy i zdobywanych umiejętności. 
Na skutek tego, młody człowiek zaczyna stawiać bardzo wysokie wymagania przed samym sobą, ale 
jeszcze  chętniej,  przed  wyidealizowanym  wyobrażeniem  osoby,  którą  mógłby  uznać  za  swego 
mentora. Zjawisko idealizmu młodzieńczego winduje te wymagania ogromnie wysoko. W tej sytuacji 
rodzice,  nauczyciele,  księża,  którzy  nie  potrafią  znaleźć  odpowiedniej  drogi  do  serc  i  umysłów 
młodzieży, są bez szans.  
 
Bez szans są również młodzi instruktorzy harcerscy. Siedemnasto, czy osiemnastolatkowie, którzy bez 
żadnych problemów zdobywają autorytet w drużynach harcerskich, u wędrowników nie mają prawie 

background image

 

żadnych  przewag  kompetencyjnych.  Pojawia  się  naturalna  sprzeczność.  Z  jednej  strony  wysokie 
wymagania kompetencyjne, z drugiej nieufność, a czasem nawet negacja świata dorosłych. Pogodzić 
to jest niezwykle trudno. Dlatego, harcerstwo ma największy problem ze znalezieniem odpowiednich 
instruktorów  wędrowniczych.  Najlepsza  sytuacja  jest  pod  tym  względem  w  silnych  ośrodkach 
akademickich. Studenci są najlepszym materiałem na drużynowych wędrowników. Z jednej strony nie 
są  na  tyle  „starzy”,  by  można  ich  było  obarczać  odpowiedzialnością  za  błędy  i  wynaturzenia  świata 
dorosłych,  a  z  drugiej  strony  posiadają  wyraźną  przewagę  kompetencyjną.  Przeskoczyli  wysoko 
postawioną  poprzeczkę  egzaminów  wstępnych  na  uczelnię  i  są  w  sytuacji  życiowej,  która  jest 
przedmiotem  marzeń  każdego  obdarzonego  aspiracjami  wędrownika.  Jednak  i  to  jeszcze  nie 
wystarcza.  Drużynowym  wędrowników,  kimś  z  kogo  zechcą  oni  brać  przykład,  może  zostać  tylko 
ktoś, kto ma w sobie jakąś charyzmę, jakiś wyrazisty pomysł na życie, ktoś kto oddaje się całkowicie 
służbie  ideałom  i  ktoś  kto  do  tej  swojej  idei  potrafi  przekonać  innych.  Wymagania  są  na  prawdę 
wysokie!    
 
Ktoś  kto  słabo  zna  założenia  harcerstwa,  może  zadać  pytanie,  skąd  bierzemy  zastępy  chodzących 
ideałów, które stawiamy za wzór naszym harcerzom. Pisałem już o tym i chcę w tym miejscu po raz 
kolejny  to  powtórzyć.  Wcale  nie  potrzebujemy  chodzących  ideałów!  Ktoś,  kto  miałby  takie  właśnie 
mniemanie  o  sobie,  tym  samym  przekreśliłby  swoje  kwalifikacje  na  instruktora.  I  nie  chodzi  tu  o 
fałszywą  skromność.  My  na  prawdę  nie  potrzebujemy  ludzi  doskonałych.  Gdybyśmy  stawiali  zbyt 
wysokie  wymagania  naszym  instruktorom  skąd  mielibyśmy  ich  brać?  Nasz  ruch  nie  mógłby  się 
rozwijać.  Nie  ma  ludzi  idealnych.  Święty  Piotr  zapewne  nie  zechciałby  wypożyczyć  nam  zastępów 
anielskich. A nawet gdybyśmy jakimś cudem mogli „zatrudniać” anioły – jakiż przykład mogłyby one 
dać  zwykłym  chłopcom.  Żaden!  Dystans  byłby  nie  do  pokonania.  A  to  odbierało  by  wszelką 
motywację do pracy nad sobą.  
 
 
Nie musimy wymagać od instruktorów, by zanim dostaną podkładki pod krzyż osiągali ideał, którego 
jak wiemy nie można osiągnąć. Instruktorem harcerskim powinien być człowiek z krwi i kości, nawet 
człowiek  niedoskonały,  popełniający  błędy.  Jedynym  warunkiem  jest  by  jego  postawa  etyczna 
spełniała bardzo proste minimum ( o którym później) oraz aby miał WYSOKIE ASPIRACJE i był im 
wierny. To znaczy, że oczekujemy od instruktorów stawiania sobie ambitnych celów oraz świadomej i 
wytężonej pracy nad sobą by te cele można było osiągać. Nie zależnie od tego na jakim są etapie w 
drodze do ideału. Czy drogę tę dopiero rozpoczynają czy też mają za sobą pasmo sukcesów, chcemy 
by  sami  sobie  ustawiali  poprzeczkę  wciąż  wyżej  i  wyżej.  Nie  jest  naszym  marzeniem  sprawić  by 
chłopcy osiągnęli jakąś wyznaczona przez nas granice ludzkiej doskonałości. Naszym celem jest by tę 
granice  wciąż  przesuwali  w  górę.  Dlatego  przykład  instruktora  nie  polega  na  tym  by  powiedzieć 
chłopcom  -  patrzcie  jaki  jestem  doskonały,  spróbujcie  dorosnąć  do  mojego  poziomu.  Zadaniem 
instruktora  jest  pokazać  chłopcom  jak  można  skutecznie  nad  sobą  pracować  i  zachęcić  ich  do  takiej 
samej pracy. A wtedy, wszelkie granice ludzkiej doskonałości zostaną przekroczone.  
  
Nie  mniej,  istnieje  pewien  minimalny  standard,  który  musi  zostać  spełniony  przez  kandydata  na 
instruktora,  zanim  władze  harcerskie  powierzą  mu  funkcje  wychowawcze  i  zadanie  oddziaływania 
własnym  przykładem  na  młodzież.  To  czy  kandydat  spełnia  ten  standard  jest  najpierw  wnikliwie 
badane, a następnie dokumentowane poprzez przyznanie stopnia instruktorskiego.  
 
 
Owe minimalne wymagania można określić w sposób następujący: 

1. 
Instruktor ma obowiązek akceptować i przestrzegać Prawa Harcerskiego.  
W szczególność dotyczy to zakazu określonego w punkcie 10-tym. Jest to swoisty probierz 
postawy harcerskiej – bardzo wyraźny i rzucający się w oczy dowód na poważne traktowanie 
ideałów harcerskich. Ponieważ jest to jedyne tak jednoznacznie i kategorycznie określone 
wymaganie Prawa Harcerskiego, gotowość do wyrzeczenia i wypełniania go jest świadectwem, 
tego, że chłopcy będą mogli mieć pełne zaufanie do swego instruktora. Jakikolwiek fałsz w tym 
zakresie oznaczałby utratę zaufania co do szczerości intencji i tym samym, zaprzepaszczenie 

background image

 

możliwości oddziaływania na młodzież poprzez przykład osobisty. W odniesieniu do innych 
punktów Prawa, instruktor musi mieć ambicje doskonalenia się w wytyczonych przez nie 
kierunkach. 
 
2. 
Instruktor powinien być chrześcijaninem. 
Jeżeli harcerstwo ma wychowywać w duchu wartości chrześcijańskich, wartości te nie mogą być 
obce  instruktorowi.  Jest  to  wymaganie  logiczne.  Nikt  nie  powierzyłby  swego  dziecka 
wyruszającego na wycieczkę górską, opiece przewodnika, który nigdy przedtem  nie był w górach. 
 
3. 
Instruktor powinien mieć wysokie aspiracje zawodowe. 
Nie do pomyślenia jest sytuacja, w której rodzice powierzaliby swoje dzieci wpływom instruktora 
harcerskiego,  który  zaniżałby  ich  aspiracje  wyniesione  z  domu.  Zadaniem  drużynowego  jest 
rozbudzić  w  chłopcach  potrzebę  stałego  samodoskonalenia  się.    Bez  odpowiedniego  przykładu, 
nie jest to możliwe. 
 
4. 
Instruktor  musi  mieć  dostateczne  doświadczenie  harcerskie  w  tym  doświadczenie  w  pracy  nad 
sobą. 
Innymi  słowy,  ktoś  kto  sam  nie  doświadczył  harcerstwa  na  własnej  skórze,  kto  nie  odczuł  jak 
działają  mechanizmy  wychowania  harcerskiego,  nie  będzie  mógł  intuicyjnie  stosować  metody 
harcerskiej,  może  mieć  ogromne  trudność  z  odczytaniem  potrzeb  chłopców  i  znalezieniem 
odpowiednich środków dla ich zaspokojenia. Przyjmuje się, że kandydat na instruktora powinien 
posiadać przynajmniej trzeci stopień harcerski – ćwika. 
 
5. 
Instruktor  musi  poznać  teoretyczne  podstawy  harcerskiego  systemu  wychowania  oraz  zdobyć 
minimalne doświadczenie w praktycznym posługiwaniu się metodą. 
Bez  spełnienia  tego  wymagania,  nie  ma  mowy  o  świadomym  i  kompetentnym  posługiwaniu  się 
harcerskim systemem wychowania. 

 
Aby zdobyć „certyfikat” władz harcerskich trzeba więc: 

1. mieć odpowiednie doświadczenie harcerskie, 
2. ukończyć odpowiednie kursy instruktorskie, 
3. wyrazić gotowość sprostania wymienionym wymaganiom, 
4. przejść  odpowiednią  próbę  wyznaczoną  przez  Komisję  Instruktorską  i  ukończyć  ją  z 

wynikiem pozytywnym. 

Dopiero  wtedy  otrzymuje  się  stopień  instruktorski  i  prawo  samodzielnego  wykonywania  funkcji 
wychowawczych w harcerstwie. 
 
 
Posługiwanie  się  wzorcem  osobowym  w  formie  osobistego  przykładu  instruktora,  jest  niezwykle 
skutecznym środkiem oddziaływania, kiedy spełnione są wyżej przedstawione warunki. Podsumujmy 
w skrócie: 
 

1. Instruktor jest autorytetem dla chłopców. 
2. Jego  postawa  spełnia  minimalne  standardy  gwarantujące,  brak  negatywnych  skutków 

oddziaływania. 

3. Instruktor  charakteryzuje  się  wysokimi  aspiracjami  i  dążeniem  do  samodoskonalenia  się, 

poprzez widoczną pracę nad sobą w kierunkach wskazanych we wzorcu ideowym.   

 
Tajemnica skuteczności wychowawczej harcerstwa polega na tym, że drużynowy, dzięki różnorodnym 
mechanizmom funkcjonującym w harcerstwie staje się naturalnym i niekwestionowanym autorytetem 
dla swoich harcerzy. Dzięki temu przejmują oni jego wzorce zachowań i dążą do naśladowania jego 

background image

 

postawy  życiowej.  Drużynowy  ma  obowiązek  prowadzenia  widocznej  dla  innych  pracy  nad  sobą  i 
kontynuowania  nauki  (  najczęściej  jest  to  student),  bądź  samokształcenia.  W  ten  sposób,  poprzez 
akceptowany  przez  harcerzy  przykład  własny,  rozbudza  on  w  nich  wysokie  aspiracje  dotyczące  nie 
tylko postawy etycznej, ale także nauki i przygotowania zawodowego. 
 
Przykład osobisty instruktora nie jest jedyną formą zastosowania wzorca osobowego. 
 
Bohater drużyny 
Innym  sposobem  dostarczania  chłopcom  pożądanych  wzorców  osobowych  jest  zwyczaj  nadawania 
drużynom  harcerskim  imion  bohaterów  narodowych,  ludzi  o  wielkim  i  powszechnie  uznanym 
autorytecie.  W  czasach  gdy  harcerstwo  dopiero  się  tworzyło,  najczęściej  wybieranymi  bohaterami 
drużyn  byli:  Zawisza  Czarny,  Bolesław  Chrobry,  Jan  III  Sobieski,  Józef  Poniatowski,  Kazimierz 
Puławski,  Romuald  Traugut,  Mieczysław  Bem.  W  latach  późniejszych  liczni  bohaterowie  legionów, 
wojny  bolszewickiej  i  II  Wojny  Światowej.  W  pierwszym  okresie  działania  polskiego  skautingu, 
drużyny  nie  były,  tak  jak  dziś,  numerowane.  Nazywało  się  je  i  odróżniało  właśnie  za  pomocą 
nadanego  im  imienia.  Mówiło  się  o  Drużynie  Zawiszy  Czarnego,  o  Drużynie  Kazimierza 
Puławskiego, i tak dalej. Musiały to więc być, na danym terenie działania skautingu, imiona unikalne. 
Później,  gdy  harcerstwo  stało  się  bardziej  popularne,  gdy  znacznie  przybyło  drużyn,  wprowadzono 
unikalną numerację. Drużyna Skautów Zawiszy Czarnego w Warszawie, została przemianowana na 16 
Warszawską Drużynę Harcerzy im. Zawiszy Czarnego. Tego typu nazewnictwo stosuje się do dziś w 
całym harcerstwie. 
  
Wzorce  dostarczane  przez  postać  bohatera  drużyny,  w  sposób  szczególny  uwypuklają  takie wartości 
jak  honor,  patriotyzm,  męstwo  i  poświęcenie  dla  dobra  Ojczyzny.  Bohater  drużyny  jest  przykładem 
heroicznej  i  chwalebnej  postawy,  która  ujawnić  się  może  w  sytuacjach  wyjątkowych  albo  postawy, 
której  ocena  jest  możliwa  tylko  z  dłuższej  perspektywy  dokonań  życiowych.  Pokazuje  chłopcom 
wzorce zachowań, które trudno byłoby zaobserwować u swoich nieomal rówieśników – drużynowych, 
w ich codziennym życiu.  
 
Wzorzec  osobowy  bohatera  drużyny  nie  działa  z  pewnością  tak  całościowo  jak  przykład 
drużynowego.  Nie  mniej  jest  jego  ważnym  uzupełnieniem  w  najwyższym  obszarze  harcerskiej 
hierarchii wartości.  
 
Zajmijmy  się  teraz  przez  chwilę  zagadnieniem  skuteczności  oddziaływania  tego  typu  wzorców  na 
młodzież. Nie ulega żadnej wątpliwość, że skuteczność ta jest znacznie mniejsza niż oddziaływanie za 
pomocą  przykładu  drużynowego.  Chłopcy  są  z  nim  nieomal  na  co  dzień.  Dzięki  temu  stale  widzą  i 
oceniają jego postawę. Mogą obserwować jego wzloty i upadki. Widzą wysiłek jaki wkłada w pracę 
nad sobą. Chłopcy czerpią więc wzorce zachowań bezpośrednio - na podstawie bieżącej obserwacji i 
ich  własnej  oceny  stylu  życia  drużynowego.  Dokonując  na  bieżąco  porównań  własnej  postawy  z 
postawą  drużynowego,  mają  wprost  idealny  materiał  do  wyciągania  wniosków.  W  dodatku, 
drużynowy jest jakby jednym z nich. Kimś kim i oni być mogą, i zapewne będą za trzy, cztery może 
siedem  lat.  Ta  świadomość  wybitnie  ułatwia  wyciąganie  wniosków  w  stosunku  do  siebie  samego. 
Autorytet drużynowego można nazwać „bliskim” i „swojskim”. 
 
Z  bohaterem  drużyny  jest  całkiem  inaczej.  Jest  to  postać  historyczna  ciesząca  się  powszechnym 
autorytetem. Chłopcy są pozbawieni możliwości bezpośredniego kontaktu z osobą bohatera. Wiedzę o 
jego dokonaniach i postawie, czerpią nie z własnej obserwacji lecz z historycznych przekazów, często 
obrosłych legendą. Jest to więc autorytet „odległy” i „spiżowy”. 
 
Można powiedzieć, że to lepiej. Nie widać żadnych ułomności i braków postawy. Legenda uwypukla 
tylko to co warte jest naśladowania. Otóż nie jest to wcale lepiej! W każdym razie nie dla chłopców w 
wieku harcerskim! Postać historyczna ma dla nich wymiar sztuczny, nierzeczywisty i niezrozumiały. 
Gdy  rozmawiam  z  moimi  harcerzami  o  bohaterze  naszej  drużyny  –  Zawiszy  Czarnym,  widzę,  że 
najchętniej  chcieliby  wiedzieć,  czy  Zawisza  grał  w  piłkę,  a  jeżeli  tak  to  czy  stał  na  bramce  czy 

background image

 

10 

atakował.  Chłopcy  chcą  w  ten  sposób  swojego  bohatera  urealnić,  wyobrazić  go  sobie  w  sytuacji 
codziennej. Chcą go do siebie przybliżyć.  
 
Chcąc zwiększyć skuteczność oddziaływania wzorca osobowego jakim jest bohater drużyny, musimy 
znaleźć  sposób  na  to,  by  jego  postać  jak  najbardziej  chłopcom  przybliżyć.  Pokazać  go  z  jak 
najbardziej  ludzkiej  perspektywy,  a  najlepiej,  z  perspektywy  kryteriów  świata  chłopięcego.  Gdy 
zobaczą swojego patrona, w takim właśnie świetle, gdy wyobrażą go sobie jako zwykłego człowieka, 
którym miał jakieś pragnienia i potrzeby, który obok uznawanych powszechnie zalet, miał też swoje 
wady  i  ułomności  -  wtedy  uznają,  że  ten  świetlany  przykład,  może  dotyczyć  również  i  ich  samych. 
Zdadzą  sobie  sprawę,  że  heroizm  i  chwała  nie  są  zarezerwowane  wyłącznie  dla  wybranych  -  dla 
półbogów,  którzy  urodzili  się  wyłącznie  po  to  aby  zostać  herosami.  Bohaterami  narodowymi  i 
świętymi  zostają  wszak  zwykli  ludzie,  tacy  sami  jak  nasi  harcerze  –  jak  my  sami.  Decydują  o  tym 
okoliczność  w  jakich  się  znaleźli,  ale  przede  wszystkim  ich  własna  postawa.  Bo  nie  każdy  w 
podobnych okolicznościach zachowuje się tak samo. Kiedy instruktorowi uda  się sprawić, że bohater 
drużyny „zejdzie z własnego pomnika i stanie wśród chłopców” – wtedy jego przykład może stać się 
zaraźliwy. Natomiast jeżeli każemy chłopcom patrzeć na bohatera drużyny jak na postać „stojącą na 
cokole” – wtedy jego przykład stanie się dla nich wyłącznie wskazówką teoretyczną. A wiemy już jak 
chłopcy, traktują wszelkiego rodzaju teorie.  
 
Aby  wzorce  płynące  z  postawy  bohatera  drużyny  mogły  być  w  ogóle  przez  chłopców  brane  pod 
uwagę,  nie  wystarczy  tylko  posługiwać  się  ładnie  brzmiącą  nazwą  drużyny.  W  ostatnich  latach 
przyjęło  się  mówić  o  „pracy  z  bohaterem”.  O  tym,  na  czym  ta  praca  polega  i  jak  się  ją  wykonuje, 
porozmawiamy w kolejnej części podręcznika, przy okazji poznawania warsztatu instruktorskiego. W 
tej  chwili  zadowólmy  się  stwierdzeniem,  że  niemal  każdy  drużynowy,  tworzy  na  potrzeby  swojej 
drużyny,  specyficzne  programy  i  konstruuje  specjalne  narzędzia  metodyczno  -  programowe,  które 
wykorzystuje dla osiągnięcia trzech podstawowych celów pracy z bohaterem. Są nimi: 

1. Poznanie  sylwetki  bohatera,  a  zwłaszcza  tych  jego  cech  i  dokonań,  które  sytuują  go  w 

„panteonie” osób godnych naśladowania. 

2. Przybliżenie  postaci  bohatera,  odbrązowienie  jej  i  pokazanie  jako  normalnego  człowieka  z 

krwi i kości. 

3. Wytworzenie silnej więzi emocjonalnej łączącej chłopców z drużyną i postacią jej bohatera. 

 
 
Na koniec tych rozważań chciałbym mieć jeszcze dwie krótkie uwagi, które, mam nadzieję, staną się 
dla drużynowych powodem do przemyśleń. 
 
Większość postaci, które stały się bohaterami drużyn harcerskich, wywodzi się z tradycji wojskowej. 
W ten sposób zwracamy w wychowaniu harcerskim, szczególną uwagę na walory takie jak męstwo na 
polu  walki,  najwyższa  ofiarność  dla  Ojczyzny.  Prawie  wcale  lub  przynajmniej  bardzo  rzadko 
bohaterami drużyn stają postaci charakteryzujące się zasługami cywilnymi. Może nadszedł już czas by 
to zmienić? Czy nie jest już najwyższa pora na zrównanie Virtutti Militari z Virutti Civitas? 
 
W ostatnich latach bardzo popularni stali się tzw. „bohaterowi zbiorowi”. Na przykład: Drużyna im. 
Batalionu Parasol. Czy i w takim przypadku, możemy wykorzystywać środek metodyczny, o którym 
była mowa?      
 
 

Podejście indywidualne 

 
Zacznijmy od stwierdzenia, które już wcześniej zostało użyte. 
Harcerstwo nie wychowuje mas ani grup ludzkich – harcerstwo zawsze wychowuje jednostki. 
 
Patrząc  na  nasz  ruch  z  zewnątrz,  niezorientowany  obserwator  bardzo  często  odnosi  jednak  zupełnie 
inne  wrażenie.  Harcerzy  widzi  przeważnie  w  grupie.  Zazwyczaj  jest  to  grupa  jednolicie 

background image

 

11 

umundurowana,  stosująca  zasady  musztry  zespołowej.  Na  podstawie  powierzchownej  obserwacji 
najczęściej wyciągane są błędne wnioski. Uniformizacja, tresura, mechaniczne sterowanie zespołami. 
Gdzie tu miejsce na indywidualizm? 
 
No właśnie! Tymczasem pod tą zewnętrzną powłoką tkwi, na pierwszy rzut oka,  trudno dostrzegalna 
istota  rzeczy.  W  tym  rozdziale  będzie  mowa  o  tym  czego  nie  widzą  oczy  przechodnia  mijającego 
nienagannie umundurowaną drużynę harcerzy maszerującą równym krokiem w kolumnie dwójkowej 
na  biwak,  po  którym  każdy  z  chłopców,  na  właściwy  dla  siebie  tylko  sposób,  wrośnie  moralnie  i 
wzmocni swój charakter.        
 
 
Jednostka w grupie 
Narzuca  się  więc  pytanie.  Czy  po  to  aby  w  opinii  społecznej  wzmocnić  wizerunek  harcerstwa  jako 
ruchu  mającego  przede  wszystkim  na  względzie  dobro  i  wychowanie  jednostki,  nie  warto  odrzucić 
mylącą powierzchowność w rodzaju musztry i munduru? Moja odpowiedź brzmi – nie! 
 
Po  pierwsze  dlatego,  że  te  tradycyjne  atrybuty  harcerstwa  potrzebne  są  samym  chłopcom.  Dla 
większość  z  nich,  „wojskowe”  elementy  harcerskiego  stylu  bycia  są  czynnikiem  zwiększającym 
atrakcyjność harcerstwa. 
 
Po  drugie  dlatego,  że  dzięki  temu,  w  opinii  społecznej  jesteśmy  ruchem  uznawanym  za  porządny, 
zdyscyplinowany ergo ruchem zdolnym skutecznie osiągać swoje cele. 
 
Po trzecie i najważniejsze - ze względów metodycznych. Zarówno mundur jak i musztra, a także wiele 
innymi  składników  metody  (o  których  będzie  jeszcze  mowa)  pełnią  w  harcerstwie  bardzo  istotną 
funkcję wzmacniającą spoistość i tożsamość grupy, w której odbywa się wychowanie.  
 
Harcerstwo  nie  oddziałuje  na  masy  ani  na  zespoły,  ale  zawsze  na  konkretnych  chłopców.  Nasze 
oddziaływanie ukierunkowane jest na każdego chłopca z osobna, ale...  
Wychowanie harcerskie zawsze odbywa się w grupie i poprzez grupę. 
 
Przypomnijmy  sobie  kardynalną  zasadę  oddziaływania  wzajemnego.  Wyróżniliśmy  dwa  rodzaje 
oddziaływań; pionowe (pomiędzy starszymi i młodszymi) i poziome (pomiędzy rówieśnikami), które 
muszą występować łącznie w procesie wychowania harcerskiego.  
 
Harcerstwa nie da się nauczyć ani przeżyć w samotności. Gdyby genialnemu pedagogowi, mogącemu 
świecić  najwspanialszym,  świetlanym  przykładem  osobistym,  oddać  pod  opiekę  jednego  tylko 
chłopca,  tak  aby  cały  czas  mogli  przebywać  ze  sobą  i  oddziaływać  na  siebie,  to  efekty  tego  typu 
procesu wychowawczego byłyby bez wątpienia opłakane.  
 
Żaden  człowiek  nie  jest  „samotną  wyspą”.  Całe  życie  upływa  nam  wśród  ludzi  i  razem  ludźmi. 
Jesteśmy  członkami  różnorodnych  wspólnot  począwszy  od  rodzinnej,  a  skończywszy  na  narodowej 
(może nawet i szerzej). Umiejętność bycia w tych wspólnotach, układania sobie relacji z ludźmi, jest 
jednym z podstawowych celów wychowania harcerskiego. Tak ukierunkowane wychowanie społeczne 
może  odbywać  się  tylko  grupie  i  zgodnie  z  zasadą  oddziaływania  pośredniego  -  poprzez  tę  właśnie 
grupę.  
 
Wrócimy  jeszcze  szerzej  do  tego  wątku  przy  okazji  omawiania  kolejnych  środków  metodycznych 
(nieformalna grupa rówieśnicza i grupa formalna). Wtedy to szczegółowo prześledzimy jakiego typu 
mechanizmy  pozwalają  oddziaływać  za  pośrednictwem  grupy  na  każdego  harcerza  z  osobna.  W  tej 
chwili poprzestańmy na ogólnym i dość oczywistym wniosku, że im silniejsze są związki emocjonalne 
chłopca z grupą rówieśników, im większa jest spoistość tej grupy, tym silniej oddziałuje ona na niego.  
 
Harcerstwo  stara  się  więc  budować  silne  zespoły,  tworzyć  grupy  o  bardzo  wyraźnej  tożsamości,  bo 
one  są  doskonałym  narzędziem  oddziaływania  na  poszczególnych  chłopców  z  osobna. 

background image

 

12 

Niezorientowany w metodzie harcerskiej obserwator ocenia nasz ruch przez pryzmat tego co widzi. A 
widzi  głównie  doskonale  zgrane  i  spoiste  grupy  harcerskie  o  silnej  tożsamości  wzmacnianej 
dodatkowo  przez  zewnętrze  atrybuty  takie  jak  mundur,  musztra,  wspólny  śpiew.  Stąd  w  opinii 
społecznej  funkcjonuje  tak  powszechne  i  mylne  przeświadczenie  o  jakoby  uśredniającym, 
kolektywistycznym charakterze wychowania harcerskiego. Nic bardziej mylnego. Gdyby spojrzeć na 
drużynę  harcerzy  oczyma  drużynowego,  zobaczyłoby  się  nie  jednakowo  umundurowaną  masę,  ale 
Janka, Krzysia, i Rycha na tle zgranej paczki przyjaciół, na tle grupy rówieśniczej, która ma na niego 
dobroczynny wpływ.   
 
Pozostawiając  na  później  omówienie  mechanizmów,  które  wykorzystywane  są  w  procesie 
oddziaływania  grup  harcerskich  na  jednostkę,  przyjrzyjmy  się  teraz  na  czym  polega  realizacja 
„podejścia indywidualnego” w praktyce instruktorskiej.   
 
Rozwijanie osobowości 
Zacząć  należy  od  oczywistego  stwierdzenia,  że  na  całej  kuli  ziemskiej,  wśród  wielomiliardowej 
populacji ludzkiej nie znajdzie się nigdy dwóch identycznych osób. Mając na myśli nie tylko wygląd 
zewnętrzny  ale  i  ustrój  psychiczny,  możemy  włączyć  w  to  również  rzadkie  przypadki  bliźniąt 
jednojajowych. Skoro tak, skoro każdy chłopiec, który znajdzie się w harcerstwie ma inne potrzeby, 
inne zainteresowania, inne predyspozycje i inne możliwości, to oczywistym jest, że do każdego z nich 
trafia się inną drogą.     
  
Mało  tego!  Zgodnie  z  zasadą  oddziaływania  pozytywnego,  zadaniem  harcerstwa  nie  jest  okrawanie 
osobowości  chłopców  do  z  góry  upatrzonej  przez  nas  formy,  ale  wzbogacanie  jej  i  rozwijanie  tego 
wszystkiego  co  w  nich  już  tkwi,  a  godne  jest  rozwinięcia.  W  prostych  słowach  ujął  to  kiedyś  hm. 
Tomasz Maracewicz. Zacytujmy: 
 
(...)W myśl tej zasady nie tylko ogólnie znane, naturalne skłonności młodych ludzi, ale również, czy 
raczej  przede  wszystkim  indywidualne  możliwości,  potrzeby  i  oczekiwania  każdego  z  nich,  są 
podstawą prowadzonej pracy wychowawczej. Zgodnie z tą zasadą harcerstwo jest miejscem, w którym 
jednostkom  stwarza  się  warunki  do  rozwijania  w  sobie  wartości  osobistych  i  społecznych,  wartości, 
których  zalążki  tkwią  w  każdej  dziewczynie  czy  chłopaku.  Metoda  harcerska  nakazuje  w  każdym  z 
nich szanować wolnego człowieka, brać po uwagę to, kim on jest, co czuje, o czym marzy. Harcerstwo 
sprzyjać  ma  wyrażaniu  się  osobowości.  Dlatego  w  pracy  harcerskiej  tak  bardzo  uwzględnia  się 
zainteresowania i cechy charakteru młodych ludzi i wzbogaca je w nowe, pozytywne elementy. Czyni 
się to w sposób elastyczny, zależny od reakcji młodego człowieka, którego oddziaływanie to dotyczy, 
tak by skutecznie wydobywać z niego to wszystko, co drzemie w jego duszy i jest dobre. Wskazania 
płynące dla drużynowego z tej zasady, to głównie zrozumienie, że przychodzący do drużyny harcerz 
to nie tabula rasa którą będzie się dopiero zapisywać wg. upodobania drużynowego. Każdy chłopiec 
jest inny, każdy chłopiec przychodzący do drużyny ma jakieś doświadczenia, jakieś skłonności, jakieś 
zainteresowania.  Naszą  rolą  jest  więc  rozpoznanie  tych  cech  naszych  chłopaków,  na  których  oprzeć 
się zechcemy w prowadzonym wspólnie procesie urabiania charakterów.(...) 
 
Aby  wyżej  opisany  proces  wychowawczy  mógł  zostać  uruchomiony  i  miał  jakiekolwiek  szanse 
powodzenia, niezbędna jest BOGATA WIEDZA drużynowego o każdym swoim harcerzu z osobna. O 
tym,  z  jakiej  pochodzi  rodziny,  jakie  są  jej  warunki  materialne,  jak  sobie  radzi  w  szkole,  jakich  ma 
kolegów, jakie są wady i zalety jego charakteru, jakie ma zainteresowania, jakie warunki fizyczne. Do 
tego dochodzi jeszcze cała sfera psychiki, której rozpoznanie wymaga elementarnego przygotowania 
fachowego. 
 
Rozwój  psychofizyczny  chłopca  jest  procesem  niezwykle  dynamicznym.  Na  jego  przebieg  mają 
wpływ  liczne,  niezależne  od  nas  czynniki,  a  także  nasze  własne  oddziaływanie.  Zmiany  następują 
niezwykle  szybko.  Zatem  aby  nasza  wiedza  o  chłopcu  była  aktualna  potrzebna  jest  WNIKLIWA 
OBSERWACJA. 
 

background image

 

13 

Powstaje  pytanie.  W  jaki  sposób  drużynowy  ma  gromadzić  i  aktualizować swoją wiedzę o chłopcu? 
Odpowiedź  jest  bardzo  prosta.  Instruktor  musi  mieć  bardzo  dobry,  osobisty  i  serdeczny  kontakt  z 
każdym  chłopcem  w  drużynie  i  okazywać  mu  życzliwe  zainteresowanie.  To  co  łatwo  przychodzi 
wypowiedzieć,  czasem  niezwykle  trudno  wcielić  w  czyn.  Tak  jest  i  w  tym  przypadku.  Jest  to  chyba 
jedno  z  najtrudniejszych  zadań  drużynowego.  Wymaga  ogromnego  emocjonalnego  zaangażowania  z 
jego strony. I powiedzmy sobie szczerze. Nie jest to w ogóle możliwe jeżeli spoiwem drużyny nie jest 
PRZYJAŹŃ. 
 
Jak  się  okazuje  znów  wracamy  do  stwierdzenia,  że  bez  przyjaźni  nie  ma  Harcerstwa.  Jeżeli  relacje 
pomiędzy  członkami  drużyny  oparte  są  na  zasadach  regulaminu  czy  musztry,  a  nie  na  serdecznej 
przyjaźni, to nie ma mowy o oddziaływaniu pozytywnym, wzajemnym i od wewnątrz. Na pewno też 
nie będzie mowy o naturalnym charakterze oddziaływania. Możemy też być pewni, że nie zadziałają 
mechanizmy charakterystyczne dla opisanego wcześniej środka jakim jest wzorzec osobowy oraz, że 
podejście  indywidualne  pozostanie  w  sferze  pobożnych  życzeń,  a  nie  realnej  praktyki  działania. 
Kluczem do powodzenia jest zatem prawdziwa przyjaźń.         
 
Aby tego typu związki i relacje mogły zachodzić w grupach harcerskich, konieczne jest wyznaczenie 
górnej  granicy  ich  liczebności.  To  gdzie  ta  granica  będzie  przebiegać  zależy  od  dwóch  ważnych 
czynników. 
 
Po  pierwsze  od  predyspozycji  psychicznych  i  doświadczenia  drużynowego.  Nie  będziemy  tego 
rozwijać bo to sprawa oczywista i tak naprawdę najlepiej by było, aby każdy instruktor sam to ocenił. 
 
Po drugie od charakteru drużyny.  
 
W gromadzie zuchowej opisane wyżej relacje nie muszą, a nawet nie powinny być tak silne, a wiedza 
instruktora o każdym zuchu z osobna nie musi być tak dokładna. Stąd jej liczebność ograniczona jest 
przez  zupełnie  inny  wymóg  –  umiejętność  ogarnięcia  słabo  zdyscyplinowanej  dzieciarni  podczas 
zajęć. 
 
W  przypadku  drużyny  harcerskiej  dysponujemy  prostą  i  wciąż  aktualną  wskazówką  pozostawioną 
nam  przez  twórcę  skautingu  –  gen.  Roberta  Baden-Powella.  Twierdził  on,  że  sam  jest  w  stanie 
prawidłowo prowadzić drużynę gdy liczy ona nie więcej niż 16-tu skautów, ale ponieważ jest pewien, 
że  każdy  instruktor  jest  dwa  razy  lepszy  od  niego,  sugeruje  liczbę  32.  Iście  skautowe  podejście  – 
wniosek wyciągnij sam. 
 
W drużynie wędrowniczej gdzie relacje pomiędzy wędrownikami muszą najbardziej intensywne pod 
względem  emocjonalnym,  a  wiedza  instruktora  o  każdym  z  nich  niezwykle  bogata  –  granica  ta 
powinna być znacznie obniżona. Moje osobiste doświadczenie każe mi wskazać liczbę 10, ale i w tym 
przypadku każdy instruktor sam to powinien ocenić biorąc pod uwagę własne możliwości.   
  
 
Stopniowanie wymagań 
Harcerski  styl  życia  polega  na  świadomym  dążeniu  do  ideału  poprzez  stałą  pracę  nad  sobą.  Trudno 
jednak  oczekiwać  aby  chłopcy  przyjmowali  ten  styl  życia  za  własny  zaraz  po  wstąpieniu  do 
harcerstwa. Proces dochodzenia do tak określonej postawy jest długotrwały i po to aby chłopcy chcieli 
go realizować, powinien przebiegać stopniowo.  
 
Kiedy  ruszamy  w  długą  drogę,  dobrze  jest  podzielić  ją  sobie  na  krótsze  etapy.  Identycznie  jest  z 
wychowaniem harcerskim. To długa i ciężka wędrówka. Spróbujcie pokazać zuchowi jaki jest jej cel. 
Spróbujcie  namówić  11-to  letniego  chłopca,  który  właśnie  zgłosił  się  do  drużyny  harcerskiej,  by 
wyruszył na wędrówkę, która trwać będzie lata i której celu nie jest sobie nawet w stanie wyobrazić. A 
jednak zuchy i harcerze wkraczają na tę drogę. Robią pierwsze kroki i gdy odniosą pierwsze sukcesy, 
pozostają na niej na długie lata. Dzieje się tak dlatego, że instruktor pokazuje im cel znacznie bliższy, 
taki który można osiągnąć nieomal zaraz, za sprawą krótkotrwałego wysiłku. A gdy się dotrze do tego 

background image

 

14 

celu,  gdy  się  osiągnie  pierwszy  choćby  mały  sukces,  w  sposób  naturalny  pojawia  się  pragnienie 
odnoszenia kolejnych i ochoczo rusza się dalszą drogę. 
Skoro  już  zdecydowałem  się  pokazać  harcerstwo  jako  pewnego  rodzaju  wieloetapową  wędrówkę  to 
dodajmy,  że  jest  to  wędrówka  górska,  a  droga  wciąż  prowadzi  pod  górę.  Idąc  po  niej  wspinamy  się 
coraz to wyżej, z wysiłkiem pokonujemy trudności i osiągamy wciąż wyższe poziomy.   
 
Stopniowanie  wymagań  jest  nierozerwalnie  skojarzone  ze  stopniowaniem  trudności.  Kiedy  więc 
wyznaczamy  cel  kolejnego  etapu  wędrówki  czyli  stawiamy  przed  chłopcem  określone  wymaganie, 
musimy się wpierw bardzo dobrze zastanowić czy odpowiednio dobraliśmy stopień trudności. I to jest 
jedno z najtrudniejszych zadań instruktora. 
 
Skorzystajmy  teraz  z  analogii  sportowej.  Wyobraźmy  sobie  dwóch  chłopców,  którzy  trenują  skok 
wzwyż.  Celem  trenera  jest  to  aby  każdy  z  nich  poprawił  swój  rekord  życiowy  o  jeden  lub  dwa 
centymetry.  Czy  ustawi  poprzeczkę  sztywno  na  wybranej  wysokości  i  każe  każdemu  próbować  ją 
przeskoczyć? Oczywiście, że nie. Każdemu z nich ustawi poprzeczkę na innej wysokości, zależnej od 
jego dotychczasowych możliwości. Dla jednego z nich sukcesem będzie poprawienie wyniku ze 160 
na 162 centymetry, a dla drugiego ze 155 na 157. Gdyby obaj musieli na treningu pokonywać tę sama 
wysokość,  albo  dla  jednego  albo  dla  drugiego  byłby  to  czas  stracony.  Warunkiem  sukcesu  jest 
odpowiednie  ustawienie  poprzeczki  czyli  odpowiednio  dobrana  trudność  zadania.  Kolejnym  etapem 
treningu będzie zwiększenie wysokości dla pierwszego ze 164 na 166cm, a dla drugiego ze 157 na 157 
cm. 
 
W  wychowaniu  harcerskim  jest  dokładnie  tak  samo  jak  w  sporcie.  Aby  można  było  oczekiwać 
sukcesu, poziom wymagań i poziom trudności realizowanych zadań musi być indywidualnie dobrany 
do każdego chłopca z osobna. Ważny jest postęp. Cieszymy się z każdego sukcesu. Jak w przykładzie 
ze  skokiem  wzwyż,  poprawienie  własnego  wyniku  o  dwa  centymetry,  cieszy  nas  tak  samo  w 
przypadku chłopca, który dotąd skakał 164 cm jak i tego który dawał sobie radę z poprzeczką jedynie 
na wysokości 157 cm. 
 
Twórca  skautingu  tak  pisał  o  stosowaniu  sprawności.  "Naszym  kryterium  zdobycia  odznaki  nie  jest 
osiągnięcie  pewnego  poziomu  umiejętności,  wiedzy  lub  zręczności,  lecz  ilość  wysiłku  włożonego 
przez chłopca dla zdobycia tej umiejętności". 
 
W  tym  miejscu  znów  dotykamy  kwestii  podejścia  indywidualnego.  Bez  znajomości  możliwości, 
predyspozycji i ambicji chłopca instruktor nie będzie w stanie odpowiednio „ustawiać poprzeczki”.    
 
Zastanówmy  się  teraz  co  to  jest  odpowiednia  wysokość  poprzeczki  czyli  innymi  słowy  na  czym 
polega  odpowiedniość  doboru  stopnia  trudności  realizowanych  zadań,  wyznaczanych  prób, 
formułowanych wymagań i w ogóle jakichkolwiek oczekiwań w stosunku do chłopca. 
 
Wiemy  już,  że  aby  trafnie  proponować  chłopcu  jakiekolwiek  cele  do  osiągnięcia,  musimy  najpierw 
poznać  jego  możliwości.  Po  pierwsze  musimy  wiedzieć  na  jakim  jest  poziomie  rozwoju 
psychofizycznego  –  czyli  jakie  są  jego  obiektywne  możliwości.  Po  drugie,  szczególne  znaczenie  ma 
rozeznanie jego  poziomu ambicji  - podnosząc poprzeczkę musimy wiedzieć o ile, żeby chłopak się 
nie zniechęcił wobec zbyt ambitnego, albo za mało ambitnego zadania. Po trzecie, musimy ocenić jaki 
jest  stopień  jego  wtajemniczenia  harcerskiego  i  identyfikacji  z  harcerstwem  –  zarówno  z  grupą 
przyjaciół jak i celami ruchu – czyli musimy wiedzieć w jaki sposób będzie reagował na nasze bodźce 
–  czy  jest  na  nie  łatwo  czy  trudno  podatny.  Dopiero  znając  odpowiedź  na  te  pytania  możemy 
próbować  dobierać  odpowiedni  poziom  wymagań  w  stosunku  do  naszych  zuchów,  harcerzy  czy 
wędrowników.  
 
Czy  istnieje  jakaś  szczegółowa  wiedza  na  podstawie,  której  moglibyśmy  to  w  miarę  dokładnie 
wymierzyć?  Oczywiście,  że  tak.  Kto  chciałby  się  w  nią  zagłębić,  powinien  znaleźć  czas  na  studia 
psychologiczne lub pedagogiczne. Problem w tym, że przeciętny instruktor studiów takich nie kończy 
i  nikt  tego  na  szczęście  nie  wymaga.  Więc  kto  ma  ochotę  niech  sięgnie  po  literaturę  fachową,  bo 

background image

 

15 

wiedzy  nigdy  dość.  A  ja  mam  dobrą  wiadomość.    W  większość  wypadków  wystarcza  elementarne 
doświadczenie, wiedza o chłopcu taka jaką powinien mieć drużynowy i obserwacja. 
 
Przyda się też elementarna wiedza na temat klasyfikacji trudności w zależności od zakresu możliwość. 
Ze  względu  na  to,  możemy  każde  zadanie  czy  wymaganie  sklasyfikować  jako  znajdujące  się  w 
zakresie: 

  możliwości sprawdzonych, 
  możliwości uświadomionych 
  możliwości realnych ale nieuświadomionych 
  poza zakresem realnych możliwości. 

 
Jeżeli chłopak wielokrotnie w swoim życiu przeskakiwał przez ogrodzenie szkolne, to postawienie mu 
zadania uczynienia tego po raz kolejny nie odniesie żadnego pozytywnego skutku. Ani nie będzie dla 
niego atrakcyjne, ani nie będzie motywować do jakiekolwiek wysiłku. Tego typu zadania pozostające 
w zakresie sprawdzonych możliwości nie mają większego znaczenia w procesie wychowania.  
 
Wyobraźmy sobie teraz chłopaka, który z treningu na trening poprawia swój wynik w skoku wzwyż o 
kilka  centymetrów.  Kiedy  na  kolejnym  spotkaniu  powiemy  mu  –  stary  mam  nadzieję,  że  dziś  znów 
skoczysz wyżej - to tym samym sformułujemy wobec niego oczekiwanie pozostające w zakresie jego 
uświadomionych  możliwości.  Na  podstawie  dotychczasowego  doświadczenia  będzie  wiedział,  że 
wystarczy  porządnie  się  przygotować,  napocić,  a  wynik  jest  pewny.  Tego  typu  zadania  odgrywają 
wiodąca  rolę  w  procesie  wychowania  zuchów  i  harcerzy.  Minimalizują  ryzyko  zniechęcenia  się  i, 
wprawdzie powoli ale pewnie, prowadzą do osiągania kolejnych celów. 
 
Weźmy  teraz  wędrownika,  który  nigdy  w  życiu  nie  leciał  samolotem.  I  nie  dlatego,  że  go  nie  stać  - 
tylko dlatego, że w jego rodzinie panuje pewnego rodzaju obawa przed tym sposobem podróżowania. 
Obawa  ta  przeniosła  się  z  rodziców  na  dzieci.  Chłopak  nie  ma  lęku  wysokości,  ale  gdy  drużyna 
wybierała  się  samolotem  do  Rzymu  na  grób  Papieża,  on  znalazł  jakąś  wymówkę  i  z  wyprawy  się 
wykręcił.  Nikt  nie  twierdzi,  że  niechęć  do  samolotu  jest  chorobą,  którą  trzeba  leczyć.  Ale  jest  to 
fantastyczna  okazja  do  ćwiczenia  charakteru.  Jeśli  drużynowy  ją  dostrzeże  i  w  próbie  na  kolejny 
stopień  wyznaczy  wędrownikowi  zadanie  odbycia  trzech  skoków  spadochronowych  to  tym  samym 
stworzy  sytuację,  w  której  chłopak  będzie  mobilizowany  do  zmierzenia  się  z  wyzwaniem 
pozostającym  poza  zakresem  jego  uświadomionych  możliwości,  ale  obiektywnie  rzecz  biorąc, 
możliwości  jak  najbardziej  realnych.  W  poprzednim  zdaniu,  nie  bez  przyczyny  pojawiło  się  słowo 
„wyzwanie”  .  Wyzwanie  i  wyczyn  to  podstawowa  forma  aktywności  wędrowników,  którym  w 
harcerstwie stawia się przeważnie wymagania z zakresu nieuświadomionych możliwości. Oczywiście 
nie  wszyscy  chłopcy  reagują  na  tego  typu  bodźce  w  identyczny  sposób.  Ci  o  zaniżonej  samoocenie, 
słabej ambicji lub niskiej identyfikacji z harcerstwem, mogą na tego typu wyzwania nie reagować tak 
jakbyśmy  sobie  tego  życzyli.  Instruktor  musi  to  wiedzieć,  zanim  zacznie  formułować  swoje 
oczekiwania. 
 
Pozostały  zadania  pozostające  poza  zakresem  realnych  możliwości.  Te  są  oczywiście  szkodliwe 
wychowawczo.  Żaden  normalny  instruktor  nie  każe  12-latkowi  czytać  encyklik  papieskich  i 
wygłaszać  na  ich  temat  referatów.  Nikt  też  nie  powierzy  młodzikowi  funkcji  komendanta  obozu  – 
nawet  gdyby  ze  względów  prawnych  było  to  możliwe.  Podnoszenie  poprzeczki  zbyt  wysoko  w 
oderwaniu od realnych możliwości chłopców, jest najczęściej przejawem chorych ambicji instruktora i 
zawsze prowadzi do załamania się oddziaływania wychowawczego. 
 
 
Gdy  się  wyrusza  na  kilkudniową  wyprawę  w  góry,  łatwo  jest  podzielić  ją  na  etapy,  ocenić  poziom 
trudności  trasy  i  na  tej  podstawie  –  wskazać  cel  marszu  na  każdy  kolejny  dzień.  Ale  proces 
wychowania  jest  niemierzalny.  Czy  da  się  to  zrobić  również  w  tak  nieuchwytnej  materii?  Przecież 
chłopiec, którego chcemy zmobilizować do jakiegokolwiek wysiłku musi widzieć realny i atrakcyjny 
cel  –  inaczej  nie  ruszy  palcem.  Jak  w  sposób  przekonywujący  wskazać  zuchowi,  czy  harcerzowi 

background image

 

16 

kolejny  cel  w  pracy  nad  sobą,  by  go  dostrzegł,  zaakceptował,  zechciał  osiągnąć  i  ruszył w drogę ku 
kolejnemu etapowi harcerskiego wtajemniczenia?  
 
Jednym z najdoskonalszych i jednocześnie najbardziej uniwersalnych narzędzi służących do tego celu 
jest  system  stopni.  W  części  poświęconej  narzędziom  metodyczno  programowym  będziemy  go 
szczegółowo  omawiać.  W  tej  chwili  zadowólmy  się  stwierdzeniem,  że  gwiazdki  zuchowe  i  stopnie 
harcerskie są sposobem motywowania chłopców do pracy nad sobą oraz ukierunkowywania tej pracy. 
 
 
 

Rywalizacja, współzawodnictwo i współdziałanie 

 
Jednym  z  najbardziej  znanych  stwierdzeń  dotyczących  metody  skautowej  jest  określenie  używane 
przez samego twórcę tej metody  - „Skauting jest grą”. 
 
I  rzeczywiście,  naturalna  skłonność  chłopców  do  ciągłej  rywalizacji  z  rówieśnikami,  została  w 
całkowicie  zaadaptowana  przez  harcerski  system  wychowania.  Nasze  oddziaływanie  ma  być 
naturalne,  a  więc  nie  wolno  nam  się  obrażać  na  naturę  chłopca,  nawet  jeśli  w  rozumieniu  osób 
dorosłych  jest  ona  niedoskonała.  Podstawową  formą  działalności  harcerskiej  są  wszelkiego  typu 
rywalizacje indywidualne i współzawodnictwa zespołowe. Programy pracy zastępów, drużyn, hufców 
i  chorągwi  harcerskich  wypełniają  różnego  rodzaju,  gry,  zawody,  konkursy  i  turnieje.  Są  to  bowiem 
najskuteczniejsze  mechanizmy  motywacyjne,  skłaniające  chłopców  do  podejmowania  pożądanej,  z 
punktu widzenia wychowawczego, aktywności. 
 
Zuchy - Rywalizacja indywidualna w zabawie 
Przypomnijmy, że u chłopców w wieku zuchowym naturalny, wrodzony instynkt walki przejawia się 
tzw. chłopięcych bójkach a rywalizacja jest w tym przypadku wysublimowaną formą przejawiania się 
tego instynktu. Zuchy uwielbiają wszelkiego typu gry i zawody ruchowe, ponieważ energiczne ruchy 
ciała sprawiają im fizyczną przyjemność, a instynkt walki, każe im wciąż mierzyć się z innymi. Przy 
czym organizując  gry zuchowe należy pamiętać, że chłopcy uwielbiają wysiłek, ale ze względu na to 
w jakim pozostają stadium rozwoju fizycznego, musi to być wysiłek krótkotrwały. Ponadto zuchy nie 
potrafią zbyt długo skoncentrować swojej uwagi na jednym zagadnieniu, a więc wszelakie konkursy 
zuchowe  muszą  prowadzić  do  bardzo  szybkiego  rozstrzygnięcia.  Trzecią  rzeczą,  o  której  nie  wolno 
zapominać  jest  to,  że  zuchy  reagują  w  zasadzie  tylko  na  rywalizacje  indywidualną.  Jakiekolwiek 
formy współzawodnictwa zespołowego zupełnie ich nie pociągają. Naturalnym żywiołem zuchów jest 
zabawa. Przy czym zuchy potrafią się świetnie bawić nawet wtedy, gdy w ich zabawach rywalizacja 
nie jest elementem dominującym. Jednym zdaniem, w gromadzie zuchowej rywalizacje wykorzystuje 
się  w  formie  prostych  konkursów  i  zawodów  o  charakterze  indywidualnym.  Jeżeli  nawet  w  jakichś 
zawodach  rywalizują  ze  sobą  szóstki,  to  w  ten  sposób  jak  np.  w  sztafecie,  gdzie  wynik  zespołu  jest 
sumą albo wypadkową zadań wykonywanych indywidualnie przez poszczególne zuchy.  
 
Harcerze – współzawodnictwo zespołowe 
W wieku harcerskim, natomiast to rywalizacja a nie zabawa jest naturalnym żywiołem chłopców. Na 
skutek  dojrzewania  emocjonalnego  i  wzmacniających  je  oddziaływań  wychowawczych,  reakcje 
stopniowo przestają być tak gwałtowne jak w poprzednim okresie. Popęd do bójek stopniowo słabnie 
ale instynkt walki nadal pozostaje silny i znajduje swoje uzewnętrznienie właśnie w rywalizacji, która 
jest w tym przypadku zastępczą, bardziej cywilizowaną formą mierzenia się z innymi chłopcami. Do 
tego  dochodzi  element  nowy  wynikający  z  procesu  dojrzewania  społecznego.  Harcerz  zaczyna 
odczuwać  wyraźną  potrzebę  określenia  swojego  miejsca  w  grupie  rówieśniczej,  a  więc  w 
najważniejszej dla niego społeczności. Początkowo, ustalanie własnej pozycji w grupie odbywa się w 
sposób identyczny jak w przypadku mierzenia się z innym chłopcem – na drodze rywalizacji. Chłopcu 
wydaje się, że jego „pozycja społeczna” uzależniona jest od tego jak jest silny, jak szybko biega, jak 
dobrze  gra  w  szachy,  i  t.d.  Zresztą  zupełnie  słusznie,  bo  właśnie  tego  typu  kryteria  obowiązują  w 
bandach rówieśniczych. Na szczęście z biegiem czasu, kryteria te stopniowo się zmieniają. Im chłopcy 

background image

 

17 

bardziej  są  dojrzali  tym  częściej  zaczynają  cenić  sobie  również  inne  przymioty,  właśnie  natury 
społecznej;  lojalność,  zdolność  do  poświęcenia  się,  umiejętność  współpracy,  bezkonfliktowość, 
słowność,  i  t.d.  Naturalne  więc,  że  chłopiec  chcąc  udowodnić  grupie  swoją  wartość  i  przydatność  w 
tym zakresie, musi dla tego celu znaleźć inne środki. Pojawia się bardzo silna skłonność do wdawania 
się chłopięcych band we współzawodnictwo zespołowe czego ekstremalnym przejawem są tzw. wojny 
podwórkowe. Od wielu lat wentylem bezpieczeństwa stała się w tym zakresie piłka nożna. Przyczyna 
tego  jest  całkowicie  naturalna.  Współzawodnictwo  wymaga  współdziałania,  a  dzięki  niemu  chłopcy 
uzyskują możliwość wykazania się przed opinią własnej grupy, tymi przymiotami, które stają się dla 
nich  ważne.  No  i  oczywiście  współzawodnictwo  nadal  jest  okazją  do  rozładowania  napięć,  których 
źródłem  jest  instynkt  walki,  z  tą  jednak  różnicą  w  stosunku  do  rywalizacji  indywidualnej,  że  tu 
osiągnięcie  celu  wynikającego  z  postaw  egocentrycznych  zastępowane  jest  dążeniem  do  osiągnięcia 
celu natury społecznej – pewnego rodzaju dobrem wspólnym grupy. 
 
Życie  zastępów  i  drużyny  harcerskich  wypełnione  jest  więc  przede  wszystkim  grą.  W  stosunku  do 
młodszych harcerzy stosuje się jeszcze różnego rodzaju elementy rywalizacji indywidualnej (zawody, 
punktacje  indywidualne,  i  t.p.),  ale  dominującą  formą  jest  już  współzawodnictwo  zespołowe  i  to 
prowadzone w bardzo określony sposób – bo pomiędzy zastępami. Dlaczego? Ponieważ zastęp jest tą 
właśnie  naturalną  grupą  rówieśniczą,  tą  społecznością  na  opinii,  której  najbardziej  chłopcu  zależy. 
Jednocześnie organizując wszelkiego typu gry, zawody, czy turnieje pomiędzy zastępami, spajamy je 
wewnętrznie,  sprawiamy,  że  chłopiec  jeszcze  bardziej  identyfikuje  się  z  grupą  przyjaciół  i  jeszcze 
bardziej  liczy  się  z  jej  opinią.  I  w  tym  miejscu  znów  na  chwilę  wrócimy  do  tego  co  zostało  już 
powiedziane w związku z oddziaływaniem indywidualnym. Efekt ten jest nam potrzebny nie po to aby 
„produkować”  silne  i  zgrane  zespoły  harcerskie  ale  po  to  właśnie,  by  tworzyć  mechanizmy 
motywujące poszczególnych chłopców do wysiłku w pracy nad sobą. Konieczność współdziałania w 
zespole,  która  jest  nieodłącznym  elementem  współzawodnictwa  sprawia,  że  chłopcy  budują  w  sobie 
przymioty etyczne nieodzowne w życiu społecznym, bo tego właśnie oczekuje od nich grupa, z której 
opinią liczą się bardziej niż z opinią rodziców czy nauczycieli.   
 
Planując  wykorzystanie  opisywanych  tutaj  mechanizmów  w  pracy  z  harcerzami,  drużynowy  ma 
pewien  dość  istotny  komfort.  Zupełnie  nie  musi  się  martwić  o  to,  czy  chłopcy  zareagują  na  jego 
propozycje. Jest to nieomal tak pewne jak to, że Ziemia krąży wokół Słońca. Przy czym dodatkowym 
jeszcze ułatwieniem jest to, że harcerze gotowi są rywalizować i współzawodniczyć pomiędzy sobą na 
wszelkich dostępnych polach. Nie jest dla nich ważne czy są to zawody pływackie, gra w szachy, piłka 
nożna,  konkurs  na  najsmaczniejszy  obozowy  obiad,  wielomiesięczna  punktacja  biorąca  pod  uwagę 
dziesiątki różnych kryteriów czy gra taktyczna. Chętnie podejmują każde takie wyzwanie bo pcha ich 
do tego instynkt walki, a nie jakieś określone zainteresowania. Dzięki temu wszelkie niemal dziedziny 
aktywności  harcerskiej  można  „ubrać”  w  formę  gry.  To  właśnie  miał  na  myśli  gen.  Baden  Powell 
mówiąc o swoim odkryciu, że skauting jest grą. A my dodajmy, że grą będącą nośnikiem niezwykle 
skutecznych oddziaływań wychowawczych. 
 
Wędrownicy  - współdziałanie 
Sprawa  ma  się  nieco  inaczej  w  przypadku  wędrowników.  Otóż  w  skutek  zachodzących  procesów 
dojrzewania  zmianie  ulega  kilka  cech  psychiki,  które  decydują  o  ich  otwartości  na  mechanizmy 
rywalizacji. Przede wszystkim należy się zastrzec, że w stosunku do chłopców w tej grupie wiekowej 
bardzo trudno jest zastosować jakieś jednorodne kryteria klasyfikacji. Im bardziej zaawansowany jest 
proces dojrzewania, tym większa występuje różnorodność osobowości. Dlatego może się zdarzyć, że 
jeden wędrownik będzie bardzo podatny na współzawodnictwo, a inny wcale. Mało tego, za jakiś czas 
sytuacja może się odwrócić. Nie mniej ogólna tendencja jest taka, że u większości chłopców w wieku 
powyżej 16 lat instynkt walki wyraźnie osłabia swój wpływ na psychikę i zachowanie się chłopca. Ma 
to  związek  z  dojrzewaniem  emocjonalnym  oraz  warunkami  kulturowymi  w  jakich  chłopcy  się 
wychowują. Dlatego w drużynie wędrowniczej rywalizacja i współzawodnictwo nie odgrywają już tak 
wielkiej  roli  jak  w  drużynie  harcerzy.  Ponadto,  wiek  wędrowniczy  charakteryzuje  się  procesem 
krystalizacji zainteresowań i dążeniem do ich pogłębiania. Wobec tego, jeżeli nawet wędrownicy są w 
stanie  ochoczo  zareagować  na  wezwanie  do  gry,  to  już  na  pewno  nie  w  każdej  dziedzinie.  Bardziej 
pociągnie  ich  współzawodnictwo  w  dziedzinach,  które  są  bliskie  ich  zainteresowaniom  niż  w  tych, 

background image

 

18 

które  są  im  obojętne.  Jest  to  kolejna  istotna  różnica  pomiędzy  warunkami  pracy  z  harcerzami  i 
wędrownikami. 
 
Jak pamiętamy wiek wędrowniczy charakteryzuję się bardzo silnym zainteresowaniem własną osobą i 
własną  psychiką.  Podczas  gdy  zuchów  nurtują  pytania  o  ich  pozycję  względem  innych  chłopców,  a 
harcerzy  dodatkowo  jeszcze  o  ich  pozycje  w  grupie  społecznej,  to  wędrownik  poszukuje  raczej 
odpowiedzi na temat istoty swojej własnej natury. Dlatego podczas gdy zuch i harcerz chętnie będzie 
się mierzyć z innymi, to wędrownik spróbuje zmierzyć się z sobą samym, aby tym lepiej się poznać. 
Często  zdarza  się,  że  wędrownik  niemal  obsesyjnie  dąży  do  doskonałości  w  jakieś  konkretnej 
interesującej go dziedzinie pragnąc osiągnąć ideał. Też jest to przejaw pewnego rodzaju walki, tyle że 
tym  razem,  walki  z  samym  sobą,  ze  swoją  słabością  i  ograniczeniami.  Dlatego  w  pracy  z 
wędrownikami  tak  często  stosuje  się  różnego  rodzaju  próby  i  wyczyn,  a  wszystko  to  musi  być  dla 
wędrownika prawdziwym wyzwaniem.  
  
Wędrownik, nawet jeszcze bardziej niż harcerz usiłuje określić swoje miejsce w społeczeństwie. Nic 
dziwnego.  Jest  na  znacznie  bardziej  zaawansowanym  etapie  rozwoju  społecznego.  Jednocześnie 
wędrownik w dużo większym stopniu zdaje sobie sprawę, że o jego pozycji w grupie decydują przede 
wszystkim  zdolność  układania  sobie  relacji  z  innymi  ludźmi  oraz  jego  walory  etyczne  i  moralne. 
Nadal  poszukuje  sposobności  aby  się  tymi  walorami  wykazać,  a  najlepszą  ku  temu  okazją  jest 
wspólne  działanie  w  zespole.  Coraz  słabsza  podatność  na  mechanizmy  rywalizacji  powoduje,  że 
drużynowy  wędrowników  może  stopniowo  odchodzić  od  stosowania  tego  typu  motywacji  do 
działania. Tak więc współzawodnictwo w drużynie wędrowników jest już raczej stosowane tylko jako 
forma przejściowa do organizowania współdziałania w czystej formie. O ile w drużynie harcerzy aby 
zachęcić chłopców do współdziałania wystarczy wyprowadzić ich na grę terenową i rzucić wezwanie 
– pokażcie, który zastęp jest lepszy, o tyle w drużynie wędrowników wystarczy wyzwanie – pokażcie 
jacy  jesteście  dobrzy.  To  oczywiście  otwiera  zupełnie  inne  możliwości  współdziałania  i  inne  pola 
aktywności.  Współdziałania  wymaga  zorganizowanie  wyprawy  i  wyjazd  na  obóz  do  Afryki,  a  także 
służba  polegająca  na  zorganizowaniu  wystawy  na  temat  jakiegoś  problemu  społecznego.  I  tego  typu 
działania  są  właśnie  najwłaściwszym  polem  aktywności  wędrowników.  Pamiętając  to  wszystko  co 
zostało już powiedziane na temat oddziaływania pośredniego nie trzeba chyba wymieniać jakiego typu 
korzyści wychowawcze odnoszą wędrownicy podejmujący tego typu współdziałanie.     
 
Na koniec tego tematu jeszcze kilka uwag. 
 
Najdoskonalszą  formą  współzawodnictwa  są  terenowe  gry  taktyczne.  Łączą  one  w  sobie  wiele 
pożytecznych  elementów;  od  ruchu  i  kontaktu  z  przyrodą  począwszy,  a  na  konieczności 
współdziałania, poświecenia własnego ego dla realizacji wspólnego celu skończywszy. Wymagają one 
od uczestników konsekwencji, słowności, odpowiedzialności przy wykonywaniu powierzonych zadań. 
Innyą  korzyścią  realizującą  się  w  tego  typu  grze,  gdzie  obowiązuje  żelazna  zasada  „fair  play”  jest 
wyrabianie  w  chłopcach  nawyku  i  w  konsekwencji  przekonania  o  potrzebie  dążenia  do  realizacji 
własnych  celów,  a  także  celów  wspólnoty  przy  poszanowaniu  istniejących  reguł  gry,  prawa, 
obyczajów.  Ten  obszar  oddziaływania  pośredniego  jest  niezwykle  ważny  dla  wychowania 
społecznego.  Dobrze,  że  harcerstwo  ma  tak  skuteczny  środek  prowadzący  do  tego  celu.  No  i  trzeba 
dodać, ze chłopcy uwielbiają tego typu gry terenowe. 
 
 
Trzeba  też  wiedzieć,  że  wszelkie  formy  rywalizacji  indywidualnej  traktowane  są  w  harcerstwie  z 
wielką  ostrożnością.  W  stosunku  do  zuchów  i  najmłodszych  harcerzy  są  one  najskuteczniejsze  z 
punktu  widzenia  motywacyjnego,  ale  niosą  ze  sobą  niebezpieczeństwo  kształtowania  niepożądanych 
postaw egocentrycznych.  Im więcej harcerze ze sobą rywalizują tym więcej powinni mieć okazji do 
współdziałania,  nawet  w  formie  współzawodnictwa.  Pamiętajmy,  też  że  w  stosowaniu  rywalizacji 
łatwo  jest  przesadzić  powodując  antagonizmy  w  grupie.  Niektóre  poradniki  dla  zastępowych 
doradzają  stosowanie  punktacji  między  harcerzami.  Jest  to  dość  skuteczny  sposób  motywacji,  ale 
trzeba  pamiętać  o  możliwych  zagrożeniach.    Rywalizacja  taka  musi  być  koniecznie  równoważona 
przez  współdziałanie.  Może  to  być  współdziałanie  w  grze  czyli  w  różnego  rodzaju  formach 

background image

 

19 

współzawodnictwa pomiędzy zastępami. Ale i tu konieczne jest ostrzeżenie. Musimy dbać o to aby w 
następstwie  tego  nie  pojawił  się  w  drużynie  silny  antagonizm  pomiędzy  zastępami,  który  może 
doprowadzić  do  bardzo  niekorzystnych  efektów.  I  znów  antidotum  na  tę  sytuację  może  stanowić 
wykonywanie  wspólnych  zadań  całą  drużyną  i  oczywiście  wszelkiego  rodzaju  zawody  i  gry  między 
drużynami.  Wystąpienie    przeciwko  wspólnemu  przeciwnikowi,  dążenie  do  wspólnych  celów  może 
złagodzić niekorzystne zjawiska. Teraz ktoś uważny może zwrócić uwagę, że nadmiernie rozbudzone 
współzawodnictwo między drużynami może zaprzepaścić to co nazywamy braterstwem harcerskim – 
sprawić, że chłopcy będą widzieć w harcerzu noszącym inną chustę, wroga, a nie brata. I będzie miał 
rację.  
 
Pamiętajmy  więc,  że  rywalizacja  jest  jak  energia  jądrowa.  Umiejętnie  wykorzystana  może  przynosić 
ogromne korzyści, ale uwolniona spod kontroli może się stać siłą niszczycielską. A więc ostrożnie z 
nią!   
 
 
 

Nieformalna grupa rówieśnicza 

 
Skauting  i  harcerstwo  w  całości  zaadaptowały  naturalną  skłonność  chłopców  znajdujących  się  w 
wieku dojrzewania do łączenia się  tzw. nieformalne grupy rówieśnicze.  
 
Dziecięca grupa zabawowa – szóstka zuchowa 
Przypomnijmy,  że  chłopcy  w  wieku  zuchowym  lubią  bawić  się  w  grupie  rówieśników,  ale  są  to 
zespoły nietrwałe. Tworzą się doraźnie, wyłącznie na potrzeby konkretnej zabawy. Psychika dziecka 
ciąży jeszcze w kierunku rodziców, a zabawa z rówieśnikami jest zaledwie poletkiem doświadczalnym 
dla pozarodzinnych relacji z innymi ludźmi. Mając w pamięci to wszystko co już wiemy o psychice 
zucha, nie trudno zgadnąć, że grupa zabawowa nie ma jeszcze żadnych szans w konkurencji z domem 
rodzinnym. Opinia rówieśników nie ma niewielkie znaczenie w porównaniu z opinią rodziców, a więc 
wpływ  grupy  zabawowej  na  chłopca  jest  bardzo  niewielki.  Ponadto  zuch  nie  jest  jeszcze  zdolny  do 
odczuwania 

uczuć 

społecznych. 

Karność 

wobec 

przywódcy, 

lojalność 

wobec 

grupy, 

odpowiedzialność, są pojęciami, których zuch jeszcze nie jest w stanie pojąc ani doświadczyć. Wobec 
tego nie istnieje spoiwo mogące zespolić chłopców w prawdziwą wspólnotę.   
 
Nie  mniej  uczestnicząc  w  grupach  zabawowych,  dziecko  zbiera  pierwsze  istotne  doświadczenia 
społeczne. Jest rzeczą oczywistą, że im częściej dochodzi do zabaw w tej samej grupie, tym trwalsze 
tworzą się relacje pomiędzy jej uczestnikami. A skoro tak, to tym pełniejsze i tym wartościowsze stają 
się doświadczenia społeczne, które zuch wynosi z uczestnictwa w zbiorowych zabawach.  
 
Metoda  zuchowa  wykorzystuje  naturalny  popęd  chłopców  do  wspólnych  zabaw  poprzez  system 
szóstkowy. Dlaczego akurat szóstkowy? Ano dlatego, że twórcy tej metody, na podstawie wnikliwych 
obserwacji  naturalnych  zachowań  dzieci    doszli  do  wniosku,  iż  jest  to  optymalna  liczebność  grup 
zabawowych.  Po  pierwsze  dlatego,  że  taką  właśnie  liczebność  najczęściej  obserwuje  się  w 
„przyrodzie”.  Musi  to  świadczyć  o  naturalnych  preferencjach  chłopców.  Po  drugie,  ze  względu  na 
celowość oddziaływań wychowawczych.  
 
W tym miejscu wypada się na chwilę zatrzymać i przypomnieć sobie, o jakie cele chodzi. Wróćmy na 
chwilę  do  poprzednich  etapów  rozwoju  dziecka.  Przed  szóstym  rokiem  życia,  dziecko  preferuje 
zabawy z dorosłymi lub starszymi dziećmi i ogranicza się głównie do naśladownictwa. W zabawach 
tych chłopiec pełni rolę odtwórczą. Wykonuje czynności, do których inspirują go starsi. W ten sposób 
gromadzi niezbędną wiedzę o otaczającym go świecie, zdobywa doświadczenie i rozwija wyobraźnię. 
Około szóstego roku życia pojawia się potrzeba zabaw z rówieśnikami. Dlaczego? Z wielu powodów, 
z  których  najbardziej  istotnym  jest  pragnienie  odgrywania  czynnej  roli  w  zabawach.  Zabawy  z 
dorosłymi  i  starszymi  dziećmi  takiej  możliwości  nie  dają,  bowiem  słaba  psychika  sześciolatka 
automatycznie  im  się  podporządkuje  sprowadza  chłopca  do  roli  biernej.  Młodsze  dzieci  siedzą  w 

background image

 

20 

domach  pod  czujnym  okiem  rodziców.  Pozostają  więc  rówieśnicy.  I  tak  dochodzi  do  pierwszych 
zabaw z „równoprawnym” jej uczestnikiem. Pomiędzy szósty a ósmym rokiem życia, jeśli pozostawić 
dzieciom niczym nie skrępowana swobodę, najchętniej dobiorą się w pary i w takich dwójkach będą 
sobie same wymyślać kolejne zabawy. Trzeba pamiętać, że dla dziecka jest to zupełnie nowa sytuacja. 
Całkowicie  odmienna  od  tego  co  przeżywało  dotychczas  będąc  i  w  życiu  i  w  zabawie  całkowicie 
podporządkowanym starszym. To pole „wolności” staje się niesamowicie atrakcyjne. Dlaczego dzieci 
zaczynają je eksplorować w parach? Od czegoś trzeba zacząć. Słaba psychika i niemal całkowity brak 
doświadczeń  społecznych,  powodują,  że  najłatwiej  jest  zacząć  od  budowania  relacji  z  jedną  tylko 
osobą.  Dopiero,  gdy  ta  całkowicie  nowa  sytuacja  zostanie  oswojona,  gdy  dziecko  nauczy  się 
utrzymywać w niej czynną rolę, zaczyna się otwierać na zabawy w większym gronie.  
 
Na  tym  właśnie  etapie  rozwoju  dziecko  trafia  do  gromady  zuchowej.  Gdy  w  wieku  11 lat, będzie ją 
opuszczać i przechodzić do drużyny harcerskiej, jego psychika powinna już być gotowa do udziału w 
tzw.  „bandzie”,  której  odwzorowaniem  jest  zastęp  harcerski.  Za  chwilę  przekonamy  się,  jak  wielkie 
możliwości  oddziaływania  wychowawczego,  kryją  się  w  mechanizmach  rządzących  zastępem 
harcerskim  czyli  „bandą”  rówieśników.  Teraz  przyjmijmy  do  wiadomości,  że  szóstka  zuchowa  jest 
formą  zorganizowania  zuchów  do  zabawy  będącą  ogniwem  pośrednim  pomiędzy  etapem  rozwoju 
charakteryzującym  się  zabawami  par,  a  następnym  etapem  (harcerskim),  kiedy  chłopcy  łączą  się  w 
samoistne  i  dobrze  zorganizowane  bandy  liczące  przeważnie  od  6-10  członków.  Dlatego  twórcy 
metody zuchowej wskazali na liczbę 6, co oczywiście nie oznacza, że organizując gromadę zuchową i 
tworząc „szóstki’, jest się niewolnikiem tej wskazówki. Równie dobrze szóstka zuchowa może liczyć 
5 jak i 7 chłopców.   
 
Ośmiolatek  skoro  w  dotychczasowych  zabawach,  uświadomił  sobie  istnienie  świata  po  za  domem, 
skoro zdobył elementarną, obiektywną wiedzę o otoczeniu, skoro rozbudził w sobie wyobraźnię, skoro 
udowodnił sobie, że jest w stanie samodzielnie odkrywać dalsze, niezbadane dotąd „tereny”, pragnie 
wejść  do  tego  świata  i  go  poznać.  Uważa  się,  że  tym  właśnie  etapie  rozwoju  dziecko  uzyskuje 
psychiczną  gotowość  do  „wyjścia  z  domu”.  O  tej  chwili  świat  zewnętrzny  staje  się  bardziej 
pociągający i dziecko coraz częściej przebywa poza domem. Jest to początek drogi do uniezależnienia 
się  od  rodziców.  Na  jej  końcu  dziecko,  już  jako  młodzieniec,  staje  się  dojrzałym  członkiem 
społeczeństwa. Na początku droga ta prowadzi przez zabawę.  
 
Można  przewrotnie  zapytać  czy  chłopiec,  który  nie  ma  okazji  wstąpić  do  gromady  zuchowej,  nigdy 
nie dojrzeje do udziału w bandzie? Przecież dojrzewają do tego prawie wszyscy chłopcy niezależnie 
od  tego  czy  byli  zuchami  czy  nie.  Owszem,  to  prawda.  Ale  zuch  ma  możliwość  dojrzeć  do  tego  w 
znacznie  pełniejszym  stopniu.  Nie  wcześniej,  ale  pełniej.  I  taka  jest  rola  systemu  szóstkowego  w 
zuchach. 
 
Kluczem do zrozumienia celów oddziaływania zuchowego jest słowo „dzielność”. Wszystkie zabawy 
zuchowe  za  cel  podstawowy  mają  wyrabianie  w  chłopcach  dzielności  i  to  we  wszystkich  jej 
aspektach; fizycznej, psychicznej i moralnej. Także dzielności społecznej. Na czym ona polega? Ano 
właśnie  na  umiejętności  budowania  prawidłowych  relacji  z  rówieśnikami  w  grupie  zabawowej. 
Zabawa z rówieśnikami ma ten walor, że jest pozbawiona udziału osób dorosłych. Zuch nie jest więc 
prowadzony  za  rękę.    Nikt  go  nie  napomina;  teraz  się  uśmiechnij,  wyciągnij  rękę,  nie  możesz  tego 
zrobić,  musisz  się  przeciwstawić.  Na  zbiórkach  zuchowych,  spontanicznie  albo  w  sposób 
sprowokowany  przez  instruktora,  wytwarza  się  cała  masa  sytuacji,  w  których  zuch  musi  się  sam 
odnaleźć.  W  ten  sposób,  czasem nawet boleśnie, nabiera doświadczenia i sam uczy się odpowiednio 
reagować. 
 
W  części  poświęconej  narzędziom  metodyczno  programowym  spróbujemy  rozłożyć  system 
szóstkowy  na  czynniki  pierwsze  i  dokładnie  poznać  jego  działanie.  Teraz,  żeby  lepiej  zrozumieć 
podstawowe mechanizmy oddziaływania, przypomnijmy sobie tylko jego najważniejsze założenia.   
 
Gromada  zuchowa  ma  dość  luźną  strukturę.  Nie  może  być  inaczej  bowiem  zuchy  przychodzą  na 
zbiórki nieregularnie. Jest to zjawisko normalne, odpowiadające naturze chłopców w tym wieku i nie 

background image

 

21 

ma  potrzeby  z  tym  walczyć.  Oczywiście  im  ciekawsze  i,  z  punktu  widzenia  zuchów,  fajniejsze  są 
zbiórki,  tym  chętniej  będą  na  nie  przychodzić.  Na  tak  istotny  w  późniejszym  wieku  czynnik  jak 
poczucie  odpowiedzialność,  nie  mamy  jeszcze  co  liczyć.  Pozostaje  więc  tylko  atrakcyjna  zachęta.  Z 
tego  też  powodu,  życie  gromady  zuchowej  ogranicza  się  wyłącznie  do  zbiórek.  Rzadko,  który  zuch 
jest  psychicznie  zdolny  do tego, aby sprawy gromady i własnego zuchowania absorbowały go przez 
okrągły tydzień od zbiórki do zbiórki. Możemy tego oczekiwać od harcerzy, od zuchów jeszcze nie.  
 
Zbiórki  gromady  wypełnione  są  różnego  typu  zabawami;  konkursami,  majsterką,  grami,  pokazami  i 
t.p. Elementy ruchowe przeplatają się ze statystycznymi. W niektórych zabawach zuchy biorą udział 
indywidualnie, na swój własny rachunek. Jednak większość zabaw ma charakter zespołowy. I właśnie 
na potrzeby tego typu zabaw, gromada zuchowa dzieli się na szóstki. 
 
Zespoły te mają w zasadzie stały skład, choć dopuszcza się dużą płynność w tym zakresie. Zuch nie 
odczuwa jeszcze potrzeby stałych związków z grupą rówieśników. Dlatego, od czasu do czasu może 
mieć  ochotę  na  zmianę  towarzystwa.  Instruktor  powinien  na  to  reagować  bardzo  elastycznie. 
Zakładana  stałość  składów  jest  elementem  przygotowania  gruntu  do  kolejnego  etapu  rozwoju 
społecznego, ale nie może stawać w poprzek naturalnym oczekiwaniom chłopców. 
 
Szóstki  działają  wyłącznie  podczas  zbiórek  całej  gromady.  Nie  odbywają  własnych  spotkań.  Powód 
jest oczywisty. Organizatorem i inspiratorem ich zabaw musi być osoba znacznie starsza, posiadająca 
niezbędne  doświadczenie  i  gwarantująca  minimum  bezpieczeństwa  podczas  zajęć.  Osobą  taką  jest 
wódz gromady. Szóstkowy, a więc chłopiec stojący na czele szóstki nie spełnia tych kryteriów. 
 
Szóstkowym powinien być bowiem jeden z tworzących ją chłopców. W dodatku, w przeciwieństwie 
do zastępu harcerskiego, gdzie zastępowym może i powinien być chłopiec nieco starszy, szóstkowym 
powinien  zawsze  być  rówieśnik.    Dlaczego?  Odpowiedź  znajduje  się  kilka  akapitów  wyżej. 
Przypomnijmy sobie jaka rolę pełni grupa zabawowa w procesie dojrzewania społecznego. Umożliwia 
chłopcu  pełnienie  czynnej  roli  w  zabawie.  Gdyby  szóstkowym  był  starszy  chłopiec,  jego  psychika 
dominowałaby  w  grupie.  W  tej  sytuacji,  pozostałe  zuchy  całkowicie  podporządkowałyby  się 
starszemu, zostały by sprowadzone do roli biernej i pozbawione możliwości przejawiania inicjatywy 
w  zabawie.  Proces  swobodnego  kształtowania  się  relacji  pomiędzy  chłopcami  zostałby  zaburzony 
dominującym  wpływem  osoby  starszej.  Nie  przebiegałby  w  sposób  naturalny,  pozwalający  nabrać 
chłopcom doświadczenia. Ich wzajemnie relacje zostałyby ukształtowane pod dyktando szóstkowego.  
 
 
Celem wychowania zuchowego nie jest wyrabianie posłuszeństwa. Zuchy są jeszcze z natury bardzo 
posłuszne,  i  rodzicom,  i  wszystkim  osobom  starszym.  Celem  jest  wyrabianie  dzielności.  Między 
innymi,  w  tym  kontekście  polega  ona  na  aktywności  i  przejawianiu  inicjatywy  w  zabawie.  Aby 
warunki  temu  sprzyjały,  chłopcy  powinni  mieć,  przynajmniej  w  punkcie  wyjścia,  równe  szanse.  Z 
tego też względu dobrą praktyką jest częsta zmiana szóstkowego. W niektórych gromadach stosuje się 
zwyczaj, że na każdej zbiórce szóstkowym jest innych chłopiec. W zastępie harcerskim nie byłoby to 
możliwe ani wskazane. W szóstce zuchowej praktyka taka przynosi dobre efekty. 
 
Często  zdarza  się,  że  zwłaszcza  mniej  doświadczeni  instruktorzy  zuchowi  postępują  wbrew  tej 
zasadzie. Wyznaczają na szóstkowych najstarszych chłopców, a czasem wręcz harcerzy. W ten sposób 
łatwiej  jest  im  zapanować  nad  zuchami  i  w  rezultacie  zabawa  przebiega  sprawniej.  Musimy  jednak 
pamiętać, że „łatwiej” rzadko znaczy „lepiej”, a zwłaszcza w wychowaniu. W ten sposób, na pewno 
szóstki  są  lepiej  „dowodzone”,  ale  jako  środek  oddziaływania  w  założonym  celu,  są  całkowicie 
bezużyteczne,  a  nawet,  zaryzykuje  stwierdzenie,  że  szkodliwe.  Utrwalają  bowiem  nawyki  i 
zachowania  opierające  się  na  podporządkowaniu  się  woli  starszego  i  przez  to  opóźniają  proces 
rozwoju.  Zuchy  to  nie  wojsko.  Jakość  dowodzenia  i  skuteczność  działania  nie  są  tu  wartościami 
istotnymi.  Istotą  jest  wspieranie  rozwoju  chłopców.  Nawet  jeśli  zbiórka,  miałaby  zrobić  na 
zewnętrznym  obserwatorze,  wrażenie  harmidru,  a  organizowane  zabawy  wychodziłyby  gorzej  –  to 
efekt  wychowawczy  będzie  lepszy  niż  gdybyśmy  ustawili  zuchy  w  karne  szeregi  i  próbowali  ich 
musztrować.     

background image

 

22 

    
W  nieskrępowanej  wpływem  starszych  zabawie,  często  może  pomiędzy  chłopcami  zaiskrzyć. 
Pamiętajmy o naturalnym instynkcie walki znajdującym swoje ujście w chłopięcych bójkach. Proces 
kształtowania  się  wzajemnych  relacji  często  przebiega  burzliwie.  Szóstka  zuchowa  nie  jest  w  stanie 
rozwiązywać pojawiających się problemów we własnym gronie. Chłopcy są sobie równi. Żaden z nich 
nie  ma  ani  wystarczających  kompetencji  etycznych  ani  wystarczającego  autorytetu,  by  rozstrzygać 
spory. Ponieważ jednak szóstki nie odbywają własnych spotkań, wszystko co się pomiędzy chłopcami 
wydarzy  w  trakcie  zabawy,  wydarzy  się  na  oczach  instruktora.  Jego  rolą  jest  interweniować  i 
korygować zachowanie chłopców w oparciu o wartości moralne i etyczne. Służy do tego Krąg Rady.   
 
Krąg  Rady  zwoływany  jest  przeważnie  na  koniec  zbiórki,  a  w  sytuacjach  szczególnych  może  być 
zarządzony  przez  drużynowego,  bezpośrednio  po  wydarzeniu,  które  powinno  być  natychmiast 
skomentowane. Celem Rady jest podsumowanie zbiórki, wyróżnienie zuchów, którzy na to zasłużyli, 
wyrażenie  dezaprobaty  wobec  postaw  nie  licujących  z  godnością  zucha  i  rozstrzygnięcie 
ewentualnych sporów. Krąg Rady jest jedynym miejscem, gdzie instruktor może w sposób werbalny 
odnosić  się  do  wartości  płynących  z  Prawa  i  Obietnicy  Zucha.  Pytanie  w  jaki  sposób  skoro  poziom 
rozwoju  intelektualnego  zuchów  uniemożliwia  im  zrozumienie  pojęć  niematerialnych,  a  takimi  są 
wartości i ideały. Sposobem tym jest próba odwołania się i oceny tego co wydarzyło się na zbiórce, 
czego  zuchy  były  bezpośrednimi  świadkami  lub  uczestnikami.  Tylko  w  ten  sposób  możemy 
kształtować  ich  stosunek  do  wartości  etycznych  i  moralnych.  Instruktor,  który  usiłowałby  prawić 
zuchom  pogawędki  na  tematy  ideowe,  głosić  kazania  czy  zachęcać  do  dyskusji,  może  od  razu 
spakować  manatki.  Po  pięciu  minutach,  pozostanie  sam  w  swoim  kręgu,  i  żadne  jego  słowo  nie 
znajdzie  dostępu  do  umysłów  i  serc  chłopców.    Jedno  na  co  możemy  liczyć  i  jedno  co  możemy 
osiągnąć  to  sprawić  by  zuchy  w  swoim  Kręgu  Rady  oceniały  konkretne  zachowania  i  wyrażały  dla 
nich  aprobatę  albo  dezaprobatę.  A  to  ogromnie  dużo.  Jeśli  to  się  instruktorowi  udaje  odnosi 
niebotyczne sukcesy wychowawcze. 
 
W  tym  miejscu,  choć  to  może  trochę  nie  na  temat,  warto  zwrócić  uwagę  na  pewną  technikę,  którą 
powinien stosować wódz gromady, kiedy w Kręgu Rady, komentuje zaistniałe na zbiórce wydarzenia. 
Kiedy  mówi  się  o  zachowaniach  godnych  pochwały  powinno  się  stawiać  za  wzór  konkretnego 
chłopca,  który  na  tę  pochwałę  zasłużył.  Natomiast  kiedy  drużynowy  komentuje  postawy  negatywne 
powinien mówić to w formie gawędy, czyli przypowieści opisującej bardzo podobną sytuacje z tym, 
że  bohaterami  tej  przypowieści  powinny  być  osoby  wymyślone  albo  całkowicie  zuchom  nieznane. 
Chodzi o to aby zuchy wyraziły swoje zdanie i ewentualnie potępiły postawę albo sposób zachowania 
się,  a  nie  konkretnego  chłopca.  W  ten  sposób  dajemy  szansę  osobie,  która  coś  przeskrobała,  a  może 
nawet  ma  coś  na  sumieniu.  Taki  sposób  postępowania  jest  bardzo  istotny  zwłaszcza  w  wieku 
zuchowym.  Gdyby  na  skutek  ciągłego  stawania  pod  pręgierzem,  przylgnęła  do  chłopca  etykieta 
łobuza,  mógłby  uwierzyć,  że  takie  jest  jego  przeznaczenie  i  rola  w  grupie.  Starając  się  zwracać  na 
siebie uwagę otoczenia, co jak pamiętamy jest charakterystyczną potrzebą wieku zuchowego, mógłby 
dojść  do  wniosku,  że  najlepszym  ku  temu  sposobem  będzie  trzymanie  się  przypisanej  mu  roli  i 
doskonalenie się w niej. W ten prosty sposób często negatywna opinia o chłopcu utrwala się nie tylko 
w jego otoczeniu ale i w nim samym, co może prowadzić do bardzo złych skutków. Było trochę nie na 
temat, ale tylko pozornie. Mówiliśmy bowiem o sposobie kształtowania opinii grupy, która to opinia z 
każdym  miesiącem  staje  się  dla  zucha  coraz  ważniejsza.    Wpływ  opinii  grupy  rówieśników  na 
kształtowanie się postaw chłopców, jest na początku wieku zuchowego bardzo słaby. Ale ciągle rośnie 
i  to  do  tego  stopnia,  że  w  wieku  harcerskim  staje  się  już  dominującym,  bardziej  nawet  istotnym  od 
wpływu rodziców. Jest to więc bardzo delikatna materia. Wymaga sporej wiedzy i doświadczenia od 
osoby powołanej do kształtowania opinii. Kolejny powód dla którego, rola szóstkowego nie może być 
zbyt wielka. 
 
Chłopięca banda  zastęp harcerski 
Zanim  wskażemy  w  jaki  sposób  możemy  oddziaływać  na  chłopca  w  wieku  harcerskim  poprzez 
nieformalną grupę rówieśników, wróćmy na moment do charakterystyki jego natury. 
 

background image

 

23 

Po okresie „niezobowiązującego” udziału w grupach zabawowych, gdzieś w okolicy 11-go roku życia, 
rozbudza  się  w  chłopcu  potrzeba  nawiązania  silniejszych  relacji  z  rówieśnikami.  Zebrane 
doświadczenie społeczne zezwala już na przejście do kolejnego etapu na drodze do emancypacji z pod 
wpływu  domu  rodzinnego.  Pojawia  się  bardzo  silna  tendencja  do  łączenia  się  tak  zwane  „bandy”, 
charakteryzujące  się  dość  intensywnymi  relacjami  zachodzącymi  pomiędzy  jej  członkami.  W 
kulminacyjnym  momencie  tego  etapu  rozwoju  społecznego,  to  właśnie  grupa  rówieśników  staje  się 
dla  chłopca  podstawowym  środowiskiem  społecznym.  W  nim  czuje  się  najlepiej.  Pojawia  się  więc 
potrzeba,  jak  najczęstszego  przebywania  w  towarzystwie  kolegów.  Można  powiedzieć,  że  życie 
chłopca, z domu przenosi się na podwórko i na ulicę. Jednocześnie, dotychczasowy, prawie wyłączny, 
wpływ  rodziców  na  dojrzewającą  psychikę  chłopca  zaczyna  powoli  ustępować  miejsca  czynnikom 
zewnętrznym, z których najsilniejszym jest oddziaływanie środowiska rówieśniczego. W chwili, gdy 
dojdzie  do  kulminacji,  to  właśnie  opinia  członków  bandy  rówieśniczej  stanie  dla  chłopca 
najważniejsza.  Posłuszeństwo  wobec  rodziców  przegra  w  konkurencji  z  lojalnością  wobec 
rówieśników i karnością wobec wodza bandy. 
 
W  „przyrodzie”  zjawisko  to  może  prowadzić  i  najczęściej  prowadzi  do  niekorzystnych  efektów 
ubocznych,  przed  którymi  odpowiedzialni  rodzice  starają  się  swoich  synów  uchronić.  Najczęściej 
poprzez  zakazywanie  udziału  w  bandach,  albo  starając  się  tak  wypełnić  czas  wolny  syna  różnego 
rodzaju zajęciami, tak by na nic innego nie miał już ochoty. Nie do końca postępują właściwie bo w 
ten sposób „wylewają dziecko z kąpielą” uniemożliwiając chłopcom zebranie najbardziej istotnych dla 
rozwoju  psychicznego  doświadczeń  społecznych.  Bez  nich,  dorosły  już  mężczyzna  może  mieć 
poważne problemy z tak zwanym przystosowaniem społecznym.  
 
Powstaje  więc  bardzo  poważne  pytanie,  które  dręczy  rodziców  odpowiedzialnych  i  jednocześnie 
świadomych  swej  wychowawczej  roli.  Jak  połączyć  „wodę  z  ogniem”?  Jak  wykorzystać  zbawienny 
wpływ  grupy  rówieśniczej  na  rozwój  syna,  a  jednocześnie  uchronić  go  przed  konsekwencjami 
dostania  się  pod  wpływ  „złego  towarzystwa”?  Odpowiedzią  na  to  jest  harcerstwo,  które  stwarza 
chłopcom możliwość udziału w bandach „bezpiecznych” pod względem wychowawczym. Mało tego! 
Harcerstwo  idzie  dalej.  Mechanizmy  oddziaływania  jakim  podlega  chłopiec  w  harcerskiej  bandzie 
nazywanej „zastępem”, są nie tylko bezpieczne ale i ze wszech miar pożyteczne. Mogą doprowadzić 
do bardzo istotnego wzbogacenia osobowości chłopca i wyrobienia cech charakteru, które pozwolą mu 
w  przyszłości  nie  tylko  prawidłowo  odnaleźć  się  w  społeczeństwie,  ale  ogrywać  w  nim  aktywną  i 
znaczącą rolę.        
 
Kiedy  Robert  Baden-Powell  tworzył  zręby  metody  skautowej  oparł  ją  na  dwóch  podstawowych 
filarach – na współzawodnictwie i organizacji życia skautowego ujętej w ramy sytemu zastępowego. 
Zastęp harcerski to nic innego jak zaadaptowana do celów wychowawczych banda rówieśnicza. Owa 
adaptacja  polega  przystosowaniu  naturalnych  mechanizmów  rządzących  powstającymi  spontanicznie 
bandami do ogólnych założeń wychowania harcerskiego. W efekcie tego zabiegu, chłopiec który trafi 
do  harcerstwa,  uczestniczy  w  bardzo  intensywnym  życiu  bandy  rówieśniczej  „otrzymując  od  niej” 
wszystko to co otrzymałby „w przyrodzie” plus „wartość dodaną” w postaci motywacji do umiejętnie 
ukierunkowanego samorozwoju. 
 
Aby  przekonać  się  jak  to  jest  możliwe,  porównajmy  najistotniejsze  atrybuty  „podwórkowej  bandy 
rówieśniczej” z cechami zastępu harcerskiego.       
 
Naturalna banda dobiera się na zasadzie pełnej dobrowolności. Żaden czynnik zewnętrzny, a już tym 
bardziej rodem ze świata dorosłych, nie ma na to najmniejszego wpływu. Klasyczny zastęp harcerski 
powstaje  dokładnie  w  ten  sam  sposób.  Istnieją  dwie  podstawowe  metody  powoływania  zastępów. 
Pierwsza  polega na wchłonięciu do harcerstwa już istniejącej i zżytej grupy kolegów. Druga metoda 
jest nieco bardziej skomplikowana. Stosuje się ją zwłaszcza podczas przeprowadzania „poboru” wśród 
najmłodszych roczników harcerskich czyli wśród chłopców w wieku ok. 11 lat, którzy mogli jeszcze 
nie zdążyć spontanicznie połączyć się w naturalne grupy. Kiedy więc chłopcy wstępują do harcerstwa 
w  większej  liczbie  ale  indywidualne,  pozwala  im  się  samodzielny  dobór  w  zastępy.  Sprawa  jest 
znacznie ułatwiona gdy akcję poborową przeprowadza się w klasie szkolnej czy na podwórku, a więc 

background image

 

24 

w miejscach, w których chłopcy często i długo ze sobą przebywają. W ten sposób jakby wyprzedzamy 
tylko  naturalny  bieg  rzeczy.  W  przypadku  gdy  do  drużyny  harcerskiej  zgłasza  się  pojedynczy 
chłopiec, pozwala mu się w ramach okresu próbnego uczestniczyć w zajęciach drużyny i różnych już 
istniejących zastępów tak długo aż w którymś z nich nastąpi obopólna akceptacja.     
 
Naturalna  banda  składa  się  z  rówieśników.  Nie  koniecznie  muszą  to  być  chłopcy  równi  wiekiem  w 
sensie rocznikowym. Czynnikiem decydującym jest ten sam etap rozwoju psychofizycznego. Stosując 
zasadę dobrowolnego łączenia się chłopców w zastępy, cechę tę uzyskuje się automatycznie. 
 
Naturalne bandy mają przeważnie charakter czysto chłopięcy. Udział dziewcząt w tego typu grupach 
rówieśniczych  jest  niezwykle  rzadki  –  można  powiedzieć  wyjątkowy.  Ma  to  związek  niezwykle 
silnym  w  tym  okresie  rozwoju  antagonizmem  płci.  Wymieniałem  już  powody,  dla  których  drużyny 
harcerskie  nie  powinny  być  koedukacyjne.  W  drużynie  męskiej  funkcjonują  oczywiście  wyłącznie 
zastępy  chłopięce.  Tam  gdzie  koedukacja  jednak  istnieje,  granicą  jej  stosowania  muszą  być 
bezwzględnie zastępy złożone z samych chłopców bądź z samych dziewcząt.      
 
Na  czele  bandy  stoi  naturalnie  przez  nią  wyłoniony  przywódca.  Wodzem  zostaje  ten chłopiec, który 
potrafi  pozostałym  czymś  zaimponować  i  dzięki  temu  zdobywa  sobie  wśród  nich  poważanie  i  w 
konsekwencji  posłuszeństwo.  W  przytłaczającej  większości  przypadków  decydują  cechy  fizyczne. 
Dlatego, choć nie jest to regułą, najłatwiej zdobyć jest przywództwo chłopcom najstarszym wiekiem, 
bo w tym właśnie okresie dynamicznego rozwoju, przyrost masy ciała i przyrost sprawności fizycznej 
uzależniony jest od wieku. Jednak różnica wieku przywódcy grupy i pozostałych chłopców nie może 
być  zbyt  duża  –  nie  na  tyle  by  wódz  posiadał  zupełnie  odmienny  typ  zainteresowań  i  potrzeb 
rozwojowych.  Bardzo  często  wodzami  takich  band  są  wyrośnięci  równolatkowie.  Kwestia 
przywództwa  jest  najbardziej  newralgicznym  problemem  odwzorowania  bandy  w  metodzie 
harcerskiej.  Trzeba  sobie  bowiem  zdać  sprawę  z  tego,  że  to  właśnie  wódz  bandy  ma  największy 
wpływ na formy jej aktywności i stosunki panujące w grupie. Innymi słowy to on w przeważającym 
zakresie  kształtuje  mechanizmy  jakimi  grupa  oddziałuje  na  jej  członków.  Harcerstwo  musiało  więc 
znaleźć sposób aby na czele zastępu postawić chłopca, którego postawa będzie dawać gwarancję, że 
mechanizmy  oddziaływania  kształtujące  się  w  zastępie  będą  „zdrowe”.  Musi  to  być  harcerz 
odpowiednio wyselekcjonowany pod względem walorów moralno etycznych i cieszący się zaufaniem 
drużynowego.  Są  to  zupełnie  inne  kryteria,  nie  mające  nic  wspólnego  z  siłą  i  sprawnością  fizyczną. 
Powstaje  pytanie  w  jaki  sposób  podmienić  te  kryteria,  tak  aby  chłopcy  poddali  się  przywództwu 
„wyselekcjonowanego”  zastępowego  w  sposób  naturalny.  Odpowiedź  jest  prosta.  Nie  da  się  tego 
zrobić nie rujnując naturalnego odwzorowania bandy w zastęp. Najlepszym rozwiązaniem jest kryteria 
te połączyć. Innymi słowy na czele zastępu musi stanąć harcerz spełniający kryteria chłopców, a więc 
posiadający  walory  uznawane  w  ich  świecie  i  jednocześnie  odpowiadający  kryteriom  drużynowego. 
Zastępowy musi więc spełniać jednocześnie trzy kryteria: 
  Zaimponować  chłopcom  -  mieć  nad  nimi  jakąś  uznaną  przez  nich  przewagę.  Najbardziej 

oczywistą i naturalną jest przewaga fizyczna. 

  Cieszyć  się  zaufaniem  drużynowego  czyli  posiadać  minimum  walorów  moralnych 

gwarantujących, że w zastępie nie dojdzie do demoralizacji. 

  Posiadać  odpowiednie  przygotowanie    -  wiedzę  i  umiejętności  harcerskie,  które  jest  w  stanie 

przekazać młodszym oraz umiejętność organizowania zajęć zastępu. 

Powyższe  wymagania  powodują,  że  zastępowymi  zostają  najczęściej  wybrani  przez  drużynowego 
harcerze,  o  rok  lub  dwa  starsi  od  pozostałych  chłopców  (przewaga  fizyczna),  posiadający  stopień 
harcerski (kompetencje moralne i merytoryczne) i przygotowani do tej roli na specjalnym kursie. 
Nie  może  być  jednak  takiej  sytuacji,  żeby  chłopcy  odczuli,  że  zastępowy  został  im  narzucony  w 
sposób administracyjny. Jeżeli z jakiś powodów mianowany przez drużynowego zastępowy nie jest w 
stanie  objąć  naturalnego  przywództwa,  nie  znajduje  wspólnego  języka  z  zastępem,  to  obowiązkiem 
drużynowego jest o tym wiedzieć i natychmiast go zmienić. Na szczęście, z reguły chłopcy tworzący 
nowy  zastęp  uznają  przywództwo  tak  dobranego  zastępowego.  Jeżeli  jest  inaczej,  to  najczęściej  z 
powodu  błędnego  wyboru  dokonanego  przez  instruktora.  Błąd  ten,  po  prostu,  trzeba  jak  najszybciej 
naprawić.    
 

background image

 

25 

Każda  banda  stara  się  zbudować  własną,  wyrazistą  tożsamość.  Jej  członkowie  odczuwają  potrzebę 
odróżnienia się od pozostałych kolegów z klasy czy z podwórka. Często noszą jakieś znaki, których 
znaczenie tylko oni rozumieją, albo określony jednakowy element ubioru. Z jednej strony starają się 
wyraźnie zaznaczyć swoją przynależność do grupy, a z drugiej strony robią wszystko by otoczyć się 
jak  największą  tajemnicą.  Udają  tajne  sprzysiężenie,  posługują  się  szyframi,  mają  sekretne  miejsca 
spotkań  i  starają  się  utajnić  swoją  działalność,  a  zwłaszcza  to  co  jest  jeszcze  w  sferze  planów. 
Wszystko  to  obliczone  jest  na  wzbudzenie  ciekawości  i  w  konsekwencji  zazdrości  pozostałych 
rówieśników. W ten sposób chłopcy tworzą sobie powód do dumy. Przynależność do bandy staje się 
w  ich  własnym  mniemaniu  czynnikiem  „nobilitującym”.  Chłopcy  zrobią  wszystko  by  ich  otoczenie 
podzielało  podziw  jaki  mają  sami  dla  siebie.  Dobry  zastęp  harcerski  stara  się  funkcjonować  w 
podobny  sposób.  Podkreśla  własną  tożsamość  używając bandery lub proporca z godłem zastępu, ma 
własną  pieczęć,  okrzyk,  a  w  wielu  drużynach  także  charakterystyczny  element  umundurowania. 
Jednocześnie  zastęp  otacza  swoje  działania  tajemnicą.  Posługuje  się  własnym  szyfrem  i  tajnymi 
sygnałami. Spotyka się w sekretnych, sobie tylko znanych miejscach, tworzy tajne obrzędy i rytuały. 
W rezultacie tych zabiegów chłopcy stają się dumni z przynależności do zastępu, a co za tym idzie i 
harcerstwa. Silnie utożsamiają się z nim, a to oznacza, że otwierają się na jego wpływ.    
 
Banda  podwórkowa  wytwarza  swoje  własne,  wewnętrzne  normy  postępowania.  Przybiera  to 
najczęściej formę prostego kodeksu obowiązujący jej członków. Nierzadko prawa te spisywane są w 
jakimś  tajnym  i  pilnie  strzeżonym  dokumencie,  który  chłopcy  pieczętują  własną  krwią.  W  wielu 
bandach,  jej  członkowie  składają  przysięgę  „na  wierność”  przywódcy,  kolegom  i  obowiązującym  w 
grupie  zasadom.  Jest  zrozumiałe,  że  w  naturze,  kodeks  ten  reguluje  głównie  kwestie  wzajemnych 
stosunków i relacji pomiędzy członkami grupy. Zasady, które można tu wymienić to; posłuszeństwo 
wobec  wodza,  lojalność  wobec  grupy,  zobowiązanie  do  dochowania  tajemnicy,  odwaga,  pełna 
solidarność,  a  nawet  braterstwo  –  wszystko  oczywiście  formułowane  prostym,  zrozumiałym  przez 
chłopców  językiem.  Zauważmy,  że  są  to  jedne  z  podstawowych  zasad  życia  społecznego,  a  chłopcy 
przyjmują  je  dobrowolnie  i  z  wielkim  entuzjazmem.  Są  one  dla  nich  źródłem  nowych,  nieznanych 
dotąd  doświadczeń.  To  jest  właśnie  ten  prawdziwy,  wynikający  z  potrzeb  rozwojowych,  magnes, 
który  każe  łączyć  się  chłopcom  w  bandy.  Z  punku  widzenia  harcerstwa  jest  to  jedna  z  najbardziej 
obiecujących cech bandy rówieśniczej. Chłopcy, którzy znajdą się w tak ukształtowanym środowisku 
rówieśniczym  zyskują  bezcenne  doświadczenie  społeczne.  A  przecież  harcerstwo  uzupełnia  ów 
naturalny kodeks, swoimi własnymi prawami. W zastępie obowiązują dodatkowe zasady; sumiennego 
wypełniania obowiązków, mówienia prawdy, stawania w obronie słabszych i pokrzywdzonych, dbania 
o  przyrodę,  okazywania  ofiarności,  czystości,  abstynencji,  i  t.d.  Jeżeli  sprawimy,  że  chłopcy  uznają 
zbiór zasad wynikających z Prawa Harcerskiego jako ich własny, wewnętrzny kodeks postępowania, 
to możemy być pewni, że naturalne mechanizmy działające w grupie będą ich skłaniać do zachowań 
zgodnych  z  tym  kodeksem.  A  sprawić  jest  to  niezwykle  prosto  bowiem  chłopcy  takiego  właśnie 
kodeksu potrzebują. Wystarczy im go tylko umiejętnie podsunąć.   
 
Banda  rówieśnicza  przejawia  taką  działalność  jaka  odpowiada  wszystkim  jej  członkom.    Aktywność 
podejmowana  spontanicznie  przez  grupę  chłopców  w  sposób  naturalny  wynika  z  ich  potrzeb 
rozwojowych,  predyspozycji  fizycznych,  poziomu  intelektualnego  i  zainteresowań.  Jest  to  naturalne 
ponieważ  tworzą  ją  rówieśnicy  pozostający  na  tym  samym  etapie  rozwoju  psychofizycznego.  Jeżeli 
któremuś  z  chłopców  aktywność  grupy  przestaje  odpowiadać,  zaczyna  od  niej  odstawać.  Po  jakimś 
czasie,  jeżeli  grupa  nie  skoryguje  swoich  działań  pod  tym  kątem,  po  prostu  traci  z  nią  kontakt.  Nie 
ulega  wątpliwości,  że  inspiratorem  większości  działań  podejmowanych  przez  grupę  jest  jej 
przywódca. Chłopcy chętnie akceptują jego propozycje. Z chwilą gdy te pomysły zaczynają rozmijać 
się z ich oczekiwaniami, następuje kryzys przywództwa.  
 
Identycznie  jest  w  zastępie  harcerskim.  Harcerze  mają  prawo  robić  na  swoich  zbiórkach  co  im  się 
rzewnie  podoba.  Jedynym  ograniczeniem  jest  przestrzeganie  Prawa  Harcerskiego  i  konieczność 
zapewnienia  elementarnego  bezpieczeństwa.  Swoboda  jaką  mają  chłopcy  w  kształtowaniu  programu 
działania zastępu jest najlepszym gwarantem atrakcyjności harcerstwa  i trwałości ich grupy. Trudno 
podejrzewać,  że  będą  proponować  działania  nie  spełniające  ich  własnych  oczekiwań.  Z  początku 

background image

 

26 

mogą  nie  mieć  pomysłów,  ale  na  pewno  nie  wymyślą  niczego  wbrew  sobie.  Zazwyczaj  jednak 
chłopcy mają pomysły i to szalone.  
 
Aktywność zastępów harcerskich, w zasadzie nie wiele różni się od tego co robią zwykłe podwórkowe 
bandy. Na początku są to tzw. „hece”, wyprawy i eksploracja różnych dziwnych i tajemniczych miejsc 
(strychów,  piwnic,  opuszczonych  ruin),  najprzeróżniejsze  gry  pomiędzy  członkami  i  wojny 
podwórkowe.  Z  tym,  że  oczywiście  „wojny”  mają  w  harcerstwie  ucywilizowaną  postać 
współzawodnictwa  z  innymi  zastępami  prowadzonego  na  bardzo  różnych  polach.  Rolą  dobrego 
zastępowego  jest  wpleść  w  te  naturalne  formy  aktywności  zastępu,  pożyteczną  treść.  Przed 
zastępowym  stawia  w  tym  zakresie  bardzo  konkretne  zadanie.  Jest  nim  przygotowanie  chłopców  do 
zdobycia  kolejnego  stopnia  harcerskiego.  Na  zbiórkach  zastępu,  zastępowy  uczy  swoich  harcerzy 
najprzeróżniejszych  umiejętności  i  przekazuje  im  wiedzę  określoną  w  wymaganiach  na  kolejne 
zdobywane przez nich stopnie. I to są właśnie podstawowe treści różnego rodzaju wypraw, ćwiczeń i 
gier uprawianych na zbiórkach zastępu. Chłopcy przyjmują proponowane przez zastępowego zajęcia i 
uczestniczą  w  nich  z  wielkim  zaangażowaniem,  pod  warunkiem  jednak,  że  mają  one  właśnie  taką 
oczekiwana przez nich formę. Zastępowy, który próbowałby wygłaszać do chłopców jakieś referaty, 
bardzo szybko byłby skończony.    
 
Z  czasem,  aktywność  grupy  staje  się  coraz  bardziej  ukierunkowane  na  konkretne  zainteresowania 
chłopców.  Coraz  mniejszą  rolę  ogrywa  inspiracja  wodza.  W  to  miejsce  pojawiają  się  pomysły 
poszczególnych chłopców. Identycznie zjawisko ma miejsce w okrzepłych zastępach. Chłopcy coraz 
więcej  czasu  spędzają  ze  sobą  robiąc  niejednokrotnie  rzeczy  odległe  od  tego  co  fascynowało  ich  na 
początku. Nie znaczy to, że tzw. „hece” całkowicie trafiają do lamusa, ale coraz częściej zdarza się, że 
chłopcu idą razem do kina, na mecz, na basen, na lodowisko, na pizzę, a wreszcie co jest sygnałem, że 
dorastają do kolejnego etapu rozwoju, próbują aranżować sytuacje ułatwiające im nawiązanie kontaktu 
z dziewczętami. 
 
Naturalne bandy mają charakter jednorazowy i nieformalny. Tworzą się spontanicznie i tak samo się 
rozpadają. Nikt poza samymi chłopcami nie ma na to wpływu. Grupa taka nie ma żadnych formalnych 
cech  instytucjonalnej  trwałości.  Jest  to  kategoria  z  obcego  chłopcom  świata  ludzi  dorosłych.  Dwie 
najczęstsze  przyczyny  rozpadu  band  to  kryzys  przywództwa  albo  rozmijanie  się  form  aktywności  z 
oczekiwaniami chłopców. Czasem dochodzi do podziału grupy na dwie konkurencyjne. Zdarza się w 
to  wtedy,  gdy  grupa  osiąga  ponad  przeciętną  liczebność  oraz  gdy  w  jej  składzie  pojawia  się  lub 
wyrasta chłopiec z aspiracjami wodzowskimi będący „zagrożeniem” dla dotychczasowego wodza. W 
przyrodzie  odbywa  się  to  często  w  atmosferze  ostrego  konfliktu  prowadzącego  do  „wojny”.  System 
zastępowy posiada zabezpieczenia chroniące chłopców przed tego typu niekorzystnymi wychowawczo 
sytuacjami.  Najskuteczniejszym  zabezpieczeniem  przed  kryzysem  przywództwa  jest  rówieśniczy 
charakter zastępu i przewaga wiekowa zastępowego. W tej sytuacji trudno o powstanie konfliktu na tle 
aspiracji  wodzowskich.    Drugie  zabezpieczenie  to  wnikliwa  obserwacja  drużynowego,  który  ma 
obowiązek  wiedzieć  co  się  w  zastępach  dzieje  i  odpowiednio  wcześnie  reagować.  Gdy  w  zastępie 
zaczyna wyrastać chłopak z tego typu aspiracjami, natychmiast kieruje się go na kurs zastępowych i 
namawia  do  założenia  własnego  zastępu.  Wymarzonym  efektem  działania  zastępu  jest  sytuacja,  w 
której wszyscy jego członkowie, tworzą własne zastępy. Zastęp, który po kilku latach działalności w 
ten właśnie sposób zakończy swoje życie, uważa się za wzorcowy. Chwała zastępowemu, który w ten 
sposób  zostaje  drużynowym  nowej  drużyny.  Można  uznać,  że  dokonał  sztuki  najwspanialszej  w 
harcerstwie.  Doskonale  acz  nieświadomie  wychował  swoich  chłopców  i  stworzył  fundament  do 
poszerzenia wpływu harcerstwa na młodzież.    
 
Racją bytu bandy jest stworzenie społecznej enklawy wolnej od wpływu świata dorosłych. Wynika to 
wprost  z  potrzeb  rozwojowych  chłopców.  Każda  próba  sprawowania  nadzoru  lub  ingerowania 
dorosłych  w  wewnętrzne  sprawy  bandy,  powodują  protesty  i  oznaki  buntu.  Powstaje  pytanie  jak  to 
pogodzić  z  koniecznością  sprawowania  organizacyjnego  i  programowego  nadzoru  nad  działalnością 
zastępów? Metoda harcerska rozwiązuje ten problem równolegle na kilka sposobów. 
 

background image

 

27 

Osobą  powołaną  do  sprawowania  bezpośredniego  nadzoru  nad  pracą  zastępów  jest  drużynowy. 
Wspominałem już o tym wielokrotnie, że dla zachowania naturalnego charakteru oddziaływania musi 
to być młodzieniec znajdujący się na granicy dwóch światów dorosłego i chłopięcego. Również po to 
aby w razie konieczności jego ingerencje były możliwe do strawienia przez chłopców. Obowiązkiem 
drużynowego  jest  wiedzieć  co  się  w  zastępach  dzieje.  Często  on  lub  jego  przyboczni  muszą 
obserwować  (nie  używajmy  słowa  wizytować)  zbiórki  zastępów.  Już  w  przypadku  25-latka  może  to 
być  trudne  do  zaakceptowania  przez  chłopców.  Im  drużynowy  jest  młodszy  tym  lepiej.  Z  drugiej 
strony ograniczeniem jest wymagany stopień dojrzałości i intelektu. 
 
Niezależnie  od  tego  drużynowy  powinien  sprawować  swój  nadzór  i  inspirować  pracę  zastępów  w 
sposób możliwie najbardziej dyskretny, a najlepiej pośredni. Służą do tego trzy podstawowe techniki. 
 
Często zdarza się, że drużynowy stara się zainspirować zastępy do jakiegoś konkretnego działania. Na 
przykład  kiedy  chce  by  zastępowi  podszkolili  swoich  chłopców  w  terenoznawstwie,  ogłasza,  że  na 
kolejnej wycieczce drużyny odbędą się zawody pomiędzy zastępami w formie rajdu na orientację. Jest 
niemalże  pewne,  że  chłopcy  spożytkują  kilka  najbliższych  zbiórek  zastępu  na  zgłębianie tej techniki 
harcerskiej.  Mechanizm  motywacji  jest  oczywisty.  Każdy  zastęp  będzie  chciał  wypaść  w  tych 
zawodach  jak  najlepiej.  A  jeżeli  nie?  No  cóż  –  znaczy  to,  że  zastęp  traci  „ducha”.  Jest to sygnał, że 
prędko  trzeba  temu  zaradzić.  Takie  zawody  to  nic  innego  jak  substytut  „wojny  podwórkowej”.  W 
naturze mogą one nawet trwać miesiącami. Wykorzystując ten sposób tworzenia niezbędnego napięcia 
i  motywacji,  drużynowy  może  pośrednio  inspirować  pracę  zastępów  przez  okrągły  rok.  Wystarczy 
stworzyć  turniejowy  program  comiesięcznych  zbiórek  drużyny  poświęconych  kolejno  zawodom  z 
różnych  dziedzin  wiedzy  i  umiejętności  harcerskich  wymaganych  na  stopnie,  by  mieć  nieomal 
pewność, że zastępy poświecą swój czas na odpowiednie ćwiczenia.   
 
Inną,  pośrednią  formą  nadzoru  i  inspiracji  jest  Zastęp  Zastępowych.  Należą  do  niego  wszyscy 
zastępowi,  przyboczni  i  drużynowy.  Grupa  taka  działa  w  sposób  podobny  do  zwykłego zastępu. Ma 
swoje  własne  zwyczaje,  obrzędy,  prawa  i  tajemnice.  Drużynowy  występuje  tu  w  roli  super 
zastępowego. Zastęp taki odbywa regularne zbiórki, które mogą mieć różnorodne cele i charakter, ale 
koncentrują się wokół dwóch odmiennych zagadnień.  
 
Pierwszy  rodzaj  -  to  tak  zwane  zbiórki  pokazowe.  Drużynowy  organizuje  je  po  to  aby  pokazać 
zastępowym wzorcową zbiórkę na jakiś wybrany temat. Po czym zachęca ich do powielenia, a może i 
wzbogacenia  pomysłu  na  zbiórkach  zastępów.  W  ten  sposób  nie  tylko  inspiruje  do  podejmowania 
wskazanych  tematów,  ale  jednocześnie  dostarcza  pomysłu  na  atrakcyjną  i  skuteczną  formę  zbiórki. 
Zastępowi  bardzo  chętnie  korzystają  z  tych  pomysłów.  Można  w  ten  sposób  ukierunkowywać  pracę 
zastępów w sposób praktycznie niedostrzegalny dla ich szeregowych członków. 
 
Drugi  rodzaj  zbiórek  Zastępu  Zastępowych,  to  zbiórki  ukierunkowane  na  realizację  nieco  bardziej 
rozwiniętych  zainteresowań  samych  zastępowych,  na  ich  motywowanie  do  służby  w  harcerstwie  i 
integrację  kadry  drużyny.  Wspieranie  osobistego  rozwoju  najstarszych  chłopców  w  drużynie,  ma 
znaczenie  zupełnie  zasadnicze  dla  całokształtu  naszych  oddziaływań.  Zastępowi,  aby  spełniali swoją 
rolę prawidłowo, nie mogą ograniczać się jedynie do organizowania udanych  i pożytecznych zbiórek. 
Muszą także sami się rozwijać i przy okazji być w ten sposób przykładem dla młodszych. Potrzebują 
zatem adekwatnej do tego grupy rówieśniczej – i grupą tą jest właśnie Zastęp Zastępowych. Nabiera to 
szczególnego znaczenia wtedy, gdy zastępowi są o 2-3 lata starsi od harcerzy ze swoich zastępów. W 
szczególnej sytuacji, Zastęp Zastępowych, z uwagi na wiek chłopców, może już działać w oparciu o 
elementy metody i programu wędrowniczego. Drużynowy planując tę sferę pracy powinien pamiętać, 
że  nie  może  ona  zabierać  chłopcom  zbyt  wiele  czasu.  Spotkania  tego  typu  nie  muszą  być  częste  ale 
powinny  być  bardzo  intensywnie  przeżywane.  Jedną  z  najbardziej  właściwych  form  są  wspólne 
weekendowe  wyprawy,  a  nawet  obozy  kadrowe,  najlepiej  wędrowne;  piesze,  rowerowe,  kajakowe,  i 
t.p. W ten sposób bardzo łatwo jest motywować do działania i zintegrować kadrę drużyny.  
 
W  tym  miejscu  muszę  jednak  zwrócić  uwagę  na  pewien  problem.  Przesadna  koncentracja 
drużynowego na uatrakcyjnianiu pracy ZZ-tu, może doprowadzić do tego, że zastępowi uznają go za 

background image

 

28 

najważniejsze  dla  siebie  środowisko  rówieśnicze.  Wtedy  zaczną  traktować  swoje  zastępy  jako 
„zsyłkę” albo w najlepszym razie, jako pole służby. A od chwili kiedy zastępowy zacznie traktować 
prowadzenie  własnego  zastępu  jako  obowiązkową  daninę,  którą  musi  złożyć  po  to  aby  zasłużyć  na 
udział w bardziej atrakcyjnym dla niego życiu Zastępu Zastępowych, jego podstawowa praca zaczyna 
kuleć.  W  ten  sposób  daje  o  sobie  znać  wcześniej  wspomniana  prawidłowość  tego  etapu  rozwoju 
społecznego.  Chłopiec  nie  jest  w  stanie  z  jednakowym  zaangażowaniem  uczestniczyć  równolegle  w 
życiu  dwóch  grup  rówieśniczych.  Kolizja  zaangażowania  emocjonalnego  i  poczucia  lojalności  jest 
nieunikniona.  Tymczasem,  dobry  zastępowy  to  chłopak,  który  przede  wszystkim  czuje  się  wodzem 
swojej  bandy  i  w  niej  lokuje  całe  swoje  zaangażowanie.  Drużynowy  musi  stale,  o  tym  pamiętać  i 
bardzo  elastycznie  dozować  atrakcje  w  sferze    działalności  Zastępu  Zastępowych,  dążąc  do 
zachowania  prawidłowych  proporcji.  Umiejętność  ta  ma  bardzo  ważne  znaczenie  dla  właściwego 
sterowania działaniem systemu zastępowego w drużynie harcerzy. 
 
Trzecią  techniką  dyskretnej  inspiracji  i  sprawowania  nadzoru  nad  pracą  zastępów  jest  działalność 
Rady  Drużyny.  W  tej  chwili  ograniczymy  się  jedynie  do  jej  zasygnalizowania.  Wrócimy  jeszcze  do 
tego  zagadnienia  podczas  omawiania  innego  środka  metodycznego  jakim,  jest  „organizacja”  czyli 
grupa formalna. 
 
 
Dokonaliśmy  przeglądu  najistotniejszych  z  punktu  widzenia  wychowawczego  atrybutów  bandy 
rówieśniczej i prześledziliśmy w jaki sposób harcerstwo wykorzystuje te atrybuty w swoim systemie 
zastępowym.  Wiemy  już,  że  zastęp  jest  wiernym  odwzorowaniem  takiej  bandy,  dodatkowo 
wzbogaconym  dyskretnie  o  elementy  ważne  dla  procesu  wychowania.  Pora  na  prześledzenie  i 
zrozumienie mechanizmów oddziaływania takiej grupy na jednostkę.  
 
Skauting  i  harcerstwo  odnoszą  tak  wielkie  sukcesy,  ponieważ  chłopcy  uwielbiają  swoje  zastępy. 
Uwielbiają się spotykać, urządzać hece, wspólnie szukać przygód i dlatego kochają harcerstwo, które 
im to umożliwia. Dzięki temu, chętnie poddają się jego wpływom. Choć być może, znacznie trafniej 
ujęlibyśmy  istotę  tej  otwartości,  gdybyśmy  zauważyli,  że  dzięki  dbałości  o  naturalny  charakter 
oddziaływania,  chłopcy  do  pewnego  momentu,  w  ogóle  nie  odczuwają  wychowawczego  wpływu 
harcerstwa, a swój udział w naszym ruchu traktują z całkowitą naturalnością. 
 
Uczestnicząc  w  intensywnym  życiu  zastępu,  biorąc  udział  we  własnych,  tajemniczych  rytuałach, 
walcząc  o  pozycję  zastępu  w  harcerskim  współzawodnictwie,  chłopcy  zżywają  się  ze  sobą  do  tego 
stopnia, że przyjaźnie wyniesione z harcerstwa potrafią trwać latami, niejednokrotnie do końca życia. 
Im  silniejsze  są  związki  między  nimi,  tym  większy  jest  stopień  identyfikacji  z  zasadami  i  prawami 
obowiązującymi w grupie. W zastępie, źródłem tych praw są ideały harcerskie. W ten sposób zjawisko 
konformizmu  grup  młodzieżowych  zostaje  skutecznie  wykorzystane  w  procesie  oddziaływania 
wychowawczego. 
 
Brak  udziału  osób  dorosłych  ma  ogromne  znaczenie  dla  skuteczności  tego  oddziaływania,  bowiem 
stopień rozwoju psychofizycznego chłopców znajdujących się w wieku harcerskim, charakteryzuje się 
dążeniem  do  uwolnienia  się  spod  władzy  i  od  wpływu  dorosłych  i  upadkiem  dotychczasowych 
autorytetów (rodziców, szkoły, i t.p.). Żadne usiłowania wychowawcze osób dorosłych nie są w stanie 
w  tym  okresie  zdziałać  nawet  ułamka  tego  co  może  dokonać  naturalny  wpływ  środowiska 
rówieśniczego.  
 
Zastęp  i  drużyna  harcerska  są  dla  większości  chłopców  pierwszym  i  najważniejszym  poligonem 
doświadczeń  społecznych.  Znaczenie  tych  doświadczeń  polega  na  tym,  że  powstają  one  przy 
budowaniu  jak  najlepszych  relacji  z  rówieśnikami  -  w  warunkach  naturalnych  i  najbardziej  tym 
doświadczeniom sprzyjających – to znaczy, bez udziału i natrętnego nadzoru dorosłych. Tym właśnie 
różni się rówieśnicze środowisko harcerskie od z pozoru podobnego środowiska klasy szkolnej, gdzie 
proces  zdobywania  doświadczeń  społecznych  zdeterminowany  jest  dominującym,  a  jednocześnie 
nieakceptowanym przez chłopców wpływem nauczycieli i całego instytucjonalnego systemu edukacji. 
Z  tego  powodu  relacje  jakie  tworzą  się  pomiędzy  rówieśnikami  w  środowisku  szkolnym,  bardzo 

background image

 

29 

często są po prostu fałszywe i powodują negatywne skutki dla dojrzewania społecznego. Klasycznym 
tego przykładem jest zjawisko „prymusa”. Nauczyciele na podstawie własnych kryteriów, wymuszają 
na rówieśnikach uznanie pewnego rodzaju hierarchii w grupie. W sytuacjach oficjalnych, pod czujnym 
okiem  dorosłych,  młodzież  udaje,  że  akceptuje  narzucone  jej  stosunki.  Tymczasem  prawda  jest 
zupełnie inna. Gdy nadzór znika, oficjalnie szanowany i podziwiany przez wszystkich „prymus” staje 
się  „kujonem”,  „lizusem”  i  „zakałą”  grupy.  Tego  rodzaju  fałsz,  zwłaszcza  w  okresie  zbierania 
pierwszych,  najbardziej  istotnych  doświadczeń  społecznych,  skutkuje  fatalnymi  następstwami  w 
późniejszym  dorosłym  już  życiu.  Młodzież  ukształtowana  w  ten  sposób,  tworzy  później  środowiska 
społeczne,  które  toczy  rak  zawiści,  oportunizmu  i  „czynownictwa”,  gdzie  królują  fałsz  i  obłuda,  a 
jedynym spoiwem jest posłuszeństwo wobec czynników zewnętrznych.        
 
W  harcerstwie  działają  zupełnie  inne,  naturalne  mechanizmy  sprzyjające  tworzeniu  się  zdrowych 
relacji  pomiędzy  rówieśnikami.  Na  czele  zastępu  stoi  wódz,  którego  autorytet  jest  uznawany  przez 
wszystkich  jego  członków.  Pozostali  chłopcy,  będący  rówieśnikami  są  sobie  równi.  Jak  w  każdej 
grupie, tak i tu kształtuje się wewnętrzna hierarchia społeczna. Z tym, że czynniki, które mają na nią 
decydujący wpływ są powszechnie akceptowane i jak najbardziej sprawiedliwe. Pozycja jaką chłopcy 
uzyskują  w  grupie  zależy  przede  wszystkim  od  ich  walorów  osobistych, posiadanego doświadczenia 
harcerskiego i zaangażowania we wspólne przedsięwzięcia. Czynniki te podlegają ich własnej, niczym 
nie  skrępowanej  ocenie.  Zatem  nie  ma  mowy  o  fałszu  i  podwójnej  hierarchii.  Można  wręcz 
powiedzieć,  że  w  chłopięcych  bandach  tworzy  się  najbardziej  sprawiedliwa  naturalna  hierarchia 
społeczna.  W  ten  sposób  wychowuje  się  ludzi  aktywnych,  a  nie  posłusznych.  Na  tym  nam  właśnie 
zależy.  Na  wychowaniu  obywateli  państwa  demokratycznego,  na  budowaniu  relacji  społecznych  w 
oparciu o szczerość i prawdę, na kształtowaniu współodpowiedzialności za wspólnoty, na rozwijaniu 
inwencji, na zachęcaniu do przejawiania aktywności społecznej.   
 
Zastęp harcerski to także doskonała grupa odniesienia dla jego członków. Jak pamiętamy, chłopiec nie 
jest jeszcze w stanie prawidłowo ocenić swoich walorów i własnej postawy, poprzez odniesienie jej do 
ideału.  Ocen  takich  dokonuje  porównując  się  do  rówieśników.  To  tłumaczy  dlaczego  tak  chętnie 
podejmuje każdą niemal formę rywalizacji. Zjawisko to ma swoje konsekwencje również w znacznie 
głębszym  wymiarze.  Jest  to  siła,  która  pcha  chłopca  nie  tylko  do  prostych  form  sprawdzania  swojej 
wartości tle kolegów w postaci wyścigów, gier i zawodów. Można powiedzieć, że całe życie społeczne 
jakie  toczy  się  w  zastępie,  jest  dla  jego  członków  swoistym  polem  wszechstronnej  rywalizacji  o 
pozycję  w  grupie.  Chłopcy  wyczuwają  tę  wewnętrzną  hierarchię  intuicyjnie.  Daje  się  to  wyczuć  na 
tysiące różnych sposobów. Widać to niemal gołym okiem we wzajemnych stosunkach pomiędzy nimi. 
Każdy z nich będzie gotowy do poświecenia się i podjęcia stosownych wysiłków aby poprawić swoją 
pozycje  w  grupie.  A  skoro,  w  zastępie  pozycja  ta  zależy  od  doświadczenia  harcerskiego  i  stopnia 
zaangażowania  w  sprawy  ogółu,  łatwo  przewidzieć,  że  nie  ma  skuteczniejszej  motywacji  do 
podejmowania  wysiłku  w  tych  dziedzinach.  Wskazany  tu  mechanizm  oddziaływania,  bardzo  łatwo 
zaobserwować  kiedy  jeden  z  chłopców,  wcześniej  niż  inni,  zdobędzie  kolejny  stopień  harcerski. 
Posiadany  stopień,  w  sposób  bardzo  widoczny,  odzwierciedla  pozycję  chłopca  w  harcerstwie.  Nie 
trzeba więc długo czekać na pobudzenie ambicji pozostałych. Niemal natychmiast, zaktywizują swoje 
działania  w  celu  jak  najszybszego  ukończenia  własnych prób. Przy czym stopnie harcerskie to tylko 
najbardziej widoczny „wierzchołek góry lodowej”. W zastępie, jak w każdej inne grupie rówieśniczej, 
nawet  gdyby  chłopcy  nie  zdobywali  stopni,  mechanizm  ten  działałby  podobnie.  Również  i  w  taki 
sposób  grupa  rówieśnicza  oddziałuje  na  jednostkę.  Oddziaływanie  to  można  wykorzystywać  do 
motywowania  chłopców  by  rozwijali  swoje  zainteresowania,  walczyli  z  własnymi  słabościami, 
pracowali  nad  charakterem  –  jednym  słowem  podejmowali  działania  pożyteczne  z  punktu  widzenia 
wychowawczego. I harcerstwo potrafi to robić doskonale.  
 
Na  etapie  harcerskim  następuje  bardzo  istotny  postęp  w  rozwoju  społecznym  chłopców.  Znajduje  to 
swoje odzwierciedlenie w charakterze relacji jakie łączą ich z rówieśnikami, a co za tym idzie, istotnej 
zmianie  ulega  też charakter nieformalnych grup rówieśniczych. Najogólniej rzecz ujmując, ewoluują 
one od związków opartych na posłuszeństwie wobec wodza w kierunku coraz bardziej partnerskim. 
 

background image

 

30 

Im  chłopcy  są  starsi  tym  bardziej  zacierają  się  różnice  wieku  pomiędzy  nimi.  Zjawisko  to  można 
zilustrować  porównując  dwóch  chłopców,  z  których  pierwszy  jest  dwa  lata  młodszy  od  drugiego. 
Kiedy  pierwszy  ma  11  lat,  a  drugi  13,  pomiędzy  nimi  istnieje  widoczna  przepaść  w  rozwoju 
fizycznym i umysłowym. Trzy lata później, gdy obaj mają już odpowiednio 14 i 16 lat, różnice, nawet 
jeśli istnieją, to są znacznie mniej istotne i nie są już dostrzegane gołym okiem. Niejednokrotnie 14-to 
latek  może  być  nawet  wyższy  od  16-to  latka.  Parę  lat  później,  po  osiągnięciu  dojrzałości  dwuletnia 
różnica wieku całkowicie się zaciera. Zjawisko to ma wpływ na wzajemne relacje chłopców w bandzie 
rówieśniczej. Pozycja wodza, oparta na przewadze rozwojowej stopniowo słabnie wraz z zacieraniem 
się tej przewagi. Proces ten może doprowadzić do dwóch różnych efektów. W pierwszym przypadku 
stosunki  panujące  w  grupie  mogą  ewoluować  w  kierunku  partnerstwa,  aż  do  momentu,  gdy 
dotychczasowy  wódz  pogodzi  się  z  utratą  swojej  dominującej  pozycji.  Powiedzmy  sobie  jednak 
szczerze,  w  przyrodzie  zdarza  się  to  niezwykle  rzadko.  Najczęściej  mamy  do  czynienia  z  zupełnie 
innym  scenariuszem.  Kryzys  przywództwa,  doprowadza  do  konfliktów,  stopniowej  dezintegracji 
bandy  i  zaniku  jej  aktywności.  Wódz  tracąc  swoją  pozycję  traci  też  zainteresowanie  dotychczas 
najważniejszym dla siebie środowiskiem i zaczyna szukać sobie innego miejsca w świecie. Nawet jeśli 
pozostali  chłopcy  będą  w  stanie  wyłonić  z  pośród  siebie  innego  przywódcę,  będzie  to  już  tylko 
sytuacja  tymczasowa.  Proces  ten  zmierza  do  nieuchronnego  rozpadu  bandy.  Bywa,  że  chłopcy 
zniesmaczeni sytuacją w jakiej się znaleźli, całkowicie się rozchodzą. Częściej jednak banda rozpada 
się na dwie lub trzy odrębne „paczki” złożone z chłopców, którzy zdążyli już prawdziwie się ze sobą 
zaprzyjaźnić.  
 
Spontanicznie  tworzone  bandy  podwórkowe  i  zastępy  harcerskie  podlegają  dokładnie  tym  samym 
prawom.  Jest  zrozumiałe,  że  w  harcerstwie,  doświadczony  instruktor,  które  rozumie  zjawiska 
zachodzące  w  psychice  chłopców  może  próbować  sterować  tymi  procesami.  Jest to możliwe w dość 
ograniczonym  zakresie,  bo  natury  nie  da  się  oszukać.  Można  więc  wzmacniać  przywództwo 
dotychczasowego  zastępowego  albo  zawczasu  go  zmienić  i  wykreować  nowego  przywódcę  spośród 
rówieśników. W pewnym momencie trzeba jednak uznać, że zastęp harcerski o charakterze „bandy”, 
przestaje  być  dla  chłopców  najwłaściwszym  środowiskiem  rówieśniczym.  Wraz  z  osiągnięciem 
pewnego  poziomu  rozwoju  społecznego,  charakter  ten  musi  ulec  zmianie.  Musi,  jeśli  nadal  chcemy 
dostosować się do potrzeb rozwojowych chłopców – w skrócie do ich natury.         
 
Opisane wyżej zjawiska prowadzą do ukształtowania się nowych form organizowania się młodzieży w 
środowisku rówieśniczym. Charakteryzując wiek wędrowniczy nazwaliśmy te nowe formy „paczką” i 
„grupą koleżeńską”. Przypomnijmy w ogromnym skrócie najbardziej istotne cechy obu tych form. 
 
Paczka przyjaciół  patrol wędrowniczy 
„Paczka” to najczęściej grupa od trzech do pięciu chłopców, których łączą znacznie silniejsze więzi i 
bardziej  intensywne  relacje  niż  miało  to  miejsce  poprzednio  –  w  bandzie.  Rodzaj  ich  wzajemnych 
stosunków,  można  bez  pomyłki  nazwać  przyjaźnią.  Często  nawet  używa  się  określenia  „paczka 
przyjaciół”.  W  odróżnieniu  od  wcześniejszego  okresu  dojrzewania,  chłopcy  są  już  w  stanie  mieć 
więcej  niż  jednego  przyjaciela.  Wcześniej  uczucie  przyjaźni  było  bardzo  zaborcze  i  przez  to 
ograniczało się do relacji dwustronnych. Na obecnym etapie rozwoju emocjonalnego, uczucia te są już 
bardziej  dojrzałe,  co  pozwala  poszerzyć  krąg  przyjaciół.  Typowa  liczebność  paczek  jest  znacznie 
mniejsza niż band. Ma to związek właśnie z wyższym stopniem intensywności relacji z rówieśnikami. 
Ilość przechodzi w jakość. Kolejną bardzo istotną różnicą w stosunku do poprzedniej formy związków 
rówieśniczych  jest  brak  naturalnego  i  wyraźnego  przywództwa  w  grupie.  Paczka  jest  związkiem 
całkowicie partnerskim. Każdy z jej członków ma taki sam wpływ na życie grupy. To samo dotyczy 
odpowiedzialności,  która  jest  rozłożona  równomiernie.  Dotychczas  najbardziej  ceniona  w  grupie 
cecha posłuszeństwa, wraz ze zniknięciem wodza, traci całkowicie na znaczeniu. Jej miejsce zajmuje 
lojalność wobec grupy i współodpowiedzialność. Decyzje jakie zapadają w paczce, podejmowane są 
zazwyczaj  na  zasadzie  pełnej  zgodności  czyli  konsensusu.  Z  punktu  widzenia  dojrzewania 
społecznego jest to zjawisko nad wyraz obiecujące. 
 
Patrol  wędrowniczy  to  nic  innego  jak  3-5  osobowa  paczka  przyjaciół.  Najczęściej  są  to  rówieśnicy, 
choć  oczywiście  nie  istnieje  żaden  tego  typu  wymóg  metodyczny.  Jedynym  wymogiem  jest  to  aby 

background image

 

31 

skład patrolu kształtował się w sposób jak najbardziej naturalny. Nie trudno wydedukować, że skoro 
chłopcy  potrzebują  równości  i  partnerstwa,  to  naturalną  tendencją  jest  aby  paczka  miała  charakter 
czysto  rówieśniczy.  Jeśli  patrol  powstaje  w  sposób  całkowicie  naturalny,  to  podlega  tej  tendencji. 
Choć oczywiście mogą zdarzać się wyjątki. 
 
Patrol,  będąc  elementem  struktury  organizacyjnej  harcerstwa  musi  posiadać  swojego  „szefa”.  Jest  to 
wymóg  oczywisty  dla  każdego  kto  wie  na  czym  polega  zarządzanie.  Całkowicie  świadomie  użyłem 
słowa  „szef”,  a  nie  „wódz”  czy  „dowódca”.  Zrobiłem  to  w  celu  zwrócenia  szczególnej  uwagi  na 
całkowicie inny charakter tego kierownictwa niż miało to miejsce w zastępie harcerskim. Wędrownicy 
sami,  z  pośród  siebie,  wybierają  „patrolowego”,  który  nie  tyle  kieruje  patrolem,  co  reprezentuje  go 
wobec ruchu harcerskiego. W wędrownictwie nie istnieją odpowiedniki kursu zastępowych. Nie jest to 
żadne  zaniedbanie  ale  świadoma  praktyka  mająca  na  celu  wzmocnienie  partnerskiego  charakteru 
patroli  wędrowniczych.  Tym  bardziej  uzasadniona,  że  tak  na  prawdę,  nie  istnieje  żadna  tego  typu 
potrzeba.  W  przeciwieństwie  do  zastępowego,  patrolowy  nie  organizuje  zajęć  na  zbiórkach  patrolu, 
nie  ma  obowiązku  przekazywać  swojej  wiedzy  i  umiejętności  pozostałym  członkom  i  nikt  nie 
oczekuje  by  objął  duchowe  przywództwo  w  grupie.    W  patrolach  wędrowniczych,  niemalże 
powszechnym  zjawiskiem  jest  częsta  zmiana  patrolowego,  a  w  bardzo  wielu  przypadkach  chłopcy 
umawiają się na pełnienie tej, formalnej w gruncie rzeczy funkcji rotacyjnie. 
 
Paczka ma mniej zobowiązującą formę niż banda. Chłopcy nie potrzebują już żadnych zewnętrznych 
atrybutów przynależności do paczki. Nie otaczają się tajemnicą, nie składają przysiąg „na wierność”. 
Spoiwem grupy jest przyjaźń i lojalność – wartości płynące od wewnątrz. Jest to spoiwo tak silne, że 
nie  potrzebuje  już  zewnętrznych  sposobów  wzmocnienia.  Tym  samym  charakteryzuje  się  patrol 
wędrowniczy.  Nikt  już  nie  namawia  wędrowników  do  posługiwania  się  tajnymi  szyframi,  szycia 
proporca patrolu i budowania całej tej obrzędowo – zwyczajowej otoczki, do której przykłada się tak 
ogromną  wagę  w  zastępie  harcerskim.  W  przypadku  wędrowników  byłoby  to  już  nienaturalne.  Jak 
każda sztuczność zostałoby odrzucone z całkowicie słusznym zarzutem infantylizmu.  
 
Kolejną rzeczą, na którą powinniśmy zwrócić uwagę jest źródło zasad postępowania obowiązujących 
w  paczce.  Młodsi  chłopcy  grupujący  się  w  bandy  mieli  potrzebę  tworzenia  własnego  kodeksu 
postępowania.  Miał  on  przeważnie  formę  zwyczajową.  W  grupach  dowodzonych  przez 
zmyślniejszych  wodzów,  był  często  spisywany  w  formie  tajnego  dokumentu,  nierzadko 
podpisywanego przez członków bandy własną krwią. Chłopcy w wieku wędrowniczym nie mają już 
takiej  potrzeby.  Kwestie  związane  z  regulacją  wzajemnych  stosunków  w  grupie  nie  muszą  być 
ustalane zwyczajowo ani werbalnie. Reguluje je wzajemna przyjaźń, która implikuje nakaz lojalności i 
współodpowiedzialności.  Ponadto,  wędrownik  będąc  na  znacznie  bardziej  zaawansowanym  etapie 
rozwoju psychofizycznego, ma już w jakiejś mierze, wyrobiony światopogląd i wewnętrzną hierarchię 
wartości.  Chłopców,  których  łączy  dojrzała  przyjaźń  musi  cechować  zgodność  wyznawanych 
poglądów. Bez spełnienia tego warunku, nie byłoby szans na nawiązanie się bliższych relacji. A skoro 
tak,  to  znaczy,  że  każdą  paczkę  przyjaciół  charakteryzuje  pewien  zespół  wspólnie  wyznawanych 
wartości  i  określony  rys  światopoglądowy.  Przyjaciele  rozumieją  się  bez  słów,  także  w  kwestiach 
wzajemnie oczekiwanych postaw i stosunku do otaczającego ich świata. Zobaczmy to na przykładzie 
stosunku  do  narkotyków,  papierosów  i  alkoholu.  W  paczce,  w  której  stosowanie  używek  jest  na 
porządku  dziennym,  bardzo  trudno  byłoby  się  odnaleźć  abstynentowi.  I  odwrotnie,  paczka  w  której 
chłopcy  wyznają  poglądy  zgodne  z  Prawem  Harcerskim,  nie  będzie  właściwym  towarzystwem  dla 
palacza  czy  narkomana.  Dotyczy  to  także  wielu  innych  kwestii  światopoglądowych  –  na  przykład 
stosunku  do  dziewcząt  i  kontaktów  seksualnych,  stosunku  do  szkoły,  do  obowiązującego  prawa,  do 
cudzej własności, do przyrody i w końcu stosunku do wartości takich jak Bóg i Ojczyzna. To właśnie 
owe  wspólnie  wyznawane  poglądy  są  źródłem  zasad  postępowania  i  norm  dotyczących  postawy 
życiowej obowiązujących w paczce przyjaciół. 
 
Jest  sprawą  oczywistą,  że  poglądy  członków  patrolu  wędrowniczego,  kształtowane  są  na  podstawie 
ideałów  zawartych  w  Prawie  Harcerskim.  Tworzą  go  bowiem  albo  chłopcy,  którzy  zostali  już  przez 
harcerstwo  ukształtowani  na  etapie  harcerskim,  albo  chłopcy,  którzy  w  prawdzie,  przystąpili  do 
naszego  ruchu  w  starszym  wieku,  ale  przystąpili  na  zasadzie  świadomej  i  pełnej  akceptacji 

background image

 

32 

obowiązujących  tutaj  zasad.    Zauważmy,  jak  potężna  i  wartościowa  moc  oddziaływania  kryje  się  w 
tak  ukształtowanej  grupie  rówieśniczej.  Chłopcy  tworzący  patrol  będą  się  wzajemnie  wspierać  w 
kształtowaniu  postaw  zgodnych  z  wyznawanym  poglądami.  Nawet  jeśli  to  wsparcie  będzie  miało 
charakter presji wywieranej na chłopca przez grupę jego przyjaciół, to zważywszy na to jakim hołdują 
oni  wartościom,  trzeba  uznać,  że  zmierza  ona  do  pożytecznych  skutków  wychowawczych.  Mając  w 
świadomości  fakt,  że  w  okresie  dorastania  czynnikiem  mającym  najpotężniejszy  wpływ  na 
kształtowanie  się  postaw  życiowych,  jest  właśnie  środowisko  rówieśnicze,  a  zwłaszcza  grupa 
przyjaciół,  odkrywamy  jedną  z  tajemnic  nieprawdopodobnej  wręcz  skuteczności  wychowania 
harcerskiego. 
 
Jeśli  chcielibyśmy  odpowiedzieć  sobie  na  pytanie,  jakiego  typu  aktywność  przejawiają  paczki 
przyjaciół,  musimy  zwrócić  uwagę  na  bardzo  charakterystyczną  cechę  wędrowniczego  okresu 
dojrzewania.  Wędrownik  jest  to  najczęściej  chłopiec,  który  ma  już  sprecyzowane  zainteresowania  i 
podejmuje  świadomą  aktywność  zmierzającą  do  ich  pogłębiania.  Istnieje  duże  prawdopodobieństwo, 
że  podłożem,  na  którym wyrasta przyjaźń są wspólne zainteresowania. Paczki, które powstały takim 
właśnie  zaczynie  wspólnych  zainteresowań,  będą  oczywiście  przejawiać  działalność  zmierzającą 
głównie  do  realizacji  wspólnych  pasji  tworzących  ją  chłopców.  Tu  jednak  musimy  poczynić  uwagę 
mającą  swoje  bardzo  istotne  konsekwencje  w  metodzie  wędrowniczej.  Otóż,  nie  wszystkie  paczki 
powstają w ten właśnie sposób. Prawdopodobieństwo jest duże, ale nie jest to żadną regułą. 
 
Bardzo często przyjaźń łącząca chłopców wyrasta na zupełnie innym gruncie. W ogromnej większość 
przypadków,  są  to  wcześniejsze  wspólne  przeżycia,  bywa  że  doświadczone  jeszcze  na  etapie 
wspólnego  uczestnictwa  w  działaniach  bandy.  Czasem  zdarza  się,  że  trzon  bandy,  w  sposób 
bezkonfliktowy, po drobnej korekcie personalnej, przekształca się w paczkę. Równie często dochodzi 
do mniej lub bardziej gwałtownych podziałów na dwie lub trzy niezależne od siebie paczki. Jeżeli taka 
właśnie  jest  geneza  związków  łączących  członków  grupy,  to  przyjaźń  która  ich  połączy  może  się 
zawiązać jeszcze zanim skrystalizują się ich zainteresowania. Bardzo często mamy więc do czynienia 
z  paczką  przyjaciół,  których  łączą  wspólne  przeżycia  i  przekonania,  a  jednocześnie  charakteryzują 
odmienne  zainteresowania.  Jak  zatem  wygląda  aktywność  tak  ukształtowanej  paczki?  W  takiej 
sytuacji, każdy z chłopców stara się realizować własne zainteresowania na zewnątrz grupy, w innych 
środowiskach. Jest to oczywiście okoliczność tworzącą siłę odśrodkową zdolną rozsadzić paczkę. Taki 
scenariusz  dalszych  wydarzeń  jest  wielce  prawdopodobny,  ale  nie  przesądzony.  Najczęściej  chłopcy 
potrafią  znaleźć,  takie  pole  i  formę  wspólnej  aktywności,  która  będzie  w  stanie  cementować  ich 
przyjaźń.  Może  odnajdą  jakieś  nowe,  wspólne  zainteresowanie.  Może  znajdą  pole  aktywności 
wynikające  ze  wspólnych  przekonań.  Może  pociągnie  ich  jakieś  wyzwanie.  No  i  pozostaje  główny 
obszar  wszelkiej  aktywności  charakterystycznej  dla  ostatniego  etapu  dojrzewania  –  czyli  właśnie 
odkryte, nad wyraz pociągające życie towarzyskie, mające na celu rozwój kontaktów z dziewczętami.  
 
Patrol  wędrowniczy  będąc  naturalną  paczką  przyjaciół  przejawia  taką  aktywność  jaka  najbardziej 
odpowiada wszystkim jej członkom.  
 
Za najbardziej oczywiste, nie wymagające jakiejkolwiek inspiracji ze strony instruktora, należy uznać 
wszelkie  formy  aktywności  związane  z  szeroko  rozumianym  życiem  towarzyskim.  Wędrownicy  z 
reguły nie przepuszczą żadnej okazji do spotkania z dziewczętami. Biorąc pod uwagę, to że młodzież 
jest  dość  nieufna  i  poszukuje  „bratniej  duszy”  raczej  pośród  rówieśników  charakteryzujących  się 
podobnym  stosunkiem  do  życia,  do  tego  typu  kontaktów  towarzyskich  dochodzi  głównie  na gruncie 
harcerskim.  Choć  oczywiście  byłoby  dobrze  gdybyśmy  znaleźli  sposób  zachęcenia  chłopców  do 
większej  otwartości  w  tym  względzie.  Różne  bywają  formy  tego  typu  spotkań.  Od  najbardziej 
oczywistych  preferowanych  pod  każda  szerokością  geograficzną  świata,  takich  jak  wspólne  wyjście 
do  kina,  na  koncert,  do  kawiarni,  czy  na  dyskotekę,  po  bardziej  „wyrafinowane”  mające  swoje 
odpowiedniki  w  harcerskim  obszarze  aktywności.  Harcerstwo,  rozumiejąc  potrzeby  rozwojowe 
chłopców  i  dziewcząt  w  wieku  wędrowniczym  stara  się  popularyzować  wiele  form  wspólnego 
spędzania czasu, które to formy z jednej strony odpowiadałyby oczekiwaniom młodzieży, a z drugiej 
zapewniały  kulturalną  atmosferę  spotkań.  Można  do  nich  zaliczyć  najprzeróżniejsze  w  formie 
spotkania  okazjonalne.  Dobrym  pretekstem  do  tego  typu  spotkań  jest  sylwester,  dzień  myśli 

background image

 

33 

braterskiej (22 luty), karnawał, ostatki, noc świętojańska, andrzejki, mikołajki, opłatek. Każdej z tych 
okazji przypisana jest charakterystyczna, zwyczajowa forma spotkania. Nie sposób ich tutaj opisywać, 
dość  powiedzieć,  że  wszystkie one mają na celu ułatwiać kontakty dziewcząt i chłopców i nadać im 
kulturalną i bezpieczną obyczajowo oprawę. Wędrowniczki i wędrownicy bardzo chętnie spotykają się 
także  przy  innych  stricte  harcerskich  okazjach.  Wspólny  kurs  tańca  towarzyskiego,  ognisko,  spływ 
kajakowy, rekolekcje, pielgrzymka – każda okazja jest dobra i każdą taką okazję wędrownicy starają 
się  wykorzystać.  Patrol,  czyli  ścisłe  grono  najlepszych  przyjaciół  jest  wprost  idealny  do  tego  celu. 
Spotkania  z  podobną  grupą  harcerek,  wędrowniczek  czy  dziewcząt  nie  związanych  z  harcerstwem, 
zapewnia bowiem odpowiedni stopień kameralności.  
 
Innym  polem  aktywności  patrolu  wędrowniczego  jest  podejmowanie  najprzeróżniejszych  wyzwań. 
Wędrówka  w  Góry  Stołowe  może,  a  nawet  powinna  odbyć  się  w  towarzystwie  dziewcząt.  Będzie 
potraktowana  jako  „spacer”.  Kiedy  jednak  chłopcy  zaczną  planować  wyprawę  na  Ural,  nawet  przez 
myśl im przejdzie zabierać ze sobą dziewczyny.  Tego typu wyczyn jest to już raczej „męska sprawa”. 
Na  temat  wyczynu  wędrowniczego  wiele  już  zostało  powiedziane.  Jest  to  najbardziej  „kręcąca” 
wędrowników forma aktywności. Każda paczka, każdy patrol marzy o dokonaniu jakiegoś wyczynu. 
Rolą  instruktora  jest  tak  zmotywować  chłopców  aby  ich  marzenia  weszły  w  fazę  planowania, 
następnie  aby  plany  te  udało  się  zrealizować.  Obojętnie  czy  będzie  to  wyprawa  na  Ural  czy  w 
Himalaje, spływ tratwą po Wiśle czy Dniestrze, rajd rowerowy nad Morze Czarne czy do Hiszpanii, 
zawsze  przygotowanie  do  tego  typu  wyczynu  wymagać  będzie  bardzo  wiele  zachodu.  Prawdziwym 
wyzwaniem  jest  nie  tylko  sama  wyprawa,  ale  także,  a  może  przede  wszystkim,  porządne  jej 
przygotowanie. Może to zająć nawet rok intensywnej, wspólnej pracy. Zarobienie pieniędzy, zdobycie 
i  nauka  perfekcyjnego  posługiwania  się  sprzętem,  rozpoznanie  krajoznawcze  i  terenowe,  wreszcie 
trening  kondycyjny  wymagają  doskonałego  zrozumienia  i  współdziałania,  odpowiedzialności  i 
wytrwałości.  Sama  wyprawa  jest  ukoronowaniem  tej  pracy,  „przygodą  życia”  i  źródłem  olbrzymiej 
satysfakcji, jednak największe korzyści wychowawcze powstają na etapie przygotowań. Właśnie owe 
przygotowania, są jedną z najbardziej właściwych form aktywności patrolu wędrowniczego. 
 
Innym, niezwykle wartościowym polem aktywności patroli wędrowniczych są działania podejmowane 
z  pobudek  ideowych.  Są  one  odzwierciedleniem  wspólnie  wyznawanych  wartości  i  idealistycznego 
przekonania,  że  wartości  te  warto  i  należy  wcielać  w  czyn.  Mówimy  tu  o  służbie  społecznej,  którą 
wędrownicy  zwykle  podejmują  z  dużą  ochotą.  Oczywiście,  rolą  instruktora  jest  odpowiednie 
zainspirowanie  ich  do  tego.  Z  reguły  nie  jest  to  trudne  zadanie.  Chłopcy  będąc  u  progu  dojrzałości 
odczuwają  ogromną  potrzebę  określenia  swojej  roli  w  społeczeństwie  i  jeszcze  większe  pragnienie 
docenienia.  Doskonałym  narzędziem  motywującym  są  próby  na  stopnie.  Chłopcy  sami  wynajdują 
sobie pole służby lub przyjmują złożone im propozycje. Podejmują ją indywidualnie albo wspólnie z 
przyjaciółmi.  Abstrahując  od  oczywistych  korzyści  wychowawczych  wynikających  z  dobrowolnego 
podjęcia  działań  o  charakterze  altruistycznym,  z  punktu  widzenia  rozwoju  społecznego  najbardziej 
wartościowe  są  te  zobowiązania,  które  chłopcy  podejmują  wspólnie.  Wtedy  bowiem,  dodatkowo, 
zdobywają  niezwykle  wartościowe  doświadczenie  wynikające  z  konieczności  odpowiedzialnego 
współdziałania  w  zespole.  Służba,  obojętnie  czy  prowadzona  w  wymiarze  indywidualnej  pomocy 
osobom  znajdującym  się  w  potrzebie,  czy  też  polegająca  na  udziale  w  bardzo  rozbudowanym 
projekcie  społecznym,  wymaga  niezwykłej  odpowiedzialności,  sumienności  i  rzetelności.  Chłopcy 
muszą więc tak układać swoje wzajemne relacje, aby mieć do siebie ogromne zaufanie.    
 
Teraz  bardzo  łatwo  jest  sobie  uzmysłowić  jakiego  typu  doświadczenia  społeczne  wnoszą  do  swojej 
świadomości członkowie tak działającego patrolu. Doświadczenia te niezwykle owocnie procentują w 
życiu  dorosłym.  Harcerze,  bardzo  łatwo  odnajdują  się  społeczeństwie.  Są  cenieni  jako  aktywni 
członkowie najprzeróżniejszych zespołów zadaniowych w biznesie, w nauce oraz w życiu społecznym 
i politycznym. Potrafią się świetnie dogadywać i współpracować. Tworzą wokół siebie przyjacielską 
atmosferę.  Są  odpowiedzialni  i  wytrwale  dążą  do  wspólnych  celów.  Kierowane  przez  nich  zespoły 
cechuje  zwykle  olbrzymia  skuteczność  i  wspaniała  partnerska  atmosfera.  Są  po  prostu  cenieni  i 
lubiani. 
 

background image

 

34 

Omówiliśmy trzy podstawowe pola aktywności patroli wędrowniczych: życie towarzyskie, wyczyn i 
pełnienie służby społecznej. A co z tak istotnym w wieku wędrowniczym rozwojem zainteresowań?  
 
Otóż czwarte pole aktywności wędrowniczej – czyli działalność specjalizacyjna odbywa się już po za 
patrolem w tzw. sekcjach specjalistycznych, w których chłopcy uczestniczą indywidualnie, zgodnie z 
własnymi zainteresowaniami. W szczególnym, przypadku gdy wszyscy członkowie patrolu, posiadają 
identyczne  zainteresowania,  nic  nie  stoi  na  przeszkodzie  aby  znaczna  część  tej  aktywności 
prowadzona była w patrolu. Taki zbieg okoliczności rzadko się jednak zdarza.  
 
Na  tym  etapie  rozwoju,  działalność  specjalizacyjna,  aby  spełniała  potrzeby  chłopców,  musi  być  już 
bardzo  profesjonalna.  Wymaga  to  odpowiedniego  zaplecza  kadrowego  i  logistycznego.  Patrol 
wędrowniczy jako grupa całkowicie nieformalna, wolna od jakichkolwiek cech instytucjonalnych, nie 
jest  w  stanie  sprostać  tym  wymaganiom.  Z  punktu  widzenia  omawianego  tematu,  sekcja 
specjalistyczna to twór oparty na zupełnie innym zjawisku psychologicznym. 
 
 
Grupa koleżeńska  sekcja wędrownicza 
Ostatni  okres  dojrzewania,  to  jakby  przedsionek  dorosłości,  i  to  w  każdym  tego  aspekcie,  nie  tylko 
płciowym.  Również  w  sensie  społecznym.  Młodzież  ma  wtedy  potrzebę  realizowania  się  w 
najprzeróżniejszych  przejawach  życia  społecznego.  Paczka  przyjaciół  zaspakaja  potrzebę  silnych 
więzi przyjacielskich. Ale to oczywiście, w żaden sposób nie jest w stanie dostarczyć wystarczających 
doświadczeń społecznych niezbędnych w dorosłym życiu. A te wiedzione będzie w różnego rodzaju 
zespołach  o  bardzo  zróżnicowanej  intensywności  wzajemnych  relacji.  Młoda  psychika  szuka  więc 
okazji do zdobycia kolejnych doświadczeń życiowych. 
 
Grupa  koleżeńska,  jest  również  naturalnym  środowiskiem  młodzieżowym,  ale  jakże  odmiennych  od 
paczki  przyjaciół.  Tu  bowiem  wzajemne  więzi  są  o  wiele  słabsze  –  właśnie  „koleżeńskie”.  Dzięki 
temu, grupa taka może być znacznie bardziej liczebna. 
 
Bardzo często we wspomnieniach ludzi starszych pojawia się refleksja na temat klasy licealnej. Prawie 
każdy może na podstawie własnego doświadczenia potwierdzić, iż dopiero w liceum, a więc u kresu 
edukacji  szkolnej,  udaje  się  przekształcić  klasę  szkolną  w  środowisko,  w  których  chciałoby  się 
spędzać więcej czasu. Pomiędzy uczniami pojawia się pewnego rodzaju więź, której wcześniej trudno 
było doświadczyć.  Tak właśnie objawia się gotowość do udziału w grupie koleżeńskiej. Klasa szkolna 
pośród której spędza się ogromną ilość czasu, świetnie nadaje się na tego typu środowisko. Tam więc 
najłatwiej się je tworzy. 
 
Grupa koleżeńska aby się wytworzyć potrzebuje jakiegoś zaczynu i infrastruktury. W przypadku klasy 
jest to wcześniejsza znajomość i konieczność spędzania ze sobą większej części dnia w szkole. Ale nie 
tylko. Pojawia się też pewnego rodzaju wspólnota celu. Jest nią nauka – wspólne każdemu dążenie do 
zdania matury i dostania się na studia. Tak na prawdę to właśnie jest spoiwem klasy, która naturalnie 
nabiera cech grupy koleżeńskiej, choć pobieżna obserwacja mogłaby prowadzić do z goła odmiennych 
wniosków.  Bardzo  często  bowiem  jedynym  przejawem  pozalekcyjnej,  niczym  nieskrępowanej 
aktywności środowiska klasowego, wcale nie jest wspólna nauka, lecz intensywne życie towarzyskie. 
Bardzo  podobne  zjawisko  można  zaobserwować  w  grupie  studenckiej.  Trudno  się  temu  dziwić, 
zwarzywszy  na  potrzeby  wieku  młodzieńczego  i  brak  dostatecznej  dojrzałości  społecznej.  Młodzież 
poszukuje  jak  najczęstszych  okazji  do  różnorodnych  kontaktów  społecznych.  Pamiętając  o  jej 
krytycyzmie  i  nieufności  wobec  nieznajomych,  łatwo  zauważyć,  że  istnienie  grupy  koleżeńskiej  jest 
wielkim  ułatwieniem  w  gromadzeniu  różnorodnych  doświadczeń  społecznych.  A  najprostszą,  nie 
wymagającą prawie żadnego zachodu jest forma kontaktów towarzyskich.   
 
Jedną  z  ważniejszych  „atrakcji”  jaką  młodzież  znajduje  w  grupach  koleżeńskich  jest  ich  hetero 
płciowy charakter. Jest to rzecz oczywista, zważywszy , że najsilniejszym zainteresowaniem chłopców 
i  dziewcząt  w  wieku  licealnym  jest  zainteresowanie  płcią  przeciwną  oraz  próby  zdobywania 

background image

 

35 

doświadczeń  seksualnych.  To  też  tłumaczy  wielką  popularność  grup  koleżeńskich  oraz  bogactwo 
życia towarzyskiego jakie one prowadzą. 
 
Nie  mniej,  to  nie  życie  towarzyskie  jest  powodem  powstania  grupy  koleżeńskiej.  Ono  jest  tego 
efektem. 
 
Co  jest  więc  najczęściej  spotykanym  zaczynem  powstawania  grup  koleżeńskich?  Są  nim  wspólne 
zainteresowania. Nawet jeśli grupa taka tworzy się w oparciu o jakiś klub muzyczny czy dyskotekę, to 
nawet  wtedy  spoiwem  nie  jest  samo  życie  towarzyskie  lecz  wspólne  zainteresowania  muzyczne  lub 
jakiś  inny  wspólny  element  deklarowanego  sposobu  bycia.  Inny  popularny  przykład  –  fan  kluby, 
również powstające w oparciu o wspólnotę zainteresowań. 
 
Po  tym  wprowadzeniu,  wracamy  do  wędrownictwa  i  jego  sposobu  na  organizację  działalności 
specjalizacyjnej  czyli  do  tak  zwanych  sekcji    specjalnościowych.  Mamy  więc  wspólnotę 
zainteresowań – zaczyn idealny do powstania grupy koleżeńskiej. Zadaniem harcerstwa jest stworzyć 
odpowiednią infrastrukturę - zaplecze kadrowo-logistyczne na odpowiednim poziomie i gotowe. 
 
Jak  działają  takie  sekcje.  Bardzo  różnie  w  zależności  od  rodzaju  zainteresowań  jakie  można  w  nich 
realizować. Zobaczmy to na kilku przykładach.  
 
Pierwszym  niech  będzie  bliski  memu  sercu  HOPR  –  czyli  Harcerskie  Ochotnicze  Pogotowie 
Ratunkowe.  Harcerstwo  dostarcza  odpowiednią  infrastrukturę:  kadrę  instruktorów,  sprzęt 
szkoleniowy,  programy  i  metodykę  kształcenia  w  zakresie  pierwszej  pomocy  przedmedycznej, 
organizację  ćwiczeń,  współdziałanie  z  Krajowym  Systemem  Ratownictwa,  kamizelki  ratownicze, 
odznaki,  identyfikatory  i  specyficzną  metodę  motywacji  –  system  stopni  ratowniczych.  Dzięki 
istnieniu  tej  infrastruktury,  niemal  w  każdym  miejscu  na  naszej  harcerskiej  mapie  Polski,  każdy 
wędrownik  i  każda  wędrowniczka  ma  szansę  specjalizować  się  w  ratownictwie  medycznym  – 
rozwijać  swoje  własne  zainteresowania  w  tym  kierunku.  Nie  ma  żadnego  przymusu.  Pogotowie  jest 
„ochotnicze” należą do niego tylko ci młodzi ludzie, którzy chcą do niego należeć, bo czują, że taki 
rodzaj  aktywności  im  odpowiada.  Do  HOPR  mogą  należeć  i  uczestniczyć  w  jego  działaniach 
poszczególni wędrownicy, a także całe patrole wędrownicze, o ile wszyscy jego członkowie czują taką 
potrzebę. Patrole ratownicze HOPR powstają zatem w sposób bardzo różny. W jednym przypadku są 
to po prostu działające już patrole wędrownicze, w innym tworzone są z wędrowników, którzy zgłosili 
się do Pogotowia indywidualnie, i którzy równolegle pozostają w swoich dotychczasowych paczkach 
wędrowniczych,  gdzie  realizują  się  na  trzech  opisanych  wcześniej  polach  aktywności,  a  w  HOPR 
realizują tylko swoje specyficzne zainteresowania medyczne. 
 
Działalność  specjalizacyjna  Pogotowia  przynosi  najlepsze  rezultaty  tam  gdzie  uda  się  zebrać  kilka 
patroli ratowniczych złożonych z wędrowników i wędrowniczek należących do różnych drużyn. Tam 
bowiem tworzy się autentyczna grupa koleżeńska, która nie tylko spotyka się po to by się doskonalić 
w  umiejętnościach  ratowniczych,  ale  także  po  to  by  wspólnie  spędzać  wolny  czas,  i  to  w 
najprzeróżniejszy  sposób,  nie  wyłączając  z  tego  prywatek.  Taka  sytuacja  z  jednej  strony  wzmaga 
motywację  dziewcząt  i  chłopców  do  pogłębiania  własnych  zainteresowań,  a  z  drugiej  podnosi 
atrakcyjność harcerstwa, gdyż umożliwia zaspokojenie różnorodnych potrzeb młodych ludzi.  
 
HOPR  jest  dość  specyficzną  sekcją  specjalizacyjną.  O  jego  atrakcyjności,  decyduje  specyficzny 
element. Otóż HOPR łączy w sobie trzy pola aktywności wędrowniczej. Życie towarzyskie w grupach 
koleżeńskich  powstających  w  oparciu  o  jego  infrastrukturę,  aktywność  w  pogłębianiu  zainteresowań 
oraz pole służby. Już samo doskonalenie się w technikach ratowniczych jest pewnego rodzaju służbą 
społeczną, a przecież Pogotowie umożliwia także sprawdzenie swoich umiejętności podczas dyżurów 
w  karetkach  pogotowia,  akcjach  zabezpieczenia  imprez  masowych,  akcjach  poszukiwawczych  i 
ćwiczeniach  lokalnych  sztabów  kryzysowych  na  wypadek  poważnego  zagrożenia  bezpieczeństwa 
publicznego.  
 
 

background image

 

36 

Weźmy inny przykład – sekcja spadochronowa. Jest oczywiste, że również z tego typu działalnością 
specjalnościową  nie  jest  sobie  w  stanie  poradzić  drużyna  wędrownicza  ani  tym  bardziej  patrol 
wędrowniczy. Po pierwsze dlatego, że i w tym przypadku konieczna jest poważna infrastruktura, a po 
drugie  równie  ważne,  spadochroniarstwo  jest  dość  specyficznym  rodzajem  zainteresowań  i  trudno 
oczekiwać,  że  w  jednym  małym  środowisku  harcerskim  znalazłoby  się  dość  chętnych  do  jego 
uprawiania. Zakładając pełną dobrowolność w wyborze własnej specjalizacji wędrowniczej, tego typu 
sekcja ma rację bytu tylko kiedy obejmuje teren działaniu wielu środowisk harcerskich, na przykład, 
kiedy działa na terenie dużego miasta. Ma to dodatkowo tę dobrą stronę, że umożliwia wędrownikom i 
wędrowniczkom  wyjście  poza  swoje  własne,  zamknięte  dotąd  hermetycznie  środowisko  harcerskie  i 
przystąpienie  do  zupełnie  odrębnej  grupy  koleżeńskiej,  której  spoiwem  jest  wspólna  pasja 
przemierzania przestworzy.  
 
Tak  więc,  nasuwa  się  prosty  wniosek.  Działalność  specjalizacyjna  powinna  być  prowadzona  w 
harcerstwie  na  wyższych  szczeblach  organizacji  –  poza  drużynami  i  poza  patrolami,  w  oparciu  o 
zjawisko grup koleżeńskich powstających na bazie wspólnych zainteresowań oraz przy wykorzystaniu 
znacznie  poważniejszego  potencjału  organizacyjnego  niż  ten  na  jaki  może  być  stać  pojedynczą 
drużynę.  Tylko  tak  można  zapewnić  odpowiednią  bazę  do  rozwijania  różnorodnych  zainteresowań 
wędrowników  na  właściwym  dla  nich,  profesjonalnym  poziomie.  Dotyczy  to  właściwie  każdej 
dziedziny  zainteresowań.  Czy  to  zespół  filmowy,  zespół  muzyczny,  pracownia  malarska,  klub 
piłkarski,  sekcja  łącznościowa,  informatyczna,  modelarska,  motorowa,  spadochronowa,  gazeta  czy 
jakakolwiek  inna  forma  organizacyjna  umożliwiająca  realizowanie  specyficznych,  indywidualnych 
zainteresowań – zawsze trzeba zapewnić odpowiednich instruktorów, sprzęt, fundusze, pomieszczenia 
i wreszcie znaleźć sposób wykorzystania nabytych przez młodzież umiejętności. 
 
Czas na podsumowanie. 
To  co  zostało  powyżej  opisane  –  to  sposób  organizacji  życia  wędrowniczego  nazwany  systemem 
patrolowo-sekcyjnym.  Już  sama  nazwa  wskazuje,  że  jest  to  system  o  wiele  bardziej  złożony  niż 
system szóstkowy w gromadzie zuchowej czy system zastępowy w drużynie harcerskiej. Dla nikogo 
nie powinno to już być zaskoczeniem, wszak im bliżej całkowitej dojrzałości tym większa złożoność 
natury i bardziej zróżnicowane potrzeby młodego człowieka. 
 
Nie raz już wskazywałem, że praca z wędrownikami to najtrudniejsze zadanie instruktorskie. Nie tylko 
ze  względu  na  wysokie  wymagania  by  zostać  ich  mistrzem.  Również  z  powodu  bardziej 
skomplikowanej metody wychowawczej. 
W  tej  pracy  nie  znajdzie  zastosowania  żaden  schemat.  Każdy  wędrownik  to  zupełnie  inny  świat. 
Każdego  trzeba  poznać.  Do  każdego  dotrzeć  inną  drogą.  Drużyna  wędrownicza  stale  się  zmienia. 
Patrole  podlegają  ciągłym  przeobrażeniom.  Chłopcy  odkrywają  nowe  zainteresowania.  Idąc  ich 
tropem,  wchodzą  w  zupełnie  nowe  środowiska  koleżeńskie.  Czasami  „odpływają”  z  drużyny 
pociągnięci  urokiem  pracy  specjalizacyjnej  i  poznanych  tam  ludzi.  Często  harcerstwo  nie  potrafi 
sprostać ich wygórowanym ( i dobrze) aspiracjom i oczekiwaniom. Zdarza się, że się buntują i zrywają 
z harcerstwem nierzadko się na nie obrażając. Szukają własnej drogi wiodącej ich przez życie. No cóż! 
Ostatni  etap  wychowania.  Nie  każdy  musi  zostać  instruktorem  harcerskim  –  to  też  pewnego  rodzaju 
indywidualna specjalizacja. Kto nie jest do niej przekonany w pewnym momencie zdaje sobie sprawę, 
że  harcerstwo  nie  ma  już  mu  nic  do  zaoferowania,  ani  on  harcerstwu.  Rozstanie  jest  tylko  kwestią 
czasu. Czasu trudnego, bo zanim to się stanie musi dojść do zerwania lub rozluźnienia emocjonalnych 
więzi  z  harcerską  grupą  rówieśniczą.  Ten  okres  bywa  bardzo  burzliwy  i  trudny  nie  tylko  dla  tego 
chłopca,  który  usiłuje  się  „wewnętrznie  wyzwolić”  ale  także  dla  reszty,  którzy  w  harcerstwie  chcą 
dalej  pozostać.  Rodzą  się  konflikty  (nieraz  zupełnie  abstrakcyjne),  potem  rozczarowanie  i 
przygnębienie.  Więzy  grupowe  narażone  są  na  silne  naprężenia,  rwą  się  albo  rozluźniają.  W  tych 
warunkach,  bardzo  trudno  jest  prowadzić  metodyczna  pracę  posługując  się  grupą  rówieśniczą  jako 
środkiem oddziaływania. Dlatego też, instruktorom, którym ta praca się mimo wszystko udaje, winni 
jesteśmy najwyższy szacunek. 
      
 

background image

 

37 

Grupa formalna – organizacja 

 
Zuch chodzi na zbiórki – harcerz należy do drużyny, wędrownik należy do harcerstwa. 
 
Zdanie to doskonale ilustruje stosunek chłopców do harcerstwa jako organizacji. Zuch nie ma nawet 
świadomości  tego,  że  harcerstwo  jest  organizacją.  On  po  prostu  przychodzi  na  zbiórki,  które  ktoś 
organizuje – przychodzi bo to fajna zabawa. Harcerz przeżywa swoje harcerstwo w zastępie, który w 
niczym  nawet  nie  przypomina  i  nie  powinien  przypominać  jakiejkolwiek  instytucji.  Zastęp  to  po 
prostu  banda  podwórkowa.  Z  tym,  że  harcerz  ma  świadomość  tego,  że  jego  zastęp  jest  elementem 
jakiejś  większej  organizacyjnej  struktury.  Nie  jest  jeszcze  w  stanie  ogarnąć  całej  jej  złożoności,  nie 
mniej  odczuwa  już  jej  wpływ  na  siebie.  Drużynę  harcerską  postrzega  jako  coś  w  rodzaju  federacji 
zastępów,  posiadającą  pewne  formy  instytucjonalne.  Ot,  choćby  zarządzenia  drużynowego  –  czyli 
rozkazy.  Dopiero  wędrownik  ma  pełną  świadomość  tego,  że  należy  do  organizacji  harcerskiej.  Jego 
wiedza  o  świecie  pozwala  mu  już  zrozumieć  formalne  mechanizmy  życia  społecznego,  docenić 
potrzebę ich istnienia i nauczyć się z nich korzystać.   
 
Tym razem będzie więc krótko, bo rzecz dotyczy w zasadzie tylko wędrowników. 
 
Jednym  z  podstawowych  zadań  harcerstwa  jest  wychowanie  świadomego  i  aktywnego  obywatela 
państwa polskiego. Wychowanie to rozpoczyna się już na etapie zuchowym poprzez kształtowanie w 
chłopcach dzielności. Harcerski etap wychowania społecznego, wzbogaca ten proces o kształtowanie 
odpowiedzialności,  prawości,  ofiarności,  odwagi  cywilnej  i  wielu  jeszcze  innych  cech  wartościowej 
postawy obywatelskiej. Etap wędrowniczy jest zwieńczeniem procesu kształtowania tych postaw. Ale 
nie tylko. Jest to także etap przygotowania młodzieży do udziału w życiu publicznym, wyposażenia jej 
w odpowiednia do tego wiedzę i umiejętności oraz kształtowania odpowiednich nawyków.  
 
Wszelka  działalność  publiczna  ujęta  jest  w  ramy  organizacyjne.  Rządzą  nią  mechanizmy  formalno 
prawne;  ustawy,  rozporządzenia,  statuty,  regulaminy  i  pewnego  rodzaju  dobre  obyczaje.  Jeżeli 
wędrownik  ma  być  w  przyszłości  aktywnym  obywatelem  musi  nie  tylko  charakteryzować  się 
odpowiednią  postawą  ale  także  potrafić  znaleźć  się  w  sytuacjach  formalnych,  korzystać  z 
mechanizmów  demokracji  –  jednym  słowem  umieć  uczestniczyć  we  wszelkich  organizacyjnych 
przejawach  życia  społecznego.  Wędrownictwo,  poza  wszystkim  innym,  jest  także  treningiem 
poruszania się w świecie ludzi dorosłych, który czeka tuż za progiem matury.  
 
Jak  ten  trening  urządzić?  Harcerska  odpowiedź  na  to  pytanie  musi  uwzględniać  zasady  metodyki  i 
cechy  programu.  Nie  ma  więc  mowy  o  przygotowaniu  teoretycznym,  o  referatach,  pogadankach  i 
wykładach. To niech robi szkoła. My w harcerstwie mamy swoje własne metody. Odpowiedź nasuwa 
się sama. Trzeba pozwolić wędrownikom uczestniczyć w autentycznym życiu prawdziwej organizacji 
i  zdobywać  przy  tej  okazji  bogate  doświadczenie.  Gdzie  taką  organizację  znaleźć?  Jak  to  gdzie  –  w 
harcerstwie!  
 
Ruch  harcerski  nie  może  obyć  się  bez  własnej  organizacji.  Aby  drużynowi  mogli  wykonywać  swe 
zadania muszą skądś otrzymać wsparcie; intelektualne, metodyczne, programowe, logistyczne, nawet 
materialne.  Do  tego  właśnie  potrzebna  jest  organizacja.  Nie  jest  to  miejsce  do  tego  by 
charakteryzować jakie zadania ma pełnić organizacja wobec ruchu harcerskiego. To temat na zupełnie 
inne  opracowanie.  Dla  potrzeb  naszych  rozważań,  zadowólmy  się  stwierdzeniem,  że  ruch  harcerski 
aby  móc  się  rozwijać  musi  przybrać  jakieś  formy  organizacyjne.  Skoro  więc  istnieje  realna 
organizacja harcerska spełniająca potrzebne funkcje wobec naszego ruchu społecznego, dlaczego nie 
miałaby pełnić jeszcze dodatkowej, metodycznej funkcji czyli grupy formalnej, w której wędrownicy i 
instruktorzy  mogliby  zdobywać  umiejętności  nawyki  przydatne  we  wszystkich  innych  przejawach 
życia społecznego. 
 
Jest  rzeczą  oczywistą,  że  najbardziej  na  tym  mogą  skorzystać  instruktorzy  i  harcerze  pełnoletni, 
bowiem  tylko  oni  mogą  cieszyć  się  pełnią  praw  członkowskich  w  stowarzyszeniach  jakimi  są 

background image

 

38 

organizacje  harcerskie.  Bierny  i  czynny  udział  w  wyborach,  udział  we  władzach  kolegialnych, 
pełnienie funkcji statutowych, korzystanie z mechanizmów kontrolnych, odwoławczych – to wszystko 
jest źródłem niezwykle wartościowych doświadczeń, dla każdego kto może w pełni w uczestniczyć w 
tych przejawach życia organizacji. Niestety, ze względów formalno-prawnych, dla wędrowników jest 
to  póki  co  niedostępne,  co  im  zresztą  nie  wiele  przeszkadza,  bo  w  ich  wieku  obszar  zainteresowań 
umiejscowiony jest przeważnie gdzie indziej. 
 
Ale  harcerstwo  potrafiło  wytworzyć  takie  formy  aktywności  organizacyjnej,  które  są  z  jednej  strony 
odpowiednie  do  wieku  chłopców,  a  z  drugiej  współgrają  z  całą  strukturą  organizacyjną  i  są  jej 
nieodłącznym składnikiem. Zobaczmy jakie to formy. 
 
Jak  już  wspomniałem,  pierwszy  świadomy  kontakt  z  organizacją  następuje  w  drużynie  harcerskiej. 
Chłopiec dowiaduje się, że należy do drużyny, która wchodzi w skład jakiegoś terytorialnego hufca, a 
ten  z  kolei  wraz  z  innymi  hufcami  tworzy  regionalną  strukturę  zwaną  chorągwią.  Że  jest  jakieś 
Naczelnictwo,  Naczelnik,  komendant  chorągwi  i  hufcowy.  Uczy  się  rozpoznawać  sznury  funkcyjne, 
poznaje  swoich  przełożonych.  Jeździ  na  zloty,  gdzie  naocznie  może  się  przekonać,  że  jego  zastęp  i 
drużyna  są  częścią  większej  organizacji,  która  istnieje  realnie,  która  rządzi  się  jakimiś  własnymi 
prawami  i  wykonuje  w  sposób  skoordynowany  jakieś  wspólne  zadania.  Mało  tego.  Pewne  przejawy 
wpływu  organizacji,  każdy  harcerz  odczuwa  na  własnej  skórze.  Czeka  na  rozkaz  o  przyznaniu 
sprawności  by  ją  naszyć  na  mundur.  Dowiaduje  się  od  zastępowego,  że  Rada  Drużyny  będzie 
decydować  gdzie  urządzić  obóz  letni,  albo  że  jego  zastęp  został  przez  tą  „tajemniczą  radę” 
wyznaczony do wykonania jakiegoś zadania.  
 
Na  harcerskim  etapie  rozwoju,  ten  poziom  świadomości  w  zupełności  wystarcza  do  tego  by  oswoić 
chłopca  z  myślą,  że  harcerstwo  jest  również  organizacją.  Trzeba  pamiętać,  że  struktury  formalne  są 
elementem obcego chłopcu świata dorosłych. Stosunek do tego świata jest niezwykle skomplikowany, 
bo z jednej strony chłopiec marzy o dorosłości, a z drugiej nie rozumie tego świata, a często nawet jest 
do niego wrogo nastawiony.  
 
Nieco inny kontakt z organizacją harcerską mają zastępowi, a więc harcerze nieco starsi i legitymujący 
się  sporym  doświadczeniem.  W  wielu  przypadkach,  zastępowi  są  już  w  wieku  wędrowniczym,  albo 
się  do  niego  zbliżają.  Fakt  ten  bardzo  ułatwia  przeniesienie  ich  organizacyjnego  zaangażowania  na 
wyższy  poziom.  Mówimy  tu  o  organizacyjnym  zaangażowaniu,  bowiem  zastępowi  są  w  pewnym 
sensie  najmłodszymi  funkcyjnymi  organizacji,  w  każdym  razie  już  nie  tylko  biernie  ale  i  aktywnie 
uczestniczą  w  wielu  przejawach  jej  funkcjonowania.  Pierwszym  polem  tej  działalności  jest  Rada 
Drużyny. 
 
Kiedy  zastanawialiśmy  w  jaki  sposób  drużynowy  może  inspirować  swoich  zastępowych  do 
podejmowania  określonych  działań  na  zbiórkach  zastępów  i  kiedy  pytaliśmy  jak  kierować  federacją 
zastępów,  tak  aby  nie  miało  to  znamion  „ręcznego  sterowania”,  odwołaliśmy  się  do  hasła  –  Rada 
Drużyny. Teraz przyszła pora, opisać jak to działa. 
 
Otóż w każdej drużynie powinna działać Rada złożona z funkcyjnych; drużynowego, przybocznych i 
zastępowych,  która  współdecyduje  o  wielu  ważnych  kwestiach  zwianych  z  życiem  harcerskim. 
Kompetencji  takiej  rady  nie  można  zadekretować  ogólnie  tak  aby  były  właściwe  dla  wszystkich 
istniejących  drużyn.  Drużyny  bowiem  są  bardzo  zróżnicowane.  Jedne  składają  się  w  większości  z 
młodszych  chłopców  inne  mają  przewagę  doświadczonych  harcerzy,  jedne  działają  w  środowiskach 
chłopców  z  tzw.  dobrych  domów  inne  z  kolei  skupiają  chłopców  wywodzących  się  ze  środowisk 
zagrożonych i patologicznych. Kompetencje Rady Drużyny ustala więc drużynowy biorąc pod uwagę 
potrzeby  wychowawcze  swojego własnego środowiska. Przy czym, nie ulega żadnej wątpliwości, że 
im  większe  będą  te  kompetencje,  tym  więcej  pożytku  wychowawczego  będzie  z  działalności  takiej 
rady.  Bowiem  im  więcej  władzy,  tym  więcej  odpowiedzialności.  Im  więcej  będzie  dziedzin  życia  w 
których  decyzje  podejmuje  rada  drużyny,  tym  lepszą  szkołę  życia  przejdą  zastępowi  i  przyboczni 
oraz... nie wahajmy się tego powiedzieć – sam drużynowy, któremu przyjdzie kierować taką radą. 
   

background image

 

39 

Jakie  to  mogą  być  kompetencje?  Popatrzmy!  Spróbuję  wymienić  je  od  najmniej  do  najbardziej 
dojrzałych i zobowiązujących. 
 

• 

Ocena zadań wykonywanych przez zastępy  

• 

Prowadzenie punktacji pomiędzy zastępami 

• 

Rozstrzyganie sporów pomiędzy zastępami (uwaga nie pomiędzy poszczególnymi harcerzami, bo 
to jest wyłączna wychowawcza kompetencja drużynowego) 

• 

Składanie propozycji do planu pracy drużyny 

• 

Zatwierdzanie planu pracy drużyny 

• 

Decydowanie o przyjęciu kandydatów do drużyny – zaliczanie okresu próbnego  

• 

Dopuszczanie poszczególnych harcerzy do prób na stopnie 

• 

Powoływanie i odwoływanie zastępowych 

• 

Zarządzanie budżetem drużyny 

 
Czy  to  wszystkie  kompetencje  jakimi  można  obdarzyć  Radę  Drużyny?  Ależ  skąd!  To  tylko 
poglądowy  zbiór  przykładów  mających  na  celu  uświadomić  czytelnikowi  w  jak  wielu  sprawach, 
drużynowy może korzystać z rady młodszych funkcyjnych, a nawet w jakim zakresie może cedować 
na  Radę  swoje  uprawnienia.  Zasada  jest niezmiennie ta sama: im bardziej doświadczony drużynowy 
tym większe kompetencje może przyznać Radzie Drużyny.  
 
Teraz  łatwo  już  sobie  uświadomić,  jak  ogromne  doświadczenie  życiowe  zdobywają  funkcyjni 
uczestnicząc aktywnie w pracach takiej rady. Uczą się prezentować własne zdanie, bronić go, zabiegać 
o  sojuszników  i  o  poparcie.  Poznają  na  własnej  skórze  mechanizmy  demokratycznego  sposobu 
sprawowania  władzy.  Uczą  się  podejmować  decyzje  i  brać  za  nie  odpowiedzialność.  A  im  lepsza 
drużyna  -  im  bogatsze  prowadzi  życie,  tym  więcej  trzeba  planować,  rozliczać,  koordynować, 
nadzorować, sprawozdawać, oceniać i wyciągać wniosków na przyszłość. Czy może być lepsza szkoła 
przyszłych liderów społecznych, niż ta którą przechodzą nastoletni zastępowi? 
 
O Radzie Drużyny można by godzinami... ale nie pora i nie miejsce na to. Na jedno jeszcze wszakże 
chciałbym  zwrócić  szczególną  uwagę.  Słaby  drużynowy,  który  obawia  się  powierzyć  swojej  radzie 
większe  uprawnienia,  nie  tylko  pozbawia  chłopców  istotnego  doświadczenia,  ale  także  osłabia  ich 
więź  z  drużyną  i  harcerstwem.  Nic  bowiem  tak  nie  utrwala  tych  więzi  jak  poczucie  współautorstwa 
sukcesów i współodpowiedzialności za wspólnotę, która jest w jakiś sposób zależna od aktywności i 
mądrości  kierujących  nią  chłopców.  Drużynowy,  który  zazdrośnie strzeże swych kompetencji i stara 
się  samodzielnie  zarządzać  drużyną,  bardzo  często  i  szybko  również  sam  w  niej  zostaje,  dziwiąc  się 
dlaczego chłopcy go opuścili mimo tak wspaniałych propozycji jakie im oferował. Drużynowy, który 
nie  kreuje  się  na  wodza  lecz  umiejętnie  powierza  jak  najwięcej  swoich  własnych  kompetencji, 
chłopcom, może być pewien, że nawet gdyby jego samego zabrakło, drużyna się od tego nie rozleci.  
Historia  zna  wiele  takich  przykładów,  w  których  na  skutek  zdarzeń  losowych,  pomimo  braku 
instruktora, dojrzałe i okrzepłe drużyny potrafiły przetrwać do lepszych czasów nawet pod kierunkiem 
15-to  letnich  zastępowych.  Sam  kiedyś  znalazłem  się  w  takiej  sytuacji.  Nie  byłoby  to  możliwe 
gdybym,  za  sprawą  przenikliwego  drużynowego,  wcześniej  nie  poczuł  tej  wyjątkowej 
współodpowiedzialności  za  los  drużyny,  gdybym  czuł  się  klientem  harcerstwa,  a  nie  jego 
współgospodarzem.   
 
Przejdźmy teraz do wędrowników. Do tej pory analizowaliśmy sposób ich pracy pod kątem systemu 
patrolowo-sekcyjnego.  Wiemy  już,  że  sekcje  powoływane  są  poza  drużynami  w  oparciu  o  wyższe, 
terytorialne  szczeble  organizacji.  I  oczywiście  sekcje  te  powinny  mieć  swój  własny  samorząd 
tworzony  przez  wędrowników.  Tutaj  też  obowiązuje  identyczna  zasada  jak  w  przypadku  rad  drużyn 
harcerskich  –  im  więcej  kompetencji  ma  taki  samorząd,  tym  lepszą  szkołę  życia  przechodzą 
wędrownicy i tym mocniejsze są organizacyjne fundamenty takiej sekcji. Pozostawmy jednak sekcje 
na boku, jako że ich ogromna różnorodność wyklucza stosowanie jakiekolwiek jednolitych wzorców. 
Co  innego  w  sekcji  fotograficzno-filmowej  gdzie  wędrownicy  mogą  mieć  prawo  wybierać  sobie 
mistrzów  takich  jakich  sobie  zażyczą,  decydować  o  kierunku  poszukiwań  twórczych  i  formach 

background image

 

40 

ekspresji,  a  co  innego  HOPR,  gdzie  system  szkolenia,  ćwiczeń,  sprawdzania  umiejętności  musi  być 
opracowany przez wysokiej klasy specjalistów i spełniać normy medyczne. Jest oczywiste, że w obu 
przypadkach uprawnienia samorządu sekcyjnego będą różnić się diametralnie.  
 
Kwestia sposobu podejmowania decyzji w patrolach wędrowniczych jest już dla nas całkowicie jasna. 
Jak w każdej przyjacielskiej paczce, tak i tu są one podejmowane na zasadzie konsensusu. Ktoś powie 
ideał  demokracji.  Nie  do  końca.  To  jest  jednak  zupełnie  inny  wymiar  społeczny    -  bliższy  sferze 
prywatności niż formalnym strukturom życia publicznego. Rzecz ulega nagłej komplikacji gdy zdamy 
sobie  sprawę,  że  drużynę  wędrowniczą  tworzy  kilka  patroli  oraz  pojedynczy  wędrownicy,  którzy  z 
jakiś względów nie mogą sobie znaleźć miejsca w żadnej z istniejących paczek. Problem w tym, że te 
patrole  im  są  lepsze  tym  bardziej  się  od  siebie  różnią.  Każda  paczka  przyjaciół  ma  jakieś  własne 
upodobania, zwyczaje i plany. Każda żyje bogatym własnym życiem, zajmując się tym czym chce się 
zajmować. A dobra drużyna wędrownicza powinna tę różnorodność wspierać i hołubić. Jak być zatem 
w miarę sprawnym i jednolitym organizmem będąc przy tym sumą tak różnorodnych składników? Jak 
podejmować  decyzje  dotyczące  całej  drużyny?  Ot  prosty  przykład  –  co  z  obozem  drużyny?  Czy 
pojedziemy  na  rowerach  nad  Morze  Czarne,  jak  chcą  jedni,  czy  w  Himalaje,  jak  chcą  drudzy,  czy 
pomóc znajomemu misjonarzowi na misji w Afryce, jak chcą inni.   
 
Oto  kolejna  trudność,  z  wielu  jakie  piętrzą  się  przed  ruchem  wędrowniczym.  Co  ma  zrobić 
drużynowy,  który  potrafił  rozbudzić  w  chłopcach  tak  wysokie  aspiracje  oraz  skłonić  ich  do  wielkiej 
samodzielności, zaangażowania i aktywności? Jak połączyć wodę z ogniem?  
 
Gdybyśmy  znali  prostą  odpowiedź  na  te  pytania,  na  pewno  dobrych  drużyn  wędrowniczych  byłoby 
więcej.  Niestety  taka  prosta  odpowiedź  nie  istnieje,  a  każda  dobrze  działająca  drużyna  wędrownicza 
podlega silnym tendencjom odśrodkowym.  
 
Jedno jest pewne. Drużynowy, który chce się kreować na wodza i samemu o wszystkim decydować, 
żadnych  istotnych  osiągnięć  w  pracy  z  wędrownikami  mieć  nie  będzie.  Wszelki  naprężenia 
wynikające  z  odmiennych,  zainteresowań,  wizji  i  planów  jakie  mają  wędrownicy  w  stosunku  do 
drużyny  mogą  być  łagodzone  wyłącznie  w  sposób  umożliwiający  im  samym  poszukiwanie 
satysfakcjonujących rozwiązań.  
 
O ile harcerski system zastępowy oparty jest na zasadach demokracji przedstawicielskiej, bo decyzje 
w  Radzie  Drużyny,  zapadają  przy  udziale  wyłącznie  zastępowych,  o  tyle  w  drużynie  wędrowniczej 
powinno  się  dążyć  do  wypracowania  takich  form  samorządu,  które  jak  najbardziej  zbliżone  są  do 
zasad demokracji bezpośredniej. Poziom rozwoju intelektualnego, społecznego i moralnego na jakim 
znajdują się wędrownicy już w pełni na to pozwala. Tak więc w drużynie wędrowniczej nie ma rady 
drużyny. Wszyscy wędrownicy powinni mieć prawo współdecydowania o najważniejszych sprawach 
swojej własnej wspólnoty. 
 
Nie  oznacza  to  bynajmniej,  że  do  podjęcia  jakiejkolwiek,  drobnej  decyzji  potrzeba  jest  wszystkich 
pytać  o  zdanie.  W  spawach  tak  zwanego  zarządu  bezpośredniego,  decyzje  może  podejmować 
drużynowy  albo  inny  upoważniony  do  tego  wędrownik.  Dla  właściwej  koordynacji  różnorodnych 
przedsięwzięć  podejmowanych  przez  drużynę,  wystarczy  raz  na  jakiś  czas  organizować  odprawy 
funkcyjnych  z  nieodzownym  udziałem  patrolowych,  które  to  funkcje  mogą  być  pełnione  rotacyjnie. 
Ale  w  sprawach  istotnej  wagi,  decyzję  powinni  podejmować  wszyscy  wędrownicy  należący  do 
drużyny. Jak do tej pory nie wykształciła się jeszcze żadna konwencja nazewnicza i nie ma znaczenia 
jak  się  to  decyzyjne  zgromadzenie  wędrowników  będzie  nazywało.  Może  „radą  drużyny”,  może 
„sejmikiem”,  ważne  jest  tylko  to  aby  wędrownicy  mieli  pewność,  że  ich  wspólnota  jest  w  pełni 
samorządna, a każdy z nich ma nią, taki sam wpływ. 
 
Kwestia  samorządu  wędrowniczego,  jest  zagadnieniem  kluczowym  dla  skuteczności  wypełniania 
przez  harcerstwo  tej  części  zadań,  które  mają  związek  z  przygotowaniem  przyszłych  obywateli,  do 
świadomej  i  aktywnej  działalności  publicznej.  Gdybyśmy,  jak  jeszcze  do  tej  pory  chcą  niektórzy, 
kształtowali  przede  wszystkim  karność  i  potrzeby  podporządkowania  się  dominującej  osobowości 

background image

 

41 

wodza,  produkowalibyśmy  zastępy  biernych  i  posłusznych  funkcjonariuszy  państwa  totalitarnego. 
Nam  jednak  chodzi  o  coś  zupełnie  przeciwnego.  Oto  aby  Polska  i  Europa  były  organizmami 
demokratycznymi.  Chcemy  żyć  w  społeczeństwie  obywatelskim,  gdzie  wszystko  zależy  od  naszej 
własnej  aktywności,  przedsiębiorczości  i  umiejętności  zorganizowania  się.  Chcąc  przygotować 
przyszłych  obywateli  do  życia  w  takich  warunkach,  musimy  rozsmakować  ich  w  praktykowaniu 
demokracji, nauczyć ich niezbędnych do tego umiejętności i pozwolić zdobyć bogate doświadczenie. 
Jedyną  drogą  ku  temu,  mieszczącą  się  w  harcerskim  systemie  wychowania  jest  pozwolić  im 
praktykować samorządność zanim jeszcze wejdą w dorosłe życie. 
 
Na  tym  stwierdzeniu  powinienem  zakończyć  wywód  na  temat  grupy  formalnej.  Jednak  zanim 
przejdziemy  do  kolejnego  środka  oddziaływania,  muszę  uczynić  pewne  zastrzeżenie  natury 
metodycznej.  Zarówno  w  drużynie  harcerskiej  jak  i  wędrowniczej,  konieczny  jest  właściwy  balans 
pomiędzy  nieformalnymi  i  formalnymi  przejawami  życia  harcerskiego.  Przesada  w  którąkolwiek 
stronę  może  prowadzić  do  efektów  negatywnych.  Nie  ma  co  ukrywać,  że  najczęściej  dochodzi  do 
przywiązywania  przez  instruktorów  przesadnie  dużej  roli  do  formalnej  strony  życia  harcerskiego. 
Bierze  się  to  stąd,  że  wielu  zwłaszcza  starszym  instruktorom  (a  ci  mają  największy  wpływ  na 
formułowanie  programów  kształceniowych  i  konstruowanie  narzędzi  metodycznych)  zaciera  się  w 
pamięci  obraz  ich  własnego  chłopięcego  świata  i  górę  biorą  fascynacje  wzorcami  zachowań 
właściwych dla świata dorosłych, w tym działalności politycznej i biznesowej. Stąd przesadna wiara w 
potrzebę uregulowania każdego przejawu życia odpowiednim regulaminem, w siłę działania procedur 
formalnych i tzw. drogę służbową. Wszystko to, o ile zaczyna ciążyć na pracy drużyn, zabija właściwą 
atmosferę  i  ducha  harcerskiego,  który  nade  wszystko  musi  współgrać  z  chłopięcymi  oczekiwaniami 
harcerzy  i  wędrowników.  Harcerstwo  musi  być  osadzone  w  realiach  świata  chłopięcego  i  toczyć  się 
przede  wszystkim  w  grupach  o  charakterze  nieformalnym.  Wszelkie  formalne  przejawy 
samorządności  i  dyscypliny  organizacyjnej  są  istotnym,  ale  tylko  uzupełnieniem  arsenału  naszych 
środków oddziaływania.   
 
 
 
 

Duch harcerski – właściwa atmosfera wychowawcza 

 
Wszystko  co  dzieje  się  w  harcerstwie,  począwszy  od  pierwszej  zbiórki  zuchowej,  musi  odbywać  się 
we właściwej atmosferze wychowawczej. Spróbuję ją opisać, choć to zadanie piekielnie trudne. Nie da 
się tego zmierzyć, zważyć, powąchać, posmakować usłyszeć ani dotknąć. Chcąc zatem opisać coś tak 
nieuchwytnego, niematerialnego, trzeba się liczyć z wieloma ograniczeniami. Najbardziej znaczącym 
będzie subiektywizm. Stąd zastrzeżenie, że wszystko o czym będzie teraz mowa jest produktem tego 
w  jaki  sposób  ja  osobiście  tę  atmosferę  odczuwałem  jako  chłopiec  i  odczuwam  teraz  jako  dorosły 
(może nawet nadmiernie dorosły) instruktor. Kolejne ograniczenie to brak odpowiednich mierników i 
jednoznacznych kryteriów. Będziemy więc zmuszeni zastąpić je opisem pewnych emocji. 
 
No właśnie emocje. Pierwsze co da się powiedzieć o atmosferze harcerskiej to silny ładunek emocji w 
jakie musi nieść ze sobą. Chłopiec nie przeżyje harcerstwa na płaszczyźnie intelektualnej, jak mogłoby 
się wydawać tym którzy znają je wyłącznie z podręczników metodycznych. Chłopiec przeżywa swoje 
harcerstwo głównie na płaszczyźnie emocjonalnej. Im silniejsze i im przyjemniejsze są to emocje, tym 
silniej  związuje  się  z  naszym  ruchem  i  tym  bardziej  przejmuje  się  ideą  harcerską.  Postaram  się 
zwrócić  uwagę  zaledwie  na  kilka  najważniejszych  cech  atmosfery  jaka  powinna  wypełniać  każdy 
przejaw życia harcerskiego. 
 
Pierwszą  jest  jej  wspólnotowy  i  przyjacielski  charakter.  Nie  chciałbym  się  zbytnio  powtarzać,  ale  w 
tym  miejscu  warto  jednak  zwrócić  uwagę  na  to,  że  jednym  z  istotnych  procesów  dojrzewania  jest 
próba  usamodzielnienia  się  a  zwłaszcza  wyrwania  się  z  pod  władzy  rodziców.  Przecinaniu  tej 
psychicznej  pępowiny  łączącej  chłopca  z  domem  rodzinnym,  towarzyszą  liczne  i  silne  zawirowania. 
Natura  chłopca,  aby  sobie  z nimi poradzić szuka oparcia w środowisku rówieśników. Stąd tak silnie 

background image

 

42 

akcentowana  jest  przez  chłopców  potrzeba  przyjaźni  i  znalezienia  oparcia  w  grupie  kolegów  i 
przyjaciół. Jeżeli chcemy aby chłopiec znalazł to oparcie w harcerstwie, a nie „na ulicy”, musimy na 
każdym kroku podkreślać przyjacielski charakter związków jakie nas łączą. Gromada zuchowa, zastęp 
i drużyna harcerska, a także patrol i drużyna wędrownicza, im bardziej mają charakter wspólnotowy, 
tym  stają  ważniejsze  dla  chłopca.  Hasła  takie  jak  „jeden  za  wszystkich,  wszyscy  za  jednego”  i 
„prawdziwego przyjaciela poznaje się w biedzie” powinny być stale używane do komentowania tego, 
co się na co dzień dzieje w drużynie i zastępie.   
 
Kolejnym  charakterystycznym  rysem  właściwego  ducha  harcerskiego  jest przygoda,  która  jest 
nośnikiem  mocnych  wrażeń.  To  właśnie  przygoda  dostarcza  owych  silnych  emocji,  bez  których 
harcerstwo  nigdy  nie  będzie  harcerstwem.  Jeżeli  każda  kolejna  zbiórka,  będzie  pomyślana  tak  aby 
chłopcy potraktowali ją jako przygodę, a nie jak choćby najbardziej atrakcyjne zajęcia pozalekcyjne, 
jeżeli obóz będzie jednym, nieprzerwanym pasmem przygód, a nie kolonią wypoczynkową, to nie ma 
na świecie chłopca, któryby chciał z tego zrezygnować.  
 
Trzecim  nieodłącznym  składnikiem  właściwej  atmosfery  wychowawczej  jest  ideowość.  Chodzi  o  to 
aby  w  każdym  harcerskim  spotkaniu  i  każdym  harcerskim  działaniu  chłopcom  towarzyszyła 
świadomość tego iż wszystko co się dzieje jest kolejnym etapem na ich drodze ku harcerskim ideałom. 
Tu jednak potrzebne jest ważne ostrzeżenie. Świadomość ideowa musi być odpowiednio dawkowana 
ponieważ  zuchy,  harcerze  i  wędrownicy  w  różnym  stopniu  są  do  niej  gotowi.  Przesadna  egzaltacja 
instruktora,  a  zwłaszcza  nieuzasadnione  oczekiwanie,  że  chłopcy  będą  z  podobną  intensywnością 
przeżywać  jego  ideowe  wzruszenia,  często  bywa  powodem  załamania  się  dobrej  skądinąd  pracy. 
Pamiętajmy,  że  harcerstwo  mimo  swej  ideowej  głębi,  nie  może  być  „zakonem  ponurych 
szczękościskowców”, żyjących w świecie doznań mistycznych i duchowej egzaltacji. Czasem jednak, 
młodzi  niedostatecznie  dojrzali  instruktorzy,  znajdujący  się  akurat  w  fazie  silnego,  młodzieńczego 
idealizmu, skłonni są tak właśnie budować atmosferę w swoich drużynach. Instruktor musi rozumieć, 
że  chłopiec  chce  przeżywać  harcerstwo  we  właściwy  dla  siebie  sposób,  a  nie  w  sposób,  który 
najbardziej odpowiadałby drużynowemu. Pisałem już o tym wielokrotnie. Instruktor, który nie potrafi 
zanurzyć się całkowicie, w świecie chłopców nie ma czego szukać w harcerstwie. 
 
Co  zatem  jest  charakterystycznym  rysem  atmosfery  owego  chłopięcego  świata?  Jest  nim  pogoda 
ducha,  śmiech  i  humor.    Im  więcej  jest  śmiechu  i  pogody  ducha  w  gromadzie  zuchowej,  drużynie 
harcerskiej  i  wspólnocie  wędrowniczej,  tym  lepsza  panuje  w  niej  atmosfera.  Ale  i  tu  potrzebne  jest 
ostrzeżenie.  Nie  przed  przesadą,  bo  wesołości  nigdy  dość.  Tym  razem  chciałbym  przestrzec  przed 
rodzajem  wesołości.  Żart,  żartowi  i  śmiech,  śmiechowi  nie  równy.  Atmosfera  harcerska  nie  znosi 
żartów  złośliwych,  naśmiewania  się  z  kogoś  po  to  aby  go  ośmieszyć  i  upodlić.  Harcerskie  poczucie 
humoru ma być serdeczne. 
 
Ostatnim  ważnym  składnikiem  tej  atmosfery  jest  wewnętrzna  sprężystość,  ciągła  gotowość  do 
działania. Żadnej ospałości, „smęcenia”, lenistwa. Wszystko to czego się harcerze podejmują powinno 
być wykonane sprawnie, szybko i skutecznie. Atmosfera harcerska ma być „energetyczna”.           
 
Czy  łatwo  jest  stworzyć  taką  atmosferę?  To  zależy od indywidualnych cech osobowości instruktora. 
Jednym  przychodzi  to  w  sposób  naturalny  i  ci  święcą  sukcesy  w  służbie  instruktorskiej.  Inni  mają  z 
tym problemy i ich służba idzie jak po grudzie. Selekcjonując kandydatów na instruktorów powinno 
się przede wszystkim próbować ocenić ich usposobienie. Wiadomo, bowiem, że człowiek energiczny, 
pogodny,  serdeczny,  przyjacielski,  partnerski  i  dojrzały  emocjonalnie  będzie  w  sposób  naturalny  i 
intuicyjny  tworzył  wokół  siebie  właściwą  aurę.  Służbista  o  zapędach  wodzowskich,  natchniony  i 
egzaltowany  mistyk,  nawet  gdyby  przeczytał  wszystkie  napisane  dotąd  podręczniki  metodyczne  i 
chciał  stosować  zawarte  tam  wskazówki,  zawsze  będzie  tworzył  wokół  siebie  atmosferę  toksyczną, 
której chłopcy nie zaakceptują, a więc która jest szkodliwa z punktu widzenia wychowawczego. Warto 
zawczasu oszczędzić im samym i ich chłopcom, nieuniknionego zawodu i rozczarowania.    
 

background image

 

43 

Napisałem wyżej, że człowiek o właściwym dla instruktora harcerskiego usposobieniu, może tworzyć 
wokół  siebie  wartościową  atmosferę  nawet  nie  posiadając  żadnej  wiedzy  metodycznej  –  postępując 
całkowicie intuicyjnie. 
Nie  mniej  wiedza  ta  bardzo  się  przydaje.  Harcerstwo  wykształciło  bowiem  szereg  środków,  które 
wybitnie  ułatwiają  budowę  właściwej  atmosfery  wychowawczej.  Nadszedł  czas  by  je 
scharakteryzować. Wymieniam je w dość przypadkowej kolejności, która w żaden sposób nie powinna 
sugerować ich przydatności i skuteczności. Chcąc budować zamierzoną atmosferę można je dowolnie 
dawkować  i  mieszać  ze  sobą  jak  produkty  na  zupę.  Jej  ostateczny  smak  zależeć  będzie  od  użytych 
składników i dobrania proporcji.   
 
Mundur 
Ruchowi  harcerskiemu  bardzo  często  zarzuca  się  charakter  paramilitarny,  które  to  określenie,  w 
zamyśle krytyków harcerstwa ma nieść ze sobą silny ładunek negatywnych emocji i skojarzeń – że to 
anachroniczne  i  wbrew  postępowym  tendencjom  wychowania  pacyfistycznego.  Trudno  o  większe 
nieporozumienie.  Harcerstwo  nie  jest  ruchem  paramilitarnym.  Owszem  były  takie  okresy  w  jego 
historii  kiedy  faktycznie  takie  było,  ale  tylko  dlatego,  że  tego  wymagały  ówczesne,  szczególne 
potrzeby  wychowawcze.  Harcerstwo  jest  przede  wszystkim  ruchem  wspólnotowym,  a  mundur  czyli 
jednolity strój jest wyłącznie środkiem podkreślającym ów wspólnotowy charakter.  
 
Można zapytać, dlaczego w takim razie ów jednolity ubiór jest właśnie mundurem szytym na modłę 
wojskową, a nie na przykład habitem? Odpowiedź jest prosta. A widział kto kiedy jak chłopcy bawią 
się na podwórku w klasztor? Nie! Chłopcy bawią się w wojnę! Czy to jest wyraz ich okrutnej natury i 
wrodzonej  żądzy  zabijania?  Po  stokroć  nie!  Wojna  jest  uwielbianym  przez  chłopców  tłem  dla 
poszukiwania przygód i przyjaźni. Dlaczego akurat wojna? Uwarunkowanie kulturowe. Literatura od 
czas od czasów Homera, a teraz także i film poszukują wyrazistych środków wyrazu by sugestywnie 
pokazać  wartość  ludzkiej  natury,  odwagę,  odpowiedzialność  i  przyjaźń,  przeciwstawiając  je 
tchórzostwu, zdradzie i podłości. Wojna jest doskonałym do tego tłem. Zabawa w wojnę jest wyrazem 
tęsknoty  chłopców  za  przygodą,  przyjaźnią,  odwagą  i  poświęceniem,  a  wiec  za  tym  wszystkim  co 
chcielibyśmy w nich kształtować. Czy w tej sytuacji powinniśmy się obrażać na ich upodobania, czy 
raczej próbować je wykorzystać? 
 
Mundur harcerski podkreśla specyficzną tożsamość grupy i jej wspólnotowy charakter. W mundurze 
wszyscy  są  sobie  równi.  Nie  jest  istotne  czy  ktoś  pochodzi  z  bogatego  czy  biednego  domu.  Jeżeli 
tworzy się jakaś hierarchia, to tylko taka, która odpowiada kryteriom naszego ruchu. Bowiem mundur 
jest  ekspozycją  dorobku  harcerskiego  –  świadczy  o  nim  stopień,  pełniona  funkcja,  ilość  zdobytych 
odznak i sprawności. Mundur jednej drużyny, różni się od innej – choćby noszoną odznaką, chustą czy 
krajką.  To  podkreśla  tożsamość  drużyny  na  tle  innych  drużyn.  Jednocześnie  mundur  świadczy  o 
przynależność do ruchu harcerskiego. Każdy kto kiedykolwiek nosił mundur harcerski bez wątpienia 
potwierdzi,  że  gdy  spotykał  nieznajomego,  ubranego  w  podobny  mundur,  od  razu  miał  do  niego 
serdeczny  stosunek  nacechowany  szczególnym  zaufaniem.  Taką  właśnie  role  pełni  mundur  w 
budowaniu atmosfery harcerskiej.  
 
I  jeszcze  jedna  uwaga.  Nadal  obowiązuje tradycyjny wzór munduru, taki jaki noszono jeszcze przed 
drugą  wojną  światową.  To  wielka  wartość  dla  harcerstwa.  Tradycja  jest  bowiem  bardzo  ważnym 
czynnikiem budującym specyficzny harcerski klimat wychowania. Jednak w ostatnich latach jesteśmy 
świadkami  spontanicznych  przeobrażeń  jakie  przechodzi  forma  umundurowania.  Podobnie  jak  w 
wojsku,  górę  bierze  nowe,  bardziej  funkcjonalne  wzornictwo  i  nowe  zaawansowane  technologicznie 
materiały. Wojsko wyposaża swoich żołnierzy w dwa mundury; jeden tradycyjny wyjściowy, a drugi 
praktyczny  –  polowy.  Podobna  tendencja  da  się  zauważyć  we  współczesnym  harcerstwie.  Coraz 
więcej  drużyn  wprowadza  swoje  własne  umundurowanie  polowe  –  jednolity  strój,  który  ma  być 
przede wszystkim tani i praktyczny. W strojach tych harcerze przychodzą na codzienne zbiórki, jeżdżą 
na  wycieczki,  wykonują  wszelkie  prace  i  harcują  na  obozie.  Mundur  tradycyjny  używany  jest  w 
sytuacjach  oficjalnych  –  apel,  defilada,  itd.  Jest  to  sytuacja  przejściowa,  bo  trudno  na  dłuższą  metę 
wymagać  aby  harcerze  zmuszeni  byli  posiadać  dwa  mundury,  z  których  jeden  używany  będzie  od 

background image

 

44 

wielkiego  dzwonu.  Czeka  nas  więc  nieunikniona  konieczność  zaprojektowania  nowoczesnych  i 
funkcjonalnych mundurów, takich, których będzie się nam zazdrościć.     
  
Musztra 
Można  by  powiedzieć  –  kolejny  przejaw  harcerskiej  wojskówki  –  pruski  dryl,  kapralszczyzna  i 
mechaniczna tresura. Tak widzą to krytycy harcerstwa. Skąd się jednak to bierze, że chłopcy akceptują 
musztrę? Konsekwencja noszonego munduru. Skoro mundur, to i musztra.  
 
Jednym z argumentów za jej stosowaniem jest konieczność poddania grupy młodzieży, z natury skorej 
do  przekory  i  nieposłuszeństwa,  pewnej  elementarnej  dyscyplinie,  która  pozwoli  instruktorowi 
zapanować  nad  czasem  trudnym  do  ujarzmienia  żywiołem.  Faktycznie,  ćwiczenie  musztry  wyrabia 
pewnego rodzaju odruchy. Każdy nawykły do musztry harcerz natychmiast zareaguje na odpowiednio 
wydaną  komendę.  Odruch  taki  bywa  niezwykle  korzystny  w  sytuacjach  ekstremalnych.  Gdy  wokół 
obozu rozgorzeje pożar nie ma czasu na dyskusję - jak się ratować. W takich sytuacjach trzeba umieć 
się podporządkować, wykonywać komendy w sposób niezwłoczny i precyzyjny.  
 
Harcerstwo jak już to wielokrotnie podkreślałem nie ma z wojskiem wiele wspólnego. Każdy problem 
o  ile  się  da  –  powinien  być  rozwiązywany  w  gronie  wszystkich  zainteresowanych,  w  drodze 
porozumienia. Każda decyzja powinna być szeroko konsultowana. Im więcej zainteresowanych uzna 
ją za podjętą wspólnie, tym lepiej. Ale gdy pada zapowiedź komendy, albo hasło „Baczność!” jest to 
umowny  znak  oznaczający,  koniec  dyskusji  i  konieczność  bezwzględnego  podporządkowania  się 
wydawanym przez dowódcę komendom. Ćwiczenie musztry jest treningiem tego nawyku, który każdy 
człowiek  powinien  mieć  wykształcony  w  swoim  własnym  dobrze  pojętym  interesie,  a  także  w 
interesie wspólnym. 
 
Musztra  pełni  w  harcerstwie  jeszcze  jedno  ważne  zadanie.  Buduje  atmosferę  sprężystości  w  grupie. 
Wykonywane  wspólnie,  komendy,  a  zwłaszcza  wykonywane  równo  i  bezbłędnie,  tworzą  wrażenie 
pewnej  harmonii.  Zresztą  nie  jest  to  tylko  wrażenie.  W  ciągu  wielu  lat  mojej  służby  instruktorskiej 
widziałem  drużyny,  w  których  musztrę  traktowano  jako  zło  konieczne  -  relikt  rodem  z  harcerskiego 
skansenu. W każdym przypadku były to drużyny nijakie, rozlazłe i rozleniwione. Tam gdzie chłopcy 
bawili  się  musztrą  –  tak,  bo  musztrą  można  się  bawić,  gdzie  każde  ćwiczenie  było  dążeniem  do 
perfekcji  i  nieomal  spektaklem  baletowym,  tam  zawsze  obserwowałem  siłę  ducha,  dziarskość, 
nadzwyczajną  gotowość  do  działania  oraz  ponadprzeciętny  poziom  współodpowiedzialności  i 
solidarności.  I  nie  jest  to  przypadek.  W  musztrze  zespołowej,  każdy  pojedynczy  błąd,  psuje  efekt 
ogólny.  Dlatego,  o  ile  chłopcom  zależy  by  wykonywanym  ćwiczeniem  można  się  było  pochwalić, 
każdy  –  dosłownie  każdy  -  musi  pracować  na  sukces  wspólny.  Jeden  za  wszystkich,  wszyscy  za 
jednego!  Dzięki  umiejętnie  stosowanej  musztrze  (bez  kapralszczyzny)  chłopcy  mają  poczucie,  że  są 
zespołem doskonale zgranym i zdolnym do perfekcyjnego wykonania powierzonych zadań.  
 
Piosenki harcerskie 
Co  ci  harcerze  mają  z  tego  śpiewu?  Maszerują    -  śpiewają,  czekają  na  pociąg  –  śpiewają,  jadą 
pociągiem – śpiewają, siedzą przy ogniu – śpiewają! Co z tego mają?  
 
Harmonia  głosów,  tak  jak  harmonia  ruchu  uzyskana  w  perfekcyjnym  ćwiczeniu  musztry  jest 
czynnikiem budującym poczucie wspólnoty. Zauważmy bowiem, że piosenki harcerskie to nie popisy 
solowe uzdolnionych wokalistów, lecz śpiewy chóralne. Piosenka harcerska musi charakteryzować się 
dwoma cechami; mieć słowa niosące jakieś ideowe przesłanie oraz łatwą i rytmiczną melodię, tak by 
wszyscy  mogli  ją  zaśpiewać.  Stąd  harcerstwo  tak  chętnie  adaptuje  pieśni  wojskowe,  które  mają 
przeważnie  charakter  marszowy  i  niosą  patriotyczne  treści.  Harcerstwo  ma  też  swoje  własne  piękne 
pieśni najczęściej traktujące o braterstwie i przyjaźni. Niektóre z nich da się śpiewać na głosy, co jest 
uznawane za „wyższą szkołę jazdy” gdyż wymaga bardzo solidnego przygotowania. Śpiewając pieśni 
harcerskie wzmacniamy świadomość ideową chłopców i budujemy silne poczucie wspólnoty.   
 

background image

 

45 

Zwyczaje 
Każda grupa ludzi, każde środowisko, w którym toczy się bogate, autentyczne życie, z biegiem czasu 
wykształca  swoje  własne,  charakterystyczne  dla  niego  zwyczaje.  Nie  inaczej  jest  w  harcerstwie. 
Mamy  więc  ogromną  ilość  zwyczajów  obowiązujących  w  całym  ruchu  harcerskim  i  jeszcze  więcej 
tych, które są charakterystyczne dla poszczególnych środowisk; zastępów, drużyn, szczepów i hufców. 
Zwyczaje  te  powstawałyby  nawet  wtedy  gdyby  nikt  nie  przykładał  do  tego  żadnej  wagi.  Jest  to  po 
prostu proces naturalny, zachodzący w każdej autentycznej wspólnocie ludzi.  
 
Bogactwo  harcerskich  zwyczajów  bierze  się  stąd,  że  instruktorzy  już  dawno  odkryli ich metodyczne 
znaczenie  w  budowaniu  wspólnotowej  atmosfery.  W  harcerstwie,  jak  może  nigdzie  indziej,  są  one 
szczególnie pielęgnowane. 
 
Czym jest zwyczaj? To ściśle określony sposób zachowania się w określonej sytuacji, obowiązujący w 
danym  środowisku.  Najczęściej  jest  to  sposób  zachowania  się  „uświęcony”  pewną  tradycją.    Każdy 
zwyczaj  to  rzecz  niezwykle  cenna  dla  wspólnoty.    Zwyczaju  bowiem  nie  da  się  stworzyć  ani 
zadekretować na życzenie. Można oczywiście próbować, ale skutek rzadko bywa zadowalający.  
 
Prawdziwe  zwyczaje  powstają  w  sposób  całkowicie  naturalny.  Ot  któregoś  dnia  ktoś  zachowa  się  w 
sposób,  który    zostanie  doceniony  przez  grupę  albo  wręcz  przeciwnie  -  popełni  błąd,  którego  skutki 
oburzą  środowisko  i  wywołają  refleksję  jak  należałoby  się  w  tej  sytuacji  prawidłowo  zachować. 
Historia ta zostanie zapamiętana. Zacznie być przekazywana z ust do ust. W ten sposób poznają ją ci, 
którzy nie byli świadkami zdarzenia. Z czasem, stanie się ważnym elementem tożsamości grupy. Tak 
poznają  ją  przyszłe  pokolenia,  ludzie,  którzy  dołączyli  do  wspólnoty  nawet  wiele  lat  po  zaistniałym 
zdarzeniu.  Doceniony  albo  postulowany  kiedyś  przez  grupę  sposób  zachowania  się  czy  reakcji  na 
określoną  sytuację,  staje  się  elementem  zbiorowego  doświadczenia  środowiska,  jego  zbiorową 
mądrością,  wreszcie  wzorcem  postępowania.  Po  pewnym  czasie  zostaje  uznany  za  niepisane  prawo 
obowiązujące we wspólnocie.  
 
W  moim  zastępie,  obowiązywał  prosty  zwyczaj,  który  można  by  opisać  hasłem  „kto  dzieli,  ten 
wybiera ostatni”. Nie trudno się domyśleć, że ten zwyczajowy sposób postępowania powstał w reakcji 
na  dość  nieprzyjemną  sytuację  spowodowaną  przez  łakomstwo  jednego  z  naszych  przyjaciół,  który 
miał  podzielić  czekoladę  na  sześć  równych  części  i  zrobił  to  nierzetelnie,  poczym  pierwszy  wybrał 
największą  część,  pozostawiając  innym  marne  resztki.  Chłopcy  byli  oburzeni.  Na  szczęście,  zastęp 
wyciągnął  z  tego  zdarzenia  wnioski  na  przyszłość.  Wspólnie  znaleziono  prosty  sposób  jak  się  przed 
podobnymi  sytuacjami  uchronić.  Od  tamtego  zdarzenia  ilekroć  cokolwiek  trzeba  było  podzielić 
sprawiedliwie,  na  równe  części,  ten  kto  został  do  tego  wyznaczony,  wiedział,  że  w  jego  własnym 
interesie jest dokonać możliwie jak najbardziej równego podziału. W przeciwnym wypadku zostanie 
mu na końcu najmniejsza część przydziału. 
 
Jest  to  tylko  jeden  z  „miliona”  przykładów  jakie  można  by  tu  wymienić.  Harcerstwo  wykształciło 
ogromną  ilość  tego  typu  niepisanych  zasad.  Przykład  jest  dość  charakterystyczny  bo  ilustruje 
klasyczny sposób w jaki powstają zwyczaje i pokazuje jaki jest ich charakter. No właśnie! Zauważmy, 
że  dobry  zwyczaj  reguluje  sposób  postępowania  tak  aby  realizowane  było  dobro  wspólne  i  zarazem 
interes każdego członka wspólnoty.  
 
Istnienie, tego typu zwyczajów, wzmacnia wspólnotowy charakter grupy. Dlatego, każde środowisko 
harcerskie  stara  się  pielęgnować  własne  zwyczaje.  Im  jest  ich  więcej  i  im  są  mądrzejsze  (bo  bywają 
też zwyczaje nie całkiem mądre) tym lepsza atmosfera panuje w grupie, tym harcerze silniej się z nią 
wiążą i tym silniej harcerstwo na nich oddziałuje.     
 
Obrzędy 
Obrzęd jest również ściśle określonym sposobem zachowania się obowiązującym w środowisku. Tym 
się  jednak  różni  od  prostego  zwyczaju,  że  czynnościom  z  których  się  składa  przypisywane  jest 
znaczenie symboliczne.  
 

background image

 

46 

Harcerze  zwyczajowo  żegnają  dzień  przy  ognisku  wiążąc  krąg.  Jest  to  ściśle  określony  sposób 
zachowania  się,  ale  nie  jest  to  tylko  zwyczaj.  Czynność  ta  ma  znaczenie  symboliczne.  Oznacza,  że 
wszyscy obecni są połączeni więzami braterstwa, że tworzą krąg przyjaciół. Krąg harcerski wiąże się 
mocno, w określony sposób splatając ramiona, ale w jednym miejscu krąg ten jest otwarty. To z kolei 
symbolizuje, że każdy może do tej wspólnoty dołączyć, i że związana braterstwem grupa jest otwarta i 
gotowa przyjąć do siebie każdego kto tego zapragnie.  
 
Kiedy wstępujący do drużyny harcerz poznaje charakterystyczne dla niej obrzędy, dowiaduje się nie 
tylko  jak  ma  się  zachować  w  kręgu,  ale  też  jakie  jest  symboliczne  znaczenie  tych  rytualnych 
czynności.  
 
Takich, mniej lub bardziej znaczących obrzędów są w harcerstwie setki. Towarzyszą one najbardziej 
emocjonującym  wydarzeniom  życia  harcerskiego:  przyjęciu  do  drużyny,  złożeniu  Przyrzeczenia 
Harcerskiego, nadaniu stopnia, przyznaniu sprawności, a nawet pożegnaniu z drużyną. Są też obrzędy 
dnia codziennego, związane z ogniskiem harcerskim, powitaniem i pożegnaniem dnia, podniesieniem i 
opuszczeniem  flagi,  posiłkiem  i  z  wieloma  innymi  sytuacjami,  które  się  stale  powtarzają  i  które,  ze 
względu na swój charakter powinny być w jakiś sposób celebrowane. 
 
W  ten  sposób  nie  tylko  buduje  się  wspólnotę.  Obrzęd  jest  też  środkiem  na  wzmocnienie  ideowego 
charakteru  atmosfery  harcerskiej.  Powtarzając  systematycznie  rytualne  czynności  składające  się  na 
poszczególne obrzędy, chłopcy wciąż mają w pamięci ich symboliczne znaczenie, które zawsze niesie 
ze sobą ważny przekaz ideowy. Dotyczy on takich wartości jak; dążenie do ideału, miłość Ojczyzny, 
wiarę w Boga, przyjaźń i braterstwo.  
 
Jest to jeden z bardziej sugestywnych sposobów dotarcia do chłopców z przekazem ideowym, którego 
nie da się zwerbalizować i podać w formie rozważań czy pogadanek filozoficznych. Obrzędy mają dla 
chłopców wartość niezwykle emocjonalną. Bardzo się do nich przywiązują, a tym samym przywiązują 
się do zawartego w nich przesłania ideowego.            
 
 
Symbolika 
Innym  sposobem  na  dotarcie  do  chłopców  z  trudnym  dla  nich  przekazem  ideowym  jest  symbolika 
odznak  harcerskich.  Chłopcy  uwielbiają zdobywać różnego rodzaju odznaki i plakietki harcerskie. Z 
lubością ozdabiają nimi swoje mundury. Przy każdej nieomal okazji starają się nimi pochwalić przed 
rówieśnikami. Wartość tych odznak polega na pokonaniu trudności związanych z ich zdobyciem. Im 
trudniej jest zdobyć odznakę, tym większe znaczenie ma ona dla chłopca. 

 

Największym  marzeniem  zucha  jest  zdobyć  Znaczek  Zucha,  a dla harcerza przypiąć do piersi Krzyż 
Harcerski. Darzą te odznaki nieomal miłością. Potrafią się z nimi nie rozstawać. Czasem godzinami im 
się przyglądają. 
 

Co  widzi  harcerz  patrząc  na  Krzyż.  Czy  widzi  tylko  ładną 
graficznie formę? Nie! Zanim chłopiec zdobędzie swoją upragnioną 
odznakę, poznaje symboliczne znaczenie przypisane jej elementom. 
Widzi  więc  Krzyż  Virtuti  Millitari,  którym  odznacza  się  żołnierzy 
za  szczególne  męstwo  wykazane  na  polu  bitwy  w  obronie 
Ojczyzny,  wieniec  z  liści  dębowych  i  laurowych,  które  oznaczają 
męstwo i zwycięstwo, ziarenka piasku symbolizujące ogromną ilość 
dobrych  uczynków,  które  w  swoim  życiu  winien  spełnić,  hasło 
„Czuwaj!”  które  jest  wezwaniem  do  stałej  gotowości  by  czynić 
dobro.  Zobaczy  też  lilijkę  -  symbol  czystości,  a  jednocześnie 
wskazówkę  kompasu,  wyznaczającego  kierunek  drogi  życiowej 
prowadzącej  ku  harcerskim  ideałom.  Lilijka  jest  znakiem 

wszystkich skautów na całym świecie. Na krzyżu znajduje się wewnątrz kręgu. Rozchodzą się od niej 
promienie. Każdy harcerz widzi w tym wezwanie by harcerskim przykładem promieniować na swoje 

background image

 

47 

najbliższe  otoczenie.    Jedno  tylko  spojrzenie  na  Krzyż  Harcerski,  jest  więcej  warte  niż  najbardziej 
elokwentne kazanie. 
  

 

Każda  zuchowa,  harcerska  i  wędrownicza  odznaka  powinna  mieć  swoją  symbolikę  o  znaczeniu 
ideowym.  Dotyczy  to  nie  tylko  odznak  wspólnych  dla  całego  ruchu,  ale  też  odznak  używanych  w 
poszczególnych  drużynach,  a  nawet  zastępach.  Projektując  jakakolwiek  odznakę  warto  mieć  na 
uwadze  nie  tylko  atrakcyjność  formy  graficznej,  ale  też  przekaz  ideowy  jaki  ona  powinna 
symbolizować. 

 
Jako przykład takiej środowiskowej odznaki zaprezentuję plakietkę 16 
Warszawskiej  Drużyny  Harcerzy  im.  Zawiszy  Czarnego.  Jest  to 
rodowy  herb  Zawiszy  „Sulima”  wpisany  w  kształt  lilijki.  Harcerze, 
którzy  zdobywają  tę  odznakę  oprócz  wielu  innych  zadań  poznają  też 
jej  symbolikę.  Następnie  nosząc  ją  na  mundurze  mają  stale  „na  oku” 
przesłanie,  które  brzmi:  harcerz  Szesnastki  ma  szczególny  obowiązek 
kierowania  się  w  życiu  cnotami  rycerskimi,  takimi  jakimi 
charakteryzował  się  patron  drużyny  -  Zawisza  Czarny  herbu  Sulima. 
Czarne  tło  otaczające  lilijkę  symbolizuje  zło,  z  którym  harcerz 
powinien  walczyć  i  wypierać  je  ze  swojego  życia,  wypełniając  je 
szlachetnymi ideałami harcerskimi.    
 
Zwróćmy  uwagę,  że  odznaki  zastępów,  drużyn  i  hufców,  poza 

utrwalaniem  świadomości  ideowej,  przyczyniają  się  również  do  wzmocnienia  wspólnotowego 
charakteru atmosfery harcerskiej. 
 

-----------***----------- 

 
Atmosfera  w  jakiej  toczy  się  życie  harcerskie  ma  na  prawdę  niezwykle  istotny  wpływ  na 
kształtowanie się postaw chłopców. Zaryzykuję stwierdzenie, że wychowuje z podobną skutecznością 
jak przykład osobisty instruktora. Warto więc dokładać wszelkich starań by budować ją świadomie i 
konsekwentnie, wykorzystując wymienione, i być może inne jeszcze, środki oddziaływania. 
 
 

Nagrody i kary 

 
Przyznam  się,  że  miałem  poważne  wątpliwości  czy  pisać  o  tych  środkach  oddziaływania.  Moim 
zdaniem  nie  są  one  elementem  harcerskiego  systemu  wychowania.  Stoją  nieco  z  boku  kardynalnych 
zasad  metodycznych.  Jestem  przekonany,  że  dzięki  bogactwu  innych  środków  oddziaływania, 
mogłyby w harcerstwie być niemal całkowicie pominięte. Nie mniej są powszechnie stosowane, więc 
uznałem,  że  nie  można  ich  zignorować  w  książce  próbującej  całościowo  opisać  w  jaki  sposób 
harcerstwo oddziałuje na chłopca. 
 
Skauting nie jest jedyną metodą wychowania jaką stworzyła ludzkość. Ma dopiero 100 lat. Wcześniej 
też  młodzież  była  wychowywana.  Zapewne  odkąd  człowiek  zszedł  z  drzewa,  a  może  jeszcze 
wcześniej.  Podstawowym,  najprostszym  środkiem  oddziaływania  zawsze  było karanie i nagradzanie. 
Mogło być stosowane zanim jeszcze człowiek nauczył się mówić i komunikować swoje oczekiwania. 
Potwierdza  to  niezbicie  fakt,  że  w  świecie  zwierzęcym  jest  to  powszechny  środek  wpływania  na 
zachowanie  się  młodych.  Zresztą  nie  tylko  młodych,  bo  zwierzęta  pędzące  życie  stadne,  potrafią  go 
stosować także wobec dorosłych osobników.   
 
Przysłowiowy  „kij  i  marchewka”  to  nic  innego  jak  nieprzyjemne  bądź  przyjemne  bodźce,  których 
doznaje  wychowywany  osobnik  w  reakcji  na  zachowanie  nieakceptowane  bądź  akceptowane  przez 
otoczenie. Po pewnym czasie stosowania tej metody, na podstawie oczywistego doświadczenia, młody 

background image

 

48 

osobnik  zaczyna  odruchowo  unikać  zachowań,  w  konsekwencji  których  spotka  go  nieprzyjemny 
bodziec.  Jednocześnie  wyrabia  w  sobie  nawyki  do  zachowań,  które  są  nagradzane.  Nawet  pszczoły, 
mogą  w ten sposób wpływać na zachowanie się członków roju.    
 
To co napisałem wyżej wcale nie oznacza, że chcę wyrazić pogardę dla tego prymitywnego sposobu 
oddziaływania. Wręcz przeciwnie! Uważam, że jest on genialnie prosty i zarazem skuteczny. Dlatego 
też  wszystkie  systemy  wychowania  jakie  do  tej  pory  wymyśliła  ludzkość,  akcentowały  tę  metodę  i 
stawiały ją na pierwszym miejscu. Dotyczy to wychowania domowego, religii, wojska i szkoły odkąd 
się pojawiła. Dlaczego więc tak mało miejsca poświęcał, temu zagadnieniu Robert Baden-Powell, gdy 
opisywał  swoją  nowatorską  metodę?  Dlaczego  tak  mało  pisali  o  tym  Ewa  Grodecka,  Aleksander 
Kamiński? Spróbujmy odpowiedzieć na to pytanie rzetelnie, w oparciu o wiedzę jaką już posiadamy.  
 
Kara i nagroda jest bezpośrednim sposobem oddziaływania. Dlaczego bezpośrednim? Ano dlatego, że 
wychowawca dokonuje w ten sposób bezpośredniej korekty zachowania wychowanka. Przekazuje mu 
prosty  sygnał  –  tak  masz  postępować,  a  tak  nie.  Jest  to  komunikat  tak  prosty,  że  nawet  nie wymaga 
słów. Tymczasem wychowanie harcerskie oparte jest na zasadzie oddziaływania pośredniego. Polega 
ono  na  stwarzaniu  odpowiednich  sytuacji  w  których  wychowanek,  w  różny  sposób  (właśnie  te 
sposoby  omówiliśmy),  ale  przy  minimalnym  udziale  wychowawcy  sam  dochodzi  do  wniosków, 
dotyczących własnej postawy i zachowania. Stosowane w harcerstwie środki wytwarzają specyficzne 
mechanizmy psychologiczne, które same motywują chłopca do właściwych zachowań i powstrzymują 
przed niewłaściwymi. Rola wychowawcy jest tu ukryta – właśnie pośrednia. Polega na przemyślanym 
tworzeniu tych sytuacji i dawaniu dobrego przykładu.  
 
Wiemy  już,  że  chłopcy  nie  lubią  być  wychowywani.  Doświadczają  tego  od  samego  urodzenia,  w 
domu, w szkole, przy każdym kontakcie z dorosłymi. Przed tym właśnie uciekają „na ulicę” i szukają 
azylu w „bandach rówieśniczych”. Metoda skautowa w odróżnieniu od wszystkich innych, nie obraża 
się na naturę chłopca, ale znalazła sposoby by ją wykorzystać. Aby te sposoby skutecznie działały i po 
to aby chłopcy chcieli pozostawać w harcerstwie, musimy zapewnić im pewien oczekiwany przez nich 
komfort.  Nie  możemy  robić  wrażenia,  że  są  tu  nachalnie  wychowywani,  że  ich  drużynowy  jest 
wychowawcą,  a  oni  jego  wychowankami.  Inaczej  nic  z  tego  nie  będzie.  Stosowanie  kar  i  nagród 
trochę  się  z  tym  kłóci.  Aby  kogoś  ukarać  albo  nagrodzić  trzeba  się  postawić  w  roli  wychowawcy. 
Trzeba skorzystać z pewnego „upoważnienia”. To upoważnienie może mieć charakter formalny jak w 
domu  (władza  rodzicielska),  czy  w  szkole.  Skorzystanie  wyłącznie  z  tego  typu  „upoważnienia” 
przekreśla  całkowicie  atmosferę  niezbędna  do  tego  aby  harcerstwo  mogło,  w  ogóle  oddziaływać  na 
chłopca.  Innym  rodzajem  „upoważnienia”  do  karania  i  nagradzania  jest  posiadanie  odpowiedniego 
autorytetu.  Oczywiście,  instruktor  musi  posiadać  autorytet  aby  mógł  prawidłowo  wypełniać  swoją 
rolę.  Tyle,  że  jest  to  autorytet  trochę  innego  rodzaju  –  właściwy  starszemu  bratu  czy  bardziej 
doświadczonemu,  starszemu  przyjacielowi,  ale  nie  wychowawcy.  I  to  jest  właśnie  kolejna  trudność. 
Powołanie  się  na  autorytet  wychowawcy,  narusza  zasadę  oddziaływania  wzajemnego,  którą  chłopcy 
instynktownie wyczuwają i kochają w harcerstwie. Przecież zdają sobie sprawę, że instruktor w jakiś 
sposób  na  nich  oddziałuje  i  że  to  oddziaływanie  ma  charakter  wychowawczy.  Czemu  to  akceptują? 
Tylko  dlatego,  że  jest  to  sytuacja  partnerska,  że  w  takim  samym  stopniu  drużynowy  oddziałuje  na 
nich,  jak  oni  na  niego.  Kiedy  drużynowy  nakłada  karę  na  harcerza,  to  partnerstwo  zostaje 
przekreślone. Choć niekoniecznie... ale o tym za chwilę. 
 
A co z zasadą oddziaływania od wewnątrz? Zarówno kara jak i nagroda jest bez wątpienia bodźcem 
zewnętrznym. O wiele prościej sprawa ma się z nagrodą. Pragnieniem każdego zdrowo rozwijającego 
się chłopca jest zasłużyć na uznanie, które zawsze wiążą się z przyjemnymi odczuciami. W przypadku 
kary  sprawa  staje  się  bardziej  skomplikowana.  Kara,  której  chłopiec  nie  zechce  się  poddać  lub  nie 
rozumie  dlaczego  się  ją  na  niego  nakłada,  jest  nie  skuteczna  pod  względem  wychowawczym.  Być 
może  spełnia  inne  funkcje,  ale  na  pewno  nie  wychowuje,  w  tym  sensie  w  jakim  pojmujemy 
wychowanie  harcerskie.    Jeżeli  chcemy  aby  kara  zmieściła  się  w  kanonie  naszej  metody,  musimy 
sprawić,  że  chłopiec  podda  się  jej  świadomie  i  dobrowolnie.  Jest  to  możliwe,  choć  dość  trudne.  Po 
pierwsze  musimy  znaleźć  sposób  na  uświadomienie  chłopcu,  że  postąpił  niewłaściwie.  Po  drugie, 
musimy  go  przekonać,  że  poddanie  się  karze  jest  formą  samooczyszczenia  się  wobec  przyjaciół  i 

background image

 

49 

wobec samego siebie. Po trzecie musimy sprawić, że zaakceptuje formę nałożonej kary. Wiele, a może 
nawet wszystko zależy tu od talentu i autorytetu drużynowego. Niebagatelne znaczenie ma też opinia 
grupy. Gdy w drużynie przeważają chłopcy o wysokim wyrobieniu harcerskim, sprawa jest znacznie 
prostsza.  Nie  sposób  jednak  wskazać  jakichkolwiek  uniwersalnych  zasad  dotarcia  do  świadomości 
chłopca. Każdy wymagać będzie innej drogi i innych sposobów - dlatego to takie trudne.    
 
Kolejną kardynalną zasadą metody, do której nie całkiem pasuje stosowanie kar i nagród jest zasada 
oddziaływania pozytywnego. Nasuwa się oczywisty wniosek, że powinniśmy większą uwagę zwrócić 
na  nagradzanie  chłopców  niż  nakładanie  kar.  Dlatego  też  niniejszy  rozdział  sugestywnie 
zatytułowałem  „Nagrody  i  kary”  a  nie  odwrotnie.    Nie  widzę  potrzeby  aby  ten  wątek  szczególnie 
rozwijać. Kto ma wątpliwości niech się cofnie do części poświęconej kardynalnym zasadom metody.  
 
W tym miejscu warto jednak zwrócić uwagę na coś o czym do tej pory nie było mowy. Podobnie jak 
w  przypadku  rywalizacji,  umiejętne  stosowanie  kar  i  nagród  może  przynosić  ogromne  korzyści 
wychowawcze.  Ale  przesada,  w  którąkolwiek  stronę  zawsze  prowadzi  do  dramatycznych  skutków. 
Chłopiec,  który  jest  często  i  boleśnie  karany  nie  ma  szans  wyrosnąć  na  wartościowego  człowieka. 
Jego  psychika  i  osobowość  zostaną  wypaczone.  Wbrew  oczekiwaniom,  srogiego  wychowawcy,  to 
właśnie zło zatryumfuje. Podobnie w sytuacji odwrotnej. Opiewane przez naiwnych pedagogów zalety 
tzw.  „wychowania  bezstresowego”  okazały  się  fałszywe.  Całkowite  wyeliminowanie  kary  i 
stosowanie  wyłącznie  nagród  prowadzi  do  nieco  innych  ale  równie  niepożądanych  skutków.  Tak 
wychowywana  młodzież  wyrasta  na  pozbawionych  zasad  etycznych  egocentryków,  na  ludzi  nie 
potrafiących  sobie  układać  relacji  z  innymi,  mających  przeświadczenie  o  swojej  szczególnej 
wyjątkowości, posiadaniu racji w każdej sytuacji, nie przyjmujących krytyki i nieodpornych na stres. 
Tak  więc  jeżeli  już  stosować  będziemy  nagrody  i  kary,  to  musimy  robić  to  w  sposób  równomierny, 
niesamowicie przemyślany i delikatny.    
 
Pozostaje  nam  rozważyć  czy  nagrodę  i  karę  można  uznać  za  naturalny  środek  oddziaływania.  Tu 
sprawa  jest  pozornie  prosta.  Oczywiście  tak.  Dziecko  odkąd  tylko  uzyska  elementarną  świadomość, 
poddawane  jest  tego  typu  oddziaływaniu.  Spotyka  się  je  nawet  w  świecie  zwierzęcym.  Pozostaje 
pytanie o formę kar i nagród. To ona decyduje o tym, czy chłopiec odbierze ją w sposób naturalny.   
 
Wróćmy zatem znów do natury chłopca.  
 
Zuch przyjmuje bezkrytycznie autorytet starszych. Z karaniem i nagradzaniem jest oswojony. Zatem 
dorosły lub prawie dorosły instruktor nie będzie miał z tym żadnych kłopotów. Zuchów prawie wcale 
nie interesuje opinia rówieśników. Liczy się tylko opinia instruktora. Każde wyróżnienie dokonane w 
dowolnej  formie  przez  drużynowego  będzie  dla  zucha  cenne.  Jeśli  zaś  chodzi  o  karanie,  to  trzeba 
pamiętać, że zuch „nie popełnia przestępstw”. Chcę w ten sposób powiedzieć, że nawet jeśli zuch coś 
przeskrobie, to nie dlatego, że chce komuś zrobić krzywdę, ale dlatego, że nie potrafi zapanować nad 
emocjami, że rozpiera go energia, i t.d. Innymi słowy najczęściej przyczyną nie jest chęć czynienia zła 
ale  nieumiejętność  radzenia  sobie  z  własną  psychiką.  Jeżeli  zachowanie  zucha  wymaga  ukarania  to 
kara  powinna  być  raczej  symboliczna. Wystarczy proste upomnienie w Kręgu Rady, albo jakaś kara 
ruchowa  –  przebiegnij  3  razy  wokół  boiska,  zrób  10  przysiadów,  i  t.p.  Większość  występków 
zuchowych  bierze  się  nieopanowanego  popędu  do  ruchu.  Kara  ruchowa  nie  jest  więc  szczególnie 
uciążliwa,  a  w  wielu  przypadkach  pomaga  nawet  rozładować  „napięcie  mięśni”  będące  przyczyną 
niewłaściwego  zachowania.  Ważne  jest  tylko  to  aby  zuch  odczuł,  że  jego  zachowanie  było 
niewłaściwe  i  spotkało  się  z  dezaprobatą  instruktora.  Kara  jest  więc  tylko  formą  sugestywnego 
wyrażenia tej dezaprobaty.  
 
 
W  przypadku  chłopca  w  wieku  harcerskim,  autorytet  dorosłych  nie  jest  już  automatyczny.  Są  zatem 
osoby dorosłe, które mogą nie mieć zdolności do karania harcerza, a także, co może zabrzmieć nieco 
dziwnie,  do  nagradzania.  Uznanie  wyrażone  przez  kogoś,  kto  nie  posiada  odpowiedniego  autorytetu 
może nie mieć żadnego znaczenia, a kara może nawet być przekornie potraktowana jako wyróżnienie. 
Zatem  niezbędny  jest  prawdziwy,  zasłużony  autorytet.  Inną  cechą  natury  chłopca  jest  zdolność  do 

background image

 

50 

uznania autorytetu starszego kolegi, a nawet rówieśnika. Takim autorytetem cieszy się w naturze wódz 
bandy,  a  w  harcerstwie  zastępowy.  I  rzecz  całkowicie  nowa!  Ogromnego  znaczenia  nabiera  opinia 
grupy.  Wyrażana  w  dowolnej  formie  dezaprobata  grupy  jest  najbardziej  bolesną  karą,  a  jej  uznanie 
przynosi najwięcej satysfakcji.  
 
To  ostatnie  spostrzeżenie  jest  najlepsza  podpowiedzią  jeśli  chodzi  o  wybór  formy  karania  i 
wyróżniania harcerzy. W swojej praktyce instruktorskiej zawsze starałem się, zamiast udzielać nagany 
w  rozkazie,  sprawić  aby  winowajca  usłyszał  na  ognisku  z  ust  rówieśników,  co  myślą  o  zachowaniu 
podobnym  do  tego,  którego  on  był  autorem.  Podobnie  jeśli  chodzi  o  wyróżnianie.  Gdy  instruktor 
powie  do  harcerza  przed  frontem  drużyny.  -  No  stary!  Dobrze  się  postarałeś!  -  To  będzie  bez 
wątpienia  wielka  satysfakcja.  Ale  kiedy  zastęp  czy  drużyna  w  spontanicznym  akcie  wyrażenia 
podziwu podrzuci go kilka razy do góry, to wspomnienie tej chwili pozostanie mu w sercu do końca 
życia, budząc ogromne pokłady pozytywnej energii. 
 
W drużynie harcerskiej pojawia się dość poważny problem karania chłopców przez zastępowego – na 
przykład  podczas  zbiórki  zastępu.  Można  oczywiście  tego  zakazać,  wprowadzając  zasadę,  że  karać 
może tylko drużynowy, a zastępowy może co najwyżej postawić swojego harcerza do raportu karnego. 
Nie jest to wcale najlepsze rozwiązanie. Powinno być stosowane tylko w wypadku bardzo poważnych 
przewinień,  kiedy  potrzebna  jest  przemyślana  i  dojrzała  reakcja  instruktora.  Latanie  z 
najdrobniejszymi  sprawami  do  drużynowego,  nie  ma  sensu.  Odsuwałoby  w  czasie  reakcje  i 
dodatkowo  burzyłoby  wewnętrzną  solidarność  zastępu.  Byłby  to  wszak  pewnego  rodzaju  donos  – 
rzecz  w  chłopięcym  świecie  nie  do  wybaczenia.  Znacznie  lepiej  gdy  drobne  przewinienia  typu 
niesubordynacja czy bójka zostaną załatwione wewnątrz grupy przez zastępowego. Jest to całkowicie 
naturalne.  W  spontanicznie  powstających  bandach  rówieśniczych  jest  to  rzecz  znajdująca  się  na 
porządku dziennym. Problem w tym, że taka możliwość rodzi poważne niebezpieczeństwo nadużycia 
przez  zastępowego  swoich  uprawnień  i  w  rezultacie  zrobienia  chłopcu  poważnej  krzywdy  fizycznej 
albo psychicznej. Zastępowy nie ma wszak żadnego przygotowania pedagogicznego i jest przeważnie 
niewiele  starszy  od  swoich  harcerzy.  Powstaje  więc  pytanie  w  jakiej  formie  można  pozwolić 
zastępowemu  na  karanie  harcerzy,  żeby  ograniczyć  to  niebezpieczeństwo  do  minimum?  Przede 
wszystkim,  ze  względów  oczywistych,  należy  wyeliminować  stosowania  przemocy,  dręczenia 
fizycznego  i  psychicznego  i  jakichkolwiek  kar  cielesnych.  Po  drugie,  ze  względów  metodycznych 
należy wykluczyć wszelkie formy kar regulaminowych typu nagana czy upomnienie. Zastęp jest i ma 
pozostać  nieformalną  grupa  rówieśniczą.  Najlepiej  jest  gdy  zastępowy  ma  do  dyspozycji  wyłącznie 
kary w formie ćwiczeń ruchowych np. maksymalnie do 20-tu przysiadów czy 10-ciu pompek. Jest to 
bezpieczna  dawka  wysiłku.  Podczas  gier  organizowanych  w  zastępie  chłopcy  niejednokrotnie 
doświadczają znacznie większego wysiłku. W tej formie kary nie chodzi przecież o fizyczne znęcanie 
się  nad  winowajcą  tylko  o  widoczny,  jednoznaczny  ale  w  pewnym  sensie  symboliczny  sygnał    - 
takiego  zachowania  nie  akceptujemy  w  harcerstwie.  To  z  reguły  wystarcza.  A  chłopcy  w  pełni 
akceptują ten rodzaj kar.        
 
No właśnie! Dotknęliśmy kolejnego problemu – akceptacji formy kary. 
Porównajmy dwie następujące formy. Pierwsza  - nakazujemy chłopcu napisać 10 razy zdanie „Będę 
dobrym  harcerzem,  nigdy  już  nie  podstawie  nogi  koledze”  i  przynieść    pracę  na  kolejną  zbiórkę.  
Murowane, że nigdy już nie pojawi się na żadnym spotkaniu. Dlaczego? Nie jest to kara akceptowana 
w  chłopięcym  świecie.  Na  kilometr  pachnie  szkołą.  Druga  -    każmy  mu  wykonać  10  przysiadów. 
Zrobi  to  natychmiast  i  to  z  uśmiechem  na  twarzy.    Dlaczego?  Wiadomo!  Teraz  ktoś  w  świętym 
oburzeniu, może się obruszyć i zapytać. A cóż to za kara, którą wykonuje się z uśmiechem na twarzy? 
Temu odpowiem. To jest właśnie najwłaściwsza kara dla harcerza. 
 
Poszukując  takich  cech  nagród  i  kar,  które  decydują  o  naturalnym  charakterze  ich  oddziaływania, 
powinniśmy jeszcze parę chwil poświęcić wędrownikom. Zauważmy kilka istotnych elementów jakie 
pojawiają się w psychice chłopców na tym etapie rozwoju.  
 
Przede  wszystkim,  jest  to  dalsza  deprecjacja  autorytetu  dorosłych  i  kulminacja  wzrostu  znaczenia 
opinii  rówieśników,  zwłaszcza  tych  najbliższych  -  członków  paczki  koleżeńskiej.  To  wskazuje  na  te 

background image

 

51 

sposoby  wyróżniania  i  upominania,  które  wyrażane  są  w  różnych  formach  przez  najbliższych 
przyjaciół wędrownika. Ponieważ młodzież w wieku wędrowniczym zdolna jest już do analizowania 
zjawisk, wyciągania wniosków i uogólniania, a także chętnie wdaje się w dyskusje na tematy ideowe, 
otwiera  to  zupełnie  nowe  możliwości.  Różnego  rodzaju  negatywne  zjawiska  czy  niepokojące 
wydarzenia,  o  ile  nie  są  to  sprawy  intymne,  można  próbować  oceniać  wspólnie.  Z  takiej  dyskusji, 
może  wyłonić  się  konkluzja  będąca  wyraźną  opinią  grupy  w  sprawie  takich  czy  innych  zachowań 
wędrownika.  Opinia  ta  będzie  miała  dla  niego  ogromne  znaczenie.  W  tego  typu  wspólnej  rozmowie 
przyjaciół  można  też  próbować  poszukiwać  najbardziej  właściwej  formy  kary.  A  ta,  w  przypadku 
starszych chłopców może mieć już formę bardziej konkretną. O ile to będzie wykonalne, może to być 
próba  naprawienia  szkód  czy  zadośćuczynienia.  To  oczywiście  dotyczy  wyłącznie  spraw  na  prawdę 
poważnych.  
 
W sprawach drobnych wykroczeń, trzeba pamiętać, że okres skuteczności kar ruchowych odszedł już 
całkowicie  w  przeszłość.  Byłaby  to  forma  trudna  do  zaakceptowania  –  zbyt  infantylna.  Natomiast 
bardzo skuteczne wydają się kary symboliczne – na przykład, wyszycie na mundurze „2” (drugi punkt 
Prawa  Harcerskiego  –  Na  słowie  harcerza  polegaj  jak  na  Zawiszy!)  gdy  wędrownik  posłuży  się 
kłamstwem, i t.d.  
 
Warto  też  pamiętać,  że  w  wieku  wędrowniczym  możemy  już  się  posługiwać  środkami  formalnymi. 
Wyróżnienie,  pochwała,  upomnienie  czy  nagana  w  rozkazie  drużynowego,  nie  zrobią  żadnego 
wrażenia na zuchu, na harcerzu małe, a dopiero dla wędrownika mogą mieć większe znaczenie. Wiąże 
się  to  ze  zdolnością  do  zrozumienia  formalnych  mechanizmów  życia  społecznego,  zasad 
regulaminowych, a przede wszystkim z pojawieniem się autorytetu formalnego związanego z pełnioną 
przez kogoś funkcją w organizacji. Regulaminowe formy nagród i kar są powszechnie znane i nie ma 
potrzeby ich tu przypominać. 
 
W  każdej  drużynie  powinien  istnieć  zwyczajowy  zestaw  różnego  rodzaju  kar  i  nagród.  Zwyczaj 
funkcjonujący  w  pewnej  społeczności  ma  to  do  siebie,  że  jest  powszechnie  akceptowany  przez  jej 
członków. Jeśli ktoś nie chce zaakceptować panujących zwyczajów, po prostu rezygnuje z udziału w 
tej  wspólnocie.  Zdziwilibyście  się,  jak  wiele  mądrych,  a  nawet  sympatycznych  zwyczajów  karania  i 
nagradzania funkcjonuje w poszczególnych drużynach harcerskich. Podam tylko jeden przykład. 
 
W  16  Warszawskiej  Drużynie  Harcerzy,  od  1925  roku  funkcjonuje  zwyczajowa  kara  menażki. 
Wymyślił  ją  i  wprowadził  w  życie  genialny  moim  zdaniem  instruktor  hm.  Zygmunt  Wierzbowski 
popularnie zwany Zygiem. Z „menażką” związana jest lista wykroczeń, które mogą być w ten sposób 
karane.  Są  to  raczej  drobne  wykroczenia:  wulgarny  język,  brak  higieny,  zgubienie  jakiejś  własnej 
rzeczy  na  obozie.  Kara  polega  na  tym,  że  winowajca  występuje  na  apelu  przed  front  drużyny,  a 
oboźny  wlewa  mu  za  kołnierz  munduru  całą  menażkę  zimnej  wody  –  „na  orzeźwienie”.  Typowa 
chłopięca heca! Nikomu nie dzieje się krzywda. Ubranie wysycha w pół dnia, a ubaw jest po pachy nie 
tylko dla obserwatorów ale także dla ukaranego. Choć oczywiście jakaś niedogodność pozostaje i to 
zarówno fizyczna jak i psychiczna. Warto zwrócić uwagę na dodatkowy, niesamowicie wartościowy 
element zwyczaju towarzyszący tej karze. Otóż, gdy karany jest zastępowy, otrzymuje dwie menażki 
na  plecy  i  na  piersi,  oboźny  lub  inny  instruktor  –  dodatkowe  dwie    -  w  rękawy,  a  komendant  sześć 
menażek  w  tym  dwie  ostatnie  w  nogawki  spodenek  mundurowych,  co  wymaga  stanięcia  przed 
drużyną na rękach. A więc im wyższa funkcja, tym cięższa i bardziej uciążliwa jest kara. Genialność 
tego  pomysłu  wprowadzonego  przez  Zyga  już  przeszło  80-lat  temu  polega  na  całkowitym 
wyeliminowaniu niedogodności metodycznej, o której pisałem wcześniej. Drużynowy nakładając karę 
na  chłopca,  zazwyczaj  burzy  atmosferę  partnerstwa,  stawia  się  wysoko  ponad  nim.  Ale  nie  w  tym 
przypadku. Chłopcy wiedzą, że ich drużynowy może być za to samo ukarany i to ciężej od nich. Bez 
żadnych problemów poddaję się karze. Warunkiem jest oczywiście to, że instruktor nie może szukać, 
żadnych formalnych wybiegów i uchylać się od kary, gdy mu się słusznie należy. Ten prosty zwyczaj 
od  dziesiątków  lat  spaja  kolejne  pokolenia  harcerzy,  buduje  wspaniałą  atmosferę  partnerstwa  i 
zaufania.  W  dodatku,  w  najbardziej  sugestywny  sposób  utrwala  w  chłopcach,  wewnętrzne 
przekonanie, że jakakolwiek władza miast większych przywilejów powinna mieć więcej obowiązków 
i że, im ktoś jest wyżej w hierarchii społecznej tym większym powinien podlegać rygorom. Jakaż to 

background image

 

52 

wspaniała  nauka  dla  przyszłych  obywateli  i  w  jak  harcerskiej  podana  formie.  Za  pośrednictwem 
uwielbianego  przez  chłopców  zwyczaju,  prosty  przekaz  trafia  wprost  do  ich  świadomości  i  to  bez 
jednego słowa na ten temat. Jakaż to harcerska, wychowawcza forma kary!   
 
W  tym  miejscu,  mam  nadzieję,  że  już  tylko  dla  porządku,  powinno  znaleźć  się  kategoryczne 
ostrzeżenie.  W  harcerstwie  nie  wolno  stosować  kar  cielesnych.  Żadnego  bicia,  kopania,  czy  choćby 
szturchania. Aspekt etyczny jest oczywisty nie zamierzam na ten temat napisać ani jednego słowa. Kto 
go nie rozumie niech sobie jak najprędzej da spokój z harcerstwem. Chcę natomiast zwrócić uwagę na 
aspekt metodyczny. Kara cielesna, wbrew pozorom nie polega na dolegliwości fizycznej, choć to ona 
przede wszystkim rzuca się w oczy. Prawdziwa dolegliwość takiej kary polega na poniżeniu godności 
człowieka ukaranego. Traktując chłopca „jak psa”, a nie daj Boże, jeszcze na oczach kolegów, można 
osiągnąć  tylko  jeden  rezultat  metodyczny  –  zrujnować  atmosferę  partnerstwa,  zniweczyć  całkowicie 
wzajemny  charakter  oddziaływania  i  to  nie  tylko  w  stosunku  do  ukaranego,  ale  także  do  wszystkich 
pozostałych  chłopców  w  drużynie.  Ktoś  kto  uzurpuje  sobie  prawo  do  poniżania  godności  drugiego 
człowieka, choćby dla osiągnięcia nawet szczytnego celu, nigdy nie będzie skutecznym wychowawcą, 
a zwłaszcza w harcerstwie. 
 
Napisałem  wyżej,  że  dopuszczam  stosowanie  kar  ruchowych  zwłaszcza  w  stosunku  do  zuchów  i 
harcerzy.  Teraz  pora  na  jedno  bardzo  ważne  zastrzeżenie.  Istnieje  bardzo  delikatna  granica,  po 
przekroczeniu której, kara ruchowa staje się niedopuszczalną karą cielesną. Następuje to wtedy, kiedy 
celem  nie  jest  symboliczne  podkreślenie  dezaprobaty  dla  jakiegoś  postępku,  ale  zamiar  upodlenia 
chłopca  poprzez  ciężki  wysiłek.    Nakładając  na  chłopca  jakakolwiek  karę  ruchową,  powinniśmy 
kierować  się  jedyną  w  tym  przypadku  zasadą,  że  ma  to  być  tylko  i  wyłącznie  akt  symboliczny.  W 
chwili  gdy  instruktor  zaczyna  zastanawiać  się  nad  indywidualnymi  możliwościami  fizycznymi 
chłopca  i  dobierać  wysiłek  tak  by  ich  nie  przekroczyć  –  już  popełnia  karygodny  błąd.  Oznacza  to 
bowiem,  że  jego  zamiarem  jest  doprowadzić  chłopca  do  poważnego,  ale  jeszcze  „bezpiecznego” 
zmęczenia.  Słowa „bezpiecznego” celowo użyłem w cudzysłowie. Umiejętność oceniania możliwości 
fizycznych  chłopca  jest  instruktorowi  niezbędna,  chociażby  do  odpowiedniego  wyznaczania  stopnia 
trudności wędrówek, ćwiczeń, gier i zabaw. W tym jednak przypadku nie istnieje bezpieczny wysiłek. 
Po  pierwsze  dlatego,  że  granica  bezpieczeństwa  jest  zupełnie  gdzie  indziej  gdy  chłopiec  dokonuje 
wysiłku  z  pozytywnym  nastawieniem  psychicznym,  dążąc  do  zwycięstwa  w  grze,  sprawdzenia 
samego  siebie  czy  sprostania  towarzyszom,  a  zupełnie  gdzie  indziej,  gdy  wysiłek  jest  efektem 
przymuszenia  i  wiąże  się  z  upodleniem.  Należy  przyjąć,  że  w  takim przypadku możliwości fizyczne 
chłopca  maleją  niemal  do  zera,  a  to  za  sprawą  psychiki.  Na  pierwszy  plan  wysuwa  się  oczywiście 
niebezpieczeństwo utraty zdrowia czy nawet życia. Znane są przypadki skrętu jąder, a w konsekwencji 
bezpłodności,  a  nawet  ataków  serca  prowadzących  do  zgonu,  jakie  przydarzyły  się  podczas  tak 
zwanych  nocnych  marszobiegów  z  plecakiem.  Po  drugie,  trzeba  sobie  zdać  sprawę  z  konsekwencji 
metodycznych,  które  na  skutek  jakiejkolwiek  przesady  mogą  być  identyczne  jak  w  opisanym  wyżej 
przypadku  kar  cielesnych.  Kara  ruchowa  wyznaczana  z  zamiarem  upodlenia  chłopca  poprzez  ciężki 
wysiłek fizyczny, niczym się nie różni od ordynarnego pobicia.   
 
Warto wspomnieć o jeszcze jednej błędniej metodycznie formie kary, która niestety jest w harcerstwie 
silnie  zakorzeniona.  Mam  na  myśli  karanie  pracą,  czego  koronnym  przykładem  jest  popularnie 
stosowane  „czyszczenie  kociołka”  na  obozie.  Ale  nie  tylko.  Spotykałem  się  też  z  pomysłami  karnej 
służby w kuchni i karnej warty. Instruktor, który stosuje tego typu kary musi sobie odpowiedzieć na 
pytanie  czy  służba  w  kuchni  jest  li  tylko  logistyczną  koniecznością  bytowania  w  lesie,  czy  też 
środkiem do osiągnięcia jakiś efektów wychowawczych. Nikt kto rozumie czym jest harcerski system 
wychowania,  nie  ma  żadnych  wątpliwości.  Wychowujemy  do  służby  poprzez  służbę.  Chcemy  żeby 
chłopiec doznał satysfakcji z dobrze wypełnionego obowiązku wobec przyjaciół. Mamy nadzieję, że w 
ten  sposób  rozbudzimy  w  nim  potrzebę  ofiarności  na  rzecz  dobra  wspólnego.  Służba  ma  się  więc 
kojarzyć  z  przyjemnymi  doznaniami,  ma  być  satysfakcjonująca,  ma  być  zaszczytem,  a  nie  karą.  Co 
czuje  chłopiec  „skazany”  na  karną  służbę  w  kuchni?  Co  czuje  zastęp  służbowy,  szukujący  obiad  w 
radosnym  przeświadczeniu,  że  ich  ofiarność  służy  całej  drużynie,  gdy  obok  nich  kręci  się  unikający 
wszelkiej  roboty  „skazaniec”?.  Taka  sytuacja  deprecjonuje,  wartość  tej  pracy  i  burzy  jasny  i  prosty 
porządek metodyczny. 

background image

 

53 

 
Inną,  często  spotykaną  zwłaszcza  w  wojsku  i  w  więzieniu  formą  kary  jest  wykonywanie  pracy 
bezsensownej – typu kopanie i zakopywanie dołu. Trzeba jasno powiedzieć, że przenoszenie tego na 
grunt  harcerski  jest  pozbawione  jakiegokolwiek  sensu.  Po  pierwsze  dlatego,  że  wykonywanie  prac, 
które nie są społecznie użyteczne, jest czynnikiem demoralizującym, a po drugie, dlatego, że tego typu 
praca ma wszelkie znamiona kary cielesnej polegającej na upodleniu poprzez wysiłek. Wspominam o 
tym  tylko  dlatego,  że  niestety  spotykam  się  z  podobnymi  praktykami  na  obozach  harcerskich. 
Chciałbym abyśmy mogli o tym jak najszybciej zapomnieć.   
 
Sporo,  a  może  nawet  za  dużo,  poświęciłem  miejsca  błędnym  praktykom  związanym  z  nakładaniem 
kar. Teoretycznie byłoby najlepiej gdyśmy w ogóle nie mieli potrzeby karania chłopców i wyzbyli się 
tego środka oddziaływania. Nie mniej w praktyce nie da się tego uniknąć. Niestety, zwłaszcza wśród 
najmniej doświadczonych instruktorów, kara jest najczęściej stosowaną formą oddziaływania. Można 
to zrozumieć. Jest to poniekąd działanie instynktowne, często bardzo emocjonalne, no i... najprostsze z 
możliwych.  Tak  więc,  wiedząc,  że  jest  to  nie  do  uniknięcia,  starajmy  się  to  robić  w  sposób 
przemyślany, prowadzący do efektów wychowawczych głębszych niż zjawisko kształtowania odruchu 
warunkowego  opisane  przez  Iwana  Pawłowa.  Pierwszą  z  najbardziej  ogólnych  wskazówek  niech 
będzie  stosowanie  kar  symbolicznych  uświadamiających  chłopcu  dezaprobatę  dla  jego  postawy  czy 
zachowania  wyrażoną  przez  osobę  cieszącą  się  uznanym  przez  niego  autorytetem  lub  będącą  opinią 
najbliższej  mu  grupy  rówieśników.  Drugą  ogólną  wskazówką  jest  kategoryczny  zakaz  poniżania 
chłopca, bo jednym z naszych podstawowych zadań jest coś całkowicie przeciwnego - budowanie w 
nim poczucia godności osobistej.  
 
Teraz spróbujmy zmienić niekorzystne wrażenie i zajmijmy się drugą, przyjemniejszą stroną medalu 
czyli  nagradzaniem.  Obyśmy  mieli  jako  wychowawcy  najwięcej  okazji  do  stosowania  tego  środka 
oddziaływania! 
 
Nagroda ma sens wychowawczy jeżeli jest formą wyrażenia uznania. To uznanie jest tym cenniejsze 
dla chłopca im większa wagę przykłada on do opinii osoby lub grupy osób, która je wyraża. Niewiele 
więcej można na ten temat powiedzieć. Reszta to sprawa inwencji i pomysłowości instruktorów. 
 
Praktyka  różnych  systemów  wychowawczych  w  tym  również  harcerstwa,  wykształciła  wielkie 
bogactwo  najprzeróżniejszych  form  nagradzania.  Nie  będziemy  ich  tu  przytaczać  ani  usiłować 
klasyfikować.  Mamy  przed  sobą  wielkie  pole  możliwości,  wypełnione  całą  masą  istniejących 
zwyczajów i nadal otwarte dla inwencji twórczej instruktorów. 
 
Na  szczęście  nie  ma  też  powodów,  aby  jakoś  szczególnie  zastanawiać  się  nad  niebezpieczeństwem 
związanym z niewłaściwie dobraną formą nagrody. Jest to materia dość bezpieczna, bowiem chłopiec 
z  natury  chętnie  przyjmuje  każdą  formę  wyrażenia  uznania,  a  i  możliwość  popełnienia  błędu 
skutkującego negatywnymi konsekwencjami wychowawczymi jest niewielka. 
 
Nie mniej warto wspomnieć o pewnej dość wątpliwej ze względów wychowawczych formie nagrody, 
która  jest  powszechnie  stosowane  w  wielu  różnych  dziedzinach  życia  społecznego,  a  w  harcerstwie 
może  zniekształcać  nasz  porządek  ideowy.    Mam  na  myśli  nagrody  materialne.  Szczególnym 
przypadkiem takiego wyróżnienia jest nagroda pieniężna. Były czasy kiedy wypłacano takie nagrody 
instruktorom, co stanowiło złamanie wszelkich wychowawczych zasad naszego ruchu. Wspominam o 
tym  po  to,  aby  na  tym  ekstremalnym  przykładzie  tym  wyraźniej  pokazać  istotę  niebezpieczeństwa. 
Dziś  już  raczej  nikt  pieniędzy  nie  wypłaca,  ale  nadal  można  spotkać  się  z  pomysłami  nagradzania 
instruktorów  w  formie  ukrytych  gratyfikacji,  czego  przykładem  może  być  bezpłatna  wycieczka 
turystyczna. Nie trudno dostrzec do jakich konsekwencji metodycznych prowadzą tego typu praktyki 
nagradzania instruktorów za ich służbę. W ten sposób dochodzi do zburzenia pewnej konwencji, która 
jest  szczególnie  istotna  dla  chłopców.  Instruktor,  który  stawia  się  ponad  rzeczywistością  świata 
chłopięcego, przestaje być dla nich wiarygodnym partnerem. Staje funkcjonariuszem jakiejś machiny 
rodem  ze  świata  dorosłych,  której  celem  jest  ich  wychowywać.  W  ten  sposób  harcerstwo  upodabnia 
się do szkoły i traci wszelkie atuty, których szkoła nie posiada i posiadać nie może. 

background image

 

54 

 
To jeden aspekt problemu. Jest i drugi, który dotyczy już nie tylko nagradzania instruktorów ale także 
zuchów, harcerzy i wędrowników. Jednym z najważniejszych celów wychowawczych harcerstwa jest 
kształtowanie postaw altruistycznych. Pojęcie służby ma w harcerstwie zupełnie inne znaczenie niż w 
wojsku.  Jest  to  pożyteczne  i  pełne  poświecenia  działanie  o  bezinteresownym  charakterze.  W 
harcerstwie uczymy chłopców ofiarności. Przekonujemy ich do podejmowania działań zmierzających 
do realizacji dobra wspólnego bez oglądania się na korzyści osobiste. Stosowanie nagród materialnych 
może  zaburzyć  właściwą  dla  tego  celu  atmosferę  ideową.  Chłopiec  licząc  na  wyróżnienie  powinien 
spodziewać  satysfakcji,  a  nie  korzyści.  Jest  oczywistym,  że  tak  kształtowane  postawy  idealistyczne 
prędzej czy później zderzą się z realiami świata dorosłych i ulegną weryfikacji. Zjawisko urealniania 
idealizmu  jest  jak  najbardziej  naturalne  i  pożyteczne.  Należy  jednak  pamiętać,  że  im  mocniejszy 
zbudujemy  fundament  altruizmu  w  postawie  chłopca,  tym  chętniej,  już  jako  człowiek  dorosły, 
podejmować będzie autentyczna służbę, bez oglądania się na korzyści własne.  
 
Napisałem  wcześniej,  że  stosowanie  nagród  materialnych  może  zaburzyć  odpowiednia  atmosferę. 
Może  ale  nie  musi.  Wyobraźmy  sobie  dowolne  zawody  pomiędzy  zastępami.  Porównajmy  dwa 
przypadki.  W  pierwszym,  nagrodą  za  zwycięstwo  są  odtwarzacze  MP3  dla  każdego  chłopca.  W 
drugim  nagrodą  jest  namiot  dla  zastępu.  Materialna  wartość  obu  nagród  może  być  taka  sama. 
Natomiast  wartość  wychowawcza  jest  całkowicie  inna.  Nie  widzę  potrzeby  żeby  to  uzasadniać,  ale 
warto o tym pamiętać. 
 
Wiemy już co jest najsilniejszym czynnikiem motywującym chłopców do działania – instynkt walki, 
rywalizacja i współzawodnictwo. Kiedy dwa zuchy zaczynają okładać się pięściami, każdy z nich chce 
się  okazać  lepszy  od  przeciwnika,  ale  nie  chodzi  im  o  żadną  nagrodę  i  żadna  nagroda  na  nich  nie 
czeka.  To samo gdy dwaj harcerze postanawiają sprawdzić, który z nich szybciej wejdzie na drzewo. 
Chodzi  tylko  o  sprawdzenie  się,  o  ustalenie  swojej  pozycji  w  relacji  z  drugim  chłopcem  lub  na  tle 
grupy  rówieśników.  Oczekiwanie  na  nagrodę  jest  zjawiskiem  wtórnym.  To  my,  a  nie  natura, 
tworzymy  tę  nową  potrzebę  poprzez  uwarunkowania  kulturowe.  Z  początku  nagroda  kojarzy  się 
chłopcu  wyłącznie  z  widocznym  dowodem  uznania.  To  właśnie  jest  dla  niego  bezcennym  źródłem 
satysfakcji.  Szczęśliwie  jest  to  zjawisko,  które  wspaniale  współgra  z  założeniami  harcerstwa. 
Oczekiwanie  osobistych  korzyści  i  nagród  materialnych  jako  dowodu  uznania  jest  tak  na  prawdę 
jednym z pierwszych symptomów przenikania świata dorosłych do życia chłopców. Nie ma żadnego 
powodu abyśmy ten proces przedwcześnie wspomagali.      
 
W  tym  miejscu  dotknęliśmy  jeszcze  jednego  problemu  metodycznego.  Nagroda  może  stać  się  z 
czasem,  dominującym  czynnikiem  motywacyjnym  skłaniającym  chłopca  do  podejmowania 
wytężonego  wysiłku.  Warto  o  tym  pamiętać  i  stosować  zdrowy  umiar,  żeby  nie  wypaczyć 
wychowania  harcerskiego  i  nie  zamienić  go  w  wyścig  po  kolejne  nagrody  –  choćby  nawet 
niematerialne.  
 
Warto  też  przykładać  ogromną  wagę  do  tych  przejawów  aktywności  chłopców,  które  są  godne 
pochwały i wyróżnienia ale nie zostały podjęte w oczekiwaniu na zdobycie nagrody, tylko z zupełnie 
innych,  bardziej  ideowych  pobudek.  Mam  na  myśli  akty  dobrej  woli,  przejawy  wyrzeczenia  i 
ofiarności,  dobre  uczynki  i  wszystkie  inne  dowody  prawdziwie  harcerskiej  postawy,  które  warto 
publicznie doceniać. Im częściej będziemy wyrażać uznanie dla chłopców, którzy zaczynają rozumieć 
swoje  życie  już  jako  „służbę”,  a  nie  jako  „grę”,  tym  skuteczniej  utrwalimy  i  w  nich  postawy 
harcerskie. I nie tylko w nich, bo wyrażając komuś uznanie automatycznie stawiamy go za wzór dla 
wszystkich innych.  
 
Na  sam  koniec  tych  rozważań  jeszcze  kilka  słów  dotyczących  nie  tyle  form,  co  charakteru  nagród. 
Zgodziliśmy się, że najwłaściwszym sposobem nagradzania z punktu widzenia wychowawczego, jest 
jakaś symboliczna forma wyrażenia uznania. Może to być słowo albo gest. Musimy jednak pamiętać, 
że kiedy instruktor mówi w kręgu rady – „Józek jest bezkonkurencyjny w strzelaniu z procy do celu”, 
albo kiedy klepie Krzycha po ramieniu, to ma to charakter niezwykle ulotny. Satysfakcja jest wielka 
ale krótkotrwała. Za pół godziny już nikt oprócz wyróżnionego nie będzie o tym pamiętał. Podobnie 

background image

 

55 

jest z pochwałami umieszczanymi w rozkazie drużynowego. Mają one charakter trwały ale tylko dla 
kronikarzy i harcerskich biuralistów - na pewno nie dla chłopców.  
 
Pamiętajmy  więc,  by  możliwie  zawsze  wyrażeniu  uznania  towarzyszył  trwały  ślad.  Może  to  być 
osobista pamiątka; jakiś dyplomik wypisany na korze brzozowej czy totem wyrzeźbiony w drewnie – 
coś  co  nawet  po  latach  potrafi  obudzić  w  chłopcu  pozytywne  wspomnienia  i  emocje.  Chłopcy  to 
uwielbiają, a pamiątka utrwali w ich życiu postawę, za którą zostali wyróżnieni.  
 
Są  też  inne  co  do  charakteru  materialne  dowody  uznania.  Może  to  być  wpis  do  kroniki,  zdjęcie  na 
tablicy rozkazów, jakiś element naszyty na mundur chłopca, list pochwalny do rodziców, tabliczka na 
proporczyk zastępu, buława, i t.p. Przykłady, które tu wymieniłem łączy ze sobą pewna bardzo istotna 
dla  chłopca  cecha.  Jest  to  świadectwo  -  czyli  coś  co  może  być  odczytywane  przez  otoczenie  jako 
trwały  przekaz  informacyjny  utrwalający  dokonany  akt  uznania  i  wyróżnienia.  Jeśli  prawidłowo 
rozumiemy naturę chłopca, to nie będziemy mieli żadnych wątpliwości jak cenna to dla niego forma 
nagrody.