Tytu艂: Igranie z zemst膮
Autor: Maeglin Yedi
T艂umaczenie: Gobuss & Ariel Lindt
Beta: Kaczalka
Ilo艣膰: ok. 18 rozdzia艂贸w
Gatunek: dramat
Rating: NC-17
Opis: Harry pragnie zemsty, wi臋c obmy艣la plan. Ale czy Harry jest wystarczaj膮co 艣lizgo艅ski, aby unikn膮膰 w艂asnej pu艂apki?
Igranie z zemst膮
Cz臋艣膰 1
Zadziwiaj膮co 艂atwo by艂o Harry'emu podj膮膰 t臋 decyzj臋.
Sp臋dziwszy dwa tygodnie w swojej sypialni na Privet Drive, w czasie kt贸rych jego jedynym towarzystwem by艂y 偶al i samotno艣膰, postanowi艂 dokona膰 zemsty.
Potrzebowa艂 planu i przez jaki艣 czas nie potrafi艂 wymy艣li膰 niczego, co ukoi艂oby b贸l, kt贸ry odczuwa艂, niczego, co zrani艂oby tego o艣lizg艂ego drania tak bardzo, jak 艣mier膰 Syriusza zrani艂a jego. Dop贸ki ciotka Petunia nie przynios艂a mu kilku starych czasopism, kt贸rych mia艂 u偶y膰 do wyczyszczenia klatki Hedwigi.
Znudzony gapieniem si臋 ca艂ymi dniami na cztery 艣ciany, usiad艂 na 艂贸偶ku i zacz膮艂 kartkowa膰 gazety. Jego uwag臋 przyku艂 jeden z nag艂贸wk贸w:
"NAUCZYCIEL Z LIVERPOOLU OSKAR呕ONY O GWA艁T Z POWODU POTAJEMNEGO ZWI膭ZKU Z PI臉TNASTOLETNIM UCZNIEM"
To by艂o wyj艣cie idealne. W ko艅cu co mog艂oby zrani膰 Snape'a najbardziej? Utrata pozycji w Hogwarcie i zes艂anie do Azkabanu.
Harry u艣miechn膮艂 si臋 sk艂adaj膮c gazet臋 i umieszczaj膮c j膮 na spodzie klatki swojej sowy. Kiedy sze艣膰 dni p贸藕niej Lupin i Moody przybyli, aby go zabra膰, mia艂 ju偶 opracowany ca艂y plan i by艂 przekonany, 偶e nic nie mo偶e p贸j艣膰 藕le.
***
- 艢miem twierdzi膰, 偶e niefortunne wydarzenia w Ministerstwie jasno pokaza艂y, dlaczego tak wa偶ne jest to, aby艣 nauczy艂 si臋 broni膰, Harry, zar贸wno fizycznie, jak i psychicznie. Zatem uwa偶am, 偶e najlepszym wyj艣ciem jest...
艁atwo by艂o nie dopuszcza膰 do siebie pouczaj膮cego g艂osu Dumbledore'a. Harry siedzia艂 przy stole kuchennym ze spuszczonym wzrokiem, nie widz膮c zw臋偶onych oczu starego czarodzieja, wsp贸艂czuj膮cego wzroku Lupina ani jadowitego spojrzenia Snape'a. Mia艂 ochot臋 zerwa膰 si臋 i wrzasn膮膰 na dyrektora, 偶e te niefortunne wypadki nie mia艂yby miejsca, gdyby Zakon nie trzyma艂 go w nie艣wiadomo艣ci. Gdyby Dumbledore wyt艂umaczy艂 mu, dlaczego musi uczy膰 si臋 oklumencji. Gdyby Snape go powstrzyma艂. Gdyby Snape powstrzyma艂 Syriusza.
Ale Harry nie wykrzycza艂 偶adnej z tych rzeczy, nawet je偶eli pali艂y jego gard艂o i zasnuwa艂y oczy mg艂膮. Musia艂 gra膰, je偶eli chcia艂, aby jego plan si臋 powi贸d艂.
Odwa偶y艂 si臋 rzuci膰 szybkie spojrzenie Snape'owi, kt贸ry sta艂 pod 艣cian膮 ze skrzy偶owanymi ramionami i wygl膮da艂 tak, jakby wola艂 by膰 torturowany przez 艢miercio偶erc贸w ni偶 s艂ucha膰 sugestii Dumbledore'a.
- Jestem 艣wiadomy niech臋ci pomi臋dzy profesorem Snape'em a tob膮, Harry, ale mam nadziej臋, 偶e dla dobra twojej edukacji, b臋dziecie w stanie zapomnie膰 o dziel膮cych was r贸偶nicach - powiedzia艂 dyrektor i pos艂a艂 Harry'emu d艂ugie, wystudiowane spojrzenie.
Gryfon ukry艂 twarz w d艂oniach, wyda艂 z siebie szloch i upewni艂 si臋, 偶e jego ramiona dr偶膮.
- Tak bardzo przepraszam - powiedzia艂 艂amliwym g艂osem. - Tak bardzo przepraszam. Wiem, 偶e to wszystko moja wina. Wiem, 偶e Syriusz nadal by 偶y艂, gdybym nie... gdybym tylko...
Upewni艂 si臋, 偶e Dumbledore nie widzi jego oczu, gdy偶 w przeciwnym wypadku m贸g艂by zorientowa膰 si臋, 偶e ani jedno jego s艂owo nie jest szczere, a wtedy wszystko posz艂oby na marne.
- Och, Harry, to nie by艂a twoja wina - powiedzia艂 Lupin ze wsp贸艂czuciem w g艂osie. Snape parskn膮艂 g艂o艣no, a Dumbledore odchrz膮kn膮艂.
- Zrobi臋 wszystko. Nie b臋d臋 narzeka艂, b臋d臋 uczy艂 si臋 bardzo ci臋偶ko, aby pozna膰 oklumecj臋. Przysi臋gam. - Harry zdj膮艂 okulary i wytar艂 oczy, jak gdyby chcia艂 pozby膰 si臋 kilku zab艂膮kanych 艂ez.
- Jestem gotowy da膰 ci drug膮 szans臋. Severusie, z pewno艣ci膮 czujesz tak samo - powiedzia艂 Dumbledore i rzuci艂 Snape'owi spojrzenie m贸wi膮ce, 偶e nie przyjmie odmowy.
- Oczywi艣cie, dyrektorze - odpar艂 m臋偶czyzna, chocia偶 jego zmru偶one oczy m贸wi艂y co innego.
- Znakomicie. Jutro mo偶esz rozpocz膮膰 swoje lekcje, Harry. Profesor Snape przyb臋dzie tutaj wieczorem.
Dumbledore wsta艂 i u艣miechn膮艂 si臋. Snape nie odezwa艂 si臋, tylko wymaszerowa艂 z pokoju, g艂o艣no trzaskaj膮c za sob膮 drzwiami.
A Harry poczu艂 ciep艂o triumfu, chocia偶 jego twarz nie zdradza艂a niczego. Punkt pierwszy jego planu zako艅czy艂 si臋 powodzeniem. By艂 tak podekscytowany przedwczesnym poczuciem zwyci臋stwa, 偶e nie zastanowi艂 si臋 nawet nad tym, dlaczego Snape bez wi臋kszego oporu zgodzi艂 si臋 na warunki Dumbledore'a.
***
Kiedy Snape i Dumbledore wyszli, Lupin nape艂ni艂 fili偶ank臋 Harry'ego i u艣miechn膮艂 si臋 do niego ciep艂o.
- Jest kilka rzeczy, kt贸re powinienem ci powiedzie膰 - rzek艂.
Harry wrzuci艂 do herbaty kostk臋 cukru.
- Tak, profesorze?
- Zwracaj si臋 do mnie Remus.
- W porz膮dku. - Harry chcia艂 jedynie, aby Lupin, albo Remus, pospieszy艂 si臋. Musia艂 zaj膮膰 si臋 nast臋pnym punktem swojego planu.
- Dumbledore przeni贸s艂 Stworka i Hardodzioba. Pomy艣la艂, 偶e po tym wszystkim, co si臋 wydarzy艂o, b臋d膮 czuli si臋 szcz臋艣liwsi w innym miejscu. - Harry uni贸s艂 brwi. Mia艂 gdzie艣, co stanie si臋 ze Stworkiem, w zasadzie to gdyby zosta艂, m贸g艂by go u偶ywa膰 jako worka treningowego, ale zrobi艂o mu si臋 przykro, 偶e nie by艂o ju偶 hipogryfa. - A Syriusz zostawi艂 testament - kontynuowa艂 Remus 艂agodnym g艂osem. Ch艂opak spu艣ci艂 wzrok i uderzy艂 stop膮 w krzes艂o. - Zostawi艂 ci sw贸j dom i skrytk臋 w banku.
Harry z determinacj膮 wpatrywa艂 si臋 w fili偶ank臋 herbaty.
- Och.
- Harry - powiedzia艂 Remus i wygl膮da艂, jakby przez chwil臋 poszukiwa艂 w艂a艣ciwych s艂贸w. - Mo偶e powiniene艣 spr贸bowa膰 porozmawia膰 z kim艣 o tym, co si臋 wydarzy艂o. Nie jeste艣 jedynym, kt贸ry straci艂 kogo艣 bliskiego.
Harry odsun膮艂 krzes艂o i wsta艂.
- Nie chce o tym rozmawia膰. Id臋 do 艂贸偶ka.
- Dobrze - odpar艂 Remus. W jego g艂osie zabrzmia艂a nuta urazy. - Dobranoc.
- Dobranoc. - Harry pospiesznie wyszed艂 z kuchni. Na szcz臋艣cie uda艂o mu si臋 powstrzyma膰 przed trza艣ni臋ciem za sob膮 drzwiami.
***
Harry usiad艂 na 艂贸偶ku i potar艂 niemal niewidoczn膮 blizn臋, znajduj膮c膮 si臋 na wierzchu jego d艂oni. To dzi臋ki niej zdecydowa艂, jaki b臋dzie jego nast臋pny krok. Perspektywa robienia czegokolwiek erotycznego ze Snape'em by艂a, m贸wi膮c delikatnie, przera偶aj膮ca, i o wiele prostsze by艂oby rozdra偶nienie m臋偶czyzny do tego stopnia, aby zaatakowa艂 go fizycznie. Ale prawd臋 m贸wi膮c, Harry nie mia艂 poj臋cia, czy jakakolwiek fizyczna napa艣膰 ze strony nauczyciela by艂aby wystarczaj膮cym powodem do tego, aby go zwolni膰 i zes艂a膰 do Azkabanu.
Umbridge z pewno艣ci膮 si臋 tym nie przejmowa艂a.
Harry nie mia艂 mo偶liwo艣ci, aby dok艂adnie sprawdzi膰 przepisy Hogwartu. Normalnie zapyta艂by Hermion臋, ale wiedzia艂, 偶e dziewczyna mog艂aby zacz膮膰 co艣 podejrzewa膰 i zadawa膰 pytania, a nie chcia艂 dopu艣ci膰 do 偶adnej z tych rzeczy.
I w taki spos贸b Harry zdecydowa艂, 偶e najlepszym sposobem b臋dzie uwiedzenie Snape'a i wrobienie go w potajemny zwi膮zek. Mia艂 ca艂kowit膮 pewno艣膰, 偶e to b臋dzie wystarczaj膮cy pow贸d, aby Dumbledore i Ministerstwo podj臋li powa偶ne kroki wobec nauczyciela.
Oczywi艣cie Harry nie by艂 wcale pewien, czy Snape w og贸le interesuje si臋 m臋偶czyznami w taki spos贸b, nie m贸wi膮c ju偶 o pi臋tnastoletnim ch艂opcu, ale warto by艂o spr贸bowa膰. Je偶eli to nie zadzia艂a, zawsze b臋dzie m贸g艂 spr贸bowa膰 wersji z fizycznym zn臋caniem si臋. By艂 pewien, 偶e potrafi艂by wkurzy膰 Snape'a do tego stopnia, 偶eby m臋偶czyzna go uderzy艂 albo nawet pobi艂. My艣lodsiewny Incydent, jak Harry go nazywa艂, by艂 na to wystarczaj膮cym dowodem.
Jednak偶e to by艂 tylko plan awaryjny. Teraz musia艂 si臋 skupi膰 na stworzeniu wspomnienia, kt贸re m贸g艂by pokaza膰 Snape'owi. Wspomnienia, w kt贸rym m臋偶czyzna zobaczy, w jak erotyczny spos贸b Harry o nim my艣li.
Po艂o偶y艂 si臋 na po艣cieli i wyci膮gn膮艂 ze spodni wiotkiego penisa. Zacz膮艂 go pociera膰, powoli, przywo艂uj膮c w g艂owie obraz czarnych w艂os贸w i czarnych oczu. To by艂o takie dziwne - masturbowa膰 si臋 z niewyra藕nym obrazem Snape'a przed oczami, ale Harry nie m贸g艂 zaprzeczy膰, 偶e interesowa艂 si臋 m臋偶czyznami w taki spos贸b. Po prostu nigdy nie my艣la艂 o Snapie jako o kim艣 wystarczaj膮co atrakcyjnym, aby o nim fantazjowa膰.
Czarne w艂osy, czarne oczy, wysoka, szczup艂a sylwetka i w膮skie usta, uk艂adaj膮ce si臋 w szyderczy u艣miech. Harry nadal pociera艂, skupiaj膮c my艣li na zamglonym obrazie m臋偶czyzny i po jakim艣 czasie poczu艂, 偶e penis twardnieje mu w d艂oni. Nie by艂 podniecony, ju偶 raczej bardzo zdeterminowany, ale to nie mia艂o znaczenia. Jedynym, czego Harry potrzebowa艂, by艂o wspomnienie o nim, zaspokajaj膮cym si臋 i my艣l膮cym o Snapie.
Idea pchni臋cia tego wspomnienia wprost w twarz m臋偶czyzny pos艂a艂a iskierki podniecenia przez cia艂o Harry'ego i zacz膮艂 pociera膰 mocniej, szybciej, czuj膮c, jak jego oddech przyspiesza.
- Snape... - wyszepta艂. My艣l o Snapie s艂ysz膮cym, jak wypowiada jego imi臋 podczas onanizowania si臋, podnieci艂a go jeszcze bardziej. - Cholera, Snape, to takie przyjemne!
Ci臋偶ko by艂o nie u艣miecha膰 si臋, nie chichota膰 albo nie wybuchn膮膰 艣miechem. Czu艂 si臋 ca艂kowicie oszo艂omiony swoim planem, ale jego determinacja okaza艂a si臋 silniejsza ni偶 dziecinne rozbawienie i poczu艂 pierwsze uk艂ucia orgazmu.
- Prosz臋, Snape, na Merlina - wyj臋cza艂, maj膮c nadziej臋, 偶e nie przesadzi艂. Nie mia艂 poj臋cia, co ludzie m贸wi膮 do siebie podczas seksu, ale zmys艂y podpowiada艂y mu, 偶e co艣 w tym rodzaju. - Prosz臋, Snape, chc臋 doj艣膰...
Penis zadr偶a艂 w jego d艂oni i Harry wiedzia艂, 偶e jest ju偶 blisko. W ko艅cu mia艂 tylko pi臋tna艣cie lat. Osi膮gni臋cie spe艂nienia nigdy nie zajmowa艂o mu du偶o czasu.
- Tak, w艂a艣nie tak! - Jego orgazm ju偶 tam by艂, oczekiwa艂 tu偶 pod g艂贸wk膮 penisa i Harry zacisn膮艂 z臋by. Mia艂 wra偶enie, jakby ma艂a cz臋艣膰 niego, albo jego penisa, odmawia艂a odczuwania przyjemno艣ci z powodu my艣lenia o Snapie, ale on nalega艂. Zacz膮艂 obci膮ga膰 jeszcze mocniej, uderzaj膮c pi臋tami w 艂贸偶ko, podczas gdy jego biodra unosi艂y si臋. Dra偶ni膮ce napi臋cie wzrasta艂o coraz bardziej i bardziej, a Harry zacisn膮艂 palce wok贸艂 g艂贸wki penisa i doszed艂, dysz膮c:
- Snape... Cholera, Snape!
Kiedy przyjemno艣膰 odp艂yn臋艂a a jego cia艂o si臋 uspokoi艂o, Harry wypu艣ci艂 z d艂oni zwiotcza艂ego cz艂onka i przez kilka chwil patrzy艂 w sufit. Jego usta u艂o偶y艂y si臋 w pe艂en satysfakcji u艣miech. Snape nawet nie domy艣la si臋, co go czeka.
***
Harry by艂 w艂a艣nie w salonie, kiedy szorstkie pukanie w drzwi wej艣ciowe obwie艣ci艂o przybycie Snape'a. Us艂ysza艂 kroki Remusa, ciche skrzypienie otwieranych drzwi i oddalaj膮ce si臋, przyciszone g艂osy w korytarzu. 艢wietnie. Wygl膮da艂o na to, 偶e m臋偶czyzna nie by艂 zbyt ch臋tny, aby rozpocz膮膰 ten wiecz贸r. W przeciwie艅stwie do Harry'ego.
Odwr贸ciwszy si臋 ty艂em do drzwi, zacz膮艂 udawa膰, 偶e niszczy ma艂y obrazek wisz膮cy nad kominkiem. W ko艅cu gra艂 rol臋 nad膮sanego, roz偶alonego nastolatka. Jego planowi wcale by nie pomog艂o, gdyby Snape zauwa偶y艂, z jakim zniecierpliwieniem oczekiwa艂 dzisiejszej lekcji oklumencji.
Kilka chwil p贸藕niej, w trakcie kt贸rych Harry zdo艂a艂 sp艂oszy膰 znajduj膮cego si臋 na obrazie 艂ab臋dzia, poszturchuj膮c go r贸偶d偶k膮 i robi膮c gro藕ne miny, Snape popchn膮艂 drzwi i wkroczy艂 do 艣rodka. Harry nie odwr贸ci艂 si臋 aby na niego spojrze膰.
- Lupin uzna艂 za konieczne poinformowa膰 mnie, i偶 niczego jeszcze nie jad艂e艣 tego wieczoru. - Harry spojrza艂 nad swoim ramieniem i z zaskoczeniem zobaczy艂, 偶e m臋偶czyzna trzyma tac臋 z kanapk膮. - Nie obchodzi mnie, czy tego lata masz zamiar si臋 zag艂odzi膰, ale nie pozwol臋 ci zemdle膰 podczas naszych lekcji tylko dlatego, 偶e postanowi艂e艣 zachowywa膰 si臋 jak rozpuszczony bachor. - Snape wyci膮gn膮艂 tac臋 w stron臋 Harry'ego, zw臋偶aj膮c oczy. - Jedz.
Harry spojrza艂 z powrotem na pusty obraz. Nie jad艂 wcze艣niej, poniewa偶 by艂 zbyt podekscytowany nadchodz膮c膮 lekcj膮 i nie czu艂 si臋 wcale g艂odny. Remus pu艣ci艂 mu to p艂azem, ale wygl膮da艂o na to, 偶e Snape nie zamierza艂. Wzruszaj膮c oboj臋tnie ramionami, ch艂opak odwr贸ci艂 si臋 i wzi膮艂 tac臋. Zbada艂 kanapk臋 - szynka, z tego co zauwa偶y艂 - i wzi膮艂 du偶y k臋s.
Smakowa艂a troch臋 zbyt gorzko, ale Harry chcia艂 mie膰 to ju偶 za sob膮 i przej艣膰 do tej cz臋艣ci, w kt贸rej m贸g艂by rzuci膰 w twarz Snape'a swoje starannie zbudowane wspomnienie, wi臋c wzi膮艂 kolejny k臋s. Snape opad艂 na jeden z obszernych, sk贸rzanych foteli, opar艂 si臋 w nim i wygl膮da艂o na to, 偶e patrzenie, jak Harry je, sprawia艂o mu ogromn膮 przyjemno艣膰. Jego palce przez ca艂y czas splata艂y si臋 ze sob膮 i dotyka艂y wierzch贸w d艂oni.
"Mo偶e jednak interesuje si臋 pi臋tnastoletnimi ch艂opcami" - pomy艣la艂 Harry, prze艂ykaj膮c. Wzi膮艂 kolejny k臋s. - "To zdecydowanie u艂atwi艂oby..."
Jego 偶o艂膮dek przeszy艂 b贸l, kt贸ry nast臋pnie pop艂yn膮艂 do gard艂a i 艣cisn膮艂 p艂uca. D艂onie zacz臋艂y dr偶e膰 i taca upad艂a na dywan tu偶 obok st贸p.
- My艣l臋, 偶e szynka jest zepsuta - wydusi艂 z trudem Harry.
- Zapewniam ci臋, 偶e z szynk膮 jest wszystko w porz膮dku. - Wzrok Snape'a by艂 niewzruszony, ale jego palce porusza艂y si臋 szybciej, a kostki zbiela艂y.
Harry pomy艣la艂, 偶e zaraz zwymiotuje. Jego 偶o艂膮dek skr臋ca艂 si臋. Z艂apa艂 si臋 za brzuch.
- Ta kanapka by艂a... by艂a...
- Zatruta. - Snape u艣miechn膮艂 si臋 kpi膮co.
Pod艂oga usun臋艂a mu si臋 spod st贸p i Harry straci艂 r贸wnowag臋. Z艂apa艂 si臋 oparcia krzes艂a. Jego kolana dr偶a艂y.
- Co?
- Zatru艂em j膮 - odpar艂 Snape, a jego g艂os by艂 tak spokojny, jakby zadawa艂 Harry'emu prac臋 domow膮.
- Ty... co zrobi艂e艣? - Harry otworzy艂 usta, ale kolejne szarpni臋cie b贸lu zmusi艂o go do zamkni臋cia ich i zaci艣ni臋cia z臋b贸w. - Dlaczego? - wydysza艂, podczas kiedy niewielka cz臋艣膰 jego umys艂u powiedzia艂a mu, 偶e je偶eli Snape zabije go tu i teraz, z pewno艣ci膮 zostanie zes艂any do Azkabanu i plan Harry'ego powiedzie si臋 szybciej, ni偶 przypuszcza艂. Ale nie m贸g艂 si臋 z tym do ko艅ca zgodzi膰. Umieranie nigdy nie by艂o cz臋艣ci膮 tego planu.
- Poniewa偶, panie Potter, uwa偶a si臋 pan za niezwyci臋偶onego. Bo wierzysz, 偶e mo偶esz sam stan膮膰 do walki przeciw grupie niebezpiecznych 艢miercio偶erc贸w. My艣lisz, 偶e mo偶esz ufa膰 wszystkim wok贸艂. Czas, aby艣 nauczy艂 si臋, w jakim 艣wiecie 偶yjesz.
- I dlatego mnie otru艂e艣?
- Nie. Ja tylko zatru艂em t臋 kanapk臋. To by艂a twoja decyzja, 偶eby j膮 zje艣膰.
Harry chcia艂 wrzeszcze膰 na Snape'a za to, 偶e jest takim szalonym draniem, ca艂kowicie zapomniawszy o swojej roli nad膮sanego nastolatka. Ale b贸l sta艂 si臋 ju偶 nie do zniesienia i upad艂 na kolana. Zacz膮艂 mie膰 konwulsje, raz, drugi, i w ko艅cu zwymiotowa艂 na dywan.
- Trucizna przedosta艂a si臋 ju偶 do twojego organizmu. Radz臋 podj膮膰 wkr贸tce jakie艣 dzia艂anie, Potter, inaczej umrzesz w przeci膮gu kilku godzin.
Patrz膮c na Snape'a za艂zawionymi oczami, Harry spr贸bowa艂 podnie艣膰 si臋 na nogi, ale mia艂 wra偶enie, 偶e ca艂kowicie zdr臋twia艂y.
- Ty... antidotum... ju偶!
Snape wygl膮da艂 na rozdra偶nionego.
- Tu nie chodzi o to, abym znowu ratowa艂 twoj膮 n臋dzn膮 sk贸r臋, Potter, tylko o to, 偶eby艣 nauczy艂 si臋 podstawowych zasad prze偶ycia. Zosta艂e艣 otruty. Co powiniene艣 zrobi膰? Przerabiali艣my to na zaj臋ciach w zesz艂ym roku. Podejrzewam, 偶e nawet ty musia艂e艣 zapami臋ta膰 chocia偶 jeden albo dwa sposoby identyfikacji trucizn.
Zaciskaj膮c powieki, Harry pr贸bowa艂 przypomnie膰 sobie te lekcje.
- Zakl臋cie - wyszepta艂. Pami臋ta艂, 偶e by艂o zakl臋cie, ale nie m贸g艂 sobie przypomnie膰 inkantacji. By艂a w jego ksi膮偶ce do Eliksir贸w, ale nie by艂 w stanie si臋 poruszy膰, 偶eby przynie艣膰 j膮 ze swojej sypialni.
Uni贸s艂 r贸偶d偶k臋 w kierunku drzwi, lecz zanim wypowiedzia艂 "Accio", przypomnia艂 sobie co艣 innego.
- Nie mog臋 u偶ywa膰 magii - powiedzia艂 przez zaci艣ni臋te z臋by.
- Hmm?
- Nie mog臋 u偶ywa膰 magii. S膮 wakacje. Ministerstwo mo偶e...
- Panie Potter, rozczarowuje mnie pan. Z pewno艣ci膮 te zasady nie odnosz膮 si臋 do ciebie. Zwa偶ywszy na to, 偶e do tej pory nigdy nie mia艂e艣 problemu z ich 艂amaniem.
Harry chcia艂 zabi膰 Snape'a. Pieprzy膰 jego starannie obmy艣lony plan! Zabije Snape w艂asnymi r臋kami. Oczywi艣cie, kiedy tylko znowu b臋dzie m贸g艂 oddycha膰 i porusza膰 si臋.
- Umierasz - powiedzia艂 Snape. W jego g艂osie zabrzmia艂a zjadliwa nuta. - Pora na to, aby艣 dokona艂 kilku decyzji. Czy twoje 偶ycie jest wi臋cej warte, ni偶 reprymenda od Ministerstwa? Tak czy nie?
Wbijaj膮c paznokcie w dywan, Harry pr贸bowa艂 wdzia膰 g艂臋boki oddech, ale jego p艂uca odmawia艂y pos艂usze艅stwa.
- Tak - wysycza艂 i uni贸s艂 r贸偶d偶k臋 ponownie. - Accio ksi膮偶ka do Eliksir贸w - powiedzia艂 najg艂o艣niej, jak potrafi艂.
Chwil臋 p贸藕niej podr臋cznik wlecia艂 do pokoju i wyl膮dowa艂 tu偶 przed nim. Nie trac膮c czasu, otworzy艂 go z rozmachem i zacz膮艂 przegl膮da膰 w poszukiwaniu rozdzia艂u o truciznach. Kiedy go odnalaz艂, zacz膮艂 szuka膰 w tek艣cie zakl臋cia identyfikuj膮cego.
Znalaz艂! Skierowa艂 r贸偶d偶k臋 w stron臋 nadgryzionej kanapki i wypowiedzia艂:
- Toxicum Acclaro.
Wok贸艂 zatrutego obiektu powinien pojawi膰 si臋 kolorowy dym, barw膮 odpowiadaj膮cy kodowi kolor贸w znajduj膮cemu si臋 w ksi膮偶ce. Ale nic si臋 nie wydarzy艂o.
Harry rzuci艂 zakl臋cie ponownie, tym razem g艂o艣niej. Kolorowy dym nadal si臋 nie pojawia艂. Spr贸bowa艂 jeszcze raz. Nic.
- To nie dzia艂a - powiedzia艂, spogl膮daj膮c z desperacj膮 na Snape'a.
- Je偶eli by艣 uwa偶a艂, to wiedzia艂by艣, 偶e to zakl臋cie dzia艂a tylko na trucizny, kt贸re zosta艂y stworzone przez cz艂owieka.
- Co? - Harry zacz膮艂 mie膰 trudno艣ci ze wzrokiem i posta膰 Snape'a rozmywa艂a mu si臋 przed oczami.
- To zakl臋cie dzia艂a tylko na magiczne mikstury. Jednak偶e na tym 艣wiecie istnieje mn贸stwo naturalnych trucizn, kt贸re potrafi膮 zada膰 szybk膮 i bolesn膮 艣mier膰. Radz臋 ci czyta膰 dalej, Potter.
Harry trzasn膮艂 pi臋艣ci膮 w dywan z powodu rozsadzaj膮cej go frustracji. Wiedzia艂 jednak, 偶e to nie pomo偶e, wi臋c szybko skupi艂 si臋 ponownie na ksi膮偶ce. Po przeszukaniu kilku kolejnych stron, odkry艂 list臋 naturalnych trucizn. M贸wi艂a o ich identyfikacji za pomoc膮 zapachu, smaku, struktury i objaw贸w.
Objawami Harry'ego by艂y wymioty, trudno艣ci z oddychaniem i zamglony wzrok, ale to odnosi艂o si臋 do po艂owy trucizn na stronie. Si臋gn膮艂 po odrzucon膮 kanapk臋 i przysun膮艂 j膮 do nosa.
Pachnia艂a czym艣 gorzkim, ale r贸wnie偶 dziwnie znajomym. Migda艂y. Pachnia艂a migda艂ami. Harry przesun膮艂 palec w d贸艂 strony i w ko艅cu odnalaz艂 to, czego szuka艂.
- Cyjanek. Otru艂e艣 mnie pieprzonym cyjankiem!
- To nie by艂o takie trudne, prawda? - G艂os Snape'a by艂 fa艂szywie pocieszaj膮cy. Si臋gn膮艂 do swoich szat i rzuci艂 w kierunku Harry'ego male艅k膮 fiolk臋. - Radz臋 ci to wypi膰, je偶eli chcesz prze偶y膰.
Harry wyci膮gn膮艂 z臋bami korek, przechyli艂 fiolk臋 i wypi艂 przezroczysty p艂yn jednym du偶ym haustem. B贸l w jego 偶o艂膮dku i p艂ucach zacz膮艂 odp艂ywa膰 w powolnych, zanikaj膮cych falach i Harry opad艂 z powrotem na dywan.
- Czego si臋 nauczy艂e艣, Potter?
- Nigdy ci nie ufa膰 - wyszepta艂 Harry. Teraz, kiedy panika opu艣ci艂a ju偶 jego umys艂, zacz膮艂 zastanawia膰 si臋, dlaczego, do diab艂a, Snape pomy艣la艂, 偶e otrucie go b臋dzie dla niego dobr膮 lekcj膮.
- Bardzo dobrze. Co jeszcze?
- Nigdy nie je艣膰 niczego, co mi zaproponujesz.
Snape u艣miechn膮艂 si臋 krzywo.
- Istotnie. Co艣 jeszcze?
Harry gapi艂 si臋 w sufit. Mia艂 pustk臋 w g艂owie.
- 呕e powiniene艣 u偶ywa膰 zdrowego rozs膮dku, zamiast rzuca膰 si臋 g艂ow膮 naprz贸d, prosto w walk臋. 呕e powiniene艣 wykorzystywa膰 swoj膮 wiedze, aby zmierzy膰 si臋 z problemami, kt贸re mog膮 ci臋 spotka膰. 呕e powiniene艣 przesta膰 polega膰 na tym, 偶e inni uratuj膮 twoje 偶ycie. - Snape podni贸s艂 si臋 z krzes艂a. - Wstawaj. Mamy przed sob膮 lekcj臋 oklumencji.
B贸l odszed艂, ale Harry czu艂 si臋 wyczerpany, mia艂 wra偶enie, jakby jego nogi zamieni艂y si臋 w kamie艅 i kr臋ci艂o mu si臋 w g艂owie. Nie s膮dzi艂, aby w najbli偶szym czasie uda艂o mu si臋 podnie艣膰, a tym bardziej od razu zabra膰 si臋 do 膰wiczenia oklumencji. Przekr臋ci艂 g艂ow臋 i spojrza艂 do g贸ry na Snape'a, kt贸rego ciemna sylwetka majaczy艂a nad nim, niczym cie艅 dementora.
- Jeste艣 szalony - wyszepta艂. - W艂a艣nie mnie otru艂e艣. Nie mog臋 w to uwierzy膰. Nie mo偶esz tak po prostu...
- Lepiej w to uwierz, Potter - warkn膮艂 Snape, trac膮c cierpliwo艣膰. - Pora na to, aby艣 przyj膮艂 odpowiedzialno艣膰 za swoje czyny. Zatru艂em kanapk臋. To by艂a twoja decyzja, 偶eby j膮 zje艣膰. Tak samo twoj膮 decyzj膮 by艂o ruszenie do Ministerstwa bez zastanowienia si臋 nad tym, jak wiele os贸b narazisz na niebezpiecze艅stwo post臋puj膮c w ten spos贸b. Ale nawet 艣mier膰 tego zapchlonego kundla niczego ci臋 nie nauczy艂a, prawda?
Harry gwa艂townie poderwa艂 si臋 na nogi, jego gniew by艂 silniejszy od wycie艅czonego organizmu.
- Nie wa偶 si臋 tak go nazywa膰!
Kr臋ci艂o mu si臋 w g艂owie i Harry musia艂 wzi膮膰 g艂臋boki oddech, 偶eby si臋 opanowa膰.
- B臋d臋 nazywa艂 tego nieodpowiedzialnego durnia tak, jak zechc臋 i nie zmusisz mnie, 偶ebym przesta艂. - Snape uni贸s艂 r贸偶d偶k臋, ale Harry nie cofn膮艂 si臋.
- Legilimens!
Obraz Syriusza wpadaj膮cego za zas艂on臋 i jego sparali偶owanej szokiem twarzy si艂膮 wysun臋艂y si臋 na prz贸d 艣wiadomo艣ci Harry鈥檈go i odbi艂y echem wewn膮trz jego czaszki, podczas gdy on sam m贸g艂 tylko patrze膰 bezradnie, jak m臋偶czyzna spada i spada i spada...
Harry dysza艂 ci臋偶ko, le偶膮c twarz膮 do pod艂ogi. Czu艂 w ustach py艂 i rozpacz, stara艂 si臋 opanowa膰 i zmusi膰 umys艂 do skupienia na swoim planie, swojej zem艣cie, zamiast pozwala膰 Snape'owi zniewa偶a膰 si臋 i prowokowa膰. Nie chcia艂 dawa膰 mu takiej przyjemno艣ci - zobaczenia go zranionego i w艣ciek艂ego. To on mia艂 zrani膰 Snape'a, zniszczy膰 go w chwili, w kt贸rej najmniej b臋dzie si臋 tego spodziewa艂.
- 呕a艂osne, Potter.
- Prosz臋 - powiedzia艂, mrugaj膮c naprzeciw czarnych but贸w Snape'a. - Prosz臋, daj mi minut臋. 膯wiczy艂em latem, przysi臋gam. - I nie by艂o to k艂amstwo. 膯wiczy艂. W dodatku tak du偶o, i偶 w膮tpi艂, aby Snape wiedzia艂, 偶e celowo ukrywa艂 przed nim najwa偶niejsze wspomnienie ze swego planu.
- Masz trzydzie艣ci sekund.
Harry opar艂 si臋 czo艂em o pod艂og臋 i wzi膮艂 kilka dr偶膮cych oddech贸w. Odepchn膮艂 wspomnienie o Syriuszu - j膮trz膮c膮 si臋 ran臋, kt贸ra wci膮偶 grozi艂a sparali偶owaniem go - w g艂膮b swojego umys艂u i skoncentrowa艂 si臋 na planie. 艢wiadomo艣膰, 偶e naprawi wszystko, co do tej pory sz艂o 藕le, sp艂yn臋艂a po nim niczym woda i och艂odzi艂a jego rozpalone cia艂o i umys艂.
- Czas min膮艂 - powiedzia艂 Snape uderzaj膮c r贸偶d偶k膮 o swoje udo. - Wstawaj.
Poj臋kuj膮c, Harry si臋gn膮艂 po odrzucon膮 r贸偶d偶k臋, zmusi艂 si臋, 偶eby wsta膰 i przetar艂 czo艂o.
- Jestem got贸w, sir.
- Legilimens!
I Harry by艂 przygotowany na naparcie umys艂u Snape'a, przynajmniej przez kilka chwil. Czuj膮c zaciskaj膮ce si臋 w jego g艂owie palce, pchn膮艂 i skoncentrowa艂 wzrok na czarnych oczach m臋偶czyzny. Wtedy jego psychiczna bariera run臋艂a i poczu艂 czarne spojrzenie Snape'a gro偶膮ce opanowaniem jego my艣li, ale m臋偶czyzna wybra艂 ten w艂a艣nie moment, aby si臋 wycofa膰. Harry odkry艂, 偶e wci膮偶 stoi. Jego nogi dr偶a艂y i nie m贸g艂 z艂apa膰 tchu.
- Jeszcze raz - powiedzia艂 Snape.
Brak zniewagi ze strony Mistrza Eliksir贸w by艂 niemal jak komplement. Harry parskn膮艂 i skin膮wszy g艂ow膮, uni贸s艂 r贸偶d偶k臋.
- Legilimens!
Tym razem Snape uderzy艂 mocniej i Harry szybko si臋gn膮艂 po wspomnienie, kt贸rego m贸g艂 u偶y膰, aby zablokowa膰 swoje pozosta艂e my艣li. Nie chcia艂, 偶eby Snape wiedzia艂, i偶 potrafi blokowa膰 go d艂u偶ej, ni偶 na to wygl膮da. Na powierzchni臋 jego wspomnie艅 wyp艂yn膮艂 obraz Umbridge, zmuszaj膮cej go do pisania pami臋tnych s艂贸w, 偶艂obi膮cych krwaw膮 艣cie偶k臋 na jego d艂oni. Harry u偶y艂 ca艂ej swojej si艂y, aby utrzyma膰 to wspomnienie na drodze Snape'a, dop贸ki m臋偶czyzna nie przerwa艂 w ko艅cu ich po艂膮czenia.
Patrz膮c na Snape'a, Gryfon udawa艂, 偶e jest zaniepokojony tym, co m臋偶czyzna zobaczy艂, i mia艂 nadziej臋, 偶e to uczucie jest widoczne na jego twarzy. Wzrok Snape'a by艂 nieporuszony i jedynie delikatna zmarszczka pomi臋dzy jego brwiami powiedzia艂a Harry'emu, 偶e m臋偶czyzna a偶 do tej chwili nie wiedzia艂 o technikach, kt贸re Umbridge stosowa艂a podczas szlaban贸w. Nie, 偶eby Harry podejrzewa艂, i偶 Snape si臋 przejmie. Znaj膮c go, pewnie pochwala艂 takie metody.
- Jeszcze raz.
Harry wiedzia艂, 偶e nadszed艂 ju偶 czas na uwolnienie swojego specjalnego wspomnienia. Spu艣ci艂 wzrok, tak jakby chcia艂 oczy艣ci膰 sw贸j umys艂 i wyci膮gn膮艂 na wierzch obraz, pozwalaj膮c, aby unosi艂 si臋 na samej kraw臋dzi jego my艣li. Skin膮艂 Snape'owi g艂ow膮 i spojrza艂 mu prosto w oczy.
- Legilimens!
Przez kr贸tk膮 chwil臋 Harry walczy艂 z natarciem Snape'a, wi臋c m臋偶czyzna nie m贸g艂 wiedzie膰, 偶e to, co pojawi si臋 za chwil臋, b臋dzie starannie zaplanowanym dzia艂aniem, a nie przypadkowo wyskakuj膮cym obrazem. Wzi膮艂 g艂臋boki oddech i wpu艣ci艂 Snape'a do swojego umys艂u. A nast臋pnie cisn膮艂 mu w twarz wspomnienie, w kt贸rym masturbowa艂 si臋, my艣l膮c o nim. Poczu艂 zszokowany odwr贸t Snape'a i w tym cudownym momencie, Harry pchn膮艂. Nie, nie tyle pchn膮艂, co rzuci艂 ca艂膮 swoj膮 moc w ich po艂膮czenie i nagle znalaz艂 si臋 wewn膮trz, otoczony obrazami i d藕wi臋kami wspomnie艅 Snape'a.
I tak, jak si臋 spodziewa艂, umys艂 m臋偶czyzny wypchn膮艂 na powierzchni臋 te najwa偶niejsze, wi臋c Harry z艂apa艂 najbli偶sze.
Snape, m艂ody Snape, by膰 mo偶e jako nastolatek, na kolanach, z ustami zaci艣ni臋tymi wok贸艂 penisa, kt贸rego ssa艂 z zapa艂em. Harry nie widzia艂, do kogo nale偶a艂 ten penis, ale to nie mia艂o znaczenia. Zobaczy艂 ju偶 wystarczaj膮co du偶o, wi臋c poluzowa艂 sw贸j psychiczny u艣cisk. Silne pchni臋cie wyrzuci艂o go z umys艂u m臋偶czyzny i wyl膮dowa艂 na czworakach na pod艂odze.
Dysza艂 ci臋偶ko, nie otwieraj膮c oczu. Nie musia艂 nawet udawa膰, 偶e si臋 trz臋sie, poniewa偶 manipulowanie umys艂em Snape'a w taki spos贸b kosztowa艂o go ca艂膮 energi臋. Czeka艂 na wybuch, co do kt贸rego by艂 pewien, 偶e za chwil臋 nast膮pi.
Ale w pokoju panowa艂a cisza, wype艂niona jedynie urywanymi oddechami Harry'ego. Trzymaj膮c g艂ow臋 wci膮偶 spuszczon膮, podni贸s艂 wzrok i spojrza艂 na Snape'a k膮tem oka. Mistrz Eliksir贸w nie wygl膮da艂 na rozgniewanego. Tak naprawd臋, to na jego twarzy nie by艂o 偶adnych emocji i Harry odwa偶y艂 si臋 spojrze膰 w te czarne oczy. Patrzy艂y wprost na niego, nie zdradzaj膮c niczego, co m臋偶czyzna my艣li. Harry ponownie wbi艂 wzrok w pod艂og臋, pami臋taj膮c o tym, 偶e ma wygl膮da膰 na zawstydzonego ca艂膮 sytuacj膮. I prawd臋 m贸wi膮c, cz臋艣膰 niego czu艂a si臋 naprawd臋 za偶enowana tym, 偶e Snape widzia艂 go masturbuj膮cego si臋.
- To wszystko na dzisiaj - powiedzia艂 Mistrz Eliksir贸w. Harry ponownie na niego spojrza艂, prze艂ykaj膮c 艣lin臋. M臋偶czyzna w艂o偶y艂 r贸偶d偶k臋 w swe szaty i skin膮艂 lekko Harry'emu. - Przyb臋d臋 jutro wieczorem na kolejn膮 lekcj臋.
I po tych s艂owach odwr贸ci艂 si臋 i wyszed艂 z pokoju. Jego postawa by艂a opanowana, a krok pewny, tak, jakby nie zobaczy艂 przed chwil膮 jednego ze swoich uczni贸w fantazjuj膮cego o nim i masturbuj膮cego si臋 przy tym. Drzwi zatrzasn臋艂y si臋 i pok贸j ponownie pogr膮偶y艂 si臋 w ciszy.
Harry wzi膮艂 g艂臋boki, dr偶膮cy oddech.
Nie posz艂o tak, jak to sobie zaplanowa艂, ale rozwa偶aj膮c wszystko dok艂adnie, mo偶e to i lepiej, 偶e Snape nie w艣cieka艂 si臋 i nie wrzeszcza艂 na niego za bycie zidiocia艂ym, opanowanym przez hormony nastolatkiem. By膰 mo偶e to oznacza艂o, 偶e m臋偶czy藕nie podoba艂o si臋 to, co zobaczy艂 w umy艣le Harry'ego. Ale przynajmniej uzyska艂 odpowied藕 na jedno pytanie: Snape zdecydowanie wydawa艂 si臋 lubi膰 ssa膰 czyje艣 penisy. A to oznacza艂o, 偶e Harry m贸g艂 bez problemu zrealizowa膰 sw贸j plan i zmusi膰 go do potajemnego, intymnego zwi膮zku.
Wzdrygn膮艂 si臋.
Da艂 sobie kilka chwil na z艂apanie oddechu, po czym usiad艂 i zamruga艂 kilka razy, pr贸buj膮c oczy艣ci膰 umys艂 z wci膮偶 utrzymuj膮cego si臋, pulsuj膮cego uczucia, jakby kto艣 mu w nim grzeba艂. Nast臋pnie wsta艂 powoli i ruszy艂 w stron臋 sypialni. Czas na kolejny punkt planu.
CDN
Beta: Niezast膮piona Kaczalka :* Ogromnie dzi臋kujemy :*
Cz臋艣膰 2
Gdyby Harry kilka miesi臋cy wcze艣niej nie pods艂ucha艂, jak Seamus opowiada o tym Deanowi, nigdy nie domy艣li艂by si臋, co oznacza ma艂e, niepozorne og艂oszenie na samym dole trzeciej strony "Proroka Codziennego".
Dzicy Czarownicy. Przy艣lij sow臋 na Ulic臋 Pok膮tn膮 37c, aby otrzyma膰 darmowy katalog.
To by艂a ca艂a tre艣膰 og艂oszenia i Harry zawsze my艣la艂, 偶e chodzi o jakie艣 magiczne zoo albo sklep, w kt贸rym Hagrid prawdopodobnie zamawia艂 rzadkie okazy zwierz膮t. Ale teraz ju偶 wiedzia艂, 偶e w rzeczywisto艣ci by艂a to firma, zajmuj膮ca si臋 sprzeda偶膮 ka偶dego rodzaju towar贸w dla doros艂ych. Magazyn贸w, zabawek, ksi膮偶ek i wielu innych rzeczy, o ile m贸g艂 wierzy膰 Seamusowi. A Harry bardzo potrzebowa艂 literatury na temat gejowskiego seksu, skoro nigdy wcze艣niej nie mia艂 z nim do czynienia, a planowa艂 ju偶 nied艂ugo zaci膮gn膮膰 Snape'a do 艂贸偶ka.
Pr贸bowa艂 nie my艣le膰 o Snapie w swoim 艂贸偶ku, kiedy pisa艂 kr贸tk膮 notk臋 z zam贸wieniem bezp艂atnego katalogu. Podpisa艂 si臋 jako "John Travis", poniewa偶 uwa偶a艂, 偶e nikt nie powinien wtyka膰 nosa w to, 偶e Harry Potter interesuje si臋 poradnikami na temat seksu.
- Gotowa na wycieczk臋? - zapyta艂 Hedwigi. Odhukn臋艂a i Harry przywi膮za艂 li艣cik do jej n贸偶ki, a nast臋pnie otworzy艂 okno. - Dostarcz to na Ulic臋 Pok膮tn膮 37c. Prawdopodobnie dadz膮 ci co艣 dla mnie w zamian.
Hedwiga zahuka艂a, skubn臋艂a dziobem jego kciuk i pofrun臋艂a w noc. Kiedy Harry zamkn膮艂 okno, rozleg艂o si臋 pukanie.
- Prosz臋.
Drzwi otworzy艂y si臋 i Remus u艣miechn膮艂 si臋 do niego.
- Cze艣膰. By艂em ciekaw, jak posz艂y ci lekcje z profesorem Snape'em.
- W porz膮dku - odpar艂 Harry, siadaj膮c na 艂贸偶ku.
Pocz膮tkowo my艣la艂 o tym, aby wspomnie膰 Lupinowi o truci藕nie, poniewa偶 jaka艣 jego cz臋艣膰 mia艂a nadziej臋, 偶e Remus w艣cieknie si臋 na m臋偶czyzn臋 i dla dobra Harry鈥檈go uzna, 偶e metody nauczania, jakie stosuje, ko艅cz膮 si臋 kompletnym fiaskiem. Ale p贸藕niej to przemy艣la艂. Nie chcia艂, 偶eby ktokolwiek miesza艂 si臋 pomi臋dzy niego a Snape'a. Harry zas艂u偶y艂 na to, aby samemu dokona膰 zemsty.
- 膯wiczy艂em przez ca艂e lato, wi臋c kilka razy uda艂o mi si臋 uniemo偶liwi膰 profesorowi wtargni臋cie do mojego umys艂u.
- Bardzo si臋 ciesz臋, Harry. Teraz p贸jd臋 ju偶 spa膰, dobranoc.
- Dobranoc - odpar艂 Harry, u艣miechaj膮c si臋. Zaczeka艂, a偶 Remus wyjdzie, po czym opad艂 z westchnieniem na 艂贸偶ko. Musia艂 stworzy膰 nowe wspomnienie na nast臋pn膮 lekcj臋 oklumencji, ale by艂 tak zm臋czony, 偶e nie m贸g艂 poruszy膰 nawet palcem, wi臋c stwierdzi艂, 偶e mo偶e poczeka膰 z tym do jutra.
***
Harry obudzi艂 si臋, s艂ysz膮c ciche stukanie. Ziewaj膮c, wsta艂 z 艂贸偶ka i otworzy艂 okno, przez kt贸re wlecia艂a Hedwiga. Do jej n贸偶ki przywi膮zana by艂a owini臋ta w zwyk艂y, br膮zowy papier paczka. Kiedy u艣wiadomi艂 sobie, 偶e to katalog, od razu poczu艂 si臋 rozbudzony.
- Dzi臋ki - powiedzia艂 i, zanim odebra艂 paczk臋, da艂 sowie gar艣膰 przysmak贸w. Hedwiga usiad艂a na szczycie klatki, a on wr贸ci艂 do 艂贸偶ka, zrywaj膮c papier i rzucaj膮c go niedbale na pod艂og臋. Ok艂adka wygl膮da艂a obiecuj膮co. Na magicznym zdj臋ciu sk膮po odziani m臋偶czyzna i kobieta b艂膮dzili r臋kami po swoich cia艂ach. Przegl膮daj膮c gruby katalog doszed艂 do wniosku, 偶e ca艂a reszta tak偶e wygl膮da obiecuj膮co. Przyrzek艂 sobie, 偶e ju偶 nied艂ugo przejrzy go dok艂adniej, znacznie dok艂adniej, ale teraz nie mia艂 na to czasu, poniewa偶 Remus oczekiwa艂 go na 艣niadaniu. Szybko przeszed艂 do "gejowskiego dzia艂u" i wzi膮艂 g艂臋boki oddech, kiedy zobaczy艂 zdj臋cia. Tak, widok nagich, ca艂uj膮cych si臋 i obmacuj膮cych m臋偶czyzn zdecydowanie go podnieca艂. Mo偶e seks z m臋偶czyzn膮 nie b臋dzie jednak taki trudny. Jednak kiedy Harry przypomnia艂 sobie, 偶e owym m臋偶czyzn膮 mia艂 by膰 Snape, przeszed艂 go dreszcz.
Musia艂 z艂o偶y膰 zam贸wienie. Wzi膮艂 ze stolika pi贸ro oraz atrament i zacz膮艂 przegl膮da膰 strony z gejowsk膮 literatur膮. Ostatecznie zam贸wi艂 dwana艣cie numer贸w magazynu zatytu艂owanego "Wypoleruj Swoj膮 Miot艂臋", kt贸ry obiecywa艂 pomocne artyku艂y, ekscytuj膮ce historie i roznegli偶owane zdj臋cia. Zdecydowa艂 si臋 tak偶e na dwie ksi膮偶ki: "Osi膮gnij wi臋cej w seksie dzi臋ki magii" oraz "Dobry seks dla homoseksualnych czarodziej贸w".
Hedwiga przygl膮da艂a mu si臋 z wyrzutem, kiedy sk艂ada艂 pergamin, przekopywa艂 sw贸j kufer w poszukiwaniu odpowiedniej sumy galeon贸w i przywi膮zywa艂 do jej n贸偶ki zam贸wienie wraz z ma艂膮 sakiewk膮 pieni臋dzy.
- Czy mo偶esz zabra膰 to na ulic臋 Pok膮tn膮 37c? W zamian b臋d膮 mieli dla mnie paczk臋. Dzi臋ki, ma艂a.
Kiedy Hedwiga wylecia艂a, Harry ukry艂 katalog w kufrze i ruszy艂 w stron臋 艂azienki. Kiedy pozwoli艂 ciep艂ej wodzie sp艂ywa膰 kaskad膮 na swoj膮 twarz i cia艂o, przypomnia艂 sobie, 偶e wci膮偶 musi stworzy膰 nowe wspomnienie na nast臋pn膮 lekcj臋 oklumencji. To nie powinno by膰 zbyt trudne, poniewa偶 po kr贸tkim przegl膮daniu katalogu, jego penis wci膮偶 jeszcze by艂 na wp贸艂 twardy. Opieraj膮c r臋k臋 o wykafelkowan膮 艣cian臋, owin膮艂 d艂o艅 wok贸艂 cz艂onka i zacz膮艂 go pociera膰. Pozwoli艂 swoim my艣lom odp艂yn膮膰 do Snape'a i wspomnienia, kt贸re zobaczy艂 poprzedniej nocy.
Snape na kolanach, ss膮cy penisa.
Harry j臋kn膮艂 i zacz膮艂 mocniej porusza膰 d艂oni膮, wyobra偶aj膮c sobie, 偶e m臋偶czyzna ssie jego penisa. I z zaskoczeniem zauwa偶y艂, 偶e ta my艣l podnieci艂a go. Jego cz艂onek drga艂 i pulsowa艂, kiedy wypycha艂 biodra, wsuwaj膮c swoj膮 tward膮 erekcj臋 w nieistniej膮ce usta.
- W艂a艣nie tak, Snape. Ssij. Ssij mocniej.
Tym razem, maj膮c w g艂owie realistyczny obraz Mistrza Eliksir贸w robi膮cego wszystkie te rzeczy, nie brzmia艂o to ju偶 tak dziwacznie. W膮skie usta zaci艣ni臋te wok贸艂 jego twardego penisa. Czarne oczy m臋偶czyzny patrz膮ce w g贸r臋, na niego. J臋zyk 艣lizgaj膮cy si臋 wok贸艂 b艂yszcz膮cej g艂贸wki cz艂onka.
- Cholera, Snape! - wyj臋cza艂 i doszed艂 z tak膮 si艂膮, 偶e ugi臋艂y si臋 pod nim nogi. Z trudem 艂api膮c oddech i otwieraj膮c ostro偶nie oczy, wyprostowa艂 si臋 i obserwowa艂 wod臋, zmywaj膮c膮 z niego sperm臋.
Posz艂o ca艂kiem nie藕le. Harry u艣miechn膮艂 si臋. Nie m贸g艂 si臋 doczeka膰, by zobaczy膰, jak zareaguje m臋偶czyzna, kiedy zobaczy to wspomnienie.
***
Remus przygotowa艂 wystawne 艣niadanie, a Harry by艂 tak g艂odny, 偶e b艂yskawicznie wyczy艣ci艂 talerz i z ch臋ci膮 przyj膮艂 dok艂adk臋.
- Musimy o czym艣 porozmawia膰 - odezwa艂 si臋 Lupin, gdy ch艂opak sko艅czy艂 je艣膰.
- Pozw贸l mi najpierw pozmywa膰. - Harry wsta艂, w艂o偶y艂 talerz do zlewu i odkr臋ci艂 wod臋, aby zmy艂a resztki jedzenia.
- Przecie偶 mo偶esz to zrobi膰 za pomoc膮 magii.
- Nie, nie mog臋 - odpar艂 Harry i zamar艂, kiedy przypomnia艂 sobie, co zrobi艂 poprzedniej nocy. Spojrza艂 na Remusa przez rami臋. - Czy dzisiaj rano by艂y do mnie jakie艣 sowy z ministerstwa?
Remus potrz膮sn膮艂 g艂ow膮.
- Dlaczego pytasz? Czekasz na co艣?
- Eee... tak. U偶y艂em wczoraj magii. A nie mog臋 tego robi膰 podczas wakacji.
Remus zachichota艂, si臋gn膮艂 po r贸偶d偶k臋 i rzuci艂 zakl臋cie, aby wyczy艣ci膰 talerze.
- A jak mia艂by艣 膰wiczy膰 oklumencj臋, je偶eli nie m贸g艂by艣 korzysta膰 z magii?
Harry zmarszczy艂 brwi. Remus mia艂 racj臋, ale wci膮偶 nie by艂 pewien, co to oznacza.
- Dumbledore upewni艂 si臋, 偶e 偶adne zakl臋cie, kt贸rego u偶yjesz w tym domu, nie zostanie wykryte przez ministerstwo - powiedzia艂 Remus, u艣miechaj膮c si臋 szelmowsko. - Tego lata mo偶esz u偶ywa膰 tyle magii, ile tylko zechcesz.
- Co za dra艅! - burkn膮艂 Harry, wycieraj膮c d艂onie w r臋cznik, zanim wr贸ci艂 do sto艂u.
- O co ci chodzi?
- Nie, nic. Po prostu Snape mi o tym nie powiedzia艂. Jak zawsze okaza艂 si臋 draniem.
- A w艂a艣nie, je艣li chodzi o profesora Snape'a... - zacz膮艂 Remus i Harry pomy艣la艂, 偶e wygl膮da na troch臋 winnego. Nie by艂 wcale pewien, czy spodoba mu si臋 to, co m臋偶czyzna zamierza艂 mu oznajmi膰. - Nast膮pi艂a ma艂a zmiana plan贸w. Mia艂em zosta膰 z tob膮 podczas wakacji, poniewa偶 nie mogli艣my znale藕膰 nikogo, komu praca dla Zakonu pozostawia艂aby a偶 tyle wolnego czasu. Ale wygl膮da na to, 偶e jeden z cz艂onk贸w Zakonu zmieni艂 zdanie wczorajszej nocy i poinformowa艂 Dumbledore'a, 偶e z ch臋ci膮 popilnuje ci臋 przez najbli偶sze dwa tygodnie. A to oznacza, 偶e ja w tym czasie mog臋 kontynuowa膰 swoje zadanie na kontynencie.
Harry gapi艂 si臋 na Remusa ze 艣ci艣ni臋tym z niepokoju 偶o艂膮dkiem.
- To Snape, prawda?
- Profesor Snape - poprawi艂 go m臋偶czyzna z u艣miechem. - Ale masz racj臋, to w艂a艣nie on zgodzi艂 si臋 sprawowa膰 nad tob膮 piecz臋 przez dwa tygodnie. Zjawi si臋 tutaj dzisiaj wieczorem, kiedy b臋d臋 wyje偶d偶a艂.
- Nie! - Harry wiedzia艂, 偶e sp臋dzenie ze Snape'em dw贸ch tygodni mo偶e pomoc w realizacji jego planu, ale instynktowna reakcja po pi臋ciu latach s艂uchania drwin m臋偶czyzny by艂a silniejsza. - Nie mo偶esz mi tego zrobi膰!
- Uspok贸j si臋. Profesor Snape jest szanowanym cz艂onkiem Zakonu. B臋d膮c tutaj, nauczy ci臋 oklumencji i kilku podstawowych technik obrony, kt贸re przedyskutowa艂 z Dumbledore'em.
- Czyli powinienem by膰 wdzi臋czny za to, 偶e ten palant b臋dzie terroryzowa艂 mnie przez cale wakacje, tak? - Harry odepchn膮艂 krzes艂o i wbi艂 wzrok w Remusa.
- Powiniene艣 by膰 wdzi臋czny za to, 偶e ludzie po艣wi臋caj膮 czas, aby nauczy膰 ci臋 rzeczy, kt贸re pewnego dnia mog膮 ocali膰 ci 偶ycie - odpar艂 Lupin twardym tonem. - Czas, aby艣 przesta艂 by膰 dzieckiem i zacz膮艂 zachowywa膰 si臋 jak doros艂y.
Harry nie m贸g艂 uwierzy膰 w to, co us艂ysza艂. Remus by艂 po stronie Snape'a, a to oznacza艂o, 偶e nie by艂 po stronie Harry'ego i nie mo偶na by艂o mu ufa膰.
- 艢wietnie! - wrzasn膮艂 i wymaszerowa艂 z kuchni. Dopiero, kiedy znalaz艂 si臋 w pokoju, by艂 w stanie uspokoi膰 si臋 na tyle, aby spojrze膰 na swoj膮 sytuacj臋 pod innym k膮tem.
To prawda, 偶e wizja sp臋dzenia dw贸ch tygodni ze Snape'em kojarzy艂a mu si臋 z najgorszym koszmarem, ale z drugiej strony du偶o 艂atwiej b臋dzie mu wprowadzi膰 sw贸j plan w 偶ycie.
A jego plan, jego zemsta, by艂y najwa偶niejsze.
Harry usiad艂 na 艂贸偶ku i westchn膮艂. Mo偶e Remus mia艂 racj臋. Powinien zacz膮膰 zachowywa膰 si臋 jak doros艂y, je偶eli chce odp艂aci膰 si臋 Snape鈥檕wi. Wiedzia艂, 偶e Mistrz Eliksir贸w nie jest g艂upcem i je偶eli Harry pozwoli, aby kierowa艂y nim emocje, m臋偶czyzna przejrzy zar贸wno jego, jak i wszystkie jego zamiary.
Dwa tygodnie ze Snape'em. Harry wyobrazi艂 sobie wyraz zgrozy na twarzy Rona, kiedy mu o tym powie, i zachichota艂. Dwa tygodnie ze Snape'em. Zmarszczy艂 brwi. M臋偶czyzna poinformowa艂 Dumbledore'a, 偶e z ch臋ci膮 zajmie si臋 Harrym. Zrobi艂 to wczorajszej nocy...
... wczorajszej nocy, tu偶 po ich lekcji oklumencji. Czy to oznacza艂o, 偶e spodoba艂o mu si臋 to, co zobaczy艂? Czy to oznacza艂o, 偶e by艂 zainteresowanym Harrym Potterem?
U艣wiadomi艂 sobie, 偶e to ca艂kiem mo偶liwe i mia艂 nadziej臋, 偶e Hedwiga szybko wr贸ci z zam贸wionymi ksi膮偶kami. Podejrzewa艂, 偶e nied艂ugo b臋dzie ich potrzebowa艂.
***
Kolacja odby艂a si臋 w milcz膮cej, napi臋tej atmosferze. Harry zmusi艂 si臋, 偶eby zje艣膰 wi臋kszo艣膰 tego, co mia艂 na talerzu. Chcia艂 mie膰 pewno艣膰, 偶e Snape nie b臋dzie mia艂 kolejnej wym贸wki, aby go otru膰. Remus wydawa艂 si臋 zadowolony z tego, 偶e Harry ju偶 nie wrzeszcza艂, nie tupa艂 i w og贸le nie wspomina艂 tematu. Harry tak偶e si臋 cieszy艂, poniewa偶 wiedzia艂, 偶e potrzebuje energii i koncentracji na nadchodz膮c膮 lekcj臋 i nie mia艂 zamiaru traci膰 ich na bezsensowne dyskusje.
Trzask frontowych drzwi oznajmi艂 przybycie Snape'a. Harry upu艣ci艂 widelec i westchn膮艂. Chwil臋 p贸藕niej drzwi otworzy艂y si臋 i pojawi艂 si臋 w nich Mistrz Eliksir贸w w otaczaj膮cej go glorii czarnych szat. Za nim unosi艂 si臋 du偶y kufer.
- Zaprowadzi膰 ci臋 do twego pokoju, Severusie? - zapyta艂 uprzejmie Remus.
Snape skrzywi艂 si臋.
- Nie trzeba. Po prostu powiedz mi, kt贸ry pok贸j mam zaj膮膰.
- Drugi po prawej.
M臋偶czyzna obr贸ci艂 si臋 na pi臋tach i wymaszerowa艂 z kuchni. W chwili, kiedy drzwi zatrzasn臋艂y si臋 za nim, Harry spojrza艂 na Remusa.
- To naprzeciwko mojego pokoju! Nie do艣膰, 偶e musz臋 mieszka膰 z nim pod jednym dachem, to na dodatek nie mog臋 mie膰 nawet odrobiny prywatno艣ci?
Remus, 艣miej膮c si臋, pokr臋ci艂 g艂ow膮.
- Harry, jestem ca艂kowicie pewien, 偶e profesor Snape nie b臋dzie w najmniejszym stopniu zainteresowany tym, co robisz w zaciszu w艂asnego pokoju. A poza tym, jest nauczycielem i g艂ow膮 domu. Doskonale wie, co ch艂opcy w twoim wieku wyczyniaj膮 noc膮 w swoich 艂贸偶kach.
Na policzki Harry'ego wyp艂yn膮艂 w艣ciek艂y rumieniec i ch艂opak musia艂 ukry膰 twarz w d艂oniach.
- Je偶eli zaczniesz teraz opowiada膰 o pszcz贸艂kach i kwiatkach, to przysi臋gam, 偶e ci臋 przekln臋.
Remus zacz膮艂 si臋 艣mia膰, co wprawi艂o Harry'ego w jeszcze wi臋ksze zak艂opotanie. Ale zanim zd膮偶y艂 si臋gn膮膰 po r贸偶d偶k臋 albo rzuci膰 Remusowi jak膮艣 obra藕liw膮 uwag臋, drzwi ponownie otworzy艂y si臋 z rozmachem.
- Potter, czas na nauk臋 oklumencji.
Harry spojrza艂 na Snape'a, staraj膮c si臋 opanowa膰 i pami臋ta膰 o swoim planie. Nie m贸g艂 pozwoli膰 na to, aby m艂odzie艅cze zawstydzenie stan臋艂o pomi臋dzy nim i nale偶n膮 mu zemst膮. Wzi膮艂 kilka g艂臋bokich oddech贸w, po czym wsta艂 i skin膮艂 Snape'owi g艂ow膮.
- Dobrze, sir.
- Chod藕 ze mn膮.
Ignoruj膮c u艣miech Remusa, Harry wyszed艂 za Snape'em z kuchni, pokona艂 korytarz i dotar艂 do salonu.
- Wyjmij r贸偶d偶k臋 - powiedzia艂 m臋偶czyzna, si臋gaj膮c po w艂asn膮. Harry zrobi艂, co mu kazano, w mi臋dzyczasie przypatruj膮c si臋 twarzy Snape'a. Mia艂 nadziej臋, 偶e dostrze偶e na niej cokolwiek, co podpowie mu, jak Snape czuje si臋 po zobaczeniu Harry'ego, 艣ciskaj膮cego w d艂oni swojego twardego penisa. Ale wyraz twarz m臋偶czyzny by艂 r贸wnie nieprzenikniony jak zawsze, wi臋c Harry rozlu藕ni艂 si臋 i oczy艣ci艂 umys艂.
- Jestem got贸w, profesorze.
- Legilimens!
Pierwsze dwie rundy wygl膮da艂y w podobny spos贸b, jak poprzednio. Harry'emu uda艂o si臋 blokowa膰 natarcie Mistrza Eliksir贸w przez kilka chwil, zanim by艂 zmuszony pokaza膰 mu kilka ma艂o znacz膮cych wspomnie艅 o Dursleyach, aby powstrzyma膰 go przed zobaczeniem reszty. Za drugim razem Harry'emu uda艂o si臋 rzuci膰 na Snape'a zakl臋cie 偶膮dl膮ce, ale m臋偶czyzna z 艂atwo艣ci膮 zrobi艂 unik, przerywaj膮c po艂膮czenie.
- Chcia艂e艣 rzuci膰 na mnie kl膮tw臋, Potter?
Harry spr贸bowa艂 si臋 nie wyszczerzy膰.
- Tak, sir.
Snape skin膮艂 g艂ow膮.
- Jeszcze raz.
Harry wyci膮gn膮艂 na wierzch wspomnienie, w kt贸rym masturbowa艂 si臋 pod prysznicem i skupi艂 si臋 na nim, patrz膮c m臋偶czy藕nie prosto w oczy.
- Jestem got贸w, sir.
- Legilimens!
Harry ponownie zablokowa艂 go na kilka sekund, zanim straci艂 kontrol臋. Skupi艂 si臋 na wspomnieniu i wypchn膮艂 je w stron臋 Snape'a, kt贸ry rozlu藕ni艂 po艂膮czenie na tyle, aby Harry m贸g艂 w odpowiedzi wtargn膮膰 tak偶e do jego umys艂u.
Ch艂opak spodziewa艂 si臋 znale藕膰 zestaw r贸偶nego rodzaju wspomnie艅, ale w zamian zosta艂 zmuszony do obejrzenia obrazu, kt贸ry rzuci艂 w niego Mistrz Eliksir贸w.
Snape. Le偶膮cy na 艂贸偶ku, odziany w znajome, czarne szaty, ods艂oni臋te dok艂adnie w takim miejscu, aby u艂atwi膰 mu dost臋p do twardej erekcji. Snape. Na 艂贸偶ku. Onanizuj膮cy si臋. Snape i jego 艣ci膮gni臋ta w przyjemno艣ci twarz. Snape, j臋cz膮cy: "Potter".
Przez cia艂o Harry'ego przetoczy艂a si臋 fala b贸lu, kiedy polecia艂 do ty艂u i wyl膮dowa艂 twardo na ty艂ku. Potrzebowa艂 chwili, aby doj艣膰 do siebie i u艣wiadomi膰 sobie, 偶e siedzi na pod艂odze salonu. Zobaczy艂 niedawne wspomnienie Snape'a. Zobaczy艂 Snape'a, onanizuj膮cego si臋 i my艣l膮cego przy tym o nim. I ku swemu przera偶eniu, poczu艂 delikatne 艂askotanie nap艂ywaj膮cego podniecenia.
Bardzo powoli spojrza艂 w g贸r臋.
Mistrz Eliksir贸w sta艂 nad nim ze skrzy偶owanymi ramionami i u艣miecha艂 si臋 kpi膮co. Harry gapi艂 si臋 na niego z otwartymi ustami, tak, jakby nie m贸g艂 nabra膰 wystarczaj膮cej ilo艣ci powietrza. Snape w艂a艣nie podbi艂 stawk臋, czy偶 nie? Zorientowa艂 si臋, 偶e Harry blefowa艂 i wykorzysta艂 jego niedorzeczny plan, aby go upokorzy膰.
R臋ka zdr臋twia艂a mu i upu艣ci艂 r贸偶d偶k臋 na pod艂og臋.
- Wstawaj, Potter.
Ale dlaczego Snape nie rzuci艂 mu tego prosto w twarz? Dlaczego nie obra偶a艂 go i nie na艣miewa艂 si臋 z niego?
Harry zacisn膮艂 powieki i spr贸bowa艂 si臋 skoncentrowa膰. Jego pierwszym odruchem by艂o my艣lenie o m臋偶czy藕nie jak najgorzej. Tak by艂o zawsze. Ale musia艂 pami臋ta膰 o swoim planie. Skoro Snape nie upokarza艂 go, to mo偶e po prostu podj膮艂 wyzwanie? By膰 mo偶e zainteresowa艂 si臋 偶a艂osnymi pr贸bami uwodzenia w wykonaniu Harry'ego? By膰 mo偶e jego plan nie zako艅czy艂 si臋 jednak pora偶k膮.
- Potter - powt贸rzy艂 niecierpliwie Snape, ale zanim Harry zd膮偶y艂 co艣 powiedzie膰 albo zrobi膰, rozleg艂o si臋 pukanie do drzwi. Chwil臋 p贸藕niej do pokoju wszed艂 Remus.
- Pomy艣la艂em, 偶e dam wam zna膰, 偶e wyje偶d偶am. Zachowuj si臋, Harry. Zobaczymy si臋 ponownie za dwa tygodnie. Severusie - Remus skin膮艂 uprzejmie g艂ow膮 w stron臋 Snape'a.
- Lupin - odpowiedzia艂 Mistrz Eliksir贸w, chocia偶 nie wygl膮da艂 ani nie zachowywa艂 si臋 tak samo uprzejmie.
- Pa - zdo艂a艂 w ko艅cu wydusi膰 Harry tu偶 przed tym, zanim Remus zamkn膮艂 za sob膮 drzwi.
Powoli zacz臋艂o dociera膰 do niego, 偶e teraz zosta艂 ze Snape'em zupe艂nie sam. 呕e by艂 skazany na jego 艂ask臋. Przez dwa tygodnie. Cholera!
Plan! My艣l o planie!
- S膮dz臋, 偶e wystarczy ju偶 oklumencji na dzisiaj - powiedzia艂 Snape. - Czas, aby przej艣膰 do podstawowych umiej臋tno艣ci obronnych. - Harry, nie potrafi膮c powstrzyma膰 ciekawo艣ci, spojrza艂 na m臋偶czyzn臋. - Jak ju偶 rozmawia艂em z dyrektorem, musisz nauczy膰 si臋 samoobrony. Przeznaczymy cz臋艣膰 czasu na popraw臋 twoich umiej臋tno艣ci.
Harry pokiwa艂 g艂ow膮, zaintrygowany. Si臋gn膮艂 po r贸偶d偶k臋 i podni贸s艂 si臋. Lubi艂 obron臋, a wiedzia艂, 偶e Snape jest w niej ekspertem.
- Nasze lekcje b臋d膮 wygl膮da艂y nast臋puj膮co: masz minut臋, pocz膮wszy od tej chwili. Kiedy ona minie, zaczn臋 ci臋 szuka膰. Gdy ci臋 znajd臋, unieruchomi臋 ci臋 w taki spos贸b, w jaki mi si臋 spodoba. Je艣li ty odnajdziesz mnie pierwszy, w co szczerze w膮tpi臋, b臋dziesz m贸g艂 u偶y膰 przeciwko mnie magii. Czy to jasne?
Harry pokiwa艂 g艂ow臋. Brzmia艂o to jak dziwaczna wersja gry w czarodziejskiego szukanego. Ale musia艂 przyzna膰, 偶e wydawa艂o si臋 to o wiele bardziej interesuj膮ce, ni偶 lekcje oklumencji.
- Jakiego rodzaju czar贸w mo偶emy u偶ywa膰, sir?
Usta Snape'a unios艂y si臋 nieznacznie w znajomym ge艣cie.
- Och, podejrzewam, 偶e mo偶emy wykluczy膰 Niewybaczalne. Na razie. Wszystko pozosta艂e jest dozwolone. Masz minut臋, Potter. Zaczynaj膮c od teraz.
- Teraz?
- Tak. Teraz. Zaczynaj. - Snape niecierpliwym gestem wskaza艂 na drzwi. Harry w ko艅cu za艂apa艂 i uciek艂 z pokoju. W korytarzu pr贸bowa艂 obmy艣li膰 jaki艣 plan. Musia艂 ukry膰 si臋 przed Snape'em i znale藕膰 spos贸b, aby zaskoczy膰 m臋偶czyzn臋, zanim ten zd膮偶y go zaatakowa膰.
Peleryna! Potrzebowa艂 swojej peleryny niewidki!
Wbieg艂 po schodach do sypialni. Wyci膮gn膮艂 peleryn臋 z kufra i w艣lizn膮艂 si臋 pod ni膮, a nast臋pnie spr贸bowa艂 obmy艣li膰 kolejny krok. Ukrywanie si臋 we w艂asnym pokoju by艂oby zbyt oczywiste, wi臋c przebieg艂 przez korytarz i wszed艂 do pustej sypialni. Ale kiedy stan膮艂 pod 艣cian膮, zastanawiaj膮c si臋, czy minuta ju偶 min臋艂a, zorientowa艂 si臋, 偶e jest uwi臋ziony wewn膮trz pomieszczenia i nie ma zbytniej mo偶liwo艣ci, aby zaskoczy膰 Snape'a.
Bardzo powoli i tak cicho, jak potrafi艂, wyjrza艂 na s艂abo o艣wietlony korytarz przez uchylone drzwi. Kiedy upewni艂 si臋, 偶e nikogo nie ma, wyszed艂 na palcach i przywar艂 plecami do 艣ciany. Rozgl膮daj膮c si臋 wok贸艂 za jakimkolwiek 艣ladem obecno艣ci m臋偶czyzny, ruszy艂 w kierunku klatki schodowej, trzymaj膮c w pogotowiu r贸偶d偶k臋.
Jego uwag臋 przyku艂 jaki艣 ruch, niewyra藕ny cie艅. Ale zanim wargi i j臋zyk zdo艂a艂y uformowa膰 jakie艣 zakl臋cie, pod jego stop膮 zaskrzypia艂a deska pod艂ogowa.
- Dr臋twota! - G艂os Snape'a odbi艂 si臋 echem w korytarzu i czerwone 艣wiat艂o trafi艂o Harry'ego prosto w klatk臋 piersiow膮. Upad艂 na pod艂og臋, a obraz przed jego oczami rozmy艂 si臋.
Kiedy doszed艂 do siebie, m贸g艂 poruszy膰 g艂ow膮, ale ca艂e jego cia艂o nadal by艂o unieruchomione. Snape przykucn膮艂 obok niego.
- To, czego, mam nadziej臋, nauczy艂e艣 si臋, Potter, to fakt, 偶e bycie niewidzialnym nie czyni ci臋 niepokonanym. - Snape wsun膮艂 czubek r贸偶d偶ki pod kraw臋d藕 peleryny Harry'ego i zdj膮艂 mu j膮 z twarzy. - Je偶eli b臋dziesz miota艂 si臋 w pop艂ochu jak horda dzikich hipogryf贸w, peleryna nie na wiele ci si臋 przyda. - R贸偶d偶ka Snape'a przesuwa艂a si臋 wzd艂u偶 policzka i szyi Harry'ego, zsuwaj膮c z niego peleryn臋 i ods艂aniaj膮c coraz wi臋cej i wi臋cej bezw艂adnego cia艂a. - Poza tym, je偶eli kto艣 pachnie niczym owocowy sad, to tak偶e zdradza tym swoje po艂o偶enie.
Snape przysun膮艂 si臋 bli偶ej, tak blisko, 偶e Harry czu艂 jego oddech na swoich skroniach. Zanurzy艂 nos w jego w艂osach i g艂臋boko wci膮gn膮艂 powietrze.
- Mango - powiedzia艂 i zabrzmia艂o to jak wyrzut. Harry zamkn膮艂 oczy, a przez jego klatk臋 piersiow膮 przebieg艂 dreszcz. - Niech mi pan powie, panie Potter, co poinformowa艂o pana o mojej obecno艣ci?
Harry odchrz膮kn膮艂 i zorientowa艂 si臋, 偶e mo偶e m贸wi膰.
- Pana cie艅, sir - odpar艂. Jego g艂os by艂 cichy i zachrypni臋ty.
- Ach, a wi臋c co ci to m贸wi o Zakl臋ciu Kameleona?
Harry zmarszczy艂 brwi i zamy艣li艂 si臋 na chwil臋.
- Maskuje cia艂o, ale nie sprawia, 偶e stajesz si臋 niewidzialny. Tw贸j cie艅 pozostaje.
Snape skin膮艂 g艂ow膮 i wyprostowa艂 si臋.
- Finite Incantatem.
Niewidzialne wi臋zy znikn臋艂y i Harry powoli usiad艂.
- To wszystko na dzisiaj. Jutro rano masz czas dla siebie, poniewa偶 b臋d臋 zaj臋ty przygotowywaniem porz膮dnej pracowni. Ale oczekuj臋 ci臋 na obiedzie w po艂udnie. Po nim b臋dziemy kontynuowa膰 lekcje.
- Dobrze, sir - odpar艂 Harry, patrz膮c jak Snape znika w swoim pokoju. Po minucie siedzenia na pod艂odze w opustosza艂ym korytarzu stwierdzi艂, 偶e najlepiej b臋dzie, je偶eli te偶 p贸jdzie do 艂贸偶ka.
Kiedy znalaz艂 si臋 ju偶 w sypialni, usiad艂 na pos艂aniu i zacz膮艂 zastanawia膰 si臋, co to, do cholery, by艂o. Nauczy艂 si臋 od Snape'a czego艣 u偶ytecznego, co by艂o chyba dla niego nawet wi臋kszym wstrz膮sem, ni偶 zobaczenie jego erekcji.
Delikatne pohukiwanie wyrwa艂o go z umys艂owego ot臋pienia. Zobaczy艂 siedz膮c膮 na szczycie klatki Hedwig臋. Na biurku czeka艂a na niego du偶a paczka. Zerwa艂 si臋, da艂 jej p贸艂 torebki sowich przysmak贸w i zani贸s艂 przesy艂k臋 do 艂贸偶ka. Sowa zahuka艂a ponownie i rzuci艂a d艂ugie spojrzenie w stron臋 otwartego okna.
- Chcesz zapolowa膰? - zapyta艂 Harry, rozrywaj膮c pude艂ko umieszczone pomi臋dzy swoimi kolanami. - Hedwiga unios艂a g艂ow臋 w odpowiedzi. - W porz膮dku. Nie b臋d臋 ci臋 ju偶 dzisiaj potrzebowa艂. - Sowa zahuka艂a ponownie i wylecia艂a przez okno, zostawiaj膮c Harry'ego, aby bada艂 sw贸j zakup w samotno艣ci.
Ksi膮偶ki wydawa艂y si臋 interesuj膮ce i u偶yteczne, ale Harry szybko odrzuci艂 je na bok, aby przej艣膰 do magazyn贸w. By艂y dok艂adnie takie, jak zapewniano w katalogu. Harry po艂o偶y艂 si臋 na boku, rozk艂adaj膮c przed sob膮 lutowy numer, i zacz膮艂 przegl膮da膰 artyku艂y o 艂atwym i bezpiecznym seksie analnym, opatrzone fantastycznymi schematami i polecanymi zakl臋ciami. Zatrzymywa艂 si臋 niezwykle cz臋sto, aby podziwia膰 zdj臋cia nagich czarodziej贸w, demonstruj膮cych sztuk臋 gejowskiego seksu, i w nied艂ugim czasie jego penis zacz膮艂 si臋 uparcie interesowa膰 rzeczami, kt贸re Harry ogl膮da艂.
C贸偶, podejrzewa艂, 偶e nie ma 偶adnego powodu, aby nie zaj膮膰 si臋 tym problemem przed p贸j艣ciem spa膰. Spojrza艂 na drzwi, aby upewni膰 si臋, 偶e s膮 zamkni臋te. Snape nie b臋dzie chyba na tyle nieuprzejmy, aby wej艣膰 bez pukania. Tak膮 przynajmniej mia艂 nadziej臋.
CDN
Cz臋艣膰 3
Kiedy Harry obudzi艂 si臋 nast臋pnego dnia, nadal by艂 ubrany, a wok贸艂 niego le偶a艂y cztery roz艂o偶one numery magazynu "Wypoleruj Swoj膮 Miot艂臋". Jego obna偶ony penis by艂 zwiotcza艂y i pokryty plamami spermy. Nie wiedzia艂 nawet, kiedy zasn膮艂. Pami臋ta艂 tylko, 偶e zaj膮艂 si臋 swoim problem. Trzy razy pod rz膮d. Hedwiga ju偶 wr贸ci艂a, ale nie chcia艂a na niego patrze膰. Harry nie m贸g艂 jej za to wini膰. By艂 wdzi臋czny, 偶e Snape nie wpad艂, aby obudzi膰 go na 艣niadanie.
W艂o偶y艂 do kufra magazyny i ksi膮偶ki i wzi膮艂 d艂ugi, relaksuj膮cy prysznic. Kiedy si臋 ubra艂, zszed艂 na d贸艂 i us艂ysza艂 przyt艂umione odg艂osy dochodz膮ce z piwnicy. Przypomnia艂 sobie, 偶e Snape mia艂 przygotowywa膰 laboratorium. Min膮艂 prowadz膮ce na d贸艂 drzwi i zszed艂 do kuchni na fili偶ank臋 herbaty i niewielkie 艣niadanie.
Po sko艅czonym posi艂ku rzuci艂 proste zakl臋cie, aby wyczy艣ci膰 talerze, jednocze艣nie my艣l膮c o wczorajszej lekcji obrony. Je偶eli mia艂 by膰 szczery, a zazwyczaj by艂 ze sob膮 szczery, to musia艂 przyzna膰, 偶e podoba艂a mu si臋. I to bardzo. Podoba艂o mu si臋 u偶ywanie podst臋p贸w i krzy偶owanie r贸偶d偶ek ze Snape'em. Jedyn膮 rzecz膮, kt贸ra go dr臋czy艂a, by艂 fakt, 偶e m臋偶czyzna go pokona艂. Ambicja Harry'ego wcale nie by艂a z tego zadowolona. Je偶eli chcia艂 wygra膰, to wiedzia艂, 偶e musi nauczy膰 si臋 znacznie wi臋cej ni偶 to, co 膰wiczyli podczas spotka艅 Gwardii Dumbledore'a.
A to zaprowadzi艂o go do jedynego pomieszczenia, kt贸rym nie by艂 do tej pory zainteresowany. Do biblioteki rodziny Black贸w. Wszed艂 do obszernego pokoju, w kt贸rym p贸艂ki si臋ga艂y od pod艂ogi a偶 po sufit i ugina艂y si臋 pod ci臋偶arem ogromnej liczby ksi膮偶ek na ka偶dy magiczny temat, jaki mo偶na sobie wyobrazi膰. Przejrza艂 tytu艂y i wybra艂 kilka dotycz膮cych zakl臋膰, urok贸w, kl膮tw i - Merlinie przebacz! - eliksir贸w obronnych, a nast臋pnie zani贸s艂 je do wielkiego sto艂u znajduj膮cego si臋 w rogu pomieszczenia.
Pierwsza z ksi膮偶ek, kt贸re otworzy艂 -"Pomys艂owe zakl臋cia dla zuchwa艂ych czarodziej贸w"- okaza艂a si臋 zbyt przera偶aj膮ca jak na jego gust. Nie mia艂 zamiaru sprawi膰, aby ga艂ki oczne Snape'a wywr贸ci艂y si臋 na drug膮 stron臋 albo pomniejszy膰 jego j膮dra do rozmiaru groszku. Si臋gn膮艂 po kolejn膮 ksi膮偶k臋: "Najpsotniejszy Przewodnik po Magicznych Sztuczkach" i w momencie, kiedy j膮 otworzy艂, wstrzyma艂 oddech i poczu艂 si臋 tak, jakby co艣 w jego sercu rozdar艂o si臋.
Na wewn臋trznej stronie ok艂adki widnia艂o znajome pismo: Syriusz Black, ale napis zosta艂 przekre艣lony. Pod spodem napisano Regulus Black, ale to s艂owo tak偶e zosta艂o przekre艣lone. A pod nim znajdowa艂o si臋:
Reg, ty o艣le, trzymaj si臋 z daleka od moich ksi膮偶ek, bo inaczej przekln臋 twojego kutasa! Syriusz
Harry wpatrywa艂 si臋 w te s艂owa i po raz pierwszy, od kiedy obmy艣li艂 plan, zacz膮艂 si臋 zastanawia膰, co Syriusz by o tym pomy艣la艂. Co pomy艣la艂by o nim.
Jasne, 偶e Syriusz uwielbia艂 robi膰 偶arty i dokucza膰 Snape'owi, ale Harry w膮tpi艂, czy jego ojciec chrzestny chcia艂, aby zmarnowa艂 m臋偶czy藕nie 偶ycie. Te w膮tpliwo艣ci gryz艂y go i sprawia艂y, 偶e czu艂 ucisk w piersi, dop贸ki nie uda艂o mu si臋 zacisn膮膰 z臋b贸w i wypchn膮膰 tych my艣li z g艂owy.
Syriusz zgin膮艂 z winy Snape'a. A skoro Syriusz by艂 jego ojcem chrzestnym, jedynym cz艂onkiem rodziny, kt贸ry mu pozosta艂, Harry musia艂 go pom艣ci膰. To by艂o oczywiste.
Wyprostowa艂 si臋 na krze艣le, otworzy艂 pierwszy rozdzia艂 i zacz膮艂 czyta膰 z zainteresowaniem. W taki w艂a艣nie spos贸b sp臋dzi艂 ca艂y poranek. Czyta艂 ksi膮偶k臋 i robi艂 notatki na temat zakl臋膰, kt贸re potrafi艂y sprawi膰, aby stopy sta艂y si臋 lekkie jak pi贸rko, co rozwi膮za艂oby jego problem ze skrzypi膮cymi deskami pod艂ogowymi. Co jaki艣 czas robi艂 sobie regularne przerwy, kt贸re w wi臋kszo艣ci sp臋dza艂 w swoim pokoju z kolejnym numerem "Wypoleruj Swoj膮 Miot艂臋" w r臋kach, ale ostatecznie uzna艂, 偶e by艂 to bardzo owocny pocz膮tek dnia.
Kiedy zegar w jadalni obwie艣ci艂 po艂udnie, Harry umiera艂 ju偶 z g艂odu, wi臋c zszed艂 do kuchni, aby spotka膰 si臋 ze Snape'em na obiedzie.
M臋偶czyzna siedzia艂 przy stole, trzymaj膮c w r臋kach otwarty magazyn, i ca艂kiem zignorowa艂 Harry'ego, skupiaj膮c ciemne spojrzenie na stronach. Kiedy ch艂opak przeszed艂 przez kuchni臋 i dotar艂 do zlewu, zauwa偶y艂, 偶e magazyn wygl膮da okropnie znajomo.
Stan膮艂 jak wryty, zaledwie kilka krok贸w od m臋偶czyzny, kt贸ry nadal na niego nie patrzy艂.
Snape trzyma艂 czerwcowy numer "Wypoleruj Swoj膮 Miot艂臋", w kt贸rym znajdowa艂 si臋 niezwykle interesuj膮cy dodatek na temat rimmingu.*
Co艣 wewn膮trz Harry'ego eksplodowa艂o furi膮 i poczuciem zdrady.
- Ty pieprzony draniu! Kto pozwoli艂 ci grzeba膰 w moich rzeczach? W moich osobistych rzeczach! - Nie podnosz膮c wzroku, Snape delikatnym mu艣ni臋ciem j臋zyka poliza艂 palec wskazuj膮cy i przewr贸ci艂 stron臋. - To m贸j magazyn i nie masz 偶adnego cholernego prawa, aby narusza膰 moj膮 prywatno艣膰!
- Sko艅czy艂e艣 ju偶? - zapyta艂 m臋偶czyzna, nadal nie odrywaj膮c oczu od magazynu.
- Nie! - Harry tupn膮艂 nog膮 z w艣ciek艂o艣ci i zamacha艂 r臋kami. - Nie mog臋 w to uwierzy膰. Nie mog臋 uwierzy膰 w to, jakim dupkiem jeste艣, skoro my艣lisz, 偶e traktowanie w ten spos贸b ludzi jest w porz膮dku!
- Je偶eli ka偶dy czarodziej by艂by tak naiwny i impulsywny jak pan, panie Potter, Veritaserum sta艂oby si臋 ca艂kowicie bezu偶yteczne - powiedzia艂 Snape, opuszczaj膮 w ko艅cu magazyn i spogl膮daj膮c na Harry'ego rozbawionym wzrokiem. - Znalaz艂em ten fragment nowoczesnej literatury w 艂azience na pierwszym pi臋trze. My艣la艂em, 偶e to Lupin go zostawi艂, chocia偶 nigdy nie podejrzewa艂em, 偶e interesuje si臋 takimi gejowskimi rzeczami.
- Kurwa - wysapa艂 Harry, przypominaj膮c sobie, 偶e zabra艂 magazyn ze sob膮, kiedy poszed艂 do 艂azienki podczas jednej ze swoich wcze艣niejszych przerw. Czu艂, jak jego policzki p艂on膮 i nawet, je偶eli mia艂 ochot臋 uciec do swojego pokoju, jego stopy zdawa艂y si臋 by膰 przyklejone do pod艂ogi.
Snape prychn膮艂.
- Jednak偶e tw贸j wyst臋p ujawni艂 wszystko, co chcia艂em wiedzie膰 o pochodzeniu tych bzdur i nie musia艂em traci膰 energii nawet na jedno pytanie. Miejmy nadzieje, 偶e nigdy nie zostaniesz schwytany, Potter. Wygada艂by艣 swoje najskrytsze tajemnice zanim jeszcze ktokolwiek zacz膮艂by ci臋 przes艂uchiwa膰.
- Ja... eee ... Nie chcia艂em nazwa膰 ci臋...
- Och, przesta艅 si臋 kompromitowa膰, ty g艂upi dzieciaku. Ka偶de twoje s艂owo by艂o szczere i je偶eli ukrad艂bym ten przedmiot z twojego kufra, mia艂by艣 pe艂ne prawo na mnie wrzeszcze膰. Ale jak widzisz po raz kolejny pozwoli艂e艣, aby emocje wzi臋艂y nad tob膮 g贸r臋. Czego ci臋 to nauczy艂o?
Harry zagryz艂 warg臋.
- 呕e nie powinienem w ten spos贸b wyskakiwa膰 z domys艂ami.
- Dok艂adnie. - Snape powr贸ci艂 do magazynu i przewr贸ci艂 kolejn膮 stron臋. - Wygl膮da na to, 偶e to ulubione 藕r贸d艂o wiedzy w艣r贸d m艂odzie艅c贸w. W ci膮gu ostatnich lat skonfiskowa艂em je w Hogwarcie kilka razy. Powiedz, czy zawarte w nim informacje by艂y dla ciebie przydatne?
Policzki Harry'ego sta艂y si臋 niemo偶liwie rozpalone.
- C贸偶... S膮 tu wykresy. I polecane zakl臋cia.
Snape parskn膮艂 i przewr贸ci艂 kolejn膮 stron臋.
- Oczywi艣cie naby艂e艣 to dla polecanych zakl臋膰. Jak mog艂em wcze艣niej o tym nie pomy艣le膰?
Stukni臋cie w kuchenne okno powstrzyma艂o Harry'ego przed skompromitowaniem si臋 jeszcze bardziej. Du偶a, szara sowa patrzy艂a na niego bursztynowymi oczami, wiec Harry poszed艂 j膮 wpu艣ci膰. Sowa przynios艂a adresowany do niego zw贸j. W rogu widnia艂a urz臋dowa piecz臋膰.
- To z Ministerstwa - powiedzia艂 Harry, zamykaj膮c okno za wylatuj膮cym ptakiem.
Snape podni贸s艂 wzrok.
- Co pisz膮?
- Mo偶e zorientowali si臋, 偶e u偶y艂em magii. - Harry usiad艂 na krze艣le naprzeciwko Snape'a, czuj膮c w 偶o艂膮dku niepokoj膮cy u艣cisk. Rozwin膮艂 pergamin i kiedy zobaczy艂 pierwsz膮 linijk臋, wiedzia艂 ju偶, 偶e to co艣 znacznie gorszego od zwyk艂ej reprymendy.
Wyniki Standardowych Umiej臋tno艣ci Magicznych H. J. Pottera
- Co to takiego? - zapyta艂 Snape, marszcz膮c brwi.
- Moje wyniki z sum贸w - wyszepta艂 Harry.
M臋偶czyzna opar艂 si臋 na krze艣le i u艣miechn膮艂 krzywo.
- Niech si臋 pan nimi podzieli, panie Potter. Z przyjemno艣ci膮 pozwol臋, aby nieco rozrywki roz艣wietli艂o m贸j dzie艅.
Harry spiorunowa艂 go wzrokiem, ale to nie podzia艂a艂o na b艂yszcz膮c膮 w oczach Snape'a kpin臋. Westchn膮艂 i pomy艣la艂, 偶e r贸wnie dobrze mo偶e przej艣膰 przez to ju偶 teraz, skoro i tak wiedzia艂, 偶e Snape pr臋dzej czy p贸藕niej to odkryje.
- Astronomia: Zadowalaj膮cy, Opieka Nad Magicznymi Stworzeniami: Powy偶ej Oczekiwa艅, Zakl臋cia: Zadowalaj膮cy, Obrona Przed Czarn膮 Magi膮: Wybitny - Harry nie potrafi艂 w tym miejscu powstrzyma膰 u艣miechu - Wr贸偶biarstwo: Zadowalaj膮cy, Zielarstwo: Powy偶ej Oczekiwa艅, Historia Magii: N臋dzny, Eliksiry: Powy偶ej Oczekiwa艅, Transmutacja: Powy偶ej Oczekiwa艅.
- Ca艂kiem przeci臋tne wyniki - powiedzia艂 m臋偶czyzna i powr贸ci艂 do magazynu, kt贸ry wci膮偶 trzyma艂 w r臋kach.
Harry spojrza艂 na oceny i przypomnia艂 sobie rozmow臋 z McGonagall na temat zostania aurorem. Jego wyniki by艂y do tego wystarczaj膮co dobre. Z wyj膮tkiem Eliksir贸w.
- Profesorze?
- Tak
- Chodzi o moj膮 ocen臋 z Eliksir贸w - zacz膮艂 Harry, staraj膮c si臋, aby jego g艂os brzmia艂 uprzejmie. - Mia艂em nadziej臋, 偶e mo偶e przyj膮艂by mnie pan do swojej klasy w nadchodz膮cym roku.
- Przyjmuj臋 jedynie uczni贸w, kt贸rzy otrzymali Wybitny. Jestem pewien, 偶e opiekun twojego domu poinformowa艂 ci臋 o tym. - Snape nie spojrza艂 na niego nawet na chwil臋 i Harry nie m贸g艂 uwierzy膰, 偶e wola艂 czyta膰 pornografi臋, jego pornografi臋, ni偶 rozmawia膰 z nim o jego cholernej przysz艂o艣ci.
- Ale profesorze, my艣la艂em o zostaniu aurorem, a do tego potrzebuj臋 Eliksir贸w.
- By膰 mo偶e powiniene艣 pomy艣le膰 o tym wtedy, kiedy uczy艂e艣 si臋 na egzaminy.
Harry zacisn膮艂 z臋by i bardzo stara艂 si臋 nie straci膰 nad sob膮 panowania, kt贸re pr贸bowa艂o wyrwa膰 si臋 na wolno艣膰 z jego klatki piersiowej.
- Ale czy nie ma 偶adnego sposobu, 偶ebym m贸g艂 jako艣 poprawi膰 te wyniki?
Snape poderwa艂 g艂ow臋 i spojrza艂 na niego wzrokiem tak intensywnym, i偶 Harry by艂 pewien, 偶e r贸wnie dobrze m贸g艂 poprosi膰 go, aby ssa艂 jego penisa ka偶dego dnia przez reszt臋 wakacji czy 偶eby pozwoli艂 mu rzuca膰 na siebie Cruciatusa przynajmniej dwa razy dziennie a偶 do rozpocz臋cia semestru.
- A wi臋c to jest ten moment, w kt贸rym powinienem zrobi膰 dla ciebie wyj膮tek, prawda, Potter?
- Nie, nie wyj膮tek. Ale jeste艣 tu i ja te偶 jestem, wi臋c mo偶e m贸g艂by艣 nauczy膰 mnie rzeczy, kt贸rych jeszcze nie rozumiem?
- Je偶eli chcia艂bym uczy膰 ci臋 rzeczy, kt贸rych nie rozumiesz, potrzebowa艂bym na to przynajmniej dekady.
Harry westchn膮艂 z frustracj膮.
- Wiesz, o co mi chodzi. Sir.
W ko艅cu Snape opu艣ci艂 magazyn i opar艂 si臋 na krze艣le.
- By膰 mo偶e nie zauwa偶y艂e艣, Potter, ale ja tak偶e mam teraz wakacje. Po pierwsze odmawiam sp臋dzenia ich na uczeniu bezczelnego g贸wniarza, kt贸remu brakuje zar贸wno dyscypliny, jak i inteligencji, aby da膰 sobie rad臋 w mojej klasie podczas roku szkolnego. Gdyby nie chodzi艂o o Zakon, nie by艂oby mnie teraz nawet w kraju. Sp臋dza艂bym moje zas艂u偶one wakacje na odleg艂ej pla偶y, pra偶膮c si臋 w s艂o艅cu.
Przed oczami Harry'ego przesun膮艂 si臋 zatrwa偶aj膮cy obraz Snape'a w k膮piel贸wkach i ch艂opak wyda艂 z siebie nerwowe parskni臋cie.
- Ale i tak tu jeste艣. I przygotowa艂e艣 laboratorium. M贸g艂bym pom贸c, a ty da艂by艣 mi kilka eliksir贸w do uwarzenia, i je偶eli pod koniec przysz艂ego tygodnia nadal nie b臋d臋 wystarczaj膮co dobry jak na tw贸j gust, po prostu mi to powiesz. Ale prosz臋, daj mi szans臋. M贸wimy o mojej przysz艂o艣ci, profesorze. - Harry spu艣ci艂 wzrok i zacisn膮艂 usta. Nie podoba艂o mu si臋 to, 偶e musia艂 b艂aga膰 Snape'a, o wiele bardziej wola艂 wrzeszcze膰 na niego za to, jakim by艂 okropnym nauczycielem, ale wiedzia艂, 偶e to do niczego by go nie zaprowadzi艂o. Potrzebowa艂 Snape'a, a on cholernie dobrze o tym wiedzia艂.
- Oczekuj臋 ca艂kowitego pos艂usze艅stwa, Potter. Nie b臋dziesz mi si臋 sprzeciwia艂, b臋dziesz wykonywa艂 ka偶de moje polecenie i je偶eli dasz sobie rad臋, to po dw贸ch tygodniach ocenimy twoje post臋py. - Snape pochyli艂 si臋 nad sto艂em, wbijaj膮c w Harry'ego ch艂odne spojrzenie. - Je偶eli spr贸bujesz sprzeciwi膰 mi si臋 chocia偶 raz, zarezerwuj臋 pierwszy 艣wistoklik, kt贸ry zabierze mnie st膮d do jakiegokolwiek najbli偶szego tropikalnego kurortu i b臋dziesz m贸g艂 dalej snu膰 rozwa偶ania na temat swojej przysz艂o艣ci, ale ju偶 beze mnie. Czy to jasne, Potter?
- Absolutnie - odpar艂 Harry i doda艂: - Dzi臋kuj臋, profesorze.
- Radz臋 ci przygotowa膰 posi艂ek. Za pi臋tna艣cie minut b臋dziemy kontynuowali lekcje obrony.
- Dobrze - odpowiedzia艂 Harry i wsta艂. Kiedy przechodzi艂 obok m臋偶czyzny, zatrzyma艂 si臋 i zebra艂 w sobie t臋 resztk臋 odwagi, kt贸ra mu zosta艂a. - Czy mog臋 dosta膰 z powrotem m贸j magazyn?
Usta Snape'a wykrzywi艂y si臋.
- My艣l臋, 偶e powinienem to zatrzyma膰 na czas pobytu tutaj. Noce w tym domu potrafi膮 by膰 okropnie ch艂odne i samotne, nie uwa偶asz? - Snape si臋gn膮艂 po fili偶ank臋 herbaty i wzi膮艂 niewielki 艂yk.
Harry zmru偶y艂 oczy.
- Je偶eli potrzebuje pan czego艣 gor膮cego i du偶ego, profesorze, zawsze pozostaje Hardodziob.
Snape wyplu艂 herbat臋, a Harry czmychn膮艂 do rogu, nie potrafi膮c powstrzyma膰 zwyci臋skiego wybuchu 艣miechu.
- Minus pi臋膰 punkt贸w dla Gryffindoru za robienie insynuacji dotycz膮cych nauczyciela.
- S膮 wakacje. Nie sadz臋, 偶e mo偶e pan odbiera膰 punkty podczas wakacji, profesorze - powiedzia艂 Harry, wyci膮gaj膮c z lod贸wki szynk臋 i ostentacyjnie j膮 obw膮chuj膮c przed po艂o偶eniem jej na chleb. Z satysfakcj膮 stwierdzi艂, 偶e tym razem nie poczu艂 偶adnego zapachu migda艂贸w.
Snape prychn膮艂.
- W takim razie musz臋 po prostu zapami臋ta膰 wszystkie punkty, kt贸rych niew膮tpliwie ci臋 pozbawi臋, i odebra膰 je wszystkie natychmiast, kiedy tylko rozpocznie si臋 pierwszy dzie艅 nauki. Znaj膮c ciebie dasz mi mas臋 powod贸w, aby to zrobi膰, zanim jeszcze postawisz stop臋 w zamku.
Harry'ego kusi艂o, aby rzuci膰 mu spojrzenie, ale by艂 zbyt g艂odny, by si臋 z nim sprzecza膰. Zrobi艂 sobie fili偶ank臋 herbaty, usiad艂 przy stole i zabra艂 si臋 za jedzenie. Nie zwa偶aj膮c na konsternacj臋 Harry'ego, Snape powr贸ci艂 do czytania magazynu, tak jakby to by艂o jakie艣 czasopismo o eliksirach, a nie oble艣ny poradnik s艂u偶膮cy do masturbacji.
- Masz minut臋 - powiedzia艂 m臋偶czyzna, kiedy Harry sko艅czy艂 je艣膰. Ch艂opak wypi艂 resztk臋 herbaty, si臋gn膮艂 po r贸偶d偶k臋 i wybieg艂 z kuchni.
Tym razem mia艂 plan, i to dobry, jak sobie wmawia艂. Zatrzasn膮艂 kuchenne drzwi i pobieg艂, albo, jak to okre艣li艂 Snape, pogna艂 przez korytarz niczym horda dzikich hipogryf贸w. Kiedy dotar艂 do drzwi, zawr贸ci艂 i nie wydaj膮c 偶adnego d藕wi臋ku, zakrad艂 si臋 z powrotem do kuchni. Stan膮艂 tu偶 obok drzwi, celuj膮c w nie r贸偶d偶k膮, aby rzuci膰 zakl臋cie na Snape鈥檃 natychmiast, gdy ten wyjdzie na zewn膮trz.
Uzna艂, 偶e m臋偶czyzna musi opu艣ci膰 pomieszczenie, aby go szuka膰, a wi臋c by艂o to idealne miejsce na zasadzk臋.
Czeka艂, zagryzaj膮c niecierpliwie doln膮 warg臋 i wpatruj膮c si臋 w drzwi zmru偶onymi oczami. Czeka艂 i czeka艂 tak d艂ugo, a偶 upewni艂 si臋, 偶e minuta min臋艂a ju偶 dawno temu. Dlaczego Snape nie wychodzi艂 z kuchni?
Us艂ysza艂, jak za jego plecami kto艣 odchrz膮kn膮艂 i kiedy si臋 obejrza艂, zobaczy艂 stoj膮cego za nim Snape'a z przyklejonym do twarzy u艣miechem satysfakcji.
- Niech to szlag! - j臋kn膮艂 Harry, tu偶 przed tym, jak uderzy艂 w niego rozb艂ysk czerwonego 艣wiat艂a, kt贸ry przewr贸ci艂 go na pod艂og臋.
Kiedy obraz przed jego oczami si臋 wyostrzy艂, ponownie zorientowa艂 si臋, 偶e jest unieruchomiony, cho膰 m贸g艂 porusza膰 g艂ow膮 i m贸wi膰.
- Sk膮d ty...
- Niekt贸rzy z nas wiedz膮, jak si臋 aportowa膰, i niekt贸rzy z nas wiedz膮, jak to zrobi膰, nie wydaj膮c przy tym 偶adnego d藕wi臋ku - powiedzia艂 Snape, kucaj膮c przy Harrym i d藕gaj膮c go r贸偶d偶k膮 w kolano. - Dlaczego chcia艂em aportowa膰 si臋 z kuchni?
Harry westchn膮艂.
- Poniewa偶 te drzwi to jedyne wyj艣cie i kto艣 m贸g艂by ci臋 tam bardzo 艂atwo zaskoczy膰.
- Jak偶e trafnie, Potter.
- Aportowa艂e艣 si臋 za moimi plecami? Niczego nie poczu艂em.
- Nie, aportowa艂em si臋 do biblioteki.
Harry zmarszczy艂 brwi.
- U偶y艂e艣 Zakl臋cia Lekkich Jak Pi贸rko St贸p, profesorze? Poniewa偶 w og贸le nie s艂ysza艂em twoich krok贸w.
Przez moment Snape wygl膮da艂 na zaskoczonego, ale szybko to ukry艂, marszcz膮c brwi.
- Czy偶by艣 zna艂 to zakl臋cie? To materia艂 z si贸dmego roku.
- Ja... poszuka艂em troch臋 w bibliotece dzisiaj rano i natkn膮艂em si臋 na nie. Ale nie mia艂em jeszcze czasu, aby po膰wiczy膰. Wygl膮da na ca艂kiem u偶yteczne.
- Istotnie. Czego si臋 nauczy艂e艣?
- Pojedyncze wyj艣cia 艂atwo padaj膮 celem zasadzek. Powinienem spr贸bowa膰 zaskoczy膰 wroga od ty艂u. I zdecydowanie powinienem po膰wiczy膰 to zakl臋cie.
Snape u艣miechn膮艂 si臋 krzywo i wsta艂.
- Finite Incantatem. Uwa偶am, 偶e cz臋艣膰 popo艂udnia powinni艣my sp臋dzi膰 w bibliotece.
***
Kiedy ju偶 si臋 tam znale藕li, Harry wzi膮艂 swoje notatki dotycz膮ce Zakl臋cia Lekkich Jak Pi贸rko St贸p, usadowi艂 si臋 w jednym ze stoj膮cych naprzeciw kominka foteli, i wyci膮gn膮艂 r贸偶d偶k臋.
- Solum Pennatus! - Z determinacj膮 uderzy艂 r贸偶d偶k膮 w stopy. Poczu艂 delikatne mrowienie magii wok贸艂 palc贸w, ale kiedy tylko zerwa艂 si臋 z fotela, pod艂oga zaskrzypia艂a pod jego ci臋偶arem.
- Zakl臋cie wymaga lekkiego jak pi贸rko 艣wistu r贸偶d偶ki - powiedzia艂 Snape, stoj膮c ty艂em do Harry'ego i przeszukuj膮c jedn膮 z p贸艂ek.
Ch艂opak westchn膮艂 i usiad艂 ponownie.
- Solum Pennatus! - Przeci膮艂 r贸偶d偶k膮 powietrze tak delikatnie, jak potrafi艂, i tym razem poczu艂 o wiele silniejsz膮 magi臋, kt贸ra owin臋艂a si臋 wok贸艂 jego st贸p. Kiedy zeskoczy艂 z fotela, pod艂oga nie wyda艂a 偶adnego d藕wi臋ku.
- To dzia艂a! - Podskakiwa艂, podskakiwa艂 i podskakiwa艂 tak d艂ugo, a偶 zauwa偶y艂 pe艂ne dezaprobaty spojrzenie Snape'a.
- Mija po dw贸ch godzinach - powiedzia艂 m臋偶czyzna i niecierpliwie machn膮艂 r臋k膮. - R贸b notatki, Potter. Nie mo偶esz oczekiwa膰, 偶e tw贸j niedorozwini臋ty umys艂 zapami臋ta to wszystko.
Harry bezg艂o艣nie podszed艂 do stolika i zanotowa艂 spos贸b machania r贸偶d偶k膮 i czas trwania zakl臋cia. A nast臋pnie wzi膮艂 "Najpsotniejszy Przewodnik Po Magicznych Sztuczkach" i przeszed艂 do rozdzia艂u si贸dmego, na kt贸rym ostatnio sko艅czy艂.
- To wygl膮da na u偶yteczne zakl臋cie - powiedzia艂 po jakim艣 czasie. Snape by艂 nadal zaj臋ty przeszukiwaniem p贸艂ek, chocia偶 zd膮偶y艂 uzbiera膰 ju偶 spory stos ksi膮偶ek, kt贸ry trzyma艂 w r臋kach. - Zakl臋cie R贸偶d偶kolepu.
- Hmm?
- To tak jak te gumki przy okularach, 偶eby nie ze艣lizn臋艂y si臋 z nosa i nie spad艂y na pod艂og臋 - powiedzia艂 Harry i nie艣wiadomie poprawi艂 w艂asne okulary.
Snape uni贸s艂 brew i spojrza艂 na Harry'ego.
- Gumki?
- To taka mugolska rzecz. Niewa偶ne. Ale zakl臋cie wydaje si臋 dosy膰 艂atwe.
- Wypr贸buj je, je偶eli uwa偶asz, 偶e jest przydatne.
Harry wsta艂 i uj膮艂 r贸偶d偶k臋, ale nie mia艂 poj臋cia, jak ma j膮 sam sobie wycelowa膰 w d艂o艅.
- Nakieruj j膮 na swoje udo. Magia musi wnikn膮膰 w twoje cia艂o. - Snape ponownie odwr贸ci艂 si臋 do niego plecami i Harry przez moment zastanawia艂 si臋, w jaki spos贸b m臋偶czyzna zauwa偶a艂 jego ignorancj臋, skoro nawet na niego nie patrzy艂.
Skierowa艂 r贸偶d偶k臋 na udo, wzi膮艂 g艂臋boki oddech, a jego brwi 艣ci膮gn臋艂y si臋 w koncentracji.
- Adglutino Scipio!
Fala magii pop艂yn臋艂a przez jego cia艂o i kiedy rozlu藕ni艂 palce, r贸偶d偶ka tkwi艂a przyklejona do jego d艂oni.
- To dzia艂a. Jestem w tym coraz lepszy. - Snape prychn膮艂 g艂o艣no, ale nie skomentowa艂 tego. - To wydaje si臋 bardzo przydatne podczas pojedynku. Nie mo偶na niespodziewanie upu艣ci膰 r贸偶d偶ki - powiedzia艂 Harry, potrz膮saj膮c r臋k膮 najmocniej, jak potrafi艂. R贸偶d偶ka pozostawa艂a na miejscu. - Dobra, to jak to teraz zdj膮膰?
- Nie da si臋.
- Co?
- Nie ma na to przeciwzakl臋cia, Potter. W艂a艣nie dlatego to zakl臋cie jest niezwykle popularne w艣r贸d dzieciak贸w, kt贸rzy chc膮 sobie nawzajem zrobi膰 kawa艂. R贸偶d偶ka b臋dzie przyklejona do twojej d艂oni przez mniej wi臋cej godzin臋 - wyja艣ni艂 Snape, wygl膮daj膮c na ca艂kiem rozbawionego. - Jednak偶e przydaje si臋 ono podczas pojedynku, jak ju偶 to zauwa偶y艂e艣, nie jest jednak odporne na zakl臋cie rozbrajaj膮ce rzucone przez twojego przeciwnika.
- I nie mog艂e艣 powiedzie膰 mi tego, zanim je rzuci艂em?
- Musia艂o mi to wylecie膰 z pami臋ci - odpar艂 g艂adko m臋偶czyzna.
- 艢wietnie. - Harry usiad艂 ponownie w fotelu. - Przynajmniej mog臋 jeszcze czyta膰.
- Notowa膰, Potter.
Ch艂opak westchn膮艂 i si臋gn膮艂 lew膮 r臋k膮 po pi贸ro. Zdo艂a艂 dopisa膰 Zakl臋cie R贸偶d偶kolepu do swojej listy przydatnych zakl臋膰 nawet w miar臋 czytelnym pismem.
- Skoro tak nagle zainteresowa艂e艣 si臋 czytaniem, sugeruj臋, aby艣 przeczyta艂 to. - M臋偶czyzna rzuci艂 mu ci臋偶k膮 ksi膮偶k臋, a Harry spojrza艂 na ni膮 szeroko otwartymi oczami.
"艢mier膰 Zadana R贸偶d偶k膮"
Harry prze艂kn膮艂 艣lin臋.
- Czy to s膮 kl膮twy, sir?
Snape skin膮艂 g艂ow膮 i usiad艂 w fotelu naprzeciw Harry'ego.
- Nie mam zamiaru uczy膰 si臋 kl膮tw, profesorze.
- Nie oczekuj臋, 偶e b臋dziesz je rzuca艂. W rzeczywisto艣ci, je偶eli kiedykolwiek przy艂api臋 ci臋 na rzuceniu kt贸regokolwiek z nich, wydalenie z Hogwartu b臋dzie najmniejszym z twoich problem贸w. Jednak偶e powiniene艣 je pozna膰, aby zrozumie艅 w ko艅cu, jakie czyhaj膮 na ciebie niebezpiecze艅stwa i dlaczego tak wa偶ne jest, aby艣 nauczy艂 si臋 samoobrony i 偶e te pozornie proste zakl臋cia obronne nie powinny by膰 traktowane tak lekcewa偶膮co. A teraz czytaj!
Harry skin膮艂 g艂ow膮 i otworzy艂 ksi膮偶k臋. Opisy dzia艂ania kl膮tw by艂y okropne, ale ilustruj膮ce je rysunki przera偶a艂y jeszcze bardziej. By艂 tu ca艂y rozdzia艂 po艣wi臋cony tylko zakl臋ciom dotycz膮cym sk贸ry. Zedrzyj sk贸r臋 swoich wrog贸w za pomoc膮 jednej kl膮twy. Spal ich sk贸r臋. Rozpu艣膰 j膮. Potnij j膮.
Kiedy Harry zacz膮艂 czyta膰 rozdzia艂 czwarty, po艣wi臋cony kl膮twom dotycz膮cym krwi, jego r贸偶d偶ka spad艂a nagle na stolik. Przejrza艂 opisy jak ugotowa膰 czyj膮艣 krew, jak zamieni膰 j膮 w kwas, przeobrazi膰 w ogie艅 albo zamieni膰 w kamie艅 i wtedy stwierdzi艂, 偶e zobaczy艂 ju偶 wystarczaj膮co du偶o, jak na sw贸j gust. Zdj膮艂 okulary i przetar艂 oczy.
- Profesorze? - W艂o偶y艂 okulary z powrotem i spojrza艂 na Snape'a, kt贸ry czyta艂 antycznie wygl膮daj膮c膮 ksi膮偶k臋 o eliksirach.
- Tak, Potter?
- Znasz kt贸r膮艣 z tych kl膮tw?
Snape spojrza艂 na niego nieodgadnionym wzrokiem.
- Niekt贸re.
- Och.
- To jest Czarna Magia. Najczarniejsza. Wystarczy, 偶e rzucisz je kilka razy i twoja magia stanie si臋 niezr贸wnowa偶ona, a ty jeszcze bardziej podatny na Czarn膮 Magi臋. To opadaj膮ca w d贸艂 spirala i w艂a艣nie dlatego nigdy nie powiniene艣 wypr贸bowywa膰 偶adnej z nich.
- Rzuci艂em w Ministerstwie kl膮tw臋 Cruciatus - powiedzia艂 Harry. Snape zmru偶y艂 oczy. - Ale nie zadzia艂a艂o. Nic si臋 nie wydarzy艂o.
- Podejrzewam, 偶e nie.
- Czy ona jest uzale偶niaj膮ca? Czarna Magia?
Snape zamy艣li艂 si臋 na chwil臋.
- My艣l臋, 偶e mo偶na tak to nazwa膰.
- Dobrze, w takim razie pozostan臋 przy zakl臋ciach obronnych.
- Ca艂e szcz臋艣cie. - Snape ponownie zag艂臋bi艂 wzrok w ksi膮偶ce, ale po chwili poderwa艂 g艂ow臋. - Czy kiedykolwiek rzuca艂e艣 Zakl臋cie Kameleona, Potter? - Harry potrz膮sn膮艂 g艂ow膮. - Mo偶e powiniene艣 si臋 go nauczy膰, skoro twoja wygodna peleryna nie zawsze mo偶e by膰 pod r臋k膮. Wsta艅. - Harry z entuzjazmem pos艂ucha艂 Snape'a. Rzucanie zakl臋膰 by艂o o wiele ciekawsze ni偶 czytanie tej ksi膮偶ki. - Mo偶esz rzuci膰 je na siebie, ale 艂atwiej si臋 nauczy膰, u偶ywaj膮c go na kim艣 innym. Nie ruszaj si臋. - Snape okr膮偶y艂 stolik, zatrzyma艂 si臋 przed Harrym i stukn膮艂 r贸偶d偶k膮 w czubek jego g艂owy. - Abstrudo Corpus! - Przez cia艂o Harry'ego pop艂yn膮艂 ten sam zimny strumie艅, kt贸ry poczu艂 w zesz艂ym roku, kiedy Moody rzuci艂 na niego to zakl臋cie. Spojrza艂 w d贸艂 i zobaczy艂, 偶e jego cia艂o przybra艂o taki sam kolor i struktur臋 jak otoczenie. - Twoja kolej. - M臋偶czyzna stan膮艂 bez ruchu, a Harry wolno podni贸s艂 r贸偶d偶k臋. Nie by艂 pewien, jak mocno powinien uderzy膰 Snape鈥檃 w g艂ow臋, a nie chcia艂 go rozz艂o艣ci膰, wi臋c zdecydowa艂 si臋 na delikatne stukni臋cie.
- Abstrudo Corpus!
Na kr贸tk膮 chwil臋 wok贸艂 m臋偶czyzny pojawi艂o si臋 migocz膮ce 艣wiat艂o, po czym znikn臋艂o, ale Snape nadal wygl膮da艂 tak samo.
- Jeszcze raz, Potter! I mocniej tym razem. Nie jestem zrobiony ze szk艂a.
Harry zacisn膮艂 z臋by i uderzy艂 m臋偶czyzn臋 w czubek g艂owy.
- Abstrudo Corpus!
Cia艂o Snape'a wolno przybra艂o kolory znajduj膮cego si臋 za nim sto艂u i 艣ciany.
- Lepiej - powiedzia艂 m臋偶czyzna, ogl膮daj膮c swoje r臋ce.
Harry wyszczerzy艂 si臋 i cofn膮艂, po czym przeszed艂 przez pok贸j, a jego cie艅 pod膮偶y艂 za nim.
- Teraz mnie widzisz - powiedzia艂, po czym przycisn膮艂 si臋 do 艣ciany, staj膮c ca艂kowicie nieruchomo. - A teraz nie.
- Nie, ale wci膮偶 czuj臋 zapach twojego okropnego szamponu. - G艂os Snape'a zabrzmia艂 gdzie艣 po prawej stronie od Harry'ego. Zorientowa艂 si臋, 偶e m臋偶czyzna stoi obok jednej z biblioteczek.
- Czy istnieje co艣, co mo偶e zamaskowa膰 m贸j zapach? - zapyta艂 Harry, rozdra偶niony tym, 偶e Snape znowu wspomnia艂 o jego szamponie.
- Finite Incantatem - rzuci艂 Mistrz Eliksir贸w i cia艂o ch艂opaka powr贸ci艂o do normalno艣ci. Harry odda艂 przys艂ug臋, kiedy w ko艅cu uda艂o mu si臋 zlokalizowa膰 m臋偶czyzn臋, kt贸ry wydawa艂 si臋 dobrze bawi膰, kr膮偶膮c wok贸艂 niego przez kilka chwil.
- Przeczytaj to - powiedzia艂 Snape, wskazuj膮c na ksi膮偶k臋 o eliksirach, kt贸r膮 Harry wybra艂 dzisiejszego poranka. - Nauczysz si臋 z niej, 偶e istnieje mikstura, kt贸ra maskuje ludzki zapach.
- Czy mog臋 j膮 uwarzy膰?
- Bardzo w to w膮tpi臋. Jednak偶e, je偶eli chcia艂e艣 zapyta膰 "Czy m贸g艂bym j膮 uwarzy膰, profesorze Snape?", wtedy odpowied藕 brzmi "tak". Mo偶esz spr贸bowa膰 jutro. A teraz we藕 te ksi膮偶ki. - Snape przesun膮艂 w jego stron臋 stos, kt贸ry zebra艂. - I zejd藕 mi z oczu. Mam dosy膰 twojego towarzystwa na reszt臋 popo艂udnia.
Harry przewr贸ci艂 oczami i wykona艂 polecenie.
- Kolacja jest o si贸dmej. Po niej b臋dziemy kontynuowa膰 twoje lekcje oklumencji.
- Ty gotujesz? - zapyta艂 Harry, ca艂kowicie zaskoczony.
Snape zmru偶y艂 oczy.
- Na wypadek, gdyby艣 zapomnia艂, Potter, jestem Mistrzem Eliksir贸w. Potrafi臋 uwarzy膰 najbardziej z艂o偶one trucizny. Jestem pewien, 偶e dam rad臋 przygotowa膰 co艣 tak trywialnego jak posi艂ek.
Harry zacisn膮艂 usta, aby powstrzyma膰 si臋 od prychni臋cia, i pokiwa艂 g艂ow膮.
- Tak, profesorze. Do zobaczenia o si贸dmej.
Ruszy艂 w stron臋 sypialni, zaciekawiony ksi膮偶kami, kt贸re da艂 mu Snape, ale nie a偶 tak bardzo, aby zrezygnowa膰 z kilku minut przyjemnie sp臋dzonego czasu z listopadowym numerem "Wypoleruj Swoj膮 Miot艂臋".
***
Za dziesi臋膰 si贸dma g艂贸d wygoni艂 Harry'ego z pokoju. Kiedy wszed艂 do kuchni, zobaczy艂 Snape'a mieszaj膮cego w ogromnym, stoj膮cym na piecu garnku.
- Czy znalaz艂e艣 eliksir, o kt贸rym rozmawiali艣my dzisiejszego popo艂udnia?
- Tak, profesorze - odpar艂 Harry, siadaj膮c przy stole. Ostatnie dwie godziny sp臋dzi艂 na czytaniu ksi膮偶ki o eliksirach obronnych. - Wygl膮da na skomplikowany.
- Bo jest skomplikowany. - Snape na艂o偶y艂 potraw臋 na dwa talerze. - Receptury nie ma nawet w szkolnym programie nauczania, poniewa偶 u偶ywana jest tylko do skradania si臋 w bardzo ekstremalnych sytuacjach. Ale w twoim przypadku warto, aby艣 j膮 zna艂.
Harry obserwowa艂, jak Snape niesie dwa paruj膮ce talerze, k艂adzie je na stole i siada po jego prawej stronie.
- A teraz jedz.
Spogl膮daj膮c raz na potraw臋, raz na Snape'a, Harry wyci膮gn膮艂 r贸偶d偶k臋.
- Toxicum Acclaro!
Wok贸艂 jego posi艂ku nie pojawi艂a si臋 偶adna kolorowa mgie艂ka, wi臋c Harry zanurzy艂 艂y偶k臋, nabra艂 troch臋 potrawy i przysun膮艂 do nosa, aby j膮 pow膮cha膰. Snape obserwowa艂 go w ciszy, ale wygl膮da艂 bardziej na zadowolonego, ni偶 rozdra偶nionego.
- Pachnie jak marchewka i mi臋so, a wi臋c podejrzewam, 偶e jest bezpieczne - powiedzia艂 i wzi膮艂 k臋s.
- I takie jest - potwierdzi艂 Snape, a po namy艣le doda艂 - Oczywi艣cie jad kobry pluj膮cej nie ma smaku i jest bezwonny, a podany w odpowiedniej ilo艣ci potrafi u艣mierci膰 doros艂ego cz艂owieka w przeci膮gu dwudziestu minut. - Harry zakrztusi艂 si臋 i pos艂a艂 Snape'owi mordercze spojrzenie. - Jednak偶e to by艂oby raczej 艂atwe do przewidzenia, gdybym pr贸bowa艂 po raz drugi ci臋 otru膰, nie s膮dzisz? - Snape wzi膮艂 ma艂y k臋s, pogryz艂 dok艂adnie i prze艂kn膮艂. - A poza tym otrucie ci臋 za pierwszym razem mia艂o na celu nauczenie ci臋 ostro偶no艣ci i wi臋kszego zwracania uwagi na otoczenie i twoje w艂asne reakcje. I mog臋 stwierdzi膰, 偶e dobrze poj膮艂e艣 t臋 lekcj臋, ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu. Nie podejrzewa艂em, 偶e cokolwiek potrafi艂oby si臋 przebi膰 przez twoj膮 tward膮 czaszk臋 tylko po jednym podej艣ciu.
Harry zamy艣li艂 si臋 na chwil臋 i doszed艂 do wniosku, 偶e w ten spos贸b Snape chcia艂 powiedzie膰, 偶e jego potrawa jest bezpieczna do spo偶ycia. Prze艂kn膮艂 jedzenie i zjad艂 kilka kolejnych 艂y偶ek.
- Ca艂kiem dobre. Chocia偶 przyda艂oby si臋 troch臋 wi臋cej pieprzu - powiedzia艂 Harry, u艣miechaj膮c si臋 uprzejmie. Wiedzia艂, 偶e komplementowanie kucharza nale偶a艂o do dobrych manier.
- Nie, nie przyda艂oby si臋. Jedzenie mocno przyprawionych potraw ma wp艂yw na zmys艂 w臋chu, a ja go potrzebuj臋, aby by膰 perfekcyjnym w swojej dziedzinie pracy.
- Och, nie pomy艣la艂em o tym.
- Nie dziwi mnie to.
Harry prychn膮艂 i kontynuowali posi艂ek w milczeniu. Kiedy sko艅czyli, ch艂opak rzuci艂 zakl臋cie czyszcz膮ce, a nast臋pnie przenie艣li si臋 do salonu na lekcj臋 oklumencji.
Kiedy Harry wszed艂 za m臋偶czyzn膮 do pomieszczenia, zorientowa艂 si臋, 偶e nie przygotowa艂 dla niego 偶adnego nowego wspomnienia. Tak naprawd臋, to przez ca艂y dzie艅 w og贸le nawet nie pomy艣la艂 o swoim planie. By艂 zbyt zaj臋ty nauk膮. Hermiona by艂aby z niego dumna, jak pomy艣la艂 z cichym parskni臋ciem.
- Wyjmij r贸偶d偶k臋, Potter.
Podczas dw贸ch pierwszych rund Harry'emu udawa艂o si臋 blokowa膰 Snape'a d艂u偶ej, ni偶 wczorajszego dnia i by艂 nawet w stanie utrzyma膰 si臋 na nogach.
I nadszed艂 czas na trzeci膮 rund臋, a Harry wiedzia艂, 偶e podczas wcze艣niejszych lekcji zawsze pokazywa艂 wtedy Snape'owi swoje nieprzyzwoite wspomnienia. Czy m臋偶czyzna oczekiwa艂, 偶e zrobi to ponownie? Czy Snape stworzy艂 nowe wspomnienie, aby pokaza膰 je Harry'emu?
- Got贸w, Potter? - Wzrok Snape'a by艂 nieodgadniony, ale Harry widzia艂, jak k膮ciki jego ust dr偶膮.
- Jeszcze sekunda. - Harry przeszuka艂 pami臋膰 i wyci膮gn膮艂 z niej moment z dzisiejszego popo艂udnia, kiedy masturbowa艂 si臋, a obok niego le偶a艂a ksi膮偶ka o eliksirach. Stwierdzi艂, 偶e to b臋dzie ciekawy szczeg贸艂 dla Snape'a.
- Jestem gotowy, profesorze.
- Legilimes!
Harry blokowa艂 Snape'a tak d艂ugo, jak potrafi艂, a nast臋pnie wypchn膮艂 wybrane przez siebie wspomnienie. Natychmiast odnalaz艂 drog臋 do umys艂u Snape'a, gdzie czeka艂o na niego nowe wspomnienie. Snape, le偶膮cy na 艂贸偶ku w znajomym miejscu. Na Grimmuald Place, jak skonstatowa艂 Harry. Snape, le偶膮cy na 艂贸偶ku, w jednej d艂oni zaciskaj膮cy twardego penisa, a w drugiej trzymaj膮cy skonfiskowany numer "Wypoleruj Swoj膮 Miot艂臋".
Snape, dotykaj膮cy swojego masywnego penisa i ogl膮daj膮cy zdj臋cia m臋偶czyzny li偶膮cego ty艂ek innego m臋偶czyzny.
Po delikatnym wypchni臋ciu Harry znalaz艂 si臋 z powrotem w salonie i z satysfakcj膮 stwierdzi艂, 偶e nadal stoi.
Snape masturbowa艂 si臋 w tym domu. Dzisiejszego popo艂udnia. Czy poszed艂 do swojego pokoju tu偶 po Harrym? Czy masturbowali si臋 w oddzielnych pokojach w tym samym czasie?
Ta my艣l pos艂a艂a gor膮cy dreszcz wzd艂u偶 cia艂a Harry'ego, kt贸ry w ko艅cu odwa偶y艂 si臋 spojrze膰 na m臋偶czyzn臋.
Snape obserwowa艂 go z uniesion膮 brwi膮, a jego wargi powoli u艂o偶y艂y si臋 w krzywy u艣mieszek. A Harry nie potrafi艂 si臋 powstrzyma膰, aby nie odpowiedzie膰 u艣miechem.
- Interesuj膮ce artyku艂y - powiedzia艂 g艂adko Snape.
- Tak. Ciesz臋 si臋, 偶e magazyn ci si臋 przyda艂 - odpar艂 niepewnie Harry.
- O tak, nawet bardzo.
W pomieszczeniu zrobi艂o si臋 nagle niezwykle gor膮co i Harry musia艂 poluzowa膰 ko艂nierzyk. Pali艂y go uszy, a jego policzki p艂on臋艂y i nie mia艂 poj臋cia, co jeszcze m贸g艂by powiedzie膰 albo zrobi膰. Snape wiedzia艂 i wydawa艂 si臋 by膰 zainteresowany i Harry mia艂 problem z przypomnieniem sobie, dlaczego to by艂o takie wa偶ne, aby Snape by艂 zainteresowany, poniewa偶 ten fakt by艂 sam w sobie niezwykle ekscytuj膮cy.
- Masz minut臋, Potter.
- Co? - Harry przez moment wpatrywa艂 si臋 w m臋偶czyzn臋, zanim przypomnia艂 sobie, co to oznacza艂o. - A tak, racja. Cholera. - Wybieg艂 z pomieszczenia i kiedy znalaz艂 si臋 w korytarzu, rzuci艂 na siebie Zakl臋cie Lekkich Jak Pi贸rko St贸p, a nast臋pnie wbieg艂 po schodach.
Z艂apa艂 swoj膮 peleryn臋 niewidk臋, w艣lizn膮艂 si臋 pod ni膮 i zaj膮艂 pozycj臋 pod 艣cian膮, w korytarzu. Czeka艂, licz膮c w my艣lach mijaj膮ce sekundy.
I wtedy wszystko pogr膮偶y艂o si臋 w absolutnej ciemno艣ci.
Zanim zdo艂a艂 si臋 powstrzyma膰, wyda艂 z siebie zaskoczone westchnienie. Trzy sekundy p贸藕niej jego peleryna zosta艂a 艣ci膮gni臋ta i poczu艂 d艂o艅, zaciskaj膮c膮 si臋 wok贸艂 jego nadgarstka z si艂膮 imad艂a, zmuszaj膮c go tym do upuszczenia r贸偶d偶ki. Zosta艂 przyci艣ni臋ty do 艣ciany przez mocno napieraj膮ce na niego cia艂o i ca艂kowicie pozbawiony mo偶liwo艣ci ruchu.
- Jeste艣 zbyt przewidywalny, Potter - aksamitny g艂os wyszepta艂 tu偶 przy jego uchu.
Harry prze艂kn膮艂 艣lin臋.
- Jak ty... ee... - Nie by艂 w stanie doko艅czy膰 zdania, poniewa偶 czucie przyciskaj膮cego si臋 do niego cia艂a Snape'a by艂o zbyt rozpraszaj膮ce. Jego umys艂 przesta艂 funkcjonowa膰, a penis przej膮艂 kontrol臋, pulsuj膮c, ku przera偶eniu Harry'ego, w niezwykle interesuj膮cy spos贸b.
- Poszed艂e艣 po swoj膮 peleryn臋, a to by艂o 艂atwe do przewidzenia. I polega艂e艣 jedynie na swoim wzroku - powiedzia艂 Snape. Jego gor膮cy oddech muska艂 szyj臋 Harry'ego. - Kiedy odebra艂em ci mo偶liwo艣膰 widzenia, sta艂e艣 si臋 bezbronn膮, 艂atw膮 zdobycz膮.
- Ale nie mog艂e艣 mnie zobaczy膰.
- Za to s艂ysza艂em tw贸j oddech. I wyczu艂em ci臋. - Nos Snape'a musn膮艂 w艂osy Harry'ego.
Ch艂opak uderzy艂 g艂ow臋 o 艣cian臋, pr贸buj膮c si臋 cofn膮膰. Znowu przegra艂, a to ogromnie go irytowa艂o.
- Wkurza mnie, 偶e mo偶esz mnie wyczu膰 tylko dlatego, i偶 ka偶dego dnia bior臋 prysznic. Wiesz, ty nie do ko艅ca pachniesz r贸偶ami.
Snape parskn膮艂. Zabrzmia艂o to niezwykle intensywnie w otaczaj膮cej Harry'ego ciemno艣ci.
- To jest w艂a艣nie tw贸j problem, Potter. Nie wiesz, jak pachn臋. Ja zapami臋ta艂em tw贸j zapach ju偶 bardzo dawno temu. Nawet pomimo twojego denerwuj膮cego szamponu, potrafi臋 odnale藕膰 ci臋 wy艂膮cznie po zapachu.
- A wi臋c czego powinienem si臋 nauczy膰? Twojego zapachu?
Zaciskaj膮ca si臋 na jego nadgarstku d艂o艅 znikn臋艂a i r臋ka Harry'ego opad艂a na rami臋 m臋偶czyzny.
- Powiniene艣 zapami臋ta膰 m贸j zapach. Powiedz mi, jak pachn臋.
Harry powoli wysun膮艂 swoj膮 twarz. Czubkiem nosa dotkn膮艂 ciep艂ej sk贸ry na szyi m臋偶czyzny i poczu艂 ostre w艂oski dra偶ni膮ce jego czo艂o. Musn膮艂 wargami tkanin臋 na ramieniu Snape'a i pozostawi艂 je tam, kiedy wci膮ga艂 powietrze.
- Pachniesz jak klasa do Eliksir贸w.
- Dalej, Potter. Sta膰 ci臋 na wi臋cej.
Wstrzymuj膮c oddech, przesun膮艂 nosem po ramieniu m臋偶czyzny i ponownie dotkn膮艂 jego szyi. Wzi膮艂 g艂臋boki wdech.
- Dym - wyszepta艂 i nie zdaj膮c sobie sprawy z tego, co robi, mocniej zacisn膮艂 palce wok贸艂 jego ramienia.
- Tak. Co jeszcze?
Ponownie nabra艂 powietrza, jeszcze mocniej wciskaj膮c twarz w zag艂臋bienie na szyi Snape'a. Jego usta przyciska艂y si臋 do delikatnej sk贸ry.
- Co艣... 艣wie偶ego... cytryna.
- Myd艂o - odpar艂 m臋偶czyzna i Harry poczu艂 dotyk ust na swoich skroniach.
- I co艣... intensywnego... pi偶mowego.
- M贸j w艂asny zapach. Zapami臋taj go.
Harry opar艂 policzek na ramieniu m臋偶czyzny i wdycha艂, wdycha艂, wdycha艂 tak d艂ugo, a偶 wydawa艂o mu si臋, 偶e ca艂e jego cia艂o przenikn臋艂o zapachem Snape'a. Nie m贸g艂 si臋 poruszy膰, nie chcia艂 si臋 poruszy膰, m贸g艂 tylko opiera膰 si臋 o m臋偶czyzn臋, czuj膮c si臋 ca艂kowicie bezbronnym w otaczaj膮cej go ciemno艣ci i oszo艂omionym przyciskaj膮cym si臋 do niego cia艂em, tak blisko, tak blisko.
- Czy teraz rozumiesz jak wa偶ne s膮 twoje zmys艂y? Jest ich wi臋cej, znacznie wi臋cej, ni偶 tylko wzrok.
- Tak.
- Jest s艂uch. - G艂os Snape'a po艂askota艂 ucho Harry'ego. - Jest zapach. - Nos m臋偶czyzny musn膮艂 jego szyj臋. - I jest dotyk. - Poczu艂 pieszcz膮ce jego policzek palce Snape'a i szarpn膮艂 si臋, zaskoczony tym nag艂ym doznaniem.
I wtedy wszystko znikn臋艂o, poniewa偶 m臋偶czyzna cofn膮艂 si臋 i Harry zosta艂 pozbawiony ciep艂a i oparcia.
- To wszystko na dzisiaj. Jutro o dziesi膮tej rano do艂膮czysz do mnie w laboratorium, aby mi asystowa膰, tak jak ustalili艣my to dzisiejszego popo艂udnia.
艢wiat艂o powr贸ci艂o i Harry zamruga艂, widz膮c plecy Snape'a znikaj膮ce w pokoju. Wzi膮艂 kilka g艂臋bokich oddech贸w, po czym podni贸s艂 peleryn臋 i r贸偶d偶k臋 i wszed艂 do swojego w艂asnego pokoju. Czu艂 si臋 oszo艂omiony i nie by艂 pewien, co si臋 w艂a艣nie wydarzy艂o. Jedyn膮 rzecz膮, kt贸rej by艂 pewien, by艂a ta, 偶e mia艂 pe艂n膮 erekcj臋, kt贸ra potrzebowa艂a natychmiastowego dzia艂ania.
CDN
* rimming - lizanie odbytu
Cz臋艣膰 4
Kiedy Harry zszed艂 nast臋pnego ranka na 艣niadanie, by艂 bardzo zdenerwowany. Mia艂 偶o艂膮dek skr臋cony w supe艂, a serce nie chcia艂o si臋 uspokoi膰. Le偶膮c w 艂贸偶ku, masturbowa艂 si臋, odtwarzaj膮c ich intymne spotkanie w ciemnym korytarzu wci膮偶 i wci膮偶 od nowa, dop贸ki nie osi膮gn膮艂 spe艂nienia. A p贸藕niej 艣ni艂 o tym. 艢ni艂 o zapachu Snape'a, o jego dotyku i o tym, jak ociera艂 si臋 o niego, dop贸ki nie doszed艂. Obudzi艂 si臋 z lepkimi bokserkami.
A teraz musia艂 stawi膰 m臋偶czy藕nie czo艂a. Ale by艂 dzielny, a przynajmniej tak sobie wmawia艂, wi臋c wszed艂 do kuchni z wysoko uniesion膮 g艂ow膮 i 偶o艂膮dkiem w okolicach but贸w. Pomieszczenie jednak okaza艂o si臋 puste. Przygotowa艂 sobie kanapk臋 i wmusi艂 j膮 w siebie, dzi臋ki czemu jego 偶o艂膮dek chocia偶 troch臋 si臋 uspokoi艂.
Nast臋pnie ruszy艂 do piwnicy, zbieraj膮c w sobie te resztki odwagi, kt贸re mu jeszcze pozosta艂y, i zapuka艂 dwa razy do drzwi.
- Wej艣膰.
Harry zrobi艂 to, po czym zszed艂 po schodach i znalaz艂 si臋 w pomieszczeniu wype艂nionym dwoma sto艂ami, kilkoma kocio艂kami i Snape'em.
- Dzie艅 dobry, sir - powiedzia艂, patrz膮c wsz臋dzie, tylko nie na m臋偶czyzn臋.
- Przynios艂e艣 swoj膮 ksi膮偶k臋?
- Tak. - Podni贸s艂 j膮 do g贸ry. O tym jeszcze pami臋ta艂, pomimo tego, jaki by艂 rozproszony.
- Potrzebne sk艂adniki znajdziesz po swojej prawej stronie. B臋dziesz warzy艂 t臋 mikstur臋 przez ca艂y poranek, a nast臋pnie musisz dusi膰 j膮 na wolnym ogniu przez kilka godzin. Sugeruj臋, aby艣 wykorzysta艂 ten czas na znalezienie zakl臋cia widzenia w ciemno艣ci, kt贸re znajduje si臋 w jednej z twoich ksi膮偶ek.
- Tak, profesorze. - Harry otworzy艂 ksi膮偶k臋 na w艂a艣ciwej stronie i zacz膮艂 mia偶d偶y膰 suszone pykostr膮ki. Py艂 z mo藕dzierza uni贸s艂 si臋 w g贸r臋 i podra偶ni艂 go w nos, wi臋c szybko odwr贸ci艂 g艂ow臋 i kichn膮艂.
- Potter.
- Tak? - Harry przetar艂 nos i spojrza艂 na stoj膮cego przy drugim stole Snape'a.
- Wypr贸buj zakl臋cie Contego Pulvis. To otoczy barier膮 ochronn膮 tw贸j mo藕dzierz.
Harry rzuci艂 zakl臋cie kr贸tkim machni臋ciem r贸偶d偶ki.
- Dzi臋ki.
- To materia艂 z trzeciego roku - powiedzia艂 m臋偶czyzna, prychaj膮c. - Powiniene艣 ju偶 to umie膰.
Czuj膮c si臋 jak idiota, Harry powr贸ci艂 do pykostr膮k贸w. K膮tem oka zobaczy艂, jak Snape podrywa g艂ow臋.
- Spodziewasz si臋 dzisiaj towarzystwa, Potter?
- Nie.
- Bo kto艣 w艂a艣nie aktywowa艂 nasz膮 sie膰 Fiuu.
- Mo偶e Dumbledore...
- Nie. - Snape si臋gn膮艂 po r贸偶d偶k臋, a Harry poszed艂 za jego przyk艂adem. - Sta艅 za mn膮.
Czuj膮c nerwowe skurcze 偶o艂膮dka, wyszed艂 za Snape'em z piwnicy. Kiedy znale藕li si臋 w korytarzu, us艂yszeli dochodz膮ce z kuchni ha艂asy. Harry wychyli艂 si臋 zza plec贸w Snape'a, aby co艣 zobaczy膰, ale rami臋 m臋偶czyzny zmusi艂o go do cofni臋cia si臋. Ostro偶nie podeszli pod kuchenne drzwi. Kiedy si臋 przy nich znale藕li, us艂yszeli kilka rozmawiaj膮cych ze sob膮 g艂os贸w.
- Brzmi膮 jak Weasleyowie - wyszepta艂 Harry.
Snape spojrza艂 na niego tak, jakby to by艂a jego wina, 偶e nagle maj膮 kuchni臋 pe艂n膮 niespodziewanych go艣ci. W odpowiedzi Harry wzruszy艂 ramionami.
Drzwi otworzy艂y si臋 i Harry spojrza艂 wprost w twarz pana Weasleya.
- Tutaj jeste艣. Wszystkiego najlepszego, Harry.
Harry zamruga艂, zaskoczony.
- Masz dzisiaj urodziny? - zapyta艂 Snape przez zaci艣ni臋te z臋by.
- Ee... Zapomnia艂em, 偶e to dzisiaj, sir.
- I uzna艂e艣 za konieczne zaproszenie tych ludzi bez poinformowania mnie o tym?
- Nie b膮d藕 dla niego taki ostry, Severusie - powiedzia艂a pan Weasley, cofaj膮c si臋 o krok w g艂膮b kuchni. - Harry nie wiedzia艂, 偶e zamierzamy urz膮dzi膰 mu przyj臋cie-niespodziank臋. Wejd藕cie obaj. Mamy tort.
Harry zobaczy艂 stoj膮cych w kuchni Rona, Hermion臋, Ginny, bli藕niak贸w i pani膮 Weasley. By艂 nawet Bill, kt贸ry u艣miechn膮艂 si臋 do niego szeroko.
- Wszystkiego najlepszego, Harry - powiedzieli ch贸rem.
- Przyj臋cie-niespodzianka? - zapyta艂 Snape, wyra藕nie zdenerwowany.
- O niczym nie wiedzia艂em, sir. Naprawd臋. Nigdy wcze艣niej nie robili mi przyj臋膰-niespodzianek. - Harry oderwa艂 wzrok od Snape'a i spojrza艂 na wszystkich zebranych, u艣miechaj膮c si臋 do nich. - Dzi臋ki.
Pan Weasley zaprosi艂 ich do 艣rodka, chocia偶 Snape wydawa艂 si臋 znacznie mniej ch臋tny ni偶 Harry do znalezienia si臋 w pomieszczeniu wype艂nionym Weasleyami. Harry zauwa偶y艂 du偶y, stoj膮cy na stole tort ze 艣wieczkami. Z szesnastoma, jak przypuszcza艂. Ale zauwa偶y艂 tak偶e kilka opartych o 艣cian臋 kufr贸w. Ostre wci膮gni臋cie powietrza powiedzia艂o mu, 偶e Snape r贸wnie偶 je zauwa偶y艂.
- Co to ma znaczy膰? - Wskaza艂 na walizki.
Pani Weasley wygl膮da艂a na nieco rozdra偶nion膮.
- To nasze rzeczy osobiste. Zostaniemy tutaj na reszt臋 wakacji.
- Nie zrobicie tego! - rykn膮艂 Snape. Harry wzdrygn膮艂 si臋, s艂ysz膮c eksplozj臋 w艣ciek艂o艣ci w g艂osie m臋偶czyzny.
- Severusie! - pani Weasley wygl膮da艂a na rozgniewan膮, ale nie mog艂a dor贸wna膰 morderczemu spojrzeniu, kt贸re wbija艂 w ni膮 Snape. - Dumbledore powiedzia艂 nam, 偶e jeste艣cie tutaj sami. Harry potrzebuje opieki. I swoich przyjaci贸艂.
- Ch艂opak nie potrzebuje rozpieszczania go! To samo tyczy si臋 stada rozpraszaj膮cych go nastolatk贸w! Jedyne, czego potrzebuje, to nauczenie si臋 rzeczy, kt贸re pozwol膮 mu prze偶y膰!
- Jakie masz prawo do decydowania o tym, co Harry...
- Nie, jakie ty masz prawo? - wrzasn膮艂 Snape. - Dumbledore umie艣ci艂 ch艂opca pod moj膮 opiek膮 i ja b臋d臋 decydowa艂 o tym, co jest dla niego dobre. A ty w 偶aden spos贸b nie mo偶esz ingerowa膰 w moje sposoby nauczania ani kwestionowa膰 moich decyzji!
Pani Weasley wygl膮da艂a tak, jakby chcia艂a rozerwa膰 Snape'a na kawa艂ki, a Snape wygl膮da艂 jak kto艣, kto jest bardzo bliski u偶ycia jednego albo dw贸ch zakl臋膰 Niewybaczalnych.
Harry czu艂 si臋 rozdarty. Cieszy艂 si臋, 偶e widzia艂 swoich przyjaci贸艂 i by艂 szcz臋艣liwy, 偶e pami臋tali o jego urodzinach, skoro on sam o nich zapomnia艂. Ale wiedzia艂 r贸wnie偶, 偶e je偶eli oni i ich rodzina tutaj zostan膮, b臋dzie mia艂 znacznie mniej energii na odbywanie lekcji ze Snape'em. Decyzja by艂a 艂atwa i, co dziwniejsze, jego plan w og贸le na niej nie zawa偶y艂.
- Przesta艅cie, prosz臋! - Harry wzi膮艂 g艂臋boki oddech, spogl膮daj膮c raz na Snape'a, raz na pani膮 Weasley. - Snape ma racj臋 - powiedzia艂, ignoruj膮c ura偶one spojrzenie pani Weasley. - Profesor Snape ma racj臋. Przez kilka ostatnich dni uczy艂 mnie obrony i oklumencji i zrobi艂em naprawd臋 du偶e post臋py. Nie mo偶emy pozwoli膰 sobie na jakiekolwiek rozpraszanie. Ale bardzo ciesz臋 si臋 z przyj臋cia urodzinowego.
W pomieszczeniu zaleg艂a napi臋ta cisza, dop贸ki pan Weasley nie odchrz膮kn膮艂.
- W takim razie postanowione. Zostaniemy na twoim przyj臋ciu, a p贸藕niej wr贸cimy do domu.
Harry spojrza艂 na Snape'a, kt贸ry niemal niewidocznie skin膮艂 g艂ow膮.
- Dzi臋ki - powiedzia艂 Harry.
- Ale - zacz臋艂a pani Weasley - jeste艣 ca艂kiem sam w tym du偶ym, starym domu.
- Nie jestem sam.
Pani Weasley przytuli艂a go mocno.
- Ale czy dasz sobie rad臋?
- Tak, dam sobie rad臋. Ucz臋 si臋 wielu rzeczy. Przydatnych rzeczy. - Harry us艂ysza艂 prychni臋cie Snape'a. Uwolni艂 si臋 z u艣cisku pani Weasley i u艣miechn膮艂 do niej. - Naprawd臋 nic mi nie b臋dzie.
- Potter, prosz臋 na s艂贸wko. - Harry pod膮偶y艂 za Snape'em w stron臋 kuchennych drzwi. - Zezwalam na przyj臋cie, poniewa偶 to wydaje sie niemo偶liwe, aby pozby膰 si臋 tych ludzi, skoro ju偶 tutaj s膮. Ale wieczorem oczekuj臋 ci臋 z powrotem w moim laboratorium. Zrozumia艂e艣?
Harry skin膮艂 g艂ow膮, ale kiedy zorientowa艂 si臋, 偶e Snape chce wyj艣膰, doda艂:
- Sir, dlaczego nie m贸g艂by pan zosta膰 chwil臋?
- Prosz臋?
- Jest ciasto i herbata. - Harry u艣miechn膮艂 si臋 do niego, przechylaj膮c g艂ow臋. - To moje urodziny. By艂bym wdzi臋czny, gdyby zechcia艂 pan zosta膰.
Snape skrzywi艂 si臋, ale po chwili skin膮艂 g艂ow膮.
- 艢wietnie. Je偶eli pragniesz, abym sw膮 s艂oneczn膮 osobowo艣ci膮 roz艣wietli艂 twoje przyj臋cie, to niech tak b臋dzie.
Harry parskn膮艂 i odwr贸ci艂 si臋 do przyjaci贸艂.
- Harry, chod藕 ju偶. Czas na zdmuchni臋cie 艣wieczek - powiedzia艂 Ron, klepi膮c go w plecy. - Co u ciebie?
- W porz膮dku - odpar艂, podziwiaj膮c kolorowy tort, zanim pochyli艂 si臋 nad nim. Dmuchn膮艂 z ca艂ej si艂y, ale p艂omienie nawet nie drgn臋艂y. Us艂ysza艂 chichot bli藕niak贸w, po czym pani Weasley wyci膮gn臋艂a r贸偶d偶k臋 i zgasi艂a za niego 艣wieczki.
- Wszystkiego najlepszego z okazji szesnastych urodzin, Harry - powiedzia艂a Hermiona, u艣miechaj膮c si臋.
Harry rozejrza艂 si臋 po pomieszczeniu, czuj膮c w sobie ciep艂o i rado艣膰.
***
Po tym jak pani Weasley zaserwowa艂a tort i herbat臋, doro艣li czarodzieje usiedli przy jednym ko艅cu sto艂u, a Harry i jego przyjaciele przy drugim, wi臋c mogli ze sob膮 porozmawia膰. Przedyskutowali wyniki sum贸w, om贸wili post臋py, jakie Fred i George osi膮gn臋li ze swoim sklepem, a Harry wys艂ucha艂 kilku zabawnych opowie艣ci o 偶yciu w Norze tego lata. Nast臋pnie konwersacja skierowa艂a si臋 w stron臋 Snape'a - tematu, kt贸ry Fred, George i Ron wydawali si臋 wyj膮tkowo lubi膰. Ginny i Hermiona przewa偶nie si臋 nie odzywa艂y, wi臋c Harry s艂ucha艂 przyjaci贸艂 i zerka艂 na Snape'a. M臋偶czyzna siedzia艂 po drugiej stronie sto艂u, pomi臋dzy Billem i panem Weasleyem i s膮czy艂 herbat臋, s艂uchaj膮c z uniesion膮 brwi膮 tego, co opowiada艂 mu Bill.
- To musi by膰 okropne, by膰 tutaj zamkni臋tym z tym o艣lizg艂ym draniem - powiedzia艂 George.
- Taa, kiedy Dumbledore powiedzia艂 to mamie, natychmiast kaza艂a nam si臋 pakowa膰. My艣l臋, 偶e ba艂a si臋, 偶e on ci臋 zabij臋 albo co艣 w tym stylu - doda艂 Ron.
Harry wzruszy艂 ramionami, wpatruj膮c si臋 w trzyman膮 w r臋kach pust膮 fili偶ank臋.
- Nie jest tak 藕le.
- A teraz musisz z nim sp臋dza膰 nawet swoj膮 cholern膮 imprez臋 urodzinow膮 - powiedzia艂 Fred.
- Tak naprawd臋, to poprosi艂em go, 偶eby zosta艂. Pracowali艣my...
- Stary, chyba rozumiesz, 偶e masz wyj膮tkow膮 okazj臋, aby zem艣ci膰 si臋 za ca艂y Gryffindor, prawda? - zapyta艂 George.
Harry spojrza艂 na niego ze zdziwieniem.
- Utkn膮艂e艣 ze Snape'em. Mo偶esz sabotowa膰 ka偶dy eliksir, kt贸ry b臋dzie pr贸bowa艂 uwarzy膰 - wyszepta艂 Fred. - Mamy nawet nowy produkt, kt贸ry chyba ci si臋 spodoba. B臋dzie idealny, aby zrobi膰 nim kawa艂 Snape'owi i...
- Pos艂uchajcie - rzek艂 Harry, zaciskaj膮c z臋by. - Snape uczy mnie rzeczy, kt贸re musz臋 umie膰. Nie mam zamiaru sabotowa膰 niczego, co robi.
Ron patrzy艂 na niego zaszokowany.
- Ale Harry, ten dra艅 przez pi臋膰 lat traktowa艂 ci臋 jak g贸wno.
- To prawda, ale tego lata jest w porz膮dku. - Harry wzruszy艂 ramionami. Nienawidzi艂 nie zgadza膰 si臋 z przyjaci贸艂mi, ale ca艂a ta rozmowa denerwowa艂a go i sprawia艂a, 偶e czu艂 si臋 niekomfortowo. Chcia艂, 偶eby natychmiast przestali.
- Czego ci臋 uczy? - zapyta艂a Hermiona, najwyra藕niej pragn膮c zmieni膰 temat rozmowy.
- Po偶ytecznych rzeczy. Zakl臋膰 obronnych, podchod贸w, oklumencji... i zgodzi艂 si臋 podszkoli膰 mnie w Eliksirach.
- W Eliksirach? - Ron zrobi艂 tak膮 min臋, jakby to s艂owo pozostawi艂o nieprzyjemny posmak w jego ustach.
- Harry, kogo obchodz膮 Eliksiry? - zapyta艂 George.
- To po prostu szkolne bzdury. Poza tym, my mo偶emy nauczy膰 ci臋 wszystkich magicznych sztuczek, kt贸re powiniene艣 zna膰 - odezwa艂 si臋 Fred, poklepuj膮c Harry'ego po kolanie. - M贸wi臋 ci, to jest idealna okazja, aby chocia偶 troch臋 zatru膰 Snape'owi 偶ycie...
- Zamknijcie si臋! - Harry zerwa艂 si臋 z krzes艂a, kt贸re przewr贸ci艂o si臋 na pod艂og臋. - Kt贸rej cz臋艣ci "gdzie艣 tam jest Czarny Pan i on chce mnie zabi膰" nie rozumiecie? - Przyjaciele patrzyli na niego zaszokowani, ale Harry jeszcze nie sko艅czy艂. - Kt贸rej cz臋艣ci "musz臋 nauczy膰 si臋 rzeczy, kt贸re pozwol膮 mi prze偶y膰" nie rozumiecie? Kt贸rej cz臋艣ci "Snape zrezygnowa艂 ze swoich pieprzonych wakacji, 偶eby mi pom贸c" nie rozumiecie? Ile jeszcze os贸b musi zgin膮膰, 偶eby艣cie u艣wiadomili sobie, 偶e to nie jest jaka艣 g艂upia gra? Gdybym chocia偶 cz臋艣膰 z tych rzeczy potraktowa艂 powa偶niej w czerwcu, m贸j ojciec chrzestny nadal by 偶y艂! A teraz oczekujecie ode mnie...
Dym. Cytryna. Ci臋偶ki aromat pi偶ma.
Harry spojrza艂 ponad swoim ramieniem i zobaczy艂 stoj膮cego za nim Snape'a.
- Sko艅czy艂e艣 ju偶, Potter?
Ch艂opak obliza艂 wargi i prze艂kn膮艂 艣lin臋. Poczu艂 nag艂膮 sucho艣膰 w ustach.
- Tak. Tak my艣l臋.
- To dobrze. - Snape postawi艂 krzes艂o Harry'ego, po艂o偶y艂 d艂o艅 na jego ramieniu i posadzi艂 go na nim z powrotem. A nast臋pnie spojrza艂 zmru偶onymi oczami na jego przyjaci贸艂. - Radz臋 wam, p贸艂g艂贸wki, wzi膮膰 na powa偶nie to, co wasz przyjaciel w艂a艣nie powiedzia艂 i przesta膰 czyni膰 jego 偶ycie jeszcze trudniejszym, ni偶 jest w tej chwili.
Nie podnosz膮c wzroku, Harry obr贸ci艂 twarz ku d艂oni Snape'a i wzi膮艂 cichy wdech.
Dym. Cytryna. Ci臋偶ki aromat pi偶ma. Z powod贸w, kt贸rych nie rozumia艂, zapach m臋偶czyzny tak blisko niego uspakaja艂 go, wi臋c odetchn膮艂 ponownie, a jego puls powoli zacz膮艂 wraca膰 do normy.
- Potter, mam kilka eliksir贸w, kt贸re potrzebuj膮 uwagi. Sp臋dz臋 reszt臋 dnia w laboratorium.
- Tak, sir.
D艂o艅 Snape'a ze艣lizn臋艂a si臋 z jego ramienia i Harry nie podnosi艂 wzroku, dop贸ki nie us艂ysza艂, jak kuchenne drzwi otwieraj膮 si臋 i zamykaj膮. Dopiero wtedy spojrza艂 na przyjaci贸艂.
- Do licha! - powiedzia艂 Ron, ca艂y blady.
- Harry, chcia艂by艣 otworzy膰 prezenty? - zapyta艂a Ginny, u艣miechaj膮c sie do niego promiennie. - Masz, zacznij od mojego.
Gryfon przyj膮艂 niewielk膮 paczuszk臋.
- Dzi臋kuje.
***
Weasleyowie zostali a偶 do p贸藕nego popo艂udnia i ku uldze Harry'ego, jego przyjaciele nie podj臋li ju偶 ponownie tematu Snape'a. Zamiast tego, skupili si臋 na b艂ahych sprawach, takich jak quidditch i nadchodz膮cy rok szkolny, a Harry dobrze si臋 bawi艂. Kiedy go艣cie wyjechali, zani贸s艂 prezenty do swojego pokoju. Otrzyma艂 du偶膮 paczk臋 z wyrobami bli藕niak贸w, mn贸stwo s艂odyczy i czekolady, domowej roboty biszkopty i dwie ksi膮偶ki: o quidditchu od Hermiony i o magicznych stworzeniach od Billa.
By艂 wyko艅czony i naprawd臋 chcia艂 si臋 zdrzemn膮膰, ale pomy艣la艂, 偶e Snape nie by艂by zachwycony, gdyby wylegiwa艂 si臋 w 艂贸偶ku w ci膮gu dnia. A wi臋c poprzesta艂 na k膮pieli. Mistrz Eliksir贸w nie powinien by膰 chyba z艂y na niego za to, 偶e dba o swoj膮 higien臋 osobist膮, stwierdzi艂, pod膮偶aj膮c do 艂azienki. Wyleguj膮c si臋 przez jaki艣 czas w wannie, Harry pozwoli艂 swoim my艣lom dryfowa膰 od urodzinowego przyj臋cia do Snape'a i ich lekcji. I wtedy dostrzeg艂 co艣 na podstawce. Nale偶膮ca do Snape'a kostka myd艂a o cytrynowym zapachu. Nie potrafi膮c si臋 powstrzyma膰, wzi膮艂 j膮 do r臋ki i namydli艂 si臋 ni膮, wdychaj膮c ten nowy, cho膰 ju偶 znajomy zapach. Zastanawia艂 si臋, czy m臋偶czyzna to zauwa偶y, a je偶eli tak, to czy powie co艣 na ten temat. Niemal pragn膮艂, aby tak si臋 sta艂o.
Ubra艂 si臋 i zszed艂 na d贸艂 w poszukiwaniu Snape'a. Znalaz艂 go w piwnicy, mieszaj膮cego w du偶ym, paruj膮cym kocio艂ku.
- Zak艂adam, 偶e twoi przyjaciele ju偶 poszli?
- Tak, sir - odpar艂 Harry, zajmuj膮c miejsce przy stole do pracy. - B臋d臋 teraz kontynuowa艂 warzenie tego eliksiru.
- Zostaw to. Ta mikstura potrzebuje zbyt du偶o czasu, aby j膮 uwarzy膰. Mo偶esz doko艅czy膰 j膮 jutro. - Snape wytar艂 d艂onie w r臋cznik i wskaza艂 na kawa艂ek pergaminu. - W zamian uwarzysz to. - Harry spojrza艂 na list臋 ingrediencji i spos贸b przyrz膮dzania mikstury, zapisane kanciastym pismem Snape'a.
- Co to za eliksir?
- Nie zadawaj g艂upich pyta艅, tylko bierz si臋 do pracy!
Spogl膮daj膮c na nauczyciela, Harry zastanawia艂 si臋, co tym razem zrobi艂 藕le. Mo偶e m臋偶czyzna wci膮偶 by艂 na niego z艂y za to, 偶e mia艂 urodziny?
Wzruszy艂 ramionami, po czym postawi艂 kocio艂ek nad ogniem i zacz膮艂 wybiera膰 odpowiednie sk艂adniki spo艣r贸d wielu fiolek i butelek znajduj膮cych si臋 na jego stole.
Zdeterminowany, aby nie zawali膰 pierwszej mikstury, kt贸r膮 Snape kaza艂 mu uwarzy膰, Harry sieka艂, mia偶d偶y艂, odmierza艂, miesza艂 i dwa razy wszystko sprawdza艂. Snape nie odzywa艂 si臋, zaj臋ty dwoma kocio艂kami po swojej stronie pomieszczenia, a Harry nie zwraca艂 na niego uwagi, zbyt zaj臋ty w艂asnym eliksirem.
Po niemal dw贸ch godzinach, podczas kt贸rych Harry wykona艂 ka偶dy punkt instrukcji, z ciekawo艣ci膮 zajrza艂 do swojego kocio艂ka. Przezroczysta mikstura wydawa艂a si臋 raczej o艣lizg艂a i ch艂opak zastanawia艂 si臋, czy na pewno powinna tak wygl膮da膰.
Odchrz膮kn膮艂 i powiedzia艂:
- My艣l臋, 偶e sko艅czy艂em, sir.
- My艣lisz, 偶e sko艅czy艂e艣 czy sko艅czy艂e艣?
Harry sapn膮艂.
- Sko艅czy艂em.
- Znakomicie. Zdejmij j膮 z ognia i rzu膰 zakl臋cie ch艂odz膮ce.
Gryfon zrobi艂, co mu kazano i stara艂 si臋 nie by膰 spi臋ty, kiedy m臋偶czyzna pojawi艂 si臋 za nim.
- Interesuj膮cy wyb贸r myd艂a, Potter. - Snape spojrza艂 na niego z g贸ry ostrym wzrokiem i Harry poczu艂, jak na jego policzki wyp艂ywa rumieniec.
- Pomy艣la艂em, 偶e mi艂o pachnie.
- Hmm. - Snape przysun膮艂 si臋 bli偶ej, dotykaj膮c ch艂opaka ramieniem, i musn膮艂 ustami i nosem jego w艂osy. - Jest zdecydowanie lepszy ni偶 ten zapach sacharyny, kt贸rym emanowa艂e艣 przez kilka ostatnich dni.
- Po prostu staram si臋 by膰 mniej przewidywalny - powiedzia艂 Harry. To by艂a pierwsza rzecz, kt贸ra mu przysz艂a do g艂owy, poniewa偶 tak naprawd臋 nie mia艂 poj臋cia, dlaczego u偶y艂 myd艂a Snape'a.
M臋偶czyzna nie komentowa艂 ju偶 dalej i pochyli艂 si臋, aby sprawdzi膰 eliksir. Ogl膮da艂 go pod r贸偶nymi k膮tami, podni贸s艂 chochl臋 i obserwowa艂 jak mikstura powoli przelewa si臋 z powrotem do kocio艂ka, a偶 w ko艅cu nabra艂 troch臋 na 艂y偶k臋 i przeciera艂 j膮 pomi臋dzy kciukiem i palcem wskazuj膮cym.
- Gratulacje, Potter. Uwarzy艂e艣 niemal perfekcyjny lubrykant.
Harry nie by艂 pewien, co zaszokowa艂o go bardziej. Snape komplementuj膮cy jego eliksir czy fakt, 偶e m臋偶czyzna kaza艂 mu uwarzy膰 lubrykant.
- Chocia偶 konsystencja pozostawia wiele do 偶yczenia. Sugeruj臋, aby gotowa膰 艂odygi mniszka lekarskiego kilka minut d艂u偶ej.
- Tak, sir.
- Notuj!
Harry z艂apa艂 najbli偶sze pi贸ro i dopisa艂 na pergaminie sugestie Snape'a.
- A teraz... Dobry warzyciel testuje swoje eliksiry - powiedzia艂 Snape, odwracaj膮c si臋 do Harry'ego. - Czy potrafisz wskaza膰 przeznaczenie tej mikstury?
- Ee...
- Nie mamy ca艂ego wieczoru. Z pewno艣ci膮 musia艂e艣 nauczy膰 si臋 czego艣 z tych magazyn贸w, kt贸rymi zaczytywa艂e艣 si臋 z tak膮 uwag膮.
Policzki Harry'ego p艂on臋艂y. Rozejrza艂 si臋 po pokoju i nagle dotar艂o do niego, jak niewielka by艂a piwnica i jak blisko sta艂 Snape.
- To jest... ee... U偶ywane czasami przy seksie. Tak my艣l臋.
- Bardzo dobrze. Ta mikstura to m贸j w艂asny przepis. To nie tylko lubrykant. Pomaga tak偶e spot臋gowa膰 doznania. Daje wyj膮tkow膮 przyjemno艣膰, kiedy u偶ywa si臋 jej podczas masturbacji. Jak my艣lisz, w jaki spos贸b powiniene艣 j膮 przetestowa膰? - Snape przekrzywi艂 g艂ow臋, patrz膮c na Harry'ego wyzywaj膮co.
Harry nie by艂 pewien, co m臋偶czyzna w艂a艣nie powiedzia艂. Wiedzia艂 tylko, 偶e ka偶de s艂owo trafia艂o wprost do jego cz艂onka. Przest膮pi艂 z nogi na nog臋.
- Zabra膰 troch臋 ze sob膮 do sypialni?
- Hmm. - Snape wygl膮da艂, jakby rozwa偶a艂 t臋 odpowied藕, stukaj膮c palcem w swoje wargi. - Ale wtedy nie b臋d臋 m贸g艂 oceni膰 wynik贸w twojej pracy. Tak nie mo偶e by膰. B臋dziesz musia艂 przetestowa膰 j膮 tutaj.
Harry rozdziawi艂 usta.
- Chcesz, 偶ebym to... tutaj?
- No dalej, Potter. Przecie偶 widzia艂em to wszystko ju偶 wcze艣niej. - Czarne oczy Snape'a zamigota艂y i Harry zacz膮艂 mie膰 trudno艣ci z oddychaniem.
Gapi艂 si臋 na m臋偶czyzn臋, a w jego g艂owie dzwoni艂o kilka alarm贸w ostrzegawczych. W ko艅cu to by艂 Snape, a on w przesz艂o艣ci uwielbia艂 upokarza膰 Harry'ego.
- Postaraj si臋 zachowa膰 dojrzale. - Snape przysun膮艂 si臋 bli偶ej. - Po tym, co razem dzielili艣my... - Dotkn膮艂 palcem skroni Harry'ego - ...zdecydowanie powinien by膰 ju偶 pomi臋dzy nami pewien poziom zrozumienia. - Harry obliza艂 wargi i przypomnia艂 sobie sw贸j plan. Wiedzia艂, 偶e to idealna okazja. Umo偶liwi mu zemst臋, kt贸rej pragn膮艂 tak bardzo. Wszystko naprawi. A poza tym g艂os Snape'a by艂 tak blisko i sprawia艂, 偶e czu艂 艂askotanie na sk贸rze, a w艂oski na jego karku stan臋艂y, kiedy przez cia艂o przep艂yn膮艂 przyjemny dreszcz. - To tylko male艅ki krok od ogl膮dania tego w twoim umy艣le... - Snape zacisn膮艂 palce wok贸艂 nadgarstka Harry'ego i podni贸s艂 jego praw膮 d艂o艅 - ...do zobaczenia tego tutaj. Czy jeste艣 wystarczaj膮co odwa偶ny, aby wykona膰 ten krok, Potter? - Snape zanurzy艂 d艂o艅 Harry'ego w przezroczystym lubrykancie.
Kiedy Harry poczu艂 eliksir na swojej sk贸rze, efekt by艂 niezwyk艂y. Sprawi艂, 偶e jego penis stwardnia艂 jeszcze bardziej. Spojrza艂 w oczy Snape'a, pr贸buj膮c dostrzec w nich kpin臋, ale nie zobaczy艂 jej. M臋偶czyzna wygl膮da艂 na ca艂kowicie powa偶nego, a ch艂opak by艂 zbyt podniecony, by si臋 nad tym zastanawia膰.
- Odpr臋偶 si臋. - Snape zacz膮艂 go delikatnie popycha膰, a偶 Harry poczu艂 za plecami 艣cian臋. - I poka偶 mi teraz to, czym kusi艂e艣 mnie przez kilka ostatnich dni.
To by艂a najbardziej surrealistyczna rzecz, jakiej Harry kiedykolwiek do艣wiadczy艂. Bez w膮tpienia by艂a najbardziej podniecaj膮ca. Snape chcia艂 obserwowa膰 jak Harry si臋 dotyka, jak si臋 zadowala. Nawet je艣li to nie ca艂kiem pasowa艂o do jego planu, to Harry nie potrafi艂 si臋 z tym nie zgodzi膰. Pomys艂, aby opu艣ci膰 spodnie i masturbowa膰 si臋 na oczach Snape'a rozpala艂 go i doprowadzi艂 do tego, 偶e niemal doszed艂 tu i teraz.
- Dobrze. - Opar艂 si臋 o 艣cian臋, nie spogl膮daj膮c na Snape'a, kt贸ry sta艂 zaledwie dwa kroki od niego. Rozsun膮艂 zamek i chcia艂 wyci膮gn膮膰 lew膮 r臋k膮 swoj膮 erekcj臋, ale Snape przeszkodzi艂 mu.
- Opu艣膰 spodnie. Chyba nie chcesz ich zabrudzi膰? - Prze艂ykaj膮c 艣lin臋, Harry odpi膮艂 guzik i zsun膮艂 spodnie i bokserki a偶 do kostek. - I podwi艅 bluzk臋. Musz臋 mie膰 dobry widok, aby m贸c oceni膰 twoje zdolno艣ci.
Harry wykona艂 polecenie i spojrza艂 na Snape'a, wiedz膮c, 偶e stoi przed nim ca艂kowicie ods艂oni臋ty, p贸艂-nagi, z pe艂n膮 erekcj膮 i napi臋tymi j膮drami. Zacisn膮艂 palce i poczu艂 na sk贸rze 艣liski lubrykant.
- Zazwyczaj nie u偶ywam tego typu rzeczy - powiedzia艂, poniewa偶 pomy艣la艂, 偶e warto by艂oby o tym wspomnie膰 na wypadek, gdyby co艣 zrobi艂 藕le.
- To nie jest niezb臋dne do tego, aby si臋 zaspokoi膰, ale jestem przekonany, 偶e uznasz to za inspiruj膮ce do艣wiadczenie.
- Racja. - Harry owin膮艂 palce wok贸艂 swojego twardego penisa i opar艂 g艂ow臋 o 艣cian臋 tak, aby m贸g艂 patrze膰 na Snape'a spod przymru偶onych powiek. Przesun膮艂 d艂oni膮 po cz艂onku i sapn膮艂 z powodu intensywno艣ci doznania. Znacznie intensywniejszego, ni偶 kiedy dotyka艂 si臋 normalnie. - O tak, teraz ju偶 rozumiem, o czym m贸wi艂e艣.
- Nie spiesz si臋. Chyba nie chcesz zako艅czy膰 do艣wiadczenia zbyt szybko? - Snape sta艂 ze skrzy偶owanymi na piersi ramionami, opieraj膮c si臋 o st贸艂, a jego zmru偶one oczy 艣lizga艂y si臋 po ciele Harry'ego.
Gryfon zacz膮艂 pociera膰 szybciej, oblizuj膮c wargi i staraj膮c si臋 powstrzyma膰 swoje biodra przed podrygiwaniem. Snape obserwowa艂, jak si臋 masturbuje. M臋偶czyzna widzia艂 to ju偶 wcze艣niej w jego wspomnieniach, ale teraz... teraz to by艂o prawdziwe.
Harry przyspieszy艂, zacisn膮艂 d艂o艅 wok贸艂 g艂贸wki penisa, kciukiem pocieraj膮c jego czubek i podra偶niaj膮c naci臋cie. Oddech mia艂 g艂臋boki i 艣wiszcz膮cy. Tak bardzo chcia艂by zobaczy膰 Snape'a robi膮cego to samo, dok艂adnie tak, jak robili to w swoich wspomnieniach.
- Sir?
- Hmm?
- Mo偶e... - Harry prze艂kn膮艂 i na chwil臋 spowolni艂 ruchy swojej d艂oni, aby m贸g艂 skoncentrowa膰 si臋 na tym, co m贸wi艂 - ...mo偶e sam powinien pan przetestowa膰 eliksir? Znaczy, to pan jest ekspertem. Mo偶e robi臋 co艣 藕le, ale sk膮d mog臋 to wiedzie膰?
Usta Snape'a rozci膮gn臋艂y si臋 w dzikim u艣miechu.
- C贸偶 za niewiarygodnie inteligentna sugestia, Potter.
- Dzi臋ki - wydysza艂 Harry, z trudem powstrzymuj膮c si臋 od pe艂nego samozadowolenia u艣miechu.
Palce Snape odnalaz艂y guziki i zacz臋艂y je rozpina膰, a偶 zewn臋trzna cz臋艣膰 ubrania rozsun臋艂a si臋, ods艂aniaj膮c czarn膮 koszul臋 i spodnie. M臋偶czyzna zsun膮艂 je tylko odrobin臋, tak, aby m贸g艂 wyj膮膰 swojego masywnego penisa i ci臋偶kie j膮dra. Harry musia艂 zagry藕膰 warg臋, aby powstrzyma膰 si臋 od j臋czenia na sam ich widok.
Merlinie, to by艂o prawdziwe. Stali z wyeksponowanymi penisami i dotykali si臋. Do diab艂a, je偶eli Harry pochyli艂by si臋 do przodu i wyci膮gn膮艂 r臋k臋, m贸g艂by dosi臋gn膮膰 Snape'a. Blisko, intymnie, cho膰 wci膮偶 pod kontrol膮, dok艂adnie tak, jak wszystko zwi膮zane z obecno艣ci膮 Snape鈥檃 przez ostatnie kilka dni.
M臋偶czyzna nabra艂 nieco lubrykantu i owin膮艂 d艂o艅 wok贸艂 swojego penisa z tak膮 precyzj膮, jakby trzyma艂 chochl臋, kt贸r膮 miesza艂 eliksir. Jego ruchy by艂y podobne, nie tak pospieszne jak Harry'ego, ale ostro偶ne, opanowane, tak jakby obawia艂 si臋 temu podda膰.
Harry zacz膮艂 na艣ladowa膰 spos贸b, w jaki Snape trzyma艂 nadgarstek i porusza艂 d艂oni膮, a偶 w ko艅cu masturbowa艂 si臋 w wystarczaj膮co odmienny spos贸b, aby m贸g艂 sobie wyobra偶a膰, 偶e to Snape go pie艣ci. Zastanawia艂 si臋, jaki w dotyku by艂 penis m臋偶czyzny, o ile ci臋偶szy od jego w艂asnego, gdyby zwa偶y艂 go w d艂oni. Wyraz twarzy Snape'a nie zdradza艂 ani odrobiny przyjemno艣ci, z wyj膮tkiem dr偶enia w k膮cikach ust i zmarszczki pomi臋dzy brwiami.
Ale kiedy Harry spojrza艂 w jego oczy, zobaczy艂, 偶e ca艂e podniecenie skumulowa艂o si臋 w艂a艣nie w nich. Czarne oczy, 藕renice rozszerzone tak bardzo, 偶e przypomina艂y p艂on膮ce jeziora, skupione na Harrym.
To zbyt wiele. Pod Harrym ugi臋艂y si臋 kolana, j膮dra skurczy艂y si臋 a sperma wystrzeli艂a z intensywno艣ci膮 wzmocnion膮 eliksirem i pokry艂a jego sk贸r臋.
- Cholera, o cholera! - wydysza艂 Harry, zatapiaj膮c si臋 w tych p艂on膮cych oczach, podczas gdy nasienie przecieka艂o mu przez palce i kapa艂o na pod艂og臋.
Snape pozosta艂 nieruchomy i cichy, ale jego d艂o艅 zacz臋艂a porusza膰 si臋 szybciej i szybciej, tak jakby ju偶 nie chodzi艂o o przyrz膮dzanie eliksiru, tylko o rzucanie kl膮tw z zamiarem schwytania i zabicia. Harry nie potrafi艂 oderwa膰 wzroku od penisa Snape'a, od jego ciemnej i b艂yszcz膮cej g艂贸wki. Jeszcze jedno poci膮gni臋cie, kolejne i sperma m臋偶czyzny wytrysn臋艂a, ale Harry szybko przeni贸s艂 wzrok na jego twarz.
Oczy Snape'a przypomina艂y w膮skie szpary i wci膮偶 wpatrywa艂y si臋 w Harry'ego, a usta wykrzywi艂y si臋 w co艣, co na ka偶dej innej twarzy mo偶na by uzna膰 za szczery u艣miech, ale na twarzy Snape'a wygl膮da艂o to wyj膮tkowo.
Harry wypu艣ci艂 z d艂oni swojego zwiotcza艂ego penisa, podobnie zrobi艂 Snape.
- To bardzo przyjemny eliksir - wyszepta艂 Harry, zagryzaj膮c doln膮 warg臋.
M臋偶czyzna u艣miechn膮艂 si臋 krzywo i skin膮艂 g艂ow膮.
- Wydaje si臋 by膰... bardziej ni偶 zadowalaj膮cy.
- Niezwykle wysoka ocena - powiedzia艂 Harry, maj膮c nadziej臋, 偶e Snape rozumie aluzj臋.
- Istotnie.
Harry zamilk艂, nie b臋d膮c pewnym, co jeszcze m贸g艂by powiedzie膰. Jeszcze nigdy czego艣 takiego nie robi艂 i nie wiedzia艂, czy powinien teraz wykona膰 jaki艣 gest.
- To wszystko na dzisiejszy wiecz贸r - powiedzia艂 Snape swoim zwyczajowym tonem, co wprawi艂o Harry'ego w konsternacj臋. Z pewno艣ci膮 co艣 si臋 w艂a艣nie pomi臋dzy nimi zmieni艂o.
- B膮d藕 tutaj jutro o dziesi膮tej. - Snape podci膮gn膮艂 spodnie.
- Tak, sir. - Harry poszed艂 za jego przyk艂adem, ale najpierw rzuci艂 na siebie szybkie zakl臋cie czyszcz膮ce. Kiedy by艂 ju偶 ubrany, przemkn膮艂 obok Snape'a w stron臋 drzwi, nie odwa偶aj膮c si臋 na niego spojrze膰.
- Potter?
Harry zatrzyma艂 si臋 z d艂oni膮 na klamce, odwr贸ci艂 g艂ow臋 i spojrza艂 na m臋偶czyzn臋 przez rami臋.
- Tak, sir?
- Wszystkiego najlepszego. - Snape brzmia艂 na rozbawionego i to sprawi艂o, 偶e Harry poczu艂 ciep艂o wewn膮trz siebie.
- Dzi臋ki. - Harry opu艣ci艂 piwnic臋. Stopy mia艂 lekkie jak pi贸rko, ale g艂owa ci膮偶y艂a mu od pyta艅, na kt贸re nie zna艂 odpowiedzi. Potrzebowa艂 czasu, aby przemy艣le膰 to, co w艂a艣nie si臋 wydarzy艂o. I musia艂 pami臋ta膰 o swoim planie. Kiedy le偶a艂 ju偶 w 艂贸偶ku, wpatruj膮c si臋 w sufit, wiedzia艂 tylko tyle, 偶e sen nie przyjdzie do niego dzisiaj zbyt szybko.
CDN
Cz臋艣膰 5
Nawet je偶eli poranne czynno艣ci sta艂y si臋 ju偶 dla Harry'ego rutyn膮, wcale nie wydawa艂y si臋 znajome. Wszystko wygl膮da艂o inaczej, poniewa偶 cokolwiek robi艂, wci膮偶 nachodzi艂y go wspomnienia o tym, co wydarzy艂o si臋 wczorajszej nocy. Kiedy sta艂 pod prysznicem przypomnia艂 sobie jak palce Snape'a owija艂y si臋 wok贸艂 swojej erekcji. Kiedy my艂 z臋by, my艣la艂 o tym, w jaki spos贸b oczy Snape'a p艂on臋艂y. Kiedy si臋 ubiera艂, nie potrafi艂 zapomnie膰 o niespodziewanym u艣miechu na twarzy Mistrza Eliksir贸w, gdy m臋偶czyzna dochodzi艂.
Podczas 艣niadania wcale nie by艂o lepiej. Tak naprawd臋, to kiedy opuszcza艂 kuchni臋, aby zej艣膰 do piwnicy, w og贸le nie pami臋ta艂, aby cokolwiek jad艂, chocia偶 jego 偶o艂膮dek by艂 pe艂ny. Dr偶膮c膮 d艂oni膮 zapuka艂 do drzwi.
- Wej艣膰.
Snape sta艂 przy swoim stole do pracy, zachowuj膮c si臋 tak, jakby nic szczeg贸lnego si臋 nie wydarzy艂o. Harry przeszed艂 na swoj膮 stron臋 pomieszczenia i przez kilka sekund pozwoli艂 sobie my艣le膰, 偶e by膰 mo偶e to wszystko by艂o tylko snem.
Dop贸ki nie zobaczy艂 czterech zakorkowanych fiolek stoj膮cych po艣rodku sto艂u.
- To wynik twojej pracy z poprzedniej nocy. S膮dz臋, 偶e zdo艂asz znale藕膰 dla tego zastosowanie.
Harry ostro偶nie przesun膮艂 fiolki na bok.
- Tak, sir.
Snape pami臋ta艂. Oczywi艣cie, 偶e pami臋ta艂, ale Harry nie rozumia艂, dlaczego traktuje to tak... normalnie.
- Skup si臋!
Zaskoczony uni贸s艂 wzrok. Snape sta艂 po drugiej stronie sto艂u. Harry nawet nie zdawa艂 sobie sprawy, 偶e gapi艂 si臋 w przestrze艅.
- To lista eliksir贸w, kt贸re b臋dziesz warzy艂. - Snape po艂o偶y艂 na stole pomi臋dzy nimi kawa艂ek pergaminu. - Niekt贸re z nich przygotowuje si臋 przez kilka godzin, a niekt贸re kilka tygodni, ale to nie szkodzi, poniewa偶 masz na to ca艂膮 reszt臋 wakacji.
Harry podni贸s艂 list臋 i zacz膮艂 j膮 z uwag膮 czyta膰. Snape si臋gn膮艂 za siebie i wyci膮gn膮艂 du偶e, ciemne, drewniane pude艂ko, kt贸re postawi艂 przed Harrym.
- Stworzysz sw贸j w艂asny, prywatny zestaw eliksir贸w. Pomocnych eliksir贸w. P贸藕niej poka偶臋 ci zakl臋cia, kt贸re b臋d膮 chroni膰 pude艂ko, a wi臋c ty i tylko ty b臋dziesz m贸g艂 je otworzy膰.
Harry pokiwa艂 g艂ow膮, nie podnosz膮c wzroku znad pergaminu. Na li艣cie znajdowa艂o si臋 przynajmniej pi臋膰 r贸偶nych mikstur leczniczych, ma艣膰 na oparzenia, eliksir uzupe艂niaj膮cy krew, dwie trucizny, o kt贸rych Harry nigdy wcze艣niej nie s艂ysza艂, Wywar 呕ywej 艢mierci, kilka eliksir贸w, kt贸rych kompletnie nie zna艂, Eliksir Wielosokowy i Veritaserum. Zamruga艂 i spojrza艂 na Snape'a.
- Veritaserum? Pozwolisz mi uwarzy膰 Veritaserum?
Snape westchn膮艂 g艂臋boko i przez chwil臋 nie odzywa艂 si臋, tak jakby ostro偶nie dobiera艂 s艂owa.
- Potter, wszystkie te mikstury maj膮 specyficzne zastosowanie i mog膮 pom贸c ci podczas wojny. Tak jak powiedzia艂em, to b臋dzie tw贸j prywatny zestaw i nie podzielisz si臋 nim z nikim. Nawet nie wspomnisz o jego istnieniu. Jestem doskonale 艣wiadomy tego, 偶e bardzo 艂atwo mo偶na nadu偶y膰 takiego eliksiru jak Veritaserum. Jednak偶e, je偶eli kiedykolwiek to zrobisz, odpowiesz przede mn膮 osobi艣cie.
W czarnych, wpatruj膮cych si臋 w Harry'ego oczach Snape'a nie by艂o tym razem 偶aru czy podniecenia. Jedynie zimne wyrachowanie, wi臋c Harry natychmiast skin膮艂 g艂ow膮.
- Dobrze, sir. B臋d臋 obchodzi艂 si臋 z nimi bardzo ostro偶nie.
Snape podwa偶y艂 palcem pokrywk臋 i otworzy艂 pude艂ko.
- W 艣rodku znajduj膮 si臋 przepisy na uwarzenie ka偶dego eliksiru i wszystkie sk艂adniki, kt贸rych b臋dziesz potrzebowa艂. Niekt贸re z nich, na przyk艂ad ten na Veritaserum, nie s膮 dost臋pne w 偶adnej publicznej literaturze, a wi臋c dobrze ich pilnuj, zrozumiano?
Harry skin膮艂 g艂ow膮 i zajrza艂 do pude艂ka. By艂 czas, 偶e widok tych wszystkich sk艂adnik贸w i w艂adzy, kt贸re ze sob膮 nios艂y, sprawi艂by, 偶e by艂by niezwykle podniecony i natychmiast obmy艣li艂by zemst臋 na kilku konkretnych 艢lizgonach. Ale s艂owa Snape'a wry艂y mu si臋 g艂臋boko w umys艂 i teraz rozumia艂, 偶e tu nie chodzi o jakie艣 szkolne kawa艂y, tylko o jego 偶ycie.
- To - Snape wskaza艂 na ma艂y kamie艅 w k膮ciku pude艂ka - jest bezoar. Jestem przekonany, 偶e pami臋tasz, do czego s艂u偶y.
Harry prychn膮艂 i podni贸s艂 go.
- Tak. S艂u偶y jako antidotum. Nigdy nie zapomn臋 tej lekcji.
Snape u艣miechn膮艂 si臋 krzywo.
- Tak te偶 my艣la艂em. A teraz sugeruj臋, aby艣 zacz膮艂 od uwarzenia Wywaru 呕ywej 艢mierci, a potem przestudiowa艂 reszt臋 instrukcji. Na eliksir maskuj膮cy zapach przyjdzie czas p贸藕niej.
- Po prostu nie chcesz, 偶ebym wygra艂 - powiedzia艂 Harry, posy艂aj膮c m臋偶czy藕nie szeroki u艣miech.
- Znasz mnie a偶 za dobrze. - Snape odwr贸ci艂 si臋 z szelestem szat. - Bierz si臋 do pracy, Potter.
Na dnie pude艂ka le偶a艂a sterta pergamin贸w, wszystkie zape艂nione notatkami Snape'a, opisuj膮cymi sk艂adniki i spos贸b przyrz膮dzania eliksir贸w. By艂 tam r贸wnie偶 delikatny n贸偶, mo藕dzierz i t艂uczek oraz kilka drewnianych i 偶elaznych chochli. Harry wyj膮艂 przepisy, a potem przejecha艂 palcami po wszystkich zawieraj膮cych sk艂adniki fiolkach i s艂oikach, podziwiaj膮c je w milczeniu.
- Przesta艅 si臋 obija膰!
Harry podskoczy艂, a pude艂ko zagrzechota艂o. Przeszuka艂 instrukcje, aby znale藕膰 przepis na Wywar 呕ywej 艢mierci, po czym wybra艂 odpowiednie sk艂adniki. Kiedy si臋gn膮艂 po kocio艂ek, zorientowa艂 si臋, gdzie w艂a艣nie stoi.
Dok艂adnie w tym samym miejscu, w kt贸rym wczorajszej nocy sta艂 Snape. W miejscu, w kt贸rym Snape zadowala艂 si臋, obserwuj膮c go.
Pr贸buj膮c wyrzuci膰 ten obraz ze swojego umys艂u, Harry odwr贸ci艂 si臋 i potr膮ci艂 艂okciem jedn膮 z fiolek lubrykantu, kt贸ra spad艂a na pod艂og臋.
- Lepiej, 偶eby to nie by艂 tojad - powiedzia艂 Snape, obracaj膮c si臋, by spojrze膰 na Harry'ego.
- Nie, sir. To tylko... ee... lubrykant. - Harry si臋gn膮艂 po r贸偶d偶k臋 i sprz膮tn膮艂 ba艂agan. - Przepraszam, jestem troch臋 rozkojarzony. - Poczu艂, jak jego policzki p艂on膮 i prosi艂, aby przesta艂y.
Snape obserwowa艂 go przez chwil臋, po czym u艣miechn膮艂 si臋 krzywo.
- Musisz nauczy膰 si臋, 偶e jest czas na prac臋 i czas na rozrywk臋, a one rzadko si臋 ze sob膮 艂膮cz膮.
Harry zmarszczy艂 brwi i zamy艣li艂 si臋 na moment.
- W takim razie, co wydarzy艂o si臋 wczorajszej nocy?
- Wyj膮tek.
- My艣la艂em, 偶e nie robisz wyj膮tk贸w.
- To 藕le my艣la艂e艣.
Harry prychn膮艂, po czym wyj膮艂 n贸偶 i zacz膮艂 szatkowa膰 p艂etwy ramory.
- A wi臋c podejrzewam, 偶e mog臋 u偶y膰 Wywaru 呕ywej 艢mierci na kim艣, kogo b臋d臋 musia艂 obezw艂adni膰. I dlatego musz臋 go uwarzy膰, tak?
- Dok艂adnie.
- Wiesz, je偶eli mo偶esz odbiera膰 punkty podczas wakacji, r贸wnie dobrze mo偶esz je przydziela膰. Tak sobie pomy艣la艂em.
- Nie przeginaj, Potter.
Chichocz膮c Harry zsun膮艂 pokrojone kawa艂ki p艂etwy do kocio艂ka i sprawdzi艂 przepis, aby upewni膰 si臋, 偶e zrobi艂 to dobrze.
Kontynuowali swoj膮 prac臋 w milczeniu, chocia偶 Harry czasami zadawa艂 okazjonalnie pytania dotycz膮ce sk艂adnik贸w, kt贸re przygotowywa艂. Snape odpowiada艂 mu zwi臋藕le, nauczycielskim tonem. Po kilku godzinach 偶o艂膮dek powiedzia艂 Harry'emu, 偶e ju偶 niemal pora obiadowa.
Ch艂opak stwierdzi艂, 偶e poranek min膮艂 dobrze. Snape pami臋ta艂, ale nie traktowa艂 go z tego powodu jako艣 inaczej. 呕adnych oznak szyderstw albo nienawi艣ci. Jedynie profesjonalna i - przynajmniej w wypadku Snape'a - opanowana postawa, kt贸r膮 pokazywa艂 Harry'emu od czasu rozpocz臋cia ich letnich zaj臋膰.
- Tw贸j eliksir musi gotowa膰 si臋 na wolnym ogniu przez kilka godzin - powiedzia艂 Snape, zmniejszaj膮c machni臋ciem r贸偶d偶ki ogie艅 pod w艂asnym kocio艂kiem. - Sugeruj臋, aby艣my zrobili sobie teraz przerw臋, a p贸藕niej b臋dziemy kontynuowa膰 twoje lekcje zakl臋膰.
Harry skin膮艂 g艂ow膮 i poszed艂 za m臋偶czyzn膮 do kuchni. Zjedli obiad szybko i w milczeniu. Snape, praktyczny jak zawsze, nie traci艂 czasu i przygotowa艂 talerz kanapek, a Harry zrobi艂 herbat臋. Usiedli naprzeciw siebie i zjedli w milczeniu. Kiedy Harry wypi艂 resztk臋 herbaty, chcia艂 po prostu posiedzie膰 przez dziesi臋膰 minut, ale Snape wsta艂.
Ich nast臋pnym przystankiem by艂a biblioteka. Harry chcia艂 wzi膮膰 "Psotny przewodnik po magicznych sztuczkach", ale Mistrz Eliksir贸w powstrzyma艂 go ruchem r臋ki.
- Nie mamy czasu na materia艂 z pierwszego roku, Potter. Po膰wiczysz Zakl臋cie Nocnych Oczu. - Snape si臋gn膮艂 po r贸偶d偶k臋, zas艂oni艂 wszystkie okna jednym machni臋ciem, a nast臋pnie skierowa艂 j膮 na swoj膮 twarz. - Umie艣膰 czubek r贸偶d偶ki na grzbiecie swojego nosa i wypowiedz stanowczo: Nocturnus Aspectus.
Harry zrobi艂 to, co poleci艂 mu Snape, kt贸ry w tym czasie rzuci艂 Nox. Pok贸j pogr膮偶y艂 si臋 w ciemno艣ci i w pierwszej chwili Harry pomy艣la艂, 偶e zrobi艂 co艣 nieprawid艂owo. Dop贸ki w polu jego widzenia nie zacz臋艂y pojawia膰 si臋 niewyra藕ne, czarno-bia艂e kszta艂ty, otoczone niesamowitym, zielonym blaskiem. Widzia艂 st贸艂, krzes艂a, swoje w艂asne wyci膮gni臋te rami臋, kiedy odnajdowa艂 drog臋 przez pomieszczenie, i stoj膮cego z boku i obserwuj膮cego go w milczeniu Snape'a.
- Dzia艂a - powiedzia艂 Harry, mrugaj膮c oczami, kiedy spogl膮da艂 na otaczaj膮ce go przedmioty, r贸wnocze艣nie znajome i obce. - To troch臋 dziwaczne.
- Przywykniesz. Ile palc贸w trzymam w g贸rze, Potter?
Harry spojrza艂 na Snape'a i zobaczy艂, 偶e m臋偶czyzna ma d艂onie zwini臋te w pie艣ci i ramiona skrzy偶owane na piersi.
- 呕adnego. Ale widz臋 za to tw贸j u艣mieszek.
U艣mieszek Snape'a niemal zmieni艂 si臋 w u艣miech, ale m臋偶czyzna w ostatecznej chwili odwr贸ci艂 g艂ow臋.
- Wystarczy. Zako艅cz czar.
Kilka zakl臋膰 p贸藕niej wszystko powr贸ci艂o do normalno艣ci, a Harry dopisa艂 zakl臋cie Nocnych Oczu do listy, zanim Snape zd膮偶y艂 przypomnie膰 mu o robieniu notatek.
- Powiniene艣 tak偶e opanowa膰 kilka kl膮tw, kt贸re pomog膮 ci obezw艂adni膰 wroga.
- Kl膮tw? - Harry zacisn膮艂 palce na r贸偶d偶ce, przypominaj膮c sobie te okropie艅stwa z ksi膮偶ki, do kt贸rej przeczytania Snape go zmusi艂.
- Dlaczego nie mog臋 po prostu rzuci膰 zakl臋cia osza艂amiaj膮cego, je偶eli chc臋 kogo艣 wyeliminowa膰?
- Poniewa偶, ty nieuwa偶ny dzieciaku, ka偶dy mo偶e je przerwa膰 - warkn膮艂 Snape, spogl膮daj膮c na Harry'ego. - A te kl膮twy mog膮 by膰 przerwane jedynie przez tego, kto je rzuci艂. Je偶eli tego nie zrobi, utrzymaj膮 si臋 w najlepszym wypadku przez ca艂膮 dob臋.
- Acha. - Harry stara艂 si臋 nie wygl膮da膰 na zbyt przygaszonego. - Nie wiedzia艂em.
- Nie spodziewa艂em si臋, 偶e b臋dziesz wiedzia艂. A teraz uwa偶aj. - Snape skierowa艂 r贸偶d偶k臋 na stoj膮c膮 na stole waz臋 chi艅sk膮 i transmutowa艂 j膮 w kurczaka. - Zaczniemy od Kl膮twy O艣lepiaj膮cej. Jej inkantacja to: Occaecare.
- A co ona robi? - zapyta艂 Harry, wci膮偶 nie b臋d膮c pewnym, czy chce pozna膰 jak膮kolwiek z tych kl膮tw.
- Naprawd臋 jeste艣 takim ignorantem, czy po prostu chcesz mnie zdenerwowa膰? - Snape z艂apa艂 Harry'ego za rami臋 i popchn膮艂 go w stron臋 kurczaka, kt贸ry patrzy艂 na nich obu szeroko otwartymi oczami. - O艣lepia kogo艣, ty idioto. Rzu膰 j膮!
Harry uni贸s艂 r贸偶d偶k臋 i wypowiedzia艂 cicho:
- Occaecare.
Z jego r贸偶d偶ki wystrzeli艂 nik艂y 偶贸艂ty promie艅 i na kilka chwil otoczy艂 g艂ow臋 kurczaka, po czym jego oczy przybra艂y dziwny, jasnob艂臋kitny kolor.
Snape westchn膮艂.
- Zbyt s艂abo, ale b臋dziesz mia艂 p贸藕niej czas, 偶eby po膰wiczy膰. Aby zako艅czy膰 wystarczy proste Finite Incantatem, ale pami臋taj, 偶e tylko ty mo偶esz to zrobi膰. A teraz, aby rzuci膰 Kl膮tw臋 Parali偶uj膮c膮, musisz wypowiedzie膰: Torustitum.
Harry zagryz艂 warg臋 i skierowa艂 r贸偶d偶k臋 w stron臋 na p贸艂 o艣lepionego kurczaka.
- Torustitum!
Kurczak przewr贸ci艂 si臋 na bok i jedynie jego g艂owa i jedna noga drga艂y lekko, kiedy pr贸bowa艂 wsta膰 ponownie.
- Znowu zbyt s艂abo - powiedzia艂 Snape, ale w jego g艂osie brzmia艂a satysfakcja, 偶e Harry'emu uda艂o si臋 ju偶 za pierwszym razem. - Nie, 偶ebym spodziewa艂 si臋, i偶 zrozumiesz subtelno艣膰 rzucania tych zakl臋膰. Je偶eli zostanie to zrobione poprawnie, sparali偶uje twojego przeciwnika od szyi w d贸艂.
Harry zmarszczy艂 brwi. To brzmia艂o znajomo.
- Czy to w艂a艣nie rzuca艂e艣 na mnie podczas naszych lekcji obrony?
- Wygl膮dasz na zaskoczonego. Kt贸rej cz臋艣ci "mo偶emy u偶ywa膰 ka偶dej magii jakiej chcemy" nie zrozumia艂e艣?
Harry machn膮艂 r臋k膮 w stron臋 kurczaka.
- Najwyra藕niej tej cz臋艣ci.
- A wiec teraz ju偶 wiesz. - Snape przysiad艂 na stole. - Najpierw je zanotuj, a p贸藕niej b臋dziesz 膰wiczy艂 te kl膮twy tak d艂ugo, dop贸ki si臋 ich nie nauczysz.
Patrz膮c na biednego, sparali偶owanego kurczaka, Harry mia艂 ochot臋 przetestowa膰 zakl臋cia na Snapie. Ale im d艂u偶ej o tym my艣la艂, tym bardziej dochodzi艂 do wniosku, 偶e mog膮 jednak przyda膰 si臋 w bitwie. A wi臋c zignorowa艂 m臋偶czyzn臋 i zacz膮艂 je 膰wiczy膰, jak przysta艂o na grzecznego ch艂opca, kt贸rym Snape chcia艂, aby by艂.
***
Kiedy nadesz艂a pora kolacji, by艂 wyko艅czony. Snape opu艣ci艂 bibliotek臋 godzin臋 temu, aby przygotowa膰 posi艂ek, a Harry kontynuowa艂 膰wiczenia, dop贸ki nie uda艂o mu si臋 w ko艅cu rzuci膰 kl膮tw poprawnie. A teraz by艂 g艂odny i zm臋czony, chcia艂 jedynie w艂adowa膰 w siebie troch臋 jedzenia, a p贸藕niej wpe艂zn膮膰 do 艂贸偶ka i spa膰 a偶 do rana. Ale wiedzia艂, 偶e Mistrz Eliksir贸w mia艂 jeszcze w planach lekcje oklumencji i sesj臋 obrony.
Harry transmutowa艂 kurczaka, kt贸ry na szcz臋艣cie nie wygl膮da艂, jakby dozna艂 jakich艣 wielkich cierpie艅, z powrotem w waz臋. Z przyjemno艣ci膮 zauwa偶y艂, 偶e zamiast zielono-niebieskich, mia艂a teraz jasne, gryfo艅skie barwy.
T艂umi膮c kilka ziewni臋膰, Harry zszed艂 do kuchni, gdzie Snape przygotowa艂 dwa talerze z gulaszem. Zastanowi艂 si臋, czy to jedyna rzecz, kt贸r膮 m臋偶czyzna potrafi ugotowa膰, ale nie 艣mia艂 o to zapyta膰. Nie mia艂 si艂y, aby werbalnie boksowa膰 si臋 ze Snape'em.
Zjedli w znajomym ju偶 i raczej przyjemnym milczeniu. Kiedy Harry od艂o偶y艂 sztu膰ce, Snape odchrz膮kn膮艂.
- Czas na twoj膮 lekcj臋 oklumencji.
Harry westchn膮艂.
- Czy nie mogliby艣my po prostu odpocz膮膰 przez p贸艂 godziny, albo co艣 w tym stylu, sir? Jestem naprawd臋 zm臋czony.
- Spodziewa艂em si臋 tego, po ca艂ym popo艂udniu sp臋dzonym na rzucaniu tych kl膮tw. Ale Czarny Pan nie b臋dzie przejmowa艂 si臋 tym, czy jeste艣 zm臋czony, czy nie, kiedy b臋dzie pr贸bowa艂 wedrze膰 si臋 do twojego umys艂u.
- Tak, rozumiem.
- Mo偶emy jednak skr贸ci膰 nieco lekcj臋 i odby膰 j膮 tutaj. I aby oszcz臋dzi膰 twoj膮 energie, sugeruj臋, aby艣 skupi艂 si臋 na oklumencji, a nie pr贸bowa艂 dra偶ni膰 mnie zaczepkami. - Snape wyci膮gn膮艂 r贸偶d偶k臋 i obserwuj膮c Harry'ego, odchyli艂 si臋 na krze艣le.
- Nie mam ci do pokazania niczego, czego ju偶 by艣 nie widzia艂 - odpar艂 Harry, u艣miechaj膮c si臋 szeroko i r贸wnie偶 si臋gaj膮c po r贸偶d偶k臋.
- Co? 呕adnych 艂azienkowych sztuczek tym razem? Nie potrafi臋 sobie wyobrazi膰, jak jeste艣 w stanie radzi膰 sobie z tymi wszystkimi buzuj膮cymi hormonami. - U艣miech Snape'a sta艂 si臋 kusz膮cy, obiecuj膮cy i Harry zarumieni艂 si臋, po czym szybko spu艣ci艂 wzrok.
- Po prostu miejmy to ju偶 z g艂owy, dobrze?
- Jak sobie 偶yczysz. Gotowy?
Harry skin膮艂 g艂ow膮 i natychmiast zosta艂 uderzony wdzieraj膮c膮 si臋 w niego moc膮 Snape'a. Nawet je偶eli by艂 zm臋czony i wydawa艂o mu si臋, 偶e nie da rady zbyt d艂ugo go powstrzyma膰, uda艂o mu si臋 skoncentrowa膰 i blokowa膰 m臋偶czyzn臋 przez jaki艣 czas. Mo偶e to, 偶e nie musia艂 martwi膰 si臋 pokazywaniem Snape'owi wspomnienia, mia艂o pozytywny wp艂yw na jego zdolno艣ci.
Snape pchn膮艂 mocniej, a Harry utrzymywa艂 sw贸j umys艂 pusty, utrzymywa艂 wspomnienia daleko poza zasi臋giem m臋偶czyzny, dop贸ki Mistrz Eliksir贸w nie wycofa艂 si臋 w ko艅cu i nie przerwa艂 po艂膮czenia.
Dr偶膮c膮 d艂oni膮 Harry opu艣ci艂 r贸偶d偶k臋 i spojrza艂 na Snape'a.
- Robi臋 post臋py, prawda? Nie zaszkodzi艂oby ci, gdyby艣 mi to powiedzia艂.
- To by艂oby po prostu oznajmienie czego艣 oczywistego - powiedzia艂 Snape, stukaj膮c r贸偶d偶k膮 w swoj膮 d艂o艅. - Gdyby艣 do tej pory nie zrobi艂 偶adnych post臋p贸w, to naprawd臋 by艂by艣 najg艂upszym dzieckiem, kt贸re kiedykolwiek ucz臋szcza艂o do Hogwartu, a obaj wiemy, 偶e nie jeste艣.
- Wiemy? - zapyta艂 Harry s膮cz膮cym si臋 od sarkazmu tonem.
- Tak, obaj wiemy, 偶e ten w膮tpliwy zaszczyt przypada Longbottomowi.
Harry zacisn膮艂 z臋by i spojrza艂 na Snape'a zmru偶onymi oczami.
- Neville nie jest g艂upi. Jest ca艂kiem dobry w Zielarstwie.
- Jestem pewien, 偶e ch艂opak doskonale radzi sobie z brudzeniem swoich r膮k podczas zabawy z ro艣linami, ale nie ma poj臋cia o prawdziwej magii. - Oczy Snape'a tak偶e si臋 zw臋zi艂y.
- Nie b臋d臋 si臋 z tob膮 k艂贸ci艂 - powiedzia艂 Harry, pr贸buj膮c powstrzyma膰 sw贸j temperament. - Ty my艣lisz, 偶e Neville jest g艂upi, a ja wiem, 偶e nie jest. W czerwcu w Ministerstwie sam stan膮艂 przeciwko 艢miercio偶ercom.
- S艂ysza艂em co innego. Niekt贸rzy ze 艢miercio偶erc贸w z przyjemno艣ci膮 patrzyli, jak Longbottom zsika艂 si臋 ze strachu na pierwsze zetkni臋cie si臋 z prawdziwymi k艂opotami.
- Zamknij si臋! - krzykn膮艂 Harry, uderzaj膮c pi臋艣ci膮 w st贸艂. - Neville nigdy...
- Legilimens!
My艣li Harry'ego zawirowa艂y w jego g艂owie niczym tornado i nie mia艂 偶adnej szansy, aby obroni膰 si臋 przed Snape'em.
Neville, patrz膮cy na niego. Krew sp艂ywaj膮ca po jego nosie i policzku. Hermiona, le偶膮ca na pod艂odze bez oznak 偶ycia. Bellatrix, celuj膮ca r贸偶d偶k膮 w Syriusza. I sam Syriusz, spadaj膮cy, spadaj膮cy i spadaj膮cy...
Z trudem 艂api膮c oddech, Harry upad艂 na st贸艂. Jego umys艂 by艂 ot臋pia艂y od b贸lu, kt贸ry wywo艂a艂o ogl膮danie tych obraz贸w.
- Robisz post臋py, ale wci膮偶 wiele brakuje ci do prawdziwego kontrolowania swoich emocji. - G艂os Snape'a by艂 odleg艂y i zimny. Harry nie mia艂 si艂y, aby podnie艣膰 g艂ow臋 i spojrze膰 na niego.
- Ty draniu - wyszepta艂 w blat sto艂u. - Ty pieprzony draniu.
- Mo偶e i jestem draniem, Potter - powiedzia艂 Snape, brzmi膮c, jakby nagle znalaz艂 si臋 bardzo blisko. Harry zrozumia艂, 偶e m臋偶czyzna pochyla艂 si臋 nad nim. - Ale na szcz臋艣cie nie jestem Czarnym Panem, pragn膮cym ci臋 zabi膰. Pami臋taj o tym i postaraj si臋 trzyma膰 na wodzy swoje nieokie艂znane emocje.
Harry us艂ysza艂, jak Snape odsuwa si臋, a po chwili dobieg艂o do niego brz臋kniecie szk艂a i odg艂os nalewanego p艂ynu. Wci膮偶 nie mia艂 si艂y, aby podnie艣膰 g艂ow臋 i zaskoczy艂o go, gdy Snape postawi艂 mu przed twarz膮 szklank臋 soku dyniowego.
- Wypij to. Za dziesi臋膰 minut b臋dziemy kontynuowa膰 lekcj臋 obrony.
Harry owin膮艂 r臋k臋 wok贸艂 ch艂odnej szklanki i spr贸bowa艂 si臋 podnie艣膰. Uda艂o mu si臋 to dopiero za drugim podej艣ciem, po czym wypi艂 sok. Nast臋pnie zdj膮艂 okulary i ukry艂 twarz w d艂oniach.
- Wpad艂em prosto w pu艂apk臋, prawda? - powiedzia艂, bardziej do siebie ni偶 do Snape'a.
- Powiedzia艂em ci ju偶 wcze艣niej, 偶e jeste艣 przewidywalny. Jedna zniewaga dotycz膮ca twoich przyjaci贸艂 i wybuchasz niczym kl膮twa u艣miercaj膮ca.
- Tak - westchn膮艂 Harry i przetar艂 twarz d艂oni膮. - Po prostu wpadam w z艂o艣膰 i nie wiem, jak to powstrzyma膰.
- Niekt贸rzy powiedzieliby, 偶e to godne podziwu stawa膰 w obronie swoich przyjaci贸艂 - powiedzia艂 Snape, brzmi膮c na zamy艣lonego. - Jednak偶e ci ludzie nie musz膮 偶y膰 z wisz膮c膮 nad nimi gro藕b膮, 偶e Czarny Pan wedrze si臋 do ich umys艂贸w. Musisz zrozumie膰 swoje priorytety.
Harry skin膮艂 g艂ow膮 i z powrotem za艂o偶y艂 okulary.
- Tak, rozumiem to. Tylko 偶e... to jest tak cholernie trudne.
Snape parskn膮艂.
- Nie s膮dz臋, 偶e ktokolwiek kiedykolwiek powiedzia艂, i偶 to b臋dzie 艂atwe. Z pewno艣ci膮 nie ja.
- Jak nauczy艂e艣 si臋 oklumencji? - Harry spojrza艂 na Snape'a i podpar艂 d艂oni膮 policzek.
- W ten sam spos贸b, co ty. Z konieczno艣ci.
- Acha. Nie powiesz mi niczego wi臋cej, prawda?
Mistrz Eliksir贸w u艣miechn膮艂 si臋 krzywo.
- Skoro nie o mnie tu chodzi, odpowied藕 brzmi "nie".
- Nie jestem zaskoczony - odpar艂 Harry i zdoby艂 si臋 na z艂o艣liwy u艣mieszek.
- No prosz臋...
Harry nie odezwa艂 si臋 wi臋cej, rozmy艣laj膮c nad tym, co w艂a艣nie si臋 wydarzy艂o. By艂 z艂y na m臋偶czyzn臋, a nawet w艣ciek艂y i wcze艣niej trwa艂by w tym stanie przez kilka godzin, a nawet dni. Ale teraz jego gniew min膮艂 w momencie, kiedy zrozumia艂, co Snape zrobi艂 i dlaczego to zrobi艂. Patrzy艂 na niego a Mistrz Eliksir贸w odwzajemnia艂 spojrzenie i wci膮偶 wygl膮da艂 jak ten sam gro藕ny dra艅, kt贸rym zawsze by艂. Snape nie zmieni艂 si臋. Czy to oznacza艂o, 偶e Harry si臋 zmieni艂?
- Masz minut臋, Potter.
- O cholera - powiedzia艂 Harry i zerwa艂 si臋 z miejsca. Pos艂a艂 Snape'owi ostatnie spojrzenie i wybieg艂 z kuchni. W korytarzu rzuci艂 Zakl臋cie Lekkich Jak Pi贸rko St贸p i wbieg艂 po schodach. Ale kiedy znalaz艂 si臋 w korytarzu na pi臋trze stwierdzi艂, 偶e b臋dzie zbyt przewidywalny, je偶eli p贸jdzie po swoj膮 peleryn臋 niewidk臋. Musi zrobi膰 co艣, czego Snape si臋 nie spodziewa. Rozejrza艂 si臋 po korytarzu i zobaczy艂 drzwi, co do kt贸rych by艂 pewien, 偶e m臋偶czyzna nie b臋dzie za nimi sprawdza艂.
Sypialnia Snape'a.
W艣lizn膮艂 si臋 do ciemnego pokoju, cicho zamkn膮艂 za sob膮 drzwi i rzuci艂 na siebie Zakl臋cie Nocnych Oczu. A nast臋pnie opar艂 si臋 o 艣cian臋 i czeka艂, pewien, 偶e Snape nie b臋dzie teraz m贸g艂 si臋 za nim podkra艣膰.
Up艂yn臋艂o nawet d艂u偶ej ni偶 minuta, a Harry nie widzia艂 ani nie s艂ysza艂 niczego podejrzanego. Lecz nagle zaalarmowa艂 go rozb艂ysk 艣wiat艂a, wi臋c spojrza艂 na prawo i zobaczy艂 aportuj膮cego si臋 prosto do pokoju Snape'a.
- Occaecare! - krzykn膮艂, u偶ywaj膮c pierwszej kl膮twy, kt贸ra przysz艂a mu do g艂owy i wyprzedzaj膮c o trzy sekundy inkantacj臋 Snape'a:
- Torustitum!
- Wygra艂em! - wrzasn膮艂 Harry, kiedy jego sparali偶owane cia艂o upad艂o na pod艂og臋. - Rzuci艂em pierwszy zakl臋cie! Wygra艂em!
- Naprawd臋? - zapyta艂 Snape, poruszaj膮c si臋 ostro偶nie po uderzeniu Kl膮twy O艣lepiaj膮cej, po czym kucn膮艂 obok Harry'ego. - S膮dz臋, 偶e celem tych lekcji jest unieruchomienie twojego wroga. - Snape si臋gn膮艂 w d贸艂 i wyci膮gn膮艂 r贸偶d偶k臋 z jego bezw艂adnej r臋ki. - Powiedz mi, Potter, kto jest unieruchomiony? Kto ma nad kim kontrol臋?
- Cholera - sapn膮艂 Harry, maj膮c ochot臋 si臋 kopn膮膰. - Ty masz kontrol臋 nade mn膮.
- Dok艂adnie. - Snape stukn膮艂 obiema r贸偶d偶kami w swoje udo.
- Co, na Merlina, podkusi艂o ci臋, aby rzuca膰 Kl膮tw臋 O艣lepiaj膮c膮 na kogo艣, kto znajduje si臋 w ciemnym pokoju? Ciemno艣膰 by艂a ju偶 po twojej stronie. To dzi臋ki twojemu zakl臋ciu mog艂em tak szybko ci臋 zlokalizowa膰, ty g艂upi dzieciaku. - Snape nie brzmia艂 ju偶 na zadowolonego.
- Nie wiem. To by艂o pierwsze zakl臋cie, kt贸re przysz艂o mi do g艂owy.
Snape przewr贸ci艂 oczami, kt贸re rozb艂ys艂y biel膮 w ciemno艣ci.
- Jak mnie znalaz艂e艣? - zapyta艂 Harry. - Stara艂em si臋 by膰 nieprzewidywalny.
- I by艂e艣. Ale zrobi艂e艣 jeden zasadniczy b艂膮d.
- Jaki?
- Odwr贸ci艂e艣 si臋 do mnie plecami.
- Co?
Snape przysun膮艂 si臋 bli偶ej i po艂o偶y艂 d艂o艅 na policzku Harry'ego, dotykaj膮c palcami jego brwi.
- W kuchni odwr贸ci艂e艣 si臋 do mnie plecami i da艂e艣 mi idealn膮 okazj臋 do rzucenia na ciebie Zakl臋cia Tropi膮cego.
- Och, to by艂o... podst臋pne.
- Przesta艅 marszczy膰 brwi, Potter - powiedzia艂 Snape i Harry zorientowa艂 si臋, 偶e m臋偶czyzna mo偶e dotykiem wyczuwa膰 jego min臋. Rozlu藕ni艂 brwi i stara艂 si臋 nie zwraca膰 uwagi na to, jak gor膮ca by艂a d艂o艅 Snape'a spoczywaj膮ca na jego twarzy.
- Czy to boli? Ta kl膮twa - zapyta艂, aby zapomnie膰 o dotyku Snape'a.
M臋偶czyzna pokr臋ci艂 g艂ow膮.
- Po prostu zmusza mnie do u偶ywania innych zmys艂贸w. - Palec Snape'a dotkn膮艂 czo艂a Harry'ego. - Pocisz si臋 - powiedzia艂, 艣ciszaj膮c g艂os do szeptu. - A twoje usta s膮 wyschni臋te. - D艂o艅 Snape'a musn臋艂a wargi Harry'ego.
Ch艂opak prze艂kn膮艂 艣lin臋, przypominaj膮c sobie, jak przyciska艂 si臋 do Mistrza Eliksir贸w w pogr膮偶onym w mroku korytarzu i jak Snape masturbowa艂 si臋 a偶 do spe艂nienia. Zrobi艂o mu si臋 gor膮co, kiedy podniecenie, kt贸re rozros艂o si臋 w jego piersi, przenikn臋艂o do penisa i sprawi艂o, 偶e sta艂 si臋 twardy. Palce Snape'a pow臋drowa艂y ni偶ej, poprzez jego jab艂ko Adama, po czym zatrzyma艂y si臋 tu偶 przed uchem.
- Masz przy艣pieszony puls. Czy to ci臋 denerwuje?
- Nie - wychrypia艂 Harry. Czu艂 si臋 bezbronny wiedz膮c, 偶e Snape ma nad nim ca艂kowit膮 kontrol臋 i mo偶e zrobi膰 wszystko, co tylko zechce. I musia艂 przyzna膰, 偶e podoba艂a mu si臋 idea Snape'a robi膮cego mu pewne rzeczy.
- A wi臋c dlaczego tw贸j puls jest taki wysoki? - Snape przesun膮艂 r臋k臋 w d贸艂 klatki piersiowej Harry'ego, odpinaj膮c guzik jego koszuli i wsuwaj膮c palce pod tkanin臋. Harry sykn膮艂, kiedy palce m臋偶czyzny musn臋艂y jego sutek - Twoje serce bije jak szalone. Czy mo偶esz mi powiedzie膰, dlaczego?
- Poniewa偶 mnie dotykasz - przyzna艂 Harry, pragn膮c wygi膮膰 plecy, aby m贸g艂 mocniej poczu膰 dotyk Snape'a na swoim sutku.
K膮ciki ust m臋偶czyzny unios艂y si臋.
- Lubisz by膰 dotykany w taki spos贸b?
- Tak - odpar艂 Harry i zagryz艂 warg臋, kiedy Snape uszczypn膮艂 palcami jego twardy sutek.
- Fascynuj膮ce. - Palce Snape'a zacz臋艂y ta艅czy膰 wok贸艂 guzik贸w, odpinaj膮c je jeden po drugim, a偶 w ko艅cu koszula Harry'ego opad艂a na boki. M臋偶czyzna obliza艂 swoje cienkie wargi, przesun膮艂 d艂oni膮 po nagiej klatce piersiowej Harry'ego i zatrzyma艂 j膮 na jego podbrzuszu. - Je偶eli przesun臋 r臋k臋 ni偶ej, Potter, to co znajd臋?
- Cholera - sapn膮艂 Harry, pr贸buj膮c spojrze膰 wzd艂u偶 swojego cia艂a. - Mojego penisa.
- Czy jest twardy?
- Tak.
- Mo偶e sam powinienem sprawdzi膰? - Snape z艂apa艂 za spodnie Harry'ego i szybko upora艂 si臋 z guzikiem i zamkiem.
- Prosz臋... - Harry zacz膮艂 napr臋偶a膰 si臋, desperacko pr贸buj膮c si臋 poruszy膰, zrobi膰 cokolwiek, aby poczu膰 wi臋cej tego, co robi艂 m臋偶czyzna.
- O co prosisz? - Snape wsun膮艂 palec w spodnie Harry'ego, rozsuwaj膮c je. Zatrzyma艂 d艂onie i Harry chcia艂 krzycze膰 na niego, aby nie przestawa艂.
- Prosz臋, zdejmij zakl臋cie.
Jeden z palc贸w Snape'a w艣lizn膮艂 si臋 g艂臋biej w spodnie Harry'ego i dotkn膮艂 czubka jego penisa przez materia艂 bokserek.
- Uwa偶am, 偶e to idealna lekcja kontroli. To by艂aby strata, gdyby艣my zako艅czyli j膮 zbyt szybko.
Harry przewr贸ci艂 g艂ow臋 na bok. To by艂a jedyna cz臋艣膰 cia艂a, kt贸r膮 m贸g艂 porusza膰, a dotyk palc贸w Snape'a na jego penisie doprowadza艂 go do szale艅stwa.
- Prosz臋, zdejmij kl膮tw臋. Te偶 chcia艂bym ci臋 dotkn膮膰.
Palec m臋偶czyzny zatacza艂 kr臋gi wok贸艂 g艂贸wki penisa Harry'ego.
- A wi臋c wola艂by艣, aby to by艂a przyjemno艣膰, a nie nauka?
- Nie obchodzi mnie, co to jest. Chc臋 tylko, 偶eby艣 mnie dotyka艂. Tam. I ja te偶 chc臋 ci臋 dotyka膰. Kurwa, prosz臋.
- Ju偶 tylko za sam j臋zyk powinienem trzyma膰 ci臋 pod dzia艂aniem kl膮twy. To bezbronne spojrzenie bardzo do ciebie pasuje, Potter. - Snape wsun膮艂 d艂o艅 w bokserki Harry'ego. Jego g艂owa poderwa艂a si臋 gwa艂townie, kiedy palec Snape'a przesun膮艂 si臋 po trzonie twardego penisa.
- Na Merlina! - Usta Harry'ego otworzy艂y si臋 w niemym krzyku.
- Nied艂ugo eksplodujesz - powiedzia艂 Snape takim tonem, jakby odmierza艂 sk艂adniki eliksiru. - Taki twardy... To musi z pewno艣ci膮 ju偶 bole膰. - Jego palec dra偶ni艂 g艂贸wk臋 penisa Harry'ego, rozsmarowuj膮c powolnymi ko艂ami zbieraj膮c膮 si臋 na czubku sperm臋.
- Prosz臋, prosz臋, prosz臋 - j臋cza艂 Harry. Wiedzia艂, 偶e b艂aga, ale teraz go to nie obchodzi艂o. Jedyne, czego chcia艂, to aby Snape go dotyka艂, obci膮ga艂 mu, doprowadzi艂 go do orgazmu. Jedyne, co si臋 liczy艂o to, d艂o艅 Snape'a na jego penisie.
- Czy tego w艂a艣nie chcesz? - M臋偶czyzna owin膮艂 dwa palce wok贸艂 erekcji Harry'ego i przeci膮gn膮艂 nimi z g贸ry na d贸艂. - Czy chcesz, abym doprowadzi艂 ci臋 do spe艂nienia?
- Tak, prosz臋.
Snape upu艣ci艂 r贸偶d偶ki i woln膮 d艂oni膮 z艂apa艂 r臋k臋 Harry'ego. Umie艣ci艂 j膮 na swoim kroczu i nawet pomimo tego, 偶e d艂o艅 by艂a bezw艂adna, Harry czu艂 erekcj臋 Snape'a, przyci艣ni臋t膮 do swoich bezu偶ytecznych palc贸w.
- A czy ty chcesz dotkn膮膰 mojego penisa? Chcesz doprowadzi膰 mnie do spe艂nienia?
- O tak... - Harry gapi艂 si臋 na swoj膮 r臋k臋, umieszczon膮 pomi臋dzy udami Snape'a, i pr贸bowa艂 zmusi膰 palce do poruszenia si臋. Oczywi艣cie, nie uda艂o mu si臋 to i gwa艂townie zacisn膮艂 powieki, kiedy palce Snape'a ponownie przesun臋艂y si臋 po jego erekcji.
- A wi臋c mo偶e powinni艣my zako艅czy膰 t臋 g艂upi膮 gr臋 i zrobi膰 to jak nale偶y? - Snape uwolni艂 penisa i r臋k臋 Harry'ego i si臋gn膮艂 po swoj膮 r贸偶d偶k臋. - Finite Incantatem.
Zakl臋cie Snape'a przerwa艂o nie tylko Kl膮tw臋 Parali偶uj膮c膮, ale tak偶e Zakl臋cie Nocnych Oczu i Harry zosta艂 otoczony przez ciemno艣膰. Nawet je偶eli znowu mia艂 kontrol臋 nad swoim cia艂em, to nie odwa偶y艂 si臋 poruszy膰, le偶a艂 tylko i s艂ucha艂 swojego urywanego oddechu.
- Je偶eli m贸g艂by艣 zwr贸ci膰 przys艂ug臋 - powiedzia艂 Snape. W jego g艂osie nie s艂ycha膰 by艂o poruszenia.
Harry pomaca艂 wok贸艂 siebie, podni贸s艂 r贸偶d偶k臋 i dotkn膮艂 jej czubkiem kolana Snape'a.
- Finite Incancatem.
- Jestem wdzi臋czny. - Szelest szat Snape'a powiedzia艂 Harry'emu, 偶e m臋偶czyzna wyprostowa艂 si臋. Jedno wymamrotane zakl臋cie p贸藕niej na szafce nocnej Snape'a zap艂on臋艂y znajduj膮ce si臋 w lichtarzach 艣wiece.
Harry zamruga艂 pod wp艂ywem s艂abego 艣wiat艂a.
- Wsta艅 i rozbierz si臋. - Snape patrzy艂 na Harry'ego z g贸ry swoimi na powr贸t czarnymi i skupionymi oczami, odpinaj膮c jednocze艣nie guziki swojej szaty.
Oni naprawd臋 to robili. Naprawd臋 si臋 rozbierali. Ta my艣l popchn臋艂a Harry'ego do dzia艂ania, a podniecenie i obietnica dotyku Snape'a rozmy艂y wszystkie w膮tpliwo艣ci.
A poza tym, to idealnie pasowa艂o do jego planu, pomimo 偶e Harry przesta艂 ju偶 uwa偶a膰 ten plan za taki wa偶ny, kiedy wsta艂 i zdj膮艂 z siebie koszul臋, patrz膮c, jak Snape wy艣lizguje si臋 ze swoich szat. Pozby艂 si臋 but贸w i skarpetek, a nast臋pnie 艣ci膮gn膮艂 spodnie i bokserki i stan膮艂 nagi, wyeksponowany, ze stercz膮c膮 w kierunku brzucha erekcj膮. Snape pozby艂 si臋 koszuli, spodni i but贸w, wyraz jego twarzy nie zdradza艂 ani odrobiny zawstydzenia, ale masywny penis wyra藕nie pokazywa艂 podniecenie.
Harry obliza艂 wargi i podszed艂 do nagiego Snape'a. M臋偶czyzna by艂 wysoki i szczup艂y, jego blada sk贸ra po艂yskiwa艂a 偶贸艂tawo w drgaj膮cym 艣wietle 艣wiec. Harry zebra艂 w sobie odwag臋 i musn膮艂 palcami penisa m臋偶czyzny. By艂 niezwykle gor膮cy i Harry pod膮偶y艂 pulsuj膮c膮 偶y艂膮 wzd艂u偶 ca艂ej jego d艂ugo艣ci, a偶 jego palce natrafi艂y na j膮dra.
M臋偶czyzna zamruga艂 i Harry u艣miechn膮艂 si臋, po czym zacz膮艂 pociera膰 j膮dra, czuj膮c kr贸tkie, ostre w艂oski 艂askocz膮ce go w palce.
Snape zacisn膮艂 d艂o艅 na jego 艂okciu, a Harry wycofa艂 si臋 i spojrza艂 na niego.
- Na 艂贸偶ko - by艂o jedynym, co Snape powiedzia艂, ale r贸wnie dobrze m贸g艂by zasugerowa膰 Harry'emu rzucenie kl膮twy u艣miercaj膮cej. Robienie tego na 艂贸偶ku sprawia艂o, 偶e wydawa艂o si臋 to jeszcze prawdziwsze, tak prawdziwe, 偶e uderzy艂o to w Harry'ego z si艂膮 szar偶uj膮cego t艂uczka. W艂a艣nie mia艂 uprawia膰 seks z nauczycielem. Ale czy nie tego pragn膮艂 przez ca艂y ten czas? Czy nie o to chodzi艂o w jego planie? Czy nie by艂o to co艣, co przyniesie mu zas艂u偶on膮 zemst臋?
W jaki艣 spos贸b w tej grze ju偶 dawno przesta艂o chodzi膰 o zemst臋, pomy艣la艂 Harry.
- Jaki艣 problem? - zapyta艂 Snape, kiedy Harry si臋 nie poruszy艂.
Potrz膮sn膮艂 g艂ow膮, nie b臋d膮c pewnym, jak wyzna膰 swoje obawy.
- Nigdy czego艣 takiego nie robi艂em - powiedzia艂, zanim zd膮偶y艂 si臋 powstrzyma膰. Zacisn膮艂 z臋by.
- Podejrzewam, 偶e nie mia艂e艣 zamiaru opowiada膰 mi o swoim niedo艣wiadczeniu. - Snape brzmia艂 na rozbawionego. Przysun膮艂 si臋 bli偶ej i owin膮艂 d艂o艅 wok贸艂 penisa Harry'ego. - Odkry艂em to ju偶 dawno - wyszepta艂, przyciskaj膮c do niego swoje nagie cia艂o. - Nic nie smakuje tak s艂odko, jak niewinno艣膰.
Dysz膮c, Harry odchyli艂 g艂ow臋, a Snape przyssa艂 si臋 wargami i j臋zykiem do jego szyi, ca艂uj膮c go tak mocno, 偶e przez chwil臋 Harry pomy艣la艂, 偶e mo偶e Snape naprawd臋 by艂 wampirem i te wszystkie plotki s膮 prawdziwe. Wtedy na jego wra偶liwej sk贸rze zacisn臋艂y si臋 z臋by i pos艂a艂y b艂yskawice elektryzuj膮cej przyjemno艣ci wprost do cz艂onka. Czu艂 przyciskaj膮cego si臋 do jego biodra penisa m臋偶czyzny, gor膮cego i pulsuj膮cego, a Snape 艣cisn膮艂 trzon jego erekcji.
- O tak, 艂贸偶ko... - wydysza艂 Harry, kiedy my艣li o ostrym, dzikim seksie zmy艂y wszystkie jego wcze艣niejsze w膮tpliwo艣ci. Dostrzeg艂 cie艅 krzywego u艣mieszku na twarzy Snape'a, kiedy m臋偶czyzna uwolni艂 go i poci膮gn膮艂 za sob膮.
- Po艂贸偶 si臋 przy mnie. - Opad艂 na prze艣cierad艂o, k艂ad膮c si臋 na boku. - I zdejmij okulary.
Harry wpe艂zn膮艂 na 艂贸偶ko i po艂o偶y艂 okulary na szafce nocnej, po czym rozci膮gn膮艂 si臋 obok Snape'a, spogl膮daj膮c na niego z wyczekiwaniem. W tamtych magazynach widzia艂 tak wiele rzeczy, kt贸re mo偶e robi膰 razem dw贸ch m臋偶czyzn, ale nie by艂 pewien, co planowa艂 Snape ani jak daleko chcia艂 si臋 posun膮膰. Harry chcia艂 by膰 dotykany, lecz istnia艂o dotykanie i seks na ca艂ego, a to ostatnie brzmia艂o po prostu troch臋 zbyt strasznie.
- Nie odgrywaj teraz nie艣mia艂ego. - Snape po艂o偶y艂 r臋k臋 na biodrze Harry'ego i przyci膮gn膮艂 go bli偶ej. Harry spojrza艂 w d贸艂, pomi臋dzy ich cia艂a, i przysun膮艂 si臋, tak 偶e czubek jego napr臋偶onego, gotowego penisa dotkn膮艂 erekcji Snape'a. Sapn膮艂 z powodu tego dziwnego, ale jednocze艣nie przyjemnego uczucia.
Palce Snape'a zsun臋艂y si臋 ni偶ej i z艂apa艂y za po艣ladki Harry'ego, aby przysun膮膰 go jeszcze bli偶ej i w ten spos贸b Harry le偶a艂 zarumieniony i wtulony w cia艂o Snape'a, a ich erekcje by艂y przyci艣ni臋te do siebie. Czu艂 na swoim czole nieregularny oddech m臋偶czyzny.
- Tak lepiej - wyszepta艂 Snape i po艂o偶y艂 jedn膮 nog臋 na biodrze Harry'ego, przesuwaj膮c r臋k臋 po jego plecach i przyci膮gn膮艂 go do siebie. - A jak teraz?
- Dobrze - uda艂o si臋 wydusi膰 Harry'emu. Jego dolna warga zadr偶a艂a, kiedy poczu艂 erekcj臋 Snape'a ocieraj膮c膮 si臋 o jego j膮dra i penisa. Wsun膮艂 udo pomi臋dzy nogi m臋偶czyzny. - Bardzo dobrze.
- Tak my艣la艂em. - Palce Snape'a zacisn臋艂y si臋 na jego sk贸rze pomi臋dzy 艂opatkami, a Harry z wahaniem, obawiaj膮c si臋 zrobi膰 co艣 藕le, owin膮艂 rami臋 wok贸艂 boku m臋偶czyzny, znajduj膮c tam oparcie, kiedy wygi膮艂 plecy i wypchn膮艂 biodra, a ich penisy zacz臋艂y si臋 o siebie ociera膰.
Chcia艂 oprze膰 czo艂o na ramieniu Snape'a, ale m臋偶czyzna zabra艂 r臋k臋 z jego plec贸w i po艂o偶y艂 mu j膮 na policzku. Harry pragn膮艂 zamkn膮膰 oczy i zanurzy膰 si臋 w to cudowne uczucie, kiedy jego penis ociera艂 si臋 wci膮偶 i wci膮偶 o erekcj臋 Snape'a, ale ostry g艂os m臋偶czyzny powstrzyma艂 go.
- Patrz na mnie, Potter. Chc臋 widzie膰 twoje oczy, kiedy b臋dziesz dochodzi艂.
- Merlinie - wyj臋cza艂 Harry i zanurzy艂 spojrzenie w czarnych oczach Snape'a, kiedy ich cia艂a porusza艂y si臋, a penisy b艂aga艂y o spe艂nienie. Czubki ich nos贸w otar艂y si臋 o siebie i przez moment Harry pomy艣la艂, 偶e Snape ma zamiar go poca艂owa膰, ale m臋偶czyzna tylko na niego patrzy艂 i po偶era艂 go swoim mrocznym spojrzeniem, dop贸ki Harry nie by艂 pewien, 偶e za chwil臋 zatonie w tym czarnym, bezdennym oceanie, kt贸ry widzia艂 w jego oczach.
Jego mokra od potu sk贸ra ociera艂a si臋 o r贸wnie mokr膮 sk贸r臋 Snape'a. Ich klatki piersiowe by艂y mocno przyci艣ni臋te, penisa tar艂y o siebie nawzajem, j膮dra dra偶ni艂y uda, a nogi spl膮ta艂y si臋 ze sob膮.
To by艂a najwspanialsza rzecz, jak膮 Harry kiedykolwiek robi艂. Lepsza od latania, lepsza od skopania ty艂ka Malfoyowi dobrze wycelowanym zakl臋ciem.
Harry przywar艂 do Snape'a, otoczony jego u艣ciskiem, d艂o艅mi, erekcj膮. Widzia艂 jedynie mroczny ogie艅, p艂on膮cy w oczach m臋偶czyzny, spalaj膮cy go na popi贸艂, a偶 w ko艅cu te p艂omienie si臋gn臋艂y jego j膮der i Harry doszed艂, pokrywaj膮c sk贸r臋 m臋偶czyzny gor膮cymi, mokrymi strugami.
- Tak, o tak, Merlinie, tak... - j臋cza艂, zmuszaj膮c si臋, aby nie zamkn膮膰 oczu, poniewa偶 obawia艂 si臋, 偶e je偶eli o艣mieli si臋 to zrobi膰, to straci to spalaj膮ce uczucie. - Kurwa, tak! - wydysza艂, jego biodra szarpn臋艂y si臋 jeszcze kilka razy i reszta spermy zosta艂a z niego wyci艣ni臋ta przez bezlitosne ruchy Snape'a.
Snape zabra艂 r臋k臋 z policzka Harry'ego, a ch艂opak wcisn膮艂 twarz w jego szyj臋. Czu艂 si臋 zwiotcza艂y, ale jednocze艣nie nie chcia艂, aby to si臋 zako艅czy艂o. Snape zwi臋kszy艂 tempo, uderzaj膮c w Harry'ego szybkimi ruchami. Harry dysza艂 i mia艂 wra偶enie, 偶e zaraz oszaleje, czuj膮c tward膮 erekcj臋 Snape'a torturuj膮c膮 jego bezw艂adnego penisa.
Sycz膮cy odg艂os wci膮ganego powietrza we w艂osach Harry'ego by艂 jedynym ostrze偶eniem, zanim Snape doszed艂, pokrywaj膮c sk贸r臋 Harry'ego swoj膮 sperm膮. Snape doprowadzi艂 sw贸j orgazm do ko艅ca powolnymi, zm臋czonymi ruchami i w ko艅cu znieruchomia艂, a Harry opad艂 obok niego.
Le偶eli razem, wci膮偶 owini臋ci swoimi nogami i ramionami, mocno do siebie przyci艣ni臋ci i Harry nie by艂 pewien, czy to jest normalne, czy to w艂a艣nie ludzie robi膮 po seksie i czy to, co oni robili, to naprawd臋 by艂 seks.
Spojrza艂 na Snape'a, obliza艂 suche usta i przygl膮da艂 si臋 patrz膮cemu na niego m臋偶czy藕nie. Jego czo艂o b艂yszcza艂o od potu, a zazwyczaj blade policzki by艂y delikatnie zarumienione. Harry nie chcia艂, aby to - czymkolwiek by艂o - zako艅czy艂o si臋, wi臋c cia艣niej owin膮艂 rami臋 wok贸艂 plec贸w Snape'a.
A wtedy m臋偶czyzna przysun膮艂 si臋 bli偶ej i musn膮艂 ustami wargi Harry'ego, ostro偶nie i z wahaniem, tak jakby pyta艂 go o pozwolenie. Harry nie odsun膮艂 si臋, pomimo tego, 偶e jego puls przyspieszy艂. Ponownie obliza艂 usta i w momencie, kiedy jego j臋zyk wycofa艂 si臋 do ust, Snape zmia偶d偶y艂 mu wargi, 艣cigaj膮c go swoim j臋zykiem.
Je偶eli Harry s膮dzi艂, 偶e to, co razem do艣wiadczali, nie mog艂o by膰 ju偶 bardziej intymne, to si臋 myli艂. Usta Snape'a po偶era艂y jego w艂asne, j臋zyk atakowa艂 brutalnie i Harry robi艂 co w swojej mocy, aby nad膮偶y膰 za szybkim tempem tych ruch贸w.
D艂o艅 Snape'a zacisn臋艂a si臋 we w艂osach Harry'ego i przysun臋艂a jego g艂ow臋 jeszcze bli偶ej, a偶 ch艂opak poczu艂, jak jego wargi ocieraj膮 si臋 o z臋by m臋偶czyzny. Zauwa偶y艂, 偶e Snape zamkn膮艂 oczy, wi臋c zrobi艂 to samo i podda艂 mu si臋, ju偶 drugi raz tego samego wieczoru.
Z臋by wycofa艂y si臋, a wargi sta艂y si臋 delikatniejsze i Harry zrozumia艂, 偶e ca艂uj膮 si臋, 偶e naprawd臋 si臋 ca艂uj膮, tak jak robi膮 to kochankowie. Powolne, kusz膮ce ocieranie si臋 j臋zyk贸w, mokrych i gor膮cych, wci膮偶 i wci膮偶 od nowa, i to by艂o du偶o lepsze ni偶 ca艂owanie Cho. Harry pomy艣la艂, 偶e powinien by膰 za偶enowany takim intymnym kontaktem, ale nic takiego nie czu艂. To by艂o niemal tak przyjemne, jak ocieranie si臋 o erekcj臋 Snape'a.
Ca艂owali si臋 i ca艂owali i nie przerywali przez d艂ugi czas. Palce Snape'a przesuwa艂y si臋 we w艂osach Harry'ego, ich nosy musn臋艂y si臋, kiedy zmienili k膮t, a Harry porusza艂 swoimi ustami z 偶arliwo艣ci膮, odsuwaj膮c je, aby si臋 podra偶ni膰, a wtedy z臋by Snape'a 艂apa艂y jego doln膮 warg臋 i przyci膮ga艂y go z powrotem.
Snape przesun膮艂 j臋zykiem po jego wargach i w ko艅cu przerwa艂 poca艂unek, a Harry zamruga艂 i uni贸s艂 powieki. Oczy m臋偶czyzny nadal by艂y czarne, ale w jaki艣 spos贸b wydawa艂y si臋 艂agodniejsze i Harry, patrz膮c w nie, wzi膮艂 g艂臋boki, zm臋czony oddech.
- Prze艣pij si臋, Potter - powiedzia艂 Snape. Jego g艂os by艂 zachrypni臋ty, tak jakby przez ca艂y dzie艅 wykrzykiwa艂 na uczni贸w obra藕liwe uwagi.
To by艂a niezwykle kusz膮ca sugestia i Harry po艂o偶y艂 policzek na obojczyku Snape'a. Wci膮偶 byli owini臋ci wok贸艂 siebie i Harry zastanawia艂 si臋, czy za艣ni臋cie w taki spos贸b i sp臋dzenie ca艂ej nocy w 艂贸偶ku Snape'a sprawi, 偶e to do艣wiadczenie stanie si臋 jeszcze bardziej prawdziwe, ni偶 do tej pory. Ale by艂 zbyt wycie艅czony, aby naprawd臋 si臋 tym przej膮膰. By艂o mu ciep艂o i czu艂 si臋 zaspokojony i my艣l o tym, 偶e mia艂by opu艣ci膰 ten przyjemny u艣cisk sprawia艂a, 偶e mia艂 dreszcze. Przysun膮艂 si臋 jeszcze bli偶ej, zamkn膮艂 oczy i s艂uchaj膮c powolnych uderze艅 serca Snape'a, pozwoli艂, aby sen wci膮gn膮艂 go w swoje obj臋cia.
CDN
Cz臋艣膰 6
Kiedy Harry si臋 obudzi艂, po cz臋艣ci wiedzia艂, 偶e Snape'a nie b臋dzie obok. Kto艣 taki jak Snape wola艂by unikn膮膰 konfrontacji z nastolatkiem w swoim 艂贸偶ku, nawet je偶eli robi艂 z nim r贸偶ne intymne rzeczy. Ale gdy, mrugaj膮c, otworzy艂 oczy, pozwalaj膮c im przyzwyczai膰 si臋 do przyt艂umionego 艣wiat艂a, zobaczy艂, 偶e m臋偶czyzna le偶y obok niego. I nadal 艣pi.
Promyki s艂o艅ca, dr偶膮ce wok贸艂 brzeg贸w zas艂on, roz艣wietla艂y pok贸j, rzucaj膮c na nich cienie. W nocy uwolnili si臋 z u艣cisku, ale Snape le偶a艂 zaledwie kilka centymetr贸w od niego i Harry wpatrywa艂 si臋 z fascynacj膮 w nieruchome cia艂o i spokojny wyraz twarzy. Wyci膮gn膮艂 r臋k臋 i dotkn膮艂 sutka, ciemnego na tle bladej sk贸ry. Stwardnia艂 pod wp艂ywem pieszczoty, a m臋偶czyzna poruszy艂 si臋.
Harry u艣miechn膮艂 si臋 zawadiacko, z艂apa艂 sutek pomi臋dzy palec wskazuj膮cy a kciuk i potar艂 go.
- Widz臋, 偶e wci膮偶 tu jeste艣, Potter.
Serce Harry'ego zacz臋艂o szybciej bi膰. Spojrza艂 do g贸ry, zastanawiaj膮c si臋, czy to oznacza艂o, 偶e nie powinno go tu by膰. Oczy Snape'a by艂y otwarte, a wyraz twarzy nieco zaspany.
- S膮dzi艂em, 偶e uciekniesz z krzykiem, kiedy obudzisz si臋 obok swojego paskudnego Mistrza Eliksir贸w. - Usta m臋偶czyzny drgn臋艂y. Rozsun膮艂 nogi i owin膮艂 rami臋 wok贸艂 talii Harry'ego. - Z pewno艣ci膮 ujrzenie mnie o poranku powinno wystarczy膰, aby艣 zrozumia艂 b艂膮d, kt贸ry pope艂ni艂e艣 wczorajszej nocy.
Harry zmarszczy艂 brwi.
- 呕artujesz - powiedzia艂, b臋d膮c pod wra偶eniem, 偶e Snape potrafi robi膰 takie rzeczy.
Wargi m臋偶czyzny u艂o偶y艂y si臋 w co艣, co niewiele dzieli艂o od u艣miechu.
- Istotnie. Jest zdecydowanie za wcze艣nie na jak膮kolwiek powa偶n膮 rozmow臋. A teraz b膮d藕 cicho. Pragn臋 mie膰 jeszcze przynajmniej p贸艂 godziny niezak艂贸conego snu. - Zamkn膮艂 oczy i znieruchomia艂. Jedynie jego palce g艂aska艂y plecy Harry'ego.
My艣l o uci臋ciu sobie drzemki obok Snape'a by艂a kusz膮ca, ale Harry by艂 ju偶 zbyt rozbudzony. A poza tym, sutek m臋偶czyzny wci膮偶 wygl膮da艂 na twardy i zapraszaj膮cy. Przysun膮艂 si臋 odrobin臋 bli偶ej i potar艂 go kciukiem.
- Potter - powiedzia艂 Snape ostrzegawczym tonem.
- Chcesz tego.
Snape ponownie otworzy艂 oczy, spogl膮daj膮c na Harry'ego z uniesion膮 brwi膮.
- A sk膮d mo偶esz to wiedzie膰?
Harry, szczerz膮c si臋, uszczypn膮艂 jego sutek.
- Poniewa偶 nie uciek艂e艣 st膮d z krzykiem, kiedy obudzi艂e艣 si臋 obok mnie.
Snape prychn膮艂.
- Mo偶e powinienem ci przypomnie膰, 偶e to jest moja sypialnia i wci膮偶 mog臋 ci臋 st膮d wykopa膰.
- Nie zrobisz tego. - Harry przysun膮艂 si臋 jeszcze bli偶ej i musn膮艂 sutek j臋zykiem.
- Jeste艣 okropnie pewny siebie, co?
- Tak - odpar艂, chocia偶 nie do ko艅ca wiedzia艂, co wyprawia. Z zaskoczeniem stwierdzi艂, i偶 nie czu艂 si臋 a偶 tak skr臋powany faktem, 偶e obudzi艂 si臋 obok Snape'a i dra偶ni艂 go we 艣nie. By艂 zrelaksowany i uwa偶a艂, 偶e od pocz膮tku lata nie przebudzi艂 si臋 w tak dobrym nastroju.
Snape zacisn膮艂 palce we w艂osach Harry'ego i odci膮gn膮艂 jego g艂ow臋 od swojej klatki piersiowej.
- Co m贸wi艂em o niezak艂贸conym 艣nie? - Spojrza艂 na ich cia艂a i skrzywi艂 si臋. - Doprawdy, zapomnia艂e艣 wczoraj rzuci膰 zakl臋cie czyszcz膮ce.
Harry tak偶e spojrza艂 w d贸艂 i zobaczy艂 zaschni臋t膮 sperm臋 pokrywaj膮c膮 ich sk贸r臋.
- Ja? Kaza艂e艣 mi i艣膰 spa膰.
- Nie przypominam sobie, abym zrobi艂 co艣 takiego - powiedzia艂 Snape z kamiennym wyrazem twarzy.
- K艂amca - wymamrota艂 Harry i wyswobodzi艂 g艂ow臋 z u艣cisku Snape'a, aby ponownie m贸c zaatakowa膰 ustami jego sutek. Przeczyta艂 w jednym z magazyn贸w, 偶e sutki by艂y szczeg贸lnie wra偶liw膮 cz臋艣ci膮 cia艂a i chcia艂 po prostu przetestowa膰 swoje umiej臋tno艣ci. A przynajmniej tak sobie wmawia艂, kiedy zacisn膮艂 z臋by wok贸艂 twardej brodawki.
- Wystarczy, Potter. To raczej niepokoj膮ce, 偶e zacz膮艂e艣 zachowywa膰 si臋 tak zuchwale tylko po jednym orgazmie, do kt贸rego ci臋 doprowadzi艂em. Oczekiwa艂bym wi臋kszej pow艣ci膮gliwo艣ci z twojej strony. - Harry cofn膮艂 si臋 i spojrza艂 na Snape'a. Nie by艂 pewien, czy m臋偶czyzna wci膮偶 偶artuje czy nie. Jego g艂os brzmia艂 tak, jak zazwyczaj, czyli nie by艂o w nim ani krztyny weso艂o艣ci. - A poza tym nie mam zamiaru powtarza膰 pewnych czynno艣ci w takim stanie. - Snape usiad艂 i st艂umi艂 ziewni臋cie, po czym podni贸s艂 si臋 z 艂贸偶ka. - Czas wzi膮膰 prysznic.
I z tymi s艂owami m臋偶czyzna opu艣ci艂 pok贸j, pozostawiaj膮c w nim Harry'ego, kt贸ry patrzy艂 jak odchodzi艂 i zastanawia艂 si臋, co tym razem zrobi艂 藕le. Mo偶e Snape nie by艂 rannym ptaszkiem. A mo偶e po prostu wzi膮艂 ju偶 od Harry'ego to, co chcia艂 i cokolwiek zdarzy艂o si臋 pomi臋dzy nimi, w艂a艣nie si臋 sko艅czy艂o. Ostatnia my艣l pos艂a艂a ostre uk艂ucie b贸lu w pier艣 Harry'ego.
Drzwi do 艂azienki ponownie otworzy艂y si臋 z trzaskiem i w wej艣ciu ukaza艂a si臋 twarz Snape'a.
- To by艂o zaproszenie, aby艣 do mnie do艂膮czy艂, ty g艂upi ch艂opaku.
- Och. - Harry usiad艂 i u艣miechn膮艂 si臋, podczas gdy m臋偶czyzna ponownie znikn膮艂 za drzwiami. Przy艂膮czenie si臋 do Snape'a pod prysznicem by艂o naprawd臋 艣wietnym pomys艂em. Opu艣ci艂 nogi na pod艂og臋 i automatycznie si臋gn膮艂 r臋k膮 do swojej porannej erekcji. Odczuwa艂 w niej b贸l, poniewa偶 cholernie chcia艂o mu si臋 sika膰. Uwolni艂 penisa z u艣cisku i skierowa艂 si臋 do 艂azienki.
Kiedy przekroczy艂 jej pr贸g, jego oczom ukaza艂a si臋 najbardziej surrealistyczna scena, jak膮 kiedykolwiek widzia艂.
Snape sta艂 nagi nad umywalk膮 z fioletow膮 szczoteczk膮 w r臋ku i my艂 z臋by.
Harry nic nie m贸g艂 na to poradzi膰; sta艂 w wej艣ciu jak wryty i gapi艂 si臋.
Snape wyj膮艂 szczoteczk臋 z ust i spojrza艂 na niego.
- Co艣 nie tak?
- Nie. - Harry podszed艂 do umywalki tak zwyczajnie, jak by艂o to mo偶liwe o tak wczesnej porze.- Tylko 偶e wygl膮dasz tak normalnie. Nie spodziewa艂em si臋 tego.
Snape parskn膮艂 i odkr臋ci艂 kran, aby umy膰 szczoteczk臋 i wypluka膰 usta.
- Doprawdy, Potter, czy spodziewa艂e艣 si臋, 偶e jestem kim艣 innym, ni偶 cz艂owiekiem? Je偶eli mnie zranisz, to czy nie b臋d臋 krwawi艂?
- Co?
- A my艣la艂em, 偶e zosta艂e艣 wychowany przez mugoli. - Snape brzmia艂 na znudzonego. Odwr贸ci艂 si臋 i spojrza艂 na niego. I Harry zauwa偶y艂 co艣, czego nie widzia艂 w przy膰mionym 艣wietle sypialni.
W艂osy Snape'a po tej stronie g艂owy, kt贸ra w czasie snu by艂a przyci艣ni臋ta do poduszki, zlepi艂y si臋 ze sob膮 i stercza艂y dziko we wszystkie strony niczym ga艂臋zie Wierzby Bij膮cej.
Harry pr贸bowa艂 zapanowa膰 nad sob膮. Naprawd臋 si臋 stara艂, ale nie potrafi艂 i wybuchn膮艂 艣miechem. 艢mia艂 si臋 tak mocno, 偶e musia艂 przytrzyma膰 si臋 umywalki, a drug膮 r臋k膮 z艂apa膰 za brzuch.
- Co, na niebiosa, wywo艂a艂o u ciebie ten dziecinny napad 艣miechu? - zapyta艂 Snape, poirytowany.
- Twoje w艂osy... - wysapa艂 Harry, robi膮c nieokre艣lony ruch r臋k膮 - ...stercz膮.
Snape wygl膮da艂 jakby nie m贸g艂 si臋 zdecydowa膰, czy przy艂膮czy膰 si臋 do Harry'ego, czy poszatkowa膰 go na ma艂e kawa艂eczki. Harry stara艂 si臋 uspokoi膰, ale nie da艂 rady. 艢mia艂 si臋 ju偶 tak bardzo, 偶e zacz膮艂 mie膰 problemy z oddychaniem. I wtedy d艂onie m臋偶czyzny chwyci艂y jego g艂ow臋 i zmusi艂y go, aby spojrza艂 w lustro. Je偶eli w艂osy Snape'a wygl膮da艂y jak Wierzba Bij膮ca, to w艂osy Harry'ego wygl膮da艂y tak, jakby kto艣 porazi艂 go w nocy pr膮dem. Stercza艂y a偶 po same ko艅ce i Harry natychmiast zamkn膮艂 usta i przesta艂 si臋 艣mia膰.
- W艂a艣nie - powiedzia艂 Snape i u艣miechn膮艂 si臋 krzywo. - Spr贸buj nad sob膮 panowa膰.
Harry, patrz膮c na swoje odbicie, pow臋drowa艂 spojrzeniem do ust. By艂y spuchni臋te i wygl膮da艂y na lekko posiniaczone.
- Merlinie, co si臋 sta艂o z moimi ustami?
- Poca艂owa艂em ci臋 - powiedzia艂 rzeczowo Snape i si臋gn膮艂 po ma艂y sk贸rzany futera艂. - Od艣wie偶y艂bym ci to wspomnienie, ale tw贸j oddech pachnie tak, jakby wczorajszej nocy wpe艂z艂 ci do ust pufek i tam zdech艂. Sugeruj臋, aby艣 umy艂 z臋by.
Policzki Harry'ego zap艂on臋艂y. Si臋gn膮艂 po szczoteczk臋 i przygotowa艂 si臋 do mycia z臋b贸w. Obserwowa艂 Snape'a, kt贸ry otworzy艂 futera艂 i wyj膮艂 z niego staromodn膮 brzytw臋, krem do golenia i ma艂y, metalowy dozownik na myd艂o. M臋偶czyzna przesun膮艂 kciukiem po zaro艣cie na swojej twarzy, przygl膮daj膮c si臋 sobie krytycznie w lustrze i nawil偶y艂 p臋dzel do golenia, po czym na艂o偶y艂 pian臋 na policzki, brod臋 i szyj臋.
Kiedy Harry sko艅czy艂 mycie z臋b贸w, wci膮偶 nie potrafi艂 oderwa膰 wzroku od Snape'a, dop贸ki ten nie napotka艂 w lustrze jego spojrzenia.
- Ja... ee... musz臋 si臋 wysika膰 - powiedzia艂 Harry pierwsz膮 rzecz, kt贸ra przysz艂a mu na my艣l, zastanawiaj膮c si臋, dlaczego zawsze musi to by膰 ta najdurniejsza.
- Jestem przekonany, 偶e posiadasz na tyle rozumu, aby samodzielnie zlokalizowa膰 toalet臋 - powiedzia艂 Snape.
Racja. Najwyra藕niej Snape nie mia艂 problemu z tym, 偶eby Harry za艂atwi艂 swoj膮 potrzeb臋, b臋d膮c w tym samym pomieszczeniu. Kiedy ju偶 zapi膮艂 rozporek, do艂膮czy艂 zn贸w do m臋偶czyzny stoj膮cego przy umywalce i zacz膮艂 si臋 zastanawia膰, czy jest to normalne zachowanie dla ludzi, kt贸rzy robili intymne rzeczy i kt贸rzy w pewnym stopniu uprawiali seks.
- Czy nie ma na to jakich艣 zakl臋膰? - zapyta艂 Harry, przypominaj膮c sobie, jak Seamus zademonstrowa艂 jedno Deanowi zesz艂ego roku.
- Owszem, ale one nie s膮 zbyt dok艂adne. Wol臋 si臋 goli膰 r臋cznie. - Snape op艂uka艂 brzytw臋 i kontynuowa艂 golenie policzka.
- Acha - powiedzia艂 Harry, spogl膮daj膮c na swoje odbicie w lustrze. - Nie wiedzia艂em.
- Podejrzewam, 偶e jeszcze si臋 nie golisz?
- Nie - odpar艂 i poczu艂 si臋 przez to bardzo niedojrzale. Przesun膮艂 palcem pod nosem. - Nie mam za wiele do golenia. Ron powiedzia艂 mi, 偶e musi si臋 goli膰 dwa razy w tygodniu.
- Nie ma si臋 czym przejmowa膰. Ja zacz膮艂em goli膰 si臋 codziennie dopiero, kiedy sko艅czy艂em siedemna艣cie lat.
- Tak, nie jeste艣 raczej ow艂osionym typem, prawda? - zapyta艂 Harry, rzucaj膮c okiem na klatk臋 piersiow膮 Snape'a. W wi臋kszo艣ci by艂a g艂adka, poza pasmem w艂os贸w ci膮gn膮cym si臋 od p臋pka do krocza.
- Ty tak偶e. I raczej nigdy nie b臋dziesz, je偶eli mam by膰 szczery.
- Chyba mnie to cieszy.
- Mnie r贸wnie偶 - odpar艂 m臋偶czyzna i wytar艂 twarz r臋cznikiem. Harry obserwowa艂 go i zastanawia艂 si臋, czy Snape w艂a艣nie go pocieszy艂? I czy przyzna艂, 偶e co艣 w Harrym mu si臋 podoba? I co si臋 sta艂o z prawdziwym Snape'em i kim by艂 ten m臋偶czyzna stoj膮cy obok niego? Rozmawiali w normalny, przyjacielski spos贸b. Harry nigdy nie spodziewa艂 si臋, 偶e Snape jest do czego艣 takiego zdolny. I 偶e on sam jest zdolny do robienia czego艣 takiego ze Snape'em.
- Gotowy na prysznic, Potter?
Harry skupi艂 na nim wzrok.
- Tak - odpar艂 i pod膮偶y艂 na Snape'em do kabiny prysznicowej. M臋偶czyzna odkr臋ci艂 kurki i wszed艂 pod ciep艂y strumie艅. Harry do艂膮czy艂 do niego chwil臋 p贸藕niej i westchn膮艂, czuj膮c sp艂ywaj膮c膮 po ciele wod臋, zmywaj膮c膮 stary pot i zaschni臋t膮 sperm臋. I wtedy zorientowa艂 sie, jak blisko siebie stali. 艁okie膰 m臋偶czyzny otar艂 si臋 o rami臋 Harry'ego, kiedy Snape przeczesa艂 d艂oni膮 swoje mokre w艂osy i ch艂opak przypomnia艂 sobie, jak to by艂o czu膰 na sobie r臋ce Snape'a i jego penisa przyci艣ni臋tego do w艂asnej erekcji.
Zwiotcza艂y cz艂onek Harry鈥檈go momentalnie powr贸ci艂 do 偶ycia, niezwykle zainteresowany sytuacj膮. Snape zauwa偶y艂 to i dra偶ni膮c si臋 z nim, przesun膮艂 palec w d贸艂 jego klatki piersiowej, zatrzymuj膮c go o dwa centymetry od twardej erekcji.
- M贸wi艂e艣 co艣 o powtarzaniu pewnych czynno艣ci - spr贸bowa艂 Harry, maj膮c nadziej臋, 偶e nie brzmi na zbyt zdesperowanego.
- Istotnie, m贸wi艂em co艣 takiego - odpar艂 Mistrz Eliksir贸w, oplataj膮c rami臋 wok贸艂 talii Harry'ego, aby przyci膮gn膮膰 go bli偶ej. - Dotknij mnie.
Snape nie musia艂 ju偶 bardziej rozwija膰 swojej wypowiedzi, aby Harry doskonale zrozumia艂, o co mu chodzi艂o. Dotkn膮艂 palcami jego penisa, kt贸ry natychmiast stwardnia艂, po czym zacisn膮艂 d艂o艅 wok贸艂 niego i przesun膮艂 j膮 w g贸r臋 i w d贸艂. Poczu艂, jak r臋ka Snape'a zamyka si臋 na jego w艂asnym penisie i owin膮艂 wolne rami臋 wok贸艂 m臋偶czyzny, aby z艂apa膰 r贸wnowag臋.
- 艢ci艣nij troch臋 mocniej - powiedzia艂 Snape i Harry zrobi艂 to, spogl膮daj膮c w g贸r臋 na jego twarz. Przygl膮da艂 si臋 oczom i widzia艂, jak mruga powiekami z powodu sp艂ywaj膮cej po nich wody. Poczu艂, 偶e uginaj膮 si臋 pod nim kolana, kiedy Snape zacz膮艂 szybciej porusza膰 d艂oni膮 na jego penisie.
- Bardzo dobrze - wyszepta艂 m臋偶czyzna i pochyli艂 g艂ow臋, aby zamkn膮膰 usta Harry'ego w poca艂unku. A Harry odda艂 go i zacisn膮艂 powieki, aby czu膰 jedynie to wszystko, co Snape mu robi艂. Silne usta przesuwa艂y si臋 po delikatnych wargach Harry'ego, pomi臋dzy kt贸rymi przecisn膮艂 si臋 艣liski j臋zyk. Harry dra偶ni艂 go swym w艂asnym j臋zykiem, czuj膮c smak wody, pasty do z臋b贸w i czego艣 podniecaj膮cego, czego艣, co by艂o samym Snape鈥檈m.
Zacz膮艂 obci膮ga膰 szybciej i poczu艂, 偶e Mistrz Eliksir贸w robi to samo. Ich cia艂a napiera艂y na siebie, mokre i ciep艂e, ich r臋ce ociera艂y si臋 o siebie, a penisy dotyka艂y i Harry przyciska艂 wargi do ust m臋偶czyzny, nie chc膮c utraci膰 tego uczucia, kiedy Snape ca艂owa艂 go tak, jakby ju偶 nigdy nie zamierza艂 go pu艣ci膰.
Harry nie potrafi艂 zbyt d艂ugo powstrzymywa膰 wytrysku, nie, kiedy Snape obci膮ga艂 mu z tak膮 wpraw膮. Nogi mu dr偶a艂y i ledwie si臋 na nich utrzymywa艂, wi臋c mocniej zacisn膮艂 rami臋 wok贸艂 m臋偶czyzny i doszed艂, trz臋s膮c si臋. Jego sperma pokry艂a d艂o艅 Snape'a, zanim sp艂uka艂a j膮 woda.
- Nie masz nad sob膮 偶adnej kontroli - powiedzia艂 Snape w usta Harry'ego, ale w jego g艂osie nie by艂o zbyt wiele z艂o艣liwo艣ci. Harry musia艂 si臋 z nim zgodzi膰, skoro ledwie trzyma艂 si臋 na nogach. Kiedy orgazm odp艂yn膮艂, przypomnia艂 sobie, 偶e wci膮偶 ma w d艂oni penisa m臋偶czyzny, a wi臋c ponownie zacz膮艂 porusza膰 d艂oni膮 i 艣ciska膰 najlepiej, jak potrafi艂.
Jego wargi ponownie odszuka艂y usta Snape'a i Harry skoncentrowa艂 si臋 na dotykaniu penisa m臋偶czyzny. A by艂o to ca艂kowicie inne ni偶 robienie tego samemu sobie. I znacznie bardziej podniecaj膮ce. Ich poca艂unek sta艂 si臋 nieco 艂agodniejszy i wydawa艂o si臋, 偶e Snape ma wyra藕ny talent to powstrzymywania wytrysku, i to taki, 偶e Harry zacz膮艂 si臋 obawia膰, i偶 b臋dzie zmuszony si臋 podda膰. Pr贸bowa艂 przekaza膰 Snape'owi za pomoc膮 ust i j臋zyka, 偶e chcia艂by, aby doszed艂 i po kilku unikach upartego j臋zyka Harry'ego, m臋偶czyzna ust膮pi艂.
Jego penis zacz膮艂 pulsowa膰, wi臋c Harry przyspieszy艂 i zacz膮艂 艣ciska膰 go mocniej. Us艂ysza艂 jak Snape gwa艂townie wci膮ga powietrze, a ciep艂a sperma zala艂a mu d艂o艅 i poczu艂, jak cia艂o m臋偶czyzny rozlu藕nia si臋. Harry odsun膮艂 si臋, przerywaj膮c poca艂unek i wypuszczaj膮c z r臋ki zwiotcza艂ego penisa, po czym spojrza艂 na Mistrza Eliksir贸w.
- Przypuszczam, i偶 by艂o to wystarczaj膮co satysfakcjonuj膮ce? - zapyta艂 m臋偶czyzna, leniwie przeci膮gaj膮c s艂owa.
- O tak. Bardzo satysfakcjonuj膮ce - odpar艂 Harry, posy艂aj膮c Snape'owi sw贸j najlepszy g艂upkowaty u艣miech.
- To dobrze. W takim razie mam nadzieje, 偶e nie b臋dziesz mia艂 ju偶 dzisiaj problem贸w ze skupieniem si臋 na swojej pracy. Rozpoczniemy przyrz膮dzanie Veritaserum. - M臋偶czyzna pu艣ci艂 Harry'ego, odsun膮艂 si臋 o krok i si臋gn膮艂 po myd艂o.
- Veritaserum? - zapyta艂 Harry, obawiaj膮c si臋 troch臋 warzenia tej mikstury.
- Hmm. - Snape namydli艂 swoj膮 klatk臋 piersiow膮 i penisa. - B臋d臋 ci asystowa艂, poniewa偶 jest to eliksir niezwykle trudny do uwarzenia.
Harry, s艂ysz膮c to, poczu艂 ulg臋, ale stara艂 si臋 jej nie okaza膰. Si臋gn膮艂 po sw贸j szampon i nagle wpad艂 mu do g艂owy pewien pomys艂.
- Dlaczego nie m贸g艂by艣 u偶y膰 tego? Ja u偶y艂em wczoraj twojego myd艂a.
- Gryffindor traci pi臋膰 punkt贸w za to, 偶e o艣mieli艂e艣 si臋 zasugerowa膰, i偶 m贸g艂bym u偶y膰 tej okropnej mikstury.
Harry prychn膮艂 i ignoruj膮c zdegustowane spojrzenie, na艂o偶y艂 na swoje w艂osy poka藕n膮 porcj臋 szamponu.
- Bardzo soczysty zapach, prawda?? - zapyta艂, u艣miechaj膮c si臋 promiennie i wiedz膮c, 偶e to rozz艂o艣ci Snape'a.
- Tak, prawie tak samo soczysty jak ty, Potter. - M臋偶czyzna wyszed艂 spod prysznica i si臋gn膮艂 po r臋cznik. - Zejd藕 na d贸艂 na 艣niadanie. I nie guzdraj si臋. Mamy mn贸stwo pracy. - Owin膮艂 r臋cznik wok贸艂 bioder i opu艣ci艂 艂azienk臋.
Czas zabawy dobieg艂 ko艅ca, pomy艣la艂 Harry i sp艂uka艂 w艂osy, staraj膮c si臋 zignorowa膰 uk艂ucie rozczarowania. Po zako艅czonym prysznicu wr贸ci艂 do swojej sypialni i odnalaz艂 na 艂贸偶ku ubranie, okulary i r贸偶d偶k臋.
Westchn膮艂 i usiad艂 na materacu, wycieraj膮c w艂osy r臋cznikiem. Po raz pierwszy tego ranka mi膮艂 okazj臋 pomy艣le膰 o tym, co si臋 wydarzy艂o.
A wydarzy艂o si臋 bardzo wiele. I to by艂o o wiele przyjemniejsze do艣wiadczenie, ni偶 si臋 tego spodziewa艂. Nawet podoba艂o mu si臋 robienie tych wszystkich rzeczy ze Snape'em. I je偶eli mia艂 by膰 ze sob膮 szczery, to uwielbia艂 to. Uwielbia艂 czu膰 cia艂o Snape鈥檃 tu偶 przy swoim i zachowywa膰 si臋 przy m臋偶czy藕nie tak swobodnie i wymienia膰 z nim figlarne 偶arty i...
I wtedy Harry spojrza艂 na znajduj膮ce si臋 na szafce nocnej zdj臋cie Syriusza. M艂odego Syriusza na 艣lubie jego rodzic贸w, roze艣mianego i machaj膮cego do nich. Sprawi艂o to, 偶e sp艂yn臋艂a na niego fala zimnego poczucia winy.
Co on sobie my艣la艂? Jak mog艂o mu si臋 podoba膰 robienie czegokolwiek z m臋偶czyzn膮, przez kt贸rego zgin膮艂 Syriusz?
Cisn膮艂 mokry r臋cznik na 艂贸偶ko i zagryz艂 warg臋. Po prostu straci艂 nad sob膮 kontrol臋. By艂 m艂ody i napalony i to nie by艂o niespodziank膮, 偶e podoba艂 mu si臋 dotyk d艂oni zaciskaj膮cej si臋 wok贸艂 jego penisa.
Ale musi trzyma膰 si臋 planu. I by艂 g艂upi, 偶e straci艂 go z oczu tylko dlatego, 偶e Snape naprawd臋 dobrze ca艂owa艂.
***
Po 艣niadaniu, kt贸re by艂o tak samo ciche i praktyczne jak wszystkie ich wsp贸lne posi艂ki, Harry pod膮偶y艂 za Snape'em do piwnicy. Otoczony kocio艂kami i tajemniczymi sk艂adnikami eliksir贸w wygl膮da艂 jak Mistrz Eliksir贸w, kt贸rym zawsze by艂. Nic nie pozosta艂o z tego dra偶ni膮cego si臋 z nim, 艂agodnego m臋偶czyzny, obok kt贸rego obudzi艂 si臋 rano.
Co prawdopodobnie wysz艂o na lepsze, jak stwierdzi艂. Pomo偶e mu to zapomnie膰, jak bardzo podoba艂o mu si臋 wszystko, co robili razem.
- Wyjmij odpowiednie sk艂adniki, Potter.
O tak! To by艂 w艂a艣nie ten Snape, kt贸rego zna艂. To by艂 w艂a艣nie ten dra艅, kt贸ry wys艂a艂 Syriusza na 艣mier膰.
- Skup si臋!
- Tak, sir - odpar艂 Harry i otworzy艂 pude艂ko. Po艂o偶y艂 na stole przepis na Veritaserum i zacz膮艂 przeszukiwa膰 butelki i fiolki, aby wybra膰 odpowiednie sk艂adniki, a nast臋pnie wzi膮艂 kocio艂ek i powiesi艂 go nad ogniem.
- Potter! - Snape brzmia艂 na zniecierpliwionego. - Nie wiem, dlaczego w og贸le pr贸buj臋 nauczy膰 ci臋 czegokolwiek, skoro nie potrafisz nawet wype艂ni膰 prostych instrukcji!
Harry by艂 zaskoczony. Jeszcze nawet nie zacz膮艂, a Snape ju偶 na niego krzycza艂. Ponownie spojrza艂 na instrukcj臋.
- Och - powiedzia艂, kiedy przeczyta艂 pierwsz膮 uwag臋 Snape'a, tu偶 pod list膮 sk艂adnik贸w. Zdj膮艂 kocio艂ek z ognia. - Tu jest napisane, 偶e trzeba to przygotowa膰 w skorupie kraba ognistego.
Snape sapn膮艂 z pe艂nym kpiny zaskoczeniem:
- Naprawd臋?
Wbrew niewielkiemu rozdra偶nieniu, Harry zachichota艂 z powodu teatralnego zachowania Snape鈥檃.
- Przepraszam, sir. Po prostu przypuszcza艂em...
- Ach! - Snape przysun膮艂 si臋 bli偶ej. - I tu w艂a艣nie si臋 mylisz. Kiedy warzysz eliksir, nie mo偶esz niczego przypuszcza膰. Stosujesz si臋 do instrukcji.. Upewniasz si臋, 偶e czytasz dok艂adnie ka偶d膮 linijk臋 w przepisie, aby艣 nie musia艂 niczego przypuszcza膰 i przez to niszczy膰 swojej pracy.
- Tak, sir - odpar艂 Harry i pomy艣la艂, 偶e to naprawd臋 dobra rada. Snape powinien powiedzie膰 mu to na pierwszym roku. Zaoszcz臋dzi艂oby mu to wielu k艂opot贸w z powodu zmarnowanych eliksir贸w. - No wi臋c potrzebuj臋 skorupy kraba ognistego. Czy mam tak膮?
- Nie, ale ja mam - powiedzia艂 Snape i si臋gn膮艂 pod st贸艂. Wyci膮gn膮艂 czarn膮, per艂ow膮 muszl臋 wielko艣ci du偶ego kafla, pokryt膮 czerwonymi, 偶贸艂tymi i niebieskimi kamieniami szlachetnymi.
- Wow - powiedzia艂 Harry z podziwem.
- Jest niezwykle drogocenna i rzadka - o艣wiadczy艂 Mistrz Eliksir贸w, ostro偶nie stawiaj膮c skorup臋 na stole. - Je偶eli j膮 upu艣cisz, to skr臋c臋 ci kark, czy to jasne? - Harry pokiwa艂 g艂ow膮. Nie mia艂 w膮tpliwo艣ci, 偶e Snape m贸g艂by to zrobi膰. - Dobrze. A teraz postaw j膮 na ogniu i post臋puj zgodnie z instrukcjami.
Harry ostro偶nie owin膮艂 d艂onie wok贸艂 skorupy i odwr贸ci艂 si臋 w stron臋 p艂omienia, modl膮c si臋 w duchu, 偶eby jej nie upu艣ci膰. Uda艂o mu si臋 bezpiecznie umie艣ci膰 j膮 nad ogniem, po czym wzi膮艂 g艂臋boki oddech, a nast臋pnie dok艂adnie przeczyta艂 trzy kolejne punkty instrukcji. Potrzebowa艂 stu gram贸w pi贸r memortka i p贸艂 litra smoczej krwi, aby je w niej zagotowa膰. Wzi膮艂 do r臋ki s艂oik z pi贸rami.
- I to ma by膰 dok艂adnie sto gram贸w, Potter - powiedzia艂 Snape, stoj膮cy dok艂adnie po drugiej stronie sto艂u i obserwuj膮cy ka偶dy jego ruch. - Nie dziewi臋膰dziesi膮t dziewi臋膰, nie sto jeden, tylko sto.
- Tak, sir. - Harry odwa偶y艂 pi贸ra na swojej mosi臋偶nej wadze i wsypa艂 je do rozgrzanej skorupy. Nast臋pnie odmierzy艂 p贸艂 litra smoczej krwi i tak偶e wla艂 j膮 do naczynia.
- Musi si臋 gotowa膰 przez trzy godziny i powiniene艣 zmniejsza膰 ogie艅 o dziesi臋膰 procent co p贸艂 godziny, dop贸ki nie zacznie wrze膰 - powiedzia艂 Snape, a Harry pokiwa艂 g艂ow膮, spogl膮daj膮c na pergamin. - Zakl臋cie, kt贸rym b臋dziesz m贸g艂 to zrobi膰, znajdziesz w przepisie. Teraz mo偶esz zaj膮c si臋 szatkowaniem 艣ledziony 偶aberta.
- Dobrze. - Harry zajrza艂 do skorupy, aby upewni膰 si臋, 偶e mikstura si臋 gotuje. I tak w istocie by艂o, ale unosi艂 si臋 z niej okropny, podobny do zgni艂ych owoc贸w smr贸d. - Kto to wymy艣li艂?
- Hmm? - zapyta艂 niewyra藕nie Snape.
Harry si臋gn膮艂 po s艂oik ze 艣ledzionami.
- Chodzi mi o to, kto to odkry艂? I w jaki spos贸b to odkry艂?
- Wszystkie te sk艂adniki maj膮 magiczne w艂a艣ciwo艣ci. To kwestia eksperymentowania.
- To rozumiem - powiedzia艂 Harry, 艂api膮c n贸偶 i tn膮c 艣ledzion臋. - Ale sk膮d wiesz, z czym eksperymentowa膰? Czy my艣lisz po prostu: "Och, co za cudowny magiczny ptaszek, oskubi臋 go i wrzuc臋 jego pi贸ra do skorupy kraba ognistego, a potem dodam p贸艂 litra smoczej krwi i zobacz臋, co si臋 wydarzy i mam nadziej臋, 偶e nie wybuchnie mi to w twarz i nie pozostawi na niej oparze艅 trzeciego stopnia".
Snape wyda艂 z siebie co艣, co przypomina艂o 艣miech i by艂 to tak niezwyk艂y d藕wi臋k, 偶e Harry upu艣ci艂 sw贸j n贸偶. Snape opanowa艂 si臋 i spojrza艂 na niego z rozbawieniem.
- Wynajdowanie eliksir贸w to proces pe艂en pr贸b i b艂臋d贸w. I w niekt贸rych przypadkach przynosz膮cy tak偶e 艣mier膰 lub chwa艂臋.
Harry rozwa偶y艂 to.
- A czy ty wynalaz艂e艣 kiedy艣 jaki艣 eliksir?
- Stworzy艂em w przesz艂o艣ci kilka antidot贸w.
- Naprawd臋? - Harry by艂 pod wra偶eniem. - To wydaje si臋 skomplikowane.
Usta Snape'a u艂o偶y艂y si臋 w krzywy u艣mieszek
- Nie jest takie, kiedy najpierw tworzysz trucizny.
Harry gapi艂 si臋 na Snape'a z opadni臋t膮 szcz臋k膮 i nie wiedzia艂, co powiedzie膰.
- Kilka z nich uwarzysz pod koniec tygodnia - powiedzia艂 Snape i zmru偶y艂 oczy, kiedy spojrza艂 w d贸艂 na d艂onie Harry'ego. - Na lito艣膰 Merlina, ch艂opcze, przepis m贸wi, aby艣 posieka艂 艣ledzion臋, a nie zamieni艂 j膮 w miazg臋!
Harry zagryz艂 warg臋 i spojrza艂 na krwawy ba艂agan, kt贸ry zrobi艂 na stole.
- Daj mi to, poka偶臋 ci. - Snape okr膮偶y艂 st贸艂 i zatrzyma艂 si臋 tu偶 za nim. Sta艂 tak blisko, 偶e Harry czu艂 cia艂o m臋偶czyzny przyci艣ni臋te do swojego w艂asnego i nagle uderzy艂y w niego wspomnienia z poprzedniej nocy.
Snape odsun膮艂 zniszczon膮 艣ledzion臋 na bok i wzi膮艂 now膮.
- Siekanie odbywa si臋 przy pomocy nadgarstka, Potter. - Snape zacisn膮艂 r臋k臋 na jego d艂oni i Harry przypomnia艂 sobie spos贸b, w jaki m臋偶czyzna zaciska艂 d艂o艅 na jego penisie. A jego penis tak偶e to pami臋ta艂 i teraz zacz膮艂 napiera膰 na spodnie.
- Poruszaj nadgarstkiem w g贸r臋 i w d贸艂, tak, w艂a艣nie tak - m贸wi艂 Snape, a jego g艂os 艣ciszy艂 si臋, kiedy oddech musn膮艂 ucho Harry'ego. M臋偶czyzna prowadzi艂 jego r臋k臋, a Harry potrafi艂 my艣le膰 tylko o tej d艂oni poruszaj膮cej si臋 w g贸r臋 i w d贸艂 na jego cz艂onku.
Obliza艂 wargi i spojrza艂 w bok, tak 偶e jego twarz znalaz艂a si臋 nagle niezwykle blisko twarzy Snape'a. W tej chwili jego poczynaniami kierowa艂 jedynie instynkt i ten instynkt - albo i penis, Harry nie by艂 tego pewien - powiedzia艂 mu, 偶e to idealna okazja, aby poca艂owa膰 Snape'a. I zrobi艂 to.
Przycisn膮艂 usta do ust m臋偶czyzny i wysun膮艂 czubek j臋zyka, aby poliza膰 jego doln膮 warg臋. Po chwili wahania Snape rozchyli艂 usta i zezwoli艂 mu na wtargni臋cie. Kiedy tylko Harry poczu艂 drugi j臋zyk, dra偶ni膮cy jego w艂asny, upu艣ci艂 n贸偶 i z艂apa艂 palcami d艂onie m臋偶czyzny. Ich sk贸ra by艂a 艣liska od krwi.
Po kilku delikatnych pieszczotach ust i ruchach j臋zyka, Snape przerwa艂 poca艂unek. Obliza艂 wargi, a Harry zrobi艂 to samo, jednak z wi臋kszym oci膮ganiem. Nie by艂 pewien, czy m臋偶czyzna nie rozz艂o艣ci si臋 za to.
- Kto by pomy艣la艂, 偶e manipulowanie zakrwawion膮 艣ledzion膮 rozbije t臋 resztk臋 kontroli, kt贸ra ci jeszcze pozosta艂a, Potter - powiedzia艂 z艂o艣liwie Snape.
Harry u艣miechn膮艂 si臋,
- Mam szesna艣cie lat, sir. Mo偶e mnie podnieci膰 manipulowanie czymkolwiek, je偶eli przyciskasz do mnie swojego penisa.
- Rozumiem - odpar艂 Snape i przysun膮艂 si臋 jeszcze bli偶ej, a Harry poczu艂 co艣 twardego, wbijaj膮cego mu si臋 w plecy. - Ale my艣la艂em, 偶e ju偶 o tym rozmawiali艣my.
- Tak - westchn膮艂 ch艂opak. - Jest czas na nauk臋 i czas na zabaw臋. Podejrzewam, 偶e nie mo偶esz zrobi膰 kolejnego wyj膮tku?
- Nie, kiedy warzysz tak delikatn膮 mikstur臋, jak Veritaserum. Zabawa mo偶e poczeka膰. Sugeruj臋, aby艣 skupi艂 si臋 na pracy, je偶eli nie chcesz poszatkowa膰 sobie palc贸w. Ten n贸偶 jest tak zaczarowany, aby by艂 ostry jak brzytwa.
- W porz膮dku. - Harry po raz ostatni potar艂 nosem i ustami o szyj臋 m臋偶czyzny, aby g艂臋boko wci膮gn膮膰 w nozdrza jego zapach, a nast臋pnie przeni贸s艂 swoj膮 uwag臋 z powrotem na st贸艂. Snape uwolni艂 go, ale stan膮艂 tu偶 obok, a Harry kontynuowa艂 siekanie 艣ledziony, stosuj膮c si臋 do jego uwag. Ch艂odne poczucie winy, kt贸re czu艂 wcze艣niej znik艂o, zast膮pione gor膮c膮 obietnica p贸藕niejszej zabawy. Mia艂 trudno艣ci, 偶eby pami臋ta膰 o swoim planie, kiedy czu艂 cia艂o Snape'a tu偶 obok siebie i jego smak na swoich wargach.
CDN
Beta: Kaczalka :*
Cz臋艣膰 7
Harry czeka艂, a偶 Mistrz Eliksir贸w sko艅czy kolacj臋 i od艂o偶y n贸偶 i widelec, po czym rzuci艂 zakl臋cie, aby wyczy艣ci膰 talerze. Snape znowu gotowa艂 i znowu zrobi艂 gulasz. Poza tym, dzie艅 min膮艂 Harry'emu ca艂kiem dobrze. Rano warzyli eliksir, a nast臋pnie przenie艣li si臋 do biblioteki, aby po膰wiczy膰 zakl臋cia obronne i pomniejsze kl膮twy i zako艅czyli popo艂udnie udan膮 sesj膮 oklumencji.
I teraz nadszed艂 czas na kolejn膮 lekcj臋 obrony, a Harry ca艂kiem dobrze pami臋ta艂, co wydarzy艂o si臋 pod koniec poprzedniej. Snape wspomnia艂 rano o "porze na zabaw臋" i Harry mia艂 nadziej臋, 偶e dotrzyma s艂owa.
- Sir?
- Tak?
- Gotujesz odk膮d si臋 tu zjawi艂e艣 i to wydaje si臋 niesprawiedliwe, 偶e sam musisz si臋 tym zajmowa膰, dlatego to ja mog臋 jutro przygotowa膰 kolacj臋. Naprawd臋 nie b臋dzie to dla mnie k艂opot.
Snape odchyli艂 si臋 na krze艣le i spojrza艂 na Harry'ego podejrzliwym wzrokiem.
- Mo偶esz po prostu przyzna膰, 偶e nie smakuje ci m贸j gulasz.
- Smakuje mi! - odpar艂 szybko Harry. Zbyt szybko, wnioskuj膮c z uniesionej brwi m臋偶czyzny. - To naprawd臋 dobry gulasz. Tylko 偶e jedzenie go codziennie staje si臋 nieco monotonne.
- A wi臋c w tym tkwi problem - powiedzia艂 z satysfakcj膮 Snape. - Prosty, przyzwoity posi艂ek nie jest wystarczaj膮co dobry dla Harry'ego Pottera. Oczekujesz pi臋ciodaniowej kolacji. W takim razie czeka ci臋 ogromne rozczarowanie, Potter. Nie mam zamiaru rozpieszcza膰 ci臋 tak, jak twoi mugolscy krewni. Tutaj b臋dziesz jad艂 to, co dostaniesz.
Harry gapi艂 si臋 na Snape'a przez chwil臋, po czym wyda艂 z siebie zduszony 艣miech.
- Merlinie, nie masz o niczym poj臋cia - powiedzia艂, kr臋c膮c g艂ow膮. - Niewa偶ne - doda艂 艂agodniej. - Tw贸j gulasz jest dla mnie wystarczaj膮co dobry.
Ta odpowied藕 nie usatysfakcjonowa艂a m臋偶czyzny, kt贸ry przysun膮艂 si臋 bli偶ej i wbi艂 Harry'ego w krzes艂o swoim mrocznym spojrzeniem.
- Jeste艣 beznadziejny w nauce eliksir贸w, Potter. Co mog艂oby mnie zapewni膰, 偶e potrafisz gotowa膰 i nie spalisz tej kuchni, a wraz z ni膮 ca艂ego domu?
Harry odwr贸ci艂 g艂ow臋, wpatruj膮c si臋 w blat sto艂u i pr贸buj膮c powstrzyma膰 gor膮cy p艂omie艅 gniewu, kt贸ry opanowa艂 jego cia艂o.
- Gotowa艂em trzy posi艂ki dziennie, od kiedy sko艅czy艂em osiem lat. Moja ciotka mnie do tego zmusza艂a i mog臋 ci powiedzie膰, 偶e by艂 to proces pe艂en pr贸b i b艂臋d贸w i w niekt贸rych przypadkach tak偶e niezwykle bliski otarcia si臋 o 艣mier膰 lub chwa艂臋. A wi臋c mo偶esz odsapn膮膰, pewien, 偶e nie spal臋 tej pieprzonej kuchni!
- C贸偶 - odpar艂 Snape, krzy偶uj膮c ramiona. - Je偶eli w tym w艂a艣nie przejawiaj膮 si臋 twoje talenty, w takim razie prosz臋 bardzo, jutro kuchnia nale偶y do ciebie.
- 艢wietnie - prychn膮艂 Harry, r贸wnie偶 krzy偶uj膮c ramiona.
- 艢wietnie co?
- 艢wietnie, sir. - Harry odkry艂 nagle, 偶e ci臋偶ko jest mu sobie przypomnie膰, co lubi艂 w Snapie.
- Spr贸buj zachowywa膰 si臋 dojrzale - powiedzia艂 Snape, tak jakby ca艂a wina le偶a艂a po stronie Harry'ego. - W tym domu obowi膮zuj膮 pewne zasady. Jedn膮 z nich jest to, 偶e masz zwraca膰 si臋 do mnie z szacunkiem.
Harry mia艂 dosy膰. Zerwa艂 si臋 z krzes艂a.
- Slytherin traci pi臋膰 punkt贸w, sir, za to, 偶e jest pan takim pieprzonym, 艣lepym, ignoranckim 艂ajdakiem!
Wybieg艂 z kuchni zanim Snape zd膮偶y艂 odpowiedzie膰 i z g艂o艣nym hukiem zatrzasn膮艂 za sob膮 drzwi.
Zdecydowa艂, 偶e r贸wnie dobrze mo偶e teraz zej艣膰 do piwnicy, poniewa偶 nadszed艂 czas na dodanie do eliksiru sproszkowanego korzenia mimozy. Dotar艂szy do laboratorium skontrolowa艂 gotuj膮c膮 si臋 na ogniu mikstur臋, ponownie sprawdzi艂 instrukcje i doda艂 korze艅. Ostro偶nie zamiesza艂 wywar i obserwowa艂, jak zmienia barw臋 z ciemnoczerwonej na jasno偶贸艂t膮.
- Wolniej, Potter, albo j膮 zniszczysz.
Harry nie spojrza艂 w g贸r臋, ale poszed艂 za rad膮 Snape'a.
- Mo偶e pan teraz zacz膮膰 na mnie wrzeszcze膰, sir. A czemu nie da mi pan szlabanu? Wyszoruj臋 sto艂y i pod艂og臋 bez u偶ycia magii. Zawsze mia艂 pan do tego s艂abo艣膰.
- To nie b臋dzie konieczne - odpar艂 Snape, przechodz膮c przez pomieszczenie i zatrzymuj膮c si臋 obok niego. - Nawet mnie to rozbawi艂o. Jeste艣 pierwszym studentem, kt贸ry kiedykolwiek odwa偶y艂 si臋 odebra膰 mi punkty. Uwa偶am, 偶e to niezwykle orze藕wiaj膮ce.
- C贸偶, zas艂u偶y艂e艣 sobie na to - wymamrota艂 Harry, wyjmuj膮c chochl臋 z wywaru.
- Tak uwa偶asz? Nie jestem jedynym, kt贸ry pozwoli艂, aby emocje przej臋艂y kontrol臋 nad j臋zykiem. - Harry zacisn膮艂 szcz臋ki i nie odpowiedzia艂. - Do tej pory mog艂em polega膰 na obra偶aniu twoich przyjaci贸艂. Podejrzewam, 偶e mog臋 doda膰 wspominanie twoich krewnych do listy rzeczy, kt贸re sprawiaj膮, 偶e tracisz nad sob膮 panowanie. - Harry zmarszczy艂 brwi i spojrza艂 w ko艅cu na m臋偶czyzn臋. - I nadal b臋d臋 obra偶a艂 twoich przyjaci贸艂 i wspomina艂 krewnych, dop贸ki nie nauczysz si臋 kontroli nad sob膮 - doda艂 Snape, ale jego g艂os by艂 艂agodny i dziwnie rzeczowy.
- Co? Chwila, czy ty mnie testowa艂e艣? - zapyta艂 Harry, zdezorientowany.
- Mo偶esz to nazywa膰 testowaniem. Ja uwa偶am to za kolejn膮 lekcj臋, kt贸rej musisz si臋 nauczy膰.
Harry zamruga艂. Snape celowo go podjudza艂. Co za dra艅. Ale wiedza, dlaczego m臋偶czyzna to robi艂 sprawi艂a, 偶e Harry poczu艂 si臋 lepiej.
- Jeste艣 rozpuszczonym, niegrzecznym ch艂opczykiem - Snape wyszepta艂 do jego ucha. - Jeste艣 偶a艂osn膮 podr贸bk膮 czarodzieja. Jeste艣 dziwad艂em. - Harry upu艣ci艂 chochl臋, czuj膮c gotuj膮c膮 si臋 w piersi w艣ciek艂o艣膰. - Przetrzymaj to, Potter. Nie tra膰 panowania - doda艂 m臋偶czyzna i owin膮艂 rami臋 wok贸艂 jego pasa. - Jeste艣 zwyk艂膮 ladacznic膮, przypomnij sobie, jak b艂aga艂e艣 mnie wczorajszej nocy, abym dotkn膮艂 twojego penisa.
- Kurwa - sapn膮艂 Harry, zaciskaj膮c oczy. - Kurwa, to jest trudne.
- Oddychaj. Skup si臋 na oddychaniu. Skup si臋 na swoim ciele. Nie pozw贸l, aby by艂o spi臋te. - Snape przyci膮gn膮艂 Harry'ego do swojej klatki piersiowej i musn膮艂 wargami jego policzek, by nast臋pnie przesun膮膰 je na szyj臋. - Nie zas艂u偶y艂e艣 na takie zainteresowanie ze strony swoich przyjaci贸艂. Nie zas艂u偶y艂e艣 na to, aby ludzie tak ci nadskakiwali.
Harry opar艂 czo艂o o rami臋 m臋偶czyzny i zacz膮艂 bra膰 g艂臋bokie, dr偶膮ce oddechy. Snape przesun膮艂 d艂onie w d贸艂 jego plec贸w, sk艂adaj膮c delikatne poca艂unki tu偶 pod jego uchem.
- Czy naprawd臋 uwierzy艂e艣, 偶e kiedykolwiek przyjm臋 ci臋 na swoje lekcje w przysz艂ym roku, Potter? Takiego g艂upiego ch艂opaka jak ty, kt贸ry nie potrafi nawet uwarzy膰 mikstury nasennej bez pomocy trzymaj膮cego go za r膮czk臋 profesora? Nie, przez ca艂e lato b臋d臋 ci臋 wykorzystywa艂 do przygotowywania dla mnie eliksir贸w, a p贸藕niej z przyjemno艣ci膮 pozb臋d臋 si臋 ciebie jak wczorajszej gazety.
Harry podni贸s艂 wzrok, dysz膮c ci臋偶ko. Snape brzmia艂 tak, jakby m贸wi艂 to 艣miertelnie powa偶nie.
- Oddychaj, Potter - powiedzia艂 m臋偶czyzna, u艣miechaj膮c si臋 lekko. - 艁atwiej ci臋 rozdra偶ni膰, ni偶 smocze piskl臋.
- Ale jak mam pozosta膰 spokojny, kiedy tak mnie obra偶asz? - Harry zagryz艂 warg臋, czuj膮c jak gniew odp艂ywa, poniewa偶 Snape by艂 teraz cicho i patrzy艂 na niego nic niem贸wi膮cym wzrokiem. - Za艂o偶臋 si臋, 偶e ty nie potrafi艂by艣 pozosta膰 spokojny, je偶eli to ja zacz膮艂bym obra偶a膰 ciebie.
- Czy to wyzwanie, Potter?
- Tak - odpar艂 Harry, u艣miechaj膮c si臋 szeroko. Czu艂 si臋 ju偶 lepiej. - Za艂o偶臋 si臋, 偶e nie b臋dziesz potrafi艂 pozosta膰 spokojny, je偶eli odwr贸cimy role.
Snape u艣miechn膮艂 si臋 kpi膮co.
- Poka偶, na co ci臋 sta膰. Nie powstrzymuj si臋.
- Dobrze. Ale nie mo偶esz odebra膰 mi punkt贸w, cokolwiek powiem.
- Masz moje s艂owo.
U艣miech Harry'ego poszerzy艂 si臋. Owin膮艂 jedno rami臋 wok贸艂 szyi m臋偶czyzny, przylegaj膮c wygodnie do jego cia艂a.
- Jeste艣 brzydki. Naprawd臋 brzydki. Masz wielki nos i t艂uste w艂osy.
Snape wygl膮da艂 na znudzonego.
- Dalej, Potter. Sta膰 ci臋 na wi臋cej.
Harry prychn膮艂 i zastanowi艂 si臋 nad tym, czego jeszcze m贸g艂by u偶y膰.
- I jeste艣 okropnym nauczycielem. Jeste艣 absolutnie najgorszym nauczycielem, jakiego kiedykolwiek mia艂em. Jeste艣 gorszy nawet od Lockharta, a on by艂 kompletnym kretynem.
Snape przechyli艂 g艂ow臋, wci膮偶 wygl膮daj膮c na znudzonego. Jego oddech nie przyspieszy艂 nawet odrobin臋. Harry uni贸s艂 r臋k臋 i przycisn膮艂 palec do tego punktu na szyi, w kt贸rym mierzy si臋 puls. By艂 spokojny i regularny.
- Jeste艣 艢miercio偶erc膮. Za艂o偶臋 si臋, 偶e z przyjemno艣ci膮 ofiarowa艂by艣 mnie Voldemortowi. - Harry poczu艂 niewielkie przyspieszenie t臋tna na wzmiank臋 o Voldemorcie i przypomnia艂 sobie, 偶e Snape nie lubi s艂ysze膰 tego imienia. A wi臋c, naturalnie, zdecydowa艂, 偶e u偶yje go ponownie. - Za艂o偶臋 si臋, 偶e podoba艂o ci si臋 torturowanie i zabijanie dla Voldemorta. Za艂o偶臋 si臋, 偶e uwielbia艂e艣, kiedy ci臋 pieprzy艂. Czy to dlatego do niego do艂膮czy艂e艣?
Puls m臋偶czyzny przyspieszy艂 gwa艂townie, osi膮gaj膮c niemal zawrotne tempo i Harry zamkn膮艂 usta. Ale wtedy Snape wzi膮艂 jeden g艂臋boki oddech i jego t臋tno wr贸ci艂o do normy. Harry zagryz艂 warg臋, zastanawiaj膮c si臋, czy nie posun膮艂 si臋 za daleko.
- Czy to wszystko, Potter? - zapyta艂 Mistrz Eliksir贸w.
- Tak, tak my艣l臋.
- Je偶eli nie czu艂by艣 mojego pulsu, to czy m贸g艂by艣 zauwa偶y膰 jakiekolwiek oznaki moich osobistych uczu膰 spowodowanych twoimi obra藕liwymi s艂owami?
Harry zastanowi艂 si臋 nad tym. Twarz m臋偶czyzny pozosta艂a oboj臋tna, nawet na wspomnienie o Voldemorcie.
- Nie, chyba nie. W jaki spos贸b udaje ci si臋 pozosta膰 takim spokojnym?
- Poniewa偶, Potter, s艂uchanie prawdy nie jest w stanie za bardzo mnie zdenerwowa膰.
Harry poczu艂 si臋 tak, jakby kto艣 nagle chlusn膮艂 mu w plecy wiadrem lodowatej wody. Odwr贸ci艂 wzrok i spu艣ci艂 g艂ow臋, ale Snape po艂o偶y艂 palec pod jego brod膮 i uni贸s艂 mu twarz.
- Wpadam w z艂o艣膰 tylko wtedy, kiedy ludzie mnie ok艂amuj膮, albo gdy mali ch艂opcy postanawiaj膮 ignorowa膰 zasady - powiedzia艂 m臋偶czyzna i musn膮艂 wargami usta Harry'ego. Ten dotyk by艂 taki znajomy i koj膮cy, 偶e Harry postanowi艂 nie my艣le膰 o prawdzie ukrytej za niekt贸rymi rzeczami, kt贸re powiedzia艂. Ju偶 od dawna wiedzia艂, 偶e Snape by艂 艢miercio偶erc膮. Oczekiwanie, 偶e m臋偶czyzna nigdy w 偶yciu nie zrobi艂 niczego okropnego by艂o g艂upie. Po prostu nie chcia艂 o nich wiedzie膰.
J臋zyk Snape'a w艣lizn膮艂 si臋 pomi臋dzy wargi Harry'ego, kt贸ry pozwoli艂 mu pog艂臋bi膰 poca艂unek. Zamkn膮艂 oczy i przylgn膮艂 do Snape'a, penetruj膮cego j臋zykiem jego usta. Ale po chwili m臋偶czyzna odsun膮艂 si臋 i spojrza艂 na niego, lekko unosz膮c k膮ciki ust, co wygl膮da艂o niemal tak, jakby si臋 u艣miecha艂.
- Dzisiaj wieczorem czeka nas jeszcze jedna lekcja - o艣wiadczy艂 Snape nauczycielskim tonem.
- Tak. A p贸藕niej b臋dzie czas na zabaw臋? - zapyta艂 Harry, czuj膮c si臋 niezwykle zuchwale po tym, jak Snape go poca艂owa艂.
- O tak. I uwa偶am, 偶e powinni艣my doda膰 now膮 regu艂臋 do twoich lekcji obrony.
- Jak膮 regu艂臋?
- Albo raczej nagrod臋. Dla wygranego. Aby bardziej ci臋 zmotywowa膰.
Harry prychn膮艂.
- Co b臋dzie nagrod膮?
- Przegrany mo偶e zrobi膰 dla zwyci臋zcy fellatio - powiedzia艂 Snape, a jego oczy zmru偶y艂y si臋, b艂yskaj膮c rozbawieniem.
Harry mia艂 przez chwil臋 pustk臋 w g艂owie, kiedy pr贸bowa艂 zrozumie膰, co mo偶e oznacza膰 to s艂owo.
- Co?
- Fellatio, Potter - powt贸rzy艂 Snape, kr臋c膮c g艂ow膮. - Mi艂o艣膰 francuska. Stosunek oralny.
- Och. - Oczy Harry'ego rozszerzy艂y si臋. - Masz na my艣li, 偶e je艣li wygram, to mi obci膮gniesz?
- Je偶eli ty wygrasz, to owszem. Tak w艂a艣nie zrobi臋. Oczywi艣cie, je偶eli ja wygram, to oczekuj臋, 偶e ty zrobisz to samo dla mnie.
- My艣l臋, 偶e m贸g艂bym - wyszczerzy艂 si臋 Harry, czuj膮c podra偶niaj膮c膮 jego wn臋trzno艣ci ekscytacj臋. Propozycja Snape'a spodoba艂a si臋 tak偶e jego penisowi, kt贸ry drgn膮艂 entuzjastycznie w spodniach. - W porz膮dku.
- Dobrze. Masz jedn膮 minut臋. - Snape uwolni艂 go i odsun膮艂 si臋. Harry ju偶 niemal odwr贸ci艂 si臋 do niego plecami, ale w ostatniej chwili przypomnia艂 sobie wczorajsz膮 noc i opu艣ci艂 kuchni臋 bokiem, maj膮c oko na Snape'a, kt贸ry wydawa艂 si臋 ca艂kiem zadowolony z jego dziwnego chodu.
Kiedy znalaz艂 si臋 na korytarzu, dotar艂o do niego, 偶e znowu musi dzia艂a膰 nieprzewidywalnie. Wej艣cie na g贸r臋 by艂oby teraz zbyt oczywiste, a wi臋c w艣lizn膮艂 si臋 do biblioteki. Zgasi艂 艣wiat艂a, rzuci艂 na siebie Zakl臋cie Nocnych Oczu, a nast臋pnie Zakl臋cie Wykrywaj膮ce na drzwi, kt贸rego Snape nauczy艂 go wcze艣niej - ostrze偶e go przed ka偶dym intruzem, kt贸ry przez nie przejdzie.
A p贸藕niej czeka艂, z Kl膮tw膮 Parali偶uj膮c膮 na ko艅cu j臋zyka. Nie chcia艂 pope艂ni膰 tego samego b艂臋du, co poprzedniej nocy. Tym razem chcia艂 wygra膰. Snape ss膮cy jego penisa, dok艂adnie tak, jak robi艂 to w tym wspomnieniu, kt贸re Harry zobaczy艂, by艂 prawdopodobnie najbardziej podniecaj膮c膮 rzecz膮, o jakiej kiedykolwiek s艂ysza艂.
Zakl臋cie Wykrywaj膮ce wyda艂o g艂o艣ny, alarmuj膮cy d藕wi臋k, kiedy drzwi si臋 otworzy艂y.
- Torustitum! - wrzasn膮艂 Harry, kieruj膮c r贸偶d偶k臋 na wkradaj膮c膮 si臋 do pokoju posta膰. Jednak jego kl膮twa w og贸le nie dosi臋g艂a Snape'a.
M臋偶czyzna rzuci艂 na siebie jakie艣 Zakl臋cie Tarczy, ale by艂o ono o wiele ja艣niejsze, ni偶 jakiekolwiek, kt贸re Harry widzia艂 do tej pory, przypomina艂o promienie s艂oneczne odbijaj膮ce si臋 w zwierciadle. Czerwony promie艅 艣wiat艂a z r贸偶d偶ki Harry'ego odbi艂 si臋 od niej i polecia艂 z powrotem do niego z podw贸jn膮 pr臋dko艣ci膮, trafiaj膮c go w klatk臋 piersiow膮.
- Kurwa! - krzykn膮艂, upadaj膮c na pod艂og臋. - Co to by艂o?
- To, panie Potter, by艂o Lustrzane Zakl臋cie Tarczy - powiedzia艂 Snape, spogl膮daj膮c na niego z g贸ry. - Podejrzewam, 偶e nie jeste艣 z nim zaznajomiony.
- Nie. Znam tylko zwyk艂e Zakl臋cie Tarczy.
- To jest znacznie bardziej pot臋偶ne. Odbija na rzucaj膮cego wszystkie rodzaje zakl臋膰. I jest tak偶e o wiele trudniejsze do opanowania. - Snape kucn膮艂 obok Harry'ego. - Dobra robota z Zakl臋ciem Wykrywaj膮cym.
Harry u艣miechn膮艂 si臋 z powodu komplementu, jakim obdarzy艂 go m臋偶czyzna, pomimo tego, 偶e przegra艂 kolejn膮 rund臋 i nie by艂 to pow贸d do rado艣ci.
- Nauczysz mnie Lustrzanego Zakl臋cia Tarczy?
- Oczywi艣cie, w odpowiednim czasie. Potrzeba do tego olbrzymiej mocy. Chc臋, aby艣 potrenowa艂 najpierw inne zakl臋cia.
- Po prostu nie chcesz, 偶ebym wygra艂 - powiedzia艂 Harry, dra偶ni膮c si臋 z m臋偶czyzn膮.
Snape u艣miechn膮艂 si臋 krzywo.
- Chce po prostu odebra膰 swoj膮 nagrod臋. Pami臋tasz o naszej nowej regule, prawda?
- O tak - odpar艂 Harry. Pami臋ta艂 j膮 ca艂kiem dobrze. Przegra艂. I teraz musia艂 obci膮gn膮膰 Snape'owi. Musia艂 wzi膮膰 w usta jego penisa. W pokoju sta艂o si臋 nagle o kilka stopni gor臋cej i Harry poczu艂 sp艂ywaj膮cy mu po czole pot.
- Dobrze. - Snape podni贸s艂 si臋, usiad艂 na jednym ze sk贸rzanych foteli, rozsun膮艂 nogi i skierowa艂 r贸偶d偶k臋 na Harry'ego. - Finite Incantatem.
Pok贸j pogr膮偶y艂 si臋 w ciemno艣ci, a Harry odzyska艂 kontrol臋 nad swoim cia艂em. Zanim usiad艂, przeszuka艂 d艂o艅mi pod艂og臋 wok贸艂 siebie.
- Sir? Czy mo偶e pan zapali膰 艣wiat艂o?
- Nie. - G艂os Snape'a dobieg艂 gdzie艣 z lewej strony. - B臋dziesz musia艂 u偶y膰 pozosta艂ych zmys艂贸w. Pomy艣l o tym jak o kolejnej lekcji.
Harry zacz膮艂 pe艂zn膮膰 w stron臋, z kt贸rej dochodzi艂 g艂os Snape'a, przesuwaj膮c si臋 powoli, centymetr po centymetrze, a偶 poczu艂 pod palcami czubek jego buta.
- Chcesz, 偶ebym zrobi艂 to... ee... teraz?
- Tak, Potter. W艂a艣nie teraz.
Harry usiad艂, przesuwaj膮c d艂o艅mi po 艂ydkach Snape'a, a偶 dotar艂 do jego kolan, co sprawi艂o, 偶e wyda艂 z siebie g艂臋bokie westchnienie. Nast臋pnie umo艣ci艂 si臋 pomi臋dzy jego nogami, przesuwaj膮c r臋ce wzd艂u偶 jego ud. By艂 teraz otoczony Snape'em, otoczony ciep艂em jego cia艂a, zapachem, opleciony jego nogami. Tak wiele bod藕c贸w w spowijaj膮cej go ciemno艣ci.
Harry przesun膮艂 d艂o艅 wy偶ej i wyczu艂 tward膮, gor膮c膮 erekcj臋. Cofn膮艂 si臋, przestraszony. Wygl膮da艂o na to, 偶e Snape by艂 przygotowany na dzia艂anie Harry'ego. W ciemno艣ci rozleg艂o si臋 parskni臋cie m臋偶czyzny.
W porz膮dku. Potrafi to zrobi膰. Widzia艂 to w swoich magazynach. Nie wydawa艂o si臋 zbyt trudne. Trzeba go po prostu wzi膮膰 do buzi i zacz膮膰 ssa膰. Obliza艂 wargi, przesun膮艂 d艂o艅, ponownie dotykaj膮c twardej erekcji m臋偶czyzny i opu艣ci艂 g艂ow臋. Penis Snape'a drgn膮艂 pod jego palcami i Harry wci膮gn膮艂 w nozdrza ci臋偶ki zapach pi偶ma i podniecenia. 艢ci膮gn膮艂 napletek i musn膮艂 wargami g艂贸wk臋. By艂a g艂adka. Wilgotna. Kiedy odwa偶y艂 si臋 wysun膮膰 j臋zyk, poczu艂 male艅k膮, s艂on膮 kropl臋 spermy.
- Uwa偶aj na z臋by - powiedzia艂 Snape, a jego g艂os by艂 tak samo opanowany, jak zawsze. Poczu艂 palce m臋偶czyzny wplataj膮ce mu si臋 we w艂osy i zatrzymuj膮ce si臋 na czubku jego g艂owy. - We藕 go tak g艂臋boko jak zdo艂asz.
Harry otworzy艂 usta i zacz膮艂 ssa膰 g艂贸wk臋. Wydawa艂a si臋 niezwykle gor膮ca, kiedy obmywa艂 j膮 j臋zykiem. Obci膮ga艂 palcami trzon penisa, wsuwaj膮c go g艂臋biej w swoje usta.
- W艂a艣nie tak - mrukn膮艂 Snape, brzmi膮c tak, jakby odrobin臋 brakowa艂o mu tchu. - G艂臋biej. - D艂o艅 m臋偶czyzny napar艂a mocniej na g艂ow臋 Harry'ego.
Ch艂opak bardziej rozsun膮艂 jego spodnie i ods艂oni艂 j膮dra. Zacz膮艂 je 艣ciska膰 w tym samym rytmie, w jakim przesuwa艂 d艂oni膮 po twardym cz艂onku i wsun膮艂 go jeszcze g艂臋biej w swoje usta. Ssa艂, przesuwaj膮c j臋zykiem w g贸r臋 i w d贸艂, a jego g艂owa podnosi艂a si臋 i opada艂a. Palce Snape'a zacisn臋艂y si臋 mocniej w jego w艂osach, a z gard艂a wydoby艂o si臋 ochryp艂e westchnienie.
Harry stwierdzi艂, 偶e podoba mu si臋 to, co robi. Ssanie pulsuj膮cego penisa Snape'a by艂o niesamowicie intymnym doznaniem. Otaczaj膮ca go ciemno艣膰 pomaga艂a mu to odczuwa膰. Nie istnia艂o nic, poza zapachem podniecenia Snape'a i jego penisem wsuwaj膮cym si臋 do ust Harry'ego i wysuwaj膮cym z nich.
Mistrz Eliksir贸w wyda艂 z siebie kolejne westchnienie, tym razem bardziej gard艂owe i Harry u艣miechn膮艂 si臋, pomimo pe艂nych ust. Zacz膮艂 ssa膰 mocniej, obci膮ga膰 szybciej, dra偶ni膰 d艂oni膮 j膮dra i pozwala艂, aby Snape prowadzi艂 jego g艂ow臋 w g贸r臋 i w d贸艂, aby sprawowa艂 nad nim kontrol臋, aby go wykorzystywa艂, wykorzystywa艂 jego usta.
Penis Harry'ego by艂 twardy jak ska艂a i pociera艂 o spodnie. Z jego ust wyrwa艂 si臋 j臋k i przesun膮艂 si臋 nieco, pr贸buj膮c znale藕膰 wygodniejsz膮 pozycj臋.
- Nie wa偶 si臋 dotkn膮膰 siebie - powiedzia艂 Snape. Teraz ju偶 zdecydowanie brzmia艂 tak, jakby brakowa艂o mu tchu. - Zajm臋 si臋 tob膮 p贸藕niej.
Ta obietnica odnowi艂a entuzjazm Harry'ego i zacz膮艂 ssa膰 tak mocno, i偶 w jego policzkach zrobi艂y si臋 wg艂臋bienia, a g艂贸wka penisa m臋偶czyzny uderzy艂a w jego gard艂o. Snape wydawa艂 si臋 by膰 tak olbrzymi w jego ustach, tak pot臋偶ny i Harry musia艂 przyzna膰, 偶e podoba mu si臋 to uczucie.
- Tak, prawie - wydysza艂 Snape, a jego g艂os by艂 niezwykle 艂agodny i obcy. - Prawie.
Penis m臋偶czyzny zacz膮艂 pulsowa膰 i Harry wsun膮艂 go jeszcze g艂臋biej, a wtedy jego usta zosta艂y zalane s艂onym nasieniem Snape'a. W pierwszej chwili Harry nie wiedzia艂, co powinien zrobi膰, ale zdecydowa艂, 偶e dalej b臋dzie ssa艂 i prze艂yka艂, skoro Snape nie kaza艂 mu robi膰 czego艣 innego. Smak jego spermy przyprawia艂 Harry'ego o zawr贸t g艂owy i osiada艂 na jego j臋zyku, ale nie przeszkadza艂o mu to. Podoba艂o mu si臋 to, 偶e mu obci膮gn膮艂, 偶e Snape doszed艂 dzi臋ki niemu.
- Potter - mrukn膮艂 Snape, kiedy ostatnia struga spermy sp艂yn臋艂a w jego gard艂o. - Wystarczy.
Harry wyj膮艂 penisa ze swoich ust, obliza艂 wargi i odsun膮艂 si臋, zastanawiaj膮c si臋, czy zadowoli艂 m臋偶czyzn臋.
- Chod藕 tutaj. - Snape poci膮gn膮艂 go za koszul臋, zmuszaj膮c do podniesienia si臋 i Harry wspi膮艂 si臋 na jego kolana, siadaj膮c na nich okrakiem.
- By艂o dobrze? - zapyta艂 z wahaniem.
- To by艂 tw贸j pierwszy raz, prawda? - zapyta艂 Snape, a jego g艂os zn贸w by艂 opanowany.
- Tak.
- Twoje umiej臋tno艣ci wymagaj膮 podszkolenia, ale entuzjazm jest inspiruj膮cy. - Snape obj膮艂 Harry'ego za szyj臋 i przyci膮gn膮艂 go do poca艂unku.
- Podoba艂o ci si臋? - Harry odda艂 poca艂unek, u艣miechaj膮c si臋 w jego usta.
- Tak, Potter. Podoba艂o mi si臋. - W g艂osie m臋偶czyzny brzmia艂o zadowolenie i Harry zacz膮艂 ociera膰 si臋 o jego pier艣, ponownie go ca艂uj膮c.
- Mnie te偶 si臋 podoba艂o - wyszepta艂 tak, jakby dzieli艂 si臋 sekretem. - I to bardzo.
- To dobrze. Podejrzewam, 偶e w ci膮gu nadchodz膮cych dni b臋dziesz to robi艂 wiele razy.
- Wygram - odpar艂 Harry, czuj膮c si臋 ura偶ony. - Ju偶 nied艂ugo. I wtedy to ty b臋dziesz ssa艂 mojego penisa.
- Zobaczymy. - Snape poca艂owa艂 go ponownie, dra偶ni膮c j臋zykiem jego wargi. - My艣l臋, 偶e masz pewien problem, kt贸ry wymaga natychmiastowej uwagi.
R臋ka Snape'a ze艣lizn臋艂a si臋 wzd艂u偶 klatki piersiowej Harry'ego i rozpi臋艂a jego spodnie, rozchylaj膮c je. A potem silne, smuk艂e palce odnalaz艂y jego erekcj臋 i uwolni艂y j膮 ze spodni.
- Merlinie, tak - j臋kn膮艂 Harry i wepchn膮艂 sw贸j j臋zyk w usta m臋偶czyzny, zaciskaj膮c r臋ce na jego ramionach. Biodra zacz臋艂y mu podrygiwa膰, zmuszaj膮c Snape'a do tego, aby szybciej porusza艂 d艂oni膮.
Ich poca艂unek sta艂 si臋 bardziej dziki, z臋by Snape'a wgryza艂y si臋 w wargi Harry'ego, kt贸ry by艂 tak podniecony faktem, 偶e Snape doszed艂 w jego usta, 偶e wystarczy艂o tylko pi臋膰 poci膮gni臋膰, aby poczu艂, jak zalewa go fala spe艂nienia. Zacz膮艂 j臋cze膰, ss膮c w swoich ustach j臋zyk Snape'a jako marny substytut jego penisa i doszed艂 d艂ugimi strugami, a wprawna d艂o艅 m臋偶czyzny wyci膮gn臋艂a z niego orgazm.
- Kurwa - wysapa艂, odrywaj膮c si臋 od ust Snape'a. - Kurwa, jak dobrze. - Opar艂 si臋 o m臋偶czyzn臋, przyciskaj膮c wargi do jego policzka. Sk贸ra by艂a g艂adka i ciep艂a, z ledwie wyczuwalnym zarostem. Usta Snape'a pie艣ci艂y szyj臋 Harry'ego, podczas gdy m臋偶czyzna wypu艣ci艂 z u艣cisku jego zwiotcza艂ego penisa.
- Tak 艣wietnie potrafisz pos艂ugiwa膰 si臋 d艂o艅mi - powiedzia艂 Harry, owijaj膮c ramiona wok贸艂 szyi Snape'a. - Uwielbiam, kiedy mnie tak dotykasz.
I wtedy to poczu艂. Wra偶enie, jakby przyci艣ni臋te do jego szyi usta Snape'a rozci膮gn臋艂y si臋 w u艣miechu. Sam dotyk, ale Harry wiedzia艂, co to by艂o.
- U艣miechn膮艂e艣 si臋 - powiedzia艂 z triumfem w g艂osie.
- Z pewno艣ci膮 nie. - Snape brzmia艂 na oburzonego i Harry zacz膮艂 si臋 艣mia膰. M臋偶czyzna zignorowa艂 go. - Nadszed艂 czas, aby zajrze膰 do twojego eliksiru. Wci膮偶 potrzeba kilku godzin pracy, 偶eby go sko艅czy膰. W艂膮cz 艣wiat艂a.
- Ee... Nie mam r贸偶d偶ki.
Snape wyda艂 z siebie odg艂os dezaprobaty.
- Ty g艂upi ch艂opaku. Nigdy, przenigdy nie rozstawaj si臋 ze swoj膮 r贸偶d偶k膮.
- By艂em troch臋 rozkojarzony - odpar艂 Harry, chocia偶 wiedzia艂, 偶e Snape ma racj臋.
- To nie jest 偶adne wyt艂umaczenie. Od tej pory masz mie膰 ze sob膮 r贸偶d偶k臋 zawsze i w ka偶dej sytuacji. Tak, Potter, nawet kiedy b臋dziesz ssa艂 mojego penisa.
Harry parskn膮艂 艣miechem.
- Uwielbiam, kiedy m贸wisz "penis".
- Och, zejd藕 ze mnie, ty niezno艣ny dzieciaku - warkn膮艂 Snape, ale Harry wiedzia艂, 偶e wcale nie jest z艂y. To by艂o dziwne, 偶e zna艂 go ju偶 tak dobrze, i偶 potrafi艂 wychwyci膰 takie r贸偶nice. Po raz ostatni przycisn膮艂 usta do warg m臋偶czyzny, bardzo mocno i ze艣lizn膮艂 si臋 z jego kolan, wci膮偶 chichocz膮c.
Przesta艂 si臋 jednak 艣mia膰, kiedy Snape kaza艂 mu szuka膰 r贸偶d偶ki na czworakach i do tego w ciemno艣ci.
CDN
Cz臋艣膰 8
Jaki艣 czas p贸藕niej, przyci艣ni臋ci do siebie, le偶eli nadzy na 艂贸偶ku Snape'a. Ich ko艅czyny by艂y spl膮tane, a twarde penisy b艂aga艂y o spe艂nienie.
Harry by艂 ju偶 blisko, tak blisko, i偶 zacz膮艂 mocniej podrzuca膰 biodrami. Przywar艂 ustami do warg Snape'a, jak gdyby chcia艂 go po偶re膰. R臋ka m臋偶czyzny w臋drowa艂a po jego plecach, zsuwaj膮c si臋 coraz ni偶ej i ni偶ej, a偶 w ko艅cu musn臋艂a ty艂ek.
I wtedy jeden z palc贸w wsun膮艂 si臋 pomi臋dzy jego po艣ladki i nacisn膮艂 na wej艣cie. Uczucie by艂o takie ekscytuj膮ce i zakazane, 偶e Harry doszed艂 ze zduszonym krzykiem. Snape nadal pie艣ci艂 jego wej艣cie i dra偶ni艂 je, tak 偶e ch艂opak pomy艣la艂, i偶 z powodu zalewaj膮cych jego cia艂o gwa艂townych fal orgazmu za chwil臋 chyba zwariuje.
- Merlinie - wydysza艂 w usta Snape'a. R臋ka m臋偶czyzny wycofa艂a si臋 i Harry poczu艂, 偶e Mistrz Eliksir贸w przyspieszy艂 swoje ruchy, a jego twardy penis ociera艂 si臋 o pokryty sperm膮 brzuch Harry'ego. Przywar艂 do Snape'a, przyci膮gaj膮c go do siebie tak blisko jak potrafi艂. Chcia艂 poczu膰 ten moment, kiedy m臋偶czyzna dojdzie, chcia艂 wiedzie膰 jak to odczuwa. Chcia艂 wiedzie膰 czy Snape'owi podoba si臋 to tak bardzo jak jemu.
Snape zacisn膮艂 powieki, a jego brwi zmarszczy艂y si臋 i Harry poczu艂 gor膮ce nasienie rozlewaj膮ce si臋 po jego sk贸rze. Snape, dr偶膮c, 艣cisn膮艂 go mocniej i by艂o ju偶 po wszystkim.
Harry dysza艂 i obserwowa艂, jak Mistrz Eliksir贸w otwiera oczy. U艣miechn膮艂 si臋 do m臋偶czyzny, kt贸ry w odpowiedzi uni贸s艂 k膮cik ust.
To by艂 dobry wiecz贸r. Idealny wiecz贸r. Po oralnej przygodzie w bibliotece sp臋dzili dwie godziny w laboratorium, po czym Snape kaza艂 Harry'emu p贸j艣膰 ze sob膮. Szybko odnale藕li drog臋 do sypialni m臋偶czyzny i tym razem Harry nie waha艂 si臋, kiedy Snape powiedzia艂 mu, 偶eby si臋 rozebra艂 i do艂膮czy艂 do niego.
- To by艂o mi艂e - powiedzia艂 Harry, kiedy m臋偶czyzna uwolni艂 si臋 z jego u艣cisku. Przeci膮gn膮艂 si臋, czuj膮c si臋 zrelaksowany i usatysfakcjonowany.
- Hmm. - Zabrzmia艂o to jak potwierdzenie i sprawi艂o, 偶e ch艂opak u艣miechn膮艂 si臋 szerzej.
Nie by艂 tak zm臋czony, jak poprzedniej nocy i nie czu艂 si臋 艣pi膮cy. Obserwowa艂 wi臋c Snape'a, obserwowa艂 te czarne oczy obserwuj膮ce jego.
- Musz臋 przyzna膰, 偶e nigdy nie bra艂em ci臋 za pederast臋, Potter - powiedzia艂 Snape, a w jego g艂osie zabrzmia艂a nuta ciekawo艣ci.
- Za kogo? - Harry odsun膮艂 si臋 odrobin臋 i u艂o偶y艂 wygodniej, podpieraj膮c si臋 na 艂okciu. Ich nogi nadal by艂y splatane, ale w og贸le mu to nie przeszkadza艂o.
- Za homoseksualist臋.
Harry zamruga艂.
- Ale ja nie jestem homoseksualist膮.
Snape wybuchn膮艂 艣miechem, cz臋艣ciowo chowaj膮c twarz w poduszk臋.
- Oczywi艣cie, 偶e nie, Potter. W艂a艣nie dlatego ssa艂e艣 mojego penisa nieca艂e trzy godziny temu. W艂a艣nie dlatego le偶ysz nago w 艂贸偶ku z m臋偶czyzn膮. Poniewa偶 nie jeste艣 homoseksualist膮.
Policzki Harry'ego zap艂on臋艂y.
- Tak naprawd臋 to jeszcze o tym nie my艣la艂em. Lubi臋 robi膰 wszystkie te rzeczy, ale nigdy nie rozwa偶a艂em tego, czy jestem homoseksualist膮.
Snape usiad艂, westchn膮艂 i potrz膮sn膮艂 g艂ow膮.
- Zazwyczaj nie omawiam ze studentami ich prywatnych problem贸w. Jednak偶e, skoro ju偶 tutaj jeste艣my, zobaczymy, co da si臋 zrobi膰. - Snape opar艂 dwie poduszki o zag艂贸wek, usiad艂 podpieraj膮c si臋 na jednej z nich, poklepa艂 zapraszaj膮co miejsce obok siebie i odchrz膮kn膮艂. - Niech mi pan powie, panie Potter, od jak dawna skrywa pan seksualne fantazje dotycz膮ce m臋偶czyzn?
Harry wiedzia艂, 偶e Snape dra偶ni si臋 z nim, nawet je偶eli u偶ywa艂 swojego najlepszego nauczycielskiego tonu. I normalnie zacz膮艂by si臋 艣mia膰, ale to nie by艂a normalna sytuacja, poniewa偶 naprawd臋 w og贸le nie zastanawia艂 si臋 nad t膮 spraw膮.
- Nie skrywam niczego takiego - odpowiedzia艂 niezwykle cichym g艂osem. Opar艂 si臋 o poduszk臋, ale nie odwa偶y艂 si臋 spojrze膰 na Snape'a.
- A te magazyny homoseksualne trzymasz w pokoju jedynie dla w艂asnej rozrywki?
Harry prychn膮艂.
- By艂em tylko ciekawy. To nic nie znaczy.
- Potter. - G艂os Snape'a by艂 cichy, niemal 艂agodny. - Sp贸jrz na mnie.
Harry skierowa艂 wzrok w g贸r臋 i napotka艂 zmru偶one oczy.
- Po pierwsze, je偶eli kiedykolwiek powiesz komukolwiek, 偶e da艂em ci szczer膮 porad臋, to rzuc臋 na ciebie dok艂adnie ka偶d膮 kl膮tw臋 ze "艢mierci przez r贸偶d偶k臋", rozumiesz? - Harry przytakn膮艂, nie b臋d膮c pewien, do czego zmierza Snape. - Dobrze. A teraz rada. To ca艂kowicie normalne, 偶e czujesz si臋 zagubiony w zwi膮zku ze swoimi preferencjami seksualnymi. Jednak偶e nie przyniesie to nikomu korzy艣ci, a najmniej tobie, je偶eli b臋dziesz zaprzecza艂 swoim uczuciom. A teraz powiedz mi, Potter, kiedy po raz pierwszy pomy艣la艂e艣 o seksie z m臋偶czyzn膮?
- Nie jestem pewien. Jako艣 w zesz艂ym roku, tak my艣l臋. Zag艂臋bi艂em si臋 w to bardziej tego lata, przez te magazyny. I przez ciebie.
- Rozumiem. A co s膮dzisz o dziewczynach?
- W wi臋kszo艣ci uwa偶am je za denerwuj膮ce - powiedzia艂 szczerze Harry. - A najdziwniejsze jest to, 偶e dop贸ki nie zacz膮艂em fantazjowa膰 o m臋偶czyznach, nigdy tak naprawd臋 nie my艣la艂em zbyt du偶o o seksie. To znaczy w zesz艂ym roku by艂a taka jedna dziewczyna, ale tylko si臋 ca艂owali艣my. I nawet nie chcia艂em robi膰 z ni膮 czego艣 wi臋cej. By艂a bardzo irytuj膮ca. A teraz - Harry wskaza艂 na siebie i Snape'a - chyba nie potrafi臋 przesta膰 o tym my艣le膰.
Snape parskn膮艂.
- Nie s膮dz臋, 偶eby to wszystko by艂o a偶 takie dziwne. Odkrywa艂e艣 swoje preferencje. I wierz臋, 偶e ci si臋 uda艂o.
Harry westchn膮艂.
- A wi臋c jestem homoseksualist膮? Po prostu 艣wietnie.
- To nie jest takie straszne, Potter.
- A w艂a艣nie, 偶e jest. - Harry potar艂 palcem blizn臋 na swoim czole. - Ja ju偶 jestem inny. Naprawd臋 nie potrzebuje kolejnego powodu, aby ludzie gapili si臋 na mnie i obgadywali mnie za plecami.
- Przesta艅 si臋 nad sob膮 u偶ala膰. To do ciebie nie pasuje. - G艂os Snape'a brzmia艂 ju偶 jak dawniej. - Jednak偶e masz racj臋 co do reakcji ludzi. Potrafi膮 by膰 wyj膮tkowo nieprzychylni takim jak my. Czy powiedzia艂e艣 komu艣 o tym odkryciu?
- Poza tob膮? - Harry'emu uda艂o si臋 lekko u艣miechn膮膰. - Nie.
- I niech tak zostanie.
- Co masz na my艣li? - zapyta艂 Harry, marszcz膮c brwi. - My艣la艂em, 偶e mo偶e powinienem powiedzie膰 o tym swoim przyjacio艂om.
Snape spojrza艂 w d贸艂, najwyra藕niej w poszukiwaniu odpowiednich s艂贸w.
- Ludzie zazwyczaj nie lubi膮 homoseksualist贸w. Nawet osoby, na kt贸rych ci zale偶y, mog膮 ci臋 opu艣ci膰, kiedy dowiedz膮 si臋 o twoich preferencjach.
- Ron i Hermiona nigdy by tego nie zrobili!
Snape uni贸s艂 brew.
- Jeste艣 tego pewien? Czy jeste艣 absolutnie pewien, 偶e Weasley bez problemu zaakceptuje fakt, 偶e lubisz ssa膰 penisy?
- No dobrze, Ron odpada. Ale Hermiona nie b臋dzie mia艂a nic przeciwko.
- Panna Granger ma rozs膮dnie funkcjonuj膮cy umys艂, wi臋c dam jej kredyt zaufania. Ale czy my艣lisz, 偶e Weasley b臋dzie tak samo rozs膮dny? Czy wierzysz, 偶e Molly Weasley otworzy艂aby dla ciebie swoje ramiona, gdyby wiedzia艂a? Czy s膮dzisz, 偶e tw贸j ojciec chrzestny krzycza艂by z rado艣ci, gdyby wiedzia艂, 偶e preferujesz m臋偶czyzn?
Harry zmru偶y艂 oczy, czuj膮c na plecach zimny dreszcz.
- Nie zaczynaj z tym, prosz臋.
Snape przesun膮艂 si臋 bli偶ej, a jego ton sta艂 si臋 bardziej natarczywy.
- Niczego nie zaczynam. Po prostu pr贸buje ci wyt艂umaczy膰, jak dzia艂a ten 艣wiat, 偶eby艣 wiedzia艂, czego si臋 spodziewa膰, kiedy to lato si臋 sko艅czy, a ty powr贸cisz do Hogwartu jako "Harry radosny gej". Na 艣wiecie jest wielu takich ludzi jak tw贸j ojciec chrzestny, kt贸rzy nie maj膮 zbyt dobrego zdania na temat homoseksualist贸w.
- Nie mieszaj w to Syriusza! - warkn膮艂 Harry. - Wiem, 偶e go nienawidzisz. Nie musisz mi o tym przypomina膰.
- Moje uczucia odno艣nie twojego ojca chrzestnego nie maj膮 tu nic do rzeczy, Potter. Chocia偶 raz b膮d藕 rozs膮dny i pos艂uchaj tego, co do ciebie m贸wi臋.
- W艂a艣nie to robi臋 i s艂ysz臋 tylko, jak obra偶asz Syriusza!
Snape odsun膮艂 si臋, a w jego oczach b艂yszcza艂a z艂o艣liwo艣膰, tak jakby w艂a艣nie zamierza艂 publicznie skrytykowa膰 Harry'ego za schrzaniony eliksir.
- Widzia艂e艣 moje wspomnienie. Widzia艂e艣 mnie jako nastolatka. Jak my艣lisz, do kogo nale偶a艂 ten penis? Jak my艣lisz, sk膮d znam pogl膮dy Blacka na ten temat?
Harry, zszokowany, otworzy艂 usta i pod膮偶y艂 za swoim instynktem, kt贸ry m贸wi艂 mu, 偶eby nigdy nie wierzy膰 Snape'owi.
- K艂amiesz!
Snape u艣miechn膮艂 si臋 krzywo.
- Mo偶e powinienem umie艣ci膰 to wspomnienie w my艣lodsiewni, 偶eby艣 m贸g艂 je dok艂adnie obejrze膰. Masz ju偶 do艣wiadczenie w grzebaniu w moich prywatnych my艣lach.
- Przesta艅! - wrzasn膮艂 Harry, odskakuj膮c od Snape'a. Nie rozumia艂, dlaczego m臋偶czyzna m贸wi takie rzeczy o Syriuszu.
- Nie, Potter. My艣l臋, 偶e nadszed艂 czas, aby艣 pozna艂 inn膮 cz臋艣膰 prawdy o swoim drogim ojcu chrzestnym.
- Zamknij si臋! - Harry zerwa艂 si臋 z 艂贸偶ka i na dr偶膮cych nogach ruszy艂 w kierunku drzwi.
- Tw贸j ojciec chrzestny by艂 podst臋pnym, za艣lepionym, nieodpowiedzialnym, narwanym, aroganckim, nietolerancyjnym 艂ajdakiem!
- Mam to gdzie艣! - wrzasn膮艂 i odwr贸ci艂 si臋 w stron臋 艂贸偶ka. Snape wygl膮da艂 tak, jakby chcia艂 kogo艣 przekl膮膰, najprawdopodobniej jego. - Mam gdzie艣, czy by艂 w艂a艣nie taki. By艂 wszystkim, co mia艂em!
艁zy gniewu k艂u艂y go w oczy i niech go szlag trafi, je偶eli pozwoli Snape'owi je zobaczy膰. Odwr贸ci艂 si臋 wi臋c i wymaszerowa艂 z sypialni.
- Torustitum! - krzykn膮艂 Snape, a chwil臋 po tym: - Mobilicorpus!
I zanim Harry zd膮偶y艂 zorientowa膰 si臋, co si臋 dzieje, ponownie le偶a艂 na 艂贸偶ku obok Snape'a.
- Pu艣膰 mnie! - Pr贸bowa艂 rzuca膰 si臋 na po艣cieli, ale jego cia艂o nie chcia艂o si臋 poruszy膰. - Natychmiast mnie pu艣膰!
Palce m臋偶czyzny z艂apa艂y go za brod臋 i zmusi艂y, aby na niego spojrza艂.
- Je偶eli natychmiast si臋 nie opanujesz, to zmusz臋 ci臋 do wypicia eliksiru uspokajaj膮cego, czy to jasne? - Harry prze艂kn膮艂 艣lin臋 i zamkn膮艂 oczy. Nie chcia艂 patrze膰 na Snape'a. - Tak lepiej - powiedzia艂 Snape i uwolni艂 brod臋 Harry'ego, kt贸ry od razu odwr贸ci艂 g艂ow臋. - Potter, wiem, co czu艂e艣 do swojego ojca chrzestnego i nawet ja nie jestem a偶 tak bezduszny, aby kontynuowa膰 ciskanie ci w twarz jego win. Pr贸buj臋 ci tylko u艣wiadomi膰, 偶e nawet osoby, kt贸re uwa偶asz za dobre, mog膮 mie膰 wyj膮tkowo paskudn膮 opini臋 na temat twoich preferencji seksualnych.
Harry wzi膮艂 g艂臋boki oddech i ponownie otworzy艂 oczy, ale wci膮偶 nie chcia艂 patrze膰 na Snape'a.
- Co si臋 wydarzy艂o? Co Syriusz ci zrobi艂?
- Finite Incantatem - powiedzia艂 Snape, stukaj膮c r贸偶d偶k膮 w pier艣 Harry'ego. - Nie wa偶 si臋 opu艣ci膰 tego 艂贸偶ka dop贸ki nie sko艅cz臋. - Harry nie odpowiedzia艂, ale nie poruszy艂 si臋 te偶, co Snape najwyra藕niej uzna艂 za zgod臋. - Wiedzia艂em, 偶e wol臋 m臋偶czyzn odk膮d sko艅czy艂em pi臋tna艣cie lat. Przedyskutowa艂em to z kilkoma 艢lizgonami, o kt贸rych wiedzia艂em, 偶e r贸wnie偶 maj膮 podobne upodobania. M艂odszy brat Blacka, Regulus, pods艂ucha艂 nas i doni贸s艂 twojemu chrzestnemu o swoim odkryciu. - Snape wyci膮gn膮艂 si臋 na plecach obok Harry'ego i ch艂opak w ko艅cu odwr贸ci艂 g艂ow臋, aby na niego spojrze膰. M臋偶czyzna nie odwzajemni艂 spojrzenia, tylko wpatrywa艂 si臋 w sufit. - Wtedy Black u偶y艂 swojego oczywistego uroku, aby przekona膰 mnie, i偶 dzielimy te same preferencje. A ja by艂em na tyle g艂upi, 偶e mu uwierzy艂em. Chcia艂em mu wierzy膰. Chcia艂em wierzy膰 w to, 偶e jeden z tych idealnych Gryfon贸w ma r贸wnie mroczny sekret, jak ja. Kiedy Black wiedzia艂 ju偶, 偶e mnie przekona艂, powiedzia艂, 偶e b臋dzie si臋 nadal ze mn膮 spotyka艂, ale tylko wtedy, je偶eli b臋d臋 mu obci膮ga艂. I robi艂em to. Przez ca艂y tydzie艅, ka偶dej nocy. Ssa艂em jego penisa. On mnie nigdy nie dotkn膮艂.
- To w艂a艣nie widzia艂em - powiedzia艂 艂agodnie Harry.
- Tak, Potter, natrafi艂e艣 na wspomnienie z jednej z tych schadzek. Kiedy 贸w tydzie艅 min膮艂, Black przesta艂 si臋 ze mn膮 widywa膰 i rozg艂osi艂 plotk臋, 偶e jestem peda艂em. Powiedzia艂 wszystkim, 偶e jestem obrzydliwym lachoci膮giem. Sprawi艂, 偶e moje 偶ycie w Hogwarcie sta艂o si臋 jeszcze gorsze ni偶 do tej pory. Oczywi艣cie, chcia艂em si臋 na nim zem艣ci膰 i dlatego rozpu艣ci艂em plotk臋, 偶e Black r贸wnie偶 jest gejem i uwielbia, kiedy jego penisa ss膮 艢lizgoni.
Harry parskn膮艂, nie potrafi膮c si臋 powstrzyma膰. Snape rzuci艂 mu rozbawione spojrzenie.
- Za艂o偶臋 si臋, 偶e Syriuszowi si臋 to nie spodoba艂o - powiedzia艂 Harry, u艣miechaj膮c si臋.
- Istotnie. Nie by艂 za bardzo szcz臋艣liwy.
- I co zrobi艂?
- Wys艂a艂 mnie do Wrzeszcz膮cej Chaty. Poprosi艂, 偶eby艣my si臋 tam spotkali, aby naprawi膰 nasze relacje. Wierz臋, 偶e znasz dalszy ci膮g tej historii.
- Tak - odpar艂 Harry. Snape zacisn膮艂 usta, gapi膮c si臋 w przestrze艅. - Przepraszam za to, co zrobi艂 Syriusz...
- Przesta艅, Potter. Nie opowiedzia艂em ci tej historii, 偶eby艣 si臋 nade mn膮 u偶ala艂. Chc臋 ci pokaza膰, 偶e preferowanie m臋偶czyzn nie jest s艂abo艣ci膮. Staje si臋 ni膮, kiedy pozwolisz, aby inni u偶yli tego przeciwko tobie.
- My艣l臋, 偶e zrozumia艂em - odpar艂 Harry i przysun膮艂 si臋 odrobin臋 bli偶ej do Snape'a. - Dursleyowie ci膮gle opowiadali o tym, 偶e homoseksuali艣ci to gwa艂c膮cy dzieci zbocze艅cy.
- Kto by pomy艣la艂, 偶e ci mugole b臋d膮 mnie a偶 tak dobrze zna膰? - odpowiedzia艂 spokojnie m臋偶czyzna.
Harry przez chwil臋 gapi艂 si臋 na niego. I wtedy zrozumia艂, o czym Snape m贸wi艂.
- Nie jestem dzieckiem. A ty nie jeste艣 gwa艂cicielem. Chocia偶 jeszcze si臋 nie zdecydowa艂em, co do tej cz臋艣ci ze zbocze艅cem.
Snape odwr贸ci艂 g艂ow臋 i spojrza艂 na Harry'ego z uniesion膮 brwi膮.
- A wi臋c mo偶e i nie jeste艣 dzieckiem, ale jeste艣 m艂ody. I jeste艣 moim uczniem. I wielu ludzi przyzna racj臋, 偶e jeste艣 zbyt m艂ody, aby podj膮膰 decyzj臋 i zgodzi膰 si臋 na to, co robimy, a to czyni ze mnie gwa艂ciciela. I zdecydowanie potrafi臋 by膰 zbocze艅cem, Potter. Sp臋dzimy ze sob膮 jeszcze tydzie艅. Tylko poczekaj.
Harry wybuchn膮艂 艣miechem i pog艂adzi艂 palcami rami臋 Snape'a w pojednawczym ge艣cie.
- Je偶eli wiesz o tym wszystkim, to dlaczego robisz ze mn膮 te rzeczy?
- A dlaczego ty robisz je ze mn膮?
- Poniewa偶 lubi臋 je robi膰. S膮 przyjemne - wyszepta艂 Harry.
- C贸偶, sam sobie odpowiedzia艂e艣. - M臋偶czyzna wzi膮艂 g艂臋boki oddech. - Mo偶esz ju偶 i艣膰, je偶eli chcesz. Sko艅czy艂em.
Harry przekr臋ci艂 g艂ow臋 i spojrza艂 na drzwi. A p贸藕niej na Snape'a.
- Mog臋 zosta膰 tutaj?
- Jestem przekonany, 偶e mo偶esz. Ale spr贸buj nie chrapa膰 tak g艂o艣no, jak poprzedniej nocy.
- Ja nie chrapi臋 - odpar艂 Harry, szczerz膮c si臋. Z艂apa艂 za po艣ciel, wyci膮gn膮艂 j膮 spod nich i przykry艂 ni膮 m臋偶czyzn臋. Nast臋pnie w艣lizn膮艂 si臋 pod ni膮 i po艂o偶y艂 obok Snape'a, opieraj膮c policzek na jego klatce piersiowej.
- Zapomnia艂e艣 o czym艣, Potter.
- Tak?
- Tak, je偶eli nie chcesz obudzi膰 si臋, czuj膮c okropne sw臋dzenie. - Harry przewr贸ci艂 oczami, si臋gn膮艂 po r贸偶d偶k臋 i rzuci艂 na nich obu zakl臋cie czyszcz膮ce. - Znacznie lepiej. A teraz prze艣pij si臋 troch臋, Potter.
- Dobrze - odpar艂, uk艂adaj膮c si臋 ponownie obok Snape'a, gdy tylko ten zgasi艂 艣wiat艂a. Pok贸j pogr膮偶y艂 si臋 w ciemno艣ciach i Harry skupi艂 si臋 na powolnym i spokojnym tempie, w kt贸rym bi艂o serce m臋偶czyzny. Snape przesun膮艂 si臋 i obj膮艂 go ramieniem w talii, przyci膮gaj膮c bli偶ej do siebie. I Harry czu艂 si臋 uspokojony, zrelaksowany i troch臋 m膮drzejszy, podczas gdy puls m臋偶czyzny utula艂 go do snu.
***
Veritaserum gotowa艂o si臋 na wolnym ogniu i nie potrzebowa艂o 偶adnej uwagi przez kolejne dwadzie艣cia cztery godziny, wi臋c Harry zabra艂 si臋 za muchy siatkoskrzyd艂e, potrzebne do Eliksiru Wielosokowego, kt贸ry musia艂 warzy膰 si臋 przez dwadzie艣cia jeden dni. Si臋gn膮艂 po kocio艂ek, ustawi艂 go na ogniu i zacz膮艂 przygotowywa膰 muchy.
- Kto ukrad艂 sk贸rk臋 boomslanga i skrzeloziele z mojego gabinetu, Potter?
Harry spojrza艂 na stoj膮cego przy innym stole i pracuj膮cego nad w艂asnym eliksirem Snape'a i wyszczerzy艂 si臋.
- Nie mam poj臋cia, sir - odpowiedzia艂 najbardziej niewinnym tonem, na jaki by艂o go sta膰.
- U偶y艂e艣 skrzeloziela podczas turnieju i wmawiasz mi, 偶e nie wiesz, kto go zabra艂? Wiem, 偶e to by艂e艣 ty. Nie wiem tylko, jak uda艂o ci si臋 dosta膰 do mojego gabinetu.
- W porz膮dku - powiedzia艂 Harry, lituj膮c si臋 nad spogl膮daj膮cym na niego z frustracj膮 m臋偶czyzn膮. - U偶y艂em twojego skrzeloziela, ale go nie wzi膮艂em.
- W takim razie, kto to zrobi艂?
- Zgredek.
- Zgredek? Domowy skrzat?
- Tak. Ale to by艂a sprawka Moody'ego, tego fa艂szywego Moody'ego. Chcia艂, 偶ebym prze偶y艂 i wygra艂, abym m贸g艂 wzi膮膰 udzia艂 w trzecim zadaniu.
Harry stara艂 si臋 zapomnie膰 o tym, co wydarzy艂o si臋 po trzecim zadaniu, wi臋c szybko wrzuci艂 muchy siatkoskrzyd艂e do kocio艂ka.
- Ach tak - powiedzia艂 Snape, jak gdyby w艂a艣nie odczyta艂 my艣li Harry'ego. - Trzecie zadanie. To, kiedy ca艂kowicie samemu uda艂o ci si臋 sprowadzi膰 z powrotem Czarnego Pana. Naprawd臋, Potter, to by艂 prawdziwy popis twojej niekompetencji.
Harry gapi艂 si臋 na m臋偶czyzn臋, czuj膮c sp艂ywaj膮c膮 po ciele zimn膮 fal臋 niedowierzania. Dzie艅 zacz膮艂 si臋 w taki przyjemny spos贸b. Obudzili si臋 razem, troch臋 si臋 poprzekomarzali, a p贸藕niej powt贸rzyli pod prysznicem to samo, co zrobili poprzedniego dnia rano. A teraz Snape obra偶a艂 go. Ponownie.
Wtedy w umy艣le Harry'ego co艣 zaskoczy艂o i zapragn膮艂 przywali膰 g艂ow膮 w 艣cian臋. Oczywi艣cie, 偶e Snape go obra偶a艂. To by艂o cz臋艣ci膮 lekcji, kt贸r膮 Harry musia艂 sobie przyswoi膰, albo przynajmniej m臋偶czyzna tak to sobie zaplanowa艂.
Jednak w tej grze mog膮 bra膰 udzia艂 dwie osoby, jak Harry nauczy艂 si臋 wczorajszego dnia.
- Tak, c贸偶, przynajmniej nie upad艂em przed nim na kolana, ca艂uj膮c skraj jego szaty i pozwalaj膮c mu si臋 pierzy膰, jak zrobili to niekt贸rzy przebywaj膮cy w tym pomieszczeniu - powiedzia艂 tak zwyczajnie, jak potrafi艂, ale i tak wzdrygn膮艂 si臋, s艂ysz膮c swoje w艂asne s艂owa.
Snape wygl膮da艂 jednak tak, jakby by艂 pod wra偶eniem. I wtedy na jego ustach pojawi艂 si臋 krzywy u艣mieszek.
- Nie, pozwoli艂e艣 tylko zgin膮膰 swojemu szkolnemu koledze. A to wymaga umiej臋tno艣ci, Potter. Powiedz mi, czy Diggory'ego 艂atwiej by艂o zabi膰 ni偶 swojego ojca chrzestnego?
Kurwa. To zabola艂o. Harry zagryz艂 warg臋, walcz膮c z rosn膮cym w piersi p艂omieniem gniewu.
- Oddychaj, Potter.
Harry pr贸bowa艂, ale ci臋偶ko by艂o broni膰 si臋 przed tymi s艂owami i nie pozwoli膰 im si臋 zrani膰.
- Syriusz by艂 o wiele 艂atwiejszy do zabicia ni偶 Cedrik - uda艂o mu si臋 w ko艅cu wydusi膰, chocia偶 jego w艂asne s艂owa wbija艂y mu si臋 w serce niczym n贸偶. - W wi臋kszo艣ci dzi臋ki twojemu tch贸rzostwu i twojej niekompetencji. 呕a艂osne, Snape, nawet ja mia艂em wi臋ksze jaja, aby sprzeciwi膰 si臋 Umbridge. Ty by艂e艣 takim tch贸rzem, 偶e nawet nie spr贸bowa艂e艣 jej sprz膮tn膮膰, kiedy wrzeszcza艂a na ciebie, 偶e potrzebuje Veritaserum. A p贸藕niej nie mog艂e艣 mnie znale藕膰. Sp臋dzi艂e艣 ca艂e popo艂udnie b艂膮dz膮c po cholernym lesie. Gdzie wtedy by艂y twoje zakl臋cia tropi膮ce, co?
Snape zacisn膮艂 usta i przez chwil臋 Harry my艣la艂, 偶e chyba naprawd臋 uda艂o mu si臋 go wkurzy膰, ale wtedy m臋偶czyzna wykrzywi艂 wargi.
- Mo偶e i tak by艂o, Potter, ale ja wci膮偶 偶yj臋. Podczas gdy tw贸j ojciec chrzestny obci膮ga 艢miercio偶ercom w piekle.
Harry zmru偶y艂 oczy.
- Nie, tak w艂a艣ciwie to pewien 艢miercio偶erca obci膮gn膮艂 mojemu ojcu chrzestnemu, kiedy by艂 jeszcze uczniem. Do tego niemal zabi艂 tego peda艂a. I usz艂o mu to na sucho. Powiedz mi, Snape, czy nadal sikasz ze strachu, kiedy tylko Lupin dziwnie na ciebie spojrzy?
Snape opu艣ci艂 n贸偶 i po艂o偶y艂 obie r臋ce na stole, pochylaj膮c si臋 i przybli偶aj膮c do Harry'ego.
- A teraz powiem ci co艣, czego prawdopodobnie jeszcze nie wiesz. Draco Malfoy jest znacznie bardziej utalentowanym obci膮gaczem ni偶 ty, Potter. Chyba nie s膮dzi艂e艣, 偶e to 偶a艂osne co艣 pomi臋dzy nami b臋dzie trwa艂o d艂u偶ej, prawda? W chwili, kiedy tylko znajdziemy si臋 w Hogwarcie, b臋d臋 ka偶dej nocy wzywa艂 Draco Malfoya do mojego gabinetu i pozwala艂 mu ssa膰 swojego penisa. I mo偶e powiem mu tak偶e, jakim jeste艣 偶a艂osnym frajerem, aby m贸g艂 og艂osi膰 to ca艂ej szkole.
Harry'ego zatka艂o. Zupe艂nie zabrak艂o mu s艂贸w, poniewa偶 rozdzieraj膮cy b贸l, kt贸ry go przeszy艂, w jaki艣 spos贸b wy艂膮czy艂 najwa偶niejsze funkcje jego m贸zgu.
- Oddychaj, Potter. - W g艂osie Snape'a s艂ycha膰 by艂o triumf.
- Nie - powiedzia艂 Harry, wbijaj膮c paznokcie w drewniany blat sto艂u. - Kurwa. Nie. Nie potrafi臋 ju偶 d艂u偶ej tego robi膰.
- Robi艂e艣 to i nawet ca艂kiem dobrze ci sz艂o, je偶eli mam by膰 szczery.
Ale Harry nie umia艂 pogodzi膰 si臋 z tym zimnym jak l贸d uczuciem odrzucenia, kt贸re go opanowa艂o. Nie by艂 w stanie wymy艣li膰 ju偶 niczego z艂o艣liwego, co m贸g艂by powiedzie膰 m臋偶czy藕nie. Potrafi艂 my艣le膰 jedynie o Draco Malfoyu kl臋cz膮cym przed Snape'em i ss膮cym jego penisa. I ten obraz doprowadza艂 go do szale艅stwa wype艂nionego... czym艣 gorzkim i niewybaczalnym.
Spojrza艂 na Snape'a, czuj膮c si臋 pokonanym.
- Malfoy jest gejem?
M臋偶czyzna prychn膮艂.
- Nie, Malfoy nie jest gejem. A nawet je偶eli by by艂, to i tak wci膮偶 pozosta艂by heteroseksualny, poniewa偶 musi sp艂odzi膰 potomka rodu Malfoy贸w. Jeste艣 taki 艂atwowierny. Zniewa偶anie ci臋 staje si臋 coraz zabawniejsze.
- Nie wiem, dlaczego musz臋 si臋 tego uczy膰, zreszt膮 ty i tak jeste艣 w tym lepszy, wi臋c r贸wnie dobrze mo偶emy przesta膰.
- Nie, Potter - powiedzia艂 m臋偶czyzna, okr膮偶aj膮c st贸艂. Zatrzyma艂 si臋 tu偶 przed Harrym. - Musisz si臋 tego nauczy膰, poniewa偶 je艣li tego nie zrobisz, to pozwolisz, aby inni mieli nad tob膮 w艂adz臋. Je偶eli dopu艣cisz do tego, aby ludzkie s艂owa mia艂y na ciebie wp艂yw, to dasz im w艂adz臋. To bardzo proste.
- W艂adz臋? - Harry nie by艂 pewien, do czego Snape zmierza.
- Tak. W艂adz臋. Wyobra藕 sobie, 偶e walczysz z wrogiem i musisz si臋 skoncentrowa膰 na ka偶dym ruchu. W twoim przypadku kilka trafnych obelg mo偶e ca艂kowicie przebi膰 si臋 przez twoj膮 obron臋, a to czyni ci臋 艂atwym celem.
- Aha - powiedzia艂 Harry. Wyobrazi艂 sobie pojedynek z Bellatrix Lastrange. To by艂o pewne, 偶e przypomni mu o Syriuszu. I Harry wiedzia艂, 偶e sta艂by si臋 zamroczony z w艣ciek艂o艣ci, gdyby to zrobi艂a. - Chyba rozumiem.
- To dobrze. Poniewa偶 wci膮偶 b臋d臋 ci臋 obra偶a艂 i rani艂, dop贸ki nie nauczysz odwdzi臋cza膰 mi si臋 obelg膮 za obelg臋. Dop贸ki nie b臋dziesz si臋 wzdryga艂 przed u偶ywaniem przeciwko mnie mojej przesz艂o艣ci jako 艢miercio偶ercy. Potrzebujesz jakiego艣 sentymentalnego zapewnienia, 偶e nie powiem Malfoyowi o twoich umiej臋tno艣ciach seksualnych przy pierwszej nadarzaj膮cej si臋 okazji?
Harry parskn膮艂.
- Nie - odpar艂, staraj膮c si臋 nie wygl膮da膰 na nad膮sanego. - By膰 mo偶e poca艂unek pom贸g艂by w przywr贸ceniu mi wiary w twoje intencje.
Snape z艂apa艂 Harry'ego za brod臋 i z艂o偶y艂 szybki poca艂unek na jego ustach.
- Masz. A teraz bierz si臋 do pracy, Potter. - Snape obr贸ci艂 si臋 i podszed艂 do swojego sto艂u.
Harry u艣miechn膮艂 si臋 i powr贸ci艂 do przepisu na Eliksir Wielosokowy. Teraz, kiedy wiedzia艂, dlaczego tak wa偶ne jest, aby nauczy艂 si臋 przyjmowa膰 zniewagi, nie trac膮c nad sob膮 kontroli, czu艂 si臋 du偶o lepiej. Ale nie potrafi艂 przesta膰 my艣le膰 o tym, 偶e to b臋dzie chyba najtrudniejsza lekcja, jak膮 przyjdzie mu opanowa膰 tego lata.
CDN
Beta: Kaczalka :* Dzi臋kujemy ^_^
Cz臋艣膰 9
- Prze艣pij si臋 troch臋, Potter - powiedzia艂 Snape z twarz膮 wtulon膮 we w艂osy Harry'ego.
- Ale ja nie jestem zm臋czony - odpar艂 ch艂opak, spogl膮daj膮c na m臋偶czyzn臋, po czym ziewn膮艂 pot臋偶nie.
- Niezno艣ny dzieciak - wymamrota艂 m臋偶czyzna. Si臋gn膮艂 po r贸偶d偶k臋 i rzuci艂 na nich szybkie zakl臋cie czyszcz膮ce. - A czy pomy艣la艂e艣 o tym, 偶e ja mog臋 by膰 zm臋czony?
Oczy Harry'ego zamkn臋艂y si臋.
- Nie. Ale mo偶emy i艣膰 spa膰. Chocia偶 to nie moja wina, 偶e jeste艣 ju偶 za stary, aby dotrzyma膰 mi kroku.
Snape parskn膮艂 g艂o艣no, ale nie skomentowa艂 tego. Zgasi艂 艣wiat艂a i owin膮艂 rami臋 wok贸艂 pasa Harry'ego, kt贸ry skuli艂 si臋 przy nim, opieraj膮c policzek na jego ciep艂ej klatce piersiowej.
To by艂 mi艂y dzie艅. Warzyli eliksir, 膰wiczyli zakl臋cia obronne i oklumencj臋, odbyli lekcj臋 obrony, kt贸r膮 wygra艂 Snape i uprawiali seks. Harry'emu najbardziej podoba艂a si臋 ta ostatnia cz臋艣膰. W og贸le nie przeszkadza艂o mu to, 偶e Snape znowu wygra艂 obci膮ganie. Tym razem m臋偶czyzna chcia艂 odebra膰 swoj膮 nagrod臋 na g贸rze, w 艂贸偶ku, a po wszystkim Harry ociera艂 si臋 o niego tak d艂ugo, a偶 doszed艂. A teraz le偶eli wygodnie obok siebie i Harry'emu tak偶e niezwykle si臋 to podoba艂o.
W pewnym momencie my艣li Gryfona przeobrazi艂y si臋 w sny i nagle znalaz艂 si臋 w ich pracowni. Snape by艂 nagi i twardy, a Harry ssa艂 jego penisa. M臋偶czyzna powiedzia艂 mu, 偶e robi to znacznie lepiej ni偶 Voldemort...
Piek膮cy, rozdzieraj膮cy g艂ow臋 b贸l wyrwa艂 go ze snu. Usiad艂, dysz膮c i 艂api膮c si臋 r臋k膮 za czo艂o. Zap艂on臋艂o 艣wiat艂o i Harry zobaczy艂 obok siebie Snape'a z grymasem cierpienia na twarzy i przyci艣ni臋tym do klatki piersiowej ramieniem.
- Merlinie, to boli - wyj臋cza艂 Harry. Doznanie powoli traci艂o na sile i wypala艂o si臋. Blizna nadal pulsowa艂a, ale opu艣ci艂 r臋ce i spojrza艂 na Snape'a.
Jego rami臋 opad艂o na po艣ciel, a twarz rozlu藕ni艂a si臋 i m臋偶czyzna wzi膮艂 kilka dr偶膮cych oddech贸w. Odwzajemni艂 spojrzenie Harry'ego.
- Co艣 ci si臋 艣ni艂o? Co?
- Ee... nic istotnego.
- Jeste艣 pewien, Potter? Mo偶liwe, 偶e to by艂 proroczy sen.
Harry zachichota艂.
- 艢ni艂o mi si臋, 偶e obci膮ga艂em ci w pracowni. I chyba wspomnia艂e艣 Vol... jego. To wszystko.
- O艣miel臋 si臋 stwierdzi膰, 偶e to jest proroczy sen, chocia偶 nie taki, kt贸ry m贸g艂by si臋 do czego艣 przyda膰 - odpar艂 Snape i tak偶e parskn膮艂.
Harry u艣miechn膮艂 si臋, spojrza艂 na cia艂o m臋偶czyzny i zauwa偶y艂 Mroczny Znak na jego ramieniu. By艂 tak czarny jak jego oczy i kontrastowa艂 z jasn膮 sk贸r膮. Harry zacisn膮艂 usta.
- Czy on ci臋 w艂a艣nie wzywa艂? - zapyta艂. - Czy musisz teraz i艣膰?
Snape potrzasn膮艂 g艂ow膮.
- Tak, to by艂o wezwanie, ale ja na nie nie odpowiadam.
- Aha. - S艂ysz膮c to Harry westchn膮艂 z ulg膮, ale jednocze艣nie nie do ko艅ca zrozumia艂. - My艣la艂em, 偶e szpiegujesz dla Zakonu.
- To, co robi臋 dla Zakonu, to nie tw贸j interes, Potter - powiedzia艂 Snape, a jego g艂os zabrzmia艂 ch艂odno i obco.
- Po prostu si臋 martwi艂em - odpar艂 Harry, uciekaj膮c wzrokiem.
M臋偶czyzna westchn膮艂.
- Chodzi艂o mi o to, 偶e b臋dzie dla nas obu bezpieczniej, je偶eli nie dowiesz si臋, co dok艂adnie robi臋. - Pog艂adzi艂 blizn臋 Harry'ego koniuszkiem palca. - Jeste艣 zbyt blisko niego.
- My艣lisz, 偶e m贸g艂by...?
- Je偶eli kiedykolwiek ponownie odnajdzie drog臋 do twojego umys艂u, wtedy tak, lepiej, 偶eby艣 nie wiedzia艂 o niekt贸rych rzeczach.
- Rozumiem - powiedzia艂 Harry. Ponownie spojrza艂 na Mroczny Znak. - Mog臋 go dotkn膮膰?
Snape patrzy艂 na swoj膮 r臋k臋 tak, jakby nie nale偶a艂a do niego.
- Chcesz go dotkn膮膰?
- Tak - odpar艂 Harry i nie czekaj膮c na zgod臋, po艂o偶y艂 si臋 na brzuchu i przesun膮艂 palcami po Mrocznym Znaku. Wygl膮da艂 jakby zosta艂 wypalony na jasnej sk贸rze. Snape wzdrygn膮艂 si臋.
- Czy to boli?
- Nie, po prostu w tej chwili jest bardzo wra偶liwy.
Harry pod膮偶a艂 palcem wzd艂u偶 kszta艂tu w臋偶a.
- Czy kiedykolwiek b臋dzie si臋 go da艂o usun膮膰? Czy to tak jak z moj膮 blizn膮?
Kiedy Mistrz Eliksir贸w nie odpowiedzia艂, Harry spojrza艂 w g贸r臋. M臋偶czyzna patrzy艂 na niego tak, jakby Harry w艂a艣nie zamieni艂 si臋 w Voldemorta we w艂asnej osobie.
- Co?
- Postaraj si臋 w przysz艂o艣ci m贸wi膰 po angielsku.
- Hmm?
- Sycza艂e艣, Potter - powiedzia艂 Snape i zabra艂 swoje rami臋 z zasi臋gu r膮k Harry'ego.
- Och. - Gryfon zmarszczy艂 brwi. - Mowa w臋偶y. Patrzy艂em na w臋偶a. Przepraszam.
- Tak, no c贸偶, nie s膮dz臋, aby to by艂 dobry pomys艂, 偶eby przemawia膰 do Mrocznego Znaku w mowie w臋偶y. Kto wie, do czego to mo偶e doprowadzi膰?
- Masz racj臋. Ale nie potrafi臋 tego kontrolowa膰. Zazwyczaj zaczynam tak m贸wi膰, kiedy widz臋 w臋偶a. I nawet nie zauwa偶am, 偶e to robi臋.
Snape wygl膮da艂 na zamy艣lonego.
- W takim razie sugeruj臋, aby艣 zacz膮艂 pracowa膰 nad zapanowaniem nad t膮 umiej臋tno艣ci膮. Jutro w艂膮czymy to do naszych zaj臋膰.
- Czy istnieje cokolwiek, czego nie zamierzasz nauczy膰 mnie w te wakacje? - zapyta艂 Harry, parskaj膮c.
Snape wygl膮da艂 艣miertelnie powa偶nie.
- Nie, poniewa偶 ko艅czy nam si臋 czas.
- Naprawd臋?
- Tak, a tobie ko艅czy si臋 szcz臋艣cie. W przeci膮gu ostatnich dw贸ch lat dwukrotnie stawa艂e艣 przed Czarnym Panem i za ka偶dym razem to nie umiej臋tno艣ci, a jedynie niezwyk艂e szcz臋艣cie sprawi艂o, 偶e uszed艂e艣 z tego z 偶yciem. Ale nie b臋dzie ono trwa艂o wiecznie, a wi臋c nadszed艂 czas na to, aby艣 opanowa艂 umiej臋tno艣ci niezb臋dne do pokonania go.
Harry przewr贸ci艂 si臋 na plecy, rozwa偶aj膮c s艂owa m臋偶czyzny.
- Tak, chyba masz racj臋. Po prostu... my艣l o ponownym stawieniu mu czo艂a jest troch臋 zniech臋caj膮ca.
- Im wi臋cej opanujesz umiej臋tno艣ci, tym mniej zniech臋caj膮ce to b臋dzie - powiedzia艂 Snape i wyci膮gn膮艂 si臋 obok Harry'ego. Przez chwil臋 zalega艂a cisza. Harry pogr膮偶y艂 si臋 w my艣lach o swoich lekcjach i poprzednich starciach z Voldemortem, a Snape pogr膮偶y艂 si臋 we w艂asnych.
- Czy m贸g艂by艣 mi o nim opowiedzie膰?
- O czym mam ci opowiedzie膰?
- O nim. Jaki jest? Jaki by艂 wcze艣niej? Dlaczego tylu ludzi przy艂膮czy艂o si臋 do niego? - Widz膮c wahanie na twarzy m臋偶czyzny doda艂: - Nie musisz m贸wi膰 mi czego艣, czego nie chcesz. Chc臋 po prostu wi臋cej si臋 o nim dowiedzie膰, poniewa偶 wiem tylko tyle, 偶e zabi艂 moich rodzic贸w i chcia艂 zabi膰 mnie.
- Wydaje si臋, 偶e to ca艂kiem rozs膮dna pro艣ba - powiedzia艂 Snape. - A wi臋c dobrze. - Harry przewr贸ci艂 si臋 na bok i podpar艂 g艂ow臋 r臋k膮. - Kiedy, przed twoim narodzeniem, Czarny Pan r贸s艂 w si艂臋, m贸wi艂 ludziom to, co chcieli us艂ysze膰. Musisz wiedzie膰, 偶e kilka dekad przed tym grupa czarodziej贸w zacz臋艂a d膮偶y膰 do ujawnienia naszego 艣wiata. Uwa偶ali, 偶e mugole musz膮 przesta膰 postrzega膰 magi臋 jako narz臋dzie diab艂a. 呕e musz膮 sko艅czy膰 z paleniem czarownic na stosach. Wed艂ug nich, nasz 艣wiat bardzo skorzysta艂by na wsp贸艂pracy ze 艣wiatem mugoli. Spora grupa os贸b, g艂贸wnie tych czystej krwi, nie zgadza艂a si臋 z tym. A Czarny Pan z 艂atwo艣ci膮 wykorzysta艂 ich obawy, aby ich zmanipulowa膰 i przeci膮gn膮膰 na swoj膮 stron臋. Zaczyna艂 swoj膮 dzia艂alno艣膰 dok艂adnie jak polityk, do tego niezwykle utalentowany, je艣li kto艣 taki w og贸le istnieje. Oczywi艣cie, je偶eli raz przysi膮g艂e艣 mu lojalno艣膰 - Snape spojrza艂 na widniej膮cy na ramieniu Mroczny Znak - musia艂e艣 by膰 mu wierny do ko艅ca 偶ycia. Wi臋kszo艣膰 czarodziej贸w nie zdawa艂a sobie sprawy z tej male艅kiej cz臋艣ci umowy dop贸ki nie by艂o za p贸藕no.
- Tak - przytakn膮艂 Harry. - Syriusz mi to powiedzia艂. Regulus chcia艂 odej艣膰 i dlatego zosta艂 zabity.
Twarz m臋偶czyzny napi臋艂a si臋.
- Doskonale zdaj臋 sobie z tego spraw臋, Potter. To ja go zabi艂em.
Harry mia艂 wra偶enie, jakby materac wysun膮艂 si臋 spod niego, a on sam spad艂 na pod艂og臋.
- Syriusz nigdy mi tego nie m贸wi艂 - wyszepta艂.
- Poniewa偶 nie mia艂 o tym poj臋cia. Jestem pewien, 偶e gdyby si臋 dowiedzia艂, 偶ywcem obdar艂by mnie ze sk贸ry.
Harry przygryz艂 warg臋.
- Dlaczego go... eee... zabi艂e艣?
- Mog臋 ci臋 zapewni膰, 偶e nie zg艂osi艂em si臋 do tego na ochotnika. Czarny Pan wiedzia艂, 偶e w艣r贸d jego towarzyszy byli zdrajcy. Podejrzewa艂 mnie, pomimo tego, 偶e w贸wczas nadal by艂em mu lojalny, ale dowiedzia艂 si臋, 偶e Regulus chce odej艣膰. Rozkaza艂 mi go zabi膰, abym udowodni艂 swoj膮 lojalno艣膰. A wi臋c zrobi艂em to.
Harry spojrza艂 w d贸艂, nie wiedz膮c ju偶, co my艣le膰 o Snapie, przez co poczu艂 uk艂ucie w sercu.
- Daj spok贸j, Potter. Z pewno艣ci膮 powiniene艣 ju偶 wiedzie膰, 偶e bycie 艢miercio偶erc膮 to nie to samo, co bycie cz艂onkiem klubu szachowego. Wszyscy byli艣my zmuszeni do robienia rzeczy, kt贸rych nie chcieli艣my robi膰.
- Wiem - odpar艂 Harry, mi臋tosz膮c w palcach r贸g poduszki. - Czy to wtedy przy艂膮czy艂e艣 si臋 do Dumbledore'a?
Snape wyda艂 pe艂ne oburzenia sapni臋cie.
- Przy艂膮czy艂em si臋? Nie, nigdy nie pobieg艂em do Dumbledore'a, aby b艂aga膰 go o przebaczenie, je偶eli to masz na my艣li. Aczkolwiek zacz膮艂em zbiera膰 informacje, kt贸re mog艂em wygodnie podsun膮膰 Dumbledore'owi i jego poplecznikom. Wiedzia艂em, 偶e jedynym sposobem na to, aby wyrwa膰 si臋 spod wp艂ywu Czarnego Pana, jest pom贸c zwyci臋偶y膰 ich stronie.
- Naszej stronie - poprawi艂 Harry, posy艂aj膮c Snape'owi niepewny u艣miech.
- W tamtym czasie wci膮偶 uwa偶a艂em, 偶e to ich strona. I to zmieni艂o si臋 dopiero wtedy, kiedy pozby艂e艣 si臋 Czarnego Pana, a Dumbledore uratowa艂 mnie przed Azkabanem i zaoferowa艂 mi azyl w Hogwarcie.
- Ale je偶eli on znikn膮艂, to dlaczego nadal potrzebowa艂e艣 azylu?
- Poniewa偶 wielu jego zwolennik贸w wci膮偶 pozostawa艂o na wolno艣ci. Wiesz, co si臋 sta艂o z Longbottomami?
Harry przytakn膮艂, przypominaj膮c sobie zesz艂oroczn膮 wycieczk臋 do 艢wi臋tego Munga.
- To wydarzy艂o si臋 po znikni臋ciu Czarnego Pana. Jego zwolennicy skupili si臋 na sprowadzeniu go z powrotem i zaj臋ciu si臋 wszystkimi nielojalnymi 艢miercio偶ercami. Poniewa偶 moja praca jako szpiega by艂a jedynym, co mog艂o uchroni膰 mnie przed Azkabanem, Dumbledore nie mia艂 wyj艣cia i musia艂 publicznie og艂osi膰 moj膮 prawdziw膮 rol臋. I z tego powodu zosta艂em zmuszony do szukania schronienia w Hogwarcie.
- I zosta艂e艣 tam przez lata - zaduma艂 si臋 Harry.
- Istotnie. Dumbledore nie wierzy艂 w to, 偶e Czarny Pan odszed艂 na dobre. Zgadza艂em si臋 z nim i, niestety, mieli艣my racj臋.
- Ale teraz jeste艣 po naszej stronie - powiedzia艂 Harry z nadziej膮 w g艂osie.
Snape przewr贸ci艂 oczami.
- S膮dz臋, i偶 fakt, 偶e le偶臋 z tob膮 w 艂贸偶ku i opowiadam ci historyjki na dobranoc, zamiast odda膰 ci臋 w r臋ce Czarnego Pana m贸wi sam za siebie.
Harry parskn膮艂.
- Te偶 tak my艣l臋.
- Czy jest jeszcze co艣, co chcia艂by艣 wiedzie膰, aby zaspokoi膰 swoj膮 chroniczn膮 ciekawo艣膰?
- Jaki on jest jako osoba? Czy wygl膮da艂 ju偶 jak w膮偶, kiedy do niego do艂膮czy艂e艣?
- Nie, kiedy r贸s艂 w pot臋g臋, wci膮偶 wygl膮da艂 dosy膰 ludzko. - Snape spojrza艂 z namys艂em na Harry'ego. - Czarny Pan ma okropny charakter, ale nie jest cz艂owiekiem pochopnym,. W zasadzie tylko raz widzia艂em go dzia艂aj膮cego pochopnie - wtedy, kiedy pr贸bowa艂 dopa艣膰 ciebie. I, jak wszyscy doskonale wiemy, sko艅czy艂o si臋 to jego kl臋sk膮. Jest inteligentnym cz艂owiekiem i niezwykle pot臋偶nym czarodziejem. Wie wi臋cej o magii ni偶 po艂owa czarodziejskiego 艣wiata razem wzi臋ta. Je偶eli jeste艣 jego faworytem, potrafi by膰 zaskakuj膮co 艂askawym m臋偶czyzn膮. Oczywi艣cie, je偶eli tylko o艣mieli艂by艣 si臋 mu sprzeciwi膰, pokaza艂by ci swoje okrucie艅stwo. A potrafi by膰 naprawd臋 okrutny.
- M贸wisz tak, jakby艣 go podziwia艂 - powiedzia艂 Harry z rozdra偶nieniem. Snape nie odpowiada艂, a jego ciemne oczy by艂y skupione na Harrym. - To prawda - doda艂 zaskoczony Gryfon. - Podziwiasz go.
- Tak - odpar艂 m臋偶czyzna, kiwaj膮c g艂ow膮. - Podziwiam jego umiej臋tno艣ci jako czarodzieja, a tak偶e jego pot臋g臋. Nie podziwiam jednak jego pragnienia rz膮dzenia innymi ani morderczych sk艂onno艣ci.
- Czy to dlatego si臋 do niego przy艂膮czy艂e艣? Po prostu... wydajesz si臋 zbyt m膮dry, aby uwierzy膰 w jego k艂amstwa.
- Potter, mia艂em szesna艣cie lat, kiedy po raz pierwszy go spotka艂em, a siedemna艣cie, gdy przyj膮艂em jego Znak. By艂em m艂ody. Nigdy wcze艣niej nie spotka艂em kogo艣 takiego jak on. Kogo艣, kto sprawia艂, i偶 czu艂em, 偶e zas艂uguj臋 na 偶ycie, kt贸re mo偶e mi da膰. 呕e zas艂uguj臋 na jego uwag臋. Wierzy艂em mu. Tylko o to chodzi艂o.
- Tak podejrzewam - powiedzia艂 Harry, odwracaj膮c wzrok. - Wiem, jak to jest my艣le膰, 偶e nie zas艂ugujesz na to, co masz. Uwa偶a艂em tak przez d艂ugi czas. I czasami nadal tak my艣l臋. Dursleyowie zawsze mi o tym przypominaj膮. - Ostro偶nie spojrza艂 na m臋偶czyzn臋. - Ty r贸wnie偶 zawsze mi o tym przypominasz.
- My艣l臋, 偶e nikt nie zas艂uguje na los, kt贸ry przypad艂 ci w udziale - powiedzia艂 Snape i po艂o偶y艂 r臋k臋 na jego biodrze.
- Nie nienawidzisz mnie, prawda? - zapyta艂 Harry, gardz膮c tym, jak 偶a艂o艣nie zabrzmia艂.
- Przez bardzo d艂ugi czas uwa偶a艂em ci臋 za niepos艂usznego, rozpuszczonego, aroganckiego dzieciaka. A ty nie da艂e艣 mi 偶adnego powodu, abym my艣la艂 inaczej. - D艂o艅 Snape'a przesun臋艂a si臋 na jego plecy. - Jednak偶e teraz okoliczno艣ci si臋 zmieni艂y. Nigdy nie m贸g艂bym dzieli膰 艂贸偶ka z kim艣, kogo nienawidz臋.
- Dzieli艂e艣 艂贸偶ko z nim - wyszepta艂 Harry.
- Nigdy nie powiedzia艂em, 偶e go nienawidz臋, Potter.
- Merlinie, naprawd臋 jeste艣 trudny do rozszyfrowania - odpar艂 zirytowany Gryfon.
M臋偶czyzna roze艣mia艂 si臋 i przyci膮gn膮艂 go bli偶ej.
- I w艂a艣nie tak ma pozosta膰.
- C贸偶, cokolwiek robisz, to dzia艂a. - Harry przycisn膮艂 usta do szyi Snape'a. - Ja r贸wnie偶 nigdy nie m贸g艂bym dzieli膰 艂贸偶ka z kim艣, kogo nienawidz臋.
- To dobrze. A teraz si臋 prze艣pij. - Snape zgasi艂 艣wiat艂a, a Harry u艂o偶y艂 si臋 w jego obj臋ciach.
- Wiesz, naprawd臋 jestem wdzi臋czny za to, co dla mnie robisz - wyszepta艂 ch艂opak, 艂agodnie ca艂uj膮c szyj臋 m臋偶czyzny. - Nigdy nie s膮dzi艂em, 偶e ci臋 polubi臋, ale...
- Och, przymknij si臋, Potter. To, 偶e ci臋 nie nienawidz臋 nie oznacza jeszcze, 偶e mam ochot臋 wys艂uchiwa膰 w ciemno艣ci zwierze艅 dotycz膮cych twojego zauroczenia.
Harry parskn膮艂 艣miechem. Uni贸s艂 g艂ow臋 i po艂膮czy艂 swoje usta z wargami m臋偶czyzny w delikatnym poca艂unku.
- Ja te偶 ci臋 lubi臋.
Snape wyda艂 z siebie udr臋czone westchnienie. A nast臋pnie poca艂owa艂 Harry'ego bez po艣piechu i ch艂opak by艂 pewien, 偶e wyczuwa wargami jego u艣miech.
***
Kiedy nast臋pnego poranka Harry wszed艂 do kuchni, Snape wr臋czy艂 mu "Proroka Codziennego".
- Wygl膮da na to, 偶e by艂 wczoraj w wyj膮tkowo dobrym nastroju - powiedzia艂 i powr贸ci艂 do sma偶enia jajek na patelni.
Harry spojrza艂 na tytu艂.
"SIEDMIU MUGOLAK脫W ZGIN臉艁O W STRASZLIWYM ATAKU: SAMI-WIECIE-KTO WYPOWIADA OTWART膭 WOJN臉 CZARODZIEJSKIEMU 艢WIATU"
- To t艂umaczy, dlaczego bola艂a mnie blizna - powiedzia艂 i od艂o偶y艂 gazet臋. Nie mia艂 ochoty czyta膰 artyku艂u. - Czy kto艣, kogo znamy zosta艂 zaatakowany?
Snape potrz膮sn膮艂 g艂ow膮.
- 呕aden z obecnych uczni贸w Hogwartu.
- C贸偶, to ju偶 co艣. - Harry usiad艂 i westchn膮艂 z rezygnacj膮. - Nie znosz臋 by膰 tutaj zamkni臋ty.
- I tak nie m贸g艂by艣 nic zrobi膰 - odpar艂 Snape. Odwr贸ci艂 si臋, opar艂 o lad臋 i spojrza艂 na Harry鈥檈go.
- Ale mimo to i tak czuj臋, 偶e powinienem co艣 zrobi膰.
- Powiniene艣 膰wiczy膰. Powiniene艣 opanowa膰 lekcje. I wtedy, pewnego dnia, b臋dziesz w stanie co艣 zrobi膰.
- To naprawd臋 dziwne, kiedy jeste艣 taki rozs膮dny - powiedzia艂 Harry i pos艂a艂 Snape'owi u艣miech. - Chyba wol臋, kiedy jeste艣 pod艂y i wredny.
- W porz膮dku. Jeste艣 g艂upim, pozbawionym talentu Gryfonem z niezwykle wyolbrzymionym ego, skoro uwa偶asz, 偶e to do ciebie nale偶y uratowanie 艣wiata.
Harry wyszczerzy艂 z臋by.
- A ty jeste艣 uwielbiaj膮cym w艂adz臋, psychopatycznym 艢lizgonem, kt贸ry ma sk艂onno艣ci do pokrytych 艂usk膮 fiut贸w.
Snape parskn膮艂 艣miechem.
- Lepiej?
- Tak.
- Jajecznicy?
- Tak, poprosz臋. S膮 tosty?
- B臋d膮, je偶eli podniesiesz sw贸j leniwy ty艂ek i je zrobisz.
Harry wsta艂, wydymaj膮c ironicznie wargi.
- Nie m贸w niemi艂ych rzeczy o moim ty艂ku. Lubisz go.
- Lubi臋 w tobie wi臋kszo艣膰 rzeczy, ale to nigdy nie powstrzyma mnie przed obra偶aniem ci臋.
- Coraz lepiej radzisz sobie ze swoimi uczuciami. Wypowiadasz je na g艂os. - Harry uchyli艂 si臋, kiedy Snape cisn膮艂 w niego kromk膮 chleba. - Chocia偶 wci膮偶 masz problemy z temperamentem.
- Sugeruj臋, aby艣 zabra艂 si臋 za robienie tost贸w albo poka偶臋 ci sw贸j temperament, Potter.
- Tak jest, sir. - Harry podszed艂 do m臋偶czyzny i ignoruj膮c jego spojrzenie poca艂owa艂 go w usta, po czym zacz膮艂 robi膰 tosty. - Deprawator nieletnich - wymamrota艂, patrz膮c k膮tem oka na Snape'a.
M臋偶czyzna upu艣ci艂 chochl臋, co sprawi艂o, 偶e Harry wybuchn膮艂 zwyci臋skim 艣miechem.
***
- Ostro偶nie, Potter - powiedzia艂 Snape, kiedy Harry lewitowa艂 skorup臋 ognistego kraba i nape艂nia艂 Veritaserum drug膮 fiolk臋. Gdy buteleczka by艂a pe艂na, opu艣ci艂 skorup臋 i spojrza艂 na m臋偶czyzn臋 z wyczekiwaniem.
- Teraz go przetestujemy - oznajmi艂 Mistrz Eliksir贸w i przez chwil臋 Harry pomy艣la艂, 偶e chce to zrobi膰 na nim. Ale Snape wyci膮gn膮艂 kawa艂ek pergaminu i wla艂 na niego trzy krople, wi臋c ch艂opak opar艂 si臋 艂okciami o st贸艂 i przygl膮da艂 si臋 w milczeniu, przygryzaj膮c doln膮 warg臋. Snape upu艣ci艂 trzy krople jakiej艣 niebieskiej mikstury na Veritaserum i Harry zobaczy艂, jak mokra plama na pergaminie zmienia kolor na r贸偶owy. M臋偶czyzna odetchn膮艂 g艂臋boko.
- Co si臋 sta艂o? - zapyta艂 Harry, zdezorientowany.
- Twoje Veritaserum jest odpowiednie.
- Tak! - wrzasn膮艂 Gryfon i podskoczy艂. - Uwarzy艂em Veritaserum! Ha! - W przyp艂ywie ekscytacji klepn膮艂 m臋偶czyzn臋 w rami臋.
- Potter! Jeste艣 w laboratorium eliksir贸w. Prosz臋, aby艣 powstrzyma艂 si臋 od tego dzieci臋cego zachowania.
- Uwarzy艂em Veritaserum! - Harry wrzasn膮艂 ponownie, tak jakby Snape nie by艂 tam z nim na ka偶dym etapie przyrz膮dzania eliksiru. - Czy to znaczy, 偶e przyjmiesz mnie do swojej klasy? Uwarzy艂em Veritaserum. - Harry wskaza艂 na sw贸j prywatny zestaw eliksir贸w, w kt贸rym znajdowa艂o si臋 ju偶 kilka mikstur. - I uwarzy艂em te偶 to wszystko.
- Hmm - mrukn膮艂 m臋偶czyzna zakorkowuj膮c jedn膮 z fiolek, po czym schowa艂 j膮 w swoich szatach. - Zobaczymy.
- Och, przesta艅! Sp臋dzi艂em tutaj dwa tygodnie. Uwarzy艂em wszystko, co mi kaza艂e艣.
- Jednak偶e uda艂o ci si臋 zrujnowa膰 pierwsz膮 porcj臋 eliksiru uzupe艂niaj膮cego krew. - Snape powiedzia艂 to takim tonem, jakby by艂 to naprawd臋 powa偶ny b艂膮d.
- To by艂a twoja wina.
- Co prosz臋?
- Rozkojarzy艂e艣 mnie. Robi艂e艣 sugestywne ruchy chochl膮.
Snape parskn膮艂 艣miechem.
- No dobrze. Przyjm臋 ci臋 do swojej klasy.
- Tak, dzi臋kuj臋! - Harry zarzuci艂 ramiona na szyj臋 m臋偶czyzny, kt贸ry musia艂 cofn膮膰 si臋 o krok, aby z艂apa膰 r贸wnowag臋.
- Potter, tw贸j entuzjazm staje si臋 m臋cz膮cy. Panuj nad sob膮.
Harry wyszczerzy艂 si臋 i da艂 m臋偶czy藕nie d艂ugi, g艂臋boki, pe艂en wdzi臋czno艣ci poca艂unek. Snape pozwoli艂 na to, po czym odwin膮艂 jego ramiona ze swojej szyi. Gryfon u艣miechn膮艂 si臋 do niego i pomy艣la艂, 偶e ci臋偶ko mu uwierzy膰 w to, 偶e ich dwa wsp贸lne tygodnie dobiegaj膮 ko艅ca. Remus wr贸ci nast臋pnego dnia. Czas, kt贸ry Harry sp臋dzi艂 ze Snape'em min膮艂 i stawa艂 si臋 mglistym wspomnieniem lekcji i seksu, a on nauczy艂 si臋 naprawd臋 wiele na wszystkich tych zaj臋ciach.
Zna艂 o wiele wi臋cej zakl臋膰 obronnych i pomniejszych kl膮tw ni偶 by艂o dost臋pne w programie Hogwartu. Zrobi艂 naprawd臋 du偶e post臋py w oklumencji i nareszcie by艂 w stanie trzyma膰 Snape'a z daleka od swojego umys艂u. Potrafi艂 warzy膰 przyzwoite eliksiry i mia艂 godn膮 podziwu ich kolekcj臋. I sta艂 si臋 ekspertem od obci膮gania, poniewa偶 nie uda艂o mu si臋 jeszcze wygra膰 ani jednej lekcji obrony.
- Napisz臋 do profesor McGonagall i poinformuj臋 j膮 o mojej decyzji - powiedzia艂 Snape i doda艂 kolejn膮 fiolk臋 Veritaserum do nale偶膮cego do Harry'ego pude艂ka z eliksirami. - Wys艂a艂e艣 ju偶 do Hogwartu list臋 swoich owutemowych przedmiot贸w? - Harry pokiwa艂 g艂ow膮 i zamkn膮艂 pude艂ko. Poczu艂 w piersi przyjemne ciep艂o. - To dobrze. W takim razie uwa偶am, 偶e nadszed艂 czas, abym nauczy艂 ci臋 Lustrzanego Zakl臋cia Tarczy. Chod藕 ze mn膮.
- Podj臋cie tej decyzji zaj臋艂o ci tylko dwa tygodnie - wymamrota艂 Harry, ale upewni艂 si臋, 偶eby zabrzmia艂o to jak dra偶nienie si臋.
- I sp贸jrz jak wiele razy mi dzi臋ki temu obci膮gn膮艂e艣 - odpar艂 m臋偶czyzna, u艣miechaj膮c si臋 z satysfakcj膮.
Harry prychn膮艂.
- Po prostu b臋d臋 my艣la艂 o tym jak o kolejnej lekcji, kt贸rej musia艂em si臋 nauczy膰.
- Bardzo m膮drze. - Snape wszed艂 po schodach, a Harry pod膮偶y艂 za nim.
Part 10
- Protego Specularis! - krzykn膮艂 Harry, ju偶 po raz kolejny tego dnia. 膯wiczy艂 przez ca艂e popo艂udnie, a tak偶e po kolacji, na kt贸r膮 sk艂ada艂 si臋 gulasz, poniewa偶 znowu gotowa艂 Snape.
- Jeste艣 ju偶 blisko, ale musisz u偶y膰 wi臋cej magii.
- Nie jestem pewien, czy potrafi臋 wykrzesa膰 z siebie wi臋cej - odpar艂 Harry, wzdychaj膮c. Snape stan膮艂 za nim i po艂o偶y艂 r臋k臋 na jego 艂okciu.
- Nie napinaj ramienia. To musi pochodzi膰 z twojego wn臋trza, a nie tylko z r臋ki. Spr贸buj ponownie.
Harry wzi膮艂 kilka dr偶膮cych oddech贸w i spr贸bowa艂 skoncentrowa膰 si臋 na swojej magii, na tym u艣pionym wewn膮trz niego ogniu.
- Protego Specularis!
艢wiat艂o s艂oneczne odbijaj膮ce si臋 w zwierciadle, pomy艣la艂 Harry, zanim otoczy艂a go ciemno艣膰.
- Potter, ocknij si臋.
- Hmm? - Harry zamruga艂 i otworzy艂 oczy, zastanawiaj膮c si臋, w jaki spos贸b przeni贸s艂 si臋 z salonu do swojej sypialni. Snape spogl膮da艂 na niego, siedz膮c na brzegu 艂贸偶ka.
- Rzuci艂e艣 perfekcyjne Lustrzane Zakl臋cie Tarczy. Niestety, zbyt du偶o ci臋 to kosztowa艂o.
- Zemdla艂em? - zapyta艂 zachrypni臋tym g艂osem.
- Tak, zemdla艂e艣. Nie jest to takie niezwyk艂e, skoro rzuci艂e艣 tyle pot臋偶nych zakl臋膰 jednego popo艂udnia. Lekcj臋 b臋dziemy kontynuowa膰 jutro.
- Dobrze - odpar艂 Harry. Nie podoba艂o mu si臋, jak s艂abo brzmia艂 jego g艂os.
- Jak si臋 czujesz?
- Tak, jakbym rozegra艂 dziesi臋膰 mecz贸w Quidditcha pod rz膮d. I nie wydaje mi si臋, abym kt贸rykolwiek z nich wygra艂...
Snape u艣miechn膮艂 si臋 krzywo.
- Rozbierz si臋. Mam dla ciebie co艣, co ci pomo偶e. - M臋偶czyzna wsta艂 i wy艣lizgn膮艂 si臋 z pokoju. Harry przez chwil臋 spogl膮da艂 za nim, po czym zabra艂 si臋 za zdejmowanie ubra艅, co w praktyce 艂atwiej by艂o powiedzie膰 ni偶 zrobi膰.
By艂 ju偶 rozebrany do bokserek i skarpetek, kiedy Snape wr贸ci艂, trzymaj膮c w r臋ku butelk臋 z czym艣 kremowym w 艣rodku. Pom贸g艂 mu zdj膮膰 ostatnie cz臋艣ci garderoby, po czym poleci艂 po艂o偶y膰 si臋 na brzuchu.
- Co zamierzasz zrobi膰? - zapyta艂 Harry, k艂ad膮c g艂ow臋 na swoich ramionach.
- B膮d藕 cicho. - M臋偶czyzna ponownie usiad艂 na 艂贸偶ku i otworzy艂 butelk臋. Wyla艂 troch臋 kremu na d艂onie i potar艂 je razem.
- Och - j臋kn膮艂 Harry, kiedy r臋ce Snape'a dotkn臋艂y jego plec贸w. - Zimne.
- Bardzo szybko zrobi si臋 gor膮ce. - M臋偶czyzna po艂o偶y艂 mu d艂onie na ramionach i zacz膮艂 wciera膰 ma艣膰 w jego mi臋艣nie. I Harry zauwa偶y艂, 偶e krem naprawd臋 zrobi艂 si臋 gor膮cy. Mia艂 wra偶enie, jakby w jego cia艂o przes膮cza艂 si臋 p艂ynny ogie艅.
- Co to takiego? - wyszepta艂, odpr臋偶aj膮c si臋 pod dotykiem r膮k Mistrza Eliksir贸w, kt贸re przesuwa艂y si臋 po jego plecach, masuj膮c ka偶dy napotkany skrawek sk贸ry.
- Leczniczy balsam stworzony po to, aby przynosi膰 ulg臋 przy nadmiernym wyczerpaniu - wyt艂umaczy艂 Snape swoim pouczaj膮cym tonem.
- Merlinie, to jest fantastyczne - wyj臋cza艂 Harry. - Tak 艣wietnie pos艂ugujesz si臋 d艂o艅mi. Nie przestawaj.
- Nie mam zamiaru - odpar艂 m臋偶czyzna, b艂膮dz膮c palcami po plecach Harry'ego i masuj膮c jego sk贸r臋 i mi臋艣nie zdecydowanymi ruchami.
- Cholera, robi臋 si臋 przez to twardy. - Harry, nie potrafi膮c si臋 powstrzyma膰, potar艂 swoj膮 rosn膮c膮 erekcj臋 o materac...
Snape parskn膮艂 i poprowadzi艂 swoje d艂onie w kierunku jego po艣ladk贸w.
- Potter, czy ty kiedykolwiek nie jeste艣 twardy?
- Nie, kiedy dotykasz mnie w taki spos贸b - odpar艂 Harry, rozsuwaj膮c nogi i daj膮c m臋偶czy藕nie swobodny dost臋p, aby m贸g艂 g艂aska膰 jego ty艂ek i zanurza膰 palce pomi臋dzy po艣ladki.
Nie robili jeszcze niczego innego poza wzajemnym pieszczeniem si臋 i Snape鈥檈m obci膮gaj膮cym Harry'emu a偶 do wytrysku, podczas gdy ch艂opak sp臋dzi艂 sporo czasu ss膮c jego penisa. M臋偶czyzna cz臋sto dra偶ni艂 jego wej艣cie, ale nigdy nie pr贸bowa艂 zrobi膰 czego艣 wi臋cej, jedynie dotyka艂 i pociera艂.
A Harry uwielbia艂 to uczucie i przez kilka ostatnich dni zastanawia艂 si臋, jakby to by艂o poczu膰 palce Snape'a w swoim wn臋trzu. Albo jego penisa.
- Merlinie, tak - wyj臋cza艂, kiedy palec m臋偶czyzny zacz膮艂 zatacza膰 niewielkie kr臋gi wok贸艂 jego wej艣cia. - To takie przyjemne. - Uni贸s艂 po艣ladki, tylko odrobin臋, a Snape w odpowiedzi potar艂 ciasny pier艣cie艅 mi臋艣ni.
Harry spojrza艂 na niego ponad swoim ramieniem.
- Chcia艂by艣 uprawia膰 ze mn膮 seks?
- S膮dzi艂em, 偶e to w艂a艣nie robili艣my przez ostatnie dwa tygodnie - odpar艂 Snape, wci膮偶 torturuj膮c jego otw贸r delikatnymi mu艣ni臋ciami palca.
- Chodzi艂o mi o to, czy chcesz uprawia膰 ze mn膮 seks tam? Czy chcesz mnie pieprzy膰? - Harry poczu艂, 偶e si臋 rumieni.
- Tak, Potter. Chc臋 ci臋 pieprzy膰. - Snape przecisn膮艂 palec przez napi臋te mi臋艣nie i wsun膮艂 go w Harry'ego a偶 do k艂ykcia.
- Na Merlina! - Harry szarpn膮艂 biodrami z powodu tego nag艂ego wtargni臋cia. - Chc臋, 偶eby艣 to zrobi艂. Chc臋, 偶eby艣 mnie pieprzy艂.
- Doprawdy? - Snape zacz膮艂 wsuwa膰 i wysuwa膰 palec, coraz szybciej i szybciej. - Czy chcesz, 偶ebym pieprzy艂 ci臋 w taki spos贸b? Czy chcesz poczu膰 w sobie mojego penisa?
- Tak! - krzykn膮艂 Harry, wypinaj膮c biodra w stron臋 d艂oni m臋偶czyzny, pragn膮c jeszcze mocniej poczu膰 w sobie jego palec. To by艂o niesamowite uczucie, kiedy co艣 dotyka艂o wn臋trza jego cia艂a. - Merlinie, tak!
- Nie ruszaj si臋. - Snape 艂agodnie wyj膮艂 palec. Harry us艂ysza艂 szelest szat, 艣wiadcz膮cy, 偶e m臋偶czyzna si臋 rozbiera艂.
- Czy masz pod r臋k膮 troch臋 tego lubrykantu, kt贸ry uwarzy艂e艣? - zapyta艂 Snape. Harry poczu艂 nagie uda m臋偶czyzny ocieraj膮ce si臋 o jego w艂asne.
- W szafce nocnej - odpar艂. Czu艂, jak serce wali mu w piersi. Nie potrafi艂 uwierzy膰, 偶e nareszcie zamierzaj膮 to zrobi膰. Nareszcie pozwoli Snape'owi si臋 wypieprzy膰. Z pewno艣ci膮 b臋dzie to najbardziej podniecaj膮ca rzecz, jak膮 kiedykolwiek robi艂: pozwoli, aby m臋偶czyzna w艂o偶y艂 w niego swojego penisa.
I wtedy palec Snape'a powr贸ci艂, 艣liski i gor膮cy, odnalaz艂 jego wej艣cie i wsun膮艂 si臋 w niego bez wahania. Harry j臋kn膮艂 i rozsun膮艂 nogi nawet szerzej, pragn膮c poczu膰 jeszcze wi臋cej, pragn膮c przej艣膰 ju偶 do tego etapu, w kt贸rym Snape wsunie w niego swojego cz艂onka.
- Niecierpliwy ch艂opak - powiedzia艂 Snape chrapliwym g艂osem. - Wprost b艂agasz o mojego penisa, prawda?
- Tak, prosz臋 - wydysza艂 Harry i przygryz艂 warg臋, kiedy m臋偶czyzna wsun膮艂 w niego drugi palec. Uczucie wype艂nienia by艂o cudowne. Dysza艂 ci臋偶ko i mia艂 wra偶enie, 偶e jego w艂asny cz艂onek zaraz eksploduje. Snape usiad艂 pomi臋dzy nogami Harry'ego i sk艂oni艂 go do uniesienia bioder. Ch艂opak zrobi艂 to, a m臋偶czyzna wsun膮艂 w niego palce g艂臋biej. Jego pchni臋cia stawa艂y si臋 coraz szybsze i szybsze. Porusza艂 d艂oni膮 tak d艂ugo, a偶 Harry zacz膮艂 sam pieprzy膰 si臋 na jego palcach.
- Prosz臋 - wyszepta艂 ch艂opak. - Prosz臋. - Wiedzia艂, 偶e Snape uwielbia s艂ucha膰 jak b艂aga i, co dziwniejsze, Harry uwielbia艂 go b艂aga膰. - Sprawiasz mi tak膮 przyjemno艣膰.
M臋偶czyzna wyda艂 z siebie gard艂owy odg艂os aprobaty i wyci膮gn膮艂 palce. Harry spojrza艂 na niego ponad swoim ramieniem. Snape kl臋cza艂 za nim, a jego gruby, po艂yskuj膮cy penis skierowany by艂 w stron臋 jego wej艣cia.
- Prosz臋 - Harry wyszepta艂 ponownie, ponaglaj膮co. - Merlinie, chc臋 ci臋 poczu膰 w sobie.
M臋偶czyzna zamkn膮艂 oczy i wsun膮艂 w niego penisa.
- O tak - j臋kn膮艂 Harry, wypinaj膮c biodra tak daleko, jak by艂 w stanie. Gdy cz艂onek m臋偶czyzny wsun膮艂 si臋 o kolejny centymetr, Harry wypi膮艂 si臋 jeszcze bardziej. Snape pchn膮艂 i po chwili by艂 ju偶 w nim ca艂y. - To takie przyjemne. - Harry zacisn膮艂 powieki i uni贸s艂 biodra jeszcze wy偶ej, maj膮c nadziej臋, 偶e Snape mo偶e wej艣膰 w niego jeszcze g艂臋biej. - Czuj臋 si臋 taki pe艂ny.
- Czy chcesz, 偶ebym zrobi艂 to mocno, Potter?
- Tak, do cholery.
- Doskonale. - Snape z艂apa艂 go za biodra i wycofa艂 si臋, jego penis wysun膮艂 si臋 z Harry'ego i kiedy ch艂opak pomy艣la艂, 偶e zaraz wyjdzie ca艂kowicie, m臋偶czyzna pchn膮艂 ponownie.
- Aaa! O cholera!
Snape wyda艂 z siebie g艂臋boki, zwyci臋ski pomruk. D藕wi臋k ten sprawi艂, i偶 Harry zapragn膮艂, aby m臋偶czyzna pieprzy艂 go nawet mocniej. Snape wszed艂 w niego g艂臋boko, jeszcze raz i jeszcze raz. Harry nigdy jeszcze nie do艣wiadcza艂 czego艣 takiego. To by艂o o wiele lepsze ni偶 wszystko, co do tej pory razem robili. Penis m臋偶czyzny by艂 gruby i gor膮cy, wype艂nia艂 go i Harry nie chcia艂, aby kiedykolwiek przesta艂.
- Dotknij si臋.
Harry w艣lizn膮艂 jedn膮 r臋k臋 pod cia艂o i z艂apa艂 swoj膮 erekcj臋. Pr贸bowa艂 dostosowa膰 si臋 do rytmu Snape'a, ale m臋偶czyzna wchodzi艂 w niego tak mocno i tak szybko, 偶e Harry mia艂 problem z utrzymaniem tempa.
By艂 ju偶 blisko, tak bardzo blisko, a pocieraj膮cy o jego prostat臋 cz艂onek Snape'a sprawia艂, 偶e ju偶 niewiele brakowa艂o, aby doszed艂.
- Ju偶 prawie - wyszepta艂 bezradnie. Podoba艂o mu si臋 to uczucie, uwielbia艂 Snape'a sprawuj膮cego nad nim kontrol臋, bior膮cego go, wykorzystuj膮cego. - Tak blisko. - Otoczy艂 mocniej d艂oni膮 swoj膮 erekcj臋 i zacisn膮艂 z臋by. Jego cia艂o dr偶a艂o pod wp艂ywem pchni臋膰 m臋偶czyzny. Snape pieprzy艂 go mocno i Harry doszed艂 ze st艂umionym krzykiem. Z jego penisa wystrzeli艂y d艂ugie strugi spermy i osiad艂y na po艣cieli.
M臋偶czyzna j臋kn膮艂, a d藕wi臋k ten zabrzmia艂 tak niesamowicie, i偶 Harry zadr偶a艂 z zachwytu. Snape鈥檕wi tak bardzo podoba艂o si臋 pieprzenie go, 偶e a偶 j臋cza艂. Wypi膮艂 biodra jeszcze bardziej, prowokuj膮c m臋偶czyzn臋, by pieprzy艂 go jeszcze mocniej, aby m贸g艂 zabra膰 wszystko to, co jeszcze by艂o do wzi臋cia. M臋偶czyzna j臋kn膮艂 ponownie i Harry u艣miechn膮艂 si臋 w swoje rami臋.
- Tak - wysycza艂 Snape, zaciskaj膮c palce na jego biodrach, wsuwaj膮c swoj膮 erekcj臋 najg艂臋biej, jak m贸g艂. Harry poczu艂 pulsowanie i zosta艂 wype艂niony sperm膮 m臋偶czyzny, kt贸ry gwa艂townie uderza艂 w jego biodra.
Snape opad艂 na niego. Harry uwielbia艂 to, jak m臋偶czyzna przygniata艂 go swoim ci臋偶arem, uwielbia艂 jego przyspieszony oddech na swoim karku i wiotczej膮cego w nim powoli penisa. Kiedy w ko艅cu uda艂o im si臋 z艂apa膰 oddech, Snape wyszed艂 z niego i po艂o偶y艂 si臋 obok na plecach.
- Merlinie, to by艂o cudowne! - powiedzia艂 Harry w taki spos贸b, jakby komentowa艂 swoje pierwsze zwyci臋stwo w Quidditchu. - Fantastyczne!
Snape wpatrywa艂 si臋 w sufit, na jego twarzy l艣ni艂y kropelki potu. Westchn膮艂 g艂臋boko.
- Wiesz, Potter, po seksie przyjemnie jest zrelaksowa膰 si臋 chwil臋 w milczeniu, a ty rujnujesz to swoim bezmy艣lnym paplaniem.
Harry prychn膮艂, przysun膮艂 si臋 bli偶ej do m臋偶czyzny i opar艂 policzek na jego klatce piersiowej, aby m贸g艂 widzie膰 jego twarz.
- Ale to by艂o naprawd臋 艣wietne. Naprawd臋, naprawd臋 艣wietne. Musimy to robi膰 o wiele cz臋艣ciej.
- Tak cz臋sto, jak b臋dziemy w stanie - odpar艂 Snape, spogl膮daj膮c na Harry'ego znad swojego haczykowatego nosa. - Chocia偶 mo偶e powinienem ci przypomnie膰, 偶e Lupin wraca jutro, co oznacza, 偶e nie b臋dziemy mieli praktycznie 偶adnej prywatno艣ci.
Twarz Harry'ego posmutnia艂a.
- Wiem. Ale wci膮偶 b臋dziesz m贸g艂 uczy膰 mnie tych wszystkich rzeczy, prawda?
M臋偶czyzna uni贸s艂 r臋k臋 i pog艂adzi艂 rozczochrane w艂osy Harry'ego.
- Tak, nadal b臋d臋 ci臋 uczy艂. S膮 inne sposoby, aby zapewni膰 nam troch臋 prywatno艣ci. Zakl臋cia zamykaj膮ce i wyciszaj膮ce. Dodatkowo masz w艂asn膮 fiolk臋 Wywaru 呕ywej 艢mierci. Jestem pewien, 偶e dasz rad臋 dola膰 go troch臋 do wieczornej herbaty Lupina.
Usta Harry'ego rozci膮gn臋艂y si臋 w u艣miechu
- Ju偶 wcze艣niej o tym my艣la艂e艣, prawda?
Snape pr贸bowa艂 wygl膮da膰 na niewinnego, ale wszystko popsu艂 krzywy u艣mieszek na jego wargach.
- Jestem 艢lizgonem, Potter. Lepiej o tym pami臋taj.
- Biedny Remus - powiedzia艂 Harry, chocia偶 wcale tak nie uwa偶a艂. - Zanim wr贸cimy do Hogwartu, zostanie napojony ka偶dym mo偶liwym eliksirem nasennym.
Snape roze艣mia艂 si臋 i owin膮艂 wok贸艂 Harry'ego rami臋, przyci膮gaj膮c go do swoich ust.
- Nie mam zamiaru ko艅czy膰 tego w najbli偶szej przysz艂o艣ci. - M臋偶czyzna zaakcentowa艂 s艂owo "tego" poca艂unkiem. - Znajdziemy spos贸b, aby kontynuowa膰 nasze prywatne spotkania.
- Mam nadzieje - wyszepta艂 Harry. - Naprawd臋 to lubi臋. - Przycisn膮艂 wargi do warg Snape'a i pozwoli艂, aby m臋偶czyzna dra偶ni艂 wn臋trze jego ust delikatnymi mu艣ni臋ciami j臋zykiem, po czym wtargn膮艂 w jego usta i przeci膮ga艂 poca艂unek tak d艂ugo, jak m贸g艂.
- Musisz jednak zrozumie膰, 偶e kiedy Lupin wr贸ci, nie b臋d臋 m贸g艂 sp臋dzi膰 tutaj wi臋cej, ni偶 kilka dni. To b臋dzie zbyt podejrzane, skoro przed rozpoczynaj膮cym si臋 nowym rokiem szkolnym mam mn贸stwo pracy w Hogwarcie.
- Rozumiem - odpar艂 Harry i 艂agodnie poca艂owa艂 Snape'a w policzek. A wi臋c to by艂a ich ostatnia wsp贸lna noc. Opar艂 policzek na ramieniu m臋偶czyzny, owin膮艂 nog臋 wok贸艂 jego bioder i mocniej zacisn膮艂 rami臋 na jego torsie.
- Prze艣pij si臋, Potter - powiedzia艂 Snape, gasz膮c 艣wiat艂a.
- Dobrze - wyszepta艂 Harry. Zamkn膮艂 oczy, ale by艂 zdeterminowany, by nie zasypia膰 tak d艂ugo, jak b臋dzie w stanie. Chcia艂 czu膰 przy sobie Snape'a dop贸ki zm臋czony umys艂 mu na to pozwoli.
***
- Wstawaj, Potter!
Harry obudzi艂 si臋, widz膮c poruszaj膮cy si臋, rozmyty kszta艂t. Snape ubiera艂 si臋 w po艣piechu, a szaty wirowa艂y wok贸艂 niego, kiedy szuka艂 guzik贸w.
- Hmm? - Harry spojrza艂 w okno. Przez szczelin臋 w zas艂onie nie przedostawa艂o si臋 偶adne 艣wiat艂o. Nie by艂o jeszcze nawet poranka, a Snape zachowywa艂 si臋 jak op臋tany.
- Wstawaj! Natychmiast!
- Dlaczego? - Harry przetar艂 r臋k膮 oczy, pr贸buj膮c powr贸ci膰 do rzeczywisto艣ci.
- Dumbledore w艂a艣nie przyby艂. I my艣l臋, 偶e jest z nim McGonagall.
- Co? - Harry usiad艂 b艂yskawicznie, jego puls przyspieszy艂 od spokojnego do panicznego w czasie kr贸tszym od sekundy. - Sk膮d si臋 tu wzi膮艂?
- Nie mam poj臋cia. Je偶eli nas tak zastanie, to mnie powiesz膮, a wi臋c natychmiast wstawaj i ubieraj si臋. - M臋偶czyzna si臋gn膮艂 po r贸偶d偶k臋 i rzuci艂 zakl臋cie czyszcz膮ce na po艣ciel, po czym zrzuci艂 j膮 i skierowa艂 r贸偶d偶k臋 na Harry'ego. Jego magia zdawa艂a si臋 przypali膰 sk贸r臋 i przez chwil臋 ch艂opak pomy艣la艂, 偶e Snape rzuci艂 na niego jedn膮 z kl膮tw, o kt贸rych niedawno czyta艂. Ale okaza艂o si臋, 偶e to zwyk艂e, wykonane zbyt entuzjastycznie zakl臋cie czyszcz膮ce. Kiedy ko艂dra opad艂a na niego z powrotem, przechyli艂 si臋 przez kraw臋d藕 艂贸偶ka, aby si臋gn膮膰 po swoje bokserki.
- Pos艂uchaj mnie, Potter - powiedzia艂 Snape z naciskiem w g艂osie. - Nie mo偶esz rozmawia膰 z dyrektorem o 偶adnym eliksirze, kt贸ry uwarzy艂e艣. I nie wolno ci wspomina膰 o jakiejkolwiek kl膮twie, kt贸r膮 膰wiczy艂e艣. A najlepiej, je偶eli w og贸le nie wspomnisz o naszych lekcjach. Je偶eli dyrektor o co艣 zapyta, pozw贸l, 偶e ja odpowiem.
Harry otworzy艂 usta, ca艂kiem zdezorientowany, ale zanim zd膮偶y艂 o co艣 jeszcze zapyta膰, w korytarzu rozleg艂 si臋 g艂os.
- Severusie? Jeste艣 na g贸rze?
Snape przeczesa艂 d艂oni膮 w艂osy, pr贸buj膮c je przyg艂adzi膰, po czym podszed艂 do drzwi i otworzy艂 je.
W wej艣ciu sta艂 Dumbledore, a za nim McGonagall.
- Dyrektorze - rzek艂 Snape i Harry by艂 pod wra偶eniem jak wydawa艂 si臋 by膰 spokojny i opanowany. - Us艂ysza艂em, 偶e przybyli艣cie i pr贸bowa艂em w艂a艣nie pogoni膰 ch艂opaka. Potrafi spa膰 jak zabity.
Mistrz Eliksir贸w odsun膮艂 si臋 od drzwi i Dumbledore oraz McGonagall spojrzeli na Harry'ego, kt贸ry wci膮偶 siedzia艂 na 艂贸偶ku z bokserkami w r臋kach.
- Przepraszam - powiedzia艂. - Ubior臋 si臋.
- Czy wydarzy艂o si臋 co艣 z艂ego, dyrektorze? - zapyta艂 Snape, krzy偶uj膮c ramiona. - Nie spodziewa艂em si臋 wizyty w 艣rodku nocy.
- O tak, Severusie. Obawiam si臋, 偶e sta艂o si臋 co艣 z艂ego. Ale mo偶e om贸wimy to w kuchni, nad fili偶ank膮 herbaty, dobrze? Harry, chcia艂bym, 偶eby艣 do nas do艂膮czy艂.
- Tak, sir - odpar艂 Harry, spuszczaj膮c wzrok. - Bardzo przepraszam. Mia艂em wyj膮tkowo m臋cz膮cy dzie艅 i zawsze potrzebuj臋 chwili, 偶eby doj艣膰 do siebie. Profesor Snape przyszed艂 mnie obudzi膰 tu偶 przed tym, jak pan zapuka艂.
Snape w odpowiedzi pos艂a艂 mu szyderczy u艣mieszek, tak jakby poranne zwyczaje Harry'ego by艂y dla niego niezwykle odpychaj膮ce.
- Oczywi艣cie - odpar艂 艂agodnie Dumbledore. Rzuci艂 Harry'emu badawcze spojrzenie. - Wszystko w porz膮dku, Harry?
Kiedy ch艂opak popatrzy艂 w 艂agodne, b艂臋kitne oczy Dumbledore'a, ol艣ni艂o go To by艂a idealna chwila, 偶eby wprowadzi膰 w 偶ycie ostatni etap planu. Wystarczy jedno s艂owo, aby Dumbledore podj膮艂 dzia艂ania przeciwko Snape'owi. Do diab艂a, mia艂 nawet pod r臋k膮 Veritaserum, gdyby musia艂 udowodni膰 dyrektorowi, co mi臋dzy nimi zasz艂o.
I jego zemsta dope艂ni si臋.
Jednak wtedy spojrza艂 na Snape'a, kt贸ry patrzy艂 na niego w taki spos贸b, jakby by艂 najokropniejsz膮 osob膮, jak膮 kiedykolwiek spotka艂 i Harry zrozumia艂, 偶e nie chce, aby Dumbledore podj膮艂 przeciwko niemu jakiekolwiek dzia艂ania. Nie chcia艂 przesta膰 robi膰 tych wszystkich rzeczy, kt贸re do tej pory z nim robi艂.
Mistrz Eliksir贸w nauczy艂 go warzy膰 te wszystkie eliksiry i rzuca膰 te wszystkie zakl臋cia. Wzi膮艂 go do swojego 艂贸偶ka. Zaufa艂 mu na tyle, 偶e szczerze opowiedzia艂 o swojej przesz艂o艣ci.
Snape sprawi艂, 偶e Harry poczu艂 si臋 kompletny, doceniony i ko...
- Potter, odpowiedz dyrektorowi - warkn膮艂 m臋偶czyzna.
- Hmm? Tak, wszystko w porz膮dku. Dlaczego mia艂oby nie by膰? Co艣 si臋 sta艂o?
McGonagall u艣miechn臋艂a si臋 lekko.
- Lepiej zostawmy pana Pottera, aby m贸g艂 si臋 dobudzi膰 i ubra膰.
- Spotkamy si臋 w kuchni, Harry - powiedzia艂 Dumbledore, posy艂aj膮c mu dodaj膮cy otuchy u艣miech. Snape zignorowa艂 Harry'ego, opuszczaj膮c za nimi z pok贸j.
Kiedy tylko wyszli, Harry wsta艂 i ubra艂 si臋, po czym zszed艂 na d贸艂 i do艂膮czy艂 do swoich nauczycieli. Usiad艂 obok McGonagall i uprzejmie skin膮艂 g艂ow膮, kiedy Dumbledore zaproponowa艂 mu herbat臋.
- Harry, co艣 przydarzy艂o si臋 Remusowi - powiedzia艂 powa偶nie dyrektor.
Harry, kt贸ry podni贸s艂 w艂a艣nie fili偶ank臋 do ust, opu艣ci艂 j膮 tak szybko, 偶e herbata rozla艂a si臋 na boki.
- Wszystko z nim dobrze?
- 呕yje, chocia偶 zosta艂 bardzo ci臋偶ko ranny. W tej chwili przebywa w 艢wi臋tym Mungu pod specjalistyczn膮 opiek膮.
- Co mu si臋 sta艂o? - Harry czu艂, 偶e ca艂a krew odp艂yn臋艂a z jego twarzy. Najpierw Syriusz, a teraz Remus.
- Zosta艂 napadni臋ty, kiedy wraca艂 tutaj. Zak艂adamy, 偶e stoj膮 za tym 艢miercio偶ercy. Nie uda艂o im si臋 go zabi膰 ani wyci膮gn膮膰 od niego jakichkolwiek informacji, ale powa偶nie go zranili. -Harry popatrzy艂 na Snape'a, ale wyraz twarzy m臋偶czyzny by艂 nieodgadniony. Nie odwzajemni艂 nawet spojrzenia Harry'ego. - Remus sp臋dzi w 艢wi臋tym Mungu kilka tygodni, dop贸ki nie wyzdrowieje - kontynuowa艂 Dumbledore. Odwr贸ci艂 si臋, aby spojrze膰 na Snape'a. - Severusie, mam do ciebie pro艣b臋. - M臋偶czyzna ostentacyjnie wywr贸ci艂 oczami. - Twoje relacje dotycz膮ce post臋p贸w Harry'ego brzmia艂y bardzo pozytywnie. Chcia艂bym poprosi膰 ci臋 o to, 偶eby艣 pozosta艂 tutaj przez kolejne dwa tygodnie, aby dalej nadzorowa膰 jego trening.
- Dyrektorze - rzek艂 Snape napi臋tym g艂osem. - Pomimo i偶 doceniam pa艅sk膮 wiar臋 w moje zdolno艣ci dydaktyczne, mam w Hogwarcie sprawy, do kt贸rych chcia艂bym wr贸ci膰. Musz臋 przygotowa膰 zaj臋cia i wzi膮膰 udzia艂 w kilku spotkaniach grona nauczycielskiego. Nie mam czasu, 偶eby nia艅czy膰 to dziecko przez kolejne dwa tygodnie.
Harry chcia艂 ju偶 rzuci膰 Snape'owi oburzone spojrzenie, ale wtedy zrozumia艂, o co mu chodzi. Nie m贸g艂 przecie偶 wygl膮da膰 na zbyt ch臋tnego do tego, aby pozosta膰, prawda? To by艂oby za bardzo podejrzane. W ko艅cu powinni si臋 nienawidzi膰.
Harry opad艂 wi臋c na krzes艂o i udawa艂, 偶e jest niepocieszony z powodu tego, 偶e musi sp臋dzi膰 kolejne dwa tygodnie ze Snape'em.
- Severusie, nigdy niczego nie wnosi艂e艣 do spotka艅 grona pedagogicznego, poza domaganiem si臋 mo偶liwo艣ci stosowania surowszych metod na szlabanach - powiedzia艂a McGonagall. Snape rzuci艂 jej szyderczy grymas. - A plany zaj臋膰 mo偶esz przygotowa膰 tutaj. Je偶eli potrzebujesz czegokolwiek z Hogwartu, dopilnuj臋, aby ci to dostarczono.
Snape wyda艂 z siebie udr臋czone westchnienie.
- Doskonale. Twoje 偶yczenie jest dla mnie rozkazem.
- Dzi臋kuj臋 - odpar艂 Dumbledore, u艣miechaj膮c si臋.
- Mog臋 zobaczy膰 Remusa? - zapyta艂 Harry. - Czy m贸g艂bym jako艣 nied艂ugo odwiedzi膰 go w 艢wi臋tym Mungu?
Dumbledore potrz膮sn膮艂 g艂ow膮.
- Obawiam si臋, 偶e wizyta w 艢wi臋tym Mungu nie by艂aby zbyt bezpieczna, Harry. Voldemort wie o twoich powi膮zaniach z Remusem. Nie mo偶emy ryzykowa膰, 偶e wpadniemy w zasadzk臋.
- Dyrektorze, nie mam zamiaru przez dwa tygodnie wys艂uchiwa膰 zrz臋dzenia ch艂opaka, 偶e chce si臋 zobaczy膰 z wilko艂akiem. Czy ktokolwiek ju偶 wie, 偶e Lupin zosta艂 przyj臋ty do 艢wi臋tego Munga?
Dumbledore ponownie potrz膮sn膮艂 g艂ow膮.
- Nie, w艂a艣nie stamt膮d wr贸cili艣my. Wy dowiedzieli艣cie si臋 o tym jako pierwsi.
- W takim razie, czy mo偶emy? - Snape podni贸s艂 si臋 i wyg艂adzi艂 szaty. - Mamy 艣rodek nocy, a wi臋c szansa, 偶e kto艣 nas zobaczy jest niewielka. Przez ca艂y czas nie opuszcz臋 ch艂opaka ani na krok. Wstawaj, Potter. - Harry podni贸s艂 si臋, powstrzymuj膮c pragnienie zarzucenia Snape'owi ramion na szyj臋 z wdzi臋czno艣ci. - Nie ruszaj si臋, Potter. Na艂o偶臋 na ciebie drobne zakl臋cie maskuj膮ce, aby ukry膰 twoje znaki charakterystyczne. - Snape skierowa艂 r贸偶d偶k臋 na twarz Harry'ego i wymamrota艂 zakl臋cie. Ch艂opak poczu艂, jak magia 艂askocze jego sk贸r臋. Nie mia艂 poj臋cia, co m臋偶czyzna w nim zmieni艂, ale ufa艂 mu, 偶e zrobi艂 to dobrze. - Przeniesiemy si臋 razem za pomoc膮 sieci Fiuu. Z艂ap mnie za rami臋 - powiedzia艂 Snape. Harry zacisn膮艂 palce na jego r臋kawie i 艣cisn膮艂 mocno. M臋偶czyzna obejrza艂 si臋 przez rami臋 i rzek艂: - Dyrektorze, Minerwo. - Po czym wrzuci艂 do kominka gar艣膰 proszku. - 艢wi臋ty Mungo!
Po wzbudzaj膮cej md艂o艣ci podr贸偶y wyl膮dowali w jednym z publicznych komink贸w znajduj膮cych si臋 w g艂贸wnym holu 艢wi臋tego Munga. Albo raczej Snape wyl膮dowa艂, bo Harry niemal upad艂 na ty艂ek. Na szcz臋艣cie m臋偶czyzna podtrzyma艂 go za rami臋. Recepcja, kt贸ra wype艂niona by艂a t艂umem ludzi, kiedy Harry by艂 tutaj ostatnim razem, teraz 艣wieci艂a pustkami, nie wliczaj膮c siedz膮cej za biurkiem czarownicy.
Harry odzyska艂 r贸wnowag臋 i spojrza艂 na m臋偶czyzn臋.
- Dzi臋kuj臋
- B膮d藕 cicho. M贸wi艂em powa偶nie, nie mam zamiaru wys艂uchiwa膰 przez dwa tygodnie twojego skamlenia na temat tego, jak bardzo martwisz si臋 o wilko艂aka. - Mistrz Eliksir贸w strzepn膮艂 sadz臋 ze swoich r臋kaw贸w. - Mam nadzieje, 偶e w po艣piechu, w jakim si臋 ubiera艂e艣, pami臋ta艂e艣 o zabraniu r贸偶d偶ki.
Harry parskn膮艂 i pokiwa艂 g艂ow膮.
- Zabra艂em nawet lubrykant, chocia偶 nie mam poj臋cia, dlaczego.
Snape uni贸s艂 brew i spojrza艂 na niego z zainteresowaniem, co sprawi艂o, 偶e Harry zacz膮艂 si臋 艣mia膰 jeszcze g艂o艣niej.
- Chod藕, Potter. Nie tra膰my czasu. - M臋偶czyzna podszed艂 do biurka, a Harry ruszy艂 tu偶 za nim.
- Dobry wiecz贸r - rzek艂 Snape, skin膮wszy lekko g艂ow膮. - Przybyli艣my zobaczy膰 si臋 z Remusem Lupinem.
Czarownica spojrza艂a na nich podejrzliwie.
- Jest ju偶 dawno po godzinach odwiedzin, prosz臋 pana.
- Obawiam sie, 偶e w艂a艣nie zosta艂 przyj臋ty.
- Czy jeste艣cie z nim spokrewnieni? Tylko bliscy krewni mog膮 odwiedzi膰 pacjenta tu偶 po jego przybyciu tutaj.
Snape westchn膮艂, tak jakby czarownica by艂a naprawd臋 g艂upia, skoro o艣mieli艂a si臋 w og贸le zasugerowa膰, 偶e nie jest krewnym.
- Jestem jego bratem. - Z艂apa艂 Harry'ego za kark i przyci膮gn膮艂 do siebie. - A to jest m贸j syn. Naprawd臋 bardzo si臋 niepokoimy.
Czarownica nadal spogl膮da艂a na nich podejrzliwie.
- 艢wietnie. Nazwiska?
- George i Richard Lupin - odpar艂 Snape z kamiennym wyrazem twarzy. Harry zagryz艂 warg臋, aby powstrzyma膰 si臋 od parskni臋cia 艣miechem.
- Pacjent znajduje si臋 na czwartym pi臋trze, pok贸j numer trzy. Prosz臋 zachowa膰 cisz臋 na korytarzach.
- Oczywi艣cie. Dzi臋kujemy. - Snape odci膮gn膮艂 ch艂opaka od biurka. Harry podejrzewa艂, 偶e pojad膮 wind膮, ale kiedy do niej dotarli, m臋偶czyzna poszed艂 dalej.
- Nie jedziemy wind膮? - zapyta艂 zaskoczony.
- Czego uczy艂em ci臋 o ma艂ych pomieszczeniach tylko z jednym wyj艣ciem?
- Aha.
- Wejdziemy po schodach. - Snape pchn膮艂 drzwi wiod膮ce do szerokich schod贸w pn膮cych si臋 kilka pi臋ter w g贸r臋. - Trzymaj si臋 blisko mnie.
Harry wykona艂 polecenie, ale zanim dotarli na czwarte pi臋tro, mia艂 ju偶 lekk膮 zadyszk臋. Kiedy min臋li zakr臋t korytarza, ich drog臋 zagrodzi艂 uzdrowiciel.
- Pan Snape?
- Tak?
Uzdrowiciel 艣ciszy艂 g艂os.
- Dumbledore w艂a艣nie si臋 ze mn膮 skontaktowa艂 i poinformowa艂 mnie o pa艅skiej wizycie. Prosz臋 t臋dy.
Harry zastanawia艂 si臋, w jaki spos贸b Dumbledore m贸g艂 skontaktowa膰 si臋 z uzdrowicielem tak szybko, ale jego my艣li rozpierzch艂y si臋, kiedy dotarli do pokoju z numerem trzecim. M臋偶czyzna wszed艂 do 艣rodka jako pierwszy, a Harry niepewnie pod膮偶y艂 za nim. Snape zamkn膮艂 za nimi drzwi.
Znajdowali si臋 w ma艂ej, s艂abo o艣wietlonej prywatnej sali ze stoj膮cym pod 艣cian膮 pojedynczym 艂贸偶kiem, w kt贸rym le偶a艂 wygl膮daj膮cy jak martwy Remus. Harry prze艂kn膮艂 艣lin臋 i podszed艂 bli偶ej. Twarz Lupina mia艂a dziwnie szary odcie艅, a jego oddech by艂 p艂ytki.
Uzdrowiciel zacz膮艂 opowiada膰 o kl膮twach, o kt贸rych Harry nigdy wcze艣niej nie s艂ysza艂 i marzy艂 jedynie o tym, 偶eby m臋偶czyzna natychmiast si臋 zamkn膮艂.
- Zosta艅 tutaj - szepn膮艂 mu do ucha Snape. - Porozmawiam z uzdrowicielem za drzwiami.
- Tak, sir - wymamrota艂 Harry, wdzi臋czny, 偶e otrzyma艂 cho膰 troch臋 prywatno艣ci. Kiedy obaj wyszli, podszed艂 jeszcze krok do 艂贸偶ka. Nie by艂 pewien, co ma zrobi膰. Nie by艂 nawet pewien, czy Remus go w og贸le s艂yszy.
- Remus? - zapyta艂 艂agodnie. Si臋gn膮艂 po jego d艂o艅. Wydawa艂a si臋 bardzo zimna w jego wilgotnej r臋ce. - Przepraszam, 偶e wrzeszcza艂em na ciebie tego wieczora, kiedy wyje偶d偶a艂e艣. Przepraszam, 偶e si臋 na ciebie gniewa艂em. Wiem, 偶e zachowa艂em si臋 dziecinnie. Nie powinienem wy偶ywa膰 si臋 na tobie.
- Harry? - G艂os Remusa by艂 s艂aby. M臋偶czyzna nie otworzy艂 oczu, ale przekr臋ci艂 g艂ow臋 w jego stron臋. - Czy to ty?
- Tak - odpar艂 Harry, 艣ciskaj膮c jego d艂o艅. - Jestem tutaj. Jak si臋 czujesz?
- Okropnie.
Harry parskn膮艂 nerwowo.
- I tak te偶 wygl膮dasz.
Na ustach Remusa pojawi艂 si臋 s艂aby u艣miech.
- Z pewno艣ci膮. Jak si臋 tu znalaz艂e艣?
- Snape mnie przyprowadzi艂. Bardzo mi pom贸g艂. Wiele si臋 od niego nauczy艂em.
- Ciesz臋 si臋 z tego.
- Potrzebujesz czego艣? - zapyta艂 Harry. - Mog臋 przys艂a膰 ci troch臋 ksi膮偶ek, je偶eli chcesz.
- By艂oby mi艂o. Uzdrowiciel powiedzia艂, 偶e sp臋dz臋 tutaj kilka tygodni.
- Jakie ksi膮偶ki lubisz?
- Mog膮 by膰 jakiekolwiek.
- Dobrze. Hedwiga b臋dzie ci codziennie przynosi艂a now膮.
Remus u艣cisn膮艂 d艂o艅 Harry'ego, ale jego oczy pozosta艂y zamkni臋te.
- To by艂oby zbyt ryzykowne. Wystarczy jedna w tygodniu.
- W porz膮dku. I czekolad臋? Lubisz czekolad臋, prawda? Zawsze lepiej si臋 po niej czuj臋.
Remus u艣miechn膮艂 si臋 ponownie.
- Czekolada r贸wnie偶 brzmi mi艂o. Dzi臋kuj臋.
Drzwi otworzy艂y si臋 i do pomieszczenia wszed艂 Snape.
- No, no Lupin. Wygl膮dasz fatalnie. Czy偶by twoja ostatnia przemiana posz艂a niezgodnie z planem?
- Nie, Severusie, w rzeczywisto艣ci twoi starzy przyjaciele postanowili wykorzysta膰 mnie jako cel do 膰wicze艅.
- I widz臋, 偶e wykonali 艣wietn膮 robot臋.
- Ca艂kowicie si臋 z tob膮 zgadzam - odpar艂 Remus ze s艂abym 艣miechem.
- Poradzisz sobie? - zapyta艂 Harry, wci膮偶 trzymaj膮c Remusa za r臋k臋.
- Wed艂ug uzdrowicieli, b臋d臋 m贸g艂 wsta膰 i w pe艂ni funkcjonowa膰 w przeci膮gu kilku tygodni.
- Potter, czas na nas - powiedzia艂 Snape. Harry skin膮艂 mu g艂ow膮.
- Nie b臋d臋 m贸g艂 ci臋 ponownie odwiedzi膰. To zbyt niebezpieczne. Ale przy艣l臋 ci ksi膮偶ki i czekolad臋.
- Dzi臋kuj臋 ci, Harry. Ciesz臋 sie, 偶e mnie odwiedzi艂e艣. I tobie tak偶e dzi臋kuj臋, Severusie, za to, 偶e go tutaj przyprowadzi艂e艣.
Snape wyda艂 z siebie niewyra藕ny odg艂os zdegustowania.
Harry 艂agodnie wypu艣ci艂 d艂o艅 Remusa. Nie wiedzia艂, co jeszcze m贸g艂by powiedzie膰 albo zrobi膰 i po niepotrzebnie d艂ugiej chwili wahania pochyli艂 si臋 nad Remusem i poca艂owa艂 go w policzek. - Mam nadziej臋, 偶e ju偶 nied艂ugo ci si臋 polepszy.
"Tylko ty mi pozosta艂e艣" - chcia艂 jeszcze powiedzie膰, ale zachowa艂 to ju偶 dla siebie.
U艣miech Remusa poszerzy艂 si臋, a Harry odwzajemni艂 go, nawet je偶eli wiedzia艂, 偶e m臋偶czyzna nie mo偶e go zobaczy膰, po czym razem ze Snape鈥檈m opu艣ci艂 pomieszczenie.
- To w艂a艣nie przekroczy艂o moj膮 granic臋 poziomu sentymentalnych bzdur na ten wiecz贸r - powiedzia艂 Mistrz Eliksir贸w, kiedy Harry pr贸bowa艂 za nim nad膮偶y膰. Rzuci艂 m臋偶czy藕nie spojrzenie, ale nie by艂o w nim gniewu. - Uzdrowiciel powiedzia艂 mi, 偶e Lupin nie reaguje zbyt dobrze na zwyk艂e eliksiry uzdrawiaj膮ce. Jego obecny stan stoi na przeszkodzie jego wyzdrowieniu.
- My艣la艂em, 偶e wilko艂aki zawsze lecz膮 si臋 dosy膰 szybko?
- Zazwyczaj tak. Ale kl膮twy, kt贸rymi zosta艂 trafiony, uniemo偶liwiaj膮 jego cia艂u samodzieln膮 regeneracj臋. Zaproponowa艂em uzdrowicielowi, 偶e zobaczymy, czy uda nam si臋 dokona膰 kilku modyfikacji w miksturach.
- Nam?
- Tak. B臋dziesz mi asystowa艂. To b臋dzie dobra okazja, aby艣 nauczy艂 si臋, w jaki spos贸b r贸偶norodne sk艂adniki reaguj膮 ze sob膮.
I wtedy Harry powiedzia艂 co艣, czego nigdy nie spodziewa艂 si臋, 偶e powie w zwi膮zku z eliksirami:
- Nie mog臋 si臋 doczeka膰.
Cz臋艣膰 11
Po wizycie w szpitalu dotarli do domu szybko i bezpiecznie i, jak gdyby w bezg艂o艣nym porozumieniu, udali si臋 prosto do sypialni Harry'ego. Snape rzuci艂 na drzwi dwa zakl臋cia blokuj膮ce. Jednym machni臋ciem r贸偶d偶ki zdj膮艂 z ch艂opaka kamufla偶, po czym zacz膮艂 si臋 rozbiera膰.
Harry poszed艂 za jego przyk艂adem i tak偶e zdj膮艂 ubrania, a nast臋pnie w艣lizgn膮艂 si臋 nago pod ko艂dr臋. Zawsze spali razem nago i nie widzia艂 powodu, aby teraz mia艂o si臋 to zmieni膰. Snape najwyra藕niej podziela艂 jego zdanie, poniewa偶 po艂o偶y艂 si臋 obok niego.
- Prze艣pij si臋, Potter - powiedzia艂, uk艂adaj膮c si臋 wygodnie. Ale Harry nie czu艂 zm臋czenia, gdy偶 pewna sprawa wci膮偶 nie dawa艂a mu spokoju i nie pozwala艂a zasn膮膰.
- Co mia艂e艣 na my艣li, kiedy powiedzia艂e艣, 偶e nie mog臋 wspomnie膰 Dumbledore'owi o tych eliksirach i kl膮twach?
M臋偶czyzna przewr贸ci艂 si臋 na bok, by na niego spojrze膰.
- My艣la艂em, 偶e to oczywiste. Dyrektor nie wie o tym, 偶e ci臋 ich uczy艂em i chcia艂bym, 偶eby tak pozosta艂o.
- Co? - Harry wpatrywa艂 si臋 w Snape'a z szeroko otwartymi oczami. - My艣la艂em, 偶e to w艂a艣nie Dumbledore kaza艂 ci mnie ich nauczy膰.
- Tak, dyrektor zgodzi艂 si臋 na to, abym nauczy艂 ci臋 podstawowych zakl臋膰 obronnych. I wie, 偶e szkoli艂em ci臋 z zakresu warzenia eliksir贸w, aby艣 by艂 przygotowany do klasy owutemowej. Jednak nie jest 艣wiadomy innych temat贸w znajduj膮cych si臋 w moim prywatnym programie nauczania.
- Ale... - Harry nie by艂 pewien, co chce powiedzie膰, poniewa偶 Snape t膮 nowin膮 w艂a艣nie wytr膮ci艂 go z r贸wnowagi. - Ale dlaczego?
M臋偶czyzna przez chwil臋 milcza艂.
- Odpowied藕 na to pytanie nie jest prosta, Potter.
- Wypr贸buj mnie.
- Nie zgadzam si臋 z decyzj膮 dyrektora, aby trzyma膰 ci臋 w nie艣wiadomo艣ci. Uwa偶am, i偶 ostatni rok dowi贸d艂, 偶e to wybitnie nierozwa偶ne post臋powanie. Uwa偶am tak偶e, 偶e nauczenie ci臋 tych umiej臋tno艣ci jest niezwykle korzystne. Bez nich jeste艣 po prostu kolejnym uczniem. Z nimi masz moc i wiedz臋, aby spr贸bowa膰 pokona膰 Czarnego Pana.
- Ale dlaczego Dumbledore nie chce, 偶ebym nauczy艂 si臋 tych rzeczy?
- Poniewa偶, Potter, im pot臋偶niejszy si臋 staniesz, tym trudniej b臋dzie ci臋 kontrolowa膰. A dyrektor lubi mie膰 nad lud藕mi pewien zakres kontroli.
Harry wci膮偶 nie by艂 pewien, o czym m贸wi Snape. Nie potrafi艂 uwierzy膰, 偶e m臋偶czyzna tak 艂atwo sprzeciwia si臋 woli Dumbledore'a.
- Dyrektor ci ufa.
- Mam tego doskona艂膮 艣wiadomo艣膰. Dumbledore wie, kim jestem. Wie tak偶e, komu jestem lojalny. To jego decyzja, aby zaufa膰 mi w kwestii twojej prywatnej edukacji.
- A ty go po prostu ok艂amujesz.
- Czy w takim razie wola艂by艣 nie posiada膰 tych umiej臋tno艣ci? Czy wola艂by艣 siedzie膰 tylko i czeka膰 na swoj膮 nast臋pn膮 konfrontacj臋 z Czarnym Panem i mie膰 nadzieje, 偶e znowu ci si臋 poszcz臋艣ci? A dojdzie do nast臋pnej konfrontacji, Potter, wierz mi. Wola艂by艣 nie by膰 do niej przygotowanym?
- Nie - westchn膮艂 Harry. - Chc臋 by膰 przygotowany. Po prostu my艣la艂em, 偶e Dumbledore zawsze pragnie tego, co dla mnie najlepsze.
- Robi to, ale na sw贸j w艂asny spos贸b. Dyrektor wci膮偶 jednak my艣li o tobie w kategorii dziecka. Uwa偶a ci臋 za ch艂opca, kt贸ry potrzebuje opieki i okazjonalnego przymykania oka, kiedy przychodzi do 艂amania zasad. Na dodatek waha si臋, czy dawa膰 ci a偶 tak膮 w艂adz臋.
- A co jest z艂ego we w艂adzy?
- Potrafi by膰 kusz膮ca - powiedzia艂 Snape, zni偶aj膮c g艂os - Mo偶e sprowadzi膰 ci臋 na manowce.
- Nigdzie si臋 nie wybieram - odpar艂 Harry.
Snape u艣miechn膮艂 si臋 krzywo.
- Nie pozwoli艂bym ci, nawet je偶eli by艣 chcia艂.
- To dobrze. - Harry wci膮偶 czu艂 si臋 odrobin臋 zszokowany rewelacjami Snape'a, ale rozumia艂 ju偶 motywy m臋偶czyzny. I akceptowa艂 je.
- A wi臋c to nasz sekret?
- Tak, Potter. To nasz sekret i ma nim pozosta膰.
Harry przysun膮艂 si臋 bli偶ej do m臋偶czyzny i po艂o偶y艂 r臋k臋 na jego klatce piersiowej.
- Nasz sekret - wyszepta艂 i przycisn膮艂 wargi do ust Snape'a.
- A teraz nadszed艂 czas, aby si臋 troch臋 przespa膰. - Snape zgasi艂 艣wiat艂a i opl贸t艂 Harry'ego ramieniem w pasie. Ch艂opak zamkn膮艂 oczy i wypchn膮艂 ze swojego umys艂u my艣li o Dumbledorze, postanawiaj膮c skupi膰 si臋 jedynie na fakcie, 偶e on i Snape maj膮 dla siebie kolejne dwa tygodnie. U艣miecha艂 si臋, kiedy zmorzy艂 go sen.
***
- Sugeruje, aby艣 powt贸rzy艂 dzisiaj 膰wiczenia w rzucaniu Lustrzanego Zakl臋cia Tarczy, Potter - powiedzia艂 Snape, siedz膮c przy stole w bibliotece.
- Czy mog臋 wybra膰 najpierw kilka ksi膮偶ek dla Remusa? - zapyta艂 Harry, podchodz膮c do biblioteczki. - Obieca艂em, 偶e mu je wy艣l臋.
- Dobrze. Masz pi臋tna艣cie minut. - Snape powr贸ci艂 do ksi膮偶ki, kt贸r膮 czyta艂, a Harry przekrzywi艂 g艂ow臋, spogl膮daj膮c na stoj膮ce na p贸艂kach tomy.
Nie mia艂 poj臋cia, co spodoba艂oby si臋 Lupinowi. Mo偶e co艣 o Czarnej Magii? W ko艅cu by艂a to dziedzina, w kt贸rej by艂 ekspertem. Harry znalaz艂 kilka tytu艂贸w, kt贸re sugerowa艂y tak膮 w艂a艣nie tematyk臋. Jeden z nich wyj膮tkowo przyci膮gn膮艂 jego uwag臋. Otworzy艂 "Czarn膮 Magi臋 do codziennego u偶ytku" i prze艣ledzi艂 spis tre艣ci. Nast臋pnie przekartkowa艂 tom, zaciekawiony tym, jaki te偶 rodzaj Czarnej Magii mo偶e by膰 stosowany do codziennego u偶ytku. I wtedy to zobaczy艂, w po艂owie strony sze艣膰dziesi膮tej trzeciej. Kl膮twa O艣lepiaj膮ca.
Harry bardzo powoli opu艣ci艂 ksi膮偶k臋 i spojrza艂 na Snape'a.
- Uczy艂e艣 mnie Czarnej Magii?
- Hmm? - mrukn膮艂 m臋偶czyzna, nie podnosz膮c g艂owy znad swojej ksi膮偶ki.
- Odpowiedz! - krzykn膮艂 Harry, podchodz膮c do sto艂u. Rzuci艂 "Czarn膮 Magi臋 do codziennego u偶ytku" na blat przed Snape'em. - Zrobi艂e艣 to?
Mistrz Eliksir贸w podni贸s艂 g艂ow臋 i zmru偶y艂 oczy.
- Potter, a my艣la艂e艣, 偶e czym jest kl膮twa, kt贸ra s艂u偶y do o艣lepiania innych? Zwyk艂ym domowym zakl臋ciem?
Harry'emu zamar艂 oddech w gardle. Mia艂 ochot臋 uderzy膰 Snape鈥檃.
- Uczy艂e艣 mnie Czarnej Magii! Nic dziwnego, 偶e nie chcia艂e艣, 偶eby Dumbledore si臋 o tym dowiedzia艂.
- Ciesz臋 si臋, 偶e nareszcie za艂apa艂e艣, Potter - odpar艂 Snape, a jego swobodny ton doprowadzi艂 Harry'ego do jeszcze wi臋kszej furii.
- Nie mog臋 w to uwierzy膰. Uczy艂e艣 mnie pieprzonej Czarnej Magii! - Harry z frustracji kopn膮艂 w nog臋 od sto艂u.
- A w czym dok艂adnie tkwi problem? - zapyta艂 m臋偶czyzna, przekrzywiaj膮c g艂ow臋.
- To jest Czarna Magia. Nie mo偶esz mnie tego uczy膰 - powiedzia艂 Harry, zastanawiaj膮c si臋, czy Snape tylko udaje durnia, czy naprawd臋 nie ma poj臋cia, o co mu chodzi. Ale to by艂 Snape. On nigdy nie zachowywa艂 si臋 jak dure艅.
- 艢ciga ci臋 oddzia艂 艢miercio偶erc贸w pragn膮cych zako艅czy膰 tw贸j n臋dzny 偶ywot - odpar艂 Mistrz Eliksir贸w, a w jego g艂osie pojawi艂o si臋 co艣 nieprzyjemnie ostrego. - I my艣lisz, 偶e proste Zakl臋cie 呕膮dl膮ce albo Zakl臋cie Lekkich Jak Pi贸rko St贸p pozwoli ci prze偶y膰? To oczywiste, 偶e uczy艂em ci臋 Czarnej Magii, ty ma艂y g艂upcze. Oni dok艂adnie tego u偶yj膮 przeciwko tobie.
- Ale to jest Czarna Magia! - wrzasn膮艂 Harry, tak jakby to wszystko wyja艣nia艂o. - Ci膮gle tylko gada艂e艣, jak to mo偶e sprawi膰, i偶 moja w艂asna magia stanie si臋 niezr贸wnowa偶ona, 偶e to p臋dz膮ca w d贸艂 spirala i co tam jeszcze!
Snape opar艂 si臋 mocniej na swoim krze艣le.
- Nie m贸wi艂em nic takiego o Czarnej Magii. Mylisz j膮 z Mroczn膮 Magi膮. A to nie jest to samo, Potter.
Harry otworzy艂 usta.
- A co za cholerna r贸偶nica? Wiem tylko, 偶e w szkole uczymy si臋 Obrony Przed Czarn膮 Magi膮. Musi by膰 w niej co艣 przera偶aj膮co z艂ego, skoro musimy nauczy膰 si臋 przed ni膮 broni膰.
- Ca艂a Mroczna Magia to tak偶e Czarna Magia, ale nie ka偶de czarnomagiczne zakl臋cie jest te偶 zakl臋ciem mrocznym, Potter.
- To nie ma 偶adnego sensu! - wrzasn膮艂 Harry. Snape przypatrywa艂 mu si臋 beznami臋tnym wzrokiem.
- Czarna Magia to zakl臋cia i kl膮twy stworzone, aby zrani膰 przeciwnika, chocia偶 ich efekty cz臋sto nie s膮 trwa艂e. Mroczna Magia to kl膮twy stworzone po to, aby zada膰 przeciwnikowi powa偶ne obra偶enia, poch艂aniaj膮 one jednak tak wiele magii, 偶e to prowadzi do rozchwiania umys艂u rzucaj膮cego. Oto r贸偶nica, Potter. - Harry nie m贸g艂 uwierzy膰 w to, co s艂ysza艂. Otworzy艂 usta, aby odpowiedzie膰, ale nie potrafi艂 nic wymy艣li膰. - Zakl臋cia Niewybaczalne s膮 jednocze艣nie Czarn膮 Magi膮 i Mroczn膮 Magi膮. Kl膮twy, kt贸rych ci臋 uczy艂em, to jedynie Czarna Magia - powiedzia艂 Snape z nut膮 zniecierpliwienia w g艂osie.
- A wi臋c dlaczego uczysz mnie tych kl膮tw? Czy to tw贸j spos贸b, aby przeci膮gn膮膰 mnie na ciemn膮 stron臋? Chcesz zrobi膰 ze mnie 艂atw膮 zdobycz dla Voldemorta? Chcesz rozregulowa膰 moj膮 magie? Oczekujesz, 偶e upadn臋 przed nim na kolana i pozwol臋, aby wsadzi艂 mi do ty艂ka swojego fiuta, tak jak ty to zrobi艂e艣?
Snape podni贸s艂 si臋 powoli ze swojego miejsca, wygl膮daj膮c tak, jakby wynurzy艂 si臋 z otch艂ani piekie艂.
- Nie s艂ysza艂e艣 ani jednego mojego s艂owa?
- S艂ysza艂em, ale nadal mi si臋 to nie podoba!
Snape zacisn膮艂 usta i rzuci艂 Harry'emu jadowite spojrzenie.
- Doskonale. Skoro jeste艣 tak bardzo przekonany, 偶e zanieczyszczam ci臋 Czarn膮 Magi膮, dam ci posmak tego, czym naprawd臋 jest Mroczna Magia. Mo偶e wtedy b臋dziesz w stanie zauwa偶y膰 r贸偶nic臋.
- Nie zrobi臋 niczego, co mi ka偶esz! Mam tego dosy膰!
- Zrobisz to, co m贸wi臋, Potter! - Snape wyj膮艂 r贸偶d偶k臋 i transmutowa艂 swoj膮 ksi膮偶k臋 w kurczaka. Nast臋pnie pchn膮艂 "艢mierci膮 przez r贸偶d偶k臋" w stron臋 Harry'ego i otworzy艂 j膮 na przypadkowej stronie. - Tutaj. Zakl臋cie Gotuj膮ce Krew. To b臋dzie odpowiednie. Rzu膰 je!
- Nie zmusisz mnie!
Usta m臋偶czyzny wykrzywi艂y si臋 w paskudnym u艣miechu.
- Wierz mi, Potter, 偶e potrafi臋 ci臋 zmusi膰. Albo natychmiast rzucisz to zakl臋cie, albo b臋d臋 ci臋 trzyma艂 pod Cruciatusem tak d艂ugo, jak d艂ugo zajmie ci zrozumienie moich pobudek. - G艂os Snape'a opad艂 do ostrego szeptu, co brzmia艂o znacznie gro藕niej, ni偶 gdyby krzycza艂. Harry poczu艂 ciarki na plecach. By艂 ca艂kowicie pewien, 偶e Snape nie jest typem, kt贸ry rzuca czcze gro藕by.
- Postrada艂e艣 rozum - powiedzia艂, pr贸buj膮c wytrzyma膰 pociemnia艂e spojrzenie m臋偶czyzny, ale jego wzrok by艂 tak przera偶aj膮cy i obcy, 偶e Harry musia艂 odwr贸ci膰 g艂ow臋.
- Po prostu daj臋 ci lekcj臋. Rzu膰 je!
- Nie!
- Rzu膰 je albo przysi臋gam, 偶e naucz臋 ci臋 znaczenia s艂owa b贸l. - M臋偶czyzna wycelowa艂 r贸偶d偶k臋 prosto pomi臋dzy oczy Harry'ego i po raz pierwszy tego lata ch艂opak zacz膮艂 si臋 go naprawd臋 ba膰.
- Nie - powiedzia艂 艂agodniej. Jego d艂onie dr偶a艂y.
- Rzu膰 je!
- Jeste艣 szalony - wyszepta艂 Harry. W oczy zacz臋艂y go k艂u膰 艂zy, a w piersi poczu艂 ostre, pal膮ce 偶膮d艂o zawodu - Kompletnie szalony - doda艂, ale si臋gn膮艂 po swoj膮 r贸偶d偶k臋.
- Rzu膰 je! - Snape brzmia艂 teraz, o ile to mo偶liwe, jeszcze bardziej przera偶aj膮co.
- Cruororis Concoquo!
Kurczak wyda艂 z siebie straszliwy d藕wi臋k - skrzek konaj膮cego - kiedy upad艂 na st贸艂, rzucaj膮c si臋 gwa艂townie, ale Harry ledwie to us艂ysza艂. Przez jego cia艂o przep艂yn臋艂a fala niewiarygodnej ekscytacji, tak jakby zanurkowa艂 sto metr贸w w d贸艂 na swojej miotle. Albo jakby mia艂 pi臋膰dziesi膮t orgazm贸w na raz. I to trwa艂o i trwa艂o, sprawiaj膮c, 偶e jego powieki trzepota艂y, a kolana dr偶a艂y i Harry wiedzia艂 bez w膮tpienia, 偶e nigdy wcze艣niej, w ca艂ym swoim 偶yciu, nie czu艂 czego艣 tak przyjemnego i tak pot臋偶nego zarazem.
- Merlinie - wyj臋cza艂 i gdyby nie to, 偶e Snape z艂apa艂 go ramieniem w pasie, upad艂by na pod艂og臋.
- Tak w艂a艣nie wygl膮da Mroczna Magia - wyszepta艂 m臋偶czyzna do jego ucha. Harry zacisn膮艂 palce na szacie Snape'a i trzyma艂 si臋 jej rozpaczliwie opadaj膮c, opadaj膮c i opadaj膮c. Zanim w ko艅cu uda艂o mu si臋 odzyska膰 kontrol臋 nad swoim umys艂em, by艂 ju偶 w takim stanie, 偶e ledwie m贸g艂 oddycha膰.
- Merlinie - wyszepta艂. - To by艂o... to by艂o... - Ale nie potrafi艂 znale藕膰 s艂贸w, aby opisa膰 t臋 niesamowit膮 fal臋 ekscytacji, kt贸r膮 poczu艂.
- Tak, wiem - odpar艂 Snape i powiedzia艂 to w taki spos贸b, jakby dok艂adnie rozumia艂, co Harry mia艂 na my艣li. - Czy teraz dostrzegasz ju偶 r贸偶nic臋? - Harry pokiwa艂 g艂ow膮, przytulaj膮c j膮 do torsu m臋偶czyzny. - Czarna Magia nie zmieni tego, kim jeste艣, Potter. Mroczna Magia tak. - Snape przesun膮艂 d艂o艅 wzd艂u偶 plec贸w Harry'ego. - To pierwszy i ostatni raz, kiedy jej u偶y艂e艣. Spr贸buj tego ponownie, a przysi臋gam, 偶e wykorzystam ci臋 jako cel do 膰wicze艅. A kiedy z tob膮 sko艅cz臋, powiesz臋 ci臋 jako trofeum na 艣cianie swojego gabinetu.
- Tak - wyszepta艂 Harry. - Teraz ju偶 rozumiem, jak potrafi by膰 to uzale偶niaj膮ce.
Snape poprowadzi艂 go do jednego ze sk贸rzanych foteli. Usiad艂 na nim i przyci膮gn膮艂 Harry'ego na swoje kolana.
- Im cz臋艣ciej b臋dziesz jej u偶ywa艂, tym trudniej b臋dzie przesta膰.
Harry owin膮艂 si臋 wok贸艂 torsu m臋偶czyzny, podci膮gaj膮c nogi i spojrza艂 na Snape'a.
- Czy ty by艂e艣 od niej uzale偶niony?
- W moim 偶yciu by艂 taki okres, kiedy lubi艂em jej u偶ywa膰. Jednak, kiedy przenios艂em si臋 do Hogwartu, zosta艂em zmuszony zaprzesta膰 praktykowania jej.
- To musia艂o by膰 trudne - powiedzia艂 Harry. U偶y艂 Mrocznej Magii tylko raz, ale sama my艣l o tym, 偶e ju偶 nigdy tego nie poczuje by艂a, delikatnie m贸wi膮c, niezbyt przyjemna.
- I by艂o. - Snape spojrza艂 na niego, u艣miechaj膮c si臋 zaczepnie. - Teraz ju偶 wiesz, dlaczego nie jestem najrado艣niejsz膮 osob膮 w Hogwarcie.
Harry parskn膮艂 艣miechem, kt贸ry st艂umi艂 jednak szybko, chowaj膮c twarz w szyi m臋偶czyzny.
- Przepraszam, 偶e w ciebie w膮tpi艂em.
- Cicho. My艣l臋, 偶e bardziej martwi艂oby mnie, gdyby艣 nie kwestionowa艂 tego, 偶e ucz臋 ci臋 Czarnej Magii. - Snape zacisn膮艂 mocniej rami臋 wok贸艂 niego i Harry poczu艂 si臋 podniesiony na duchu.
- Czy to dlatego Dumbledore nigdy nie pozwoli艂 ci naucza膰 Obrony Przed Czarn膮 Magi膮? Poniewa偶 mia艂e艣 z ni膮 problemy w przesz艂o艣ci?
- Nie jeste艣my dzisiaj zbyt bystrzy, co? - powiedzia艂 Snape z lekko kpi膮cym u艣miechem.
- Nie, nie bardzo - odpar艂 szczerze Harry. - Gdybym by艂 bystrzejszy, zrozumia艂bym to, co pr贸bowa艂e艣 mi wyja艣ni膰. Ja naprawd臋...
Ale nie doko艅czy艂, gdy偶 Snape uciszy艂 go poca艂unkiem.
***
Harry ziewn膮艂 pot臋偶nie. Snape nalega艂, aby nast臋pnego dnia wstali o si贸dmej rano, dzi臋ki czemu b臋d膮 mie膰 ca艂y dzie艅, 偶eby poprawi膰 eliksiry uzdrawiaj膮ce dla Remusa. Pomimo 偶e Harry bardzo lubi艂 pracowa膰 nad eliksirami ze Snape'em, to nie bardzo podoba艂o mu si臋 wstawanie tak wcze艣nie w czasie wakacji.
- Przesta艅 zachowywa膰 si臋 jak dziecko, Potter. To nie moja wina, 偶e twoi krewni rozpieszczali ci臋 przez ca艂e 偶ycie. Z pewno艣ci膮 pozwalali ci ca艂ymi dniami wylegiwa膰 si臋 w 艂贸偶ku, ale tutaj mamy robot臋 do wykonania.
Po wys艂uchiwaniu obra藕liwych uwag Snape'a przez niemal trzy tygodnie, Harry ju偶 troch臋 si臋 do nich przyzwyczai艂. Kontynuowa艂 wi臋c mia偶d偶enie rogu buhoro偶ca i obmy艣la艂 ripost臋.
- O tak, doskonale wiem, o jak膮 robot臋 ci chodzi. Demoralizowanie mojej niewinnej osoby za pomoc膮 Czarnej i Mrocznej Magii. Ciekawi mnie, co by si臋 sta艂o, gdybym powiedzia艂 Dumbledore'owi o tych wszystkich rzeczach, kt贸rych mnie uczy艂e艣.
Snape u艣miechn膮艂 si臋 z rozbawieniem.
- A teraz powt贸rz to w mowie w臋偶y.
Odk膮d Harry zobaczy艂 Mroczny Znak Snape'a, m臋偶czyzna cz臋sto kaza艂 mu wypowiada膰 r贸偶ne rzeczy w mowie w臋偶y. Na pocz膮tku, aby to zrobi膰, musia艂 patrze膰 na obrazek w臋偶a, ale teraz wystarczy艂o, aby o nim pomy艣la艂.
Wci膮偶 jednak potrzebowa艂 pomocy Snape'a, kt贸ry potwierdza艂, czy mu si臋 to udaje, poniewa偶 mowa w臋偶y brzmia艂a dla Harry'ego dok艂adnie tak samo jak angielski.
Harry wyobrazi艂 sobie w臋偶a (zazwyczaj by艂 to obraz bazyliszka) i powt贸rzy艂 to, co powiedzia艂 wcze艣niej, a nast臋pnie spojrza艂 na Snape'a.
- Bardzo dobrze - rzek艂 m臋偶czyzna i powr贸ci艂 do mieszania eliksiru, kt贸ry w艂a艣nie przyrz膮dza艂.
Nagle w pracowni rozleg艂 si臋 wysoki, brz臋cz膮cy odg艂os, wi臋c Harry poderwa艂 g艂ow臋. Nie mia艂 poj臋cia, co te偶 to mog艂o by膰, ale Snape, s艂ysz膮c ten d藕wi臋k, ca艂y zesztywnia艂.
- Je偶eli m贸g艂by艣 mi wybaczy膰, Potter - powiedzia艂 i wy艣lizgn膮艂 si臋 za drzwi.
Harry obserwowa艂, jak wychodzi i zastanawia艂 si臋, gdzie te偶 m贸g艂 p贸j艣膰. Brz臋cz膮cy d藕wi臋k usta艂. Mo偶e by艂 to jaki艣 czarodziejski odpowiednik telefonu? Mo偶e to Dumbledore chcia艂 porozmawia膰 ze Snape'em?
Jak zawsze ciekawo艣膰 Harry'ego zosta艂a podra偶niona i kusi艂o go, aby wymkn膮膰 si臋 za m臋偶czyzn膮, ale pami臋ta艂 jego s艂owa - 偶e b臋dzie bezpieczniejszy, je偶eli nie dowie si臋 o pewnych sprawach. A Harry ufa艂 Snape'owi. C贸偶, w wi臋kszo艣ci. Snape powie mu, je偶eli to b臋dzie co艣 wa偶nego, tego by艂 pewien.
Kontynuowa艂 wi臋c przygotowywanie sk艂adnik贸w i stara艂 si臋 nie spogl膮da膰 na drzwi co kilka sekund. Po czasie, kt贸ry wydawa艂 mu si臋 ca艂ymi wiekami, ale prawdopodobnie trwa艂 jakie艣 pi臋tna艣cie minut, Snape wr贸ci艂. Zgasi艂 r贸偶d偶k膮 ogie艅 pod kocio艂kiem i spojrza艂 na Harry'ego.
- Musz臋 wyjecha膰 - powiedzia艂.
- Nie mo偶esz - odpar艂 Harry. To by艂y pierwsze s艂owa, kt贸re przysz艂y mu do g艂owy.
Snape uni贸s艂 brew.
- Wyje偶d偶am, ale wr贸c臋 w przeci膮gu trzech dni.
- Ale co ze... - Harry zamkn膮艂 usta. Chcia艂 powiedzie膰 " ze mn膮", jednak brzmia艂oby to troch臋 zbyt desperacko. - A co z moimi lekcjami?
- Dumbledore zorganizowa艂 zast臋pstwo na najbli偶sze dni.
Harry'emu nie podoba艂o si臋 to, co us艂ysza艂. Przypomnia艂 sobie le偶膮cego w szpitalnym 艂贸偶ku Remusa. Je偶eli Snape wyjedzie, r贸wnie偶 mo偶e zosta膰 zraniony.
- To z powodu jakich艣 spraw Zakonu, prawda?
- Wiesz, 偶e nie jestem upowa偶niony do tego, aby ci powiedzie膰. Musz臋 spakowa膰 kilka rzeczy.
- Mog臋 ci pom贸c - zaproponowa艂 Harry z nadziej膮 w g艂osie.
- Nie, ty posprz膮tasz tutaj. Od艂贸偶 sk艂adniki. B臋dziemy kontynuowa膰 po moim powrocie. Zaczekasz w kuchni na zast臋pstwo.
- Ale...
- Potter, przymknij si臋 i r贸b to, co ci ka偶臋. - G艂os Snape'a wydawa艂 si臋 nieco rozkojarzony. M臋偶czyzna rozejrza艂 si臋 po pomieszczeniu, po czym wyszed艂 w po艣piechu.
Harry pr贸bowa艂 nie zwraca膰 uwagi na u艣cisk, kt贸ry czu艂 w piersi, kiedy chowa艂 r贸g buhoro偶ca z powrotem do swojego pude艂ka na eliksiry.
***
Teraz, kiedy Harry wiedzia艂, 偶e przez kilka dni nie b臋dzie jada艂 posi艂k贸w ze Snape'em, kuchnia wydawa艂a mu si臋 dziwnie odmieniona. By艂 w艣ciek艂y, 偶e m臋偶czyzna wyje偶d偶a, ale wiedzia艂, 偶e nie mo偶e nic na to poradzi膰. Oczywi艣cie zawsze m贸g艂 dosta膰 napadu z艂o艣ci, jednak w膮tpi艂, by zrobi艂o to na Snapie wra偶enie. A ju偶 z pewno艣ci膮 nie sprawi艂oby, 偶e zostanie.
Usiad艂 przy stole, czuj膮c si臋 pokonany i zastanawiaj膮c si臋, od kiedy potrafi w taki spos贸b panowa膰 nad swoimi emocjami.
Mistrz Eliksir贸w m贸wi艂 co艣 o zast臋pstwie i Harry zastanawia艂 si臋 nad mo偶liwymi wyborami. Mo偶e na par臋 dni przyjad膮 do niego Weasleyowie? Nie mia艂by nic przeciwko temu. A mo偶e b臋dzie to kto艣 z Zakonu. McGonagall? Nie by艂oby tak 藕le. Mog艂aby mu pom贸c podci膮gn膮膰 si臋 z Transmutacji. Moody? Mo偶e nie by艂 najlepszym wyborem, ale to auror, a wi臋c prawdopodobnie zna艂 wiele przydatnych zakl臋膰. Tonks? C贸偶, to brzmia艂o jak du偶o zabawy.
Nagle w korytarzu rozleg艂 si臋 odg艂os otwieranych i zamykanych drzwi i Harry wyprostowa艂 si臋 w swoim krze艣le. Dobieg艂y do niego ci臋偶kie kroki. Zdecydowanie nie nale偶a艂y one ani do McGonagall, ani Tonks. Kobiety st膮pa艂y du偶o l偶ej. I nie by艂 to te偶 Moody, poniewa偶 stary auror utyka艂.
Drzwi kuchenne otworzy艂y si臋 i stan膮艂 w nich Kingsley Shacklebolt, posy艂aj膮c Harry'emu przyjazny u艣miech.
- Hej, Harry.
- Cze艣膰 - odpar艂 ch艂opak. Nie by艂o tak 藕le, pomy艣la艂 szybko. Kingsley tak偶e by艂 aurorem, a to oznacza艂o mn贸stwo mo偶liwo艣ci na ciekawe lekcje.
- Zostan臋 z tob膮.
- W porz膮dku. - Harry u艣miechn膮艂 si臋 do niego. M臋偶czyzna nie mia艂 na sobie szat, kt贸re nosi艂 w ministerstwie. Zamiast tego ubrany by艂 w d偶insy i bia艂y podkoszulek, a w r臋ku trzyma艂 du偶膮 torb臋. Zauwa偶y艂, 偶e Harry dziwnie na niego patrzy i roze艣mia艂 si臋.
- Mam wakacje. To jedyny okres w roku, kiedy wol臋 zak艂ada膰 mugolskie ubrania.
- Masz ochot臋 na herbat臋? - zapyta艂 Harry. Ale zanim Kingsley zd膮偶y艂 odpowiedzie膰, do kuchni wszed艂 Snape.
- Och, Shacklebolt, jeste艣. - Skin膮艂 mu g艂ow膮. - Musz臋 ju偶 wychodzi膰. Potter, mam do ciebie s艂贸wko.
Harry pod膮偶y艂 za Snape'em na korytarz. M臋偶czyzna odwr贸ci艂 si臋 i spojrza艂 na niego z powag膮.
- Potter, oczekuj臋, 偶e b臋dziesz si臋 zachowywa艂. Nie wspominaj Shackleboltowi o rzeczach, na temat kt贸rych rozmawiali艣my. I trzymaj tego wielkoluda z dala od mojej pracowni. Pami臋tam go ze szko艂y. W eliksirach jest gorszy nawet od Longbottoma.
- Tak, sir - odpar艂 Harry. Nie wiedzia艂, co jeszcze m贸g艂by powiedzie膰.
- Doskonale. W takim razie wychodz臋. - Snape chcia艂 si臋 odwr贸ci膰, ale Harry z艂apa艂 go za r臋kaw. Przycisn膮艂 usta do warg m臋偶czyzny w czym艣, co najbardziej przypomina艂o desperacki poca艂unek.
- Uwa偶aj na siebie - wyszepta艂.
- Zachowaj swoje sentymenty dla kogo艣, kto ich potrzebuje, Potter. Czy naprawd臋 s膮dzisz, 偶e uda ci si臋 pozby膰 mnie tak 艂atwo? To tylko trzy dni, a p贸藕niej wr贸c臋, aby sprawi膰, 偶e twoje 偶ycie stanie si臋 jeszcze bardziej 偶a艂osne. - Snape u艣miechn膮艂 si臋 z艂o艣liwie, a Harry wyszczerzy艂 si臋 w odpowiedzi. M臋偶czyzna odwr贸ci艂 si臋 i chwil臋 p贸藕niej drzwi wyj艣ciowe zamkn臋艂y si臋 za nim z g艂uchym trzaskiem.
Harry wr贸ci艂 do kuchni zaciskaj膮c r臋ce na ramionach. Nie by艂oby dobrze, gdyby Kingsley zauwa偶y艂, 偶e czuje si臋 przybity wyjazdem Snape'a.
M臋偶czyzna zaparzy艂 herbat臋.
- Cukru i mleka, Harry?
- Tak, poprosz臋. - Harry usiad艂 i u艣miechn膮艂 si臋, kiedy Kingsley postawi艂 przed nim fili偶ank臋.
- Minerwa powiedzia艂a mi, 偶e chcia艂by艣 zosta膰 aurorem - rzek艂 m臋偶czyzna, zajmuj膮c miejsce naprzeciw niego.
- Tak - odpar艂 ch艂opak. Czu艂 si臋 troch臋 za偶enowany, kiedy przyznawa艂 si臋 prawdziwemu aurorowi do tego, 偶e chcia艂by pracowa膰 w tym samym zawodzie.
- Interesuj膮cy wyb贸r. - Kingsley napi艂 si臋 herbaty. - To dobra robota. Trudna, ale dobra.
- Przede mn膮 jeszcze dwa lata szko艂y - rzuci艂 Harry, pr贸buj膮c jako艣 zbagatelizowa膰 swoje zainteresowania. - Ale masz racj臋, by艂oby ca艂kiem ciekawie zosta膰 aurorem.
- C贸偶, sp臋dz臋 z tob膮 trzy dni. Je偶eli b臋dziesz mia艂 jakie艣 pytania, to nie kr臋puj si臋.
- Dzi臋ki - odpar艂 Harry, upijaj膮c 艂yk herbaty. Kingsley przygl膮da艂 mu si臋 przez chwil臋, po czym wyci膮gn膮艂 z tylnej kieszeni r贸偶d偶k臋.
- S艂ysza艂em, 偶e trenowa艂e艣 tego lata ca艂kiem sporo zakl臋膰 obronnych. Czy zechcia艂by艣 pokaza膰 mi ich troch臋 w ma艂ym pojedynku? - U艣miech m臋偶czyzny poszerzy艂 si臋 i Harry poczu艂 si臋 mile pod艂echtany tym wyzwaniem.
- Jasne - odpowiedzia艂 i r贸wnie偶 si臋gn膮艂 po r贸偶d偶k臋. - Tutaj?
- Dlaczego nie? - Kingsley podni贸s艂 si臋 z miejsca, a Harry pod膮偶y艂 za jego przyk艂adem. Stan臋li naprzeciwko siebie na dw贸ch ko艅cach kuchni i ch艂opak czeka艂 na moment, w kt贸rym m臋偶czyzna wykona pierwszy ruch.
Kiedy tylko Kingsley rzuci艂 zakl臋cie, Harry wykrzykn膮艂:
- Protego Specularis!
Nawet nie wiedzia艂, jaki czar rzuci艂 na niego m臋偶czyzna, ale nie by艂o mu to potrzebne. Lustrzane Zakl臋cie Tarczy potrafi艂o zatrzyma膰 niemal ka偶de zakl臋cie czy kl膮tw臋 z wyj膮tkiem Niewybaczalnych.
Kingsley wybuchn膮艂 g艂臋bokim, niskim 艣miechem. Najwyra藕niej rzuci艂 na Harry'ego Zakl臋cie 呕膮dl膮ce, ale odbi艂o si臋 ono i uderzy艂o w niego. Potar艂 swoje rami臋.
- Wygl膮da na to, 偶e ju偶 niewiele mog臋 ci臋 nauczy膰, Harry.
Ch艂opak u艣miechn膮艂 si臋 i przytakn膮艂.
- Snape nauczy艂 mnie tego czaru. Wydaje si臋 by膰 bardzo efektywny.
- To jedno z najbardziej u偶ytecznych zakl臋膰 na polu bitwy. Dobra robota.
Kingsley podszed艂 do Harry'ego swobodnym krokiem i obejrza艂 go od do艂u do g贸ry.
- Ale wci膮偶 jest jeszcze kilka rzeczy, kt贸rych mog臋 ci臋 nauczy膰. Na przyk艂ad, je偶eli zrobi臋 tak... - M臋偶czyzna zacisn膮艂 swoja wielk膮 d艂o艅 na nadgarstku Harry'ego - ... w jaki spos贸b powstrzyma艂by艣 mnie przed powaleniem ci臋?
I zanim Harry zd膮偶y艂 zorientowa膰 si臋, co si臋 dzieje, le偶a艂 na pod艂odze z kolanem m臋偶czyzny wbijaj膮cym mu si臋 w klatk臋 piersiow膮.
- Ee... nie wiem - odpar艂 zaskoczony. Kingsley u艣miechn膮艂 si臋 szeroko i wyci膮gn膮艂 r臋k臋, aby pom贸c mu wsta膰.
- Zawsze istnieje mo偶liwo艣膰, 偶e w czasie walki stracisz swoj膮 r贸偶d偶k臋, Harry. A wi臋c wa偶ne jest, 偶eby艣 wiedzia艂, jak obroni膰 si臋 przed fizycznym atakiem i w jaki spos贸b pokona膰 przeciwnika u偶ywaj膮c jedynie si艂y swoich mi臋艣ni.
Harry skin膮艂 g艂ow膮. To nawet mia艂o sens, pomy艣la艂.
- Jak si臋 sprawuj膮 twoje mi臋艣nie brzucha? - zapyta艂 Kingsley, szturchaj膮c Harry'ego w 偶o艂膮dek tak mocno, 偶e ten si臋 cofn膮艂. - Zdecydowanie musisz nad nimi popracowa膰. Te w艂a艣nie mi臋snie s膮 centralnym punktem twojego cia艂a. Je偶eli s膮 silne, pomagaj膮 ci zachowa膰 r贸wnowag臋. Wiesz, jak si臋 robi pompki i brzuszki?
- Chyba tak - odpar艂 Harry.
- P贸藕niej je po膰wiczymy. Na pocz膮tek naucz臋 ci臋 zakl臋膰 amortyzuj膮cych - rzek艂 Kingsley, u艣miechaj膮c si臋 szeroko. - Dzi臋ki temu b臋dziemy mogli trenowa膰 na sobie nawzajem, nie 艂ami膮c przy tym swoich ko艣ci, chocia偶 nadal b臋dziesz czu艂 si艂臋 uderzenia. A p贸藕niej naucz臋 ci臋, jak spu艣ci膰 komu艣 porz膮dny 艂omot. - Kingsley 艣ci膮gn膮艂 sw贸j podkoszulek i Harry nie potrafi艂 oderwa膰 wzroku od jego torsu. M臋偶czyzna zdecydowanie mia艂 porz膮dne mi臋艣nie brzucha. W og贸le mia艂 bardzo du偶o tak偶e innych porz膮dnych mi臋艣ni. - Zdejmij koszul臋, Harry. Musz臋 ci pokaza膰, gdzie dok艂adnie uderza膰. Ludzkie cia艂o ma kilka s艂abych punkt贸w, kt贸re mo偶esz wykorzysta膰 w czasie walki.
Harry 艣ci膮gn膮艂 koszul臋. Pomimo 偶e wci膮偶 czu艂 偶al z powodu wyjazdu Snape'a, zacz膮艂 dostrzega膰 pozytywn膮 stron臋 sp臋dzenia kilku dni z Kingsleyem. Brutalny trening w jego wykonaniu wydawa艂 si臋 fantastycznym sposobem na to, aby nauczy膰 si臋 wielu nowych rzeczy.
Cz臋艣膰 12
Po trzech dniach fizycznego treningu, Harry by艂 ca艂y obola艂y, nawet w takich miejscach, o kt贸rych istnieniu nie mia艂 do tej pory poj臋cia. Bola艂y go podeszwy st贸p, stawy kolanowe, a nawet ty艂ek, chocia偶 zupe艂nie inaczej ni偶 wtedy, kiedy Snape wypieprzy艂 go po raz pierwszy. Bola艂y go 艂okcie. Mi臋艣nie brzucha - tak, Harry odkry艂, 偶e jednak je posiada - tak偶e.
Wszystko go bola艂o.
Ale pomimo tego ch艂opak czu艂 si臋 bardzo usatysfakcjonowany. Kingsley, kt贸ry okaza艂 si臋 przemi艂ym m臋偶czyzn膮 i fantastycznym trenerem, nauczy艂 go wszystkiego, co powinien wiedzie膰 o zaskakiwaniu przeciwnika podczas walki wr臋cz. Podda艂 Harry'ego ostremu re偶imowi, codziennie ka偶膮c mu 膰wiczy膰 przysiady i pompki, a Gryfon stwierdzi艂, 偶e od tej pory b臋dzie to robi艂 ka偶dego ranka. W ten spos贸b m贸g艂by wzbogaci膰 swoj膮 chud膮 sylwetk臋 o odrobin臋 muskulatury.
A jutro mia艂 wr贸ci膰 Snape. Nareszcie.
Pomimo tego, 偶e Harry by艂 zaj臋ty i uczy艂 si臋 wielu po偶ytecznych rzeczy, to wci膮偶 za nim t臋skni艂. Nawet bardziej, ni偶 si臋 tego spodziewa艂. Kingsley by艂 mi艂y, zabawny i czaruj膮cy, lecz nie by艂 Snape'em. I to nie chodzi艂o tylko o to, 偶e Harry t臋skni艂 za seksem. T臋skni艂 tak偶e za rozmowami, za kpinami, za zniewagami i za tym jedynym w swoim rodzaju milczeniem, w kt贸rym Snape dawa艂 mu do zrozumienia, 偶e Harry spisa艂 si臋 艣wietnie.
Usiad艂 na 艂贸偶ku i otworzy艂 kufer. Zdecydowanie zas艂ugiwa艂 na eliksir leczniczy, kt贸ry pom贸g艂by mu zasn膮膰. Wyj膮艂 wi臋c swoje pude艂ko z eliksirami i tu偶 przed tym, kiedy chcia艂 zatrz膮sn膮膰 kufer, zauwa偶y艂 na jego dnie co艣 b艂yszcz膮cego. Si臋gn膮艂 do 艣rodka, aby wyj膮膰 tajemniczy obiekt i niemal upu艣ci艂 go ponownie, kiedy zobaczy艂 co to takiego.
Lustro. Strzaskane lustro.
Co艣 ostrego szarpn臋艂o mocno wn臋trzno艣ciami Harry'ego, sprawiaj膮c, 偶e si臋 wzdrygn膮艂.
Syriusz.
I wtedy ch艂opak zrozumia艂 co艣, czego nie dostrzega艂 wcze艣niej. To nie Snape zabi艂 Syriusza. To on, Harry, to zrobi艂. Za pomoc膮 swojej niecierpliwo艣ci, uporu, arogancji i g艂upoty.
Gdyby tylko wr贸ci艂 do zamku, aby skontaktowa膰 si臋 ze Snape'em. Przecie偶 widzia艂, 偶e m臋偶czyzna pracuje dla Zakonu. Albo gdyby chocia偶 przypomnia艂 sobie o istnieniu lustra. Syriusz mu je podarowa艂, a on kompletnie o nim zapomnia艂.
Syriusz by艂by z niego dumny, gdyby go teraz widzia艂. Z pewno艣ci膮 by艂by dumny ze wszystkich rzeczy, kt贸rych si臋 Harry nauczy艂. I zabi艂by go za to, ze uprawia seks ze Snape'em.
Z艂apa艂 pierwsz膮 rzecz, kt贸ra wpad艂a mu w r臋k臋 - sw贸j podr臋cznik do Eliksir贸w i cisn膮艂 nim o 艣cian臋. Rzuci艂 kolejn膮 ksi膮偶k膮, p贸藕niej jeszcze kolejn膮, a ka偶da z nich wyl膮dowa艂a na jego szafce nocnej, zrzucaj膮c na pod艂og臋 wszystkie stoj膮ce na niej przedmioty.
Rozdziera艂 go b贸l, ale zupe艂nie inny od tego, kt贸ry odczuwa艂 trenuj膮c z Kingsleyem. Nie by艂 to nawet b贸l podobny do tego, kt贸ry zadaje Cruciatus. By艂 to ten rodzaj b贸lu, kt贸ry m贸g艂 trwa膰 i trwa膰, i nigdy nie znikn膮膰.
A to przypomnia艂o Harry'emu, jak cudownie si臋 poczu艂, kiedy rzuci艂 Zakl臋cie Gotuj膮ce Krew. Mo偶e poczu艂by si臋 lepiej, gdyby rzuci艂 go ponownie? Nie czu艂by si臋 wtedy taki pusty, winny i nic niewart.
Snape nie musi dowiedzie膰 si臋 o tym, 偶e Harry znowu je rzuci艂. Si臋gn膮艂 po r贸偶d偶k臋...
Drzwi sypialni otworzy艂y si臋 nagle.
- Wszystko w porz膮dku, Harry? Us艂ysza艂em rumor. - Kingsley popatrzy艂 na niego z ciekawo艣ci膮.
Harry upu艣ci艂 r贸偶d偶k臋 tak, jakby nagle go sparzy艂a.
- Co si臋 sta艂o z twoj膮 d艂oni膮?
Gryfon spojrza艂 w d贸艂 i dopiero teraz zauwa偶y艂, 偶e jego druga r臋ka jest zaci艣ni臋ta wok贸艂 ostrej kraw臋dzi kawa艂ka lustra. Z pomi臋dzy palc贸w sp艂ywa艂a mu krew.
- Syriusz mi to da艂 - powiedzia艂 艂ami膮cym si臋 g艂osem. Nagle zauwa偶y艂, 偶e jego policzki s膮 wilgotne i wytar艂 je ze z艂o艣ci膮, nie chc膮c, aby Kingsley widzia艂 go w takim stanie. Co z niego b臋dzie za auror?
- Chod藕 tu, Harry. - M臋偶czyzna ukucn膮艂 przed nim i wyj膮艂 mu z d艂oni ostry kawa艂ek, po czym przy艂o偶y艂 do krwawi膮cej rany chusteczk臋. - Usi膮d藕my. - Zanim Harry zd膮偶y艂 zaprotestowa膰, pokierowa艂 go do 艂贸偶ka. Usadzi艂 go na nim i zaj膮艂 miejsce obok.
- O co posz艂o? O Syriusza?
Harry odwr贸ci艂 wzrok.
- Nie chc臋 o tym rozmawia膰.
- Ale musisz - powiedzia艂 Kingsley z takim samym opanowaniem, jak zawsze. - Chcia艂by艣 zosta膰 aurorem, prawda? C贸偶, to w艂a艣nie robi膮 aurorzy. Nazywa si臋 to terapi膮 s艂own膮. Rozmawiamy ze sob膮, kiedy wydarzy si臋 co艣 z艂ego. I Sadz臋, ze powiniene艣 podda膰 si臋 tej terapii w odniesieniu do 艣mierci Syriusza. - Harry podni贸s艂 g艂ow臋 i spojrza艂 na m臋偶czyzn臋 z pow膮tpieniem - Nie my艣l, 偶e robi臋 ci臋 w konia, Harry. Mog臋 r贸wnie dobrze poprosi膰 Moody'ego o to, aby pe艂ni艂 honory, ale wierz mi, ja jestem o wiele lepszym s艂uchaczem.-Harry parskn膮艂. - Opowiedz mi o tym, co sobie my艣la艂e艣, kiedy postanowi艂e艣 wy艂adowa膰 swoj膮 frustracje na tych niewinnych podr臋cznikach.
Wpatruj膮c si臋 w swoj膮 zranion膮 r臋k臋, Harry westchn膮艂. Krew przesi膮k艂a ju偶 przez bia艂膮 bawe艂n臋. Zacisn膮艂 d艂o艅 w pi臋艣膰.
- Nie powinienem by艂 wyruszy膰 do Ministerstwa w takim po艣piechu.
Kiedy ch艂opak zamilk艂, Kingsley powiedzia艂 艂agodnie:
- M贸w dalej.
- Gdybym nie pobieg艂 do Ministerstwa, Syriusz wci膮偶 by 偶y艂.
M臋偶czyzna skin膮艂 g艂ow膮.
- Pozw贸l, 偶e opowiem ci co艣 o podejmowaniu decyzji. To bardzo wa偶na cz臋艣膰 pracy aurora. Musimy podejmowa膰 trudne decyzj臋 i czasami naprawd臋 ci臋偶ko przewidzie膰 wszystkie konsekwencje.
- Wiem, ale gdybym zatrzyma艂 si臋 chocia偶 na moment, 偶eby pomy艣le膰...
- Jeszcze nie sko艅czy艂em, Harry - przerwa艂 mu Kingsley z niebywa艂膮 cierpliwo艣ci膮 w g艂osie - Prosz臋, aby艣 mnie wys艂ucha艂. - Ch艂opak skin膮艂 g艂ow膮, zagryzaj膮c warg臋. - A teraz powiedz mi, dlaczego postanowi艂e艣 p贸j艣膰 do Ministerstwa?
- Poniewa偶 my艣la艂em, 偶e Voldemort schwyta艂 Syriusza - odpowiedzia艂 Harry, pr贸buj膮c zrozumie膰, do czego zmierza Kingsley. - Ale je偶eli tylko bym...
- A wi臋c s膮dzi艂e艣, ze Syriusz jest w niebezpiecze艅stwie. I informacje, kt贸re wtedy posiada艂e艣, kaza艂y ci w to wierzy膰. Nie mog艂e艣 w贸wczas przewidzie膰 jakichkolwiek konsekwencji. Jak my艣lisz, co sta艂oby si臋 z Syriuszem, gdyby艣 nie zdecydowa艂 si臋 na p贸j艣cie do Ministerstwa?
- My艣la艂em, 偶e Voldemort chce go zabi膰. Ale je艣li...
- A wi臋c zdecydowa艂e艣 si臋 p贸j艣膰 do Ministerstwa, aby ocali膰 Syriusza, mam racj臋?
- Tak s膮dz臋 - odpar艂 Harry, wci膮偶 nie b臋d膮c pewnym, co m臋偶czyzna chce powiedzie膰.
- Dobrze. A teraz chce, 偶eby艣 to dobrze zapami臋ta艂. Zdecydowa艂e艣 si臋 na to, aby p贸j艣膰 do Ministerstwa, poniewa偶 na podstawie informacji, kt贸re posiada艂e艣, by艂e艣 przekonany, 偶e je偶eli tego nie zrobisz, to Syriusz zginie.
- Tak.
Kingsley u艣miechn膮艂 si臋 do niego.
- A teraz skupmy si臋 na innym elemencie tej uk艂adanki. Powiedz mi, kto zadecydowa艂 o tym, 偶e Syriusz powinien p贸j艣膰 do Ministerstwa?
- Ee...
- Czy to ty zadecydowa艂e艣 o tym, 偶e Syriusz powinien ruszy膰 ci na ratunek?
- Nie.
- A wi臋c kto to zrobi艂? - zapyta艂 m臋偶czyzna i to w taki spos贸b, jakby naprawd臋 nie zna艂 odpowiedzi. - Dumbledore? Snape? Remus? Ja? Moody?
- Nie - westchn膮艂 Harry. - To by艂a decyzja Syriusza.
- Och. - Na twarzy Kingsleya pojawi艂 si臋 lekki u艣miech. - A wi臋c to Syriusz zdecydowa艂, wbrew przestrogom innych, 偶e powinien uda膰 si臋 za tob膮. - Harry kiwn膮艂 g艂ow膮. - I wiedzia艂, 偶e jedn膮 z prawdopodobnych konsekwencji tego czynu, mo偶e by膰 艣mier膰. Podj膮艂 t臋 decyzj臋 艣wiadomie. Na podstawie informacji, kt贸re posiada艂, m贸g艂 przewidzie膰, co mo偶e si臋 z nim sta膰. Ka偶dy z nas jest tego 艣wiadomy i rozwa偶a tak膮 ewentualno艣膰 za ka偶dym razem, kiedy stawia czo艂a wrogowi. - Harry ponownie skin膮艂 g艂ow膮. - Poszed艂e艣 do Ministerstwa, poniewa偶 s膮dzi艂e艣, 偶e Syriusz zginie, je偶eli tego nie zrobisz. W tamtej chwili wiedzia艂e艣 tylko t膮 jedn膮 rzecz. A Syriusz poszed艂 do Ministerstwa, maj膮c o wiele wi臋ksz膮 艣wiadomo艣膰 tego, co mo偶e mu si臋 przytrafi膰. Czyja wi臋c decyzja bardziej zawa偶y艂a na tym, co wydarzy艂o si臋 tamtego dnia?
Harry nie艣wiadomie szarpn膮艂 r贸g chusteczki.
- Syriusza - wyszepta艂.
- Tak. A kto pos艂a艂 kl膮tw臋, kt贸ra wyrzuci艂a Syriusza za zas艂on臋?
- Bellatriks Lestrange.
- Tak. A teraz powiedz mi, kto w takim razie jest odpowiedzialny za 艣mier膰 Syriusza?
- Bellatriks Lestrange.
- Dok艂adnie - powiedzia艂 Kingsley, k艂ad膮c r臋k臋 na kolanie Harry'ego. - To ona i tylko ona jest odpowiedzialna za to, co si臋 wydarzy艂o. Wszyscy podejmujemy decyzje, robimy to ka偶dego dnia naszego 偶ycia w oparciu o informacje, kt贸re posiadamy. Ale je偶eli jaka艣 decyzja uruchamia seri臋 zdarze艅, kt贸re ko艅cz膮 si臋 zupe艂nie inaczej, ni偶 si臋 tego spodziewali艣my, to nie oznacza, 偶e z tego powodu jeste艣my odpowiedzialni za czyj膮艣 艣mier膰. Rozumiesz to, co powiedzia艂em?
Harry otworzy艂 d艂o艅, a chusteczka upad艂a na pod艂og臋. Rozci臋cie na jego d艂oni przesta艂o w ko艅cu krwawi膰.
- Tak.
- To dobrze. - Kingsley mocniej 艣cisn膮艂 jego kolano. - Jest jeszcze co艣, o czym powiniene艣 wiedzie膰. To ca艂kowicie normalne czu膰 si臋 z艂ym, albo zranionym. A jeszcze lepiej, kiedy te uczucia uda ci si臋 w jaki艣 spos贸b z siebie wyrzuci膰. Masz ochot臋 wdrapa膰 si臋 na dach i troch臋 sobie pokrzycze膰? Powiedz tylko s艂owo, a ju偶 to robimy.
Harry parskn膮艂 i potrz膮sn膮艂 g艂ow膮.
- Chcesz znowu si臋 ze mn膮 posi艂owa膰?
- Jestem zbyt obola艂y - wyszepta艂 Harry, czuj膮c jak na jego policzki wyp艂ywa rumieniec za偶enowania.
M臋偶czyzna roze艣mia艂 si臋 i klepn膮艂 go w plecy.
- Jeszcze damy ci wycisk. Lepiej si臋 czujesz?
- Tak - odpar艂 Harry i by艂a to prawda. - Dzi臋ki.
- To nale偶y do obowi膮zk贸w aurora. Lepiej do tego przywyknij, je偶eli chcesz by膰 jednym z nas - powiedzia艂 Kingsley i podni贸s艂 si臋 z 艂贸偶ka. - Dobranoc, Harry.
- Dobranoc.
Kiedy m臋偶czyzna wyszed艂, Harry po艂o偶y艂 si臋 na plecach. By艂 zm臋czony i obola艂y i nawet, je艣li s膮dzi艂, 偶e b臋dzie zapewne bardzo d艂ugo le偶a艂 i przetrawia艂 wszystko, co Kingsley mu powiedzia艂, myli艂 si臋, poniewa偶 zasn膮艂 niemal natychmiast.
***
- Dalej, Harry! Sta膰 ci臋 na znacznie wi臋cej! - krzykn膮艂 Kingsley, a Harry wyda艂 z siebie pe艂en rozbawienia pisk. M臋偶czyzna przyszpili艂 go do kanapy w salonie. Czekaj膮c na powr贸t Snape'a, auror zaproponowa艂 ostatni膮 lekcj臋 odpierania atak贸w nieprzyjaciela, a Harry z rado艣ci膮 na ni膮 przysta艂.
- U偶yj n贸g!
- Jeste艣 dwukrotnie wi臋kszy - wymamrota艂 Harry w poduszk臋, w kt贸r膮 wci艣ni臋ta by艂a jego twarz.
- Tu nie chodzi o rozmiar, ale o to, w jaki spos贸b potrafisz wykorzysta膰 swoje walory.
Drzwi otworzy艂y si臋 nagle z trzaskiem i Harry wyjrza艂 ponad oparciem. W wej艣ciu sta艂 Snape.
I wygl膮da艂 tak, jakby mia艂 ochot臋 kogo艣 zamordowa膰. A Harry mia艂 nawet ca艂kiem s艂uszne podejrzenia, dlaczego. Doskonale zdawa艂 sobie spraw臋 z tego, jak sugestywnie wygl膮da艂a ca艂a scena. Le偶a艂 na kanapie, z twarz膮 wci艣ni臋t膮 w poduszk臋, a Kingsley przykrywa艂 go swoim cia艂em. Na dodatek rozmawiali na temat rozmiar贸w.
- Potter. Shacklebolt - powiedzia艂 Snape tak lodowatym tonem, i偶 Harry mia艂 wra偶enie, 偶e na jego szatach pojawi艂 si臋 szron. M臋偶czyzna odwr贸ci艂 si臋 na pi臋cie i wmaszerowa艂 po schodach na g贸r臋.
- Nie jest zbyt zadowolony z powrotu - rzek艂 Kingsley, podnosz膮c si臋 z Harry'ego.
- S膮dz臋, 偶e to w艂a艣nie by艂a jego zadowolona mina - odpar艂 Harry, pr贸buj膮c ukry膰 nieprzyjemne u艣cisk, kt贸ry poczu艂.
M臋偶czyzna roze艣mia艂 si臋.
- C贸偶, tw贸j rycerz powr贸ci艂. Czas na mnie.
- W porz膮dku. - Kingsley podni贸s艂 swoj膮 torb臋, a Harry odprowadzi艂 go do drzwi. - Dzi臋ki - powiedzia艂, ale uzna艂, 偶e to chyba za ma艂o. - Za wszystko. Naprawd臋 to doceniam.
- Nie ma za co, Harry. - Auror wyci膮gn膮艂 r臋k臋 i ch艂opak u艣cisn膮艂 j膮. - Kontynuuj 膰wiczenia.
- Dobrze.
- Do zobaczenia. - Kingsley u艣miechn膮艂 si臋 do niego po raz ostatni, po czym znikn膮艂 za drzwiami. Kiedy wyszed艂, Harry pozwoli艂 sobie na g艂臋bokie westchnienie. Nadszed艂 czas na stawienie czo艂a Snape'owi. Nie m贸g艂 si臋 doczeka膰 jego powrotu, ale teraz obawia艂 si臋 rozmowy z nim. Mia艂 tylko nadzieje, 偶e m臋偶czyzna nie jest za bardzo wkurzony.
Bardzo powoli wszed艂 po schodach, pr贸buj膮c po drodze zebra膰 w sobie odwag臋. Kiedy jednak dotar艂 pod sypialni臋 Snape'a, wci膮偶 czu艂 si臋 troch臋 niepewnie. Zapuka艂 i wszed艂.
- Jestem teraz zaj臋ty, Potter. Wyjd藕 - warkn膮艂 Snape, wypakowuj膮c sw贸j baga偶.
- Nie - odpar艂 Harry, ignoruj膮c spojrzenie m臋偶czyzny. - Musz臋 wyja艣ni膰 ci kilka rzeczy.
- By膰 mo偶e powiniene艣 podzieli膰 si臋 tymi wyja艣nieniami z Shackleboltem? Nagle wydajecie si臋 by膰 ze sob膮 niezwykle blisko zwi膮zani.
Harry zagryz艂 warg臋, aby si臋 nie roze艣mia膰. Snape by艂 zazdrosny. 艢wiadomo艣膰 tego sprawi艂a, 偶e mia艂 ochot臋 krzycze膰 z rado艣ci, ale opanowa艂 si臋. Snape'owi z pewno艣ci膮 nie spodoba艂by si臋 nag艂y wybuch dobrego humoru z jego strony.
- Nie. Chodzi o wyja艣nienia, kt贸rych ty powiniene艣 wys艂ucha膰.
Mistrz Eliksir贸w wyda艂 z siebie g艂臋bokie westchnienie.
- Nie jestem nimi zainteresowany.
- Nic mnie to nie obchodzi - odpowiedzia艂 Harry i opar艂 si臋 o 艣cian臋, krzy偶uj膮c ramiona. - Po pierwsze, jestem gejem. Prawdziwym gejem.
To wyznanie sprawi艂o, 偶e Snape uni贸s艂 brew.
- Nie marnuj mojego czasu na og艂aszanie mi rzeczy, o kt贸rych ju偶 wiem.
- By膰 mo偶e ty jeste艣 tego pewien, ale ja wci膮偶 mia艂em w膮tpliwo艣ci. My艣la艂em, 偶e chodzi tylko o ciebie, ale teraz wiem, 偶e nie.
Oczy Snape'a zw臋zi艂y si臋 i Harry zda艂 sobie spraw臋, w jaki spos贸b musia艂o zabrzmie膰 to, co w艂a艣nie powiedzia艂.
- Nic si臋 nie wydarzy艂o - doda艂 szybko. - Kingsley jest ca艂kowicie hetero, przynajmniej z tego co zauwa偶y艂em. Ale dzi臋ki twojej nieobecno艣ci i dzi臋ki temu, 偶e sp臋dzi艂em du偶o czasu z innym facetem, zrozumia艂em, 偶e poci膮gaj膮 mnie wszyscy m臋偶czy藕ni.
- Gratulacj臋 tego odkrycia. A teraz zejd藕 mi z oczu.
- Nie, jeszcze nie sko艅czy艂em. - Harry wzi膮艂 g艂臋boki oddech. - Zrozumia艂em te偶, kto jest odpowiedzialny za 艣mier膰 Syriusza.
Mistrz Eliksir贸w przesta艂 si臋 rozpakowywa膰 i spojrza艂 na Harry'ego ponad swoim ramieniem.
- T膮 osoba nie jestem ja. Nie jeste艣 ni膮 te偶 ty. Nie jest ni膮 nawet Dumbledore. Jest ni膮 Bellatriks Lestrange.
- I zrozumienie tego zaj臋艂o ci a偶 osiem tygodni? Twoja niekompetencja mnie zadziwia, Potter.
- Tak, no c贸偶, przecie偶 mnie znasz. Moje wyolbrzymione ego r贸wnie偶. Potrzebowa艂em chwili, aby si臋 z tego otrz膮sn膮膰 i zrozumie膰, 偶e 艣wiat nie kr臋ci si臋 tylko wok贸艂 mnie.
To wyznanie sprawi艂o, 偶e na twarzy Snape'a pojawi艂 si臋 u艣miech, ale m臋偶czyzna szybko odwr贸ci艂 g艂ow臋.
- Sko艅czy艂e艣 ju偶?
- Nie. - Harry podszed艂 bli偶ej do m臋偶czyzny. - T臋skni艂em za tob膮.
- Je偶eli zamierzasz marnowa膰 m贸j czas na te sentymentalne bzdury, to rzuc臋 na ciebie kl膮tw臋.
Harry usiad艂 obok Snape'a na 艂贸偶ku, dzi臋ki czemu m贸g艂 go widzie膰.
- I nie chodzi tylko o seks, chocia偶 za nim tak偶e okropnie t臋skni艂em. Chodzi o to, 偶e t臋skni艂em za tob膮.
- My艣l臋, 偶e nawdycha艂e艣 si臋 zbyt du偶ej ilo艣ci opar贸w podczas pracy nad eliksirami - powiedzia艂 Snape, potrz膮saj膮c g艂ow膮. - Ale skoro wygl膮da na to, 偶e i tak nie przestaniesz papla膰, to r贸wnie dobrze mo偶esz opowiedzie膰 mi o tym, co robi艂e艣 podczas trzech ostatnich dni. Mam nadziej臋, 偶e nie zmarnowa艂e艣 ca艂ego tego czasu na ob艣ciskiwanie si臋 z Shackleboltem.
Harry u艣miechn膮艂 si臋. Merlinie, tak bardzo t臋skni艂 za gadkami Snape'a. Po艂o偶y艂 si臋 na 艂贸偶ku, wyci膮gaj膮c nad sob膮 ramiona.
- Sp臋dzi艂em trzy dni na zapoznawaniu si臋 z ludzkim cia艂em. Kingsley jest w tym ekspertem, na dodatek lubi robi膰 to mocno. Naprawd臋 mocno. Musisz zobaczy膰 siniaki, kt贸rych mi narobi艂. A ty艂ek boli mnie ju偶 od pierwszego razu z nim.
Snape otworzy艂 usta, a szata, kt贸r膮 mia艂 zamiar powiesi膰 w szafie, wypad艂a mu z rak. Harry wybuchn膮艂 艣miechem. Przesta艂 si臋 jednak 艣mia膰, kiedy m臋偶czyzna z艂apa艂 go za koszulk臋 na piersi i podci膮gn膮艂 w g贸r臋.
- Jakie siniaki? Co ten dra艅 z Ministerstwa ci zrobi艂? Je偶eli tylko spr贸bowa艂 ci臋 tkn膮膰, to go zabij臋!
- Nie! - zaprzeczy艂 Harry, wpatruj膮c si臋 w Snape'a szeroko otwartymi oczami. Czego艣 takiego si臋 nie spodziewa艂. - Nic w tym stylu. Kingsley uczy艂 mnie samoobrony i walki wr臋cz.
- Nie skrzywdzi艂 ci臋? - zapyta艂 Snape. Jego oczy zmru偶y艂y sie, a usta zacisn臋艂y w cienk膮 lini臋.
- C贸偶, w czasie walki wr臋cz nie da si臋 unikn膮膰 kilku siniak贸w, ale to cz臋艣膰 lekcji - powiedzia艂 Harry, obawiaj膮c si臋 tego, co Snape m贸g艂by zrobi膰 Kingsleyowi.
Mistrz Eliksir贸w prychn膮艂.
- Czy ten m臋偶czyzna zrobi艂 co艣 wbrew twojej woli, Potter?
- Nie, naprawd臋 nie. - Harry opad艂 z powrotem na 艂贸偶ko, kiedy Snape pu艣ci艂 jego koszulk臋. - Nauczy艂 mnie bardzo przydatnych rzeczy. Przepraszam. Pr贸bowa艂em si臋 po prostu troch臋 z tob膮 podra偶ni膰.
- Nie pr贸buj dra偶ni膰 si臋 ze mn膮 odno艣nie fizycznego zn臋cania si臋. Nie sadz臋, aby by艂o w tym cokolwiek zabawnego. - Snape odwr贸ci艂 si臋 sztywno.
- Przepraszam. Nie pomy艣la艂em o tym. - Harry podni贸s艂 si臋 z 艂贸偶ka i zrobi艂 kilka niepewnych krok贸w w stron臋 m臋偶czyzny. Chcia艂 powiedzie膰 tyle rzeczy, ale nie potrafi艂 znale藕膰 w艂a艣ciwych s艂贸w. Zdecydowa艂 si臋 wi臋c na s艂owo, kt贸re Snape naprawd臋 lubi艂 s艂ysze膰 z jego ust. - Prosz臋 - wyszepta艂 i pog艂adzi艂 rami臋 m臋偶czyzny. - Prosz臋.
Snape odwr贸ci艂 ku niemu swoj膮 twarz, a Harry przeni贸s艂 r臋k臋 na jego klatk臋 piersiow膮. Chwil臋 p贸藕niej d艂o艅 Snape'a z艂apa艂a jego w艂asn膮 i Harry wzdrygn膮艂 si臋, czuj膮c uk艂ucie b贸lu w ramieniu. M臋偶czyzna zmru偶y艂 oczy i odwr贸ci艂 d艂o艅 Harry'ego wn臋trzem ku sobie. Rozci臋cie by艂o d艂ugie i zaczerwienione.
- Co si臋 sta艂o?
- Mia艂em wczoraj ma艂y wypadek - odpar艂 Harry, wzruszaj膮c ramionami.
- A ten zidiocia艂y auror nie przej膮艂 si臋 uleczeniem tego? - powiedzia艂 m臋偶czyzna, si臋gaj膮c po r贸偶d偶k臋.
- Nie, nie chc臋, 偶eby to zosta艂o wyleczone. - Harry wyszarpn膮艂 d艂o艅 z u艣cisku Snape'a. - Chc臋, 偶eby pozosta艂a blizna. To bardzo wa偶ne.
Nie wydawa艂o si臋, aby Snape uwa偶a艂 to za co艣 dziwnego.
- W porz膮dku - powiedzia艂 i uni贸s艂 r臋k臋, aby obj膮膰 Harry'ego za szyj臋. Pochyli艂 si臋 nad nim, ale ch艂opak odsun膮艂 go od siebie. Pozosta艂a jeszcze jedna rzecz, kt贸r膮 chcia艂 mu powiedzie膰.
- Ja... eee... odczuwa艂em wczoraj pokus臋.
- Pokus臋? - G艂os Snape'a sta艂 si臋 twardszy.
- Pokus臋, 偶eby u偶y膰 Mrocznej Magii. - Harry spu艣ci艂 g艂ow臋, ale m臋偶czyzna uj膮艂 go za brod臋 i zmusi艂 do spojrzenia na siebie. - Ale nie zrobi艂em tego - doda艂 szybko.
- Dlaczego j膮 odczuwa艂e艣?
- Pr贸bowa艂em zmierzy膰 si臋 z pewnymi sprawami. Odno艣nie Syriusza. I czu艂em si臋 tak cholernie rozbity... i pomy艣la艂em, 偶e je偶eli u偶yj臋 Mrocznej Magii, to poczuj臋 si臋 lepiej, ale nie zrobi艂em tego.
Snape zacisn膮艂 usta i nie odzywa艂 si臋 przez d艂ugi czas.
- Zmieniam nasze zasady - powiedzia艂 nagle. - Mo偶esz u偶ywa膰 tak du偶o Mrocznej Magii, jak zechcesz. - Wyci膮gn膮艂 r贸偶d偶k臋 Harry'ego z jego kieszeni i wcisn膮艂 mu j膮 w r臋k臋. - Prosz臋, zaczynaj. - Ch艂opak wpatrywa艂 si臋 w niego rozszerzonymi oczami, kompletnie nie rozumiej膮c, o co mu chodzi. - Ale mog臋 ci臋 zapewni膰, Potter, 偶e je艣li zaczniesz u偶ywa膰 Mrocznej Magii, to nigdy go nie pokonasz - powiedzia艂 Snape i ponownie przysun膮艂 si臋 do Harry'ego, muskaj膮c wargami jego policzek. - Je偶eli zaczniesz u偶ywa膰 Mrocznej Magii, staniesz si臋 kolejnym Lordem Voldemortem - wyszepta艂 do jego ucha.
Harry poczu艂 lodowaty dreszcz przebiegaj膮cy mu po plecach.
- Nie chc臋 nim zosta膰.
- Miejmy nadziej臋. Poniewa偶 zabij臋 ci臋, je偶eli tak si臋 stanie - wymrucza艂 Snape, po czym zmia偶d偶y艂 wargi Harry'ego w mocnym, brutalnym poca艂unku. Ich z臋by uderza艂y o siebie, j臋zyki ociera艂y si臋 i splata艂y, a wargi przyciska艂y tak mocno, 偶e z pewno艣ci膮 zostan膮 siniaki.
Przez cia艂o Harry'ego przebieg艂a ciep艂a fala ulgi, kiedy owin膮艂 ramiona wok贸艂 szyi m臋偶czyzny. Jego r贸偶d偶ka upad艂a na pod艂og臋. Snape powr贸ci艂 do niego, 偶y艂 i nie nienawidzi艂 go. Pragn膮艂 go, a Harry pragn膮艂 go jeszcze bardziej ni偶 kiedykolwiek przedtem.
Ch艂opak odsun膮艂 si臋 i spojrza艂 na zmaltretowane usta m臋偶czyzny.
- Je偶eli kiedykolwiek stan臋 si臋 taki jak on, r贸wnie偶 chcia艂bym, 偶eby艣 mnie zabi艂 - powiedzia艂 i naprawd臋 tak my艣la艂.
- Nie pozwol臋 ci na to - odpar艂 Snape i wygl膮da艂o na to, 偶e on tak偶e m贸wi to powa偶nie.
- To dobrze - powiedzia艂 Harry, u艣miechaj膮c si臋. - A teraz mnie zer偶nij. Prosz臋.
Snape w odpowiedzi ponownie po偶ar艂 jego usta.
Cz臋艣膰 13
- Je偶eli przekonamy dyrektora, 偶e potrzebujesz wi臋kszej ilo艣ci prywatnych lekcji, nie b臋dzie powodu, aby艣my nie mogli dalej sp臋dza膰 ze sob膮 czasu, kiedy wr贸cimy do Hogwartu - oznajmi艂 Snape, stukaj膮c palcem w swoj膮 fili偶ank臋 herbaty. - Powiesz dyrektorowi, 偶e lekcje obrony s膮 dla ciebie bardzo przydatne i 偶e jeszcze nie do ko艅ca jeste艣 pewien, czy potrafisz u偶ywa膰 oklumencji na tyle dobrze, aby czu膰 si臋 bezpiecznie.
Harry skin膮艂 g艂ow膮. Po powrocie do Hogwartu nadal chcia艂 spotyka膰 si臋 ze Snape'em. Nie potrafi艂 sobie wyobrazi膰, 偶e po tym, jak sp臋dzili ze sob膮 po艂ow臋 wakacji, mia艂by go ju偶 nie widywa膰.
- Zdajesz sobie spraw臋 z tego, 偶e musimy by膰 ostro偶ni? - kontynuowa艂 m臋偶czyzna. - Nie wolno ci powiedzie膰 swoim przyjacio艂om o niczym, co razem robili艣my, zrozumia艂e艣? Je偶eli kto艣 b臋dzie pyta艂, to powiesz, 偶e znowu bierzesz korepetycje z Eliksir贸w.
- Dobrze.
- Musisz tak偶e zrozumie膰, 偶e nie zamierzam traktowa膰 ci臋 inaczej ni偶 do tej pory.
Harry u艣miechn膮艂 si臋.
- Teraz jestem ju偶 przyzwyczajony do obelg. Wkurza mnie tylko, 偶e nie b臋d臋 m贸g艂 ci si臋 odwdzi臋czy膰.
- Och, ale偶 oczywi艣cie, 偶e tak. Dzi臋ki temu b臋d臋 mia艂 mo偶liwo艣膰 wlepienia ci kilku wygodnych szlaban贸w - odpar艂 g艂adko Snape, a jego usta rozci膮gn臋艂y si臋 w sugestywnym u艣miechu.
- Mam przeczucie, 偶e w tym roku Gryffindor straci wyj膮tkowo du偶o punkt贸w - powiedzia艂 Harry i roze艣mia艂 si臋.
- Istotnie.
Harry spojrza艂 na blat sto艂u, wci膮偶 chichocz膮c. Poplamione palce m臋偶czyzny zaciska艂y si臋 wok贸艂 fili偶anki. Ch艂opak popatrzy艂 na swoje w艂asne d艂onie. Cztery tygodnie pracy z niekt贸rymi sk艂adnikami eliksir贸w przebarwi艂o r贸wnie偶 jego place. Nie przeszkadza艂o mu to jednak. Dzi臋ki temu wci膮偶 pami臋ta艂 o tym, co zmieni艂o si臋 pomi臋dzy nim a Mistrzem Eliksir贸w.
Trzask na korytarzu oznajmi艂 przybycie Dumbledore'a.
- Dzie艅 dobry - powiedzia艂 dyrektor rado艣nie jak zawsze, wchodz膮c do kuchni. - Nie, nie wstawaj, Severusie. Sam sobie poradz臋.
- Dzie艅 dobry, profesorze - odpar艂 Harry, podczas gdy Dumbledore przywo艂a艂 fili偶ank臋 i do艂膮czy艂 do nich przy stole.
- Och, nie ma to jak odrobina herbaty. Nie mia艂em jeszcze dzisiaj czasu na to, aby usi膮艣膰 - powiedzia艂, pochylaj膮c si臋 w stron臋 Harry'ego w taki spos贸b, jakby dzieli艂 z nim jaki艣 bardzo wa偶ny sekret.
Ch艂opak u艣miechn膮艂 si臋, ale Snape wygl膮da艂 tak, jak gdyby mia艂 ochot臋 wyla膰 na g艂ow臋 dyrektora dzbanek herbaty.
S膮cz膮c sw贸j nap贸j, Dumbledore spogl膮da艂 raz po raz na Harry'ego i Snape'a, obserwuj膮c ich bez po艣piechu.
- Jeszcze tylko dwa dni - odezwa艂 si臋 w ko艅cu. - Pewnie nie mo偶esz si臋 doczeka膰 powrotu do Hogwartu, prawda, Harry?
- Tak, profesorze.
- To dobrze, bardzo dobrze. My艣l臋, 偶e Severus za偶yczy sobie, abym oceni艂, jak wiele nauczy艂e艣 si臋 tego lata.
- Istotnie, dyrektorze - odpar艂 Snape, prostuj膮c si臋 na krze艣le. - Ch艂opak robi post臋py, jednak偶e poprosi艂 o to, aby kontynuowa膰 w Hogwarcie lekcje oklumencji. Nie nale偶y r贸wnie偶 zapomnie膰 o korepetycjach z Eliksir贸w, kt贸re powinien pobiera膰. Merlin 艣wiadkiem, 偶e naprawd臋 b臋dzie ich potrzebowa艂, je艣li chce przetrwa膰 w mojej owutemowej klasie.
Dumbledore skin膮艂 g艂ow膮.
- Harry, co o tym my艣lisz?
Ch艂opak odchrz膮kn膮艂.
- Zgadzam si臋 z profesorem Snape'em. Wci膮偶 daleko mi do perfekcyjnego opanowania oklumencji, chocia偶 idzie mi znacznie lepiej. I zgadzam si臋, 偶e Eliksiry nigdy nie by艂y moj膮 mocn膮 stron膮, a naprawd臋 chcia艂bym je zda膰.
- Nie widz臋 偶adnego problemu. Mo偶ecie sami zaplanowa膰 wasze prywatne lekcje. Czy masz co艣 przeciw, Severusie?
Snape przybra艂 kwa艣n膮 min臋, ale potrz膮sn膮艂 przecz膮co g艂ow膮.
- Wydaje mi si臋, 偶e mogliby艣my tak偶e kontynuowa膰 lekcje Obrony. Wygl膮da na to, 偶e Potter uwa偶a je za po偶yteczne.
- Zgadza si臋.
Usta Dumbledore'a rozci膮gn臋艂y si臋 w lekkim u艣miechu.
- S膮dz臋, 偶e nie b臋dzie to potrzebne. Zapewniam ci臋, 偶e uda艂o mi si臋 znale藕膰 kompetentnego nauczyciela Obrony Przed Czarn膮 Magi膮.
- Kogo pan zatrudni艂, dyrektorze? - zapyta艂 Snape tonem, kt贸ry sugerowa艂, 偶e wcale nie by艂 tego taki pewien.
- Profesora Kruma.
- Kruma? - powt贸rzy艂 Mistrz Eliksir贸w.
- Wiktora Kruma? - odezwa艂 si臋 Harry.
Dumbledore rado艣nie skin膮艂 g艂ow膮, na co Snape przewr贸ci艂 oczami.
- Widz臋, 偶e teraz zacz膮艂e艣 ucieka膰 si臋 do zatrudniania uczni贸w.
- Zapewniam ci臋, Severusie, 偶e profesor Krum jest dostatecznie wykwalifikowany do nauczania tego przedmiotu.
- Powiedzia艂bym, 偶e nawet za bardzo wykwalifikowany - oznajmi艂 Snape, po czym napi艂 si臋 herbaty. Dumbledore rzuci艂 mu osobliwe spojrzenie, ale m臋偶czyzna zignorowa艂 je.
Harry obserwowa艂 ich, nie odzywaj膮c si臋. Nie widzia艂 偶adnego problemu w tym, 偶e b臋dzie ich uczy艂 Krum. To prawda, 偶e by艂 m艂ody, ale je偶eli chodzi o Obron臋 Przed Czarn膮 Magi膮 to wydawa艂 si臋 by膰 odpowiednim kandydatem na stanowisko nauczyciela.
- Profesor McGonagall poprosi艂a, 偶ebym ci臋 zapyta艂, Harry, co s膮dzisz o tym, by zosta膰 kapitanem dru偶yny Quidditcha w tym roku?
Oczy ch艂opaka rozszerzy艂y si臋.
- My艣la艂em, 偶e zosta艂em zawieszony.
- W takim razie zawieszenie zosta艂o anulowane - odpar艂 Dumbledore, machaj膮c z roztargnieniem r臋k膮. - Mam poinformowa膰 Minerw臋, 偶e przyj膮艂e艣 propozycj臋?
- Oczywi艣cie, profesorze! - Harry rozpromieni艂 si臋 i nawet zdegustowane spojrzenie Snape'a nie potrafi艂o zgasi膰 jego podekscytowania.
- Czy to ju偶 wszystko? - zapyta艂 dyrektor, wypijaj膮c resztk臋 herbaty.
- W zasadzie to jest co艣 jeszcze, o co chcia艂bym pana zapyta膰, profesorze - powiedzia艂 Harry. - Przyjaciele pytali mnie, czy m贸g艂bym spotka膰 si臋 z nimi jutro na Pok膮tnej, 偶eby kupi膰 wszystko, czego b臋d臋 potrzebowa艂 do szko艂y. Naprawd臋 bardzo chcia艂bym p贸j艣膰.
- Powiedzia艂em ju偶 ch艂opakowi, 偶e to zbyt niebezpieczne - wtr膮ci艂 Snape, zanim Dumbledore zd膮偶y艂 odpowiedzie膰.
Dyrektor otworzy艂 usta, ale Harry by艂 szybszy:
- A ja powiedzia艂em profesorowi Snape'owi, 偶e b臋dzie tam ca艂a rodzina Weasley贸w, kt贸ra mo偶e mie膰 mnie na oku.
- Jednak wtedy ja poinformowa艂em Pottera, 偶e Weasleyowie b臋d膮 zbyt zaj臋ci pr贸bami zapanowania nad swoim w艂asnym stadem dzieciak贸w.
- A ja przypomnia艂em profesorowi Snape'owi, 偶e m贸g艂by ponownie rzuci膰 na mnie zakl臋cie maskuj膮ce.
- By艂em oczywi艣cie zmuszony, aby poinformowa膰 ch艂opaka, 偶e do艣wiadczeni czarodzieje potrafi膮 bez przeszk贸d przejrze膰 takie zakl臋cie.
Dumbledore odchyli艂 si臋 na krze艣le, obserwuj膮c ich utarczk臋 z radosnym b艂yskiem w oczach.
- By膰 mo偶e profesor Snape zapomnia艂 o swojej w艂asnej dziedzinie nauki - odpar艂 Harry, szczerz膮c si臋. - Zawsze mog臋 u偶y膰 Eliksiru Wielosokowego.
Snape kopn膮艂 go pod sto艂em w gole艅.
- Teraz pan widzi, dyrektorze, 偶e Potter desperacko potrzebuje korepetycji z Eliksir贸w. Nie pami臋ta nawet, 偶e Eliksir Wielosokowy warzy si臋 przez miesi膮c.
Policzki Harry'ego zarumieni艂y si臋, kiedy zda艂 sobie spraw臋, 偶e niewiele brakowa艂o, a powiedzia艂by za du偶o.
- C贸偶, w takim razie profesor Snape m贸g艂by jutro p贸j艣膰 ze mn膮 i mnie popilnowa膰.
- Ignorancja tego ch艂opaka wci膮偶 mnie zadziwia. Nie mog臋 publicznie si臋 z nim pokazywa膰, o czym doskonale pan wie, dyrektorze.
- S膮dz臋, 偶e profesor Snape nie jest 艣wiadomy tego, w jak prosty spos贸b mo偶na si臋 ukry膰 - powiedzia艂 zadowolony z siebie Harry. - M贸g艂by przecie偶 po偶yczy膰 moj膮 peleryn臋 niewidk臋.
Snape otworzy艂 usta, aby zaprotestowa膰, lecz po kilku chwilach je zamkn膮艂.
- W takim razie za艂atwione - oznajmi艂 Dumbledore, wstaj膮c od sto艂u. - Severusie, u偶yjesz peleryny Harry'ego, aby go jutro przypilnowa膰. - U艣miechn膮艂 si臋 do nich obu. - Ciesz臋 si臋, 偶e uda艂o wam si臋 pokona膰 dziel膮ce was animozje. Zobaczymy si臋 za dwa dni.
- Do widzenia - powiedzia艂 Harry.
- Dyrektorze - po偶egna艂 go Snape, wygl膮daj膮c na lekko rozdra偶nionego.
Kiedy tylko Dumbledore wyszed艂, Harry spojrza艂 na Mistrza Eliksir贸w i wyszczerzy艂 si臋.
- Chcia艂by艣 p贸j艣膰 na g贸r臋 i pokaza膰 mi, jak skutecznie uda艂o nam si臋 pokona膰 te animozje?
Snape westchn膮艂 i pos艂a艂 mu pe艂ne wyrzutu spojrzenie.
- Najpierw praca, p贸藕niej przyjemno艣ci, Potter. Chyba 偶e nie chcesz, aby Lupin wr贸ci艂 szybciej do zdrowia.
- Racja - odpar艂 Harry. Byli ju偶 naprawd臋 blisko uko艅czenia zmodyfikowanej mikstury uzdrawiaj膮cej. - Przyjemno艣ci p贸藕niej. - Po tych s艂owach wyszed艂 z kuchni za Snape'em, czuj膮c dziwn膮 rado艣膰 z powodu tego, 偶e m臋偶czyzna p贸jdzie z nim jutro na ulic臋 Pok膮tn膮.
***
- Twoi przyjaciele nie musz膮 wiedzie膰 o mojej obecno艣ci - powiedzia艂 Snape, kiedy stali na wprost znajduj膮cego si臋 w kuchni kominka. - Nie chc臋 ryzykowa膰 ujawnienia.
- W porz膮dku - odpar艂 Harry i poda艂 m臋偶czy藕nie peleryn臋 niewidk臋. Snape wydawa艂 si臋 zadowolony z siebie, kiedy mu j膮 odbiera艂.
- Kiedy znikn臋, zaczekaj pi臋膰 minut, zanim u偶yjesz sieci Fiuu. Musz臋 si臋 upewni膰, czy Dziurawy Kocio艂 nie jest naszpikowany jakimi艣 pu艂apkami.
- W porz膮dku - powt贸rzy艂 ch艂opak. - Zobaczymy si臋 na miejscu. No, mo偶e nie dok艂adnie "zobaczymy".
Snape u艣miechn膮艂 si臋 krzywo, po czym zarzuci艂 na siebie peleryn臋. Niewidzialna r臋ka wrzuci艂a do ognia troch臋 proszku Fiuu.
- Dziurawy Kocio艂!
Harry czeka艂 i czeka艂, stukaj膮c nog膮 o pod艂og臋, dop贸ki nie stwierdzi艂, 偶e pi臋膰 minut ju偶 min臋艂o. Upewni艂 si臋, 偶e ma przy sobie r贸偶d偶k臋 i sakiewk臋 z pieni臋dzmi, a nast臋pnie wrzuci艂 do kominka gar艣膰 proszku i wyl膮dowa艂 na pod艂odze w Dziurawym Kotle. Gospoda by艂a zat艂oczona, co sprawi艂o, 偶e poczu艂 w 偶o艂膮dku u艣cisk niepokoju. Jednak wtedy na jego ramieniu spocz臋艂a d艂o艅, przypominaj膮c mu, 偶e nie jest sam.
- Trzy i p贸艂 minuty, Potter - wyszepta艂 mu do ucha Snape. - Czy ty kiedykolwiek nauczysz si臋 przestrzega膰 najprostszych regu艂?
Harry zachichota艂 w odpowiedzi. Ponownie rozejrza艂 si臋 po pubie i w rogu pomieszczenia zauwa偶y艂 zbiorowisko rudzielc贸w.
- Ron! Hermiona!
- Harry!
Bardzo szybko zosta艂 otoczony przyjaci贸艂mi oraz ich rodzin膮 i wszystko znowu wydawa艂o si臋 takie normalne jak zawsze. Jednak偶e przez ca艂y czas, kiedy przechadzali si臋 wzd艂u偶 ulicy Pok膮tnej, Harry by艂 艣wiadomy obecno艣ci niewidzialnego Snape'a. Okazjonalne mu艣ni臋cie palc贸w na ramieniu wci膮偶 mu o tym przypomina艂o.
Jednak jego przyjaciele, nie艣wiadomi tego faktu, gaw臋dzili sobie w najlepsze, nie wiedz膮c, 偶e najbardziej znienawidzony przez nich nauczyciel s艂yszy ka偶de ich s艂owo.
Odwiedzili sklep z akcesoriami do Quidditcha i aptek臋, po czym zatrzymali si臋 w nowym sklepie Freda i George'a. W tym momencie Harry m贸g艂by przysi膮c, 偶e us艂ysza艂 za sob膮 mamrotanie Snape'a:
- S艂odki Merlinie, oszcz臋d藕 mnie.
Ich ostatnim przystankiem by艂y Esy i Floresy, w kt贸rych mieli zakupi膰 podr臋czniki. Kiedy Hermiona zag艂臋bi艂a si臋 w nowej ksi膮偶ce do Transmutacji, a Ron i Ginny zacz臋li sprzecza膰 si臋 ze swoj膮 matk膮, Harry poczu艂 na ramieniu dotyk r臋ki.
- Je偶eli chcia艂by艣 naby膰 kilka po偶ytecznych ksi膮偶ek do Eliksir贸w, sugeruj臋, aby艣 uda艂 si臋 na pierwsze pi臋tro - wyszepta艂 za nim Snape.
Harry skin膮艂 g艂ow膮 i wdrapa艂 si臋 po schodach, upewniaj膮c si臋, 偶e nikt za nim nie idzie.
W sekcji Eliksir贸w nie by艂o nikogo poza nimi, wi臋c Mistrz Eliksir贸w wskazywa艂 u偶yteczne podr臋czniki, wysuwaj膮c je o centymetr z szeregu. Harry zbiera艂 je, chodz膮c za Snape'em po ca艂ym dziale.
- Dzi臋ki - powiedzia艂, kiedy mia艂 ju偶 nar臋cze ksi膮偶ek.
- Spr贸buj przyswoi膰 zawart膮 w nich wiedz臋.
Harry u艣miechn膮艂 si臋 szeroko i po艂o偶y艂 ksi膮偶ki na jednym ze s艂u偶膮cych do czytania sto艂贸w, po czym wyci膮gn膮艂 r臋k臋. Wyczu艂 przed sob膮 klatk臋 piersiow膮 m臋偶czyzny i po kilku zgrabnych ruchach znalaz艂 si臋 pod peleryn膮-niewidk膮 razem ze Snape'em.
- Cze艣膰 - powiedzia艂 i u艣miechn膮艂 si臋, widz膮c zaskoczone spojrzenie m臋偶czyzny.
- Panie Potter - zacz膮艂 Snape, ale Harry uciszy艂 go przesuwaj膮c j臋zykiem po jego dolnej wardze.
- No dalej - powiedzia艂 Harry bezczelnym tonem. - Wiem, 偶e podoba ci si臋 pomys艂 molestowania syna Jamesa Pottera pod jego w艂asn膮 peleryn膮.
Na twarz Snape'a powoli wyp艂yn膮艂 krzywy u艣mieszek.
- Dziesi臋膰 punkt贸w dla Gryffindoru.
Harry poch艂on膮艂 wargi m臋偶czyzny w wyg艂odnia艂ym poca艂unku, wpychaj膮c mu do ust j臋zyk. Snape przyj膮艂 go ch臋tnie i ch艂opak zawis艂 na nim, poddaj膮c si臋 jego po偶膮daniu.
Ca艂owa艂 si臋 ze Snape'em w publicznym miejscu, podczas gdy jego przyjaciele znajdowali si臋 zaledwie pi臋tro ni偶ej i ta my艣l by艂a tak zakazana i przera偶aj膮ca, 偶e penis Harry'ego zacz膮艂 mimowolnie twardnie膰. Przycisn膮艂 biodra do cia艂a m臋偶czyzny, kt贸ry w odpowiedzi zacz膮艂 go ca艂owa膰 jeszcze mocniej.
- Harry? - Na schodach rozleg艂 si臋 g艂os Hermiony i d藕wi臋k jej krok贸w. Harry przerwa艂 poca艂unek i, dysz膮c, wy艣lizgn膮艂 si臋 spod peleryny. - Harry? - zapyta艂a ponownie dziewczyna, wychodz膮c zza rega艂u. - Wszystko w porz膮dku? Jeste艣 troch臋 zarumieniony.
- Ee... - Harry nie mia艂 poj臋cia, co powiedzie膰. Wzrok przyjaci贸艂ki pow臋drowa艂 wzd艂u偶 jego cia艂a i jej oczy rozszerzy艂y si臋. Jego spodnie nie by艂y a偶 tak szerokie, aby ukry膰 oczywist膮 erekcj臋. Na pod艂og臋 na prawo od niego spad艂a ksi膮偶ka i Harry szybko spojrza艂 w tamt膮 stron臋. Znak nad przej艣ciem pomi臋dzy rega艂ami ko艂ysa艂 si臋 lekko, tak jakby kto艣 przed chwil膮 w niego uderzy艂. Na tablicy widnia艂o: "Sekcja dla doros艂ych". - Ee... - powt贸rzy艂 Harry, po czym wskaza艂 w kierunku rega艂贸w. - Przejrza艂em troch臋 tych ksi膮偶ek.
Hermiona, z oczami b艂yszcz膮cymi rozbawieniem, zas艂oni艂a d艂oni膮 usta i zachichota艂a.
- Och, Harry, czyta艂am naprawd臋 du偶o o nastoletnich ch艂opcach i ich hormonach, ale uwa偶am, 偶e ksi臋garnia to nie jest miejsce na takie rzeczy.
- Tak, wiem - odpar艂 Harry, 艣miej膮c si臋. - Ale "on" raczej nigdy mnie nie s艂ucha. - Hermiona roze艣mia艂a si臋 jeszcze g艂o艣niej i zarumieni艂a. - Melinie, to takie kr臋puj膮ce - powiedzia艂, ale tak偶e nie potrafi艂 przesta膰 si臋 艣mia膰. To, 偶e zosta艂 przy艂apany przez Hermion臋, przekona艂o jego erekcj臋 do poddania si臋 i opadni臋cia. Gryfonka wytar艂a 艂zy z oczu, usi艂uj膮c z艂apa膰 oddech. Harry by艂 w takim samym stanie.
Kiedy w ko艅cu si臋 uspokoili, ch艂opak wzi膮艂 ze sto艂u swoje ksi膮偶ki.
- A co to takiego? - zapyta艂a Hermiona.
- Snape poda艂 mi kilka tytu艂贸w, kt贸re powinienem kupi膰 - odpowiedzia艂. - To podr臋czniki do Eliksir贸w. Powinny pom贸c mi przygotowa膰 si臋 do owutem贸w.
- Mog臋 je obejrze膰?
- Oczywi艣cie. - Harry pozwoli艂 przyjaci贸艂ce wybra膰 ze stosu kilka tom贸w, kt贸re przegl膮da艂a, kiedy schodzili po schodach, aby do艂膮czy膰 do reszty.
- Co takiego zabawnego tam robili艣cie? - zapyta艂 Ron. - Nawet tutaj s艂ysza艂em wasz szale艅czy 艣miech.
Hermiona ponownie zacz臋艂a chichota膰, a Harry pos艂a艂 przyjacielowi porozumiewawcze spojrzenie.
- P贸藕niej ci powiem, stary. To co艣, czego nie powinny s艂ysze膰 ani twoja mama, ani siostra.
Ron chyba nie mia艂 nic przeciwko, wi臋c Harry pod膮偶y艂 do kasy, 偶eby zap艂aci膰. Kiedy stan膮艂 na ko艅cu kr贸tkiej kolejki, poczu艂 na swoim ramieniu d艂o艅 Snape'a.
- Niez艂a wym贸wka - wyszepta艂 m臋偶czyzna. Harry parskn膮艂 w odpowiedzi. - Wystarczy ci pieni臋dzy, aby za nie zap艂aci膰?
- Tak. - Harry podszed艂 do kasy, maj膮c nadziej臋, 偶e sprzedawca nie zauwa偶y rumie艅ca za偶enowania, kt贸ry wci膮偶 rozgrzewa艂 jego policzki. Kiedy wszyscy kupili ju偶 potrzebne im rzeczy, uznali, 偶e zas艂u偶yli na troch臋 przyjemno艣ci, wi臋c wybrali si臋 do lodziarni Floriana Fortescue. Ca艂膮 tr贸jk膮 zaj臋li osobny stolik, poza zasi臋giem s艂uchu reszty rodziny Weasley贸w. Harry obliza艂 si臋, widz膮c ogromny, zam贸wiony przez siebie sorbet. Hermiona przysun臋艂a si臋 bli偶ej do niego i Rona.
- Harry, my艣la艂e艣 ju偶 nad kontynuowaniem spotka艅 GD w tym roku? Jestem pewna, 偶e nauczy艂e艣 si臋 tego lata ca艂ej masy r贸偶nych przydatnych rzeczy, kt贸re m贸g艂by艣 przekaza膰 reszcie.
- W zasadzie to si臋 nad tym nie zastanawia艂em - odpar艂 szczerze Harry. - Ale chyba nie b臋d臋 mia艂 czasu na te spotkania. Mamy w tym roku lekcje na poziomie owutemowym, jest Quidditch, a ja b臋d臋 jeszcze bra艂 korepetycje z Eliksir贸w i pozosta艂ych rzeczy, kt贸re trenowa艂em. - Hermiona zamy艣li艂a si臋 na chwil臋. - Na dodatek - kontynuowa艂 - Dumbledore powiedzia艂 mi, 偶e zatrudni艂 w tym roku kompetentnego nauczyciela Obrony Przed Czarn膮 Magi膮. My艣l臋, 偶e spotkania GD nie b臋d膮 ju偶 potrzebne.
- Kogo? - zapyta艂 Ron, a Hermiona rzuci艂a Harry'emu zaciekawione spojrzenie.
- Chyba to ci si臋 nie spodoba, Ron - powiedzia艂 Harry przepraszaj膮cym tonem - Wiktora Kruma.
- Wiktora?! - krzykn臋艂a Hermiona i natychmiast zas艂oni艂a usta d艂oni膮. - To wspaniale! Nie wspomnia艂 o tym ani s艂owem w swoich ostatnich listach.
- Mo偶e chcia艂 zrobi膰 ci niespodziank臋 - zastanowi艂 si臋 Harry.
Hermiona u艣miechn臋艂a si臋 promiennie, nie zwracaj膮c uwagi na to, 偶e Ron sztyletowa艂 j膮 wzrokiem.
- C贸偶, mo偶e w ko艅cu zaczniesz spotyka膰 si臋 ze swoim Wikusiem, po tych tonach list贸w, kt贸re pisali艣cie do siebie w zesz艂ym roku - powiedzia艂 Ron ponuro.
- Nie b膮d藕 niedorzeczny, Ron - odpar艂a Hermiona. - Wiktor b臋dzie moim nauczycielem, a ja jego uczennic膮. Je偶eli staliby艣my si臋 dla siebie kim艣 wi臋cej ni偶 tylko przyjaci贸艂mi, to od razu zosta艂by zwolniony.
Wygl膮da艂o na to, 偶e to podnios艂o Rona na duchu.
- W takim razie zdecydowanie powinna艣 zacz膮膰 si臋 z nim spotyka膰.
Harry'emu nie podoba艂 si臋 kierunek, w kt贸rym zmierza艂a ta rozmowa.
- Hej - zwr贸ci艂 si臋 do Rona - zawsze mog艂o by膰 gorzej. - Weasley uni贸s艂 brew. - M贸g艂by to by膰 Snape - powiedzia艂 Harry, szczerz膮c si臋. Zosta艂 nagrodzony pstrykni臋ciem w ucho niewidzialnymi palcami.
- Merlinie, jasne - zgodzi艂 si臋 rudzielec. - Wyobra藕 to sobie. W ko艅cu uwolni艂em si臋 od tego t艂ustow艂osego drania i jego g艂upich Eliksir贸w, a teraz musia艂bym sp臋dzi膰 z nim kolejne dwa lata. - Nale偶膮ca do Rona szklanka dyniowego soku w tajemniczy spos贸b przewr贸ci艂a si臋 i wyla艂a na jego kolana. - Do licha, jak to si臋 sta艂o?! - Ron si臋gn膮艂 po kilka papierowych serwetek, a Harry zacz膮艂 si臋 艣mia膰 tak g艂o艣no, 偶e musia艂 z艂apa膰 si臋 za brzuch.
Kiedy uda艂o mu si臋 odzyska膰 oddech, skierowa艂 rozmow臋 na tematy niezwi膮zane ze Snape'em. Nie chcia艂 ryzykowa膰, 偶e Ron sko艅czy z twarz膮 w swoim sorbecie, je偶eli znowu powie co艣 nieprzyjemnego o ich by艂ym nauczycielu.
Harry czu艂 si臋 przyjemnie zrelaksowany, znowu przebywaj膮c w towarzystwie swoich przyjaci贸艂. A my艣l, 偶e Snape by艂 przez ca艂y czas przy nim i chroni艂 go, sprawia艂a, 偶e czu艂 si臋 jeszcze lepiej. I po raz pierwszy tego lata pomy艣la艂, i偶 nadchodz膮cy rok mo偶e by膰 zdecydowanie najlepszym jak do tej pory.
***
- Harry, poszukajmy wolnego przedzia艂u! - krzykn膮艂 do niego Ron z drugiego ko艅ca peronu. Harry pomacha艂 mu w odpowiedzi, po czym po偶egna艂 si臋 z Kingsleyem, Moodym i Tonks, kt贸rzy bezpiecznie odprowadzili go na dworzec King's Cross po tym, jak Snape przeni贸s艂 si臋 tego poranka do Hogwartu za pomoc膮 sieci Fiuu.
- Dzi臋ki - powiedzia艂 wszystkim trzem aurorom i pospieszy艂 za Ronem, ci膮gn膮c za sob膮 kufer i klatk臋 z Hedwig膮.
Hermiona znalaz艂a dla nich wolny przedzia艂, do kt贸rego p贸藕niej do艂膮czyli Neville, Ginny i Luna. Kiedy tylko poci膮g ruszy艂 ze stacji, zacz臋li rozmawia膰 o wakacjach i nadchodz膮cym roku szkolnym. I pomimo tego, 偶e by艂o wiele rzeczy, kt贸rych Harry nie m贸g艂 im powiedzie膰, przekaza艂 jednak mn贸stwo informacji o tym, co porabia艂, na przyk艂ad jak Snape za ka偶dym razem wygrywa艂 z nim w obronn膮 gr臋. Oczywi艣cie nie wspomnia艂 o jego nagrodach. Neville wydawa艂 si臋 przera偶ony my艣l膮 o pojedynkowaniu si臋 z Mistrzem Eliksir贸w, Ron zdegustowany i tylko Hermiona by艂a z niego dumna.
Po mniej wi臋cej godzinie jazdy drzwi do ich przedzia艂u rozsun臋艂y si臋, ukazuj膮c sylwetk臋 Draco Malfoya, jak zwykle w towarzystwie Crabbe'a i Goyle'a.
- Potter. - Malfoy wypowiedzia艂 to s艂owo w taki spos贸b, jakby samo w sobie by艂o wystarczaj膮c膮 obelg膮.
- Odwal si臋, Malfoy - odpar艂 Ron, ale Harry podni贸s艂 si臋 i zbli偶y艂 do 艢lizgona.
- Ja si臋 tym zajm臋 - zwr贸ci艂 si臋 do przyjaci贸艂 i pos艂a艂 Malfoyowi sw贸j najlepszy krzywy u艣miech. Harry ur贸s艂 tego lata o kilka centymetr贸w, wi臋c m贸g艂 teraz patrze膰 艢lizgonowi prosto w jego srebrne oczy. - Malfoy - powiedzia艂 uprzejmie - musia艂e艣 mie膰 okropne wakacje, skoro tw贸j ojciec nadal siedzi w Azkabanie. Co si臋 sta艂o? Dlaczego Voldemort jeszcze go nie uwolni艂? Nie chcia艂e艣 upa艣膰 przed nim na kolana i pozwoli膰, aby wepchn膮艂 ci w ty艂ek swojego kutasa?
Malfoy b艂yskawicznie wyci膮gn膮艂 r贸偶d偶k臋, wygl膮daj膮c na naprawd臋 rozw艣cieczonego, ale Harry natychmiast z艂apa艂 go za nadgarstek i wykr臋ci艂 go, przez co r贸偶d偶ka 艢lizgona upad艂a na pod艂og臋. Harry podzi臋kowa艂 w my艣lach Kingsleyowi za to, 偶e nauczy艂 go tej sztuczki. Si臋gn膮艂 po w艂asn膮 r贸偶d偶k臋 i przycisn膮艂 jej czubek do gard艂a ch艂opaka.
- Zabij臋 ci臋, Potter - warkn膮艂 艢lizgon. - Daj臋 s艂owo.
- Och, daj sobie spok贸j, Malfoy - odpar艂 Harry znudzonym tonem. - Pojedynkowa艂em si臋 z samym Lordem Voldemortem. Dwukrotnie. I prze偶y艂em, aby o tym opowiedzie膰. Czy naprawd臋 s膮dzisz, 偶e twoje puste gro藕by cokolwiek dla mnie znacz膮? Sugeruj臋, aby艣 sprowadzi艂 na ziemi臋 swoje wyg贸rowane ego i wr贸ci艂, kiedy b臋dziesz mia艂 ju偶 na tyle mocy, by m贸c spe艂ni膰 te 偶a艂osne s艂owa.
- Nie masz jaj, 偶eby rzuci膰 na mnie kl膮tw臋, Potter - powiedzia艂 Malfoy, chocia偶 bez r贸偶d偶ki wygl膮da艂 na o wiele mniej pewnego siebie.
Harry opu艣ci艂 swoj膮.
- Masz racj臋. Nie zamierzam marnowa膰 na ciebie swojej magii. Nie zas艂ugujesz na to. - 艢lizgon chcia艂 co艣 odpowiedzie膰, ale Harry mu nie pozwoli艂. - W zamian zrobi臋 to. - Wzi膮艂 rozmach i uderzy艂 pi臋艣ci膮 prosto w nos Malfoya. Us艂ysza艂 satysfakcjonuj膮cy chrz臋st, po kt贸rym 艢lizgon zgi膮艂 si臋 wp贸艂. Po jego policzkach i ustach sp艂ywa艂a krew. - S膮dz臋, 偶e powiniene艣 pozwoli膰, aby kto艣 to obejrza艂 - o艣wiadczy艂 Harry, u艣miechaj膮c si臋 szeroko. - Tw贸j nos jest zdecydowanie z艂amany.
- Bra膰 go! - krzykn膮艂 Malfoy.
- Chcecie mnie wypr贸bowa膰? - Harry zwr贸ci艂 si臋 do Crabbe'a i Goyle'a, podnosz膮c r贸偶d偶k臋 i pi臋艣膰.
- Nie - odpar艂 Goyle. - Nie chcemy 偶adnych k艂opot贸w.
- To dobrze. - Harry wypchn膮艂 艢lizgona z przedzia艂u. - W takim razie mo偶ecie si臋 od nas odwali膰 i zabra膰 ze sob膮 tego ch艂opaczka. - Po tych s艂owach zasun膮艂 drzwi prosto przed twarz膮 Malfoya. - Och, od razu czuj臋 si臋 lepiej - powiedzia艂, odwracaj膮c si臋 do przyjaci贸艂. Wszyscy gapili si臋 na niego z szeroko otwartymi oczami i rozchylonymi ustami. - Wspomina艂em, 偶e Kingsley nauczy艂 mnie tego lata walki wr臋cz?
Ron rykn膮艂 艣miechem, uderzaj膮c d艂o艅mi w swoje uda.
- Harry, to by艂o genialne!
- Tak - przyzna艂 ch艂opak. On r贸wnie偶 uwa偶a艂, 偶e to by艂o genialne. 呕a艂owa艂 tylko, 偶e Snape tego nie widzia艂. Chocia偶 Mistrz Eliksir贸w nie by艂by raczej zadowolony z faktu, 偶e zaatakowa艂 jednego z jego uczni贸w.
- Przypomnij mi, 偶ebym ci臋 nie denerwowa艂 - powiedzia艂 Neville, po czym roze艣mia艂 si臋. Harry potrzasn膮艂 g艂ow膮 i usiad艂, rozcieraj膮c obola艂e kostki palc贸w.
- Cholera, Malfoy ma naprawd臋 tward膮 czaszk臋 - rzuci艂, czym spowodowa艂 kolejny napad 艣miechu u swoich przyjaci贸艂.
- Harry - zacz臋艂a Hermiona, kiedy ju偶 przesta艂a chichota膰 - mam nadziej臋, 偶e zdajesz sobie spraw臋, 偶e on ci tego nie odpu艣ci. Powiniene艣 mie膰 w szkole oczy dooko艂a g艂owy.
- Och, niech tylko spr贸buje co艣 zrobi膰 - odpar艂 Harry, prychaj膮c. - B臋d臋 gotowy.
***
艢lizgon sp贸藕ni艂 si臋 na uczt臋 powitaln膮. Kiedy wszed艂 do Wielkiej Sali w po艂owie kolacji, Harry zauwa偶y艂, 偶e jego nos jest granatowo-czarny. Pozostali r贸wnie偶 to dostrzegli i Malfoy zosta艂 przywitany wybuchem 艣miechu dobiegaj膮cego od strony sto艂u Gryfon贸w. Harry s膮dzi艂, 偶e zostanie ukarany za ten wybryk, ale ani McGonagall, ani Dumbledore, ani nawet Snape nie odebrali mu 偶adnych punkt贸w.
Mistrz Eliksir贸w wspomnia艂 o tym incydencie dopiero nast臋pnego wieczoru. Harry przyszed艂 do niego na pierwsze korepetycje i Snape nalega艂, aby po膰wiczyli r贸wnie偶 oklumencj臋, zanim zaczn膮 w jakikolwiek spos贸b si臋 zabawia膰.
- Wystarczy na dzisiaj - powiedzia艂 m臋偶czyzna, kiedy zako艅czyli trzeci膮 rund臋. Harry zdj膮艂 okulary i przetar艂 oczy. By艂 ju偶 wystarczaj膮co dobry w oklumencji, ale nadal go to wyka艅cza艂o.
- By艂by艣 艂askaw opowiedzie膰 mi, co si臋 wczoraj sta艂o Malfoyowi? - zapyta艂 Snape, przygl膮daj膮c si臋 swojej r贸偶d偶ce.
- Wpad艂 na moj膮 pi臋艣膰 - parskn膮艂 Harry.
M臋偶czyzna nie wygl膮da艂 na rozbawionego.
- Potter, je偶eli nie chcesz, abym odebra艂 Gryffindorowi pi臋膰dziesi臋ciu punkt贸w za pobicie jednego z moich uczni贸w, radz臋 ci, 偶eby艣 powiedzia艂, co zasz艂o.
Harry wzruszy艂 ramionami i spu艣ci艂 wzrok.
- N臋ka艂 nas w poci膮gu. Grozi艂, 偶e mnie zabije, wiec go waln膮艂em. Nale偶a艂o mu si臋 za te wszystkie lata.
- Hmm. - Snape przysiad艂 na kraw臋dzi biurka. - Nie odbior臋 ci punkt贸w, poniewa偶 Malfoy nie zg艂osi艂 tego incydentu, pomimo i偶 to, co mu si臋 przytrafi艂o, jest a偶 nader oczywiste. Wszyscy uczniowie w szkole dzisiaj o tym plotkowali.
- W porz膮dku - odpar艂 Harry.
- Ale nie s膮dz臋, aby Malfoy straszy艂 pustymi gro藕bami. - Harry spojrza艂 na Snape'a i zmru偶y艂 oczy. - Znasz jego powi膮zania, Potter. To ma艂o prawdopodobne, aby nie spr贸bowa艂 czego艣 ci zrobi膰 w nadziei zaimponowania naszym wsp贸lnym znajomym.
- 呕eby wyci膮gn膮膰 swojego ojca z Azkabanu - zgadywa艂 Harry.
- Prawdopodobnie. Radz臋 ci, aby艣 bardzo ostro偶nie podchodzi艂 w tym roku do Malfoya. - Snape wyprostowa艂 si臋. - Masz minut臋, Potter.
Harry zamruga艂, zaskoczony.
- Chcesz kontynuowa膰 tutaj nasze lekcje obrony?
W odpowiedzi m臋偶czyzna wskaza艂 na drzwi swojego gabinetu.
- Zegar tyka.
- Cholera. - Harry wypad艂 z pomieszczenia i przez chwil臋 sta艂 w bezruchu, obmy艣laj膮c plan. Poniewa偶 przyszed艂 tu dzisiaj oficjalnie i nie musia艂 si臋 przekrada膰, nie zabra艂 ze sob膮 ani peleryny niewidki, ani Mapy Huncwot贸w.
Skr臋ci艂 w lewo i wybra艂 pierwszy korytarz na prawo. Znalaz艂 si臋 w nieznanej sobie cz臋艣ci loch贸w, co nie by艂o takim znowu zaskoczeniem, gdy偶 Harry nie zna艂 wi臋kszo艣ci ich obszaru. Rzuci艂 na siebie Zakl臋cie Lekkich Jak Pi贸rko St贸p i ruszy艂 przed siebie.
Prawd臋 m贸wi膮c nie stara艂 si臋 za bardzo. Poprzedniej nocy, kiedy spa艂 sam w swoim 艂贸偶ku w Wie偶y Gryffindoru, bardzo t臋skni艂 za Snape'em. Chcia艂 nadrobi膰 z nim stracony czas, ale Mistrz Eliksir贸w jak zwykle wyskoczy艂 ze swoim: "najpierw praca, p贸藕niej przyjemno艣ci".
- Dr臋twota!
Harry nie zauwa偶y艂 Snape'a wy艂aniaj膮cego si臋 z korytarza na lewo od niego. Upad艂 na ziemi臋 z g艂uchym 艂omotem i pierwsz膮 rzecz膮, kt贸r膮 zobaczy艂 po tym, jak m臋偶czyzna zdj膮艂 ju偶 z niego zakl臋cie, by艂 jego pe艂en dezaprobaty wzrok.
- To by艂o 偶a艂osne, Potter.
- Przepraszam, profesorze.
- Wstawaj - rzuci艂 Snape i odwr贸ci艂 si臋 na pi臋cie. Harry podni贸s艂 si臋 i pod膮偶y艂 za nim z powrotem do jego gabinetu. - Nie s膮dz臋, aby艣 zas艂u偶y艂 dzisiaj na jak膮kolwiek nagrod臋 - powiedzia艂 m臋偶czyzna, siadaj膮c za biurkiem. - Nie zas艂u偶y艂e艣 nawet na przywilej obci膮gni臋cia mi.
- Ale...
- A poza tym musz臋 oceni膰 sprawdziany drugorocznych Puchon贸w i Krukon贸w. To mi zajmie ca艂y wiecz贸r. Dobranoc, Potter. - Snape przysun膮艂 do siebie stos pergamin贸w i zanurzy艂 pi贸ro w srebrnym ka艂amarzu.
- Zrobi艂e艣 drugoklasistom sprawdzian ju偶 pierwszego dnia zaj臋膰? - Harry wpatrywa艂 si臋 w m臋偶czyzn臋 z otwartymi ustami.
- Oczywi艣cie. Chcia艂em zobaczy膰 ile wiadomo艣ci z pierwszego roku zosta艂o po wakacjach w ich mikroskopijnych umys艂ach.
- Jeste艣 niemo偶liwy - powiedzia艂 Harry. Snape zignorowa艂 go, ale ch艂opak postanowi艂, 偶e nie podda si臋 bez walki. - Profesorze, to oczywiste, 偶e zas艂u偶y艂 pan dzisiaj na nagrod臋. - Mistrz Eliksir贸w jednym zamaszystym ruchem pi贸ra skre艣li艂 trzy ostatnie akapity, a Harry'emu zrobi艂o si臋 偶al ucznia, kt贸ry otrzyma ten sprawdzian z powrotem. - Prosz臋 si臋 nie martwi膰, profesorze - powiedzia艂, podchodz膮c do biurka. - Nie b臋d臋 panu przeszkadza艂 w pracy. - I zanim m臋偶czyzna zd膮偶y艂 zareagowa膰, upad艂 na kolana i wpe艂zn膮艂 pod biurko. Rozchyli艂 nogi Snape'a i zaj膮艂 si臋 guzikami jego szaty.
Mistrz Eliksir贸w zacz膮艂 mocniej skroba膰 pi贸rem po pergaminie, ale nie odezwa艂 si臋 ani s艂owem.
Harry odnalaz艂 w ko艅cu swoj膮 nagrod臋 - penis Snape'a by艂 na wp贸艂 twardy i ch艂opak poczu艂, jak powi臋kszy艂 si臋, gdy tylko wsun膮艂 go do ust.
Skrobanie pi贸ra usta艂o na kilka sekund, po czym rozleg艂o si臋 ponownie z jeszcze wi臋kszym zapa艂em.
Harry zamrucza艂 z wype艂nionymi ustami. Uwielbia艂 smak tego twardego cia艂a na j臋zyku i wargach, a po czterech tygodniach codziennego obci膮gania, wiedzia艂 ju偶 doskonale, jak doprowadzi膰 Snape'a do szale艅stwa z pragnienia. Poliza艂 g艂贸wk臋 gor膮cej erekcji m臋偶czyzny, dra偶ni膮c czubkiem j臋zyka najbardziej wra偶liwe miejsce cz艂onka, po czym wci膮gn膮艂 go w swoje gard艂o najg艂臋biej jak potrafi艂, a jego wargi mocniej zacisn臋艂y si臋 na trzonie.
W gabinecie rozleg艂 si臋 ostry trzask, tak jakby Snape w艂a艣nie z艂ama艂 swoje pi贸ro.
Harry u艣miechn膮艂 si臋, poruszaj膮c ustami w g贸r臋 i w d贸艂 po erekcji m臋偶czyzny i pocieraj膮c swoje krocze. Jego cz艂onek tak偶e by艂 ju偶 twardy i domaga艂 si臋 uwagi.
Jednak wtedy penis znikn膮艂, a Snape zerwa艂 si臋 na r贸wne nogi.
- Wstawaj, Potter.
Harry wyjrza艂 spod biurka.
- Co?
- 艢ci膮gnij spodnie i pochyl si臋.
Tego nie trzeba by艂o mu dwa razy powtarza膰. B艂yskawicznie si臋 podni贸s艂 i kiedy mocowa艂 si臋 z guzikami swoich d偶ins贸w, nie odrywa艂 od Snape'a wzroku. Mistrz Eliksir贸w sta艂 za biurkiem w tych swoich czarnych szatach i ze z艂owrogim, krzywym u艣mieszkiem, a spod czarnego materia艂u wy艂ania艂a si臋 jego nabrzmia艂a erekcja. Harry j臋kn膮艂, podniecony tym widokiem.
Kiedy tylko uda艂o mu si臋 w ko艅cu opu艣ci膰 spodnie i bokserki do kolan, opar艂 si臋 rekami o kraw臋d藕 biurka i wystawi艂 w stron臋 m臋偶czyzny swoje nagie po艣ladki.
- Prosz臋 - wyszepta艂. - Prosz臋, profesorze.
- Niecierpliwy jak zawsze - odpar艂 Snape, po czym wsun膮艂 w jego wej艣cie dwa 艣liskie palce.
- Merlinie, tak bardzo za tym t臋skni艂em - wyj臋cza艂 Harry, wypychaj膮c po艣ladki w stron臋 palc贸w m臋偶czyzny.
- Nie min臋艂o nawet trzydzie艣ci sze艣膰 godzin od naszego ostatniego pieprzenia, Potter - powiedzia艂 Snape takim tonem, jakby jednocze艣nie wywr贸ci艂 oczami.
- No w艂a艣nie. - Harry pr贸bowa艂 sam pieprzy膰 si臋 na palcach Mistrza Eliksir贸w. Pragn膮艂 czu膰 wi臋cej, g艂臋biej, mocniej. - Jestem gotowy. Prosz臋.
- A wi臋c to jest twoja sekretna fantazja, Potter - wyszepta艂 m臋偶czyzna mrocznym g艂osem. Wysun膮艂 palce z Harry'ego i zast膮pi艂 je penisem. - Bycie pieprzonym na biurku w gabinecie swojego Mistrza Eliksir贸w.
G艂os Snape'a m贸wi膮cego takie rzeczy w po艂膮czeniu z wsuwaj膮cym si臋 w niego cz艂onkiem sprawi艂, 偶e r臋ce Harry'ego zacz臋艂y drze膰, a 艂okcie ugi臋艂y si臋 pod jego ci臋偶arem. Upad艂 na biurko, zaciskaj膮c pi臋艣ci na pergaminach, podczas gdy Snape mocno w niego wchodzi艂 i wychodzi艂.
Snape pieprzy艂 go w swoim gabinecie, a Harry by艂 pochylony nad jego biurkiem, le偶膮c na stosie sprawdzian贸w z Eliksir贸w. Tak bardzo go to podnieci艂o, 偶e ju偶 chyba bardziej si臋 nie da艂o, a jego penis pulsowa艂, b艂agaj膮c o ukojenie.
- Dotknij mnie, prosz臋 - wyj臋cza艂. - Prosz臋, profesorze...
Pchni臋cia m臋偶czyzny sta艂y si臋 jeszcze mocniejsze, a drewniane biurko, na kt贸rym le偶a艂 Harry, zacz臋艂o trzeszcze膰 i skrzypie膰. D艂onie Snape'a wbi艂y si臋 w biodra ch艂opaka, a kciuki rozszerzy艂y po艣ladki i kiedy Harry obejrza艂 si臋, zobaczy艂, 偶e Snape spogl膮da w d贸艂, obserwuj膮c, jak penis wsuwa si臋 i wysuwa z jego otworu.
- O kurwa. - Harry ugryz艂 si臋 w j臋zyk, pr贸buj膮c powstrzyma膰 si臋 przed kolejnymi 偶enuj膮cymi d藕wi臋kami i okrzykami, kt贸re samowolnie wyrywa艂y mu si臋 z ust. Jeszcze bardziej wypi膮艂 si臋 w stron臋 m臋偶czyzny, maj膮c wra偶enie, 偶e Snape pr贸buje rozerwa膰 go na strz臋py, pieprz膮c go tak mocno, jakby chcia艂 przedrze膰 si臋 na wylot przez jego cia艂o. - O kurwa, tak, w艂a艣nie tak, prosz臋 - j臋cza艂, nie potrafi膮c ju偶 d艂u偶ej wytrzyma膰. - Prosz臋, dotknij mnie.
Snape wyda艂 z siebie gard艂owy 艣miech, po czym zwolni艂. Z cz艂onkiem zatopionym wewn膮trz Harry'ego, porusza艂 biodrami w powolnym, torturuj膮cym tempie, a jego j膮dra raz po raz uderza艂y w po艣ladki ch艂opaka. Ramiona Harry鈥檈go opad艂y, potr膮caj膮c ka艂amarz, kt贸ry przewr贸ci艂 si臋, plami膮c biurko i pod艂og臋 czerwonym atramentem.
- Merlinie, przesta艅 w ko艅cu by膰 takim dupkiem i natychmiast mnie dotknij! - krzykn膮艂 Harry, desperacko pragn膮c ukojenia, kiedy 艣liski, gor膮cy penis raz po raz si臋 w nim zag艂臋bia艂.
- C贸偶 za wymagania, panie Potter- powiedzia艂 Snape w zamy艣leniu i wysun膮艂 si臋 z Harry'ego bardzo powoli, by gwa艂townie wej艣膰 w niego z powrotem.
- Merlinie, w艂a艣nie tak!
Snape zrobi艂 to jeszcze raz, i jeszcze raz i w momencie, kiedy Harry my艣la艂, 偶e za chwil臋 oszaleje, m臋偶czyzna si臋gn膮艂 w ko艅cu w d贸艂 i zacisn膮艂 d艂o艅 wok贸艂 jego zaniedbanej erekcji. Wystarczy艂 zaledwie dotyk palc贸w, aby Harry doszed艂.
- O tak, tak, tak! - wykrzykn膮艂, a z jego penisa wytrysn臋艂y per艂owo-bia艂e strugi, osiadaj膮c na kamiennej pod艂odze. Snape zwi臋kszy艂 tempo, zakleszczaj膮c biodra ch艂opaka w u艣cisku swoich d艂oni. Harry pozwala艂 mu si臋 pieprzy膰, pozwala艂, aby m臋偶czyzna bra艂 to, czego pragn膮艂.
W ko艅cu us艂ysza艂 ostry syk, po kt贸rym rozleg艂 si臋 g艂臋boki j臋k i Snape znieruchomia艂, spuszczaj膮c si臋 g艂臋boko wewn膮trz niego, a jego twarzy 艣ci膮gn臋艂a si臋 w grymasie przyjemno艣ci. Jeszcze przez chwil臋 nie wysuwa艂 penisa, g艂adz膮c Harry鈥檈go po biodrach i plecach.
- Merlinie, naprawd臋 tego potrzebowa艂em - wydysza艂 Harry i spojrza艂 na Snape'a z u艣miechem.
- Hmm - zgodzi艂 si臋 Mistrz Eliksir贸w. Wysun膮艂 si臋 z niego i cofn膮艂 si臋 o krok, aby ch艂opak m贸g艂 si臋 podnie艣膰.
- Chcia艂by艣 si臋 umy膰? - zapyta艂, zapinaj膮c guziki szaty.
- Nie. Wezm臋 prysznic przed p贸j艣ciem spa膰. - Harry si臋gn膮艂 po spodnie, pr贸buj膮c doprowadzi膰 si臋 do porz膮dku.
Snape spojrza艂 na zegar.
- Powiniene艣 ju偶 i艣膰. Jest po dziesi膮tej.
To by艂 ten moment, kt贸rego Harry najbardziej nie lubi艂. Chcia艂 w艣lizgn膮膰 si臋 do 艂贸偶ka ze Snape'em i zasn膮膰, zwin膮wszy si臋 w k艂臋bek u jego boku, tak jak robili to w trakcie wakacji.
- Zobaczymy si臋 jutro na zaj臋ciach - powiedzia艂 Mistrz Eliksir贸w, jak gdyby rozumia艂, dlaczego Harry tak oci膮ga si臋 z wyj艣ciem.
- Dobrze. - Ch艂opak owin膮艂 ramiona wok贸艂 jego pasa i po艂o偶y艂 mu policzek na ramieniu. Snape spojrza艂 na niego, a nast臋pnie poca艂owa艂 go. Harry u艣miechn膮艂 si臋 nie odrywaj膮c warg i przed艂u偶a艂 poca艂unek tak d艂ugo, jak m臋偶czyzna na to pozwala艂.
Jednak po jakim艣 czasie Snape cofn膮艂 si臋 i Harry zrozumia艂 wiadomo艣膰. Odwr贸ci艂 si臋 w stron臋 drzwi.
- Potter. Uwa偶aj na Malfoya - powiedzia艂 Mistrz Eliksir贸w powa偶nym tonem.
Harry odpowiedzia艂 mu krzywym u艣mieszkiem.
- Zatrzymaj swoje sentymenty dla kogo艣, kto ich potrzebuje.
Snape parskn膮艂 i wygoni艂 go z gabinetu machni臋ciem r臋ki, a Harry chichota艂 przez ca艂膮 drog臋 do dormitorium.
Beta: Kaczalka :*
Cz臋艣膰 14
Pierwszy tydzie艅 min膮艂 na zaj臋ciach, pracach domowych, treningach Quidditcha, korepetycjach z Eliksir贸w i wiecznie zbyt ma艂ej ilo艣ci snu. W poniedzia艂ek Harry z przyjaci贸艂mi uda艂 si臋 na kolacj臋 do Wielkiej Sali. Kiedy usadowi艂 si臋 ju偶 przy stole, do pomieszczenia wlecia艂a Hedwiga, nios膮c rolk臋 pergaminu.
- To dla mnie? Dzi臋ki, ma艂a - powiedzia艂 Harry, odwi膮zuj膮c rulonik. Sowa uszczypn臋艂a go przyja藕nie w palec, po czym odfrun臋艂a. - To od Remusa - oznajmi艂, kiedy otworzy艂 list. - Wczoraj wys艂a艂em do niego Hedwig臋 z kolejn膮 porcj膮 czekolady.
Drogi Harry,
z przyjemno艣ci膮 mog臋 Ci powiedzie膰, 偶e dzisiaj zosta艂em wypisany ze 艢wi臋tego Munga. Ksi膮偶ki i czekolada, kt贸re przysy艂a艂e艣, bardzo pomog艂a mi wyzdrowie膰, tak samo jak eliksir, kt贸ry uwarzy艂e艣 dla mnie z naszym wsp贸lnym przyjacielem. Bardzo Ci dzi臋kuj臋. I prosz臋, podzi臋kuj tak偶e Ronowi, Hermionie i Ginny za kartki, w kt贸rych 偶yczyli mi szybkiego powrotu do zdrowia. Pod koniec tygodnia napisz臋 do nich osobi艣cie, kiedy tylko na powr贸t zadomowi臋 si臋 sam wiesz gdzie.
Tw贸j przyjaciel,
Remus
Harry u艣miechn膮艂 si臋.
- Wypu艣cili go dzisiaj ze 艢wi臋tego Munga.
- To 艣wietnie - powiedzia艂a Hermiona. Harry poda艂 jej list, 偶eby sama mog艂a go przeczyta膰.
W mi臋dzyczasie Ron skierowa艂 pe艂en gniewu wzrok na st贸艂 nauczycielski. W przeci膮gu ostatniego tygodnia robi艂 tak wiele razy. Nawet po pierwszych zaj臋ciach z Obrony Przed Czarn膮 Magi膮, na kt贸rej Krum udowodni艂, 偶e wie wystarczaj膮co du偶o na ten temat, aby by膰 przyzwoitym nauczycielem, Ron nie zaprzesta艂 rzucania mu pe艂nych nienawi艣ci spojrze艅 za ka偶dym razem, kiedy przebywali w Wielkiej Sali.
- Ron? Ron! - Hermiona pr贸bowa艂a zwr贸ci膰 na siebie jego uwag臋. - Lupin jest ju偶 w domu.
- Och, to dobrze - odpar艂 rudzielec i powr贸ci艂 do wgapiania si臋 w Kruma. Dopiero pojawienie si臋 na stole kolacji odci膮gn臋艂o Rona od jego nowoodkrytej obsesji.
- Umieram z g艂odu - o艣wiadczy艂 Harry. Si臋gn膮艂 po n贸偶 i widelec, lecz wtedy kto艣 popchn膮艂 go nagle od ty艂u. Obr贸ci艂 si臋 i zobaczy艂 stoj膮cego za sob膮 Malfoya. 艢lizgon nie by艂 jednak sam. Otaczali go Crabbe, Goyle, Nott, Zabini, Bulstrode i Parkinson. Malfoy odepchn膮艂 Harry'ego na bok i wyrwa艂 list z r膮k Hermiony.
- Co my tu mamy, Potter? - 艢lizgon poda艂 pergamin Nottowi, a Crabbe i Zabini szturchn臋li Rona.
- Tw贸j przyjaciel Remus? - zacytowa艂 monotonnie Nott. - A kto to taki, Potter? Tw贸j ch艂opak, ty ma艂y pedale?
Policzki Harry'ego zap艂on臋艂y, za co ch艂opak przekl膮艂 si臋 w my艣lach. Wzi膮艂 g艂臋boki oddech, przypominaj膮c sobie wszystkie lekcje, podczas kt贸rych Snape uczy艂 go samokontroli.
- Boisz si臋 pogada膰 ze mn膮 sam na sam, Malfoy? Czy to dlatego przyprowadzi艂e艣 ze sob膮 ca艂膮 klas臋?
艢lizgon u艣miechn膮艂 si臋 do niego szyderczo, jednak w tym momencie na drugim ko艅cu sali kto艣 odchrz膮kn膮艂. McGonagall podnios艂a si臋 ze swojego miejsca i popatrzy艂a prosto w ich kierunku. Malfoy wzi膮艂 od Notta list i rzuci艂 go Harry'emu.
- Pami臋taj o mojej obietnicy, bliznowaty - powiedzia艂 napi臋tym g艂osem, po czym klepn膮艂 Harry'ego w g艂ow臋, odwr贸ci艂 si臋 i odszed艂. Pozostali 艢lizgoni pod膮偶yli za nim z powrotem do swojego sto艂u.
Harry zerkn膮艂 w stron臋 nauczycieli i zauwa偶y艂 pytaj膮ce spojrzenie Snape'a. Ch艂opak niemal niewidocznie wzruszy艂 ramionami i powr贸ci艂 do kolacji.
- M贸wi臋 ci, Harry, znowu powiniene艣 mu przywali膰 - powiedzia艂 Ron. Jego policzki p艂on臋艂y z gniewu. - Mo偶e to w ko艅cu czego艣 nauczy t臋 ma艂膮 fretk臋.
- On ci臋 chcia艂 po prostu sprowokowa膰 - stwierdzi艂a Hermiona, a Harry pokiwa艂 g艂ow膮.
- Tak, ale niestety kiepsko mu to wysz艂o. - Harry zabra艂 n贸偶 i widelec i zacz膮艂 kroi膰 kotleta. Wzi膮艂 k臋s, nie przejmuj膮c si臋 jego smakiem. Naprawd臋 umiera艂 z g艂odu. Wzi膮艂 kolejny k臋s, potem nast臋pny i kiedy zamierza艂 spr贸bowa膰 ziemniaczanego puree, jego 偶o艂膮dek rozdar艂a fala straszliwego b贸lu.
Harry zna艂 to uczucie. Mia艂 ju偶 z nim raz do czynienia, gdy Snape uzna艂, 偶e otrucie go b臋dzie dobrym pomys艂em.
Spojrza艂 na st贸艂 nauczycielski, zastanawiaj膮c si臋, czy Mistrz Eliksir贸w ponownie pr贸buje da膰 mu lekcj臋. I wtedy zapragn膮艂 waln膮膰 si臋 w g艂ow臋.
Malfoy. Oczywi艣cie.
Snape uni贸s艂 brew, ale Harry pokr臋ci艂 g艂ow膮 na znak, 偶eby si臋 nie miesza艂. Wzi膮艂 g艂臋boki oddech, spojrza艂 na swoich przyjaci贸艂 i kiedy nie zwracali na niego uwagi, niezauwa偶enie si臋gn膮艂 po reszt臋 kotleta i wcisn膮艂 go do kieszeni.
- Zaraz wr贸c臋 - powiedzia艂, zachowuj膮c si臋 tak, jak gdyby nic si臋 nie sta艂o. - Zapomnia艂em czego艣.
Ron i Hermiona wymienili pytaj膮ce spojrzenia, ale Harry pos艂a艂 im uspakajaj膮cy u艣miech. Wsta艂 i wyszed艂 z Wielkiej Sali tak swobodnie, jak tylko potrafi艂. Malfoy wyra藕nie si臋 na niego gapi艂, wi臋c Gryfon pos艂a艂 mu krzywy u艣mieszek, tak jakby to on pr贸bowa艂 w艂a艣nie otru膰 艢lizgona, a nie na odwr贸t. Kiedy znalaz艂 si臋 na korytarzu, wyj膮艂 z kieszeni kotleta i wyci膮gn膮艂 r贸偶d偶k臋.
-Toxicum Acolaro!
Wok贸艂 kawa艂ka mi臋sa pojawi艂a si臋 purpurowa mgie艂ka i dzi臋ki temu, 偶e po akcji Snape'a Harry powt贸rzy艂 sobie rozdzia艂 o truciznach, wiedzia艂 ju偶 dok艂adnie, czego u偶y艂 Malfoy. Sam nawet uwarzy艂 j膮 podczas wakacji.
Nazywa艂a si臋 呕yczenie 艢mierci i zawiera艂a akonityn臋 oraz jad wa艂臋saka brazylijskiego, kt贸ry by艂 jednym z najbardziej jadowitych paj膮k贸w na 艣wiecie. Po艂膮czenie tych dw贸ch sk艂adnik贸w, jak wyja艣ni艂 mu Snape, gwarantowa艂o, 偶e jedynymi objawami zatrucia by艂 b贸l 偶o艂膮dka i niewielka senno艣膰, chocia偶 trucizna zabija艂a w ci膮gu godziny. W艂a艣nie dlatego nosi艂a tak膮 nazw臋. Sprowadza艂a naprawd臋 taki rodzaj 艣mierci, kt贸rej ka偶dy, w chorym znaczeniu tego s艂owa, m贸g艂by sobie tylko za偶yczy膰.
Harry wzdrygn膮艂 si臋, a nast臋pnie zmusi艂 do zachowania spokoju. Wiedzia艂, 偶e je艣li b臋dzie podekscytowany, to trucizna znacznie szybciej rozprzestrzeni si臋 po jego ciele, skupi艂 si臋 wi臋c na tym, aby podczas podr贸偶y do wie偶y Gryffindoru oddycha膰 powoli i g艂臋boko.
Kiedy znalaz艂 si臋 w dormitorium, wyci膮gn膮艂 z kufra swoje pude艂ko z eliksirami, dotkn膮艂 go lekko i, my艣l膮c o bazyliszku, wypowiedzia艂 has艂o:
- Syriusz.
Zdecydowa艂 si臋 na has艂o w mowie w臋偶y, poniewa偶 to gwarantowa艂o, 偶e nikt w Hogwarcie, poza nim samym, nie b臋dzie w stanie otworzy膰 pude艂ka. Przejrza艂 fiolki z antidotami i odkorkowa艂 t臋, kt贸rej potrzebowa艂. Jednak kiedy przy艂o偶y艂 fiolk臋 do ust, w jego piersi zako艂ata艂a nieznaczna nuta paniki. A co je偶eli zrobi艂 co艣 藕le? Je偶eli nieprawid艂owo zidentyfikowa艂 trucizn臋?
Nie. Snape nauczy艂 go wszystkiego na tyle dobrze, 偶e nie m贸g艂by pope艂ni膰 偶adnego b艂臋du. Szybko wypi艂 antidotum i opar艂 si臋 plecami o kufer. Czeka艂, zagryzaj膮c warg臋, a偶 po minucie nieprzyjemnych skurcz贸w 偶o艂膮dka b贸l w ko艅cu ust膮pi艂.
I po raz pierwszy Harry by艂 wdzi臋czny Snape'owi za to, 偶e wtedy go otru艂. W膮tpi艂, czy gdyby nie tamto do艣wiadczenie w og贸le zorientowa艂by si臋, co Malfoy zrobi艂. Prawdopodobnie pomy艣la艂by, 偶e zjad艂 co艣 zepsutego i odczuwaj膮c zm臋czenie, poszed艂by do 艂贸偶ka.
I umar艂by we 艣nie.
Zatrzasn膮艂 pude艂ko z eliksirami. Malfoy zap艂aci za to i Harry ju偶 wiedzia艂, w jaki spos贸b. Wzi膮艂 swoj膮 torb臋 i wrzuci艂 do niej peleryn臋-niewidk臋 oraz map臋 Huncwot贸w.
Kiedy szed艂 z powrotem do Wielkiej Sali, musia艂 przyzna膰, 偶e Malfoy obmy艣li艂 idealny plan na pozbycie si臋 go. Niewielkie zamieszanie przy stole, wylanie mu na jedzenie trucizny, godzina czekania i Harry Potter jest martwy.
Harry zacisn膮艂 z臋by, wyprostowa艂 ramiona i wszed艂 do Wielkiej Sali w taki spos贸b, jakby kto艣 wcale nie pr贸bowa艂 go przed chwil膮 u艣mierci膰. U艣miechn膮艂 si臋 do Rona i Hermiony.
- Zapomnia艂em torby - powiedzia艂, siadaj膮c obok Rona i odpychaj膮c od siebie talerz z jedzeniem. - Straci艂em apetyt.
I by艂o to prawd膮. Mieszanka trucizny i antidotum ju偶 tego dopilnowa艂y.
- Wszystko w porz膮dku? - zapyta艂a Hermiona.
- Tak, jasne - odpar艂 Harry. - Dlaczego mia艂oby nie by膰? - spojrza艂 na st贸艂 Slytherinu i kiedy zobaczy艂 wbity w siebie wzrok Malfoya, pos艂a艂 mu promienny u艣miech. Harry ledwie si臋 powstrzymywa艂, aby nie wybuchn膮膰 g艂o艣nym 艣miechem, widz膮c zaskoczony wzrok 艢lizgona. Ta ma艂a fretka z pewno艣ci膮 艂amie sobie teraz g艂ow臋, dlaczego Harry Potter jeszcze nie le偶y gdzie艣 martwy.
Pomfrey, Snape, Dumbledore, McGonagall - wszyscy nadal siedzieli przy stole nauczycielskim. Harry wiedzia艂, 偶e Malfoy zastanawia si臋, jak, na Merlina, uda艂o mu si臋 pokrzy偶owa膰 jego plan, nie korzystaj膮c z ich pomocy. I wtedy Harry u艣wiadomi艂 sobie co艣 jeszcze.
- Ron? Hermiono? Macie jakie艣 k艂opoty z 偶o艂膮dkiem?
- Co? - Przyjaciel wygl膮da艂 na zdziwionego tym pytaniem.
- Pytam powa偶nie - naciska艂 Harry. - Bol膮 was 偶o艂膮dki?
- Nie - odpar艂a Hermiona. Ron tak偶e potrz膮sn膮艂 g艂ow膮.
- To dobrze - odpowiedzia艂 Harry i widz膮c ich podejrzliwe spojrzenia, doda艂: - Tak si臋 tylko zastanawia艂em.
Nie chcia艂 im m贸wi膰, co zrobi艂 Malfoy. W og贸le nikomu nie chcia艂 niczego m贸wi膰, a przynajmniej dop贸ki nie zem艣ci si臋 na tym 艣lizgo艅skim gnojku.
Spojrza艂 na st贸艂 nauczycielki. Snape wpatrywa艂 si臋 w niego zmru偶onymi oczami i Harry u艣miechn膮艂 si臋 do niego w odpowiedzi. M臋偶czyzna odwr贸ci艂 g艂ow臋, wygl膮daj膮c na oburzonego.
Kiedy kolacja zbli偶a艂a si臋 ju偶 ku ko艅cowi, zar贸wno uczniowie, jak i nauczyciele zacz臋li opuszcza膰 Wielk膮 Sal臋. Harry zaczeka艂, a偶 Malfoy wyjdzie, po czym wyci膮gn膮艂 map臋 Huncwot贸w.
- Co robisz? - zapyta艂a Hermiona.
- Sprawdzam co艣 - odpar艂 Harry. Malfoy skierowa艂 si臋 w stron臋 skrzyd艂a szpitalnego, ale Gryfon dostrzeg艂 te偶 co艣 innego. - Patrzcie, Krum tu idzie. - To odwr贸ci艂o uwag臋 jego przyjaci贸艂. Hermiona zacz臋艂a potrz膮sa膰 w艂osami, a Ron mocniej 艣cisn膮艂 trzymany w d艂oni widelec. - Musz臋 co艣 za艂atwi膰 - powiedzia艂 Harry, podnosz膮c si臋 z miejsca. - Zobaczymy si臋 p贸藕niej w pokoju wsp贸lnym. - Jednak przyjaciele ju偶 go nie s艂uchali, poniewa偶 przy stole pojawi艂 si臋 Krum.
Harry pospiesznie opu艣ci艂 Wielk膮 Sal臋 i kiedy uda艂o mu si臋 znale藕膰 wolny od uczni贸w korytarz, w艣lizgn膮艂 si臋 pod peleryn臋-niewidk臋. Trzymaj膮c w reku map臋, uda艂 si臋 do skrzyd艂a szpitalnego. Kropka z napisem Malfoy znajdowa艂a si臋 tu偶 obok kropki oznaczaj膮cej pani膮 Pomfrey i Harry podejrzewa艂, 偶e 艢lizgon poszed艂 si臋 upewni膰, czy z jego wyleczonym nosem jest ju偶 wszystko w porz膮dku. Gryfon czeka艂 kilka zakr臋t贸w przed skrzyd艂em szpitalnym i ruszy艂 dopiero, kiedy 艢lizgon opu艣ci艂 gabinet lekarski. Ciesz膮c si臋 z w艂asnej przebieg艂o艣ci, rzuci艂 na siebie zakl臋cie Lekkich Jak Pi贸rko St贸p i zacz膮艂 si臋 przekrada膰 za Malfoyem. Kiedy tylko dostrzeg艂 jego blond czupryn臋, wyci膮gn膮艂 r贸偶d偶k臋.
- No, no, Malfoy - powiedzia艂 g艂o艣no, wyobra偶aj膮c sobie bazyliszka.
艢lizgon odwr贸ci艂 si臋 na pi臋tach, wygl膮daj膮c tak, jakby spodziewa艂 si臋 zobaczy膰 za sob膮 olbrzymiego, pe艂zn膮cego w jego stron臋 w臋偶a.
- Kto to? - zapyta艂, r贸wnie偶 wyci膮gaj膮c r贸偶d偶k臋.
- Malfoy, ty niegrzeczny, bardzo niegrzeczny 艢lizgonie - wyszepta艂 Harry. Kiedy m贸wi艂, widzia艂 w swoim umy艣le wyra藕ny obraz bazyliszka. Malfoy obraca艂 si臋 kilka razy, ale w pobli偶u nie by艂o nikogo, poza ukrytym pod swoj膮 peleryn膮 Harrym. - Zas艂u偶y艂e艣 na kar臋, ty niegrzeczny ch艂opczyku. - Harry podni贸s艂 r贸偶d偶k臋, wci膮偶 skupiaj膮c swoje my艣li na obrazie bazyliszka. - Occarecare!
Z jego r贸偶d偶ki wystrzeli艂 偶贸艂ty promie艅 kl膮twy o艣lepiaj膮cej, a Malfoy upad艂 na pod艂og臋, wrzeszcz膮c w niebog艂osy.
Harry sta艂 niczym ra偶ony piorunem. Wiedzia艂, 偶e Malfoy zawsze lubi艂 dramatyzowa膰, ale tym razem wygl膮da艂o na to, 偶e naprawd臋 odczuwa ogromny b贸l. Krzycza艂, uderzaj膮c nogami w posadzk臋 i przyciskaj膮c d艂onie do oczu. Wrzeszcza艂 tak, jakby w艂a艣nie oberwa艂 zakl臋ciem Cruciatus. To nie powinno si臋 wydarzy膰, kl膮twa o艣lepiaj膮ca nie mog艂a przecie偶 zrani膰. Harry chcia艂 go tylko przestraszy膰.
- Cholera! - przekl膮艂 i zerwa艂 z siebie peleryn臋. Upad艂 na kolana obok Malfoya i odci膮gn膮艂 mu r臋ce od twarzy. Oczy 艢lizgona nie tyle by艂y nabieg艂e krwi膮, co ni膮 zalane, a czerwona posoka sp艂ywa艂a nawet po jego policzkach. - O kurwa!
Harry zacz膮艂 si臋 trz膮艣膰, nie wiedz膮c, co zrobi膰. M贸g艂by uciec i wtedy nikt by si臋 nie dowiedzia艂, 偶e to on rzuci艂 na Malfoya t臋 kl膮tw臋. Lecz pomimo tego, jak go nienawidzi艂, nie m贸g艂by go tak po prostu zostawi膰. Musia艂 przynajmniej zako艅czy膰 dzia艂anie zakl臋cia. Skierowa艂 r贸偶d偶k臋 na 艢lizgona i rzuci艂:
- Finite Incantatem! - Malfoy jednak nie przesta艂 ani wrzeszcze膰, ani rzuca膰 si臋, jak gdyby w og贸le nie zdawa艂 sobie sprawy z obecno艣ci Harry'ego. Gryfon ponownie skierowa艂 na niego r贸偶d偶k臋 i pomy艣la艂 o bazyliszku. - Finite Incantatem!
Nic si臋 nie wydarzy艂o. Malfoy znowu przycisn膮艂 d艂onie do oczu, po jego skroniach sp艂ywa艂a krew i skapywa艂a na pod艂og臋, a nogi bi艂y powietrze, tak jakby 艢lizgon dosta艂 jakiego艣 ataku.
- Kurwa, kurwa, kurwa! - Harry wcisn膮艂 peleryn臋 i r贸偶d偶k臋 do torby, a nast臋pnie potrz膮sn膮艂 ch艂opakiem za rami臋. - Wstawaj, Malfoy! - Wygl膮da艂o jednak na to, 偶e 艢lizgon nie jest w stanie go us艂ysze膰. - Draco! Draco! Draco! - G艂os Harry'ego przebi艂 si臋 w ko艅cu przez krzyki Malfoya i ch艂opak zamkn膮艂 na chwil臋 usta, co natychmiast wykorzysta艂 Gryfon. - Zabieram ci臋 do skrzyd艂a szpitalnego. Wsta艅, prosz臋.
- Potter - wycharcza艂 Malfoy, kiedy Harry go podni贸s艂. - Co... - Jednak 艢lizgon urwa艂 i znowu zacz膮艂 krzycze膰. Harry owin膮艂 r臋k臋 wok贸艂 jego pasa, zarzuci艂 sobie na szyj臋 jego rami臋 i zacz膮艂 go holowa膰 najszybciej jak potrafi艂. Malfoy z ledwo艣ci膮 pow艂贸czy艂 nogami, jego stopy ci膮gn臋艂y si臋 po posadzce.
Kiedy dotarli do prowadz膮cego do gabinetu lekarskiego korytarza, Pomfrey spieszy艂a ju偶 w ich stron臋.
- Co si臋 dzieje? S艂ysza艂am... - Kiedy tylko zobaczy艂a, w jakim stanie jest Malfoy, otworzy艂a ze zdziwienia usta. - T臋dy! - Skierowa艂a Harry'ego do szpitala i poprowadzi艂a do pierwszego wolnego 艂贸偶ka. Gryfon opu艣ci艂 na materac wci膮偶 rzucaj膮cego si臋 Malfoya, staraj膮c si臋 to zrobi膰 jak najdelikatniej. - Co mu si臋 sta艂o? - zapyta艂a piel臋gniarka, machaj膮c r贸偶d偶k膮 nad 艢lizgonem. Spod 艂贸偶ka wysun臋艂y si臋 wi臋zy, kt贸re zacisn臋艂y si臋 na nadgarstkach i kostkach Malfoya, unieruchamiaj膮c go.
- To wina kl膮twy - powiedzia艂 Harry dr偶膮cym g艂osem. - Rzuci艂em na niego kl膮tw臋 o艣lepiaj膮c膮. To nie powinno si臋 tak sko艅czy膰.
Oczy pani Pomfrey zw臋zi艂y si臋 i Harry pomy艣la艂, 偶e jeszcze nigdy nie widzia艂 jej tak w艣ciek艂ej.
- Tak, widzia艂am ju偶 kiedy艣 co艣 takiego. To Czarna Magia. - Odwr贸ci艂a si臋 do kilku m艂odszych uczni贸w otaczaj膮cych le偶膮cego obok pacjenta. - Ty biegnij po dyrektora. A ty po profesora Snape'a. - Po tych s艂owach zwr贸ci艂a si臋 do Harry'ego. - A pan zostanie tutaj, panie Potter.
Stoj膮cy w nogach 艂贸偶ka Malfoya Harry z艂apa艂 si臋 za g艂ow臋, wplataj膮c palce we w艂osy. Mia艂 ochot臋 si臋 rozp艂aka膰.
Pomfrey wla艂a do gard艂a 艢lizgona cztery r贸偶ne eliksiry, dzi臋ki czemu przesta艂 si臋 w ko艅cu rzuca膰 i krzycze膰, ale w zamian za to z jego ust zacz膮艂 wydobywa膰 si臋 pe艂en cierpienia j臋k. Krwawienie jednak nie usta艂o i blond w艂osy w okolicach skroni zabarwi艂y si臋 na czerwono.
Nagle drzwi otworzy艂y si臋 z trzaskiem i do 艣rodka wpad艂 Dumbledore. Nie spojrza艂 ani na Harry'ego ani na Pomfrey, od razu przypad艂 do 艂贸偶ka Malfoya i po艂o偶y艂 d艂o艅 na jego czole, lecz cofn膮艂 j膮 tak gwa艂townie, jak gdyby si臋 sparzy艂. Drzwi ponownie otworzy艂y si臋 z trzaskiem i do pomieszczenia wbieg艂 Snape. Spojrza艂 na Harry'ego, kt贸ry wzdrygn膮艂 si臋, widz膮c b艂ysk furii w jego oczach.
- Co si臋 sta艂o? - zapyta艂 Mistrz Eliksir贸w, okr膮偶aj膮c 艂贸偶ko i zatrzymuj膮c si臋 po drugiej stronie, naprzeciwko Dumbledore'a.
- Ja... ja... ja rzuci艂em na niego kl膮tw臋 o艣lepiaj膮c膮 - powiedzia艂 Harry 艂ami膮cym si臋 g艂osem.
- To nie jest rezultat dzia艂ania kl膮twy o艣lepiaj膮cej! - warkn膮艂 Snape i z tonu jego g艂osu Harry wyczyta艂, 偶e by艂 naprawd臋 bardzo zdenerwowany. - Dyrektorze, 偶膮dam natychmiastowego wydalenia Pottera ze szko艂y!
Nogi Harry'ego ugi臋艂y si臋 pod nim i ch艂opak osun膮艂 si臋 na pod艂og臋. By艂 pewien, 偶e Dumbledore wyrzuci go za to, co zrobi艂. I nie m贸g艂by nie przyzna膰 mu racji. Zas艂u偶y艂 na to, aby go wyrzucono. Mocniej zacisn膮艂 palce we w艂osach, ko艂ysz膮c si臋 w prz贸d i w ty艂.
Dumbledore po艂o偶y艂 d艂o艅 na jego ramieniu i Harry podni贸s艂 g艂ow臋, aby na niego spojrze膰. Niebieskie oczy dyrektora pociemnia艂y z gniewu.
- Harry, powiedz mi, jakiego zakl臋cia u偶y艂e艣 na panu Malfoyu.
- Kl膮twy o艣lepiaj膮cej! - krzykn膮艂 Harry, czuj膮c, 偶e wpada w panik臋. - Przysi臋gam! - Zsun膮艂 torb臋 z ramienia i wywr贸ci艂 j膮, a nast臋pnie trz臋s膮c膮 si臋 d艂oni膮 poda艂 Dumbledore'owi swoj膮 r贸偶d偶k臋.- B艂agam, profesorze. Przysi臋gam, 偶e to by艂a tylko kl膮twa o艣lepiaj膮ca. Nic takiego nie powinno si臋 wydarzy膰.
Dyrektor przyj膮艂 r贸偶d偶k臋 i skierowa艂 j膮 na jedno z wysokich okien.
-Priori Incantatem.
Strumie艅 偶贸艂tego 艣wiat艂a, jednak nie tak jasnego jak wcze艣niej, uderzy艂 w okno i rozp艂yn膮艂 si臋 w powietrzu. Dumbledore spojrza艂 na twarz Snape'a z niemo偶liw膮 do odczytania min膮 i przez d艂ugi czas obaj m臋偶czy藕ni nie odzywali si臋 ani s艂owem, co zmartwi艂o Harry'ego jeszcze bardziej.
- Malfoy otru艂 mnie podczas kolacji - powiedzia艂 Gryfon, si臋gaj膮c do kieszeni. Poda艂 Snape'owi kawa艂ek kotleta. - Prosz臋. U偶y艂 呕yczenia 艢mierci. Chcia艂em mu si臋 po prostu odp艂aci膰. Chcia艂em go tylko nastraszy膰. Kl膮twa o艣lepiaj膮ca nie powinna rani膰.
- Zamknij sie, Potter. - Snape wzi膮艂 od Harry'ego mi臋so i wymamrota艂 zakl臋cie identyfikuj膮ce. Wok贸艂 kotleta pojawi艂a si臋 purpurowa mgie艂ka i Snape skin膮艂 dyrektorowi g艂ow膮.
- Poppy - zacz膮艂 Dumbledore, ale Pomfrey uciszy艂a go ruchem r臋ki.
- My艣l臋, 偶e uda mi si臋 go uleczy膰, dyrektorze - powiedzia艂a. - Niestety zajmie to troch臋 czasu.
- W takim razie zostawimy ci臋 z nim sam膮. Severusie, Harry, chcia艂bym porozmawia膰 z wami na osobno艣ci
Harry przyj膮艂 r贸偶d偶k臋 z powrotem i wrzuci艂 j膮 do torby razem z pozosta艂ymi rzeczami. Snape zacisn膮艂 d艂o艅 na jego przedramieniu i poci膮gn膮艂 go w g贸r臋. U艣cisk m臋偶czyzny by艂 silny i bolesny, ale ch艂opak nawet nie pr贸bowa艂 si臋 wyrywa膰, gdy pod膮偶ali za Dumbledore'em do jego gabinetu.
Kiedy znale藕li si臋 w 艣rodku, dyrektor wskaza艂 na dwa krzes艂a, a sam zaj膮艂 miejsce za swoim biurkiem. Harry opad艂 na jedno z nich, ca艂kowicie wycie艅czony i przera偶ony. Zdj膮艂 okulary i potar艂 oczy.
- Harry, musisz mi dok艂adnie opowiedzie膰, co si臋 wydarzy艂o - rzek艂 Dumbledore g艂osem tak spokojnym i opanowanym jak zawsze, chocia偶 nie by艂o w nim tym razem 偶adnej radosnej nuty. - Ale powiedz mi najpierw, gdzie nauczy艂e艣 si臋 kl膮twy o艣lepiaj膮cej?
Harry zerkn膮艂 na siedz膮cego obok Snape'a.
- Ja... ja znalaz艂em j膮 w ksi膮偶ce w bibliotece na Grimmauld Place - odpar艂, skupiaj膮c wzrok na dyrektorze i upewniaj膮c si臋, 偶e jego umys艂 jest zamkni臋ty. - Wybiera艂em ksi膮偶ki o Czarnej Magii, kt贸re chcia艂em wys艂a膰 Remusowi i przegl膮da艂em je, 偶eby si臋 upewni膰, czy go zainteresuj膮. I w jednej z nich znalaz艂em t臋 kl膮tw臋.
Dumbledore skin膮艂 g艂ow膮.
- A teraz powiedz mi, co wydarzy艂o si臋 dzisiaj pomi臋dzy tob膮 a panem Malfoyem?
Harry spojrza艂 na swoje buty i wzi膮艂 dr偶膮cy oddech.
- Podczas kolacji Malfoy podszed艂 do nas i zrobi艂 zamieszanie, wylewaj膮c na moje jedzenie 呕yczenie 艢mierci. Nie zauwa偶y艂em tego, ale poczu艂em, kiedy tylko wzi膮艂em kilka k臋s贸w.
- Skoro pan Malfoy ci臋 otru艂, to dlaczego nie przyszed艂e艣 z tym do mnie albo do kt贸rego艣 innego nauczyciela?
Harry wci膮偶 unika艂 wzroku Dumbledore'a.
- Poniewa偶 pomy艣la艂em, 偶e sam sobie poradz臋. Podczas wakacji powtarza艂em zagadnienia zwi膮zane z truciznami.
Snape skin膮艂 sztywno g艂ow膮, potwierdzaj膮c te informacje.
- Sk膮d wzi膮艂e艣 antidotum? - zapyta艂 Dumbledore. - Pytam, poniewa偶 to pewne, 偶e musia艂e艣 je za偶y膰, w przeciwnym wypadku nie siedzia艂by艣 teraz tutaj.
Harry przytakn膮艂.
- Profesor Snape pozwoli艂 mi uwarzy膰 kilka antidot贸w podczas wakacji, jako cz臋艣膰 treningu. Zabra艂em ze sob膮 kilka z nich, poniewa偶 stwierdzi艂em, 偶e mog膮 mi si臋 przyda膰.
- Bardzo dobrze. Nie s膮dz臋, aby by艂o w tym co艣 z艂ego, zgodzisz si臋 ze mn膮, Severusie?
Snape ponownie skin膮艂 sztywno g艂ow膮.
- Kontynuuj, Harry.
- Po kolacji poszed艂em za Malfoyem. U偶y艂em peleryny-niewidki, bo chcia艂em go przestraszy膰. A tej kl膮twy u偶y艂em tylko dlatego, 偶e j膮 zna艂em i my艣la艂em, 偶e nie wyrz膮dzi mu ona 偶adnej krzywdy. S膮dzi艂em, 偶e po prostu o艣lepi go na jeden dzie艅. Wydawa艂o mi si臋 to dobr膮 zemst膮 za otrucie mnie. Jednak kiedy j膮 rzuci艂em, wszystko posz艂o nie tak jak powinno. Pr贸bowa艂em j膮 zako艅czy膰, ale nie uda艂o mi si臋, wiec zabra艂em Malfoya do szpitala.
- Harry, musisz mi dok艂adnie powiedzie膰, co robi艂e艣 podczas rzucania tej kl膮twy. O czym my艣la艂e艣? Co czu艂e艣?
- Ja... eee... - Harry zamkn膮艂 usta, wpatruj膮c si臋 w dyrektora rozszerzonymi oczami. - Wypowiedzia艂em j膮 w j臋zyku w臋偶y.
Dumbledore opar艂 si臋 w swoim krze艣le, przeczesuj膮c palcami d艂ug膮 brod臋, a siedz膮cy obok Harry'ego Snape gwa艂townie wci膮gn膮艂 powietrze.
- A b臋dzie posiada艂 moc, kt贸rej Czarny Pan nie zna - zacytowa艂 stary czarodziej w zamy艣leniu.
- Oczywi艣cie - wtr膮ci艂 Snape. - Od pocz膮tku 藕le to interpretowali艣my.
- Co? - zapyta艂 Harry, nie maj膮c poj臋cia, o czym m臋偶czyzna m贸wi.
- Przepowiedni臋, ty idioto - sykn膮艂 Snape. - Masz moc, kt贸rej Czarny Pan nie posiada.
- Mam?
- Harry, kiedy rzuci艂e艣 kl膮tw臋 o艣lepiaj膮c膮 w j臋zyku w臋偶y, znacznie zwi臋kszy艂e艣 jej si艂臋, a rezultat by艂 o wiele bardziej szkodliwy ni偶 powinien - powiedzia艂 Dumbledore. - Powiedz mi, jak si臋 wtedy czu艂e艣?
Harry zacisn膮艂 usta. Wiedzia艂, o co pr贸buje zapyta膰 go dyrektor. Chcia艂 si臋 dowiedzie膰, czy przez przypadek nie u偶y艂 Mrocznej Magii.
- Czu艂em si臋 tak, jakbym rzuca艂 jakiekolwiek inne zakl臋cie, profesorze. Na przyk艂ad zakl臋cie lewitacji.
Po tej odpowiedzi dyrektor najwyra藕niej si臋 zrelaksowa艂.
- A wiec sadz臋, 偶e nadszed艂 czas na om贸wienie twojej kary.
- 呕膮dam, aby ch艂opak dosta艂 szlaban. Ze mn膮. Mam kilka beczek pe艂nych ropuch, kt贸re trzeba wypatroszy膰 - powiedzia艂 Snape, ale nie wydawa艂 si臋 ju偶 tak w艣ciek艂y jak wcze艣niej.
- Trzy tygodnie szlaban贸w z profesorem Snape'em - oznajmi艂 Dumbledore.
Harry nie wiedzia艂, co ma o tym my艣le膰. Nie wiedzia艂 nawet, co w tej chwili my艣li o nim Snape. Ale przytakn膮艂. Zdawa艂 sobie spraw臋, 偶e zas艂uguje na kar臋 i poczu艂 ulg臋, 偶e dyrektor postanowi艂 go jednak nie wyrzuca膰. - A Gryffindor traci pi臋膰dziesi膮t punkt贸w za u偶ywanie w szkole Czarnej Magii - doda艂 dyrektor, a Harry po raz kolejny przytakn膮艂.
- Przepraszam, profesorze. Przysi臋gam, 偶e ju偶 nigdy wi臋cej tego nie zrobi臋.
- Severusie, s膮dz臋, 偶e dobrym pomys艂em by艂oby przetestowanie podczas waszych prywatnych lekcji umiej臋tno艣ci Harry'ego w dziedzinie rzucania zakl臋膰 w j臋zyku w臋偶y.
- Oczywi艣cie, dyrektorze.
- A teraz, je偶eli mo偶esz nam wybaczy膰, Harry, profesor Snape i ja musimy przedyskutowa膰 kar臋 dla pana Malfoya.
- Zaczekaj na mnie za drzwiami, Potter. Tw贸j szlaban za chwil臋 si臋 rozpocznie.
Harry skin膮艂 im obu g艂ow膮, wzi膮艂 swoj膮 torb臋 i pospiesznie opu艣ci艂 gabinet. Kiedy znalaz艂 si臋 na zewn膮trz, przywar艂 plecami do 艣ciany. Wci膮偶 nie by艂 pewien tego, co w艂a艣ciwie si臋 wydarzy艂o. Wiedzia艂 tylko tyle, 偶e naprawd臋 powa偶nie zrani艂 innego ucznia i nawet je偶eli tym uczniem by艂 Malfoy, to nienawidzi艂 si臋 za to, co zrobi艂.
Po nieko艅cz膮cym si臋 obwinianiu samego siebie, drzwi otworzy艂y si臋 i wyszed艂 z nich Snape. Gestem nakaza艂 Harry'emu, aby poszed艂 za nim.
- Co si臋 stanie z Malfoyem? - zapyta艂 Harry.
- Cicho b膮d藕, Potter - odpar艂 Snape, wi臋c Harry natychmiast zamkn膮艂 usta. Szed艂 za nim bez s艂owa, a偶 dotarli do jego gabinetu. Kiedy znale藕li si臋 w 艣rodku, Snape podszed艂 do swojego biurka, lecz przy nim nie usiad艂. Wygl膮da艂, jakby nie m贸g艂 si臋 zdecydowa膰, co robi膰. - Chod藕 za mn膮 - powiedzia艂 w ko艅cu, po czym popchn膮艂 drzwi prowadz膮ce do w膮skiego, ukrytego korytarza. Harry pos艂ucha艂, zastanawiaj膮c si臋, dok膮d m臋偶czyzna go prowadzi.
Okaza艂o sie, 偶e do swoich prywatnych komnat. Znale藕li si臋 w niewielkim mieszkalnym pomieszczeniu, w kt贸rym znajdowa艂 si臋 kominek, kanapa, stoj膮ce pod 艣cian膮 biurko i kilka wype艂nionych ksi膮偶kami rega艂贸w.
- Siadaj.
Harry opad艂 na kanap臋, opuszczaj膮c torb臋 na pod艂og臋. Snape otworzy艂 drzwiczki niewielkiego kredensu i si臋gn膮艂 po kieliszek. Spojrza艂 na Harry'ego i wyj膮艂 drugi. Postawi艂 je na ma艂ym stoliku do kawy razem z butelk膮 o nieokre艣lonej zawarto艣ci. Nape艂ni艂 kieliszki i popchn膮艂 jeden w stron臋 Harry'ego.
- Co to jest? - zapyta艂 ch艂opak. Nie potrafi艂 rozpozna膰 butelki, a napis na etykiecie by艂 w j臋zyku francuskim.
- Koniak - odpar艂 Snape, siadaj膮c obok Harry'ego. - Bardzo stara i niezwykle droga butelka koniaku. Prezent od Lucjusza Malfoya. Mam nadziej臋, 偶e zrozumiesz ironi臋. - Snape opr贸偶ni艂 kieliszek i ponownie go nape艂ni艂. - Harry wzi膮艂 niewielki 艂yk i skrzywi艂 si臋. Odstawi艂 kieliszek na stolik i spojrza艂 na siedz膮cego obok m臋偶czyzn臋. Snape wygl膮da艂 na tak wycie艅czonego, jak Harry si臋 czu艂. - W normalnych okoliczno艣ciach pr贸ba zab贸jstwa zako艅czy艂aby si臋 wydaleniem, jednak dyrektor zdecydowa艂, 偶e Malfoy nadal pozostanie uczniem tej szko艂y.
- Dlaczego? - zapyta艂 Harry. Ponownie spr贸bowa艂 alkoholu, kt贸ry tym razem nie smakowa艂 ju偶 tak paskudnie. Bardzo przyjemnie rozgrza艂 go w 艣rodku.
- Poniewa偶, Potter, obaj wiemy, 偶e je偶eli Malfoy zostanie wydalony, to natychmiast przy艂膮czy si臋 do Czarnego Pana. I Dumbledore r贸wnie偶 zdaje sobie z tego spraw臋.
- Aha.
- Jednak偶e Malfoy b臋dzie musia艂 uczestniczy膰 w szlabanach a偶 do 艣wi膮t. Oczywi艣cie, kiedy tylko opu艣ci skrzyd艂o szpitalne.
- Z tob膮?
Mistrz Eliksir贸w potrz膮sn膮艂 g艂ow膮.
- Z Filchem. I Dumbledore'em.
Harry wypi艂 resztk臋 koniaku. Jego wzrok sta艂 si臋 nieco rozmyty. Odstawi艂 kieliszek i przysun膮艂 si臋 nieco bli偶ej do m臋偶czyzny.
- Naprawd臋 przykro mi z powodu tego, co si臋 sta艂o.
Snape r贸wnie偶 odstawi艂 kieliszek na st贸艂 i odwr贸ci艂 si臋 do Harry'ego.
- Nie masz poj臋cia, jak wa偶ne jest to, co si臋 wydarzy艂o, prawda, Potter? - Ch艂opak wzruszy艂 ramionami. Snape wzi膮艂 jego twarz w obie d艂onie. - Posiadasz dar, moc, kt贸rej nie ma 偶aden inny czarodziej. Potrafisz modyfikowa膰 zakl臋cia poprzez rzucanie ich w innym j臋zyku. Ja tego nie umiem, Dumbledore r贸wnie偶. A nawet sam Czarny Pan.
- Ale ja nie mia艂em poj臋cia, co si臋 wydarzy - wyszepta艂 Harry.
- To nie ma znaczenia. - Snape podni贸s艂 si臋 i stan膮艂 na wprost kanapy. - Pozw贸l, 偶e ci to wyja艣ni臋 w ten spos贸b, Potter. Jestem pewien, 偶e pami臋tasz, jak si臋 rzuca Kl膮tw臋 Gotuj膮c膮 Krew. Proponuje, aby艣 podczas swojej najbli偶szej konfrontacji z Czarnym Panem rzuci艂 na niego w艂a艣nie j膮 i aby艣 zrobi艂 to w mowie w臋偶y. Jestem przekonany, 偶e dzi臋ki temu pozb臋dziemy si臋 problemu, jakim jest Czarny Pan, na dobre. - Harry gapi艂 si臋 na Snape'a bez s艂owa. - Ta zdolno艣膰 sprawia, 偶e jeste艣 prawdopodobnie najpot臋偶niejszym czarodziejem na 艣wiecie - powiedzia艂 m臋偶czyzna, pochylaj膮c si臋 nad nim.
- Nie rozumiem - odpar艂 Gryfon. Nie chcia艂 tego zrozumie膰.
- Rzu膰 zakl臋cie lewitacji z j臋zyku w臋偶y. Ale nie celuj we mnie. - Snape odsun膮艂 si臋 na bok. - No dalej.
Harry si臋gn膮艂 po r贸偶d偶k臋. Obliza艂 wargi, prze艂kn膮艂 艣lin臋, pomy艣la艂 o bazyliszku i skierowa艂 r贸偶d偶k臋 na butelk臋 koniaku.
- Wingardium Leviosa.
Butelka wystrzeli艂a w g贸r臋 na ponad p贸艂 metra i eksplodowa艂a, zasypuj膮c wszystko od艂amkami szk艂a i resztkami znajduj膮cego si臋 w niej p艂ynu. Zar贸wno Snape jak i Harry unie艣li r臋ce, aby si臋 os艂oni膰.
- Mia艂em zamiar doko艅czy膰 dzisiaj ten koniak - powiedzia艂 m臋偶czyzna, sprz膮taj膮c ba艂agan machni臋cie r贸偶d偶ki. - Bardzo dzi臋kuj臋 za pozbawienie mnie mo偶liwo艣ci gruntownego upicia si臋 bezcennym trunkiem Lucjusza Malfoya.
Harry zdoby艂 si臋 na niewielki u艣miech.
- Przepraszam.
Snape ponownie usiad艂 obok niego.
- Czy teraz ju偶 widzisz, jak przydatny potrafi by膰 ten dar?
- Tak. - Harry przysun膮艂 si臋 jeszcze bli偶ej, opieraj膮c policzek na ramieniu Snape'a. - Wi臋c nie jeste艣 na mnie z艂y?
- Z艂y na ciebie? - Snape wypowiedzia艂 to w taki spos贸b, jakby by艂a to najbardziej absurdalna rzecz, jak膮 Harry kiedykolwiek zasugerowa艂. - Potter, powinienem ca艂owa膰 twoje stopy.
- A mo偶e m贸g艂by艣 poca艂owa膰 mnie tutaj? - Harry dotkn膮艂 palcem swoich warg. Snape spogl膮da艂 na niego przez chwil臋, a nast臋pnie obj膮艂 go d艂oni膮 za szyj臋 i przycisn膮艂 wargi do jego ust w d艂ugim poca艂unku.
Harry wdrapa艂 si臋 na jego kolana i wtuli艂 twarz w jego szyj臋.
- Ale Vol... Czarny Pan tak偶e zna mow臋 w臋偶y.
- Jednak nie potrafi rzuca膰 w niej zakl臋膰 - odpar艂 Snape, g艂adz膮c r臋k膮 plecy ch艂opaka. - Zaufaj mi, gdyby to potrafi艂, zapanowa艂by nad ca艂膮 Wielk膮 Brytani膮 zanim sko艅czyliby艣my rozmawia膰.
- Nie chc臋 tego - wyszepta艂 Harry. - Nie chc臋 takiej mocy.
Snape przycisn膮艂 usta do jego czo艂a.
- Ty szlachetny, ma艂y Gryfonie. Ludzie zaprzedaliby swoje dusze, 偶eby zdoby膰 tak膮 pot臋g臋. - Uni贸s艂 brod臋 Harry'ego. - Masz moc, aby go zniszczy膰. Nast臋pnym razem, kiedy staniesz naprzeciw niego, nie b臋dziesz ju偶 bezbronny. Zabijesz go.
Harry spu艣ci艂 wzrok.
- A jak my艣lisz, co si臋 ze mn膮 stanie, je偶eli u偶yj臋 Mrocznej Magii w j臋zyku w臋偶y?
- Radz臋, aby艣 tego nie sprawdza艂, dop贸ki nie staniesz z nim twarz膮 w twarz.
- Ale co je艣li... je艣li to zmieni mnie... w kogo艣 takiego jak on?
Snape u艣miechn膮艂 si臋 do niego zaczepnie.
- Powiedzia艂em ju偶, Potter, 偶e ci na to nie pozwol臋.
Harry poca艂owa艂 go, desperacko pr贸buj膮c mu uwierzy膰.
Beta: Gellert :* Dzi臋kujemy
Cz臋艣膰 15
Snape odes艂a艂 Harry'ego do Wie偶y Gryffindoru par臋 minut po godzinie, po kt贸rej uczniom nie wolno by艂o znajdowa膰 si臋 poza dormitoriami. Ch艂opak nie pragn膮艂 niczego bardziej ni偶 mo偶liwo艣ci pozostania ze Snape'em na noc, ale wiedzia艂, 偶e nie ma 偶adnego sposobu, aby wyt艂umaczy膰, dlaczego ucze艅 mia艂by sp臋dzi膰 ca艂膮 noc ze swoim nauczycielem.
Wracaj膮c, nie spieszy艂 si臋 jednak i przez ca艂膮 drog臋 pr贸bowa艂 przetrawi膰 wszystko, co wydarzy艂o si臋 dzisiejszego dnia. Ale gdy dotar艂 w ko艅cu do portretu Grubej Damy, nadal mia艂 w umy艣le zam臋t i by艂 zbyt wyko艅czony, aby pr贸bowa膰 zrozumie膰 sens tych wydarze艅.
Kiedy wszed艂 do Pokoju Wsp贸lnego, powita艂y go pe艂ne niedowierzania okrzyki i zaniepokojone spojrzenia.
- Harry! - Hermiona zerwa艂a si臋 na r贸wne nogi.
- Co si臋 sta艂o, stary? - Ron w momencie znalaz艂 si臋 tu偶 przed nim. - Ludzie plotkuj膮, 偶e zabi艂e艣 Malfoya!
Harry wpatrywa艂 si臋 w swoich przyjaci贸艂, a wspomnienia powoli nap艂ywa艂y do jego zamroczonego umys艂u. Krew p艂yn膮ca z oczu Malfoya. Jego krzyki odbijaj膮ce si臋 echem od nagich 艣cian. 艢lizgon szarpi膮cy si臋 w jego ramionach. To by艂o zbyt wiele. Harry poczu艂, 偶e do oczu nap艂ywaj膮 mu 艂zy, odwr贸ci艂 si臋 wi臋c i wbieg艂 po schodach do dormitorium.
Zanim przyjaciele go dogonili, uda艂o mu si臋 ju偶 otrze膰 艂zy.
- Harry? - Hermiona podesz艂a ostro偶nie do 艂贸偶ka, na kt贸rym siedzia艂 ch艂opak. Zza jej plec贸w wychylali si臋 Ginny i Neville.
Ron okr膮偶y艂 艂贸偶ko i usiad艂 na nim obok przyjaciela.
- Co si臋 dzieje, Harry?
Gryfon przywo艂a艂 przyjaci贸艂 gestem, aby usiedli przy nim, odchrz膮kn膮艂 i zacz膮艂 opowiada膰 o wszystkim, co si臋 wydarzy艂o. Oczywi艣cie przekaza艂 im t臋 sam膮 wersj臋, kt贸r膮 opowiedzia艂 Dumbledore'owi. Wyzna艂 im prawd臋 o Mrocznej Magii i o tym, co powiedzia艂 na ten temat Snape. Bardzo wiele kosztowa艂o go panowanie nad sob膮, kiedy opisywa艂 im stan Malfoya, ale na szcz臋艣cie uda艂o mu si臋 opowiedzie膰 ca艂膮 histori臋 nie 艂ami膮cym si臋 g艂osem.
Kiedy sko艅czy艂, zapad艂o pe艂ne trwogi milczenie.
- O cholera - wyszepta艂 Ron. Hermiona si臋gn臋艂a po d艂o艅 Harry'ego, a Ginny i Neville nie byli w stanie wypowiedzie膰 nawet s艂owa.
- Och, Harry - powiedzia艂a Hermiona, 艣ciskaj膮c jego r臋k臋.
- Boj臋 si臋 - wymamrota艂 Harry i z w艣ciek艂o艣ci膮 otar艂 艂zy, kt贸re ponownie pojawi艂y mu si臋 w oczach. - Naprawd臋 si臋 boj臋.
- Ja r贸wnie偶 - odpar艂a Hermiona i przyci膮gn臋艂a go do siebie, przytulaj膮c go mocno. Wtuli艂 twarz w jej rami臋, maj膮c nadziej臋, 偶e przyjaciele nie widz膮 jego 艂ez.
***
Kiedy nast臋pnego popo艂udnia Harry pchni臋ciem otworzy艂 drzwi do gabinetu lekarskiego, Malfoy podni贸s艂 si臋 na 艂贸偶ku do pozycji siedz膮cej. Jego w艂osy ponownie by艂y jasne, nie by艂o ju偶 艣ladu po szkar艂acie, kt贸ry prze艣ladowa艂 Harry'ego przez ca艂膮 noc, ale oczy ch艂opaka by艂y ukryte pod grub膮 warstw膮 banda偶y.
- Kto tam ? - zapyta艂 Malfoy.
Harry podszed艂 do jego 艂贸偶ka.
- To ja, Harry.
- Och. Wr贸ci艂e艣, aby doko艅czy膰 dzie艂a, Potter?
- Nie. Przynios艂em ci troch臋 czekolady. - Gryfon po艂o偶y艂 tabliczk臋 najlepszej ciemnej czekolady z Miodowego Kr贸lestwa na stoliku obok 艂贸偶ka.
- A wi臋c zamierzasz mnie tym razem otru膰?
Harry parskn膮艂.
- Nie. By膰 mo偶e ci臋 to zaskoczy, Malfoy, ale na tej planecie jest tylko jedna osoba, kt贸r膮 chcia艂bym zabi膰, i nie jeste艣 ni膮 ty.
- Skoro tak twierdzisz. - 艢lizgon przesun膮艂 d艂o艅 w stron臋 stolika, wymacuj膮c r臋kami drog臋. Znalaz艂 czekolad臋 i po艂o偶y艂 j膮 na swoich kolanach. Kiedy rozrywa艂 papier, Harry odchrz膮kn膮艂.
- Chcia艂bym przeprosi膰 za to, co ci zrobi艂em.
- Daj spok贸j, Potter. Pr贸bowa艂em ci臋 wczoraj otru膰. Odwdzi臋czy艂e艣 mi si臋. A teraz chcesz mnie przeprasza膰? Nie b膮d藕 mi臋czakiem.
- Ja... eee... nie chcia艂em zrobi膰 ci krzywdy. - Harry poci膮gn膮艂 za jeden z guzik贸w swojej szaty. - Jak si臋 czujesz?
- Jakbym przez tydzie艅 by艂 pod wp艂ywem Cruciatusa - powiedzia艂 Malfoy i prze艂ama艂 tabliczk臋 na p贸艂.
- Och. Ale b臋dziesz widzia艂, prawda?
- Pomfrey chyba tak s膮dzi - odpar艂 艢lizgon, po czym wepchn膮艂 czekolad臋 do ust. - Przesta艅 by膰 dla mnie taki mi艂y, Potter. To nie jest normalne.
Harry parskn膮艂 艣miechem.
- Nie m贸g艂bym si臋 z tob膮 nie zgodzi膰.
- A teraz podzielasz moje zdanie. Przesta艅 natychmiast. - Malfoy pr贸bowa艂 ukry膰 u艣miech, wpychaj膮c do ust jeszcze wi臋ksz膮 porcj臋 czekolady.
Harry wyszczerzy艂 si臋, ale wtedy przypomnia艂 sobie, 偶e ch艂opak nie mo偶e przecie偶 tego zobaczy膰.
- Chcia艂em po prostu co艣 ci powiedzie膰 i ju偶 mnie nie ma.
- W takim razie wydu艣 to z siebie.
- Zabij臋 go, Draco. To wy艂膮cznie twoja decyzja, po kt贸rej b臋dziesz stronie, kiedy tego dokonam. To tyle. - Harry odwr贸ci艂 si臋, aby odej艣膰.
- Potter?
- Tak? - Harry spojrza艂 na 艢lizgona ponad swoim ramieniem.
- Do zobaczenia. Mam nadzieje, 偶e nied艂ugo. - Malfoy potar艂 palcami banda偶, po czym u艂ama艂 kolejny kawa艂ek czekolady.
Harry roze艣mia艂 si臋 i kiedy opu艣ci艂 gabinet lekarski, czu艂 si臋 o wiele lepiej, ni偶 przez ca艂y dzisiejszy dzie艅.
***
- Nigdy nie widzia艂em Zakl臋cia Przywo艂uj膮cego o takim dzia艂aniu - powiedzia艂 Snape, z trudem ukrywaj膮c rozbawienie w swoim g艂osie.
Harry wpatrywa艂 si臋 w rozerwan膮 ksi膮偶k臋.
- Ja te偶 nie. - U艣miechn膮艂 si臋 do m臋偶czyzny.
- My艣l臋, 偶e ju偶 wystarczy na dzisiaj - oznajmi艂 Snape, wskazuj膮c gestem w stron臋 kanapy. Harry schowa艂 r贸偶d偶k臋 i usiad艂, podczas gdy Mistrz Eliksir贸w przywo艂a艂 tac臋 z herbat膮.
Sp臋dzili ca艂e trzy tygodnie szlaban贸w na testowaniu umiej臋tno艣ci Harry'ego pod wzgl臋dem rzucania zakl臋膰 w mowie w臋偶y. Trzymali si臋 jedynie zwyk艂ych, prostych zakl臋膰, ale ich efekty za ka偶dym razem by艂y katastrofalne. Najwi臋kszym problemem by艂o to, 偶e Harry nie mia艂 偶adnej kontroli nad rezultatami. To t艂umaczy艂o, dlaczego rzucanie Finite Incantatem w mowie w臋偶y nigdy nie rozwi膮zywa艂o problemu, a jedynie go pogarsza艂o.
Snape na szcz臋艣cie nie kaza艂 Harry'emu patroszy膰 ropuch - zachowa艂 to dla kilku pechowych trzecioklasist贸w, kt贸rzy wysadzili swoje kocio艂ki podczas zaj臋膰. Harry nie mia艂 oczywi艣cie nic przeciwko temu i cieszy艂 si臋 dodatkowym czasem, kt贸ry m贸g艂 sp臋dzi膰 ze Snape'em.
- Dzi臋ki - powiedzia艂, kiedy m臋偶czyzna postawi艂 przed nim fili偶ank臋 herbaty. - Koniec pracy na dzisiaj?
- Tak. - Snape usiad艂 obok niego i pos艂a艂 mu lubie偶ny u艣miech.
Harry zachichota艂 i przysun膮艂 si臋 bli偶ej. Odnalaz艂 wargami jego wargi, a j臋zykiem w艣lizn膮艂 si臋 do ust. Zaj臋cza艂 i przylgn膮艂 do niego jeszcze bardziej, kiedy Snape obj膮艂 go d艂oni膮 za szyj臋.
- 艁贸偶ko? - zapyta艂 m臋偶czyzna, tak jak robi艂 to niemal ka偶dego wieczoru podczas ich szlaban贸w.
- Tak - odpar艂 Harry, bawi膮c si臋 jednym z guzik贸w szaty Snape'a. - Ale chcia艂bym ci臋 o co艣 poprosi膰.
- O co?
- C贸偶, do tej pory my zawsze... ty zawsze...
- Wyrzu膰 to z siebie, Potter.
Harry zagryz艂 warg臋.
- Po prostu zastanawia艂em si臋, czy to ja nie m贸g艂bym czasami... no wiesz, czy m贸g艂bym ci臋 pieprzy膰.
Zar贸wno twarz, jak i spojrzenie Snape'a pozosta艂y nieporuszone.
- To znaczy, lubi臋, kiedy mnie pieprzysz. Do diab艂a, kocham to, ale po prostu zastanawia艂em si臋, jakby to by艂o pieprzy膰 ciebie - wyduka艂, maj膮c nadziej臋, 偶e Snape si臋 na niego nie w艣cieknie.
M臋偶czyzna wykrzywi艂 usta.
- Chcia艂by艣 uczyni膰 ze mnie ofiar臋 eksperyment贸w dojrzewaj膮cego nastolatka?
- Ee...
- To b臋dzie tw贸j pierwszy raz, mam racj臋?
- Tak.
Snape podni贸s艂 si臋 i poci膮gn膮艂 Harry'ego za sob膮.
- Dobrze. Zobaczymy, jak daleko uda ci si臋 dotrze膰, zanim padniesz ofiar膮 przedwczesnej ejakulacji.
Harry nie mia艂 poj臋cia, co Snape przed chwil膮 powiedzia艂, z wyj膮tkiem tego, 偶e brzmia艂o to jak pozwolenie. Jego penis natychmiast si臋 tym zainteresowa艂, chocia偶 ch艂opak nie podziela艂 jego entuzjazmu. To prawda, 偶e chcia艂 pieprzy膰 Snape'a, ale ta my艣l wprawia艂a go w niesamowite wr臋cz za偶enowanie.
- Denerwuj臋 si臋 - powiedzia艂, kiedy znale藕li si臋 ju偶 w sypialni.
M臋偶czyzna parskn膮艂.
- Radz臋 ci si臋 zamkn膮膰. Znasz mechanizm. A poza tym uwa偶am, 偶e na pewno nie b臋dziesz gorszy od niego.
Harry opar艂 czo艂o o tors Snape'a i j臋kn膮艂:
- Wcale mi tego nie u艂atwiasz, wiesz o tym?
- Wiem - odpar艂 Snape z rozbawieniem, a nast臋pnie uni贸s艂 twarz Harry'ego. - A teraz zamknij si臋 i zer偶nij mnie. - Nami臋tny poca艂unek, kt贸ry nast膮pi艂 po tych s艂owach, sprawi艂, 偶e Harry zacisn膮艂 palce u n贸g i zdoby艂 si臋 w ko艅cu na odwag臋, aby zacz膮膰 rozpina膰 szaty Snape'a. M臋偶czyzna odwzajemni艂 si臋 tym samym i wkr贸tce po tym Harry poczu艂 jego d艂onie na swojej nagiej klatce piersiowej i ciep艂膮 sk贸r臋 pod swoimi palcami.
- 艁贸偶ko? - zapyta艂 Harry nieco niepewnie. Snape skin膮艂 g艂ow膮 i po艂o偶y艂 si臋 na prze艣cieradle. Ch艂opak przygl膮da艂 mu si臋, 艣lizgaj膮c si臋 wzrokiem po nagim, jasnym ciele, twardym penisie wy艂aniaj膮cym si臋 spo艣r贸d ciemnych w艂os贸w; wpatruj膮c si臋 w czarne, przygl膮daj膮ce mu si臋 intensywnie oczy i d艂ugi, przywo艂uj膮cy go palec.
Racja. Harry otrz膮sn膮艂 si臋 i wdrapa艂 na 艂贸偶ko obok Snape'a. Spodziewa艂 si臋, 偶e m臋偶czyzna ukl臋knie ty艂em do niego, poniewa偶 by艂a to jego ulubiona pozycja, kiedy pieprzy艂 Harry'ego. Ale Snape, nadal le偶膮c na plecach, rozchyli艂 nogi.
- W taki spos贸b? - zapyta艂 Harry, przesuwaj膮c palcem wzd艂u偶 jasnego torsu.
- Tak. Chcia艂bym widzie膰, kto mnie pieprzy.
Oczywi艣cie. Harry wci膮偶 mia艂 problem z zaakceptowaniem tego, 偶e Snape robi艂 to ju偶 wcze艣niej z Voldemortem. Pr贸bowa艂 nie my艣le膰 o tym zbyt cz臋sto, chocia偶 wygl膮da艂o na to, 偶e m臋偶czyzna nie ma z tym 偶adnego problemu.
- W porz膮dku. - Harry si臋gn膮艂 po stoj膮c膮 na szafce nocnej butelk臋. Snape uni贸s艂 nogi, a Harry w艣lizgn膮艂 si臋 pomi臋dzy nie, wylewaj膮c lubrykant na swoje palce. M臋偶czyzna robi艂 z nim to samo niezliczon膮 ilo艣膰 razy, wi臋c ch艂opak doskonale wiedzia艂, jak powinno to wygl膮da膰. Dotykanie nawil偶onym palcem wej艣cia Snape'a by艂o naprawd臋 niesamowitym do艣wiadczeniem. A w艣li藕ni臋cie si臋 nim do jego wn臋trza jeszcze lepszym.
- Tak - powiedzia艂 Snape i uni贸s艂 k膮cik ust. To doda艂o Harry'emu odwagi i zacz膮艂 wsuwa膰 i wysuwa膰 palec z cia艂a m臋偶czyzny. Wn臋trze Snape'a by艂o gor膮ce i ciasne, a my艣l o tym, aby zast膮pi膰 palec swoim penisem, by艂a prawie niemo偶liwa do wytrzymania. Jego d艂o艅 dr偶a艂a, wi臋c doda艂 kolejny palec w nadziei, 偶e to pomo偶e.
- Tak - powt贸rzy艂 m臋偶czyzna, wi臋c Harry zacz膮艂 porusza膰 palcem jeszcze szybciej, tak jak zawsze robi艂 to Snape. Usta m臋偶czyzny otworzy艂y si臋, a brwi 艣ci膮gn臋艂y i Harry zatraci艂 si臋 w tym wyuzdanym wyrazie twarzy, dop贸ki Snape nie przypomnia艂 mu, 偶e to dopiero pocz膮tek.
- Jestem gotowy, Potter.
- W porz膮dku - odpar艂 Harry i przysun膮艂 si臋 bli偶ej, wyci膮gaj膮c palec i kilka razy przesuwaj膮c d艂oni膮 po swojej erekcji. Nast臋pnie przycisn膮艂 g艂贸wk臋 penisa do wej艣cia m臋偶czyzny i owin膮艂 r臋ce wok贸艂 jego kolan. Pchn膮艂 raz i kolejny, a wtedy cia艂o Snape'a otworzy艂o si臋 i Harry zanurzy艂 si臋 w ciasnym i 艣liskim, gor膮cym wn臋trzu.
- O cholera - sapn膮艂, pochylaj膮c si臋 nad m臋偶czyzn膮.
Snape wpatrywa艂 si臋 w niego z rozszerzonymi 藕renicami, a Harry nie odrywa艂 od niego wzroku, kiedy wysuwa艂 si臋 z niego i wchodzi艂 ponownie.
- Och, Merlinie, to takie przyjemne.
- Teraz ju偶 wiesz, dlaczego lubi臋 to robi膰 tak cz臋sto - powiedzia艂 Snape g艂臋bokim, zachrypni臋tym g艂osem. Harry roze艣mia艂by si臋, gdyby nie to, 偶e by艂 ca艂kowicie obezw艂adniony 艣wiadomo艣ci膮, 偶e jego penis naprawd臋 zag艂臋bia si臋 w Snapie. 呕e go pieprzy.
A raczej to Snape pozwala mu si臋 pieprzy膰.
- Merlinie, nie s膮dz臋... och, 偶e zdo艂am wytrzyma膰 - wydysza艂 Harry, uderzaj膮c biodrami coraz mocniej i mocniej, tak jakby dzia艂a艂y one z w艂asnej woli. Snape z艂apa艂 swojego penisa i zacz膮艂 go obci膮ga膰, a to sprawi艂o, 偶e Harry zapragn膮艂 wchodzi膰 w niego jeszcze mocniej. I tak te偶 uczyni艂, podczas gdy m臋偶czyzna porusza艂 biodrami w rytmie uderze艅 Harry'ego.
Harry wpatrywa艂 si臋 w oczy Snape'a, pozwalaj膮c, aby go przyci膮ga艂y, wch艂ania艂y, tak samo jak robi艂y to zawsze, kiedy Harry by艂 bliski orgazmu. Harry pchn膮艂 ponownie, tak g艂臋boko, jak potrafi艂, jego j膮dra zadr偶a艂y i doszed艂 ze zduszonym j臋kiem i oczami wci膮偶 wbitymi w 藕renice m臋偶czyzny. Jego penis pulsowa艂 g艂臋boko wewn膮trz Snape'a, wyrzucaj膮c z siebie strugi nasienia.
- Och, tak - westchn膮艂 Harry. Opar艂 si臋 r臋kami po obu stronach ramion Snape'a i patrz膮c na jego zmru偶one oczy, wiedzia艂, 偶e on tak偶e jest ju偶 blisko. Us艂ysza艂 g艂臋boki pomruk, zobaczy艂 usta wykrzywiaj膮ce si臋 w co艣 na kszta艂t u艣miechu i Snape doszed艂.
Harry czu艂 si臋 oszo艂omiony. 呕ar wewn膮trz niego zacz膮艂 wrze膰 i wyp艂ywa膰 przez jego usta.
- Kocham ci臋 - wyszepta艂, zanim zdo艂a艂 si臋 powstrzyma膰.
Oczy Snape'a rozszerzy艂y si臋. Harry'ego r贸wnie偶 i zosta艂 wessany do umys艂u, kt贸ry nie nale偶a艂 do niego. Nie wiedzia艂 wcze艣niej o tym po艂膮czeniu, ale zobaczy艂 migaj膮ce mu przed oczami wspomnienia Snape'a. Uchwyci艂 si臋 jednego z obraz贸w i zobaczy艂 go w kolorze i z d藕wi臋kiem.
- 呕膮dam, aby pozwoli艂 mi pan u偶y膰 na ch艂opaku Veritaserum, dyrektorze - powiedzia艂 Snape.
- To naprawd臋 nie b臋dzie konieczne, Severusie.
- W tej my艣lodsiewni by艂y obci膮偶aj膮ce mnie wspomnienia. Ch艂opak mia艂 wystarczaj膮co du偶o czasu, aby je wszystkie obejrze膰. Je偶eli Czarny Pan wejdzie w jego umys艂 jeszcze chocia偶 jeden raz i zobaczy... Dyrektorze, wie pan, co mnie czeka, je偶eli on si臋 o tym dowie.
- Jestem tego w pe艂ni 艣wiadomy. Jednak偶e uwa偶am, 偶e nie powinni艣my si艂膮 wyci膮ga膰 z Harry'ego tych informacji. Sugeruj臋, aby艣 po prostu nadal uczy艂 go oklumencji.
- Uczy艂? Ten ch艂opak 艣mia艂 wtargn膮膰 w moj膮 prywatno艣膰! Wola艂bym zda膰 si臋 na 艂ask臋 Czarnego Pana, ni偶 kiedykolwiek da膰 mu jeszcze chocia偶 jedn膮 lekcj臋!
- Severusie, prosz臋, przemy艣l to jeszcze. Harry potrzebuje twojego do艣wiadczenia.
- Nie obchodzi mnie, czego potrzebuje ten ch艂opak, dyrektorze. Mi艂ego dnia.
Harry zosta艂 wyrzucony z gabinetu Dumbledore'a i znalaz艂 si臋 w salonie na Grimmauld Place. I patrzy艂 sam na siebie.
To by艂a ich pierwsza wakacyjna lekcja oklumencji. Dok艂adnie ta, podczas kt贸rej Harry pokaza艂 Snape'owi swoje sfabrykowane wspomnienie. Wydawa艂o mu si臋, 偶e mia艂o to miejsce wieki temu.
I wtedy to poczu艂. Poczu艂, jak Snape korzysta z okazji, aby zajrze膰 do jego umys艂u.
A wi臋c ch艂opak chce si臋 zabawi膰. I nie ma poj臋cia, 偶e jego umys艂 b臋dzie dla mnie ca艂kowicie otwarty, kiedy po艂o偶臋 na nim swoje r臋ce. Tak, jestem teraz pewien, 偶e wci膮偶 pozosta艂o jeszcze kilka lekcji, kt贸rych m贸g艂bym go nauczy膰. Dzi臋kuj臋 ci, Harry Potterze, za to, 偶e jeste艣 takim napalonym ma艂ym szczeniakiem.
Harry'emu zabrak艂o tchu i wtedy znalaz艂 si臋 z powrotem w sypialni m臋偶czyzny. Wpatrywa艂 si臋 w jego twarz i po furii, kt贸r膮 dostrzeg艂 w jego oczach, zrozumia艂, kt贸re dok艂adnie wspomnienie Snape zobaczy艂 w jego umy艣le. Po艂膮czenie dzia艂a艂o w obie strony.
- Zejd藕 ze mnie! - Snape odepchn膮艂 Harry'ego tak mocno, 偶e ten polecia艂 do ty艂u i spad艂 z 艂贸偶ka. - Uknu艂e艣 plan, dzi臋ki kt贸remu zosta艂bym zwolniony i zes艂any do Azkabanu? - Snape krzycza艂 takim g艂osem, jakiego Harry nigdy wcze艣niej nie s艂ysza艂. G艂osem kogo艣, kto zosta艂 dotkliwie zraniony.
- Wykorzysta艂e艣 mnie! - odkrzykn膮艂.
- A czy ty nie wykorzysta艂e艣 mnie? - M臋偶czyzna zerwa艂 si臋 i stan膮艂 nad Harrym. - Chcia艂e艣 zaryzykowa膰 moje 偶ycie i 偶ycie wszystkich cz艂onk贸w Zakonu dla jakiej艣 偶a艂osnej zemsty. Ty niewdzi臋czny gnojku!
- Nigdy nie obejrza艂em tych wspomnie艅, a ty posun膮艂e艣 si臋 do tego... - Harry wskaza艂 r臋k膮 na siebie i Snape'a - ...tylko po to, 偶eby zajrze膰 do mojego umys艂u. Wykorzysta艂e艣 mnie, do cholery!
- Tak, wykorzysta艂em ci臋! - Oczy m臋偶czyzny zmru偶y艂y si臋, a na jego ustach pojawi艂 si臋 gro藕ny u艣mieszek. - Wykorzysta艂em ci臋, poniewa偶 by艂e艣 zbyt g艂upi, aby zorientowa膰 si臋, 偶e mog臋 zagl膮da膰 wprost do twojego umys艂u, kiedy ci臋 pieprz臋! Mog艂em wyci膮gn膮膰 z ciebie wspomnienie z tamtego dnia, kiedy wtargn膮艂e艣 w moj膮 prywatno艣膰 i zobaczy膰 dok艂adnie to, co ty wtedy zobaczy艂e艣. To mog艂o uratowa膰 mi 偶ycie.
Harry wsta艂 chwiejnie, nie odrywaj膮c spojrzenia od Snape'a.
- Nie zamierza艂em doko艅czy膰 tego planu. Nie po tym... sam ju偶 nie wiem, ale nie zamierza艂em tego zrobi膰. Przecie偶 mog艂em powiedzie膰 wszystko Dumbledore'owi wtedy, kiedy wpad艂 do nas na chwil臋, ale nie zrobi艂em tego!
- Jak mam ci teraz wierzy膰, skoro sp臋dzi艂e艣 ca艂e cholerne lato na wrabianiu mnie? - M臋偶czyzna odwr贸ci艂 si臋 ty艂em do niego. - Wyno艣 si臋, Potter, i nie wa偶 si臋 kiedykolwiek tu wraca膰.
- Wykorzysta艂e艣 mnie - powiedzia艂 Harry, nienawidz膮c brzmienia tych s艂贸w. Si臋gn膮艂 po swoje szaty. - Wykorzysta艂e艣 mnie.
- Przynajmniej nie zamierza艂em wys艂a膰 ci臋 do Azkabanu, ty ma艂y popapra艅cu!
- Nie zamierza艂em tego zrobi膰.
- Wyno艣 si臋.
Harry nie przejmowa艂 si臋 zak艂adaniem skarpet i bokserek. Wcisn膮艂 je do kieszeni, kiedy zak艂ada艂 szat臋. Nast臋pnie wsun膮艂 stopy do but贸w i wymaszerowa艂 z sypialni. Rozw艣cieczony Snape pod膮偶y艂 za nim.
- Je偶eli kiedykolwiek o艣mielisz si臋 powiedzie膰 o tym komukolwiek, osobi艣cie zaci膮gn臋 ci臋 do Czarnego Pana. Czy to zrozumia艂e?
Harry prze艂kn膮艂 艣lin臋 i skin膮艂 g艂ow膮.
- Nie zamierza艂em tego zrobi膰 - odpar艂 cichym, dr偶膮cym g艂osem. - Przysi臋gam. Prosz臋.
- Wyno艣 si臋!
Harry uciek艂. Z艂apa艂 swoj膮 torb臋 i wybieg艂 z pokoju, przez ma艂y korytarz, a nast臋pnie z gabinetu Snape'a. Bieg艂 przez ca艂膮 drog臋 do Wie偶y Gryffindoru, poniewa偶 gdyby si臋 zatrzyma艂, musia艂by si臋 zmierzy膰 z tym, co w艂a艣nie si臋 wydarzy艂o.
- Harry? Co si臋 sta艂o? - zapyta艂a Hermiona, kiedy ch艂opak wpad艂 do Pokoju Wsp贸lnego.
- Nic!
- Harry, o co chodzi? - spr贸bowa艂 jeszcze Ron, ale Harry jedynie wymin膮艂 swoich przyjaci贸艂.
- Zostawcie mnie w spokoju - powiedzia艂, wyobra偶aj膮c sobie bazyliszka. Hermiona zblad艂a, a Ron cofn膮艂 si臋. Harry prychn膮艂 i wbieg艂 po schodach na g贸r臋. Kiedy znalaz艂 si臋 w dormitorium, z艂apa艂 poduszk臋 i zacz膮艂 ni膮 uderza膰 w 艣cian臋, dop贸ki nie rozerwa艂a si臋 i nie wypad艂y z niej pi贸ra, fruwaj膮c po ca艂ym pomieszczeniu.
To nie powinno si臋 wydarzy膰 - powtarza艂 sobie wci膮偶 i wci膮偶 na nowo. Snape nie powinien si臋 dowiedzie膰, a ju偶 na pewno nie w taki spos贸b. I nie powinien by艂 go wykorzysta膰.
A zrobi艂 to, wykorzysta艂 go.
I Harry mu na to pozwoli艂.
***
Nast臋pnego wieczoru Harry zatrzyma艂 si臋 przed gabinetem Snape'a. Mieli zaplanowan膮 lekcj臋 oklumencji, ale pocz膮tkowo ch艂opak wcale nie mia艂 ochoty tu przychodzi膰.
Kiedy jednak przemy艣la艂 sobie ju偶 to wszystko po tym, jak przez godzin臋 torturowa艂 wczoraj poduszk臋, doszed艂 do wniosku, 偶e musi porozmawia膰 ze Snape'em. Musi porozmawia膰 z nim o tym wszystkim.
Poniewa偶 co艣 w opowie艣ci m臋偶czyzny nie zgadza艂o si臋.
Je偶eli Snape go wykorzysta艂, tak jak twierdzi艂 na pocz膮tku, to dlaczego p贸藕niej nadal go pieprzy艂? Przypomnia艂 sobie, 偶e m臋偶czyzna chcia艂 widzie膰 jego oczy podczas kilku pierwszych raz贸w, ale p贸藕niej ju偶 nigdy na to nie nalega艂.
A wi臋c dlaczego Snape nadal go pieprzy艂 i uczy艂 go tych wszystkich rzeczy, skoro chcia艂 tylko raz zajrze膰 do jego umys艂u?
To nie mia艂o sensu, a Harry bardzo chcia艂 pozna膰 odpowied藕.
Zapuka艂 do drzwi gabinetu i kiedy nie nadesz艂a 偶adna odpowied藕, zapuka艂 po raz kolejny. Zn贸w nic. Puka艂 i puka艂 i puka艂, ale Snape nie otwiera艂.
Spr贸bowa艂 poci膮gn膮膰 za klamk臋, ale drzwi by艂y zamkni臋te.
Pokonany, odwr贸ci艂 si臋 i wr贸ci艂 z powrotem do Wie偶y Gryffindoru. Nast臋pnego dnia czeka艂y go Eliksiry i przyrzek艂 sobie, 偶e po zako艅czeniu lekcji porozmawia ze Snape'em.
***
Snape by艂 w paskudnym nastroju i wygl膮da艂o na to, 偶e uwzi膮艂 si臋 na Harry'ego jeszcze bardziej ni偶 zazwyczaj. Uczniowie siedz膮cy w pobli偶u szeptali o tym pomi臋dzy sob膮 i nawet Malfoy, kt贸ry kilka dni temu wr贸ci艂 ze szpitala i widzia艂 ju偶 normalnie, rzuca艂 mu pytaj膮ce spojrzenia.
Pr贸buj膮c skoncentrowa膰 si臋 na swoim eliksirze, Harry unika艂 wzroku m臋偶czyzny i nie protestowa艂, kiedy raz za razem odbiera艂 mu punkty. Do tej pory ich liczba wynosi艂a trzydzie艣ci. Wygl膮da艂o na to, 偶e Snape pr贸buje pobi膰 sw贸j osobisty rekord.
- Nape艂nijcie butelki, zaopatrzcie je nalepk膮 ze swoim nazwiskiem, zostawcie na moim biurku i wyno艣cie si臋.
Uczniowie zacz臋li pospiesznie wykonywa膰 polecenia, ale Harry robi艂 wszystko tak powoli, 偶e w ko艅cu w opustosza艂ej klasie zosta艂 tylko on.
- Powiedzia艂em, 偶eby艣 si臋 wynosi艂 - warkn膮艂 Mistrz Eliksir贸w, kiedy Harry podszed艂 do biurka, aby odda膰 mu fiolk臋.
- Chcia艂bym z panem porozmawia膰, profesorze - odpar艂 Gryfon, maj膮c nadziej臋, 偶e w jego g艂osie nie s艂ycha膰 tego b贸lu, kt贸ry odczuwa艂 w 艣rodku.
- Nie mam ci nic do powiedzenia. - Snape skrzy偶owa艂 ramiona, a na jego twarzy pojawi艂 si臋 paskudny, odpychaj膮cy u艣mieszek.
- Ale co z naszymi lekcjami? - zapyta艂 Harry, poniewa偶 musia艂 co艣 powiedzie膰, nawet je偶eli w og贸le nie przejmowa艂 si臋 tymi lekcjami.
- Potter, nie zosta艂o ju偶 nic, czego m贸g艂bym ci臋 nauczy膰. Kiedy staniesz naprzeciw Czarnego Pana, rzu膰 na niego kl膮tw臋 u艣miercaj膮c膮 w j臋zyku w臋偶y. A teraz si臋 wyno艣.
- Ale musz臋 z tob膮 porozmawia膰.
- Jedyne, co musisz zrobi膰, to opu艣ci膰 moj膮 klas臋. - M臋偶czyzna z艂apa艂 Harry'ego za rami臋 i poci膮gn膮艂 go do wyj艣cia.
- Ale ja ci臋 potrzebuj臋! - wykrzycza艂 Harry, kiedy wypad艂 na korytarz. Snape zatrzasn膮艂 mu drzwi przed nosem. Ch艂opiec westchn膮艂 i opar艂 si臋 czo艂em o drewnian膮 powierzchni臋. - Nie dokonam tego sam.
Ale drzwi pozosta艂y zamkni臋te.
Beta: Gellert :*
Cz臋艣膰 16
Przez kolejne dwa dni Harry pr贸bowa艂 porozmawia膰 ze Snape'em, ale przez ca艂y czas by艂 ignorowany. Mia艂 ju偶 tego dosy膰. Gdy wszyscy poszli spa膰, usiad艂 na 艂贸偶ku z Map膮 Huncwot贸w w r臋kach. Wiedzia艂, 偶e Snape cz臋sto wybiera si臋 p贸藕n膮 noc膮 na obch贸d po zamku, w poszukiwaniu niczego niepodejrzewaj膮cych uczni贸w, kt贸rzy o tej porze powinni by膰 ju偶 w 艂贸偶kach.
Harry mia艂 nadziej臋, 偶e tej nocy m臋偶czyzna tak偶e wybierze si臋 na taki obch贸d.
Kropka oznaczaj膮ca Snape'a przez bardzo d艂ugi czas przebywa艂a w jego prywatnych kwaterach, ale po pierwszej w nocy przemie艣ci艂a si臋 w ko艅cu w kierunku jednego z korytarzy. Harry zerwa艂 si臋 z 艂贸偶ka, z艂apa艂 torb臋 i pod膮偶y艂 za Snape'em.
I by艂 naprawd臋 zdeterminowany, aby tym razem wygra膰 w ich wsp贸lnej grze.
Rzuci艂 na siebie Zakl臋cie Lekkich Jak Pi贸rko St贸p, za艂o偶y艂 peleryn臋 niewidk臋 i skupi艂 si臋 na obserwowaniu mapy.
Jeszcze tylko trzy zakr臋ty, dwa zakr臋ty, jeden zakr臋t... i wtedy dostrzeg艂 znikaj膮cy za rogiem korytarza skrawek czarnych szat. Przyspieszy艂 i z r贸偶d偶k膮 w d艂oni wyskoczy艂 zza 艣ciany.
- Dr臋twota!
Snape upad艂 na pod艂og臋 jak kamie艅.
- Ha! - Ch艂opak wyda艂 z siebie cichy okrzyk zwyci臋stwa. Nareszcie uda艂o mu si臋 unieruchomi膰 Snape'a. Ale teraz musi dzia艂a膰 szybko, zanim Filch albo Pani Norris postanowi膮 sprawdzi膰 t臋 cz臋艣膰 zamku. - Mobilicorpus! - Ruszy艂 przez Hogwart, holuj膮c m臋偶czyzn臋 za sob膮 i uwa偶nie przygl膮daj膮c si臋 mapie, aby mie膰 pewno艣膰, 偶e nikt ich nie zobaczy. Pokonawszy schody prowadz膮ce do loch贸w, zatrzyma艂 si臋 przed gabinetem Mistrza Eliksir贸w.
Drzwi by艂y otwarte. Harry pchn膮艂 je i przetransportowa艂 m臋偶czyzn臋 do 艣rodka, a nast臋pnie rzuci艂 najsilniejsze zakl臋cie blokuj膮ce, jakie zna艂, chocia偶 nie u偶y艂 mowy w臋偶y. Nie chcia艂 ryzykowa膰 wysadzenia drzwi w powietrze.
Posadzi艂 Snape'a na pod艂odze przy jego biurku, opieraj膮c go o nie, po czym wzi膮艂 g艂臋boki oddech. Wci膮偶 m贸g艂 si臋 wycofa膰. M贸g艂 zostawi膰 go tutaj, a m臋偶czyzna nigdy nie dowiedzia艂by si臋, kto rzuci艂 w niego tym zakl臋ciem.
Ale Harry chcia艂 odpowiedzi, wi臋c otworzy艂 torb臋 i wyci膮gn膮艂 z niej niewielk膮 fiolk臋 wype艂nion膮 przezroczystym p艂ynem.
- Torustitum! - Doskonale zdawa艂 sobie spraw臋 z tego, 偶e znowu rzuci艂 czarnomagiczne zakl臋cie. Ale je偶eli powiedzia艂o si臋 'a', to trzeba powiedzie膰 'b'. - Enervate!
- Potter! - warkn膮艂 Snape, osuwaj膮c si臋 na pod艂og臋. Harry z艂apa艂 go i pom贸g艂 mu usi膮艣膰, opieraj膮c go o biurko.
- Cze艣膰.
- Potter, masz mnie natychmiast uwolni膰!
- Nie. - Harry kucn膮艂 naprzeciw m臋偶czyzny. - Chc臋 odpowiedzi, a ty mi ich udzielisz - powiedzia艂, podnosz膮c fiolk臋.
Oczy Snape'a rozszerzy艂y si臋.
- Je偶eli spr贸bujesz tego na mnie u偶y膰, zrobi臋 wszystko, aby艣 zosta艂 wyrzucony! I tym razem m贸wi臋 powa偶nie, Potter!
- Je偶eli spr贸bujesz mnie wyrzuci膰, opowiem wszystko Dumbledore'owi. S艂yszysz? Wszystko!
Snape zamkn膮艂 usta i zmru偶y艂 oczy.
- Musimy porozmawia膰. I tym razem bez 偶adnych k艂amstw. Otw贸rz usta. - Harry odkorkowa艂 fiolk臋 i przysun膮艂 j膮 do twarzy m臋偶czyzny. Snape zacisn膮艂 usta w cienk膮 lini臋. - Nie zachowuj si臋 dziecinnie - powiedzia艂 Gryfon i 艣cisn膮艂 jego nos. Mistrz Eliksir贸w wstrzymywa艂 powietrze przez niewiarygodnie d艂ugi czas, ale to Harry w ko艅cu zwyci臋偶y艂. Snape otworzy艂 usta, aby z艂apa膰 oddech, a wtedy ch艂opak szybko wla艂 mu do nich sze艣膰 kropli mikstury. - Jeste艣 oklument膮 - powiedzia艂, jak gdyby Snape potrzebowa艂 jakiegokolwiek wyja艣nienia. - Je偶eli u偶y艂bym tylko trzech kropli, m贸g艂by艣 ukry膰 prawd臋. Du偶o czyta艂em o Veritaserum.
Snape prychn膮艂.
- A skoro ja tak偶e jestem oklument膮... - Harry wysun膮艂 j臋zyk i upu艣ci艂 na niego sze艣膰 kropli. Zamkn膮艂 usta i poczu艂 rozrastaj膮ce si臋 w jego klatce piersiowej ciep艂o. - My艣l臋, 偶e zacz臋艂o dzia艂a膰. - Mistrz Eliksir贸w przygl膮da艂 mu si臋 szeroko otwartymi oczami. - Powiedzia艂em ci: 偶adnych wi臋cej k艂amstw. - Harry zamkn膮艂 fiolk臋, wsun膮艂 j膮 do kieszeni i usiad艂 na pod艂odze obok m臋偶czyzny. - Chcia艂em ci臋 wrobi膰, poniewa偶 by艂em zrozpaczony i uwa偶a艂em, 偶e Syriusz zgin膮艂 przez ciebie. Ale w miar臋, jak zacz膮艂em ci臋 poznawa膰 i robili艣my razem te wszystkie rzeczy, zrozumia艂em, 偶e nie chc臋 ci臋 straci膰. I teraz nigdy nie doni贸s艂bym na ciebie. Nigdy nie powiedzia艂bym Dumbledore'owi o niczym. Zale偶y mi na tobie. - Harry wpatrywa艂 si臋 w pod艂og臋. - Teraz musisz mi uwierzy膰.
- Wierz臋 ci, Potter. - Snape wygl膮da艂 na rozz艂oszczonego, 偶e to powiedzia艂.
Harry u艣miechn膮艂 si臋 do niego.
- Mam do ciebie kilka pyta艅.
- I jestem przekonany, 偶e zaraz mi je zadasz.
- Tak - roze艣mia艂 si臋 Harry. - Po pierwsze, dlaczego wci膮偶 ze mn膮 by艂e艣? Mog艂e艣 przecie偶 zostawi膰 mnie ju偶 po tych kilku pierwszych razach.
Snape zacisn膮艂 szcz臋ki.
- Zobaczy艂em... 偶e masz potencja艂.
- Potencja艂 do czego?
- Do tego, aby by膰 dobrym czarodziejem. Wiedzia艂em, 偶e m贸g艂bym nauczy膰 ci臋 wielu rzeczy. Chcia艂em, aby艣 by艂 po mojej stronie.
Harry zamruga艂.
- Po twojej stronie?
- Tak, po mojej. Nie Czarnego Pana, nie Dumbledore'a, tylko mojej. Chcia艂em, aby艣 by艂 blisko mnie.
- Och. - Harry zamy艣li艂 si臋 nad tym. - To dlatego uczy艂e艣 mnie tych wszystkich rzeczy? Tych zakl臋膰? I dlatego da艂e艣 mi pude艂ko z eliksirami?
- Tak - odpar艂 Snape. Wygl膮da艂, jakby ka偶de s艂owo sprawia艂o mu b贸l. - Chcia艂em, aby艣 uzna艂, 偶e jestem u偶yteczny.
- Uwa偶am, 偶e jeste艣 bardzo u偶yteczny - odpar艂 Harry. - To znaczy, lubi臋 z tob膮 przebywa膰. I chc臋 by膰 po twojej stronie.
- Czuj臋 si臋 zaszczycony. - I nawet je偶eli Snape powiedzia艂 to z sarkazmem, Harry wiedzia艂, 偶e nie m贸g艂 k艂ama膰. Roz艣mieszy艂o go to.
M臋偶czyzna rzuci艂 mu zdegustowane spojrzenie.
- A wi臋c postanowi艂e艣 dalej ze mn膮 by膰, poniewa偶 tego chcia艂e艣, prawda? Nie dlatego, 偶e chcia艂e艣 mnie wykorzysta膰.
- Nie... nie jestem pewien, czy ci臋 nie wykorzysta艂em, Potter. Ale lubi臋 sp臋dza膰 z tob膮 czas.
- Chcesz mnie?
- W jakim sensie? - Snape zmarszczy艂 brwi, spogl膮daj膮c na niego z wyrazem niezrozumienia na twarzy.
- Chcesz uprawia膰 ze mn膮 seks? - zapyta艂 szybko Harry. Zrozumia艂, 偶e musi zadawa膰 konkretniejsze pytania.
- Tak.
- Chcesz sp臋dza膰 ze mn膮 czas?
- Tak.
- Kochasz mnie?
- Ja... nie.
- Och. - Harry zagryz艂 warg臋 i spu艣ci艂 wzrok, a jego ramiona zgarbi艂y si臋.
- Nie jestem pewien - kontynuowa艂 m臋偶czyzna - jakie to uczucie.
- Och. - Harry zamy艣li艂 si臋. - Zale偶y ci na mnie?
- Tak.
- Chcia艂by艣, aby sta艂o mi si臋 co艣 z艂ego?
- Nie.
- To mi wystarczy - powiedzia艂 i roze艣mia艂 si臋, kiedy Snape spojrza艂 na niego z zaskoczeniem, a po chwili odchrz膮kn膮艂.
- Czy to, co wtedy powiedzia艂e艣, by艂o prawd膮? Czy ty... kochasz mnie?
- T-tak my艣l臋 - odpar艂 Harry. Umys艂 zmusza艂 go do wypowiadania jedynie prawdy, niewa偶ne, 偶e wola艂by powiedzie膰 co艣 innego. - My艣l臋, 偶e na tym polega mi艂o艣膰. Kocham sp臋dza膰 z tob膮 czas. Uwielbiam seks z tob膮. Kocham s艂ucha膰 twojego g艂osu. Uwielbiam to, 偶e kiedy prawisz mi komplementy, brzmi to tak, jakby艣 mnie obra偶a艂.
Snape roze艣mia艂 si臋.
- Ja te偶 to uwielbiam.
- Dlaczego wtedy mnie wyrzuci艂e艣? Dlaczego nie chcia艂e艣 ze mn膮 porozmawia膰? - zapyta艂 Harry, przysuwaj膮c si臋 bli偶ej do m臋偶czyzny.
- By艂em z艂y na ciebie. A p贸藕niej na siebie.
- Dlaczego na siebie?
- Poniewa偶 pozwoli艂em ci si臋 za bardzo do siebie zbli偶y膰. Na tyle blisko, 偶e mog艂e艣 mnie zrani膰.
- Przepraszam, 偶e ci臋 zrani艂em. Nie chcia艂em tego. Uwierz mi, prosz臋 - powiedzia艂, wpatruj膮c si臋 w Snape'a b艂agalnym wzrokiem.
- Jak m贸g艂bym ci nie wierzy膰, skoro jeste艣 pod dzia艂aniem Veritaserum, ty g艂upi dzieciaku?
- Mo偶emy po prostu wr贸ci膰 do tego, co by艂o wcze艣niej? Mo偶emy znowu by膰 sobie bliscy? Chcesz tego?
- Tak, tak i tak - odpowiedzia艂 Snape i przewr贸ci艂 oczami. Harry dotkn膮艂 jego d艂oni i wtedy przypomnia艂 sobie, 偶e m臋偶czyzna nadal znajduje si臋 pod dzia艂aniem kl膮twy parali偶uj膮cej.
- Finite Incantatem - powiedzia艂 i machn膮艂 r贸偶d偶k膮, a Snape rozprostowa艂 nogi. - Przepraszam za to, ale chcia艂em z tob膮 porozmawia膰, a ty mi nie pozwala艂e艣.
- Wygl膮da na to, 偶e dobrze ci臋 wyszkoli艂em - rzek艂 m臋偶czyzna, potrz膮saj膮c g艂ow膮. - Powinienem by艂 to przewidzie膰.
- Bardzo dobrze mnie wyszkoli艂e艣. - Harry opar艂 g艂ow臋 na ramieniu Snape'a. - I jestem ci za to naprawd臋 wdzi臋czny.
- Ty g艂upi Gryfonie - westchn膮艂 Snape i przesun膮艂 d艂oni膮 po udzie ch艂opaka.
- Mo偶esz mnie obra偶a膰 w tym stanie?
- Mog臋, je偶eli to, co m贸wi臋, jest prawd膮 - roze艣mia艂 si臋 m臋偶czyzna, a ten d藕wi臋k pos艂a艂 przyjemne dr偶enie wzd艂u偶 cia艂a Harry'ego.
- T臋skni艂em za tob膮 - wyszepta艂.
- Ja za tob膮 r贸wnie偶 - odpar艂 Snape i nabra艂 powietrza. - Nie chcia艂em tego powiedzie膰.
Harry zgi膮艂 si臋 wp贸艂, 艣miej膮c si臋 do rozpuku.
- To takie zabawne. Powinni艣my robi膰 to cz臋艣ciej.
- Jeszcze czego. Skonfiskuj臋 twoje Veritaserum przy pierwszej nadarzaj膮cej si臋 okazji - o艣wiadczy艂 Snape, ale u艣miechn膮艂 si臋 przy tym.
- Nie pozwol臋 ci na to.
- Wiem. - M臋偶czyzna spojrza艂 na niego. - I co ja mam teraz z tob膮 zrobi膰?
- Dok艂adnie to samo, co robi艂e艣 do tej pory - odpar艂 Harry i przycisn膮艂 wargi do ust Snape'a. - Po prostu chc臋 by膰 z tob膮. I chc臋, 偶eby艣 zawsze by艂 przy mnie.
- Jestem przy tobie, Harry.
- Nie, przez ostatnie trzy dni ci臋 nie by艂o. I nazwa艂e艣 mnie Harry.
- By艂em z艂y, ale jednak nie pozwoli艂em ci si臋 wpakowa膰 w 偶adne powa偶ne tarapaty. I przecie偶 tak w艂a艣nie masz na imi臋, prawda?
Harry u艣miechn膮艂 si臋.
- Zgadza si臋, tak mam na imi臋. Dlaczego nie nazywasz mnie tak cz臋艣ciej?
- Nigdy mnie o to nie prosi艂e艣. - M臋偶czyzna wzruszy艂 ramionami. - Nie s膮dzi艂em, 偶e to dla ciebie wa偶ne.
- To nie takie wa偶ne. Ale cieszy艂bym si臋, gdyby艣 od tej pory nazywa艂 mnie tak zawsze, kiedy b臋dziemy razem. Czy ja mog臋 m贸wi膰 do ciebie Severus?
- Mo偶esz, Harry. - Snape pos艂a艂 mu krzywy u艣mieszek. - Ale je艣li chocia偶 raz spr贸bujesz nazwa膰 mnie tak w klasie, to b臋dziesz patroszy艂 ropuchy.
Harry roze艣mia艂 si臋 i szturchn膮艂 kolanem nog臋 m臋偶czyzny.
- Dzi臋ki tobie jestem szcz臋艣liwy.
- I nawzajem.
- My艣l臋, 偶e naprawd臋 ci臋 kocham - wyszepta艂 Harry i poca艂owa艂 m臋偶czyzn臋 w policzek.
- Ja... ty sprawiasz, 偶e czuj臋 ciep艂o. Og贸lnie rzecz bior膮c. - Ch艂opak parskn膮艂 艣miechem, a Snape westchn膮艂. - C贸偶, to prawda.
Przez jaki艣 czas Harry nie odzywa艂 si臋, po prostu ch艂on膮c obecno艣膰 siedz膮cego obok m臋偶czyzny.
- Naprawd臋 my艣lisz, 偶e zabij臋 Voldemorta?
- Tak, je偶eli u偶yjesz mowy w臋偶y.
Harry zacisn膮艂 wargi, spogl膮daj膮c na Snape'a.
- Przypominam ci Voldemorta?
Snape zmarszczy艂 brwi.
- W niekt贸rych aspektach tak. Ale lubi臋 ci臋 o wiele bardziej, ni偶 kiedykolwiek lubi艂em Czarnego Pana. No i jeste艣 od niego o wiele przystojniejszy.
- Severusie, widzia艂em Voldemorta z bliska. Nawet ty jeste艣 od niego przystojniejszy - odpar艂 Harry, chichocz膮c.
- Uwa偶asz, 偶e jestem brzydki? - zapyta艂 Snape nieco niepewnie.
Harry spojrza艂 na jego twarz.
- Nie. Kiedy艣 tak my艣la艂em, ale teraz ju偶 nie. Uwielbiam twoje oczy. Masz naprawd臋 cholernie intensywne spojrzenie.
- Lubi臋, kiedy si臋 w nie wpatrujesz. Mam wtedy wra偶enie, 偶e widzisz tylko mnie i nic poza tym. - Snape spu艣ci艂 wzrok, a na jego policzkach pojawi艂 si臋 lekki rumieniec.
Harry u艣miechn膮艂 si臋 i ponownie poca艂owa艂 go w policzek.
- Lubisz pot臋偶nych czarodziej贸w, prawda?
Snape poderwa艂 g艂ow臋 i spojrza艂 na niego, zw臋偶aj膮c oczy.
- Podziwiam pot臋g臋. Zawsze j膮 podziwia艂em.
- Boj臋 si臋 tego. Boj臋 si臋 tego, co ta moc mo偶e ze mn膮 zrobi膰 - wyszepta艂 Harry. Snape przyci膮gn膮艂 go bli偶ej do siebie. - Jak my艣lisz, co si臋 ze mn膮 stanie, je偶eli rzuc臋 jakie艣 czarnomagiczne zakl臋cie w mowie w臋偶y?
- Nie jestem pewien.
- My艣lisz, 偶e aby zabi膰 Voldemorta, musz臋 to zrobi膰?
- Tak - westchn膮艂 m臋偶czyzna. - Ale to tylko twoja decyzja. Ty podejmujesz ryzyko, wi臋c tylko ty masz prawo zadecydowa膰, czy chcesz tego dokona膰, czy nie.
- A co, je偶eli zmieni mnie to w kogo艣 takiego jak on? Co wtedy zrobisz?
Snape wzi膮艂 w d艂onie twarz Harry'ego i spojrza艂 w jego oczy.
- Nie pozwol臋 ci si臋 zmieni膰 w niego. Ju偶 ci to m贸wi艂em i m贸wi艂em to powa偶nie. Zrobi臋 wszystko, co w mojej mocy, aby powstrzyma膰 ci臋 przed p贸j艣ciem w jego 艣lady. Obiecuj臋.
- Dzi臋kuje - odpar艂 Harry i przycisn膮艂 wargi do ust Snape'a. - Potrzebuje ci臋. Nie dokonam tego sam.
- Jestem przy tobie, Harry. - M臋偶czyzna pog艂臋bi艂 poca艂unek, a ch艂opak owin膮艂 ramiona wok贸艂 jego szyi. Mrucza艂 cicho w usta m臋偶czyzny, a kiedy Snape si臋 odsun膮艂, ogarn臋艂o go dojmuj膮ce poczucie straty.
- Jest druga w nocy. Potrzebujesz snu. Ja r贸wnie偶.
- Racja - odpar艂 Harry. - Mo偶emy um贸wi膰 si臋 na jutrzejszy wiecz贸r? Na 膰wiczenia i seks?
M臋偶czyzna parskn膮艂 艣miechem.
- M贸wi臋 powa偶nie - odpar艂 Harry, chichocz膮c. Snape podni贸s艂 si臋 i poci膮gn膮艂 go za sob膮.
- Tak, mo偶emy zobaczy膰 si臋 jutro wieczorem. Przyjd藕 do mojego gabinetu po kolacji. - M臋偶czyzna poca艂owa艂 Harry'ego po raz ostatni i odsun膮艂 si臋.
- Jeszcze jedno - powiedzia艂 ch艂opak, pozwalaj膮c, aby jego usta rozci膮gn臋艂y si臋 w u艣miechu. - Wygra艂em.
- Co?
- Zas艂u偶y艂em na nagrod臋.
Mistrz Eliksir贸w u艣miechn膮艂 si臋 i pokr臋ci艂 g艂ow膮.
- Jutro, Harry. Obiecuj臋, 偶e dam ci tak膮 rozkosz, jakiej nigdy nie zapomnisz. Teraz naprawd臋 nie jestem w nastroju. Veritaserum zniszczy艂o moje libido.
- Cholera, powinienem by艂 o tym pomy艣le膰, zanim ci臋 nim napoi艂em - odpar艂 ch艂opak i podni贸s艂 torb臋, a nast臋pnie odblokowa艂 drzwi machni臋ciem r贸偶d偶ki. - W takim razie zobaczymy si臋 jutro. I b臋dziemy si臋 wtedy kocha膰.
- Niew膮tpliwie - oznajmi艂 Snape i odwzajemni艂 jego u艣miech.
Harry bieg艂 przez ca艂膮 drog臋 do Wie偶y Gryffindoru. Tak d艂ugo, jak by艂 przy nim Snape, wiedzia艂, 偶e kiedy nadejdzie czas, podejmie w艂a艣ciw膮 decyzj臋. A Snape nie pozwoli mu sta膰 si臋 kim艣 innym, ni偶 powinien.
***
EPILOG
Psy wybieg艂y mu na spotkanie, szczekaj膮c i witaj膮c si臋 z br膮zowym koniem znajduj膮cym si臋 na pastwisku.
Ale Harry nie widzia艂 br膮zu. Widzia艂 jedynie ziele艅 trawy pod ko艅skimi kopytami.
Ca艂ymi dniami widzia艂 niemal tylko ziele艅. W nocy 艣ni艂 o zielonym 艣wietle, kt贸re wype艂nia艂o go tak, jak nigdy nie by艂 w stanie wype艂ni膰 go penis Snape'a. Ale kiedy czu艂 w sobie erekcj臋 m臋偶czyzny i kiedy dochodzi艂, 艣wietliste rozb艂yski, kt贸re widzia艂 pod swoimi zamkni臋tymi powiekami, zawsze by艂y zielone.
Bruno, olbrzymi bernardyn Harry'ego, szturchn膮艂 go pyskiem w nogi. Ch艂opak u艣miechn膮艂 si臋 do niego i pod膮偶y艂 za nim do stodo艂y, sk膮d zabra艂 pasz臋, aby nakarmi膰 kury, kaczki, kozy i owce.
Harry mia艂 wiele zwierz膮t. Severus m贸wi艂, 偶e dobrze to na niego wp艂ywa. Zajmowanie si臋 nimi poch艂ania艂o mu ca艂e dnie. Karmi艂 je, zbiera艂 jajka, opiekowa艂 si臋 nimi, czy艣ci艂 je i rozmawia艂 z nimi.
Lubi艂 zwierz臋ta, ale tak naprawd臋 chcia艂 mie膰 w臋偶a. Albo dwa. A mo偶e trzy. Ale Severus mu nie pozwala艂.
Nale偶膮cy do Harry'ego border collie o imieniu Elmo przegoni艂 kury na drug膮 stron臋 zagrody, dzi臋ki czemu ch艂opak zebra艂 jajka. W艂o偶y艂 je do koszyka, a kiedy sko艅czy艂, ostro偶nie zamkn膮艂 za sob膮 furtk臋. Nast臋pnie przegoni艂 charta o imieniu Nelly i wrzuci艂 st贸g siana do ogrodzenia dla k贸z i owiec.
Trawa by艂a tak soczy艣cie zielona. 艢ciany w 艢wi臋tym Mungo r贸wnie偶 by艂y zielone, ale nie tak jasne, jak lubi艂. A lubi艂 bardzo jasny odcie艅 zieleni.
Bruno szturchn膮艂 go w udo i Harry u艣miechn膮艂 si臋 do niego, po czym ruszy艂 za nim do zagrody Carlosa.
- Masz ochot臋 na przeja偶d偶k臋? - zapyta艂 konia. - Ja mam. - Carlos zar偶a艂 w odpowiedzi, kiwaj膮c 艂bem.
Harry wzi膮艂 ze stodo艂y siod艂o i kiedy przygotowa艂 ju偶 Carlosa do drogi, odwr贸ci艂 si臋 do Bruna.
- Ty zostajesz tutaj.
Bruno nigdy nie m贸g艂 za nimi nad膮偶y膰, dlatego zawsze zostawa艂 w domu, aby dotrzyma膰 towarzystwa Severusowi. I nawet je偶eli m臋偶czyzna nazywa艂 go olbrzymim, 艣lini膮cym si臋 kundlem, Harry wiedzia艂, 偶e tak naprawd臋 go lubi.
Ch艂opak wdrapa艂 si臋 na Carlosa i zagwizda艂, aby da膰 zna膰 Elmo i Nelly, 偶e jest gotowy. Oba psy wyruszy艂y przodem, a Carlos pogalopowa艂 za nimi. Harry u艣miechn膮艂 si臋, czuj膮c wiatr na twarzy i widz膮c ca艂膮 t膮 otaczaj膮c膮 go ziele艅.
Wiosn膮 Szkocja by艂a naprawd臋 zielona.
Harry wiedzia艂, 偶e m贸g艂by tak jecha膰 godzinami i nie spotka艂by ani jednego 偶ywego ducha. Tu, gdzie mieszka艂, nie by艂o 偶adnych mugoli. Czarodziej贸w tak偶e. W szczeg贸lno艣ci ich.
Elmo i Nelly biegli przed siebie, Carlos galopowa艂, a Harry u艣miecha艂 si臋 i zastanawia艂, czy gdyby jecha艂 tak przez d艂ugi czas, to czy uda艂oby mu si臋 kiedy艣 spotka膰 jakich艣 czarodziej贸w.
Mia艂 nadziej臋, 偶e pewnego dnia mu si臋 uda.
Ale po dw贸ch godzinach Carlos zatrzyma艂 si臋. Elmo i Nelly, ze zwisaj膮cymi z pysk贸w j臋zykami, okr膮偶y艂y konia.
- Czas wraca膰? - zapyta艂. Stara艂 si臋, aby w jego g艂osie nie pobrzmiewa艂o zbyt du偶e rozczarowanie. Carlos zar偶a艂 i ch艂opak poklepa艂 go po szyi. - W porz膮dku. Wracamy.
I tak zrobili. Elmo i Nelly biegli, Carlos galopowa艂, a Harry u艣miecha艂 si臋, rozkoszuj膮c si臋 wiatrem i zieleni膮. Kiedy wr贸cili do gospodarstwa, Bruno wybieg艂 im na spotkanie i Harry u艣ciska艂 go mocno, po czym zaprowadzi艂 Carlosa z powrotem do zagrody. Upewni艂 si臋, 偶e ko艅 ma wod臋 oraz siano, po czym odni贸s艂 siod艂o do stodo艂y.
Pami臋ta艂 o tym, aby zabra膰 ze sob膮 jajka do domu. Harry lubi艂 sw贸j dom. By艂 ma艂y i przyjemnie pachnia艂, dymem i cytrynami. I Severus r贸wnie偶 w nim mieszka艂. Harry przekroczy艂 pr贸g czerwonych frontowych drzwi - nie przepada艂 za tym kolorem, ale Severus na niego nalega艂 - i poszed艂 poszuka膰 m臋偶czyzny.
Ale kiedy sprawdzi艂 kuchni臋, przypomnia艂 sobie, 偶e Severusa mia艂o nie by膰 przez ca艂y dzie艅. Pojecha艂 do Hogwartu w jakich艣 sprawach.
- Nied艂ugo wr贸ci, prawda? - zapyta艂 Bruna, kt贸ry w odpowiedzi przycisn膮艂 sw贸j wilgotny nos do jego r臋ki. - W porz膮dku. Zaparz臋 herbat臋.
Zapali艂 zapa艂k膮 p艂omie艅 na kuchence, po czym nape艂ni艂 czajnik wod膮 z kranu, wrzuci艂 torebk臋 herbaty do niebieskiego imbryka - Harry nie przepada艂 za tym kolorem, ale Severus go lubi艂 - i czeka艂, a偶 woda si臋 zagotuje. Kiedy tylko nape艂ni艂 imbryk gor膮c膮 wod膮, drzwi wej艣ciowe otworzy艂y si臋 na chwil臋, po czym zamkn臋艂y.
Elmo i Nelly zerwa艂y si臋, szczekaj膮c i pobieg艂y powita膰 Severusa. Harry pod膮偶y艂 za nimi, a Bruno nieca艂e dwa kroki z ty艂u.
- Cze艣膰 - powiedzia艂 Harry. - W艂a艣nie zaparzy艂em herbat臋. Jak ci min膮艂 dzie艅?
- Okropnie - odpar艂 Severus, odwieszaj膮c p艂aszcz. U艂o偶y艂 go na oparciu jednego ze znajduj膮cych si臋 w jadalni krzese艂. - Dumbledore jest tak w艣cibski jak zawsze, a Draco jest zdecydowanie zbyt mi艂y dla swoich uczni贸w. Trzy eksploduj膮ce kocio艂ki podczas jednych zaj臋膰, dobrze mu tak. A Lupin przesy艂a pozdrowienia. Upar艂 si臋, 偶e przyjdzie w niedziel臋 na obiad.
Ale Harry s艂ysza艂 jedynie po艂ow臋 tego, co m贸wi艂 Severus. Poniewa偶 tam, w kieszeni jego p艂aszcza tkwi艂a r贸偶d偶ka. R膮czka wystawa艂a jedynie na centymetr z czarnego materia艂u.
Harry rzuci艂 si臋 w jej kierunku, ale Bruno z艂apa艂 go z臋bami za spodnie, ci膮gn膮c go w drug膮 stron臋, a Elmo i Nelly b艂yskawicznie znale藕li si臋 przed Harrym, ods艂aniaj膮c k艂y i warcz膮c.
- Nie! - krzykn膮艂 ch艂opak, wymachuj膮c r臋kami niczym szponami. - Potrzebuj臋 jej!
Lecz wtedy Severus zamkn膮艂 go w swoich ramionach i Harry mia艂 uzasadnione podejrzenia, 偶e m臋偶czyzna pobiera艂 lekcje u Kingsleya.
- Prosz臋 - skamla艂. - Prosz臋, prosz臋, prosz臋.
- Nie, Harry - powiedzia艂 Severus i przycisn膮艂 wargi do jego skroni. - Sp贸jrz na mnie. - Harry pos艂ucha艂. Oczy Severusa by艂y takie czarne, a czer艅 by艂a jedynym kolorem, poza zieleni膮, kt贸ry lubi艂.
- Przepraszam - wyszepta艂 i czule poca艂owa艂 m臋偶czyzn臋 w policzek. - Tak bardzo przepraszam.
- To by艂 m贸j b艂膮d. - Severus wypu艣ci艂 go z u艣cisku i poklepa艂 Bruna po 艂bie, a nast臋pnie odwr贸ci艂 si臋 i Harry obserwowa艂, jak m臋偶czyzna wyci膮ga r贸偶d偶k臋 ze swojego p艂aszcza. Bruno wci膮偶 trzyma艂 w z臋bach jego spodnie i kiedy tylko Harry pr贸bowa艂 zrobi膰 krok w stron臋 Severusa, Elmo i Nelly warczeli na niego.
M臋偶czyzna wrzuci艂 r贸偶d偶k臋 do drewnianego pude艂ka stoj膮cego obok drzwi wej艣ciowych. Ka偶dy, kto ich odwiedza艂, musia艂 wrzuci膰 tam swoj膮 r贸偶d偶k臋 i niezale偶nie od tego, jak wiele razy Harry pr贸bowa艂 je otworzy膰, pude艂ko zawsze pozostawa艂o dla niego zamkni臋te.
- M贸wi艂e艣 chyba, 偶e zaparzy艂e艣 herbat臋? - zapyta艂 Severus, a Bruno w ko艅cu wypu艣ci艂 z z臋b贸w spodnie ch艂opaka.
- Tak! - Kiedy Harry odwr贸ci艂 si臋 w stron臋 kuchni, Severus przesun膮艂 d艂oni膮 po twarzy w pe艂nym zm臋czenia ge艣cie.
Ch艂opak ostro偶nie przyni贸s艂 do sto艂u tac臋 z imbrykiem i kubkami. Nape艂ni艂 oba naczynia i usiad艂 na kanapie obok Severusa. Bruno po艂o偶y艂 sw贸j wielki 艂eb na jego kolanie, wpatruj膮c si臋 w niego pe艂nym mi艂o艣ci wzrokiem. Nelly upar艂a si臋, aby po艂o偶y膰 si臋 na kanapie obok m臋偶czyzny, a Elmo zwin膮艂 si臋 w k艂臋bek pod nogami Harry'ego.
- Jak ci min膮艂 dzie艅? - zapyta艂 Severus, g艂aszcz膮c smuk艂y 艂eb Nelly.
Harry spojrza艂 na siedz膮cego obok m臋偶czyzn臋. Kiedy Severus by艂 przy nim, wszystko wydawa艂o si臋 o wiele prostsze.
- Cholera - powiedzia艂, kiedy dotar艂o do niego, co zrobi艂. - Przepraszam.
- Ju偶 dobrze - powiedzia艂 Severus i poca艂owa艂 go w usta.
- Wiesz, 偶e tak naprawd臋 nie chcia艂em tego zrobi膰, prawda? - zapyta艂 Harry, obawiaj膮c si臋, 偶e Severus go znienawidzi za te niekontrolowane ataki. - Naprawd臋 nie chcia艂em, ale czasami to jest takie trudne.
- Wiem.
- Ciesz臋 si臋, 偶e mi na to nie pozwoli艂e艣 - powiedzia艂 i faktycznie tak my艣la艂. - Naprawd臋 si臋 ciesz臋.
- Przecie偶 ci to obieca艂em, czy偶 nie tak?
- Tak - odrzek艂 Harry i opar艂 policzek na ramieniu m臋偶czyzny. - Obieca艂e艣.
I Severus dotrzymywa艂 s艂owa ka偶dego dnia, od kiedy Harry zabi艂 Voldemorta najpot臋偶niejsz膮 kl膮tw膮 u艣miercaj膮c膮, jak膮 czarodziejski 艣wiat kiedykolwiek widzia艂.
Ale by艂y takie dni, kiedy Harry wola艂by nigdy tego nie dokona膰.
KONIEC