Nasz zakichany interes


Nasz zakichany interes

Turcja, jak wiadomo, jest członkiem NATO. Członkami NATO są również Fran­cja i Niemcy. W obliczu zbliżającej się wojny z Irakiem Turcja zwróciła się do swych sojuszników o uzgodnienie, w jaki sposób mogą jej pomóc, gdyby Saddom Husajn zaatakował jej terytorium. Udzie­lenie takiej pomocy jest ze strony Francji i Niemiec tzw. „psim obowiązkiem”. Tym­czasem oba te kraje przez dobre dwa tygodnie deliberowały, czy w razie czego w ogóle byłyby skłonne cokolwiek dla Tur­cji zrobić.

Nie pamiętam już nawet, jaki był w końcu oficjalny efekt tych deliberacji. Sam fakt, że miały one miejsce, pokazuje jasno i dobitnie, na co możemy ze strony „promotorów naszego wejścia do Unii” liczyć, jeśli się naprawdę znajdziemy w potrzebie. Fakt ten powinien być dla polskich elit politycznych szokiem, zwłaszcza dla ich części postsolidarno­ściowej, która od zawsze wpatruje się we Francję z cielęcym wręcz zachwytem, a pochwałę ze strony byle paryskiego mę­drka ceni ponad wszelki rozsądek. Ale w Polsce akurat wszystkie umysły za­przątnięte były aferą Rywina i nikt spra­wy nie zauważył.

Podobno ponad 70 proc. Polaków opo­wiedziało się w sondażach przeciwko wy­syłaniu polskiego wojska do Iraku - niech Pan Bóg wybaczy tym nieszczęsnym głup­com. którzy takiej odpowiedzi ankieterom udzielili. Może pocieszają się niektórzy, to jakaś manipulacja, może to skutek tak a nie inaczej sformułowanego pytania. Ja myślę, że nie. Taka postawa polskiego spo­łeczeństwa w najmniejszym stopniu mnie nie zaskakuje. Współbrzmi ten sondaż do­skonale z innymi, o których wielokrotnie tu pisałem. Z tym, w którym większość Pola­ków podpisała się pod tezą, że rząd powi­nien przeznaczać pieniądze przede wszyst­kim na finansowanie nierentownych miejsc pracy i pomoc socjalną, a nie na in­westycje w rozwój kraju. Albo z tym, w którym tylko 8 proc. ankietowanych umieściło na liście ważnych wydatków budżetu wojsko, podczas gdy prawie dwie trzecie do kwestii najważniejszych zaliczy­ło dopłaty do rolnictwa i kopalń. Gdyby w czasach przedrozbiorowych istniały ośrodki badania opinii publicznej, wyniki ich działalności musiałyby wyglądać po­dobnie - Rzeczpospolita nierządem stoi, grunt, żeby jeść, pić i popuszczać pasa.

Dlaczego polactwo chętnie nadstawia ucha obrzydliwej demagogii, że „staliśmy się sługusem Ameryki”, że „po raz pierw­szy w historii bierzemy udział w wojnie agresywnej” (a pod Somossierą to co niby robiliśmy) albo że Kwaśniewski posyła polskich żołnierzy, „żeby ginęli w interesie Izraela”? Sądzę, że dlatego, iż polactwo czuje się bezpieczne bez granic. Nie docie­ra do jego móżdżków, że świat nie kończy się na dniu jutrzejszym, że nasza niepodle­głość nie jest zagwarantowana raz na za­wsze, że bodaj nigdy żaden oficjalny przedstawiciel władz Rosji, ani w ogóle żaden liczący się w Rosji polityk nie powiedział oficjalnie, że uznaje nasze prawo do wyjścia spod kurateli „bratniego, sło­wiańskiego mocarstwa” i uważa nas za kraj trwale już uczestniczący w struktu­rach Zachodu. Nie uczy niczego przykład sąsiedniej Ukrainy, która wskutek umiejęt­nie skombinowanego działania agentur, prawdopodobnych operacji sił specjal­nych i nacisku gospodarczego praktycznie została już niepodległości i szansy wyrwa­nia się na Zachód pozbawiona. Nikt nam nie zrobi nic, nikt nam nie ruszy nic, a sko­ro nic nam nie grozi, to po co nam sojusz z Ameryką? I po co nam wojsko, wyjąwszy kompanię reprezentacyjną?

Ameryka się bez dwustu polskich żoł­nierzy obejdzie. Obeszłaby się nawet i bez dwudziestu tysięcy. To nasz zakichany interes, żeby wspierać ją, na ile możemy, kiedy jest w potrze­bie, bo ze wszystkich państw, z jaki­mi wchodziliśmy w sojusze, jako je­dyna kiedykolwiek coś dla nas zrobiła. To nasz zakichany interes, żeby Polscy żołnierze wzięli udział w akcji bojo­wej u boku najlepszej armii świata i na­uczyli się czegoś, co będą potem mogli zaszczepić w naszej przegnitej, postludowej armii z poboru, nadającej się obecnie do sprzątania rejonów a nie do obrony kraju. Zresztą, wszystko wskazuje, że z szansy tej nie skorzystamy, nasze orły będą siedzieć daleko na zapleczu, a w kraju podniosą się wielkie dyskusje, czy nas stać na te 22 mln, które to koszto­wało (dla porównania, tylko ostatnie do­płaty do wieprzowiny, wymuszone chłop­skimi blokadami, kosztują nas 350 mln). Interes kraju? To pojęcie nie istnieje w myśleniu nie tylko tzw. elit politycz­nych, ale i przeciętnego obywatela. Gdy­by zrobiono taki sondaż, „czy interesuje cię cokolwiek więcej poza twoją własną sytuacją życiową”, nie mam wątpliwości, jak by odpowiedziała miażdżąca więk­szość respondentów.

26 marca 2003



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Rafał Ziemkiewicz Felietony Nasz zakichany interes
Ochrona interesów handlowych Wspólnoty Europejskiej na rynkach krajów
Nasz system ostrzegania(2)
Obsługa interesantów
Koalicja brnie w kłamstwo smoleńskie Nasz Dziennik
Co Krasnokutski przekazał na pokład tupolewa Nasz Dziennik
6 ODCHUDZANIE A NASZ ORGANIZM, Mity i fakty na temat odchudzania
Ojcze Nasz H
Makiawelizm, Interesujące, PSYCHOLOGIA, PSYCHOLOGIA (materiały)
97. Instytucjonalizacja dzia+éalno+Ťci tzw. 'grup interes+-w' w prawie polskim, Prawo, P. konst, fwd
EMOCJE, Interesujące, PSYCHOLOGIA, PSYCHOLOGIA (materiały), alkoholizm - materiały
Chleb nasz powszedni, różności, dietetyka, ciekawostki, diety, normy
Nasz babski stres, STRES Jak radzić sobie ze stresem
Zniknęła próbka ciała prezydenta Błędy Rosjan przy identyfikacji Nasz Dziennik
ojcze nasz
Hormony, nasz wspólny temat
klasyfikacja niepełnosprawnych interenet
Nasz Pasterz odszedł (K Burandt OP)

więcej podobnych podstron