367
Radosław ANTONÓW
Uniwersytet Wrocławski
„KU LEPSZEMU ŻYCIU”. TERRORYŚCI O SWOICH ZASADACH
Terroryzm w ostatnich latach XX wieku i na początku lat dwutysięcznych stał
się jednym z największych zagrożeń cywilizacyjnych budzących niepokój wśród
państw całego świata, a w szczególności wśród państw wysokorozwiniętego świa-
ta zachodniego.
Terroryzm, jako zorganizowana przemoc polityczna cechuje się właściwymi
sobie, wyszukanymi metodami działania, które zdecydowanie odbiegają od pożą-
danych i uznanych metod prowadzenia walki politycznej, a nawet od metod prowa-
dzenia wojny, stając się już nie tylko dla służb – nazwijmy je ogólnie – antyterrory-
stycznych, ale i dla wojska, metodami asymetrycznymi. Niemiecki filozof i socjolog
Jürgen Habermas zwrócił uwagę, że ta właśnie asymetria „występująca pomiędzy
skoncentrowaną siłą niszczenia elektronicznie kontrolowanych, eleganckich
i wszechstronnych rakiet w powietrzu i archaiczną dzikością roju brodatych wojow-
ników na ziemi, uzbrojonych w kałasznikowy, stwarza moralnie nieprzyzwoity wi-
dok”.1 Angielski filozof John Gray przestrzegł jednak przed utożsamianiem tej wła-
śnie „dzikości” z powrotem do średniowiecza. Stwierdził on, że współczesny glo-
balny terroryzm reprezentowany przez Al – Kaidę jest produktem ubocznym globa-
lizacji, którego najbardziej charakterystyczną cechą jest „tworzenie sprywatyzowa-
nej formy zorganizowanej przemocy na skalę ogólnoświatową”.2 Zapewne z tego
powodu definicje terroryzmu możemy od drugiej połowy ubiegłego wieku liczyć
w setkach. Wiemy, że autorzy każdej z nich dążą do kompleksowego określenia
tego zjawiska i wiemy również, że wciąż brak jest jednej definicji terroryzmu ujmu-
jącej całość zjawiska. Dlaczego? Otóż terroryzm, szczególnie ten nam współcze-
sny łączy w sobie, oprócz tych właściwych klasycznemu terroryzmowi, wiele innych
cech, wcześniej przypisywanych różnego rodzaju niekorzystnym zjawiskom,
w szczególności antypaństwowej ideologii, przestępczości zorganizowanej, różno-
rodnym gangom, ruchom partyzanckim, czy też wojnie, gdzie po wydarzeniach
11 września 2001 roku mamy do czynienia z realną wojną z terroryzmem. Według
angielskiego filozofa Johna Graya „najbliższymi prekursorami” Al – Kaidy, naj-
prawdopodobniej jednej z największych organizacji terrorystycznych końca XX
i początków XXI wieku, „są europejscy rewolucyjni anarchiści3 z końca XIX wieku”4
z tym, że „anarchiści z końca XIX wieku za swój cel wybierali ważnych urzędników,
a nie ludność cywilną. Terrorem posługiwali się oszczędnie. Al – Kaidzie zależy
natomiast na masowych ofiarach cywilnych”.5 Gray stwierdził: „jeśli Osama bin
Laden miał prekursora to był nim dziewiętnastowieczny terrorysta rosyjski Siergiej
Nieczajew. Zapytany, których członków panującego rodu Romanowów należy za-
1 G. Borradori: Filozofia w czasach terroru. Rozmowy z Jürgenem Habermasem i Jacques’em Derridą.
Warszawa 2008, s. 56
2 J. Gray: Al. – Kaida i korzenie nowoczesności. Warszawa 2006, s. 8
3 Na temat twórców anarchizmu zob. R. Antonów: Pod czarnym sztandarem. Anarchizm w Polsce po
1980 roku. Wrocław 2004, s. 17 i następne
4 J. Gray, op. cit., s. 8
5 Ibidem, s. 35
368
bić, odpowiedział: „Wszystkich”.6 Podobnie uważa francuski filozof A. Glucksmann,
twierdząc, iż: „terrorysta nowego rozdania jest otwarcie nihilistyczny. Bez tabu. Bez
reguł. Bez czci i wiary”,7 a więc taki, który nawiązuje swoim zachowaniem do dzia-
łalności dziewiętnastowiecznych rosyjskich nihilistów.
Francuski filozof Jacques Derrida słusznie więc stwierdził, iż terroryzm jest
„w sposób nieunikniony niewysławiany i enigmatyczny”.8 Habermas dodał do tych
określeń „nieuchwytność i niedotykalność, jak również wielki destrukcyjny poten-
cjał”.9 Ponadto, właściwie można zgodzić się z Habermasem, iż terroryści pozwala-
ją na ujawnienie swoich motywacji o charakterze fundamentalistycznym „dlatego
by były znane, jednakże nie dążą do wypracowania programu, który wykraczałby
poza aranżowanie zniszczenia i utrzymywanie stanu zagrożenia”.10 Te motywacje
i dążenia terrorystów upubliczniane w różnych formach stanowią cenny materiał
źródłowy, na podstawie którego można podjąć próbę poszukiwania odpowiedzi na
szereg pytań związanych z terroryzmem. Jednym z takich pytań jest pytanie
o zasady jakimi kierują się terroryści, a więc właściwie pytanie o ich swoistą moral-
ność. Co tak naprawdę kieruje terrorystami, że dążą „ku lepszemu życiu”11 siejąc
zło, lub inaczej mówiąc pragną dobra, oczywiście w ich pojęciu, które czynią lub
próbują czynić przy pomocy zła. Odpowiedzi można poszukiwać w swoistym sys-
temie wartości przyjętym przez terrorystów, który wyznają i próbują zaszczepić
innym, przekonując ich bądź zmuszając do posłuszeństwa, z tym, że jak słusznie
zauważył Tomasz Białek, polski wojskowy i specjalista do spraw antyterroryzmu
„ocenianie ich działań oraz postaw na zasadach i normach np. społeczeństw euro-
pejskich jest celowe tylko dla pokazania tym społeczeństwom, jak bardzo terroryści
są oddaleni od nich, ale nie mają wpływu na same organizacje terrorystyczne (…)
próby narzucenia komuś swojego systemu wartości okazują się nieskuteczne tak
ze strony terrorystów jak i ze strony zmagających się z nimi instytucji i całych
społeczeństw”.12
Pomimo zdecydowanego sprzeciwu społeczności międzynarodowej terroryzm
wciąż się rozwija. Warto w tym miejscu zwrócić uwagę, że niektóre osoby skazane
za działalność terrorystyczną w latach siedemdziesiątych, dziś mają krytyczny
stosunek do tej formy walki politycznej. Przytoczmy słowa A. Farandy byłej człon-
kini włoskich Czerwonych Brygad, która w wywiadzie dla Isabel Pisano,
o początkach swojej działalności w Czerwonych Brygadach, stwierdziła: „kiedy
zaczynałam, myślałam, że to będzie sprawiedliwa wojna, że będziemy przestrze-
gać kodeksu honorowego, który nie pozwoli nam zabijać strzałem w plecy, że nie
zabijemy dziecka; że nie będziemy używać ładunków wybuchowych; że będzie
istnieć gruba kreska, która będzie wskazywać na naszą odmienność. Przekonałam
się, że to niemożliwe (…) kiedy twoim ideałem była wojna, zdajesz sobie sprawę,
6 Ibidem, s. 36
7 A. Glucksmann: Rozprawa o nienawiści. Warszawa 2008, s. 24
8 G. Borradori, op. cit., s. 185
9 Ibidem, s. 85
10 Ibidem, s. 57
11 Stwierdzenia: „Nie wolno nam tracić nadziei, gubić serca. Wiara poprowadzi nas ku lepszemu życiu”
użył Osama bin Laden w oświadczeniu: „Święta wojna przeciw Żydom i krzyżowcom. Oświadczenie
Światowego Frontu Islamskiego” W: Y. Alexander, M. Swetnam: Siewcy śmierci. Osama bin Laden
i inni szefowie Al – Qaidy. Wywiad z Bin Ladenem. Deklaracja wypowiedzenia wojny Ameryce. Do-
kumenty. Warszawa 2001, s. 109
12 T. Białek: Terroryzm. Manipulacja strachem. Warszawa, 2005, s. 138
369
że prowadzi cię ona w kierunku nie mającym z ideałami wiele wspólnego”.13 Ta
wypowiedź osoby skazanej w drugiej połowie ubiegłego wieku za działalność terro-
rystyczną na karę wieloletniego pozbawienia wolności dowodzi, że terroryści osta-
tecznie odwołują się w swoich działaniach do podstawowej dla tego zjawiska za-
sady z której wynika, że cel uświęca środki. Kierunek ten wydaje się potwierdzać
Glucksmann pisząc na początku XXI wieku: „ogólnoświatowy narybek młodych
wyemancypowanych wojowników, gotowych chwycić za pierwszą lepszą broń, byle
„się zrealizować”, nie zna praw ani zakazów. Ci parweniusze kałasznikowa i bigoci
noża załatwiają sobie zawód, mieszkanie, kobiety, reputację i tożsamość. W So-
malii nazywają ich „Mad Max”, w Algierii „Afganami”, w Afganistanie talibami,
w tradycji latynoamerykańskiej guerrilleros, na ziemi islamu, bardziej ogólnie, bo-
żymi szaleńcami. W Brazzaville sieją mbeba, wielki zamęt, terroryzują miasta, na
wsiach wyrzynają ludność. Rewolucjoniści w nowym stylu nie są już uzależnieniu
od jakiegoś międzynarodowego centrum – złoto czy dyrektywy Moskwy (lub Peki-
nu) częściowo się wyczerpały. Bez przesadnych skrupułów utrzymują się sami
z handlu narkotykami (Kolumbia, Afganistan), wymuszania okupu, kradzieży i ma-
fijnego handlu na wielką skalę. Od ropy naftowej po broń. Nieodwracalne i po-
wszechne zniesienie tradycyjnych zakazów zapewnia nieprzerwany dopływ wciąż
nowych kombatantów”.14
Zarówno proliferacja terroryzmu polegająca na jego globalizacji jak i coraz
bardziej zuchwałe akty o charakterze terrorystycznym, takie jak np. zamach na
amerykańskie i francuskie koszary wojskowe w Bejrucie w 1983 roku, budynek
federalny w Oklahoma City w 1995 roku, zamach przy użyciu gazu bojowego sari-
nu w tokijskim metrze również w 1995 roku, zamach na ambasady USA w Kenii
i Tanzanii w 1998 roku, zamach bombowy na Word Trade Center pierwszy na po-
czątku lat dziewięćdziesiątych XX wieku (dokładnie 1993 rok) i kolejny 11 września
2001 roku, zamach na wyspie Bali w Indonezji w 2002 roku, atak na pociągi pod-
miejskie w Madrycie w 2004 roku, czy zamach na szkołę w Biesłanie również
w 2004 roku wywołały zdecydowany sprzeciw opinii międzynarodowej i zdecydo-
waną reakcję państw włącznie z militarną operacją antyterrorystyczną, która obec-
nie prowadzona jest w Iraku i Afganistanie. Jak wiemy zamach z 11 września stał
się zdecydowaną przyczyną wypowiedzenia i przystąpienia do wojny z terrory-
zmem, według Derridy „dziwnej „wojny” bez wojny”,15 zaś według K. Mroziewicza
„pełzającej wojny światowej”.16
W konsekwencji terroryści napotykają w swej działalności na trudności, które
powinny ostatecznie zepchnąć organizacje terrorystyczne do defensywy. Nieza-
leżnie od licznych sukcesów na polu międzynarodowej działalności antyterrory-
stycznej działalność terrorystów jednak nie słabnie. Pomimo znacznych strat,
szczególnie osobowych, organizacje o tym charakterze wciąż dysponują rzeszą
młodych ludzi gotowych oddać życie za sprawę, słuszną w mniemaniu przywódców
i członków organizacji terrorystycznej. Tak więc można powiedzieć, że w różnych
miejscach na świecie, niestety także w Europie i Stanach Zjednoczonych znajdują
się osoby popierające terroryzm i sięgające po jego metody lub co równie jest nie-
pokojące, osoby nie będące terrorystami, ale z różnych powodów go popierające.
13 I. Pisano: Ja terrorysta. Rozmowy ze współczesnym katem. Warszawa 2005, s. 174
14 A. Glucksmann: Dostojewski na Manhattanie. Warszawa 2003, s. 24–25
15 G. Borradori, op. cit., s. 147
16 K. Mroziewicz: Moc, niemoc i przemoc. Bydgoszcz – Warszawa 2005, s. 21 i następne
370
Co więc kieruje ludźmi, że stają się terrorystami? Błędnym założeniem byłoby
twierdzenie, że terroryści są osobami umysłowo chorymi, pochodzącymi ze środo-
wisk patologicznych czy ludźmi zdegenerowanymi. Wiemy, że są to osoby wielo-
krotnie dobrze wykształcone, inteligentne, zamożne, obyte w świecie Zachodu.
Stąd też problemem w walce z terroryzmem jest dobór skutecznych metod jej pro-
wadzenia z uwzględnieniem, słusznej uwagi polskiego specjalisty w zakresie terro-
ryzmu, K. Liedla, iż „najlepszym sposobem walki z terroryzmem jest uczynienie
z niego metody nieskutecznej i nieopłacalnej”.17 Z różnych publikacji na temat tego
zjawiska dowiadujemy się, że nowych członków organizacje pozyskują różnymi
metodami, zaś ostateczny proces odbywa się w obozach szkoleniowych terrory-
stów, w których nowi członkowie przechodzą swoiste „pranie mózgu”, po którym są
gotowi dokonać najbardziej nieludzkiej zbrodni włącznie z poświęceniem własnego
życia twierdząc, iż robią to, jak zauważył Derrida, „w samoobronie w odpowiedzi na
doznany wcześniej ze strony jakiegoś państwa terror, który jest po prostu inaczej
nazywany i ukrywany za wszystkimi rodzajami mniej lub bardziej wiarygodnych
usprawiedliwień”.18 Polski prawnik, profesor B. Hołyst zauważył, iż: „ugrupowanie
terrorystyczne przyjmie jednak kandydata na zamachowca, jeśli ten będzie posia-
dał odpowiednie cechy osobowości i jeśli wystąpią w jego przypadku niezbędne
czynniki środowiskowe”.19 Do pierwszych Hołyst zaliczył przede wszystkim goto-
wość do stosowania przemocy, zaś do drugich czynniki polityczne, społeczne,
historyczne i kulturowe.
Dla przeciwników terroryzmu, czyli dla większości populacji, szczególnie
w dobie XXI wieku, kiedy świadomość ludzka jest wysoce rozwinięta „z moralnego
punktu widzenia nie ma wytłumaczenia dla aktów terrorystycznych, bez względu
na motyw lub sytuację w jakich są przeprowadzane”.20 Izraelski filozof S. Smilan-
sky, podjął jednak próbę wskazania sytuacji, w których można by rozpatrywać za-
sadność działań, ogólnie uznawanych za terrorystyczne. Wśród nich wymienił on,
po pierwsze: „sytuacje oczywistego zagrożenia samego istnienia jakiejś zbiorowo-
ści lub oczywistej groźby masowej eksterminacji niewalczących” jako usprawiedli-
wienie terroryzmu. Po drugie: „ograniczone akcje terrorystyczne w celu uczulenia
opinii publicznej na położenie biedoty w Trzecim Świecie”. Wreszcie, po trzecie:
„kwestie ograniczonego terroryzmu w ściśle sprecyzowanym celu obalania dyktatur
i ustanawiania demokracji”. Rozważania te Smilansky podsumowuje stwierdze-
niem, iż „terroryzm zazwyczaj nie uderza w najgorsze, lecz w najlepsze systemy
świata. Bez wątpienia łatwiej w nie uderzyć, ale nie są uprawnionymi moralnie
obiektami ataku”.21 Terroryzm z uwagi na swoją działalność i spore poparcie wśród
różnych grup społecznych można zatem uznać za „radykalne zło”, które według
innego francuskiego filozofa B. Saint – Sernina, może mieć „dwa aspekty: z jednej
strony ujarzmienie lub eksterminację innych ludzi, z drugiej zaś ubranie tych
zbrodni w działania cnotliwe”.22 Jak wiemy terroryści przede wszystkim realizują
pierwszy aspekt.
17 Por. K. Liedel (red. naukowy): Terroryzm. Anatomia zjawiska. Warszawa 2006, s. 15
18 G. Borradori, op. cit., s. 133
19 B. Hołyst: Terroryzm. Tom 1. Warszawa 2009, s. 430
20 G. Borradori, op. cit., s. 63
21 S. Smilansky: Terroryzm, usprawiedliwienie i złudzenia. W: T. Żuradzki, T. Kuniński (red.): Etyka
wojny. Antologia tekstów. Warszawa 2009, s. 349–350
22 B. Saint–Sernin: Rozum w XX wieku. Gdańsk 2001, s. 238
371
Dla analizy zasad, jakimi kierują się terroryści warto przyjrzeć się fragmentom
„Katechizmu rewolucjonisty”, czy też „Katechizmu rewolucyjnego”, dzieła zaszyfro-
wanego, w literaturze przypisywanego zarówno anarchiście M. Bakuninowi jak
i Nieczajewowi, który jak wskazano, na wstępie uznawany jest za prekursora terro-
ryzmu. Dzieło to, jak podaje E. de Laveleye „prokurator odcyfrował i czytał w czasie
procesu Nieczajewa, 8 lipca 1871”,23 procesu, który był przedmiotem żywego zain-
teresowania F. Dostojewskiego przedstawionym później w powieści „Biesy”.24
Zgodnie z Katechizmem ówczesny rewolucjonista, a dzisiejszy terrorysta po-
winien być: „człowiekiem pełnym poświęcenia. Nie może on mieć ani interesów
osobistych, ani spraw, ani uczuć, ani własności. Powinien całkowicie utonąć
w jednym interesie, przejąć się jedyną myślą i jedyną namiętnością, tj. rewolucyą.
Jedynym jego celem, jedyną umiejętnością: zniszczenie. Dlatego i tylko dlatego
uczy się mechaniki, fizyki chemii, a niekiedy i medycyny. Bada w tym celu również
ludzi, charaktery i wszystkie warunki porządku społecznego. Nienawidzi moralności
spółczesnej i gardzi jej zasadami. Dla niego wszystko jest moralnem, co popiera
tryumf rewolucyi, a wszystko, co jej przeszkadza niemoralnem. Między nim a spo-
łeczeństwem toczy się nieustająca, nieprzejednana, śmiertelna walka. Powinien
być przygotowany umrzeć, wytrzymać tortury i sprzątać własnoręcznie tych
wszystkich, którzy stają na przeszkodzie rewolucyi. Tym gorzej dla niego, gdy tutaj
na ziemi łączą go jakieś węzły rodzinne, przyjaźń lub miłość! Nie jest on prawdzi-
wym rewolucyonistą, gdy te węzły wstrzymują jego ramię. Swoją drogą musi żyć
wśród społeczeństwa, udając to czem nie jest. Powinien się wciskać wszędzie
zarówno do klasy wyższej jak i do średniej do sklepu przekupnia jak i do kościoła,
do biur i armii, do świata literackiego zarówno jak i do policyi. Należy utworzyć listę
skazanych na śmierć i sprzątać ich kolejno odpowiednio do ich szkodliwości. No-
wego członka można przyjmować do stowarzyszenia tylko jednomyślnością i to
dopiero gdy złoży dowody czynami nie słowami. Każdy towarzysz powinien mieć
na swoje usługi licznych rewolucyonistów drugiego i trzeciego stopnia, którzy nie
są całkowicie wtajemniczeni. Ma on ich uważać jako część kapitału rewolucyjnego
oddanego do swojej dyspozycji i używać go oszczędnie tak by przyniósł całkowitą
możebną korzyść. Czynnikiem najcenniejszym są kobiety całkowicie wtajemniczo-
ne i zgadzające się w zupełności na nasz program. Bez ich pomocy nie mogliby-
śmy nic zrobić (…) organizacya opiera się na zaufaniu do jednostki. Żaden
z członków nie wie, jak daleko stoi od środka. Posłuszeństwo rozkazom komitetu
musi być bezwarunkowe, bez oporu i wahania”.25
Przytoczony fragment w zasadniczej części odzwierciedla zasady funkcjono-
wania współczesnych organizacji terrorystycznych z tą jednak różnicą, że współ-
cześni terroryści, w przeciwieństwie do ich dziewiętnastowiecznych prekursorów,
nie wyznają, właściwej dziewiętnastowiecznym rewolucjonistom zasady, wyrażonej
w przywołanej przez australijskiego filozofa, C.A.J. Coady’ego „sztuce A. Camusa
pod tytułem „Sprawiedliwi”, która opowiada o wydarzeniach w Rosji z początków
XX wieku. Grupa rewolucjonistów postanowiła zamordować carskiego urzędnika,
wielkiego księcia Siergieja, który był osobiście zaangażowany w zwalczanie dzia-
łalności wywrotowej. Spiskowiec wyznaczony do dokonania zamachu, ukrywszy
bombę pod płaszczem, podszedł do powozu ofiary, lecz ujrzawszy, że wielki ksią-
23 E. de Laveley: Socjalizm spółczesny. Warszawa 1884, s. 210
24 F. Dostojewski: Biesy. Kraków 2005, passim
25 E. de Laveley, op. cit., s. 210 – 211
372
żę ma na kolanach dwoje małych dzieci, poniechał zamachu. W sztuce Camusa
jeden z jego towarzyszy, uznając tę decyzję za słuszną powiada: „Nawet w nisz-
czeniu są dwie drogi, dobra i zła i są granice”.26 Poza tym, właściwie współczesny
terrorysta, podobnie jak i ówczesny rewolucjonista to raczej praktyk niż teoretyk,
chłodno kalkulujący każdy swój ruch, znający zasady ekonomii wysiłku, skrupulat-
nie projektujący i realizujący każdy swoje przedsięwzięcie, każdy swój zamach
terrorystyczny, współpracujący dla wspólnego własnego wypaczonego dobra
z innymi sobie podobnymi „bojownikami nienawiści”, albo ze względów utylitar-
nych, podyktowanych szczególnie specyficznymi zasadami współpracy polegają-
cymi na handlu lub wymianie handlowej towarów zakazanych lub reglamentowa-
nych: narkotyków, różnorodnej broni, informacji, dóbr naturalnych czy ludzi albo
też, jak zauważył Glucksmann: „nihiliści, którzy biorą odpowiedzialność za swój
nihilizm, stoją nad brzegiem przepaści. Mogliby się tam wzajemnie zepchnąć, ale
na ogół unikają szkodzenia sobie wzajem. Porozumiewają się na zasadzie odstra-
szania, groźba równoważy groźbę, by zwrócić ofensywę przeciwko Innemu (pań-
stwo, społeczeństwo, masy) którego pragną zgubić”.27 Współczesny terrorysta
podobnie jak w XIX wieku, albo planuje i realizuje akty terroryzmu, albo tylko jest
ich biernym wykonawcą. Ten pierwszy to zazwyczaj inteligentny „manipulator su-
mień i ciał (…) strateg przemówień i kazań”,28 którego dobrowolnie bądź pod przy-
musem słucha ten drugi. Tak czy inaczej podczas aktu terroryzmu, szczególnie
jego samobójczej odmiany ostatecznie każdy terrorysta „występuje we własnym
tylko imieniu i przed nikim z niczego się nie rozlicza”.29
Organizacje terrorystyczne cieszą się niegasnącym powodzeniem w różnych
kręgach społecznych, można by powiedzieć szczególnie wśród osób odrzuconych
społecznie (ekskludowanych),30 ale nie jest to regułą. Wpływają na to różne czyn-
niki, począwszy od wiary w terrorystyczne ideały, poprzez obietnicę życia wieczne-
go, otrzymania nagrody nie tylko w niebie, ale coraz częściej już za życia na ziemi,
bo stanie się wykonawcą woli boskiej lub woli własnej. Wykonawcą woli boskiej
staje się terrorysta religijny, zaś terrorysta ateista będzie realizował własną wolę.
Jak napisał Glucksmann: „nihilista religijny uważa się za miecz Wszechmogącego
i wślizguje się w nieomylną wolę boską, nihilista – ateista ją sobie uzurpuje: kto ma
odwagę się zabić jest Bogiem. Te same pretensje identyczna procedura. Suwe-
renną władzę zdobywa się dzięki śmierci – innych ludzi i własnej”.31
Wreszcie, współczesny terroryzm, podobnie jak dziewiętnastowieczny nihi-
lizm, anarchizm czy rewolucjonizm wytacza wszelką broń żeby tylko wstrząsnąć
podstawami państwa i przyspieszyć rozkład społeczeństwa, nad którym później
będzie chciał zapanować. Niestety w tym zakresie istnieje jeszcze kolejna, w tym
wypadku niezależna od terrorystów, różnica pomiędzy dziewiętnastowiecznym
nihilizmem a współczesnym terroryzmem, która polega na tym, że wiedza jaką
dysponowali ludzie w XIX i na początku XX wieku była ograniczona w stosunku do
26 C.A.J. Coady: Moralność terroryzmu. W: T. Żuradzki, T. Kuniński (red.): Etyka wojny. Antologia tek-
stów. Warszawa 2009, s. 312
27 A. Glucksmann: Dostojewski…, op. cit., s. 129–130
28 Ibidem, s. 101
29 Ibidem, s. 73
30 Por. Wykluczenie społeczne jako problem polityki społecznej Unii Europejskiej W: E. Kozerska
i T. Scheffler (red.): Aksjologiczne i praktyczne aspekty integracji europejskiej. Wrocław 2007, s. 145
i następne
31 Ibidem, s. 20
373
wiedzy posiadanej przez współczesnego człowieka. Wiedza z której korzystają
współcześni terroryści i której pilnie się uczą w celu realizacji swoich zamierzeń
jest coraz bardziej odkrywcza, ale i zarazem niebezpieczna w swoich odkryciach,
czego wydatnym dowodem jest nie tylko skala śmierci i zniszczeń wywołanych
zamachami jakich dopuszczają się terroryści, ale i nowe rodzaje terroryzmów,
szczególnie tak zwane superterroryzmy.32 Słusznie zauważył polski wojskowy
i specjalista od terroryzmu Kuba Jałoszyński „terroryzm jaki rozwija się na początku
nowego stulecia, jest bardzo niebezpieczny dla współczesnego świata (…) przy-
czyna tkwi w postępie naukowo technicznym, który stał się mimowolnie naturalnym
sprzymierzeńcem terrorystów. Nowe osiągnięcia myśli technicznej, szczególnie
w sferze środków transportu, łączności, nowe środki wybuchowe i środki rażenia
są skwapliwie wykorzystywane do zamachów terrorystycznych, co powoduje
wzrost różnorodnych metod działania”.33
Jaskrawe przykłady, zarówno zbrojne jak i pozazbrojne, braku zahamowań,
jeżeli chodzi o taktykę i metody prowadzenia walki, obrane przez terrorystów, mo-
żemy odnaleźć w wypowiedziach samego przywódcy Al Kaidy, Osamy bin Ladena,
który w oświadczeniu z 1996 roku, wydanym w Afganistanie w górach Hindukuszu,
zatytułowanym: „Wypowiedzenie wojny amerykanom okupującym ziemię dwóch
świętych miejsc islamu” stwierdził: „z powodu nierównowagi sił między naszymi
siłami zbrojnymi i siłami nieprzyjaciół trzeba przyjąć inne sposoby prowadzenia
walki, na przykład wykorzystać lekkozbrojne wojska, które mogą skrycie, cicho
i szybko przenosić się z miejsca na miejsce. Innymi słowy, należy rozpocząć wojnę
partyzancką, w której uczestniczą wszyscy synowie naszego kraju, nie tylko jego
wojsko. Jak na pewno zdajecie sobie sprawę, obecnie o wiele rozważniej jest nie
wikłać własnej armii w konwencjonalną wojnę z siłami krzyżowców (z wyjątkiem
indywidualnych – odważnych i zaangażowanych – działań prowadzonych przez
pojedynczych żołnierzy, tak by siły nasze nie były narażone na odwet), chyba że
zaistnieje szansa, by zyskać dużą przewagę w walce i zadać wrogom wielkie straty
(które naruszyłyby podstawy ich życia społecznego oraz infrastrukturę) oraz do-
prowadzić do ich wycofania się z kraju”.34 Walkę tę mają toczyć mudżahedini, czyli
według „księcia”35 „ludzie z krwi i kości podczas pokoju, lecz demony w wojnie. Jak
lwy o zębach niczym włócznie i miecze hinduskie”,36 których bin Laden wezwał:
„bojownicy Boga czas wyruszyć. Czasy są trudne, więc i wy bądźcie twardzi”.37
Dwa lata później bin Laden w fatwie zawartej w oświadczeniu: „Święta wojna
przeciw Żydom i krzyżowcom. Oświadczenie Światowego Frontu Islamskiego”
z dnia 23 lutego 1998 roku stwierdził: „zabijanie Amerykanów i ich sojuszników,
ludność cywilną i wojskowych, to obowiązek każdego muzułmanina. Należy tak
czynić w każdym kraju, wszędzie gdzie to tylko możliwe. Wspomoże to walkę
o wybawienie meczetu Al – Aksa oraz świętego meczetu w Mekce z uścisku wroga
i spowoduje, że wycofa on swe armie z ziem islamu, pobite tak dotkliwie, żeby
32 Zob. Y. Alexander, M. Hoenig: Superterroryzm. Biologiczny, chemiczny i nuklearny. Warszawa 2001,
passim
33 K. Jałoszyński: Współczesny wymiar antyterroryzmu, Warszawa 2008, s. 65
34 Wypowiedzenie wojny amerykanom okupującym ziemię dwóch świętych miejsc islamu. W: Y. Alexan-
der, M. Swetnam, op. cit., s. 97
35 Osama bin Laden przez swoich podwładnych określany jest księciem lub emirem. Zob.: Y. Alexander,
M. Swetnam, op. cit., s. 12.
36 Wypowiedzenie wojny amerykanom…, op. cit., s. 102
37 Ibidem, s. 105
374
nigdy już nie mogły zagrozić żadnemu muzułmaninowi (…) My z Bożą pomocą,
wzywamy wszystkich wiernych, tych, którzy pragną otrzymać nagrodę za wypeł-
nienie nakazu zabijania Amerykanów, łupienia ich bogactw i pieniędzy, wszędzie
gdzie tylko i kiedy tylko ich napotkacie”.38
Warto także zwrócić uwagę, iż Osama bin Laden, poza walką zbrojną, zwrócił
również uwagę na konieczność walki ekonomicznej polegającej na bojkocie towa-
rów pochodzących ze Stanów Zjednoczonych. W cytowanym oświadczeniu z 1996
roku napisał: „do moich braci muzułmanów (…) pieniądze, którymi płacicie za ame-
rykańskie towary, w końcu zamienią się w pociski, które zostaną wykorzystane
przeciwko naszym braciom w Palestynie, a w przyszłości również przeciw waszym
synom na ziemi miejsc świętych wiary naszej. Kupując ich towary, umacniacie ich
gospodarkę oraz zwiększacie biedę, pozbawiając bogactwa nasz kraj (…) jeżeli
pozbawimy okupantów tak ważnego źródła dochodów, jakim jest handel z naszym
krajem, ogromnie to pomoże w prowadzeniu dżihad, który jest przeciw nim skiero-
wany. Wyrażenie naszej złości i nienawiści jest zaś nader ważnym gestem moral-
nym. Dzięki temu możemy uczestniczyć w usuwaniu z naszych miejsc świętych
krzyżowców i syjonistów, żeby z pomocą Allaha pokonać ich i poniżyć. Oczekuje-
my również od kobiet pochodzących z ziemi miejsc świętych oraz z innych krajów,
ażeby i one odegrały przynależną im rolę w bojkocie amerykańskich towarów. Gdy
bowiem działania ekonomiczne połączy się z walką mudżahedinów, zwycięstwo
w naszej walce znacznie się przybliży – dzięki Allahowi”.39 Bin Laden potwierdził te
słowa w 1996 roku w wywiadzie dla „Nida’ul islam”: „muzułmanie powinni przygo-
tować się na wszelkie możliwe sposoby, żeby odeprzeć wroga na płaszczyźnie
religijnej, gospodarczej i wojskowej”.40
Metodą osiągania celów terrorystycznych są zamachy, wśród których pomimo
zróżnicowania form, widoczne są zamachy samobójcze, dokonywane przez „ludz-
kie bomby”, które w opinii polskiego wojskowego, specjalisty od terroryzmu Macieja
Zimnego „stały się określonym symbolem walki różnych organizacji, działających
głównie w krajach biednych i zacofanych”.41 Zamachy te dokonywane są przez
wykonawcę, podwładnego (pasywnego), tego który wydaje rozkazy (aktywnego).
Ten pierwszy, według Glucksmanna „kocha i podziwia tego, kto żyje zamiast nie-
go. Aktywnego bawi niszczenie na wolnym ogniu albo w wielkim pożarze dziwnych
stworzeń, które się do niego przywiązują i twierdzą, że są mu podobni. Niby
w perpetuum mobile – i błędnym kole – zazębianie się pasywności i aktywności
zapewnia nihilistycznie zablokowanemu społeczeństwu niemal wieczne trwanie.
Bin Laden wydaje rozkaz. Atta go wykonuje. Para łączy się na wieki 11 września
2001 roku”.42
38 Święta wojna przeciw Żydom i krzyżowcom…, op. cit., s. 108
39 Wypowiedzenie wojny amerykanom…, op. cit., s. 97–98
40 Nowa beczka prochu na Bliskim Wschodzie. W: Y. Alexander, M. Swetnam, op. cit., s. 105
41 M. Zimny: Terroryzm samobójczy. Warszawa 2006, s. 8
42 A. Glucksmann: Dostojewski…, op. cit., s. 138-139