background image

J ó z e f   A u g u s t y n   S J

W Jego ranach

WPROWADZENIA DO KONTEMPLACJI EWANGELICZNYCH

I.

WST P DO KONTEMPLACJI M KI JEZUSA

1.

 Powaga i dramat m ki i  mierci Jezusa

2.

 Ma a apokalipsa

3.

 Jak kontemplowa  m

 i  mier  Jezusa?

4.

 Miejcie te same uczucia, co Jezus Chrystus

5.

 Mi

 i pos usze stwo

6.

 M ka Jezusa w naszym  yciu

II.

OFIARA ABRAHAMA, IZAAKA I JEZUSA

1.

 Czas spe nionych marze

2.

 Abrahamie!

3.

 Dialogowanie z Bogiem

4.

 Potem wrócimy do was

III.

BARANA Z

 W OFIERZE CA OPALNEJ ZAMIAST SWEGO SYNA

1.

 Ojcze mój!

2.

 Si gn  po nó , aby zabi  swego syna

3.

 Nie podno  r ki na ch opca i nie czy  mu nic z ego

4.

 Barana z

 w ofierze ca opalnej zamiast swego syna

IV.

OSTATNIA WIECZERZA

1.

 Judasz szuka  sposobno ci,  eby im Go wyda

2.

 Gor co pragn em spo

 t  Pasch  z wami

3.

amanie Chleba, b ogos awienie Kielicha

4.

 To czy cie na moj  pami tk !

5.

 Sakrament kap

stwa

V.

UMYCIE NÓG APOSTO OM

1.

 Panie, Ty chcesz mi umy  nogi?

2.

 Je eli ci  nie umyj , nie b dziesz mia  udzia u ze Mn

3.

 Da em wam przyk ad

background image

VI.

MODLITWA JEZUSA W OGRÓJCU

1.

 Kuszenie Jezusa w Ogrójcu

2.

 M ka Jezusa  ród em pokoju i rado ci

3.

 Kuszenie na Górze Oliwnej

4.

 Dramatyczna walka i krwawy pot

5.

 Modlitwa warunkiem zwyci stwa nad pokus

VII.

POJMANIE JEZUSA

1.

 Jeden z Dwunastu

2.

 Wydanie si  w r ce nieprzyjació

3.

 Przesta cie, dosy !

4.

 Wyszli cie z mieczami i kijami jak na zbójc

5.

 Ucieczka Aposto ów

VIII.

JEZUS PRZED WYSOK  RAD

1.

 Nocne przes uchanie

2.

 Poranne przes uchanie i wyrok Wysokiej Rady

3.

 Mesjasz, Syn Cz owieczy, Syn Bo y

IX.

ZAPARCIE SI  PIOTRA

1.

 Zapowied  zdrady

2.

 Nie znam tego Cz owieka

3.

 Gorzko zap aka

X.

JEZUS PRZED PI ATEM

1.

 Nienawi  Sanhedrynu i strach Pi ata

2.

 Jezus Królem

3.

 Jezus wobec Pi ata

XI.

JEZUS PRZED HERODEM — JEZUS I BARABASZ

1.

 Pokorne oblicze Boga

2.

 Barabasz i Jezus

3.

 Parodia s du

XII.

BICZOWANIE, UKORONOWANIE CIERNIEM

1.

 Biczowanie Jezusa

2.

 Koronowanie cierniem

3.

 Oto Cz owiek!

4.

 Skazany na  mier

background image

XIII.

DROGA KRZY OWA

1.

 On sam d wiga  krzy

2.

 Szymon Cyrenejczyk

3.

 P acz ce niewiasty

4.

 Obna enie z szat

5.

 Spodoba o si  Panu zmia

 Go cierpieniem

XIV.

UKRZY OWANIE JEZUSA

1.

 Ukrzy owanie Jezusa

2.

 Ojcze, przebacz im, bo nie wiedz , co czyni

3.

 Co jest moim krzy em?

4.

 Bo e mój, Bo e mój, czemu  Mnie opu ci ?

XV.

JEZUS NA KRZY U

1.

 Oto Matka twoja

2.

 Kuszenie Jezusa na krzy u

3.

 S d Boga nad  wiatem

4.

 Ekonomia Bo ego zbawienia

5.

 Z

 g ow  na krzy u Jezusa

XVI.

MIER  JEZUSA

1.

wiadkowie  mierci Jezusa

2.

mier  Jezusa

3.

 Przebicie serca w óczni

XVII.

POGRZEB JEZUSA

1.

 Martwe cia o Jezusa

2.

 Pogrzeb Jezusa

XVIII.

KONTEMPLACJA CA EJ M KI JEZUSA

1.

 Przemiana posiadania w ofiarowanie

2.

 Pasywno  Jezusa w czasie m ki i  mierci

ROZWA ANIA REKOLEKCYJNE

XIX.

PRZYPOWIE

 O WINNICY

1.

 Za

enie winnicy

2.

 Gdy nadszed  czas zbiorów, pos

 swoje s ugi

3.

 W ko cu pos

 swojego syna

4.

 Mo liwo  powiedzenia Bogu nie

5.

 Co w

ciciel winnicy czyni z owymi rolnikami?

background image

XX.

MOWA PO EGNALNA

1.

 Trwanie w mi

ci Jezusa

2.

 Trwanie we wzajemnej mi

ci

XXI.

EUCHARYSTIA SZKO

 MI

CI

1.

 Mi

 mierzy si  darem

2.

 Miejsce pojednania

XXII.

YWA EUCHARYSTIA

1.

 Wdzi czno

2.

 Spe nianie pragnie

3.

 Mi

 ukrzy owana i zwyci ska

4.

 Dawanie  wiadectwa

XXIII.

EUCHARYSTIA  RÓD EM SI Y I RADO CI

1.

 Chleb grzeszników

2.

ród o rado ci

3.

 Przygotowanie do Eucharystii

XXIV.

CIEMNA NOC MISTYKÓW I JEZUSA UKRZY OWANEGO

1.

wiadectwa mistyków

2.

 Nasze duchowe udr ki

3.

 Wspó uczestnictwo w cierpieniu Jezusa na krzy u

XXV.

POS USZE STWO EWANGELICZNE

1.

 Pos usze stwo Jezusa

2.

 Nauczy  si  pos usze stwa przez to, co wycierpia

3.

 Kto was s ucha, Mnie s ucha

4.

 Dwie p aszczyzny pos usze stwa

5.

 Dynamiczne i statyczne rozumienie woli Bo ej

6.

 Dojrzewanie do pos usze stwa

7.

 Pos usze stwo zakonne

8.

 Prze

ony

JAK MO NA WYKORZYSTA  PROPONOWANE ROZWA ANIA?

1.

 Dla odprawienia trzeciego tygodnia  wicze

2.

 Dla odprawienia trzeciego tygodnia w  yciu codziennym

3.

 Jako wprowadzenie do przed

onej modlitwy indywidualnej

background image

WPROWADZENIA DO KONTEMPLACJI EWANGELICZNYCH

I. WST P DO KONTEMPLACJI M KI JEZUSA

1

Tak bowiem Bóg umi owa

wiat,  e Syna swego Jednorodzonego da , aby ka dy, kto

w Niego wierzy, nie zgin , ale mia

ycie wieczne. Albowiem Bóg nie pos

 swego Syna na

wiat po to, aby  wiat pot pi , ale po to, by  wiat zosta  przez Niego zbawiony. Kto wierzy

w Niego, nie podlega pot pieniu; a kto nie wierzy, ju  zosta  pot piony, bo nie uwierzy
w imi  Jednorodzonego Syna Bo ego
 (J 3, 16–18).

1. Powaga i dramat m ki i  mierci Jezusa

Kontemplacja m ki Jezusa domaga si  od nas  ywej wiary,  e wchodzimy w niepoj

 dla

nas tajemnic , której sami nie potrafimy zg bi . Tajemnic  m ki,  mierci
i zmartwychwstania mo e nam jedynie objawi  sam Chrystus. St d te

w. Ignacy zach ca

nas, aby prosi  i pyta  Jezusa, jak to On b

c Stwórc , do tego doszed ,  e sta  si

cz owiekiem, a od  ycia wiecznego przeszed  do  mierci doczesnej i do konania za moje
grzechy
 ( D, 53)

2

. Kontempluj c m

 i  mier  Jezusa, winni my naprawd  rozumie

powag  i dramatyczno  tego typu rozmy lania — mówi kardyna  C. M. Martini.

Nie miertelny Król wieków, do którego nale y wszelka chwa a i cze  (por. 1 Tm 1, 17)
zostaje upokorzony przez m

 i  mier , tak i  mówi o sobie: Ja za  jestem robak, a nie

cz owiek, po miewisko ludzkie i wzgardzony u ludu (Ps 22, 7).

Wcielony Bóg, najpi kniejszy z synów ludzkich, zostaje w m ce zmaltretowany, oszpecony
tak, i  nie by o na co patrze , a wszyscy odwracali od Niego swoje twarze (por. Iz 53, 2–3).

Jedyny  sprawiedliwy  i 

jedyny  niewinny  zostaje  zaliczony  w 

poczet  z oczy ców

i powieszony na drzewie ha by jako jeden z nich.

Najwierniejszy z ludzkich synów, który z najwi kszym oddaniem pe ni  wol  swojego Ojca
i Jemu s

, zostaje oskar ony i skazany jako blu nierca i grób Mu wyznaczono mi dzy

bezbo nymi (Iz 53, 9).

Bóg–Cz owiek, który ukocha  wszystkich niesko czon  Bosk  mi

ci

 do ko ca (por. J

13, 1), staje si  ofiar  ludzkiej nienawi ci i zemsty.

background image

2. Ma a apokalipsa

H. U. von Balthasar, wielki teolog wspó czesny, aby ukaza  dramatyzm rozwa

 o m ce

i  mierci Jezusa przytacza tekst ma ej apokalipsy Proroka Izajasza:

Groza i dó ,
i sid o na ciebie,
mieszka cu ziemi:
kto umknie przed krzykiem grozy,
wpadnie w dó ,
a kto si  wydostanie z do u,
w sid a si  omota!
Tak, upusty otworz  si  w górze
i podwaliny ziemi si  zatrz

.

Ziemia rozpadnie si  w drobne kawa ki,
ziemia p kaj c wybuchnie,
ziemia zadrgawszy zako ysze si ,
ziemia si  mocno b dzie zatacza  jak pijany
i jak budka na wietrze b dzie si  chwia a;
grzech jej zaci

y nad ni  tak,

 upadnie

i ju  nie powstanie.
Nast pi w ów dzie  to,

 Pan skarze wojsko niebieskie tam, w górze

i królów ziemskich tu — na dole.
Zostan  zgromadzeni,
uwi zieni w lochu;

 zamkni ci w wi zieniu,

a po wielu latach b

 ukarani.

Ksi yc si  zarumieni,

ce si  zawstydzi,

bo zakróluje Pan Zast pów na górze Syjon
i w Jeruzalem:
wobec swych starców b dzie uwielbiony
(Iz 24, 17–23).

Tekst ten, podobny raczej do poezji, ni  do realistycznego opisu, oddaje stan zagro enia,
w jakim znajduje si  cz owiek. H. U. von Balthasar przytacza ma  apokalips  Izajasza, aby
przywo

 dramatyzm cz owieka i uzasadni  konieczno  m ki i  mierci Boga–Cz owieka.

Ten wielki teolog mówi: Je eli Bóg umiera, wszystko umiera, je eli s owo objawiaj ce Boga
w pewnym momencie milczy, ca y  wiat milczy
.  mier  Boga–Cz owieka i Jego milczenie
oddaje jedynie  mier  i milczenie cz owieka. Jezus Chrystus wchodzi bowiem w okrutn

 i  mier  krzy ow  nie ze wzgl du na siebie samego, ale tylko ze wzgl du na nas:

background image

On d wiga  nasze bole ci. (...)
Lecz On by  przebity za nasze grzechy,
zdruzgotany za nasze winy.
Spad a Na  ch osta zbawienna dla nas,
a w Jego ranach jest nasze zdrowie
.

I dalej:

Pan zwali  na Niego winy nas wszystkich. (...)
Za grzechy mego ludu zosta  zbity na  mier
(Iz 53, 4–6. 8).

Dramat m ki i  mierci Syna Bo ego odzwierciedla wi c dramat cz owieka uwik anego
w grzech pierworodny i grzech osobisty. Powa na jest sytuacja ca ej ludzko ci, a w niej
ka dego z nas, skoro Bóg–Cz owiek musia  przyj

 na siebie tak okrutny los: musia  wiele

wycierpie , by  odrzuconym, wzgardzonym i ukrzy owanym (por.  k 9, 22).

3. Jak kontemplowa  m

 i  mier  Jezusa?

Cierpi cy Jezus sam nas poucza, jak mamy kontemplowa  Jego m

 i  mier  krzy ow :

Nie p aczcie nade Mn , p aczcie raczej nad sob  i nad waszymi dzie mi! (...) Bo je li
z zielonym drzewem to czyni , có  si  stanie z suchym?
 ( k 23, 28. 31).

w. Ignacy w

wiczeniach duchownych zach ca nas, aby my  czyli rozwa ania m ki

i mierci  Jezusa  z 

naszymi  grzechami.  Ka e  nam

prosi   o 

bole ,  wspó czucie

i zawstydzenie,  e z powodu mych grzechów Pan idzie na m

 ( D, 193).

W rozwa aniach m ki i  mierci Jezusa trzeba nam przechodzi  od kontemplacji ran Jezusa
do rozmy lania o naszych  grzechach, które by y przyczyn  Jego ran. W nieszcz ciu,
upokorzeniu i zranieniu Syna Bo ego winni my dostrzega  nasze nieszcz cie, upokorzenie

zranienie  grzechem  cudzym  i w asnym.  M ka  i mier   Jezusa  ma  by   dla  nas

zwierciad em, w którym poznamy nasz  dramatyczn  sytuacj ; ma by  równie  si
w naszym d eniu do wolno ci, jak  ofiaruje nam Bóg w swoim ukrzy owanym Synu.

owa, które Izajasz stosuje do cierpi cego S ugi, mo emy odnie  tak e do nas samych.

Parafrazuj c s owa Proroka mo emy wi c mówi : Jak nieludzko przez grzech, cudzy
i osobisty, zosta  oszpecony mój wygl d; moja posta  jest niepodobna do ludzi. To grzechem
niszcz  w sobie to, co jest najbardziej ludzkie. Z powodu grzechu nie ma we mnie  adnego
wdzi ku, ani blasku, aby na mnie patrze , ani wygl du, abym si  podoba . To z powodu
grzechu nie podobamy si  sami sobie, nie podobamy si  Bogu i nie podobamy si  ludziom
.
(por. Iz 53, 1nn).

W rozwa aniach o grzechu  w. Ignacy ka e nam wyda  okrzyk pe en zdziwienia,  e
z powodu mojego grzechu ziemia sama (...) nie otworzy a si  i nie poch on a mnie, tworz c
nowe piek o, abym na wieki doznawa  w nim katuszy
 ( D, 60).

background image

Kiedy odkryjemy powag  i dramat m ki Jezusa, a tym samym powag  i dramat naszej
sytuacji jako grzeszników, spontanicznie wyrwie si  z naszego serca okrzyk: Nieszcz sny ja
cz owiek! Któ  mnie wyzwoli z cia a, co wiedzie ku tej  mierci?
 (Rz 7, 24). Któ  mnie
wyzwoli z przepastnego do u, w który wpad em przez grzech? Któ  mnie wyrwie z side ,
z niewoli grzechu, któr  jestem omotany? Któ  mnie podtrzyma, kiedy si  zachwiej
i upadn ? (por. Iz 24, 17nn).

To w

nie kontemplacja m ki i  mierci Jezusa ma zrodzi  w nas te pytania i ona równie

ma nam udzieli  na nie odpowiedzi. Kontemplacja m ki Jezusa sprawia, i  do wiadczenie
powagi naszej sytuacji przeradza si  w do wiadczenie zdziwienia, mi

ci i wdzi czno ci

wobec Jezusa za to,  e On sam pozwoli  przebi  si  za nasze grzechy, zdruzgota  za nasze
winy,  e to On obarczy  si  naszym cierpieniem i or duje za nami u Ojca (por. Iz 53, 5nn).

4. Miejcie te same uczucia, co Jezus Chrystus

wiadomi faktu,  e m ka i  mier  Syna Bo ego jest wielk  tajemnic  wiary, wchodzimy

w ni  pe ni ufno ci. Wierzymy bowiem,  e towarzyszy  nam b dzie Duch Jezusa Chrystusa.
On b dzie nas prowadzi . Bez Niego nie mogliby my wymówi  nawet Imienia Jezus.
W naszej s abo ci i niezdolno ci wej cia w kontemplacj  m ki przyczynia  si  b dzie za
nami Duch  wi ty. Podobnie tak e Duch przychodzi z pomoc  naszej s abo ci. Gdy bowiem
nie umiemy si  modli  tak, jak trzeba, sam Duch przyczynia si  za nami w b aganiach,
których nie mo na wyrazi  s owami
 (Rz 8, 26). Wchodzi  b dziemy w tajemnice m ki
i  mierci Jezusa  wiadomi w asnej s abo ci, ale równie

wiadomi towarzysz cej nam mocy

Jezusa.

w. Pawe  zach ca nas: Miejcie te same uczucia, co Jezus Chrystus. On, istniej c w postaci

Bo ej, nie skorzysta  ze sposobno ci, aby na równi by  z Bogiem, lecz ogo oci  samego
siebie, przyj wszy posta  s ugi, stawszy si  podobnym do ludzi. A w zewn trznym przejawie,
uznany za cz owieka, uni

 samego siebie, stawszy si  pos usznym a  do  mierci i to  mierci

krzy owej (Flp 2, 6–8).

Odwo uj c si  do tej zach ty  w. Paw a b dziemy patrze  na Osob  Jezusa, s ucha  Jego

ów,  wpatrywa   si   w 

Jego  gesty,  wczuwa   si   w 

Jego  ludzkie  i 

Boskie  serce.

W odkrywaniu za  najg bszego znaczenia tego wszystkiego, co b dzie przedmiotem naszej
kontemplacji, trzeba nam b dzie bardziej zda  si  na pokorn  pro

 o  ask  poznania, ni

na w asne ludzkie rozumowanie, wysi ki intelektualne i wolitywne. Do takiej postawy
zach ca nas  w. Ignacy, kiedy ka e nam prosi  o bole , wspó czucie i zawstydzenie,  e
z powodu mych grzechów Pan idzie na m

  oraz  o bole  wespó  z Chrystusem pe nym

bole ci, o udr

 z Chrystusem udr czonym, o  zy i m

 wewn trzn  z powodu tak wielkiej

ki, któr  Chrystus wycierpia  za mnie ( D, 193, 203).

background image

5. Mi

 i pos usze stwo

Najg bszym sensem m ki Jezusa nie jest najpierw fizyczne cierpienie, ale przede
wszystkim absolutne pos usze stwo swojemu Ojcu. Pos usze stwo Jezusa nie ma jednak
charakteru niewolniczej zale no ci i podda stwa, ale kieruje si  wy cznie niesko czon
mi

ci  Syna do Ojca. Syn poprzez swoj  m

 staje si  pos usznym Ojcu a  do  mierci,

i to  mierci krzy owej. I w tej w

nie  mierci Jezus wyra a odwieczn  synowsk  mi

.

On  sam  powie,   e nikt nie ma wi kszej mi

ci od tej, gdy kto

ycie swoje oddaje za

przyjació  swoich (J 15, 13). Pierwszym Przyjacielem Jezusa, dla którego oddaje  ycie jest

nie Jego Ojciec.

Cierpliwe, pokorne i odwa ne znoszenie nieludzkich cierpie  fizycznych, maltretowania
psychicznego, upokorze , p ynie z pos usze stwa wobec Ojca. Jezus nie pragn  cierpienia
dla niego samego. Wr cz przeciwnie. W modlitwie w Ogrójcu modli si  o oddalenie kielicha
goryczy i m ki. Jezus pragn  by  jedynie pos uszny swojemu Ojcu. Dopiero wówczas,
kiedy poprzez wewn trzne  wiat o do wiadcza, i  wol  Ojca jest,  e Syn Cz owieczy musi
wiele wycierpie : b dzie odrzucony przez starszyzn , arcykap anów i uczonych w Pi mie;

dzie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie ( k 9, 22), wówczas przyjmuje kielich.

Pos usze stwo Jezusa osi ga szczyt w oddaniu  ycia w r ce Ojca: W Twoje r ce powierzam
ducha mojego
 ( k 23, 46).

Wej cie w kontemplacj  m ki, to wej cie w bezwarunkowe pos usze stwo Jezusa swojemu
Ojcu. Bardzo wa nym celem rozwa ania m ki i mierci Jezusa, obok wezwania do
nawrócenia z naszych grzechów, jest te  rozbudzenie w nas pragnienia na ladowania Jezusa
w Jego pos usze stwie Ojcu.

Odkrycie  niesko czonej  mi

ci  Ojca  i 

Syna,  która  objawia  si   w 

m ce,  mierci

i Zmartwychwstaniu Jezusa, staje si  dla nas  ród em naszego pos usze stwa i oddania. Aby
sta  si  pos usznym Bogu na wzór Jezusa, trzeba najpierw odkry  Boga jako mi uj cego
Ojca. Bez odkrycia niesko czonej mi

ci, nasze pos usze stwo  atwo mo e sprowadzi  si

do zale no ci kierowanej jedynie strachem i chorym poczuciem winy. Taka zale no  za
sprawia, i  bardziej podobni jeste my do niewolników, ni  do dzieci Bo ych.

Wej cie w kontemplacj  m ki jest bardzo trudne, poniewa  zak ada uznanie najpierw
niepos usze stwa Bogu: niepos usze stwa pierwszego cz owieka — Adama i naszego
osobistego niepos usze stwa. Grzech zawsze polega na niepos usze stwie. Dopiero kiedy
uznamy nasz grzech, nasze niepos usze stwo, mo emy zrozumie  sens m ki i  mierci
Jezusa: Jak przez niepos usze stwo jednego cz owieka wszyscy stali si  grzesznikami, tak
przez pos usze stwo Jednego wszyscy stan  si  sprawiedliwymi
 (Rz 5, 19). Kontemplacja

ki nie tylko naprawia nasze niepos usze stwo, ale tak e uczy nas poddania ca ego

naszego  ycia Bogu, na wzór poddania Syna swojemu Ojcu. To w

nie dzi ki

pos usze stwu Jezusa a  do  mierci i 

to  mierci krzy owej, mo emy sta  si

sprawiedliwymi, to znaczy pos usznymi Bogu.

background image

6. M ka Jezusa w naszym  yciu

W rozwa aniu  m ki  i mierci  Jezusa  nie  chodzi  jedynie  o rozwa anie historycznego
pos usze stwa
 Ojcu, historycznych wydarze , które mia y miejsce dwa tysi ce lat temu.
Rozwa anie historycznej m ki Jezusa pozwala jednocze nie odkrywa  m

 i  mier  Jezusa,

która nieustannie uobecnia si  w ca ej ludzko ci, w ka dym cz owieku, w ka dym z nas.

Oto przyk ad. Rozmawia em kiedy  z pewnym m odym cz owiekiem,  onatym, z trójk
dzieci, bardzo zaanga owanym religijnie. Do pewnego momentu jego  ycie toczy o si
spokojnie i cicho. Wydawa o mu si , i  dzi ki jego gorliwej religijno ci Pan Bóg b ogos awi
mu w  yciu osobistym i rodzinnym. Takie podej cie do wiary towarzyszy o mu jednak tylko
do momentu, kiedy jeden z jego bardzo bliskich przyjació  zapad  na ci

 chorob  i po

krótkim czasie umar . Pod wp ywem tego dramatycznego wydarzenia, co  za ama o si
w tym cz owieku. Wpad  w depresj . Wiara — w jego subiektywnym prze yciu — nagle
przesta a mie  dla niego wi ksze znaczenie.

tych trudnych dniach zrozumia em — mówi  pó niej z bólem — e Bóg móg by dopu ci
to samo do wiadczenie i na mnie, na moj

on , na moje dzieci. Wówczas zbuntowa em si

wewn trznie. U wiadomi em sobie bowiem,  e Bóg nie jest ju  gwarantem mojego
ziemskiego poczucia bezpiecze stwa i zewn trznego ludzkiego szcz cia. Nagle te  zda em
sobie spraw , jak bardzo jest mi obcy Jezus cierpi cy na krzy u, który zaprasza mnie do
na ladowania. Wewn trznie, cho  tego nie chc , bardzo buntuj  si  przeciwko Bogu, który
dopuszcza czy wr cz, jak mi si  niekiedy wydaje, sprawia cierpienie. To bolesne
do wiadczenie u wiadomi o mi, jak bardzo jestem skoncentrowany na sobie, swojej rodzinie
i jak daleka jest jeszcze moja droga do prawdziwej  wiary  w Jezusa ukrzy owanego
i Zmartwychwsta ego, jak daleka jest przede mn  droga do prawdziwego pos usze stwa
Bogu.

Przed przyst pienie do rozwa ania m ki Jezusa musimy sobie u wiadomi ,  e o w asnych
ludzkich si ach nie jeste my w stanie jej dobrze prze

. St d te  kontemplacj  m ki

i  mierci trzeba nam rozpoczyna  od serdecznej pro by, aby my przez samego Jezusa zostali
zaproszeni do towarzyszenia Mu w Jego Drodze Krzy owej od uroczystej Wieczerzy
Paschalnej a  do z

enia w Jego Cia a w grobie.

Przed ka

 kontemplacj

w. Ignacy zach ca nas, by prosi  o to, czego chc . Tutaj o to,

o co  wypada  prosi   w czasie  m ki,  a mianowicie  o bole   wespó   z Chrystusem  pe nym
bole ci, o udr

 serca z Chrystusem udr czonym, o  zy i m

 wewn trzn  z powodu tak

wielkiej m ki, któr  Chrystus wycierpia  za mnie ( D, 203). Tylko bowiem sam Jezus mo e
nas dopu ci  do tego.

W tej wst pnej modlitwie rekolekcyjnej pro my, aby my nie banalizowali rozwa

 m ki

Jezusa sprowadzaj c je wy cznie do wzrusze  emocjonalnych. Kontemplacja m ki
i  mierci Jezusa nie mo e by  podobna do ogl dania ciekawego filmu. I cho  film mo e nas
wzruszy  i mo emy o nim my le  nawet przez kilka dni, to jednak nie zmienia on naszego

ycia.

background image

Pro my, aby my z pomoc  m ki Jezusa weszli otwartym sercem w nasz  codzienno ;
by my z jej pomoc  chcieli zadawa  sobie szczere pytania: w jaki sposób reagujemy na
cierpienia, które nas dotykaj ; na upokorzenia, nies uszne pos dzenia, krzywdy i zniewagi,
szczególnie wówczas, gdy spadaj  na nas niespodziewanie. Czy usi ujemy przyjmowa  je
w duchu na ladowania Jezusa upokorzonego, nies usznie oskar onego, ubiczowanego,
cierniem ukoronowanego, Jezusa ukrzy owanego? Pro my tak e, aby my  w 

czasie

rozwa

 m ki i  mierci Jezusa Chrystusa mieli te same uczucia, co On. Módlmy si  gor co,

aby m ka i  mier  Jezusa objawi y nam,  e Bóg tak umi owa

wiat,  e Syna swego

Jednorodzonego da , aby ka dy, kto w Niego wierzy, nie zgin , ale mia

ycie wieczne.

Albowiem Bóg nie pos

 swego Syna na  wiat po to, aby  wiat pot pi , ale po to, by  wiat

zosta  przez Niego zbawiony (J 3, 16–17).

Panie, chcemy patrze  na Ciebie, by pozna  Ojca. Ty z krzy a nam objawiasz Ojca. Objaw
nam, Panie tajemnic  krzy a. Spraw, aby my si  go nie obawiali, by my z nim poznali Boga,
poznali Ciebie, Syna Ojca, by my poznali siebie, zbawionych grzeszników. Daruj nam
cz stk  zrozumienia tajemnicy krzy a, który przeznaczy

 dla ka dego z nas. Spraw, by

nasze  ycie konsekwentnie post powa o za tym, co Ty nam dajesz pozna , a je li chcesz
sprawi , by my najpierw praktykowali, a potem poznali, uczy ,  eby my najpierw pokochali,
zanim zrozumiemy. Daj nam Twego Ducha poprzez Twoj

mier  i 

chwalebne

Zmartwychwstanie. Adorujemy Ci , obecnego w ród nas,  ywego Zmartwychwsta ego,
chwalebnego przez wieki wieków. Amen
 (C. M. Martini).

Rozwa ania zako czmy modlitw

w. Ignacego z drugiego tygodnia

wicze  duchownych.

Modlitwa ta stanowi fundament rozwa

 m ki i mierci Jezusa: Odwieczny Panie

wszystkich rzeczy! Oto przy Twej  askawej pomocy sk adam ofiarowanie swoje w obliczu
niesko czonej  Dobroci  Twojej  i przed  oczami  chwalebnej  Matki  Twojej  i wszystkich

wi tych dworu niebieskiego, o wiadczaj c,  e chc  i pragn  i taka jest moja dobrze

rozwa ona decyzja, je li to tylko jest ku Twojej wi kszej s

bie i chwale, na ladowa  Ci

znoszeniu  wszystkich  krzywd  i 

wszelkiej  zniewagi  i 

we  wszelkim  ubóstwie,  tak

zewn trznym jak i duchowym, je li tylko naj wi tszy Majestat Twój zechce mi  wybra
i przyj

 do takiego rodzaju i stanu  ycia ( D, 98).

1

Ignacja ska metoda kontemplacji ewangelicznej zosta a przedstawiona w rozwa aniach drugiego tygodnia pt.

„Daj mi pi ” tego samego Autora. Rozwa ania nr I, II, — por. J. Augustyn, Jak szuka  i znajdowa  wol  Bo ,
Wydawnictwo M, Kraków 1993. Rozwa ania nr IV–XII, XIV–XVI, XVIII — por. J. Augustyn, Rabbi, gdzie
mieszkasz?, Wydawnictwo M, Kraków 1993. Rozwa ania nr XXI–XXIII — por. J. Augustyn,  ycie i Eucharystia,
Wydawnictwo M, Kraków 1993. Rozwa ania XXV — por. J. Augustyn, Pos usze stwo ewangeliczne,
Wydawnictwo WAM, Kraków 1992.

2

w. Ignacy Loyola,

wiczenia duchowne (= D), WAM, Kraków 1991.

background image

II. OFIARA ABRAHAMA, IZAAKA I JEZUSA

Po tych wydarzeniach Bóg wystawi  Abrahama na prób . Rzek  do niego: Abrahamie! A gdy
on odpowiedzia : Oto jestem — powiedzia : We  twego syna jedynego, którego mi ujesz,
Izaaka, id  do kraju Moria i tam z

 go w ofierze na jednym z pagórków, jaki ci wska .

Nazajutrz rano Abraham osiod

 swego os a, zabra  z sob  dwóch swych ludzi i syna

Izaaka, nar ba  drzewa do spalenia ofiary i ruszy  w drog  do miejscowo ci, o której mu
Bóg powiedzia .

Na trzeci dzie  Abraham spojrzawszy, dostrzeg  z daleka ow  miejscowo . I wtedy rzek  do
swych s ug: Zosta cie tu z os em, ja za  i ch opiec pójdziemy tam, aby odda  pok on Bogu,
a potem wrócimy do was
 (Rdz 22, 1–5).

Obraz dla obecnej kontemplacji: Przedstawmy sobie Abrahama, który z synem Izaakiem
oraz dwoma s ugami rusza w drog . Zauwa my tak e drzewo przygotowane przez
Abrahama do spalenia ofiary, które Patriarcha zabiera w drog . Kontemplujmy równie
zamy lonego Patriarch  w czasie podró y.

Pro ba o owoc kontemplacji: B dziemy prosi  o wielk  szczero  i otwarto  w naszym
dialogu z Bogiem; b dziemy te  prosi , by my w obliczu trudnych wymaga  stawianych
nam przez Boga, nie obawiali si

wypowiada  przed Nim wszystkiego, co le y nam na

sercu. Przedstawmy Mu zarówno nasze obawy, l ki i ca  nasz  trwog , jak te  wszystkie
nasze duchowe pragnienia i szlachetne zamiary. Módlmy si , aby kontemplacja m ki
pozwoli a nam sprawdzi  nasz  wi  z Jezusem oraz przyczyni a si  do jej umocnienia
i pog bienia.

1. Czas spe nionych marze

Opis próby Abrahama rozpoczyna si  od s ów: po tych wydarzeniach, to znaczy po serii
zbawczych interwencji Boga w  ycie Patriarchy. Interwencje te sprawi y, i  ten stary ju
cz owiek poczu  si  szcz liwy i syty  ycia. Szcz cie Abrahama dope ni o si  wówczas,
kiedy przyszed  na  wiat upragniony syn, Izaak. Innym szcz liwym wydarzeniem by o
tak e ocalenie Izmaela, któremu Pan b ogos awi , oraz zawarcie pokoju z Abimelekiem. Te
wszystkie zbawcze wydarzenia wprowadzi y Abrahama na stare lata w czas spe niaj cych
si  marze . Abrahamowi zacz o si  wie  dobrze. W

nie po ród tego szcz cia, które

przecie  pochodzi o od Boga, o czym Abraham nigdy nie zapomina , Patriarcha zostaje
wystawiony na prób .

W  yciu duchowym nie ma nigdy czasu spe nionych marze . Realizujemy bowiem nie tyle
nasze ludzkie marzenia, co zamiary i plany Boga, których nie mo na nigdy do ko ca
przewidzie . St d te , je eli dajemy si  Bogu prowadzi , b dziemy ci gle na nowo

background image

zaskakiwani nieoczekiwanymi wydarzeniami. Tak e sam Jezus, cho  przewidywa , i
koniec Jego  ycia b dzie gwa towny i dramatyczny, to jednak w ostatniej chwili, tu  przez
rozpocz ciem m ki czuje si  jakby zaskoczony jej nadej ciem. Modli si  i prosi o oddalenie
zbli aj cego si  kielicha goryczy.

W obecnej modlitwie chciejmy przypomnie  sobie wszystkie interwencje Boga w naszym

yciu, które by y  ród em ludzkiego powodzenia, naszego szcz cia. Ucieszmy si  jeszcze

raz tym ludzkim dobrem, które otrzymali my od Boga. Dzi kujmy Mu za nie. Pro my
jednak, aby my nie wi zali celu i sensu  ycia tylko z doczesnym powodzeniem w naszych
ludzkich sprawach. Pro my równie  o otwarto , która uczyni aby nas gotowymi do
przyjmowania niemo liwego do przewidzenia Bo ego dzia ania.

2. Abrahamie!

Rzek  (Jahwe) do niego: Abrahamie! Wymawiaj c imi  cz owieka, Bóg powo uje go do
istnienia. Stwarza go. Imi  jest zawsze pierwszym s owem skierowanym przez Boga do
cz owieka. Pos ugiwanie si  imieniem nadaje osobowy charakter spotkaniu Stwórcy ze
stworzeniem.

W kolejnym — tym razem bardzo trudnym — spotkaniu Boga z Abrahamem, Jahwe
wymawiaj c jego imi , odwo uje si  do ich osobowego zwi zku. Odwo uje si  do
przyjacielskiej zale no ci, jaka istnia a pomi dzy nimi. Zale no  ta wynika z zaufania,
z wzajemnego oddania i z mi

ci. Ta w

nie osobowa wi  stanie si  si  Abrahama,

dzi ki której dokona rzeczy po ludzku niemo liwej. Zgodzi si  z

 w ofierze swojego

syna.

Zasadniczym  ród em si y Jezusa b dzie tak e Jego osobowa wi  z Ojcem. To w

nie na

 wi  b dzie powo ywa  si  Chrystus uzasadniaj c oddanie swojego  ycia. Nikt Mi go
ycia) nie zabiera, lecz Ja od siebie je oddaj . Mam moc je odda  i mam moc je znów

odzyska . Taki nakaz otrzyma em od mojego Ojca (J 10, 18).

Koniecznym  warunkiem  pe nego  wej cia  w 

kontemplacj   m ki,  mierci

i Zmartwychwstania Jezusa jest g boka wi  z Synem, a poprzez Niego z Ojcem. Tylko
dzi ki niej b dziemy do wiadcza  najg bszego sensu wydarze , które w ludzkim wymiarze

 bez sensu, poniewa  prowadz  ostatecznie do cierpienia i  mierci. To w

nie wi

z Synem pozwoli nam przekroczy  i zwyci

 l k przed bólem i przed  mierci .

W obecnej kontemplacji chciejmy u wiadomi  sobie nasz  wi  z Jezusem, a w Jezusie
nasz  wi  z Ojcem. To w

nie dzi ki tej wi zi i dla jej pog bienia potrafimy znosi  trudy,

zmagania i ofiary. To dzi ki niej potrafimy na ladowa  Jezusa w znoszeniu wszystkich
krzywd i wszelkiej zniewagi i we wszelkim ubóstwie, tak zewn trznym jak i duchowym
 ( D,
98), je li tylko On sam zaprosi nas do takiego rodzaju i stanu  ycia.

background image

W obecnej modlitwie wyra my Ojcu oraz Jego Synowi wdzi czno  za t  wi . Pro my
tak e, aby kontemplacja M ki Pa skiej pozwoli a nam sprawdzi  g bi  tej wi zi oraz
przyczyni a si  do jej utrwalenia i umocnienia.

3. Dialogowanie z Bogiem

Kiedy Abraham wyrazi  pe

 gotowo  na przyj cie woli Jahwe s owami: Oto jestem,

otrzyma  trudny, bolesny rozkaz: We  twego syna jedynego, którego mi ujesz, Izaaka, id  do
kraju Moria i tam z

 go w ofierze na jednym z pagórków, jaki ci wska .

Takiego wezwania Abraham w  aden sposób nie móg  przewidzie . Uwzgl dniaj c ludzk
logik  wydarze , któr  jak ka dy cz owiek pos ugiwa  si  tak e Patriarcha, polecenie Boga
praktycznie mia o zniszczy  dan  mu obietnic , i  w

nie w Izaaku stanie si  ojcem

wielkiego narodu.

W rozkazie Jahwe podkre lona zostaje mi

 Abrahama do swojego dziecka: we  twego

syna jedynego, którego mi ujesz. W ten sposób Bóg chce powiedzie  do Patriarchy:
Abrahamie, Ja dobrze wiem, kogo ci ka  z

 w ofierze. To nie jest pomy ka, to nie jest

te  przypadek. Chc , by  Mi odda  tego, którego na ziemi kochasz najbardziej. Z pewno ci
Abraham by  gotów odda  wszystko, byle ocali

ycie Izaaka. Gotów by  sam umrze

zamiast syna. Ale wezwanie Boga by o jednoznaczne.

Dlaczego Bóg si ga nieraz w

nie po to, do czego cz owiek po ludzku jest najbardziej

przywi zany, co daje mu najwi ksz ludzk , uczuciow  satysfakcj ?  Poniewa   z mi

ci

emocjonaln , zamkni

 w sobie samej, wi e si  wielkie niebezpiecze stwo. Cz owiek

zwi zany wy cznie emocjonalnie z drug  osob  posiada pokusy, aby uzna  j  za swoj

asno ; aby samemu sta  si  dla niej bogiem oraz j  uzna  za swojego boga.

Wi  ojca z synem mog a  atwo przerodzi  si  w posiadanie. Abraham by  tylko
cz owiekiem. On równie  by  nara ony na tak  w

nie pokus  uznania syna za swoj

asno . Ka da emocjonalna mi

, przywi zanie mo e sta  si  bo kiem, je eli cz owiek

zapomni o pierwszej swojej mi

ci, o pierwszym przykazaniu:

uchaj, Izraelu... b dziesz

mi owa  Boga.

Bóg okre la nie tylko, kogo Abraham ma z

 na ofiar , ale tak e w jakim miejscu, kiedy

i w jaki sposób. Jahwe w ten sposób chcia  powiedzie  Abrahamowi: Zaufaj Mi we
wszystkim; to Ja ci  b

 prowadzi . Nie dzia aj na w asn  r

. W tym prowadzeniu jakby

zapowiada ocalenie: Je eli Mi zaufasz, nie zginiesz; jak do tej pory by em ci wierny, tak
samo pozostan  nadal wierny
.

Zauwa my,  e Abraham dialoguj c z Bogiem nie targuje si  z Nim, nie próbuje wymieni

ycia Izaaka na w asne  ycie, na  ycie Izmaela lub te  na jak  inn ofiar .  To  sam  Bóg

wymieni pó niej  ycie Izaaka za  ycie przypadkowo znalezionego baranka. Moj esz, zanim
zgodzi si  stan

 na czele Narodu Wybranego, by wyprowadzi  go z Egiptu, b dzie

targowa  si , wr cz k óci  si  z Bogiem, d ugo i wytrwale. Kiedy w tej

ótni wyczerpie

background image

wszystkie swoje argumenty, powie po prostu: Wybacz Panie, ale po lij kogo innego (Wj 4,
13). Dopiero pod wp ywem gniewu Bo ego po czonego z usiln  perswazj  Moj esz
w ko cu ulegnie. W podobny sposób b dzie si  targowa  wielu proroków, wielu  wi tych,
zanim przyjmie Jego wol .

Bóg si  nie dziwi, kiedy cz owiek targuje si  i k óci z Nim. On wie, i  Jego wezwania mog
budzi  obawy, l ki, a nawet przera enie. Targowanie si   z Bogiem  jest trudn  form
dialogowania z Nim. Im trudniejsze  ycie, im trudniejsze powo anie cz owieka, tym
trudniejszy i bardziej bolesny bywa dialog z Bogiem. Trzeba nam modli  si , aby my
w naszym dialogu z Bogiem byli zawsze szczerzy; aby my nie silili si  na puste s owa,
gesty, które nie odzwierciedlaj  naszej wewn trznej rzeczywisto ci. Bóg nie przyjmie
naszych szlachetnych, ale nieprawdziwych deklaracji. Jezus nie przyj  hojnego zapewnienia
Piotra, i  cho by przysz o mu umrze  z Nim, nie opu ci swojego Mistrza. Przestrzeg  go
natomiast przed zbytni  pewno ci  siebie zapowiadaj c jego trzykrotne zaparcie si .
Otwarto  i wielkoduszno  cz owieka wobec Boga nie mo e by  tylko owocem jego
odczu  emocjonalnych i wysi ku ludzkiej woli. Wielkoduszno  jest owocem wewn trznego
otwarcia na  ask . Wielkoduszno  wobec Boga jest owocem modlitwy i zaufania. Sam Bóg
udzieli nam daru hojno ci, poniewa  On sam jako pierwszy pragnie widzie  nas w

nie

takimi: otwartymi, wielkodusznymi, hojnymi.

W jaki  niepoj ty dla nas sposób w dramatycznej modlitwie w Ogrójcu Jezus wyprasza
u Ojca swoje oddanie si  Mu, swoj  hojno  wobec Jego woli. Jezus staj c przed bolesnym
wezwaniem, nie obawia si  pyta , dialogowa , dyskutowa  z Ojcem o tym, jaka naprawd
jest Jego wola. I cho  Jezus ca kowicie oddaje si  Ojcu, to jednak nie zostaje Mu
oszcz dzony ból przyj cia Jego woli, trud zaufania. Modlitwa Jezusa w Ogrójcu zdaje si
by  bardziej podobna do modlitwy Moj esza w chwili powo ywania go przez Boga, ni  do
modlitwy Abrahama wystawionego na prób .

Pro my w tej kontemplacji, aby my podj li taki dialog z Bogiem, jaki dyktuje nam nasze
serce, nasze  ycie. Módlmy si , aby my w obliczu trudnych wymaga

yciowych, trudnych

wezwa  nie obawiali si wypowiada  przed Panem tego wszystkiego, co le y nam na sercu.
Przedstawmy Mu nasz bunt wewn trzny, nasz  trwog , l ki, obawy — s owem wszystkie
ludzkie zastrze enia, które sprawiaj , i  nasze powierzenie si  Bogu sprawia nam ci gle
jeszcze wiele trudno ci. Pro my tak e, aby my mieli odwag  wypowiedzie  równie
wszystkie nasze duchowe pragnienia i szlachetne zamiary, cho  s  one z czone z naszymi
wewn trznymi obawami.

background image

4. Potem wrócimy do was

Nazajutrz rano Abraham osiod

 swego os a, zabra  z sob  dwóch swych ludzi i syna

Izaaka, nar ba  drzewa do spalenia ofiary i ruszy  w drog  do miejscowo ci, o której mu
Bóg powiedzia 
.

Przyjmuj c wezwanie Abraham przek ada je na konkretne czyny. Abraham przygotowuje
podró  dok adnie. Pomy la  o wszystkim. Tak e o drzewie, za pomoc  którego ma spali
swoj  ofiar . Drzewo to Abraham przygotowuje osobi cie. Pe nienie woli Bo ej rozpoczyna
si  od konkretów codziennego  ycia. S  one nierzadko prozaiczne, ma o efektowne. S  to
nieraz drobne gesty. Ale w

nie po ród tych drobiazgów przygotowuje si  co  bardzo

wa nego: oddanie siebie samego wraz z tym, co si  posiada najcenniejszego.

Bywaj  w naszym  yciu takie chwile, kiedy musimy si  zdobywa  na wielkie ofiary
i wielkie czyny. Ale te wielkie b

 niemo liwe bez tych drobnych. Mówi o tym sam Jezus:

Kto w drobnej rzeczy jest wierny... i w wielkiej b dzie wierny ( k 16, 10). Je eli nie
sprawdzamy si  w chwilach decyduj cych i wa nych dla naszego  ycia, to mo e w

nie

dlatego, i  nie podj li my trudu wierno ci w rzeczach drobnych.

Na trzeci dzie  Abraham, spojrzawszy, dostrzeg  z daleka ow  miejscowo . I wtedy rzek  do
swych s ug: Zosta cie tu z os em, ja za  i ch opiec pójdziemy tam, aby odda  pok on Bogu,
a potem wrócimy do was
.

Trudno nam sobie wyobrazi , co Abraham prze ywa  podczas tych trzech dni. Z pewno ci
nie trwa  w jakim  nieludzkim stoickim spokoju. Abraham by  cz owiekiem wra liwym,
dobrym m em, czu ym ojcem. Swojego syna Izaaka, zrodzonego ju  w podesz ej staro ci,
owoc wielkiego zmi owania Jahwe, kocha  ponad wszystko. Musia  zmaga  si  z sob
w jaki  niezwyk y sposób.

Trzy dni Abrahama w drodze s  zapewne bardzo podobne do kilkugodzinnej udr ki Jezusa
w Ogrójcu. Podobne s  tak e do trzech dni Maryi i Józefa, którzy z bólem serca szukali 12–
letniego Jezusa. Te trzy dni Abrahama wype nia  nieustanny dialog z Bogiem. Powierza  si
i prosi .  W powierzeniu  wyra

 pro

,  a  w pro bie zawierzenie. Te  trzy dni drogi

oczyszcza y wiar  Patriarchy. Coraz pe niej i g biej rozumia , i  musi zda  si  jedynie na
Boga i Jego zmi owanie.

Ale w ci gu tych trzech dni Abraham stawa  si  cz owiekiem coraz bardziej wolnym. Ta
wolno  nie oddala a go jednak od syna. Nie czyni a go niewra liwym. Wolno
udoskonala a mi

 ojca do syna. Abraham coraz bardziej kocha  swojego syna.

Oczyszczenie wewn trzne cz owieka, prawdziwa wolno  nie oddala nas od ludzi, od  ycia.
Wprost przeciwnie, czyni nas bardziej wra liwymi, delikatnymi, otwartymi. Potrafimy
kocha  naprawd  tylko wówczas, kiedy jeste my naprawd  wolni.

background image

wtedy (Abraham) rzek  do swych s ug: Zosta cie tu z os em, ja za  i ch opiec pójdziemy
tam, aby odda  pok on Bogu, a potem wrócimy do was.
 Abraham nie zabiera na gór  s ug.
Nie chce, aby ktokolwiek z ludzi by

wiadkiem tej jego niezwyk ej ofiary. To, czego Bóg

za da  od Abrahama, by o jego wewn trzn , intymn  i jednocze nie bardzo bolesn
spraw . S udzy nie zrozumieliby swojego pana. By  mo e przeszkadzaliby mu nawet
w z

eniu ofiary. Sk adanie ofiary nie mo e by  teatrem, w którym cz owiek wystawia

samego siebie na podziw i uznanie innych. Ofiara dokonuje si   w cicho ci serca,
zamkni tej izdebce (por. Mt 6, 6).

Zauwa my jeszcze jedno niezwyk e stwierdzenie Abrahama wypowiedziane do s ug,
w momencie, w którym udawa  si  ze swoim synem na ofiarnicz  gór : Pójdziemy tam, (...)
a potem wrócimy do  was
Wrócimy: ja i mój syn. Czy by Abraham wierzy ,  e Bóg
przywróci  ycie Izaakowi, kiedy zabije go i z

y w ofierze? W

nie tak wierzy  Abraham.

Mówi o tym List do Hebrajczyków: Przez wiar  Abraham, wystawiony na prób , ofiarowa
Izaaka, i to jedynego syna sk ada  na ofiar , on, który otrzyma  obietnic , któremu
powiedziane by o: z Izaaka b dzie dla ciebie potomstwo. Pomy la  bowiem, i  Bóg mocen
wskrzesi  tak e umar ych, i dlatego odzyska  go
 (Hbr 11, 17–19).

W obecnej kontemplacji chciejmy towarzyszy  Abrahamowi w jego trzydniowej podró y.
Zrozumienie jego wewn trznych do wiadcze  bardzo przybli y nam to, co dzia o si
w sercu Jezusa podczas Jego m ki i  mierci. Podobnie jak Abraham, tak i Jezus b dzie

czy  cierpienie i ból z ca kowitym zaufaniem Ojcu.

Powierzenie swojego  ycia Bogu zarówno przez Abrahama, jak przez Jezusa by o tak
wielkie, i  obaj spodziewali si  otrzyma  od Niego to, co po ludzku by o absolutnie
niemo liwe: przywrócenie zmar emu  ycia. O ile Abraham jedynie niejasno przeczuwa ,
w jaki sposób Jahwe przywróci  ycie jego synowi, o tyle Jezus z ca kowit  pewno ci
zapowiada   swoje  powstanie  z 

martwych:

Oni zabij  Go, ale trzeciego dnia

zmartwychwstanie — mówi  jednoznacznie do swoich uczniów (Mt 17, 23). Po swoim
Zmartwychwstaniu Chrystus b dzie domaga  si  od nich, aby przypomnieli sobie
wielokrotne zapowiedzi Jego powstania z martwych: Dlaczego szukacie  yj cego w ród
umar ych?
 — pytaj  anio owie niewiast u pustego grobu. Nie ma Go tutaj; zmartwychwsta .
Przypomnijcie sobie, jak wam mówi , b

c jeszcze w Galilei: Syn Cz owieczy musi by

wydany w r ce grzeszników i ukrzy owany, lecz trzeciego dnia zmartwychwstanie. Wtedy
przypomnia y sobie Jego s owa i wróci y od grobu, oznajmi y to wszystko Jedenastu
i wszystkim pozosta ym
 ( k 24, 5–9).

Pro my, aby my w 

naszych do wiadczeniach próby umieli przebija  si  przez

do wiadczenie udr ki wewn trznej, cierpienia, bólu fizycznego, aby móc odkry  zapowied
ocalenia. Nasze serce musi by  wolne cho by w minimalnym stopniu, aby mog o skierowa
si  ku Bogu w pokornej pro bie o pomoc. Kontemplacja w asnego cierpienia, bólu, poczucia
skrzywdzenia, wewn trznego  alu sprawia, i  nie jeste my w stanie otworzy  si  na
przychodz ce z góry zbawienie.

background image

III. BARANA Z

 W OFIERZE CA OPALNEJ ZAMIAST SWEGO SYNA

Abraham zabrawszy drwa do spalenia ofiary w

 je na syna swego Izaaka, wzi  do r ki

ogie  i nó , po czym obaj si  oddalili. Izaak odezwa  si  do swego ojca Abrahama: Ojcze
mój! A gdy ten rzek : Oto jestem, mój synu — zapyta : Oto ogie  i drwa, a gdzie  jest jagni
na ca opalenie? Abraham odpowiedzia : Bóg upatrzy sobie jagni  na ca opalenie, synu mój.
I szli obydwaj dalej. A gdy przyszli na to miejsce, które Bóg wskaza , Abraham zbudowa
tam o tarz, u

 na nim drwa i zwi zawszy syna swego Izaaka po

 go na tych drwach

na o tarzu. Potem Abraham si gn  r

 po nó , aby zabi  swego syna.

Ale wtedy Anio  Jahwe zawo

 do niego z nieba i rzek : Abrahamie, Abrahamie! A on rzek :

Oto jestem. Anio  powiedzia  mu: Nie podno  r ki na ch opca i nie czy  mu nic z ego! Teraz
pozna em,  e boisz si  Boga, bo nie odmówi

 Mi nawet twego jedynego syna.

Abraham, obejrzawszy si  poza siebie, spostrzeg  barana uwik anego rogami w zaro lach.
Poszed  wi c, wzi  barana i z

 w ofierze ca opalnej zamiast swego syna. I da  Abraham

miejscu temu nazw  Jahwe widzi. St d to mówi si  dzisiaj: Na wzgórzu Jahwe si  ukazuje.

Po czym Anio  Jahwe przemówi  g

no z nieba do Abrahama po raz drugi: Przysi gam na

siebie, wyrocznia Jahwe,  e poniewa  uczyni

 to, i  nie oszcz dzi

 syna twego jedynego,

 ci b ogos awi  i dam ci potomstwo tak liczne jak gwiazdy na niebie i jak ziarnka piasku

na wybrze u morza; potomkowie twoi zdob

 warownie swych nieprzyjació . Wszystkie

ludy ziemi b

 sobie  yczy  szcz cia na wzór twego potomstwa, dlatego  e us ucha

mego rozkazu (Rdz 22, 6–18).

Obraz dla obecnej kontemplacji: Przedstawmy sobie o tarz, a na nim drzewo i zwi zanego
Izaaka. Dostrze my tak e dramatyczny gest Abrahama, który bierze do r ki nó  i zamierza
zabi  syna. Ws uchajmy si  w s owa wys

ca Bo ego, które zatrzymuj  r

 Patriarchy:

Nie podno  r ki na ch opca i nie czy  mu nic z ego! Teraz pozna em,  e boisz si  Boga, bo
nie odmówi

 Mi nawet twego jedynego syna. Dalej kontemplujmy barana pal cego si  na

tarzu zamiast Izaaka.

Pro ba o owoc kontemplacji: Pro my o wewn trzne przekonanie wiary, i  w najtrudniejszej
sytuacji Bóg ma dla nas wyj cie. Pro my tak e o wewn trzne odczucie, i  ostatecznym
celem ka dego Bo ego dzia ania jest nasze szcz cie. Tylko g bokie przekonanie wiary, i
w woli Bo ej zawiera si  nasze dobro, mo e sprawi ,  e staje si  ona przedmiotem naszych
pragnie  i t sknot.

background image

1. Ojcze mój!

Abraham wk ada na ramiona syna drzewo do spalenia ofiary, a sam bierze nó  i ogie . Izaak
nios cy drzewo, na którym ma zosta  spalony, przypomina nam Jezusa, który niesie swój
krzy , na którym sam zostanie powieszony. Zasadnicza ró nica mi dzy nimi polega jednak
na tym, i  Jezus by

wiadom,  e umrze na drzewie krzy a i dobrowolnie przyj  t  ofiar .

Izaak idzie za  w ca kowitej nie wiadomo ci czuj c si  bezpiecznie u boku swojego ojca.
Z jego dzieci cej nie wiadomo ci i z zaufania, jakim ch opiec darzy  ojca, wywi zuje si
pomi dzy nimi serdeczny dialog. Ukazuje on ich wzajemne zaufanie i serdeczno .

Ojcze mój! — zwraca si  Izaak do Abrahama. Te serdeczne s owa Izaaka skierowane do
ojca przywo uj  nam na pami  modlitw  Jezusa w czasie m ki. Jezus równie  b dzie wo
do swojego Ojca. To w

nie swojemu Ojcu tu  przed swoj

mierci  powierzy

umi owanych uczniów: Ojcze, chc , aby tak e ci, których Mi da

, byli ze Mn  tam, gdzie

Ja jestem, aby widzieli chwa  moj , któr  Mi da

, bo umi owa

 Mnie przed za

eniem

wiata (J 17, 24). Tu  przed m

 w Ogrójcu Jezus b dzie wo

 do Ojca i b dzie b aga  Go

o ratunek: Ojcze, je li chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz
Twoja niech si  stanie
 ( k 22, 42). Umieraj c za  na krzy u b dzie równie  wzywa  Ojca:

dzie prosi  Go o przebaczenie dla swoich winowajców: Ojcze, przebacz im, bo nie wiedz ,

co czyni  ( k 23, 34), a tu

mierci  powierzy si  ostatecznie w Jego r ce: Ojcze, w Twoje

ce powierzam ducha mojego ( k 23, 46).

Ojcze mój! (...) Oto ogie  i drwa, a gdzie  jest jagni  na ca opalenie? — pyta Izaak swojego
ojca Abrahama. Odpowied  Patriarchy mo e budzi  nasz wielki podziw: Bóg upatrzy sobie
jagni  na ca opalenie, synu mój
. W odpowiedzi danej synowi z jednej strony przebija ca e
zaufanie Abrahama do Jahwe, z drugiej za  delikatno  i czu

 ojcowskiej mi

ci wobec

syna. Ta sama bolesna rzeczywisto , która w 

pytaniu syna wywo uje niepokój

i wewn trzne rozdarcie, w odpowiedzi Abrahama tchnie wewn trznym pokojem, harmoni
i jedno ci .  Odpowied  ta  ods ania,  i   w czasie tej  ci

kiej próby Abraham  w jaki

tajemniczy sposób umie  czy sprawy ludzkie ze sprawami Boskimi: naturaln  ojcowsk
mi

 do syna z synowskim oddaniem si  i powierzeniem si  swojemu Bogu Jahwe.

Sam Jezus do wiadczy  równie  wewn trznej sprzeczno ci pomi dzy swoim naturalnym
ludzkim pragnieniem  ycia (Jezus umieraj c by  m odym cz owiekiem — mia  jedynie 33
lata), a wol  swojego Ojca, aby odda

ycie na ofiar  za wielu. W do wiadczeniu tej

wewn trznej sprzeczno ci Jezus modli si  do swojego Ojca: Ojcze, (...) nie moja wola, lecz
Twoja niech si  stanie!
 ( k 22, 42). Jezus zdaje si  na Ojca jak Abraham zda  si  na Jahwe.

W obecnej kontemplacji przywo ajmy nasze sytuacje wewn trznego rozdarcia, sytuacje
konfliktowe,  w 

których  do wiadczamy  sprzeczno ci  pomi dzy  naszymi  ludzkimi

pragnieniami i potrzebami a wierno ci  Bogu i Jego woli. Zauwa my,  e sprzeczno ci te,
podobnie jak u Izaaka, budzi y nasz niepokój, poczucie jakiego  wewn trznego rozdwojenia,
smutek, gniew na siebie i na innych. Pytajmy siebie, co robili my w takich sytuacjach? Jakie

background image

by y nasze pierwsze reakcje? Jakie podejmowali my postanowienia? Czy nasze reakcje
i decyzje by y cho  troch  podobne do reakcji i decyzji Abrahama i Jezusa?

Pro my,  aby my  w naszych  sytuacjach  konfliktowych,  w pozornych  sprzeczno ciach
pomi dzy tym, co ludzkie i Boskie, nie poddawali si  zniech ceniu, smutkowi czy wr cz
rozpaczy, ale szukali odpowiedzi poprzez zawierzenie Bogu. Pro my o wewn trzne
przekonanie wiary, i  z ka dej najtrudniejszej sytuacji Bóg mocen jest znale

 dla nas

wyj cie.

2. Si gn  po nó , aby zabi  swego syna

I cho  istnieje ludzka sprzeczno  pomi dzy obietnic  zwi zan  z Izaakiem a rozkazem
Jahwe, to jednak Abraham z  elazn  konsekwencj  wykonuje wszystkie czynno ci, aby

 syna w ofierze: buduje o tarz, uk ada drewno, wi e syna, k adzie go na o tarzu

i wreszcie si ga po nó . Nie s  to gesty teatralne. Abraham nie udaje. Chce by  pos usznym
do ko ca. Abraham z jednej strony otrzymuje obietnic , i  w Izaaku stanie si  wielkim
narodem, z drugiej strony za  otrzymuje polecenie z

enia syna w ofierze. Pe nienie woli

Bo ej wymaga wiary, zaufania w Bo e dzia anie, wiary,  e jest ono spójne. Bóg nie dzia a
chaotycznie, przypadkowo. Nie odwo uje te  nigdy raz danej obietnicy. Nie przeczy sobie
samemu w swoim dzia aniu, nawet je eli takie s  zewn trzne pozory.

W tym w

nie momencie, kiedy Abraham by  ju  gotów odda  Bogu syna — nie w tpi c

jednak w spe nienie obietnicy — przychodzi ocalenie. Jest to sta y sposób zachowania si
Boga. Taka jest Jego pedagogika wobec cz owieka, który powierzy  si  Jemu bez reszty.

Przypomina mi si  tutaj rekolekcyjne do wiadczenie pewnego bardzo m odego cz owieka,
niemal jeszcze ch opca. Mia  wiele neurotycznych niepokojów i l ków, które m czy y go od
samego dzieci stwa. Analizuj c swoj  histori

ycia  atwo odkry  ich  ród a. Ale chocia

by

wiadom genezy swoich l ków, nie umia  sobie z nimi radzi . L ki te dopada y go

niekiedy jak s py odbieraj c mu rado , odwag  i ch  do  ycia. Cz sto czu  si  zagubiony,
bezradny i bezbronny. Pewnego wieczoru podczas rekolekcji, po udaniu si  na spoczynek
ogarn  go jeden z tych neurotycznych l ków, z powodu których sp dza  niekiedy bezsenne
noce. Tego wieczoru, uzbrojony w ró ne informacje i metody walki z l kiem, postanowi
zmaga  si  z nim konsekwentnie. Nie chcia  mu si  podda . Wsta  z 

ka, zacz  jeszcze

raz czyta  rekolekcyjn  broszur  o l ku,  eby sobie u wiadomi  raz jeszcze,  e s  to tylko
jego w asne subiektywne i neurotyczne odczucia. Niewiele to pomaga o. Nie móg  si
uspokoi . Dalej si gn  po regu y o rozeznawaniu duchowym  w. Ignacego Loyoli, by
pe niej u wiadomi  sobie,  e jego l k nie pochodzi od Pana Boga i to nie On dr czy go nim.
Ale i ta duchowa wiedza o l ku nie uspokoi a go wcale.

Zacz  usilnie si  modli  przez d

szy czas. Wreszcie zm czony swoj  walk  i modlitw ,

rozczarowany swoimi nowymi umiej tno ciami zmagania si  z l kiem, zrezygnowa
i spontanicznie powiedzia  do Boga: Je eli mam si  tak m czy  ca  noc, niech tak b dzie.
Nie jest to pierwszy raz
. I w tym w

nie momencie l k go opu ci . Poczu  si  nagle, jakby

background image

cudownie, uwolniony od zmory l ku. Czu ,  e zwyci

 — nie on sam, ale Bóg w nim. Aby

podzi kowa  za to do wiadczenie, ubra  si  i w rodku nocy poszed  do kaplicy, by
odprawi  Drog  Krzy ow . Po powrocie do pokoju, jak wyzna , zasn

jak kamie .

Z pewno ci  nie nale y tego do wiadczenia interpretowa  zbyt  atwo, jako ca kowitego
i pe nego pokonania ca ej postawy l kowej. By o to pojedyncze zwyci stwo. L k opanuje go
jeszcze nie raz. Nie by a to wygrana wojna, ale jedynie ma a bitwa. W odczuciu tego

odego cz owieka by  to jednak moment decyduj cy. To jedno prze ycie odebra  jako

wielk  obietnic , i  mo e wygrywa  nie tylko drobne bitwy, ale ca e wojny. Stwierdzi :

k

nie musi mn  rz dzi .

Przywo ajmy  w 

tej  modlitwie  kilka  momentów  bardzo  krytycznych,  w 

których

do wiadczyli my w asnej bezradno ci i ludzkiej niemocy, momentów, które domaga y si
od nas bezwarunkowego powierzenia si  Bogu. Zauwa my sprzeczno  istniej

 pomi dzy

pragnieniem powierzenia  Bogu  naszego  ycia, a oporem  wynikaj cym z l ku  i obawy
o siebie, z naszej ma oduszno ci, egoizmu, z niewiary, z przywi zania do rzeczy, do ludzi.
Jakie by y nasze  decyzje serca  w tych trudnych  i decyduj cych  chwilach? Co w nas
zwyci

o? Czy w naszych wyborach serca byli my podobni cho  troch  do Abrahama, do

Jezusa czy do tego m odego cz owieka, o którym wspominali my?

3. Nie podno  r ki na ch opca i nie czy  mu nic z ego

Wezwanie skierowane do Abrahama — z

enie syna w ofierze — wpisuje si  w ca y

kontekst kulturowy i religijny czasów, w których 

 Patriarcha. Narody Palestyny owych

czasów, sk ada y na ofiar  bogom swoje dzieci. Interpretacja tej próby w naszym kontek cie
kulturowym i religijnym jest nieporozumieniem. Zgorszenie wielu humanistów  i innych
obro ców cz owieka t  prób  zes an  przez Boga na Abrahama, jest nie tylko wyrazem
braku rozumienia kulturowych uwarunkowa  ludzkich zachowa , ale tak e wyrazem
pewnej ob udy. Bóg jest dawc

ycia ludzkiego, Panem tego  ycia i ma prawo za

da  go

od cz owieka.

Wezwania Bo e, cho  s  zawsze wpisane w kontekst kulturowy, w którym cz owiek  yje, to
jednocze nie go przekraczaj . Bóg koryguje i poprawia cz owieka. Bóg pog bia i rozwija
pojmowanie ofiary przez cz owieka. Wszelkie zewn trzne ofiary s  tylko pomoc ,
symbolem ofiary serca — skruchy serca. Moj  ofiar , Bo e, duch skruszony, nie gardzisz,
Bo e, sercem pokornym i skruszonym
 (Ps 51, 19).

W szczytowym momencie próby, podobnie jak na jej pocz tku, Jahwe wzywa Patriarch  po
imieniu. Tym razem wzywa dwukrotnie: Abrahamie, Abrahamie! Wzywa wi c mocniej.
Wyra niej odwo uje si  do ich wzajemnej przyja ni. W ka dym swoim dzia aniu Bóg
odwo uje si  do intymnej wi zi, jaka  czy Go z cz owiekiem. Czyni to zarówno wtedy,
kiedy cz owieka poddaje próbie i zabiera mu pocieszenie duchowe i odczuwaln  mi

,

(por.  D, 322) jak równie  wówczas, kiedy go ocala, pociesza, podnosi i zbawia. Bóg
zawsze dzia a z mi

ci.

background image

Nie podno  r ki na ch opca i nie czy  mu nic z ego! — mówi Anio  w imieniu Jahwe.
Zabicie Izaaka by oby z em. M ka i  mier  Jezusa sama w sobie jest z em. Nasze smutki,
strapienia, choroby, cierpienia i  mier  same w sobie s  z em. Bóg nie ma upodobania w z u.
Bóg go nie pragnie. Z o, cierpienie i  mier  jest tak samo dramatem Boga jak i dramatem
cz owieka. Ten dramat cz owieka Bóg–Cz owiek wzi  na siebie: On si  obarczy  naszym
cierpieniem, On d wiga  nasze bole ci
 (Iz 53, 4).

Ale to z o samo w sobie mo e by  wykorzystane przez Boga jako miejsce spotkania, jako
szczególna okazja do zbudowania jeszcze g bszej wi zi zaufania i mi

ci. To, co jest samo

w sobie z e, mo e sta  si  miejscem oczyszczenia cz owieka. Je eli Bóg dopuszcza

o na

nas, to w tym celu, aby my poznali, kim On jest dla nas i na czym polega nasz zwi zek
z Nim.

W obecnej  kontemplacji przywo ajmy raz  jeszcze w naszej  wyobra ni t  dramatyczn
chwil , w której Abraham pos uszny Jahwe pragnie z

 na ofiar  Izaaka. Zauwa my

determinacj  Patriarchy. Jest ona bowiem znakiem i zapowiedzi determinacji Boga–Ojca
i wyrazem Jego niesko czonej mi

ci do cz owieka–grzesznika: On, który nawet w asnego

Syna nie oszcz dzi , ale Go za nas wszystkich wyda , jak e mia by wraz z Nim i wszystkiego
nam nie darowa ? 
(Rz 8, 32).

Pro my w tej kontemplacji o m dro  Abrahama, o m dro  Jezusa, która pozwoli nam
przeczu sens trudnych do wiadcze

yciowych: tych, w których sami uczestniczymy, jak

równie  i tych, które dosi gaj  osób nam bliskich. Pro my, aby my nie usprawiedliwiali
Boga w jaki  tani sposób z powodu cierpienia,  mierci i z a, jakie istniej  na  wiecie. Tanie

umaczenie Boga sp aszcza zarówno obraz Boga, jak te  sam  ludzk  rzeczywisto .

Pro my tak e, by my nie ulegali równie niebezpiecznej pokusie oskar ania Boga i czynienia
Go osobi cie i bezpo rednio odpowiedzialnym za ka de z o istniej ce na  wiecie. Ka de z o,
które ostatecznie zawsze pozostanie dla nas jak  tajemnic , wi e si  z ludzkim grzechem:
grzechem pierworodnym oraz z naszym grzechem osobistym.

4. Barana z

 w ofierze ca opalnej zamiast swego syna

Abraham, obejrzawszy si  poza siebie, spostrzeg  barana uwik anego rogami w zaro lach.
Poszed  wi c, wzi  barana i z

 w ofierze ca opalnej zamiast swego syna.

Izaak ocala . Ojcowie Ko cio a widzieli w ocaleniu Izaaka proroctwo odnosz ce si  do
ka dego cz owieka. Ka dy z nas ocala  tylko dlatego,  e Jezus Chrystus, Baranek Bo y,
odda  si  za nas w ca opalnej ofierze na krzy u. Zagubiona owca, baranek uwik any
w zaro lach, z jednej strony symbolizuje grzesznika uwik anego w grzechu,  ale z drugiej
strony jest tak e obrazem Boga–Cz owieka, który sam dobrowolnie uwik

 si  w ludzk

nieprawo  bior c na siebie jej tragiczne skutki. Poprzez Wcielenie dokonuje si
uto samienie grzesznika z Jezusem. Syn Bo y staj c si  cz owiekiem staje si pierwszym
grzesznikiem
, nie poprzez grzechy osobiste, ale poprzez skutki wszystkich naszych

background image

grzechów, które spad y na Niego: On by  przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze
winy. Spad a Na  ch osta zbawienna dla nas
 (Iz 53, 5).

da  Abraham miejscu temu nazw  Jahwe widzi. St d to mówi si  dzisiaj: Na wzgórzu
Jahwe si  ukazuje
. Miejsce ofiarowania Izaaka, podobnie jak miejsce ukrzy owania Jezusa,
dzi ki interwencji Boga, staje si  jednocze nie miejscem ocalenia  ycia, miejscem
zmartwychwstania.

Jahwe widzi wszystko. Wszystko w naszym  yciu dzieje si  pod czu ym, widz cym okiem
Boga. Poprzez trudno ci i ludzkie s abo ci On sam nas prowadzi do  ycia. Poprzez krzy
i  mier  prowadzi nas do zmartwychwstania. Wyra enie Jahwe widzi jest innym nazwaniem
Bo ej Opatrzno ci. Do wiadczenie próby pozwala zawsze jednocze nie do wiadczy
Bo ego wejrzenia, do wiadczy  Bo ej Opatrzno ci.

Na wzgórzu Jahwe si  ukazuje. Pan ukazuje si  — objawia si  cz owiekowi w tym miejscu,
w którym cz owiek przyjmie najtrudniejsz  Jego wol  i zaufa jej bez reszty. Wola Bo a jest
zawsze miejscem objawiania si  Boga cz owiekowi; wola Bo a jest miejscem spe nienia si
obietnicy danej cz owiekowi przez Boga.

Góra Moria, na której Abraham wype ni  wol  Jahwe, jak równie  góra Golgota, na której
Jezus wype ni  wol  swojego Ojca staj  si  górami obietnicy. Do Abrahama Jahwe mówi:
Przysi gam na siebie, wyrocznia Jahwe,  e poniewa  uczyni

 to, i  nie oszcz dzi

 syna

twego jedynego, b

 ci b ogos awi  i dam ci potomstwo tak liczne jak gwiazdy na niebie...

Wszystkie ludy ziemi b

 sobie  yczy  szcz cia na wzór twego potomstwa, dlatego,  e

us ucha

 mego rozkazu. Sam Bóg gwarantuje spe nienie si  tej obietnicy. Bóg yciem

swojego Jednorodzonego Syna gwarantuje,  e spe ni si  to, co obiecuje. A poniewa
cz owiek i tak Bogu nie uwierzy , Bóg–Cz owiek odda

ycie dla uwiarygodnienia swojej

obietnicy. Jezus Chrystus, Jego  mier  i Zmartwychwstanie, jest spe nieniem przysi gi Boga
Jahwe danej Abrahamowi i jego potomstwu.

Jezus na górze Golgocie równie  otrzymuje obietnic : Po udr kach swej duszy, ujrzy  wiat o
i nim si  nasyci. Zacny mój S uga usprawiedliwi wielu. (...) Dlatego w nagrod  przydziel
Mu t umy, i posi dzie mo nych jako zdobycz, za to,  e Siebie na  mier  ofiarowa  i policzony
zosta  pomi dzy przest pców
 (Iz 53, 11–12).

Ale Jezus Chrystus, który otrzymuje obietnic , jednocze nie j  spe nia. Tajemnica
Zmartwychwstania, Wniebowst pienia, Zes ania Ducha  wi tego, tajemnica Ko cio a jest
spe nieniem obietnicy Boga danej cz owiekowi. Obietnica dana Abrahamowi jest t  sam
obietnic , któr  Jahwe powtórzy pó niej Izaakowi oraz jego synowi Jakubowi. Jest to ta
sama obietnica, któr  otrzyma tak e król Dawid, Salomon, wszyscy prorocy. T  sam
obietnic  otrzyma Maryia, Aposto owie. T  sam  obietnic  otrzymuje dzi  ka dy z nas.
Jezus Chrystus nie tylko otrzymuje obietnic , ale On sam j  ostatecznie spe nia. On sam
staje si  obietnic . To jednocze nie w Abrahamie i w Jezusie Chrystusie Bóg

ogos awi

ka demu cz owiekowi. W Abrahamie i w Jezusie Chrystusie wszystkie ludy ziemi  ycz
sobie szcz cia
.

background image

Pro my w tej kontemplacji o wewn trzne odczucie, i  ka da Bo a obietnica i ka de Jego
dzia anie ma na celu ostatecznie szcz cie cz owieka. Tylko g bokie przekonanie wiary, i
w ka dej woli Bo ej ukrywa si  nasze szcz cie, mo e sprawi ,  e staje si  ona
przedmiotem naszych pragnie  i t sknot.  wi ci, ludzie do ko ca oddani Bogu, s
szcz liwi ju  na ziemi. Dawali temu nieraz  wiadectwo w

nie w 

momentach

najwi kszych prób i do wiadcze  wewn trznych, podobnych do próby Abrahama i Jezusa.
Cierpienie  zwi zane  z 

wyrzekaniem  si   siebie  i 

w asnej  woli  nie  czyni o  ich

nieszcz liwymi. Pro my o wewn trzne poznanie prawdy ewangelicznego paradoksu,  e
Jezusowe jarzmo jest s odkie, a Jego brzemi  lekkie (por. Mt 11, 30).

IV. OSTATNIA WIECZERZA

Nadchodzi a uroczysto  Prza ników, tak zwana Pascha. Arcykap ani i uczeni w Pi mie
szukali sposobu, jak by Go zabi , gdy  bali si  ludu. Wtedy szatan wszed  w Judasza,
zwanego Iskariot , który by  jednym z Dwunastu. Poszed  wi c i umówi  si  z arcykap anami
i dowódcami stra y, jak ma im Go wyda . Ucieszyli si  i u

yli si  z nim,  e dadz  mu

pieni dze. On zgodzi  si  i szuka  sposobno ci,  eby im Go wyda  bez wiedzy t umu. Tak
nadszed  dzie  Prza ników, w którym nale

o ofiarowa  Pasch . Jezus pos

 Piotra i Jana

z poleceniem: Id cie i przygotujcie nam Pasch , by my mogli j  spo

. Oni Go zapytali:

Gdzie chcesz, aby my j  przygotowali? Odpowiedzia  im: Oto gdy wejdziecie do miasta,
spotka si  z wami cz owiek nios cy dzban wody. Id cie za nim do domu, do którego wejdzie,
i powiecie gospodarzowi: Nauczyciel pyta ci : Gdzie jest izba, w której móg bym spo
Pasch  z moimi uczniami? On wska e wam sal  du , us an ; tam przygotujecie. Oni poszli,
znale li tak, jak im powiedzia , i przygotowali Pasch . A gdy nadesz a pora, zaj  miejsce
u sto u i Aposto owie z Nim. Wtedy rzek  do nich: Gor co pragn em spo

 t  Pasch

z wami, zanim b

 cierpia . Albowiem powiadam wam: Ju  jej spo ywa  nie b

, a  si

spe ni w Królestwie Bo ym. Potem wzi  kielich i odmówiwszy dzi kczynienie rzek : We cie
go i podzielcie mi dzy siebie; albowiem powiadam wam: odt d nie b

 ju  pi  z owocu

winnego krzewu, a  przyjdzie Królestwo Bo e. Nast pnie wzi  chleb, odmówiwszy
dzi kczynienie po ama  go i poda  mówi c: To jest Cia o moje, które za was b dzie wydane:
to czy cie na moj  pami tk ! Tak samo i kielich po wieczerzy, mówi c: Ten kielich to Nowe
Przymierze we Krwi mojej, która za was b dzie wylana
 ( k 22, 1–20).

Obraz dla obecnej kontemplacji: Przedstawmy sobie Ostatni  Wieczerz  Jezusa wraz z Jego
uczniami. Chciejmy skupi  nasz  uwag  na momencie ustanowienia Eucharystii. Zauwa my
jak Jezus bierze chleb, odmawia dzi kczynienie,  amie go i podaje uczniom mówi c: To jest
Cia o moje, które za was b dzie wydane
. Nast pnie bierze kielich z winem, równie

ogos awi, podaje uczniom mówi c: Ten kielich to Nowe Przymierze we Krwi mojej.

Pro ba o owoc  kontemplacji: B dziemy prosi  o ask  uczestniczenia z Jezusem  w Jego

ce i  mierci, by my mogli razem z Nim do wiadczy  tego, co dzia o si  w Jego sercu

background image

w tych dramatycznych dla Niego chwilach. Pro my tak e, aby my kontempluj c m
poznali wierno  Jezusa swojemu Ojcu oraz aby my poznali Jego niesko czon  mi

 do

swoich uczniów. B dziemy te  prosi  o wielk  mi

 do Eucharystii, by Msza  w.,

Komunia  w. i adoracja Naj wi tszego Sakramentu sta y si  dla nas  ród em intymnego
zjednoczenia z Bogiem oraz  ród em coraz pe niejszej mi

ci braterskiej.

1. Judasz szuka  sposobno ci,  eby im Go wyda

Kiedy Judasz Iskariota do czy  w charakterze zdrajcy do spisku Sanhedrynu przeciw
Jezusowi, wszystko by o gotowe, aby Chrystusa aresztowa . Szukano jedynie okazji, aby
uczyni  to bez wywo ywania zamieszek. Jezus bowiem mia  ci gle wielu zwolenników

ród ludu. Judasz, jeden z Dwunastu, maj c bezpo redni dost p do Mistrza o ka dej porze

dnia i nocy, postanowi  u atwi  faryzeuszom uwi zienie Jezusa i sam szuka  sposobno ci,

eby im Go wyda  bez wiedzy t umu ( k 22, 6). W takiej atmosferze zdrady i osaczenia

Jezus i Jego uczniowie mieli wspólnie spo

 Wieczerz  Paschaln .

Do spraw zwi zanych z przygotowaniem Paschy Jezus wybra  najbardziej zaufanych: Piotra
i Jana, i im poleci  przygotowa  Ostatni  Wieczerz . Oni Go zapytali: Gdzie chcesz, aby my

 przygotowali? Odpowiedzia  im: Oto gdy wejdziecie do miasta, spotka si  z wami

cz owiek nios cy dzban wody. Id cie za nim do domu, do którego wejdzie, i powiecie
gospodarzowi: Nauczyciel pyta ci : Gdzie jest izba, w której móg bym spo

 Pasch

z moimi uczniami? On wska e wam sal  du

, us an ; tam przygotujecie. ( k 22, 9–12).

W taki oto zakonspirowany sposób Jezus wskazuje miejsce uczty, aby Judasz nie móg
powiadomi  o nim wrogów Jezusa.  Chrystus pragn  udaremni  w ten sposób swoje
aresztowanie przed odbyciem uczty lub te  w czasie jej trwania.

Chciejmy wczu  si  w t  atmosfer  zagro enia i spisku, która otacza a Jezusa przed Ostatni
Wieczerz . Zauwa my,  e Jezus nie podejmuje  adnych kroków, aby zdemaskowa  zdrajc
i w ten sposób udaremni  ca y spisek. Jezus, Bóg–Cz owiek, zna wszystkie wydarzenia,
przez które b dzie musia  przej . On jakby sam kieruje nimi; wchodzi w nie dobrowolnie.
Chrystus pozwala si  osaczy  przez wrogów, a najbli szemu uczniowi nie przeszkadza, aby
Go zdradzi . W ten sposób spe nia si  wola Ojca.

Pro my, aby my przenikn li naszym sercem oddanie i wierno  Jezusa swojemu Ojcu oraz
aby my poznali Jego niesko czon  mi

 do swoich uczniów (tak e do Judasza) i Jego

mi osierdzie wobec wszystkich nieprzyjació .

2. Gor co pragn em spo

 t  Pasch  z wami

Dla  ydów Pascha by a najpi kniejszym i najbardziej czystym  wi tem. Obchodzili j  tak,
jak nakaza  im Bóg w czasach niewoli egipskiej
 (J.–P. Roux). Pascha by a tak e centralnym

wi tem, wokó  którego skupia o si  ca e  ycie religijne Narodu Wybranego. Ka dy  yd

skni  za Pasch  i wyczekiwa  jej. Równie  Jezus t skni  za t  Ostatni  Pasch . Daje temu

wyraz na samym pocz tku Wieczerzy: A gdy nadesz a pora, zaj  miejsce u sto u

background image

i Aposto owie z Nim. Wtedy rzek  do nich: Gor co pragn em spo

 t  Pasch  z wami,

zanim b

 cierpia . Albowiem powiadam wam: Ju  jej spo ywa  nie b

 a  si  spe ni

w Królestwie Bo ym ( k 22, 14–16).

Wreszcie nadesz a poragodzina (por. J 13, 1) oczekiwana przez Jezusa z jak  niezwyk
Bosk  mi

ci  i ludzk  udr

 (por.  k 12, 50). Mówi  o niej swoim uczniom wiele razy,

ale oni nie zrozumieli tego powiedzenia; by o ono zakryte przed nimi tak,  e go nie poj li ( k
9, 45). Jezus karci wprawdzie swoich uczniów za ten brak zrozumienia, ale nie zniech ca
si . Z cierpliwo ci  przypomina im o maj cej nadej

godzinie przej cia z tego  wiata do

Ojca, poniewa  zaufa  swoim umi owanym uczniom do ko ca, jak Ojciec zaufa  Jemu. To
mi

 Jezusa do uczniów kaza a Mu wierzy ,  e nadejdzie tak e dla nich czas zrozumienia

tajemnicy Jego m ki,  mierci i Zmartwychwstania.

Gdy (...) zaj  miejsce u sto u i Aposto owie z Nim: Jezus nie zwraca ju  uwagi na s abo
uczniów, która za kilka godzin jeszcze raz objawi si  z ca  moc . W najtrudniejszym
momencie wszyscy Go opuszcz . W tym momencie jednak Jezus pragnie ca kowicie
otworzy  swoje serce przed uczniami objawiaj c im swoj  mi

Gor co pragn em

spo

 t  Pasch  z wami, zanim b

 cierpia . Ten krótki czas, jaki im pozosta , pragnie

sp dzi  z nimi w ca kowitej jedno ci, mi

ci i pokoju.

Uroczysty czas uczty paschalnej, czas przyja ni i wzajemnej mi

ci staje si  zapowiedzi

wiecznego przebywania razem z uczniami w Królestwie Bo ym. Ta wieczerza jest ostatni
tutaj na ziemi i nie b dzie ju  innej, a  przyjdzie ta wieczna, w Królestwie niebieskim.

Kontemplujmy Jezusa zasiadaj cego z uczniami do Ostatniej Wieczerzy. Chciejmy wczu
si  w ten uroczysty, podnios y nastrój, nad którym unosi si  jednak ci

ka atmosfera

bliskiego rozstania i niepewno ci uczniów. Do czaj c do grona Dwunastu poczujmy si
zaproszeni do sto u. Ws uchujmy si  w s owa Jezusa, przypatrujmy si  Jego postawie, Jego
gestom. Przyjmijmy z rado ci  s owa: Gor co pragn em spo

 t  Pasch  z wami. Te

owa Chrystus powtarza nam w ka dej Eucharystii, która jest uobecnieniem Ostatniej

Wieczerzy.

Dzi kujmy Jezusowi za Jego gor ce  pragnienie spo ywania  Paschy z nami. Pro my
równie , aby my nigdy nie zoboj tnieli na t  mi

, by Jego zaproszenie budzi o w nas

ci

y niepokój serca: nienasycon  t sknot  za Jego niesko czon , odwieczn  mi

ci .

Módlmy si  tak e o g bokie przekonanie wewn trzne, i  gor ca mi

 Boga do nas nie

ulega zniweczeniu czy pomniejszeniu wskutek naszych ludzkich s abo ci. Mi

 Boga nie

zale y od naszej ludzkiej u omno ci i biedy.

3. amanie Chleba, b ogos awienie Kielicha

W czasie uroczystego posi ku paschalnego Jezus odmawia  z uczniami przepisane modlitwy.
Spo yli wspólnie baranka paschalnego przygotowanego wed ug szczegó owego przepisu;
spo ywano te  niekwaszony chleb, kosztowano wina, gorzkich zió  oraz czerwonego sosu

background image

przyrz dzanego w starodawny sposób. Spo ywanie potraw, picie wina i zió  odbywa o si
wed ug  ci le okre lonej kolejno ci i wed ug przepisanego rytua u.

Kiedy jednak zako czono przepisan  uczt , Jezus wzi  chleb, odmówiwszy dzi kczynienie
po ama  go i poda  mówi c: To jest Cia o moje, które za was b dzie wydane: to czy cie na
moj  pami tk ! Tak samo i kielich po wieczerzy, mówi c: Ten kielich to Nowe Przymierze
we Krwi mojej, która za was b dzie wylana
. Wszystkie modlitwy i gesty w czasie Paschy

ydowskiej, które wykonywa  ojciec rodziny czy mistrz wspólnoty, by y okre lone przez

prawo i nale

o trzyma  si  ich bardzo wiernie. St d te  niema ym zaskoczeniem dla

uczniów musia y by  te dwa nowe w swej tre ci obrz dy: amanie chleba i

ogos awienie

kielicha.

Uczniowie jedli podany im po amany chleb, który uobecnia wydane  i po amane przez
straszliw  m

 i mier  krzy ow   Cia o Jezusa. Pili tak e

ogos awione wino,

uobecniaj ce w sposób realny wylan  za nich krew Syna Bo ego.

mier  Jezusa, która

nast pi a kilka godzin pó niej na Kalwarii, ju  si  dokona a w momencie ustanowienia
Eucharystii, w czasie absolutnym, mistycznym
 (J.–P. Roux). W ten sposób Bóg–Cz owiek
w czasie Ostatniej Wieczerzy, antycypuje to, co ma si  wnet rozegra . Wyda  ju
w Wieczerniku swe  ycie na ofiar  za nasze grzechy (por. Iz 53, 10).

Co rozumieli uczniowie, którzy przed chwil  spo ywali to Cia o i t  Krew? — pyta F.
Mauriac. Syn Cz owieczy by  z nimi przy stole i jednocze nie ka dy z nich czu  Go w sobie
samym, czu , jak pulsuje  yciem, jak goreje niby p omie , który jest orze wieniem i rozkosz .
Po raz pierwszy na tym  wiecie dokona  si  cud posiadania Tego, którego si  umi owa o,
wcielenia si  w Niego,  ywienia si  Nim, zjednoczenia si  z Jego istot , przekszta cenia si
w Jego  yw  mi

.

obecnej  kontemplacji  pro my  gor co,  aby my przezwyci aj c przyzwyczajenie,

os uchanie czy mo e nawet pewn  religijn  rutyn , pozwolili Jezusowi ods oni  przed nami

bka wielkiej tajemnicy wiary, która w niej jest ukryta. Módlmy si , aby i w nas dokona  si

cud posiadania Tego, którego pragniemy mi owa , wcielenia si  w Niego,  ywienia si  Nim,
zjednoczenia si  z Jego istot , przekszta cenia si  w Jego  yw  mi

 (F. Mauriac).

4. To czy cie na moj  pami tk !

Po dokonaniu amania chleba  i

ogos awieniu kielicha Jezus poleca uczniom: To czy cie

na moj  pami tk ! Ko ció  wype nia te s owa Jezusa w sposób dos owny. W obrz dzie
Mszy  w. kap an bierze najpierw kawa ek niekwaszonego chleba, jakiego  ydzi u ywali
w czasie Paschy, i powtarza nad nim s owa Jezusa: To jest Cia o moje... Nast pnie bierze
odrobin  wina zmieszanego z kilku kroplami wody i mówi: To jest Krew moja... Wierzymy
mocno,  e poprzez powtórzenie przez kap ana tych prostych s ów i gestów Jezusa
uobecniamy  w sposób  rzeczywisty  Jego  mier   krzy ow   i Jego  Zmartwychwstanie.
Wierzymy równie , i  ten sakramentalny znak dokonuje równie  rzeczywistej przemiany
chleba w Cia o Jezusa, a wina w Jego Krew. Przemienione chleb i wino spo ywane przez

background image

nas staje si  nasz

komuni ,  ród em najg bszego zjednoczenia z Jezusem oraz mi dzy

bra mi.

obecnej  kontemplacji  obejmijmy  pami ci   i 

wyobra ni   nasze  uczestnictwo

w Eucharystii w ci gu ca ego naszego  ycia. W sposób szczególny chciejmy powróci  do
prze ycia pierwszej Komunii  wi tej. Przywo ajmy ca  atmosfer

wi ta, rado ci

i  yczliwo ci tego dnia. Je eli to mo liwe, odszukajmy zdj cia z Pierwszej Komunii  w.,
aby w ten sposób pomóc sobie w przywo aniu tej atmosfery. W tym kontek cie dzi kujmy
Jezusowi za Jego eucharystyczn  obecno  w tym dniu i w ca ym naszym pó niejszym

yciu.

Zauwa my jednak,  e nasze uczestnictwo we Mszy  w. nie zawsze by o naznaczone
atmosfer  mi

ci, rado ci i wi ta.  By o  ono niekiedy uwik ane  w ludzk  s abo ,

lenistwo,  w 

rutyn ,  brak  uwagi  i 

skupienia.  Przepro my  Jezusa,  i   tak  cz sto

przyst powali my do sprawowania Jego Pami tki z ma  wiar  i bez wi kszego wysi ku
duchowego. Pro my Go o wielk  mi

 do Eucharystii. Pro my tak e, aby Msza  w.,

Komunia  w. i adoracja Naj wi tszego Sakramentu sta y si  dla nas  ród em intymnego
zjednoczenia z Bogiem oraz  ród em coraz pe niejszej wzajemnej mi

ci braterskiej.

5. Sakrament kap

stwa

Ostatnia Wieczerza jest momentem ustanowienia nie tylko sakramentu Eucharystii, ale
równie  sakramentu kap

stwa. To do swoich umi owanych uczniów Jezus powiedzia : To

czy cie na moj  pami tk ! W ten sposób zostali ustanowieni pierwszymi szafarzami
Eucharystii.

A oto dwa pi kne  wiadectwa Ojców Ko cio a, które mog  nam pomóc zrozumie  wielko
i g bi  tajemnicy hierarchicznego kap

stwa: Kap ani s  po rednikami pomi dzy Bogiem

a cz owiekiem, a przez swe s owa odp dzaj  niegodziwo  spo ród ludzi. Klucz mi osierdzia
Bo ego zosta  z

ony w ich r ce i rozdzielaj

ycie ludziom wedle swej woli. Umocni a ich

moc ukryta, (...) aby mogli wykaza  w sposób widzialny mi

 Boga. (...) Sw  mi

 okaza

On w sakramencie, który przekaza  istotom ziemskim, aby dzi ki temu darowi ludzie umieli
wspó czu  innym ludziom. Swój dar pot ny przekaza  kap anom Ko cio a, aby nim
umacniali s abych ludzi, którzy zawinili przez grzech.

kap anie, jak wielk  jest funkcja, któr  sprawujesz, jak e czcigodni s  szafarze ognia
i ducha! Któ  wyrazi w sposób dostateczny wielko  twego urz du, przekraczaj cego swoj
moc  istoty niebieskie. (...) Anio  jest kim  wielkim, (...) ale je li porówna  twoje pos ugi do
jego, to jest od ciebie mniejszy. Serafin jest  wi ty, Cherubin jest pi kny (...) Gabriel jest
chwalebny, Micha  jest wielki — ich imi  jest ju  tego  wiadectwem, a jednak w ka dej
chwili k aniaj  si  przed tajemnic  z

on  w twoje r ce. (...) Z mi

ci  poddaj  si  woli

ukrytej w sprawowanych przez ciebie tajemnicach i czcz  funkcje przez ciebie spe niane. (...)
Podziwiajmy wielko  twego urz du pe nego majestatu, który podda  swej mocy niebo

background image

i ziemi . Kap ani Ko cio a otrzymali moc na ziemi i rozkazuj  bytom niebieskim i ziemskim
(Narsai, 502 r.).

w. Jan Chryzostom napomina natomiast, aby nasze  ycie by o zgodne z wielko ci

powo ania, które nam zosta o dane:

uchajmy my kap ani i ci, którzy s  im poddani,

jakiego my dost pili zaszczytu, s uchajmy i dr yjmy! Da  nam bowiem na spo ycie swoje

wi te Cia o, siebie samego da  nam na ofiar . Jak e si  usprawiedliwiamy, je li po takim

pokarmie dopuszczamy si  takich grzechów, gdy po ywaj c Baranka, stajemy si  wilkami,
gdy po ywaj c Baranka, stajemy si

ar oczni jak lwy? Ta bowiem tajemnica Eucharystii

wymaga, aby my byli wolni nie tylko od zdzierstwa, ale nawet od ma ej nieprzyja ni. Ta
tajemnica jest tajemnic  pokoju i nie pozwala, aby my przywi zywali si  do bogactw. Je li
bowiem on nie oszcz dzi  siebie samego, to na co zas ugiwaliby my, gdyby my dbali
o maj tek, a nie dbali o dusz , dla której On siebie nie szcz dzi ?

obecnej  kontemplacji chciejmy sobie przypomnie  wszystkich  kap anów, który

towarzyszyli i nadal towarzysz  nam w naszej drodze duchowej. Podzi kujmy Jezusowi za
ich pos ug , za ich prac , za ich trud. Módlmy si  za nich, aby  wiadectwo ich s owa by o
zgodne ze  wiadectwem ich  ycia, aby odpowiadali hojnie na swoje powo anie.

Je eli natomiast jeste my sami kap anami lub te  przygotowujemy si  do tej pos ugi,
chciejmy wej  w ca  histori  naszego powo ania kap

skiego i z tej perspektywy zadajmy

sobie kilka zasadniczych pyta : Czy jestem wdzi czny Bogu za dar powo ania? Czy
piel gnuj  w moim  yciu intymny, oblubie czy zwi zek z Jezusem? W jaki sposób moje
kap

stwo wp ywa na moje codzienne  ycie: na moj  modlitw , pos ug  bli nim,

sprawowan  Eucharysti ? Czy staj  si  podobny do Jezusa ubogiego, czystego
i pos usznego Ojcu?

V. UMYCIE NÓG APOSTO OM

By o to przed  wi tem Paschy. Jezus wiedz c,  e nadesz a Jego godzina przej cia z tego

wiata do Ojca, umi owawszy swoich na  wiecie, do ko ca ich umi owa . W czasie

wieczerzy, gdy diabe  ju  nak oni  serce Judasza Iskarioty, syna Szymona, aby Go wyda ,
wiedz c,  e Ojciec da  Mu wszystko w r ce oraz  e od Boga wyszed  i do Boga idzie, wsta
od wieczerzy i z

 szaty. A wzi wszy prze cierad o nim si  przepasa . Potem nala  wody

do  miednicy.  I zacz   umywa   uczniom  nogi  i ociera   prze cierad em, którym  by
przepasany. Podszed  wi c do Szymona Piotra, a on rzek  do Niego: Panie, Ty chcesz mi
umy  nogi? Jezus mu odpowiedzia : Tego, co Ja czyni , ty teraz nie rozumiesz, ale pó niej

dziesz to wiedzia . Rzek  do Niego Piotr: Nie, nigdy mi nie b dziesz nóg umywa .

Odpowiedzia  mu Jezus: Je li ci  nie umyj , nie b dziesz mia  udzia u ze Mn . Rzek  do
Niego Szymon Piotr: Panie, nie tylko nogi moje, ale i r ce, i g ow ! Powiedzia  do niego
Jezus: Wyk pany potrzebuje tylko nogi sobie umy , bo ca y jest czysty. I wy jeste cie czy ci,

background image

ale nie wszyscy. Wiedzia  bowiem, kto Go wyda, dlatego powiedzia : Nie wszyscy jeste cie
czy ci. A kiedy im umy  nogi, przywdzia  szaty i znów zaj  miejsce przy stole, rzek  do nich:
Czy rozumiecie, co wam uczyni em? Wy Mnie nazywacie Nauczycielem i Panem i dobrze
mówicie, bo nim jestem. Je eli wi c Ja, Pan i Nauczyciel, umy em wam nogi, to i wy cie
powinni sobie nawzajem umywa  nogi. Da em wam bowiem przyk ad, aby cie i wy tak
czynili, jak Ja wam uczyni em
 (J 13, 1–15).

Obraz dla obecnej kontemplacji: Przedstawimy sobie Jezusa, który wstaje od wieczerzy,
zdejmuje wierzchni  szat , bierze prze cierad o, przepasuje si  nim. Nast pnie nalewa wody
do miednicy. Podchodzi do uczniów i zaczyna im umywa  nogi. Ws uchajmy si  te
w s owa Jezusa: Je eli ci  nie umyj , nie b dziesz mia  udzia u ze Mn .

Pro ba o owoc kontemplacji: B dziemy prosi , aby my w ge cie umycia nóg przez Jezusa
odkryli tajemnic  pokory Boga wobec cz owieka oraz tajemnic  delikatno ci i krucho ci
Jego Boskiej mi

ci wobec ka dego z nas. Pro my o pokorne uznanie, i  tak e nasze

do wiadczenie mi

ci jest kruche, poniewa  buduje na naszej kruchej wolno ci. Módlmy

si , aby my coraz odwa niej otwierali si  na mi

, by my umieli o ni  prosi : prosi

o przyj cie mi

ci i o ofiarowanie jej nam.

1. Panie, Ty chcesz mi umy  nogi?

W obecnej  kontemplacji powrócimy do jednego szczegó u Ostatniej Wieczerzy, który
stosunkowo szeroko opisuje  w. Jan Ewangelista: do umycia nóg uczniom przez Jezusa.
Umywanie nóg by o prost  czynno ci  wykonywan  nieraz wielokrotnie w ci gu dnia.
W umyciu nóg w czasie Ostatniej Wieczerzy nie by oby nic nadzwyczajnego, gdyby nie to,

e gestu tego dokona  w

nie Jezus. Umywanie nóg by o bowiem nisk  pos ug , któr

zwyczajnie wykonywali tylko niewolnicy (por. 1 Sam 25, 41). Na pewno nigdy nie
wykonywa  jej w rodzinie ojciec rodziny, a we wspólnocie mistrz wspólnoty.

Tym niezwyk ym gestem Chrystus objawia uczniom t  sam  tajemnic  Boskiej mi

ci,

któr  wyrazi podczas tej samej Wieczerzy poprzez ustanowienie Eucharystii. Egzegeci
podkre laj ,  e umycie nóg Aposto om zast puje u  w. Jana opis ustanowienia Eucharystii,
którego brakuje w jego Ewangelii. Zarówno poprzez umycie nóg, jak i poprzez Eucharysti
Jezus pragnie zapewni  umi owanych uczniów o swojej niesko czonej mi

ci: mi

ci

do ko ca. T  mi

ci  darzy ka dego z nich, niezale nie od tego, kim jest w danej chwili.

Jezus nie patrzy teraz na swoich uczniów przez pryzmat ich opornych serc, przez pryzmat
ich niewierno ci, która nied ugo jeszcze raz objawi si  z ca  moc .

Jezus dobrze wie,  e w czasie zagubienia si  uczniów w dniu Jego m ki, do wiadczenie
Jego mi

ci b dzie dla nich oparciem. Jego mi

 b dzie ich nadziej . Jezus wie równie ,

wiat o Jego mi

ci rozproszy ciemno ci z czone z Jego cierpieniem, poni eniem,

z Jego okrutn

mierci  na krzy u. To w

nie do wiadczenie mi

ci Jezusa uchroni

uczniów przed ostatecznym zw tpieniem i rozpacz .

background image

Jezus wiedz c,  e nadesz a Jego godzina przej cia z tego  wiata do Ojca, umi owawszy
swoich na  wiecie, do ko ca ich umi owa 
. Godzina przej cia staje si  godzin  najwi kszego
i najbardziej wyra nego  wiadectwa o mi

ci Boga do cz owieka. W chwili poprzedzaj cej

przej cie Jezus nie chcia  u ywa  samych s ów. Do s ów Mistrza Jego uczniowie ju  si
troch  przyzwyczaili. Jezus chcia  u

 mocnego i bardzo wyrazistego znaku; znaku, który

wzbudzaj c zdziwienie i zaskoczenie, zostanie zapami tany przez uczniów na zawsze.

Jezus wsta  od wieczerzy i z

 szaty. A wzi wszy prze cierad o nim si  przepasa . Potem

nala  wody do miednicy. I zacz  umywa  uczniom nogi i ociera  prze cierad em, którym by
przepasany
. W obecnej modlitwie przypatrujmy si  ze zdziwieniem ka demu gestowi
Jezusa: patrzmy, jak Jezus wstaje od sto u, zdejmuje wierzchni  szat , przepasuje si
szerokim p ótnem, nalewa wody do miednicy, bierze j  i podchodzi do ka dego z uczniów
i umywa mu nogi.

Zauwa my proste i naturalne zachowanie si  Jezusa oraz zdziwienie i zaskoczenie uczniów.
Ka dy z nich zadaje sobie pytanie, co On robi? Piotr daje wyraz swojemu zaskoczeniu
i zdziwieniu: Panie, Ty chcesz mi umy  nogi? (...) Nie, nigdy mi nie b dziesz nóg umywa .
Zdziwienie Piotra i innych Aposto ów pi knie opisuje Cyryllonas, syryjski pisarz z V w.:
Pan ochoczo umywa  uczniom nogi i z radosnym obliczem im s

. Uj  ich stopy, a nie

sp on y, umywa  je i nie zaj y si  p omieniem, oczy ci  ich ze  ladów wysi ku i zm czenia
i umocni  na drog . Przyst pi  do Szymona, ten zaniepokojony powsta  i pocz  b aga :
Anio owie w niebie okrywaj  swe nogi z boja ni ,  e mog  sp on

, a Ty, Panie przyszed

obj

 nogi Szymona i s

 mu. (...) Ty, Panie, chcesz mi umy  nogi? Któ  mo e spokojnie

tego s ucha ? Ty, Panie, chcesz mi umy  nogi: Jak to przyjmie ziemia? Wie  o Twoim
czynie zadziwi wszak wszystkich. Ta wiadomo  z ziemi nasyci duchy niebieskie.

Tym niezwyk ym gestem Jezus pragnie jeszcze raz powiedzie  uczniom to, co ju  im
wielokrotnie mówi  s owami: Kocham ka dego z was, kocham mi

ci  pe

, absolutn .

Oddaj  si  z mi

ci ka demu z was. Uni am si  jak niewolnik, aby wam s

. Wyniszczam

asne  ycie, aby cie wy mogli 

. Kl kam przed wami w pokorze, aby was prosi

o przyj cie mojej mi

ci. Ty Piotrze, Janie, Judaszu, Mateuszu, jeste  teraz panem mojej

mi

ci i mo esz zrobi  z ni , co zechcesz. Prosz  ci  jednak, aby  j  przyj . Prosz  ci , ale

nie zmuszam ci  do tego. Prawdziwa mi

 bowiem jest zawsze pokorna. Ona nigdy nie

ywa przemocy i gwa tu. Ona nigdy nie zniewala. Prawdziwa mi

 zawsze daje wolno .

To w

nie mi

 Jezusa, który kl czy u stóp Aposto ów, objawia nam delikatno

i krucho  mi

ci, ka dej mi

ci. Tak e mi

ci Boga. Mi

 jest delikatna i krucha,

poniewa  mo na j  zlekcewa

, odrzuci . Tak e t  najwi ksz  — mi

 Boga, odwo uj c

si  do swojej wolno ci cz owiek mo e zlekcewa

 i odrzuci . Odrzucaj c j , g boko j

ranimy. Ka da mi

 podlega zranieniu. Równie  mi

 Boga do cz owieka podlega

zranieniu.

Piotr nie chce, aby Jezus umy  mu nogi, poniewa  nie umie i nie chce zgodzi  si  na
krucho  i delikatno  mi

ci Boga do cz owieka. Nie umie przyj

 prawdy, i  jego Mistrz

background image

pozwoli si  raczej ukrzy owa , ni  z amie ludzk  wolno . Piotr nie chce przyj
bezradno ci Boga wobec z ego u ycia wolno ci przez cz owieka.

Pro my  w obecnej  kontemplacji  o odczucie  tajemnicy  delikatno ci  i krucho ci  ka dej
mi

ci. Pro my, aby my umieli nieustannie rozeznawa  zmienno  naszych uczu ,

pragnie  i 

nastrojów wewn trznych, które mog  sta  si  przyczyn  zlekcewa enia

objawiaj cej si  w naszym  yciu mi

ci: mi

ci Boga i ludzkiej mi

ci. Pro my tak e

o pokorne uznanie, i  nasze do wiadczenie mi

ci budowane jest na wolno ci. Nikt nie

mo e nam narzuci  mi

ci, nawet sam Bóg. Ale my równie  nie mo emy  da  mi

ci od

nikogo. Mo emy si  jedynie na ni  otwiera , mo emy jedynie o ni  prosi . Módlmy si ,
aby my umieli otwiera  si  na mi

, aby my umieli o ni  prosi : prosi  o przyj cie mi

ci

i o ofiarowanie nam jej. Daj mi jedynie mi

 Tw  i  ask , albowiem to mi wystarcza ( D,

234).

obecnej kontemplacji zwró my szczególn  uwag ,  e Jezus umywa nogi tak e

Judaszowi. Judasz nie broni  si  jednak przed tym niezwyk ym gestem. Uni enie si  Mistrza
przed nim by o dla niego jeszcze jednym dowodem Jego bezradno ci. Judasz utwierdzi  si ,

 nie mo e na ladowa  Kogo  tak naiwnego. Judasz reprezentuje postaw  si y,  yciowego

sprytu, cwaniactwa, które ka e mu na wszystkim zarabia . Ucze  ten — korzystaj c ze swej
wolno ci — zrani  Jezusa w Jego mi

ci. Odrzucona mi

 zawsze cierpi. Tak e

odrzucona mi

 Boga cierpi.

Cyryllonas tak komentuje umycie nóg Judasza przez Jezusa: Jezus zbli

 si  z mi

ci , tak

samo do wszystkich. Przyst pi  te  do Judasza i umy  mu nogi. J

a ziemia, cho  jest bez

ust. Podnios y g os na ten widok kamienie w murach. Spu ci em g ow , us ysza em g os

aczu. Przera aj ca mowa wysz a z ust owieczek: co bardziej podziwia  i na kogo patrze .

Podwójne zdziwienie w nas si  rodzi. Czy o tym my le , który siedz c, knuje zabójstwo
i zdrad , czy o tym, który pe en mi osierdzia myje nogi zbrodniarza. Dziwili si  bardzo, gdy

ka Pa ska tkn a zdrajcy. Nie wyjawi  Mistrz jego z

ci, lecz odniós  si  do niego jak do

innych.

W obecnej  kontemplacji przygl dajmy si , w jaki sposób Jezus umywa nogi innym
Aposto om. Zauwa my w sposób szczególny, jak Jezus umywa nogi Judaszowi. Jest to
bowiem dla nas niezwyk y znak mi

ci, mi

ci a  do  mierci i to  mierci krzy owej.

Umycie nóg Judaszowi przez Jezusa wciela w  ycie przykazanie mi

ci nieprzyjació .

2. Je eli ci  nie umyj , nie b dziesz mia  udzia u ze Mn

Tego, co Ja czyni , ty teraz nie rozumiesz, ale pó niej to b dziesz wiedzia  — mówi Jezus do
Piotra. Chciejmy uzna  z pokor ,  e równie  i my nie rozumiemy do ko ca ofiarowanej nam
przez Jezusa mi

ci,  e cz sto nie widzimy i nie rozumiemy tego, co On robi z nami i dla

nas. Przyczyn  braku dostrzegania i rozumienia mi

ci jest, podobnie jak w przypadku

Piotra, fa szywy obraz Boga. Nierzadko upieramy si  jak Piotr: Nie, nigdy mi nie b dziesz
umywa  nóg
.

background image

Ale co naprawd  skrywa si  za sprzeciwem Piotra? Ca  swoj  postaw  Piotr móg by
wyrazi  w s owach: Nie potrzebuj , Panie, Twojego uni enia, nie potrzebuj  Twojej pos ugi.
Ja sam dam sobie rad . Trzeba mi mo e jedynie troch  wi cej popracowa  nad sob . Troch
wi cej si  wysili 
, itp. Ale Jezus wyja nia Piotrowi: Je eli ci  nie umyj , nie b dziesz mia
udzia u ze Mn . Nie, Piotrze, nie dasz sobie rady. Twoje przekonanie o w asnych
mo liwo ciach jest fa szywe. Je eli nie pozwolisz, abym ci us

, je eli nie pozwolisz, abym

umar  za ciebie, nie wytrwasz w mojej mi

ci, nie b dziesz mia  udzia u ze Mn Je eli si

to nie stanie, zwró  Mi powierzone przeze Mnie klucze. Je li si  to nie stanie, odj ta ci

dzie w adza. Je li si  to nie stanie, nie mo esz by  moim uczniem. Je li si  to nie stanie,

nie b dziesz móg  kosztowa  mego cia a (Cyryllonas).

Piotr pozwoli  umy  sobie nogi, wi cej, prosi  nawet o umycie mu r k i g owy. Pos ug
Jezusa przyj  szczerze, ale by a to szczero  pozbawiona g bi. Piotr nie zna  bowiem
naprawd  swojego serca, jeszcze bardzo uwik anego w ludzk  dum . W swoim zadufaniu
Piotr jeszcze raz b dzie usi owa  zbawi  ju  nie tylko siebie samego, ale tak e Jezusa.
W Ogrodzie Oliwnym b dzie chcia  mieczem oddali godzin  Jezusa. Jezus nie b dzie go
ju  strofowa , jak czyni  to przedtem. Przypomni mu jedynie,  e jest to metoda ludzi tego

wiata; metoda pozbawiona sensu, poniewa wszyscy, którzy za miecz chwytaj , od miecza

gin  (Mt 26, 52). Miecz powi ksza jedynie z o obecne w  wiecie.

Dopiero trzykrotne zaparcie si  Jezusa powali Piotra ostatecznie, rzuci go na kolana przed
Jezusem. Pewny siebie Piotr zap acze jak dziecko. Raz na zawsze zw tpi w swoje w asne
si y. Zobaczy w ko cu swoje pyszne serce. Pozwoli Jezusowi obs

 si . Pozwoli

naprawd

umy  sobie nogi. Przyjmie Jezusow

mier  jako znak Jego przebaczaj cej

mi

ci.

W obecnej kontemplacji chciejmy usi

 po ród Aposto ów. Wyobra my sobie, i  Jezus

podchodzi do nas i tak e nam umywa nogi. Przyjmijmy ten gest bez oporu, bez buntu.
Dzi kujmy Jezusowi za niego. Jezus czyni to niezale nie od tego, kim jestem i jak Go
kocham. Na umycie nóg niczym sobie nie zas

em. Jest mi ono ofiarowane ca kowicie

dobrowolnie.

Jezus pragnie mi us

 niezale nie od tego, co tkwi w moim sercu: czy jest ono niewinne

i wierne jak serce Jana, czy te  jest zadufane w sobie i strachliwe jak serce Piotra, czy te
nieufne jak serce Tomasza, czy nawet sk onne do zdrady jak serce Judasza. Jezus kl ka
przede mn  i b aga mnie, abym przyj  Jego pos ug ; prosi mnie, abym odda  Mu moje
grzechy. Prosi mnie o to, by móg  umrze  dla mnie. U wiadomi  sobie,  e oto jestem panem
Jego mi

ci. On czyni si  moim s ug . Mog  t  mi

 zlekcewa

 i odrzuci ; mog

stwierdzi ,  e jej nie potrzebuj ,  e sam dam sobie rad . Wi cej, mog  j  nawet oskar

.

Cz owiek mo e wszystko zrobi  z Bogiem, który kl ka u jego stóp.

Przyznajmy z pokor ,  e nie rozumiemy tego, co Pan robi dla nas. Pomimo tego przyjmijmy
Jego pos ug  z zaufaniem i wdzi czno ci . Jezus daje nam obietnic ,  e kiedy  zrozumiemy
to, co On robi teraz dla nas. Cz owiek nie musi zrozumie  Boga, aby Go przyj

. Aby móc

background image

przyj  mi

 Bo

, trzeba jej najpierw zaufa . Zrozumienie mi

ci przychodzi wraz z jej

przyj ciem i zaufaniem jej.

Panie, Ty chcesz mi umy  nogi? Powtórzmy Jezusowi te s owa Piotra, ale niech nie b

 one

wyrazem oporu i sprzeciwu, ale zdziwienia, które zamienia si  w adoracj  i wdzi czno .
Ws uchajmy si  w odpowied  Jezusa: Tak, chc  ci umy  nogi, chc  ci us

 Moj

mierci

na krzy u, chc  odda  Moje  ycie za ciebie. Chc  ci  przekona  raz na zawsze, jak bardzo
ci  kocham i jak bardzo zale y Mi na twojej mi

ci.

3. Da em wam przyk ad

kiedy im umy  nogi, przywdzia  szaty i znów zaj  miejsce przy stole, rzek  do nich: Czy
rozumiecie, co wam uczyni em? Wy Mnie nazywacie Nauczycielem i Panem i dobrze
mówicie, bo nim jestem. Je eli wi c Ja, Pan i Nauczyciel, umy em wam nogi, to i wy cie
powinni sobie nawzajem umywa  nogi. Da em wam bowiem przyk ad, aby cie i wy tak
czynili, jak Ja wam uczyni em
.

Jezus pragnie nas przekona  o swojej mi

ci po to, aby my — nape nieni ni  — mi owali

si  tak, jak On sam nas umi owa . Winni cie sobie nawzajem nogi umywa , winni cie
w pokorze pos ugiwa  sobie nawzajem, przekonywa  si  o swojej wzajemnej mi

ci,

umiera  jedni dla drugich. Po tym poznali my mi

,  e On odda  za nas  ycie swoje. My

tak e winni my odda

ycie za braci (1 J 3, 16). To w

nie mi

 do braci najpe niej

wiadczy, na ile pozwolili my Jezusowi umy  sobie nogi, na ile pozwolili my obs

 si

Bogu, na ile prawdziwe jest nasze przyj cie  mierci Jezusa poniesionej za nasze grzechy.

Wzajemna mi

 uczniów nie mo e ró ni  si  od mi

ci Jezusa. To jest moje przykazanie,

aby cie si  wzajemnie mi owali, tak jak Ja was umi owa em (J 15, 12). Nie chodzi
o jak kolwiek mi

, ale o mi

 na wzór Jezusa. W

nie ta mi

, na wzór mi

ci

Jezusa ma by  znakiem, po którym ludzie spoza Ko cio a, poganie, poznaj  nas uczniów
Jezusa.

dzisiejszym  wiecie  nienawi ci,  odwetu  i 

przemocy  uczniowie  Jezusa  maj   si

wyró nia . Chrze cijanin ma ukaza

yciem,  e mi

 trudna i ofiarna jest mo liwa. Nie

pokochamy jednak cz owieka, który nas krzywdzi, upokarza, lekcewa y i wykorzystuje,
je eli najpierw nie pozwolimy umy  sobie nóg, je eli nie wyrazimy zgody, aby Jezus umar
za nasze grzechy. B dziemy w stanie pokocha  ka dego wroga, je eli uznamy,  e jako
grzesznicy sami byli my nieprzyjació mi Boga, a On nas przygarn  i odda  za nas swoje

ycie.

Pan umy  nogi uczniom i nakaza  im mi

: widzicie, jak wam s

em i co poleci em! Oto

was umy em i oczy ci em, rado nie przeto id cie do Ko cio a, st pajcie po z ym bez obaw,
deptajcie  mia o g ow  w a! Zd ajcie drog  sw  bez l ku, g

cie po miastach wasze

owo.  Siejcie  Ewangeli   w krajach,  zaszczepiajcie  mi

  w sercach  ludzi! G

cie

Ewangeli  przed królami, objawiajcie sw  wiar  przed s dziami. Oto Ja, Bóg wasz,

background image

uni

em si  i s

em wam, by przygotowa  Pasch  doskona  i uweseli  oblicze ca ego

wiata (Cyryllonas).

W zako czeniu obecnej kontemplacji jeszcze raz wyobra

 sobie, i  Jezus podchodzi tak e

do mnie osobi cie i umywa mi nogi. B

 kontemplowa  ka dy Jego gest, ka dy Jego ruch.

Poddam si  najpierw temu, co Jezus dla mnie czyni, nast pnie opowiem Jezusowi
o wszystkich odczuciach i pragnieniach,  które  zrodz  si  w sercu  pod  wp ywem tego
niezwyk ego gestu mi

ci i pokory. Umycie nóg Aposto om i nam niech b dzie znakiem

powierzenia si  mi

ci Boga i pro

 o Jego mi

.

Zabierz, Panie i przyjmij
ca  wolno  moj ,
pami  moj  i rozum,
i wol  m  ca ,
cokolwiek mam i posiadam.
Ty mi to wszystko da

 –

Tobie to, Panie, oddaj .
Twoje jest wszystko.
Rozporz dzaj tym w pe ni
wedle swojej woli.
Daj mi jedynie
mi

 tw  i  ask ,

albowiem to mi wystarcza.
Amen
 ( D, 234).

VI. MODLITWA JEZUSA W OGRÓJCU

Potem wyszed  i uda  si , wed ug zwyczaju, na Gór  Oliwn ; towarzyszyli Mu tak e
uczniowie. Gdy przyszed  na miejsce, rzek  do nich: Módlcie si , aby cie nie ulegli pokusie.
A sam oddali  si  od nich na odleg

 jakby rzutu kamieniem, upad  na kolana i modli  si

tymi s owami: Ojcze, je li chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz
Twoja niech si  stanie! Wtedy ukaza  Mu si  anio  z nieba i umacnia  Go. Pogr

ony

w udr ce jeszcze usilniej si  modli , a Jego pot by  jak g ste krople krwi, s cz ce si  na
ziemi . Gdy wsta  od modlitwy i przyszed  do uczniów, zasta  ich  pi cych ze smutku. Rzek
do nich: Czemu  picie? Wsta cie i módlcie si , aby cie nie ulegli pokusie
 ( k 22, 39–46).

Obraz dla obecnej kontemplacji: Przedstawmy sobie Jezusa kl cz cego na modlitwie
w Ogrójcu w ciemno ciach nocnych. W bliskiej odleg

ci uczniowie s  zmorzeni snem.

Dostrze my krwawy pot, który sp ywa po twarzy Jezusa. Zauwa my te  krople krwawego
potu padaj ce na ziemi . Ws uchajmy si  z uwag  w s owa modlitwy: Ojcze, je li chcesz,
zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech si  stanie!

background image

Pro ba o 

owoc kontemplacji: Pro my, aby my w ród naszych rozlicznych pokus

na ladowali gor ce pragnienie Jezusa pe nienia we wszystkim woli Ojca. Pro my tak e

wielkie pragnienie modlitwy. Tylko bowiem modlitwa zapewni nam ostateczne

zwyci stwo nad wszelkimi si ami, które opieraj  si  w nas Bogu.

1. Kuszenie Jezusa w Ogrójcu

Po spo yciu Paschy i po ostatnich pouczeniach Jezus udaje si  na Gór  Oliwn . Towarzysz
Mu tak e Jego uczniowie. Wst puj c na Gór  Oliwn  Jezus realizuje ostatni etap swojego
wielkiego wst powania do Jerozolimy, które rozpocz  tajemnic  Przemienienia na górze
Tabor. W nied ugim czasie mia o si  dokona  to, co Jezus zapowiada  wielokrotnie: Oto
idziemy do Jerozolimy i spe ni si  wszystko, co napisali prorocy o Synu Cz owieczym.
Zostanie wydany w r ce pogan, b dzie wyszydzony, zel ony i opluty; ubiczuj  Go i zabij ,
a trzeciego dnia zmartwychwstanie. Oni jednak nic z tego nie zrozumieli. Rzecz ta by a
zakryta przed nimi i nie pojmowali tego, o czym by a mowa
 ( k 18, 31–34). Przedtem
uczniowie nie rozumieli sensu zapowiedzi, a teraz nie przeczuwali blisko ci zapowiadanych
wydarze . Ale mimo braku rozumienia towarzysz  Jezusowi w tym ostatnim odcinku drogi,
jak wcze niej towarzyszyli Mu podczas ca ego Jego wst powania do Jerozolimy.

Uczniowie id  wiernie  ladami Mistrza. Je eli nawet powodowani l kiem opuszcz
chwilowo swojego Mistrza i rozprosz  si  jak owce bez pasterza, to jednak po Jego
Zmartwychwstaniu na powrót zgromadz  si  razem wokó  Niego. W jedno ci na modlitwie

 te  oczekiwa  zes ania Ducha  wi tego. Ich  mier  m cze ska b dzie na ladowaniem

gwa townej  mierci krzy owej Mistrza. Tak spe ni  si  s owa Jezusa: Pami tajcie na s owo,
które do was powiedzia em: S uga nie jest wi kszy od swego pana. Je eli Mnie
prze ladowali, to i was b

 prze ladowa . Je eli moje s owo zachowali, to i wasze b

zachowywa  (J 15, 20).

I chocia   w  yciu uczniów  by y chwile s abo ci,  niewierno ci  i upadków,  a nawet  jak
w wypadku Piotra — zaparcie si  Jezusa, to jednak w ich na ladowaniu Mistrza istnieje
pewna ci

. I w

nie owa ci

 jest istotna. Ona pozwala kontynuowa  pój cie za

Jezusem pomimo chwil niewierno ci.

Równie  i w naszym  yciu chwile u omno ci, poszczególne upadki nie przekre laj  naszej
zasadniczej wierno ci Jezusowi. Je eli jeste my  wiadomi naszych niewierno ci, uznajemy
i wyznajemy je przed Nim, On patrzy na nas z mi osierdziem, jak patrzy  na Piotra i swoich
zagubionych uczniów. Tak e i w naszym  yciu duchowym liczy si  przede wszystkim owa
ci

 bycia z Jezusem, która nie zostaje przekre lona chwil  niewierno ci. Kontempluj c

Mistrza i Jego uczniów towarzysz cych Mu na Gór  Oliwn , dzi kujmy Jezusowi za to, i
równie  nam da  g bokie pragnienie bycia wiernymi Mu. Wypowiedzmy przed Jezusem
nasze pragnienie coraz pe niejszego poznawania Go, kochania oraz coraz wierniejszego
wst powania w Jego  lady. Pro my, aby pragnienie to w nas nieustannie ros o. Pro my
tak e, aby my z odwag  przyznawali si  do chwil s abo ci, aby one nie rzuca y si  cieniem
na nasz  wierno  Jezusowi.

background image

2. M ka Jezusa  ród em pokoju i rado ci

Jezus dociera na Gór  Oliwn , z której nie ma ju  powrotu. Z tego miejsca zostanie zabrany
przemoc  przez swoich nieprzyjació . Na Górze Oliwnej rozpoczyna si godzina Jezusa. Dla
tej godziny przyszed  na  wiat. Do tej jednej godziny przygotowywa  si  ca e swoje  ycie.
Na Górze Oliwnej Jezus nie tylko rozpocznie m

, ale tak e z tego samego miejsca —

z Góry Oliwnej — po swoim Zmartwychwstaniu wst pi do Ojca, aby zasi

 po Jego

prawicy.

Tak wi c ju  sam pocz tek m ki Jezusa zapowiada Jego przysz  chwa . I chocia
w trzecim tygodniu

wicze  duchownych rozwa amy m

 i  mier  Jezusa na krzy u, to

jednak nieustannie mamy  wiadomo , i  rozwa ania te dotycz  Jezusa
Zmartwychwsta ego. Kontemplacja m ki bez perspektywy zmartwychwstania by aby
jedynie zanurzaniem si  w jakiej  ciemnej tragedii, pe nej smutku i zw tpienia. Rozwa ania
o m ce i  mierci Jezusa, cho  trudne i bolesne, dzi ki zmartwychwstaniu oczyszczaj  nasze
serca, przynosz  nam pokój, rodz  wewn trzn  rado . Ten zwi zek m ki i  mierci Jezusa
z Jego Zmartwychwstaniem doskonale ukazuje sztuka wczesnochrze cija ska. Na freskach
katakumb, na sarkofagach, na mozaikach bazylik pierwszych wieków nie znajdujemy
drastycznych scen m ki i  mierci Jezusa. Jezus cierpi cy i umieraj cy na krzy u jest
jednocze nie ukazany, jako zwyci zca jako triumfuj cy Pan i w adca. Oto przyk ad. Na
jednym z sarkofagów rzymskich z czwartego wieku w scenie koronowania cierniem 

nierz

nak ada Jezusowi na g ow  wieniec laurowy, a nie koron  cierniow . Wieniec taki wr cza a
bogini Wiktoria zwyci skiemu wodzowi wracaj cemu z wojny. W innej scenie tego samego
sarkofagu Jezus wst puj cy na Golgot  niesie krzy , ale nie jako drzewo ha by, na którym
zostanie powieszony, a raczej jako sztandar zwyci stwa nad wrogami. Te sceny m ki
przedstawione  w 

sztuce  wczesnochrze cija skiej  ucz   nas  duchowego, mistycznego

odczytywania i prze ywania m ki i  mierci Jezusa.

Rozwa ania,  w 

których  b dziemy 

czy   m

  Jezusa  z 

Jego  chwalebnym

Zmartwychwstaniem nie b

 nas przygniata  swoim ci arem, ale b

 prowadzi  do

nadziei, b

 nam dawa  wewn trzne pocieszenie. Kontemplacja cierpie  Jezusa uka e nam

wprawdzie wielko  naszego grzechu, ale tylko po to, aby my mogli lepiej do wiadczy
niesko czonego mi osierdzia Bo ego, które objawia si  w ca ym przej ciu paschalnym
Jezusa. Rozwa ania m ki uka  nam tak e drog  na ladowania Jezusa. Je eli pragniemy
pój  za Jezusem, nie mo emy pomin  Jego krzy a. Jezus zaprasza nas do d wigania go
razem z Nim. Daje nam te  obietnic , i  razem z Nim zmartwychwstaniemy i b dziemy
królowa  na wieki.

3. Kuszenie na Górze Oliwnej

Na Górze Oliwnej szatan przypuszcza na Jezusa i Jego uczniów ostatni decyduj cy atak.
Góra Oliwna staje si  miejscem wielkiego kuszenia. Gdy przyszed  na miejsce, rzek  do
nich: Módlcie si , aby cie nie ulegli pokusie
. Przestrog  t  powtórzy Jezus jeszcze raz, gdy

background image

zastanie uczniów  pi cych ze smutku. Zapyta: Czemu  picie? Wsta cie i módlcie si ,
aby cie nie ulegli pokusie
.

Kuszenie, nawet najsilniejsze, cho  jest nieod cznym elementem  ycia ludzkiego, nie
pomniejsza jednak naszego cz owiecze stwa. Jezus, Wcielony Syn Bo y, do wiadczy
równie  kuszenia. Jest rzecz  ogromnie wa

, aby my przyj li w

ciw  postaw  wobec

pokusy, aby my mieli  wiadomo ,  e w samej pokusie nie ma cienia grzechu. Niezdrowe
poczucie winy wywo ane jedynie sam  pokus , sprawia, i  koncentrujemy si  na niej
i czujemy si  ni  ju  jako zbrudzeni. Chore poczucie winy wobec samej pokusy sprawia, i

atwo wchodzimy z ni  w niebezpieczny dialog. Aby pokona  pokus , potrzeba wolno ci

wobec niej. Wolno  ta wyra a si  w wewn trznym przekonaniu, i  jest ona czym
zewn trznym wobec naszej wolnej woli. I chocia  pokusa dr czy nas nieraz swoj
natarczywo ci , to jednak nie jeste my odpowiedzialni za ni  sam  i nigdy nie determinuje
ona naszych decyzji i czynów. W chwilach udr czenia pokusami, w chwilach zm czenia
walk , przychodzi nam niekiedy pragnienie, by móc uwolni  si  od pokus, aby 
w atmosferze rajskiego wyciszenia i spokoju. Jest to jednak pragnienie nierealne, pragnienie

udne.

Pro my, aby kontemplacja Jezusa kuszonego na pustyni, na Górze Oliwnej oraz na krzy u
ukaza a,  e do wiadczenie pokusy  ci le wi e si  z naszym bytowaniem na tej ziemi. Je eli
Jezus, jedyny niewinny spo ród synów ludzkich, musia  stawia  czo a pokusie, to o ile
bardziej my, którzy jeste my zranieni grzechem pierworodnym, grzechem naszych bli nich
oraz naszym osobistym grzechem. Dzi kujmy Jezusowi za to,  e sta  si  podobny do nas we
wszystkim, tak e w byciu kuszonym. Pro my, aby my po ród naszych rozlicznych pokus
na ladowali Jego gor ce pragnienie pe nienia tylko woli Ojca. Pro my tak e, aby Jego
modlitwa: Ojcze, nie moja wola, lecz Twoja niech si  stanie by a tak e nasz  zasadnicz
modlitw  w chwilach ka dej pokusy.

4. Dramatyczna walka i krwawy pot

A gdy si  modli , wtedy ukaza  Mu si  anio  z nieba i umacnia  Go. Pogr ony w udr ce,
jeszcze usilniej si  modli , a Jego pot by  jak g ste krople krwi, s cz ce si  na ziemi 
.

Modlitw  Jezusa na Górze Oliwnej  w.  ukasz ukazuje jako wewn trzn  dramatyczn
walk . W Jezusie zmagaj  si  dwie si y. Pierwsza z nich, to naturalna, ludzka si a  ycia,
która opiera si  obci eniu si  grzechami ca ej ludzko ci. Ta naturalna si a  ycia buntuje si
przeciwko cierpieniu i chce uratowa

ycie fizyczne od  mierci. Ludzki instynkt  ycia

ludzkie poczucie sprawiedliwo ci s  w Jezusie mocne, jak w ka dym cz owieku. By
bowiem do nas podobny we wszystkim, oprócz grzechu. Druga si a ma charakter
duchowego, mistycznego zwi zku z Ojcem. Jest to si a odwiecznej mi

ci Ojca do Syna,

si a odwiecznego pragnienia Syna bycia wiernym swojemu Ojcu we wszystkim. Si a ta

ynie z intymnej wi zi Syna z Ojcem. Jezus w Ogrójcu broni si  przed pokus  nieufno ci

wobec woli Ojca. Opiera si  przed pój ciem za odruchami swojej ludzkiej natury.

background image

W swojej udr ce Jezus nie jest jednak sam. Anio  wys any przez Ojca jest znakiem Jego
obecno ci. Ta w

nie obecno  Ojca umacnia Jezusa w 

dalszym zmaganiu si .

Do wiadczywszy tej obecno ci, Jezus jeszcze usilniej si  modli . U yte przez  w.  ukasza na
okre lenie udr ki ducha s owo greckie: agonidzomai, oznacza wysi ek atletów. Parafrazuj c

owa Ewangelisty mogliby my powiedzie : Jezus walczy jak atleta, aby zwyci

 s abo

swojej ludzkiej natury. Tego samego s owa agonidzomai u ywa tak e Jezus w napomnieniu:
Usi ujcie wej  przez ciasne drzwi ( k 13, 24). To, co Jezus okre li  jako bardzo trudne dla
uczniów: przej cie przez ciasne drzwi, jest najpierw bardzo trudne dla Niego samego. On
sam jako pierwszy przechodzi przez ciasne drzwi. W ten sposób staje si  dla ca ej ludzko ci
drog  do Ojca. Swoj  walk  o wype nienie woli Ojca Jezus rozpoczyna walk  niezliczonych
rzesz swoich na ladowców.

Dramatyzm walki Jezusa podkre la Jego pot, który by jak g ste krople krwi s cz ce si  na
ziemi 
. Jest to wprawdzie bardzo rzadkie zjawisko, ale dobrze znane medycynie.
Towarzyszy ono stanom najwy szej trwogi lub skrajnej rozpaczy (J.–P. Roux).

Teraz w

nie ludzka strona natury Jezusa chwyta nas za serce. Ten cz owiek osaczony

mierci , wdychaj cy j  razem z zapachem nocy, nie mo e sprawi , by Jego cia o nie l ka o

si  i nie buntowa o: ma lat trzydzie ci trzy i musi umiera .  adna scena w Ewangelii, nawet
scena kuszenia na pustyni, nie dociera tak g boko do prawdy psychologicznej. Dobrze
znamy (z naszego w asnego  ycia) to strwo one serce, ten umys  tak bardzo zepchni ty na
bezdro a,  e b aga Boga o cud, który by by zaprzeczeniem i przekre leniem ca ej Jego
dzia alno ci. (...) M czennicy  piewaj cy podczas tortur niewiele nas ucz  lub ucz  zbyt
wiele, tak bardzo wyj tkowa zdaje si  by  podtrzymuj ca ich  aska
 (H. Daniel–Rops). Jezus
swoim konaniem w Ogrójcu a  do krwawego potu uczy nas wi cej. Jest nam  atwiej Go
zrozumie . Z Nim jest nam  atwiej si  uto samia ,  atwiej nam Go na ladowa .

Kontempluj c ze czci  Jezusa strwo onego, Jezusa zalanego krwawym potem, pro my Go,
aby On sam zaprosi  nas do prze ywania Jego straszliwej m ki i  mierci na krzy u. Przyk ad
Jezusa ukazuje nam,  e Bóg nie pot pia trwogi i s abo ci naszej natury
 (O. Lebreton). Bóg
nie tylko nie ka e nam, lecz nawet wprost nie pozwala niszczy  naszej ludzkiej natury. Ona
jest Jego darem, Jego  ask . Wzywa nas, aby my wszystko, co jest w nas — tak e sam
krucho  i s abo  naszej ludzkiej natury — w czyli w przyjmowanie Jego mi

ci

i odpowiadanie mi

ci  na mi

. Jak Cia o Jezusa z ca  Jego ludzk  natur , naznaczon

skutkami grzechu ludzkiego, sta o si  darem niesko czonej mi

ci Boga do cz owieka, tak

samo nasza zraniona ludzka natura winna tak e sta  si  darem mi

ci Boga i bli niego.

Zwró my jeszcze uwag  na prawd ,  e konanie Jezusa w Ogrójcu a  do krwawego potu,
który  wsi ka  w 

ziemi ,  ma  cis y  zwi zek  z 

grzechem  pierwszego  cz owieka

i przekle stwem rzuconym na ziemi  z jego powodu: Przekl ta niech b dzie ziemia z twego
powodu: w trudzie b dziesz zdobywa  od niej po ywienie dla siebie po wszystkie dni twego

ycia. Cier  i oset b dzie ci ona rodzi a, a przecie  pokarmem twym s  p ody roli. W pocie

wi c oblicza twego b dziesz musia  zdobywa  po ywienie (Rdz 3, 17–19). Przekle stwo to
dosi ga teraz Jezusa. Jezus pracuje w krwawym pocie czo a, aby nam otworzy ciasne drzwi
prowadz ce do zbawienia, aby odwo

 rzucone przekle stwo.

background image

Kontemplujmy z ca  czci  krople krwawego potu Jezusa, które wsi kaj  w ziemi  i w ten
sposób odwo uj  przekle stwo rzucone w raju. Dzi kujmy Jezusowi za to,  e da  si
obarczy  naszym grzechem, aby my mieli  ycie i mieli je w obfito ci. Dzi kujmy Mu za
Jego ci

 prac  w Ogrójcu i pro my, aby my obficie korzystali z jej owoców.

5. Modlitwa warunkiem zwyci stwa nad pokus

Gdy wsta  od modlitwy i przyszed  do uczniów, zasta  ich  pi cych ze smutku. Rzek  do nich:
Czemu  picie? Wsta cie i módlcie si , aby cie nie ulegli pokusie
.

Wstanie Jezusa od modlitwy po dramatycznej, ci

kiej walce jest znakiem odniesionego

zwyci stwa. Wola Ojca zwyci

a w tym decyduj cym momencie dla Jezusa, a w Nim dla

ca ej ludzko ci. Wstanie od modlitwy jest tak e zapowiedzi  powstania Jezusa z martwych.

ka i  mier , cho  chwilowo powali Jezusa na ziemi , nie zwyci

y Go jednak. Z y duch

pos uguj c si  grzechami ca ej ludzko ci, nie u mierci na wieki Syna Bo ego, ale jedynie
zmia

y mu pi

. Chrystus za  swoim powstaniem z martwych zmia

y mu g ow  (Rdz 3,

15).

O ile Jezus w Ogrójcu odniós  zwyci stwo nad pokus , uczniowie zostali przez  ni
ca kowicie pokonani. Gdy On si  modli , oni spali. Sen uczniów mo emy dobrze zrozumie .
Gdy Jezus i uczniowie przybyli do Ogrodu, by a ju  z pewno ci  pó na noc. Musieli by
zm czeni. Miniony dzie  pe en by  g bokich prze

, napi , l ku, mi

ci, uczu  do g bi

poruszaj cych serce cz owieka (J.–P. Roux). Ewangelista dodaje jednak, i  Jezus zasta
uczniów pi cych ze smutku. Nawet ci trzej wybrani nie s  w stanie znie  wst pnej próby,
cho  trwa ona tak krótko, najwy ej kilka godzin
 (J.–P. Roux).

Sen ze smutku to ch  ucieczki od trudnej rzeczywisto ci, przed któr  postawi o Aposto ów
ich pój cie za Jezusem. Ich sen jest odruchow , nieu wiadomion  próba zapomnienia o tym,
co trudne i bolesne. Uciec, nie my le , zapomnie  — oto naturalna reakcja obronna
cz owieka stoj cego wobec bardzo bolesnych wydarze . Uczniowie nie przyj li Jezusowego
napomnienia: Módlcie si , aby cie nie ulegli pokusie. Ich ucieczka w chwili aresztowania
Jezusa b dzie jedynie konsekwencj  poddania si  pokusie odwodz cej od modlitwy; b dzie
konsekwencj  bierno ci i braku walki wewn trznej. Je li z o nie zostanie pokonane w sercu
poprzez wytrwa  i wiern  modlitw , staje si  rzecz  wprost niemo liw  pokona  je
w konkretnej rzeczywisto ci dnia codziennego.

Reflektuj c nad naszym codziennym grzechem mo emy  atwo zauwa

 ten sam proces.

Uleganie ludzkiej u omno ci, s abo ci, poddanie si  jakiej  moralnej n dzy, jest najcz ciej
wynikiem naszej bierno ci duchowej i braku zmagania si  na modlitwie. By oprze  si
pokusie nie wystarczy chwilowy wysi ek dobrej woli w czasie trwania samej pokusy.
Konieczna jest postawa walki na modlitwie w ca ym  yciu. T  konieczno  modlitwy do
zwyci skiej walki z pokus  przypomni Jezus ponownie swoim uczniom: Czemu  picie?
Wsta cie i módlcie si , aby cie nie ulegli pokusie
.

background image

Na zako czenie naszej modlitwy pro my, aby kontemplowany obraz Jezusa pogr

onego

w dramatycznej walce w Ogrójcu u wiadomi  nam dramatyzm naszej ludzkiej sytuacji.

ycie cz owieka nie mo e by  traktowane jak tania zabawa. Cz owiek, który usi uje uczyni

ze swojego  ycia atw  komedi , nierzadko przekonuje si , i  nagle  ycie przemienia si
w bolesn  i niezno

 tragedi . Pro my o g bok

wiadomo ,  e za nasze  ycie jeste my

odpowiedzialni przed naszym Ojcem niebieskim. Pro my tak e o wielkie pragnienie
modlitwy, która zapewnia nam ostateczne zwyci stwo nad wszelkimi si ami w naszym
sercu, które opieraj  si  Bogu. Jedynie sam Bóg mo e sprawi ,  e nasza walka z grzechem

dzie zwyci ska, jak zwyci ska by a walka Jezusa.

VII. POJMANIE JEZUSA

Gdy On jeszcze mówi , oto zjawi  si  t um. A jeden z Dwunastu, imieniem Judasz, szed  na
ich czele i zbli

 si  do Jezusa, aby Go poca owa . Jezus mu rzek : Judaszu, poca unkiem

wydajesz Syna Cz owieczego? Towarzysze Jezusa widz c, na co si  zanosi, zapytali: Panie,
czy mamy uderzy  mieczem? I który  z nich uderzy  s ug  najwy szego kap ana i odci  mu
prawe ucho. Lecz Jezus odpowiedzia : Przesta cie, dosy ! I dotkn wszy ucha, uzdrowi  go.
Do arcykap anów za , dowódcy stra y  wi tynnej i starszych, którzy wyszli przeciw Niemu,
Jezus rzek : Wyszli cie z mieczami i kijami jak na zbójc ? Gdy codziennie bywa em u was
w  wi tyni, nie podnie li cie r k na Mnie, lecz to jest wasza godzina i panowanie ciemno ci

k 22, 47–53).

To powiedziawszy Jezus wyszed  z uczniami swymi za potok Cedron. By  tam ogród, do
którego wszed  On i Jego uczniowie. Tak e i Judasz, który Go wyda , zna  to miejsce, bo
Jezus i uczniowie Jego cz sto si  tam gromadzili. Judasz, otrzymawszy kohort  oraz
stra ników od arcykap anów i faryzeuszów, przyby  tam z latarniami, pochodniami i broni .
A Jezus wiedz c o wszystkim, co mia o na Niego przyj , wyszed  naprzeciw i rzek  do nich:
Kogo szukacie? Odpowiedzieli Mu: Jezusa z Nazaretu. Rzek  do nich Jezus: Ja jestem.
Równie  i Judasz, który Go wyda , sta  mi dzy nimi. Skoro wi c rzek  do nich: Ja jestem,
cofn li si  i upadli na ziemi . Powtórnie ich zapyta : Kogo szukacie? Oni za  powiedzieli:
Jezusa z Nazaretu. Jezus odrzek : Powiedzia em wam,  e Ja jestem. Je eli wi c Mnie
szukacie, pozwólcie tym odej ! Sta o si  tak, aby si  wype ni o s owo, które wypowiedzia :
Nie utraci em  adnego z tych, których Mi da

. Wówczas Szymon Piotr, maj c przy sobie

miecz, doby  go, uderzy  s ug  arcykap ana i odci  mu prawe ucho. A s udze by o na imi
Malchos. Na to rzek  Jezus do Piotra: Schowaj miecz do pochwy. Czy  nie mam pi  kielicha,
który Mi poda  Ojciec? Wówczas kohorta oraz trybun razem ze stra nikami  ydowskimi
pojmali Jezusa
 (J 18, 1–12). Wtedy opu cili Go wszyscy (uczniowie) i uciekli (Mk 14, 50).

Obraz dla obecnej kontemplacji: Przedstawmy sobie najpierw Judasza, który idzie na czele
stra y  wi tynnej, zbli a si  do Jezusa i ca uje Go. Ws uchajmy si  z uwag  w s owa Jezusa:
Przyjacielu, po co  przyszed ? (Mt 26, 50). W drugim obrazie za  zauwa my zwi zanego

background image

Jezusa, którego stra

wi tynna prowadzi na przes uchanie do Annasza i Kajfasza.

Dostrze my te  uczniów uciekaj cych po ród nocnych ciemno ci.

Pro ba o owoc kontemplacji: B dziemy prosi  o dog bne odczucie mi

ci Jezusa, który

cho  zdradzony przez Judasza, jednak sam dobrowolnie wydaje si  w r ce wrogów. W ten
sposób bierze na siebie wszystkie ludzkie krzywdy i niesprawiedliwo ci. Pro my tak e,
aby my wzorem Chrystusa, bior c na siebie brzemiona innych, przerywali 

cuch z a, który

zniewala ludzko .

1. Jeden z Dwunastu

Kiedy Jezus wsta  od modlitwy i po raz trzeci obudzi  uczniów oto nadszed  Judasz, jeden
z Dwunastu, a z nim wielka zgraja z mieczami i kijami od arcykap anów i starszych ludu
 (Mt
26, 47). Judasz dobrze zna  to miejsce, bo Jezus i uczniowie Jego cz sto si  tam gromadzili
(J 18, 2). Zdrajca szed  na czele stra y  wi tynnej. Zbli

 si  do Jezusa, aby Go poca owa .

Jezus mu rzek : Judaszu, poca unkiem wydajesz Syna Cz owieczego?

w.  ukasz stawia Judasza w scenie pojmania na czele nieprzyjació  Jezusa. Jako pierwszy

podchodzi do Mistrza, aby Go zdradzi  poca unkiem. Widzimy bardzo mocny kontrast
w jego zachowaniu. Stoj c po stronie nieprzyjació  czyni znak intymnej przyja ni. W

nie

ten podst p i ob uda zdrajcy stawiaj  go na czele nieprzyjació  Mistrza. Judasz jest
pierwszym nieprzyjacielem.

Judasz, posta  tragiczna, przyci ga  uwag  wielu pisarzy i artystów, którzy chcieli
zrozumie  najg bsze motywy jego post powania, chcieli zrozumie  histori  jego  ycia. Nie
brakowa o w literaturze obro ców Judasza, którzy szukali usprawiedliwienia dla jego
zdradzieckiego czynu. W 1984 roku ukaza a si  we Francji ksi

ka pt. wi ty Judasz. Autor

odwo uj c si  do swojej bujnej wyobra ni  czyni  z 

Judasza  bohatera  wyzwolenia

narodowego, które jednak nie powiod o si  z powodu nieporadno ci politycznej Jezusa.

Zdradziecki poca unek jest czynem, w  wietle którego interpretuje si  ca e  ycie Judasza.
Judasz Iskariota w katalogu imion Aposto ów wymieniany jest zwykle na ko cu ze
wzmiank , i  to on w

nie zdradzi  Jezusa.

Jan Ewangelista, który najpe niej opisa  sylwetk  psychologiczn  Iskarioty, przytacza s owa
Jezusa o Judaszu wypowiedziane po s awnej mowie w Kafarnaum, po której odesz o wielu
uczniów: Czy  nie  wybra em was dwunastu? A jeden z was jest diab em. Mówi  za
o Judaszu, synu Szymona Iskarioty. Ten bowiem — jeden z Dwunastu — mia  Go wyda 
 (J 6,
70–71).

Wydaje si ,  e od samego pocz tku swojego powo ania Judasz mia  troch  inn  wizj
swojego towarzyszenia Jezusowi, ni  jego Mistrz. Twarda mowa Jezusa w Kafarnaum, jak
wskazuj  niektórzy egzegeci, by a dla Judasza punktem zwrotnym. Judasz nie  udzi si  ju ,

e Jezus spe ni jego oczekiwania. Zdecydowanie odrzuci  wi c Jezusa w sercu. I chocia  Go

odrzuci , jednak nie odszed  od Niego, jak uczynili to w tym momencie inni uczniowie. I ten

background image

nie wewn trzny opór wobec Jezusa z czony z cynicznym pozostaniem z Nim, uczyni

Judasza twardym.

W czasie Ostatniej Wieczerzy po zapowiedzi zdrady Judasz sam pyta, czy jest zdrajc . Jezus
odpowiada mu: Ty  powiedzia . Judasz odchodzi z Wieczernika przed ustanowieniem
Eucharystii. A by a noc — dodaje lakonicznie Jan. Szczegó  dok adnie zapami tany przez

wiadka, który widzia , jak otwieraj  si  drzwi na ciemno  tarasu i jak w mrokach znika

posta  zdrajcy biegn cego ku swej zgubie. Ten obraz godny wielkiego pisarza przywodzi na
my l inny obraz: obraz jeszcze bardziej nieprzeniknionych ciemno ci, w które wci gany
przez potworny los i na  lepo wiedziony przez grzech zapada ów cz owiek, którego opór
uczyni  twardym
 (H. Daniel–Rops).

Po odej ciu z Wieczernika Judasz pojawia si  na Górze Oliwnej na czele nieprzyjació
Jezusa. I 

cho  Jezus uprzedza zdradziecki poca unek Judasza s owami: Judaszu,

poca unkiem wydajesz Syna Cz owieczego? i sam siebie wydaje w r ce nieprzyjació , to
jednak Judasz spe nia swój haniebny czyn zdrajcy. Ca uje Mistrza, cho  ten znak okaza  si
zupe nie zb dny dla wydania Jezusa.

Na czym polega istota grzechu zdrady? Dlaczego w momencie zrozumienia swojego b du
Judasz nie mia  odwagi prosi  Jezusa, jak Piotr, o przebaczenie? Kiedy Judasz odrzuci
ostatecznie Jezusa, zamkn  si  w sobie. Odt d prowadzi  podwójn  gr . Powoli stawa  si
nie  tylko  twardy,  ale  tak e  i 

cyniczny.  I 

w

nie  ta  podwójna  gra  ostatecznie

zdemoralizowa a Judasza i doprowadzi a go do odegrania roli zdrajcy. D ugi opór wobec
Jezusa uczyni  serce Judasza zdradliwym. Podwójna gra uczyni a Judasza diab em.

diab em sta  si  jednocze nie ma ym cz owiekiem, który wszystkich wykorzystuje i na

wszystkim zarabia. Podkradanie ze wspólnej kasy, oszustwa, podst p i zdrada, to owoce
jego cynicznego towarzyszenia Jezusowi. Z alem chciwca patrzy na marnowanie
drogocennego olejku nardowego, który Maria wylewa na nogi Jezusa. Sam te  proponuje si
arcykap anom jako zdrajca, 

daj c za ten czyn wynagrodzenia. Oni daj  mu 30 srebrników.

Jest to suma, jak  prawo Moj esza wyznacza za niewolnika (por. Wj 21, 32).

Serce tych, którzy  wiadomie krocz  podwójn  drog  zawsze si  deprawuje. Deprawuje si
serce cz owieka o podwójnej moralno ci. Historia Ko cio a, tak e w naszych czasach,
nieustannie potwierdza to, co Ewangeli ci chcieli nam przekaza  wspominaj c tak cz sto
Judasza i opowiadaj c nam jego haniebn  histori . Diabe  jest znudzony, diabe  niedosz y
mnich
 (C. S. Lewis).

Ka dy cz owiek ma chwile zw tpienia, zagubienia i niepewno ci. Mieli je tak e wszyscy
Aposto owie. W takich momentach trzeba przyjmowa  postaw  prawego szukania wyj cia
z trudno ci. Je eli cz owiek jest uczciwy wobec siebie i pragnie by  uczciwym wobec Boga,
to — pomimo swojego zagubienia czy wr cz n dzy moralnej — zawsze odnajdzie w

ciw

drog  do Boga. Cz owiek otwarty i szczery, nawet je eli ulega ludzkiej s abo ci, nigdy nie
stanie si  twardy i cyniczny.

background image

Pro my, aby g boka  wiadomo  realnego niebezpiecze stwa p yn cego z si  przeciwnych
Bogu, które dzia aj  w nas, czyni a nas lud mi pokornymi, lud mi zaufania, szczero ci.
Pro my, aby my mieli odwag  wypowiada  otwarcie przed sob , przed Bogiem i przed
Ko cio em nasze niewierno ci, zdrady, oszustwa. Pro my, aby my nie pozwolili
demoralizowa  si  naszemu sercu.

2. Wydanie si  w r ce nieprzyjació

Opis pojmania ukazany jest nie tyle jako uwi zienie Jezusa przez arcykap anów, dowódców
stra y  wi tynnej i starszych
 (por.  k 22, 52), ale raczej jako Jego dobrowolne wydanie si
w ich r ce. W ca ym opisie pojmania Jezus ca kowicie panuje nad sytuacj . Nawet na chwil
nie traci nad ni  kontroli. Samo aresztowanie wspomniane jest zaledwie w ko cowej cz ci
opisu ( k 22, 54). Rola t umu uzbrojonego w kije i miecze zredukowana jest w Ewangelii

ukaszowej i Janowej do roli  wiadków s ów i czynów Jezusa. W ten sposób Ewangeli ci

podkre laj ,  e Jezus sam dobrowolnie przyjmuje kielich m ki z r ki swojego Ojca.

Jan Ewangelista ponadto wyra nie ukazuje, i  Jezus posiada Bosk  w adz  nad swoimi
nieprzyjació mi. Na Jego pytanie: Kogo szukacie? Jego wrogowie odpowiedzieli Mu: Jezusa
z Nazaretu
. Kiedy us yszeli odpowied  Jezusa Ja jestem, cofn li si  i upadli na ziemi .

owa Ja jestem przywo uj  nam na pami  s owa Jahwe powiedziane do Moj esza: Jestem,

który jestem (Wj 3, 14). W chwili aresztowania Jezus objawia swoim wrogom swoje
Bóstwo, a mimo to dobrowolnie wydaje si  w ich nieprawe r ce. To dobrowolne wydanie
si  w r ce wrogów sam przepowiedzia : Ja  ycie moje oddaj , aby je potem znów odzyska .
Nikt Mi go nie zabiera, lecz Ja od siebie je oddaj . Mam moc je odda  i mam moc je znów
odzyska . Taki nakaz otrzyma em od mojego Ojca
 (J 10, 17).

obecnej  modlitwie  kontemplujmy  Jezusa,  który  dobrowolnie  oddaje  si   w 

r ce

nieprzyjació . Podziwiajmy Jego m

 uleg

. Idzie na m

jak baranek na rze

prowadzony, jak owca niema wobec strzyg cych j , tak On nie otworzy  ust swoich (Iz 53,
7). Pro my Jezusa, aby Jego postawa by a dla nas wezwaniem do na ladowania Go w tym,
co dla nas najtrudniejsze i najbole niejsze: w znoszeniu  wszystkich  krzywd i wszelkiej
zniewagi i we wszelkim ubóstwie, tak zewn trznym jak i duchowym, je li tylko naj wi tszy
Majestat twój zechce mi  wybra  i przyj

 do takiego rodzaju i stanu  ycia ( D, 98).

3. Przesta cie, dosy !

Towarzysze Jezusa widz c, na co si  zanosi, zapytali: Panie, czy mamy uderzy  mieczem?
I który  z nich uderzy  s ug  najwy szego kap ana i odci  mu prawe ucho. Lecz Jezus
odpowiedzia : Przesta cie, dosy ! I dotkn wszy ucha, uzdrowi  go
.

Aposto owie towarzysz cy Jezusowi w Ogrodzie Oliwnym nie rozumiej  jeszcze Jego misji,
nie rozumiej  tego, co teraz czyni. Kieruj  si  mentalno ci  starego prawa: Twe oko nie

dzie mia o lito ci.  ycie za  ycie, oko za oko, z b za z b, r ka za r

, noga za nog  (Pwt

19, 21). Pytaj  wprawdzie Jezusa, czy maj  broni  Go mieczem, ale zanim jeszcze us yszeli

background image

Jego odpowied , Piotr uderzy  s ug  najwy szego kap ana i odci  mu prawe ucho. Jezus nie
akceptuje jednak ich przemocy. Nie pozwala broni  si  mieczem. Natychmiast zatrzymuje
ich zbrojn  akcj  mówi c: Przesta cie, dosy ! S owa Jezusa s  wyrazem Jego
zniecierpliwienia wobec uczniów. Nie rozumiej  oni najtrudniejszego przykazania
mi owania nieprzyjació . Nawet to ma e z o, które wyrz dzili s udze, Jezus naprawia
w sposób cudowny: dotkn wszy ucha, uzdrowi  s ug .

Jezus nie zrzuca na innych z a, które spad o na Niego. Bierze je na siebie, by ponie
i zawiesi  na krzy u. Jako pierwszy przerywa 

cuch ludzkiej nieprawo ci, przekazywany

z pokolenia na pokolenie. Swoj  postaw  zaprasza nas do na ladowania Go. Przykazanie:
mi ujcie waszych nieprzyjació  (Mt 5, 44) jest wezwaniem, aby my

o dobrem zwyci ali

(por. Rz 12, 21). Je eli Chrystus odda  za nas  ycie swoje, my tak e winni my oddawa

ycie

za braci (1 J 3, 16).

codziennym  naszym  yciu,  kiedy  spotykaj   nas  nawet  drobne  krzywdy,

niesprawiedliwo ci, jeste my kuszeni, aby odp aca

em za z o. Nasze przykre

i niecierpliwe odpowiedzi, gniew, podtrzymywane urazy, ch

 zemsty demaskuj  nasz brak

mi

ci nieprzyjació . W tej kontemplacji zobaczmy ca  nasz  ludzk  bezradno  i niemoc

wobec najmniejszych krzywd, niesprawiedliwo ci, które nas spotykaj . Zobaczmy, jak
bardzo jeszcze kierujemy si  ch ci  odwetu; jak bardzo g boko tkwi  w nas drobne nieraz
urazy, których nie umiemy odda  Bogu do ko ca; jak bardzo przylegamy do starego prawa,
które nie zna lito ci, ale stosuje tward  zasad : ycie za  ycie, oko za oko, z b za z b, r ka
za r

, noga za nog . Pro my Jezusa, który obarcza siebie naszymi cierpieniami, aby my

dostrzegli nasz starotestamentaln  mentalno . Pro my, aby my wzorem Chrystusa, bior c
na siebie brzemiona innych, przerywali 

cuch z a, który zniewala ludzko .

4. Wyszli cie z mieczami i kijami jak na zbójc

Chocia  Jezus nie odp aca z em za z o, ale sam bierze je na siebie, to jednak nie waha si
demaskowa  z a. Mi

 nieprzyjació  nie oznacza bowiem pochwa y dla

niesprawiedliwo ci i z a. W dobrze rozumianej mi

ci nieprzyjació  nie ma l ku. L k

wobec nieprzyjaciela sprawia,  e w sytuacjach nieporozumie  i konfliktów przyjmujemy
postaw  cierpi tniczego wycofania si  z  ycia i pasywnej uleg

ci. Nierzadko postawa ta

jeszcze bardziej rozpala gniew i agresj  cz owieka, który nie umie lub te  nawet nie chce
rozpozna  najg bszych motywów swojego dzia ania.

Jezus nie l ka si  tych, którzy Go krzywdz . Z naciskiem podkre la,  e to, co Go spotyka,
jest niesprawiedliwo ci  i bezprawiem: Wyszli cie z mieczami i kijami jak na zbójc ? Gdy
codziennie bywa em u was w  wi tyni, nie podnie li cie r k na Mnie, lecz to jest wasza
godzina i panowanie ciemno ci
. Post powanie arcykap anów wobec Jezusa cechuje podst p
i nieuczciwo . Dzia aj , podobnie jak Judasz, pod wp ywem szatana.

Mi

 nieprzyjació  wyra a si  z jednej strony w odwa nym zatrzymaniu z a na sobie i

w przezwyci aniu go dobrem; z drugiej za  w trosce o duchowe dobro cz owieka, który nas

background image

krzywdzi. Jezus w spotkaniu z lud mi, którzy s  wobec Niego niesprawiedliwi, wyra a
trosk  o ich najg bsze duchowe dobro. Je eli  le powiedzia em, udowodnij, co by o z ego.
A je eli dobrze, to czemu Mnie bijesz?
 (J 18, 23) — powie Jezus s udze najwy szego
kap ana, kiedy ten uderzy Go niesprawiedliwie w czasie przes uchania. Tymi s owami
Chrystus zwraca uwag  s udze nie tylko na niesprawiedliwo , której doznaje, ale tak e na
krzywd , jak  on sam wyrz dza sobie swoim nieuczciwym post powaniem. Pytaniem:
Czemu Mnie bijesz? Jezus wzywa go do refleksji i zastanowienia si  nad sob : Kim ty jeste ,
cz owieku? Co ty robisz z sob  samym bij c bezbronnego i niewinnego cz owieka, który stoi
przed tob ?
 W pytaniu Jezusa zawiera si  wezwanie do widzenia siebie w prawdzie i do
wewn trznego nawrócenia. Podobne pytanie pe ne mi

ci i troski zada Jezus Judaszowi:

Przyjacielu, po co  przyszed ? (Mt 26, 50) — Przyjacielu, co ty robisz ze sob ? Dok d
zmierzasz? Jaki b dzie twój koniec, je eli dalej tak b dziesz post powa ?
  W pytaniach
Jezusa nie ma cienia zemsty, nienawi ci czy ironii, ale jedynie pragnienie udzielenia
pomocy cz owiekowi w jego zagubieniu i s abo ci.

Dla nas, którzy tak  atwo czujemy si  zranieni najmniejsz  niesprawiedliwo ci , jest rzecz
bardzo trudn  oddzieli  niech  i pragnienia zemsty od demaskowania z a i udzielania
pomocy duchowej krzywdzicielowi. Nie jest bynajmniej rzecz  prost  oddzieli  grzech od
grzesznika, krzywd  od krzywdziciela, s abo  od cz owieka s abego. Potrzeba do tego
wielkiej wolno ci wewn trznej wobec doznanej niesprawiedliwo ci i krzywdy. Kiedy
jeste my ma o jeszcze  wiadomi siebie, kiedy podtrzymujemy wewn trzne poczucie
krzywdy, wówczas napominanie, zwracanie uwagi, domaganie si  sprawiedliwo ci mo e

atwo sta  si  zracjonalizowanym odruchem niech ci i zemsty. St d te  zanim b dziemy

kogokolwiek  upomina ,  potrzebujemy  modlitwy  o 

wewn trzn   wolno   i  o 

ducha

przebaczenia.

W obecnej  kontemplacji  przywo ajmy  kilka  sytuacji,  w których  doznali my, naszym
zdaniem, niesprawiedliwego traktowania. Jaki by  nasz pierwszy spontaniczny odruch
w takiej sytuacji: zamykanie si  w sobie, obra anie si , zaci te milczenie, czy te  odwrotnie
— odruchowe wypowiadanie  alu, odcinanie si  przykrym s owem? Czy w sytuacji
skrzywdzenia  i niesprawiedliwo ci  pokonywali my  i przekraczali my  nasze naturalne
spontaniczne odruchy? Przedstawmy Jezusowi owoce naszej refleksji nad sob  i pro my Go,
aby Jego wolno  i odwaga wobec niesprawiedliwego traktowania Go by y dla nas szko
mi

ci nieprzyjació .

5. Ucieczka Aposto ów

Kiedy Jezusa aresztowano, uczniów ogarn  paniczny l k. Opu cili Go wszyscy (uczniowie)
i uciekli
 (Mk 14, 50). L k uczniów by  — po ludzku rzecz bior c — mocno uzasadniony.
Wszelkie  rozruchy  i bunty  maj ce  cho by  ma y  wyd wi k polityczny  w Palestynie
w czasach Jezusa topiono bezlito nie we krwi.

Jezus, Bóg–Cz owiek zosta  zdradzony, opuszczony. Otoczony dot d  yczliwo ci , mi

ci

i przyja ni  Matki, przybranego Ojca, prostych, ale przecie  bardzo oddanych Mu uczniów,

background image

Ogrójcu  do wiadczy   nagle  jednego  z 

najbardziej  przykrych  ludzkich  odczu :

osamotnienia, opuszczenia i zdrady.

obecnej  kontemplacji  chciejmy  najpierw  wczu   si   w 

osamotnienie  Jezusa

pozostawionego przez najbli szych, a nast pnie przywo ajmy tak e nasze do wiadczenia
opuszczenia, samotno ci, zdrady. Przypomnijmy sobie ból z nimi zwi zany. Z jakimi
osobami zwi zany jest ten ból i cierpienie? Przypomnijmy sobie tak e odruchowy  al, jaki
rodzi  si  czy te  jeszcze rodzi si  w nas.

W naszym  yciu byli my nie tylko odrzucani, opuszczani i zdradzani, ale sami tak e
odrzucali my, opuszczali my, a mo e nawet zdradzali my innych. Przypomnijmy sobie
osoby i sytuacje, w których mia o to miejsce. Chciejmy wczu  si  w ból tych, których
zranili my. Pro my, aby my zrozumieli, i  w swojej m ce Jezus wzi  na siebie nie tylko
bolesne do wiadczenie wszystkich osamotnionych, opuszczonych i zdradzonych, ale tak e
grzech odrzucania innych, grzech gardzenia innymi, grzech zdrady. Dzi kujmy Mu, i  od
chwili pojmania bierze na siebie i przezwyci a ca  nasz  niezdolno  do przyjmowania
i dawania mi

ci.

VIII. JEZUS PRZED WYSOK  RAD

Ci za , którzy pochwycili Jezusa, zaprowadzili Go do najwy szego kap ana, Kajfasza, gdzie
zebrali si  uczeni w Pi mie i starsi. (...) Tymczasem arcykap ani i ca a Wysoka Rada szukali
fa szywego  wiadectwa przeciw Jezusowi, aby Go zg adzi . Lecz nie znale li, jakkolwiek
wyst powa o wielu fa szywych  wiadków. W ko cu stan li dwaj i zeznali: On powiedzia :
Mog  zburzy  przybytek Bo y i w ci gu trzech dni go odbudowa . Wtedy powsta  najwy szy
kap an i rzek  do Niego: Nic nie odpowiadasz na to, co oni zeznaj  przeciwko Tobie? Lecz
Jezus milcza . A najwy szy kap an rzek  do Niego: Poprzysi gam Ci  na Boga  ywego,
powiedz nam: Czy Ty jeste  Mesjasz, Syn Bo y? Jezus mu odpowiedzia : Tak, Ja Nim jestem.
Ale powiadam wam: Odt d ujrzycie Syna Cz owieczego, siedz cego po prawicy
Wszechmocnego i nadchodz cego na ob okach niebieskich. Wtedy najwy szy kap an rozdar
swoje szaty i rzek : Zblu ni . Na có  nam jeszcze potrzeba  wiadków? Oto teraz s yszeli cie
blu nierstwo. Co wam si  zdaje? Oni odpowiedzieli: Winien jest  mierci. Wówczas zacz li
plu  Mu  w twarz i bi  Go pi ciami, a inni  policzkowali  Go i szydzili: Prorokuj  nam,
Mesjaszu, kto Ci  uderzy ? (...) A gdy nasta  ranek, wszyscy arcykap ani i starsi ludu
powzi li uchwa  przeciw Jezusowi,  eby Go zg adzi 
 (Mt 26, 57–68; 27, 1).

Skoro dzie  nasta , zebra a si  starszyzna ludu, arcykap ani i uczeni  w Pi mie i kazali
przyprowadzi  Go przed swoj  Rad . Rzekli: Je li Ty jeste  Mesjasz, powiedz nam! On im
odrzek : Je li wam powiem, nie uwierzycie Mi, i je li was zapytam, nie dacie Mi odpowiedzi.
Lecz odt d Syn Cz owieczy siedzie  b dzie po prawej stronie Wszechmocy Bo ej. Zawo ali
wszyscy: Wi c Ty jeste  Synem Bo ym? Odpowiedzia  im: Tak. Jestem Nim. A oni zawo ali:

background image

Na co nam jeszcze potrzeba  wiadectwa? Sami przecie  s yszeli my z ust Jego ( k 22, 66–
71).

Obraz dla obecnej kontemplacji: Zatrzymajmy si  na jednym obrazie — przedstawmy sobie
Jezusa poni anego wobec Wysokiej Rady. Zauwa my bicie Go pi ciami, policzkowanie
Go, plucie na Niego. Dostrze my te , i  Jezus znosi wszystkie te obelgi i niesprawiedliwo ci
z wewn trznym pokojem.

Pro ba o owoc kontemplacji: Pro my o to, o co wypada prosi  w czasie (rozwa ania) m ki,
a mianowicie o bole   wespó  z Chrystusem pe nym bole ci, o udr

 serca z Chrystusem

udr czonym, o  zy i m

 wewn trzn  z powodu tak wielkiej m ki, któr  Chrystus wycierpia

za mnie ( D, 203). Pro my tak e, aby my na laduj c postaw  Jezusa, przyjmowali z pokor
niesprawiedliwe s dy i opinie, z którymi mo emy si  spotka  w naszym  yciu.

1. Nocne przes uchanie

Aresztowanego Jezusa stra

wi tynna, po przes uchaniu u Annasza, powiod a do Kajfasza,

wokó  którego zebra a si  ca a starszyzna  ydowska. Chrystus staje wobec tych, którym
wielokrotnie mówi biada, których nazywa grobami pobielanymiBiada wam, uczeni
w Pi mie i faryzeusze, ob udnicy! Bo podobni jeste cie do grobów pobielanych, które
z zewn trz wygl daj  pi knie, lecz wewn trz pe ne s  ko ci trupich i wszelkiego plugastwa
(Mt 23, 27).

W czasie przes uchania Wysoka Rada stawiaj c zarzuty Jezusowi powo ywa a si  na

wiadków. Ewangeli ci nazywaj  jednak tych  wiadków fa szywymi. Wszyscy oni pl tali

si  w zeznaniach, poniewa  by y one fabrykowane, bez wi kszej troski o jak kolwiek
dok adno  i precyzj . Oskar enia te polega y g ównie na przytaczaniu zniekszta conych
wypowiedzi Jezusa, których nie usi owano bynajmniej wyja nia .  wiadectwa przeczy y
sobie nawzajem. I cho  podstawieni  wiadkowie kompromitowali ca y proces, to jednak nie
przejmowano si  zbytnio tym faktem. Ci sami faryzeusze, którzy znani byli z legalnej
dok adno ci i jurydycznej przesady, w przypadku Jezusa nie robili sobie najmniejszych
wyrzutów z powodu  amania prawa wobec Jego Osoby. Sprawa Jezusa wydawa a si  im tak
oczywista i przewaga nad bezbronnym cz owiekiem tak wielka, i  nikt specjalnie nie stara
si  stwarza  pozorów rzeczywistego procesu s dowego. Proces ten by  jawnym bezprawiem.

Aby zako czy  ten kompromituj cy chaos przes uchania postawiono w ko cu dwóch

wiadków. Mieli oni ratowa  t  parodi  s du. Obaj zgodnie zeznali,  e Jezus powiedzia , i

mo e zburzy  przybytek Bo y i w ci gu trzech dni go odbudowa . Wtedy powsta  najwy szy
kap an i rzek  do Niego: Nic nie odpowiadasz na to, co oni zeznaj  przeciwko Tobie? Lecz
Jezus milcza 
. Ale tak e i te  wiadectwa by y fa szywe, poniewa  opiera y si  na
zniekszta conym rozumieniu nauki Jezusa. Jezus nie zagra

wi tyni zbudowanej

z kamienia r kami ludzkimi.  wi tyni  t  kocha  i podziwia , jak ka dy pobo ny  yd. Jezus
mówi  o  wi tyni swojego cia a zapowiadaj c swoj

mier  i zmartwychwstanie.

background image

I chocia  arcykap an wezwa  Jezusa, aby udzieli  zdecydowanej odpowiedzi na ten
konkretny zarzut, to jednak Jezus milcza . Ci ludzie nie przes uchiwali Go, aby odkry
prawd . Oni nie szukali prawdy. Za lepieni nienawi ci  i l kiem o siebie byli niezdolni do
szukania prawdy. Cz owiek ogarni ty nami tno ci  nie jest zdolny us ysze  i zrozumie
bli niego, który mówi prawd . Na wszystko bowiem patrzy poprzez pryzmat swojej
nami tno ci. Aby przerwa  k opotliwe milczenie, arcykap an zapyta  Jezusa: Poprzysi gam
Ci  na Boga  ywego, powiedz nam: Czy Ty jeste  Mesjasz, Syn Bo y?
 I chocia  arcykap an
by  cz owiekiem ogarni tym l kiem i nienawi ci , wezwa  imienia Bo ego. Teraz Jezus nie
móg  d

ej milcze . Musia  da

wiadectwo prawdzie. W

nie po to przyszed  na  wiat.

Nie dba  o to, i

wiadectwo nie b dzie przyj te, ale zostanie obrócone przeciwko Niemu.

Po tym uroczystym wezwaniu arcykap ana Jezus jasno i zdecydowanie odpowiedzia : Tak,
Ja Nim jestem. Ale powiadam wam: Odt d ujrzycie Syna Cz owieczego, siedz cego po
prawicy Wszechmocnego i nadchodz cego na ob okach niebieskich
.

Dawanie  wiadectwa prawdzie nie mo e by  uzale nione od korzystnych okoliczno ci
zewn trznych czy te  od nastrojów wewn trznych. Kiedy przywódcy narodu wybranego,
wzywaj c na  wiadka samego Boga Jahwe, zadaj  Jezusowi pytanie o Jego pochodzenie
i Jego misj , Jezus musi przemówi . Jako odpowiedzialni za naród mieli prawo wiedzie ,
kim jest Ten, który podaje si  za Mesjasza i jaka jest Jego misja, nawet je eli nie uznaj
Jego pos ania, ale pot pi  Go w imieniu ca ego narodu i ska  na  mier . Prawda pozostaje
prawd  niezale nie od tego, czy jest akceptowana czy te  odrzucana przez ludzi. Jezus daje

wiadectwo Prawdzie za cen  swojego  ycia. Odt d za przyk adem Jezusa wielu Jego

uczniów b dzie wi zionych, upokarzanych, wy miewanych, torturowanych, skazywanych
na  mier  tylko dlatego,  e wobec niesprawiedliwych s dów i w adców przyznawa  si  b
odwa nie, i  s  uczniami Jezusa.

Na t  pe

 majestatu odpowied  Jezusa: Tak, Ja Nim jestem, arcykap an rozdar  szaty.

Trzask rozdzieranego materia u zmiesza  si  ze s owami: Zblu ni . Na có  nam jeszcze
potrzeba  wiadków? Oto teraz s yszeli cie blu nierstwo. Co wam si  zdaje? Oni
odpowiedzieli: Winien jest  mierci
. Wybuch  okrzyk histerycznego oburzenia.

Po zako czeniu nocnej narady Jezus zosta  przekazany stra y  wi tynnej. Nast pi a
wówczas wstrz saj ca scena. Zacz li  plu   Mu  w twarz  i bi   Go  pi ciami,  a inni
policzkowali Go i szydzili: Prorokuj nam, Mesjaszu, kto Ci  uderzy ?
 H. Daniel–Rops tak
komentuje t  scen : Ju  nikt nie kry  si  ze swoj  nienawi ci  i nie hamowa  jej w  aden
sposób. Nie trzeba by o zach ca  tych ludzi o psychice lokajskiej, by nadu ywali w adzy nad
cz owiekiem zdanym na ich  ask . Zreszt  któ  im poleci , by Jezusa szanowali? Nienawi
wybuch a w sposób najbardziej dziki, ale mo e i najprawdziwszy. U dostojników  wi tyni
by a jeszcze zawoalowana pozorami praworz dno ci; tu w ród tego wyj cego mot ochu,
zrzuci a zupe nie mask 
. Tak wi c dos ownie wype nione zosta o proroctwo Izajasza
o cierpi cym S udze Jahwe oraz proroctwo Psalmu 22, którym modli  si  sam Jezus na
krzy u: Poda em grzbiet mój bij cym i policzki moje rw cym Mi brod  (Iz 50, 6). Ja za
jestem robak, a nie cz owiek, po miewisko ludzkie i wzgardzony u ludu. Szydz  ze mnie
wszyscy, którzy na mnie patrz , rozwieraj  wargi, potrz saj  g ow : Zaufa  Panu, niech e
go wyzwoli, niech e go wyrwie, je li go mi uje
 (Ps 22, 7–9).

background image

Do narodu wybranego przyszed  wreszcie d ugo oczekiwany Mesjasz, którego od dawna
zapowiadali prorocy. Przyszed  Ten, za którym t skni y ca e pokolenia. Przyszed
i uroczy cie o wiadczy : Ja nim jestem. I w

nie w momencie uroczystego objawienia si

prawowitym przedstawicielom narodu wybranego, dozna  od nich najg bszego poni enia,
pogardy i odrzucenia. Cz owiek splun  Bogu–Cz owiekowi w twarz. Gdyby oblicze Jezusa
mia o w tym momencie majestatyczny blask, jaki Mu przypisujemy, to ci nieprawi ludzie
trzymaliby si  z daleka. Ale Jezus upodobni  si  do szarego cz owieka. Upodobni  si  do
ludzi zm czonych, przepracowanych, pokrzywdzonych, sponiewieranych, poni anych,
prze ladowanych za prawd , za wiar . Nie ma ludzkiego udr czenia, którego nie mo na by
odkry  w udr czeniu i sponiewieraniu Syna Bo ego.

Kontempluj c odwag  Jezusa w Jego dawaniu  wiadectwa prawdzie pytajmy siebie, jaka
jest prawda o nas samych; czy intymna wi  z Osob  Jezusa jest dla nas najwy sz
warto ci , która  decyduje  o naszym sposobie my lenia, odczuwania, o dokonywanych
wyborach, podejmowanych decyzjach? Czy nasza przynale no  do Jezusa okre la nasz
to samo  i nasz  misj

yciow ? Czy byliby my zdolni odda

ycie dla Jezusa, tak e

w  mierci m cze skiej? To pytanie mo e nam wyda  si  niepotrzebne i nierealne w naszej
sytuacji. A jednak pytanie to mo e by  wa ne. Za nim kryje si  bowiem pytanie o nasz
odwag  dawania  wiadectwa Jezusowi. Nie szukajmy odpowiedzi na zadane pytania
w naszych my lach, ale odwo ajmy si  do naszego codziennego  ycia, szczególnie za  do
naszej mi

ci bli niego. Nie byliby my w stanie odda

ycia dla Chrystusa, gdyby my nie

oddawali  ycia dla naszych bli nich. Co chcieliby my powiedzie  Jezusowi poni anemu

upokarzanemu  o 

naszym  wiadectwie  dawanym  Jemu?  Za  co  chcieliby my  Mu

podzi kowa ? Za co chcieliby my Go przeprosi ?

2. Poranne przes uchanie i wyrok Wysokiej Rady

Skoro dzie  nasta , zebra a si  starszyzna ludu, arcykap ani i uczeni  w Pi mie i kazali
przyprowadzi  Go przed swoj  Rad 
.

Przed podbiciem Palestyny przez Rzymian Sanhedryn posiada  realn  w adz : wybiera
króla, w czasie jego nieobecno ci sprawowa  rz dy. Pod okupacj  rzymsk  mia  ju  tylko
prawo s dzenia  w sprawach religijnych
 (J.–P. Roux). Po przes uchaniu u najwy szego
kap ana Kajfasza, jeszcze w nocy kap ani i uczeni biegali po ca ym mie cie, aby w trybie
natychmiastowym w bardzo wczesnych godzinach rannych zwo

 Wysok  Rad . Ci gle

ten sam po piech; on to wprawia ca y ten dzie  w jaki  gor czkowy rytm, w po piech
zbrodni. Skoro tylko mrok okryje wzgórza (otaczaj ce Jerozolim ) rozpocznie si  oficjalna
Pascha:  aden z tych pobo nych  ydów nie móg  o tym zapomnie 
 (H. Daniel–Rops).
Cz onkowie Sanhedrynu zdawali sobie spraw ,  e maj  bardzo ma o czasu. Nale

o si

bardzo spieszy .

Postawienie Jezusa przed Wysok  Rad  mia o charakter przes uchania, a nie formalnego

du. Przeciwnicy Jezusa zdecydowali ju  dawno o Jego  mierci. Obecnie, przed wydaniem

Go w r ce rzymskiego prokuratora, pragn  jedynie formalnego potwierdzenia dla podj tej

background image

wcze niej decyzji. A gdy nasta  ranek (...) powzi li uchwa  przeciw Jezusowi,  eby Go
zg adzi 
.

Przes uchanie przed Wysok  Rad  by o podobne do wcze niejszego przes uchania przed
najwy szym kap anem Kajfaszem. Teraz zaniechano ju  tylko oskar enia o wzbudzanie
rozruchów, bo bardzo ma o by o dowodów na to, by Jezus chcia  burzy

wi tyni  (H.

Daniel–Rops). Tym kolejnym przes uchaniem chciano jedynie sprowokowa  Jezusa do
wyznania,  e jest Synem Bo ym, gdy  ono mog o stanowi  podstaw  do oskar enia
o blu nierstwo. St d te  Wysoka Rada a  dwa razy zadaje Jezusowi pytanie o Jego
to samo : Je li Ty jeste  Mesjasz, powiedz nam! Po pozytywnej odpowiedzi Jezusa pytaj
raz jeszcze: Wi c Ty jeste  Synem Bo ym?

Podobnie jak w przes uchaniu nocnym u Kajfasza, tak i teraz ludzie ci nie byli uczciwi
wobec Jezusa. Nie szukali prawdy. Nie nurtowa o ich pytanie, kim jest naprawd  ten
Cz owiek. Szukali jedynie pretekstu, aby jak najszybciej mogli Go oskar

, pot pi

i skaza  na  mier  w majestacie swojego prawa. Chcieli zyska  na czasie. Zdawali sobie
spraw , i  wymuszenie na Pi acie skazania tego Cz owieka na  mier  nie b dzie proste.
Jezus otwarcie demaskuje ich zak amanie: Je eli wam powiem, nie uwierzycie Mi, i je li was
zapytam, nie dacie odpowiedzi. 
Tragizm sytuacji polega na tym, i  s d Wysokiej Rady,
przed którym staje Wcielony Syn Bo y, wyst puje w imieniu Jahwe, Jedynego Boga.

Kontempluj c Syna Bo ego staj cego przed ludzkim s dem, chciejmy sobie u wiadomi , i
w ten sposób Jezus bierze na siebie grzechy nies usznego s dzenia i pot piania, wszystkie
niesprawiedliwie wydane wyroki. S dzenie i pot pianie drugiego cz owieka jest wielkim
grzechem, wchodzi bowiem w kompetencje samego Boga. Jezus powie wyra nie: Nie

cie, aby cie nie byli s dzeni (Mt 7, 1). Ostatecznie tylko do Boga nale y wydawanie

decyzji o tym, kim jest naprawd  cz owiek i na co naprawd  zas uguje swoim  yciem
i post powaniem. Tylko sam Bóg ma bezpo redni dost p do ludzkiego serca i On jeden wie,
co naprawd  kryje si  w cz owieku. Niesprawiedliwe s dzenie Jezusa niech b dzie dla nas
wezwaniem do szukania prawdy w naszych s dach i ocenach ludzi. Pro my tak e, aby my
na laduj c postaw  Jezusa, przyjmowali z pokor  niesprawiedliwe s dy i opinie, z którymi
mo emy si  spotka  w naszym  yciu.

3. Mesjasz, Syn Cz owieczy, Syn Bo y

Jezus  daj c  wiadectwo o sobie i swojej  misji, u ywa trzech tytu ów: MesjaszSyn
Cz owieczy
Syn Bo y. W tych trzech imionach Jezusa widzimy stopniowe ods anianie Jego
prawdy  o sobie.  Tytu

Mesjasza by  dla  ydów wspó czesnych Jezusowi bardzo

dwuznaczny, poniewa  sugerowa  wizj  przywódcy politycznego, który wyzwoli naród
wybrany spod panowania rzymskiego oraz odbuduje polityczne królestwo Izraela. Aby tytu
Mesjasza by  dobrze zrozumiany, Jezus nazywa siebie tak e Synem Cz owieczym. Jezus
odwo uje si  tutaj przede wszystkim do proroctwa Daniela: A oto na ob okach nieba
przybywa jakby Syn Cz owieczy. Podchodzi do Przedwiecznego i wprowadzaj  Go przed
Niego. Powierzono Mu panowanie, chwa  i w adz  królewsk , a s

y Mu wszystkie

background image

narody (Dn 7, 13–14). Tytu

Syn Cz owieczy posiada atrybuty, którymi przewy sza

Mesjasza, zwanego inaczej synem Dawida: pochodzi bowiem ze  wiata Boskiego,
transcendentnego
 (X. L. Dufour). Trzeci wreszcie tytu : Syn Bo y k adzie kres wszelkim

tpliwo ciom, kim jest Jezus. Podanie si  za Syna Bo ego oznacza wi c szczyt

Objawienia.

Wiara  w Jezusa  jako Syna Bo ego jest punktem wyj cia do rozwa ania tajemnic
Paschalnych Chrystusa. M ka i  mier  Jezusa maj  niesko czon  Bosk  moc zbawcz  tylko
dzi ki Jego Bóstwu.  w. Ignacy w

wiczeniach duchownych zach ca, aby rozwa

, jak

Bóstwo ukrywa si  w czasie m ki Jezusa ( D, 196). To w

nie Bóstwo Jezusa sprawia, i

wydarzenia, które w kategoriach ludzkich by yby tylko upokorzeniem, kl sk  i  mierci ,
staj  si  ostatecznie  ród em zwyci stwa, wywy szenia i  ycia. Mówi o tym Izajasz: Po
udr kach swej duszy, ujrzy  wiat o i nim si  nasyci. (...) W nagrod  przydziel  Mu t umy,
i posi dzie mo nych jako zdobycz za to,  e Siebie na  mier  ofiarowa 
 (Iz 53, 11–12). Takie

nie zwyci skie zako czenie historii swojego  ycia zapowiada Jezus ludziom, którzy

skazuj  Go na  mier  krzy ow : Lecz odt d Syn Cz owieczy siedzie  b dzie po prawej
stronie Wszechmocy Bo ej
.

Wyra my wiar , i  Jezus, który stoi przed niesprawiedliwym ludzkim s dem, jest
prawdziwie Synem Bo ym, Panem nieba i ziemi, a panowanie Jego jest wiecznym
panowaniem, które nie przeminie
 (Dn 7, 14).

IX. ZAPARCIE SI  PIOTRA

Wówczas Jezus rzek  do nich: Wy wszyscy zw tpicie we Mnie tej nocy. Bo jest napisane:
Uderz  pasterza, a rozprosz  si  owce stada. Lecz gdy powstan , uprzedz  was do Galilei.
Odpowiedzia  Mu Piotr: Cho by wszyscy zw tpili w Ciebie, ja nigdy nie zw tpi . Jezus mu
rzek : Zaprawd , powiadam ci: Jeszcze tej nocy, zanim kogut zapieje, trzy razy si  Mnie
wyprzesz. Na to Piotr: Cho by mi przysz o umrze  z Tob , nie wypr  si  Ciebie. Podobnie
zapewniali wszyscy uczniowie. (...)

Ci za , którzy pochwycili Jezusa, zaprowadzili Go do najwy szego kap ana, Kajfasza, gdzie
zebrali si  uczeni w Pi mie i starsi. A Piotr szed  za Nim z daleka, a  do pa acu najwy szego
kap ana. Wszed  tam na dziedziniec i usiad  mi dzy s

, aby widzie , jaki b dzie wynik.

(...)

Piotr za  siedzia  zewn trz na dziedzi cu. Podesz a do niego jedna s

ca i rzek a: I ty

by

 z Galilejczykiem Jezusem. Lecz on zaprzeczy  temu wobec wszystkich i rzek : Nie wiem,

co mówisz. A gdy wyszed  ku bramie, zauwa

a go inna i rzek a do tych, co tam byli: Ten

by  z Jezusem Nazarejczykiem. I znowu zaprzeczy  pod przysi

: Nie znam tego Cz owieka.

Po chwili ci, którzy tam stali, zbli yli si  i rzekli do Piotra: Na pewno i ty jeste  jednym

background image

z nich, bo i twoja mowa ci  zdradza. Wtedy pocz  si  zaklina  i przysi ga : Nie znam tego
Cz owieka. I w tej chwili kogut zapia . Wspomnia  Piotr na s owo Jezusa, który mu
powiedzia : Zanim kogut zapieje, trzy razy si  Mnie wyprzesz. Wyszed  na zewn trz i gorzko
zap aka 
 (Mt 26, 31–35. 57–75).

...Kto  inny pocz  zawzi cie twierdzi : Na pewno i ten by  razem z Nim; jest przecie
Galilejczykiem. Piotr za  rzek : Cz owieku, nie wiem, co mówisz. I w tej chwili, gdy on
jeszcze mówi , kogut zapia . A Pan obróci  si  i spojrza  na Piotra. Wspomnia  Piotr na

owo Pana, jak mu powiedzia : Dzi , zanim kogut zapieje, trzy razy si  Mnie wyprzesz.

Wyszed  na zewn trz i gorzko zap aka  ( k 22, 59–62).

Obraz dla obecnej kontemplacji: Przedstawmy sobie Piotra, który po raz trzeci zapar  si
Jezusa. Z oddali s ycha  jeszcze pianie koguta. Jezus za  wychodz c z pa acu arcykap ana
obraca si   i patrzy z mi

ci  na  Piotra.  Kontemplujmy najpierw wejrzenie Jezusa,

a nast pnie gorzki, ale jednocze nie serdeczny p acz Piotra.

Pro ba  o 

owoc  kontemplacji:  Pro my  o 

g bokie  poznanie  siebie  samych  oraz

najwa niejszych motywów, którymi si  w  yciu kierujemy. Pe niejsze poznanie siebie
uczyni nas bardziej wra liwymi i bardziej otwartymi na S owo Jezusa. Módlmy si  tak e
o p acz Piotra, w którym mogliby my wyrazi  zarówno nasz  al za grzechy jak równie
nasze przywi zanie i mi

 do Jezusa jako naszego Mistrza.

1. Zapowied  zdrady

Wy wszyscy zw tpicie we Mnie tej nocy. Bo jest napisane: Uderz  pasterza, a rozprosz  si
owce stada. Lecz gdy powstan , uprzedz  was do Galilei
.

Po Ostatniej Wieczerzy i od piewaniu hymnu w drodze na Gór  Oliwn  Jezus zapowiada
zgorszenie i ucieczk  uczniów w czasie Jego m ki. T  zapowiedzi  pragnie przygotowa  ich
do m nego stawienia czo a s abo ci, która nied ugo si  w nich objawi. I chocia  uczniowie
zw tpi  w Niego, Jezus zapowiada jednak,  e On w nich nie zw tpi. Ich s abo  nie
przekre li Jego mi

ci do nich. Obiecuje czeka  na nich w miejscu ich ulubionych

wspólnych spotka : w Galilei.

ysz c t  zapowied  Piotr jak zwykle reaguje bardzo szybko, wr cz nerwowo: Cho by

wszyscy zw tpili w Ciebie, ja nigdy nie zw tpi . Swoj  pewno  wierno ci Jezusowi Piotr
buduje jednak tylko na osobistym subiektywnym przekonaniu. Piotr nie zna bowiem siebie
samego. Nie zna najg bszych motywacji, którymi si  kieruje. Ta sama gwa towno
i niecierpliwo , z jak  Piotr  zaprzecza  s owom Jezusa, b dzie mia a  miejsce  tak e
w momencie zaparcia si  Mistrza. Jezus jednak ostatni raz pragnie przestrzec Piotra,
upomnie  Go: Zaprawd , powiadam ci: Jeszcze tej nocy, zanim kogut zapieje, trzy razy si
Mnie wyprzesz
. Jezus pragnie powiedzie  Piotrowi: Nie b

 taki pewny siebie. Cho  raz

uwierz moim s owom. Piotr nie da  si  jednak przekona . Nie potraktowa  s ów Jezusa na
serio. Z uporem twierdzi  dalej: Cho by mi przysz o umrze  z Tob , nie wypr  si  Ciebie.
Podobnie zapewniali wszyscy uczniowie
.

background image

owa Piotra s  zarówno wyrazem jego ludzkiej szlachetno ci, jak te  jego poczucia

wy szo ci i dumy. Piotr czuje si  mocniejszy i silniejszy od innych: Cho by wszyscy
zw tpili w Ciebie, ja nigdy nie zw tpi 
. Te s owa wzi te same w sobie mog yby wzbudzi
podziw i zachwyt: Cho by mi przysz o umrze  z Tob , nie wypr  si  Ciebie. Czy  nie do
takiej postawy w

nie wzywa  Jezus Piotra, kiedy powiedzia  do niego: Pójd  za Mn ! (por.

Mt 4, 19)? Analizuj c same s owa, mogliby my powiedzie ,  e Piotr wreszcie poj , o co
naprawd  chodzi o Jezusowi, kiedy tyle razy poucza  go i napomina . Ale Jezus patrzy nie
na s owa i gesty. Jezus patrzy na serce. I w

nie dlatego, i  Mistrz zna  dobrze serce ucznia,

nie przyj  tych s ów i nie ucieszy  si  nimi. To by y tylko s owa, d wi ki. Nie mia y
pokrycia w 

rzeczywisto ci. By y to s owa powiedziane na wyrost. Istnia a wielka

rozbie no  pomi dzy tym, kim Piotr by  naprawd , a tym, co obiecywa  sobie i innym.

Jezus nie mówi uczniom: Wy wszyscy zaprzecie si  Mnie, ale wy wszyscy zw tpicie we Mnie;
wy wszyscy zgorszycie si  ze Mnie
. Zgorszy  si  w j zyku biblijnym, to napotka
nieprzewidziany kamie . Zgorszenie jest przeszkod , która staje si  zarazem pu apk . Dla
uczniów nast pi niespodziewane zderzenie mi dzy ide , jak  mieli o Bogu, a t  która si
objawi tej nocy. Bóg Izraela, wielki, pot ny, zwyci zca wrogów, który nigdy nie opu ci
Jezusa, oto idea Boga, jak  przyswoili sobie ze Starego Testamentu. Jezus przestrzega
uczniów, i  b

 musieli skonfrontowa  to, co my

, z tym co nast pi (C. M. Martini). Jezus

poprzez m

 i  mier  objawi im inne oblicze Boga; oblicze, którego jeszcze nie znaj . To

nowe oblicze Boga wywo a ich zgorszenie.

Jedn  z g ównych przeszkód w naszym s uchaniu Jezusa jest brak znajomo ci siebie samych
oraz nasze fa szywe poj cie o Bogu. Cz sto nie docieramy do istoty s ów Jezusa tylko
dlatego, i

lizgamy si  po powierzchni naszych pobo nych ycze , opartych nierzadko na

nieakceptacji siebie samych i nieznajomo ci Boga. Jan Pawe  II stwierdza, i  cz owiek
wspó czesny  yje cz sto poza sob , poniewa  zaj ty jest zbytnio rzeczami zewn trznymi.
Piotr 

 jeszcze poza sob , zbytnio zaj ty tym, co zewn trzne i dlatego w

nie nie

rozumia  najg bszego sensu s ów Jezusa. Zamiast ich s ucha , usi owa  rozumie ,
przyjmowa  je  i wciela   w  ycie, Piotr  dyskutuje  z nimi.  Dyskusje Piotra  s  jedynie
ja owymi intelektualnymi konstrukcjami, które maj  ukry  jego zal knione serce.

Podobnie jak Piotr, my równie  cz sto sk adamy Bogu ró ne szlachetne i ofiarne deklaracje,
postanowienia. Czujemy nieraz w sobie jak  pe ni  religijnej euforii, czujemy,  e my
naprawd  kochamy Boga, naprawd  chcemy zmieni  siebie. Je eli kto  w tpi w nasze
wielkie i szlachetne s owa, wówczas  atwo si  obra amy mówi c z pretensj : Dlaczego mi
nie wierzysz?
 Ale wystarcza,  e spotyka nas jakie  ma e zagro enie, odrzucenie lub po
prostu zmiana  wewn trznego nastroju emocjonalnego, a reagujemy  i zachowujemy si
w taki sposób,  e nie poznajemy  siebie  samych. Pro my w tej  modlitwie o dog bne
poznanie naszego serca oraz najg bszych motywów, którymi si  ono kieruje. S uchaj c
Jezusa i Jego s owa odkryjemy nasze serce.

background image

2. Nie znam tego Cz owieka

Aresztowanie Jezusa by o dla wszystkich uczniów szokiem. Wszyscy, a w ród nich tak e
Piotr, opu cili Jezusa i uciekli. W tym momencie Piotr jest ca kowicie zdezorientowany
w swojej to samo ci. Nie wie ju , kim jest, co powinien robi , jakie jest jego zadanie
w Królestwie Bo ym, nie wie, kim jest Jezus, którego Bóg opuszcza. To wszystko miesza si
w umy le Piotra
 (C. M. Martini). Mimo ca ego wewn trznego chaosu, mimo budz cego si
w sercu Piotra l ku, mimo zgorszenia

abo ci  Boga, który opuszcza Jezusa Piotr nadal

kocha Jezusa i dlatego idzie za Nim z daleka.

Kroczenie za Jezusem z daleka jest pewnym kompromisem Piotra. I znowu Piotrowi mog o
si  wydawa  przez chwil ,  e znalaz  dobre wyj cie z tej trudnej sytuacji. B d Piotra
polega  na tym, i

ledzi  wszystko z daleka, a wi c zewn trznie, powierzchownie. Piotr

interesuje si  faktami jedynie z zewn trz. Zadaje sobie pytanie, co stanie si  z Jezusem;
zostanie skazany na  mier  czy te  zwolniony. A mo e przed Sanhedrynem da si  pozna
jako Mesjasz i zmusi arcykap ana  i ca  Wysok  Rad  do  uznania Jego Boskiego
pochodzenia? Mo e jakim  niezwyk ym cudem przekona ich,  e jest Mesjaszem, Synem
Bo ym? To by y jednak tylko przypuszczalne rozwi zania. Dopóki si  wszystko nie wyja ni
do ko ca, trzeba trzyma  si  z daleka. By  z Nim, ale jednocze nie zachowa  bezpieczn
odleg

.

Ale, jak to cz sto bywa w  yciu, zupe nie przez przypadek Piotr zostaje wci gni ty w  rodek
sprawy Jezusa. Zostaje postawiony w sytuacji przymusowej, w której nie mo e unikn
jednoznacznego opowiedzenia si

za lub przeciw. Kompromis okaza  si  nie tylko

niewystarczaj cy, ale wr cz niemo liwy.

Pocz tkowo Piotr szed  z daleka. Doszed szy na dziedziniec, usiad  sobie, a raczej ukry  si ,
pomi dzy s

. Zdawa o mu si , i  jest bezpieczny. Któ  tutaj móg by go rozpozna ? Ale

nagle podesz a do niego pewna s

ca i rzek a zupe nie niespodziewanie i jakby od

niechcenia: I ty by

 z Galilejczykiem Jezusem. Kobieta ta nie prowadzi a  ledztwa, ale

kierowa a si  jedynie kobiec  ciekawo ci , któr  w tej w

nie chwili chcia a zaspokoi .

Jezus  by   znan   postaci   w 

Jerozolimie.  Naucza   cz sto  w 

miejscach  publicznych.

Towarzyszyli Mu tak e uczniowie, st d te

atwo by o rozpozna  ich twarze. S owa s

cej

z pewno ci  bardzo zaskoczy y Piotra. Takich s ów najmniej si  spodziewa . Nie mia  czasu
na przemy lenie, jakiej powinien udzieli  odpowiedzi. Ju  samo wahanie si  zdradzi oby
Piotra. Zreszt  nie nale

o do jego natury d ugie zastanawianie si , jak nale

oby post pi .

Jak czyni  to w innych przypadkach, tak i tym razem udziela odruchowej odpowiedzi: Nie
wiem, co mówisz
.

W tym momencie Piotr u wiadomi  sobie, i  zapar  si  Mistrza po raz pierwszy. Ale Jezus
zapowiedzia  trzykrotne zaparcie si . St d te  jakby chc c unikn  dalszego zapierania si
Jezusa, natychmiast skierowa  si  ku bramie. Chcia  uciec. A kiedy ju  opuszcza  to
nieszcz sne dla siebie podwórze, zauwa

a go inna (s

ca) i rzek a do tych, co tam byli:

background image

Ten by   z Jezusem  Nazarejczykiem. Druga sytuacja by a tak samo przypadkowa, jak
pierwsza. Inna s

ca chc c jakby poprze  swoj  kole ank , potwierdza, i  naprawd

rozpoznaje Piotra. Sytuacja robi si  coraz trudniejsza, poniewa  w ca  spraw  zostaj

czone inne osoby, które przypadkowo znalaz y si  na dziedzi cu. Nacisk na Piotra by

teraz znacznie wi kszy. Piotr znowu zaprzeczy . L k o siebie okaza  si  silniejszy. Tym
razem zaprzeczy  pod przysi

: Nie znam tego Cz owieka.

Na dziedzi cu arcykap ana zrobi  si  ruch. Wszyscy dowiedzieli si ,  e jest tutaj jeden
z uczniów Jezusa,  który w

nie w tej chwili by  przes uchiwany przez arcykap ana.

Sytuacja sta a si  trudna. Nie by a to ju  bowiem

ótnia z jak  kobiet . Piotr musia  stawi

czo a tak e stra nikom, którzy pilnowali porz dku. Po chwili ci, którzy tam stali, zbli yli si
i rzekli do Piotra: Na pewno i ty jeste  jednym z nich, bo i twoja mowa ci  zdradza
.

Tym razem osoba, która rozpozna a Piotra, przytacza pewien dowód na to, i  Piotr by
uczniem Jezusa. Dowodem tym by  jego galilejski akcent. Dowód by  zbyt oczywisty, st d
te  nale

o si  bardziej przekonywuj co broni . Wtedy pocz  si  zaklina  i przysi ga : Nie

znam tego Cz owieka. I w tej chwili kogut zapia . Wspomnia  Piotr na s owo Jezusa, który
mu powiedzia : Zanim kogut zapieje, trzy razy si  Mnie wyprzesz. Wyszed  na zewn trz
i gorzko zap aka 
.

Nie znam tego Cz owieka. W tych s owach kryje si  bolesna prawda o Piotrze. Bo cho
wypar  si  nimi Mistrza, to jednak w jaki  paradoksalny sposób tymi s owami wypowiedzia
to, czego w g bi swojego serca naprawd  do wiadcza : Piotr rzeczywi cie nie zna tego
Cz owieka
Ten Cz owiek by  dla niego w tej chwili wielk  niewiadom . Nie wiedzia , co
móg by zrobi  dla Niego. Obieca  Mu pój cie z Nim na  mier , a On nie chcia . Chcia
broni  Go mieczem w Ogrodzie Oliwnym, skarci  go.

Jak poca unek Judasza w Ogrójcu by  tylko symbolem deprawacji wewn trznej upad ego
ucznia
, tak zaparcie si  Piotra by o jedynie znakiem jego zagubienia, dezorientacji i zam tu
wewn trznego. Bycie z daleka, brak wewn trznego zaanga owania, szukanie kompromisów
— oto postawy, które w ka dym z nas wydaj  z czasem gorzkie owoce wewn trznego
zagubienia, dezorientacji, braku duchowej to samo ci. Mo e nieraz czujemy si
wewn trznie wzywani do wi kszego radykalizmu ewangelicznego, mo e nawet nosimy
w sobie takie pragnienia przez d

szy czas, ale blokuje nas l k o siebie, l k o w asn  opini ,

k przed reakcjami ludzi. St d te  wolimy si nie wychyla dostosowa  si  do innych, nie

nara

 si , wolimy

  z daleka. Obawiamy si  nieraz zerwa  z pewnymi niedobrymi

zwyczajami panuj cymi w  rodowisku. To s  nasze kompromisy, które ka  nam gra na
dwie bramki
.

A kiedy, podobnie jak w  yciu Piotra, zostajemy zmuszeni do jednoznacznego opowiedzenia
si

po której  stronie, wówczas objawia si  ca a nasza dwuznaczno  wewn trzna,

nieokre lono , rozmycie, zagubienie. Sytuacje krytyczne, miast stawa  si  dla nas
wezwaniem do wzrostu wiary i zaufania, staj  si  przyczyn  reakcji obronnych: uciekamy
w smutek, w depresj , w agresj  wobec innych, w zmys ow  konsumpcj , bezsenno  czy

background image

niekiedy nawet w 

na ogowe stosowanie  rodków u mierzaj cych. Dopiero sytuacje

krytyczne objawiaj  s abo  naszej wi zi z Jezusem.

Pro my w 

tej kontemplacji, aby my umieli odkrywa  nasze  kompromisy, nasze

dwuznaczno ci wobec Jezusa. Pro my, aby Jezus wzbudzi  w nas pragnienie bardziej
jednoznacznego, bardziej radykalnego opowiedzenia si  po Jego stronie. Nasze dawanie

wiadectwa nie mo e wyp ywa  z naszych woluntarystycznych postanowie  (cho by i na
mier  pójd  z Tob 
), ale z wewn trznego do wiadczenia mi

ci Boga. B d Piotra polega

na tym,  e wa niejsza by a dla niego jego mi

 do Jezusa, ni  mi

 Jezusa do niego.

3. Gorzko zap aka

Zaledwie Piotr zdo

 si  uwolni  od natr tów swymi k amliwymi zakl ciami i przysi gami,

da o si  s ysze  pianie koguta. W sztuce wczesnochrze cija skiej arty ci niemal zawsze
umieszczali u stóp Piotra koguta. O ile nam osoba Piotra Aposto a kojarzy si  z kluczami,
o tyle pierwszym chrze cijanom kojarzy a si  najpierw z kogutem. Pianie koguta jest
prze omow  chwil  w jego  yciu. To pianie o poranku obudzi o Piotra po d ugim  nie.
Wspomnia  Piotr na s owo Jezusa, który mu powiedzia : Zanim kogut zapieje, trzy razy si
Mnie wyprzesz. Wyszed  na zewn trz i gorzko zap aka 
.

Dopiero zaparcie si  Jezusa, przysi gi i zaklinanie si , i  Go nie zna, u wiadomi y Piotrowi,
jak bardzo by  do tej pory za lepiony. Przypomnia  sobie nie tylko te s owa Jezusa, które
zapowiada y jego zaparcie si , ale wszystkie inne s owa Jezusa, nierzadko bardzo ostre
i gorzkie, którymi chcia  dotrze  do jego serca. Piotr nareszcie zacz  rozumie ,  e Jezus
wydaj c si  w r ce wrogów, id c dobrowolnie na m

 i mier , nie przesta  by

Mesjaszem, Synem Bo ym, co wcze niej wyzna  Piotr wobec Mistrza i wszystkich uczniów.

On naprawd  chcia  tego wszystkiego — musia  pomy le  Piotr. Przecie  wiele razy mówi
o tym otwarcie,  a ja usi owa em zmieni  Jego my lenie  i Jego zamiary. I cho  spo ród
wszystkich uczniów by em najbli ej Niego, to jednak zupe nie Go nie rozumia em. By em
za lepiony moj  zbytni  pewno ci  siebie. To, co wydawa o si  by  jedynie nieszcz liwym
zbiegiem okoliczno ci, by o od pocz tku przez Niego przewidziane i zamierzone.

W Piotrze zrodzi  si  jaki  g boki wewn trzny ból: Wyszed  na zewn trz i gorzko zap aka .
W p aczu Piotra wybucha i p ka co , co gromadzi o si  przez wiele ostatnich tygodni
i miesi cy, co  co gromadzi o si  przez ca e trzy lata. Wreszcie odkry , jak bardzo by
twardy,  lepy, zadufany, jak bardzo usi owa  dominowa  nad innymi, jak daleki by  od
rozumienia Mistrza, jak bardzo usi owa  Nim manipulowa . W p aczu Piotra nie ma jednak
cienia rozpaczy. Jest jedynie ból i  al,  al doskona y. Ten w

nie ból i  al spowodowa , i

Piotr do wiadczy  siebie nie tylko jako cz owieka twardego, który musi mie  zawsze racj ,
ale odkry ,  e jest tak e ma ym, niekochanym ch opcem, który nieustannie szuka akceptacji,
uznania i mi

ci.

Ewangelista  ukasz dodaje,  e Pan obróci  si  i spojrza  na Piotra. Tym razem niepotrzebne
by y ju  s owa. Wystarczy o jedno spojrzenie. W tym jednym spojrzeniu Jezusa Piotr

background image

wyczyta   wszystko.  W tym jednym spojrzeniu otrzyma  to,  czego z takim  wielkim
wysi kiem szuka : mi

, akceptacj , uznanie. Teraz Piotr móg by powiedzie  Jezusowi: Ja

chcia em za Ciebie umiera , gdy  wydawa o mi si ,  e Ci  kocham. Ale to nie by a prawda.
Teraz rozumiem,  e Ty mnie kochasz, poniewa  cierpisz i umierasz za mnie
. Rodzi si
w Piotrze nowe poznanie Jezusa. Z jego oczu spadaj  nie tylko  zy, ale wraz ze  zami  uski
za lepienia.

W tej medytacji kontemplujmy szczery i g boki p acz Piotra. Jest on bowiem nie tylko
gorzki, ale tak e serdeczny, daj cy wolno , oczyszczaj cy. Pro my, aby ten p acz by  dla
nas wezwaniem, by my dzi ki niemu mogli lepiej przypatrze  si  naszemu poznaniu siebie,
naszemu poznaniu Jezusa. Pro my, aby my i my nie bali si  i nie wstydzili si  p aka  gorzko
i serdecznie.

X. JEZUS PRZED PI ATEM

Jezusa za  stawiono przed namiestnikiem. Namiestnik zada  Mu pytanie: Czy Ty jeste
królem  ydowskim? Jezus odpowiedzia : Tak, Ja nim jestem. A gdy Go oskar ali arcykap ani
i starsi, nic nie odpowiada . Wtedy zapyta  Go Pi at: Nie s yszysz, jak wiele zeznaj  przeciw
Tobie? On jednak nie odpowiedzia  mu na  adne pytanie, tak  e namiestnik bardzo si  dziwi
(Mt 27, 11–14).

Teraz ca e ich zgromadzenie powsta o; i poprowadzili Go przed Pi ata. Tam zacz li
oskar

 Go: Stwierdzili my,  e ten cz owiek podburza nasz naród,  e odwodzi od p acenia

podatków Cezarowi i  e siebie podaje za Mesjasza–Króla. Pi at zapyta  Go: Czy Ty jeste
królem  ydowskim? Jezus odpowiedzia  mu: Tak, Ja nim jestem. Pi at wi c o wiadczy
arcykap anom i t umom: Nie znajduj

adnej winy w tym cz owieku. Lecz oni nastawali

i mówili: Podburza lud, szerz c sw  nauk  po ca ej Judei, od Galilei, gdzie rozpocz , a
dot d. (...)

Pi at wi c kaza  zwo

 arcykap anów, cz onków Wysokiej Rady oraz lud i rzek  do nich:

Przywiedli cie mi tego cz owieka pod zarzutem,  e podburza lud. Otó  ja przes ucha em Go
wobec was i nie znalaz em w Nim  adnej winy w sprawach, o które Go oskar acie
 ( k 23,
1–16).

Wtedy powtórnie wszed  Pi at do pretorium, a przywo awszy Jezusa rzek  do Niego: Czy Ty
jeste  królem  ydowskim? Jezus odpowiedzia : Czy to mówisz od siebie, czy te  inni
powiedzieli ci o Mnie? Pi at odpar : Czy ja jestem  ydem? Naród Twój i arcykap ani wydali
mi Ciebie. Co  uczyni ? Odpowiedzia  Jezus: Królestwo moje nie jest z tego  wiata. Gdyby
królestwo moje by o z tego  wiata, s udzy moi biliby si , abym nie zosta  wydany  ydom.
Teraz za  królestwo moje nie jest st d. Pi at zatem powiedzia  do Niego: A wi c jeste
królem? Odpowiedzia  Jezus: Tak, jestem królem. Ja si  na to narodzi em i na to

background image

przyszed em na  wiat, aby da

wiadectwo prawdzie. Ka dy, kto jest z prawdy, s ucha

mojego g osu. Rzek  do Niego Pi at: Có  to jest prawda? To powiedziawszy wyszed
powtórnie do  ydów i rzek  do nich: Ja nie znajduj  w Nim  adnej winy
 (J 18, 33–38).

Obraz dla obecnej kontemplacji: Przedstawmy sobie Jezusa w pretorium Pi ata. Zauwa my,
w jaki sposób namiestnik rzymski rozmawia z Jezusem. Ws uchajmy si  najpierw w pytanie
zadane Chrystusowi: Czy Ty jeste  królem  ydowskim?, a nast pnie w odpowied  Jezusa:
Tak, Ja nim jestem.

Pro ba o owoc kontemplacji: Pro my gor co, aby my w Jezusie oskar onym przez swój
naród i niesprawiedliwie skazanym na  mier  przez Pi ata odkryli prawdziwego Króla
wszech wiata. Pro my tak e, aby my przygl daj c si  uwik aniom osobistym i politycznym
Pi ata odkryli nasze w asne zniewolenia, które przeszkadzaj  nam w pe ni pój  za Jezusem.

1. Nienawi  Sanhedrynu i strach Pi ata

Po przes uchaniu Jezusa przed Wysok  Rad , ca e zgromadzenie powsta o; i poprowadzili
Go przed Pi ata
. Poniewa  sami z braku kompetencji nie mogli wykona  wyroku, który
wydali na Jezusa, o potwierdzenie go musieli prosi  namiestnika rzymskiego. Sprawa Jezusa
by a dla Pi ata bardzo k opotliwa. Namiestnik rzymski nie chcia  bynajmniej robi
Sanhedrynowi taniej przys ugi zgadzaj c si

atwo na wykonanie wyroku  mierci

z w tpliwych dla niego powodów. Jezus staje si  w tej sytuacji pionkiem na szachownicy
nieczystej gry politycznej.

ydzi dobrze zdawali sobie spraw ,  e rozmowa z Pi atem nie b dzie  atwa.  adna ze stron

nie ukrywa a wzajemnej wrogo ci wynikaj cej z sytuacji politycznej: Pi at uosabia
okupanta rzymskiego, Wysoka Rada za  okupowany naród  ydowski. Pi at w ogóle nie lubi

ydów. Ale  ydzi nienawidzili go jeszcze bardziej, twierdzili,  e jest twardy, wzgardliwy,

gwa towny; oskar ali go o niemo liwe zbrodnie (E. Renan).  ydzi w swoich odniesieniach
do rzymskich urz dników stosowali niekiedy podwójn  metod . Z jednej strony pos ugiwali
si  uni ono ci  i pochlebstwem, z drugiej  za  postaw  pretensji, a nawet  zuchwalstwa.
Wiedzieli,  e cho  wielu rzeczy mog  si  z powodu ich bezwzgl dno ci obawia , to jednak
mog  im tak e szkodzi , denuncjuj c ich u cesarza, czego urz dnicy ci bardzo si  obawiali
(H. Daniel–Rops).

Sanhedryn przewiduj c opór Pi ata w tym samym czasie wys

 do miasta agentów, którzy

mieli podburza  t umy (J.–P. Roux). Doniesienie do cesarza o rozruchach w mie cie pe nym
pielgrzymów oraz o tolerowanie w zbuntowanym kraju samozwa czego króla mia o by
bardzo siln  form  nacisku na Pi ata. Metoda ta mia a te  okaza  si  w ko cu skuteczna.
Je eli Go uwolnisz, nie jeste  przyjacielem Cezara. Ka dy, kto si  czyni królem, sprzeciwia
si  Cezarowi
 (J 19, 12) Ten argument mia  w procesie Jezusa okaza  si  ostateczny
i decyduj cy. To w

nie na skutek zagro enia donosem, Pi at uleg  w ko cu Sanhedrynowi.

Strach Pi ata o siebie mia  si  okaza , z jego strony, decyduj cym motywem pos ania
niewinnego cz owieka na  mier .

background image

Przedstawiciele Sanhedrynu udali si  do Pi ata bardzo wcze nie. By o przypuszczalnie oko o
godziny szóstej (naszego czasu). Rzymianie zaczynali dzie  wcze nie, ale czy mo na by o
niepokoi  namiestnika ledwie wsta  ranek? W owych dniach  wi ta Pi at zapewne nie mia
ochoty spa : w tym gor cym, wzburzonym, niezrozumia ym kraju wszystko mog o si
zdarzy . Przyprowadzono wi c Jezusa do pretorium.  ydzi odmówili wej cia do  rodka, aby
si  nie skala : spo ycie Paschy wymaga o szczególnej rytualnej czysto ci
 (J.–P. Roux).

Przedstawiciele Sanhedrynu zarówno w swoim nocnym, jak i porannym przes uchaniu
zadawali Jezusowi pytania o charakterze religijnym. Pytano Go o Jego pochodzenie i Jego
mesja sk  misj . G ównym zarzutem arcykap ana i Wysokiej Rady by o blu nierstwo
Jezusa, który — ich zdaniem — b

c cz owiekiem podawa  si  za Syna Bo ego. Przed

Pi atem natomiast oskar aj  Jezusa o dzia alno  polityczn : o podawanie si  za króla,
o podburzanie ludu i o sianie niepokoju spo ecznego. Przewrotno  oskar ycieli ka e im
przej  z p aszczyzny religijnej na p aszczyzn  spo eczn  i polityczn . Potrafili zr cznie
przedstawi  swego wroga jako niebezpiecznego agitatora zagra aj cego rzymskiej w adzy
(G. Bessiere). Wobec Pi ata liczy y si  jedynie zarzuty, które dotyczy y zagro enia sytuacji
politycznej i spo ecznej. Namiestnika nie interesowa y wewn trzne spory religijne  ydów,
do których odnosi  si  z lekcewa eniem i z poczuciem wy szo ci.

I chocia  Sanhedryn oskar a Jezusa o podburzanie ludu, to jednak pó niej domaga  si

dzie uwolnienia Barabasza, który by  wi

niem politycznym, zatrzymanym za rozruchy

w mie cie i za zabójstwo. Ta sprzeczno  w postawie Wysokiej Rady ukazuje hipokryzj
oskar ycieli. Cz onkowie Wysokiej Rady nie troszcz  si  bynajmniej o pokój spo eczny
i polityczny. Za lepieni gniewem i zawi ci  szukaj  jedynie mo liwo ci zg adzenia Jezusa
w majestacie prawa  ydowskiego i rzymskiego.

Kim jest Pi at i jak  przyjmuje postaw  wobec Jezusa? Pi at jest biurokrat  przywi zanym
do sto ka
 — stwierdza C. M. Martini. Swoimi dzia aniami chcia by zadowoli  wszystkich,
by nikomu si  zbytnio nie narazi : ani podejrzliwemu Rzymowi, ani  ydom pa aj cym
nienawi ci  do Jezusa, ani te  kapry nemu t umowi. Ch  zadowolenia wszystkich sprawia,

 Pi at  atwo wik a si  w sprzeczno ci i pu apki, które sam na siebie zastawia. Aby z nich

wyj  usi uje stosowa  ró ne tanie wybiegi: odes anie Jezusa do Heroda, rozkaz biczowania
Jezusa, wybór pomi dzy Jezusem a Barabaszem, zrzucenie odpowiedzialno ci za zbrodni
dokonan  na Jezusie poprzez umycie r k. S  to nieuczciwe chwyty stosowane wobec
niewinnego i bezbronnego cz owieka.

ównym motorem ca ego procesu Jezusa, tak ze strony Sanhedrynu, jak i w adz rzymskich,

by y najni sze ludzkie nami tno ci: nienawi , pogarda,  dza w adzy, strach, egoizm.
Zarówno  ydzi, jak i Rzymianie s  nieuczciwi i niesprawiedliwi wobec Jezusa, poniewa
ich dzia ania s  za lepione ich nami tno ciami.

Ka da ludzka nami tno  za lepia cz owieka i sprawia,  e nie jest on w stanie kierowa  si
prawym rozumem i prawym sercem.  w. Ignacy w

wiczeniach duchownych podkre la

naciskiem,  i  trzeba  najpierw sta  si  cz owiekiem  wolnym  wobec

uczu

nieuporz dkowanych, aby móc dokonywa  trze wego rozeznania i wybiera  jedynie to, co

background image

nam wi cej pomaga do s

by Bogu ( D, 23). Kiedy jakakolwiek nami tno , silne

nieuporz dkowane uczucie opanuje cz owieka, wówczas stopniowo deprawuje ca e jego

ycie. Cz owiek zaczyna wówczas ocenia  swoje osobiste  ycie, jak i ca y  wiat zewn trzny

poprzez pryzmat swojego wewn trznego zniewolenia. Cz onkowie Wysokiej Rady patrzyli
na spraw  Jezusa przez pryzmat w asnego zagro enia i nienawi ci do Niego.

Pro my Jezusa o postaw  szczero ci i uczciwo ci wewn trznej, dzi ki której mogliby my
uchroni  si  od za lepienia jakimkolwiek nieuporz dkowanym przywi zaniem do siebie, do
rzeczy i do bli nich. Módlmy si  tak e,  aby my w naszych pragnieniach, d eniach
i dzia aniach umieli rozpoznawa  rzeczywiste motywy, którymi si  w  yciu kierujemy.
Pro my równie , aby nasze powo ywanie si , przed sob  i przed innymi, na motywy
religijne nie stawa o si  nigdy przykrywk  dla naszych dwuznacznych i nieczystych
pragnie , odczu , d

 i zachowa .

2. Jezus Królem

Pi at uwa

 prawdopodobnie Jezusa za jednego z tych na pó  ob kanych fanatyków

religijnych, którzy politycznie byli niegro ni. Musia  uderzy  go jednak jaki  niezwyk y
spokój, opanowanie i postawa pe na  godno ci u cz owieka,  któremu  grozi a przecie
straszna kara ukrzy owania. Pi at wyczuwa  tak e wielk  wolno  Jezusa, któremu jakby
oboj tne by o to, czy zostanie skazany na  mier .

W pewnym momencie ta w

nie wolno  Jezusa wyprowadzi a namiestnika z równowagi,

który z gniewem zapyta : Czy nie wiesz,  e mam w adz  uwolni  Ciebie i mam w adz  Ciebie
ukrzy owa ?
 (J 19, 10). Podawanie si  za króla, podburzanie ludu i sianie niepokojów
spo ecznych — by y to, wobec namiestnika rzymskiego, powa ne zarzuty polityczne. Pi at
wiedzia  jednak dobrze,  e faryzeusze przyszli prosi  go o zatwierdzenie wyroku, który
wydali tylko przez zawi  do Jezusa.

Nawi zuj c do wysuwanych zarzutów, Pi at zapyta  Jezusa: Czy Ty jeste  królem

ydowskim? Jezus nie zaprzecza i nie odpiera tego oskar enia, ale potwierdza swoj

królewsk  w adz , t umacz c jednak Pi atowi, na czym naprawd  ona polega: Królestwo
moje nie jest z tego  wiata. Gdyby królestwo moje by o z tego  wiata, s udzy moi biliby si ,
abym nie zosta  wydany  ydom. Teraz za  królestwo moje nie jest st d
. I chocia  Jezus
zdecydowanie odcina si  od jakiegokolwiek d enia do zdobycia ziemskiej w adzy,
z naciskiem podkre la wielk  wag  swojej w adzy królewskiej, poniewa  obejmuje ona
swoim zasi giem ju  nie tylko jakie  okre lone terytorium, ale ca y  wiat, a na nim ka dego
cz owieka: Ja si  na to narodzi em i na to przyszed em na  wiat, aby da

wiadectwo

prawdzie. Ka dy, kto jest z prawdy, s ucha mojego g osu.

Pi at niewiele zrozumia  z tego, co mówi  mu Jezus. Rzuci  tylko sceptyczne pytanie: Có  to
jest prawda?
 — nie oczekuj c bynajmniej odpowiedzi. I chocia  namiestnik nie by  w stanie
uchwyci  istoty królewskiej w adzy Jezusa, to jednak zrozumia ,  e cz owiek ten nie ma
zamiaru walczy  z Rzymianami. Pi at nie uzna  Jezusa za cz owieka, który w jakikolwiek

background image

sposób zagra

by imperium rzymskiemu. Lakonicznie stwierdzi  wi c: Nie znajduj  w Nim

adnej winy. A jednak pó niej ska e Jezusa na  mier  w

nie dlatego,  e Jezus nazywa

siebie królem.

Królewski tytu  Jezusa, szczególnie w opisie m ki i  mierci w Ewangelii  w. Jana, b dzie
powraca  kilkakrotnie. Królewska w adza Chrystusa zostanie podkre lona tak e w czasie
przes uchania Jezusa przed Herodem, który, dla wy miania jej, ka e Go ubra  w szkar atny

aszcz, znak godno ci króla. A kiedy Jezus zostanie ukrzy owany, Pi at, nie bez cienia

ironii i na przekór  ydom, ka e wypisa  tytu  winy i umie ci na krzy u. A by o napisane:
Jezus Nazarejczyk, Król  ydowski
 (J 19, 19). Napis ten, umieszczony w 

trzech

podstawowych j zykach ówczesnego  wiata:  aci skim, greckim i hebrajskim, podkre la
uniwersalno  w adzy królewskiej Jezusa. Z w adzy królewskiej Jezusa b

 tak e szydzi

nierze, którzy Jezusa krzy owali (por.  k 23, 37).

Jezus g osi najpierw przez trzy lata nadej cie Królestwa Bo ego, a w czasie m ki otwarcie
podaje si  za króla i z tego te  powodu zostaje skazany na  mier  krzy ow . W taki oto
sposób wype nia obietnic  dawan  wielokrotnie przez Boga Dawidowi i jego potomkom:
Przede Mn  — mówi Jahwe — dom Twój i Twoje królestwo b dzie trwa  na wieki. Z tronu
krzy a Jezus b dzie poci ga  ku sobie (J 12, 32) i 

królowa  na wieki. Sztuka

chrze cija skiego Wschodu cz sto przedstawia Jezusa ukrzy owanego w kólewskich
szatach i z koron  króla na g owie.

W obecnej  kontemplacji ukl knijmy z pokor  przed um czonym Jezusem jako przed
naszym Królem; uznajmy Jego królewsk  w adz  nad nami. Pytajmy Go, jak to si  sta o,  e
On b

c Królem ca ego wszech wiata zosta  wzgardzony, upokorzony i odrzucony przez

ludzi,  a b

c  naj wi tszym policzony zosta  mi dzy przest pców (Iz 53, 12). Pro my

jednocze nie o 

pragnienie  na ladowania  Jezusa  Króla  poni onego,  skrzywdzonego

i upokorzonego poprzez znoszenie naszych krzywd, zniewag i wszelkiego ubóstwa, je eli
tylko naj wi tszy Majestat zechce nas wybra  i przyj

 do takiego rodzaju i stanu  ycia (por.

D, 98).

3. Jezus wobec Pi ata

Jezus nie broni si  przed Pi atem i nie odpowiada na zarzuty, jakie wobec niego stawia Mu
Sanhedryn.  Chrystus  w 

rozmowie  z 

Pi atem  odwo uje  si   do  jego  wolno ci

odpowiedzialno ci. Uznaj c w adz  Pi ata nad sob  wzywa go jednocze nie do

sprawowania jej w sposób uczciwy i zgodny z normami sumienia. Jezus zdaje si  mówi :
Pi acie! Sam rozs

Je eli jestem winny, jestem gotów ponie  kar . Je eli za  nie jestem

winny, zapytaj swego sumienia, co powiniene  zrobi  ze Mn . Jeste  cz owiekiem wolnym
(C. M. Martini).

C. M. Martini snuje wyobra enia, co by si  sta o, gdyby Pi at wszed  w otwarty, szczery
dialog z Jezusem. My

 — mówi C. M. Martini — e wtedy Pi at po raz pierwszy w swym

yciu poczu by,  e rozmawia jak cz owiek z cz owiekiem; z kim , kto mu nie pochlebia, kto go

background image

nie straszy, ani te  nie odrzuca go, ale mówi do niego w wolno ci, ze swobod . Wyobra am
sobie — 
mówi  dalej  C.  M.  Martini  — e Pi at je liby uczyni  taki gest, to w rozmowie
z Jezusem poczu by si  uwolniony od ludzkich wzgl dów w stosunku do cesarza, do
Sanhedrynu
. Rozwa ania te s  jedynie historyczn  fantazj . Pi at nie rozmawia  szczerze
z Jezusem. Namiestnik rzymski zamyka si  w sobie, w swojej biurokratycznie sprawowanej

adzy. Kieruj c si  obaw  o siebie, skazuje Jezusa na  mier , cho  dobrze wie,  e jest On

niewinny.

Osobista, otwarta, szczera rozmowa z Jezusem sprawia,  e nie tylko Pi at, ale ka dy z nas
mo e uwolni  si  od absurdu w asnych l ków, poczucia zagro enia, gniewu wewn trznego,
nienawi ci i wszystkich innych nami tno ci. To one czyni  nas wi niami siebie samych.
One sprawiaj ,  e krzywdzimy innych, jak Pi at skrzywdzi  Jezusa. We wszystkich naszych
uwik aniach jedynym wyj ciem jest stan  na p aszczy nie w asnego cz owiecze stwa
i rozmawia  z Jezusem jak osoba z Osob . Moja w asna osoba, Osoba Jezusa oraz osoba
bli niego musi wówczas okaza  si  wa niejsza od kariery, pieni dzy, prawa, ludzkiego
uznania, l ku o siebie. Dla ka dego z nas jest to jedyne uczciwe wyj cie. Szczera rozmowa
z Jezusem b dzie dla nas zawsze  ród em autentyczno ci naszego cz owiecze stwa.

W obecnej kontemplacji zapytajmy siebie, co w nas jest z Pi ata, co nam przeszkadza by
wolnymi. Jakie s  nasze obawy, nasze fasady, szaty i maski, które nosimy na wierzchu, przez
co nie umiemy ryzykowa . Wobec konkretnego przypadku ujawniaj  si  wszystkie nasze
niedorzeczno ci, zdolno ci do zaniedbania i zdeptania drugiego, by zachowa  pozory, twarz,
albo wa

 posad , dobre zdanie, jakie ludzie maj  o naszej szacowno ci, s awie czy

uznaniu. Rozmawiaj ze Mn  — mówi Pan — daj si  wyzwoli  (C. M. Martini).

Pro my, aby my uczyli si  otwarcie i szczerze rozmawia  z Jezusem w ka dej sytuacji

ycia. Pro my, aby my mieli odwag  demaskowa  nasze pó prawdy i k amstwa, które

sprawiaj , i  pos ugujemy si  nieraz najwi kszymi  wi to ciami, aby broni  si  przed
przyznaniem si  do s abo ci, by broni  si  przed uznaniem potrzeby g bokiego nawrócenia.

Spraw, Panie Jezu, aby Twoje upokorzenia, niesprawiedliwy s d nie by y daremne dla nas,
by my przez Twoje naj wi tsze rany zostali oczyszczeni, pocieszeni i uzdrowieni. W Twojej

ce jest nasze zdrowie, nasz pokój, nasza rado . Moc  Twojej m ki krzy owej ka dy

z nas mo e odkry  Twoj  niesko czon  mi

, dla której warto po wi ci  wszystko.

background image

XI. JEZUS PRZED HERODEM — JEZUS I BARABASZ

Gdy Pi at to us ysza , zapyta , czy cz owiek ten jest Galilejczykiem. A gdy si  upewni ,  e jest
spod w adzy Heroda, odes

 Go do Heroda, który w tych dniach równie  przebywa

w Jerozolimie. Na widok Jezusa Herod bardzo si  ucieszy . Od dawna bowiem chcia  Go
ujrze , poniewa  s ysza  o Nim i spodziewa  si ,  e zobaczy jaki znak, zdzia any przez Niego.
Zasypa  Go te  wieloma pytaniami, lecz Jezus nic mu nie odpowiedzia . Arcykap ani za
i uczeni w Pi mie stali i gwa townie Go oskar ali. Wówczas wzgardzi  Nim Herod wraz ze
swoj  stra

; na po miewisko kaza  ubra  Go w l ni cy p aszcz i odes

 do Pi ata. W tym

dniu Herod i Pi at stali si  przyjació mi. Przedtem bowiem  yli z sob  w nieprzyja ni ( k 23,
6–12).

by  zwyczaj,  e na ka de  wi to namiestnik uwalnia  jednego wi nia, którego chcieli.
Trzymano za  wtedy znacznego wi nia, imieniem Barabasz. Gdy si  wi c zebrali, spyta  ich
Pi at: Którego chcecie,  ebym wam uwolni , Barabasza czy Jezusa, zwanego Mesjaszem?
Wiedzia  bowiem,  e przez zawi  Go wydali. A gdy on odbywa  przewód s dowy,  ona jego
przys

a mu ostrze enie: Nie miej nic do czynienia z tym Sprawiedliwym, bo dzisiaj we  nie

wiele nacierpia am si  z Jego powodu. Tymczasem arcykap ani i starsi namówili t umy,  eby
prosi y o Barabasza, a domaga y si

mierci Jezusa. Pyta  ich namiestnik: Którego z tych

dwóch chcecie,  ebym wam uwolni ? Odpowiedzieli: Barabasza. Rzek  do nich Pi at: Có
wi c mam uczyni  z Jezusem, którego nazywaj  Mesjaszem? Zawo ali wszyscy: Na krzy
z Nim! Namiestnik odpowiedzia : Có  w

ciwie z ego uczyni ? Lecz oni jeszcze g

niej

krzyczeli: Na krzy  z Nim! Pi at widz c,  e nic nie osi ga, a wzburzenie raczej wzrasta,
wzi  wod  i umy  r ce wobec t umu, mówi c: Nie jestem winny krwi tego Sprawiedliwego.
To wasza rzecz. A ca y lud zawo

: Krew Jego na nas i na dzieci nasze (Mt 27, 15–25).

Obraz dla obecnej kontemplacji: Przedstawimy sobie dwie sceny: najpierw Jezusa
w p aszczu szkar atnym stoj cego przed Herodem i ca ym jego dworem. Zauwa my po
jednej stronie  miech i drwiny Heroda i jego dworu, po drugiej za  milczenie pe ne
godno ci. I druga scena: Przestawmy sobie Jezusa a obok niego Barabasza. Ws uchajmy si
w krzyk t umu, który domaga si  skazania Jezusa na kar  krzy a s owami: Ukrzy uj Go,
ukrzy uj Go
.

Pro ba o owoc kontemplacji: B dziemy prosi  o ducha g bokiej adoracji i czci dla Jezusa
jako Baranka Bo ego, który pos uszny swojemu Ojcu oddaje za nas swoje  ycie. B dziemy
te  prosi , aby stopniowo rodzi o si  w nas coraz g bsze pragnienie na ladowania Go
znoszeniu wszelkich krzywd i wszelkiej zniewagi i we wszelkim ubóstwie, tak zewn trznym
jak i duchowym
, je li tylko zechce mnie wybra  i przyj  do takiego rodzaju i stanu  ycia
(por.  D, 98).

background image

1. Pokorne oblicze Boga

Przypadkowa informacja podana przez faryzeuszów o galilejskim pochodzeniu Jezusa
nasun a namiestnikowi rzymskiemu my l  atwego pozbycia si  k opotliwej sprawy Jezusa:
odes ania oskar onego do Heroda, któremu podlega a w

nie Galilea. Pi at i Herod byli

nieprzyjació mi. Herod nie móg  zapewne darowa  Rzymianinowi,  e zbyt siln  r

 zdusi

rozruchy ludowe na jego w asnym terytorium. Prokurator za  musia  dobrze wiedzie ,  e
ksi

ta z rodu Heroda odgrywali przy cesarzu rol  szpiegów i donosicieli (H. Daniel–

Rops). Ale w

nie sprawa Jezusa z Nazaretu sta a si  dla Pi ata dobr  okazj , aby za egna

opotliw  niezgod . Dzie  skazania Jezusa na  mier  sta  si  w ten sposób dniem

nawi zania przyjaznych stosunków pomi dzy tym dwoma w adcami.

Na widok Jezusa Herod bardzo si  ucieszy . Morderca Jana Chrzciciela i wielu innych ludzi,
od dawna pragn  ujrze  Jezusa, poniewa  s ysza  o Nim i spodziewa  si ,  e zobaczy jaki
znak, zdzia any przez Niego
. Przyj  Go wi c uroczy cie z ca ym dworem i zasypa  Go te
wieloma pytaniami
. Ta wielka ch  ogl dania cudu przez Heroda by a przejawem jego

miertelnej nudyCud dla Heroda by  tylko czynem nadzwyczajnym, który móg  go zabawi

przez kilka chwil. Jedynym bowiem z em, jedynym grzechem i jedyn  kl sk , jak  uznaj

wiatowcy, jest nuda. Aby unikn

 nudy, zdolni s  poruszy  niebo i ziemi  (R. L.

Bruckberger).

Jezus w czasie swojej m ki rozmawia  z Judaszem, ze stra nikami  wi tyni, rozmawia
z cz onkami Sanhedrynu, z Pi atem, z  otrem na krzy u. Tylko Herodowi nic nie mia  do
powiedzenia. Tak zwanym ludziom  wiatowym Jezus nie ma nic do powiedzenia. Nawet
Jezus nie mo e z nimi doj  do porozumienia
 (R. L. Bruckberger). U Heroda Chrystus
natkn  si  na najgorszy rodzaj z a: cynizm po czony z pych  i pogard . 

dza w adzy

utrwalanej zbrodni  rywalizowa a u Heroda z wyuzdan  zmys owo ci . Tetrarcha  i jego
dwór to by

wiat, za który Jezus si  nie modli  pisze F. Mauriac. Istnieje taki grzech, który

sprowadza  mier . W takim wypadku nie polecam, aby si  modlono — stwierdza  w. Jan (1
J 5, 16).

Herod nie mog c wymusi  na Jezusie nie tylko cudu, ale nawet jednego s owa, wzgardzi
Nim wraz ze swoj  stra

; na po miewisko kaza  ubra  Go w l ni cy p aszcz i odes

 do

Pi ata. Herod po tym krótkim spotkaniu z Jezusem by  przekonany, podobnie jak niektórzy
krewni Jezusa, i  nale y Go traktowa  jako szale ca. Nie chc c robi  sobie dodatkowego

opotu tetrarcha odes

 Go z powrotem do Pi ata.

nie u Heroda Jezus zdawa  si  mie  najwi ksze szanse unikni cia skazuj cego wyroku.

Gdyby si  zgodzi  zosta  jego b aznem, uprzywilejowanym cudotwórc , wszyscy dworzanie
byliby si  sprzymierzyli w Jego obronie. Ludzie  wiatowi nie s  w stanie postawi  sobie
pytania, czy dany cz owiek jest winny, czy nie; natomiast ten, który ich bawi, jest dla nich
nietykalny i nigdy go nie opuszcz . Nawet surowi faryzeusze musieliby ust pi , gdyby tylko
Jezus zgodzi  si  przyj

 rol  komedianta (R. L. Bruckberger). Herod graj c rol  okrutnego

azna chcia  jednocze nie wszystkim narzuci  t  sam  rol . W swojej wielkiej nieprawo ci

background image

nie podejrzewa  nawet,  e istnieje inny  wiat, w których mi

 i ofiara s  wa niejsze od

doczesnego  ycia. By  to  wiat, do którego tetrarcha nie mia  dost pu.

Pogarda, poni anie, cyniczne traktowanie bli nich jest zwykle mechanizmem obronnym,
przy pomocy którego cz owiek uzasadnia sobie swoj moraln  wy szo  nad innymi, a tym
samym usprawiedliwia tak e swoje niemoralne post powanie. Fenomen ten mo na
obserwowa   w yciu  wielu  ludzi  g boko  poranionych  i zagubionych  emocjonalnie,
a jednocze nie pogr onych nieraz w ci

kich na ogach  i grzesznych  przyzwyczajeniach.

W sposób przedziwny potrafi

czy  w swojej  wiadomo ci przekonanie o swojej wielkiej

wi to ci”  z ca ym  uwik aniem  w niemoralne  my lenie,  decydowanie,  post powanie.

W takim wypadku tylko prawdziwy cud mo e sprawi , i  zostanie rozbity gruby mur
usprawiedliwiania  siebie  we  w asnych  oczach  po czony z gniewnym  i agresywnym
nastawieniem do ca ego  wiata. Ten rodzaj mo na wyrzuci  tylko modlitw  i postem (Mk 9,
29).

Kontemplujmy Jezusa stoj cego z godno ci  wobec tetrarchy i jego dworu. Dostrze my
kontrast dwóch  wiatów tak ró nych, jak ró ni si  piek o od nieba, jak ró ni si  mi

 od

nienawi ci, jak ró ni si  odwaga od tchórzostwa. Wzbud my wiar , i  milczenie Jezusa nie
jest wyrazem pogardy i lekcewa enia Heroda i jego ludzi, ale ostatnim i najmocniejszym
sposobem upomnienia, jakie kieruje do niego.

W tym kontek cie pro my o wra liwe serce, które by oby zdolne przyj

 ka de, cho by

najmniejsze Bo e upomnienie. Dociera ono do nas w ró noraki sposób: poprzez codzienne
wydarzenia, niepowodzenia  yciowe, ludzkie reakcje i s owa, a przede wszystkim poprzez

os sumienia.

W

bi sumienia, które jest najtajniejszym o rodkiem i sanktuarium cz owieka, cz owiek

odkrywa prawo, którego sam sobie nie nak ada, lecz któremu winien by  pos uszny i którego

os rozbrzmiewa w sercu nakazem: czy  to, a tamtego unikaj (Gaudium et spes). Ale

os

sumienia nie jest jednak najpierw g osem prawa Bo ego  rozumianego  w sensie
jurydycznym, ale g osem mi

ci Boga. To mi

 stanowi zawsze ostateczn  wyk adni  dla

prawa. Opór wielu ludzi wobec problemu sumienia wi e si  cz sto z faktem,  e samo
poj cie sumienia kojarzy im si  niemal wy cznie z jakim zimnym, bezwzgl dnym prawem
Bo ym
, które  da od cz owieka nawet tego, czego nie by by w stanie wykona . Tymczasem
sumienie, g os Bo y, przemawia do cz owieka jako

os osoby, mówi w nas g osem Ojca,

Syna i Ducha  wi tego. G os sumienia jest g osem Ojca odwiecznie przemawiaj cego do
swojego Syna. G os sumienia jest g osem mi

ci tak e wtedy, a mo e przede wszystkim

wtedy, gdy napomina, domaga si  prawdy, uczciwo ci, uznania grzechu, nawrócenia. G os
sumienia jest zawsze najpierw zapewnieniem o mi

ci Boga do nas, a pó niej jak

pokorn  pro

 Boga skierowan  do cz owieka o odpowied  mi

ci na Mi

.

Lekcewa c sumienie lekcewa ymy zawsze mi

 Boga. Odrzucamy t  mi

. Odrzucenie

za  do wiadczenia  mi

ci  wprowadza  nas automatycznie  w 

do wiadczenie l ku

i wewn trznego gniewu. Tam, gdzie brakuje ludzi sumienia, pojawiaj  si  ludzie l ku,
ludzie gniewu, ludzie przemocy. Herod jest cz owiekiem przemocy. Osoby stosuj ce

background image

przemoc s  lud mi bez sumienia. Cz owiek bez sumienia, jak Herod, stanowi du e
zagro enie dla bli nich, dla spo ecze stwa.

Wzbud my w sobie wielk  wiar ,  e Bóg napomina nas w sumieniu i karci w

nie dlatego,

e bardzo nas mi uje: Ja wszystkich, których kocham, karc  i  wicz . B

 wi c gorliwy

i nawró   si ! (Ap 3, 19). Najmniejszej skazy szuka si  z uwag  na bardzo kosztownym
diamencie
 — mówi J. Korczak. Poniewa  jeste my kosztownymi diamentami dla Boga,
upomina nas tak e wówczas, kiedy dostrzega w nas cho by najmniejsz  skaz , najmniejsze

o. Dzi kujmy Jezusowi za Jego nieustanne upominanie nas.

Kontempluj c spotkanie z Herodem dzi kujmy naszemu Panu tak e za to, i  poprzez ca
maskarad  u tetrarchy, któr  w adca chcia  zel

 i poni

 Syna Bo ego, Jezus potwierdzi

raz jeszcze swoje Boskie królowanie nad  wiatem. Ta w

nie brutalna scena u Heroda jest

dla nas niezwyk  pomoc  w coraz pe niejszym rozumieniu prawdziwego królowania Jezusa
w  wiecie i w ka dym ludzkim sercu. Ona te  objawia nam,  e królowanie Boga nie stosuje
przemocy, ale pos uguje si  swoj  Bosk  pokor . Jezus u Heroda objawi  nam pokorne
oblicze Boga
 (F. Varillon).

Na zako czenie ca ej kontemplacji ukl knijmy przed Jezusem, Królem wy mianym
i zel onym przez Heroda i jego ludzi. Oddajmy Mu chwa  jako Panu ca ego wszech wiata
wraz z Matk  Naj wi tsz , z Aposto ami, wszystkimi anio ami i  wi tymi.

2. Barabasz i Jezus

Wybieg Pi ata, aby  atwo pozby  si  k opotliwej sprawy z Jezusem przez odes anie Go do
Heroda, nie uda  si . Tetrarcha bowiem odes

 Go z powrotem do namiestnika rzymskiego.

Pi at musia  wi c szuka  innego rozwi zania. Kiedy przypomniano mu, i  jest zwyczaj

askawiania z okazji  wi ta Paschy jednego wi nia  ydowskiego wskazanego przez lud,

namiestnik s dzi , i  tym razem uda mu si  uwolni  Jezusa. Gdy si  wi c zebrali, spyta  ich
Pi at: Którego chcecie,  ebym wam uwolni , Barabasza czy Jezusa zwanego Mesjaszem?
Wiedzia  bowiem,  e faryzeusze przez zawi  Go wydali
. Barabasz za  uwi ziony by  za
zabójstwo i wywo ywanie zamieszek w mie cie.

Namiestnik rzymski, zamkni ty w swojej twierdzy Antonia, prawdopodobnie nie docenia
wielkiego wp ywu religijnych przywódców  ydowskich na prosty lud. By  mo e nie
wyczuwa  tak e zmienno ci nastrojów t umu. Arcykap ani i starsi namówili przez swoich
agentów t umy, eby prosi y o Barabasza, a domaga y si

mierci Jezusa. Kiedy wi c Pi at

ponownie rzuci  decyduj ce pytanie: którego z tych dwóch chcecie,  ebym wam uwolni ?
us ysza , by  mo e ku swojemu zaskoczeniu, zgodnie brzmi cy okrzyk: Barabasza!

Rozwa aj c postaw  t umu w tej scenie chciejmy sobie u wiadomi , jak  atwo mo na
kierowa  emocjami cz owieka, odwo uj c si  do jego najni szych instynktów, a poprzez to
wp ywa  na jego najwa niejsze wybory i decyzje. W tym kontek cie badajmy nasze
zachowania i pytajmy siebie, czy nie ulegamy zbyt  atwo nastrojom, szczególnie za
zniech ceniu i lenistwu wewn trznemu. Badajmy tak e wp yw ludzkich opinii na nasz

background image

sposób my lenia, decydowania, dzia ania. Pytajmy si , czy ich sugestywne przedstawianie
nie jest dla nas wa nym motywem, dla którego przejmujemy si  nimi tak e wówczas, kiedy
wydaj  si  nam nieuzasadnione.

Kontemplujmy  w 

tej  modlitwie  Jezusa  i 

Barabasza  stoj cych  razem.  Obserwujmy

zachowanie Barabasza, jego zdziwienie i dzik  rado , kiedy t um zdecydowa  o jego
wolno ci. Popatrzmy nast pnie na Jezusa, na Jego zachowanie pe ne dyskrecji i cicho ci.
Chrystus nie protestuje i nie wstydzi si , i  zostaje postawiony na równi ze zbrodniarzem.
Nie wyra a  alu,  e to w

nie Barabasza, a nie Jego wybra  t um. Podobnie jak wobec

Heroda, tak i teraz, Jezus nie powiedzia  ani jednego s owa. Jak baranek na rze
prowadzony, jak owca niema wobec strzyg cych j 
 (Iz 53, 7), Jezus milczy. Ca ym swoim
zachowaniem i swoj  postaw  modli si  nieustannie do Ojca: Nie moja wola, lecz Twoja,
niech si  stanie!
 ( k 22, 42).

Kontempluj c Boga–Cz owieka oraz stoj cego obok Niego Barabasza, zobaczmy,  e to

nie dzi ki Jezusowi Barabasz odzyskuje wolno . Nie znamy wprawdzie dalszej historii

Barabasza, ale niektórzy powie ciopisarze sugerowali,  e Barabasz wstrz ni ty postaw
cz owieka, dzi ki któremu uratowa  swoje  ycie, uwierzy  w Jezusa ponosz c w ko cu za
Niego  mier  m cze sk . Barabaszem jest ka dy z nas. Wszyscy zgrzeszyli my zas uguj c
na  mier . Jezus zaj  nasze miejsce na krzy u i dzi ki Niemu odzyskali my  ycie
i wolno .

Rozwa ajmy w tej kontemplacji, jak to wszystko Chrystus cierpi za moje grzechy itd. i com
ja powinien czyni  i cierpie  dla Niego
 ( D, 197). Odpowiadaj c na to pytanie, zadane nam
przez  w. Ignacego, módlmy si  jego s owami: Odwieczny Panie wszystkich rzeczy. Oto przy
Twej  askawej pomocy sk adam ofiarowanie swoje (...) o wiadczaj c,  e chc  i pragn  i taka
jest moja dobrze rozwa ona decyzja, je li to tylko jest ku Twojej wi kszej s

bie i chwale,

na ladowa  Ci  w znoszeniu wszelkich krzywd i wszelkiej zniewagi i we wszelkim ubóstwie,
tak zewn trznym jak i duchowym

D, 98).

3. Parodia s du

Odwo uj c si  do naszej znajomo ci prawa  ydowskiego i rzymskiego mo emy zapyta , czy
w przypadku Jezusa mo emy mówi ,  e mamy do czynienia z autentycznym procesem

dowym? Jest to zaledwie parodia — odpowiada znany katolicki badacz  ycia Jezusa J.–P.

Roux.  W 

procesie  Jezusa

nie  stosowano  si   do  adnych  z 

przyj tych  i 

na  ogó

respektowanych przez Hebrajczyków praw. Nie wyznaczono  adnego obro cy. Posy ano
oskar onego od jednego trybuna u do drugiego i wszystko zosta o za atwione w ci gu kilku
godzin. Herod nie zaj  si  spraw . Pi at równie  nie mia  na to ochoty, jedynie zmuszony
pod naciskiem okrzyków wzburzonego t umu, boj c si  nie aski cesarza, decyduje si  wyda
wyrok skazuj cy.  ydzi wszystko ju  naprzód ukartowali. Teraz my

 ju  tylko o tym, aby

jak najpr dzej sko czy . Chc , aby Jezus by  tego samego dnia ukrzy owany, w najbli szej
godzinie, by  mo e dlatego,  e wiedz  o wyrokach  mierci, które maj  by  wykonane tego
samego pi tku. Nie jest to proces ani nawet jego parodia, lecz skazanie ofiary na zabicie.

background image

Oto Baranek Bo y. Nad barankiem nie sprawuje si  s du. Wybiera si  go ze stada i zabija.
Jezus, Baranek Bo y, chcia  by  ofiarowany tego dnia Paschy, który mia  przypiecz towa
Nowe Przymierze, podobnie jak kiedy , w czasie pierwszej Paschy  ydowskiej, ofiarowany
zosta  baranek dla zawarcia pierwszego przymierza. Gest Abrahama unosz cego nó  nad
szyj  jedynego syna, Izaaka, aby pos usznie spe ni  wol  Boga, ten gest, który przez
zast pienie ofiary dosi gn  baranka, teraz mia  by  dope niony
 (J.–P. Roux).

Na zako czenie kontemplacji dzi kujmy Jezusowi za to,  e staje si  dla nas Bo ym
Barankiem i ofiaruje si  za nasze grzechy; przywo ajmy s owa, którymi Jan Chrzciciel
przedstawi  Jezusa jako Mesjasza swoim uczniom: Oto Baranek Bo y, który g adzi grzech

wiata  (J  1,  29).  Te  s owa  towarzysz   nam  w  ka dej  Mszy   w.  Tu   przed  Komuni

w.

zostajemy przez Niego zapewnieni,  e On sam bierze na siebie nasze grzechy i dlatego
mo emy z odwag  spo ywa  Jego Cia o i pi  Jego Krew. Do wiadczenie wewn trznego
uwolnienia od naszych grzechów otwiera nam drog  do pe nego, mistycznego, intymnego
zjednoczenia z Jezusem.

XII. BICZOWANIE, UKORONOWANIE CIERNIEM

Wówczas uwolni  im Barabasza, a Jezusa kaza  ubiczowa  i wyda  na ukrzy owanie. Wtedy

nierze namiestnika zabrali Jezusa z sob  do pretorium i zgromadzili ko o Niego ca

kohort . Rozebrali Go z szat i narzucili na Niego p aszcz szkar atny. Uplót szy wieniec
z ciernia w

yli Mu na g ow , a do prawej r ki dali Mu trzcin . Potem przykl kali przed

Nim i szydzili z Niego, mówi c: Witaj, królu  ydowski! Przy tym pluli na Niego, brali trzcin
i bili Go po g owie
 (Mt 27, 26–30).

Wówczas Pi at wzi  Jezusa i kaza  Go ubiczowa . A 

nierze uplót szy koron  z cierni,

yli Mu j  na g ow  i okryli Go p aszczem purpurowym. Potem podchodzili do Niego

i mówili: Witaj, królu  ydowski! I policzkowali Go.

Pi at ponownie wyszed  na zewn trz i przemówi  do nich: Oto wyprowadzam Go do was
na zewn trz, aby cie poznali,  e ja nie znajduj  w Nim  adnej winy. Jezus wi c wyszed  na
zewn trz, w koronie cierniowej i p aszczu purpurowym. Pi at rzek  do nich: Oto Cz owiek.
Gdy Go ujrzeli arcykap ani i s udzy, zawo ali: Ukrzy uj! Ukrzy uj! Rzek  do nich Pi at:
We cie Go i sami ukrzy ujcie! Ja bowiem nie znajduj  w Nim winy. Odpowiedzieli mu  ydzi:
My mamy Prawo, a wed ug Prawa powinien On umrze , bo sam siebie uczyni  Synem
Bo ym. Gdy Pi at us ysza  te s owa, ul

 si  jeszcze bardziej. Wszed  znów do pretorium

i zapyta  Jezusa: Sk d Ty jeste ? Jezus jednak nie da  mu odpowiedzi. Rzek  wi c Pi at do
Niego: Nie chcesz mówi  ze mn ? Czy nie wiesz,  e mam w adz  uwolni  Ciebie i mam

adz  Ciebie ukrzy owa ? Jezus odpowiedzia : Nie mia by

adnej w adzy nade Mn ,

gdyby ci jej nie dano z góry. Dlatego wi kszy grzech ma ten, który Mnie wyda  tobie. Odt d
Pi at usi owa  Go uwolni .  ydzi jednak zawo ali: Je eli Go uwolnisz, nie jeste

background image

przyjacielem Cezara. Ka dy, kto si  czyni królem, sprzeciwia si  Cezarowi. Gdy wi c Pi at
us ysza  te s owa, wyprowadzi  Jezusa na zewn trz i zasiad  na trybunale, na miejscu
zwanym Lithostrotos, po hebrajsku Gabbata. By  to dzie  Przygotowania Paschy, oko o
godziny szóstej. I rzek  do  ydów: Oto król wasz! A oni krzyczeli: Precz! Precz! Ukrzy uj
Go! Pi at rzek  do nich: Czy  króla waszego mam ukrzy owa ? Odpowiedzieli arcykap ani:
Poza Cezarem nie mamy króla. Wtedy wi c wyda  Go im, aby Go ukrzy owano. Zabrali
zatem Jezusa
 (J 19, 1–16).

Obraz dla obecnej kontemplacji: Przedstawmy sobie Jezusa ubiczowanego i ukoronowanego
cierniem, którego Pi at wyprowadza na zewn trz. Wskazuj c na Niego mówi do ludu: Oto
Cz owiek
. Ws uchajmy si  w odpowied  ludu: Ukrzy uj! Ukrzy uj!

Pro ba o owoc kontemplacji: B dziemy prosi  o wielk  otwarto , o ducha wiary, dzi ki
któremu odkryjemy w Jezusie poni onym, upokorzonym i zmaltretowanym najpi kniejsz
ludzk  twarz, najpi kniejszego cz owieka. B dziemy te  prosi  o wewn trzne pragnienie,
aby Jezusa uczyni  jedynym wzorem naszego  ycia.

1. Biczowanie Jezusa

Pi at spieraj c si  z faryzeuszami o spraw  Jezusa w pewnym momencie stwierdzi ,  e ka e
Go wych osta  i uwolni. Zmuszony jednak do wypuszczenia na wolno  zabójcy Barabasza
podtrzymuje rozkaz biczowania niewinnego Jezusa (H. Daniel–Rops). Jest rzecz
zaskakuj

,  e wszyscy Ewangeli ci t  okrutn  scen  m ki wspominaj  jednym zdaniem.

By  mo e dlatego,  e ludzie  yj cy w epoce Jezusa dobrze znali t  okrutn  ka
powszechnie stosowan  zarówno przez  ydów jak i przez Rzymian. Jezusa biczowano
zgodnie ze zwyczajem rzymskim.

Liczb  i si  uderze  ogranicza a jedynie lito  kata lub jego zm czenie; narz dziem by y nie
skórzane rzemienie, lecz flagra, straszliwe bicze z  elaznych 

cuszków zako czonych

kostkami i kulkami z o owiu; flagella z rzemieni oraz rózgi z ga zek wi zu zastrze one by y
dla obywateli rzymskich. Ca e cia o ofiary przywi zanej za r ce do niskiej kolumny,
wystawione by o na razy liktora. Uderzenia  elaznych biczów rozrywa y skór , szarpa y
cia o i wyrywa y je kawa kami, tak  e ofiara po krótkim czasie stawa a si  drgaj
konwulsyjnie, bezkszta tn  mas 
 (J.–P. Roux).

W dzie ach Cycerona i Plutarcha widzimy skazanego skr caj cego si  pod razami,
ociekaj cego krwi , padaj cego na ziemi  — czasami umieraj cego przed ko cem kary.
Pró

 jest rzecz  stara  si  wypowiedzie  ohyd  tej sceny i wyobrazi  sobie, jak Jezus

przywi zany do pnia odbiera okrutne razy. Umys  buntuje si  wobec tego widoku. Tu
realizm zawodzi a wszelki naturalizm jest nie na miejscu
 — mówi H. Daniel–Rops.

Zgodnie z uwag  tego wielkiego pisarza w obecnej kontemplacji nie wchod my w jakie
nasycanie naszej wyobra ni okrucie stwami tortury biczowania. Odwo uj c si  do zach ty

w. Ignacego, pro my raczej o wewn trzne do wiadczenie udr ki serca  z Chrystusem

udr czonym, o  zy i m

 wewn trzn  z powodu tak wielkiej m ki, któr  Chrystus wycierpia

background image

za mnie ( D, 203). Rozwa ajmy równie jak Bóstwo Jezusa ukrywa si , a mianowicie, jak
mog c zniszczy  nieprzyjació  swoich nie czyni tego, i jak zezwala, aby tak okrutnie
cierpia o Jego cz owiecze stwo
 ( D, 196).

Poprzez Wcielenie Syn Bo y przyjmuje na siebie ludzkie cia o. Cia o dla Jezusa nie jest
jedynie wi zieniem ducha. Jezus identyfikuje si  ze swoim cia em. Mówi bowiem: To jest
Cia o moje
 ( k 22, 19). Tajemnica Wcielenia wraz z tajemnic  Eucharystii objawia nam
niezwyk  godno  i warto  ludzkiego cia a. Cia o Jezusa staje si miejscem objawienia
Jego Bóstwa. Jezus Chrystus pos uguje si  Swoim Cia em, aby objawi  nam swoj
niesko czon  Bosk  mi

. Oddaje nam swoje Cia o do spo ycia: Bierzcie i jedzcie. To jest

Cia o moje, które za was b dzie wydane. Poprzez dopuszczenie okrutnego biczowania
swojego Cia a Jezus spe nia to, co zapowiedzia  w czasie Ostatniej Wieczerzy; wydaje swoje
Cia o za nasze grzechy. W ten sposób ta nieludzka masakra Naj wi tszego Cia a Jezusa staje
si  wielkim znakiem zbawienia.

Kontemplacja biczowania Jezusa mo e budzi  w nas oburzenie na ludzkie okrucie stwo:
Pi ata, 

nierzy, Sanhedrynu. Pohamujmy jednak nasze oburzanie si  na innych i chciejmy

pos ucha  z uwag  s ów  w. Piotra wypowiedzianych do ludzi, którzy, by  mo e, nawet nie
widzieli Jezusa w asnymi oczami: Jezusa Nazarejczyka (...) przybili cie r kami bezbo nych
do krzy a i zabili cie
 (Dz 2, 22–24). Pisarze chrze cija scy podkre laj ,  e biczowanie
Jezusa by o ofiarowane w szczególny sposób za grzechy przeciwko ludzkiemu cia u. F.
Mauriac biczowanie Jezusa komentuje w ten sposób: Ca e upodlenie cielesne cz owieka, (...)
ca  ha

 cia  stworzonych na przybytek Mi

ci Bo ej, wszystkie grzechy nie tylko przeciw

asce, ale i przeciw naturze, wszystko to bierze na siebie Syn Cz owieczy poprzez

biczowanie.

Przypomnijmy sobie w tej kontemplacji grzechy przeciwko ludzkiemu cia u, które zawsze

 grzechami przeciwko cz owiekowi: bezsensowne wojny, okrutne masakry ludno ci,

zbrodnie ludobójstwa, w których cz owiek wraz ze swoim cia em doznaje najwy szego
poni enia i pogardy; aborcja i eutanazja — zbrodnie dokonywane na najs abszych cz onkach
rodzaju ludzkiego; bicie i wszelkie fizyczne zn canie si  nad innymi, zw aszcza nad
dzie mi; wszystkie nadu ycia i grzechy seksualne, które traktuj  cz owieka i jego cia o
w sposób instrumentalny. Dzi kujmy Chrystusowi za to,  e poprzez tajemnic  biczowania
bierze na siebie tak e wszystkie moje osobiste grzechy przeciwko ludzkiemu cia u. Dzi ki

ce Jezusa mo emy przywraca  naszemu cia u jego warto  i godno , mo emy odkrywa

w nim  wi tyni  Ducha  wi tego.

background image

2. Koronowanie cierniem

Po biczowaniu

nierze namiestnika zabrali Jezusa z sob  do pretorium i zgromadzili ko o

Niego ca  kohort . Rozebrali Go z szat i narzucili na Niego p aszcz szkar atny. Uplót szy
wieniec z ciernia w

yli Mu na g ow . Koronowanie cierniem nie nast pi o ju  z rozkazu

namiestnika, ale by o nieludzkim pomys em samych 

nierzy. Byli to Syryjczycy i Beduini,

a tylko paru oficerów by o Rzymianami. A oto wydano im  yda, który nie musia  by  wiele
wart, skoro Gubernator kaza  Go ubiczowa 
 (H. Daniel–Rops).

Po biczowaniu ca e cia o Jezusa by o ju  tylko jedn  wielk  ran . Rozpasanym 

nierzom

dnym cudzej krwi i poni enia, znudzonym koszarowym  yciem, nie wystarczy o jednak

tego zn cania si  nad cz owiekiem. I nagle przypomnieli sobie,  e On mówi  o sobie,  e jest
królem. Z g ogu palesty skiego, którego kolce maj  twardo  stali, upleciono koron ,
a raczej ciernist  czap Do prawej r ki dali Mu trzcin . I zacz a si  okrutna, upokarzaj ca
maskarada, tym razem z inicjatywy 

daków. Przykl kali przed Nim i szydzili z Niego,

mówi c: Witaj, królu  ydowski! Przy tym pluli na Niego, brali trzcin  i bili Go po g owie.
W ten sposób spe nia si  proroctwo Izajasza: Wzgardzony i odepchni ty przez ludzi, M
bole ci, oswojony z cierpieniem, jak kto , przed kim si  twarz zakrywa, wzgardzony tak, i
mieli my Go za nic
 (Iz 53, 3).

Ale w

nie ta maskarada w jaki  paradoksalny i tajemniczy sposób staje si  spe nieniem

obietnicy danej królowi Dawidowi i jego potomstwu, i  jego królestwo b dzie trwa  na
wieki. Przez krew p yn

 ze zranionej g owy korona cierniowa staje si  prawdziw  koron

królewsk . Chrze cija stwo zrozumia o t  g bok  tre  i 

otacza cierniowe ga zki

Chrystusowej korony wielk  czci  (J.–P. Roux).

Król wszech wiata, który stworzy  cz owieka i nieustannie podtrzymuje go w istnieniu,
doznaje od niego najpodlejszego poni enia i wyszydzenia. W rozwa aniach m ki Jezusa
pisarze chrze cija scy podkre laj ,  e Jezus przyjmuje koronowanie cierniem i wyszydzenie
swojej królewskiej w adzy za grzechy ludzkiej pychy.  w. Pawe  za wiadczy: On, istniej c
w postaci Bo ej, nie skorzysta  ze sposobno ci, aby na równi by  z Bogiem, lecz ogo oci
samego siebie przyj wszy posta  s ugi
 (Flp 2, 6–7).  w. Augustyn zastanawiaj c si  nad
prawdziw  warto ci  cz owieka pokazuje, jak  mieszn  i absurdaln  jest postawa ludzkiej
pychy: Pok adasz ufno  w swych si ach? Zwierz ta ci  przewy szaj . Chlubisz si
szybko ci ? Muchy ci  zwyci

. Chlubisz si  pi kno ci ? Czy  nie s  pi kniejsze pióra

pawie? Czym e jeste  od nich dostojniejszy? Obrazem Boga.

W obecnej medytacji przepraszajmy Jezusa za wszelkie przejawy pychy w naszym  yciu:
wywy szanie si  nad innych, najdrobniejsze upokarzanie ich, jakie  niezdrowe pragnienia
bycia nienagannymi we wszystkim (perfekcjonizm), a przede wszystkim za to, i  tak ma o
liczymy na Bo

ask , ale próbujemy zbawia  siebie samych. Adorujmy Jezusa

upokarzanego przez 

nierzy dzi kuj c Mu,  e swoj  m

 odkupi  najwi kszy grzech

cz owieka: grzech buntu wobec Stwórcy, pych  — pocz tek wszelkiego grzechu.

background image

3. Oto Cz owiek!

Jezusa  ubiczowanego,  oblanego  krwi ,  w cierniowej  koronie  i p aszczu  szkar atnym
przyprowadzono przed Pi ata. Chrystus musia  przedstawia  odra aj cy widok. Izajasz
mówi: Jak wielu os upia o na Jego widok — tak nieludzko zosta  oszpecony Jego wygl d
i posta  Jego by a niepodobna do ludzi. (..) Nie mia  On wdzi ku ani te  blasku, aby na
Niego popatrze , ani wygl du, by si  nam podoba 
 (Iz, 52, 14; 53, 2).

Namiestnik rzymski widz c ten ludzki strz p, niepodobny do cz owieka, s dzi  by  mo e, i
kara biczowania wreszcie nasyci  dz  odwetu i zemsty faryzeuszy. Widok tej nieszcz snej
istoty — pomy la  Pi at — przejmie wstydem tych, którzy Go wydali. Wyszed  do nich
osobi cie, aby ich zawiadomi  z min , która mia a oznacza : Nie macie poj cia, co
zobaczycie
 (F. Mauriac). Powiedzia  wi c do nich: Oto wyprowadzam Go do was na
zewn trz, aby cie poznali,  e ja nie znajduj  w Nim  adnej winy. Jezus wyszed  na zewn trz,
w koronie cierniowej i p aszczu purpurowym. Pi at rzek  do nich: Oto Cz owiek
.

W tym momencie Jezus staje si  uosobieniem ca ej ludzko ci. Oto ca y tragizm ludzkiej
kondycji. By  mo e trzeba by o wszystkim pokoleniom ukazywa  obraz Boga zdradzonego,
wydanego, odrzuconego, wyszydzonego i um czonego, aby my byli zdolni d wiga  nasz
ludzki los
 (J.–P. Roux). Jezus d wiga na sobie wszystkie cierpienia, bóle, krzywdy, d wiga
ca e z o, które od zarania ludzko ci cz owiek wyrz dza  cz owiekowi. On si  obarczy
naszym cierpieniem. On d wiga  nasze bole ci, (...) On by  przebity za nasze grzechy,
zdruzgotany za nasze winy. Spad a Na  ch osta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest
nasze zdrowie
 (Iz 53, 4–5).

W tym niezwyk ym  momencie,  w którym  Bóg–Cz owiek d wiga  na  sobie  brzemi
nieprawo ci i z a ca ej ludzkiej rodziny, nikt jednak nie pad  na kolana. F. Mauriac
rozwa aj c t  scen  m ki pyta: Gdzie byli uzdrowieni tr dowaci, oswobodzeni od czartów,
ociemniali, którym przywróci  wzrok? Wielu z tych, którzy wierzyli w Niego, którzy mieli
jeszcze nadziej  wbrew wszelkiej nadziei, straci o resztki wiary na widok tej postaci
niepodobnej do cz owieka
.

Padnijmy w tym momencie na kolana  wiadomi, i  s owa Pi ata: Oto Cz owiek objawiaj
nam Boga  o najpi kniejszej  ludzkiej  twarzy. Nikt z ludzi nie do wiadczy  na sobie
cz owiecze stwa w takim stopniu, jak sam Bóg–Cz owiek. I to w

nie czyni Go pi knym,

wdzi cznym i mi ym (por.  D, 144). Odepchni tego przez ludzi przygarnijmy z zaufaniem
i czu

ci ;  w postaci  oszpeconej  i niepodobnej  do  ludzi zobaczmy najpi kniejszego

z ludzkich synów; we wzgardzonym i upokorzonym Jezusie podziwiajmy Bosk  pokor ;
wzgardzonego tak, i  miano Go za nic uznajmy za najwi kszy skarb naszego  ycia, dla
którego gotowi byliby my po wi ci  wszystko,  cznie z naszym  yciem doczesnym,
podobnie jak On sam odda  je za nas.

background image

4. Skazany na  mier

Reakcj  t umu na s owa Pi ata: Oto Cz owiek by  jeden pot ny krzyk: Ukrzy uj! Ukrzy uj!
Rzek  do nich Pi at: We cie Go i sami ukrzy ujcie! Ja bowiem nie znajduj  w nim winy.
Odpowiedzieli mu  ydzi: My mamy Prawo, a wed ug Prawa powinien On umrze , bo sam
siebie uczyni  Synem Bo ym
.

Us yszawszy o Boskim pochodzeniu Jezusa Pi at postanowi  ostatecznie uwolni  Jezusa, ale
w swoim postanowieniu nie wytrwa  d ugo. Faryzeusze znaj c s abo  rzymskiego systemu
rz dzenia, opieraj cego si  na donosach (nie zawsze sprawdzanych), jeszcze raz
zdecydowanie odwo ali si  do l ku namiestnika rzymskiego, którego w adza zale

a

ca kowicie od kaprysów Cezara.  ydzi mieli w 

Rzymie swoje znaczne  wp ywy

i rzeczywi cie mogli Pi atowi zaszkodzi . W tej sytuacji namiestnik szybko zmieni  zdanie.
Wiedzia  bowiem, i  nie wygra tej  sprawy z przebieg ymi i ogarni tymi fanatyczn
nienawi ci  do Jezusa przywódcami Izraela. I chocia  by  przekonany o Jego niewinno ci,
to jednak zrezygnowa  z dalszej walki o Jego uwolnienie. Pozosta o ju  tylko formalne
wydanie wyroku  mierci. Namiestnik wyprowadzi  Jezusa na zewn trz i zasiad  na
trybunale, na miejscu zwanym Lithostrotos, po hebrajsku Gabbata. By  to dzie
przygotowania Paschy, oko o godziny szóstej
.

Ewangeli ci niecz sto podaj  tak dok adny czas i miejsce opisywanych zdarze . Dok adno
ta  wiadczy o donios

ci zdarzenia: mia o nim by  oficjalne odrzucenie Mesjasza przez

naród wybrany i skazanie Boga–Cz owieka na  mier  krzy ow . Oto bardzo wa ny dialog
przytoczony przez  w. Jana pomi dzy Pi atem a  ydami: I rzek  do  ydów: Oto król wasz!
A oni krzyczeli: Precz! Precz! Ukrzy uj Go! Pi at rzek  do nich: Czy  króla waszego mam
ukrzy owa ? Odpowiedzieli arcykap ani: Poza Cezarem nie mamy króla. Wtedy wi c wyda
Go im, aby Go ukrzy owano
.

Ten w

nie umi owany naród Jahwe wyzwoli  z niewoli egipskiej, wprowadzi  go do Ziemi

Obiecanej i opiekowa  si  nim na ró ne sposoby przemawiaj c do niego przez swoich
proroków. Kiedy w ko cu przemówi  ostatni raz przez swojego Syna, (por. Hbr 1, 1) naród
ten odrzuci  Mesjasza, uznaj c za króla poga skiego w adc  Rzymu, który w

nie

okupowa  ziemi  Izraela. Tym grzechem  ci gnie na siebie straszn  kar , z powodu której
Jezus p aka  nad umi owanym miastem — Jerozolim : Przyjd  na ciebie dni, gdy twoi
nieprzyjaciele otocz  ci  wa em, oblegn  ci  i  cisn  zewsz d. Powal  na ziemi  ciebie
i twoje dzieci z tob  i nie zostawi  w tobie kamienia na kamieniu za to, 

 nie rozpozna o

czasu twojego nawiedzenia ( k 19, 43–44). Tak w

nie potraktowa  Jerozolim  ten, którego

obrali sobie za króla odrzucaj c Mesjasza. Nie by a to zemsta Boga, ale konsekwencja ich
wyboru, konsekwencja grzechu.

W tej dramatycznej scenie odrzucenia przez naród wybrany Mesjasz, Bóg–Cz owiek milczy.
Jedyn broni  Boga jest bowiem bezgraniczna mi

. Kiedy cz owiek mówi Bogu: Precz!,

lekcewa y Go, zniewa a, On milczy. Milczenie Boga wyra a Jego niesko czon  cierpliwo
i trosk  o cz owieka, jest tak e ostatecznym sposobem upominania go. Bóg nigdy nie

background image

odwraca si  plecami do cz owieka. Rozliczne ludzkie cierpienia, smutek, depresja, gorycz

ycia, nuda nie s  nigdy zemst  Boga, ale jedynie prost , bolesn  konsekwencj  odrzucenia

Mi

ci. Poza mi

ci  Stwórcy istnieje bowiem tylko rozpacz i  mier .

Kontemplujmy Jezusa ubiczowanego, w 

cierniowej koronie, stoj cego przez swoim

narodem wybranym, do którego zosta  wys any przez Ojca. Pro my o wewn trzne odczucie
bólu, jakiego Chrystus musia  dozna , s ysz c s owa: Precz! Precz! Ukrzy uj Go.

XIII. DROGA KRZY OWA

Wtedy wi c wyda  Go im, aby Go ukrzy owano. Zabrali zatem Jezusa. A On sam d wigaj c
krzy  wyszed  na miejsce zwane miejscem Czaszki, które po hebrajsku nazywa si  Golgota
 (J
19, 16–17).

Gdy Go wyprowadzili, zatrzymali niejakiego Szymona z Cyreny, który  wraca  z pola,
i w

yli na niego krzy , aby go niós  za Jezusem. A sz o za Nim mnóstwo ludu, tak e kobiet,

które zawodzi y i p aka y nad Nim. Lecz Jezus zwróci  si  do nich i rzek : Córki
jerozolimskie, nie p aczcie nade Mn ; p aczcie raczej nad sob  i nad waszymi dzie mi! Oto
bowiem przyjd  dni, kiedy mówi  b

: Szcz liwe niep odne  ona, które nie rodzi y, i piersi,

które nie karmi y. Wtedy zaczn  wo

 do gór: Padnijcie na nas; a do pagórków:

Przykryjcie nas! Bo je li z zielonym drzewem to czyni , có  si  stanie z suchym?

Przyprowadzono te  dwóch innych — z oczy ców, aby ich z Nim straci  ( k 23, 26–32).

Gdy Go ukrzy owali, rozdzielili mi dzy siebie Jego szaty, rzucaj c o nie losy (Mt 27, 35).

Lecz On by  przebity za nasze grzechy,
zdruzgotany za nasze winy.
Spad a Na  ch osta zbawienna dla nas,
a w Jego ranach jest nasze zdrowie.
Wszyscy my pob dzili jak owce,
ka dy z nas si  obróci  ku w asnej drodze,
a Pan zwali  na Niego winy nas wszystkich.
Dr czono Go, lecz sam si  da  gn bi ,
nawet nie otworzy  ust swoich.
Jak baranek na rze  prowadzony,
jak owca niema wobec strzyg cych j ,
tak On nie otworzy  ust swoich. (...)
Grób Mu wyznaczono mi dzy bezbo nymi,
i w  mierci swej by  na równi z bogaczem,
chocia  nikomu nie wyrz dzi  krzywdy

background image

i w Jego ustach k amstwo nie powsta o.
Spodoba o si  Panu zmia

 Go cierpieniem.

Je li On wyda swe  ycie na ofiar  za grzechy,
ujrzy potomstwo, dni swe przed

y,

a wola Pa ska spe ni si  przez Niego.
Po udr kach swej duszy, ujrzy  wiat o
i nim si  nasyci.
Zacny mój S uga usprawiedliwi wielu,
ich nieprawo ci On sam d wiga  b dzie
 (Iz 53, 3–11).

Obraz dla obecnej kontemplacji: Przedstawmy sobie Jezusa d wigaj cego ci ki krzy .
Dostrze my, jak Jezus s ania si  i upada pod krzy em. Zauwa my te  Szymona z Cyreny,
którego 

nierze si  zatrzymuj  i przymuszaj , aby d wiga  krzy  Jezusa.

Pro ba o owoc kontemplacji: B dziemy prosi  Jezusa, aby Jego Droga Krzy owa by a dla
nas lekcj , dzi ki której dane nam b dzie pozna , co znaczy dla nas zapieranie si  siebie
samych, umierania dla siebie. B dziemy te  prosi , aby my id c z Jezusem uczyli si  coraz
pe niejszej wolno ci wewn trznej, która stopniowo powierza si  ca kowicie Bogu i wszystko
oddaje do Jego dyspozycji.

1. On sam d wiga  krzy

Jezus przyjmuj c krzy  na swoje ramiona, przyjmowa  straszn  rzeczywisto . Pierwsi
chrze cijanie wzdrygali si  przed przedstawianiem Jezusa na krzy u. Widywali bowiem na

asne oczy te nieszcz sne, zupe nie nagie cia a zawieszone na pospolitym palu, przeci tym

u góry w kszta cie litery T poprzeczn  belk , widzieli r ce przybite gwo dziami do tej
szubienicy, widzieli nogi równie  przygwo

one, cia o opadaj ce pod w asnym ci arem,

zwieszon  g ow , psy zn cone woni  krwi, po eraj ce stopy ukrzy owanego, s py kr

ce

nad miejscem rzezi i skaza ca wyczerpanego m

, palonego pragnieniem, wzywaj cego

mierci be kotliwym wo aniem. By a to ka  niewolników i zbrodniarzy. T  ka  zadano

Jezusowi (M. J. Lagrange).

Staro ytny pisarz Plutarch wspomina,  e skazani na ukrzy owanie sami musieli d wiga
swój krzy  na miejsce ka ni. Niektórzy pisarze przypuszczaj  jednak,  e chodzi o tu o belk
poprzeczn , gdy  pionowa by a wkopana na placu egzekucji, ale w ka dym razie ci ar jej
musia  by  znaczny; oko o 30 kilogramów, je eli by a to tylko belka
 (H. Daniel–Rops).

Chrze cijanie otaczaj  wielk  czci  pami

 Drogi Krzy owej Jezusa. Nabo

stwo Drogi

Krzy owej, które pochodzi z czasów krucjat, jest jedn  z najbardziej rozpowszechnionych
form nabo

stwa M ki Pa skiej. Droga Krzy owa Jezusa jest nam tak bardzo bliska,

poniewa  doskonale symbolizuje ona nasz drog

ycia. Na tej ziemi jeste my bowiem tylko

go mi i pielgrzymami. W rozwa aniach Drogi Krzy owej autorzy zwykle snuj  najpierw
krótkie rozwa ania, a nast pnie ukazuj , w jaki sposób dana tajemnica Drogi Krzy owej
spe nia si  w naszym  yciu.

background image

obecnej  modlitwie  chciejmy  towarzyszy   Jezusowi  w 

Jego  Drodze  Krzy owej.

Kontemplujmy Jezusa nios cego swój krzy  na ramionach. Patrzmy na Jego wyczerpanie
i s abo  fizyczn , na cierpienie zwi zane z ranami biczowania i koronowania cierniem.
Zauwa my, w jaki sposób Jezus chwieje si , potyka i upada wielokrotnie. Kontemplujmy
tak e owe mnóstwo ludzi, którzy szli razem z Jezusem. Ws uchajmy si  w to, co mówi
mi dzy sob : jedni — podobnie jak p acz ce kobiety — wspó czuj  Mu, inni s  oboj tni
gapi  si  na to okrutne widowisko, inni jeszcze obrzucaj  Jezusa drwinami i wyzwiskami.

Przypatrujmy si  te  poszczególnym zdarzeniom, jakie mia y miejsce na Drodze Krzy owej:
spotkanie Jezusa z Matk  Naj wi tsz , pomoc Szymona Cyrenejczyka, otarcie twarzy
Jezusa przez Weronik , spotkanie p acz cych kobiet, odarcie Jezusa z szat. Zauwa my te
cicho  Baranka Bo ego w Jego drodze na miejsce ka ni. Jezus idzie jak baranek na rze
prowadzony, jak owca niema wobec strzyg cych j , tak On nie otworzy  ust swoich
.

Rozwa aj c w ten sposób Drog  Krzy ow  Jezusa chciejmy nast pnie w sposób bardzo
spontaniczny  wej   w 

nasz  drog

ycia. Jakie zdarzenia, sytuacje,  prze ycia,

do wiadczenia  yciowe nasuwaj  nam my l o podobie stwie naszej drogi  yciowej z Drog
Krzy ow  Jezusa? I cho  jeste my  wiadomi, i  naszych cierpie  w  aden sposób nie
mo emy przyrówna  w sposób dos owny z cierpieniami Jezusa, to jednak nie obawiajmy si
dostrzega  zbie no ci pomi dzy nasz  drog

ycia a Drog  Krzy ow . Jezus ofiaruje nam

swoj  Drog  Krzy ow  jako miejsce umocnienia, pocieszenia w naszej drodze do Ojca.

Dzi kujmy Jezusowi za ca y ból i trud Jego Drogi Krzy owej; dzi kujmy za napomnienie

acz cych niewiast, poprzez które uczy nas owocnego rozwa ania Jego m ki; dzi kujmy

Jezusowi za Jego upadki pod ci arem krzy a; za spotkanie z Matk  Naj wi tsz ; dzi kujmy
Mu za to, i  pozwoli  obedrze  si  ze swoich szat, a w ko cu da  si  ukrzy owa  za nas i dla
nas.

2. Szymon Cyrenejczyk

W sposób szczególny zwró my uwag  na dwa wydarzenia z Drogi Krzy owej, o których
wspominaj  nam Ewangelie: o 

przymusowej pomocy, jakiej udzieli  Mu Szymon

Cyrenejczyk oraz o spotkaniu z p acz cymi kobietami.

Ci ar krzy a, jaki w

ono Jezusowi na ramiona, by  ponad Jego ludzkie si y. Si y Jezusa

by y wyczerpane ca onocnym czuwaniem, wielokrotnymi przes uchaniami, wy miewaniem
Go  w upokarzaj cy  sposób  przez  stra

wi tynn   i  nierzy rzymskich,  okrutnym

biczowaniem i koronowaniem cierniem. Jezus d wiga  te  krzy  niemal w samo po udnie,
a wi c w bardzo gor cej porze dnia. Rzymianie obawiali si  prawdopodobnie, i  skazany
umrze w drodze na Kalwari , dlatego te

zatrzymali niejakiego Szymona z Cyreny, który

wraca  z pola, i w

yli na niego krzy , aby go niós  za Jezusem.

W pomocy udzielonej Jezusowi przez Szymona mo emy wyczyta  zaproszenie Jezusa,
aby my razem z Nim d wigali krzy . To niezwyk e,  e Syn Bo y pragnie naszej ludzkiej
pomocy. Wielokrotnie w swoim  yciu przyjmowa  pomoc swojej Matki, przybranego Ojca,

background image

swoich uczniów i przyjació , a teraz w tych najtrudniejszych chwilach przyjmuje pomoc
wymuszon  l kiem i zagro eniem.

Dzi kujmy Jezusowi za to, i  zechcia  z pokor  przyj

 pomoc Szymona Cyrenejczyka,

pomoc Weroniki. W ten sposób Jezus uczy nas pokornego wyci gania r ki z pro
o pomoc. W sytuacjach nieraz dla nas najtrudniejszych, z l ku i pychy obawiamy si  prosi
o pomoc. Boimy si , i  b dzie ona wymuszona, niech tna, nie yczliwa. Ale bywaj
sytuacje, w których konieczn  rzecz  jest przyj

 ka

 pomoc.

W tej kontemplacji pro my tak e, aby my — za przyk adem Szymona Cyrenejczyka —
pozwalali si  przymusza . Nasze wznios e idea y szlachetnej i ch tnej pomocy bli nim nie
zawsze zdaj  egzaminy. Nieraz idea y te zawodz  nas. W takich chwilach tylko pewien
przymus zdaje si  by  najbardziej skuteczny, by okaza  nasz  pomoc bli niemu. Szymonie
z Cyreny, przymuszony do pomocy w niesieniu krzy a, módl si  za nami, którzy tak nie
chcemy by  przymuszani do pomocy w niesieniu cudzych krzy y. Pochwaleni b

cie,

wszyscy Nieznani Cyrenejczycy. Postawieni w sytuacjach, których nie szukali cie, nie
odwrócili cie oczu od brata, który was potrzebowa 
 (A. Boniecki).

3. P acz ce niewiasty

W Drodze Krzy owej towarzyszy y Jezusowi kobiety, które ówczesnym wschodnim
zwyczajem zawodzi y i p aka y nad NimLecz Jezus zwróci  si  do nich i rzek : Córki
jerozolimskie, nie p aczcie nade Mn ; p aczcie raczej nad sob  i nad waszymi dzie mi!
Jezus swoim upomnieniem kobiet nie odrzuca ofiarowanego Mu wspó czucia i  yczliwo ci.
Przyjmuj c je pragnie jednak zach ci  kobiety (i nas), aby przedziera y si  przez zewn trzn
pow ok  zdarze  i szuka y najg bszego sensu tego, w czym w

nie uczestnicz . Oto

bowiem przyjd  dni — mówi Jezus — kiedy mówi  b

: Szcz liwe niep odne  ona, które

nie rodzi y, i piersi, które nie karmi y. Wtedy zaczn  wo

 do gór: Padnijcie na nas; a do

pagórków: Przykryjcie nas! Bo je li z zielonym drzewem to czyni , có  si  stanie z suchym?
Jezus pragnie objawi  kobietom,  e Jego m ka i  mier  jest jakim  tajemniczym straszliwym

dem nad grzechem ca ej ludzko ci i ka dym pojedynczym grzechem cz owieka. Ta sama

prawda o m ce Jezusa zostanie objawiona rozdarciem zas ony  wi tyni, za mieniem s

ca,

ciemno ciami panuj cymi na ziemi oraz trz sieniem ziemi.

Jezus upominaj c kobiety pragnie nam powiedzie ,  e

aczemy i narzekamy nie wtedy,

kiedy dotyka nas prawdziwe nieszcz cie. Ilu  z nas nie p acze z powodu powierzchowno ci
naszego serca albo tchórzostwa przed widokiem cierpienia. Wylewamy  zy i czujemy si
przez to uwolnieni od winy i odpowiedzialno ci. Jak cz sto  zy zas aniaj  prawdziwe
nieszcz cie i problemy  wiata
 (J. Twardowski).

W obecnej kontemplacji chciejmy ws ucha  si  w upomnienie kobiet, które jest tak e
skierowane i do nas osobi cie. Pytajmy siebie, czy w naszych rozwa aniach bierzemy je pod
uwag ? Czy do wiadczamy, i  m ka Jezusa s dzi nasz grzech osobisty oraz grzechy ca ego

wiata? Czy rozwa anie m ki i  mierci Jezusa demaskuje nasz grzech; czy ods ania nam

background image

jego wielko , jego g bi ? Czy dzi ki rozwa aniom m ki i  mierci Jezusa czujemy si
wzywani do pe niejszego, bardziej radykalnego nawrócenia wewn trznego?

4. Obna enie z szat

Gdy Go ukrzy owali, rozdzielili mi dzy siebie Jego szaty, rzucaj c o nie losy. Odarcie Jezus
z szat tu  przed ukrzy owaniem jest jakby powtórzeniem si  sceny Ecce Homo  — Oto
Cz owiek
. W tym momencie nasze my li zwracaj  si  do Jego Matki, biegn  jakby do
samych pocz tków tego Cia a, które ju  teraz, przed ukrzy owaniem, stanowi jedn  wielk
ran 
 (K. Wojty a). Scena obna enia Jezusa ka e nam my le  o tajemnicy Wcielenia. Syn
Bo y mówi do Ojca: Ca opalenia i ofiary za grzech nie podoba y si  Tobie, ale  Mi utworzy
cia o (Hbr 10, 6. 5). Cia o Chrystusa wyra a Jego mi

 Ojca. (...) To cia o obna one teraz

pe ni wol  Syna i wol  Ojca ka

 ran , ka dym drgnieniem bólu, ka dym zszarpanym

mi niem, ka

 strug  krwi, która z Niego si  toczy; ca ym wyczerpaniem ramion,

zmia

eniem szyi i barków i strasznym bólem skroni. To cia o pe ni wol  Ojca. (...) Musimy

my le  przy tej stacji o Matce Chrystusa, bo pod Jej sercem, a potem w Jej oczach i w Jej

oniach Cia o Syna Bo ego dozna o pe nej czci (K. Wojty a).

W tej kontemplacji powró my do tajemnicy Narodzenia Jezusa. Wpatrujmy si  najpierw
w Dzieci tko Jezus le ce w  óbku, adorowane przez Maryi , Józefa, pasterzy, trzech

drców. W drugiej ods onie kontemplujmy to samo Cia o trzydzie ci trzy lata pó niej —

zmasakrowane, ociekaj ce  krwi  i brutalnie odarte z szat, cia o czekaj ce na tortury
ukrzy owania. Oddajmy Jezusowi chwa  jako Wcielonemu Synowi Bo emu, tak w scenie
Narodzenia, jak równie  w scenie obna enia z szat.

W tych dwu scenach Jezus ukazuje nam ca e swoje boskie ubóstwo, którym nas ubogaca
oraz bosk  pokor , któr  nas wywy sza. Odarty ze wszystkiego i pozbawiony wszystkiego,
nagi wyszed  z  ona Matki swojej i nagi idzie na krzy . (...) Zbawi  mo e cz owiek odarty ze
wszystkiego, pozbawiony wszystkiego, nie rozporz dzaj cy ju

adnymi  rodkami ludzkimi

(S. Wyszy ski). Tajemnic  obna enia z szat i ca kowitym wyniszczeniem siebie Jezus
wskazuje nam drog  do Ojca. Pro my wi c Jezusa, aby my byli wewn trznie otwarci na t
trudn  i bolesn  lekcj  zapierania si  siebie samych, umierania dla siebie.  mier  zabiera
nam wszystko. W bezlitosnym o wietleniu ostatniego momentu staniemy si  wszyscy
przera liwie nadzy (jak Jezus na Golgocie). Liczy  si  b dzie wtedy tylko ta garstka prawdy
o nas
 (A. Boniecki).

Zarówno tajemnic  swojego Narodzenia jak równie  tajemnic  obna enia z szat, Jezus uczy
nas, co znaczy naprawd  sta  si  jak dziecko, co znaczy by  naprawd  tylko Synem. Pro my
Jezusa, aby prawda o nas samych, jako dzieciach, nie musia a by  wymuszona przez chwil
naszej  mierci, ale by my j  przyjmowali i uczyli si  jej od Jezusa ju  teraz, za  ycia,
dobrowolnie. Pro my, aby my szli za wezwaniem Jezusa i stopniowo oddawali Mu to, czego

dzie si  od nas domaga .

background image

5. Spodoba o si  Panu zmia

 Go cierpieniem

Przyj cie przez Jezusa krzy a na swoje ramiona oraz bolesne upadki, w których krzy
przygniata Chrystusa do ziemi, przywo uje nam na pami  przedziwny, tajemniczy werset
Proroka Izajasza z czwartej Pie ni S ugi Jahwe: Spodoba o si  Panu zmia

 Go

cierpieniem.

Spodoba o si  Panu — to znaczy by o Jego planem, by o Jego wyborem. Krzy  Jezusa jest
planem Jego Ojca, jest Jego wyborem. Ojciec chcia , aby Jego Jednorodzony Syn zosta
przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy, aby zg adzono Go z krainy  yj cych,
aby za grzechy (...) ludu zosta  zabity na  mier , chocia nikomu nie wyrz dzi  krzywdy i
w Jego ustach k amstwo nie powsta o
.

Sam Jezus wiele razy mówi  do swoich uczniów o upodobaniu swojego Ojca: Oto idziemy
do Jerozolimy. Tam Syn cz owieczy zostanie wydany arcykap anom. Oni ska

 Go na  mier

i wydadz   poganom.  I b

  z Niego  szydzi ,  opluj   Go, ukrzy uj   i zabij ,  a po  trzech

dniach zmartwychwstanie (Mk 10, 33–34).

I chocia  uczniowie nie rozumiej , dlaczego takie w

nie jest upodobanie Ojca, Jezus nie

stara si  tego wyja ni . Uczniowie nie byli w stanie zrozumie  tego okrutnego upodobania
Ojca, poniewa

upodobania osoby, któr  si  kocha, nie znajduj  nigdy wyja nienia

rozumowego, ale jedynie wyja nienie serca. Zrozumienie sensu upodobania odnajduje si
dopiero w g bokiej relacji mi

ci.

Jezus rozumie upodobanie swojego Ojca, bo  czy Go z Nim intymna wi  mi

ci, oddania

i zaufania. Ca kowite powierzenie si  Syna Ojcu staje si

ród em rozumienia tego trudnego

upodobania.

Kiedy dotyka nas jakie  niepowodzenie, niezrozumienie ze strony najbli szych, cierpienie,
ból i wszystko w nas buntuje si  i burzy, stajemy wówczas i my przed tajemnic  Bo ego
upodobania
. I nam przychodzi niekiedy stwierdzi : Spodoba o si  Panu dotkn

 mnie

cierpieniem, a niektórzy z nas mog  powiedzie  wi cej: Spodoba o si  Panu zmia

 mnie

cierpieniem. To, co dzi  jest tylko dotkni ciem Boga, jutro mo e sta  si  do wiadczeniem
zmia

enia.

Na biurku jednego z 

moich przyjació , który przechodzi  przez bardzo bolesne

do wiadczenia  yciowe, zobaczy em kiedy  obrazek um czonej twarzy Jezusa, a pod nim
napis: Spodoba o si  Panu zmia

 Go cierpieniem. Codzienno

yciowa pokazywa a, i

te s owa by y dla niego  ród em odwagi w codziennym d wiganiu krzy a.

Przyj cie Bo ego upodobania b dzie zale

 przede wszystkim od naszej relacji z Bogiem.

Je eli tak cz sto buntujemy si  przeciwko ró nym krzy om  yciowym, które Bóg nam
zsy a, to dlatego,  e nie jeste my do  mocno zwi zani z Jezusem. Kiedy nasze serce jest
daleko od Pana, mamy du e trudno ci w rozumieniu Jego upodoba . Upodobanie Boga
oznacza zawsze Jego  ask , Jego obietnic . Pan bowiem nie tylko mia

y cierpieniem, ale

background image

tak e wyzwala, pociesza, d wiga, podnosi. W samym krzy u Jezusa zawiera si  ju
obietnica pocieszenia. Po udr kach swej duszy, ujrzy  wiat o i nim si  nasyci. Zacny mój

uga usprawiedliwi wielu, ich nieprawo ci On sam d wiga  b dzie. Dopiero z perspektywy

zmartwychwstania, zwyci stwa, z perspektywy pocieszenia mo emy do wiadczy ,  e bycie
zmia

onym przez Pana mo e by  Jego wielk

ask , Jego wielkim darem. W upodobaniu

Boga zawiera si  zawsze Jego niesko czona mi

 tak e wówczas, kiedy dotyczy ono

cierpienia. St d te

w. Pawe  u wiadamia nam: Wam bowiem z aski dane jest to dla

Chrystusa: nie tylko w Niego wierzy , ale i dla Niego cierpie  (Flp 1, 29).

XIV. UKRZY OWANIE JEZUSA

Gdy przyszli na miejsce, zwane Czaszk , ukrzy owali tam Jego i z oczy ców, jednego po
prawej, drugiego po lewej Jego stronie. Lecz Jezus mówi : Ojcze, przebacz im, bo nie
wiedz , co czyni . Potem rozdzielili mi dzy siebie Jego szaty, rzucaj c losy. A lud sta
i patrzy . (...)

Jeden ze z oczy ców, których tam powieszono, ur ga  Mu: Czy Ty nie jeste  Mesjaszem?
Wybaw wi c siebie i nas. Lecz drugi, karc c go, rzek : Ty nawet Boga si  nie boisz, chocia

 sam  kar  ponosisz? My przecie  — sprawiedliwie, odbieramy bowiem s uszn  kar  za

nasze uczynki, ale On nic z ego nie uczyni . I doda : Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz
do swego królestwa. Jezus mu odpowiedzia : Zaprawd , powiadam ci: Dzi  ze Mn  b dziesz
w raju
 ( k 23, 33–34. 39–43).

godzinie dziewi tej Jezus zawo

 dono nym g osem: Eloi, Eloi, lema sabachthani, to

znaczy: Bo e mój, Bo e mój, czemu  Mnie opu ci ? Niektórzy ze stoj cych obok, s ysz c to,
mówili: Patrz, wo a Eliasza
 (Mk 15, 34–35).

Obraz dla obecnej kontemplacji: Przedstawmy sobie scen  krzy owania Jezusa i wieszania
Go na krzy u. Nie wchodz c jednak w zbyt szczegó owe i naturalistyczne wyobra enia,
chciejmy jednak dostrzec ca y ból i cierpienie fizyczne Jezusa. Zauwa my krzy  Jezusa na
Golgocie, stoj cy pomi dzy dwoma innymi krzy ami.

Pro ba o owoc kontemplacji: Pro my gor co, aby dane nam by o wczuwa  si  w cierpienia
Jezusa ukrzy owanego. Pro my tak e o g bokie zrozumienie dla modlitwy Jezusa:
Przebacz im, bo nie wiedz , co czyni . Módlmy si , aby Jezus ukrzy owany da  nam
wewn trzne poznanie i odczucie, co jest naszym prawdziwym krzy em  yciowym i w czym
mo emy Go na ladowa .

background image

1. Ukrzy owanie Jezusa

Gdy przyszli na miejsce zwane Czaszk , ukrzy owali tam Jego i z oczy ców, jednego po
prawej, drugiego po lewej stronie
. Ten krótki opis egzekucji ukrzy owania zawiera w sobie
straszn  rzeczywisto  ludzkiego cierpienia, któr  wprost trudno opisa  w s owach.
Pochodz

 z Persji kar

mierci przez ukrzy owanie, Grecy i Rzymianie stosowali wobec

zbrodniarzy, niewolników i cudzoziemców (G. Bessiere).

Najpierw przybijano r ce skazanego do ma ej belki, tej, któr  kazano mu d wiga . Potem
albo na blokach, albo po prostu sznurem wci gano belk  razem z jej ci arem na pionowy
pal, który by  zapewne na sta e wkopany na miejscu ka ni
 (J.–P. Roux). Wed ug
chrze cija skich pisarzy pierwszych wieków, mi dzy nogami skazanego znajdowa a si
podpórka trzymaj ca cia o. Natomiast wbrew temu, co si  cz sto s dzi, nie by o oparcia pod
stopy. Skazany mia  przybite do krzy a nadgarstki i 

stopy (G. Bessiere). Wed ug

powszechnego mniemania,  mier  na krzy u by a straszliwa. Cia o przytwierdzone do krzy a

o i dr twia o, rany si  rozognia y, w p ucach, g owie i sercu nast powa o przekrwienie;

a ca ego cz owieka ogarnia a okrutna trwoga. Po eraj ce pragnienie pali o b on

luzow .

Ca e cia o by o jedn  bole ci . A najgorsze by o to,  e taka m ka mog a trwa  d ugo,
zw aszcza je eli skazany by  cz owiekiem o silnej konstytucji fizycznej. Jest zrozumia e,  e
my l o tej karze przejmowa a ka dego dreszczem trwogi
 (J.–P. Roux). Tej nieludzkiej m ki
krzy a mia  do wiadczy  tak e Jezus.

Podobnie jak w czasie ca ej m ki, tak i w tych ostatnich godzinach  ycia Jezus nie stawia
oporu i nie buntuje si , ale poddaje si  temu, co robi  z Nim 

nierze wykonuj cy zlecone

im zadanie katów. Dr czono Go, lecz sam da  si  dr czy , nawet nie otworzy  ust swoich.
Jak baranek na rze  prowadzony, jak owca niema wobec strzyg cych j , tak On nie otworzy
ust swoich
 (Iz 53, 7).

W tej kontemplacji patrzmy na Jezusa ukrzy owanego z g bokim pragnieniem prze ywania
wewn trznej udr ki serca z Chrystusem udr czonym ( D 203). Módlmy si  tak e o g bokie
prze wiadczenie,  e przez t  straszn  ka

 Wcielony Syn Bo y bierze na siebie wszelkie z o

pod ka

 mo liw  postaci .

W ciszy  i  w milczeniu  wewn trznym  chciejmy  towarzyszy   Jezusowi  w tych  Jego
strasznych chwilach cierpienia. Nie róbmy jednak sami jakich  szczególnych wysi ków
i zabiegów, aby wyobrazi  sobie okrutny ból i rany fizyczne, ale raczej pro my pokornie
Jezusa, aby On sam da  nam do wiadczy  i odczu  swoj  m

 ukrzy owania. Ty, Panie,

znasz mnie najpe niej. Ty sam wiesz, w jaki sposób Twoja m ka mo e mnie oczyszcza
i uzdrawia . Spraw, aby Twoje Naj wi tsze rany zadane Ci przez krzy owanie by y
miejscem mojego uzdrowienia. Wierz  bowiem, i  w Twoich ranach jest moje zdrowie.

background image

2. Ojcze, przebacz im, bo nie wiedz , co czyni

Ale nawet w czasie tego nieludzkiego cierpienia i zha bienia Jezus nie my li o sobie, lecz
o swoim Ojcu, o swoich najbli szych oraz o tych, za których ponosi t  straszn  ka

Ojcze,

przebacz im, bo nie wiedz , co czyni . S  to pierwsze s owa Jezusa wypowiedziane na
krzy u. Modlitw  t  Jezus zdaje si  najpierw ogarnia

nierzy, którzy ukrzy owali trzech

skazanych, a po ród nich jednego niewinnego. Ale nie do 

nierzy–katów nale y

wydawanie wyroków. Oni nie wiedz , co czyni . Spe nili jedynie swój katowski obowi zek.

Modlitw  t  Jezus obejmuje równie  ludzi, którzy brali bezpo redni udzia  w skazaniu Go
na  mier : Judasza, Sanhedryn, uczonych w Pi mie. Powodowani fanatyczn  nienawi ci
wymusili na Pi acie skazanie Jezusa na  mier , a teraz drwi  z Jego cierpienia i upokorzenia.
Oni tak e w swoim za lepieniu nie wiedz , co czyni . B

c nieprzyjació mi Boga, s dz ,  e

oddaj  Mu chwa . Swoj  modlitw  Jezus do ko ca wype nia niezwyk e przykazanie:
Mi ujcie waszych nieprzyjació ; dobrze czy cie tym, którzy was nienawidz ; b ogos awcie
tych, którzy was przeklinaj , i módlcie si  za tych, którzy was oczerniaj 
 ( k 6, 27–28).
Jezus modli si , b ogos awi i dobrze czyni tym, którzy z nienawi ci oczernili Go przed
ludem i namiestnikiem rzymskim, a teraz, kiedy wisi ju  na krzy u, przeklinaj  Go i drwi
z Niego.

Modlitw : Przebacz im, bo nie wiedz , co czyni  Jezus obejmuje tak e ka dego z nas. Kiedy
buntujemy si  przeciwko Bogu i Jego woli, kiedy powodowani gniewem ranimy naszych
najbli szych, kiedy rozbudzamy nasze najni sze instynkty i po dania, tak naprawd  nie
wiemy, co robimy. Rzadko zdajemy sobie spraw  z rozmiarów z a, które rozsiewamy
naszymi nierozwa nymi  i nieodpowiedzialnymi os dami, s owami i czynami. I cho  nie
mamy z ej woli, ale kierujemy si  raczej nieopanowanymi i nie wiadomymi odruchami
i impulsami, to jednak z o si  rozszerza i rani.

Modlitwa Jezusa: Ojcze, przebacz im, bo nie wiedz , co czyni  jest dla nas tak e wielkim
wezwaniem. Kiedy widzimy bowiem,  e nasze czyny rani  innych, cho  tego wprost nie
zamierzamy, to winni my sobie u wiadomi ,  e tak e nasi bli ni rani  nas w podobny
sposób. Oni równie

nie wiedz , co czyni . Kieruj  si  nierzadko, podobnie jak my,

niekontrolowanymi odruchami, których w sobie jeszcze nie rozpoznali. Z tego wzajemnego
zrozumienia mo e zrodzi  si  duch przebaczenia i wzajemnej mi

ci nieprzyjació . Pro my

gor co Jezusa, aby my w znoszeniu wszelkich krzywd i wszelkiej zniewagi ( D, 98) umieli
modli  si  Jego s owami: Ojcze, przebacz im, bo nie wiedz , co czyni .

3. Co jest moim krzy em?

Z Jezusem ukrzy owano tak e dwóch innych z oczy ców, jednego po prawej stronie,
drugiego po lewej stronie. Ich cierpienie, jak to podkre la jeden z nich, jest uzasadnione
dokonanymi przez nich zbrodniami: My przecie  — sprawiedliwie (cierpimy), odbieramy
bowiem s uszn  kar  za nasze uczynki
. Jezus natomiast cierpi niewinnie: On nic z ego nie
uczyni 
.

background image

Ukrzy owanie wraz z Jezusem z oczy ców ka e nam my le  o dwóch rodzajach krzy a,
dwóch rodzajach cierpienia w naszym  yciu. Jedno z nich jest

uszne, poniewa  stanowi

owoc naszych grzechów. W tym cierpieniu odbieramy jedynie uzasadnion kar  za nasze
uczynki. Tego cierpienia nie mo emy traktowa  jako Krzy a (przez du e K), który wyra a
bezpo rednio wol  Bo . Bóg nie pragnie cierpienia dla cz owieka. Bóg jedynie je
dopuszcza. W wieczno ci, która b dzie sam  doskona

ci  nie b dzie cierpienia ani krzy a.

Je eli cierpimy z powodu naszych grzechów, wówczas Bóg zaprasza nas do wewn trznego
nawrócenia i odsuni cia od siebie tego cierpienia. Grzech jedynie obiecuje szcz cie, ale tak
naprawd  zawsze rodzi cierpienie i  mier : zap at  za grzech jest  mier  — powie  w.
Pawe  (Rz 6, 23). Cierpienie samo w sobie nie posiada bowiem mocy zbawczej. Ono jedynie
niszczy  i 

u mierca.  Tylko  cierpienie  z 

Jezusem  cierpi cym  posiada  dla  nas  moc

oczyszczaj

, moc zbawiaj

. To  aska Boga czyni z cierpienia narz dzie i miejsce

pe niejszego zjednoczenia z Nim.

Kiedy cierpimy, wówczas winni my wej  w rozeznanie i badanie naszego sumienia, jaki
jest zwi zek cierpienia z moim sposobem my lenia, reagowania, dzia ania, a zw aszcza
z moimi  yciowymi postawami i przyzwyczajeniami. Je eli istniej  w nas nierozpoznane
postawy pychy, kompleksy ni szo ci, niepokonane l ki, jaka  lekkomy lno

yciowa,

postawa urazowa i pe na roz alenia wobec bli nich, postawa buntu wobec Boga, wówczas
postawy te b

ród em nieustannego cierpienia. W takiej sytuacji cierpienie winno by

przez nas prze ywane, jak przez Dobrego  otra. Trzeba je uzna  za owoc grzesznych
postaw. Trzeba sobie szczerze powiedzie :

usznie cierpi  za moje grzechy. Nie trzeba nam

tego cierpienia najpierw

wi ca  czyni c je krzy em bezpo rednio zes anym przez Boga na

nas, lecz traktowa  je jako wezwanie Boga do nawrócenia.

Ale istniej  tak e cierpienia, które s  zupe nie niezale ne od naszych decyzji i zachowa . S
to cierpienia, które — podobnie jak w przypadku Jezusa — zostaj  dopuszczone przez Boga.
Jezus cierpi, cho  sam nic z ego nie uczyni . Takie cierpienia s  rzeczywi cie naszym
krzy em, na podobie stwo krzy a Jezusa. Ten rodzaj cierpienia i krzy a wzywa nie tyle do
nawrócenia, ile przede wszystkim do zjednoczenia z Jezusem, na ladowania Go w Jego
krzy u.

W obecnej kontemplacji przypomnijmy sobie wszystkie najwa niejsze cierpienia naszego

ycia. Prosz c o  ask  rozeznania duchowego oraz wielkie wewn trzne  wiat o, chciejmy

zada  sobie pytanie, które z nich wyp ywa y z grzesznych postaw i przyzwyczaje , a które
by y rzeczywi cie krzy em zes anym przez Boga. W wielu wypadkach odpowied  na to
pytanie mo e okaza  si  bardzo trudna.

Bywaj  sytuacje, w których te dwa krzy e nie dadz  si  tak radykalnie oddzieli , bowiem
zachodz  na siebie. Cierpienie, które najpierw jest skutkiem grzechu, z czasem mo e sta  si
rzeczywi cie krzy em, którego nie da si  usun  tak e wówczas, kiedy dokona si  w nas
jakie  wewn trzne radykalne nawrócenie. Ka de cierpienie, tak e to, które jest owocem
naszych grzechów, je eli zostaje z czone z cierpieniem Jezusa, nabiera ostatecznie mocy
zbawczej. Jezus obiecuje Dobremu  otrowi: Dzi  ze Mn  b dziesz w raju. To sam Jezus
uczyni  z jego

usznego cierpienia miejsce oczyszczenia z jego grzechów. Módlmy si  w tej

background image

kontemplacji za przyczyn  Dobrego  otra, który w ostatniej chwili swojego  ycia dog bnie
rozpozna swój krzy   i zbawczy krzy  Jezusa, o wielkie wewn trzne  wiat o w rozeznaniu
prawdziwych  róde  naszych codziennych cierpie  i udr k wewn trznych. Pro my tak e,
aby my wszystkie nasze cierpienia przyjmowali i d wigali z Jezusem.

4. Bo e mój, Bo e mój, czemu  Mnie opu ci ?

Jezus ukrzy owany d wiga udr

 ca ej ludzko ci. Zosta  bowiem przebity i zdruzgotany za

wszystkie winy cz owieka. Spad a Na  ch osta zbawienna dla nas (Iz 53, 5). W ten sposób
Jezus wzi  na siebie nasze zranione grzechem cz owiecze stwo i ca  udr

 z nim

zwi zan .

wiat, w którym  yjemy — podobnie jak sama m ka Jezusa — jest pe en brutalno ci,

gwa tu, przemocy; jest tak e pe en l ków, bezradno ci i niemocy. M ka i  mier  Jezusa jest
tylko odbiciem, zwierciad em ukazuj cym nam  wiat, a w nim nasze cz owiecze stwo. Ten
obraz  wiata obserwujemy nie tylko na ekranach dzienników telewizyjnych, ale nierzadko
tak e w naszym  yciu codziennym: w  yciu rodzinnym, zawodowym, w  yciu spo ecznym.
Jezus um czony i ukrzy owany ukazuje nam, w jaki sposób mamy 

 po ród udr k tego

wiata, jak mamy d wiga  nasze zranione cz owiecze stwo.  ycie duchowe chrze cijanina

nie mo e polega  bowiem na wycofaniu si  ze  wiata, by móc 

 w sposób elitarny i wolny

od udr k i zmaga .

Zagubiony  wiat, a w nim zagubiony cz owiek nie potrafi wej  w zmaganie ze z em, które
sam rodzi. Usi uje uciec od z a poprzez wszelkiego rodzaju zag uszenia i odurzenia
zmys owe, aby móc zapomnie  o ca ym szale stwie rozp tanym przez siebie. Cz owiek
wspó czesny zachowuje si  nierzadko jak ma e kapry ne dziecko, które najpierw dla
zabawy, z nudów samo podpala zamkni ty pokój, w którym przebywa, a nast pnie usi uje
uciec od ognia k ad c g ow  pod poduszk . Nie mo emy odcina  si  od  wiata oraz ca ej
jego nieprawo ci i bezradno ci tak e dlatego, i  naszym grzechem niema o przyczyniamy
si  do kszta towania takiego  wiata. Ca e z o i ca a nieprawo  rodzi si  w sercu cz owieka
i nie da si  od niej uciec. Wszyscy mamy jaki  udzia  w z u  wiata. Tylko cz owiek nie
znaj cy siebie mo e twierdzi ,  e jest niezdolny do czynienia tego z a, które inni pope niaj .

Kontempluj c Jezusa ukrzy owanego wchodzimy w jak  wewn trzn  udr

, niepokój, l k

i pustk . Nierzadko zmuszeni jeste my dotyka  granic naszej bezsilno ci, niemocy,
zw tpienia. Nie jest nam tak e oszcz dzone do wiadczenie obrzydzenia wobec siebie
samych z powodu  ycia pó prawdami czy wr cz  w zak amaniu  wewn trznym. Je eli
szczerze i autentycznie d

ymy do Boga, On sam troszczy si , aby my stawali twarz

w twarz z nieprawd  naszego  ycia. Nie ma bowiem dla nas innej drogi do prawdy, jak tylko
stawa  szczerze wobec naszej nieprawdy. Podobnie jak Jezus w Ogrójcu, tak i my w pocie
czo a dochodzimy do bolesnej prawdy o naszym zranionym przez grzech cz owiecze stwie
i zgody na nie.

background image

Odkrywamy t  prawd  nie tylko dla nas samych, ale tak e dla innych, dla  wiata.  wiat
doprowadza si  do rozpaczy, poniewa  z prawd  o zranionym cz owiecze stwie (zaledwie
przeczuwan ) zostaje sam: bez Boga, bez nadziei, bez wiary. B. Pascal mówi,  e owocem
prawdziwego poznania siebie bez wiary w Boga jest rozpacz. Cz owiek nie jest bowiem
w stanie unie  sam swojego zranionego grzechem cz owiecze stwa.

Dowiadujemy si  w taki mozolny sposób prawdy o sobie nie dlatego, aby móc dozna
jakiej  natychmiastowej, cudownej przemiany, ale by z pokor  dochodzi  do jej akceptacji.
Wyj cie z tego, co nas tak g boko dotyka, rani i upokarza, rozpoczyna si  od akceptacji, od
przyj cia. Ale o w asnych si ach, w asn  moc , jeste my do tego absolutnie niezdolni. Nie
wchodzimy te  w nasze zranione cz owiecze stwo, aby uprawia  jak  zwyrodnia
negatywn  introwersj , pewien rodzaj masochizmu, jaki  niezdrowy doloryzm

cierpi tnictwo.  Wchodzimy  w 

nie,  aby  stan

  z 

tym  wszystkim  przed  Jezusem

ukrzy owanym.

Przeszed szy w ten sposób przez d ugi, nieraz bardzo ciemny tunel zw tpienia, niemocy,

ku, obrzydzenia do siebie dostrzegamy o lepiaj ce  wiat o, które ka e nam zapomnie

o sobie  i odej  od  siebie. Mo liwo  rozpaczy przemienia  si   w doskona  nadziej .
Ciemno ci zw tpienia przemieniaj  si  w ufno . Bezsilno  i niemoc przemienia  si
w wewn trzne  przekonanie,  e wszystko  mog   w 

Tym, który  mnie  umacnia. Ca e

obrzydzenie i nienawi  do siebie  wówczas si  rozp ywa. Udr ka i l k wewn trzny
przechodzi w uciszenie i rado .

Aby w naszym zranionym cz owiecze stwie zrodzi a si  wielka nadzieja, trzeba nam jednak
zgodzi  si  dotkn  granic rozpaczy, jak dotkn  jej sam Jezus. Jego s owa wypowiedziane
na krzy u: Eloi, Eloi, lema sabachthani?, to znaczy: Bo e mój, Bo e mój, czemu  Mnie
opu ci ?
 s  jakim  tajemniczym dotykaniem granic ludzkiej rozpaczy. Trzeba nam jednak
mie  jasn

wiadomo , i  to nie my sami wprowadzamy si  w te trudne graniczne stany

ducha. Jezus nie szuka  m ki i krzy a. On szuka  jedynie Ojca. My równie  nie szukamy
sami stanów trudnych, bolesnych. My szukamy jedynie Boga i Jemu dajemy si  prowadzi .
On sam wyznacza nasze etapy rozwoju, oczyszczaj ce nas próby, nasze krzy e i cierpienia.
On sam równie  planuje nam rodzaj naszej  mierci, jak zaplanowa  swojemu Synowi.

Ca  kontemplacj  — na podobie stwo liturgii Wielkiego Pi tku — mo emy zako czy
adoracj  krzy a Jezusa. Przez d

sz  chwil  wpatrujmy si  w krzy  Jezusa. Mo emy

pos

 si  obrazem Jezusa ukrzy owanego. Przygl dajmy si  Jego ranom, Jego

nieludzkiemu cierpieniu. Pro my o g bok

wiadomo ,  e s  to rany ca ej ludzko ci,  e s

to tak e nasze osobiste rany. Wyznajmy z wiar ,  e krzy  Jezusa jest drzewem, na którym
zawis o zbawienie  wiata
, moje w asne zbawienie.

background image

XV. JEZUS NA KRZY U

obok krzy a Jezusowego sta y: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria,  ona Kleofasa,
i Maria Magdalena. Kiedy wi c Jezus ujrza  Matk  i stoj cego obok Niej ucznia, którego
mi owa , rzek  do Matki: Niewiasto, oto syn Twój. Nast pnie rzek  do ucznia: Oto Matka
twoja. I od tej godziny ucze  wzi  J  do siebie
 (J 19, 25–27).

Lecz cz onkowie Wysokiej Rady drwi co mówili: Innych wybawia , niech e teraz siebie
wybawi,  je li  On jest  Mesjaszem,  Wybra cem Bo ym.  Szydzili  z Niego  i  nierze;
podchodzili do Niego i podawali Mu ocet, mówi c: Je li Ty jeste  królem  ydowskim, wybaw
sam siebie. By  tak e nad Nim napis w j zyku greckim,  aci skim i hebrajskim: To jest Król

ydowski. Jeden ze z oczy ców, których tam powieszono, ur ga  Mu: Czy Ty nie jeste

Mesjaszem? Wybaw wi c siebie i nas. Lecz drugi, karc c go, rzek : Ty nawet Boga si  nie
boisz, chocia  t  sam  kar  ponosisz? My przecie  — sprawiedliwie, odbieramy bowiem

uszn  kar  za nasze uczynki, ale On nic z ego nie uczyni . I doda : Jezu, wspomnij na mnie,

gdy przyjdziesz do swego królestwa. Jezus mu odpowiedzia : Zaprawd , powiadam ci: Dzi
ze Mn  b dziesz w raju.

By o ju  oko o godziny szóstej i mrok ogarn  ca  ziemi  a  do godziny dziewi tej. S

ce

si  za mi o i zas ona przybytku rozdar a si  przez  rodek. Wtedy Jezus zawo

 dono nym

osem: Ojcze, w Twoje r ce powierzam ducha mojego. Po tych s owach wyzion  ducha.

Na widok tego, co si  dzia o, setnik odda  chwa  Bogu i mówi : Istotnie, cz owiek ten by
sprawiedliwy. Wszystkie te  t umy, które zbieg y si  na to widowisko, gdy zobaczy y, co si
dzia o, wraca y bij c si  w piersi. Wszyscy Jego znajomi stali z daleka; a równie  niewiasty,
które Mu towarzyszy y od Galilei, przypatrywa y si  temu
 ( k 23, 35–49).

Obraz dla obecnej kontemplacji: Przedstawmy sobie Jezusa na krzy u oraz stoj

 pod

krzy em Jego Matk  oraz umi owanego ucznia. Ws uchajmy si  z uwag  w dwa krótkie
zdania Jezusa wypowiedziane po ród ogromnego cierpienia: Oto Matka twoja... Oto syn
Twój
.

W drugim obrazie chciejmy przedstawi  sobie sam moment  mierci Jezusa: za mienie

ca, panuj ce ciemno ci. Ws uchajmy si  tak e w s owa Chrystusa wypowiedziane

dono nym g osem: Ojcze, w Twoje r ce powierzam ducha mojego. Po tych s owach wyzion
ducha
.

Pro ba o owoc kontemplacji: Pro my najpierw, aby my odkryli Maryi  jako nasz  Matk ,
któr  Jezus ofiarowa  nam w najbole niejszym momencie swojego  ycia — na krzy u.
Pro my tak e, aby my z wielk  wdzi czno ci  przyj li Jezusow

mier  na krzy u, jako

najwy szy znak mi

ci Ojca niebieskiego do ka dego z nas.

background image

1. Oto Matka twoja

Cierpienie przyjmowane z poddaniem si  Bogu czyni cz owieka bardziej otwartym,
delikatnym i wra liwym na  ludzkie cierpienie. Tej  delikatno ci  i wra liwo ci Jezusa
do wiadczaj  najpierw ci, których najbardziej kocha : Jego Matka Maryia oraz umi owany
ucze  Jan. Jezus dostrzega i odczuwa ich wielki ból i opuszczenie, jest  wiadom, i
brakowa  im b dzie Jego ludzkiej mi

ci. I cho  doznaj  g bokiego wewn trznego

pocieszenia po Jego Zmartwychwstaniu, to jednak po Jego ziemskiej nieobecno ci
pozostanie — szczególnie dla Matki — g boka ludzka rana.

Kiedy wi c Jezus ujrza  Matk  i stoj cego obok Niej ucznia, którego mi owa , rzek  do
Matki: Niewiasto, oto syn Twój. Nast pnie rzek  do ucznia: Oto Matka twoja. I od tej
godziny ucze  wzi  J  do siebie
. Trzeba nam w tym pi knym ge cie Jezusa zobaczy
najpierw bardzo ludzki odruch: ludzk  mi

 syna do matki i ludzk  przyja

 z Janem. Ten

pi kny ludzki gest jest jednocze nie tak niezwyk y, i  przebija przez niego niesko czona
boska mi

 Syna Cz owieczego. I jak przez ca  m

 Bóstwo Jezusa ukrywa o si  za

zas on  Jego cz owiecze stwa, tak teraz tu  przed  mierci  w cz owiecze stwie Jezusa
objawia si  Jego boska mi

.

Od zarania chrze cija stwa Ojcowie Ko cio a widzieli w osobie Jana Aposto a ka dego
ucznia Jezusa. St d te  ten fragment Ewangelii Janowej okre lany bywa testamentem Jezusa
na krzy u. Jezus oddaje tym, których odkupi  swoj  krwi , to, co ma najcenniejszego na
ziemi: swoj  Matk .

W obecnej  kontemplacji  ws uchajmy  si   z wielk   uwag   i adoracj   w s owa  Jezusa
wypowiedziane do Jego Matki i do Jego przyjaciela Jana. Chciejmy wyobrazi  sobie,  e
stoimy na miejscu Jana Aposto a, a Jezus mówi do Matki w naszej obecno ci: Oto syn Twój,
a nast pnie mówi do  nas  w Jej  obecno ci: Oto Matka twoja. Pro my, aby my w tych

owach mogli odkry  bosk  i ludzk  mi

 Jezusa do Maryi oraz do nas, do mnie

osobi cie.

Powierzenie Maryi nas jako Jej synów oraz powierzenie nam Maryi, jako naszej Matki,
dotyka najg bszej naszej potrzeby — potrzeby mi

ci. Jako istoty ludzkie zawsze najpierw

potrzebujemy mi

ci matki. Zanim dziecko odkryje mi

 ojca, musi najpierw nasyci  si

mi

ci  matki. Z czasem dziecko odrywa si  od matki, aby przej  do ojca i odkry  jego

mi

. Cz owiek odkrywa ojca jakby na drugim etapie. Pierwszy najg bszy kontakt mi

ci

budowany jest w

nie z matk . Macierzy ska mi

 Matki Jezusa mo e nam pomóc

odkry  bratersk  i przyjacielsk  mi

 Jej Syna oraz ojcowsk  mi

 naszego Ojca

w niebie. Przez mi

 Maryi mo emy dochodzi  do mi

ci Jezusa, poprzez mi

 Jezusa

do mi

ci Boga Ojca. Proste, pokorne, a jednocze nie g bokie i dyskretne nabo

stwo do

Matki Naj wi tszej jest wa nym kryterium g bi naszej wiary.

Zauwa my, i  Jezus ofiaruje swoj  Matk  umi owanemu uczniowi na Golgocie.
Eucharystia, która uobecnia  mier  Jezusa, staje si  w ten sposób szczególnym miejscem

background image

powierzenia nam Maryi za Matk  i naszego powierzenia si  Jej. Je eli przyjmiemy Maryi
pe nym sercem, Ona nauczy nas stania pod krzy em, Ona nauczy nas uczestnictwa
w Eucharystii. Widzimy tutaj  cis y zwi zek naszego prze ywania Eucharystii z g bok
pobo no ci  maryjn . Nasza pobo no  maryjna bywa nieraz przegadanautopiona
w s owach. Pro my, aby my z wiar  przyj li Maryi  jako nasz  Matk , aby my cz sto
uciekali si  do Niej z wielkim zaufaniem. Pro my tak e, aby my dali si  Jej prowadzi  do
Jezusa, na Eucharysti , pod Jego krzy .

Je eli za  odkrywamy w nas cho by najmniejsze l ki przed przyjmowaniem i dawaniem
mi

ci, je eli czujemy si  ma o kochani, czy wr cz niekochani przez ludzi i przez Boga,

Maryia jako pierwsza pomo e nam pokona  nasze obawy i zaprowadzi nas do Jezusa jako
naszego Brata i przyjaciela oraz do Boga jako naszego Ojca. Z pomoc  pobo no ci maryjnej
mo emy roztopi  w nas brak wra liwo ci, wewn trzne urazy czy wr cz pewn  twardo
emocjonaln .

2. Kuszenie Jezusa na krzy u

W Jezusie ukrzy owanym spe niaj  si  s owa proroctwa Symeona: Oto Ten przeznaczony
jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwia  si  b

 ( k

2, 34). Pierwszymi lud mi, dla których Jezus jest znakiem sprzeciwu, s  faryzeusze,

nierze rzymscy oraz jeden z  otrów ukrzy owanych razem z Nim. Cz onkowie Wysokiej

Rady drwi co mówili: Innych wybawi , niech e teraz siebie wybawi, je li On jest
Mesjaszem,  Wybra cem  Bo ym.  Szydzili  z Niego  i  nierze;  podchodzili  do  Niego
i podawali Mu ocet, mówi c: Je eli Ty jeste  królem  ydowskim, wybaw sam siebie
. Ubli
Jezusowi tak e jeden z wisz cych z nim z oczy ców mówi c: Czy Ty nie jeste  Mesjaszem?
Wybaw wi c siebie i nas
.

owa faryzeuszów oraz 

nierzy przypominaj  kuszenie Jezusa na pustyni: Je eli jeste

Synem Bo ym, powiedz temu kamieniowi,  eby si  sta  chlebem (...), rzu  si  w dó  ( k 4, 3.
9.) Na krzy u Jezus do wiadcza ostatniej próby kuszenia. Jak podczas kuszenia na pustyni i
w Ogrójcu, równie  na krzy u Jezus zdecydowanie odrzuca pokus . Chrystus nie zst puje
z krzy a, ale umiera na nim. Pozwala szatanowi uderzy  w siebie z ca  moc , by w ten
sposób ostatecznie zniszczy  jego w adz  nad cz owiekiem. Panowanie z ego ducha
w chwili  mierci Chrystusa dochodzi do szczytu, ale szczyt tryumfu z ego ducha okazuje si
jednocze nie jego upadkiem i ostateczn  kl sk .

W obecnej kontemplacji oddajmy chwa  Jezusowi ukrzy owanemu za Jego wierno  Ojcu
do ko ca (J 13, 1). Dzi ki tej wierno ci Jezus nas zbawi . Wyra my nasz  wiar  w Jego
zwyci stwo nad grzechem, szatanem i  mierci , dokonane przez ca kowite zaufanie Ojcu.
Pro my, aby my w momentach wielkich i decyduj cych pokus nie ulegali l kowi o siebie
i nie szukali ocalenia na w asn  r

, w asnymi  rodkami, ale by my wzorem Jezusa szukali

pe niejszego zaufania Bogu.

background image

3. S d Boga nad  wiatem

By o ju  oko o godziny szóstej i mrok ogarn  ca  ziemi  a  do godziny dziewi tej. S

ce

si  za mi o i zas ona przybytku rozdar a si  przez  rodek. Trzygodzinne ciemno ci podczas

ki i  mierci krzy owej Jezusa, to symboliczne wype nienie si  s ów wypowiedzianych

w Ogrójcu do tych, którzy Go aresztowali: To jest wasza godzina i panowanie ciemno ci

k 22, 53). Ciemno ci te s  znakiem s du Boga nad  wiatem, jaki dokonuje si  poprzez

 i  mier  Wcielonego Syna Bo ego. O s dzie nad  wiatem mówi  Jezus zapowiadaj c

godzin  Syna Cz owieczego: Teraz odbywa si  s d nad tym  wiatem. Teraz w adca tego

wiata zostanie precz wyrzucony. A Ja, gdy zostan  nad ziemi  wywy szony, przyci gn

wszystkich do siebie (J 12, 31–32). Na sze  wieków przed przyj ciem Chrystusa Sofoniasz
prorokowa , i

wielki dzie  Jahwe, (...) b dzie dniem ciemno ci i mroku, dniem chmury

i burzy (Sof 1, 14–15).

Kontempluj c Jezusa wisz cego na krzy u w ciemno ciach po udnia wzbud my wiar
w Jego s dziowsk  w adz  nad  wiatem, która nie polega jednak na  lepym stosowaniu
prawa. Jezus na krzy u otrzymuje s dziowsk  w adz  nad ludzko ci , aby usprawiedliwi
wielu
 i or dowa  za przest pcami (por. Iz 53, 11–12), aby poci gn

 wszystkich do swojego

boskiego serca. Miar  sprawiedliwo ci i w adzy s dziowskiej Syna Bo ego jest Jego
niesko czone mi osierdzie wobec ka dego grzesznika, który si  nawraca. Powracaj cy
grzesznicy nie budz  w niebie gniewu, ale wielk  rado . Jeden z nich jest  ród em wi kszej
rado ci ni  wielka liczba tych, którzy nawrócenia nie potrzebuj  (por.  k 15, 1nn).

Pro my gor co, aby s dziowska w adza Jezusa nie budzi a w nas parali uj cego l ku, ale
wielkie zaufanie, zw aszcza w chwilach s abo ci i grzechu. I chocia  nikt z nas nie mo e na
przysz

 zabezpieczy  si  przed grzechem, to jednak zawsze mo emy wo

 z Dobrym

otrem: Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa.

4. Ekonomia Bo ego zbawienia

Przywódcy ludu dzia aj c w za lepieniu nie wiedzieli,  e ich bezprawne dzia anie zbiega si
z tajemniczym wype nieniem Pisma, które uwa ali za swoje. Mieszka cy Jerozolimy i ich
zwierzchnicy nie uznali Go i pot piaj c Go wype nili g osy Proroków, odczytywane co
szabat
 (Dz 13, 27).

Z najwi kszej ludzkiej nieprawo ci Bóg umie wyci gn  dobro. Niesko czona troska Boga
o cz owieka sprawia,  e grzech, który niesie ze sob  cierpienie i  mier , staje si  dla Niego
okazj , aby obdarzy  cz owieka  yciem i szcz ciem. W or dziu paschalnym Wigilii
Wielkanocy grzech Adama,  ród o ludzkiego nieszcz cia, zostaje nazwany szcz liw
win 
poniewa  zg adzi  j  tak wielki Odkupiciel. Tak e nasz grzech mo e równie  sta  si
dla nas miejscem  aski, je eli odwracaj c si  od niego, potrafimy jednocze nie zrozumie
niesko czone mi osierdzie Boga oraz potrzeb  zaufania Mu w naszej s abo ci.

background image

W tym kontek cie mo emy tak e  widzie  jasno bezsensowno  s dzenia i pot piania
naszych bli nich. Nasze os dy zawsze b

 mija  si  z os dami Boga, poniewa  tylko Bóg

mo e win  cz owieka uczyni  win szcz liw , dzi ki której pozna on Jego niesko czone
mi osierdzie. Jak mi osierdzie cz owieka wobec cz owieka czerpie z jedynego mi osierdzia
Boga, tak równie  wzajemne patrzenie ludzi na siebie winno by  zakorzenione w tym
samym  ródle:  w mi osierdziu  Boga.  W obecnej  kontemplacji  pro my  o wewn trzny
zachwyt wiary nad niezwyk  ekonomi  Bo ego zbawienia, dzi ki której wszystko — tak e
grzech — mo e obróci  si  na dobro cz owieka. Sta o si  to mo liwe dzi ki Jezusowi
ukrzy owanemu, na którego spad a ch osta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze
zdrowie
 (Iz 53, 5).

5. Z

 g ow  na krzy u Jezusa

Szyderstwa nieprzyjació  Jezusa zdaj  si  zadawa  pytanie: czy Ukrzy owany mi dzy
dwoma  otrami jest rzeczywi cie Synem Bo ym? Czy ta okrutna  mier  niewolnika na
drzewie ha by nie zakwestionowa a w jaki  radykalny sposób Piotrowego wyznania: Ty
jeste  Mesjasz, Syn Boga  ywego
 (Mt 16, 16)?

Odpowied  na to pytanie daje nam Dobry  otr wisz cy po prawej stronie Jezusa. On jako
pierwszy odkrywa i jednocze nie objawia tajemnic  ukrzy owanego Mesjasza: Jezu,
wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa
. Uznaje w Jezusie Syna Bo ego
i Zbawc  pomimo Jego poni enia, zha bienia, okrutnej m ki i  mierci. On te  jako pierwszy
doznaje owoców odkrytej przez siebie tajemnicy: Zaprawd  powiadam ci: Dzi  ze Mn

dziesz  w raju. Dobry  otr, który cierpi nieludzko za swe zbrodnie i który jest  wiadom

swojej bliskiej  mierci, zaufa  bez reszty Jezusowi cierpi cemu niewinnie razem z Nim i dla
Niego. Modlitwa Dobrego  otra jest pierwsz  adoracj  Jezusa ukrzy owanego.

Kilka lat temu w Taizé w czasie pi tkowej liturgii by em  wiadkiem niezwyk ej adoracji
krzy a. Do du ej, kilkumetrowej ikony krzy a, namalowanej w bizantyjskim stylu na desce,
po

onej na niewielkim podwy szeniu, podchodzili ze wszystkich stron m odzi ludzie

i opierali na niej swoje g owy. Pozostawali w tym ge cie przez d

sz  chwil . Adoracja ta

odbywa a si  w g bokiej ciszy. Obserwowa em g bokie wzruszenie wielu m odych
wykonuj cych ten szczególny gest. By a to pi kna adoracja Jezusa ukrzy owanego — znak
sk adania ludzkich nadziei w Jezusowym krzy u.

W g bokiej adoracji z

my i my nasze g owy na krzy u Jezusa uznaj c w Nim naszego

Pana i Boga. Pro my, aby znak krzy a by  dla nas znakiem mocy i nadziei szczególnie
okresach rozpr enia, ch odu, osch

ci, w okresach, w których Bóg,  ycie wieczne, (...)

prawo , czysto , sprawiedliwo  i wierno  odsuwa si  jakby od cz owieka, staje si
mgliste, wydaje si  czym  w rodzaju luksusu, na który mo na sobie pozwoli  tylko w jakich
pogodniejszych czasach. W 
takich momentach wielkiego kuszenia nie mówmy nigdy: Nie
mog . Mówmy do Boga: Ty mo esz. Nie mówmy: Bez tego (z czego mam w

nie

zrezygnowa ) nie mog

, lecz powtarzajmy wci  uparcie, cierpliwie i g

no: Tylko bez

Ciebie, Bo e, nie móg bym istnie  (K. Rahner).

background image

Tak w

nie Jezus modli  si  na krzy u: wci

 uparcie, cierpliwie i g

no  i dzi ki tej

modlitwie, w godzinie najwi kszej ciemno ci i kuszenia, pozosta  wierny swojemu Ojcu do
ko ca. Módlcie si , aby cie nie ulegli pokusie ( k 22, 40) — by a to nie tylko rada Jezusa
dla swoich uczniów, ale g boka prawda, któr  wype nia  przez ca e  ycie, a  po ostatnie
tchnienie.

Na zako czenie ca ej kontemplacji jeszcze raz powró my do Maryi, Matki Jezusa stoj cej
pod krzy em. Powierzmy jej ca y owoc naszej modlitwy. Pro my J , aby nauczy a nas sta
pod krzy em
 swojego Syna, aby nauczy a nas m nego przyjmowania najtrudniejszych
do wiadcze  naszego  ycia. Ca  kontemplacj  mo emy zako czy  pi kn  modlitw

w.

Bernarda, który zach ca nas do szukania Jej pomocy i wstawiennictwa w chwilach naszych

yciowych krzy y:

Pomnij o Naj wi tsza Panno Maryio,  e nigdy nie s yszano, aby  opu ci a tego, kto si  do
Ciebie ucieka, Twojej pomocy przyzywa, Ciebie o przyczyn  prosi. T  ufno ci  o ywiony do
Ciebie, o Panno nad pannami i Matko biegn , do Ciebie przychodz , przed Tob  jako
grzesznik staj . O Matko S owa, racz nie gardzi  pro bami moimi, ale us ysz je  askawie
i wys uchaj
.

XVI.  MIER  JEZUSA

Gdy przyszli na miejsce, zwane Czaszk , ukrzy owali tam Jego i z oczy ców, jednego po
prawej, drugiego po lewej Jego stronie. Lecz Jezus mówi : Ojcze, przebacz im, bo nie
wiedz , co czyni . Potem rozdzielili mi dzy siebie Jego szaty, rzucaj c losy. A lud sta
i patrzy . Lecz cz onkowie Wysokiej Rady drwi co mówili: Innych wybawia , niech e teraz
siebie wybawi, je li On jest Mesjaszem, Wybra cem Bo ym. Szydzili z Niego i 

nierze;

podchodzili do Niego i podawali Mu ocet, mówi c: Je li Ty jeste  królem  ydowskim, wybaw
sam siebie. By  tak e nad Nim napis w j zyku greckim,  aci skim i hebrajskim: To jest Król

ydowski. Jeden ze z oczy ców, których tam powieszono, ur ga  Mu: Czy Ty nie jeste

Mesjaszem? Wybaw wi c siebie i nas. Lecz drugi, karc c go, rzek : Ty nawet Boga si  nie
boisz, chocia  t  sam  kar  ponosisz? My przecie  — sprawiedliwie, odbieramy bowiem

uszn  kar  za nasze uczynki, ale On nic z ego nie uczyni . I doda : Jezu, wspomnij na mnie,

gdy przyjdziesz do swego królestwa. Jezus mu odpowiedzia : Zaprawd , powiadam ci: Dzi
ze Mn  b dziesz w raju.

By o ju  oko o godziny szóstej i mrok ogarn  ca  ziemi  a  do godziny dziewi tej. S

ce

si  za mi o i zas ona przybytku rozdar a si  przez  rodek. Wtedy Jezus zawo

 dono nym

osem: Ojcze, w Twoje r ce powierzam ducha mojego. Po tych s owach wyzion  ducha.

Na widok tego, co si  dzia o, setnik odda  chwa  Bogu i mówi : Istotnie, cz owiek ten by
sprawiedliwy. Wszystkie te  t umy, które zbieg y si  na to widowisko, gdy zobaczy y, co si

background image

dzia o, wraca y bij c si  w piersi. Wszyscy Jego znajomi stali z daleka; a równie  niewiasty,
które Mu towarzyszy y od Galilei, przypatrywa y si  temu
 ( k 23, 33–49).

Poniewa  by  to dzie  Przygotowania, aby zatem cia a nie pozostawa y na krzy u w szabat
— ów bowiem dzie  szabatu by  wielkim  wi tem —  ydzi prosili Pi ata, aby ukrzy owanym
po amano golenie i usuni to ich cia a. Przyszli wi c 

nierze i po amali golenie tak

pierwszemu, jak i drugiemu, którzy z Nim byli ukrzy owani. Lecz gdy podeszli do Jezusa
i zobaczyli,  e ju  umar , nie  amali Mu goleni, tylko jeden z 

nierzy w óczni  przebi  Mu

bok i natychmiast wyp yn a krew i woda. Za wiadczy  to ten, który widzia , a  wiadectwo
jego jest prawdziwe. On wie,  e mówi prawd , aby cie i wy wierzyli. Sta o si  to bowiem,
aby si  wype ni o Pismo: Ko  jego nie b dzie z amana. I znowu na innym miejscu mówi
Pismo: B

 patrze  na Tego, którego przebili (J 19, 31–37).

Obraz dla obecnej kontemplacji: Przedstawimy sobie martwe cia o Jezusa wisz ce na
krzy u. Jeden z 

nierzy podchodzi do krzy a, na którym wisi Jezus i w óczni  przebija Mu

bok. Z boku wyp ywa krew i woda.

Pro ba o owoc kontemplacji: B dziemy prosi  o wyczytanie z rany przebitego boku Jezusa
najg bszego sensu i celu m ki i  mierci Jezusa.

1.  wiadkowie  mierci Jezusa

wiadków m ki i  mierci Jezusa mo emy podzieli  na trzy grupy. Pierwsz  grup  stanowi

nieprzyjaciele Jezusa: prze

eni ludu, 

nierze–kaci oraz z y  otr. Wszyscy oni szydz

z Jezusa, z Jego Bóstwa oraz z misji powierzonej Mu przez Ojca. S  oni nieprzyjació mi
Jezusowego krzy a.

Drug  grup  stanowi  ludzie, którzy uwierzyli w Jezusa oraz w Jego zbawcz  misj , wbrew
poni eniu i  mierci na krzy u: Matka Jezusa, towarzysz ca Synowi w czasie ca ej m ki; Jan,
umi owany ucze  Jezusa, stoj cy jako jedyny z Aposto ów na Golgocie; Dobry  otr, który
uwierzy   w Chrystusa tu  przed  w asn

mierci . Do  ydów  wierz cych  w Jezusa

ukrzy owanego do czy  tak e poganin, setnik, 

nierz rzymski, który na widok tego, co si

dzia o, odda  chwa  Bogu i mówi : Istotnie, cz owiek ten by  sprawiedliwy. Wszyscy ci
ludzie, poganin i  ydzi, staj  si  zacz tkiem wielkiej rzeszy wyznawców Jezusa
ukrzy owanego: zacz tkiem uniwersalizmu Ko cio a. A tu ju  nie ma Greka ani  yda, (...)
niewolnika i wolnego, lecz wszystkim we wszystkich jest Chrystus
 (Kol 3, 11). Jezus
ukrzy owany poci gaj c ku sobie wszystkich zjednoczy ich tak e mi dzy sob . Jezus
ukrzy owany  czy ludzko  podzielon  do tej pory na  ydów i pogan.

Trzeci  grup  stanowi t um. Wszystkie te  t umy, które zbieg y si  na to widowisko, gdy
zobaczy y, co si  dzia o, wraca y bij c si  w piersi. Wszyscy Jego znajomi stali z daleka;
a równie  niewiasty, które Mu towarzyszy y od Galilei, przypatrywa y si  temu
. Lud stoj cy
z daleka od krzy a Jezusa podobny jest do ludu izraelskiego, który pod gór  Synaj równie
sta  z daleka, podczas gdy Moj esz zbli

 si  do ciemnego ob oku, w którym by  Bóg (Wj 20,

background image

21). Moj esz uspokaja jednak zal kniony lud: Nie bójcie si ! Bóg przyby  po to, aby was
do wiadczy  i pobudzi  do boja ni przed sob ,  eby cie nie grzeszyli
 (Wj 20, 20).

um, znajomi, niewiasty patrz  równie  z daleka na Jezusa ukrzy owanego, obserwuj , co

si  z Nim dzieje, ale jeszcze nic nie rozumiej . S  rozproszeni i zagubieni wewn trznie,
podobnie jak pozostali Aposto owie, którzy by  mo e stoj  gdzie  ukryci pomi dzy
znajomymi Jezusa i t umem gapiów. Tylko  w. Jan Aposto  mia  odwag  podej  pod sam
krzy . Jeszcze na pocz tku tego tygodnia t um i znajomi widzieli Jezusa nauczaj cego
w  wi tyni, a oto teraz wisi pomi dzy dwoma zbrodniarzami. Ludzie ci s  zaskoczeni
i zdezorientowani gwa towno ci  i po piechem, z jakim si  to wszystko sta o. By  mo e
wielu z nich za namow  szpiegów Wysokiej Rady bezmy lnie domaga o si  uwolnienia
Barabasza i ukrzy owania Jezusa. T um ten nie nale y jednak do nieprzyjació  Jezusa, cho
niewiele wie o Nim i nie wierzy jeszcze w Niego jako Mesjasza. Je eli nawet wcze niej
niektórzy z nich zadawali sobie pytanie, czy jest on Mesjaszem, to teraz, kiedy wisia  w tych
haniebnych warunkach, nie mieli ju  w tpliwo ci,  e wszystko to by o jedn  wielk
pomy

. Trwaj  w jakim  bli ej nieokre lonym oczekiwaniu. Na widok  mierci Jezusa

rozprosz  si  unosz c z sob  poczucie winy, smutek i rozczarowanie. Oto zawiód  ich
jeszcze jeden prorok. I cho  przeczuwaj ,  e sta o si  co  dramatycznego, to jednak nie s
w stanie tego zrozumie .

Do tego w

nie zagubionego t umu zostan  pó niej wys ani Aposto owie, aby mu og osi

Dobr  Nowin  o Zmartwychwstaniu Jezusa, którego haniebne ukrzy owanie na Golgocie
ogl dali w asnymi oczyma. Przemawiaj c do tego t umu Izraelitów  w. Piotr b dzie
nawi zywa   do  poczucia  winy i smutku,  z którym  wielu odchodzi o  z góry Golgoty:
Zaparli cie  si

wi tego  i Sprawiedliwego,  a wyprosili cie  u askawienie  dla  zabójcy.

Zabili cie Dawc

ycia, ale Bóg wskrzesi  Go z martwych, czego my jeste my  wiadkami (Dz

3, 14–15). Piotr i inni Aposto owie b

 zach ca  lud nie tyle do l ku, ile raczej do wiary,  e

Bóg tak umi owa

wiat,  e Syna swego Jednorodzonego wyda  na  mier , aby ka dy, kto

w Niego wierzy, nie zgin , ale mia

ycie wieczne (J 3, 16).

Aposto om, którzy zostaj  wys ani do ludu, nie by o oszcz dzone przej cie przez
zagubienie,  al i smutek. W momencie  mierci Jezusa byli oni cz ci  t umu: zagubieni,
zdezorientowani i nie wiadomi tego, co si  sta o. I oni unosili z sob  smutek, poczucie winy
i rozczarowanie; oni równie  opu cili Jezusa, cho  byli Jego najbli szymi uczniami. Dzi ki
temu bolesnemu do wiadczeniu tak dobrze rozumieli ten nie wiadomy i zagubiony, ale
pe en dobrej woli lud.

W odró nieniu od cz onków Wysokiej Rady, Aposto owie nie staj  w pozycji wy szo ci
wobec ludu i nie kryj  swojego zagubienia: Piotr nie b dzie ukrywa  swojego zaparcia si
Jezusa, a Pawe  nie b dzie wstydzi  si  mówi  o sobie jako prze ladowcy Ko cio a. Maj c
bowiem g bok

wiadomo ,  e nie s  lepsi od ludu, ale to oni w

nie zostali wybrani

i pos ani przez Jezusa, aby ludowi og osi  Dobr  Nowin .

Niezale nie od naszego stanu  ycia (duchownego czy  wieckiego) winni my mie  g bok

wiadomo ,  e nasze duchowe problemy i s abo ci, w swojej najg bszej istocie, nie ró ni

background image

si  niczym od problemów i s abo ci ludzi, do których posy a nas Jezus. Najmniejsze cho by
poczucie wy szo ci wobec innych z powodu spe nianej, nawet bardzo wa nej, funkcji nie
ma sensu. Nie mo e by  ono niczym uzasadnione.  wiadczy raczej,  e jeste my dalecy od
ducha Ewangelii. Jezus nas wybra  do wype niania naszych funkcji i zada , poniewa  tak
chcia . I to jest jedyne uzasadnienie dla spe niania naszej misji.

W obecnej kontemplacji przygl dajmy si  Jezusowi wisz cemu na krzy u. Patrzmy na Jego
cierpienie. Pro my Go, aby On sam przy czy  nas do grona osób wyznaj cych wiar  w Jego
krzy : do Matki Naj wi tszej, do  w. Jana, Dobrego  otra, rzymskiego setnika. Pro my
tak e, aby my nasz  postaw  otwarto ci wobec Jezusa mogli pokonywa  zagubienie,
smutek, zw tpienie, jakie rodzi si  w nas pod wp ywem naszych codziennych krzy y oraz
ludzkich s abo ci i niewierno ci. Pro my tak e, aby nasze do wiadczenie zagubienia uczy o
nas pokornego solidaryzowania si  z lud mi s abymi i niesienia im pomocy.

2.  mier  Jezusa

Ojcze, w r ce Twoje oddaj  ducha mojego. S  to ostatnie s owa Jezusa na krzy u. Po tych

owach Jezus skona . W tym momencie, podobnie jak czynimy to w czasie czytania M ki

Pa skiej w Wielkim Tygodniu przerwijmy modlitw  na chwil  i ukl knijmy, aby w ciszy
odda  chwa  Jezusowi umieraj cemu na krzy u.

Zauwa my, i  w swej ostatniej modlitwie Jezus wymienia imi  Ojca: Ojcze. Pierwszy raz
Jezus u yje tego imienia ju  jako dwunastoletni ch opiec. Zatroskanym rodzicom, którzy
szukali Go przez trzy dni w Jerozolimie, powie: Czy  nie wiedzieli cie,  e powinienem by
w tym, co nale y do mojego Ojca?
 ( k 2, 49). S  to pierwsze s owa Jezusa zanotowane przez
Ewangelistów. Tym imieniem Jezus pos ugiwa  si  ca e  ycie. Tak e na Górze Oliwnej,
w momencie decyduj cej walki wewn trznej, swoj  modlitw  rozpocznie od s owa: Ojcze,
(...) nie moja wola, lecz Twoja niech si  stanie
 ( k 22, 42). Z tym imieniem na ustach Jezus
umiera na krzy u.

W obecnej kontemplacji powró my raz jeszcze do wielu momentów  ycia Jezusa, w których
zwraca  si  On do swojego Ojca. W sposób szczególny chciejmy towarzyszy  Jezusowi
w Jego d ugich modlitwach, na które udawa  si  noc  lub wczesnym rankiem. Ws uchajmy
si  w to jedno S owo. Zauwa my ca  mi

 i oddanie, z jakim je wymawia .

Bezwarunkowe, synowskie oddanie Ojcu by o jedyn  tre ci  i pokarmem Jezusa tak w ci gu
ca ego  ycia, jak równie  w chwili Jego  mierci. Oddaj c swojego ducha Ojcu, Wcielony
Syn  Bo y  jednoczy  si   z Nim  na  zawsze.  Jednoczy  si   z Nim  tak e  w 

swoim

cz owiecze stwie.  mier  Jezusa na krzy u jest tajemnic  ostatecznego spotkania
Wcielonego Syna ze swoim Ojcem. Krzy , czas najokrutniejszego cierpienia i ha by,
miejsce przekl te (por. Pwt 21, 23) staje si  dla Jezusa czasem i miejscem pe nego spotkania
z Ojcem, czasem i miejscem naszego zbawienia.

background image

Dzi kujmy Bogu,  e poprzez  mier  krzy ow  Jezusa zostali my dopuszczeni do tajemnicy
oddania Syna Ojcu;  e dzi ki tajemnicy Paschalnej mo emy ca kowicie powierza  siebie
Jemu pomimo wszystkich naszych s abo ci, niewierno ci i grzechów.

Podobnie jak Jezusowi w czasie m ki, tak i nam — cho  na inny sposób i w innym
wymiarze —  ycie nie oszcz dza ciosów i ran. Maj  one ró ny charakter i wyst puj
w ró nej formie. Od jakich  dolegliwo ci i chorób fizycznych po dotkliwe i ci

kie rany

emocjonalne i psychiczne. Rany te pozostaj  nieraz d ugo otwarte. Najmniejsze dotykanie
ich powoduje dotkliwy ból. I cho  ka de cierpienie bardzo trudno zaakceptowa , to jednak
wydaje si , i  nieraz  atwiej radzimy sobie z cierpieniem natury fizycznej. Mo emy sobie
jako  wyt umaczy  ograniczenia i dolegliwo ci fizyczne. O wiele trudniej jest nam pogodzi
si  z g bokimi ranami emocjonalnymi: z odrzuceniem przez  najbli szych, z wieloletni
manipulacj , z wykorzystaniem w wielorakiej formie, z czyim  zn caniem si  fizycznym
czy te  psychicznym nad nami. To tylko przyk ady mo liwych cierpie .

Nieraz chcieliby my s dzi ,  e zranienia nas nie dotycz . Nie jest to jednak prawd . Nasze
niepokoje, poczucie krzywdy, smutki czy wr cz rozpacz s  objawami istniej cych w nas

bokich ran emocjonalnych. Samo jednak odkrywanie naszych ran oraz ich  róde , nie

zmniejsza bynajmniej uczucia bólu i cierpienia. Wpatrywanie si  w nie, rozwa anie ich
powi ksza jedynie zgorzknienie wewn trzne, odczucie beznadziejno ci i upokorzenia.

Kiedy dotkliwie cierpimy, rodzi si  w nas pytanie, co mo emy zrobi  z naszymi ranami? Jak
zaradzi , aby nie powodowa y one w nas jakiej  wewn trznej destrukcji: zamykania si
w sobie, buntu wobec Boga i Jego woli, agresywnego nastawienia do innych? Na te pytania
ostatecznie mo e nam odpowiedzie  tylko krzy  Jezusa Chrystusa. Naszym z

eniem ca ej

nadziei w Jezusie ukrzy owanym mo emy jak On uczyni  nasze rany miejscem spotkania
z Ojcem.

Dzi kujmy tak e,  e tajemnica Jezusowego krzy a sprawia, i  czas i miejsce naszego
cierpienia i upokorzenia mo e sta  si  czasem i miejscem spotkania z Bogiem na wzór
spotkania Syna z Ojcem. Przyj

 lub przynajmniej chcie  przyj

 wszelkie krzywdy,

zniewagi, ubóstwo i cierpienia ze wzgl du na Jezusa, znaczy dorasta  do coraz pe niejszej
jedno ci z Ojcem.

3. Przebicie serca w óczni

Po  mierci Jezusa zosta o ju  tylko kilka godzin do ko ca dnia. Po zachodzie s

ca

rozpoczyna  si

wielki dzie  — Dzie  Paschy. I chocia  zdarza o si ,  e skazani na

ukrzy owanie wisieli na drzewie ha by przez kilka dni, to jednak w tym wypadku z powodu
wielkiego  wi ta  ydzi poprosili Pi ata, aby ukrzy owanych zdj to i pogrzebano jeszcze
tego dnia. Sprawa Jezusa, tak e po Jego  mierci by a nadal k opotliwa. Ca y Jego proces
odbywa  si  nie tylko w trybie przyspieszonym, ale tak e w ród k amstw i matactw
politycznych. Faryzeusze drwi c z Jezusa wisz cego na krzy u nacieszyli si  ju  swoim

background image

niechlubnym zwyci stwem. Teraz roztropniej by o sprz tn

 sprzed oczu widomy znak ich

zbrodni.

ydzi prosili Pi ata, aby ukrzy owanym po amano golenie i usuni to ich cia a. Pi at wyrazi

zgod . Dla niego równie  skazanie Jezusa musia o pozostawi  niesmak i poczucie
przegranej, tym bardziej,  e nawet jego w asna  ona usi owa a go przekona  o niewinno ci
Jezusa. Tak e dla namiestnika by o lepiej,  eby znikn y szybko  lady jego pora ki
politycznej w walce z Sanhedrynem.

Wys ani 

nierze po amali golenie tak pierwszemu jak i drugiemu, którzy z Nim byli

ukrzy owani.  amanie goleni, gruchotanie ko ci by o u Rzymian tortur  tak powszechn  jak

amanie ko em w czasach  redniowiecznych. By a to tortura barbarzy ska przynosz ca

niew tpliwie naddatek cierpienia, ale dla ludzi wyczerpanych m

 krzy a mog a by  tylko

rodzajem  aski (H. Daniel–Rops), poniewa  przyspiesza a  mier  w tych nieludzkich
warunkach.

Lecz gdy podeszli do Jezusa i zobaczyli,  e ju  umar , nie  amali Mu goleni, tylko jeden

nierzy w óczni  przebi  Mu bok i natychmiast wyp yn a krew i woda. Przebicie boku

Jezusa nie by o jakim  dodatkowym masakrowaniem cia a, ale by o jedynie odruchem

nierskiej skrupulatno ci, który mia  jedynie potwierdzi  zgon powieszonego. Je eli

Tomasz Aposto  po Zmartwychwstaniu prosi  Jezusa, aby móg  w

 ca  r

 do Jego

boku (J 20, 27), to widocznie rana spowodowana przebiciem w óczni musia a by  bardzo
szeroka.

Sam  w. Jan Ewangelista a za nim Ojcowie Ko cio a i teologowie nadaj  scenie przebicia
Jezusa w óczni  duchowy i mistyczny charakter: Sta o si  to bowiem, aby si  wype ni o
Pismo: Ko  jego nie b dzie z amana. I znowu na innym miejscu mówi Pismo: B

 patrze

na Tego, którego przebili.

Przebicie w óczni  boku Jezusa jest ostatni  zadan  Mu ran . Nie przysparza ona
cierpienia, gdy  zosta a zadana po  mierci, lecz jest to rana najbardziej znacz ca,
najbardziej rozwa ana i najszerzej komentowana. Z otwartego boku Chrystusa p ynie krew
zmieszana z wod , tak jak w czasie konania w Ogrójcu z Jego czo a sp ywa  krwawy pot: oto

ród o  ycia chrze cija skiego, po czone dwie substancje Odkupienia, woda chrztu i krew

Eucharystii (J.–P. Roux). Nabo

stwo do Serca Pana Jezusa oraz wspó czesne

nabo

stwo do Mi osiernego Jezusa swoj  zasadnicz  inspiracj  czerpi  w

nie ze sceny

przebicia boku Jezusa w óczni

nierza.

 patrze  na Tego, którego przebili. W obecnej kontemplacji patrzmy z wiar  i mi

ci

na Jezusa ukrzy owanego i Jego przebity bok. Otwarcie Serca Jezusa jest bowiem ostatnim
i jednocze nie najmocniejszym znakiem niesko czonej mi

ci Wcielonego Syna Bo ego do

cz owieka. W symbolu otwartego Serca Jezus jeszcze raz mówi do ka dego z nas, i  pragnie
naszej mi

ci (por. J 19, 29): Pragn , aby  przyj  moje Wcielenie, ca e moje  ycie, moj

nauk , a teraz moj  nieludzk  m

 i  mier  jako dowód mi

ci do ciebie, jako  ród o

prawdziwego  ycia.

background image

Przypominam ci córko moja — mówi Jezus w prywatnych objawieniach do B . S. Faustyny
— ile razy us yszysz, jak zegar bije trzeci  godzin , zanurzaj si  ca a w mi osierdziu moim,
uwielbiaj c i wys awiaj c je, wzywaj c je, wzywaj jego wszechmocy dla  wiata ca ego,
a szczególnie dla biednych grzeszników, bo tej chwili zosta o na o cie  otwarte dla wszelkiej
duszy. W godzinie tej uprosisz wszystko dla siebie i dla innych. W tej godzinie sta a si

aska

dla  wiata ca ego — mi osierdzie zwyci

o sprawiedliwo .

XVII. POGRZEB JEZUSA

Potem Józef z Arymatei, który by  uczniem Jezusa, lecz ukrytym z obawy przed  ydami,
poprosi  Pi ata, aby móg  zabra  cia o Jezusa. A Pi at zezwoli . Poszed  wi c i zabra  Jego
cia o. Przyby  równie  i Nikodem, ten, który po raz pierwszy przyszed  do Jezusa w nocy,
i przyniós  oko o stu funtów mieszaniny mirry i aloesu. Zabrali wi c cia o Jezusa i obwi zali
je  w p ótna razem z wonno ciami, stosownie do  ydowskiego sposobu grzebania. A na
miejscu, gdzie Go ukrzy owano, by  ogród, w ogrodzie za  nowy grób, w którym jeszcze nie

ono nikogo. Tam to wi c, ze wzgl du na  ydowski dzie  Przygotowania, z

ono Jezusa,

bo grób znajdowa  si  w pobli u (J 19, 38–42).

Obraz dla obecnej kontemplacji: Przedstawmy sobie dwa obrazy: pierwszy, to obraz Maryi,
Matki Jezusa trzymaj cej w swoich ramionach martwe cia o Jezusa. Zauwa my Jej wielki
ból, ale jednocze nie wewn trzny pokój wynikaj cy z Jej zaufania Bogu. Przedstawmy sobie
tak e drugi obraz: pogrzeb Jezusa. B dziemy kontemplowa  Nikodema, Józefa z Arymatei
i innych uczniów sk adaj cych cia o Jezusa do grobu. Dostrze my te  wielki kamie
zataczany nad grot , w której zosta o z

one cia o Jezusa.

Pro ba o owoc kontemplacji: Najpierw b dziemy prosi  Maryi , aby zezwoli a nam
do wiadczy  Jej wielkiego bólu z powodu  mierci Syna oraz Jej bezwarunkowego zaufania
Bogu. Nast pnie b dziemy tak e prosi  o g bok  wiar ,  e Jezus swoj

mierci  wyzwoli

nas z mocy z a: z mocy z a grzechu, z mocy  mierci oraz z side  z ego ducha.

1. Martwe cia o Jezusa

Kiedy stajemy wobec martwego cia a osoby kochanej ból zwi zany z jej odej ciem  czy si
z zadum  nad istot  ludzkiego  ycia, nad nieub aganymi prawami natury, które okazuj  si
silniejsze od ludzkich pragnie  i marze .  mier  — nieub agane prawo natury — dotkn a
tak e Jezusa.  mier  utrwali a si  w zesztywnia ych i bezw adnych cz onkach Wcielonego
Syna Bo ego. O ile w odniesieniu do tajemnicy Wniebowzi cia Maryi Matki Jezusa
mówimy nie tyle o Jej  mierci, ale jakby dyskretniej, o chwilowym Jej za ni ciu,  o tyle

odniesieniu  do  Jezusa  mówimy  wyra nie  i 

jasno  o mierci.  Autentyczno

Zmartwychwstania Jezusa zostaje uwiarygodniona sprawdzonym faktem Jego  mierci.

background image

Dostojewski w jednym ze swoich dzie  komentuj c Zdj cie z krzy a Holbeina k adzie w usta
bohatera swojej powie ci takie s owa: Je eli Jego uczniowie zobaczyli takie cia o, jak e
mogli (...) przypuszcza ,  e zmartwychwstanie? Nie mo na powstrzyma  si  od pytania:
je eli prawa natury s  tak okropne, jak e mo na je zwyci

? Gdy patrzymy na ten obraz,

wydaje nam si ,  e natura jest rodzajem ogromnego, nieub aganego i niemego zwierz cia,
a raczej, wyra aj c si

ci lej,  e jest to olbrzymi a bezmy lny mechanizm, który g uchy

i nieczu y (...) po kn  najwi ksz  bezcenn  Istot  — Jezusa.

Natura ze wszystkimi jej procesami, szczególnie za  procesem nieustannego rodzenia si
i umierania
 jest rzeczywi cie nieub agana. Jest rodzajem mechanizmu, który porusza si
niezale nie od ludzkiej woli. Martwe cia o Wcielonego Syna Bo ego, które za trzy dni
zmartwychwstanie, jest  wiadectwem, i  Bóg wchodzi w te nieub agane prawa natury
i przyjmuje je na siebie, aby je pokona , przezwyci

.

W liturgii Wielkiego Tygodnia Ko ció  ofiaruje nam kontemplacj  martwego Cia a Jezusa
w Grobie Pa skim. Figur  zmar ego Jezusa wystawia si  wówczas do adoracji. W obecnej
kontemplacji wpatrujmy si  w to martwe Cia o Jezusa zdj te z krzy a. Zauwa my Jego
bezw adno , zauwa my te  Jego rany: rany biczowania, koronowania cierniem, rany
krzy owania, ran  przebitego boku. W martwym ciele Jezusa przywo ajmy na pami  owe
nieub agane prawa natury, którym dobrowolnie podda  si  tak e Wcielony Syn Bo y. Sta
si  do nas podobny we wszystkim, oprócz grzechu. Jezus sta  si  podobny do nas tak e
w owym nieub agalnym prawie ludzkiej  mierci.

Cia o zmar ego, którego si  kocha, traktuje si  zwykle z jeszcze wi kszym pietyzmem i
z jeszcze wi ksz  delikatno ci  ni  za  ycia. I cho  jeste my  wiadomi,  e cia o to ulega
z czasem rozk adowi, to jednak pozostaje ono symbolem wi zi mi

ci i wzajemnego

oddania. Tak e po pogrzebie wyrazem mi

ci staj  si  odwiedziny grobu. Kontemplujmy

troskliwo  i czu

, z jak  Cia o Jezusa traktuj  Jego przyjaciele i uczniowie.

Ca a tradycja ikonograficzna, szczególnie w Ko ciele Zachodnim, ukazuje nam martwe
Cia o Jezusa w ramionach Jego Matki. Zdaje si  by  to scena równie cz sto przedstawiana,
jak scena narodzenia Jezusa. I cho  nie ma w Ewangeliach wzmianki,  e Maryia trzyma a
w ramionach martwe Cia o Jezusa, to jednak wydaje si  rzecz  naturaln ,  e Matka wzi a
w ramiona um czone Cia o swojego jedynego Syna. Nie mog c Mu przyj  z pomoc
w czasie m ki i  mierci, teraz tym usilniej okazuje Mu ca  swoj  mi

, wspó czucie

i oddanie.

W przedstawianiu Piety franciszkanie posun li si   —  pisze  M.  Jover  — do przypisywania
pogr onej w smutku Maryi z udzenia, i  trzyma w ramionach nie zw oki Syna, lecz cia o
dziecka. St d te  na niektórych przedstawieniach Cia o Chrystusa jest rozmiarów cia a
dziecka, a Maryia ma twarz m odej kobiety
. Z tej franciszka skiej prostoty, czy wr cz
naiwno ci artystycznej przebija duch mi

ci, która daje i podtrzymuje  ycie. Maryia, jak

podkre laj  niektórzy teologowie, jako jedyny cz owiek na ziemi wierzy a
w Zmartwychwstanie swojego Syna. Aposto owie, cho  s yszeli wielokrotne zapowiedzi
Jezusa o Jego Zmartwychwstaniu, to jednak uwierzyli w nie dopiero wówczas, kiedy

background image

zobaczyli Go na w asne oczy i us yszeli na w asne uczy.  w. Tomasz natomiast b dzie
domaga  si  tak e, aby móg  dotkn

dowodów Jego  mierci na krzy u — ran nóg, r k i rany

boku.

W obecnej modlitwie kontemplujmy Maryi  trzymaj

 w swoich ramionach martwe Cia o

Jezusa. Chciejmy towarzyszy  Jej ze wspó czuciem i oddaniem. Pro my J , aby Ona sama
pozwoli a nam odczu  swój ból i jednocze nie mi

 do Jezusa. Maryia cho  wolna od

grzechu, zostaje do wiadczona najwi kszym cierpieniem, jakiego mo e do wiadczy
kochaj ca matka.

Ból Maryi miesza si  jednak z nadziej  i oczekiwaniem na zmartwychwstanie. Wolno nam
wierzy , i  Maryia, która wiedzia a,  e Cia o Jezusa pocz o si  z Ducha  wi tego, swoim
nadzwyczajnym zmys em wiary przeczuwa a Jego Zmartwychwstanie. 

czenie si  z Maryi

w Jej cierpieniu oraz w nadziei na zmartwychwstanie stanie si  dla nas  ród em  ci lejszej
wi zi z Ni , a przez Ni  z Jej Synem. Maryia za

cz c si  z nami i uczestnicz c w naszych

dramatach  yciowych, b dzie stawa  si  dla nas wzorem nadziei i wytrwania.

2. Pogrzeb Jezusa

ydzi otaczali zmar ych wielk  czci . St d te  przywi zywano wiele wagi do obrz dów

pogrzebowych. Prawo zezwala o obmywa  i namaszcza  zmar ych nawet w dzie  szabatu.
Dla umar ego mo na robi  wszystko, co trzeba: mo na go natrze  wonno ciami i umy  —
powiada talmudyczny traktat Szabbat
 (H. Daniel–Rops). St d te  nawet je eli zasz o ju

ce i rozpocz a si  Pascha, krewni, uczniowie i przyjaciele Jezusa mogli spokojnie

sko czy  pobo ne obrz dy, którymi u  ydów czczono zmar ych (H. Daniel–Rops).

Przy pogrzebie Jezusa zaanga owanych by o wiele osób, ale Ewangeli ci wspominaj
w sposób szczególny o Józefie z Arymatei, który by  uczniem Jezusa, lecz ukrytym z obawy
przed  ydami oraz  o Nikodemie,  który  równie  z obawy przed  ydami rozmawia
z Jezusem noc . Teraz ci dwaj l kliwi dotychczas ludzie,  w obliczu  mierci Mistrza
do wiadczaj  niezwyk ej wolno ci wewn trznej oraz odwagi. Nie obawiaj  si  ujawni
swojej przynale no ci do grona uczniów Zmar ego.  mier  — szczególnie za

mier  osób

bliskich, relatywizuje cz sto ludzkie zniewolenia, przywi zania i obawy.

Nikodem przynosi na pogrzeb 100 funtów, czyli oko o 32 kilogramów, mieszaniny mirry
i aloesu. Mirra to pachn ca  ywica, w której tak kocha  si  Wschód (H. Daniel–Rops). Ta
sama mirra, któr  przywie li Trzej Królowie Jezusowi do Betlejem. Aloes za  jest drzewem
pochodz cym  z Indii,  z którego  wyciskano  pachn ce  substancje.  W czasach Jezusa
ofiarowywano zmar ym wonno ci podobnie jak my ofiarowujemy zmar ym kwiaty
 (H.
Daniel–Rops). Pachnide  tych u ywano w czasie grzebania cia a. Cia o Jezusa zosta o
namaszczone przyniesionymi  wonno ciami  i obwi zane  w p ótna  wed ug  ydowskiego
sposobu grzebania zmar ych. Z pewno ci  ze wzgl du na nietypow  por  pogrzebu, jak
by a blisko  Paschy, szukano grobu w niewielkiej odleg

ci od miejsca ukrzy owania.

na miejscu gdzie Go ukrzy owano, by  ogród, w ogrodzie za  nowy grób, w którym jeszcze

background image

nie z

ono nikogo. To przypadkowo znalezione miejsce wraz z Kalwari  mia o si  sta

pó niej centralnym miejscem dla chrze cijan.

Przypomnijmy sobie pogrzeb jakiej  bliskiej nam osoby. Przywo ajmy smutek i ból
zwi zany z faktem jej odej cia. W tym duchu chciejmy uczestniczy  we wszystkich gestach
i czynno ciach zwi zanych z pogrzebem Jezusa. Do czmy si  do Nikodema, do Józefa
z Arymatei i innych uczniów. Razem z nimi zano my Jezusa do Grobu. Aby móc ucieszy
si  Zmartwychwstaniem Jezusa, trzeba najpierw z ca ym realizmem prze

 Jego m

,

mier  krzy ow  i Jego pogrzeb. Uczniowie i przyjaciele nie robili Jezusowi pogrzebu na

trzy dni, to by  pogrzeb na wieczny spoczynek. Ich rado  ze Zmartwychwstania Chrystusa
by a nieoczekiwana, nieprzewidziana i dlatego tym wi ksza i g bsza. Nawet je eli s yszeli
z ust samego Jezusa zapowiedzi Jego Zmartwychwstania, to w szoku Jego  mierci zupe nie
o nich zapomnieli lub te  wyda y si  im one jak  niemo liw  do zrealizowania jeszcze
jedn

Jego przypowie ci . Towarzysz c  uczniom i przyjacio om Jezusa  w ich smutku

zwi zanym ze  mierci , b dziemy tym pe niej towarzyszy  im w 

ich rado ci ze

Zmartwychwstania.

XVIII. KONTEMPLACJA CA EJ M KI JEZUSA

Na zako czenie trzeciego tygodnia

wicze  duchownych

w. Ignacy zach ca nas do

rozwa ania raz jeszcze przez ca y jeden dzie  m ki Jezusa tak cz sto, jak to jest mo liwe

D, 208f). W poni szych refleksjach podajemy dwa sposoby, z pomoc  których mo emy

kontemplowa  m

 Jezusa.

Pierwszy z nich to rozwa anie m ki i  mierci Jezusa pod k tem ofiarowania wszystkiego
swojemu Ojcu. Jezus przemienia posiadanie w coraz pe niejsze ofiarowanie si  Ojcu.

Drugi klucz, to rozwa anie m ki pod k tem pasywno ci Jezusa w przyjmowaniu tego, co
Ojciec przygotowa  dla Niego. Pasywno  Jezusa nie jest jednak rezygnacj  i wycofaniem
si  z  ycia, ale jest owocem Jego wielkiego zaanga owania w szukanie i znajdowanie woli
swojego Ojca.

1. Przemiana posiadania w ofiarowanie

Na ca  m

 i  mier  Jezusa na krzy u mo emy popatrze  tak e jako na proces przemiany

posiadania  w coraz  pe niejsze ofiarowanie si  Syna Ojcu. Chrystus  w m ce i  mierci
dobrowolnie oddaje wszystko, aby móc posiada  tylko Ojca. Rozwa ajmy przez ca y dzie

D, 208f), jak Jezus w kolejnych etapach swojej m ki traci wszystko — dos ownie

wszystko dla Ojca.

background image

Na modlitwie w Ogrójcu Jezus dobrowolnie pozbawia si  ch ci spe niania swojej woli:
Ojcze, (...) nie moja wola, lecz Twoja niech si  stanie ( k 22, 42). W chwili pojmania Jezus
traci fizyczn  wolno : staje si  wi niem i odt d inni b

 decydowa  o Jego fizycznym

yciu i mierci. Przy pojmaniu Jezus traci tak e swoich najbli szych Mu uczniów–

przyjació . Wszyscy oni pouciekali; zdrada Judasza oraz zaparcie si  Piotra b

 bolesnym

dope nieniem tego opuszczenia ze strony uczniów. Przed s dem Wysokiej Rady, Pi ata
i Heroda Jezus traci dobre imi : nie tylko zostaje uznany za z oczy

, skazany na  mier ,

ale tak e zniewa ony, upokorzony i wy miany w swojej godno ci Boskiej i ludzkiej tak, i
miano Go za nic (Iz 53, 3). Poprzez biczowanie, koronowanie cierniem, tortur  krzy owania
Jezus traci zdrowie fizyczne i wszystkie ludzkie si y. Cia o Jezusa zostaje w okrutny sposób
zmasakrowane. Przed ukrzy owaniem Jezus zostaje odarty nawet z w asnych szat i w ten
sposób zraniony w naturalnym ludzkim poczuciu wstydu. Na krzy u Wcielony Bo y Syn
zostaje pozbawiony blisko ci swojego Ojca; wo a z niepoj tym dla nas bólem: Bo e mój,
Bo e mój, czemu  Mnie opu ci 
 (Mk 15, 34). W ko cu po trzech godzinach nieludzkiej m ki
oddaje swojego ducha Ojcu.

Rozwa aj c przez ca y dzie  kolejne tajemnice m ki, adorujmy Jezusa jako Syna Bo ego,
dzi kuj c Mu za to,  e ca ym swoim  yciem, a zw aszcza swoj  m

 i  mierci  pokazuje

nam drog  do Ojca, któr  jest w

nie wewn trzna przemiana posiadania  w ca kowite

ofiarowanie si  w Chrystusie, przez Chrystusa i z Chrystusem Bogu Ojcu.

Dla ka dego cz owieka moment  mierci oznacza opuszczenie wszystkiego i wszystkich.
Cz owiek umieraj cy nic i nikogo nie mo e zatrzyma  przy sobie. U ludzi zbli aj cych si
do  mierci, którzy nie s  jednak przygotowani na jej przyj cie, obserwuje si  jaki  tragiczny
bunt wewn trzny. Jest to wewn trzny opór cz owieka przed konieczno ci  opuszczenia
wszystkiego i wszystkich. Im bardziej cz owiek przywi zuje si  do  ycia ziemskiego i tego,
co z nim go  czy, tym  mier  jest trudniejsza; proces odzierania jest wówczas bole niejszy.
Je eli cz owiek oderwie si  cho  troch  od siebie i tego, co posiada, wówczas o wiele  atwiej
mu umiera ; wówczas te  przyjmuje  mier  jako ostatni konieczny etap ludzkiego  ycia.

Akceptacja  mierci nie oznacza wówczas rezygnacji z  ycia, ale wyra a pragnienie  ycia
pe niejszego, dla którego po wi ca si

ycie doczesne. Umieranie jest wówczas form

przej cia z tego  wiata do Boga. Jezus równie  okre la  swoj

mier  jako przej cie z tego

wiata do Ojca. Jezus nie obawia si  odda  wszystkiego, gdy  wie,  e wszystko otrzyma

wraz ze zjednoczeniem z Ojcem.

A. de Saint–Exupery w powie ci Twierdza nie znajduje powodu do  alu nad osobami
umieraj cymi: Dlaczego mia bym 

owa  umieraj cych? Dlaczego mia bym op akiwa  ich

koniec? Egoista lub sk piec ca e  ycie pomstuj cy na wszelkie marnotrawstwo, w ostatniej
godzinie prosi, aby zeszli si  doko a niego wszyscy domownicy a potem ze wzgardliw
sprawiedliwo ci  dzieli swoje dobra niby zabawki pomi dzy dzieci. Znam takich, co sami
wypaleni pragnieniem, dzielili si  zapasem wody albo skórk  chleba w najci szym g odzie,
gdy  cz owiek w obliczu  mierci nie odczuwa ju  potrzeby i pe en królewskiej oboj tno ci
rzuca innemu ko  do ogryzienia
.

background image

Wzrost w mi

ci ludzkiej mo na ukaza  jako coraz pe niejsze przechodzenie od ch ci

wzajemnego posiadania do ofiarowania si  sobie. W 

pierwszym okresie przyja ni,

narzecze stwa, w pierwszych latach ma

stwa, macierzy stwa, ojcostwa, cho  s  to

chwile bogate i pi kne, to jednak nierzadko we wzajemnym zachowaniu si  wobec siebie
ludzie odwo uj  si  przede wszystkim do posiadania. K adzie si  nacisk na s owo mójmoja:
mój przyjaciel, mój ch opiec, moja dziewczyna, moje dziecko, moja mama. W pocz tkach
ludzkiej mi

ci zwykle dominuje posiadanie. I jest to pewien nieod czny etap rozwoju

ludzkiej mi

ci. Mi

 i przyja

 ludzka rozpoczyna si  od do wiadczenia posiadania.

nie  ma  w 

tym  fakcie  nic  wstydliwego.  Posiadanie  to  wyra a  si   w 

pewnym

koncentrowaniu si  na w asnych prze yciach, doznaniach, nierzadko tak e w szukaniu
siebie. Niekiedy ta ch  posiadania jest tak silna, i  objawia si  w zazdro ci o ka

 chwil

osoby kochanej i ka de jej spotkanie z innym cz owiekiem.

Je eli kto chce pój  za Mn , niech si  zaprze samego siebie, niech we mie krzy  swój
i niech Mnie  na laduje
 (Mt 16, 24). Zaparcie samego siebie Jezus nazywa tak e utrat
swego  ycia, obumieraniem: Kto straci swoje  ycie z mego powodu, znajdzie je (Mt 16, 25).
Zaparcie samego siebie jest w

nie dobrowolnie przyj tym procesem opuszczenia

wszystkiego, wyj ciem naprzeciw w asnej  mierci. Naturalna ludzka sk onno  do
posiadania zostaje w tym procesie dobrowolnego opuszczenia wszystkiego przekszta cona
w nieustanne ofiarowanie si  Bogu. Ucze  na laduj cy Jezusa ma sta  si  cz owiekiem
nieustannego  ofiarowania.  Wzrost  w 

wierze  nazywamy  niekiedy  wewn trznym

ubogaceniem si . Je eli to okre lenie ma by  prawdziwe, to musi by  jednak uzupe nione
o Jezusowe wezwanie do zapierania si  siebie samego przez ca kowite oddawanie si  Bogu
i ludziom.

Zanim Jezus rozpocz  swoj  m

, w czasie Ostatniej Wieczerzy antycypuje i jednocze nie

pozostawia swoim uczniom proces przemiany posiadania w ofiarowanie. Wzi  chleb (...)
po ama  go i poda  mówi c: To jest Cia o moje, które za was b dzie wydane: to czy cie na
moj  pami tk . Tak samo i kielich po wieczerzy mówi c: Ten kielich to Nowe Przymierze we
Krwi mojej, która za was b dzie wylana
 ( k 22, 19–20). Wyda  cia oprzela  krew znaczy
odda

ycie, czyli odda  wszystko. Eucharystia nieustannie uobecnia t  przemian

posiadania w ofiarowanie, którego Jezus dokona  w ca ym swoim  yciu, szczególnie za
w m ce i  mierci. Ka dy ucze  Jezusa, który uczestniczy w Eucharystii, jest zaproszony,
aby uobecnia  to, czego dokona  jego Mistrz. Nasze na ladowanie Jezusa, zapieranie si
siebie samych winno znale  swoje odniesienie w Eucharystii. Ona winna wyra

 to, czego

dokonujemy ca ym  yciem.

2. Pasywno  Jezusa w czasie m ki i  mierci

Podczas ca ej m ki, szczególnie podczas procesu, Jezus przybiera postaw  pasywnego
przyjmowania tego, co Go spotyka. Z 

ca ym spokojem wewn trznym poddaje si

zdarzeniom. Jezus akceptuje spadaj ce na Niego niesprawiedliwo ci, zadawane Mu kolejno
cierpienia, zniewagi, razy. Przyjmuje fa szywe oskar enia i pomówienia. Zabiera g os
jedynie wówczas, kiedy daje  wiadectwo w asnej to samo ci lub te  kiedy napomina

background image

z mi

ci  i  yczliwo ci  swoich nieprzyjació . Praktycznie nie zabiera jednak g osu we

asnej obronie, nie usprawiedliwia si , nie t umaczy si . Nie wyja nia Pi atowi

prawdziwych motywów, dla których arcykap ani i starsi ludu wydaj  Go na  mier . Nie
oskar a jednych przed drugimi. Jezus nie podaje te  argumentów na w asn  niewinno .
Wobec Heroda milczy ca kowicie. Herod nie traktowa  Go na serio, chcia  si  jedynie
cynicznie zabawi  Jego kosztem. Nie oczekiwa

wiadectwa i nie by  te  w stanie przyj

jakiegokolwiek upomnienia.

Jako przygotowanie do kontemplacji przeczytajmy raz jeszcze opis ca ej m ki Jezusa, na
przyk ad wed ug  w.  ukasza, zwracaj c szczególn  uwag  na t  w

nie pasywno

Chrystusa. Kontemplujmy Jezusa, który poddaje si  temu, co na Niego spada. Zauwa my
brak buntu i oporu z Jego strony.

Pasywno  Mesjasza w czasie Jego m ki i  mierci przepowiada Prorok Izajasz w Pie niach

ugi Jahwe. Ws uchajmy si  w te niezwyk e proroctwa, które dos ownie opowiadaj  o tym,

jak zachowa si  Jezus w czasie m ki:

Pan Bóg otworzy  Mi ucho,
a Ja si  nie opar em ani si  cofn em.
Poda em grzbiet mój bij cym
i policzki moje rw cym Mi brod .
Nie zas oni em mojej twarzy
przed zniewagami i opluciem.
Pan Bóg Mnie wspomaga,
dlatego jestem nieczu y na obelgi,
dlatego uczyni em twarz moj  jak g az
i wiem,  e wstydu nie doznam
 (Iz 50, 5–7).

Dr czono Go, lecz sam si  da  gn bi ,
nawet nie otworzy  ust swoich.
Jak baranek na rze  prowadzony,
jak owca niema wobec strzyg cych j ,
tak On nie otworzy  ust swoich.
Po udr ce i s dzie zosta  usuni ty;
a kto si  przejmuje Jego losem?
Tak! Zg adzono Go z krainy  yj cych;
za grzechy mego ludu zosta  zbity na  mier 
 (Iz 53, 7–8).

Chciejmy zauwa

, jak bardzo dok adnie proroctwo Izajasza odpowiada opisowi m ki

i  mierci Jezusa. W tej pasywno ci Chrystusa wyra a si  ca kowite Jego zaufanie i oddanie
si  swojemu Ojcu. M ka i  mier  jest przyj ciem kielicha z Jego r k. Chrystus nie broni si ,
gdy  nie nale y ju  do siebie. Pozwala, aby wola Ojca spe ni a si  na Nim ca kowicie. Ta
pasywno  Jezusa jest mo liwa dzi ki Jego absolutnemu zaufaniu Ojcu; jest ona owocem
tego zaufania. Pasywno  Jezusa wystawia Go na ryzyko wi kszego i g bszego zranienia.

background image

Zauwa my jednak, i  pasywno  Jezusa nie ma charakteru negatywnej rezygnacji i bierno ci

yciowej. Nie wyra a tak e Jego nie wiadomo ci doznawanej krzywdy. Pasywno  Jezusa

stanowi owoc Jego decyzji podj tej ca kowicie  wiadomie podczas dramatycznej walki a
do krwawego potu w Ogrójcu. Jezus jest  wiadom, i  cierpi niesprawiedliwie i daje temu

wiadectwo. Stwierdza otwarcie,  e zgotowany Mu los przez przywódców Izraela oznacza

panowanie ciemno ci.

Kontemplujmy pasywne zachowanie Jezusa w kolejnych scenach m ki. Kontemplujmy
pasywno  Jezusa przy pojmaniu; Jezus nie usi uje ucieka , ale wychodzi naprzeciw
stra om  wi tynnym; pozwala si  poca owa  Judaszowi; pozwala si  pochwyci  i zwi za
stra om. Dalej pozwala si  prowadzi  od Annasza do Kajfasza, nast pnie przed Wysok
Rad  Sanhedrynu, przed Pi ata, Heroda, i znowu przed Pi ata. Kontemplujmy pasywno
Jezusa w czasie biczowania i cierniem koronowania. Jezus pozwala si  katowa  w okrutny
sposób. Dopuszcza, aby zniewa ono i zel ono Jego godno  Mesjasza i Syna Bo ego. Jezus
zezwala, aby w

ono na Niego ci

ki krzy . Pozwala si  prowadzi  na Golgot . Kiedy nie

mo e dalej nie  krzy a, pozwala, aby Szymon Cyrenejczyk pomóg  Mu zanie  go na
Kalwari . Dalej, Jezus pozwala si  krzy owa . Dopuszcza ostatnie zniewagi ze strony tych,
który Go doprowadzili do tej strasznej ka ni.

W czasie tej kontemplacji u wiadommy sobie,  e Jezus czyni to wszystko z naszego powodu
i dla nas. Jeszcze raz powró my do Proroka Izajasza:

Lecz On si  obarczy  naszym cierpieniem,
On d wiga  nasze bole ci,
a my my Go za skaza ca uznali,
ch ostanego przez Boga i zdeptanego.
Lecz On by  przebity za nasze grzechy,
zdruzgotany za nasze winy.
Spad a Na  ch osta zbawienna dla nas,
a w Jego ranach jest nasze zdrowie.
Wszyscy my pob dzili jak owce,
ka dy z nas si  obróci  ku w asnej drodze,
a Pan zwali  na Niego winy nas wszystkich
 (Iz 53, 4–6).

Nasz wzrost w mi

ci do Jezusa jest kroczeniem ku coraz wi kszej pasywno ci wobec Jego

dzia ania w nas. Aby wchodzi  w coraz pe niejsze zjednoczenie z Chrystusem trzeba nam
coraz bardziej wycisza  w nas po piech, zabieganie, niepokój o siebie, potrzeb  sprawdzania
swojej warto ci w dzia aniu. Trzeba nam tak e wycisza  aktywno  naszego umys u, naszej
pami ci, aktywno  naszej woli. To wyciszenie wewn trzne sprawia, i  Bóg mo e w nas
i przez nas dzia

 coraz pe niej. Kroczenie ku coraz wi kszej pasywno ci wobec Boga

dobrze wyra a modlitwa  w. Ignacego Loyoli proponowana na zako czenie ca ych
rekolekcji. Modlitw  t  mogliby my w

 tak e w usta Jezusa. Chciejmy j  odmówi  jako

wyraz na ladowania pasywno ci Jezusa w czasie Jego m ki:

background image

Zabierz, Panie, i przyjmij
ca  wolno  moj ,
pami  moj  i rozum,
i wol  m  ca ,
cokolwiek mam i posiadam.
Ty mi to wszystko da

 –

Tobie to, Panie, oddaj .
Twoje jest wszystko.
Rozporz dzaj tym w pe ni
wedle swojej woli.
Daj mi jedynie
mi

 Tw  i  ask ,

albowiem to mi wystarcza ( D, 234).

Kroczenie od aktywno ci ku coraz wi kszej pasywno ci przed Bogiem jest drog  bolesn .
Jest to droga krzy owa. Droga ta wiedzie bowiem pod pr d naturalnej sk onno ci cz owieka
do bronienia si , do koncentrowania na sobie uwagi innych, do pok adania ufno ci we

asnych ludzkich mo liwo ciach i sile w asnej woli. Postawa pasywno ci wobec Boga

mo e by  jedynie owocem wielkiej wewn trznej walki i zmaga , tak jak pasywno  Jezusa
by a owocem Jego wielkich zmaga  a  do krwawego potu w Ogrodzie Oliwnym.

Pasywno  wobec Boga sprawia, i  zaanga owanie apostolskie nie przestaje by  pustym
aktywizmem, który koncentrowa by nas na potrzebie uznania, ale jest prawdziwym
wydaniem siebie na s

 Bogu i ludziom. Zaanga owanie apostolskie staje si  wydaniem

na s

, oddaniem si  do dyspozycji innych na wzór Jezusa, który nie przyszed , aby Mu

ono, ale aby s

 (Mt 20, 28). Ta pasywno  wobec Boga czyni nas zaanga owanymi

i aktywnymi w przyjmowaniu Jego Boskiej woli. Pasywno  wobec Boga czyni nas
prawdziwymi narz dziami.

Kontempluj c Jezusa w Jego m ce i  mierci pro my, aby by a ona dla nas nieustannym
wezwaniem do odchodzenia od siebie, swoich ludzkich potrzeb, by móc coraz pe niej
koncentrowa  si  na Jego mi

ci i Jego woli.

***

Na zako czenie przytoczmy pi kne pouczenie J. Taulera, jednego z najwybitniejszych
kaznodziejów niemieckich XIV wieku, jak nale y rozwa

 i wprowadza  w  ycie m

i  mier  Jezusa. Niektórzy tak mówi : Panie, codziennie rozmy lam nad M

 Pa sk : o tym

jak sta  przed Pi atem, przed Herodem, przy s upie i w innych miejscach. Otó  pos uchaj
mojej nauki: nie patrz na Boga jak na zwyk ego cz owieka, lecz wpatruj si  w Boga
transcendentnego  i niepoznawalnego,  Boga  najwy szego,  pot nego  i wiecznego,  który
jednym s owem stworzy  niebo i ziemi  i w ten sam sposób wszystko mo e w nico  obróci .
Rozwa ,  e ten w

nie Bóg chcia  si  tak unicestwi  dla swoich stworze . I zarumie  si

wtedy ze wstydu,  e ty,  miertelny, n dzny cz owiek, my la

 o zaszczytach, korzy ciach

i dumie. Ugnij si  pod krzy em, sk dkolwiek przychodzi, od wewn trz czy z zewn trz. Nagnij

background image

swoj  pyszn  dusz  pod Jego cierniow  koron . I pójd  za ukrzy owanym Bogiem w duchu
poddania, pe nym prawdziwej wzgardy dla siebie samego, pod ka dym wzgl dem,
wewn trznie i zewn trznie, skoro twój tak wielki Bóg do tego stopnia si  unicestwi ,
os dzony przez swoje w asne stworzenia, skazany na  mier  i ukrzy owany. W ten to sposób,
cierpi c cierpliwie i z pokor , powiniene  na ladowa  Jego m

, na niej si  wzorowa .

XIX. PRZYPOWIE

 O WINNICY

Pos uchajcie innej przypowie ci! By  pewien gospodarz, który za

 winnic . Otoczy  j

murem, wykopa  w niej t oczni , zbudowa  wie , w ko cu odda  j  w dzier aw  rolnikom
i wyjecha . Gdy nadszed  czas zbiorów, pos

 swoje s ugi do rolników, by odebrali plon

jemu nale ny. Ale rolnicy chwycili jego s ugi i jednego obili, drugiego zabili, trzeciego za
ukamienowali. Wtedy pos

 inne s ugi, wi cej ni  za pierwszym razem, lecz i z nimi tak

samo post pili. W ko cu pos

 do nich swego syna, tak sobie my

c: Uszanuj  mojego

syna. Lecz rolnicy zobaczywszy syna mówili do siebie: To jest dziedzic; chod cie zabijmy go,
a posi dziemy jego dziedzictwo. Chwyciwszy go, wyrzucili z winnicy i zabili. Kiedy wi c

ciciel winnicy przyjdzie, co uczyni z owymi rolnikami? Rzekli Mu: N dzników marnie

wytraci, a winnic  odda w dzier aw  innym rolnikom, takim, którzy mu b

 oddawali plon

we w

ciwej porze. Jezus im rzek : Czy nigdy nie czytali cie w Pi mie: W

nie ten kamie ,

który odrzucili buduj cy, sta  si  g owic  w

a. Pan to sprawi , i jest cudem w naszych

oczach. Dlatego powiadam wam: Królestwo Bo e b dzie wam zabrane, a dane narodowi,
który wyda jego owoce. Kto upadnie na ten kamie , rozbije si , a na kogo on spadnie,
zmia

y go. Arcykap ani i faryzeusze, s uchaj c Jego przypowie ci, poznali,  e o nich mówi

(Mt 21, 33–45).

1. Za

enie winnicy

Jezus wyg asza powy sz  przypowie  w Jerozolimie w sytuacji, gdy polemika z  ydami
by a ju  bardzo ostra. Faryzeusze ju  dawno postanowili zg adzi  Jezusa. Szukali jedynie
okazji i sposobu, w jaki mo na b dzie to uczyni . Przypowie  rozpoczyna si  od niemal
dos ownego cytatu z Proroka Izajasza: Chc  za piewa  memu Przyjacielowi pie

 o Jego

mi

ci ku swojej winnicy! Przyjaciel mój mia  winnic  na  yznym pagórku. Otó  okopa  j

i oczy ci  z kamieni i zasadzi  w niej szlachetn  winoro l; po rodku niej zbudowa  wie ,
tak e i t oczni  w niej wyku . I spodziewa  si ,  e wyda winogrona, lecz ona cierpkie wyda a
jagody
 (Iz 5, 1–2).

uchacze, którym na ogó  dobrze by  znany ten tekst, u wiadomili sobie, i  Jezus mówi

o narodzie izraelskim, gdy  on w

nie jest winnic  Jahwe, dla której tak wiele zrobi

z mi

ci do niej.

background image

Opis zak adania winnicy mogliby my porówna  do d ugiego i troskliwego dzie a stwarzania

wiata. W

ciciel winnicy, jak mówi Izajasz, w

 w ni  wszystkie swoje twórcze

zdolno ci i talenty oraz ca  swoj  mi

. Wybra  dla niej najlepsze miejsce —  yzny

pagórek. Zasadzi  w niej dobrze wyselekcjonowan szlachetn  winoro l. Kiedy gospodarz
uko czy  swoj  winnic , odda  j  w dzier aw  rolnikom i wyjecha .

Pos uguj c si  w analizie tej przypowie ci naszym ludzkim sposobem szukania zale no ci
pomi dzy przyczyn  a skutkiem, powiemy,  e ju  tu tkwi  pierwszy b d gospodarza. Skoro

 tak bardzo zale

o mu na winnicy, nie powinien by  jej oddawa  w niesprawdzone r ce.

Gospodarz zaufa  ludziom przypadkowym, którzy mieli okaza  si  nie tylko nielojalni
wobec niego, ale tak e mieli sta  si  zabójcami jego w asnego syna. Zaufanie
niesprawdzonym rolnikom wydaje si  by  aktem elementarnego braku roztropno ci.
Gospodarzowi szybko przyjdzie zbiera  gorzkie owoce swojego nieroztropnego zaufania,
je eli b dzie stosowa  tak  metod .

W tym miejscu  zaczyna  si   jakby historia s abo ci Boga, który wszystko, co ma
najcenniejszego  z 

ca ym  zaufaniem  powierza

przypadkowemu cz owiekowi;

przypadkowemu, poniewa  chodzi tu o ka dego cz owieka. Oto

abo  Boga, który kocha

cz owieka i dlatego w

nie ufa jego ludzkiej wolno ci wbrew wszelkiej oczywisto ci.

2. Gdy nadszed  czas zbiorów, pos

 swoje s ugi

Kiedy przysz a pora pierwszych zbiorów, gospodarz wys

 swoje s ugi do rolników, by

odebrali plon jemu nale ny. Owo wielkie zaufanie do rolników sprawi o, i  gospodarz jakby
sobie nie zdawa  sprawy, i  nara a swoje s ugi nie tylko na zniewag , ale tak e na

miertelne niebezpiecze stwo. Niewdzi czni rolnicy chwycili jego s ugi i jednego obili,

drugiego zabili, trzeciego za  ukamienowali. Rolnicy zachowuj  si  nie tylko w sposób
buntowniczy, ale tak e w sposób brutalny i zbrodniczy. Nie my

 dotrzymywa  zawartej

wcze niej z gospodarzem umowy.

Mo emy spróbowa  odtworzy  sposób rozumowania zbuntowanych rolników: Gospodarz,
który powierzy  nam winnic  jest teraz bardzo daleko. Pracujemy na jego roli bardzo ci ko
ca y rok. I cho  na samym pocz tku w

 tyle trudu i wysi ku w budowanie winnicy, to

jednak teraz zdaje si  nie dba  o ni . Czy by nie zna  prawa si y, którym rz dzi si

wiat

dzisiejszy? Gospodarz wydaje si  by  bardzo s aby lub te  naiwny, skoro wys

 kilku

nieuzbrojonych s ug nie zapewniaj c im bezpiecze stwa z pomoc  jakiego  ma ego cho by
oddzia u wojska. Naiwno  jest innym rodzajem s abo ci. Nie damy mu tego, czego si
domaga. Zobaczymy, jaka b dzie jego reakcja
.

Rolnicy zachowuj  si  jak ma e dzieci w szkole. Kiedy przychodzi do klasy nowa
nauczycielka, od samego pocz tku zaczynaj  psoci , dokucza  jej,  artowa , ale obserwuj
jednocze nie, w jaki sposób ona zareaguje. Badaj  w ten sposób, na ile  artów i psot b dzie
mo na sobie przy niej pozwoli . Je eli pozwoli na ma e psoty, b

 robi  ma e; je eli

pozwoli na du e, korzystaj c z jej s abo ci, b

 psoci  do woli.

background image

Prawdopodobnie rolnicy po swoim brutalnym czynie, zacz li rozmy la  i rozmawia  mi dzy
sob , co si  teraz stanie. Mo emy przypuszcza , i  wielu zacz o si  obawia ,  e gospodarz
przy le wojsko i natychmiast surowo wszystkich ich ukarze. Z pewno ci  do  niecierpliwie
czekali na pierwsz  reakcj  gospodarza na ich zbrodnicze i buntownicze zachowanie. Byli
przecie

wiadomi niesprawiedliwo ci, jakiej dopu cili si  zarówno w 

stosunku do

gospodarza, jak i samych s ug.

I oto znowu gospodarz zdaje si  powtarza  ten sam elementarny b d. Za drugim razem
pos

 wprawdzie wi cej s ug, ale tak samo bezbronnych. Tak e tym razem nie zabezpieczy

ich przed przemoc  ze strony zbuntowanych rolników. Dla rolników za  by  to ewidentny
znak,  e gospodarz nie jest cz owiekiem interesu i nie mo na traktowa  go na serio. Tak e za
drugim razem rolnicy zrobili to samo, co za pierwszym: jednych obili, drugich zabili,
jeszcze innych ukamienowali. Masakra s ug by a tym razem wi ksza ni  za pierwszym
razem.

A teraz spróbujmy wczu  si  w sposób rozumowania samego gospodarza, który podsuwa
nam tak e sama przypowie  Jezusa. Chocia  gospodarz jest jednocze nie pot

nym w adc

posiadaj cym liczne wojska, to ma jak  odraz  wobec stosowania przemocy. St d te
wbrew wszelkiej oczywisto ci zak ada w sposób maksymalny dobr  wol  u rolników i chce
im wyj  naprzeciw. Za wszelk  cen  pragnie z nimi pojednania i ugody. Gospodarz usi uje
najpierw znale  wyt umaczenie id ce po linii ich rzekomej dobrej woli. Gospodarz my li:
By  mo e nie zrozumieli mnie do ko ca i dlatego dosz o do przypadkowej bójki. Je eli nawet
niektórzy z nich zawinili, to by  mo e zreflektuj  si , uznaj  swój b d, przyznaj  si  do
winy. Przecie  nie mog  nie by

wiadomi,  e mam wojsko i mog  tak e si  odebra  to, co

moje. Ale po co stosowa  zaraz si . Podaruj  im ten pierwszy wybryk. Za drugim razem
wy

 wi cej s ug. Kiedy jednak druga misja s ug nie powiod a si , gospodarz zamiast

ukara  ich, co wydawa o si  by  naturalne, dalej szuka usprawiedliwienia dla buntowników.
Wprawdzie tym razem wys

em wi cej s ug, ale mo e nie byli do  stanowczy, mo e

pozwolili si  zlekcewa

. Prawdopodobnie doradcy gospodarza podpowiadali mu, aby

rozwi za  problem od razu wysy aj c oddzia  wojska, by ukara  buntowników.

3. W ko cu pos

 swojego syna

Po drugim bezkarnym buncie sta o si  dla rolników niemal oczywiste, i  gospodarz jest
cz owiekiem s abym, który nie umie dochodzi  swoich praw. Pomy leli, i  teraz gospodarz

dzie ba  si  przys

 kogokolwiek. Ale oto staje si  rzecz niesamowita, która mo e

zdarzy  si  jedynie w mitycznych opowiadaniach lub te  w przypowie ci Jezusa. Do
zbuntowanych rolników, którzy ju  dwukrotnie zmasakrowali wys anników, gospodarz
ko cu pos

 swego syna, tak sobie my

c: Uszanuj  mojego syna. Gospodarz ci gle

wierzy w dobr  wol  rolników i ich lojalno  wzgl dem niego. Zak ada, i  rolnicy uznaj
jego prawo w asno ci do winnicy. Je eli rolnicy nie uznali autorytetu s ug, to teraz
z pewno ci  uznaj  autorytet mojego syna. Z pewno ci  przed moim synem uznaj  swoj
win , ukorz  si  i oddadz  nale ne mi plony. Wraz z misj  mojego syna rozpocznie si  nowy
okres wspó pracy z rolnikami.

background image

Rozumowanie rolników by o jednak zupe nie inne. Kiedy zobaczyli syna gospodarza,
bynajmniej si  nie przestraszyli. Nie mieli te  ochoty do dialogu i do pertraktacji. Skoro
zniewa yli i 

zabili s ugi gospodarza, dlaczego mieliby nagle okaza  si  uleg ymi

i pokornymi wobec syna gospodarza? Przyzwyczaili si  do stosowania przemocy. Przemoc,
w ich mniemaniu, okaza a si  skuteczn metod  na  ycieSkoro gospodarz nie móg  ukara
nas za pierwszym i drugim razem — my

 sobie rolnicy — to nie b dzie w stanie ukara  nas

i dochodzi  swoich praw tak e za trzecim razem. Ostatecznie potwierdzi o si , i  gospodarz
nie umie rz dzi  i jest s aby. Je eli syn ma otrzyma  w spadku winnic , to wystarczy go teraz
zabi , a winnica b dzie ju  nasza na zawsze. Sko czy si  ostatecznie uci

liwa zale no  od

gospodarza, sami b dziemy sobie gospodarzy . Zrobili tak, jak postanowili. Chwyciwszy
wi c syna, wyrzucili go z winnicy i zabili.

Gospodarz posy aj c swojego syna ryzykuje wszystko, ale wbrew wszelkiej oczywisto ci
ma do nich zaufanie. Wierzy, i  uznaj  jego autorytet i ze wzgl du na autorytet pana uznaj
autorytet syna. S abo  gospodarza nie wynika z braku si y i wojska, ale z zaufania i mi

ci

do rolników. Posy aj c do nich syna pragnie, aby w ko cu si  opami tali. Okazuje im
najwy szy dowód zaufania. Przecie  nie mog  nie dostrzec — my li gospodarz — jak
bardzo mi na nich zale y.

Ostatecznym  ród em

abo ci Boga w Jezusie Chrystusie jest niewiarygodne zaufanie Boga

do cz owieka, niewiarygodna Jego mi

 do ludzi. To w

nie to bezgraniczne zaufanie,

bezgraniczna mi

 karze Bogu zachowywa  si  w sposób po ludzku nielogiczny.

W Jezusie Chrystusie Bóg, podobnie jak gospodarz, wszystko stawia na jedn  kart
i ryzykuje wszystko.

Kiedy jednak wchodzimy w rozwa ania m ki i  mierci Jezusa trudne staje si  stosowanie
jakichkolwiek porówna  i przypowie ci. Wydaje si  dziwne,  e gospodarz posy a syna
wiedz c,  e b dzie zabity. Ale w tym w

nie wyra a si  bezwarunkowo  zaufania,

bezgraniczno  mi

ci. Mi

 nie kalkuluje, nie oblicza. Biblia powie nam,  e Bóg nie

oszcz dzi  nawet swojego Jedynego Syna, ale Go wyda  za nas na  mier  krzy ow . To
niesko czona mi

 Boga do cz owieka ka e sta  si  Bogu s abym, bezbronnym

nielogicznym w spotkaniu z cz owiekiem. Mi

 nie  amie nigdy wolno ci. Bóg nie z amie

i nie zgwa ci nigdy wolno ci swoich stworze  za pomoc  krzyku, l ku, przymusu,
przemocy. I w

nie dlatego gospodarz nie posy a wojska, aby ukara  buntowników. Bóg

zawsze staje si  pokorny i s aby, kiedy staje wobec wolno ci ludzkiego serca. Bóg
nieustannie, w historii ka dego cz owieka osobi cie nara a si ,  e zostanie os dzony,
odrzucony, zel ony, pobity, ukrzy owany.

4. Mo liwo  powiedzenia Bogu nie

Straszliw  konsekwencj , negatywn  konsekwencj  naszej wolno ci, jest mo liwo
powiedzenia Bogu nie. Daje ona mo liwo  zabicia s ug i syna gospodarza, zabicia Jezusa
Syna Bo ego. Cz owiek, podobnie jak owi rolnicy, mo e fa szywie odczyta  swoj  sytuacj
przed Bogiem. Wchodzi w grzech, sprzeciwia si  Bogu,  amie przykazania,  amie podj te

background image

zobowi zania, krzywdzi bli nich i jednocze nie zauwa a,  e to uchodzi mu bezkarnie.  ycie
toczy si  dalej. Nikt go nie ka e. Kiedy cz owiek raz spróbuje stosowa  metod  przemocy
i dostrze e,  e to si  op aca, wówczas mo e s dzi , i  jest to dobry sposób na  ycie.
Wyrzuty sumienia, które mo e nawet pojawiaj  si  od czasu do czasu, s  jednak coraz

absze, a  wreszcie gdzie  znikaj . Pierwsze l ki,  e Bóg mo e nas ukara  jak  nag

chorob ,  mierci  kogo  bliskiego,  yciowym niepowodzeniem itp., okazuj  si  jedynie
projekcj  na Boga naszych osobistych obaw. Cz owiek nieprawy szybko przekonuje si ,  e
nic takiego nie zagra a mu ze strony Pana Boga. W sytuacji  ycia w nieprawo ci cz owiek
mo e sobie rozwi za problem Boga deklaruj c si  agnostykiem, ateist ; mo e te  — co
okazuje si  najcz ciej stosowan  metod  —

pi  Boga w swoim  yciu.

Oto przyk ad. Zaniedbujemy modlitw , modlimy si  banalnie, powierzchownie, z czasem
zaniedbujemy modlitw  w ogóle, porzucamy j , przestajemy si  spowiada , uczestniczy
w Eucharystii i — nic si  nie dzieje. Naiwnie mo emy my le ,  e porzucaj c modlitw
mamy troch  wi cej czasu i spokojniejsze  ycie. Inny przyk ad. Maj c zobowi zania wobec

asnej  ony, m a i dzieci (czy te  wobec dobrowolnie podj tego celibatu), pozwalamy

sobie na jakie  dwuznaczne kontakty emocjonalne; z czasem anga ujemy si  pe niej
i g biej. W ko cu dochodzi do zdrady i niewierno ci. I chocia  obawiamy si ,  e co  si
stanie, nic szczególnego si  nie dzieje. Przekonujemy si ,  e mo na sobie u

spokojne

podwójne moralnie  ycie. W tych okresach uwik ania moralnego czujemy si  nieraz nawet
szcz liwi i zadowoleni z  ycia. W taki w

nie stopniowy i powolny sposób mo na nauczy

si  praktycznie ka dej nieprawo ci, która — jak si  wydaje — mo e uchodzi  bezkarnie.
Ale te nasze odczucia, podobnie jak sposób rozumowania rolników, s  fa szywe, z udne.
Poka e to dopiero przysz

.

5. Co w

ciciel winnicy czyni z owymi rolnikami?

Wbrew temu, co mog o wydawa  si  rolnikom i co mo e wydawa  si  tak e nam samym,
gospodarz nie jest s abym i bezradnym cz owiekiem. Pokazuje to dalsza cz

 przypowie ci.

Kiedy wi c w

ciciel winnicy przyjdzie, co uczyni z owymi rolnikami? Rzekli Mu:

dzników marnie wytraci, a winnic  odda w dzier aw  innym rolnikom, takim, którzy mu

 oddawali plon we w

ciwej porze.

ka i krzy  Jezusa ukazuj  nie tylko s abo  Boga, ale tak e Jego Bosk  moc. M ka

i krzy  Jezusa jest straszliwym s dem Boga nad ludzkim grzechem. Bóg pragnie, aby my
dzi ki krzy owi Jego Syna byli wolni od straszliwej rzeczywisto ci naszego grzechu.
Wszyscy my pob dzili jak owce, ka dy z nas si  obróci  ku w asnej drodze, a Pan zwali  na
Niego winy nas wszystkich
 (Iz 53, 6) — powie prorok Izajasz. Bóg Ojciec dokona  surowego

du na swoim Synu, zamiast na nas. Przekle stwo grzechu spad o na Niego. Bóg w Jezusie

podstawi  si  na nasze miejsce.

Jezus im rzek : Czy nigdy nie czytali cie w Pi mie: W

nie ten kamie , który odrzucili

buduj cy, sta  si  g owic  w

a. Pan to sprawi , i jest cudem w naszych oczach. Syn

pochwycony, wyrzucony i zabity poza murami miasta stanie si  Tym, który b dzie s dzi

background image

ywych i umar ych. Gospodarz w Nim w

nie oka e swoj  pot

 i moc: Wówczas uka e

si  na niebie znak Syna Cz owieczego, i 

wtedy  (...) ujrz  Syna Cz owieczego,

przychodz cego na ob okach niebieskich z wielk  moc  i chwa . Po le On swoich anio ów
z tr

 o g osie pot nym, i zgromadz  Jego wybranych z czterech stron  wiata, od jednego

kra ca nieba a  do drugiego (Mt 24, 30–31). Kto upadnie na ten kamie , rozbije si , a na
kogo on spadnie, zmia

y go. Odrzucona mi

, zlekcewa one i nadu yte zaufanie

w ko cu obraca si  przeciwko cz owiekowi. Wys anie przez gospodarza wojska, które
marnie wytraci buntowników jest pewn  biblijn  metafor , któr  trzeba rozwa

 w ca ym

kontek cie biblijnym. Bóg nie s dzi i nie karze cz owieka na ludzki sposób, jak czyni  to
zwykle bezwzgl dny wschodni w adca wobec swoich zbuntowanych podw adnych.
W grzechu to my sami nak adamy na siebie okrutn  kar  oddzielaj c si  swoim buntem od
jedynego  ród a  ycia i mi

ci; od mi

ci Ojca i Syna w Duchu  wi tym.

je eli kto  pos yszy s owa moje, ale ich nie zachowa, to Ja go nie s dz  — mówi Jezus.
Nie przyszed em bowiem po to, aby  wiat s dzi , ale aby  wiat zbawi  (J 12, 47). S dem
Boga jest Jego niesko czone mi osierdzie. Grzech, któremu cz owiek uwierzy  i odda  do
dyspozycji swoje  ycie, sam os dzi cz owieka. Cz owiek sam, zrywaj c  yciodajne wi zy
mi

ci, nierzadko czyni swoje  ycie piek em ju  tutaj na ziemi.  ycie ludzkie bez mi

ci

zawsze jest piek em, zarówno tutaj na ziemi, jak tym bardziej w wieczno ci.

Pro my gor co o g bokie wej cie w tajemnic Bo ej s abo ci, dzi ki której mogliby my
wewn trznie pozna  tajemnic  bezgranicznego zaufania Boga do cz owieka. Pro my,
aby my mogli dotkn  Jego niesko czonej mi

ci do ka dego z nas. Módlmy si  równie ,

aby my przyj li t

abo  Boga objawion  w krzy u Jezusa jako przejaw Jego mocy; mocy,

która nie identyfikuje si  jednak z przemoc , si , z  amaniem ludzkiej wolno ci.

abo

Boga nie jest jedynie figur  retoryczn . Bóg nie udaje s abego, ale jest s aby, kiedy wchodzi
w dialog z wolnym cz owiekiem. Bóg nie gwa ci wolno ci ludzkiej woli. Szanuje j , nawet
za cen

mierci swojego Jednorodzonego Syna. Ojciec wyda  Syna w r ce rolników, nie

jako w r ce swoich wrogów, ale jako w r ce tych, którym bezgranicznie zaufa . Ojciec
nieustannie wydaje swojego Syna w nasze r ce z zaufaniem,  e Go przyjmiemy jak Syna
i  e w Nim odczytamy niesko czon  mi

 Gospodarza — Ojca.

XX. MOWA PO EGNALNA

Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest tym, który go uprawia. Ka
latoro l, która we Mnie nie przynosi owocu, odcina, a ka

, która przynosi owoc,

oczyszcza, aby przynosi a owoc obfitszy. Wy ju  jeste cie czy ci dzi ki s owu, które
wypowiedzia em do was. Wytrwajcie we Mnie, a Ja b

 trwa  w was. Podobnie jak latoro l

nie mo e przynosi  owocu sama z siebie — o ile nie trwa w winnym krzewie — tak samo
i wy, je eli we Mnie trwa  nie b dziecie. Ja jestem krzewem winnym, wy — latoro lami. Kto
trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, poniewa  beze Mnie nic nie mo ecie

background image

uczyni . Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony jak winna latoro l i uschnie. I zbiera
si  j , i wrzuca do ognia, i p onie. Je eli we Mnie trwa  b dziecie, a s owa moje w was,
popro cie, o cokolwiek chcecie, a to wam si  spe ni. Ojciec mój przez to dozna chwa y,  e
owoc obfity przyniesiecie i staniecie si  moimi uczniami.

Jak Mnie umi owa  Ojciec, tak i Ja was umi owa em. Wytrwajcie w mi

ci mojej! Je li

dziecie zachowywa  moje przykazania, b dziecie trwa  w mi

ci mojej, tak jak Ja

zachowa em przykazania Ojca mego i trwam w Jego mi

ci. To wam powiedzia em, aby

rado  moja w was by a i aby rado  wasza by a pe na. To jest moje przykazanie, aby cie
si  wzajemnie mi owali, tak jak Ja was umi owa em. Nikt nie ma wi kszej mi

ci od tej, gdy

kto

ycie swoje oddaje za przyjació  swoich. Wy jeste cie przyjació mi moimi, je eli

czynicie to, co wam przykazuj . Ju  was nie nazywam s ugami, bo s uga nie wie, co czyni
pan jego, ale nazwa em was przyjació mi, albowiem oznajmi em wam wszystko, co
us ysza em od Ojca mego. Nie wy cie Mnie wybrali, ale Ja was wybra em i przeznaczy em
was na to, aby cie szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwa  — aby wszystko da  wam
Ojciec, o cokolwiek Go prosicie w imi  moje. To wam przykazuj , aby cie si  wzajemnie
mi owali
 (J 15, 1–17).

1. Trwanie w mi

ci Jezusa

W wielkiej mowie po egnalnej Jezus wyja nia, i  jedno  pomi dzy Nim a Jego uczniami
polega na jedno ci mi

ci. Z jednej strony uczniowie powinni pozostawa  w Jego mi

ci,

z drugiej za  strony winni kocha  si  wzajemnie, jak Jezus ich ukocha . Mi

 wzajemna

uczniów ma swoje  ród o we wspólnym ich uczestnictwie w mi

ci Chrystusa.

W czasie tych ostatnich godzin, które Jezus sp dza z uczniami, zapewnia ich,  e Jego mi
do nich b dzie trwa a wiecznie. To w

nie mi

 sta a si

ród em silnych i bardzo bliskich

wi zi pomi dzy Jezusem a uczniami. Ona inspirowa a ich wzajemne relacje podczas ca ego
publicznego  ycia.

Jak Mnie umi owa  Ojciec, tak i Ja was umi owa em — mówi Jezus. Ojciec niebieski kocha
swojego Jednorodzonego Syna mi

ci  niesko czon . Ta w

nie mi

 okre la ich

wzajemne relacje. Jest ona tak wielka, i  owocem tej mi

ci jest trzecia Osoba Boska —

Duch  wi ty. T  sam  mi

, któr  Ojciec okazuje Synowi, Syn okazuje swoim uczniom.

Mi

 Ojca do Syna posiada swoje przed

enie we wszystkich czynach i w ca ym

nauczaniu Jezusa.

Mi

, o której mówi Jezus to przede wszystkim wi

. W  onie Trójcy  wi tej jest to wi

nierozerwalna, niesko czona, Boska wi . Wytrwajcie  w mi

ci mojej  —  te  s owa  s

wezwaniem do zachowania trwa ej wi zi uczniów ze swoim Mistrzem na wzór owej Boskiej
wi zi
 Syna z Ojcem w Duchu  wi tym.

Jak Mnie umi owa  Ojciec, tak i Ja was umi owa em — te s owa Jezusa nie wyra aj  jedynie
jakiego  porównania. Mi

 Jezusa do uczniów ma t  sam  natur , co mi

 Ojca do Syna.

background image

Jezus kocha swoich uczniów mi

ci  w

ciw  tylko Bogu. Tak wi c uczniowie

uczestnicz  w sposób rzeczywisty w Boskiej mi

ci Syna do Ojca.

Porównanie jedno ci pomi dzy uczniami a Jezusem do wi zi  cz cej winne latoro le
z krzewem dobrze podkre la natur  ich wzajemnej relacji. Latoro le posiadaj  to samo

ycie, co krzew winny.  yciem krzewu winnego —  yciem Chrystusa, jest mi

 Jego

Ojca.  yciem latoro li — Jego uczniów jest równie  ta mi

 Ojca, któr  On otrzymuje od

Niego.

ycie chrze cija skie polega na przyj ciu mi

ci, któr  Chrystus okazuje uczniom oraz na

wytrwaniu w niej do ko ca: Wytrwajcie w mi

ci mojej — mówi Jezus. Mi

 Jezusa do

swoich uczniów nie jest jednorazowym aktem woli, nie jest do wiadczeniem przemijaj cym.
Jest to mi

 wieczna, mi

 sta a, jak wieczna i sta a jest mi

 Ojca do Jego

Jednorodzonego Syna. Poniewa  Syn wiecznie trwa w mi

ci swojego Ojca a Ojciec

w mi

ci do Syna, równie  ucze  Jezusa winien wiecznie trwa  w mi

ci swojego Mistrza.

Podkre lenie trwania, podkre lenie wytrwania w mi

ci Boga jest cech  charakterystyczn

Ewangelii Jana. Jan podkre la t  prawd  tak e w swoich listach: Poznajemy,  e my trwamy
w Nim, a On w nas, bo udzieli  nam ze swego Ducha
 (1 J 4, 13). To zdanie brzmi jak echo
Ksi gi M dro ci: Wierni w mi

ci b

 przy Nim trwali (Mdr 3, 9) oraz echo wielkiej

mowy eucharystycznej: Kto spo ywa moje Cia o i Krew moj  pije, trwa we Mnie a Ja w nim
(J 6, 56).

Trwanie — pozostawanie w Chrystusie wyra a jakby definicj  chrze cijanina, ucznia
Jezusa: Je eli trwa  b dziecie w nauce mojej, b dziecie prawdziwymi uczniami moimi (J 8,
31). Prawdziwy ucze  to ten, który przylega ca kowicie do swojego mistrza.

Aby trwanie w Chrystusie by o mo liwe otrzymujemy wiele darów: dar Ducha  wi tego (1
J 4, 13), dar namaszczenia (1 J 2, 27), dar Agape — mi

ci (1 J 3, 17; 4, 16), ziarno s owa

Bo ego (1 J 3, 9). Kto , kto nie trwa w Chrystusie nie mo e dokona  niczego: Beze Mnie nic
nie mo ecie uczyni 
 (J 15, 5). Ta jedno  Jezusa z Jego uczniem jest tak bliska i intymna, i
wyra a si  ona w jakim  wzajemnym przenikaniu. To samo wyra enie, którego u ywa si  na
okre lenie trwania uczniów w Chrystusie, s

y równie  do objawienia trwania Ojca

w Synu: Czy nie wierzysz,  e Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie? S ów tych, które wam
mówi , nie wypowiadam od siebie. Ojciec, który trwa we Mnie, On sam dokonuje tych dzie .
Wierzcie Mi,  e Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie. Je eli za  nie — wierzcie przynajmniej
ze wzgl du na same dzie a
 (J 14, 10–11).

Je eli dzia alno  uczniów ma wyda  owoce, to winni oni trwa  w mi

ci Jezusa. To

trwanie zak ada ca kowite pos usze stwo, ducha ofiary i oddanie siebie na s

.

Owocno  mi

ci uczniów, p odno  ich mi

ci przewy sza owocno  innych

charyzmatów i darów. Owoce mi

ci s  trwalsze ni  owoce wiary i nadziei. St d te

w.

Pawe  powie: Tak wi c trwaj  wiara, nadzieja, mi

 — te trzy: z nich za  najwi ksza jest

mi

 (1 Kor 13, 13).

background image

Je eli jednak zasadnicza inicjatywa w mi

ci nale y do Mistrza, powstaje pytanie: jak

wytrwa  w tej mi

ci? Jezus odpowiada: Je li b dziecie zachowywa  moje przykazania,

dziecie trwa  w mi

ci mojej, tak jak Ja zachowa em przykazania Ojca mego i trwam

w Jego mi

ci. Ju  Stary Testament naucza ,  e wierno  i pos usze stwo Bogu  czy si

ci le z mi

ci . Kocha  Boga to odda  Mu si  ca kowicie poprzez pos usze stwo i s

.

w. Augustyn komentuj c te s owa Jana pisze: Czy to mi

 sprawia zachowanie

przykaza , czy te  zachowanie przykaza  prowadzi do mi

ci? Ale przecie  nikt nie w tpi,

e mi

 jest pierwsza. Nie ma mo liwo ci zachowania przykaza  ten, kto nie kocha. Kiedy

Jezus mówi s owa: Je li b dziecie zachowywa  moje przykazania, b dziecie trwa  w mi

ci

mojej, wskazuje nie na to, sk d pochodzi mi

, ale na to, co jest sprawdzianem mi

ci.

Poprzez te s owa Jezus chce jakby powiedzie : Nie s

cie,  e pozostajecie w mojej mi

ci,

je eli nie zachowujecie moich przykaza . Je eli je zachowujecie, to b dzie to dowodem,  e
w niej trwacie. Niech si  nikt nie wynosi,  e kocha Boga, je eli nie zachowuje Jego
przykaza 
.

owo przykazanie jest tu mo e niezbyt precyzyjne. Nie chodzi bowiem o przepis, o jak

norm  prawn  czy moraln , która winna by  zachowana, ale chodzi o pe nienie woli,
o pe nienie  upodoba   i pragnie   kochanej  osoby. Jezus  okre la,  w jaki sposób  mamy
zachowa  Jego przykazania: Jak Ja zachowa em przykazania Ojca mojego i trwam w Jego
mi

ci. Jedynym przykazaniem Jezusa danym Mu przez Ojca by o wykonanie Jego woli:

Moim pokarmem jest wype ni  wol  Tego, który Mnie pos

, i wykona  Jego dzie o  (J  4,

34); A Ten, który Mnie pos

, jest ze Mn ; nie pozostawi  Mnie samego, bo Ja zawsze

czyni  to, co si  Jemu podoba (J 8, 29).

Ca e  ycie Jezusa w szarej codzienno ci, jak i we wszystkich szczytowych momentach

ycia: na górze kuszenia, na Górze Przemienienia, na Górze Oliwnej, na Kalwarii, na górze

Wniebowst pienia, by o nakierowane na zachowania woli Jego Ojca. Poniewa  Jezus
ca kowicie odda  si  wype nieniu woli Ojca, dlatego te  do wiadcza  w pe ni Jego mi

ci:

Dlatego mi uje Mnie Ojciec, bo Ja  ycie moje oddaj , aby je potem znów odzyska  (J 10,
17). Szczytowym punktem wype nienia woli Ojca by a  mier  na krzy u, któr  Jezus
przyjmuje dobrowolnie.

Nakaz zachowania przykaza  nie jest bynajmniej nak adaniem na uczniów jedynie ci arów

ycia. Jest to raczej objawienie im sekretu pe nej i czystej rado ci: To wam powiedzia em,

aby rado  moja w was by a i aby rado  wasza by a pe na. Dusz  Jezusa wype nia rado .
Rado  jest tajemnic  Syna Cz owieczego. I cho  jest Cz owiekiem udr czenia i bole ci, to
jednak trwa tak e w rado ci. Rado ci  Jezusa jest Jego trwanie w Ojcu, Jego mi osna
przynale no  i oddanie si  Mu. Rado  Jezusa jest owocem spe nienia zbawczej misji
arcykap ana i pasterza, który oddaje swoje  ycie za owce. Jezus do wiadcza w ten sposób

ów, które sam wypowiedzia : Wi cej szcz cia jest w dawaniu ani eli w braniu (Dz 20,

35).

Jezus przed swoim odej ciem przekazuje uczniom sekret doskona ej rado ci. Polega ona na
trwaniu w Jego mi

ci oraz zachowaniu Jego przykaza . Jezus pragnie bowiem, aby Jego

background image

asna rado  sta a si  rado ci  uczniów, aby do wiadczyli w pe ni Jego rado ci kochania

i rado ci trwania w mi

ci.

Podobnie jak uczniowie Jezusa trwaj  w Jego mi

ci, tak samo winni trwa  równie  w Jego

rado ci. Jezus  yczy sobie, aby rado  tych, którzy do Niego nale  by a pe na. Nie wyra a
tego  yczenia jakby mimochodem, ale ukazuje ono ostatni  wol  Jezusa, któr  powtórzy
kilkakrotnie w swojej po egnalnej mowie (J 16, 24; 17, 13). Pe na rado

czy si

ci le

z trwaniem w mi

ci. Rado  i mi

 s  bowiem owocami tego samego Ducha (por. Ga 5,

22). Od momentu przylgni cia do Jezusa Jego ucze  jest szcz liwy, trwa w rado ci. Ca e
jego  ycie up ywa w mi osnej wierno ci, pog bia t  rado , powi ksza j  a  do momentu
wej cia do rado ci wiecznej, rado ci ogl dania Boga twarz  w Twarz.

2. Trwanie we wzajemnej mi

ci

I cho  w ca ym przemówieniu Jezus wiele razy akcentuje rado , to jednak wyczuwa On
atmosfer  smutku uczniów spowodowan  zbli aj cym si  rozstaniem z ich umi owanym
Mistrzem. Jezus nie ukrywa,  e nied ugo ju  odejdzie: Dzieci, jeszcze krótko jestem z wami
(J 13, 33). Mówi o tej prawdzie bardzo serdecznie, ciep o. Zwraca si  do uczniów jak dobry
ojciec zwraca si  do dzieci, kiedy wyje

a na d

szy czas.

W sytuacji rozstania Chrystus pozostawia swoim uczniom wa ne zadanie do spe nianie,
które b dzie dla nich pociech  w ich smutku: Przykazanie nowe daj  wam, aby cie si
wzajemnie mi owali tak, jak Ja was umi owa em:  eby cie i wy tak si  mi owali wzajemnie.
Po tym wszyscy poznaj , 

cie uczniami moimi, je li b dziecie si  wzajemnie mi owali (J

13, 34–35). Jest to testament Jezusa dany uczniom. Testament w dos ownym znaczeniu,
wyra a bowiem Jego ostatni  wol . Ta ostatnia wola Jezusa ma by  dla Jego uczniów
umocnieniem i  ród em pocieszenia po odej ciu Mistrza z tej ziemi. Wype nienie jej
gwarantuje im nie tylko pe ne spotkanie z Jezusem w przysz

ci, ale przede wszystkim

Jego nieustann  obecno  po ród uczniów.

Nakaz mi

ci braterskiej jest czym  wi cej ni  jak  ogóln  zach

, ogólnym poleceniem

danym uczniom. Jest to nowa ekonomia zbawienia. Jezus w ten sposób ustanawia now
moralno . Tym nowym przykazaniem Jezus okre la nowy charakter wspólnoty, która b dzie
si  gromadzi  odt d w Jego imi . Jezus definiuje styl  ycia wspólnoty i styl  ycia ka dego
z jej cz onków.

Nowe przykazanie najszerzej nam opisa  i najg biej zinterpretowa

w. Jan Ewangelista.

Maj c dusz  mistyka, b

c umi owanym uczniem Jezusa, wczu  si  dog bnie w pragnienia

Jezusowego serca. Nowe przykazanie w. Jan przytacza i komentuje wielokrotnie w swoich
listach: A przykazanie za  Jego jest takie, aby cie (...) mi owali si  wzajemnie tak, jak nam
nakaza . Kto wype nia Jego przykazania, trwa w Bogu, a Bóg w nim
 (1 J 3, 23–24). Jeden
z Ojców Ko cio a przytacza znamienny fakt z  ycia  w. Jana Ewangelisty. Kiedy  w. Jan

c starcem nie móg  chodzi  o w asnych si ach na spotkania eucharystyczne, jego

uczniowie przynosili go. Na spotkaniach tych  w. Jan powtarza  nieustannie jedno zdanie:

background image

Nasz Pan powiedzia , synaczkowie, mi ujcie si  nawzajem. Uczniowie jego znu eni
nieustannym s uchaniem tych samych s ów powiedzieli mu pewnego razu: Mistrzu,
przypomnij nam tak e inne s owa naszego Pana
. Wówczas  w. Jan odpowiedzia :
Synaczkowie moi, je eli te s owa zachowacie, wszystkie zachowacie.

w.  Pawe   okre la  to nowe przykazanie jako prawo Chrystusa: Jeden drugiego brzemiona

no cie i tak wype nijcie prawo Chrystusowe (Ga 6, 2). Stary Testament nakazywa  mi
bli niego. Jezus rozci gn  to przykazanie na wszystkich ludzi, tak e na nieprzyjació :
Mi ujcie waszych nieprzyjació ; dobrze czy cie tym, którzy was nienawidz  ( k 6, 27).

Opuszczaj c za  swoich uczniów nakazuje im kocha  si  wzajemnie tak, aby ich mi

 by a

znakiem rozpoznawczym przynale no ci do wspólnoty wyznaj cej wiar  w Mistrza. Ta
mi

 wzajemna jest mi

ci  szczególn . Ona wyznacza granice Ko cio a, Oblubienicy

Chrystusa. Mi

 wzajemna ma warto  tylko wówczas, gdy wzoruje si  na mi

ci

Chrystusa. Przykazanie nowe daj  wam, aby cie si  wzajemnie mi owali tak, jak Ja was
umi owa em
 (J 13, 34). Sposób okazania przez Chrystusa mi

ci swoim uczniom

charakteryzuje i jednocze nie okre la t  mi

, któr  oni winni sobie  wiadczy  wzajemnie.

Umycie nóg jest przyk adem, w jaki sposób uczniowie maj  si  kocha  mi dzy sob : Da em
wam bowiem przyk ad, aby cie i wy tak czynili, jak Ja wam uczyni em
 (J 13, 15).

Wszyscy s  zgodni, i  w okre leniu jak Ja was umi owa em nie chodzi o intensywno
mi

ci. Nikt nie jest zdolny kocha  z tak  si  i tak bezinteresownie, jak Jezus. Nasza

mi

 jest jedynie odbiciem mi

ci Chrystusa. Odbicie  wiat a jest zawsze s absze od

samego  ród a.

Jak Ja was umi owa em — okre la jako  naszej mi

ci. Jako  za  ma t  sam  natur , co

mi

 Chrystusa. Uczniowie maj  na ladowa  swojego Mistrza w oddaniu si  braciom i

w s

bie, a  do ofiary z  ycia: Je eli Chrystus umar  za nas, to i my tak e winni my odda

ycie za braci (1 J 3, 16). Okre lenie jak Ja was umi owa em wskazuje tak e na zale no

mi

ci braterskiej uczniów od mi

ci Mistrza. Mi

 braterska mi dzy uczniami b dzie

zawsze jedynie udzia em w mi

ci, któr  Mistrz ich obdarza, b dzie dzieleniem si

do wiadczeniem mi

ci Mistrza.

Podobie stwo mi

ci braterskiej uczniów i mi

ci Jezusa, ma warto  teologaln . Mi

mi dzy uczniami jest jakby przed

eniem

Agape Chrystusa. Mi

 pomi dzy

chrze cijanami zdecydowanie ró ni si  od ka dej innej ludzkiej tylko mi

ci. W okre leniu

jak Ja was umi owa em nie chodzi bowiem o jakie  zewn trzne podobie stwo, ale
o identyczno . Podobie stwo mi

ci braterskiej uczniów do mi

ci Jezusa posiada

charakter wewn trzny. Przyk ad Jezusa jest jednocze nie norm  i podstaw  mi

ci

wzajemnej uczniów. Wzajemna mi

 uczniów nie mo e by  ró na od mi

ci Jezusa

wobec nich, poniewa  oni w niej uczestnicz . Oto dlaczego mi

 braterska chrze cijan jest

wiadectwem, a nawet — mogliby my tak powiedzie  — jest dowodem mi

ci Chrystusa

do nich. Ka dy kto kocha swojego brata t  mi

ci , któr  wcze niej okaza  mu Chrystus,

musi sobie zada  pytanie, z jakiego  ród a czerpie si y, aby kocha  w ten sposób.

background image

Mahatma Gandhi, hinduista, zapoznawszy si  z  yciem wielkiego misjonarza tr dowatych,

. ojca Damiana de Veuster, napisa : wiat wielkiej polityki i codzienna prasa niewielu zna

bohaterów, których mo na by postawi  w jednym szeregu z ojcem Damianem z Molokai.
Z pewno ci  warto zada  sobie trud dotarcia do  róde , z których tak wiele bohaterstwa
wzi o pocz tek
. Podobne zdziwienie budzi dzisiaj mi

 Matki Teresy i jej sióstr do

najbardziej  opuszczonych  i 

najbiedniejszych.  ród em,  z 

którego  bierze  pocz tek

bohaterstwo ka dej mi

ci, jest mi

 Jezusa do swojego Ojca, do uczestnictwa w której

zaprasza swoich uczniów.  ród em bohaterskiej mi

ci ojca Damiana, ojca Bejzyma, Brata

Alberta, ojca Kolbego, Matki Teresy i wielu innych jest ich mi osna wi  z Jezusem.

Uczniowie Jezusa, dzi ki mi

ci wzajemnej mog  w pe ni ukaza

wiatu mi

 Boga do

ca ej ludzko ci, a w niej do ka dego pojedynczego cz owieka.  wiat nie jest zdolny
bezpo rednio dostrzec, pozna  mi

ci Boga, gdy  nie s ucha Jego Jedynego Syna Jezusa

Chrystusa.  wiat mo e natomiast pozna  mi

 Boga za po rednictwem uczniów Jezusa.

Wzajemna mi

 ma by  dla  wiata znakiem rozpoznawczym przynale no ci do Chrystusa,

a w Jezusie do Ojca.

Je eli jednak wszyscy maj  rozpozna  uczniów Jezusa po ich wzajemnej mi

ci, to mi

ta winna by  bardzo czytelna, winna wyrazi  si  w czytelnych znakach. Mi

 ta nie mo e

by   chwiejna,  niesta a,  zmienna.  W wiecie,  który  yje  nienawi ci ,  a przynajmniej
oboj tno ci , uczniowie  wiadcz cy sobie wzajemnie mi

 b

 natychmiast si

wyró nia . Uczniowie nie mog  jednak skupia  swojej uwagi na sobie. Ich postawa wobec
siebie wzajemnie i wobec  wiata ma by  przejrzysta. By oby to wbrew mi

ci, gdyby

szukali podziwu i pochwa y tylko dla siebie. Kochaj c siebie wzajemnie maj  jednak
przyci ga

wiat do Tego, który uzdolni  ich do takiej mi

ci; maj  przyci gn

wiat do

ród a mi

ci. Swoj  wzajemn  mi

ci  uczniowie Jezusa daj

wiatu obietnic : Je eli

przyjmiecie Jezusa jako Zbawiciela, a w Jezusie Jego Ojca, wówczas i wy b dziecie zdolni
do takiej samej mi

ci. Sam Jezus uzdolni was do tego.

Jezus powo uje uczniów nie tylko po to, aby byli pierwszymi ogniwami Tradycji
przekazuj cej nauczanie Jezusa, ale tak e by byli pierwszymi  wiadkami Jego mi

ci.

Przekazanie Tradycji oraz  wiadectwo mi

ci nie tylko wzajemnie si  nie wykluczaj , ale

wr cz s  wzajemnym dope nieniem. Z jednej strony przekazywanie tradycji b dzie jedynie
przekazywaniem s ów, je eli zabraknie uczestnictwa w mi

ci Jezusa. Z drugiej za  próba

kochania bli nich bez wierno ci nauce Jezusa wcze niej czy pó niej zejdzie na manowce.

Powo anie uczniów zawiera si  w s owach Jezusa: Moi uczniowie. Wyra a to ich ca kowite,
absolutne przynale enie do Mistrza. Wzajemna mi

 braterska ma ukaza  siln  wi

istniej

 mi dzy Jezusem a Jego wybranymi: Po tym wszyscy poznaj , 

cie uczniami

moimi. Kiedy uczniowie okazuj  sobie wzajemn  mi

 nie tylko daj  dowód autentycznej

przynale no ci do Jezusa, ale s  przed

eniem tej Jego mi

ci. Poprzez wzajemn  mi

uczniów mi

 Jezusa do ludzi nie przestaje by  obecna na  wiecie tak e po Jego odej ciu.

W mi

ci Jezusa objawia si  za  mi

 samego Ojca: kto bowiem do wiadcza mi

ci

Jezusa, w Nim do wiadcza tak e mi

ci samego Ojca. Chrystus ustanawia trwa  wspólnot

background image

Ko cio a w tym celu, aby mi

 Ojca objawiona w Nim trwa a na  wiecie a  do czasu Jego

powtórnego przyj cia.

XXI. EUCHARYSTIA SZKO

 MI

CI

Nierzadko Eucharystia, w której uczestniczymy by  mo e nawet regularnie, anga uj c przy
tym ca  dobr  wol , nie ma wi kszego wp ywu na nasze  ycie codzienne: na sposób
podej cia do siebie samych i na nasze relacje z Bogiem i z bli nimi. Eucharystia bywa jakby
czasem wy czonym z naszej codzienno ci. Dostrzegamy wprawdzie ten rozd wi k mi dzy
szar  codzienno ci  a wi tem sprawowania Eucharystii, ale najcz ciej jeste my bezradni
wobec tego faktu. I cho  Eucharystia bywa dla nas czasem  arliwej modlitwy, cz sto
w naszym odczuciu nie ró ni si  jednak od ka dej innej modlitwy. Tymczasem Eucharystia
winna by  nasz pierwsz  modlitw  i jej szczytem.

W naszych rozwa aniach b dziemy odkrywa  te miejsca naszej codzienno ci, w których
mo e spe nia  si

ywa Eucharystia. W Eucharysti  wchodzimy bowiem z ca ym naszym

yciem. Celem uczestnictwa w niej jest przemiana naszego  ycia. To w

nie Eucharystia

ma sprawi , aby nasze  ycie by o podobne do  ycia Jezusa Chrystusa, aby samo sta o si
Eucharysti 
.

1. Mi

 mierzy si  darem

ywaj c analogii mo emy powiedzie ,  e Eucharystia jest dla nas chrze cijan s

cem.

ce jest  ród em  yciodajnej energii. Tam, gdzie nie docieraj  promienie s

ca, nie ma

ycia. W 

ciemno ciach  ycie nie rozwija si . Je eli chrze cijanin nie uczestniczy

w Eucharystii, jego  ycie wiary stopniowo zamiera, jak zamiera ro lina pozbawiona  wiat a.

W pierwszych wiekach chrze cija stwa, w okresie wielkich prze ladowa , chrze cijanie
zawsze gromadzili si  na amaniu chleba wbrew zakazom i gro bom prze ladowców.
Prowadzeni przed trybuna y s dowe odpowiadali z odwag , i  nie mog  nie uczestniczy
w Eucharystii, poniewa  s  chrze cijanami. Wielu ponosi o  mier  m cze sk  za wierno
Eucharystii. Tak by o równie   w 

okresie  wszystkich pó niejszych  prze ladowa .

Eucharystia przez ca e dwadzie cia wieków chrze cija stwa sta a zawsze w centrum liturgii
Ko cio a, by a pierwsz  modlitw  i szczytem modlitwy Ko cio a.

Dlaczego? Poniewa  Eucharystia jest rzeczywistym uobecnieniem najwa niejszego
momentu historii zbawienia:  mierci i Zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. Eucharystia jest
naj wi tsz  Ofiar  Ko cio a, w której Jezus Chrystus, nasz jedyny Kap an, który raz jeden
ofiarowa  si  na krzy u za zbawienie ca ego  wiata, ponawia i uobecnia to swoje
ofiarowanie. W Eucharystii Jezus nieustannie oddaje si  w r ce Ojca dla nas i za nas. W tym
akcie oddania si  Syna Ojcu uczestniczy ca y Ko ció , uczestniczy ka dy z nas.

background image

Cia o i Krew Jezusa, uobecniane pod postaciami chleba i wina, s  rzeczywistymi znakami
Jezusowej  mierci na krzy u.  mier  Jezusa, uobecniana w Eucharystii, nieustannie objawia
nam najwy sz  mi

 Boga do cz owieka. W Eucharystii spe niaj  si  s owa Jezusa: Tak

bowiem Bóg umi owa

wiat,  e Syna swego Jednorodzonego da , aby ka dy kto w Niego

wierzy nie zgin , ale mia

ycie wieczne (J 3, 16).

Wielko  ka dej mi

ci mierzy si  wielko ci  daru. Mi

 Boga ku nam jest niesko czona,

jak niesko czony jest dar ofiarowany nam przez Ojca w Jezusie Chrystusie. Je eli
do wiadczymy, bardziej sercem ni  rozumem, tej niesko czonej mi

ci Ojca, zrozumiemy

istotne znaczenie Eucharystii. Z drugiej strony kontemplacja Eucharystii,  ywe uczestnictwo
w niej, mo e nam przybli

 niesko czon  mi

 Boga do nas.

Eucharystia nie tylko objawia niesko czon  mi

 Boga do cz owieka, ale nape nia

chrze cijanina t  sam  mi

ci . Dzi ki Eucharystii chrze cijanin mo e kocha  t  mi

ci ,

któr  kocha go sam Bóg. Jak Ojciec mnie umi owa , tak i Ja was umi owa em. Wytrwajcie
w mi

ci mojej (J 15, 9). Dzi ki Eucharystii trwamy w mi

ci samego Boga. I cho  mi

chrze cijanina nie jest mi

ci  niesko czon , jak mi

 Boga, to jednak posiada t  sam

natur , co mi

 Boga. Krucha i s aba mi

 ludzka w Eucharystii zostaje przebóstwiona.

Dzi ki Niej Cia o i Krew Chrystusa rozchodz  si  po naszych cz onkach. Tak stajemy si
uczestnikami Boskiej Natury
, Boskiej mi

ci ( w. Cyryl Jerozolimski).

Eucharystia jest dla chrze cijanina  ród em ka dej mi

ci: mi

ci Boga, ludzi,  wiata,

siebie samego; mi

ci przyjacielskiej, ma

skiej, rodzicielskiej, kap

skiej, zakonnej;

mi

ci realizowanej w ka dym powo aniu i stanie  ycia. Eucharystia wzywa chrze cijan,

aby kochali tak samo jak kocha  Chrystus, który odda  za nas  ycie swoje (1 J 3, 16). Taka
postawa mi

ci — mi

ci oddaj cej  ycie — jest mo liwa tylko wówczas, kiedy dzi ki

Eucharystii chrze cijanin wejdzie w logik  mi

ci mierzonej darem.

Mi

 mierzy si  darem. Miar  mi

ci wyznacza miara daru. Najwi kszym za  darem

dzie zawsze dar z  ycia. Jezus mówi: Nikt nie ma wi kszej mi

ci od tej, gdy kto

ycie

swoje oddaje za przyjació  swoich (J 15, 13). Im wi ksz  ofiar  ponosimy dla osoby
kochanej, tym wi ksz  darzymy j  mi

ci .

Eucharystia zadaje nam nieustannie pytanie o kszta t naszej mi

ci, o to, na czym si  ona

opiera. Czy na naszych ludzkich tylko potrzebach i odczuciach, czy na czym  wi cej? Co
w niej dominuje: szukanie jedynie uczucia, wra

, dozna , czy te  pragnienie ofiarnego

trudzenia si  dla drugiego: dla Boga i cz owieka? Mo emy sprawdza  i mierzy  nasz
mi

 do Boga, do bli nich, do  wiata i do siebie samych patrz c na nasz  ofiar  i trud

zwi zany z ni .

Prawdziwej mi

ci ludzkiej nie mierzy si  najpierw uczuciem. Uczucie towarzyszy mi

ci

jako jej wa ny element, ale nie stanowi jej istoty. Samo bowiem uczucie jest zmienne,
niesta e i  lepe. Nierzadko zdarza si ,  e ci, którzy najpierw kochaj  si

do szale stwa

uczuciow , zmys ow  tylko mi

ci , po pewnym czasie równie do szale stwa nienawidz

siebie. Uczucia nienawi ci i 

mi

ci le

 blisko siebie. Nienawi  bywa bowiem

background image

zawiedzionym uczuciem mi

ci, sfrustrowan  potrzeb  mi

ci.  atwo znienawidzi

cz owieka, którego si  kocha, je eli mi

 ta opiera si  tylko na pragnieniu zaspokajania

wielorakich ludzkich potrzeb. Mi

 zawsze potrzebuje przynajmniej pewnej sta

uczuciowej. Sta

 ta jest owocem uporz dkowania emocjonalnego. Nie chodzi tylko

o uporz dkowanie uczu  zwi zanych z mi

ci , ale o wszystkie ludzkie odczucia, potrzeby,

pragnienia. Tylko w wolno ci emocjonalnej mo emy by  zdolni do tego, aby czu  do siebie
nawzajem te same uczucia, które by y w Jezusie Chrystusie (por. Rz 15, 5). Im wi ksza
w nas wolno  emocjonalna, tym bardziej w mi owaniu upodabniamy si  do Jezusa.

Uczestnicz c w Eucharystii, która uobecnia najwy sz  ofiar , jak  sk ada Bóg, chrze cijanin
winien pyta  siebie: Jaka jest moja ofiara zwi zana z moj  mi

ci  do Boga, ludzi i siebie

samego? Je eli brakuje w mi

ci ofiarnego dawania siebie, je eli brakuje trudu zapierania

si  siebie, aby wyj  ku drugiemu, to wówczas zapewnienia o mi

ci sprowadzaj  si

jedynie do s ów bez pokrycia.

Eucharystia zadaje nam pytanie: Jaki wp yw ma Ewangelia na nasze pragnienia, decyzje,
czyny? Czy kszta tuje ona styl naszego  ycia, nasze posiadanie, nasz  konsumpcj , prac ,
odpoczynek, nasz stosunek do bli nich? Eucharystia pyta nas, czy Ewangelia ma nam co  do
powiedzenia  w 

krytycznych  momentach  naszego  ycia:  w 

konfliktach  z 

innymi,

w zagro eniu  naszych  osobistych  interesów,  w niepowodzeniach  yciowych,  w smutku,
w l ku o siebie  i swoj  przysz

, w pokusie rozpaczy, itp. S owem, jaki jest  zwi zek

Eucharystii z naszym codziennym  yciem?

Chrze cijanin jest cz owiekiem, który zdobywa si  na dar z siebie, na ofiar , aby zwyci
siebie. Eucharystia — ofiara Jezusa Chrystusa — uzdalnia nas do zwyci stwa nad sob .
Eucharystia jest bowiem uobecnieniem nie tylko mi

ci ukrzy owanej, ale tak e mi

ci

zmartwychwsta ej. Je eli cz sto pokonuj  nas ró ne nami tno ci: mi

 w asna, l k,

wygodnictwo, zmys owo , pycha, ch

 odwetu, itp., to w

nie dlatego,  e uczestniczymy

w Eucharystii zbyt formalnie, zbyt zewn trznie.

Trzeba nam uczy  si  takiego uczestnictwa w Eucharystii, które stawa oby si  dla nas szko
prawdziwej mi

ci. Eucharystia ma nas przeprowadzi  od pragnienia brania mi

ci innych

do pragnienia ofiarnego dawania si  innym, od mi

ci potrzeby do mi

ci daru (C. S.

Lewis).

Czy dzi kujemy Bogu za dar Eucharystii, za to,  e Jezus Chrystus w sposób rzeczywisty
wprowadza nas w Misterium mi

ci Ojca do nas. Czy prosimy, aby my g bi  naszego

serca umieli odkry ,  e w Eucharystii  askawa i bezinteresowna wola Boga zbawienia
wszystkich ludzi staje si  w tym  wiecie obecna, dotykalna i widzialna
 (K. Rahner); czy
prosimy, aby Eucharystia by a dla nas centrum ca ego naszego  ycia wewn trznego,
szczytem naszej modlitwy, punktem w którym przecina  si  b

 wszystkie nasze ludzkie

zmagania, wysi ki i ofiary; czy modlimy si  o wielk  mi

 do Eucharystii, która wyrazi si

w nieustannym pog bianiu tej wielkiej tajemnicy wiary?

background image

2. Miejsce pojednania

W Eucharysti  wchodzimy  wiadomi naszej wewn trznej krucho ci i grzeszno ci: naszego
sk ócenia z Bogiem, lud mi i samymi sob . Na pocz tku ka dej Mszy  w. u wiadamiamy
wi c sobie potrzeb  pojednania. Wspólnie wyznajemy: Spowiadam si  Bogu...,  e bardzo
zgrzeszy em my

, mow , uczynkiem i zaniedbaniem.

To wyznanie ma nam u wiadomi  g bi  naszego zakorzenienia w z u. Grzech dosi ga
wszystkich sfer naszej osobowo ci, wszystkich przejawów  ycia w 

nas: my lenia,

odczuwania, mowy i ludzkiego dzia ania. Grzechem jest jednak nie tylko

e dzia anie, ale

tak e zaniedbanie dobrego dzia ania. Z ym drzewem jest nie tylko to, które wydaje z e
owoce, ale tak e i to, które nie wydaje  adnych owoców. Jezus ka e takie drzewo wyci
i rzuci  w ogie .

Kiedy jednak z naszymi grzechami z ego dzia ania i grzechami zaniedbania otwieramy si
na Boga, On jedna nas z Sob . Nasza ludzka s abo ci i wyp ywaj ca z niej niewierno
wobec Jego mi

ci nie s  przeszkod  dla mi

ci Boga, gdy  On zawsze kocha nas takimi,

jakimi jeste my w danym momencie. Wielk  pokus  jest mniemanie, i  Bóg pokocha nas
dopiero wówczas, kiedy staniemy si  takimi, jakimi sami chcieliby my siebie widzie
wed ug naszego idealnego (a tym samym z udnego) obrazu siebie lub te  takimi, jakimi On
chcia by nas widzie  w swoim Boskim zamy le.

Bóg w swej mi

ci do nas jest, je li wolno tak powiedzie , wielkim realist  i liczy si  nie

tylko z naszymi ograniczonymi  mo liwo ciami, ale tak e z naszym z ym u ywaniem
wolno ci. Ta Boska bezwarunkowa mi

 do cz owieka–grzesznika ci gle zaprasza do

pojednania si  z ni  przez wyrzeczenie si  grzechu.

W Eucharystii Bóg pomaga cz owiekowi pojedna  si  z sob  przez to, i  okazuje mu swoj
niesko czon blisko , intymno . Eucharystia najpe niej i najg biej przekonuje cz owieka,

 nie powinien ba  si  Boga pomimo swoich grzechów. Bóg–Cz owiek oddaje  ycie za

grzesznika, aby przekona  o bezsensie l ku cz owieka przed Bogiem.

Eucharystia jest jednak nie tylko miejscem pojednania z Bogiem, ale tak e miejscem
pojednania  z bli nimi.  Jezus  mówi: Je eli przyniesiesz dar swój przed o tarz i tam
wspomnisz,  e brat twój ma co  przeciw tobie, zostaw tam dar swój przed o tarzem,
a najpierw id  i pojednaj si  z bratem swoim! Potem przyjd  i dar swój ofiaruj
 (Mt 5, 23–
24). Ofiary eucharystycznej nie mo e sk ada  kto , kto ma co  przeciwko bratu, kto nie jest
pojednany z bli nimi. Eucharystia wzywa nas do przebaczenia i uczy nas przebaczania.
Okazuj c nam swoje niesko czone mi osierdzie, Bóg wzywa nas poprzez Eucharysti ,
aby my tym mi osierdziem podzielili si  z tymi, którzy zawinili przeciwko nam, jak my
zawinili my przeciwko Bogu.

Wzajemne przebaczanie stanowi nieodzowny warunek ka dej prawdziwej ludzkiej mi

ci.

Dlaczego? Poniewa  ka dy cz owiek, najbardziej nawet kochany i z najlepsz  dobr  wol ,
jest tylko cz owiekiem, s abym i grzesznym. Je eli ludzie zafascynowani sob , przyjaciele,

background image

narzeczeni, ma onkowie, rodzice i dzieci, nie widz  nawzajem swoich wad, braków
i s abo ci, to tylko dlatego, i  jasno  widzenia przes ania im silne zaanga owanie (niekiedy
wprost za lepienie) uczuciowe. Kiedy jednak wzajemne emocjonalne zafascynowanie nieco
wygasa, natychmiast dostrzegamy nasze wzajemne wady i 

rozpoczynamy nierzadko

wzajemne oskar anie siebie: Dawniej, na pocz tku by

(a ) inny(a). Nie by a to jednak

inno  bycia, ale jedynie inno  widzenia.

abo  i ludzka u omno  nie musz  zagra

 bynajmniej mi

ci i przyja ni. Trzeba

jednak by

wiadomym s abo ci, najpierw w asnej a pó niej bli niego. Je eli widzi si

szczerze i do ko ca swoje osobiste wady i ograniczenia, to wówczas nie b dzie si  oskar
bli niego o b dy i s abo ci, którym samemu si  podlega. Eucharystia, godzina prawdy o nas
samych i o Bogu jako mi

ci, mo e nas uczy  najpierw innego spojrzenia, spojrzenia

pe nego realizmu na nas samych i na naszych bli nich. Pozwala nam wyleczy  si
z ludzkiego za lepienia w patrzeniu na siebie i innych: za lepienia wynik ego z zach anno ci
emocjonalnej jak równie  za lepienia wynik ego z nienawi ci. Jak Bóg patrzy na nas
z realizmem i kocha nas takimi, jakimi nas widzi, tak samo i nas zaprasza, aby my kochali
siebie i bli nich równie  takimi, jakimi wzajemnie siebie widzimy. Eucharystia uczy nas
mi

ci bezwarunkowej, mi

ci niezale nej od okre lonych zachowa  i postaw.

Jest rzecz  bardzo bolesn , je eli wskutek jakiego  za lepienia, osoby, które pragn  si
kocha , nie dostrzegaj  swoich osobistych ogranicze , ale widz  dok adnie wady i s abo ci
drugiej strony.  W takim  za lepieniu  z pozycji  w asnej sprawiedliwo ci wzajemnie si
oskar aj  i pot piaj  za te same b dy, które sami pope niaj . Widzenie w prawdzie

asnych ludzkich s abo ci tworzy podstaw  wzajemnego przebaczania sobie. Przebaczenie

musi by  trwa  postaw  osób pragn cych si  kocha  autentyczn  mi

ci :

wspó ma onków, rodziców i dzieci, przyjació . Pragn c si  kocha  winni my by  gotowi
przebaczy  sobie wzajemnie, jak mówi Pan Jezus, siedemdziesi t siedem razy, czyli zawsze.
Tu nie mo e istnie

adne ograniczenie.

Brak przebaczenia i wzajemne nieprzejednanie sprawiaj , i  wszystkie wielkie i ma e
nieporozumienia nak adaj  si  na siebie i tworz  nieraz bardzo g bok  postaw  urazowo ci.
Ro nie wówczas pomi dzy lud mi jakby jaki  niewidzialny i nieprzenikniony mur. Dialog
sprowadza si  wtedy do spraw niemal czysto formalnych. Przypadkowe dotkni cie
bolesnych a nie rozwi zywanych problemów staje si  powodem k ótni, po których nast puj
nieraz d ugie ciche dni. Nieprzenikniony mur i wzajemne oddalanie si  narastaj ce nieraz
przez wiele lat, staje si  nierzadko powodem nieporozumie  i rozbicia ma

stwa, rodziny,

przyja ni, wspólnoty — ka dego trwa ego zwi zku mi dzyludzkiego.

Przebaczenie i pojednanie bywa nieraz bardzo trudne. Zdarzaj  si  bowiem w naszym  yciu
pewne s owa, czyny, gesty, które bardzo g boko zapadaj  w serce i rani  jakby na trwa e.
I chocia  chcia oby si  o nich zapomnie  i wyrzuci  je z pami ci i serca, to jednak wydaje
si  to by  niemo liwe. Jak wybaczy  poni anie i upokorzenia, jak wybaczy  sta y egoizm,

ycie w na ogach, nieodpowiedzialno  wspó ma onka(i), w asnych rodziców, w asnych

dzieci, przyjaciela, któremu si  zaufa o, itp.? Jak wybaczy  zdrad  w przyja ni, w mi

ci?

background image

Gdyby mi

 mi dzyludzka opiera a si  na ludzkich tylko si ach, to rzeczywi cie by oby to

niemo liwe. Je eli jednak mi

 ma

ska, przyjacielska, rodzicielska, synowska czerpie

ze swego ostatecznego  ród a, jakim jest mi

 samego Boga — z Eucharystii, to cud

przebaczenia nawet najwi kszych ran staje si  mo liwy. Zanurzenie si  ludzkiego serca
poprzez  Eucharysti   w 

niesko czonej  mi

ci Bo ej  czyni  mo liwym  wzajemne

przebaczenie  w ka dej  sytuacji.  I chocia   dar  przebaczenia  nie  przychodzi  w jednym
momencie, ale jest pewnym procesem, drog , pielgrzymk , to jednak jest to dar sta y
i nieodwracalny.

Przebaczenie jest  ród em nieustannego odradzania si  i 

wzrostu ludzkiej mi

ci

i przyja ni. Przebaczenie bowiem daje ludziom wiar  we w asne si y oraz d wiga ich
z upadku i s abo ci. Eucharystia uczy nas wypowiadania w konkretnych s owach i gestach
wzajemnego przebaczania sobie. Wezwanie kap ana przed Komuni

w.: Przeka cie sobie

znak pokoju winno by  miejscem obalania wszelkich niewidzialnych murów, które
powstawa y w ci gu tygodnia pomi dzy narzeczonymi, ma onkami, rodzicami i dzie mi,
przyjació mi, cz onkami wspólnoty. Dlatego dobr  jest rzecz , aby ma onkowie,
narzeczeni, dzieci i rodzice, osoby  yj ce we wspólnocie, przyjaciele uczestniczyli,
przynajmniej od czasu do czasu — o ile to mo liwe — w Eucharystii wspólnie.

Ka dy akt przebaczenia, który wzajemnie sobie ofiarujemy sprawia, i  mi

 nasza

rozkwita jakby na nowo. Przebaczenie pozwala bowiem nieustannie powraca  do pierwszej
mi

ci i wierno ci. Mi

 sprawdza si  w wierno ci, a doskonali si  w przebaczeniu (P.

van Breemen). B dy i s abo ci, którymi ranimy si  wbrew w asnej dobrej woli, nie musz
degradowa  naszej mi

ci, ale mog  sta  si  miejscem jej doskonalenia dzi ki wzajemnemu

przebaczeniu.

XXII.  YWA EUCHARYSTIA

1. Wdzi czno

Eucharystia jest modlitw  wdzi czno ci. Poprzez ni  chrze cijanin w cza si  w wielkie
dzi kczynienie zanoszone przez Jezusa Chrystusa Bogu Ojcu. Dzi kujemy przede
wszystkim za odwieczn  mi

 Boga do cz owieka, za dzie o stworzenia oraz za wszystko,

co Bóg zdzia

 w ca ej historii zbawienia i w naszej osobistej historii. Dzi kujemy tak e za

ofiarowan  nam obietnic  Jego obecno ci po wszystkie dni a  do sko czenia  wiata.

Momentem szczególnego dzi kczynienia w czasie Mszy  w. jest prefacja. Kap an wzywa
wiernych: Dzi ki sk adajmy Panu, Bogu naszemu,  a oni  odpowiadaj : Godne to
i sprawiedliwe
. Podejmuj c te s owa kap an kontynuuje: Zaprawd  godne to i sprawiedliwe,
aby my dzi ki Ci sk adali
. W tym pi knym dialogu kap an i wierni zach caj  si  wzajemnie
do wej cia w ducha modlitwy dzi kczynnej.

background image

Uczestnicz c w Eucharystii chrze cijanin uczy si  zatem postawy wdzi czno ci Bogu
i ludziom za wszystko, kim jest i co posiada. By  wdzi cznym znaczy nie przyjmowa  rzeczy
jako oczywistych, lecz pod

 ich  ladem a  do prapocz tku, do Boga (P. van Breemen).

W Eucharystii uczymy si  najpierw postawy wdzi czno ci wobec Boga. Przyja

 i mi

jest darem samego Boga, jest odblaskiem Jego niesko czonej mi

ci. Darem jest ka da

mi

: narzecze ska, ma

ska, rodzicielska, kole

ska, przyjacielska, wspólnotowa.

Eucharystia uczy nas nie tylko wdzi czno ci wobec Boga, ale tak e wzajemnej
wdzi czno ci wobec siebie.  Wspólne  ycie w ma

stwie, rodzinie, w przyja ni, we

wspólnocie jest nieustannym obdarowywaniem siebie. Wszystko to, co czynimy dla siebie
nawzajem, jest wzajemnym darem.

Darem s  wspólnie prze yte chwile rado ci i szcz cia. Darem jest tak e trudzenie si  dla
siebie wzajemnie. Darem s  równie  wspólnie niesione krzy e. To w

nie one oczyszczaj

nasz  wzajemn  mi

 i nie pozwalaj  nam zamyka  si  w nas samych, ale ucz  nas

postawy wi kszego otwarcia si  na ludzi i zaufania Bogu.

Wdzi czno  wnosi ducha m odo ci i  wie

ci we wzajemne odnoszenie si  ludzi do

siebie. Wdzi czno  nie pozwala im nigdy zapomnie , i  jeste my wzajemnym darem dla
siebie.  wiadomo  tego obdarowania pobudza do mi

ci. Im wi ksza b dzie  wiadomo

obdarowania i z ni  zwi zana potrzeba wdzi czno ci, tym wi ksza b dzie wzajemna mi
i przyja

. I odwrotnie. Wzrastanie we wzajemnej mi

ci b dzie prowadzi  do coraz

obfitszego obdarowywania si  i zwi zanej  z nim wdzi czno ci.  Wdzi czno  staje si

ród em delikatno ci wobec siebie. Nawet d ugie lata prze yte razem w rodzinie, we

wspólnocie, w miejscu pracy, nie powinny st pi  tej delikatno ci i czu

ci.

Kto zagubi  uczucie wdzi czno ci, ten pozbawia si  do wiadczenia g bszej rzeczywisto ci,
ten sp yca swoje  ycie. Taki cz owiek ma mniej rado ci z rzeczy, zdarze  i ludzi. W zasadzie
wdzi czno  jest najbardziej realistyczn  postaw

yciow : pomaga ona pe niej

do wiadcza

ycia i wzmacnia poczucie odpowiedzialno ci (P. van Breemen).

2. Spe nianie pragnie

Eucharystia uobecnia godzin  Jezusa, czas, w którym oddaje si  On wy cznie do
dyspozycji Ojcu i spe nia Jego wol : Ojcze, je li chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich!
Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech si  stanie
 ( k 22, 42). Niesko czona mi

 Syna

do Ojca wyra a si  w szukaniu jedynie Jego woli.

W naszej wzajemnej mi

ci jeste my wezwani do takiej samej postawy wzgl dem siebie:

do oddania si  sobie i szukania wype niania swoich wzajemnych pragnie . Rezygnacja
z w asnej  woli i upodoba , by podda  je woli i upodobaniom kochanej osoby, wyra a
prawdziw  mi

 i przyja

. Taka postawa staje si

ród em prawdziwej jedno ci

i harmonii nawet w najtrudniejszych momentach  ycia.

background image

Codzienno  pokazuje jednak,  e  ycie wspólnotowe, przyjacielskie, ma

skie, rodzinne,

staje si  nierzadko miejscem walki o realizowanie w asnej woli. W tej walce, nie zawsze

wiadomej, najcz ciej wygrywa osoba bardziej odporna psychicznie, mniej wra liwa lub po

prostu mniej zm czona. Pój cie za wol  i upodobaniami bli niego niekiedy uwa ane jest
nawet za s abo  i niewolnicze poddanie si  drugiemu. Walka o spe nianie swojej woli
i wymuszanie uleg

ci na bli nim zawsze przeczy mi

ci, wyra a brak zaufania do niego

i niedocenianie jego oddania.

Chrystus mówi c swojemu Ojcu: Nie moja wola, lecz Twoja niech si  stanie — wzywa nas
do wyra ania mi

ci i przyja ni w zgodnym szukaniu spe niania wzajemnych pragnie

i  ycze .

Kiedy chcemy rozwija  nasz  mi

 ludzk , winni my wychowywa  najpierw siebie

samych do rezygnowania z w asnych ludzkich upodoba  i potrzeb  po to, by móc
ws uchiwa  si  w upodobania i pragnienia kochanej osoby. Tylko w ten sposób mo emy
zagwarantowa  trwa

 i jedno  mi

ci i przyja ni.

Aby móc realizowa  swoje wzajemne potrzeby i yczenia, winni my uczy  si
wypowiadania ich przed sob . Najpierw trzeba nam s ucha  pragnie ,  ycze , potrzeb
bli nich. Mi

 i przyja

 wolne od l ku przed odrzuceniem, pozwalaj  nam wypowiedzie

tak e  nasze  osobiste  pragnienia,  yczenia  i 

upodobania.  W 

prawdziwej  mi

ci

mi dzyludzkiej panuje postawa partnerskiego s uchania siebie  i 

partnerskiej uwagi

skierowanej na pragnienia, upodobania i  yczenia drugiej osoby.

Niewolnicza uleg

 jednej ze stron p yn ca ze s abo ci i l ku o siebie nie gwarantuje

trwa

ci przyja ni czy mi

ci. W prawdziwej mi

ci nie ma l ku (por. 1 J 4, 18). Ludzka

przyja

 i mi

 nie mo e budowa  na niewolniczym podleganiu jednej osoby drugiej.

Prawdziwa mi

 i przyja

 doprowadza do partnerstwa i wzajemnej wolno ci wobec

siebie. Potrzeby, pragnienia, upodobania i wola obu stron winny by  brane pod uwag  we
wszystkich wzajemnych relacjach. W prawdziwej mi

ci i przyja ni uczucia obu stron maj

 sam  warto . Obie strony maj  prawa do tych samych odczu , pragnie  i  ycze . Mo na

wprawdzie zmusza  osob , któr  si  kocha, do uleg

ci, szczególnie wówczas kiedy jest

absza psychicznie, ale zawsze za cen  stopniowego rozpadania si  istniej cej wi zi

emocjonalnej.

Niechaj Eucharystia, w której Jezus spe nia wol  swojego Ojca, b dzie dla nas pytaniem,
czy potrafimy rezygnowa  ze swojej woli, aby przyj

 wol  osoby kochanej? Czy potrafimy

by  tolerancyjni uznaj c odmienno  upodoba  i pragnie  kochanej osoby? Czy nie robimy
nacisków na drugiego, aby zrealizowa  najpierw nasz  wol ?

Ponad d eniem do spe niania swoich pragnie  w ludzkiej mi

ci i przyja ni winni my si

troszczy  o wspólne wype nianie Bo ych pragnie .  ycie wed ug woli Bo ej winno by
najwa niejszym celem ka dej mi

ci i 

przyja ni. Nie mo emy budowa  szcz cia

w oparciu o nasze tylko ludzkie odczucia i pragnienia. Bóg daje nam innych, daje nam siebie
nawzajem, aby my wspólne d

yli do Niego. Bóg pragnie, aby my korzystali z pomocy

background image

innych w d eniu do Niego, ale pragnie równie , aby my sami byli tak e pomoc  dla nich.
Otwieraj c si  na otrzymywanie pomocy, winni my tak e udziela  pomocy tym, którzy jej
potrzebuj .

Autentyczna mi

 i przyja

 mi dzy lud mi nie sprzeciwia si  Bogu. Jest nam ona dana

jako miejsce szukania Boga. Ka da mi

 i przyja

 pochodzi od Boga i winna tak e

prowadzi  do Niego. Je eli narzeczeni, ma onkowie, rodzice i dzieci, przyjaciele mog
kocha  si  wzajemnie, to w

nie dlatego, i  t  zdolno ci  obdarzy  ich sam Bóg.

Najg bszym  ród em ludzkiej mi

ci jest zawsze stwórczy akt Boga, czyli zrodzenie

cz owieka z mi

ci i powo anie go do  ycia w mi

ci. Realizuj c autentyczne pragnienia

mi

ci ludzkiej, cz owiek wype nia jednocze nie Bo  wol .

Ka da ludzka mi

 i przyja

 ma jednak bardzo okre lone granice. Nawet najgor tsza

ludzka mi

 nie jest nigdy niesko czona. Zapewnienia o mi

ci i przyja ni zmieniaj  si

nieraz bardzo szybko na skutek zmiany uczu  i nastrojów. S abo  i podatno  na zranienia
sprawiaj ,  e uczucia mi

ci i przyja ni okazuj  si  bardzo zmienne i niesta e. Nierzadko

po pierwszym okresie fascynacji emocjonalnej przyja ni  i mi

ci  m odzi do wiadczaj

rozczarowania sob , poniewa  odkrywaj  granice wzajemnego oddania, ofiarno ci.
Prze ywaj  wówczas nierzadko tak e poczucie bezsilno ci i bezradno ci.

Rozczarowanie mi

ci  i przyja ni  cho  jest do wiadczeniem bolesnym, to jednak posiada

 pozytywn  stron , i  naprowadza na g bszy wymiar mi

ci, na mi

 samego Boga.

wiadomienie sobie ogranicze  w mi

ci cz owieka do cz owieka jest zaproszeniem Boga

do szukania absolutnej mi

ci, która jako jedyna mo e wype ni  niepokój ludzkich serc,

które jeszcze nie spocz y w Bogu. Pragn c niesko czonej mi

ci, pragniemy samego

Boga. On sam w ten sposób ukszta towa  nasze serce.

3. Mi

 ukrzy owana i zwyci ska

odzi ludzie d

cy konsekwentnie do prawdziwej mi

ci i przyja ni bardzo szybko

przekonuj  si , i  domagaj  si  one od cz owieka gotowo ci podejmowania cierpienia
i krzy a. Mi

 i przyja

 domagaj  si  wzajemnego noszenia swoich ci arów. Samo

ycie szybko rozwiewa mit o mi

ci i przyja ni jako drogi us anej ró ami. Je eli brakuje

w  yciu narzecze skim, ma

skim, rodzinnym, wspólnotowym, przyjacielskim gotowo ci

cierpienia jedno dla drugiego i wzajemnego noszenia swoich krzy y, wówczas panoszy si
egoizm. Mo e on objawia  si  w ró ny sposób: np. w wykorzystywaniu bli niego dla

atwiejszego i bardziej wygodnego  ycia czy te  we wzajemnym przerzucaniu na siebie

ci arów  ycia wspólnego. Taka postawa staje si

ród em nieustannych konfliktów, coraz

wi kszej izolacji emocjonalnej, cierpienia, a nawet stopniowego rozk adania si  istniej cej
wi zi. Je eli osoby pragn ce 

 w mi

ci i przyja ni nie chc  wzajemnie dla siebie

cierpie  w sposób dobrowolny ze wzgl du na istniej

 mi

 i przyja

, cierpi  wówczas

z przymusu, cierpi  dotkliwiej i g biej. Takie cierpienie jest jednak tym trudniejsze,  e jest
wymuszane przez rozliczne sytuacje  yciowe. Powracanie do pierwszej mi

ci i wierno ci

oznacza powrót do wzajemnego podejmowania cierpienia i krzy a.

background image

I chocia

ycie narzecze skie, ma

skie, rodzinne, wspólnotowe, przyjacielskie niesie ze

sob  wiele rado ci i szcz cia, jest ono zawsze okupione wysok  cen  — w asnym  yciem.
Jak ziarno pszeniczne umieraj c kie kuje i wydaje owoc, tak samo ludzie obumieraj c dla
siebie, wzrastaj  we wzajemnej mi

ci (por. J 12, 24). Ka dy rodzaj mi

ci wymaga

nieustannego umierania sobie, na wzór Chrystusa umieraj cego za nas wszystkich: Po tym
poznali my mi

,  e On odda  za nas  ycie swoje. My tak e winni my odda

ycie za braci

(1 J 3, 16).

Rezygnacja z w asnej woli i upodoba  na rzecz pragnie  i upodoba  bli niego, przebaczenie
rani cych s ów, akceptacja negatywnych postaw, wzajemna tolerancja dla swoich s abo ci
i granic ludzkich, które czyni

ycie trudnym — wszystko to jest oddawaniem swego  ycia,

umieraniem dla drugiego.

Eucharystia ukazuje nam bardzo  cis y zwi zek mi

ci z cierpieniem i krzy em. Uobecnia

ona bowiem m

 i  mier  Syna Bo ego — najwy szy znak mi

ci Boga do cz owieka.

Jezus zdecydowanie odrzuca pokus  unikni cia krzy a tylko dlatego,  e krzy  wyra a Jego
mi

. Kiedy Piotr b dzie usi owa  odwróci  uwag  Jezusa od cierpienia, Chrystus nazwie

go po prostu szatanem (por. Mt 16, 23). Tylko bowiem szatan mo e kusi  cz owieka do
szukania mi

ci bez krzy a. Mi

 zawsze wi e si  z cierpieniem i krzy em, poniewa

domaga si  od cz owieka przekraczania granic wyznaczonych przez ludzkie zranienie,

abo ,  odczucie  bezsilno ci  i bezradno ci.  ywe uczestnictwo  w Eucharystii  winno

z jednej strony by  dla nas nieustannym przypomnieniem tej prawdy,  e mi

 wymaga

cierpienia i krzy a, z drugiej za  winno dawa  si  i odwag  do podejmowania go w  yciu
codziennym.

Eucharystia jest jednak uobecnieniem nie tylko samego krzy a i cierpienia Jezusa, ale tak e
Jego Zmartwychwstania. Mi

 Chrystusa w Eucharystii jest wi c nie tylko mi

ci

ukrzy owan , ale tak e mi

ci  zmartwychwsta  — zwyci sk , pokonuj

 wszelkie

ludzkie z o: grzech, cierpienie i  mier .

Uczestnicz c w Eucharystii jeste my wzywani i jednocze nie uzdalniani do  ycia zwyci sk
mi

ci . Je eli mi

 wielu par narzecze skich, ma

skich, wielu rodzin, wspólnot

i przyja ni jest taka s aba, niezwyci ska, pokonana przez z o, to czy  nie dlatego,  e nie
czerpie mocy ze swojego  ród a — z Eucharystii? Pog biaj c nieustannie uczestnictwo
w Eucharystii:  we  Mszy  w.,  w Komunii  w.,  w adoracji  Naj wi tszego  Sakramentu,
winni my odnawia  w sobie  ród o zwyci skiej mi

ci, która pozwala pokonywa  ka de

o zagra aj ce mi

ci  i 

przyja ni.  Cierpienie,  umieranie  i krzy  nie s   wówczas

naznaczone tragizmem i rozpacz , opromienia je bowiem mi

 zwyci ska. To w

nie ona

sprawia,  e jeste my zdolni cierpie  jedni dla drugich, wzajemnie nosi  swoje krzy e. Nasze
uczestnictwo w Eucharystii nie mo e by  wyizolowane z naszego codziennego  ycia. Winno

 naszej codzienno ci, szczególnie za  winno pog bia  nasze wspó ycie z bli nimi.

Wp yw Eucharystii na nasz  codzienn  mi

 bli niego sprawia, i  ca e nasze  ycie staje

si

yw  Eucharysti .

background image

Je eli w mi

ci i przyja ni s abnie zwyci ska mi

, wówczas z o bierze gór . Pragn c

kocha  si  wzajemnie winni my by

wiadomi tkwi cych w nas zagro

: odruchów

niech ci, egoizmu, zmys owo ci, pychy itp. St d te  potrzebujemy szczerego dialogu,
w którym  b dziemy  wypowiada   wzajemnie przed  sob   swoje  odczucia  i wspólnie
odkrywa

ród a nieporozumie  i konfliktów. A poniewa  jeste my sk onni koncentrowa

si  tylko na s abych stronach naszego  ycia, b dzie rzecz  bardzo po yteczn , je eli we
wzajemnym dialogu b dziemy rozpoczyna  od wydobywania naszych pozytywnych cech.

Najszczersze jednak rozmowy narzeczonych, ma onków, rodziców i dzieci, cz onków
wspólnoty, przyjació  nie przynios  po danych rezultatów, je eli nie b

 poprzedzone

uwa nym wej ciem w siebie, wnikliw  analiz  w asnego sposobu reagowania, my lenia
i dzia ania. Ogromn  pomoc  w poznawaniu siebie móg by sta  si  codzienny osobisty
rachunek sumienia, który rozpoczyna by si  jednak nie od liczenia w asnych grzechów, ale
od dzi kczynienia za wszystkie dobrodziejstwa otrzymane od Boga w  yciu. Dopiero na tle
otrzymanych darów mo emy prawdziwie oceni  pope nione grzechy, które zawsze
ujawniaj  braki pe nej mi

ci i wierno ci wobec Boga i ludzi. Tak wi c dialog poprzedzony

osobist  rozmow  z Bogiem mo e sta  si  miejscem wspólnego przezwyci ania zagro
dla naszej mi

ci i przyja ni.

4. Dawanie  wiadectwa

Eucharystia ma tak e wymiar apostolski i misyjny. Chrze cijanie, którzy w niej uczestnicz ,
otrzymuj  dary nie tylko dla osobistego po ytku, ale tak e dla dobra ludzi, z którymi  yj  na
co dzie . S owa ko cz ce Msz

w.: Id cie w pokoju Chrystusa s  rozes aniem wiernych,

aby dawali  wiadectwo Jezusowi ca ym swoim  yciem. Winny by  one pomostem pomi dzy
Eucharysti   a yciem  codziennym,  w 

którym  chrze cijanie  przekazuj   innym  t

Rzeczywisto , której stali si  uczestnikami. Najbardziej nawet osobiste i prywatne sprawy
chrze cijanina staj  si  miejscem dawania  wiadectwa i nie mog  by  oddzielane od
Eucharystii, która u wi ca  ycie cz owieka we wszystkich jego wymiarach. Gdyby
chrze cijanin nie otwiera  si  na innych w dawaniu  wiadectwa Jezusowi swoim  yciem,
wówczas jego uczestnictwo w Eucharystii by oby tylko pewn  formalno ci .

Apostolski wymiar ka dej mi

ci i przyja ni przejawia si  najpierw w fakcie, i  ka da

mi

 i przyja

 otwiera si  na innych. Mi

 i przyja

 pragn  dzieli  si  z innymi, nie s

nigdy zamkni te na innych.

Cz sto podkre la si  i s usznie docenia apostolski charakter powo ania kap

skiego czy

zakonnego, ale jednocze nie zaniedbuje si  mo e nieco odkrywanie misyjnego
i apostolskiego charakteru ka dego ma

stwa i rodziny.

Mi

 musi si  dzieli  i rozszerza . Mi

 wspó ma onków nie zamyka ich i nie

ogranicza do nich, ale wr cz odwrotnie — otwiera ich. Taka jest natura mi

ci. M  mo e

kocha  innych nie pomimo tego,  e ma  on  i dzieci, ale w

nie dlatego, i  ma kochaj

on  i dzieci. Podobnie i  ona. Ma onkowie kochaj c si  wzajemnie uzdalniaj  siebie

background image

i swoje dzieci do prawdziwej mi

ci ka dego cz owieka. Je eli nawet w pierwszych latach

po ycia ma onkowie s  bardziej zaj ci w asnym domem i dzie mi, to jednak w miar
rozwijania si  ich wzajemnej mi

ci i dorastania dzieci, spontanicznie otwieraj  si  na

bli nich wychodz c ku nim razem ze swoimi dzie mi, podobnie jak Chrystus otwiera si
i wychodzi do ka dego cz owieka.

Swoj  wzajemn  mi

ci  rodzice ucz  swoje dzieci nie tylko ludzkiej mi

ci, ale tak e

mi

ci i zaufania do Boga. Mi

 rodzicielska jest fundamentem prawdziwej mi

ci Boga.

Cz owiek, który nie do wiadczy by w swoim  yciu mi

ci ludzkiej, nie b dzie w stanie

poj  mi

ci Boga i uwierzy  w ni . Sam Bóg objawiaj c mi

 cz owiekowi, mi

 która

jest przecie  ca kowicie inna od mi

ci ludzkiej, odwo uje si  w

nie do mi

ci

rodzicielskiej. Sam Bóg ka e nazywa  siebie Ojcem i Matk  (por. Oz 11, 1–4).

Opieraj c si  na mi

ci matki i ojca, dzieci b

 zdolne uwierzy ,  e Bóg je kocha

naprawd ; b

 mog y tak e kszta towa  w sobie prawdziwe poj cie o Bogu, który jest

Mi

ci . Mi

 rodziców staje si  obrazem mi

ci Boga. Jest to odpowiedzialna i wa na

misja rodziców wobec swoich dzieci. Wype nienie tej misji b dzie mo liwe tylko wówczas,
kiedy ma onkowie b

 wspólnie czerpa  z mi

ci samego Boga, która uobecnia si

nieustannie w Eucharystii. Cz owiek bowiem sam z siebie nie jest zdolny do mi

ci, mo e

jedynie dzieli  si  z innymi t  mi

ci , któr  uprzednio przyjmie.

XXIII. EUCHARYSTIA  RÓD EM SI Y I RADO CI

1. Chleb grzeszników

Eucharystia jest uczt  ofiarn  — uobecnieniem Ostatniej Wieczerzy Jezusa ze swoimi
uczniami. Jezus daje w tej uczcie swoje Cia o i swoj  Krew na pokarm: Bierzcie i jedzcie, to
jest Cia o moje za was wydane; Bierzcie i pijcie, to jest Krew moja za was przelana
. Jezus
zaprasza nas w ten sposób do wej cia w niezwyk  blisko , intymno  z Nim. Spo ywanie
Cia a i Krwi Jezusa we Mszy  w. nazywamy przyjmowaniem Komunii.  Komunia   w.  jest
znakiem wielkiej za

ci cz owieka z 

Bogiem, znakiem jedno ci.  Bóg–Cz owiek

w Komunii oddaje siebie do ca kowitej dyspozycji cz owieka. Jezus nie mo e ju  wi cej da
cz owiekowi. Cz owiek nie mo e a  tak zbli

 si  do drugiego cz owieka, jak zbli a si  do

nas Bóg–Cz owiek poprzez Komuni .

I cho  jeste my lud mi s abymi, zranionymi przez grzech, cho  dajemy si  nieraz powali
przez nasze nami tno ci, chocia  nie umiemy kocha  mi

ci  ofiarn  i czyst , to jednak

jeste my zaproszeni do przyjmowania Komunii  w. Jeden z hymnów ko cielnych nazywa
wprawdzie Komuni Chlebem anio ów, jednak nie jest to pokarm dla anio ów, lecz dla nas
ludzi  grzesznych  i 

s abych.  Komunia  jest Chlebem grzeszników. Komunia, Chleb

grzeszników daje nam moc do d wigania si  z naszej s abo ci i niemocy, do wychodzenia

background image

z ciasnego kr gu ludzkich potrzeb i pragnie , aby na wzór Chrystusa daj cego si  na
pokarm, dawa  si  innym w ofiarnej mi

ci.

Nie potrzebuj  lekarza zdrowi, lecz ci, którzy si

le maj . Nie przyszed em powo

sprawiedliwych, ale grzeszników (Mk 2, 17). Lekarstwem Jezusa–Lekarza jest w

nie Jego

Cia o i Jego Krew. One s  nasz  moc  i si , które mog  leczy  wszystkie nasze rany,
szczególnie za  zranienia brakiem mi

ci. Ta w

nie niezwyk a blisko , intymno  Boga

z cz owiekiem w Komunii leczy  nasze serca  zranione  w mi

ci. Komunia mo e  by

lekarstwem na nasze poranienia.

chocia  wiemy dobrze,  e nie jeste my godni przyjmowa  Komunii, to jednak

przyst pujemy do Niej z odwag  pe

 wiary i przyjmujemy J  jako niczym niezas

ony

Dar. Ona u wiadamia nam,  e jeste my ubogimi Pana, którzy wszystko otrzymuj  z Jego

k. Je eli przyjmujemy Eucharysti  z ca ym zaanga owaniem wewn trznym i mi

ci ,

wówczas nape nia nas Ona niewiarygodn  si  i odwag  do stawiania czo a wszelkiemu z u,
które napotykamy w naszym  yciu, szczególnie za  nienawi ci. Jak  ród em szcz cia jest
mi

, tak  ród em nieszcz cia jest l k i nienawi . Eucharystia jest  ród em mi

ci

i lekarstwem na g ówne choroby ludzkiego serca: na l k i nienawi .

w. Cyryl Jerozolimski tak pisa  o Eucharystii: Skoro tedy Chrystus sam powiedzia

o chlebie: To jest Cia o moje, któ  odwa y si  teraz pow tpiewa . I skoro On sam zapewni
i rzek : To jest Krew moja, któ  b dzie w tpi , mówi c,  e to nie jest Krew Jego. Dlatego
z najg bszym przekonaniem przyjmujemy te dary jako Cia o i Krew Chrystusa, bo pod
postaci  chleba daj  ci Cia o a pod postaci  wina daj  ci Krew. I gdy przyjmujesz Cia o
i Krew Chrystusa, stajesz si  jednego Cia a i jednej Krwi z Nim
.

Dzi kujmy  Bogu  za  pokarm  Cia a  i  Krwi  Jezusa,  za  to,   e  mamy  do  Niego  taki  prosty
dost p. Dzi kujmy Mu,  e w Eucharystii sta  si  tak bliski,  e mo emy na Niego patrze ,
dotyka  Go, a nawet spo ywa . Pro my o g bok

wiadomo ,  e Eucharystia jest nam

dana jako niczym niezas

ony Dar, który winni my przyjmowa  w duchu wdzi czno ci.

Pro my tak e o g bok  wiar ,  e Cia o Chrystusa mo e by  dla nas lekarstwem na
wszystkie nasze s abo ci i zranienia  yciowe, szczególnie za  na nasze zranienia w mi

ci.

2.  ród o rado ci

Chrystus mój jest, bo Go po ywam, bo we mnie jest. O, jaka to mi pociecha, mnie s abemu
jak trzcina! Jaka pociecha mnie grzesznemu, gdy tak czystego Cia a po ywam! Jakie wesele
mnie smutnemu, gdy Pana chwa y mam z sob !
 (P. Skarga).

Eucharystia — modlitwa dzi kczynienia — mo e wyp ywa  tylko z do wiadczenia rado ci
i przyjemno ci  ycia. Dzi kujemy z serca tylko wówczas, kiedy cieszymy si

yciem, kiedy

naprawd  chce nam si

. Eucharystia zapraszaj c nas do dzi kczynienia wzywa nas tak e

do odkrycia najg bszej rado ci i przyjemno ci  ycia.  ycie jest darem Boga i poprzez nasze

ycie sam Bóg dzieli si rado ci  i przyjemno ci

ycia z cz owiekiem.

background image

Gorzkie stwierdzenie, które narzuca si  nam w chwilach g bokiego rozczarowania  yciem:
ja si  na  wiat nie prosi em, jest zgodne z prawd , gdy  nikt z nas nie prosi  sam o w asne

ycie. W stwierdzeniu tym nie ma jednak rado ci z  ycia i w

nie dlatego brzmi ono tak

bardzo bole nie i smutno.

Jedn  z g ównych chorób wspó czesnego cz owieka jest depresja i smutek. S  one wyrazem
niech ci do  ycia, s  pewnym d eniem do przekre lenia i unicestwienia w asnego  ycia.
Kiedy nie do wiadcza si  rado ci i najg bszej przyjemno ci z  ycia, nie przedstawia ono
wi kszej warto ci. Nie prze ywa si  go wówczas jako dar cz owieka i Boga, ale jako
przedmiot, z którym nie wiadomo, co zrobi .

Nasze  ycie bywa smutne, nieprzyjemne, pe ne depresji, zniech cenia, najpierw dlatego, i
nie umiemy pracowa  i trudzi  si  dla niego. Poniewa  nie byli my dostatecznie kochani
przez ludzi, nie umiemy pracowa , aby móc pokocha  nasze  ycie. Aroganckie,
nieprzyjemne zachowanie si  nie tylko m odych, ale i starszych osób, jest najcz ciej prób
zwrócenia na siebie uwagi, jest desperack  pro

 o mi

. Ale ma o mo na spotka  ludzi,

którzy potrafiliby odczyta  w

ciwie to nieporadne wo anie o mi

. Poniewa  czujemy

si  niekochani i nie kochamy siebie, w naszym smutku i zagubieniu próbujemy si  jako
pocieszy . Zamiast szuka  prawdziwej rado ci  ycia si gamy po jego tanie substytuty.

Konsumpcyjny styl  ycia, jaki wytworzy  si  w naszym stuleciu, jest owocem pustki
egzystencjalnej
 (V. E. Frankl) i smutku cz owieka wspó czesnego. Jawi si  jako pewna
forma ucieczki od prawdziwego, pe nego  ycia duchowego i emocjonalnego  w  ycie
ograniczone do bardzo zewn trznych dozna  zmys owych. Próbujemy zabi  w 

nas

wewn trzny smutek i pogard  dla  ycia silnymi zewn trznymi doznaniami. Przemoc,
narkotyki, alkohol, nadu ycia seksualne, pe ne brutalno ci programy audiowizualne —
wszystko to s

y dzi  cz owiekowi jako  rodki na ukojenie smutku i nudy  ycia.

Do wiadczenie pokazuje nam jednak, i lekarstwa te, po które si gamy odruchowo, nie
tylko nie budz  rado ci, ale wr cz przeciwnie, pozostawiaj  nas g biej rozbitymi,
zawiedzionymi, bardziej smutnymi.

Bóg stworzy  cz owieka bez cz owieka ( w. Augustyn), ale nie mo e da  mu rado ci z  ycia
bez jego zaanga owania i pracy. Rado  i najg bsza przyjemno

ycia jest darem Boga

i jednocze nie owocem pracy i trudu cz owieka. Dary Bo e —  ród o rado ci  ycia —
cz owiek przyjmuje w pocie czo a.

Nie umiej c a cz sto tak e nie chc c trudzi  si  dla naszego  ycia, szukamy nieraz winnych
naszego smutku i depresji. W ten sposób podtrzymujemy i rozwijamy istniej ce ju  urazy.
Rozrastaj  si  one wówczas  w nas  i czyni  nas bardziej nieszcz liwymi  i smutnymi.
Nierzadko tak e do swoich stanów dorabiamy swoist  ideologi : takie jest po prostu  ycie
i nic si  na to nie poradzi
. Dzi  wielu ludzi uwa a egzystencjalny pesymizm w po czeniu
z konsumpcyjnym stylem  ycia za przejaw m dro ci i braku z udze . Bardzo wielu, zbyt
wielu twórców wspó czesnej kultury pokazuje przede wszystkim ciemne strony naszego

ycia. To prawda, i  odzwierciedlaj  one cz

 naszej rzeczywisto ci, ale te  prawd  jest,  e

nie wyczerpuj  jej ca kowicie. Tak e wówczas, kiedy czujemy si  zagubieni, poranieni,

background image

smutni, zniech ceni do  ycia nosimy w sobie wielkie i pi kne pragnienia. Marzenia
o ludzkiej  mi

ci,  o s

bie  bli niemu,  o twórczej  pracy,  marzenia  o g bokim  yciu

duchowym, o wielkiej przyja ni z Bogiem — wszystkie one s  w ka dym z nas, nawet je eli
nie do wiadczamy ich jeszcze zbyt wyra nie i mocno na co dzie . Pragnienia te czekaj
wci  na swoje spe nienie. Kiedy odkryjemy nasze g bokie pragnienia, odkryjemy smak

ycia, odkryjemy rado  z  ycia, odkryjemy sens trudu i pracy dla naszego  ycia.

Uczestnictwo w Eucharystii stawia nam pytanie, czy odkryli my ju  prawdziw  rado
i najg bsz  przyjemno

ycia? Czy poj cie

ycie kojarzy nam si  najpierw z udr

,

um czeniem, czy te  raczej z do wiadczeniem sensu,  adu, pogody ducha? Czy gdy budzimy
si  rano ze snu ogarnia nas najpierw znu enie, zniech cenie, ospa

, czy te  przeciwnie,

odczuwamy ch  wej cia w codzienno

ycia, niezale nie od jego ci arów i trudów?

Eucharystia stawia nam tak e pytanie, czy podj li my ju  trud i prac  dla naszego  ycia?

Eucharystia staje si

ród em rado ci z  ycia dzi ki temu,  e odkrywamy j  jako  ród o

mi

ci. Mi

 rodzi rado , tak jak nienawi  rodzi smutek. To nienawi  odbiera nam

szcz cie (II Modlitwa Eucharystyczna dla dzieci). Eucharystia pozwala nam zdemaskowa
podwójn  nienawi : do swojego  ycia i do bli nich. Nienawi  wyst puje bowiem zawsze
w formie wi zanej, poniewa  ka dy z nas ma tylko jedno serce. Tym samym sercem kocha
siebie i bli nich, ale równie  tym samym sercem nienawidzi siebie i bli nich. Nienawi  do

asnego  ycia ukrywa si  cz sto za niech ci  i ci

ym niezadowoleniem z innych, za

niezgoda na siebie i swoje  ycie bywa ukryt  form  nienawi ci do bli nich. Karmi  was tym,
czym sam  yj 
 — mówi  w. Augustyn. Je eli  yjemy nienawi ci  do siebie , karmimy tym
samym naszych bli nich, tak e wówczas, kiedy chcemy ich bardzo kocha .

Eucharystia najpe niej objawia nam bezsens nienawi ci, która niszczy  ycie. Jezus umiera na
krzy u z powodu nienawi ci, naszej nienawi ci do siebie samych i do bli nich. Nasza
nienawi  uderzy a najpierw w Jezusa, zanim uderzy a w nas samych i bli nich.

Jezus bior c jednak nasz  nienawi  na siebie pokona  j  raz na zawsze. Jezus ukrzy owany
nienawi ci  ludzk , zmartwychwsta . Nasze uczestnictwo w Eucharystii jest wi c wyrazem
przyj cia  mierci i Zmartwychwstania Jezusa Chrystusa, jako znaku najwy szej mi

ci

Boga do nas. W tym objawi a si  mi

 Boga ku nam,  e zes

 Syna swego

Jednorodzonego na  wiat, aby my  ycie mieli dzi ki Niemu  (1  J  4,  9).  Mi

  Boga  jest

ród em  ycia. Eucharystia jest wi c dla nas wielk  obietnic ,  e równie  my w Chrystusie i

z Chrystusem mo emy przezwyci

 nasz  niech  czy nawet pewn  form  nienawi ci do

naszego  ycia, jak Chrystus pokona  ca  nienawi  ludzko ci, a w niej nienawi  ka dego
cz owieka. Przezwyci aj c nasz  nienawi  odkryjemy niemal automatycznie mi

 Boga

i ludzi. Najpierw odkryjemy mi

 Boga. To ona da nam moc i si  do przezwyci enia

wszelkich zranie  w ludzkiej mi

ci. Mi

 Boga pozwoli nam odkry ,  e nasze zranienia

w mi

ci nie musz  nas niszczy , ale mog  sta  si  szczególnym miejscem otwarcia na

mi

.

Nasze zranienia mog  równie  sta  si  miejscem naszej szczególnej wra liwo ci na
drugiego cz owieka. Do wiadczywszy bolesnych zranie  potrafimy lepiej i 

g biej

background image

zrozumie  ludzi zranionych, których Bóg stawia na naszej drodze. Dzi ki Eucharystii
mo emy odnale  t  wra liwo  serca, która ka e nam nie tylko szuka  mi

ci ludzkiej, ale

tak e dawa  j  innym. Daj c za  b dziemy otrzymywa . Odkryjemy w ten sposób nie tylko
niesko czon  wielko  mi

ci Boga, ale tak e szlachetno  i hojno  ludzkiego serca:

naszego w asnego serca i serca naszych bli nich.

Eucharystia b dzie wówczas dla nas zaproszeniem, aby my przyjmuj c od Boga rado
i przyjemno

ycia p yn

  z Jego  niesko czonej  mi

ci, dzielili si   ni   z bli nimi.

Owocem Eucharystii b dzie nasza wi ksza wra liwo  na ludzi smutnych, zamkni tych
w sobie, na ludzi, którzy nie kochaj  swojego  ycia, poniewa  nikt ich nie pokocha . Nasza
uboga ludzka mi

 b dzie naprowadza  ich na niesko czon  mi

 Boga. To dzi ki niej

 odzyskiwa  rado  i ch  do  ycia.

3. Przygotowanie do Eucharystii

Rado  w prze ywaniu Eucharystii wyra a rado  z  ycia. Rado  ta rodzi si  tak e
z ywego  uczestnictwa  i zaanga owania  w obrz dach  Naj wi tszej  Ofiary.  Znu enie
obrz dami  Mszy  w.  p ynie  najcz ciej  z 

naszego  biernego  uczestnictwa  w 

nich.

Przychodzimy nieraz na Msz

w. wy cznie z obowi zku. Nasze uczestnictwo ogranicza si

wówczas do biernego  ledzenia czynno ci kap ana i sprowadza si  niekiedy do udzia u
teatrze jednego aktora. Z takiego uczestnictwa nie zrodzi si  rado . Znu enie i rutyna
sprawowaniem czy te  uczestnictwem w Eucharystii jest znakiem naszego znudzenia

yciem, znakiem banalnego i powierzchownego prze ywania go. Trzeba nam z jednej strony

pracowa  i trudzi  si  dla odkrycia warto ci, sensu i rado ci naszego  ycia, z drugiej za
strony o ywia  nasze uczestnictwo w Eucharystii.

Samo sprawowanie Eucharystii w swej zewn trznej formie winno bowiem podkre la
rado . Nasze Msze  w. bywaj  smutne, jak smutne bywa nasze  ycie. Jak

 nieraz ma o

jest w naszym sprawowaniu Eucharystii charakteru uroczystego  wi ta, podnios ej rado ci.
Eucharystia winna by  miejscem, w którym chrze cijanie dziel  si  nawzajem prze ywan
rado ci  i najg bsz  przyjemno ci

ycia. Smutki, zniech cenia pojedynczych uczestników

spotkania eucharystycznego winny by  przezwyci one i pokonane przez Wspólnot
Ko cio a  wi tuj

 zwyci stwo Chrystusa Zmartwychwsta ego nad nienawi ci  i  mierci .

Eucharystia sprawowana w dzie  Zmartwychwstania Pa skiego winna by  prze ywana jako

wi to zwyci stwa.

Aby my mogli do wiadcza  rado ci w Eucharystii, nasze uczestnictwo w niej winno by
przygotowane, przede wszystkim przez atmosfer  skupienia i wyciszenia wewn trznego.
Takie przygotowanie wymaga jednak naszej uwagi, naszego czasu, naszego serca.

Szczególnym znakiem naszego przygotowania si  do Eucharystii mo e by  zebranie,
ogarni cie my

 tego wszystkiego, co chcieliby my ofiarowa  w Eucharystii Bogu Ojcu

przez Chrystusa. Ogarn  ca e nasze  ycie sercem, by móc je powierzy ,

 na patenie.

Najpierw ogarn

 nasze s abo ci, u omno ci i grzechy, zw aszcza te, które wprost

background image

wymierzone s  przeciwko mi

ci Boga, bli nich i siebie samego. W Eucharystii ofiarujemy

je Jezusowi, by On móg  nas uzdrowi , aby móg  nas umocni  do dalszej walki ze z em,
zw aszcza z wszelkimi przejawami nienawi ci do siebie i innych.

Przed Eucharysti  winni my tak e ogarn  pami ci  i sercem wszystkie nasze dobre czyny,
wszystkie zwyci stwa (tak e te najdrobniejsze) nad nasz  ludzk  u omno ci . Zw aszcza
zwyci stwa  w 

mi

ci:  pokonywanie  najmniejszych  naszych  odruchów niech ci,

nie yczliwo ci, egoizmu, zmys owo ci. Ka de pokonanie naszej s abo ci jest dla nas wielk
obietnic  Boga, i  mo emy zwyci

 z o,  e jeste my zdolni do mi

ci. Ofiarujemy

Jezusowi nasze zwyci stwa, aby je przyj  i pomno

  w nas pragnienie  wzrastania

w mi

ci.

Na Eucharysti  przynosimy tak e to wszystko, czego do wiadczyli my jako
bezinteresownego  daru  w mi

ci  Boga  i ludzi:  nieustannie  odnawiaj ce  si   w nas

pragnienie przyjmowania i dawania mi

ci, wszystkie znaki i dowody ludzkiej  yczliwo ci

i mi osierdzia Bo ego. Te wielkie i wyj tkowe, ale tak e te ma e i drobne. Wszystko to, co
by o dla nas  ród em rado ci z  ycia. Ofiarujmy to wszystko Bogu, jako wyraz naszego
ho du i oddania.

W sposób szczególny jeste my zaproszeni, aby w Eucharystii odda  Jezusowi nasze
cierpienia, bóle i ca y mozó

ycia. To wszystko, co sprawia,  e nasze  ycie bywa nie tylko

trudne, ale i bolesne. Je eli nasze cierpienie, trudy, maj  nam pomaga  we wzro cie
w mi

ci, musimy je nieustannie oddawa  Jezusowi w Eucharystii. Cierpienie ludzkie bez

Jezusa, bez Jego krzy a i Zmartwychwstania jest tylko przekle stwem. W samym cierpieniu
nie  ma  zbawienia.  Tylko  cierpienie  znoszone  z 

Jezusem  ukrzy owanym

i Zmartwychwsta ym mo e sta  si  dla nas zbawcze.

Ofiaruj c Bogu Ojcu przez Chrystusa zarówno nasze zwyci stwa jak i upadki, nasze krzy e
i rado ci oddajemy Bogu chwa . W ten sposób dzi ki Eucharystii przemienia si  ca e nasze

ycie, stajemy si  coraz bardziej podobni do samego Jezusa. Dzi ki Eucharystii nasze  ycie

staje si

yw  Eucharysti .

background image

XXIV. CIEMNA NOC MISTYKÓW I JEZUSA UKRZY OWANEGO

Bo e mój, Bo e mój, czemu  Mnie opu ci ?
Daleko od mego Wybawcy s owa mego j ku.
Bo e mój, wo am przez dzie , a nie odpowiadasz,
wo am i noc , a nie zaznaj  pokoju. (...)
Ja za  jestem robak, a nie cz owiek,
po miewisko ludzkie i wzgardzony u ludu.
Szydz  ze mnie wszyscy, którzy na mnie patrz ,
rozwieraj  wargi, potrz saj  g ow :
Zaufa  Panu, niech e go wyzwoli,
niech e go wyrwie, je li go mi uje.
Ty mnie zaiste wydoby

 z matczynego  ona;

Ty mnie czyni

 bezpiecznym u piersi mej matki.

Tobie mnie poruczono przed urodzeniem,
Ty jeste  moim Bogiem od  ona mojej matki,
Nie stój z dala ode mnie, bo kl ska jest blisko,
a nie ma wspomo yciela.
Otacza mnie mnóstwo cielców,
osaczaj  mnie byki Baszanu.
Rozwieraj  przeciwko mnie swoje paszcze,
jak lew drapie ny i rycz cy.
Rozlany jestem jak woda
i roz czaj  si  wszystkie moje ko ci;
jak wosk si  staje moje serce,
we wn trzu moim topnieje.
Moje gard o suche jak skorupa,

zyk mój przywiera do podniebienia,
adziesz mnie w prochu  mierci.

Bo sfora psów mnie opada,
osacza mnie zgraja z oczy ców.
Przebodli r ce i nogi moje,
policzy  mog  wszystkie moje ko ci.
oni si  wpatruj , syc  mym widokiem;
moje szaty dziel  mi dzy siebie
i los rzucaj  o moj  sukni .
Ty za , o Panie, nie stój z daleka;
Pomocy moja, spiesz mi na ratunek!
Ocal od miecza moje  ycie,
z psich pazurów wyrwij moje jedyne dobro,
wybaw mnie od lwiej paszcz ki
i od rogów bawolich — wys uchaj mnie!
 (Ps 22, 1–3; 7–22).

background image

1.  wiadectwa mistyków

Poniewa  m ka i  mier  Jezusa jest dzie em samego Boga, jest tak e tajemnic . Nasze
rozmy lanie o m ce nigdy nie mog  przenikn  do ko ca tej tajemnicy. Mo emy tylko
uchwyci , a mo e raczej przeczu  pewne jej aspekty. W rozmy laniach o m ce Syna Bo ego
winni my zawsze pami ta ,  e ko cem jej jest Zmartwychwstanie. Istnieje  cis y zwi zek
mi dzy m

 i Zmartwychwstaniem.

I cho  winni my dostrzega  ca  okropno  m ki Jezusa w jej historycznym wymiarze, to
jednak jej  wymiar fizyczny  nie jest  jedyny  i najwa niejszy.  W rozwa aniach o m ce
i  mierci Jezusa trzeba nam nieustannie pami ta ,  e cierpie  doznaje Wcielony Syn Bo y.
Do wiadczenie ludzkiego cierpienia nie daje nam pe nej mo liwo ci wnikni cia w cierpienie
Syna  Bo ego.  Nasze  wnikni cie  w 

m

  i mier   Jezusa  b dzie  zawsze  tylko

fragmentaryczne, cz ciowe. Istot  m ki Jezusa stanowi  przede wszystkim jakie
tajemnicemistyczne cierpienie duszy, tajemnicze opuszczenie przez Ojca.

Kardyna  C. M. Martini mówi,  e w cierpieniach Jezusa dotykamy ciemnej nocy mistycznego
smutku wewn trznego, który prze ywa o wielu mistyków i  wi tych. Oddani Bogu ca ym
swoim  yciem, oddani pe nym sercem Jego woli, cierpieli nieraz d ugie udr ki ducha, czuj c
si  przez Niego zupe nie opuszczeni. Kto prze ywa w swoim wn trzu takie w

nie

najbole niejsze, oczyszczaj ce, straszliwe do wiadczenie mówi,  e nie istnieje na  wiecie
cierpienie, które mo na by z nim porówna . Jest to cierpienie, które uderza w to, co jest
najdro sze dla cz owieka oddanego Bogu. Powierzaj c si  Jemu z ca  mi

ci  i oddaniem,

sk adaj c w Nim ca  swoj  nadziej , do wiadcza jednocze nie bolesnych chwil ca kowitego
opuszczenia, osamotnienia i osch

ci.

Próbuj c zrozumie  t ciemn  noc mistyków, mo emy lepiej wczu  si  w do wiadczenie
Jezusa na krzy u, który modli si  do swojego Ojca: Bo e mój, Bo e mój, czemu  mnie
opu ci ?

Jeden  z mistyków  Wschodu,  Izaak  z Niniwy,  mówi  o piekle  umys u  prze ywanym
w sytuacji opuszczenia przez Boga. Do wiadczenie to nazywa tak e smakowaniem gehenny,
smakowaniem piek aCz owiek nie wierzy wówczas,  e co  mo e si  zmieni  w jego  yciu,  e
mo e kiedy  znale  pokój i pocieszenie. Nadzieja w Bogu i pociecha ulecia y z jego duszy,
która jest bez przerwy wype niona zw tpieniem i udr

.

w. Ró a z Limy, mistyczka, przez jaki  czas codziennie do wiadcza a najstraszniejszych

ciemno ci duszy. Ca ymi godzinami zostawa a w stanie takiej wewn trznej udr ki,  e nie
wiedzia a, czy jest na ziemi, czy te  ju  w piekle. Sta a tak j cz c pod niezno nym ci arem
ciemno ci. Wola chcia a si  skierowa  ku Bogu i Jego mi

ci, ale by a jakby zlodowacia a.

Pami  odmawia a pos usze stwa, nie mog a odnale  i 

przypomnie  sobie co

z poprzednich pociech. L k i udr ka opanowywa a jej dusz , a jej serce krzycza o: Mój Bo e,
dlaczego mnie opu ci

?, ale nikt nie odpowiada . Najwi kszym bólem by o jednak to, i

ciemna noc przychodzi o tak, jakby mia a trwa  wiecznie, jakby stanowi a mur z br zu, który
uniemo liwia wydostanie si  z labiryntu, z wi zienia
.

background image

Podobne do wiadczenie mia  tak e  w. Ignacy Loyola w Manresie. Cho  modli  si  na
kolanach przez wiele godzin dziennie, cho  wstawa  na modlitw  dzie  w dzie  o pó nocy,
to jednak przez d

szy czas nie znajdowa

adnego pocieszenia. Pewnego razu —

wspomina sam w Opowie ci Pielgrzyma — gdy by  szczególnie dr czony, zacz  si  modli  i
w zapale g

no wo

 do Boga mówi c: Pomó  mi, Panie, bo nie znajduj

adnego

lekarstwa u ludzi, ani u  adnego innego stworzenia. Gdybym s dzi ,  e b

 móg  je znale ,

aden trud nie by by dla mnie za wielki. Uka  mi, Panie, gdzie móg bym znale  lekarstwo!

Cho bym mia  biega  za szczeni ciem,  eby od niego otrzyma  pomoc, uczyni bym to. Gdy
by  zaj ty tymi my lami, nachodzi a go cz sto gwa towna pokusa,  eby si  rzuci  w dó . Ale
wiedz c,  e by oby to grzechem zabi  samego siebie, zaczyna  wo

 do Pana: Panie, nie

uczyni  tego, co Ciebie obra a. Do wiadczenie pocieszenia przysz o dopiero po kilku
tygodniach. Tym do wiadczeniem g bokiego strapienia i pocieszenia podzieli  si

w.

Ignacy w regu ach o rozeznawaniu duchowym.

I jeszcze  jedno  wiadectwo  mistycznych  udr k ciemnej nocy.  O wielkim  misjonarzu
tr dowatych z Flandrii b . Damianie de Veuster, w jednym z jego  yciorysów czytamy:
Kiedy nadszed  okres Wielkiego Postu 1888 roku Bóg na

 misjonarzowi na ramiona

krzy  najci szy. By  ju  wtedy chory na tr d i nieludzkie bóle rozdziera y jego  miertelne
cz onki. Ale by y one niczym w porównaniu z m

, w jakiej pogr

a si  dusza. Ojciec

Damian, który zawsze we wszystkich cierpieniach mia  m ne serce i umia  zachowa
pogod  ducha, teraz w ostatnich tygodniach swego  ycia zapad  w ciemn  noc ca kowitego
zw tpienia. Czu  zbli aj

 si

mier . Wiedzia ,  e stoi nad grobem. Utyrany  yciem marzy

niekiedy o ostatnim spoczynku. Ale teraz my l o  mierci napawa a go g bokim l kiem
i smutkiem. Nie do wiadcza  ju  obecno ci Boga, cho  czu  zbli aj cy si  koniec  ycia.

adna modlitwa nie przynosi a mu ulgi. Ca ymi nocami kl cza  przed Naj wi tszym

Sakramentem, ale nie doznawa

adnego pocieszenia. Nad ranem zwleka  si  znu ony

i z amany do swojej izby i nie chcia  widzie  nikogo. Którego  dnia jego przyjaciel Conrady,
kap an, który przemoc  wtargn  do jego chaty, zasta  go w stanie ca kowitego opuszczenia.

— Odejd  i zostaw mnie samego — krzycza  ochryple chory, kiedy wszed  do niego jego
przyjaciel.

— Nie zostawi  ci  samego — upiera  si  Conrady. Musisz mnie wys ucha .

— Bóg mnie opu ci , có  mo e pomóc teraz cz owiek — j cza  Ojciec Damian. Umieram, ale
nie jestem godny wej  do nieba.

— Ty g upi ch opcze — strofowa  go przyjaciel. Przyjm  ci  tam odg osem tr b i b bnów.
Ca e  ycie przecie  po wi ci

 tr dowatym. Ojciec Damian potrz sn  tylko g ow  i ukry

zranion , zniekszta con  twarz. Conrady otworzy  tymczasem Nowy Testament, który
przyniós  z sob  i powiedzia :

— No pos uchaj. Teraz odczytam ci twój wyrok, który Pan Jezus og osi nad tob .
I przeczyta  mu fragment Ewangelii  w. Mateusza o s dzie ostatecznym: By em g odny,
a da

 mi je , by em spragniony, a da

 mi pi . Wejd  do królestwa mego. Wydawa o si

background image

jakby tr dowaty kap an wcale tego nie s ucha . Po chwili podniós  si , spojrza  smutnym
wzrokiem na przyjaciela i powiedzia  jakby pokornie prosz c:

— Odejd  bracie, mnie ju  nikt nie pomo e (W. Huenermann). Po tym prze yciu ciemnej
nocy
 trwaj cym kilka tygodni Bóg zes

 ojcu Damianowi pocieszenie za przyczyn  Matki

Bo ej Pocieszenia z jego rodzinnych stron z Scherpenheuvel. Ojciec Damian umiera  pe en
pokoju wewn trznego i zaufania do Boga.

Ci, którzy przechodz  poprzez takie czy podobne do wiadczenia, mog  g biej odczu  to, co
prze ywa  Jezus na krzy u. Mog  te  odczu  modlitw  Psalmu 22, któr  pos

 si  sam

Jezus: Bo e mój, Bo e mój, czemu  mnie opu ci ? Daleko od mego Wybawcy s owa mego

ku. Bo e mój, wo am przez dzie , a nie odpowiadasz, wo am i noc , a nie zaznaj  pokoju.

Cierpienia ciemnej nocy do wiadczane przez wielu  wi tych s  bardzo cz sto odpowiedzi
na wielkoduszn  ofiar  dusz, które prosz , aby móc wspó cierpie  z Jezusem. H.U. von
Balthasar stwierdza,  e w historii mistyki istniej  przypadki ofiarowania siebie samego za
kogo  drugiego. Jest to jakby dos owne na ladowanie Jezusa, który z mi

ci do nas

ofiarowa  si  ca kowicie za nas.

wi ci mogli do wiadcza  g bokiego opuszczenia przez Boga, ciemnej nocy, poniewa

kosztowali wcze niej Jego niesko czonej mi

ci. Jedynie kto , kto  yje ca kowicie Bogiem,

kto wszed  w do wiadczenie Jego obecno ci, kto odczu  przynajmniej raz s odycz Jego
bezinteresownej mi

ci wie, co znaczy by  opuszczonym przez Stwórc .

2. Nasze duchowe udr ki

Usi uj c wczu  si  w te bolesne prze ycia  wi tych musimy jednak mie

wiadomo ,  e s

one w najlepszym wypadku dalekim przybli eniem niepoj tej dla cz owieka tajemnicy m ki
i krzy a Syna Bo ego. Do wiadczenie Jezusowej ciemnej nocy, opuszczenie przez Ojca, jest
unikalnym, jedynym do wiadczeniem, niemo liwym do powtórzenia przez jakiekolwiek
stworzenie na ziemi. Jezus bowiem jest Synem Bo ym. To, co prze

 Bóg–Cz owiek na

krzy u, nie mo e by  przez nas poznane do ko ca.

Z pewno ci  jeszcze mniej mo emy zrozumie  i pozna  do wiadczenie Jezusa na krzy u,
kiedy odwo amy si  tylko do naszego rozumu. Rozum nic nam nie powie. Trzeba nam tutaj
odwo

 si  do naszego osobistego do wiadczenia, do udr k ducha, które nieraz

prze ywali my. Z pewno ci  naszych udr k wewn trznych nie mo na porówna  ca kowicie
do mistycznych prze

ciemnej nocy, jakich do wiadczali mistycy i  wi ci. Ale to, co my

prze ywamy — cho  mo e z innych motywów i dla innych racji — jest tak e cz sto bardzo
bolesne, pe ne udr ki, l ku, opuszczenia, samotno ci i bólu. Odwo ajmy si  wi c do naszych
bolesnych wewn trznych prze

, jakich  udr k psychicznych i duchowych, aby cho

troszeczk  odczu , cho  troszk  zrozumie  Chrystusa ukrzy owanego, który wo a do Ojca:
Bo e mój, Bo e mój, czemu  Mnie opu ci ?

background image

Takie rozwa anie m ki Chrystusa b dzie nie tylko  my leniem o 

m ce,  ale

wspó odczuwaniem z Jezusem. Do takich rozwa

 i do takiej kontemplacji zach ca nas  w.

Ignacy w

wiczeniach duchownych. Ka e nam prosi  o bole  wespó  z Chrystusem pe nym

bole ci, o udr

 serca z Chrystusem udr czonym, o  zy i m

 wewn trzn  z powodu tak

wielkiej m ki, któr  Chrystus wycierpia  za mnie ( D, 203).

Pro my Jezusa, aby my w naszych kontemplacjach Jego m ki i  mierci byli prawdziwi.
Pro my tak e, by my szczerze otwierali si  na przyj cie Jego pragnie  poznawania Go coraz
pe niej, kochania Go coraz g biej i na ladowania Go coraz wierniej. Nie powinni my
zanosi  pró b, których naprawd  wewn trznie jeszcze nie czujemy, które wydaj  nam si
jedynie pustymi d wi kami. Je eli czujemy w sobie ma oduszno  naszych pragnie ,
chciejmy j  uzna  z ca  pokor  i pro my pokornie, aby On sam obdarza  nas wi kszymi
pragnieniami i hojniejszymi pro bami.

3. Wspó uczestnictwo w cierpieniu Jezusa na krzy u

w. Franciszek z Asy u prosi , aby móg  odczu  to, co sam Jezus prze

 na krzy u, by

móg  wej  w serce Jezusa ukrzy owanego. I Bóg hojnie odpowiedzia  na jego pro by.
Obdarzy  go stygmatami. Ale ten zewn trzny znak m ki, stygmaty, by y jedynie
uzewn trznieniem  jego  wewn trznych  cierpie   z Chrystusem  cierpi cym.  W naszych
czasach ojciec Pio, wierny swemu powo aniu zakonnemu i 

kap

skiemu, d

konsekwentnie do doskona ej mi

ci. Stara  si  zg bi  tajemnic  mi

ci Boga wyra on

w m ce Jezusa. Cz sto prosi , aby sta  si  ofiar  dla mi

ci Boga. Bóg równie  hojnie

odpowiedzia  na jego pro

. W jednym z jego  yciorysów czytamy: Nadszed  pi tek 20

wrze nia 1918 roku. Ojciec Pio jak zwykle kl cza  na chórze przed Ukrzy owanym
i odprawia  dzi kczynienie. Przez chwil  jakby si  zdrzemn . Wszystkie zmys y i uczucia
dozna y jakiego  wielkiego ukojenia. Wtedy zobaczy  tajemnicz  posta , któr  ogl da
wcze niej. Tym razem mia a ona jednak r ce, nogi, klatk  piersiow  ociekaj

 krwi . Ten

widok nape ni  go przera eniem. Czu em — mówi ojciec Pio —  e chyba umr , je eli Pan nie
przyjdzie mi z pomoc . Posta  na chwil  cofn a si , a ja zauwa

em,  e moje r ce, nogi

i pier  zosta y przebite i ocieka y krwi . Mo ecie sobie wyobrazi  ból, jaki prze

em

i odczuwam po dzi  dzie . Rana serca wyrzuca nieustannie porcje krwi. Dzieje si  to od
czwartku wieczorem do soboty. Umieram wprost z bólu i zawstydzenia, l kam si ,  e umr
na skutek up ywu krwi, chyba,  e Pan wys ucha westchnienia mego biednego serca. Prosz
Go, by przynajmniej usun  to zawstydzenie, jakiego doznaj  ka dego dnia przez te
zewn trzne znaki. B

 Go b aga , zaklina  na wszystko, aby zes

 na mnie najgorsze bóle

i cierpienia, ale aby odsun  ode mnie te zewn trzne znaki, które s  dla mnie potwornym
zawstydzeniem i nieopisanym upokorzeniem
.

Bóg hojnie odpowiada na pro by swoich  wi tych. Ka dy z nas niech prosi o to, o co
powinien prosi , co dyktuje mu jego w asne serce. Miejmy  wiadomo ,  e nasza pro ba
mo e sta  si nasz  pu apk . Bóg mo e bowiem na serio potraktowa  nasze pro by, tak jak
na serio potraktowa  pro

w. Franciszka z Asy u,  w. Maksymiliana Kolbego, b .

Damiana, o. Pio i wielu innych  wi tych.

background image

A oto pragnienie Karola de Foucauld, szale ca Bo ego naszych czasów, które wyrazi
w swoim dzienniczku. Pisa  tak: Pragnij i my l o tym,  e musisz umrze  jako m czennik,
obrabowany ze wszystkiego, rozci gni ty na ziemi, nagi, pokryty ranami i krwi , zabity
gwa townie, bole nie. Pragnij,  eby si  to sta o dzisiaj
. I sta o si  tak, jak pisa  w swoim
dzienniku i jak tego pragn . Pierwszego grudnia 1916 roku zosta  w sposób gwa towny
i brutalny zabity w swej pustelni przez Beduinów.

Pro my Jezusa ukrzy owanego, aby my mogli — cho  w 

bardzo ograniczonych

i zaw onych  warunkach — prze

  to,  co  prze

  w czasie  swojej  m ki  i mierci.

Wyra my pragnienie towarzyszenia Jezusowi w Jego drodze od Ogrójca a  po krzy ,
prosz c Go, aby otworzy  nam nasze serce i ukaza  nam to, czego wówczas do wiadcza .
Pro my tak e, aby nasze wspó uczestnictwo w Jego cierpieniu i udr ce On sam przemienia
w do wiadczenie rado ci i pociechy z Jego Zmartwychwstania.

XXV. POS USZE STWO EWANGELICZNE

1. Pos usze stwo Jezusa

Doskona y wzór pos usze stwa kryje si  w tajemnicy Trójcy.

Mi dzy Ojcem, Synem i Duchem  wi tym wszystko jest s uchaniem, przyjmowaniem
i dawaniem.

Je eli chcesz pozna  podstawowe motywy swego pos usze stwa, kontempluj Trójc .
Pos usze stwo nie jest wynalazkiem ludzkim. Jest ono wyrazem samej istoty Boga
 — mówi
P. M. Delfieux.

Ca e  ycie Chrystusa skupia si  na pos usze stwie swojemu Ojcu. Jezus wielokrotnie
podkre la potrzeb  poddania swojej woli, woli Ojca. W Jezusie istnia a jaka niemo no
dzia ania wed ug swojej woli: Ja sam z siebie nic uczyni  nie mog  — mówi Chrystus (J 5,
30).

Ze wzgl du na Bóstwo Chrystusa, Jego pos usze stwo Ojcu posiada jednak szczególny
charakter. Jezus  yj c na ziemi, nie skorzysta  ze sposobno ci, aby na równi by  z Bogiem,
lecz ogo oci  samego siebie, przyj wszy posta  s ugi, stawszy si  podobnym do ludzi
 (Flp 2,
6–7).

To szczególne pos usze stwo Jezusa Ojcu staje si  najg bszym prawem odkupienia
ludzko ci.

background image

2. Nauczy  si  pos usze stwa przez to, co wycierpia

chocia  by  Synem, nauczy  si  pos usze stwa przez to, co wycierpia  (Hbr 5, 8).
Cierpienie by o dla Jezusa szko  pos usze stwa Ojcu. Jezus, chocia  by  Synem Bo ym, nie
by  poddany woli Ojca w jaki  automatyczny sposób. Pos usze stwo Chrystusa by o
owocem Jego osobistej decyzji podj tej w wolno ci. Z decyzj  t  by  zwi zany trud i walka
wewn trzna. Pos usze stwo swojemu Ojcu Jezus okupi  cierpieniem.

3. Kto was s ucha, Mnie s ucha

Jezus zapewnia nas: Kto was s ucha, Mnie s ucha ( k 10, 16). Ostatecznym motywem
naszego pos usze stwa Ko cio owi mo e by  tylko oddanie si  Chrystusowi, na
podobie stwo Jego oddania si  Ojcu.

Cz owiek wierz cy b

c pos usznym ludziom, nie s ucha ich najpierw dla ich osobistej

ludzkiej dobroci, wiedzy czy  wi to ci. Ale s ucha ich przede wszystkim dlatego, i  dani mu

 przez Chrystusa. B

c pos usznym Ko cio owi, staje si  pos usznym Chrystusowi.

To mi

 do Chrystusa, jako g owy Ko cio a, ka e cz owiekowi wierz cemu przechodzi

ponad  ograniczeniami i s abo ciami po redników. Ich  s abo ci  i u omno ci, cho   s
bolesnym do wiadczeniem, nie umniejszaj  sensu pos usze stwa ich nakazom wydawanym
w imieniu Chrystusa.

Przez pos usze stwo wyra amy wiar . Sami jeste my grzeszni i s uchamy innych ludzi
grzesznych. Je eli wstydziliby my si  Ko cio a, byliby my nieludzcy tam, gdzie Bóg jest
ludzki, wstydziliby my si  naprawd  samego Jezusa Chrystusa
 — mówi K. Barth.

4. Dwie p aszczyzny pos usze stwa

w. Ignacy zach ca, aby przyzwyczai  si nie patrze , kim jest ten, kogo s uchamy, lecz

raczej Ten, dla którego jeste my pos uszni. A jest nim Chrystus Pan!

Mamy tutaj wyró nione dwie p aszczyzny pos usze stwa:

— p aszczyzna czysto ludzka odnosz ca si  do konkretnych ludzi, których s uchamy oraz

— p aszczyzna wiary, która mówi nam o Tym, dla którego jeste my pos uszni, a jest nim
Chrystus Pan
.

Pomimo jednak absolutnego pierwsze stwa p aszczyzny wiary, p aszczyzny ludzkiej nie
mo na ani lekcewa

, ani tym bardziej pomija . Kluczem do dobrego funkcjonowania

pos usze stwa na p aszczy nie wiary jest dobre zrozumienie tego, co dzieje si  na

aszczy nie ludzkiej.

background image

Wzajemna akceptacja,  yczliwo , braterska mi

, szczery dialog s  nieodzownym

warunkiem pos usze stwa. Istnieje bowiem niebezpiecze stwo zakrywania braków na

aszczy nie ludzkiego spotkania pomi dzy prze

onym i podw adnym  atwym, tanim

odwo ywaniem si  do p aszczyzny wiary.

Ani prze

ony, ani podw adny nie powinni odwo ywa  si  do p aszczyzny wiary, zanim nie

spe ni  wszystkiego, co nale y do ich obowi zku na p aszczy nie ludzkiej.

Jak prze

ony nie nakazuje we w asnym imieniu, tak równie  i podw adny nie przyjmuje

nakazów w swoim w asnym. Obaj spotykaj  si  na gruncie wiary w dzia anie woli Boga
w ich wspólnym spotkaniu.

5. Dynamiczne i statyczne rozumienie woli Bo ej

Istotnym problemem w pos usze stwie jest w

ciwe rozumienie woli Bo ej. Tylko wola

Boga mo e usprawiedliwi  rezygnacj  z w asnej woli, aby w wolno ci podda  j  woli
prze

onego. W podej ciu do woli Bo ej mo emy wyró ni  dwa uzupe niaj ce si

podej cia: dialogiczne oraz niedialogiczne.

a) W 

podej ciu dialogicznym wola Bo a rozumiana jest jako spotkanie dwóch

rzeczywisto ci: wezwania Bo ego i odpowiedzi cz owieka przyj tej w wolno ci.

Wezwanie Bo e jest pierwsze, odpowied  cz owieka jest druga. Bóg wzywa, a cz owiek
odpowiada. Bóg mówi, cz owiek s ucha.

Mi dzy tymi dwoma biegunami kszta tuje si  wola Bo a. Cz owiek sam pod okiem Boga
decyduje  o w asnym losie
 — mówi Sobór Watyka ski II. W tym stwierdzeniu Soboru
widzimy wyra nie podkre lenie dialogicznego rozumienia woli Bo ej.

Dialogiczne podej cie do woli Bo ej jest jednocze nie podej ciem dynamicznym. Je eli
wiernie odpowiadamy Bogu na Jego wo anie, Jego wola ro nie wraz ze wzrostem
cz owieka.

Cz owiek wzywany jest wówczas do dawania Bogu coraz to dojrzalszej i pe niejszej
odpowiedzi. Je eli cz owiek w swojej gnu no ci duchowej zamkn by si  w sobie i nie
wzrasta by wewn trznie, wówczas Pan Bóg — szanuj c wolno  cz owieka — zmuszony
by by dostosowa  swoj  wol  do ograniczonych mo liwo ci cz owieka z powodu z ego

ywania wolno ci.

b) W podej ciu niedialogicznym wol  Bo

 traktuje si  jako statyczny niezmienny plan

Boga przyj ty od wieków. Cz owiek winien ten plan odnale  i dostosowa  si  do niego.

Te dwa podej cia do woli Bo ej nie powinny by  rozwa ane w opozycji do siebie. Jedno
podej cie winno uzupe nia  drugie. Ka de z nich, brane oddzielnie, nie wyczerpuje ca ego
bogactwa woli Bo ej.

background image

Oba poj cia  woli  Bo ej  maj   te   swoje  ograniczenia  i 

kryj   w 

sobie okre lone

niebezpiecze stwa. I tak w podej ciu dialogicznym istnieje niebezpiecze stwo zbytniego
aktywizmu cz owieka. Cz owiek mo e te  ulega  pokusie traktowania Boga jako partnera
w dialogu.  Dialog  cz owieka  z Bogiem,  to  dialog  dwóch nierównych istot: Stwórcy
i stworzenia, Pana i s ugi, Ojca i dziecka.

Z niedialogicznym podej ciem do woli Bo ej wi e si  natomiast pokusa bierno ci. Pod
wp ywem tej bierno ci cz owiek mo e zwalnia  si  z zaanga owania w rozeznawanie
i szukanie woli Bo ej. Ca  odpowiedzialno  zrzuca si  wówczas na innych; g ównie na
wspólnot , w której si

yje lub te  na prze

onych. Powo uj c si  na liter  prawa, mo emy

uzasadnia  swoj  bierno , pasywno

yciow .

Statyczne podej cie do woli Bo ej mo e owocowa  pasywno ci  wobec powierzonych
zada . Pasywno ci tej mo e jednocze nie towarzyszy  z udne poczucie bezpiecze stwa
i pewno ci siebie.

Jest to sytuacja niebezpieczna dla  ycia duchowego, poniewa  mo e rodzi  si  z niej
duchowe lenistwo i  yciowa inercja. W takiej sytuacji pos usze stwo nie b dzie twórcze.
Ograniczy si  ono do zewn trznej wierno ci literze prawa.

Dialogiczne podej cie do woli Bo ej nie daje takiej pewno ci siebie. Cz owiek u wiadamia
sobie, i  wezwanie, jakie Bóg kieruje do niego, zale y od otwarcia si  na dzia anie Ducha

wi tego.

W ewangelicznym rozumieniu woli Bo ej musz  spotka  si  dwie z pozoru sprzeczne
pomi dzy sob  rzeczywisto ci: niezmienny plan Boga wobec cz owieka z Jego nieustannie
odnawiaj cym wszystko dzia aniem; odwieczna i wierna mi

 z ci gle nowym i twórczym

wezwaniem.

6. Dojrzewanie do pos usze stwa

Pos usze stwo woli Bo ej wymaga pewnego stopnia ludzkiej dojrza

ci. Cz owiek

ca kowicie niedojrza y, który nie widzi w asnego samolubstwa, niedo stwa, nieumiej tno ci
i pychy
 — jak mówi T. Merton, patrzy na ca  rzeczywisto  w sposób egocentryczny.
Nadmiernie koncentruje si  na swoich nieuporz dkowanych uczuciach i pop dach.

Cz owiek taki nie b dzie w stanie zrezygnowa  z w asnej woli, aby podda  j  woli Bo ej
wyra onej poprzez wol  prze

onego. Pokorne i uleg e poddanie swojej woli woli

prze

onego wymaga od chrze cijanina pokonywania egocentryzmu; wymaga obiektywnej

oceny rzeczywisto ci, w 

której  yje; wymaga panowania nad swoimi negatywnymi

uczuciami i odruchami.

Niedojrza

 cz owieka ujawnia si  w 

niepewno ci siebie, kompleksach ni szo ci,

skrywanej wrogo ci lub jawnej agresji wobec innych, a zw aszcza w pysze. Wszystko to

background image

sprawia,  e pos usze stwo drugiemu cz owiekowi staje si  bardzo trudne, a nawet wprost
niemo liwe.

a) Niedojrza

 w pos usze stwie

W pos usze stwie niedojrza

 mo e ujawni  si  w dwu zasadniczych postawach: z jednej

strony w przesadnej uleg

ci motywowanej l kiem o siebie z czonym zwykle z l kiem

przed  autorytetem;  z drugiej  za   w buncie,  gniewie  i skrytej  wrogo ci.  W obu  tych
postawach autorytet traktowany jest jako zagro enie.

W pewnych sytuacjach dominowa  mo e uleg

 motywowana l kiem; bunt, gniew

i wrogo  mog  by  natomiast zamaskowane. W innych za  wypadkach na zewn trz ujawni
si  gniew, wrogo  i bunt, a l kowa uleg

 mo e by  skrz tnie maskowana.

Cz owiek niedojrza y b dzie w pos usze stwie oscylowa  pomi dzy gniewem i wrogo ci
a uleg

ci  motywowan  l kiem.

Je eli w 

pos usze stwie cz owieka dominowa  b dzie przede  wszystkim uleg

motywowana l kiem z jednoczesnym zamaskowanym buntem, to wówczas mo e mu
towarzyszy  subiektywne przekonanie,  e jest bardzo pos uszny.

Jednym z przejawów ukrytej wrogo ci wobec prze

onego jest tendencja do krytyki, która

zatrzymuje si  tylko na brakach i b dach. Cz owiek niedojrza y b dzie najcz ciej patrzy
na decyzje prze

onego tylko poprzez pryzmat w asnej osoby. Nie b dzie natomiast umia

dostrzec szerokiego kontekstu wspólnoty, w której  yje.

b) Dojrza

 w pos usze stwie

Na tle przejawów niedojrza

ci w pos usze stwie  atwiej nam b dzie scharakteryzowa

postaw  dojrza

ci, której wymaga ewangeliczne pos usze stwo.

Po pierwsze — zasadniczym motywem ewangelicznego pos usze stwa jest pragnienie
na ladowania Jezusa pos usznego swojemu Ojcu a  do  mierci. St d te  dojrza e
pos usze stwu nie zna l ku o siebie, obawy przed autorytetem, ch ci przypodobania si
prze

onemu czy te  szukania w asnej korzy ci lub uznania w oczach prze

onego.

Pokornego podlegania prze

onemu nie odbiera si  jako pomniejszanie si  przed

cz owiekiem, ale wyraz uleg

ci wobec samego Boga objawiaj cego swoj  wol  tak e

poprzez ludzi.

Po drugie — dojrza e pos usze stwo cechuje pozytywne nastawienie do osoby
prze

onego. Pozwala to na swobodne wyra anie swoich opinii, nawet wówczas, kiedy s

to opinie krytyczne. Przedstawianie swojego krytycznego zdania nie jest jednak atakiem na
osob   prze

onego,  ale  wyra a  trosk   o 

wype nienie  woli  Bo ej.  W 

sytuacjach

konfliktowych podw adny umie wówczas zapanowa  nad rodz cymi si  odruchami
niech ci.

background image

Kolejnym  wa nym przejawem dojrza

ci  w pos usze stwie jest  szczero  i otwarto

wobec prze

onego. Podw adny umie wówczas nie tylko przedstawi  swoje propozycje,

krytyczne opinie, ale tak e ods oni  swoje s abo ci ludzkie; s abo ci, które mog yby
przeszkadza  w realizacji powierzonego mu zadania. Szczero  wobec prze

onego jest

ogromn  pomoc  zarówno dla prze

onego jak i dla podw adnego we wspólnym szukaniu

i rozeznawaniu woli Bo ej.

Mo liwo  b du w decyzji prze

onego b dzie tym mniejsza, im spotka si  z wi ksz

szczero ci   i otwarto ci   wspólnoty.  Szczero   i otwarto   w pos usze stwie  winna
wyp ywa  z troski o znalezienie woli Bo ej w decyzji prze

onego. Ta otwarto  le y wi c

w interesie zarówno prze

onych jak i tych, którzy podlegaj  jego w adzy.

7. Pos usze stwo zakonne

Zakonnicy — stwierdza Sobór Watyka ski II w Dekrecie o przystosowanej odnowie  ycia
zakonnego Perfectae caritatis
 — przez profesj  pos usze stwa po wi caj  ca kowicie wol
swoj  Bogu, jakby sk adaj c ofiar  z siebie, a przez to jednocz  si  trwalej i bezpiecznej ze
zbawcz  wol  Boga.

Pos usze stwo zakonników jest jednak darem nie tylko dla nich samych, ale dla ca ej
wspólnoty Ko cio a. Zrozumienie sensu pos usze stwa zakonnego, pozwoli tak e osobom

wieckim oraz ksi om diecezjalnym zrozumie  istot  pos usze stwa Ko cio owi

hierarchicznemu, a poprzez niego samemu Chrystusowi.

a) Zakonnik poprzez  lub pos usze stwa  wiadomie i dobrowolnie rezygnuje z pe nienia
swojej woli, aby móc ca kowicie pe ni  wol  Bo . W pos usze stwie zakonnym wyra a si
wi c pe ne zaufanie do Boga,  e w Jego woli objawia si  dobro i szcz cie cz owieka.
Oddaj c swoj  wol  do dyspozycji Pana Boga zakonnik wyra a tym samym pragnienie
Boga i Jego mi

ci. Oddaje wszystko, nawet w asn  wol , aby móc do wiadczy  Boga

i Jego mi

ci.

b) Zakonnik nie odkrywa jednak woli Bo ej sam, ale poprzez swoich prze

onych. Sobór

zach ca: Niech przeto zakonnicy w duchu wiary i umi owania woli Bo ej okazuj  swym
prze

onym, zgodnie z przepisami regu  i konstytucji pokorn  uleg

.

Prze

eni w szukaniu woli Bo ej odwo uj  si  nie tylko do w asnego subiektywnego s du,

ale regu  i konstytucji, które otrzyma y oficjaln  aprobat  Ko cio a i okre laj

ci le jego

misj .

Poddaj c si  woli prze

onych, którzy dzia aj  zgodnie z regu ami zakonnymi, zakonnik

jednoczy si trwalej  i bezpiecznej  z wol  Bo

. Tak wi c pos usze stwo jest bezpieczn

drog  do Boga.

c) Pos usze stwo zakonne, cho  ma by  pokorne i uleg e, nie mo e by  jednak nigdy  lepe
i bezmy lne. Zakonnik poddaj c swoj  wol  woli prze

onych, nie staje si  przez to

background image

manekinem, jak wielu mylnie s dzi. Nierzadko ukazywano pos usze stwo zakonne
w sposób karykaturalny spaczaj c w ten sposób jego istotn  tre  i jego sens.

Zakonnik w pos usze stwie ma si  okaza  cz owiekiem zaanga owanym, wra liwym
i inteligentnym. Winien bra  pod uwag  zarówno tre ci i sens powierzonego mu zadania, jak
równie  uwzgl dnia  warunki, w których ma ono by  wykonane.

W spe nieniu powierzonej mu misji winien wykorzysta  wszystkie dary, jakimi obdarzy  go
Bóg: zdolno ci naturalne, ludzkie do wiadczenie, otrzymane  aski, winien w

 w nie ca e

swoje serce.

Tego, co spe nia z polecenia prze

onego, nie wykonuje jednak dla niego, ale dla Chrystusa

i Ko cio a. Wykonywanie polece  prze

onych bez osobistego zaanga owania, cho by

wydawa o si  by  dok adnym spe nianiem litery, mo e by  niewierno ci

lubowi

pos usze stwa. Zakonnik winien bowiem spe nia  polecenie ca  swoj  osob .

d) Sobór nie ukrywa,  e pos usze stwo zakonne jest zwi zane z ofiar : Zakonnicy przez
profesj  pos usze stwa po wi caj  ca kowicie wol  swoj  Bogu jakby sk adaj c ofiar
z siebie
.

Rezygnacja z pe nienia swojej woli dotyka w cz owieku jego wolno ci. Takie korzystanie
z w asnej wolno ci, w której poddaje si  swoj  wol  woli drugiego, wi e si  z ofiar ,
z cierpieniem.

Z pos usze stwem wi e si  zaparcie si  swojej woli, rezygnacja z tego, co w nas jest
bardzo ludzkie: z naszych ludzkich upodoba , przyzwyczaje , planów, zamiarów.

Ofiara  zwi zana  z pos usze stwem  uwidacznia si   szczególnie  w momentach  napi

,

nieporozumie  i konfliktów, które mog  powsta  pomi dzy podw adnym a prze

onym.

W takich sytuacjach trzeba wielkiej wiary i mi

ci, aby pokornie przyj  prze

onego jako

zast pc  Chrystusa, oddaj c si  pos udze innym pod jego kierunkiem.

Podobnie jak Chrystus nauczy  si  pos usze stwa przez to, co wycierpia , tak i my uczymy
nie nieraz dojrza ego pos usze stwa przez cierpienie.

8. Prze

ony

Ju  sama nazwa mówi,  e jest on pierwszy. Nie w porz dku hierarchii, pierwsze stwa czy
nawet  wi to ci. On jest pierwszy pos uszny. Pierwszy, który chce si  podporz dkowa
wspólnie uznanej regule, a przez to samo poci ga  do tego ca  wspólnot . Pierwszy, który
chce pe ni  wol  Ojca i przypomina  o niej tobie, swemu bratu
 — mówi P. M. Delfieux.

Powy sze s owa mog  by  dobrym komentarzem do s ów Soboru Waryka skiegi II:
Prze

eni, sami ulegli woli Bo ej w pe nieniu swego zadania, niech w adz  swoj  sprawuj

w duchu s

by braciom, tak,  eby przez to wyrazi  ow  mi

, jak  Bóg ich mi uje.

background image

Bycie prze

onym jest pe nieniem pos ugi zarówno wobec Boga, jak równie  wobec braci.

St d te  prze

ony winien troszczy  si  o odczytanie wszystkich znaków woli Bo ej, tak by

jego decyzje wyp ywa y rzeczywi cie z uleg

ci wobec woli Bo ej.

Istot  za  ka dej woli Boga wobec cz owieka jest mi

. Sprawowanie w adzy przez

prze

onych winno odzwierciedla  t  mi

, jak  w swojej woli Bóg kieruje do cz owieka.

Mi

 ta wyrazi si  w 

ojcowskiej postawie zarówno wobec ca ej wspólnoty, jak

i poszczególnych jej cz onków.

Sobór mówi: Prze

eni niech kieruj  podw adnymi jako dzie mi Bo ymi i z szacunkiem

nale nym osobie ludzkiej staraj  si  o to, aby ich pos usze stwo by o dobrowolne.
W rz dzeniu prze

eni winni mie  na wzgl dzie dobro nie tylko powierzonej im misji, ale

tak e dobro ludzi, którzy wraz z nimi t  misj  spe niaj .

Styl rz dzenia i wydawania decyzji prze

onych, winien pobudza  wolno  podw adnych.

Ogromnie wa

 rzecz  w 

wydawaniu polece  jest odpowiednie ich uzasadnienie.

Podw adni, którzy przyjmuj  decyzje prze

onego jako wyraz woli Bo ej, winni mie  t

pewno , i  prze

ony troszczy si  o odczytanie znaków woli Bo ej.

Samowolno  decyzji, odwo ywanie si  do w asnych, nie zawsze rozeznanych odczu ,
kaprysów, mog oby budzi   u 

podw adnych  s uszne  w tpliwo ci, czy podleganie

prze

onemu w takim sposobie rz dzenia jednoczy si  trwalej i bezpiecznej ze zbawcz

wol  Boga.

Oczywi cie w takiej sytuacji, w której podw adny mia by wyra ne w tpliwo ci, czy decyzja
prze

onego jest dla niego wyrazem woli Bo ej, ma prawo odwo

 si  do swojego

wy szego prze

onego.

Prze

eni

niech do tego wdra aj  podw adnych,  eby  w 

pe nieniu  obowi zków

wspó pracowali  przez  pos usze stwo  aktywne  i  z 

poczuciem  odpowiedzialno ci.

Wychowanie podw adnych do aktywnego pos usze stwa dokonuje si  przede wszystkim
poprzez wzajemny dialog prze

onego z podw adnym.

O ten dialog winni by  zatroskani zarówno prze

eni jak i podw adni. Podw adny winien

przedstawi  swoje trudno ci, w tpliwo ci i problemy. Chodzi szczególnie o te problemy,
które utrudnia yby lub te  wprost uniemo liwia y wykonanie zada  zleconych mu przez
prze

onych.

Sobór zobowi zuje prze

onych do tego, aby byli gotowi wys ucha  swoich podw adnych:

Niech wi c prze

eni ch tnie s uchaj  zdania cz onków i pobudzaj  ich do wspólnego

wysi ku dla dobra instytutu i Ko cio a.

Ostateczna decyzja winna jednak nale

 do prze

onego. Sobór broni wolno ci

prze

onego przed zbytnimi naciskami ze stony podw adnych przestrzegaj c, aby dialog

background image

prze

onego  z 

podw adnym  nie  przynosi   ujmy  dla  jego

adzy decydowania

i nakazywania tego, co nale y czyni .

Na zako czenie przytoczmy pi kn  refleksj  G. Bernanosa z Dialogu karmelitanekMoje
córki, mo liwe,  e w waszym wieku pos usze stwo wydaje si  jeszcze mi kk  poduszeczk ,
na której mo na pozwoli  spocz

 g owie. Ale my wiemy,  e pos usze stwo, cho  tak ró ne

od rozkazywania, jest tak e ci arem. Tak, tak, moje córeczki, równie trudno jest nauczy  si

ucha , jak rozkazywa . By  pos usznym to nie znaczy pozwoli  si  biernie prowadzi , tak

jak  lepy daje si  prowadzi  swemu psu. Zakonnica, tak stara jak ja, nie pragnie niczego
wi cej  ni   umrze   w pos usze stwie,  ale  w pos usze stwie  czynnym  i  wiadomym.  Nie
rozporz dzamy niczym na tym  wiecie, to jasne. Niemniej to prawda,  e nasza  mier  jest

mierci  nasz , nikt nie mo e umrze  zamiast mnie.

Te pi kne s owa w

one przez G. Bernanosa w usta starej do wiadczonej przeoryszy, które

wypowiada w obliczu  mierci m cze skiej, pokazuj  nam, i  pos usze stwo ewangeliczne
nie wynika bynajmniej z postawy bierno ci wobec  ycia. Nie jest ono te  ucieczk  od
odpowiedzialno ci za siebie i innych.

Wprost przeciwnie. W pos usze stwie cz owiek aktywnie ofiaruje swoje  ycie Bogu na

 bli nim. Poddanie swojej woli drugiemu cz owiekowi w imi  Chrystusa, wymaga

wielkiej odwagi, równej odwadze, jaka konieczna jest w chwili  mierci.

Nie rozporz dzamy niczym na tym  wiecie. Prawda ta ujawnia si  najpe niej w momencie
naszej  mierci, kiedy musimy zostawi  wszystko, aby móc powierzy  si  tylko Bogu.
Jedyn  rzecz , jak  naprawd  posiadamy, jest nasza w asna  mier , któr  mo emy
dobrowolnie przyj

 i odda  Bogu.

Pos usze stwem ewangelicznym uprzedzamy ten ostateczny ludzki akt, jakim jest
opuszczenie wszystkiego i przyj cie w asnej  mierci, aby móc z czy  si  na zawsze
z Bogiem.

Dzi ki pos usze stwu ju

za  ycia przyjmujemy w asn

mier , oddajemy bowiem do

dyspozycji Boga to, co stanowi o istocie naszego cz owiecze stwa: nasz  wolno .

Umieranie z Jezusem jest jednak zawsze jednoczesnym zmartwychwstaniem razem z Nim,
dlatego te  pos usze stwo obdarza nas rado ci  i pokojem wewn trznym nie tylko kiedy
w wieczno ci, ale ju  teraz — na ziemi.

background image

JAK MO NA WYKORZYSTA  PROPONOWANE ROZWA ANIA?

1. Dla odprawienia trzeciego tygodnia

wicze

a) Warunki odprawienia o miodniowych rekolekcji ignacja skich trzeciego tygodnia

Niniejszymi rozwa aniami mo na pos

 si  do odprawienia pe nych o miodniowych

rekolekcji ignacja skich trzeciego tygodnia.

Je eli rekolektant pragnie uczyni

wiczenia duchowne szko

ycia wewn trznego, dobrze

jest kolejne tygodnie odprawia  w odst pach mniej wi cej jednego roku. Czas pomi dzy
kolejnymi tygodniami

wicze  trzeba wówczas wype ni  stopniowym pog bianiem

prze ytych tre ci przyj tych w trakcie dni rekolekcyjnych. Podstaw  odprawienia trzeciego
tygodnia jest uprzednie prze ycie pierwszego i drugiego tygodnia

3

.

Pierwszym warunkiem odprawienia rekolekcji ignacja skich jest odej cie od swojego
codziennego zaanga owania przez zmian  miejsca.  w. Ignacy zach ca, aby na czas wicze
uda  si  do innego domu lub te  przynajmniej zamieszka  w innym pokoju. W ten sposób
mo emy oderwa  si  od swojej codzienno ci  yciowej i pe niej odda  si  modlitwie
rekolekcyjnej.

Drugim wa nym warunkiem jest nawi zanie kontaktu z do wiadczonym kierownikiem
duchowym, który towarzyszy by odprawiaj cemu trzeci tydzie  poprzez codzienne
rozmowy indywidualne. Usilnie zach ca si , aby nie odprawia  o miodniowych rekolekcji
ignacja skich (z pe nym milczeniem i wyciszeniem wewn trznym) bez kierownictwa
duchowego. Dotyczy to szczególnie osób, które posiadaj  g bsze problemy emocjonalne
czy te  psychiczne. Wchodzenie w siebie domaga si  gruntownego rozeznania swoich
stanów duchowych poprzez kierownictwo duchowe.

Trzecim warunkiem jest wej cie w pe ne milczenie i wyciszenie wewn trzne po czone
z hojnym zaanga owaniem si  w ca y program rekolekcji.

b) Szczegó owy program o miodniowych rekolekcji

Dla tych, którzy chcieliby w oparciu o niniejsz  ksi

 odprawi  8–dniowe rekolekcje

trzeciego tygodnia

wicze  z pe nym milczeniem oraz z indywidualnych kierownictwem,

podajemy poni ej szczegó owy plan korzystania z proponowanych rozwa

. Jest on

odzwierciedleniem programu proponowanego w domach rekolekcyjnych, w których udziela
si

wicze  duchownych w. Ignacego Loyoli.

background image

DZIE  ROZPOCZ CIA:
po po udniu I. WST P DO KONTEMPLACJI M KI JEZUSA
II. OFIARA ABRAHAMA, IZAAKA I JEZUSA
wieczorem III. BARANA Z

 W OFIERZE CA OPALNEJ ZAMIAST SWEGO

SYNA

DZIE  1
rano IV. OSTATNIA WIECZERZA
w po udnie XIX. PRZYPOWIE

 O WINNICY

wieczorem V. UMYCIE NÓG APOSTO OM

DZIE  2
rano VI. MODLITWA JEZUSA W OGRÓJCU
w po udnie XX. MOWA PO EGNALNA
wieczorem VII. POJMANIE JEZUSA

DZIE  3
rano VIII. JEZUS PRZED WYSOK  RAD
w po udnie XXI. EUCHARYSTIA SZKO

 MI

CI

wieczorem IX. ZAPARCIE SI  PIOTRA

DZIE  4
rano X. JEZUS PRZED PI ATEM
w po udnie XXII.  YWA EUCHARYSTIA
wieczorem XI. JEZUS PRZED HERODEM — JEZUS I BARABASZ

DZIE  5
rano XII. BICZOWANIE, UKORONOWANIE CIERNIEM
w po udnie XXIII. EUCHARYSTIA  RÓD EM SI Y I RADO CI
wieczorem XIII. DROGA KRZY OWA

DZIE  6
rano XIV. UKRZY OWANIE JEZUSA
w po udnie XXIV. CIEMNA NOC MISTYKÓW I JEZUSA UKRZY OWANEGO
wieczorem XV. JEZUS NA KRZY U

DZIE  7
rano XVI.  MIER  JEZUSA
w po udnie XXV. POS USZE STWO EWANGELICZNE
wieczorem XVII. POGRZEB JEZUSA

DZIE  8
rano XVIII. KONTEMPLACJA CA EJ M KI JEZUSA
po po udniu PRZYGOTOWANIE DO SPOWIEDZI I SPOWIED

background image

c) Propozycja programu dnia rekolekcyjnego

Poni ej podajemy tak e program dnia w czasie 8–dniowych rekolekcji ignacja skich
odprawianych w pe nym milczeniu. Program zawiera trzy kontemplacje, które poprzedzone
zostaj  przygotowaniem i zako czone tzw. refleksj  po kontemplacji. Czwarta kontemplacja
na zako czenie dnia, (bez przygotowania i bez refleksji) jest pewnym podsumowaniem dnia
w bezpo redniej rozmowie z Bogiem. Je eli to mo liwe, zach ca si  do odprawiania
czwartej kontemplacji przed Naj wi tszym Sakramentem.

Zach ca si  tak e, aby — o ile to mo liwe — uczestniczy  codziennie w Eucharystii oraz
korzysta  codziennie z rozmowy indywidualnej z kierownikiem duchowym.

Proponowany program nie powinien by  traktowany w sposób sztywny. Mo e by
dostosowywany do osobistych okoliczno ci. D ugo  kontemplacji oraz ca y sposób
realizacji programu winien by  rozeznany z kierownikiem duchowym.

7.00 kontemplacja I
9.00 lektura wprowadzenia do kontemplacji
— przygotowanie osobiste do kontemplacji
— kontemplacja II
— refleksja po kontemplacji
12.00 lektura rozwa ania rekolekcyjnego
15.00 kontemplacja powtórkowa
— przygotowanie osobiste do kontemplacji
— kontemplacja III (powtórkowa)
— refleksja po kontemplacji
19.00 kontemplacja IV (powtórkowa)
(bez przygotowania i bez refleksji)
20.00 lektura wprowadzenia do kontemplacji porannej
przed snem — rachunek sumienia
— przygotowanie osobiste do kontemplacji porannej

2. Dla odprawienia trzeciego tygodnia w yciu codziennym

Z pomoc  niniejszych rozwa

 mo na równie  odprawi  trzeci tydzie

wicze   w yciu

codziennym. Ten sposób odprawienia

wicze  nie wymaga odej cia od codziennego

zaanga owania  w  ycie  zawodowe,  rodzinne,  wspólnotowe.  Pozostaj c w codziennych
warunkach mo emy odprawia  kolejne tygodnie

wicze . Takie

wiczenia domagaj  si

jednak zapewnienia sobie sta ego czasu ma modlitw . Rytm modlitwy rekolekcyjnej
w

wiczeniach duchownych  w yciu codziennym winien by  dobrze przemy lany

i uzgodniony z kierownikiem duchowym. Jednorazowy blok czasu po wi cony na skupienie,
refleksj , lektur  i modlitw  rekolekcyjn  winien trwa  od jednej do dwóch godzin,
w zale no ci od mo liwo ci czasowych oraz intensywno ci odprawiania

wicze . Tak e

w tym sposobie odprawiania trzeciego tygodnia konieczne by oby kierownictwo duchowe.

background image

Spotkania z kierownikiem mog  jednak odbywa  si  rzadziej (np. raz w tygodniu). I chocia
wyciszenie wewn trzne mia oby nieco inny charakter ni  w rekolekcjach o miodniowych, to
jednak na czas

wicze  w yciu codziennym nale

oby równie  szuka  wi kszego

skupienia wewn trznego, np. poprzez rezygnacj  z ogl dania programów telewizyjnych.

3. Jako wprowadzenie do przed

onej modlitwy indywidualnej

Niniejsze rozwa ania mog  równie  by  potraktowane jako wprowadzenia do przed

onej

modlitwy osobistej lub wspólnotowej. Nie jest wówczas rzecz  konieczn  tworzenie
specjalnych warunków modlitwy. Nie jest te  konieczne kierownictwo duchowe. By oby
jednak rzecz  wa

, aby Czytelnik rozeznawa  uczucia, natchnienia i pragnienia, które

 rodzi  si  w nim.

Wreszcie mo emy korzysta  z tych rozwa

 tak e na zasadzie lektury duchowej. Nie

musimy wówczas czu  si  zobowi zani do regularnej modlitwy w oparciu o przedstawione
tre ci.

3

Rozwa ania pierwszego tygodnia nosz  tytu Adamie, gdzie jeste ?, natomiast rozwa ania drugiego tygodnia

Daj Mi pi .