Kobiety nie potrzebują ideologii
Nasz Dziennik, 2011-03-08
Z Agnieszką Jackowską, filozofem, pedagogiem,
prezesem stowarzyszenia Edukacja i Media,
członkiem zarządu Związku Dużych Rodzin "Trzy
Plus", matką sześciorga dzieci, rozmawia Mariusz
Bober
Organizacje feministyczne domagają się
"równouprawnienia kobiet". A przecież
Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej zapewnia
równość kobietom i mężczyznom.
- Pewne działania podejmowane przy okazji tzw. Święta Kobiet są wykorzystywane tak
naprawdę do szerzenia ideologii - z jednej strony feministycznej, a z drugiej strony
lewicowej, która znajduje wyraz w wielu przepisach Unii Europejskiej. Jej organa zmuszają
do ich wdrażania także polskie władze. Przykładem tych wpływów jest podpisana niedawno
przez prezydenta Bronisława Komorowskiego tzw. ustawa o parytetach [na listach
wyborczych musi być po 35 proc. kobiet i mężczyzn - red.]. A przecież w Polsce rola kobiety
jest bardzo duża, a jej pozycja ugruntowana. Wynika to zarówno z zapisów Konstytucji, jak i
polskiej tożsamości oraz kultury opartej na wielkim szacunku dla kobiety, mającym źródło
m.in. w kulcie Matki Bożej. W Polsce nie musimy udowadniać tego, że kobieta jest
szanowana. Chociaż w ostatnich latach, pod naciskiem zewnętrznym, zwłaszcza mediów,
zmienia się niestety na niekorzyść zarówno myślenie młodych dziewcząt, jak i chłopców, i
tracimy tę kulturową "busolę".
Hasło "Dość wyzysku, wymawiamy służbę!" pokazuje, że feministki konfrontacyjnie
traktują kobiecość.
- Takie hasła są wyrazem tego, co prof. Margaret Peeters nazywa nową etyką. Można je
krótko ująć jako: przeciwne życiu, człowiekowi, rodzinie i samej kobiecie. Jeśli jakaś osoba
zachowująca się tak, jak propagandowe kobiety-robotnice w czasach komunistycznych,
wykrzykuje: "nie będę służyć!", to wyraża właśnie ideologię feministyczną. W ten sposób
sprzeciwia się postawie chrześcijańskiej, która podkreśla właśnie rolę służby dla innych. A
przecież nie ma miłości bez służby! Z drugiej strony - jeśli nie ma miłości, to rola kobiety
może zostać sprowadzona do "kucharki", "sprzątaczki" itp. Jednak ta postawa służby jest
bardzo istotna. Jak wyglądałyby nasze domy, gdyby kobieta dobrowolnie nie podjęła tych ról
- sprzątania, gotowania, gdyby nie dawała swojej miłości mężowi, dzieciom, nie pomagała im
w lekcjach itd.? Realizacja feministycznej ideologii prowadzi właśnie do rozbijania rodziny.
Bo jeśli nikt nikomu nie będzie służył, to każdy będzie się skupiał tylko na sobie. To nie jest
tworzenie relacji miłości, tylko czegoś w rodzaju wymiany "usług" lub dóbr.
Środowiska feministyczne podważają podstawowe prawa człowieka - prawo do życia. To
demaskuje prawdziwe oblicze feminizmu - ruchu wymierzonego w kobiety.
- Jeśli wznoszą hasła: "żądamy legalnej aborcji", to zaczynam się zastanawiać, czy niedługo
nie zaczną żądać "legalnej kradzieży". To są hasła cywilizacji śmierci! Ich realizacja
prowadzi do dalszej erozji rodziny i godzi w samego człowieka. To nieprawda, że przyniosą
kobiecie wyzwolenie i szczęście! Takie manifestacje traktuję jako swoiste sondowanie - jak
daleko mogą się posunąć.
Część kobiet chce się spełniać poprzez pracę zawodową. Dla nich feministki mają hasło
zrównania podobno niższych pensji. Czy rzeczywiście chodzi tu o dobro kobiet?
- Na pierwszy rzut oka to hasło wydaje się całkowicie słuszne. Kobiety mają wolny wybór,
jeśli chcą pracować zawodowo. I jest oczywiste, że powinny godnie zarabiać. Ale to inny
problem. W rzeczywistości chodzi tu o realizację jednego z celów feministycznej ideologii,
która zakłada, że kobietę należy uniezależnić całkowicie od mężczyzny, także na płaszczyźnie
ekonomicznej. Feministki przekonują, że jedyną drogą dla kobiet jest praca zawodowa. A ja
pytam - dlaczego? Miałam okazję uczestniczyć w spotkaniach kobiet z pełnomocnikiem rządu
ds. równego traktowania Elżbietą Radziszewską i widziałam, że wielki wpływ na działania
rządu mają przedstawicielki organizacji feministycznych.
Jakie w takim razie są prawdziwe problemy kobiet?
- Jako matka sześciorga dzieci mogę powiedzieć, że prawdziwym problemem jest to, aby
państwo przynajmniej dało nam spokój i powstrzymało się od ideologicznych ingerencji w
funkcjonowanie rodzin. Przykładem takiego wtrącania się państwa jest tzw. ustawa o
przemocy w rodzinie, dająca urzędnikom uprawnienia do odbierania dzieci rodzinom np. pod
pretekstem niskich standardów życia. Innym przykładem jest ustawa żłobkowa, która chce
dzieci wydrzeć rodzicom z domu w jak najwcześniejszym okresie ich życia. Ustawodawca
jakby zapomniał, że najlepszym środowiskiem dla rozwoju dziecka jest po prostu rodzina, a
nie opłacane osoby spoza rodziny pracujące w żłobkach. Nasuwa mi się pytanie, kto będzie
płacił za skutki okaleczenia psychiki dzieci w wyniku zbyt wczesnego wyrwania ich ze
środowiska rodzinnego. Państwo tymczasem powinno skupić się na tym, aby stworzyć
warunki rozwoju zarówno kobiet, matek, mężów - przede wszystkim w pracy zawodowej, jak
i dzieci - poprzez sprawny system edukacji. Problemem kobiet, które chcą się zająć
wychowywaniem swoich dzieci, jest to, że ich mężowie mają kłopoty ze znalezieniem pracy,
z której mogą utrzymać rodzinę. To właśnie tworzy przymus ekonomiczny wymuszający na
kobietach decyzje o podejmowaniu pracy poza domem. W ten sposób muszą one coraz więcej
pracować, ciągle szkolić się, a swoje dzieci oddawać do przedszkoli. Skutkiem tego jest
sytuacja, że matki zmusza się, aby były ciągle poza domem. Jak w takich warunkach można
tworzyć prawdziwe więzy z dzieckiem, z mężem, z resztą rodziny i przyjaciółmi? Badania
socjologiczne pokazują, że większość kobiet chciałaby opiekować się swoimi dziećmi
przynajmniej do 2.-3. roku ich życia. Do pracy zmusza je po prostu to, że rodzina nie jest w
stanie utrzymać się z samego wynagrodzenia męża. Dlatego państwo powinno skupić się na
stworzeniu warunków godnego macierzyństwa i opieki nad dziećmi dla tych kobiet, które
tego chcą, pomóc rodzinom zdobyć mieszkanie, a mężom - godnie zarabiać. Wiele państw
europejskich, i to nie tylko tych najbogatszych, ale także biedniejszych od nas, prowadzi
właśnie politykę wzmacniania funkcji wychowawczej rodziców. To staje się już standardem
europejskim! Dlaczego w Polsce przyjmowane są przeciwne rozstrzygnięcia?
Dziękuję za rozmowę.