sensoryzmy1, autyzm


Str 97-126

VIII ODCZYTYWANIE SENSORYZMÓW

z książki :

"DZIWNE, NIEPOJĘTE.

Dziecko autystyczne"
- Carl H. Delacato

Słuchaniu symfonii lub oglądaniu baletu mogą towarzy­szyć silne emocje związane z odbiorem przekazu, jaki niesie muzyka lub taniec, lecz obserwowanie dziecka autystycznego może być przeżyciem dużo bardziej wstrząsającym, skoro w każdym rytualnym ruchu zawiera się pełne przerażenia wo­łanie o pomoc i o zrozumienie.

Najważniejsze, żeby się nie przestraszyć. Trzeba usiąść i spokojnie przyjrzeć się symfonii ruchów pamiętając, że dziec­ko jest jednocześnie i orkiestrą, i tancerzem, a przede wszy­stkim kompozytorem i choreografem, czyniącym rozpaczliwe wysiłki by jego autystyczny przekaz został, zrozumiany. Jest to akt twórczy, pełne emocji wołanie jednej istoty ludzkiej do drugiej.

Nie zwracaj uwagi na improwizacje. Patrz i wsłuchuj się uważnie w główny wątek, główne przesłanie.

Zarówno ogólne, jak i szczegółowe przykłady przytoczone w tym rozdziale mogą pomóc, nie wyczerpują jednak tematu. Nie są w stanie, ponieważ każde dziecko jest indywidualno­ścią, a co za tym idzie tworzy nowe sensoryzmy, których część postaram się tu opisać. Poniższe generalne zasady i szcze­gółowe przykłady mają charakter wskazówek, a nie wyczer­pującego katalogu ,,-izmów".

Najlepiej rozpocząć pracę w oddzielnym pomieszczeniu sam na sam z dzieckiem. Sprawdź, czy pomieszczenie jest naprawdę ciche, czy nie pracuje w nim klimatyzacja, nie słychać hałasów z ulicy i rozmów. Patrz uważnie, co przyciągnie uwagę dziecka. Siedź bardzo spokojnie, postaraj się jednak być tak przyjaznym jak tylko można bez narzucania się. Nie pod­chodź bliżej dziecka, pozwól, by samo się do ciebie zbliżyło. Nie możesz wykonywać gwałtownych ruchów aby go nie prze-straszyć. Mów do dziecka cicho i w naturalny sposób, ale nie za dużo. Kiedy zaobserwujesz, co zwróciło jego uwagę, spróbuj przeanalizować także zachowanie. Którego zmysłu dotyczy?

Następnie zamknij oczy i posłuchaj. Można się wiele do­wiedzieć przysłuchując się ruchom dziecka, wydawanym przez nie dźwiękom oraz hałasom, jakie robi różnymi przedmiota­mi. Przenieś się teraz do innego pomieszczenia i powtórz całą tę procedurę. Inne otoczenie stwarza możliwość zebrania zu­pełnie innego rodzaju spostrzeżeń. Pamiętaj, że często jesteś dla niego intruzem, więc w czasie obserwacji spróbuj stać się w jak największym stopniu częścią pokoju.

Są to pewne ogólne wskazówki, które pomogą ci obserwo­wać i ocenić zachowanie.

Jedną z trudności związanych z obserwowaniem sensory-zmów u dziecka, jest nasz własny, często błędny, odbiór rze­czywistości.

Na przykład spostrzeżenie, że przy każdym wejściu dziec­ka do pokoju kot ucieka i chowa się, może doprowadzić nas do wniosku, że kot ucieka, bo się boi. Co stanie się z naszym wnioskiem kiedy zobaczymy, że po tym, jak dziecko poszło, Umyło się i przebrało, kot podszedł do niego i ułożył się zwi­nięty w kłębek na jego kolanach?

Najbardziej prawdopodobny będzie wniosek, że dziecko bawiło się z psem sąsiadów, który zawsze straszy koty. Przy­chodzi do domu mając na sobie jego zapach. Kot ucieka więc przed zapachem. Nie potrafimy wyczuć zapachu psa sąsiada tak, jak potrafi to zrobić kot i wyciągamy błędny wniosek.

Za kolejny przykład niech posłuży pytanie, dotyczące zapachów, jakie zadałem kiedyś znajomej dziewczynce pocho­dzącej z Dalekiego Wschodu. Poprosiłem ją, by powiedziała, czy biali ludzie w Stanach Zjednoczonych pachną jakoś ina­czej. Odpowiedziała, że pachniemy wszyscy jak mleko. Cho­ciaż nawzajem nie odczuwamy swoich zapachów, ponieważ wszyscy odżywiamy się w podobny sposób, dla niej nasz wspól­ny zapach był charakterystyczny.

Znałem kiedyś dziecko, które nie oglądało telewizji w swo­im domu, oglądało ją natomiast namiętnie u sąsiadów. Ktoś mógłby wyciągnąć wniosek, że nie lubiło przebywać u siebie w domu. Kiedy spytałem o to samo dziecko, odpowiedziało, że nie ogląda telewizji „bo to boli". Po wielu dalszych pytaniach i dociekaniach odkryłem, że odbiornik był zepsuty i wydawał bardzo wysoki, drażniący dźwięk, którego nikt z nas nie sły­szał, był on natomiast bardzo przykry dla dziecka. Po zreperowaniu telewizora dźwięk zniknął i dziecko zaczęło z przy­jemnością oglądać telewizję we własnym domu.

Za każdym razem, kiedy obserwujemy dziecko i próbuje­my ocenić jego zachowanie, musimy mieć pewność, że robimy to w sposób obiektywny, wychodząc poza własne utarte sche­maty postępowania.

Pamiętajmy, że dziecko, które odsuwa się od nas jest praw­dopodobnie nadwrażliwe w zakresie któregoś zmysłu.

Trzeba być szczególnie wyczulonym na zachowania dziec­ka, mające związek z jego głową. Pamiętaj, że receptory wzro­ku, słuchu, smaku i zapachu są ulokowane na bardzo małej powierzchni ciała - na twarzy i głowie. Zaobserwuj, który z re­ceptorów dziecko faworyzuje lub pomija w swoim zachowaniu.

Zwracaj uwagę na każdą aktywność, prowadzącą do ogra­niczenia działania któregoś z narządów zmysłów. Sygnałem tego może być zasłanianie w jakikolwiek sposób uszu, zasła­nianie nosa, częste wkładanie ciemnych okularów lub zakry­wanie oczu. Ograniczanie funkcji receptorów wskazuje zazwy­czaj na nadwrażliwość.

Wielokrotnie bardzo trudne będzie określenie, z jakim obszarem zmysłowym związane jest dane zachowanie. Na przy­kład to, że dziecko odsuwa się od was, kiedy próbujecie się do niego zbliżyć, może wiązać się z zapachem, dotykiem lub słu­chem. Aby wyeliminować tę trzecią możliwość, zachowajcie całkowitą ciszę w trakcie zbliżania się do niego. Jeżeli zacho­wanie dziecka nie ulegnie zmianie, będzie zapewne chodziło o wasz zapach lub dotyk. Pamiętajcie, że dziecko nadwrażliwe węchowo może wyczuć o wiele więcej zapachów niż normal­ne, może też wyczuć bardzo delikatne zapachy, czego większość z nas nie potrafi. Ponieważ ciała nas wszystkich wydzielają jakąś woń, wiele nadwrażliwych dzieci po prostu nie potrafi znieść naszej obecności. Aby to sprawdzić, trzeba wyelimino­wać kolejny zmysł - dotyk. Dotknij dziecko, przesuń dłońmi po jego rękach i ciele. Czy jest to nadwrażliwy obszar?

Podczas każdej obserwacji spisuj powtarzające się zachowania, notuj także te, które sprawiają dziecku największą przyjemność. Możesz teraz zakwalifikować je do jednej z po­danych niżej kategorii:

1. dotyk,

2. węch,

3. słuch,

4. smak,

5. wzrok.

DOTYK

Arystoteles pierwszy zwrócił uwagę na piąty zmysł - zmysł dotyku. Przez długi czas uwzględniano istnienie jedynie czte­rech pozostałych, ponieważ odpowiadały one posiadanym przez człowieka, wyraźnie wyodrębnionym narządom zmysłów: wzrok - oczom, słuch - uszom, smak - językowi, a węch - nosowi.

Inaczej było w przypadku skóry, która pokrywa całe ciało, nie jest więc specyficzna. Przed Arystotelesem zmysł dotyku dzielono na wiele podzmysłów. Dopiero on połączył wszystkie jego elementy - odczuwanie temperatury, bólu, ucisku i do­znania proprioceptywne - w jedną całość. Czujemy nacisk i temperaturę na powierzchni skóry, czujemy także niektóre wewnętrzne uciski i ból. Propriocepcja, ważna w utrzymywa­niu równowagi, jest to odbieranie ruchów ciała, zmiany pozy­cji i wzajemnego położenia różnych jego części dzięki recepto­rom czuciowym znajdującym się w stawach i mięśniach. Wszystkie te cztery elementy składają się na zmysł dotyku.

Dotyk jest u żywych organizmów najstarszym sposobem radzenia sobie ze światem, posługuje się nim nawet ameba, ponieważ gdy dotknie czegoś, otacza to swoim ciałem. Dalej mamy stworzenia pulsujące, takie jak morskie ślimaki i inne mięczaki, aż do strzykw i ośmiornic. Stworzenia te poruszają się rytmicznie, by zwiększyć prawdopodobieństwo wejścia w kon­takt dotykowy z czymś, co może okazać się pożywieniem.

Im bardziej złożony organizm, tym większy zakres ru­chów, a co za tym idzie - więcej sposobności do posługiwania się dotykiem.

Wszyscy przechodzimy przez fazę prenatalną, w trakcie której zdecydowanie dominują wrażenia dotykowe. W okresie ciąży otoczeni jesteśmy płynem, który dostarcza ich całemu ciału i stanowi nasze pierwsze środowisko sensoryczne. Jest to najmniej wymagające i zarazem najbardziej satysfakcjo­nujące środowisko zapewniające nam ciepło, opiekę, bezpieczeń­stwo i do pewnego stopnia możliwość ruchu, jednak doznania zmysłowe, jakich nam dostarcza, związane są głównie z dotykiem.

Prowadząc obserwacje pod kątem taktylizmów, należy zwrócić szczególną uwagę na reakcje dziecka na zmianę temperatury, gorąco i zimno, a także na ból i na nacisk - niektóre dzieci prawie wcale ich nie czują, niektóre zaś są w tym zakresie nadwrażliwe. Wrażliwość na bodźce proprioceptywne wyraża się w koordynacji ruchów oraz w wyczuciu równowagi.

Oceniając taktylizmy szukaj także powtarzających się czynności, które w jakiś sposób angażują skórę. Będzie to cały wachlarz zachowań od gryzienia się i uderzania, do głaskania i delikatnego łaskotania. Zwróć szczególną uwagę na twarz, wargi, nos. I odwrotnie, przyjrzyj się dziecku pod kątem za­chowań, które mogą odgradzać je w jakiś sposób od otaczają­cego świata.

Mimo, że za narząd dotyku uważa się głównie skórę, zwróć uwagę na inne obszary wrażliwe na dotyk, na przykład na język i usta. Badania wskazują na niezwykłą wrażliwość w tym zakresie czubka języka, przejawiającą się w możliwości różni­cowania dwóch punktów za jego pomocą. Być może jest to najwrażliwsza spośród wszystkich części ciała, nie wyłącza­jąc palców dłoni. Ważne są również usta, przy czym od ich wnętrza wrażliwsze są same wargi. Na temperaturę i nacisk wrażliwe są również zęby.

Najważniejszym odbiorcą bodźców dotykowych jest dłoń. To jej używamy najczęściej do sprawdzania czegoś dotykiem. Jest bardzo ruchliwa, a jej palce są niezwykle wrażliwe. Należy zatem bardzo dokładnie obserwować posługiwanie się dłońmi.

Nadwrażliwość dotykowa

O tego rodzaju nadwrażliwości świadczy unikanie przez dziecko dotyku. Będzie się sprzeciwiało dotykaniu go, broniąc się nawet pięściami. Dotyk innego człowieka może sprawiać niezwykłą przykrość.

Reaguje również negatywnie na dotyk ubrania (zwłaszcza z różnego typu szorstkich tkanin) i odzież krępującą ruchy. Nie znosi zmian temperatury, nie lubi wody, o ile ma tempe­raturę inną niż jego ciało.

Dosyć często czuje ciepło pod wpływem dotyku. Ale może też odczuwać wzrost napięcia. Wybiera miękkie, pluszowe za­bawki i używa ich zazwyczaj do głaskania lub delikatnego łaskotania swojego ciała.

Taktylizmy nadwrażliwego dziecka są zazwyczaj bardzo subtelne. Próbując naprawić ten system odbioru bodźców bę­dzie się samo głaskało lub łaskotało.

Wiele dzieci z nadwrażliwością dotykową sprawia wraże­nie jakby się masturbowały. Jeśli nawet dotykają swych ge­nitaliów, czynią to wyjątkowo delikatnie, a bardzo często są tak zajęte sprawiającymi im przyjemność manipulacjami inną częścią ciała, że taktylizmy nie obejmują obszarów genitalnych.

Trudno opisać kłopoty, jakie sprawiają przy ubieraniu. Choć wydaje się, że są one skutkiem nadwrażliwości dotyko­wej, ich przyczyną może być również nadwrażliwość zapacho­wa. Dzieci nadwrażliwe dotykowo nie będą chciały nosić ubra­nia zbyt szorstkiego lub krępującego ruchy, na przykład wełnianych lub tweedowych spodni, za ciasnych swetrów i golfów. Należy to jednak sprawdzić również pod kątem wę­chu, dziecko może bowiem nie chcieć włożyć ubrania ze wzglę­du na jego zapach. Dotyczy to zwłaszcza włókien sztucznych oraz tych materiałów, którym nadano fakturę trwałego za-gniecenia.

Nadwrażliwe dotykowo dziecko nie znosi dużych różnic temperatur i ciśnienia. Nie toleruje bólu i generalnie unika wrażeń dotykowych, których sprawcami są inne osoby. Woli własny dotyk - zawsze delikatny i rytmiczny.

Zbyt mała wrażliwość na dotyk

W skrajnym przypadku, dziecko takie może doznać po­ważnych obrażeń i nie płakać. Często potrafi śmiać się pod­czas bicia, nie zwraca uwagi na siniaki i skaleczenia, wydaje się nie reagować na doznania cielesne. Są to dzieci, które same dostarczają sobie stymulacji. Gryzą się, wkłuwają sobie w skórę szpilki, uderzają się, szczypią w miękkie części ciała, wykręcają ciało w dziwnych pozycjach - wszystko to, co było­by dla nas bolesne, wydaje się sprawiać im przyjemność. Ulubionym zajęciem tych dzieci jest rytmiczne poruszanie całym ciałem, zwykle związane z koniecznością utrzymania równo­wagi. Przy ocenie takiego zachowania należy również uwzglę­dniać jego aspekty wizualne i słuchowe.

Poważniejsze taktylizmy są zazwyczaj odbierane przez ob­serwatorów jako autodestrukcyjne. Są na przykład dzieci, które gryzą rękę tak mocno, że słychać zgrzyt zębów o kość, które rzucają się z pewnej odległości na przedmioty i mają posinia­czone lub pokryte zgrubiałą skórą dłonie, ręce, kolana, łokcie lub części twarzy.

Jeśli stłuką sobie jakąś część ciała lub skaleczą się, ciągle dłubią przy ranie, nie dopuszczając do jej zagojenia.

Biały szum

Te dzieci drapią się po ciele, jakby swędziły je miejsca po ukąszeniu komarów lub much.

Często przechodzi po ich ciele dreszcz, jakby dotknął je jakiś niewidzialny przedmiot.

Przez pewien czas sprawiają wrażenie cichych i spokoj­nych, potem następuje nagły wybuch różnych, jakby nagro­madzonych wcześniej w ciele taktylizmów.

Dzieci te są ofiarami „wybuchów taktylizmów" - uderza­nia i bicia siebie lub innych. Po wybuchu następuje okres względnego spokoju, dopóki nie nagromadzą się znowu.

Należy przyjrzeć się ich skórze, gdyż często sprawia wra­żenie jakby „cierpła". Pojawia się efekt gęsiej skórki, na mo­ment stają pokrywające ją włoski, a potem wszystko, wyda­wałoby się bez żadnej przyczyny, wraca do normy.

WĘCH

Węch jest najsłabiej poznanym obszarem zachowania się dzieci autystycznych, jego zaburzenia uważane są za najbar­dziej aspołeczne ,,-izmy", a ich nieszczęśliwe, małe ofiary są niezwykle silnie odrzucane przez społeczeństwo.

Ponieważ jesteśmy ludźmi cywilizowanymi i oświecony­mi, skupionymi na patrzeniu i słuchaniu, zazwyczaj ignoruje­my zmysł węchu. Kiedy pojawiają się problemy w tym obsza­rze, często zapominamy, że to właśnie węch odegrał niegdyś główną rolę w naszej ewolucji, i że bardzo niedawno, bo je­szcze w dzieciństwie, był naszym dominującym zmysłem.

Niekiedy trudno jest oddzielić węch od smaku. Węch ma do czynienia ze związkami chemicznymi, występującymi w postaci gazu w powietrzu, smak natomiast ma kontakt ze związkami chemicznymi rozpuszczonymi i przenoszonymi w cieczach.

Trudność w rozróżnianiu tych dwóch kanałów sensorycznych wywodzi się z ich ewolucji. Na etapie życia w wodzie, pierwszy organ węchu musiał wykrywać rozpuszczone w niej zapachy. Służył do tego narząd Jacobsona znajdujący się na podniebieniu zwierząt wodnych. Miał on za zadanie decydo­wać, które części potencjalnego pokarmu pochodzącego z wody mogły być skierowane prosto do żołądka, a które należało zwrócić - stąd jego lokalizacja.

Gdy zwierzęta wyszły na ląd (płazy i prymitywne gady), musiał rozwinąć się u nich dodatkowy organ węchu. Narząd Jacobsona został uzupełniony drugim, bardziej przypomina­jącym ludzki, przystosowanym do odbioru zapachów z powie­trza. U tych zwierząt oba

narządy były położone bardzo bli­sko siebie, dopiero w miarę ewolucji te dwa układy coraz bardziej się rozdzielały. Oba układy węchowe zachowały się doskonale na przykład u pytona.

My, ludzie, mamy zachowany szczątkowy (prymitywny i generalnie bezużyteczny) narząd Jacobsona w podniebieniu, zaraz za siekaczami. Narząd ten początkowo pomagał nam rozpoznawać zapachy rozpuszczone w wodzie.

Dodatkowo mamy w nosie błonę węchową, dzięki której odczuwamy zapachy znajdujące się w powietrzu. Powietrze wraz z zapachami dociera do niej przez nozdrza i przewody nosowe. U człowieka te dwa układy są najbardziej oddzielo­ne, wciąż jednak pozostają blisko siebie. Ssanie palca przez dziecko może faktycznie być związane ze stymulowaniem ję­zyka i warg, bądź odbiorem bodźców smakowych. Kiedy jed­nak stymuluje ono narząd Jacobsona - może dostarczyć także doznań węchowych.

Na zapachy, jakie sami wydzielamy, na ogół składają się wonie substancji wydalanych z naszego ciała, zatem to, co wprowadzamy do naszego organizmu (pożywienie) ma istotny wpływ na to, jaki zapach się z niego wydobywa. Ci z nas, którzy spożywają duże ilości białka mają charakterystyczny zapach. By go poczuć, trzeba polizać językiem wierzch dłoni, a potem powąchać rękę. Jest to charakterystyczny zapach skóry danej osoby.

Należy pamiętać, że nasz organizm jest nastawiony na eliminowanie zbędnych i szkodliwych produktów przemiany materii i że produkty te mają zapach. Pozbywamy się ich razem z kałem, moczem, potem i wydychanym powietrzem. Zapachami towarzyszącymi czynnościom naszego organizmu zajął się na szeroką skalę przemysł, rozwijając przynoszącą kolosalne zyski produkcję różnorodnych środków stosowanych w celu zmiany lub zamaskowania wszelkich woni. W przy­padku ludzi o nadwrażliwym węchu środki takie zawodzą, ponieważ są oni w stanie wyczuć zapach mimo wszelkich prób jego ukrycia. Miliony dolarów wydajemy nie tylko na masko­wanie i zmienianie zapachów naszych ciał, próbujemy rów­nież zmieniać zapachy, które nas otaczają. Czyste powietrze to już tylko puste słowa, oczyszczanie i nitrowanie powietrza oznacza jedynie usuwanie zapachów.

Wiemy coś niecoś o zapachach ubrań. Pierzemy naszą odzież i czyścimy chemicznie, by pozbyć się zapachu, co wię­cej, dodajemy środki aromatyzujące do mydeł i proszków próbu­jąc zamaskować pozostałość przykrych woni. Efekt jest krót­kotrwały, ponieważ ubranie szybko przesiąka zapachem na­szego ciała i pachnie tak samo jak my.

Poza tym, większość sztucznych tkanin oraz materiałów, którym fabrycznie nadano fakturę trwałego pogniecenia za­chowuje nadal własny (chemiczny) zapach, jak i zapachy po­chodzące od nas. Wydajemy miliony dolarów na usuwanie lub poprawianie zapachu naszych ciał (mamy wiele środków przeciwzapachowych przeznaczonych do różnych części ciała), prze­grywamy jednak bitwę z zapachami naszych ubrań i powie­trza wokół nas. W efekcie dzieci z zaburzeniami węchu mają jeszcze więk­sze trudności.

Nadwrażliwość węchowa

Dziecko nadwrażliwe węchowo żyje w przerażającym świe­cie. Jak wiadomo, pies potrafi wyczuć zapach naszych śladów, może iść za naszym tropem i wyczuć z daleka czyjąś obe­cność, nawet jeśli upłynęło już dużo czasu. Dziecko obdarzone węchem takim, jak pies, ma z tego powodu wiele trudności.

Mimo, że dawno opuściłeś pokój, dalej czuje zapach, który po sobie zostawiłeś. Jesteś dla niego otoczony bardzo złożoną i wciąż zmieniającą się, charakterystyczną dla ciebie wonią, która zmienia się w ciągu dnia i cyklicznie, na przestrzeni miesiąca. My sami, mając normalne węchowe kanały senso-ryczne, nie zdajemy sobie sprawy z posiadania takich zapa­chowych wizytówek.

Potrafimy ignorować pewne zapachy, ale nadwrażliwe dzieci tego nie potrafią. Odrzuca je od jednych, przyciągają je inne, a wszystko to bardzo wyraźnie wpływa na sposób ich zachowania.

Ponieważ zapach znajdujący się w powietrzu jest niewi­dzialny, ich uwagę odwraca nieuchwytny dla nas bodziec. Osoby o normalnie czułym węchu nie tylko nie są w stanie go zobaczyć, ale także poczuć. Dlatego właśnie powstaje tak wiele nieporozumień.

Należy pamiętać, że dziecko z nadwrażliwością węchową może wyczuwać zapachy na znacznie większą odległość niż sobie wyobrażamy. Niektóre zwierzęta są w stanie wyczuć zapach, którego źródło oddalone jest o ponad półtora kilome­tra; człowiek normalnie potrafi wykryć zapach jedynie z bli­skiej odległości. Dziecko nadwrażliwe czuje zapachy, których nie możemy wykryć, pochodzące ze źródeł bardziej oddalo­nych niż przypuszczamy - z sąsiednich pomieszczeń, a czasa­mi i z pobliskich domów.

Kobiety muszą zwracać szczególną uwagę na zapach swe­go oddechu i ciała podczas menstruacji. Ogólna, praktyczna zasada, o której należy pamiętać w przypadku nadwrażliwego węchowo dziecka jest taka, że „maskowanie" (za pomocą dezodorantów, płynów do płukania ust, perfum, pudru, lakie­rów, itd.) nie tylko nie ukrywa istniejących zapachów, ale dodaje do nich nowe, co sprawia, że nasza węchowa wizytów­ka staje się dla dziecka mniej czytelna.

Wiele dzieci nadwrażliwych wymiotuje lub ma mdłości na zapach własnego moczu, odmawia więc oddawania stolca i moczu dopóki może się jeszcze powstrzymać. Są tak wrażli­we na zapachy, że własne odchody przyprawiają je o mdłości.

Dzieci te uciekają przed naturalnymi zapachami innych ludzi, które również wywołują w nich odrazę. To są właśnie dzieci walczące przy piersi. Dziecko, po raz pierwszy przysta­wione do piersi, właśnie dzięki węchowi odnajduje sutek. Na­tomiast dziecko z nadwrażliwością węchową nie jest w stanie znieść silnego zapachu sutka i walczy, by móc się od niego odsunąć. Tak więc zjawisko walczenia w czasie karmienia jest skutkiem zapachu, a nie braku powietrza.

Zmiany w metabolizmie matki, zachodzące podczas kar­mienia piersią, jeszcze bardziej utrudniają sprawę. Wzrasta temperatura jej ciała i matka zaczyna się pocić. Ten dodatko­wy zapach sprawia, że dziecko nie jest w stanie znieść kar­mienia piersią. Z tego samego powodu czynnie przeciwstawia się później próbom brania go na ręce i przytulania. Nie może znieść zapachu podnoszących je osób.

Mimo, że nie czujemy wydzielanych przez siebie woni, dziecko je wyczuwa. Im bliżej się znajdujemy, tym silniejszy jest nasz zapach, a co za tym idzie, coraz gorsze jest samopo­czucie dziecka.

Zwracaj uwagę na swój oddech, gdyż jest on głównym źródłem brzydkich zapachów wydobywających się z wnętrza ciała. Większość zabiegów higienicznych jamy ustnej pomaga rozwiązać ten problem, nie można jednak zmienić faktu, że nasz oddech ma zapach, co jest związane z obecnością w nim substancji wydalanych przez organizm. My nie zdajemy sobie sprawy z tych zapachów, natomiast doskonale uświadamia sobie ich istnienie zbyt wrażliwe na zapachy dziecko.

Dzieci te często sprawiają kłopoty przy karmieniu. Nie są w stanie znieść silnych zapachów potraw, wraz ze wzrostem ich intensywności narasta opór przed jedzeniem. Nie zjedzą czegoś, co mocno pachnie i nie pozwolą się nakarmić, po prostu nie są w stanie dostatecznie zbliżyć się do jedzenia, by je spróbować.

Łatwo się duszą. Silne zapachy lub woń odchodów wprost dławią je w takich okolicznościach, w których osoby z nor­malną wrażliwością węchową nie czują żadnego zapachu.

Zbyt mała wrażliwość węchowa

Są to dzieci poszukujące silnych wrażeń zapachowych. Ich najbardziej drastyczne zachowanie polega na rozsmarowywaniu własnych ekskrementów na ścianach, meblach i sobie sa­mych. Dzieciom tym największą radość sprawia przebywanie w towarzystwie silnych, znajomych zapachów.

Zapach kału jest niepowtarzalny. Żadna inna substancja wydalana przez ludzki organizm nie ma tylu zapachów i do tego w takim stężeniu. Specyfika zapachu zależy od rodzaju pożywienia, jakie przyjmujemy. Dla osób obdarzonych nor­malnym węchem zapach kału jest zbyt silny i nieprzyjemny, natomiast dla dzieci o zbyt słabym węchu jest on najpotęż­niejszy, najprzyjemniejszy i najbardziej zrozumiały.

Są to dzieci, które lubią moczyć się w nocy i które często bawią się własnym moczem.

Są to dzieci, które nim zaczną cokolwiek robić, muszą obwąchać każdy przedmiot znajdujący się w pomieszczeniu i każdą osobę. Jeśli obserwowałeś kiedykolwiek psa, który ob­wąchiwał wszystko w swoim otoczeniu, żeby sprawdzić, kto zostawił zapach swego moczu i umieścić wszędzie swoją wizy­tówkę (i zarazem dowód własności) - zrozumiesz, co robi ta­kie dziecko. Podchodząc do każdej rzeczy i obwąchując ją, próbuje dowiedzieć się o niej czegoś więcej.

Dziecko, które ma ręce stale mokre od śliny jest zazwy­czaj zbyt mało wrażliwe węchowo. By to zrozumieć, trzeba powąchać jego dłonie. Można wtedy wyczuć ostry, nieco kwa­śny zapach który tworzy mieszanka woni śliny i skóry.

Dziecko z obniżoną wrażliwością uwielbia silne zapachy towarzyszące gotowaniu. Jest niewybredne przy jedzeniu, dość często zjada rzeczy niejadalne.

Zazwyczaj tak długo wstrzymuje kał i mocz, że samo za­czyna silnie nimi pachnieć. Własny zapach daje mu poczucie bezpieczeństwa, a im jest silniejszy, tym lepiej. Bardzo lubi przebywać w ubikacji i sprzeciwia się spuszczaniu po nim wody.

Uwielbia czuć zapach ludzi. Podchodzi do różnych rzeczy i osób, nachyla się i obwąchuje. Próbuje odczytać charaktery­styczny zapach wielu przedmiotów wąchając wszystko, na co się natknie, a im silniejszy zapach, tym bardziej jest zadowolone.

Węch - biały szum

Dzieci takie odczuwają stale jakiś zapach. Wygląda to tak, jakby miały jakiś wewnętrzny zapach, który ich nos jest w stanie wykryć.

Często zasłaniają ręką usta i nos, a potem dmuchają w kierunku nosa, by poczuć zapach swego oddechu (tak, jak sami to robimy, żeby sprawdzić czy potrzebna jest nam już nowa porcja odświeżacza do ust).

Takie dziecko lubi wtykać sobie do nosa niewielkie przedmioty próbując w ten sposób zmienić sam proces wącha­nia. Często nie może się zdecydować, czy iść w stronę źródła zapachu, czy też uciekać przed nim.

Czasami zaczyna gwałtownie oddychać (hiperwentylacja), zwłaszcza przez nos, tak jakby chciało przeczyścić kanały no­sowe. Jeśli przeziębi się lub ma katar, staje się dość napięte.

SŁUCH

Bardzo wiele dzieci przejawiających słuchowe ,,-izmy" jest diagnozowanych po prostu jako głuche. Często trudno jest odróżnić zbyt małą wrażliwość od nadwrażliwości, ze względu na to, iż dziecko nadwrażliwe usiłuje ochronić się przed zgiełkiem i hałasem, jakie panują ! w naszym świecie. Wyłącza jak gdyby swój słuch, zamykając : dostęp wszelkim dźwiękom z zewnątrz, przez co sprawia wrażenie głuchego. Jego twarz ma zwykle odcień popielato-szary l i niemal wszystko wydaje się wskazywać na to, że jest głuche.

Dopuszcza do siebie jedynie te dźwięki, które samo inicjuje. Obserwując takie dziecko przez dłuższy czas można zau­ważyć, że gdy w spokoju samo sobie dostarcza stymulacji, Jego twarz traci często swoją zwykłą bladość. Kiedy świat zewnętrzny zaatakuje je dźwiękami, buzia znowu blednie i szarzeje.

Narządem słuchu jest ucho, zatem problemy mogą się zaczynać od jego zewnętrznej części. Poważne zniekształcenia mogą powodować różnice w odbiorze bodźców, np. wielkie i odstające małżowiny uszne potrafią skupić więcej dźwięków niż małe i płaskie. Kolejne czynniki, które mogą wpływać na słuch dotyczą przewodu słuchowego prowadzącego do ucha środkowego. Chodzi tu o szerokość tego przewodu, ilość woskowiny oraz mechanizm jej gromadzenia. Ucho wewnętrzne jest ściśle powiązane z narządem równowagi, tak więc słuch i poczucie równowagi trzeba badać razem. Kręcenie się w kółko i wszystkie ruchy wywołujące zawroty głowy, w których nie biorą udziału oczy, zazwyczaj dotyczą słuchu.

Dzieci z zaburzeniami odbioru wrażeń słuchowych spra­wiają zazwyczaj najwięcej trudności swoim zachowaniem. Te, u których rozwinęły się ,,-izmy" słuchowe, są powszechnie odrzucane przez kulturę. Dzieje się tak ze względu na ich zachowanie, często niezrozumiałe i trudne do opanowania. Najlepszym miejscem do diagnozowania słuchowych ,,-izmów" są łazienki, gdyż jest w nich dużo gładkich, twardych po­wierzchni, od których dobrze odbija się dźwięk. Nie ma tam grubych dywanów ani ciężkich zasłon, zatem nic nie tłumi dźwięków i nie mogą one nigdzie uciec. Są natomiast muszle klozetowe z odgłosami spuszczanej wody, a także wanny i umy­walki - również wytwarzające dźwięki.

Dźwięk płynącej wody odbija się od gładkich, twardych powierzchni łazienki i jej wyposażenia. Jeśli ściany są wyło­żone glazurą, dźwięki rozbrzmiewają jeszcze głośniej i dłużej. Jako ogólną zasadę można przyjąć, że dzieci autystyczne, które uwielbiają bawić się w łazience, mają prawdopodobnie zbyt małą wrażliwość słuchową, natomiast dzieci opierające się przed pójściem do niej, są zbyt wrażliwe.

W ocenie zachowań związanych z zaburzeniami słuchu nie wolno przeoczyć żadnej aktywności, której towarzyszą dźwięki. Spróbuj na chwilę zamknąć oczy i posłuchać dziecka. Dźwięki te będą się różniły: od wokalizacji do cmokania war­gami, klepania się po uszach i ciągłego uderzania jednym przedmiotem o drugi. Wsłuchaj się w te hałasy. Czy słyszysz jakiś rytm? Zwracaj uwagę na jednostajne kiwanie się, pod­czas którego dziecko ma nieruchome oczy. Zachowanie to spowodowałoby u osoby o otwartych oczach zawroty głowy, nie wywołuje ich jednak u tych dzieci.

Do oceny słuchu nie należy używać muzyki, ponieważ zmienia ona zachowanie dziecka. Dzieci te najczęściej pozna­ją przedmioty przez opukiwanie, stukają w nie palcem i słu­chają dźwięków, które wydają różne części przedmiotów. Podobnie zachowuje się lekarz opukujący klatkę piersiową pacjenta i słuchający wydobywanych z niej w ten sposób dźwię­ków. Gdy opukiwanie nie zdaje egzaminu, dzieci takie potra­fią podrzeć lub rozbić przedmiot uważnie przysłuchując się dźwiękom powstającym w trakcie niszczenia go.

Nadwrażliwość słuchowa

Należy zdawać sobie sprawę, że dziecko o nadwrażliwym słuchu potrafi zupełnie dobrze znosić hałas który samo robi, zatem przy ocenie stopnia wrażliwości można uwzględniać jedynie dźwięki nie związane z jego aktywnością.

Nadwrażliwość słuchowa przejawia się zwykle unikaniem lub nieodbieraniem. Dziecko ucieka od dźwięków i hałasów. Jeśli nie będzie mogło oddalić się wystarczająco, zatka uszy rękami lub zupełnie zignoruje dźwięk. W tym ostatnim przy­padku będzie sprawiało wrażenie całkowicie głuchego i po­twierdzą to testy. Dźwięki sprawiają mu ból, więc jeśli nie może się od nich odizolować odsuwając się lub zatykając uszy, wyłącza je w swoim mózgu. Takie dziecko nawet nie drgnie, kiedy rozlegnie się za nim głośny hałas.

Jego twarz ma zazwyczaj popielatoszary kolor, a zacho­wanie sprawia, że wydaje się zupełnie głuche. Pozorna głu­chota znika natomiast, gdy samo zaczyna wydawać dźwięki -słucha ich z przyjemnością.

Zdarza się, że dziecko z nadwrażliwością słuchową zwra­ca się w kierunku dźwięku. Dźwięki te są zazwyczaj łagodne - na przykład szepty - i pochodzą od ludzi. Kiedy mówisz do niego szeptem, uważaj, aby nie poczuło na uchu twojego od­dechu, gdyż znowu może zacząć ignorować dźwięki.

Należy pamiętać, że dziecko nadwrażliwe słuchowo słyszy wiele dźwięków, które my, obdarzeni normalnym słuchem, ignorujemy i często nie zdajemy sobie nawet sprawy z ich istnienia lub jesteśmy w stanie wyłączyć je ze świadomości. Ma bardzo lekki sen, a często w ogóle nie śpi w nocy.

Wiele elektrycznych i mechanicznych urządzeń wydaje dźwięki o wysokiej częstotliwości, których my nie słyszymy, słyszą je jednak nadwrażliwe dzieci. Można to zaobserwować u tych spośród nich, które wsłuchują się w pozornie nieistnie­jące dźwięki wydawane przez żarówki, rury, schnące ubranie, odbiorniki telewizyjne itp.

Dziecko nadwrażliwe słuchowo boi się zwierząt. Przera­żają je dźwięki, jakie wydają, głównie dlatego, że nie można ich przewidzieć - na przykład mruczenia kota czy warczenia psa. Po drugie, większość z nich jest zbyt głośna, aby dziecko mogło sobie z nimi spokojnie poradzić.

Szczególną torturą jest strzyżenie włosów. Dziecko pa­nicznie boi się nie tylko szczęku nożyczek, przeraża je także dźwięk maszynki elektrycznej tuż nad uchem.

Właściwie wszystko, co dzieje się w pobliżu ucha, nawet jeśli nie wydaje hałasu, budzi przerażenie - na przykład nie­zwykłe męczarnie sprawia mycie uszu.

Panicznym strachem napawa dziecko również czyjś ciężki oddech, chrapanie i odgłosy przeciągów.

Boi się tłumu, ruchu ulicznego i syren - dźwięki z nimi związane pojawiają się niespodziewanie i są za głośne, by mogło je znieść. Ich nasilenie sprawia dziecku ból.

Również wiatr stwarza problemy. Jest to nieprzewidy­walny dźwięk: nie można zobaczyć jego źródła, a prócz tego ciągle się zmienia. Wysokie dźwięki pochodzące nie wiadomo skąd zawsze wywołują lęk, a ich stale zmieniające się brzmie­nie niepokoi dziecko.

Podstawową zmianą, jaką wprowadza w środowisku za­mieć śnieżna jest stłumienie wszelkich odgłosów. Nadwrażli­we słuchowo dziecko musi przystosować się wówczas do zu­pełnie nowego świata dźwięków. Często siada jakby pogrążone w transie, wsłuchując się w ciszę lub czekając, aż się ona skończy.

Szczególnie trudne są dla niego burze z deszczem. Nie tylko grzmoty wywołują paroksyzmy strachu, również odgło­sy bębnienia kropli deszczu o dach są zbyt głośne i brzmią jak stłumione uderzenia pioruna.

Nadwrażliwe słuchowo dziecko - jeśli nie może opanować bólu i strachu, które powodują hałasy płynące ze środowiska - często próbuje uciec od źródła dźwięków. Ta reakcja unika­nia może przybrać formę ucieczki z pokoju, schowania się w toalecie, pod łóżkiem albo nawet ucieczki z domu.

Chowanie się pod jakimś przykryciem może świadczyć zarówno o nadwrażliwości wzrokowej, jak i słuchowej, należy więc zaobserwować, co poprzedza tę reakcję - dźwięk czy wi­dok. Kartkowaniu książek towarzyszy cichy, uspokajający dźwięk. Zachowanie takie, traktowane jako jeden z „izmów", może być związane z jednym lub drugim obszarem nadwraż­liwości, trzeba je zatem uważnie obserwować.

Dziecko nadwrażliwe słuchowo nie toleruje żadnych sta­łych dźwięków w otoczeniu, na przykład hałaśliwej klimaty­zacji lub centralnego ogrzewania. Nie znosi zwłaszcza szumu fal nad brzegiem morza.

Właśnie do tej kategorii należą „uciekające" dzieci, o których czasami czytamy. Kiedy dźwięki stają się zbyt gło­śne lub zmieniają się zbyt nagle, dziecko stara się ich nie dopuszczać zasłaniając uszy, chowając się, albo oddalając od ich źródła. Kiedy wszystkie te sposoby zawiodą, ucieka. W gazetach często pojawiają się historie o „dzieciach specjal­nej troski", które oddaliły się gdzieś od swojej rodziny lub klasy. Cała społeczność rzuca się na poszukiwanie, robiąc przy tym zwykle wiele hałasu. Dziecko uciekło od dźwięków, z którymi nie mogło sobie poradzić. Chowa się w cichym miej­scu szukając spokoju. Hałaśliwe poszukiwania wzmagają jego przerażenie, należy zatem je prowadzić w sposób cichy i spo­kojny.

Zbyt mała wrażliwość słuchowa

Jest to dziecko, dla którego świat jest za cichy. Dlatego krzyczy oraz trzaska i łomocze wszystkim, czym się tylko da. Do jego mózgu dociera zbyt mało przekazów dźwiękowych, poszukuje więc większej ilości dźwięków o większej częstotli­wości i natężeniu.

Dziecko wytwarza w różny sposób głośne, rytmiczne dźwię­ki. Słucha ich z lubością, przykłada ucho do wibrujących, dźwięczących powierzchni. Uwielbia wszelkie hałasy. Stara się zbli­żyć do ich źródła, często całymi godzinami siedzi i przysłuchuje się włączonej pralce, zmywarce, mikserowi czy odkurzaczowi. Lubi przebywać w kuchni i/lub łazience, dwóch najgłośniej­szych pomieszczeniach w domu (zwłaszcza jeśli są wyłożone glazurą i terakotą). Ciągle spuszcza wodę w ubikacji, odkręca krany i podchodzi do urządzeń elektrycznych, które hałasują.
Można także zaobserwować sporo zachowań przypomina­jących posługiwanie się echosondą. Dziecko krąży obok np. ściany wydając jakieś dźwięki i nadsłuchuje, jak brzmią odbi­te od jej powierzchni, inaczej w każdym miejscu. Uwielbia siedzieć nad brzegiem morza i słuchać szumu


fal. Fascynują je śmieciarki, karetki i wozy strażackie. Bar­dzo lubi przysłuchiwać się kosiarkom oraz wszelkim hałaśli­wym urządzeniom, wydającym miarowe dźwięki.

Lubi także drzeć i miąć w rękach papier, najlepiej sztywny, a nie miękki, jak chusteczki do nosa; wydzierać kartki z notesu i słuchać towarzyszących tym czynnościom dźwięków.

Szczególny problem, a zarazem frajdę dla dziecka ze zbyt małą wrażliwością słuchu stanowią drzwi. Otwiera je i zamy­ka z różną siłą. Czasami trzaska nimi z łoskotem aż odskaku­ją. W swojej pogoni za dźwiękami wydaje się być destrukcyj­ne, zupełnie jakby rozrywało różne rzeczy na kawałki chcąc sprawdzić, jaki dźwięk mają w środku.

Oceniając zabawki, należy zwrócić szczególną uwagę na ich ruchome i obrotowe części, a także dźwięki, jakie wydają. Jeśli zabawka nie wydaje żadnych dźwięków, zwykle chodzi o problemy związane ze wzrokiem, jeśli zaś jest hałaśliwa -mamy do czynienia z problemami słuchowymi. Należy uważ­nie jej posłuchać. Czy wydaje dźwięki tarcia lub piszczy? Dzieci o zbyt małej wrażliwości słuchu lubią bawić się piszczącymi i dzwoniącymi zabawkami.

Uwielbiają tłok, jaki panuje np. w cyrku i uliczny gwar. Często siedzą wpatrzone bezmyślnie w przestrzeń chłonąc dźwięki z otoczenia.

Takie dzieci lubią wszystkie rodzaje dźwięków.

Słuch - biały szum

Dzieci te sprawiają wrażenie zaabsorbowanych własnymi wewnętrznymi dźwiękami. Po biegu siadają spokojnie i wsłu­chują się w bicie swego serca. Po posiłku mogą przysłuchiwać się odgłosom towarzyszącym pracy układu trawiennego.

Dzieci te często zaczynają gwałtownie oddychać ustami wsłuchując się w wydawane przy tym dźwięki. Potem zmieniają tempo oddychania i przysłuchują się sobie z zachwytem.

Częstokroć wybuchają krzykiem bez widocznej przyczyny. Kołyszą głową albo całym ciałem jakby sprawdzały, czy zmie­niają się dźwięki, jakie słyszą w głowie.

Przybierają dziwne z punktu widzenia grawitacji pozycje, na przykład przewieszają się przez krzesło głową w dół lub ustawiają ją pod kątem. Wyglądają tak, jakby wsłuchiwały się w siebie.

Stale wydają jakieś ciche dźwięki i przysłuchują się im.

SMAK

Głównym narządem smaku jest język. Na jego powierzch­ni znajduje się ponad dziesięć tysięcy maleńkich kubków sma­kowych, których wspólna praca polega na określaniu czterech podstawowych smaków: kwaśnego, słonego, gorzkiego i słod­kiego - są to jedyne odczuwane przez nas smaki.

Czubek języka jest najbardziej' wrażliwy na smak słony i słodki, jego boki na kwaśny, a tył - na gorzki.

Wszystkie rzeczy posiadające smak są po umieszczeniu w ustach oceniane przez język pod kątem tych czterech sma­ków. Z jedzenia podczas żucia uwalnia się zapach, który od­czuwamy, gdy przedostanie się do nosa i zetknie ze śluzówką.

W zasadzie dzieci, które są nadwrażliwe smakowo, uży­wają do próbowania jedzenia koniuszka języka i zwracają uwagę na słony i słodki smak jedzenia bądź jakichkolwiek przedmiotów. Te zaś, które mają obniżoną wrażliwość w tym zakresie, używają raczej boków i tyłu języka, odbierają więc smak gorzki i kwaśny. Dzieci cierpiące na biały szum mają tendencję do stymulowania i ssania boków i tyłu języka, odbie­rając głównie smak gorzki i kwaśny.

Język jest również bardzo wrażliwy na dotyk, czasami więc niezwykle trudno jest rozdzielić te dwie funkcje. W tym celu szczególnie pomocne mogą się okazać nawyki jedzeniowe preferowanie pokarmów o określonej konsystencji wskazuje na sferę doznań dotykowych, natomiast kierowanie się sma­kiem, na wrażenia z nim właśnie związane.

Obie funkcje trudno rozdzielić również ze względu na to, że w obydwu przypadkach dziecko wchodzi w bezpośredni kontakt z przedmiotami. Ponieważ człowiek posiada niezwy­kle rozwinięte zmysły słuchu i wzroku, ograniczona została jego wcześniejsza zależność od smaku i zapachu.

Dzieci często sprawdzają smak określonych rzeczy, na przykład wszystkich przedmiotów w tym samym kolorze, jakie znajdują się w pokoju. Przeciągają językiem po wybranych obiektach, żeby je lepiej poznać. W tym samym celu liżą ludzi. Ich tendencja do sprawdzania smaku różnych rzeczy umożliwia zazwyczaj określenie problemów. Przyjrzyj się dziecku, które zjada właśnie papierosa. Jeśli zacznie nim pluć, jest nadwrażliwe, jeśli nie, ma zbyt małą wrażliwość.

Duży procent dzieci cierpiących na zaburzenia smaku nie lubi słodyczy. Nadwrażliwe reagują na silne smaki nudnościami i unikają ich. Są zazwyczaj strasznymi niejadkami i jeśli w ogóle cokolwiek jedzą, to są to rzeczy o delikatnym smaku. Dzieci o zbyt małej wrażliwości nie są wybredne -jedzą wszystko, często rzeczy niejadalne, a nawet obrzydliwe w smaku.

Nadwrażliwość smakowa

Dzieci nadwrażliwe smakowo już we wczesnym okresie życia wypluwają jedzenie zbyt silnie stymulujące ich kanał smakowy. Są niesłychanie wybredne, niektórym na skutek nadwrażliwości ledwo udaje się przeżyć.

Widziałem dwunastoletnie dziecko, które nigdy w życiu nie zjadło niczego poza odżywką dla niemowląt i mlekiem! Spotkałem się także z sześcioletnią dziewczynką, która po odstawieniu butelki nie jadła niczego poza niedojrzałymi jabłkami ! Dzieci te odrzucały inne jedzenie, ponieważ dostarczało im zbyt silnych wrażeń smakowych.

Takie dzieci, mając bardzo niską tolerancję na różne sma­ki, od początku sprawiają kłopoty przy karmieniu. Nie znoszą na przykład gazowanych napojów i potrafią rzucić szklanką czy butelką o ziemię, jeśli będzie zawierała nielubiane „bąbelki"

Zbyt mała wrażliwość na smak

Możemy nazwać te dzieci śmietnikiem naszej grupy, po­nieważ są w stanie zjeść wszystko. Jest to oczywiście niebez­pieczne, bo mogą zjeść lub wypić nawet tak niesmaczne rze­czy, jak benzyna oraz różne trujące substancje, jakie tylko zdołają znaleźć, na przykład farbę. Mają regularnie płukane żołądki, bo biorą do ust wszystko, co im wpadnie w ręce.

Smak - biały szum

Dzieci te ciągle czują w ustach jakiś smak. Kiedy obser­wujemy ich zachowanie, okazuje się, że ssą własny język i policzki, żeby wydobyć z nich smak. Jeśli nie przynosi to oczekiwanego skutku, zwracają ostatnio zjedzony pokarm, a następnie ponownie go żują, smakują i połykają.

Ich wrażenia smakowe zdają się płynąć z wnętrza. Nie zwracają uwagi najedzenie, pozwalają się karmić, ale rzadko jedzą samodzielnie.

Często mają spuchnięte języki na skutek próbowania sma­ku własnej śliny poprzez ssanie języka, zwłaszcza jego boków. Po pewnym czasie język robi się od tego szerszy i grubszy

WZROK

Wzrok jest z wielu względów najbardziej imponującą zdo­byczą człowieka, który w takim stopniu udoskonalił posługi­wanie się tym zmysłem, że jest on, zdaniem większości nau­kowców, najbardziej wykorzystywanym kanałem sensorycznym. Wzrok ma największy, spośród wszystkich zmysłów, zasięg działania - widzimy obiekty znajdujące się kilka centymetrów przed oczami, jak i gwiazdy w kosmosie.

Oczy są, po skórze, najbardziej wyeksponowanym narzą­dem zmysłu, możemy więc obserwować ich prącie. Nigdy nie jesteśmy do końca pewni, co dzieje się w uchu, wewnątrz nosa czy ust, ale oczy dają wiele wskazówek na temat sposo­bu, w jaki się nimi posługujemy.

By ocenić wizualizmy, należy zwracać uwagę na wszyst­ko, co dotyczy ruchów ciała - kiwanie się, kręcenie, obraca­nie. Należy uwzględniać wszystkie ruchy wykonywane przed oczami, a także natrętne śledzenie poruszających się obiek­tów - samochodów, zegarów, płyt gramofonowych.

Warto zwrócić uwagę na wszelkie przedmioty, którymi dziecko posługuje się podobnie jak niewidomy swoją laską -takie jak kijki, linijki, długie zabawki — trzymane przed sobą lub obracane w powietrzu.

Większość rytmicznych ruchów wykonywanych różnymi przedmiotami pod kontrolą wzroku, lecz bez wydawania dźwię­ków, można traktować w kategoriach wizualizmów. Należą do nich również ruchy wykonywane ciałem - obmacanie się, kołysanie, dziwaczne podrygiwanie.

Do mózgu dziecka cierpiącego na nadwrażliwość wzroku dociera zbyt dużo bodźców; nawet mały pyłek kurzu może Przyciągnąć jego uwagę. W przypadku zbyt niskiej wrażliwo­ści bodźców tych jest za mało, stąd wiele rytmicznych ruchów ciałem, szczególnie wykonywanych w odpowiednim ustawieniu względem źródeł światła. O wzrokowym białym szumie świadczy miarowe dotykanie powiek lub ich silne poklepywa­nie. Można spróbować samemu, na czym polega biały szum, zamykając oczy i przyciskając powieki palcami. Będziemy mieć wówczas złudzenie, że widzimy światło w różnej postaci. Na­ciskanie lub poklepywanie powiek sprawi, że ten obraz będzie się stale zmieniał, jak w kalejdoskopie.

Nadwrażliwość wzrokowa

Dziecko ciągle przygląda się mikroskopijnym pyłkom ku­rzu lub maleńkim punkcikom w swoim otoczeniu. Mogłoby godzinami zbierać paproszki z dywanu lub ze swojego ubra­nia. Potrafi znaleźć sobie maleńki pyłek kurzu i przypatry­wać mu się w nieskończoność.

Nagłe, ale kontrolowane ruchy całym ciałem są „znakiem firmowym" takiego dziecka. Mogą to być ruchy na boki, potę­gujące efekt ruchu gałek ocznych, lub w przód i w tył, pozwa­lające dziecku zbliżać się i oddalać od jakiegoś obiektu. Wszy­stkie te ruchy są starannie kontrolowane.

Dzieci o nadwrażliwym wzroku uwielbiają wszelkie koła, zegary z widocznymi, obracającymi się częściami, kręcące się płyty, nakręcane bąki, wszystko to, co obserwowane zbyt dłu­go i zbyt uważnie wywołuje zazwyczaj złudzenia optyczne. Ale te dzieci rzadko, jeśli w ogóle, im ulegają.

Często są nazywane genialnymi idiotami ze względu na fantastyczną pamięć wzrokową. Potrafią odtworzyć niemal wszystko, co kiedyś widziały, z zaskakującą wiernością. Wy­kazują fenomenalne zdolności w zakresie czytania. Potrafią odtworzyć, niemal w całości, przeczytane wcześniej dramaty Szekspira, książkę telefoniczną, kodeks drogowy, czy inne nie­zwykłe teksty.

Dzieci o zbyt dużej wrażliwości wzrokowej całymi godzi­nami przyglądają się kropelce śliny rozpiętej między dwoma palcami. Używają jej (może to być również kropla wody czy szkiełko) zarówno jako szkła powiększającego, jak i pryzmatu rozszczepiającego światło na różne kolory. Uwielbiają patrzeć przez maleńkie dziurki, popękane szkło, fascynują je małe, skomplikowane przedmioty. Biorą na przykład pojedynczy kosmyk włosów, mocno go naciągają i oglądają dokładnie, często posługując się nim jako celownikiem, nastawionym na odległe przedmioty.

Zazwyczaj nie lubią luster i oglądania własnego odbicia, dotyczy to nawet fotografii.

Jedną z ich ulubionych rozrywek jest tworzenie niezwy­kle skomplikowanych wzorów. Często rysują jakieś desenie lub układają przedmioty tak, by utworzyły pewien wzór, który uznają za fascynujący.

Urzekają je również gwiazdy i księżyc, samoloty, chmury i wysokie mosty. Przyglądają się im bardzo długo i uważnie.

Zazwyczaj boją się ciemności. Przestraszyć je może nagły błysk światła, błyskawica, nie lubią też silnego blasku słońca. Będą nieszczęśliwe, jeśli rodzina postanowi spędzić wakacje Ł, w domku z widokiem na plażę i brzeg morza.

Zbyt mała wrażliwość wzrokowa

Kluczowym objawem u dzieci ze zbyt małą wrażliwością wzroku jest kołysanie się. Może to być kiwanie się w przód • i w tył, co powoduje, że oglądany przedmiot przybliża się i od­dala, lub na boki, co pozwala oglądać go z prawa i z lewa.

Kolejnym objawem jest szeroko pojęte zainteresowanie źródłami światła, począwszy od słońca (co może być groźne dla oczu), na maleńkich punkcikach światła kończąc. Dziecko spędza bardzo wiele czasu przyglądając się promieniom słoń­ca wpadającym przez okna. Patrzy nie tylko na słońce, inte­resują je także linie cienia - im ostrzej zaznaczone, tym bar­dziej intrygujące.

Zachowaniem, które trudno zrozumieć, jest chodzenie powoli dookoła przedmiotów połączone z intensywnym przygląda­niem się im. Jest to w rzeczywistości próba ustalenia granicy przedmiotu i wyznaczenia jego położenia w przestrzeni.

Dziecko przesuwa często dłonią albo popycha zabawkę na kółkach wzdłuż krawędzi danego przedmiotu (na przykład krzesła lub stołu). Fascynują je krawędzie, może więc całymi godzinami jeździć po nich zabawką, w taki sposób, że ona nigdy nie spada.

Dziecko ze zbyt małą wrażliwością wzroku boi się wyso­kości, schodów, ciemnych tuneli, często również napawa je lękiem szybkość. Ze względu na ograniczoną zdolność widze­nia nie potrafi sobie radzić ze wszelkiego typu głębiami oraz szybkością.

Bardzo uważnie należy obserwować obracanie przedmio­tami, np. ołówkiem. Jeśli dziecko robi to przed oczami, jest to jedna z najczęściej spotykanych form wizualizmów i może dotyczyć niezliczonej ilości przedmiotów.

Jeśli na podłodze stykają się dwa kolory, na przykład dywanów, kafelków, czy jakichś chodników, dziecko zatrzy­muje się w tym miejscu, robi krok do przodu, po czym cofa się, powtarzając tę czynność wielokrotnie. Próbując znormali­zować funkcjonowanie własnego wzroku, potrafi tak godzina­mi przestępować z jednego koloru na drugi. Często widywa­łem, jak takie dzieci przewracały się dochodząc do miejsca styku dwóch różnych dywanów. Po prostu potykały się o inny kolor.

Dzieci te bardzo interesują się lustrami lub innymi bły­szczącymi powierzchniami - garnków, talerzy, szkła i klamek u drzwi. Wpatrują się w nie godzinami, poruszając miarowo przedmiotem albo własnym ciałem i śledzą zmieniające się refleksy świetlne.

Jeszcze inną rzeczą, którą uwielbiają robić, jest wygina­nie drucianych wieszaków na ubrania albo po prostu drutu. Oglądają potem nowy kształt, znowu wyginają metal i wpatrują się w swoje dzieło, jakby chciały zdążyć je obejrzeć przed kolejną zmianą. Zmieniają kształt wieszaka wyginając go, a potem mu się przyglądają jakby chciały zobaczyć, czy widzą to właściwie.

Powszechne u takich dzieci jest wyginanie palców i ba­wienie się dłońmi. Wszystkie te czynności podejmowane są j zawsze w polu widzenia.

Do zabawy służą im także wszelkie gumki. Naciągają je i celują w różne obiekty, albo strzelają nimi i obserwują, jak lecą w powietrzu.

Intrygują je liście poruszane wiatrem i wszystko, co koły­sze się miarowo, unoszone jego podmuchami. Często dzieci same dmuchają na kawałki papieru lub drobne pyłki i przy­glądają się ich ruchowi.

Lubią także rzucać przedmiotami i obserwować je w locie.. Wybierają jednak do tego celu rzeczy stosunkowo lekkie, rzad­ko rzucają czymś ciężkim, tak jak to robią dzieci o zbyt małej wrażliwości słuchowej.

Wzrok - biały szum.

U dzieci tych często występuje rozszerzenie źrenic. Nie tylko patrzą „przez" ludzi, często patrzą także „przez" rzeczy. Zachowują się tak, jakby przyglądały się czemuś bardzo uważ­nie, ale ta rzecz znajduje się w środku ich gałek ocznych. Patrzą w taki sposób, jakby ich oczy nie były zwrócone na świat zewnętrzny, lecz do wewnątrz. Wyglądają, jakby wi­działy rzeczy, których nie ma.

Często dotykają powiek, trą je, rozciągają lub silnie po­klepują, by wywołać błyski światła, widziane niejako we­wnątrz. Mają obsesję na punkcie oczu i wiele powtarzanych przez nie czynności właśnie ich dotyczy.

Chociaż wszystkie dzieci cierpiące na wizualizmy niechęt­nie nawiązują kontakt wzrokowy (nie patrzą prosto w oczy), dzieci należące do tej grupy nie są w stanie tego zrobić nawet jeśli je zmusimy. Ich obraz rzeczywistości jest i tak zniekształ­cony, a każde doznanie wzrokowe pogłębia te zniekształce­nia. Zachowują się podobnie jak osoby niewidome. Są skupio­ne stale na świecie, który tak naprawdę nie istnieje. Ich widzenie jest najczęściej zniekształcone, widzą rzeczy, których faktycznie nie ma, obrazy, które pochodzą z wewnętrznego świata.

Teraz, kiedy przyjrzałeś się już dokładnie swojemu dziec­ku, musisz zdecydować, który z kanałów sensorycznych nie funkcjonuje prawidłowo. Na czym polega zaburzenie - czy jest to nadwrażliwość, zbyt mała wrażliwość, czy biały szum. Poczekaj kilka dni i powtórz obserwację oraz ocenę. Pamiętaj, że opisane przypadki i ogólne zasady mają służyć jedynie jako pomoc w obserwacji i nie stanowią wyczerpującego kata­logu sensoryzmów. Nie można podać pełnej ich listy, ponie­waż każde dziecko jest indywidualnością, tworzy charaktery­styczne dla siebie „izmy" których mogłem nie opisać.

Jeśli sensoryzmy pojawiają się w obrębie więcej niż jed­nego kanału, należy sporządzić listę zaburzonych kanałów i wypisać pod każdym z nich odpowiednie sensoryzmy. Pomo­że to w podjęciu decyzji, od którego kanału należy zacząć terapię. Zawsze należy zaczynać od tego obszaru, w którym dziecko przejawia największą ilość sensoryzmów.

Gdy przeprowadzisz już wystarczającą liczbę obserwacji, żeby rozstrzygnąć, które z kanałów sensorycznych nie funk­cjonują normalnie i na czym polega zaburzenie, będziesz przy­gotowany do rozpoczęcia terapii służącej przetrwaniu.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Terapia dzieci z sensoryzmami, Autyzm
SENSORYZMY2, autyzm
Terapia dzieci z sensoryzmami, Autyzm
zajecia otwarte-integracja sensoryczna, edukacyjnie, autyzm, Seminarium
OBJAWY ZABURZEŃ SENSORYCZNYCH U OSÓB Z AUTYZMEM, Edukacja przedszkolna i wczesnoszkolna, AUTYZM TERA
autyzm, autyzm terapia, Terapia dzieci z sensoryzmami
Wybrane aspekty integracji sensorycznej we wczesnej diagnozie i interwencji terapeutycznej Autyzm
Różnicowanie alalii sensorycznej, niepełnosprawności intelektualnej i autyzmu
SI – Sensory Integration
Wyklad 7 8 9 Terapia osob z autyzmem
autyzm (2)
sensoryka wrażliwość czuciowa
Autyzm i zespoly psychozopodobne
integracja sensoryczna5 id 2181 Nieznany

więcej podobnych podstron