2004 Paszporty


PASZPORTY


Dzisiejsze moje zapiski dotyczą czytelnictwa. W dobie upadku czytelnictwa chciałabym opowiedzieć, jak wczoraj spotkałam drugiego w życiu człowieka, który powiedział zdanie: „Ja w życiu nie przeczytałem żadnej książki”.

Skojarzyło mi się to drogą prostych skojarzeń z zeszłą zimą, kiedy to zdanie usłyszałam po raz pierwszy. Ponieważ zdarzyło mi się zeszłej zimy spędzić, ja i Wanda, 4 godziny w jednym przedziale z dwoma poprzerastanymi chłopcami. Jechali oni do brata do więzienia. Jeden przypominał do złudzenia samca świni i on rządził, natomiast drugi miał podbite oba oczy, a na czole dwa guzy i twarz jego utrzymana w kolorystyce skórzanych obrazów podlegała jakiejś przerażającej symetrii, choć może nie, bo przez 4 godziny trwałyśmy w urojeniu, że to podróżujący incognito święty dzwonnik z Notre Dame przebrany za mieszkańca Białegostoku poszukuje dobrych uczynków. Padło wtedy między nami wiele słów, choć przeważnie jednokierunkowych od nich do nas, była to dość napastliwa, kategoryczna i natury edukacyjnej audycja o życiu i chodzi mi o właściwie tylko jeden jej wygłoszony z moskiewskim akcentem akapit, który tyczył się naszej, mojej i Wandy, życiowej nieudolności.

Po co czytacie te książki – mówił ten, który rządził – po co wy to czytacie? I tak jesteście głupie jak oba lewe buty, powinniście sobie znaleźć faceta i go nakręcać jak telefon, jak telefon od jeden do dziewięć nakręcać go. Ja w życiu ani jednej książki nie przeczytałem.

Wtedy ten drugi, bardziej marionetkowy i przytakujący, powiedział: – Ja jedną przeczytałem kryminalno-sensacyjną. „Lodołamacz”.

Tak właśnie było. Drogą prostych skojarzeń przypomniało mi się to wczoraj, podczas koktajlu z okazji Paszportów „Polityki”. Były to poniekąd drobne zamieszki głodowe. Kelnerzy w rozszarpanych przez tłum liberiach trzymający tace wysoko poza zasięgiem wyciągniętych rąk. Tłukące się rozpaczliwie po pieniącym się z głodu żołądku dwie wykałaczki i oliwka. Okrutne czasy recesji. Oszalały, elektryczny szept przenikający tłum jak dreszcze. Katering, katering, katering.

To pani jest tą sławną pisarką – mówi dyrektor czegoś z radiem, człowiek uprzejmy – znam panią. Ale nie przeczytałem tej pani książki.

To jest wstęp wypowiedzi.

Jestem dyrektorem jakimś programowym radiowej czegośtam – mówi w rozwinięciu – bardzo miło mi panią poznać. Choć ja nie czytałem. Ja nie czytam w życiu książek. Jestem dyrektorem.

Wtedy następuje ostateczne podsumowanie z puentą.

Ale nie ma się co obrażać. Ja wcale nie czytam książek. Nie czytam książek. Programowo, od dziecka. Nie przeczytałem w życiu żadnej książki.

Jedną to przeczytałeś – mówi z urazą stojąca z dyrektorem w parze miła pani.

– „Lodołamacz”? – sugeruję, ponieważ w życiu tak się dzieje, ciągle te same kombinacje, nikt już nawet nie dba o staranniejszy dobór szczegółów.

Nieee – krzywi się dyrektor – to było po francusku. Jedną książkę. Ale po francusku.

Co do przyszłego roku, mam już pewne typy.

Przekrój, nr 03/2004


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
2004 03 Paszporty
ref 2004 04 26 object pascal
antropomotoryka 26 2004 id 6611 Nieznany (2)
2004 07 Szkoła konstruktorów klasa II
brzuch i miednica 2003 2004 23 01
2004 06 21
dz u 2004 202 2072
Mathematics HL May 2004 TZ1 P1
Deklaracja zgodno¶ci CE 07 03 2004
biuletyn 9 2004
Prawo telekomunikacyjne 2004
2004 10 11 prawdopodobie stwo i statystykaid 25166
PONTIAC SUNFIRE 1995 2004
łacina arkusz1 2004
2004 MCH A1 pro2004 id 603780 Nieznany (2)