2004 03 Paszporty

background image

Przekrój, nr 03/2004

PASZPORTY

Dzisiejsze moje zapiski dotyczą czytelnictwa. W dobie upadku czytelnictwa chciałabym opowiedzieć, jak

wczoraj spotkałam drugiego w życiu człowieka, który powiedział zdanie: „Ja w życiu nie przeczytałem

żadnej książki”.

Skojarzyło mi się to drogą prostych skojarzeń z zeszłą zimą, kiedy to zdanie usłyszałam po raz pierwszy.
Ponieważ zdarzyło mi się zeszłej zimy spędzić, ja i Wanda, 4 godziny w jednym przedziale z dwoma

poprzerastanymi chłopcami. Jechali oni do brata do więzienia. Jeden przypominał do złudzenia samca

świni i on rządził, natomiast drugi miał podbite oba oczy, a na czole dwa guzy i twarz jego utrzymana w

kolorystyce skórzanych obrazów podlegała jakiejś przerażającej symetrii, choć może nie, bo przez 4

godziny trwałyśmy w urojeniu, że to podróżujący incognito święty dzwonnik z Notre Dame przebrany za

mieszkańca Białegostoku poszukuje dobrych uczynków. Padło wtedy między nami wiele słów, choć
przeważnie jednokierunkowych od nich do nas, była to dość napastliwa, kategoryczna i natury

edukacyjnej audycja o życiu i chodzi mi o właściwie tylko jeden jej wygłoszony z moskiewskim akcentem

akapit, który tyczył się naszej, mojej i Wandy, życiowej nieudolności.

– Po co czytacie te książki – mówił ten, który rządził – po co wy to czytacie? I tak jesteście głupie jak

oba lewe buty, powinniście sobie znaleźć faceta i go nakręcać jak telefon, jak telefon od jeden do

dziewięć nakręcać go. Ja w życiu ani jednej książki nie przeczytałem.
Wtedy ten drugi, bardziej marionetkowy i przytakujący, powiedział: – Ja jedną przeczytałem kryminalno-

sensacyjną. „Lodołamacz”.

Tak właśnie było. Drogą prostych skojarzeń przypomniało mi się to wczoraj, podczas koktajlu z okazji

Paszportów „Polityki”. Były to poniekąd drobne zamieszki głodowe. Kelnerzy w rozszarpanych przez tłum

liberiach trzymający tace wysoko poza zasięgiem wyciągniętych rąk. Tłukące się rozpaczliwie po

pieniącym się z głodu żołądku dwie wykałaczki i oliwka. Okrutne czasy recesji. Oszalały, elektryczny
szept przenikający tłum jak dreszcze. Katering, katering, katering.

– To pani jest tą sławną pisarką – mówi dyrektor czegoś z radiem, człowiek uprzejmy – znam panią. Ale

nie przeczytałem tej pani książki.

To jest wstęp wypowiedzi.

– Jestem dyrektorem jakimś programowym radiowej czegośtam – mówi w rozwinięciu – bardzo miło mi

panią poznać. Choć ja nie czytałem. Ja nie czytam w życiu książek. Jestem dyrektorem.
Wtedy następuje ostateczne podsumowanie z puentą.

– Ale nie ma się co obrażać. Ja wcale nie czytam książek. Nie czytam książek. Programowo, od dziecka.

Nie przeczytałem w życiu żadnej książki.

– Jedną to przeczytałeś – mówi z urazą stojąca z dyrektorem w parze miła pani.

– „Lodołamacz”? – sugeruję, ponieważ w życiu tak się dzieje, ciągle te same kombinacje, nikt już nawet

nie dba o staranniejszy dobór szczegółów.
– Nieee – krzywi się dyrektor – to było po francusku. Jedną książkę. Ale po francusku.

Co do przyszłego roku, mam już pewne typy.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
2004 03 Adobe Photoshop i Linux [Grafika]
2004 03 a6av c5 25tdi
Inżynier Budownictwa 2004 03
2004 03 GIMP 2 0 [Grafika]
2004 03 Reflektometry, część 2
2004 03 24 0546
Ustawa z dnia 2004.03.31 (1), Dz.U.04.97.962 - Przewóz koleją towarów niebezpiecznych
2004 03 Analiza logów systemowych [Administracja]
2004 03 Wykonanie płytek drukowanych w warunkach domowych, część 1
2004 03 Adobe Photoshop i Linux [Grafika]
2004 03 a6av c5 25tdi
2004 03 strategy as ecology
ei 2004 03 s079
ei 2004 03 s024
2004 03 18 Ewolucja procesow zarzadzania Srodowiskowy kontekst zarzadzania

więcej podobnych podstron