Śpiewnik1 utworów


Śpiewnik

V2.5

Copyright © 2004-2007 RoberciK®

Spis piosenek:



Agnieszka

Łzy

C G

Było ciepłe lato, choć czasem padało

a F

Dużo wina się piło i mało się spało

G a

Tak zaczęła się wakacyjna przygoda

F

On był jeszcze młody i ona była młoda

Zakochani przy świetle księżyca nocami

Chodzili długimi, leśnymi ścieżkami

Tak mijały tygodnie, lecz rozstania nadszedł czas

Zawsze mówił jedno zdanie: „Moje śliczne ty kochanie”

Ostatniego dnia tych pamiętnych wakacji

Kochali się namiętnie w męskiej ubikacji

I przysięgli przed bogiem miłość wzajemną

Że za rok się spotkają i na zawsze ze sobą już będą

C F G } x4

Tęsknił za nią i pisał do niej listy miłosne

W samotności przeżył jesień, zimę, wiosnę

Nie wytrzymał do wakacji, postanowił ją odwiedzić

Bo nie dostał już dawno od niej żadnej odpowiedzi

Gdy przyjechał do jej domu po dość długiej podróży

Cieszył się że ja zobaczy, w końcu tyle dla niej znaczył

Lecz gdy ona go ujrzała szybko się schowała

Drzwi mu matka otworzyła i tak mu powiedziała

C F G

Agnieszka już dawno tutaj nie mieszka } x4

Rozczarował się bo takie są zawody miłosne

Cierpiał całą jesień, zimę no i wiosnę

A gdy przeszło mu zupełnie, pojechał na wakacje

W tamto miejsce, by zobaczyć tę pamiętną ubikację

Tak się stało, że przypadkiem ona też tam była

Ucieszyła się ogromnie gdy go tylko zobaczyła

Zapytała się czy w sercu jego jest jeszcze Agnieszka

Odpowiedział jednym zdaniem: „Moje śliczne ty kochanie”

Agnieszka już dawno...

Ale jestem

A. M. Jopek

Capo III (albo i nie)

A G

Oczy otwieram, staje się świat

G A

Nade mną niebo, przede mną sad

A G

Jabłek zielonych zapach i smak

G A

I wszystko proste tak

Trzeba żyć naprawdę

Żeby oszukać czas

Trzeba żyć najpiękniej

Żyje się tylko raz

Trzeba żyć w zachwycie

Marzyć, kochać i śnić

Trzeba czas oszukać

Żeby naprawdę żyć

A G F G

Jestem piasku ziarenkiem w klepsydrze

A G d

Zabłąkaną łódeczką wśród raf

B F C G

Kroplą deszczu, trzciną myślącą wśród traw

E 4 E

Ale jestem!

Jestem iskrą i wiatru powiewem

Smugą światła, co biegnie do gwiazd

Jestem chwilą, która prześcignąć chce czas

Ale jestem!

0x08 graphic
A G

Ucha nadstawiam, słucham jak gra

G A

Muzyka we mnie, w muzyce ja

A G

Nim wielka cisza pochłonie mnie

G A

Pragnę wyśpiewać, wyśpiewać, że

Trzeba żyć naprawdę

Żeby oszukać pędzący czas

Pięknie żyć w zachwycie

Życie zdarza się raz

A G F G

Jestem piasku ziarenkiem w klepsydrze

A G d

Zabłąkaną łódeczką wśród raf

B F C G

Kroplą deszczu, trzciną myślącą wśród traw

E 4 E A G A G

Ale jestem!

A G A G

Jestem

Życie jest drogą, życie jest snem

A co będzie potem? Nie wiem, i wiem

O nic nie pytaj, dowiesz się gdy

Skończy się droga, życie i sny

Jestem piasku ziarenkiem w klepsydrze

Zabłąkaną łódeczką wśród raf

Kroplą deszczu, trzciną myślącą wśród traw

Ale jestem!

Jestem iskrą i wiatru powiewem

Smugą światła, co biegnie do gwiazd

Jestem chwilą, która prześcignąć chce czas

Ale jestem!

Arahja

Kult

d

Mój dom murem podzielony

a

Podzielone murem schody

E

Po lewej stronie łazienka

a A 7

Po prawej stronie kuchenka

Moje ciało murem podzielone

Dziesięć palców na lewą stronę

Drugie dziesięć na prawą stronę

Głowy równa część na każdą stronę

Moja ulica murem podzielona

Świeci neonami prawa strona

Lewa strona cała wygaszona

Zza zasłony obserwuję obie strony

Lewa strona nigdy się nie budzi

Prawa strona nigdy nie zasypia

Lewa strona nigdy się nie budzi

Prawa strona nigdy nie zasypia

A wszystko to... bo Ciebie kocham!

Ich Troje

F d

Czy wiesz malutka może jak ciebie mi brak

B C

Czy czujesz to co ja, gdy jestem sam

F d

Jestem opętany jak w niewoli pies

B C

Kto jest temu winien, wiesz

d B

Nie ma takich prostych słów

C A

Co oddadzą to co boli mnie

d B

Przeczucie mam, że jednak spyta ktoś

C

Czy ta bajka się nie skończy źle

To tylko zazdrość zżera mnie

Zawsze wtedy kiedy obok ciebie nie ma mnie

Raz jestem dr Jekyll, raz Mr Hyde

Transformacja trwa, nie zatrzymam jej

Oko w oko stań, co za twarz

No powiedz, boisz się

Za późno już, zwalam stąd

Będzie lepiej jak zapomnisz mnie

0x08 graphic
F A d C

A wszystko to bo ciebie kocham

F C

I nie wiem jak bez ciebie mógłbym żyć bis

F A d B

Chodź, pokażę ci czym moja miłość jest

F C F

Dla ciebie zabije się

0x08 graphic
F d

Zdarza mi się być na haju, wiesz jak jest

B C

Dziwne wizje wchodzą, nie pożądasz mnie

F d

Pragniesz kogoś bardziej, żegnaj więc

B C

Nie chcesz nic tłumaczyć, no to odwal się

d B

Ochoty nie mam słuchać i stać

C A

Na milczenie nie stać mnie

d B

Przechodzi nas oboje zimny dreszcz

C

Czy ta bajka się nie skończy źle

0x08 graphic

F A d C

A wszystko to bo ciebie kocham

F C

I nie wiem jak bez ciebie mógłbym żyć bis

F A d B

Chodź, pokażę ci czym moja miłość jest

F C F

Dla ciebie zabije się

d B

Oko w oko stań, co za twarz

C A

No powiedz, boisz się

d B

Za późno już, zwalam stąd

C

Będzie lepiej jak zapomnisz mnie

A wszystko to...

Ballada o krzyżowcu

e A C D

Wolniej, wolniej, wstrzymaj konia

Dokąd pędzisz w stal odziany

Pewnie tam, gdzie błyszczą w dali

Jeruzalem białe ściany

Pewnie myślisz, że w świątyni

Zniewolony pan twój czeka

Żebyś przyszedł go uwolnić

Żebyś przyszedł doń z daleka

Wolniej, wolniej, wstrzymaj konia

Byłem dzisiaj w Jeruzalem

Przemierzałem puste sale

Pana twego nie widziałem

Pan opuścił Święte Miasto

Przed minutą, przed godziną

W chłodnym gaju na pustyni

Z Mahometem pije wino

Wolniej, wolniej, wstrzymaj konia

Chcesz oblegać Jeruzalem

Strzegą go wysokie wieże

Strzegą go Mahometanie

Pan opuścił Święte Miasto

Na nic poświęcenie twoje

Po cóż niszczyć białe ściany

Po cóż ludzi niepokoić

Wolniej, wolniej, wstrzymaj konia

Porzuć walkę niepotrzebną

Porzuć miecz i włócznię swoją

I jedź ze mną, i jedź ze mną

Bo gdy szlakiem ku północy

Podążają hufce ludne

Ja podnoszę dumnie głowę

I odjeżdżam na południe

Ballada o porach roku

EKT Gdynia

G D C G

A kiedy wiosna - wonne oddychanie

C G a D 7

Łąk umajonych poranne łzy

C G C G

W bocianim dziobie życia zwiastowanie

C G a D 7

Przez dziury w płotach przełażą bzy

G D e C

Ballado zapukaj do drzwi, ballado zapukaj do drzwi

G C D

A kiedy wiosna - ballado zapukaj do drzwi

G D e C

Ballado zapukaj do drzwi, ballado zapukaj do drzwi

G D C G

A kiedy wiosna - ballado zapukaj do drzwi

A kiedy lato - w południa leniwe

Przeciąga się znudzony dzień

Rzeki wychudłe popijają chciwie

W gasnące źródła wciskając twarz

Ballado chyba już czas, ballado chyba już czas

A kiedy lato - ballado chyba już czas

A kiedy jesień - smutne wierszowanie

Wiatr listy w rudych kopertach śle

Czas rozwiązania dla ciężarnych sadów

Wylegiwania wilgotnych mgieł

Ballado poprowadź mnie, ballado poprowadź mnie

A kiedy jesień - ballado poprowadź mnie

A kiedy zima - śnieżnych gwiazd miliony

Z rozdartej pierzyny burych chmur

Grudzień na szybach maluje ikony

Góry złożone niedźwiedzim snem

Ballado ukołysz mnie, ballado ukołysz mnie

A kiedy zima - ballado ukołysz mnie

Ballada o wigilijnym śledziu czyli pastorałka kaszubska

Krewni i Znajomi Królika

Capo III

D G D A

Ości znów mnie rwą na pogodę złą, znowu podły miałem sen

D G D A D

Rzekł do swojej żony śledź zmęczony w wigilijny dzień

D h

Popłynęli więc na mieliznę, gdzie chcieli wygrzać stare ości

D G D A D

A tu jak na złość sieci rzucił ktoś no i śledzia tym rozzłościł

D G D A

Łaj da dirli ladi dam, dirli durli dadi dam, dirli dudam dirli dam dej

D G D A D

Łaj da dirli ladi dam, dirli durli dadi dam, dirli dudam dirli dam dej

Nie denerwuj mnie, zrzędzisz cały dzień - żona śledzia rzekła w gniewie

Łuska świerzbi mnie, w skrzelach coś mnie rwie, idź wygarnij tej Kaszebie

Ach co za gbur zarzucił tu stare sieci by nas złowić

W wigilijny dzień stary truteń chce słone dzwonka z nas porobić

Łaj da dirli ladi dam...

Wypłynął więc na powierzchnię śledź i nabrał wody w skrzela

Wysadził łeb nad wodę i rzekł: Dziadku Budzisz, dziś Wigilia!

Stary Budzisz zły, w knajpie wczoraj był, przepił wszystko co zarobił

Jego żona znów tak dopiekła mu, że chciał w morzu karpia złowić

Łaj da dirli ladi dam...

Hej złota rybko, dopomóż szybko - dziad rzecze tak do śledzia

Wracając z targu przepiłem karpia, więc ty chodź do kasierza

To chyba żart, ja mam być karp? - śledź zjeżył się okropnie

Daruj bracie, lecz jestem wolny śledź a nie dzwonko w kwaśnym occie

To chyba żart, to ma być karp? Posłuchaj drogi panie

Jestem wolny śledź, jeśli złowisz mnie to ci ością w gardle stanę

Łaj da dirli ladi dam...

Baranek

Kult

A

Ach Ci ludzie, to brudne świnie

d

Co napletli o mojej dziewczynie

A

Jakieś bzdury o jej nałogach

d

To po prostu litość i trwoga

D

Tak to bywa gdy ktoś zazdrości

g

Kiedy brak mu własnej miłości

A d

Plotki płodzi, mnie nie zaszkodzi żadne obce zło

A d

Na mój sposób widzieć ją

A d

Na głowie kwietny ma wianek

A d

W ręku zielony badylek

g d

0x08 graphic
A przed nią bieży baranek

A d bis

A nad nią lata motylek

Krzywdę robię mojej panience

Opluć chcą ją podli zboczeńcy

Utopić chcą ją w morzu zawiści

Paranoicy, podli sadyści

Utaplani w brudnej rozpuście

A na gębach fałszywy uśmiech

Byle zagnać do swego bagna, ale wara wam

Ja ją przecież lepiej znam

Na głowie kwietny...

0x08 graphic
A

Znów widzieli ją z jakimś chłopem

d

Znów wyjechała do St. Tropez

A

Znów męczyła się, Boże drogi

d

Znów na jachtach myła podłogi

D

Tylko czemu ręce ma białe

g

Chciałem zapytać, zapomniałem

A d

Ciało kłoniąc skinęła dłonią wsparła skroń o skroń

A d

Znów zapadłem w nią jak w toń

A d

Na głowie kwietny ma wianek

A d

W ręku zielony badylek

g d

0x08 graphic
A przed nią bieży baranek

A d bis

A nad nią lata motylek

Ech, dziewczyna pięknie się stara

Kosi pieniądz, ma jaguara

Trudno pracę z miłością zgodzić

Rzadziej może do mnie przychodzić

Tylko pyta kryjąc rumieniec

Czemu patrzę jak potępieniec

Czemu zgrzytam, kiedy się pyta czy ma ładny biust

Czemu toczę pianę z ust

Na głowie kwietny...

Bardzo smutna piosenka retro

Pod Budą

C G 7

Lato było jakieś szare

C G 7

I słowikom brakło tchu

E 7 a

Smutnych wierszy parę

D 7 G 7

Ktoś napisał znów

Smutnych wierszy nigdy dosyć

I zranionych ciężko serc

Nieprzespanych nocy

Które trawi lęk

C G 7

Kap, kap, płyną łzy

C G 7

W łez kałużach ja i ty

C A d

Wypłakane oczy

G C G

I przekwitłe bzy

Płacze z nami deszcz

I fontanna szlocha też

Trochę zadziwiona

Skąd ma tyle łez

Nad dachami muza leci

Muza czyli weny znak

Czemuż wam poeci

Miodu w sercach brak

Muza ma sukienkę krótką

Muza skrzydła ma u rąk

Lecz wam ciągle smutno

A mnie boli ząb

Kap, kap, płyną łzy...

Bar w Beskidzie

EKT Gdynia

G D C G D

G D C D G CD

La, la, la...

G D C D

Jeśli chcesz z gardła kurz wypłukać, tu każdy wskaże ci drogę

G D C D G CD

W bok od przystanku PKSu, w prawo od szosy asfaltowej

G D C D

Kuszą napisy ołówkiem kopiowym na drzwiach: „Od dziesiątej otwarte”,

G D C D

„Dziś polecamy kotlet mielony” i „Lokal kategorii IV”

0x08 graphic
G D

Lej, lej, lej, lej się chmielu

C G

Nieś muzyko po bukowym lesie

e h bis

Panna Zosia ma w oczach dwa nieba

C D

Trochę lata z nowej beczki przyniesie

La, la, la...

W środku chłopaki rzucają łaciną o sufit i cztery ściany

Dym z „Extra Mocnych” strzela jak szampan, bledną obrusy lniane

Za to wieczorem, gdy lipiec duszny okna otworzy na oścież

Gwiazdy wpadają do pełnych kufli poobgryzanych jak paznokcie

Lej, lej, lej...

Kiedy chłopaki na nogach z waty wracają po mokrej kolacji

Świat się jak okręt morski kołysze, gościniec dziwnie ślimaczy

A czasem któryś ze strachem na wróble pogada o polityce

Jedynie cerkiew marszczy zgorszona szorstkie od gontów lica

Lej, lej, lej...

Belfast

Krewni i Znajomi Królika

Capo III

D G D

Gdy przed dziobem wyłonił się Belfast

D G A

Znów mnie wiatry pognały na ląd

D A D h

Porzuciłem żeglarską kompanię

e A D G D

Miejskich ulic pochwycił mnie prąd

Zabłysło mi słońce fortuny

Szczęście w kartach darował mi los

Pięknej dziewki blask oczu poruszył mnie

Wyciągnąłem ją diabeł wie skąd

Ach piękna, smukła jak kliper

W jej ramionach znalazłem swój port

Kiedy nocą w barze tańczyła

Kochałem, wzdychałem jak czort

Jej oczu blask szybko omamił mnie

Jak lunatyk popadłem w jej moc

Lecz nie dla mnie już nocą tańczyła, gdy

W trzosie nagle zjawiło się dno

W tancbudzie co wieczór pijany jak wór

Wielkie modły wznosiłem do gwiazd

Czarny barman na kredyt do kufla lał

Z każdą kreską nadchodził mój czas

Ach piękna...

Toczyło się koło fortuny

Ja zostałem na dnie - taki los

Gdzieś w portowej dzielnicy spłukany do cna

Naganiaczom sprzedany za grosz

Cóż whisky Belfastu wypita do dna

Gdzieś na morzu ocucił mnie wiatr

W doborowej żeglarskiej kompanii

Smukły kliper mnie poniósł do gwiazd

Ach piękny, smukły to kliper

Pośród żagli znalazłem swój dom

Kiedy z falą harcuje gdy idzie na wiatr

Przypomina mi tancerki pląs

Bez słów

Wolna Grupa Bukowina

D A h fis

Chodzą ulicami ludzie, maj przechodzą, lipiec, grudzień

G D A

Zagubieni wśród ulic, bram

D A h fis

Przemarznięte grzeją dłonie, dokądś pędzą, za czymś gonią

G D A

I budują wciąż domki z kart

G D

A tam w mech odziany kamień

G D

Tam zaduma w wiatru graniu

G D A

Tam powietrze ma inny smak

G D

Porzuć kroków rytm na bruku

G D

Spróbuj - znajdziesz jeśli szukać

G D A

Zechcesz - nowy świat, własny świat

Płyną ludzie miastem szarzy, pozbawieni złudzeń, marzeń

Omijają wciąż główny nurt

Kryją się w swych norach krecich i śnić nawet o karecie

Co lśni złotem nie potrafią już

A tam w mech...

Żyją ludzie, asfalt depczą, nikt nie krzyknie, każdy szepcze

Drzwi zamknięte, zaklepany krąg

Tylko czasem kropla z oczu po policzku w dół się stoczy

I to dziwne drżenie rąk

Bo tam w mech odziany kamień

Tam zaduma w wiatru graniu

Tam powietrze ma inny smak

Bieszczady

e a

Tu w dolinach wstaje mgłą wilgotny dzień

D G H 7

Szczyty ogniem płoną, stoki kryje cień

e a

Mokre rosą trawy wypatrują dnia

D G H 7

Ciepła, które pierwszy słońca promień da

G a D G

Cicho potok gada, gwarzy pośród skał

G C D G

O tym deszczu, co z chmury trochę wody dał

G a D G

Świerki zapatrzone w horyzontu kres

G C D G

Głowy pragną wysoko, jak najwyżej wznieść

Tęczą kwiatów barwny połoniny łan

Słońcem wypełniony jagodowy dzban

Pachnie świeżym sianem pokos pysznych traw

Owiec dzwoneczkami cisza niebu gra

Cicho potok gada...

Serenadą świerszczy, kaskadami gwiazd

Noc w zadumie kroczy mroku ścieląc płaszcz

Wielkim wozem księżyc rusza na swój szlak

Pozłocistym sierpem gasi lampy dnia

Cicho potok gada...

Bieszczadzkie anioły

Stare Dobre Małżeństwo

Capo IV

a G

Anioły są takie ciche, zwłaszcza te w Bieszczadach

a e

Gdy spotkasz takiego w górach wiele z nim nie pogadasz

C G C F

Najwyżej na ucho ci powie gdy będzie w dobrym humorze

C G a e a

Że skrzydła nosi w plecaku nawet przy dobrej pogodzie

Anioły są całe zielone, zwłaszcza te w Bieszczadach

Łatwo w trawie się kryją i w opuszczonych sadach

W zielone grają ukradkiem, nawet karty mają zielone

Zielone mają pojęcie, a nawet zielony kielonek

C G a

Anioły bieszczadzkie, bieszczadzkie anioły

Dużo w was radości i dobrej pogody

Bieszczadzkie anioły, anioły bieszczadzkie

Gdy skrzydłem cię dotkną już jesteś ich bratem

Anioły są całkiem samotne, zwłaszcza te w Bieszczadach

W kapliczkach zimą drzemią choć może im nie wypada

Czasem taki anioł samotny zapomni dokąd ma lecieć

I wtedy całe Bieszczady mają szaloną uciechę

Anioły bieszczadzkie, bieszczadzkie anioły

Dużo w was radości i dobrej pogody

Bieszczadzkie anioły, anioły bieszczadzkie

Gdy skrzydłem cię trącą już jesteś ich bratem

Anioły są wiecznie ulotne, zwłaszcza te w Bieszczadach

Nas też czasami nosi po ich anielskich śladach

One nam przyzwalają i skrzydłem wskazują drogę

I wtedy w nas się zapala wieczny bieszczadzki ogień

Anioły bieszczadzkie, bieszczadzkie anioły

Dużo w was radości i dobrej pogody

Bieszczadzkie anioły, anioły bieszczadzkie

Gdy skrzydłem cię musną już jesteś ich bratem

Bitwa

Mechanicy Shanty

Capo III

e D C a

Okręt nasz wpłynął w mgłę i fregaty dwie

e D G H

Popłynęły naszym kursem by nie zgubić się

e D C a

Potem szkwał wypchnął nas poza mleczny pas

e D G H

I nikt wtedy nie przypuszczał, że fregaty śmierć nam niosą

G D e h

Ciepła krew poleje się strugami

C D e

Wygra ten, kto utrzyma ship

G D e h

W huku dział ktoś przykryje się falami

C D e

Jak da Bóg, ocalimy bryg

Nagły huk w uszach grał i już atak trwał

To fregaty uzbrojone rzędem w setkę dział

Czarny dym spowił nas, przyszedł śmierci czas

Krzyk i lament mych kamratów przerywany ogniem katów

Ciepła krew...

Pocisk nasz trafił w maszt, usłyszałem trzask

To sterburtę rozwaliła jedna z naszych salw

„Żagiel staw” krzyknął ktoś, znów piratów złość

Bo od rufy nam powiało, a fregatom w mordę wiało

Ciepła krew...

Z fregat dwóch tylko ta pierwsza w pogoń szła

Wnet abordaż rozpoczęli, gdy dopadli nas

Szyper ich dziury dwie zrobił w swoim dnie

Nie pomogło to psubratom, reszta z rei zwisa za to

Ciepła krew...

Po dziś dzień tamtą mgłę i fregaty dwie

Kiedy noc zamyka oczy, widzę w moim śnie

Tamci, co śpią na dnie, uśmiechają się

Że ich straszną śmierć pomścili bracia, którzy zwyciężyli

Ciepła krew...

Blues dla Małej

Stare Dobre Małżeństwo

C h 75-

Wystukaj po torach do mnie list

a G

Wtedy naprawdę nie wyjedziesz cała

F C

Niech będzie w nim lokomotywy gwizd

h 75- E a

Tylko to zrób jeszcze dla mnie - Mała

Wystukaj po torach do mnie list

Choćby w alfabecie Morse'a

Moja ulica jeszcze twardo śpi

Jeśli tak chcesz w liście zostań

h 75-

A mogliśmy - Mała - razem łąką iść

a

Świt witać po kolana w rosie

G

A mogliśmy - Mała - razem piwo pić

E

Dom nasz zamienić na sto pociech

F

A mogliśmy - Mała - konie kraść

C

Z niebieskiego boskiego pastwiska

h 75-

A mogliśmy - Mała - w środku lata

E a

Zbudować słoneczną przystań

Napisz od serca do mnie list

I zamieszkaj w tym liście cała

Niech śmiechu dużo będzie w nim

Obiecaj mi to dzisiaj - Mała

Napisz od serca do mnie list

Lecz - proszę - nie wysyłaj go nigdy

W szufladzie zamknij go na klucz

Niech czeka wciąż lepszych dni

A mogliśmy - Mała...

Bolero

Tobie Ciebie Ja

a G

W małym miasteczku gdzieś na krańcach Hiszpanii

F E

Stary krawiec Augusto szył bolera najtaniej

a G

I czy pan był bogaty, pan był biedny czy kmieć

F E

Każdy takie bolero chciał mieć

a

To bolero

G

Dla bogatych caballeros

F E

W tym bolero będziesz señor prezentował się jak struś

F E

Na bolero caballero skuś się skuś

Jakie chcesz pan bolero: białe, czarne, różowe

Zapinane od przodu czy wkładane przez głowę

Z przodu złote guziki, z tyłu wkładka czy ryt

Jakie chcesz pan bolero, ole!

To bolero...

Na corridę gdy pójdziesz tym bolero okryty

O biusthalter zabije serce twej señority

No a ona zemdlona na twe łono bez sił

Padnie, szepcąc: „Amigo, kto to szył?”

To bolero...

Jakie chcesz pan bolero...

Bracka

G. Turnau

Capo II (bo piosenka bez capo to nie piosenka)

B C D

fis E A G D

Na północy ściął mróz, z nieba spadł wielki wóz

F C g 6 g 7

Przykrył drogi, pola i lasy

B 5- F 7 A 7 d

Myśli zmarzły na lód, dobre sny zmorzył głód

Dis D 2 D

Lecz przynajmniej się można przestraszyć

Na południu już skwar miękki puch z nieba zdarł

Kruchy pejzaż na piasek przepalił

Jak upalnie mój Boże, lecz przynajmniej być może

Wreszcie byśmy się tam zakochali

g F c d

A w Krakowie na Brackiej pada deszcz

Dis F c Gis

Gdy konieczność istnienia trudna jest do zniesienia

g F c d

W korytarzu i w kuchni pada też

Dis F c Gis

Przyklejony do ściany zwijam mokre dywany

g F c d

Nie od deszczu mokre lecz od łez

Na zachodzie już noc, wciągasz głowę pod koc

Raz zasypiasz i sprawa jest czysta

Dłonie zapleć i złóż, nie obudzisz się już

Lecz przynajmniej raz możesz się wyspać

Jeśli wrażeń cię głód zagna kiedyś na wschód

Nie za długo tam chyba wytrzymasz

Lecz na wschodzie przynajmniej życie płynie zwyczajnie

Słońce wschodzi i dzień się zaczyna

0x08 graphic
g F c d

A w Krakowie na Brackiej pada deszcz

Dis F c Gis

Przemęczony i senny zlew przecieka kuchenny

g F c d

Kaloryfer jak mysz się poci też

Dis F c Gis

Z góry na dół kałuże przepływają po sznurze

g F c d

Nie od deszczu mokrym lecz od łez

Bo w Krakowie na Brackiej pada deszcz

Gdy zagadka istnienia zmusza mnie do myślenia

W korytarzu i w kuchni pada też

Przyklejony do ściany zwijam mokre dywany

Nie od deszczu mokre lecz od łez

Bo w Krakowie na Brackiej pada deszcz

Bo w Krakowie na Brackiej pada

Dis F

Pada deszcz

c

Pada deszcz

Bukowina II

Wolna Grupa Bukowina

Capo III (ewentualnie)

C d F C

Dość wytoczyli bań próżnych przed domy kalecy

C d F C

Żyją jak żyli - bezwolni, głusi i ślepi

d G e

Nie współczuj, szkoda łez i żalu

d G C e a

Bezbarwni są, bo chcą być szarzy

e F Fis G C

Ty wyżej, wyżej bądź i dalej

d G C

Niż ci co się wyzbyli marzeń

C F G

Niechaj zalśni Bukowina w barwie malin

C F G

Niechaj zabrzmi Bukowina w wiatru szumie

C d C

Dzień minął dzień minął, nadszedł wieczór

F G

Świece gwiazd zapalił

C d F C

Siadł przy ogniu pieśń posłyszał i umilkł

Po dniach zgiełkliwych, po nocach wyłożonych brukiem

W zastygłym szkliwie gwiazd neonowych próżno szukać

Tego, co tylko zielonością

Na palcach zaplecionych drzemie

Rozewrzyj dłonie mocniej, mocniej

Za kark chwyć słońce, sięgnij w niebo

Niechaj zalśni...

Odnaleźć musisz gdzie góry chmurom dłoń podają

Gdzie deszcz i susza, gdzie lipce, październiki, maje

Stają się rokiem, węzłem życia

Twój dom bukowy zawieszony

U nieba pnia, kroplą żywicy

Błękitny, złoty i zielony

Niechaj zalśni...

Chodź, pomaluj mój świat

2 plus 1

D e h

Na na na... } bis

h e

Piszesz mi w liście, że kiedy pada

A h

Kiedy nasturcje na deszczu mokną

D A

Siadasz przy stole, wyjmujesz farby

e Fis h

I kolorowe otwierasz okno

Trawy i drzewa są takie szare

Barwę popiołu przybrało niebo

W ciszy tak smutno szepce zegarek

O czasie, co mi go wcale nie trzeba

D e

Więc chodź, pomaluj mój świat

G D A

Na żółto i na niebiesko

D e G A

Niech na niebie stanie tęcza malowana twoją kredką

Więc chodź, pomaluj mi życie

Niech świat mój się zarumieni

Niech mi zalśni w pełnym słońcu kolorami całej ziemi

Za siódmą górą, za siódmą rzeką

Swoje sny zamieniasz na pejzaże

Niebem się wlecze wyblakłe słońce

Oświetla ludzkie wyblakłe twarze

Więc chodź, pomaluj mój świat...

Czarny blues o czwartej nad ranem

Stare Dobre Małżeństwo

Capo II

0x08 graphic
A/E

Czwarta nad ranem

cis/fis bis

Może sen przyjdzie

D/D D/E A/A

Może mnie odwiedzisz

A E

Czemu cię nie ma na odległość ręki

fis cis

Czemu mówimy do siebie listami

D A

Gdy ci to śpiewam u mnie pełnia lata

D E

Gdy to usłyszysz będzie środek zimy

Czemu się budzę o czwartej nad ranem

I włosy twoje próbuję ugłaskać

Lecz nigdzie nie ma twoich włosów

Jest tylko blada nocna lampka

fis

Łysa śpiewaczka

Śpiewamy bluesa bo czwarta nad ranem

Tak cicho żeby nie zbudzić sąsiadów

Czajnik z gwizdkiem świruje na gazie

Myślałby kto że rodem z Manhattanu

Czwarta nad ranem...

Herbata czarna myśli rozjaśnia

A list twój sam się czyta

Że można go śpiewać, za oknem mruczą bluesa

Topole z Krupniczej

I jeszcze strażak wszedł na solo

Ten z Mariackiej Wieży

Jego trąbka jak księżyc biegnie nad topolą

Nigdzie się jej nie spieszy

0x08 graphic
Już piąta

Może sen przyjdzie bis

Może mnie odwiedzisz

Czas do domu

Krewni i Znajomi Królika

G

Nasz stary przeklinając całą noc na mostku stał

D G

I drogi w tych cholernych lodach szukał pośród gwiazd

G C G D

Wszystkie sople z masztów pospadały kiedy zrobił zwrot

G C D G

I do domu kurs wyznaczył przez cholerny lód na wprost

G D G

Czas do domu czas

G

Już za kilka dni

C G D

W barze spędzimy wesolutko parę chwil

G C G D

Z groźnym lodem już się nie spotkamy, chyba że przez szkło

G C D G

Gdy w szklaneczce pełnej whisky będzie stukać nam o dno

Trzy miesiące pływaliśmy błądząc wśród lodowych gór

Groźne kry cięliśmy dziobem poszukując foczych skór

Zdechłej ryby nie złowiliśmy, krew się gotowała w nas

Gdy Fortuna się odwróci spróbujemy jeszcze raz

Czas do domu czas...

Nie pomogły zaklinania choć kapitan skrobał maszt

Stary bosman pluł przez ramię, my gwizdaliśmy pod wiatr

Zamki w strzelbach pordzewiały a za nami drogi szmat

Zdechłej foki ani śladu więc zwiewajmy póki czas

Czas do domu czas...

Czerwony jak cegła

Dżem

A E H 7

Nie wiem jak mam to zrobić, ona zawstydza mnie

E A E H 7

Strach ma tak wielkie oczy, wokół ciemno jest

E A E H 7

Czuje się jak Beniamin i udaję że śpię

E fis A E

Chyba walnę kilka drinków, może nakręcą mnie

A E H 7

Nakręcą mnie

Nie wiem jak mam to zrobić by mężczyzną się stać

I nie wypaść ze swej roli tego co pierwszy raz

Gładzę czule jej ciało, skradam się do jej ust

Wiem że to jeszcze za mało aby ciebie mieć

Aby mieć

0x08 graphic
A

Czerwony jak cegła, rozgrzany jak piec

E A E bis

Muszę mieć, muszę ją mieć

H 7 cis A

Nie, nie mogę odejść gdy kusi mnie grzech

E A E H 7

Muszę mieć, muszę ją mieć

Nie wiem jak to się stało, ona chyba już śpi

Leżę obok pełen wstydu, krótki to był zryw

Będzie lepiej gdy pójdę, nie chcę patrzeć jej w twarz

Może kiedyś da mi szansę spróbować jeszcze raz

Jeszcze jeden, jeden raz

Czerwony jak cegła...

Człowiek z liściem

Elektryczne Gitary

D C GCG } bis

e h

Wsiadł do autobusu człowiek z liściem na głowie

D A

Nikt go nie poratuje, nikt mu nic nie powie

C D

Tylko się każdy gapi

G C G

Tylko się każdy gapi i nic

Siedzi w autobusie człowiek z liściem na głowie

O liściu w swych rzadkich włosach nieprędko się dowie

Tylko się w okno gapi

Tylko się w okno gapi i nic

C D

Uważaj, to nie chmury

G C G

To Pałac Kultury

D C

Liście lecą z drzew, liście lecą z drzew

G C G

Siedzi w autobusie człowiek z liściem na głowie

Nikt go nie poratuje, nikt mu nic nie powie

Tylko się każdy gapi

Tylko się każdy gapi i nic

Wsiadł drugi podobny, nad człowiekiem się zlitował

Tamten się pogłaskał w główkę, liścia sobie schował

Bo ja mówi jestem z lasu

Bo ja mówi jestem z lasu i już

Uważaj, to nie chmury...

Cztery piwka

J. Porębski

g

Ze Świnoujścia do Walvis Bay droga nie była krótka

A po dwóch dobach albo mniej już się skończyła wódka

„Do brydża!” - krzyknął Siwy Flak i z mety rzekł: „Dwa piki”

g D 7

A ochmistrz w telewizor wlał nie byle jakie siki

G C

Cztery piwka na stół, w popielniczkę pet

D 7 G

Jakąś Damę roześmianą Król przytuli wnet

G 7 C

Gdzieś między palcami sennie płynie czas

D 7 g

„...czwarta ręka, Króla bije As...”

A w karcie tylko jeden As i nic poza tym nie ma

Ale nie powiem przecie: „pas”, może zagrają szlema

„Kontra” - mu rzekłem, taki blef by nieco spuścił z tonu

A Fred mu na to: „Cztery trefl!” przywalił bez pardonu

Cztery piwka na stół...

A mój w dwa palce obtarł nos, to znaczy: nie ma nic

I wtedy Flak podnosząc głos powiedział „Cztery pik!”

I kiedy jeszcze cztery Króle pokazał mu jak trza

To Fred - z renonsem siedem pik - powiedział: „Niech gra Flak!”

Cztery piwka na stół...

A ja mu „kontra”, on mi „Re”, ja czuję pełen luz

Bo widzę w moich kartach, że jest atutowy tuz

Więc strzelam! Kiedy karty Fred wyłożył mu na blat

To każdy mógł zobaczyć jak Siwego Flaka trafia szlag

Cztery piwka na stół...

Już nie pamiętam ile dni w miesiące złożył czas

Morszczuki dosyć dobrze szły i grało się nie raz

Lecz nigdy więcej Siwy Flak, klnę na jumprowe wszy

Choćbyś go prosił tak czy siak, nie zasiadł już do gry

W popielniczkę pet, cztery piwka na stół

Już tej Damy roześmianej nie przytuli Król

Gdzieś nam się zapodział autowy As

Tego szlema z nami wygrał czas

Diabeł i anioł

Capo III

e C D e

Idzie diabeł ścieżką krzywą pełen myśli złych

Nie pożyczył mu na piwo, nie pożyczył nikt

Słońce praży go od rana, wiatr upalny dmucha

Diabeł się z pragnienia słania w ten piekielny upał

e C D

Piwa, nalejcie piwa, dobrego piwa

e

Z tej starej beczki od barmana

e C D

Piwa, głowa się kiwa od tego piwa

e

Z tej starej beczki od barmana

Idzie anioł wśród zieleni, dobrze mu się wiedzie

Pełno forsy ma w kieszeni i przyjaciół wszędzie

Nagle przystanęli obaj na drodze pod śliwką

Zobaczyli, że im browar wyszedł na przeciwko

Piwa, nalejcie piwa...

Nie ma szczęścia na tym świecie ni sprawiedliwości

Anioł pije piwo trzecie, diabeł mu zazdrości

Postaw kufla - mówi diabeł - Bóg ci wynagrodzi

My artyści w taki upał żyć musimy w zgodzie

Piwa, nalejcie piwa...

Na to anioł zatrzepotał skrzydeł pióropuszem

I powiada - dam ci dychę w zamian za twą duszę

Musiał diabeł duszę wściekłą aniołowi sprzedać

I stworzyli sobie piekło z odrobiną nieba

Piwa, nalejcie piwa...

Dmuchawce, latawce, wiatr

Urszula

A fis E h fis A G

A fis E 4 E E 2 E

D a e C

Obudzimy się wtuleni w południe lata

a e C h fis D

Na końcu świata, na wielkiej łące

h fis D 5 E

Ciepłej i drżącej

A fis E 4 E E 2 E

Wszystko będzie takie nowe i takie pierwsze

Krew taka gęsta, tobie tak wdzięczna

Z tobą bezpieczna, nad nami

A D A

Dmuchawce, latawce, wiatr

A D A

Daleko z betonu świat

h fis D

Jak porażeni

h fis D 5 E

Bosko zmęczeni, posłuchaj

Muzyka na smykach gra

Do ciebie po niebie szłam

Tobą oddycham

Płonę i znikam, chodź ze mną

Dobranoc

C G

Słońce zaszło gdzieś za lasem

a G F G

I nastała ciemna noc

C G

A ja tutaj przy ognisku

a F G C

Śpiewam tobie dobranoc

C G a G F G

Dobranoc, dobranoc, jaka piękna jest ta noc

C G a F G C

Takiej nocy życzę tobie przyjacielu, dobranoc

Życie to nie jest jeszcze życiorys

Życie się mieści w brudnopisie

Korzystajmy z wszystkiego powoli

By starczyło na całe życie

Dobranoc, dobranoc...

Wszak wielkiej siły nam potrzeba

By zmienić życie swe

Jeden cel nam dziś przyświeca:

Być lepszym, niż się jest

Dobranoc, dobranoc...

Nie śpiewajcie tej piosenki

Nie śpiewajcie jej nigdy sami

Niech się skończy czas udręki

Czas udręki raz na zawsze

Dobranoc, dobranoc...

Do domu

C. Lasiuk

D A

Nowych wrażeń i przygód

h fis

Nie zatarł jeszcze czas

G D

Stukot kół miarowym taktem

E 7 A

Do snu utula nas

Choć zmęczenie się odbija

Na niejednej twarzy brudnej

Stacja wciąż za stacją mija

I już coraz mniej jest nudno

G fis e h

Bo do domu, do domu pociąg wiezie nas

G D A D

Te same piosenki zaśpiewamy jeszcze raz

G fis e h

Refrenu wersety wagon cały nuci

G D A D

Niepotrzebne są bilety, konduktor nie wyrzuci

Nasiąknęły wspomnieniami

Herbata, sok i piwo

Wędrujemy znów drogami

Naszych barwnych opowiadań

I kolejne rozjazdy

Nad brzegami nocy cień

Zaświeciły pierwsze gwiazdy

Koniec rajdu - kończy się dzień

Bo do domu…

Dwudziesty czwarty lutego

J. Sikorski

C

To dwudziesty czwarty był lutego

G

Poranna zrzedła mgła

a

O! Wyszło z niej siedem uzbrojonych kryp

C G a

Turecki niosły znak

C

No i znów bijatyka

C

No, znów bijatyka

C G

No, bijatyka cały dzień

a

I porąbany dzień, i porąbany łeb

a G C

Razem bracia aż po zmierzch

Już pierwszy skrada się do burt

A zwie się „Goździk” i

Z Algieru Pasza wysłał go

Żeby nam upuścił krwi

No i znów bijatyka...

Już następny zbliża się do burt

A zwie się „Róży Pąk”

Plunęliśmy ze wszystkich rur

Bardzo prędko szedł na dno

No i znów bijatyka...

W naszych dwa i dwa na dnie

Cała reszta zwiała gdzieś

No a jeden z nich zabraliśmy

Aż na starej Anglii brzeg

No i znów bijatyka... } bis

Dziadku

E

Dziadku, kochany dziadku

A E

Czy babcia na pewno jedzie tym pociągiem?

H A

Nie pytaj, synu, nie pytaj

E

Rozkręcaj tory!

Dlaczego babcia ucieka zygzakiem?

Podawaj naboje!

Dlaczego babcia tak się trzęsie?

Zwiększaj napięcie!

Dlaczego babcia jest taka płaska?

Zaparkuj walec!

Dlaczego babcia ucieka kominem?

Dorzuć do pieca!

Dziadku, kochany dziadku

Zobacz jak babcia fajnie się buja

Nie po to ją gówniarzu wieszałem

Żebyś się teraz bawił

Dziadku, kochany dziadku

Wreszcie znalazłem babcię

A tyle ci razy mówiłem

Żebyś nie kopał w ogródku

Dlaczego babcia wystaje z grobowca?

Przywal łopatą!

Dlaczego babcia nie ma łapki?

Chciałeś mieć grabki!

Dlaczego babcia kuca za krzakiem?

Babcia ma srakę!

Dziadku, kochany dziadku

Dostałem dzisiaj w piątkę w szkole

Nie ciesz się synu, nie ciesz

I tak masz raka

Dzieci

Elektryczne Gitary

d C

Dzieci wesoło wybiegły ze szkoły

Zapaliły papierosy, wyciągnęły flaszki

Chodnik zapluły, ludzi przepędziły

Siedzą na ławeczkach i ryczą do siebie

0x08 graphic

Wszyscy mamy źle w głowach, że żyjemy bis

Hej hej la la la la hej hej hej hej

Tony papieru, tomy analiz

Genialne myśli, tłumy na sali

Godziny modlitw, lata nauki

Przysięgi, plany, podpisy, druki

Wszyscy mamy źle...

Wzorce, przykłady, szlachetne zabiegi

Łańcuchy dłoni, zwarte szeregi

Warstwy tradycji, wieki kultury

Tydzień dobroci, ręce do góry

Wszyscy mamy źle...

Dzieci wesoło wybiegły ze szkoły

Zapaliły papierosy, wyciągnęły flaszki

Chodnik zapluły, ludzi przepędziły

Siedzą na ławeczkach i ryczą do siebie

Dziesięć w skali Beauforta

J. Kondratowicz / K. Klenczon

d g

Kołysał nas zachodni wiatr

A 7 d

Brzeg gdzieś za rufą został

g d

I nagle ktoś jak papier zbladł

E 7 A 7

Sztorm idzie panie bosman

B F B F

A bosman tylko zapiął płaszcz

B A 7 d

I zaklął - Ech, do czorta!

B C F A 7 d

Nie daję łajbie żadnych szans

g A 7 d

Dziesięć w skali Beauforta } bis

Z zasłony ołowianych chmur

Ulewa spadła nagle

Rzucało nami w górę, w dół

I fala zmyła żagle

A bosman tylko zapiął płaszcz...

O pokład znów uderzył deszcz

I padał już do rana

Diabelnie ciężki to był rejs

Szczególnie dla bosmana

A bosman tylko zapiął płaszcz

I zaklął - Ech, do czorta!

Prawdziwe czasem sny się ma

Dziesięć w skali Beauforta } x3

Dziki włóczęga

H. Czekała / „Wild Rover”

G C

Byłem dzikim włóczęgą przez tak wiele dni

G D 7 G

Przepuściłem pieniądze na dziwki i gin

G C

Dzisiaj wracam do domu, pełny grosza mam trzos

G D 7 G

I zapomnieć chcę wreszcie jak podły był los

0x08 graphic
D

Już nie wrócę na morze

G C

Nigdy więcej, o nie

G e a 7 bis

Wreszcie koniec włóczęgi

D G

Na pewno to wiem

I poszedłem do baru, gdzie bywałem nie raz

Powiedziałem barmance że forsy mi brak

Poprosiłem o kredyt, powiedziała: Idź precz!

Mogę mieć tu stu takich na skinienie co dzień

Już nie wrócę na morze...

Gdy błysnąłem dziesiątką to skoczyła jak kot

I butelkę najlepszą przysunęła pod nos

Powiedziała zalotnie: Co chcesz mogę ci dać

Ja jej na to: Ty flądro, spadaj, znam inny bar

Już nie wrócę na morze...

Gdy stanąłem przed domem, przez otwarte drzwi

Zobaczyłem rodziców - czy przebaczą mi?

Matka pierwsza spostrzegła jak w sieni wciąż tkwię

Zobaczyłem ich radość i przyrzekłem że

Już nie wrócę na morze...

Eksperyment

Hey

D C G

Przeprowadźmy mały sprawdzian

D G A

Wytrzymałości duszy na ból

D C G

Pozwól mi się przekonać

D G A

Jak wiele cierpienia potrafisz znieść

h

Lecz nawet w chwilach tak okrutnych

A G

Pamiętaj że nic się nie zmienia

h

Że kiedy upokarzam cię

A G

Robię to by bardziej cię kochać

Nie ufaj ludziom którzy ciągle

Głaskają cię, ściągają czapki

Oni nie dadzą ci tego

Co mogę dać ci tylko ja

Teraz pójdę z innym mężczyzną

Potem zapytam, co wtedy czułeś

A później wyznam publicznie

Że twoje uczucie nic dla mnie nie znaczy

Lecz nawet...

Fiddler's Green

J. Rogacki / „Fiddler's Green”

D G D h

Stary port się powoli układał do snu

D G D A

Świeża bryza zmarszczyła morze gładkie jak stół

G e D

Stary rybak na kei zaczął śpiewać swą pieśń:

h E 7 G A

Zabierzcie mnie chłopcy, mój czas kończy się

D A D D 7

Tylko wezmę swój sztormiak i sweter

G D A

Ostatni raz spojrzę na pirs

G fis D fis

Pozdrów moich kolegów, powiedz że dnia pewnego

e A A 7 D

Spotkamy się wszyscy tam w Fiddler's Green

O Fiddler's Green słyszałem nieraz

Jeśli piekło ominę, dopłynąć chcę tam

Gdzie delfiny figlują w wodzie czystej jak łza

A o mroźnej Grenlandii zapomina się tam

Tylko wezmę...

Kiedy już tam dopłynę, oddam cumy na ląd

Różne bary są czynne cały dzień, całą noc

Piwo nic nie kosztuje a dziewczęta jak sen

A rum w buteleczkach rośnie na każdym z drzew

Tylko wezmę...

Aureola i harfa to nie to, czym śnię

O morza rozkołys i wiatr modlę się

Stare pudło wyciągnę, zagram coś w cichą noc

A wiatr w takielunku zaśpiewa swój song

Tylko wezmę...

Gdy nie ma dzieci

Kult

a E

Jedna flaszka, druga flaszka i też trzecia, kurde bele, leci

Dom stoi zupełnie pusty nocą, kurzą się dookoła rupiecie

Wracamy chwiejnym krokiem po okrążeniu nad ranem

Po schodach na piechotę raczej rady nie damy

0x08 graphic

Wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni bis

Gdy nie ma dzieci w domu - to jesteśmy niegrzeczni

Trasa bardzo dobrze znana od jednego baru do baru

Poznaje się tych albo owych i mamy troszeczkę kataru

Jeśli wiesz o czym ja mówię. Natomiast zupełnym rankiem

Wychylam patrząc tępo ostatnią bez gazu szklankę, he

Wyjechali na wakacje...

Jeszcze kilka dni i nocy, i wszystko wróci do normy

Będziemy zorganizowani i poważni, uczesani i przezorni

Jednak jeszcze dzisiaj i jutro, pojutrze i popojutrze

Pozwól nocy kochana, życiu nosa utrzeć

Wyjechali na wakacje...

Tak, wyjechali na wakacje...

Gdzie ta keja?

J. Porębski

e D e

Gdyby tak ktoś przyszedł i powiedział: Stary, czy masz czas?

G D G

Potrzebuję do załogi jakąś nową twarz

G 7 a

Amazonka, Wielka Rafa, oceany trzy

e H e

Rejs na całość, rok - dwa lata - to powiedziałbym:

e H e

Gdzie ta keja, a przy niej ten jacht

G D G

Gdzie ta koja wymarzona w snach

d a e a

Gdzie te wszystkie sznurki od tych szmat

e H 7 e

Gdzie ta brama na szeroki świat

Gdzie ta keja, a przy niej ten jacht

Gdzie ta koja wymarzona w snach

W każdej chwili płynę w taki rejs

Tylko gdzie to jest, no gdzie to jest

Gdzieś na dnie wielkiej szafy leży ostry nóż

Stare dżinsy wystrzępione impregnuje kurz

W kompasie igła zardzewiała, lecz kierunek znam

Biorę wór na plecy i przed siebie gnam

Gdzie ta keja...

Przeszły lata zapyziałe, rzęsą zarósł staw

A na przystani czółno stało - kolorowy paw

Zaokrągliły się marzenia, wyjałowiał step

Lecz dalej marzy o załodze ten samotny łeb

Gdzie ta keja...

Gloria

Stare Dobre Małżeństwo

G e G a

Chwała najsampierw komu, komu gloria

C D G G 7

Na wysokościach?

C D e

Chwała najsampierw tobie trawo przychylna każdemu

C D C

Kraino na dół od Edenu

D G

Gloria! Gloria!

Chwała tobie, słońce, odyńcu ty samotny

Co wstajesz rano z trzęsawisk nocnych

I w górę bieżysz, w niebo sam się wzbijasz

I chmury czarne białym kłem przebijasz

I to wszystko bezkrwawo - brawo, brawo

I to wszystko złociście, i nikogo nie boli

Gloria! Gloria! In excelsis soli!

Z słońcem pochwalonym teraz pędźmy razem

Na nim, na odyńcu, galopujmy dalej

Chwała tobie, wietrze, wieczny ty młodziku

Sieroto świata, ulubieńcze losu

Od złego ratuj i kąkoli w zbożu

Łagodnie kołysz tych, co są na morzu

Gloria! Gloria! In excelisis soli!

Z wiatrem pochwalonym teraz pędźmy społem

Na nim, na koniku, galopujmy polem

Chwała wam ptaszki śpiewające!

Chwała wam ryby pluskające!

Chwała wam zające na łące

Zakochane w biedronce!

Chwała wam: zimy, wiosny, lata i jesienie!

Chwała temu, co bez gniewu idzie

Poprzez śniegi, deszcze, blaski oraz cienie

W piersi pod koszulą całe jego mienie

Gloria! Gloria!

Głupi Gienek

Stare Dobre Małżeństwo

D A

Gienek gra na gitarze

G D

Miał być szewcem lecz mu nie wyszło

e h e h

Za oknem jesień przybija podkówki

G A 7

Chyba na przyszłość

D A

Gitara Gienka jest taka cienka

D A

Po prostu - mało ma strun

G D e h

Lecz Gienek jej wierzy, wie że struna pęka

G A 7

Zwłaszcza gdy cienka i już

Gienek nie będzie już szewcem

Bo wbił sobie w głowę gwóźdź

Woli gitarę mieć za żonę

Z gitarą bierze ślub

Gitara Gienka jest...

Gór mi mało

Dom o Zielonych Progach

C d G D 5 G } bis

C G

Drogi Mistrzu, Mistrzu mojej drogi

d G

Mistrzu Jerzy i Mistrzu Wojciechu

C G

Przez was w górach schodziłem nogi

d G

Nie mogąc złapać oddechu

Gór, co stoją nigdy nie dogonię

Znikających punktów na mapie

Jakie miejsce nazwę swym domem

Jakim dotrę do niego szlakiem

C G

Gór mi mało i trzeba mi więcej

a e

Żeby przetrwać od zimy do zimy

F C

Ktoś mnie skazał na wieczną wędrówkę

d G

Po śladach, które sam zostawiłem

Góry, góry i ciągle mi nie dość

Skazanemu na gór dożywocie

Świat na dobre mi zbieszczadział

Szczyty wolnym mijają mnie krokiem

Pańscy święci, święci bezpańscy

Święty Jerzy, Mikołaju, Michale

Starodawni gór świętych mieszkańcy

Imię wasze pieśniami wychwalam

Gór, co stoją nigdy nie dogonię

Znikających punktów na mapie

I chaty, by nazwać ją swym domem

Do której żaden szlak by nie trafił

Gór mi mało i trzeba mi więcej...

Grönland

Krewni i Znajomi Królika

e D

W portowej tawernie jak zwykle był gwar

e D e

Sennie snuł ktoś opowieść swą

e G

O nieznanym wybrzeżu całe setki mil stąd,

G fis H

Który Lądem Zielonym zwą

e G

Na północy, gdzie sztorm, słone wichry i szkwał,

G fis H

Swoim ciepłem ogrzewał go prąd

e D

Stada tłustych waleni mijały go w dali

e D e

Daleko na północ stąd

G D

Więc chodź, więc chodź

a C D

Patrz - morze okryło się mgłą

G D

Odwróćmy już głowy, tam lody i śnieg

e D e

Skryły bielą zielony brzeg

Nie wstrzymał nas nikt, harpun ostry miał grot

Oczy kobiet czerwone od łez

Łodzie szybko pomknęły, chłopy mocne jak stal

W oczach błyszczał fortuny bies

Wielu z nich nie wróciło, łodzie cięła nam kra

Zanim w końcu wyłonił się z mgły

Białej ziemi grobowiec niedostępny jak wróg

Szczerzył do nas lodowe kły

Więc chodź...

Historię tą znacie, któż przewidzieć to mógł

Prąd odmienił swój ciepły bieg

Tam gdzie lądy zielone dziś kamratów mych grób

Białym płaszczem zasypał go śnieg

Nam do domu już czas, nam już pora do żon

Tchnie legendą Grenlandii ląd

Może jest gdzieś daleko, może to nie był on

Może w ogóle nie było go

Więc chodź... } bis

Hawiarska Koliba

C G C C 7

Już księżyc na niebo wychodzi

F G C C 7

Zapłoną dokoła ogniska

0x08 graphic
F G C a

I wkrótce popłynie z Hawiarskiej Koliby

d G C (C 7) bis

Melodia nam wszystkim tak bliska

Usiadła już brać rozśpiewana

Dokoła złotego ogniska

Wiatr niesie melodię z Hawiarskiej Koliby

Nad pola, nad lasy, nad urwiska

Zaniesie wiatr naszą melodię

Do domów Wołochów i Łemków

Piosenkę rajdową z Hawiarskiej Koliby

Piosenkę krakowskich studentów

Już księżyc blednie na niebie

I promyk słońca już błyska

Pogasły ogniska w Hawiarskiej Kolibie

Do snu się kładzie cała izba

Hiszpańskie dziewczyny

A. Mendygrał, G. Wasilewski / „Spanish Ladies”

e C

Żegnajcie nam dziś hiszpańskie dziewczyny

e C D

Żegnajcie nam dziś marzenia ze snów

e D e h

Ku brzegom angielskim już ruszać nam pora

e H 7 e

Lecz kiedyś na pewno wrócimy tu znów

I smak waszych ust, hiszpańskie dziewczyny

W noc ciemną i złą nam będzie się śnił

Leniwie popłyną znów rejsu godziny

Wspomnienie ust waszych przysporzy nam sił

Niedługo ujrzymy znów w dali Cap Deadman

I głowę baranią sterczącą wśród wzgórz

I statki stojące na redzie przy Plymouth

Klarować kotwicę najwyższy czas już

I smak waszych ust...

A potem znów żagle na masztach rozkwitną

Kurs szyper wyznaczy do Portland i Wight

I znów stara łajba potoczy się ciężko

Przez fale w kierunku na Beachie Fairlie Land

I smak waszych ust...

Zabłysną nam bielą skał zęby pod Dover

I znów noc w kubryku wśród legend i bajd

Powoli i znojnie tak płynie nam życie

Na wodach i w portach South Foreland Light

I smak waszych ust...

Jak

Stare Dobre Małżeństwo

D A

Jak po nocnym niebie sunące

G D

Białe obłoki nad lasem

e G D D 4 D D 4

Jak na szyi wędrowca apaszka szamotana wiatrem

Jak wyciągnięte tam powyżej

Gwiaździste ramiona wasze

A tu są nasze, a tu są nasze

Jak suchy szloch w tę dżdżystą noc

Jak winny-li-niewinny sumienia wyrzut

Że się żyje gdy umarło tylu, tylu

Jak suchy szloch w tę dżdżystą noc

Jak lizać rany celnie zadane

Jak lepić serce w proch potrzaskane

Jak suchy szloch w tę dżdżystą noc

Pudowy kamień, pudowy kamień

Ja na nim stanę, on na mnie stanie, on na mnie stanie, spod niego wstanę

Jak suchy szloch w tę dżdżystą noc

Jak złota kula nad wodami

Jak świt pod spuchniętymi powiekami

Jak zorze miłe, śliczne polany

Jak słońca pierś, jak garb swój nieść

Jak do was, siostry mgławicowe ten zawodzący śpiew

Jak biec do końca potem odpoczniesz

Potem odpoczniesz, cudne manowce

Cudne manowce, cudne, cudne manowce

Jaki był ten dzień

Turbo

a F G e

Późno już, otwiera się noc

F C d E

Sen podchodzi do drzwi na palcach jak kot

a F G e

Nadchodzi czas ucieczki na aut

F C d E

By kolejny już dzień wspomnieniem się stał

Jaki był ten dzień, czy coś zmienił, czy nie

Czy był tylko nadzieją na dobre i złe

Jaki był ten dzień, co darował, co wziął

Czy mnie wyniósł pod niebo, czy rzucił na dno

Łagodny mrok zasłania mi twarz

Jakby przeczuł, że chcę być z sobą choć raz

Nie skarżę się, że mam to, co mam

Że przegrałem coś znowu i jestem tu sam

Jaki był ten dzień...

Jak okiem sięgnąć

Zgórmysyny

Capo III

G D C a G D

G

Los łaskawie zwykł mnie wieść

h

Drogą małych miejskich szczęść

C a G D

Lecz zostawiam czasem milion ważnych spraw

G

Teraz ścieżka jak od lat

h

Wiedzie mnie w cudowny świat

C D G

Do przyjaciół, których z mapy dobrze znam

D C

Zabieram marzeń garść na drogę

D e

Myśl o wolności i pogodę

D C D 4 D

Ducha, co wzrasta z każdym dniem

0x08 graphic
G

Bo tutaj w górach jest mój dom

h

Śpią marzenia, gwiazdy lśnią

C a bis

Tu przestrzenią karmię serce

C D

Żyć co krok pragnę więcej

G

Pragnę więcej

0x08 graphic
C e a D G

G

Za mną już niejeden szczyt

h

Choć wysoki, prostszy niż

C a G D

Czasem, z czasem stanąć twarzą w twarz

G

W codzienności znaleźć sens

h

I móc wrócić wiedząc, że

C D G

Życiu trzeba gór nadawać kształt

D C

Zabieram marzeń garść na drogę

D e

Myśl o wolności i pogodę

D C D 4 D

Ducha, co wzrasta z każdym dniem

0x08 graphic
G

Bo tutaj w górach jest mój dom

h

Śpią marzenia, gwiazdy lśnią

C a bis

Tu przestrzenią karmię serce

C D

Żyć co krok pragnę więcej

C e a D G

Bo tutaj w górach jest mój dom

C e a D G

Wysoko w górach jest mój dom

C e a D

Jak okiem sięgnąć - dom

Bo tutaj w górach... } x5

Ja nie śpię, ja śnię

R. Kasprzycki

E E 7+ A H E Fis A H } x2

E E 7+ A H } x4

E E 7+ A H

Nie słyszę głosu, nie dotykam, nie dotyczę was

Czas zastygł w szklance z niedopitą herbatą

Patrzę na świat zza szyb, widzę coraz mniej

Wielkie problemy są teraz takie małe

H A } x4

Nie słyszę głosu nie dotykam nie dotyczę was

I pogubiłem wszystkie słowa klucze

Powycierały się zbyt często używane

Już nie otworzę nimi żadnych serc i żadnych bram

H A E E 7+

Ja nie śpię, ja nie śpię, ja śnię } x3

H A Fis

Ja nie śpię, ja nie śpię, ja śnię

0x08 graphic

Nie słyszę głosu, nie dotykam, nie dotyczę was

Twarz chowam w dłoniach, nie, nie będę płakał

Czy widzieliście kiedyś kamień gdzieś na samym dnie

Głębokiej rzeki, dawno nie byłem tak bis

Ja nie śpię...

Jan Rebec

J. Rogacki / „Jan Rebec”

C

Który z Holendrów najlepiej się bił?

G 7 C

- Skiper Jan Rebec!

C

Kto dla żeglarzy postrachem był?

G 7 C

- Skiper Jan Rebec!

C

Yaw, yaw - precz z hamaków!

G 7

Yaw, yaw - won na dek!

C F

Yaw, yaw - bo cię dorwie

G 7 C

Skiper Jan Rebec!

Kto pierwszy herbatę przywiózł z Chin

I opchnął ją słono w Karolinie?

Yaw, yaw...

A kiedy zdobył własny ship

To nie dorównał mu już nikt

Yaw, yaw...

Kto trzy razy w roku się mył

A więcej niż ważył piwa pił?

Yaw, yaw...

A w każdą noc cztery panienki miał

Czerwoną, czarną, żółtą i białą

Yaw, yaw...

Jasnowłosa

B. Kuśka

A D A

Na tańcach ją poznałem, długowłosą blond

A fis D E 7

Dziewczynę moich marzeń, nie wiadomo skąd

A fis D G E 7

Ona się tam wzięła piękna niczym kwiat

A D A

Czy jak syrena wyszła z morza, czy ją przygnał wiatr

Żegnaj Irlandio, czas w drogę mi już

W porcie gotowa stoi moja łódź

Na wielki ocean przyjdzie mi zaraz wyjść

I pożegnać się z dziewczyną na Lough Sholin

Ująłem ją za rękę delikatną jak

Latem mały motyl albo róży kwiat

Poszedłem z nią na plażę wsłuchać się w szum fal

Pokazałem jasnowłosej wielki morza czar

Żegnaj Irlandio...

Za moment wypływam w długi, trudny rejs

I z piękną dziewczyną przyjdzie rozstać się

Żagle pójdą w górę, wiatr mnie pogna wprzód

I przez morza mnie powiedzie, ty zostaniesz tu

Żegnaj Irlandio...

Jaworzyna

d

Letni deszcz po dachówkach szumi

a C

Spać się kładzie każdy, kto umie zasnąć

C d BC

Zasnąć, gdy pada letni deszcz

Rzeki się pod mostami cisną

Tysiącami kropel drążą swe pismo na szybach

Na szybach kładzie cienie zmierzch

F B F

Jaworzyna górom się kłania

F B F

Spod obłoków szczyty odsłania

C F BC

Pogoda będzie, jutro będzie ładny świt

Rozchmurzyła się Jaworzyna

Już nie płacze, śmiać się zaczyna

Pogoda będzie, jutro nie będzie smutny nikt

Noc się ściele na lasach mokrych

Gasną światła w oknach domów samotnych

W nocy samotność gorsza jest

Ludzie się kryją w swoich myślach

Zamknięte drzwi, zamknięte oczy, sen blisko

Blisko za oknem szczeka pies

Jaworzyna górom się kłania...

Jedwab

Róże Europy

Ofiaruję mojej dziewczynie

Z kwiatów Holandii utkany

Szlafrok, w którym utonie

Całkiem niezły posiłek, jaki

a D

Konsumuję lubieżnie co wieczór

C G D

W ciepłych dekoracjach pokoju

a D

Przy świecach i przy koniaku

C G D

A nad sobą mam jej loki

Tak, tylko ona

Jak jedwab

Ofiaruję mojej dziewczynie

Wszystkie kwiaty Holandii

Jeśli będzie trzeba, ukradnę

W nocy przy księżycowej pełni

A potem wycisnę z nich soki

Przyprawię kalifornijskim winem

I zanurzę się z moją dziewczyną

Po kolana, po pas, po szyję

C D

Lubię jej farbowane rzęsy

e G

Piegi i policzki blade

C D

Lubię, kiedy miękko ląduje

e G

Ona zmysłowo na mojej twarzy

0x08 graphic

a D

Tak, tylko ona

C G D

Jak jedwab

Ofiaruję mojej dziewczynie

Holandii morskie owoce

Wraz z nimi podejrzane przygody

Bez pieniędzy dzikie podróże

Skrawek wszystkich tajemnych wycieczek

Sam w słowa ubieram doskonale

Resztę stanowi moja dziewczyna

Tylko ona jest jak jedwab

C D

Lubię jej farbowane rzęsy

e G

Piegi i policzki blade

C D

Lubię, kiedy miękko ląduje

e G

Ona zmysłowo na mojej twarzy

Tak, tylko ona

Jak jedwab

Ofiaruję mojej dziewczynie

Rodzynki, krewetki, mandarynki

Palcami obejmę jej skronie gdy na stole płonie węgierski puchar

Duży, w polewie czekoladowej, w nim orzechy mrożone

Jesienna niepogoda, a my na przekór tej sytuacji

Idziemy bezwiednie, zjadamy jagody, one narzeczone bitej śmietany

Jak gdyby nigdy nic, ponieważ kiedy spotykają się nasze dłonie

Ja się nie boję, ty się nie boisz, ono się nie boi

Popołudnie próbuje nas gonić

Biegniemy szybciej szczęśliwi w pogoni

Moja dziewczyna, tak, tylko ona

Jak jedwab jest nieskażona

Lubię jej farbowane rzęsy...

Tak, tylko ona, jak jedwab } x4

Jesień idzie

e A 7 e

Raz staruszek spacerując w lesie

e A 7 H H 7

Ujrzał listek przywiędły i blady

e A 7 e

I pomyślał - znowu idzie jesień

C H 7 e

Jesień idzie i nie ma na to rady

C D G e

I podreptał do chaty po dróżce

C D G e

I powiedział stanąwszy przed chatą

C D G e

Swojej żonie, tak samo staruszce

C H e

Jesień idzie i nie ma rady na to

Zaś staruszka zmartwiła się szczerze

Zamachała rączkami obiema

Musisz zacząć chodzić w pulowerze

Jesień idzie, rady na to nie ma

Może zrobić się chłodno już jutro

Lub pojutrze, a może za tydzień

Trzeba będzie wyjąć z kufra futro

Nie ma rady, jesień, jesień idzie

A był sierpień, pogoda prześliczna

Wszystko w złocie trwało i w zieleni

Prócz staruszków nikt chyba nie myślał

O mającej nastąpić jesieni

Ale cóż, oni żyli najdłużej

Mieli swoje staruszkowe zasady

I wiedzieli, że prędzej czy później

Jesień przyjdzie, nie ma na to rady

Jestem powietrzem

R. Kasprzycki

h Cis

Widzę jak co dzień twoich kroków cień

e 6 Fis h

Gdy przechodzisz przez podwórze

Zza firanek rzęs nie dostrzegasz mnie

Nawet kiedy tkwię przy murze

Zanim zamkniesz drzwi zanim znikniesz mi

W korytarza czarnej dziurze

Złowię jeszcze raz twoich oczu blask

By pamiętać jak najdłużej

Cis 7 Fis h G

Że jestem powietrzem a pereł przed wieprze

E Fis h

Nie rzucisz na pewno nie

Że jestem bez sensu jak blat od kredensu

Nie spojrzysz na ciało me

Widzę jak co dnia zawsze inny pan

Wchodzi z tobą do mieszkania

Patrząc z okna w dół widzę ino stół

Resztę gałąź mi zasłania

Pierwszy lepszy gość co ma szmalu dość

I samochód luksusowy

Wchodząc w progi twe przypomina że

Taki jestem niewyjściowy

Że jestem powietrzem...

Widzę jak co dzień twój cudowny cień

Gdy przechodzisz koło bramy

Zza firanek rzęs nie dostrzegasz mnie

Może boisz się swej mamy

Konwenanse precz, to nie moja rzecz

Lecz jak mam osiągnąć Eden

Jeśli ona ma lat dwadzieścia dwa

A ja jutro skończę siedem

Więc jestem powietrzem...

Jest już za późno, nie jest za późno

Stare Dobre Małżeństwo

G a G C G

Jeszcze zdążymy w dżungli ludzkości siebie odnaleźć

C G a D 7

Tęskność zawrotna przybliża nas

G a G C G

Zbiegną się wreszcie tory sieroce naszych dwu planet

C G a D 7

Cudnie spokrewnią się ciała nam

0x08 graphic
h

Jest już za późno!

C

Nie jest za późno!

h

Jest już za późno! bis

C

Nie jest za późno!

h

Jest już za późno!

C a D 7

Nie jest za późno!

Jeszcze zdążymy tanio wynająć małą mansardę

Z oknem na rzekę lub też na park

Z łożem szerokim, piecem wysokim, ściennym zegarem

Schodzić będziemy codziennie w świat

Jest już za późno!...

Jeszcze zdążymy naszą miłością siebie zachwycić

Siebie zachwycić i wszystko w krąg

Wojna to będzie straszna, bo czas nas będzie chciał zniszczyć

Lecz nam się uda zachwycić go

Jest już za późno!...

Jest taki samotny dom

Budka Suflera

g d

g F c D 4 D

Uderzył deszcz, wybuchła noc, przy drodze pusty dwór

W katedrach drzew, w przyłbicach gór wagnerowski ton

Za witraża dziwnym szkłem pustych komnat chłód

W szary pył rozbity czas, martwy, pusty dwór

Dorzucam drew, bo ogień zgasł, ciągle burza trwa

Nagle feria barw i mnóstwo świec, ktoś na skrzypcach gra

Gotyckie odrzwia chylą się i skrzypiąc suną w bok

I biała pani płynie z nich w brylantowej mgle

Zawirował z nami dwór, rudych włosów płomień

Nad górami lecę, lecę z nią, różę trzyma w dłoni

D 5

A po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój

Nagle ptaki budzą mnie tłukąc się do okien

A po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój

Nagle ptaki budzą mnie tłukąc się do okien

Znowu stary, pusty dom gdzie schroniłem się

I najmilsza z wszystkich, z wszystkich mi na witraża szkle

Znowu w drogę, w drogę trzeba iść, w życie się zanurzyć

Chociaż w ręce jeszcze tkwi lekko zwiędła róża

g F g F C

Lecz po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój...

Jolka, Jolka pamiętasz...

Budka Suflera

C G a

Jolka, Jolka, pamiętasz lato ze snu

C G a

Gdy pisałaś: „tak mi źle,

C G d a

Urwij się choćby zaraz, coś ze mną zrób

C G F

Nie zostawiaj tu samej, o nie”

Żebrząc wciąż o benzynę gnałem przez noc

Silnik rzęził ostatkiem sił

Aby być znowu w Tobie, śmiać się i kląć

Wszystko było tak proste w te dni

Dziecko spało za ścianą czujne jak ptak

Niechaj Bóg wyprostuje mu sny!

Powiedziałaś, że nigdy, że nigdy aż tak

Słodkie były jak krew Twoje łzy

d F C d F C

Emigrowałem z objęć Twych nad ranem

d F C F G

Dzień mnie wyganiał, nocą znów wracałem

Dane nam było słońca zaćmienie

Następne będzie może za sto lat

Plażą szły zakonnice, a słońce w dół

Wciąż spadało nie mogąc spaść

Mąż tam w świecie za funtem, odkładał funt

Na Toyotę przepiękną, aż strach

Mąż Twój wielbił porządek i pełne szkło

Narzeczoną miał kiedyś jak sen

Z autobusem Arabów zdradziła go

Nigdy nie był już sobą, o nie

Emigrowałem z objęć Twych...

0x08 graphic
C G a

W wielkiej żyliśmy wannie i rzadko tak

C G a

Wypełzaliśmy na suchy ląd

C G d a

Czarodziejka gorzałka tańczyła w nas

C G F

Meta była o dwa kroki stąd

Nie wiem ciągle dlaczego zaczęło się tak

Czemu zgasło też nie wie nikt

Są wciąż różne koło mnie, nie budzę się sam

Ale nic nie jest proste w te dni

d F C d F C

Emigrowałem z objęć Twych nad ranem

d F C F G

Dzień mnie wyganiał, nocą znów wracałem

Dane nam było słońca zaćmienie

Następne będzie może za sto lat

Kantyczka z lotu ptaka

J. Kaczmarski

Capo I

a C

Patrz mój dobrotliwy Boże na swój ulubiony ludek

G E 7

Jak wychodzi rano w zboże zginać harde karki z trudem

a C

Patrz, jak schyla się nad pracą, jak pokornie klęski znosi

G E 7

I nie pyta po co, za co, czasem o coś Cię poprosi

Ujmij trochę łaski nieba

Daj spokoju w zamian, chleba

Innym udziel swej miłości

Nam sprawiedliwości

Smuć się Chryste Panie w chmurze widząc jak się naród bawi

Znowu chciałby być przedmurzem i w pogańskiej krwi się pławić

Dymią kuźnie i warsztaty, lecz nie pracą a skargami

Że nie taka jak przed laty łaska Twoja nad hufcami

a E 7 a

Siły grożą Ci nieczyste

C G

Daj nam wsławić się, o Chryste

E 7 a

Kalwin, Litwin nam ubliża

F a E E 7

Dźwigniem ciężar Krzyża

Załam ręce Matko Boska, upadają obyczaje

Nie pomogła modłom chłosta, młodzież w szranki ciała staje

W nędzy gzi się krew gorąca, bez sumienia, bez oddechu

Po czym z własnych trzewi strząsa niedojrzały owoc grzechu

Co zbawienie nam, czy piekło

Byle życie nie uciekło

Jeszcze będzie czas umierać

Żyjmy tu i teraz

0x08 graphic

fis A

Grzmijcie gniewem Wszyscy Święci, handel lud zalewa boży

E Cis 7

Obce kupce i klienci w złote wabią go obroże

fis A

Liczy chciwy Żyd i Niemiec dziś po ile polska czystość

E Cis 7

Kupi dusze, kupi ziemie i zostawi pośmiewisko

0x08 graphic

fis Cis 7 fis

Co nam hańba, gdy talary

A E

Mają lepszy kurs od wiary bis

Cis 7 fis

Wymienimy na walutę

D fis Cis 7/Cis

Honor i pokutę

Jeden naród, tyle kwestii, wszystkich naraz nie wysłuchasz

Zadumali się Niebiescy w imię Ojca, Syna, Ducha

Co nam hańba... } x1

Kiedy góral umiera

P. Kasperczyk

D D 7

Kiedy góral umiera, to góry z żalu sine

G D

Pochylają nad nim głowy jak nad swoim synem

e G D

Las w oddali szumi mu odwieczną pieśń bukową

e G D

A on długo sposobi się przed najdalszą drogą

Kiedy góral umiera, to nikt nie układa baśni

Tylko w niebie roziskrzonym mała gwiazdka gaśnie

Głowę jeszcze raz uniesie do góry, do nieba

By pożegnać góry swe, by im coś zaśpiewać

D e

Góry moje, wierchy moje, otwórzcie swe ramiona

G D

Niech na miękkim z mchu posłaniu cichuteńko skonam

D e

Ojcze mój, halny wietrze, powiej ku północy

G D

Ciepłą drżącą swoją ręką zamknij zgasłe oczy

e

Bym mógł w ziemię wrosnąć, strzelić potem

G D

Do słońca smreczyną

e

I na zawsze szumieć już

G D

Nad swoją dziedziną

Kiedy góral umiera, to nikt nad nim nie płacze

Siedzi, czeka aż kostucha w okno zakołacze

Ziemia twardą szorstką ręką tuli go do siebie

By na zawsze zostać mógł pod góralskim niebem

Góry moje, wierchy moje...

Kiler

K. Sienkiewicz

D

To, co się dzieje, naprawdę nie istnieje

e A D

Więc nie warto mieć niczego, tylko karmić zmysły

D

Będzie, co ma być, już wiem, że stąd nie zwieję

e A D

Poczekam, popatrzę, nie cofnę kijem Wisły

h fis e A

Już tylko Kiler, o sobie tylko tyle

Wiem, co za ile, nie muszę dbać o bilet

Mam wszystko w tyle, są czasem takie chwile

Że się nie mylę, choć wcale nie wiem ile

G D

Nie kiwnąłem nawet palcem

A

By się znaleźć w takiej walce

G D

Teraz w pace swe ostatnie

A

Resztki image'u tracę

Co się ze mną dzieje, naprawdę nie istnieje

Więc nie warto tak się bronić, tylko lecieć z wiatrem

Poczekam, popatrzę, zrozumiem więcej

I wtedy wreszcie sam też włączę się do akcji

Już tylko Kiler...

Kołysanka dla nieznajomej

Perfect

C a F

Gdy nie bawi cię już świat zabawek mechanicznych

C a F

Kiedy dręczy cię ból niefizyczny

C a e F C F

Zamiast słuchać bzdur głupich telefonicznych wróżek zza siedmiu mórz

F G a F G

Spytaj siebie czego pragniesz, dlaczego kłamiesz że miałaś wszystko

Gdy udając że śpisz w głowie tropisz bajki z gazet

Kiedy nie chcesz już śnić cudzych marzeń

Bosa do mnie przyjdź i od progu bezwstydnie powiedz mi czego chcesz

Słuchaj jak dwa serca biją, co ludzie myślą - to nieistotne

C G a G C G a G

Kochaj mnie, kochaj mnie

C G a

Kochaj mnie nieprzytomnie

e F G

Jak zapalniczka płomień, jak sucha studnia wodę

F G a F G C

Kochaj mnie namiętnie tak jakby świat się skończyć miał

C a e F C F

Swoje miejsce znajdź i nie pytaj czy taki układ ma jakiś sens

F G a F G

Słuchaj co twe ciało mówi, w miłosnej studni już nie utoniesz

Kochaj mnie, kochaj mnie

Kochaj mnie nieprzytomnie

Jak zapalniczka płomień, jak sucha studnia wodę

Kochaj mnie namiętnie tak jakby świat się skończyć miał

Kochaj mnie, kochaj mnie

Kochaj mnie nieprzytomnie

e F

Jak księżyc w oknie śmiej się i płacz

G a F

Na linie nad przepaścią tańcz

G a F G

Aż w jedną krótką chwilę pojmiesz po co żyjesz

Konik na biegunach

Urszula

d

Za rok, może dwa, schodami na strych

A

Odejdą z ołowiu żołnierze

A

Przeminie jak wiatr uśmiechów twych świat

d

Kolory marzeniom odbierze

d

Za rok, może dwa, schodami na strych

g

Za misiem kudłatym poczłapią

d

Beztroskie te dni i zobaczysz

E A

Że jednak wspaniały był on

D A

Konik, z drzewa koń na biegunach

Zwykła zabawka mała huśtawka

A rozkołysze rozbawi

Konik, z drzewa koń na biegunach

Przyjaciel wiosny uśmiech radosny

Każdy powinien go mieć

Kłopotów masz sto i zmartwień masz sto

Bez przerwy to trwa karuzela

Nie lalka co łka, ni piłka co gra

Bez reszty twój czas dziś zabiera

Ulica szeroka, wystawa - to tu

Na chwilę przystajesz zdumiony

Uśmiechnij się więc i zawołaj

Jak wtedy gdy na grzbiecie cię niósł

Konik...

Radosny to dzień, wspaniały to dzień

Wracają z ołowiu żołnierze

Ze strychu znów w dół schodami aż tu

Wracają lecz już nie do ciebie

By ktoś tak jak ty beztroskie miał dni

Powrócił przyjaciel ten z wiosny

Dlaczego to każdy już powie

Na plecach przyniosłeś go tu

Konik...

Krajka

d g A

Chorałem dzwonków dzień rozkwita

d g C

Jeszcze od rosy rzęsy mokre

F g

We mgle turkoce pierwsza bryka

A A 7

Słońce wyrusza na włóczęgę

Drogą pylistą, drogą polną

Jak kolorowa panny krajka

Słońce się wznosi nad stodołą

Będzie tańczyć walca

g C

A ja mam swoją gitarę

F d bis

Spodnie wytarte i buty stare

0x08 graphic
g A d D 7 / -

Wiatry niosą mnie (daleko)

Zmoknięte świerszcze stroją skrzypce

Żuraw się wsparł o cembrowinę

Wiele nanosi wody jeszcze

Wielu się ludzi z niej napije

Drogą pylistą...

Lato

Formacja Nieżywych Schabuff

A A 2 D 7+ A 2 h E 6 A A 2 A A 2 D 7+ A 2 h E 6 A A 7+

A 6 A 7+ A A 7+ A 6 A 7+

A A 2 D 7+ A 2 h E 6 A A 4 A

Rzecz między nami była cicha

A A 2 D 7+ A 2 h E 6 A A 4 A

Westchnąłem do ciebie tak, jak się wzdycha

G D A G D A

I było nam ciasno, miło, dużo się spało i często piło

F C h B E E 9

No i czego, czego jeszcze chcesz?

A A 2 D 7+ A 2 h E 6 A A 2

Lato, lato wszędzie, zwariowało, oszalało moje serce

A A 2 D 7+ A 2 h E 6 A A 7+

Lato, lato wszędzie, a ty dziewczę zaraz wpadniesz w moje ręce

A 6 A 7+ A A 7+ A 6 A 7+

Piszę i wymyślam słowa piosenki

Żebyś pomyślała, jak jestem wielki

I nie wiesz, że to właśnie ja chcę dać ci wielki wina balon

No i czego, czego jeszcze chcesz?

Lato, lato wszędzie...

A 6 A 7+ A A 7+ A 6 A 7+ D D 7+ D 6 D 7+ A A 7+ A 6 A 7+

A h A h E

Ptaki zaryczały świtem na niebie

A h A h E A

Zaśpiewałem parę dźwięków tylko dla ciebie

G D A G D A

I w oczy twoje zamglone spoglądam, krzyczę do ucha: Ciebie pożądam

F C h B E E 9+

Tylko ciebie, ciebie jeszcze chcę

A A 2

Lato, lato wszędzie... wpadniesz w moje ręce } bis

A A 2 D 7+ A 2 h E 6 A A 2 } x3

A A 2 D 7+ A 2 h E 6 A

Leniwa głowa

G. Turnau

Capo VIII (nie, wyżej się nie dało)

e

Oj coś leniwa głowa

Mi się kiwa kiedy wieje,

Wieje wiatr

a

Od tego wiania i kiwania

Obrzydł mi już cały,

Cały świat

H B A 4

Trzeba by zrobić coś, psia kość

H B A 4

Można by, ale kto i czym

H D 2 H 4

Trzeba by ale jak i gdzie

C H 4 e

Dałoby się, ale nikt nie wie co

Po mieście chodzą wieści

Że tu przyjdzie ludzi dwieście

Albo sto (lecz kto im co da?)

Gdy bieda, zjedzą chleba

I pomodlą się do nieba

(Lecz kto im co da?)

Trzeba by...

Gdy słońce wstanie dobry

Panie my musimy mieć śniadanie

Każdy wie

Bo chmara dzieci tu przyleci

Wpół do trzeciej, wszystko,

Wszystko zje

Trzeba by...

0x08 graphic
Oj coś leniwa głowa

Mi się kiwa kiedy wieje, bis

Wieje wiatr

Łemata

Dom o Zielonych Progach

Capo III

C G a e

Pamiętam, tylko tabun chmur się rozwinął

F C G F G

I cichy wiatr wiejący ku połoninom

C G a e

I twardy jak kamień plecak pod moją głową

F C G F G

I czyjaś postać co okazała się tobą

Idę dołem a ty górą

Jestem słońcem ty wichurą

Ogniem ja, wodą ty

Śmiechem ja, ty ronisz łzy

Byłaś jak wielkie światło w tę smutną noc

Jak wielkie szczęście co zesłał mi los

Lecz nie na długo było cieszyć się nam

Te kłótnie bez sensu, skąd jak to znam

Idę dołem...

I tłumaczyłem jej jak naprawdę jest

Że mam swój świat a w nim setki swoich spraw

A moje gwiazdy to z daleka do mnie lśnią

I śmiechem i łzami witają mój bukowy dom

Idę dołem...

Majka

Stare Dobre Małżeństwo

G e G e

G e C D

Gdy jestem sam myślami biegnę

Do mej najdroższej jak rzeka wiernej

O Majka, nie jestem ciebie wart

Majka, zmieniłbym dla ciebie cały świat

Choć dni mijają a czas ucieka

Ty jesteś wierna, wierna jak rzeka

O Majka...

Oddałbym wszystko bo jesteś inna

Za jeden uśmiech, jedno spojrzenie

O Majka...

Byłaś mą gwiazdą, byłaś mą wiosną

Sennym marzeniem, myślą radosną

O Majka...

Majster Bieda

Wolna Grupa Bukowina

Capo II

C F d G } bis

C F

Skąd przychodził, kto go znał

C C 7 F G

Kto mu rękę podał kiedy

C G

Nad rowem siadał, wyjmował chleb

e a

Serem przekładał i dzielił się z psem

G F d

Tyle wszystkiego, co z sobą miał

G C F d G C

Majster Bieda

Czapkę z głowy ściągał, gdy

Wiatr gałęzie chylił drzewom

Śmiał się do słońca i śpiewał do gwiazd

Drogę bez końca, co przed nim szła

Znał jak pięć palców, jak szeląg zły

Majster Bieda

Nikt nie pytał, skąd się wziął

Gdy do ognia się przysiadał

Wtulał się w krąg ciepła jak w kożuch

Znużony drogą wędrowiec Boży

Zasypiał długo gapiąc się w noc

Majster Bieda

Aż nastąpił taki rok

Smutny rok - tak widać trzeba

Nie przyszedł Bieda zieloną wiosną

Miejsce, gdzie siadał, zielskiem zarosło

G F

I choć niejeden wytężał wzrok

Choć lato pustym gościńcem przeszło

Z rudymi liśćmi, jesieni schedą

Wiatrem niesiony popłynął w przeszłość } x3

Majster Bieda

C F d G C F d G 6 C 7+

Marchewkowe pole

Lady Pank

D 2 A F G

Marchewkowe pole rośnie wokół mnie

W marchewkowym polu jak warzywo tkwię

Głową na dół zakopany niczym struś

Chcesz mnie spotkać - głowę obok w ziemię wpuść

D A G F

Wszystko się może zdarzyć

Wszystko się może zdarzyć

Marchewkowe o ogrodzie miewam sny

W marchewkowym stanie jest najlepiej mi

Rosnę sobie - dołem głowa, górą nać

Kto mi powie: co się jeszcze może stać?

Wszystko się może zdarzyć

Wszystko się może zdarzyć

Wszystko się może zdarzyć

Wszystko się może zdarzyć

Marco Polo

S. Klupś / „Marco Polo“

a C a C

Nasz Marco Polo to dzielny ship, największe fale brał

F a C G a G a

W Australii będąc widziałem go, gdy w porcie przy kei stał

a C a C

I urzekł mnie tak urodą swą, że zaciągnąłem się

F a C G a G a

I powiał wiatr, w dali zniknął ląd, mój dom i Australii brzeg

a G F E 7 a G a

Marco Polo w królewskich liniach był

a G F E 7 a G a

Marco Polo tysiące przebył mil

Na jednej z wysp za korali sznur tubylec złoto dał

I poszli wszyscy w ten dziki kraj, bo złoto mieć każdy chciał

I wielkie szczęście spotkało tych, co wyszli na ten brzeg

Bo pełne złota ładownie są i każdy bogaczem jest

Marco Polo...

W powrotnej drodze tak szalał sztorm, że drzazgi poszły z rej

A statek wciąż burtą wodę brał, do dna było coraz mniej

Ładunek cały trza było nam do morza wrzucić tu

Do lądu dojść i biedakiem być, ratować choć żywot swój

Marco Polo...

Modlitwa o wschodzie słońca

J. Kaczmarski

A D G D

Każdy Twój wyrok przyjmę twardy

G D A D

Przed mocą Twoją się ukorzę

A D G D

Ale chroń mnie Panie od pogardy

G D A D

Przed nienawiścią strzeż mnie Boże

Wszak Tyś jest niezmierzone dobro

Którego nie wyrażą słowa

Więc mnie od nienawiści obroń

I od pogardy mnie zachowaj

Co postanowisz, niech się ziści

Niechaj się wola Twoja stanie

Ale zbaw mnie od nienawiści

Ocal mnie od pogardy Panie

Monotematyczna piosenka turystyczna

EKT Gdynia

C G

Nie ma, jak po przejściu ciężkiej trasy

G C

Gdy do kolan nogi zdarte masz

C 7 F

Z ludźmi nad kufelkiem się zobaczyć

G C

Gadać, śpiewać do białego dnia

C F G

Piwko w kufelku nie może długo stać

C F G

Jedno, drugie, a potem jeszcze dwa

F G C F

Obok kumpel gra na gitarze jakiś stary hit

C G C

Pijmy i śpiewajmy ile sił

Wolę się tu z Wami napić piwa

Niźli w whisky pływać w USA

Ale nie chcę też za bardzo skrywać

Zamiast piwa wolę wypić dwa

Piwko w kufelku...

Z baru odebrałem zapewnienie:

„Piwa nie zabraknie” - mówił gość

Na ambicję wszedł mi tym stwierdzeniem

„Nie zabraknie? - lepiej nie mów hop!”

Piwko w kufelku...

c G

Jutro znowu nas dopadnie życie

G c

Praca, żona, szkoła, forsy brak

C F

Jutro będzie futro, więc „Do jutra!”

G C

A na razie: „Razem! W górę szkła!”

Piwko w kufelku...

Morza i oceany (Pożegnalny ton)

S. Klupś

G C e h

Chyba dobrze wiesz już, jaką z dróg

C a 7 D 4 D

Popłyniesz, kiedy serce wzrośnie ci nadzieją

C H 7 e 7 A 7

Że jeszcze są schowane gdzieś

G C 4 G

Nieznane lądy, które szczęście twe odmienią

Chyba dobrze wiesz już, jaką z dróg

Wśród fal i białej piany statek twój popłynie

A jeśli tam spotkamy się

Na jakiejś łajbie, którą szczęście swe odkryjesz

G D e C

Morza i oceany grzmią

G C D G

Pieśni pożegnalny ton

G D e C

Jeszcze nie raz zobaczymy się

G C D C G

Czas stawiać żagle i z portu wyruszyć nam w rejs

W kolorowych światłach keja lśni

A główki portu sennie mruczą do widzenia

A jutro gdy nastanie świt

W rejs wyruszymy by odkrywać swe marzenia

Nim ostatni akord wybrzmi już

Na pustej scenie nieme staną mikrofony

Ostatni raz śpiewamy dziś

Na pożegnanie wszystkim morzem urzeczonym

Morza i oceany grzmią...

Mury

J. Kaczmarski

e H 7 e H 7

On natchniony i młody był, ich nie policzyłby nikt

C H 7 C H 7 e

On im pieśnią dodawał sil, śpiewał że blisko już świt

e H 7 e H 7

Świec tysiące palili mu, znad głów unosił się dym

C H 7 C H 7 e

Śpiewał, że czas by runął mur, oni śpiewali wraz z nim

e H 7 e

Wyrwij murom zęby krat

e H 7 e

Zerwij kajdany, połam bat

a e

A mury runą, runą, runą

H 7 e

I pogrzebią stary świat

Wkrótce na pamięć znali pieśń i sama melodia bez słów

Niosła ze sobą starą treść, dreszcze na wskroś serc i dusz

Śpiewali więc, klaskali w rytm, jak wystrzał poklask ich brzmiał

I ciążył łańcuch, zwlekał świt, on wciąż śpiewał i grał

Wyrwij murom...

Aż zobaczyli ilu ich, poczuli siłę i czas

I z pieśnią, że już blisko świt, szli ulicami miast

Zwalali pomniki i rwali bruk - Ten z nami! Ten przeciw nam!

Kto sam, ten nasz największy wróg! A śpiewak także był sam

Patrzył na równy tłumów marsz

Milczał wsłuchany w kroków huk

A mury rosły, rosły, rosły

Łańcuch kołysał się u nóg

Patrzy na równy tłumów marsz

Milczy wsłuchany w kroków huk

A mury rosną, rosną, rosną

Łańcuch kołysze się u nóg

Na Mazury

M. Kowalczyk

D A D

Się masz, witam cię, piękną sprawę mam

D A D

Pakuj bety swe i leć ze mną tam

G D A D

Rzuć kłopotów stos, no nie wykręcaj się

G D A A 7 A

Całuj wszystko w nos, osobowym drugą klasą przejedziemy się

D G D A D

Na Mazury, Mazury, Mazury, popływamy tą łajbą z tektury

D G D A D D 7

Na Mazury gdzie wiatr zimny wieje, gdzie są ryby i grzyby i knieje

G D A D

Tam gdzie fale nas bujają, gdzie się ludzie opalają

G D A D

Wschody słońca piękne są i komary w dupę tną

G D A D

Gdzie przy ogniu gra muzyka i gorzała w gardle znika

G D A A 7 A

A pan leśniczy nie wiadomo skąd woła do nas, do nas, do nas

D

„Paszła won!”

Uszczelniłem dno, lekko chodzi miecz

Zęzy smrodów sto przewietrzyłem precz

Ster nie spada już i grot luzuje się

Więc się ze mną rusz, już nie będzie tak jak wtedy, nie denerwuj się

Na Mazury...

Skrzynkę piwa mam, ty otwieracz weź

Napić ci się dam, tylko mi ją nieś

Coś rozdziawił dziób i masz głupi wzrok

No nie stój jak ten słup, z Węgorzewa na Ruciane wykonamy skok

Na Mazury...

E A E / E H 7 E

Na Mazury...

...Woła do nas „Dzień dobry kochane żeglarze!”

Na sen

Urszula

a C G D a

Na sen nigdy już nie wezmę nic

a C D E

Ja to wiem, odejść łatwiej jest niż żyć

F G a

I na morzu naszych wspólnych lat

F G a

Liczę wyspy pełne smutnych dat

F G C e a G

Aksamitne rafy, gdy byliśmy tak szczęśliwi

F G E

Widzę nasze drzewa, które wygiął czas

Ja znam naszą miłość pełną burz

Czasem tnie w obie strony tak jak nóż

I głęboko rani ciebie, mnie

Razem ciężko żyć, osobno źle

Chyba zawsze już tak będziemy pogmatwani

Wspólny adres, nasze dzieci, sny, więc pomóż mi odnaleźć tamte dni

F G C A

Pomóż mi odnaleźć nasze najpiękniejsze dni

F G C E

Zaczaruj moje serce, zostaw mnie bez tchu raz jeszcze

F G C e a G

Pomóż mi kochać, wyryj w moim sercu siebie

F E

Zrób to, przecież wiesz, to nie boli mnie

a C G D a

Dziwne jak mi mało trzeba snu

a C D E

Słyszę znów mego życia słaby puls

F G C e a G

Miłość jest jak deszcz, który spływa po mnie aż do stóp

F G E

Sama obok siebie jestem znowu tu

Pomóż mi odnaleźć...

0x08 graphic

a C G D a

Na sen lubię dotyk twoich rąk

a C D E

Boję się kiedy w snach odchodzisz stąd

F G a

Dokąd płyniesz, proszę powiedz mi

F G a

O czym śpiewasz, gdy nie słyszy nikt

F G C e a G

Nie uciekaj juz przed marzeniem, co oślepia nas

F G E

Przecież ja od dawna widzę tylko mrok

a C G D a

Nigdy już nie wezmę nic na sen

a C G D a

Boję się swoich ciemnych cichych miejsc

Niebo do wynajęcia

R. Kasprzycki

d

Na tablicy ogłoszeń pod hasłem „lokale”

d

Przeczytałem przedwczoraj ogłoszenie ciekawe

G 9 B 9

Na tablicy ogłoszeń fioletowym flamastrem

d

Ktoś nabazgrał słów kilka, dziwna była ich treść:

C C +9 a A 74 d

Niebo do wynajęcia

C C +9 a A 74 d

Niebo z widokiem na raj

G 9 B 9 d

Tam, gdzie spokój jest święty no i święci są Pańscy

G 9 B 9 d

Szklanką ciepłej herbaty poczęstuje cię Pan.

Pomyślałem - To świetnie takie niebo na ziemi

Grzechów nikt nie przelicza, nikt nie szpera w szufladzie

Pomyślałem - To świetnie, i spojrzałem na adres

Lecz deszcz rozmył litery i już nie wiem, gdzie jest

Niebo do wynajęcia...

Gdy wróciłem do domu, gdzie się błękit z betonem

Splata w Babel wysoki sięgający do chmur

Zaparzyłem herbatę w swym pokoju nad światem

Myśląc - Nic nie straciłem, pewnie tak jest i tam

W niebie do wynajęcia...

D h e

W niebie do wynajęcia...

Nie brooklyński most

Stare Dobre Małżeństwo

d C

Rozdzierający

Jak tygrysa pazur

Antylopy plecy

Jest smutek człowieczy

Nie brooklyński most

Ale przemienić w jasny, nowy dzień

Najsmutniejszą noc

To jest dopiero coś!

Przerażający

Jak ozdoba świata

Co w malignie bredzi

Jest obłęd człowieczy

Nie brooklyński most

Lecz na drugą stronę głową przebić się

Przez obłędu los

To jest dopiero coś!

0x08 graphic

Będziemy smucić się starannie!

Będziemy szaleć nienagannie! bis

Będziemy naprzód niesłychanie!

Ku polanie!

Nie rozdziobią nas kruki

Stare Dobre Małżeństwo

D G 0 h G

Nie rozdziobią nas kruki

fis e A 74

Ni wrony, ani nic

D G 0 h G

Nie rozszarpią na sztuki

D A G

Poezji wściekłe kły

Fis h

Ruszaj się Bruno, idziemy na piwo

G D A

Niechybnie brakuje tam nas

Fis h

Od stania w miejscu niejeden już zginął

G D A D

Niejeden zginął już kwiat

Nie omami nas forsa

Ni sławy pusty dźwięk

Inną ścigamy postać

Realnej zjawy tren

Ruszaj się Bruno...

Nie zdechniemy tak szybko

Jak sobie roi śmierć

Ziemia dla nas za płytka

Fruniemy w górę gdzieś

Ruszaj się Bruno...

Nuta z Ponidzia

Wolna Grupa Bukowina

a F 7+ G C 7+ d 7 d 7 G C h 7 h 7E 74 E 74

a G 6 F 7+ G 6 a G 6 e E

a F G C 7+

Polami, polami, po miedzach, po miedzach

d 7 G C 7+

Po błocku skisłym w mgłę i wiatr

d 7 E 7

Nie za szybko kroki drobiąc

a G 6 F 7+ G

Idzie wiosna, idzie nam

a G e E a F E a F E

Idzie wiosna, idzie nam

Rozłożyła wiosna spódnicę zieloną

Przykryła błota bury błam

Pachnie ziemia ciałem młodym

Póki wiosna, póki trwa

Póki wiosna, póki trwa

Rozpuściła wiosna warkocze kwieciste

Zbarwniały łąki niczym kram

Będzie odpust pod Wiślicą

Póki wiosna, póki trwa

Póki wiosna, póki trwa

Ponidzie wiosenne, Ponidzie leniwe

Prężysz się jak do słońca kot

Rozciągnięte po tych polach

h 7 E 7

Lichych lasach, pstrych łozinach

Skałkach słońcem rozognionych

Nidą w łąkach roziskrzoną

a G 6 F 7+ G

Na Ponidziu wiosna trwa

Na Ponidziu wiosna trwa

a G F A

Na Ponidziu

Obława

J. Kaczmarski

a C G C

Skulony w jakiejś ciemnej jamie smaczniem sobie spał

F E

I spały małe wilczki dwa zupełnie ślepe jeszcze

a C G C

Wtem stary wilk przewodnik co życie dobrze znał

F E

Łeb podniósł, warknął groźnie aż mną szarpnęły dreszcze

a F E a

Poczułem nagle wokół siebie nienawistną woń

F E

Woń która tłumi wszelki spokój, zrywa wszystkie sny

a F E a

Z daleka ktoś gdzieś krzyknął krótki rozkaz: goń!

F E

I z czterech stron wypadły na nas cztery gończe psy

a C G C

Obława, obława, na młode wilki obława

F E

Te dzikie, zapalczywe, w gęstym lesie wychowane

a C G C

Krąg śniegu wydeptany, w tym kręgu plama krwawa

F E a

Ciała wilcze kłami gończych psów szarpane

Ten który rzucił na mnie się niewiele szczęścia miał

Bo wypadł prosto mi na kły i krew trysnęła z rany

Gdym teraz ile w łapach sił przed siebie prosto rwał

Ujrzałem małe wilczki na strzępy rozszarpane

Zginęły ślepe, ufne tak puszyste kłębki dwa

Bezradne na tym świecie złym nie wiedząc kto je zdławił

I zginie także stary wilk choć życie dobrze zna

Bo z trzema na raz walczy psami i z ran trzech naraz krwawi

Obława...

0x08 graphic

a C G C

Wypadłem na otwartą przestrzeń pianę z pyska tocząc

F E

Lecz tutaj też ze wszystkich stron zła mnie otacza woń

a C G C

A myśliwemu co mnie dojrzał już się śmieją oczy

F E

I ręka pewna niezawodna podnosi w górę broń

a F E a

Rzucam się w bok na oślep gnam, aż ziemia spod łap pryska

F E

I wtedy pada pierwszy strzał co kark mi rozszarpuje

a F E a

Pędzę, słyszę jak on klnie, krew mi płynie z pyska

F E

On strzela po raz drugi lecz teraz już pudłuje

a C G C

Obława, obława, na młode wilki obława

F E

Te dzikie, zapalczywe, w gęstym lesie wychowane

a C G C

Krąg śniegu wydeptany, w tym kręgu plama krwawa

F E a

Ciała wilcze kłami gończych psów szarpane

Wyrwałem się z obławy tej, schowałem w obcy las

Lecz ile szczęścia miałem w tym to każdy chyba przyzna

Leżałem w śniegu jak nie żywy długi, długi czas

Po strzale zaś na zawsze mi została krwawa blizna

Lecz nie skończyła się obława i nie śpią gończe psy

I giną ciągle wilki młode na całym wielkim świecie

Nie dajcie z siebie zedrzeć skór, brońcie się i wy

O bracia wilcy, brońcie się nim wszyscy wyginiecie

Obława...

Ocean

Wolna Grupa Bukowina

(Capo V z tym, że niekoniecznie)

E D A E

Oceanie sinowłosy, białe statki ku mnie wyślij

E D A E

Dwa kamyki - moje myśli na otwartych dłoniach niosę

E H D A

Daj mi miejsce w głębi morza, szczyptę lądu, szczyptę skały

E D 2 A E

Tu zbuduję zamek biały, tutaj gniazdo swe założę

E D 2 A E

Gdzieś daleko w stu stolicach żyją ludzie, biją w dzwony

Niezliczone bataliony przyczajone na granicach

Marszałkowie szklanoocy palą owce i dziewczęta

Kto o kwiatach dziś pamięta, szumią giełdy w głębi nocy

W głębi morza zabłąkany nie chcę nic o ludziach słyszeć

Biały kolor - kolor ciszy, w moim zamku białe ściany

W moim zamku gdzieś w ogrodzie będę czytać wschodnie baśnie

Zanim słońce w morzu zgaśnie żeby z morza powstać co dzień

A gdy ludzie wypełnieni nienawiścią w jednej chwili

Zniszczą wszystko co stworzyli wielkim ogniem z wnętrza ziemi

Znikną lądy, niknie morze, nie wie nikt co będzie potem

W białych ścianach ja z powrotem w łonie matki się ułożę

On zimny, ona gorąca

D A 7

On zimny, on zimny, ona gorąca

D

On nie chce, on nie chce, ona go trąca

G D

l lewą rączkę na niego kładzie

A 7 D D 7

Ruszaj się, ruszaj, ty stary dziadzie!

G D

l prawą rączkę na niego kładzie

A 7 D

Ruszaj się, ruszaj, ty stary dziadzie!

On zimny, on zimny, ona gorąca

On nie chce, on nie chce, ona go trąca

l lewą nóżkę na niego kładzie

Ruszaj się, ruszaj, ty stary dziadzie!

l prawą nóżkę na niego kładzie

Ruszaj się, ruszaj, ty stary dziadzie!

On zimny, on zimny, ona gorąca

On nie chce, on nie chce, ona go trąca

l całe ciało na niego kładzie

Ruszaj się, ruszaj, ty stary dziadzie!

l całe ciało na niego kładzie

Ruszaj się, ruszaj, ty stary dziadzie!

Opadły mgły, wstaje nowy dzień

Stare Dobre Małżeństwo

G C

Opadły mgły i miasto ze snu się budzi

G D

Górą czmycha już noc

G C

Ktoś tam cicho czeka, by ktoś powrócił

G D D 7

Do gwiazd jest bliżej niż krok

G C

Pies się włóczy popod murami bezdomny

G D G C G D

Niesie się tęsknota czyjaś na świata cztery strony

0x08 graphic
G C

A ziemia toczy, toczy swój garb uroczy bis

G D -/D 7

Toczy, toczy się los

G C

Ty, co płaczesz ażeby śmiać mógł się ktoś

G D

Już dość, już dość, już dość

Odpędź czarne myśli, dość już twoich łez

0x08 graphic
Niech to wszystko przepadnie we mgle

Bo nowy dzień wstaje, bo nowy dzień wstaje x3

Nowy dzień

Z dusznego snu już miasto się wynurza

Słońce wschodzi gdzieś tam

Tramwaj na przystanku zakwitł jak róża

Uchodzą cienie do bram

Ciągną swoje wózki dwukółki mleczarze

Nad dachami snują się sny podlotków pełne marzeń

A ziemia toczy...

Odpędź czarne myśli, porzuć błędny wzrok

Niech to wszystko zabierze już noc

0x08 graphic
Bo nowy dzień wstaje, bo nowy dzień wstaje x3

Nowy dzień

Oprócz

Maanam

Capo III

e e 7 e 6 } bis

e D

Kiedy jestem sam

H 7 C

Przyjaciele są daleko, daleko

D

Ode mnie, ode mnie

H 7 e

Gdy mam wreszcie czas dla siebie

Kiedy sobie wspominam

Dawne, dobre czasy

Czuję się jakoś dziwnie

Dzisiaj noc jest czarniejsza

0x08 graphic

C D e

Oprócz błękitnego nieba bis

Nic mi dzisiaj nie potrzeba

Gdzie są wszystkie dziewczęta

Które kiedyś tak bardzo, tak bardzo

Kochałem, kochałem

Kto z przyjaciół pamięta ile razy dla nich przegrałem

W gardle zaschło mi

I butelka zupełnie, zupełnie

Już pusta, już pusta

Nikt do drzwi już dzisiaj nie zastuka

Oprócz błękitnego nieba...

Oprócz drogi szerokiej

Oprócz góry wysokiej

Oprócz kawałka chleba

Oprócz błękitu nieba

Oprócz słońca złotego

Oprócz wiatru mocnego

Oprócz góry wysokiej

Oprócz drogi szerokiej

Oprócz błękitnego nieba...

Pacyfik

S. Klupś / „The Rattlin' Bog

D

Kiedy szliśmy przez Pacyfik

A

Way hey, roluj go

D

Zwiało nam z pokładu skrzynki

A D

Taki był cholerny sztorm

D G

Hej znowu zmyło coś

D A

Zniknął w morzu jakiś gość

D G

Hej policz który tam

D A D

Jaki znowu zmyło kram

Pełne śledzia i sardynki

Kosze krabów, beczkę sera

Kalesony oficera

Sieć jeżowców, jedną żabę

Kapitańską zmyło babę

Beczki rumu nam nie zwiało

Pół załogi ją trzymało

Hej znowu zmyło coś...

Hej znowu zmyło coś

Zniknął w morzu jakiś gość

Postawcie wina dzban

Opowiemy dalej wam

Pejzaże harasymowiczowskie

Wolna Grupa Bukowina

Capo II

G D

Kiedy stałem w przedświcie, a Synaj

C e

Prawdę głosił przez trąby wiatru

G D

Zasmreczyły się chmury igliwiem

e C D

Bure świerki o górach wsparte

G D

I na niebie byłem ja jeden

C e

Plotąc pieśni w warkocze bukowe

G D

I schodziłem na ziemię za kwestą

e C D

Przez skrzydlącą się bramę Lackowej

G C G

I był Beskid i były słowa

C

Zanurzone po pępki w cerkwi

D

Baniach rozłożyście złotych

C D G

Smagających się wiatrem do krwi

G D

Moje myśli biegały końmi

C e G

Po niebieskich mokrych połoninach

I modliłem się złożywszy ręce

Do gór, do Madonny brunatnolicej

A gdy serce kroplami tęsknoty

Jęło spadać na góry sine

Czarodziejskim kwiatem paproci

Rozgwieździła się Bukowina

I był Beskid...

Pejzaż horyzontalny

G. Turnau, A. Sikorowski

Capo II

D 2 D G } bis

D 5 e 7

Rośnie nam pejzaż za pejzażem

D a e

Ziemia co chwilę zmienia twarze

h a D

Pejzaż zawiły jak poemat

h a D

A temat taki zwykły temat

0x08 graphic
G D

Pejzaż horyzontalny

G D

Horyzont różny niebanalny bis

e C D G

Człowiek jak stwórca nieobliczalny

Rosną budowle na ugorach

Jest tylko jutro nie ma wczoraj

Wiatr targa wiechy coraz to nowe

I coraz większa trwa budowa

Pejzaż horyzontalny...

A rzecz przyciąga jak magnesem

Czasem zatęsknisz do pierzyny

Ale przepadłeś już z kretesem

G D G

Rzucisz to wszystko dla tej roboty

a D

Jak dla dziewczyny

Pejzaż horyzontalny... } x3

Pieśń na wyjście

Stare Dobre Małżeństwo

Capo I

a

Idź człowieku, idź rozpowiedz

d d 7

Idźcie wszystkie stany

E E 7

Kolorowi, biali, czarni

F G

Idźcie zwłaszcza wy ludkowie

a e

Przez na oścież bramy

C G a e

Dla wszystkich starczy miejsca

C G a e

Pod wielkim dachem nieba

C e a e

Rozejdźcie się po drogach, po łąkach, po rozłogach

C e a e

Po polach, błoniach i wygonach, w blasku słońca, w cieniu chmur

F G

Rozejdźcie się po niżu

F G

Rozejdźcie się po wyżu

F G

Rozejdźcie się po płaskowyżu

a e

W blasku słońca, w cieniu chmur

C e a e

Dla wszystkich starczy miejsca

C e a e

Pod wielkim dachem nieba

0x08 graphic
C e a

Na ziemi której ja i ty

C e a e x4

Nie zamienimy w bagno krwi

Piosenka dla Wojtka Bellona

Stare Dobre Małżeństwo

D G D

Powiedz dokąd znów wędrujesz

D G D

Czy daleko jest twój sad

C G D

Hen w krainy buczynowe

C G D

Ze mną tam układa pieśni wiatr

e G D

Hen w krainy buczynowe

e G D

Ze mną tam nikogo tylko wiatr

Zmierzchy grają, a przestrzenie

Własny mi podają dźwięk

Takie śpiewy z nimi lub milczenie

W którym znika każdy dawny lęk

W takich śpiewach i milczeniu

W szumie świętych buków zginął lęk

Zaszumiały się powietrza

I ruszyłeś sam na szlak

Ten ostatni, ten najlepszy

Przyszedł czas, Pan dał ci znak

Ten ostatni, ten najlepszy

Przyszedł czas, Pan dał ci znak

Piosenka o zajączku

Wolna Grupa Bukowina

E D A E

Mam mało czasu, tak mało jak piachu

H Fis E

W dziecięcej garści nad rzeką

E D A E

Zwieram powieki zatrzymać obraz

H Fis E

Co z moich wspomnień wycieka

H D

Bledną kolory i płynie, płynie rzeka

A E

Po szarej łące

H D

I płynie, płynie nie realniejąc rzeką

A cis

Zielony zajączek

E D A E } bis

Biegnę, wciąż biegnę przed siebie, w siebie

Tęczę rozgarniam rękami

Letnim upałem wytrzeć do sucha

Spotniałą wilgotną pamięć

Bledną kolory...

Rzeki jaszczurka w trawie się wije

Słońce się chyli zrudziałe

Wieczną zieloność zachować w oczach

Tak wiele pragnę tak mało

Bledną kolory...

Bledną wspomnienia i płynie rzeka bez końca

I bez początku

Nasyć me oczy kolorem rosy

I drzwi mi otwórz zajączku

Piosenka wiosenna

Wolna Grupa Bukowina

G D C G } bis

h

e h C D

Zagram dla ciebie na każdej gitarze świata

e h C D

Na ulic fletach, na nitkach babiego lata

G D G C

Wyśpiewam jak potrafię księżyce na rozstajach

h 7 C a 7 D

I wrześnie, i stycznie, i maje

h 7 a 7 D 7

I zagubione dźwięki i barwy na płótnach Vlamincka

h 7 C 7+ a 7 D

I słońce wędrujące promienia ścieżynką

G D C G

Graj nam graj pieśni skrzydlata

h C D 4 D

Wiosna taniec nasz niesie po łąkach

G C +9 G h 7 C +9

Zatańczymy się w sobie do lata

G D 4 C +9 D G

Zatańczymy się w sobie bez końca

A blask co oświetla me ręce gdy piszę

Nabrzmiał, pobrzmiał potrzebą rozerwania ciszy

Przez okno wyciekł, pełna go teraz chmara wronia

Dziobi się w dziobów końcach a w ogonach ogoni

A pieśń moja to niknie to wraca

I nie wiem co bym zrobił gdybym ją utracił

Graj nam graj... } bis

Piosenka zauroczonego

Stare Dobre Małżeństwo

Capo II

a

Ciągnie mnie do ciebie

a

Jak mnicha do nieba

e

Cygana do skrzypiec

e

Głodnego do chleba

a

Jak pijaka do szklanki

a

Do miodu niedźwiedzia

e

Na oślep, na pal licho

e

Ciągnie mnie do ciebie

0x08 graphic

a G

Ciągnie mnie do ciebie

a G

Ciągnie mnie do ciebie bis

a G

Ciągnie mnie do ciebie

F E C a

Ciągnie mnie do ciebie

Jak wędrowca do drogi

Karciarza do kart

Na złe i na dobre

I na Bóg wie jak

I jak wszyscy diabli

I wszyscy anieli

Co się w twoich oczach

Tak na mnie zawzięli

Ciągnie mnie do ciebie... } x2

Piosenka z szabli mjr Henryka Szczyglińskiego

P. Orkisz

e D e D e

Niech w księgach wiedzy szpera rabin

e D H 7

Nauka to jest wymysł diabli

0x08 graphic
G D a

Mądrością moją jest karabin bis

H 7 e

I klinga ukochanej szabli

Nie dbam o szarże ni o gwiazdkę

Co kiedyś mi przystroją kołnierz

Wy piszcie klechdy i powiastki

Ja biję się jak musi żołnierz

Nie pcham się do zaszczytów drabin

I generała biorą diabli

Zaszczytem moim jest karabin

I klinga ukochanej szabli

Nie tęsknię do kawiarni gwarnej

Gdzie mieszka banda dziwolągów

Gardzę zapachem buduaru

Gdzie Ania psoci wśród szezlongów

Nie nęcą mnie zalety babin

Kobieta zdradną, bierz ją diabli

Kochanką moją jest karabin

I klinga ukochanej szabli

Niejeden wróg miał na mnie chrapkę

A teraz jęczy w piekle na dnie

Ze śmiercią igram w ciuciubabkę

Więc może wkrótce mnie dopadnie

Ksiądz nich mnie grzebie, albo rabin

Żołnierza się nie czepią diabli

Lecz w grób połóżcie mi karabin

I klingę ukochanej szabli

Pod jodłą

A. Mendygrał / Whiskey in the Jar

D h

Siedzieliśmy „Pod Jodłą” i dobrze nam się wiodło

G D

Kapitan Farell, stary zgred, postawić nie chciał whisky

D h

Trzy razy mu mówiłem, uprzejmie go prosiłem

G D

Lecz pycha rozpierała go, a nam już wyschły pyski

A D

Więc dałem jemu w nos, co myśli sobie

G D A D

Co myśli wredny typ, postawić nie chciał nam

Wybrałem się do Mary, chodziłem tam dni cztery

Ekonom Paddy, suczy syn, wciąż dawał jej robotę

Trzy razy mu mówiłem, uprzejmie go prosiłem

I nie posłuchał łobuz mnie, do dziś ma Mary cnotę

Więc dałem jemu w nos, co myśli sobie

Co myśli wredny typ, pozwolić nie chciał nam

W Dublinie przy niedzieli pięć funtów nam gwizdnęli

Właściciel pubu, tłusty byk, chciał funta na zapłatę

Trzy razy mu mówiłem, uprzejmie go prosiłem

Lecz nerwy ciut poniosły mnie, zepsutą ma facjatę

Bo dałem jemu w nos, co myśli sobie

Co myśli wredny typ, odpuścić nie chciał nam

Na trakcie przez przypadek los też mnie kopnął w zadek

Łapaczy oddział wyrwał mnie tak jak borsuka z dziury

Na okręt mnie zabrali, po zadku fest przylali

A kiedy drzeć zacząłem pysk, padł taki rozkaz z góry:

A dajcie jemu w nos, co myśli sobie

Co myśli wredny typ, przeszkadzać będzie nam

Pod kątem ostrym

Stare Dobre Małżeństwo

G C

Dom mój ostatnio

D e

Ledwo stał na nogach

F C

Stół nawet przechylał się

G D 4 D

Kiedy jadłem obiad

Podłoga grzbiet prężyła

Klepki aż trzeszczały

Jakoś tak nie mogłem

Złapać równowagi

Przechylił się mrocznie

Mój dom na chwilę

I mieszkałem kątem

Na równi pochyłej

Dobrze że wróciłaś

Kwiaty w wazonie

Znów oswojone

Cicho piją wodę

Pod słońce

Zgórmysyny

A A cis D E

A A cis D E A

D G A

Z różowym świtem pierwszy w światło stawiam krok

D G A

Zórz horyzontem napełniam duszę mą

D E A fis

Senne marzenia zostawiam za siną siatką mgieł

H E 4 E

Witam świat, wiem czego chcę

0x08 graphic

A A cis D E

Biec pod słońce, kochać mocniej, chłonąć każdy dzień

A A cis D E

Przed horyzontem znaleźć spokój pod koronami drzew bis

D Cis

Spocząć na chwilę i znów szczęście nieść

D h 7 E 4/A E/A

Wiedzieć, że żyję, cieszyć się

Radości beztroskiej zdroje wyplotę z promieni przędz

Duszy żagiel wypełnię wśród ciepłych wiatru tchnień

Nadziei korzenie wsadzę w wiary żyzny grunt

By jutro znów, by jutro znów

Biec pod słońce...

cis fis

Aż zmrok zmęczenia kołdrą otuli mnie

E A

Z kalejdoskopu przeszłych dni na nowo życia czytam treść

D Cis fis D

Z lekkością ptaka frunę pod snów tęczy szczyt

H E 4 E

By jutro na jawie spełnić największy z nich

Biec pod słońce...

Powroty

K. Jurkiewicz

D

Boję się nieba w twoich oczach

G

Jeszcze drżysz ze zmęczenia i potu

A

Świat chcesz dzielić na białe i czarne

G D

Miły boję się twoich powrotów

Boję się nieba w twoich myślach

Kiedy ręce do krwi otarte

Dumnie kładziesz przede mną na stole

Miły boje się twoich powrotów

G

Drżysz jeszcze, oczy zamglone

A

Zrobisz wszystko o co poproszę

h

Muszę wierzyć, przecież mnie kochasz

G

Krótka chwila i wracasz

A

Krótka chwila i wracasz

G D

Krótka chwila i wracasz na morze

Boję się morza w twoich myślach

Kiedy jesteś do drogi już gotów

Leżysz przy mnie, oczy otwarte

Miły boję się twoich powrotów

Drżysz jeszcze...

Pożegnanie

Stare Dobre Małżeństwo

0x08 graphic
G D G D

La la la...

G D Fis G 0

La la la... bis

h G D

La la la...

Fis G 0 Fis

La la la...

h Fis G 0 h

Może się spotkamy znów po kilku latach

G D Fis

Może właśnie tutaj lub na końcu świata

G D Fis h

Będziesz wtedy inna - ja wciąż taki sam

G D Fis

Może nam się uda zacząć jeszcze raz

Dzisiaj muszę odejść - już mnie nie zatrzymuj

Przez te wszystkie lata nic się nie zmieniło

Rozstawiłaś straże wokół moich snów

Daj mi wreszcie spokój - dosyć mam już słów

La la la...

Wrócę tu na pewno, gdy nadejdzie pora

Zapamiętaj tylko, co mówiłem wczoraj

Zapamiętaj tylko, że się nie zmieniłem

Myślę, co myślałem, wierzę w co wierzyłem

Wrócę, gdy zrozumiesz - już po kilku latach

Może właśnie tutaj będzie koniec świata

Będziesz wtedy inna - ja wciąż taki sam

Może nam się uda zacząć jeszcze raz...

La la la...

Pożegnanie Liverpoolu

Cztery Refy

D D 7 G D

Żegnaj nam dostojny, stary porcie

D C A 7

Rzeko Mersey żegnaj nam

D D 7 G D

Zaciągnąłem się na rejs do Kalifornii,

D A 7 D

Byłem tam już nie jeden raz

A 7 G D

A więc żegnaj mi, kochana ma

D A 7

Za chwilę wypłyniemy w długi rejs

D D 7 G D

Ile miesięcy cię nie będę widział, nie wiem sam

D A 7 D

Lecz pamiętać zawsze będę cię

Zaciągnąłem się na herbaciany kliper

Dobry statek, choć sławę ma złą

A że kapitanem jest tam stary Burges

Pływającym piekłem wszyscy go zwą

A więc żegnaj mi...

Z kapitanem tym płynę już nie pierwszy raz

Znamy się od wielu, wielu lat

Jeśliś dobrym żeglarzem, radę sobie dasz

Jeśli nie, toś cholernie wpadł

A więc żegnaj mi...

Żegnaj nam dostojny, stary porcie

Rzeko Mersey żegnaj nam

Wypływamy już na rejs do Kalifornii

Gdy wrócimy, opowiemy wam

A więc żegnaj mi...

Przechyły

P. Orkisz

a G a

Pierwszy raz przy pełnym takielunku

a G a

Biorę ster i trzymam kurs na wiatr

d E 7 a

I jest jak przy pierwszym pocałunku

d E 7 a

W ustach sól, gorącej wody smak

d E 7 a

Ohoho, przechyły i przechyły

Ohoho, za falą fala mknie

Ohoho, trzymajcie się dziewczyny

Ale wiatr, ósemka chyba dmie

Zwrot przez sztag - OK, zaraz zrobię

Słyszę jak kapitan cicho klnie

Gubię wiatr i zamiast w niego dziobem

To on mnie od tyłu, kumple w śmiech

Ohoho...

Hej ty tam za burtę wychylony

Tu naprawdę się nie ma z czego śmiać

Cicho siedź i lepiej proś Neptuna

Żeby coś nie spadło ci na kark

Ohoho...

Krople mgły, w tęczowych kropel pyle

Tańczy jacht, po deskach spływa dzień

Jutro znów wypłynę bo odkryłem,

Że wciąż brzmi żeglarska stara pieśń

Ohoho...

Przewróciło się

Elektryczne Gitary

G

Przewróciło się - niech leży

e

Cały luksus polega na tym

C

Że nie muszę go podnosić

G

Będę się potykał czasem

C G D G C e a G D G

Będę się czasem potykał ale nie muszę sprzątać

Zapuściłem się - to zdrowo

Coraz wyżej piętrzą się graty

Kiedyś wszystko poukładam

Teraz się położę na tym

To mi się wreszcie należy więc się położę na tym

Coś wylało się - nie szkodzi

Zanim stęchnie to długo jeszcze

Ja w tym czasie trochę pośpię

Tym bezruchem się napieszczę

Napieszczę się tym bezruchem, potem otworzę okna

W kątach miejsce dla odpadków

Bo w te kąty nikt nie zagląda

Łatwiej tak i całkiem znośnie

Może czasem coś wyrośnie

Może ktoś zwróci uwagę ale kiedyś się wezmę

Zapuściłem się - to zdrowo

Cały luksus polega na tym

Łatwiej tak i całkiem słusznie

Może czasem coś wybuchnie

Będę się czasem potykał, ale kiedyś się wezmę

Rastaman

EKT Gdynia

a d e

Rastaman dziewczynie nie skłamie

Chociaż nie wszystko jej powie

Rastaman zarzuci broń na ramię

Wróci, to resztę dopowie

Rastaman, o, o, o, o, nie kłamie } bis

Kupię sobie karabin

I będę wszystkich kochał

Kupię sobie karabin

I będę walczył o pokój

Rastaman...

Idą ludzie Babilonu

Zginą ludzie Babilonu

Idą ludzie Babilonu

Zginą ludzie Babilonu

Rastaman...

Grass porasta gruzy miasta

Jah zwołuje wszystkich rasta

Staś się chlasta nożem do ciasta

Pederasta też jest rasta

Rastaman...

Rastaman dziewczynie nie skłamie

Chociaż nie wszystko jej powie

Rastaman zarzuci czołg na ramię

Wróci, to resztę zarzuci

Rastaman...

Rzeka

Wolna Grupa Bukowina

E A 2 E A 2

Wsłuchany w twą cichą piosenkę

E A 2 gis gis 7

Wyszedłem nad brzeg pierwszy raz

A gis 7 cis

Wiedziałem już rzeko, że kocham cię rzeko

A gis fis H 7

Że odtąd pójdę z tobą

E A 2 E A 2

O dobra rzeko

E gis cis E 7

O mądra wodo

A gis cis

Wiedziałaś gdzie stopy znużone prowadzić

A gis fis 7 H 7

Gdy sił już było brak

E A 2 E A 2

Brak

Wieże miast, łuny świateł

Ich oczy zszarzałe nieraz

Witały mnie pustką, żegnały milczeniem

Gdym stał się twoim nurtem

O dobra rzeko...

Po dziś dzień z tobą rzeko

Gdzież począł, gdzie kres dał ci Bóg

Ach, życia mi braknie, by szlak twój przemierzyć

By poznać twą melodię

O dobra rzeko...

Samantha

Zejman i Garkumpel

Capo III

a G a

Ty nie jesteś kliprem sławnym

a G a

„Cutty Sark” czy „Betty Lou”

F G a

W Pacyfiku portach gwarnych

F G a

Nie zahuczy w głowie rum

Nie dla ciebie są cyklony

Hornu także nie opłyniesz

W rejsie sławnym i szalonym

W szancie starej nie zaginiesz.

F

Hej „Samanta”, hej „Samanta”

C a

Kiedy wiatr ci gra na wantach

F d

Gdy rysujesz wody taflę

a

Moje serce masz pod gaflem

C

Czasem ciężko prujesz wodę

a

I twe żagle już nie nowe

F G

Jesteś łajbą pełną wzruszeń

a G a

Jesteś łajbą co ma duszę

Ale teraz wyznać pora

Chociaż nie wiem czemu, psiakość

Gdy cię nie ma na jeziorach

Na jeziorach pusto jakoś

Gdy w wieczornej przyjdzie porze

0x08 graphic
Śpiewać zwrotki piosnki złudnej

Gdy cię nie ma na jeziorze

To Mazury nie są cudne

F

Hej „Samanta”, hej „Samanta”

C a

Kiedy wiatr ci gra na wantach

F d

Gdy rysujesz wody taflę

a

Moje serce masz pod gaflem

C

Czasem ciężko prujesz wodę

a

I twe żagle już nie nowe

F G

Jesteś łajbą pełną wzruszeń

a G a

Jesteś łajbą co ma duszę

a G a

Czasem kiedyś już zmęczona

a G a

W chwili krótkiej przyjemności

F G a

W złotych słońca stu ramionach

F G a

Ty wygrzewasz stare kości

A gdy przyjdzie kres twych dróg

Nie zapłaczę na pogrzebie

Wiem że sprawi dobry Bóg

Byś pływała dalej w niebie

Hej „Samanta”...

Sanctus

Stare Dobre Małżeństwo

Święty, święty, święty - blask kłujący oczy

Święta, święta, święta - ziemia, co nas nosi

e C D D 7

Święty kurz na drodze, święty kij przy nodze, święte krople potu

e C D D 7

Święty kamień w polu - przysiądź na nim, panie, święty płomyk rosy

e

Święte wędrowanie

C D G

Święty chleb - chleba łamanie

C D G

Święta sól - solą witanie

C D e

Święta cisza, święty śpiew

C D

Znojny łomot prawych serc

C D G

Słupy oczu zapatrzonych

C D G

Bicie powiek zadziwionych

C D e

Święty ruch i drobne stopy

C D D 7

Święta, święta, święta - ziemia, co nas nosi

e C

Słońce i ludny niebieski zwierzyniec

D e

Baran, Lew, Skorpion i Ryby sferyczne

e h

Droga Mleczna, Obłok Magellana

C D

Meteory, Gwiazda Przedporanna

Saturn i Saturna dziwów wieniec

Trzy pierścienie i księżyców dziewięć

Neptun, Pluton, Uran, Mars, Merkury

Jowisz

Święty chleb...

Święta, święta, święta - Ziemio co nas nosisz

Sen Katarzyny II

J. Kaczmarski

G D G

Na smyczy trzymam filozofów Europy

G D e

Podparłam armią marmurowe Piotra stopy

C D e

Mam psy, sokoły, konie, kocham łów szalenie

C D G

A wokół same zające i jelenie

Fis 7 h

Pałace stawiam, głowy ścinam

Fis 7 G D

Kiedy mi przyjdzie na to chęć

C D e

Mam biografów, portrecistów

C D G

I jeszcze jedno pragnę mieć

e a H 7 e a H 7

Stój Katarzyno! Koronę carów

e C a C D G

Sen taki jak ten może ci z głowy zdjąć

Kobietą jestem ponad miarę swoich czasów

Nie bawią mnie umizgi bladych lowelasów

Ich miękkich palców dotyk budzi obrzydzenie

Już wolę łowić zające i jelenie

Ze wstydu potem ten i ów

Rzekł o mnie: niewyżyta Niemra

I pod batogiem nago biegał

Po śniegu dookoła Kremla

Stój Katarzyno...

Kochanka trzeba mi takiego jak imperium

Co by mnie brał tak jak ja daję całą pełnią

Co by i władcy i poddańca był wcieleniem

By mi zastąpił zające i jelenie

Co by rozumiał tak jak ja

Ten głupi dwór rozdanych ról

I pośród pochylonych głów

Dawał mi rozkosz albo ból

Stój Katarzyno...

Gdyby się kiedyś kochanek taki znalazł

Wiem, sama wiem - kazałabym go ściąć!

Sielanka o domu

Wolna Grupa Bukowina

A h 7 cis 7 A 7 D E 9 A A 7+

A jeśli dom będę miał to będzie bukowy koniecznie

h 7 E 9 cis 7 A 74

Pachnący i słoneczny

D E 4 E A A 7 D E

Wieczorem usiądę - wiatr gra a zegar na ścianie gwarzy

A h 7 cis 7 a 0 h 7 E 7 cis 7 A 74

Dobrze się idzie panie zegarze, tik-tak, tik-tak, tik-tak

D E 74 E 7 A h 7 cis 7 a 0

Świeca skwierczy i mruga przewrotnie, więc puszczam oko do niej

H 7 E 7 cis 7 a 0 h 7 E 7 A A 4 A

Dobry humor dziś pani ma, dobry humor dziś pani ma

A E

Szukam, szukania mi trzeba

G D A

Domu gitarą i piórem

A E

A góry nade mną jak niebo

G D d A A 4 A

A niebo nade mną jak góry

Gdy głosy usłyszę u drzwi czyjekolwiek, wejdźcie - poproszę

Jestem zbieraczem głosów

A dom mój bardzo lubi gdy śmiech ściany mu rozjaśnia

I gędźby lubi pieśni, wpadnijcie na parę chwil

Kiedy los was zawiedzie w te strony bo dom mój otworem stoi

Dla takich jak wy, dla takich jak my

Szukam...

Zaproszę dzień i noc, zaproszę cztery wiatry

Dla wszystkich drzwi otwarte

Ktoś poda pierwszy ton, zagramy na góry koncert

I buków porą pachnącą nasiąkną ściany grą

A zmęczonym wędrownikom odpocząć pozwolą muzyką

Bo taki będzie mój dom, bo taki będzie mój dom

Szukam...

Skóra

AyaRL

C F C

Stoję na ulicy z nią, stoję twarzą w twarz

C F C

Ktoś przechodzi, trąca łokciem, wzrokiem pluje w nas

a e G a e G

Szeptem mówię: Mała patrz, cywilizowany świat

Potem obejmuję ją, odpływamy w dal

Nie dochodzi obcy głos, wolno płynie czas

Odpływamy w otchłań gwiazd, Mała zanuć to co ja

F G C F

Tam tam tam tam tara tara tam

Tam tam tam tam tara tara tam

Tam tam tam tam tara tara tam

F G C G

Tam tam tam tam tara tara tam

Stoję na ulicy z nią, śmiechy wkoło nas

Ktoś przechodzi trąca łokciem, pluje Małej w twarz

Głośno mówię: Mała patrz: cywilizowany świat

Potem mu przestawiam nos, upadł ale wstał

Dookoła głosów sto, ten w skórze to drań

Padam dzisiaj byłem sam, Mała zanuć to co ja

Tam tam tam...

Wtedy obejmuję ją odpływamy w dal

Nie dochodzi obcy głos, wolno płynie czas

Odpływamy w otchłań gwiazd, Mała nuci to co ja

Tam tam tam...

Spacerologia

M. Lubomski

Capo III

e 7

Chciałem zrozumieć wilka wycie, zaszyłem się samotnie w las

A 74 C 7+

I wiodłem wilkołacze życie we wnyki wchodząc raz po raz

cis 75-

Chciałem zrozumieć co ptak śpiewa, dotykać czasem rąbka chmur

C +9 G

Przesiadywałem więc na drzewach, skończyło się porażką znów

F 7+ E F 7+ E E +9+

Minęła naiwności pora, to było dawno, a od wczoraj

0x08 graphic
d E

Mam ręce w kieszeniach, a kieszenie jak ocean

a F

Powoli chodzę i rozglądam się bis

d E

Kieszenie jak ocean, a ręce mam w kieszeniach

a F (E)

Dlatego wiem gdzie żyję, dobrze wiem

Była raz chwila uniesienia i wchłonął mnie radosny tłum

Poczułem z ludźmi serca drżenie lecz w oczach ich był tylko lód

Kiedyś ujrzałem ranną zorzę i wyciągnąłem do niej dłoń

Tak blisko byłem głębin morza, w kałuży tkwiłem jednak wciąż

Wynik doświadczeń i poznania oduczył mnie utożsamiania

Mam ręce w kieszeniach...

Patrzę na ludzi, z brzegu stoję, a wielką wodę w piersiach mam

Zaglądam w lustro ze spokojem, bo wiem, że to jest światła gra

Gdy mi gorączka nagle skacze w kieszeni mam dla pięści chłód

Gdy na swej drodze śmierć zobaczę wykrzyknę: ta ma lekki chód

A póki spacerologia to moja jest ideologia

Mam ręce w kieszeniach...

Sprzysiężeni

Wolna Grupa Bukowina

Capo IV

a

a G D

Sprzysiężeni budząc się świtem

F C E

Przykrywają palcami oczy

a G D

By zatrzymać chociaż przez chwilę

C G

Nić wysnutą z osnowy nocy

C G

Nić co nieba barwą się mieniąc

C G

Diretisimę w ścianie kreśli

D A

Potem dnia zakładają brzemię

G E a

I ruszają w drogę ku szczęściu

a C G E

Mija dzień, koło się toczy

a C D F

Marzeniami kładą się cienie

C E 4 E

I odradza się każdej nocy

a C D F

I odradza się każdej nocy

C E 4 E a

Sprzysiężenie górskiego kamienia

Sprzysiężeni przyjazne dłonie

Plotą w węzeł nad ogniem watry

I wpatrzeni w gasnący płomień

Nucą pieśni pachnące wiatrem

Nie rozplotą ni burze, ni waśnie

Tego co złączone przez ogień

Słońce wokół wciąż jaśniej, jaśniej

0x08 graphic
Zakwitł kamień dziś górskim głogiem

Mija dzień...

a C d e a

A gdy wiatr sprzysiężonym w oczy zawieje

a C d e a

Bliski uśmiech w cień nocy odejdzie

d a d a e

Bukowina opuszcza ramiona, Bukowina łeb pochyla siwy

a C G C

Czas odpływa a z czasem smutek kona, lecz wspomnienia

E 4 E a

pozostają żywe

0x08 graphic
a C G E

Mija dzień, koło się toczy

a C D F

Marzeniami kładą się cienie

C E 4 E bis

I odradza się każdej nocy

a C D F

I odradza się każdej nocy

C E 4 E a

Sprzysiężenie górskiego kamienia

Szanta dziewicy

Zejman i Garkumpel

D A D A } bis

D A h G A

Mam ci pełną marzeń główkę

D fis h G A

Morze myśli me rozmarza

D A h G A

Mam prześliczną małą łódkę

D fis hGA D A D A

Tylko brak w niej marynarza

W łódce małej i ciaśniutkiej

By poszerzyć krąg podróży

Niech marynarz wetknie w łódkę

Jakiś maszt możliwie duży

Jestem bardzo młoda jeszcze

Obca morska mi robota

Och, cudowne czuję dreszcze

Gdy mnie uczy trzymać szota

I nie było wcale smutno

Gdy dokoła wody tafla

A marynarz podniósł płótno

Żagla wzwyż stawiając gafla

Aż się rozszalało morze

W górę, w dół, ja ptakiem, rybką

Sztorm, o błagam dobry Boże

Niech się skończy nie za szybko

Gdy ucichły w końcu fale

Drżąc zmęczona się rozmarzam

Nie jest takie smutne wcale

Ciężkie życie marynarza

Szczors

e a e D

Ciągnął oddział z daleka, szedł brzegami rzek

C G C e D e

Pod czerwonym sztandarem sam dowódca szedł

e a e D

Głowa jego w bandażach, płynie rzeką wpław

C G C e D e

Krwawe ślady zostawia wśród zielonych traw

Skąd wy chłopcy jesteście, kto dowodzi wam

Kto pod waszym sztandarem ranny naprzód gna

My o wolność walczymy, chłopski na nas strój

Partyzanckie oddziały Szczors prowadzi w bój

Żył on w głodzie i chłodzie, z naszych wyszedł strzech

Razem z nami wojował i przelewał krew

Myśmy wroga pobili, przegonili precz

Wolność droższa nad życie, wolność święta rzecz

Cisza spływa nad brzegi, milknie jeźdźców śpiew

Już słoneczko zachodzi za wierzchołki drzew

Kłusem pędzi konnica, milknie kopyt stuk

Sztandar Szczorsa czerwony niknie w pyle dróg

Szesnaście ton

e A 7 e

Ktoś mówił, że z gliny ulepił mnie Pan

e A 7 e

Lecz przecież się składam z kości i krwi

e G a a 7

Z kości i krwi i z jarzma na kark

H 7 e

I pary rąk, pary silnych rąk

Co dzień szesnaście ton, i co z tego mam?

Tym więcej mam długów, im więcej mam lat

Nie wołaj Święty Piotrze, ja nie mogę przyjść

Bo duszę swoją oddałem za dług

Gdy matka mnie rodziła, pochmurny był świt

Podniosłem więc szuflę, poszedłem pod szyb

Nadzorca mi rzekł: Nie zbawi cię Pan

Załaduj co dzień po szesnaście ton

Co dzień...

Czort może dałby radę, a może i nie

Szesnastu tonom podołać co dzień

Szesnaście ton, szesnaście jak drut

Co dzień nie da rady nawet i we dwóch

Co dzień...

Gdy kiedyś mnie spotkasz, lepiej z drogi mi zejdź

Bo byli już tacy, nie pytaj, gdzie są

Nie pytaj, gdzie są, bo zawsze jest ktoś

Nie ten, to ów, co urządzi cię

Co dzień...

Szmata

Ztvörki

e 7 G C +9

Przepraszam cię kochanie, nie zadzwoniłem, bo miałem sranie

Nie masz nawet pojęcia, jakiego dostałem wzdęcia

Ciemno robi mi się przed oczkami, patrzyłem na swe paznokcie

Jak brud pod nimi rośnie, jak osiedle Bródno, jak huba na sośnie

Ty szmato, do ciebie nie zadzwonię

Bo nie mam telefonu, ni karty, ni żetonu

Ty szmato, do ciebie nie zadzwonię

Bo nie mam telefonu, ni karty, ni żetonu

Ostatnio dużo myślałem, gdy po Londynie spacerowałem

Widziałem Tower i wielkiego Big Bena, rozmyślałem co będzie z nami teraz

Teraz wiem (już wiem), mój mały Big Benny znika we mgle

Dopijam herbatę w zimnej łazience swej, herbatę, herbatę gorącą

Ty szmato...

Po drugim łyku herbaty gruchnąłem jak z armaty

Smród w łazience się rozprzestrzenia, nie uciekam, bo mam naturę lenia

Jest już 5:30 (5:30), więcej w kiblu się nie mieści (ha)

Więc już do ciebie nie zadzwonię, bo słoń z Bronxu obsrał mi dłonie

Słuchaj mała, coś ci powiem - musimy się rozejść

Nie ma życia bez stolców, tak jak róży bez kolców } x2

Nie ma, nie ma, nie ma, naprawdę nie ma } x3

Nie ma, nie ma, nie ma...

Śmiały harpunnik

M. Siurawski / „The Bonny Ship The Diamond”

d a d a

Nasz „Diament” prawie gotów już, w cieśninach nie ma kry

d a g a d

Na kei piękne panny stoją, w ich oczach błyszczą łzy

d a d a

Kapitan w niebo wlepia wzrok, ruszamy lada dzień

d a g a d

Płyniemy tam, gdzie słońca blask nie mąci nocy cień

d C d

A więc krzycz o ho!

d C d

Odwagę w sercu miej

d a g

Wielorybów cielska groźne są

d C d

Lecz dostaniemy je

Ej panno, powiedz, po co łzy, nic nie zatrzyma mnie

Bo prędzej w wodach kwiat zakwitnie niż wycofam się

No nie płacz mała, wrócę tu, nasz los nie taki zły

Bo da dukatów wór za tran i wieloryba kły

A więc krzycz o ho!...

Na deku stary wąchał wiatr, lunetę w ręku miał

Na łodziach, co zwisały, już z harpunem każdy stał

I dmucha tu, i dmucha tam, ogromne stado w krąg

Harpuny, wiosła, liny brać i ciągaj brachu, ciąg

A więc krzycz o ho!...

I dla wieloryba już

Ostatni to dzień

Bo śmiały harpunnik

Uderza weń

Tańcowanie

Krewni i Znajomi Królika

G D G D G

Kiedy forsy nie masz, kiedy głowa cię boli

Kiedy żona hetera płynąć w rejs nie pozwoli

Kiedy dzieci płaczą i jest bardzo źle

Tańcz z nami bracie i nie przejmuj się

Tańcz, tańcz, tańcz z nami i ty

Tańcz z nami bracie by wióry szły

Wypij aż do dna za przygody złe

Tańcz z nami bracie i nie przejmuj się

Kiedy wiatr ucichnie, płynąć nie ma nadziei

Wtedy z bracią żeglarską diabeł hula na kei

Beczki piwa z knajpy czart wytacza dwie

A pijany żeglarz zaraz tańczyć chce

Tańcz, tańcz...

Tańczą rybki w morzu i dziewuszki na plaży

Cała knajpa tańczy z pijaniutkim żeglarzem

Patrz, na stole tańczą białe myszki dwie

Skaczą sobie miło nie przejmując się

Tańcz, tańcz...

Tańczy Jimmy i Johny i Maggie nieśmiała

Skacze sobie wesoło kompanija nasza cała

Słodki Kubuś z nami także skakać chce

Lecz nóżki poplątał i na keję legł

Tańcz, tańcz...

Tańczy jedna nóżka frywolna i zgrabna

Za nią druga podskoczy wesoła i powabna

Na koniec brzuszek wytacza się

Tylko główka nie chce, z nią jest bardzo źle

Tańcz, tańcz...

Teksański

Hey

A D E A D E

Herbata stygnie, zapada zmrok a pod piórem ciągle nic

Obowiązek obowiązkiem jest, piosenka musi posiadać tekst

Gdyby chociaż mucha zjawiła się

Mogłabym ją zabić, a później to opisać

D E A

W moich słowach słoma czai się

Nie znaczą nic

Jeśli szukasz sensu, prawdy w nich

Zawiedziesz się

A może zmienić zasady gry

Chcesz usłyszeć słowa, to sam je sobie wymyśl

0x08 graphic

Nabij diabła, chmurę śmierci weź

Pomoże ci bis

Wnet twe myśli w słowa zmienią się

Wyśpiewasz je sam

Wyśpiewasz je sam

Wyśpiewasz je sam

Tolerancja

S. Soyka

D A

Dlaczego nie mówimy o tym co nas boli otwarcie

A D

Budować ściany wokół siebie - marna sztuka

D A

Wrażliwe słowo, czuły dotyk wystarczą

D G A D A D

Czasami tylko tego pragnę, tego szukam

D A

Na miły Bóg

D G A

Życie nie tylko po to jest, by brać

D G A

Życie nie po to, by bezczynnie trwać

D G A

I aby żyć, siebie samego trzeba dać

Problemy twoje, moje, nasze, boje, polityka

A przecież każdy włos jak nasze lata policzony

Kto jest bez winy niechaj pierwszy rzuci kamień, niech rzuca

Daleko raj, gdy na człowieka się zamykam

Na miły Bóg...

Tri martolod

a G F e

a G F G a

Tri martolod yaouank

O voned da veajiń

Stoję dzisiaj tu przed wami

Wszyscy się zbierajcie

Tri martolod wiodą nas

Bez obawy ruszać czas

Świtem wypływamy

Kto się boi niech zostanie

Pożegnań znów przyszedł czas

Może to ostatni raz

Niech bogowie będą z nami

Bronią nas i strzegą

I niechaj ta stara pieśń

W sercach znów rozgrzeje krew

I niechaj ta stara pieśń

Z tą pieśnią warto żyć

Turyści schroniskowi

M. Kowalczyk + Pan Zbyszek

C G

Dzień dobry wam, serdecznie was witamy

G C

I dla was zaraz ładnie zaśpiewamy

C G

Bo nas w schronisku zawsze można spotkać

G C

My zamiast chodzić to wolimy pochlać

F G C

Bo my jesteśmy turyści schroniskowi

F G C

Dobrana paka, weseli, morowi

G 7 C a

Bo dla nas wtedy zaczyna się życie

D 7 G 7

Kiedy kolejna flaszka czeka na wypicie

F G C

Dziewuchy z nami wesoło chichoczą

F G C

Przeciętne we dnie, a takie fajne nocą

G 7 C a

Spocone gęby i czerwone nosy

F G C

Kiedy „Sokoły” wrzeszczymy w niebogłosy

e a

A gdy z pokoju obok zastuka fajtłapa

e a

I się wynurzy jakaś rozespana japa

D 7 G

To wtedy strasznie chce nam się śmiać

D 7 G

Gdy błaga: „Ludzie - czwarta rano, dajcie spać”

0x08 graphic

F G C

Zaraz go trafnie podsumuje kumpel Marek

F G C

„Pan to na pewno na nazwisko ma Zegarek”

G 7 C a

A pan Zegarek cały zawstydzony

D 7 G 7

Szybko powraca do śpiwora swojej żony

F G C

Gdy noc zapada to nikomu spać nie damy

F G C

A niech słuchają jak im gramy i śpiewamy

G 7 C a

Spocone gęby i czerwone nosy

F G C

Śpiewamy „Whisky” wrzeszcząc w niebogłosy

F G C

Bo my jesteśmy turyści schroniskowi

F G C

Dobrana paka, weseli, morowi

G 7 C a

Bo dla nas wtedy zaczyna się życie

F G C

Kiedy impreza kończy się o świcie

Butelkę masz to do nas zapraszamy

My bratnią duszę zawsze rozpoznamy

Czy jesteś z Gdańska, z Krakowa czy Warszawy

Przyłącz się do nas do naszej zabawy

Bo my jesteśmy...

Tylko ty i ja

R. Kasprzycki

Capo IV

a 2a D 7 } x4

a 2a D D 6 G e 7 e

Wystarczy tylko zamknąć drzwi, wyrzucić zbędny klucz

Puścić muzykę głośniej i zapomnieć o tym głupim świecie

A potem gdy już tylko ty i kiedy tylko ja

a 2a D D 6 G D G D

Będziemy mogli razem być aż do białego dnia

G D G C G D G D

Raz, dwa, trzy, pięć - mocniej obejmij mnie

Trzy, pięć , sześć, dwa - kochaj mnie jeszcze raz

Za oknem już szarzeje świt, porannej kawy smak

W radiu podano: „właśnie dziś ktoś obrabował bank”

Lecz moim bankiem jesteś ty, a twoim jestem ja

Prędzej skradnijmy z siebie więc ile się tylko da

Raz, dwa, trzy... } bis

Szczęście niestety kończy się i mija weekend nasz

Trzeba zwyczajny zacząć dzień, przeczekać aż się znowu zdarzy

Taki jak ten sobotni dzień, inny niż wszystkie dni

Kiedy spotkamy znowu się i znów zamkniemy drzwi

Raz, dwa, trzy... } bis

F 7 Fis 7 G 7

Ukraina (Hej sokoły)

e

Hej, tam gdzieś znad czarnej wody

H

Wsiada na koń Kozak młody

e

Czule żegna się z dziewczyną

H e D

Jeszcze czulej z Ukrainą

0x08 graphic
G

Hej, hej, hej sokoły

D H

Omijajcie góry, lasy, pola, doły

e bis

Dzwoń, dzwoń, dzwoń dzwoneczku

H e D/He

Mój stepowy skowroneczku

Pięknych dziewcząt jest niemało

Lecz najwięcej w Ukrainie

Tam me serce pozostało

Przy kochanej mej dziewczynie

Hej, hej, hej sokoły...


Ona jedna tam została

Przepióreczka moja mała

A ja tutaj w obcej stronie

Dniem i nocą tęsknię do niej

Hej, hej, hej sokoły...

Żal, żal za dziewczyną

Za zieloną Ukrainą

Żal, żal, serce płacze

Już jej więcej nie zobaczę

Hej, hej, hej sokoły...

Wina, wina, wina dajcie

A jak umrę pochowajcie

Na zielonej Ukrainie

Przy kochanej mej dziewczynie

Hej, hej, hej sokoły...

Wszystko, cośmy posiadali

To Moskale nam zabrali

I zieloną Ukrainę

I kochanie i dziewczynę

Hej, hej, hej sokoły...


U studni

Stare Dobre Małżeństwo

E A

Spotkamy się kiedyś u studni

E

Wkoło będzie zielono

E

Nasze żony będą odświętne

A H

Nawet wódkę wypić pozwolą

Spotkamy się kiedyś u studni

Takiej zwykłej - z kołowrotem

Woda w niej będzie chłodna

W świat uwierzymy z powrotem

A

Spotkamy się u studni

H E

Być może że na drugim świecie

A

Bóg przecież jest łaskawy

H E

I pewnie da nam tę pociechę

Spotkamy się kiedyś u studni

Z wiecznie żywą wodą

Bellona też zaprosimy

On przecież będzie polewał

Spotkamy się u studni

I będziemy znów tacy młodzi

Nasze żony będą piękne

Nam wódka nie będzie szkodzić

Viva la veria

Capo III

a

Viva la veria, viva la plata

F a

Viva la elusion

F a

Viva la veria, verte ra queras

E a E a

Medi porte ro

F a

Santa mia cancion

F a

Viva la elusion

F a

Viva la veria, verte ra queras

E a E a

Medi porte ro

G C E a E a } bis

Walc nad Missisipi

Stare Dobre Małżeństwo

E 7

Siedzimy Jim i ja

Gdzie Missisipi łan

A 7

Złociste liście drzew

E 7

Na głowy lecą dwie

H 7

Jim z głowy pisze wiersz

A 7

Ja z głowy snuję walc

E 7

La-raj, la-raj, la-ra

H 7

La-raj, la-raj, la-raj, la-raj, la-ra

Ech, Miss, ech, Missisipi

Pragnienie jedno sycisz

Jest tysiąc pragnień innych

Jest tysiąc innych winnic

Wciąż głód i głód i głód

I głód i zawsze głód

Ruszyłem ja znad Wisły

Do ciebie, Missisipi

Jim skończył pisać wiersz

Ja do połowy walc

Złociste liście drzew

Koronnie wieńczą nas

Lecz coś by warto zjeść

Głód to do siebie ma

La-raj, la-raj, la-ra

La-raj, la-raj, la-raj, la-raj, la-ra

Ech, Miss, ech, Missisipi } x3

La-raj, la-raj, la-ra

La-raj, la-raj, la-raj, la-raj, la-ra

Siedzimy Jim i ja...

Wehikuł czasu

Dżem

A E fis D

Pamiętam dobrze ideał swój

A E D A

Marzeniami żyłem jak król

Siódma rano, to dla mnie noc

Pracować nie chciałem, włóczyłem się

Za to do puszki zamykano mnie

Za to zwykle zamykano mnie

Po knajpach grywałem za piwo i chleb

Na życiu bluesa tak mijał mi dzień

E fis D A

Tylko nocą do klubu Puls

Jam session do rana, tam królował blues

To już minęło, ten klimat, ten luz

E fis D

Wspaniali ludzie nie powrócą

D A E fis D A E D A

Nie powrócą już

Lecz we mnie zostało coś z tamtych lat

Mój mały intymny muzyczny świat

Gdy tak wspominam ten miniony czas

Wiem jedno - że to nie poszło w las

Dużo bym dał, by przeżyć to znów

Wehikuł czasu to byłby cud

Mam jeszcze wiarę, odmieni się los

Znów kwiatek do lufy wetknie mi ktoś

Tylko nocą...

We wtorek po sezonie

W. Buchcic / R. Pomorski

D G D

Złotym kobiercem wymoszczone góry

fis G A

Jesień w dolinę przyszła dziś nad ranem

D G Fis h

Buki czerwienią zabarwiły chmury

G A D

Z latem się złotym właśnie pożegnałem

D G A D

We wtorek w schronisku po sezonie

h G A

W doliny wczoraj zszedł ostatni gość

D G Fis h

Za oknem plucha, kubek parzy dłonie

G A D

I tej herbaty i tych gór mam dość

Szaruga niebo powoli zasnuwa

Wiatr już gałęzie pootrząsał z liści

Pod wiatr, pod górę znowu sam zasuwam

Może w schronisku spotkam kogoś z bliskich

We wtorek w schronisku...

Ludzie tak wiele spraw muszą załatwić

A czas sobie płynie wolno - panta rei

Do siebie tylko już nie umiem trafić

Kochać to więcej z siebie dać czy mniej?

We wtorek w schronisku...

Whisky

Dżem

G C +9 G C +9 G C +9 G C +9

Mówią o mnie w mieście - co z niego za typ

G C +9 G C +9 G C +9 G C +9

Wciąż chodzi pijany, pewno nie wie co to wstyd

D

Brudny niedomytek, w stajni ciągle śpi

C G a C G a

Czego szuka w naszym mieście, idź do diabła - mówią ludzie

D G C +9 G C +9 G C +9 G C +9

Ludzie pełni cnót, ludzie pełni cnót

Chciałem kiedyś zmądrzeć, po ich stronie być

Spać w czystej pościeli, świeże mleko pić

Naprawdę chciałem zmądrzeć i po ich stronie być

Pomyślałem więc o żonie aby stać się jednym z nich

Stać się jednym z nich, stać się jednym z nich

Już miałem na oku hacjendę, wspaniałą mówię wam

Lecz nie chciała tam zamieszkać żadna z pięknych dam

Wszystkie śmiały się wołając, wołając za mną wciąż

Bardzo ładny frak masz Billy, ale kiepski byłby z ciebie mąż

Kiepski byłby mąż, kiepski byłby mąż

Whisky moja żono, jednak tyś najlepszą z dam

Już mnie nie opuścisz, nie, nie będę sam

Mówią whisky to nie wszystko, można bez niej żyć

Lecz nie wiedzą o tym, że najgorzej w życiu

To samotnym być, to samotnym być

W kamień zaklęci

e G C eGCD

Tam na skraju świata dziwy, tam na skraju świata cuda

e G C eGD

Byli tacy, co wierzyli, że tam dojdą, że się uda

e G C eGCD

Ledwie przeszli kilka kroków i za siebie obejrzeli

e G C eGD

A jak stali, w jednej chwili w martwe głazy skamienieli

e C G D

Hej hej, la la la la la la la la la la

Stoją tak już od lat pogrzebani w pamięci

Myśli mają kamienne i sny kamienne mają

Nie wie nikt jak długo w tym śnie kamiennym trwają

Prędko, prędko baj się baje, nie tak prędko koń wyskoczy

Kto zdobędzie wodę życia, kto im wodą pryśnie w oczy

Kto im wodą pryśnie w oczy, kto ich w ludzi pozamienia

Kto ich wreszcie oduroczy, kto ich zbudzi z otępienia

Hej hej...

Włosy

Elektryczne Gitary

a G Fis F } x4

a C D E

Kiedy jesteś piękny i młody, nie, nie, nie

a C D E

Nie zapuszczaj wąsów ani brody

a C D E a G Fis F

Tylko noś, noś, noś długie włosy jak my

Kiedy jesteś stary i brzydki, nie, nie, nie

Nie zużywaj maszynki ani brzytwy

Tylko noś, noś, noś długie włosy jak my


Bo najlepszy sposób na dziewczynę

Zrobić sobie z włosów pelerynę

A więc noś, noś, noś długie włosy jak my

Już cię rodzina z domu wygania

Już cię fryzjer z nożycami gania

A ty noś, noś, noś długie włosy jak my

Idzie hipis z długimi włosami

Skręcił z Kruczej, idzie Alejami

A ty noś, noś, noś długie włosy jak my

Idzie żołnierz z długimi włosami

WSW go goni Alejami

A ty noś, noś, noś długie włosy jak my

Bo najlepszy sposób na kobietę

Zrobić sobie z włosów bransoletę

A ty noś, noś, noś długie włosy jak my

Znów cię rodzina z domu wygania

Znów cię fryzjer z nożycami gania

A ty noś, noś, noś długie włosy jak my

Idzie ojciec, niesie nowe szachy

Długie włosy wiszą mu spod pachy

A ty noś, noś, noś długie włosy jak my

Idzie siostra, idzie całkiem bosa

Długie włosy wiszą jej u nosa

A ty noś, noś, noś długie włosy jak my

Kiedy jesteś piękny i młody, nie, nie, nie

Nie zapuszczaj wąsów ani brody

Tylko noś, noś, noś długie włosy jak my

I niech cię rodzina z domu wygania

Niech cię fryzjer z nożycami gania

A ty noś, noś, noś długie włosy jak my


Zapiszę śniegiem w kominie

R. Kasprzycki

D A G D

A jeśli zabraknie na koncie pieniędzy

D A G

I w kącie zagnieździ się bieda

D A G D

Po rozum do głowy pobiegnę, niech powie

D A G

Co sprzedać by siebie nie sprzedać

0x08 graphic
D A h fis

Zapiszę śniegiem w kominie, zaplotę z dymu warkocze

G D A bis

I zanim zima z gór spłynie wrócę

G A D

I będę z powrotem

A jeśli nie znajdę w swej głowie rozumu

To paszport odnajdę w szufladzie

Zapytam go może, on pewnie pomoże

Poradzi jak sobie poradzić

Zapiszę śniegiem w kominie...

G D C G

A jeśli zabraknie ci w sercu nadziei

G D C

Bo powrót jest zawsze daleko

G D C G

Przypomnij te słowa, wyśpiewaj od nowa

G D C

Bym wiedział, że ktoś na mnie czeka

0x08 graphic
G D e h

Zapiszę śniegiem w kominie, zaplotę z dymu warkocze

C G D bis

I zanim zima z gór spłynie wrócę

C D G

I zawsze już będę z powrotem } x3

Zawsze tam gdzie ty

Lady Pank

C a G

Zamienię każdy oddech w niespokojny wiatr

By zabrał mnie z powrotem, tam gdzie masz swój świat

Poskładam wszystkie szepty w jeden ciepły krzyk

Żeby znalazł cię aż tam, gdzie pochowałaś sny

F G

Już teraz wiem że dni są tylko po to

C a

By do ciebie wracać każdą nocą złotą

F G

Nie znam słów co mają jakiś większy sens

C a

Jeśli tylko jedno, jedno tylko wiem

F G

Być tam, zawsze tam gdzie ty

Nie pytaj mnie o jutro, to za tysiąc lat

Płyniemy białą łódką w niezbadany czas

Poskładam nasze szepty w jeden ciepły krzyk

By już nie uciekły nam, by wysuszyły łzy

Już teraz wiem... } bis

Budzić się i chodzić spać we własnym niebie

Być tam, zawsze tam gdzie ty

Żegnać się co świt i wracać znów do ciebie

Być tam, zawsze tam gdzie ty

Budzić się i chodzić spać we własnym niebie

Być tam, zawsze tam gdzie ty

Zazdrość

Hey

h GA fis

Są chwile gdy wolałabym

Martwym widzieć cię

Nie musiałabym się tobą

Dzielić, nie, nie

Gdybym mogła, schowałabym

Twoje oczy w mojej kieszeni

Żebyś nie mógł oglądać tych

Które są dla nas zagrożeniem

Do pracy nie mogę

Puścić cię, nie, nie

Tam tyle kobiet, każda

W myślach gwałci cię

Złotą klatkę sprawię ci

Będę karmić owocami

A do nogi przymocuję

Złotą kulę z diamentami

Zbieg okoliczności łagodzących

Stare Dobre Małżeństwo

h e

Szliśmy do siebie ty i ja

A D

A drogi nasze wciąż mroczne były

G e

Lecz znalazł się ktoś i pomógł nam się spotkać

Fis h

Wśród zielonej naszej równiny

Fis h

Wyszliśmy piękni dla siebie

A D

I tacy zadziwieni

e h

Nasze serca gorące bić równo zaczęły

G Fis

Jakby same tylko były na Ziemi

0x08 graphic

e A

A przecież mogłem być

D G

Przed twoją erą bis

e Fis

A przecież mogłaś być

h

Przed moją erą

Zbiegliśmy razem ty i ja

Z gór ośnieżonych w ciepłą dolinę

Kto tak dobry był i pomógł nam się spotkać

W tej oszalałej gęstwinie

Wyszliśmy nadzy dla siebie

Z nocy na światło dzienne

Nasze zegarki ślepe chodzić nagle zaczęły

O jednej i tej samej godzinie

A przecież mogłem być...

Ziele

Shannon

C

Dostałem ziele

C

Z Izraela

a

Dali przyjaciele

F G

Z Izraela

Kiedyś byłem wojakiem

Machałem tasakiem

Ale na pustyni

Dali mi ziele Beduini

Niech mnie teraz ktoś rozkmini

Zapomniałem co to wojna

Moja dusza

Jest spokojna

Dostałem ziele...

Dostałem prezent

Od Mikołaja

Mały woreczek

A w nim faja

Zielone szkiełko

R. Kasprzycki

G h 2 D G A 2 D G D C 7+ A

D G h A } x4

D G h A

Stoję na słońcu, łapię w palce

Czas, nitki babiego lata

Patrzę na świat przez szkło bez

Krat - przez dno butelki

G h 2 D

Włosy rozwiane głaszczą mi twarz

G A 74 D

Świat jest bez końca zielony

G D

Człowiek na słońcu to właśnie ja

C 7+ A 74 D

A może, a może nie człowiek

Leżę na ziemi, wdycham zapach

Traw, obłoki skłębione

Zielone szkiełko całą prawdę

Zna, wie dokąd idę schylony

Palce mi ziębną gdy przyjdzie świt

Nie wiem, od rosy czy wstydu

Człowiek na ziemi to właśnie ja

A może człowieka widmo

Lecę gdzieś w przepaść, widzę czarne

Dno, słyszę jak krew stygnie w żyłach

Spływa po twarzy powietrza

Prąd - to cel mnie znalazł i wybrał

Znalazłem drogę, którą chcę

Przejść aż na drugą snu stronę

Zielone szkiełko przecina dłoń

C / D

Spadam na ziemię } x6

Jak promień

Z nim będziesz szczęśliwsza

Stare Dobre Małżeństwo

e H 7

Zrozum to, co powiem

G D

Spróbuj to zrozumieć dobrze

C G

Jak życzenia najlepsze, te urodzinowe

a H 7

Albo noworoczne, jeszcze lepsze może

C G

O północy, gdy składane

H 7

Drżącym głosem, niekłamane

C G

Z nim będziesz szczęśliwsza

a H 7

Dużo szczęśliwsza będziesz z nim

C G

Ja, cóż - włóczęga, niespokojny duch

a D 7

Ze mną można tylko pójść na wrzosowisko

e

I zapomnieć wszystko

C G a

Jaka epoka, jaki wiek

G a C G

Jaki rok, jaki miesiąc, jaki dzień

a C e

I jaka godzina Kończy się, a jaka zaczyna

Nie myśl, że nie kocham

Lub że tylko trochę

Jak cię kocham, nie powiem, no bo nie wypowiem

Tak ogromnie bardzo, jeszcze więcej może

I dlatego właśnie żegnaj

Zrozum dobrze, żegnaj

Z nim będziesz szczęśliwsza...

Ze mną można tylko w dali znikać cicho

Znów wędrujemy

G. Turnau

Capo III

a e F 7+ } bis

a e

Znów wędrujemy ciepłym krajem

F 7+ G

Malachitową łąką morza

a e

Ptaki powrotne umierają

F

Wśród pomarańczy na rozdrożach

d G

Na fioletowoszarych łąkach

C F 7+

Niebo rozpina płynność arkad

d a a G

Pejzaż w powieki miękko wsiąka

F 7+ G a e F 7+ G

Zakrzepła sól na nagich wargach

A wieczorami w prądach zatok

Noc liże morze słodką grzywą

Jak miękkie gruszki brzmieje lato

Wiatrem sparzone jak pokrzywą

Przed fontannami perłowymi

Noc winogrona gwiazd rozdaje

Znów wędrujemy ciepłą ziemią

Znów wędrujemy ciepłym...

Krajem, malachitową łąką morza

Ptaki powrotne umierają

Wśród pomarańczy na rozdrożach

Znów wędrujemy ciepłym krajem

Malachitową łąką morza

Ptaki powrotne umierają

Wśród pomarańczy na rozdrożach

Przed fontannami perłowymi

Noc winogrona gwiazd rozdaje

Znów wędrujemy ciepłą ziemią

Znów wędrujemy ciepłym...

Krajem, malachitową łąką morza

Zocha

M. Kowalczyk

D A D

Posłała mnie Zocha po zakupy w porcie

G D A

Było to w Giżycku a może w Sztynorcie

D A D

Dała mi pół stówy i na fanty torbę

G D A D

Wracaj przed południem bo ci skuję mordę!

D G A D

Kup pół chleba i pół masła i pół główki kapusty

D e A D

Zapamiętaj aby serek także był półtłusty

D G A D

Ja to wszystko, proszę państwa, połowicznie załatwiłem

D e A D

O kapuście zapomniałem i pół litra zakupiłem

Posłała mnie Zocha po zakupy w porcie

Było to w Giżycku a może w Sztynorcie

Pod Pułtuskiem Narew płynie od północy

Puste półki ujrzały me piękne oczy

Kup pół chleba...

Posłała mnie Zocha po zakupy w porcie

Było to w Giżycku a może w Sztynorcie

Siedzę na półdupku a tu w pół do trzeciej

Pół głowy mi myśli, słońce pięknie świeci

Kup pół chleba...

Posłała mnie Zocha po zakupy w porcie

Było to w Giżycku a może w Sztynorcie

Wracając spotkałem kumpli gdzieś w pół drogi

Walniemy po grzdylu bo nas bolą nogi

Kup pół chleba...

Posłała mnie Zocha po zakupy w porcie

Było to w Giżycku a może w Sztynorcie

Rozpoznałem Zochę o północy mgliście

Gada coś półgębkiem o bezludnej wyspie

Kup pół chleba...

Żegluj, żegluj

Mechanicy Szanty

Żegluj, żegluj, tam gdzie Nowa Szkocja

Żegluj, żegluj, gdzie wstaje nowy dzień

e D G

Głos Nowej Szkocji nam przynosi wiatr

C G C

To zapowiedź nowych dni

a G D e

Znowu woła do nas rykiem fal

C G D

Tam znajdziecie nowy świat

e D G

Znów dumny brzeg będzie witał was

C G C

Majestatem groźnych skał

a G D e

Każdy dzień tu świtem przywita was

C G C

Coraz bliższym stanie się

a D G

Twoim własnym domem stanie się

0x08 graphic

G h e C D

Żegluj, żegluj, tam gdzie Nowa Szkocja

G h e C D G bis

Żegluj, żegluj, gdzie wstaje nowy dzień

Atlantyk bije falą w stromy brzeg

Wściekle ryczy pośród skał

W górze dzikich ptaków słychać śpiew

Głos ich płynie z wiatrem w dal

Tam bujnej trawy się kołysze łan

I strumyków cichy szept

W mej pamięci zawsze będzie trwał

Lecz niedługo powiem wam

Lecz niedługo wszystkim powiem wam

Żegluj...

A cis fis D E

A cis fis D E A



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Spis utworów Z pieśnią śpiewnik na chór mieszany a cappella
Śpiewnik
Śpiewnik 81
Śpiewnik 84
Śpiewnik religijny cz 1
Śpiewnik 79
ŚPIEWNIK HARCERSKI 2 compressed(4)
Śpiewnik religijny cz 3
Uczucia Juliusza Słowackiego na podstawie utworów, Notatki, Filologia polska i specjalizacja nauczyc
Heroizm moralny bohaterów romantycznych i postaci z utworów, matura, matura ustna
Heroizm moralny bohaterów romantycznych i postaci z utworów(1)
Dozwolony użytek chronionych utworów, Kulturoznawstwo UAM, Ochrona właśności intelektualnej
Takich już nie ma, POLSKIE TEKSTY PIOSENEK ŚPIEWNIKI
śpiewnik BARTEk2011, Teksty Rajd BARTEK
Rodzaje utworów organicznych według miejsca i ich akumulacji
Daty wydań utworów romantycznych
Śpiewnik 163
Śpiewnik 42

więcej podobnych podstron