background image

 

 

 

 

Śpiewnik ŚKPT GDAŃŚK 

 

Spis treści: 
 
Ballada na złe drogi  
Bar w Beskidzie  
Bez słów  
Blues dla małej  
Blues o czwartej nad ranem  
Bukowina I  
Bukowina II  
C2H5OH  
Do dna  
Dźwięk  
Emeryt  
Jagienka  
Jesienne wino  
Jeszcze nie czas  
Majster Bieda  
Małe piwo  
Marco Polo  
Miła  
Mój traktor mknie  
Nuta z Ponidzia  
Ocean  
Pejzaże harasymowiczowskie  
Pieśń wielorybników  
Piosenka turystyczna I  
Piosenka turystyczna II  
Przerwa w podróży  
Rzeka  
Sen Katarzyny II  
Sierpień  
Tawerna pod pijaną zgrają  
  
 
 
 
 
 
 
 
 

background image

"Ballada na złe drogi"  
 
Na drogi złe, dni zwyczajne i na najwyższe z progów.     dEaF 
Dostaliśmy w dłonie balladę i pachnie jak owoc głogu.    dEaA7 
 
    I będzie przebiegać muzyka                          

 

 

  dG 

    Czy ty wiesz, jak to dużo po dniu ?                     

 

  CF 

    I w wierszu nam będzie rozkwitać ballada - posag mój  

  dEaA7 

    I będzie przebiegać muzyka                            

 

 

  dG 

    Czy ty wiesz jak to dużo po dniu.                       

 

  CF 

    I w wierszu nam będzie rozkwitać ballada.             

 

  dEa 

 
Na ludzi o szarych obliczach, na ścieżki i wilcze doły. 
Gdy zechce na głos będzie krzyczeć i w miejscu nam nie ustoi. 
 
A kiedy będziemy odchodzić hen do Krainy Łowów. 
Błękitne się niebo otworzy i spadnie jak owoc głogu. 
 
  
"Bar w Beskidzie"  
 
 

 

 

 

 

 

 

 

 

GDCGDGDCDG 

 
Jeśli chcesz z gardła kurz wypłukać                     

GD 

Tu każdy wskaże ci drogę                              

 

CD 

W bok od przystanku PeKaeSu                          

 

GD 

W prawo od szosy asfaltowej.                         

 

CDG 

Kuszą napisy ołówkiem kopiowym                         

GD 

Na drzwiach od dziesiątej otwarte.                   

 

CD 

Dziś polecamy kotlet mielony                         

 

GD 

I lokal kategorii czwartej.                          

 

 

CDG 

 
    Lej się chmielu, nieś muzyko po bukowym lesie.   

 

GDCG 

    Panna Zosia ma w oczach dwa nieba,                 

 

eh 

    Trochę lata z nowej beczki przyniesie.           

 

 

CD 

 
W środku chłopaki rzucają łaciną o sufit i cztery ściany, 
Dym z extra mocnych strzela jak szampan, bledną obrusy lniane. 
Za to wieczorem, gdy lipiec duszny okna otworzy na oścież, 
Gwiazdy wpadają do pełnych kufli poobgryzanych jak paznokcie. 
 
 
 

background image

Kiedy chłopaki na nogach z waty wracają po mokrej kolacji 
świat się jak okręt morski kołysze, gościniec dziwnie ślimaczy. 
A czasem który ze strachem na wróble pogada o polityce. 
Jedynie cerkiew marszczy zgorszona szorstkie od gontów lica. 
 
  
"Bez słów"  
 
Chodzą ulicami ludzie                    

 

GD 

Maj przechodzą, lipiec, grudzień          

eh 

Zagubieni wśród ulic bram                  

CGD 

Przemarznięte grzeją dłonie 
Dokądś pędzą, za czymś gonią 
I budują wciąż domki z kart 
 
    A tam w mech odziany kamień          

 

CG 

    Tam zaduma w wiatru graniu           

 

CG 

    Tam powietrze ma inny smak           

 

CGD 

    Porzuć kroków rytm na bruku 
    Spróbuj - znajdziesz jeśli szukać 
    Zechcesz nowy świat, własny świat 
 
Płyną ludzie miastem szarzy, pozbawieni złudzeń, marzeń 
Omijają wciąż główny nurt 
Kryją się w swych norach krecich i śnić nawet o karecie, 
Co lśni złotem, nie potrafią już 
 
Żyją ludzie, asfalt depczą, nikt nie krzyknie, każdy szepcze 
Drzwi zamknięte, zaklepany krąg 
Tylko czasem kropla z oczu po policzku w dół się stoczy 
I to dziwne drżenie rąk 
 
    Bo tam w mech ... 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
  

background image

"Blues dla Małej"  
 
Wystukaj po torach do mnie list                                 

 CG 

Wtedy na pewno nie wyjedziesz cała.                                aG 
Niech będzie w nim lokomotywy gwizd.                           FC 
Tylko to zrób jeszcze dla mnie Mała.                               dEa 
Wystukaj po torach do mnie list - choćby w alfabecie Morse'a. 
Moja ulica jeszcze twardo śpi. Jeśli tak chcesz - w liście zostaw. 
 
    A mogliśmy Mała razem łąką iść,                             

 

 E 

    świt witać po kolana w rosie.                                

 

 a 

    A mogliśmy Mała razem piwo pić,                                

    Dom nasz zamienić na sto pociech.                              

    A mogliśmy Mała konie kraść                                  

 

    Z niebieskiego, boskiego pastwiska.                            

    A mogliśmy Mała w środku lata                                  

    Zbudować słoneczną przystań.                                 

 

Ea 

 
Napisz od serca do mnie list i zamieszkaj w tym liście cała. 
Niech śmiechu dużo będzie w nim. Obiecaj mi to dzisiaj Mała. 
Napisz od serca do mnie list lecz proszę nie wysyłaj go nigdy. 
W szufladzie zamknij go na klucz - niech czeka wciąż lepszych dni. 
 
  
"Blues o czwartej nad ranem"  
 
    Czwarta nad ranem. Może sen przyjdzie.            Acis 
    Może mnie odwiedzisz.                              

DA 

 

 

 

 

 

 

 

 

EfisDEA 

 
Czemu Cię nie ma na odległość ręki?                    

AE 

Czemu mówimy do siebie listami?                        

fis cis 

Gdy Ci to śpiewam u mnie pełnia lata.                  

DA 

Gdy to usłyszysz będzie koniec zimy.                   

DE 

Czemu się budzę o czwartej nad ranem                   

AE 

I włosy Twoje próbuję ugłaskać.                      

 

fis cis 

Lecz nigdzie nie ma Twoich włosów.                     

DA 

Jest tylko blada nocna lampka - łysa śpiewaczka.     

DEfis 

Śpiewamy bluesa bo czwarta nad ranem                  

AE 

Tak cicho żeby nie zbudzić sąsiadów.                   

fis cis 

Czajnik z gwizdkiem świruje na gazie.                  

DA 

Myślałby kto, ze rodem z Manhatanu.                    

DE 

 

background image

    Czwarta nad ranem. Może sen przyjdzie. Może mnie odwiedzisz. 
 
Herbata czarna myśli rozjaśnia a list Twój sam się czyta. 
Że można go śpiewać. Za oknem mruczą bluesa topole z Krupniczej. 
I jeszcze strażak wyszedł na solo. Ten z Mariackiej wieży. 
Jego trąbka jak księżyc biegnie nad topolą. Nigdzie się jej nie śpieszy. 
     
    Już piąta. Może sen przyjdzie. Może mnie odwiedzisz. 
 
  
"Bukowina I"  
 
W Bukowinie góry w niebie postrzępionym      

 

a d7 e7 a7 

W Bukowinie rosną skrzydła świętym bukom        

a d7 e7 a7 

Minął dzień wiatrem z hal rozdzwoniony        

 

C7+GC7a7 

I nie mogę znaleźć Bukowiny                   

 

 

d7 e7 a7 

I nie mogę znaleźć                              

 

 

d7 e7 a7 

Chociaż gwiazdy mnie prowadzą ciągle szukam     

d7 a7 e7 a7 

 
W Bukowinie zarośnięte echem lasy   

 

W Bukowinie liść zieleni się i złoci 
śpiewa czasem banior ciemnym basem 
I nie mogę znaleźć Bukowiny 
I nie mogę znaleźć 
Choć już szukam godzin krocie i dni krocie 
 
W Bukowinie deszczem z chmur opada 
Okrzyk ptasi zawieszony w niebie 
Nocka gwiezdna gadkę górom gada 
I nie mogę znaleźć Bukowiny 
I nie mogę znaleźć 
Choć mnie woła Bukowina wciąż do siebie 
 
  
"Bukowina II"  
 
Dość wytoczyli bań próżnych przed domy kalecy     

 

CdFC 

Żyją jak żyli - bezwolni, głusi i ślepi             

 

 

CdFC 

Nie współczuj - szkoda łez i żalu                   

 

 

dGe 

Bezbarwni są, bo chcą być szarzy                  

 

 

dGCea 

Ty wyżej, wyżej bądź i dalej                        

 

 

eFFisGC 

Niż ci co się wyzbyli marzeń                        

 

 

dGC 

 

background image

    Niechaj zalśni Bukowina w barwie malin          

 

 

CFG 

    Niechaj zabrzmi Bukowina w wiatru szumie       

 

 

CFG 

    Dzień minął, dzień minął - nadszedł wieczór     

 

 

CdC 

    świece gwiazd zapalił                         

 

 

 

 

FG 

    Siadł przy ogniu, pieśń posłyszał i umilkł.   

 

 

 

CdFC 

 
Po dniach zgiełkliwych, po nocach wyłożonych brukiem 
W zastygłym szkliwie gwiazd neonowych trudno szukać 
Tego, co tylko zielonością 
Na palcach zaplecionych drzemią 
Rozewrzyj dłonie mocniej, mocniej 
Za kark chwyć słońce, sięgnij w niebo 
 
Odnaleźć musisz - gdzie góry chmurom dłoń podają 
Gdzie deszcz i susze, gdzie lipce, październiki, maje 
Stają się rokiem, węzłem życia 
Twój dom bukowy zawieszony 
U nieba pnia, kropla żywicy 
Błękitny, złoty i zielony 
 
  
"C2H5OH"  
 
Mam dwie lewe ręce do każdej roboty.          

Bardzo lubię święta i wolne soboty.             

Uczęszczać do szkoły to mi się nie chciało.   

Siły to mam dużo lecz rozumu mało.             

Z mych nauczycielek jedną tylko kocham.       

FC 

Panią co uczyła Ce2Ha5OHa.                      

FDG 

Pani w swej pracowni piękny zestaw miała      

FC 

A że mnie lubiła to mi pokazała.              

 

GC 

Od tej pory w sklepie nigdy nie kupuję.         

FC 

W zaciszu kuchennym sam se produkuję.         

GC A 

 
    Cyt, cyt - cichuteńko gaz mi syczy.         

 

DA 

    Cyt, cyt - slychać wody jęk w chłodnicy.   

 

ADA 

    Bul, bul - mówi rurka do wężyka.            

 

DA 

    Jaka piękna to muzyka.                     

 

 

AD 

    Mniam, mniam - mówią drożdże sacharozie. 
    Mniam, mniam - w cieście byłoby nam gorzej. 
    Cmok, cmok - to drożdż z cukrem się całuje 
    I zaraz potem pączkuje. 
 

background image

Patrzę w aparacik i dostaję hopla. 
Kiedy wreszcie spadnie ta dziewicza kropla. 
Narasta w mym sercu ogromna podnieta. 
Ręce mi się trzęsą tak jak galareta. 
Ciałem mym wstrząsają spazmatyczne drgawki 
Oczy w zez mi idą i dostaje czkawki. 
Wreszcie się zapełnia ze trzy czwarte szklanki 
Zatapiam w nią zęby jak w wargi kochanki. 
A jak sobie łyknę zaraz mi przechodzi 
A mówią i piszą, że alkohol szkodzi. 
 
    A ja jak wypiję to mam w sobie luz. 
    Niestraszny mi Pershing, niestraszny mi Cruise. 
    Wtedy mi nie straszny, nie da rady nikt. 
    Ani Jimmy Pif Paf ani sam Bruce Lee. 
    Wtedy mi nie zimno gdy leżę na ziemi. 
    Oh jak ja cię kocham moja pani z chemii. 
 
Komitet blokowy w trakcie swoich obrad 
Mnie zaproponował do nagrody Nobla. 
A ja się nie zgadzam - mówię wam lojalnie, 
Bo moja pracownia działa nielegalnie. 
Że się zasłużyłem macie sporo racji 
Ale nie ma przecież Nobla w konspiracji. 
Gdy do drzwi ktoś puka mnie to nie przeszkadza. 
Może to są goście, może to są władza. 
Zacier mam w akwarium tak w razie kontroli. 
Przecież nikt do rybek się nie dopierniczy. 
 
    Kap, kap - kropla po kropelce spada. 
    Kap, kap - słychać nawet u sąsiada. 
    Bul, bul - mówi rurka do wężyka. Jaka piękna to muzyka. 
    Mniam, mniam - mówią drożdże sacharozie. 
    Mniam, mniam - w cieście byłoby nam gorzej. 
    Cmok, cmok - to drożdż z cukrem się całuje i zaraz potem pączkuje. 
 
  
"Do dna"  
 
Nie myśl bracie, że pojutrze trzeba będzie wcześniej wstać.  

DEAfisDEAfis 

Dziś zaczęło się a jutro, jutro będzie jeszcze trwać.          

DEAfisDE 

Dwa normalne dni łazęgi, od śpiewania stracisz głos.         

fisHDE 

Jutro trochę spuchną pięty ale nic to, póki co               

 

fisHDE 

background image

 
    Do dna, pijmy do dna                 

 

DADA 

    Za spotkanie na drugi rok.             

DADE 

    Do dna, pijmy do dna                 

 

DADA 

    Za szaloną noc.                       

 

DEA 

 
Zaszedł krwawy słońca rubin. W zamian masz ogniska blask. 
Nie myśl bracie o swej lubej - ona gdzieś została tam. 
Tylko tutaj jesteś sobą, czujesz znów wolności smak. 
Nie jest ważny żaden kłopot, więc wypijmy aż do dna. 
 
  
"Dźwięk"  
 
Nad miastem płynęła chłodna noc                      

CC6 C7+ C6 

Bezsenna jak wieki szara noc                         

CC6 C7+ C6 

A gdy się wytopił wosk                                 

D9 

Zapukał do okna gość niespodziany.                    F7+ C 
 

 

 

 

 

 

 

 

C6 C7+ C6 CC6 C7+ C6 

Przychodzi tak nagle nie wiesz skąd 
Czekany, nieznany nowy ton 
I w dłoniach już trzymasz go 
I dźwięczy muzyka szkło jak pijane. 
 
    Wystarczy, że dotkniesz - zacznie żyć           

 

C6 h07 E7 

    Dźwięk tak długo nie poznany                    

 

a7 D7 

    W dalekiej pulsacji świateł czeka na ciebie       

d7f7CC6 C7+ 

    W zielonym oddechu wszystkich traw                

C6 h07 E7 

    W kurzu dróg, w upale szosy                      

 

a7 D7 

    I w morzu codziennych zdarzeń czeka na ciebie.  

d7f7C 

C6C7+ C6 C C6C7+ C6 

 
 
 
  
"Emeryt"  
 
Leżysz wtulona w pościel, coś cichutko mruczysz przez sen.    da 
Łóżko szerokie, ta pościel świeża, za oknem nowy dzień.        FA 
A jeszcze niedawno koja, w niej pachnący rybą koc.            

dC 

Fale bijące o pokład i bosmana zdarty głos.                     

FA 

 
     

background image

    To wszystko było, minęło - zostało tylko wspomnienie.       

dCGd 

    Już nie poczuje wibracji pokładu gdy kable grają. 
    Już tylko dom i ogródek i tak aż do śmierci. 
    A przecież stare żaglowce po morzach jeszcze pływają. 
 
Nie gniewaj się kochanie, że trudno ze mną żyć. 
Że zapomniałem kupić mleko i gary zmyć. 
Lecz jeszcze niedawno okręt mym drugim domem był. 
Tam nie stało się w kolejkach, tam nie było miejsca dla złych. 
 
Upłynie sporo czasu nim przyzwyczaję się. 
Czterdzieści lat na morzu zamknięte w jeden dzień. 
Skąd lekarz może wiedzieć, że za morzem tęskno mi. 
Że duszę się na lądzie, że śni mi się pokład pełen ryb. 
 
Wiem masz do mnie żal - mieliśmy do przyjaciół iść. 
Spotkałem kolegę z rejsu, on w morze idzie dziś. 
Siedziałem potem na kei, ze łzami patrzyłem na ląd. 
Jeszcze przyjdzie taki dzień kiedy opuszczę go ... a na razie 
 
  
"Jagienka"  
 
Żyła raz pewna panienka                       

Która zwała się Jagienka                      

CG 

Wiele z niej było pociechy                   

 G 

Bo tłukła pupą orzechy                         

 GC 

Opisał ją, że jest taka                         

Sam pan Sienkiewicz w "Krzyżakach"  

C7F 

 

 

    Wpierw żyła w cnocie jak mniszka            

FC 

    A potem wyszła za Zbyszka                 

 

GC 

 
I wiodło im się chędogo chociaż niestety ubogo 
Bo się pokończyły wojny i zaczął się okres spokojny 
A rycerz rzecz znana wszędzie żyje z tego co zdobędzie 
 
    Ruszył więc Zbyszko konceptem 
    I wpadł na taką receptę: 
 
Przywiesił na bramie druczek że tu się orzechy tłucze 
I od każdego orzecha zgarniał taryfę do miecha 
Laskowy orzech maleńki to nie problem dla Jagienki 

background image

 
    Mogła za jednym przysiadem 
    Stłuc całe pół kilo zadem 
 
A gdy dorwała fistaszka zostawała z niego kaszka 
Niewiele też większej troski przysparzał jej orzech włoski 
Aż raz przybył jakiś młokos przywożąc z Afryki kokos 
 
    I zwrócił się do Jagusi 
    Że mu te rzecz roztłuc musi 
 
Spłoniła się żwawa młódka, wzięła dech, napięła udka 
Pomodliła się przelotnie i w ten kokos - jak nie grzmotnie ! 
Niestety twarda skorupa nawet przy tym nie zachrupa 
 
    Wrzasła Jaguś w niebogłosy 
    Podskoczyła pod niebiosy 
 
I jak drugi raz przywali a ten bydlak jak ze stali 
Natomiast biedna dziewczyna zrobiła się całkiem sina 
Oddech jej się jakby urwał, wymamrotała : "O ku..." 
 
    Potem się zaniosła wyciem 
    I pożegnała się z życiem 
 
Morał : na ogół umiemy rozgryzać własne problemy 
Lecz zagraniczne nowości przysparzają nam trudności 
Wniosek : tylko wzrost oświaty może zmniejszyć nasze straty 
 
    I hasło bezwarunkowo : 
    Mniej dupą a więcej głową 
 
  
"Jesienne wino"  
 
Z brzękiem ostróg wjechałem do miasta.         

 

aGa 

Pod jesień było, czas złotych liści nastał.      

 

aGC 

W kieszeni worek srebra, czas do domu.         

 

FCGa 

Wtem za plecami woła glos.                     

 

 

GFa 
aGaGaGD 

 
 
 

background image

    Usiądź razem ze mną, spróbuj mego wina     

 

 

aCGC  

    Z czereśni, wiśni, resztek lata            

 

 

 

FC 

    Choć jesień się zaczyna.                   

 

 

 

GF 

    Tyle tej jesieni jeszcze jest przed nami.    

 

 

aCGC 

    Zdążysz wrócić do domu                     

 

 

 

FC 

    Nim noc zawita nad drogami, hej.             

 

 

GFa 

 
Słońce stało w zenicie, bił południowy żar.    

 

aGaG 

A w gardle kurz przebytych dróg. 
Co tam spocznę chwilę, przecież nie zaszkodzi 
Do przejścia niedaleką drogę jeszcze mam. 
 
    A ona kusi 
 
Zbudziłem się w czerwieniach zachodu 
Pod starą karczmą co rynek zamyka. 
Zabrała moje srebro duszę i ostrogi 
Zostało pragnienie i tępy głowy ból. 
 
    I pamięć jej słów. 
 
  
"Jeszcze nie czas"  
 
Wieczór w granatowym swym płaszczu        

CF7+CF7+ 

Gwiazdy już pozapalał                    

 

 

CF7+C  G 

Z kątów wyłażą zrudziałe smutki          

 

aF 

A my gramy na swych gitarach             

 

FCG 

I ciche nutki zbieramy 
By grały nam razem do taktu 
Niebieskie myśli odganiamy 
Bo przecież jeszcze nie czas 
 
    Jeszcze nie czas swe marzenia         

 

 

FG 

    Do walizek kłaść                     

 

 

 

Cea 

    Jeszcze nie czas by piosenki           

 

 

FG 

    Nasze śpiewał tylko wiatr              

 

 

CC7 

    Jeszcze nie czas by gitary           

 

 

 

FG 

    Spały na dnie szaf                   

 

 

 

Cea 

    Póki tyle jest muzyki jeszcze w nas  

 

 

FGFC 

 
 
 

background image

Gdy piasek nie chce się wsypać 
Pod oczy i do snu zaprosić 
To trzeba gdzieś odejść by dłużej nie płakać 
I smutku w swym sercu nie nosić 
A kiedy zabraknie przyjaciół 
By wieczór przegadać do rana 
To przecież masz jeszcze swoją gitarę 
Strun kilka, melodii parę 
Gdy włożą cię w dębową skrzynkę 
Niech włożą razem z gitarą 
Niech w niebie ci grają struny srebrzyste 
Melodię twą ukochaną 
 
  
"Majster Bieda"  

DGfis e AD 

Skąd przychodził, kto go znał              

 

DG 

Kto mu rękę podał kiedy.                    

 

DGA 

Nad rowem siadał, wyjmował chleb            

DA 

Serem przekładał i dzielił się z psem     

 

fis h 

Tyle wszystkiego co z sobą miał           

 

AG fis e 

    Majster Bieda                          

 

 

AD  Gfis eAD 

 
Czapkę z głowy ściągał gdy wiatr gałęzie chylił drzewom. 
¦miał się do słońca i śpiewał do gwiazd. 
Drogę bez końca co przed nim szła  
Znał jak pięć palców, jak szeląg zły. 
    Majster Bieda 
 
Nikt nie pytał skąd się wziął gdy do ognia się przysiadał 
Wtulał się w krąg ciepła jak w kożuch 
Znużony drogą wędrowiec boży. 
Zasypiał długo gapiąc się w noc 
    Majster Bieda 
 
Aż nastąpił taki rok                     

 

 

 

DG 

Smutny rok tak widać trzeba                

 

 

DD7GA 

Nie przyszedł Bieda zieloną wiosną       

 

 

DA 

Miejsce gdzie siadał zielskiem zarosło   

 

 

fis h 

I choć niejeden wytężał wzrok             

 

 

AG 

Choć lato pustym gościńcem przeszło      

 

 

AG 

Z rudymi liśćmi, jesieni schedą            

 

 

AG 

Wiatrem niesiony popłynął w przeszłość     

 

AG 

background image

Wiatrem niesiony popłynął w przeszłość     

 

AG 

Wiatrem niesiony popłynął w przeszłość     

 

AGA 

 

Majster Bieda                        

 

 

 

 

D  Gfis eAD 

 
  
"Małe piwo"  
 
Ukrop z nieba leje się, chyba ze 40 C.                  aGCG 
W gardle sucho niech to trafi szlag.                   

Ea 

Słoneczny, skwarny dzień. Gdzieś zgubiłem własny cień. 
W gardle sucho niech to trafi szlag. 
 
    Żeby chociaż jakieś małe piwo                      

 

aD 

    Albo wody z sokiem choćby jeden łyk.                

CE 

    Na ulicach jakby wymiótł ktoś,                     

 

aD 

    Wszędzie pusto i upalnie.                           

 

aG 

    W gardle sucho niech to trafi szlag.               

 

CEaFE 

    Słoneczny dzień, upalny dzień, piekielny skwar.    

aGEaGEaGE 

 
Głowa mi już pęka w szwach, wszędzie upał, sił mi brak. 
W gardle sucho niech to trafi szlag. 
Słoneczny, skwarny dzień. Gdzieś zgubiłem własny cień. 
W gardle sucho niech to trafi szlag. 
 
  
 
 
 
"Marco Polo"  
 
Nasz Marco Polo to dzielny ship, największe fale brał.         

eGeG 

W Australii będąc widziałem go gdy w porcie przy kei stał.      CeGDeDe 
I urzekł mnie tak urodą swa, ze zaciągnąłem się. 
I powiał wiatr, w dali zniknął ląd, mój dom i Australii brzeg. 
 
    Marco Polo w królewskich liniach był.                     eDCH7eDe 
    Marco Polo tysiące przebył mil. 
 
Na jednej z wysp za korali sznur tubylec złoto dał. 
Wiec poszli wszyscy w ten dziki kraj bo złoto mieć każdy chciał. 
I wielkie szczęście spotkało tych co wyszli na ten brzeg. 
Bo pełne złota ładownie są i każdy bogaczem jest. 
 

background image

W powrotnej drodze tak szalał sztorm, ze drzazgi poszły z rej. 
A statek wciąż burtą wodę brał, do dna było coraz mniej. 
Ładunek cały trza było nam do morza wrzucić tu. 
Do lądu dojść i biedakiem być, ratować choć żywot swój. 
 
  
"Miła"  
 
Szczur kończy gulasz mdły. Już pora wyjść z kantyny.     

 e 

Karcianej zapis gry na liście od dziewczyny.             

 

H7 

Przed nami długa noc. Ruszamy jutro z rana.              

 

Pod szary wpełzasz koc co skrywa grzech Onana.             

GH7 

 
    Miła, nie przychodź na wołanie.                        

 

 

e a 

    Miła, wojenka moja pani.                             

 

 

 

e a 

    Z nią się kochać chcę gdy w nocy się budzę           

 

 

GDeDH7 

    Miła, Twą postać widzę we śnie.                        

 

 

e a 

    Miła, dojrzałe dwie czereśnie                        

 

 

 

e a 

    Weźmiesz z dłoni mej gdy kiedyś powrócę.             

 

 

GDeH7e 

 
Dwadzieścia prawie lat i znaczek w czapkę wpięty. 
Papieros w kącie warg niedbale uśmiechniętych. 
Obija się o bok nabite parabellum. 
śpiewamy idąc w krok dwa kroki od burdelu. 
 
Już dojadł resztki szczur. Do koszar powracamy. 
Na ścianach latryn wzór z napisów nie dla damy. 
Na sen nam czasu brak. Kostucha kości liczy. 
Pijani w drobny mak walimy się na prycze. 
 
  
"Mój traktor mknie"  
 
Traktor czeka już przed domem i już silnik grzeje się         

 

DAGD 

W skrzyniach dwóch załadowane na przyczepie świnie dwie       

DAGD 

Ruszam dziś w daleką drogę, wiele przygód czeka mnie            

DAGD 

Ale wiem, ze znów tu wrócę wiec za bardzo nie martw się         

DAGA 

 
    Mój traktor mknie, wstęga drogi umyka spod kół            

 

 

GeAD 

    Upaja mnie szalony pęd kartoflanych pól                     

 

 

GeAD 

    A świnie dwie wesołym kwikiem witają świat                

 

 

GeAhG 

    Mój traktor mknie jak wiatr                                 

 

 

 

DCGD 

 

background image

Nie ma punktu skupu żywca bliżej niż za pasmem gór 
Wiec niejeden bród mnie czeka i niejeden ciemny bór 
Lecz choć droga tak daleka jedna myśl pociesza mnie 
Wiem, ze teraz na mnie czekasz, wiem, ze o mnie martwisz się 
 
Mój berecik mocno siedzi, wiatr nie straci mi go już 
Mijam wciąż zielone łąki, mijam złote łany zbóż 
W mieście kupię ci gumiaki a do tego chusty dwie 
Będziesz we wsi najpiękniejsza, będziesz mogła chwalić się 
 
Gdy już sprzedam świnie obie, gdy już forsę będę miał 
Znów wyruszę w długą drogę, znów jak wicher będę gnał 
Wreszcie przed chałupą stanę i na ciągnik wezmę cię 
Pojedziemy w dal przed siebie, aż stracimy z oczu wieś 
 
  
"Nuta z Ponidzia"  
 

aF7+GC7+ d7GC h7E74 aG6F7+ G6 aG6 eE 

 
Polami, polami po miedzach po miedzach     

aFGC7+ 

Po błocku skisłym w mgłę i wiatr         

 

d7GC7+ 

Nie za szybko kroki drobiąc                 

 

h7E7 

Idzie wiosna idzie nam                    

 

 

aG6F7+G 

Idzie wiosna - idzie nam                    

 

aGeEa 

 

FEaFE 

 
Rozłożyła wiosna spódnicę zieloną 
Przykryła błota bury błam 
Pachnie ziemia ciałem młodym 
Póki wiosna póki trwa  x2 
 
Rozpuściła wiosna warkocze kwieciste 
Zbarwiały łąki niczym kram 
Będzie odpust pod Wiślicą 
Póki wiosna póki trwa  x2 
 
Ponidzie wiosenne Ponidzie leniwe        

 

aFGC7+ 

Prężysz się jak do słońca kot              

 

d7GC7+ 

Rozciągnięte na tych polach                

 

h7E7 

Lichych lasach, pstrych łozinach          

 

h7E7 

Skałkach słońcem rozognionych            

 

h7E7 

background image

Nidą w łąkach roziskrzoną                  

 

h7E7 

Na Ponidziu wiosna trwa                    

 

aG6F7+G 

Na Ponidziu wiosna trwa                    

 

aG6F7+G 

Na Ponidziu                                

 

 

aGFa 

 
  
"Ocean"  
 
Oceanie sinowłosy białe statki ku mnie wyślij.                  

AGDA 

Dwa kamyki moje myśli na otwartych dłoniach niosę.              AGDA 
Daj mi miejsce w głębi morza, szczyptę lądu szczyptę skały.    AEGD 
Tu zbuduję zamek biały, tutaj gniazdo swe założę.              

AG96DA 

 
Gdzieś daleko w stu stolicach żyją ludzie, biją w dzwony. 
Niezliczone bataliony przyczajone na granicach. 
Marszałkowie szklanoocy palą owce i dziewczęta. 
Kto o kwiatach dziś pamięta. Szumią giełdy w głębi nocy. 
 
W głębi morza zabłąkany nie chcę nic o ludziach słyszeć. 
Biały kolor kolor ciszy, w moim zamku białe ściany 
W moim zamku gdzieś w ogrodzie będę czytać wschodnie baśnie. 
Zanim słońce w morzu zgaśnie żeby z morza powstać co dzień. 
 
A gdy ludzie wypełnieni nienawiścią w jednej chwili 
Zniszczą wszystko co stworzyli wielkim ogniem z wnętrza ziemi. 
Znikną lady zniknie morze, nie wie nikt co będzie potem. 
W białych światach ja z powrotem w łonie matki się ułożę. 
 
 
 
  
"Pejzaże harasymowiczowskie"  
 
Kiedy stałem w przedświcie a Synaj        

 

GD 

Prawdę głosił przez trąby wiatru          

 

Ce 

Zasmreczyły się chmur igliwiem            

 

GD 

Bure świerki o góry wsparte                 

 

eCD 

I na niebie byłem ja jeden                  

 

GD 

Plotąc pieśni w warkocze bukowe           

 

Ce 

I schodziłem na ziemię za kwestą          

 

GD 

Przez skrzydlącą się bramę Lackowej         

eCD 

 
    

background image

    I był Beskid i były słowa               

 

 

GCG 

    Zanurzone po pępki w cerkwi baniach     

 

GCD 

    Rozłożyście złotych                   

 

 

 

    Smagających się wiatrem do krwi.      

 

 

CDG 

 
Moje myśli biegały końmi                 GD 
Po niebieskich mokrych połoninach        CeG 
I modliłem się złożywszy dłonie          GD 
Do gór, do Madonny brunatnolicej         eCD 
A gdy serce kroplami tęsknoty            GD 
Jęło spadać na góry sine                 Ce 
Czarodziejskim kwiatem paproci           GD 
Rozgwieździła się Bukowina               eCG 
 
  
"Pieśń wielorybników"  
 
Nasz Diament prawie gotów już, w cieśninach nie ma kry.      aeae 
Na kei piękne panny stoją, w oczach błyszczą łzy.            

aedea 

Kapitan w niebo wlepia wzrok, ruszamy lada dzień. 
Płyniemy tam gdzie słońca blask nie mąci nocy cień. 
 
    A wiec krzycz ohoho, odwagę w sercu miej.                 

 

aGaaGa 

    Wielorybów cielska groźne są lecz dostaniemy je.        

 

aCGFEa 

 
Hej panno po co łzy, nic nie zatrzyma mnie. 
Bo prędzej w lodach kwiat zakwitnie niż wycofam się. 
No nie płacz /głupia/ wrócę tu, nasz los nie taki zły. 
Bo da dukatów wór za tran i wielorybie kły. 
 
Na deku stary wąchał wiatr, lunetę w ręku miał. 
Na łodziach co zwisały już z harpunem każdy stał. 
I dmucha tu i dmuch tam, ogromne stado wkrąg. 
Harpuny, wiosła, liny brać i ciągnij brachu ciąg. 
 
 

A wiec krzycz oho ho, odwagę w sercu miej. 

 

Wielorybów cielska groźne są lecz dostaniemy je. 

 

I na wieloryba już ostatni to dzien. 

 

Bo śmiały harpunnik uderza wen. 

 
  
 
 

background image

"Pieśń turystyczna I"  
 
Gdy na rajd wyruszaliśmy wszyscy byli dobrej myśli,         

eD 

Buty mocno zawiązali i plecaki zarzucili.                   

 

CDe 

Pomyśleli jak to fajnie będzie siedzieć przy ognisku,        

eD 

Gdy na las się kładą cienie, a nad głową iskra błyska.       

CDe  D 

 

 

    Kilometry już za nami, a przed nami zachód słońca.      

 

GD 

    Echo niesie nad górami pieśń radosną, pieśń bez końca:  

 

eCDe 

    Lalalalalalalalalalalalala.                             

 

 

 

eDe 

 
Góry stały ponad nami cale w niebie postrzępionym 
Las zielony w nim po pępki banie cerkwi zanurzone. 
Rozbiliśmy swe namioty zaraz obok przy potoku 
Rozpaliło się ognisko, dym zakręcił łezkę w oku. 
 
A wieczorem z pierwszą gwiazdką wystrzeliły z bełtów korki. 
Kwaśno-cierpkim smakiem wina przełamaliśmy bariery 
Między nami a pewnymi dziewczętami co w namiocie 
Obok miały swoje leża i nie były wcale brzydkie. 
 
    Pierwsze lody już za nami a przed nami ranek blady. 
    Echo niesie nad górami zew miłosnej serenady: 
    Lalalalalalalalalalalalala. 
 
Kiedy się obudziliśmy było dobrze już południe, 
Potok toczył za namiotem swoje wody porywiste. 
 
    Gdy mnie dzisiaj w nocy budzi dziecka płacz a żona nęka 
    Podziękować chcę Stachurze i ... Krzysiowi Myszkowskiemu. 
 
  
"Pieśń turystyczna II"  
 
Szliśmy tak już chyba szósty dzień               

CF 

Przed nami stoi szczyt - cel naszej drogi.       

FC 

Szliśmy tak już chyba szósty dzień               

CF 

Po polach wysychały siana stogi.                 

FC 

 
    Ani świeci słonce ani pada deszcz            

 

dFC 

    W tym roku góry jakieś takie.              

 

 

CFGC 

 
 

background image

Szliśmy tak już chyba szósty dzień 
Aż Kapeć powiedział: "Czas w doliny nam wyruszyć - 
Może napotkamy jakiś sklep i parę flaszek piwa uda się osuszyć". 
 
    A tam było jak w raju, o której byś nie przyszedł zawsze piwo dają. 
 
Szliśmy tak już chyba szósty dzień. 
A w każdej knajpie tak co najmniej cztery piwa. 
Za oknami ciągle sterczy szczyt, a drogi jakoś wcale nie ubywa. 
 
    "Piwo albo góry" - powiedziałem, odpowiedział: 
    "Oczywiście góry, kelner jeszcze cztery piwa". 
    Ani świeci słonce ani pada deszcz, w tym roku góry jakieś takie. 
 
  
"Przerwa w podróży"  
 
Przy piwie w karczmie w Limanowej                       

aH7 

Zapatrzeni w siwe mgły jesienne                           

Ea 

Czekaliśmy na autobusowe, ostatnie lata połączenie.      FCBE7 
Buk przez okno zloty talar rzucił                       

 

ad 

Słonce na obrusie                                         

 

GC 

Od dziewczyny w barze pożyczyłem uśmiech                 ad 
Oddam w autobusie.                                       

 

E7a 

 
    A po lesie wiatr                                    

 

 

 

aH7 

    Rwie na strzępy pajęczyny nić.                      

 

 

E7a 

    A po polu wiatr                                     

 

 

 

aH7 

    Rozsypuje kopce siana w pyl.                        

 

 

E7aA7 

    Do puszystych traw się tuli                         

 

 

    Skrada się do pustych ptasich gniazd                  

 

GCa 

    Po strumieniach z wodą śpiewa                         

 

dE7a 

    Lekkomyślny wiatr. 
 
Zapatrzeni w okno milczeliśmy wszyscy 
Nikt nie przerywał nam czekania 
Nawet gitary zacisnęły zęby. Wiedziały - już nie będzie grania. 
Oczy dziewczyny szeptały "Zostań" 
Czas się zatrzymał w Limanowej 
Oddałem uśmiech, przewróciłem kufel 
Na stole talar został. 
 
  

background image

"Rzeka"  
 
Wsłuchany w twą cichą piosenkę                  

CF7+ CF7+ 

Wyszedłem na brzeg pierwszy raz.                

CF7+ e e7 

Wiedziałem już rzeko, że kocham cię rzeko     

F e a 

Że odtąd pójdę z tobą.                          

 

F e d7 G 

 
    O, dobra rzeko,                           

 

 

 

CF7+ CF7+ 

    O mądra wodo.                               

 

 

Ce aC7 

    Wiedziałaś gdzie stopy znużone prowadzić  

 

F e a 

    Gdy sił już było brak.                      

 

 

F e d7 G 

    Brak.                                       

 

 

 

CF7+ CF7+ CF7+ CF7+ 

 
Wieże miast, łuny świateł. Ich oczy zszarzałe nie raz. 
Witały mnie pustką, żegnały milczeniem gdym stał się twoim nurtem 
Po dziś dzień z tobą rzeko. Gdzież począł, gdzie kres dał ci Bóg. 
Ach życia mi braknie, by szlak twój przemierzyć, by poznać twą melodię. 
 
  
"Sen Katarzyny II"  
Na smyczy trzymam filozofów Europy.             

 

GDG 

Podparłam armią marmurowe Piotra stropy.          

GDe 

Mam psy, sokoły, konie, kocham łów szalenie       

CDe 

A wokół same zające i jelenie.                  

 

 

CDG 

 
Pałace stawiam, głowy ścinam                      

 

 

Fis h 

Kiedy mi przyjdzie na to chęć.                  

 

 

 

FisGD 

Mam biografów, portrecistów                       

 

 

CDe 

I jeszcze jedno pragnę mieć.                    

 

 

 

CDG 

 
    Stój Katarzyno, koronę carów                  

 

 

 

eHeH 

    Sen taki jak ten może Ci z głowy zdjąć.     

 

 

 

eaCDG 

 
Kobietą jestem ponad miarę swoich czasów. 
Nie bawią mnie umizgi bladych lowelasów. 
Ich miękkich palców dotyk budzi obrzydzenie.  
Już wolę łowić zające i jelenie. 
 
Ze wstydu potem ten i ów rzekł o mnie: "Niewyżyta niemra" 
I pod batogiem nago biegł po śniegu dookoła Kremla. 
 
 
 

background image

Kochanka trzeba mi takiego jak imperium. 
Co by mnie brał tak jak ja daję całą pełnią. 
Co by i władcy i poddańca był wcieleniem i mi zastąpił zające i jelenie. 
Co by rozumiał tak jak ja ten głupi dwór rozdanych ról. 
I pośród pochylonych głów dawał mi rozkosz albo ból. 
 
 

Stój Katarzyno, koronę carów                        

eHeH 

 

Sen taki jak ten może Ci z głowy zdjąć.            

eaCDe 

 

Gdyby się taki kochanek kiedyś znalazł             

eHeH 

 

"Wiem, sama wiem - kazałabym go ściąć "   

eaCDG 

 
  
"Sierpień"  
 
Szepczą auta zakochane w asfaltach                 

 

ea 

W sadach drzewa się wznoszą na palcach               

DGH7 

Mewy - żagle między niebem a wodą                    

ea 

Pług i brona pod sierpniową pogodą                  

 

DH7e 

 
    Gwiezdna Panna patrzy z nieba jak święta         

 

CG 

    Księżyc pachnie niby bochen przecięty          

 

 

H7e 

    Niebo szkli się brylantami jak pierścień       

 

 

CG 

    Szczęście staje się chlebem, chleb szczęściem    

 

eH7e 

 
Zmrok wyrasta namiotami na brzegach 
Idą snopy rośnym polem w szeregach 
Noc gwiazdami sieje w ziemię naokół 
Ziemia wzdycha odpoczynkiem po roku 
 
  
"Tawerna pod pijaną zgrają"  
                                                         

 

 

 

CaFG 

Kiedy niebo do morza przytula się z płaczem.             

CEaF 

Licho sosny garbate do reszty wykrzywia.                 

CA7dG 

Brzegiem nocy wędrują bezdomni tułacze.                  

CEaF 

I nikt nie wie skąd idą, jaki wiatr ich przywiał.        

CFGCa 

 
                                                         
    Do tawerny pod pijaną zgrają.                        

 

 

FGCa 

    Do tańczących, rozhukanych ścian.                      

 

FGCa 

    I do dziewczyn, które serca za złamany grosz oddają    

FGCA7 

    Nie pytając czyś ty kiep czy drań.   

 

           

dGC 

 

background image

Kiedy wiatry noc chmurną przegonią za wodę. 
Gdy półsłońce pół nieba, pół morza rozpali. 
Opuszczają wędrowcy uśpioną gospodę. 
Z pierwszą bryzą znikają w pomarszczonej dali. 
 
    A w tawernie pod pijaną zgrają  
     spływa smutek z okopconych ścian. 
    A dziewczyny z półgrosików amulety układają. 
    Na kochanie, na tęsknotę i na żal. 
 
Kiedy chandra jesienna jak mgła cię otoczy. 
Kiedy wszystko postawisz na kartę przegraną. 
Zamiast siedzieć bezczynnie i płakać lub psioczyć. 
Weź węzełek na plecy, ruszaj w świat w nieznane. 
 
    Do tawerny pod pijaną zgrają…