Jarosław Kilias „SOCJOLOGIA BILANSUJĄCA” CZY „OBIEKTYWIZM SOCJOLOGICZNY” DWA SPORY O CHARAKTER SOCJOLOGU CZESKIEJ OKRESU MIĘDZYWOJENNEGO

background image

STUDIA SOCJOLOGICZNE 2001, 2 (161)

ISSN 0039-3371

Jarosław Kilias

U niw ersytet W arszawski

„SOCJOLOGIA BILANSUJĄCA” CZY „OBIEKTYWIZM

SOCJOLOGICZNY”? DWA SPORY O CHARAKTER SOCJOLOGU

CZESKIEJ OKRESU MIĘDZYWOJENNEGO

Tekst dotyczy dwóch dyskusji na temat charakteru socjologii czeskiej, stoczonych

przez autorów skupionych wokół filozofa Emanuela Radia, którzy swe stanowisko

teoretyczne określali mianem „socjologii bilansującej”. Pierwsza debata rozpoczęła się
w 1932 roku ostrą krytyką domniemanego,, obiektywizmu" socjologii, na którą od­

powiedzieli wówczas socjologowie wszystkich orientacji. Początek drugiej stanowił mani­

fe s t Our Philosophical Programme wygłoszony przez Vasila K. Śkracha na VIII

Międzynarodowym Zjeździe Filozoficznym (1934), przeciwko któremu zaprotestowali
autorzy skupieni wokół pisma „Sociólni problemy”. W mym artykule rekonstruuję

strukturę i charakter dyskusji. Wskazuję, że była ona wieloaspektowa, co stanowi odbicie

faktu, iż abstrakcyjna teoria stanowi jedynie fragment nauki pojmowanej jako praktyka

intelektualna. Podstawowy składnik dyskusji stanowiła krytyka i obrona socjologii przed

zarzutem braku społecznego zaangażowania, obecna w niej była także kwestia roli
naukowego i politycznego autorytetu T. G. Masaryka. Mimo że Emanuel Radl wypracował

interesującą koncepcję teoretyczno-metodologiczną, to nie odegrała ona dominującej roli
w dyskusjach, a różnice między zwaśnionymi obozami nie pokazywały zróżnicowania

poglądów teoretycznych poszczególnych uczestników sporów.

Główne pojęcia: socjologia bilansująca, obiektywizm socjologiczny, wartościowanie

w socjologii.

Tematem artykułu jest najbardziej gwałtowna kontrowersja teoretyczna,

toczona przez socjologię czeską okresu międzywojennego. Właściwie zamie­

rzam się zająć dwiema dyskusjami toczonymi w latach 30., rozdzielonymi

dwuletnią przerwą, których uczestnikami byli wszakże ci sami uczeni, łamów
dostarczały im wciąż te same czasopisma, a i temat pozostawał niezmienny. Za
tytuł posłużyły mi terminy użyte przez jednego z głównych protagonistów obu

sporów, Vasila K. Śkracha (1932: 228), który określił propagowany przez siebie

Instytut Socjologii U W , ul. K arow a 18, 00-324 W arszawa, e-mail: kiliasja@ is. uw . edu. pl

background image

3 8

JAROSŁAW KIL IAS

rodzaj twórczości naukowej mianem socjologii „bilansującej” (bilancni).
Nauce takiej, uprawianej jego zdaniem przede wszystkim przez filozofa
Emanuela Radia, obcy miał być szkodliwy obiektywizm, cechujący większość
czeskich socjologów. Ten nieco dziwaczny termin, oznaczający po prostu

socjologię nie unikającą wartościowania, przejął najważniejszy oponent „bi-

lansistów” Josef Kral, który w poświęconym socjologii rozdziale swej historii
czechosłowackiej filozofii nazwał nim stanowisko teoretyczne prezentowane
przez autorów skupionych wokół Radia (Kral 1937: 206). Co prawda, nie

jest wcale oczywiste, że tym, co ich łączyło, było rzeczywiście stanowisko

teoretyczne. Normatywna koncepcja nauki skłania częstokroć do jej przesad­
nie rygorystycznego oddzielania od innych pól działalności intelektualnej,
traktowanych co najwyżej (dotyczy to zwłaszcza polityki) jako zagrożenie dla

jej autonomii. Historyczne rekonstrukcje socjologii odtwarzają często jej

domniemane główne koncepcje, ujmując je nie tylko w oderwaniu od szer­
szego kontekstu intelektualnego i społecznego, ale nawet od rzeczywistego
kształtu twórczości naukowej. W rzeczywistości sfera abstrakcyjnych doktryn
teoretycznych stanowi jeden z wielu elementów obrazu świata przedstawiane­
go przez twórczość naukową, pole publicznej dyskusji uczonych bywa zaś
najczęściej organizowane przez te spośród nich, które teoretyk, zainteresowa­

ny rzeczywistością „wielkiej teorii”, uznałby za stosunkowo drugorzędne.
Wskazuje na to chociażby charakter dwóch, pomijanych dotąd przez litera­

turę przedmiotu sporów o charakter czeskiej socjologii. Wydaje się, że ich
analiza może pozwolić świeżym okiem spojrzeć na panoramę socjologii

pierwszej Republiki Czechosłowackiej1.

Socjologia czeska m a za sobą trudną historię. Po skutecznej likwidacji po

przejęciu władzy przez komunistów w roku 1948, odradzać się zaczęła dopiero
w latach 60. Proces ten przebiegał powoli, być może należałoby raczej mówić

o jej tworzeniu na nowo, jako że rola odgrywana przez uczonych starszego

pokolenia nie była, po tak długiej przerwie, wielka. Po roku 1968 nie doszło, co
prawda, do ponownej likwidacji socjologii jako nauki, ale jej rozwój został
zamrożony, została pozbawiona kontaktów zagranicznych, a obiecujący uczeni
usunięci z placówek naukowych. Współczesna socjologia czeska jest więc
pozbawiona ciągłości rozwoju, czemu odpowiada umiarkowane zainteresowa­
nie jej historią. Inaczej było w latach 60., gdy odbyły się dwie duże konferencje

jej poświęcone i ukazało się kilka publikacji na ten temat. Uwagę badaczy

1 T ekst stanowi rezultat sfinansowanego przez K B N badania nr. 1 H 0 2 026 16, dotyczącego

n arodu ja k o obiektu b ad ań socjologii czeskiej, a jego treść jest rodzajem dopełnienia książki

Narodowość jako problem naukowy. Naród w socjologii czeskiej okresu międzywojennego

(Kilias

2000

).

D ualizm określeń: socjologia czeska/czechosłowacka wydaje się nieunikniony. Choć zajmuję

się sporam i czeskich uczonych, to oni nadawali wówczas ton nauce czechosłowackiej, niektórzy
z nich działali zresztą również n a Słowacji.

background image
background image

4 0

JAROSŁAW KILIAS

nie do powszechnie podzielanych, typowych form praktyki zawodowej (i
wypowiedzi), prowadzące nawet do gotowości do publicznego występowania
w ich obronie (Kuhn 1970: 10). Najpopularniejszą orientacją owej nauki
normalnej była zapewne jakaś forma pozytywistycznego scjentyzmu, choć były

oczywiście i wyjątki, takie jak oryginalny, strukturalistycznie zorientowany

teoretyk Josef Ludvik Fischer, z młodszych zaś chociażby Jan Mertl za­
inspirowany pracami M axa Webera. Błaha postrzegający dzieje socjologii
czeskiej jako historię recepcji Comte’a i jej postępującego „unaukowienia” (co
zdaje się potwierdzać moją opinię o jej orientacji teoretycznej), określił
dominujące w niej podejście mianem „krytycznego realizmu”: stanowiska
pośredniego między skrajnym obiektywizmem socjologicznym a ekstremalnym
subiektywizmem. Ten „krytyczny realizm” miał w jego opinii nawiązywać do
T . G. M asaryka (od którego zaczerpnięto sam termin). W istocie chodziło nie
tyle, jak twierdził, o stanowisko teoriopoznawcze - tym był w jego wypadku
naiwny empiryzm, ile raczej o koncepcję przyczynowego wyjaśniania zjawisk

społecznych (czy o zestaw założeń dotyczących natury życia społecznego? ),

nieredukowalnych do zjawisk jednostkowych, nie poddających się wszakże
również wyjaśnianiu abstrahującemu od aktywności poszczególnych jednostek
(Błaha 1997: 29-30).

W arto zauważyć, że wśród czeskich uczonych nierzadkie było uprawianie

dwóch specjalności: tak jak T. G. Masaryk, bywali oni i filozofami i so­
cjologami, choć nie oznacza to, by łączyli z sobą te dyscypliny. Ciekawe wydaje
się także, że choć analiza prac poszczególnych autorów ujawnia, że istniały

między nimi dość zasadnicze niekiedy rozbieżności teoretyczne, to nie powodo­
wały one zazwyczaj poważniejszych sporów.

Opisując międzywojenne dzieje socjologii czeskiej, zwykło się mówić o ist­

nieniu dwóch orientacji, o nie do końca jasnych konturach personalnych,
nazywanych brneńską i praską szkołą socjologiczną. Rezygnując z rozważań,
czy (i w jakim sensie) chodziło rzeczywiście o szkoły naukowe, musimy
przyznać, że czeskie nauki społeczne rozbite były na dwie, konkurujące grupy
uczonych, między którymi na progu lat 30. nastąpił częściowy rozłam instytuc­

jonalny. Jego wyraz stanowiło ustąpienie Josefa Krala, wiodącej postaci

„praskiej” socjologii, ze stanowiska wiceprzewodniczącego organizacji czeskich

socjologów - Masarykovej sociologickej spolećnosti (Masarykowskiego Towa­
rzystwa Socjologicznego), a następnie jego wystąpienie z organizacji. Za
Kralem poszli jego zwolennicy, którzy w roku 1937 założyli Spolećnost pro

socialni badani (Towarzystwa Badań Społecznych). Już wcześniej, w roku 1931

zaczęli oni wydawać własne pismo, zatytułowane „Socialni problemy”, konku­
rencyjne wobec wydawanej w Brnie od roku 1930 „Sociologickej revui”.
Dotychczasowe dociekania historyków socjologii dotyczyły częściej autorów
z Brna, a Juliana Obrdlikova, czołowa w latach 60. animatorka badań nad jej
dziejami, była uczennicą Błahy. Jeżeli chodzi o jakość dorobku, to na pierwszy

background image

„SOCJOLOGIA BILANSUJĄCA" CZY „OBIEKTYWIZM SOCJOLOGICZNY”?

41

rzut oka dzieła autorów szkoły brneńskiej, Błahy, Chalupnego czy zwłaszcza
Fischera, posiadają niewątpliwą wartość naukową, podczas gdy szkoła praska

miała za lidera niezbyt twórczego Krala. Niemniej, jeżeli mówić o „szkole”

w dosłownym znaczeniu, to właśnie Kralowi, nie Blasze, udało się wokół siebie
skupić młodych, zdolnych uczonych, od początku lat 30. zyskujących coraz
silniejszą pozycję naukową, wśród których warto wymienić Jana M ertla czy
O takara Machotkę.

Co dzieliło oba nurty? Nie bez znaczenia były powody osobiste. Josef Kral,

człowiek o trudnym charakterze, wszedł w konflikt z Emanuelem Chalupnym,
również niełatwym w obyciu i znanym z kilkakrotnego wywołania publicznych
polemik (por. Vanek 1985). Doszły do tego i inne różnice. Frantiśek Fajfr (1932:

364) stwierdzał: „O ile możemy sądzić, prawie wszyscy czescy socjologowie,
obiektywistyczni i subiektywistyczni, firmowi i niefirmowi, stoją na prawym

skrzydle obozu lewicowego naszej polityki”. „Brneńscy” socjologowie byli

jednak wyraźniej związani z lewą stroną sceny politycznej, podczas gdy

„prażanie” reprezentowali opcję bardziej prawicową, co prawda nie wydaje się,
by była to kluczowa różnica3. Warto wszak zauważyć, że choć K ral deklarował

jeszcze, że punktem wyjścia jego socjologii jest dzieło T . G. Masaryka, w prak­

tyce Kralowska koncepcja nauki była już odmienna, a jego uczniowie pozwalali
sobie wręcz na dystansowanie się od prezydenta, podczas gdy autorzy szkoły
brneńskiej na ogół deklarowali przywiązanie do jego spuścizny. Jeżeli chodzi
0 kwestie teoretyczne, to różnice nie były większe niż wśród poszczególnych
uczonych należących do każdego z obozów. Istotny wydaje się raczej fakt, że
szkoła praska wyraźniej akcentowała akademicki charakter uprawianej przez
siebie nauki. Deklarowane cele Spolećnosti pro socialni badani były węższe
1 bardziej ukierunkowane na działalność czysto naukową niż kładącej nacisk na
popularyzację socjologii Masarykovej sociologickej spolećnosti. Uczniowie
i zwolennicy K rala silniej też podkreślali konieczność respektowania wymogów

metodologicznej poprawności, co częstokroć znajdowało wyraz nie tylko

w (czasem zasłużenie) miażdżących, ale zarazem małostkowych i złośliwych
recenzjach prac konkurencji. Na przełomie lat 30. i 40. doszło na tym tle do
donośnej kłótni pomiędzy autorami publikującymi na łamach jednego lub
drugiego z pism. Jednak choć postawa młodych „praskich” socjologów stano­
wiła jedną z przesłanek dyskusji, które zamierzam opisać, to nie kontrowersje
między obiema szkołami stanowią temat artykułu. Chcę w nim napisać o sporze

rozpoczętym krytyką pochodzącą spoza pola zinstytucjonalizowanej socjologii,
a dotyczącą stanowiska określanego przez jego przeciwników jako „socjologi­
czny obiektywizm”.

3 M ożna co praw da dodać, że okupacyjna działalność Ja n a M ertla nosiła cechy kolaboracji,

co po wojnie zaowocowało, niestety, zakazem w ykonywania zawodu przez tego uczonego.

background image

4 2

JAROSŁAW KILIAS

„Socjologia bilansująca” versus „obiektywizm socjologiczny”

Trudno ustalić, co właściwie stało się przyczyną rozpętania dyskusji.

background image

„SOCJOLOGIA BILANSUJĄCA" CZY „OBIEKTYWIZM SOCJOLOGICZNY”?

4 3

naukowej i studiów) przy Vysoke skole politickych nauk (Wyższej Szkole N auk
Politycznych)4, w lipcu zaś swój krótki referat opublikował na łamach pisma

„Naśe doba” (Radl 1932).

Rzetelna historia czeskiej socjologii nie może się obejść bez

w z m ia n k i

0 Emanuelu Radiu. Autor ten jest prawdopodobnie najpopularniejszym
czeskim filozofem okresu międzywojennego, jego popularność zaś jest w dużej

mierze rezultatem jego zainteresowania praktycznymi problemami demo­

kratycznego społeczeństwa, w tym kwestią mniejszości narodowych. D roga
Radia do filozofii (i socjologii) wiodła przez biologię - od roku 1904 był

prywatnym docentem biologii na uniwersytecie praskim, a w roku 1919

otrzymał tam stanowisko profesora filozofii przyrody. Już w roku 1914 wydał

pierwszą stricte filozoficzną książkę Uvahy vedeckć a filosoficke', wśród jego

licznych publikacji warto też wymienić poświęconą niemieckiej filozofii pracę

Romantickä veda (1918), wykład filozofii nauki zatytułowany Moderni veda

(1926), czy wreszcie opublikowaną w latach 1932/33, kontrowersyjną, dwu­
tomową historię filozofii (Radl 1998, 1999). Filozof publikował także prace
dotyczące problematyki narodu, z których najbardziej znane to Välka Cechu

s Nemci (Radl 1993) oraz Narodnost jako vedecky problem (1928)5. Dzieła

Radia, racjonalisty, a zarazem religijnego moralisty (często nawet moralizato-
ra) zaangażowanego w sprawy publiczne i rzadko respektującego przy­
zwyczajenia czytelników, zyskiwały szeroki rozgłos i budziły liczne kont­
rowersje.

A jaka była treść artykułu Radia? A utor dowodził, że niemieccy uczeni

realizują romantyczną koncepcję „nauki dla nauki”, deklarując niechęć do
polityki, która jest wszak w ich dziełach obecna, jako że stanowią one wyraz
podświadomego dążenia do realizacji niemieckich interesów narodowych.
I w Czechach pojawiła się taka wizja nauki, usiłowali ją realizować historycy
będący uczniami Jaroslava Golla, włącznie z oponentem M asaryka w sporze

0 sens czeskich dziejów, Josefem Pekarem6. 1 w ich przypadku rzekoma „nauka

dla nauki” miała określony charakter polityczny, będąc manifestacją nac­

jonalizmu i katolicyzmu. Temu modelowi przeciwstawiał Radl Frantiśka

Palackiego, twórcę wiedzy, która miała służyć humanitaryzmowi, ludzkości
1 narodowi, taka sama wizja przyświecać miała również T. G. Masarykowi,
zwalczającemu niemiecki, romantyczny wzorzec. A utor sądził, iż w Czechach

doszło do nowej próby wprowadzenia owego niemieckiego modelu, ucieleś­
nianego tym razem przez M axa Webera i protestował przeciwko uznaniu jego

4 O w ystąpieniu referow ał w tygodniku „Ć in” au to r podpisany L. Jehł (1932).

5 Z literatury o R adiu w arto wymienić książki: Josefa L. H rom adki (1947) oraz Simony

Löwensteinovej (1994).

6 Najważniejsze wypowiedzi w dyskusji na tem at M asarykowskiej koncepcji dziejów czeskich

zostały zebrane i skom entow ane przez M ilośa Havelkę (1995). Skrótow ą informację o niej zawiera
rozdział czw arty książki N aród a idea narodowa: nacjonalizm T. G. M asaryka (Kilias 1998).

background image

4 4

JAROSŁAW KJ LIAS

postawy za właściwszą od Masarykowskiej (Radl przywoływał pracę M ertla,
nie ujawniając wszakże jej tytułu). Uczony jest członkiem społeczeństwa, nie
przestaje nim być, gdy pisze książkę naukową, nie może więc tylko obserwować
(jak to sugerował np. Durkheim) w czasach burzliwych i wymagających
aktywności. Ludzie, także uczeni, są w pełni odpowiedzialni za konsekwencje
swych działań, a obiektywizm to jedynie rezultat tchórzostwa i niezdolności, czy
też niechęci do „amerykanizacji” pojmowanej jako antyteza intelektualizmu,
a zarazem dążenie do unaukowienia życia publicznego (Radl 1932: 545-548).

Artykuł Radła doczekał się wnet krótkiej repliki M ertla (1932), opub­

likowanej w „Socialnich problemach”. Wskazał on, że kwestia wartościowania
stanowi rzeczywisty problem nauk społecznych, któremu Max Weber poświęcił

jedną trzecią swego dzieła; notabene stanowisko otwarcie wartościującego

Pekara odbiega od Weberowskiego obiektywizmu. Wiedza służąca ideologii
byłaby nie nauką, a scholastyką, jej obiektywizm zaś nie oznacza oddalenia od
realnego życia. Dzieło Palackiego i Masaryka przynależy do Odrodzenia
Narodowego, a głoszona przez nich koncepcja wiedzy nie mogłaby się spraw­
dzić we współczesnych czasach. Propagowana przez Radia „amerykanizacja”
także nie musiałaby przynieść niczego dobrego, jako że amerykańska socjologia

cechuje się powierzchownością i można z niej zaczerpnąć najwyżej pewne

elementy praktyki badawczej, nie zaś teorię poznania i metodologię.

Replika M ertla nie zakończyła sporu, który przeniósł się do tygodnika

„Cin”, gdzie Radl (1932a) opublikował artykuł Jake sociologie potfebujemel
(„Jakiej socjologii potrzebujemy? ”). Wytykał w nim, że socjologia nie zajmuje
się rzeczywistymi problemami ludzi i deklarował brak zgody na jej polityczną
neutralność, równoznaczną w jego oczach z amoralnością. Dzieje prawdziwej
nauki nie są historią jej neutralności. Mertl twierdził, że upolitycznienie oznacza
podporządkowanie wiedzy agitacji - ale przecież nie upolitycznił nauki ani
Galileusz, walczący za jej pomocą przeciw kurii rzymskiej, ani M asaryk podczas
sporu o „Rękopisy”; czeskie prawo konstytucyjne nie zostaje upolitycznione
przez fakt, że obowiązuje ono tylko w Czechach i zostało uchwalone przez
posłów reprezentujących określone partie. W swojej książce Mertl wskazał, że
konfuzja w pojmowaniu demokracji płynie stąd, że termin „demokracja”

stanowi hasło polityczne - czy miałoby jednak sens mówić o demokracji innej

niż ta, która stanowi ideał przyświecający walce politycznej? Obiektywizm to

oderwanie od życia, niepraktyczność i nieżyciowość stanowią zaś wyznacznik

nauki niemieckiej, w przeciwieństwie do amerykańskiej: Radl porównywał

System der Soziologie Franza Oppenheimera z Zakładami sociologie Franka W.
Blackmara i Johna Lewisa Gillina wskazując, że choć praca niemieckiego
autora liczy 4000 stron, to jest w nim jedynie niewielka wzmianka na temat
bezrobocia, podczas gdy mniej obszerne dzieło amerykańskich autorów, wy­

czerpująco opisuje owo zagadnienie. Na koniec filozof stwierdzał (Radl 1932a:

176): „Każdy porządny uczony jest budzicielem; co prawda od dawna wiado­

background image

„SOCJOLOGIA BILANSUJĄCA” CZY „OBIEKTYWIZM SOCJOLOGICZNY”?

4 5

mo, że budziciele nie rodzą się w akademiach. Zadania dzisiejszego uczonego są

takie same, jak zadania Palackiego i M asaryka i jak zadania wszystkich
uczonych wszystkich czasów: za punkt wyjścia mieć rzeczywistość, służyć
ludowi i walczyć o prawdę. ”

Wkrótce ukazała się i odpowiedź Mertla (opatrzona dopiskiem, że redakcja

nie zgadza się z jego poglądami oraz podziękowaniami Radia za przedstawienie

mu tekstu socjologa! ). A utor uznał argumentację filozofa za objaw pomieszania

pojęć, wskazując na przykład, że prawo konstytucyjne, pojmowane jako
konkretne akty prawne, takie jak konstytucja, nie stanowi przecież nauki!

Zauważył, że jego własna wypowiedź dotyczyła metodologii amerykańskiej
socjologii, nie konkretnych zagadnień podejmowanych przez badaczy. Na

koniec Mertl (1932a: 514) stwierdzał: „Pod koniec swej krytyki przytacza Radl
zwyczajowy zarzut naszych niektórych kręgów, iż mianowicie zwracam się
przeciwko T . G. Masarykowi. Otwarcie konstatuję: nigdzie nie napisałem, że

uważam socjologię M asaryka za pomyloną [„zmatenou”]. Przyznaję wszak

otwarcie, że również do socjologicznego dzieła T. G. M asaryka mam stosunek
krytyczny, tak samo, jak mam prawo, ba obowiązek, mieć go wobec każdego
innego socjologa. To właśnie Masaryk był tym, który zawsze uczył krytycyzmu,

odpowiada więc jego duchowi to, że chcemy się krytycznie odnieść do jego

dzieła” . Deklarował, że nie chciał znieważać działalności naukowej M asaryka
i Palackiego, ale przed współczesną nauką stoją już zupełnie inne zadania.

Nieco bardziej teoretyczny charakter nadał dyskusji Vasil K. Skrach,

sekretarz naukowy, bibliotekarz (i informator) prezydenta7, publiczności nau­
kowej znany zaś przede wszystkim jako opieszały edytor jego pism zebranych,
który zabrał głos mniej więcej w tym samym czasie, gdy „Naśe doba”
publikowała artykuł Radia. W dziale recenzji pisma „Ćeska mysi” ogłosił on
kilkunastostronicowy, nieco chaotyczny artykuł, zatytułowany Rozhledy po

ceske sociologii. Socjologicky objektivism: J. L. Fischer, Uhlif, M ertl („Rzut oka
na czeską socjologię. Socjologiczny obiektywizm: J. L. Fischer, Uhlif, M ertl”;
Skrach 1932). Punktem wyjścia była dla Skracha konstatacja, iż współczesne
społeczeństwo znalazło się w kryzysie (tamże: 218): „Nie ma dziś, w sytuacji
kryzysu, wobec tak pilnej potrzeby podejmowania decyzji, teorii bardziej
niebezpiecznej od socjologicznego obiektywizmu - domniemania, że rozwój
społeczeństwa dokonuje się sam z siebie, na kształt zjawisk przyrodniczych
i nieuchronnych kolei losu, że jakoś to będzie, że społeczeństwo samo poradzi
sobie w chorobie, [będąc w stanie] wydostać się z choroby; że zadaniem
socjologii jest wyłącznie konstatowanie gry ideologii i instytucji, beznamiętne,
»obiektywne« odkrywanie i poszukiwanie typów rzeczywistości społecznej

7 Choć przynależność Skracha do bliskiego otoczenia M asaryka (Klimek 1996: 83) pozw ala n a

przypuszczenie, że to on m ógł być inspiratorem wystąpienia, jego weryfikacja wymagałaby wszak

stosownych studiów źródłowych.

background image
background image

„SOCJOLOGIA BILANSUJĄCA” CZY „OBIEKTYWIZM SOCJOLOGICZNY”?

4 7

książkę Stranictvi, opatrzoną podtytułem „przyczynek do filozofii [Skrach
podkreślił to słowo kursywą] i socjologii partii politycznych”. A utor przypo­
mniał swą ówczesną recenzję dzieła, w której stwierdzał, że Simmlowi lub
Weberowi nie spodobałyby się zawarte w niej sądy wartościujące, miłe autorowi
referatu i innym naukowym i filozoficznym zwolennikom Masaryka. Przywołu­

jąc ów referat, pisał: „Również na płaszczyźnie teoretycznej, ponownie w spo­

sób odpowiadający duchowi Masaryka, deklarowałem przynależność do jakiejś
bilansującej socjologii, a nie tylko do socjologii rzemieślników naukowych jako
niezaangażowanych obserwatorów, do socjologii, można powiedzieć, teatro-
logicznej” . Zagadnienia podobne do tych, które zajmowały niegdyś Beneśa,

podjął Jan Mertl, dla którego ideał uczonego stanowi już nie Masaryk, a Max
Weber. Skrach cytował fragmenty wprowadzenia do Politiky jako povolani,
w tym zdanie głoszące, że analiza teoriopoznawcza oraz dążenie do obiektywiz­

m u uchroniły niemieckiego uczonego od „mylącego mieszania poznania nauko­

wego z praktycznymi postulatami i ideałami” (oba cyt. tamże: 228; Mertl 1929:
7). Uznał, że jeżeli zdanie to odnosić się ma do Masaryka, to dowodzi pomyłki
socjologa, jako że praski filozof zawsze rozróżniał i starannie oddzielał nauki
teoretyczne od praktycznych oraz politykę społeczną od filozofii społecznej
( = nauki), dostrzegając zarazem, że naukowy charakter dzieła nie przeszkadza,
by wyrażało ono równocześnie określoną postawę polityczną. Mertl zaś
konstatuje fakt „politeizmu wartości” i sądzi, że poznanie naukowe nie może
być źródłem norm, a jedyną dyrektywą uczonego winno być dążenie do prawdy.
Choć przyznaje, że i wartości są elementem społecznej rzeczywistości, zastrzega
zarazem, że socjologia nie chce być ideologią, a badać zjawiska takie, jakimi są,
odkrywać ich własną logikę i wewnętrzne przyczyny.

Nieco zaskakująco, artykułu Skracha wieńczy nie krytyka koncepcji Mert-

la, a niezbyt spójne podsumowanie zarzutów wobec uogólnionego „socjologicz­
nego obiektywizmu”. Po pierwsze, zarzucał mu próbę ucieczki od filozofii (a
zwłaszcza od filozofii historii) i przed monokauzalizmem w wyjaśnianiu zjawisk
oraz przed poszukiwaniem uniwersalnych zasad życia społecznego. Po drugie,

miał mu za złe, że ucieka przed etyką i wartościowaniem, przed praktyką

w ogóle, a w szczególności przed uznaniem jej ewentualnego wpływu na

obserwację i wyjaśnianie. Po trzecie, obiektywizm oznaczać miał ucieczkę przed

psychologią, nadmiernie obiektywizując obraz życia społecznego. Ze swej
strony Skrach deklarował przywiązanie do „krytycznego realizmu” M asaryka
i głosił pochwałę praktycyzmu, z sympatią odnosząc się do - jak to określił

- „Rädlowskiego usiłowania o bilansującą filozofię i socjologię” (tamże: 230).
Wymieniając prace krytyczne wobec obiektywizmu, wskazał jedynie na dzieła

prezydenta oraz kilka drobniejszych prac, zresztą głównie publikowanych
w „Ćeskej myśli” opracowań i referatów (sic! ) dotyczących artykułów Włady­

sława Mieczysława Kozłowskiego. N a koniec oświadczał, że filozofia powinna
pozostawać w jak najściślejszym związku z socjologią.

background image

4 8

JAROSŁAW KILIAS

Na zarzuty Skracha odpowiedziało dwóch autorów. Czterostronicowy

artykuł Innocenca Arnośta Błahy (1932) w dziale recenzji „Sociologickej revui”

wydaje się ważny dlatego, że pochodzi spoza obozu młodej „praskiej” so­
cjologii, którą bierze w obronę. Autor stwierdził, że jej krytyka oparta jest na

nieporozumieniu - braku rozróżnienia między obiektywizmem jako doktryną
i jako metodą. Jako naukę (doktrynę) krytykował go sam Błaha, deklarujący się

jako zwolennik „krytycznego realizmu”, stanowiska pośredniego między obiek­

tywizmem i subiektywizmem, jednakże wystrzegają się go także młodzi so­
cjologowie, głoszący jedynie obiektywizm metodologiczny. Skrach zarzucił im,
że dążą do stworzenia socjologii odfilozoficznionej - to prawda, ale ich dążenie

jest godne pochwały, nie nagany (Błaha 1932: 301): „[Chodzi o to, czy]

Socjologia powinna posiadać epistemologię filozoficzną czy epistemologię

naukową. [... ] A jeżeli [„obiektywiści”] myślą serio o socjologii naukowej, to

metodą, za pomocą której mogą dojść do dokładnych wniosków naukowych,

jest wyłącznie metoda empiryczna, niewartościująca, ściśle obiektywna. [... ]

Jeżeli zjawiska mają być postrzegane takimi, jakimi są, i jeżeli mamy uzyskać
prawdę naukową ich dotyczącą, muszą być obserwowane nie przez podmiot
poznający zabarwiony przez różne stany uczuciowe, przesłanki światopo­

glądowe i przesądy, ale [przez podmiot] niemal przezroczysty, pozbawiony - na
tyle, na ile jest to możliwe dla człowieka - wszelkich aprioryzmów, również
sądów wartościujących. Nauka tylko postrzega i wyjaśnia rzeczywistość. Gdy
tylko zaczyna oceniać, przekracza obszar nauki i wkracza do dziedziny filozofii
(filozofii historii, filozofii społecznej itp. )”. Tego rodzaju obiektywizm jest
nauce niezbędny. Co prawda, obiektywizm może negatywnie wpływać na
społeczną postawę badacza, ale nawet wielcy („doktrynalni”) obiektywiści jak
Comte czy M arks byli aktywnymi reformatorami. Choć młodzi socjologowie
bronią się przed filozofią, ich postawie społecznej nie można niczego zarzucić.
D la skutecznego działania potrzebna jest wiedza, tej zaś może dostarczyć
prawdziwie obiektywna nauka.

Druga odpowiedź pochodziła od lidera praskiej szkoły socjologicznej,

Josefa K rala (1932), który zamieścił krótki tekst w dziale przeglądów i aktual­

ności swych „Socialnich problemów”. Był on napisany w typowym dla autora
stylu, rozpoczynając od katalogu błędów popełnionych przez krytykowanego
autora. Skrach pomylił różne, należące do odmiennych epok odmiany obiek­
tywizmu. Młodej socjologii na pewno nie dotyczy zarzut fatalizmu i wiary, że
życie społeczne rządzi się jakąś niezależną od woli ludzi koniecznością. K ral
zaakcentował konieczność respektowania podziału pracy pomiędzy socjologią
teoretyczną (którą uprawiają młodzi badacze) i praktyczną, o którym krytyk

mógłby się dowiedzieć i z pism Masaryka. Jeżeli chodzi o oceny, to poznanie

naukowe nie może być deformowane przez postawę etyczną badacza, która

może zostać wzięta pod uwagę co najwyżej w socjologii praktycznej. Także

stosunek filozofii i nauk społecznych określił Skrach niejasno: całość stanowią

background image
background image

5 0

JAROSŁAW KILIAS

pierwsze, obiektywiści uważali, że uczony winien obserwować to, co jest,

zachowując dystans wobec całkowicie od niego niezależnego badanego obiektu.
Po drugie, obiektywizm opiera się na doktrynie głoszącej, iż zjawiska społeczne
rządzą się swoimi własnymi, niezmiennymi prawami, które socjologia winna

odkrywać, ale na które nie ma wpływu. Badacze społeczni zdają sobie wszak
sprawę, że nie jest to takie proste: Mertl konstatuje na przykład, że zjawiska
społeczne istnieją w rzeczywistości w psychice poszczególnych osób, że tworzą je
również sądy wartościujące, dostrzega w tym wszakże jedynie kłopot. Popada
zarazem w przesadny subiektywizm, zapominając, że przedmiotem badania jest
działanie, zawsze posiadające obiektywnie postrzegalny, cielesny i ruchowy
charakter; co prawda obdarzone zawsze subiektywnym sensem, ten zaś musi
socjolog respektować, przez co nauka stanowi - i to niezależnie od woli samych
uczonych! - kontynuację życia społecznego. Trzecia, najbardziej kontrowersyj­
na teza obiektywistów dotyczy wartościowania. Sądzą oni, że uczonemu nie
wolno wypowiadać sądów wartościujących, oceniając bowiem przestaje być
naukowcem. Jeśli się tych sądów zaś od naukowca żąda, to sprowadza się naukę
do roli literatury agitacyjnej. Jeżeli chodzi o tezę pierwszą, to Fajfr uważał ją za
rezultat wygórowanych oczekiwań wobec socjologii, która nie jest nauką ścisłą!

Sądził, że wartościowania nie da się uniknąć, a wiele sądów wartościujących

wypowiadanych jest jako rzekome prawdy naukowe: często oceniamy, nie
zdając sobie z tego samemu sprawy!

W opozycji do obiektywizmu zarysował autor stanowisko nieobiektywisty-

czne. Zgodnie z nim wyborem przedmiotu badania winna rządzić jego społeczna
ważność, co wymaga refleksji i rozstrzygania kwestii natury etycznej. Zadaniem
socjologii jest rozwiązywanie problemów życia społecznego, a to się nie obejdzie

bez ustawicznego przypisywania sensu i oceny znaczenia zjawisk; częstokroć

nauka pełni funkcję demaskacyjną, ujawniając złudzenia potoczności - nie

mogłaby tego robić korzystając wyłącznie z pasywnej, beznamiętnej obserwacji.

A jak wygląda praktyka badawcza młodych socjologów? Nie zajęli się oni

dotąd poważnie metodą, wspominając jedynie, że ma być ona naukowa.
W rzeczywistości brak w ich pracach konkretu, zbyt wielkie znaczenie przypisu­

ją klasyfikacji, a ich analizy mają zwykle charakter literacki, tj. dotyczą

literatury przedmiotu, a nie rzeczywistości samej. Co się tyczy sądów wartoś­
ciujących, to w praktyce pojawiają się one u nich dość często; Mertl jest pod tym
względem bardzo ostrożny, ale nawet i on wypowiada je czasem mimochodem!
Fajfr przestrzegał, że uczony godzący się z tym, że przyrodoznawczy obiek­
tywizm nie jest możliwy w naukach społecznych, bywa zazwyczaj bardziej
wyczulony i obiektywny od kogoś, kto wartościuje sam tego nie spostrzegając.
Jeśli chodzi o polityczny charakter młodej socjologii, to uważał, że socjologia,
która popiera domniemanie obiektywny, zastany konsens wartości, musi
przejawiać postawę konserwatywną, aczkolwiek w zasadzie wszyscy czescy

badacze społeczni lokują się na prawym skrzydle lewicy i respektują polityczną

background image

„SOCJOLOGIA BILANSUJĄCA” CZY „OBIEKTYWIZM SOCJOLOGICZNY"?

5 1

rolę prezydenta republiki (Fajfr 1932: 364): „Jeżeli ozwie się tu i tam krytyka
M asaryka, to wiemy dobrze, że nie została ona pomyślana jako polityczna i że

młodzi w rezultacie [stosowania] innej metody nie mogą inaczej”. Ogólnie
mówiąc, obiektywizm stanowi jedynie formę ucieczkę od rzeczywistości, a kry­

tyka winna posłużyć temu, by pilność, oczytanie i zdolności młodych so­
cjologów mogły być lepiej wykorzystane.

Niewątpliwie tekst ten bardziej niż poprzednie nadawał się na punkt wyjścia

do dyskusji. Wedle referatu w „Närodnim osvobozeni”, na spotkaniu w Jednote
po wystąpieniu Fajfra wypowiadali sięm . in. Radl, Fischer, Ullrich i M achotka,
ale tendencyjność i lakoniczność dostępnych relacji nie daje szansy, by zrekon­
struować ich wypowiedzi. Wiemy tylko, że dwaj ostatni podtrzymywali swe
stanowisko, przeciwstawiając się aprioryzmowi i filozofii historii (-i-: 1932).

Znana jest jeszcze jedna publiczna dyskusja dotycząca „obiektywizmu”

i jego krytyki, zorganizowana 1 grudnia 1932 roku przez Masarykovą sociologi-
cką spolećnost. Referentem był prezentujący obiektywistyczny punkt widzenia

Josef Ludvik Fischer, w dyskusji zaś udział wzięli między innymi Chalupny

i Mertl. Oczywiście, także w tym przypadku nie można na podstawie lakonicz­
nych relacji prasowych (-e-: 1932) adekwatnie przedstawić opinii prezen­
towanych przez dyskutantów.

„Aktywizm filozoficzny” kontra „Sociälni problemy”

Dyskusja wkrótce wygasła (choć daty publikacji czasopism mogą być

mylące, a niektóre z omówionych tekstów mogły się ukazać już po wspo­
mnianym powyżej zebraniu). Niebawem doszło do jeszcze jednego publicznego

sporu, dotyczącego co prawda ogólniejszych kwestii, w którym uczestniczyli
wszak ci sami uczeni, prezentując zbliżone konfiguracje idei. Tak jak w przy­
padku poprzedniego, sprawcą kontrowersji okazał się Emanuel Radl. W trakcie
kierowanego przezeń VIII międzynarodowego zjazdu filozoficznego, który
obradował w Pradze w roku 1934, Vasil K. Skrach wygłosił manifest Our
Philosophical Programme. Pod tekstem podpisani byli „filozofowie zebrani
wokół pisma »Ćeska mysi«”, wśród których obok Radia (rzeczywistego autora)
i Skracha warto wymienić jego przyjaciela teologa, współredagującego z nim
pismo „K rest’anska revue”, Josefa L. Hromadkę czy A ntona Stefanka, słowac­
kiego polityka i socjologa. Deklarowali oni (Our Philosophical... 1936: 827):

„Jesteśmy kontynuatorami filozofii M asaryka i z niej czynimy nasz fun­

dam ent”.

Przedmiotem hałaśliwego i niezbornego manifestu był protest przeciwko

„dekadenckiej filozofii współczesnej’, której objaw stanowić miał skrajny

intelektualizm, przybierający dwie formy - ultrapozytywizmu (którego wyrazi­
cielami byli Ernst M ach czy Durkheim) i romantycznego irracjonalizmu

background image
background image

„SOCJOLOGIA BILANSUJĄCA” CZY „OBIEKTYWIZM SOCJOLOGICZNY”?

5 3

deklarują obiektywny charakter propagowanych przez siebie norm, gdyby zaś

socjologia miała realizować jakieś pozanaukowe wartości, byłaby demokratycz­

na lub faszystowska, ale nie byłaby naukowa!

Drugim tekstem odnoszącym się do Rädlowskiego manifestu był artykuł

K rala (1935) Cesky aktivism filosoficky (Czeski aktywizm filozoficzny).
A utor uznał, że bardziej stosowne od posłużenia się przez manifestantów

tytułem „Ćeskej myśli”, byłoby firmowanie go przez „Kresfianską revue”, jako
że podpisana była pod nim cała jej redakcja; niektórzy z podpisanych nie byli

nawet profesjonalnymi filozofami! Jeżeli chodzi o treść, to niejasne pozostaje,
co podpisani rozumieją pod terminem „intelektualizm”, nie wiadomo też, na
czym miałby polegać przeciwstawiany mu praktycyzm. To, do czego dążą

manifestanci, odpowiadać miało minionym stadiom rozwoju społecznego

i naukowego, współczesną naukę cechuje specjalizacja. Nie wiadomo, na czym

ma polegać demokratyzm filozofii, jeśli zaś chodzi o odpowiedzialność uczo­

nych, to przecież nie od nich zależy sposób wykorzystania ich pracy. Podpisani
(Radl) pomieszali różne tradycje filozoficzne, potępiając nierzadko i te, które
dla nich samych były inspiracją (jak neokantyzm). Krytykując obiektywizm
socjologii nie dostrzegli, że jego porzucenie musi wieść do niekończących się
politycznych sporów. K ral zakwestionował i zasadność przywoływania przez
nich dziedzictwa Masaryka, który odrzucał teologię, nie mówiąc o tym, że nie
żądał wymieszania teorii, i praktyki (ani tym bardziej likwidacji pierwszej
w imię drugiej! ). Manifestanci odrzucają monizm i głoszą skrajny dualizm,

oparty na przeciwstawieniu temu, co istnieje, porządku idei i tego, co być

powinno, przy czym ostatecznym źródłem owych idei jest autorytet zewnętrzny
wobec filozofii - teologia. Z pewnością nie jest to filozofia masarykowska,
choćby się autorzy i najusilniej powoływali na M asaryka (Kral 1935: 30).

Jak można było oczekiwać, w obronie „Programu” wystąpił jego autor,

publikując na łamach „Ćeskej myśli” obszerniejszy tym razem tekst, zatytuło­
wany Prakticka filosofie (Praktyczna filozofia), w którym po raz pierwszy

systematycznie przedstawił swoje racje teoretyczne (Radl 1935). Zaczął jednak
od wyjaśnienia powodu swego wystąpienia. Miała nim być chęć popularyzacji

mało znanej za granicą filozofii M asaryka (nawiasem mówiąc, tytularnego
przewodniczącego zjazdu), a nie zabrania głosu w rodzimych sporach filozoficz­

nych. Co się zaś tyczy „aktywizmu”, to punktem wyjścia uczynił konstatację, że
od początku rozwoju nowożytnej filozofii poznanie traktowane było jako
czynność pasywna, polegająca na biernym poddaniu się przez podmiot od­
działywaniu przedmiotu, podczas gdy już Platon dostrzegał w nim aktywność
ducha. W rzeczywistości poznawany obiekt to zawsze wytwór podmiotu (o ile
ich rozróżnianie jest w ogóle stosowne), stanowiąc „zwycięstwo ducha nad
chaosem” (tamże: 5), a rzecz sama to jedynie materiał. Filozofia jest z reguły
totalnie niehistoryczna, podczas gdy każdy akt poznawczy zakłada pewną
historię, obecność kategorii wstępnych, uprzednią wiedzę, praktykę, które zostały

background image

5 4

JAROSŁAW KILIAS

ukształtowane w procesie socjalizacji (w jej trakcie nabywa się też zdolności
niedostrzegania pewnych zjawisk! ). Zarówno Comte, jak i nowsi socjologowie
w taki właśnie, pasywistyczny sposób rozumieją obiektywność. Taki model
poznania, w szczególności zaś ideał obiektywizmu, stanowi określony wytwór
historyczny, wynik dążenia renesansowych uczonych do podważenia autorytetu
teologów. Obiektywistyczny model poznania wytwarza dualistyczną wizję

człowieka, rozdwojonego pomiędzy działaniem (któremu przypisuje się niższą

wartość) i wyniesionym ponad nie, obiektywnym myśleniem teoretycznym. Po
wojnie można zaobserwować upadek obiektywistycznego ideału, czego wyraz

stanowią ataki na intelektualistów; co prawda zarzuty stawiane im są wyolb­

rzymione, ale odbijają pewną elementarną prawdę. Rzekome fakty dostępne

socjologii są jedynie konstruktami: „Ta obiektywna rzeczywistość, o której

dywagują owi [obiektywistyczni] socjologowie, ta ich »rodzina«, »klasa«, ich
»wojna«, »religia« nie stanowią żywej, działającej rzeczywistości społecznej, ale
tylko modele, podobne do tych, na których nauczyciele w szkole wyjaśniają
uczniom pojęcia naukowe” (tamże: 19). Uczeni wprowadzają swe schematy
tam, gdzie w rzeczywistości istnieje autentyczne, burzliwe życie. W obiektywis­
tyczny sposób próbuje się wyjaśniać życie ludzi, nie dostrzegając wielkich różnic

między np. przemarszem wojska a przelotem ptaków! Bitwa (chociażby pod

M aratonem) wbrew pozorom nie stanowi chaosu, ale można ją zrozumieć

jedynie znając program obu walczących stron, jako że ludzie działają nie dzięki

instynktom, a celowo, jako istoty świadome i myślące. Próbuje się wyjaśniać ich
zachowania charakterem narodowym, tak jakby stanowiły część przyrody, choć

wcale nie decydują o nich dziedziczne dyspozycje. Dzieje ludzkości to nie

historia przemian warunków jej bytowania, a sensów ludzkich działań.

I ten tekst doczekał się ostatniej już, uszczypliwej odpowiedzi Krala, tym

razem opublikowanej nie w „Socialnich problemach”, a w „Ćeskej myśli” .
Wracał w niej do swego zjazdowego wystąpienia (Kral 1935a: 128): „Ta krytyka
zamierzała przede wszystkim ukazać, że to, co Radl i jego grupa nazywają

filozofią M asaryka, jest rozbieżne z Masarykowskimi poglądami na ważne
kwestie, na niektóre kluczowe punkty widzenia i że owo Radlowskie filozofo­

wanie, zresztą pełne sprzeczności i błędów, nie stanowi kontynuacji filozofii
M asaryka, ale [jest] w naszym myśleniu krokiem wstecz od filozofii M asaryka,

jako że skłania się do przyjęcia objawienia, oddziałając wprost w kierunku

przeciwnym do niej. Chciała zwrócić uwagę obcokrajowców, że ta grupa, Radia
- n ie Masaryka, jest tylko jedną [z wielu] grupą czeskich filozofów. ” Co się tyczy

artykułu filozofa, jego krytyka pasywistycznej teorii poznania zawiera twier­
dzenia od dawna powszechnie znane i lepiej niż przez Radia opisywane przez

podręczniki filozofii. Jeśli zaś chodzi o czeską socjologię, jej krytyka nie mogła

być trafna, jako że jej filozof zwyczajnie nie znał10.

10 Twierdzenie K rala o banalności tez R adia wymaga co najmniej relatywizacji, wystarczy

background image
background image

5 6

JAROSŁAW KILIAS

fazie twierdzono równocześnie, że grzechem socjologii jest porzucenie filozo­
fii! Odpowiedzią na atak była krytyka argumentów napastników, w której
domagano się jasnego sprecyzowania ich racji i albo próbowano je samemu
zrekonstruować (lub tak, jak starał się to uczynić Błaha, samodzielnie
zdefiniować w jakiś sposób „socjologiczny obiektywizm”), albo (celował
w tym zwłaszcza Josef Kral) wykazywano luki i niejasności w ich twier­
dzeniach i wykazywano, czasem małostkowo, ale na ogół przekonująco, że
w istocie pozostaje niejasne, o co im właściwie chodzi. Wydaje się, że rodzaj

odpowiedzi, której udzielali „bilansiści”, dowodzi, że w istocie nie mieli

jasności, co tak naprawdę, poza dość niesprecyzowanym brakiem społecz­

nego zaangażowania, im nie odpowiada w „obiektywistycznej” socjologii.

Odpowiadali bowiem, próbując ex post wytłumaczyć powody swego wy­

stąpienia, a czynili to wskazując na osobiste motywy i własne doświadczenia,
które skłoniły ich do zaangażowania w spór; zarówno Skrach, jak Radl
zrobili to w swych odpowiedziach Kralowi. Dopiero pod koniec dyskusji
pojawiały się u „bilansistów” bardziej rozwinięte próby teoretycznego roz­
winięcia ich racji. W pierwszym epizodzie dokonał tego Frantisek Fajfr, sam
inicjator zaś, Emanuel Radl uczynił to dopiero pod koniec drugiego z epizo­
dów.

W arto wspomnieć również o języku dyskusji. Obie strony wypowiadały

się emocjonalnie, ale utrzymując się w granicach akademickiej przyzwoitości,

unikając niemal inwektyw czy argumentów ad hominem. Wynikało to zapew­
ne z tego, że dziennikarze i publicyści mieli jedynie marginalny udział
w kontrowersjach, które pozostały w zasadzie wewnętrznym sporem intelek­

tualistów.

2)

U czestn icy o b u sp orów pod zielili

się na

d w a w yraźnie w rogie o b ozy.

Niewątpliwym przywódcą pierwszego z nich był Emanuel Radl, na którego

powoływał się Vasil K. Skrach, jego najbardziej zdeterminowany stronnik;
warto przypomnieć, że to on właśnie na kongresie filozoficznym wygłosił

Radlowski manifest Our Philosophical Programme. Nie twierdzę oczywiście, że
i jego aktywność w trakcie pierwszej z dyskusji została zainspirowana przez

starszego kolegę, wyraźnie chodziło bowiem o całą serię zróżnicowanych

i nieskoordynowanych wypowiedzi. M ożna zauważyć, że wśród podpisanych
pod zjazdowym manifestem nie było Fajfra, autora jednej z bardziej przemyś­
lanych krytyk „obiektywizmu”, którego stanowisko lokowałoby go wszak

gdzieś pomiędzy zwaśnionymi obozami. Być może rzeczywiście należałoby, jak
to zasugerował w swej krytyce Rädlowskiego manifestu Kral, przypisać krytykę

„obiektywizmu” przede wszystkim środowisku „K rest’anskej revue”? Jeżeli

chodzi o cichych, nie będących profesjonalnymi filozofami czy socjologami
sympatyków „socjologii bilansującej”, to ich liczba była niewątpliwie większa:
byli wśród nich z pewnością członkowie sprzyjającej Radiowi redakcji „Ćinu”
czy podpisujący się kryptonimem -i- dziennikarz „Narodniho osvobozeni” .

background image
background image

5 8

JAROSŁAW KIL! AS

Inna rzecz, że w utrzymaniu jedności pomógł socjologom charakter

krytyki, przychodzącej spoza pola zinstytucjonalizowanej nauki, zdającej się
podważać elementarne roszczenia do jej niezależności i nie różnicującej
wyraźnie koncepcji i podejść propagowanych przez poszczególnych autorów.

Sądzę, że nie należy przy tym przeceniać faktu, że krytycy nie byli akademic­

kimi socjologami: przecież w latach 30. znaczną część zawartości obu pism
socjologicznych nadal stanowiła twórczość osób spoza instytucjonalnej so­
cjologii!

Niewątpliwie, najważniejszą trybuną samoświadomych obrońców „obiek­

tywizmu” czy po prostu socjologii stały się, szczególnie podczas drugiej
z kontrowersji, „Socialni problemy”. Pisujących do nich autorów ożywiał
najwyraźniej duch wspólnoty, czego wyraz stanowiła gotowość by używać
zaimka „my” wobec siebie i kolegów skupionych wokół czasopisma z jego
redaktorem, odgrywającym niewątpliwie rolę lidera (por. Kral 1935a: 127).

3) Nieodzowną składową prowadzonej przez „bilansistów” krytyki „obiek-

tywistycznej” socjologii stanowił proces konstruowania trudnego początkowo
do zidentyfikowania przeciwnika: stworzenia jego jednoznacznego wizerunku,
który następnie próbowano narzucić opinii publicznej (i jemu samemu). Co
ciekawe, owo wymyślanie czy raczej tworzenie wroga było odwrotną stroną
zabiegów zmierzających do stworzenia w opozycji do jego stanowiska własnej,
nowej tradycji naukowej. O ile pierwsze z przedsięwzięć można chyba uznać za
udane, o tyle drugie zakończyło się fiaskiem. Tworzenie obrazu wroga przyj­

mowało zróżnicowane formy, choć zawsze ujmowany był on niezwykle szeroko.

Fajfr widział przeciwnika w socjologii jako takiej, sugerując, że stanowisko
wszystkich socjologów jest zbliżone, tj. obiektywistyczne, i i że wszyscy

„obiektywiści” akceptują w całości trzy przedstawione przez niego tezy. Nieco
inaczej ujmował rzecz Skrach, przedstawiając serię nieuporządkowanych kry­
tyk różnych dzieł, przedstawiając im dość szczegółowe zarzuty, dotyczące wszak

w jego mniemaniu różnych syndromów tej samej, „obiektywistycznej” choroby.

W istocie podobnej techniki użyto w manifeście zjazdowym, wrzucając do

jednego worka i stawiając pod pręgierzem w sposób zrozumiały chyba jedynie

dla Emanuela Radia, tak zróżnicowanych autorów jak Durkheim i Nietzsche,
M ach i Diłthey. Należy dodać, że mimo swej teoretycznej niedorzeczności tego
rodzaju zabiegi doprowadziły do celu, jako że wytworzyły u strony przeciwnej
- choć oczywiście nie u wszystkich, których teoretycznie mógłby dotyczyć

zarzut tak szeroko ujmowanego obiektywizmu - poczucie zagrożenia, co
faktycznie wzmagało jej solidarność i skłoniło do połączenia wysiłków w obro­
nie swego stanowiska.

Jak wspomniałem, wymyślanie wroga powiązane było z próbą wykreowa­

nia własnej tradycji „bilansistów”, opozycyjnej w stosunku do głoszonych przez
nich poglądów. W oczach zwolenników Radia stanowiła ona kontunuację
tradycji Masarykowskiej socjologii zaangażowanej. Trudno uznać, by proces jej

background image

„SOCJOLOGIA BILANSUJĄCA” CZY „OBIEKTYWIZM SOCJOLOGICZNY”?

5 9

tworzenia zakończy! się powodzeniem, a to z dwóch, jak sądzę, powodów. Po
pierwsze, jak skwapliwie zauważył Josef Kral, sama spuścizna, do której mogli

się odwołać, nie była zbyt obszerna. W jej obręb można było zaliczyć jedynie

niewielką, stricte naukową część dorobku twórców Odrodzenia Narodowego,
w tym zwłaszcza Palackiego (ten zresztą był jej elementem raczej jako symbol,
ikona, jako bohater dzieł Masaryka, a nie jako realny uczony i postać
historyczna), samego prezydenta - i to wszystko. Być może dałoby się
w Czechach znaleźć inną od obiektywistycznej tradycję filozoficzną (chociażby
w postaci dzieła Ladislava Klimy czy autorów katolickich), ale nader wątpliwe,

by była ona zarazem racjonalistyczna i demokratyczna, jak by sobie tego życzył
Radl! Jeżeli zaś chodzi o samego Masaryka, to i z nim był pewien problem,

polegający na tym, że jego eklektyczną twórczość można było co prawda
reklamować jako aktywizm, ale równie dobrze mogła ona funkcjonować jako

jakiś niemal-pozytywistyczny-prawie-scjentyzm: dla Błahy na przykład był on

przede wszystkim importerem zachodnich, autentycznie naukowych idei. Ten

aspekt dzieła filozofa pozwalał wprowadzić go na sztandary „obiektywizmu”,

dając przemożne argumenty przeciwnikom „bilansistów” . Charakterystyczny
wydaje się tutaj fakt, że obie strony sporu odwoływały się do spostrzeżenia, iż
Masarykowska klasyfikacja nauk wyraźnie odróżnia nauki teoretyczne od
praktycznych. Jednak o ile dla Skracha był to argument przeciw Mertlowi, K ral
z nie mniejszym powodzeniem używał go przeciw roszczeniom „bilansistów”!
Dziś odczytuje się M asaryka zazwyczaj w duchu, który bliski byłby tym drugim,
wartość jego prac znajdując w ich niekonsekwencjach, niedomówieniach

i przemilczeniach, w latach 30. dominował wszak niewątpliwie scjentyzm12.
Drugim, równie ważnym powodem uniemożliwiającym stworzenie tradycji
socjologii bilansującej, było to, że w rzeczywistości chodziło o tradycję bez
teraźniejszości i bez kontynuacji, jako że jedynym twórcą wartościowych,
samodzielnych dzieł naukowych i filozoficznych, a nie tylko autorem recenzji
i artykułów przeglądowych, był w kręgu „bilansistów” Emanuel Radl! I K ral
nie był osobiście zbyt twórczy, z pewnością jednak nie był jedynym czeskim

socjologiem, nie mówiąc o tym, że skupił wokół siebie grono młodych

uczonych, którzy prowadzili rzeczywistą pracę naukową, pomnażając realny
dorobek szkoły praskiej i socjologii w ogóle.

Kiedy jest mowa o próbie stworzenia tradycji socjologii zaangażowanej

opartej na spuściznie T. G. Masaryka, to należy zauważyć, że miała ona także

wyraźny wymiar polityczny. Relacjonując obie debaty, celowo starałem się
uwzględniać wyraźnie w nich dostrzegalny wątek masarykowski. Nie znam
dostatecznie działalności i sympatii politycznych czeskich socjologów, niemniej

12 Por. np. z jednej strony poświęcony M asarykow i rozdział tekstu Błahy (1997)

Ceskoslovenskä sociologie, z drugiej zaś tekst Jiriego M usila (1993) Masarykova sociologickó teorie:
co je z ni stale źive.

background image
background image

„SOCJOLOGIA BILANSUJĄCA” CZY „OBIEKTYWIZM SOCJOLOGICZNY”?

6 1

rzucającą wartościowanie „szkołą praską”. Ale czy rzeczywiście była ona tak

jednorodna? Czy prezentowanie jednomyślności nie wynikało raczej z koniecz­

ności kolektywnej obrony przed atakiem Radia i towarzyszy? Czy stanowisko
Mertla, zdającego sobie sprawę, że różnorodne wartości stanowią jeden
z podstawowych elementów określających strukturę społecznego świata, i że
wobec tego uczony winien je brać w jakiś sposób pod uwagę, było takie samo

jak pozytywisty Krala?

Trzeci z wymiarów dyskusji, to kwestia relacji filozofii i soqologii. Wy­

daje się, że tu linie podziału i racje w sporze były najbardziej czytelne:
z jednej strony mieliśmy próbę odrzucenia filozofii, z drugiej zaś strony

maksymalizm żądań filozofów, program ekspansji, nie dialogu z nauką.

Choć sam Radl określał się niekiedy mianem „socjologa” (zob. np. Radl

1935a: 69), z pewnością nie była to socjologia, jaką uprawiali inni czescy

uczeni. Socjologia w takim sensie słowa, w jakim go używał, stanowiła część

szeroko pojmowanej filozofii, której „bilansiści” chcieli przywrócić wiodącą

rolę w życiu intelektualnym. Był to program anachroniczny i kontrproduk-
tywny, zaś jego kontrproduktywność polegała właśnie na tym, że nie godząc

się na rozwiązanie inne od bezwarunkowej kapitulacji socjologów przed
autorytetem filozofii, skłaniał ich do jej odrzucenia. Takowe jest wszak

niemożliwe: wyrzucona drzwiami wraca zawsze przez okno, co najwyżej jej

nosiciele nie zdają sobie sprawy, że i oni uprawiają, na ogół byle jak, jakąś

filozofię.

Po czwarte i piąte zarazem, polemiki dotyczyły dwóch powiązanych

dziedzin. Chodziło o kontrowersję metodologiczną między socjologią poj­

mowaną jako nauka rozumiejąca a koncepcją zakładającą, że nauki społeczne

należy uprawiać w sposób analogiczny do przyrodoznawstwa. Kontrowersja

metodologiczna stanowiła, rzecz jasna, szczególny aspekt bardziej ogólnej

kwestii, a mianowicie pytania o elementarną naturę zjawisk społecznych. Ten
podwójny wątek, obecny w jakiś sposób w obu dyskusjach, wydaje się
najbardziej interesujący dla współczesnego badacza. To właśnie on skierował

m ą uwagę na dyskusję: sądziłem początkowo, że to on nadaje im sens,

stanowiąc ich najważniejszy element. Z tego punktu widzenia, za godne uwagi

należy z całą pewnością uznać poglądy głoszone przez Emanuela Radia. Choć

element obecny w całej jego twórczości stanowią nawiązania do twórczości

M asaryka, to punkt wyjścia stanowiła dla niego witalistyczna biologia Hansa
Driescha (Löwensteinova 1994: rozdz. 2, 3). Tym, co czeski filozof przejął od

biologa, było przekonanie o obecności dającego się zidentyfikować celu czy
sensu w zachowaniach istot ożywionych: ptak buduje gniazdo, by w nim

wychowywać pisklęta, roślina dąży do słońca, którego światła potrzebuje.
Królestwo przyrody ożywionej różni się od reszty zjawisk przyrodniczych, które
można analizować najwyżej przyczynowo i w przypadku których trudno mówić

o sensie. N a dodatek zaś jeśli w przypadku istot niższych można mówić jedynie

background image
background image
background image

6 4

JAROSŁAW KIL IAS

Hromädka, Josefa L. 1947. Don Quichote Ćeskć filosofie. Emanuel Radl

1873-1942. Praha: Jan Laichter.

-i-. 1932. Proti sociologickemu objektivismu. „Närodni osvobozeni” 13 lis­

topada: 5.

Jehl., L. 1932. Emanuel Radl o vede a politice. „Ćin” r. III.
Kilias, Jarosław. 1998. Naród a idea narodowa: nacjonalizm T. G. Masaryka.

Warszawa: Scholar.

Kilias, Jarosław. 2000. Narodowość jako problem naukowy. Naród w socjologii

czeskiej okresu międzywojennego. Warszawa: Scholar.

Klimek, Antonin. 1996. Boj o hrad / i . / Hrad a petka. Praha: Panevropa.
Kräl, Josef. 1932. Sociologicky objektivism. „Socialni problemy” r. II: 330-332.
Kral, Josef. 1932a, (bez tyt. ). „Socialni problemy” r. II: 480.
Kral, Josef. 1935. Ćesky aktivism filosoficky. „Socialni problemy” r. IV.
Kral, Josef. 1935a. Rädlova praktickä filosofie a Socialni problćmy. „Ćeska

mysi” r. XXXI: 127-128.

Kral, Josef. 1937. Ceskoslovenskä filosofie. Praha: Melantrich.
K uhn, Thomas S. 1970. The Structure o f Scientific Revolutions. Chicago: The

University of Chicago Press.

Löwensteinova, Simona. 1994. Filozof a moralista Emanuel Radi. Praha: Klub

osvobozeneho samizdatu.

Mackü, Jan. 1968. Vybran kapitoly z dejin ćeskoslovenskć sociologie. Praha:

Socialisticka akademie.

Mertl, Jan. 1929. Predmluva. W: Max Weber, Politika jako povoläni. Praha:

Orbis, s. 7-17.

Mertl, Jan. 1931. Politicke strany, jejich zakłady a typy v dneśnim svete. Praha:

Orbis.

Mertl, Jan. 1932. Veda a politika. „Socialni problemy” r. II: 335-336.

Mertl, Jan 1932a. Jake sociologie potfebujemel. „Ćin” r. IV.
Musil, Jiri. 1993. Masarykova sociologickä teorie: co je z ni stale zive. W:

Masarykuv sbornik VIII. Praha: Üstav T . G. Masaryka, s. 89-100.

Obrdlikovä, Juliana (red. ). 1968. Brnenskä sociologickä śkola. Brno: Socialistic­

ka akademie.

Obrdlikovä, Juliana i Duśan Slavik (red. ). 1968. O koncepci dejin ceskoslovenske

sociologie. Brno: Socialisticka akademie.

Our Philosophical Programme. Communication prćsentee par V. K. Skrach

(Prague). 1936. W: Actes du huitieme congres international de philosophie.

Praha: Comite d ’organisation du Congres:: 827-830 (dyskusja: 831-832).

Radl, Emanuel. 1914. JJvahy vedecke a filozofickć. Praha: Grosman a Svoboda.
Radi, Emanuel. 1918. Romantickä veda. Praha: Jan Laichter.
Radi, Emanuel. 1926. Moderni veda. Jeji podstata, methody, vysledky. Praha:

Ćin.

Radl, Emanuel. 1928. Närodnost jako vedecky problem. Praha: O. Girgal.

background image
background image

6 6

JAROSŁAW KILIAS

discussions. They concerned variety o f issues, as the abstract theory is only a part of an
intellectual practice o f scientific work. The main content o f the debates constituted the

criticism and defence o f sociology against the accusation of lack of involvement. The
question o f a role o f the scientific and political authority o f T. G. Masaryk was also
present. Although Emanuel Radi developed an interesting theoretical and methodologi­
cal concept, it did not play any important role during the debates, and differences among

both opposing camps did not reflect theoretical diversity of individual opponents.

Key words: balancing sociology, sociological objectivism, valuation in sociology.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Socjologia dla stosunków miedzynarodowych, dr Andrzej Łapa - Kraków, dr Andrzej Łapa
Socjologia dla stosunków miedzynarodowych, Socjologia stosunków miedzynarodowych, Socjologia stosunk
Socjologia dla stosunków miedzynarodowych, Procesy kształtujące stosunki międzynarodowe - próba typo
Socjologia dla stosunków miedzynarodowych, Socjologia stosunków międzynarodowych
PODSTAWOWE POJECIA SoCJOLOGII WYCHOWANIA IRELACJE MIEDZY NIMI 1
Czy neutrina mogą nam coś powiedzieć na temat asymetrii między materią i antymaterią we Wszechświeci
Socjologia dla stosunków miedzynarodowych, GRANICE POLITYKI WEDŁUG MICHAELA OAKESHOTTA, GRANICE POLI
Socjologia dla stosunków miedzynarodowych, Transformacja w wojsku, dr Andrzej Łapa
Socjologia dla stosunków miedzynarodowych, Wojsko wobec wewnetrznego konfliktu, dr Andrzej ŁAPA
Socjologia dla stosunków miedzynarodowych, Pojęcie socjotechniki, Pojęcie socjotechniki
Socjologia dla stosunków miedzynarodowych, Vademecum socjologii, Vademecum socjologii
CZTERY SOCJOLGICZNE UJECIA POLITYKI MIEDZYNARODOWEJ
Socjologia dla stosunków miedzynarodowych, Procesy społeczne związane z kształtowaniem stosunków mię


więcej podobnych podstron