background image

Róża Luksemburg

Zaniedbane obowiązki

Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

WARSZAWA 2011

background image

Róża Luksemburg – Zaniedbane obowiązki (1919 rok)

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 2 –

http://skfm.dyktatura.info/

Artykuł   Róży   Luksemburg   „Zaniedbane 
obowiązki”   został   napisany   pod   koniec   grudnia 
1918   roku   i   opublikowany   w  piśmie   „Die   Rote 
Fahne”, 6 stycznia 1919.

Podstawa niniejszego wydania: Róża Luksemburg, 
„Wybór   pism”,   tom   2,   wyd.   Książka   i   Wiedza, 
Warszawa 1959.

background image

Róża Luksemburg – Zaniedbane obowiązki (1919 rok)

Od 9 listopada fala rewolucyjna periodycznie odbija się od tego samego muru: rządu Eberta–

Scheidemanna.   We   wszystkich   kryzysach   rewolucyjnych,   które   przeżyliśmy   w   ostatnich   ośmiu 
tygodniach, inna była przyczyna, forma i siła napędowa zderzenia. Ale zawołanie: precz z Ebertem i 
Scheidemannem! – jest motywem przewodnim  w s z y s t k i c h  dotychczasowych kryzysów i hasłem, 
które się w nich wszystkich rozlega, hasłem, które coraz głośniej, jednomyślniej i przenikliwiej wznoszą 
masy.

Jest to zupełnie naturalne. Dalszy rozwój rewolucji niedomaga wskutek podstawowego błędu 9 

listopada: postawienia na czele rewolucyjnego rządu ludzi, którzy do ostatniej chwili czynili wszystko, co 
było w ich mocy, by zapobiec wybuchowi rewolucji, a po wybuchu stanęli na jej czele z wyraźnym 
zamiarem zdławienia jej przy najbliższej okazji.

Jeżeli rewolucja ma kroczyć dalej swoją drogą, jeżeli jej rozwój ma odbywać się etap po etapie, 

aby  spełnić  swoje   historyczne  zadania:  likwidację  burżuazyjnej  władzy  klasowej   i   urzeczywistnienie 
socjalizmu, konieczne jest zburzenie muru, który się jej przeciwstawia – rządu Eberta–Scheidemanna.

Z tego specjalnego zadania rewolucja nie będzie mogła się wykpić, na tym zadaniu ogniskują się 

wszystkie doświadczenia ośmiotygodniowej historii rewolucji. Same prowokacje rządu Eberta: 6 grudnia 
– zaprzysiężenie gwardii, 24 grudnia – ostatni zamach na prezydium policji, wszystko to pcha masy 
rewolucyjne   do   ostrej,   wyraźnej,   nieubłaganej   alternatywy:   albo   rewolucja   zrezygnuje   ze   swego 
proletariackiego charakteru, ze swej socjalistycznej misji, albo Ebert i Scheidemann wraz ze swoimi 
zwolennikami zostaną pozbawieni władzy.

Zrozumiały to też najszersze masy proletariatu w Berlinie i w głównych ośrodkach rewolucji w 

kraju. Ta jasna, zdecydowana świadomość co chwila znajduje wyraz w namiętnym, potężnym wołaniu z 
setek   tysięcy   piersi:   Precz   z   Ebertem   i   Scheidemannem!   Oto   korzyść,   dojrzałość,   postęp,   które 
osiągnęliśmy w wyniku ostatnich wydarzeń.

Co   jednak   bynajmniej  n i e   jest   jasne,   w   czym   ujawnia   się   jeszcze   słabość   i   niedojrzałość 

rewolucji, to zagadnienie:  j a k  prowadzić walkę o usunięcie rządu Eberta,  j a k  przekształcić osiągnięty 
już   szczebel   wewnętrznej   dojrzałości   rewolucji   w  czyny,   w  zdobycze  w  dziedzinie   władzy.   Nic  nie 
wykazało tak jaskrawo tych słabości i niedostatków, jak ostatnie trzy dni.

Usunąć rząd Eberta–Scheidemanna to nie znaczy szturmować pałac kanclerza Rzeszy i przepędzić 

albo aresztować tych paru ludzi. Znaczy to przede wszystkim uchwycić wszystkie rzeczywiste pozycje 
władzy, jak również  u t r z y m a ć   j e  i  w y k o r z y s t a ć .

A   jak   było   w   ciągu   tych   trzech   dni?   Wszystkie   rzeczywiście   zdobyte   pozycje:   ponowne 

obsadzenie   prezydium   policji,   obsadzenie   lokalu   „Vorwärtsu”,   obsadzenie   WTB

1

  i   redakcji   pism 

burżuazyjnych – wszystko to było spontanicznym dziełem mas. A co zrobiły organy, które w tych dniach 
stały   na   czele   mas   albo   udawały,   że   spełniają   tę   rolę   –   rewolucyjni   delegaci   i   Zarząd   Centralny 
Niezależnej   Partii   Socjalistycznej   Wielkiego   Berlina?   Zaniedbały   przestrzegania   najbardziej 
elementarnych zasad akcji rewolucyjnych. A więc:

1.   Gdy   masy   okupują   lokal   „Vorwärtsu”,   obowiązkiem   rewolucyjnych   delegatów   i   Zarządu 

Centralnego NPS Wielkiego Berlina, którzy przecież podają się oficjalnie za przedstawicieli berlińskich 
robotników,   jest   zapewnienie   natychmiastowego   poprowadzenia   redakcji   zgodnie   z   interesem 
rewolucyjnych robotniczych mas Berlina. Gdzież podzieli się redaktorzy? Co robią Däumig, Ledebour – 
dziennikarze i redaktorzy z powołania i zawodu, którzy obecnie jako lewica NPS w ogóle nie posiadają 
organu?   Dlaczego   pozostawili   masy   samym   sobie?   Czyż   rzeczywiście   pilniejszą   sprawą   było 
„obradowanie” zamiast działania?

2.  Gdy  masy zajmują  Agencję  Telegraficzną  Wolffa,  pierwszym  obowiązkiem   rewolucyjnych 

organów   klasy   robotniczej   jest  w y k o r z y s t a n i e   agencji   telegraficznej   dla   sprawy   rewolucji, 
informowanie opinii publicznej, ogółu towarzyszy w kraju o wydarzeniach berlińskich, orientowanie ich 
w sytuacji. Tylko w ten sposób można stworzyć duchową więź między berlińskimi masami robotniczymi 
a rewolucyjnym ruchem w całym kraju, bez której rewolucja ani tu, ani tam nie może zwyciężyć.

3.   Gdy   toczy   się   zaciekłą   walkę   przeciwko   rządowi   Eberta–Scheidemanna,   nie   wszczyna   się 

jednocześnie  „pertraktacji”  z tym  samym  rządem.  Niechaj  ludzie Haasego – Oskar Cohn, Zietzowa, 
Kautsky, Breitscheid i jak jeszcze nazywają się te wszystkie wahające się osoby – wykorzystują każdą 

1

 Wolffsche Telegraphenbüro – Agencja Telegraficzna Wolffa. – Red.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 3 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Róża Luksemburg – Zaniedbane obowiązki (1919 rok)

okazję, by jak najprędzej znów nawiązać nić z ludźmi Eberta, z którymi rozstali się z ciężkim sercem. Ze 
swojej strony rewolucyjni delegaci, oni, którzy mają kontakt z masami, wiedzą bardzo dobrze, że Ebert i 
Scheidemann   są   śmiertelnymi   wrogami   rewolucji.   Czyż   ze   śmiertelnym   wrogiem   prowadzi   się 
pertraktacje? Wynik tych pertraktacji może być tylko dwojaki: albo kompromis, albo – co wydaje się 
pewniejsze   –   jedynie   zwłoka,   którą   ludzie   Eberta   wykorzystają   do   przygotowania   najbrutalniejszych 
represji.

4. Gdy wzywa się masy do wyjścia na ulicę, by były w stanie gotowości bojowej, trzeba im jasno i 

dokładnie powiedzieć, co mają robić, lub co najmniej wyjaśnić, co się dzieje, co robią i co planują 
przyjaciele i wrogowie. W czasach rewolucyjnego kryzysu masy oczywiście powinny być na ulicy. Są 
one jedyną podporą, jedynym zabezpieczeniem rewolucji. Gdy rewolucji zagraża niebezpieczeństwo –  a 
z a g r a ż a   o n o   j e j   w   t e j   c h w i l i   w   n a j w y ż s z y m   s t o p n i u !  – wtedy obowiązkiem 
mas proletariackich jest pełnić straż tam, gdzie ich siła ujawnia się – na ulicy! Już sama ich obecność, ich 
wzajemny kontakt stanowi groźbę i ostrzeżenie dla wszystkich jawnych i ukrytych wrogów rewolucji: 
strzeżcie się!

Ale masy muszą oczywiście być nie tylko zmobilizowane, lecz także aktywne politycznie. Muszą 

być wezwane do rozstrzygania o wszystkim,  co się robi i czego się nie robi.  Dlaczego rewolucyjni 
delegaci   czy   Zarząd   Centralny   NPS   Wielkiego   Berlina   nie   uznali   za   słuszne   wystąpić   przed 
zgromadzonymi   w  Alei   Zwycięstwa   masami   ze   swoją   decyzją   wszczęcia   „pertraktacji”   z   Ebertem   i 
Scheidemannem? Usłyszeliby tak dobitną odpowiedź, że straciliby wszelką ochotę do pertraktacji!

Masy są gotowe do poparcia każdej akcji rewolucyjnej, pójścia za sprawę socjalizmu w ogień i 

wodę.   Trzeba   im   tylko   dawać   jasne   hasła,   wytyczać   konsekwentną   i   zdecydowaną   linię.   Idealizm 
robotników, wierność żołnierzy dla sprawy rewolucji mogą być wzmocnione jedynie przez zdecydowane, 
jasne   stanowisko   organów   kierowniczych   i   ich   politykę.   A   dziś   może   nią   być   polityka   nie   znająca 
żadnych wahań, żadnych połowiczności, a jedynie motyw przewodni: Precz z Ebertem–Scheidemannem! 
Oto jeszcze jedna nauka!

Niemcy były klasycznym krajem organizacji, co więcej – fanatyzmu organizacyjnego, ba – pychy 

organizacyjnej.  W  imię   „organizacji”   kazano  nam   rezygnować  z  ducha,  celów  i  zdolności   ruchu  do 
działania. A cóż przeżywamy dzisiaj? W najważniejszych momentach rewolucji zawodzi najsromotniej 
przede wszystkim ów osławiony „talent organizacyjny”. Organizować akcje rewolucyjne znaczy jednak 
coś zupełnie innego aniżeli „organizować” wybory do Reichstagu albo do sądu związkowego według 
schematu F. Organizacji akcji rewolucyjnych trzeba się uczyć i można się uczyć tylko podczas rewolucji, 
tak jak pływania można się uczyć tylko w wodzie. Ponadto istnieje jeszcze doświadczenie historyczne! 
Ale właśnie na doświadczeniu trzeba się również  u c z y ć !

Doświadczenia   ostatnich   trzech   dni   nawołują   mocnym   głosem   kierownicze   organy   klasy 

robotniczej: Nie gadajcie! Nie radźcie wiecznie! Nie pertraktujcie!  D z i a ł a j c i e !

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 4 –

http://skfm.dyktatura.info/