background image

Róża Luksemburg

Dzień roboczy

Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

WARSZAWA 2010

background image

Róża Luksemburg – Dzień roboczy (1894 rok)

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 2 –

http://skfm.dyktatura.info/

Artykuł Róży Luksemburg „Dzień roboczy” został 
napisany w 1894 roku i opublikowany w piśmie 
„Sprawa   Robotnicza”   nr   13-14,   lipiec-sierpień 
1894.   Jest   to   czwarty   artykuł   z   serii 
zainaugurowanych w nr 2 „Sprawy Robotniczej” 
artykułów   pt.   „Ochronne   prawodawstwo 
robotnicze”.

Podstawa niniejszego wydania: Róża Luksemburg, 
„Wybór   pism”,   tom   1,   wyd.   Książka   i   Wiedza, 
Warszawa 1959.

background image

Róża Luksemburg – Dzień roboczy (1894 rok)

Życie dla robotnika zaczyna się

wtedy, kiedy się kończy jego praca.

Karol Marks

Długi dzień roboczy powstał dopiero wraz z maszynową produkcją, tak samo jak praca kobiet i 

dzieci i inne plagi robotnika. Dla fabrykanta długi dzień roboczy jest pierwszym warunkiem zysków i 
wzbogacania się. Każda godzina pracy robotnika przynosi kapitaliście zysk. Naturalnie, im dłużej każdy 
robotnik pracuje dziennie, tym więcej zyskuje na nim kapitalista. Przy tym maszyny – to dla fabrykanta 
kapitał. Kiedy maszyny stoją bez użytku, włożony w nie kapitał nie przynosi procentów. Prócz tego 
fabrykant zawsze obawia się, że mogą być od razu wynalezione jeszcze lepsze maszyny, przy których 
stare nic nie będą warte. Dla tych wszystkich powodów fabrykant spieszy zawsze, aby jak najprędzej 
zużyć zyskownie swoje maszyny, aby robotnika trzymać przy robocie najdłużej, jak tylko można. Dlatego 
wprowadzili fabrykanci dzień roboczy bez końca i miary, stąd pochodzi praca nocna i na zmiany, stąd 
wreszcie wzięła się praca w niedziele i święta. Dla fabrykanta nie istnieje dzień ni noc, piątek ni świątek, 
fabrykant zna tylko jedno: zyski i zyski! I stąd robotnik, jego podwładny, musi znać tylko pracę i pracę.

A za fabrykami i rzemiosła powprowadzały u siebie coraz dłuższy dzień roboczy, nawet dłuższy 

od fabryk. Bo bez maszyn warsztaty rzemieślnicze wolniej wyrabiają towar, a robotnik musi to nadłożyć 
jeszcze własnym czasem, własnym życiem.

Zobaczmy, do jakiego stopnia doprowadzili tę niewolę robotnika nasi kapitaliści.
D z i e ń   r o b o c z y  w naszych fabrykach i warsztatach jest rozmaity, ale nigdzie prawie nie jest 

krótszy od 11 godzin i dochodzi aż do  15. – Podług Światłowskiego 12 godzin pracują robotnicy we 
wszystkich   fabrykach   czynnych   dniem   i   nocą,   a   więc   w   cukrowniach,   parowych   młynach,   wielu 
przędzalniach. Dalej, 13 godzin pracują w tkalniach, drukarniach, fabrykach tytoniowych, stolarniach, 
garbarniach, fabrykach wytworów chemicznych, mydlarniach, papierniach. – 13 i 14 godzin dziennie 
pracują wszędzie, jak tylko napływają duże obstalunki i nastaje ożywiony sezon, stale zaś w szklanych 
hutach i dużych browarach. Po 15 godzin pracują w niektórych przędzalniach, cegielniach i w masie 
warsztatów. W ogóle w drobnym i rzemieślniczym przemyśle dzień roboczy jest dłuższy.

P r a c a   n o c n a   zastosowana   jest   we   wszystkich   cukrowniach   (17   tys.   robotników!),   w 

niektórych zakładach mechanicznych i metalowych w Warszawie, w kilku przędzalniach w Łodzi i we 
wszystkich zakładach sosnowieckich.

Co do systemu pracy nocnej na zmianę i rozkładu pauz Światłowski pisze: „Zmiany i pauzy są tak 

urządzone,   że   po   większej   części   nie   dają   robotnikom   żadnej   możności   odpocząć.   Czasem   są   one 
urządzone jak gdyby specjalnie dla torturowania robotników”. Na przykład w jednej fabryce sukiennej 
pracują dwie zmiany. Jedna od 4 rano do 8 wieczór, z półgodzinną pauzą o 8 rano i godzinną pauzą o 12 
w południe. Druga zmiana pracuje od 8 wieczór do 4 rano i prócz tego zastępuje pierwszą przez pół 
godziny podczas pauzy rannej i przez godzinę podczas pauzy obiadowej! Tak więc pierwsza zmiana jest 
zajęta w jednym ciągu 14 i  p ó ł   g o d z i n y , druga tylko 9 i pół godziny, ale w ten sposób, że jest całą 
dobę przykuta do fabryki.

Jeszcze potworniejszy jest rozkład pracy w wielu piekarniach: od 9 do 10 rano rozczyniają ciasto, 

od 10 do 2 śpią, od 2 do 8 wieczór gniotą i pieką. Dalej następuje nocna praca: od 8 do 9 i pół wieczorem 
pracują, potem od 9 i pół do 11 śpią, od 11 do 4 lub 5 rano pieką, od 4 do 9 rano znowu śpią. W ten 
sposób czeladnicy pracują 13 lub 14 godzin na dobę, przy czym 4 razy są zajęci i 3 razy po kawałku śpią.  
Rzecz prosta, że podczas takich pauz jak 1 godzina, i to wewnątrz fabryki, robotnik może się tylko 
wymęczyć, a nie wyspać.

Wreszcie nawet  r a z   n a   t y d z i e ń  nasi robotnicy nie mają stałego odpoczynku.
Większość cukrowni, fabryk gazowych, wielkich browarów, niektóre młyny parowe, drukarnie 

n i e   ś w i ę c ą   w c a l e   n i e d z i e l i ! Robotnicy tych fabryk mają zaledwie ze dwa dni wolne w 
roku. Inne fabryki świętują każdej niedzieli najwyżej 4 godziny. Zaledwie kilka fabryk, jak żyrardowskie, 
kończy zajęcia w sobotę o 2-3 godziny wcześniej. Średnio robotnicy w naszych fabrykach mają zaledwie 
71 dni wolnych w roku wraz z niedzielami, tj. mniej niż nawet w Rosji w okręgu moskiewskim, gdzie – 
podług Janżuła – robotnik ma przeciętnie 80 dni wolnych w roku.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 3 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Róża Luksemburg – Dzień roboczy (1894 rok)

Słowem, robotnik nasz jest zupełnym niewolnikiem fabryki: przez całą dobę, przez cały niemal 

tydzień, a w wielu fabrykach przez cały prawie rok nie zna nic prócz zabójczej pracy i kilku godzin snu na 
dobę.

Zapytajmy teraz, jakie są skutki tej bezustannej niewoli dla robotnika. Przede wszystkim długi 

dzień roboczy dwa razy powiększa wszystkie cierpienia robotnika z powodu złego urządzenia fabryk i 
niezdrowych zajęć.

Opisaliśmy   już   w   numerze   5-6   „Sprawy”,   jak   szkodliwe   i   zabójcze   są   dla   robotnika   prawie 

wszystkie zajęcia fabryczne. Otóż zaduch fabryczny, nadmierny upał, wilgoć, w której się stoi, kurz i pył 
przy robocie – wszystko to działa na zdrowie, jak powolna trucizna. Im dłużej w ciągu dnia robotnik 
wsiąka w siebie tę truciznę, tym prędzej zapada na zdrowiu, tym prędzej umiera. Na odwrót, aby uchronić 
się możliwie od działania tej trucizny – należy jak najmniej przebywać w fabryce, jak najkrócej pracować.

Przy długiej pracy robotnik nie tylko jest  d ł u ż e j  wystawiony na szkodliwe działanie zaduchu, 

upałów,   kurzu,   wilgoci   itd.   Długa   praca   robi   go   prócz   tego   bardziej  w r a ż l i w y m ,   ciało   jego 
skłonniejsze się staje do przyjęcia trucizny, do poddania się wszelkim szkodliwym wpływom. Człowiek 
nie ma w sobie sił bez liku. Po kilku godzinach pracy siły jego wyczerpują się i jeżeli wtedy nie następuje 
odpoczynek, to praca zaczyna niszczyć ciało człowieka. Dłuższa nad siły praca, praca w ciągu 11 i więcej 
godzin, wyrywa człowiekowi niejako po kawałku ciała, wypija z niego krew, wysysa mu mózg i nerwy. A 
taki nadszarpany człowiek łatwiej się przeziębia od upału i wilgoci, łatwiej się zatruwa szkodliwym 
gazem, łatwiej sobie psuje płuca od kurzu niż świeży i zdrowy człowiek. Oto dlaczego tak długa praca w 
fabryce, jak u nas, jest podwójnie zabójcza dla zdrowia robotników.

Jeszcze bardziej zabójcza dla robotnika jest  p r a c a   n o c n a . Ludzki organizm jest w stanie 

bez szkody dla siebie pracować tylko przy świetle słonecznym. W nocy człowiek traci na tę samą pracę 
daleko więcej sił niż we dnie. Zdrowie jego narażone jest wtedy na najniebezpieczniejsze choroby, przez 
wyjście   z   dusznej   i   gorącej   fabryki   na   nocny   chłód   wycieńczone   ciało   łatwo   podlega   zaziębieniu. 
Sztuczne światło w fabryce psuje wzrok, rozstraja nerwy robotnika itp. Robotnik pracujący w nocy musi 
odsypiać   we   dnie.   Sen   jednak   we   dnie   jest   równie   szkodliwy  jak   praca   w   nocy.   Sen   przy  świetle 
słonecznym,   wśród   hałasu   –   powiada   doktor   francuski   Levy  –   jest   zawsze   lekki,   powierzchowny  i 
niespokojny. Po takim śnie człowiek się najczęściej czuje bardziej zbity i rozstrojony niż przedtem. Praca 
nocna nadszarpuje więc organizm robotnika jeszcze więcej niż dzienna, prócz tego naraża go na różne 
choroby, wreszcie pozbawia największego pokrzepienia, jakim jest dla człowieka zdrowy sen nocny.

Przy  nocnej   pracy  najstraszniejszą   plagą dla  robotników  jest  n i e r e g u l a r n y   r o z k ł a d 

z a j ę ć   i   p a u z . W wielu zajęciach, jak widzieliśmy, pracownik ciągle musi się zrywać ze snu do 
pracy i wracać od pracy do snu, nie mogąc nigdy należycie pokrzepić swych sił. Robotnik taki chodzi 
wiecznie zdenerwowany, z zawrotem głowy, łamaniem w kościach, bezsilny i na wpół nieprzytomny.

Przy takim życiu codziennym jedynym odświeżeniem dla robotnika, jedyną rozkoszą jego jest 

ś w i ę t o   n i e d z i e l n e . Jedyna wolna doba w ciągu tygodnia, jeden dzień zupełnego odpoczynku po 
6 dniach ciężkiej niewoli i męki choć trochę ratuje zdrowie i siły robotnika, choć trochę odświeża jego 
umysł. Ale widzieliśmy, że u nas dziesiątki tysięcy robotników są zupełnie pozbawione niedzielnego 
spoczynku. Takich robotników, nie znających nigdy przez całe życie ani chwili wytchnienia i spokoju, 
praca fabryczna zamienia po prostu w automaty, a każdy dzień pracy szybko popycha ich do grobu.

Tak więc długi dzień roboczy, nocna i nieregularna praca i brak niedzielnego spoczynku rujnują 

zdrowie robotnika. Ale szkodzą mu one jeszcze w inny sposób. Przy długim dniu roboczym, przy pracy 
nocnej i nieregularnej, przy braku tygodniowego spoczynku robotnik nigdy  n i e   j e  spokojnie i powoli. 
Parząc się wypija duszkiem śniadanie w czasie ubierania się do roboty, obiad je pospiesznie, aby zdążyć 
się choć zdrzemnąć chwilę, kolację spożywa przed samym snem w najwyższym zmęczeniu albo też jada i 
w dzień, i w nocy bez żadnego porządku. Przy takim życiu żołądek nie może trawić spokojnie i nawet ta 
marna strawa, na jaką dziś stać robotnika, przynosi mu daleko mniej sił, niżby mogła przynosić przy 
zdrowych warunkach pracy.

Dalej, stąd pochodzi pociąg robotników do wódki, tytoniu i tym podobnych trucizn, za które ich 

gromią wypasieni księża i tłuści fabrykanci. Doktor belgijski Felix powiada: Bardzo jest naturalne, że 

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 4 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Róża Luksemburg – Dzień roboczy (1894 rok)

robotnik zmęczony, niewyspany i osłabiony szuka pokrzepienia w alkoholu, tytoniu itp. Trucizny te dają 
mu na chwilę złudzenie sił, których mu nie dało skąpe jadło i niedostateczny sen.

Ale praca bez końca i wypoczynku nie tylko podkopuje powoli zdrowie robotnika. Naraża ona 

wprost   w   każdej   chwili   samo  ż y c i e   jego   na   najwyższe   niebezpieczeństwo.   Z   bezmiernego   dnia 
roboczego,   z   pracy   nocnej   pochodzi   tyle   nieszczęśliwych   wypadków,   spowodowanych   przez   tzw. 
„nieuwagę”. Robotnik zmęczony, senny, któremu czarne koła migają przed oczyma, w uszach i w głowie 
huczy, a ręce drżą ze znużenia – to gotowa ofiara dla zębatych kół, transmisji, okrągłych pił itd.

Cóż więc jest skutkiem takiego sposobu życia robotników – bezmiernej pracy w ciągu 11, 12 i 15 

godzin   na   dobę,   nocnej   roboty,   nieregularności   w   zajęciu   i   braku   niedzielnego   spoczynku?   Ciało 
robotnika – powiada tenże doktor Felix – stopniowo słabnie, przygarbia się, chudnie; robotnik staje się 
senny, ociężały; umysł jego gaśnie i przytępia się; chwyta go cały szereg chorób ciężkich i śmiertelnych, 
jak małokrwistość, suchoty, reumatyzm, tyfus; życie zamienia się w niedomaganie, w mękę; wreszcie 
bardzo wcześnie następuje śmierć.

Otóż więc do czego doprowadzają robotnika kapitaliści, zakuwszy go w haniebną niewolę pracy 

fabrycznej. Zrobili z niego istotę chorą, zdenerwowaną, ociężałą, z przytępionym umysłem, z osłabioną 
wolą.   Istota   taka   czuje   wiecznie   tylko   śmiertelne   pragnienie   snu,   odpoczynku   i   jadła.   Szuka   ona 
pobudzenia i orzeźwienia w wódce i wódką zalewa do ostatka świeżość umysłu i siłę woli. Oto ideał 
kapitalistów,   oto   robotnik,   który   z   człowieka   stał   się   maszyną,   bydlęciem   roboczym,   który   zniesie 
bezmyślnie obelgę i poniżenie, który się podda pokornie strasznemu wyzyskowi. Robotników, którzy 
przez całe życie tylko pracują, jedzą i śpią, kapitalista się nie boi. Tacy nic nie czytają i nie wydostają się 
z   ciemnoty,   bo   nie   mają   kiedy.   Tacy  nie   zakładają   związków   fachowych   ani   kas   oporu,   ani   kółek 
socjalistycznych, bo nie znajdują na to wszystko ani sił, ani czasu. Tacy robotnicy więc nie walczą z 
kapitalistą   i   rządem.  Jak  wół  znosi   cierpliwie  baty,  tak   oni  znoszą   pokornie   niską  płacę,  poniżenie, 
niewolę. I kapitaliści, i rząd mają takich robotników w pogardzie i traktują ich też jak bydło robocze.

Gdzie tylko jest długi dzień roboczy na świecie, tam zawsze są nędzne zarobki, słabe organizacje 

robotnicze,   brak   praw   politycznych.  D ł u g i   a l b o   k r ó t k i   d z i e ń   r o b o c z y   –   t o 
n a j w a ż n i e j s z a   k w e s t i a   d l a   r o b o t n i k a   w   p r a w o d a w s t w i e 
r o b o t n i c z y m .   Od tego zależy jego cały późniejszy los, to dla niego kwestia życia lub śmierci. 
Długi dzień roboczy – to krótkie życie robotnika, to zrujnowane zdrowie, to brak organizacji, to brak 
walki, to ciemnota, a stąd nędza i poniżenie. Krótki dzień roboczy – to dla robotnika zdrowie, dłuższe 
życie,   silne   organizacje,   rozwinięta   solidarność,   wysokie   zarobki,   to   świadomość   socjalistyczna,   to 
swoboda   polityczna.   Tu   jest   pierwszy   klucz   do   wyzwolenia   robotników   i   pierwszy   klucz   do   ich 
uzdrowienia. Krótki dzień roboczy – to grunt prawodawstwa fabrycznego. Bez ograniczenia czasu pracy 
prawodawstwo fabryczne jest ciałem bez duszy.

Cóż uczynił rząd carski pod tym względem? Co powiada nasze prawodawstwo fabryczne? Nic, 

absolutnie nic! Nasze prawodawstwo fabryczne nie zawiera  ż a d n e g o   o g r a n i c z e n i a   d n i a 
r o b o c z e g o  dla dorosłych robotników. Rząd wydał fabrykantom i majstrom najzupełniejszy przywilej 
zamęczania i wysysania robotników, jak długo im się żywnie podoba. Istnieje wprawdzie u nas stare 
prawo względem rzemiosła, nakazujące zatrudniać robotników tylko 12 godzin na dobę, ale nikt go nie 
wykonuje. Rząd najspokojniej na to patrzy, że właśnie w rzemiosłach pracują po 14 i 15 godzin!

Za   granicą   dzień   roboczy  jest   ograniczony  prawem   dla   wszystkich   dorosłych   robotników:   w 

A u s t r i i  do 11, we  F r a n c j i  do 12, w  S z w a j c a r i i  do 11, w  A n g l i i  do 10 godzin (prawnie 
dla kobiet tylko, ale w rzeczywistości dla wszystkich), w  n i e k t ó r y c h   s t a n a c h   [ S t a n ó w ] 
Z j e d n o c z o n y c h   A m e r y k i   P ó ł n o c n e j  do 10, w innych do 8 godzin, w wielu miejscach 
A u s t r a l i i  do 8 godzin.

Oprócz tego częściowe prawa ograniczające dzień roboczy istnieją dziś: w Ameryce Północnej dla 

robotników   fabryk   i   warsztatów  p a ń s t w o w y c h   8   godzin,   w   Australii   (w   stanie   Wiktoria)   dla 
g ó r n i k ó w  8 godzin, dla robotników  p o r t o w y c h  8 godzin.

Takie są  p r a w a   ograniczające dzień roboczy za granicą. Prócz tego prywatnie, drogą walki 

fachowej, robotnicy za granicą wszędzie zdobyli znaczne skrócenie dnia roboczego.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 5 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Róża Luksemburg – Dzień roboczy (1894 rok)

Przeciętnie biorąc, pracują w Niemczech od 10 do 12 godzin, w Anglii od 9 do 10 godzin, we 

Francji od 10 do 12, w Ameryce Północnej 10 godzin, wiele zaś fachów zdobyło sobie już za granicą 9- i 
8-godzinny dzień pracy.

Tak   samo   jak   o   długości   dnia   roboczego,   rząd   nasz   nie   wydał   najmniejszego  p r a w a   o 

s p o c z y n k u   n i e d z i e l n y m   a n i   o   s p o c z y n k u   w   c i ą g u   d n i a . I na tym punkcie 
nasi   fabrykanci   i   majstrowie   mają   zupełnie   wolne   ręce:   mogą   swobodnie   niweczyć   niedzielny 
wypoczynek, a spoczynek dzienny urządzać „dla specjalnego torturowania robotników”, jak powiada 
Światłowski.

Za granicą i pod tym względem istnieją określone przepisy prawne. Wypoczynek niedzielny jest 

zapewniony robotnikom w ciągu 24 godzin w Anglii, Niemczech, Szwajcarii i Austrii, a naruszenie tego 
przepisu bywa surowo karane. Praca nocna jest wzbroniona zupełnie w Szwajcarii, z wyjątkiem fabryk, 
które bez niej iść nie mogą.

Za granicą więc, w tych właśnie krajach, gdzie płaca robocza jest najwyższa, gdzie robotnik jest 

najzdrowszy, gdzie organizacje robotnicze najlepiej stoją – tam znajdujemy najkrótszy dzień roboczy. 
Rzadko spotykamy za granicą w fabrykach taki dzień roboczy, jak u nas, od 11 do 15 godzin! Jedynie 
Rosja przewyższa nas pod względem strasznego wyzysku robotników: tam zdarza się jeszcze 18-, 19- i 
20-godzinny dzień roboczy (w fabrykach mat i perkalów)!

Jednak i za granicą nigdzie robotnicy nie zadowolili się dotychczasowymi zdobyczami. Wszyscy 

świadomi   robotnicy  dążą   dziś   do  p o w s z e c h n e g o   p r a w a   8   g o d z i n   p r a c y .   To   jest 
najwyższa   granica,   przy  której   praca   fabryczna   nie   szkodzi   człowiekowi,   jeżeli   jest   prowadzona   w 
zdrowych warunkach. Najróżniejsi uczeni i doktorzy, wszyscy prawie inspektorzy fabryczni zgadzają się 
na to, że  r o b o t n i c y   b e z   s z k o d y   d l a   z d r o w i a   n i e   m o g ą   p r a c o w a ć   w i ę c e j 
n i ż   8   g o d z i n   d z i e n n i e . Dla niektórych fabryk nawet rządowy inspektor Światłowski uważa 
tylko 6 godzin pracy za możliwe, mianowicie w naszych cukrowniach, tam gdzie dziś pracuje 17 000 
robotników po 12 godzin dniem i nocą!

Toteż   pierwszym   warunkiem   dla   ochrony   naszego   zdrowia,   do   przedłużenia   życia,   do 

zapobieżenia   wielu   nieszczęśliwym   wypadkom,   do   zachowania   świeżego   umysłu,   oświecenia   się   i 
zwycięskiej walki z kapitalistami i rządem – jest wywalczenie od rządu następujących praw:

1. Wzbronienia zupełnego pracy nocnej, z wyjątkiem zajęć, które bez tego istnieć nie mogą.
2.   Prawa   8-godzinnego   dnia   roboczego   dla   wszystkich   dorosłych   robotników   z   dostateczną 

przerwą na odpoczynek.

3. Przymusowego wypoczynku przez 36 godzin z rzędu na tydzień.
4.   Uregulowania   systemu   zmian   w   każdym   rodzaju   pracy   tak,   aby   odpowiadały   potrzebom 

fizycznym robotników.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 6 –

http://skfm.dyktatura.info/