chodzić w pionie, studia wzP I rok, Psychologia ogólna


CHODZIĆ W PIONIE (fragment książki O. Sacksa „Mężczyzna, który pomylił żonę z kapeluszem”)

Mija dziewięć lat od chwili, gdy w przychodni neurologicznej Domu Starców św. Dunstana, gdzie kiedyś pracowałem, poznałem pana MacGregora, ale pamiętam go — widzę go — jakby to było wczoraj.

- Co się stało? — spytałem, gdy wszedł przechylony na bok.

- Stało? Według mnie nic się nie stało... Ale ludzie wciąż mi mówią, że przechylam się na jedną stronę: Wyglądasz jak krzywa wieża w Pizie, mówią, trochę większy przechył i przewrócisz się.

— Ale pan tego nie czuje?

— Czuję się dobrze. Nie rozumiem, o co im chodzi. Jak mógłbym przechylać się i nic o tym nie wiedzieć?

— Brzmi to dziwacznie — zgodziłem się. — Przyjrzyj my się temu. Chciałbym, żeby pan wstał i przeszedł się troszeczkę, do tej ściany i z powrotem. Chcę to zobaczyć i chcę, żeby pan też to zobaczył. Nagramy pana spacer na wideo i zaraz potem to obejrzymy.

— Zgoda — odrzekł, zakołysał się i wstał.

Co za wspaniały starzec, pomyślałem. Dziewięćdziesiąt trzy lata — a nie dałbym mu nawet dnia więcej niż siedemdziesiąt. Bystry, żywy jak iskierka. Dożyje setki. I silny jak ładowacz węgla, mimo że ma chorobę Parkinsona. Szedł teraz pewnie, gładko, ale nieprawdopodobnie przechylony, o dobre dwadzieścia stopni. Ze środkiem

ciężkości przesuniętym w lewo ledwo ledwo utrzymywał równowagę.

- No! — uśmiechnął się zadowolony. — Widzi pan?

Żadnego problemu, szedłem prosty jak świeca.

- Czy rzeczywiście, panie MacGregor? — spytałem. — Chcę, żeby pan sam to ocenił.

Przewinąłem taśmę i puściłem ją. Wpadł w głęboki szok, kiedy zobaczył siebie na ekranie. Wytrzeszczył oczy, szczęka mu opadła i zamruczał:

— Niech mnie cholera! — A potem: — Mają rację, przechylam się na jedną stronę, widzę to wyraźnie, ale nie mam poczucia, że tak jest, nie czuję tego.

- No właśnie — powiedziałem. — To jest sedno problemu.

Mamy pięć zmysłów, którymi się chlubimy i które od razu rozpoznajemy. Zmysły te tworzą dla nas świat odczuwalny i dostrzegalny. Ale istnieje inny zmysł — ukryty, czyli szósty zmysł, jeśli tak wolicie — równie niezbędny, ale nie rozpoznawany przez nas i nie chwalony. Ten zmysł, nie uświadamiany, działający automatycznie, trzeba było odkryć. Odkryto go bardzo późno: to, co w epoce wiktoriańskiej nazywano nieprecyzyjnie „czuciem mięśniowym" - świadomość wzajemnego położenia względem siebie tułowia i kończyn, zdobywana dzięki receptorom mieszczącym się w stawach i ścięgnach — zostało naprawdę zdefiniowane (i nazwane „czuciem proprioceptywnym") dopiero pod koniec XIX wieku. A złożone mechanizmy kontrolne, które sprawiają, że nasze ciała utrzymują równowagę i postawę wyprostowaną, zostały zdefiniowane dopiero w wieku XX i wciąż kryją w sobie wiele tajemnic. Być może dopiero w przyszłej erze podróży kosmicznych, z ich paradoksalną swobodą i zagrożeniami życia w stanie nieważkości, docenimy nasze ucho wewnętrzne, nasz przedsionek ucha i inne niewidoczne receptory i odruchy, które kierują naszą orientacją

w przestrzeni. Dla normalnego człowieka, w normalnej sytuacji one po prostu nie istnieją.

Jednak ich brak może niezwykle rzucać się w oczy. Jeśli czucie, kreowane przez nasz nie zauważany, sekretny zmysł, jest wadliwe (lub zniekształcone), doświadczamy czegoś niemal nie do opisania, czegoś niesłychanie dziwnego, podobnego do bycia ślepym czy głuchym. Jeśli zmysł proprioceptywny, odbieranie bodźców płynących z ciała, jest całkowicie zniszczony, ciało staje się, jeśli można tak powiedzieć, ślepe i głuche na siebie samo -i (jak wskazuje łaciński źródłosłów — proprius) przestaje samo siebie „posiadać", czuć siebie jako siebie (patrz rozdz. 3 pt. Bezcielesna kobieta).

Stary człowiek nagle znieruchomiał w niezwykłym skupieniu, zmarszczył brwi i zacisnął usta. Stał tak, myśląc intensywnie i przedstawiając obraz, który zawsze oglądam z największą przyjemnością: pacjent właśnie dokonuje odkrycia. Trochę przerażony, a trochę rozbawiony, po raz pierwszy widzi dokładnie, jaki jest problem, i w tej samej chwili odkrywa, co trzeba zrobić. To wspaniała chwila.

— Niech pomyślę — zamruczał na wpół do siebie, ściągając swoje krzaczaste siwe brwi i podkreślając każde słowo ruchem swych mocnych, sękatych dłoni. — Muszę pomyśleć. Proszę, niech pan myśli ze mną, musi być jakieś wytłumaczenie! Przechylam się na jedną stronę i nic

o tym nie wiem, prawda? Powinienem coś czuć, odebrać jakiś wyraźny sygnał, ale nie mogę, tak? — Przerwał. — Byłem stolarzem — powiedział i twarz mu się rozjaśniła. — Zawsze używaliśmy poziomnicy, by wiedzieć, czy powierzchnia jest dobrze wypoziomowana albo czy coś jest idealnie prostopadłe. Czy w mózgu też jest jakaś po ziomnica?

Skinąłem głową. (…)

— Aha, więc tak to wygląda — rzekł pan MacGregor. Nie mogę używać poziomnicy, którą mam w głowie. Moje uszy też są nieprzydatne, ale mogę używać oczu. -Żartobliwie pochylił głowę na bok. — Wszystko wygląda tak samo — świat się nie przechyla. — Potem poprosił o lustro, przysunąłem mu wielkie zwierciadło na kółkach. - Teraz widzę, że się przechylam. No tak, teraz mogę się wyprostować — może będę się już trzymać prosto... Ale przecież nie mogę żyć wśród luster albo ich ze sobą nosić.

Znowu się zamyślił, marszcząc brwi w głębokim skupieniu. Nagle twarz rozjaśniła mu się uśmiechem.

- Mam! — wykrzyknął. — Tak, doktorze, już wiem! Nie trzeba mi lustra — po prostu potrzebuję poziomnicy. Nie mogę używać tej poziomnicy w mojej głowie, ale dlaczego nie miałbym używać jakiejś na zewnątrz głowy jakiegoś przyrządu, który mógłbym widzieć? — Zdjął okulary i obmacał je dokładnie, uśmiechając się coraz radośniej.

— Na przykład tutaj, w oprawce moich okularów... To powinno mi powiedzieć, pokazać moim oczom, czy się przechylam. Początkowo wpatrywanie się w to byłoby okropnie męczące. Ale później przeszłoby w nawyk. No, doktorze, co pan o tym myśli?

- Myślę, że to wspaniały pomysł, panie MacGregor. Trzeba to wypróbować.

Zasada była prosta, wykonanie dość trudne. Początkowo eksperymentowaliśmy z pewnym rodzajem wahadła — do oprawki przyczepialiśmy obciążone nitki, ale wisiały one za blisko oczu i trudno było je zobaczyć. Potem, z pomocą naszego optyka i warsztatów, zrobiliśmy uchwyt, który przyczepiliśmy do środkowej części okularów; wystawał on do przodu na pięć centymetrów i miał po obu stronach miniaturowe poziomnice. Majstrowaliśmy rozmaite modele, wszystkie sprawdzał i poprawiał pan MacGregor. Po kilku tygodniach prototyp był gotowy — para niecodziennych, poziomnicowych okularów.

— Pierwsze na świecie! — rzekł triumfalnie uszczęśliwiony pan MacGregor. Włożył je. Wyglądały trochę nieporęcznie i dziwnie, ale nie bardziej niż grube okulary z wbudowanym aparatem słuchowym, które zaczęły się w tym czasie pojawiać. Był to niecodzienny widok — pan MacGregor w poziomnicowych okularach, które wymyślił i zrobił, z wzrokiem niezwykle skupionym, wyglądał jak sternik wpatrzony w kompas. Sprawdziło się to do pewnego stopnia — przynajmniej przestał się przechylać, ale było to nieustanne, wyczerpujące ćwiczenie. A potem, w ciągu kolejnych kilku tygodni, stawało się coraz łatwiejsze. Sprawdzanie „instrumentów" stało się czynnością nieświadomą, tak jak spoglądanie na deskę rozdzielczą w samochodzie, kiedy jednocześnie myśli się, prowadzi pogawędki lub robi inne rzeczy.

Okulary pana MacGregora stały się ostatnim krzykiem mody w Domu św. Dunstana. Mieliśmy wielu innych pacjentów z parkinsonizmem, którzy również cierpieli na zaburzenia reakcji przechylania się i odruchów dotyczących postawy. Jest to nie tylko niebezpieczne, ale także znane z tego, że nie daje się leczyć. Wkrótce i inni pacjenci zaczęli nosić okulary pana MacGregora i tak jak on chodzili w pionie.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
mężczyzna który wypadł z łóżka, studia wzP I rok, Psychologia ogólna
mężczyzna który wypadł z łóżka, studia wzP I rok, Psychologia ogólna
bezcielesna kobieta (2), studia wzP I rok, Psychologia ogólna
mężczyzna który pomylił, studia wzP I rok, Psychologia ogólna
materiały spis, studia wzP I rok, Psychologia ogólna
choroba amora, studia wzP I rok, Psychologia ogólna
ćwiczenie], Studia, Rok I, Psychologia ogólna
Zaburzenia osobowości od alkoholu, studia, I ROK, Psychologia ogólna
Zagadnienia na cwiczenia, Studia, Rok I, Psychologia ogólna
PSYCHOLOGIA! WAŻNE!, Studia, Rok I, Psychologia ogólna
skrót2, Studia, Rok I, Psychologia ogólna
Zmienne klimaty, studia, I ROK, Psychologia ogólna
Zaburzenia osobowości - KCP, studia, I ROK, Psychologia ogólna
Rozwiązywanie problemów, Studia, Rok I, Psychologia ogólna
ADHD 1, studia, I ROK, Psychologia ogólna
rozw. problemow, Studia, Rok I, Psychologia ogólna
calosc, Studia, Rok I, Psychologia ogólna
ROZWIĄZYWANIE PROBLEMÓW- koncowa, Studia, Rok I, Psychologia ogólna

więcej podobnych podstron