I POWSTANIE I ROZWÓJ SOCJOLOGII PRACY

I. Powstanie i rozwój socjologii pracy

1. Zagadnienia wstępne

Socjologia pracy powstała w wyniku rozwoju nauk humanistycznych

XX wieku, jako dział socjologii ogólnej. Podstawę jej wyodrębnienia

umożliwił dotychczasowy rozwój badań nad pracą jako kategorią

społeczno-ekonomiczną. Mamy więc do czynienia ze zbiorowym wysiłkiem wielu

twórców nadających tej nauce interdyscyplinarny charakter. Wymaga tego istota

pracy jako wszechstronnej działalności człowieka w procesie jego rozwoju.

Umożliwiła bowiem praca ekspansję i rozwój rodzaju ludzkiego, czyniąc

człowieka - jak mawiał Arystoteles - "miarą wszechrzeczy", wszak nawet Bóg ma

cechy ludzkie, tyle że w tej najdoskonalszej formie. Z drugiej strony praca stała

się substraktem materialnym kultury i podstawą zapotrzebowania na wytwarzanie

nieograniczonej ilości dóbr, służących zaspokajaniu wielorakich potrzeb

społeczeństwa.

Już samo to, czyni z pracy podstawowy czynnik rozwoju społecznego i

wyznacza socjologii pracy należne miejsce w systemie nauk socjologicznych, z

których dorobku nadal czerpie i jest z nim związana. Przeciwstawiamy się tu

woluntaryzmowi nie doceniającemu tego i sowimi mechanizmami stwarzającemu

szkodliwe społecznie skutki jak masowe bezrobocie czy niebotyczne kolejki ludzi

czekających na zasiłki i wszelkiego rodzaju pomoc społeczną, niczym nie

powiązaną z pracą. Mówimy o tym na wstępie dlatego, że wielu wybitnych

ekonomistów słusznie traktuje wskaźnik bezrobocia jako miernik sprawności

gospodarki i poziomu jej rozwoju. Ale dla socjologów, bezrobocie ma wiele

innych jeszcze aspektów, omawianych szczegółowo w socjologii gospodarczej.1

Do niedawna problem ten był w naszym kraju znany jedynie z historii.

Nękał naród polski w okresie zaborów i okupacji, a także w okresie

międzywojennym. Dziś odezwał się na nowo. W okresie międzywojennym

przeprowadzono dwa spisy powszechne, ukazujące rozmiar i struktury bezrobocia

dokuczliwego swoimi rozmiarami szczególnie w latach wielkiego kryzysu

światowego. Pierwszy spis, z 1921 r. ustalał ogólny wskaźnik bezrobotnych na 0,4

% czynnych zawodowo, drugi zaś z 1931 r. wyliczał ten wskaźnik na 6,1% w

stosunku do czynnych zawodowo. Badano i poszukiwano przyczyn tego

niepokojącego wzrostu zjawiska, dopatrując się efektu ogólnych błędów

gospodarczych, do których zaliczano nadmierną liberalizację stosunków

społeczno-gospodarczych.2

1 F. Krzykała, Socjologia gospodarcza, Koszalin 1999.

2 W. Kwaśnicki, Historia myśli liberalnej. Wolność, własność, odpowiedzialność, PWE,

Warszawa 2000.

4

W pracy Józefa Dudy i Ryszarda Orłowskiego czytamy m.in. "Trzeba tu

wymienić hołdowanie koncepcjom nadmiernie liberalnym, szczególnie w

stosunkach gospodarczych z zagranicą. Najbardziej jednak krytycznie została

oceniona polityka deflacyjna, czyli utrzymywanie za wszelką cenę stałego kursu

złotego. Polityka deflacyjna utrudniła wówczas wychodzenie z wielkiego kryzysu

i obniżyła możliwości inwestycyjne w latach 1936-1939"3. Nie ułatwiła też

rozwoju gospodarczego w latach późniejszych, choć makabryczne trudy

przyniosła później II wojna światowa, wzmagając kłopoty jakie obsypywały naród

polski poddany polityce zaborców i walczący z zacofaniem. Wyrażało się ono i w

bezrobociu, nie rzadko tragicznym w skutkach dla wielu osób i rodzin.

Ale problem bezrobocia pojawił się również teraz, tyle tlko, że ze

zdwojoną siłą, wszak rok 2000 zaczęliśmy z ponad 13% wskaźnikiem tego

zjawiska. Zrozumiałe, że jest ono wespół z podobnymi zjawiskami patologii pracy

przedmiotem coraz szerszego zainteresowania społecznego, m.in. świata

akademickiego. Oto przykład zaczerpnięty z przemówienia inauguracyjnego w

2007 r. na jednej z rzeszowskich uczelni. 4 Podkreśla się w nim katastrofalny

bilans handlowy, korupcję i przestępczość oraz rozszerzającą się do

niesamowitych rozmiarów sferę patologii społecznej. Wszystko to na tle nie

unormowanych zjawisk pracy, którymi zajmować się winna socjologia pracy, w

dążeniach do likwidacji zaniedbań w całym społeczeństwie, tak silnie

opóźniających rozwój cywilizacyjny kraju.

„Jeśli by chcieć odpowiedzieć na pytanie, -czytamy w przemówieniu

Rektora- na czym polega różnica między państwem dostatnim, gdzie panuje

harmonia w społeczeństwie i do którego zmierzamy, a naszym, to chyba przede

wszystkim na tym, że tam władza i społeczeństwo hołubią ludzi z inicjatywą, z

hartem ducha, którzy coś w życiu osiągnęli, bo wiedzą, że tylko oni pchną kraj do

przodu. A zarazem mają zdecydowanie mniej tolerancji niż my dla gnuśnych,

nieudaczników, cwaniaków i zwykłych próżniaków. Tam ludzie szczycą się

swoimi sukcesami, a nie wstydzą się ich, tak jak u nas. To stąd się chyba bierze to

powszechne narzekanie, boimy się wyróżniać, że nam się jednak wiedzie. Lepiej

się wtopić w tłum, żeby nie mieć problemów. Tylko jak w takiej sytuacji znaleźć

liderów z prawdziwego zdarzenia?

Właśnie ostatnio prezydent Francji, N. Sarkozy wypowiedział walkę

nierobom, bo uznał, że bogatej Francji na to nie stać. Tymczasem nas na to stać.

Oto przykłady: według m.in. prof. Czapińskiego, blisko 1 mln zarejestrowanych

bezrobotnych w ogóle nie szuka pracy, w tym jest 260 tys. z branży budowlanej,

tymczasem firmy bezskutecznie szukają takich fachowców. W Polsce jest ponad 2

mln rencistów (w stosunku do liczby ludności jest to rekord świata). Mamy 6 razy

więcej rencistów niż średnio w krajach OECD i wydajemy na nich także 6 razy

więcej pieniędzy. Dzisiaj stanowi to już 4% PKB, a na naukę wydajemy tylko

3 J. Duda, R. Orłowski, Gospodarka Polska w dziejowym rozwoju Europy (do 1939 roku),

Wydawnictwo UMCS, Lublin 1999, s. 259.

4 Przemówienie inauguracyjne Rektora WSIiZ w Rzeszowie z dn. 4 października 2007 r.

5

0,6% PKB! W Polsce jest prawie 1,5 mln osób na wcześniejszej emeryturze. U

nas idą na emeryturę osoby w wieku 50 lat, tymczasem w krajach bogatej,

zachodniej Europy przesuwa się granice emerytury już do 70 lat. Można

powiedzieć, że reformy w sektorze państwowym praktycznie zamarły, a nie jest

tajemnicą, że efektywność w tymże jest znacznie niższa niż w sektorze

prywatnym. Zatem tam znowu pracuje za dużo ludzi, którzy mogliby bardziej

efektywnie wykorzystywać swój potencjał. Jeden tylko przykład – jeśli by

wprowadzić nasz zintegrowany system zarządzania uczelnią, to w skali kraju

można byłoby zwolnić z administracji i obsługi blisko 40 tys. osób w uczelniach

państwowych.

Gdy kilka lat temu powiedziałem o tym jednemu z wiceministrów

szkolnictwa wyższego, to odpowiedział mi, że całkiem zwariowałem. Jeśli tylko

przyjąć, że co drugi rencista i przedwczesny emeryt może pracować, a w 4-

milionowym sektorze państwowym 20% to etaty zbędne i dodać fałszywych

bezrobotnych, to otrzymamy 3,5 mln osób. Ma ich dodatkowo na swoich barkach

9 mln sektor prywatny (zarówno pracownicy, jak i pracodawcy) poprzez wysokie

podatki i wysokie koszty pracy. W Stanach Zjednoczonych pracuje 75% osób w

wieku produkcyjnym, zatem trzech pracujących utrzymuje jednego

niepracującego. W Polsce pracuje tylko około 52% osób w wieku produkcyjnym,

zatem u nas ten wskaźnik jest trzykrotnie niższy. Jeden pracujący musi utrzymać

jednego niepracującego, nie mówiąc o emerytach, rencistach i dzieciach. Jest to

krzycząca niesprawiedliwość społeczna i wielka kula u nogi, która ogranicza

nasze możliwości rozwojowe.”5

W powyższych stwierdzeniach prof. M. Pomianka odnajdujemy szereg

niezwykle ważnych i aktualnych myśli istotnych dla socjologa pracy. Nie trzeba

być wprawnym czytelnikiem by zauważyć, że wszystkie wymienione tu zjawiska

społeczne dotyczą pracy i działają w społeczeństwie na zasadzie wzajemnego

uwarunkowania. Ale przyznajmy, że odkrywanie tych związków i wzajemnych

uwarunkowań nie jest rzeczą łatwą i wymaga szeroko otwartych oczu

analizujących taką problematykę. Zapewne też i opanowania techniki pracy

naukowej, co dla studentów stykających się po raz pierwszy z socjologią i

naukami o pracy powoduje nie mało kłopotów. Nie ma innego wyjścia; wiedzę w

tym zakresie stopniowo opanować muszą.

Mając to na uwadze dostarczamy im w miarę możliwości podstawowych

zagadnień, niezbędnych do analizowania pracy tak w ujęciu makro jak i mikro

społecznym. Pokonywanie barier poznawczych jest przecież zhierarchizowane i

stanowi normalną drogę do rozumienia skomplikowanych zagadnień rozwoju

społeczeństwa. W takim zapewne duchu rozpatrywał społeczeństwo i gospodarkę

sam twórca teorii kapitalizmu Adam Smith, zaskakiwany falą niepokojących

zjawisk i zastanawiający się już w XVIII wieku nad przyczynami bogactwa

narodów. Dodajmy, że jego logiczne wywody odnajdujemy także w

rozpowszechnionym obecnie podręczniku socjologii N. Goodmana

5 http.//portal.wsis.rzeszow.pl.default.aspx

6

wykorzystującym współczesny dorobek naukowy, ukazujący wiele uwarunkowań

tego bogactwa, tkwiących w kulturze i polityce społeczno-gospodarczej,

stanowiącej pewne kontinuum, z którym każdy powinien się liczyć.

W oparciu o te doświadczenia, można oceniać panujące systemy

społeczno-gospodarcze, wśród których - jak wskazuje Goodman - wyróżnimy

obecnie dwa zasadnicze typy. Będzie to system gospodarki rynkowej i system

gospodarki centralnie sterowanej. Autor przyznaje jednak, że współczesne

społeczeństwa wykazują zazwyczaj cechy obu tych systemów równocześnie.

Przyznaje wszakże, że jeden z nich może mieć charakter dominujący.

Wspominamy o tym dlatego, że dla socjologa pracy każdy system gospodarczy

ma swoje historyczne uwarunkowania, które wyznaczają kierunek działań całego

systemu. Rozpoznanie tego, to ważne zadanie dla każdego polityka i całej elity

rządzącej stojącej na straży prawidłowości procesów społeczno gospodarczych.

Niestety, w tej materii jawi się u nas zbyt dużo frywolności.

Powierzchowność, idąca niekiedy w warcholstwo (często zwane

demokracją) wynikająca z lekceważenia determinantów społecznych, gwałtowne

zmiany i rewolucje niszczą to, co wypracowały niekiedy całe pokolenia realizując

postulaty nauk społeczno – gospodarczych. Nie trzeba dodawać, że przynosi to

straty nie do odrobienia w obliczu ciągłości rozwijających się procesów

społeczno-gospodarczych, a w rezultacie i zapóźnienia w stosunku do innych

krajów. Procesy te mają bowiem obiektywny charakter i są zbyt skomplikowanym

zjawiskiem socjologicznym, aby można je było gwałtownie przestrajać jak

fortepian. Tym bardziej wtedy, gdy przestrajający nie ma odpowiedniego słuchu i

nawet o tym nie wie. W tym sensie nauka, a w tym socjologia pracy jest

niezwykle czułym mechanizmem oddziaływania na rozwój społeczeństwa i nie

znosi niefachowości ani woluntarystycznych decyzji ingerujących w charakter

obiektywizm takich procesów zabezpieczających ciągłość i rozwój.

Wychodząc z takiego założenia chcemy ukazać niektóre próby

dokonywania zmian systemowych w naszym kraju, na tle tzw. "reform"

ekonomicznych, ograniczonych na ogół do manipulowania jedynie podatkami,

cenami, płacami i stopą procentową kredytu, bez oglądania się na elementarne

uwarunkowania socjologiczne, wypracowane w oparciu o doświadczenia wielu

pokoleń naukowców, których rezultaty pracy są bogactwem nie do pogardzania.

Dodajmy szczególnie na zakrętach historii które dziś nas obejmują. Zasób tych

doświadczeń i myśli stanowi przecież ważną dźwignię rozwoju społecznogospodarczego.

Kryją one w sobie analizy i porównania historyczne o których

Goodman pisze, że trudno jest porównywać kapitalizm z socjalizmem, jako że

system gospodarczy jest jednym zaledwie z wielu elementów infrastruktury

socjologicznej, które wywierają istotny wpływ na rozwój społeczno –

gospodarczy kraju.

Ale w praktyce ostatnich lat nie znalazło to w elitach rządzących naszego

kraju niezbędnego zrozumienia. Wygląda trochę to tak, że nauka sobie, a praktyka

sobie rzepkę skrobie. Ten rodzaj złej praktyki dotyka również socjologii pracy,

mającej za sobą nie małe już doświadczenia. Świadczy o tym stosunek naszych

7

elit do tak istotnych zagadnień społeczno – gospodarczych jak bogate zasoby

pracy ludzkiej, marnowane poprzez narastające bezrobocie, nie wykorzystywane

zasoby materialne różnych działów gospodarowania, doświadczenia w

międzynarodowej współpracy gospodarczej, nie wykorzystany i niszczony (bądź

złodziejsko wyprzedawany) park maszynowy, technologie, kwalifikacje, itd. Jawi

się po prostu współczesny tragizm naszego narodu, pozbawianego jakby szans

rozwojowych. Ileż ich zaprzepaszczono choćby we współpracy z sąsiadami, czego

przykładem jest beznadzieja stosunków z Rosją. W tej dziedzinie mamy naprawdę

”wielkie zasługi”.

Można by te „zasługi” personalizować tym bardziej, że dotyczą wielu osób

na świeczniku, ale przecież nie o to tu chodzi. Nie odbierajmy instytucjom

powołanym do ścigania wszelkiej maści przestępców i miejmy nadzieję, że

doczekają się przynajmniej sprawiedliwego osądu historii. Z perspektywy czasu

potrafi ona obiektywnie oczyszczać ziarno od plew, bo bez nowych zasiewów,

sama nie miałaby racji bytu.

Musimy więc do tych zasiewów przyczyniać się w miarę swoich

możliwości, nie udzielając poparcia ludziom którzy na to nie zasługują. Mamy na

to szanse, wszak są już dobrze znani. Stoją przecież na świeczniku. Choć z drugiej

strony na świeczniku stoją też i inni ludzie, zasługujący w pełni na nasze poparcie

i względy. Socjolog pracy musi umieć ich odróżniać i prezentować. Ma ku temu

przecież cały warsztat naukowy wypracowany przez ludzi wspaniałych i

historycznie sprawdzonych.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Kierunki rozwoju socjologii pracy
Modul 1 Powstanie i rozwoj socjologii SOCJOLOGIA
Modul 1 Powstanie i rozwoj socjologii
Powstanie i rozwoj polskiej części zapadliska przedkarpackiego
przedmiot socjologii pracy
Powstawania i rozwój klastrów szansą dla wzmoncienia konkurencyjności
Powstanie i rozwój rynków, Ekonomia, ekonomia
Psychologia i socjologia pracy 03 2013
Socjologia w pracy socjalnej W 7 & 11 13r
Socjologia w pracy socjalnej W 8 03 12 13r
Socjologia pracy
podstawy metodologiczne ?dań psychologii i socjologii pracy ZSXCNW66KLSDM2UCP7OOTEPV26IR6T5TN2L
Socjologia pracy socjalnej Wykład 3) 10 13r
Socjologia pracy socjalnej Wykład 2 10 13r
Fleck Powstanie i rozwój?ktu naukowego
Historia wychowania, Powstanie i rozwoj uniwersytetow, Powstanie i rozwój uniwersytetów

więcej podobnych podstron