Pani Detektyw, Nie wiem o czym, zakładam, że fanficki HP, Trujące sekrety, Pani detektyw


Pani Detektyw

Miłość upokarza cię jak hazard swoją grą
Uczysz się każdego dnia rozumieć ją
[Bajm, Dziesięć przykazań]


Hermiona zapięła teczkę z ostatnią sprawą i odłożyła na półkę. Od trzech lat pracowała w dziale zajmującym się przestępstwami w świecie magicznym. Był to specjalny odłam aurorskiej działalności, podobny nieco do mugolskiej dochodzeniówki, ale tu działano na nieco innych zasadach.
Panna Granger jako pracowita osóbka szybko okazała się dobrym detektywem i niektórzy czarodzieje nazywali ją Sherlockiem Holmesem Magicznego Świata. Do takich czarodziejów należał między innymi Arthur Weasley, wielki miłośnik mugoli i ich wytworów.
Ostatnio dostała awans i teraz czekała z niecierpliwością na pierwszą sprawę, którą miała poprowadzić samodzielnie. Miała nadzieję, że będzie to dostatecznie trudne zadanie. Nie bała się wyzwań i nieustannie starała się podnosić własne kwalifikacje. Nauka i praca stały się dla niej najważniejszą w świecie rzeczą, zwłaszcza pod koniec siódmego roku w Hogwarcie, kiedy obiecała sobie, że nigdy z nikim się nie zwiąże.

Niewinny flirt, który łączył ją przez krótki czas z Draco Malfoyem zakończył się płaczem w poduszkę i wielkim rozczarowaniem.
Spotykali się niecały miesiąc, a wszystko oczywiście ukrywali w tajemnicy przed resztą szkoły. Wychodziło im to świetnie, zwłaszcza, że Draco w obecności kolegów ze swojego Domu nie omieszkał jej odpowiednio dokuczyć i z czasem stało się to dla niej bardzo przykre i mocno ją raniło.
Kiedy poskarżyła mu się na którejś z potajemnych schadzek, chłopak jedynie się zirytował i w bardzo niemiły sposób dał jej do zrozumienia, że jeżeli nie odpowiada jej jego towarzystwo to droga wolna. Obydwoje unieśli się honorem i chociaż tak naprawdę bardzo im na sobie zależało rozstali się z niewybrednymi epitetami w kłótni. Hermiona na obchodne usłyszała, że jest głupią i niewartą zachodu szlamą. Te słowa zabolały ją bardziej, niż chciała się do tego przyznać, nawet przed samą sobą.
Od tamtej pory unikali się i traktowali się z chłodną rezerwą. Nawet po dwóch latach wytężonej nauki, która zaprowadziła ją do tytułu Aurora i po trzech latach pracy w Departamencie do Zwalczania Przestępczości w Świecie Magicznym, Hermiona czuła tępy ból gdy patrzyła na jedynego mężczyznę, którego mogła naprawdę pokochać bo oczywiście, jak na złość, Malfoy także pracował w Ministerstwie.
Draco nie miał pojęcia, jak bardzo ją zranił, a Hermiona nie wiedziała, że on tęskni za nią każdego dnia i za każdym razem, gdy na nią patrzy, czuje się winny z powodu ostrych słów, które jej powiedział w dniu rozstania.
Stosunki między nimi należałoby nazwać brakiem jakichkolwiek stosunków międzyludzkich.
Nie rozmawiali ze sobą, chyba że była taka konieczność, notorycznie się unikali i ignorowali. Byli dla siebie jak powietrze.

Hermiona westchnęła i spojrzała na zegarek. Znowu została prawie do 21. Była jedną z niewielu osób, które tak harowały, jeżeli nie jedyną. Młoda kobieta zamknęła specjalnym zaklęciem drzwi i ruszyła do windy. Chyba znowu była ostatnią wychodząca do domu osobą. Nie miała pojęcia, że jest w Ministerstwie jeszcze ktoś, kto do domu wybierze się dopiero za ponad godzinę.

***

Draco Malfoy był podręcznikowym przykładem pracoholika. Odkąd skończył Hogwart w jego życiu liczyła się tylko praca, na nic innego nie miał miejsca. Nie chciał po prostu tego miejsca znaleźć. Dzięki godzinom spędzonym w biurze nie myślał. To znaczy nie myślał tak intensywnie o błędach popełnionych w przeszłości. A było ich nie mało. Swego czasu za największy błąd uważał samo pojawienie się na świecie, choć na dobrą sprawę to mógł być błąd jego rodziców. Swe narodziny uważał zbędne dla reszty ludzkości. Z wiekiem czasu się to zmieniło, po prostu dlatego, że zaczął popełniać znacznie większe i poważniejsze wykroczenia. Dwa z nich w szczególności zaważyły na jego życiu i postępowaniu wobec innych.
Pierwszym był niezbyt gustowny czarny tatuaż czaszki na lewym ramieniu, który dla młodego Malfoya był po pierwsze piętnem, a po drugie znakiem szczeniackiej głupoty.
Kiedyś przynależność do elitarnej grupy śmierciożerców była dla niego czymś najważniejszym. Tylko to liczyło się w jego życiu, tylko to miało sens. Zabijanie i tortury były dla niego dobrą rozrywką, bo w końcu był przecież wychowywany w kulcie śmierci, wiec czego można się było po nim spodziewać... Czego on sam mógł się po sobie spodziewać.
No cóż na pewno nie tego, że o godzinie dwudziestej drugiej będzie pisał tajny raport dla człowieka którym przesz większość swego dotychczasowego życia pogardzał, którego uważał za starego durnia z dużymi odchyleniami na punkcie cytrynowych dropsów.
I na pewno nie tego, że będzie tęsknił za kobietą, szczególnie za tą właśnie kobietą. Istotą, niższego gatunku, gatunku, który jego ojciec i podobni mu ludzie starali się wytępić, przez większość swego życia. Za Hermioną Granger. Ale tak właśnie było. Właśnie z powodu tej tęsknoty zagrzebywał się w pracy, byle tylko nie myśleć, nie zastanawiać się co by było gdyby...

Przecież przeszłości nie można zmienić, nikt nie ma na nią żadnego wpływu a za poniesione błędy należy odpokutować, nawet jeśli kara miałoby być życie w samotności.
Praca stała się dla niego wyzwoleniem, swoistym ratunkiem od natłoku wspomnień, które nachodziły go w najbardziej nieodpowiednich momentach. Ale nawet tu, w swym biurze nie był do końca wolny. Miał świadomość, że ona jest w tym samym budynku, wystarczyło zjechać windą trzy piętra niżej by ją zobaczyć...

'Życie jest do dupy.'- pomyślał filozoficznie Dracon pisząc kolejny raport dla starego. Na całe szczęście większość osób w Ministerstwie dalej odczuwało strach i pewnego rodzaju respekt przed nazwiskiem Malfoy, a Draco potrafił to odpowiednio wykorzystać, zapewniając sobie stały dostęp do różnych ważnych akt. I właśnie tego wieczora postanowił to wykorzystać. Zresztą i tak nie mógł wyjść z budynku, czekało go jeszcze bardzo miłe spotkanie z Alastorem Moodym, naczelnym świrem Anglii.
Obaj panowie odczuwali do siebie zwykłą ludzką nienawiść i gdy tylko mogli obdarzali się niewybrednymi epitetami a nawet grozili sobie i rzucali na siebie trudne do odczarowania klątwy.
W czasie ostatniej konfrontacji, jeśli tak można nazwać kłótnie w czasie której rozdzielało ich pięciu dobrze wyszkolonych Aurorów i w której Draco publicznie obiecał, że następnym razem zabije tego starego dziada. Ciekawy był o czym ten świrus chce z nim rozmawiać. Pewnie po raz kolejny będzie mu prawić morały. I "ukulturalniać".
Jego! Dracona Malfoya, potomka jednego z najstarszych i najszlachetniejszych rodów! Poczuł, że się zapędził bo przynajmniej jego ojca na pewno nie można było nazwać godnym szacunku.

Mężczyzna prychnął pod nosem z niezadowoleniem, a na jego twarzy malowało się wyraźne niezadowolenie. Rzucił okiem na zegarek i pokręcił głową z niesmakiem. Moody był już spóźniony o dobre pół godziny, a Draco po prostu nie znosił ludzi niepunktualnych.
Złożył staranie kartki raportu i rzucił na nie zaklęcie zabezpieczające przed niepowołanymi oczami. Założył czarny, skórzany płaszcz, gdyż nocne, wrześniowe powietrze było już dosyć chłodne. Wziął teczkę do ręki i podszedł do drzwi. Odwrócił się i rzucił ostatnie, kontrolne spojrzenie na pomieszczenie. Za każdym razem, gdy wychodził sprawdzał dokładnie, czy niczego nie zostawił na wierzchu. W szczególności tajnych materiałów, bo gdyby wpadły w niepowołane ręce to z pewnością mógłby się pożegnać z życiem. A nie śpieszyło mu się do tego. Zgasił światło jednym machnięciem różdżki i opuścił gabinet, blokując za sobą drzwi dodatkowym zaklęciem. Zawsze to robił. Współpracownicy nazywali to jego małą obsesją lub paranoją, ale on wiedział swoje - wolał być ostrożny. Nawet za bardzo niż niewystarczająco. Szedł ciemnymi korytarzami, ale nie potrzebował światła, gdyż znał drogę na pamięć. Przemierzał ją każdego dnia kila razy dziennie. Mógłby już nawet chodzić z zamkniętymi oczami. Ministerstwo było zupełnie puste.
'Cholera, dawno nie zdarzyło mi się wyjść tak późno - zaklął cicho pod nosem i ponownie spojrzał na zegarek.* Nie było się czemu dziwić - dochodziła już dwudziesta trzecia, a nikt oprócz niego nie upadł jeszcze na głowę do takiego stopnia, by siedzieć pół nocy w pracy.
Wyszedł przed budynek i głęboko odetchnął wilgotnym, chłodnym powietrzem. Obok rozległo się ciche pyknięcie.
- Witaj, Albusie - powiedział cicho Draco, nie otwierając nawet oczu.
- Witaj Draco. Masz?
- Tak. To, o co prosiłeś - mruknął podając staruszkowi gruby plik kartek.
- Dziękuję. Za tydzień. To samo miejsce, ta sama pora. Miłej nocy - trzask oznajmił odejście Dumbledore'a.
Draco poszedł w jego śladu i aportował się do Snake's Place. Marzył tylko o tym, by zakopać się w miękkiej kołdrze, na swoim wygodnym łóżku.

***

Hermiona wróciła późno. Musiała uporządkować papiery dla swojego następcy i zrobić zakupy do domu. Otworzyła drzwi i weszła do środka. Rzuciła torby na kuchenny blat. Zobaczyła fioletową kartkę przyczepioną do lodówki i już wiedziała co to oznacza.
"Nie czekaj na mnie.
T."

Tak, Tonks miała dobrze. Remus zapewne zabrał ją na kolejną wymyślną, całonocną randkę. Orzechowooka pomasowała bolące mięśnie karku niedbałym ruchem. Była strasznie zmęczona. Przez kilka ostatnich miesięcy pracowała bez wytchnienia nad ciężką, zawikłaną sprawą. Jednak było warto - od kilku dni mogła spoczywać na laurach i pławić się w blasku chwały. Dostała awans, podwyżkę i czekała na przydział nowego, jeszcze poważniejszego zlecenia. No i zaczęła dostrzegać szacunek w oczach współpracowników. Dostrzegała w nich podziw, a z ust znikły im ironiczne uśmieszki. Nie zniknął tylko jeden, ale Hermi nie chciała go widzieć i nie chciała o nim myśleć. Nie mogła.
Niestety, sukcesy odnosiła jedynie w pracy. W innych dziedzinach życia nie udawało jej się kompletnie nic. Krąg jej znajomych był bardzo wąski, ale Hermiona wychodziła z założenia, że lepiej jest mieć kilku zaufanych przyjaciół, niż mnóstwo znajomych. Jej jedyną przyjaciółką była Tonks. Oczywiście, Harry i Ron nadal byli jej bardzo bliscy, ale to już nie było to samo, co kiedyś. Odkąd ukończyli Hogwart ich ścieżki się rozeszły, a oni sami raczej nie mieli o czym rozmawiać. Cała trójka zmieniła się radykalnie.

U Nymphadory wynajmowała mieszkanie, a dokładniej całe piętro w ogromnym domu na obrzeżach Londynu. Z Tonks mieszkało jej się świetnie. Ich "wspólne" życie przebiegało spokojnie i bezkonfliktowo. Hermi skrycie zazdrościła koleżance partnera, ale nigdy by się do tego otwarcie nie przyznała. Ona sama raczej nie miała szczęścia w miłości. Ciężko jej było ocenić swoje życie uczuciowe bo po prostu go nie miała. Zero randek, spotkań towarzyskich czy nawet chociaż propozycji. Przechodząc przez hol zerknęła w lustro. Wiedziała, czemu taki jest stan rzeczy - nie żeby była brzydka - co to, to nie, ale nie robiła też nic, żeby swoją urodę w jakikolwiek sposób podkreślić. Nie miała na to ani czasu, ani chęci. Szopa włosów sterczała na wszystkie strony, nigdy nie miała na sobie ani grama makijażu, a workowate ciuchy znacznie pogrubiały jej, idealną niemalże w rzeczywistości, sylwetkę. Tonks zawsze namawiała Hermionę na pójście do fryzjera, zakup kosmetyków i dopasowanych ubrań, ale zawsze udawało jej się jakoś zbyć nadgorliwą przyjaciółkę. Nie czuła takiej potrzeby. Jedyny mężczyzna, którego chciałby mieć był poza kręgiem jej możliwości. On nie był dla niej. Nie wykorzystali swojej szansy.
Myśli dziewczyny znów powróciły do Dracona. Puściła wodę do dużej, narożnej wanny i nalała kokosowego płynu do kąpieli, ale nawet szum wody nie był w stanie zagłuszyć jej myśli.
Zacisnęła powieki i pozwoliła swojemu ciału na relaksacyjne odprężenie.
Znowu, znowu miała dzisiaj ten cholerny sen erotyczny z Draconem w roli głównej i cały dzień ponownie miała zmarnowany. Gdy go zobaczyła w pobliżu swojego gabinetu, omal nie wypuściła z rąk akt sprawą, którą prowadziła pod okiem doświadczonego specjalisty, Aarona Splinwooda, który był jednym jej przełożonym. Oczywiście nie udało się jej pokazowo nie zarumienić, co zostało skwitowane pogardliwym uśmieszkiem Malfoya.
Gdyby tylko Hermiona wiedziała ile wewnętrznego bólu kosztują go takie pełne pogardy półuśmiechy posyłane w jej stronę, pewnie cierpiałaby dużo mniej.

Zanurzyła całą twarz w wodzie, modląc się, żeby z znowu nie poniżać się przed samą sobą i nie onanizować się z myślą o tym blondwłosym, okrutnym i zimnym mężczyźnie.
'On nie jest ciebie wart' - powtórzyła sobie po raz milionowy w duchu, nakładając szampon na gęste, kasztanowo-rude włosy. Oczywiście takie deklaracje niewiele pomagały, o ile nawet nie przeszkadzały w zapomnieniu o czymś, co ich mogłoby łączyć, gdyby tego nie zniszczyli w zarodku.

Kąpiel zajęła jej jak zwykle nieco za dużo czasu.
'Znowu się nie wyśpię' - pomyślała z irytacją, wycierając swoje smukłe ciało ręcznikiem. Była bardzo ładnie zbudowana, ale udawało się jej zakryć swoje kobiece kształty szerokimi, niedopasowanymi ciuchami.

***

Chociaż Ministerstwo rozkręcało się dopiero o dziesiątej rano, Hermiona jak zwykle zjawiła się w swoim miejscu pracy o godzinie dziewiątej. Taka już była. Wolała być na bieżąco ze wszystkimi sprawami, poza tym myśli o pracy zagłuszały nieco myśli o Draconie Malfoyu, którego starała się unikać jak ognia.
Siadła przy biurku z parującym kubkiem kawy i zarumieniła się na wspomnienie upokarzającego faktu, że znowu zaspakajała się sama z myślą o tym chłodnym blondynie, który - była o tym święcie przekonana - nie tylko traktował ją z góry, ale także nią pogardzał.

Była tak zafrasowana własnymi myślami, że nie zauważyła jednego istotnego faktu. W Ministerstwie nie było cicho, ale zewsząd dobiegały ją głosy i wyczuć się dało w powietrzu jakieś nerwowe napięcie. Hermiona spostrzegła to dopiero gdy upiła kilka łyków kawy, a do gabinetu, szybkim i sprężystym krokiem, wszedł jej przełożony i mentor w jednej osobie - Aaron.
Wysoki i postawny mężczyzna w średnim wieku zawsze pojawiał się w pracy punktualnie o dziesiątej, ani minuty wcześniej, ani później.
Kiedy dziewczyna spojrzała na zegar wiszący w gabinecie ze zdziwieniem zauważyła, że tym razem była to dziewiąta trzydzieści.
Splinwood przeczesał nerwowo dłonią, swoje lekko szpakowate włosy i popatrzył na współpracownicę takim wzrokiem, który wzbudził w niej automatycznie podejrzenie i niepokój. Miała rację.
- Szykuj się na swój debiut, Granger. Dziś Twój Wielki Dzień. Będziesz prowadziła sprawę o morderstwo- powiedział bez ogródek. - Alastor Moody został otruty wczoraj wieczorem.
Kubek, który Hermiona trzymała w ręku, upadł z brzękiem na posadzkę...
- Słucham?
- Tak, niestety. Alastor nie żyje.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Podejrzany numer jeden, Nie wiem o czym, zakładam, że fanficki HP, Trujące sekrety, Podejrzany numer
Prolog, Nie wiem o czym, zakładam, że fanficki HP, Trujące sekrety
Przesłuchania i domysły, Nie wiem o czym, zakładam, że fanficki HP, Trujące sekrety, Przesłuchania i
Veritaserum, Nie wiem o czym, zakładam, że fanficki HP, Trujące sekrety
Trujace sekrety, Nie wiem o czym, zakładam, że fanficki HP, Trujące sekrety
Ojciec chrzestny [Yaoi-chan], Nie wiem o czym, zakładam, że fanficki HP, Ojciec chrzestny
Nawet Strach Mnie Opuścił [Enahma], Nie wiem o czym, zakładam, że fanficki HP, Trylogia smutku Enahm
Diabeł‚ w twojej duszy, Nie wiem o czym, zakładam, że fanficki HP, Diabeł, w twojej duszy
Wigilia w Norze, Nie wiem o czym, zakładam, że fanficki HP, Arthur Weasley i jego kompatibilna twórc
Przyjęcie przypadkowo zbieżne w czasie z pewnym świętem - Arien Halfelven, Nie wiem o czym, zakładam
Schowek [Enahma], Nie wiem o czym, zakładam, że fanficki HP, Schowek
Wyzwanie [Cybele], Nie wiem o czym, zakładam, że fanficki HP, Wyzwanie
Nietoperze(1), Nie wiem o czym, zakładam, że fanficki HP, Nietoperze
Bracia W rozrabiają [thingrodiel], Nie wiem o czym, zakładam, że fanficki HP, Bracia W rozrabiają
Przedświt - dobranocka dla Elinki [Bastet], Nie wiem o czym, zakładam, że fanficki HP, Przedświt
Ostatni krok, Nie wiem o czym, zakładam, że fanficki HP, Ostatni krok
03 Pogrzeb i stypa, Nie wiem o czym, zakładam, że fanficki HP, Romans dygresyjny - Arthur Weasley
Sześć zmysłów - dobranocka dla Aevenien [Bastet], Nie wiem o czym, zakładam, że fanficki HP, Sześć z
Eliksir Zapomnienia (wersja pełna) [Thingrodiel], Nie wiem o czym, zakładam, że fanficki HP, Eliksir

więcej podobnych podstron