Można je znaleźć po angielsku na fanfiction.net Było robione na szybko, więc pewnie jest masa baboli.  KOREKTA (Karolcia955)
Osobiście bardziej odpowiada mi wersja tej nocy zamieszczona w Breaking Dawn. Czyli jej brak. Bo jeśli zamieściłaby tam coś takiego to zrobiłby się z tego rasowy Harequin. Ta wydaje mi się komiczna
Miłego czytania. Ehmm...Od 18 lat
Spiral Static
Napisane przez Coquette
TÅ‚umaczenie: Bells15
Część druga
Kiedy byłam młodsza, miałam około trzynaście albo czternaście lat , znalazłam kilka romansów Renee ukrytych na tylnej półce biblioteczki w naszym domu, w Phoenix. Widziałam okładki tych książek, wcześniej w sklepie. Niesamowicie piękni ludzie rozciągający się przez całą długość książki wyglądali na odczuwających ból, narkotyzujących się czy coś takiego. . Sądziłam, że cały ten tekst jest poniżej mojego poziomu. Tak więc czytałam niewiele tego. Nie za dużo zebrałam "interesujących części" jak je później nazwałam.
Pomimo niezadowolenia z kwiecistego języka i dziwnych, obscenicznych metafor używanych przez autorów do opisywania narządów płciowych, trochę się dowiedziałam o seksie właśnie z tych książek. Nigdy ponownie nie dotykałam romansów po tym jak je odłożyłam na ich miejsce, wolałam Jane Austen lub L. M. Montgomery ale obrazy zdobyte na tamtych stronach na zawsze wyryły się w mojej pamięci.
Renee i Charlie czuli się zbyt zakłopotani, żeby przeprowadzić ze mną prawdziwą rozmowę o tym co się stanie podczas stosunku. Nie to, żebym jej w ogóle potrzebowała. Same ich prośby abym się zabezpieczała kiedy do niego dojdzie były mocno upokarzające. Nawet po lekcjach o seksie moja wiedza praktycznie pozostała bez zmian, powiększyła się tylko o bezsensowne quizy dotyczące chorób przenoszonych drogą płciową. Tam nigdy nie spotkałam nikogo, kogo chciałabym zapytać o prawdziwy akt. Nie byłam też pewna co to orgazm do czasu gdy..... no dobrze, do około 5 minut temu. Nawet rozmowa z Alice czy Esme o tym byłaby zawstydzająca, bo byłby to dowód mojej młodości i braku doświadczenia. Według mnie, seks powinien być i prywatną rzeczą i dla mnie właśnie taki był. Nawet wpuszczenie, przez Edwarda, trochę światła do tego szczególnego miejsca w moim umyśle, dało niespodziewany rezultaty.
Ukryłam twarz w dłoniach. Byłam troszeczkę zadowolona z ukrycia się przed moim mężem w łazience hotelowej na kilka chwil, próbując zrozumieć co się właściwie stało. Dał mi moją przestrzeń, zawsze ją dawał gdy naprawdę tego potrzebowałam. Czułam się dziwnie- jedna część mnie chciała iść do niego i pokazać, że wszystko ze mną dobrze. To prawie zaczęło mnie martwić, że został tam i uszanował moją prywatność. Poczułam się głupio i dziecinnie ukrywając się przed nim i w tej samej chwili go pragnąc, zupełnie jak dziecko, które ucieka od opiekunów właśnie po to by sprawdzić czy się zmartwią i pójdą go szukać.
Ciekawe co Edward robił i drugim pokoju... to nie mogło być dla niego złym doświadczeniem. Po prostu zadziwiającym. Może trochę zmieniające dotychczasowe życie. Popatrzyłam w górę na swoją twarz odbitą w lustrze, teraz już wolną od ślubnego makijażu. Wyglądałam na dwunastolatkę. Czy teraz nie spodziewałam się wyglądać na starszą? Może to tylko zdarzyło się po tym jak on....
"Wierzchołek góry lodowej" to określenie nie było metaforą w tym przypadku. Faktycznie, mogę unikać krępujących sytuacji za wszelką cenę, lecz gdy doszło do TEGO wiem, że mogę pokonywać trudne zdarzenia z podniesioną głową. choćby dlatego wolałam sama siebie nie straszyć.
Teraz miałam niewielki obraz tego, czego mogłam oczekiwać po zbliżeniach intymnych z Edwardem. A to dobrze. Ta wiedza dała mi miejsce- miejsce na przygotowanie się. Teraz to co zostało dla mnie, to powierzyć mu jakąś część mnie i łagodnie przejść przez resztę.
Usiadłam na kilka minut i pokrzepiałam się. Byłam Bellą Swan... nie chwila, teraz byłam Bellą Cullen.. Stawałam naprzeciw rozpędzonym furgonetką na lodzie, tropicielom, wilkołakom, Volturi i gotowaniu Charliego. Mogłam poradzić sobie z tym co mnie czekało.
Przegryzając wargę, rzuciłam okiem na zapomniany prezent ślubny wciąż leżący w pudle, na ladzie łazienki.
Stał pod drzwiami łazienki, kiedy je w końcu otworzyłam. Oczywiście. Moje serce prawie stanęło gdy go zobaczyłam.
Jego ręka opierała się płasko na drewnie jakby chciał mnie wyciągnąć i pocieszyć przez drzwi podczas gdy ja biłam się z myślami, w środku. Oparłam się o drzwi, ramiona krzyżowałam ponad moją klatkę piersiową. Nasza ciała nie dotykały się, ale staliśmy tak blisko, że pewnie mógł poczuć jak zbiegłe kosmyki moich włosów ocierają się o jego twarz.
Był czujny, wciąż trzymał swoje ciało nieruchomo, nie oddychał, złote oczy świdrowały mnie szukając odpowiedzi na nieme pytania.
- Powiedz mi co myślisz Bello- prawie żebrał. Ale nie wypowiedział jednego słowa. Poczekał, aż byłam gotowa- stojąc tak całkowicie nieruchomo prawie zapomniałam jak bardzo jest ożywiony.
WpatrujÄ…c siÄ™ w te intensywne oczy, poczuÅ‚am nagÅ‚y przypÅ‚yw chÅ‚odu. Uczucie deja vu? To byÅ‚o jak nasze pierwsze dni spÄ™dzone razem- jeszcze raz. Spojrzenia, niepewność, napiÄ™cie budujÄ…ce siÄ™ do czasu gdy stwierdziÅ‚am, że chyba oszalejÄ™. To miaÅ‚o sens, w pewnym, dziwnym sensie. Gdy spotkaliÅ›my siÄ™ po raz pierwszy, próbowaÅ‚ pohamować siÄ™ przez zabiciem mnie. SÄ…dzÄ™, że teraz musiaÅ‚ przejść przez takÄ… samÄ… umysÅ‚owÄ… frustracjÄ™, przez to, że wczeÅ›niej tak mocno go kusiÅ‚am. To byÅ‚o jak sprawdzenie jego powÅ›ciÄ…gliwoÅ›ci w kontroli, która zostaÅ‚a jakoÅ› skompromitowana i ta żywa istota stojÄ…ca teraz przede mnÄ… byÅ‚a kimÅ›, kogo ledwie znaÅ‚am. To byÅ‚o……. Niesamowite.
- Nie zraniłeś mnie- powiedziałam, odpowiadając na jego ciche pytania. Pomyślałam, że to przecież oczywiste ale widać dla niego nie.
Utrzymał ten doskonały bezruch trochę dłużej, jakby powtarzając w głowie moje słowa, aby w pełni zrozumieć ich sens. Potem, wydawało mi się, że niechętnie, mrugnął i odprężył się. Pomyślałam, że tylko na chwilę.
Wzruszyłam ramionami i poczułam, że moje policzki pali ognisty kolor bo spojrzałam nieśmiało, w górę na niego.
- Pomyliłeś się. - podniosłam rękę, kładąc ją na jego klatce piersiowej. Ponownie powstał nasz związek. Oboje pozwoliliśmy napięciu przesączać się przez nasze ciała.
-Jak mogłeś mi zadać ból? Ledwie mnie dotknąłeś.
Po zastanowieniu, było to częścią powodu, przez który byłam tak wkurzona.
Rozważał to przez moment.
- Ale przestraszyłem Cię.- Jego koniuszki palców otarły się lekko o mój policzek. To nie było pytanie.
-Tak- przyznałam się. Ale zaraz dodałam- Troszeczkę.
Całe jego ciało złagodniało- to dziwne być świadkiem jak marmurowy posąg roztapia się na twoich oczach. Nie sprzeciwiłam się, gdy przyciągnął mnie bliżej, trzymając tył mojej głowy jakbym była czymś bardzo cennym.
Tak… to byÅ‚o to, czego potrzebowaÅ‚am.
Na moment pozwoliłam sobie odprężyć się w jego ramionach, cały strach i niepewność, powoli cichły i zostały zapomniane. Byłam szczęśliwa, zatopiłam swój uśmiech w jego klatce piersiowej, nie czułam żadnego wstydu czy zażenowania chociaż on widział mnie teraz w najwrażliwszym stanie. Tu nie było żadnego wstydu. Teraz nie wstydziłam się niczego.
-Zatrzymajmy się- powiedział mi. Jeżeli w jego głosie była nutka rozczarowania czy żalu- nie słyszałam jej.
-Może to jest lepsze Bella. Musisz zrozumieć czemu.
Mój uśmiech się pogłębił.
-Edward?- wymamrotałam wprost w jego klatkę piersiową.
-Hmm? - podniósł moją głowę, czubek nosa ocierający się o jego brodę, zamknięte oczy z nim ukrytym pod powiekami.
-Chcę to skończyć.
Zawahał się.
- Chcesz skończyć co? - spytał wolno, zwężając oczy.
Odepchnęłam się od niego, niech mi się dobrze przyjrzy. Niech całej mi się przyjrzy, Tak intensywnie przyglądał się mojej twarzy, że zaczęłam się bać czy nie zauważył czego niepokojącego w moim wyglądzie.
-Oh- powiedział w końcu. - Oh Bella.
Miałam na sobie prezent Alice.
Była to długa, wąska, aksamitna suknia. Niestety była o odcieniu kości słoniowej, który łatwo prześwitywał w złym świetle. Materiał zebrany przy talii, ściągnięty przez delikatną wstążkę. To było lekkie i kobiece. Niewinna a bez poświęcania seksowności. To było też, jednym słowem śmieszne. Ale taka była właśnie moja opinia. Podobnie jak do całego dnia ślubu. Ale uświadomiłam sobie, że to wcale nie było koło mnie.
Alice zawsze zdawała się wiedzieć lepiej, przynajmniej pod względem tego, co Edward by chciał. Ona prawdopodobnie wiedziała, że w końcu i tak będę nosić tę suknię dla niego, nawet pomimo mojego początkowego uporu. Nawet nie chce wiedzieć, co jeszcze przewidziała. Nawet dzięki swojej ponadprzeciętnej umiejętności nie musiała wiedzieć co na mnie pasuje- ja nigdy nie miałam nosić dwa razy tej samej sukni. Ale widząc reakcję Edwarda- oczy pełne czystego cudu- dobrze, bo przez to nie będzie chciał mnie zabić*, pozwoliłam mu tak po prostu na mnie patrzeć. Zupełnie jak kiedyś.
Wyciągnął niepewnie palce, jakby chciał prosić o pozwolenie i jakby je otrzymał, bo dotknął kawałka mojego, nagiego ramienia. Nie mówił nic. Nie komplementował sukni, ani nie mówił mi co myśli. Wszystko było wypisane na jego twarzy i bez trudu mogłam to odczytać. Nadal skąpo wzruszony zostawił na moim czole miękki pocałunek, ręką zakrył mi policzek i zaczął całować mnie w usta. Zaczęło mi się robić okropnie gorąco i poczułam znajome, mocne szarpnięcie w okolicy żołądka. Wstyd mi było przerwać ciszę, jednak nie ustałabym tam całą noc, aby mógł mi się dowoli przyglądać.
- Chcesz to zrobić Edward?- zapytałam ściszonym głosem. Wprawiło mnie to w zakłopotanie, ale jednocześnie chciałam mu przekazać ten fakt.
- Jestem gotowa. Czy … czy możemy być trochÄ™ wolniejsi tym razem? To byÅ‚o bardzo … intensywne. - Po mojej minie mógÅ‚ siÄ™ spodziewać, że nie bÄ™dÄ™ go sÅ‚uchać, jeżeli zacznie siÄ™ teraz ze mnÄ… o to kłócić. Ale on chyba nie chciaÅ‚ siÄ™ ze mnÄ… sprzeczać. Może naprawdÄ™, naprawdÄ™ lubiÅ‚ tÄ… sukniÄ™? Gdyby nie ta sprawa, w caÅ‚ym jego istnieniu, Edward Cullen nigdy nie posprzeczaÅ‚ siÄ™ ze mnÄ….
Poniósł mnie w nietypowy sposób. Zgarbił się lekko i opasał swoje ramiona wokół moich ud. Podniósł mnie bez wysiłku, nasze klatki piersiowe naciskały na siebie, oczy zamknęły się jak na klucz, przeszkadzając wargom otwartym ku sobie lecz nie przeszkadzając w całowaniu. Gdy jego kolana uderzyły o ramę łóżka, zsunął mnie leciutko w dół.
- Przypomnij mi , żebym podziękował Alice- szepnął opierając wargami o moje.
- WÅ‚aÅ›nie miaÅ‚am powiedzieć to samo.- Co najmniej te same sÅ‚owa. Nie mogÄ™ powiedzieć czy panowaÅ‚am nad tym czy nie. Przez nastÄ™pnych parÄ™ momentów byÅ‚o intensywnie. Kiedy siÄ™ znów pocaÅ‚owaliÅ›my zaczÄ…Å‚ badać moje ciaÅ‚o przez materiaÅ‚ sukni. Tym razem jednak, pozwoliÅ‚ mi badać też swoje. Wsunęłam swoje rÄ™ce pod jego podkoszulek. MiaÅ‚ napiÄ™te i twarde mięśnie pod wpÅ‚ywem moich palców, nieugiÄ™te i gÅ‚adsze niż kamieÅ„. ZaskoczyÅ‚ mnie zapach róż. Dopiero teraz zauważyÅ‚am, że caÅ‚e łóżko byÅ‚o pokryte pÅ‚atkami. WczeÅ›niej ledwie zerknęłam na pokój. Gest wyglÄ…daÅ‚ na gÅ‚upi, a jednak sprawiÅ‚ mi ogromnÄ… przyjemność. ByÅ‚a to próba uczynienia dla mnie tego momentu wyjÄ…tkowym. Nigdy nie chciaÅ‚ bym przegapiÅ‚a nawet jeden maÅ‚y szczegół, jakkolwiek maÅ‚y. Jego ciaÅ‚o prawie przygniotÅ‚o mnie do łóżka pod wpÅ‚ywem jego nieugiÄ™tej siÅ‚y. Cicho poprosiÅ‚am go do przewrócenia siÄ™, żebyÅ›my byli ramiÄ™ w ramiÄ™, musiaÅ‚ siÄ™ do tego zastosować, bo nigdy nie zdziaÅ‚aÅ‚abym tego mojÄ… siÅ‚Ä…. ZapoznaÅ‚am siÄ™ już z jego klatkÄ… piersiowÄ… i dolinami brzucha, tak innym pod wzglÄ™dem miÄ™kkoÅ›ci, niż mój wÅ‚asny. Co wiÄ™cej, zabraÅ‚am siÄ™ do zmiany pozycji bÄ™dÄ…c beztroskÄ… i czujÄ…c siÄ™ coraz bardziej podniecona. W moim zamyÅ›le wyglÄ…daÅ‚o to erotycznie. Niestety, nigdy nie byÅ‚am uwodzicielkÄ… i wiele razy próbowaÅ‚am uwieść tego wampira lecz on zawsze mnie odrzucaÅ‚. OdbywaÅ‚am wiÄ™c nowicjat. WiÄ™cej, byÅ‚am ofermowatym nowicjuszem. W mojej gÅ‚owie ruch byÅ‚ idealny: poszÅ‚abym do góry na kolanach i poÅ‚ożyÅ‚a jednÄ… nogÄ™ ponad jego ciaÅ‚em, tak abym mogÅ‚a siedzieć okrakiem, kontynuować caÅ‚owanie itd… Ale …. BÅ‚Ä™dnie oceniÅ‚am odlegÅ‚ość do krawÄ™dzi łóżka. Moje kolano napotkaÅ‚o tylko powietrze, gdy próbowaÅ‚am siÄ™ osunąć. I oczywiÅ›cie rzuciÅ‚am gÅ‚owÄ… ponad piÄ™tami i spadÅ‚am z łóżka w podmuchu atlasu i przekleÅ„stw. Edward wyjrzaÅ‚ ponad ramÄ… łóżka, Å›miejÄ…c siÄ™.
- Bella
- Oj. -powiedziałam z podłogi. Tak naprawdę nic sobie nie zrobiłam, tylko moja duma koszmarnie piekła.
- Mogłeś mnie złapać?- Wysunął się z łóżka aby dołączyć do mnie na podłodze, szybciej niż moje oczy mogły by to zauważyć. Zadrżałam, ponieważ jego chłodny oddech owiał moją twarz.
- Przepraszam, moja miłości. Trochę byłem zaabsorbowany- Zmarszczył brwi. Wciąż miał spokojny wyraz twarzy. Odepchnęłam go gdy zaczął mnie całować. W każdym razie próbowałam to zrobić. To było jak napieranie na drapacz chmur.
- Przestań śmiać się ze mnie.
- Oh Bello. Ja nie śmieję się z Ciebie.
Ale robił to. Jego uśmiech był olbrzymi. To było zaraźliwe, nawet ja uśmiechnęłam się leciutko. Ale mój gniew i zażenowanie były tak ogromne, że nie pozwoliły mi długo tego robić.
-Kłamca. - szepnęłam.
Wplątał palce we włosy za moją szyją i zaczął mnie całować. Jego wargi wciąż były wykręcone w moim ulubionym uśmiechu, wiedziałam to, bo cały czas zasypywał mnie deszczem pocałunków. Chciałam go dotknąć, ale nagle znów stał się bardzo poważny. Złapał moje nadgarstki tak , żebym nie mogła tego zrobić.
- Najpierw mi coÅ› obiecaj, Bello.
- Cokolwiek.
- Możemy spróbować. Jeżeli jednak zacznÄ™ zadawać Ci ból musisz mi o tym koniecznie powiedzieć. Nie mogÄ™ czytać w twoich myÅ›lach i przez to mogÄ™ być trochÄ™ …. Rozproszony.
Nie wiem jak i dlaczego tak się stało, ale gdy wypowiedział te słowa, wydały mi się one śmieszne. Byłam pewna, że mógł poczuć gorąco moich policzków.
- Obiecasz mi? - Przygryzł dolna wargę.
- Jestem dziewicą Edward. I będzie bolało , to jest tak jakiś rytuał przejścia czy coś.
- Tak wiem, że może- przyznał się.- Ale z niektórymi rzeczami mogę Ci pomóc. I dlatego wolałbym wiedzieć.
Spróbowałam pertraktacji.
- Obiecuję, że Ci powiem, jeżeli faktycznie będzie bardzo bolało.
- Hm. Właśnie taką mam nadzieję. - Przez wszystko czego dzisiaj wieczór doświadczyłam w jego ramionach, łatwo mogłam zrozumieć jego rozterki. Puścił mój nadgarstek- właściwie jeden z nich- i zaczął szukać suwaka z tyłu mojej sukni. Szarpnął za niego i poluzowała mi się na ciele. Rozszerzyły mi się oczy. O, cholera. Zupełnie zapomniałam o tej części.
- M… możemy zgasić Å›wiatÅ‚o?- wyjÄ…kaÅ‚am prawdopodobnie brzmiÄ…c jak jeden wielki spazm.
Jego szelmowski uśmiech powiększył się.
- Nerwowa?
Zarumieniłam się jeszcze bardziej, bo poprowadził jedno z wąskich ramiączek sukienki z mojego ramienia aż po obojczyk.
- Nie.- Wzruszające kłamstewko.
Chichocząc zniżył się do mojego gardła tak szybko, że musiałam oprzeć się pragnieniu krzyknięcia. Przyciskał wargi to mojego tętna i niby mimochodem zsunął kolejne ramiączko z mojego ramienia. Przez to wszystko prawie dostałam ataku serca. Pociągnął mnie za nogi i zsunął sukienkę, która spadła na podłogę. Zmierzył mnie wzorkiem, oczy miał zamglone a wargi rozchylone. Jego spojrzenie wyrażało dużą satysfakcję. Ledwie mogłam tam stać i wpatrywać się w niego. Czułam jak czubki moich piersi palą zimnem.
- Nieźle- powiedział uśmiechając się. - Teraz możemy zgasić światło. - Sięgnął po lampkę stojącą na szafce nocnej i pokój zanurzył się w błogiej ciemności. Poczułam jego zimny oddech na szyi poruszający moimi włosami.
- Zapomniałaś o czymś Bello. - szepnął mi do ucha.- przecież ja mogę widzieć w ciemności.
Dał mi moment na uświadomienie sobie tego. Nagle był na mnie, chwycił moje nagie ciało. W jednej chwili byliśmy na łóżku. Był nagi od pasa w dół. Od razu zsunął z siebie resztki odzieży.
- To nie fair! - zaprotestowałam ale ucieszył się mnie pocałunkiem. Zmrużyłam oczy, przyzwyczajające się do ciemności ale nie widziałam go. Moje ramiona bolały z jego nagłej nieobecności i czułam jak moje serce wybija rytm w którym pulsują moje posiniaczone wargi. Zachichotał gdzieś w ciemności, prawdopodobnie zauważając zdziwiony wyraz mojej twarzy. Zdałam sobie sprawę, że dźwięk pochodzi z dołu łóżka, gdzieś kolo moich kolan. Sapnęłam, gdy chwycił moje uda, łagodnie ale z pewna stanowczością, zanurzył w nich głowę i po raz kolejny pocałował mnie na dole.
- Uuuggghhh Edward! - krzyknęłam na znak protestu, popychając jego czoło.- Przestań to robić, proszę!- zatrzymał się na chwilę. Dłuższą chwilę. Czasami zapominałam jaki nikczemny i bezczelny potrafił być.
- Nie chcesz robić tego? - zapytał. - OK. To co teraz?
Wtedy coÅ› zimnego i gÅ‚adkiego wsunęło siÄ™ we mnie. Jego palce- uÅ›wiadomiÅ‚am sobie, próbujÄ…c oprzeć siÄ™ pragnieniu zwiania z łóżka. Nie rozumiaÅ‚am dlaczego nie mógÅ‚ być bardziej ustÄ™pliwy akurat w tej kwestii. MusiaÅ‚ doprowadzać mnie do szaleÅ„stwa? Może robiÅ‚ to teraz żeby zaoszczÄ™dzić mi bólu potem. W sumie to nie byÅ‚o takie zÅ‚e. ZostaÅ‚am mocniej zaciÅ›niÄ™ta przez jego dociekliwe palce, ale nie stanęło mu to na drodze. PrzyznajÄ™ to byÅ‚o wÅ‚aÅ›ciwie kilka palców. PoczuÅ‚am siÄ™ szczególnie miÅ‚o kiedy potarÅ‚ kciukiem miejsce nad moim „wejÅ›ciem”. Mój oddech staÅ‚ siÄ™ bardzo nierówny.
- Czy potrzebujemy… - przerwaÅ‚am próbujÄ…c znaleźć mniej obsceniczne sÅ‚owo, które okreÅ›li to co chcÄ™ powiedzieć.
- Czy my potrzebujemy … zabezpieczenia?
Jego palce zatrzymały się we mnie, ale ich nie wyciągnął.
- Nie - szepnÄ…Å‚. MiaÅ‚ zdziwiony wyraz twarzy, jakbym zaskoczyÅ‚a go moim pytaniem. Może mówiÅ‚ mi to już wczeÅ›niej a ja nie zapamiÄ™taÅ‚am tego? - MogÄ™ jednak coÅ› znaleźć. Jeżeli pragniesz mnie…
- Mogę z tobą zajść w ciążę?
- Nie- powtórzył, ale zrobił to tak jakby to było czymś złym albo smutnym. Moje oczy przyzwyczaiły się już do ciemności i mogłam obserwować jego twarz.
- To dlaczego chcę byś użył jednego ?
- Nie wiem. Może dlatego, że sprawi, że poczujesz się bezpieczniej.
- Jestem już bezpieczna.
WyciÄ…gnÄ…Å‚ swoje palce ze mnie, marszczÄ…c brwi a oznace dezaprobaty.
- Oh Bella.- szepnął- mam nadzieje, że tak się czujesz pomimo tego co było rano.
Przepełznął pode mną i poczułam coś twardego i zimnego na moim udzie. Z trudem połknęłam zmieszanie kwitnące w dole mojego brzucha. Wtedy zamknęłam oczy a on wszedł we mnie.
To zabolaÅ‚o bardziej niż palce. Ostry ból na prawo od wejÅ›cia. WalczyÅ‚am aby powstrzymać jakÄ…kolwiek oznakÄ™ niewygody na twarzy, wiedzÄ…c, że gdy to dostrzeże od razu siÄ™ zatrzyma. To nie byÅ‚o takie zÅ‚e - naprawdÄ™- wiÄ™c bardzo siÄ™ zdziwiÅ‚am gdy wyczuÅ‚am sÅ‚aby, metaliczny zapach krwi poÅ‚Ä…czony z czymÅ› jeszcze… Å›wieży, piżmowy zapach wypeÅ‚niÅ‚ pokój i to pozwoliÅ‚o mi nie koncentrować tak bardzo na pierwszej woni, na którÄ… byÅ‚am niefortunnie wrażliwa. ZmartwiÅ‚am siÄ™ bo wiedziaÅ‚am, że nie jestem jedynÄ… osobÄ… w tym pokoju wyczulonÄ… na zapach krwi. Jego oczy przeszÅ‚y w czarny kolor. MogÅ‚am zobaczyć blask jego biaÅ‚ych zÄ™bów nawet w ciemnoÅ›ciach pokoju, plama z jadem. DyszaÅ‚ jakby odczuwaÅ‚ ból.
- Edward? - wyszeptałam kładąc rękę na jego policzku.
Mrugnął. Jad połknięty.
- Możesz to kontrolować. Po prostu pamiętaj kim jestem. Kim ty jesteś.
- Daj mi chwilę- wysapał. Był to kawał czasu. Jego zęby błyszczały się, zaciskał palce na poduszce obok mojej głowy. Pomyślałam, że ta nieszczęsna poduszka zaraz się rozleci i wszystkie pióra spadną na mnie. Ta myśl wywołała uśmiech i nie byłam już tak wystraszona.
Było mi coraz bardziej niewygodnie leżeć na dole. Bolało jak cholera mieć go w sobie, jak tępy nóż grożący, że pokroi mnie na części. Pełna waga jego ciała dusiła mnie wbijaąc w materac. Trzymałam się wciąż tylko dlatego, że głaskałam go po włosach gdy zbierał w sobie siły. Zanuciłam mu kołysankę to było coś co zawsze mnie uspokajało i przynosiło ulgę. Oczywiście wolałam nie porównywać swojego głosu do jego, tego pięknego, ale nucenie wydawało się działać. Nadal został nieruchomo a jego ciało wydawało się być bardzo spięte.
- Kocham CiÄ™ Bello. Nie zapomniaÅ‚em o twojej obietnicy. - I wcisnÄ…Å‚ swojÄ… resztÄ™ we mnie, syczÄ…c z przyjemnoÅ›ci. Oczy prawie wyszÅ‚y mi z orbit. Nie zdawaÅ‚am sobie sprawy, że przedtem siedziaÅ‚ we mnie ledwo poczÄ…tkiem. Krzyknęłam zanim zdążyÅ‚am siÄ™ powstrzymać i wbiÅ‚am paznokcie w jego nieugiÄ™te ramiÄ™. Prawie siÄ™ dusiÅ‚am, poczuÅ‚am nagÅ‚Ä… przytÅ‚aczajÄ…cÄ… obecność….. jego.
Nie dał mi za dużo czasu aby przywykła do tego, ponieważ zaczął się ruszać- długie, głębokie ciosy. Nie wiedziałam, że moje ciało jest tak głębokie i teraz mogłam poczuć każdy, palący centymetr. Nie chciałam oskarżać go o brak łagodności. Czułam, że ledwie trzyma tą delikatność w ryzach. Ponad to, on prawdopodobnie myślał, że jest łagodny. Modliłam się w duchu, żebym nie była za bardzo posiniaczona. On nigdy nie wybaczyłby sobie gdyby mnie zranił. Tarcie było częścią, która sprawiała najwięcej bólu. Zauważyłam, że ból rozciągający się we mnie przygasł trochę. Moje wewnętrzne mięśnie przystosowywały się do jego ruchów. Na pewno na dobrej drodze było to, że byłam już mokra na dole dzięki jego wcześniejszym staraniom, w przeciwnym wypadku nigdy nie zrobiłby tego co teraz, nie powodując u mnie większej fali bólu. Teraz domyśliłam się, że on właśnie zaplanował to tak.
Zaczynało być coraz lepiej. Właściwie było jak w tych durnowatych książkach, tam zawsze był ktoś kto zostawał pozbawiony dziewictwa. Co dziwne- tarcie, to beznadziejne tarcie, o które tak się martwiłam na początku- zaczynało być przyjemne. Zatopiłam uśmiech w jego szyi. Po raz pierwszy pozwalałam sobie kochać się z moim mężem i podobało mi się. Po kilku szaleńczych momentach, Edward, ku mojej uldze, podniósł się nieznacznie i spojrzał na mnie. Oderwałam myśli od jego twardości ruszającej się we mnie i skupiłam się na jego oczach. Uśmiechnął się do mnie pokazując mi swoja adorację. Ja nigdy nie mogłabym dotknąć go tak swobodnie lub przyglądać się jak zrobił to przed chwilą. Tak zdecydowałam nie umiejąc powstrzymać uśmiechu, zdecydowanie mogłam to powtórzyć.
Bliskość - taka nie przytÅ‚aczajÄ…ca i gÅ‚Ä™boka- byÅ‚a wszystkim. Ten czyn byÅ‚ dużo bardziej intymny niż kiedykolwiek wydawaÅ‚o mi siÄ™ , że może być. Tak intymny, że nie mogÅ‚abym tego opisać, gdybym zostaÅ‚a o to zapytana. To byÅ‚ zrealizowany cel … pÅ‚ytki moment przyjemnoÅ›ci nastÄ…piÅ‚ przez tym i drzemkÄ…, Nie, to byÅ‚o specjalnie, Nie dziwiÄ™ siÄ™, że napisali książki na ten temat. OddychajÄ…c moim imieniem wsunÄ…Å‚ rÄ™kÄ™ miÄ™dzy nami i dotknÄ…Å‚ mnie w to samo miejsce, w które wczeÅ›niej pocaÅ‚owaÅ‚. ObróciÅ‚am twarz na bok, czujÄ…c siÄ™ nagle obezwÅ‚adniona i musiaÅ‚am stÅ‚umić gwaÅ‚towny wdech. To zdarzyÅ‚o jak jeszcze raz… taka wolna, niesamowita wspinaczka. OddaÅ‚am siÄ™ temu i tym razem.
- Bello- był napięty, tak jakby tracił kontrolę- Chyba musimy tu przerwać.- wysyczał przekleństwo.
Spojrzałam powrotem na niego i wiedziałam, że muszę się z nim zgodzić.
Ale to już pochłonęło mnie, nawet wtedy gdy moje mięśnie rozluźniły się. Krzyknęłam i rzuciłam się na niego z pazurami. I wtedy spojrzałam na jego twarz. Teraz nie przypominał człowieka nawet w jednym calu. A i tak był najpiękniejszą rzeczą jaką kiedykolwiek zobaczyłam. Nagle poczułam jego zęby na moim gardle, prawie przedarły się przez skórę. Moje oczy zaszkliły się, jego palce wbijały się w moje kruche ciało. Tak proste dla niego byłoby rozszarpanie mnie teraz na strzępy, w tej bezmyślnej furii. Zostałam wciąż w jego ramionach, potulnie, jak małe kocię, które zostało podniesione przez swoja matkę, bojące się choćby ruszyć. Jakoś powstrzymywał się przed przewróceniem o tą półkę. Chronił mnie. Właśnie uderzyło mnie jak on musiał mnie kochać- chronić przed samym sobą w momencie kiedy każda komórka jego ciała wołała o moją krew. Po chwili przerażające ciśnienie jego zębów o moje gardło zmieniło się w mżawkę pocałunków. To zmiana nastroju- od śmiertelnego po uwielbienie- doprowadziła mnie do zawrotu głowy. Pocałował mnie zadyszany, wolne, mokre pocałunki trwały bez końca. Zaraz zapadłam w sen obok rozgniecionych płatków róży. Moja czerwona krew na białej poduszce.