Autor: Vorabiza
oryginał : http://www.hpfandom.net/eff/viewstory.php?sid=2383
Characters: Blaise Zabini, Draco, Harry, Harry/Draco, Hermione, Millicent, Pansy, Ron, Seamus
Tłumaczenie: Bayly i ArinKAK
Do tłumaczeni: http://www.fanfiction.net/s/5365085/11/W_zamkniciu
Rozdziałów: 11
Parody/Humor - Harry P. & Draco M.
Czterech gryfonów i czterech ślizgonów zamkniętych na kilka dni w klasie eliksirów.
W zamknięciu
Rozdział I - Zamknięci
- Miona - szepnął Ron - co następne?
Harry parsknął cicho, gdy usłyszał pytanie przyjaciela. Siedem lat eliksirów, a ten nadal nie miał zielonego pojęcia, co robi. Harry zignorował zarówno irytację Hermiony, jak i jej wyjaśnienia, kontynuując pracę nad własnym eliksirem.
W zeszłym roku Harry w końcu zrozumiał pojęcie eliksirów i teraz nie był już w nich taki zły. Oczywiście z pewnością miało to coś wspólnego z tym, że jego dodatkowe lekcje odbywały się w obecności tylko jego i Snape'a.
Po długim przepraszaniu, błaganiu, tłumaczeniu i płaszczeniu się (oraz bezpośrednim rozkazie dyrektora) Snape ponownie podjął się trenowania Harry'ego. Praca z okropnym profesorem eliksirów przemawiała do Harry'ego o wiele bardziej, niż ponowne narażenie się na utratę kogokolwiek w taki sam sposób jak Syriusza.
Tak więc, pomiędzy wieloma szlabanami i „dodatkowymi lekcjami eliksirów", Harry spędzał wiele czasu trenując ze Snape'em. Zaczęli od pierwszego i głównego problemu - oklumencji. Włączyli w to także eliksiry, gdyż Harry musiał wykazać w nich jakąś poprawę, by móc stwarzać pozory. I bądź tu mądry!
Z biegiem czasu wypracowali pokój i przyzwoite relacje. Harry spędził na treningu wiele, wiele godzin. Opłaciło się, gdy pod koniec roku szkolnego pokonał Voldemorta.
Teraz, na siódmym roku, Harry w końcu był szczęśliwy. Kilku Śmierciożerców nadal znajdowało się na wolności, ale on nie był już za nich odpowiedzialny. Nareszcie był wolny, by żyć własnym życiem.
Zagubiony we własnych rozmyślaniach został zaskoczony, gdy drzwi do klasy otworzyły się z trzaskiem. Jeszcze bardziej zdziwił go widok Dumbledore'a - bardzo wściekłego... prawie... przerażonego Dumbledore'a.
- Severusie, potrzebuję twojej pomocy! W Sali Wejściowej, teraz. - Zakomenderował. Snape najwyraźniej dostrzegł niecierpliwość dyrektora i dostosował się natychmiast.
- Potter, ty tu rządzisz. Powstrzymaj wszelkie kłopoty. - Uśmiechnął się szyderczo do swoich uczniów i wypadł z klasy.
- Zapieczętuję was w tym pomieszczeniu - wyjaśnił Dumbledore - i nie wydostaniecie się stąd. To sytuacja krytyczna, ale tutaj będziecie bezpieczni. - Zwrócił się do Harry'ego. - Wiesz, gdzie wszystko jest. Gdybyś potrzebował pomocy zawołaj Zgredka. Tak szybko jak to będzie możliwe wyślę ci wiadomość - rzucił i już go nie było.
Gdy drzwi zatrzasnęły się za nim klasę wypełnił świetlisty, żółty blask, najjaśniejszy przy drzwiach, ale przygasający przy ścianach, suficie, a nawet posadzce. Nikt nie miał najmniejszych wątpliwości, że Dumbledore dosłownie zapieczętował ich w klasie.
Harry mrugnął i powoli rozejrzał się dookoła po twarzach zszokowanych uczniów. Zawsze twierdził, że podczas eliksirów dzieją się różne rzeczy, ale ta sytuacja była naprawdę ekstremalna.
- Dlaczego Snape oddał tobie kierownictwo? - zażądała wyjaśnień Pansy.
Harry wzruszył lekko ramionami. Przede wszystkim interesowało go to, dlaczego musieli być zamknięci. Zwrócił spojrzenie na zapieczętowane drzwi.
- Dlaczego nie? - rzucił Draco przeciągając samogłoski. – Lepiej, żeby Potter był odpowiedzialny za wszystko, co pójdzie źle, niż któryś z nas. - To złagodziło zmartwionych Ślizgonów i zarechotali.
Harry posłał im mały, znaczący uśmieszek, ale nie skomentował, przez co Draco zmarszczył czoło w zakłopotaniu. Ślizgoni także wyglądali na zmieszanych, kiedy Harry obrzucił ich krótkim spojrzeniem. Zmieszany był także Seamus.
Harry zachichotał, a jego spojrzenie padło na zadowolony wyszczerz Rona i wszystkowiedzący uśmiech Hermiony.
- Z czego się śmiejesz, Potter? - zapytał Draco.
- Wierz w co chcesz, Malfoy - skomentował nonszalancko Harry.
- Co to miało znaczyć? - warknął Draco.
Harry westchnął. To nie był odpowiedni czas na kłótnie.
- Nieważne - westchnął ze znużeniem. - Nie chcę się z tobą kłócić.
- Chcę wiedzieć, co miałeś na myśli.
- A ja chcę wiedzieć, co takiego strasznego się stało, że musimy tu siedzieć zamknięci - powiedział zmieniając temat.
Odniósł sukces - na ich twarze znów wystąpiło zmartwienie. Nawet Draco wyglądał na zaniepokojonego, zanim nie przybrał na powrót swojej nieprzeniknionej maski.
- Macie jakieś pomysły? - zapytała z przygnębieniem Hermiona.
Harry potrząsnął głową.
- Wiem tylko, że ostatnio było wyjątkowo cicho - wszyscy oczekiwali, że Śmierciożercy coś planowali. Niestety nikt nie wiedział co.
Harry miał regularne spotkania ze Snape'em i Dumbledore'em, podczas których powiadamiali go o rozwoju sytuacji Śmierciożerców. Może i Voldemort zginął, ale Harry nadal był celem.
- Naprawdę nie masz pojęcia? - zapytał Ron płaczliwie.
Harry przewrócił oczami.
- Nie mam zdolności jasnowidzenia, Ron. Przecież wiesz, że jestem do kitu z wróżbiarstwa. Byłem tu z wami cały czas i też nie mam pojęcia, co się dzieje.
- Cóż... w takim razie co powinniśmy teraz zrobić? - zapytała nerwowo Hermiona.
Harry rozejrzał się dookoła. Nawet Ślizgoni zdawali się oczekiwać na jego odpowiedź, chociaż nie pokazywali tego tak wyraźnie jak Gryfoni. Harry zerknął do swojego kociołka.
- W tym momencie niewiele możemy zrobić. Jak na razie sądzę, że powinniśmy spróbować uratować nasze eliksiry. Na szczęście są na etapie, w którym długo się utrzymują. Nagły wypadek czy nie, Snape ciągle będzie od nas oczekiwał, że je dokończymy - stwierdził spokojnie.
Zdawało się, że to przypomnienie pomogło im się skupić. Żadna dusza w tej klasie nie chciała sprowadzić na siebie gniewu Snape'a. Wrócili do pracy, a w sali natychmiast wybuchły różne dyskusje na temat sytuacji w zamku.
- Harry, naprawdę myślisz, że jesteśmy tu bezpieczni? - Hermiona zapytała z zaniepokojeniem, mieszając w kociołku.
Skinął głową.
- Tak. Wiesz równie dobrze, jak ja, że ani Snape, ani Dumbledore nie zostawiliby nas w niebezpiecznej pozycji. Poza tym ty też widziałaś, jak Dumbledore pieczętował salę - dodał spokojnie.
- Tak, ale nigdy też nie widziałam, żeby wyglądał na tak zmartwionego – pomimo słów Harry'ego wcale nie wyglądała na mniej zatroskaną.
Harry ponownie zerknął na drzwi, jakby ciągle oczekiwał, że dadzą mu jakąś odpowiedź. Prawdę mówiąc, jego też niepokoiła ta sytuacja. Chciał wiedzieć, czy z pozostałymi było wszystko w porządku i czy udało się ochronić wszystkich uczniów.
- Nie widziałem go tak zdenerwowanego – przyznał jej rację. - Z pewnością dzieje się coś ważnego, ale jestem pewien, że Dumbledore przedkłada bezpieczeństwo uczniów nad wszystko. Dlatego nas tu zamknął. Wszystko będzie w porządku.
Seamus i Ron przynajmniej wyglądali na uspokojonych. Jeżeli Harry mówił, że będzie dobrze, to z pewnością była to prawda.
- Cóż... jaka jest twoja teoria odnośnie tego, co się dzieje? - zapytał Ron konwersacyjnym tonem.
Harry zmarszczył brwi.
- Jeśli mam być szczery to nie mam pojęcia. Nawet kiedy wszyscy bali się Syriusza i zamek musiał być przeszukany, byliśmy sprowadzeni do Wielkiej Sali i zebrani razem.
- Może po prostu nie mieli czasu, żeby zebrać nas w jedno miejsce - wskazała praktycznie Hermiona.
- Prawdopodobnie. - Harry wzruszył ramionami.
- Sądzisz, że to ma coś wspólnego z pozostałymi Śmierciożercami? - zapytała ciągle niezmiernie zaniepokojona.
Dał jej taką samą odpowiedź:
- Prawdopodobnie.
Kończąc warzyć eliksiry dyskutowali na temat tego, co naprawdę mogło się stać. Pomysły sięgały od animaga przenikającego do szkoły, w oczywistym odniesieniu do tego, co stało się na trzecim roku, aż po bezpośredni atak na szkołę.
Harry'ego osobiście nie satysfakcjonowała ostatnia koncepcja. Był pewny, że gdyby miał miejsce nagły atak, Dumbledore poprosiłby go, by pomógł walczyć - nie poddawał się, a w walce był lepszy niż wielu nauczycieli. Nic z tego naprawdę nie miało sensu.
Stopniowo wszyscy skończyli swoje eliksiry, a fiolki z próbkami zostały starannie ustawione na biurku Snape'a. Normalnie opuszczaliby już zajęcia, dlatego siadając na swoich miejscach wyglądali na nieco zagubionych.
- To śmieszne! - wykrzyknął w końcu Draco. - Mam lepsze rzeczy do roboty niż siedzenie tutaj z bandą Gryfonów.
- Jakbyśmy my chcieli siedzieć tu z bandą węży - parsknął Ron. Hermiona położyła rękę na jego ramieniu mając nadzieję na pohamowanie go w razie konieczności.
- Nie obrażaj węży - powiedział cicho Harry. Ślizgoni warknęli, uważając to za zniewagę. - Węże mają też dobre cechy - dodał.
Zadowolona twarz Rona błysnęła niedowierzaniem, kiedy natarł na Harry'ego.
- Stajesz w obronie Ślizgonów? - wybełkotał.
- Tego nie powiedziałem - rzucił spokojnie.
- W takim razie ich obrażasz - orzekł Ron z powracającym zadowoleniem.
- Tego też nie powiedziałem - stwierdził cicho Harry.
- Więc o co ci chodzi? – wykrzyknął Ron.
Głowy odwracały się w tę i z powrotem, wraz z narastającą kłótnią między dwoma Gryfonami.
Harry niedbale wzruszył ramionami.
- Stwierdziłem tylko, że węże też mają dobre cechy. Nie pamiętam, żebym mówił coś specyficznego odnośnie Ślizgonów.
- Ale to sugerowałeś, Harry! - krzyknął Ron.
Harry zdołał poskromić uśmiech na widok dumnego spojrzenia, które Hermiona posłała Ronowi za zrozumienie tego, co oznaczała aluzja. Ron bardzo dobrze radził sobie z faktami, ale nie z subtelnymi domyśleniami.
- Czy to była sugestia? - zapytał niewinnie Harry.
- Tak! - wybuchnął Ron. - Ślizgoni to węże!
- Och. - Wyglądał na zamyślonego. - Cóż, moja odpowiedź jest nadal taka sama. Ślizgoni także mają dobre przymioty.
- Jak możesz tak mówić? - Ron wciąż krzyczał. W swojej złości i frustracji jego twarz przybrała ciekawą barwę czerwieni.
W końcu oczy Harry'ego zwężyły się niebezpiecznie.
- Ron, gówno mnie obchodzi, czy lubisz tych konkretnych Ślizgonów, czy nie. Wiesz cholernie dobrze, że oni też posiadają użyteczne właściwości. A teraz zostaw mnie w spokoju!
Ron był całkowicie zbity z tropu, ale nie dawał za wygraną.
- Ale Harry, oni są źli - rzucił płaczliwie.
Nozdrza Harry'ego rozszerzyły się, gdy patrzył na Rona, ale Hermiona wtrąciła się zanim zdążył coś powiedzieć.
- Ron, zastanów się dlaczego to właśnie Harry został wyznaczony do sprawowania tu kontroli - burknęła.
Patrzył na nią przez parę chwil by potem spojrzeć na Harry'ego z zakłopotaniem.
- Przepraszam, stary - powiedział cicho.
Harry zrelaksował się nieco i uśmiechnął do niego.
- Nie ma sprawy, kumplu - rzucił pogodnie.
- Czy Potter właśnie bronił Ślizgonów? - zapytała Pansy pełnym żałości tonem, dosłownie pocierając oczy w zakłopotaniu.
Oczy Dracona zwęziły się podejrzliwie.
- Tak sądzę.
- Z pewnością nie bronił ciebie - warknął do niego Ron.
- Wystarczy już, Ron. - powiedział z irytacją Harry.
Rudzielec opadł na swoje miejsce z naburmuszonym wyrazem twarzy.
- To już drugi raz, kiedy pod znakiem zapytania zostało postawione twoje rządzenie, Potter - rzucił Draco. - Jaki jest prawdziwy powód?
Harry przyglądał mu się, zastanawiając się, jak odpowiedzieć na to pytanie.
- A kto powiedział, że się mylisz? Może Snape wybrał mnie po prostu dlatego, że będzie mógł mnie później ukarać za wszystko, co pójdzie źle. To z pewnością ma sens.
Draco patrzył na niego podejrzliwie. Jego spojrzenie przesunęło się od znowu zadowolonego z siebie Rona do Hermiony, której oblicze stało się dziwnie puste, aż w końcu spoczęło na spokojnej twarzy Harry'ego.
- Nie sądzę, żeby to było powodem - powiedział. - Jest coś więcej.
- Może - rzucił Harry obojętnie. - Nie żeby to miało jakieś znaczenie, ponieważ każdy jest w stanie zająć się sobą. Poza tym, przy odrobinie szczęścia nie będziemy tu tkwić długo.
Jakby na potwierdzenie jego słów, rozległ się jasny błysk płomieni, zanim złote pióro i pergamin spadły na biurko przed Harrym. Dziewczyny krzyknęły, a każdy poza zielonookim zdawał się być przestraszony nagłą obecnością płomieni w klasie.
- Fawkes - szepnął Harry chwytając pergamin.
- Co to, do cholery, było? - zażądał odpowiedzi Draco.
Harry zignorował go na rzecz przeczytania wiadomości Dumbledore'a, więc to Ron odpowiedział na jego pytanie. Był drugą osobą, która spotkała się już z czymś takim.
- To był feniks Dumbledore'a. Zostawił wiadomość - wyjaśnił.
Wszyscy obserwowali Harry'ego w różnych stopniach niepokoju i ciekawości. Ten przejrzał liścik szybko.
- Jasna cholera! - wykrzyknął.
W odpowiedzi nastąpiła seria okrzyków "Co?", kiedy wszyscy w zaniepokojeniu przyglądali się wybuchowi Harry'ego. Harry mrugnął i rozejrzał się dookoła po grupie Gryfonów i Ślizgonów. To nie mogło pójść dobrze.
Oczyścił gardło i zaczął czytać.
Drodzy uczniowie,
Po pierwsze, nikomu nie stała się krzywda. Udało nam się bezpiecznie zapieczętować wszystkich w różnych salach zamku, zanim mogłyby się pojawić jakieś obrażenia.
Niestety będziecie musieli pozostać tam, gdzie jesteście na nieprzewidywalną ilość czasu. Sądzimy, że zanim będzie tu całkowicie bezpiecznie może minąć dzień lub dwa. Nauczyciele wyjaśnią wam więcej. Zapewniam, że tam gdzie jesteście, jesteście bezpieczni.
Obecnie tylko skrzaty domowe będą w stanie dosięgnąć miejsc waszego obecnego położenia. Będą przynosić wam wszelkie posiłki. Profesorowie pomogą zapewnić wam odpowiednie zakwaterowanie w czasie tego wymuszonego zamknięcia.
Pozwólcie, że ponownie zapewnię was, że jesteście bezpieczni i wkrótce wszystko wróci do normy.
Albus Dumbledore
Harry zatrzymał się i spojrzał na otaczających go kolegów z klasy. Zerknął nerwowo na osłupiałych Ślizgonów. Osłupiałymi Gryfonami nie martwił się tak bardzo.
- Jesteśmy tu zamknięci na cholera wie jak długo z bandą Gryfonów? - Draco wykrzyknął w oburzeniu.
Harry skinął głową. Nikt nie wyglądał na szczęśliwego.
- Nie ma tu żadnego profesora. Dumbledore zabrał Snape'a i kto teraz wyjaśni nam wszystko i pomoże? - zapytała Pansy.
- Czy list mówi o czymś jeszcze, Harry? - spytała z nadzieją Hermiona.
Harry wziął głęboki oddech.
- Tak, ten był najwyraźniej pisany do wszystkich uczniów. Reszta jest zaadresowana do mnie. Hm, byłem lekko zaskoczony, że jesteśmy tu zamknięci wszyscy razem i nie zdążyłem tego przeczytać.
- Cóż, w takim razie pospiesz się - rozkazał Draco. - Na pewno napisał ci, co do cholery się dzieje.
Harry zerknął na niego krótko zanim wrócił do pergaminu.
Harry,
Jako że potrzebowałem asysty profesora Snape'a, a w twojej grupie brakuje nauczyciela, to właśnie tobie wysyłam dodatkowe wyjaśnienia - aby cię uspokoić i żebyś przekazał dalsze informacje swoim kolegom. Jestem przekonany o zdolnościach zarówno twoich, jak i tych zamkniętych wraz z tobą.
W Sali Wejściowej został umieszczony specjalny mechanizm. Ty i paru innych z pewnością porównalibyście go do mugolskich bomb. Raz uruchomiony wysyłał niebezpieczne klątwy przelatujące przez korytarze jak trujący gaz - szukając ofiar. Właśnie to jest powodem waszego odosobnienia w zapieczętowanych salach.
Co do tego, jak to się stało, będziesz zadowolony słysząc, że zaangażowany był w to pewien konkretny szczur. Wygląda na to, że był zmuszony poświęcić się dla tej misji. Na nasze szczęście został zatrzymany, niestety nie przed uruchomieniem urządzenia. Został przesłuchany pod działaniem veritaserum. Dodatkowe zeznania pozwoliły nam wysłać aurorów i zatrzymać także pozostałych Śmierciożerców. Jestem pewien, że wiesz co to znaczy i muszę przyznać, iż cieszę się wraz z tobą, że to wszystko wreszcie się skończyło.
W kwestii obecnej sytuacji w zamku - nie jesteśmy pewni jak długo zamek będzie musiał pozostać zamknięty. Pracujemy nad tym i mamy nadzieję, że w ciągu kilku dni zamek będzie wolny od niebezpieczeństw.
Harry, w gruncie rzeczy chciałem powierzyć ci nadzór w twojej grupie. Profesor Snape nie powróci dopóki niebezpieczeństwo nie zostanie zażegnane. Jak już wspomniałem do zapieczętowanych pokoi wstęp mają tylko skrzaty domowe. Upewnij się, że jesteście zaopatrzeni we wszystko, co potrzebne. Kilku z was jest dobrych w transmutacji i z pewnością będziecie zdolni zaspokoić swoje potrzeby.
Powiadomię cię o rozwoju sytuacji.
Albus
Harry wydobył z siebie głośny okrzyk radości.
- Tak, jestem wolny!
- O co ci tym razem chodzi, Potter? - parsknął Draco. - Myślałem, że właśnie powiedziałeś, iż utknęliśmy tu na dzień albo dwa.
Twarz Harry'ego przybrała wyraz czystej, złośliwej satysfakcji, powodując że wielu uczniów cofnęło się o krok. Odwrócił się do Rona i Hermiony.
- Parszywek został złapany - powiedział.
- Naprawdę? W końcu? - wyszeptała Hermiona.
Harry po prostu skinął głową.
Ron patrzył się na nich przez chwilę, zanim to do niego dotarło.
- Najwyższy czas - zadeklarował ze zjadliwym warknięciem.
Uczniowie cofnęli się ponownie, niepewni tego, co spowodowało, że dwaj Gryfoni zachowują się tak złośliwie.
- Och, Harry! Tak się cieszę! – wykrzyknęła Hermiona, a łzy popłynęły z jej policzków. Harry podniósł ją do góry i okręcił dookoła.
- Co się dzieje? - zażądał odpowiedzi Draco.
- Reszta Śmierciożerców została złapana - wyjaśnił radośnie Harry.
Spojrzeli na niego z opadłymi szczękami.
- Mówiłeś tylko o Parszywku - szepnął Ron.
- Parszywek miał się poświęcić, ale zanim został zabity zdążyli go złapać i dzięki veritaserum zaprowadził aurorów do pozostałych - powiedział złośliwie. - Przeczytam wam.
I przeczytał pierwszą część swojego listu pozostałym.
Nagle wszyscy, zarówno Ślizgoni jak i Gryfoni, krzyczeli i wiwatowali. Krążyły uściski i poklepywania po plecach. Wszyscy byli szczęśliwi słysząc, że najwyraźniej wszystko się skończyło.
Przed upadkiem Voldemorta grupa Ślizgonów czynnie sprzeciwiła się przyjęciu Mrocznego Znaku. Ciągle nie byli specjalnie lubiani w szkole, ale Harry cieszył się, kiedy zdecydowali, że nie zostaną młodymi Śmierciożercami.
Uspokoił się i przeczytał resztę listu pośród utrzymującego się w pomieszczeniu zwycięskiego nastroju. Pismo zmieniło się - reszta listu okazała się być notatką dodaną przez Snape'a.
- Z czego się teraz śmiejesz, Potter? - Draco uśmiechnął się szyderczo, chociaż w obecnych okolicznościach nie aż tak nienawistnie jak zazwyczaj.
Harry zajrzał na niego przez ramię.
- Cóż, Malfoy, wygląda na to, że mimo wszystko dowiesz się, dlaczego ja tu rządzę - uśmiechnął się.
Rozdział 2 - Nowe Dormitoria
- Pozwólcie, że przeczytam notkę dodaną przez profesora Snape'a - powiedział Harry radośnie. Po raz kolejny przyciągnął uwagę wszystkich. Przeczytał głośno dopisek.
Potter, podczas mojej nieobecności zarządzasz moimi komnatami. Wiesz gdzie co jest i czego oczekuję. W tych sprzyjających okolicznościach dozwolone są pewne konieczne wyjaśnienia.
Jestem pewny, że jesteś w dość uroczystym nastroju. Wbrew rozsądkowi, udzielam ci zgody byś świętował tak, jak wcześniej, ale miej wszystko pod kontrolą.
Przypomnij moim Ślizgonom, że jeśli się nie dostosują, otrzymają swoją zwykłą karę.
Jeszcze jedno ostrzeżenie. Oczekuję, że powstrzymasz kolegów przed zabiciem się nawzajem.
Profesor Snape
Ślizgoni wyglądali na złych i zakłopotanych, a każdy z nich zbladł przy przypomnieniu Snape'a. Harry uśmiechnął się znacząco, widząc jakie to wywarło na nich wrażenie.
- Nie wiem o co mu chodzi. Snape nigdy nie karze Ślizgonów - mruknął Ron opryskliwym tonem nie zauważając ich reakcji.
- No nie wiem - rzucił Harry konwersacyjnym tonem. - Z pewnością ma jakiś sposób, żeby ich torturować.
Każdy Ślizgon zwrócił przenikliwe spojrzenie na Harry'ego.
- Myślę, że wiesz więcej niż powinieneś, Potter - warknął Draco.
Harry zachichotał i uniósł ręce do góry w pokojowym geście.
- Prawdopodobnie - zgodził się.
- O czym wiesz, Harry? - zapytała z ciekawością Hermiona.
- O niczym ważnym - rzucił lekceważąco machając ręką. - Po prostu przekazywałem wiadomość Snape'a.
Hermiona patrzyła na niego podejrzliwie, ale Harry zignorował ją i kontynuował.
- Sądzę, że powinniśmy się zastanowić w jaki sposób się tu urządzimy - stwierdził rozglądając się po pomieszczeniu. - Ostatecznie musimy tu spać.
To skutecznie odwróciło ich uwagę, gdyż popatrzyli najpierw na salę, potem na samych siebie z przerażeniem.
- Nie mamy nic - jęknęła Pansy.
- Żadnych ubrań - poparła ją Milicenta.
- Żadnego makijażu. - Pansy wyglądała jakby zaraz miała się rozpłakać.
- Nawet nie mamy łazienki - zauważyła Hermiona.
Harry uśmiechnął się.
- Mamy łazienkę - poprawił ku powszechnemu zdumieniu.
- Gdzie? - zapytał Draco.
- Cóż... to właśnie byłby jeden z powodów, dla których ja tu rządzę. Ponieważ wiem, gdzie co jest - powiedział podchodząc do ścianki działowej. Gdy wyciągnął różdżkę i wymamrotał inkantację zamigotały przed nim drzwi.
Otworzył je z teatralnym "Voilà!" i triumfalnie oświadczył:
- Łazienka do naszego użytku.
- Skąd, do cholery, wiedziałeś, że tam była? - zapytał Draco, kiedy dziewczęta ruszyły by zbadać nowe pomieszczenie.
Harry wzruszył ramionami.
- Właściwie to z jednej strony jest ona połączona z biurem Snape'a. Dodał te drzwi, żebym nie musiał maszerować przez jego biuro, za każdym razem kiedy chciałem iść do ubikacji.
- Merlinie, Harry! Czy w zeszłym roku, w trakcie tych wszystkich szlabanów on cię tu zamykał... albo coś? - zapytał żartobliwie Seamus.
Harry posłał mu krzywy uśmiech.
- Taa... czasami - przyznał.
- Żartujesz! - wykrzyknął Blaise.
- Nie. - Wzruszył ramionami. - Poza tym to zajmowało mniej czasu niż droga w dół korytarza.
- Dlaczego miałby cię zamykać? - Draco znów spoglądał na niego podejrzliwie.
- Szczerze? - zapytał Harry.
Przytaknęli.
- Ponieważ czasami pracowaliśmy tu godzinami, a sala była strzeżona, żeby nikt nie zorientował się, co się działo - odparł posyłając Draco znaczące spojrzenie. - Zwłaszcza żaden podstępny Ślizgon włóczący się po lochach.
- Przypominam sobie tę uwagę - przyznał Draco uśmiechając się do Harry'ego krzywo. - Ale nad czym mógłbyś pracować ze Snape'em, co wymagałoby aż takiej dyskrecji?
- Dziewięćdziesiąt procent z moich szlabanów i 'dodatkowych lekcji eliksirów' było tak naprawdę treningami ze Snape'em - wyjaśnił w końcu.
Czwórka Ślizgonów i Seamus patrzyli na Harry'ego ze zdumieniem. Hermiona i Ron oczywiście już o tym wiedzieli.
- W jaki sposób dokonaliście tego tak, że nikt się nie dowiedział? - zapytał Draco.
- Powiedzmy, że wiem dużo więcej o podstępnych Ślizgonach niż ktokolwiek by sądził - stwierdził nonszalancko Harry z szerokim uśmiechem. - Może później powiem wam więcej na ten temat.
- Potter - ostrzegł go Draco.
- Prawdziwy Ślizgon nie powinien ujawniać każdemu swoich tajemnic. Nie sądzisz? - powiedział z fałszywą skromnością Harry.
Draco patrzył na niego z niedowierzaniem.
- A co ty możesz wiedzieć o byciu prawdziwym Ślizgonem? - wykrzyknął. - Jesteś Gryfonem, na Merlina!
Harry uśmiechnął się.
- Tak mi powiedziano.
- Wystarczy - ucięła Hermiona. - Musimy zadecydować co zrobić z tą salą, jeśli mamy tu mieszkać przez następne kilka dni.
- Dzielimy się według płci czy domów? - zapytał radośnie Blaise, unosząc brwi.
Harry zakaszlał próbując zamaskować śmiech., a wszyscy spojrzeli na niego z ciekawością.
- Hm... dobre pytanie - wykrztusił. - Mnie to obojętne.
Hermiona zmierzyła wzrokiem dwie Ślizgonki.
- Dla mnie też to nie ma znaczenia.
- Będziemy mieć chociaż trochę prywatności? - zapytała Pansy.
- Ja bym raczej podzieliła dormitoria na męskie i żeńskie - przyznała Milicenta.
- Ach... nie ma z tobą zabawy - drażnił ją Seamus.
Milicenta prychnęła.
- Dzielenie pokoju z Draco z pewnością nie jest moją wymarzoną zabawą - zripostowała.
- Hej! - zaprotestował Draco, kiedy jego koledzy z dormitorium zarechotali. - I zamknij się, Blaise! - warknął.
Blaise cofnął się.
- Tylko pamiętajcie, że wszyscy jesteśmy zmuszeni dzielić z nim łazienkę! - uśmiechnął się znacząco.
Pansy i Milicenta jęknęły.
- Masz rację. W zasadzie nie sądzę, żeby miało znaczenie to gdzie będziemy spać - skrzywiła się Milicenta.
- Sądzę, że powinniśmy podzielić się domami – oświadczył Ron. - Nie chcę spać blisko tego zadufanego w sobie gnojka.
- Ja też nie chcę spać blisko ciebie. - Draco wyrzucił ze wstrętem.
- Przestańcie! - krzyknął Harry, po czym zwrócił się do trzech dziewczyn. - Jesteście skłonne dzielić ze sobą pokój?
Hermiona, Pansy i Milicenta spojrzały na siebie, po czym skinęły głowami potakująco.
- Dobrze - stwierdził stanowczo Harry. - W takim razie zrobimy podział na trzy strefy. W ten sposób utrzymamy walczących oddzielnie - powiedział rzucając spojrzenie w kierunku Draco i Rona.
Harry rozejrzał się po pomieszczeniu.
- Moglibyśmy utworzyć dormitoria chłopców po przeciwnych stronach sali, dormitorium dziewczyn w środku, a jako taki Pokój Wspólny z przodu - zasugerował.
- Blaise i ja możemy przetransmutować biurka w łóżka. Nie zamierzam powierzyć mojej wygody Gryfonom. - Draco uśmiechnął się szyderczo.
Harry zignorował jego ton.
- Brzmi świetnie. Ron, Seamus i ja możemy ustawić ścianki, żeby podzielić pomieszczenie na strefy - powiedział spokojnie.
- Taa... przywykłem do zadawalania się minimalną przestrzenią. - wymamrotał Ron cicho, ale Harry go usłyszał. Posłał mu wymowne spojrzenie, ale poza tym nie zwrócił na niego uwagi.
- W takim razie my popracujemy nad Pokojem Wspólnym - stwierdziła Pansy. Hermiona i Milicenta skinęły głowami.
W zdumiewająco miłej atmosferze zabrali się do pracy. Nawet dziewczęta poradziły sobie doskonale. Co jakiś czas sprawdzali jak idzie innym grupom, ale zaskakująco nikt nie skarżył się na pracę innych.
Draco i Blaise wzięli osiem ławek i przelewitowali je na miejsce, by potem transmutować je w cztery łóżka z luksusową pościelą. Zwłaszcza Ron wybałuszył oczy, kiedy zobaczył rezultat.
Harry i Ron znali czar podzielności, którego nauczyła ich pani Weasley. Przydawał się, kiedy w Norze robił się tłok. Zaczęli od rozdzielenia sali przez środek, separując dormitoria od pokoju wspólnego. Dwie ścianki działowe w tylnej części efektywnie utworzyły trzy dormitoria. Zadaniem Seamus'a było dodanie drzwi.
Dziewczyny natomiast transmutowały jedną z ławek w okrągły stół jadalny i ustawiły go z jednej strony. Część taboretów została przetransmutowana w wygodne krzesła, a pozostałe stały się fotelami ustawionymi dookoła kominka, w miejscu, w którym zazwyczaj znajdowało się biurko Snape'a.
Nikt nie ośmielił się tknąć biurka profesora, więc ostatecznie przelewitowali je w daleki koniec pomieszczenia. Kilka ławek stworzyło wygodne kanapy wykańczając część wypoczynkową. Dziewczyny poświęciły jeszcze kilka stołków, by stworzyć stolik do gry w szachy otoczony przez wygodne krzesła.
Harry nie był pewien jak, ale zdołały także stworzyć ogromną, pluszową wykładzinę.
Kiedy chłopcy wyszli z nowych dormitoriów, od jednej do drugiej ściany rozciągał się czarny dywan, wręcz zapraszający by zanurzyć w nim stopy.
Nowy Pokój Wspólny utrzymany był w kontrastujących barwach czerni i bieli, z dodatkowymi akcentami fioletu. Na początku wydawał się nieco surowy, ale z całą pewnością w zasięgu wzroku nie było ani odrobiny czerwieni bądź zieleni, lub też kolorów żadnych innych domów. Stół jadalny wykonany był z pięknego, białego dębu. Harry musiał przyznać, że wspaniale kontrastował z czarnym dywanem. Wazon pełen kolorowych kwiatów stojący na środku wspaniale dopełniał całość.
- Łał, odwaliłyście tu kawał dobrej roboty - pochwalił je Harry.
- Rewelacyjne! - wykrzyknął Ron, wchodząc do pomieszczenia.
- Ma klasę - przyznał Draco.
Blaise i Seamus okazali swoje uznanie przebiegając przez pokój z uśmiechami na twarzach i zwalając się na kanapy.
Dziewczyny rozpromieniły się.
- Chciałyśmy stworzyć miejsce, w którym moglibyśmy żyć przez parę następnych dni - wyjaśniła Hermiona.
- A z czarnym i białym nie może pójść źle - dodała Pansy z uśmiechem.
Harry tylko stał i rozglądał się dookoła.
- Nie mogę uwierzyć, że to jeszcze chwilę temu była pracownia eliksirów - powiedział z oszołomieniem. - I ciągle mamy jeszcze godzinę do obiadu.
Znaleźli sobie miejsca i rozsiedli się wygodnie.
- Więc, co zrobimy z ubraniami... i tego typu rzeczami? - zapytała Milicenta.
- Właśnie, przecież nie mogą oczekiwać, że przez cały czas będziemy nosić to samo - stwierdził z obrzydzeniem Draco, wskazując na swoje ubrania.
Harry przewrócił oczami i pstryknął dwukrotnie palcami. Dwie sekundy później stał przed nim Zgredek.
- Och, Harry Potter, sir! Zgredek być szczęśliwy, że pana widzi! - wykrzyknął.
- Cześć, Zgredku - rzucił Harry z uśmiechem. - Przypuszczam, że obecna sytuacja przysparza ci wielu dodatkowych zajęć.
- Tak, tak, ale ja móc zrobić cokolwiek, o co Harry Potter poprosić - powiedział radośnie swoim piskliwym głosikiem.
- Zgredku, wiem, że masz teraz dużo pracy przy przygotowaniu obiadu, ale miałem nadzieję, że jak już zjemy mógłbyś nam przynieść trochę ubrań i przyborów toaletowych - poprosił Harry.
- Oczywiście. Zgredek będzie zadowolony to zrobić - uśmiechnął się promiennie.
- Zgredek? - zapytał Draco, przypatrując się ze zmarszczonymi brwiami skrzatowi domowemu od głowy zagrzebanej pod czapkami, aż do niedopasowanych skarpetek na jego stopach.
Zgredek odwrócił się szybko niczym błyskawica i, zobaczywszy Dracona, pisnął.
- Panicz Draco! - zaskrzeczał, a jego już i tak szerokie oczy, stały się jeszcze większe. Zrobił ruch w kierunku pobliskiej kamiennej ściany, ale Harry podskoczył i chwycił go zanim zaczął walić w nią głową.
- Zgredku! - powiedział ostro. - On już nie jest twoim panem, więc nie masz powodu, żeby się karać.
Zgredek wiercił się, najwyraźniej obawiając się Malfoya.
- Więc to jest nasz stary skrzat domowy? - zapytał Draco, przechylając z ciekawością głowę.
- Tak, paniczu Draco, to być ja, Zgredek - pisnął skrzat.
- W jaki sposób skończyłeś w tym miejscu? - zapytał w zakłopotaniu blondyn.
- Ja mu to wyjaśnię - przemówił łagodnie Harry. - Możesz już iść, Zgredku. Wiem, że jesteś zajęty.
Skrzat natychmiast zniknął.
- Merlinie, Malfoy! Mówił mi, że zazwyczaj grożono mu pięć razy dziennie, ale nie miałem pojęcia, że to ty go karałeś - powiedział wzburzony.
- To nie ja - zaprzeczył Draco z oburzeniem. - Rozkazywałem mu, ale tak naprawdę nigdy go nie skrzywdziłem.
Hermiona sztyletowała go wzrokiem i wyglądało na to, że miała zamiar przyłożyć mu za znęcanie się nad skrzatami domowymi. Harry wyciągnął rękę zatrzymując ją zanim zaczęła.
- Miona, nie będziemy teraz zajmować się tą WSZĄ.
Tym razem mordercze spojrzenie zwróciło się na niego.
- To jest złe i ty o tym wiesz, Harry - powiedziała wściekle.
- Pozwolisz mi przynajmniej to wyjaśnić, zanim wyskoczysz na Malofy'a? - burknął Harry.
- Taa... Miona - błagał Ron. - Wiesz, że jestem za zmieszaniem Malfoy'a z błotem, ale na Merlina, nie chcę znowu słyszeć jak z tym zaczynasz.
Hermiona opadła na krzesło, skrzyżowała ramiona na piersi i wymamrotała pod nosem coś na temat idiotów, nadal sztyletując ich wzrokiem. Harry i Ron wymienili spojrzenie i jednocześnie przewrócili oczami.
Harry odwrócił się by spojrzeć na Draco, który wybałuszał na nich oczy. Stawanie w jego obronie nie było zwyczajem Rona, nawet jeśli robił to w dwuznaczny sposób. Draco już otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale widząc ostrzegawcze spojrzenie Harry'ego zamknął je z powrotem.
- Zakładam, że Zgredek zwyczajnie boi się całej twojej rodziny - stwierdził spokojnie Harry. Wyjaśnił w jaki sposób skrzat próbował mu pomóc w drugiej klasie i w jaki sposób pod koniec roku udało mu się uwolnić go od Lucjusza.
- Cóż... mój ojciec zawsze był raczej... surowy w stosunku do skrzatów domowych - przyznał cicho młody Malfoy. – Prawdę mówiąc, nigdy nie miałem potrzeby grozić Zgredkowi albo innym skrzatom - były wystarczająco zastraszone przez mojego ojca.
- Cóż... mówiłem, że nie sądzę, żeby to była twoja wina - powiedział Harry powodując, że zarówno Draco jak i pozostali spojrzeli na niego z ciekawością.
- Naprawdę nie uważasz, że to właśnie Malfoy krzywdził Zgredka? - zapytała Hermiona, u której ciekawość przyćmiła gniew.
- Nie Draco, nie - powiedział, potrząsając głową. - Z drugiej strony Lucjusz Malfoy jest okropnym, sadystycznym draniem - powiedział ponuro.
Ron mrugnął.
- A Malfoy nie jest? - zapytał niedowierzająco, wskazując na tego Malfoya, który znajdował się z nimi w tym samym pomieszczeniu.
- Nie. Jest draniem, ale nie jest ani okropny, ani sadystyczny – zripostował Harry.
Tym razem to Draco mrugnął z niedowierzaniem, zanim nie uśmiechnął się znacząco.
- Jeej... dzięki za wotum zaufania, Potter.
- Cieszę się, że mogłem się przysłużyć, Malfoy - zwrócił uśmiech.
- Cała ta sytuacja jest nieco surrealistyczna. - Seamus zdawał się być całkowicie speszony przez ich wzajemne relacje.
Harry posłał mu szelmowski uśmiech.
- Zobaczysz, co będzie później - rzucił z figlarnym błyskiem w oku.
- Co będzie później? - zapytał z ciekawością Seamus.
- Zobaczysz. Nadal mam zamiar świętować dziś po obiedzie, skoro po raz pierwszy w życiu jestem naprawdę wolny.
Ron i Hermiona wybałuszyli na niego oczy.
- Tak jak wtedy kiedy pokonałeś Sam-Wiesz-Kogo? - pisnął Ron.
Harry uśmiechnął się szeroko i skinął głową.
- Harry, nie chciałbyś tego robić ze Ślizgonami dookoła, a na dodatek w klasie Snape'a - upomniała go Hermiona.
Ron rozejrzał się po pomieszczeniu.
- Nie żebyś w ogóle mógł to zrobić - stwierdził z żalem.
Uśmiech Harry'ego nie słabł.
- Nie słyszałeś? Snape pozwolił mi świętować.
Oczy Rona zrobiły się okrągłe jak spodeczki.
- To Snape ci je dał?
Harry skinął głową.
- Sądziłem, że to Fred i George - przełknął ślinę.
- Harry - Hermiona mrugała wściekle - on by nigdy tego nie zrobił.
- Wierzcie w co chcecie - odpowiedział wzruszając ramionami.
Głośny trzask oznajmił przybycie Zgredka z obiadem. Harry był pod wrażeniem. Odwracanie ich uwagi szło mu coraz lepiej, a Zgredek nieświadomie mu pomógł.
Z wielkim uśmiechem na twarzy, Harry podszedł do stołu, na którym Zgredek ustawiał półmiski ściągając je z niebywale wielkiego stosu. Harry był pewien, że Zgredek nie utrzymałby ich wszystkich bez pomocy magii.
- Dziękuję, Zgredku. Pachnie wybornie. - uśmiechnął się z wdzięcznością.
- Proszę bardzo, Harry Potter, sir! Ja być niedługo z powrotem z rzeczami, o które sir prosił – pisnął w odpowiedzi, zanim aportował się z powrotem.
Harry zmarszczył brwi wpatrując się w miejsce, w którym przed chwilą znajdował się skrzat. Czasami mógł być irytujący ze swoją wylewnością, ale ten Zgredek nie bardzo Harry'emu odpowiadał. Jego zatroskanie pogłębiło się, kiedy zdał sobie sprawę, że Zgredek znów zachowywał się jak sługa, na którego był trenowany.
Draco poklepał go po ramieniu by przyciągnąć jego uwagę, co spowodowało, że Harry aż podskoczył, po czym uniósł brew pytająco. Pozostali usadowili się na swoich miejscach, chociaż Hermiona nadal mierzyła ich wzrokiem.
- Następnym razem zatrzymaj go - chciałbym z nim porozmawiać. - Draco oznajmił cicho. - Powinien wiedzieć, że nie jestem moim ojcem.
Harry skinął potakująco głową.
- Ale ty o tym już wiedziałeś, nieprawdaż, Potter? - zapytał Draco tak cicho, aby inni nie dosłyszeli.
Tym razem Harry uśmiechnął się nieznacznie i przytaknął.
- Tak, wiedziałem - powiedział miękko.
- Niewielu ludzi zdaje się to dostrzegać - skomentował gorzko Draco.
- Chodź jeść, zanim Ron pożre wszystko - rzucił lekko Harry.
Draco westchnął i podeszli do stołu, gdzie zajęli swoje miejsca. Atmosfera była nieco napięta z czterema Ślizgonami i czterema Gryfonami przy tym samym stole. Harry i Blaise razem z Seamusem i Millicentą zdawali się być buforami pomiędzy pozostałymi. Zwłaszcza Ron i Draco musieli być rozdzieleni i wszyscy zdawali sobie z tego sprawę.
Zgredek pojawił się, gdy tylko skończyli jeść, a Harry zatrzymał go zanim zdążył zniknąć z naczyniami z obiadu i machnął na pozostałych aby wyszli, by Draco mógł spokojnie porozmawiać ze skrzatem. Sam jednak został, trzymając uspokajającą dłoń na ramieniu Zgredka i jednocześnie przytrzymując go.
Harry słuchał wyjaśnień Draco, że nie jest swoim ojcem i nie miał zamiaru skrzywdzić skrzata. Dzięki poparciu Harry'ego Zgredek zdawał się to zaakceptować, wykrzykując jak miły Harry Potter był dla wszystkich. Draco i Harry wymienili rozbawione spojrzenia przewracając oczami, kiedy skrzat wrócił do swojej wylewnej postawy.
Parę minut później wszyscy ponownie rozsiedli się w rozstawionych dookoła kominka fotelach.
- Cóż, Harry, już jest później - powiedział Seamus.
- Jest już? - uśmiechnął się.
- Tak - potwierdził Seamus. - A tutaj jest nudno - dodał.
- To prawda - oznajmił, rozglądając się dookoła. - Ktoś wie co moglibyśmy teraz robić?
- Och, daj spokój, Potter - warknął Draco niecierpliwie. - Wiesz dobrze, że tutaj nie ma dla nas nic do roboty, może z wyjątkiem eliksirów. Chociaż lubię eliksiry, to w przeciwieństwie do Snape'a nie zamierzam ich warzyć przez cały dzień.
- Ach... może w takim razie powinienem skoczyć po parę rzeczy do biura Snape'a - zaczął konwersacyjnym tonem Harry. - Przyznałem już, że dziś wieczorem chcę świętować.
- Nie wejdziesz tam - warknął Draco. - Już próbowaliśmy.
- Hmm... - wymamrotał wymijająco wstając i podchodząc do drzwi gabinetu. - W takim razie, może nie znaliście właściwego hasła - zasugerował. Mruknął coś pod nosem i drzwi się otworzyły. Harry odwrócił się, aby spojrzeć na siedmiu zaszokowanych uczniów.
Rozdział III – Rewelacje Harry'ego
Harry parsknął śmiechem na widok ich min.
- Zaraz wrócę.- powiedział, zanim zniknął w gabinecie Snape'a, zamykając za sobą drzwi. Pomimo tego nadal słyszał głosy pozostałych w klasie uczniów.
-Czy Potter właśnie wszedł do gabinetu Snape'a?- zapytał Draco, a jego głos był wstrząśnięty.
- Wszedł.- potwierdził Blaise.
- Skąd on znał hasło?- zapytał oszołomiony Seamus. - Snape nienawidzi Harry'ego. Każdy to wie. Snape nigdy nie dałby swojego hasła Harry'emu.
-A jednak to zrobił. Snape tak naprawdę nie nienawidzi już Harry'ego.- wtrącił Ron, a Harry mógł łatwo wyobrazić sobie wyraz twarzy, jaki ten miał zawsze, kiedy wspominał o współpracy Harry'ego ze Snape'em.
-Ale oni zachowują sie tak samo jak zawsze.- zaprotestowała Pansy.
-Tak, ale to wszystko było przykrywką już od zeszłego roku.- powiedział Ron.
-W trakcie tego szkolenia, w końcu nauczyli się wzajemnego zaufania i szacunku.- wyjaśniła Hermiona. – Nie wiem, czy można nazwać ich przyjaciółmi, są raczej dobrymi znajomymi.
-To dlatego Snape dał Potter'owi dowództwo. - powiedział zamyślony Draco. - nauczył Potter'a wszystkiego, co sam wie.
-Nie wiem o wszystkim. – kontynuowała temat Hermiona. - Ale wiem, że nauczył Harry'ego bardzo dużo.
-Wystarczająco, aby pokonać Czarnego Pana.- zauważyła Millicenta.
-Tak.- zgodziła się z nią Hermiona.
Grupa zamilkła na kilka minut, a Harry wrócił do zbierania szklanek i butelek z alkoholem. Zaczął już wracać do klasy, gdy usłyszał podjętą na nowo rozmowę.
- Zdałam sobie właśnie sprawę, że oni mogą być bardziej przyjaciółmi, niż wcześniej myślałam.- powiedziała Hermiona.
-Dlaczego tak mówisz?- zapytała z ciekawością Millicenta.
Harry usłyszał tłumaczenie Ron'a o tym, że Snape dostarczył mu alkohol po pokonaniu Sam-Wiesz-Kogo w ubiegłym roku.
Usłyszał też okrzyki, jakie rozległy się po komentarzu Rona.
-Wydaje się to prawdą.- przyznała Hermiona.
-To, to was zszokowało wtedy przed obiadem.- zauważył domyślnie Draco.
-Harry wrócił z kilkoma butelkami, po tym jak został zwolniony ze Skrzydła Szpitalnego.- tłumaczył dalej Ron, a Harry zastanawiał się, czy przyjaciel zdaje sobie sprawę z faktu, iż prowadzi cywilizowaną rozmowę z Draco. Prawdopodobnie nie, gdyż był jeszcze w zbyt dużym szoku po tym, jak Harry zniknął w gabinecie Snape'a.
-Cały czas sądziłem, że dostał je od Freda i George- kontynuował rudzielec -Skończyło się to świętowaniem w naszym dormitorium.
-Tak, co to była za noc.- powiedział rozmarzony Seamus. Harry parsknął cicho. Seamus oczywiście pamiętał więcej niż niektóre osoby.
-Jak myślisz co on tam teraz robi? Naprawdę sprowadza alkohol? - zapytała Pansy.
-Nie, wali sobie konia.- odpowiedział jej rozbawiony Blaise, na co Harry znów parsknął.
-Zabini!- Hermiona była oburzona, albo wstrząśnięta tym, że to powiedział. Harry nie był pewien, bo nie widział twarzy przyjaciółki. Nie sądził też, żeby oni wszyscy byli świadomi zaklęcia podsłuchu rzuconego na klasę przez Snape'a. Zaklęcia, które pozwalało mu słyszeć wszystko to, co dzieje się w klasie.
-Co? Czy Blaise obraził twoją Gryfońską wrażliwość ? – nuta szyderstwa przebijała się w głosie Draco.
-Hej! Nie jesteśmy wszyscy wrażliwi –wykrzyknął Seamus. -Poza tym nie zdziwiłbym się, gdyby to robił.- dodał rozbawiony.
Harry zdecydował, że teraz wejdzie. Już był najwyższy czas.
-Gdybym chciał mieć orgazm nie poszedłbym tam sam.- rzucił niedbale.
Szczęki im opadły, gdy gapili się na Harry'ego.
-W biurze Snape?- Blaise zakrztusił się.
Harry niedbale wzruszył ramionami. Nie odpowiedział jednak inaczej. Zaczął rozkładać butelki i szklanki na stole.
-Otwórzcie sobie butelki, ale jeśli chcecie pić musicie grać. -powiedział. Nikt się nie poruszył.
-Nie mogę uwierzyć, że wziąłeś alkohol z gabinetu Snape'a. - Pansy była zachwycona.
Harry uśmiechnął się do niej.
- Snape dał mi zgodę w tej notatce.
-Nie, nie. – zaprzeczyła Pansy, marszcząc krzaczaste brwi, jakby próbowała sobie przypomnieć.
-Pewnie, że to zrobił. -Wbrew rozsądkowi, udzielam ci zgody byś świętował tak, jak wcześniej, ale miej wszystko pod kontrolą.- Harry dość dokładnie naśladował szyderczy ton Snape'a, gdyż spędził z nim strasznie dużo czasu i dość się już go nasłuchał.
-Och, Merlinie! Dał wam pozwolenie, czyż nie? - zapytała Hermiona.
Harry uśmiechnął się szyderczo, co było wystarczającą odpowiedzią.
-Więc kto ze mną świętuje?- zagadnął.
-Chcesz pić ze Ślizgonami?- pisnąła.
Harry przewrócił oczami.
-Jasne, czemu nie? Świętuję definitywne zakończenie walki. I mogę być wreszcie sobą.
-A kim ty jesteś, Potter? Czy próbujesz powiedzieć, że nie jesteś tym kim jesteś?- parsknął Draco.
-Och, na pewno nie jestem tym, na kogo wyglądam.- odpowiedział mu Harry. Podszedł do miejsca, gdzie wszyscy siedzieli na kanapie i klapnął między Blaise'a i Seamus'a.
-Ja cię znam. Pijmy już.- marudził Ron.
-Uh, Ron, nie wiesz wszystkiego o mnie.- powiedział cicho Harry, skutecznie zwracając uwagę wszystkich pozostałych. - Nie wiedziałem kiedy i jak ci to powiedzieć, ale to jest chyba dobry moment. – ciągnął nieco nerwowo .
Ron usiadł i spojrzał na swego przyjaciela z niepokojem.
-Wiesz, że możesz mi powiedzieć wszystko.
Harry parsknął.
-Nie, nie wiem. Muszę to powiedzieć przed piciem, ponieważ możesz nie zdążyć się odwrócić i zwymiotować na nas.
-Ewww! Dzięki Potter jesteś obrzydliwy .- Draco odwrócił twarz z obrzydzeniem.
-Sorry.- zaśmiał się Harry. Nie był jednak ani trochę skruszony z tego powodu.
-Co może być aż takie złe?- zapytał go Ron.
-To nie jest napiętnowane w świecie czarodziejów, Harry.- powiedziała spokojnie Hermiona, a Harry spojrzał na nią z szeroko otwartymi oczami.
-Ty wiesz?- zapytał ze zdziwieniem.
-Jestem z wami przez cały czas. I w końcu stwierdziłam, że ty i ja patrzymy w tym samym kierunku.
-Powinienem wiedzieć, że to odkryjesz.- zachichotał Harry i pokręcił głową.
-Odkryć, co?- domagał się odpowiedzi Ron.
Harry zignorowali go, wpatrując się zwężonymi oczami w Hermionę. – Zakładam, że nie wiesz kto. - powiedział powoli.
Hermiona zamrugała. – Jest ktoś szczególny?- zapytała ze zdziwieniem.
Wszystkie oczy były wpatrzone w Harry'ego w oczekiwaniu na jego odpowiedź. Wszyscy, oprócz nie mającego o niczym pojęcia Rona domyślili się, co ma on do powiedzenia. Na twarz Harry'ego pojawił się radosny uśmiech, jego oczy zdawały się nieco złośliwe. –Może. - powiedział nieśmiało.
- O co chodzi, Harry?- zażądał odpowiedzi rudowłosy.
-Jestem gejem, Ron. - powiedział bez ogródek Harry.
Ron zamrugał. Wydawało się, że jego ciało zostało zamrożone na miejscu. Znów zamrugał parę razy, gdy wszyscy czekali na jego reakcję.
- Jestem zszokowany jak diabli. - w końcu powiedział. - Ale przypuszczam, że akceptuję to. Nie robi mi to różnicy, jeśli tobie to pasuje.
Harry nie był jedynym, który odetchnął z ulgą. –Dobrze. - powiedział po prostu.
- Więc kim jest ten, o którym mówiłeś? - zapytał nieco niepewnie Ron.
-Czy na pewno chcesz poznać odpowiedź, Ron?- zapytał Harry. -Ponieważ nie ma ani jednej osoby, z którą się bzykałem, a z której byłbyś zadowolony.
- Bzykałeś się z więcej niż jedną osobą ?- przełknął Ron.
-Tak, ale to zawsze tylko zabawa i nigdy nie byłem poważnie zaangażowany.- odpowiedział mu Harry wzruszając lekko ramionami.
-Kto?- szepnął Ron.
Harry nie mógł powstrzymać złego uśmiechu. Ron mógłby zzielenieć, ale Harry nie zamierzał mu tego oszczędzić. Odwrócił się i spojrzał na Seamus'a. Seamus uśmiechnął się i pochylił do pocałunku z nim. Nie szczególnie głęboki, ale na pewno z języczkiem.
-Mmmm, pamiętam cie.- szepnął Harry.
Seamus uśmiechnął się ponownie i usiadł zadowolony z siebie.
Oczy Rona były szerokie otwarte i wyglądały jakby miały wyskoczyć mu z orbit.
-Pieprzyłeś się z Seamus'em?- zakrztusił się.
-Właściwie był moim pierwszym. Ja nie chciałem umierać jako prawiczek a Seamus chętnie mi pomógł. - powiedział nieco dramatycznie Harry.
-Mieliśmy niezłą zabawę, nawet jeśli nie mieliśmy pojęcia, co mamy zrobić na początku.- prychnął Seamus.
Wszyscy z wyjątkiem Rona zaśmiali się.
-Zrobiłeś to w akademiku?- Ron niemal zapiszczał.
-Tak, kilka razy.- kiwnął głową Harry.
-Och, Merlin,- jęknął Weasley. -Nie będę mógł spać w nocy z wami dwoma.
Harry i Seamus parsknęli śmiechem. Harry poklepał dłoń Rona. – Jest w porządku, Ron. Ani jeden z nas cię nie przeleci, wierz mi.
Śmiechy wybuchły, kiedy Ron wyrwał rękę, tak jakby się sparzył. Harry zaśmiewał się aż do bólu, trzymając się za brzuch, a łzy ciekly po jego twarzy.
- To nie jest zabawne!- warknął w odpowiedzi jego przyjaciel.
-Tak, to jest zabawne- wykrztusił Seamus.
Harry dołożył starań, aby się uspokoić, otarł łzy z twarzy dłonią. Pociągnął nosem zanim odezwał się. –Tak, jest. Czy nadal chcesz usłyszeć, kim są ci inni? - zapytał.
- Tak - Blaise odpowiedział natychmiast, uprzedzając Rona.
- Jestem ciekawa - przyznała Hermiona, spoglądając z ukosa na Harry'ego i Seamusa. -Nigdy bym się nie domyśliła. Ukryłeś to bardzo dobrze, nawet dla mnie.
Harry wzruszył ramionami. -Nikt się nie domyślał. Wszystkie bzdury o Chłopcu-Który-Przeżył i to wszystko. Nie mam ochoty mierzyć się z plotkami, jakie się rozejdą. To nie tak, że się wstydzę, po prostu jestem zmęczony byciem w centrum zainteresowania. To wszystko w końcu kiedyś się skończy, choć nie dbam o to szczególnie. Już nie.
Ron westchnął ciężko.
– W porządku, kto jeszcze?- Zapytał.
- Fred, George i Bill - przyznał Harry. - Ale tylko Fred i George w tym samym czasie,- dodał szybko, a Ron odwrócił twarz o podłym, zgniłym odcieniu zieleni. Szybko spuścił głowę między kolana. Nawet Hermiona opuściła go, skupiając całe zainteresowanie na Harry'm.
-Wow!- Seamus był pod wrażeniem. -Dwóch w tym samym czasie.
-Przez lata nauczyłem się, że dosłownie wszystko robili razem,- Harry uśmiechnął się.
-Harry!- Hermiona zawołała. –To jest. . . to niewłaściwe - zakończyła słabo.
Harry zmarszczył brwi. -Nie wiem nic o tym, ale na pewno mieliśmy zabawę.
-Nie mogę uwierzyć, że spał z trzema Weasley'ami,- Draco zadrwił. Pomimo szyderstw, Harry widział rozbawienie w jego oczach.
-Hej - bronił się żartobliwie. -Dowiedziałem się, że ludzie mający ogniste, rude włosy są z reguły gorący w łóżku!-
Wszystkie oczy zwróciły się na Rona z nowych uznaniem w oczach. Ten powoli uniósł głowę, gapiąc się szeroko otwartymi oczami na zwrócone na niego twarze.
Harry mrugnął do niego. -Widzisz, właśnie w ten sposób zyskałeś sobie nową reputację jako dobrego w łóżku.
Ron przewrócił oczami. –Wielkie dzięki, Harry. Obawiam się, że będę musiał szorować mój mózg po wysłuchaniu tego wszystkiego, ale doceniam pomoc - powiedział sarkastycznie.
Dźwięk prychnięcia rozszedł się po klasie. -Osobiście uważam, że jest to dość fascynujące.- wycedził Draco i towarzyszyły temu szmery uznania i potakiwanie głowami pozostałych osób. - Więc kto jeszcze?
-No cóż - Harry mruknął uwodzicielsko. -Jest tylko jeden - kontynuował powoli. Nikt nie przegapił, że to Blaise siedział tuż obok Harry'ego. Zdziwione spojrzenia całej reszty skierowane były na obu chłopców.
-Żartujesz- Pansy szepnęła.
-On jest Ślizgonem - Hermiona szepnęła równie cicho jak Pansy.
-To Gryfon - Millicenta wyszeptała również.
Harry powoli odwrócił się do Blaise'a. -Czy mamy?- mruknął.
Blaise przytaknął skwapliwie i Harry pociągnął go bliżej. Palce Blaise'a szybko zanurzyły się we włosy Harry'ego, łączył ich dość namiętny pocałunek. Odkleili się od siebie, oboje zdyszani. Harry zwrócił szkliste oczy na innych i dostrzegł kilka par równie oszklonych oczu patrzących na niego. Jedynym wyjątkiem był oczywiście Ron.
Harry zamrugał kilka razy, aby usunąć pożądanie. Potem zaśmiał się. -To tylko sex, ludzie.
- To nie wyglądało tak gorąco, kiedy całowałeś Seamusa. - oświadczyła Hermiona.
-Jestem pewien, że nie- Seamus odpowiedział ze śmiechem. -Harry i ja byliśmy ze sobą bardziej dla wygody.
Draco nadal wydawał się nieco oszołomiony. -Ty i Blaise pewnością nie jesteście dla wygody, zwłaszcza, że jesteś Gryfonem, a on Ślizgonem. Czy to znaczy, że jesteście razem?
Harry i Blaise wymieniane spojrzenia. -Nie bardzo. Nasze ciała są zgodne, to wystarczy -Blaise przyznał się z uśmiechem.
- Ale Blaise naprawdę leci na kogoś innego. -powiedział Harry.
-Ty też masz ochotę na kogoś innego, ale nie chcesz ni powiedzieć, kto to – odparł Ślizgon.
-I nie zamierzam. – odciął się Harry.
- Ale ja powiedziałem. – marudził Blaise.
-Tak, to jest twój problem, nie mój,- powiedział Harry.
Wszyscy słuchali uważnie, starając się nie uronić ani słowa z tej wymiany.
-Wiesz, dlaczego powiedziałem. - odparł Blaise.
-Bo to naprawdę mnie kochasz?- Zapytał niewinnie Harry, trzepocząc rzęsami.
Blaise parsknął.
-Ok, więc to nie to. - powiedział Harry.
-Nawet nie byłeś blisko. - stwierdził cierpko Blaise.
Harry zwrócił poważne, współczujące spojrzenie na Blaise'a. -Myślę, że tak się stanie. Masz szansę. -powiedział cicho.
Blaise westchnął. -Wiesz, tak jak ja, dlaczego to się nie zdarzy.
-To jest możliwe. Z nami było. - odpowiedział mu Harry.
-Tak, ale my nie jesteśmy razem. - odrzekł tamten. -Poza tym, ty jesteś chłopakiem.
Harry uniósł brwi. -Cieszę się, że zauważyłeś. – stwierdził, wywołując ogólny chichot.
Blaise przewrócił oczami. – Wiesz o co mi chodzi.
-Tak, ale ja nadal uważam, że masz szansę.- podkreślił Gryfon. -Wiem, że chcesz poznać ją lepiej i mieć pewność, że nie sądzi, iż chodzi tu tylko o seks. To ważniejsze dla dziewcząt niż chłopców.
-To miałem na myśli, kiedy mówiłem, że jesteś chłopakiem. - przyznał Blaise. -Dwaj chłopcy, czy kochają się wzajemnie, czy nie, nie wahaliby się długo przed wskoczeniem razem do łóżka.
-To jest tak, że dziewczyna chciałaby poznać cię lepiej, a nie tylko hop do łóżka z tobą dla seksu. -potwierdził Harry.
Draco parsknął. – Niektóre nie. - wtrącił z wymuszonym uśmiechem.
- Ale najczęściej nie te, o które chodzi. - zaprzeczył Blaise ze smutnym uśmiechem.
-Nie, nie te. - zgodził się cicho Draco.
Trzy dziewczyny słuchały z zainteresowaniem i dziwiły się, że chłopcy wydawali się zorientowani i to całkiem dobrze zorientowani.
Harry owinął ramieniem Blaise'a. Ten spuścił głowę na jego ramię. –Tę jedną, to nawet nie chcesz wziąć do łóżka, ponieważ chcesz, żeby kochała cię najpierw- powiedział cicho.
Harry prychnął. – To nie prawda! Marzę kilka miesięcy o miłości, z osobą, która mnie pociąga. Gdybym miał możliwość wykorzystałbym ją w mgnieniu oka.
Blaise uniósł głowę, żeby mógł spojrzeć na Harry'ego. -Słyszałeś, co właśnie powiedziałeś?- zapytał. Harry spojrzał na niego.
Hermiona odpowiedziała za Harry'ego. - Po prostu powiedział, że marzy o miłości bardziej niż o seksie.
-Tak, dobrze, wolałbym żeby mnie kochali, ale łączy nas sex, jeśli oni tego chcą. - stwierdził Harry trochę nadąsanym tonem.
Blaise spuścił głowę z powrotem na ramię Harry'ego, a Harry oparł policzek na szczycie głowy Blaise'a. Obaj przymknęli oczy.
- Chłopaki, źle z wami? - zauważył Seamus.
Obaj otworzyli oczy i wzruszyli ramionami.
-Tak, to jesteście razem czy nie?- Ron zdawał się być całkowicie oszołomiony.
-No, Weasley, nie są – odpowiedział mu Draco.
-Ale oni wyglądają- upierał się rudzielec.
-Oboje są zadurzeni w kimś innym. Ze sobą są tylko ze względu na komfort. - wyjaśniła cierpliwie Hermiona.
-Przez uprawianie seksu?
-Tak, częściowo poprzez seks. - wycedził Draco. –Uprawiając sex ze sobą, przynajmniej przyczyniają się do złagodzenia napięcia seksualnego.
Ron zamrugał. -Och-.
Seamus prychnął. -To dlatego wydajesz się być bardziej nakręcony niż Harry ostatnio?- zapytał. - Bo Harry, przynajmniej zmniejsza nieco odczuwane napięcie seksualne, a ty nie?
Twarz Rona zmieniła kolor na żywy czerwony. -Cóż, to trudniejsze z dziewczynami.
Blaise wybuchnął śmiechem. -Um, w rzeczywistości jest to trudniejsze niż z chłopcami.
Wśród śmiechu, Rona twarz zmieniała kolor na ciemniejszy czerwony.
-Wiesz co mam na myśli.- warknął.
-Przepraszam za śmianie się z ciebie Ron.- Przeprosił Harry gdy tylko się uspokoił. -Tylko się drażnimy. I nie obchodzi mnie, czy to dziewczynka czy chłopiec , bo miłość i seks jest mocny.
Każdy w pokoju westchnęła ciężko.
-Dlaczego i jak wy się tak właściwie zaprzyjaźniliście- Millicenta zapytała Harry'ego i Blaise'a. Jej pytanie zwróciło uwagę wszystkich i każdy chciał usłyszeć odpowiedź.
-Blaise przyłapał mnie jak wychodziłem z kwater Snape'a i chciał mnie szantażować.- powiedział Harry ze złym uśmiechem.
-Tak, a potem role się zmieniły i zaczął mnie molestować na korytarzu,- Blaise powiedział z rozbawieniem.
-Hej!- Harry zaprotestował. –To ty mi zarzuciłeś romans ze Snapem, więc po prostu pokazałem ile jest w tym prawdy.
-Zrobiłeś to?- zawołała Hermiona.
Blaise przytaknął.
–Zrobił. A potem zostawił mnie zdenerwowanego. Pewny siebie powiedział, że też tego chciałem, a on chciał mnie przelecieć, a nie Snape'a. Potem dodał, że gdybym odważył się powiedzieć coś o Snape, to on rozgada wszystkim, że uprawiałem seks ze Złotym Chłopcem. Wyznaczył mi czas i miejsce na spotkanie i po prostu odszedł, pozostawiając mnie bardzo sfrustrowanym.
-Czy to prawda?- przerwał mu Ron.
Harry uśmiechnął się i kiwnął głową.
-Jak ślizgońsko.- wycedził Draco.
-Był jeszcze lepszy. - stwierdził Blaise cierpko. – Doszedłem do wniosku, że i tak rozpowszechnię tę plotkę następnego dnia. Byłyby znacznie bardziej szkodliwe dla Harry'ego , gdyby usłyszano plotki o nim i profesorze eliksirów niż plotki o mnie, jako o jednym z najgorętszych towarów w szkole. Poza tym nie sądziłem, że gryfoński Złoty Chłopiec zrealizuje swoją groźbę. Byłoby to znacznie gorsze dla niego, to by zniszczyło jego reputację.
-To ma sens,- powiedział Draco, oczy miał zwężone, jak gdyby starał się domyślić, co było dalej.
- Taa, to miły ślizgoński plan. - ironicznie powiedział Blaise, powodując chichot u Harry'ego.
-No, co się wtedy stało?- zapytała niecierpliwie Pansy.
- Przeleciał mnie tak, że byłem wykończony. No cóż, byłem zadowolony, dopóki Harry nie pokazał mi paru zdjęć z naszego „małego" bara-bara, które zamierzał rozpowszechnić po szkole. Swoją drogą, dotąd nie mam pojęcia, jak udało mu się je pstryknąć. Dał mi do wyboru: rozpowszechnić plotki o nim i o Snape'ie, a on pokaże wszystkim zdjęcia, albo zapomnieć o tym i wtedy moglibyśmy spotkać się ponownie. To nie była specjalnie trudna decyzja. – uśmiechnął się cierpko Blaise. – Ostatecznie zostaliśmy dobrymi przyjaciółmi. – wzruszył ramionami.
Pozostała trójka ze Slytherinu patrzyła na Harry'ego, będąc w totalnym w szoku. -Zachowałeś się nawet bardziej ślizgońsko niż prawdziwy Ślizgon. - w końcu powiedziała Millicenta.
-Nie mogę uwierzyć, że manipulowałeś nim,- Draco był totalnie oszołomiony .
–Jak już dzisiaj powiedziałem, wiem całkiem sporo o podstępach Slytherinu.
- Mówiłeś również o dobrych stronach ślizgonów. Myślałem, że mówisz o Snape'ie.- oskarżył go Ron.
-Po części,- przyznał Harry. Snape ma bardzo dobre cechy, jest opiekunem Slytherinu. Ten człowiek nauczył mnie bardzo wiele. Jednak - Harry uśmiechnął się chytrze -nie przyznałem się tylko, że znam jakość Slytherinu w bardziej osobisty sposób.
-Hej, mieliśmy grać w grę- dodał nagle, zmieniając temat. Inni zamrugali i skinęli głowami. Zapomnieli o tym wszystkim w ciągu ostatniej godziny lub może przytłoczyły ich wyczyny seksualne Harry'ego.
-Chodźcie. - powiedział Harry i podszedł do stołu, gdzie stał jeszcze nie rozlany alkohol.
Rozdział 4: Nigdy
-Czy chcesz pić za mną i Ślizgonami?- Spytał Harry Hermionę, która jako jedyna nie ruszyła w kierunku stołu z alkoholem.
-Poinformowałeś nas już o swoich partnerach seksualnych. I jeśli możesz to zrobić na trzeźwo, jakoś nie martwię się co możesz powiedzieć żenującego, gdy jesteś pijany.
- powiedziała ironicznie Hermiona.
Harry zaśmiał się.
-No, a co z tobą? Czy nie masz żadnych żenujących i kłopotliwych wspomnień? -Zapytał.
Hermiona popatrzyła na każdego. Najpierw na Rona, który przetrawił już chyba rewelacje Harry'ego. Ron bał się trochę picia ze ślizgonami, chociaż samo picie było atrakcyjne dla niego. Jeśli Ron mógł, to ona też mogła.
Potem było puste krzesło obok Rona, a następne zajmował Seamus. Uśmiechał się, jak wariat. On oczywiście nie miał nic przeciwko piciu ze Ślizgonami.
Millicenta, która siedziała obok Seamusa, zmieniła się bardzo w ciągu roku. Nadal była wysoka, ale wyglądała teraz jak młoda kobieta. Nie bała się tej sytuacji, jak Ron.
Pansy siedziała tuż obok najlepszej przyjaciółki i zdecydowanie chciała już zacząć.
Draco patrzył na Harry'ego ze specyficznym wyrazem twarzy, bez zwykłej złośliwości. Wydawał się zaintrygowany rewelacjami na temat Złotego Chłopca. Nie wydawał się byś zaniepokojony piciem z Gryfonami. I Draco nie potępiał przyjaciela, który pieprzył się z Potter'em. Może nie był jednak kompletnym gnojkiem.
Blaise siedział obok Draco, rozparty na krześle. Hermiona parsknęła cicho. Wyobraziła sobie, jak Ci dwaj wymieniają wspólne doświadczenia z bara-bara z Harry'm.
Hermiona popatrzyła na Harry'ego, który wciąż stał obok niej, cierpliwie czekając. Harry był bardziej zrelaksowany i otwarty niż kiedykolwiek wcześniej. Był pewny siebie jak podczas walki. Ale wtedy było to w trakcie bitwy. Harry miał rację, to był nowy początek dla niego. A ona nie zamierzała mu tego odmawia
.
Harry obserwował jak Hermiona patrzyła na innych. Mógł praktycznie słyszeć myśli przebiegające jej przez głowę i widzieć, kiedy podjęła decyzję, aby dołączyć do Harry'ego.
Harry posłał jej ogromny uśmiech i usiadł między Blaise'a i Rona, gdy ona wsunęła się pomiędzy Rona i Seamusa. Siedzieli tak samo jak podczas obiadu. Ron i Draco nadal rozdzieleni.
-Więc w co mamy grać, Harry?- zapytał skwapliwie Blaise. Inni wydawali się zaskoczeni użyciem przez Blaise imienia Harry.
Harry uśmiechnął się szeroko.
-Chcę grać w „Nigdy".- powiedział Harry. -To zabawna gra i myślę, że pomoże nam poznać się.
-Możemy poznać się lepiej.- Pansy powiedziała. – W końcu tkwimy tu razem.
-Jakoś nie sądzę, żeby było to to, co Dumbledore miał na myśli, gdy mówił o współpracy domów. - stwierdziła Hermiona z wymuszonym uśmiechem.
-Tak, ale w ten sposób będziemy mieli cholernie dużo zabawy. - Draco wycedził.
-Oh yeah,- Seamus uśmiechnął się szeroko. –Harry jest gorący, kiedy jest pijany.
-Cholera jasna!- Ron krzyknął. -Wy dwoje robiliście to w tamtą noc kiedy świętowaliśmy, prawda?
Seamus uśmiechnął się wrednie. –Dziewczyny poszły do swoich pokoi, a reszta odleciała. Nawet nie trzeba było martwić się o tłumiące czary.
Ron i Hermiona popatrzyli na Seamusa i Harry zaśmiał się. -W tym momencie nie jestem pewien czy rzuciłem z powodzeniem urok tłumiący. Byłem wtedy ostro najebany.
-Cóż, może, nie udało ci się rzucić uroku, ale w innych dziedzinach byłeś idealny.- z uśmiechem powiedział Seamus.
-Seamus, naprawdę nie musimy o tym wiedzieć.- warknął Ron.
Harry zaśmiał się.
–Czy kiedykolwiek graliście w „Nigdy? - zapytał Ślizgonów Harry. Wiedział z doświadczenia, że Gryfoni znają tą grę, choć w ich wykonaniu była ona nieco subtelna. Jednak Ślizgoni przecząco pokręcili głowami.
-Dobrze, niech każdy wybierze to, co chce pi
wieczorem, ale niech nie pije jeszcze,- powiedział Harry nalewając sobie szkockiej. Była również ognista wiskey i brzoskwiniowa brandy do wyboru. Dziewczęta wybrały brandy, Draco nalał sobie kieliszek szkockiej, a Blaise, Ron i Seamus wzięli ognistą.
Harry próbował wyjaśnić zasady gry. - No więc dobrze. Ktoś składa oświadczenie. Jeśli nie zrobiłeś tego, cokolwiek to jest, wtedy nic nie robisz. Jeśli zrobiłeś, to wtedy trzeba pić. Na przykład, mówię: "Nigdy nie pocałowałem chłopca", to wiecie cholernie dobrze, że Seamus, Blaise i ja będziemy pić podczas gdy Ron opuści kolejkę. -Harry zaśmiał się, a pozostali, w tym nawet i Ron zaśmiali się wraz z nim.
-Każdy, rozumie?- zapytał Harry i otrzymał skinienia w odpowiedzi. -Ok, to zaczynajmy. Powinniśmy chyba zacząć lekko, żeby łatwiej było się upić. -Harry uśmiechnął się. -hmnmn, nigdy nie wiedziałem że jestem czarodziej, dopóki nie dostałem list Hogwartu.- Wszyscy oprócz Harry'ego i Hermiony nie pili.
Wszyscy Ślizgoni patrzyli w szoku. Cóż, wiedzieliśmy o Granger, ale o tobie Harry nie.- powiedziała Pansy do Harry'ego.
-Nie, nie miałem pojęcia. W rzeczywistości, Hagrid miał śledzić moich krewnych i dać mi mój list. - Harry potrząsnął głową żałośnie.
-Zawsze myślałem. . . – powiedział w końcu Draco.
Harry uśmiechnął się. –To dlatego lubię tą grę. Dowiadujesz się o ludziach rzeczy, o których nie miałeś pojęcia. Teraz twoja kolej, Ron.
-Erm, nigdy nie miałem zwierzątka, które było śmierciożercą,- Ron powiedział cierpko.
-Wypije i za to - stwierdził Harry. – W końcu dlatego świętujemy. – Harry, Hermiona i Ron wychylili szklanki, chociaż ani Harry ani Hermiona nie musieli.
-Miałem szczura, Parszywka.- Ron wyjaśnił. -Okazało się, że to był naprawdę Peter Pettigrew, który okazał się być niezarejestrowanym animagiem i w ten sposób ukrywał się.
-Ach!- Millicenta była oburzona. – Dlatego byłeś taki uradowany, kiedy dowiedziałeś się, że został w końcu schwytany.
-Tak,- zgodził się rudzielec .
-W porządku. - Hermiona powiedziała przekornie. -Nigdy nie byłam w żadnym z innych pomieszczeń wspólnego oprócz własnego. Po tym oświadczeniu odstawiła własnego drinka. Tak samo zrobili, potrząsając przecząco głowami Seamus, Millicenta, Pansy i Draco. Kiedy przyszła kolej Blaise'a, on uśmiechnął się i wychylił swojego drinka. Także Harry i Ron wypili swoje z uśmiechami na twarzach.
Ron odezwał się pierwszy. –Malfoy zaprowadził mnie i Harry'ego do Pokoju Wspólnego Ślizgonów w trakcie drugiego roku.
-Ja?- Draco niemal pisnął. -Nigdy bym tego nie zrobił.
-Och, a jednak.- powiedział chytrze Harry. –Może odgadniesz okoliczności później.
-A ty i Blaise? - zapytał Draco ze zwężonymi oczami.
-Blaise i ja przeszmuglowaliśmy siebie nawzajem parę razy do naszych dormitoriów.- powiedział Harry z łatwością, puszczając oko do Blaise'a.
- Nie spodziewałam się tego, kiedy to powiedziałam.- przyznała Hermiona.
- Przyprowadziłeś Ślizgona do naszego dormitorium? – krzyknął Ron, a Harry kiwnął głową.
-Cholera jasna!- krzyknął jeszcze głośniej niż wcześniej Ron.
-Nic dziwnego, że Potter nie dbał, czy dzielimy się według płci czy domów. - wycedził Draco.
Harry uśmiechnął się w odpowiedzi.
-Moja kolej.- odezwał się Seamus. – Skoro już mowa o seksie, nigdy nie uprawiałem go tam, gdzie inni widzieliby mnie.
To, że wypił Draco, nie było dla nikogo zaskoczeniem. Ale, że zrobił to Harry było i to naprawdę wielkim.
-Najpierw ty - powiedział wielkodusznie Harry do Draco.
-To nie było niewyobrażalne dla mnie wygłupiać się w Pokoju Wspólnym Ślizgonów. – wycedził Draco.
-Wiem. - uśmiechnął się Harry.
Oczy Draco rozszerzyły się, a Blaise zaczął się śmiać. – Ty uprawiałeś seks oralny z laską z szóstego roku pod stołem, kiedy ja chyłkiem prowadziłem Harry'ego do naszego dormitorium. Zatrzymaliśmy się, żeby podziwiać. -Blaise uśmiechnął się do swoich wspomnień.
-Założę się, że to było ciekawe. - Seamus powiedział z krzywym uśmiechem.
- Harry, gdzie i w jakich okolicznościach uprawiałeś publicznie seks? - Zapytała, marszcząc brwi Hermiona.
Harry wysłał ukośne spojrzenie na Rona, zanim udzielił jej odpowiedzi. -Bill zaprowadził mnie do mugolskiego klubu w Londynie. Nikt nie miał pojęcia, kim jestem. Oświetlenie było dość słabe i było zdecydowanie głośno. Jak byliśmy na parkiecie zrobiło się nieco gorąco i ostatecznie skończyliśmy na jednym z narożnych stolików. - przyznał Harry.
-Ty? Bill? – pisnął z niedowierzeniem Ron.
Harry zachichotał. -My nie pieprzyliśmy się w klubie, Ron.
Ale Bill? -Głos Rona jeszcze nie wróciło do normy.
Harry wzruszył ramionami. -My pieprzyliśmy się później i dobrze się bawiliśmy, ale to był właściwie tylko ten jeden raz, kiedy byliśmy razem. Mówiąc uczciwie, nie ma nic między mną a którymkolwiek z twoich braci.
-Mimo to, nigdy nie będę w stanie spojrzeć na każdego z was tak jak przedtem. - powiedział żałośnie Ron.
-Oh! Oni są nadal tymi samymi osobami! - zawołała Hermiona. – Ty następna. – dodała, wskazując na Millicentę.
Millicenta rzuciła przelotne spojrzenie na twarze dookoła niej. -Myślę, że musimy tak się teraz popytać, żebyśmy wszyscy mogli dogonić Złotego Chłopca.- Wszyscy spojrzeli na nią nieco zdezorientowani, więc dodała. -Dowiedzieliśmy się strasznie dużo o nim, a nawet o Blaisie i Seamus'ie, ale nic o kimś innym. Nigdy nie pocałowałam dziewczyny. - powiedziała, odpychając od siebie szklankę, bez upicia z niej nawet małego łyka.
Pansy wypiła, wywołując szept zdziwienie wokół stołu. -Nie zamierzam całować ani nic mówić. - uśmiechnęła się. – Nie dbam o to, ale osoba, którą całowałam powinna.- Wszyscy zaakceptowali to i spojrzeli na siedzącego obok Draco.
On wychylił kieliszek. -Nie ma sensu wymienianie wszystkich z nich. - rzekł cierpko.
-Hej!- Pansy zaprotestowała. -Można przynajmniej przyznać się do całowania mnie-.
-Tak, oczywiście, Pansy. - Draco wycedził, przewracając oczami.
Ona spojrzała na niego wściekle, a pozostali zaśmiali się widząc jej dąsy.
Blaise też pił. -Parę dziewczyn, które ukończyły Hogwart w ubiegłym roku.- powiedział ze wzruszeniem ramion.
Harry wypił.
-Większość ludzi wie, że pocałowałem Cho Chang,- powiedział.
Draco popatrzył na niego przebiegle. -A co z dziewczynami, o których ludzie nie wiedzą?- Zapytał.
-Ojej, musisz nam powiedzieć! - zawołała Pansy.
Harry spojrzał na jego najlepszych przyjaciół. Hermiona wzruszyła ramionami, następnie oboje popatrzyli na Rona. – Całowałem Hermionę i Ginny. - Harry w końcu przyznał, oczekując na wybuch ze strony Rona.
Inni, oprócz Hermiony, próbowali powstrzymać się od śmiechu.
-Ty i moja młodsza siostra? Ona też! - wrzasnął Ron.
-Yeah Um,- Harry powiedział cichym głosem.
-Czy jest jeszcze ktoś z mojej rodziny, z którym byłeś? - krzyknął Ron.
-Um, nie, to już wszyscy. – odpowiedział cicho Harry.
Ron zamrugał. -To czworo mojego rodzeństwa, Harry.
-Tak, dobrze pocałowałem Hermionę także- powiedział Harry, zmieniając temat na bardziej bezpieczny. - I postanowiliśmy po prostu, że jednak zostaniemy tylko i wyłącznie przyjaciółmi.
Ron nagle uspokoił się, podniósł kieliszek i wychylił go. -Tak, rozumiem. Ja również pocałowałem Hermionę. - przyznał.
Harry uniósł brwi, a Hermiona przewróciła oczami, ale odsunęła się od swojego drinka bez słowa.
Natomiast Seamus wypił z wielkim uśmiechem. – Całowałem kilka. .
- W porządku, były dziewczyny, teraz chłopaki. - wtrąciła Pansy. -Nigdy nie pocałowałam chłopaka.- Po tych słowach wypiła swojego drinka, wpatrując się w Draco. Ten potrząsnął głową i odsunął szklankę daleko od siebie.
Blaise i Harry unieśli kieliszki w znaczącym geście, a potem dali sobie szybki pocałunek.
-Nie, nigdy nie zamieniłem śliny z innym chłopakiem - powiedział Harry z sardonicznym uśmiechem. Blaise i Seamus wybuchnę li śmiechem na te deklarację, a pozostali zachichotali.
Ron zdawał się jednak zdegustowany. -Ewww! Czy trzeba to było tak ująć? - Mówił z wyraźnym obrzydzeniem.
Harry tylko popatrzył na niego i Ron szybko odsunął od siebie własną whiskey.
Hermiona wypiła i skinęła głową na Rona.
-Hej, nie mogę być tak samo traktowany jak Blaise? – jęknął błagalnie Seamus.
Blaise prychnął i nalał szkockiej do szklanki Harry'ego. Podał ją Seamus'owi, czemu towarzyszyło dramatyczne westchnięcie Złotego Chłopca. Seamus uśmiechnął się szeroko i podał Harry'emu swoją Ognistą Whiskey. Gdy oboje wypili, Seamus popchnął Harry'ego na krzesełko.
Pochylił się nad nim i głęboko pocałował. Harry chwycił krzesło, aby odzyskać równowagę. Zamrugał i rozejrzał się.
-Zmieniłam zdanie.- szepnęła Hermiona.
Harry popatrzył na nią skołowany.
- Ty i Seamus wyglądacie razem bardzo gorąco.- powiedziała.
Harry uśmiechnął się i potykając się wrócił na swoje miejsce.
-Tak.- głęboko oddychała Pansy. -Nigdy nie sadziłam, że oglądanie dwóch chłopaków może być tak podniecające.
Millicenta szybko wypiła swojego drinka, jakby bardzo go potrzebowała.
Oczy Dracona były dziwnie szkliste kiedy mówił następny.
-Zastanawiam się, czy będziemy demonstrować też to. Nigdy nie uprawiałem seksu chłopakiem.
Ron zzieleniał. Dziewczyny spojrzały wyczekująco na Harry'ego. Harry, Blaise i Seamus wybuchnę li śmiechem stukając się kieliszkami.
-Tylko wtedy gdy mogę użyć ciebie do demonstracji.- popatrzył sugestywnie Harry na Draco.
Draco wytrzeszczył gały i Harry zachichotał. - Wiemy, że Ron nie. - powiedział do Hermiony, gdy tylko stłumił chichot. - A co z tobą, Hermiono?
Hermiona wzięła szklankę i powoli piła, a Ron powoli przybierał czerwony kolor.
-O mój…- powiedziała Millicenta. -Ty uprawiałaś seks z Weasley'em. Czy naprawdę jest tak gorący w łóżku? -Spytała sugestywnie.
Hermiona uśmiechnęła się do Millicenty. Jednocześnie patrząc na Harry'ego, który podniósł brwi, w oczekiwaniu na odpowiedź. -Cóż, chyba jestem trochę zazdrosna, że Harry ma więcej doświadczeń rudowłosymi niż ja.- powiedziała Hermiona ruszając brwiami.
-Oooh, jak pikantnie. - zawołał Blaise.
-Kto by kiedykolwiek pomyślał, że Weasley jest dobry w łóżku- wycedził Draco.
Każdy mógł zobaczyć, że Rona uszy są jaskrawoczerwone. -Nie wyszło tak,- Ron mruknął w jego ręce.
Hermiona westchnęła smutno. - Rozumiem, to co Harry mówił wcześniej. Nie żeby, ktoś mi się naprawdę podobał, nic z tych rzeczy. Po prostu ja i Ron postanowiliśmy, że ja i on nie pasujemy do siebie.
Ron w końcu podniósł głowę i posłał Hermionie słodki uśmiech. -To było zabawniejsze niż myślałem.
-Tak było.- uśmiechnęła się szeroko Hermiona.
Wszyscy spojrzeli na Millicentę. Ta odstawiła swojego drinka ze wzruszeniem ramion.
Natomiast Pansy wypiła i wskazała głową Draco.
-Jakoś to nie jest zaskakujące,- skomentował Harry z wymuszonym uśmiechem.
- Nie mogę uwierzyć, że się do tego przyznaję, ale miałam podobną sytuację jak Granger. Draco i ja jesteśmy przyjaciółmi od lat i chcieliśmy spróbować, ale nie wyszło nam. Pansy i Hermiona wymieniły uśmiechy.
-Nigdy nie uprawiałem seksu z dziewczyną. - oświadczył radośnie Blaise i szybko wypił Ognistą whiskey.
Harry wzdrygnął się i wypił szkocką. Hermiona popatrzyła na niego ze współczuciem, a Ron spojrzał na niego podejrzliwie.
-Nie Hermiona.- powiedział Harry.
-Nie.- powiedział Ron zbyt spokojnie.
Harry kiwnął głową powoli.
-Ach, jak komicznie! Bzykałeś się z czterema Weasley'ami! - Draco zaśmiał się histerycznie.
- Pieprzyłeś się też i z Ginny?- Ron w końcu eksplodował. – Zabiję cię za wykorzystanie mojej siostry!
-Hej!- zaprotestował Harry. –Nie wykorzystałem jej. To ona rzeczywiście zbliżyła się do mnie.
-Jasne, zbliżyła się i prosiła o seks. - wypluł Ron sarkastycznie.
- Tak - wykrzyknął Harry. - Wiecie, że po piątym roku zostaliśmy dość bliskimi przyjaciółmi i że ona zawsze była we mnie zabujana. Cóż, skończyło się to pytaniem Ginny czy moglibyśmy eee … poeksperymentować trochę na początku lata. Powiedziałem jej, że to się nie uda, ale oboje byliśmy dość ciekawi. – zakończył Harry.
Ron przetarł oczy. – Zdecydowanie miałeś rację, kiedy powiedziałeś, że nie wiem o tobie wszystkiego. – przyznał. Potem uśmiechnął się blado, dając znać Harry'emu, że wszystko między nimi jest w porządku, a ostatnie rewelacje nic nie zmieniły.
Wskazując na Hermionę, Ron wychylił swoje picie. Natomiast ona odsunęła swoje jak najdalej od siebie.
Seamus wypił. – Uprawiałem seks z kilkoma dziewczynami. Żadnej z nich nie ma teraz w szkole. Pomijając Harry'ego, odkryłem, że mam również słabość do ładnych, delikatnych, ciepłych dziewczyn. – uśmiechnął się z żalem, słysząc chichoty dookoła siebie.
Millicent i Pansy pokręciły głowami, ale Draco wypił. – Owszem, było kilka dziewczyn. - przyznał.
-Tylko kilka?- zapytał Harry, unosząc nieco brwi, na co Draco uśmiechnął się szeroko. – Pytanie nie dotyczyło ilości dziewczyn.
Pansy i Millicenta wywróciły oczami. – Chyba migdalił się z połową dziewcząt w szkole. - powiedziała Millicenta.
Draco wzruszył ramionami. - Tylko z kilkoma. Nigdy nie znalazłem nikogo, kogo naprawdę chciałbym zatrzymać przy sobie na dłużej.
- Wydaje się to być prawdą dla nas wszystkich. - wtrąciła Pansy z westchnieniem.
-Przynajmniej nikt z was nie jest dziewicą. - odparła Millicenta.
-To nie jest wcale złe. – powiedział Ron.
- Tak, to jest tak jak Harry i Blaise mówili wcześniej. Nie ma nic złego w tym, że dziewczyna chce poznać chłopaka lepiej zanim to zrobią. - powiedziała cicho Hermiona.
Millicenta uśmiechnęła się z wdzięcznością do Hermiony i Rona.
- Czy mi się wydaje, czy wracamy znowu do mnie? - zapytał Harry.
-Oj! Przejście po razie zajęło nam to tak długo, prawda? - wykrzyknął Ron.
-Cóż, to pewnie dlatego, że wszyscy za każdym razem pytali mnie. - odparł Harry.
-Bądź więc wdzięczny, że rundy trwają tak długo. - wycedził Draco. –Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że piłeś za każdym razem.
Harry spojrzał w dół kieliszek ze zdziwieniem. – Nic dziwnego, że czuję się tak dobrze.
Blaise zachichotał. – Miałeś nawet jeden dodatkowy strzał. Siedem szkockiej i dwa Ognistej. Ale nie martw się zbytnio, ja miałem siedem.
- Ja tylko trzy. – zaśmiała się Hermiona.
- Ja też. - dodała Millicenta.
- A ja pięć. – oznajmiła radośnie Pansy.
- I ja też. - oświadczył Draco.
-Miałem pięć. - powiedział Ron.
- Sześć. - Seamus promieniał dumą.
- Może potrzebujemy rundy bez pytań o seks, żeby reszta mogła się zrównać. - powiedział cierpko Millicenta.
-Oooh, dobry plan.- zgodził się Harry. - Er, muszę coś powiedzieć, przy czym nie będę musiał pić. – dodał, pogrążony w myślach.
-Nigdy nie myślałem, że doczekam końca wojny. - powiedział wreszcie cicho.
Cisza zapanowała na kilka chwil, gdy Harry mierzył się wzrokiem z Draco. Draco celowo odsunął swoją szklankę daleko i skłonił głowę przed Harry'm, na co Harry pochylił głowę z szacunkiem. Wszyscy pozostali wstali i stuknęli się szklanki przed ich opróżnieniem. Potem usiedli z powrotem na swoich miejscach.
-Nigdy nie musiałem walczyć przeciwko mojej rodzinie. - powiedział Ron, rozumiejąc intencje Harry'ego. Czterej Gryfonów patrzyło w milczeniu, jak czwórka Ślizgonów wychyla szklanki i pije.
Zwłaszcza Hermiona studiowała twarze Ślizgonów, nad czymś się zastanawiając. - Nigdy nie musiałam uczyć się Czarnej Magii. - powiedziała, chcąc poznać odpowiedź na to pytanie.
Millicenta i Pansy odsunęły ręce z dala od swoich szklanek, bez picia. Zarówno Draco i Blaise wypił, co samo w sobie nie było niczym dziwnym. Niespodziewanie Harry także wypił.
Zdziwione spojrzenia skierowały się w jego stronę.
-Harry?- pisnęła Hermiona.
-Wojna nie jest ładna. - stwierdził po prostu Harry.
-Ale… - zaprotestowała.
Harry rozłożył ręce. – Biała Magia czy Czarna, wszystko zależy od intencji.
-A jakie były twoje? - zapytała Hermiona sucho.
Harry spojrzał na nią. -Aby wygrać tę pieprzoną wojnę raz na zawsze. – oświadczył. - A teraz, kiedy wreszcie się skończyła, możemy zabrać się za nasze życie.-
Hermiona westchnęła i wreszcie skinęła głową, a Harry dobitnie przesunął wzrok na Seamus'a.
-To zaczyna być za przygnębiające. - powiedział posępnie Seamus.
-Zgadzam się. – zgodziła się cicho Millicenta.
-Hej, Złoty Chłopcze, który nie jesteś wcale taki złoty – zawołała Pansy, ściągając na siebie uwagę Harry'ego – Dlaczego ty i Blaise nie dacie nam kolejnego pokazu?
Harry zaśmiał się z niedowierzaniem. Spojrzał wokół grupy i zobaczył potakujące kiwnięcia pozostałych.
Ron wzruszył ramionami. – Oglądanie was dwóch mizdrzących się byłoby przynajmniej mniej przygnębiające. - powiedział żałośnie.
Harry uśmiechnął się i odwrócił się Blaise'a. – Masz ochotę na dodanie wszystkim otuchy? - zapytał.
Blaise przytaknął. – Jasne. - powiedział z uśmiechem, zwracając się twarzą w kierunku Harry'ego.
W mgnieniu oka Harry odsunął się od stołu, usiadł okrakiem się na kolanach Blaise'a i chłopaki zaczęli się całować. Blaise uniósł ręce i objął Harry'ego, trzymając go bezpiecznie na kolanach. Harry'ego ręce powędrowały we włosy Ślizgona.
Pozostali obserwowali z otwartymi ustami jak Harry penetruje usta Blaise'a. Blaise'a ręce przesunęły się niżej na tyłek Harry'ego, a Harry przesunął się bliżej ciała Blaise'a. Obaj chłopcy pojękiwali w swoje usta. Ręce Harry'ego targały nerwowo guziki koszuli Blaise'a, usilnie usiłując je rozpiąć.
- Merlinie - Hermiona oddychała. -Nie jestem pewna, czy oni zamierzają przestać.
Rozdział 5: Przyjaciele
Ron przewrócił oczami i pociągnął z tyłu koszulkę Harry'ego, co spowodowało oddzielenie obydwóch chłopaków i spadnięcie Harry'ego na podłogę.
Harry popatrzył na wszystkie przeszklone oczy patrzące na niego, na Draco patrzącego z pożądaniem. Harry mrugnął ponownie.
-Wszystko w porządku?- zapytał cicho Blaise.
Harry opadł na dywan i rzucił. -Pomijając fakt, że jestem sfrustrowany seksualnie w tej chwili, to czuję się świetnie. -Usłyszał śmiech i wystawił język.
-Myślę, że jesteśmy chyba wszyscy nieco sfrustrowani seksualnie po tym show.- zachichotała Hermiona.
-Blaise wiesz, że cię nienawidzę.- powiedział spokojnie Harry.
-Wiem. Ja też cię nienawidzę.- zaśmiał się Blaise.
-To raczej nie wygląda na nienawiść.- powiedział Ron.
-Harry mnie nienawidzi w tym momencie, bo po pierwsze nie jestem tym kogo on chce, a poza tym jest podjarany? –tłumaczył Blaise.
-Nie jestem nawet tej samej płci, którą chce Blaise.- odparł Harry.
- Jesteś tak seksowny, że nie mam problemu z wykorzystaniem ciebie.-rzucił z uśmieszkiem Blaise.
Harry pociągnął rękę Blaise'a, co spowodowało jego spadnięcie na podłogę. Potem przeniósł się na Ślizgona i uśmiechnął się szeroko. -Nie widzę problemu z wykorzystania mnie. Żadnego.
Pochylił się i pocałował w szyję Blaise. -Niestety, wiesz równie dobrze jak ja, że to nie jest najlepszy moment, aby wykorzystywać się wzajemnie- szepnął do ucha Blaise, powodując u niego dreszcz. Lizać się to jedno, ale wszelkie dalsze działania będą między nami szkodliwe.
Blaise jęknął i skinął głową, lecz jego jęk nie był wywołany uwagą Harry'ego, czego nie zrozumieli pozostali, wciąż zachłannie oglądając obu chłopaków i ich małe show.
Harry wstał jednym płynnym ruchem pomimo tego, iż był pijany. Podał rękę Blaise'owi i postawił go na nogi. Wrócili w ciszy do stołu.
Pansy zachichotała, łamiąc cisze. -Widzę, że wszyscy są radośni. -Yeah, cieszę się ogromnie.- narzekał Harry. Blaise popatrzył na nich wilkiem i przesunął się na siedzenie obok Harry'ego. Dziewczęta zachichotały, podobnie jak i chłopcy patrząc na nich.
-No i co teraz?- Draco wycedził.
-Jestem zmęczona.- powiedziała Millicenta.
-Ja też.- zgodziła się z Hermiona. -Zrobiło się strasznie późno.
-Dobra, łazienka pierwsza dla nas dziewczynek. - Pansy wstała z krzesła, potykając się nieco. -Chodźmy tam przed Draco, bo nie wejdziemy tam nigdy. - dodała z bezczelnym uśmiechem.
Draco spojrzał na nią. -Nie wezmę prysznica i tak aż do rana- warknął.
-Więc nie ma problemu.- rzuciła przez ramię Pansy.
Wszystkie dziewczyny zniknęły, pozostawiając pięciu chłopców wciąż siedzących przy stole.
-Zamierzam iść się przebrać i nic tego nie zmieni.- powiedział Ron. -Bez was dwóch w pokoju.- dodał, spoglądając groźnie na Harry'ego i Seamus'a.
Obaj skrzyżowali spojrzenia z Ronem. -Zostanę tu, aż skończysz.- powiedział poirytowany Harry .
- Przebiorę się w twoim dormitorium. - powiedział Seamus z wymuszony uśmiech. - Nie mam siły kłócić się z nim teraz.- Blaise uśmiechnął się i gestem kazał mu iść naprzód.
Harry z roztargnieniem nalał sobie kolejny kieliszek szkockiej zanim dał butelkę Draco. Snape zabije Harry'ego, gdy dowie się, co wziął.
To był bardzo surrealistyczny dzień. Zamknięcie w klasie eliksirów, transformacja klasy, ostatni Śmierciożercy złapani, w szczególności Glizdogon. Syriusz ostatecznie został uniewinniony. Ale od dawna już nie żyje. Tak samo jak jego rodzice. I właśnie dziś się to wszytko skończyło.
Harry wychylił na raz kieliszek by potem rzucić szkło tak mocno jak się dało i potrzaskać go o kamienny mur.
-Hej!- zawołał przestraszony Blaise.
Draco przyglądał się Harry'emu , jakby wiedząc, jakie ponure myśli tłuką się w jego głowie. Wychwycił spojrzenie Harry'ego i dosadnie wychylił resztę swojej szkockiej, po czym rzucił szklanką w ścianę.
-Co tu się do diabła dzieje?- krzyknął Ron.
-Nie wiem- odparł sucho Blaise. -Ale ci dwaj wydają się być zamyśleni i nie odzywają się ani jednym słowem.
-Harry?- Hermiona zapytała cicho. –Wszystko dobrze?
-Jest w porządku Miona.- powiedział Harry, nie odrywając wzroku od Draco. – Jestem szczęśliwy, że to wszystko wreszcie się skończyło.
-Niektórzy z nas po prostu musieli zapłacić wyższą cenę za tę wojnę niż inni- dodał Draco.
Ich słowa były ciężkie, ale bardzo prawdziwe. Harry westchnął ciężko i wreszcie spojrzał na Hermionę, która była już w koszuli nocnej.
-Gotowa do spania?- spytał cicho.
Skinęła głową i przytuliła się do Harry'ego. –Ze mną naprawdę wszystko w porządku, Miona- szepnął.
Jej oczy były jasne, kiedy się odsunął. Pocałowała go lekko w policzek i uśmiechnęła się do niego. -Wiem, Harry.
-Dobranoc, Miona,- powiedział Harry.
-Dobranoc, Harry.- powiedziała Hermiona. Odchodząc zatrzymała się jeszcze, żeby przytulić Rona, pomachać pozostałym. Potem zniknęła w dziewczęcym dormitorium.
Harry rozejrzał sie i zrozumiał, że Pansy zrobiła prawie to samo z Draco i teraz ściskała i całowała w policzek Blaise.
Harry był zaskoczony, kiedy Ślizgonka zatrzymała się przed nim. Spojrzeniem studiowała go przez chwilę. -Jesteś w porządku, Potter.- powiedziała cicho.
-Mów mi Harry.- uśmiechnął się.
-W porządku, Harry.- powiedziała uśmiechając się w zamian.
Harry niepewnie wysunął ramiona, a ona podeszła bliżej niego.
- Ty też jesteś w porządku, Pansy. – szepnął w jej włosy, dając się przytulić.
Ona oderwała się i uśmiechnęła się do niego. Harry zobaczył Millicente, która go spokojnie obserwowała, podszedł szybko i mocno ją przytulił, powodując jej pisk. Po chwili jednak przytuliła go równie mocno.
-Dobranoc, dziewczyny.- powiedział Harry uśmiechając się.
-Harry, to było naprawdę coś.- mruknął Ron.
-Ach, jesteś zazdrosny, że uściskałem wszystkie dziewczyny a ciebie nie?- zapytał Harry ze złym uśmiechem.
-Nie!- Ron krzyknął gdy Harry rzucił się i chwycił go w niedźwiedzim uścisku. -Puść mnie!
-I tak wiem, że mnie kochasz.- powiedział Harry bezczelnie.
-Tak, kocham jak brata, a nie tak jak reszta mojego rodzeństwa- Ron odparł.
Harry zaśmiał się. -Po prostu idź do łóżka, Ron.
Ron otrzeźwił się. –Wszystko w porządku, stary?-
-W porządku.- powiedział Harry cicho. –Zamierzam szybko iść do łóżka. Tylko muszę poczekać na moją kolej w łazience.
-Zatem w porządku, jeśli jesteś tego pewny. -powiedział Ron, wciąż nieco zainteresowany.
-Tak jestem pewny.- powiedział Harry przewracając oczami.
-Idę do łóżka.- powiedział Seamus.
-Ja też- Blaise dodał. -To był długi dzień.
Trzech chłopców zniknęło pozostawiając Harry'ego i Draco samych. Harry podszedł i klapnął w jednym z foteli. Wsparł głowę na ramieniu i wyciągnął nogi przed siebie. Draco spokojnie usiadł w fotelu naprzeciw niego, w podobnej pozycji jak Gryfon.
Wciąż siedzieli w spokoju kiedy Seamus i Blaise zamieniali się w łazience.
-Możesz iść do łazienki.- zaoferował Harry.
Draco potrząsnął głową. -Zawsze troskliwy Gryfon, prawda?- Zapytał z wymuszonym uśmiechem.
-Nie zawsze.- Harry wzruszył ramionami.
Draco przyglądał mu się uważnie, studiując jego twarz.
- Nie, zgaduję że nie zawsze. Nie jesteś wcale taki, jak myślałem, że jesteś. - powiedział cicho Draco.
-Grałem, podobnie jak ty. - powiedział Harry wzruszając ramionami.
Draco był spokojny przez jakąś minutę i Harry zaczął się zastanawiać, czy czasem nie zasnął.
- Jak to jest, że wiedziałeś, że ja cały czas gram i udaje, a ja nie miałem pojęcia o tobie?- wreszcie odezwał się ponownie Ślizgon.
Harry myślał nad odpowiedzią na to pytanie. Nie wiedział, czy Draco będzie bardzo otwarty na prawdę. Jakkolwiek, nie całą prawdę.
-Przyglądałem ci się. - przyznał.
- Ale ja też. - zaprotestował Draco. – Trzeba znać swojego wroga.
Harry kiwnął głową w umowie. -Ale miałem przewagę, której ty nie miałeś.
-Bo ty wiedziałeś co się dzieje.- Draco mruknął.
Harry obejrzał się. -Wiem, że miałeś pretensję do mnie przez te wszystkie lata. - powiedział Harry, zaskakujące Ślizgona swoją szczerością. -I do pewnego stopnia miałaś dobry powód. Zrobiłem wiele rzeczy, za które inni uczniowie zostaliby wyrzuceni i obaj o tym wiemy.
Harry westchnął ciężko. -To, z czego nie zdawałeś sobie sprawy, to to, jak bardzo byłem manipulowany w tamtych sytuacjach. Dumbledore i Voldemort byli dwoma największymi manipulatorami w moim życiu. Ale również moja rodzina, ministerstwo, Zakon i do diabła nawet Zgredek manipulował mną w trudnych sytuacjach.
-Zgredek- Draco krzyknął z niedowierzaniem.
Harry uśmiechnął się i wyjaśnił, jak Zgredek próbował mu pomóc w drugiej klasie. To było wtedy, gdy Zgredek zablokował wejście na peron, tak że Ron i Harry skończyli lecąc samochodem do Hogwartu.
-Więc tak, prawdopodobnie powinienem być usunięty, bo dokonaliśmy kiepskiego wyboru. - przyznał Harry.
-Ale to również nie był całkowicie twoja wina.- odpowiedział Draco, nagle rozumiejąc.
-Nie, nie była- powiedział Harry potrząsając głową. -Zresztą, ty też byłeś zbyt mocno manipulowany w swoim życiu, choć nie przez tak wielu graczy.
-To był przede wszystkim mój ojciec. - przyznał Draco cicho.
Harry kiwnął głową. -Tak, a kiedy zdecydowałeś się sprzeciwić woli ojca, był to ogromny krok w twoim życiu.
-To była najtrudniejsza rzecz w moim życiu.- powiedział z goryczą Draco.
-Jestem pewien, że tak.- zgodził się cicho Harry. -To była bardzo zewnętrzna zmiana, która dała mi przewagę w obserwowaniu cię. Wiedząc, że zmienisz strony, byłem w stanie obserwować wszystkie małe kroczki, jakie powoli robiłeś przeciwko rzeczom, których nauczył cię twój ojciec.
-Ciągle jesteś Malfoy'em przede wszystkim i to było dla ciebie trudne do zmiany. Włożyłeś dużo pracy, aby zdecydować, co Draco Malfoy powinien przyjąć z cennego doświadczenia ojca ,a co powinien odrzucić. - powiedział Harry. -Starałem się zdecydować, czy nosisz jeszcze maskę.
Draco patrzył na niego szeroko otwartymi oczami. -Jak to możliwe, że wiesz? - Szepnął.
Harry uśmiechnął się cicho. – Obserwowałem cię, jak już mówiłem. Widziałem zmiany w twoich oczach, gdy niechętnie nazywałeś Hermionę szlamą. Lekkie znużenie, gdy zdawałeś sobie sprawę, że natrafiłeś na mnie w korytarzu i ponownie walczyłeś o utrzymanie pozorów. Niesmak na całej twojej twarzy, gdy słyszysz niektóre wypowiedzi chwalących się ostatnimi ofiarami domowników.
-Zauważyłeś to wszystko? - szepnął Draco z niedowierzaniem na to, co Harry powiedział o nim.
Harry kiwnął głową. -Wątpię, by ktoś to jeszcze zauważył. Wiedziałem, że tak jak ja, w pewnym stopniu czekasz, aż ostatni Śmierciożercy zostaną złapani. Myślę, że dla nas to sygnał końca jednej epoki naszego życia.
Draco skinął głową ciężko. – Na szczęście, to już koniec.- Potem zwężył oczy. -Więc dlaczego nie zauważyłem, że grasz przez cały ten czas?
Harry zaśmiał się lekko. -Ponieważ nigdy moja rola nie zmieniła się jak twoja. Obserwowałeś mnie, będącego tym samym Złotym Chłopcem, którego oglądałeś już od pierwszego roku. Moją rolą jest uratowanie świata czarodziejów i to zawsze było to samo.
-Ależ oczywiście zmieniło się w ciągu ostatniego roku! -Draco zaprotestował. -Cholera jasna! Ty zrobiłeś tak wiele rzeczy dzisiaj, które brzmią wręcz Ślizgońsko!
Harry uśmiechnął się szeroko. -Wyrosłem i staję się bardziej pewny siebie w ciągu ostatnich lat, ale nie dokładnie zmieniły się moje podstawowe postawy. Dopuszczę cię do tajemnicy.-Harry szepnął konspiracyjnie.
-Co to jest?- Draco zapytał ostrożnie.
-Tiara Przydziału chciała mnie przydzielić do Slytherinu na pierwszym roku.- powiedział Harry ze złym uśmiechem.
-Co?- Draco krzyknął, szczęka mu opadła.
Harry uśmiechnął się na słowa Draco. –Tak. Powiedziała mi, że Slytherin mógłby pomóc mi w drodze do wielkości, i że mam pragnienie sprawdzenia siebie.- Harry wzruszył ramionami. -Jak również powiedziała, że mam tęgi umysł, co oznaczało że mógłbym być w Ravenclawie. Było też wiele odwagi we mnie, która zdecydowała, że wylądowałem w Gryffindorze .
-Myślę, że wypiłem zbyt dużo.- Draco przetarł oczy.
Harry zaśmiał się. -Być może, ale to nie zmienia faktu, że mógłbym być w Slytherinie z tobą. Tak więc mam zawsze te cechy Slytherinu i używałem ich, aby prześlizgnąć się w lepkich sytuacjach.-powiedział Harry ironicznie.
-A dzięki sprytowi Slytherina byłeś w stanie ukryć to wszystko w ciągu ostatnich lat.- Draco spojrzał ponownie na Harry'ego.
Harry kiwnął głową. -To nie było łatwe, ale szczególnie trudne też nie. Nawet spotkania z Blaisem. Obserwowałeś mnie owszem, ale nie ma żadnych widocznych zmian w moim życiu. Zatrzymałem te same podstawy co zawsze miałem.
Byli przez kilka minut zagubieni w swoich myślach.
-Więc dlaczego nie poszedłeś do Slytherinu?- zapytał nagle Draco.
-Ponieważ był tam okropny dupek.- Harry powiedział bez ogródek.
-Ze względu na mnie?- Draco zapytał z niedowierzaniem.
-Częściowo. Ale przypuszczam, że żeby to nabrało sensu, będę musiał ci wszystko wyjaśnić. - Harry westchnął.
Draco spojrzał na niego z pytaniem w oczach.
Harry westchnął znowu. -Moi krewni są okropni. Zawsze mnie nienawidzili. Ciotka traktowała mnie jakbym był jej osobistym skrzatem domowym. Mój wujek natomiast narzekał na mnie przy każdej okazji. Mój kuzyn, traktował mnie jako swój osobisty worek treningowy i nękał mnie gdy tylko mógł.
Draco popatrzył przerażony. -Myślałam, że byłeś traktowany jak książę.- powiedział.
-Większość ludzi tak uważa.- powiedział Harry wzruszając ramionami. -Na pewno nie lubię się chwalić jak wygląda moje życie w domu i nie chcę ich współczucia.
Harry kontynuował swoją opowieść. - W każdym razie, mój kuzyn był zepsuty do skrajności. Miewał napady złości, zawsze dostawał wszystko, co chciał. Ja nie miałem nic -, powiedział Harry gorzko. -Moim pokojem była komórka pod schodami. Jeśli nie zachowywałem się porządnie, byłem zamykany tam przez dłuższy czas, z małą ilością jedzenia. I z pewnością nie miałem zbyt wiele do robienia tam.
Harry otrząsnął się z tych wspomnień. - Oni chcieli schować moje listy z Hogwartu, ale Hagrid śledził nas. Zaprowadził mnie na ulicę Pokątną i opowiedział mi trochę o świecie czarodziejów. Opowiedział też o Voldemorcie i jak to on zabił moich rodziców. Powiedział, że Voldemort był w Slytherinie. I wiedziałem, że nie chcę iść do tego domu.
-A później tego samego dnia spotkałem ciebie.- powiedział Harry, patrząc na Draco.
Draco skinął głową ze smutkiem. -Pamiętam. I założę, że widziałeś we mnie swojego kuzyna.
Harry wzruszył ramionami i skinął głową. -Tak. Potem poznałem Rona. Mój pierwszy prawdziwy przyjaciel, który wydawał się mnie lubić tak ja jego. Nigdy nie miałem przyjaciół, ponieważ Dudley wszystkich odstraszył. Zaczynał rzucać obelgami i wyzwiskami wszystkich, z którymi rozmawiałem. -Harry wzruszył ponownie ramionami. – Gdy miałem na sobie tiarę przydziału, powtarzałem w kółko 'nie do Slytherinu' . Długo się zastanawiała, aż wreszcie przydzieliła mnie do Gryffindoru.
Draco westchnął ciężko. –Miałaś ze mną przesrane od samego początku.
-Jestem gotów zacząć od nowa, jeśli chcesz.- Harry wzruszył ramionami i po raz kolejny uśmiechnął się do Draco smutnym uśmiechem.
Draco studiował twarz Harry'ego przez chwilę, aż nagle wyciągnął rękę. -Przyjaciele?- Zapytał.
Harry zaakceptował rękę. –Przyjaciele.- zgodził się.
Na twarz Draco powrócił uśmiech. – W końcu.
- To była długa droga i wiele rzeczy poszło nie tak dla nas. - powiedział Harry. -Myślę, że to najwyższy czas, aby coś poszło dobrze.
-Merlinie, jak późno - mruknął Harry. -Musimy dostać się do łóżek.
Oboje stoczyli się z krzeseł, na których byli rozwaleni. – Ja tylko na minutę. – powiedział Harry wskazując głową na łazienkę.
Spotkał Draco po drodze. -Więc mogę mówić ci teraz Draco? - zapytał.
-Chyba tak, Harry.- wycedził Draco, powodując u Harry'ego uśmiech.
-No to dobranoc - powiedział Harry.
-Co? Ja nie zostanę uściskany? - zapytał Draco niewinnie. -Każdy zastał.
Harry podniósł brwi w rozbawieniu, choć nie był pewny czego chce tak naprawdę Draco. -Sądzę, że mogę wszystkich dzisiaj przytulić.- Harry wyciągnął ręce lekko podobnie jak zrobił z Pansy. Nie był to widoczny gest, ale jednak był.
Mimo szoku, kiedy Draco chętnie wszedł w objęcia, Harry automatycznie go objął. Harry zaciągnął się głęboko i pomyślał, że może być się bardziej pijany od zapachu Draco, niż od alkoholu.
Draco cofnął pozostawiając Harry'ego lekko oszołomionego. Draco uśmiechnął się do niego. -Dobranoc, Harry.- powiedział przed zniknięciem w łazience.
Harry poszedł do swojego prowizorycznego pokoju i nawet udało mu się założyć piżamę przed położeniem się na łóżko. Po całym dniu i libacji alkoholowej bardzo szybko usnął.
Rozdział 6: KAC
Ktoś potrząsał Harry'm. Nie było to dobre dla jego głowy, która miała chyba zamiar wybuchnąć, ani też dla jego robiącego fikołki żołądka.
-Harry Potter, sir. Obudź się. –pisnął Zgredek.
Och, Harry naprawdę nie potrzebował słyszeć teraz wysokiego, cienkiego pisku Zgredka. Harry uchylił lekko powieki, by dojrzeć parę ogromnych oczu spoglądających na niego ze zmartwieniem.
-To dobrze, w końcu wstałeś! - Zgredek pisnął. Wszyscy jeszcze śpią spokojnie. Śniadanie jest gotowe, sir.
-Dziękuję, Zgredku.- powiedział Harry.
Zgredek patrzył na niego zaniepokojeniem.
-Jest OK, Zgredku. Możesz iść. Ja obudzę innych. -powiedział Harry.
Zgredek nie wyglądał na przekonanego, ale jednak zniknął.
Głowa Harry'ego pękała. Jęknął i mógł być tylko wdzięczny, że nie było okien w klasie.
Bardzo ostrożnie stoczył się z łóżka i pokonał drogę do łazienki. To było zdecydowanie zbyt wcześnie jak na ten dzień.
Bardzo powoli udał się do biura Snape'a. Udało mu się znaleźć drogę do szafy gotowych eliksirów i zaczął szukać czegoś na kaca. W końcu znalazł jedną buteleczkę, szybko wyciągnął korek. Kilka łyków później westchnął z ulgą. Jego głowa i brzuch uspokoiły się.
-Masz problem, Harry.- mruknął do siebie, gdy uświadomił sobie, że są jeszcze tylko dwie fiolki z cennym eliksirem. A niestety było siedem osób, którym chciał to dać.
Patrząc na zegarek, zobaczył, że Zgredek obudził go o 7:00 rano. Tajemnicą było, dlaczego ich śniadanie było serwowane godzinę wcześniej niż zazwyczaj. Harry parsknął cicho. Prawdopodobnie był to sposób Zgredka, żeby zrobić coś dla Harry'ego.
Powłócząc nogami poszedł do tymczasowego salonu, gdzie rozpoznał urok ocieplenia i chłodzenia działający na żywność. Mógł bezpiecznie zostawić na chwilę jedzenie, bo pomimo eliksiru na kaca nie miał na nie najmniejszej ochoty.
Westchnął i udał się do odległego rogu sali, gdzie obok biurka Snape'a zorganizował sobie stolik do warzenia eliksirów. Przygotował sprzęt i składniki do warzenia eliksiru na kaca.
Ten, kto stworzył ten ratujący życie napój był dość oryginalny. Nie był to trudny eliksir i na szczęście nie ważyło się go długo.
Harry zrobił zapas na dziś i na jutro, jeśli to będzie konieczne i jeszcze tyle, żeby oddać profesorowi.
Po posprzątaniu stanowiska, Harry pozbierał swoje szaty i ruszył z powrotem do łazienki. Przynajmniej mógł stać pod prysznicem tego ranka bez problemu, tak długo ile tylko chciał.
Później stanął na samym środku ich wspólnego pokoju i dyskutował ze sobą o tym, czy powinien obudzić wszystkich, czy nie. Było już dobrze po 8: 00, a nawet Hermiona, wieczysty Ranny ptaszek, nie wstała jeszcze. Wzruszając ramionami, Harry poszedł jeść śniadanie. Nie miał specjalnie ochoty na niczyje towarzystwo, nawet po spożyciu eliksiru na kaca.
W połowie jego śniadanie, trzy dziewczyny wyszły z prowizorycznego pokoju w akademiku. Harry uśmiechnął się i dał im fiolki eliksiru. Dziewczyny wyraźnie odetchnęły z ulgą i wdzięcznością przyjęły fiolki.
-Oooh, o wiele lepiej- westchnęła Pansy, kiedy eliksir zaczął działać.
-Mmmm- potwierdziła Millicenta.
-Jesteś moim bohaterem. - powiedziała Hermiona szeroko się uśmiechając.
- Nie ma sprawy, dziewczyny, - Harry zaśmiał się.
Hermiona i Millicenta zaoferowały Pansy prysznic w pierwszej kolejności, a same zaczęły jeść śniadanie.
-Czemu wstałeś tak wcześnie, Harry?- zapytała Hermiona. –Ty nigdy przede mną nie wstawałeś, a zwłaszcza nie po takiej nocy jak wczoraj.
-Zgredek obudził mnie o 7: 00 rano informując mnie, że śniadanie jest gotowe.- powiedział ze smutkiem Harry.
-Chcę wiedzieć, skąd masz te eliksiry.- powiedział Pansy.
Harry uśmiechnął się szeroko. –Zabrałem jeden z biura Snape'a, aby móc jakoś funkcjonować.- przyznał. -Ale było tam tylko parę fiolek, więc uwarzyłem resztę.
-Wypiłam napój, który ty uwarzyłeś?- Pansy zamrugała.
-Tak.- Harry uśmiechnął się.
Pansy zamrugała ponownie. -Cóż, wydaje się, że pracowałeś - w końcu powiedziała.
-Harry dużo lepiej orientuje się w eliksirach niż kiedyś.- Hermiona broniła go. Potem spojrzała na Harry'ego z zaciekawieniem. -Choć nie wiedziałam, że wiesz jak zrobić podobny do tego.
-Snape uwarzył go do mnie.-powiedział Harry ze zwykłym niedbałym wzruszeniem ramion. –Upewnił się, że doskonale wiem, jak go uwarzyć i używać. Na pewno wiedział, jaki jest to właściwie napar, zanim dał mi płyn do naszej libacji wiosną ubiegłego roku.
Pansy potrząsnęła głową. - Wciąż nie mogę uwierzyć, że Snape pomagał ci przez cały ten czas.
- Ciągle jest Przerośniętym Nietoperzem, ale nie jest tak zły, kiedy już się go pozna.- powiedział Harry.
Prowadzili leniwą konwersację jak dziewczyny kończyły swoje śniadanie i potem kolejno brali prysznic.
Wreszcie Harry popatrzył na dwoje drzwi, za którymi spał czterech chłopców, którzy będą w bardzo złym humorze, kiedy się w końcu wstaną.
-Nie będę ich budzić- zaprotestowała Hermiona, gdy Harry powiedział jej o tym fakcie.
Pansy i Millicenta kręciły głowami gwałtownie.
-Myślę, że pójdę popracować nad moją pracą domową z eliksirów. - powiedziała Hermiona.
-Zgadzam się- odpowiedziała Pansy.
-Praca domowa to coś lepszego niż budzenie ich. - dodała Millicenta.
Harry rzucił dziewczynom ponure spojrzenia zanim sięgnął po mikstury. Postanowił zacząć od Seamusa. Ten już praktycznie wstał. Harry podszedł do niego i bez słowa podał mu napój, który ten wychylił na jeden raz.
-Ocaliłeś mi życie, Harry- Seamus mruknął w wyrazie uznania.
Harry uśmiechnął się szeroko.
- Idź wziąć prysznic, a potem na śniadanie. – Nie obudzę nikogo, dopóki się nie znajdziesz w łazience. -Obaj spojrzeli na łóżko, na którym Ron chrapał głośno.
Kiedy Seamus poszedł pod prysznic, Harry postanowił, że równie dobrze on też może popracować nad zadaniem z eliksirów. Nie żeby miał na to wielką ochotę, ale miał nadzieję, iż dziewczyny pomogą mu w tym.
Kiedy Seamus był gotowy, Harry zastanawiał się przez moment, czy obudzić Rona czy Blaise. Dobrze wiedział, jak ciężko dobudzić Rona, więc poszedł zobaczyć, co z Blaise'm. Jednak zarówno on jak i Draco byli jeszcze pogrążeni w głębokim śnie.
Harry stał przy łóżku Draco kilka minut obserwując go. Już wcześniej widywał śpiącego Malfoy'a, kiedy odwiedzał Blaise'a w dormitorium Ślizgonów i Blaise zasypiał przed wyjściem Harry'ego. Ukryty pod peleryną niewidką mógł oglądać Draco niezauważalnie.
Chłopak zawsze był wspaniały, ale był wręcz piękny, gdy spał. Nie było żadnych masek, żadnego udawania. Jego różowe wargi rozchylały się nieznacznie, lekko oddychał. Długie rzęsy były ciemne, wyraźnie widoczne na tle jego bladych policzków. Z jego kremową, miękką skórą i jedwabistymi, platynowymi włosami spoczywając na czarnych jedwabnych poduszkach wyglądał niczym młody bóg.
Harry westchnął i zwrócił się do Blaise, żeby go obudzić, zanim dziewczyny zaczną się zastanawiać, co tam tak długo robi. Uśmiechnął się, gdy patrzył w dół na śpiące Blaise'a. Blaise był z pewnością także wspaniały. Harry usiadł na łóżku, pochylił się i pocałował Blaise'a. Nie uzyskawszy reakcji, Harry pocałował go wzdłuż szczęki, aż do jego ucha. Dochodząc do ucha, wyszeptał:
- Czas wstawać, Blaise.
Blaise poruszył się nieznacznie i Harry zaczął lekko ssać wrażliwe miejsce na szyi Ślizgona. Blaise poruszył się znowu i otworzył oczy. -Harry?-
Harry podniósł głowę i uśmiechnął się. –Masz, wypij to. - Harry powiedział, podając mu fiolkę z eliksirem. Blaise podniósł się z jękiem i posłusznie wypił.
-Dzięki, potrzebowałem tego. - Blaise szepnął, wciąż nie do końca rozbudzony.
-Nie ma sprawy.- Harry uśmiechnął się. Harry powiedział mu to samo, co wcześniej Seamusowi o prysznicu i śniadaniu i poszedł sprawdzić, co z Ronem. Blaise prawdopodobnie będzie gotowy zanim Harry zdoła wyciągnąć Rona z łóżka. To była już prawie 10:00 a Ron poszedł do łóżka około 1:00 wraz z większością innych. Z pewnością spał wystarczająco długo, przynajmniej w opinii Harry'ego.
Nie było nawet mowy o łagodnym budzeniu Rona. Stając przy jego łóżku Harry pociągnął go mocno za ramię. Ron postękał trochę, ale zaraz zasnął na nowo. Harry szarpnął go jeszcze raz.
-Obudź się Ron! – krzyknął.
-Nie chcę.- Ron mruknął.
Harry szarpnął znowu. -Nadszedł czas na śniadanie, Ron!
Ron otworzył niechętnie oczy i przetoczył się na plecy, jęcząc i trzymając się za głowę.
-Cholera jasna, Harry.- mruknął. – Czemu mnie budzisz? Ból głowy zabija mnie, a mój żołądek nie czuje się wcale lepiej.
-Ron, przyniosłem ci eliksir na kaca.- powiedział Harry, wciskając fiolkę w ręce Rona. –Wypij to, poczujesz się lepiej.
Ron z jękiem usiadł. Harry wyciągnął korek z fiolki, przed podaniem jej. Ron nie wydawał się wystarczająco skoordynowany na tyle w tej chwili, żeby to zrobić.
Ron westchnął z ulgą. -Ty zawsze byłeś moim najlepszym kolegą.- powiedział z wdzięcznością.
Harry zaśmiał się. – Ty moim też. A teraz rusz swój tyłek z łóżka i pod prysznicem. Śniadanie czekała już od kilku godzin.
-Naprawdę?- Ron zapytał.
-Naprawdę.- Harry powiedział ze smutkiem. -Opowiem wam o tym, jak wszyscy wstaną.
Harry wrócił do ich wspólnego pokoju i rozpoczął pracę nad jego zadaniem z eliksirów. Pokój był cichy, wszyscy albo uczyli się albo kończyli swoje śniadanie. Ron skrzywił się widząc wszystkich uczących się i zignorował ich podchodząc do nakrytego stołu.
-Nie zamierzasz obudzić teraz Draco? - Pansy zapytała po kilku minutach. -Albo jest to za trudne, nawet dla odważnego Gryfona? - uśmiechnęła się.
Harry spojrzał znad swego zadania i uśmiechnął się szeroko. -Przyznaję, nie czekam zbytnio na obudzenie go, ale pozwolę mu pospać odrobinę dłużej, ponieważ poszedł spać później niż inni.- Harry przyznał.
To przyciągnęło uwagę wszystkich pozostałych. Ich oczy skupiły się na Harry'm. Pansy zmarszczyła brwi. -Dlaczego on poszedł spać później niż inni i skąd ty to wiesz?- Spytała.
- Rozmawialiśmy do późna i myślę, że udało nam się wypracować kilka kwestii. Zdecydowaliśmy się w końcu zostać przyjaciółmi, a nie wrogami, -Harry powiedział od niechcenia, wcale nie zachowując się jak ktoś, kto rzuca prawdziwą bombę.
-Co?- Wszyscy krzyknęli.
-Powiedziałem, że ja i Draco jesteśmy teraz przyjaciółmi. - stwierdził spokojnie Harry.
-Naprawdę?- Pansy zapytała, wciąż nie zdając się wierzyć w to, co usłyszała przed chwilą.
-On jest Malfoy'em. - Hermiona stwierdziła, jakby nie miało to racjonalnego sensu.
Seamus i Blaise mrugali zaciekle, starając się otrząsnąć z doznanego właśnie szoku.
-Ty i Draco? Przyjaciółmi? –Millicenta miała co do tego wątpliwości, jej twarz, wyrażała podobne uczucie jak twarz Rona, gdy ten mówił o przyjaźni Harry'ego i Snape'a. Uprzejmość z uprzedniej nocy została zapomniana i Ron wyglądał na zdrowo wkurzonego. Harry obserwował go, czekając na wybuch. Ron przeszedł kilka kroków, stając zaledwie kilka metrów przed Harry'm.
-Jak mogłeś?- Ron w końcu stracił nad sobą kontrolę. - To cholerny Malfoy, a ty mówisz, że jesteście przyjaciółmi! - wrzasnął.
-Tak powiedziałem. - Harry warknął. -Zdarza mi się czasem przyjaźnić z kim chcę.
-Dlaczego chcesz być przyjacielem takiego złego drania jak on?- Ron znowu krzyknął.
-Po pierwsze on nie jest zły.- odparł Harry. -Tak, może być draniem, ale co z tego.
-Co z tego?- Ron krzyknął z niedowierzaniem, twarz przybrała wściekły czerwony kolor. –Czepiał się ciebie przez te wszystkie lata, Harry. Nie wspominając już o mnie i Hermiona i całej reszcie Gryfonów.
-Wiem, pamiętam.- Harry warknął.
-Więc dlaczego? Dlaczego chcesz być z nim w przyjaźni? -Wypluł Ron.
-Bo go lubię. Jest inteligentny, zabawny, kiedy nie drwi z ludzi, a on jest absolutnie wspaniały. Jest także silną osobę. Podziwiam go, tak jak podziwiam tych trzech za przetrwanie tego wszystkiego, co musieli przeżyć. -powiedział Harry, kiwając głową w kierunku Millicenty, Pansy i Blaise'a.
-Ale oni nie są tacy jak Malfoy. On nadal jest tym samym paskudnym gnojkiem, jakim zawsze był. -Ron krzyknął.
-Zmienił się w ciągu ostatniego roku. Dorósł! – teraz to Harry krzyczał.
-On się nie zmienił.- prychnął Ron na myśl, że Harry mógł coś takiego pomyśleć.
-Tylko, dlatego, że nie widzieliście jak się zmienił, nie znaczy, że tego nie zrobił. To jedna z głównych rzeczy, rozmawialiśmy o tym ostatniej nocy. - Harry przewrócił oczami
-Ach, więc to w ten sposób cię przekonał. Wiesz, że jest przebrzydłym Ślizgonem Harry i on podał ci kilka podłych kłamstw, żeby cię oszukać. - Ron krzyknął.
Harry'ego nozdrza zadrgały, a trzech Ślizgonów obecnych w pokoju podskoczyło. Harry wyciągnął rękę, aby ich zatrzymać i trochę niespodziewanie Pansy, Millicenta i Blaise wycofali się nic nie mówiąc, pozwalając Harry'emu wywalczyć tę bitwę z Ronem.
Harry podszedł bliżej i spojrzał na Rona. Głos Harry'ego był niski i poważny, kiedy mówił. -Slytherin nie jest synonimem zła, Ron. Mieliśmy dowody na poparcie tego już wiele razy i to już najwyższy czas, żebyś i ty dorósł i w końcu to dostrzegł.
Ron wycofał się trochę, ale jego gniewu nie zmalał. -Yeah, przekonałeś mnie w tej kwestii, ale pozostaje faktem, że Malfoy sam jest przebrzydłym gnojkiem, takim samym jak jego ojciec.- warknął Ron.
Harry'emu zrobiło się czerwono przed oczami. Zamachnął się i rąbnął Rona w szczękę, przewracając go do tyłu.
Ron przyłożył rękę do swojej szczęki i spojrzał na Harry'ego w szoku. Zresztą wszyscy obecni spoglądali na Harry'ego w szoku.
Słowa Harry'ego promieniowały gniewem i magią.- Nie możesz, nigdy więcej tego powiedzieć.- Jego głos miał jeszcze bardziej zimny i zabójczy. – Draco nie jest swoim ojcem. Podobnie jak ja nie jestem moim. Snape ocenił mnie na podstawie działań mojego taty i wiesz jak się z tym teraz czuje jak jakiś pieprzony idiota.
-Harry - Hermiona wymówiła jego imię z wahaniem.
Harry odwrócił się do niej.
-Czy naprawdę myślisz, że Malfoy się zmienił?- Zapytała nieśmiało.
-Wiem, że tak- powiedział Harry z przekonaniem.
- Cóż, wiem, że było nieco spokojniej niż kiedyś, ale jest to rodzaj przymusowej sytuacji. -ciągnęła.
Harry przewrócił oczami. -Draco nie zmienił się tak od razu, ale stopniowo, od miesięcy. Nie stało się tak dlatego, że jesteśmy tu razem zamknięci.
Ale skąd wiesz? – teraz to Pansy zadała pytanie. -To znaczy, ja to wiem, ale skąd ty?
Hermiona spojrzała na Harry'ego z zainteresowanie po słowach Pansy, oczekując na jego odpowiedź.
-Ponieważ obserwowałem go przez lata.- Harry wyjaśnił spokojnie. –Widziałem, jak się zmienia.
-On się jednak wcale sie nie zmienił. - powiedziała Hermiona marszcząc brwi.
-Nie, kiedy ktoś może to zobaczyć. - Pansy dodała.
-Cóż, ja widziałem. - Harry odparł.
-Ale on był tak ostrożny.- Pansy powiedziała, nadal marszcząc brwi.
Harry uśmiechnął się ze smutkiem. -Wiem, że był. Widziałem jedynie drobne rzeczy, ale to zawsze coś. Zresztą przez miesiące było ich coraz więcej. Obserwowałem go przez lata. –Harry zauważył ponownie. –Dostrzegłem to.
- Wczoraj jak rzuciliście szklankami, wy się wtedy zrozumieliście, prawda? Doceniliście fakt, że dla was się to już wreszcie wszystko skończyło. - Blaise odezwał się nagle.
Harry mrugnął do niego. –Masz naprawdę imponujący umysł idący w parze ze świetnym ciałem. - Harry uśmiechnął się.
Napięcie zostało nieco złamane, ponieważ większość z obecnych osób śmiała się. Jak zwykle, Ron był wyjątkiem. Na jego czole pokazywały się wszystkie myśli i to jak bardzo chciał to poukładać w całość.
-Przypuszczam, że naprawdę nie był taki zły ubiegłej nocy.- powiedział Ron powoli.
Harry westchnął ciężko. Przechodzenie przez takie rozmowy jak ta z Ronem może być nad wyraz męczące a Harry już był wyczerpany. Krótko spał, przydałoby mu się jeszcze kilka godzin.
-Nie, Ron, nie był- Harry odpowiedział. -I nigdy nie powiedziałem, że ty też musisz być z nim w przyjaźni. Ja tylko powiedziałem, że między mną, a nim panuje w końcu pokój.
-Naprawdę nie sądzisz, że on użyje czegoś, co usłyszał tu wczoraj przeciwko tobie?- zapytał Ron.
- Cóż, nic co mówiłem wczoraj nie może być wykorzystane przeciwko mnie, bo w końcu zamierzam być sobą. Takim, jakim jestem naprawdę. -Harry powiedział cierpko. -Wojna jest nareszcie skończona. To koniec.
Harry spojrzał na niego. -Myślę, że domyślisz się, że to także zmienia wszystko dla Draco. Oboje odegraliśmy znaczne role w wojnie, Ron. Nie musisz rozumieć roli, jaką Draco miał do odegrania. To wystarczy, aby wiedzieć, że musiał grać. I teraz to koniec.
Ron popatrzył na Harry'ego na kilka chwil, które przedłużyły się niemal w nieskończoność. -Dobrze, Harry. Ufam ci.
Seamus parsknął. – Zapomnisz o tym tak samo, jak ja, gdy miałem pięć lat. Seamus i Ron wymienili wspólnie smutne uśmiechy.
Harry odwrócił się i zniknął w biurze Snape'a, a wszyscy oczekiwali w ciekawości i napięciu na jego powrót. Harry pojawił się ponownie i podał Ron fiolkę eliksiru łagodzącego ból i buteleczkę z maścią na siniaki w ramach przeprosin za uderzenie.
Ron wziął je i kiwnął głową w wyrazie wdzięczności. Zawahał się. -Sorry, kolego. - powiedział w końcu cicho.
-W porządku- powiedział Harry wzruszając ramionami.
-Pójdę uwarzyć kilka eliksirów za te.- powiedziała Hermiona.
-Pomogę- Blaise zaofiarował wesoło.
Hermiona uśmiechnęła się. -Dzięki, będę wdzięczna.
-Więc dzielny Gryfonie- powiedziała Pansy z szerokim uśmiechem. -Zapytam jeszcze raz, czy zamierzasz przejść próbę, aby obudzić się Draco.
Rozdział 7: Nowe przyjaźnie
Harry wyjął z kieszeni eliksir na kaca. - Dzielny Gryfon ma dzisiaj sekretną broń.- powiedział dumnie i poszedł obudzić Draco.
Gdy wszedł do pokoju został powitany przez warczenie.
-Dlaczego wy wszyscy do cholery tak krzyczycie.- warknął Draco.
Leżał jeszcze w łóżku, wykrzywiając twarz w oczywistym bólu głowy. Harry uśmiechnął się.
- Wypij najpierw to, a później opowiem.- odpowiedział cicho.
Draco założył ręce za głowę i przeszył Harry'ego wzrokiem. – Dlaczego, do cholery tu jesteś?- zapytał, bardziej warcząc niż mówiąc.
Harry pokiwał głową uśmiechając się ze smutkiem. Miał nadzieję, że Draco będzie pamiętać o ostatniej nocy. To nie było coś, o czym myślał, aż dotąd. Biorąc pod uwagę, ile wypili zeszłej nocy, to było zaskakujące, że Harry w ogóle to pamiętał. Ale żaden z nich przecież nie odpłynął.
-Przyniosłem ci eliksir na kaca.- powiedział cicho.
-Skąd go masz?- zapytał podejrzliwie Draco.
Harry westchnął.
-Zrobiłem go dzisiaj rano.
Draco jęknął i krzywiąc się, powoli usiadł. Wziął eliksir od Harry'ego, wyciągnął korek i powąchał eliksir podejrzliwie. Harry przewrócił oczami.
-Wszyscy inni wypili, więc to nie jest trucizna.- powiedział w irytacji.
Draco powąchał go ponownie i studiował fiolkę, zanim w końcu wypił. Chwilę później, wzdychając z ulgą, położył się z powrotem na łóżku.
-Od razu lepiej.- powiedział, zamykając oczy.
– Każdy docenił dzisiaj ten eliksir, ciekawe prawda? - zaśmiał się lekko Harry.
Draco otworzył jedno oko, by spojrzeć na Harry'ego. -Czy staliśmy się przyjaciółmi w nocy?- Zapytał.
-Tak, Draco.- powiedział dobitnie Harry, akcentując imię Draco i uśmiechając się przy tym szeroko. Na szczęście Draco nie zapomniał wszystkiego.
-Och, pomyślałem, że miałem jeszcze raz ten sen.- powiedział Draco, zamykając znowu oczy.
Harry wygiął brwi w wyrazie zdziwienia. Czy to oznacza, że Draco już wcześniej chciał być jego przyjacielem? Draco nie wydawał się zdawać sobie sprawy z tego, co przed chwilą powiedział i Harry postanowił nie drążyć, zwłaszcza, że Ślizgon zadał jeszcze jedno pytanie.
- Więc, dlaczego wcześniej wszyscy krzyczeliście?- zapytał. -To mnie obudziło, ale nie mogłem nic zrozumieć z tych wrzasków.
Harry zagryzł nieco wargi. Nie był pewien, czy Draco rzeczywiście chciał, aby wszyscy wiedzieli o ich przyjaźni.- Tak jakby… powiedziałem innym, że postanowiliśmy zostać przyjaciółmi zeszłej nocy. Na wieść o tym Ron był nieco balistyczny. – powiedział trochę zdenerwowany Harry.
-Ach, więc przyjaźń się skończyła? - Draco powiedział z goryczą.
Tym razem Harry był zadowolony z gorzkiego tonu Draco. -Nie, nie skończyła. - powiedział wesoło. -Więc nie masz nic przeciwko temu, że pozostali wiedzą? Bo myślałem, że możesz nie chcieć powiedzieć im.
Draco otworzył oczy, by spojrzeć na Harry'ego z niedowierzaniem. -Wojna w końcu się skończyła. - powiedział powoli. –Teraz mogę być przyjacielem, kogo tylko chcę.
-Dobrze.- Harry powiedział jasno.
Draco nadal patrzył na niego. – Weasley nie zamierza pozwolić ci przyjaźnić się ze mną. O to z nim teraz prawie walczysz. -Draco powiedział, w jego głosie znowu zadźwięczała nuta goryczy.
Harry spojrzał na ręce. Palce lewej ręki pocierały pięść prawą. Draco dostrzegł ten gest i od razu zrozumiał jego znaczenie. Jego oczy rozszerzyły się ze zdumienia.
-Dosłownie walczyłeś z nim o przyjaźni ze mną?- Zapytał.
-Hm, trochę się rozzłościłem. - Harry przyznał. – Można powiedzieć, że czułem potrzebę wbicia mu do głowy pewnych faktów. Dosłownie. Kłóciliśmy się i myślę, że już jest wszystko w porządku.
Draco zamrugał. -A inni?- Zapytał. –Jak to przyjęli?
Harry wzruszył ramionami. – Zaakceptowali to. Aczkolwiek to był dla nich spory szok na początku. Myślę, że Pansy przypadkowo pomogła mi przekonać Hermionę.
Draco potrząsnął głową. -Naprawdę nie myślałem, że to możliwe. - mruknął do siebie.
Harry uśmiechnął się szeroko. – Dlaczego nie wstaniesz i nie weźmiesz prysznica? Przegapiłeś śniadanie i za chwilę będzie twój lunch.
-Yeah, w porządku.- Draco mruknął.
Harry wyszedł z pokoju z wielkim uśmiechem.
-Czy on już się obudził? Wydaje się, że przetrwałeś to. -Pansy powiedziała, widząc ogromny uśmiech Harry'ego.
Harry zaśmiał się. – Obudził się i musiałem go przekonać, że nie zatruje się tym eliksirem. - przyznał.
-Dlaczego zdajesz się taki zadowolony z tego? – Spytała dociekliwie.
-Myślę, że jest trochę w szoku, odkąd wyjaśniłem mu, co się stało wcześniej.- Harry uśmiechnął się. –Odkrycie, że jest teraz moim przyjacielem i że wszyscy to akceptują to trochę za dużo dla niego jak na jeden poranek.
-To akurat mogę sobie wyobrazić. - Ron mruknął.
Śmiech rozbrzmiewał w całym pomieszczeniu, w chwili gdy Draco pojawił się i udał do łazienki.
- Możecie się zamknąć. - Draco warknął przez ramię.
Śmiech nie umilkł, kiedy Ślizgon zniknął w łazience.
-Dobrze wiedzieć, że ciągle jest tym samym Draco, pomimo przyjaźni z Gryfonami. - Blaise powiedział, ciągle się śmiejąc.
Stopniowo grupa uspokoiła się. Atmosfera była relaksująca. Coś nowego dla tej grupy, ale wszyscy to docenili.
Nawet Ron zdawał się wreszcie odpocząć. I on zajmował się swoją pracą domową z eliksirów. Usiłował namówić do pomocy Millicentę, jako że Hermiona nadal pracowała z Blaise'm nad leczącym eliksirem i maścią.
Seamus z kolei podejmował próby przekonania Pansy do pomocy mu. Harry spojrzał znad własnego zadania, kiedy Ślizgonka zaczęła chichotać. Patrzył, jak próbowała odsunąć ręce Seamus 'a z jej zadania. Seamus nie poddawał się, aż w końcu ustąpiła i pozwoliła mu popatrzeć na jej pergamin.
Przyjaźnie wydawały się formować i Harry zastanawiał się, czy coś może wyjdzie z tego. Spojrzał w miejsce, gdzie Hermiona i Blaise pracowali razem. Harry uśmiechnął się, gdy zauważył ukradkowe spojrzenia, jakie Hermiona rzucała na Blaise'a, gdy myślała, że Blaise nie patrzy. Harry był zadowolony, że po wszystkim Blaise'owi ułoży się z Hermioną.
Kiedy Draco w końcu pojawił się ponownie, rzucił okiem na pokój, po czym wziął swoją torbę i rozwalił się na kanapie obok Harry'ego. – Więc, zgaduję, że jestem skazany na pomaganie tobie. - wycedził.
Harry posłał mu słodki uśmiech i zatrzepotał rzęsami. -Jeśli możesz. - powiedział niewinnie.
Draco parsknął, ale sięgnął po swoje rzeczy. W końcu nadszedł czas lunchu i wszyscy byli zadowoleni, gdy mogli odłożyć szkolną pracę i jeść. Szczęśliwie grupa siadła razem do stołu.
Harry ukrył uśmiech, gdy zobaczył nowy układ siedzeń. Grupa doszła do stołu w parach i usiedli przy stole, w tych samych parach. Pomijając fakt, że Draco kłócił się z nim, co do jego umiejętności w eliksirach, Harry był zadowolony, gdy Malfoy niedbale usiadł obok niego.
Obiad skończył się, wszyscy wyemigrowali na siedzenia przy kominku. Harry opadł na jednej z kanap, chowając twarz w poduszki.
-Problemy.- Draco wycedził, spychając nogi Harry'ego na bok, aby móc usiąść na drugim końcu kanapy. Harry podniósł się nieco i spojrzał na niego.
-W przeciwieństwie do Ciebie, ja już jestem na nogach od 7:00 rano.- odparł. -Jestem zmęczony.
-Możesz się zdrzemnąć.- powiedziała Hermiona.
-Ale co my mamy robić?- Pansy zadała pytanie, rozglądając się po pokoju.
- Chciałbym mieć tu szachy albo coś takiego. – odezwał się Draco. -Nie ma nic do robienia tutaj.
Głowa Rona uniosła się. -Ty grasz w szachy?
Draco spojrzał na niego ostrożnie. -Tak. A ty? -Zapytał.
-Jestem najlepszy w wieży Gryffindoru. Trudno mi znaleźć wyzwanie i godnego przeciwnika.- Ron uśmiechnął się szeroko.
-Draco jest najlepszy w Slytherinie.- przemówiła Pansy. -On ma ten sam problem.
Harry dwukrotnie strzelił palcami i Zgredek się pojawił.
-Zgredek może pomóc Harry Potter, sir?- Zgredek zapytał ze swoim szerokim uśmiechem.
Harry kiwnął głową. -Ron i Draco chciałby grać w szachy. Dałoby się coś załatwić?
Zgredek zniknął bez odpowiedzi, ale zjawił się z powrotem bardzo szybko, dźwigając niezbędny sprzęt.
-Dziękuję, Zgredek!- Harry uśmiechnął się szeroko.
Inni wymienili różne przedmioty, które mógł załatwić Zgredek, a Harry zapadł w głęboki sen, zanim Zgredek wrócił zaledwie kilka minut później.
Harry otworzył oczy i zamrugał, usiłując przypomnieć sobie, gdzie jest.
-Hej! Wygląda na to, Śpiąca Królewna w końcu budzi się. -Blaise powiedział wesoło.
Harry powoli uśmiechnął się do niego. -Myślałem, że Śpiąca Królewna miała zostać zbudzona przez pocałunek prawdziwej miłości.
-Yeah, dobrze, już wiemy, nie jestem twoją prawdziwą miłością.- odparł Blaise.
Śmiejąc się Harry usiadł i rozejrzał się. Blaise wyglądał jakby grał eksplodującego durnia z Seamus'em. Harry'ego oczy rozszerzyły się nieznacznie, gdy zobaczył Rona i Draco przy stole, skupionych na grze w szachy. Wspólna gra wydawała się doskonale im pasować.
Rozgląda się ponownie, zmarszczył brwi. -Gdzie są dziewczyny?- zapytał.
Seamus uśmiechnął się szeroko. -Pansy i Millicent poddają Hermionę przemianie. Zamknęły się w pokoju na wieki .
-Żartujesz,- Harry zapytał z niedowierzaniem.
Blaise i Seamus uśmiechnęli się i oboje pokręcili głowami. -Nop, nie żartuje,- Blaise powiedział. -Pansy i Millicenta były znudzone i udało się im przekonać Hermionę do tego. Oczywiście po wielu błaganiach i prośbach.
-Cóż, jestem pewien, że to interesujące,- powiedział Harry, zerkając ostrożnie na zamknięte drzwi.
Blaise i Seamus przytaknęli wesoło, zanim wrócili do gry. Ron i Draco wciąż ignorowali ich otoczenie, całkowicie skupieni na strategii gry w szachy. Harry siedział przez kilka minut debatując, co robić. Wreszcie uśmiechnął się i udał do warsztatu, gdzie zaczął przygotowywać odpowiednie materiały do warzenia.
Harry nie pracował długo, kiedy to nastąpił nagły okrzyk triumfu. Patrząc w górę, Harry zobaczył Draco uśmiechającego się szeroko i dąsającego się Rona.
-Dobra gra, Weasley, - Draco powiedział, bez kpiny czy arogancji obecnych zazwyczaj w jego głosie. Zwłaszcza w takiej sytuacji.
Ron powoli uśmiechnął się ze smutkiem. -Grasz dobrze w szachy, Malfoy-.
-Dzięki- Draco powiedział, zadowolenie zadźwięczało w jego głosie. -Ale ty również. - przyznał.
-Zdołałem wygrać jedną partię,- powiedział Ron, zadowolony z siebie. -Musimy grać następną rundę, aby wybrać najlepszego z trzech rund.
Draco kiwnął głową, zgadzając się z tym pomysłem. Rozejrzał się, wreszcie dostrzegając otoczenie i to, że Harry już nie śpi.
-Kiedy się obudziłeś?- zapytał Ron.
Harry zaśmiał się. -Nie tak dawno temu. Wy dwaj byliście strasznie skoncentrowani na grze.
-Tak, to była wciągająca gra.- Ron bronił się.
Harry parsknął. -Teraz, kiedy masz godnego przeciwnika, może nie będę musiał poświęcać się tak często.
Słuchajcie, słuchajcie, Blaise i Seamus krzyknęli razem.
Harry był rozbawiony, gdy Draco i Ron wymienili wyniosłe spojrzenia. Ron skrzywił się spoglądając na Harry'ego i widząc go pracującego nad eliksirami. Poszedł obejrzeć Blaise i Seamus. Draco jednak powolnym krokiem skierował się w miejsce pracy Harry'ego.
Opierając się, patrzył w dół na jeden z kotłów. – Co warzysz? - Zapytał z ciekawością, rozglądając się i dostrzegając różne składniki, oczywiście nie poznając eliksiru.
-Eliksiry olejowe - Harry odpowiedział niedbale.
-Co?- Draco zapytał.
Harry uśmiechnął się i oczy Draco rozszerzyły się. Spojrzał znów do dwóch kotłów.
-Mówisz poważnie?- Draco znów zapytał.
Harry uśmiechnął się i kiwnął głową. – Zwiększam liczbę zapasów, kiedy jestem tutaj i nie mam co robić.
-Jaka jest różnica?- zapytał Draco, zdając sobie sprawę, że Harry miał dwie różne mikstury w każdym kociołku.
-Ten jest bardziej standardowym olejem, nieco grubszym.- powiedział Harry, wskazując na jeden z kotłów. -Ten jest cieńszy i jest w rzeczywistości bardziej jako oleju do masażu.- powiedział Harry, wskazując na drugą.
Draco zamrugał i Harry zauważył, że jego oczy były lekko wytrzeszczone. Dało to Harry'emu trochę więcej nadziei. Zdecydował się dać Draco trochę więcej informacji.
-Olej jest to właściwie podstawa.- powiedział od niechcenia, powoli mieszając ciecz. -Może być stosowany samodzielnie, ale niektórych innych składników można dodać do smaku, to bezpieczne. Osobiście często dodaję truskawki, ale czasem używam też gorącego cynamonu.
Harry stłumił śmiech, patrząc jak oczy Draco wytrzeszczają się jeszcze bardziej na kilka chwil.
-Chcesz?- Harry zapytał zdawkowo.
-Co?- Draco nie zrozumiał.
Harry musiał zapanować nad sobą, aby zdusić uśmiech tym razem. Niewinnie wskazał na kotły. -Mogę dać ci kilka fiolek z tym, gdy skończę, jeśli oczywiście chcesz.
Draco pokiwał głową. -Pewnie.
-Więc jaki smak chcesz?- Harry zapytał, oblizując wargi. Oczy Draco spadła do ust Harry'ego. -Wyniki są strasznie smaczne.
-Draco?- Harry ponowił pytanie.
Draco oczy skierowały się z powrotem do góry, na spotkanie Harry'ego sielonych oczu. -Um, truskawka jest dobra.- Draco powiedział, jego głos brzmiał jakby był lekko zduszony.
-Truskawka to jest to.- powiedział Harry lekko. – Może mi z tym pomożesz?
Draco skinął głową i zaczął pomagać Harry'emu w przygotowaniu składników. Gdy kończyli dziewczyny w końcu się pojawiły. Millicenta i Pansy były bardzo zadowolone z siebie, co było dość wyraźnie widać.
-Prezentujemy Panią Hermionę Granger.- ogłosiła Pansy.
Hermiona wyszła nerwowo z pokoju chłopców i wszystko się zatrzymało, wszyscy obecni odrzucili swoje zajęcia i patrzyli na nią. Jej włosy zostały przycięte na długość do ramion i było dalekie od zwykłej puszystości. Jej twarz była już ukształtowane przez okalające ją miękkie loki. Nie miała na sobie mnóstwa kosmetyków do makijażu, ale to co miała, doskonale do niej pasowało. Dotyk cieni do powiek i tusz do rzęs wydłużał rzęsy akcentując jej oczy. Usta błyszczały z wyraźnym połyskiem.
Miała na sobie czarne dżinsy, które mocno obciskały jej kształty i jaskrawoczerwoną koszule z jedwabiu. Była ciągle ubrana w strój na co dzień, dość wygodny dla niej, ale wyglądała na tyle różnie od codziennego wyglądu, że kontrast był niesamowity. To było dalekie od normalnego stroju szkolnego.
-Wow- ciężko oddychał Blaise.
-Czy to naprawdę ty, Mione?- wybuchnął Ron.
Pansy i Millicenta parsknęły, gdy Hermiona przewróciła oczami.
-Nadal nie masz taktu, Weasley. - Draco wycedził, a Harry podszedł do Hermiony.
- Byłeś już piękna, teraz jesteś wręcz wspaniała. - oświadczył z uśmiechem.
Zarumieniła się ładnie, ale odwzajemniła uśmiech. – Naprawdę uważasz, że wyglądam w porządku? – zapytała, poprawiając włosy.
Harry odchylił się i studiował jej sylwetkę przez chwilę. -Myślę, że naprawdę ci pasuje.- powiedział w końcu.
-Pansy i Millicenta pomogły mi i pokazały, jak w szybki, ale ładny sposób ułożyć loki. - powiedziała Hermiona. –Naprawdę myślisz, że nie wyglądam głupio?
-My już próbowałyśmy ją przekonać. - Millicenta powiedziała, przewracając oczami.
- Może ty do niej dotrzesz. - Pansy dodała.
Harry pociągnął Hermionę, przytulił i wyszeptał do jej ucha. – Wyglądasz nieco inaczej, ale nadal wyglądasz jak ty.- powiedział uspokajająco. –Bez względu na wygląd, nic nie zmieni tego kim jesteś. Jesteś piękna w każdym przypadku. – Posłał jej kose spojrzenie, zanim wypuścił ją z objęć.
-Dzięki, Harry.- powiedziała, uśmiechając się łagodnie. Dzięki słowom Harry'ego odzyskała swą pewność siebie. Hermiona dumnie przeszła się na część wypoczynkową i niedbale usiadła, krzyżując nogi.
-Więc co teraz robimy?- Spytała Harry'ego niewinnie, trzepocząc rzęsami lekko.
Harry był jedyną osobą, która złapała Blaise'a na ekspresji ślinotoku, gdy spoglądał na Hermionę. Harry uśmiechnął się i chrząknął nieznacznie, dźwięk faktycznie wyrwał Blaise'a z jego oszołomienia, zanim ktoś inny wychwycił jego zachowanie.
-Wow, co jej powiedziałeś? - Pansy zapytała Harry'ego, będąc pod bardzo dużym wrażeniem. –Próbowałyśmy ją przekonać przez całe popołudnie, a ty powiedziałeś kilka słów, które zmieniły jej zdanie.
Harry mrugnął do Hermiony. -Ona jest jedną z moich najlepszych przyjaciół od siedmiu lat. Po prostu wiedziałem, co potrzebuje usłyszeć.
-Ej, czekaj!- Ron krzyknął. -Ona jest również jedną z moich najlepszych przyjaciół, ale nie mam najmniejszego pojęcia, co można powiedzieć.
-To dlatego, że wciąż nie masz taktu i jesteś zawsze niewtajemniczony. - Draco wycedził.
-Hej!- Ron zaprotestował.
-To prawda.- powiedziała Hermiona z przekąsem, przewracając oczami. – Czasami Harry dawał ci wskazówki, ale ty oczywiście ich nie dostrzegałeś.
- Dzięki za postawienie mnie w złym świetle, Harry. - mruknął Ron. Spojrzał zakłopotany, gdy inni wybuchnęli śmiechem.
W bardzo wesołym nastroju zasiedli do kolacji. Przekomarzali się bardzo przyjaźnie i wszyscy świetnie się bawili.
Dziewczyny pytały o to, co każdy inny robił przez całe popołudnie. Ron i Draco wyjaśnił, jak odkryli w sobie godnych przeciwników w szachy. Seamus i Blaise opisali jak oni mieli własną wersję Eksplodującego Durnia przez większość popołudnia. Potem, zawstydzony bardziej niż inni, Harry wyjaśnił, jak zajął się eliksirami po tym, jak obudził się z drzemki.
Blaise i Harry wciągnęli się w dyskusję dotyczącą zapachów, które mogą być dodawane do oleju do masażu. Mimo początkowego wstydu, okazało się, że wszyscy słuchali ich dyskusji z żywym zainteresowaniem, ku zaskoczeniu Harry'ego i Blaise'a.
Po obiedzie wszyscy powrócili do wygodnych miejsc przy kominku.
-A teraz co mamy robić?- Seamus zapytał, w jego głosie dało się słyszeć znudzenie.
-Myślę, że Harry powinien dostarczyć nieco więcej picia z gabinetu Snape'a- Blaise powiedział.
-Wiesz, Snape zabije mnie, gdy dowie się, jak wiele alkoholu musi być zastąpione. - powiedział Harry, chociaż jego głosie brzmiał znacznie bardziej na rozbawiony niż zmartwiony.
-Lepiej żeby zabił ciebie niż mnie.- Blaise powiedział wesoło.
Harry parsknął. – Jakby miał pomyśleć, że wypiłem to wszystko sam.
-Jakoś nie sądzę, że będzie zaskoczony. On wie dokładnie, jaki rodzaj grupy studentów jest tu zamknięty. - wycedził Draco. -Po prostu weź alkohol.
Wstał z kanapy, na której bardzo dobrze się leżało i poszedł zabrać butelki i kieliszki z gabinetu profesora. Pomyślał, że od razu da im eliksir na kaca, żeby nie było takiej sytuacji jak rano.
-Wiecie. - zauważył Harry, gdy tylko wrócił i zaczął rozkładać szklanki. -To dobrze dla nas, że Snape trzyma swój gabinet dobrze zaopatrzony w alkohol.
Harry rozsiadł się z powrotem na kanapie ze szklanką szkockiej i rozglądał się po grupie. Draco siedział na drugim końcu kanapy. Trzy dziewczyny obecnie szeptały do siebie i chichotały. Ron, Seamus i Blaise byli rozparci wygodnie w fotelach , każdy z nich trzymał w ręku szklankę z Ognistą Whiskey.
-Myślę, że powinniśmy zagrać w Prawdę lub Wyzwanie- Pansy odezwał się nagle.
Rozdział 8: Prawda Czy Wyznanie
Harry był niemal pewny, że wie, dlaczego dziewczyny szeptały i chichotały.
- Zagram, ale pod warunkiem, że nie można zapytać wprost, kto nas kręci.- powiedział podejrzliwie.
Jego podejrzenia potwierdziły się, gdy wszystkie trzy dziewczyny zrobiły kwaśne miny. -Nie można umieścić takich warunków.- zaprotestowała Hermiona.
-Więc nie gram.- Harry wzruszył niedbale ramionami.
-Ani ja.- dodał Blaise.
-W porządku.- powiedziała posępnie Pansy. -Ale nic więcej.
Harry spojrzał na nią nieufnie, ale zgodził się.
-A reszta z was?- zapytała Pansy. Chłopcy wyglądali tak samo nieufnie jak Harry, ale kiwali głowami na tak.
-Ja zaczynam.- oświadczyła Pansy. – Harry, prawda czy wyzwanie?
-Prawda.- powiedział Harry.
-Czy to profesor, jest tym na kogo masz ochotę?- Spytała. Wszystkie trzy dziewczyny, patrzyły na niego wyczekująco.
Harry gapił się przez chwilę po czym wybuchnął śmiechem. Ich twarze były pełne rozczarowania. -Myślałaś, że ja chce Snape'a? Dlaczego?
-Cóż, to ma sens.- uzasadnia Hermiona. – Byłeś dużo bliżej niego niż ktokolwiek z nas. Spędziłeś z nim dużo czasu. Poznałeś go lepiej niż my.
-A on dał ci wszystkie swoje hasła i wiesz, gdzie co jest – dopowiedziała Pansy.
-Blaise złapał cię, jak wychodziłeś z jego prywatnych komnat.- dodała Millicenta.
-Tak.- odezwał się Blaise. -A do tego nie chcesz powiedzieć kto to jest.
Harry zaśmiał się. -To wszystko prawda, ale nie pokazuje mojej fascynacji Snape'm. Ja lubię jednego z uczniów z Hogwartu. - podkreślił.- Chociaż muszę przyznać, że Snape jest gorący.- dodał.
Ron szybko zzieleniał na jakże piękny, podły odcień zgnitej zieleni. Draco, Blaise i Seamus patrzyli na Harry'ego z niedowierzaniem. Wszystkie trzy dziewczyny, łącznie z Hermioną, kiwały głowami z rozmarzeniem.
-Snape? –Blaise podniósł brwi z wątpliwością.
Harry uśmiechnął się. -Oh yeah, ten mężczyzna jest sexowny jak diabli. Nigdy nie sugerowałem, że myślę o nim, ale nie mogę powiedzieć, że nie przyszło mi to do głowy.
-Tak.- rozmarzyła się Pansy. -Wysoki, ciemny i sexy.
-Miona?- zapiszczał Ron.
Hermiona uśmiechnął się widząc dyskomfort Rona. -Co mogę powiedzieć? Harry i Pansy mają rację.- Zwróciła się do Harry'ego. -I rzeczywiście można pomyśleć, że to Snape jest tym kogo chcesz.
Harry wzruszył niedbale ramionami. - Prawdy czy wyzwanie, Miona?
-Prawda, nie, wyzwanie.- powiedziała, zmieniając zdanie jak zobaczyła uśmieszek Harry'ego, który i tak nie zgasł.
-Proszę opowiedzieć o historii kota Milicenty.- powiedział Harry. Ron zaśmiał się głośno, gdy Hermiona zaczęła prychać.
- Ona wie o moim kocie?- zapytała Millicenta.
-Harry, to prawda, nie wyzwanie!- Hermiona zaprotestowała.
-Tak naprawdę to jest to wyzwanie dla ciebie - opowiedzenie o tym.- powiedział Ron, uśmiechając się szeroko.
-Myślę, że wiesz co to oznacza, Granger.- Draco uśmiechnął się. -Poza tym, tak naprawdę to najpierw wybrałaś prawdę.
-Dobrze, ale poczekaj, Harry Potterze.- popatrzyła gniewnie na chłopaków.
Harry tylko uśmiechnął się.
-Zrobiliśmy eliksir Wielosokowy, aby włamać się do pokoju wspólnego Slytherinu.
- Zrobiliście Wielosokowy na drugim roku?- powiedział zdumiony Blaise.
-Włamać do pokoju wspólnego Slytheriny?- zapytał zdziwiony Draco.
-Dlaczego?- dodała Millicenta. –I co wspólnego ma z tym mój kot.
Harry i Ron uśmiechnęli się ponownie, powodując zgrzyt zębów Hermiony.
-Malfoy był wtedy zdenerwowany, bo każdy myślał, że Harry to dziedzic Slytherina. My myśleliśmy, że może on być zdenerwowany, bo to on jest rzeczywiście dziedzicem.- powiedziała Hermiona sucho.
-Schlebiasz mi.- Draco wycedził. -Mów dalej.
-Cóż, wszystko się udało. Harry i Ron zmienili się w Crabbe'a i Goyle'a.- wyjaśniła Hermiona. – Ja miałam włos z szaty Millicenty, który wzięłam, kiedy walczyłyśmy w klubie pojedynków.
-mruknęła. -Kiedy wypiłam eliksir, Harry i Ron było już po pomyślnej zamianie, ja niestety dowiedziałam się, że zdobyłam sierść kota.
Cisza zapanowała na kilka chwil, aby zostać przerwana wybuchem śmiechu.
-A więc tak zakończyło się zajście z moim kotem?- zapytała Millicenta chichocząc.
Hermiona kiwnęła głową żałośnie. -Skończyło się na miesiącu w szpitalu, dopóki nie wróciłam do normy. Napój jest przeznaczony dla ludzi, nie dla zwierząt.
- Jedna sekunda.- powiedział nagle Draco, zwracając się do Harry'ego. -Tak naprawdę zaprowadziłem ciebie i Weasley'a do naszego pokoju, sądząc, że to był Crabbe i Goyle?
-Tak.- powiedział Harry.
Draco oczy spadł w podejrzenia. –Co robiliście, gdy tam byliście?
-Tylko rozmawialiśmy.- powiedział Harry niewinnie, a Ron się uśmiechnął złośliwie.
-O czym?- zapytał podejrzliwie Draco.
-Oh, rzeczywiście omawialiśmy problem spadkobiercy Slytherinu. Może mówiłeś o swoim salonie i co tam się znajduje. Hmn nie pamiętam. - powiedział Harry z niewinnym spojrzeniem.
-To była twoja wina, że mój ojciec miał nalot.- Draco patrzył na niego ze zdziwieniem.
- Ja nic nie zrobiłem.- Harry nadal był pełen niewinności. – Przecież nie wysłałem anonimowych wskazówek do ministerstwa.
Draco zaśmiał się. -Mój ojciec chyba jeszcze nigdy nie był taki wściekły, jak po tym nalocie.
-Bonus.- Harry uśmiechnął się wreszcie, pozbywając się niewinnej maski.
- Ron prawdy czy wyzwanie.- powiedziała Hermiona z niebezpiecznym uśmieszkiem. Nie mogła zapytać teraz Harry'ego, ale mogła Rona.
Ron wyglądał na zmartwionego i to nie bez powodu.
-Prawda, ale pamiętaj tylko, że to Harry rzucił Ci wyzwanie.
-Co naprawdę wydarzyło się w lato w zeszłym roku, kiedy wyszedłeś z Fredem i Georgem?- zapytała Hermiona.
Usta Rona wydały dźwięk protestu. Hermiona wygięła tylko brew i ze skrzyżowanymi rękami czekała na odpowiedź.
-Tak, Ron.- odezwał się Harry.- Nigdy nie powiedziałeś nam co się stało.
Ron westchnął. -Fred i George zmienili mnie w szczeniaka, wyprowadzili mnie na smyczy i chodziłem tak po ulicy Pokątnej kilka godzin.- przyznał. -To było okropne, wszyscy ludzie, których spotkaliśmy, głaskali mnie i mówili mi jakim jestem dobrym psem. Nie byłoby tak źle, gdybym nie był na smyczy.
-Oh, to było zabawne.- Hermiona miała łzy na policzkach ze śmiechu.
-Ja naprawdę nie lubię, moich braci.- mruknął Ron. Rozejrzał się po grupie. –Malfoy, pytanie czy wyzwanie?
Draco zastanowił się przez chwilę. - Prawda.
- Najbardziej żenująca dla ciebie chwila?- zapytał Ron.
Draco jęknął.
-Tak, panie Próżny.-domagała się odpowiedzi Pansy, tłumiąc śmiech. -Chcielibyśmy to usłyszeć.
Draco przeniósł na nią wzrok. -To była twoja wina- odparł sucho Draco. -Pansy przefarbowała moje włosy na rudo i złoto nie mówiąc mi o tym.
-Kolory Gryffindoru?- zapytał z niedowierzaniem Ron.
-Chciałbym to zobaczyć.- powiedział z uśmiechem Harry.
-To było piękne.- Blaise praktycznie skakał z radości.
-Chodził po pokoju wspólnym godzinami nie zdając sobie z tego sprawy.- zachichotała Pansy.
-Yeah, yeah, ciesz się.-powiedział sucho Draco. –Blaise, prawda czy wyzwanie?
-Prawda- powiedział zrezygnowanym tonem Blaise.
-Jak, do jasnej cholery przemycałeś Potter'a do dormitorium?- zapytał z irytacją Draco.
Blaise i Harry uśmiechnęli się do niego. Ku swojemu zaskoczeniu Ron i Hermiona również się uśmiechali.
-W jaki sposób oni to robili?- Draco zapytał ich, zanim Blaise mógł odpowiedzieć. -Przecież nie mieliście pojęcia, że Harry zakrada się do dormitorium ślizgonów lub odwrotnie Blaise Gryffindoru?
-Dobrze, technicznie nie wiemy na pewno.- Hermiona przyznała, choć nadal uśmiechała się do niego.
-Ale mamy cholernie dobre przypuszczenie.- dodał wesoło Ron. Nie wydawał się przejmować, że wydaje tajemnicę związaną z Harry'm. Raczej zdawał cieszyć się, że wie coś, a Draco nie.
Draco odwrócił się do Blaise i gapił się na niego, oczekując odpowiedzi.
- Przemycaliśmy się nawzajem za pomocą peleryny niewidki Harry'ego.- przyznał po chwili Blaise.
Draco podniósł brwi i patrzył na Harry'ego. – To tak udawało ci się unikać kłopotów w ciągu tych wszystkich lat.
-Tak.- uśmiechnął się ten w odpowiedzi.
Draco przetarł ręką twarz, starając się ogarnąć wszystkie swoje myśli, które wynikały z prawdy o niewidce.
- Seamus, prawda czy wyzwanie?- zapytał Blaise.
-Pójdę z prądem. Prawda. -odparł Seamus.
-Co masz zablokowane w swojej nocnej szafce?- Zapytał Blaise.
Seamus przełknął ciężko ślinę. -Skąd wiesz, że mam tam coś zablokowane?
-Widziałem jak kłóciłeś się o to z Ronem, a Harry nie chciał mi powiedzieć, co tam jest.- wykrzywił się Blaise.
-Ty wiedziałeś cały czas, co on tam ukrywa?- krzyknął z niedowierzaniem Ron.
Harry uśmiechnął się i kiwnął głową. -Ale to nie była moja sprawa, więc nie mogłem ci powiedzieć, poza tym wątpię, żebyś naprawdę chciał wiedzieć co tam jest, Blaise może, ale ty nie sadzę. Chociaż teraz i tak nie masz wyjścia, Ron.
Ciekawość grupy wzrosła po słowach Harry'ego. Ostatnio we wszystkich jego słowach było coś ciekawego, a jak dodamy do tego coś, co Ron będzie nienawidził, a Blaise kochał to daje razem super ciekawe.
Seamus był wściekle czerwony. -Harry?- Zapytał żałośnie, prosząc o pomoc wyjścia z tej sytuacji.
-Niestety, Seamus, to gra.- powiedział Harry, uśmiechając się przewrotnie do przyjaciela.
-To dotyczy również i ciebie.- dopowiedział Seamus.
Harry wzruszył ramionami. -Hej, nie byłem zawstydzony, gdy mówiłem, z kim spałem.
Seamus był nadal jasnoczerwony, ale ostatecznie wygiął wargi w lekkim uśmiechu.
-Więc co tam jest?- zapytał Blaise.
-Wibrator- przyznał Seamus.
Grupę zatkało. Seamus zaśmiał się oglądając oszołomionych ludzi.
-Dobrze, kto by pomyślał, że Gryfoni są tacy perwersyjni.- wycedził w milczeniu Draco.
Harry mrugnął do niego. -Ślizgoni nie mogą mieć monopolu na zabawę.
-Trafiłeś.- wycedził Malfoy.
- Pomyślcie, jakie zabawki może mieć Harry.- przerwał z uśmiechem Blaise.
-Cholera jasna!- Ron w końcu eksplodował. -Seamus jest zły. Naprawdę nie chcę wiedzieć, jakie sex zabawki ma Harry.
-Ja chcę.- powiedział natychmiast Draco i wszystkie trzy dziewczyny.
Harry zaśmiał się. -To było pytanie do Seamusa, a nie do mnie.- zaprotestował. –Gramy dalej.
-Chętnie.- powiedział z ulgą Seamus.- Pansy prawda czy wyzwanie?
Przymknęła na chwilę oczy. -Prawda, tak myślę. Po tym, co Harry zrobił Hermionie, mogę mieć i tak prawdę.
-Mmmm- Seamus zastanawiał się nad pytaniem. -Chcę wiedzieć, co ta za kara jest dla Ślizgonów, o której przypomniał wam Harry.
Ślizgoni zbladli lekko.
-Tak, ja nadal nie rozumie. – powiedział Ron. – On was przecież nigdy nie karze.
Ron, Hermiona i Seamus studiowali twarze Ślizgonów z zaciekawieniem.
-On nas karze.- powiedziała ze smutkiem Pansy. -Tylko nie wolno o tym rozmawiać z innymi.
-A kto chciałby o tym gadać?- dodała Millicenta.
-Co to za kara?- zapytał Seamus.
- Słyszałeś jak Filch mówi o komnatach, gdzie torturowano uczniów- Pansy zapytała. Pokiwali jej na tak. -Cóż, te komnaty rzeczywiście istnieją. Jeśli zrobimy coś bardzo złego i na tyle poważnego, to Snape zabiera nas tam zamiast odejmowania punktów domowi. Przeważnie musimy tam siedzieć, sprzątać, polerować, naprawiać, ale tam jest strasznie. -ukończyła z dreszczem.
-I obrzydliwie - dodała Millicenta z dreszczem.
- Niezwykle skuteczne.- powiedział ze smutkiem Blaise. -Miejsce jest straszne i wierzcie mi, nie chcecie tam być.
Ron, Hermiona i Seamus patrzyli z przerażeniem.
-Skąd o tym wiedziałeś?- spytał Draco Harry'ego.
Harry wzruszył ramionami. –Miałem tam kilka szkoleń ze Snape'm. Gdybym został złapany, chciał, żebym wiedział, czego mogę oczekiwać i pomógł mi trzymać się z dala od kłopotów.
-Żartujesz?- wykrzyknął Draco.
-Nie.- powiedział Harry.
-Nie chcę mówić o tym miejscu. Pansy zwróciła się do swojej najlepszej przyjaciółki. –Prawda?
-Tak.- powiedziała Millicenta, aby przejść do lepszych tematów.
-Czy kiedykolwiek umawiałaś się z kimś z innego domu?- zapytała Pansy.
Millicenty spojrzenie śmigało wokół grupy. –Tak.- odpowiedziała cicho. Rozejrzała się po grupie ponownie. -Myślę, że wszyscy powinni odpowiedzieć na to pytanie.
Wszyscy odpowiedzieli, że umawiali się z osobami z innych domów.
Przeszli kolejną rundę pytań, każdy był coraz bardziej pijany, ale nadal bawili się w tę grę.
W końcu Hermiona wezwała Harry'ego.
-Prawda czy wyzwanie- spytała.
-Och, myślę, że powinniśmy zacząć mówić wyzwanie. Daj mi wyzwanie.- oświadczył Harry.
Hermiona wysłała mu złośliwy uśmiech i oczy Harry'ego rozszerzyły się. Zapomniał już, że kazał jej opowiedzieć żenującą historię z kotem.
- Musisz pocałować Rona przez co najmniej dziesięć sekund i z języczkiem.- Hermiona wymieniła wszystkie reguły tego pocałunku.
-Nie do diabła nie!- krzyknął Ron. – To on ci kazał opowiedzieć o kocie.- Ron oczywiście pamiętał, że się śmiał i to była kara dla nich obu.
-Ah, Mione proszę- błagał Harry.
-Słyszał pan, panie Potter - powiedziała. –Musi pan wykonać wyzwanie.
Ślizgoni popatrzyli na Hermionę z szacunkiem. Jej zachowanie było bardzo ślizgońskie jak na dziewczyny z Gryffindoru. Wszyscy patrzyli też na reakcję Harry'ego.
-Dobrze.- z miną pokonanego wstał z kanapy.
-Nie możesz, nie ja nie chce.- zapiszczał Ron.
Harry zignorował go i uklęknął przed krzesłem Rona, kiedy pozostali patrzyli chciwie na każdy ruch Harry'ego.
Harry szybko wyciągnął rękę, złapał Rona z tyłu głowy i pociągnął go do przodu, naciskając na jego usta, które rozwarły się w szoku. Harry wykorzystał to i pogłębił pocałunek. Jak to powiedziała Hermiona z języczkiem. Dokładnie dziesięć sekund później Harry oderwał się od Rona i równocześnie z nim wykrzywił się z obrzydzenia.
-To było złe.- wypluł Ron.
-Ohyda.- powiedział Harry z obrzydzeniem.
Obaj wstali i nalali sobie więcej drinków, używając ich do przemycia ust.
Reszta zaczęła się histerycznie śmiać. Wszyscy mieli łzy na policzkach.
Harry położył się na kanapie z głową na kolanach Draco i patrzył ponuro na śmiejącego się jeszcze blondyna.
-Dlaczego mnie nie obroniłeś?- zapytał żałosnym głosem Harry.
-Bo nie jestem z Gryffindoru.- zakrztusił się Draco. -Ja nie bronię ludzi.
Harry przesunął się i ukrył twarz w poduszkę.
-O mój Boże.- wydyszała Hermiona. -Nie mogę uwierzyć, że on to naprawdę zrobił.
- To ty rzuciłaś mi wyzwanie.- podniósł głowę wystarczająco, żeby odpowiedzieć.
- Wiesz, że pocałowałeś pięciu Weasley'ów.- wydusił przez śmiech Blaise.
Harry i Ron jęknęli żałośnie, co spowodowało następny wybuch histerycznego śmiechu.
-Ach, chodź tu, lover boy.- powiedział Draco, klepiąc swoje kolana. -Zrobię wszystko, aby zabezpieczyć cię od dalszych zniewag.- powiedział uśmiechając się do Harry'ego.
Harry pociągnął nosem i po chwili jego głowa spoczywała na kolanach Draco. –Dziękuję.
-Och, Merlinie.- zawołała Pansy. – On uzyskał ochronę od Draco.
-Jestem zadowolony, w końcu znalazło sie coś, co poniżyło Harry'ego.- powiedział Seamus.
-Harry?- jęknął Ron. -Nigdy więcej nie będę grać z Mioną, nigdy.
- Ja też, kolego.- przyznał mu rację Potter.
Stopniowo grupa uspokajała się, ocierając ostatnie łzy śmiechu.
-Dostałeś to na co zasłużyłeś, gramy dalej.- powiedziała w końcu Hermiona.
Harry wciąż leżąc na kolanach Draco, rozejrzał się po pokoju, jego wzrok wylądował na Blaise'ie. Harry podniósł brwi w pytaniu. Blaise rozszerzył oczy i patrzył na Harry'ego przez kilka sekund, zanim skinął głową, przełykając ciężko.
To cicha wymiana skutecznie uciszyła pozostałych, którzy próbowali zrozumieć sens wymienianych przez Harry'ego i Blaise spojrzeń.
-Wyzwanie dla ciebie, pocałuj Hermionę.- powiedział cicho Harry.
Hermionie wyszły wręcz oczy, gdy zdała sobie sprawę ze znaczenia wymiany spojrzeń chłopaków.
-Mnie?- pisnęła.
Blaise przytaknął i powoli udał się do miejsca, gdzie siedziała. W pokoju było zupełnie cicho, gdy Blaise chwycił twarz Hermiony w ręce i pochylił się by ją pocałować.
-Dasz mi szansę?- zapytał cicho.
Hermiona popatrzyła na niego i powoli skinęła głową. Blaise chwycił ją za rękę i posadził ją sobie na kolanach. Miona zaczerwieniła się i ukryła twarz na jego szyi. Chłopak wysłał Harry'emu ogromny uśmiech wdzięczności.
-Oh mój- wydusiła Millicenta.
-Czy nie widzisz, że oni do siebie pasują.- wycedził Draco.
-Widzę.- powiedział cicho Harry. -Gratulacje.
Hermiona podniosła głowę i popatrzyła na Harry'ego. -Dlaczego nigdy mi nie powiedziałeś? -Spytała.
-Hmm, bo miałem z nim sam dużo zabawy?- odparował z uśmieszkiem.
Hermiona przewróciła oczami. -Muszę przyznać, że to strasznie dziwne wiedzieć, że jeszcze jakiś czas temu się z nim bzykałeś.
-Czy ci to przeszkadza?- zapytał poważnie Potter.
Spojrzała na Blaise, który patrzył na nią z niepokojem.
- Nie.- odpowiedziała, całując Ślizgona.
Następnie zwróciła się do Harry'ego. -Przynajmniej wiem, że jest dobry w łóżku.-powiedziała z bezczelnym uśmiechem.
- Powiedziałem mu w tajemnicy.- Blaise puścił oko do Hermiony. -Naprawdę nie myślałem, że mam jakieś szanse u ciebie, ale pomyślałem, że Harry może mi jakoś pomóc, w jakiś sposób.
-Ja naprawdę długo nie wiedziałem jak mogę pomóc. - przyznał Gryfon.
Hermiona położyła głowę na piersi Blaise'a. -Cóż, ale pomogłeś.- powiedziała, wzdychając szczęśliwie.
Harry spojrzał na Rona, ciekawy jego reakcji.- Wszystko w porządku?- zapytał.
Ron skinął powoli głową. -Przypuszczam, że tak.- Potem nagle uśmiechnął się szeroko. -Ale nie przychodzić do mnie teraz, bo zgubiłeś swojego partnera w łóżku.
Harry i inni zaśmiali się po raz kolejny.
- Nie wiem o wszystkim, ale zupełnie boję się grania dalej w prawdę i wyzwanie.- Pansy nagle oświadczyła.
-Ach, ale to było dobre.- zawołał Blaise.
-Tylko dlatego, że jesteś z dziewczyną, z którą chciałeś.- odparła Pansy.
Blaise uśmiechnął się szeroko. – To twój punkt widzenia? - Zapytał.
- Czy nie przeszkadza ci, że Blaise i Miona są razem?- Spytał cicho Harry Draco, co samo w sobie nie było łatwe, gdyż ciągle leżał na jego kolanach, a nie chciał by inni słyszeli o co pyta.
Draco westchnął ciężko. – Chodzi ci o to, jak nazywałem ją przez lata?
Harry kiwnął głową. -Widziałem wątpliwości, jakie tobą targały, gdy ją ostatnio przezywałeś… - powiedział Harry.
Draco westchnął znowu. – Nie przeszkadzają mi już tak jak kiedyś, nie lubię ich ,owszem i mam jeszcze kilka problemów dotyczących szlam, ale zmniejszyła się moja niechęć do nich. Poza tym Granger jest dobrą czarownicą. Jestem szczęśliwy z nimi. -Draco patrzył na Blaise i Hermione żartujących z innymi. Wszyscy zainteresowali się nową parą i nie zwracali uwagi na Harry'ego i Draco.
-Cieszę się.- powiedział cicho Harry.
Draco spojrzał w dół na Harry'ego. Bawił się przez chwile jego czarnymi włosami. -Więc wiemy w końcu, o kim fantazjował Blaise. A czy będziemy wiedzieć, o kim ty myślisz? - zapytał miękko.
Harry podniósł się na ręce i oparł lekko na Draco. -Czy naprawdę chcesz wiedzieć?- szepnął, patrząc w te niesamowite srebrne oczy, które zaczęły błyszczeć.
Draco skinął powoli.
Harry usiadł i przesunął się bliżej. Pochylił się i powoli przycisnął swoje wargi do Draco. Chłopcy równocześnie jęknęli cicho przy pierwszym kontakcie. Harry przesunął język wzdłuż ust Draco, smakując go i czekając na reakcje. Draco odpowiedział otwierając usta i pozwalając wejść Harry'emu.
Harry okręcając swój język w ustach Draco, degustował jego niepowtarzalny smak. Zbadał jego usta, jego język co wywołało sensacje pomiędzy ich nogami.
Draco nie pozostał długo bierny, tym razem to on wszedł językiem w usta Harry'ego. Gryfon zaprosił go do zbadania i wyszukania wszystkich szczegółów swoich ust.
Bez przerwania pocałunku, Harry siadł okrakiem na kolanach Draco, który oplótł go rękami masując jego plecy.
Gryfon przecisnął język z powrotem do Draco, aby móc zakończyć badanie jego ust. Prowadził język wzdłuż ostrych krawędzi zębów, przesunął w poprzek podniebienia Ślizgona. Chwilowo wyczerpany, pozwolił, aby ich języki razem tańczyły, przesuwały się względem siebie z pasją w każdym ruchu.
Usta Harry'ego zaczęły wyznaczać ścieżkę wzdłuż szczęki dawnego wroga. Draco odchylił głowę ułatwiając mu dostęp do swojej szyi. Złoty Chłopiec lizał i ssał szyję Malfoy'a, wywołując u niego niski jęk.
Ręce Draco błądziły po Harry'm, przesuwały się po plecach, by za chwilę wsunąć je we włosy.
-O bogowie, chcę cie. -jęknął.
Pocałowali się głęboko i namiętnie. Harry zaczął odpinać guziki od koszuli Draco.
Pierwszy kontakt skóry ze skórą wymusił na nich głębokie jęki. Tym razem Draco ssał szyję Harry'ego zostawiając ślady i doprowadzając go do granic przyjemności.
-Tak.- syknął Gryfon.
Harry wysunął biodra do przodu, naciskając ich erekcje. Równocześnie chłopcy jęknęli na nowe doznania.
-O bogowie.- jęknął blondyn.
-Och, proszę więcej.- wyjęczał w odpowiedzi Harry.
Harry szarpnął za włosy Draco, tak aby mieć lepszy dostęp do jego warg. Nie przerwali przyjemnego tarcia i dotyku bioder do czasu orgazmu, usta wzajemnie stłamsiły ich krzyki.
Harry upadł na Draco, chowając twarz w jego szyi, twarz Draco zatopiła sie we włosach Harry'ego, trwali tak dopóki nie złapali oddechu.
-Oh słodki Merlinie.- zawołał jakiś głos za nimi, powodując zastygnięcie chłopców i obudzenie ich świadomości, że nie są sami.
Rozdział 9: Nowe relacje
Harry był pewien, że to głos Hermiony im przerwał.
Oderwał się od Draco i mruknął szybko urok, żeby się oczyścić. Był wdzięczny za bezróżdżkową magię.
Spojrzał na Draco, zastanawiając się, czy mógłby go tu wziąć. Pierwszy pocałunek był jakimś postępem, zwłaszcza pod okiem przyjaciół.
Draco uśmiechnął się szeroko. Harry pocałował szybko Dracona i zszedł z jego kolan. Ślizgon pociągnął blisko Harry'ego i owinął swoje ramię wokół jego talii, a Harry oparł głowę na ramieniu Malfoy'a. Oboje spojrzeli na pozostałych.
Millicenta, Pansy, Hermiona, Blaise, Seamus i Ron. Wszystkich całkowicie zamurowało. Każda para oczu mrugała, zaskoczona tym widokiem.
-Jestem przekonany, że nimi wstrząsnęliśmy, Draco.- powiedział Harry.
-Myślę, że masz rację, Harry.- zgodził się Draco.
-Myślisz, że już zorientowali się, że jesteś osobą, która mnie fascynuję, na którą lecę, której pożądam? -Spytał Harry.
Draco spojrzał na Harry'ego. -To był bardzo ciekawy sposób odpowiedzi na moje pytanie.- wycedził.
Harry uśmiechnął się. -To było bardziej przyjemne, niż tylko odpowiedzieć ci.
Draco skinął głową w uznaniu i popatrzyli na innych, czekając spokojnie na ich reakcje.
Ron był pierwszym, który się odezwał . -Myślę, że musiałem zbyt dużo wypić i teraz mam halucynacje.
Głos Rona wyrwał Hermionę z jej oszołomienie. -Alkohol nie powoduje halucynacji.- powiedziała sucho. -Alkohol jest często przyczyną utraty zahamowań.- dodała patrząc na Draco i Harry'ego.
Blaise parsknął. -Nie jestem pewien, czy żaden z nich nie miał żadnych zahamowań.- powiedział z rozbawieniem.
Harry i Draco uśmiechnęli się posyłając Blaise'owi zły uśmiech.
-To był jeden piekielnie dobry pierwszy pocałunek.- powiedział Seamus, a jego głos był niemal tak rozbawiony jak Blaise'a.
-Tak, Draco.- zgodziła się Pansy.
-Powiedziałeś, że nigdy przedtem nie pocałowałeś chłopca.- Millicenta dodała.
Wszyscy, w tym także Harry spojrzeli na Draco oczekując jego odpowiedzi na to stwierdzenie. To był poważny problem.
Draco wzruszył wolnym ramieniem. -Powiedziałem, że nigdy nie znalazłem nikogo, kto pasował do mnie. Obserwowałem Harry'ego w ciągu minionych lat i w zeszłym roku zdałem sobie sprawę, że stał się bardzo seksowny.
O dziwo Ron kiwnął głową.
–Harry stał się gorącym młodym człowiekiem w zeszłym roku w odróżnieniu od wychudzonego chłopca, którym był.- przyznała Hermiona.
-Tak, zauważyłem, że wszystkie dziewczyny patrzą na niego.- przyznał Draco. Ale zajęło mi trochę, zanim uświadomiłem sobie, że również go podziwiałem.
Harry parsknął. -Nie wiedziałem, że jestem gorącym towarem.
-Och, ale to oczywiste.- Pansy powiedziała poważnie. -Teraz chcę się dowiedzieć, jak dwóch najgorętszych facetów w szkole zakończyło razem.
Osłupiały Harry warknął, powodując u Draco chichot.
- W każdym razie spędziłem wiele czasu dywagując nad tym, że coś mnie pociąga w moim największym rywalu.- Draco powiedział. -Cóż, w końcu pogodziłem się z tym. - Dodał gorzko.
Harry dotknął policzka Draco. – Ty nadal masz rolę do odegrania. Migdalenie się z połową dziewczyn z szkole jest jeszcze akceptowanym zachowaniem, ale z chłopcami już nie. Szczególnie nie ze mną. Nie poprawne zachowanie dla kogoś czystej krwi, a to już spowoduje, że twoje życie znajdzie się w jeszcze większym niebezpieczeństwie, zwłaszcza ze strony twojego ojca.
Draco wziął Harry'ego za rękę. - Dokładnie. I dlatego nawet nie odważę się eksperymentować z każdym z chłopców. Chociaż mógłbym, wiedząc że jest szczególnie chętny uczestnik w moim własnym dormitorium. - powiedział patrząc na Blaise'a.
Blaise zaśmiał się i podniósł ręce. -To nie moja wina. Harry zaatakował mnie, pamiętasz?
- Dobrze, w porządku. Harry jest tym jedynym, którego naprawdę chciałem tak, przyznaję. - Draco powiedział cicho.
Harry podniósł głowę, by otrzymać czuły pocałunek, którym Draco go obdarzył.
-Harry musisz postarać się przestać odciągać wszystkich chłopców od dziewczyn. - Pansy oświadczyła z rozbawionym blaskiem w oczach.
-Nie wiedziałem, że to co robię,- odpowiedział śmiejąc się Harry.
-Przypuszczam, że teraz rozumiem, dlaczego nie chciał powiedzieć kto to był. – wtrącił Blaise, a
Harry kiwnął głową w odpowiedzi.
– Wiesz, nigdy nie pomyślałem, że mam jakiekolwiek szanse. Zresztą, przez lata walczyliśmy i ja zawsze myślałem, że Draco nie leci na chłopaków. -powiedział Harry ironicznie.
-Zastanawiam się, czy wy dwaj byliście sobie faktycznie przeznaczeni dla siebie.- Millicenta wreszcie przemówiła.
-Zgadzam się,- powiedziała Hermiona powoli. -Przysięgam. Myśląc o nich, można skojarzyć, że zajmowali się grą wstępną od lat.
Zaskoczony śmiech zabrzmiał w pokoju..
-A więc to tym zajmowaliśmy się przez cały czas?- Harry zapytał Draco, jego zaskoczenie wzrosło.
-Trzeba przyznać, że pasji pomiędzy nami nie brakowało. – odparł Draco.
-Więc, ja naprawdę widziałem jak ci dwoje mieli orgazm? To nie alkohol? - Ron zapytał nagle.
W pokoju dało się słyszeć śmiech, jeszcze głośniejszy niż wcześniej.
-Obawiam się, że to widziałeś Ron. - Hermiona odpowiedziała mu. Ron wyglądał źle.
-Więc dlaczego nie mogłeś ich powstrzymać?- Seamus zapytał. – Wcześniej powstrzymałeś Harry'ego i Blaise dość łatwo.
-Nie mogłem.- Ron przyznał.
-Nie mogłeś?- Blaise zapytał z niedowierzaniem, wyraźnie nie wierząc w odpowiedź.
-To było jak oglądanie wypadku. Wiesz, że to jest złe, ale musisz patrzeć. -Ron wyjaśnił, wciąż wyglądając na przewrażliwionego. -Poza tym nie jestem pewien, że mój mózg uwierzył w to, co widziały oczy. Harry i Malfoy - powiedział potrząsając głową. –To się nie dzieje. To się nie dzieje naprawdę. Nie na wprost mnie.
-Dlaczego żaden z pozostałych nie powstrzymał nas?- Harry zapytał z uśmiechem.
-Ponieważ jesteście ogromnie gorący razem!- Pansy zawołała.
-Nigdy nie widziałam czegoś tak gorącego w moim życiu. Nigdy wcześniej.- Hermiona przyznała.
-Harry, zgadzam się z Seamus'em. Odkładając wszystko inne na bok, to był piekielnie dobry pierwszy pocałunek. - powiedział poważnie Blaise. – Nigdy nie całowałeś mnie w ten sposób, a ja i tak byłem pewien że jest nam bardzo dobrze razem. Teraz dopiero widzę, że nie można tego porównywać do was obu razem.
-Nigdy nie myślałem, że pierwszy pocałunek może się skończyć orgazmem, a wyglądaliście na tak pogrążonych …w sobie, że nie mogłem tego zatrzymać.- oświadczył Seamus.
Harry spojrzał na Draco poprzez swoje rzęsy. -Oni są w oczywisty sposób szczęśliwi. A czy ty jesteś zadowolony ze swojego pierwszego pocałunku z chłopcem? - zapytał.
Draco jęknął w odpowiedzi i pochylił się by pocałować Harry'ego.
-Nie możecie zacząć ponownie, nie. - Ron warknął.
Oni odkleili się od siebie i uśmiechnęli się do Rona.
-Muszę przyznać, że nie mogę uwierzyć w to, iż wy dwoje posunęliście się tak daleko z nami wszystkimi w pokoju. - przyznała Hermiona.
-I pewnie zrobiłbym to i tak, ale to chyba alkohol, który spowodował, że całkowicie zapomniałem o tym, że też jesteście tutaj. - Harry przyznał.
- Gdy po raz pierwszy się dotknęliśmy, byłem całkowicie stracony.- uzupełnił Draco.
-I nawet cię nie obchodziło kto jest w pokoju! - Pansy parsknęła.
Draco uśmiechnął się. – Nie. Nie obchodziło mnie to.
-Merlinie, wy dwoje jesteście naprawdę dla siebie stworzeni. - Seamus zawołał.
-Tak… więc jesteście teraz parą?- Ron zapytał, osłupiały przez cały ten obrót wydarzeń. Wyglądał bardziej zdezorientowanie niż źle. -Ty i Malfoy?
-Um, nie rozmawialiśmy o tym jeszcze.- powiedział Harry trochę nieśmiało.
Blaise parsknął. – Powiedziałeś mi kiedyś, że gdybyś miał szansę być z tym, kogo pragniesz, przyjąłbyś ją w mgnieniu oka.
-Tak, dobrze. Migdalenie się z nim, zwłaszcza za jego zgodą wydawało się bardziej istotne niż dyskusja, czy będziemy para czy nie. - odparł Harry.
Draco pokiwał głowa. -W pełni zgadzam się z Harrym w tej kwestii.
- Więc jesteśmy parą teraz? -Harry zapytał, patrząc na Draco poprzez swoje rzęsy.
-Tak.- Draco odpowiedział cicho. Harry podniósł głowę do pocałunku. Słodki pocałunek utrwalający swoją zgodę na ten nowy związek.
-Awwww- dziewczęta zawołały.
-Wy dwoje należycie do siebie.- Millicenta westchnęła.
-Zawsze byłeś dobrym graczem Draco. - Pansy powiedziała poważnie. - Czy naprawdę wiążesz się z Harry'm?
-Tak.- odpowiedział Draco, jego głos był miękki, ale poważny. Spojrzał w dół na Harry'ego. -Ja po prostu nie byłem z kimś, kogo naprawdę chciałem wcześniej.
Harry nagrodził go namiętnym pocałunkiem. Musiał usiąść na kolanach Draco, by wygodniej i namiętniej całować, do czasu aż inni zawołali, aby się zatrzymali.
-Co?- warknął Draco, spoglądając wściekle na nich. Harry nie był bardziej szczęśliwszy od niego z powodu przerwania pocałunku.
Wściekłe spojrzenia obu chłopców nie wywarły żadnego wrażenia na ich przyjaciołach.
-Nie możecie się opanować nawet na chwilę? - Pansy była zirytowana.
-Dlaczego?- powiedział wyraźnie zdenerwowany Draco.
- Bo ja oglądałam was obu z przyjemnością już raz dziś wieczorem, ale nie bardzo chcę obejrzeć jeszcze raz.- oświadczyła sucho. -To wcale nie ma nic wspólnego z tym, że ja nie mam nikogo. Nie muszę być jeszcze bardziej seksualnie sfrustrowana niż już jestem.
-Więc pocałuj Seamusa,- Harry odparł.
Chichoty wywołane wypowiedzą Pansy nagle umilkły po sugestii Złotego Chłopca.
Oboje, Pansy i Seamus gapili się na Harry'ego.
Harry przewrócił oczami. -Myślę, że należy go pocałować. Millicent też powinna pocałować Rona.- dodał. Więcej wytrzeszczonych oczu zwróciło się na niego.
Draco był tak samo zdumiony, jak pozostali, ale potem załapał intencje Harry'ego. -Tak-, powiedział do swoich przyjaciół. – Złapcie swoich własnych Gryfonów. Blaise i ja mamy już naszych.
Harry i Blaise wyszczerzyli zęby w uśmiechu. Siedząca na kolanach Blaise'a Hermiona zachichotała.
- Wy mówicie poważnie? - Pansy ledwo oddychała z powodu doznanego szoku.
-Oczywiście, mówię poważnie,- powiedział Harry. – Obserwowałem was wszystkich przez cały dzień i wiem, gdzie spoglądaliście, gdy myśleliście, że nikt nie widzi.
-Kiedy to stałeś się tak spostrzegawczy? - Hermiona zapytała. -A dlaczego ja tego nie zauważyłam? Zwykle jestem jedyną, która dostrzega takie rzeczy .
-Ty byłaś zbyt zajęta puszczaniem oczek do Blaisa.- powiedział Harry, powodując u Hermiony rumieniec. -A ja już przyglądałem się Draco od lat. Wziąłem trochę wolnego czasu, aby przyjrzeć się pozostałym. -Harry odparł.
Śmiech znów zabrzmiał w pokoju.
Pansy spojrzała spod oka na Seamusa. On uśmiechnął się do niej. Ona zerwała się ze swojego miejsca i usadowiła się na jego kolanach. Sekundę później już się całowali.
Odkleili się od siebie, a Pansy spojrzała na Harry'ego i Draco. – Dobrze. - Pansy powiedział dumnie.
Seamusa uśmiech nie mógł być chyba szerszy. -Dzięki, Harry.- powiedział Seamus.
Harry uśmiechnął się do niego. -Nie ma za co, stary.
Wszyscy spojrzeli na Millicentę i Rona wyczekująco. Twarze obojga płonęły wściekle, ale patrzyli na siebie uważnie.
Hermiona westchnęła. -Musisz iść do niego, jeśli chcesz go- powiedział do Millicenty. – On nigdy się nie ruszy.
Urażony Ron spojrzał na Hermionę, ale Millicenta wydawała się zadowolona ze słów Gryfonki. Ona nie rzuciła się na niego jak Pansy na Seamusa. Powoli podeszła do krzesła, na którym siedział Ron. - Czy mogę tu usiąść? -Spytała grzecznie.
Ron przełknął głośno i skinął głową, trzymając ręce otwarte w geście zaproszenia. Millicenta usiadła na jego kolanach, a Ron objął ją i przyciągnął bliż niepewny pierwszy pocałunek, następnie rozsiedli się wygodnie, oczywiście zadowoleni z nowego rozwiązania, mimo że oboje wciąż płonęli wściekle.
Grupa milczała przez kilka długich chwil, gdy oni wszyscy patrzyli na siebie jako na nowe pary.
-Cóż, nie mogę powiedzieć, że się tego spodziewałem.- Draco wycedził.
Ron był tym, który odpowiedział na komentarz Draco. -Nie sądzę, by ktoś się spodziewał, oprócz Harry'ego. - powiedział.
Inni zaśmiali się. –Zdajesz się być całkiem dobrą swatką, Harry. - Hermiona skomentowała.
- Nie zaplanowałem tego wszystkiego. Nie dokładnie. - powiedział Harry ironicznie.
Draco parsknął. -Ale wiedziałeś więcej niż my.
Harry wzruszył ramionami. -Kiedy zorientowałem się, że będziemy zamknięci tutaj na kilka dni muszę przyznać, że byłem szczęśliwy, że będę mógł spędzić trochę czasu bliżej Ciebie.- powiedział Harry, patrząc na Draco.
Potem spojrzał na Blaise'a i Hermionę. -Miałem również nadzieję, że rzeczy mogą się ułożyć dobrze dla Blaise'a. Będąc zmuszonym do przebywania razem, Blaise miałby szansę, aby Hermiona poznała go trochę lepiej. Miałem nadzieję. - Harry wzruszył ramionami. – Ja po prostu zachęciłem każdego trochę.
-Nie byłam zadowolona z tego w ogóle na początku,- powiedziała Hermiona, a większość osób kiwnęła głową zgadzając się z nią. Wszyscy oprócz Harry'ego i Blaise'a. -Myślałam, że wszyscy pozabijają się nawzajem zanim stąd wyjdziemy, ale wszystko potoczyło się zupełnie inaczej niż oczekiwałam.
Draco zaśmiał się. -Zgadzam się, też myślałem, że wszyscy zabijają się nawzajem. Jak to Śizgoni i Gryfoni, nigdy zgodni, zawsze przeciwko, zawsze walczą. - spojrzał w dół na Harry'ego. -Cóż, z wyjątkiem Harry'ego i Blaise jak już sie dowiedziałem. - powiedział cierpko Draco. Harry posłał mu wredny uśmiech.
-Nienawidziłem pomysłu utknięcia tutaj z grupą Ślizgonów,- Ron powiedział spokojnie. – Harry pracuje na mnie od lat, próbując dać mi do zrozumienia, że Ślizgoni nie są tacy źli. Ostatecznie przekonał mnie, ale wciąż umieszczam Malfoya w innej kategorii.
-Słusznie- Draco przyznał cicho. -Nigdy nie dałem Ci żadnego powodu, aby traktować mnie lepiej niż z pogardą. Jestem wam wszystkim winien przeprosiny za sposób, w jaki traktowałem was przez lata. -Draco skinął na Rona, potem na Hermionę i Seamusa, a w końcu na Harry'ego.
Harry tylko uśmiechnął się i zaproponował Draco pocałunek , jako dowód przebaczenia.
Ron, Hermiona i Seamus patrzyli na Draco ze zdziwieniem. Ron robił się wściekły, usiłując zdać sobie sprawę z tego, że Draco Malfoy właśnie go przeprosił.
Hermiona w końcu uśmiechnęła się. – Mi też przykro. Czas puścić to wszystko w niepamięć. - powiedziała cicho.
Draco zwrócił jej uśmiech i skinął głową na potwierdzenie. Patrząc na Seamusa, który śmiał się jak wariat, Draco potrząsnął głową ze smutkiem. To nie tyle był problem między nimi dwoma. Wreszcie Draco zwrócił się, by przyjrzeć się Ronowi ponownie.
Ron westchnął. -Harry już mi wyjaśnił jasno dziś rano, że muszę przeprosić cię. Przyznaję, że nie dokładnie wszystko rozumiem, ale szczerze przepraszam za wiele rzeczy.
Draco skinął głową, czując, że najlepiej rzeczywiście nic nie mówić. Wszyscy oni czuli się nieco niekomfortowo.
-Cóż, jestem szczęśliwa tutaj gdzie jestem, nawet jeśli tego nie oczekiwałam. - Pansy oświadczyła, wiercąc się na kolanach Seamusa.
To złamało napięcie, które powstało w wyniku wcześniejszej rozmowy o przeszłości i przeprosin. W niepisanej umowie wszyscy skorzystali z okazji, by ucałować ich nowych partnerów.
-Nigdy nie myślałem, że będę chodził z dziewczyną ze Slytherinu, ale muszę przyznać, że jestem zadowolony, że wszystko tak się ułożyło. - Ron powiedział cicho, uśmiechając się do Millicenty.
-Ja też-, powiedziała cicho.
Draco skrzywił się. –Jak to się stało, że wszyscy jesteśmy z Gryfonami?
Harry uśmiechnął się szeroko. –To ze względu na nasz nieodparty urok.- powiedział.
Draco potrząsnął głową, ale uśmiech wrócił na jego wargi. – Wiesz, że zszokujemy całą szkołę, prawda?
Harry wzruszył ramionami. -Wiem, ale ja nie mam nic przeciwko temu, o ile ty nie masz. Tak jak powiedziałem, ja po prostu już o to nie dbam. Moje obowiązki zostały spełnione i mogę żyć moim własnym życiem, jak tylko będę chciał.
Draco jęknął, nagle zdając sobie z czegoś sprawę. - Och, Merlinie! Chodzę z Harry'm Potterem! -Zawołał.
Histeryczny śmiech wybuch wśród nich wszystkich, kiedy Draco jęknął żałośnie. -To nie będzie tylko sensacją w całej szkole. To będzie nagłówek wiadomości we wszystkich gazetach, - jęknął powtórnie.
Łzy zaczęły spływać po policzku Harry'ego, on sam trzymał się za brzuch i śmiał się histerycznie.
-Ślizgon chodzący z Gryfonem, to nie jest na tyle złe. Ale ja jestem Draco Malfoy a ty jesteś Harry Potter. Jak to się stało? -Draco krzyknął.
Jego dramaturgia nie była traktowana poważnie, pomijając fakt, że wszyscy wiedzieli, iż w tym co mówi jest trochę prawdy.
-Och, ale kto został złapany w tym związku?- Draco zapytał. -Jestem cholernie wspaniały, wiesz,- dodał podrzucając głową. – I jestem Malfoy.
Nikt inny nie był w stanie powiedzieć ani słowa poprzez śmiech. Draco spojrzał na Harry'ego. -Ale ty też jesteś cholernie wspaniały.- Draco oświadczył. - Jesteś zbawicielem światem czarodziejów. To robi się mniej więcej po połowie. Powiedziałbym, że obaj wygraliśmy. -Draco oświadczył dumnie.
Harry tylko kiwnął głową przez śmiech.
-No cóż, skoro jesteśmy stworzeni dla siebie, inni po prostu będą musieli się z tym pogodzić. - Draco oświadczył. Draco pochylił się z powrotem na kanapie i rozsiadł w ciszy. Jego twarz wyrażała ogromną satysfakcję.
Stopniowo inni zaczęli się uspokajać.
-Do diabła z tym z kim chodzi Draco Malfoy.- Ron zakrztusił się. – Harry, ty chodzisz z cholerną królową dramatu!
Harry, któremu dopiero co udało się uspokoić, znów zaczął się śmiać jeszcze raz. Draco spojrzał wyniośle na Rona, ale powstrzymał się od komentarza. Harry otarł łzy z twarzy. -Być może, ale teraz on jest moją królową dramatu.
-Lepiej ty niż ja, kolego. - Ron powiedział, potrząsając głową w udawanym współczuciem.
Harry odwrócił się do Draco, aby odnaleźć jego wzrok wpatrzony w niego samego.
-Myślę, że podoba mi się twój pomysł.- szepnął Draco. Oddech Harry'ego przyśpieszył ze względu na intensywność spojrzenia Draco, jak i słowa, które ten wypowiedział.
Harry nagle zerwał się z kanapy, ciągnąc za sobą Draco. Skierowali się do pokoju Slytherinu, biorąc kilka fiolek ze stołu laboratoryjnego.
Rozdział 10: PWP
-Wezmę twoje łóżko Harry.- krzyknął Blaise, kiedy Harry i Draco poszli do prowizorycznego pokoju. Zignorowali go, tak jak i pozostałych.
Młodzi mężczyźni, gdy tylko weszli szybko ustawili silne blokady i uroki tłumiące. Tym razem nie chcieli podzielić się niczym z innymi.
Odrzucili różdżki, teraz całkowicie im zbędne. Ich usta spotkały się w mocnym pocałunku, zupełnie jakby zapomnieli, że przed chwilą zwiedzali i degustowali się wzajemnie.
Nagle Harry odepchnął się od Draco powodując jęk tego ostatniego, z powodu utraty kontaktu.
-Chcę cię widzieć.- powiedział Harry uwodzicielskim głosem. Draco przytaknął skwapliwie. Już wcześniej pozbawili się wzajemnie koszul, nie nosili butów i skarpetek cały dzień chodząc z przyjemnością po dywanie dziewczyn. To tylko chwila, by zrzucić spodnie i bokserki.
Harry skanował zachłannie nagą postać Draco. Zadowolony uśmieszek przemknął przez jego twarz, gdy uświadomił sobie, że Draco uczył się jego ciała, tak samo zachłannie. Kierowali się w stronę łóżka a Harry z doświadczeniem delikatnie przesuwał dłonie po klatce piersiowej Draco.
Gdy jego kolana uderzyły o łóżko, Draco opadł na nie, by leżeć między poduszkami. Harry stał przez dłuższą chwilę wpatrując się w piękne ciało.
-W moich najdzikszych fantazjach, nigdy nie myślałem, że kiedykolwiek wyjdzie to tak jak teraz.-Harry szepnął.
-Ani ja.- powiedział Draco równie cicho. –A teraz chodź tu.- mruknął.
Harry uśmiechnął się bezczelnie i odwrócił się raptownie. Zebrał fiolki z podłogi, a następnie wszedł na łóżko. Nie dotykając ciała Draco, Harry pochylił się i pocałował go głęboko.
-Obróć się.- powiedział Harry. – Zrobię ci masaż.- Draco jęknął i obrócił się, tak jak powiedział Harry.
Harry przełknął ślinę, zanim usiadł okrakiem na biodrach Draco, jego twardy członek oparł się o pośladki Draco. Obaj jęknęli na ten kontakt i w oczekiwaniu wszystkiego, co miało dopiero nadejść.
Biorąc kilka głębokich oddechów Harry nalał oliwki o smaku truskawkowym. Olejek spływał wzdłuż kręgosłupa Draco i Harry był zafascynowany tym widokiem. Dopóki Draco nie przesunął się pod nim. Harry zamarł na ten ruch bioder i wziął parę głębokich oddechów, zanim mógł skupić się ponownie na kochanku.
Harry przesuwał dłonie delikatnie masując plecy Draco. Jego skóra była kremowe i miękka, a oliwka spowodowała błyszczenie jego skóry w świetle. Masując na przemian mocno i delikatnie Harry poczuł jak Draco staje się całkowicie zrelaksowany pod nim.
Harry pochylił się i przebiegł językiem wzdłuż górnej części kręgosłupa, wyznaczył drogę do karku blondyna. To niesamowite blond włosy przesuwały się po policzkach Harry'ego, gdy gryzł i całował okolice ucha Draco. - Mmmm Truskawka. Odwróć się. - szepnął Harry do ucha Draco.
Draco jęknął i odwrócił się z powrotem. Harry uklęknął między jego nogami. Nie był pewny czy mógł go obsłużyć chociaż, gdy spojrzał w srebrne oczy ujrzał tam niezaprzeczalne pożądanie.
Wiedział, że jego szmaragdowe oczy odzwierciedlają to samo. Ale mimo wszystko wolał zapytać.
-Czy jesteś pewien, że tego chcesz?- spytał cicho Harry.
–Z tobą zdecydowanie jestem pewien, że chcę.- skinął głową Draco.
Harry jęknął tylko na przewidywaną odpowiedź.
-O bogowie, Harry.- Draco odetchnął.
-Wiem.- powiedział Harry, dysząc ciężko.
Harry powoli zsuwał się wzdłuż twardego ciała Draco, całował, lizał i przygryzał. Zatrzymał się na twardych sutkach, wyrywając tym samym jęki z gardła Draco.
Przesunął język po napiętych mięśniach brzucha, Harry zatrzymał się ponownie i wsunął język w pępek Draco, wywołując jęk.
Harry podgryzał biodra Draco, na krótko przed wzięciem jego członka w usta jednym płynnym ruchem. Draco zaplątał ręce we włosy swojego chłopaka, który pozwalał na pieprzenie swoich ust. Zielonooki obserwował emocje przewijające się na twarzy Draco . Nie trwało to długo, nim Harry połykał ostatnią kroplę ekstazy Draco.
Draco upadł zmęczony z powrotem na poduszki i Harry oparł czoło o kości biodrowe Draco, dysząc i uspokajając się.
Draco posłał mu rozmarzony uśmiech.
-To było niesamowite.- powiedział na westchnieniem.
-Czy nadal chcesz kontynuować?- Harry zapytał, uśmiechając się do niego.
Draco skinął głową i wziął inne fiolki do łóżka i dał je Harry'emu, po czym ułożył się wygodnie.
Harry jęknął głęboko, gdy na jego oczach Draco rozłożył się przed nim.
-Oh, tak bardzo cię chcę.- Harry jęknął.
Draco zamknął oczy. – Więc weź mnie.- szepnął Draco.
Harry jęknął ponownie. Pochylił się ponownie pocałować Draco powoli, ale głęboko. Nie odrywając ust przesunął palce wzdłuż pośladków, masując i napierając delikatnie na wejście.
Harry nadal całował Draco, jego język pieścił jego usta dając mu coś na czym mógł się skupić. Wsunął jeden palec, po kilku ruchach dodał drugi. Całując Draco powoli rozciągał go.
Draco zaczął przesuwając biodra powrotem. –Więcej.- westchnął.
Draco przenikliwie krzyknął, gdy Harry dotknął jego prostaty. Harry uśmiechnął się z satysfakcją, gdy widział czystą ekstazę na twarzy Draco.
-O bogowie, proszę o więcej- Draco bełkotał i Harry w kilku szybkich ruchach, dodał trzeci palec prawie bez wysiłku. Uwaga Draco skupiła się na intensywnych doznań płynących przez jego ciało.
Przez przymknięte powieki było widać płonące z pożądania srebrne oczy.
Harry rozsunął delikatnie nogi Draco, ustawił się pod odpowiednim kątem i czekał na znak od Draco.
Draco zamknął oczy i kiwnął na niego lekko. Harry przycisnął delikatnie swój członek do Draco i prześlizgnął się przez mocny pierścień mięśni.
Draco napiął się na kilka chwil, ale Harry był zadowolony, kiedy kochanek nie skrzywił się z bólu. Pochylił się i pocałował namiętnie Draco. Powoli naparł do przodu i wszedł głęboko aż po jądra. Harry całował Draco, dopóki ten się całkowicie nie zrelaksował i nie zaczął napierać na Harry'ego szukając więcej pieszczot.
-Czuje się tak zdumiewająco dobrze.- jęknął Harry.
-Pieprz mnie, Harry.- wycedził Draco, dźwięk wystarczająco blisko, aby jak zwykle przeciągać, ale przez splecione z pragnienia. Harry mógł dojść już od tego głosu. Czuł, jak jego męskość wsuwa się i wysuwa w gorące wnętrze. W pewnej chwili zmienił kąt i chłopak pod nim krzyknął głośno, czując, jak twarda główka uderza prosto w jego prostatę, a zręczne palce mocniej zaciskają się na penisie.
-Harry, proszę.- jęknął Draco.
Harry chwycił mocniej członka Draco. Jego ręka była nadal śliska i łatwo sunęła w górę i w dół w rytm pchnięć. Z imieniem Harry'ego na ustach Draco wytrysnął perłowym strumieniem wypełniając dłoń Harry'ego gorącym nasieniem.
Widok orgazmu Draco wraz z rytmiczne zaciskającymi się mięśniami wokół jego penisa, wywołał u Harry'ego najlepszy orgazm jaki miał w życiu.
Harry upadł na Draco nie zdolny do jakiegokolwiek ruchu. Leżeli tak przez kilka minut bez ruchu, aż nie mogący oddychać Draco pchnął Harry'ego. Harry przesunął się tak, że leżał przy boku Draco, mruknął urok czyszczące, skutecznie usuwając wszelkie lepkości.
-Leżymy na kocach.- Harry wymamrotał sennie do klatki piersiowej Draco.
Draco zaśmiał się cicho ze zdziwieniem. – Nie wiem co myślałem, że powiesz, ale to na pewno nie było to.- Draco przyznał.
- Oczekiwałeś, że to będzie tak absolutnie niewiarygodne?- Harry zaproponował.
-Mmmm- Draco szepnął. – Nie.
- Accio Koc. - Harry wymamrotał sennie, wskazując ręką na łóżko Blaise'a.
Draco pomógł okryć ich kocem, wtulił się w ramiona Harry'ego. W ciągu kilku chwil obaj byli pogrążeni w głębokim śnie.
Po raz kolejny Harry został brutalnie obudzony. I po raz kolejny czuł się jakby jego głowa miała wybuchnąć, a żołądek robił fikołki. Kac bywa przerażający.
-Harry Potter, sir. Proszę się obudzić. – pisnął Zgredek.
-Idź, Zgredku.- narzekał Harry.
-Harry Potter musi się obudzić. Śniadanie jest już gotowe i Zgredek ma wiadomoś
od profesora Dumbledora.- Zgredek pisnął.
-Możesz go wyłączyć?- Draco mruknął pod nosem.
Harry otworzył ze zdziwienia oczy i spojrzał w srebrne, zaspane oczy. Zamrugał. Na wspomnienie tej gorącej nocy mimowolnie się uśmiechnął, otrzymując w zamian lekki uśmiech blondyna.
-Czy Harry Potter obudzić się, sir?- Zgredek pisnął ponownie, powodując, że obaj równocześnie jęknęli.
-Jaka jest wiadomość od dyrektora, Zgredku?- Harry zapytał.
-Pergamin jest na stole ze śniadaniem.- pisnął Zgredek.
-Dobrze, zaraz tam pójdę.- Harry powoli podniósł się, trzymając się za pulsującą głowę. Draco robił to samo.
-Gdzie są te eliksiry?- zapytał Ślizgon.
-Myślę, że zostawiłem je w klasie.- powiedział Harry. -Nie byłem zainteresowany tymi eliksirami, gdy brałem fiolki w nocy.
-Tak, ja też nie- przyznał Draco.
Powoli wyszedł z łóżka, założył spodnie i poszedł po eliksiry. Westchnęli z ulgi, gdy po kacu nie było już śladu. Draco poszedł do łazienki a Harry przeczytał wiadomość od Dumbledore.
Dowiedział się, że szkoła jest już czysta i że powinni zostać uwolnieni dzisiaj po południu. Dyrektor miał nadzieję, że wszystko poszło dobrze i poprosił ich, aby posprzątali klasę i doprowadzili ją do dawnego wyglądu.
Harry parsknął. Rozejrzał się po pokoju myśląc o ostatniej części. Pokój był ledwie rozpoznawalną klasą eliksirów. Byli jakby we własnym świecie w ciągu ostatnich kilku dni, a Harry czuł się trochę smutny z powodu, że mieli stąd wkrótce odejść.
Podał list Draco, tak aby mógł go przeczytać a sam poszedł skorzystać z toalety. Wracając do ich wspólnego pokoju znalazł Draco siedzącego przy stole i jedzącego śniadanie.
Harry dołączył do niego i w ciszy jedli śniadanie.
-Będę tęsknił za tym.- odezwał się wreszcie Harry.
Draco spojrzał na niego.
-Taak, ja też.- przyznał Draco. – Nie czuję się zbyt szczęśliwy mając stąd odejść.
-Czy żałujesz tego?- Spytał Harry, pokazując ręką na nich dwóch.
-Nie.- uśmiechnął się Draco.
Harry odpowiedział małym uśmiechem. -Cóż, więc to jest naprawdę w porządku, my jako para?- Zapytał, nadal czując się nieco smutny. -Wiem, że oni żartowali wczoraj w nocy, ale jestem Harry Potter Złoty Chłopiec, Chłopiec, który przeżył, i tak dalej. To będzie koszmar, kiedy prasa się dowie. Czy jesteś na to gotowy?
Draco chwycił rękę Harry'ego i ścisnął ją lekko. -Harry, muszę przyznać, że muszę się jeszcze przyzwyczaić do tego, ale wiem, w co się pakuję. Mam na myśli, cholera, wiesz że przeze mnie powstało kilka plotek o tobie.
Harry zaśmiał się. – Och masz racje.- przyznał.
-Oczywiście, że mam rację.- wycedził Draco.
Harry potrząsnął głową z wymuszonym uśmiechem. To mogło by być ciekawym doświadczeniem, nauczyć się żyć z arogancją Draco.
Draco pochylił się i pocałował Harry'ego. -Będziemy na pierwszych stronach, razem- Draco mówił cicho, prosto w usta Harry'ego.
-W porządku,- Harry ledwie oddychał.
-Myślę, że powinniśmy wrócić do łóżka.- wycedził Draco.
Harry kiwnął głową i wstał przeciągając się, gdy nagle zatrzymał się i posłał zły uśmiech do Draco.
-Chcesz wiedzieć, jaka jest jedna z moich fantazji?- zapytał Harry.
Draco w odpowiedzi podniósł brwi.
-Cóż, marzyłem o seksie w klasie eliksirów z tobą. -przyznał Harry. – Ale ta jest właściwie spełniona, chociaż teraz nie jest tu tak jak zawsze, natomiast…
-Co dokładnie proponujesz?- podejrzliwie zapytał Draco.
Harry przesunął wzrok na drzwi gabinetu Snape'a i oczy Draco rozszerzyły się, gdy zrozumiał dokąd zmierzają myśli Pottera.
-Niech to! On nas zabije, jeśli się dowie. - krzyknął z niedowierzaniem Draco.
Harry uśmiechnął się do Draco i zwyczajnie wzruszył ramionami, jakby go to nie obchodziło zbytnio. -Prawdopodobnie. - Harry przyznał. -Ale kiedy indziej będziemy mieć taką okazję?
Draco rozejrzał się po pokoju i niedbały uśmiech wykwitł na jego twarzy.
-Czy jest to jedno z zagrożeń związanych z randką z Gryfonem? - wycedził Draco. – Pakować się w głupie sytuacje, które mogą zabić?
Harry uśmiechnął się. -Nie, to jedna z zalet Ślizgonów. Korzystaj z okazji, kiedy się pojawia.
Draco wygiął brwi. – Wygrałeś. Punkt dla ciebie.
-Oczywiście. - Harry uśmiechnął się w odpowiedzi.
Draco spuścił wzrok i powiedział. –Myślę, że zamierzasz być honorowym Ślizgonem.
Harry zaśmiał się. - Tak długo jak będziemy się pieprzyć w gabinecie Snape'a.
Harry musiał wrócił po fiolki do drugiego pokoju. Potem wyszeptał hasło do biura Snape'a. Przy odrobinie szczęścia, nikt z pozostałych nie obudzi się zbyt szybko. Weszli i ucieszyli się, że nie muszą się martwić o uroki tłumiące.
Szybko zrzucili spodnie i Draco skoczył na biurko, a Harry już stanął między jego nogami. Obaj jęknęli, gdy ich erekcje otarły się o siebie. Całowali się namiętnie.
Biorąc olejek z fiolki , Harry szybko i starannie przygotował Draco zanim wsunął się w aksamitne ciepło jego ciała.
Pchnięcia Harry'ego były pod odpowiednim kątem do prostaty Draco, wywołując u niego krzyki, takie jakie kochał. Potter sięgnął po członka Malfoy'a i zaczął go pieścić i chwilę później Draco wykrzyczał jego imię tak samo jak Harry jego.
Po złapaniu oddechu, wymienili powolny, ospały pocałunek. Potem rzucili zaklęcie czyszczące i ubrali się, co nie było trudnym zadaniem, bo założyli rano tylko spodnie.
- Mógłbym się do tego przyzwyczaić. - wycedził Draco.
- Do czego? Bo my raczej nie będziemy już uprawiać seksu w biurze Snape'a. - zaśmiał się Harry.
Draco uśmiechnął się do niego. -Nie, chociaż było interesująco. - powiedział rozglądając się po biurze. -Sex w zakazanym miejscu, to jest to.
Harry kiwnął głową. -Ale jeśli to prawda, to do czego możesz się przyzwyczaić? - Spytał Harry.
-Być na dole. - Draco przyznał.
Harry uśmiechnął się. -To miłe, prawda? Chociaż na górze też jest fantastyczne.
Draco spojrzał na niego z ciekawością. –Co wolisz?-
Harry wzruszył ramionami. –Lubię obie pozycję, w zależności od nastroju.
-Co masz na myśli?- Draco zapytał.
- Myślę, że chodzi ci o głębszy sens niż tylko to, że obie są przyjemne?- Harry zapytał. Na skinienie Draco Harry próbował wyjaśnić. -Czasem lubię górę, ponieważ daje mi kontrolę nad czymś w moim życiu. Nie zawsze miałem kontrolę nad tym co dzieje się ze mną. A czasem, gdy mam zbyt wiele na głowie wolę być na dole właśnie dlatego, że mogę zrezygnować z tej kontroli na rzecz kogoś innego.
- Myślę, że wiem o co ci chodzi. – Draco popatrzył na niego z namysłem.
Potter uśmiechnął się. –Więc, co myślisz o wspólnym prysznicu?- Zapytał.
- Brzmi świetnie. - Draco wycedził, lustrując ciało Harry'ego.
Opuszczając biuro Snape'a zauważyli, że nadal nikt inny jeszcze nie wstał. Wzięli prysznic, ale zrobili to szybko, bo wkrótce mogło wstać więcej osób i dobijać się do łazienki.
Po prysznicu położyli się na kanapie.
-Jestem zmęczony, Draco.- wymamrotał sennie Harry.
-To idź spać.- Draco szepnął, gładząc miękkie włosy Harry'ego.
-Ty też pójdziesz?- mruknął półsennie Harry.
-Hmmm Mmmm,- odpowiedział Draco.
Byli pogrążeni w głębokim śnie, kiedy inni wreszcie się obudzili.
Rozdział 11: Powrót Snape'a.
-Panie Potter i panie Malfoy.- krzyk Snape'a wyrwał ich ze snu.
Słysząc brzmienie jego głosu Harry zaczął się zastanawiać, od jak dawna profesor próbował ich obudzić. Potter zamrugał, spoglądając w twarz Mistrza Eliksirów.
-Hej, Snape, wróciłeś.- powiedział mimochodem Gryfon.
Oczy Snape'a zwężyły się groźnie. -Będziesz zwracał się do mnie poprawnie. Mimo nadzwyczajnych okoliczności nadal jesteśmy w klasie, nie w moim gabinecie Potter.
Harry poczuł jak Draco przesunął się nieco pod nim i musiał użyć wszystkich swoich sił, aby zapanować nad śmiechem.
-Tak jest, sir. - powiedział, mimo wielkiego wysiłku i tak wykrzywiając usta w uśmiechu.
Oczy Snape'a zwężyły się jeszcze bardziej. – Wstawaj - zażądał.
Pomimo chęci wykonania polecenia szybko, Harry powoli usiadł uwalniając Draco. Rozejrzał się po pokoju. Ich koledzy z niedowierzaniem wpatrywali się w tą sytuację. Harry podejrzewał, że myśleli, że mieli więcej czasu, aby obudzić Harry'ego i Draco przed przyjściem Snape'a.
Sam pokój wrócił już do normy z wyjątkiem kanapy, na której spali. Wszystkie ścianki oddzielające i łóżka zniknęły, a ławki, stołki, biurka wróciły na swoje miejsca. Dywanu nie było i powróciła lodowata podłoga z kamienia. Harry i Draco przystępowali więc z nogi na nogę, aby nie było im tak zimno w stopy.
Pomimo strachu przed karą od opiekuna domu, Pansy podeszła do chłopców i dała im skarpetki i buty.
-Dzięki, Pansy.- powiedział Harry, a Draco skinął głową.
-Proszę bardzo.- powiedziała cicho wycofując się z linii ognia.
Snape wygiął brwi. -Co dokładnie się tu dzieje, Potter?
Potter uśmiechnął się ironicznie.
-Draco i ja zakładamy buty i skarpetki, proszę pana, bo podłoga jest zimna.- wyjaśnił niewinnie. -Gdy zasnęliśmy podłoga pokryta była pluszowym dywanem.
–Wyjaśnij.- rozkazał.
-Mieliśmy być tutaj kilka dni, więc stworzyliśmy nowy dom z salonem i sypialniami. Kolory były neutralne - czarny i biały nie będące powiązane w żaden sposób z naszymi codziennymi kolorami. - wyjaśnił Harry, wkładając buty i skarpetki.-Podzieliliśmy klasę na pół, w jednej części był nasz nowy salon, tam gdzie jest kanapa z Draco. W drugiej połowie podzielonej na trzy części sypialnie.
-Sypialnie?- przesłuchiwał dalej Snape.
-Tak, dziewczyny nie miały nic przeciwko mieszkaniu razem, ale Draco i Ron. . . Dobrze, że nie chcieli, więc zrobiliśmy pokoje. Jeden dla dziewczyn, jeden dla chłopców Gryffindoru i jeden dla chłopców Slytherinu. - wyjaśnił Harry.
Harry zdecydowanie nie chciał przekazać informacji, że on sam spał z Draco w akademiku Slytherinu zeszłej nocy. W zasadzie Harry nie był pewien, gdzie każdy spał w nocy. Nie pomyślał rano, żeby sprawdzić kto gdzie spał i było całkiem możliwe, że było trochę wymian sypialniami.
-Pokój naprawdę nie wyglądał tak samo jak teraz. Mieliśmy nawet stół tam. -powiedział Harry, wskazując, gdzie to było. -Oh, i stworzyłem drzwi do łazienki z tej strony, żeby wszyscy nie włóczyli się po pana biurze. - dodał Harry.
Draco i Harry skończyli wkładać buty i stali teraz bezczynnie. Podczas gdy Harry wyjaśniał, co zmienił w klasie, Draco po cichu zmienił kanapie z powrotem do warsztatu i lewitował go na swoje miejsce.
-Więc… - powiedział Harry, wskazując na stoły i klasę. -Wszystko wróciło do normy teraz.
-I moje biuro? - Snape był dość podejrzliwy.
-Cóż, jestem ci winien kilka butelek.- Harry przyznał. - Swoją drogą, dziękuję za udzielenie mi zgody.- powiedział Harry mając nadzieję, że mężczyzna nie będzie zgłębiał tematu.
Nie miał niestety takiego szczęścia.
-A ile butelek jesteś dokładnie mi winien?- zapytał Snape zdaniem Harry'ego bardzo niebezpiecznym tonem.
Harry skrzywił. -No, hm, tak, wziąłem kilka butelek dobrej Szkockiej whisky wraz z kilkoma Ognistymi i z Brandy brzoskwiniowym.
-Powiedz mi, że przynajmniej doceniliście Szkocką.- uśmiechnął się ironicznie Snape.
Inni patrzyli na to z zaciekawieniem. Oczekiwali bardziej gniewnej reakcji Snape'a z powodu zabrania alkoholu i picia w szkole , mimo zapewnień Harry'ego, że nic im nie grozi. Natomiast Snape w ogóle zdawał się tym nie przejmować. Snape nie gniewający się o zabranie alkoholu, ale o niedocenienie jego Szkockiej – to akurat nie mieściło im się w głowie.
Harry oczywiście wiedział, że będzie to jednak problem, bo teraz był zastraszony i najwyraźniej nie chciał odpowiedzieć. –.- powiedział Harry bardzo szybko.
Po chwili przetwarzania dokładnie tego, co Harry powiedział, twarz Snape'a zsiniała. -Harry, myślałem, że uczyłem się lepiej? Czy ty się kiedykolwiek nauczysz? - uciął.
-Wiem, wiem - Harry błagał. -Ale to dla dobra sprawy. Przysięgam, zwrócę dwukrotnie to, co jestem ci winien!
Snape'a nozdrza rozszerzyły się, gdy spojrzał na Harry'ego. -Potter, omówimy to później! – warknął.
Harry westchnął i kiwnął głową. Domyślał się, że będzie musiał wyjaśnić więcej niż tylko Szkocką.
-Czy istnieją jakieś inne problemy w moim biurze?- Zapytał Snape, a jego oczy zwęziły się niebezpiecznie.
Harry nie zamierzał informować Snape'a o tym, co działo się rano w jego gabinecie, ale to wspomnienie pomogło mu się zrelaksować. Miał tylko nadzieję, że Snape przypisze wszelkie resztki opuszczającego go napięcia do kwestii whisky.
-Tylko, że pożyczyłem kilka mikstur, ale już uzupełniłem brakujące zapasy. Istnieje nawet kilka dodatkowych mikstur na kaca. - powiedział Harry z uśmiechem.
Po raz kolejny były też inne drobne szczegóły, które Harry wolał pominąć. Jak fakt, że uwarzył kilka mikstur do seksu z Draco.
Harry był niezwykle wdzięczny, że pozostali spakowali jego i Draco torby, kiedy pakowali swoje własne. I to oni przywrócili pracownię eliksirów do porządku, podczas gdy Harry i Draco spali.
Snape spojrzał na Harry'ego, a następnie na pozostałych podejrzliwie. Bardzo nietypowa sytuacja, ale Harry był jedynym, który wydawał się być dość zrelaksowany.
Z drugiej strony Ślizgoni spoglądali na ich opiekuna domu ostrożnie. Ron, Hermiona i Seamus zawsze spoglądali na Snape'a ze zgrozą.
-Panie Malfoy, zgadza się pan ze wszystkim, co Potter powiedział? -Zapytał Snape.
-Tak, proszę pana.- Draco powiedział, nie starając się rozwinąć tematu.
-Czy były jakieś problemy w ciągu ostatnich dwóch dni, podczas gdy byliście tutaj zamknięci z Gryfonami?- Snape uśmiechnął się ironicznie. Harry nie sądził, że mężczyzna był fizycznie zdolny powiedzieć Gryffindor bez szydzenia.
-Nie, proszę pana.- odpowiedział Draco.
-Czy ktoś z was ma coś do powiedzenia?- Zapytał Snape, patrząc na innych.
-Nie, proszę pana.- powiedzieli chórem.
Snape odwrócił się z powrotem w stronę Harry'ego i Draco. -Panie Malfoy, wyjaśnij, dlaczego spałeś z Potterem?
Harry spojrzał na Draco z ciekawością, zastanawiał się, jak Draco wyjaśni to opiekunowi.
-Poszliśmy spać bardzo późno proszę pana, ale mieliśmy nadzieję obudzić się zanim pan przyjdzie. - powiedział Draco specyficznym tonem, którego zawsze używał podczas rozmowy z profesorami.
Harry zauważył, że Draco bardzo starał się uważać, aby nie powiedzieć dokładnie o której poszli spać. Inni też starali się ich kryć i nie zamierzali przyznać, że Harry i Draco ani trochę nie pomagali w przywracaniu pokoju do normalnego stanu.
-Spróbujmy jeszcze raz.- uśmiechnął się ironicznie Snape. -Dlaczego ty i Potter spaliście razem ?
Draco uśmiechnął się. Wziął głębszy oddech, jakby przed skokiem na głęboką wodę, a Harry szybko odwrócił się do Snape'a, aby obserwować jego reakcję.
-Ponieważ jesteśmy teraz parą, sir.- wycedził Draco. Postanowił rzucić tę bombę już teraz, nie ważne, rozmowa z profesorem czy nie. Podszedł bliżej do Harry'ego i wziął go za rękę.
Snape powinien być w stanie zrozumieć teraz, dlaczego znalazł ich śpiących razem, ale on oczywiście postanowiła nie wierzyć. Brwi Snape'a uniosły się do linii jego włosów, a szczęka spadła.
Harry zaczął liczyć , przekrzywił też głowę badając wyraz twarzy Snape'a. Nie żeby był to miły widok, ale było to niezwykle interesujące, taka zmiana zamiast normalnego szyderstwa.
Dopiero gdy Harry doliczył do 10 czarne oczy Snape'a, ze swoim zwykłym wyrazem, zwróciły się na nich po raz kolejny. Harry i Draco popatrzyli na spokojnie na swego profesora.
Snape szczypał nasadę nosa. Harry był pewien, że mężczyzna nabawi się bólu głowy. -Pan Potter, wyjaśnij łaskawie, co zrobiłeś moim Ślizgonom, - Snape zażądał, ale w jego głosie dało się słyszeć zmęczenie.
Harry prychnął z rozbawieniem, ostentacyjnie ignorując mordercze blask Snape'a. -Nie zrobiłem nic dla innych, ale postanowiłem upić Draco i wykorzystać go, sir. - odparł Harry niewinnie. To trochę przypominało prawdę.
Inni desperacko stara się zdusić ich chichot. Harry nie śmiał spojrzeć, ale czuł drżenie Draco, kiedy ten próbował ukryć swoje rozbawienie.
-Harry.- Snape ostrzegł. -Znam cię.
Harry uśmiechnął się. -Wiem, sir. Więc wiesz, że nie miałem problemów z Ślizgonami przez długi czas. Wiesz również, że pracuję, aby przekonać, w szczególności Rona, że nie wszyscy Ślizgoni są źli. – dodał Harry. -Ja po prostu zapomniałem ci powiedzieć, że mam ochotę na Draco.
Snape szczypał nasadę nosa ponownie. -A jak przekonałeś wszystkich, żeby się dogadali?- teraz brzmiał naprawdę na zmęczonego.
Harry wzruszył ramionami. -A co tu mówić, alkohol pomógł niektórym, wraz z grą Nigdy Nie w pierwszą noc i Prawda czy Wyzwanie ostatniej nocy.- Harry zamyślił się. -Uh, było również połączenie pięści ze szczęką Rona, niektórzy krzyczeli, a i było kilka szklanek rzuconych w ścianę.- Harry powiedział niedbale. -Oh! I migdalenie się niektórych osób też było pomocne w przełamywaniu barier.-Harry dodał.
Snape znowu miał bardzo interesujący wyraz twarzy -brwi do linii włosów, opadła szczęka, ale Harry nie mógł obserwować go tym razem, ponieważ Draco bardzo mocno ściskał go za rękę.
-Och! Draco, puść. -Harry zawołał.
Zamiast puszczania, Draco jeszcze mocniej szarpnął Harry'ego, przyciągając go bliżej siebie. -Co do cholery robisz? - Syknął.
-Ja zaledwie odpowiadam na jego cholerne pytania. Oprócz mojego pieprzenia każdego chłopaka w pokoju, nie powiedziałem nic, czego on sam by nie przypuszczał. -Harry odparł na tyle głośno, że usłyszeli go wszyscy w pokoju. Nie, żeby nikt nie słyszał Draco, biorąc pod uwagę jaka cisza zapadła nagle w klasie.
Harry nagle pochylił się i pocałował Draco, wtykając swój język w jego usta. Zaskoczenie spowodowało, że Draco puścił jego rękę i nie wyglądał już na tak złego.
Harry pocierając rękę z niezadowolonym wyrazem twarzy odwrócił się do Snape'a. Biedny człowiek znowu pocierał nasadę nosa. Mocno.
-Potter, ja naprawdę nie potrzebuję słyszeć wszystkiego ze szczegółami. A tym bardziej widzieć. - Snape uśmiechnął się ironicznie do Harry'ego.
Harry wzruszył ramionami, ale nie skomentował.
Snape westchnął ciężko. –Dałem ci zgodę na świętowanie i przypuszczam, że powinienem po prostu być wdzięczny, że zrobiłeś tak, jak prosiłem i powstrzymałeś wszystkich od pozabijania siebie nawzajem. Biorąc pod uwagę okoliczności, nie mam nic więcej do powiedzenia. Jesteście wolni.
Grupa szybko wzięła się za szukane swoich toreb, zanim Snape zmieni zdanie o ich karze. Tylko Harry przystanął na chwilę.
-Dziękuję, proszę pana.-powiedział Harry.
Snape uśmiechnął się do niego i skinął głową.
Pozostali czekali na Harry'ego przy drzwiach. Każda nowa para teraz trzymała się za ręce-Blaise i Hermiona, Pansy i Seamus, oraz Ron i Millicenta. Draco wyciągnął rękę do Harry'ego. Harry upewnił się, żeby wziąć Draco za tę rękę, na której Ślizgon nie miał siniaków.
-Gotowi pokazać prawdziwe oblicze światu?- Harry zapytał ich po cichu.
Wszyscy uśmiechnęli się do niego i pokiwali głowami.
-Gotowi- wycedził Draco. –Chodźmy się powłóczyć po korytarzach i zaszokujmy ich.
Śmiech ciągnął się za nimi, gdy cztery nowe pary ruszyły z powrotem do szkoły.
***Koniec***
* * * * * *