Monika Buchenfeld
SOCJOLOGIA, I rok, I stopnia, dzienne
gr.1
Temat: „Smaki i zapachy mojego miasta”
U mnie na wsi, latem pięknie pachnie skoszona trawa i palące się suche drzewo w ognisku. Czasami, gdy upał przekracza ponad 30 stopni, w powietrzu unosi się woń gospodarstw, która odstrasza wszystkich wczasowiczów jak i przejezdnych (szczególnie tych, którzy mają możliwość po raz pierwszy poczuć dorodny zapach świnek, krów, koni i kur). Wtedy jednak, zawsze można takiego wczasowicza przekupić jajkami, które zniosły kury w brzydko pachnącym kurniku, czy mlekiem, które dała krowa, odganiająca się swoim ogonkiem od stada much.
Zimą zaś, unosi się czarna chmura dymu, z kopcących jak parowozy kominów, która śmierdzi tak niemiłosiernie, że nie można wieczorem otworzyć okna przed pójściem spać.
Stojąc na przystanku, obok ze sklepu, unosi się zapach wędlin i świeżo uwędzonej kiełbasy, która zapewne powstała z tych świnek, chowających się na farmie.
W niedziele rano, wychodząc na podwórko, czuć w powietrzu zapach obiadów. Można wtedy wywnioskować, czy sąsiedzi mają na obiad kurczaka, rybę, wątróbkę lub jeszcze coś innego.
W pogodny i ciepły dzień, najładniejszym zapachem jest zapach świeżego prania, szczególnie wypranego w Lenorze. Wtedy, każdy specjalnie wybiera się na spacer i między odorem zagrody, może poczuć ładny i przyjemny zapach świeżych ręczników i czystych skarpetek.
Tak „pachnie i smakuje” u mnie - w Babienicy.