ROSSET E Trwanie życia ludzkiego

Polska Akademia Nauk Wydział Nauk Społecznych

Edward Rosset

Trwanie życia ludzkiego

Wrocław • Warszawa • Kraków • Gdańsk Zakład Narodowy imienia Ossolińskich Wydawnictwo Polskiej Akademii Nauk 1979

V

Prace Profesora E. Rosseta z zakresu problematyki trwania życia ludzkiego

Zapomniana funkcja biometryczna, „Zeszyty Naukowe WSE w Łodzi"r

1957, z. 3.

Tablice wymieralności jako barometr postępu społecznego, „Ekonomista",

1958, nr. 4r-5.

Proces starzenia, się IwłnoŚcsi, PWG, Warszawa 1959.

Lvolution de la duree de la vie humaine d trawers les slecles, VII Międzynarodowy Kongres Nauk Antropologicznych i Etnograficznych, Moskwa 1964 (referat).

Skolko Het żiwut liudi? „Izwiestija" (Moskwa), 29 VIII 1964.

Zdorowoje dietstwo — załóg zdorowoj i dołgoletniej żizni, „Gigiena i Sa-nitarija" (Moskwa), 1965, nr 5,

Umieralność niemowląt a problem długowieczności, „Studia Demograficzne", 1966, z. 10.

Trwanie życia w Polsce, [w:] Problem]/ demograficzne Polski Ludowej, GUS, Warszawa 1967.

Perspeetżues de l'śvolution future de la duree moyenne de vie, „Genus" (Rzym), 1968, nr. 1-4.

Jafc długo żyją Ajrykaniel „Kontynenty", 1969, nr 1.

The Duration of Life of the Native Population in Africa, „Materiały i Prace Antropologiczne", 1970.

Diemografija starosti (Demography of Ageing), 9 Międzynarodowy Kongres Gerontologiczny, tom 2, Kijów 1972.

Demografia Polski? PWN, Warszawa 1975.

Demographie de la -uieillesse, Ossolineum, Wrocław 1978.

Spis rzeczy

Od autora.............

Rozdział pierwszy. Zagadnienia ogólne ....

1. Największym dobrem jest życie......

2. „Jak bańka na wodzie".........

3. Pragnienie dłuższego życia........

4. Sens i racje walki o przedłużenie życia ludzkiego

5. Lata klimakteryczne.........

6. Od niekontrolowanej do kontrolowanej umieralności

7. Lata „dobre" i „złe".........

8. Prymitywizm demograficzny.......

9. Konsekwencje dłuższego trwania życia ....

10. Problem selekcji..........

11. Stan cywilny a trwanie życia......

12. Akceleracja...........

13. Nieśmiertelność człowieka.......

14. Żyjemy nie tylko dla siebie......

15. O postęp moralny..........

Rozdział drugi. Zagadnienia metodologiczne.....

1. Pojęcie I treść tablicy wymieralności.......

2. Terminologia..............

3. Okres tablicy wymieralności..........

4. Miary trwania życia ludzkiego . .......

5. Przeciętne trwanie życia...........

6. Mankamenty wartości e0 jako charakterystyki trwania życia

7. Dynamika parametrów trwania życia.......

8. Normalne trwanie życia...........

9. Prawdopodobne trwanie życia.........

10. Naturalne trwanie życia............

11. Maksymalne trwanie życia..........

12. Prawdopodobieństwa zgonu..........

13. Tablicowy współczynnik umieralności.......

14. Porządek wymierania generacji.........

15. Instrumenty analizy porównawczej........

16. Dystans chronologiczny...........

17. Struktura zgonów według wieku......

18. Przeciętny, wiek zmarłych........

19. Uproszczony sposób wyznaczania średniej długości życia

20. Ocena tablicy wymieralności.......' .

Rozdział trzeci. Zagadnienia interpretacyjne......

A. Czy trwanie życia moie służyć jako miernik staną zdrowia ludności?................

Uwagi wstępne..............

Pierwsze sygnały rozdżwięku między statystyką zgonów a stanem zdrowia ludności ,...........

Nowsze sygnały.............- •

Stanowisko administratorów zdrowia publicznego . . - . Czy stopa umieralności niemowląt może służyć jako miara sianu ich zdrowia?..............

Czy dane o umieralności dzieci są wykładnikiem stanu zdrowia

tej grupy ludności?.............

Czy wyższe parametry przeciętnego trwania życia kobiet mogą

służyć za dowód ich lepszego stanu zdrowia?......

Nekrolog tezy o funkcji przeciętnego trwania życia jako miary zdrowia ludności..............

B. Czy przedłużanie życia Jest pożądane?.......

Uwaga wstępna..............

I. Jawni przeciwnicy przedłużania życia.......

Pierwsze negatywne opinie...........

W hitlerowskich Niemczech...........

Amerykańscy przeciwnicy przedłużania życia......

Europejscy przeciwnicy przedłużania życia.......

II. Zakamuflowani przeciwnicy przedłużania życia .... Przeciwko „nadmiernemu" obniżaniu umieralności niemowląt .

Uczeni zatruci jadem zwątpienia.........

Postawa futurologa.............

Krytyka antyhumanistycznych postaw........

C. Pułapki Interpretaoyjne...........

Co jest przyczyną przedłużania się średniej długości życia kobiet w wieku rozrodczym?...........

Czy ludzie starzy żyją dziś krócej niż 175 lat temu? .... Ujawniać słabości własnego kraju czy je kamuflować? . Przeciw pochopnemu formułowaniu praw demograficznych . „Złoty wiek" — był, jest czy będzie?........

66 67 69

70

72

73 73

73 76

77

78 79 80

83 84 84 85 85 86 86 88 89 90 91 92

1

95

95 96 97 98 99

Rozdział czwarty. Historia tablic wymieralności..... 102

1. Tablica Ulpiana.............. 102

2. Tablica Graunta............... 104

3. Metoda Halleya . . ,........... 106

4. Okres pohalleyowski ........... 109

5. Tablica Duprć de Saint-Maura.......... 119

6. Tablica Deparcieux..........< . . .111

7. Tablica SOssrailcha..........."... 112

8. Tablica Kerssebooma............. 113

9. Wkład Buffona............... 114

10. Wkład Daniela Bernoulliego . . . . '. - . - , '. . 11&

11. Metoda Eulera.............. . 115

12. Tablica Wargentina............. 117

13. Wkład Laplace'a . .......... . . . 118

14. Tablica Duvillarda.............. 119

15. Tablica Milne'a.............. 120

16. Wkład Queteleta i Farra............ 121

17. Pierwsze oficjalne niemieckie tablice wymieralności . 123 18 Becker i Zeuner.............. ł24

19. Wczesne szwajcarskie tablice wymieralnofici...... 125

20. Duńskie tablice wymieralności.......... 126

21. Pierwsze rosyjskie tablice wymieralności....... 126

22. Pierwsze polskie tablice wymieralności........ 127

23. Czechosłowackie tablice wymieralności........ 131

24. Tablice indyjskie.............. 132

Rozdział piąty. Tablice wymieralności specjalnego typu . . . 133

A. Hipotetyczne tablice wymieralności........ 133

1. Istota tablic hipotetycznych........... 133

2. Rodzaje tablic hipotetycznych.......... 134

I. Optymalne tablice wymleralnoSci........ 134

3. Tablice optymalne Dublina i Lotki......... 135

4. Tablica optymalna Whelptona.......... 136

5. Tzw. biologiczna tablica dożycia.......... 137

II. Tablice eliminujące zgony w określonym wieka .... 140

6. Własne rachunki hipotetyczne.......... 140

7. Tablice hipotetyczne WHO........... 141

8. Tablice hipotetyczne ONZ........... 142

IIL Tablice eliminujące zgony z różnych przyczyn .... 143

9. Rachunki Alfreda Sauvy'eg"o.......... 143

10. Rachunki Hansa Wieslera........... 144

11. Rachunki dla Polski............. 144

12. Wątpliwości . ,............. 145

B. Modelowe tablice wymieralności........ 146

13. Tablice modelowe ONZ............ 147

14. Tablice modelowe Ledermanna i Brćasa....... 150

15. Tablice modelowe Coale'a i Demeny'ego....... 151

16. Użyteczność modelowych tablic wymieralności...... 153

C. Kohortowe tablice wymieralności........ 154

17. Notatka historyczna............. 155

18. Niepowodzenia metody kohortowych tablic wymieralności . . 155

19. Renesans idei Laplace'a......:...... 157

20. O ile lat wydłuża życie rachunek kohortowy? ..... 169'

21. Własny stosunek do metody kohortowych tablic wymieralności 160'

Rozdział szósty. Dzieciobójstwo I uśmiercanie starców I elementy demografii ludów pierwotnych......... 162

A. Źródła wiedzy o demografii archaicznej ../.... 163

1. Uwaga wstępna.............. 163

2. Świadectwa podróżników............ 163

3. Wykopaliska archeologiczne........... 165

B. Dzieciobójstwo.............. 167

4. Umieralność niemowląt i małych dzieci....... 167

5. Uśmiercanie dzieci.............. 168'

6. Los dziewcząt............... 170"

7. Zmierzch dzieciobójstwa............ 171

8. Zgony wśród ludności dorosłej.......... 174

9. Wcześniejsze wymieranie kobiet.......• 175'

i

C. Uśmiercanie starców ............. 176

10. Społeczeństwa bez starców........... 176

11. Zgładzanie starców............• 177

12. Zwrot w położeniu ludzi starych......... 180

13. Nowy rys archaicznej demografii: wzrost liczby ludzi starych 183.

14. Wzrost prestiżu ludzi starych.......... 185<

15. Relikty obyczaju uśmiercania starców........ 186-

16. Uwagi końcowe.............. 187

Rozdział siódmy. Trwanie życia ludzkiego w rozwoju historycznym .................. 189"

A. Trwanie życia od zarania dziejów........ 189

1. Jak długo żyli ludzie* pierwotni?......... 190'

2. Opinie ekspertów.............. 192

3. Własny komentarz.............. l93

B. Trwanie życia w okresie klasycznej starożytności . . . . 194

4. Retrospektywne rachunki Karola Pearsona...... 194

5. Retrospektywne rachunki W. R. Macdonella...... 195

6. Wyniki innych badań............ 197

7. Własny komentarz............. 198-

C. Trwanie życia w wiekach średnich........ 199

a Charakterystyka epoki.........: . . 199

9. Źródła informacji.............. 200-

I. Źródła statystyczne............. 200-

10. W średniowiecznej Anglii........... 200

11. Regres trwania życia w Grecji.......... 202

12. Węgierskie średniowiecze............ 202

13. U dawnych Słowian.....,........ 204

II. Źródła pozastatystyczne........... 204

14. Papież Innocenty III (1161-1216).......... 205-.

'10

15. Dante Alighieri (1265-1321).......

16. Eustachę Deschamps (1330-1415J......

17. Inni Świadkowie epoki . . . ...

18. Własny komentarz.........

D. Trwanie życia w czasach nowożytnych . . . .

19. Wiek XVI i wiek XVII........

-20. Wiek XVIII ... l.......

21. Wiek XIX — do czasu rewolucji demograficznej .

-22. Po rewolucji demograficznej.......

-23. Ewolucja wysokich parametrów trwania życia .

E. Syntetyczny obraz ewolucji trwania łyda na wieków.............

-24. Podsumowanie...........

przestrzeni

Rozdzial ósmy. Trwanie życia w przekroju terytorialnym

A, Konfrontacje terytorialne.........

1. Wprowadzenie.............

2. Regiony świata bardziej i mniej rozwinięte ....

3. Tzw. wielkie regiony świata.........

4. Europa w całości............

5. Europejskie subregiony..........

6. Europejskie kraje socjalistyczne........

7. Europejskie kraje kapitalistyczne.......

8. Kraje Trzeciego Świata..........

9. Najwyższe i najniższe wartości przeciętnego .trwania życia

B. Ewolucja trwania życia w wybranych krajach . - .

10. Związek Radziecki............

11. Francja...............

12. Włochy...............

13. Bułgaria..............

14. Albania...............

15. Indie...............

16. Sri Lanka (d. Cejlon)...........

Rozdział dziewiąty. Trwanie życia w Polsce .

A. Przeciętne trwanie życia....... .

1. Ewolucja parametrów e„.........

2. Przeciętne trwanie życia według płci.....

3. Przeciętne dalsze trwanie życia osób w różnym wieku

4. Trwanie życia w miastach i na wsi......

jj. Trwanie życia według województw......

Trwanie życia na emeryturze.........

Lata „dobre" i „złe"..........

8. Porównanie z Francją ..........

9. Nasz dystans w stosunku do Szwecji.....

10. Rachunki perspektywiczne .........

205 206 207 208

209 209 210 210 211 212

213 .213

215 215 216 216 217 219 220 222 225 228 232 234 234 236 238 239 240 241 243

245 245 245 246 247 248 251 255 256 257 258 259

11

B. Inne charakterystyki trwania życia ........ 260

11. Normalne trwanie życia ............ 260

12. Liczby dożywających ... .......... 261

13. Prawdopodobieństwo zgonu ........... 263

14. Umieralność niemowląt w Polsce ......... 264

15. Ukryte rezerwy życia ............. 267

Rozdzial dziesiąty. Trwanie życia w miastach i na wsi . . . 270

1. Nie-idealna dychotomia ............ 270

2. Gdzie ludzie żyją dłużej — w mieście czy na wsi? .... 271

a) Anglia ..... . ........... 271

b) Niemcy ................ 273

c) Francja ................ 273

d) Stany Zjednoczone A.P. ........... 275

e) Związek Radziecki ............. 276

f) Bułgaria ................ 277

g) Brazylia ...... .......... 277

h) Gwinea .... ............ 278

3. Czy poziom miejskich i wiejskich parametrów trwania życia ulega wyrównaniu? ............. 279

4. Prawdopodobieństwo zgonu w miastach i na wsi . . . . . 280

5. Przyczyny różnic w poziomie trwania życia w miastach i na wsi 281 •6. Co bardziej sprzyja zdrowiu: miasto czy wieś? ..... 282 7. Zatłoczenie miast a trwanie życia ich mieszkańców ...

& Hola alkoholizmu

... 284 285 9. „Urbanizacja wsi" .............. 285

10. Rzut oka w przyszłość ............ 286

Rozdział jedenasty. Nierówność wobec Śmierci ...... 289

1. Uwaga terminologiczna ............ 289

2. Porządek wykładu .............. 290

A. Nadumieralność mężczyzn w świetle danych statystycznych 290

-3. Nadumieralność mężczyzn w Europie ........ 290

4. Nadumieralność mężczyzn w europejskich krajach socjalistycznych .................. "291

5. Nadumieralność mężczyzn w europejskich krajach kapitalistycznych ................... 292

6. Nadumieralność mężczyzn w USA ......... 292

7. Nadumieralność mężczyzn we Francji ........ 293

8. Nadumieralność mężczyzn w Danii ......... 294

9. Nadumieralność kobiet ............ 294

B. Przyczyny nadumieralności mężczyzn ....... 295

I. Przyczyny biologiczne ............ 296

Rola czynnika biologicznego ...... ..... 296

10.

11. Teoria kohort

298

II. Interpretacja ekologiczna........... 298

12. Uwagi wprowadzające............. 298

13. Wpływ alkoholizmu............. 299

14. Nikotyna jako czynnik nadumieralności mężczyzn..... 302

15. Wpływ czynników Środowiskowych......... 303

16. System gilotyny emerytalnej a „nadumieralność" mężczyzn . . WJ

17. Zmiana struktury zgonów według przyczyn śmierci .... 306

18. Wojna a trwanie życia ludzkiego......... 307

19. Wpływ stosunków międzyludzkich......... ŚolT

20. Interpretacja multikauzalna........... 310

21. Przyczyn nadumieralności męskiej i jej najnowszego wzrostu bliżej nie znamy.............. 311

22. Własne stanowisko............. 311

C. Socjalna nierówność wobec śmierci........ 313

23. Badania nad socjalną nierównością wobec śmierci .... 313

24. Wyniki badań nad socjalną nierównością wobec śmierci . . . 315

25. Aktualny stan rzeczy............. 319-

Rozdział dwunasty. Perspektywy dalszej ewolucji trwania łyda

ludzkiego................ 321

1. Granice swobody przewidywań.......... 321

2. Dwa punkty widzenia — dwa rodzaje prognoz..... 324

A. Prognozy biologiczne............ 324

3. Dawniejsze prognozy biologiczne.......... 325

4. Nowsze prognozy biologiczne........... 325

5. Rewolucja biologiczna w oczach autorów radzieckich . . . 327

6. Opinie futurologów............. 329

7. Mniej optymistyczne opinie........... 330

B. Prognozy demograficzne........... 331

8. Zmierzch procesu wzrostu trwania życia?....... 332

9. Opinie ekspertów.............. 333-

10. Tezy katastrofistów............. 33&

11. Prognoza dla świata i dla wielkich regionów . . . . •. . 339

12. Posiadany europejski materiał statystyczny....... 341

13. Analiza danych europejskich........... 344

14. Prognozy dla europejskich krajów socjalistycznych .... 346

15. Prognoza dla Czechosłowacji........... 347

16. Prognoza dla USA.............. 348

17. Prognoza dla Francji............. 348

18. Prognoza dla Szwecji............. 349

19. Słowo końcowe............... 350

Bibliografia................. 35 2

Indeks nazwisk................ 361

Wykaz tablic................ 36ft

Od autora

„Wprowadzamy się dopiero do nowego domu, którego budowa nie została jeszcze zakończona. Jakże szybko zmieniło się wszystko Wokół nas: i stosunki międzyludzkie, i warunki pracy, i zwyczaje. Nawet psychika nasza została zachwiana w posadach". Słowa te, wypowiedziane przez znakomitego pisarza francuskiego Antoine'a de Saint-Exupćry, stanowią literackie świadectwo przełomu, jaki się dokonał w życiu współczesnych społeczeństw; świat wszedł na drogę gruntownych przeobrażeń socjalnych.

Podzielając myśl francuskiego humanisty, udostępnioną polskiemu czytelnikowi w 16 lat po śmierci autora * (Antoine de Saint-Exupe"ry zginął w 1944 r. jako lotnik armii francuskiej), starałem się jako demograf przenieść ją na dziedzinę stosunków ludnościowych. W referacie wygłoszonym w dniu 17 maja 1963 r. na Zgromadzeniu Ogólnym członków Polskiej Akademii Nauk powiedziałem: „Całe życie współczesne ulega przeobrażeniu. Przeobrażają się stosunki polityczne, ekonomiczne, społeczne. Zmienia się pozycja kobiety w społeczeństwie. Wyłaniają się nowe, dawniej nie znane lub nie doceniane problemy rodziny. Zmienia się również psychika współczesnego człowieka, jego stosunek do otaczającego świata. Jest rzeczą jasną, że w tych warunkach nie należy oczekiwać niezmienności stosunków demograficznych: i one podlegają ogólnemu prawu przeobrażeń" 2.

1 A. de Saint-Exup6ry, Ziemia — planeta ludzi, Warszawa 1960.

2 E. R o s s e t, Przeobrażenia demograficzne w Polsce i ich konsekwencje dla nauki i dla gospodarki narodowej, „Studia Demograficzne", 1964, z. 4.

Przeobrażenia w dziedzinie stosunków demograficznych są liczne. Gdybym miał wymienić te, którym przypisuję największą doniosłość, nie wahałbym się za takie uznać: proces starzenia się ludności, proces urbanizacji, racjonalizację procesu reprodukcji ludności i — last but not least — proces wydłużania się życia ludzkiego.

Ostatnio wymienionemu procesowi poświęcona jest niniejsza praca. Będzie w niej mowa o tym, jak długo żyli nasi bliżsi i dalsi przodkowie, jak długo cieszą się życiem ludzie w dobie obecnej i jak długie życie możemy wróżyć naszym dzieciom i wnukom. Z przedłużeniem życia wiąże się wiele różnych problemów, co tylko potwierdza zasadę, że rozwiązanie takiego czy innego starego problemu rodzi splot nowych problemów. Wypadnie nam więc rozpatrywać sprawę trwania życia ludzkiego nie tylko w rozległym przedziale czasowym, lecz również w szerokiej płaszczyźnie tematycznej.

O wielkości i znaczeniu dotychczasowych osiągnięć w dziedzinie walki o przedłużenie życia ludzkiego świadczyć może już sam fakt, że określa się je mianem rewolucji. Nasz niezapomniany ekonomista Adam Krzyżanowski głosił tezęr że ze wszystkich rewolucji, jakie ludzkość przeżyła, ta jest największa.

Czy historyczny proces wydłużania się życia ludzkiego dobiega już swego kresu? Tak sądzi wielu demografów. Innego zdania są na ogół biorąc przedstawiciele nauk przyrodniczych i medycznych: zapowiadają oni rewolucję biologiczną, która odsunie moment nastania starości i moment śmierci na dziesiątki lat. Byłaby to jeszcze jedna właściwość „nowego domu", o którym pisał Antoine de Saint-Exupćry.

Problem trwania życia ludzkiego nie jest bynajmniej księgą zamkniętą.

Edward Rosset

Łódź, w październiku 1977 r.

Rozdział pierwszy

Zagadnienia ogólne

Istnieje szereg zagadnień, w ten lub inny sposób związanych^ ze wzrostem trwania życia ludzkiego i z badaniem tego historycznego procesu. Omówienie tych zagadnień wprowadzi nas. w problematykę, którą będziemy roztrząsać w dalszych, bardziej merytorycznych rozdziałach.

1. Największym dobrem jest życie

Różne są dobra, którymi cieszy się człowiek lub które chciałby posiąść. Ale jedno z nich ma wartość nadrzędną, a jest nim-t samo życie. Wskazywał na to wiele lat temu angielski krytyk sztuki, znany czytelnikom moich prac John Ruskin (1819^1900).. Podobnie stawia sprawę ekonomista francuski Jean Fourastie., Według jego słów, „de tous problemes humains, c'est celui de la duree meme de la vie qui est le plus importami car pour etre homme ii faut d'abord etre vivant" (ze wszystkich problemów ludzkich najważniejsze jest trwanie życia, ponieważ aby być człowiekiem, trzeba przede wszystkim żyć) *. Stąd szczególna, waga problemu, którym zajmujemy się w tej pracy — próbie--mu trwania życia ludzkiego.

2. „Jak bańka na wodzie"

Tymi słowami charakteryzowali starożytni życie człowieka: krótkością swoją przypomina ono bańkę na wodzie. Rzymianie-

1 J. Fourastife, Idćes majeures, Paryż 1966, s. 45-,

J.O

.akcentowali różnicę między sztuką a życiem; „Ars lon'ga, vita .brevis" (Sztuka jest długa, życie — krótkie).

Na kruchość życia ludzkiego, »na jego efemeryczność uskarżali się czołowi przedstawiciele starożytnej kultury. Oto co ciekawsze sentencje:

— „Niepewny i kruchy jest ten dar natury, który przypadł nam w udziale: szczupły zaprawdę i krótki nawet dla żyjących szczęśliwie i bardzo długo" (Pliniusz);

— ,,Matka żywicielka nie wydała bardziej słabego stworze-mia od człowieka" (Homer);

— „Marą senną człowiek" (Pindar);

— „Człowiek niczym, innym jak cieniem i powiewem" (So-fokłes). , " \

Erazm z RotterdaW (ok. 1466-1536), którV zebrał te sentencje, podziela je w p^łni. „Zaiste — ,'mówi on — trudno myśleć o lepszym niż tutaj przedstawieniu kruchości życia. Wśród jakich bowiem niebezpieczeństw przychodzimy na ten świat? Ile nieszczęśliwych wypadków zagraża nam w dzieciństwie? Jak szybko mija młodość, jak spieszni umykają lata dojrzałe [...] Jeśli okres dzieciństwa i starości usuniesz z rachunku, jakiż, pytam, mały przeciąg czasu pozostaje nam do życia?" Nawiązując do antycznego przysłowia przyrównującego człowieka do bańki mydlanej, filozof holenderski oświadcza: „Przysłowie to uświadamia, że nic nie jest bardziej łamliwe, nic bardziej przemijające, nic bardziej liche, niż ludzkie życie" 2.

Na żałosną krótkość życia uskarża się w swych Discours sur les passions de Tarnów wielki matematyk i filozof francuski Blaise Pascal (1623-1662). „Liczy się życie — pisał on — od chwili przyjścia na świat, a według mnie powinno być liczone od narodzenia rozumu, co normalnie przychodzi około 20 roku życia. Przed tym czasem jest się dzieckiem, a dziecko to jeszcze nie człowiek".

Nie inne są odczucia ludzi XIX i XX wieku, mimo że trwanie życia ludzkiego uległo znacznemu przedłużeniu. O tym przedłużonym życiu mówił laureat nagrody Nobla, uczony rosyjski llja Mieczników (1845-1916), że „urywa się ono w połowie".

2 Erazm z Rotterdamu, Adagia, Wrocław 1973, s. 134.

17

Miał oczywiście na myśli dysproporcję między faktycznym trwaniem życia a dwakroć dłuższym, wyznaczonym gatunkowi ludzkiemu przez naturę.

3. Pragnienie dłuższego życia

Odwieczną tęsknotą ludzkości jest tęsknota za dłuższym ży- > ciem — jej wyrazem są utwory literackie starożytnych autorów ' oraz przekazy historyczne mówiące o powodzeniu, jakim się cieszyły różne eliksiry młodości, kamienie filozoficzne i inne środki mające rzekomo przedłużyć życie ludzkie. Słusznie więc zapewniał gerontolog radziecki A. Nagorny, że „człowiek we wszystkich epokach poszukiwał wszelkimi sposobami i drogami \ środka, który by pozwolił przezwyciężyć fatalną konieczność starzenia się i śmierci" 3.

Publicysta polski Bogdan Miś poczynił głęboką w swej filozoficznej treści uwagę, że „odkąd człowiek zaczął istnieć w przyrodzie jako istota inteligentna [...] odkąd zdał sobie sprawę z przemijania, zapragnął t r w a n i a". Niestety „przez całe stulecia i tysiąclecia było to jednak tylko marzenie, mit dający natchnienie poetom, lecz brutalnie rozwiewany w zetknięciu z rzeczywistością"4. Jest tu mowa o dysharmonii między ożywiającym rodzaj ludzki pragnieniem dłuższego życia a brutalną, jak ją określa Miś, rzeczywistością. Patrząc na to samo zjawisko od strony biologicznej, llja Mieczników pisał: „Ze wszystkich dysharmonii natury ludzkiej najważniejszą jest niezgodność krótkości życia z potrzebą znacznie dłuższego życia". W przedwczesnej starości, która jest wyrazem wspomnianej dysharmonii, widział Mieczników największe nieszczęście człowieka na ziemi.

Powróćmy do naszego publicysty. Daje on wyraz przekonaniu, że dziś, u progu XXI wieku, sytuacja zaczyna wyglądać już nieco inaczej, to znaczy korzystniej. W tym optymistycznym spojrzeniu w przyszłość umacnia B. Misia następująca, przezeń zacytowana wypowiedź radzieckiego biologa Lwa Ko-

18

marowa: „Żyć i pracować 200-300 lat — to brzmi fantastycznie [...] Wydaje się jednak, iż jest to realna możliwość naszych czasów [...] w ciągu najbliższych dziesięcioleci mogą zostać odkryte pierwsze środki, które pozwolą odsunąć starość i śmierć co najmniej o lat 40-60 i zwiększyć średnią trwania życia do 100 lub 120 lat. Dalsze badania dostarczą środków przedłużających przeciętny okres życia do 150 lub 200 lat. Z teoretycznego punktu widzenia nie istnieją tu żadne granice. Ani ze strony biologii, ani ze strony biochemii czy fizjologii nie ma przesłanek, które czyniłyby niemożliwym przedłużanie życia wciąż dalej i dalej". Swe rozważania kończy nasz publicysta uwagą, że „księga, która tę naukę chowa" (słowa Mefista odniesione do nauki o przedłużeniu życia), jest jeszcze w tej chwili zamknięta lub co najwyżej z lekka dopiero uchylona w laboratoriach biochemików i genetyków.

Tak więc tęsknota za dłuższym życiem, o której była mowa na wstępie, przeniosła się z terenu utworów poetyckich do pracowni naukowych, stając się tym samym drogowskazem dla ludzi, którzy potrafią przekuwać marzenia w rzeczywistość.

4. Sens i racje walki o przedłużenie życia ludzkiego

W imię czego prowadzi się walkę o przedłużenie życia ludzkiego? Co nas do tej walki zagrzewa?

Wskazywaliśmy już, że ze wszystkich dóbr, jakie służą człowiekowi, najcenniejsze jest samo życie. Walka o przedłużenie życia jest więc walką o największe dobro, z którego człowiek korzysta. Chodzi o pomnożenie tego dobra, co zresztą jest odwiecznym marzeniem ludzkości. Niczego tak nie pragnęli nasi odlegli antenaci, jak właśnie długiego życia. I dziś dłuższego życia pożąda zdrowy i chory, bogaty i biedny. Chodzi zatem, o-rzecz jak najbardziej ludzką, humanistyczną. Humanista nie musi szukać innych motywów uzasadniających potrzebę walki o przedłużenie życia ludzkiego.

Nie dla wszystkich autorów, wypowiadających się na rzecz przedłużenia życia ludzkiego, motyw humanistyczny jest sam przez się wystarczający: część autorów wprowadza na scenę jaka równorzędny, Jeśli nie nadrzędny — motyw ekonomiczny. Autor

kilku prac o trwaniu życia, radziecki higienista społeczny i demograf M. Biedny stwierdza, że „społeczeństwo socjalistyczne,, dążąc do rozwiązania problemu przedłużenia życia, ma na widoku nie tylko cele humanistyczne; zdobywa się tą drogą możność wykorzystania bogatego doświadczenia i nawyków ludzi w starszym wieku i nie traktowania ich jako balastu społecznego". „Jest to — dodaje Biedny — jedna z najważniejszych; przesłanek skutecznego rozwiązania problemu długowieczności" s. Korzyści ekonomiczne wynikające z przedłużenia życia — to,, według nas, rzecz nie do pogardzenia. Chodzi jedynie o to, by ewentualny brak korzyści materialnych — a sytuacje takie mogą być bardzo częste — nie miał wpływu na postawę wobec problemu przedłużenia życia. Nie byłoby słuszne, gdybyśmy na przykład stosowali zabiegi rehabilitacyjne tylko wobec tych ludzi starszych, co do których istnieje nadzieja, że będą jeszcze użyteczni jako siła produkcyjna.

Postawa humanistyczna wymaga pełnego zrozumienia potrzeb i aspTfac]T~człowieTta ~ starego. Wymaga też możliwie szerokiego ich uwzględnienia przez państwo i społeczeństwo6. Sens walki o przedłużenie życia ludzkiego byłby gruntownie podważony, jeśli nie przekreślony, gdyby uznać ludzi starych za „balast społeczny", gdyby odmawiano im szacunku i uznania, gdyby zabrakło dla nich miejsca w społeczeństwie. Ludzie, którzy są dziś w pełni sił, powinni pamiętać o tym, co zawdzięczają ludziom starym — ich wczorajszym żywicielom, wychowawcom i nauczycielom, a jednocześnie współtwórcom dóbr materialnych, z których młodsze generacje pełną garścią korzystają.

5. Lata klimakteryczne

Ciemnota intelektualna stanowi żyzny grunt do utrzymywania się różnego rodzaju przesądów. Chcemy zatrzymać się na jednym z nich — na tym mianowicie, który zazębia się bezpośrednio o zagadnienia demograficzne i który niemałą rolę odegrał w podjęciu badań nad porządkiem wymierania generacji. Przesądem tym, wszechwładnie panującym w starożytności

5 M. Biedny, Prodolżitielnost' źizni, Moskwa 1967, s, 189.

6 Por.: E. R os s e t, Ludzie starzy, Warszawa 1967.

20

i średniowieczu, była ślepa wiara w istnienie tzw. lat klimakterycznych, czyli lat, na które rzekomo przypada gruntowne przeobrażenie się organizmu człowieka. Jedni wierzyli, że zmianie takiej podlega człowiek co siedem lat; podobną rolę przypisywali inni dziewiątce. Lata klimakteryczne, jako lata przeżywanego przez ustrój ludzki wstrząsu, uważano za niebezpieczne dla zdrowia i życia człowieka. Groźne były dlań zatem według jednych lata 7,, 14, 21 ... 63, 70, 77, a według innych — 9, 18, 27 ... 63, 72, 81. Stąd, być może, wywodzi się pogląd Platona, że normalnym kresem wędrówki ziemskiej człowieka jest 81 rok życia, oraz zakorzeniony wśród ludu polskiego przesąd, że taką rolę odgrywa 77 rok życia („dwie kosy", iktóre przecinają żywot człowieka). Szczególnie groźny miał być zbieg obu cykli klimakterycznych: 7 X 9 = 63, czyli za najtrudniejszy do przeżycia uchodził 63 rok życia (tzw. wielkie klimakterium).

Doktryna mówiąca o istnieniu lat klimakterycznych i o związanych z nimi niebezpieczeństwach znalazła echo w licznych, utworach pochodzących z czasów starożytnych, ze średniowiecza i częściowo nawet z czasów nowożytnych. Jeden z autorów (Co-drunchi) zadał sobie trud sporządzenia listy głośniejszych osób, których zgon przypadł na lata stanowiące wielokrotność liczby 7, czyli na lata klimakteryczne. Na tej osobliwej liście znalazło się 400 nazwisk, a otwiera ją pierwszy człowiek świata Adam, który zmarł mając 931 lat (7 X 133). Tę chimeryczną doktrynę aprobowali synowie swej epoki pisarz rzymski Pliniusz Młodszy, gramatyk i erudyta rzymski Macrobiusz, filozof arabski Ibn Roszd z Kordoby (inaczej Awerroes) i inni. Niejaki Martin Pansa, autor wydanej w 1615 r. książki, którą nazwał szumnie Złotą księgą o sztuce przedłużenia życia (dedykował ją senatowi Lipska), wywodził w niej, że lata klimakteryczne są dziełem Saturna, który co lat siedem wywiera ujemny wpływ na nasze życie. Gdyby ów „odkrywca" żył za naszych czasów, dowiedzielibyśmy się zapewne, że to Saturnowi zawdzięczamy wybuch drugiej wojny światowej (1939 = 7 X 277).

I oto zjawia się na widowni rozumna i duchem bogata postać wrocławskiego proboszcza Kacpra Neumanna. Ileż to razy przychodziło mu jako duszpasterzowi słyszeć od otoczenia zmarłego bądź to zrozumienie faktu zejścia osoby bliskiej, bo właś-

nie zgon nastąpił w roku klimakterycznym, bądź też zdumienie z powodu zgonu, nie znajdującego usprawiedliwienia w działaniu wieku kłimakterycznego. Ów proboszcz, człowiek światły,, nie podzielał powszechnego za jego czasów przekonania o istnieniu i feralnym oddziaływaniu lat klimakterycznych. Postanowił więc zbadać, jak rzecz ma się w istocie. Korzystając ze swej świeżo objętej funkcji dziekana, polecił wszystkim pięciu podległym mu parafiom wrocławskim sporządzić wykazy zmarłych za lata 1687-1691 z zaznaczeniem wieku tych, co zmarli mając lat 7, 14, 21 itd. Zebrany materiał statystyczny pozwolił Neu-mannowi przekonać się, że wiara w lata klimakteryczne jest pozbawiona jakichkolwiek podstaw: na lata te nie przypada bynajmniej jakaś zwiększona liczba zgonów.

Trzeba podziwiać dalekowzroczność Kacpra Neumanna: nie poprzestał on na zaspokojeniu własnej intelektualnej ciekawości i nie odłożył zebranego materiału Statystycznego do szafy, lecz. przeświadczony o tym, że materiał ten może być szerzej zużytkowany przez ludzi nauki, przekazał go zamieszkałemu w Berlinie głośnemu filozofowi i matematykowi Gottfriedowi Wilhelmowi Leibnizowi (1646-1716). Największym ośrodkiem badań naukowych był w tym czasie (koniec XVII wieku) Londyn. Toteż otrzymany od Neumanna wrocławski materiał statystyczny Leibniz odesłał do Royal Society w Londynie. W ten oto sposób materiał ten dotarł do rąk znakomitego astronoma i matematyka Edmunda Halleya, co w konsekwencji doprowadziło do narodzin halłeyowskiej, historycznie najwcześniejszej metody obliczania tablic wymieralności. *

Perfektybilista francuski końca XVIII wieku Condorcet (będzie o nim dalej mowa) wyrażał pogląd, że jednym z czynników postępu jest przezwyciężenie przesądów. Historia powstania metody hałleyowskiej, której sądzone było odegrać tak wielką rolę w dalszym rozwoju nauki demografii, może służyć za przykład słuszności tezy Condorceta.

6. Od niekontrolowanej do kontrolowanej umieralności

Ludzkość była przez długie wieki bezradna wobec zagadnień życia i śmierci: dzieci rodziły się jakby poza wolą rodziców,

-w każdym razie poza kontrolą z ich strony. Nie umiano również przeciwdziałać zgonom: z niekontrolowaną rozrodczością szła w parze niekontrolowana umieralność. Francuski demograf Jean-Marie Poursin wskazuje, że 99% historii człowieka to okres Jego całkowitej bezsilności wobec wszechmocnej i niekontrolowanej śmiertelności. Stało się to — jak mówi Poursin — przyczyną ujednolicenia schematu demograficznego na przeciąg tysiącleci7. Nie rozminiemy się z myślą francuskiego badacza, jeśli powiemy, że ten „ujednolicony schemat demograficzny" oznacza powszechność zjawiska wysokiej umieralności i jej odpowiednika — niskiej średniej długości życia.

Okres, w którym rozrodczość i śmiertelność poddane były działaniu praw naturalnych, trwał bardzo długo — od zarania ludzkości aż do tzw. rewolucji demograficznej, której istotą jest właśnie odejście od niekontrolowanej reprodukcji ludności.

Bezbronność wobec faktów powstającego i gasnącego życia wytwarzała w ludziach religijną na nie reakcję, a zwłaszcza na przypadki choroby i śmierci. Znakomity holenderski badacz Johan Huizinga, z którym niejednokrotnie jeszcze wypadnie nam się zetknąć w niniejszej pracy, podaje, że kiedy doniesiono księciu burgundzkiemu Filipowi III Dobremu (1396-1467) o śmierci jego rocznego synka, oświadczył on: „Gdyby się Bogu spodobało kazać mi umrzeć w tak młodym wieku, mógłbym był się uznać za zupełnie szezęśliwego" 8.

Amerykański socjolog M. G. Field z Uniwersytetu w Bostonie wspomina o popularnej w Stanach Zjednoczonych reakcji na przedwczesny zgon członka rodziny w postaci słów: „Bóg dał, Bóg wziął, niech się święci imię Jego". W postawie tej widzi Field akceptację śmierci jako wyniku działania sił wyższych, które nie podlegają kontroli ze strony człowieka lub też są jej poddane tylko w niewielkim stopniu 8.

Nie inaczej rzecz się miała przed laty w Polsce, kiedy nie-

7 J.-M. Poursin, Ludność świata, tłum. z franc,, Warszawa 1976, s. 20.

8 J. Huizinga, Jesień średniowiecza, przełożył T. Brzostowski, t. I, Warszawa 1967, s. 78.

9 M. G. Field, System zdrowia a system społeczny, [w:] Socjologia a zdrowie, Warszawa 1976, s. 133.

23

kontrolowaną płodność określał nasz lud powiedzeniem: „co rok prorok" i kiedy śmierć dziecka kwitowano słowami „Bóg dał, Bóg wziął". Dziś stosunki te są już tylko wspomnieniem przeszłości.

7. Lata „dobre" i „złe"

Już John Graunt, autor pracy z 1662 r. inaugurującej nową dziedzinę nauki — statystykę, a wraz z nią i demografię, zwracał uwagę na fakt, że istnieją lata pod względem sanitarno-epi-demiologicznym dobre i lata z tego punktu widzenia złe. Występowanie tych i tamtych lat, częstość jednych i drugich jest łatwa do prześledzenia tam, gdzie tablice wymieralności obliczane są corocznie. ł

We Francji, gdzie się oblicza corocznie tablice wymieralności od 1946 r., przeciętne trwanie życia w okresie 1946-1974 ulegało obniżeniu w latach: 1945, 1951, 1962, 1963, 1965 i 1969. Częściowy spadek trwania życia — tylko dla mężczyzn — miał miejsce w latach 1953, 1956, 1967 i 1971. W okresie rozpatrywanych 27 lat było zatem 6 lat o spadku średniej długości życia, którym dotknięte zostały obydwie płci, i 4 lata o spadku połowicznym, ,bo dotyczącym jedynie mężczyzn. •Dziesięć pod .względem sani-tarno-epidemiologicznym „złych" lat — na ogólną liczbę dwudziestu siedmiu — to wcale niemało. Wśród sprawców tak często powtarzającego się zjawiska wzrostu umieralności (bo spadek wartości e0 jest niczym innym jak świadectwem zwiększenia się umieralności) na pierwszym miejscu wymienić należy raz po raz powtarzające się (czasem rok po-roku) epidemie grypy.

Uderza inny jeszcze fakt. Oto bezpośrednio po spadku wartości e0 — z reguły już w następnym roku — poziom jej wykazuje wzrost nie tylko ponad poziom ze „złego roku", lecz również ponad poziom z poprzedniego „dobrego" roku.

Lata, w których nastąpiło osiągnięcie nowych, dotąd nie notowanych wartości przeciętnego trwania życia, nazwijmy rekordowymi. We Francji na przestrzeni rozpatrywanego okresu (1947-1974) było takich rekordowych lat 14, i to zarówno w zakresie parametrów dla mężczyzn, jak i dla kobiet. Analiza przytoczonych danych pozwala stwierdzić, że regres parametrów

trwania życia jest zjawiskiem przejściowym, regułą natomiast pozostaje postęp wyrażający się coraz to nowymi rekordami w omawianej dziedzinie.

Odnotujmy jeszcze, że wpływ „złych" łat nie kończy się na samej tylko wzmożonej umieralności. Specjalista z zakresu demografii historycznej Jacąues Dupaąuier wykazuje dalsze reperkusje: przejawiają się one w postaci obniżonego wieku zawierania małżeństw i zwiększonej liczby urodzeń w okresie po-kryzysowym 10.

8. Prymitywizm demograficzny

Pewne zjawiska demograficzne mają charakter atrybutu prymitywizmu i zacofania. Zjawiskiem takim jest przede wszystkim niska proporcja ludzi starych: pierwotne hordy to gromady ludzi bez starców. Wskazywałem już dawniej, iż w niejednym przypadku niesłusznie mówi się o „młodości demograficznej" zamiast nazwać rzecz po imieniu, czyli mówić o prymitywizmie demograficznym1J.

Czołowy demograf francuski Alfred Sauvy definiuje ludność „demograficznie prymitywną" lub „naturalną" jako tę, która nie przeciwdziała naturze, gdy chodzi o życie lub śmierć1B. Ten sam autor wymienia następujące typowe cechy prymitywizmu demograficznego:

1. wysoka płodność: 30 do 40 urodzeń rocznie na każdy 1000 ludności;

2. wysoka umieralność; odpowiada jej przeciętne trwanie życia wynoszące poniżej 30 lat;

3. wysoka w szczególności umieralność niemowląt: co piąte wydane na świat dziecko umiera w pierwszym roku życia;

4. niska proporcja ludzi w starszym wieku: udział osób 60-łetnich i starszych w ogólnej liczbie ludności wynosi około 7%

10 J. DupAąuier, Les dśbuts de la grandę aventure demographiquef odbitka z „Prospectives" ifbez daty], s. 17 i nast

11 E. R o s s e t, Proces starzenia się ludno&d, Warszawa 1959.

13 A. Sauvy, De Malthus a Mao Tsś-Toung, le probleme de la po-pulation dans le monde, Paryż 1958, s. 27-28.

(w krajach rozwiniętych odpowiednia proporcja bywa ponad dwa, razy większa).

Stan taki — mówi Sauvy — istniał w Europie do końca XVIII wieku. Dziś jest już trudny do odnalezienia w swej klasycznej postaci. Nawet w krajach Trzeciego Świata, mocno jeszcze pogrążonych w stanie ekonomicznego i kulturalnego zacofania, prymitywizm demograficzny przybrał nowe formy„ z których najbardziej charakterystyczną jest eksplozyjny wzrost ludności jako wynik zbiegu dwóch zjawisk: ultrawyso-kiego poziomu płodności i stosunkowo niskiego poziomu umieralności 13.

Prymitywizm demograficzny występuje w zmiennej postaci: prymitywny jest stan rzeczy, który w danym czasie pozostaje w tyle za osiągnięciami postępu społecznego. Wyrazem prymitywizmu demograficznego było do niedawna przeciętne trwanie-życia wynoszące poniżej 30 lat, dziś taką samą rolę spełnia wartość e0 wynosząca poniżej 40 lat, jutro podobnym wykładnikiem stać się może e0 niższe od 50 lat.

Jedną z cech prymitywizmu demograficznego jest wyższa, umieralność po stronie kobiet, której odpowiednikiem jest niższe ich trwanie życia. O tym, długo utrzymującym się relikcie archaicznej demografii będzie mowa w rozdziale poświęconym zagadnieniu „nadumieralności" kobiet.

9. Konsekwencje dłuższego trwania życia

Reperkusje przedłużającego się życia ludzkiego są wielorakier społeczne, ekonomiczne, demograficzne, polityczne itd. Nie popełnimy chyba błędu, jeśli powiemy, ze wraz z wydłużaniem, się życia ludzkiego cała organizacja społeczeństwa i wszystkie działające w nim systemy społeczne ulegają mniejszemu lub' większemu przeobrażeniu.

Patrząc na zagadnienie wzrostu średniej długości życia okiem historyka gospodarczego, zresztą i demografa historycznego, Witold Kula uznaje, że „zmiany w przeciętnym trwaniu życia ludz-

13 A. S a u v y, L'Europe et są population, Paryż [bez roku wyd-l s. 18, 33.

kiego są zjawiskiem niesłychanie doniosłym w historii"14. Tę samą myśl wyraził Jean Fourastiś, mówiąc, że przedłużenie średniej długości życia ludzkiego — pomijając doniosłe konsekwencje demograficzne — jest i pozostanie źródłem głębokich przeobrażeń ludzkości, jej klimatu moralnego, instytucji prawnych, a nawet sensu życia1S.

Oto kilka z życia zaczerpniętych przykładów oddziaływania procesu wydłużania się życia Judzkiego na stosunki społeczne. Nie co innego, tylko ten właśnie czynnik zmusił władze angielskie, a potem i innych krajów, do gruntownej reorganizacji .tradycyjnego systemu służby zdrowialft. Szwajcarski statystyk .Albert Koller wskazywał, że dokonane w Szwajcarii przed drugą wojną światową przedłużenie obowiązku służby wojskowej z 48 do 60 lat było wyciągnięciem logicznej konsekwencji z faktu, że życie ludzkie uległo wydłużeniu17.

Dłuższe trwanie życia rzutuje na stosunki w dziedzinie mieszkaniowej. Oto co na ten temat mówi najbardziej kompetentny znawca przedmiotu Adam Andrzejewski: „w wyniku rozwoju cywilizacyjnego, postępu higieny i medycyny, poprawy materialnych warunków bytowania obserwujemy przedłużanie się przeciętnego wieku życia ludzkiego i zwiększanie się prawdopodobieństwa dożycia lat starszych [...] Z punktu widzenia potrzeb mieszkaniowych zjawiska te oznaczają przedłużenie okresu egzystencji istniejących i powstających gospodarstw domowych, a więc powiększenie ich liczby. Zasób mieszkań już użytkowanych będzie dłużej zajęty przez dotychczasowych mieszkańców {...]"18

Ważną konsekwencją wydłużającego się trwania życia jest wzrost liczby emerytów. We Francji — jak podał na II Europejskiej Konferencji Demograficznej (Strasburg 1971) francuski

14 W. K u l a, Problemy i metody historii gospodarczej, Warszawa 1963.

15 J. Fourastiś, Idees mojeures, s. 52.

16 Por.: B. E. S h e n f i e l d, Social Problems of Old Agę. A Reitiew of JSocial Promsion for Old Agę in Great Britain, Londyn 1957, s. 183.

17 A. Koller, Umschichtungen in der schweizerischen Bevolkerung, „Schweizerische Zeitschrift fur Yolkswirtschaft und Statistik", 1956, nr 3.

18 A. Andrzejewski, Potrzeby mieszkaniowe. Problemy i perspektywy, Warszawa 1970, s. 41-42.

27

minister pracy, zatrudnienia i ludności J. Fontanet — było w 1901 r. 2,5 min emerytów, a w roku 1968 — 7,1 min. Na ów wzrost złożyły się: w 13 procentach — rozszerzenie i ulepszenie systemu emerytalnego i w 87 procentach — wzrost liczby ludzi starych. Minister Fontanet nadmienił, że obniżenie progu wieku emerytalnego z 65 do 60 lat spowodowałoby wzrost liczby emerytów we Francji o 1,5 min. W Polsce na emerytury wydatkuje się ogromne i z roku na rok rosnące kwoty {w 1975 r. ponad 62 miliardy złotych).

Już z tych przykładów można wyczytać, że przedłużające się życie ludności rodzi szereg nowych i niełatwych problemów, którym państwo musi sprostać. Warren S. Thompson mówi o „nowych i niepokojących problemach" lfl. Co daje powód do niepokoju? W odniesieniu do krajów Europy Zachodniej geron-tolog radziecki, akademik Dmitrij Czebotariow, pisze: „w przeglądach ONZ dotyczących różnych krajów tego regionu podkreśla się, iż w związku ze wzrostem przeciętnego trwania życia, który doprowadził do ostrego zerwania więzów społecznych, obecna sytuacja wielu ludzi w podeszłym wieku staje się krytyczna" 2°.

Uwzględniając z jednej strony korzyści, z drugiej zaś kłopoty, jakie niesie ze sobą proces wydłużania się życia ludzkiego, demograf węgierski Emil Valkovics dochodzi do wniosku, że „przedłużanie się przeciętnego trwania życia pociąga za sobą wiele korzystnych i niekorzystnych skutków ekonomicznych". Autor słusznie wskazuje, że „każde społeczeństwo, w którym zachodzi taki proces, powinno znać te skutki i być na nie przygotowane" 21.

19 W. S. Thompson, Population Problems, wyd. 3, McGraw-Hill, Nowy Jork i Londyn ^942, s. 103.

20 D. Czebotariow, Socjalno-ekonomiczeskije i gigieniczeskije problemy gierontologii — sostojanije i pierspiektiwy razwitija (mieźdunarod-nyj aspiekt), [w:] Socjalno-ekonomiczeskije problemy gierontologii, redaktor A. Rumiancew, Tbilisi 1976, s. 16.

21 E. Valkovics, Znaczenie tablic trwania życia ekonomicznego według przyczyn zgonu w badaniu skutków ekonomicznych przedłużania się przeciętnego trwania życia, „Studia Demograficzne", 1976, z. 44.

28

10. Problem selekcji

Niemal o każdym problemie demograficznym można powiedzieć, że jest różnie oświetlany lub różnie oceniany i to nie tylko przez autorów luźno z tematem związanych, lecz również przez specjalistów w danym zakresie. Gdy chodzi o problem selekcji, różnica zdań urasta do rozmiarów zasadniczej kontrowersji. Wystarczy wskazać, że gdy według jednych wpływ selekcji na trwanie życia ludzkiego i na długowieczność jest ogromny, to według innych równa się on niemal zeru. Nie brak„ oczywiście, i stanowisk pośrednich, nie lekceważących tego czynnika, ale też nie przypisującego mu jakiegoś szczególnego wpływu. Moje własne stanowisko w tej sprawie jest czytelnikom moich prac znane; przypomnę je pod koniec rozważań — po. wyczerpaniu przeglądu piśmiennictwa poświęconego temu zagadnieniu.

Zacznę od literatury radzieckiej, która jest w tym zakresie szczególnie bogata, a to z uwagi na dużą rolę przypisywaną selekcji jako czynnikowi stanowiącemu o specyficznym- przebiegu prawdopodobieństw zgonu w dawnej Rosji. Rolę tego czynnika silnie akcentowali tak poważni badacze, jak akademik Z, Frenkiel, S. Nowosielski, W. Pajewski.

Przebieg krzywej zgonów w Rosji odbiegał od typowego obrazu, znanego ze statystyk krajów zachodnich. Owa atypo-wość polegała na tym, że stopa umieralności mierzona stosunkami zachodnioeuropejskimi była w najmłodszych grupach wieku niezwykle wysoka, a — idąc po drabinie wieku w górę — traciła stopniowo na ostrości, by w najstarszych grupach wieku przybrać rozmiary tak niskie, jakich gdzie indziej nie spotykano.

Rolę czynnika selekcji eksponował biolog radziecki W. Ałpa-tow w odniesieniu do długowiecznych mieszkańców republik kaukaskich. Uwzględniał on i inne czynniki sprzyjające długowieczności, jak: ruchliwy tryb życia mieszkańców gór, obfitujące w białko pożywienie, wysoki poziom osobistej higieny, nasycenie środowiska promieniami ultrafioletowymi,, ale na pierwszym miejscu stawiał znaczną w przeszłości umieralność niemowlęcą, która sprawiała, że zostawały przy życiu („wy-

29

y.y wały ", jak mówił Ałpatow) j ednostki najmocniejsze22.

Podobnie stawia sprawę biolog radziecki Genadij Bierdyszew. Charakteryzując Syberię i Daleki Wschód jako ogniska wysokiej długowieczności, pisze on: „W trakcie długotrwałego zagospodarowywania ogromnych przestrzeni Syberii i Dalekiego Wschodu przez tubylców i element napływowy, w wiekowej walce z surową przyrodą wytworzyła się osobliwa struktura człowieka przedsiębiorczego, fizycznie mocnego, zahartowanego, któremu nie straszne są okrutne mrozy ani wielkie upały, ani ciężka praca, ani różne braki. Nieistnienie pomocy lekarskiej prowadziło do wielkiej umieralności niemowlęcej. Wyżywały tylko mocne, zdrowe dzieci. Działające w ciągu wielu wieków elementy naturalnej selekcji sprzyjały utrwaleniu się wśród potomstwa mieszkańców Syberii genetycznie pełnowartościowej konstytucji"». •

Badacze radzieccy wyjaśnili, że sprawcą tego osobliwego przebiegu umieralności jest selekcja. Wyłoniły się przy tym dwie różne interpretacje: według jednej działała tu selekcja biologiczna (ginęły jednostki fizycznie słabsze, mniej odporne), według drugiej — selekcja majątkowa (ginęły jednostki z warstw biedniejszych, nie mogących sobie pozwolić na opiekę lekarską w chorobie). Proces selekcji działał we wszystkich grupach wieku, od najmłodszej począwszy, tak iż do wieku starczego dochodził już element w pełni wyselekcjonowany: według pierwszej koncepcji — ludzie najzdrowsi, według drugiej — najza-możniejsi. Arcyniska stopa umieralności w wieku starczym była więc w istocie stopą dla elementów wybranych.

W polskiej literaturze medycznej rolę czynnika selekcji eksponuje pani docent Kinga Wiśniewska-Roszkowska. Pisze ona: „wysoka rozrodczość przy wysokiej śmiertelności niemowląt i dzieci pozwala naturze dokonywaćs bezlitosnej selekcji, przy której przeżywają tylko osobniki genetycznie »wybrane«, naj-

22 w. Ałpatow, Problemu dólgoletija czełowieka, Prace Moskiewskiego Towarzystwa Badaczy Przyrody: Problemy długowieczności, AŃ ZSRR, Moskwa 1962.

23 G. Bierdyszew, Ekołogo-gienieticzeskije faktory starienija i dół-goletija, Leningrad 1988, s. 15,

silniejsze, najbardziej odporne, a więc i najbardziej predyspono-wane do długowieczności" 2*.

Tego zdania jest również lekarz epidemiolog Juliusz Ry-chard. Mówiąc o klęskach, jakie w minionych wiekach smagały ludzkość, zaznacza on, że w tych warunkach „tylko nieliczni, którzy umknęli niebezpieczeństwom wieku dziecięcego i dojrzałego, przeważnie obdarzeni przez naturę wyjątkowo odpornym i silnym organizmem — czasem dożywali wieku sędziwego" 25.

Nie brak również zwolenników teorii selekcji w świecie zachodnim.

Analizując odrębności, jakie charakteryzują stan umieralności w północnej i południowej części Włoch, Profesor Nora Federici wskazuje na działanie czynnika selekcji jako jedno ze źródeł tych różnic. Według jej spostrzeżenia, „gdzie stopa życiowa jest wyższa, tam w mniejszym stopniu działa selekcja dokonywana przez umieralność prenatalną, postnatalną i niemowlęcą; prowadzi to w konsekwencji do częstszego dożywania wieku normalnego przez organizmy skłonne do chorób endo-genicznych, w tym prawdopodobnie i do nowotworów" 2B. Ostatnio wymieniona supozycja — jak już dawniej na to wskazywałem — zdaje się mieć charakter odkrywczy. Powinni się nią bliżej zainteresować lekarze zajmujący się etiologią chorób nowotworowych. *

Zwolennikiem teorii selekcji jest również angielski demograf Bernard Benjamin. Ten poważny specjalista w zakresie statystyki zdrowia pisze: „at the later ages the weakrer members of the population have died and the surviving population re-present a select with better prospects of longeyity" (W minionych wiekach słabsi członkowie populacji umierali, a ci, co przeżyli, reprezentowali gromadę wyselekcjonowaną z lepszymi

24 K. Wiśniewska-Roszkowska, Wiek, pleć, zdrowie, Warszawa 1970, S. 137,

25 J. Ryć h ar d, Stulatek — człowiek w średnim wieku, Warszawa, 1977, s. 5.

26 N. Federici, La mortalite selon le sexe, l'ag e et les causes de dóces au Nord et au Sud de l'Italie, {w:] International Population Confe-rence New York 1961, t I, Londyn 1963, s. 638,

31

widokami na długowieczność). I dodaje: „This may not be com--monly appreciated" (Nie było to powszechnie doceniane)27.

O selekcji jako czynniku wyznaczającym przebieg krzy-wej zgonów można dziś mówić już tylko w czasie przeszłym; sprowadzony do nieznacznych rozmiarów, poziom umieralności niemowląt, dzieci i młodzieży ograniczył do minimum pole działania czynnika selekcji. Gerontolog francuski F. Bourliere słusznie zauważa, że 150 lat temu mało kto dożywał wieku 80 lat. W epoce, kiedy nie znano środków aseptycznych ani antybiotyków, przez wiek niemowlęcy i dziecięcy przechodziły jedynie osobniki o silnej konstytucji. Dziś jest inaczej: dożywają wieku dojrzałego i zakładają rodziny również jednostki słabsze" 23„ Uczony francuski wyjaśnił więc warunki, które zadecydowały o wygaśnięciu znacznego dawniej oddziaływania czynnika selekcji na przebieg umieralności według wieku.

Alfred Sauvy nie przypisywał dawniej i tym- bardziej nie przypisuje dziś czynnikowi selekcji większego znaczenia. Oświadcza on, że jeżeli w ogóle selekcja działa, to jest ona dużo słabsza, niżby na pierwszy rzut oka mogło się zdawać 29.

Przechodzę do własnych uwag. Nie przeczyłem i w dalszym ciągu nie przeczę, że w złożonym mechanizmie formowania się' porządku wymierania czynnik selekcji mógł odgrywać mniejszą lub większą rolę — mógł, ale nie musiał. Wyobrażam zatem-sobie, że znalazłoby się pod dostatkiem materiału statystycznego do zilustrowania tezy o aktywnej roli selekcji w przebiegu krzywej zgonów, jak i tego, który by wskazywał na brak działania tego czynnika. Tak więc, w moim przekonaniu, każda z kontrowersyjnych tez — preselekcyjna i anty selekcyjna — kryje w sobie warunkową prawdę, którą też można określić jako pół--prawdę.

Przeciw generalizacji teorii, selekcji przemawia fakt, że nie zachowały się ślady jej działania w minionych epokach, kiedy umieralność niemowląt była bardzo wysoka. Czyż trzeba" przy-

27 B. Benjamin, Demosraphlc Analysis, Londyn 1968, s. 102-1031.

28 F. Bourliere, Future Perspective in Gerontology, [w:] Agę with a Future, Kopenhaga 1964, s. 118.

29 A. Sauvy, Theorie generale de la. population, tom II: La. vie des

populątions, wyd, 3, Paryż 1966, s. 107.

33

pominąć, że w odległej przeszłości umierało w pierwszym roku życia nie l do 3 procent noworodków, jak to ma dziś miejsce w krajach wysoko rozwiniętych, lecz 30, 40 i nawet 50 procent. Epoki te — wbrew teorii selekcji — nie sprzyjały długowieczności: szeregi ludzi starych były niemal puste.

A jak jest dziś w krajach Trzeciego Świata z ich wciąż jeszcze wysoką umieralnością niemowląt? O losie tych, co szczęśliwie przebrnęli przez tak niebezpieczny próg, jakim jest w tych -krajach okres niemowlęctwa, pisał znany angielski specjalista z zakresu geografii życia i śmierci L. Dudley Stamp: „Nadzieja na wyżycie w krajach słabo rozwiniętych — to często nadzieja na życie pogrążone w cierpieniach fizycznych i psychicznych" 30. .Nic zatem dziwnego, że i parametry dalszego trwania życia są 'dla tych ludzi wysoce niekorzystne.

Z drugiej strony mamy jednak przykład Rosji i szeregu innych krajów, gdzie działanie czynnika selekcji zdaje się być udowodnione. Ostrożność nakazuje zatem nie stawiać sprawy na ostrzu noża: w obecnym, z pewnością niewystarczającym .stanie wiedzy z tego zakresu nie jest wskazane wypowiadanie kategorycznych sądów o działaniu czy niedziałaniu czynnika selekcji, i

Problem selekcji jest również dyskutowany w ramach zjawiska „nadumieralności" osobników nieżonatych. Jest to już inna kwestia i będzie o niej mowa osobno.

11. Stan cywilny a trwanie życia

Jest rzeczą powszechnie znaną i statystycznie udowodnioną, .że ludzie w stanie małżeńskim żyją na ogół dłużej niż ci, którzy pozostali poza małżeństwem. Dotyczy to w szczególnym stopniu mężczyzn: mówią o tym przykłady przeszło dwukrotnie większej umieralności wśród nieżonatych w porównaniu z żonatymi.

Istnieją dwie, zasadniczo różne próby objaśnienia tego zjawiska, dwie różne teorie interpretacyjne, pierwsza upatruje

1964.

30 L. D. S t a m p, The Geography of Life and Death, Londyn—Glasgow

.

przyczynę w dobroczynnym wpływie małżeństwa na życie,

a w szczególności na jego długość; rola innych czynników jest według tej teorii podrzędna. Druga teoria eksponuje czynnik selekcji jako decydujący: poza małżeństwem.1 pozostają jednostki obciążone taką lub inną, z reguły znaczną patologią, z którą wiąże się prawdopodobieństwo wcześniejszego zejścia.

Pierwszą teorię skłonni byli zaaprobować autorzy amerykań-sko-radzieckiego podręcznika statystyki demograficznej i sanitarnej, G. C. Whipple i S. Nowosielski. Pisali oni: „Przyczyny warunkujące różnice w umieralności ludności w zależności od stanu rodzinnego są natury złożonej. Najbardziej istotne znaczenie ma tutaj, jak się zdaje, stan małżeński, który sam przez się stwarza bardziej pomyślne warunki dłuższego życia: sprzyja temu bardziej uporządkowany, bardziej prawidłowy tryb życia, wolny od właściwych stanowi pozamałżeńskiemu ekscesów (alkoholizm, kiła i inne) [...] Czynnik selekcji ma niewątpliwie znaczenie, lecz nie tak duże, jakie mu się niekiedy przypisuje. Przeciw wyłącznemu znaczeniu selekcji przemawia w szczególności podwyższona umieralność wdowców" 31.

W obronie teorii selekcji występował niemiecki statystyk Franz 2izek. Oto jego argumentacja: „Żonaci żyją dłużej. Poglądowi o »konserwującym« oddziaływaniu małżeństwa sprzeciwia się fakt, iż żonaci reprezentują zdrowotną, a może i ekonomiczną selekcję i z tego p 9 w o d u — a nie dlatego, że są żonaci — wykazują niższą śmiertelność. Jako kontrargument wysuwa się fakt, że wdowcy, którzy przecież również należą do rzekomej selekcji, wykazują znowu wyższą umieralność — równą umieralności kawalerów. Na to trzeba odpowiedzieć, że wdowcy przedstawiają w pewnym sensie negatywną selekcję: w ich gronie pozostają jednostki przeciętnie słabsze, gdyż zdrowi wychodzą z tej grupy przez ponowny ożenek" 32.

Tego zdania jest również demograf włoski Pierpaolo Luzzat-to-Fegiz: osoby pozostające w związku małżeńskim to populacja wyselekcjonowana z punktu widzenia zdrowotnego w porównaniu z osobami stanu wolnego („i coniugati constituiscano una

"G. C. Whipple, S. Nowosielski, Osnowy diemograficzeskoj i sanitarnej statistiki, Moskwa 1929, s. 511-512.

« F. Ziźek, Grundriss der Statistik, wyd. 2, 1923, s. 255.

popolazione selezionata dal punto di vista sanitaria in confron-to si non coniugati")33.

Są to wszystko ważkie argumenty na rzecz teorii selekcji. Nie zgodziłbym się jednak z wnioskiem, że jest to zarazem dowód niesłuszności tezy o „konserwującym" wpływie małżeństwa. Jedno drugiego nie wyklucza.

12. Akceleracja

t

W świecie współczesnym obserwuje się — i to już od dłuższego czasu — niezwykle interesujące zjawisko: jest nim przyspieszony rozwój fizyczny dzieci i młodzieży. Chłopcy i dziewczęta osiągają obecnie wzrost, jakiego poprzednie pokolenia na ogół nie znały. Nazwano to zjawisko akceleracją, a młodych ludzi dwumetrowego niekiedy wzrostu określa się żartobliwie jako „akcelerantów". W tej chwili zaznacza się tak znaczna różnica między przedstawicielami młodszych i starszych pokoleń, iż niejednokrotnie najniższym w starszych klasach szkolnych człowiekiem jest... nauczyciel84.

Patrząc na to zjawisko oczyma demografa, nie można uwolnić się od uczucia, że istnieje jakiś związek między akceleracją a sztafażem demograficznym epoki. Skorzystajmy z przykładu, jakiego dostarczają stosunki we własnym kraju. Lat temu sto przeciętne trwanie życia było na ziemiach polskich przeraźliwie krótkie (wynosiło ono poniżej 40 lat), a jednocześnie lud" polski charakteryzował się słabym rozwojem fizycznym, w szczególności zaś niewysokim wzrostem.

W latach osiemdziesiątych XIX wieku opinia publiczna w ówczesnym zaborze rosyjskim była żywo poruszona ujawnioną przez urzędowe statystyki sprawą niskiego wzrostu poborowych Polaków. Debatowano nad przyczynami i skutkami tego zjawiska. Problem sprowadzał się w szczególności do tego, czy ów

88 P. Luzzatto-Fegiz, Statistica demografica ed economica, Turyn 1940, s. 42.

34 Uwagę tę poczynił w odniesieniu do ZSRR M. Biedny w swych interesujących rozważaniach na temat akceleracji, zawartych w pracy pt. Prodołżitielnost* żizni w porodach i siejach. (Moskwa 1976). Zużytkujemy tu cenne informacje zebrane przez autora wymienionej pracy.

niepokojąco niski wzrost poborowych nie jest przejawem wyradzania -się narodu polskiego33. Przeciwstawił się tej tezie W. Wścieklica: jeżeli wzrost i stan zdrowia poborowych Polaków przedstawiają się niekorzystnie, to dzieje się tak nie w wy-' niku niekorzystnego działania czynnika rasowego, lecz pod wpły^-wem złych warunków ekonomicznych, w jakich znajduje się lud polski, pod wpływem jego zabiedzenia 36.

Pozytywne znaczenie miało również badanie Władysława Toł-wińskiego, które ujawniło, że poborowi niższego wzrostu nadrabiają w następnych latach swe „zaległości", wykazując większy przyrost wzrostu niż ich roślejsi rówieśnicy. „Został w ten sposób dany dowód — napisze po latach Jan Czekanowski — że zabiedzenie powoduje opóźnienie ogólnego rozwoju, wyrównywane w pewnym stopniu w latach późniejszych.' Jakkolwiek do całkowitego wyrównania nie dochodzi, to jednak zabiedzenie nie powoduje zmian dziedzicznych" 37.

Odnotujmy jeszcze, że późniejsze badania, a w szczególności badania przeprowadzone przez lekarza K, Kosieradzkiego, wykazały poprawę w zakresie wzrostu poborowych Polaków. Wskazywałem już dawniej na związek tego zjawiska z uwłaszczeniem chłopów w ówczesnym Królestwie Kongresowym.

Rzućmy okiem na dane statystyczne z tej dziedziny.

Oto dane obrazujące przeciętny wzrost poborowych Szwedów w okresie od połowy XIX w. do roku 1940 (w cm):

1851-1855 ............ 166,6

1861-1870 ............ 167,8

1881-1890 ............ 169,4

1892-1900 ............ 170,3

1911-1920 ............ 172,7

1921-1930 ............ 173,6

1931-1940 ............ 174,1

35 Por.: E. R os s e t, Związki antropologii z demografią, „Studia De-

mograficzne", 1973, z. 32.

so w. Wścieklica, Czy się wyradzamy ? Stan sil fizycznych i zdrowia ludności Galicji i Królestwa Polskiego w porównaniu z innymi kra--jami wschodnio- i zachodnioeuropejskimi, skreślony na podstawie cyfr poboru wojskowego, "Warszawa 1888.

-87J. Czekanowski, Zagadnienia antropologii. Zarys antropologii teoretycznej, Toruń 1948, s. 47.

Akceleracja — jak się okazuje — nie jest zjawiskiem nowym: w Szwecji datuje się ona' przynajmniej od połowy XIX stulecia. Godny uwagi jest fakt nieprzerwanego podnoszenia się przeciętnego wzrostu poborowych Szwedów, na co wskazują podane wyżej liczby. W przecięciu rocznym przyrost wzrostu w kolejnych okresach wynosił:

0,10 — 0,08 — 0,08 — 0,12 — 0,09 — 0,05.

Między rokiem 1851 a 1940 przeciętny wzrost poborowych Szwedów wzrósł 7 i pół centymetra. Fakt akceleracji jest więc bezsporny.

Zwiększenie wzrostu poborowych zostało stwierdzone i pw innych krajach38:

— w Norwegii ze 168,6 cm w 1850 r. do 170,7 cm w 1905 r.;

— w Danii ze 165,4 cm w latach 1852-1856 do 169,1 cm w latach 1904-1905;

— w Holandii ze 164,1 cm w 1863 r. do 167,1 cm w latach 1902-1904.

U nas, w dawnej Kongresówce, przeciętny wzrost poboro- / wych wynosił (w cm):

1874-1889 ........ 164,8

1890-1898 ........ 165,6

Nasi poborowi byli niżsi od swych szwedzkich rówieśników w latach osiemdziesiątych XIX wieku o 4,6 cm, a w ostatniej dekadzie tegoż stulecia — o 4,7 cm Wprawdzie i u nas można było zaobserwować postępy akceleracji, lecz nie tylko nie wyrównywały one retardacji w stosunku do poziomu szwedzkiego, lecz raczej ją pogłębiały.

W obrębie jednego i tego samego wieku istnieją znaczne nieraz, środowiskowo uwarunkowane różnice w przeciętnym poziomie wzrostu. Przedstawimy je na podstawie polskiego materiału statystycznego dotyczącego 16-letnich chłopców.

W roku 1961 w Polsce, według danych Profesora H. Milice-rowej, przeciętny wzrost 16-letniego chłopca wynosił (w cm):

38 Według Malej encyklopedii przyrodniczej, wyd. 2, Warszawa 1962, s. 743.

37

Warszawa

dzieci inteligencji ....... 171,3

dzieci robotników....... 168,4

Inne miejscowości

miasto............ 167,0

wieś............. 164,0

Jest tu w pełni widoczna zależność rozwoju fizycznego młodzieży od warunków środowiskowych: miasto góruje nad wsią, stolica góruje nad innymi miastami, w obrębie stolicy dzieci inteligencji są wyższe od dzieci robotników. Logika rzeczy dyktuje, iż oczekiwać należy dwóch procesów: po pierwsze —• likwidacji retardacji środowisk społecznych poprzednio upośledzonych, i po wtóre — akceleracji rozwoju młodzieży we wszystkich środowiskach. Należy liczyć się z tym, że ten drugi proces wystąpi z większą siłą w tych środowiskach, których punkt startowy był wyższy.

Na karb akceleracji kładzie się również zjawisko wcześniejszego obecnie następowania wieku, w którym umieralność jest najmniejsza. Antropolog niemiecki Hans Grimm podaje, że wiek najniższej umieralności przypadał w Niemczech na następujące lata życia:

1870-1880............13 rok

1881-1900...........- - 12 „

1924-1926............11 „

Zdaniem Grimma, jest to jeszcze jedna płaszczyzna, podlegająca działaniu procesu akceleracji39.

Na fakt obniżenia się wieku najniższej umieralności zwraca również uwagę czeski demograf Zdenśk Pavlik. „W ciągu ostatnich stu lat — pisze on — najniższe prawdopodobieństwo zgonu przesunęło się z wieku 12 do 11 lat. Ta pozornie niewielka zmiana okazuje się istotna, ponieważ dotyczy biologicznych podstaw istoty ludzkiej, i może mieć poważne następstwa w życiu społecznym" *°.

89 H. Grimm, Grundriss der Konstitutionsbiologie und Anthropologier wyd. 3, Berlin 1966, s. 132.

40 Z. P a v l: k, Kilka uwag opartych na analizie umieralności generacji (na przykładzie ziem czeskich), „Studia Demograficzne", 1976, z. 44.

G. Korostelew wskazuje na demograficzne konsekwencje akceleracji. „Ustalono —• pisze on — że w ciągu ostatnich 100—. 120 lat dojrzewanie płciowe w różnych krajach zostało przyspieszone przeciętnie o trzy lata. Ma to znaczny wpływ na wiek zawierania małżeństw. Najwidoczniej właśnie akceleracja stała się jedną z podstawowych przyczyn obniżenia się przeciętnego wieku małżeńskiego w USA w okresie 1890-1957: u mężczyzn — z 26,1 roku do 22,3, a u kobiet — z 22,0 do 20,2 roku. Ostatnio w USA około 40°/o dziewcząt wychodzi za mąż nie mając 20 lat, s. prawie połowa z nich ma już .w tym wieku dzieci" 41.

Akcelerację określają badacze jako zagadkę XX wieku. Jest ona zagadką, ponieważ — mimo licznych w tym kierunku dociekań — nie udało się dotychczas jednoznacznie określić przyczyny tego zjawiska. Powstały różne, trzeba przyznać pociągające teorie źródeł akceleracji, jak teoria usłonecznienia, teoria konstytucyjnej selekcji, teoria alimentarna, teoria uszkodzeń urbanizacyjnych, teoria witaminowa, teoria fal radiowych i innych. Odnotujmy jeszcze uwagę Czesława Czapowa, że dla wielu osób zainteresowanych tą problematyką akceleracja jest raczej i konsekwencją wzrostu liczby bodźców świetlnych i akustycznych niż podniesienia stopy życiowej 42.

Piszący te słowa, zgodnie ze swoją zasadniczą postawą, która ma charakter multikauzalny, skłonny jest i w akceleracji widzieć zjawisko multikauzalne, a zatem wywołane zbiegiem różnych proakceleracyjnych czynników. Z postawy tej wynika, że żadnej z istniejących teorii nie należałoby a limine odrzucać, ale też żadnej z nich nie należałoby z góry przypisywać nadrzędności.

Z grona demografów zagadnieniu akceleracji najwięcej uwagi poświęcił M. Biedny, mając zresztą ku temu większy tytuł od innych, bo jest z wykształcenia lekarzem. Wskazuje on, że „istnienie mnóstwa teorii świadczy o tym, że żadna z nich nie posiada dostatecznie umotywowanych podstaw". Sam autor zresztą rozszerza istniejącą litanię teorii, wysuwając hipotezę, że

« G. Korostelew, Rost narodonasielenija i obszczestwiennyj pro-•griess, Swierdłowsk 1968, s. 34.

« Cz. C za p ó w, Młodzież a przestępstwo, cz. 2, Warszawa 1962, s. 103-104.

źródłem akceleracji mogą być dziś nierównie liczniejsze małżeństwa mieszane. „Wskutek zwiększonej ruchliwości ludzi w obecnej epoce — pisze Biedny — zyskały na częstości małżeństwa między osobnikami należącymi do różnych grup etnicznych. Mieszane małżeństwa prowadzą do pojawienia się bardziej rosłego potomstwa niż ich rodzice".

Interesująca jest uwaga M. Biednego w stosunku do hipotezy wysuniętej przez radzieckiego autora A. Zelclera. Analizując przyczyny i formy występowania przyspieszonego wzrostu dzieci, Zelcler zapytuje: „Czy tak daleko idące zmiany w rozwoju organizmu dziecięcego doprowadziły także do zmian w przebiegu chorób?" Na to Biedny zauważa: „Dlaczego by nie odwrócić kwestii, a mianowicie, czy spadek zachorowalności dzieci nie doprowadził do przyspieszenia ich wzrostu i rozwoju? Pytanie takie narzuca się, jednakże nie wysunięto ani jednej teorii, która by usiłowała objaśnić proces akceleracji z punktu widzenia zmian, jakie zaszły w zachorowalności, śmiertelności i przeciętnym trwaniu życia". Zdaniem cytowanego autora, „proces akceleracji można powiązać z obniżeniem zachorowalności i śmiertelności w wieku dziecięcym, średnim i we wczesnej fazie wieku starszego, co w rzeczywistości miało miejsce, a przynajmniej widzieć wyraźny zbieg w czasie tempa akceleracji i tempa przyrostu średniej długości życia". A dalej: „Akceleracja jest w określonym stopniu związana ze śmiertelnością niemowląt. Niekorzystne warunki, które powodowały śmiertelność niemowląt, wpływały także na te dzieci, które wyżyły. Zmniejszyły się ostrość i trwanie wielu zachorowań dzieci dzięki racjonalnie postawionej pielęgnacji i zastosowaniu efektywnych środków leczniczych. To ze swej strony sprzyjało przyspieszeniu szybkości fizycznego rozwoju dzieci" 43.

M. Biedny zwraca uwagę, że nie należy zamykać oczu na negatywne zjawiska, jakie towarzyszą akceleracji. Chodzi tu o takie fakty, jak zwiększona częstotliwość zachorowań centralnego układu nerwowego, wegetatywne nerwice, dziecięce paraliże, szersze rozpowszechnienie próchnicy zębów i chorób systemu nerwowego, predyspozycja do zachorowań nerwicowych

43 M. Biedny, Prodołżitielnost' żizni w gorodach i siełach, s. 75.

wśród akcelerowanej młodzieży, podwyższona wegetatywna pobudliwość. "Wcześniej zjawia się krótkowzroczność. Autor zastrzega się, że nie wszystko to należy kłaść na karb akceleracji: sama akceleracja jest przecież nie przyczyną, lecz skutkiem działania społeczno-ekonomicznych i społeczno-higienicznych warunków życia.

Per saldo, dominują — zdaniem M, Biednego — pozytywne strony akceleracji: zwiększenie długości ciała oznacza likwidację poprzedniego niedorozwoju fizycznego, przybliżenie jego parametrów do potencjalnych możliwości. Autor sądzi, że parametry fizycznego rozwoju akcelerowanej młodzieży zbliżają się do genetycznie uwarunkowanych norm, których zresztą dokładnie nie znamy.

Biedny zastanawia się nad tym, czy akceleracja wpłynie na przedłużenie naturalnej długości życia ludzkiego. Przypuszcza, że „akceleranci" będą żyli dłużej od swych przodków, co jednak nie znaczy, że ich dłuższe życie będzie wyłącznie konsekwencją akceleracji: akceleracja, być może, okaże się jedną z przyczyn wydłużenia się naturalnej długości życia. Nie w pełni są dla' nas jasne argumenty na rzecz tezy o dobroczynnym wpływie akceleracji na przedłużenie życia.

13. Nieśmiertelność człowieka

W świecie roślinnym istnieje okaz zwany nieśmiertelnikiem. Jest to roślina o suchych, nie więdnących i długo utrzymujących się w stanie zasuszonym kwiatach — stąd też jej przydomek „suchokwiat". Jeśli mówimy o nieśmiertelności człowieka, to mogę ją sobie wyobrazić jedynie w formie analogii do co dopiero opisanego „nieśmiertelnika" czy „suchokwiatu". Człowieka żyjącego 100 Jat lub nieco ponad wiek nie nazwałbym nieśmiertelnym: jakkolwiek wiek ten jest osiągany przez nielicznych tylko wybrańców losu, niemniej jednak jest zjawiskiem najzupełniej realnym. Za nieśmiertelnego skłonny byłbym uznać człowieka żyjącego dwa wieki, czyli 200 lat, bo przypadków podobnych nie ma i nigdy dotąd nie było. Nie brak biologów, którzy wierzą, że człowiek mógłby tak długo żyć i że z czasem stanie się to rzeczywistością. Inni jednak tak daleko nie idą.

S. Klonowicz wspomina, że w nauce współczesnej rozróżnia .się nieśmiertelność bezwzględną i nieśmiertelność względną, przy czym tę ostatnią określa się jako „przedłużenie życia na czas praktycznie nieokreślony — wymierny, być może, w stuleciach, a na pewno przekraczający przysłowiowe sto lat"44. Jest to-analogia do naszej koncepcji „nieśmiertelnika" w ludzkim wydaniu.

Literaci, którzy uprawiają modną dziś dziedzinę twórczości,. zwaną science-fiction, mówią o mającej nadejść absolutnej nieśmiertelności człowieka, czyli o życiu bezgranicznie długim. Dla, przykładu: amerykański pisarz-fantasta Arthur Clark, którego* książka została przetłumaczona na język rosyjski, zapowiada, że w roku 2020 zostanie rozwiązana tajemnica dziedziczności,. a w 70 lat później, czyli w roku 2090, człowiek osiągnie nieśmiertelność 45. Przedstawicielom fantastyki naukowej więcej wolno — mogą snuć fantastyczne przewidywania i wskazywać daty ich urzeczywistnienia. Mniej usprawiedliwiony jest w moich oczach komentarz biologa, który mówi, że „myśl o możliwości ludzkiej nieśmiertelności — to realne marzenie współczesnej nauki" 46. Marzenie — tak, ale czy rzeczywiście „realne"?

Nie brak bynajmniej uczonych z grona biologów i filozofów, dla których nieśmiertelność człowieka jest wizją najzupełniej

realną.

Nad zagadnieniem nieśmiertelności pracuje znany ośrodek badań naukowych pn. National Astronomy and lonosphere Cem-ter, na którego czele stoi Frank Drakę. Oczekuje on, że z biegiem czasu zostanie wyjaśniona zagadka nieśmiertelności. Drakę wyraża przekonanie, że na innych ciałach niebieskich — poza Ziemią — od dawna żyją istoty, które przezwyciężyły śmierć. Nie wyklucza, iż w przyszłości okaże się, że my na Ziemi reprezentujemy jedyną cywilizację śmiertelną.

Wypada dodać, że wspomniany ośrodek badawczy dysponuje największym na świecie radioteleskopem w Arecibo (Puerto Rico). Frank Drakę i jego przyjaciele zaproponowali budowę

44 S. Klonowicz, Żyć można dłużej, "Warszawa 1977, s. 355.

45 A. Clark, Czerty buduszczego, Moskwa 1986.

46 G. Eierdyszew, Ekołogo-gienieticzeskije faktory dołgoletija^. s. 189.

radioteleskopu liczącego 1500 anten o długości 100 m każda (tzw. Projekt Cyklopa). Teleskop ten pozwoli już w 1996 r. naf-wiązać kontakt przynajmniej z jedną cywilizacją pozaziemską. Jak sądzi Drakę, potrwa rok, nim nasi uczeni rozszyfrują otrzymane stamtąd informacje. Będą to wiadomości pochodzące od ludzi żyjących od miliardów łat. Poinformują nas one o możliwości osiągnięcia nieśmiertelności i to przez wszystkie stworzenia na Ziemi47.

Już przed laty uczony niemiecki August Weismann wskazywał, że absolutna nieśmiertelność stałaby się katastrofą, i to zarówno dla społeczeństwa, jak i dla samych nieśmiertelnych ludzi. Planeta zapełniłaby się nie kończącą się ilością kalek, które by żyły, mimo że już dawno utraciły zdolność do życia. Znamy z mitologii greckiej nieszczęsną postać Titonosa, któremu bogowie na prośbę bogini świtu Eos ofiarowali nieśmiertelność, nie zapewniając mu wiecznej młodości. Nie lepszy jest przedstawiony przez J. Swifta los nieśmiertelnych mieszkańców La-puty; kto rodził się ze znakiem nieśmiertelności na czole, ten był z góry skazany na nieszczęście w postaci nie kończącej się starczej wegetacji. Swift był bardziej ludzki od wspomnianych fantastów: na nieśmiertelność skazywał tylko nieliczne jednost-ii. Inaczej współcześni fantaści: według nich nieśmietelność ma stać się udziałem wszystkich ludzi na ziemi.

14. Żyjemy nie tylko dla siebie

Dla kogo żyjemy i pracujemy: dla siebie czy dla przyszłych pokoleń? Problem, taki został podniesiony w kołach intelektualistów zachodnich, a hasłem dyskutantów stało się twierdzenie, że „eksploatują nas wnuki". Pośród zwolenników tej tezy znalazł się czarnoskóry ekonomista, autor poważnego studium z zakresu teorii wzrostu gospodarczego W. Arthur Lewis. Pisał on: ,,what -dsjes our generation owe to tnę future? Why should we not use what we want nów, and leave future generations to fend for themselves? Why should their happiness in the future be ac-

47 Por.: K. J u n g k, Lebensverlangerung — erwiinscht oder uner-wUnscht? „Bild der Wissenschaft", 1976, nr 11, s. 68.

counted of greater importance than our happiness nów?" '(Co jest winne przyszłości nasze pokolenie? Dlaczego nie mamy sami zużyć tego, czego sobie życzymy, a przyszłym generacjom pozostawić troskę o samych siebie? Dlaczego szczęście przyszłych pokoleń ma być wyżej cenione od naszej dzisiejszej pomyślności?) «.

Tej egoistycznej postawie należy się przeciwstawić: z humanistycznego punktu widzenia jest ona nie do przyjęcia. Przecież i nasze pokolenie nie zaczęło budować świata od początku: korzystamy nie tylko z własnego, to znaczy przez nas samych wypracowanego dorobku, lecz również z dorobku poprzednich pokoleń. Nie inaczej będzie z naszymi wnukami: i one powinny korzystać z dorobku wcześniejszych pokoleń, zawierającego naturalnie i nasz wkład. Nie należy mówić o eksploatacji jednych pokoleń przez drugie. Mamy tu do czynienia z łańcuchem wkładów ze strony kolejnych pokoleń, który w sumie składa się na ogólnoludzki postęp. I nie powinno nas boleć, że naszym wnukom będzie się lepiej żyło niż nam. Uczuciem satysfakcji powinien napawać nas fakt, że sami przyłożyliśmy się do tego, by naszym wnukom stworzyć lepsze warunki egzystencji. /

"* ' !

15. O postęp moralny -

Socjolog francuski Gaston Bouthoul uskarża się na brak postępu moralnego w pochodzie demograficznym ludzkości. Nawet taki fakt, jak wygaśnięcie okrutnego obyczaju dzieciobójstwa, nie może służyć za dowód postępu, skoro został on zastąpiony nie mniej okrutnym obyczajem skazywania na śmierć licznych zastępów młodzieży. „Nowoczesna Europa — pisze Bouthoul — obrała inną drogę: jako bardziej moralne lub po prostu wygodniejsze uznano poświęcanie ludzi dorosłych zamiast noworodków" 49. Jest to aluzja do nie kończących się wojen, w których kwiat młodzieży posyła się na śmierć. Uśmiercanie dzieci

48 W. A. Lewis, The Theory of Economic Growth, Londyn 1957,

s. 323.

« G. Bouthoul, La surpopulation dans le mon.de, Paryż 1958,

s. 196-197.

zostało przesunięte o piętro wyżej: uśmierca się dziś — i to-masowo — młodzież i ludność dorosłą.

Pozornym tylko zwycięstwem jest — jak utrzymują niektórzy autorzy — położenie kresu uśmiercaniu ludzi starych. W istocie zmieniło się tylko to, że zamiast własnoręcznie uśmiercać starców, im samym pozostawia się wykonanie tege zadania (aluzja do licznych samobójstw ludzi starych, skazanych na beznadziejną* wegetację).

Poświęćmy nieco uwagi temu zagadnieniu, tak bardzo aktualnemu z uwagi na szybki w ostatnich czasach wzrost liczby ludzi starych i na mnożące się przejawy gerontofobii.

Gerontofobia jest oznaką niskiego poziomu kultury. Współczesny gerontofob — to zachowany okaz umysłowości i moralności epoki paleolitu. Na szacunek ludzie tego pokroju nie zasługują.

Na 7 Międzynarodowym Kongresie Gerontologicznym w Wiedniu (r. 1966) Francuz A. Parison mówił o ,-,męczennikach czasów pokoju", jakimi są pozbawiani opieki ludzie starzy. Ich zdrowie jest nadszarpnięte wskutek nędzy, zmuszeni są wyzbywać siL mebli, aby mieć środki do życia, nie mogą liczyć na wystarczającą pomoc ze strony państwa. Ważne są badania nad starością — mówił Parison — lecz jeszcze ważniejsza jest walka o domy dla rencistów i o potrzebną im pomoc. Autor referatu nawoływał do walki z nędzą i do zapewnienia wszystkim ludziom jednakowej opieki nad zdrowiem. Od lekarzy żądał więcej serca dla ludzi starych50.

Zachodnioniemiecki autor, z wykształcenia lekarz Friedrich Thieding wskazuje, że ludziom starym okazuje się brak szacunku; stwierdza też z ubolewaniem, że utrzymuje się właściwy prymitywnym ludom pogląd, iż ludzie starzy to zbędni konsumenci (unnutze Esser)51.

Szeregi gerontofofoów nie ograniczają się do tych tylko, którzy jawnie wypowiadają swoją niechęć wobec ludzi starych. Geron-

50 A. Parison, Les martyrs de la paix, 7th International Congress oj Gerontology, Vienna 1966, referat nr 1003.

51 F. Thieding, Der alte Mensch und die Gesellschaft, Eine sozial-medizinische Studie, Stuttgart 1965, s. 38.

45

tolog polski pani Kinga Wiśniewska-Roszkowska stwierdza, że ,, wy twarzą się głęboko nurtujące, choć 'ze względów humanitarnych nie wypowiadane odczucie, że starcy są ciężarem społecznym i że nie warto przedłużać ich i tak bezwartościowej, pełnej cierpień egzystencji"52. Postawą taką gerontofobowie przykładają rękę do pogłębienia niedoli starości — starości, która i ich

czeka.

Należy przeciwdziałać wojnie, należy również walczyć z ge-rontofobią. Nadzieje postępowej ludzkości kierują się ku socjalizmowi. Nowy ustrój społeczny powinien uwolnić nasze życie od odrażającego reliktu minionych epok, jakim jest wrogi stosunek narodu do narodu1 i człowieka do człowieka.

52 K. Wiśniewska-Roszkowska, Problemy pomocy lekarskiej dla ludzi starych, Warszawa 1910.

Rozdział drugi.

Zagadnienia metod ologiczne

Istnieje szereg zagadnień metodologicznych, których znajomość może być przydatna przy korzystaniu z danych statystycznych, obrazujących trwanie życia ludzkiego. Wyłożeniem tych zagadnień zajmiemy się w niniejszym rozdziale pracy.

1. Pojęcie i treść tablicy wymieralności

Podstawowym źródłem informacji o trwaniu życia jest tablica wymieralności.

Tablicą wymieralności (lub tablicą trwania życia) nazywamy model matematyczny, który opierając się na prawdopodobieństwie zgonu ustala porządek wymierania generacji i na tej podstawie określa średnią długość życia. Elementy tablicy wymieralności noszą nazwę funkcji biometrycznych.

Do najczęściej uwzględnianych należą następujące funkcje biometryczne:

— liczby dożywających (lx),

— liczby zmarłych (da:),

—• prawdopodobieństwa zgonu (g^),

— przeciętne dalsze trwanie życia (ex).

Subskrypt x oznacza wiek. W pełnych tablicach wymieralności znajdujemy dane dla każdego roku życia z osobna (O, l,

2, 3 itd. aż do całkowitego wymarcia generacji). Wiek zerowy jest wiekiem noworodków.

Frzeciętne dalsze trwanie życia wyznacza się — tak jak. i inne funkcje biometryczne — dla każdego roku życia (e0, e1>f e2, e3 itd.), przy czym uprzywilejowane znaczenie ma para-, metr e0 — z niego korzysta się najczęściej. Ma to swoje uzasad-. nienie w fakcie, że parametr obliczony dla noworodków syntetyzuje całość warunków umieralności od chwili urodzenia aż do, zgonu.

Rozróżniamy tablice wymierałności dwojakiego rodzaju: 1. obliczane dla generacji umownej i 2. tablice kohortowe. W ta-. blicy pierwszego rodzaju — a właśnie ten typ tablicy jest po-wszechnie używany — obliczenie porządku wymierania gene--racji polega na tym, że generację tę przeprowadza się przez, życie, uszczuplając jej obsadę o coroczną liczbę zgonów odpowiadającą prawdopodobieństwom zgonu z roku, dla którego oblicza się tablicę. Mamy tu do czynienia z fikcją, gdyż w rzeczywistości generacja, przechodząc przez życie, podlega działaniu praw umieralności nie z tego samego, lecz z różnych okresów. Jest to jednak fikcja nad wyraz płodna, gdyż pozwala odpowiedzieó-na pytanie, jak długie trwanie życia odpowiada panującym w da-. nym czasie warunkom umieralności. Inaczej rzecz wygląda w ko-.. hortowych tablicach wymieralności, o czym będzie dalej mowa.

Kolumnę lx otwiera generacja osobników jednocześnie urodzonych, sprowadzona do okrągłej liczby 10 000 lub 100 O00._ Zmiany w obsadzie -generacji wynikają jedynie ze zgonów, które rok po roku uszczuplają jej skład. Obok tablicy dla ludności ogółem oblicza się z reguły tablice dla dwóch sufopopulacji, me-, skiej i żeńskiej, co jest w zasadzie konieczne z uwagi na istotne różnice w porządku wymierania i w trwaniu życia mężczyzn, i kobiet1. Wyjściowa wielkość każdej z tych subpopulacji jest, identyczna z wielkością wyjściową całej populacji (10,000 lub> 100000).

Analizując dane zaczerpnięte z tablic wymieralności, o jednym trzeba stale pamiętać: parametry tablicowe nie są niczym, innym, jak tylko charakterystyką istniejących w danym czasie

1 Liczne są jednak przypadki obliczania tablic wymieralności wyłącz-., nie dla ludności ogółem. Mą to miejsce w krajach Trzeciego Świata, gdzie nic zawsze istnieją warunki po temu, by obliczyć tablicę dla każdej płci;. /. osobna.

-48

i miejscu warunków umieralności. Chybione są pomysły, by na podstawie danych tablic wymieralności określać stan zambżności lub stan zdrowia ludności.

2. Terminologia

Nazewnictwo w zakresie omawianych tu rachunków nie jest ujednolicone i to nie tylko w skali międzynarodowej, lecz i w obrębie poszczególnych krajów. W Polsce za czasów Słomiń-skiego i Danielewicza (wiek XIX) mówiono o tablicach „śmiertelności". Słomiński pisał: „Szereg liczb wskazujących, ile osób w każdym następnym wieku pozostać by powinno przy życiu, nosi nazwisko tablicy śmiertelności". W Polsce niepodległej nowo utworzony Główny Urząd Statystyczny używał nazwy „tablice wymieralności". Ten sam Urząd, od kilku lat posługuje się nazwą „tablice trwania życia".

Na rzecz takiej zmiany wypowiadała się w ZSRR A. Siemio-nowa. Wskazywała ona, że w rachunkach biometrycznych tylko dwa wskaźniki, spośród ośmiu, charakteryzują umieralność (qx i dT), pozostałe natomiast, w liczbie sześciu, charakteryzują dożycie ludności. Toteż — zdaniem autorki — bardziej właściwe byłyby takie nazwy, jak „tablice życia" lub „tablice dożycia"2.

Mimo podnoszonych zastrzeżeń tradycyjna nazwa utrzymuje się w wielu 'krajach.

Nie brak zresztą argumentów przemawiających za niewyrze-kaniem się ogólnie przyjętych, tradycją uświęconych nazw. Demografowie francuscy używają, tak jak i dawniej, terminu table de mortalitś, włoscy tavdla di mortalita, niemieccy — Sterbe-tafel, czescy — tabulka umrtnosti. W radzieckiej literaturze demograficznej jest w użyciu nazwa' tablica smiertnosti i prodól-.żitielnosti żizni. Będziemy więc w zgodzie z bardziej powszechną tradycją, jeśli z dawna w Polsce używanego terminu „tablica wymieralności" nie skażemy na banicję.

Perspektywiczne tablice wymieralności nazywane są przez niektórych autorów tablicami hipotetycznymi. Jest to określenie

2' A. S i e m i o n o w a, Iz opyta postrojenija sowietskich tablic dożi-tija, [w:] Woprosy diemografii, redaktorzy: A. Wołków, L. Darski, i A. Kwaszą, Moskwa 1970, s. 86.

49

błędne, a nie wykluczam, że sam jestem sprawcą tego błędu: w którejś z mych prac, chcąc odróżnić tablicę wyrażającą rzeczywistość od tablicy przewidującej to, co będzie, pierwszą nazwałem empiryczną, a, tę drugą. — hipotetyczną. Należało ją nazwać — perspektywiczną. Hipotetyczną jest taka tablica wymieralności, która służy wyłącznie celom analitycznym. O takiej tablicy słusznie powiedział Roland Pressat, że w żadnej mierze nie pretenduje ona do przewidywania przyszłości („n'ont aucune prśtention a la prevision")3.

Różnice terminologiczne dotyczą również poszczególnych parametrów tablicowych. Angielscy demografowie mają dla parametrów e0 dwie nazwy: the average length of Itfe i the expec-tation Uje at birth. Podobnie rzecz się ma we francuskim piśmiennictwie demograficznym. W piśmiennictwie polskim traktuje się jako równouprawnione i jednoznaczne nazwy „przeciętne trwanie życia" i „średnia długość życia". Kolumnę parametrów lx określa się u nas wymiennie jako „liczby dożywających" lub „porządek wymierania" (w niemieckiej literaturze: Absterbeordnung lub "Oberlebensordnung).

Wyjaśnijmy jeszcze sprawę identyfikowania terminów „przeciętne trwanie życia noworodka" i „przeciętne trwanie życia" (w sensie charakterystyki dotyczącej ogółu ludności). Parametr e0, czyli przeciętne trwanie życia noworodka, kształtuje się pod działaniem warunków umieralności, którym noworodek będzie poddany na całej przestrzeni życia. Okoliczność ta upoważnia do traktowania obydwu terminów jako synonimów. Tak też będziemy je traktowali w naszej pracy. Odnotujmy, że praktyka taka jest szerzej przyjęta. W publikacji ONZ czytamy: „Les expres-sions »duree de vie« et »duree totale de la vie« sont les syno-nymes de »esperance de vie a la naissance«" (Wyrażenia „trwanie życia" lub „ogólne trwanie życia" są to synonimy „przeciętnego trwania życia noworodka") 4.

8 R. Pressat, L'analyse dćmographiąue. Mśthodes — r&suttats •— applications, Paryż 1961, s. 319.

4 Etude sur la situation economiąue de l'Europe en 1974, Deuxieme partie: L'6volution demographiąue de l'Europe..., ONZ, Nowy Jork 1976, s. 25.

•l — K. Rosset: Trwanie...

50

3. Okres tablicy wymieralności

Parametry tablic wymieralności należą do tych danych statystycznych, które wymagają stałej aktualizacji. Doceniając potrzebę dysponowania aktualnymi danymi o trwaniu życia, Stała Komsija Statystyczna RWPG zaleciła krajom stowarzyszonym obliczanie tablic wymieralności co 5 lat. W takich też odstępach obliczano w Polsce tablice wymieralności do roku 1970. Pięcioletnie, a praktycznie jeszcze dłuższe, wyczekiwanie na aktualne dane o trwaniu życia pozostawało w kolizji z rosnącym zapotrzebowaniem społecznym nie tylko na wyczerpującą, lecz i na szybką informację z dziedziny stosunków demograficznych. Pani Janina Aleksińska z Głównego Urzędu Statystycznego wskazywała w 1968 r. na fakt, że przydatność tablic wymierałności obliczonych dla określonego czasu nie jest długa: ograniczają ją ciągłe zmiany w. umieralności oraz nawarstwianie się zmian w strukturze ludności kraju 5.

Wprowadzenie elektronicznej techniki obliczeniowej pozwoliło przejść w 1970 r. do realizacji od dawna wysuwanego postulatu corocznych tablic wymieralności. Według informacji GUS-u opracowuje się takie tablice corocznie z uwzględnieniem podziału zgonów według przyczyn. Opublikowane w 1976 r. tablice wojewódzkie, odpowiadające nowemu podziałowi administracyjnemu kraju, uwzględniają 6 'klas przyczyn zgonów, wybranych spośród 17 klas „międzynarodowej klasyfikacji chorób, urazów i przyczyn zgonów" (objęto w ten sposób około 80a/o zgonów)e.

Na XX sesji Międzynarodowego Instytutu Statystycznego* M. Huber proponował, aby tablice wymieralności były obliczane dla okresów skróconych od 2 do 5 lat po spisie ludności. W dyskusji zaznaczono, że obliczenia dla okresów dziesięcioletnich dają fikcyjną przeciętną. Zalecenie Hubera zostało przez sekcję demografii przyjęte 7.

6 Polskie tablice wymieralności 1965-1966 (opracowała J. Aleksińska)^ GUS, Warszawa 1968.

fi Trwanie życia i umieralność według przyczyn w województwach w latach 1973-1975. Tablice wynikowe, GUS, Warszawa 1976.

7 J. Piekałkiewicz, XIX sesja Międzynarodowego Instytutu Statystycznego w Tokio, „Kwartalnik Statystyczny", 1931, z. l, s. 355.

51

Już dawniej — idąc w ślady Richarda Boeckha (1824-1907) — wskazywałem na potrzebę corocznego obliczania tablic wymieralności. Znaczenie takich, dla każdego roku wykonywanych rachunków wcześnie zrozumiano we Francji: w tym kraju już oot roku 1946 oblicza się coroczne tablice wymieralności.

4. Miary trwania życia ludzkiego

Już w połowie XIX stulecia rozróżniano we francuskim piśmiennictwie naukowym cztery różne pojęcia trwania życia ludzkiego: trwanie przeciętne (la durśe moyenne), trwanie zwykłe (la duree ordinaire), trwanie naturalne (Za cZurśe naturelle) i trwanie niezwykłe (la duree anormale). Z takim rozróżnieniem mamy do czynienia w głośnej swego czasu i po dziś niezapomnianej pracy francuskiego fizjologa P. Flourensa, poświęconej zawsze żywemu i pasjonującemu problemowi długowieczności8.

I dziś są w użyciu te wszystkie kategorie trwania" życia, którymi w połowie XIX wieku posługiwał się Flourens. Jeżeli dodamy jeszcze pominięte przez francuskiego uczonego, z dawna zresztą znane prawdopodobne trwanie życia, to będziemy już mieli pełny zestaw dziś używanych miar trwania życia. Są nimi:

— przeciętne trwanie życia,

—• prawdopodobne trwanie życia,

— normalne trwanie życia,

— naturalne trwanie życia,

— maksymalne trwanie życia.

Zajmiemy się obecnie charakterystyką poszczególnych miar,

5. Przeciętne trwanie życia

Przeciętne trwanie życia wyraża liczbę lat, jaką ma średnia do przeżycia członek badanej generacji (rocznika) pod rządami umieralności z danego roku czy okresu. Wartość przeciętnego, trwania życia, oznaczaną symbolem ex, można obliczyć dla dowolnego wieku (x).

Najczęściej stosowaną charakterystyką jest przeciętne dalsze trwanie życia obliczone dla osobników w wieku zerowym,

8 P. Flourens, De la longevitś humaine et de la ąualite de vi& tur le globe, Paryż 1854.

albo — według przyjętej terminologii — przeciętne trwanie życia noworodka. Szczególny walor tej charakterystyki polega na tym, że syntetyzuje ona różnorodne (mniejsze i większe) ryzyka śmierci, jakie występują na poszczególnych szczeblach drabiny wieku. Tradycyjna tablica wymieralności pozwala ustalić, ile lat przeżyłaby w sumie badana generacja, gdyby ponoszone przez nią w czasie przechodzenia przez życie ubytki odpowiadały warunkom umieralności istniejącym w czasie, dla którego obliczono tablicę. Dzieląc ową hipotetyczną sumę przeżytych lat przez liczbę członków generacji, otrzymujemy poszukiwaną wartość przeciętnego trwania życia noworodka.

Przyjęto określać przeciętne trwanie życia jako doskonałą miarę panujących w danym czasie i miejscu warunków umieralności. Z tym można się zgodzić, zwłaszcza gdy porównujemy parametry tego rodzaju pochodzące z następujących po sobie lat, i to obliczone dla jednego i tego samego kraju czy regionu.

Jest oczywiście zaletą parametru e0, że w jednej liczbie syntetyzuje całość panujących w danym czasie i miejscu warunków umieralności. Nie wszystkim jednak taka synteza odpowiada; w piśmiennictwie demograficznym i socjograficznym można się spotkać z opinią, iż parametr e0 sam przez się nie wystarcza do prawidłowej oceny istniejących warunków umieralności.

6. Mankamenty wartości eo jako charakterystyki trwania życia

Pod adresem wartości eQ jako charakterystyki trwania życia podnoszone są zastrzeżenia. Cóż to za charakterystyka — mówili jej krytycy — która jako przeciętne trwanie życia podaje np. 32 lata, podczas gdy w tym wieku mało kto umiera. Wynikał stąd postulat charakteryzowania trwania życia nie samą tylko wartością e0, lecz również paru innymi {na przykład e30 i e60). Na rzecz multyplikacji charakterystyk trwania życia wypowiadają się m. in. M. Biedny9 i J. Delors 10.

9 M. Biedny, Prodołżitielnost' żizni w porodach, i sielach, Moskwa 1976, s. 27.

10 J. Delors, Les indicateurs śociaux, „Futuribles", 15, Paryż 1971, s. 15.

Z innego punktu widzenia krytykował wartość e0 Stefan. Szulc. „Przeciętne trwanie życia — pisał nasz uczony — jest wprawdzie najogólniejszym wyrazem stosunków odzwierciedlanych w tablicy wymieralności, wyrazem niejako najpopularniejszym i bardzo dogodnym, bo ujętym w jednej liczbie — lecz bynajmniej nie doskonałym. Niedoskonałość wynika stąd, iż jedno i to samo przeciętne trwanie życia może być wynikiem bardzo różnego układu stosunków w różnych częściach tablic" ".

Pod panowaniem wysokiej umieralności niemowląt zachodziła znaczna różnica w poziomie wartości e0 i e^i ta druga była o wiele wyższa od pierwszej. Dla niektórych autorów był to argument, iż przeciętne trwanie życia populacji należy określać na podstawie elt a nie ea.

Przytoczonym uwagom krytycznym nie odmówiłbym znaczenia, ale też bym ich nie przeceniał. Jeśli chodzi o zarzut niezgodności z tym, co wskazuje obserwacja życiowa, to rozciąga się on na wszystkie tzw. średnie ogólne. Kto ma idiosynkrazję-do średnich tego typu (piszący te słowa do nich nie należy), ten ma do dyspozycji szereg dalszych wartości ex. Korzystanie z nich jest zresztą jak najbardziej godne polecenia.

Uwaga Profesora Szulca nie godzi, moim zdaniem, w walor poznawczy sumarycznego parametru e0, lecz stanowi przestrogę-dla badaczy, by zachowali ostrożność przy interpretowaniu danych dotyczących zasadniczo różnych stosunków społecznych.

Traci wreszcie na znaczeniu zastrzeżenie mające za przedmiot znaczny odstęp między wartością e0 i wartością e^. w warunkach mocno obniżonej umieralności niemowląt staje się on już. tylko wspomnieniem przeszłości. Weźmy na przykład Francję, We francuskiej tablicy wymieralności z lat 1967-1969 wartości

e i

przedstawiają się następująco:

ogółem 71,2 71,6

chłopcy 67,5 68,1

dziewczęta 75,0

75,3

Nie trzeba się tu już upominać o zastąpienie parametrów ea parametrami e1} i to w sytuacji, kiedy umieralność jest jeszcze

11 S. Szulc, Tablice wymieralności województw poznańskiego i pomorskiego 1922 r., Warszawa 1928, s. 25.

55

dosyć daleka od swego, gdzie indziej już,osiągniętego minimum (we Francji w latach 1967-1969 stopa umieralności niemowlęcej wynosiła 20,2 promille) K.

7. Dynamika parametrów trwania życia

Ważnym narzędziem analizy zmian w poziomie przeciętnego trwania życia jest rozbiór dynamiki odpowiednich parametrów. Pozwala on zdać sobie sprawę z tendencji rozwojowych zjawiska, fetóre nie są bynajmniej niezmienne 13.

W Szwecji dynamika średniorocznego przyrostu lat życia kształtowała się w okresie od 1936-1940 do 1961-1965 następująco:

Lata

1936-1940 - 1941-1945 1941-1945- 1946-1950 1946-1950-1951-1955 v 1951-1955 - 1956-1960

1956-1960 - 1961-1965

Przyrost lat życia systematycznie maleje, i to zarówno u mężczyzn, jak i u kobiet. Po drugiej wojnie światowej wystąpiło nowe zjawisko, mianowicie o wiele szybsze tempo spadku przyrostu lat życia u mężczyzn niż u kobiet. W wojnie tej Szwecja nie brała udziału, a wobec tego przyczyny zaznaczonego zjawiska szukać należy w działaniu jakichś innych czynników.

Jeszcze bardziej charakterystyczne są dane holenderskie. Vt Holandii, tak jak i w Szwecji, przyrost lat po przejściowej, niemałej zresztą zwyżce w pierwszym pięcioleciu powojennym wszedł na drogę zniżki, która w okresie następnych 20 lat sprowadziła przyrost lat życia u kobiet Mo minimum (0,09 w skali roku), a u mężczyzn dotychczasowy wzrost zastąpiła ubytkiem {minus 0,06 w przecięciu rocznym).

8. Normalne trwanie życia

Mężczyźni Kobiety

0,55 0,56

0,40 0,37

0,29 0,37

0,15 0,26

0,07 0,20

" J.-N. B i r a b e n, Queląues aspects de la mortalite en milieu urbain, „Population", 1975, nr 3, s. 514.

18 Por.: E. Rosset, Ewolucja i perspektywy trwania życia ludzkiego, „Studia Demograficzne", 1976, z, 45.

Normalnym trwaniem życia (u„) — lub krócej wiekiem normalnym — nazywamy ten wiek, na który przypada tzw. drugie maksimum zgonów, czyli maksimum zgonów w wieku starczym (pierwsze maksimum przypada na wiek niemowlęcy). W oczach statystyka normalne trwanie życia jest wartością modalną: wyraża wiek, który w danych warunkach umieralności jest najczęstszym wiekiem śmierci dla osób, które osiągnęły wiek starczy. Podany sposób obliczania wieku normalnego został zaproponowany w końcu XIX wieku przez niemieckiego statystyka Wilhelma Lexisa. W jakim stopniu Lexis był oryginalny, tego w tej chwili nie chcę przesądzać.

Dla uchwycenia istoty omawianej charakterystyki warto wyjaśnić, że krzywa zgonów po wysokim początkowo wzniesieniu (umieralność niemowląt) doznaje następnie wydatnego obniżenia, a po osiągnięciu minimum (około 10 roku życia) poczyna wznosić się ku górze —- na razie powoli, potem coraz szybciej — i gdzieś pomiędzy 70 a 80 rokiem życia osiąga swe maksimum. Po jego przekroczeniu krzywa zgonów szybko opada, co jest naturalną konsekwencją mocno już uszczuplonego w tym wieku kontyngentu ludzi żyjących.

Normalne trwanie życia jest pospołu testem biologicznym i socjalnym. Jego dwustronne uwarunkowanie czyni możliwym dalszy wzrost bądź w wyniku poprawy warunków bytowych, bądź dzięki nowym zdobyczom biologii.

Zmiany w poziomie normalnego trwania życia są na ogół niewielkie. Niesłuszna jest natomiast głoszona przez niektórych autorów teza, według której wiek normalny jest w ogóle wartością niezmienną.

Normalne trwanie życia jest samo przez się informacją niewystarczającą. Trzeba nadto wiedzieć, jak duża jest liczba osób dożywających tego wieku. Pod tym względem są do odnotowania wielkie sukcesy w krajach rozwiniętych.

Część autorów odchodzi od ogólnie przyjętej lexisowskiej koncepcji normalnego trwania życia. Jako jeden z pierwszych przeciwstawił się jej dziś już nieżyjący berliński specjalista z zakresu analizy warunków umieralności Karl Freudenberg. Swoją

56

57'

opozycję uzasadniał on argumentem natury semantycznej; skoro mamy określić normalne trwanie życia, to trzeba oprzeć rachunek wyłącznie na zgonach normalnych (a przecież nie każdy zgon ma taki charakter).

9. Prawdopodobne trwanie życia

Siedząc przebieg wymierania generacji (na podstawie kolumny lx w tablicy wymieralności), dochodzimy w pewnym momencie do punktu, w którym połowa generacji zeszła już ze świata, a druga jej połowa pozostaje przy życiu. Wiek, na który przypada to wyrównanie liczb zmarłych i żyjących członków generacji, nazywamy prawdopodobnym trwaniem życia.

Istotą omawianej funkcji biometrycznej jest właśnie to, że wskazuje ona dalsze trwanie życia, które z równym prawdopodo-bieĄstwem może się ziścić, jak i nie ziścić. Funkcja ta wyraża — jak dawniej u nas mówiono — życie prawdopodobne14.

Tablica l. Wartości prawdopodobnego trwania życia w zestawieniu z wartościami przeciętnego trwania życia

Prawdopodobne Prawdopodobne

Przeciętne trwanie życia Przeciętne trwanie życia

trwanie życia męż- kobiety trwanie życia męż- kobiety

czyźni czyźni

20 4,8 5,4 50 58,7 62,3

22,5 8,0 9,8 52,5 61,5 65,3

25 15,1 16,4 55 63,9 67,5

27,5 21,2 21,7 57,6 66,1 69,7

30 25,9 26,3 60,4 68,0 71,8

32,5 30,4 30,8 63,2 69,8 73,2

35 35,2 35,2 65,8 71,2 74,7

37,5 40,0 40,0 68,2 72,5 75,8

40 44,2 45,2 70,2 73,6 76,7

42,5 48,4 50,4 71,7 74,7 77,4

45 52,2 55,1 73,0 75,5 78,0

47,5 55,7 j 59,0 73,9 76,1 78,6

Zasadnicze znaczenie ma dla nas kwestia, w jakim stosunku. pozostają wartości trwania życia prawdopodobnego do przeciętnego. Zakładając, że wyjaśnienie tej kwestii można znaleźć-w modelowych tablicach wymieralności, wykonaliśmy na podstawie modelowej tablicy ONZ rachunek odpowiednich relacjL Podajemy je w tabl. 1.

Nie należy zamykać oczu na orientacyjny charakter relacji,, obliczonych w oparciu o modelowe tablice wymieralności. Jeśli zatem stosunek wzajemny obu miar trwania życia, z jaką się spotykamy w tej czy innej empirycznej tablicy wymieralności,. nie odpowiada relacji, jakiej należałoby oczekiwać na podstawie tablic modelowych, to jeszcze to nie powód, by dyskwalifikować taką tablicą.

10. Naturalne trwanie życia

Naturalnym trwaniem życia nazywamy kres życia wyznaczony człowiekowi przez naturę.

Jaką liczbą lat wyraża się trwanie życia naturalne?

Swego czasu poszukiwano odpowiedzi na to pytanie w takieji lub innej wielokrotności czasu, w którym człowiek rośnie. Od tych koncepcji nauka współczesna odeszła. Naturalną długość życia określają przedstawiciele nauk przyrodniczych na własną rękę, przy czym w ocenach ich zachodzą daleko idące różnice..

Dziewiętnastowieczny fizjolog rosyjski, akademik Iwan Tar-chanow (1846-1908) był zdania, że za naturalny wiek człowieka, należy przyjąć 100 lat. Działający w tym, samym czasie polski fizjolog Józef Majer (1808-1899) wymieniał w tym charakterze 100-110 łat.

Oceny te w zestawieniu z innymi są skromne: wielu biologów i fizjologów określa naturalne trwanie życia człowieka znacznie wyższymi wartościami. Radziecki uczony, akademik A. Bogo-mołec głosił pogląd, że ):na danym etapie rozwoju człowieka nauka pozwala określić jego normalną długowieczność na 125-150 lat". Zauważył przy tym, że „nie ma podstaw, by i te liczby

14 Nazwa „prawdopodobne trwanie życia" odpowiada przyjętej w teorii prawdopodobieństwa zasadzie, według której zdarzenia o prawdopodo-

bieństwie równym 0,5 są nazywane „zdarzeniami prawdopodobnymi" (Wie--niecki).

uważać za nieprzekraczalne"15. I. Mieczników (1845—1916) przyjmował 150 lat za naturalny okres życia człowieka16.

Naturalnie nie jest rzeczą demografa poddawać krytycznej •ocenie te czy inne koncepcje. Jest to domena biologów i fizjologów.

11. Maksymalne trwanie życia

Zdarza się, że ludzie dożywają wieku 108-110 lat. Są to przypadki niezmiernie rzadkie, a jednak prawdziwe. Autentyczność informacji o dożyciu jeszcze starszego wieku, a zwłaszcza tych, letóre mówią o osiągnięciu wieku 140, 150, 160 czy nawet 180 lat, należy moim zdaniem do krainy fantazji. Niejednego autora, i to nawet obdarzonego dużym talentem badawczym dyskwalifikuje w moich oczach fakt dawania wiary bezsensownym informacjom/ o wieku już nie biblijnych, lecz rzekomych pośród nas żyjących Matuzalów. Wyjątkowa długowieczność takich „sław-:nych" postaci, jak Tomasz Parr, Christian Drackenberg, Maria Priou i tyle, tyle innych, przy bliższym badaniu okazała się czystą fikcją (nieraz też świadomym oszustwem)17.

Do kolportażu bałamutnych informacji o fantastycznie długim życiu nie przykładał ręki dziś już nieżyjący radziecki higienista społeczny i demograf Arkadij Mierkow. Wręcz przeciwnie, polemizował on z tymi, którzy informacjom tym dawali posłuch. Oświadczał przy tym, że solidaryzuje się w pełni z moim w tej .sprawie stanowiskiem.

Poważni badacze — za przykład posłużyć może francuski ,demograf Paul Yincent — przyjmują 110 rok życia za maksymalny wiek osiągany dotychczas przez człowieka1S. I ja bym dalej nie szedł w określeniu maksymalnego trwania życia. Nie .znaczy to, bym nie dopuszczał możliwości dożycia jeszcze póź-

18 A. Bogomolec, Prodlenije żizni, Kijów 1938, s. 91.

18 I, Mieczników, O naturze ludzkiej. Zarys filozofii optymistycznej, tłum. z franc., Warszawa 1905; tegoż autora, Zarysy optymistyczne, tłum. z franc., Warszawa 1907.

« Por.: E. R os s e t, Związki antropologii z demografią.

18 P. Yincent, La mortalite des vłeillards> „Population", 1951, nr 3.

59

niejszego wieku. Może się zdarzyć, w drodze niezwykłego wyjątku, że ktoś dożyje 115 lat. Ale trzeba odróżniać wyjątek od zasady.

12. Prawdopodobieństwa zgonu

O zagrożeniu życia mówią prawdopodobieństwa zgonu qx- Są one dla każdego wieku inne: na ogół wysokie w niemowlęctwie, niskie w następnych latach, a począwszy od 11 lub 12 roku życia rosną, przybierając w późniejszym wieku — po sześćdziesiątce — niebezpiecznie wysoki poziom.

Zdarza się, że od tego typowego przebiegu krzywej zgonów występują odchylenia. Wystarczy przypomnieć znane z literatury przykłady atypowego przebiegu krzywej umieralności dzieci w dziewiętnastowiecznym Paryżu19 i dziewiętnastowiecznym Nowym Jorku20: szczytowe nasilenie umieralności przypadało nie na okres niemowlęctwa, lecz na wiek od, l do 4 lat.

Zamiast szansy zgonu można rozpatrywać jej odwrotność, czyli szansę życia. Opieramy się wtedy na parametrach przeżycia, oznaczanych symbolem par. Owo px — l — g*. Jeżeli prawdopodobieństwo zgonu w ciągu roku wynosi 0,00760 (taką wartość przewiduje się w Polsce dla 50-letnich mężczyzn w miastach na lata 1981-1985), to prawdopodobieństwo przeżycia roku wyniesie 1 — 0,00760 = 0,99240.

Z czechosłowackich rachunków perspektywicznych, doprowadzonych do końca stulecia, wynotujemy prawdopodobieństwa dożycia na lata 1971-1980, które niezawodnie są bardzo bliskie stanu faktycznego. Przedstawia je zestawienie na s. 60 21.

Zawarte w tym zestawieniu prawdopodobieństwa dożycia pozwalają uświadomić sobie, jak wiele już osiągnięto na polu walki z przedwczesnymi zgonami i jak małe pozostały możliwości dal-

19 Por.: E. Van de Walie, S. H. Preston, Mortalite de 1'enfance au XIXe siecle a Paris et dans le departement de la Seine, „Population", 1974, nr 1.

w Por.: A. F. Web er, The Growth of Cities in the Nineteenth Cen-tury, 1963.

21 V. S r b, H. H a r t m a n n o v a, Projekce obyvatelstva CSSR do roku 2000 pro OSN. „Demografie", 1973. nr 3.

60

Wiek

O

l

2

3

4

5

10 15 20 30 40 50 60 70 80

Mężczyźni

0,978 000 0,998 555 0,999 037 0,999171 0,999 306 0,999412 0,999 622 0,999 291 0,998 346 0,998 372 0,997 029 0,991 505 0,975 250 0,939 441 0,861 743

Kobiety

.0,983 000 0,998 709 0,999313 0,999 495 0,999 598 0,999 601 0,999 813 0,999 383 0,999 505 0,999 278 0,998 331 0,995 616 0,988 500 0,965 381 0,891 559

szych sukcesów na tym polu. W kategoriach wieku od O do 30 lat te możliwości są już bliskie zera.

Inaczej rzecz wygląda w wieku podeszłym — powyżej 60 roku życia. Teoretycznie rzecz biorąc, jest tu jeszcze szerokie pole do popisu, ale praktycznie możliwości zwiększenia prawdopodobieństw przeżycia są nikłe, bo — jak dotąd — wiek podeszły jest oporny na wysiłki przedsiębrane dla redukcji istniejących prawdopodobieństw zgonu. Bez rewolucyjnych przemian w dziedzinie biologii starzenia się organizmu człowieka — a te są na razie niczym innym, jak tylko nadzieją — nie da się uwolnić starości od immanentnie z nią związanego wysokiego zagrożenia życia.

Demografowie ONZ wykonali interesujące i w pewnym sensie rewelacyjne zestawienie prawdopodobieństw zgonu z lat 1960 i 1970 dla osób w wieku lat 65-74 z podziałem według płci. Po-

Prawdopodobieństwo zgonu dla grupy wieku 65-74 lata (na 10000 osób każdej płci)

Europa Europa Europa

Wschodnia Północna Zachodnia

Mężczyźni 1960 1970

Kobiety

1960 1970

3888 4069

2909

2797

3993 4044

2630 2435

3877

3982

2603

2375

Europa Południowa

3641 , 3698

2678

2454

61

dajemy odpowiednie dane dla Europy w podziale na jej różne części: wschodnią, północną, zachodnią i południową22.

Dane dotyczące mężczyzn i kobiet różnią się nie tylko tym, że prawdopodobieństwa zgonu są dla kobiet niższe niż dla mężczyzn — ta prawidłowość jest dobrze znana, a poza tym zgodna z prawami biologii. Inną, a nieoczekiwaną różnicą jest przeciwstawny kierunek ewolucji parametrów dla mężczyzn i dla kobiet: .gdy parametry dla kobiet kontynuują swój z dawna trwający pochód zniżkowy, to parametry dla mężczyzn obrały drogę odwrotną — zwyżkową. W rozpatrywanej dekadzie (1960-1970) wzrost prawdopodobieństw zgonu dla mężczyzn w wieku 65-74 lata nastąpił we wszystkich częściach naszego kontynentu, a więc w Europie Wschodniej, Północnej, Zachodniej i Południowej. Mamy zatem do czynienia ze zjawiskiem o charakterze powszechnym, niezależnym od wielorakich czynników dzielących różne części kontynentu. Dane za rok 1980, na które niedługo już wypadnie czekać, wyjaśnią, jaki charakter przypisać należy temu niepokojącemu zjawisku — przejściowy czy bardziej trwały. Ważne będzie również wyjaśnienie genezy niekorzystnego zwrotu w trwaniu życia mężczyzn należących do tzw. trzeciego wieku.

13. Tablicowy współczynnik umieralności

Dobrze znany jest fakt, że zwykłe współczynniki umieralności niezbyt wiernie oddają jej rzeczywisty poziom. Wynika to stąd, że na wielkość zwykłej stopy umieralności wywiera^ wpływ — i to niekiedy znaczny — specyfika istniejącej struktury ludności według wieku. Od tego rodzaju zniekształceń wolny jest tablicowy współczynnik umieralności — tak nazywamy stopę umieralności obliczaną na podstawie tablicy wy-mieralności, a stanowiącą odwrotność przeciętnego trwania życia (e„).

Z konstrukcji tablicowego współczynnika umieralności wynika, iż stanowi on miarę w pewnym sensie hipotetyczną, jest bowiem obliczany dla ludności stacjonarnej (z taką właśnie ludnoś-

22 Według Stude sur la situation ćconomiąue, cz. II, s. 29.

cią mamy do czynienia w tablicach wymieralności), a populacje rzeczywiste są na ogół dosyć odległe od stanu stacjonarnego2S.

Hipotetyczny charakter tablicowego współczynnika umieralności bynajmniej nie umniejsza jego wartości poznawczej. Spotyka się on z wysoką oceną ze strony statystyków i demografów, czemu daje wyraz angielski badacz G. F. McCleary, nazywając ten współczynnik na j lepszą miarą umieralności24.

Jakkolwiek opinii tej nie można odmówić słuszności, to jednak zastanawiam się, czy nie byłoby rzeczą właściwą określić współczynnik tablicowy jako inną miarę umieralności. Uchroniłoby to zwykłą stopę umieralności od niezasłużonej dyskwalifikacji: i ta stopa — ze wszystkimi swymi właściwościami (lub, jak kto woli, ułomnościami) — jest potrzebna i praktycznie użyteczna.

Współczynniki tablicowe nie wymagają oddzielnej analizy: skoro są one odwrotnością przeciętnego trwania życia, to siłą rzeczy rozciąga się na nie już dokonany rozbiór parametrów efl.

O ile niewiele nowego wnosi analiza dynamiki współczynników tablicowych, o tyle nową i ważną informację daje porównanie tych współczynników ze współczynnikami zwykłymi pod kątem różnic, jakie zachodzą w poziomie tych i tamtych mierników. Oto próbka takiego zestawienia, dotycząca Włoch, a zaczerpnięta z pracy włoskiego demografa Ałlighieri Naddeo25:

Współczynniki Różnica

umieralności w punktach zwykłe tablicowe

....... 9,94 14,70 +4,76

....... 9,29 14,63 +5,34

....... 10,71 14,68 +3,97 .

1953 1954 1955

28 Ludnością stacjonarną, inaczej zastojową, nazywamy taką populację, w której liczby urodzeń i zgonów są jednakowe i w czasie niezmienne, co sprawia, że i liczba ludności jest niezmienna. Jest to, oczywiście, konstrukcja czysto teoretyczna, ale — tak jak i inne podobne modele — jest nad wyraz przydatna do celów analitycznych.

s* „Most statisticians arę agreed that the best measure is the correct death-rate, i.e. the ratę computed from the mean expectation of life at birth, which is derived froin the life table..." (G. F. McCleary, Popula-tion; Today's Que$tion, Londyn 1938, s. 66-67).

as A. Naddeo, La mortalita in Italia dopo U 1950, Rzym 1959, s. 26 i 31.

Poziom współczynników tablicowych jest tutaj o 40 do 50% wyższy od poziomu współczynników zwykłych. Bywają i większe, nawet dużo większe różnice.

Z wykonanych przeze mnie swego czasu obliczeń dla kilkunastu krajów europejskich wynikały następujące różnice w poziomie zwykłych i tablicowych współczynników umieralności:

Belgia 1946-1949.......2,4

Austria 1949-1951.......2,7

Francja 1960.........2,8

RFN 1959-1960........3,3

Szwecja 1959.........4,1

Węgry 1953..........=5,0

Czechosłowacja 1960 ..... 5,0'

Hiszpania 1950........ 5,4

Bułgaria 1956-1957...... 6,1

Holandia 1953-1955...... 6,2

Jugosławia 1958-1959..... 6,3

ZSRR 1958-1959....... 7,2

Rozmieszczenie różnic wyjaśnia sprawę: są one niewielkie w krajach demograficznie starych i coraz bliższych stanu stacjonarnego, wyższe natomiast w krajach słabiej dotkniętych procesem starzenia się ludności i bardziej oddalonych od stanu stacjonarnego.

Nierównie większe różnice dałoby się odnaleźć w demograficznie młodych krajach Trzeciego Świata.

14. Porządek wymierania generacji

„Tablica wymieralności jest protokołem historii życia pewnego rocznika urodzeń" — oświadcza zachodnioniemiecki demograf Gustav Feichtinger26. Tym „protokołem" ściśle biorąc jest kolumna lx, która ukazuje porządek wymierania generacji. Dodajmy, 'że autentycznym „protokołem historii życia" generacji byłaby bezpośrednia obserwacja procesu wymierania generacji (jak to ma miejsce w kohortowych tablicach wymieralności), normalnie zaś mamy do czynienia z „protokołem" warunkowym.

W dawniejszych tablicach wymieralności generacja wyjściowa liczyła najczęściej 10 000 osobników; bywało jednak, że przyjmowano ją w liczbie l 000 000 jednostek2'. Dziś jest regułą obliczanie porządku wymierania dla generacji liczącej 100 000

26 G. Feichtinger, Bevolkerungsstatistik, Berlin—Nowy Jork 1973,, s. 63.

27 F. V er g i lii, Statistica, wyd. 8, Mediolan 1921, s. 107.

osobników. Liczby dożywających ujęte tabelarycznie (kolumna lx) dają Obraz porządku wymierania. Pokazując, w jakim •wieku i w jakiej liczbie schodzą ze świata członkowie generacji, kolumna ta umożliwia obliczenie sumy przeżytych lat i tym .samym- przeciętnego dalszego trwania życia dla osób w dowolnym wieku.

Zmianę w porządku wymierania generacji — a chodzi tu z reguły o zmiany in plus — przedstawić można na podstawie liczebności dożywających dowolnie obranego wieku. Naturalnie, uprzywilejowane są pod tym względem kategorie wieku o szczególnym znaczeniu ekonomicznym lub biologicznym, np. dożywający wieku aktywności zawodowej, wieku emerytalnego, wieku późnej

starości itp.

Alfred Sauvy rozpatruje zmiany, jakie nastąpiły we Francji w liczebności osób dożywających wieku 20 i 60 lat. Stwierdza on, że „na przestrzeni dwóch (ostatnich) stuleci liczba dożywających wieku lat 20 uległa niemal podwojeniu, a liczba tych, co dożywają 60 lat, wzrosła prawie czterokrotnie". „Rzeczą najważniejszą — dodaje Sauvy — jest to, 'że proporcja osób dożywających wieku dorosłego [chodzi o wiek 20 lat •— E. R.] wzrosła z 50°/o do 95%" 28.

15. Instrumenty analizy porównawczej

>i Niezapomniany demograf francuski Adolphe Landry wskazy- l

wał, że porównania z innymi krajami są interesujące („la com-paraison avec les autres pays ne manąue pas d'interet") 29. Pozwolę sobie uzupełnić myśl autora, dodając, że są one nie tylko interesujące, lecz i pouczające: z porównań takich wynikają j ważkie niekiedy wskazania dla polityki demograficznej i dla tak jej bliskiej polityki społecznej.

Istnieje szereg instrumentów służących analizie porównawczej, a tym samym lepszej ocenie stanu rzeczy w kraju badanym. Najprostszym z nich i zarazem najczęściej używanym jest wyznaczenie arytmetycznej różnicy między parametrami tego kraju

28 A. Są u vy, De Malthus ó, Mao Tsś-Toung..., s, 48.

29 A. Landry, Traitś de demographie, Paryż 1945, s. 224-225.

65

a ich odpowiednikami z innych krajów. Szczególne znaczenie ma przy tym konfrontacja parametrów kraju badanego z notowanymi w tym samym czasie światowymi maksimami.

Innym narzędziem analizy porównawczej jest określenie odstępu czasowego dzielącego parametry kraju badanego od parametrów tej samej wielkości w innych krajach, a zwłaszcza w tych, które, legitymują się najwyższym poziomem odpowiednich parametrów. Określony w ten sposób dystans chronologiczny mówi o rozmiarach zapóźnienia kraju badanego w zakresie poziomu trwania życia. Pouczające jest również śledzenie zmian, jakie z biegiem czasu następują w wielkości tak wyznaczonego dystansu chronologicznego.

Dla celów analizy porównawczej mogą być również wykorzystane dane o strukturze zgonów według wieku i o przeciętnym wieku zmarłych.

16. Dystans chronologiczny

Jako miara zaawansowania czy też odwrotnie — zacofania kraju w dziedzinie tej czy innej gałęzi stosunków demograficznych służyć może dystans chronologiczny dzielący dany kraj od innego czy innych pod względem czasu osiągnięcia tego samego poziomu odpowiedniej charakterystyki demograficznej. Jean Fourastie", będąc ekonomistą, podkreśla, że „w tej formie chronologicznej mogą być również przedstawione różnice w poziomie wszystkich wielkich wskaźników wyobrażających styl życia i poziom życia"30. Przytoczona uwaga jest bez wątpienia słuszna. Nam jednak, z uwagi na charakter niniejszej pracy, wypadnie poprzestać na aplikacjach ściśle demograficznych.

Jeśli chodzi o poziom stopy umieralności, to dystans chronologiczny niektórych krajów wyrażał się dawniej niezmiernie wysokimi liczbami. Oceniając rosyjską stopę umieralności z 1900 r. (wynosiła ona przynajmniej 30 promille), Cłive Day wskazywał, że „przedstawia ona obraz dający się porównać ze stanem rzeczy w Europie zachodniej w roku 1700" 31.

30 J. Fourastiś, La, civiUsation de 1975, wyd. 8 ,Paryż 1967, s. 38-39.

31 C. Day, Economic Development in Europę, Nowy Jork 1954, s. 520.

66

67'

Dystansu chronologicznego jako miary zapóźnienia używa się , również do .oceny istniejącego poziomu średniej długości życia. Metodą tą posługiwał się już dziewiętnastowieczny demograf francuski Moreau de Jonnes. Omawiając ewolucją francuskich parametrów przeciętnego trwania życia, doprowadzoną do polowy XIX wieku, wskazywał on, że Rosja, Lombardia i Toskania są pod tym względem w takiej sytuacji, w jakiej była Francja przed 80 laty.

Jeśli chodzi o dawną Rosję, to — według obliczeń radzieckich demografów (A. Wiszniewski, A. Kwaszą) — dystans chronologiczny w stosunku do wysoko rozwiniętych krajów europejskich wynosił na początku XX wieku 150 lat, dziś natomiast ZSKR stoi w jednym rzędzie z krajami o najwyższym poziomie przeciętnego trwania życia32.

Dystans chronologiczny może być obliczany dla parametrów dalszego trwania życia w dowolnym wieku (ex)- Trzeba mieć na uwadze, że każdy kraj, nawet ten, który cieszy się bardzo wysokim przeciętnym trwaniem' życia obliczonym dla noworodka (e0), może wykazywać — co jest zresztą w praktyce regułą — pewien dystans w stosunku do innego lub innych krajów, gdy chodzi o ten czy inny parametr szczegółowy ex.

17. Struktura zgonów według wieku

Był czas, kiedy ludzie umierali za młodu. Dziś jest inaczej: lwia część zgonów przypada na wiek mniej lub więcej podesziy. Pouczającą ilustracją ewolucji, jaką na przestrzeni ostatnich trzystu lat przeszła struktura zgonów, będzie porównanie danych opartych na hałleyowskiej tablicy dla miasta Wrocławia (1687-

Grupa wieku Wrocław Polska

1687-1691 1970-1972

0-1 28,11 3,10

1-14 21,41 0,90

15-59 31,34 20,00

60+ 19,14 76,00

Ogółem 100,00 100,00

32 Kurs diemografii, redaktor A. Bojarski, Moskwa 1974, s. 380.

1961) z danymi opartymi na najnowszej polskiej tablicy wymie-ralności (1970-1972). Strukturę zgonów {dx) w obu tablicach przedstawia zestawienie na s. 66.

Trzysta lat temu we Wrocławiu połowa wszystkich zgonów przypadała na wiek poniżej 15 lat. Dziś na tę samą grupę wieku przypada nie więcej jak 4°/o ogólnej liczby zgonów. Na wiek produkcyjny (15-59 lat) przypadała ongiś prawie jedna trzecia wszystkich zgonów, dziś — jedna piąta. Na wiek od lat 60 wzwyż" (gerontolodzy nazywają go ,,starszym wiekiem") przypadało \v końcu XVII wieku 19% ogólnej liczby zgonów, dziś na ten sam wiek przypada 76°/o wszystkich zgonów.

Zaprezentowane długofalowe zmiany w strukturze umieralności mówią o tym, jak daleko odeszliśmy od prymitywizmu demograficznego, będącego udziałem minionych wieków. Przesuwanie się zgonów do górnych partii piramidy wieku jest niezaprzeczonym świadectwem postępu w dziedzinie stosunków demograficznych. Szedł on w parze z ogólnym postępem społecznym i ekonomicznym.

Pod wrażeniem zmian, jakie na długiej fali zachodzą w strukturze zgonów według wieku, statystyk Światowej Organizacji Zdrowia B. Swaroop zaproponował, aby w charakterze wskaźnika stanu zdrowia ludności przyjąć udział procentowy zgonów w. wieku lat 50 i więcej w ogólnej liczbie zarejestrowanych zgonów.

Co o tym sądzić? Moim zdaniem nic nie stoi na przeszkodzie,, by proporcję zgonów w wieku lat 50 czy 60 uznać za charakterystykę istniejącego poziomu umieralności, zresztą tylko pomocniczą. Byłbym natomiast stanowczo przeciwny podniesieniu proporcji zmarłych w tym czy innym, wieku do godności miary stanu zdrowia populacji. Warunków miernika stanu zdrowia wskaźnik ten w żadnym, razie nie spełnia.

18. Przeciętny wiek zmarłych

Postawmy od razu sprawę wyraźnie: przeciętny wiek zmarłych nie może służyć jako porównawcza miara trwania życia. Odbiera mu tę kwalifikację fakt, że jest on zależny nie od są--mych tylko zgonów: poważny wpływ na jego wysokość wywie-

rają urodzenia. Rzecz wygląda tak, że przy licznych urodzeniach przeciętny wiek zmarłych ulega obniżeniu, a przy spadku urodzeń ulega podwyższeniu. Johannes Miiller wyciągał stąd ;| •wniosek, że „podwyższenie przeciętnego wieku zmarłych, o ile •wynika z silnego spadku urodzeń, wypada ocenić jako zjawisko wręcz ujemne".

Tej — jak się okazuje — nie najlepszej miary używał J. L. Casper do oceny wpływu zawodu na trwanie życia 33. Tą samą drogą doszedł współczesny mu Lombard do podziału zawodów na „długowieczne" i „niedługowieczne"34. Wypada przypomnieć, że według obliczeń Lombarda zawody związane z wdychaniem pyłu skracają życie o 2 i pół roku, związane zaś z wdychaniem pary — o 4,9 roku. Ustalił on dalej, że siedzący tryb życia skraca życie ludzkie o 1,4 roku, ubóstwo zaś — o 7,5 roku. Ujemny wpływ wyżej wymienionych czynników na zdrowie i życie ludzi nie ulega wątpliwości, mocno natomiast wątpliwe są wartości liczbowe ustalone przez Lombarda. Nie mogło być inaczej z uwagi na użycie metody nie zapewniającej poprawnych wyników.

Przeciętnym wiekiem zmarłych — obok innych charakterystyk umieralności — posługuje się radziecki demograi M. Kur-man3S. Podaje on, że w ZSRR wiek ten wynosił:

1938-1939..........23,15 roku

1958-1959..........48,66 „

1969-1970..........58,10 „

Skorzystajmy z powyższych obliczeń, by porównać przeciętny wiek zmarłych z poziomem przeciętnego trwania życia. Operując wartościami przybliżonymi, otrzymujemy dla ZSRR następujący obraz porównawczy:

przeciętny wiek zmarłych

1938-1939 1958-1959 1969-1970

23

49 58

przeciętne trwanie życia

47 68 70

83 J. L. Casper, Die wanrscheinliche Lebensdauer des Menschen, Berlin 1835.

84 H.-C. Lombard, De l'influence des professions sur la duree de la -cię, Genewa 1835.

M LI. Kurman, Aktualny je woprosy diemograjii, Moskwa 1976, s. 82.

Przeciętny wiek zmarłych jest stale niższy — i to znacznie — od przeciętnego trwania życia. Z przykładu tego widać, jak bardzo ryzykowne jest zastępowanie jednej .charakterystyki drugą.

Przeciwko identyfikowaniu przeciętnego wieku zmarłych. z przeciętnym trwaniem życia występowało wielu badaczy zatroskanych o poprawność prezentowanych obrazów trwania życia.

Roland Pressat kieruje zarzut pod adresem badaczy przeszłości demograficznej, którzy na podstawie danych o wieku w chwili zgonu, zaczerpniętych z dawnych akt stanu cywilnego,. określają przeciętne trwanie życia w badanych przez się okresach 36.

Sprawa jest w istocie trudniejsza, niżby się na pierwszy rzut oka wydawało. Ceniony historyk gospodarczy Witold Kula wskazuje, że badacze należący do jego specjalności są niejednokrotnie zmuszeni odwoływać się do tej miary dla odtworzenia bodaj w przybliżeniu trwania życia naszych bardziej odległych przodków, bo nie zawsze istnieją warunki do zastosowania bardziej poprawnych metod. Trzeba więc się zgodzić z tezą Profesora Kuli, że „obliczenie przeciętnego wieku w chwili zgonu zamiast przeciętnego trwania życia ludzkiego jest w badaniach historycznych nieraz złem koniecznym"37. Należałoby jednak żądać od autorów, by nie identyfikowali tych dwóch, w istocie różnych miar.

19. Uproszczony sposób wyznaczania średniej długości życia

W pierwszej połowie'XIX wieku — a był to okres, kiedy tablice wymieralności stanowiły jeszcze rzadkość — obliczano przeciętne trwanie życia metodą uproszczoną: wartość tę wyznaczano jako średnią arytmetyczną ze stopy rodności i stopy umieralności. Należy w związku z tym wyjaśnić, że stopę rodności i stopę umieralności obliczano dawniej nie tak, jak obec-

36 R. Pressat, Pratiąue de la demographie, Paryż 1967, s. 98.

87 W. Kula, Stan i potrzeby badań nad demografią historyczną dawnej Polski, [w:] Roczniki dziejów społecznych i gospodarczych, t. XIII, 1951, s. 97.

70

nie: określano, na ile ludności przypada l urodzenie i na ile ludności przypada l zgon. Z tak obliczonych współczynników wyprowadzano średnią arytmetyczną.^Dla przykładu: w Saksonii jedno, urodzenie przypadało na 24,82 mieszkańca kraju i jeden zgon na 34,12 mieszkańca. Średnia arytmetyczna z tych dwóch wartości, wynosząca 29,47, przedstawia właśnie średnią długość :życia.

Metoda taka, oczywiście, nie zapewniała dokładnego wyniku, ale w jakiś sposób zaspokajała zainteresowania statystyków. Jej autorstwo przypisywano angielskiemu statystykowi dr Ri--chardowi Price (inni przypisują jej autorstwo T. R. Malthuso-wi). Odnotujmy, że z metody tej korzystał niemiecki lekarz i statystyk, profesor medycyny Johann Ludwig Casper, który zapisał się w historii statystyki niemieckiej jako założyciel statystyki sanitarnej i autor pierwszej pracy statystycznej o trwaniu życia. Dla Berlina podał on średnią długość życia w wysokości 27,9 roku, dla Paryża — 31,0 Jza lata 1822-1826)38.

Omówiona metoda wyznaczania średniej długości życia jest dziś już tylko archiwalnym rekwizytem.

20. Ocena tablicy wymieralności

Wielkie znaczenie tablicy wymieralności wynika już z samego faktu, iż jest ona zbiorem informacji o tym, co dla człowieka jest najważniejsze — o życiu i jego trwaniu.

Nie wynika stąd jednak, by tablice wymierałności były w ogóle wolne od zastrzeżeń. Ich użyteczność jako miernika umieralności kwestionował w połowie XIX wieku A. Moreau j de Jonnes. Główny mankament tablic wymieralności — mówił on •— nie na tym polega, że są one obliczane na podstawie niezbyt dokładnego materiału statystycznego, lecz na tym, że „różnorodne egzystencje" realnie istniejące są w tych tablicach sprowadzane do przeciętnej, która z rzeczywistością ma niewiele wspólnego. „Zamiast liczb prawdziwych — pisał Moreau de Jon-nes — znajdujemy w tablicach wymieralności dane nawskroś iluzoryczne"39. Mamy tu notabene przedsmak opozycji w sto-

88 J. L. Casper, Die wahrscheinliche Lebensdauer... 39 A. Moreau de J o n n fe s, Elements de statistique, wyd. 2, Paryż 1856, s. 98.

sunku do tzw. średnich ogólnych, którą z czasem rozwinie i podniesie do godności zasady W. Lenin.

Wielu autorów akcentuje dodatnie strony instrumentu pozwalającego wymierzyć trwanie życia ludzkiego.

Wysoce pozytywną ocenę tablic wymieralności słyszeliśmy z ust W. Pajewskiego. „Konstrukcja tablic wymieralności — pisał on — przedstawia sobą, jeśli chodzi o naukowe udokumentowanie, szczegółowość i czytelność uzyskiwanych charakterystyk liczbowych, najbardziej doskonały sposób badania umieralności według wieku" 40.

Wysoce pozytywną ocenę tablic wymieralności jako narzędzia badawczego daje statystyk radziecki I. Wieniecki. Według jego słów „jednym z najbardziej doskonałych instrumentów głębokiego i szczegółowego badania umieralności jest system wskaźników, znany pod nazwą tablic wymieralności [,..]"41.

Nie mniej pozytywnie oceniał walor tablic wymieralności jako instrumentu badawczego Stefan Szulc. „Tablica wymieralności — pisał, nasz uczony — jest najdoskonalszym sposobem badania umieralności w społeczeństwach ludzkich, ponieważ izoluje badane zjawisko i przedstawia zmiany zachodzące w społeczeństwie pod wpływem jednego tylko czynnika — umieralności — po wyeliminowaniu wszystkich innych zakłócających czynników" 42.

Nie inny jest mój własny sąd. Według rnnie tablica wymieralności pełni ważną służbę społeczną — tak też oceniam dostarczane przez nią informacje o korzystnych lub niekorzystnych zmianach w trwaniu życia ludzkiego. Była dotychczas barometrem postępu społecznego *3. Miejmy nadzieję, że pozostanie nim i w przyszłości.

40 W. Pajewski, Woprosy diemograjiczeskoj i miedicinskoj stati-stiki, Moskwa 1970, s. 228.

41 I. Wieniecki, Wierojatnaja prodołżitielnost' żizni i poriadok wy-miranija, [w:] Woprosy diemografii, s. 97.

42 S. Szulc, Tablice wymieralności województw poznańskiego i pomorskiego..., s. 25.

43 E. R o s s e t, Tablice wymieralności jako barometr postępu społecznego, „Ekonomista", 1959, nr -t-5.

Rozdział trzeci

Zagadnienia interpretacyjne

Tak często powtarzam: kraina demografii jest krainą wątpliwości. Wątpliwości, o których mowa, dotyczą etiologicznej analizy fenomenów demograficznych i oceny ich skutków. Demograf francuski Daniel Yilley kładł te wątpliwości na karb nieistnienia praw rządzących sferą zjawisk demograficznych. „Demografia — pisał on — jest dziedziną ewenementu, niespodzianki. Obracamy się w sferze niesprawdzalnych hipotez, jeśli nie zagadek" *. Nie sądzę, by takie stanowisko było słuszne: jeśli tak często błąkamy się w ciemnościach, gdy chodzi o interpretację przyczyn i skutków wydarzeń demograficznych, to trzeba to położyć na karb wciąż jeszcze niepełnej z naszej strony znajomości praw demograficznych, a nie na karb ich nieistnienia.

Stan rzeczy, o którym mowa, otwiera na oścież wrota dla dowolnych, nie zawsze z logiką rzeczy zgodnych interpretacji. Stąd potrzeba zwracania baczniejszej uwagi na poprawność obiegowych interpretacji i oceji: interpretacje i oceny niepoprawne mogą mieć społecznie szkodliwe konsekwencje.

W rozdziale niniejszym zajmiemy się niepoprawnymi (w naszym rozumieniu) interpretacjami z zakresu problematyki trwania życia.

1 p. Yilley, Leęons de demographie, Paryż 1957, s. 26.

A. Czy trwanie życia

może służyć

jako miernik

stanu zdrowia ludności

1. Uwagi wstępne

!

Do kategorii obiegowych, bezkrytycznie powtarzanych tez" należy ta, według której przeciętne trwanie życia to niezawodny miernik stanu zdrowia ludności. U nas jeszcze w 1974 r. zapewniano czytelników pracy poświęconej zagadnieniom demografii społecznej, że „przeciętne dalsze trwanie życia stanowi jeden z najlepszych i najbardziej precyzyjnych parametrów, za pomocą których ocenia się stan zdrowia populacji (pewnej zbiorowości ludzkiej)"2. Być może, iż dawniej — w każdym razie nie w bieżącym stuleciu — stan zdrowia ludności i poziom, przeciętnego trwania życia pozostawały ze sobą w pełnej harmonii. Równoległość przebiegu obu procesów, tj. poprawy stanu' zdrowia i wydłużania się życia ludzkiego, nie mogła się ostać, gdy w związku z industrializacją i urbanizacją zdrowie mieszkańców miast i osad fabrycznych zaczęło się wyraźnie pogarszać,, a rozwój medycyny znalazł środki zapobiegające zgonom z wielu chorób. Dziś byłoby już rzeczą więcej niż ryzykowną pozostawać przy starej, zdezawuowanej przez życie procedurze wnioskowania o stanie zdrowia ludności na podstawie takiego lub-innego poziomu parametrów trwania życia.

2. Pierwsze sygnały rozdźwięku między statystyką zgonów a stanem zdrowia ludności

Sygnały mówiące o niepełnej przydatności statystyki zgonów jako miernika stanu zdrowia ludności są dawniejsze, niż by tego można było oczekiwać. Już w publikacji, która zapoczątko-

2 Demografia społeczna, Warszawa 1974, s. 195.

75

wała naukę demografii -— a jest nią, jak wiadomo, praca Johna Graunta z 1662 r. — poruszona została kwestia rozbieżności między stanem zdrowia ludności a długością jej życia. Oto poczyniona przez Graunta uwaga: „Jeśli chodzi o brak zdrowotności, można z powodzeniem przyjąć, że chociaż ludzie (mieszkańcy Londynu) mogą być i faktycznie są wycieńczeni, to jednak żyją oni prawie tak samo długo jak gdzie indziej". A więc gorszy stan zdrowia londyńczyków nie odbijał się w odpowiednim stopniu na trwaniu ich -życia.

Problem użyteczności statystyki zgonów jako podstawy -oceny stanął znowu na porządku dziennym w połowie XIX wieku, i to w okolicznościach dosyć nieoczekiwanych. Chodzi o dyskusję — należałoby raczej powiedzieć: polemikę — między robotnikami amerykańskiego ośrodka przemysłowego Lowell a lekarzem miejskim, na temat interpretacji danych o zanotowanym w tym mieście spadku umieralności3. Rzecz wyglądała tak, że w pięcioleciu 1840-1844 ludność miasta wzrosła o 20°/o, .a jednocześnie liczba zgonów uległa zmniejszeniu, co lekarz miejski uznał za efekt postępowej polityki sanitarnej władz miejskich oraz upowszechniania się zasad higieny wśród ludności. Z ostrym protestem przeciw tej interpretacji wystąpili miejscowi robotnicy: nie dlatego, według nich, spadła liczba zgonów, bo uległo Doprawię zdrowie ludności, lecz z tego powodu, że chore robotnice powracają na wieś, by tam zakończyć życie.

Znany marksistowski badacz położenia klasy robotniczej w systemie kapitalistycznym Jiirgen Kuczynski — postać tym nam bliższa, iż jest to syn zasłużonego niemieckiego statystyka i demografa doby przedhitlerowskiej R. R. Kuczynskiego — przychyla się do opinii robotników. Nawiązując do wspomnianej dyskusji, którą określa jako bardzo interesującą, Jurgeh Kuczynski pisze: „Czy jednak stosunki zdrowotne rzeczywiście ,] uległy poprawie? Liczby są prawdopodobnie zgodne z rzeczywistością [...] Czy wskazują w istocie, że stan zdrowotny ludności robotniczej w Lowell uległ poprawie? Czy raczej nie stanowią

jedynie świadectwa, że mniej ludzi umiera w Lowell? Niby ranione śmiertelnie zwierzęta leśne, które zaszywają się w głąb puszczy, by zakończyć życie w ustronnym miejscu, ciągną robotnice do rodzinnej wioski, aby wyczerpane pracą nad siły, chorobami i troskami, umrzeć wśród swoich z dala od fabryki, z dala od miasta. Niepodobna tedy posługiwać się powyższą tablicą jako informacją o rozwoju stosunków zdrowotnych" 4.

Gdybym miał zająć własne w tej sprawie stanowisko, podzieliłbym w pełni pogląd Profesora Kuczynskiego. Trudno zaufać opinii lekarza miejskiego o poprawie zdrowia ludności, skoro z całej relacji wynika, że warunki pracy zawodowej przyprawiały ludność robotniczą o utratę zdrowia.

3. Nowsze sygnały

Sygnały mówiące o rozbracie między stanem zdrowia ludności a częstością zgonów zaczęły się mnożyć w XX wieku. Odnotujmy niektóre z nich.

W pracy wydanej w 1933 r. amerykańscy demografowie Warren S. Thompson i Pascal K. Whelpton zwrócili uwagę na fakt, że warunki życia we współczesnych wielkich miastach stały się rujnujące dla systemu nerwowego człowieka i że mieszkańcy tych miast, będąc w czterdziestym czy pięćdziesiątym roku życia,- przedstawiają już ruinę machiny ludzkiej 5.

Na to samo wskazywat pochodzący z tamtego okresu raport Komisji Higieny Ligi Narodów. Stwierdzono w nim, że w wyniku mechanizacji tempo pracy zostało tak dalece przyspieszone, iż istota ludzka osiągając 35-40 lat nie może już tego tempa wytrzymać.

Mnożące się konstatacje tego typu podważały tradycyjną wiarę w znaczenie tablic wymieralności, a w szczególności przeciętnego trwania życia, jako miernika wyrażającego stan zdrowia ludności.

3 Miasto Lowell —, stary ośrodek przemysłu włókienniczego w stanie Massachusetts (dziś liczy ponad 100 tyś. mieszkańców).

* J. Kuczynski, Położenie robotników w Stanach Zjednoczonych od roku 1789 do czasów dzisiejszych, tłum. z niem., Warszawa 1950, s. 111-112.

5 W. S. Thompson, P. K. Whelpton, Population Trends in the United States, Nowy Jork 1933.

76

77

W 1958 r. zachodnioniemiecki autor F. Deneke sformułował pytanie o zasadniczym znaczeniu: czy jest możliwe, aby przeciętne trwanie życia rosło i aby jednocześnie stan zdrowia ludności pogarszał się? Autor wyjaśnia, że do postawienia problemu skłonił go fakt jednoczesnego występowania dwóch zdawałoby się sprzecznych ze sobą faktów: z jednej strony — wzrostu parametrów przeciętnego trwania życia, co ma miejsce w wysoko rozwiniętych krajach Zachodu, z drugiej zaś — powszechnie w tych krajach występującego zjawiska zwiększenia się szeregów ludzi niezdolnych do pracy. Powodowany ostrożnością Deneke daje na postawione pytanie powściągliwie ujętą, ale w swej treści jednoznaczną odpowiedź: ,,W pewnym sensie — tak" *.

W następnym roku ukazała się praca zachodnioniemieckiego higienisty W. Kollatha zawierająca analizę problemu wzrostu chronicznych „chorób cywilizacji". Znamienną cechą tej pracy był ostry atak skierowany przeciwko tym, którzy w obniżeniu umieralności upatrują dowód poprawy stanu zdrowia ludności7.

Senior radzieckich demografów Bolesław Smulewicz wyjaśnia, że „przy jednej i tej samej, a nawet większej zachorowalności umieralność może się obniżać. W ten sposób spadek umieralności niekiedy maskuje pogarszanie się stanu zdrowia" 8. To, o czym Smulewicz mówi w formie fakultatywnej, jest najbardziej realną rzeczywistością: powołując się na kierowników amerykańskich związków zawodowych, A. Bojarski w Kursie demografii (s. 362) podaje, że w USA 45% ludności cierpi na jedną lub kilka chorób chronicznych, a przecież — dodajmy od siebie —• średnia długość życia w tym kraju nie maleje, lecz rośnie.

W roku 1966, w USA, w toku dyskusji nad perspektywicznymi ideami sformułowanymi przez wybitnego metodologa badań nad umieralnością I. M. Moriyama {chodziło o wizję przyszłych zadań i metod statystyki ruchu naturalnego ludności) uczestnicząca w tej dyskusji pani Eleonor Sheldon wskazywała

6 F. Deneke, Gesundheitspolitik, Ihr Wesen und ihre Aufgaben in unserer Zeit, Stuttgart 1957.

7 W. Kollath, Zivilisationst>edingte Krankheiten und Todesursachen, Ulm 1958.

6 B. Smulewicz, Kritika burżuaznych tieorij i politiki narodona-sielenija, Moskwa 1959, s. 104.

na potrzebę zarzucenia koncepcji mierzenia stanu zdrowia ludności danymi o umieralności — miara taka dziś już nie ma wartości9.

4. Stanowisko administratorów zdrowia publicznego

Zagadnienie poprawności interpretacji parametrów trwania życia zyskało na ostrości, gdy z ust szefów administracji zdrowia zaczęły padać głosy, że nie uspokaja ich sam fakt wzrostu średniej długości życia i że dla oceny stanu zdrowia ludności byłyby potrzebne inne jeszcze, bardziej przekonywające mierniki.

W dyskusji, jaka została przeprowadzona na temat „Zdrowie i społeczeństwo" w 1966 r. w Moskwie, minister zdrowia ZSRR Profesor B. Pietrowski oświadczył: „Od higieny społecznej oczekujemy głębokiej oceny stanu zdrowia ludności i zmian zachodzących w tej dziedzinie. Wiadomo, że przeciętne trwanie życia u nas rośnie. Nie możemy jednak poprzestać na samych tylko parametrach przeciętnego trwania życia. Potrzebne są nam wskaźniki zdrowia i zdolności do pracy, przede wszystkim osób w wieku średnim. Jest to okres dojrzałości człowieka, okres twórczego rozkwitu jednostki. Ludziom w tym wieku przypada w udziale szczególna rola w życiu społeczeństwa" 10.

Podobne akcenty zawierała wypowiedź złożona na II Europejskiej Konferencji Demograficznej w Strasburgu (r. 1971) przez Profesora von Manger-Koeniga, sekretarza stanu w związkowym ministerstwie do spraw młodzieży, rodziny i zdrowia RFN. Zaznaczając, że jako polityk zdrowotny, z zawodu higienista społeczny, przywiązuje dużą wagę do współpracy z instytucjami demograficznymi i że docenia i dziś znaczenie statystyki umieralności jako źródła informacji dla administracji zdrowia, uznał jednak, iż informacje te dziś już nie wystarczają dla nowoczesnej polityki zdrowotnej {„die aus dieser Statistik ge-

9 I. M. Moriyama, Vital and Health Statistics of the Future, odbitka 2 „The Milbank Memoriał Fund Quarterly", lipiec 1966.

10 B. Pietrowski, Medicina i obszczestwo, „Nauka i 2izń", 1966, nr 3.

78

wonnenen Informationen reichen nun fur eine modernę Gęsimi-heitspolitik nicht mehr aus") n.

5. Czy stopa umieralności niemowląt może służyć jako miara stanu ich zdrowia?

Jeszcze nie tak dawno stopa umieralności niemowląt była nawet w krajach rozwiniętych wysoka i na jej podstawie oceniano stan zdrowia najmłodszych pokoleń. Byli i tacy autorzy^ którzy tę właśnie stopę podnosili do rangi wykładnika stanu zdrowia ogółu ludności. Tak m.in. stawiał sprawę japoński badacz, wicedyrektor Instytutu Zdrowia Publicznego w Tokio, T. Soda. W referacie wygłoszonym na Międzynarodowym Kongresie Ludnościowym w Nowym Jorku (1961) określił on stopę umieralności niemowląt jako „one of the most sensitive and ąuick-acting indicators of the health condition of a population group including young and old" 12.

Inaczej jest dzisiaj. Jak na to wskazuje przykład Szwecji,, gdzie stopa umieralności niemowląt opadła poniżej 10 promille, proces wygasanja tej umieralności wchodzi w swoją końcową fazę. To, co dziś obserwujemy w Szwecji, niezadługo będzie udziałem wielu innych krajów.

Czy to oznacza, że stan zdrowia niemowląt jest już bliski ideału? Wątpię, czy znalazłby się ktokolwiek skłonny dać na. to pytanie pozytywną odpowiedź.

Przedstawicielki demografii dwóch krajów północnych, Szwecji i Norwegii, pani Anne-Marie Bolander ze Sztokholmu i pani Gerd Lettenstróm z Oslo, wskazywały na Międzynarodowej Konferencji Demograficznej w Liege (r. 1973), że przypisywany współczynnikom umieralności niemowląt walor miernika stanu zdrowia w niejednym przypadku zawodzi13.

" Zweite Europaische Bevolkerungskonferenz, redaktor H. Schub-nell, Wiesbaden 1971, s. 44.

12 T. Soda, The Status of Research of Mortality in Sapań with Emphasis on Biological and Medical Aspscts, [w:] International Popula-tion Conjerence, New York 1961, t. l, Londyn 1963, s. 753.

13 A.-M. Bolander, G. S. LettenstrGm, Comparative Study of Pre-natal, Infant and Childhood Mortality in Four Nordic Countriesf International Population Conference, Lifege 1973.

Własnemu stanowisku dałem już dawniej wyraz, oświadczając, że wraz z wygasaniem umieralności niemowląt gaśnie również jej dawny walor poznawczy lł. •

Nie inaczej pojmują tę rzecz administratorzy zdrowia, skoro z ich grona wychodzą poszukiwania jakiegoś nowego miernika stanu zdrowia niemowląt. Skonstruowano taki miernik w Ukra-. ińskiej SRR: jest nim odsetek dzieci w pierwszym roku życia^ które w ogóle nie chorowały. Jak informuje przedstawiciel Mi-, nisterstwa Zdrowia USRR, wskaźnik taki, zwany „indeksem zdrowia", jest obliczany, od 1960 r. począwszy, w wielu porad-niach-poliklinikach na terenie Ukrainy; rośnie on z roku na rok i w 1964 r. wynosił w Kijowie około 30%15. Można tę koncepcję oceniać lepiej czy gorzej, ale nie da się zaprzeczyć, iż świadczy ona o potrzebie miernika, który by zapewnił lukę wywołaną wygaśnięciem roli stopy umieralności niemowląt jako wskaźnika stanu zdrowia populacji niemowląt.

6. Czy dane o umieralności dzieci są wykładnikiem stanu zdrowia tej grupy ludności?

Przeczącą odpowiedź na to pytanie słyszeliśmy z ust tak: poważnego specjalisty w zakresie statystyki sanitarnej, jakim był dziś już nieżyjący Profesor Arkadij Mierkow. Pisał on: ,,Poziom umieralności dzieci i młodzieży jest niewysoki i coraz, bardziej się obniża. Dane tego rodzaju stają się coraz mniej przydatne do oceny stanu ich zdrowia" 16. Zasadność tych uwag znajduje wyraz w danych statystycznych, określających poziom umieralności w dziecięcych grupach wieku. W Polsce w roku 1975 na 1000 dzieci w wieku 5-9 lat przypadało 0,4 zgonów; identyczna była stopa umieralności w grupie wieku 10-14 lat. Tymczasem z badań nad rozwojem fizycznym dzieci wiadomo,

14 E. R o s s e t, Umieralność niemowląt w Polsce, [w:] Ludność, GUS, Warszawa 1972.

15 R. M e d j a n i k, Mieroprijatija po sniżeniju smiertnosti dietiei w Ukrainskoj SSR, ,[w:] Woprosy narodonasielenija i diemograficzeskoj xtatistiki, Moskwa 1968, s. 70.

16 A. Mierkow, Socjalno-gigieniczeskije woprosy statistiki fiziczes~ kogo razwitija nasieleniya, „Gigiena i Sanitarija", 1968, nr 1.

że co piąte dziecko w wieku szkolnym posiada taki lub inny ^defekt. Te właśnie dane informują o stanie zdrowia dzieci, a nie współczynniki umieralności.

7. Czy wyższe parametry przeciętnego trwania życia kobiet mogą służyć za dowód ich lepszego stanu zdrowia?

• Wśród części autorów panuje przekonanie — nie wiem, czy słuszne — że stan zdrowia kobiet w starszym wieku i kobiet starych jest lepszy od stanu zdrowia mężczyzn w tym samym wieku. Dla tych autorów nie istnieje problem' niezgodności między ocenami stanu zdrowia a zróżnicowanymi według płci parametrami średniej długości życia.

Specjalista-gerontolog pani docent Kinga Wiśniewska-Roszkowska, uzasadniając swój postulat przedłużenia pracy zawodowej kobiet o 5 lat (tak aby przechodziły na emeryturę w tym samym wieku co i mężczyźni), powołuje się m.in. na to, że w starszym wieku kobiety pod względem stanu zdrowia górują nad mężczyznami. Oto jej słowa: „Zastrzeżenia budzi fakt, że kobiety o 5 lat wcześniej przechodzą na emeryturę niż mętczyź-.ni. Z punktu widzenia gerontologii nie jest to słuszne. Wiemy przepież, że kobiety dłużej żyją i w starości są wyraźnie zdrowsze [...]" n

Jeśli chodzi o trwanie życia, to rzecz jest bezsporna: kobiety żyją dłużej. Co się tyczy jednak różnic w stanie zdrowia, to rzecz nie jest bynajmniej jasna. Przekonamy się za chwilę, że poważne badania nad stanem zdrowia osób w starszym wieku wyraźnie przeczą tezie o lepszym stanie zdrowia kobiet. Byłoby więc wskazane, by pani docent Wiśniewska-Roszkowska poparła swoją tezę równie poważnym materiałem statystycznym.

Zajrzyjmy do materiału statystycznego dotyczącego stosunków zdrowotnych.

Duńska badaczka pani Maria Liebhardt w wyniku przeprowadzonego w swym kraju badania nad zachorowalnością ludności w podziale na płeć ustaliła, że „zachorowania z wiekiem

"K. Wiśniewska-Roszkowska, Pomoc lekarska dla ludzi starszych, [w:] Problemy ludzi starych w Polsce, Warszawa 1974, s. 276.

81

zyskują na częstości, a jest ona we wszysłkich grupach większa wśród kobiet" 18. Odwrotnie rzecz się ma ż przeciętnym trwaniem życia: jest ono krótsze po stronie mężczyzn.

Snop światła na interesujące nas zagadnienie rzuciły badania przeprowadzone na terenie ZSRR przez kijowski Instytut Gerontologii, a dotyczące stanu zdrowia osób długowiecznych (80 lat i więcej). Podsumowując wyniki tego badania, dyrektor Instytutu Dmitrij Czebotariow oświadczył: „Materiały przeprowadzonego w naszym kraju badania ludzi długowiecznych wykazały, że mimo znacznej przewagi kobiet wśród ludzi w wieku lat 80 i więcej (l : 2,5) stan ich zdrowia jest gorszy niż u mężczyzn tego samego wieku"1S. Istotne znaczenie ma podkreślony przez Czebotariowa fakt, że gorszy stan zdrowia kobiet idzie w parze z większą ich liczebnością wśród długowiecznych.

Akademik Czebotariow powraca do tego zagadnienia w pracy z 1976 r. i stwierdza, że pod względem stanu zdrowia kategoria ludzi długowiecznych nie jest jednorodna: kobiety wykazują gorszy stan zdrowia. Ważna jest jeszcze jedna konstatacja: oto przejście od dobrego zdrowia do złego i do śmierci następuje u mężczyzn znacznie szybciej niż u kobiet. Ma to ten skutek, że zdrowej starości i aktywnej długowieczności dożywa więcej kobiet niż mężczyzn. Jeżeli mimo to wśród ogółu długowiecznych kobiet jest większy niż wśród długowiecznych mężczyzn odsetek osób o złym stanie zdrowia, to stanowią o tym te długowieczne kobiety, które pozostają przy życiu mimo nabytej w ciągu życia patologii — mężczyźni podobnego „obciążenia" nie wytrzymują 20.

Statystyczną dokumentację różnic w stanie zdrowia długowiecznych mężczyzn i kobiet przedstawiła na odbytej w Budapeszcie w 1962 r. Międzynarodowej Konferencji Gerontołogicznej

18 M. Liebhardt, The Danish National Morbidity Survey 1950, [w:] International Population Conference Vienna 1959, s. 506.

19 D. Czebotariow, Dolgożitielstwo i roi jego izuczenija w wyjas-•nienii pracessow starienija, [w:] Gerontologija i geriatrija, rocznik 1972, Kijów 1973, s. 9.

30 D. Czebotariow, Kliniko-statisticzeskije aspiekty razliczija w prodołżitielnosti żizni mużczin i żenszczin, [w:] Gerontologija i geria-trija, rocznik 1975, Kijów 1976, s. 47.

G — E, Rosset: Trwanie...

82

pani dr Nina Saczuk. Z referatu jej dowiedzieliśmy się, że badaniem, przeprowadzonym w łatach 1960-1962, objęto 28 tyś, osób w wieku lat 80 i więcej, przy czym okazało się, iż „praktycznie zdrowych" jest wśród mężczyzn 44,Q%>, a wśród kobiet — 31,2°/o; dobre samopoczucie wykazywało 20,4% mężczyzn i 12,0% kobiet; wymagających stałej opieki było wśród mężczyzn 5,l°/o, wśród kobiet — 8,0%. Do liczb tych dodała dr Saczuk następujący komentarz:

— wyższe wskaźniki zdrowia występują u mężczyzn 'we wszystkich grupach wieku;

— pogarszanie się stanu zdrowia następuje u kobiet szybciej niż u mężczyzn 21.

Nie inne są doświadczenia bułgarskie. Jak informuje Asen Jablensky, w Bułgarii — w trakcie sondażu zakrojonego na wielką skalę — zajęto się badaniem stanu zdrowia1 i rozpowszechnieniem inwalidztwa w zależności od podstawowych czynników demograficznych, społecznych, ekologicznych — badana próba była reprezentatywna dla ogółu ludności kraju. Badanie wykazało — powtórzmy dosłownie — że „więcej jest kobiet niż. mężczyzn z niezadowalającym i złym stanem zdrowia. Stwierdzono, że te różnice są istotne we wszystkich grupach wieku. W starszych grupach wieku wyraża się to jeszcze silniej z powodu wyższej umieralności starszych mężczyzn (kobiety więcej chorują, lecz, jak wiadomo, żyją dłużej)" 22.

Ta sama prawidłowość ujawniła się w badaniu warszawskim, którego wyniki poddała analizie dr Helena Balicka-Kozłowska 23. Stwierdza ona, że „w stolicy {...] kobiety odznaczają się przeciętnie gorszym stanem zdrowia i sprawności od mężczyzn-rcw-nolatków" (mowa jest i tym razem o ludności w wieku lat 65 i więcej).

21 N. Saczuk, NiekotOTyje pokazatieli sostofanija dołgoletnich w SSSR, ,[w:] International Conference on Gerontology, Budapeszt 1965>. s. 420, 424, 426.

22 A. J a ta l e n s k y, Epidemiologio inwalidztwa w Bulgarii, [w:] Socjologia a zdrowie, Warszawa 1976, s. 92.

B3H. Balicka-Kozłowska, Analiza form opieki nad ludźmi w wieku poprodukcyjnym i kierunki jej rozwoju w m. st. Warszawie* Warszawa 1972, s. 87.

A więc i u nas stan zdrowia mężczyzn jest w starszym wieku lepszy od stanu zdrowia kobiet. Trwanie życia natomiast jest dłuższe po stronie kobiet. Sam ten fakt — niezależnie od jego etiologii —• przekreśla znaczenie przeciętnego trwania życia jako miernika stanu zdrowia ludności.

Wschodnioniemiecki higienista społeczny i gerontolog Sieg-fried Eitner przyznaje, że w różnych krajach stwierdzić można zjawisko gorszego stanu zdrowia starszych kobiet, ale uważa,. iż ten stan rzeczy nie jest regułą, lecz anomalią24. Mam osobiście niejakie wątpliwości co do słuszności tego poglądu.. Sądzę, iż można by się pokusić o obronę odwrotnej tezy, tj-głoszącej, że musi być gorszy przeciętny stan zdrowia tej populacji, którą natura wyposażyła w przywilej dłuższego życia. W takiej bowiem populacji, obok dużej z pewnością liczby istot silnych i zdrowych, znajduje się liczny zastęp jednostek, które mimo złego (często od dzieciństwa) stanu zdrowia pozostają przy życiu. Nie może się to nie odbić na przeciętnej, która charakteryzuje stan zdrowia obu razem wziętych części tej populacji.

Nie chcę zresztą przesądzać sprawy: być może, iż zostanie zademonstrowany materiał statystyczny potwierdzający tezę pani Wiśniewskiej-Roszkowskiej i Profesora Eitnera. Nie zmieniłoby te jednak mojego zdania o nieprzydatności przeciętnego trwania życia jako. miary stanu zdrowia ludności. Od statystyki wymaga się dziś dużej precyzji, a wobec tego nie do utrzymania są miary, które tylko w pomyślnych warunkach dają dobre wyniki.

8. Nekrolog tezy o funkcji przeciętnego trwania życia jako miary zdrowia ludności

Charakter oficjalnego nekrologu, informującego o wygaśnięciu funkcji współczynnika umieralności jako miary zdrowia populacji, posiada oświadczenie złożone przez kompetentnego przedstawiciela Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) drą Haralda Hansluwkę. Powiedział on dosłownie: „mortality [...] can not

24 S. Eitner, Gerohygiene, Hygiene des Alterns als Problem der Lebensgestaltung, Berlin 1966, s. 99 i nast.

longer be regarded as a vałid indicator of a nation's health status" (Umieralność nie może być dłużej traktowana jako miarodajny wskaźnik stanu zdrowia narodu) 2S.

Ponieważ chodzi tu o problem, którym się niejednokrotnie zajmowałem, będzie więc chyba słuszne, jeśli obok przytoczonego nekrologu znajdzie się jeszcze jeden — od piszącego te słowa. Żegnam oczywiście nie parametry przeciętnego trwania życia, bo te pozostają i zachowują swoją bogatą treść. Żegnam wadliwą interpretację tych parametrów, która mogła usypiać naszą czujność, wtedy kiedy problemy zdrowotne współczesnego świata wymagają jej zaostrzenia.

B. Czy przedłużanie" życia jest pożądane?

9. Uwaga wstępna

Nie od dziś rozlegają się głosy, podające' w wątpliwość lub wręcz negujące sens przedłużania wieku ludzkiego. Pochodzą te głosy na ogół z grona ludzi o konserwatywnym, jeśli nie reakcyjnym światopoglądzie, a zatem od ludzi, do których postępowe, humanistyczne idee nie mają dostępu. Czasami w charakterze zbłąkanej owcy znajdzie się wśród nich ktoś, komu tendencje konserwatywne są obce. Są to jednak wyjątki.

Nie mogę w tym miejscu powstrzymać się od krytycznej — ktoś może powie: złośliwej — uwagi, że autorzy podobnych wypowiedzi nie są bynajmniej przeciwni długiemu własnemu życiu i długiemu życiu swych dzieci: odmawiają tego przywileju innym, a przede wszystkim narodom pogrążonym w niedostatku i skazanym dotychczas na niedopuszczalnie krótkie trwanie życia.

Rozważając zagadnienie postawy badaczy wobec problemu wydłużenia życia ludzkiego, stajemy wobec dwóch przynajmniej

25 H, E. Hansluwka, The Demographic Aspects of Differential Mor-tality and Morbidity According to Agę and Sex in Europę, [w:] Co-ancil oj Europę, Znd European Population Conjerence, Strasburg 1971.

formalnie różnych postaw, z których jedna streszcza się w py-laniu: czy należy, lub czy warto, przedłużać życie ludzkie, druga •/.as — w kategorycznie brzmiącej negacji potrzeby czy celowości takiego przedłużenia.

Pierwsze z tych stanowisk jest pozornie łagodniejsze i może sprawiać wrażenie głębszej troski o dobro człowieka. W istocie stanowi dla ludzkości nie mniejszą groźbę niż otwarcie wypowiedziane negatywne stanowisko wobec idei przedłużenia'życia. Zacznijmy naszą penetrację od opinii jawnie negatywnych

I. Jawni przeciwnicy przedłużania życia

10. Pierwsze negatywne opinie

Tym, który zapoczątkował niebezpieczną (bo mogącą przynieść tylko szkody) dyskusję na temat wątpliwej celowości przedłużania życia ludzkiego, był angielski filozof i socjolog Herbert Spencer (1820-1903). Głosił on ideę nieprzeciwdziałania zgonom osobników słabych, nie dość żywotnych. Stanowisko swe uzasadniał tym, że medycyna i higiena społeczna, utrzymując przy życiu istoty słabe, chore, nie przystosowane dc-walki o byt, wypaczają dobór naturalny z uszczerbkiem dla społeczeństwa 26.

Jednym z głośniejszych badaczy wypowiadających się przeciwko przedłużaniu życia ludzkiego był zoolog i biolog niemiecki August Weismann (1834-1914), autor licznych prac kształtujących w drugiej połowie XIX wieku niemiecką, a po części i światową, myśl naukową w dziedzinie szeregu zagadnień biologicznych. Weismann zapisał się również w historii badań nad trwaniem życia swoją w 1882 r. wydaną pracą poświęconą temu zagadnieniu27. W jego osobie podały sobie ręce dwie niezbyt1

2G Teorię Spencera poddał gruntownej krytyce radziecki demograf B. Smulewicz w pracy pt. Kritika burżuaznych tieorij i_politiki na-rodonasielenija, Moskwa 1959, s. 186 i nast.

27 A. Weismann, Uber die Dauer des Lebens, 1882.

pociągające cechy — konserwatyzm i pesymizm, a ich owocem było przekonanie o szkodliwości przeobrażeń, jakim świat współczesny ulega. Wskazywał on w szczególności na ujemne skutki przedłużającego się życia ludzkiego. Ostrzegał, że jeżeli proces ten nie będzie powstrzymany, to planeta nasza zaludni się w końcu kalekami.

Jest wręcz niezrozumiałe, że ta bezsensowna uwaga wyszła 'Spod pióra bądź co bądź wybitnego uczonego.

11. W hitlerowskich Niemczech

O pewnym odrażającym wystąpieniu niemieckiego demografa, przypadającym na okres panowania hitleryzmu i charakterystycznym dla tego okresu, informował radziecki gerontolog, akademik Z. Frenkiel. Powtórzmy za nim, że w roku 1935 na tamach monachijskiego czasopisma „Munchener Medizinische Wochenschrift" Roderich von Ungern-Sternberg nawoływał do zaniechania polityki przedłużania życia ludzkiego. Wskazywał on, że „bardzo wysokie przeciętne trwanie życia nie może być uważane za osiągnięcie narodowe, ponieważ jest ono oparte na nadmiernej opiece nad już nadwerężonym i słabym życiem". Zalecał więc autor tej tezy zaniechanie opieki nad chorymi i starcami 2S. W znanych mi powojennych pracach Rodericha von TJngern-Sternberga podobny antyhumanitarny motyw nie występuje. Minął hitleryzm i wraz z nim minęły popularne za czasów „Fiihrera" nawoływania do eksterminacji ludzi chorych i starych.

12. Amerykańscy przeciwnicy przedłużania życia

Złą sławę zyskał sobie amerykański biolog Wilłiam Vogt, który w wydanej w 1948 r. pracy starał się udowodnić, że drogą do ocalenia ludzkości jest wzmożona umieralność w przeludnionych krajach świata 29.

28 Por.: Z. Frenkiel, Udlinienije źizni i aktiwnaja star os?, Leningrad 1945, s. 319.

29 W. V o g t, The Road to Survival, Nowy Jork 1948.

87

W pracy tej Vogt kreśli obraz katastrof i nieszczęść, jakie ;,;rożą przeludnionemu światu. Groźbie totalnego zniszczenia można zapobiec przez radykalne zmniejszenie istniejącego obecnie stanu ludności. Stany Zjednoczone nie powinny liczyć więcej niż 100 min ludności, a Europa powinna by zredukować stan swej ludności do połowy lub jednej trzeciej. Vogt zapowiada wielkie klęski głodowe w najludniejszym kraju świata — Chinach, l dodaje, że „z punktu widzenia interesów ludzkości mogą się one okazać nie tylko pożądane, lecz wprost niezbędne". Dalej zaleca utrzymywanie wysokiego poziomu umieralności w krajach biednych.

W spadku umieralności, jaki nastąpił w krajach Trzeciego Świata, upatruje Vogt zjawisko, które przyniosło więcej szkód niż pożytku. „Albowiem — pisze on — rozwój medycyny i poprawa warunków sanitarnych przyczyniły się do tego, że miliony ludzi żyją w nędzy. Tu należy w pierwszym, rzędzie szukać przyczyn, dla których Puerto Rico np. stało się jednym z naj-nędzniej szych zakątków świata, gdyż na skutek zdobyczy w tej dziedzinie liczba ludności wzrosła powyżej wszelkich granic możliwości jej utrzymania" 3t).

Krytycy tak rozumianej „drogi do ocalenia" •— o czym będzie jeszcze mowa — określili poglądy jej autora jako ideologię kanibalizmu. Dodam, że i w moich oczach przejawem takiej ideologii jest twierdzenie, że „jednym z największych atutów Chile, być może atutem największym, jest wysoka w tym kraju umieralność" 81.

Amerykański ,,sinolog" Gerald F. Winfield, który bardziej zasługuje na miano wroga Chin niż ich przyjaciela, w swej pracy o Chinach pisał: „nie należy zbyt szybko zmniejszać stopy umieralności [...] Proponuję, aby nie stosować w Chinach na szerszą skalę środków mających na celu ochronę zdrowia publicznego, środków, które mogłyby przyczynić się do za-

30 Przekład według pracy W. Billiga.

31 Potępiają tę wypowiedź, nie wymieniając nazwiska jej autora, F. W. Wertham (A Sign for Cain: an Exploration of Human Violence, Nowy Jork 1969, s. 107-108) i H. M. B a h r (Values and Population Policy, [w:] Population Resources and the Future, Non-Malthusian Perspectwes, Provo, Utah 1972, s. 273-274).

88

oszczędzenia milionów istnień ludzkich aż do czasu, kiedy zostanie osiągnięte odpowiednie zmniejszenie liczby ludności"32. O tej wypowiedzi i zawartej w niej sugestii można tylko powiedzieć, że kwalifikuje ona Winfielda jako propagatora ludobójstwa.

Umilkł Vogt, umilkł Winfield, ale odezwał się, i to głosem jeszcze bardziej donośnym, nowy prorok ocalenia ludzkości przez eliminację nadmiaru ludności, również biolog i Amerykanin, Paul R. Ehrlich. W swej pracy, która zdobyła szeroki rozgłos, Ehrlich przyrównuje niekontrolowany wzrost ludności do choroby raka i wyraża pogląd, że ów rozrost ludności, tak jak rak, wymaga interwencji o charakterze chirurgicznym. Poczytywałby za sukces, gdyby ludność świata zmniejszyła się do jednego, najwyżej dwóch miliardów33. Nie bez racji podkreślił krytyk, że autor Bomby ludnościowej wystąpił w roli propagatora deprecjacji życia ludzkiego i dehumanizacji oraz w charakterze polityka usprawiedliwiającego przemoc i wojnę 34.

Więcej niż podejrzanie brzmią słowa amerykańskiego geo-demografa Wilbura Zelinskiego, który określa eksport europejskich środków kontroli śmiertelności do krajów słabo rozwiniętych jako „największą ironię historii ludzkości" 3S. Nie powinien dziwić się autor tych słów, jeśli będą one odczytane jako przejaw rozczarowania z powodu utrzymywania balastu, którego przecież można było się pozbyć.

13. Europejscy przeciwnicy przedłużania życia

W literaturze społecznej, dezaprobującej stosunki w świecie współczesnym, mówi się o nawrocie do średniowiecza jako znamieniu naszych czasów. Gdy chodzi o stosunek do trwania życia łudzi starych, to można by mówić już nie o powrocie do średniowiecza, lecz — tu i ówdzie — do epoki dzikości i barbarzyń-

32 G. F. Winfield, China: The Land and the People, wyd. 2, Nowy Jork 1950, s. 344.

88 P. Ehrlich, The Population Bomb, Nowy Jork 1968, s. 166-167, 174.

34 H. M. B a h r, Values and Population Policy, s. 273.

85 W. Z e l i n s k y, A Prologue to Population Geography, Nowy Jork 1966, s. 91.

stwa. Mam na myśli dającą o sobie od czasu do czasu znać „ideę" eliminacji ludzi starych. Przed kilkunastu laty głośna. była uchwała młodzieży zachodniouiemieckiej postulująca eksterminację łudzi osiągających wiek starczy, A oto inny przykład... W roku 1954 prasa podała informację o wystąpieniu pewnego, angielskiego duchownego, który był zdania, że źródłem, niepowodzeń dzisiejszej Anglii jest jej przeludnienie. Zalecał więc-redukcję zaludnienia kraju i wskazywał wiodące do tego środki,. Jeden z nich polegałby na tym, że obywatele kraju wyrażą zgodę^ na dobrowolną śmierć z chwilą osiągnięcia 70 lat — będzie ta-z ich strony ofiara dla dobra kraju. Autor wyrażał przekonanie,.1 że realizacja jego planu „uczyni Anglię znowu zielonym i przyjemnym krajem, zamiast być krajem betonu i cegły" w. Nie-wiemy, czy autor owego „planu" dożył 70 lat i czy własnym, przykładem zadokumentował wierność głoszonym przez siebie ideałom. Powinien był to uczynić „dla dobra kraju".

Pogrobowców mentalności paleolitu nie brakowało nigdy w późniejszych epokach, nie brakuje ich i dziś. Nie ma bodaj takiego studium z zakresu gerontologii społecznej, które nie dostarczałoby na to dowodów. Gerontolog czeski Frantiśek Błaha wspomina o presji, jaką na opinię publiczną wywierają przeciwnicy idei przedłużenia życia ludzkiego. „W krajach kapitalistycznych — pisze Profesor Błaha — są często wypowiadane-obawy, że zwiększona opieka nad ludźmi starymi może okazać się darem danajskim" 37. Cytowany autor — rzecz jasna — ód--rzuca ten pogląd: dla geróntologa jest on nie do przyjęcia. Jest. nie do przyjęcia nie tylko z humanistycznego, lecz i z lekarskiego punktu widzenia.

II. Zakamuflowani przeciwnicy przedłużania życia

Zajmiemy się obecnie wypowiedziami tych autorów, którzy swój negatywny stosunek do idei przedłużania życia ludzkiego

™ Informację tę podał W. P o l i a k o w, Put' k izobiliju, „Molodajft. Gwardija", 1954, s. 91.

97 P. Błaha, Prodloużeni Udskeho veku, „Orbis", Praga 1960, s. 183...

•90

przedstawiają nie w formie krytyki, lecz w postaci wątpliwości, czy idea ta jest dla społeczeństw korzystna. Można nie wątpić, iż są to w większości zakamuflowani przeciwnicy przedłużania ;życia.

14. Przeciwko „nadmiernemu" obniżaniu umieralności niemowląt

Część autorów wypowiadała się przeciw zbyt daleko idącej /(w ich przekonaniu) redukcji zgonów niemowląt. Niepokoili się tym, że ponad miarę obniżona umieralność niemowląt przekreśli ;funkcje selekcyjną tych zgonów, mającą za zadanie odrzucać jednostki słabe i niezdolne do życia oraz uwalniać w ten sposób ekonomikę i biologię społeczeństwa od niepełnowartościo-wego i tym samym szkodliwego balastu.

Na szansę i korzyści walki z umieralnością niemowląt zapatrywał się pesymistycznie Wilhelm Lexis. Twierdził on, że .nawet w najkorzystniejszych warunkach umieralność niemowląt pozostaje znaczna, a jeśli — dzięki pielęgnacji i bardziej racjonalnemu żywieniu — osiąga się redukcję liczby zgonów, to dla wielu dzieci oznacza to jedynie odsunięcie momentu zejścia o kilka lat38.

Przychodząc w sukurs tezie Lexisa, Łotysz K. Ballod zapewniał, że te wyrwane śmierci niemowlęta mogą w najlepszym razie dożyć wieku dojrzałego, co miało oznaczać, że owo „wyrwanie śmierci" jest tylko pozorne, w istocie zaś ma miejsce jedynie odroczenie, i to niedługie, terminu zejścia ze świata. Zauważmy, że w rzeczywistości rzecz ma się odwrotnie: .kraje o najniższej umieralności niemowląt są jednocześnie tymi, które *nają największą liczbę dożywających wieku starości39.

Podobną opinię reprezentował statystyk niemiecki Franz 2iźek. Wystąpił on z tezą, że pewna ilość zgonów wśród niemowląt jest przyrodniczo konieczna i powinna być popierana

88 W. L ex i s, Abhandlungen żur Theorie der Bevolkerungs~ und Mo-ralstatistik, Jena 1903, s. 87 i nast.

39 E. R o s s e t, Umieralność niemowląt a problem długowieczności, „Studia Demograficzne", 1966, s. 10.

91

w imię pozbycia się dzieci z natury zbyt słabych („żur Elimi-nierung der von Natur aus zu schwachen Kinder")40.

Tezę o niecelowości czy nawet szkodliwości dążenia do całkowitego wyeliminowania umieralności niemowląt ponowił w okresie międzywojennym wiedeński lekarz E. Stransky. Jako, granicę, poniżej której nie powinno się zejść, wymieniał on umieralność 3-procentową. Dalsze obniżenie umieralności niemowlęcej, jeśli nawet możliwe, nie byłoby pożądane z uwagi na związane z nim obniżenie jakości materiału ludzkiego41. Uznałem już dawniej, że teoria Stranskiego, jakkolwiek przy-odziana w szaty głębokiej troski o dobro rodzaju ludzkiego, jest w gruncie rzeczy na wskroś antyludzka 42. Wrogowie postępu — tak trzeba nazwać ludzi, którzy nawołują do zahamowania walki z umieralnością niemowląt •— nie biorą pod uwagę, że medycyna, ratując owe „słabe" i rzekomo „niezdolne do życia" jednostki, pomnaża w istocie szeregi tych, co przechodzą przez życie jako pełnowartościowi, niekiedy nawet wybitni ludzie.

15. Uczeni zatruci jadem zwątpienia

W gronie autorów zatrutych jadem zwątpienia co do celowości walki o przedłużenie życia ludzkiego znalazła się niestety i polska ekonomistka, zresztą i demograf, Zofia Daszyńska-Go-lińska (1866-1934). Oto jej wypowiedź w tej sprawie: „Przedłużenie życia jest niewątpliwie triumfem cywilizacji, jakkolwiek nie w każdym przypadku twierdzić możemy, żeby istotną korzyść przynosiło społeczeństwu" 43. Przytoczonym tu zdaniem kończy autorka rozdział swej pracy, poświęcony — jak głosi tytuł — współczesnemu zagadnieniu ludności. Brak jakiegokolwiek objaśnienia sprawia, iż bez odpowiedzi pozostaje nasuwające się czytelnikowi pytanie, jakie to ujemne konsekwencje

« F. Ziźek, Grundriss der Statistik, wyd. 2, Monachium—Lipsk

1923, s. 255.

41 E. Stransky, Sozialhygiene im Sduglings- und Kleinkinderalter,

Wiedeń 1929.

42 E. R o s s e t, Proces starzenia się ludności, s. 526-527.

« Z. Daszyńska-Golińska, Zagadnienia polityki populacyjnej, Warszawa 1927, s. 170.

92

93

wzrostu trwania życia miała autorka na myśli. Wypada przy- J pomnieć, iż zacytowana wypowiedź pochodzi z okresu, kiedy | nasza uczona zaczęła już się oddalać od swego ideału młodości — od socjalizmu.

Te same wątpliwości usłyszymy po latach z ust francuskiej uczonej pani Jacąueline Beaujeu-Garnier. Pisze ona: „Spadek umieralności niemowląt, ewenement sam przez się jak najbar- | dzłej szczęśliwy, pociąga za sobą w niektórych biednych i niedożywionych krajach konsekwencje w postaci wzrostu liczby gęb, które trzeba wyżywić przy stagnacyjnym poziomie zasobów, co w rezultacie zwiększa panującą tam nędzę"44. Tę niefortunną wypowiedź ^można by odczytać jako wyraz ubolewania z powodu ratowania dzieci, co tylko przysporzy kłopotów narodom biednym, już bez tego niedożywionym.

Podobne -wątpliwości zgłasza Jean Fourastie". W swym manifeście zwróconym do czterech miliardów ludzi, a więc w dokumencie, który najmniej się do tego celu nadaje, uczony francuski pisze: „Cet allongement de la vie moyenne des hommes, a priori fort heureux en soi, en tous cas fort desirć, a deux consćąuences indćsirables, en tous cas non sciemment voulues, l'explosion demographiąue et 1'arrfet presąue total de la selec-tion naturelle"43. Tak więc we wzroście przeciętnego trwania życia widzi Fourastiś, obok blasków, również cienie, którymi są, według niego, eksplozja demograficzna i niemal zupełne zahamowanie naturalnej selekcji. Znaczna część czterech miliardów ludzi, do których apeluje autor francuski, miałaby pełne podstawy, by na jego tezę zareagować tak, jak illo lempore zareagował Proudhon na twierdzenie Malthusa, że jest za dużo ludzi na świecie.

16. Postawa futurologa

Odnotujmy wreszcie przykład postawy, która — jakkolwiek jest wyrazem żywionych przez autora wątpliwości — nie budzi w nas zastrzeżeń.

Futurolog Robert Jungk zastanawia się, czy zapowiadane przez fizjologów przedłużenie trwania życia ludzkiego do 130 lat jest pożądane czy niepożądane. Konkretnej odpowiedzi na to pytanie autor nie daje, wskazuje natomiast, iż tak znaczne prze^ dłużenie życia ludzkiego nie byłoby wolne od wielu, niełatwych do rozwiązania problemów. Na przykładzie eksplozyjnego wzrostu ludności, jaki powstał w krajach Trzeciego Świata — mówi Jungk — można się przekonać, że i pozytywne skądinąd zjawiska (takim jest spadek umieralności niemowląt i dzieci) przynieść mogą niebezpieczne, może nawet katastrofalne następstwa. Trudno przewidzieć, jak by się ułożyły stosunki na rynku pracy, gdyby jeszcze 90-letni człowiek pozostawał aktywny. Jaki wpływ miałoby takie przedłużenie życia na instytucję małżeństwa? Jakie skutki miałoby odsunięcie się zjawiska dziedziczenia o jakieś 20 lub więcej lat? Z drugiej strony jednak, czy można postawić tamę realizacji najdawniejszego i największego marzenia ludzkości — marzenia o długim życiu? A gdyby powstała możliwość osiągnięcia nieśmiertelności, to czy należałoby się jej przeciwstawić? 46

17. Krytyka antyhumanistycznych postaw

Ku czci naszej dyscypliny trzeba powiedzieć, że antyhumani-styczne postawy — obojętne, w jakiej formie wypowiadane: jawnej czy zakamuflowanej — zawsze spotykały się ze stanowczą krytyką, jeśli nie potępieniem.

Właśnie z potępieniem, i to surowym, spotkała się omówiona wyżej książka Williama Yogta The Road to Survival. Jej nieludzki charakter wykazali badacze o dużym autorytecie naukowym i moralnym, jak Josuć de Castro i Colin Clark47. Vog-towi zarzucono brak elementarnych uczuć ludzkich: reprezentuje on moralność ludożercy. Nawiasem mówiąc, nie inny był mój własny stosunek do propagowanej przez Yogta ,,drogi ocalenia": dałem wyraz wątpliwości, czy należałoby walczyć o przetrwanie

44 J. Beaujeu-Garnier, Trois milliards d'hommes. Traite de-demo-geographie, Paryż 1965, s. 128.

45 J. F o u r a s t i ś, Lettre ouverte d. ąuatre milliards d'hommes, Paryż. 1970, s. 84.

48 R. Jungk, Lebensverlangerung — erwilnscht oder unerwunschtf „Bild der Wissenschaft"^ 1976,' nr 11, s. 68.

« Reakcję uczonych na pracę Williama Vogta omawia A. Sauvy w pracy De Malthus d Mao Tse-Toung...t s. 13.

94

1

cywilizacji, która miałaby utrwalić dobrobyt jednych przez' ;j

uśmiercenie innych. Sam Vogt zresztą wycofał się ze swoich antyludzkich teorii, oświadczając w następnej pracy, iż nie takie | były Jeg° intencje i że został źle zrozumiany48.

Przeciwko tym, którzy radzi by powstrzymać dalszy spadek umieralności, wypowiada się pani dr Hilde Wander. „Nie można oczywiście — pisze ona — sprzeciwiać się dalszym wysiłkom w Zwalczaniu zgonów. Dobre zdrowie i długie życie — to ważne elementy jakości życia dla pojedynczych osób, jak również dla społeczeństwa" 49.

M. Biedny mówi o ważnej roli, jaką odgrywa przedłużenie życia ludzkiego w dziele postępu naukowo-technicznego. „Aby człowiek mógł realizować swoje potencjalne możliwości — pisze Biedny — jest mu potrzebny czas na naukę, na zdobycie doświadczenia zawodowego i na dostatecznie długą aktywność zawodową — tak aby zrekompensować koszty jego nauki i pomnożyć bogactwo społeczne". Znaczenie tego czynnika — oszczędności czasu podkreślał Karol Marks, podkreślają je i dziś ekonomiści. „W przeszłości — dodaje Biedny — wskutek krótkich terminów życia nie starczało człowiekowi czasu na wszechstronny rozwój i zaspokojenie osobistych i społecznych potrzeb" 50.

*, Juliusz Rychard kładzie nacisk na intelektualne korzyści, płynące z przedłużenia życia ludzkiego. „Wartość intelektualna każdego człowieka -^- pisze on — jest tak ogromna, że każdy przedłużony rok jego życia może wzbogacić świat o jakieś nowe myśli, spostrzeżenia, sformułowania, doświadczenia czy działania, które w sumie zwiększą dorobek ludzkości" 51.

Oczywiście, nie do pogodzenia jest walka o przedłużenie życia ludzkiego z pozostawieniem ludzi, którym uratowano życie, własnemu losowi. Nie należy stąd jednak wyciągać wniosku, że zbyteczne było ich ratowanie: oskarżenie kierować należy pod

48 W. Vogt, People! Challenge to Survival, Nowy Jork 1960.

49 H. Wander, Demograficzne i społeczno-ekonomiczne konsekwencje postępującego wydłużania się przeciętnego trwania życia..., „Studia Demograficzne", 1976, z. 44.

50 M. Biedny, Prodołżitielnost' żizni w gorodach i siełach, s. 24-25.

51 J. Rychard, Stulatek — człowiek w średnim wieku, s. 117.

adresem tych, którzy nie zatroszczyli się o zapewnienie uratowanym ludziom egzystencji. To samo powiem o walce z umieralnością w krajach biednych i przeludnionych: można i trzeba ograniczać w takich przypadkach rozrodczość, ale w żadnym razie nie walkę z umieralnością.

Tym bardziej potępić należy koncepcje eksterminacji ludności rzekomo nadliczbowej lub zbędnej. Tylko barbarzyńca, i to bodaj gorszy od swych poprzedników z przedhistorycznej epoki dzikości czy barbarzyństwa, bo nie mogący nawet powołać się na jakiś przyjęty i powszechnie stosowany obyczaj, będzie szukał rozwiązania istniejących trudności gospodarczych w eksterminacji tej lub innej części ludności.

Zagadnienie, którym się tu zajmowaliśmy, nie dopuszcza kompromisu: nie ma takiego argumentu, który by usprawiedliwiał hamowanie walki o przedłużenie życia ludzkiego.

C. Pułapki interpretacyjne

Nie ma chyba takiej płaszczyzny badań demograficznych, która nie kryłaby w sobie pułapki dla autorów skłonnych do pochopnego interpretowania wyników własnego czy cudzego badania. Spotykamy się z tym również w publikacjach poświęconych problematyce trwania życia ludzkiego. Omówimy niektóre z nich.

18. Co jest przyczyną przedłużania się średniej długości życia kobiet w wieku rozrodczym?

Oficjalny komentator polskich tablic wymieralności 1960— 1961 pisał: „W okresie 1931-1932 średnia liczba lat zdolności rozrodczej kobiet stanowiła około 91,1*70 liczby 35 lat trwania zdolności rozrodczej kobiet, podczas gdy w okresie 1960-1961 wynosiła już 98,3°/o, tj. 34,4 roku. W miastach omawiane wielkości wzrosły z. 32,7 roku do 34,4 roku, a na wsi z 31,5 do-34,5 roku. Tak istotne zbliżenie się średniej liczby lat pozostawania w wieku rozrodczym w mieście i na wsi świadczy o bar-

97

•dzo poważnym zmniejszeniu się na wsi umieralności związanej z porodami"52. Wniosek jest oczywiście niepoprawny. Dlaczego akurat z powodu spadku zgonów przy porodach? Mógł to pize-J •cięż być rezultat spadku zgonów na gruźlicę lub w ogóle na •choroby zakaźne. Sam fakt spadku umieralności kobiet w wieku rozrodczym nie jest świadectwem spadku umieralności związanej z porodami.

19. C/y ludzie starzy żyją dziś krócej niż 175 lat temu'

W referacie wygłoszonym na Międzynarodowym Kongresie ', 1 Gerontologicznym w Kopenhadze (1964) gerontolog francuski ;i F. Bourliere mówił z ubolewaniem o regresie dalszego trwaiia ; ludzi starych we Francji: oto między rokiem 1805 a 1955 prce-•ciętne dalsze trwanie życia 80-letnich mężczyzn obniżyło się •z 6,7 do 5,0 lat, kobiet zaś z 6,8 do 5,9 roku.

Bourliere brał pod uwagę dwie możliwe przyczyny tego Yegresu:

1. mógł on być wywołany rosnącym nasileniem tzw. chorób 'cywilizacyjnych, pogarszaniem się warunków życia w wielkich | centrach przemysłowych, brakiem ruchu i rozpowszechniającą

-się toksykomanią;

2. mógł też stanowić konsekwencję selekcji chorób w novo- | •czesnym społeczeństwie, dzięki której wieku starczego dożywają -dziś jednostki słabsze53.

Jest, naturalnie, możliwe, że we Francji miał miejsce spadek 'przeciętnego trwania życia ludzi starych, tak jak o tym móvił

w Kopenhadze gerontolog francuski, ale pewne to nie jest.

Istnieje bowiem możliwość, której Bourliere nie brał pod uwagę, | •-a która nam się nasuwa, ta mianowicie, że dziś oblicza się tabli- |

ce wymieralności znacznie dokładniejszą metodą niż na początiu

XIX wieku i że spadek trwania życia ludzi starych jest tylko | "pozorny. Skoso taka możliwość istnieje, to wnioski na terrat przyczyn spadku powinny by mieć bardziej warunkowy cr.a-rakter.

20. Ujawniać słabości Własnego kraju czy je kamuflować?

Ambicja narodowa jest wystawiona na próbę, gdy autor pracy ogłaszanej drukiem ma ujawnić upośledzenie własnego kraju czy narodu na tym czy innym punkcie w stosunku do innych krajów czy narodów. Można na tym tle zrozumieć zasłanianie własnych niepowodzeń przykładami cudzych, jeszcze większych słabości. Charakterystyczny jest z tego punktu widzenia następujący fakt. Brazylijski statystyk Marcos Yinicius da Rocha w referacie zgłoszonym na I "Światowy Kongres Ludnościowy w Rzymie (r. 1954) podał, że w stanie Sao Paulo przeciętne trwanie życia wynosi 45 lat, a do tego dodał: „Cette vie moyenne de 45 ans est,' toutefois, supśrieure aux moyennes nationales du Mexique et du Chili, calculćes selon la mortalite de la meme epoąue" (To życie przeciętne wynoszące 45 lat jest w każdym razie wyższe od średnich ogólnokrajowych dla Meksyku i Chile, obliczonych na podstawie umieralności z tego samego czasu)64. Postawę taką można zrozumieć, ale polecać jej chyba nie należy.

Inną, bardziej drastyczną formą ukrywania przykrej czy niewygodnej dla władz rzeczywistości jest zatajanie niekorzystnego faktycznego stanu rzeczy. Przykładu nie trzeba daleko szukać: u nas, w Polsce, w rocznikach statystycznych z lat przedwojennych figurowały bałamutne, jawnie nieprawdziwe dane o umie-' ralności niemowląt: podczas gdy stopa tej umieralności kształtowała się na poziomie 17-18 promiłle, w oficjalnych publikacjach statystycznych podawano liczby rzędu 13-14 promiłle5S.

Karol Marks pisał: „Prometeusz osłaniał głowę czapką z chmur, żeby ścigać potwory. My naciągamy tę czapkę na oczy i uszy, żeby móc zaprzeczyć istnieniu potworów" SB. l to właśnie czyniła nasza przedwojenna statystyka: zamykała oczy i uszy na potworne zjawisko, jakim była nie dająca się usprawiedliwić

52 Polsfcże tablice wymieralnoSci 196Q/Q1, Warszawa 1964, s. 36.

53 F. Bourliśre, Future Perspectives in Gerontology, [w:] Agę uźth a Future, Kopenhaga 1964, s. 117-118.

64 M. V. da R o c h a, La mortalitć au Brśsil, Comptes Rendus du Con-gres Mondial de la Population, Rzym 1954, s. 405.

B Por.: E. R o s s e t, Oblicze demograficzne Polski Ludowej, Warszawa 1965, s. 340.

56 K. Marks, Kapitał. Krytyka ekonomii politycznej, Warszawa 1951, s. 12.

98

bardzo wysoka, jedna z najwyższych w Europie, umieralność niemowląt.

Ukrywanie niekorzystnych zjawisk jest rzeczą społecznie szkodliwą. Demograf powinien obnażać istniejące rany społeczne, a nie je kamuflować.

21. Przeciw pochopnemu formułowaniu praw demograficznych

I jeszcze jedna kwestia — o szerszym zresztą znaczeniu, bo dotycząca praw demograficznych w ogóle.

W artykule pt. Demogmphie, zamieszczonym na łamach berlińskiego czasopisma „Die Weltbuhne" (nr 51 z 1972 r.), znany nam już niemiecki historyk gospodarczy Jiirgen Kuczynśki poddał krytyce praktykę polegającą na pochopnym, a w każdym razie przedwczesnym formułowaniu praw demograficznych epoki, która rozpoczyna dopiero swój żywot — epoki socjalizmu. Ten pośpiech jest zdaniem Kuczynskiego naganny, tak jak naganne jest wszelkie wyciąganie przedwczesnych wniosków.

Dalej jeszcze idzie pod tym względem Parviz Khalatbari, za którym powtórzyliśmy jeśli nie treść, to sens wypowiedzi Jiirgena Kuczynskiego. Profesor Khalatbari jest zdania, że takie pośpieszne i beztroskie formułowanie praw rozwoju ludności świadczyłoby o nieprawidłowym rozwoju demografii. „Jest faktem — pisze on — że poza demografią nie ma chyba drugiej dyscypliny naukowej, której metody badawcze byłyby równie daleko zaawansowane i której baza teoretyczna byłaby tak nie-rozwinięta" 57.

Osobiście w pełni podzielam pogląd, że pośpieszne i beztroskie formułowanie praw demograficznych nie wzbogaca naszej wiedzy o ludności. Nie jestem natomiast przeciwny dociekaniom z tego zakresu, utrzymanym w konwencji hipotetycznej. Co więcej, sądzę, iż tak ujęte badania są pożyteczne i mogą służyć wzbogaceniu teorii ludności.

57 P. Khalatbari, BeviftkeTungsdynamik und Cesellschaft, Berlin 1977, s. 12. . -

99

22. „Złoty wiek" — był, jest czy będzie?

W Eneidzie, stanowiącej epopeę narodową Rzymian, Wer-giliusz — mówiąc o czasach minionych — używał słów „melio-ribus annis". Identyfikowanie minionych lat z lepszymi łatami — to przejaw właściwego naturze ludzkiej sentymentu dla rzeczy, które przeminęły, a więc skłonność do odnajdywania uroków własnej młodości, uroków życia ojców i dziadów, słowem — uroków przeszłości.

To samo w zasadzie miał na myśli starożytny historyk rzymski Tacyt formułując sentencję: „Major e longinąue reverentia" (Odległość zwiększa prestiż). A więc urok przeszłości zyskuje na sile w miarę, jak się od niej oddalamy. Stąd już tylko niewielki krok do uznania, że w zaraniu rozwoju ludzkości, w pierwszej fazie jej dziejów istniał „złoty wiek" — wiek radosnego, długiego i od wszelkich trosk wolnego życia, wiek powszechnej szczęśliwości. „Aurea prima sata est aetas" (Złoty był ów pierwszy wiek) — zapewniał liryk rzymski, autor Metamorfoz Owidiusz, a w najlepszej wierze powtarzał tę sentencję osiemnasto-wieczny filozof francuski, jeden z najwybitniejszych przedstawicieli Oświecenia Yoltaire. Rzecz ta musi nas tym bardziej interesować, iż jednym z podstawowych elementów wyimaginowanego obrazu świetlanej przeszłości rodzaju ludzkiego było i jest wyobrażenie o długim, bardzo długim życiu w dawno minionych epokach.

W dawniejszej literaturze można znaleźć wzmianki o pracy drą Liickena pt. Traditionen des Menschengeschlechtes: w pracy lej wymienieni są starożytni pisarze egipscy, chaldejscy, fenic-cy i greccy opisujący tradycje, według których pierwsi ludzie żyli bardzo długo. Mieli to być ludzie ogromnego wzrostu i ogromnej siły, cieszący się niezwykłym zdrowiem.

Urokowi mitu o długim życiu naszych przodków uległ znakomity uczony rosyjski, współpracownik Instytutu Pasteura w Paryżu Ilja Mieczników. Wyżyny naukowe, na jakie wzniósł się własną twórczą pracą, nie przeszkadzały mu dawać posłuchu różnego rodzaju baśniom, odpowiadającym jego optymistycznemu światopoglądowi.

Pod wrażeniem starotestamentowej wzmianki, że „dni ich100

101

[tj. ludzi] liczyć się będą na sześć razy dwadzieścia lat", Miecz­ników pisał: „Długowieczność przeto tej dalekiej epoki powinna być znacznie większa niż długowieczność doby dzisiej szej. {...] .trzeba przypuścić, że w pewnym okresie czasów biblijnych ludzie żyli dłużej niż dziś, co nie powinno nas dziwić nad miarę"Bs.

Mit o „złotym wieku" głosił, że w tym pierwszym i najpięk­niejszym spośród czterech (czy pięciu) epok w dziejach człowieka ziemia dostarczała ludziom, i to w nadmiarze, wszystkiego, czego im było potrzeba, a życie ich było wolne od jakichkolwiek trosk 59.

Przeczą temu mitowi wyniki badań naukowych nad prze­szłością rodzaju ludzkiego. Przeciwko fałszywym wyobrażeniom o przeszłości wystąpił w szczególności Włodzimierz Lenin. Jako „głupią powiastkę" określił on wyobrażenie, że człowiek pier­wotny w darze od natury otrzymywał wszystko, czego potrze­bował do życia. Żadnego „złotego wieku" w przeszłości nie było -— pisał Lenin. Człowiek pierwotny był kompletnie zdławio­ny trudnością bytowania, trudnością walki z przyrodą (Kwestia rolna i krytycy Marksa).

Piszącemu te słowa, jako demografowi, wypada ustosunko­wać się do tego składnika mitu, który mówi o długim życiu pierwszych ludzi. I to wyobrażenie określić należy jako ,.głupią powiastkę". Jakże mogli długo żyć ludzie, zdławieni — jak się wyraził Lenin — trudnością bytowania? Badania paleodemogra-ficzne nie pozostawiają wątpliwości co do tego, że w zaraniu •dziejów życie ludzkie było arcykrótkie, a świat ówczesny był światem bez ludzi starych. W pracy niniejszej znajdzie czytel­nik aż nadto dowodów na to, że talk właśnie było.

Mit o „złotym wieku" odradza się obecnie w zmienionym układzie chronologicznym: z przeszłości przenosi się go w przy-, szłość. Radziecki demograf B. Urłanis woła z euforia: „Złoty wiek nie za nami, lecz przed nami". Nadejście „złotego wieku* zapowiada również Amerykanin G. Stent60.

Jest jeszcze trzeci wariant „złotego wieku", reprezentowany przez patrzącego daleko w przyszłość angielskiego biologa Ka­rola Darwina (wnuka sławnego Dar wina). W swej pracy, za­wierającej prognozę losów ludzkości na okres najbliższego mi* liona lat, autor przewiduje kolejne wzloty i upadki, które w su­mie składają się na niekorzystny, daleko gorszy od dzisiejszego-obraz przyszłości. Jeśli już mówić o „złotym wieku", to jest nim — według Darwina — okres, w którym my dziś żyjemy,, okres dostatku, jakiego nie było w przeszłości i jakiego nie będzie w przyszłości61.

Nasuwa się refleksja: któż by się zgodził, by wiek XX, wiek dwóch straszliwych wojen, z których jedna zabrała około 10 min ludzi, a druga — ponad 50 min, wiek masowej śmiertelności głodowej w uboższych regionach świata uznać za „złoty wiek" ludzkości? Jeżeli nie było go w przeszłości, jeżeli nie ma go być w przyszłości i jeżeli nie ma go obecnie, to czy nie będzie naj-słuszniej złożyć całą tę „ideę" do lamusa?

« Ch. Darwin, The Next Million Yeors, 1053.

68 L. Mieczników, O naturze ludzkiej, s. 264.

w Ideę „złotego wieku" omówił bliżej niemiecki autor Edmund Pflei-derer w pracy pt. Die Die

e eines goldenen Zeitalters, wydanej w 1877 r.

60 Por.: G. Stent, The Corning of the Golden Agę, Doubleday a. Co., Nowy Jork 1969.

103

ozdział czwarty

Historia

tablic wymieralności

nie otwarta kwestia wartości danych zawartych w tablicy Ulpia­na. Istotnie — jaką wartość może mieć rachunek czy choćby szacunek dalszego trwania życia w warunkach nieistnienia po­trzebnej w tym celu dokumentacji statystycznej? Zachowuje jednak ów dokument swoją ważność jako zalążek idei tablic wymierałności i jako świadectwo odczuwanej już w czasach sta­roytnych praktycznej użyteczności rachunku biometrycznego. W tablicy Ulpiana znajdujemy wartości dalszego trwania życia dla 18 różnie ujętych grup wieku. Oto niektóre z nich:

Wiek ex Wiek e*
0-20 30 40-41 19
20-25 27 50-55 9
30-35 22 60+ 5

Z faktu, że tablice wymieralności należą do arsenału technik badawczych, którymi posługuje się statystyk, wynika ścisły związek historii tablic wymieralności z historią statystyki. Zna­mienne są z tego punktu widzenia dwa fakty: 1. narodziny me­tody tablic wymieralności zbiegają się w czasie z narodzinami statystyki jako nauki i 2. pierwsi statystycy (zwani arytmety­kami politycznymi) byli zarazem twórcami pierwszych tablic wymieralności. W naszych oczach statystyka stanowi jeden z istotnych komponentów wysoko rozwiniętej kultury umysło­wej ludzkości. Dzieje tablic wymieralności, którymi teraz mamy się zająć, urastają w tych warunkach do roli jednego ze w^Kaź-ników rozwoju kultury ogólnoludzkiej.

1. Tablica Ulpiana

Dzieje tablic wymieralności legitymują się dokumentem po­chodzącym z epoki prę sta ty styczne j: jest nim tablica dalszego trwania życia obliczona * przez wybitnego prawnika rzymskiego Ułpiana, który żył na przełomie II i III wieku (ok. 170-228).

Nie chcemy zamykać oczu na kontrowersyjny charakter tego dokumentu: nie jest pewne, czy zawarte w tej tablicy dane wyrażają istotnie dalsze trwanie życia osób w określonym wieku. Podnoszą tę wątpliwość tak poważni badacze, jak Dublin, Lotka i Spiegelman. Jeśli nawet odrzucimy tę wątpliwość, to pozosta-

W epoce, z której parametry te. pochodzą, nie znano, a więc i nie rozróżniano takich pojęć, jak trwanie życia przeciętne i prawdopodobne. Powstaje wobec tego kwestia, jakie trwanie życia wyrażają przytoczone liczby: przeciętne czy prawdopo­dobne. Wolno sądzić, że mamy tu do czynienia z wiekiem praw­dopodobnym. Ulpian brał pod uwagę liczbę lat, z których upły­wem obsada generacji redukuje się do połowy.

Jeżeli podane przez Ulpiana liczby wyrażają prawdopodobne trwanie życia, to ile — przy tym założeniu — wynosiło przecięt­ne trwanie życia? Francuski historyk ludności Jacąues Dupci-quier, posługując się modelową tablicą wymieralności opraco­waną przez Sully Ledermanna, ustalił, że wartość e0 musiała być bliska modelowej liczbie 22,4 roku *. Ten wynik zdaje się być bliski prawdy.

Byłoby naturalnie przesada, gdybyśmy chcieli widzieć w Ul-pianie demografa czy chociażby prekursora badań demograficz­nych. Jeżeli zajmował się on trwaniem życia ludzkiego, to tylko z racji związków tego zjawiska z kwestiami natury prawnej. Wkład Ulpiana do statystyki został mimo to wysoko oceniony, a stało się to w formie artykułu Karola Seutemanna pt. Ulpia-nus als Statistiker, ogłoszonego w 1907 r. w czasopiśmie prawni­czym „Jahrbuch fur Gesetzgebung".

1 J. Dupaąuier, sut une tobie (pretendument) jlorentine d'espś< Tańce de me, „Annales", 1973, nr 4.

2. Tablica Graunta

Interesującą nas dziedzinę badań zaległa po Ulpianie wielo­wiekowa cisza. Przerwał ją w roku 1662, a więc po upływie czternastu stuleci, współtwórca nauki statystyki, największy obok Williama Petty'ego arytmetyk polityczny, Anglik John Graunt (1620-1674).

Graunt jest autorem pracy, której dane było przejść do hi­storii nauki w nie byle jakim charakterze: według zgodnej na ogół opinii historyków statystyki, praca Graunta pt. Natural and. Political Observations madę upon the Bills of Mortality zapoczątkowuje badania prawidłowości zjawisk masowych, a tym samym inauguruje naukę statystyki. W tej oto pracy, która i dziś jeszcze budzi zainteresowanie statystyków i demografów, oblicza Graunt ,dla miasta Londynu porządek wymierania gene­racji w formie liczb dożywających wieku kończącego się na 6 (a więc 6, 16, 26, 36 itd. do 86). Graunt nie precyzuje okresu, którego dane jego dotyczą. Nasuwa się domniemanie, iż miały one odzwierciedlać stan rzeczy w czasie bezpośrednio poprze­dzającym ukazanie się pracy, czyli przed rokiem 1662. Oto licz­by dożywających figurujące w tablicy Graunta:

Liczba

dożywających 100

Wiek

Wiek

Liczba

o

6

16 26 36

46

25 16

dożywających 10 6 3 l O

86

Przy całym zrozumieniu dla twórczych poszukiwań Graunta, dziełu jego, ocenianemu pod kątem realności otrzymanych wy­ników, musimy niestety odmówić wartości. Trudno o inny sąd w stosunku do tablicy, która dla siedemnastowiecznego Londynu podaje 18,2 roku jako średnią długość życia mieszkańców.

Nie sądzę co prawda, aby w dobie ówczesnej, przy znanym zaniedbaniu miasj pod względem sanitarnym, przeciętne trwa­nie życia mieszkańców wielkiego miasta mogło być wysokie. Ale jest też nieprawdopodobne, żeby miało ono wynosić tylko 18 lat. Przypomnijmy, że taką właśnie wartość ustalił Angel

.105-

dla epoki żelaza i brązu. Znacznie wyższą wartość e0 przyjmuje się dla antycznego Rzymu: 22 lata. Nie do przyjęcia jest więc wynik obliczeń Graunta dla bądź co bądź nowożytnego już. Londynu.

Przyczyny niepowodzenia, jakie spotkało podjętą przez: J. Graunta próbę określenia średniej długości życia mieszkań­ców współczesnego mu Londynu, nie są trudne do rozpoznania. Pierwsza przyczyna polega na tym, że Graunt nie dysponowat już nie tylko danymi o wieku żyjących, lecz również danymi o wieku zmarłych. W tej sytuacji nie pozostawało Grauntowi nic innego, jak oprzeć porządek wymierania na własnym szacunku.

0 szacunkach dokonanych przez Graunta nie bez racji mówi
M. Greenwood, że były to „inteligentne domysły" („intelłigent
guess")2. W tych jednak przypadkach nawet najbardziej inteli­
gentny domysł nie zastąpi statystycznej dokumentacji. Jako ta­
ko poradził sobie Graunt z oszacowaniem liczby zmarłych
w wieku do lat sześciu. Nie budzą natomiast zaufania dalsze
figurujące w tablicy Graunta liczby: wołno sądzić, iż są one
obarczone poważnym błędem.

Jako drugą przyczynę niepowodzenia przedsięwzięcia Graun­ta wymienić należy działanie w próżni teoretycznej: za jego czasów nie istniała jeszcze teoria rachunku trwania życia

1 Graunt nie usiłował jej stworzyć.

Mimo wszystko jednak historycy statystyki wysoko oceniają.. rolę Graunta jako pioniera badań nad trwaniem życia i jako-prekursora metodologii tablic wymieralności. Interesujące sąs uwagi poczynione na ten temat przez akademika Ptuchę. Pisze-on: „Tablica wymieralności Graunta nie daje prawidłowego wy­obrażenia o umieralności mieszkańców Londynu w połowie XVII wieku. Jej ogromne naukowe i praktyczne znaczenie po­lega na czym innym. Graunt pierwszy w konkretnej formie rozpoznał i, co najważniejsze, praktycznie zrealizował badania umieralności w formie wymierania generacji [...]"*.

2 M. Greenwood, Medical Statistics from Graunt to Farr, [w:]'
Studies in the History of Stattstłcs and ProbatiiUty, redaktorzy E. S, Pear-
son i M. G. Kendall, Londyn 1970, s. 88.

3 M. P t u c h a, Oczerki po żstorii statistiki XVII-XVIII wieków, Mo­
skwa 1945, s. 42.

106

107

Pionierską rolę Graunta jako badacza zagadnień umieral­ności podkreślał również inny historyk statystyki, Duńczyk Ha-rald Westergaard*.

Podobnie oceniają dzieło Graunta amerykańscy demografo­wie W. S. Thompson i D. T. Lewis. Przypisują mu tę zasługę, że był pionierem nowych badań i rozbudził dla nich zaintere­sowanie w szerszym kręgu badaczy zjawisk demograficznych5. Jest to jiwaga o tyle słuszna, że właśnie pod wpływem Graunta zainteresował się zagadnieniem średniej długości życia ludzkiego holenderski fizyk Christian Huyghens (1629-1695). Wyrażał on rewelacyjny na owe czasy pogląd, że tablica wymieralności po­winna określać prawdopodobieństwo zgonu lub prawdopodobień­stwo przeżycia dla każdego z osobna rocznika wieku.

Przyłączając się do tych opinii, pragnę dodać, że dociekania­mi swymi na temat trwania życia mieszkańców Londynu otwo­rzył Graunt na oścież wrota dla pogłębionych badań o cha­rakterze biometrycznym. Rzucił on ziarno, które wkrótce już miało wydać bogaty plon.

:3. Metoda Ćałleya

Przez blisko dwa wieki '(cały XVIII i prawie cały XIX wiek) powszechnie stosowanym instrumentem obliczania tablic wy­mieralności była metoda opracowana w końcu XVII wieku przez wybitnego angielskiego astronoma Edmunda Halleya (1656-1742).

Znalazłszy się w posiadaniu wykazu zgonów we Wrocławiu za lata 1687-1691 i korzystając z tego, że informacje te były sklasyfikowane według wieku zmarłych, Halley podjął nie­zwykle interesującą, a może nawet — jak chcą niektórzy histo­rycy statystyki• — genialną próbę odtworzenia, na pod-

« H. Westergaard, H. C. Nybolle, Grundzuge der Theorie der Statistik, wyd. 2, Jena 1928, s. 25.

5 W. S. Thompson, D. T. Lewis, Population Problems, wyd. 5,
Nowy Jork 1965, s. 336.

6 Określeniem tym uczcił zasługę Halleya nie kto inny, tylko wy­
bitny znawca historii statystyki XVII wieku, akademik M. Ptucha.

stawie takich właśnie danych, istniejącego w danym czasie i miejscu porządku wymierania ludności, co miało z kolei umo­żliwić obliczenie innych funkcji biometrycznych, a wśród nich — przeciętnego trwania życia. Wysoce kompetentny demograf francuski Adolphe Landry pisał o Hałleyu, że to on, a nie Graunt, był prawdziwym inicjatorem („łe veritable fondateur") metodologii tablic wymieralności, a tablicę jego nazwał sławną („są celebrę table")7. Na to uznanie Halley sobie w pełni za­służył.

Swoją metodę obliczania tablic wymierałności opartą na sa­mej tylko liczbie zgonów wraz z przez -siebie obliczoną tablicą wymieralności dla miasta Wrocławia, opublikował Halley w 1693 r. w czasopiśmie „Phiłosophical Transactions" (tom XVII, nr 196 i nr 198). Rozprawa Halleya nosiła tytuł: Ań Estimate of the Degrees of the Mortality of Mankind draws from curious Tables of the Births and Funerals at the City of Breslaw.

Halley zastrzegał się, że proponowana przezeń metoda obli­czania tablic wymieralności jest przydatna jedynie w odniesieniu do ludności stacjonarnej (zastojowej). W takiej ludności liczby urodzeń są równe liczbom1 zgonów, liczba ludności i jej struktura według wieku pozostają d la longue niezmienne. Jeżeli popula­cja spełnia te warunki, to już nietrudno ustalić liczby osób żyją­cych: liczba żyjących w wieku lat x równa się sumie liczb zmar­łych w wieku od x lat aż do kresu życia ludzkiego.

Zajmiemy się samą tablicą halleyowską, tym nam bliższą, że dotyczy miasta Wrocławia.

Materiał statystyczny, na którym Halley oparł swoją tablicę wymieralności, obejmował 5869 zgonów zarejestrowanych w la­tach 1687—1691 w 5 ewangelickich parafiach miasta Wrocławia. W tym samym pięcioleciu zarejestrowano we wspomnianych para­fiach 6193 urodzenia. Daje to w przecięciu rocznym 1238 urodzeń i 1174 zgony. Przyrost naturalny był dodatni, lecz nieduży: 324 osoby w ciągu 5 lat albo 65 osób w przecięciu rocznym.

Halleyowi czynili krytycy zarzut, że traktował ludność Wro­cławia jako stacjonarną — wtedy kiedy nią nie była. Przeciw

7 A. Landry, Traite de dUmographie, Paryż 1945, s. 210.

temu zarzutowi jako nieuzasadnionemu wystąpił M. Greenwood8;. Zauważmy, że Greenwood jest zaliczany do badaczy o wyso­kiej kompetencji w zakresie historii angielskich tablic wymierał-ności.

Przytoczone przed chwilą liczby zdają się przemawiać nie-przeciw Halleyowi, lecz na jego rzecz. Przyrost naturalny lud­ności, wyrażający się liczbą 65 osób rocznie, był w istocie zni­komo mały, a do tego jeszcie — na co Halley zwracał uwagę — tę drobną nadwyżkę urodzeń nad zgonami pochłaniał pobór do wojska. Tymi też okoliczn>ściami usprawiedliwiał Halley za­stosowanie swej metody do materiału wrocławskiego —metody wyraźnie przez jej autora ograniczonej do populacji typu stacjo­narnego.

Obok danych obrazującyth liczebność urodzeń i zgonów ma­teriał wrocławski, który trafił do rąk Halleya, zawierał najważ­niejszy dla dalszych obliczeń podział zgonów według wieku. Nie obeszło się tu jednak bez poważnego mankamentu: był niim nie w pełni poprawny rozkład zgonów według wieku. Braki tego ro­dzaju są i dziś na porządku dziennym, a naprawia się je drogą wyrównywania szeregu. Tak też postąpił Halley.

Tablica Halleya składa s.ę z czterech kolumn. W pierwszej wymieniony jest wiek, w drugiej — liczby dożywających, w trze­ciej — liczby zmarłych i w (zwartej — prawdopodobne trwanie życia.

Tablicę Halleya przepracował doskonały statystyk i demograf niemiecki XIX wieku, zresitą wielbiciel talentu angielskiego astronoma, R. Boeckh. Oto ru nowo przezeń obliczone dane:

Wiek lx e* Wiek (t *x
0 10000 27,51 40 3557 22,05
5 5816 41,4? 45 3167 19,47
10 5 307 40.2J 50 2751 17,05
15 5049 37,1 > 55 2319 14,75
20 4 806 33,93 60 1914 12,33
25 4 559 30,6* 65 1511 9,96
30 4 257 27,6* 70 1103 7,74
35 3 921 24,7i 75 670 7,50

8 M. Greenwood, Medical Statistics from Graunt to Farr, Cam­bridge 1948, s. 40-41.

Cytowany już specjalista z zakresu statystyki medycznej M. Greenwood uznaje ważność korektur wniesionych do rachun­ku Halleya przez Boeckha.

Jeśli chodzi o znaczenie dokonanego przez Halleya wyna­lazku, to polega on na tym, że umożliwił budowę tablicy wy-mieralności na podstawie samych tylko danych o wieku zmar­łych. W dobie ówczesnej, kiedy nie przeprowadzano jeszcze spi­sów ludności i kiedy skutkiem tego nie znano podziału żyjących według wieku, zaproponowana przez angielskiego uczonego me­toda rachunkowa otwierała szerokie możliwości badań nad trwa­niem życia ludzkiego. Autor pracy o modelach matematycznych w demografii R. W. Hiorns.z uznaniem podkreśla, że Halley był pierwszym, który do naszej dyscypliny naukowej wprowadził model matematyczny9.

Metoda Halleya pozostawała w użyciu do czasu wynalezienia nowych, bardziej poprawnych metod, których stosowanie stało się możliwe dzięki innowacji, jaką stały się powszechne spisy ludności, uwzględniające obok innych danych informacje o wie­ku mieszkańców. Ów nowy rozdział w historii tablic wymieral-ności rozpoczyna się, jak wiemy, u schyłku XIX wieku, wraz z pojawieniem się tzw. metody demograficznej, której autorami byli Becker i Zeuner. Od tego czasu zaniechano stosowania me­tody Halleya: jej misja historyczna skończyła się z chwilą, gdy powstały warunki do dokładniejszego obliczania parametrów bi ometrycznych.

4. Okres pohalleyowski

Atrakcyjność rachunków zmierzających do określenia średniej długości życia ludzkiego sprawiła, że obliczenia tego typu stały się nader popularne, i to nie tylko w ojczyźnie Halleya, który był właściwym zapoczątkodawcą tych rachunków, lecz i w wielu innych krajach. Tak o tym pisał w 1896 r. aktuariusz polski Adam Bolesław Danielewicz: „praca Halleya pobudziła wielu do

8 R. W. Hiorns, Mathematical Models in Demography, [w:] The Structure of Human Populattons, redaktorzy G. A. Harrison i A. J. Boy-ce, Oxford«1972, s. 110.

naśladowania: powstało wiele tablic jego metodą ułożonych, jak na przykład Simpsona, Sussmilcha (1741), Northampton (1787) i inne. Niektórzy badacze, jak: Euler, Gebhard, Heuschling, Telł-, kampf i inni starali się poprawić słabe strony metody Halleya f.,.} lecz wprowadzone przez nich ulepszenia okazały się złudne j żad­na z ułożonych w ten sposób tablic nie zyskała poważniejszego znaczenia. Metoda Halleya z czasem ustąpić musiała miejsca metodom racjonalniejszym, w których obok liczby zmarłych uwzględnia się i liczby żyjących" 10.

Donielewicz jak gdyby nie doceniał etapu pośredniego między HaTleyem a powstaniem nowoczesnej, dziś powszechnie stosowa­nej metody tablic wymieralności. Jest to jednak etap bardzo waż­ny, bo właśnie poszukiwania z tego okresu, jakkolwiek w nie­jednym przypadku bezpłodne, utorowały drogę późniejszemu właściwemu rozwiązaniu. Tym pohalleyowskim okresem i jego przedstawicielami zajmiemy się obecnie.

5. Tablica Dupre de Saint-Maura

Historię francuskich tablic wymieralności — historię żywą i w swej treści bogatą — otwiera tablica, której autorem był ( ekonomista francuski Nicolas Frangois Dupre" de Saint-Maur (1695-1774). Została ona oparta na rejestrach zgonów w 3 para­fiach paryskich i 12 parafiach wiejskich z pierwszej połowy XVIII wieku. Prawdopodobne trwanie życia obliczone dla czte­rech wybranych kategorii wieku (odtąd będziemy posługiwali się stale takim podziałem) wynosiło:

Wiek

o

20 40 60

Lata d. życia

8,1

33,5

21,8

10,2

Nie wzbudza zaufania wartość prawdopodobnego trwania ży­cia obliczona dla noworodka: jest rzeczą wątpliwą, by u progu ósmego roku życia pozostawała przy życiu już tylko połowa

10 A. B. Daniel e wic z, Podstawy matematyczne ubezpieczeń, życio-wych, Warszawa 1896, s. 55.

członków generacji. Zastrzeżenia w stosunku do dokładności tablicy Duprś de Saint-Maura mieli już dziewiętnastowieczni ba­dacze francuscy (poprawiał ją Saint-Cyran). Niemniej jednak na tej właśnie tablicy — o czym będzie dalej mowa — Buffon oparŁ swe cenne, rozważania na temat trwania życia ludzkiego.

6. Tablica Deparcieux y

r y

Jednym' z tych, którzy bardzo wcześnie, bo już w połowie-XVIII wieku, zajmowali się problematyką trwania życia ludz­kiego, był francuski matematyk i fizyk, członek Akademii Nauk Antoine Deparcieux (1703-1768). W roku 1746 ogłosił on pracę-pt. Essai sur les probabilites de la duree de la me humaine. Cennym komponentem tej pracy jest tablica wymieralności, opar­ta na przestudiowanych przez autora wykazach zmarłych zakon­ników Zakonu Benedyktynów. Chodzi konkretnie o osobników, którzy w latach 1607-1669, będąc w wieku 17-25 lat, wstąpili do klasztoru i którzy do roku 1745 wszyscy wymarli. Wartość eQ w tej tablicy była stosunkowo wysoka: wynosiła 39,8 roku.

Prawdopodobne trwanie życia w tej samej tablicy wynosiło:.

Wiek

o

20 40 60

Lata d. życia

44,2 29,0 24,0

Liczby dożywających podanego niżej wieku, spośród 1000-członków generacji, w tablicy Deparcieus wynosiły (dla obu płci łącznie):

5 lat 10 „

15 „ 25 „

689 640 616 563

35 lat 504

45 452

55 „ 382

65 „ 287

I te parametry sjj — jak na tamte czasy — korzystne. Istnie­je domniemanie, żć stosunkowo pomyślny obraz, jaki daje ta­blica Deparcieux pozostaje w związku z obiektem obserwacji: byli nim ubezpieczeni, którym przysługiwały tzw. tontyny^ a więc ludzie należący do warstw zamożniejszych.

112

tt

Historycy demografii określają tablicę Deparcieux jako naderfl •cenny przyczynek do historii stosunków demograficznych.

Deparcieux, który — jak podano — był matematykiem i fi-.jl zykiem, przeszedł do historii nie z tytułu swych osiągnięć zawo- j dowych, lecz jako autor tablicy wymieralności. Wskazuje na to?| notatka zamieszczona w encyklopedii Larousse'a: „II est surtoutj connu par des tables de mortalite" (Jest on szczególnie znany u jako autor tablic^wymieralności). To jedno, raczej uboczne dzieło;! De"parcieux okazało się na dłuższą metę ważniejsze od całego-J pozostałego dorobku, nad którym historia przeszła do porządku dziennego.

7. Tablica Siissmilcha

Johann Peter Sussmilch (1707-1767), kapelan wojskowy, ogło-'!l sił w 1741 r. dwutomowe dzieło pt. Die gottliche Ordnung in 1 den Verdnderungen des menschlichen Geschlechts aus der Gę- .| burt, dem Tode und der Fortpflanzung desselben erwiesen. Za- § mieszczona w tym dziele tablica wymieralności dla Branden­burgii, będąca pierwszą w ogóle niemiecką tablicą wymieralności, ,| .zawiera następujące wartości prawdopodobnego trwania życia:)]

Wiek

O .

20

40

60

życia

Lata d.

25,5 41,7 25,7 11,8

Dla niektórych grup wieku wynik obliczeń Siissmilcha nie­wiele różnił się od tego, do którego doszedł Deparcieux w swej, w tym samym czasie obliczonej, tablicy wymieralności dla Frań- J •cji. Stwierdzenie tego podobieństwa wprawiło autora Porządku boskiego w zachwyt, bo w tym właśnie widział dowód istnienia w tych sprawach powszechnie obowiązującego porządku boskie-1 go. Pisał on: „Nimmer war ich mir dergleichen Harmonie zwi- J schen den Closterleuten in Paris und unsern branderjDurgischen Bauern vermuthen. Ich staunte, da ich się entdeckte, und ein \ ausnehmendes Yergniigen iiber die gottliche Ordnung war die Belohnung meiner Miihe" (Nigdy nie podejrzewałem takiej zgodności między paryskimi zakonnikami a naszymi brandenbur­skimi chłopami. Byłem zdumiony, gdy ją odkryłem, a nagrodą za mój wysiłek było wyjątkowe zadowolenie z powodu stwier­dzenia boskiego porządku). Na tę, merytorycznie błędną ocenę trzeba spojrzeć innym okiem: jest to dokument epoki, w której interpretację zjawisk społecznych, w tym również demograficz­nych, dyktował sakralny punkt widzenia. Sussmilch był właśnie przedstawicielem tej ideologii.

8. Tablica Kerssebooma

Tablica ta pochodzi z okresu dużego ożywienia w dziedzinie badań nad umieralnością i trwaniem życia ludzkiego: została ona opublikowana w roku 1742. Spośród licznych tablic wymieral­ności sporządzonych w tym okresie tablicę Kerssebooma zalicza się do najlepiej ufundowanych.

Prawdopodobne trwanie życia w tablicy Kerssebooma wyra­żało się następującymi wartościami:

Wiek

O

20 40 60

Lata d. życia 30,9 38,0 25,9 13,8

Porównując te wartości z analogicznymi wartościami obliczo­nymi w tym samym czasie przez Sussmilcha, stwierdzamy ko­rzystniejszy stan rzeczy w Holandii: tak dla wieku zerowego, jak i dla wyższych kategorii wieku parametry holenderskie gó­rują nad brandenburskimi.

A oto jak wyglądały w tablicy Kerssebooma liczby dożywa­jących (lx) spośród 1000 noworodków:

5 lat 10 „

15 „

25 „

689 35 lat . ' 468

639 45 „ . 400

611 55 „ 319

551 65 „. 225

Kersseboom uzyskał wyniki na tamte czasy dosyć korzystne. Źródła tej pomyślności można się doszukiwać, przynajmniej czę­ściowo, w bardziej poprawnej metodologii wykonanego przez

114

Kerssebooma rachunku, a może i w tym, że jego tablica oparta 4 była na danych o osobach korzystających z ubezpieczenia na życie, a ubezpieczali się ludzie zamożniejsi.

9. Wkład Buffona

Do rozwoju badań nad trwaniem życia ludzkiego w wielkim stopniu przyczynił się francuski przyrodnik Georges Louis Lec-lerc Buffon (1707-1788). Ten znakomity badacz, tłumacz ^Newtona i autor szeregu własnych, głośnych swego czasu prac, łączył wie­dzę przyrodniczą z gruntowną znajomością matematyki, co po­zwoliło mu nadać swym badaniom bardziej precyzyjny cha­rakter.

Buffon był zdania, że trwanie życia wyznaczone człowiekowi i innym .gatunkom przez naturę jest sześć do siedmiu razy dłużr-sze od okresu rośnięcia, a wobec tego naturalne trwanie życia człowieka wynosi 90 do 100 lat. Metoda, którą posłużył się Buf­fon, a której na 150 lat przedtem odmawiał uznania Francis Bacon, nie zyskała szerszej aprobaty w gronie specjalistów. To nie przeszkadza, że określenie naturalnego trwania życia, do którego doszedł Buffon sztuczną drogą, może być bliskie rzeczy­wistości.

Uwagę Buffona przykuła obliczona przez Duprś de Saint--Maura tablica wymieralności dla Francji. Mimo wniesionych do niej poprawek (Buffon sklasyfikował zgony, na których tablica ta była oparta, ujmując je w grupy jednoroczne, od wieku zero­wego począwszy), wynik obliczeń pozostał niezadowalający. Tak trzeba ocenić podane przez Buffona wartości trwania życia, we­dług których „dziecko w wieku zerowym ma szansę dożycia ośmiu lat, a dziecko w wieku jednego roku może żyć dłużej: 33 lata!"

Jest godne podziwu, że Buffon, dysponując tak niedoskona­łym obrazem trwania życia, potrafił jednak poczynić wiele cen­nych uwag na temat kształtowania się poziomu trwania życia ludzkiego. Nie bez racji zauważa Leon Buąuet, 'że Buffon wzbo­gacił wiedzę o życiu i śmierci człowieka u.

11 Por.: L. Buquet, Dśmographie, Paryż 1974, s. 77 i nasi

10. Wkład Daniela Bernoulliego

Szwajcarski ród Bernoullich zasłynął z wielkiej liczby znako­mitych matematyków z Jakubem Bernoullim, twórcą prawa wielkich liczb, na czele. Toteż ilekroć jest mowa o wkładzie Bernoulliego do nauki, trzeba podać jego imię, by wiedzieć,.

0 którego przedstawiciela tego sławnego rodu chodzi. Tym razem
będzie mowa o Danielu Bernoullim, bratanku wielkiego Jakuba.
Z pracy francuskiego demografa Leona Buąueta czerpiemy na­
stępujące informacje o wkładzie Daniela do badań nad trwaniem
życia ludzkiego.

W XVIII wieku mnóstwo osób padało ofiarą permanentnie panującej w Europie epidemii ospy. Obdarzonego żywym umy­słem Daniela Bernoulliego zainteresował problem, w jakim stop­niu choroba ta skraca średnią długość życia ludzkiego.

Słów kilka o jego aktywności naukowej. Daniel Bernoulli (1700-1782), z wykształcenia lekarz i matematyk, spędził 7 lat w ówczesnej stolicy Rosji — Petersburgu, gdzie wykładał mate­matykę. W 1732 r. powrócił do swego rodzinnego miasta — Ba­zylei i tu podjął wykłady z zakresu anatomii, fizyki, botaniki

1 filozofii. Już sani ten zestaw wykładanych przedmiotów świad­
czy o rozległej wiedzy Daniela.

W 1760 r. Daniel Bernoulli złożył we Francuskiej Akademii Nauk 60-stronicowe doniesienie pt. Essai d'une nouvelle analyse de la mortalite causee par la petite verole et des avantages de l'inoculation pour la prevenir. Opierając się na znanych nam już tablicach Halleya i Buffona, Daniel Bernoulli sporządził ta­blicę umieralności z podziałem tak żyjących, jak i zmarłych, na dotkniętych ospą i wolnych od niej. Z wykonanych rachunków wynikało, że wprowadzenie obowiązkowej inokulacji pozwoliłoby przedłużyć średnie trwanie życia o dwa lata. Zauważmy, że przy ówczesnym, nader krótkim przeciętnym trwaniu życia jego prze­dłużenie o dwa lata byłoby osiągnięciem o bardzo dużym zna­czeniu.

11. Metoda Eulera

Leonhard Euler (1707-1783), szwajcarski matematyk, fizyk i astronom — to jedna z najwybitniejszych postaci w historii nauk

116

117

matematyczno-fizycznych: swoimi znakomitymi pracami on naprzód szereg gałęzi tych nauk. Znaczną część życia 30 lat — spędził w Petersburgu jako współpracownik tamtej-/] sze\ Akademii Nauk. Dwie Akademie Nauk, wspomniana jutj petersburska i berlińska, powołały go w skład swych członków,'

W szerokim diapazonie zainteresowań tego wybitnego uczo-j. nego znalazły się zagadnienia demograficzne, a w ich ramacł|'] kwestie metodologiczne, związane z obliczaniem tablic wymie-ralności. W roku 1760 ogłosił Euler rozprawę pt. RećhercheĄ generales sur la mortalite et la multiplication du genre humain,l zawierającą m. in. koncepcję udoskonalenia powszechnie wów-| czas używanej metody halłeyowskiej. O koncepcji tej znajdujemy: w radzieckim podręczniku demografii następujące informacje: „Opierając się, jak i jego poprzednicy, na danych statystycznych,, o zmarłych sklasyfikowanych według wieku, Euler zapropono-,; wał, aby za podstawę- obliczeń przyjąć hipotezę, według której ; liczby urodzonych zmieniają się w czasie w postępie geometrycz- \ nym. W rezultacie dx jest proporcjonalne nie bezpośrednio do j liczby zmarłych w każdym roku (jak to ma miejsce w metodzie wykazów zgonów), lecz.do iloczynów tych liczb i wyrazów po­stępu geometrycznego, którego iloraz odpowiada rocznemu przy­rostowi ludności (ponieważ osoby starsze rodziły się wcze­śniej)" 12.

Przytoczona informacja jest uzupełniona uwagą, że „metoda Eulera nie znalazła jednak większego zastosowania w praktyce", Innego zdania jest historyk statystyki Harałd Westergaard. Po- J daje ont że metoda Eulera przez długi jeszcze czas po śmierci jej twórcy była używana do obliczania różnych tablic wymię-ralności w Anglii, w Niemczech i w innych krajach1S. Istnieje ; domniemanie — trudne dziś zresztą do zweryfikowania — że • metodą Eulera posługiwał się autor pierwszej polskiej tablicy • wymieralności Józef SłomińsM.

"A. Bojarski, P. Szuszerin, Statystyka demograficzna, War- -J szawa 1953, s. 217-218.

11 H. Westergaard, Die Lehre von der Mortalitat und Morbiditat, wyd. 2, Jena 1901, s. 96.

12. Tablica Wargentina

Wypracowanie pierwszego wzoru nowoczesnej- metody obli­czania tablic wymieralności — metody opartej na współczynni­kach umieralności dla każdego wieku — jest dziełem szwedzkie­go statystyka Pera Wargentina (1717-1783). Jako materiał do obliczenia wspomnianych współczynników posłużyły mu z jed­nej strony spisy ludności z lat 1757, 1760 i 1763, z drugiej zaś — dane o zgonach za lata od 1757 do 1763. Tak obliczoną tablicę dla Szwecji za łata 1757-1763 opublikował Wargentin w 1766 r. w Memoires de VAcademie de Stockholm,

Z tablicy tej wynikają następujące wartości prawdopodobnego trwania życia:

Wiek

O, 20 40 60

Lata d. życia

33,2 40,7

25,5 12,2

O wiedzy i kompetencji Wargentina jako statystyka wyra­żają się z uznaniem współcześni demografowie szwedzcy Erland Hofsten i Hans Lundstrom. Podnoszą, że były mu znane metody, którymi przy obliczaniu swych tablic posługiwali się: Halley, Kersseboom, De"parcieux i Simpson. Przytaczają wysoce pozy­tywną ocenę, z jaką się spotkały tablice wymieralności Wargen­tina ze strony poważnego angielskiego statystyka J. Milne'a: określił on tablice Wargentina jako pierwsze .wystarczająco do­kładne dla poznania działającego w danym czasie i miejscu pra­wa umieralności (w pracy pt. Treatises on the Law of Mortality and on Annuities, Edynburg 1837). Nie można jednak twierdzić, że obraz wymieralności, zawarty w tablicach dla Szwecji i dla Sztokholmu był idealnie dokładny: nie mógł być taki już choćby z uwagi na pewne defekty osiemna sto wieczne j statystyki zgo­nów 14.

J4E. Hofsten, H. LundstrSm, Swedish Population History, Main
trends jrom 1750 to 1970,
Sztokholm 1975, s. 42.

118

119

Udoskonaleniem metody Wargentina '(nazywanej metodą współczynników umieralności) zajmowali się van Pesch (1866), Knapp (1868), Zeuner (1868).

13. Wkład Laplace'a

Wielki matematyk francuski, zarazem fizyk i astronom, współtwórca nowoczesnej probabilistyki,, Pierre Simon de Łapią­ce (1749-1827) wniósł znaczny wkład w rozwój metodologii badań nad trwaniem życia ludzkiego. Zacznijmy od tego, że wyłożył on koncepcję oparcia tablicy wymieralności na podstawach proba­bilistycznych: powinna być ona budowana na prawdopodobień­stwach zgonu obliczonych dla poszczególnych roczników. Kon­cepcję tę wyłożył Łapiące w pracy pt. Thśorie analytiąue des probabilites wydanej w Paryżu w roku 1820. Istotę tej koncepcji zawarł Łapiące w następujących słowach: „Une table de morta-lite" est donc une table des probabilites de la vie humaine. Le rapport des individus inscrits a c6te" de chaąue annee, au nom-bre des naissances, est la probabilitć qu'un nouveau-ne atteindra cette annee [...]" (Tablica wymieralności jest więc tablicą praw­dopodobieństw życia ludzkiego. Stosunek osobników osiągają­cych kolejny wiek do liczby urodzonych jest prawdopodobień­stwem, że noworodek osiągnie ten wiek). Odnotujmy przy okazji, że Łapiące posługiwał się pojęciem „prawa umieralności" (loi de mortalite), rozumiejąc pod tym porządek wymierania generacji.

Teorię tablic wymieralności wzbogacił Łapiące i przez to, że wskazał tzw. bezpośrednią metodę ich obliczania, opartą na obserwacji porządku wymierania realnej generacji aż do jej cał­kowitego wygaśnięcia. Jest to — według dzisiejszej termino­logii — metoda kohortowych tablic wymieralności. Wyłożył ją Łapiące w pracy pt. Essai philosophiąue sur les probabilites, która ukazała się drukiem w roku 1816.

Siedzenie procesu wymierania realnej generacji aż do zu­pełnego jej wygaśnięcia musiałoby trwać przynajmniej sto lat. Rozumie się samo przez się, iż wymóg ten jest niełatwy do zrea­lizowania. I to zadecydowało o losach koncepcji Laplace'a: stała się ona dorobkiem teorii demografii, a nie jej praktyki.

14. Tablica Duvillarda

Duże, choć może — w świetle nowszych badań — nie w peł­ni zasłużone znaczenie przypisywano francuskiej tablicy wymie­ralności, którą w 1806 r. opublikował ekonomista, demograf i statystyk francuski Emmanuel-Etienne Duvillard de Durant <1755-1832)16. O powodzeniu „tablicy Duvillarda" — tak przy­jęto ją nazywać — świadczyć może fakt, że jeszcze w końcu XIX wieku pisał o niej z nieukrywanym zachwytem francuski gerontolog Pierre Foissac: „Cette table, nous n'en doutons pas, etait d'une remarąuable exactitude pour 1'epoąue ou ełle fut dressśe (Tablica ta — o czym nie wątpię — odznaczała się godną uwagi ścisłością jak na epokę, w której powstała)16. Zacytowana opinia jest świadectwem popularności tablicy Duvillarda, ale nie jej wartości: Foissac, nie będąc demografem, nie był w tym zakresie kompetentny.

Autor tablicy stał przez wiele lat (1805-1815) na czele urzę­dowej francuskiej statystyki ludnościowej. Poza tym był poli-, tykiem, współpracownikiem ministra Turgota, deputowanym za czasów Konsulatu.

Duvilłard oparł swe rachunki na obfitym materiale staty­stycznym: materiał ten obejmował ponad 100 tyś. zgonów.

Nie jest bliżej znany czas, z jakiego pochodzą dane, na któ­rych Duvillard oparł swe obliczenia. Z pewnością nie są to dane z okresu, w którym książka ujrzała światło dzienne (początek XIX wieku). Przypomnijmy, że na międzynarodowym kongresie higieny, .który obradował w 1907 r. w Berlinie, dwaj wybitni demografowie francuscy, Emile Lavasseur i Marcel Huber, wy­kazali, że Duvillard opierał się w dużej mierze na wcześniej­szych francuskich tablicach wymieralności. W ten sposób w ta­blicy Duvilłarda znalazły odbicie stosunki wymieralności z wie­ku XVIII, a nie z początków XIX wieku.

Tablica Duvillarda została opracowana powszechnie wówczas używaną, lecz nie gwarantującą w warunkach rosnącej ludno-

15 E. E. D u v i 11 a r d, Analyse de Vinfluence de la petite verole et de la vaccine sur la population et la longćvite, Paryż 1806. i« P. Foissac, Long6vitś humaine, Paryż 1873, s. 303.

120

ści — a właśnie ludność Francji w XVIII wieku rosła — dokład­nych wyników.

o i

5 10 20 30

26,8 36,3 43,4 40,8 34,3 28,6

Wynotujmy z tablicy Duvillarda wartości ex:

40 .... 22,9
50 .... 17,9
60 .... 11,9
70 .... 7,6
80 .... 4,5
90 .... 3,2

Przyjęto oceniać jakość wykonanego rachunku na podstawie parametru, który syntetyzuje całość warunków umieralności, czyli parametru e0. Ta właśnie wartość, wyrażająca się w tablicy Duvillarda liczbą 28,8 roku, budzi podejrzenia: czy można ją uznać za odpowiadającą rzeczywistości, skoro w tablicy Depar-cieux z połowy XVIII stulecia, a więc o pół wieku wcześniej, analogiczna wartość była o blisko 9 lat wyższa.

Demografowie francuscy kwestionują dane Duvillarda jako zbyt niskie: odmawiał im z tego względu uznania J. Bourgeois--Pichat", odmawia go również L. Henry. Zdaniem Henry'ego — a jest to nie tyłko wytrawny metodolog demografii, lecz również jeden z najpoważniejszych współczesnych specjalistów w zakresie demografii historycznej — faktyczna wartość e0 wynosiła we Francji przed Rewolucją około 39 lat; posługując się wadliwą metodą obliczeń, Duvillard przeszacował poziom umieralności i tym samym obniżył poziom przeciętnego trwania życia. Sam fakt wzrostu ludności Francji w XVIII wieku wskazuje na to, że średnia długość życia musiała być wyższa niż 28,8 roku18.

15. Tablica Milne'a

Jako pierwszą poprawnie obliczoną tablicę wymieralhości wymieniają Dublin, Lotka i Spiegelman tzw. Carlisle Tobie, opublikowaną w 1815 r. przez Anglika J. Milne'a (1776-^1851)

17 J. Bourgeois-Pichat, Svoltttion generale de la population
frangaise depuis le XVIII* si&cle,
„Population", 1951, nr 4.

18 L. Henry, The Population of France in the XVIII Century, [w:J
Population in Ristory, redaktorzy D. V. Glass i D. E. C. Eversley, Londyn
1965, s. 445-446.

w jego pracy o następującym rozległym tytule: A Treatise on. the Valuation of Annuities and Assurances on Lives and Survi-vorships; on the Construction of TaMes of Mortality; and on the-Probabilities and Expectations of Life.

Tablica została oparta na danych o zgonach w dwóch para­fiach na terenie niewielkiej miejscowości Carlisle w latach. 1779-1787 oraz na wynikach dwóch angielskich spisów ludności z lat 1780 i 1787. Przeciętne trwanie życia wynosiło w omawianej tablicy 38,7 roku.

Prawdopodobne trwanie życia w tablicy Milne'a wynosiło l

Wiek

O

20'

40

60

Lata d. życia

41,5 44,8 28,8 14,1

Okazuje się, że w Carlisle prawdopodobne trwanie życia osią­gnęło 40 lat już pod 'koniec XVIII wieku. Jest możliwe, że pod: tym względem Anglia wyprzedziła Francję 19.

16. Wkład Queteleta i Farra

Nazwiska Queteleta i Farra zapisane są w historii statystyki złotymi zgłoskami: są to wybitni przedstawiciele dziewiętnasto­wiecznej statystyki, zresztą i demografii.

Lambert-Adolphe-Jacąues Quetelet (1796-1874), belgijski. astronom, matematyk i statystyk, był profesorem matematyki, oraz szefem belgijskiej statystyki rządowej. Był organizatorem, i duszą pierwszych międzynarodowych kongresów statystycz­nych 20. Głosił tezę, że życiem społecznym, w tym również zja-

15 We Francji, według tablicy wymieralności obliczonej przez Demon-ferranda, prawdopodobne trwanie życia osiągnęło 42 lata między 1817 a 1831 r.

20 Pierwszy międzynarodowy kongres statystyczny odbył się w 1853 r. w Brukseli, drugi — w 1855 r, w Paryżu, trzeci — w 1857 r. w Wiedniu, czwarty — w 1860 r. w Londynie, piąty — w 1863 r. w Berlinie, szósty —-w 1867 r. we Florencji, siódmy — w 1869 r. w Hadze, ósmy — w 1872 r. w Petersburgu, dziewiąty — w 1876 r. w Budapeszcie itd.

123

wiskami ludnościowymi, rządzą niezmienne prawa, podobne do praw fizycznych. W statystyce upatrywał naukę o stałości praw rządzących życiem społecznym. Określał ją jako „fizykę spo­łeczną" «.

William Farr (1807-1883) był od 1839 r. czynny w aparacie statystyki angielskiej. Pierwsze trzy angielskie tablice wymieral-ności były jego dziełem. Amerykańscy demografowie określają Farra jako „nader znaczną postać w historii statystyki demo­graficznej" („a very notable figurę in the history of vital sta-tistics") 22.

obydwaj wymienieni badacze wnieśli poważny wkład w roz­wój metodologii tablic wymieralności. leh zasługę podnosi z uzna­niem nieskory do pochwał A. Bojarski. Pisze on: „Metoda de­mograficzna, zwana też metodą Queteleta-Farra, została wpro-•wadzona przez Anglika Farra i znakomitego Belga Queteleta. Według niej są zbudowane prawie wszystkie teraźniejsze tabli­ce — stąd jej trzecia nazwa »metoda współczesna*. Jest to do­kładna metoda uzyskania tablicy odzwierciedlającej właściwy każdemu wiekowi poziom umieralności w danym czasie. Podsta­wą tej metody są liczby zmarłych w powiązaniu z liczbami ży­jących [...]" «

W tablicy belgijskiej, obliczonej przez A. Queteleta, prze­ciętne trwanie życia wynosiło dla obu płci łącznie 38,18 roku. Parametry angielskie z tego samego okresu były korzystniejsze: w tablicy z lat 1838-1854 e0 dła mężczyzn wynosiło 39,91 roku, dla kobiet — 41,85. Przeciętne trwanie życia kobiet było w Anglii .{łącznie z Walią) mniej więcej o 2 lata dłuższe niż mężczyzn (dziś jóżnica ta jest przeszło trzy razy większa).

Prawdopodobne trwanie życia w tablicach obliczonych przez •Queteleta i Farra wynosiło:

21 A. Quetelet, Physiąue sociale, 2 tomy, Bruksela 1869. "L. I. Dublin, A. J. Lotka, M. S p i e g e l m a n n, Length of , wyd. 2, Nowy Jork 1949, s. 37. 28 A, Bojarski, Kurs diemograficzeskoj statistiki, Moskwa 1945, * 179.

Wiek

O 20 40 60

Belgia 1841-1850 41,6 42,4 27,1 12,9

Anglia 1838-1854

45,4 44,1 28,5 13,5

I tym razem parametry angielskie są korzystniejsze od bel­gijskich. Można nie wątpić, że wynik ten odpowiadał faktyczne­mu stanowi rzeczy: obie tablice wyszły spod pióra znakomitych demografów i Obie wiernie odtwarzały rzeczywistość.

17. Pierwsze oficjalne niemieckie tablice wymieralności

Historię niemieckich tablic wymieralności zapoczątkowała znana nam już tablica Sussmilcha z 1741 r. Była ona dziełem prywatnego badacza — badacza, który w historii demografii niemieckiej zajął poczesne miejsce jako czołowy demograf XVIII wieku („der fuhrende Demograf des 18. Jahrhunderts")24. Obecnie zajmiemy się tablicami oficjalnymi.

W rejestrze oficjalnych niemieckich tablic wymieralności na pierwszym miejscu figuruje tablica obejmująca dziesięcioletni okres od 1871/72 do 1881/82. Obliczył ją Karl Becker na podsta­wie niemieckich spisów ludności z lat 1871 i 1880 oraz zgonów w okresie międzyspisowym. Odnotujmy, że tablica ta została opublikowana z dość dużym opóźnieniem: ogłoszono ją w ze­szycie urzędowym publikacji Statistik des Deutschen Reichs z li­stopada 1887 r.

Również dwie następne niemieckie tablice wymieralności obej­mowały okresy dziesięcioletnie: 1881-1890 i i!891-1900. Obie zo­stały zamieszczone w zeszycie 200 wyżej wymienionej oficjalnej publikacji statystycznej, który ukazał się w roku 1910. Metodo­logię, jaką się posłużono przy obliczeniu tych tablic, wyłożył ówczesny szef niemieckiej statystyki ludnościowej Johannes Rahts.

Oficjalne niemieckie tablice wymieralności od samego po-

**G. Feichtinger, Bev5lkerungsstattstik, Berlin—Nowy Jork 1973, s. 16.

124

125

czątku charakteryzowały się dobrym poziomem metodologicz­nym. Za chwilę poznamy sylwetki naukowe dwóch pionierów nowoczesnej demograficznej (jak przyjęto ją nazywać) metody obliczania tablic wymieralności — Beckera i Zeunera. To ich zasługą jest wspomniany dobry poziom pierwszych niemieckich tablic wymieralności. Słabą stroną tych tablic było późne ich ogłaszanie. Nie był to jeszcze okres troski o maksymalna szyb-kośp informacji statystycznej.

18. Becker i Zeuner

Jakkolwiek nowoczesna „demograficzna" metoda obliczania tablic wymieralności nie jest w gruncie rzeczy niczym innym, jak tylko ukoronowaniem historycznego rozwoju metodologii biorą­cej swój początek od Graunta i Halleya, to jednak nie umniejsza to zasługi tych metodologów, którzy omawianą metodę dopro­wadzili do pewnej perfekcji. Tymi niewątpliwie zasłużonymi metodologami są niemieccy statystycy Becker i Zeuner.

Karl Becker, statystyk, wychowanek uniwersytetów w Getyn­dze i Berlinie, został w 1855 r. dyrektorem biura statystycznego w Oldenburgu (liczył wówczas 32 lata). W 1872 r. objął stano­wisko dyrektora nowo utworzonego Urzędu Statystycznego-w Berlinie. W 1891 r. przeszedł w stan spoczynku. Szczególnie bliska była mu statystyka demograficzna. W 1874 r. opublikował rozprawkę poświęconą ulepszonej metodzie obliczania tablic wy-mieralntości25.

Gustaw Zeuner, fizyk, matematyk i statystyk matematyczny o 5 lat młodszy od Beckera, mając 27 lat został profesorem me­chaniki i teoretycznego maszynoznawstwa na Politechnice w Zu­rychu (r. 1855), w latach 1859-1868 był dyrektorem tej uczelni, w roku 1873 został profesorem i dyrektorem Politechniki w Dreź­nie. W 1897 r. przeszedł w stan spoczynku. W roku 1869 opubli­kował pracę z zakresu matematycznej statystyki26. Wyłożoną w tej pracy metodę obliczania tablic wymieralności przedstawił na łamach „Ekonomisty" wykształcony aktuariusz polski tamtej doby Adam Bolesław Danielewicz27. Niedrobny to fakt: wska­zuje on, że kraj nasz, pozbawiony własnej państwowości, do­trzymywał kroku w dziedzinie naukowej krajom, w których na­uka cieszyła się opieką państwa.

19. Wczesne szwajcarskie tablice wymieralności

Historię wczesnych szwajcarskich tablic wymieralności opra­cował profesor i późniejszy rektor Uniwersytetu w Zurychu Wilhelm Bickel28. Z pracy jego dowiadujemy się, że badania nad umieralnością w Genewie podjął około 1760 r. Jean-Antoine Cramer, obejmując nimi okres 200 lat, od 1561 r. począwszy. Wyniki obliczeń Cramera opublikował Louis Odier w rozprawce pt. Observations sur la probabilite de vie et la vie moyenne re-sultant des registres mortuaires de Geneve depuis 1761 jusqu'a la jin de 1813, opublikowanej w roku 1814. Jak z tytułu pracy wy­nika, była w niej mowa o przeciętnym trwaniu życia mieszkań­ców Genewy. Badania Cramera i Odiera kontynuowali Thćophile Heyer i Henri-Clermond Lombard, przedłużając analizę umie­ralności na terenie Genewy do roku 1830. W 1837 r. wydana zo­stała w Paryżu praca Edouarda Malletta pt. Recherches histori-ques et statistiąues sur la population de Geneve, son mouvement •anuuel et są longevite depuis le XVle siecle jusqu'd nos jours. Z zawartych w tej pracy genewskich tablic wymieralności po­chodzą następujące wartości przeciętnego trwania życia:

35,7 37,0 41,5 42,7

Kobiety

Lata
1561-1600
Ogółem 21,2 Mężczyźni
1601-1700 25,7
1701-1750 . . . . . 32,6 29,2
1751-1800 34,5 31,9
1801-1813 38,5 35,1
1814-1833 ...<.-. 40,7 38,5

85 K. Becker, Żur Berechnung von Sterbetafeln an die &evdlkerungs-

statistik zu stellende Anforderungen, Berlin 1874.

26 G. Zeuner, Abhandlungen żur mathematischen Statistik, Lipsk 1869.

27 A. B. Danielewicz, O układaniu tablic śmiertelności. Z powodu
zamierzonego spisu ludności na dzień l stycznia 1879,
„Ekonomista", 1878,
nr 37.

28 W. Bickel, Eearly Swiss Mortality Tables, „Schweizerische Zeit-
schrift fur Yolkswirtschaft und Statistik", 1949, nr. 4-5.

126

Wartości przeciętnego trwania życia były niewielkie. Jeszcze niższe były wartości prawdopodobnego trwania życia: 8,7 roku w XVI wieku i 13,3 roku w wieku XVII (dla obu płci łącznie).

W 1847 r. Jacob-Marc d'Espine opublikował rozprawkę pt. Notice statistiąue sur les lois de mortalit& et de survivance au divers dges de la vie humaine, sur la vie moyenne et la vie probable, d'apres les 10203 deces ąui ont eu lieu dans le canton de Geneve pendant les 8 ann&es de 1838 a 1845.

Wszystkie wczesne szwajcarskie tablice wymieralności obli­czane były metodą Halleya.

20. Duńskie tablice wymieralności

Krajem o długiej tradycji obliczania tablic wymieralności jest Dania. Duński demograf Paul Christian Matthiessen informuje, że tablice takie, obliczane i publikowane od 1840 r., opierały się na wiarogodnych danych o strukturze ludności {dane spisów lud­ności) i liczbie zgonów według płci i wieku. Wymieniony autor zaznacza, że pierwszy spis ludności odbył się w Danii w 1769 r., a statystyka ruchu naturalnego ludności jest prowadzona od po­łowy XVII wieku. Musiało jednak upłynąć kilka dziesięcioleci, nim zdołano objąć tą statystyką cały kraj29.

21. Pierwsze rosyjskie tablice wymieralności

Pod względem czasu, w którym zostały obliczone pierwsze krajowe tablice wymieramości, Rosja wyprzedziła wiele innych krajów europejskich: pierwsza rosyjska tablica wymierałności, opracowana przez G. Germana, została opublikowana już w roku 1819. Dalsze i — jak je określa Profesor E. Bielicka 30 — „bar­dziej doskonałe" tablice zbudowali: W. Buniakowski (za lata 1862, 1970 i 1863-1870), K. Andrejew (za lata 1796-1855), W. Bort-kiewicz (za lata 1874-1883), L. Besser i K. Ballod (za lata 1867-1890).

Tablice te dotyczyły jedynie ludności prawosławnej. Na peł­niejsze, ujęcie tablic wymieralności nie pozwalał ówczesny, bar­dzo niezadowalający stan urzędowej statystyki demograficzne j,-Pierwszą tablicę wymieralności dla państwa rosyjskiego w ca­łości obliczył ex post S. Nowosielski31 opierając się na materiale jedynego za rządów carskich rosyjskiego spisu ludności z 1897 r. i danych o zgonach w latach 1896 i 1897. Dopiero o tej tablicy można powiedzieć, że czyniła zadość wymaganiom, jakie stawia tablicom wymieralności współczesna wiedza demograficzna.

W materiale, jaki pozostał w spadku po autorach pierwszych' rosyjskich tablic wymieralności, można odnaleźć elementy sta­nowiące oryginalny wkład do metodologii tych tablic. Tak-w szczególności ocenić trzeba metodę zastosowaną przez W. Bu-niakowskiego. Oto co na ten temat piszą demografowie radziec­cy A. Bojarski i P. Szuszerin: „Akademik Buniakowski znalazł wyjście z trudności wynikających z braku danych spisowych dla zestawienia ich z danymi o zmarłych według wieku. Istota; jego metody [...] polega na porównywaniu liczb zmarłych z fak­tycznymi liczbami urodzonych, ^Metoda Buniakowskiego jeszcze i teraz nie straciła praktycznego znaczenia dla badania umieral­ności w wieku dziecięcym" 33. Ci sami autorzy zwracają następ­nie uwagę na ironię losu, która sprawiła, że nazwisko Bunia­kowskiego poszło w zapomnienie, choć wynaleziona przezeń me­toda budowy tablic wymieralności znalazła szersze uznanie.

22. Pierwsze polskie tablice wymieralności

Historię polskich tablic wymieralności otwiera tablica dla Królestwa Polskiego, obliczona przez Józefa Słomińskiego na podstawie danych o zgonach z lat 1838-1841 i opublikowana w roku 1846. Nie bez znaczenia jest fakt — i na to chciałbym już na wstępie zwrócić uwagę — że pierwsza polska tablica wy­mieralności ukazała się już w połowie XIX wieku, i to w warun­kach nieistnienia polskiej państwowości. Mamy więc prawo wi-

29 P. S. Matthiessen, Nadumieralna&ć mężczyzn id Danii w per­
spektywie historycznej,
„Studia Demograficzne", 1976, z. 44.

30 E. Bielicka, Problemy socjalnoj gigieny, Leningrad 1970, s. 215-
216.

31 S. Nowosielski, Smiertnost' i prodołżitielnost' żizni w Rossii, Piotrogród 1916.

82 A. Bojarski, P. Szuszerin, Statystyka demograficzna, s. 218.

128

•dzieć w niej nie tylko dokument statystyczny, lecz również do­kument świadczący o naukowej żywotności społeczeństwa pol­skiego w najbardziej nieprzyjaznych warunkach politycznych.

Oprócz wspomnianej tablicy, obejmującej swym zasięgiem •całe Królestwo, Słomiński wykonał podobną tablicę dla miasta Warszawy. Niestety, tablica ta nie zachowała się. Podzieliła ona los wielu innych, nieraz bardzo cennych opracowań, które nie zostały w porę opublikowane.

Autor wspomnianych tablic, z wykształcenia i zawodu aktua-riusz, był naczelnikiem Kasy Oszczędności w Warszawie. Był niewątpliwie dobrze przygotowany do kierowania placówką ubez­pieczeniową: już sam fakt sporządzania tablic wymieralności na to wskazuje. Innym dowodem jest opublikowana przezeń blisko 40-stronicowa rozprawa pt. Rachunki odnoszące się do zabezpie­czeń na życie, w której nie tylko zamieścił swoją tablicę dla Kró­lestwa, lecz również wyłożył metodę, którą się posłużył przy jej obliczaniu. Rozprawa, o której mowa, została wydrukowana w formie dodatku do obszernej, ponad 300 stron liczącej książki Floriana Zubelewicza pt. Rachunkowość handlowa w ważniej­szych jej zastosowaniach (rok wydania 1846).

W cztery lata później — w roku 1850 — tablicę Słomińkiego przedrukował czołowy statystyk polski tamtej doby Ludwik Wol­ski w swym artykule składającym się z dwóch odcinków, a za­mieszczonym w popularnej w tamtym okresie „Bibliotece War­szawskiej" *». W odcinku pierwszym Wolski zamieścił wykres' pod tytułem „Tabela śmiertelności Królestwa Polskiego w ogóle i oddzielnie miasta Warszawy, nadto Holandii, miast: Wrocławia, Berlina, Paryża i Wiednia". Jak z tytułu wykresu wynika, zo­stały w nim uwidocznione dane zarówno dla Królestwa w ca­łości, jak i dla miasta Warszawy. W drugim odcinku swej roz­prawy Wolski przytoczył samą tablicę dla Królestwa.

Wydobyta z zapomnienia przez Stefana Szulca, tablica ta została raz jeszcze opublikowana w roku 1928 na łamach „Kwar- , talnika Statystycznego" (tom V, zeszyt 2). Jeśli zaś chodzi o ta- j fołicę dla miasta Warszawy, to pozostał po niej 'jedynie ślad .|

38 L. Wolski, Materiały do statystyki Królestwa Polskiego, „Biblio­teka Warszawska", t. 2, Warszawa 1850.

w postaci już wspomnianego wykresu w pracy Ludwika Wol­skiego.

, Aby zdać sobie sprawę z wartości tablic wymieralności obli­czonych przez naszego najstarszego aktuariusza, należy wziąć pod uwagę dwie rzeczy: jakość materiału statystycznego, którym on dysponował, i metodę obliczeń, jaką się posłużył. Nie zapomi­najmy, że chodzi tu o opracowanie z pierwszej połowy XIX wie­ku: już to samo nie pozwala oczekiwać jakiegoś bardziej korzyst­nego stanu rzeczy, i to tak pod jednym,,jak i pod drugim wzglę­dem.

Do obliczenia tablicy dla Królestwa były Słomińskiemu po­trzebne dane o zgonach na tym terenie z podziałem ich we­dług wieku zmarłych. Dane .te uzyskał on w Komisji Spraw Wewnętrznych. Były to liczby zgonów za lata 1837-1841 roz­członkowane — tak jak tego potrzeby rachunku tablic wymieral­ności wymagają — na roczne grupy wieku. Na tym zresztą koń­czyły się zalety materiału. Wadą jego były fantastycznie duże skupienia wieku w latach kończących się na 0.

Oto skonfrontowane ze sobą oficjalne liczby zgonów w wieku lat 30, 40, 50, 60 i 70 (te, którymi dysponował Słomiński) i do­mniemane rzeczywiste liczby zgonów w tych samych latach:

Wiek Oficjalne Rzeczywiste
liczby zgonów liczby zgonów
30 9804 4689
40 16968 5327
50 20533 5700
60 23123 5245
70 20352 3694

W wieku 30 lat liczba zgonów figurująca w oficjalnej staty­styce przekraczała wartość rzeczywistą przeszło dwukrotnie, w wieku 40 lat — trzykrotnie, w wieku 50 lat — prawie cztero­krotnie, w wieku 60 lat — przeszło czterokrotnie, w wieku 70 lat — niemal sześciokrotnie. Tak przedstawiał się materiał statystyczny, na którym Słomiński miał się oprzeć przy budowie swej tablicy wymieralności.

Skupienia wieku nie są w statystyce demograficznej czymś nieznanym. O dawności zjawiska świadczyć może fakt podany przez, historyka starożytności Kahrstedta: oto na zachowanych napisach nagrobnych z czasów rzymskich nieodmiennie figuruje wiek zmarłych kończący się na O lub na 5. My dziś usuwamy skupienia wieku za pomocą inteligentnie pomyślanych metod wy­równywania. Lat temu ponad 130 — wtedy kiedy Słomiński obliczał swe tablice wymieralności — tak precyzyjnych metod wyrównywania nie znano. Słomiński wyrównał otrzymane licz­by, ale uczynił to w sposób, który dziś musielibyśmy uznać zawadliwy. Tu już potrącamy o drugą sprawę, mianowicie o meto­dologię omawianego rachunku. '

Słomiński obliczył swoją tablicę metodą Halleya lub — co jest bardziej prawdopodobne — jakąś zbliżoną do niej metodą. Z tego tytułu nie można mu czynić zarzutu, gdyż brak szczegó­łowych danych o wieku żyjących nie pozwalał na zastosowanie' jakiejś bardziej dokładnej metody.

Wartość e0 w tablicy Słomińskiego wynosi 35,7 roku. Nie sądzę, by wynikowi temu można byio zarzucić jakiś większy roz-dźwięk z rzeczywistością: średnia długość życia została zapewne przeszacowana, ale chyba nie więcej jak o rok — półtora.

Nie zamykając oczu na wszystkie słabe strony pierwszej pol­skiej tablicy wymierałności, chcę zwrócić uwagę na trzy godne odnotowania fakty:

  1. w połowie XIX wieku zjawia się w Polsce tablica wymie­
    ralności, co w owym czasie należało jeszcze do rzadkości: tylko-
    w nielicznych krajach obliczano wówczas podobne tablice;

  2. obliczono tę tablicę taką metodą, jaka umożliwiała okre­
    ślenie porządku wymierania generacji w warunkach nieistnienia
    danych spisowych o podziale żyjącej ludności według wieku;

  3. na wysoką ocenę zasługują społeczne wysiłki w kierunku
    rozpoznania sytuacji demograficznej kraju w warunkach nie­
    istnienia własnej państwowości.

Kontynuatorem dzieła Słomińskiego był na terenie Królestwa Adam Bolesław Danielewicz, autor dwóch tablic wymieralności dla miasta Warszawy: z roku 1874 i z roku 1885. Na terenie Małopolski obliczaniem tablic wymieralności zajęli się antropo­logowie z inicjatywy znakomitego uczonego, profesora Uniwer­sytetu Jagiellońskiego Józefa Majera34. Sam onl zapoczątkował

131

serię tych tablic, ogłaszając tablicę dla miasta Krakowa oparta na danych o zgonach wśród ludności chrześcijańskie] w latach 1859-1868. Autorami dalszych tablic z tej serii byli: Talko-Hryn-cewicz, Sciborowski, Buszek, Janiszewski i inni.

We wskrzeszonym państwie polskim obliczaniem tablic wy­mierałności zajął się Główny Urząd Statystyczny. Jako pierwsze wykonano tablice dla województw zachodnich (poznańskiego i po­morskiego) za rok 1922. Podstawowe znaczenie miały i mają nadal tablice za lata 1931-1932, wykonane w GUS-ie pod kie­runkiem Stefana Szulca i Samuela Fogelsona.

Po zakończeniu 'drugiej wojny światowej, kiedyśmy tak bar­dzo łaknęli wiadomości o sytuacji demograficznej po przebytym kataklizmie wojennym, pierwszy głód w zakresie brakujących danych o trwaniu życia zaspokoił dr Egon Yielrose, obliczając tablicę wymieralności na podstawie danych o żyjących i zmar­łych w 1948 r. Potem przyszła kolej na tablice obliczane w Głów­nym Urzędzie Statystycznym. Zapoczątkowała je tablica za lata 1952-1953, wykonana przez drą Ryszarda Zasępę.

23. Czechosłowackie tablice wymieralności

W Czechosłowacji — jak podają H. Hartmannova i P. Fesen-ko35 — najstarsze tablice wymieralności pochodzą z lat 1869-1880; zostały one obliczone przez austriacką Komisję Statystyczną, i to tylko dla ziem czeskich. Pierwsze własne tablice wymieral­ności zostały obliczone w Czechosłowacji w roku 1935 na pod­stawie danych o stanie ludności ze spisu przeprowadzonego w dniu l XII 1930 i danych o zgonach z lat 1929-1932. Następną pełną tablicę wymieralności obliczono w latach 1953-1954 dla okresu 1949-1951. W roku 1955 nastąpił w Czechosłowacji wiel­ki spadek umieralności. Dla lepszego rozpoznania tego fenomenu obliczono w 1957 r. skrócone tablice umieralności dla roku 1955. Następne pełne tablice obliczono dła lat 1960-1961, a potem pełne i skrócone dla roku 1970.

Por.: E. Roś s e t, Związki antropologii 2 demografią.

35 H. Hartmannova, P. Fesenko, ftmrtjiostni tabulky 1970, „De­mografie", 1973, nr 3, s. 235,

132

24. Tablice indyjskie

Z dawniejszych doświadczeń europejskich wiemy, że obli­czaniu tablic wymierałności metodą zapewniającą prawidłowe wyniki stał na przeszkodzie brak jednego z dwóch podstawowych elementów niezfoejdnych do stosowania takiej metody: istniały dane o wieku zmarłych, ale nie istniały dane o wieku żyjących. W Indiach sytuacja jest odwrotna: dzięki regularnie przeprowa­dzanym spisom ludności są tu dane o wieku żyjących, brak na­tomiast wiarygodnych danych o wieku zmarłych. W tych wa-Tunkach korzysta się tu z innej metody obliczania tablic wymie­rałności: z konfrontacji danych dostarczonych przez dwa nastę­pujące po sobie spisy ludności wyprowadza się liczby zmarłych w okresie międzyspisowym. Procedurę taką nazywamy „metodą tablic indyjskich".

Rozdział piąty

Tablice wymieralności specjalnego typu

Poza zwykłymi, bliżej już przez nas omówionymi tablicami wymieralności istnieją tablice typu specjalnego, które oddają nam usługi jako instrument analizy zmian zachodzących w trwa­niu życia ludzkiego. Wchodzą tu przede wszystkim w grę tablice hipotetyczne, tablice modelowe i tablice kohortowe. Im też będą poświęcone nasze najbliższe rozważania.

A. Hipotetyczne tablice wymieralności

1. Istota tablic hipotetycznych

Tablice wymieralności, które nazywamy hipotetycznymi, a które może słuszniej byłoby nazwać analitycznymi, określają trwanie życia, jakie miałoby miejsce pod panowaniem założo­nych, w tej chwili lub w ogóle nierealnych warunków umieral­ności. Z definicji tej wynikają następujące konsekwencje: pri-mo — tablice hipotetyczne nie mogą być identyfikowane z tabli­cami perspektywicznymi, secundo — nie mogą być używane w zastępstwie tablic perspektywicznych i tertio — nie powinny być kojarzone z określoną datą.

134

2. Rodzaje tablic hipotetycznych

Zacznijmy od konstatacji typu negatywnego: rachunki per­spektywiczne, mające odpowiedzieć na pytanie, jak sobie wy­obrażamy poziom trwania życia w okresie perspektywicznym, choć oparte na takich czy innych hipotezach, nie należą 'do kate­gorii rachunków, które określamy mianem hipotetycznych. Przy największej nawet niepewności tych liczb musimy w nich wi­dzieć dane prognostyczne, a nie hipotetyczne. Niemniej jednak nasi koledzy z GUS-u nazywają te tablice hipotetycznymil. O przykład tablic naprawdę hipotetycznych nietrudno: mogę w tym charakterze wskazać moje własne, nieco dalej zamie­szczone obliczenia mówiące o tym, ile wynosiłoby trwanie życia w Polsce, gdyby w ogóle nie istniały zgony w wieku niemowlę­cym, dziecięcym itd. Hipotetyczny charakter mają również now­sze obliczenia GUS-u dotyczące kształtowania się trwania życia w Polsce w przypadku nieistnienia zgonów z tych czy z innych przyczyn. Mogę więc zrozumieć M. Kędelskiego, który szuka wyjścia z istniejącej gmatwaniny terminologicznej (a tym sa­mym i klasyfikacyjnej) przez wyodrębnienie klasy tablic hipo­tetycznych sensu stricte2. Nie jest to chyba potrzebne: wystar­czy zaniechać utożsamiania tablic perspektywicznych z tablicami hipotetycznymi.

Wśród autentycznych tablic hipotetycznych wyróżnić można kilka grup. Odrębny charakter mają tablice skonstruowane na podstawie najlepszych osiągnięć różnych krajów — takie tablice przyjęto nazywać optymalnymi. Inny charakter mają tablice oparte na założeniu nieistnienia zgonów w określonym wieku. Dalszą grupę tworzą tablice zakładające eliminację różnych cho­rób. Przyjrzyjmy się poszczególnym rodzajom tablic.

L Optymalne tablice wymieralności

Od dawna już podejmowane są próby mające na celu określe-

1 Por. J. Aleksińska, Hipotetyczne tablice wymieralności 1971-
2000,
seria: Prognozy demograficzne, GUS, Warszawa 1971, z. 2.

2 M. Kędelski, Hipotetyczne tablice trwania życia, „Studia Demo­
graficzne", 1976, z. 46.

nie najkorzystniejszego w istniejących warunkach, możliwego do osiągnięcia, porządku wymierania generacji. Celowi temu służą hipotetyczne tablice wymieralności, które przyjęto nazywać optymalnymi. Rozpatrzymy ważniejsze z nich.

3. Tablice optymalne Dublina i Lotki

W roku 1934 skonstruowali optymalną tablicę wymieralności dwaj głośni amerykańscy demografowie Louis I. Dublin i Alfred J. Lotka. Tablica, o której mowa, była w tym sensie optymalna, że dla poszczególnych grup wieku wybierano najkorzystniejsze wartości z istniejących empirycznych tablic wymieralności. Naj­lepszą w tym znaczeniu tablicę wymieralności posiadała w tam­tym okresie Nowa Zelandia — toteż optymalną tablicę Dublina i Lotki zasiliły w głównej mierze parametry nowozelandzkie. Zużytkowano również najlepsze doświadczenia amerykańskie, ponadto zaś w odniesieniu do niektórych roczników obniżono znane najniższe prawdopodobiństwa zgonu — według własnej oceny istniejących pod tym względem możliwości („using our best judgment") 3.

W wyniku zastosowanej procedury otrzymali autorzy •—• we­dług ich własnego określenia — hipotetyczną tablicę wymieral­ności przedstawiającą górną granicę trwania życia, jaka daje •się osiągnąć przy ob*ecnym stanie wiedzy medycznej i sanitar­nej. W tej, na owe czasy optymalnej tablicy przeciętne trwanie życia wynosiło 69,9 roku. Był to — dodajmy — wielki skok wy­obrażeniowy w stosunku do ówczesnego stanu faktycznego: para­metr e0 z roku 1930 wynosił w USA 59,7 roku.

Nie obeszło się bez krytyki pod adresem skonstruowanej przez Dublina i Lotkę optymalnej tablicy wymieralności. Nie­miecki statystyk, zresztą nie najwyższej rangi, He»ninger za­rzucił autorom tablicy, że obliczone przez nich przeciętne trwa­nie życia, w wysokości prawie 70 lat jest czymś nierealnym i że nawet w najkorzystniejszych warunkach, na jakie praktycznie można liczyć, wartość taka nie będzie osiągnięta. Inny zarzut, podniesiony przez Henningera, polegał na tym, że nie można łą-

136

13T

czyć w całość osiągnięć stanowiących dorobek różnych krajów i różnych kultur. „Nowozelandzkiej umieralności — pisał Hen-ninger — nie można przenosić na ludność Stanów Zjednoczo­nych", co nawet na pierwszy rzut oka zdawało się być słuszne, ale czemu — • przy bliższym przemyśleniu sprawy — należałoby się raczej przeciwstawić.

Niezrażeni tą krytyką Dublin i Lotka obliczyli w 1941 r. nową tablicę optymalną, opartą na tych samych, co i poprzed­nio, zasadach i uwzględniającą nowsze, wówczas zresztą niezbyt duże osiągnięcia wiedzy lekarskiej 4. Przeciętne trwanie życia w tej nowej tablicy optymalnej przekraczało nieco 70 lat (do­kładnie 70,78).

Od czasu obliczenia omówionych tu optymalnych tablic wy-mieralności upłynęło kilka dziesięcioleci. Ten stosunkowo nie­długi okres wystarczył, by w wielu krajach europejskich obraz stosunków uważany za optymalistyczny stał się rzeczywistością, Nie pesymizm czarnowidzów w rodzaju Henningera, lecz opty­mistyczne spojrzenie w przyszłość, zawarte w obu omówionych tablicach optymalnych, okazało się prawdziwe.

4. Tablica optymalna Whelptona

W roku 1947 opublikował optymalną tablicę wymieralności dla białej ludności USA znany demograf amerykański P. K. Whelp-ton. W porównaniu ze stanem rzeczy z roku 1940 otrzymał on dla mężczyzn trwanie życia o 6,4 roku dłuższe, dla kobiet — o 5,3. Na rok 1960 przewidywał on dla mężczyzn w najlepszym razie 68,2 roku, na rok 1975 — 70,6 roku 6. Korzyści wynikające z wynalezienia antybiotyków nie były tu jeszcze uwzględnione.

Dziś, w 30 lat po ogłoszeniu tablicy Whelptona, możemy
stwierdzić, iż zapowiadane przezeń wartości optymalne zostały
w USA osiągnięte. Fakty tego rodzaju rodzą zaufanie do kalku­
lacji biometrycznych. ,

4 L. I. Dublin, A. J. Lotka, A Lesson in Optimism, ' „Statistical
Bulletin", M.L.I.C., 1941, nr 11.

5 P. K. W h e l p t o n, Forecasts of the Population o/ the United States
1945-1975,
Waszyngton 1947.

5. Tzw. biologiczna tablica dożycia

Francuski demograf Jean Bourgeois-Pichat, który ma na. swym koncie cały szereg przez się wynalezionych nowych tech­nik badawczych, skonstruował w 1952 r. optymalną tablicę wy­mieralności, mającą wskazać możliwości przedłużenia średniej długości życia, jakie się mieszczą w granicach praw biologii czło­wieka. Stąd nazwa tablicy: biologiczna tablica dożycia e.

Tablica, o której mowa, została oparta na założeniu, że z bie­giem czasu nauka i praktyka medyczna zdołają położyć kres cho­robom, a tym samym i zgonom, pochodzenia egzogenicznego, a jednocześnie powstrzymają wzrost umieralności z przyczyn endogenicznych. Chodzi tu — rzecz jasna — o wizję przyszłości, ale takiej przyszłości, o której wolno sądzić, że jest realna i że na jej urzeczywistnienie nie wypadnie zbyt długo czekać.

Jakąż perspektywę przedłużenia trwania życia otwiera przed ludnością ta tablica? Zastajemy w niej następujące parametry przeciętnego trwania życia:

mężczyźni 76,3 lat

kobiety 78,2 lat

Średnia arytmetyczna z tych dwóch wartości wynosi 77,3; na tyle lat życia można będzie przeciętnie liczyć w razie reali­zacji śmiałych założeń, na jakich została oparta omawiana ta­blica.

Nie mniej interesujące są inne parametry figurujące w oma­wianej tablicy. Oto na s. 138 zaczerpnięte z tej tablicy liczby do­żywających (lx) i wartości przeciętnego dalszego trwania życia dla osób w różnym wieku (ex).

Zwróćmy na razie uwagę na występujące w tej tablicy pa­rametry dożycia niemowląt. Pod rządami optymalnych „praw umieralności" (tak francuscy demografowie nazywają porządek wymierania generacji) ma schodzić ze świata przed ukończeniem pierwszego roku życia nie więcej niż 13 chłopców na 1000 nowo­rodków męskich i 9 dziewcząt na 1000 noworodków żeńskich. Jak dotąd, jedynie Szwecja osiągnęła tak niski poziom umieral­ności niemowląt.

Wiek Dożywający wieku x Przeciętne dalsze
dat) trwanie życia
mężczyźni kobiety mężczyźni kobiety
0 100000 100000 76,3 78,2
1 ' 98700 99100 76,3 77,9
10 98656 99064 67,3 69,0
20 98540 98970 57,4 59,0
30 98228 98711 47,6 49,2
40 97398 98009 37,9 39,5
50 95190 96125 28,7 30,1
60 89530 91222 20,1 21,5
70 75919 79126 12,9 14,0
80 46390 53744 7,8
8-1 >*
90
100

Pouczająca byłaby szersza konfrontacja parametrów optymal­nych z parametrami empirycznych tablic wymieralności, daw­niejszych i nowszych. Zadania tego podjął się Alfred Sauvy7. Zestawiając parametry lx z dawnej francuskiej tablicy Duvil-łarda (wiek XVIII), z tablicy francuskiej lat pięćdziesiątych XX wieku oraz z „biologicznej tablicy dożycia", przedstawił on następujący obraz porównawczy:

Dożywający wieku x we Francji według tablicy

Wiek Duvillarda z połowy „biolo-
dat) (wiek XVni) XX wieku gicznej"
0 1000 1000 1000
1 767 960 989
20 502 940 987
40 369 901 977
60 214 754 904
80 35 298 500
90 4 40 169

Z powyższego zestawenia nietrudno wyczytać, że poważną
część drogi wiodącej do biologicznie w tej chwili osiągalnego po­
ziomu długości życia ma już Francja poza sobą Nie inaczej rzecz
się ma w wielu innych krajach rozwiniętych. ' ,

W szerszej skali wykonali podobne badania dwaj inni fran­cuscy demografowie: A. Nizard i J. Vallin. Konfrontując empi­ryczne prawdopodobieństwa zgonu w różnym wieku z odpo­wiednimi wartościami figurującymi w „biologicznej tablicy do­życia", stwierdzili oni, że w niejednej grupie wieku, zwłaszcza u kobiet, stan faktyczny zbliżył się do „biologicznego". W sumie jednak przeciętne trwanie życia nigdzie dotąd nie osiągnęło wska­zanego przez J. Bourgeois-Pichat pułapu biologicznego8.

Zarówno założenia, na których została oparta „biologiczna ta­blica dożycia", jak i wnioski, do jakich ona prowadzi, dały asumpt do szeregu interesujących uwag dyskusyjnych.

Na I Europejskiej Konferencji Demograficznej w Stras-burgu (r. 1966) włoski demograf M. Natale wysunął wątpli­wość, czy uda się w całości zlikwidować zgony z przyczyn egzo-genicznych. Źródłem tych wątpliwości jest doświadczenie, które uczy, że wraz z ogólnym podnoszeniem się stopy życiowej wzra­sta umieralność z wypadków oraz częstość przypadków śmierci gwałtownej. Jeśli zaś chodzi o zgony z chorób endogenicznych, to — zdaniem Natalego — o jakiejś radykalnej zmianie odpor­ności organizmu ludzkiego na te choroby nie może być mowy.

Inny delegat włoski, Yetere, wskazywał na tej samej konfe­rencji, że zupełna likwidacja znanych nam chorób zakaźnych nie jest w ogóle możliwa. Co więcej, trzeba się liczyć z nowymi jednostkami chorobowymi i tym samym z nowym źródłem umie­ralności: zanieczyszczenie atmosfery i różnego rodzaju zatrucia tworzą nowy czynnik umieralności9.

Komentując wyniki tej tablicy, A. Sauvy zwrócił uwagę na dwie rzeczy: po pierwsze — osiągnięcie parametrów optymalnych jest dla wielu krajów muzyką dość odległej przyszłości i po dru­gie — limity trwania życia uchodzące za optymalne nie powinny być uważane za ostateczne. Profesor Sauvy pisał: „II est vrai que les meurtriers les plus rebelles comme le cancer peuvent un jour trouver leur maitre. Ił ne saurait donc etre ąuestion d'im-poser une łiinite verita'ble a la vie humaine" (Jest prawdą, że nawet tak zabójcza choroba, jak rak, może 'któregoś dnia być poko­nana— nie należy więc wyznaczać granicy życiu ludzkiemu)10, Teza o czasowym uwarunkowaniu ocen, które określamy jako optymalne, jest niewątpliwie słuszna: co dziś jest optymalne, nie musi nim pozostać jutro. Ale jest i druga prawda — ta, która mówi o nieuchronności nadejścia momentu, kiedy wzrost przeciętnego trwania życia ustanie. Otóż J. Bourgeois-Pichat postawił sobie za zadanie określić, przy jakim poziomie prze­ciętnego trwania życia nastąpi kres jego wzrostu. J na tym pole­ga zasługa autora „biologicznej tablicy dożycia".

II. Tablice eliminujące zgony w określonym wieku

Tablice wymieralności oparte na założeniu nieistnienia zgonów w młodszych grupach wieku były obliczane już w pierwszej połowie XIX wieku. Koncepcję takich rachunków wyłożył Daniel Bernoulli, je!den z przedstawicieli znakomitego rodu szwajcar­skich matematyków.

W krajach socjalistycznych obliczali podobne tablice J. Kor-czak-Czepurkowskiu, P. Pruteanu12 i piszący te słowa1S. Przy­toczę własną tablicę tego typu obliczoną dla Polski.

6. Własne rachunki hipotetyczne

Obliczałem kilkakrotnie dla Polski hipotetyczne trwanie życia w przypadku nieistnienia zgonów w wieku zerowym, w wieku 0-15, 0-30, 0-45 i 0-60 lat. W tabl. 2 podaję wyniki nowszego obliczenia, opartego na polskiej tablicy wymieralności za lata 1973-1975.

ia A, S a u v y, L'Europe et są population, s. 73.

11 J. Korczak-Czepurkowski, Wlijanije smiertnosti w raźnych
wozrastach na uwieliczenije sriedniej prodolżitielnosti żizni,
[w:] Izuczenije
wo&proizwodstwa nasielenija,
redaktor A. Wołków, Moskwa 1^68. '

12 P. Pruteanu, Durata media a vietii in orasul Jasi, „Revista de
Statistica" [Bukareszt], 1962, nr 4.

38 E. R o s s e t, Perspectives de l'evolution future de la duree moyennc de vie, „Genus" [Rzym], 1968, nr. 1-4.

Tablica z. Hipotetyczny rachunek przeciętnego trwania życia w Polsce przy wyeliminowaniu zgonów w wieka poniżej 60 roku życia

Hipotezy Przeciętne trwanie życia (e0)
ogółem
A. Dane faktyczne z lat
1973-1975 70,9
B. q0 =0 72,6
C. q0-i5=:0 73,1
D. q0-3o - 0 73,9
E. qo-« = 0 75,1
F. q0-6o = 0 77,7

Z rachunków naszych wynika, że przy całkowitym wyelimi­nowaniu zgonów niemowlęcych przeciętne trwanie życia — caeteris paribus — przedłużyłoby się w Polsce o niecałe dwa la­ta. Likwidacja wszelkich zgonów do 15 roku życia podniosłaby ów zysk do pełnych dwóch lat. Likwidacja zgonów w wieku od O do 30 roku życia dałaby w efekcie przedłużenie przeciętnego trwania życia o 3 lata. Przy nieistnieniu zgonów od O do 45 roku życia zyskalibyśmy nieco ponad 4 lata dodatkowego życia, a w braku zgonów do 60 roku życia — 6,8 roku.

Z tych czysto akademickich rozważań wynikają następujące wr&oski:

  1. dla osiągnięcia jakiegoś większego przedłużenia życia ludz­
    kiego byłoby nieodzowne obniżenie umieralności w starszych
    grupach wieku, tych, które — jak dotychczas — są szczególnie
    oporne na uzyskanie jakichś korzystniejszych wyników w walce
    o przedłużenie życia (w starszych grupach wieku daje się już
    od lat zauważyć raczej zwyżkowa tendencja umieralności);

  2. osiągnięcie przeciętnego trwania życia w wysokości 80 lat
    jest w obecnym stanie rzeczy nader trudne, a podniesienie go
    do 85 lat — bodaj nierealne.

7. Tablice hipotetyczne WHO

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) opublikowała w 1972 r. wyniki swych obliczeń, mówiące o tym, ile by wyniosło w po­szczególnych krajach przeciętne trwanie życia (e0), gdyby uległy

całkowitej likwidacji zgony z (1) chorób układu krążenia, (2) no­wotworów złośliwych, (3) chorób układu oddechowego i (4) wy­padków14. Oto maksymalne wartości e0, jakie byłyby w tej sytuacji do osiągnięcia:

parametrami hipotetycznymi a rzeczywistymi, z czego wynika,, że dopiero efektywne obniżenie umieralności w wieku powyżej 65 lat mogłoby przynieść jakiś bardziej liczący się wzrost prze­ciętnego trwania życia.

mężczyźni

Islandia 86,8

Izrael 85,5

Dania 84,8

Kanada 84,6

Szwecja 84,3

kobiety

USA 93,5

Kanada 92,5

Izrael 90,5

Islandia 90,2

Australia 90,1

W zestawieniu WHO figurują również dane dla Polski. Li­kwidacja czterech wymienionych przyczyn zgonu podniosłaby średnią długość życia w Polsce do 78,4 roku u mężczyzn i do 85,2 roku u kobiet.

8. Tablice hipotetyczne ONZ

Podobne, czysto hipotetyczne rachunki zostały wykonane przez demografów ONZ. Opierając się na tablicach wymieralności róż­nych krajów, obliczyli oni, ile wyniosłoby około 1970 r. przeciętne trwanie życia ludności (e„) przy założeniu nieistnienia zejść śmier­telnych przed osiągnięciem 50 roku życia (pierwsza wersja) luib 65 lat (druga wersja). Oto wyniki tych rachunków dla 27 krajów europejskich:

  1. w pierwszej wersji ea wynosi: dla mężczyzn — od 72 dc*
    77 lat, dla kobiet — od 76 do 80 lat;

  2. w drugiej wersji: dla mężczyzn — od 76 do 80 lat, dla:
    kobiet — od 79 do 82 lat.

Komentując te dane, autorzy elaboratu analitycznego wyko­nanego w Sekretariacie Europejskiej Komisji Ekonomicznej ONZ w Genewie1B słusznie wskazują na 'niewielką różnicę między

« World Health S.tatistics Report 1972 (za S. Klonowiczem).

" Etude sur la situation economiąue de l'Europę en 1974, Deuxiem& partie: L'evolution dśmographiąue de l'Europę depuis la guerre et les perspectives jusqu'en l'an 2000, ONZ, Nowy Jork 1976.

III. Tablice eliminujące zgony z różnych przyczyn

Trzeci rodzaj hipotetycznych tablic wymieralności — to ten„ który jest oparty na hipotezie całkowitego wyeliminowania zgo­nów z tych czy innych przyczyn.

Na sprawę zgonów wywołanych różnymi przyczynami można spojrzeć dwojako: pod kątem uszczerbku, jakie wyrządzają one przeciętnemu trwaniu życia ludzkiego, lub pod kątem zysku, jaki dałaby ich likwidacja. Pochodzące z tego samego czasu wielkości strat i zysków są identyczne. Gdy jednak uszczerbek jest rzeczą realną, zysk jest kategorią hipotetyczną. Może dlatego pisarzom minionych stuleci łatwiej było rozprawiać na temat faktycznych, strat niż rozstrząsać ewentualne korzyści.

Badania nad wielkością uszczerbku powodowanego przez zgo­ny z tych czy innych chorób mają za sobą długą historię. Wystar­czy przypomnieć, że według rachunków francuskich, pochodzą­cych z końca XVIII wieku, liczne wówczas zgony na ospę obni­żały średnią długość życia Francuzów o 3 i pół roku. Ponieważ ospa została wyeliminowana, możemy więc powiedzieć, że Edwar­dowi Jennerowi (1749-1823), 'który był twórcą metody szczepień ochronnych przeciw ospie, narody europejskie i liczne narody pozaeuropejskie zawdzięczają przedłużenie życia swych obywa­teli o trzy — cztery lata.

Przejdźmy do nowszych i bliższych nam czasów.

9. Rachunki Alfreda Sauvy'ego

Alfred Sauvy stara się ustalić, o ile przedłużyłoby się prze­ciętne trwanie życia, gdyby któregoś dnia zdołano położyć kres zgonom z przyczyn endogenicznych, mianowicie z nowotworów

144

i chorób serca. Uczony francuski stwierdza, że pokonanie nowo-?'j tworów (w formie zapobiegania przypadkom lub ich całkowitej£3 -uleczalności) mogłoby, być może, nastąpić w trybie nagłym, lecą'-"j przedłużyłoby życie co najwyżej o trzy lata. Przezwyciężenie | chorób serca pozwoliłoby przedłużyć życie o 8 lub 9 lat, ale :nie mogłoby nastąpić od razu: trzeba by czekać dobre pół wieku, nim skutki jego objawią się w pełni16.

10. Rachunki Hansa Wieslera

Szwajcarski statystyk Hans Wiesler obliczył, że przy nie-.dstnieniu zgonów na raka przeciętne trwanie życia mężczyzn, które w latach 1957-1958 wynosiło w Szwajcarii 68,1 roku, pod­niosłoby się do 70,9 roku, czyli zysk wyniósłby 2,8 roku 17.

f!

11. Rachunki dla Polski

Dla Polski podobne rachunki zostały wykonane z dużą sta-; <rannością w Głównym Urzędzie Statystycznym (r. 1976)1S. Obli­czono mianowicie dla kraju w całości i dla poszczególnych wo- • jewództw parametry trwania życia przy założeniu eliminacji sześciu różnych przyczyn zgonu. Hipotetyczne wartości e0 wy-, niosłyby:

mężczyźni 67,82 69,84 73,90 68,41 67,88 69,54

kobiety 74,69 76,82 81,07 75,20 74,88 75,13

przy wyeliminowaniu

  1. chorób zakaźnych

  2. nowotworów

  3. chorób układu krążenia . . .
    4.'chorób układu oddechowego .
    5. chorób układu trawiennego . .
    <6. wypadków, zatruć i urazów .

18 A. S a u v y, Croissance zero? Paryż 1973, s. 131

17 H. Wiesler, L'influence du cancer sur l'ordre de survie, [w:] International Population Conference New York 1961, t. l, Nowy Jork 1961, s. 789.

" Trwanie życia i umieralność według przyczyn w województwach w latach 1973-1975.

Różnica w stosunku do parametrów faktycznych (m. — 67,34 roku, k. — 74,42) mówi o zysku, jaki dałaby eliminacja poszczególnych przyczyn zgonu przy dziś istniejącym poziomie umieralności (z lat 1973-1975).

Podobne rachunki — również dła Polski — przedstawił na konferencji demograficznej w Kórniku-Błażejewku (1975) dr Mie­czysław Kędelski19. Wynotujmy z nich liczby osób dożywających wieku 70 lat (ze 100000 noworodków każdej płci): faktyczne z lat 1970-1972 i hipotetyczne przy wyeliminowaniu określonych grup przyczyn zgonu:

kobiety 73012

81 583 74821 74179 79650 73833 74023

mężczyźni 54133

66431 57354 55638 60348 56245 58168

Dożywający wieku 70 lat

Stan faktyczny 1970-1972 Przy wyeliminowaniu chorób układu krążenia. . . chorób układu oddechowego chorób układu trawiennego .

nowotworów

chorób zakaźnych

wypadków, zatruć, urazów .

Dr Kędelski pomija interpretację wartości oszacowanych pa­rametrów, zaznaczając, że „łatwo dostrzec, iż umożliwiają one pogłębioną analizę potencjału zdrowia i życia ludzkiego". Sądzę, że uwaga ta jest niesporna jedynie w odniesieniu do potencjału życia. Jeśli chodzi o potencjał zdrowia, to rzecz jest już wątpliwa.

12. Wątpliwości

Czy hipotetyczne rachunki, o których była mowa, nie wywo­łują fałszywych nadziei? Czy rezczywiście likwidacja tych czy innych przyczyn zgonu dałaby w efekcie przedłużenie życia ludz­kiego? Wątpliwości tego typu są podnoszone przez różnych auto­rów.

Jednym z nich jest współautor poważnej amerykańskiej mo­nografii gerontologicznej dr Louis Lasagna. „Czy realne jest przewidywanie — pyta on — że postę'py medycyny mogą spo­wodować jakiś znaczniejszy wzrost trwania życia ponad stan

146

dzisiejszy?" Nie są dlań przekonywające rachunki hipotetyczne, które ukazują zysk w postaci przedłużenia trwania życia na sku­tek likwidacji określonej przyczyny zgonu, na przykład nowo- ' tworów. Nie ma bowiem na to dowodu — twierdzi autor — że osoby, które uchroniły się przed rakiem, nie umrą z jakiejś innej przyczyny, „Rzeczą bardziej rozsądną — mówi Lasagna — było­by przyjąć, że nie tyle będzie się odsuwał kres życia, ile że więcej ludzi dożywać będzie tego kresu" 20.

Podobne wątpliwości zgłasza polski lekarz dr Stefan Klono-wicz. Komentując wyżej przytoczone tablice hipotetyczne WHOT wskazuje on, że nie mają one charakteru realistycznego, ponie­waż nie nawiązują do aktualnych lub na najbliższą przyszłość przewidywanych możliwości nauk medycznych. Autor sądzi, że „taka całkowita eliminacja (wyszczególnionych przyczyn zgonu) nie jest na razie możliwa", i dodaje: „Niestety, śmierci nigdy nie da się wyeliminować całkowicie: przegrywając na jednym od­cinku [...] rewanżuje się ona na innym. Nie da się także całko­wicie wyeliminować poszczególnych jej przyczyn, a tym bar­dziej — wszystkich przyczyn jednocześnie"21.

Podniesione wątpliwości są w dużym stopniu zasadne. W obro­nie krytykowanych rachunków można jednak powiedzieć, że nie kusiły się one o pokazanie rzeczywistości: są to przecież rachunki hipotetyczne, a nie prognostyczne. Ich celem jest częściej roz­wianie nadziei na jakieś urojone przedłużenie życia niż wywoły­wanie fałszywych nadziei.

B. Modelowe tablice wymieralności

Rozwój demografii charakteryzuje się w ostatnich latach kon­struowaniem tablic modelowych dla różnych dziedzin stosunków ludnościowych. Modelowego ujęcia doczekało się również zagadnienie porządku wymierania generacji i przeciętnego trwania życia.

13. Tablice modelowe ONZ

Dwaj pełni inwencji demografowie J. Bourgeois-Pichat i V. G. Yałaoras, pracując w biurze demograficznym ONZ, skon­struowali szereg modelowych tablic wymieralności, odpowiada­jących różnemu poziomowi podstawowej funkcji biometrycznej,. jaką i, stanowi przeciętne trwanie życia obliczone dla noworod­ka {e„)22. Jako materiał do obliczenia tych tablic posłużyły auto­rom empiryczne tablice wymieralności w liczbie 158.

Skonstruowanie modelowych tablic wymieralności stanowiło-poważny wkład do teorii i praktyki analiz demograficznych z za­kresu umieralności. Tablice te rzuciły snop światła na ewolucję trwania życia w przeszłości, nadto zaś stały się drogowskazem dla rozpoznania perspektyw dalszego przebiegu tego procesu.

Przyjrzyjmy się różnym modelom porządku wymierania ge­neracji (tabl. 3).

Jest oczywiste, że poziom przeciętnego trwania życia zależy od istniejącego porządku wymierania generacji. Można jednak rzecz odwrócić i powiedzieć, że każdej wartości przeciętnego trwania życia odpowiada jej tylko właściwy porządek wymie­rania generacji. I temu właśnie dają wyraz przytoczone przez nas tablice modelowe.

Statystycy dawniejszej doby poszukiwali praw umieral­ności. Nie wahałbym się powiedzieć, że te prawa mieszczą się w modelowych tablicach wymieralności, które ukazują nam zmiany w porządku wymierania generacji, jakie niesie ze sobą postęp społeczny. Byłoby złudzeniem sądzić, że figurujące w ta­blicach liczby dożywających odpowiadają w każdym przypadku temu, co jest lub powinno być w życiu. Stąd też wątpliwą war­tość mają oceny konkretnych warunków umieralności drogą ir1" konfrontacji z parametrami -i tablic wymieralności. Jeżeli -

20 L. Lasagna, Aging and the Field of Medicine, [w:] Aging and.
Society,
t. II, redaktorzy: M. W. Riley, J. W. Riley Jr. i M. E. Johnson,.
Nowy Jork 1969, s. 60.

21 S, K l o n o w i c z, Żyć można dłużej, Warszawa 1977, s. 366.

Tablica 3. Porządek wymierania generacji (liczby dożywających) według niektórych mo-

delowych tablic wymieralności ONZ

Wiek Poziom e0
25 lat

Mężczyźni

0 100000 100000 100000 100000
1 70951 74441 77535 80427
5 56217 62201 67389 72050
10 52372 58871 64558 69672
15 50088 56831 62778 68147
20 47230 54123 60301 65943
30 40021 47064 53666 59888
40 31843 39307 46404 53321
50 22367 29761 37368 44894
60 13155 19353 26299 33603
65 9125 14188 20199 26824
70 5654 9329 14002 19466
75 2876 5109 8201 12102
80 1099 2143 3757 5993
85 245 558 1 125 2023

Kobiety

0 100000 100000 100000 100000
1 73185 76627 79675 82441
5 57679 63834 69144 73805
10 53585 60294 66151 71307
15 50 913 57925 64095 69554
20 47638 54483 61300 67090
30 39552 46994 54003 60539
40 30940 38700 46348 53698
50 22723 30452 38437 46318
60 14709 21461 28937 36706
65 10753 16474 23162 30392
70 7052 . 11420 16860 23067
75 3854 6676 10476 15129
80 1 566 2970 f 5076 7898
85 385 849 1660 2895
Poziom e0 Wiek
50 Jat

Mężczyźni

100000 100 000 100000 100000 0
85622 91553 97033 97959 1
80180 88513 96087 97526 5
78599 87579 95697 97335 10
77546 86 913 V 95 380 97167 15
75900 85831 94842 96882 ' 20
71240 82744 93399 96050 30
66247 79336 91490 94712 40
59345 73990 87610 91596 50
48466 64008 78710 83639 60
40908 56180 70965 76351 65
31847 46000 60227 65875 70
21751 33638 46284 51732 75
12198 20646 30322 34 971' 80
4943 9569' 15458 18581 85

Kobiety

100000 100000 100000 100000 0
87625 92941 97663 98461 1
82136 90044 96860 98095 5
80515 89160 96568 97952 10
79333 88500 96328 97-823 15
77615 87488 95926 97608 20
. 72940 84 686 94786 96946 30
67 981 81511 93136 95800 40
62064 77105 90089 93282 50
53076 69302 83642 87381 60
46413 62887 77803 81 840 65
37747 53770 68831 73184 70
27)41 41441 55662 60278 75
16086 27082 38977 43337 80
7123 13726 21 690 24963 85

wiedzieliśmy, że w tablicach modelowych mieszczą się .prawa umieralności, to przez słowo „prawa" rozumiemy „tendencje". Te zaś występują z nie budzącą wątpliwości konsekwencją: w" miarę narastającego uczestnictwa kraju w postępie społecz­nym życie jego obywateli przedłuża się, a wyrazem tego jest coraz większa liczba osób dożywających określonego wieku. Porównajmy dane dla dwóch poziomów: e40 i e-j9:

— liczba noworodków płci męskiej dożywających swych pierwszych urodzin wzrasta z 80,4% do 97,0%, a liczba nowo­rodków płci żeńskiej — z 82,4% do 97,7%;

tradycyjna

wczesna przejściowa późna przejściowa . nowoczesna . . . .

  1. liczba chłopców dożywających progu wieku produkcyjnego
    (15 lat) wzrasta z 68,1%> do 95,4%, liczba dziewcząt — z 69,6%
    do 96,3%;

  2. liczba mężczyzn dożywających progu tzw. starszego wie­
    ku, czyli 60 lat, wzrasta z 33,6% do 78,7%, kobiet zaś z 36,7%
    do 83,6%;

  3. szeregi dożywających wieku 80 lat zwiększają się wśród
    mężczyzn z 6,0%» do 30,3°/o, a wśród kobiet — z 7,9°/o do 39,0°/o.

Postęp niesie korzyści wszystkim grupom wieku. Z całą wy­razistością występuje uczestnictwo ludzi starszych wiekiem w tych korzyściach.

Pierwsze tablice modelowe zostały dobrze przyjęte. Mimo dyskusyjnego charakteru hipotezy, na której zostały oparte, sta­nowiły one poważny krok naprzód w zakresie możliwości analizy zjawiska umieralności i trwania życia.

O tablicach modelowych ONZ z 1955 r. czytaliśmy w 13 lat później na łamach paryskiej „Population"; „En depit du sim-plisme de 1'hypothese, ces tables ont rendu et rendent encore de grands services, tant pour 1'etude des populations des pays en voie de developpement, que pour la reconstruction du passę" (Mimo prostoty założenia tablice te oddały i nadal oddają wiel­kie usługi tak przy badaniu ludności krajów rozwijających się, jak i przy odtwarzaniu przeszłości)23. Gdy już mowa o użytecz­ności tablic modelowych ONZ, należałoby dodać, że ułatwiały one w niejednym przypadku ocenę aktualnych parametrów tabli­cowych dotyczących krajów rozwiniętych (Pressat, Rosset).

Dziś wymagają już one rewizji, która by uwzględniła naj-jnowsze osiągnięcia wiedzy o trwaniu życia ludzkiego.

14. Tablice modelowe Ledermanna i Breasa

Idea modelowych tablic wymieralności znalazła w kołach demografów żywy oddźwięk, a wyrazem tego stały się próby stworzenia udoskonalonych tablic tego typu. Podjął taką próbę, jako jeden z pierwszych, dziś już nieżyjący demograf francuski Sully Ledermann. Wespół z J. Brćasem skonstruował on mo~

„Population", 1968, nr 4, s. 739.

delową tablicę wymieralności o szerszej podstawie metodolo­gicznej •— tablicę, jak ją nazwano, o dwóch wejściach.

Twórcy nowej koncepcji wyłożyli jej podstawy już w 1959 r.24, ale w ostatecznej wersji praca ich ukazała się w ro­ku 1969 jako pośmiertna praca S. Ledermanna2S. Hervć Le Bras, który po śmierci autora doprowadził tę pracę do końca, ocenił ją jako „narzędzie pracy nieodzowne dla demografa" 2B.

15. Tablice modelowe Coale'a i Demeny'ego

Populacja

Dwaj znani demografowie, Ansley J. Coale i Paul Demeny wzbogacili teorię demografii konstrukcją regionalnych tablic wymieralności27. Oparli tę konstrukcję na przestudiowaniu 326 empirycznych tablic wymierałności. Wychodząc z założenia, że rozwój stosunków ludnościowych, a w tej liczbie i umieralności, odbywa się według zasady zwanej „przejściem demograficznym'* (demographic transition), autorzy wyodrębnili cztery typy popu­lacji o różnym stopniu zaawansowania owego przejścia, miano­wicie: populację tradycyjną, wczesną przejściową, późną przej­ściową i nowoczesną. Oto wynotowane z tych tablic parametry dalszego trwania życia e0 i c2o °raz parametr dożywających Ii5:

Stopa
umieralności e0 ^20 flis
40,6- 25,0 31,2 48,8
33,7 30,0 33,9 55,9
15,7 50,0 43,9 78,8
10,4 70,0 53,4 95,6

W obrębie każdego z tych typów zostały uwzględnione róż­ne poziomy umieralności. Uzyskane wartości służyć mogą jako kryterium oceny warunków umieralności w danym czasie i miejscu.

24 S. L e d e r m a n n, J. B r ś a s, Les dimensions de la mortalite, „Population", 1959, nr 4.

as S. Ledermann, Nouuelles tables-types de mortalite, „Oahlers de Travaux et Documents", INED, nr 53, Paryż 1969.

26 „Population", 1968, nr 4, s. 744.

27 A. J. Coale, P. Demeny, Regional Model Life Tables and
Dla obecnego etapu rozwoju stosunków demograficznych cha­rakterystyczne jest zjawisko permanentnego podnoszenia się po­ziomu parametrów przeciętnego dalszego trwania życia w wyni­ku postępującego obniżania ąię umieralności. Coale i Demeny przyjmują następujące wartości corocznego przyrostu lat życia zależne 'bd istniejącego poziomu średniej długości życia kobiet:

roczny przyrost lat 0,6 0,5 0,4 0,3 O

przy e0 dla kobiet wynoszącym lat

poniżej 60 60 do 65 65 do 70 70 do 75 75

Komentując te założenia, Alfred Sauvy podkreśla, że „od­najdujemy tu ideę bardzo słabego lub zerowego postępu dla kra­jów znajdujących się w czołówce i znacznie korzystniejsze per­spektywy dla krajów, w których przeciętne trwanie życia wy­nosi poniżej 60 lat. Według tego kalendarza kraj, który, tak jak Egipt czy Ekwador, miał w 1970 r. średnią długość życia wyno­szącą 55 lat, może liczyć na 58 łat w, 1975 r., na 61 lat w 1980 r., na 65,5 lat w 1985 r. i na 70 lat w 2000 r. Syn żyłby o 15 lat dłużej od ojca, czego nigdy dotąd w Europie nie było" 28.

Jest z pewnością sukcesem szybkie odrabianie zaległości w dziedzinie walki o przedłużenie życia ludzkiego, ale jeszcze większym sukcesem jest dłuższe już posiadanie korzystnego po­ziomu parametrów trwania życia, z czym jest związany ich bar­dziej powolny dalszy wzrost. Wątpliwą zatem wartość mają przechwałki z powodu wyższego niż gdzie indziej tempa podno­szenia się wspomnianych parametrów.

Spośród wartości przeciętnego dalszego trwania życia nowo­rodka (e0), figurujących w modelowych tablicach Coale'a i De-meny'ego, na szczególną uwagę zasługuje ta, z którą wiązane są największe nadzieje na przyszłość. Jest nią maksymalna war­tość e0 z modelu zachodniego (West Model Life Tobie) wynosząca dla obu płci łącznie 75,6 roku. Tę właśnie wartość przyjęli demo­grafowie ONZ za wykładnik przyszłego poziomu średniej długości

E.8 A. Sauvy, Croissance

życia na całym świecie, a zarazem punkt końcowy historycznego zwyżkowego pochodu trwania życia ludzkiego.

16. Użyteczność modelowych tablic wymieralności

Z modelowych tablic wymieralności korzysta się przede wszystkim dla odtworzenia brakujących informacji o trwaniu życia w przeszłości czy teraźniejszości. Tablice takie mogą być również użytkowane do celów prognostycznych. Nie należy tefc do rzadkości posiłkowanie się tablicami modelowymi jako instru­mentem ułatwiającym ocenę istniejącego w tym czy innym kraju porządku wymierania generacji. Odbywa się to przez konfron­tację parametrów empirycznych z modelowymi, które są trakto­wane jako swego rodzaju norma.

Modelowe tablice wymieralności są szczególnie użyteczne do-odtworzenia obrazu wymieralności w krajach, które z racji nie­posiadania regularnej rejestracji ruchu naturalnego ludności nie-mają możności obliczania własnych tablic wymieralności.

Do korzystania z tablic modelowych w warunkach „próżni statystycznej", tak często spotykanej w krajach Trzeciego Świa­ta, a zwłaszcza w Afryce, zachęca badacz stosunków demogra­ficznych w Afryce Tropikalnej, jeden ze współautorów kapi­talnego dzieła o ludności tego regionu D. F. Heisel. Ma on pełne zaufanie do założenia, na którym oparta jest idea tablic modelo­wych, a która głosi, że funkcje biometryczne związane z wiekiem, tworzą pewną harmonijną i wzajemnie powiązaną całość29.

Czy to zaufanie do modelowych tablic wymieralności jest uzasadnione? Sądzę, iż na to pytanie można odpowiedzieć twier­dząco, z tym wszakże istotnym zastrzeżeniem, że praktycznie nie brakuje sytuacji, które nie potwierdzają hipotezy o powta­rzalności określonego wzajemnego powiązania parametrów obli­czonych dla różnych grup wieku. A więc nieraz bywa tak, że jednej i tej samej wartości prawdopodobieństwa zgonu w wieku niemowlęcym odpowiadają różne w różnych krajach prawdopo­dobieństwa zgonu dla starszych grup wieku30.

29 D. F. Heisel, Measuring current population changes, [w:] The
Population of Tropieni Ajrica, 1968, s. 157.

30 W formie ilustracji przytoczyć można fakt, na który zwrócił uwagę
W. J. Brass: oto w niektórych krajach Afryki Zachodniej umieralność

Modelowe tablice wymieralności, jakkolwiek z tablic empi­rycznych wyprowadzone, same takiego charakteru nie posiadają i nie należy oczekiwać od nich zgodności z rzeczywistością we wszystkich szczegółach. Są to tablice hipotetyczne i — tak jak od innych tablic tego typu — oczekiwać można tylko ogólnej | .orientacji co do istniejącego porządku wymierania generacji. Trzeba przy tym dodać, że źródła te, jeśli nawet niedoskonałe, .znakomicie powiększają naszą wiedzę o stosunkach demograficz­nych w tych regionach świata, o których dotychczas wiedzie­liśmy tak niewiele. Wskazuje na to jeden z najlepszych znaw-.ców zagadnienia, współautor modelowych tablic wymieralności, z których dziś korzysta się najczęściej — znany nam już Ansley J. Coale. Oświadczył on: „The result of these innovations is .that we nów have imperfect knowledge, rather than no know­ledge at all, of birth rates, and marriages for a large proportion ,of the population of the less well developed world" (Rezultat tych innowacji polega na tym, że posiadamy obecnie wiedzę nie­doskonałą, zamiast braku wiedzy o stopie rodności, umieralności i zawieranych małżeństw dla znacznej części ludności świata bę­dącej na drodze rozwoju)31. Nie można nie doceniać znaczenia modeli demograficznych jako osiągnięcia metodologicznego i ja­ko nowego źródła wiedzy o stosunkach demograficznych.

C. Kohortowe tablice wymieralności

W odróżnieniu od tradycyjnych tablic wymieralności tablice kohortowe obrazują porządek wymierania realnej generacji. Proces uszczuplania się liczby osób żyjących jest tu przedsta-

dzieci w wieku l do 4 lat jest dosyć znaczna w stosunku do istniejącej tam umieralności niemowląt; mniej jasna jest sytuacja na terenie Afryki Wschodniej (W. J. Brass, The use of existing data, [w:] The Population of Troptcal Africa, s. 174).

31 A. J, Coale, Methods of Estimating Births, Deaths, and Marriages in Less Well Dev0loped Countrtes, [w:] Proceedings of the 40th Session, ISJ, księga 2, Warszawa 1975, s. 646.

wiony na podstawie prawdopodobieństwa zgonu nie z tego czy innego roku (lub okresu), lecz z kolejnych lat, przez które w swej wędrówce ziemskiej przechodzi badana generacja. Załóżmy, że obiektem obserwacji jest generacja osób urodzonych w roku 1900. O ubytkach w szeregach członków tej generacji (inaczej kohorty) decydować będą prawdopodobieństwa zgonu z lat 1901, 1902, 1903 itd. aż do roku 2000, kiedy zostaną przy życiu już tyl­ko nieliczni przedstawiciele tej generacji.

17. Notatka historyczna

Koncepcja kohortowych tablic wymieralności, która budzi dziś żywe zainteresowanie demografów, nie jest bynajmniej no­wa: wyłożył ją, jak już wiemy, przeszło 150 lat temu wielki matematyk francuski Łapiące. Jeżeli dziś ona odżywa, to pozo­staje to w związku z ogólnym postępem nauki demografii, który przyniósł zrozumienie dla poznawczych walorów analizy kohor-towej32. Będziemy też w zgodzie z prawdą, jeśli powiemy, że dziś występujące zainteresowanie analizą kohortową wykształ­ciło się w toku badań nad płodnością, a nie nad umieralnością.

Próby obliczania tablic kohortowych były jednak i dawniej podejmowane. O inicjatywach w tym kierunku i o ich niepo­wodzeniach wypada choć pokrótce wspomnieć. Uczymy się prze­cież i na niepowodzeniach.

18. Niepowodzenia metody kohortowych tablic wymieral­
ności

Niewiele mamy do zanotowania prób, jakie zostały podjęte dla śledzenia procesu wymierania generacji rzeczywistej. Pro­fesor A. Bojarski pisał w 1945 r.: „Jedną tylko znamy praktyczną próbę zastosowania metody Laplace'a: w Holandii, równolegle z zasadniczymi holenderskimi tablicami wymieramości, podjęto

obliczenie tablicy laplasowskiej, mającej za przedmiot obser­wację osób urodzonych w latach 1869, 1873" M. Możemy wska-zaś inne jeszcze próby praktycznego zastosowania metody La-, - place'a. W Bawarii w ubiegłym stuleciu szef urzędowej statysty­ki tego kraju dr Hermann zorganizował obserwację procesu wymierania kohorty noworodków, które przyszły na świat w 1834 r. Obserwacja ta miała trwać do roku 1934, lecz w roku 1867 została przerwana. Po nieudanej próbie bawarskiej podjęte zostaiy dwie nowe podobne próby: staraniem dr Engla w Berli­nie (r. 1869) i wspomniana przez A. Bojarskiego próba holen­derska, którą zorganizował van Pesch. I te próby nie powiodły się. Wspominając o tym, A. Landry rozkładał ręce: „Un siecle de relevśs statistiąues! Cest un long effort" (Sto lat badania statystycznego! To nie lada wysiłek)».

Inny charakter ma śledzenie procesu wymierania uczestników kohorty w okresie przechodzenia przez wiek dziecięcy. Badanie, takie, wolne od wymogu stuletniej obserwacji, zdaje dobrze egzamin.

Pod wpływem niepowodzeń, jakich w zetknięciu z praktyką doznała metoda Laplace'a, uznano ją — i to, rzec można, po-szechnie — za chybioną. Krytykował tę metodę W. Bortkiewicz, krytykowali ją inni. Warto posłuchać motywów owej krytyki. Polski demograf S. Fogelson, który należał do grona najbliż­szych współpracowników Stefana Szulca (został zamordowany przez hitlerowskich ludobójców) pisał: „Obserwacja porządku wy­mierania dostatecznie licznej generacji w ścisłym tego słowa znaczeniu, to znaczy grupy osób jednocześnie urodzonych, jest w praktyce prawie niemożliwa. Zresztą w czasach obecnych wo­bec szybkich zmian poziomu umieralności nie miałaby ona żad­nej wartości praktycznej ani naukowej: w ciągu 100 lat prawdo-dobieństwa zgonu poszczególnych roczników uległyby tak wiel­kim zmianom, że połączenie ich w jedną tablicę nie miałoby wię­kszego sensu" 35.

88 A. Bojarski, Kurs diemograficześkoj statistiki, Moskwa 1945, s. 175.

34 A. Landry, Traitś de demographie, Paryż 1945, s. 213.

K Encyklopedia nauk politycznych, hasło: „Ludność", t. III, Warszawa 1938.

W polskim przekładzie radzieckiego podręcznika statystyki demograficznej pióra A. Bojarskiego i P. Szuszerina czytamy: „Sporządzenie takiej tablicy można zakpńczyć dopiero po upły­wie 100 lat albo też trzeba być w posiadaniu jednakowo dokład­nych danych o urodzeniach i zgonach za okres Ubiegły, w przy­bliżeniu także za 100 lat. Nie mówiąc o trudnościach, jakie po­wstałyby w związku z ruchem migracyjnym ludności, jest wąt­pliwe, czy udałoby się uzyskać kompletne i dostatecznie porów­nywalne dane za tak długi okres. Gdybyśmy nawet, pokonawszy trudności, potrafili ułożyć tablicę wymieralności za ubiegłe 100 lat, tablica taka nie odpowiadałaby zadaniu, jakie stawia się współczesnym tablicom wymieralności. Zamiast pokazywać sto­sunek wzajemny poziomów umieralności w różnych grupach wie­ku, tablica przedstawiałaby stosunki umieralności w tych okre­sach, w których badana generacja przechodziła przez ten czy inny wiek. Metoda bezpośrednia nie może mieć oczywiście prak­tycznej wartościtdla badania wymieralności"36.

Takich negatywnych ocen można by przytoczyć bardzo dużo. Autorzy, którzy zabierali w tej sprawie glos, nie dostrzegali w metodzie bezpośredniej obserwacji i w jej ewentualnych wy­nikach nic poza minusami.

19. Renesans idei Laplace'a

Nowe czasy, nowe pieśni... Nie o minusach kohortowej ana­lizy umieralności dziś się mówi, lecz o jej potencjalnych wa­lorach.

Wyrazem rosnącego zainteresowania dla badania porządku wymierania w ujęciu wzdłużnym — a chodzi tu o ujęcie roku­jące jeśli nie większe, to przynajmniej nowe możliwości poznaw­cze — są coraz to nowe próby obliczenia kohortowych tablic wymieralności.

Do idei kohortowych tablic wymieralności jako jeden z pierw­szych powrócił francuski demograf P. J. Delaporte 37. Zastoso

168

wanie metody kohortowej pozwoliło mu bliżej oświetlić wpływ, jaki na rozwój umieralności wywarły dwa zbiegające się wyda­rzenia o historycznym znaczeniu: druga wojna światowa i szero­kie rozpowszechnienie nowo wynalezionych antybiotyków.

Z niewykonalnym, jak się dawniej zdawało, zadaniem upo­rali się również włoscy demografowie Marcello Natale i Amadeo-Bernassola: obliczyli oni szereg kohortowych tablic wymieral-ności („Tavole per generazioni") dla Włoch, poczynając od 1862 r.38

Analiza kohortowa staje się również popularna w Polsce. Problemom analizy kohortowej i jej zastosowań poświęcona była obradująca w Kiekrzu pod Poznaniem w 1973 r. konferencja naukowa, zorganizowana przez Komitet Nauk Demograficznych PAN i Akademię Ekonomiczną w Poznaniu. Wśród licznych referatów znalazły się referaty na temat kohortowych tablic wymieralności (L. Burkhardt-Osadnik, L. Bolesławski). Wygło­szone referaty zostały następnie wydane w formie książkowej pod redakcją Stanisława Borowskiego 39. Niech mi wolno będzie przy tej okazji podnieść ogromne zasługi Profesora Borowskiego-jako organizatora badań demograficznych i wymiany doświad­czeń z tego zakresu. Swoją rozległą wiedzę, wybiegającą daleko poza szranki własnej dyscypliny, z pełnym oddaniem przekazuje on licznym swym uczniom i współpracownikom.

Na konferencji w Kiekrzu pani Profesor Lucie Burkhardt-Osadnik z NRD przedstawiła obliczone przez siebie parametry kohortowe ex dla Szwecji40. Autorka posłużyła się danymi szwedzkimi z uwagi na ich duży zasięg czasowy: tabelarycznie ujęte dane o ruchu naturalnym ludności są ogłaszane w Szwecji od 1749 r. Parametry kohortowe, wyprowadzone drogą odpowied­nich przeliczeń z parametrów przekrojowych, poddała autorka analizie pod kątem wzajemnej relacji ich poziomu dla mężczyzn 'j i kobiet.

88 M. Natale, A. B er na s soi a, La mortalita per causa nelle re- -| gioni italiane. Tavole per contemporanei 1965-66 e per generazioni 1790-1964, Istitu1*rdi Demografia, Rzym 1973.

39 Analiza kohortowa i jej zastosowanie, redaktor S. Borowski, War­
szawa 1976.

40 L. Burkhardt-Osadnik, Zastosowanie analizy kohortowej J

20. O ile łat wydłuża życie rachunek kohortowy?

Zwykła, przekrojowa tablica wymieralności, czyli tablica obliczona dla danego roku (lub kilku lat), ukazuje liczbę lat, jaką miałby do przeżycia osobnik w wieku x lat, gdyby przechodząc przez życie podlegał on warunkom umieralności z badanego roku (czy okresu). Faktycznie jednak sytuacja jest inna: warunki umieralności ulegają zmianie i to, pomijając przejściowe od­chylenia, jednokierunkowo, mianowicie poziom umieralności sy­stematycznie obniża się. Jest to równoznaczne ze stwierdzeniem,, że trwanie życia ludzkiego ulega wydłużeniu: jest ono dłuższe, niżby to wynikało z przekrojowej tablicy wymieralności, obliczo­nej na określoną datę.

Powstaje w związku z tym kwestia, jak duża może być róż­nica między „asygnatą na życie", którą znajduje noworodek w swej kołysce, a faktycznym trwaniem życia. Odpowiedź na to pytanie mogłoby dać w konkretnym przypadku porównanie dwóch tablic wymieralności: przekrojowej z daty przyjścia no­worodka na świat i kohortowej, obejmującej cały okres jego życia. Kohortowymi tablicami wymieralności jednak nie dyspo­nujemy i wobec tego musimy się zadowolić szacunkowym okre­śleniem interesującej nas różnicy. Wykonał takie obliczenia dla własnego kraju czeski demograf Zdenek Pavlik. Z rachunku tego wynika, że w okresie znacznych zmian w poziomie umie­ralności, jakie przyniosła tzw. rewolucja demograficzna, zysk noworodka w stosunku do spodziewanego trwania życia dochodzi do 5 lat41.

' Stabilizacja umieralności, a tym samym i trwania życia, ode­brałaby rozważanemu problemowi jego dzisiejsze, zresztą już na ogół malejące znaczenie.

Dla Polski, obok danych dotyczących generacji umownej (są to dane figurujące w oficjalnych przekrojowych tablicach wymieralności), dysponujemy od niedakna szacunkowymi warto­ściami e0 i el5 z wyobrażalnych, faktycznie nie istniejących ta-

w badaniach nad umieralnością, [w;] Analiza kohortowa i jej zastosowa­nie, Warszawa 1976.

160

Mc kohortowych. Autorem owych szacunkowych danych jest' współpracownik GUS dr Lech Bolesławski42. Oto parametry e9 .z tablic przekrojowych i takie same parametry z domniemanych tablic kohortowych:

kohortowej

42,5 57,4 60,7 68,4

48,1 61,7 67,3 73,7

różnica

5,7 9,2 5,1 3,6

10,4 10,3

5,8

3,2

Mężczyźni 1901-1905 1931-1935 1946-1950 1961-1965 Kobiety 1901-1905 1931-1935 1946-1950 1961-1965

e0 z tablicy przekrojowej

36,8 48,2 55,6 64,8

37,7 51,4 61,5 70,5

Jak tego należało oczekiwać, parametry kohortowe są stale TYyższe od parametrów przekrojowych. Różnice w ich poziomie wynoszą dla mężczyzn od 3,6 roku do 9,2 roku, dla kobiet — od 3,2 do 10,4. U obu grup ludności, a szczególnie wyraźnie u kobiet, występuje tendencja do kurczenia się tych różnic. Okoliczność ta wzbudza zaufanie do przytoczonych danych szacunkowych. Przekonanie autora tych danych, że kraj nasz podąża ku zrówna­niu się parametrów przekrojowych i kohortowych, jest — jak wolno sądzić — najzupełniej zgodne z ogólną tendencją rozwoju1 -stosunków demograficznych w świecie współczesnym.

21. Własny stosunek do metody kohortowych tablic wy-mieralności

Chciałbym się ustosunkować do wciąż jeszcze kontrowersyj­nego problemu wykorzystania metody kohortowej w badaniu zagadnień związanych z trwaniem życia. Otóż przytoczone po-' przednio negatywne opinie w tej mierze podzielam tylko czę-! ściowo. Jest z pewnością wiele słuszności w twierdzeniu, że reaalizacja zadania polegającego na stuletniej obserwacji określo­nego pokolenia osób jednocześnie urodzonych jest ze wszech miar trudna. Co innego jednak — to sens i potrzeba takiej obser­wacji i opartej na niej tablicy wymieralności. Tu można mieć już inny pogląd na sprawę, nie pokrywający się z przytoczonymi wyżej opiniami. Osobiście uznaję rację bytu obydwu typów ta­blic wymieralności: typu tradycyjnego i typu kohortowego. Każ­dy z nich daje inne, sobie tylko właściwe ujęcie porządku wy­mierania generacji, każdy też jest potrzebny dla pełnego rozpo­znania stosunków umieralności. Z żadnego więc nie należy rezyg­nować.

Na tym punkcie jestem jednomyślny z naszym czeskim kole­gą Zdenkiem Pavlikiem, który na konferencji demograficznej w Kórniku-Błażejewku (r. 1975) mówił o trudnościach, na jakie natrafiają czescy demografowie pragnący odtworzyć kohortową tablicę, wymieralności dla swego kraju. Nie powód to jednak, według Pavlika, by rezygnować z próby uporania się z tym za­daniem. Wyraża on nadzieję, że „tablice wymieralności genera­cji będą w coraz większym stopniu budziły zainteresowanie de­mografów" 43.

Zachęcająco brzmi również uwaga Rolanda Pressat, że obser­wacja zbiorowości od momentu urodzenia aż do całkowitego jej wygaśnięcia daje „najbardziej naturalny opis umieralności" **. Czyż nie byłoby lekkomyślnością wyrzekać się takiego opisu?

Wiele przemawia za tym, że postponowana przez półtora wieku idea Laplace'a odda demografii wielkie usługi.

16$

Rozdział szósty

Dzieciobójstwo i uśmiercanie starców jako elementy demografii ludów pierwotnych

Stosunkowo bogata wiedza o stosunkach demograficznych, jaką dysponujemy w odniesieniu do doby dzisiejszej, kurczy się w miarę cofania się ku wiekom minionym. Uboga jest nasza | wiedza o demografii wieków średnich, jeszcze uboższa, gdy cho­dzi o odległą starożytność *. Homo sapiens — a więc człowiek w jego dzisiejszej postaci — pojawił się jakieś 40 000 lub 50 000 lat temu. Jeżeli możemy dziś — mimo nieistnienia jakichkolwiek ;1 źródeł bezpośrednich — zrekonstruować przybliżony obraz życia f i śmierci ludzi pierwotnych, to tylko dzięki źródłom pośrednim, $ jakimi są łnfomacje o utrzymujących się w późniejszych wie-J kach (częściowo i za naszych jeszcze czasów) reliktach derno- | grafii archaicznej oraz wykopaliska archeologiczne. Wśród wspomnianych reliktów szczególne miejsce zajmują specyficzne procedury czasów pierwotnych — dzieciobójstwo i uśmiercanie ludzi starych. Będzie o tym mowa w niniejszym rozdziale pracy.

1 Nie bez racji uskarżał się przed wojną Ludwik Krzywicki na nie­zadowalający stan badań w Polsce nad demografią archaiczną: tę dzie- | dzinę badań określał nasz uczony jako „zlekceważoną przez naukę, i to w najwyższym stopniu".

r

A. Źródła wiedzy

o demografii archaicznej

1. Uwaga wstępna

Wymieniliśmy przed chwilą dwa podstawowe źródła wiado­mości, które umożliwiły odtworzenie obrazu demografii archaicz­nej. Wyjaśnijmy, że informacje o utrzymujących się reliktach tak odległej przeszłości zawdzięczamy z jednej strony ludziom pióra opisującym owe relikty, z drugiej zaś podróżnikom, którzy odwiedzali nieliczne, tu i ówdzie zachowane oazy stosunków pierwotnych. I o tym, i o drugim źródle informacji, jakim są' wykopaliska archeologiczne, trzeba powiedzieć, że nie zawsze spełniają swoje zadanie: obok prawidłowych, a wtedy bezcen­nych wiadomości mamy pochodzące z tych samych źródeł infor­macje nieścisłe, niekiedy wręcz bałamutne. Za chwilę będzie-o tym obszerniej mowa.

Jeżeli mroki przeszłości demograficznej rodzaju ludzkiego zostały do pewnego stopnia rozświetlone, to jest to zasługą dziś już szerokiego zespołu badaczy zajmujących się demografią pre­historyczna i wczesnohistoryczną. Odnotujmy, że w ich gronie poważną pozycję 'zajmował wybitny polski uczony, antropolog, statystyk i socjolog w jednej osobie, Ludwik Krzywicki (1859— 1941). Jego dzieła z zakresu demografii archaicznej, a przede wszystkim Społeczeństwo pierwotne, jego rozmiary i wzrost (1937), pozostają i dziś klasycznymi z tego zakresu.

2. Świadectwa podróżników

Podkreśliłem wielkie znaczenie świadectw o życiu ludzi pier­wotnych, jakie zawdzięczamy podróżnikom odwiedzającym oazy zachowanych po dziś dzień archaicznych stosunków demograficz­nych. Ale „nie wszystko złoto, co się świeci".

Musimy tu rozróżnić podróżników dwojakiego rodzaju: z jed­nej strony ludzi odpowiedzialnych, którzy — mając świadomość znaczenia ogłaszanych informacji —• podają jedynie fakty przez siebie starannie sprawdzone, z drugiej zaś ludzi, którym chodzi

raczej o to, by ich relacja była efektowna, a o jej ścisłość nie bardzo dbają. O pierwszych można powiedzieć, że — jeśli nie są nawet pracownikami naukowymi — pełnią pożyteczną i ze wszech miar cenną służbę w interesie nauki. W stosunku do informacji, podawanych przez autorów drugiej grupy konieczna jest, oczy­wiście, najdalej idąca ostrożność.

Już przed laty Ludwik Krzywicki zwracał uwagę, że infor­macje dotyczące stosunków demograficznych w społeczeństwach pierwotnych są najczęściej wartości mocno podejrzanej. W wię­kszości przypadków — mówił nasz uczony — mamy do czynienia z luźnymi wrażeniami obserwatora, które następnie przypadkowo zabłąkały się na stronice tej czy innej pracy źródłowej. Doty­czy to w szczególności nie sprawdzonych i nieścisłych informacji liczbowych. Tak na przykład spotykamy się z opowiastkami o tubylcach australijskich nie tylko w starszym, lecz nawet w stu­letnim wieku. Jakże można ufać tym informacjom, skoro chodzi o ludzi, 'którzy — powtórzmy za Krzywickim — starzeją się rych­ło, a wieku swojego określić nie potrafią 2.

Tego zdania był także doświadczony antropolog Hans Wei-nert: danym, często zresztą sprzecznym, pochodzącym od przy­godnych informatorów odmawiał on zaufania. Krytyczni antro­pologowie — pisał on — są zdania, że tylko nieliczni przedsta­wiciele prymitywnych szczepów osiągają 50 rok życia — dłuż­szemu życiu nie sprzyjają istniejące warunki socjalne 3.

Dezinformacja, mająca za sobą autorytet badania przepro­wadzonego na miejscu lub opartego na wywiadach z tubylcami, stawała się pułpką dla autorów prac naukowych, którzy w naj­lepszej wierze powtarzali bałamutne informacje. Nie ustrzegł się tego polski uczony, swego czasu profesor Uniwersytetu Lwow­skiego, J. Siemiradzki (1858-1933). Po powrocie z Ameryki Po­łudniowej, gdzie prowadził badania naukowe, ogłosił pracę, w której — wprowadzając czytelnika w historię Paragwaju i opi­sując skutki katastrofalnego dla kraju roku 1870 —• pisał: „Przy­rost ludności męskiej, w myśł znanego prawa natury, wzmógł się

2 L. Krzywicki, Spoleczeństwo pierwotne, jego rozmiary i wzrost,
Warszawa 1937.

3 H. Weinert, Menschen der Vorzeit, Berlin 1930 (wydanie fran­
cuskie: L'homme prehistoriąue, Payot, Paryż 1940).

tam nadzwyczaj szybko [...] jeżeli wśród starszego pokolenia ogromną większość stanowią kobiety, to wśród dorastającej mło­dzieży wypada co najmniej 4-5 chłopców na jedną- dziewczyną" *.

Demograf nie da również wiary zapewnieniu podróżnika Smi-tha, że na terenie Gwinei, konkretnie w prowincji Bantam, na jednego mężczyznę przypada 10 kobiet. Wręcz groteskowo brzmi informacja, że w Japonii rodzi się więcej dziewcząt niż chłop­ców 5.

Podobne nie zasługujące na zaufanie informacje przytaczał za Westermannem polski etnograf Kazimierz Moszyński. Mówił on o tym, że i(l) w stale nie dożywionych i pogrążonych w nędzy Indiach przeważa wśród noworodków płeć żeńska w stosunku 101,3 na 100 i że (2) jeszcze większą przewagę noworodków żeńskich, bo 105 na 100, lub nawet 110 na 100, stwierdzono w afrykańskiej Tanganice 6.

Nie będziemy już mnożyć przypadków demograficznej dezin­formacji. Zwrócimy tylko uwagę na fakt, że wszystkie one są stosunkowo starej daty. To coś mówi. Będziemy bliscy prawdy, jeśli powiemy, że inny jest typ współczesnego podróżnika, opi­sującego ex autopsia życie tego czy innego ludu pierwotnego, i inny charakter mają ogłaszane przezeń relacje. O tych relacjach można powiedzieć, że w wielu przypadkach — dzięki rzetelnej obserwacji, wspartej nie mniej rzetelną wiedzą wyniesioną za­równo ze studiów, jak i z lektury dzieł naukowych —• uzupeł­niają i tym samym wzbogacają naszą wiedzę o życiu ludów pierwotnych.

3. Wykopaliska archeologiczne

Nieocenionym źródłem informacji o życiu i śmierci naszych pradawnych antenatów są wykopaliska archeologiczne. Dla demo­grafii mają szczególne znaczenie odkopywane przez archeologów i opracowywane przez nich wespół z antropologami szkielety,

* J. Siemiradzki, Na kresach cywilizacji, Lwów 1896, s. 174-175.

5 Obie informacje powtarzał w dobrej wierze Pierre Foissac w swej książce pt. Longeińte humaine, wydanej w Paryżu w 1873 r.

166

czaszki i kości ludzkie, pochodzące z minionych epok. Materiał ten nie jest jednak wolny od mankamentów. Jednym z nich jest — jeśli można się tak wyrazić — „nieczytelność" zachowa­nych szczątków: mamy na myśli te przypadki, kiedy z zacho­wanych kości nie można z całą pewnością odczytać, jakiej płci był ich nosiciel i w jakim był on wieku w chwili śmierci.

Specjaliści, a wśród nich i polscy badacze przeszłości demo­graficznej człowieka Tadeusz Dzierżykray-Rogałski i Elżbieta Promińska, mówią o trudnościach, na jakie natrafia ustalenie wieku w chwili zgonu na podstawie zachowanego materiału kost­nego: nietrudno tu o omyłki.

Jako ilustracja tych trudności może posłużyć fakt, że po­ważny znawca przedmiotu, jakim był F. Weidenreich, badając skamieniałe szczątki 38 przedstawicieli azjatyckiego Sinanthro-pus, zdołał określić przybliżony wiek zgonu jedynie w 22 przy­padkach 7. Ponad 40% stanowiły przypadki, w których wiek był nie do ustalenia.

Nie mniej istotny jest inny mankament materiału paleodemo-graficznego, mianowicie rzadkość zachowanych resztek kostnych dotyczących dzieci. Ulegają one łatwiej i szybciej zniszczeniu niż szczątki kostne ludzi dorosłych. Stąd obawa, że przeciętny wiek • zmarłych, figurujący w relacjach archeologów, nie charaktery­zuje populacji w .całości: może on dotyczyć jej starszego odłamu. Sprawę dokładności obrazów zamierzchłej przeszłości, które dziś rekonstruujemy na podstawie wykopalisk^ poruszył na buda­peszteńskiej konferencji gerontologicznej (r. 1965) węgierski anatomopatolog G. Rególy-Mśrei. Prehistoryczny lub wczesno-historyczny cmentarz — powiedział on — żadną miarą nie upo­ważnia do wniosków o znaczeniu reprezentatywnej statystyki. Szkielety kobiet, dzieci i starców występują w tych znaleziskach w przeważających ilościach; wielu młodych ludzi ginęło na polu walki i ich zwłoki nie powracały do kraju. Również metody okre­ślenia wieku nie są wolne od błędów 8.

7 F. Weidenreich, The Duration of Life of Fossil Mań In China
•and the Pathological Lesions in His Skeleton,
Nowy Jork 1949, s. 194.

8 G. Regoly-Merei, Alterserscheinungen an prahistorischen, /ruh-
foistoTischew und mittelalterlichen Skeletten, [w:] International Conierence
<m Gerontology,
Budapeszt 1965, s, 130.

167

Z podobnymi zastrzeżeniami spotykamy się u uczonego pol­skiego o wysokiej kompetencji w zakresie demografii historycz­nej —r u Witolda Kuli. Podnosi on, że „badanie cmentarzysk zabytków kostnych, a dla późniejszych okresów napisów nagrob­nych, przedstawia ogromne trudności i niebezpieczeństwa. Z jed­nej strony w wielu społeczeństwach sposób grzebania nie jest jednakowy dla wszystkich kategorii wieku (przede wszystkim nie ma pewności, czy niemowlęta były chowane z zachowaniem całego rytuału) — z drugiej szansa konserwacji szkieletu zależy w wysokim stopniu od wieku zmarłego. Oba te czynniki działają w kierunku otrzymywania wyników zbyt optymistycznych"3.

Defekty materiału źródłowego, o których była mowa, są przynajmniej częściowo niwelowane przez krytyczną ocenę^ za­wartych w nim informacji i przez wnoszone takie lub inne ko-rektury. Zabiegi tego rodzaju wymagają — rzecz jasna — dużej kompetencji osób weryfikujących dane pochodzące z wykopalisk. Z ich rąk otrzymujemy dane, które — jeśli nawet tylko przybli­żone — umożliwiają odtworzenie procesu wydłużania się życia ludzkiego na przestrzeni wieków.

B. Dzieciobójstwo

Jeżeli w tytule rozdziału i tytule niniejszego podrozdziału wyeskponowaliśmy zjawisko dzieciobójstwa, to uczyniliśmy to dla zaakcentowania tego, co jest dla demografii ludzi pierwotnych specyficzne i co w zasadzie nie występuje na wyższych szcze­blach rozwoju ludzkości. Zadanie poznawcze, jakie pracy niniej­szej przyświeca, jest jednak szersze i dlatego zagadnienie dzie­ciobójstwa będzie przedstawione na tłe innych elementów demo­grafii archaicznej.

4. Umieralność niemowląt i małych dzieci

Przeciętne trwanie życia obliczone dla noworodka {e0) zależy w dużej mierze od poziomu umieralności niemowląt: im więcej wydanych na świat dzieci ginie w pierwszym roku życia, tym niższa — siłą rzeczy — jest średnia długość życia.

168

W czasach, które do niedawna nazywaliśmy prehistorycznymi i lub prehistorycznymi (określenia te coraz bardziej tracą rację,i bytu), umieralność niemowląt była niesłychanie wysoka: badacze •;"] przeszłości człowieka określają ją dosyć zgodnie na 50 procent, co oznacza, że udziałem co drugiego dziecka była śmierć wkrótce po przyjściu na świat.

Trudno powiedzieć, czy 50-procentową stopę umieralności nie- ., mowlęcej można uznać za maksymalną w tym zakresie. W litera- J turze demograficznej spotykamy się z informacjami o umierał- .3 ności niemowlęcej wynoszącej 70 promille. Gaston Bouthoul19 ? podaje, że w roku 1751 w Paryżu spośród dzieci w wieku od l do 30 dni zmarło 70%. Autor studium o Indiach D. K, Ragnekarłt wspomina, że w kraju tym umieralność niemowląt wynosiła oko- ., ło 70%. Przykładów tego rodzaju można by przytoczyć znacznie l więcej. Jest przeto możliwe, że we wczesnych epokach bytowa- -nią człowieka na Ziemi umieralność niemowląt przekraczała ,-50%.

Śmierć nie oszczędzała również dzieci, które przeszły szczę­śliwie przez trudny okres niemowlęctwa. Mnóstwo ich ginęło , wskutek chorób, wobec których człowiek pierwotny był bezrad- | ny. Innym czynnikiem dla życia dzieci tak groźnym był brak opieki ze strony rodziców. Nie można też pominąć niedostatecz-negw i nieodpowiedniego odżywiania: zdaniem niektórych bada­czy, z wielu zabójczych czynników ten mógł być najgroźniejszy.

5. Uśmiercanie dzieci

Od zarania cywilizacji i jeszcze długo, długo potem — gdzie­niegdzie niemal do naszych dni — uśmiercanie dzieci było zjawi­skiem szeroko rozpowszechnionym: ilekroć zjawiały się trudności w życiu powszednim) pierwszą ich ofiarą padały dzieci. Zresztą i lepsze warunki bytowe nie zawsze chroniły dzieci przed zagła­dą, uśmiercano je bowiem i z innych, pozaekonomicznych mo­tywów.

10 G. Bouthoul, La surpopulation dans le monde, Paryż .1958, s. 14.

11 D. K. R a n g n e k a r, Poverty and Capital Development in India,
Londyn—Nowy Jork—Bombaj 1958, s. 181.

Badacze przeszłości rodzaju ludzkiego widzą w dzieciobój­stwie konieczność, narzuconą przez warunki egzystencji praczło­wieka. Według J. B. Birdsella, w okresie plejstocenu, czyli w star­szej epoce czwartorzędu, uśmiercanie dzieci było „procedurą konieczną". Zaczęła się ta procedura z chwilą przejścia pra­człowieka do dwunożności i przetrwała aż do rozwoju rolnictwa. Ofiarą dzieciobójstwa — według szacunku Birdsella — padało 15 do 50% wydanych na świat dzieci12.

Etnograf polski Kazimierz Moszyński potwierdza, że rozmiary dzieciobójstwa były ogronine. „Według dawnych misjonarzy — pisał on — dwie trzecie wszystkich noworodków powijanych na Tahiti duszono lub przebijano ostrym bambusowym kijem. Biali świadkowie rozmawiali tam z kobietami, u których przy­padało przeciętnie po sześć zabójstw na każdą" 13.

Radziecki demograf M. Awerbuch wymienia dwie kategorie dzieci, które obyczaj ludów pierwotnych skazywał na zagładę. Pierwszą tworzyły dzieci słabe i nie w pełni rozwinięte (częściej przy tym uśmiercano dziewczęta niż chłopców), drugą — dzieci o wyższych kolejnych numerach urodzenia. Ludzie pierwotni, prowadząc życie koczownicze, nie mogli unieść więcej niż dwoje dzieci, a więc trzecie lub czwarte dziecko zabijano u.

Jednym z czynników, które decydowały o tym, czy nowo na­rodzone dziecko pozostanie przy życiu, były możliwości jego wy-karmienia przez matkę. Na ten temat znajdujemy u A. Wi-szniewskiego następujące, z literatury przedmiotu zaczerpnięte informacje. „U Buszmenów matka karmi dziecko .piersią przez trzy — cztery lata aż do czasu, kiedy będzie można znaleźć odpo­wiednie dla niego pożywienie [...] Często drugie dziecko lub na­wet kilkoro dzieci przychodziło na świat, kiedy matka karmiła jeszcze piersią pierwsze. Ale mleka matki nie starcza dla wszyst­kich dzieci, a poza tym więcej niż jednego dziecka nie udźwignę­łaby ona przy dalekich odległościach, jakie odbywała w poszuki-

12 J. B. Birdsell, Some Jtredictions, for the Pleistocene based on
eąuilibrium systems among recent hunter-gatherers,
[w:] Mań the Hunter*
redaktorzy R. B. Lee i L De Vore, Chicago 1968, s. 239.

13 K. Moszyński, Czlowlety s. 328.

14 M. A w e r to u c h, O prawidłowościach reprodukcji ludności w społe­
170

waniu pożywienia. Toteż nierzadko ostatniego noworodka zabi­jają od razu po przyjściu na świat [...] Wyżyć może tylko dziecko lub dzieci, które urodziły się potem, kiedy pierwszy noworodek będzie odstawiony od piersi" 15.

Ź dzieciobójstwem -trzeba postawić na równi porzucanie no­worodków. I ono było szeroko praktykowane u ludów pierwot­nych, przy czym — w późniejszych stadiach rozwoju — było tu i ówdzie tolerowane przez władze państwowe. Istnieje domnie­manie, iż ta późniejsza legalizacja porzucania dzieci miała na celu redukcję dzieciobójstwa. Z hipotezą taką spotykamy się ay pracy dziewiętnastowiecznego francuskiego badacza P. Fois-saca, który pisze: „Porzucanie dzieci było w starożytności zjawi­skiem powszechnym i, być może, było aprobowane przez władze celem zapobieżenia zbyt dużej częstości dzieciobójstwa [...] \V ca­łej Grecji, poza Tebami, wolno było rodzicom porzucać nowo­rodki" i*.

Angielski badacz F. Brockington rozpatruje łącznie dwie pro­cedury: dzieciobójstwo i sztuczne poronienia. Oświadcza on, że -do obu praktyk uciekały się wszystkie ludy wcześniejszych cy­wilizacji: Egipcjanie, Hebrajczycy, Hindusi, Chińczycy, Grecy, Rzymianie i plemiona teutońskie. Poronienia, dokonywane za pomocą zabiegów mechanicznych lub leków, były szeroko prak­tykowane; niekiedy prowadziły one do poważnego spadku liczbo­wego populacji. Ten sam autor zapewnia, że zarówno dzieciobój­stwu, jak i poronieniom starano się przeciwdziałać przez stoso­wanie określonych sankcji religijnych — polityka ta była podyk­towana troską o zachowanie gatunku 17.

'6. Los dziewcząt

Ofiarą dzieciobójstwa padały przede wszystkim dziewczęta. Tragiczną wymowę ma przytoczony przez B. Urłanisa fakt, że 79 Greków, którzy w latach 228-200 przed naszą erą uzyskali

19 A. Wiszniewski, Diemograficzeskaja riewolucija, Moskwa 1976, s. 31.

16 P. F o i s s a c, Long6vite humaine ou Vart de conserver la sante
et de prolonger la vie,
Paryż 1873, s. 169.

17 F. Brockington, Zdrowie ludności, tłum. z ang. Warszawa 1972,
s. 70-71.

obywatelstwo Miletu, miało 118 synów i tylko 28 córek. „Liczba córek — zauważa autor — jest nieproporcjonalna w stosunku do liczby synów, co potwierdza myśl o tym, że o córki dbano mniej, ponieważ uważano, że trudniej jest wychować córkę" 18. O uśmiercaniu córek autor n;e wspomina. Wskazuje na to jed­nak nieprawdopodobnie zwichnięta równowaga płci.

Antropolog Burton Benedict mówi o dwóch różnych moty­wach dzieciobójstwa: jednym z nich był rytuał nakazujący uśmiercanie dzieci ułomnych, osieroconych wskutek śmierci mat­ki, urodzonych w nieszczęśliwe dni, innym — względy ekono­miczne. W tym drugim przypadku chodziło o niedobór żywności, a uśmiercano w tej sytuacji przeważnie dziewczęta la.

Dziś się już nie uśmierca dziewcząt, ale można się spotkać z objawami dyskryminacji (ekonomicznej czy społecznej) kobiet. Nieomylny to relikt czasów dzikości i barbarzyństwa.

7. Zmierzch dzieciobójstwa

Zacytowaliśmy wyżej opinię J. B. Birdsella, według której procedura dzieciobójstwa przetrwała aż do pojawienia się rolnic­twa. Przy całej niejasności tak sformułowanego zdania jedno zdaje się nie ulegać wątpliwości: rewolucja agrarna, jeśli nawet nie położyła kresu wspomnianej procedurze, sytuację dzieci po­prawiła w wielkiej mierze.

Interesujące uwagi kreśli na ten temat A. Wiszniewski. Z jed­nej strony — pisze on — „»dzieci, które dla myśliwych stano­wiły ciężką przeszkodę, teraz, w gospodarce opartej na wytwa­rzaniu żywności, mogą już we wczesnym wieku być wykorzysta­ne do oczyszczania pól lub do pilnowania bydła« (G. Child). Z drugiej strony, osiadły tryb życia, solidniejsza baza odżywia­nia, a w szczególności możność wykorzystania mleka pochodzenia zwierzęcego i tym podobne innowacje neolityczne usuwają okrut­ną konieczność dzieciobójstwa. W plemionach afrykańskich, które odeszły od zbieractwa, dzieciobójstwo praktykowano już nie tak

"B. U r ł a n I s, Diemograficzeskaja politika w rabowładielczeskom i fieodalnom obszczestwach, [w:] Woprosy diemograjii, s. 51.

172

szeroko i dyktowane było głównie jakościowymi, a nie ilościo­wymi względami; z reguły zabijano dzieci, uważane za niepełno-wartościowe. U Buszmenów o wszystkim decyduje arytmetyka; pierwsze dziecko, nawet kalekie, matka będzie wychowywać, dru­gie, choćby pełnowartościowe, lecz urodzone nim pierwsze sta­nęło na nogi, uśmierci. Na wyższych stopniach rozwoju pod wpływem tak ekonomicznego, jak i społecznego postępu dziecio­bójstwo staje się coraz to rzadsze. Jakkolwiek relikty dziecio­bójstwa zachowują się bardzo długo, stopniowo przestaje ono być normą kulturalną i traci swe znaczenie jednego z ważniej­szych demograficznych regulatorów" 20.

Rewolucja agrarna stworzyła ekonomiczną przesłankę do zmierzchu dzieciobójstwa. Dla pełnej likwidacji tej procedury potrzebny był jeszcze jeden czynnik, mianowicie zmiana oby­czajów.

„W nowych warunkach — pisze A. Wiszniewski — kobieta ,,
może już nie zabijać każdego drugiego spośród urodzonych przez ,|
siebie dzieci, ale może też zabijać, posłuszna staremu obyczajowi, j
Toteż sama tylko zmiana w obiektywnych warunkach demogra- £
ficznej równowagi jest niewystarczająca. Trzeba, aby utraciły Ą
swoją moc i ustąpiły miejsca nowym stare normy kulturalne, J
które podporządkowywały postawę ludzi starym warunkom rów-J
nowagi demograficznej" M. 4

O utrzymującej się tu i ówdzie praktyce zgładzania dzieci , mówią liczne źródła. Ofiarą tych praktyk padają teraz głównie ;'j dziewczęta. Angielski badacz Fraser Brockington informuje, że ! uśmiercanie noworodków płci żeńskiej było praktykowane w An­glii przed Czarną Śmiercią i po niej.

Jeszcze bardziej drastycznego przykładu dostarcza historia demograficzna Japonii. W eseju radzieckiej autorki G. Ananjewej na temat rozwoju ludności tego kraju czytamy: „Osobliwością stosunków japońskich było szerokie rozpowszechnienie sztucz­nych poronień i dzieciobójstwa [...] Nieistnienie wolnego fundu- j szu ziemi, ograniczoność nadziałów ziemi, niski poziom życia, J] świadomość niemożności wychowania dzieci pobudzała chłopów

20 A. Wiszniewski, Diemograficzeskaja riewólucja, s. 31-32.

21 Ibidem, s. 32.

do uśmiercania dzieci. Tylko starszy syn w rodzinie chłopskiej był. następcą, pozostali synowie byli pozbawieni tych praw. Ko­biety były w ogóle pozbawione jakichkolwiek praw, toteż ro­dzenie dziewcząt uważano za szczególne nieszczęście"M.

Mówiąc o schyłku XVIII wieku, autorka zaznacza, że „pod­stawowa masa ludności — chłopstwo — wlokła nędzną egzysten­cję, toteż dzieci, zwłaszcza dziewczęta, nie były radością w rodzi­nie". ,,Od drugiej połowy XVIII wieku wolny fundusz ziemi wy­czerpał się. Urodzenie dziecka prowadziło teraz do rozdrobnie­nia nadziału, co sprzyjało rozpowszechnieniu poronień i dziecio­bójstwa. W miejscowościach wiejskich już trzecie dziecko było niepożądane i rodzice, uważając jego urodzenie za hańbę, zabi­jali je. Liczba dzieciobójstw była tak wielka, że rząd zmuszony był w 1767 r. uchwalić prawo zabraniające poronień i dziecio­bójstwa" 23.

W sto lat później, po roku 1872, rząd japoński ponowił zakaz poronień i przedsięwziął energiczne kroki dla położenia kresu dzieciobójstwu. Jest to już notabene ostatnia wzmianka o dzie­ciobójstwie w omawianej pracy.

Dodajmy jeszcze, że według F. Brockingtona zahamowanie , wzrostu ludności Japonii między 1850 a 1950 rokiem było w du­żej mierze skutkiem masowego w tym kraju uśmiercania dziew­cząt 24.

Tym trudniej oczekiwać, by miało zupełnie wygasnąć dziecio­bójstwo u ludów pierwotnych, które przetrwały do naszych cza­sów. Jak informują radzieccy badacze D. Walentej i W. Kozłów, obyczaj dzieciobójstwa i w parze z nim idący obyczaj uśmierca­nia starców jest i dziś praktykowany przez australijskich tubyl­ców, Eskimosów i innych — w przypadku głodu 25.

Jakże niewiele zostało z optymistycznej tezy Birdselła o wy-

22 G. Ananjewa, Iz istorii rosta nasielenija Japonii, [w:] Woprosy diemografił, s. 262.

:* Ibidem, s. 264, 265.

84 F. Brockington, Zdrowie ludności, s. 70-71.

174

gaśnięciu dzieciobójstwa z nastaniem tzw. pierwszej rewolucji agrarnej.

Głęboko zakorzenione obyczaje — a do takich należy dziecio­bójstwo — nie wygasają łatwo. Utrzymują się one nawet wów­czas, gdy utraciły swój pierwotny sens ekonomiczny i gdy weszły w konflikt ze zmienionymi normami moralnymi. Według świa- .. dectwa badaczy, uśmiercanie noworodków, a zwłaszcza dziew- 1 czat, było szeroko praktykowane w Afryce, w południowo-wschodniej Azji, w Indiach. Tak było w epoce koczownictwa ( i myśłiwstwa — i nie inaczej po zmianie epok. Historia ludzko- , ści splamiona jest krwią dzieci ginących z rąk własnych ro- j dziców.

8. Zgony wśród ludności dorosłej

W wielkiej liczbie wymierali ludzie dorośli. Przyczyny były różne: przede wszystkim niezdrowe, antysanitarne warunki ży­cia, niesłychany brud, długie miesiące głodu. Człowiek pier­wotny musiał być fizycznie silniejszy od dzisiejszego człowieka cywilizowanego. Był też według wszelkiego prawdopodobieństwa bardziej odporny na różnego rodzaju dolegliwości i choroby. Nie wystarczało to jednak do zapewnienia sobie dłuższego życia, na które niebezpieczeństwo czyhało ze wszystkichstron. Sporo ludzi, i to z grona najsilniejszych, ginęło w walce z dzikimi zwierzętami. Umiejętność pielęgnacji chorych i rannych była ludziom pier­wotnym obca, co również pomnażało liczbę zejść śmiertelnych. Nie wygasającym j bodaj najpoważniejszym źródłem strat lud­nościowych były pełne okrucieństwa wojny. Jak to kiedyś okre­ślił Fryderyk Engels, największym wrogiem człowieka był — człowiek. Wojny między szczepami były zjawiskiem niemal że normalnym. Większość mężczyzn wcześniej czy później ginęła na polu walki. Nie pozostawia co do tego wątpliwości fakt, że wśród zachowanych czaszek ludzkich pokaźną część stanowią czaszki strzaskane.

Odnotujmy jeszcze informację podaną przez N. Mikłucho-Makłaja opartą na badaniach przeprowadzonych wśród Papua­sów i Buszmenów: kobiety wymierają szybciej od mężczyzn;

szczególnie wysoka jest umieralność kobiet, które rodzą w bardzo-młodym wieku 26.

9. Wcześniejsze wymieranie kobiet

Źródła prehistoryczne i historyczne, którymi dysponujemy, nie pozostawiają wątpliwości co do tego, że w społeczeństwie pierwotnym trwanie życia kobiet było krótsze niż mężczyzn. Znawcy problemu są zgodni i co do przyczyn tego stanu rzeczy: obok częstszego uśmiercania noworodków płci żeńskiej i licznych zgonów kobiet przy porodzie poważną przyczyną nadumieral-ności kobiet było obciążenie ich nadmierną pracą.

D. Walentej i W. Kozłów wskazują, że w epoce wspólnoty pierwotnej „wczesne wstępowanie kobiet w życie płciowe, częste ciąże i porody w warunkach antysanitarnych, łącznie z trudnym, pełnym niewygód życiem, prowadziły do -szybkiego uwiądu, a często i do wczesnej śmierci kobiet [...]" "

Fryderyk Engels zwraca uwagę, że przeciążenia kobiet pracą nie należy identyfikować z niską pozycją społeczną kobiety u ludów dzikich i barbarzyńców. „Jednym z naj niedorzecznie j -szych pojęć, pochodzących z epoki Oświecenia wieku XVIII — pisał Engels — jest mniemanie, jakoby w zaraniu społeczeństwa ludzkiego kobieta była niewolnicą mężczyzny. U wszystkich dzi­kich ludów i barbarzyńców niższego i średniego,- a częściowo jeszcze wyższego stopnia kobieta nie tylko jest wolna, lecz zaj­muje bardzo ważną pozycję". Nie przeczą temu — zauważa da­lej Engels — opowiadania podróżników i misjonarzy o obciążeniu kobiet nadmierną pracą, gdyż „podział pracy pomiędzy obu płciami jest uzależniony od zupełnie innych przyczyn niż pozycja kobiety w społeczeństwie". „Ludy, u których kobiety muszą pracować znacznie więcej, niżby powinny według naszych pojęć, mają często więcej prawdziwego szacunku dla kobiet niż nasi Europejczycy" 28.

26 N. Mikłucho-Makłaj, Statji po antropologii i etnografii, t. III,
Akademia Nauk ZSRR, Moskwa 1951.

27 D. Walentej, W. Kozłów, Niekotoryje woprosy..., s. 104-105.

176

Możemy dziś wskazać czas, w którym pojawia się kult kobie-ty-matki: według dociekań archeologów i antropologów jego po­czątki przypadają na okres młodszego paleolitu. Poczesne miejsce, jakie odtąd zajmuje kobieta w hordzie, nie zwalnia jej od nad­miernego wysiłku fizycznego i od niebezpieczeństwa, z jakim związany był w tamtej epoce połóg i poród. To pozwala nam zro­zumieć, dlaczego kobiety — mimo szacunku, jakim je otaczano — składały daninę śmierci większą od mężczyzn. W budowie zrę­bów cywilizacji ludzkiej kobiety brały udział nie mniejszy od mężczyzn, ale czyniły to większym kosztem niż mężczyźni: o tym właśnie mówi nadumieralność kobiet. Świat zaciągnął wobec kobiet historyczny, nie w pełni dotąd spłacony dług.

C. Uśmiercanie starców

X

Od zarania rozwoju ludzkości — jak widzieliśmy — los nie­mowląt, małych dzieci, dojrzałych mężczyzn, kobiet w wieku rozrodczym był niesłychanie ciężki: choć z różnych powodów, każdy z tych odłamów ludności składał ogromną daninę śmierci. Jeszcze gorszy był los ludzi dożywających starości: istniejący obyczaj skazywał ich na zagładę gremialnie. Stąd znamienny rys demografii archaicznej: nieistnienie ludzi starych.

10. Społeczeństwa bez starców

*

Przy całej trudności, na jaką natrafia odtworzenie stosunków demograficznych panujących w zaraniu ludzkości, przy całej niepewności tu i ówdzie spotykanego obrazu tych stosunków, jeden fakt zdaje się być względnie niesporny: oto na najwcze­śniejszych szczeblach pochodu cywilizacyjnego ludzkości, w zara­niu jej dziejów liczba ludzi osiągających wiek starczy była zni­komo mała.

. Statystycznym dowodem nieistnienia ludzi starych w społe­czeństwie — jeśli można w ogóle mówić o „dowodach" w odnie­sieniu do tak odległych epok — jest brak szkieletów ludzi sta­rych w znaleziskach archeologicznych.

Jak informuje znakomity francuski antropolog Henri V. Val-lois:

—• wśród 20 odnalezionych szkieletów Neandertalczyków (100 000 lat przed naszą erą) nie ma ani jednego osobnika w wie­ku powyżej 60 lat;

— również wśród 102 przedstawicieli późnego paleolitu w Europie (ok. 30 000 lat przed naszą erą) nie znaleziono ani jednego osobnika w tym wieku29.

Inny ekspert w tej dziedzinie, cytowany już antropolog .nie­miecki Hans Weinert pisał: „Wir haben keinen Schadel, den wir greisenhaft bezeichnen kónnen [...] Senile Knochenreste sind nicht gut erhaltbar; wir kónnen aber auch annehmen, dass wir-klich alte Leute beim Neandertaler selten waren" (Nie spotykamy ani jednej czaszki, którą można by określić jako starczą [...] Starcze szczątki kostne nie utrzymują się dobrze; możemy jed­nak przyjąć, że rzeczywiście wśród Neandertalczyków ludzie starzy byli rzadkością)30. Jak już przedtem podaliśmy, Weinert jest zdania, że tylko nieliczni przedstawiciele prymitywnych szczepów dożywali wieku 50 lat. Był to już wiek późnej starości.

Mamy więc pełne podstawy, by pozostać przy wcześniej już sformułowanym twierdzeniu, że społeczeństwa pierwotne były społeczeństwami bez starców31.

11. Zgładzanie starców

Ludzi starych skazywała na śmierć nie tylko choroba. Zagła­dę niósł im również obyczaj zgładzania ludzi starych. Wyrósł ten obyczaj na podłożu ekonomicznym, mianowicie w wyniku trudności wyżywienia większej liczby osób. Rozstawano się z ty­mi, którzy nie dotrzymywali kroku młodszym w ich walce o zdo­bycie pożywienia dla gromady.

Ludwik Krzywicki, który był wybitną postacią nie tylko w polskiej, lecz i w światowej antropologii, tak charakteryzował los człowieka starego w okresie, który nazywano dawniej okre-

29 H. V. V a 11 o i s, La, duree de la vie chez l'homme fosstte, „Anthro-palogie", 1937, nr 47.

M H. Weinert, Menschen der Vorzeit, Berlin 1930.

178

sem dzikości: „Człowiek dojrzały, jako znawca okolic i posiadacz: długoletniego doświadczenia życiowego, był przedmiotem posza­nowania w hordzie pierwotnej. Wiedział, kiedy i gdzie dojrze­wają płody, jak pojmać rybę, w jaki sposób upolować zwierzynę itd., dzięki tej wiedzy stanowił jedno z na j pierwszych spoideł społecznych. Lecz z nastaniem starości, kiedy siły odmawiały posłuszeństwa, pamięć zaś służby, i zapas wiedzy owej stawał się nieużyteczny. Niedołężnego starca rzucano wtedy na pastwę losu" 32.

Kreśląc obraz stosunków ludnościowych panujących wśród tubylców australijskich, zamieszkujących Nową Zelandię, Krzy-wicki eksponował następujące, bliżej nas w tej chwili interesują­ce fakty:

  1. warunki bytu wywoływały dzieciobójstwo: stałe (w sto­
    sunku do kalek, jednego z bliźniąt, dzieci osieroconych przez,
    śmierć matki) oraz przypadkowe (o szerszym zasięgu, w czasie
    głodu);

  2. dla powstrzymania wzrostu ludności wywoływano sztucz­
    ne poronienia, a nawet uciekano się do pewnych chirurgicznych
    zabiegów tamujących zapłodnienie;

  1. starców i chorych rzucano na pastwę losu lub mordowano;

  1. ludożerstwo występuje sporadycznie jako wynik potrzeby
    lub przesądu (matka zjadała jedno z bliźniąt, aby odzyskać za­
    brane przez nie siły).

Powtórzmy jeszcze za Krzywickim, że uśmiercanie starców było praktykowane również w Nowej Gwinei, a należało ono do obowiązków synów.

Szereg istotnych szczegółów dorzuca M. Awerbuch. Ten, znany nam już zresztą, wnikliwy badacz zagadnień, związanych z reprodukcją ludności w minionych epokach, wskazuje, że „umie­ralność była w społeczeństwie pierwotnym bardzo wysoka", przy czym „ze starości ludzie umierali rzadko, ponieważ na ogół do niej nie dożywali". Panujący obyczaj nakazywał rozstawać się z każdym, kto nie mógł pracować i tym samym stanowił ciężar dla własnego plemienia. Starcy i ciężko chorzy nie tylko nie opo-

*

33 L. Krzywicki, Ludy. Zarys antropologii etnicznej, Warszawa j

1893, s. 47.

nowali przeciw tym wyrokom, lecz — znowu w zgodzie z p*anu-jącym obyczajem — sami o to prosili. Według Awerbucha, „zwy­kle w takich przypadkach chorzy szli w las lub przenoszące się na inne miejsce plemię zostawiało ich na pastwę losu i w końcu pożerani byli przez dzikie zwierzęta lub umierali z głodu". „Znane są przypadki — mówi dalej Awerbuch — że starcy i cho­rzy zabijani byli przez własne dzieci, nierzadko na ich własną prośbę" 33.

Do rozpoznania stosunków demograficznych w społeczeń­stwie prymitywnym przyczyniły się w poważnej mierze badania radzieckiego etnografa i podróżnika N. N. Mikłucho-Makłaja. Stu­diując życie Papuasów i Buszmenów, stwierdził on, że ludzi bar­dzo starych nie spotyka się: najstarsi mieli 50 do 60 lat; tubylcy nie osiągają zaawansowanej starości, głównie z powodu niedosta­tecznego odżywiania (nawet plemiona uprawiające hodowlę prze­żywały okresy wielkiego głodu)34.

Wspominaliśmy już o motywach okrutnego i — według dzi­siejszych pojęć moralnych — nieludzkiego postępowania wobec ludzi starych. Tę procedurę — tak jak i całą moralność społe­czeństwa pierwotnego — dyktowały panujące warunki ekono­miczne. Dyktowała ją niemożność wyżywienia większej liczby osób. Ofiarą padały elementy już nieprodukcyjne.

Socjolog francuski Maurice Halbwachs zauważa, że w okre­sie dzikości zachodziła konieczność utrzymywania umieralności na określonym poziomie, czasem nawet jego podnoszenia. Mu­siano wyzbywać się ludzi starych, aby nie dopuścić do paraliżu gospodarczego. „Zresztą — dodaje Halbwachs — społeczeństwa przez czas dłuższy nie stawiały sobie za "cel powiększyć prze­ciętne trwanie życia. Upatrywały w tym więcej niedogodności niż korzyści. A nade wszystko nie sądziły, że są w stanie to uczynić" 35.

Uśmiercanie ludzi starych miało daleko idące konsekwencje natury społecznej, z czego ludzie pierwotni nie zawsze zdawali sobie sprawę. Zwracają na to uwagę D. Walentej i W. Kozłów:

88 M. Awerbuch, O prawidłowościach reprodukcji ludności...

34 N. Mikłucho-Maklaj, Statji po antropologii i etnografii, t. IIL

35 M. Halbwachs, Morphologie sociale, wyd. 2, Paryż 1946, s. 133-

180

„Przeciętna liczebność plemion pierwotnych prawdopodobnie rzadko kiedy przekraczała 100-150 ludzi. W takich, stosunkowo niewielkich zamkniętych zbiorowoś ciach [...] przy nieistnieniu piśmienności, kiedy strażnikami nagromadzonej wiedzy byli żywi ludzie, przekazujący tę wiedzę innym współplemieńcom i na­stępnemu pokoleniu, nieliczne plemiona wcześniej podlegały nie­bezpieczeństwu regresu w przypadku przedwczesnego wyginięcia choćby kilku nosicieli takich wartości kulturalnych. Tym, między innymi, można również objaśnić w jakiejś mierze ogólne, stosun­kowo powolne tempo społeczno-ekonomicznego i kulturalnego rozwoju społeczeństwa w tamtych czasach" 3fi.

Wiele wody upłynęło od czasu, kiedy w świecie ludzkim pa­nował nie znany zwierzętom obyczaj uśmiercania starych rodzi­ców. Upływ czasu nie wymazał z pamięci ludzkiej tego okrucień­stwa i tej potwornej amoralności. Dla humanistów jest to jeden z najbardziej wstrząsających przekazów historii. Wielki humani­sta XVI wieku Erazm z Rotterdamu pisał: „A i nam dzisiaj po­twornością wydaje się takie postępowanie, jednak uświęcił je zwyczaj. Oto niektóre narody uważały za rzecz nakazaną pra­wem poddawać chłoście rodziców i spychać ich w przepaść. Zac­nym, zgodnym z prawem zwyczajem było zabijanie tych, któ­rym zawdzięczamy życie. Zjadanie krewnych i przyjaciół uwa­żano za rzecz normalną"". Zacytowane słowa holenderskiego myśliciela są i pozostaną wyznaniem wiary wszystkich ludzi mo­ralnie wrażliwych, wszystkich humanistów.

12. Zwrot w położeniu ludzi starych

O rozwoju stosunków ekonomicznych, a wraz z nimi i demo­graficznych, zadecydowały dokonywane stopniowo przez czło­wieka odkrycia i wynalazki. To one właśnie, jak to wykazał Fry­deryk Engels w swej pracy pt. Pochodzenie rodziny, wlasności prywatnej i państwa, znaczą drogę dziejową ludzkości od stanu dzikości poprzez barbarzyństwo do stanu cywilizacji. Postęp techniczny umożliwił pomnożenie skąpych dotąd i niewystarcza-

M Osnowy tieorii narodonasielenija, redaktor D. Walentej, Moskwa 1973, s. 115-116.

37 Erazm z Rotterdamu, Adagia, s. 299.

jących zasobów żywności, co z kolei pozwoliło utrzymywać przy życiu większą liczbę osób.

Wydarzeniem o wielkiej historycznej doniosłości było wyna­lezienie ognia. Oto co na temat czasu, miejsca i 'znaczenia tego odkrycia pisze historyk gospodarczy C. M. Cipolla: „Współcześni archeologowie nie wykluczają możliwości, że praczłowiek Austra-lopithecus opanował ogień, chociaż sprawa jest sporna-.--IJiewąt-pliwe świadectwo używania ognia znaleziono w jaskini Czu-Ku-Tien (Chiny), gdzie odkryto skamieniałe szczątki grupy Sinan-thropus. Dowodziłoby to, że posługiwanie się Ogniem opanowano w Azji między 450 000 a 350 000 rokiem przed naszą erą [...] Cho­ciaż ogień został odkryty bardzo wcześnie, to jednak nie wszyst­kie paleolityczne grupy ludzkie znały go lub korzystały z nie­go [...] Ustalono również, że ci, którzy w najdawniejszych cza­sach posługiwali się ogniem, używali go tylko dla ogrzewania się lub dla ochrony przed drapieżnikami. Gotowanie pojawiło się-dopiero w późnym pleistocenie. Ogień pozwolił człowiekowi przy­stosować rośliny niejadalne do swego użytku, a tym samym zwiększyć energię, którą mógł dysponować" 38.

Za polskimi archeologami podajemy, że „okres powstawania społeczności ludzkiej kończy się z początkiem paleolitu, może około 600 000-500 000 lat p.n.e. wraz z poznaniem przez praludzi użyteczności ognia oraz rozpoczęciem właściwej obróbki narzędzi krzemiennych" 39.

Wynalazek ognia był niewątpliwie wydarzeniem o znaczenia epokowym. Tego zdania jest również nasz berliński kolega Par-viz Khalatbari. Zastosowanie ognia — mówi on — było nie mniej rewolucyjnym, przewrotem sposobu życia niż późniejsze powsta­nie rolnictwa i hodowli bydła40. Istotnie, wynalazek ten zade­cydował o wyższej formie życia człowieka pierwotnego, a tym samym oznaczał prapoczątek cywilizacyjnego pochodu ludzkości.

Przypomnijmy, że twórca głośnej periodyzacji rozwoju kul-

38 C. M. Cipolla, Historia gospodarcza ludności świata, tłum. z ang.,. Współczesna Biblioteka Naukowa „Omega", Warszawa 1965, s. 28-29.

33 A. Gardawski, J. Gąssowski, Z. Rajewski, Archeologia i pradzieje Polski, Warszawa 1957, s. 57.

182

tury ludzkiej, amerykański historyk, archeolog i etnograf Levis Henry Morgan (1818-1881), jako pierwszy etap awansu kultu­ralnego ludzkości potraktował właśnie wynalazek ognia: z jego pojawieniem się związał przejście od niższego do średniego stanu dzikości.

Powtórzmy za radzieckimi badaczami D. Walentejem i W. Ko-złowem, że „opanowanie sztuki wydobycia ognia było jednym z ważniejszych, a prawdopodobnie najważniejszym z pierwotnych wynalazków. Ogień stał się. skuteczną ochroną przed wielkimi drapieżnikami i narzędziem wałki z nimi, podniósł przyswajalność potraw mięsnych, a zwłaszcza ryb, które — jak to odnotował F. Engels — nadają się do spożycia tylko dzięki ogniu. Właśnie •opanowanie ognia pozwoliło Neandertalczykom rozprzestrzenić się w strefie umiarkowanej, a potem przetrwać ochłodzenie kli­matu, jakie nastąpiło w epoce lodowcowej" 41.

Ale to nie wszystko. Nie mniej istotne były bliżej nas w tej chwili interesujące demograficzne konsekwencje wyna­lazku ognia. Zasłużeni badacze przeszłości rodzaju ludzkiego, .austriacki historyk Julius Lippert (1839-1908) i nasz niezapom­niany uczony Ludwik Krzywicki (1859-1941), wskazywali na na­stępstwa trojakiego rodzaju:

  1. konieczność bezustannego podsycania ognia doprowadziła
    do pierwszego społecznego podziału pracy pomiędzy jedną a dru­
    gą płcią, przy czym mężczyźnie przypadło w udziale zdobywanie
    zwierzyny, kobiecie zaś — odpowiednio bodaj do jej właściwości
    fizjologicznych — dozorowanie ognia;

  2. umożliwiając gotowanie pokarmów umiejętność ta przyczy­
    niła się do zmniejszenia szeroko przedtem stosowanego dziecio­
    bójstwa;

  3. zmienia się wreszcie położenie ludzi starych: wynalezienie
    ognia stworzyło przesłankę dla ich użyteczności w gospodarstwie
    domowym.

„Z wynalezieniem ognia — konkluduje Krzywicki — starzec znajduje przy nim schronienie; sił jeszcze starczy bowiem na pomaganie kobiecie w dopilnowaniu ogniska"42.

Następnym wielkim wydarzeniem, które nie mogło pozostać bez daleko idącego wpływu na stosunki demograficzne, a w szcze­gólności na położenie ludzi starych (zresztą i dzieci), była rewo­lucja' agrarna. Pozwoliła ona na lepsze zaopatrzenie w środki żywności i na gromadzenie nadwyżek żywności, zabezpieczających gromadę przed katastrofą głodową w mniej pomyślnych okre­sach.

Obydwa odkrycia — wynalazek ognia i rewolucja agrarna — utorowały drogę wzrostowi ludności ponad dotychczasowy, nie­mal stabilny pułap. Nastąpiła jednocześnie społeczna i demogra­ficzna rehabilitacja człowieka starego. Powtórzmy za Weiner-tem, że z wynalezieniem ognia zjawiają się na firmamencie de­mograficznym nieliczni, może pierwsi ludzie w wieku lat 60 i więcej.

W odejściu od praktyki uśmiercania ludzi starych widzi filo­zof radziecki G. Korostelew dowód wpływu moralności na pro­cesy demograficzne. Pisze on: „Zabijanie starców, którzy nie byli już w stanie zdobywać dla siebie pożywienia i którzy wy­magali opieki nad sobą, bynajmniej nie kolidowało z moralnymi zasadami społeczeństwa pierwotnego. Gdy jednak wydajność pra­cy wzrosła i gdy zbiorowość zaczęła dysponować wystarczają­cymi zasobami jadła do wykarmienia starców, stosunek do nich uległ zmianie: pojawił-się szacunek dla ich wiedzy, doświadcze­nia, zaczęto o nich dbać, troszczyć się o ich zdrowie. Zmniej­szyła się więc umieralność, wzrosło przeciętne trwanie życia, to jest uległy zmianie procesy demograficzne. Decydującą rolę ode­grał tu w ostatecznym rachunku czynnik ekonomiczny, ale nie należy tracić z oczu wpływu moralności" 4S.

13. Nowy rys archaicznej demografii: wzrost liczby ludzi starych

Przed rewolucją agrarną, a tym bardziej przed wynalazkiem ognia, demografię archaiczną znamionował brak ludzi starych: w ówczesnej głodowej egzystencji nie było dla nich miejsca

« Osnowy tieorii narodonasielenija, s. 110-111. 42 L. Krzywicki, Ludy,.., s. 47.

184:

w walczących o utrzymanie się przy życiu gromad ludzkich. Oba epokowe wydarzenia umożliwiają pewien wzrost ludności, a jed­nocześnie tworzą miejsce dla człowieka starego w gromadzie. Ludzi starych przybywa. Świadczą o tym wykopaliska archeolo­giczne: o ile w materiale kostnym z wcześniejszych epok nie ma śladu po ludziach starych (to właśnie pozwoliło nam określić tamten świat jako „świat bez starców"), to teraz, w miarę prze­suwania się ku późniejszym epokom, coraz więcej spotyka się szkieletów i czaszek osobników zmarłych w wieku starczym. Antropolog francuski HenriY. Vallois stwierdza, cc następuje:

  1. szkielety osób ,60-letnich i starszych można już odnaleźć
    w europejskim materiale kostnym z epoki mezolitu (ok. 8000 lat
    przed naszą erą), zresztą w szczupłej ilości (1,5% ogólnej liczby
    szkieletów);

  2. w późniejszych epokach przypadki osiągania wieku 60 lat
    stają się coraz częstsze; tak więc w Dolnej Austrii w epoce brą­
    zu (ok. 2500 lat przed naszą erą) zastajemy 7,3% zmarłych w wie­
    ku powyżej 60 lat, a wśród Egipcjan w okresie rzymskim (ok.
    30 roku przed naszą erą) — 9,9% **.

O ile trudne jest ustalenie wieku odkopanych szkieletów czy szczątków kostnych, to jeszcze trudniejsze jest określenie proporcji ludzi starych w społeczeństwie pierwotnym. Do już. wspomnianej przeszkody, jaką jest trudność dokładnego określe­nia wieku ludzi tamtych czasów, dochodzi jeszcze jedna — nie­jednolitość kryteriów starości w różnych kulturach archaicznych. Z niezbędną rezerwą przyjąć więc należy dane szacunkowe po­dane przez L. Simmonsa: według' tych danych proporcja osób w wieku lat 55 i więcej (a może nawet 50 i więcej) wynosiła u lu­dów pierwotnych od 4,5% do 8%; osób w wieku 65 łat i więcej było mniej niż 3% i to tylko tam, gdzie ludzie starzy cieszyli się-respektemłs.

Jakkolwiek warunki ekonomiczne, będące źródłem dramatycz­nego losu starców, uległy zmianie, sam obyczaj zgładzania ludzi starych nie od razu i nie wszędzie został zarzucony. Siłą tradycji

44 H. V. V a 11 o i s, La duree de la vie..., loc. cit.

45 L. Simmons, The Role of the Aged in Primitive Society, Nowy
Jork 1945.

185

utrzymywał się on u różnych ludów prymitywnych i to gdzie­niegdzie przez długie jeszcze wieki.

14. Wzrost prestiżu ludzi starych

Zwrot, jaki nastąpił w położeniu ludzi starych, nie ograniczał się do samej tylko biologicznej rehabilitacji: w parze z nią szła. rehabilitacja socjalna i moralna. Ci sami ludzie, którym dotąd' odmawiano prawa do istnienia, stają się teraz przedmiotem czci i uwielbienia. Zaczyna się cenić ich rozum, doświadczenie, do­kładność. W ręce ludzi starych składa się ważne funkcje społecz­ne. Prestiż ludzi starych wystąpi w rozwiniętej formie u narodów klasycznych: u Greków kierownictwo miast-państw składano w ręce starców, a w Rzymie senat, a więc ciało, podejmujące ważne uchwały państwowe, był radą starców w.

U ludów pierwotnych, które nie uprawiały uśmiercania star­ców, prestiż ludzi starych jest wcześniejszej daty. Powołując się na badania etnologiczne i historyczne, zachodnioniemieccy socjo­logowie Menges i Haring stwierdzają, że u niektórych prymityw­nych plemion panowała oligarchia starców, i to wówczas, kiedy u innych plemion' wiek starców był w powszechnej pogardzie i kiedy ludzi starych, już niezdatnych do pracy, uśmiercano.

Można nie wątpić, że biologiczna rehabilitacja ludzi starych, odegrała ważną rolę w rozwoju społeczeństw pierwotnych: pozo­stający przy życiu ludzie starzy przekazywali swe doświadczenie i swoją znajomość rzeczy młodym generacjom, co zapewniło ciąg­łość już dokonanych osiągnięć i stworzyło podstawę do szybszego* ich dalszego rozwoju.

Która z tych dwóch postaw przeważała? Którą z nich można uważać za typową dla epoki zapoczątkowanej przez wynalezienie ognia?

Francuski historyk kultury Michel Phiłibert, który roli wie­ku w historii człowieka poświęcił obszerne studium, zapewnia, że-w kulturach archaicznych respekt dla starców był regułą, po­garda zaś wyjątkiem. Całe ówczesne życie społeczne •—• mówi Phiłibert — układało się wokół drabiny wieku. Wraz z wiekiem rosła władza człowieka; rosło również zaufanie do człowieka w miarę przybywania mu lat47.

A co o tym sądzi autor cytowanego już studium, poświęconego specjalnie zagadnieniu roli człowieka starego w społeczeństwie pierwotnym? Pogląd Simmonsa, podobnie jak i Philiberta, od­biega od obiegowego stereotypu. Simmons oświadcza, że przy wielkiej szczupłości środków żywnościowych — a to było przecież regułą — Idziom starym, którym siły już nie dopisywały i którzy mię byli w stanie zdobyć sobie pożywienia, zapewniano skromne wprawdzie, ale wystarczające pożywienie. Co więcej, im bardziej nieprzyjazne było środowisko fizyczne i im szczuplejsze były środki żywnościowe, tym troskliwszy był stosunek do ludzi sta­rych. Można to zrozumieć — wyjaśnia Simmons — na tle faktu, •że ludzie starzy górowali nad innymi bogactwem osobistego do­świadczenia, byli historykami grupy, strażnikami tradycji, tłuma­czami tajemniczych zjawisk, wychowawcami i nauczycielami swojego ludu, mistrzami ceremonii, pocieszycielami ludzi mło­dych, pośrednikami między żyjącymi a zmarłymi, między ludźmi a bogami i za to byli cenieni.

15. Relikty obyczaju uśmiercania starców

Już przy omawianiu zagadnienia dzieciobójstwa zwróciliśmy uwagę na długotrwałość procesu wygasania starych obyczajów. Mimo że się przeżyły, mimo że nie odpowiadają zmienionym nor­mom moralnym, tu i ówdzie utrzymują się przez czas dłuższy. Tak było również z uśmiercaniem starców.

Ślady pradawnego obyczaju odsyłania starych rodziców ,,do lasu" przetrwały dłużej, niżby można było tego oczekiwać. Wy­mieniając „zalecane i szeroko praktykowane" środki japońskiej polityki ludnościowej w okresie przedkapitalistycznym od XV do XIX wieku, Wilhelm Billig podaje wśród nich „pozostawianie na śmierć głodową starych rodziców" 48.

Cytowani już przez nas badacze Walter Menges i Dieter Haring wynotowali z dawniejszej literatury naukowej wzmianki świadczące o utrzymywaniu się archaicznego obyczaju zgładza-

47 M. Philibert, L'echelle des &ges, Paryż 1968.

*8 W. Billig, O prawach rozwoju ludności, Warszawa 1963, s. 48.

nią ludzi starych49. Przytaczamy poniżej owe informacje, uzu­pełnione przez nas danymi biograficznymi i bibliograficznymi:

  1. historyk bizantyjski Prokopiusz z Cezarei (VI wiek naszej
    ery), autor Historii tajemnej (Historia arcana), podaje, że jeszcze
    za jego czasów znane było plemię germańskie, które uśmiercało
    swych starców;

  2. w Islandii — jak informuje E. Hubener (Die Stellung
    des Alters in der Gesellschaft,
    „Soziale Welt" 6, 1955) — jeszcze
    około 1000 roku, gdy zjawiał się głód, na śmierć głodową ska­
    zywano starców i osoby ułomne;

  3. filozof francuski Pauł-Henry-Dietrich Kolbach (1723-1789).
    autor Systemu przyrody, podaje, że u niektórych ludów koczu­
    jących istniał zwyczaj uśmiercania rodziców, przy czym dzieci
    uczestniczyły w zabijaniu, duszeniu lub topieniu starych ojców,
    którzy nie mogli już nadążyć za koczującą gromadą;

  4. współczesny Holbachowi francuski filozof Claude-Adrien
    Helvetius (1715-1771) w dziele O człowieku (De l'homme), za­
    mieszczonym w tomie drugim wydanych w Londynie (1774)
    Oeuvres completes, pisał, że niektóre dzikie plemiona, które
    przez większą część roku oddają się myślistwu, zabijają starych
    członków gromady, gdy ci nie mogą już uczestniczyć w po­
    lowaniu.

„Można przyjąć za W. Kucherem50 — konkludują Menges i Haring — że maltretowanie ludzi starych i ich uśmiercanie mia­ło najczęściej swe źródło w braku środków do życia".

16. Uwagi końcowe

Rozważania na temat życia i śmierci naszych praprzodków wykazały, że najwcześniejsze okresy bytowania człowieka na Ziemi charakteryzowały się niezwykłymi trudnościami i — od­powiednio do tego -— niezwykle wysoką umieralnością.

« W. Menges, D. Haring, Composition par Agę de la poputation •et personnes a charge de la population active dans les pays europeens,

Frankfurt n.M. 1971.

Wskazują na to również autorzy radzieccy D. Walenteji i W. Kozłów w podsumowaniu swych rozważań p oświeć onych. Warunkom umieralności w społeczeństwie pierwotnym. „Są peł­ne podstawy — piszą oni — by przyjąć, że poziom umieral­ności w epoce pierwotnej był bardzo wysoki. Ludzie pierwotni umierali z głodu i chorób, ginęli w wyniku napadu dzikich zwie­rząt, w starciach z wrogimi plemionami i wskutek klęsk żywio­łowych [...] Wielka była zwłaszcza umieralność w wieku dziecię­cym i starszym [...] w przypadku nieoczekiwanego niebezpie­czeństwa grupy rodowo-plemienne rzucały swych starców i dzie­ci na pastwę losu [...] prawdopodobnie było rozpowszechnione i ludoźerstwo"51. Inną cechą charakterystyczną demografii archaicznej jest wczesne następowanie starości naturalnej i nader krótkie przeciętne trwanie życia 52.

Demografowie ONZ przyjmują, że u ludów pierwotnych stopa umieralności wynosiła normalnie około 50 promiłle, a w warun­kach szczególnie złych dochodziła do 80 promiłleS3. Moja kon­cepcja nieco odbiega od podanej: sądzę, że dolną granicę można by obniżyć do 40-45 promiłle, bo i stopa rodności wynosiła przy­puszczalnie nie więcej niż 45-50 promiłle. Co do górnej granicy,, to nie miałbym zastrzeżeń. Dopuszczani myśl, że i ta bardzo wy­soka stopa mogła być od czasu do czasu przekraczana. Widmo śmierci ustawicznie zaglądało w oczy, i to wszystkim: chorym. i zdrowym, młodym i starym, mężczyznom i kobietom.

Wszystko to pozwala zrozumieć, dlaczego w czasach pierwot­nych — mimo panującej wówczas płodności naturalnej — stan. ludności pozostawał prawie że niezmieniony.- Choć brzmi to jak paradoks, plemiona pierwotne utrzymywały swoją egzystencję nie tyle dzięki urodzeniom, ile dzięki zgonom. Według trafnego-określenia Parviza Khalatbari wysoka umieralność była ceną,, którą płaciła horda za utrzymanie się przy życiu s*.

51 Osnowy tieorii narodonasielenija, s. 114^115.

63 Kurs diemografii, wyd. 2, redaktor A. Bojarski, Moskwa 1974, s. 28. 68 The Determinants and Conseąuences o/ Population Trends, seria „Population Studies", nr 17, ONZ, Nowy Jork 1953, s. 12. 61 P. Khalatbari, Bevolkerungsdynamik.,., s. 83.

Rozdział siódmy

Trwanie życia ludzkiego w rozwoju historycznym

Przeciętne trwanie życia ludzkiego przeszło długą drogę: od bardzo niskiego, jakie było udziałem ludzi pierwotnych, do sto­sunkowo wysokiego, jakim się cieszą obecnie mieszkańcy kra­jów wysoko rozwiniętych. Ewolucja ta będzie przedstawiona w niniejszym rozdziale. Poznamy liczby określające poziom trwania życia w kolejnych epokach historycznych, od paleolitu począwszy, a na dobie współczesnej kończąc.

A. Trwanie życia od zarania dziejów

Na brak ocen, mówiących o trwaniu życia w minionych epo­kach, nie musimy się uskarżać: jest ich dziś już sporo. Co na­tomiast pozostawia do życzenia, to dokładność wielu z nich, na co już sama rozbieżność wyników wskazuje. Są autorzy, którym można zaufać, i na nich przede wszystkim oprzemy się. Niemniej jednak świadomi jesteśmy faktu, iż wypadnie nam poruszać się na gruncie chwiejnym, wciąż jeszcze dalekim od wystarczające­go rozpoznania. Jest w tej sytuacji wskazana ostrożność w inter­pretowaniu posiadanego materiału liczbowego.

190

1. Jak długo żyli ludzie pierwotni?

Wiadomości o życiu i śmierci ludzi pierwotnych — jeśli na­wet skąpe i nie zawsze w pełni wiarogodne — nie pozostawiają wątpliwości co do tego, że we wczesnych epokach bytowania człowieka na Ziemi życie ludzkie było bardzo krótkie. O do­kładnym określeniu jego trwania, oczywiście, nie może być mo­wy. Można jednak pokusić się o jakiś przybliżony szacunek.

Stając na gruncie ewolucyjnej teorii Darwina, należałoby za­pytać, jak długo żyli domniemani przodkowie gatunku ludzkie­go — małpy człekokształtne. Wchodzą w rachubę szacunki róż­nego typu, przy czym jako najniższą wymienia się liczbę 20 lat. Tę właśnie liczbę można by przyjąć za orientacyjne trwanie życia istot przedludzkich. Niewiele powinna od niej odbiegać średnia długość życia ich następców, czyli rzeczywistych istot ludzkich (mogła ona być nieco mniejsza lub nieco większa). Wśród małp człekokształtnych, a zwłaszcza wśród tzw. człowiek owa tych (ho-minidae), można spotkać przypadki dożywania wieku 40-50-60 lat. I te wartości można by — oczywiście, z pewnym ryzykiem — przenieść na istoty otwierające historię populacji ludzkie j: podane liczby wyrażałyby tzw. normalne trwanie życia (czyli najczęstszy wiek zgonu w okresie dojrzałości lub starości) oraz wiek maksy­malny, jaki mogli osiągać nasi odlegli przodkowie. Innymi słowy, przyjmujemy, że w zaraniu istnienia człowieka rozumnego (Homo sapiens) starość zaczynała się między 30 a 40 rokiem życia, trwa­ła .niekiedy do 50 lat i tylko wyjątkowo do 60.

Zajmijmy się obecnie wynikami badań nad trwaniem życia ludzi pierwotnych.

Nikt chyba nie posunął się tak daleko w pesymistycznej ocenie trwania życia ludzi pierwotnych jak indyjski badacz J. M. Datta *. Przyjmuje on, że u ludów prehistorycznych umie­ralność niemowląt wynosiła około 50% (co, oczywiście, jest możli­we) i że przeciętne trwanie życia wynosiło 14 lat (co już może budzić uzasadnione wątpliwości).

" 1 J. M. Datta, Demography of Prehistorie Mań, „Mań in India", 1959, nr 4 (za T. R. Hollong s wór t h, Historical Demography, Londyn 1969, s. 293).

Nasi węgierscy koledzy, którzy mają duże doświadczenie w zakresie badań nad przeszłością demograficzną rodzaju ludz­kiego, wymieniają w swym podręczniku demografii wiek 15 łat jako przeciętne trwanie życia pierwszych ludzi. Ta bliżej nas interesująca informacja brzmi tak: „Antropologowie i demogra­fowie wywnioskowali na podstawie szczątków kości praczło­wieka z okresu paleolitu i mezolitu, że na początku dziejów ludz­kości przeciętne dalsze trwanie życia noworodka nie przekra­czało 15 łat" 2.

Dla epoki neolitu, brązu i wczesnego okresu żelaza przyjmuje się e0 = 20 do 30 lat. Zdaniem węgierskich demografów, bliższe prawdy byłyby zapewne granice nieco niżej zakreślone. Wpraw­dzie podany wiek oparty jest na wykopaliskach, ałe w tym wła­śnie rzecz, że w odkopywanych szkieletach brak często dzieci i niemowląt.

; Już po ukazaniu się węgierskiego oryginału Wstępu do demo­grafii główny węgierski ekspert z zakresu problematyki trwa­nia życia ludzkiego, Gyórgy Acsadi, uczestnicząc w konferencji demograficznej w Liblicach (Czechosłowacja), która odbyła się w 1965 r., oświadczył, że według jego rozeznania przeciętne trwa­nie życia w epoce paleolitu zamykało się w granicach od 15 do'

20 lat, a w epoce neolitu wynosiło 22 lata i więcej 3. Odnotujmy,,
że dr Acsadi prowadził wespół z węgierskim antropologiem Ja-
nosem Nemeskeri rozległe badania nad ewolucją umieralności
i trwania życia ludzkiego. Owocem ich wspólnego wysiłku jest
obszerne, w języku angielskim wydane studium z tej dziedziny 4.

Na Cyprze, według obliczeń wykonanych przez G. Kurtha, średnia długość życia w okresie neolitu wynosiła niespełna

21 lat 5.

2 Wstęp do demografii, redaktor E. Szabady, tłum. z we.g., Warszawa 1967, s. 322.

8 G. A s c a d i, Economic Factors of the Population Growth in Prehi­storie Times. Konferencja demograficzna w Liblicach 1965 (referat).

1 G. As c a di, J. Nemeskeri, History of Kumem Life Span and Mortality, Budapeszt 1972.

.192

Inny charakter, a więc i inne znaczenie, ma wynik badania, , które wykonał Anglik J. L. Angel: opierając się na wykopali-J skach archeologicznych ustalił on, że w epoce neolityczne- | wczesnobrązowej przeciętny wiek w chwili zgonu wynosił 31,8 roku8. Nie przesądza to wysokości przeciętnego trwania ży-•cia, 'które mogła być i z pewnością było znacznie niższe.

Ustaleniem przeciętnego wieku w chwili zgonu zajmował się również berliński antropolog Hans Grimm. W świetle materiału statystycznego, którym on dysponował — a były to dane o wie­ku osób pochowanych w epoce brązu na cmentarzyskach Dolnej | .Austrii — przeciętny "wiek mężczyzn wynosił 21,8 roku, kobiet — 20,0 lat7. Jeśli wynik ten mocno odbiega od podanego przed chwilą badania Angeła, to przyczyny tego należy szukać przede -wszystkim w jakości materiału statystycznego, jaki posłużył za podstawę obliczeń: dokładniejszy był z pewnością materiał •cmentarny, którym dysponował Grimm, niż materiał wykopali-.skowy, na którym oparł się Angel.

2. Opinie ekspertów

Opinie czołowych przedstawicieli dyscypliny naukowej, jeśli jiawet nie zawsze zgodne, posiadają swój ciężar gatunkowy. Ekspertami naszymi będą: Alfred Sauvy, John D. Durand i 'Ro-land Pressat.

Durand i Pressat aprobują liczbę 20 lat jako typową wartość przeciętnego trwania życia człowieka prehistorycznego. Roland Pressat przyjmuje, iż jest to w ogóle najniższy możliwy poziom rśredniej długości żyda 8. John D. Durand traktuje tę wartość jako naturalną dla czasów prehistorycznych (zresztą i dla starożyt­ności), przy czym bierze pod uwagę przejściowe obniżenie się przeciętnego trwania życia poniżej wskazanej normy9.

G J. L. Angel, The Length of Life in Ancient Greece, „Journal of Gerontology", t. 2, 1947.

7 H. Grimm, Grundriss der Konstitutionsbiologie und Antropometrie,
wyd. 3, Berlin 1968, s. 130.

8 R, Pressat, L'Analyse demographiąue. Methodes — resultats —*
•applications, s. 116.

B J. D. Durand, The Viewpoint of Historical Demography, [w:] Population Growth: Anthropological Implications, redaktor B. Spooner, •Cambridge, Mass., i Londyn 1972, s. 373.

Inaczej Alfred Sauvy. Jego zdaniem, na wczesnych etapach rozwoju ludzkości przeciętne trwanie życia musiało zamykać się w granicach od 25 do 30 lat. Nie mogło ono być d la longue niższe od 25 lat, bo społeczeństwo skazane byłoby wówczas na wymarcie; nie mogło być wyższe od 30 lat, bo na to nie po­zwalał ówczesny, nader prymitywny stan ekonomiczny10.

3. Własny komentarz

Kontrowersje w nauce demografii nie są czymś niezwykłym: wręcz przeciwnie, spotykamy się z nimi na każdym kroku. Nie powinna nas więc dziwić różnica zdań w tak trudnym do roz­strzygnięcia problemie, jak trwanie życia ludzi pierwotnych. Od­powiedź definitywna jest tym trudniejsza, że wciąż jeszcze w gro­nie badaczy przeszłości demograficznej ludzkości nie ma zgody co do tego, czy w najwcześniejszych epokach bytowania czło­wieka na Ziemi rodność utrzymywała się na ultrawysokim po­ziomie, czy też — na skutek panujących wówczas wysoce nieprzy­jaznych warunków bytowych — nie osiągała domniemywanego maksymalnego poziomu. Ponieważ liczby urodzeń i zgonów w tamtych epokach na ogół równoważyły się (na co wskazuje bardzo powolny wzrost ludności świata), więc i co do umieral­ności trzeba wziąć pod uwagę obie ewentualności: mogła ona być ultrawysoka, ale mogła też taką nie być. Przy ultrawysokiej rodności i umieralności średnia długość życia wynosiłaby — zgodnie z poglądem Duranda i Pressata — około 20 lat, nato­miast przy wolniejszych obrotach procesu reprodukcji ludności osiągałaby — tym razem w zgodzie z poglądem Alfreda Sau-vy'ego — co najmniej 25 lat.

Są^zę, że nie popełnimy błędu, jeśli uznamy ważność obydwu szacunków. Przemawia za tym nie tylko potrzeba tolerancji w stosunku do tezy własnemu poglądowi przeciwnej. Na rzecz uznania obu wartości przemawia również analiza zjawiska trwa­nia życia. Analiza typu statycznego mówi nam, że w jednym i tym samym czasie mogły istnieć na różnych, nawet na sąsia­dujących z sobą obszarach różne warunki umieralności, a w kon­sekwencji i różny poziom średniej długości życia. Do podobnego wniosku prowadzi analiza dynamiczna: poziom trwania życia, badany w przekroju czasowym, nie musiał być i zapewne nie był stabilny. Już dla ustroju niewolniczego należałoby przyjąć wyższy poziom przeciętnego trwania życia, a więc nie 20 lat, jak dla epoki późnego paleolitu i wczesnego neolitu, lecz około 25 lat. Był to — jak wolno sądzić — skutek lepszego odżywiania lud­ności, a więc i mniejszej liczby przypadków śmierci głodowej, co stało się możliwe dzięki rozwojowi rolnictwa i upowszechnie­niu się hodowli bydła. Ale życie wciąż jeszcze dalekie było od sielanki: mnóstwo ludzi traciło życie w wyniku nie kończących się, a przybierających na brutalności zapasach wojennych.

W rozważaniach naszych, uwzględniających różne sytuacje, bardziej i mniej korzystne, a odpowiednio do tego wyższe i niż­sze wartości trwania życia, jedna rzecz jest stała: w każdym przypadku za punkt wyjścia przyjmujemy niższą z dwóch oma­wianych wartości przeciętnego trwania życia, to jest 20 lat. Ale i tej wartości nie przypisujemy charakteru bezwzględnego: mo­że ona, zależnie od okoliczności, bądź nieco podnosić się ponad 20 lat, bądź nieco schodzić poniżej tego poziomu.

B. Trwanie życia

w okresie

klasycznej starożytności

Problematyką trwania życia w klasycznej starożytności — a tak przyjęto określać epokę1 starogrecką i starorzymską — zajmowało się wielu badaczy, a wśród nich Karol Pearson,. W. R. Macdonell, A. R. Burn, V. G. Yalaoras, J. D. Durana. Na szczególną uwagę zasługują badania Pearsona i Macdonelłaf a to ze względu na oryginalny charakter zastosowanej techniki badawczej. Im też poświęcimy nieco więcej uwagi.

4. Retrospektywne rachunki Karola Pearsona

Jednym z pierwszych, którzy sięgnęli do zachowanych źródeł historycznych, by na ich podstawie odtworzyć przeciętne trwanie życia w starożytności, był wybitny angielski matematyk, zara­zem statystyk, biolog i filozof Karol Pearson (1857-1936). Zajął się on odtworzeniem średniej długości życia Egipcjan w dobie rzymskiego panowania, a to na podstawie informacji dotyczą­cych wieku, figurujących na etykietkach doczepionych do za­chowanych mumii egipskich. Badanie to pozwoliło mu ustalić, że przeciętne trwanie życia obliczone dla noworodka (e0) wyno­siło w starożytnym Egipcie 22,5 roku .

Nawiązując do tego wyniku, amerykańscy demografowie L. I. Dublin, A. J. Lotka i M. Spiegelman wskazują, że tak nie­korzystnych warunków umieralności {albo inaczej — tak krót­kiej średniej długości życia) nie znają dziś nawet najbardziej zacofane kraje 12. Uwaga jest oczywiście słuszna, choć nie mniej uzasadnione byłoby inne spojrzenie na wynik badania dokona­nego przez Pearsona, mianowicie dostrzeżenie faktu, że w porów­naniu z bardziej odległymi epokami przeciętne trwanie życia Egipcjan uległo za czasów rzymskich pewnemu wydłużeniu. Już. wtedy, acz bardzo wolno i z niewielkim tylko efektem, torował sobie drogę proces, któremu sądzone było odegrać w przyszłości tak wielką rolę.

5. Retrospektywne rachunki W. R. Macdonella

Inne źródło informacji, pozwalających zrekonstruować obraz; trwania życia w świecie starożytnym, wybrał sobie kontynuator Pearsona, tak jak i on, angielski matematyk W. R. Macdonell13. Badania swe oparł Macdonell na inskrypcjach nagrobnych, prze­chowywanych w Akademii Berlińskiej. Zbiór ten, zwany Corpus Inscriptionum Latinarum, zawierał informacje o wieku kilku tysięcy Rzymian zmarłych za czasów Augusta. Przypomnijmy, że cesarz August żył w okresie od 63 r. przed naszą erą doi.

11 Ch. Pearson, On the Change in Expectation oj Life in Mań.
During a Period oj circa 2000 Years,
„Biometrika", t. l, 1901/02.

12 L. I. Dublin, A. J. Lotka, M. Spiegelman, Length of Lifer
Nowy Jork 1949, s. 30.

13 W. R. Macdonell, On the Expectation of Life in Ancient Rome
and in the Provinces
of Hispania and Lusitania, and Africa, „Biometrika",
t. 19, 1913.

196

14 r. naszej ery. W czasie tym według Macdonella średnia dłu­gość życia wynosiła w Rzymie 22 lata. Mamy tu więc taki sarn wynik, jaki dla Egiptu uzyskał Karol Pearson.

Poza Rzymem badanie Macdonella obejmowało niektóre pro­wincje rzymskie: Hiszpanię i Luzytanię oraz Afrykę. Wyniki badania są na pierwszy rzut oka zaskakujące: jakkolwiek Rzym był metropolią ówczesnego świata, to jednak pod względenvpo-ziomu trwania życia nierównie korzystniejsze wyniki uzyskano dla prowincji.

Korzystniejsze parametry trwania życia na prowincji znaj­dują jednak uzasadnienie w różnym poziomie warunków sani­tarnych: prowincja górowała pod tym względem nad metropolią. Badacze wskazują, że Rzym był niezdrowy z powodu panującej w nim malarii. Nieporównanie lepsze warunki zdrowotne istnia­ły w Hiszpanii, Luzytanii i Galii Przedalpejskiej. Kartagina, poło­żona w północnej Afryce, posiadała czystą wodę dostarczaną akweduktem zbudowanym za czasów cesarza Hadriana, a sucha pustynna okolica zabezpieczała mieszkańców przed malarią I4.

Nie wszystko jednak przemawia na korzyść wyników bada­nia Macdonella. Chodzi konkretnie o poziom trwania życia w objętych badaniem prowincjach, który nie wzbudza zaufa­nia. Dla Hiszpanii i Luzytanii otrzymał Macdonełl średnią dłu­gość życia wynoszącą 35 lat, a dla Afryki — 45 lat. Szczególnie problematyczny jest wynik dotyczący Afryki. Trudno bowiem wyobrazić sobie, by w starożytnym Egipcie, nawet w warstwaqh społecznie uprzywilejowanych, przeciętne trwanie życia było wyższe niż wśród szlachty angielskiej w 14 wieków później. Co więcej, przekracza ono •— jak na to zwrócili uwagę Dublin, Lotka i Spiegelman — średnią długość życia mieszkańców USA na po­czątku XX wieku. Z właściwą ludziom nauki powściągliwością badacze ci określają wynik dociekań Macdonella jako dyskusyj­ny („This figurę is certainly open to ąuestion"). Jeśli dane te — tak jak przypuszczamy — są błędne, to oczywiście nie z winy Macdonella, lecz z winy wadliwego materiału statystycznego, jakim badacz ów dysponował.

"J. A. D e l m e g e, Towards National Health, Londyn 1931 (cyt. za F. Brockington, Zdrowie świata, s. 89).

Wartość napisów nagrobnych jako źródła informacji o prze­ciętnym trwaniu życia szerszej populacji poddał stanowczej krytyce francuski demograf Louis Henry15. Na materiale fran­cuskim wykazał on daleko idącą niezgodność między obrazem umieralności opartym na inskrypcjach nagrobnych a rzeczywi­stym, na statystyce zgonów opartym obrazie umieralności. Da inskrypcji nagrobnych, jako źródła informacji o średniej długo­ści życia, równie krytycznie odnosi się Witold Kula.

W przypadku badania dokonanego przez Macdonella na jego rzecz przemawiałby fakt idealnej zbieżności otrzymanego prze­zeń wyniku z wynikiem inaczej ujętego badania Karola Pearso-na. Ostrożność nakazuje brać pod uwagę dwie różne możliwości: podkreślona zbieżność wyników może być rozumiana jako dowód autentyczności obydwu obrazów, lub też jako szczęśliwy, ale do niczego nie zobowiązujący zbieg okoliczności. Oczywiście tak jedna, jak i druga interpretacja może zawierać w sobie ziarno prawdy. Osobiście skłonny jestem uznać, że wynik obydwu ba­dań — jeśli nawet niewolny od proceduralnych zastrzeżeń — jest dosyć bliski prawdy.

6. Wyniki innych badań

Zarejestrujemy jeszcze wyniki innych badań, przy czym zasto­sujemy kolejność wartościową, podążając od najniższych wartoś­ci przeciętnego trwania życia do najwyższych.

Autor francuski Jacąues Guillerme przyjmuje, że w tzw. klasycznej starożytności, konkretnie w antycznym Rzymie, prze­ciętne trwanie życia za czasów Cesarstwa wynosiło 18 lat16.

Podobne badania dla starożytnego Rzymu wykonał J. D. Du-rand. Opierając się na zachowanych napisach nagrobnych, usta­lił on, że w zachodniej części Cesarstwa Rzymskiego w I i II wieku naszej ery przeciętne trwanie życia mieszkańców miast

15 L. Henry, L'&ge au dśces d'apres les inscriptions funerairest „Po-pulation", 1954, nr 2; tegoż autora: La mortalite d'apr&s les inscrip­tions iwnermres, „Population", 1957, nr 1.

18 J. Guillerme, La longśvite, seria „Que sais-je?", Paryż 1961, s. 38.

198

199

wynosiło 15 do 25 lat, podczas gdy odpowiednia wartość dla ogó­łu ludności Cesarstwa wynosiła 25 do 30 lat17.

Statystycy zatrudnieni w wielkiej amerykańskiej instytucji ubezpieczeniowej Metropolitan Life Insurance Company — a chodzi tu o tak wybitnych specjalistów, jak Dublin, Lotka i Spiegelman — rozszerzali pole wahań parametrów przecięt­nego trwania życia w starożytności: wynosiło ono, według nich, 20 do 30 lat1S. W innej pracy ci sami autorzy wyrażają pogląd, że każdy z osobna wzięty rachunek trwania życia w "starożyt­ności jest daleki od dokładności, ale w sumie rachunki te po­zwalają uznać, że poszukiwana wartość przeciętnego trwania ży­cia mieściła się w granicach 20 do 30 latI9.

Według greckiego badacza V. G. Yalaorasa, w jego ojczyźnie w 400 roku przed naszą erą przeciętne trwanie życia wynosiło około 30 lat 2°.

Angielski badacz J. L. Angel, z którym zetknęliśmy się już poprzednio jako z autorem rekordowo wysokiej, oceny trwania życia w Grecji neolityczno-wczesnotarązowej, podaje również maksymalnie wysoką wartość przeciętnego trwania życia Gre­ków w epoce rzymskiej: 38,5 roku21. Oczywiście, i ten wynik budzi daleko idące wątpliwości.

7. Własny komentarz

Przytoczone dane w większym stopniu świadczą o dyskusyj­nym charakterze surowego materiału paleodemograficznego niż o rzeczywistym poziomie przeciętnego trwania życia. Oceny bar­dzo wysokie, w rodzaju tej, jaką zaprodukował Angel, są nie do przyjęcia. Bliższe prawdy są niewątpliwie oceny niższe. Wczesne epoki bytowania człowieka na Ziemi były nader trudne, umie­ralność utrzymywała się na wysokim poziomie, nie powstały

17 J. D. D u r a n d, Mortality Estimates from Roman Tombstone In-
scrlptions,
„American Journal of Sociology", 1960, nr 4.

18 Longevity from Ancient to Modern Times, „Statistical Bulletin",
1947, nr 10.

10 Dublin, Lotka, Spiegelman, Length of Life, s. 41.

20 V. G. V a l a o r a s, The Ezpectation of Life in Ancient Greece,
„Pratika de l'Academie d'Athenes", t. 13, Ateny 1938.

21 J. L. A n g e l, The Length of Life in Ancient Greece, „Journal of
Gerontology", styczeń 1947.

jeszcze warunki do jakiegoś większego wzrostu średniej dłu­gości życia.

Słusznie podnosi G. Korostelew, że i czynnik moralny, za­miast sprzyjać dłuższemu życiu, działał przeciw niemu. Autor radziecki wskazuje, że rozwiązłość obyczajów, lekceważący sto­sunek do życia rodzinnego wśród arystokracji greckiej w III, H i I wieku przed naszą erą i rzymskiej w I, II i III wieku na­szej ery oddziaływały ujemnie na rozrodczość i w ogóle na reprodukcję ludności. Amoralność, będąc właściwością klas po­siadających w okresie ich upadku, stanie się później jedną z waż­nych przyczyn fizycznego zwyrodnienia feudalnej arystokracji22.

Rozkład moralny warstw wyższych był zapowiedzią bliskie­go już zmierzchu wielkich potęg klasycznej starożytności. Koń­czyła swój żywot epoka, która tak wielką odegrała rolę w pocho­dzie cywilizacyjnym ludzkości.

C. Trwanie życia w wiekach średnich

8. Charakterystyka epoki

Potężny intelekt holenderskiego uczonego Johana Huizingi pozwolił mu odtworzyć z miezwykłą jasnością panoramę życia w wiekach średnich, tak bardzo odbiegającą, i to in minus, od warunków życia charakteryzujących epokę nowożytną. „Nędza­rze i ułomni — pisze Huizinga — mniej zaznawali ulgi niż dzisiaj, cierpienia te były groźniejsze i cięższe do zniesienia. Choroba stanowła silniejszy niż dziś kontrast ze zdrowiem, ostry mróz i przerażające ciemności zimy były złem bardziej niż clziś istotnym". „Niewiele dochodzi do nas odblasków jaśniejszej stro­ny owego życia". „Dla ludu jego własny los i wydarzenia owych czasów były tylko nieprzerwanym pasmem złej gospodarki i wy­zysku, wojny i rozboju, drożyzny, nędzy i zarazy". „Zresztą nie tylko mali i biedni żyli w ciągłej niepewności. Również szlachta

22 G. Korostiełew, Host narodonasielenija i obszczestwiennyj pro-gress, Swierdlowsk 1968, s. 58-59.

200

i urzędnicy miejscy doznawali gwałtownych przemian losu [...]". „Jest to świat zły — konkluduje Huizinga. Wysoko bucha nad, nim płomień nienawiści i gwałtu. Bezprawie jest potężne, szatan okrywa swymi czarnymi skrzydłami posępną ziemię. Ludzkość oczekuje rychłego końca wszystkich rzeczy'12s.

9. Źródła informacji

Byłoby rzeczą niezmiernie cenną poznać bliżej warunki demograficzne tej osobliwej epoki. Tak jednak składa się, że są nam one mniej znane niż te same warunki w epokach wcześniejszych. Mamy zresztą na myśli nie tylko szczupłość informacji o trwaniu życia w średniowieczu: właściwie cały obszar stosunków demograficznych w tej epoce — to kraina nieznana. Jest w tym zapewne niemało winy samych demografów, którzy nie zdradzali większego zainteresowania rozpoznaniem demografii średniowiecza. Tym wyżej ocenić należy wkład badaczy, którzy zajęli .się bliżej zagadnieniem trwania życia w wiekach średnich (Russell, Yalaoras, Acsśdi i Nemeskeri, Stloukal i inni). Innym źródłem, do którego sięgniemy, są wypowiedzi czołowych postaci średniowiecza, z papieżem Innocentym III na czele, na temat trwania życia współczesnych im ludzi. - Mieliśmy już okazję podkreślić, że oceny wychodzące spod pióra ludzi o ostrym spojrzeniu na otaczającą rzeczywistość, choćby ci ludzie byli autsajderami w zakresie danej gałęzi wiedzy, mają swój ciężar gatunkowy i mogą przyczynić się do rozświetlenia dyskutowanego zjawiska.

L Źródła statystyczne

10." W średniowiecznej Anglii

Dla średniowiecznej Anglii wykonał retrospektywne tablice wymieralności Josiah Cox Russell24. W tablicach tych znalazły odbicie wahania w poziomie trwania życia, uwarunkowane po-

23 J. Huizinga, Jesień średniowiecza, przełożył T. Brzostowski, t. T, Warszawa 1967.

84 J. C. Russell, British Medieval Population, Albuquerque 1948.

201

jawieniem się lub wygasaniem „czarnej śmierci", która była: biczem średniowiecznej Europy. Przyjrzyjmy się temu niezwykle' interesującemu i cennemu dokumentowi statystycznemu.

Według obliczeń Russella przeciętne trwanie życia (e^ w średniowiecznej Anglii kształtowało się, jak następuje:

Lata urodzenia e0

przed 1276......... 35,28

1277-1300.......... 31,20

1301-1325.......... 29,84

1326-1348.......... 30,22

Lata urodzenia <?o

1349-1375..........17,33

1376-1400..........20,53

1401-1425..........23,78

1426-1450..........32,75-

Zwróćmy uwagę na poziom trwania życia w okresach dobrych i złych. W latach 1349-1373, na które przypada śmiercionośna epidemia dżumy, przeciętne trwanie życia spadło do 17,3 roku. Przypomnijmy, że trwanie życia tej wielkości było-udziałem ludzi pierwotnych. Dżuma sprowadziła trwanie życia do poziomu z czasów dzikości i barbarzyństwa. Niewiele lepiej wyglądała sytuacja w następnym ćwierćwieczu (1376-1400), kiedy średnia długość życia wynosiła 20 lat.

W okresach wolnych od „czarnej śmierci" sytuacja była nierównie korzystniejsza: dla tych okresów otrzymał Russell wartości przeciętnego trwania życia, zamykające się w granicach od 29,1 do 35,3 roku. Ale te właśnie dane są kwestionowane przez specjalistów z zakresu demografii historycznej: ich zdaniem, dane Russella, prawdziwe w odniesieniu do wyższych warstw społeczeństwa angielskiego, nie mogą być uznane za reprezentatywne dla ogółu ludności kraju. Parametry ogólnoangielskie, zdaniem krytyków, nie sięgają 30 lat.

Rachunki Russella poddał krytyce szwedzki demograf, specjalista z zakresu demografii historycznej G. Ohlin. Jest on zdania, że przeciętne trwanie życia średniowiecznych Anglików zostało w tablicach Russella wyolbrzymione. Jako źródło błędnych wyników wymienia Ohlin niedokładność materiału, na którym te tablice zostały oparte 2S.

Najbliższe prawdy wydają nam się parametry określające

86 G. Ohlin, No Safety .in Numbers: Some Pitfalls in Historical Statistics, [w:] Industrializaiion in TUJO Systems, redaktor H. Rosovsky„ Nowy Jork 1966.

202

przeciętną długość życia średniowiecznych Anglików na 26-28 lat. Jest jednak możliwe, że osiągała ona 30 lat.

11. Regres trwania życia w Grecji

Mająca licznych zwolenników teza o obniżeniu się przeciętnego trwania życia w wiekach średnich znalazła mocną podbudowę w badaniu nad trwaniem życia w Grecji, dokonanym przez Yasiliosa G. Yalaorasa. Ustalił on, że w średniowieczu przeciętne trwanie życia Greków kształtowało się na poziomie 22 lat26. Oznacza to daleko idący regres w stosunku do analogicznej wartości z okresu klasycznej starożytności, kiedy według tegoż badacza średnia długość życia Greków wynosić miała około 30 lat.

Z omówionych przed chwilą retrospektywnych tablic Russeł-la należałoby wnosić, że w Anglii rzecz miała się odwrotnie: wieki średnie — poza okresami epidemii dżumy — przyniosły pewien wzrost przeciętnego trwania życia.

Sądzę, że w warunkach niedostatecznego rozpoznania sytuacji demograficznej, jaka panowała w średniowieczu, należałoby zaniechać szerszych uogólnień i na razie nie preferować tej czy innej hipotezy, dotyczącej zmian w poziomie średniej dłu-jgości życia.

12. Węgierskie średniowiecze

Mroki przeszłości demograficznej Węgier zostały w dużym stopniu rozświetlone dzięki szeroko zakrojonym badaniom paleo-demograficznym, których organizatorami i wykonawcami byli demograf Gyórgy Acsadi i antropolog Janos Nemeskeri. Przedmiotem ich bliższego zainteresowania stało się węgierskie średniowiecze.

W pracy opublikowanej w 1957 r. wymienieni autorzy podzielili się wynikami swych badań nad umieralnością na terenie Wę-

26 V. G. V a l a o r a s, Standard Agę and Sex Patterns of Mortality, Lw:] Trends and Differentials in Mortality, Nowy Jork 1956, s. 134.

203

gier w okresie od 900 do 1120 r. Śmiertelność była wysoka, u kobiet wyższa niż u mężczyzn 27.

W pracy z 1962 r. badacze węgierscy omówili stosunki demograficzne w miejscowości węgierskiej ZalavLr w X, XI i XII wieku — tak jak o tym pozwalają sądzić wykopaliska archeologiczne, pochodzące z tych trzech stuleci28. Umieralność niemowląt wynosiła oci 28 do 181 promille, przeciętne trwanie życia wynosiło od 27,3 do 37,8 roku. Recenzując swego czasu te pracę, podniosłem, że uzyskane wyniki są — jak wolno sądzić — tylko częściowo bliskie prawdy; niemniej jednak dokonana sonda paleodemograficzna stanowi jeszcze jeden poważny krok w kierunku rozświetlenia mroków demograficznej przeszłości29.

Z obliczonej przez tych samych autorów tablicy wymieral-ności dla średniowiecznych Węgier wynotujemy następujące dane:

Wiek (lat)

O l

20 40 60 80

Przeciętne dalsze trwanie życia

28,73 34,78 27,51 15,83

7t41

2,28

Liczba dożywających

10000 8000 5640

3740 l 215

45

Zawarty w tej tablicy obraz demograficzny węgierskiego średniowiecza przedstawia się — rzec można — korzystnie. Co więcej, parametry tablicowe nie wzbudzają tych zastrzeżeń, jakim poprzednio dałem wyraz. Miałbym jedynie wątpliwości, czy nie za wysoko wypadła wartość Ij — świadczyłoby to o zbyt nisko oszacowanej umieralności niemowląt. Ponieważ szczątki kostne dzieci zachowują się źle, więc o taką niedokładność nietrudno. Na dobro autorów tablicy trzeba zapisać, że sami ostrzegają

27 G. Acsśdi, J. Nemeskerl, Paldodemographische Probleme am Beispiel des friihmittelalterlichen Graberfeldes von Halimba-Cseres, „Homo", 1957, nr 3.

asG. A c s ś d i, L. Harsanyi, J. Nemeskeri, The Population of Zalavdr in the Middles Ages, „Acta Archeologica Academiae Scientia-rum Hungaricae", t. 14, Budapeszt 1962.

29 „Studia Demograficzne", 1963, z. 1.

204

przed zbyt pochopnym uogólnieniem wniosków opartych na fragmentarycznym i z natury rzeczy nie dość pewnym materiale.

13. U dawnych Słowian

Próbę odtworzenia trwania życia u dawnych Słowian podjął czeski badacz M. Stloukal^. Na podstawie zachowanego materiału kostnego ustalił on następujące wartości przeciętnego trwania życia na ziemiacłi czeskich:

Okresy Przeciętne trwanie życia

750-850 27,55

DC i X w. 27,50

W materiale Stloukała z lat 750-850 porównanie parametrów ea dla obu płci wypada na rzecz mężczyzn: ich trwanie życia wynosiło 29,9 roku, podczas gdy trwanie życia kobiet ledwie przekraczało 25 lat (25,1). Wynik ten dosyć dobrze odpowiada doświadczeniom historycznym innych krajów. Niemniej jednak należy zachować ostrożność w jego ocenie z uwagi na znaczny niedobór kobiet w materiale paleo demograficznym, jakim dysponował czeski badacz: w materiale tym występowała 30-pro-centowa przewaga liczebna mężczyzn.

II. Źródła pozastatystyczne

Zgodnie z poczynioną zapowiedzią sięgamy z kolei do poza-statystycznych źródeł informacji o trwaniu życia w średniowieczu. Źródłami tymi będą utwory literackie pióra wybitnych przedstawicieli epoki. W roli koronnych świadków epoki wystąpią: papież Innocenty III, Dante Alighieri i Eustachę Des.-champs.

80 M. S 11 o u k a l. Pokus o paleodemograjii starach Slouanu, „Demografie", 1962, nr 1.

205

14. Papież Innocenty m (1161—1216)

Innocenty III należał do czołowych postaci swej epoki. Johan Huizinga widzi w Nim „najpotężniejszego polityka na Stolicy Piotrowej". Nas jednak w tej chwili interesuje Innocenty III jako autor znakomitego dzieła De contemptu mundi — dzieła stanowiącego dokument epoki31. W dziele tym autor zajmuje się problemami moralnymi, politycznymi i społecznymi, ale nie demograficznymi, które w tym czasie nie zaprzątały umysłów mężów stanu i pisarzy. Niemniej jednak, charakteryzując epokę, dzieli się uwagą o dużym znaczeniu dla badań nad demografią wczesnego średniowiecza. Stwierdza mianowicie, że mało kto ze współczesnych osiąga wiek lat czterdziestu, a ludzi sześćdziesięcioletnich spotyka się już tylko wyjątkowo.

W świetle naszej dzisiejszej, wciąż jeszcze niebogatej wiedzy o stosunkach demograficznych średniowiecza twierdzenie Innocentego III o niewielkiej liczbie osób dożywających wieku starości wydaje się w pełni wiarygodne. Z różnych powodów, a przede wszystkim- z racji niskiego stanu higieny osobniczej i niemal zupełnego braku urządzeń sanitarnych, śmierć zabierała ludzi na długo przed osiągnięciem starości. Niemałą też rolę odgrywały złe warunki ekonomiczne.

Sam autor dzieła De contemptu mundi nie dożył starości: Innocenty III zmarł w wieku lat 55.

15. Dante Alighieri (1265—1321)

Wielki poeta włoski, autor nieśmiertelnej Boskiej komedii Dante Alighieri w jednym ze swych pomniejszych utworów (Con-vivio} snuje rozważania na temat starzenia się człowieka.

Opierając się na doświadczeniach dnia powszedniego — a był ich wnikliwym obserwatorem — Dante wskazuje, że apogeum żywotności człowieka przypada na 35 rok życia. W dziesięć lat później, czyli w 45 roku życia, zaczyna się starość; w 70 roku ży-

« Pełny tytuł "dzieła Innocentego III brzmi: De contemptu mundi sive de miseria conditionis humanae libri tres.

206

cia zamienia się ona w późną starość. Godzi się zauważyć, że stosunek autora do tej fazy życia ludzkiego był zdecydowanie

przyjazny.

Z przytoczonych dat biograficznych wynika, że Dante, podobnie jak Innocenty III, żył według dzisiejszych pojęć krótko: zmarł w wieku 56 lat.

16. Eustachę Deschamps (1330—1415)

Nasz trzeci koronny świadek epoki to największy poeta francuski XIV wieku Eustachę Deschamps. W jego utworze pt, Miroir de mariage (Zwierciadło małżeństwa) zawarte są uwagi na bliżej nas interesujący temat starzenia się współczesnych mu Francuzów i normalnego kresu ich życia.

O poezji Deschampsa mówi Huizinga, że zawiera ona małoduszne obelgi pod adresem życia. Sądzę, że słuszniej byłoby rzecz tę odwrócić i uznać ówczesne warunki życia za obelgę w stosunku do człowieka i jego ludzkich aspiracji. Pozostańmy jednak przy naszym przewodniku po epoce średniowiecza. Da kategorii obelg pod adresem życia zalicza Huizinga następujące wypowiedzi poety: „Szczęśliwy, kto nie ma dzieci, ponieważ małe dzieci to tylko wrzask i zaduch, udręczenie i kłopoty [...] żadne zadowolenie nie wynagradza trosk, trudów i wydatków na wychowanie. Szczęśliwy ten, kto się nie ożenił, bo trudno jest żyć ze złą żoną, a jeśli ma się dobrą, istnieje obawa jej utraty. W starości poeta dostrzega jedynie żałosny upadek cielesny i duchowy, śmieszność i szpetotę.

W tym właśnie kontekście formułuje Deschamps swoje demograficzne spostrzeżenia. A więc: człowiek starzeje się wcześnie: kobieta, gdy ma lat trzydzieści, mężczyzna, gdy ma pięćdziesiąt, zaś sześćdziesiąt lat jest normalnym kresem życia.

W tych i innych wypowiedziach Deschampsa upatruje Huizinga przejaw - pesymizmu, właściwego średniowiecznym poetora i pisarzom. Pisze on: „Głębokie przygnębienie z powodu ziemskich niedoli — oto nastrój, który pojawia się przy rozważaniach nad rzeczywistością codzienną [...] Sama doczesność nie zawierała J w sobie żadnej obietnicy poprawy. Kto tęsknił za czymś lep- 'j szym [...] tego czekało jedynie zwątpienie; nigdzie nie widział on

20T

nadziei czy radości; światu pozostawał jeszcze tylko krótki okres, istnienia, a człowieka oczekiwała na nim jedynie nędza".

Bardziej prozaicznie tłumaczą animozje Deschampsa jego biografowie. Jako przyczynę jego nieprzyjaznego stosunku do instytucji małżeństwa i do kobiet wymieniają niepowodzenia, jakich sam doznał w małżeństwie. 2ywił również uczucie nienawiści do

*

Anglików jako sprawców swej ruiny majątkowej.

Załóżmy, że rację mają biografowie i że informacja poety o trzydziestoletnich kobietach-star uszkach jest wytworem animozji. Pozostaną jednak wolne od podobnych podejrzeń informacje o krótkim trwaniu życia, mężczyzn. Informacje te — jak wolno sądzić — w pełni odpowiadają ówczesnej, z pewnością nieróżowej rzeczywistości. Wskazywałaby na to również informacja podana przez panią Simone de Beauvoir, a głosząca, że gdy w 1380 r. zakończył życie Karol V, żegnano w jego osobie „mądrego starca" — zmarł on w wieku 42 lat32.

Sam jednak Deschamps — w odróżnieniu od papieża Innocentego III i Dantego Alighieri — żył długo: zmarł w wieku 85 lat. Obok przykładów krótkiego życia spotykamy więc w średniowieczu i przypadki długiego życia.

17. Inni świadkowie epoki

Na żałosne i nędzne, a do tego jeszcze krótkotrwałe życie w piętnastowiecznej Francji uskarżał się poeta Jean Mechinot. (1420-1491).

Ołivier de la Marche, autor alegorycznego poematu o kobiecym stroju, określał wiek 60 lat jako sporą liczbę („un bierv grand nombre") przeżytych lat.

Ówczesną nędzę ludu francuskiego zobrazował Jan Gerson, kanclerz Uniwersytetu Paryskiego, „chluba teologii" — jak go, później określi Huizinga. W kazaniu politycznym, wygłoszonym w dniu 7 listopada 1405 r. przed regentami i dworem w paryskim pałacu królowej, powiedział on: „Biedny nie ma chlebar może tylko trochę żyta i jęczmienia; jego wynędzniała żona leży w połogu; mają przy swym kominie lub przy ledwie ciepłym pie-

S. de Beau voir, La meillesse, Paryż 1970, s. 152.

•208

,cu chlebowym od czworga do sześciorga dzieci; te, krzycząc z głodu, domagają się chleba. Biedna matka nie ma jednak nic, czym mogłaby je nakarmić, prócz odrobiny chleba z solą". To wystarczy, by zrozumieć, że przeciętne trwanie życia nie mogło być inne, jak tylko nader krótkie.

18. Własny komentarz

W obrazie stosunków demograficznych średniowiecza, jaki — -opierając się na posiadanych źródłach statystycznych i poza-statystycznych — zdołaliśmy sobie wytworzyć, nie wszystko jest jasne. Otworem w szczególności stoi kwestia, czy przeciętne trwanie życia uległo w średniowieczu zmianie w porównaniu ze starożytnością, a jeśli tak, to w jakim kierunku — zniżkowym czy zwyżkowym — podążała owa zmiana.

Zdaniem niektórych autorów przeciętne trwanie życia uległo w wiekach średnich obniżeniu. Tego zdania jest w szczególności Paul Herre. „Należy przyjąć — pisze on — że z upadkiem świata antycznego i zejściem stylu życia i sztuki leczniczej ze swych poprzednich wyżyn musiało i przeciętne trwanie życia -doznać znacznego skrócenia". Herrego, który zajmował się problemami twórczej starości, utwierdzał w tym przekonaniu fakt, że ,,ze średniowiecza pochodzi bardzo niewiele wiadomości o ludziach, którzy w wieku starczym wyróżniali się wielkimi osiągnięciami" 3S. Wiadomości, na które powołuje się Herre, to informacje zaczerpnięte z encyklopedii. Tu muszę wtrącić, że nie mam zaufania do wnioskowania Herrego: nie o wynik mi chodzi, który może być przypadkowo trafny, lecz o tok rozumowania. Z liczebności osób .figurujących w encyklopedii żadną miarą nie można wnosić o dłuższym czy krótszym trwaniu życia twórców, a cóż dopiero ogółu ludności. Herre nadto zaznacza, że „w każdym razie wśród Germanów i ludów romańskich osiąganie wieku 70 lat uchodziło za rzadki przypadek". Gdyby autor zainteresował się badaniami nad trwaniem życia w starożytności, przekonałby się, że i wtedy dożywanie wieku 70 lat było zjawiskiem rzadkim.

88 P. Herre, Schópferisches Alter, wyd. 2, Lipsk 1943, s. 18-19.

209

Nie w formie twierdzenia, lecz w formie hipotezy chciałbym wskazać na możliwość niejednolitej ewolucji przeciętnego trwania życia w wiekach średnich: mogło ono ulec pewnemu regresowi we wczesnym średniowieczu, natomiast podnieść się w późniejszej fazie tej epoki. Wolno poza tym sądzić, że ewentualny spadek, tak jak i' ewentualny wzrost, nie mógł być zbyt duży w stosunku do poziomu średniej długości życia w starożytności.

D. Trwanie życia

w czasach nowożytnych

Przechodzimy do czasów, które są nam nie tylko chronologicznie bliższe. Są one nam bliskie również ze względu na to, że niosą urzeczywistnienie jednego z najdawniejszych i zarazem najgłębszych marzeń ludzkich — pragnienia dłuższego życia.

19. Wiek XVI i wiek XVII

Zmierzch średniowiecza i początek czasów nowożytnych nie wywarły natychmiastowego wpływu na poziom przeciętnego trwania życia społeczeństw europejskich: jeżeli się on podniósł, to bardzo nieznacznie. Tak jak i w poprzednich stuleciach, trwanie życia ludzkiego pozostawało niewysokie.

Na krótkie życie uskarżał się wybitny matematyk i filozof francuski Blaise Pascal (1623-1662). W swych Discours sur les passions de l'amour pisał on: „Życie człowieka jest żałośnie krótkie". Samo życie Pascala służyć może jako ilustracja słuszności głoszonego przezeń poglądu: żył on zaledwie 39 lat.

Dla epoki Odrodzenia, na podstawie danych genealogicznych z lat 1480-1579, S. Peller określił poziom przeciętnego trwania życia w Europie na 30 lat — obliczenie to dotyczyło warstw kierowniczych34. Rozciągając rachunek Pellera na pozostałe odłamy ludności, należałoby raczej przyjąć 25 do 30 lat.

84 S. Peller, Studies on Mortality Sińce the Renaissance, „Bulletin of the History of Medicine", t. 13 z 1943 r.; t. 16 z 1944 r. i t. 21 z 1947 r.

14 — E. Rosset: Trwanie...

210

Przypomnijmy, że z XVII wieku pochodzą dwa głośne rachunki: Graunta dła Londynu i Halleya dla Wrocławia. Nad rachunkiem Graunta, który wykazał dla stolicy Anglii średnią długość życia rzędu 17 lat, i to w okresie wolnym od epidemU „czarnej śmierci", można śmiało przejść do porządku. Rachunek Halleya, zmodyfikowany przez Rathsa, mówi o trwaniu życia wynoszącym poniżej 30 lat, co zdaje się dobrze odpowiadać ówczesnej rzeczywistości.

20. Wiek XVIII

Pani Simone de Beauvoir kreśli obraz osiemnastowiecznej Europy w nader korzystnych barwach. Powszechnym na terenie Europy zjawiskiem był wzrost ludności. Z poprawą warunków materialnych i higienicznych szło w parze przedłużanie się życia ludzkiego. Rośnie liczba ludzi 80-letnich, którzy jeszcze w pierwszej połowie XVIII wieku należeli do rzadkości36.

Wzmiankę o wzroście liczby osób 80-letnich i starszych potwierdzają następujące dane, zaczerpnięte z pracy francuskiego demografa Alaina Girarda36:

1776 1801 1851 1901

w tyś.

95

156

266

387

0,4 0,5 0,7 1,0

Mnożące się szeregi ludzi bardzo starych nadały Francji swoisty koloryt demograficzny. Nie bez racji zaczęto Francję nazywać krajem dobrze zakonserwowanych starców.

21. Wiek XIX — do czasu rewolucji demograficznej •

Aż do tzw. rewolucji demograficznej, otwierającej nową epokę w dziejach stosunków demograficznych Europy, średnia długość życia w tej części świata wynosiła na ogół poniżej 40 łat.

M S. deBeauvoir, La vieillesse..., s. 193.

86 4- G i r a r d, DćmogTaphie. Probl&mes contemporains de popula-tion, Paryż 1967, s. 52.

211

Autorzy pracy Length of Life — są nimi, jak wiemy, Dublin, Lotka i Spiegelman — podają, że na początku XIX wieku przeciętne trwanie życia wynosiła w krajach cywilizowanych 35 do-40 lat. Konstatacji tej nadamy szerszy zasięg, jeżeli dolną granicę podanego pola wahań obniżymy do 30 lat. Nie tylko bowiem na początku stulecia, lecz i w jego połowie wartość e0 w niejednym kraju wynosiła poniżej 35 lat. Tak więc w połowie zeszłego stulecia Quetelet określał przeciętne trwanie życia w Belgii na 32 lata, Bernoulli dla Holandii na 34 lata i Rickmann dla Anglii na 33 lata.

W tym samym przedziale wieku (30-35 lat) mieściły się-przypuszczalnie parametry polskie z połowy XIX wieku. W Rosji w latach 1896-1897 wartość e0 wynosiła 32 lata.

We Francji — jak informuje Lśon Buquet — przeciętne trwanie życia wynosiło: w latach 1861-1865 — 39,8 roku, a w latach 1876-1880 — 42,1 roku37. Wynika stąd, że e0 = 40 lat osiągnęła Francja około 1870 r.

22. Po rewolucji demograficznej

Od połowy zeszłego stulecia datuje się szybki spadek umieralności (ogólnej i niemowlęcej) najpierw w Europie, potem i w innych częściach świata. Wykładnikiem dokonującej się poprawy warunków umieralności stają się szybko rosnące wartości przeciętnego trwania życia. Weźmy na przykład Anglię. W roku 1908 średnia długość życia osiąga w Anglii 50 łat, w roku 1935 _ 60 lat, dziś przekracza 70 lat. To samo — z niewielkim tylko opóźnieniem — obserwujemy w wielu innych krajach. Ogromne postępy osiąga w tej dziedzinie Związek Radziecki: gdy w roku 1897 w carskiej wówczas Rosji przeciętne trwanie życia wynosiło 32 lata, to obecnie przekracza ono w ZSRR 70 lat. Najwyższe w skali światowej parametry spotykamy obecnie w Szwecji. W świetle szwedzkiej tablicy wymieralności z 1973 r. przeciętne trwanie życia mężczyzn wynosi prawie 75 lat (dokładnie 74,9). Jest znamienne, że przodownictwo ^przypada w udziale krajowi, który od dwustu lat nie zna niszczących kataklizmów wojennych.

L. B u q u e t, Dźmographie, Paryż 1974, s. 110.

212

Bliższej analizie aktualnego stanu rzeczy w ujęciu regionalnym poświęcony będzie następny rozdział pracy,

23. Ewolucja wysokich parametrów trwania życia

Amerykańscy demografowie H. Hart i pani Hilda Hertz38 zapoczątkowali, a demografowie ONZ kontynuują badania nad rozwojem przeciętnego trwania życia w krajach, o wysokim poziomie odpowiednich parametrów. Badanie to jest prowadzone w formie obliczania zespołowej wartości e0 dla pięciu krajów europejskich (Anglia z Walią, Dania, Francja, Holandia i Norwegia) oraz jednego pozaeuropejskiego (USA, do roku 1930 stan Massachusetts). Oto wyniki tych obliczeń (dla obu płci łącznie):

Lata

1840 1850 1860 1870 1880 1890 1900

* za 5 lat

41,0 41,5 42,2 43,5 45,2 47,1 50,5

10-letni przyrost

0,5 0,7 1,3 1,7 2,0 3,4

Lata

1910 1920 1930 1940 1950 1960 1965

54,3 58,3 61,7 64,6 69,8 72,0 72,3

10-letni przyrost

3,8

4,0

3,4 2,9 5,2 2,2 0,3*

Najlepsze parametry trwania życia — z takimi właśnie mamy tu do czynienia — rosną. Rosną systematycznie: w okresie 125 lat, od roku 1840 do 1965, obserwujemy nieprzerwane podnoszenia się prezentowanych wartości. Z 41,0 łat parametr sumaryczny e0 podnosi się do 72,3 roku, z czego wynika, że przeciętne trwanie życia wzrosło o 31,3 roku. O ileż dłużej żyjemy od naszych tak niedawnych przodków.

Z zamieszczonych w analizowanym zestawieniu liczb przyrostu dowiadujemy się, że ów przyrost, nikły jeszcze w połowie XIX wieku, w ciągu drugiej połowy tego stulecia osiągał coraz to wyższe rozmiary. Ten niezwykły bieg wypadków kończy się w dekadzie 1910-1920, na którą przypada pierwsza wojna światowa: wzrost średniej długości życia trwa nadal, ale wyraża się

88 H. Hart, H. Hertz, Expectatión of Life as an Index of Social Progress, „American Sociological Review", 1944, nr 6.

21$

coraz to niższymi wartościami. Powraca silny wzrost trwania, życia w dekadzie 1940-1950; co trzeba przypisać cudownemu wynalazkowi, jakim okazały się antybiotyki: w ciągu tej jednej dekady przeciętne życie ludzkie przedłużyło się o ponad 5 lat,, co było rekordem w dotychczasowej zwyżkowej ewolucji omawianych parametrów. Po tej, tak dobroczynnej erupcji nastąpił szybki spadek przyrostu lat życia. W roku 1965 opadł on do ultraniskich rozmiarów z połowy XIX stulecia. Objaśnienie tej „dezerupcji" nie nastręcza trudności: w krajach o najdłuższym trwaniu życia parametry ett osiągnęły taki poziom, który graniczy już z maksymalną, w aktualnych warunkach osiągalną wysokością. Rozpatrywany 125-letni okres przejdzie do historii jakc* epoka wielkiego wzrostu trwania życia ludzkiego.

E. Syntetyczny obraz ewolucji trwania życia na przestrzeni wieków

Zgromadzony materiał — przy wszystkich swych słabościach — daje nam szansę nakreślenia syntetycznego obrazu rozwoju trwania życia w ciągu wieków. Warto się pokusić o odtworzenie tej, z 'każdego punktu widzenia ważnej panoramy.

24. Podsumowanie

Wolno sądzić, że nie odbiegniemy zbytnio od prawdy, przyjmując za charakterystyczne dla poszczególnych epok czy stuleci następujące zaokrąglone wartości średniej długości życia:

epoka żelaza i brązu..... 20 lat

starożytność ........ 20-30 „

wieki średnie........ 20-30 „

XVI, XVII, XVIII w...... 25-35 „

XIX w.......... 30-50 „

XX w..........40-75 „

Dzieje ludzkości są więc zarazem dziejami wydłużania się życia ludzkiego. Przez wiele wieków wzrost trwania życia był na-

214

der powolny i dotyczył tych tylko społeczeństw, które w pochodzie cywilizacyjnym ludzkości wysunęły się na pierwsze miejsca. Wyraźnemu przyspieszeniu ułega ów wzrost w XIX wie-Łu, co pozostaje w niewątpliwym związku z ekonomicznym i kulturalnym rozwojem ludzkości i z postępami w dziedzinie sanitarnej 39. W wieku dwudziestym parametry przeciętnego trwania życia zbliżyły się w wielu krajach do swego, dziś możliwego maksimum.

Podkreśliliśmy orientacyjny charakter naszego podsumowania. Nie inny zresztą charakter mają podobne oceny, wychodzące spod pióra innych autorów. Nie zawsze też są one ze sobą zgodne.

Były belgijski minister zdrowia A. Yerbist określa wzrost przeciętnego trwania życia jako zjawisko w historii ludzkości nowe i dodaje, że za czasów Juliusza Cezara wynosiło ono 30-35 lat, natomiast w roku 1900, czyli w 20 wieków później, 45 lat40. W stosunku do naszych danych różnica idzie tym razem w odwrotnym kierunku: w odniesieniu do starożytnego Rzymu (Juliusz Cezar żył w pierwszym stuleciu przed naszą erą) Ver-blist przyjmuje średnią długość życia wychodzącą poza granice przyjętego przez nas przedziału wieku. Wolimy jednak pozostać przy wynikach badań Pearsona i Macdonella.

Zgodzić się natomiast trzeba z tezą belgijskiego ministra, według której wzrost trwania życia ludzkiego w swej obecnej formie, to znaczy nacechowany niezwykłą szybkością, jest w dziejach ludzkości zjawiskiem nowym. Jeżeli w odległej przeszłości potrzeba było już nie stuleci, lecz całych epok, by przeciętne trwanie życia wzrosło o 5 czy 10 lat, a od XIX wieku ten sam wzrost odbywa się skokowo, to trzeba uznać słuszność opinii, że nastąpiła rewolucyjna zmiana w tej dziedzinie stosunków demograficznych.

89 Radziecki demograf I* Darski podkreśla zależność poziomu umieralności od istniejących w danym czasie warunków bytowych. Pisze on: „Wieloletnie badanie procesów śmiertelności wykazało, że jej poziom determinują w zasadzie nie charakterystyki pokolenia, lecz warunki życia w danym czasie" (Marksistsko-leninskaja tieorija narodonasielenija, redaktor D. Walentej, Moskwa 1971, s. 74).

40 A. V e r b i s t, The Problem of Aging in Belgiwm, [w:] Proceedings of the Gerontology Colloąmum, Veurne 1963 (referat).

Rozdział ósmy

Trwanie życia

w przekroju terytorialnym

A. Konfrontacje terytorialne

1. Wprowadzenie

Głosząc tezę o jednakowej daninie śmierci, składanej przez różne narody, osiemnastowieczny statystyk niemiecki J. P. Siiss-milch nie był daleki od prawdy: umieralność była wszędzie wysoka i odpowiednio do tego parametry trwania życia były wszędzie niskie. Ale był to już schyłek prawidłowości, która autora Porządku boskiego wprawiała w zdumienie i zachwyt: w XIX wieku występuje nowe zjawisko, które Landry nazwał rewolucją demograficzną, a które dziś nazywamy przejściem, demograficznym (demographic transition)l. Zaczęło się owo przejście od spadku umieralności, a ponieważ do nowego etapu poszczególne kraje przechodziły w różnym czasie, wytworzyły się więc między nimi różnice w poziomie umieralności, a w konse-

i Problem przejścia demograficznego jest dziś szeroko rozważany w światowej Literaturze demograficznej. W ZSRR zajmuje się nim bliżej A. Wiszniewski, w Czechosłowacji — Z. Pavlik, w NRD — P. Khalatbari, w Pblsce — piszący te słowa. Zajmował się nim również i chyba zdążył ukończyć pracę tuż przed swym nagłym zgonem nieodżałowany demograf polski, Profesor Stanisław Borowski.

216

kwencji — i w poziomie przeciętnego trwania życia. Różnice te, aczkolwiek dziś już nie tak duże, jak w pierwszej połowie XX wieku (na drogę przejścia demograficznego weszły z czasem wszystkie kraje świata), są wciąż jeszcze znaczne. I to właśnie chcemy pokazać w niniejszym rozdziale pracy. Przedmiotem naszych rozważań będzie nierówność, jaka w zakresie długości życia ludzkiego istnieje między regionami bardziej i mniej rozwiniętymi, między kontynentami (ściślej wielkimi regionami), między regionami i wreszcie między poszczególnymi krajami. Ta penetracja stosunków w ich terytorialnym aspekcie pozwoli nam przekonać się, jak różną „asygnatę na życie" znajdują w swej kołysce dzieci zależnie od tego, w jakim regionie czy jakim kraju przychodzą na świat.

2. Regiony świata bardziej i mniej rozwinięte

Mówimy o jednym i to niepodzielnym świecie, co jest zresztą z niejednego punktu widzenia słuszne, ale nie można zamykać oczu na fakt, iż praktycznie istnieją dwa światy, z których jeden uosabia kulturę i dobrobyt, drugi zaś analfabetyzm i nędzę. Ów pierwszy świat — to tzw. regiony rozwinięte (lub bardziej rozwinięte), drugi — to regiony rozwijające się (inaczej: mniej rozwinięte). O dramatycznych różnicach dzielących te dwa światy pisałem obszerniej w innej pracy2 — tu się zatrzymam na fragmencie tych różnic, jakim jest odstęp w poziomie trwania życia.

Oto jak przebiega od połowy naszego stulecia ewolucja przeciętnego trwania życia w tych i tamtych regionach:

Lata

1950-1955 1956-1960 1961-1965 1966-1970 1971-1975

Regiony

bardziej mniej

rozwinięte rozwinięte

65,0 41,6

68,2 45,0

69,5 48,0

70,3 50,4

71,1 52,2

2 E. R o s s e t, Eksplozja demograficzna, Warszawa 1978.

Upośledzenie regionów mniej rozwiniętych na punkcie trwania życia ludzkiego możemy określić różnicą, jaka dzieli parametry e0 tych regionów od analogicznych parametrów regionów bardziej rozwiniętych. W kolejnych pięcioleciach rozpatrywanego, przez nas ćwierćwiecza różnica ta wynosiła (oczywiście, na niekorzyść regionów mniej rozwiniętych): 23,4 — 23,2 — 21,5 —.. 19,9 — 19,8 roku. O tych różnicach trzeba powiedzieć, że mają. charakter więcej niż dramatyczny: swe opóźnienie w rozwoju opłacają ludzie Trzeciego Świata przedwczesnym schodzeniem ze-świata. Ponieważ mamy tu do czynienia z parametrami trwania życia obliczonymi dla noworodka, można więc powiedzieć, że dziecko przychodzące na świat w regionach mniej rozwiniętych zastaje w swej kołysce wyrok skazujący je na życie przeciętnie-o 20 lat krótsze od życia dziecka urodzonego w regionach bardziej rozwiniętych. Nierówność wobec śmierci występuje tutaj, w swej najbardziej rażącej postaci.

Objawem pocieszającym jest stopniowe obniżanie się omawianej tu różnicy. Proces ten jest jednak powolny: musimy liczyć' się z tym, że na przełomie XX i XXI wieku średnia długość życia w Trzecim Świecie będzie wciąż jeszcze o jakieś 10 do 12 lat., krótsza niż w świecie dobrobytu i komfortu.

Możemy powtórzyć za Alfredem Sauvy, że w krajach wysokorozwiniętych pierwszy etap walki człowieka ze śmiercią zacząŁ. zbliżać się ku końcowi8. W regionach Trzeciego Świata trwać on będzie jeszcze dosyć długo. Stąd wynika, że w ciągu szeregu, najbliższych dekad regiony biedne będą górowały nad regionami bogatymi pod względem skali przyrostu lat życia. Będzie to jednak w istocie jedynie zmniejszanie zaległości, jakie wciąż, jeszcze są udziałem regionów opóźnionych w rozwoju.

3. Tzw. wielkie regiony świata

Niezależnie od podziału świata na regiony bardziej i mnie| rozwinięte statystyka ONZ wyodrębnia 8 tzw. wielkich regionów, którymi są: Europa, ZSRR, Azja Wschodnia, Azja Południowa, Afryka, Ameryka Północna, Ameryka Łacińska i Oceania,.

5 A. S a u v y, Granice życia ludzkiego, Warszawa

$. 65,

pla tych obszarów demografowie ONZ ustalili następujące parametry trwania życia (e0):

1950-1955 1960-1965 69,6 70,0 x 56,5 44,6 40,8 70,1 57tl 63,9 1970-1975 71,2 70,4 ' 62,5 48,5 45,0 71,4 61,4 65,8

ZSRR ........ „ . 61 7

Azja Wschodnia ..... 467

Azja Południowa ..... 391

Afryka ......... 36 I

Ameryka Północna .... 690

Ameryka Łacińska .... 52 3

Najdłuższe przeciętne trwanie życia jest udziałem trzech •wielkich regionów: Ameryki Północnej, Europy i ZSRR. W każ-,dym z nich parametr e0 osiągnął, a następnie przekroczył 70 lat.

Na dalszych, pośrednich miejscach figurują: Ameryka Łacińska, Azja Wschodnia i Oceania z parametrami wynoszącymi powyżej 60 lat. Szczególnie korzystna jest pod tym względem sytuacja Oceanii, gdzie średnia długość życia przekroczyła już .65 lat.

Dwa ostatnie, najgorsze miejsca zajmują Azja Południowa i Afryka. W obu tych wielkich regionach przeciętne trwanie ży-.cia wynosi poniżej 50 lat. Wielkim regionem o najkrótszym trwaniu życia jest Afryka. *

Rzeczą istotną jest' określenie wielkości odstępu dzielącego parametry poszczególnych wielkich regionów. Różnica między parametrem najwyższym a najniższym — na tej tylko różnicy .zresztą poprzestaniemy — wynosiła: 1950-1955 — 32,1 roku, 1960-1965 — 29,3 roku, 1970-1975 — 26,4 roku. Notując te dane, nie mogę powstrzymać się od uwagi, że stanowią one nie dające się usprawiedliwić oskarżenie pod adresem współczesnej cywilizacji, która dopuściła do tego, że przeciętne trwanie życia mieszkańca Afryki było o 32 lata, a jest jeszcze o 26 lat krótsze od przeciętnego życia mieszkańca Ameryki Północnej.

Ta hańba demograficzna XX wieku ulega stopniowo złagodzeniu: odstęp między maksymalnym a minimalnym trwaniem życia zmniejsza się z dekady na dekadę w przybliżeniu o 3 lata. Gdyby dotychczasowe tempo wyrównywania się wartości skraj-.nych utrzymało się d la longue, to całkowite wyrównanie obu

219

dotąd skrajnych wartości nastąpiłoby za jakieś 90 lat. Można jednak liczyć na to, że wcześniej czy później wzrost przeciętnego trwania życia ulegnie w Ameryce Północnej zahamowaniu, podczas gdy w Afryce podążać będzie nadal w tempie zbliżonym do obecnego. Przy takim założeniu wyrównanie poziomu obu parametrów, północnoamerykańskiego i afrykańskiego, nastąpiłoby o 20-30 lat wcześniej.

4. Europa w całości

Podążając za praktyką przyjętą w badaniach ONZ, współpracownik Europejskiej Komisji Ekonomicznej ONZ, Jerzy Be-rent4, podaje parametry przeciętnego trwania życia (e0) dla Europy bez ZSRR i oddzielnie dla ZSRR. Po drugiej wojnie światowej, konkretnie w latach 1950, 1960 i 1970, parametry te wynosiły:

Lata

1950 1960 1970

Europa bez ZSRR

64,5 69,4 70,9

ZSRR

60,6 68,5 70,0

Parametry dla ZSRR są niższe od tych, które dla uproszczenia nazwiemy europejskimi. Ale dzielący je odstęp maleje i w tej chwili jest już bliski wygaśnięcia: nadwyżka po stronie parametrów europejskich, która w 1950 r. wynosiła 3,9 roku, zmniejszyła się do 0,9 roku w 10 lat później i na tym poziomie pozostawała w roku 1970.

Stabilizacja omawianego odstępu wiąże się z powszechnym osłabieniem tempa przyrostu lat życia. Gdy w dziesięcioleciu 1950-1960 poziom przeciętnego trwania życia w Europie (bez ZSRR) wzrósł o 4,9 roku, to w następnym dziesięcioleciu wynosił już tylko 0,5 roku. Podobnie rzecz miała się w ZSRR: pierwsze dziesięciolecie dało przyrost życia o 7,9 roku, w drugim natomiast

4 J. B e r e n t, Trendy umieralności i ich zróżnicowanie według płci i wieku w Europie i jej głównych subregionach w latach 1950-1970, „Studia Demograficzne" 1976, z. 44.

220

przyrost wyniósł już tylko 0,5 roku. Zauważmy, że zwolnienie tempa przyrostu lat życia jest zjawiskiem towarzyszącym osiągnięciu wysokiego poziomu trwania życia.

5. Europejskie subregiony

Dla poszczególnych subregionów Europy podaje J. Berent następujące wartości przeciętnego trwania życia (e0):

1950 1960 • 1970

Europa Wschodnia ..... 60,6 68,0 69,9

Europa Północna...... 69,0 71,4 72,5

Europa Zachodnia...... 67,1 70,4 71,4

Europa Południowa..... 62,5 68,0 70,4

Pod względem poziomu trwania życia na pierwszym miejscu stoi Europa Północna, na drugim — Europa Zachodnia, na trzecim — Europa Południowa i na czwartym — Europa Wschodnia (z tą poprawką, że w roku 1960 dwa ostatnio wymienione subregiony nie różniły się poziomem wartości e0). Ale za niezmienioną kolejnością kryją się poważne zmiany w odstępie dzielącym poszczególne regiony pod względem poziomu trwania życia. W stosunku do subregionu o najwyższym poziomie przeciętnego trwania życia subregion będący pod tym względem w najgorszym położeniu wykazywał w 1950 r. niedobór 8,4 roku życia; ten sam niedobór obniżył się w 1960 r. do 3,4 roku, a w 1970 r. wynosił'już tylko 2,6 roku.

Inną kolejność subregionów otrzymujemy, szeregując je według wysokości przyrostu lat życia. Między rokiem 1950 a 1970 największy przyrost miał miejsce na terenie Europy Wschodniej — 9,3 roku, Na drugim miejscu figuruje Europa Południowa z przyrostem wynoszącym 7,9 roku. Trzecie miejsce zajmuje Europa Zachodnia (4,3 roku), czwarte — Europa Północna (3,5 roku). W tym samym dwudziestoletnim okresie przeciętne trwanie życia wzrosło w ZSRR o 9,4 roku.

Na uwagę zasługuje fakt najdalej idącego podobieństwa parametrów wschodnioeuropejskich i radzieckich: w roku 1950 poziom tych i tamtych parametrów był identyczny, a w roku 1970 dzieliła je różnica 0,1 roku (na korzyść ZSRR).

W podziale według płci parametry przeciętnego trwania życia dla Europy (bez ZSRR) i dla ZSRR wynosiły:

221

Lata

1950 1960 3970

Europa (bez ZSRR) mężczyźni kobiety

62,1 66,2

66,7 71,9

68,0 74,1

ZSRR

mężczyźni kobiety 58,2 63,3

65,0 72,6

66,0 74,0

Świat, a wraz z nim Europa, znajduje się obecnie na etapie szybszego wzrostu trwania życia kobiet niż mężczyzn. W rozpatrywanym dwudziestoleciu (1950-1970) parametr europejski efl dla mężczyzn wzrósł o 5,9 roku, takiż parametr dla kobiet — o 7,9 roku; na terenie ZSRR odpowiednie wartości wynosiły 7,8 roku i 10,7 roku. Wolno sądzić, iż mamy tu do czynienia ze zjawiskiem przejściowym': po obecnym etapie większych korzyści po stronie kobiet powinien przyjść etap większego przyrostu lat życia po stronie mężczyzn. Nastąpi to — jak sobie wyobrażamy — po osiągnięciu przez parametry dla kobiet swego maksymalnego w istniejących warunkach poziomu.

Dla subregionów Europy odpowiednie wartości e0 przedstawiają się następująco:

1950

1960

1970

k. m. k. m. k.

62,9 65,8 70,4 67,1 72,6

70,9 68,5 73,5 69,0 75,2

69,0 67,1 73,0 68,0 75,2

63,7 65,8 70,4 68,0 73,5

Europa m.

Wschodnia ...... 58,5

Północna....... 66,7

Zachodnia...... 64,5

Południowa...... 60,2

Zysk dwudziestolecia w zakresie wydłużenia trwania życia przedstawia się następująco:

Europa mężczyźni . . +8,6 kobiety + 9,7

. . +2,3 +4,3

. , -+3,5 + 6,2

Południowa .... . . +7,8 +9,8

Na każdym terenie powtarza się ten sam fakt większego przyrostu lat życia po stronie kobiet. Różnice na ich korzyść są przy tym największe w Europie Zachodniej, a najmniejsze w Europie Wschodniej.

222

Jerzy Berent podaje, że „najświeższe subregionalne europejskie dane zmierzają rzeczywiście do potwierdzenia istnienia pozytywnej korelacji między rozwojem ekonomicznym i nadumie-ralnością mężczyzn" 3. W tym przypadku — nawet przy występowaniu takiej korelacji — odmówiłbym jej charakteru prawidłowości.

Prymat Europy Północnej w dziedzinie przeciętnego trwania ludzi nasuwa od dawna myśl, że jeśli nie wyłącznym, to w każdym razie istotnym sprawcą tego prymatu jest czynnik klimatyczny. Ludwik Wolski* pisał w połowie XIX wieku, że kraje północy „słyną ludźmi późnego wieku", a tłumaczył to tym, że „podeszłemu wiekowi sprzyja północna strefa", czyli bardziej surowy klimat. W bardziej kunsztownej formie teoria ta występuje w XX wieku. H. Linser mówi o wpływie, jaki ciepłota powietrza wywiera na procesy biologiczne 7. Zdaniem K. Freu-denberga wysoki wiek normalny mieszkańców krajów północnych nie jest dziełem warunków sanitarnych, zresztą bardzo dobrych, lecz następstwem panujących tam warunków klimatycznych, które są dobroczynne dla wieku starczego8. Teoria ta jest dziś raczej zarzucana.

6. Europejskie kraje socjalistyczne

Trwanie życia ludzkiego należy do tych fenomenów demograficznych, których przebieg pozostaje w ścisłym związku z całokształtem warunków społecznych i ekonomicznych, w jakich bytuje populacja. Toteż — chcąc dokonać przeglądu parametrów trwania życia w szerszej, międzynarodowej skali — rozpatrzymy je w podziale na trzy grupy: kraje socjalistyczne, kraje kapitalistyczne i kraje tzw. Trzeciego Świata. Zaczniemy od pierwszych.

W tablicy 4 podajemy ostatnie, jakimi w tej chwili dysponujemy, wartości e0 dla europejskich krajów socjalistycznych.

e Ibidem, s. 15-16.

6 Ł. Wolski, Materiały do statystyki Królestwa Polskiego, Warszawa 1850.

7 H. Linser, Dos Problem des Todes, Wiedeń 1952.

8 K. Freudenberg, Die Sterblichkeit in hohen Lebensaltern, „Schweizerische Zeitschrift fur Volkswirtschaft und Statistik", 1955, nr 4, s. 459.

223

W trosce o prównywalność danych podajemy tu dla własnego kraju nie najnowsze .dane, lecz dane z łat 1970-1972.

Tablica 4. Przeciętne trwanie życia (eo) v 9 europejskich krajach socjalistycznych

Kraje Lata Przeciętne trwanie życia

ogółem mężczyźni kobiety

Albania 1969-70 68,1 66,5 70,4

Bułgaria 1969-70 71,3 69,1 73,5

Czechosłowacja 1971 69,8 66,2 73,3

Jugosławia 1970-71 67,7 65,3 70,1

NRD 1972 71,2 68,5 73,9-

Polska 1970-72 70,4 ' 65,8 - 73,&

Rumunia 1970-72 68,6 66,3 70,8

Węgry 1972 69^8 66,9 72,6

ZSRR 1971-72 70,0 64-65 74,0-

Zestawienie nasze obejmuje wskaźniki trojakiego rodzaju: parametry sumaryczne, obliczone dla obu płci łącznie, parametry dla mężczyzn i parametry dla kobiet. Rozpatrzymy je po kolei.

Jeśli chodzi o parametry sumaryczne, to wśród 9 europejskich krajów socjalistycznych możemy wyodrębnić dwie grupy, zaliczając do jednej te kraje, w których przeciętne trwanie życia wynosi 70 lat i więcej, a do drugiej — te, w których wartość ta nie dosięga 70 lat. W skład grupy pierwszej, którą można określić jako najbardziej zaawansowaną, wchodzą: Bułgaria (71,3), NRD' (71,2), Polska (70,4), ZSRR (70,0). Nie bez satysfakcji odnotowujemy, że kraj nasz mieści się w czołówce krajów socjalistycznych, uszeregowanych według trwania życia ludzkiego. Przypada nam w udziale trzecie od góry miejsce, przy czym tylko w niewielkim stopniu pozostajemy w tyle za obu wiodącymi krajami: od najwyższego, bułgarskiego, parametr nasz jest o 0,9 roku niższy, od-parametru NRD o 0,8 roku. Najniższy parametr sumaryczny jest udziałem Jugosławii (68,6). Stosunkowo niskie są również parametry Albanii (68,1) i Rumunii (68,6). O pozostałych dwóch krajach wchodzących w skład grupy drugiej, mianowicie o Czechosłowacji i Węgrzech, możemy powiedzieć, że legitymując się parametrem sumarycznym wynoszącym 69,8 roku są już tylko o krok od wejścia do grupy pierwszej. Niedaleki jest zresztą

324

•czas — co do tego nie mamy wątpliwości----kiedy i pozostałe

kraje socjalistyczne przejdą do grupy pierwszej.

Na liście parametrów dla mężczyzn pierwsze miejsce zajmuje Bułgaria (69,1). NRD znajduje się i tym razem na drugim miej-•scu, Węgry — na trzecim. Polsce przypada w udziale czwarte miejsce. Parametr polski dla mężczyzn jest tylko o 0,1 roku niższy od węgierskiego, ale w stosunku do niemieckiego dzieli go odstęp 1,7 roku, a w stosunku do bułgarskiego — 2,3 roku. Na trzech dalszych miejscach figurują: Albania, Rumunia i Czechosłowacja. Dwa ostatnie miejsca — najmniej korzystne — zaj->mują: Jugosławia i ZSRR. Między parametrem najwyższym (buł-,-garskim) a najniższym (radzieckim) zachodzi różnica 4 łat.

W dziale parametrów dla kobiet przoduje ZSRR. Na drugim S trzecim miejscu znajdują się NRD i Polska, których parametry •tylko minimalnie odbiegają od poziomu parametru radzieckiego; 'niemiecki — o 0,1 roku, polski — o 0,2 roku. Spośród pozostałych 'europejskich krajów socjalistycznych dosyć korzystne parametry dla kobiet wykazują: Bułgaria, Czechosłowacja i Węgry, 'Ostatnie miejsca są udziałem Rumunii, Albanii i Jugosławii. 'O ile najwyższy (radziecki) parametr dla kobiet wynosi 74 lata, 'to najniższy (jugosłowiański) ledwie przekracza 70 lat. Parametry te dzieli odstęp 4 lat.

We wszystkich dziewięciu krajach trwanie życia kobiet jest •dłuższe niż mężczyzn, ale różnice są i tutaj znaczne: cd niespełna 4 lat w Albanii do 8 lat w Polsce i 9 lat w ZSRR.

i

Analiza trwania życia w europejskich krajach socjalistycznych byłaby niepełna, gdyby pominąć fakt ogromnych postępów .poczynionych przez te kraje w tej tak ważnej dziedzinie. Walentyna Bodrowa, która problemowi temu poświęciła wnikliwe 'studium, ilustruje osiągnięcia europejskich krajów socjalistycznych następującymi, komparatywnie ujętymi danymi:

— o ile w latach 1931-1932 dziecko pięcioletnie miało na Węgrzech szansę dożycia do 57,8 roku, to w roku 19L0 mogło już liczyć na 66,4 roku, co oznacza przedłużenie życia prawie o 9 lat; w Czechosłowacji podobny wzrost wynosił 8,3 roku, a w Rumunii — 14,1 roku;

— dla dzieci w wieku dziesięciu lat „dodatek" życia wyniósł:

226

na Węgrzech — 7,8 roku, w Czechosłowacji — 6,9 roku, w Rumunii — 12,2 roku.

— ludzie 70-letni uzyskali „dodatkowo": na Węgrzech 0,8 roku, w Czechosłowacji — 1,7 roku, w Rumunii — równo 2 lata". „Nawet w tak podeszłym wieku — pisze Bodrowa — stwierdzamy wzrost dalszego trwania życia dzięki zmianie warunków bytowych ludności i osiągnięciom medycyny" fl.

Przy innej okazji W. Bodrowa przypomina, że kraje europejskie, które po drugiej wojnie światowej weszły na drogę budownictwa socjalistycznego, charakteryzowały się przed wojną najniższym w Europie poziomem przeciętnego trwania życia. Jedyny pod tym względem wyjątek stanowi Niemiecka Republika Demokratyczna.

Charakterystyczna jest z tego punktu widzenia zmiana, jaka nastąpiła we wzajemnej relacji parametrów przeciętnego trwania życia w Rumunii i NRD. Jak podaje W. Bodrowa, przed wojną odstęp między parametrem rumuńskim (e„ = 42 lata) a parametrem niemieckim (e0 = 61 lat) wynosi bez mała 20 lat10. NRD — jak mogliśmy się o tym przekonać — i dziś zachowuje pośród krajów socjalistycznych wysoką pozycję pod względem trwania życia ludzkiego, ale jej przewaga w tym zakresie nad Rumunią wynosi już nie 19 lat, lecz tylko niespełna-3 lata. Jeśli potraktować tę różnicę jako znamię panujących stosunków, to wypadnie uznać, że ewolucję parametrów trwania życia w europejskich krajach socjalistycznych charakteryzuje tendencja niwelacyjna: zaciera się przepaść, jaka je dawniej dzieliła.

7. Europejskie kraje kapitalistyczne

Zestaw danych o przeciętnym trwaniu życia, publikowanych w Rocznikach statystycznych GUS-u, obejmuje z reguły 12 europejskich krajów kapitalistycznych. Nie jest to co prawda wykaz kompletny, lecz — co jest istotne — uwzględnia przykłady zarówno najwyższego, jak i najniższego w tym zespole poziomu

B W. Bodrowa, Sriedniaja prodołźitielnosf żizni w jewropiejskich socialisticzeskich stranach, Moskwa 1973, s. 75-77.

10 W. Bodrowa, Narodonasielenije jewropiejskich socialisticzeskich stran, Moskwa 1976, s. 79.

15 — E. Rosset: Trwanie...

226

średniej długości życia, i tym samym daje wystarczającą orientację w sprawie panujących w tamtym obozie relacji. Korzystając z innego źródła, mianowicie z rocznika statystycznego ONZ (1973), możemy zaprezentować odpowiednie dane — a będą to parametry e0 — dla szerszego zespołu krajów (tabl. 5). Większa kompletność materiału statystycznego nie usuwa jego mankamentu, jakim jest niejednolitość czasu, z którego zebrane dane pochodzą. Istotnie, nie w pełni porównywalne są dane z tak odległych od siebie dat, jak dane z przełomu lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych i dane z lat siedemdziesiątych. Mankamentem tym będzie z konieczności obciążona i nasza analiza.

Tablica 5. Przeciętne trwanie życia (e0) w europejskich krajach kapitalistycznych

Kraje Lata Przeciętne trwanie życia

ogółem mężczyźni [ kobiety

Austria 1972 70,5 66,8 74,1

Belgia 1968-72 71,0 67,8 '74,2

Dania 1971-72 73,4 70,7 76,1

Finlandia 1970 69,8 65,9 73,6

Francja 1974 72,8 69,0 76,5

Grecja 1960-62 69,1 67,5 70,7

Hiszpania 1970 72,4 69,7 75,0

Holandia 1973 74,2 71,2 77,2

Irlandia 1970 70,9 68,6 73,2

Islandia ' 1966-70 73,5 70,7 76,3

Luksemburg 1969-71 67,9 65,5 70,3"

Malta 1970-74 72,9 68,6 73,1

Norwegia ' 1970 74,3 71,0 77,5

Portugalia 1971 67,0 63,7 70,3

RFN 1970-72 70,6 67,4 73,8

Szwajcaria 1970 73,0 70,0 76,0

Szwecja 1973 74,9 72,1 77,7

W. Brytania

Anglia i Walia 1970-72 72,0 68,9 75,1

Pln. Irlandia 1970-72 70,7 67,6 73,7

Szkocja 1972 70,4 67,2 73,5

Włochy 1970-72 72,0 69,0 74,9

W analizie naszej wypadnie pominąć Grecję z uwagi na przestarzały, a więc i nieaktualny charakter przytoczonych dla niej parametrów. Nowsze, bardzo wysokie parametry greckie

227

wzbudziły nieufność w kołach demografów i postanowiono —• z „ostrożności procesowej", jak mówią prawnicy — na razie nie wprowadzać ich do oficjalnych publikacji ONZ. Nawiasem mówiąc, tak samo postąpił nasz Główny Urząd Statystyczny, za moją zresztą poradą.

W kolumnie „ogółem" dominują, i to w sposób przytłaczający, wartości e0 wynoszące 70 lat lub więcej. Tym bardziej rażące są dwa wyjątki od tej zasady. Jednym z nich jest parametr fiński, który wynosi 69,8 roku, drugim — portugalski wynoszący jeszcze mniej, bo tyłko 67,0 lat.

Na przeciwległym biegunie drabiny demograficznej usadowiły się trzy kraje o sumarycznym parametrze e0 przekraczającym ,74 lata. Są nimi:

Szwecja...............74,9

Norwegia..............74,3

Holandia..............74,2

Te trzy kraje reprezentują najwyższy, dotąd osiągnięty poziom sumarycznego parametru średniej długości życia nie tyłka w skali europejskiej, lecz również w Skali światowej.

Dwa dalsze miejsca, czwarte i piąte, zajmują Islandia (73,5) i Dania (73,4). Lokalizacja maksimów zdaje się wskazywać na korzystny wpływ klimatu. Podważają jednak tę hipotezę wyraźnie niekorzystne parametry fińskie.

Zwróćmy jeszcze uwagę na odstęp między maksymalnym a minimalnym poziomem rozpatrywanych wartości ,e0: rekordowo wysokie przeciętne trwanie życia mieszkańców Szwecji jest o 6 i pół roku dłuższe od średniej długości życia w Portugalii. Jaskrawy to wyraz upośledzenia Portugalczyków na punkcie największego dobra, jakim jest życie ludzkie.

Przejdźmy do parametrów obrazujących średnią długość życia w podziale na płeć.

Pole wahań parametrów dla mężczyzn zamyka się w granicach od 63,7 roku (Portugalia) do 72,1 roku (Szwecja). Reprezentantami wartości skrajnych pozostają więc te same kraje co i poprzednio. Nie ulega również zmianie szerzej ujęta reprezentacja wartości maksymalnych: poziom parametrów e0 dla mężczyzn wynoszący ponad 70 lat zastajemy — poza Szwecją — w Ho-

228

landii (71,2), Norwegii (71,0) oraz Danii i Islandii {po 70,7). Jeśli zaś chodzi o wartości najniższe, to niewiele wyższe od najniższego portugalskiego są parametry luksemburski i fiński. Niekorzystny stan rzeczy w Finlandii jest, być może, następstwem dosyć znacznej w ostatnich czasach emigracji młodzieży (emigrują elementy silniejsze, zdrowsze) oraz pewnych mankamentów w organizacji służby zdrowia, na co zresztą wskazują demografowie fińscy". Rozpiętość wartości skrajnych jest tym razem jeszcze większa niż w rachunku globalnym: przeciętne trwanie życia Portugalczyka jest prawie o 8 lat krótsze od przeciętnego trwania życia Szweda.

W kolumnie parametrów dla kobiet notujemy wartości przeciętnego trwania życia od 70,3 roku (Portugalia) do 77,7 roku (Szwecja). Rozpiętość wartości skrajnych jest i tym razem bardzo duża: mieszkanka Szwecji żyje przeciętnie o 7,4 roku dłużej od mieszkanki Portugalii. Notując po tylekroć upośledzenie Portugalii na punkcie trwania życia ludzkiego, nie możemy powstrzymać się od pewnej refleksji: oto krótkie w porównaniu z innymi krajami przeciętne trwanie życia w Portugalii było straszliwą ceną, jaką płacił naród portugalski za wieloletnie rządy reakcji w tym kraju.

S. Kraje Trzeciego Świata

Nie można zamykać oczu na fakt, że w świecie współczesnym, który szczyci się wielkimi osiągnięciami na polu walki o życie ludzkie, nie brak przykładów niedopuszczalnie krótkiego jego trwania. Nie dopuścimy się przesady, jeśli tę konstatację rozciągniemy na całość opóźnionych w rozwoju regionów świata. To tam właśnie, w strefach powszechnej biedy, niedożywienia i analfabetyzmu, dziecko przychodząc na świat zastaje w swej kołysce asygnatę na życie o 20, 30 ć*zy nawet 40 lat krótsze aniżeli w krajach zamożnych. Problem demograficzny i problem ekonomiczny splata się tu w nierozerwalną całość.

Amerykański geograf G. T. Trewartha, który jest autorem typologii procesów ludnościowych w krajach słabiej rozwinię-

11 K. S i p p o n e n, Współczesna polityka ludnościowa w Finlandii, [w:] Polityka ludnościowa. Wspólczesne problemy. Warszawa 1973.

tych, rozróżnia dwa typy umieralności występujące w tych krajach:

— typ 1: stopa umieralności wysoka, 15 lub więcej na 1000

ludności;

— typ 2: stopa umieralności umiarkowana lub niska, poniżej,

15 na 1000 ludności.

Dysponując danymi dla 83 krajów rozwijających się, autor ustalił, że do grupy pierwszej reprezentującej wysoki poziom umieralności należy 46 kr,ajów, czyli więcej niż połowa krajów objętych badaniem. Co więcej, grupa pierwsza obejmuje 80°/» ogółu ludności badanych 83 krajówI2. Z przytoczonych danych widać, jakv wiele do życzenia pozostawia stan rzeczy w krajach Trzeciego Świata, gdy chodzi o trwanie życia ludzkiego.

Ramy naszej pracy nie pozwalają na wyczerpujące potraktowanie zagadnienia długości życia we wszystkich krajach Trzeciego Świata. Ograniczę się więc tutaj do jednego tylko kontynentu, zresztą najbardziej godnego uwagi przede wszystkim ze względu na jego szczególne upośledzenie pod względem istniejącej sytuacji demograficznej. Kontynentem tym, skądinąd nam Polakom szczególnie bliskim i to może właśnie z uwagi na jego przez siebie niezawinione opóźnienie w rozwoju, jest Afryka. Liczne zastępy polskich specjalisótw zaofiarowały swoją wiedzę i swe doświadczenie celem dopomożenia Afrykanom w ich dążeniu do wydźwignięcia się z wiekowego zaniedbania, a nie brak wśród nich lekarzy, którzy przyczyniają się do skutecznej walki z nękającymi ludność afrykańską chorobami, a tym samym do-przedłużenia ich, do niedawna bardzo krótkiego, życia.

Przed kilku laty zaprezentowałem na łamach „Kontynentów'' dane obrazujące poziom przeciętnego trwania życia w Afrycel3. * Przedmiotem obserwacji były wówczas stosunki w 16 krajach. Dziś, dzięki publikacjom demograficznym ONZ, mogę przedstawić stan rzeczy w trzykrotnie większej liczbie krajów afrykańskich. Dane te są zamieszczone w tablicy 6.

O wielu spośród przytoczonych liczb można powiedzieć, że są przestarzałe: z pewnością nie są już dziś aktualne dane z lat

12 G. T. Trewartha, The Less Developed Realm: A Geography of Its Population, Nowy Jork 1972, s. 14.

13 K Rosset, Jak długo żyfa Afrykaniet, „Kontynenty" 1969, nr ł.

230

Tablica 6. Przeciętne trwanie życia f>0) w krajach afrykańskich

Kraje Lata Przeciętne trwanie życia (e0)

ogółem mężczyźni kobiety

Algeria 1965-1970 50,7*

Angola 1965-1970 , 33,5a

Botswana 1965-1970 "' 41,0*

Burundi 1965* 36,0 38,5

Czad* 1963-1964° 29 35,0

Dahomej8 1961° 37,3

Egipt 1960 51,6 53,8

Etiopia 1965-1970 38,5a

Gabon 1960-1961° ' 25 45,0

•Gambia 1965-1970 41 ,0*

Ghanas 1960 37,1

Górna Wolta 1960-1961° 32,1 31,1

Gwinea* 1955C 26,0 28,0

Gwinea Bissau 1965-1970 33,5a

Gwinea Równikowa 1965-1970 41.0"

Kamerun 1965-1970 41,0*

Kamerun Zachodni 1964-1965° 34,3 37,2

Kenia , 1969 46,9 51,2

Kongo 1965-1970 41 ,0»

Lesotho 1965-1970 43,5a

Liberia 1971° 45,8 44,0

Libia 1965-1970 52.1*

Madagaskar 1966 37,5 38,3

Malawi 1965-1970 38,5a

Mali 1965-1970 37,2a

Maroko 1965-1970 50,5a

Mauretania 1965-1970 41 ,0*

Mauritius wyspa 1961-1963 58,7 61,9

Mozambik 1965-1970 41,0*

Namibia 1965-1970 38,5*

Niger 1965-1970 41,0*

Nigeria 1965-1966" 37,2 36,7

Rćunion 1963-1967 55,8 62,4

Rep. Płd- Afryki 1965-1970 49,0*

Ludność biała 1959-1961 64,7 71,7

Ludność azjatycka 1959-1961 57,7 59,6

Ludność kolorowa 1959-1961 49,6 54,3

Rep. Środkowej Afryki 1959-1960° 33 36

Rodezja Południowa 1965-1970 51,4a

Ludność europejska 1961-1965 66,9 74,0

Rwanda 1965-1970 41.0*. [

231

Senegal 1965-1970 41,0*

Seszele 1970-1972

Sierra Leone 1965-1970 41 ,0*

Somalia 1965-1970 38,5»

Suazis 1966 44

Sudan 1965-1970 47,6*

Tanzania 1967 40-41

Tanganika Zanzibar 1957 1958f 35-40 42,8

Togo 1961°

Tunezja 1965-1970 51 ,7*

Uganda 1965-1970 47,5*

Wybrzeże Kości Sło- _. i- A

niowej 1957-1958 35d

Zair 1950-1952°

Zambia 1965-1970 43,5*

61,9

31,6

37,6

68,0

38,5

40,0

w "Wydziale Ludnościowym ONZ. b Dane oparte na dej B^umfcura i l* dla lubości stref wde^lch c Wy-

nanla aletowego. d Na podstawie ankiety w 69 w^ach e Dane doty-ace ludności wiejskiej, f Dane dotyczące wyłącznie łudności afrykańsko-arabskiej. g Tylko ludność afrykańska.

pięćdziesiątych, zmianie na lepsze uległo też sporo danych z lat sześćdziesiątych, zwłaszcza z pierwszej połowy tego dziesięciolecia Nie tracą jednak na znaczeniu nawet te przestarzałe dane. Pamięć o doznanych krzywdach trwa w narodzie długo. Nieprędko też wygaśnie u ludów afrykańskich pamięć o okropnej daninie śmierci, jaką składały one pozostając w jarzmie kolonialnym, a której ślady w postaci wysokiej chorobowosci i wciąż jeszcze znacznej umieralności utrzymują się po dziś dzień. Nie trzeba być jednak Afrykaninem, by odczuć tragizm sytuacji demograficznej Czarnego Lądu. Już sam fakt, że w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych istniały przykłady średniej długości życia wynoszącej mniej niż 40 lat, a niekiedy nawet mniej niż 30 lat, jest czymś rewoltującym i nie dającym się wymazać z łii-storii XX wieku. Komentując te dane, pisałem' w „Kontynentach"- Kiedyś, przed laty, znakomity uczony rosyjski IIja Mieczników oświadczył, że życie ludzkie urywa się w połowie. Chciał przez to powiedzieć, że przeciętne trwanie życia jest o połowę krótsze od tego, jakie wyznaczała człowiekowi natura [...] Od siebie możemy dodać, że życie Afrykanów urywa się me w połowie, lecz znacznie wcześniej - już po upływie jedne] trzeciej

232

lub nawet jednej czwartej wieku biologicznego. Jest to stan rzeczy jak najbardziej sprzeczny z ideałami postępu ogólnoludzkiego".

9. Najwyższe i najniższe wartości przeciętnego trwania życia

Z danych poprzednio przytoczonych wynotujemy obecnie dla każdej płci z osobna wartości maksymalne.

Jest na terenie Europy 5 krajów, w których przeciętne trwanie życia mężczyzn przekracza 70 lat: Są to:

Szwecja 3973............72,1

Holandia 1973...........71,2

Norwegia 1966-1970.........71,1

Islandia 1966-1970.........70,7

Dania 1971-1972..........70/7

Prymat Szwecji zdaje się być bezsporny. Wątpliwe jest natomiast drugie miejsce Holandii: należy liczyć się z tym, że w roku 1973 wyższy był parametr norweski. Ale tak czy owak, wymienione trzy kraje: Szwecja, Norwegia i Holandia — to kraje przodujące w Europie, a jednocześnie światu, pod względem średniej długości życia.

Jeśli chodzi o odpowiednie parametry dla kobiet, to za maksymalne należy uznać te, które wynoszą od 75,0 lat wzwyż. Krajów o tak wysokich parametrach przeciętnego trwania życia jest w Europie osiem. Oto one:

Szwecja 1973.........77,7

Holandia 1973........77,2

Norwegia 1966-1970......76,8

Islandia 1966-1970......76,3

Francja 1972.........76,1

Dania 1971-1972.......76,1

Anglia i Walia 1970-1972 . . . 75,1 Hiszpania 1970........75,0

Mamy tu te same kraje, które zastaliśmy przed chwilą na liście maksymalnych parametrów dla mężczyzn, a nadto trzy dalsze kraje: Francję, Anglię z Walią i Hiszpanię. O wartościach wyżej podanych można chyba powiedzieć, iż są już bardzo bliskie górnego pułapu osiągalnego w ramach istniejącej natury biologicznej człowieka. Mówimy naturalnie o górnym pułapie przeciętnego trwania życia ogółu ludzi tworzących generacją a nie o indywidualnych przypadkach długowieczności.

23$

Na przeciwległym biegunie, czyli na biegunie arcykrótkiego-przeciętnego trwania życia, znajdują się kraje, w których p$2e-ciętne trwanie życia wynosi poniżej 40 lat. W Afryce zastawaliśmy tak niskie parametry niejednokrotnie, mianowicie: w Angoli, Burundi, Czadzie, Dahomeju, Etiopii, Gabonie, Ghanie, Górnej Wolcie, Gwinei, Gwinei-Bissau, Zachodnim Kamerunie, na Madagaskarze, w Malawi, Mali, Namibii, Nigerii, Republice Środkowej Afryki, Somalii, Togo i na Wybrzeżu Kości Słoniowej.

A przecież notowaliśmy i takie przypadki, kiedy przeciętne1 trwanie życia wynosiło poniżej 35 lat. Dla przykładu:

Mali...............1957 26-27 lat

Gwinea, ludn. wiejska.....1954-1955 30,5 roku

Gabon............1960-1961 32,0 „

Górna Wolta, ludn. afr.....1960-1961 32,1 „

i

Poza wymienionymi czterema krajami Czarnego Lądu można1' by wymienić jeszcze Haiti należące geograficznie do Ameryki Północnej z jego parametrem przeciętnego trwania życia, który w 1950 r. wynosił 32,6 roku.

Lista minimów byłaby niewątpliwie pełniejsza, gdyby we wszystkich opóźnionych w rozwoju krajach obliczano tablice wymieralności. Tak jednak nie jest. Można przy tym domyślać się, że nie oblicza się tablic wymieralności zwłaszcza tam, gdzie warunki umieralności są bardzo złe. Oznaczałoby to, że pozostają w ukryciu stosunki najgorsze.

Demograf radziecki Aleksander Kwaszą zwraca uwagę, że-parametry Gabonu czy Dahomeju z wczesnych łat sześćdziesiątych {32 lata i 37 lat) odpowiadają poziomowi parametrów francuskich z pierwszego dziesięciolecia XIX wieku (e0 = 32 lata) lub ich poziomowi z lat 1817-1831 (38-40 lat), a są to dane z okresu, kiedy we Francji nie były jeszcze zlikwidowane masowe zachorowania infekcyjne14. Wagę tej konstatacji zrozumiemy w pełni, jeśli policzymy opóźnienie wymienionych krajów afrykańskich w stosunku do Francji: w Dahomeju wynosiło ono przynajmniej 130 lat, w Gabonie •— 150 lat.

11 A. Kwaszą, Skolko budiet ludiej na ziemie k 2000 sodu?, Moskwa.

1968.

'-234

Tym większe zdumienie, jeśli nie przerażenie, budzić musi odnotowany w afrykańskiej republice Małi, gdzie w świetle -danych z 1957 r. wydawane na świat dziecko ma przed sobą ^przeciętnie 26-27 lat życia. Pięciomilionowy naród pozostawał — i to jeszcze tak niedawno — poza nawiasem zdobyczy medycyny, poza nawiasem jej osiągnięć z okresu ostatnich kilkuset lat.

Przykłady arcyniskiego przeciętnego trwania życia nie były-"by zrozumiałe bez uwzględnienia ich związku z wielowiekowym uciskiem kolonialnym, jaki był udziałem krajów Trzeciego Świata. Skazując ujarzmione ludy na zacofanie ekonomiczne, kulturalne i sanitarne, system kolonialny skazywał je jednocześnie na beznadziejnie krótkie trwanie życia.

B. Ewolucja trwania życia w wybranych krajach

Dokonaną w różnych przekrojach terytorialnych analizę ewo-. łucji przeciętnego trwania życia uzupełnimy krótkim rzutem oka na stosunki w 7 wybranych krajach, mianowicie w ZSRR, we Francji, we Włoszech, w Bułgarii, Albanii, Indiach i Sri Lance. Wybór nasz padł na kraje, z których każdy może być traktowany jako swego rodzaju laboratorium demograficzne. Laboratoria takie poszerzają krąg naszej wiedzy o różnorodnych formach stosunków demograficznych na naszej planecie.

10. Związek Radziecki

Dla badacza zjawisk demograficznych Związek Radziecki był i nadal pozostaje obiektem szczególnego zainteresowania. Wynika to z różnych względów, a jednym z nich i to takim, który nas w tej chwili szczególnie interesuje, jest szybkie tempo naprawy demograficznego zacofania, odziedziczonego po rządach bezdusznej carskiej administracji. Mamy konkretnie na myśli skuteczną walkę z wysoką dawniej umieralnością i efekt tej •walki w postaci szybkiego wzrostu średniej długości życia.

235

Sumaryczny, dla obu płci łącznie obliczony, parametr e0 wynosił:

1896-1897 - teren Rosji europ........32

1926-1927 - część europ. ZSRR.......44

1958-1959 - ZSRR w całości ........ 69

1971-3972 - ZSRR w całości........70

Poziom trwania życia z końca XIX wieku trzeba określić jako niezwykle niski. Autor pracy o ekonomicznym rozwoju Europy Clive Day wskazywał, że stosunki demograficzne, jakie na przełomie XIX i XX wieku panowały w carskiej Rosji, odpowiadały stanowi rzeczy w świecie zachodnim sprzed dwustu lat1S.

Inny obraz tworzą liczby z lat późniejszych. Między rachunkiem z lat 1896-1897 i tym z lat 1926-1927, czyli na przestrzeni 30 lat, przeciętne trwanie życia wzrosło o 12 lat, a w ciągu następnych 30 — o 25 lat.

Wystarczyło więc 60 lat, aby kraj przeszedł od stosunkowo najgorszych parametrów do najlepszych. Przeciętne dalsze trwanie życia noworodka wzrosło w tym czasie w ZSRR więcej niż w dwójnasób. Dobra to wróżba dla krajów, które świeżo wstępują na drogę modernizacji swych stosunków, w tym również walki o przedłużenie życia ludzkiego.

W podziale na płeć parametry z lat 1896-1897 i 1971-1972 przedstawiają się następująco:

mężczyźni kobiety. .

1896-1897

31,4

33,4

1971-1972

64-65

74

W okresie rozpatrywanych 75 lat przeciętne trwanie życia mężczyzn wzrosło o 34 lata, kobiet — o 41 łat. Wytworzyła się w ten sposób bardzo duża różnica w trwaniu życia mężczyzn i kobiet: sięga ona obecnie dziewięciu, a może nawet dziesięciu lat.

15 C. Day, Economic Development in Europę, Nowy Jork 1954, s. 620.

236

11. Francja

Francja interesuje demografów jako kraj, który zapoczątkował historycznie nową fazę rozwoju stosunków demograficznych, mianowicie fazę, którą charakteryzuje rozstanie z wielowiekową nie kontrolowaną umieralnością i podobną, czyli nie kontrolowaną rozrodczością. Wyróżnia Francję i to, że przez długie lata dominowała nad innymi krajami europejskimi stopniem zaawansowania procesu starzenia się ludności. Nie można tego samego powiedzieć o trwaniu życia ludzkiego: na tym polu nie zdobyła Francja prymatu. Przeciwnie, ku żywemu ubolewaniu francuskich demografów nie dorównywała pod tym względem wielu krajom europejskim.

Zapoczątkowane przez Francję przejście do historycznie nowej fazy demograficznej — Adolphe Landry nazwał je „rewolucją demograficzną" — zaczęło się, jak wiadomo, nie od spadku rozrodczości, lecz od spadku umieralności. Wiek XIX był dla Francji wiekiem spadku umieralności. Rzeczywiste postępy tego procesu znajdują wyraz w następujących parametrach przeciętnego trwania życia, które przytaczamy za Jeanem Fourastie18:

Mężczyźni Kobiety

1805-1807 1820-1822 1840-1842 1880-1882

35,3 38,0 39,1 41,5

38,0 39,2 40,1 43,9

Liczby wyjściowe, te z pierwszych lat XIX wieku, są świadectwem wysokiej umieralności, jaka panowała w rolniczej podówczas Francji. Dosadnie charakteryzuje tę sytuację Jean Fourastie, mówiąc: „W epoce tradycyjnej śmierć pozostawała w centrum życia, tak jak cmentarz znajdował się w centrum wsi". Piętno prymitywizmu demograficznego zmyła Francja w drugiej połowie zeszłego stulecia, kiedy ostatecznie wygasły wartości e0 wynoszące poniżej 40 lat. Karol Marks z właściwą sobie przenikliwością określił wysoką umieralność jako wyraz szybkiej wymiany pokoleń. Obniżająca się umieralność zwalniała tempo tej wymiany. Ludzie mogli coraz dłużej cieszyć się życiem osób sobie bliskich.

16 J. F o u r a s t i ć, Idóes majeures, Paryż 1966, s. 50.

237

O dalszych postępach procesu wydłużania się średniej długości życia we Francji poinformują nas następujące sumaryczne parametry e0 zaczerpnięte z pracy Leona Buąueta17:

1861-1865..........39,8

1876-1880..........42,1

1901-1905..........47,5

1911-1913 . . . . '......50,4

1921-1925..........54,4

1926-1930 :......... 56,7

1936-1938.......... 58,7

1946-1950.......... 64,6

1951-1955.......... 68,0

1960-1964.......... 70,8

Piszący te słowa dysponuje już nowszą informacją: w 1972 r. przeciętne trwanie życia doszło we Francji do 72,2 roku. Można nie wątpić, że i ta wartość została już przekroczona.

Wzrost przeciętnego trwania życia dokonywał się głównie pod wpływem spadku umieralności niemowląt i małych dzieci. Buquet podaje, że umieralność niemowląt, która w XIX wieku zamykała się w granicach od 150 do 200 promille, opadła w latach 1920-1925 poniżej 100. W latach 1935-1937 wynosiła 75, w roku 1950 — 27,5 i w roku 1967 — 20,5 promille. Można więc powiedzieć, iż umieralność niemowląt powoli we Francji wygasa. To samo powiemy o umieralności dzieci w wieku od l roku da 10 lat. W latach 1861-1865 na 1000 dzieci, które osiągnęły pierwszy rok życia, umierało przed ukończeniem 10 lat — 166. Analogiczne wskaźniki w okresach późniejszych wynosiły: 1908-1913 — 69, 1933-1938 — 33, w roku 1959 — już tylko 8. Spadek umieralności w starszych grupach wieku był z natury rzeczy mniejszy.

W podziale na płeć przebieg parametrów przeciętnego trwania życia przebiegał we Francji w XX wieku, jak następuje:

Lata Mężczyźni Kobiety Lata Mężczyźni Kobiety

1899 43,7 47,1 1946 59,9 65,1

1910 49,4 53,3 1956 65,1 71,6

1922 52,8 56,7 1966 67,9 74,8

1930 54,3 59,2 1972 68,4 76,1

1939 56,5 62,5 1974 69,0 76,5

Trzy ćwierćwiecza XX wieku, które mamy poza sobą, były świadkami prawdziwej rewolucji w dziedzinie trwania życia ludzkiego. Przeciętna jego długość wzrosła w tym czasie we

17 L, Buquet, Dśmographie, Paryż 1974, s. 110.

238

Francji: u mężczyzn — o 25,3 roku, u kobiet — o 29,4 roku. Przypomnijmy, że Francja znalazła się ostatnio na liście krajów o najdłuższym przeciętnym trwaniu życia kobiet. Już tylko cztery kraje europejskie dystansują Francję na tym punkcie. Są to: Szwecja, Holandia, Norwegia oraz Islandia.

12. Włochy

Włochy — ojczyzna tak wybitnych demografów, jak dziś nieżyjący Corrado Gini, Livio Livi, Giorgio Mortara — posiadają z dawna dobrą statystykę demograficzną i wysoko stojącą naukę demografii. Nic więc dziwnego, iż demografia włoska jest przedmiotem szerszego zainteresowania ze strony badaczy zagadnień ludnościowych. Niejednego można się nauczyć z doświadczeń włoskich.

Oto wartości średniej długości życia we Włoszech18:

Lata

1881-1882 1899-1902 1910-1912 1921-1922 1930-1932 1950-1953 1954-1957 1960-1962 1964-1967 1970-1972

Jako pierwsza nasuwa się uwaga, że średnią długość życia odbiegającą od typu prymitywnego — za taką uważamy wartość e0 przekraczającą 40 lat — osiągnęły Włochy dopiero na przełomie XIX i XX wieku. Pod tym względem Włochy wykazują opóźnienie w stosunku do szeregu krajów europejskich, które — jak to wykazali H. Hart i H. Hertzł9 — osiągnęły taką wartość e0 już w pierwszej połowie XIX wieku.

M. -f K. Mężczyźni Kobiety

35,42 35,16 35,65

42,78 42,59 43,00

46,94 46,57 47,33

49,99 49,27 50,75

54,88 53,76 56,00

65,50 63,71 67,24

. 65,75 70,02

69,75 67,24 72,27

70,62 67,87 73,36

71,93 68,97 74,88

18 L. Di C o m i t e, La mortalitd, in Italia., Rzym 1974; A. B e r n a s-s o l a, Sul rialze delia mortalitd maschile in alcune classi di eta, Osserua-zioni sulle tavole di mortalitd. italiane, „Genus", 1976, nr 3—4, s. 141.

"H. Hart, H. Hertz, Expectation of Life as an Index of Social Progress, „American Sociological Review", 1944, nr 6.

Rewolucja demograficzna rozpoczęła się tu później niż we-F,rancji, za to jednak szybciej postępowała: gdy we Francji w ostatnim dwudziestoleciu XIX wieku życie mężczyzn przedłużyło się o 3 i pół roku, a kobiet — o ponad 4 łata, to we Włoszech przyrost lat życia w tym samym czasie wynosił dla każdej płci po 7 lat. Powtórzę, że nie ma co się chełpić szybszym, niż gdzie indziej tempem wzrostu średniej długości życia: w lepszym położeniu jest ludność kraju, w którym wzrost trwania życia nastąpił wcześniej.

Dziś należą Włochy do zespołu krajów cieszących się najdłuższym przeciętnym trwaniem życia. Parametr e0 obliczony dla obu płci łącznie osiągnął u progu lat siedemdziesiątych (1970-1972) 72 lata. Odpowiedni parametr dla mężczyzn wynosił w tym. czasie 69 lat, dla kobiet — 74,9. W okresie od początku XX wieku do wczesnych lat siedemdziesiątych przeciętne trwanie życia wzrosło we Włoszech o ponad -29 lat. U mężczyzn ów przyrost wyrażał się liczbą 26,4 roku, u kobiet — liczbą 31,9 roku. Ja'kże niepodobny jest schyłek XX wieku do jego początku, i to-w dziedzinie, która reprezentuje najcenniejsze dobro — życie-ludzkie. W rozpatrzonych liczbach włoskich odbija się fenomen, który w zasadzie jest udziałem całej cywilizowanej ludzkości. Zresztą — jak wiemy —• w tym pochodzie ku dłuższemu, życiu uczestniczą również kraje opóźnione w rozwoju. Przykład Włoch — tak jak i ZSRR — uczy, że odrobienie zaległości jest możliwe w stosunkowo krótkim czasie.

13. Bułgaria

Pierwsze bułgarskie tablice wymieralności miały na celu odtworzenie przeszłości: w roku 1919 obliczono tablice dla lat 1900-1905. Następne tablice (z nich najwcześniejsza za lata 1921— 1925) obliczano wokół .dat spisów ludności, przy czym uwzględniano to większą, to mniejszą liczbę lat sąsiadujących z datą spisu. Wartości przeciętnego trwania życia zaczerpnięte z oficjalnych bułgarskich tablic wymieralności reprezentuje zestawienie na s. 240.

Obserwujemy nieprzerwany wzrost parametrów e0. W ciągu pierwszych siedmiu dziesiątków lat XX wieku sumaryczny parametr średniej długości życia wzrósł w Bułgarii z 42 do 71 lat,

240

Lata Ogółem Mężczyźni Kobiety

1900-1905 42,14 42,08 42,20

1921-1925 44,64 44,35 44,98

1927-1934 48,40 47,81 " 49,09

1935-1939 51,75 50,98 52,56

1956-1957 65,89 64,17 67,65

1960-1962 69,59 67,82 71,35

1965-1967 70,66 68,81 72,67

1969-1970 7] ,30 69,10 73,50

co oznacza przedłużenie życia o 29 lat. W podziale na płeć przyrost lat życia w tym okresie wynosił: u mężczyzn — • 27, u ko-!biet — 31 lat.

Współautor monografii, poświęconej stosunkom demograficznym Bułgarii, profesor Nicola Naumov, oświadcza, że aktualny poziom przeciętnego trwania życia w Bułgarii jest jednym z największych na świecie 20. Parametry bułgarskie z ostatnich lat usprawiedliwiają tę dumną deklarację.

14. Albania

O stosunkach demograficznych Albanii wiemy niewiele. Tym •cenniejszy był dla nas elaborat szwedzkiego demografa Erlanda Hofstena poświęcony demografii Albanii. Z elaboratu Hofstena dowiadujemy się, że w okresie od 1938 r. do lat 1969-1970 przeciętne trwanie życia (e0) rozwijało się następująco:

Ogółem Mężczyźni Kobiei

1938 38,3 .

1950-1951 53,5 52,6 54,4

1960-1961 64,9 63,7 66,0

1965-1966 66,0 65,0 67,0

1969-1970 68,1 66,5 W

Socjalistyczna Albania jest widownią niezwykle szybkiego odrabiania zaległości, jakie pozostawiła po sobie przeszłość. W podanym, zaledwie trzydziestoletnim okresie średnia długość życia wzrosła w tym kraju o 30 lat.

Odstęp między przeciętnym trwaniem życia mężczyzn i kobiet, niewielki jeszcze u progu lat pięćdziesiątych (1,8 roku na

Demografia na Bolgarła, Sofia 1974, s. 109.

241

rzecz kobiet), zdradza wyraźną tendencję zwyżkową: w latach 1969-1970 wynosił już 3,9 roku.

15. Indie

Ten wielki kraj — po Chinach najludniejszy na świecie — budzi zrozumiałe zainteresowanie badaczy reprezentujących różne specjalności. O stosunkach ludnościowych w Indiach można znaleźć sporo wartościowego materiału w pracach polskich demografów i geografów. Bogaty jest w tym zakresie wkład polskich publicystów, którzy odwiedzali Indie.

W Indiach przeprowadza się od dawna spisy ludności. Jeśli zaś chodzi o bieżącą rejestrację ruchu naturalnego ludności, to jest ona nowszej daty i — co ważniejsze — wysoce niedokładna. To sprawia, że w kraju tym nie można obliczać tablic wymieralności tzw. metodą demograficzną 21. Oblicza się je drogą konfrontacji liczb żyjących, wykazywanych przez kolejno po sobie następujące spisy ludności.

Obliczone tą drogą parametry średniej długości życia (e0) wynosiły:

Mężczyźni Kobiety Mężczyźni Kobiety

1872-1881 23,67 25,58 1921-1931 26,91 26,56

1881-1891 24,59 25,54 1931-1941 32,09 ' 31,37

1891-1901 23,63 23,96 1941-1951 32,45 31,66

1901-1911 22,59 23,31 1951-1961 41,90 40,60

1911-1921 19,42 20,91 1961-1971 46,47 44,45

Indyjskie tablice wymieralności z trzech ostatnich dziesięcioleci XIX wieku były wysoce niekorzystne. Przeciętne trwanie życia mężczyzn wynosiło wówczas około 24 lata, kobiet — około 25 lat. Przypomnijmy, że w świetle badań wykonanych przez Karola Pearsona przeciętne trwanie życia starożytnych Egipcjan 'wynosiło 22 lata. Mamy więc wszelkie podstawy do twierdzenia, że wielkie osiągnięcia medycyny, stanowiące do-

31 W latach 1957-1958 przeprowadzono w Indiach reprezentacyjne bagnie umieralności wśród ludności wiejskiej, a na podstawie wyników tego badania opracowano metodą Reeda i Merell (z 1930 r.) skróconą tablicę wymieralności. Przeciętne trwanie życia mężczyzn wynosiło według tej tablicy 45,2 roku, kobiet — 46,6 roku.

16 — E. Hosset: Trwanie...

242

robek i chlubę naszej ery, były dla szerokich mas ludności Indii niedostępne.

Jeszcze mniej pomyślny stan rzeczy panował w dwóch pierwszych dziesięcioleciach XX wieku. Przeciętne trwanie życia mężczyzn spadło w tym czasie do 19,4 roku, kobiet — do 20,9 roku. Na takim poziomie właśnie utrzymywały się podobne parametry w Anglii po spustoszeniach wywołanych epidemią „czarnej śmierci". Nie bez racji więc demograf indyjski określał stan rzeczy w swej ojczyźnie mianem „cmentarzyska ludzkości"22. Równie pesymistycznie brzmiała ocena stosunków demograficznych Indii, skreślona w 15 lat później przez S. Chandrasekhara. Indie ówczesne były krajem analfabetów (w 1941 r. stanowili oni 87,3% ogółu ludności), śmiertelność była ogromna (ok. 45% noworodków umierało przed osiągnięciem 10 roku życia, a 65% przed ukończeniem 30 lat), mnóstwo niemowląt ginęło wskutek odziedziczonej po rodzicach kiły, a opieka medyczna ze strony państwa była po prostu iluzją28. Tak wyglądała demografia Indii pod rządami kolonizatorów.

Pewna poprawa nastąpiła w latach trzydziestych, kiedy średnia długość życia podniosła się o 5 lat, ale następne dziesięciolecie nie przyniosło już żadnej poprawy. Poważny zwrot dokonał się w latach pięćdziesiątych, kiedy przeciętne trwanie życia wzrosło o 9 lat — ten wielki sukces przypada już na okres po odzyskaniu przez Indie niepodległości. Amerykański demograf Kingsley Davis, .który sam był autorem kilku indyjskich tablic wymieralności, patrzył w przyszłość tego kraju nader optymistycznie. Wyobrażał sobie, że zacofana wieś indyjska rychło wy-dźwignie się ze swego upośledzenia demograficznego24, Nadzieje te, jak dotychczas, spełniły się tylko częściowo: wprawdzie Indie mają już poza sobą tragicznie niskie parametry trwania życia (za takie uważamy te, które wynoszą poniżej 40 lat), ale znane dotąd indyjskie parametry trwania życia nie czynią zadość aspi-

22 „Nella statistica comparata di mortalita 1'India apparirebbe come un cimitero deirumanita" — oświadczył Benon Kumar Sarkar na międzynarodowym kongresie demograficznym w Rzymie w 1931 r.

23 S. Chandrasekhar, India's Population. Fact an Policy, Nowy Jork 1946.

84 K. D a v i s, The Interrelations of Demographic, Economic, and So-cial Problems in Selected Underdeveloped Areas, Nowy Jork 1954, s. 87-88.

243

racjom przywódców tego kraju. Wolno jednak oczekiwać, że najbliższa indyjska tablica wymieralności wykaże znaczną, może nawet rewelacyjną poprawę w tej dziedzinie.

16. Sri Lanka (d. Cejlon)

Tuż po zakończeniu drugiej wojny światowej uwagę demografów, przede wszystkim amerykańskich, przykuwał tzw. ewenement cejloński, polegający na szybkim spadku umieralności w kraju ekonomicznie i kulturalnie zacofanym. Ów ewenement był istotnie godny uwagi, ponieważ oznaczał zapoczątkowanie procesu przejścia demograficznego w tak zwanym Trzecim Świecie.

Dawny Cejlon charakteryzował się wysoką umieralnością, do-czego w wielkim stopniu przyczyniła się panująca w tym kraju malaria. Gdy w końcowej fazie drugiej wojny światowej zjawiły się na wyspie wojska amerykańskie, podjęta została — dla ochrony tych wojsk — energiczna walka z tą plagą. Ważną rolę w tej walce odegrał środek owadobójczy DDT: okazał się on nader skuteczny w niszczeniu komarów i much roznoszących zarazki malarii i biegunek dziecięcych. Do walki z chorobami wprowadzono poza tym antybiotyki i inne nowe środki lecznicze. Skutki tej kampanii nie dały na siebie czekać. Stopa umieralności ogólnej, która w 1946 r.'Wynosiła 20,3 promille, spadła w ciągu jednego roku do 14,3 promille. Dalszy spadek umieralności w Cejlonie przedstawiał się następująco: 1953 — 10,9, 1958 — 9,7, 1960 — 8,6.

Spadek umieralności znalazł swe odbicie w parametrach tablic wymieralności. Gdy po pierwszej wojnie światowej, w latach 1920-1922, przeciętne trwanie życia (e0) wynosiło na wyspie: dla mężczyzn — 32,7, dla kobiet — 30,7 roku, to w pierwszym dziesięcioleciu po drugiej wojnie światowej odpowiednie wartości wynosiły:

Mężczyźni Kobiety

1945-1947...... 46,8 44,7

1949......... 56,1 54,8

1950......... 56,4 54,8

1952......... 57,6 57,3

1954......... 60,3 59,4

244

Tak więc w ciągu jednego dziesięciolecia przeszedł Cejlon •od niskich parametrów średniej długości życia do wysokich. Wprawdzie zachowała się cecha prymitywizmu demograficznego, jaką jest niższe trwanie życia kobiet, 'ale nie należy zamykać oczu na fakt, że zysk kobiet w zakresie przyrostu lat życia był nawet większy od zysku mężczyzn, tak iż niedobór lat życia po stronie kobiet uległ zmniejszeniu \z 2 lat do 0,9 roku).

W ślady Cejlonu poszły inne kraje opóźnione w rozwoju. Rozpoczął się na wielką skalę proces przejścia demograficznego w regionach Trzeciego Świata.

Rozdział dziewiąty

Trwanie życia w Polsce

Zajmiemy się obecnie zagadnieniem trwania życia we własnym kraju. Jako materiał do rozważań na ten temat posłużą nam parametry przeciętnego trwania życia i inne dane biome-tryczne, zaczerpnięte z polskich tablic wymieralności obliczanych w Głównym Urzędzie Statystycznym.

Wypada w tym miejscu nadmienić, że mamy w Polsce dobrą statystykę demograficzną, co pozwala odnieść się z pełnym zaufaniem do danych, z którymi w rozdziale tym będziemy mieli do czynienia.

A. Przeciętne trwanie życia

1. Ewolucja parametrów eo

Zaczniemy od syntetycznej charakterystyki, jaką jest przeciętne trwanie życia noworodka, czyli parametr e0.

Z przedwojennych polskich tablic wymieralności zużytkujemy tablicę z lat 1931-1932; jest to ostatnia z tablic tamtego okresu. W niejednym kraju dla celów porównawczych obliczono' retrospektywne tablice wymieralności dla okresów definitywnie zamkniętych. Przydałaby się taka tablica dla Polski za rok 1938 jako ostatni normalny rok zamykający dwudziestolecie międzywojenne. W braku odpowiedniej tablicy wszelkie oceny naszego powojennego dorobku w zakresie przedłużenia życia mają charakter warunkowy. Powinno nam jednak zależeć, by ten tak ważny dorobek mógł być obliczany z niezbędną precyzją.

246

Dla okresu powojennego uwzględnimy tablice wymieralności z różnych okresów, począwszy od tablic z lat 1952-1953, a na latach 1973-1975 kończąc (późniejszymi tablicami w chwili pisania tych słów nie dysponujemy).

Niedobrym wspomnieniem przeszłości, zresztą niedalekiej, jest wartość przeciętnego trwania życia z lat 1931-1932: wynosiła ona 49,8 roku.

Odpowiednie wartości powojenne przedstawiają się następująco:

lat

1952-1953..........61,5

1955-1956..........64,9

1960-1961..........67,6

lat

1965-1966..........69,9

1970-1972..........70,4

1973-1975..........71,0

Gdy u progu lat trzydziestych przeciętne trwanie życia wynosiło u nas niecałe 50 lat, to obecnie wynosi 71 lat. Oznacza to, że dziecko, które dziś przychodzi na świat, ma przed sobą, przeciętnie biorąc, o 21 lat życia więcej niż dzieci urodzone we wczesnych latach trzydziestych. Cóż może być ważniejszego nad to, tak wielkie osiągnięcie?

2. Przeciętne trwanie życia według płci

Asygnata na życie — tego obrazowego określenia używał Karol Marks — zależna jest od płci: jak wiadomo, w uprzywilejowanym położeniu jest pod tym względem płeć żeńska. Świadczą o tym również 'dane polskie.

Przed wojną, w latach trzydziestych, przeciętne trwanie życia mężczyzn wynosiło 48,2 roku, kobiet — 51,4. Kobiety żyły dłużej o 3,2 roku.

Dane powojenne przedstawiają się następująco:

1952-1953 1955-1956 1960-1961 1965-1966 1970-1972 1973-1975

Mężczyźni Kobiety Różnica

58,6 64,2 5,6

61,8 67,8 6,0

64,8 70,5 5,7

66,8 72,8 6,0

66,8 73,8 7,0

67,3 74,4 74

247

Porównując wartości z lat 1931-1932 i 1973-1975, stwierdzamy wzrost przeciętnego trwania życia mężczyzn o 19,1 roku, kobiet — o 23 lata. Wzrost trwania życia był więc udziałem obu płci, ale większy był pp stronie kobiet. To sprawiło, że odstęp między przeciętnym trwaniem życia mężczyzn i kobiet uległ w porównaniu z okresem przedwoj ennym zwiększeniu: z 3,2 roku wzrósł on do sześciu, a ostatnio już do siedmiu lat.

Należałoby rzecz odwrócić i mówić nie o nadwyżce łat życia po stronie kobiet, lecz o niedoborze lat życia po stronie mężczyzn. Dopiero takie ujęcie sprawy ukazuje pewien dramat społeczny, który polega na przedwczesnym wymieraniu mężczyzn. Zagadnienie to, znane pod nazwą nadumieralności mężczyzn, powinno stać się przedmiotem troski całego społeczeństwa.

3. Przeciętne dalsze trwanie życia osób w różnym wieku

Jest dosyć częstym zjawiskiem, że analizę trwania,życia zaczyna się i kończy na parametrach obliczonych dla noworodka. Postępowanie takie jest oczywiście niesłuszne. Właściwości istniejących warunków umieralności, ich odrębność, ukryte są nieraz w parametrach szczegółowych, to znaczy obliczonych dla poszczególnych grup wieku. Nie należy więc rezygnować z ich rozbioru.

Przytoczę przykład takiej odrębności. Jak to przy innej sposobności wykazałem, najwyższy w skali światowej parametr dalszego trwania życia kobiet w starszym wieku jest udziałem kobiet radzieckich. W świetle tablic wymieralności z lat 1950-1960, 60-letnia mieszkanka Irlandii ma przed sobą do przeżycia przeciętnie 16,8 lat, 60-letnia Włoszka — 18,2, a 60-letnia obywatelka ZSRR — 20,6 lat. Nie dowiedzielibyśmy się o tej szczególnej właściwości warunków umieralności w ZSRR, gdybyśmy poprzestali na analizie parametrów trwania życia obliczonych dla noworodka.

W Rocznikach statystycznych GUS przytaczane są retrospektywne dane dla wieku: O, 15, 30, 45 i 60 lat. O ewolucji parametrów obliczonych dla noworodka była już mowa. Spójrzmy teraz, jak przebiegał rozwój parametrów szczegółowych.

248

Tablica 7. Ewolucja niektórych parametrów dalszego trwania życia w Polsce

Przeciętne dalsze trwanie życia osób

Lata w wieku

15 lat 30 łat 40 lat 60 lat

Mężczyźni

1931-32 47,8 36,0 24,0 13,7

1952-53 52,1 38,9 25,9 14,7

1955-56 53,9 40,2 26,9 15,4

1 960-61 54,8 41,1 27,6 15,8

1965-66 55,6 41,7 28,2 16,1

1970-72 54,6 40,7 27,3 15,5

1975 54,5 40,6 27,3 15,7

Kobiety

1931-32 49,8 38,0 26,4 15,1

1952-53 56,7 43,0 29,6 17,3

1955-56 58,9 44,8 31,1 18,5

1960-61 59,9 45,5 31,5 18,6

1965-Ś6 61,0 46,5 32,3 19,2

.1970-72 61,1 46,5 32,3 19,3

1975 61,3 46,7 32,5 19,4

W każdej z uwzględnionych tu kategorii wieku obserwujemy wzrost dalszego trwania życia, i to zarówno w stosunku do liczb z lat trzydziestych, jak i do tych, które notowaliśmy u progu okresu powojennego, tj. w łatach 1952-1953. Ale „piękne dni Aranjuezu" zdają się mijać: u kobiet przyrost lat życia wyraża się już tylko ułamkami roku, i to drobnymi, u mężczyzn zaś w niejednej kategorii wieku zamiast wzrostu notujemy spadek dalszego trwania życia. Niepokojące jest zwłaszcza to ostatnie zjawisko.

Niedobór lat życia mężczyzn w stosunku do trwania życia kobiet zyskuje na sile. Z utęsknieniem oczekujemy zwrotu w tej dziedzinie. Czekają na to również demografowie innych krajów, dotkniętych znacznymi rozmiarami nadumieralności mężczyzn.

4. Trwanie życia w miastach i na wsi

Z kraju, który od wieków stanowił „wielką gromadę wiejską", przedzierzgnęła się Polska po drugiej wojnie światowej

249*

w kraj o przewadze — i to znacznej — ludności miejskiej. Ewo-, łucję tę (należałoby może powiedzieć: rewolucję) wyrażają na->-stępujące dane procentowe:

% ludności

1931 ..... miasta .... 27,4 wieś 72,6

1946 ..... . . . . 31,8 €8,2

1950 ..... .... 39,0 61,0

1960 ..... .... 48,4 51,6

1965 ..... .... 49,7 50,3

1970 ..... . . . . 52,3 47,7

1975 ..... . . . . 55,7 44,3

1976 ..... . . . . 56.4 43,6

Jak z liczb tych widać, kraj nasz jest widownią burzliwie-. przebiegającego procesu urbanizacji. Proces ten jest w pełnym biegu i trzeba się liczyć z dalszymi, i to znacznymi jego postępami. W podobnej sytuacji przed badaczem rzeczywistości, staje zawsze pytanie: od czego kraj odchodzi (stosunki wiejskie) i ku czemu zmierza (stosunki miejskie)? Gdy chodzi o problem-trwania życia, kwestia sprowadza się do pytania: gdzie ludzie żyją dłużej — w mieście czy na wsi?

O odpowiedź na to pytanie nietrudno: jest ona zawarta^ w tablicach wymieralności, które są u nas obliczane w podziale na miasta i wieś. Podział taki był uwzględniany w przedwojennych polskich tablicach wymieralności, jest też uwzględniany obecnie.

Według tablic wymieralności z lat 1931-1932, przeciętne trwanie życia obliczone łącznie dla obu płci wynosiło w Polsce:.

lat

wielkie miasta............ 53,0

średnie i małe miasta......... 54,0

wieś................. 48,7

A więc najdłużej cieszyli się życiem mieszkańcy średnich*, i małych miast. Wielkie miasto skracało życie człowieka o jeden rok, wieś z jej trudnymi wówczas warunkami bytowania skracała życie o przeszło 4 lata.

Z tablic przedwojennych wynika następnie, że trwanie życia mężczyzn wynosiło: w miastach {wszelkiej wielkości) — 51,4 ro--

-260

ku, na wsi — 47,4 roku. Odpowiednie wartości dla kobiet wynosiły wówczas: 55,9 i 50,0. Różnica na niekorzyść wsi wynosiła: u mężczyzn — 4 lata, u kobiet — blisko 6 lat (dokładnie .5,9). Niekorzystne były parametry miejskie, jeszcze gorsze — parametry wiejskie.

Ewolucję trwania życia w przekroju miasto—wieś wyrażają .dane zawarte w tablicy 8.

Tablica 8. Ewolucja przeciętnego trwania życia (e<j) w Polsce w okresie od 1931 do 1975 r.

Lata Mężczyźni Kobiety

miasto wieś miasto wieś

1931-32 51,4 47,4 55,9 50,0

1952-53 59,0 58,3 65,4 63,4

1955-56 62,2 61,6 68,7 ,67,0

1960-61 65,0 64,7 71,2 69,9

1965-66 66,8 66,9 73,1 72,6

1970-72 66,7 66,9 73,9 73,6

1975 66,7 67,3 74,2 74,4

Przeciętne trwanie życia rośnie tak w mieście, jak i na wsi. ;Zysk wsi jest przy tym większy od zysku miast. Porównując ;.parametry z roku 1975 z parametrami z lat 1931-1932, stwier-•dzamy, co następuje:

— przeciętne trwanie życia mężczyzn wzrosło w rozpatrywanym okresie: w miastach — o 15,3 roku, na wsi — o 19,9 roku;

— przeciętne trwanie życia kobiet wzrosło w tym samym czasie: w miastach — o 18,3 roku, na wsi — o 24,4 roku.

Z przytoczonych rachunków wynika, że wszystkie cztery odłamy ludności wyniosły poważne korzyści z powojennego postępu, ale głównymi beneficjantami są mieszkańcy wsi, i to przede wszystkim kobiety.

O ile przed wojną stan rzeczy na wsi był zdecydowanie gorszy niż w miastach, to po wojnie, w Polsce Ludowej, obraz ten doznaje gruntownej zmiany. Panoramę demograficzną wsi polskiej przestało szpecić jej upośledzenie w stosunku do miast w postaci krótszego trwania życia: znikła tradycyjna przewaga :parametrów miejskich.

251

Przełom, o którym mowa, nastąpił w połowie lat sześćdziesiątych, kiedy przeciętne trwanie życia mężczyzn, wyższe dotąd w miastach, przechyliło się na korzyść wsi. Różnica była co prawda niemal symboliczna (66,9 roku na wsi wobec 66,8 w miastach), ale demograf wie, że takich jaskółek nie wolno lekceważyć: zjawisko dziś tylko symboliczne stać się może jutro znamieniem czasu. Niedługo wypadło czekać na zdystansowanie miasta przez wieś i w zakresie parametrów dla kobiet.

Możemy już sformułować odpowiedź na pytanie, od którego rozpoczęliśmy nasze rozważania: trwanie życia jest w tej chwili dłuższe na wsi niż w mieście. Różnica jest jednak niewielka, tak iż bardziej właściwy byłby wniosek, że szansę dalszego trwania życia są dziś dla mieszkańców miast i wsi wyrównane 1.

5. Trwanie życia według województw

Kto chce bliżej poznać zjawisko stanowiące przedmiot jego teoretycznego czy praktycznego zainteresowania, ten żadną miarą nie może poprzestać na danych liczbowych charakteryzujących zjawisko w całości. Wymagają one dopełnienia w postaci danych szczegółowych, obrazujących stan badanego zjawiska w przekroju terytorialnym. Dopiero wówczas dochodzą do głosu te wszystkie szczególne aspekty i układy zjawiska, które w liczbach ogólnych uległy zatarciu.

Opublikowane ostatnio przez GUS wojewódzkie tablice trwania życia w latach 1973-1975 pozwolą nam zanalizować poziom trwania życia w Polsce w ujęciu terytorialnym. Opublikowane dane nie zawierają zróżnicowania parametrów wojewódzkich według rodzaju osiedli (miasto—wieś). Z konieczności więc zabraknie tej specyfikacji i w naszej analizie.

Wspomniane najnowsze wojewódzkie parametry przeciętnego trwania życia (e0) podajemy w tablicy 9.

Interesują nas, jak zwykle, przykłady skrajne, a więc najmniej korzystne — te, którym należy przeciwdziałać, i najlepsze — te, które powinny służyć za wzór. W naszym zestawieniu

1 Por.: M. L atu c h, Stan i perspektywy oraz podstawowe problemy rozwoju demograficznego Polski, „Biuletyn IGS", 1977, nr 2.

252

Tablica 9. Parametry przeciętnego trwania życia w Polsce w latach 1973-1975 według województw

Województwa e0 Województwa to

m. k. m. k.

Polska 67,3 74,4 Nowosądeckie 67,4 74,0-

St. warszawskie 67,5 75,1 Olsztyńskie 67,2 74,6-

Bialskopodlaskie 67,7 74,7 Opolskie 67,3 74,3

Białostockie 69,8 76,3 Ostrołęckie 67,1 74,5

Bielskie 67,3 74,3 Pilskie 67,4 74,1 '

Bydgoskie 67,8 74,7 Piotrkowskie 66,6 73,9-

Chełmskie 68,2 74,4 Płockie 67,3 74,5

Ciechanowskie 66,6 74,6 Poznańskie 68,4 74,9

Częstochowskie 66,3 73,9 Przemyskie 67,6 74.O

Elbląskie 66,2 75,0 Radomskie 67,5 74,4

Gdańskie 68,2 75,0 Rzeszowskie 68,1 74.S

Gorzowskie 66,9 74,3 Siedleckie 67,8 74,5

Jeleniogórskie 66,4 73,8 Sieradzkie 67,2 74,4

Kaliskie 67,8 74,5 Skierniewickie 67,1 74,4

Katowickie 66,6 73,7 Słupskie 67,1 74,8

Kieleckie 67,2 74,3 Suwalskie 67,7 75,1

Konińskie 67,5 74,5 Szczecińskie 66,3 73,9"

Koszalińskie 66,5 74,1 Tarnobrzeskie 67,8 74,5

M. krakowskie 67,7 75,0 Tarnowskie 67,1 74,5

Krośnieńskie 67,6 75,1 Toruńskie 67,1 74,3

Legnickie 67,2 73,5 Wałbrzyskie 66,4 74,1

Leszczyńskie 68,8 74,6 Włocławskie 66,3 74,1

Lubelskie 67,9 74,9 Wrocławskie 67,5 74,8-

Łomżyńskie 68,5 75,3 Zamojskie 68,4 74,7

M. łódzkie 66,4 73,4 Zielonogórskie 67,7 74,6

rolę reprezentantów najniższego i najwyższego poziomu średniej długości życia spełniają wymienione na s. 253 województwa.

Na liście minimów dla mężczyzn znalazło się 10 województw z elbląskim na czele. Parametr elbląski dla mężczyzn, który wynosi 66,2 roku, jest niższy od przeciętnego dla kraju o 1,1 roku, a od najwyższego, którym jest parametr białostocki — o 3,6 roku. Poziom przeciętnego trwania życia mężczyzn w województwie elbląskim daje więc powód do szczególnej troski. Zjawisko, z którym mamy do czynienia, jest tym bardziej zastanawiające, że to samo województwo, gdy chodzi o kobiety,

253

minima

dla mężczyzn:

elbląskie......... 66,2

-częstochowskie...... 66,3

szczecińskie........ 66,3

•włocławskie........ 66,3

jeleniogórskie....... 66,4

sm. łódzkie........ 66,4

koszalińskie........ 66,5

ciechanowskie....... 66,6

katowickie ,....... 66,6

piotrkowskie....... 66,6

dla kobiet:

m. łódzkie........ 73,4

legnickie......... 73,5

"katowickie........ 73,7

jeleniogórskie....... 73,8

częstochowskie...... 73,9

piotrkowskie....... 73,9

szczecińskie........ 73,9

maksima

białostockie..........69,8

leszczyńskie..........68,8

łomżyńskie ,.........68,5

poznańskie..........68,4

zamojskie. , . . .'......68,4

chełmskie...........68,2

gdańskie...........68,2

rzeszowskie..........68,1

białostockie..........76,3

łomżyńskie..........75,3

krośnieńskie..........75,1

st. warszawskie........75,1

suwalskie...........75,1

elbląskie...........75,0

gdańskie...........75,0

m. krakowskie........75,0

figuruje na liście maksimów. Te różne lokaty każą oczekiwać szczególnie dużego w województwie elbląskim odstępu między wartościami trwania życia dla mężczyzn i dla kobiet. Tak też jest w istocie: parametr e0 dla kobiet jest tu o 8,8 roku wyższy od odpowiedniej wartości dla mężczyzn. Powiedzmy wyraźnie:

0 tyle lat jest krótsze trwanie życia mężczyzn.

Tylko o 0,1 roku dłuższe jest przeciętne trwanie życia mężczyzn w trzech województwach: częstochowskim, szczecińskim

1 włocławskim. Naturalnie, i te współczynniki napawają nas troską. To samo zresztą powiemy o województwach: jeleniogórskim, miejskim łódzkim oraz o czterech dalszych województwach figurujących na liście minimów dla mężczyzn.

Najniższe parametry dla kobiet to te, które wynoszą poniżej 74 lat. Mamy 7 województw o tak niskim poziomie przeciętnego trwania życia, a niezaszczytny prym dzierży w tym zespole województwo miejskie łódzkie, gdzie parametr e0 dla kobiet wynosi 73,4 roku, W porównaniu z przeciętną krajową jest on niższy równo o rok, a od wartości maksymalnej, która jest udziałem województwa białostockiego, odchyla się o 2,9 roku.

254

Na terenie województwa miejskiego łódzkiego obok problemu znacznej nadumieralności mężczyzn (mężczyźni żyją tu, przeciętnie, o 7 lat krócej od kobiet) istnieje problem nadumieralności kobiet w stosunku do poziomu odpowiednich parametrów w województwach figurujących na naszej liście maksimów.

Pewną część województw odnajdujemy na obu niekorzystnych listach — na męskiej i na żeńskiej. Są to: częstochowskie, szczecińskie, jeleniogórskie, miejskie łódzkie, piotrkowskie i katowickie. Dokładne rozpoznanie warunków i czynników, stanowiących podłoże wysokiej umieralności w tych województwach, mogłoby się przyczynić do właściwego ukierunkowania walki z nadmierną umieralnością na tych terenach.

Figurują wyłącznie na liście minimów dla mężczyzn województwa: elbląskie, włocławskie, koszalińskie i ciechanowskie. Na liście minimów dla kobiet zastajemy tylko jedno województwo, którego nie było na liście minimów dla mężczyzn: jest nim województwo legnickie.

Spójrzmy z kolei na listy parametrów najkorzystniejszych. Najwyższym przeciętnym trwaniem życia, i to zarówno po stronie mężczyzn, jak i kobiet legitymuje się województwo białostockie. Parametr białostocki dla 'mężczyzn przewyższa przeciętną krajową o dwa i pół roku; podobna przewaga po stronie kobiet białostockich wynosi prawie dwa lata (dokładnie: 1,9 roku). Można więc mówić o poważnych osiągnięciach województwa białostockiego w walce z umieralnością: są one znaczne, gdy chodzi o kobiety, i jeszcze większe, gdy chodzi o mężczyzn.

Mamy poza tym 7 województw, które znalazły się na liście maksimów dla mężczyzn i tyleż na liście dla kobiet. Zwróćmy uwagę, że obie listy nie w pełni się pokrywają. Na Uście męskiej zastajemy 5 województw, których nie ma na liście żeńskiej (leszczyńskie, poznańskie, zamojskie, chełmskie i rzeszowskie). Ale jest też 5 województw, które figurują na liście maksimów żeńskich, podczas gdy brak ich na odpowiedniej liście dla mężczyzn (stołeczne warszawskie, suwalskie, elbląskie, gdańskie i miejskie krakowskie). Tylko trzy województwa figurują na obu listach: białostockie, łomżyńskie i gdańskie.

Byłoby rzeczą nader cenną, gdybyśmy mogli skonfrontować aktualne wojewódzkie parametry przeciętnego trwania życia

255-

z takimiż parametrami z lat wcześniejszych. Nie jest to jednak możliwe z uwagi na zmianę podziału administracyjnego kraju: mamy dziś 49 województw, podczas gdy przed reorganizacją było ich tylko 17, a łącznie z miastami wydzielonymi z województw 22. Można jednak nie wątpić, że szczególnie korzystne regionalne parametry trwania życia, tak jak i parametry szczególnie niekorzystne, są wytworem ewolucji warunków umieralności na dłuższej fali. Czynnik koniunkturalny może w danym-roku obniżyć lub podnieść stopę umieralności, ale —- pomijając przypadki szczególne — niska stopa umieralności pozostaje •niską, a wysoka — wysoką. To samo powiedzieć należy o parametrach trwania życia, które nie są przecież niczym innym, jak miarą istniejącego w danym czasie i miejscu poziomu umieral--ności.

6. Trwanie życia na emeryturze

Przedłużenie życia ludzkiego ma ten ważny skutek, że wydłuża się czas życia na emeryturze. Przywilej ten w szczególnej. mierze służy kobietom, i to z dwóch względów: primo — z powodu ich większej, w porównaniu z mężczyznami, długowieczności, i secundo — z uwagi na wcześniejsze w wielu krajach przechodzenie na emeryturę.

Zajrzyjmy do polskich tablic wymieralności. Dowiadujemy się z tego źródła, że przeciętne dalsze trwanie życia 65-letnich mężczyzn i 60-letnich kobiet wynosiło:

Mężczyźni Kobiety

1931-1932 1952-1953 1965-1966 1970-1972 1973-1975

10,8 11,7 1238

12,2 12,55

15,1 17,5 19,3 19,3 19,5

Parametry dalszego trwania życia osób przechodzących na! emeryturę .systematycznie rosną — z jednym co prawda wyjątkiem: liczby z lat 1970-1972 nie tylko nie przyniosły wzrostu, lecz gdy chodzi o mężczyzn, wykazały spadek w stosunku do1 poziomu z lat 1965-1966. Wchodzą tu. w grę dwie możliwości: lata 1970-1972 mogły być pod względem sanitarno-epidemiolo-

'256

gicznym szczególnie niekorzystne (grasowała w tym okresie -epidemia grypy) albo spadek jest tylko pozorny, bo wywołany zmianą metodologii obliczania polskich tablic wymieralności. Apelowałem do autorów tych tablic, by wyjaśnili, ile wyniosłyby wartości ex z lat 1970-1972, gdyby zostały obliczone starą metodą, ale głos mój pozostał bez echa. W tym stanie rzeczy -wszelkie próby objaśnienia przyczyn wspomnianego spadku — -a próby takie były czynione — nie mają większej wartości.

Jeśli pozostaniemy przy tych mniej korzystnych parametrach 1 lat 1970-1972, to i tak stwierdzimy poważne przedłużenie czasu życia na emeryturze w porównaniu ze stanem rzeczy z lat trzy-' dziestych. Przeciętne dalsze trwanie życia 65-letnich mężczyzn wzrosło o 1,4 roku, takież trwanie życia 60-letnich kobiet — o ponad 4 lata. Mężczyzna, 'który przechodzi na emeryturę, ma dziś przed sobą, przeciętnie biorąc, ponad 12 lat życia, a będąca w podobnej sytuacji kobieta — ponad 19 lat.

Przyjmując, że wiek produkcyjny rozpoczyna się dla obu płci w 18 roku życia (założenie to dosyć dobrze odpowiada aktualnym stosunkom w Polsce), ustalamy, że przeciętny Polak pracuje zawodowo 47 lat, po czym 12 lat spędza na emeryturze, a przeciętna Polka pracuje zawodowo 42 lata, a w charakterze emerytki spędza 19 lat. Proporcje wzajemne aktywności zawodowej i życia na emeryturze są dla każdej płci różne, korzystniejsze — w odczuciu większości zainteresowanych — dla kobiet.

Zakończę te rozważania przypomnieniem uwagi, jaką już wcześniej poczyniłem. Oto świat pracy korzysta dziś z dobrodziejstwa zabezpieczenia starości, a rola tego zabezpieczenia zyskuje na znaczeniu w miarę przedłużania się życia ludzkiego. Zabezpieczenie starości da się obliczyć w złotówkach, natomiast przedłużenie życia jest czymś bezcennym2.

7. Lata „dobre" i „złe"

Postulowałem od dawna, by przejść w Polsce do obliczania •corocznych tablic wymierałności. Postulat ten doczekał się realizacji z chwilą wprowadzenia w Głównym Urzędzie Statystycznym nowoczesnej techniki obliczeniowej.

* E. R o s s e t, Demografia Polski, t. 2, Warszawa 1975, s. 493.

257

W tej chwili dysponujemy już corocznymi danymi o trwaniu życia mieszkańców Polski za okres 6 lat, od 1970 do 1975 r. Oto figurujące w tych tablicach parametry przeciętnego trwania życia (tabl. 10).

Tablica 10. Przeciętne trwanie życia w Polsce (e0) w latach 1970-1975

Lata Ogółem Miasta Wieś

m. k. m. k. m. k.

1970 66,62 73,33 66,22 73,41 67,02 73,29

1971 66,13 73,25 65,71 73,29 66,55 73,25

1972 67,32 74,17 66,51 74,06 68,11 74,33

1973 67,15 74,30 66,59 -74,18 67,68 74,45

1974 67,80 74,64 67,30 74,56 68,26 74,76

1975 67,0 74,3 ' 66,7 74,2 67,3 74,4

Chcemy spojrzeć na te liczby pod kątem podziału poszczególnych lat na „dobre" i „złe". Otóż wyraźnie niekorzystne były lata 1971, 1973 i 1975. Dobre natomiast były lata 1972 i 1974, kiedy parametry trwania życia osiągały coraz to nowe rekordy. A rok 1970? Ten musimy wyłączyć z rachunku, ponieważ nie ma dlań punktu odniesienia.

Lata, które określiliśmy mianem „złych", zbiegają się z latami epidemicznego nasilenia grypy. Oto liczby zarejestrowanych w Polsce zachorowań na grypę:

1970...........3 920 502

1971...........6127674

1972........... 182119

1973...........495579

1974...........209983

1975...........376805

Zależność poziomu trwania życia od występowania czy niewystępowania grypy jest bezsporna. Należałoby jednak zachować ostrożność w jednostronnym spojrzeniu na etiologię lat „dobrych" i „złych": grypa jest istotnym, ale przecież nie jedynym czynnikiem, który stanowi o poziomie umieralności, a w konsekwencji i trwania życia.

8. Porównanie z Francją

Wartości przeciętnego trwania życia (e0) w Polsce i we Francji zestawiał przed kilku laty Roland Pressat. Powtórzę tu jego

17 — E. Hosset: Trwanie...

258

Polska Francja Różnica

59,1 65,7 6,6

64,8 68,3 3,5

67,7 70,5 2,8

70,4 71,5 1,1

zestawienie, usuwając z niego niepoprawne — jak się po nie-wczasie okazało — parametry polskie z lat 1963-1965 i wprowadzając na ich miejsce parametry z najnowszej polskiej tablicy wymieram ości. Naturalnie, i dla Francji dane z lat 1963-1965 zastąpimy nowszymi danymi (1969). Po tych zmianach otrzymamy następujący obraz porównawczy przeciętnego trwania życia w Polsce i we Francji.

Lata

1948

1955-1956 1960-1961 1970-^1972

U progu okresu powojennego różnica trwania życia w Polsce i we Francji była bardzo duża: wynosiła ona przynajmniej 7 lat. Dziś wynosi już tylko 1,1 roku. Porównanie to może służyć jako miara naszych osiągnięć w dziedzinie przedłużenia życia ludzkiego — osiągnięć minionego trzydziestolecia.

Komentując powyższe dane, Pressat zauważa, że „Polska zdaje się być obecnie, po Czechosłowacji, tym krajem socjalistycznym, gdzie przeciętne trwanie życia jest największe: w każdym razie wszystkie te kraje są sobie obecnie dosyć bliskie, a ich sytuacja nie odbiega od sytuacji najbardziej zaawansowanych narodów zachodnich" 3.

Również pani Chantal Blayo zwraca uwagę na niezwykle szybkie postępy, jakie w europejskich krajach socjalistycznych poczynił rozwój przeciętnego trwania życia. Podkreśla ona w szczególności bardzo korzystne kształtowanie się w Polsce parametrów .dalszego trwania życia osób stojących u progu starszego wieku (60 lat)4.

9. Nasz dystans w stosunku do Szwecji

Cenną dla każdego kraju informacją jest dystans, jaki go dzieli od kraju o najwyższym w skali ogólnoświatowej poziomie średniej długości życia, czyli w tej chwili od Szwecji.

3 R. Pressat, Donnees recentes sur la mortalite en Pologne, „Po-pulation", 1968, nr l, s. 135.

4 Ch. Blayo, La population des pays sodalistes europeens, II. Autres aspects de l'evolution demographiąue, „Population", 1966, nr 5, s. 1008.

259

U progu lat trzydziestych polski parametr przeciętnego trwania życia był niższy od analogicznego parametru szwedzkiego

0 14-15 lat. Tak rzecz się miała z parametrami zarówno dla mężczyzn, jak i dla kobiet. Na początku lat sześćdziesiątych różnica była już znacznie mniejsza: 6-7 lat po stronie mężczyzn

1 około 4 lat po stronie kobiet. Dziś nasz niedobór w stosunku do Szwecji wynosi w zaokrągleniu 4 lata u mężczyzn i 3 lata u kobiet.

O postępującym zmniejszaniu się naszego zapóżnienia w stosunku do Szwecji mówią również mierniki określające wielkość dystansu chronologicznego. W połowie XIX wieku przeciętne trwanie życia wynosiło w ówczesnym Królestwie około 35 łat i odpowiadało poziomowi odpowiedniego parametru szwedzkiego z 1760 r.5 Nasze ówczesne opóźnienie w stosunku do Szwecji wynosiło zatem około 90 łat. Na początku lat trzydziestych podobne opóźnienie wynosiło 50 lat, a dziś wynosi około 20 lat.

Tak oto krok za krokiem zmniejsza się nasz dystans chronologicznie w stosunku do kraju, który przoduje światu pod względem długości życia ludzkiego.

10. Rachunki perspektywiczne

Według prognozy wykonanej w Głównym Urzędzie Statystycznym wartości przeciętnego trwania życia mają się kształtować w okresie czterech ostatnich pięcioleci XX wieku, jak następuje:

1981-1985 1986-1990 1991-1995 1996-2000

Jeżeli przewidywania te spełnią się — a nie ma w tej chwili powodu, by je podawać w wątpliwość — to już w latach dziewięćdziesiątych, i to w pierwszej połowie tej dekady, parametry przeciętnego trwania życia przekroczą u mężczyzn 70 lat, a u ko-

Miasta Wieś

mężczyźni kobiety mężczyźni kobiety

68,2 74,2 68,7 74,1

69,1 74,7 69,6 74,8

70,2 75,4 70,9 75,7

71,5 76,1 72,1 76,7

5 I, Holmberg, Demographic Models DMH, Gó'teborg 1968, s. 12.

260

261

biet — 75 lat. Z końcem stulecia parametry dla mężczyzn wynosić mają 71-72 lata, dla kobiet zaś 76-77 lat.

W świetle analizowanej prognozy zanosi się na to, że w ostatnim dwudziestoleciu kończącego się wieku przeciętne trwanie życia mężczyzn wzrośnie w miastach o 3,8 roku, na wsi —

0 4,1 roku. W tym samym czasie przeciętne trwanie życia kobiet ma wzrosnąć w miastach o 2,3 roku, na wsi — o 3,2 roku. Przewiduje się zatem: 1. większy przyrost lat życia po stronie mężczyzn niż po stronie kobiet, oraz 2. większy przyrost po stronie wsi niż po stronie miast.

Obydwie perspektywy ocenić wypada jako wysoce korzystne. Pierwsza z nich zapowiada ostateczne wygaśnięcie wiekowego zaniedbania wsi polskiej pod względem długości życia ludzkiego, druga stanowi zapowiedź kurczenia się wysokiego dotychczas odstępu między przeciętnym trwaniem życia mężczyzn

1 kobiet.

Wypada też zwrócić uwagę na dystans dzielący polskie parametry perspektywiczne od analogicznych parametrów krajów o najwyższym w skali światowej poziomie przeciętnego trwania życia. Zanosi się na to, że jeszcze w tym stuleciu ulegnie ostatecznej likwidacji nasze, dziś już niewielkie opóźnienie w dziale parametrów dla kobiet. Jeśli zaś chodzi o mężczyzn, to pewne zapóź-nienie w stosunku do światowych optimów pozostanie, lecz nie będzie tak duże jako obecnie.

B. Inne charakterystyki trwania życia

Z innych charakterystyk tablicowych omówimy tu dwie: normalne trwanie życia oraz liczby dożywających określonego wieku.

11. Normalne trwanie życia

polskich tablic wymieralności, dawniejszych i nowszych, wiek N ten przedstawia się, jak następuje:

Mężczyźni Kobiety Mężczyźni Kobiety

1931-1932 72,5 75,6 1960-1961 76,0 79,7

1952-1953 73,7 77,9 1965-1966 76,1 80,2

1955-1956 74,8 78,8 1970-1972 76,0 80,0

wie

Przypomnijmy, że chodzi tu o wiek, na który w drugiej poło-życia przypada największe zagęszczenie zgonów. W świetle

Na przestrzeni 40 lat, objętych tym zestawieniem, normalne trwanie życia mężczyzn wzrosło o 3,5 roku, kobiet — o 4,4 roku. Dwa fakty są tu istotne: po pierwsze — wiek normalny, wbrew niektórym autorom, nie jest wartością niezmienną, i po wtóre — zysk kobiet w zakresie odsunięcia normalnego kresu życia jest większy od zysku mężczyzn.

Ostatnie lata, od roku 1960 począwszy, nie przyniosły wzrostu normalnej długości życia. Miejmy nadzieję, iż mamy do czynienia z chwilowym zahamowaniem tak pożądanego procesu, jakim jest odsuwanie normalnego kresu życia.

Wysoce pomyślnym zjawiskiem jest stale postępujący wzrost liczby osób dożywających wieku normalnego. Przekonamy 'się o tym za chwilę, rozpatrując parametry dożycia. Wielkie to, a jeszcze nie zamknięte, osiągnięcie naszych czasów.

Jeśli chodzi o dalszą ewolucję normalnego trwania życia w Polsce, to prognoza GUS zakłada, iż w pięcioleciu 1996-2000 wiek normalny mężczyzn osiągnie na wsi 78,9 roku, a w mieście — 79,1 roku. Odpowiednie parametry perspektywiczne dla kobiet wynoszą: 82,5 roku w mieście i 82,7 na wsi. Nie trzeba przekonywać, że' — jak na istniejące warunki biologii człowieka — są to wskaźniki w pełni korzystne. Znaczenie ich jest tym większe, że coraz więcej ludzi dożywa wieku normalnego.

12. Liczby dożywających

O porządku wymierania generacji, bardziej czy mniej korzystnym, decydują wartości lx, czyli liczby dożywających figurujące w tablicy wymieralności. Zajrzyjmy do polskich tablic wymieralności z różnych okresów i sprawdźmy, jak się kształtowały u nas liczby dożywających (tabl. 11).

262

Tablica 11. Porządek wymierania generacji według polskich tablic wymieralności z lat 1931-1932, 1952-1953 i 1973-1975

Wiek (lata) Liczba dożywających wieku x w latach

1931-32 1952-53 1973-75

m. j k. m. k. m. k.

0 100000 100000 100000 100000 100000 100000

10 76910 79830 87625 89695 96590 97638

15 75970 78730 87110 89334 96390 97314

20 74520 77210 86284 88762 95922 97112

30 70470 73060 83754 86982 94257 96576

40 66220 68270 80743 84672 91720 95565

50 59950 62970 75457 81067 86560 93128

60 48860 54240 64073 73622 76098 87527

65 40980 46380 54998 67043 67368 82383

70 31 360 38240 43429 57280 55264 74385

80 11 100 15920 17529 28131 24512 44105

Zawarte w tej tablicy dane pozwalają nam zdać sobie sprawę z postępów dokonującego się w Polsce przejścia demograficznego w jego podstawowej formie, jaką jest spadek umieralności (wzrost liczby dożywających jest wynikiem redukcji przedwczesnych zgonów). Oto, co widzimy:

— w wieku 20 łat dożywała u progu lat trzydziestych 74,5% przychodzących na świat chłopców i 77,2% dziewcząt, dziś dożywa tego wieku 95,9% chłopców i 97,1% dziewcząt;

— wieku 40 lat dożywało w latach trzydziestych 66,2% męskich i 68,3% żeńskich członków generacji noworodków, obecnie wieku tego dożywa 91,7% mężczyzn i 95,6% kobiet;

— w wieku 60 lat dożywało w latach trzydziestych 48,9% mężczyzn i 54,2% kobiet, dziś odpowiednie liczby dożywających wynoszą 76,1% i 87,5%;

— wieku 80 lat dożywało w latach trzydziestych 11,1% mężczyzn i 15,9% kobiet, obecnie dochodzi do tego wieku 28,1% mężczyzn i 44,1% kobiet.

Oglądaliśmy tu plon przejścia demograficznego. W istocie jest to plon walki, jaką Polska Ludowa wydała zgonom przedwczesnym. Dodajmy — plon niezwykle bogaty.

263

13. Prawdopodobieństwo zgonu

Rozpatrzymy jeszcze prawdopodobieństwa zgonu dla osób w różnym wieku. Materiał liczbowy z tego zakresu zawarty jest w tablicy 12.

Tablica 12. Prawdopodobieństwo zgonu mężczyzn i kobiet w Polsce według tablicy , wymieralności z lat 1970-1972 *

Wiek Prawdopodobieństwo zgonu w ciągu roku (qx) Indeksy dla męż-

(w latach) czyzn (qkx = 100)

mężczyźni kobiety

0 0,03129 0,02434 129

10 0,00034 0,00025 136

20 0,00148 0,00051 290

30 0,00212 0,00079 268

40 0,00384 0,00171 225

50 0,00834 0,00422 198

60 0,02055 0,01011 203

70 0,05417 0,03088 175

80 0,12338 0,09169 135

Wyższe prawdopodobieństwo zgonu mężczyzn jest regułą właściwą wszystkim szczeblom drabiny wieku. Ale na jednych szczeblach jest ono mniejsze, na innych większe. Szczególnie duża jest nadumieralność mężczyzn około 20 roku życia: w wieku tym prawdopodobieństwo.zgonu mężczyzn jest blisko trzy razy większe od prawdopodobieństwa zgonu kobiet. Niebezpiecznie duże różnice utrzymują się przez cały okres wieku produkcyjnego. Jeszcze w 60 roku życia groźba śmierci jest u mężczyzn dwa razy większa niż u kobiet.

W jednym z dalszych rozdziałów zajmiemy się bliżej zagadnieniem tzw. nadumieralności mężczyzn. Zjawisko to, które w naszych oczach stanowi dramat demograficzny doby współczesnej, jest również udziałem naszego kraju. Dwukrotna w wielu kategoriach wieku przewaga prawdopodobieństw zgonu po stronie mężczyzn mówi o znacznym u nas nasileniu tego dramatycznego zjawiska.

264

14. Umieralność niemowląt w Polsce

Wpływ, jaki wywierają zgony niemowląt na wartość przeciętnego trwania życia, każe nam wejrzeć w kształtowanie się nasilenia tych zgonów.

W braku dokładnych danych o poziomie umieralności niemowląt w Polsce przedwojennej określamy go szacunkowo. Według mnie, na 1000 urodzeń żywych przypadało u nas w okresie międzywojennym 170-180 zgonów w pierwszym roku życia. Dla co piątego lub co szóstego wydanego na świat dziecka pierwsza wiosna życia była zarazem ostatnią.

Po drugiej wojnie światowej podjęto u nas energiczną walkę z tą nad wyraz bolesną klęską społeczną. Dała ona w efekcie poważny spadek umieralności niemowląt, co uwidaczniają poniższe współczynniki:

1946............119,8 1970

1947............114,7 1971

1948............112,1 1972

1950............111,2 1973 .

1955............82,4 1974 .

1960............54,8 1975 .

1965............41,4 1976 .

.33, . 29, , 28, 26,4 23,7 25,6 24,1

Pierwsze lata powojenne były bardzo trudne: kraj dźwigał się dopiero z ruin i zgliszcz wojennych, a stan zdrowotny ludności, wyniszczonej długotrwałą okupacją i ciężkimi przeżyciami wojennymi, był opłakany. W tej sytuacji umieralność niemowląt jeszcze przez wiele lat zbierała obfite żniwo. Poprawa zaczęła się w latach pięćdziesiątych i odtąd umieralność niemowląt jest w Polsce w pełnym odwrocie. Pierwszym sukcesem było zejście stopy zgonów niemowlęcych poniżej 100 promiłle. Potem w krótkich odstępach czasu zeszła ona poniżej 80, 60 i 40 promiłle. W ostatnich latach (1974-1976) notujemy już tylko 24-25 promiłle zgonów niemowlęcych. W stosunku do niedawnej jeszcze przeszłości osiągnięcia Polski są na tym polu ogromne. Mniej korzystnie wypada dla nas porównanie w przestrzeni: pod względem poziomu umieralności niemowląt pozostajemy w tyle za szeregiem krajów europejskich. Inna rzecz, że nasze opóźnienie w stosunku do krajów o bardzo niskim poziomie umieralności

265

stale maleje i jesteśmy na drodze do pełnego wyrównania tych zaległości.

Wejrzyjmy obecnie w dane obrazujące aktualny poziom umieralności niemowląt w Polsce w podziale na województwa z uwzględnieniem przekroju miasto-wieś (tabl. 13).

Tablica 13. Zgony niemowląt w Polsce w 1975 r. (na 100 urodzeń żywych) według województw

Województwa Zgony niemowląt Województwa Zgony niemowląt

miasta wieś miasta j wieś

Polska 24,8 25,3 Nowosądeckie 24,1 27,2

St. warszawskie 22,7 22,4 Olsztyńskie 24,4 23,0

Bialskopodlaskie 33,8 28,0 Opolskie 20,7 23,9

Białostockie 29,2 22,4 Ostrołęckie 26,0 29,0

Bielskie 26,7 24,7 Pilskie 25,6 27,1

Bydgoskie 24,6 27,0 Piotrkowskie 22,1 26,0

Chełmskie 19,0 23,6 Płockie 27,0 28,9

Ciechanowskie 27,2 28,0 Poznańskie 20,1 20,9

Częstochowskie 32,7 27,9 Przemyskie 19,3 26,0

Elbląskie 28,5' 26,2 Radomskie 23,7 25,6

Gdańskie 24,1 24,9 Rzeszowskie 28,6 23,0

Gorzowskie 32,5 26,8 Siedleckie 25,5 24,7

Jeleniogórskie 23,2 23,2 Sieradzkie 27,8 29,7

Kaliskie 22,1 26,7 Skierniewickie 25,3 23,6

Katowickie 27,2 24,9 Słupskie 25,0 28,7

Kieleckie 22,6 26,6 Suwalskie 22,8 23,3

Konińskie 23,8 22,5 Szczecińskie 23,3 25,8

Koszalińskie 33,5 32,2 Tarnobrzeskie 19,4 27,2

M. krakowskie 21,4 25,3 Tarnowskie 25,2 24,6

Krośnieńskie 22,5 22,2 Toruńskie 27,9 30,0

Legnickie 30,5 24,1 Wałbrzyskie 20,7 19,4

Leszczyńskie 22,5 23,1 Włocławskie 34,8 26,3

Lubelskie 20,1 25,8 Wrocławskie 21,4 21,6

Łomżyńskie 28,4 22,0 Zamojskie 22,1 22,4

M. łódzkie 26,9 31,6 Zielonogórskie 24,8 26,8

Poziom umieralności niemowląt jest na terenie kraju nierówny:

— w miastach, przy stopie ogólnokrajowej wynoszącej 24,8 promiłle, współczynniki wojewódzkie wahają się w granicach od 19,0 do 34,8 promiłle;

266

™ na wsi, przy stopie ogólnokrajowej wynoszącej 25,3 pro-mille, pole wahań współczynników wojewódzkich zamyka się w granicach od 19,4 do 32,2 promille.

Wynotujmy minimalne i maksymalne współczynniki wojewódzkie dla ludności miejskiej:

maksima

włocławskie..........34,8

bialskopodlaskie........33,8

koszalińskie..........33,5

częstochowskie........32,7

gorzowskie..........32,5

legnickie...........30,5

minima

Chełmskie........... 19,0

przemyskie.......... 19,3

tarnobrzeskie......... 19,4

lubelskie........... 20,1

poznańskie.......... 20,1

opolskie............ 20,7

Mamy zatem aktualnie 6 województw o niskiej stopie umieralności niemowląt w miastach i tyleż województw o stopie wysokiej. Skala wielkości wyłoniła się sama przez się: współczynniki niskie — to w obecnych naszych warunkach te, które wynoszą 19-20 promille; współczynniki wysokie, czy nawet bardzo wysokie — to te, które przekraczają 30 promilłe. Przykładem najniższej umieralności niemowląt miejskich świecą trzy województwa: chełmskie przemyskie i tarnobrzeskie. Straszą natomiast poziomem tych samych współczynników województwa: włocławskie, bialskopodlaskie i koszalińskie. Nie znamy bliżej źródeł bardzo dobrego stanu rzeczy w jednych województwach, a bardzo złego w innych. Byłoby chyba celowe upowszechnić wiedzę o jednych i drugich źródłach.

W grupie współczynników wiejskich minima i maksima kształtują się następująco:

minima

wałbrzyskie.......... 19,4

poznańskie.......... 20,9

m. krakowskie........ 21,4

wrocławskie......... 21,6

łomżyńskie.......... 22,0

krośnieńskie......... 22,2

maksima

koszalińskie..........32,2

m. łódzkie..........31,6

toruńskie...........30,0

sieradzkie..........29,7

ostrołęckie..........29,0

płockie............28,9

I tym razem wyodrębniliśmy 6 województw o parametrach najniższych i 6 o parametrach, najwyższych. Najniższym poziomem umieralności niemowląt wiejskich legitymuje się województwo wałbrzyskie. Jedyne to województwo, w którym umie-

267

ralność niemowląt wiejskich zeszła poniżej 20 promille. Na trzech dalszych, z kolei najlepszych miejscach figurują województwa: poznańskie, krakowskie i wrocławskie.

Współczynniki wiejskie zasługujące na miano najgorszych — to te, które oscylują wokół 30 promille. Z takim stanem rzeczy spotykamy się przede wszystkim w województwach: koszalińskim, miejskim łódzkim i toruńskim. Niewiele lepszą sytuację zastajemy w województwach: sieradzkim, ostrołęckim i płockim. Są to te tereny wiejskie, na które powinna być zwrócona szczególna uwaga.

Chcę tu wtrącić, że nie uważam za słuszne, by odpowiedzialnością za tu i ówdzie nadmierny poziom umieralności niemowląt obarczać służbę zdrowia. Jest to z pewnością czynnik bardzo ważny, ale nie jedyny; dodatni wpływ wysiłków służby zdrowia może być przesłonięty przez ujemne oddziaływania czynników środowiskowych. Stąd .wniosek, że walkę z umieralnością niemowląt należy prowadzić szerokim frontem, przy czym każdy z odcinków tego frontu powinien być traktowany jako równoważny innym.

Wypada jeszcze podzielić województwa na takie, w których lepszy jest stan rzeczy w miastach (niższy poziom zgonów niemowlęcych w miastach), i takie, w których pod tym względem korzystniejsza jest sytuacja na wsi. Przeważają liczebnie województwa, w których korzystniejsza jest sytuacja w miastach — województw takich jest 28. Województw o niższej umieralności niemowląt wiejskich jest 20. W jednym wreszcie województwie współczynniki dla miast i dla wsi były identyczne. Z dokonanego rachunku wynika, że problem nadmiernej umieralności nie jest tylko problemem wsi: jest to również problem miast, które w pokaźnej liczbie przypadków ustępują wsi pod względem wyników osiągniętych na polu walki z umieralnością niemowląt.

15. Ukryte rezerwy życia

Nie jest obojętne, w jakim stosunku pozostaje poziom umieralności we własnym kraju w"*porównaniu z jej najkorzystniejszym, gdzie indziej już osiągniętym poziomem. Każda nadwyżka stopy umieralności w stosunku do istniejących minimów (może-

268

,my ją określić jako „nadumieralność") oznacza ukryte potencjalne rezerwy życia.

Jak duże są te rezerwy? Dla Polski odpowiedni rachunek wykonali Kazimierz Dzienio i Eugeniusz Kowalczyk, porównując nasz poziom zgonów z poziomem zgonów w innych krajach. Na pierwszy ogień — i słusznie — poszło porównanie polskich parametrów umieralności z odpowiednimi parametrami kraju cieszącego się najniższym poziomem umieralności — Szwecji. Według relacji autorów wynik tego porównania był następujący:

— nadumieralność w Polsce, w stosunku do poziomu umieralności w Szwecji, wyrażała się w czterołeciu 1971-1974 liczbą 250 tyś. nadliczbowych zgonów;

— prawie dwie trzecie (63%) owych nadliczbowych zgonów przypada na mężczyzn;

— największe nasilenie nadumieralności (oceniane na podstawie danych szwedzkich) występuje w wieku najmłodszym (do 4 lat) i w "wieku najstarszym (powyżej 60 lat);

— stosunkowo mniej niekorzystne są relacje polskich wskaźników w stosunku do szwedzkich wśród mężczyzn w wieku 5-19 lat i wśród kobiet w wieku 5-44 lat.

Wymienieni autorzy wykonali następnie rachunek strat, jakie w wyniku nadumieralności ponosi nasz kraj w stosunku do Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Ten drugi rachunek jest, oczywiście, mniej dla nas niekorzystny od poprzedniego: liczba zgonów nadliczbowych redukuje się do 95 tyś. (tak, jak i poprzednio, za okres czterech lat). Wynotujmy jeszcze z relacji naszych informatorów kilka interesujących szczegółów:

— zdecydowana większość omawianych strat, konkretnie 88%, to straty wśród mężczyzn;

— krytyczny dla mężczyzn jest wiek 65-70 lat, na który przypada niemal połowa całej męskiej nadumieralności;

— zbliżona lub niższa jest w Polsce umieralność mężczyzn w wieku 10-20 łat i 55-60 lat oraz kobiet w wieku od 5 do 70 lat.

Dalsze konfrontacje (z Francją, Rumunią i Węgrami) prowadzą — jak można było tego oczekiwać — do innych i częstokroć sprzecznych ocen, Niemniej jednak pozwoliły one autorom stwierdzić, że „poziom umieralności w Polsce jest jeszcze stosun-

269

kowo wysoki" 6. Ze swej strony chciałbym zauważyć, że analiza porównawcza umieralności w Polsce ujęta dynamicznie upoważniłaby raczej do odwrotnego wniosku.

Przedmiotem konfrontacji może być również poziom umieralności z różnych przyczyn, l w tym przypadku można mówić o nadumieralności w stosunku do innych krajów. Porównanie odpowiednich danych polskich z danymi innych krajów znajdzie Czytelnik w tomie drugim mojej Demografii Polski.

Belgijski demograf G. Wunsch zwraca uwagę, że kraje o najdłuższym przeciętnym' trwaniu życia nie zawsze są w najlepszej sytuacji, gdy chodzi o poszczególne, z osobna wzięte przyczyny zgonu7. Wynika stąd, że i dla takich krajów, jak Szwecja, Norwegia czy Holandia, można obliczać wysokość strat spowodowanych przez zgony nadliczbowe.

Nasuwa się inny jeszcze wniosek. Oto interesujący byłby rachunek strat w stosunku do jakiejś optymalnej tablicy wy-mieralności. ,

6 K. Dzienio, E. Kowalczyk, Umieralność w Polsce w latach 1971-1974 na tle wybranych krajów europejskich, „Studia Demograficzne", 1,976, z. 44.

7 G. Wunsch, Poziom i tendencje niektórych wielkich grup przyczyn zgonów w Europie, „Studia Demograficzne", 1976, z. 44.

Rozdzlal dziesiąty

Trwanie życia

w miastach i na wsi

Droga ewolucji demograficznej świata — przyjęto, nazywać ją przejściem demograficznym (demographic transitiori) — jest zarazem drogą przekształcania się narodów rolniczych w narody przemysłowe, albo — ujmując rzecz pod kątem typu formacji osiedleńczych — jest zamianą „wielkich gromad wiejskich" w narody miejskie, zurbanizowane. Historyczny proces urbanizowa-nia się świata jest dotąd w toku i — jak wolno sądzić — trwać będzie jeszcze długo. Wszystko to sprawia, że w badaniu zjawisk demograficznych nie można pomijać przekroju miasto-wieś. Zajmiemy się teraz właśnie rozwojem i aktualnym stanem trwania życia ludzkiego w tym przekroju.

1. Nie-idealna dychotomia

Podział dychotomiczny, z którym w dalszych rozważaniach będziemy mieli do czynienia, czyli podział osiedli ludzkich na miasta i wieś, daleki jest od tak pożądanej w badaniu naukowym jednoznaczności. Kryteria zaliczania osiedli ludzkich do poszczególnych kategorii osiedleńczych są różne: co dla jednego kraju jest miastem, dla innego może być wsią. Różne są również zasady kategoryzacji miast: miasto, dla jednego kraju średnie, dla innego może być małe.

Francuski demograf P. Hugon ł zwraca uwagę na inny man-

1 P. Hugon, Dśmographie, Paryż 1971, s. 86.

271

kament dychotomii miasto-wieś. Oto miasto — wbrew swej nazwie — składa się nie z samego tylko- żywiołu miejskiego: ludność miast jest w dużym stopniu nasycona napływowym elementem wiejskim. To samo zresztą powiedzieć można o wsi: ludność wiejska składa się w jakimś odsetku z elementu miejskiego.

Wypada jednak zgodzić się z opinią Hugona, że i przy tych mankamentach (może raczej: właściwościach) analiza porównawcza zjawisk demograficznych w przekroju dychotomicznym miasto-wieś zapewnia niewątpliwe korzyści.

2. Gdzie ludzie żyją dłużej — w mieście czy na wsi?

Jakaś jednoznaczna odpowiedź na postawione pytanie nie wchodzi w rachubę: można by przytoczyć nie kończące się przykłady mówiące o dłuższym trwaniu życia w miastach i nie mniejszą liczbę przykładów świadczących o przewadze po stronie wsi. Naturalne jest dążenie, by w tym gąszczu różnic Doszukać się pewnych prawidłowości.

Był czas, kiedy trwanie życia było zdecydowanie krótsze w miastach, zwłaszcza w miastach przemysłowych. Ten stan rzeczy dotrwał w Anglii "do połowy XIX wieku, w wielu innych krajach europejskich -— do końca stulecia, a gdzieniegdzie utrzymywał się jeszcze w XX wieku.

Przyda się krótki rzut oka na stan rzeczy w poszczególnych krajach.

a) Anglia

Interesującym obiektem obserwacji jest pod tym względem Anglia. Z badań Marksa i Engelsa Wiemy, w jak opłakanym stanie znajdowały się miasta angielskie w pierwszej połowie XIX wieku i jak ten stan rzeczy odbijał się- na zdrowiu i życiu mieszkańców miast. Czynny w tamtym okresie angielski statystyk i demograf William Farr wykazał, że w pierwszej połowie XIX wieku poziom umieralności był w wielkich miastach angielskich o 1/3 wyższy aniżeli w okręgach rolniczych. Antysanitar-nemu stanowi miast angielskich wydano walkę w XIX wieku. Posunięcia z tego okresu wiąże W. Billig z postępującym wów-

272

czas na terenie Anglii procesem industrializacji: miasta awansowały do roli ośrodków przemysłu i handlu, komunikacji, nowej techniki; rosło zarazem ich znaczenie jako ośrodków kulturalnych i administracyjnych2. Już pierwsza połowa XIX wieku przyniosła znaczne postępy w dziedzinie uzdrowótnienia miast angielskich. W swej pracy pt. Położenie klasy robotniczej w Anglii, wydanej w roku 1845, Fryderyk Engels konstatuje, że „opisane w tej książce najbardziej rażące niedomagania są już dziś usunięte, a w każdym razie mniej rzucają się w oczy" 3. Miał chyba słuszność Engels, podejrzewając, że efekty akcji uzdrowótnienia miast nie są tak duże, jakby na pierwszy rzut oka można sądzić. Przemawia za tym fakt, że w latach 1881-1890 przeciętne trwanie życia mężczyzn wynosiło w Manchesterze 28,8 roku, gdy ogólnokrajowy parametr dla mężczyzn wynosił w tym czasie 43,7 roku. Według angielskich tablic wymieralności z lat 1911-1912 przeciętne trwanie życia mężczyzn wynosiło na wsi 56,3 roku, w mniejszych miastach — 51,9 roku, w większych — 47,5 roku. Tak więc wieś w dalszym ciągu górowała nad miastem pod względem poziomu średniej długości życia.

Jaki jest obecnie stan rzeczy w Anglii?

Rozróżniając 5 rodzajów osiedli, mianowicie: konurbacje, wielkie miasta (100 tyś. ludności i więcej), średnie miasta (50 do 100 tyś. ludności), mniejsze miasta (poniżej 50 tyś.' ludności) i wieś, angielscy badacze stosunków wiejskich podają dla Anglii i Walii następujące indeksy charakteryzujące poziom umieralności w 1968 r. (stopa ogólnokrajowa = 100)4:

wieś................... 91

mniejsze miasta.............. 98 .

średnie miasta............... 99

wielkie miasta............... 106

fconurbacje................ 105

A więc znowu poziom umieralności jest wyższy w miastach niż na wsi. Jest on szczególnie wysoki w wielkich miastach

2 W. B i 11 i g, O prawach rozwoju ludności, Warszawa 1963.

« K. Marks, F. Engels, Dzielą wybrane, t. I, Warszawa 1949,

s. 389.

* M. C. Whitby i inni, Rural Resource Development, Londyn 1974,

s. 125.

273

i konurbacjach, Oznacza to, że — tak jak i w XIX wieku — przeciętne trwanie życia jest najwyższe na wsi, a najniższe — w wielkich miastach.

b) Niemcy

Zajrzyjmy z kolei do dawnej statystyki niemieckiej. Obliczone przez K. Balloda dla Prus tablice wymieralności z łat 1880-1881 ujawniły następujący poziom przeciętnego trwania życia na wsi, w małych miastach (poniżej 20 tyś. ludności), w średnich miastach (od 20 tyś. do 100 tyś. ludności) i w wielkich miastach (100 tyś. ludności):

wieś .... małe miasta. średnie miasta wielkie miasta

mężczyźni 39,1 35,7 34,3 30,2

kobiety 41,7 39,3 38,6 35,1

Stwierdzamy tu ogromną przewagę wsi nad miastem. Wiejskie kobiety żyły przeciętnie biorąc o 6,6 roku dłużej od kobiet miejskich, a u mężczyzn podobne różnice urastały do prawie 9 lat. Ale już w latach 1906-1910 różnice, którymi się tu zajmujemy, spadły w Niemczech do nieznacznych rozmiarów: u mężczyzn do 3,3 roku, u kobiet — do l roku. Do minimum spadły te różnice w okresie międzywojennym. Według niemieckiej tablicy wymieralności z 1933 r. różnica między trwaniem życia w wielkim mieście i na wsi wynosiła: u mężczyzn — 1,1 roku, u kobiet — 0,7 roku. Zasługuje na uwagę, że w przypadku mężczyzn różnica szła na korzyść wsi, natomiast w przypadku kobiet — na rzecz miast. Można stąd było wywnioskować, że następuje przełom w relacji wzajemnej parametrów trwania życia dla miast i dla wsi: szala zaczyna przechylać się na rzecz miast. ,

c) Francja

Szczególnie interesująca jest statystyka francuska, a to z uwagi na wyjątkowo szczegółową specyfikację miast różnicowanych według liczby ludności. Dodatkowym awantażem tej statystyki jest wnikliwy komentarz pióra Jeana-Noela Birabena.

18 — E. Rosset: Trwanie...

274

1 Według, francuskiej tablicy z lat 1967-1969 przeciętne trwanie życia obliczone dla obu płci łącznie wynosiło 71,2 roku. Odpowiedni parametr dla mężczyzn wynosił 67,5 roku, dla kobiet — 75,0 lat.

W rozbiciu na miejscowości różnego typu interesujące nas parametry przedstawiały się następująco:

miejscowości

ogółem mężczyźni

miasto Paryż.......... 72,3 68,8

200000 do 1000000 ....:. 71,0 67,2

ICO 000 do 199999....... 70,7 66,8

50000do 99999........ 71,1 67,3

20000 do 49 999....... 71,0 67,2

10000 do 19 999....... 70,6 66,7

5 000 do 9 999....... 70,9 67,2

2 000 do 4 999....... 70,8 66,9

gminy wiejskie......... 71,0 67,5

kobiety 75,9

74,9 74,7 75,2 75,0 74,7 74,8 74,8 74,7

Komentując zawarte w tej tablicy dane, dr Biraben stawia pytanie: „Czy można interpretować tę tablicę w ten sposób, że w latach 1967-1969 aglomeracja paryska łączyła w sobie najlepsze warunki życia, mając tuż za sobą aglomeracje liczące od 20 000 do 99 999 mieszkańców i gminy wiejskie, podczas gdy aglomeracje o 10 000 do 19 999 mieszkańców i te, które liczyły ich od 100 000 do l 066 884, były mniej korzystne dla zdrowia ludzi? Na to pytanie daje autor następującą odpowiedź: „Nie sądzimy, a pośpiesznie podjęte konkluzje na temat szczególnej „zdrowotności" takiej czy innej wielkości miasta wydają się nam przedwczesne. Tyłe czynników wpływa na te wyniki i to może być źródłem błędnych wniosków. Trudno wiedzieć, jaka jest waga poszczególnych czynników. Tak więc nie wiemy, w jakim stopniu na zdrowie mieszkańców regionu paryskiego wpływają ich wyższe dochody i wyższa kultura, a jeszcze mniej wiemy, czy żywszy tu czynnik ekonomiczny nie selekcjonuje w pewnej mierze szeregów migrantów"5. Słuszne było pytanie i nie mniej słuszna odpowiedź. Zgadza się ona z bronioną przeze mnie tezą, że poziom przeciętnego trwania życia nie może służyć jako miernik stanu zdrowia. Jest on jednak miarą umieralności i jako taki

B J.-N. Biraben, Quelques aspects de la mortalite en milieu urbain, „Population", 1975, nr 3, s. 514-515.

275

informuje nas, że poziom umieralności jest w miejscowościach różnej wielkości czasem jednakowy, czasem różny, co już samo wskazuje, że nie liczebność mieszkańców o tym decyduje.

Podział dychotomiczny: miasto-wieś, pozwala stwierdzić, że nie ma różnicy, gdy chodzi o sumarycznie ujęte parametry dla mężczyzn: tak w miastach, jak i na wsi przeciętne trwanie życia wynosiło w badanym czasie 67,5 roku. Jeśli natomiast chodzi o kobiety, to w nieco lepszej sytuacji były miasta. Nie twierdzimy, że kobiety miejskie są zdrowsze od kobiet wiejskich, ustaliliśmy jedynie, że nieco dłużej żyją. Jest jakaś przyczyna dłuższego trwania życia kobiet miejskich, ale etiologii tego zjawiska bliżej nie znamy. Nie będziemy też zdziwieni, gdy się okaże, że w innym kraju sytuacja jest odwrotna. Jesteśmy jeszcze dalecy od rozpoznania siły działania różnych czynników, które w sumie składają się na dłuższe trwanie życia w mieście lub na wsi, co tak słusznie podkreślił dr Biraben.

d) Stany Zjednoczone A.P.

Przewagę przeciętnego trwania życia po stronie wsi notuje od dawna statystyka USA. Oto wiejskie i miejskie parametry c0 dla ludności białej USA6:

Mężczyźni 1901 1910 1930 Kobiety 1901 1910 1930

Miasto

43,97 47,32 56,73

47,90 51,39 61,05

Wieś

54,03 55,06 62,09

55,41

57,35 65,09

Różnica na korzyść wsi

10,06 7,74 5,36

7,51 5,96 4,04

Wykazane w ostatniej kolumnie różnice upoważniają do dwóch zasadniczych wniosków:

— przewaga wsi nad miastem jest silniej zaakcentowana wśród mężczyzn niż wśród kobiet;

— przewaga wsi, dawniej bardzo duża, stopniowo zmniejsza się.

s T. Lynn Smith, Fundamentals o/ Population ' Study, Chicago-Filadelfia—Nowy Jork 1960, s. 392.

276

e) Związek Radziecki

Przeciętne trwanie życia w podziale na miasta i wieś przedstawiało się w ZSRR w łatach 1926-1927 i 1958-1959, jak następuje:

1926-1927 1958-1959

Mężczyźni miasto wieś

42,75 41,97

63,69 64,90

Kobiety miasto wieś

49,44 46,34

71,47 71,74

Z liczb tych wynika, że gdy w latach dwudziestych przeciętne trwanie życia było dłuższe w miastach, to pod koniec lat pięćdziesiątych sytuacja uległa odwróceniu: parametry wiejskie osiągnęły przewagę nad miejskimi. Gdyby zrezygnować z aptekarskiej dokładności, można by powiedzieć, że poziom parametrów miejskich i wiejskich uległ wyrównaniu.

Nie znamy nowszych radzieckich parametrów trwania życia w podziale na miasta i wieś. Ale w końcu pracy M. Biednego o trwaniu życia w miastach i na wsi znajdujemy wzmiankę o tym, że przeciętne trwanie życia mężczyzn jest obecnie na wsi o dwa lata krótsze niż w mieście. Autor wyjaśnia, że to upośledzenie wsi stanowi wynik wyższego tutaj poziomu umieralności niemowląt oraz umieralności spowodowanej urazami i nieszczęśliwymi wypadkami.

Autor wyraża przekonanie, iż wszystko to ma charakter przemijający: „bezwarunkowo jest to zjawisko chwilowe, związane z szybką i intensywną urbanizacją wsi, która nie zdołała przezwyciężyć towarzyszących temu zjawisku ujemnych czynników. W szerokim rozumieniu urbanizacja miast dokonywała się na przestrzeni dłuższego czasu, niż to ma miejsce obecnie na wsi. Wieś szybko przybliża się do miasta i dlatego - nieuniknione są koszty wzrostu" 7.

Z interpretacją tą można się zgodzić^ Trudniej natomiast zaaprobować parokrotnie przez autora wypowiadane uwagi na temat prawidłowości charakteryzujących wzajemną relację miejskich i wiejskich parametrów trwania życia. Bardziej przekonywająca byłaby teza o nieistnieniu w tej dziedzinie określonych

M. Biedny, Prodolżitże/nosf żizni w gorodach i sielach, s, 92.

277

prawidłowości. Można jednak spodziewać się, że po obecnej „huśtawce" wyżów i niżów nastąpi już dziś przez nas wypatrywana, ale wciąż jeszcze daleka od urzeczywistnienia równowaga parametrów miejskich i wiejskich.

f) Bułgaria

Na terenie Bułgarii parametry przeciętnego trwania życia od dłuższego czasu kształtują się korzystniej w miastach niż na wsi. Mówi o tym poniższe zestawienie oparte na bułgarskich tablicach wymieralności:

1920-1921 1931-1936 1946-1947 1960-1962

miasto 39,6 53,2 55,8 71,1

wieś 40,0 51,0 53,1 69,2

różnica -0,5

2,2 2,7 1,9

Od czterdziestu, a może od pięćdziesięciu lat notowane są w Bułgarii wyższe parametry przeciętnego trwania życia w miastach niż na wsi. Zbyt długi to okres, by mówić o chwilowo korzystniejszym dla miast stanie rzeczy. Mamy tu raczej przykład trwałego utrzymywania się przewagi parametrów miejskich nad wiejskimi.

g) Brazylia

Alfred Sauvy już przed laty wskazywał, że 'kres tradycyjnej przewagi wsi nad miastem można zaobserwować również w krajach Trzeciego Świata, i powoływał się przy tym na przykład Brazylii, gdzie miasta — mimo swej mniej korzystnej struktury wieku — wykazują niższą umieralność aniżeli wieś8. Zajrzyjmy więc do brazylijskich tablic wymieralności i sprawdźmy, jak się w tym kraju kształtuje przeciętne trwanie życia w miastach i na wsi.

W świetle danych opublikowanych przez znanego brazylijskiego demografa, Włocha z pochodzenia, Giorgio Mortara, prze-

8 A. Sauvy, Thśorie gćnerale de la population, t. II, s. 99.

278

ciętne dalsze trwanie życia noworodka wynosiło (dane dla stanów pochodzą z lat 1940-1950, dla ich stolic — z lat 1949-4-1951) 9:

stan Sao Paulo miasto Sao Paulo

mężczyźni

46,1 55,0

kobiety 53,3 60,2

Różnica na korzyść miasta wynosi 7 lat u dziewcząt i prawie 9 lat u chłopców.

Jeszcze większe różnice wykazują:

stan Rio de Janeiro miasto Rio de Janeiro

mężczyźni 36,9 49,8

kobiety 42,3 56,0

Różnica — znowu na korzyść miast — urasta tutaj do blisko 13 lat u chłopców i przeszło 14 lat u .dziewcząt.

Można by podnieść niejedno zastrzeżenie w stosunku do obu dokonanych porównań: okresy tablic są nieidentyczne i nietypowe dla całości stosunków brazylijskich są miasta będące obiektem konfrontacji. Niemniej jednak trzeba uznać, iż tak wielkie różnice w trwaniu życia, jak te, które tu zaobserwowaliśmy, byłyby nie do pomyślenia w warunkach niewiele różniącego się poziomu umieralności w miastach i na wsi.

h) Gwinea

O stanie podobnych relacji na terenach społecznie i kulturalnie zacofanych można sądzić na podstawie tu i ówdzie przeprowadzanych reprezentacyjnych badań i na nich opartych tablic wymieralności. Jako ilustracja posłuży nam powstała w ten sposób tablica wymieralności dla Gwinei z lat 1954-1955. W tablicy tej przeciętne trwanie życia obliczone dla noworodka wynosi: w ośrodkach miejskich — około 36 lat, w „buszu" — 30,5 roku. Korzystniejszy stan rzeczy w miastach jest efektem ich lepszej sytuacji sanitarnej. Ta sama tablica wykazała, że przeciętne dalsze trwanie życia osób w wieku 15 lat wynosi w ośrodkach miejskich 41 lat, a w „buszu" — 35 lat. Umieralność niemowląt była

9 G. M o r t a r a, The Development and Structure of Brazil's Popula-tion, „Population Studies", 1954, nr 2, s. 133.

279

bardzo wysoka: 140 promille w ośrodkach miejskich i 200 pro-mille w „buszu" 10.

Powiedzieliśmy na wstępie, że niepodobna dać jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, gdzie ludzie żyją dłużej, w mieście czy na wsi. Dokonany rozbiór tablic wymieralności różnych krajów potwierdził w pełni zasadność przytoczonego twierdzenia.

3. Czy poziom miejskich i wiejskich parametrów trwania życia ulega wyrównaniu?

Dawniej, przy wysokim poziomie umieralności i' przy różnym tempie odchodzenia od niej, różnice w trwaniu życia w mieście i na wsi mogły być znaczne. I tak było w istocie. M. Biedny podaje, że u progu XX wieku przeciętne trwanie życia mężczyzn było w miastach angielskich o 8,8 roku krótsze niż na wsi. W USA podobna różnica była w tym czasie jeszcze większa: mężczyźni żyli w miastach o 10 lat krócej niż na wsi. Do liczb tych dodaje autor następujący komentarz: „Nawet niewielka liczba danych statystycznych wystarcza do stwierdzenia, że w okresie kapitalistycznej urbanizacji na początku stulecia warunki środowiskowe odbijały się ujemnie przede wszystkim na mężczyznach, którzy byli w znacznie większym stopniu niż kobiety wciągnięci do kapitalistycznej produkcji przemysłowej".

Różnice te musiały ulec zmniejszeniu, gdy spadek umieralności stał się udziałem zarówno miast, jak i wsi. W interpretacji M. Biednego „ten zgubny wpływ urbanizacji na stan zdrowia ludności zaczął słabnąć — różnice w przeciętnym trwaniu życia między miastem a wsią uległy istotnej redukcji" (notabene, z takim rozumowaniem autora nie w pełni mógłbym się zgodzić: trwanie życia a stan zdrowia — to dwie różne rzeczy; wzrost trwania życia nie oznacza, że stan zdrowia ludności poprawił się). Jest natomiast pewne, że przeciętne trwanie życia uległo przedłużeniu i że w ramach tego procesu znaczny dawniej odstęp między trwaniem życia w mieście i na wsi doznał poważnego skurczenia. Można było sądzić, że nadeszła już chwila wygaśnięcia dawnych różnic między miastem a wsią.

10 „Population", 1956, nr 3, s. 560.

280

Z wielką wyrazistością zaznaczył się podobny proces w Poł-sce: podczas gdy w latach 1931-1932 przeciętne trwanie życia mężczyzn było w miastach o 4 lata dłuższe niż na wsi, to w latach 1965-1966 odstęp ten wynosił już tylko 0,1 roku (na korzyść wsi). Mieliśmy wówczas prawo mówić o całkowitym wyrównaniu parametrów trwania życia w mieście i na wsi.

Nowsze tablice wymieralności sprawiają nam pod tym względem zawód: w dosyć licznych przypadkach po obserwowanym przez czas dłuższy procesie kurczenia się odstępu trwania życia w miastach i na wsi następuje proces odwrotny — proces ,,rozwierania się nożyc". Choć w słabszym niż gdzie indziej stopniu, zjawisko to zaznacza się również w Polsce. Już nie 0,1 roku wynosi odstęp między przeciętnym trwaniem życia mężczyzn w miastach i na wsi, lecz w latach 1970-1972 — 0,2 roku, a w 1975 r. — 0,6 roku (stale na korzyść wsi).

Na postawione w tytule pytanie, czy poziom miejskich i wiejskich parametrów trwania życia ulega wyrównaniu, musimy odpowiedzieć: i tak, i nie. Płynie stąd wniosek, że problem odstępu między poziomem parametrów powinien być w dalszym ciągu przedmiotem uważnej obserwacji tak ze strony demografów, jak i ze strony administracji publicznej,

4. Prawdopodobieństwo zgonu w miastach i na wsi •

Zagrożenie życia jest różne w zależności od wieku i płci. Dochodzą do tego jeszcze różnice zależne od typu miejscowości: miasto i wieś charakteryzują się różnym stopniem zagrożenia życia. Z wielkości tych różnic i ich kierunku {na rzecz miast czy na rzecz wsi) pozwalają zdać sobie sprawę zawarte w tablicach wymieralności prawdopodobieństwa zgonu dla miast i wsi.

W formie ilustracji przytoczymy wyciąg (zofo. s. 281) z radzieckiej tablicy wymierałności za lata 1959-1960.

Krzywa prawdopodobieństw zgonu przebiega różnie zależnie od płci. U mężczyzn mniej korzystne dla wsi są następujące grupy wieku: 0-4, 20-24, 30-34, a od 40 roku życia sytuacja zmienia się na niekorzyść miast. Inaczej u kobiet: mniej korzystne są parametry wiejskie we wszystkich uwzględnionych przez nas grupach wieku (z wyjątkiem grupy 10-14 lat), przy czym w nie-

281

0-4 10-14 20-24 30-34 40-44 50-54 60-64 70-74

Mężczyźni

miasto 0,05743 0,003 29 0,006 85 0,009 39 0,01776 0,048 22 0,12425 0,284 46

wieś

0,065 93 0,003 21 0,008 76 0,01087 0,01760 0,045 61 0,11788 0,275 71

Kobiety

miasto

0,047 79 0,001 92 0,00400 0,006 06 0,01299 0,02919 0,078 20 0,220 29

wieś

0,055 00 0,001 50 0,00407 0,006 09 0,013 92 0,029 40 0,079 09 0,233 88

jednym przypadku należałoby raczej mówić o wyrównanym poziomie parametrów miejskich i wiejskich niż o przewadze po stronie tych czy tamtych.

Podkreślone odrębności powinny by stać się przedmiotem bliższej analizy prowadzonej pod kątem wykrycia ich przyczyn.

5. Przyczyny różnic w poziomie trwania życia w miastach i na wsi

Rzeczą dosyć powszechną jest objaśnianie różnic w poziomie trwania życia w mieście i na wsi niejednakowym stanem sanitarnym tych i tamtych osiedli. Chodzi tu bez wątpienia o czynnik bardzo ważny, ale nie jedyny. W siedemdziesiątych latach XIX wieku francuski Larousse podawał, że trwanie życia jest na ogół biorąc dłuższe nie w wielkich centrach ludnościowych, lecz na wsi i w małych miastach, gdzie „egzystencja jest mniej niespokojna, mniej aktywna i bardziej umiarkowana" łl.

Dalsze, na niekorzyść miast przemawiające czynniki — to nadmierne stłoczenie ludzi oraz niekorzystna psychologiczna sytuacja mieszkańców miast. Ehrlichowie, którym nie można odmówić znajomości stosunków amerykańskich, wskazują, że miasta współczesne są siedliskiem anonimowości i alienacji12.

Mówiąc o szkodliwościach życia wielkomiejskiego, F. Bóur-liere wskazuje, że w sumie składają się one na głębokie1 zmiany w morfologii, fizjologii, psychologii i patologii człowieka, co —

11 Grand dictitinnaire universel du XIXe siecle, P. Larousse, t. X, Paryż 1873, s. 663.

12 P. R. Ehrlich, A. H. Ehrlich, Population, Resources, Environ-ment, San Francisco 1972, s. 46.

282

rzecz jasna — nie pozostaje bez wpływu na trwanie życia mieszkańców wielkich miast13.

Historyk statystyki, dziś już nieżyjący Profesor M. Ptucha, tak objaśniał przewagę, jaką miasto osiągnęło nad wsią w zakresie długości życia ludzkiego: „Nie ulega wątpliwości, że życie w mieście i na wsi niejednakowo wpływa na żywotność [żiznie-sposobnost'] ludności (...] Życie w mieście jest pod wielu wzglądami mniej korzystne dla zdrowia ludzi i mniej sprzyja ich szansie dożycia niż życie na wsi: stłoczenie mieszkańców, brak czystego powietrza, trudności związane z regularnym1 zaopatrzeniem w świeże produkty żywnościowe, większe zagrożenie chorobami zakaźnymi itp. Z drugiej strony jednak miasta zaczynają tworzyć — i to dosyć szybko — warunki, jakie trudno zrealizować na wsi, np. zaopatrzenie w wodociągi i kanalizację, które mają decydujące znaczenie w walce z chorobami infekcyjnymi" 14.

Przewinęło się tu sporo różnych spojrzeń na źródła odrębności miejskich i wiejskich parametrów trwania życia. Osobiście jestem zdania, że analizy typu etiologicznego są tym cenniejsze, im więcej czynników sprawczych biorą pod uwagę.

6. Co bardziej sprzyja zdrowiu: miasto czy wieś?

Postawione pytanie jest niewątpliwie bardzo istotne i tym samym zrozumiałe jest dążenie do znalezienia właściwej na nie odpowiedzi. Czy można oprzeć tę odpowiedź na parametrach tablic wymieralności, a w szczególności na parametrach przeciętnego trwania życia? Tak sądzono dawniej i może nawet były po temu duże racje.

Analizując dane obrazujące poziom średniej długości życia w miastach i na wsi, Alfred Sauvy wskazywał, że przez czas dłuższy wieś uchodziła — i słusznie — za zdrowszą od miasta. Więcej jest na wsi słońca i tlenu — miasto odczuwa ich niedo-

13 F. Bourliere, Future Perspectives in Gerontology, [w:] Agę with a Future, Kopenhaga 1964, s. 117-118.

« M. Ptucha, Oczerki po istorii statistiki XVII-XVIII wieków, Moskwa 1945, s. 280.

283

bór. Gorszą naturalną sytuację miast pogłębiają typowe dla nich klęski społeczne (alkoholizm, prostytucja, przestępczość). To klasyczne spojrzenie — mówi dalej Profesor Sauvy — powinno dziś być zrewidowane: miasto współczesne jest wyposażone w urządzenia sanitarne, jakich próżno szukalibyśmy na wsi. Według słów francuskiego uczonego, łatwiej jest dziś o dobre mleko czy dobre mięso w XX (najuboższej) dzielnicy Paryża niż w Normandii15.

W ciągu ćwierćwiecza, jakie minęło od czasu sformułowania tych uwag przez francuskiego demografa, rewizja dotychczasowych pojęć poszła jeszcze dalej: uznano — w czym również piszący te słowa miał pewien udział — że w obecnych warunkach nie można już podnosić parametrów trwania życia do godności miary stanu zdrowia, ludności. Praktycznie rzecz biorąc, wyższy w miastach poziom trwania życia nie może służyć za dowód, że stan zdrowia mieszkańców miast jest lepszy od stanu zdrowia mieszkańców wsi. To samo, naturalnie, dotyczy waloru poznawczego parametrów mówiących o przewadze trwania życia po stronie wsi.

Odnotujmy, że M. Biedny, który poddał analizie dane statystyczne o umieralności pochodzące z przeprowadzonego w ZSRR w 1970 r. badania reprezentacyjnego, nie znalazł w nich podstaw do stwierdzenia, czy stan zdrowia ludności jest per saldo lepszy w mieście czy na wsi. „Na podstawie tymczasowych danych o umieralności •— oświadcza on — trudno jeszcze w tej chwili dać wyczerpującą odpowiedź, gdzie żywotność ludności jest lepsza —• w mieście czy na wsi" 16. Osobiście byłbym za tym, by nie identyfikować stanu zdrowia z żywotnością i by nie pokładać nadziei w tym, że ostateczne wyniki dokonanego badania nad umieralnością pozwolą ocenić różnice w stanie zdrowia ludności miast i wsi. Obstaję przy tym, że dane o umieralności (tak jak i oparte na nich parametry trwania życia) przestały być użyteczne jako miara stanu zdrowia ludności. Mogą nato-

15 A. Sauvy, Theorie generale de la population, t. II, s. 99.

15 M. Biedny, Socjalno-gigieniczeskije aspiekty żfeniesposobnosti na-sielenija w gorodskoj i sielskoj miestnosti, [w:] Metodologiczeskije problemy izuczenija narodonasielenija w socialisticzeskom obszczestwie, redaktor T. Riabuszkin, Kijów 1973, s. 387.

284

miast dać one obraz różnej żywotności mieszkańców miast i wsi, jeśli przez „żywotność" rozumieć będziemy zdolność utrzymywania się przy życiu. Musiałbym jeszcze tylko uzasadnić słuszność nieidentyfikowania obu wchodzących w grę pojęć, tj. stanu zdrowia i żywotności. Rzecz nie powinna chyba budzić wątpliwości: nie zawsze chory schodzi ze świata wcześniej od zdrowego — "mamy dziś mnóstwo inwalidów, kalek i ludzi dotkniętych różnymi chorobami, którzy dożywają późnej starości. Nie są oni zdrowi, lecz — przynajmniej w sensie trwania życia — żywotni.

7. Zatłoczenie miast a trwanie życia ich mieszkańców

Stłoczenie ludzi w wielkim mieście z pewnością nie sprzyja długiemu życiu. Ale inne czynniki mogą przechylić szalę na rzecz mocno zagęszczonego skupienia wielkomiejskiego. Za przykład posłużyć może Paryż, który pod względem poziomu współczynników umieralności czy parametrów przeciętnego trwania życia jest w stosunku do reszty kraju w położeniu uprzywilejo-. wanym. Oto kilka mówiących o tym1 liczb z lat 1967-1969:

Stopa umieralności

surowa.....

porównama ... Umieralność niemowląt Parametry e0

ogółem......

mężczyźni.....

kobiety......

Francja

11,1 11,1

20,2

71,2 67,5 75,0

Paryż

9,3 10,2 16,3

72,3 68,8 75,9

Jakież to „inne czynniki" zapewniają uprzywilejowaną pozycję stolicy? Zdaniem francuskiego demografa J.-N. Birabena decydują o tym nie same tylko warunki życiowe ludności: istotny wpływ wywierają również czynniki kulturalne, które autor określa mianem „koncepcji życia" ». Taka interpretacja — trzeba przyznać — rozszerza nasze spojrzenie na etiologię różnic w poziomie umieralności i trwania życia ludzkiego.

17 „Toutes oes causes dśpendent, dans une grandę mesure, non seule-ment des conditions de vle, mais aussi des conceptions de l'existence, c'est-adire de facteurs culturels" (J.-N. Biraben, Quelques aspscts de la mortalitś en milieu urbain, „Population", 1975, nr 3, s. 515).

285

8. Rola alkoholizmu

Francuscy badacze przypisują największe znaczenie wpływowi alkoholizmu na długość życia człowieka. Wierni temu założeniu poszukują w tym czynniku wytłumaczenia różnic _w poziomie trwania życia w miastach i na wsi.

Musi się tu nasunąć pytanie, czy teza przypisująca alkoholizmowi tak wielką rolę sprawczą jest do pogodzenia z dziś już powszechnym procesem niwelacji różnic w poziomie miejskich i wiejskich parametrów tablicowych. Teoretycznie rzecz biorąc nie byłoby takiej sprzeczności w przypadku zmniejszenia się alkoholizmu w miastach do poziomu wiejskiego lub wzrostu alkoholizmu na wsi do poziomu miejskiego.

O tej drugiej ewentualności — w odniesieniu do własnego kraju — mówi Alfred Sauvy. Oto jego słowa: „L'alcoolisme est loin d'etre un privilege de la ville. II s'est etendu dans łes campagnes frangaises [...]" (Alkoholizm przestał być przywilejem miasta. Rozpowszechnił się on na wsi francuskiej)1S.

Nie wiemy, czy można by to samo powiedzieć o innych krajach. Byłoby rzeczą godną ubolewania, gdyby się okazało, że przykład francuski nie jest odosobniony. Nie zapominajmy, że alkohol skraca życie. Skraca je w mieście i na wsi.

9. „Urbanizacja wsi"

Jednym z czynników — i to niepoślednich — oddziaływają-cym na wzajemną relację miejskich i wiejskich parametrów trwania życia jest zacieranie się ostrych dawniej różnic między miastem a wsią. Znamienny jest przy tym fakt, że następuje nie „rustyfikacja miasta", lecz przeciwnie — „urbanizacja wsi". Innymi słowy, wieś znajduje się w zasięgu oddziaływania miast.

Problemem oddziaływania miast na otaczające je zaplecze zajmował się przed laty niemiecki geograf Walter Christaller. Opierając się na danych z terenu Niemiec południowo-zachodnich ustalił on odpowiednią hierarchię miast, od osady rynkowej („Marfctort") począwszy, a na głównym mieście („Landeshaupt-

18 A. S a u v y, Theorie g&nćrale de la population, t. II, s. 100.

286

stadt") kończąc. Im wyższa ranga miasta, tym silniejsze jego oddziaływanie na zaplecze.

Dziś badania tego typu, zwłaszcza uprawiane przez socjologów, są nader rozpowszechnione. Mają one i dla demografa duże znaczenie. Postępujące przenikanie na wieś modelu życia miejskiego nie pozostaje bez wpływu na proces reprodukcji ludności: wyrównywanie się poziomu miejskich i wiejskich parametrów urodzeń i zgonów jest w niemałym stopniu efektem zacierania się obyczajowych i psychologicznych różnic między miastem a wsią.

10. Rzut oka w przyszłość

Niełatwo jest mówić o perspektywach zjawiska, którego struktura może ulec gruntownemu przeobrażeniu. Mam na myśli możliwy czy nawet prawdopodobny, i to już w niezbyt odległej przyszłości, zmierzch tradycyjnego podziału osiedli ludzkich aa miasta i wieś. Postępujące zacieranie się różnic między miastem a wsią powinno z czasem- doprowadzić do powstania innej klasyfikacji osiedli ludzkich. Nasze dalsze rozważania, mające za przedmiot wzajemną relację trwania życia w miastach i na wsi, ograniczone więc będą do czasu, w którym tradycyjny podział będzie jeszcze aktualny. t

W wielu krajach nie zostało dotąd osiągnięte wyrównanie poziomu miejskich i wiejskich parametrów trwania życia. Naturalnym postulatem jest w tych warunkach „równanie w górę". Słusznie zauważa Giuldżan Bachmetowa, że „wyrównywanie różnic w poziomie umieralności ludności miast i wsi i przybliżenie parametrów w stronę najkorzystniejszych stanowi istotną rezerwę dla dalszego obniżenia umieralności w kraju" 19. Jest to zarazem droga do dalszego podniesienia średniej długości życia. Sądzę, że w odniesieniu do grupy krajów o dotąd nie wyrównanym poziomie miejskich i wiejskich parametrów trwania życia można przyjąć hipotezę zniknięcia większych różnic w poziomie tych i tamtych parametrów.

19 G. Bachmetowa, Dożiwajemost' i smiertnost' nasielenija SSSR, [w:] Prodołżitielnost' żizni, seria „Narodonasielenije", Moskwa 1974, s. 48.

287

Wyrównanie poziomu miejskich i wiejskich parametrów przeciętnego trwania życia nie musi jednak być ostatnim etapem ich ewolucji. Należy liczyć się z ewentualnością, że po spodziewanym „zwarciu nożyc" nastąpić może ponowne ich rozwarcie. Na czyją rzecz miałaby się przechylić szala?

Niektórzy autorzy (J. C. Cassel i H. A. Tyroler, B. A. Chad-' wiek) już dziś sygnalizują zjawisko narastania odstępu między poziomem umieralności w miastach i'na wsi — na niekorzyść wsi. Jako przyczynę wymieniają lepszy stan opieki zdrowotnej w miastach i emigrację elementów silniejszych i zdrowszych ze wsi do miast20.

Nie jest to jednak prawidłowość, która musiałaby obowiązywać powszechnie. Na równi z możliwością przechylenia się szali na rzecz miast należy brać pod uwagę wręcz przeciwną ewentualność, tj. zejście parametrów miejskich poniżej poziomu wiejskiego lub też pogłębianie się różnicy między trwaniem życia w miastach i wsi na niekorzyść miast. Na taką ewentualność przygotowuje angielską opinię publiczną David V. Glass21. Jest to — dodajmy — zbyt poważny znawca zagadnień demograficznych, by się nie liczyć z jego opinią. Na rzecz głoszonej przezeń zapowiedzi przemawiać może fakt narastania w miastach szkodliwości ekologicznych, z którymi władze państwowe lub miejskie jak dotąd nie w pełni sobie radzą. Wieś jest pod tym względem w nierównie lepszym położeniu.

Badacz przemian społecznych we Francji E. H. Lacombe nie bez racji zauważa, że problemy miejskie nie zostały nigdzie do końca rozwiązane i że przyszłość miast, nie tylko zresztą francuskich, zapowiada się niezbyt różowo22. Rozumie się samo przez się, że owa „niezbyt różowa" przyszłość musiałaby zaciążyć na poziomie trwania życia.

20 B. A. C h a d w i c k, In Defense of Density: Its Relationship to Health and Social Disorganization, [w:] Population, Resources, and the Future, Non-Malthusian Perspectives, redaktorzy: H. M. Bahr, B. A. Chadwick i D. L. Thomas, Provo Utah 1972, s. 180.

21 Por.: D. V. Glass, Some Indicators of f)ifferences Between Urban and Rural Mortality in England and Wales and Scotland, „Population Studies", marzec 1964, s. 263-267.

22 E. H. Lacombe, Les Changements de la sociśte franęaise, Paryż 1971, s. 217-218.

288

Nie jest wykluczone, że na miejsce wygasających chorób — tych, które unieszkodliwił rozwój wiedzy lekarskiej — przyjdą jakieś inne, dotąd uśpione lub zgolą nieznane choroby, którym wypadnie od nowa stawiać czoła. Walkę z nowym niebezpieczeństwem może wielce utrudnić podkreślony przez Lacombe'a fakt niepełnego rozwiązania problemów miejskich. To samo oczywiście trzeba powiedzieć o lukach w zagospodarowaniu wsi. Trudno przewidzieć, jak w dalszej przyszłości ukształtują się współczynniki umieralności, a w konsekwencji i parametry trwania życia w mieście i na wsi, można być jednak przekonanym, iż ów przyszły stan rzeczy w dużej mierze od nas samych zależy, od tego, jak uzbroimy nasze osiedla ludzkie do walki 2 niebezpieczeństwami jutra.

Rozdział jedenasty

Nierówność wobec śmierci

Jeżeli mówimy o nierówności wobec śmierci, to mamy na myśli nie tylko sam fakt istnienia różnicy w trwaniu życia ludzi: w pojęciu tym' mieści się również akt protestu przeciw tym wszystkim niezdrowym stosunkom społeczno-ekonomicznym, które skazują ludzi na przedwczesne wymieranie. Nierówność wobec śmierci jest przede wszystkim produktem podziału narodów, klas i jednostek na uprzywilejowane i upośledzone, na bogate i biedne. Nie można mówić o nierówności wobec śmierci bez wewnętrznego buntu przeciw tym społecznym warunkom, które pozwalają jednym cieszyć się życiem, a innym odmawiają prawa do życia.

1. Uwaga terminologiczna

Wyraz „nadumieralność" budzi sprzeciwy ze strony łudzi zatroskanych o poprawność rodzimego słownictwa. Należy wobec tego wyjaśnić, iż mamy tu do czynienia z terminem technicznym, w demografii światowej ogólnie przyjętym (la surmor-talite masculine, die mdnnliche Vbersterblichkeit, mużskaja swierchsmiertnost' itd.).

O nadumieralności można mówić również w innym kontekście, na przykład przy konfrontacji poziomu umieralności czy trwania życia w mieście i na wsi, we własnym kraju i w innych krajach itd.

Gdybyśmy chcieli zrezygnować z tego niemile dla ucha brzmiącego terminu, musielibyśmy posługiwać się określeniami

19 — E, Rosset: Trwanie...

290

opisowymi, które, wielokrotnie powtarzane, stałyby się trudne do zniesienia. Pozostańmy więc przy terminie technicznym.

2. Porządek wykładu

Na treść niniejszego rozdziału złożą się następujące zagadnienia: A — Nadumieralność mężczyzn w świetle danych statystycznych, B — Przyczyny nadumieralności mężczyzn i C — Socjalna nierówność wobec śmierci.

W ramach analizy zagadnienia nadumieralności oświetlimy dziś już marginesowy problem nadumieralności kobiet.

A. Nadumieralność mężczyzn

w świetle

danych statystycznych

Analizując parametry trwania życia w różnych krajach, mogliśmy przekonać się o powszechności zjawiska wyższych wartości e0 po stronie kobiet. Warto sprawdzić, jak duże różnice wchodzą tu w grę, innymi słowy, jak duża jest nadumieralność mężczyzn. Odpowiemy na to pytanie, opierając się na danych z terenu Europy podzielonej na subregiony i z poszczególnych krajów, głównie europejskich. . ,

y 3. Nadumieralność mężczyzn w Europie

W referacie zgłoszonym na konferencję demograficzną w Kór-niku-Błażejewku Jerzy Berent podał następujące dane o różnicy w przeciętnym trwaniu życia mężczyzn i kobiet w ZSRR i różnych regionach Europy l:

1 J, Berent, Mortality Trends and Age-Sex Differentials in Europę and in Its Sub-Regions: 1950 to 1973, Konferencja demograficzna w Kór-niku-Blażejewku, wrzesień 1975 (referat).

291

Europa Europa Europa Europa ZSRR

Wschodnia Północna Zachodnia Południowa

1950 4,4 4,2 4,5 3,5 5,1

1960 4,6 5,0 5,9 4,6 7,6

1970 5,4 6,2 7,2 5,5 8,0

Wzrost przeciętnego trwania życia jest udziałem obydwu płci, ale pod względem tempa tego wzrostu mężczyźni nie dotrzymują kroku kobietom. Rośnie więc odstęp między trwaniem życia mężczyzn i kobiet, rośnie oczywiście na niekorzyść mężczyzn. Zjawisko to, choć w różnym, nasileniu, występuje we wszystkich subregionach Europy i w ZSRR. Między 1950 a 1970 rokiem najmniejszy \vzrost omawianej tu różnicy zanotowano w Europie Wschodniej (o l rok), największy — w ZSRR (o 2,0 roku) i w Europie Zachodniej (o 2,7 roku).

4. Nadumieralność mężczyzn w europejskich krajach socjalistycznych

Najprostszą miarą nadumieralności męskiej jest różnica między wartością przeciętnego trwania życia dla mężczyzn i takąż wartością dla kobiet. Z liczb przytoczonych na s. 223 wynikają następujące różnice (w latach):

Albania.........3,9

Bułgaria.........4,4

Rumunia........4,5

NRD .........5,4

Węgry.........5,7

Czechosłowacja.....7,1

Polska.........8,0

ZSRR.........10,0

A więc stosunkowo niewielka jest nadumieralność mężczyzn w Albanii, bardzo duża natomiast w ZSRR. W Albanii kobiety żyją dłużej od mężczyzn przeciętnie o cztery lata, w ZSRR — o dziesięć lat. Należałoby jednak odwrócić relacje i mówić o krótszym trwaniu życia mężczyzn, a nie o dłuższym trwaniu życia kobiet. Chodzi bowiem w istocie o dramat społeczny, który polega na masowości przedwczesnego wymierania mężczyzn.

292

5. Nadumieralność mężczyzn w europejskich krajach kapitalistycznych

Oto jak się przedstawiają różnice w poziomie parametrów przeciętnego trwania życia (e0) dla mężczyzn i dla kobiet w 20 europejskich krajach kapitalistycznych (różnice w latach):

Malta 1970-1974........4,5

Irlandia 1970.........4,6

Luksemburg 1969-1971.....4,8

Hiszpania 1970........5,3

Dania 1971-1972........5,4

Islandia 1966-1970.......5,6

Szwecja 1973.........5,6

Włochy 1970-1972.......5,9

Szwajcaria 1970........6,0

Holandia 1973.........6,0

Pln. Irlandia 1970-1972..... 6,1

Anglia i Walia 1970-1972 .... 6,2

Szkocja 1972......... 6,3

RFN 1970-1972........ 6,4

Belgia 1968-1972........ 6,4

Norwegia 1970......... 6,5

Portugalia 1971........ 6,6

Austria l'972.......... 7,3

Francja 1974.......... 7,5

Finlandia 1970......... 7,7

Jak w zespole europejskich krajów socjalistycznych, tak i w zespole europejskich krajów kapitalistycznych nie ma ani jednego przykładu nieistnienia nadumieralności mężczyzn. Istnieją jednak w obrębie każdego z tych zespołów różnice w nasileniu tej nadumieralności. W rozpatrywanej obecnie grupie europejskich krajów kapitalistycznych rozpiętość odstępu dzielącego parametr dla mężczyzn od analogicznego parametru dla kobiet zamyka się w granicac.h od 4,5 roku (Malta) do 7,7 roku (Finlandia).

6. Nadumieralność mężczyzn w USA

W znanej nam już pracy Length of Life amerykańscy demografowie opublikowali dane o nadumieralności mężczyzn wśród białej ludności USA w latach 1939-1941 w podziale na przyczyny zgonu 2. Warto powrócić do tych danych, by z nich wyczytać, jak na poziom nadumieralności mężczyzn wpłynęły powojenne zmiany w strukturze zgonów według przyczyn.

Przyjmując umieralność kobiet z każdej niżej wymienionej przyczyny za 100, ustalili autorzy dla mężczyzn następujące wskaźniki:

2 L. I. Dublin, A. J. Lotka, Nowy Jork 1949.

M. Spiegelman, Length of Life,

293

Ogółem 132

Wrzód żołądka lub dwunastnicy 500

Zabójstwo...........369

Samobójstwo.........316

Kiła.............298

Wypadki...........238

Zapalenie wyrostka......161

Gruźlica........... 159

Choroby serca......... 134

Zapalenie płuc i grypa..... 128

Choroby zakaźne....... 96

Nowotwory.......... 93

Cukrzyca........... 62

Inne przyczyny (bez chór. ciąży

l porodu)......... 12

Z tablicy tej można wyczytać, że w roli sprawców nadumieralności mężczyzn występuje wiele chorób, ale nie wszystkie: są i takie choroby, które w silniejszym stopniu przerzedzają płeć żeńską. Dwie przyczyny zgonu są zdecydowanie nieprzyjazne płci żeńskiej. Jedną z nich jest cukrzyca, drugą — choroby zakaźne. I tym właśnie chorobom zadała poważny cios nowoczesna medycyna, co oczywiście musiało się przyczynić do wyższego po1 stronie kobiet wydłużenia trwania życia w dobie powojennej.

7. Nadumieralność mężczyzn we Francji

Statystyka francuska wykazuje następującą ewolucję różnicy w poziomie wartości e0 dla mężczyzn i dla kobiet (stale na niekorzyść mężczyzn):

1899

1910 1922 1930 1939

3,4 3,9 3,9 4,9 6,0

1946, 1953 , 1956, 1963 1972

5,2 6,0 6,5 7,0 7,8

Komentując dane francuskie, pani Chantal Blayo zauważa, że nadumieralność mężczyzn istniała i dawniej, ale aż do końca XIX wieku odstęp między trwaniem życia mężczyzn i kobiet nie przekraczał 2 lat. Rozpiętość parametrów dla mężczyzn i dla kobiet zaczęła się pogłębiać dopiero wtedy, kiedy nastąpił spadek umieralności. „Kobiety — konkluduje pani Blayo — skorzystały z tego spadku w większym stopniu niż mężczyźni" 3.

8 Ch. Blayo, Quelques aspects de la surmortalitź masculine en Europę, Konferencja demograficzna w Kórniku-Blażejewku, wrzesień 1975 (referat).

294

8. Nadumieralność mężczyzn w Danii

Interesujące są również doświadczenia duńskie. Omówił je P. C. Matthiessena w referacie wygłoszonym na konferencji demograficznej w Kórniku-Błażejewku (wrzesień 1975)4.

Przeciętne trwanie życia mężczyzn i kobiet kształtowało się w Danii w okresie od 1926-1930 do 1971-1972, jak następuje:

Różnica na

Mężczyźni Kobiety rzecz kobiet

1926-1930 60,9 62,6 1,7

1931-1935 62,0 63,8 1,8

1936-1940 63,5 65,8 2,3

1941-1945 65,6 67,7 2,1

1946-1950 67,8 70,1 2,3

1951-1955 69,8 72,6 2,8

1956-1960 70,4 73,8 3,4

1961-1965 70,3 74,5 4,2

1966-1970 70,6 75,4 4,8

1971-1972 70,7 76,1 5,4

. Z danych powyższych widać, że, w Danii różnica w poziomie trwania życia mężczyzn i kobiet od lat dwudziestych niemal nieprzerwanie rośnie. Z 1,7 roku w drugiej połowie lat dwudziestych różnica ta wzrosła do 5;4 roku na początku lat siedemdziesiątych, a więc zwiększyła się ponad trzykrotnie. Główny wzrost przypada, jak i w innych krajach, na lata powojenne.

9. Nadumieralność kobiet

Demografom znane jest również zjawisko nadumierałności kobiet. Do niedawna zjawisko to było nader częste w krajach opóźnionych w rozwoju; dziś nawet i w tych krajach należy do wyjątków.

Niższe dla kobiet parametry e0 występowały niejednokrotnie w tablicach indyjskich 5. W tablicy z roku 1951 przeciętne trwanie życia mężczyzn wynosiło 32,5 roku, kobiet — 31,5 roku, czyli równo o rok mniej. Francuscy komentatorzy P. Guillaume

4 P. C. Matthiessen, Excess Mortality o-f Danish Males in Histo-rical Perspective, Konferencja demograficzna w Kórniku-Błażejewku, wrzesień 1975 (referat).

5 Por.: L. Henry, Lvolution de la mortalitć en Inde, „Populaition", 1964, nr 5.

295

i J.-P. Poussou objaśniali ten fakt mniejszą w Indiach troską o dziecko płci żeńskiej 6. Będziemy bliżsi prawdy, jeśli dodamy do tego dwa dalsze czynniki: przepracowanie kobiet i znaczną umieralność w związku z ciążą i porodem.

Na rolę zgonów związanych z ciążą i porodem wskazują pośrednio dane zaczerpnięte z tablicy kraju, w którym występuje właśnie nadumieralność kobiet. Otóż według skróconej tablicy wymieralności dla Pakistanu za lata 1962-1964, analizowanej przez Farhata Yusufa, we Wschodnim Pakistanie stopa umieralności mężczyzn i koibiet w podanym niżej wieku wynosiła7:

Mężczyzn Kobiet

10 2,07 2,59

15 1,85 6,79

20 3,22 6,59

25 3,08 8,82

Mamy tu akurat odwrotny obraz w stosunku do tego, co obserwujemy w krajach o wysokiej nadumierałności mężczyzn: umieralność kobiet w wieku największej aktywności reprodukcyjnej jest kilkakrotnie wyższa od umieralności mężczyzn w tym samym wieku.

Chcę jeszcze zwrócić uwagę, że w dawniejszych tablicach wymieralności, w tym również polskich, można odnaleźć ślady podobnego zjawiska: wiek rozrodczy był dla kobiet wiekiem nadumierałności w stosunku do poziomu umieralności mężczyzn tego samego wieku.

B. Przyczyny nadumierałności mężczyzn

Przyczyny nadumierałności są wielorakie. Ogólnie rzecz biorąc, jedne z nich mają charakter biologiczny, inne — ekologiczny. W tym też podziale rozpatrzymy ważniejsze (czy za takie uważane) przyczyny.

6 P. Guillaume, J.-P. Poussou, Demographie historiąue, Paryż 1970, s. 360.

7 Y. Far ha t, Abridged Life Tables for Pakistan and its Promnces 1962-1964, [w:] Contributed Papers, D/y Sydney Conference 1967.

296

297

L Przyczyny biologiczne

10. Rola czynnika biologicznego

Porządek wykładu, który sobie narzuciliśmy, każe rozpocząć analizę czynników powodujących różnice w trwaniu życia mężczyzn i kobiet od roli czynnika biologicznego. I tylko ten wzgląd — porządek wykładu — zadecydował o znalezieniu się czynnika biologicznego na czele naszych rozważań. Podkreślani to, aby Czytelnik nie odniósł wrażenia, iż pierwsze miejsce jest symbolem zasadniczej ważności. Nie miejsce będzie o tym decydować.

Zwolennicy tezy o determinującej roli czynnika biologicznego rekrutują się przede wszystkim z grona biologów.

Jednoznacznie brzmi pod tym względem wypowiedź radzieckiego biologa Genadija Bierdyszewa. Pisze on: „U większości zbadanych gatunków dłużej żyją samice niż samcy i tylko niewiele jest wyjątków od tej zasady. W społeczeństwie ludzkim trwanie życia kobiet jest zawsze dłuższe niż mężczyzn. Większa żywotność kobiet tłumaczy się właściwościami układu chromosomowego, jak i całego ustroju"8.

W środowisku demografów interpretację biologiczną od dawna reprezentuje szkoła włoska. W obronie takiej interpretacji mocno angażowała się pani Profesor Nora Federici, dyrektor Instytutu Demografii Uniwersytetu Rzymskiego. Wskazywała, że kobiety są obdarzone większą zdolnością adaptacyjną i to zadecydowało, że z wejścia w epokę antybiotyków one właśnie wyniosły większą od mężczyzn korzyść. U mężczyzn — zdaniem uczonej — podobny proces musi potrwać znacznie dłużej.

Odnotuję tu pewien, nie pozbawiony wymowy szczegół. W czasie mojej prelekcji na Uniwersytecie Rzymskim, mówiąc o dwóch przeciwstawnych kierunkach w zakresie etiologicznej interpretacji zjawiska nadumieralności kobiet, zaznaczyłem, że w obronie tezy biologicznej więcej będzie miała do powiedzenia zwolenniczka tej tezy pani Profesor Nora Federici. W dyskusji,

8 G. Bierdyszew, Ekotogo-głenieticzeskije faktory starienija i dol-golietija, Leningrad 1968, s. 9.

jaka się wywiązała po wykładzie, nasza włoska koleżanka oświadczyła, że właśnie w tej chwili przeżywa pod tym względem kryzys: zachwiała się w swej dotychczasowej wierze w słuszność biologicznej interpretacji zjawiska — skłania się raczej do uznania przeważającej roli czynników socjalnych.

Czynnikowi biologicznemu przypisywali podstawowe znaczenie tak autorytatywni badacze, jak współautorzy dzieła Length oj Lije, Louis I. Dublin, Alfred J, Lotka i Mortimer Spiegelman. Pisali oni: „Although same explanation for this common obser-vation may lie in the greater exposure of men to occupational and other environmental hazards, there is evidence that the phenomenon is primarily biological" 9. A zatem w oczach autorów zjawisko nadumieralności mężczyzn ma przede wszystkim charakter biologiczny.

Teorii biologicznej przyszedł w sukurs swym oryginalnym i zachęcającym do przemyśleń przyczynkiem przeor jednego z amerykańskich klasztorów, P. C. Madigan 10. Ustalił on mianowicie, że przeciętne trwanie życia zakonnic jest dłuższe niż zakonników, i to przy idealnie równych warunkach stylu życia, pracy, odżywiania itd. Czy w takim razie — pyta autor — nie należy uznać, że o przeciętnie dłuższym trwaniu życia kobiet decyduje czynnik biologiczny?

Oddajmy teraz głos przeciwnikom interpretacji biologicznej.

Teorii, głoszącej nieuchronność odstępu między trwaniem życia mężczyzn i kobiet jako pewnej biologicznej konieczności, przeciwstawił się Profesor I. Pisariew. Według niego „nie istnieje żadna biologiczna konieczność znacznego odstępu między dalszym trwaniem życia kobiet i mężczyzn" u.

Przeciw teorii przypisującej czynnikowi biologicznemu znaczenie nadrzędne przemawia wynik badania, o którym wspomina Jean Bourgeois-Pichat: w konkretnym przypadku zdołano ustalić, iż czynnik biologiczny partycypował w ogólnym rachunku

9 Dublin, Lotka, Spiegelman, Length of Li/e, s. 129.

10 P. C. Madigan, Arę Sex Mortality Differences Biologically Cau-sed?, „Milbank Memoriał Fund Quarterly", 1957, nr 35.

11 I. Pisariew, Narodonasielenije SSSR, Moskwa 1962, s. 185.

298

nadumieralności męskiej liczbą 1,9 roku. Jest to stosunkowo niewielka część całości nadwyżki trwania życia po stronie kobiet12. Wśród przeciwników interpretacji biologicznej nie brak i przedstawicieli nauk biologicznych. Poważny niemiecki biolog doby przedhitlerowskiej Felix Bernstein z całą stanowczością odrzucał taką interpretację. Na międzynarodowym kongresie demograficznym w Rzymie (r. 1931) wskazywał on, że nie ma żadnych biologicznych różnic w przebiegu indywidualnego starzenia się organizmów mężczyzn i kobiet, a jeżeli mężczyźni wcześniej schodzą ze świata, to wyłącznie z powodu mniej zdrowego trybu życia (alkohol i nikotyna, opium, złe warunki pracy)13.

11. Teoria kohort

Do kategorii teorii biologicznych można również zaliczyć tzw. teorię kohort, wyłożoną na I Europejskiej Konferencji Demograficznej w Strasburgu (r. 1966) przez zachodnioniemieckiego demografa Siegfrieda Kollera. Według tej teorii następujące po sobie pokolenia noworodków nie muszą reprezentować i nie reprezentują jednakowej siły witalnej: są kohorty bardziej żywotne i mniej żywotne. I to właśnie ma decydować o większej lub mniejszej nadumieralności męskiej w różnych kohortach. Teoria ta nie zyskała aprobaty ze strony uczestników konferencji.

II. Interpretacja ekologiczna

12. Uwagi wprowadzające

Interpretacji biologicznej, upatrującej źródło dłuższego trwania życia kobiet w działaniu czynnika genetycznego, przeciwstawia się interpretacja ekologiczna, która na plan pierwszy wysuwa wpływ czynników środowiskowych.

12 J. Bourgeois-Pichat, Essai sur la mortalite biologique de 1'homme, „Population", 1952, nr 3.

13 F. Bernstein, Die naturliche Lebensdauer des Menschen, [w:] Actes du Congres International des Studes sur la Population, t. II, Rzym 1934, s. 523.

299

Calvin Goldscheider wskazuje, że procesy demograficzne, a wśród nich umieralność, nie są czymś, co się odbywa w próżni socjalnej: są one integralną częścią życia społeczeństwa i zależą od istniejącej struktury społecznej14. Z tego socjalnego uwarunkowania umieralności wynika, że i różne jej aspekty, a wśród nich nadumieralność mężczyzn, są w jakimś stopniu zdeterminowane istniejącymi warunkami społecznymi.

Nie ma tu jednak zgody co do tego, który z wchodzących w grę czynników ma znaczenie decydujące. Dla jednych głównym sprawcą nadumieralności mężczyzn jest alkoholizm, dla innych — palenie, dla jeszcze innych •— warunki pracy, konsekwencje minionych wojen światowych, gilotyna emerytalna itd. Wypadnie nam każdej z tych interpretacji poświęcić nieco uwagi.'

13. Wpływ alkoholizmu

Destrukcyjny wpływ alkoholizmu na zdrowie i życie ludzkie — to rzecz powszechnie znana. Chodzi zaś o to, czy na karb tego czynnika można położyć zjawisko nadumierałności mężczyzn. We francuskiej literaturze demograficznej — a trzeba pamiętać, iż jest to literatura szczególnie wysoldej klasy -— przypisuje się alkoholizmowi rolę pod tym względem pierwszoplanową. Toteż wyłożymy najpierw poglądy — tym razem można już nawet mówić o teorii — demografów francuskich.

Alfred Sauvy już przed laty wskazywał, że zróżnicowanie geograficzne umieralności na terenie Francji odpowiada nasileniu alkoholizmu w różnych częściach kraju, co stanowi dowód wpływu alkoholizmu na poziom umieralności. Przypomnijmy tę jego wypowiedź: „Kepartycja geograficzna umieralności potwierdza wpływ alkoholizmu; departamenty Bretanii i Normandii, wielcy konsumenci alkoholu, wyróżniają się na francuskiej mapie umieralności" 15.

Po latach usłyszymy to samo z ust pani J. Beaujeu-Garnier: „Calvados, bogaty region górniczy w Normandii, jest głęboko

14 C. Go Id s c h e i d.er, Population, Modernization, and Social Struć-turę, Boston 1971, s. 79.

15 A. Sauvy, La population, ses loi.?,.ses equilibres, Paryż 1948, s. 89.

300

dotknięty alkoholizmem, który powoduje znaczną nadumieral-ność mężczyzn" 16.

Do godności teorii podniósł tę tezę francuski demograf — znowu musimy dodać: demograf wysokiej klasy — Sully Leder-mann. Nikt z taką pasją nie dowodził jej słuszności i nikt w jej udowodnienie nie włożył tyle wysiłku, co on. Sully Ledermann wzbogacił literaturę demograficzną o szereg prac udowadniających niszczycielska rolę alkoholu i alkoholizmu. Nie poprzestał na dokumentacji z lat międzywojennych: gdy po drugiej wojnie światowej nastąpiły dosyć istotne zmiany w strukturze umieralności, sięgnął ponownie do statystyk francuskich obrazujących rozmiary umieralności według przyczyn zgonu i płci zmarłych, by raz jeszcze udowodnić, że za nadmierną umieralnością mężczyzn kryje się jako podstawowa przyczyna — alkoholizm 17.

Na rolę alkoholu jako sprawcy czy współsprawcy nadumieral-ności mężczyzn wskazują także i nie-francuscy demografowie.

Destrukcyjną rolę alkoholu silnie akcentuje radziecki demograf B. Urłanis. „Szczególne szkody —• pisze on — zadaje organizmowi człowieka konsumpcja alkoholu. Alkohol narusza normalne funkcjonowanie narządów krążenia, układu nerwowego i innych organów [..,] przytłaczająca większość nieszczęśliwych wypadków następuje właśnie w stanie nietrzeźwym. Alkoholizm i dziś jeszcze zadaje wielki uszczerbek ludności naszego kraju. Można nie wątpić, że po radykalnym zmniejszeniu konsumpcji alkoholu odstęp pomiędzy trwaniem życia mężczyzn i kobiet ulegnie skurczeniu" 1S.

Przy innej okazji ten sam autor tak określił destrukcyjne oddziaływanie alkoholizmu: „Alkoholizm — to jedna z ważniejszych przyczyn podwyższonej umieralności mężczyzn. Walka z alkoholizmem jest jeszcze i z tego powodu szczególnie ważna, że ze wzrostem dochodów ludności zwiększa się spożycie alkoholu. Tak na przykład w ciągu 7 lat, od roku 1960 do 1967, sprze-

16 J. Beaujeu-Garnier, Trożs milliards d'hommes. Trattś de demo-gśographie, s. 91.

17 S. Ledermann, Alcool, alcoolisme, alcGolisatton, Paryż 1964 — dzieło to liczy ponad 600 stronic. H

18 B. Urłanis. Rożdajemost' i •prodołżitielnost' źizni, Moskwa 1968, s. 116.

301

dąż wyrobów alkoholowych wzrosła znacznie więcej niż liczebność ludności. Z takim' stanem rzeczy godzić się nie wolno. Alkoholizm zadaje duży uszczerbek naszej ekonomice, naszemu społeczeństwu, wnosi rozkład w rodzinie, zwiększa liczbę rozwodów. Alkoholizm niszczy zdrowie mężczyzn, zwiększając przypadki zatrucia alkoholem, zachorowań na marskość wątroby, naruszenia normalnej pracy serca" 19.

Cytowaliśmy dotychczas opinie demografów. Nie mniej ważna byłaby w tej sprawie opinia lekarzy. Oddajmy więc głos naszemu gruzińskiemu przyjacielowi, Profesorowi G. Picchelauri, który wiedzę teoretyczną łączy z doświadczeniem administracyjnym (był swego czasu ministrem zdrowia Gruzińskiej SRR).

Uczony gruziński wskazuje na długi rodowód alkoholizmu i towarzyszących mu szkód społecznych. Przypomina, że dwieście lat temu znakomity przedstawiciel tamtej epoki, M. Łomono-sow (dziś jego imieniem nazwany jest Uniwersytet Moskiewski), w liście do hrabiego Szuwałowa bardzo przekonywająco nakreślił konsekwencje alkoholizmu. W Rosji za czasów Piotra Wielkiego pijakom, odbywającym za popełnione występki karę więzienną i uprawiającym, nadal pijaństwo, zawieszano na szyi medal wagi prawie 7 kg z napisem „Za pijaństwo". W naszym kraju — pisze dalej Picchelauri —- gdzie zlikwidowano klasy wyzyskiwaczy, gdzie nieprzerwanie podnosi się materialny dobrobyt i kultura narodu, korzenie socjalne alkoholizmu zostały zniszczone. Jednakże alkoholizm u nas jeszcze bytuje wśród pewnej części ludności, niszcząc zdrowie i przybliżając przedwczesną starość"20.

O wzroście spożycia alkoholu mówili na VI międzynarodowym kongresie organizacji AMIEV {Złote Piaski 1972) lekarze bułgarscy G. Nastev, C. Golemanov i T. Stankuszew. Przytoczyli oni szereg danych świadczących o tym, że w poszczególnych krajach systematycznie zwiększają się zastępy osób, które „nadużywają alkoholu i są dotknięte chorobą alkoholową, tak pośród biednych, jak i najbardziej zamożnych warstw społeczeństwa". Istnieją bezsporne dane, które dowodzą, że nadużywanie napojów

19 B. Urłanis, Narodonasielenije. Issliedowanija, publicistika, Moskwa 1976, s. 330.

20 G. Picchelauri, Dołgożitieli Gruzii, Tbilisi 1975, s. 117-118.

302

alkoholowych zwiększa się również w krajach socjalistycznych". W formie ilustracji autorzy przytaczają, że między rokiem 1960 a 1970 spożycie tych napojów w przeliczeniu na l mieszkańca wzrosło w Bułgarii, jak następuje: piwa — o 163°/o, mocnych napojów — o 217%, wina — o 29%, „rakii" (rodzaj wódki) — o 8?8°/o. Ilość spożytego absolutnego alkoholu na l człowieka wzrosła w tym czasie z 3,79 litra do 5,61 litra21.

Zwiększa się spożycie alkoholu i zwiększa się również nad-umieralność męska. Jak wolno sądzić, zbieżność tych dwóch fatalnych zjawisk nie jest przypadkowa.

14. Nikotyna jako czynnik n a durni er a In ości mężczyzn

Szkodliwość nikotyny jest bezsporna — rzecz to od dawna znana. Nowością jest podnoszenie jej do roli podstawowego czynnika nadumieralności mężczyzn. Teorię tę lansują ostatnio badacze włoscy.

Przeciwko tej teorii zdaje się przemawiać fakt, że wydatny wzrost nadumieralności mężczyzn jest dziełem ostatnich kilkudziesięciu lat, a właśnie w tym okresie palenie upowszechniło się wśród kobiet. Gdyby palenie było istotnie tak poważnym czynnikiem nadumieralności mężczyzn, to przy szerokim rozpowszechnieniu palenia wśród kobiet należałoby oczekiwać zmniejszenia się odstępu między umieralnością mężczyzn i kobiet.

Hipoteza autorów włoskich miałaby jednak poważniejsze podstawy w dwóch przypadkach: prżmo — gdyby skutki palenia w postaci zwiększonej śmiertelności ujawniały się dopiero po wielu latach, i secundo — gdyby palenie wywierało bardziej szkodliwy wpływ na organizm męski niż żeński. Jest też nie bez znaczenia, w jakim stosunku pozostają do siebie wzrost palenia wśród mężczyzn i wśród kobiet.

Szeregi palących pomnożyły zresztą nie tylko kobiety: palenie rozpowszechnia się również wśród młodocianych. Demograf radziecki uskarża się na szybko postępujący wzrost kon-

21 G. Nastev, C. ~Golemanov, T. Stanłtuszew, Aspects psy-cho-sociaux de l'alcoolisme, [w:] Acta medica et sociologica, Sofia 1973, s. 152.

303

sumpcji wyrobów tytoniowych. „Szczególnie niepokojącym zjawiskiem jest rozpowszechnienie palenia wśród młodocianych. Sprzedaż papierosów tak dalece zwiększyła się w ostatnich łatach, że wypada bez mała jedna paczka dziennie średnio na każdego mężczyznę, palącego i niepalącego [...] Rozpowszechnienie palenia nie może nie wywoływać wzrostu umieralności na raka płuc i inne choroby [...]" (Urłanis). Nie lepiej jest u nas: spożycie papierosów wynosiło w Polsce w 1960 r. 1539 sztuk na głowę ludności, w 1970 r. — 2078, w 1976 r. —- 2560.

Chyba dobrze się stało, że problem intoksykacji tytoniowej znalazł się na warsztacie badań nad umieralnością. Trzeba liczyć się z tym, że ujawnią ,się nowe, dużo większe, niż dotąd sądzono, szkodliwości tego nałogu.

15.. Wpływ czynników środowiskowych

Od czasu, kiedy znakomity badacz włoski Bernardino Ramaz-zini (1633-1714) wykazał związek między wykonywanym zawodem a długością życia, rola pracy zawodowej, ściślej jej rodzaju i warunków, jest powszechnie doceniana jako jeden z czynników stanowiących o dłuższym lub krótszym trwaniu życia ludności. Sporo uwagi poświęcili temu zagadnieniu autorzy prac demograficznych z pierwszej połowy XIX wieku, zwłaszcza Casper i Villerme, Twórcy naukowego socjalizmu, Marks i Engels, ilustrowali sytuację życiową robotników angielskich danymi o ich krótkim trwaniu życia. Wymienię jeszcze rosyjskiego lekarza ziemskiego Diementjewa, który ustalił fakt szybkiego wymierania robotników zatrudnionych w przemyśle tekstylnym w następstwie niezdrowych warunków pracy, jakie panowały w carskiej Rosji22.

Ponure obrazy przedwczesnego wymierania ludzi pracy, jakie nam przekazała literatura minionych wieków, należą dziś już w dużej mierze do przeszłości, ale sama teza mówiąca o zależności poziomu umieralności, a w konsekwencji i trwania życia, od rodzaju i warunków wykonywanej pracy zawodowej pozostaje w mocy.

22 Por.: E. Rosset, Proces starzenia się ludności, s. 683.

304

„Occupation is an important factor in deterniining the death ratę" (Zawód jest poważnym czynnikiem determinującym stopę umieralności) — oświadczają amerykańscy badacze W. S.' Thompson i D. T. Lewis23. Wielu badaczy jest zdania, że tu właśnie należy szukać źródła różnic w poziomie umieralności mężczyzn i kobiet.

Statystycy zachodnioniemieccy wspominają o nadmiernym obciążeniu pracą jako przyczynie „nadumieralności" mężczyzn, chociaż — jak się o tym niebawem przekonamy — nie uważają tej przyczyny za najważniejszą.

Rozwój badań ekologicznych, jaki nastąpił po ostatniej wojnie, skierował uwagę badaczy na szkodliwości dla zdrowia i życia ludzkiego płynące z rozwoju urbanizacji i industrializacji. Dla wielu autorów te właśnie czynniki są głównym sprawcą nad-umieralności mężczyzn i rosnącego jej nasilenia.

Referując na Światowym Kongresie Ludnościowym w Rzymie (r. 1954) zagadnienie ewolucji i aktualnych tendencji umieralności w Belgii, J. Gabriel wskazał na mniej pomyślną sytuację mężczyzn i dodał: „II convient de signaler que cette inferio-rite du sexe masculin n'a pas toujours exister. D'apres certaines etudes faites, elle aurait son origine dans 1'industriałisation de certaines provinces et 1'urbanisation d'autres". (Wypada zauważyć, że owa niższość płci męskiej nie zawsze istniała. Według niektórych wykonanych studiów, jej źródła tkwią w industrializacji niektórych prowincji i urbanizacji innych) 24.

Na nowojorskiej konferencji demograficznej 1961 r. delegat angielski C. J. Thomas tłumaczył rosnącą w jego kraju różnicę między trwaniem' życia mężczyzn i kobiet przede wszystkim wpływem czynników środowiskowych. Powiedział on; ,,it is hard to explain why the mortality of males has improved so much less than of females. Occupational factors arę undoubtedly responsible for some of the higher mortality experienced by men,

i 28 W. S. Thompson, D. T. Lewis, Population Problems, wyd. 5,

Nowy, Jork 1965, s. 368.

24 J. Gabriel, Lvolution et tendances actuelles de la mortalite en Belgiąue, [w:] Proceedings of the World Population Conference 1954, Nowy Jork 1955, t. l, s. 90.

305

but the effect probably results morę from the generał industrial emdronment than from specific occupational hazards" (Nie jest łatwo objaśnić, dlaczego umieralność mężczyzn o tyle mniej polepszyła się niż u kobiet. Czynniki związane z pracą zawodową są niewątpliwie w jakiejś części odpowiedzialne za wyższą umieralność mężczyzn, ale ten stan rzeczy jest przypuszczalnie w większym stopniu rezultatem ogólnego środowiska przemysłowego niż specyficznych wypadków związanych z wykonywaną pracą) 25.

Kwestionuje te interpretacje jako niewystarczające demograf włoski Luigi Di Comite. Wskazuje on, że hipoteza społeczno-zawodowa, która różnice w trwaniu życia mężczyzn i kobiet kładzie na karb różnych warunków życia obu płci (kobiety są w mniejszym stopniu narażone na ryzyko śmierci), nie wyjaśnia większej umieralności mężczyzn w wieku przedprodukcyjnym i w późniejszym wieku poprodukcyjnym. Zaznacza też, iż w ostatnich latach warunki życia obu płci raczej upodabniają się, a tymczasem nadumieralność męska zwiększa się 23.

Kontrowersje tego pokroju są oczywiście pożyteczne, bo zmuszają do roztrząsania etiologii nad umieralności w szerszym ujęciu.

16. System gilotyny emerytalnej a „nadumieralność" mężczyzn

Panujący współcześnie system' gilotyny emerytalnej — system usuwający ludzi z czynnego życia bez względu na ich stan zdrowia, zdolność do pracy i chęć jej kontynuowania — z pewnością nie sprzyja zdrowiu swych ofiar. Przejście na rentę, zamiast być dobrodziejstwem, zamienia się niejednokrotnie w upadek i klęskę.

Wszystko to w nierównie większym stopniu godzi w mężczyzn niż w kobiety. Wprawdzie i kobiety podlegają działaniu emerytur y-gilotyny, ale kobieta schodząc z areny pracy zawodowej

25 C. J. Thomas, Mortality in England and Wales, [w:] International Population Conference 1961, t. l, Londyn 1965, s. 786.

28 L. Di Comite, La mortalitd, in Italia, Rzym 1974, s. 52-53.

20 — E. Bosset: Trwanie...

306

nie przestaje być potrzebna w domu, obowiązki gospodyni domowej absorbują ją w dalszym ciągu. Jest nadal komuś i na coś potrzebna, jest nadal w jakimś stopniu czynna.

Tak jest u nas i tak jest gdzie indziej. W formie ilustracji przytoczę uwagi dyrektora Ośrodka Statystycznego w Ankarze, Yasara Yasera, wypowiedziane na I Europejskiej Konferencji Demograficznej (r. 1966). Powiedział on, że w świetle przeprowadzonego przez Ośrodek badania „kobiety uprawiają zajęcia dłużej niż mężczyźni, zajmując się na przykład wnukami, podczas gdy mężczyźni skłonni są do utraty wszelkiego zainteresowania dła życia z chwilą uświadomienia sobie, że stali się niezdolni do pracy". Ofiarą emerytury-gilotyny padają więc głównie mężczyźni. Zwiększona umieralność mężczyzn po przejściu na rentę starczą może być rezultatem wadliwego systemu emerytalnego.

17. Zmiana struktury zgonów według przyczyn śmierci

Będzie niżej mowa o odrzuceniu przez Karola Freudenberga tezy głoszącej zależność zwiększonej po wojnie nadumierałności mężczyzn od dokuczliwych przejść wojennych, które nie minęły bez echa. Negatywną ocenę tej teorii oparł wymieniony uczony na analizie powojennych danych o zgonach w RFN według przyczyn śmierci. Dokonana analiza pozwoliła autorowi sformułować własną teorię zmierzającą do wyjaśnienia źródła zwiększonej po wojnie nadumierałności mężczyzn. Według tej teorii zadecydowały o tym zmiany, jakie w porównaniu z okresem przedwojennym zaszły w strukturze zgonów według przyczyn: uległy likwidacji zgony z chorób zakaźnych, a są to te zgony, które były w nierównie większym stopniu udziałem kobiet niż mężczyzn ".

Podobnie stawia sprawę amerykański demograf William Pe-tersen. Jego zdaniem, główną przyczyną zwiększającego się odstępu między trwaniem życia mężczyzn i kobiet są większe śuk-

27 K. Freudenberg, Grundzuge der Sterblichkeitsentwicklung nach dem Alter, [w:] Proceedings of the World Population Conference 1954, Nowy Jork 1955, s. 77.

307

cesy medycyny w zwalczaniu chorób, na które zapadają głównie kobiety, niż tych, które w większym stopniu atakują mężczyzn 28. Teorię tę reprezentuje również Walentyna Bodrowa. Pisze ona: „Dawniej, kiedy przyczyną przedwczesnych zgonów były przeważnie zachorowania infekcyjne (dżuma, dur, cholera, ospa, czerwonka i szereg innych infekcji), kobiet umierało tyleż, co i mężczyzn" 29. Spadek umieralności z chorób infekcyjnych ocalił zatem więcej istnień żeńskich niż męskich i to sprawiło, że bardziej przedłużyło się życie kobiet niż mężczyzn.

18. Wojna a trwanie życia ludzkiego

Wojna współczesna nikogo nie oszczędza: giną dzieci, ginie młodzież, giną ludzie dorośli i giną starcy. Ale rozmiary strat są różne: najwięcej ofiar ponosi ludność męska w młodym i średnim wieku. Socjolog francuski Gaston Bouthoul mówi o „stałej socjologicznej funkcji wojny", która polega na tym, że wojna sieje spustoszenie w życiu ludzkim i że ofiarą tego spustoszenia padają przede wszystkim i głównie młodzi mężczyźni30.

Do tej socjologicznej funkcji wojny należałoby dodać jeszcze jedną. Mam na my^li znaczną liczbę ludzi z nadszarpniętym lub zniszczonym' zdrowiem, pokaźną liczbę inwalidów i kalek, słowem ludzi, którzy przetrwali wojnę, ale których przejścia wojenne skazały na przedwczesny zgon. I znowu chodzi tu przede wszystkim i głównie o mężczyzn. Mamy za sobą dwie mordercze wojny światowe i każda z nich zostawiła bolesny po sobie ślad w postaci ogromnej liczby inwalidów i kalek. Z nie mniej uszkodzonym zdrowiem wyszli z wojny liczni więźniowie obozów koncentracyjnych — w przeważającej mierze mężczyźni.

Jeżeli więc po skończonej wojnie zwiększa się odstęp między trwaniem życia mężczyzn i kobiet — a fakt taki zaobserwowano po drugiej wojnie światowej — to siłą rzeczy nasuwa się domniemanie, że sprawcą owej zwiększonej nadumierałności męskiej

ES W. Pet er s e n, Population, Nowy Jork 1961, s. 265. 29 W. Bodrowa, Narodonasielenije jewropiejskich socialistłczeskich stran, Moskwa 1976, s. 86.

80 G. Bouthoul, Biologie sonatę, Paryż 1957, s. 78.

308

jest miniony kataklizm wojenny. Tak też rozumują liczni autorzy.

Czy jednak mają rację? Odpowiedź na to pytanie dać może z jednej strony porównanie zmian w poziomie nadumieralności męskiej w krajach, które aktywnie uczestniczyły w zapasach wojennych, i tych, które zostały przez ów kataklizm oszczędzone, z drugiej zaś analiza nadumieralności męskiej pod kątem podziału według wieku i według przyczyn zgonu.

Na Europejskiej Konferencji Demograficznej w Strasburgu (1966) pani Ellen Huelsen zakomunikowała, że w jej kraju — a jest nim oszczędzana przez obie wojny światowe Szwajcaria — nastąpił po drugiej wojnie światowej wzrost „nadumieralności" mężczyzn.

Nie inaczej rzecz się ma w Szwecji, która — podobnie jak i Szwajcaria — pozostawała poza nawiasem1 obu wojen światowych. W latach 1931-1935 trwanie życia mężczyzn było w Szwecji o 2 lata krótsze od trwania życia kobiet, dziś różnica ta wynosi 6 lat.

Tezy o roli sprawczej wojny jako źródła powojennej agra-wacji nadumieralności mężczyzn nie potwierdziły również analizy zgonów według wieku (nadumieralność męska wzrosła również u dzieci i młodocianych) i analizy według przyczyn zgonu (wzrosła nadumierałność mężczyzn i z tych chorób, które z przejściami wojennymi nie mają nic wspólnego). Udowodnili to: na podstawie materiałów angielskich — W. S. Hocking 31, a materiałów niemieckich — K. Freudenbergs2.

Musiały więc działać inne czynniki, które zadecydowały o najnowszym wzroście nadumieralności mężczyzn. Rola sprawcza wojny zeszła na drugi plan.

19. Wpływ stosunków międzyludzkich

„Zgoda buduje, niezgoda rujnuje". Sądzę, że zawartą w tym przysłowiu mądrość narodu można z całą słusznością odnieść do dziedziny zdrowia i życia: niezgoda rujnuje zdrowie człowieka

31 W. S. Hocking, The Recent Mortality oj Males in England and Wales in Later Middle Life, „Journal oE Institute of Actuaries", t. 76, 1952.

3Z K. Freudenberg, Grundzuge..., s. 79.

309

i przyspiesza jego zgon. Formułując tę myśl, Jestem w pełnej zgodzie z dziś już nieżyjącym gerontologiem radzieckim, akademikiem A. Bogomołcem, który wskazywał, że wśród czynników sprzyjających długiemu życiu niemałą rolę odgrywają dobre wzajemne stosunki z ludźmi.

Dwie wojny światowe rozbudziły w ludziach uczucia, które wyraźnie kolidują z zasadą zgodnego współżycia. Po zakończeniu drugiej wojny światowej ekonomista niemiecki Ernst Wagemann, który sam zresztą był nie bez grzechu, bo nie uchylił się od współpracy z ludobójczym1 hitleryzmem (uczynił to niewątpliwie z pobudek koniunkturalnych), pisał: „Można to uznać za ironię historii świata, że im bardziej narody upodabniają się pod względem form życiowych i gospodarczych, tym mniej przypominają braci [...] Jak wiadomo, nienawiść bardziej godzi w sąsiada niż w obcego [...] Jest widoczne, że człowiek upodabnia się nie tyle do drapieżników, które żyją w zgodzie z innymi przedstawicielami swego gatunku, ile do mrówek i termitów, które toczą między sobą wojny" S8.

A oto co pisał postępowy działacz Josuś de Castro w przedmowie do książki postępowego ekonomisty greckiego Angelosa Angelopoulosa: „W żadnym momencie historycznym stosunki międzyludzkie nie były tak napięte. Napięcia socjalne między klasami i grupami społecznymi, politycznymi i ideologicznymi, między krajami i grupami krajów osiągnęły dziś zastraszającą intensywność, która zagraża pokojowi światowemu, bezpieczeństwu narodów, a nawet przetrwaniu rodzaju ludzkiego. Przeżywamy więc największy kryzys w dziejach ludzkości" 34.

Wiążąc przytoczone dwie wypowiedzi w całość, możemy powiedzieć, że złe stosunki międzyludzkie są w istocie rezonansem złych s^esunków między narodami. Powracam tu do przytoczonego na wstępie przysłowia. Mężczyźni są tym odłamem ludności, który intensywniej wchodzi w stosunki z innymi ludźmi. Mężczyźni „wykańczają" swych bliźnich i sami są przez nich „wy-

83 E. Wagemann, Beriihmte Denkfehler der Nationalokonomie, Monachium 1951, s. 188.

M A. Angelopoulos, Le Tiers-Monde face aux pays riches, Per-spectives pour l'an 2000, Paryż 1972 — przedmowa J. de Castro,

310

kańczani". Nie wątpię, że pod tym kątem przeprowadzane badanie ujawniłoby opłakane skutki tej obustronnie szkodliwej wojny: „zwycięscy" i „zwyciężeni" skracają sobie życie. Być może, iż jest tu ukryta jedna z przyczyn krótszego trwania życia mężczyzn, i to o niepoślednim znaczeniu.

Czołowe postacie życia publicznego nawołują raz po raz do wykarczowania rozbudzonej przez wojnę niechęci, często nawet nienawiści, narodu do narodu i człowieka do człowieka. Demograf ma podstawy, by jak najmocniej podkreślić wagę tego postulatu.

20. Interpretacja multikauzalna

Niektórzy autorzy eksponują nie jakąś jedną, przyczynę dłuższego trwania życia kobiet, lecz kilka, i ci — moim zdaniem — mogą być bliżsi prawdy.

Amerykański ekonomista Alfred E. Waugh objaśniał dłuższe trwanie życia kobiet w USA wykonywaniem przez nie zawodów mniej niebezpiecznych oraz wrodzonymi właściwościami („either because their occupations arę less hazardous or because of inhe-rent differences")35.

Pani Chantal Blayo wymienia 3 czynniki jako odpowiedzialne za powszechny w ostatnich latach wzrost nadumiera mości mężczyzn w Europie. Są nimi: wzrost liczby wypadków, wzrost spożycia alkoholu i rozwój nałogu palenia M.

Czeski demograf M. Yacek eksponował trzy przyczyny nad-umieralności mężczyzn w Czechosłowacji: po pierwsze — zwiększoną proporcję mężczyzn w zawodach o wysokim ryzyku, po drugie — szeroki udział mężczyzn w motoryzacji i w zajęciach sportowych o wysokim ryzyku, po trzecie — większą liczbę samobójstw. Dziś już nieżyjący autor nie przewidywał na najbliższą przyszłość korzystnych pod tym względem zmian; raczej brał pod uwagę prawdopodobieństwo dalszego wzrostu rozpiętości parametrów trwania życia kobiet i mężczyzn ".

35 A. E. Waugh, Principles of Econorfiics, Nowy Jork 1947, s. 213.

85 Ch. Blayo, Quelques aspects... (referat).

s7 M. V a c e k, Mortality Trends in Czechoslovakia, Waszyngton 1969.

311

Tezę o multikauzalnym charakterze nadumieralności męskiej podziela coraz więcej autorów (A. Sauvy, Nora Federici, Luigi Di Comite i inni).

21. Przyczyn nadumieralności męskiej i jej najnowszego wzrostu bliżej nie znamy

Część demografów w poczuciu odpowiedzialności za wypowiadane opinie uchyla się od wskazania rozwiązania, dla którego brak wystarczających podstaw naukowych. Z przykładami takiej postawy spotykamy się również na odcinku etiologicznej analizy zjawiska nadumieralności mężczyzn.

Donald J. Bogue, autor znakomitego podręcznika demografii, oświadcza: „The exact reasons for this large and widening sex differential arę not known" (Przyczyny tego szerokiego i rozpowszechniającego się zróżnicowania w zależności od płci nie są dokładnie znane)3S.

Tak również rozumieć należy stanowisko P. C. Matthiessena, który szczegółową analizę nadumieralności mężczyzn w ojczystej Danii zamknął stwierdzeniem, że „w perspektywie historycznej silny wzrost nadumieralności jest zjawiskiem nowym i zasługującym na uważny rozbiór" 39.

I jeszcze jeden przykład. G. F. De Jong pisze: „Przyczyny znacznych i rosnących różnic w poziomie umieralności mężczyzn i kobiet nie są bliżej znane, a problem wyższości biologicznej kobiet, tak jak i problem czynników o charakterze społecznym pozostają ważnym polem badań" 40.

22. Własne stanowisko

Referując poglądy różnych autorów, starałem się nie osłabiać ich znaczenia własnymi wątpliwościami ani nie wzmacniać własną aprobatą. Zresztą daleki jestem od tego, by postponować

88 D. J. Bogue, Principles oj Demography, Nowy Jork 1969.

39 P. C. M a 11 h I e s s e n, Ezcess mortality of Danish males..., op. cii.

40 G, F. De Jong, Patterns of Hwnan Fertility and Mortality, [w:l The Structure of Human Populations, Oxford 1972, s. 52.

312

znaczenie którejkolwiek z przedstawionych interpretacji. Uważani, że w każdej z wyłożonych tez czy hipotez tkwi ziarno prawdy. Co więcej, liczę się z tym, że w różnych sytuacjach mogą dominować różne czynniki. Tym bardziej więc byłoby ryzykowne, czy nawet szkodliwe, odrzucać którąkolwiek z przytoczonych interpretacji. Oto co o każdej z nich sądzę.

Rola czynnika biologicznego jako sprawcy nierównego poziomu umieralności chłopców i dziewcząt w wieku niemowlęcym nie budzi wątpliwości: przecież nie warunki środowiskowe, dla obu płci jednakowe, powodują nadumieralność dzieci płci męskiej. Rzecz się zmienia z posuwaniem się po szczeblach drabiny wieku: w starszych rocznikach rola czynnika biologicznego słabnie, zyskują natomiast na sile czynniki środowiskowe. Byłoby zapewne niesłuszne, gdybyśmy w odniesieniu do ludności dorosłej i w starszym wieku pominęli w ogóle rolę czynnika biologicznego jako współsprawcy nadumieralności mężczyzn.

Chciałbym z całą siłą podkreślić destrukcyjny wpływ alkoholizmu. W niejednym przypadku — można o tym nie wątpić — wydatnie podnosi on nadumieralność mężczyzn wywołaną działaniem innych czynników. Przeceniać roli tego czynnika nie należy, ale~rzeczą jeszcze gorszą byłoby jego niedocenianie.

Co się tyczy wojny, to byłoby niedorzecznością negować wpływ przebytych kataklizmów wojennych na stan powojennej umieralności. Każdy z nas w zasięgu swej własnej, z natury rzeczy mocno ograniczonej obserwacji mógł się przekonać o częstości przedwczesnych zgonów wśród osób ciężko doświadczonych* przez wojnę. Przypomnijmy dwa fakty z własnych, polskich doświadczeń:

— po drugiej wojnie światowej naliczono w Polsce pół miliona kalek fizycznych i psychicznych;

— spośród więźniów obozów hitlerowskich, którzy doczekali się chwili wyzwolenia, w 20 lat po wyzwoleniu pozostawała przy życiu zaledwie połowa tych ludzi.

Ale przykład krajów neutralnych wskazuje, że i bez wojny nadumieralność mężczyzn doznałaby po wojnie wzrostu. Istotny jest i ten fakt, że w miarę oddalania się od minionej wojny wpływ jej z natury rzeczy maleje, a tymczasem nadumieralność męż czyzn nie tylko nie maleje, lecz rośnie.

313

Gilotyna emerytalna nie może mieć szerszego znaczenia, ponieważ dotyczy pewnego tylko odłamu ludności.

Istotne znaczenie zdaje się natomiast mieć zmiana struktury zgonów według wieku: nowe odkrycia medycyny położyły na ogół kres zgonom z tych chorób, które atakowały w większym stopniu kobiety niż mężczyzn.

Już sama obfitość teorii mających wyjaśnić tajemnicę nierówności obu płci wobec śmierci dowodzi, że obracamy się w sferze zagadnień niedostatecznie dotąd rozpoznanych. Rozpoznanie to jest jednak nieodzowne dla skutecznego przeciwdziałania rosnącej nadumieralności mężczyzn.

C. Socjalna nierówność wobec śmierci

Statystyka zgonów, która operuje wartościami sumarycznymi, nie zróżnicowanymi według grup społecznych, pozostawia w ukryciu istotną cechę panujących stosunków demograficznych, jaką jest wyrastająca na podłożu społecznym nierówność wobec śmierci.

Gordon F. De Jong oświadcza, że „podstawową strategią badacza w demografii powinno być rozczłonkowanie struktury populacji i badanego procesu na subpopulacje". bo'tylko tą drogą dojść można do poznania istotnego stanu rzeczy41.

23. Badania nad socjalną nierównością wobec śmierci

Starożytny poeta zapewniał, że śmierć jednakowo zagląda do pałaców bogaczy i do chat ubogich wieśniaków. Twierdzenie to, sprzeczne z doświadczeniami naszych czasów, mogło być jednak słuszne w odniesieniu do starożytności. Na rzecz takiej możliwości wskazują rozważania naszego historyka gospodar-r czego, a jednocześnie jednego z najlepszych u nas znawców demografii historycznej — Witolda Kuli. „Istnieje hipoteza —

41 G. F. D e J o n g, Patterns of Human Fertility and Mortality, s. 33.

314

pisze Profesor Kula — że w epoce przedmedycznej, która jest jednocześnie epoką przedstatystyczną, i biedni, i bogaci umierali równie młodo. Niewykluczone, że w epoce przedprzemy-słowej rozpiętość w szansach życia między klasami rzeczywiście była stosunkowo nieznaczna [...]" 42

Badania nad nierównością wobec śmierci zapoczątkował sie-demnostowieczny uczony włoski, lekarz i higienista społeczny Bernardino Ramazzini. Ale przedmiotem jego zainteresowania były różnice w trwaniu życia zależne od wykonywanego zawodu, a nie od pozycji socjalnej. Ramazzini wskazywał na fakt szybkiego wymierania tych, co pracują w najbardziej niezdrowych warunkach. Taki był w szczególności los górników. „Ich żony — pisał włoski uczony — stają się często wdowami. W Karpatach można spotkać kobiety, które po siedem razy wychodziły za mąż".

Zasługę podjęcia badań nad socjalną nierównością wobec śmierci przypisać należy francuskiemu statystykowi i demografowi XVIII wieku, Moheau, autorowi wydanej w 1778 r. znakomitej pracy o stosunkach ludnościowych Francji. W sto lat później wybitny demograf francuski E. Levasseur powiedział o pracy Moheau, iż jest to „jeden z fundamentów nowoczesnej demografii". Upłynęło jeszcze sto lat i o pracy Moheau mówi się dziś z największym uznaniem. Dla utworów o wysokiej wartości ząb czasu nie jest groźny!

Z roku 1828 pochodzi cytowana przez Karola Marksa praca Villerme~go pt. Memoire sur la mortalite de la classe aisee et la classe dirigeante. W 1829 r. ukazała się praca tegoż autora pt. La duree de la vie chez le riche et chez le pauvre. Ewidencjonując wymienione pozycje, G. Gaillard zauważa, że „zasługą tych prac było zwrócenie uwagi na szokującą nierówność wobec śmierci, jakkolwiek pod względem, metodologicznym nie były na wysokości zadania" 43.

Dalszą pozycją posuwającą naprzód wiedzę o trwaniu życia przedstawicieli różnych klas społecznych była wydana w 1835 r.

42 W. Kula, Problemy i metody historii gospodarczej, s. 468.

43 G. Gaillard, „Les vieitx" dans 1'histoire et dans l'evolution so-ciale, [w;] La vieillesse. Probleme d'aujourd'hui, Paryż 1961, s. 36.

315

praca niemieckiego lekarza i założyciela statystyki sanitarnej J. L. Caspera pt. Die wahrscheinliche Lebensdauer des Menschen. Odtąd zagadnienie nierówności wobec śmierci weszło do normalnego zakresu zainteresowań demografów. Duże zasługi na polu badań z tej dziedziny położyli: francuski demograf Bertillon i szwajcarski demograf, emigrant z Polski Liebman Hersch.

24. Wyniki badań nad socjalną nierównością wobec śmierci

Przejdźmy do zaznajomienia się z wynikami interesujących nas badań.

Dla wspomnianego już J. L. Caspera pobudką do bliższego zajęcia się zagadnieniem nierówności wobec śmierci stał się żywo dyskutowany za jego czasów problem krótkiego trwania życia lekarzy. Z dokonanych przezeń badań, których wyniki zostały opublikowane na łamach francuskiego czasopisma medycznego, wynikało, że istotnie lekarze najszybciej schodzili ze świata **. Casper obliczał, ilu spośród ludzi różnych zawodów dożywa 70 roku życia. Ustalił on, że osiąga ten wiek 42% duchownych (maksimum) i tylko 24% lekarzy (minimum). W wielu zawodach, przede wszystkim wykonywanych przez robotników, panowała wszechwładnie gruźlica, w innych — robotnicy narażeni byli na zatrucia. Ale w najgorszym położeniu byli lekarze wskutek ustawicznego obcowania z chorymi.

W swej pracy z 1835 r. Casper badał nierówność wobec śmierci pod kątem jej socjalnego rodowodu i doszedł do wniosku, że biedni żyją przeciętnie o 18 lat krócej niż bogaci.

W dawnej stolicy carów — Petersburgu, stopa umieralności w latach 1909-1912 wynosiła:

w klasach posiadających........ 12,6

wśród proletariatu........... 27,2

Śmierć zabierała przeszło dwa razy więcej ofiar z grona ludzi biednych niż spośród ludzi zamożnych. Podobny obraz tworzą inne dane petersburskie z tych samych lat. A więc tak samo

44 J. L. Casper, De la duree vitale probable chez les medetcins, „Annales d'Hygiene Publiąue", t. XI, 1834.

316

sklasyfikowane współczynniki umieralności na gruźlicę (na 10 tyś. ludności rocznie) wynosiły: 12,9 i 35,0, współczynniki umieralności niemowląt (na 1000 urodzeń żywych) — 107 i 263, liczba zachorowań na dur plamisty (na milion ludności w stosunku rocznym) — 44 i 13945.

W okresie międzywojennym, będąc statystykiem miejskim w robotniczej Łodzi, wykonałem obliczenia nad umieralnością w zamożniejszych i uboższych dzielnicach tego miasta, według stanu z 1928 r. Ustaliłem, że gdy w dzielnicy zamieszkanej przez warstwy zamożniejsze stopa umieralności wynosi 9,9 promiłle, to w dzielnicach typowo robotniczych urasta ona do 16,8 promiłle. Komentując te dane, pisałem: „Wysokiemu nasileniu cho-robowości, a w następstwie i śmiertelności, torują drogę niesłychanie krytyczne warunki mieszkaniowe proletariatu łódzkiego, zły stan odżywiania się, alkoholizm, niedostateczna ze strony matek piecza nad niemowlętami, a także niedomagania w zakresie higieny pracy". Wskazywałem na potrzebę „poprawy stosunków społeczno-gospodarczych i usunięcia tych zaniedbań, które stanowią niewygasające źródło chorób dziesiątkujących klasę robotniczą" **.

25. Aktualny stan rzeczy

Dziecko, które przychodzi na świat w kraju biednym, ma przed sobą — przeciętnie rzecz biorąc — krótsze życie niż dziecko urodzone w kraju zamożnym. To samo dotyczy szansy życia w zależności od położenia materialnego rodziny: dzieci z rodzin zamożnych są uprzywilejowane, a dzieci z rodzin ubogich — upośledzone pod względem szansy dalszego trwania życia. Warto więc rzucić okiem na istniejące współcześnie różnice socjalne.

Świat współczesny jest światem daleko posuniętych i raczej pogłębiających się nierówności społecznych. Przypomnę wyniki badań ONZ z połowy lat sześćdziesiątych, które wykazały, że:

— w Ameryce. Łacińskiej w rękach 5% ogółu ludności skupia się 31,5% ogólnego dochodu narodowego, podczas gdy naj-

45 L Pisariew, Narodonasielenije SSSR, s. 169-170.

46 E. B o s s e t, Proletariat lóćtzki w świetle badań demograficznych, Warszawa 1930, s. 81-82.

317

biedniejszy odłam ludności, który reprezentuje jedną piątą ogółu ludności, partycypuje w dochodzie narodowym jedynie w 3,5°/o;

— w Afryce i Azji klasa najbogatsza stanowi nie więcej niż 5°/o ludności, ale zabiera 40 do 50% ogólnego dochodu.

Angelos Angelopoulos uzupełnia te dane informacją, że w Indiach z ich olbrzymią ludnością zyski płynące z postępującego rozwoju ekonomicznego idą do kieszeni stosunkowo nielicznych bogaczy, podczas gdy udziałem najbiedniejszych warstw ludności jest dalsze pogarszanie się i bez tego tragicznych warunków bytowania. Wbrew temu, czego należałoby oczekiwać, nierówności społeczne nie tylko nie maleją, lecz przeciwnie — pogłębiają się.

W odniesieniu do Maroka fakt pogłębiania się różnic socjalnych stwierdza znany agronom francuski Reno Dumont. Zamożni rolnicy stają się jeszcze zamożniejsi, a biedni staczają się na dno nędzy. „Nędza — pisze Dumont — osiąga w Maroku zastraszające rozmiary i nie przestaje wzrastać" 47. Dodajmy od siebie, że podobnie dzieje się w wielu innych krajach, gdzie tzw. zielona rewolucja podniosła zamożność bogatych rolników i pogłębiła ubóstwo biednych.

Wszystko to stanowi niedobrą wróżbę dla dzieci przychodzących na świat w krajach biednych.

Dla terenu Cape Peninsula w Afryce Południowej zamieszkały tam Anglik, profesor medycyny na Uniwersytecie w Cape Town, J. F. Brock, podaje następujące dane dotyczące uprzywilejowanej ludności białej i upośledzonej ludności „kolorowej"4S:

Ludność biała 23,3 0,9 67,0

Ludność kolorowa

85,7 10,0 47,0

umieralność niemowląt......

umieralność w wieku 1-4 lat . . . przeciętne trwanie życia.....

Z danych tych widać, że upośledzenie ludności tubylczej powoduje masowe wymieranie niemowląt i dzieci.

47 R. Dumont, Notes sur les implications sodales de la „revolution verte" dans ąueląues pays d'Afrique, Institut de Recherche des Nations Unieś pour le Dćveloppement Social, Rapport n° 71.7, Genewa 1971, s. 78.

48 J. F. Brock, Sophisticated Diets and Maris Health, [w:] Mań and his Future, redaktor G. Wolstenholme, Londyn 1963, s. 43.

318

Nierówność społeczna jest również cechą charakterystyczną krajów bogatych, nie wyłączając tych, które przewodzą światu kapitalistycznemu. Gama warunków materialnych jest i tu bardzo szeroka: od skrajnego bogactwa do skrajnej nędzy. O różnicach w poziomie umieralności decydują jednak nie przypadki skrajne: stopę umieralności wyznaczają warunki społeczno-eko-nomiczne szerszych grup ludności. Mniej korzystne parametry tablic wymieralności są wyrazem upośledzenia nie jednostek, lecz szerokich mas ludności.

Zjawisko nierówności wobec śmierci, mające swe źródło w różnym położeniu socjalnym i w różnych warunkach bytowych, ilustruje A. Sauvy 49 następującymi danymi o przeciętnym trwaniu życia w USA, opartymi na tablicy wymieralności miasta Chicago z roku 1940:

Warstwy społeczne

wyższe niższe

Ludność biała 67,2 60,2

Ludność czarna

55,9 49,9

Dane powyższe pochodzą z okresu, kiedy zachodziła wysoka korelacja między poziomem trwania życia a wysokością dochodu. Toteż ekonomicznie słabsi Murzyni żyli o 10 do 12 lat krócej od ekonomicznie mocniejszych białych mieszkańców USA. A w obrębie każdego z tych odłamów ludności ubóstwo skracało życie średnio o 6-7 łat. W ten sposób biedny Murzyn żył, przeciętnie biorąc, o 18 lat krócej od zamożnego białego mieszkańca USA. Wynik ten — to jakby pośmiertny triumf dziewiętnastowiecznego statystyka, który tak właśnie określał różnicę między trwaniem życia ludzi bogatych i biednych.

Jak informuje amerykański demograf, Edward G. Stockwell, standaryzowana stopa umieralności ludności nie-białej była w USA o 42% wyższa od podobnej stopy dla ludności białej; stopa umieralności niemowląt była u ludności nie-białej o 98°/o wyższa 50.

Jakkolwiek w przytoczonych danych ludność USA jest podzielona według koloru skóry, to jednak nie kolor skóry jest przyczyną drastycznych różnic w długości życia białych i czar-

49 A. S a u v y, Theorie generale de la population, t. II, s. 349.

59 E. G. Stockwell, Population and People, Chicago 1970, s. 74-75.

319

nych. Co innego skraca życie Murzynów, mianowicie ich ubóstwo i w parze z nim idąca poniewierka moralna.

Francuscy demografowie Calot i Febvay podają, że we Francji umieralność w wieku 25-55 lat jest wśród niewykwalifikowanych robotników przeszło dwa razy większa niż wśród osób wykonujących wolne zawody (76 zgonów wobec 35 na 10 000 zatrudnionych w danym zawodzie). Pośrednie miejsca zajmują: rolnicy (42), właściciele zakładów przemysłowych (51), pracownicy najemni w rolnictwie (54) i robotnicy (56). W świetle tych danych niekorzystny status społeczno-zawodowy w poważnym stopniu skraca długość życia.

Angielskie materiały spisowe, od spisu ludności 1951 r. począwszy, a w ślad za nimi materiały statystyki ruchu naturalnego ludności, są opracowywane w podziale na 5 grup społecznych {social ciass). Standaryzowane, a więc porównywalne współczynniki umieralności wykazują podnoszenie się stopy umieralności z wielu chorób w miarę przechodzenia do grup oznaczonych wyższymi numerami, to znaczy oznaczających coraz to niższy status socjalny. Za B. Benjaminem51 przytaczam dane dotyczące zgonów dorosłych mężczyzn (20-65 lat) w latach 1949-1953; są to liczby indeksowe (ogólna stopa umieralności z danej choroby — 100):

I

Gruźlica pluć................. 58

Zapalenie płuc................. 53

Zapalenie oskrzeli............... 34

Zwyrodnienie mięśnia sercowego......... 68

Wrzód żołądka................. 53

Rak żołądka..........;....... 57

Stwierdzamy ogromne różnice w poziomie umieralności, zależne od przynależności do ekonomicznie uprzywilejowanej czy upośledzonej klasy społecznej: wymienione choroby zabierają dwa — trzy razy więcej ofiar ze środowiska ludzi biednych niż z grona ludzi bogatych.

Nie brak jednak przykładów odwrotnych. Oto z tej samej statystyki zaczerpnięte przykłady chorób, na które umiera więcej ludzi bogatych:

n m IV V

63 102 95 143

64 92 105 150

53 98 101 171

82 94 101 135

71 98 104 144

70 101 112 130

91 B. Benjamin, Demographic Analysis, Londyn 1968, s. 91.

320

II III IV V

171 90 63 42

98 104 93 89

110 105 79 89

152 84 70 96

100 99 85 105

104 101 83 101

113 89 92 117

Choroba Heine-Medina............. 295

Białaczka . .'................. 123

Choroba wieńcowa............... 147

Marskość wątroby............... 207

Cukrzyca................... 134

Choroby naczyń układu nerwowego....... 124

Samobójstwo................. 14,0

Per saldo umieralność wśród zatrudnionych mężczyzn w wieku 20-64 lat kształtowała się następująco: I — 98, II — 86, III — 101, IV — 94, V — 118. Najmniejszą umieralność wykazuje zatem grupa II, największą — grupa V. Warunki ekonomiczne ciążą na poziomie umieralności w sposób niedwuznaczny.

W krajach socjalistycznych za zmianami w strukturze społeczeństwa podążało zacieranie się socjalnego zróżnicowania umieralności. Wykazały to badania przeprowadzone swego czasu na terenie ZSRR, a zrelacjonowane przez akademika S. Strumili-na52, oraz badania węgierskie, których wyniki przedstawił Dr Egon Szabady na międzynarodowym kongresie demograficznym w Nowym Jorku (1971)5S. Te i tamte badania dotyczyły umieralności niemowląt.

Jeżeli istnieją jeszcze niejakie, zresztą już tylko nieznaczne różnice w poziomie umieralności pokoleń wychowanych w nowych warunkach społecznych, to są one dziełem — powtórzę tu opinię Egona Szabady — niejednakowego poziomu kultury zdrowotnej w różnych warstwach społeczeństwa.

Na naszych oczach znika nierówność wobec śmierci uwarunkowana różnicami klasowymi, nierówność, o której nasz znakomity kolega Profesor Witold Kula powiedział, że jest ona „największym, choć stosunkowo najmniej dostrzeganym klasowym przywilejem i największą klasową krzywdą".

62 S. Strumilin, Problemy ekonomiki truda, Moskwa 1957, s. 198.

53 E. Szabady, Social and Biological Factors- Ajfecting Infant Mor-tality in Hungary, [w:] International Population Conference New Yorfc 1971, Londyn 1973.

Rozdział dwunasty

Perspektywy dalszej ewolucji trwania życia ludzkiego

Zakończymy naszą pracę rzutem oka w przyszłość. Autor, a wraz z nim Czytelnicy — wszyscy chcielibyśmy wiedzieć, na co można liczyć w bliższej i dalszej przyszłości: czy możemy dzieciom naszym i wnukom wróżyć dłuższe od naszego życie. Czy można liczyć na to, że obok dłuższego życia sztafeta pokoleń nieść będzie człowiekowi tak upragnioną dłuższą młodość oraz dużo dłuższą niż dotychczas pełnię sił fizycznych i umysłowych?

1. Granice swobody przewidywań

Ludzie marzyli zawsze o długim życiu. Marzą o nim i dziś. Byłoby rzeczą nierozsądną wyzuwać myśl ludzką z tego tak pięknego snu, i to tym bardziej że ze strony nauki czynione są obecnie największe wysiłki, by urzeczywistnić odwieczne marzenie o długim życiu. Z drugiej strony jednak jesteśmy skrępowani wymaganiami, jakie procesowi poznawczemu stawia nauka: nie tylko w stosunku do przeszłości i teraźniejszości, lecz również w odniesieniu do przyszłości obowiązuje badacza poczucie realizmu. To zaś oznacza pewną surowość, którą Alfred Sauvy w jednej ze swych znakomitych prac, i to właśnie w pracy poświęconej zagadnieniu granic życia ludzkiego, określił tymi sło-

21 — E. Rosset: Trwanie...

322

wy: „W pracy tej będziemy musieli niejednokrotnie okazywać brak sferca i brak względów, choć nie zależy nam bynajmniej na tym, żeby specjalnie stanąć na stanowisku przeciwnym legendzie" *. Osobiście sądzę, że warto by się pokusić o zakreślenie granic dopuszczalnej tolerancji w stosunku do snów i marzeń w rozważaniach nad granicami życia ludzkiego.

Będzie tu przede wszystkim konieczne rozróżnienie między wizjami przyszłości kreślonymi przez biologów, fizjologów i geron-tologów a ścisłymi ze swej natury rachunkami wykonywanymi przez statystyków i demografów. Jeśli chodzi o badaczy z grona przyrodników {grupa pierwsza), to pod ich adresem kieruje znany biolog angielski Alex Comfort zalecenie, by zachowali niezbędną powściągliwość w przewidywaniach na najbliższą przyszłość, rozluźnia natomiast te rygory w stosunku do bardziej odległej przyszłości. „Żaden gerontolog — pisze Comfort — nie obiecałby dzisiaj dłuższego życia i zdrowia osobie żyjącej, ani nawet jej wnukom. Nie ma jednak żadnego powodu, by lękać się mówić o tym, co będzie kiedyś" 2.

W innym położeniu są statystycy i demografowie. Wymaga się od nich realnego obrazu przyszłości. Autor demograficznej prognozy ma ukazać przyszłość taką, jaka naprawdę będzie, a nie jaką chciałoby się ją widzieć3. Na sny, marzenia i mity nie ma tu miejsca.

Jednym ł z ważniejszych zadań statystyki demograficznej jest obliczanie prognoz rozwoju ludności. Realizacja tego zadania wymaga m. in. określenia wielkości ubytków, jakie nastąpią w szeregach ludności w wyniku zgonów, a to wymaga posiadania perspektywicznych tablic wymieralności. Tablice takie są z reguły układane właśnie w związku z obliczaniem prognoz rozwoju ludności. Niekiedy urzędy statystyczne ułatwiają sobie zadanie, przyjmując, że ubytki wywołane zgonami odpowiadać będą ich dotychczasowym rozmiarom. Praktyka taka nie zasługuje na pochwałę.

1 A. S a u v y, Granice życia ludzkiego, s. 15.

'* A. Comfort, Dlaczego się starzejemy"!, Warszawa 1968, s. 128. 3 Por.: E. Roś set, Polska roku 1985. Wizja demograficzna, Współczesna Biblioteka Naukowa „Omega", Warszawa 1965.

323

Perspektywiczne tablice wymieralności — tak jak wszelkie inne elaboraty statystyczne — powinny spełniać wymóg realnej oceny rzeczywistości. Z mitologii greckiej znamy alegoryczną postać mocarza, który swoją potężną siłę czerpał ze związku z Matką-Ziemią. Jest nim syn Posejdona i Gai, Anteusz. Ten olbrzym, gdy stopą dotykał ziemi, był nie do pokonania. Współcześni demografowie są takimi właśnie Anteuszami: nasza siła, siła demografów, na tym polega, że stoimy na niezachwianym gruncie rzeczywistości.

Obliczając perspektywiczną tablicę wymieralności, demograf nie może pozwolić sobie na to, by w niej uwzględnić ewentualną rewolucję biologiczną i z nią związany skok w trwaniu życia ludności. „Nie do niego — jak powiada Alfred Sauvy — należy przewidywanie odkryć naukowych, a tym bardziej ich dat". Autor rachunku perspektywicznego musi pozostać Anteuszem, nie zapominającym o źródle swej siły.

Przeciwko brawurowej postawie autorów prognoz demograficznych — postawie nie liczącej się z realnymi możliwościami kształtowania się zjawisk demograficznych — występowano na I Europejskiej Konferencji Demograficznej w Strasburgu (1966) i to właśnie w związku z przewidywaniami dotyczącymi dalszej ewolucji przeciętnego trwania życia. Ceniony demograf francuski Paul Yincent nawoływał autorów prognoz demograficznych do powściągliwości w kreśleniu obrazów przyszłości. Poczucie odpowiedzialności powinno doradzać im ukazywanie tego, co jest realne. Yincent wyrażał obawę, czy sam nie przekroczył granic dopuszczalnej śmiałości, zakładając, że zostaną całkowicie wyeliminowane zgony z chorób zakaźnych i pasożytniczych oraz zgony na nowotwory. Przy tym założeniu normalne trwanie życia wzrosłoby do 85 lat, a trwanie przeciętne — do 77 łat *.

Nie do przyjęcia jest wreszcie postawa demografa, który dla wywołania dobrego nastroju karmi czytelników czy słuchaczy nierealną wizją znacznego w najbliższym czasie wzrostu-trwania życia ludzkiego. Taki sztuczny optymizm przynosi w efekcie więcej szkód niż pożytku. To samo, naturalnie, powiedzielibyśmy

* Conference Demographiąue Europeenne, Documents Officiels de la Confśrence, t. IV, Strasburg 1966.

324

0 alarmistach, którzy, nie mając ku temu dostatecznych podstaw, straszą ludzi nadciągającą rzekomo katastrofą.

Drogowskazem w pracy statystyka czy demografa, sporządzającego taki lub inny rachunek perspektywiczny, musi pozostawać pełne poczucie realizmu i odpowiedzialności. Rachunek trwania życia nie stanowi pod tym względem wyjątku.

2. Dwa punkty widzenia — dwa rodzaje prognoz

Zachodzi istotna różnica między obrazami przyszłości kreślonymi przez biologów a tym, co prezentują statystycy i demografowie. Pierwsi mówią o spodziewanym przedłużeniu życia człowieka do 120 czy 150 lat, drudzy, uzbrojeni w arsenał technik prognostycznych, nie wychodzą poza wiek 75-80, wyjątkowo 85 lat. Czy można mówić o sporze w nauce i to sporze, w którym przedstawiciele nauk przyrodniczych zajmują pozycję optymistyczną, a ich adwersarze reprezentujący nauki społeczne — pozycję pesymistyczną?

Nie widzę powodu, by w tych różnych stanowiskach doszukiwać się sporu. Nie ma sporu tam, gdzie jest mowa o różnych rzeczach. A z tym właśnie mamy do czynienia w rozważaniach na temat dalszej ewolucji przeciętnego trwania życia: biolodzy roztrząsają sytuację, jaka nastąpi w razie urzeczywistnienia pokładanych nadziei na zwolnienie tempa starzenia się organizmu ludzkiego, statystycy natomiast, tak zresztą jak i demografowie, nie biorą pod uwagę ewentualnej rewolucji biologicznej

1 ukazują stan rzeczy, jakiego można czy należy oczekiwać pod panowaniem dotychczasowej natury biologicznej człowieka. Będzie przeto rzeczą słuszną, jeżeli prezentację perspektyw ujmiemy w podziale na prognozy biologiczne i prognozy demograficzne.

A. Prognozy biologiczne

Biologowie wierzyli dawniej i wierzą dziś, że życie ludzkie mogłoby być przedłużone do 120 czy 150 lat. Niektórzy mówią nawet o 200 latach jako możliwym do osiągnięcia normalnym

325

trwaniu życia. Nazwiska autorów tych teorii mogą posłużyć za dowód, że wiara w możność wydatnego przedłużenia życia ludzkiego ożywiała czołowych przedstawicieli nauk przyrodniczych i lekarskich.

3. Dawniejsze prognozy biologiczne

Jak powiedzieliśmy, przekonanie o możliwości znacznego przedłużenia życia ludzkiego przyświecało już dawniejszym biologom. To samo powiedzieć można o wielu wybitnych fizjologach i lekarzach. Dla przykładu:

•— wiek 100 lub 110 lat jako wyznaczony człowiekowi przez naturę wymieniali: Albrecht von Haller (1708-1777), polski fizjolog Józef Majer (1808-1899) i uczony rosyjski Iwan Tarchanow (1846-1908); akademik Tarchanow (Tarchniszwili) przewidywał, że „nastanie dzień, kiedy wstyd będzie umierać przed osiągnięciem stu lat";

— 150 lat jako wiek biologiczny człowieka wskazywali Ilja Mieczników (1845-1916) i Aleksander Bogomolec (1881-1946); akademik Bogomolec zaznaczał, że „i 150 lat nie stanowi nieprzekraczalnego kresu życia człowieka: w poszczególnych przypadkach ludzie mogą żyć znacznie dłużej, niekiedy mimo nawet niesprzyjających warunków egzystencji";

— 200 lat w tym samym charakterze wymieniali: Georges Leclerc de Buffon (1707-1788), Pierre-Jean-Marie Flourens 1794-1867).

Wszyscy oni wierzyli w twórczą moc nauki i w to, że biologiczny wiek człowieka stanie się z czasem normalną długością jego życia.

4. Nowsze prognozy biologiczne

Wiara w realność rewolucji biologicznej, która pozwoli człowiekowi osiągnąć naturalny, a więc ponadstuletni kres życia, jest dziś mocniejsza niż kiedykolwiek przedtem. Umacnia się przekonanie, że uda się pokonać „największą dysharmonię natury ludzkiej", o której mówił Mieczników, a która polega na sprzeczności między naszym gorącym pragnieniem życia a niemocą sta-

326

rości i krótkim trwaniem życia. Ideę tę — jedną z najpiękniejszych, jakie znamy — starają się wcielić w życie gerontolodzy.

Duński geriatra dr Torben Geill jest zdania, że maksymalne trwanie życia człowieka mieści się w granicach 100-120 lat. Przytłaczająca większość ludzi umiera dużo wcześniej w następstwie chorób, z których najbardziej śmiercionośne są: miażdżyca z jej sercowymi i mózgowymi powikłaniami, zapalenie nerek i nowotwory. Jeżeli choroby te zostaną w przyszłości całkowicie wyeliminowane, to większość ludzi osiągać będzie 100-120 lat, a śmierć będzie wyłącznie epilogiem zmian organicznych, mianowicie postępującej atrofii komórek i zmniejszonej ich funkcji5.

O takim' właśnie przedłużeniu życia marzył Stefan Szulc, Na krótko przed śmiercią Profesor Szulc pisał: „Chcielibyśmy, aby normalne trwanie życia przesunęło się nie o ułamki roku lub o parę lat najwyżej — ale o parę dziesiątków. Chcielibyśmy przede wszystkim, aby człowiek, stary latami, długo, jak najdłużej zachował pełnię swoich sił i zdolności do pracy. Wydaje się to możliwe [...]" •.

Bardziej powściągliwie brzmi wypowiedź, jeśli nie twórcy, to rzecznika nowoczesnej gerohigieny, Profesora Siegfrieda Eitnera. Jego zdaniem, nie można dziś snuć przewidywań^ mówiących o przedłużeniu życia daleko poza 100 rok życia; taka nie znająca granic „makrobiotyka" — powiada on — to na razie czysta utopia 7.

Powściągliwy z natury Ałex Comfort (pod tym względem mógłby on służyć wielu autorom za wzór) snuje następujące rozważania na temat spodziewanego sukcesu w walce o dłuższe życie człowieka: „sukces taki może być śmiało osiągnięty pewnego dnia, a nikt nie potrafi przewidzieć, kiedy to nastąpi. Fakt ten może nigdy nie nastąpić lub może być bardzo odległy w czasie; skoro jednak w samych tylko Stanach Zjednoczonych 600 ze-

5 T. Geill, Life Span and Life Ezpectancy of Elderly People under Different Conditions and Cultures, [w:] Agę wifh a Future, Kopenhaga 1964, s. 26.

6 S. Szulc, Zagadnienie przedlużenia życia ludzkiego w oświetleniu demografii, „Przegląd Statystyczny", 1955, nr 2,

7 S. Eitner, Gerohygiene, Berlin 1966, s. 61.

327

społów badawczych pracuje dzień w dzień nad tą problematyką, to wyniki mogą być zaskakujące" 8.

5. Rewolucja biologiczna w oczach autorów radzieckich

Daleko idącą zgodność opinii na punkcie perspektyw dalszej ewolucji trwania życia ludzkiego spotykamy w gronie badaczy radzieckich: są oni ożywieni niezachwianą wiarą w bliskie już zwycięstwo idei przekształcenia natury ludzkiej w kierunku wydatnego przedłużenia życia ludzkiego. Posłuchajmy, co mówią na ten temat kompetentni przedstawiciele nauk przyrodniczych i lekarskich.

W wypowiedzi zamieszczonej na łamach moskiewskiej „Prawdy" czołowy gerontolog radziecki, dyrektor kijowskiego Instytutu Gerontologicznego, akademik Dmitrij Czebotariow, oświadczył: „W przyszłości [...] człowiek uwolniony od wielu chorób, od przedwczesnego starzenia się będzie witał swe — powiedzmy — 90-lecie1 w stanie twórczej aktywności i duchowego zadowolenia" ».

Z nie mniejszym optymizmem patrzy w przyszłość gerontolog radziecki W. Frolkis. Pisze on: „Już dziś w poważnych zespołach naukowych toczy się spór na temat czasu, w którym zostanie osiągnięta kontrola nad procesami starzenia się — XX lub XXI wiek, 1990, 2000 lub 2020 rok. Można przypuszczać, że rozwój postępować będzie etapami i że już w naszym wieku przeciętne trwanie życia człowieka zwiększy się nie tylko w wyniku zmiany przebiegu szeregu zachorowań, lecz i pod wpływem oddziaływania na proces starzenia się. Pierwszym etapem może stać się wykorzystanie wewnętrznych możliwości gatunku w zakresie przedłużenia życia, które w razie powodzenia pozwoliłoby wydłużyć życie o 25 do 40°/o". Istotna jest przy tym uwaga Profesora Frolkisa, że „przy opracowywaniu wszelkich środków mających na celu przedłużenie życia badacze dążą nie tylko do prostego wydłużenia jego trwania, lecz i do osiągnięcia aktywnej

A. Comfort, Dlaczego się starzejemy?, s. 19. „Prawda", Moskwa, 6 stycznia 1963 r.

328

długowieczności, przedłużenia terminów potencjalnej zdolności do pracy i do optymalnego stanu zdrowia" 10.

Dziś już nieżyjący znakomity gerontolog radziecki I. Dawy-dowski wskazywał, że i w warunkach istniejącej natury człowieka życie ludzkie może być znaczenie przedłużone. „Nie można — pisał on — zapobiec starości, ale można nauczyć się wpływać na jej przebieg, na symptomatologię jej słabości, w jakimś stopniu im zapobiegać, a nawet je usuwać". W zgodzie z tym założeniem Dawydowski twierdzi, że „nie bacząc na powszechność i postępujący rozwój właściwych staremu człowiekowi procesów atroficznych, życie jego może trwać dziesiątkami lat, a nawet być bardzo pożyteczne dla społeczeństwa" 11.

Gerontolog A. Rubakin akcentuje rolę socjalistycznego państwa w realizacji zadania polegającego na osiągnięciu powszechnej długowieczności. „Jednym z zadań socjalistycznego państwa — pisze on — jest stworzenie takich warunków społecznych, które podniosłyby górny biologiczny limit trwania życia i średnią długość życia do 100 lat [...] Naszym celem nie jest proste wydłużanie przeciętnego biologicznego trwania życia człowieka, lecz zachowanie wszystkich jego sił fizycznych i umysłowych — jasna, czerstwa i wolna od chorób starość" 12.

I jeszcze parę głosów na ten sam temat, pochodzących ze środowiska ekonomistów i statystyków.

Na II Światowym Kongresie Ludnościowym1 w Belgradzie (r. 1965} delegat radziecki W. Owsijenko powiedział: „W miarę dalszego rozwoju społeczeństwa ludzkiego ludzie z jeszcze większym powodzeniem będą sobie podporządkowywać prawa przyrody, umiejętnie wykorzystując je dla powszechnego dobra. Będą też osiągać coraz większe sukcesy w dziedzinie przedłużenia życia

10 W. F r o l k i s, Biologiczeskije priedposyłki uwieliczenija prodołżi-tielnosti żizni, [w:] Gierontołogija i gieriatrija, s. 7, 18.

11 I. Dawydowski, Biologiczeskije osnowy starlenija, [w:] Aktual-nyje problemy gierontołogtt i gieriatrii, Kijów 1968, s. 15-20.

12 A. Rubakin, Dołgoletije kak gosudarstwiennaja problemu w SSSR, [w:] Problemy dołgoletija, redaktor W. Ałpatow, Moskwa 1962, s. 13.

329

ludzkiego. Można oczekiwać, że przeciętne trwanie życia w niedalekiej przyszłości znacznie wzrośnie" I3.

W optymistycznej wizji przyszłości najdalej posunął się akademik Stanisław Strumilin. Ukazywał on z jednej strony intelektualne i moralne powaby życia przyszłych pokoleń, z drugiej zaś ich długie, bardzo długie życie. Wyobrażał on sobie, że do roku 1990 przeciętne trwanie życia osiągnie 100 lat, w ciągu dalszych 50 lat wzrośnie do 150 lat, a w jeszcze dalszej perspektywie — za lat 275 — wynosić będzie 200 lat14. O dziś już nieżyjącym akademiku Strumilinie można powiedzieć, że konsekwentnie wszczepiał w społeczeństwo poczucie wiary w lepszą przyszłość rodzaju ludzkiego. Wszczepiał wiarę, która była jego własną wiarą.

6. Opinie futurologów

Futurolodzy, których specjalnością jest przewidywanie przyszłych postępów w dziedzinie nauki i techniki, zapowiadają, że już w pierwszym ćwierćwieczu — dzięki rewolucyjnym odkryciom naukowym — życie ludzkie przedłuży się do 120 lat. „Można z całą pewnością liczyć się z tym, że u progu XXI wieku trwanie życia przedłuży się o jakieś 50 lat" — tak brzmi zapowiedz, zamieszczona na łamach zachodnioniemieckiego czasopisma medycznego15. Euforia futUrologiczna? Nie naszą rzeczą jest decydować o tym.

Cenne są oczywiście wizje przyszłych charakterystyk ilościo-,wych, ale nie mniej cenne jest wyobrażenie o jakościowym obliczu biologicznie zrewolucjonizowanego świata. Perspektywami życia w tym radykalnie zmienionym świecie zajmuje się w najbardziej ogólnym zarysie znany futurolog Robert Jungk. Jeśli wierzyć amerykańskim badaczom — oświadcza Jungk — życie ludzkie ulegnie wydatnemu przedłużeniu, i to już w dającej się

13 W. Owsijenko, Wlijanije socjalnych i ekonomiczeskich faktorów na diemograficzeskije pokazatiell [w:] Woprosy narodonasielenija i die-mograficzeskoj statistiki, Moskwa 1966, s. 126.

34 S. Strumilin, Na Ziemi i w Kosmosie, „Nowe Czasy", 1962.

» M. R o 11 a, R. S c h m i d, Die Zukunft des Menschen in medizini-scher Sicht, „Medizinischer Monatsspiegel", Darmstadt, 1969, nr 1.

330

przewidzieć przyszłości. Uczeni zapowiadający tę nową biologię człowieka mówią o „dramatycznym" (to znaczy głębokim) przewrocie, jaki będzie następstwem pogłębiania i wzajemnego powiązania doświadczeń z zakresu badań nad mózgiem, endokrynologii i immunologii. Znany ze swych pozytywnych eksperymentów na polu przedłużenia życia myszy i ryb tropikalnych Roy L. Walford zapowiada odsunięcie normalnego trwania życia do 130 lat. Za najpilniejsze i zarazem najważniejsze uważa on przedłużenie zdrowych i aktywnych lat życia. Środkowe lata życia, które dziś przypadają na wiek od 40 do 60 lat, trwać będą do jubileuszowego wieku 100 lat. Wiek rozrodczy kobiet przesunie się do 70 roku życia. Amerykańscy fizjologowie Timiras i Degall z Uniwersytetu w Berkeley są zdania, iż jesteśmy dużo bliżsi przedłużającej życie medycyny i jej zastosowań, niż się to powszechnie przypuszcza 18.

7. Mniej optymistyczne opinie

Jak w każdym środowisku, tak i wśród biologów nie brak osób, u których wątpliwości i zastrzeżenia biorą górę nad nadziejami. Omawiając działalność funkcjonującej przy Uniwersytecie Columbia Komisji Roku 200, Francois Hetman stwierdza, że wśród członków Komisji panuje na ogół przekonanie o realności przewidywań zapowiadających znaczne przedłużenie życia ludzkiego. Zdaniem osób ożywionych tą wiarą, główną troską człowieka przyszłości będzie nie tyle lęk przed śmiertelną chorobą, ile pragnienie zachowania młodości. Z tej samej relacji dowiadujemy się, że genetycy i lekarze wykazują pod tym względem daleko idącą rezerwę. I tak: Gardner Quarton jest zdania, że („w perspektywie bliższej przyszłości możliwości laboratoryjnego modyfikowania cech biologicznych człowieka pozostają nadal niezwykle ograniczone", a Ernst Mayr uważa, że „w zakresie eugeniki w perspektywie najbliższych 33 lat nie może dokonać się nic ważnego". „W oczach biologa — dodaje Hetman — okres 33 lat, zawarty między rokiem 1967 a 2000, stanowi jedynie chwi-

16 Por.: R. Jung k, Lebensverlangerung erwiinscht oder unerwiinscht1?, „Bild der Wissenschaft", 1976, 11, s. 68.

331

lę w ewolucji ludzkości — w ciągu tej chwili nie da się zmienić cech biologicznych człowieka" 17, jest tu kwestionowana nie sama zasada rewolucji biologicznej, lecz czas potrzebny na jej urzeczywistnienie.

Odnotujmy jeszcze, że Jean Fourastie" (ekonomista, a nie biolog) — uogólniając opinie nie wymienionych z nazwiska specjalistów, i to .reprezentujących jeden tylko punkt widzenia, mianowicie optymistyczny — oświadcza: „Wiadomo, że maksymalne trwanie życia człowieka nie zwiększyło się, a specjaliści wiedzą, że nasza obecna wiedza w tej kwestii nie pozwala nam oczekiwać sukcesu na tym polu" 18. Mogę się zgodzić z autorem tych słów, że perspektywy nie są w tej materii pewne, lecz byłbym za większą precyzją w powoływaniu się na cudze świadectwa.

B. Prognozy demograficzne

Opuszczamy w tej chwili krainę snów i marzeń, by stanąć na gruncie mniej różowej, ale za to bardziej pewnej rzeczywistości. Należy być świadomym tego, że ten realny świat, w którym będziemy się teraz obracali, nie jest bynajmniej światem jednomyślnej oceny istniejącej rzeczywistości, a tym bardziej czekającej nas przyszłości. I w tym świecie krzyżują się oceny bardziej i mniej optymistyczne. Zaczniemy tę, ostatnią zresztą część naszego wykładu od omówienia tezy japońskiego geron-tologa, tezy — dodajmy — dosyć popularnej, według której jesteśmy w tej chwili świadkami dogasania procesu wydłużania się życia ludzkiego. Tezie tej przeciwstawimy bardziej optymistyczne wizje najbliższej przyszłości, pochodzące z grona badaczy, przede wszystkim demografów, o wysokiej kompetencji w zakresie znajomości mechanizmu procesów ludnościowych. Penetrację perspektyw dalszej ewolucji trwania życia ludzkiego

17 F. Hetman, Przegląd prac Komisji Roku 2000, [w:] Studia i materiały do perspektywicznych planów rozwoju nauki polskiej. Materiały zagraniczne, Z-21, PAN, Warszawa 1969.

18 "J. Fourastie, Idees majeures, s. 46. *

332

uzupełnimy rozbiorem istniejących prognoz demograficznych, ukazujących spodziewany bieg wypadków w najbardziej realistycznym ujęciu.

« 8. Zmierzch procesu wzrostu trwania życia? '

Zagadnienie dalszej ewolucji parametrów trwania życia stało się ostatnio przedmiotem żywszego zainteresowania ze strony demografów, a to w związku z pojawiającymi się opiniami, że zwyżkowy pochód tych parametrów dobiega już swego kresu. Chodzi — rzecz jasna — o ustanie dalszego wzrostu trwania życia w tych krajach, w których osiągnęło ono maksymalny poziom.

W referacie, wygłoszonym na 7 Międzynarodowym Kongresie Gerontologicznym (Wiedeń, r. 1966), japoński gerontolog Sada-mu Watanabe uzasadniał tezę, że jesteśmy w tej chwili świadkami zmierzchu jednego z najbardziej frapujących procesów historycznych, mianowicie procesu wzrastania trwania życia ludzkiego. Zdaniem Watanabego, które jest notabene podzielane przez niejednego demografa, takie wartości przeciętnego trwania życia, jak 74 lata dla mężczyzn i 78 lat dla kobiet, zdają się być górnym i nieprzekraczalnym pułapem średniej długości życia przy dzisiejszym stanie wiedzy lekarskiej i warunków bytowych 19.

W zasadzie gerontolog japoński powtórzył to, na co już wcześniej zwracali uwagę inni badacze. Przypomnijmy, że amerykańscy gerontolodzy Barnes Woodhall i Seymour Jabłoń w 1957 r. sygnalizowali zbliżanie się zwyżkowego trendu trwania życia ludzkiego do swego kresu („Average longevity has increased over the past fifty years, but this may.be approaching a limit") 20. Czuły na wszelkie przejawy zmian w stosunkach demograficznych Alfred Sauvy, rozważając w 1961 r. problem granic życia ludzkiego, zapowiadał, że w istniejących warunkach — czyli w braku rewolucji biologicznej — przeciętne trwanie życia

19 S. Watanabe, Perspectwe of Human Lije Span and Gerontology, [w:] 7th International Congress of Gerontology, Wiedeń 1966.

20 B. Woodhall, S. Jabłoń, Prospects for Further Increase in Average Longevity, „GeriaVics", 1957, nr 10.

333

osiągnie w najlepszym razie 80 lat, zaś dalszy postęp w tej dziedzinie polegałby już tylko na wyrównywaniu opóźnienia przez kraje pozostające w tyle za wartościami maksymalnymi21.

Gdy jest mowa o wygasaniu historycznego —• tak go trzeba nazwać — procesu wydłużania się średniej długości życia, to wzrok demografa siłą rzeczy kieruje się ku Szwecji jako krajowi, w którym parametry przeciętnego trwania życia osiągnęły najwyższą w skali światowej wysokość. O prognozach dalszej ewolucji parametrów szwedzkich będzie nieco dalej mowa. Ale już teraz odnotujmy, że mówią one o osłabieniu — nawet znacznym -— dalszego przyrostu lat życia, a nie o ich wygaśnięciu. Zdaniem szwedzkiego demografa Tage Larssona, wypowiedzianym na nowojorskim kongresie demograficznym (r. 1961), nie ma podstaw do przyjęcia, że zniżkowy pochód umieralności dobiega już w Szwecji swego kresu22. Od czasu tej wypowiedzi minęło prawie 20 lat i przeciętne trwanie życia w Szwecji — zgodnie z przewidywaniami drą Larssona — wydłużało się. Statystycy szwedzcy przewidują, że proces ten do końca bieżącego stulecia nie ustanie.

Trzeba zresztą i to mieć na uwadze, że ewentualne wygaśnięcie procesu wydłużania się życia w Szwecji nie musi oznaczać kresu tego procesu w innych krajach o wysokim poziomie przeciętnego trwania życia: mogą pojawić się nowe rekordy, które zdystansują najwyższy poziom parametrów szwedzkich.

9. Opinie ekspertów

Mamy dwa źródła wiadomości o tym, jak sobie statystycy i demografowie wyobrażają dalszą ewolucję przeciętnego trwania życia: jednym z nich są wypowiadane przy tej czy innej okazji opinie, drugim —• perspektywiczne tablice wymieralności. Zajmiemy się najpierw opiniami specjalistów z zakresu interesującej nas problematyki.

21 A. S a u v y, Les limites de la vie humaine, Paryż 1961.

22 T. Larsson, The Development of Mortality in Sweden' and its Medical and Sociological Aspects, [w:] International Population Conje-rence New York 1961, t. l, Londyn 1963, s. 699.

334

Rozważając perspektywy obrazu demograficznego świata w roku 2000, A. Bojarski zakłada, że w kapitalistycznych krajach Europy przeciętne trwanie życia wynosić wówczas będzie 80 lat. Jeśli natomiast chodzi b ZSRR i europejskie kraje socjalistyczne, to dla nich Bojarski podwyższa tę wartość o 5 lat.1 W formie uzasadnienia przytacza, że „jest tutaj zupełnie inny ustrój społeczny, a to ma daleko idący wpływ na wszystkie czynniki stanowiące o umieralności" (w tym kontekście autor wymienia rozwój gospodarki, wzrost dobrobytu, inne zasady organizacji ochrony zdrowia, rozmiar świadczeń medycznych, wysokie tempo rozwoju wykształcenia). „Wszystko to —- konkluduje autor — w ostatecznym rachunku nie może pozostać bez wpływu na trwanie życia w tych krajach i można przyjąć, że osiągnie ono 85 lat"2S. Poprzednio przez nas wyłożone rachunki hipotetyczne różnego typu stawiają realność tych przewidywań pod znakiem zapytania. Nie znaczy to jednak, by osiągnięcie podanych wartości nie było w ogęle możliwe. Owszem, mogłoby ono nastąpić, ale tylko w przypadku znacznego zmniejszenia umieralności ludzi w starszym wieku.

Na możliwość większego spadku umieralności w Republice Federalnej Niemiec zapatruje się sceptycznie pani dr Hilde Wander. „Nie wydaje się — mówi ona — aby spadek umieralności osiągnął w bliskiej przyszłości więcej niż tylko mały ułamek istniejących potencjalnych możliwości" 24. Nikłym widokom na dalszy spadek umieralności odpowiadają takie same, czyli nikłe widoki na jakiś większy wzrost przeciętnego trwania życia. Może z tego właśnie powodu statystycy zachodnioniemieccy — z czym się niebawem spotkamy — nie mówią o przyszłym wzroście średniej długości życia.

Jacques Yallin jest zdania, że w obecnym stanie wiedzy, zwłaszcza medycznej, można liczyć na przedłużenie przeciętnego trwania życia do 75-80 lat. Jedynie nowe odkrycia, na przykład

23 A. Bojarski, K woprosu o czislennosti nasielenija mira w 2000 godu, [w:] Woprosy nasielenija i diemograficzeskoj statistiki, Moskwa 1966, s. 233.

M H. Wander, Demograficzne i spoleczno-ekonomiczne konsekwencje postępującego wydłużania się przeciętnego trwania życia...

335

w dziedzinie nowotworów lub chorób narządu krążenia, mogłyby podwyższyć tę granicę 25.

10. Tezy kataslrofistów

Spotykaliśmy się dotychczas z opiniami, które — acz różne w tonie —- wszystkie charakteryzowały się pełnym ufności spojrzeniem w przyszłość: żadna z nich nie brała pod uwagę możliwości regresu w dziedzinie umieralności i tym samym w dziedzinie trwania życia ludzkiego.

Po świecie chodzą jednak nie sami tylko optymiści. Ku utrapieniu ludzkości — a może na jej szczęście — istnieją również pesymiści, którzy, występując w roli Kasandry, wróżą mieszkańcom Ziemi, dostatecznie umęczonym dwiema morderczymi wojnami światowymi, nowe, jeszcze większe nieszczęścia. W katalogu zapowiadanych klęsk nieodmiennie figuruje powszechny wzrost umieralności, któremu przeludniony świat nie zdoła zaradzić.

Zdaniem J. W. Forrestera 26, świat zbliża się szybkim krokiem do granic dopuszczalnego wzrostu gospodarczego, a przekroczenie tych granic sprowadzi na ludzkość, obok katastrofy ekonomicznej, również katastrofę demograficzną, wyrażającą się ogromnym wzrostem śmiertelności.

J. Forrester liczy się z tym, że ludność świata — w braku przeciwdziałania ze strony czynników narodowych i międzynarodowych — będzie wzrastała mniej więcej do 2030 r., po czym nastąpi katastrofa w postaci gwałtownego wzrostu umieralności, który w ciągu następnych 20-30 lat zredukuje ludność globu ziemskiego do jednej czwartej lub jednej piątej. Ofiarą zapowiadanej przez Forrestera katastrofy padłoby 10 do 12 miliardów ludzi.

Tę samą tezę rozwija zespół autorów z D. L. Meadowsem na czele. Ostrzegają oni, że dalszy niepohamowany wzrost ekonomiczny i w parze z nim idący wzrost ludności prowadzą nieubłaganie do katastrofy, która by oznaczała ruinę gospodarczą i nie kończące się ofiary w życiu ludzkim. Książka, o której mowa,

25 J. V a 11 i n, La mortalite dans les pays du Tiers Monde: Lvolution et perspectives, „Population", 1968, nr 5.

2* J. W. Forrester, World Dynamics, Cambridge, Mass. 1971.

336

żywo poruszyła opinię publiczną, czego dowodem mogą być z jednej strony liczne jej przekłady (w tym również polski przekład, poprzedzony wnikliwą analizą pióra Kazimierza Secomskiego)27, z drugiej zaś strony — reakcja, jaka książka ta wywołała w postaci ostrych, niekiedy wręcz gwałtownych słów krytyki pod jej adresem2S.

W swych złowróżbnych przewidywaniach Forrester i Mea-dows nie są odosobnieni. Julian Huxley w 1963 r. pisał: „Sytuacja demograficzna staje się nie do zniesienia. Człowiek sam nakłada dodatkowe brzemię na swoją przyszłość. Skazuje on swe dzieci na coraz większe ubóstwo, komplikuje i utrudnia polepszenie materialnej sytuacji ludzkości. Jeżeli my, dziś żyjący, nie uczynimy nic dla rozwiązania tego problemu, to nie tylko nasza przyszłość, lecz również przyszłość naszych dzieci i następnych pokoleń na tym ucierpi. Okres następnych 25 lat będzie pod tym względem decydujący"29. Rozumie się samo przez się, że obniżenie stopy życiowej i powszechne zubożenie ludności, o którym mówi Huxley, musiałoby odbić się ujemnie na trwaniu życia

ludzkiego.

Podczas II Światowego Kongresu Ludnościowego, który obradował w 1965 r. w Belgradzie, z ust referentów i dyskutantów raz po raz padały głosy przestrogi przed grożącymi ludzkości trudnościami czy nawet katastrofami w wyniku nadmiernego wzrostu zaludnienia świata. Profesor Uniwersytetu w Chicago, Philip M. Hauser, wskazywał, że przy istniejącym obecnie tempie wzrostu ludności nie należy oczekiwać podniesienia stopy życiowej w walczących z niedostatkiem krajach Trzeciego Swia-

» D. H. M e a d o w s, D. L. M e a d o w s, J. R a n d e r s, W. W. B e h-r e n s, Granice wzrostu, Warszawa 1973,

28 Mimo że ukazały się już dwa dalsze, temu samemu zagadnieniu poświęcone raporty Klubu Rzymskiego (drugi — M. Mesarovicza i E. Pest-la, trzeci pod redakcją J. Tinbergena), Granice wzrostu, stanowiące pierwszy raport wspomnianego Klubu, nie przestają budzić zainteresowania ekonomistów. W polskim piśmiennictwie ekonomicznym (po wcześniejszych krytycznych analizach pióra K. Secomskiego, J. Pajestki, Z. Sadow-skiego i in.) ukazał się w 1977 r. nowy rozbiór tej pracy pióra Jana Czar-kowskiego, zamieszczony w numerze 6 „Nauki Polskiej" z 1977 r.

29 J. Huxley, The Human Crisis, Waszyngton 1963, s. 79-80.

337

tai Indyjski ekonomista A. D. Sharma powiedział, że nadmiernie szybki wzrost ludności świata, jaki ma miejsce w dobie obecnej, jest źródłem cierpień ludzkich, rodzi nastrój lęku i może w końcu doprowadzić do politycznych i społecznych perturbacji30.

Ostatnie lata przyniosły znaczny wprost literatury typu katastroficznego.

Apokaliptyczną wizję przyszłości roztacza przed czytelnikiem amerykański biolog Paul R. Ehrlich. W pracy wydanej wespół z Anną H. Ehrlich zapowiada on katastrofę społeczną, do której doprowadzi nieustannie wzmagające się przeludnienie globu ziemskiego. Zdaniem Ehrlichów, ofiarą tej katastrofy padnie tak wielka liczba osób, że nawet najniższy wariant sporządzonej przez demografów ONZ prognozy rozwoju ludności świata okaże się zbyt wysoki31.

Nienowa to groźba: spotykaliśmy się z nią już w poprzedniej pracy Ehrlicha, której tytuł, obliczony na wywołanie silniejszego efektu, brzmiał: The Population Bomb (Bomba ludnościowa) 32. Katastrofalny wzrost umieralności przedstawia Ehrlich jako rzecz nieodwracalną: jest już za późno, by można było jej zapobiec. Śmierć głodowa zabierze miliony istnień ludzkich.

Niczego dobrego nie spodziewa się angielska ekonomistka pani Joan Robinson. „Kapitalizm — oświadcza ona — wiedzie do tego, że planeta nasza stanie się nie do zamieszkiwania" S3, Autorka ma na myśli szkody ekologiczne, polegające na systematycznym zatruwaniu wszystkiego, co jest człowiekowi do życia potrzebne, a więc ziemi, powietrza i wody. Właściwa kapitalizmowi pogoń za zyskiem każe nie liczyć się z zadawanymi ludności cierpieniami.

W szeregach katastrofistów odnajdujemy również poważnego specjalistę z zakresu zagadnień żywieniowych, Georga Borg-

30 Przejawiającemu się w tych i innych wypowiedziach pesymizmowi przeciwstawił się przewodniczący delegacji radzieckiej Profesor D. Wa-lentej. Wskazał on na wielkie bogactwo dóbr naturalnych do dyspozycji ludzkości i na ogromne możliwości wzrostu światowej produkcji żywnościowej.

31 P. R. Ehrlich, A. H. Ehrlich, Population, Resources, Environ-rn,ent, San Francisco 1972.

82 P. R. Ehrlich, The Population Bomb, Nowy Jork 1968. 33 J. Robinson, Economic Heresies, Nowy Jork 1973.

338

stroma. Już. z samego tytułu jego alarmistycznej książki Too Many (Za wiele) widać, że źródło grożącego ludzkości niebezpieczeństwa upatruje Borgstrofm w przeludnieniu globu ziemskiego. „Ludzkość — pisze on — rozrosła się poza wszelkie granice rozsądku". Borgstrom krytykuje autorów, którzy łamią sobie nad tym głowę, jaką liczbę ludzi może ziemia wykarmić: 15 czy 40 miliardów, wtedy kiedy nie potrafimy wyżywić 3 i pół mi-liard.a ludzi (gdy Borgstrom pisał tę pracę, świat liczył 3 i pół miliarda ludzi). Spośród tych trzech i pół miliarda ludzi —• wskazywał dalej Borgstrom —• połpwa jest niedożywiona 34.

„Głodową przyszłość" zapowiadają francuscy agronomowie Renę" Dumont i Bernard Rosier35. Tak jak Borgstrom, głoszą oni, że klęska głodu przyjdzie jako skutek wzrastającego przeludnienia naszej planety. Ofiar tej klęski będzie najwięcej w tych regionach świata, gdzie już dziś śmierć głodowa jest zjawiskiem powszechnym. O dramatycznych skutkach przeludnienia w postaci wzmożonej umieralności mówi również demograf francuski Jean-Marie Poursin36.

Amerykańscy demografowie skupieni w Population Refe-rence Bureau są zdania, że powtórzy się — tym razem w skali światowej — pamiętna katastrofa irlandzka z połowy zeszłego stulecia. Wykonany przez nich rachunek perspektywiczny, oparty na doświadczeniach Irlandii („The modified irish curve"), każe liczyć się z wyginięciem połowy ludności globu ziemskiego37.

Nie brak tez zapowiadających już nie uszczuplenie, lecz całkowitą zagładę ludzkości. Według E. Mishana istnieje realna obawa wyginięcia ludzkości w wyniku epidemii nie poddającej się kontroli. Źródło tej groźby widzi wymieniony autor w tym, że „organizm ludzki nie będzie już w stanie dostosować się do nowych niebezpiecznych rodzajów wirusów, co należy położyć na karb szerokiego rozpowszechnienia cudownych [w cudzysłowie] środków leczniczych". Jako inne potencjalne źródło katastrofy wymienia Mishan „ekologiczne nieszczęście polegające

«* G. Borgstrom, Too Many, Nowy Jork 1969. SB R. Dumont, B. Rosier, Nous allons & la jamine, Paryż 1966. 86 J.-M. Poursin, La population mondiale, Paryż 1971, s. 44. 37 The World Population Dilemma, Waszyngton 1972, s. 66.

339

na powolnej i bolesnej śmierci wskutek zatrucia produktami ubocznymi nasilającej się produkcji technicznej"3S.

Z możliwością wygaśnięcia życia na Ziemi liczy się amerykański antropolog Sel Tax. Mówił on o tym na międzynarodowej konferencji naukowej 1956 r.39 i ponowił tę katastrofalną perspektywę w przedmowie do publikacji wydanej w 15 lat później 40.

Szeregi pesymistów są liczniejsze, niżby na pierwszy rzut oka mogło się zdawać.

Przejdźmy obecnie do drugiego źródła informacji o przewidywanej dalszej ewolucji parametrów trwania życia, tj. do perspektywicznych tablic wymieralności.

11. Prognoza dla świata i wielkich regionów

Dla ogółu ludzi żyjących na globie ziemskim demografowie określili średnią długość życia (e0) w latach 1970—1975 na 55,5 roku. W latach 1995-2000 ta sama wartość ma wynosić 66,5 roku. Z porównania obu liczb wynika, że w ostatnim ćwierćwieczu XX wieku przeciętne trwanie życia ma się powiększyć w ujęciu globalnym o 11 lat.

W rachunkach demograficznych ONZ glob ziemski jest podzielony na regiony rozwinięte i rozwijające się. Otóż w latach 1970-1975 średnia długość życia w pierwszych z nich wynosiła 71,2 roku, w drugich — 52,4 roku ". Przewiduje się, że w pięcioleciu 1995-2000 odpowiednie wartości będą wynosiły 73,2 i 65,3. Ostatnie ćwierćwiecze bieżącego stulecia ma zatem przynieść wzrost średniej długości życia: w regionach rozwiniętych — o 2 lata, w regionach rozwijających się — o 12,9 roku. Epokę burzliwego wzrostu trwania życia regiony rozwinięte mają już poza sobą, natomiast regiony rozwijające się — przed sobą.

38 Can Britain Survivef, redaktor E. Goldsmith, Londyn 1971. 33 S. Ta x, Man's Role in the Changing Face oj Earth, redaktor W. L. Thomas Jr., Chicago 1956, s. 1121.

40 Human Futuristics, redaktorzy M. Maruyama i J. A. Dator, Hono-lulu 1971.

41 World Population Prospects, as Assessed in 1968, ONZ, Nowy Jork 1973.

340

W latach 1970-1975 przeciętne trwanie życia było w regionach rozwiniętych o 18,8 roku dłuższe aniżeli w regionach rozwijających się. U schyłku stulecia różnica ta zredukuje się do 7,9 roku. Upośledzenie Trzeciego Świata na punkcie trwania życia ludzkiego będzie stopniowo wygasać w pierwszej połowie XXI wieku.

Dla tzw. wielkich regionów przewiduje się następujący wzrost przeciętnego trwania życia:

1970-1975 1995-2000 Przyrost

Europa.....

ZSRR.....

Azja Wschodnia Azja Południowa

Afryka.....

Ameryka PIn.. . Ameryka Łac. . Oceania ....

71,7 70,9 55,2 51,8 45,9 70,8 62,5 66,2

73,7 73,5 68,2 65,8 58,5 72,2 71,1 71,3

2,0

2,6

13,0

14,0

12,6

1.4

8,6

5,1

Najdłuższym trwaniem życia cieszą się w tej chwili mieszkańcy Europy, ZSRR i Ameryki Północnej. Pod koniec stulecia liczba uprzywilejowanych pod tym względem wielkich regionów zwiększy się o dwa dalsze: dojdą Oceania i Ameryka Łacińska. Wielkie regiony o najkrótszym trwaniu życia, a więc Afryka, Azja Wschodnia i Azja Południowa,, odrobią znaczną część swych zaległości.

Kiedy można oczekiwać pełnego wyrównania regionalnych parametrów trwania życia i przy jakim poziomie e0 wyrównanie to zostanie osiągnięte?

Jak już wiemy, amerykańscy demografowie Ansley J. Coale i Paul Demeny sporządzili modelowe tablice wymieralności dla różnych regionów świata. Z otrzymanych wartości przeciętnego trwania życia najwyższa — a jest nią wartość e0 dla świata zachodniego („West Model Life Table") — wynosi dla obu płci łącznie 75,6 roku 42. Demografowie ONZ uznali, że owa maksymalna wartość stanie się z biegiem czasu dorobkiem powszechnym i że na tym poziomie ustabilizuje się ostatecznie wartość e0

42 A. J. Coale, P. Demeny, Reglonal Model Life Tables and Stable Populations, Princeton 1966.

341

w skali ogólnoświatowej. Jeśli chodzi o czas osiągnięcia założonego maksimum, to są brane pod uwagę następujące terminy43:

Europa........ 2015-2020

Ameryka Płn...... 2020-2025

ZSRR........ 2025-2030

Oceania....... 2025-2030

AzjaWsch. . 2030-2035

Ameryka Łac. 2030-2035

AzjaPłd. . . 2035-2040

Afryka . . . 2050-2055

Tak więc z osiągnięciem 75-76 lat ma dobiec kresu historyczny, od zarania cywilizacji trwający, a od stu lat mocno przyspieszony proces wydłużania się trwania życia ludzkiego. Zakłada się przy tym, że najwcześniej proces ów wygaśnie w Europie — w drugiej dekadzie XXI wieku, najpóźniej zaś na kontynencie afrykańskim — w połowie przyszłego stulecia.

12. Posiadany europejski materiał statystyczny

Za podstawę analizy perspektyw dalszej ewolucji parametrów przeciętnego trwania życia w Europie posłużą nam opublikowane przez ONZ dane perspektywiczne 'dla 25 krajów europejskich doprowadzone do 2000 r.M Przytaczamy te dane w tablicy 14 i 15 (w zmienionym przez nas układzie).

Merytoryczną analizą tych danych zajmiemy się za chwilę. Na razie chcemy parę słów poświęcić ich stronie formalnej.

Zwróciliśmy poprzednio uwagę na wygodną, lecz nie zasługującą na pochwałę procedurę, jaką stanowi założenie niezmiennego na przestrzeni dziesiątków lat poziomu porządku wymierania generacji, odpowiadającego stanowi rzeczy'znanemu z empirycznej tablicy wymieralności: przyjęcie takiego założenia zwalnia od potrzeby wykonywania żmudnych rachunków związanych z obliczeniem perspektywicznych tablic wymieralności. Myślę, że nie ma racji znany futurołog francuski Bertrand de Jouveneł, który podejrzewa autorów zakładających niezmienność stosunków demograficznych o coś znacznie gorszego, mianowicie o le-

w World Population Prospects beyond the Year 2000, Nowy Jork 1970, s. 4.

« Stude sur la situation economiąue de l'Europe, cz. II, L'4volution demographiąue de 1'Europe depuis la guerre et les perspectives jusqu'en l'an 2000, Nowy Jork 1976, s. 170.

342

Tablica 14. Przewidywana ewolucja przeciętnego trwania życia mężczyzn w 25 krajach europejskich w okresie od 1970-1975 do 1995-2000

Pięciolecia

Kraje 1970- 1976- 1981- 1986- 1991- 1996^

1975 1980 1985 1990 1995 2000

Kraje socjalistyczne

Albania ..... 67,2 68,0 68,7 69,3 69,8 70,3

Bułgaria .... 68,8a 71,6

Czechosłowacja 66,9 66,9 67,8 67,8 68,7 68,7

Jugosławia . . . 05,4 66,4 67,2 67,6 68,1 68,5

NRD ..... 70,0 70,7 71,2 71,6 71,8 72,0

Polska . ... f V}V 67,2 67,9 68,5 69,4 70,6 71,8

Rumunia .... 65,1 71,2

Węgry ..... 66,0b 66,0 66,0 66,0 66,0 66,0

ZSRR . , 66,5 67,1 67.7 68,3 68,9 69,5

Kraje kapitalistyczne

Austria ..... 66,6 66,6 66,6 66,6 66,6 66,6

Belgia6 ..... 67,7

Danio. . . . 70,5° 70,7 70,9 71,1 71,2 71,4

Finlandia .... 66,5 66,5 66,7 66,8 66,8 66,8

Francjaf .... 68,9« 70,9 71,5 73,2

Grecja . . 70,1 72,3

Hiszpania . . . 69,6 69,6 69,6 69,6 69,6 69,6

Holandia , . . . 70,6 70,2 69,5 69,5 69,5 69,5

Irlandia . . . 69,3 71,9 71,9

Norwegia1* . . . 71,0 .

Portugalia .... 64,4 65,6 65,6 65,6 65,6 65,6

RFN ...... 67,4 67,4 67,4 67,4 67,4 67,4

Szwajcaria . . . 69,8 70,4 71,0 71,7 72,3 73,0

Szwecja .... 72,0 72,3

Włochy .... 69,2 70,0 70,6 71,1 71,6 72,0

Zjedn. Królestwo 69,1 69,6 70,2 70,7 71,1 71,6

a — 1965—67. ta — 1970. C — 1973—74. d — 1981—66. e — 1950—63- f — dane za

•ostatni rok każdego okresu pięcioletniego, g — 1970.

343

Tablica 15. Przewidywana ewolucja przeciętnego trwania życia kobiet w 25 krajach europejskich w okresie od 1970-1975 do 1995-2000

Kraje Pięciolecia

1970-1975 1976-1980 1981-1985 1986-1990 1991-1995 1996-2000

Kraje socjalistyczne

69,9 72,7a 73,3 69,7 75,3 73,2 69,5 72,lto 74,3 70,7 73,3 70,5 76,0 73,6 72,1 74,7 Kraje kap 71,5 74,0 71,1 76,5 74,1 72,1 75,2 italistyczne 72,2 74,0 71,4 76,9 ' 74,8 72,1 75,6 72,8 . 74,7 71,7 77,3 75,6 72,1 76,0 73,4 75,7 , 74,7 72,1 77,5 76,4 75,0 72,1 76,5

Czechosłowacja . Jugosławia . . . NRD ......

Polska .....

Rumunia ....

ZSRR .....

73,7 73,5 75,2e 74,2 75,28 73,8 74,7 76,3 74,1 76,0 72,0 73,5 75,1 76,9 75,1 75,3 — 1970. c 73,7 75,4 ' 74,3 76,9 74,7 76,5 72,0 73,5 75,8 75,6 75,9 — 1973—74. 73,7 75,6 74,4 77,2 75,9 74,7 76,6 72,0 73,5 76,5 76,1 7<5,5 d — 1961- 73,7 75,7 74,5 74,7 76,6 72,0 73,5 77,3 76,5 77,1 •€5. e — 1E 73,7 75,8 74,5 74,7 76,6 76,5 72,0 73,5 78,1 76,8 77,6 59—63. f - 73,7 75,9 74,5 77,9' 74,7 76,6 76,5 72,0 73,5 78,9 78,2 77,0 78,0 dane za

Belgia0 .....

Finlandia ....

Hiszpania .... Holandia ....

Norwegiad . . . Portugalia .... RFN ......

Szwajcaria ....

Włochy .....

Zjedn. Królestwo [ a — 1965 — 67. b

ostatni rok każdego okresu pięcioletniego, g — 1970.

344

nistwo umysłowe tó. Argumentem na rzecz przyjęcia niezmiennej średniej długości życia mogłoby być osiągnięcie górnego pułapu tej wartości. Fakt taki nie ma tu jednak miejsca, ponieważ figurujące w zaprezentowanym zestawieniu niezmienne wartości są przeważnie niewysokie i tym samym dalekie od potencjalnego górnego pułapu.

W przytoczonym europejskim materiale statystycznym odnajdujemy szereg przykładów wyręczania się niezmiennymi wartościami przeciętnego trwania życia, i to na przestrzeni 30 lat. Ma to miejsce w przypadku Austrii, Hiszpanii, Republiki Federalnej Niemiec i Wągier. W mniejszym zasiągu czasowym powtarza sią to samo zjawisko w przypadku Finlandii, Holandii i Portugalii. •

. Innym formalnym mankamentem, z jakim się spotykamy w omawianym materiale statystycznym, jest pominięcie w ogóle danych perspektywicznych. Jest tak w przypadku Belgii i Norwegii. Luki w materiale statystycznym — pomijając mniejsze — zachodzą w przypadku Bułgaria, Grecji, Rumunii i Szwecji.

Wszystko to sprawia, że i zasięg naszej analizy będzie ograniczony. „Tak krawiec kraje, jak mu materii staje".

13. Analiza danych europejskich

Znane nam już mankamenty posiadanego europejskiego materiału statystycznego nie tylko nie pozwalają na szersze ujęcie jego analizy, lecz nadto wnioskom, jakie z tej ograniczonej analizy wynikają, nadają warunkowy charakter. Z tym zastrzeżeniem określamy w dwóch poniższych wykazach kolejność dziesięciu krajów europejskich, które w latach 1995-2000 mają posiadać najwyższy poziom przeciętnego trwania życia (zob. s. 345).

Gdyby miały się spełnić powyższe oczekiwania, to Szwecja utraciłaby swój tradycyjny, od dziesiątków lat trwający prymat w zakresie przeciętnego trwania życia. W dziale parametrów dla mężczyzn zostałaby zdystansowana przez Francję i Szwajcarię, a w dziale parametrów dla kobiet — tylko przez Szwajcarię.

41 B. de Jouvenel, De la conjecture, „Futuribles", nr 27.

345

Mężczyźni

1. Francja..........73,2

2. Szwajcaria........73,0

3. Szwecja..........72,3

4. NRD...........72,0

5. Włochy..........72,0

6. Irlandia..........71,9

7. Polska..........71,8

8. Bułgaria.....• . . . . 71,6

9. Zjedn. Królestwo.....71,6

10. Dania..........71,4

Kobiety

1. Szwajcaria........78,9

2. Szwecja..........78,2

3. Zjedn. Królestwo.....78,0

4. Francja..........77,9

5. NRD...........77,5

6. Włochy..........77,0

7. Holandia.........76,6

8. ZSRR..........76,5

9. Irlandia..........76,5

10. Polska..........76,4

W świetle analizowanych danych zanosi się na poważny awans krajów socjalistycznych. Na obu listach, a są to listy krajów o najwyższym poziomie parametrów trwania życia, figurują po 3 kraje socjalistyczne, mianowicie na liście męskiej: NRD, Polska i Bułgaria, a na liście żeńskiej: NRD, ZSRR i Polska. Z satysfakcją notujemy fakt, iż kraj nasz znajduje się pośród państw już nie tylko o wysokim, lecz najwyższym poziomie trwania życia.

Prognozy — pomijając te, które operują niezmiennymi wartościami e0 — mają na ogół charakter optymistyczny, czego wyrazem są rosnące wartości przeciętnego trwania życia. Wyjątek pod tym względem stanowi Holandia: jedyny to kraj, w którym przewidziany jest nie wzrost, lecz spadek przeciętnego trwania życia, zresztą tylko dla mężczyzn. Z 70,6 roku w pięcioleciu 1970-1975 parametr' holenderski dla mężczyzn ma się obniżyć do 70,2 roku w pięcioleciu 1975-1980 i do 69,5 w pięcioleciu 1980-1985. Jeśli chodzi o kobiety, to jest brana pod uwagę stabilizacja parametrów trwania ich życia na poziomie 76,6 roku.

W jakim kierunku podążać będzie ewolucja odstępu dzielącego parametry przeciętnego trwania życia dla mężczyzn i dla kobiet? Eliminując z rachunku cztery kraje, które założyły niezmienny poziom tych parametrów, oraz trzy kraje, które nie podały przewidywanych wartości na lata 1995-2000, otrzymujemy dla pozostałych 18 krajów następujący wynik: na ostatnie ćwierćwiecze XX wieku przewiduje się w 8 krajach wzrost odstępu, w 9 krajach — spadek, w jednym —• stabilizację.

Chodzi tu o problem dużej wagi, spadek bowiem odstępu oznacza cofanie się nadumieralności mężczyzn, wzrost zaś —

346

agrawację tego niekorzystnego zjawiska. Odnotujmy zatem, że:

— złagodzenie nadumieralności mężczyzn przewiduje się w Czechosłowacji, Danii, Francji, Irlandii, Jugosławii, Polsce, Rumunii, we Włoszech i w ZSRR;

-— wzrost nadumierałności mężczyzn brany jest pod uwagę w Albanii, Bułgarii, Holandii, NRD, Portugalii, Szwajcarii, Szwecji i Zjednoczonym Królestwie;

— stabilizację poziomu nadumieralności mężczyzn przewiduje się w Finlandii.

14. Prognozy dla europejskich krajów socjalistycznych

Dla dziewięciu europejskich krajów socjalistycznych, uszeregowanych według wysokości przewidywanego na lata 1995-2000 poziomu średniej długości życia, dysponujemy następującym obrazem perspektywicznym:

Mężczyźni

1. NRD...........72,0

2. Polska...........71,8

3. Bułgaria..........71,6

4. Rumunia..........71,2

5. Albania..........70,3

6. ZSRR...........69,5

7. Czechosłowacja.......68,7

8. Jugosławia ........68,5

9. Węgry...........66,0

Kobiety

1. NRD...........77,5

2. ZSRR ..........76,5

3. Polska...........76,4

4. Bułgaria..........75,7

5. Rumunia..........75,0

6. Czechosłowacja.......74,7

7. Albania..........73,4

8. Jugosławia.........72,1

9- Węgry...........72,1

Na czele obu przytoczonych wykazów figuruje Niemiecka Republika Demokratyczna, a zamykają je Węgry. O ile pierwszy z wymienionych faktów zdaje się być w pełni uzasadniony,

0 tyle drugi budzi poważne wątpliwości. W źródle, z którego zaczerpnęliśmy powyższe dane — a jest ,nim poprzednio wymieniona publikacja ONZ —. dla Węgier powtarzane są bez żadnej zmiany parametry z 1970 r.: 66,0 dla mężczyzn i 72,1 dla kobiet. Hipoteza niezmiennego poziomu średniej długości życia na przestrzeni 30 lat (1970-2000) nie ma najmniejszego uzasadnienia

1 wobec tego dane perspektywiczne dla Węgier należy pominąć jako pomyślane nieprawidłowo.

Zasługuje na uwagę szczególnie korzystna pozycja Polski

347

w obydwu przytoczonych szeregach: kraj nasz zajmuje drugie miejsce na liście parametrów dla mężczyzn i trzecie miejsce na podobnej liście kobiet. Dłużej niż w Polsce mają żyć mężczyźni jedynie w NRD, kobiety zaś — w NRD i ZSRR.

Tuż za Polską figuruje w obu naszych wykazach Bułgaria. W referacie, wygłoszonym na seminarium demograficznym europejskich krajów socjalistycznych, delegat bułgarski wskazywał, że jego kraj jest na drodze do osiągnięcia wartości przeciętnego trwania życia, które odpowiadają poziomowi wskaźników w krajach pod tym względem przodujących. Dodał też, że w ostatnim ćwierćwieczu bieżącego stulecia średnia długość życia mężczyzn wzrośnie w Bułgarii mniej więcej o 3 lata, kobiet — o 2 i pół roku 46. Te doświadczenia można uogólnić: kraje, które po drugiej wojnie światowej weszły na drogę przebudowy ekonomicznej i społecznej, w szybkim tempie i z dobrym skutkiem naprawiają swe wiekowe zaniedbania w dziedzinie socjalnej.

15. Prognoza dla Czechosłowacji

Do niedawna było tak, że na niejednym odcinku dane czechosłowackiej statystyki demograficznej stanowiły dla nas zapowiedź tego, czego w niedalekim czasie oczekiwać możemy we własnym kraju. Szybko postępujący proces modernizacji stosunków ludnościowych w Polsce sprawił, że dane obrazujące stan rzeczy u naszych sąsiadów utraciły wspomniany walor sygnalizacyjny, Niemniej jednak nie wygasło nasze zainteresowanie sprawną i dobrze postawioną statystyką czechosłowacką.

Perspektywiczne parametry przeciętnego trwania życia, obliczone przez czechosłowackich demografów w 1971 r., przedstawiają się następująco 47:

Mężczyźni Kobiety 1971-1980 66,92 73,30

1981-1990 67,76 74,03

1991-2000 68,72 74,74

*e V. K a l a j d ż i j e w, Tendencje rozwoju demograficznego i polityka ludnościowa w Bułgarii, „Biuletyn IGS", 1977, nr l, s. 52.

47 V. S r b, H. Hartmanno va, Projekce obyvatelstva CSSR do roku 2000 pro OSN, „Demografie", 1973, nr 3. , ,

348

Mamy tu do czynienia z wyraźnie pesymistyczną oceną1 perspektyw w zakresie dalszej ewolucji umieralności. Jak podał Ladislav Pachl, przeciętne trwanie życia mężczyzn wynosiło w Czechosłowacji w 1960 r. 67,81 roku, a w roku 1964 — 67,76 roku *8. Jakże skromnie w porównaniu z tymi wartościami wyglądają perspektywy na lata siedemdziesiąte i osiemdziesiąte.

Określiłem przewidywania czechosłowackie jako pesymistyczne. Nie znaczy to, że są nierealne. Dalszy rozwój umieralności w Czechosłowacji może mieć znaczenie laboratoryjnego doświadczenia.

16. Prognoza dla USA

Według obliczeń Biura Spisowego USA (United States Bureau of Census), które powtarzamy za A. I. Hermalinem49, na rok 2000 brane są pod uwagę następujące wartości przeciętnego trwania życia:

przy umieralności stałej wolno szybko

opadającej opadającej

Ogółem 69,7 72,1 76,2

Mężczyźni 66,6 68,9 73,9

Kobiety 73,1 75,4 78,7

Zakładając, że proces spadku umieralności do końca bieżącego stulecia nie wygaśnie, pozostajemy przy dwóch sumarycznych wartościach e0: 72,1 i 76,2. W tych granicach powinna się zamknąć faktyczna wartość przeciętnego trwania życia w USA ku końcowi stulecia.

17. Prognoza dla Francji

W roku 1965 demograf francuski A. Armengaud podał dla swego kraju następujące perspektywiczne wartości przeciętnego trwania życia50:

48 L. Pachl, Rozwój ludności i polityka demograficzna w Czechosłowacji, „Biuletyn IGS", 1977, nr l, s. 74.

49 A. I. Her malin, The Ef/ect of Changes In Mortality Rates on Population Growth and Agę Distribution in the United States, „Milbank Memoriał Fund Quarterly", 1966, nr 4.

60 A. Armengaud, La population franęaise au XXe si&cle, Paryż 1965, s. 120.

349

1970 1985

Mężczyźni

69,9 72,9

Kobiety

76,2 77,7

Przewidywania na rok 1970 nie sprawdziły się w pełni: e^ dla mężczyzn wyniosło w tym roku nie 69,9 roku, lecz 69,1, natomiast e„ dla kobiet osiągnęło nie 76,2 roku, lecz 76,7. Różnice są wprawdzie nieznaczne, ale nie można nie dostrzec charakterystycznego faktu, jakim jest odmienny kierunek odchyleń dla każdej płci: odchylenie in minus dla mężczyzn i odchylenie in plus dla kobiet. Jeden to z. wielu przykładów świadczących o działaniu bliżej nie znanych, czy też nie w pełni rozpoznanych czynników, dla męskiej połowy ludności nieprzyjaznych.

Nowe parametry perspektywiczne dla Francji, obliczone w Narodowym Instytucie Statystyki i Badań Ekonomicznych (INSEE), przedstawiają się, jak następuje51:

1980

1985

2000

Mężczyźni 70,9 71,5

73,2

Kobiety 76,9 77,2

77,9

Przewidywania na rok 1985 są niższe od tych, które swego czasu podawał A. Armengaud: e0 dla kobiet jest niższe o 0,5 roku, natomiast e0 mężczyzn •— o 1,4 roku. I tym razem wynik jest bardziej niekorzystny dla płci męskiej. To nie przeszkadza, że na rok 2000 przewiduje się we Francji rekordowo wysoką wartość przeciętnego trwania życia dla mężczyzn: 73,2 roku. Przewidywany rekord francuski może być zresztą pozorny, gdyż dla innych krajów europejskich dysponujemy danymi nie na rok 2000, lecz średnimi na lata 1995-2000. Porównania te nie mają zresztą większego znaczenia: operujemy tu przecież danymi, które nie muszą się sprawdzić.

18. Prognoza dla Szwecji

Jest rzeczą interesującą, jak widzą przyszłość statystycy kraju o najdłuższym obecnie przeciętnym trwaniu życia, to jest Szwecji.

51 G. C a l o t, J. L. B o d i n, R. S a l a i s, S. H e m ś r y, Projections dómographiąues pour la France, Paryż 1970, s. 17.

350

Perspektywiczne parametry -dla Szwecji przedstawiają się następująco:

1970-1975 1995-2000

Mężczyźni

72,0 72,3

Kobiety 76,9

78,2

W ostatnim ćwierćwieczu przeciętne trwanie życia mężczyzn ma się podnieść o 0,3 roku, kobiet —' o 1,3 roku. Przewiduje się zatem, że relatywnie niekorzystna sytuacja mężczyzn nie tylko nie ulegnie złagodzeniu, lecz przeciwnie — dozna jeszcze pogłębienia. Gdy na lata 1970-1975 przewiduje się niedobór lat życia mężczyzn w porównaniu z trwaniem życia kobiet w wysokości 4,9 roku, to pod koniec stulecia ów deiicyt ma się pod-,nieść do 5,9 roku.

19. Słowo końcowe

Przyszedł czas na „ostatnie słowo" autora.

Chcę przede wszystkim ponowić twierdzenie, że jak tylko daleko sięgają źródła historyczne i przekazy literackie, niczego tak gorąco ludzie nie pragnęli, jak właśnie dłuższego życia. W pogoni człowieka za szczęściem — za własnym szczęściem i za szczęściem swych bliskich — ten cel był zawsze pierwszy i najważniejszy. Odwieczne pragnienie ludzkości — pragnienie dłuższego życia — przekształca się stopniowo w rzeczywistość. Nie składa się już masowo do grobu wydanych na świat dzieci, a te, które pozostały przy życiu, nie stają się sierotami w dzieciństwie. Coraz dłużej cieszymy się życiem swych rodziców i dziadków. I sami żyjemy coraz dłużej. Słowem, coraz pełniej korzystamy z „jedynego prawdziwego dobra", jakim jest życie.

Mniej jasna jest przyszłość: gdy jedni mówią o nadchodzącym1 „złotym wieku", inni zapowiadają katastrofę gospodarcza, która zdziesiątkuje ludność Ziemi. W obliczu tych kontrowersyjnych wizji przyszłości poczuwam się do obowiązku skonkretyzować własne stanowisko w tej sprawie.

Jak temu już nieraz dawałem wyraz, mam jednakowo krytyczny stosunek do euforycznego, nie znającego umiaru optymizmu, jak i do skrajnego, siejącego panikę pesymizmu, a tym

351

bardziej —' katastrofizmu. Osobiście wierzę, że przyszłość nie będzie tak ponura, jak zapowiadają pesymiści, ale i nie tak różowa, jak głoszą optymiści.

Wierzę przede wszystkim, że znajdą się sposoby, by zapobiec katastrofie, gdyby ona istotnie groziła. Wierzę następnie, że udziałem naszych dzieci i wnuków będzie trwanie życia dłuższe od naszego. Nie można przecież twierdzić, że wszystkie rezerwy przedłużenia życia ludzkiego zostały wyczerpane. Już sam fakt znacznego istnienia odstępu między trwaniem życia mężczyzn i kobiet — fakt, który i u nas w Polsce w tak rażącej postaci występuje — byłby wystarczającym uzasadnieniem dla wręcz przeciwnej tezy. Wierzę wreszcie, że potomkowie nasi cieszyć się będą nie tyle przedłużeniem starości, ile przedłużeniem okresu pełni sił — okresu produkcyjnej, twórczej pracy. Ale tej naszej wiary nie należy rozumieć w ten sposób, że można z założonymi rękami czekać na jej spełnienie. Postęp nie jest darem niebios: trzeba o niego walczyć i krok za krokiem zdobywać. Socjalizm tworzy realną przesłankę do zwycięskiej walki o zachowanie największego dobra, danego człowiekowi przez naturę, o jak najdłuższe zachowanie życia.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Lista 05 Tablice trwania zycia (2010)
8 Polskie tablice trwania życia 13
inne, pervin r6, Podłużne badania życia ludzkiego
Celem życia ludzkiego jest szczęście tylko jak je osiągnąć, SZKOŁA, język polski, ogólno tematyczne
Instrukcja o szacunku dla rodzącego się życia ludzkiego i o godności jego przekazywania
CELEM ŻYCIA LUDZKIEGO JEST SZCZĘŚCIE, WYPRACOWANIA J.POLSKI
Wokół początków życia ludzkiego rozdz. 2-4 ZDROWIE, Psychologia UŚ, Semestr III, Propedeutyka psycho
Celem życia ludzkiego jest szczęście
Tablice trwania życia 2006, ekonomia, Doradztwo ubezpieczeniowe
Modele życia ludzkiego w twórczości pisarzy XVI wiecznych
Wokół początku życia ludzkiego, partnerstwo
Wizje życia ludzkiego (Antropologia filozoficzna) w literatu
Celem życia ludzkiego jest szczęście, tylko jak je osiągnąć Rozwiń w oparciu o dowolnie wybrane pos
Wizje życia ludzkiego, SZKOŁA, język polski, ogólno tematyczne
Szczęście, Jak osiągnąć szczęście, Celem życia ludzkiego jest szczęście, tylko jak je osiągnąć

więcej podobnych podstron