„Jesteśmy na świecie już dwadzieścia tysięcy lat” - powiedział pan Mentgolly, nauczyciel historii w szkole Johna. Nie wiedział nawet, jak bardzo się mylił...
*
Kilkanaście miliardów lat temu istniała na Ziemi potężna ludzka cywilizacja. Ziemianie potrafili już zapanować nad niemal całą przyrodą. Niemal całą... Ich głupota po raz kolejny doprowadziła do wyczerpania surowców naturalnych i zniszczenia powłoki ozonowej. Na dodatek pewien szalony naukowiec utwierdził wszystkich w przekonaniu, że zamiast kryć miasta i ginące fragmenty przyrody pod kopułami, lepiej wysłać na Słońce rakietę, która rozsypie na nim wynalezioną przez naukowca substancję. Wynalazek miał schłodzić gwiazdę i zminimalizować wysyłane promieniowanie ultrafioletowe. W pierwszych latach środek sprawiał się doskonale. Ludzie nie mieli problemów z rakiem skóry ani żadnymi poważniejszymi skutkami bezpośredniego działania Słońca. Nikt wtedy nie wiązał jednak ogarniającego mieszkańców całego globu zmęczenia z bezpośrednim działaniem substancji profesora Flabiusa. Po piętnastu latach od wysłania na Słońce pierwszej rakiety z flabionidem, niektórzy ludzie nie potrafili przejść stu metrów bez odpoczynku. Nikogo nie dziwiły ławki rozstawione co około dziewięćdziesiąt kroków.
Dopiero po piętnastu latach młody fizyk Dorian Riegel znalazł przyczynę ogólnego przemęczenia. Upatrywał ją w działaniu substancji wysyłanej na Słońce, która, oprócz minimalizacji promieniowania ultrafioletowego, znacznie zmniejszała ilość energii przekazywanej na Ziemię przez najbliższą gwiazdę. Po szokujących odkryciach rońskiego uczonego zaprzestano rozsypywania flabionidu na Słońcu. Profesor Flabius nie mógł o tym wiedzieć, gdyż trzy lata wcześniej wpadł w szpony swojego „słonecznego” wynalazku i w wieku pięćdziesięciu lat umarł ze starości.
Z dziesięciomiliardowej populacji na Ziemi zostało około połowy miliarda ludzi. Duży procent z tego ciężko chorował. Zdrowi zaczęli budować wielkie kopuły, chroniące przed promieniowaniem UV. Nie wiedzieli jednak, że ich trud jest daremny. Flabionid miał o wiele gorsze właściwości, niż te, które ludzie znali. Flabionid działał jak HOX - najniebezpieczniejszy wirus istniejący na Ziemi - powoli wchłaniał się w gwiazdę, nie powodując w niej żadnych widocznych zmian, by po kilkunastu latach wygasić ją, a następnie doprowadzić do eksplozji, zdolnej zniszczyć wszelkie życie w całym, dwunasto-planetarnym Układzie Słonecznym. Kiedy Słońce niespodziewanie wybuchło, Nenro, najbliższa mu planeta rozpadła się na chmurę meteorów i planetoid. Na Ziemi, wówczas jeszcze przez chwilę czwartej planecie od Słońca, rozpętało się piekło. Osiemnaście lat po zastosowaniu wynalazku Flabiusa, trzy lata po odkryciu Riegla i rok po zbudowaniu ostatniej antyultrafioletowej kopuły, Ziemią zaczęły wstrząsać potężne ruchy sejsmiczne. Po jednodniowym straszliwym chłodzie, zapanował przerażający żar. Zamarznięte oceany w ciągu niespełna czterech godzin wyparowały. Kopuły chroniące miasta stopiły się w kilka chwil, odsłaniając bezbronnych ludzi i wysoko rozwiniętą cywilizację. Wszystko stanęło w płomieniach. Istna gehenna. Płonący lekarze ratowali płonących strażaków, a płonący policjanci, płonących piekarzy. Kataklizm trwał dalej, ale cierpienia ludzi przerwało zderzenie z ogromną planetoidą, pozostałością Nenro. Później fala uderzeniowa wywołała potężne wybuchy wulkanów i niewyobrażalnie silne huragany. Ziemia zamieniła się w pustynię. Twarda, popękana i sucha gleba, a na niej nic. Pustka. Katastrofalna eksplozja zniszczyła na czwartej planecie od Słońca niemal wszystko. Niemal wszystko...
*
- Enid, zobacz! Jaki dziwny, świecący przedmiot! [mówi dziecko do dziecka]
[przedmiot na końcu tekstu doprowadza do zagłady cywilizacji] [w ostatnim paragrafie następne dzieci z przyszłego miotu ludzi znajdują przedmiot. Wypowiadają podobne słowa]