Bohaterowie Sanctuarium
część jedenasta - „Wola opiekuna”
Nekromanta pochylił się nad księgą i przejechał palcami po pożółkłej kartce. Na czole wystąpiły mu krople potu a jego twarz nabrała koloru purpury. Masu wymruczał zaklęcie i patrząc cały czas na wyrysowany na kartce symbol, wykonał ręką gest. Jego umysł przepełnił się tysiącami słów, inkantacji, myślami nieznanymi mu osób których potęga była przeogromna. A on chciał zgłębić tą moc. Wydawało mu się już za chwilę sekrety zaklęcia otworzą się przed nim, dając mu władzę absolutną. Ale to było tylko złudzenie. Za każdym razem, gdy Inatekoz przywoływał moc zawartą w księdze, wokół jego ciała skupiały się promienie, strumienie i wstęgi. Widział je umysłem. Ale gdy chciał je pochwycić, dotknąć, one umykały przed nim i znikały. Tak samo było w tym przypadku. Moc zawarta w zaklęciach nie była prosta. Ponownie wymknęła się Inatekozowi spod kontroli. Jednak Masu był bardzo cierpliwy. Jak dotychczas rozszyfrował podstawy zaklęć zawartych w księdze i umiał z nich korzystać. Teraz spróbował wykorzystać nabytą wiedzę. Wypowiedział zaklęcie, wykręcając przy tym palce w przedziwne układy. Stojący w rogu komnaty podest na którym palił się ogień, zadrżał. Po chwili uniósł się w powietrze i podpłynął w kierunku nekromanty. Masu skoncentrował swoją wolę na płomieniu. Jego podświadomość ujrzała całą strukturę płomienia. On go czuł. Czuł że ma nad nim władzę. Podniósł szybko w górę swoją rękę wykrzykując zaklęcie. Płomień wybuchł straszliwie, wijąc się wzdłuż ścian i uderzając w nie swoimi ognistymi biczami. Wydawało się że żył. Nekromanta ponownie zakręcił ręką. Płomień sformował się w ognisty słup i z niewiarygodną siła przeleciał od nekromanty w przeciwległą stronę komnaty zatrzymując się dopiero na ścianie i próbując wwiercić się w nią. Kolejny ruch dłonią. Ognisty walec zwinął się jak żmija i zataczając ogniste kręgi zaczął szybować wściekle w kierunku nekromanty. Wydawało się że za moment uderzy w maga. Inatekoz złożył ręce na piersi. Wysilił umysł. Tuż przed samą twarzą nekromanty ognisty walec się zatrzymał. Wisiał teraz w odległości kilkunastu centymetrów od twarzy nekromanty i wił się nim skrępowany wąż. Wokół niego sypały się strugi ognia nie robiąc jednak Masu żadnej krzywdy. Nekromanta uśmiechnął się diabolicznie. Błona na jego oku zafalowała. Pstryknął palcami. Płomień usłuchał. Zwinął się i powrócił do kadzi. Inatekoz zaśmiał się gardłowo. Nagle uderzył go mocny impuls psychiczny. Nekromanta się zachwiał i chwycił za głowę. Ból promieniował. Sytuacja się powtarzała. Władanie nad tą mocą była strasznie wyczerpujące i na dodatek pochłaniało wiele sił witalnych. Inatekoz o tym wiedział. Z tego co przedstawiała księga tylko majac w posiadaniu czarny kryształ można było używać mocy starożytnych bez uszczerbku na zdrowiu. Masu nagle wyczuł czyjąś obecność.
Imponujące - usłyszał gardłowy głos dobiegający z końca sali zanurzonej w mroku.
Z ciemności wyłonił się Baal. Podszedł do nekromanty. Emanowało z niego zło i nienawiść. Jego oczy wyrażały całe zło jakie tylko człowiek mógł sobie wyobrazić. Inatekoz pochylił się z szacunkiem.
Witaj.... - zaczął
Demon zamruczał dziwnie. Inatekoz nigdy nie mógł rozszyfrować co oznaczały te mruknięcia. Czy były one oznaką zadowolenia, zniecierpliwienia czy złości.
Widzę postępy w rozszyfrowywaniu księgi - rzekł Pan Zniszczenia
Tak jest w istocie. Jak już wiesz jest pięć stopni wstajemniczenia odnośnie tejże mocy. Ale jest jeszcze jedna sprawa.....
Jaka, śmiertelniku ?
Istnieje jeszcze jeden stopień. szósty. Z rysunków zawartych w tej księdze, wynika że do opanowania mocy szóstego stopnia jak i bezwględnej władzy nad pozostałym pięcioma jest potrzebny pewien przedmiot. Kryształ. Którego nie posiadamy.
Oczy demona zwęziły się niebezpiecznie. W powietrzu zawisło napięcie.
Do czego odnoszą się poszczególne stopnie wtajemniczenia ? - pan zniszczenia zapytał niespodziewanie
Pierwszy stopień odnosi się do kontrolowania sił żywiołów. Ognia, powietrza, wody i ziemi. Jest to moc o wiele przekraczająca możliwości magów wschodu czy też czarodziejek. O wiele. Drugi stopień to kontrola nad czarną magią. Można ją przyrównać do nauk Rathmy czyli mocom mi nie obcym. Trzeci stopień to tzw: „kontrola strażników”. Chodzi tutaj o kontrolę nad tzw „strażnikami” czyli z tego co opisuje księga, stworami stworzonymi do ochrony samych Wybrańców. Czwarty i piąty stopień są ze sobą połączone i nawiązują prawdopodobnie do kontrolowania czasu i przestrzeni. Zakrzywianie rzeczywistości i modyfikacji pętli czasu. Tego dotyczą. Szósty stopień to wg księgi tzw: „portal cieni”. Jednakże do odczytania i rozszyfrowania tego stopnia potrzebny jest ten kryształ. Bez niego nic nie zrobimy.
Więc śpiesz się śmiertelniku. Nie masz wiele czasu, jeżeli chcesz dostać to czego pragniesz. Kwestię kryształu powierzę Vedralowi. Jeszcze nigdy mnie nie zawiódł. I mam nadzieję że tak się stanie teraz. Twoim zadaniem będzie uruchomienie portalu cieni gdy tylko zdobędziemy kryształ.
Tak jest panie.....
Baal się oddalił. Nekromanta uśmiechnął się diabolicznie.Teraz musiał dostać kryształ szybciej niż Vedral. Wiedział że obietnica Baala była płonna i że kiedy demon dostanie w posiadanie kryształ, wykorzysta nekromantę by otworzyć portal cieni. A wtedy on nie będzie potrzebny. Musiał koniecznie skontaktować się z Laurą. I pierwszy dostać kryształ. Tak aby demon nic nie podejrzewał. Masu odwrócił się aby zobaczyć czy nikt go nie obserwuje. Gdy był absolutnie pewny że jest sam, wyjął z kieszeni mały amulet przypominający miniaturowy kryształ. Wymruczał zaklęcie. Przed nim pojawił się niewielki obraz. Po chwili na nim zamajaczył kobieca twarz.
Laura Meave, zabójczyni. Odpowiedz !!
Mistrz Inatekoz..... - z tafli popłynął zniekształcony głos
Nie mamy czasu - rzekł szybko nekromanta - Sprawy się komplikują. Musimy działać szybko. Baal wysyła po kryształ Vedrala. Musisz go zabić zanim znajdzie kryształ wybrańców. Jeżeli tego nie zrobisz będzie to oznaczało twój koniec.
Rozumiem.
Zakładam że Vedral powróci do Duncraig i będzie chciał przeszukać ruiny nieopodal miasta. Z księgi wyczytałem że księga była zintegrowana z czarnym kryształem. Skoro Vedral znalazł księgę w Duncraig, kryształ musi być w pobliżu. Słuchaj teraz uważnie. Nieopodal Duncraig znajdują się tajemnicze ruiny. Masz zadanie zbadać je i sprawdzić czy jest tam kryształ. Vedral na pewno tam dotrze. Musisz być pierwsza. Gdy zdobędziesz kryształ, zabijesz Vedrala, a kryształ przekażesz mnie. Nie zawiedź mnie......
Tak jest mój mistrzu.........
Nekromanta zakończył przekaz. Błona na jego oku zafalowała.
Baal spótł kościste palce i zamyślisz się. Widział i słyszał wszystko. Stojący obok niego Vedral patrzył ze wściekłością na kulę w której widniała postać Inatekoza. „Wcielony” aż sapał z nienawiści i pragnienia mordu. Pan Zniszczenia był nadwyraz spokojny. Gdy nekromanta zakończył rozmowę z zabójczynią, obraz na kuli zniknął. Vedral nie wytrzymał.
Powiedz tylko słowo mój Panie, a ten zdrajca zakończy swój żywot. Rozszarpię go na strzępy.
Nie Vedral, nie. Jeszcze nie teraz. On jest nam potrzebny. Na razie. Ty nie będziesz szukał kryształu. Zrobi to kto inny.
Kto taki mój panie ?
Pewien śmiertelnik - Baal uśmiechnął się diabolicznie - Ty jesteś mi potrzebny tutaj. Jesteś nieoceniony jako niedawny sługa mojego brata, Mephista. A teraz....pokaż mi legion. Legion strachu. Czy są gotowi ?
Jak najbardziej....... - syknał Vedral - Czekają na rozkazy.
Baal z Vedralem przeszli do krańca sali którą skrywał mrok. Po chwili ogarnęła ich całkowita ciemność. Zaraz po tym rozbłysk światła. Stali teraz w niewielkiej sali. W powietrzu unosił się niebywały smród. Komnatę rozjaśniała tylko jedna pochodnia. W półmroku majczyły postacie. Postacie w czarnych habitach. Vedral wystąpił naprzód. Wysłał silny impuls psychiczny. Postacie zamruczały melodyjnie, zgodnie. Jak na komendę. Otworzyły oczy. Kilkadziesiąt malutkich oczu, czerwonych jak rozżarzone węgle, świdrujących. Oczy bez wyrazu. Wysuszone twarze, włosy pozlepiane brudem zmieszanym z krwią, przypominające suche strąki. Dłonie zakończone długimi szponami. Wszyscy podobni do Vedrala. Tak samo ochydni, przerażajacy, wypruci z wszelkich uczuć. Wcielony zdjał ze ściany pochodnię. Przybliżył ją w kierunku postaci.
Oto twój legion Panie. Legion strachu i cierpienia. Zrodzony z twego oddechu, twoją wolą. Śmiertelnie niebezpieczny.
Coż za ironia - rzekł demon - Drugi kontyngent paladynów. Ci którzy mieli mnie powstrzymać stoją teraz przedemną czekając na moje rozkazy. Drugi kontyngent który przypuścił szturm na swoją własną akademię. I zmiótł ją z powierzchni ziemi. A obok nich stoją ich bracia. Ci którzy bronili Akademii. Także posłuszni mojej woli. Nędzni wojownicy światłości stali się moimi żołnierzami. Wojownicy Zakarum, którzy zrzucili nędzną ludzką powłokę stając się moimi dziećmi......Wspaniale.......Vedral, czy podziękowałeś Karinnowi za jego nieocenioną pomoc przy pojmaniu i nazwijmy to „przepoczwarzeniu” się drugiego kontyngentu ?
Tak Panie. I to z nawiązką..... - rzekł Vedral uśmiechając się diabolicznie.
W głowie wcielonego zamigotał obraz okrutnie zmasakrowanego burmistrza Karinna i zamordowanych paladynów którzy zasilili szeregi mrocznej armii. Baal zaśmiał się straszliwie. „Wcieleni” stali nieruchomo i patrzyli cały czas na Vedrala, oczekując rozkazu. Dla nich poprzednie życie już się skończyło. Ich umęczone dusze, dusze niedawnych posłańców niebios nie miały siły by walczyć. Teraz służyli Panu Zniszczenia. Ich celem było mu służyć ponad wszelką miarę. Na jego rozkaz gotowi byli narzucić jarzmo zniewolenia na cały świat. Byli gotowi przelewać krew niewinnych w imię Baala. Byli gotowi zniszczyć świat. Świat którego kiedyś poprzysięgali bronić po wszeczasy i w imię światłosci.......
Laura Meave rozmawiając ze swoim mistrzem wyczuła powagę sytuacji. Wiedziała że Inatekoz nie znosił niewykonanych zadań. Wiedziała też że to była też jej ostatnia szansa aby zachować życie. Postanowiła wyruszyć o zmierzchu. Łatwiej jej będzie wtopić się w mrok. Zarzuciła na siebie czarną pelerynę i gdy tylko słońce schowało się za horyzontem, wyruszyla za miasto. Dotarcie w pobliże ruin zabrało jej niewiele czasu. Zabójczyni dokładnie obejrzała ruiny. Także odsunięte wejście do szeregu korytarzy. Bez namysłu weszła do nich. Po krótkim marszu dotarła na miejsce. Przestronnej sali. Zbliżyła się do podestu. Ujrzała trzy uchwyty wyprofilowane specjalnie pod jakiś przedmiot. Przypuszczała że tym przedmiotem był kryształ ale niestety jego już nie było. Była przekonana że ktoś był tutaj przed nią i zabrał kryształ. Miałą już pewne domysły gdy zobaczyła odsunięte wejście ale dopiero teraz utwierdziła się w tym przekonaniu. Lecz teraz miała większe zmartwienie. Nie znalazła kryształu, a więc nie wykonała zadania. Jej mistrz nie będzie zadodowolony. Zastanawiała się czy pozwoli jej dalej żyć. Rozejrzała się po sali. Poza pustym podestem i uchwytami, komnata wyglądała całkiem normalnie. Nagle usłyszała dziwny dźwięk. Przypominał uderzenie stali o kamienną posadzkę. Wstrzymała oddech. Powoli się odwróciła.
Kto tu jest ? - zapytała wytężając wzrok i uchwycić coś niezwykłego. Zdawało jej się że coś stoi pod ścianą, w miejscu skrywanym przez mrok.
Usłyszała oddech. Cofnęła się o pół kroku przyjmując pozycję do obrony.
Wola mego opiekuna wypełni się po stokroć - usłyszała głos
Ktoś ty ? Pokaż się !! - zakrzyknęła
Laura Meave.....zabójczyni..... - odpowiedział głos - Jestem, kim jestem. Moje imię umarło dawno temu. Tyś jest zaś zadrą w drodze do mojego wyzwolenia.
Coś przemknęło obok zabójczyni tak szybko że Laura nie zdążyła zareagowac. Wydawało się że był to cień. Po chwili to coś zniknęło w mroku.
Gdzie jest kryształ ? - głos stał się nagle bardzo nieprzyjemny, melodyjny. Zabójczynię przeszły ciarki po plecach.
Nie mam go - odparła z rozbrajającą szczeroscią Laura - A ty, kimkolwiek jesteś zejdź mi z drogi albo stawaj do walki.
Głos zaśmiał się.
Nie sądzisz chyba że masz szansę na wyjście stąd żywa ?
Mam taki zamiar. A jeżeli będę musiała to przejdę się po twoim trupie.
Ostatnie chwile twojego życia rozegrają się tutaj. Twe zwłoki staną się pożywką dla szczurów.
Czcze gadanie - syknęła zabójczyni
Twój mistrz, Inatekoz, będzie niepocieszony tym że zginęłaś. Straci ucznia. A jego kolej także nastąpi. Tak jak przewidziano dla zdrajców. Tych którzy ośmielili się zagrażać Panu Zniszczenia.
Pokaż się !! - krzyknęła Laura
Wola mojego opiekuna zaczęła się wypełniać. Przyjrzyj się. Oto ostatnia rzecz ktorą zobaczysz........
Zabójczyni ujrzała jak z mroku, z przeciwległego krańca sali wynurza się postać. Wysoki mężczynzna. Z potężnym mieczem. Jego ciało zdobiła czarna zbroja. Laura cofnęła się. Na jej nadgarstkach błysnęły metalowe, długie szpony. Była gotowa. Mężczyzna całkowicie wychylił się w mroku. Teraz ujrzała dokładnie jego twarz. Martwe oczy, twarz pozbawiona jakiekolwiek przejawu uczuć. Czarne włosy. Z białym kosmykiem który opadał nieznajomemu na twarz. Mężczyzna wyciągnął przed siebie miecz. Laura skoczyła ku niemu, mierząc szponami prosto w twarz. Mężczyzna ścisnał miecz i przyjął pozycję. Ostrze miecza miało wspaniały, metaliczny połysk. Mężczyzna był niesamowicie spokojny. Biały kosmyk włosów opadł mu na twarz. Na jego twarzy pojawił się dziki uśmiech......uśmiech mordercy. Laura wiedziała jak zakończy się ta walka. Jeszcze nigdy nie bała się tak bardzo. Wiedziała że nie ma cienia szansy na ponownie ujrzenie promieni słońca. Ale wolała walkę z tajemniczym osobnikiem niż spotkanie z Inatekozem. Wybrała szybką śmierć.......
......szczur przebiegł przez korytarz. Gdzieś w oddali dobiegał dzwięk krzyżowanego w walce oręża. Raz po raz dźwięki uderzeń, metal o metal........krzyk kobiety.....i nagła cisza.....Szczur nagle zapiszczał. Do jego małych nazdrzy dobiegła woń.......zapach świeżej, ciepłej krwi. Szybko pobiegł korytarzem. Natura nauczyła go korzystać z nadarząjących się okazji. Zwierzę wbiegło do przestronnej komnaty. Szczur ujrzał leżącą na ziemi postać. Podbiegł i wdrapał się jej na klatkę piersiową. Zmasakrowana twarz i rozcięte w sposób okrutny gardło. Sącząca się z niego posoka. Szczur zagłębił małe, ostre ząbki, w rozszarpane gardło martwej kobiety. Spijał sączącą się krew i wyszarpywał malutkie kawałki mięsa. Musiał się śpieszyć. Zaraz pojawią się jego krewniacy. Chciał się najeść przed nimi. A był głodny.....bardzo głodny.........
Tak.....W Duncraig. Kryształ jest właśnie tam.
Rozumiem. Mam za zadanie zdobyć kryształ.
Nie tylko. W naszych szeregach jest zdrajca. On wysłał po ten artefakt swojego sługę. Kobietę imieniem Laura. To zabójczyni. Nie może ci przeszkodzić. Musisz ją zabić.
Nie przeszkodzi mi. Zabiję ją zgodnie z twoją wolą.
Jej zabicie będzie kolejnym krokiem do pozbycia się przekleństwa twojego brata. Pamiętaj o tym. Nic nie może przesłonić ci celu jakim jest zerwanie więzi z twoim bratem, Tanem Białym. To będzie kolejny krok.....
Taka jest twoja wola. Mojego opiekuna.
Portal czeka......nie możemy zwlekać......musimy się śpieszyć. Zabójczyni już tam jest. Wypełnisz wolę....wolę swojego opiekuna.......
Inatekoz był wściekły. Zabójczyni nie odpowiadała na jego wezwania. Magiczny kryształ nie reagował na zaklęcia. Nekromanta zaklął wściekle. Miał coraz mniej czasu. Wiedział że coś się musiało stać. Coś co było nie po jego myśli.
Czyżbyś się czymś denerwował ? - nekromanta usłyszał za sobą głos
To był Vedral.
Skądże - odparł Masu - Ani trochę.
To dobrze - rzekł Wcielony i zbliżył się do nekromanty
A jak idą prace nad rozszyfrowaniem ksiegi ? - zapytał
Dziwne że pytasz - rzekł nekromanta - Rozszyfrowałem księgę, system zaklęć, symbolikę. Wszystko zapisałem i przekazałem twojemu panu. Teraz potrzebny jest tylko kryształ by móc z tychże zaklęć korzystać.
Tak..... - zamyślił się Vedral patrząc na księgę - Tak, tak....Teraz najważniejsze jest zdobycie kryształu, nieprawdaż ? Wtedy ten tajemny portal cieni zostanie otwarty a my będziemy mogli uwolnić moc starożytnych....
Tak jak mówisz - syknął Inatekoz
Wiesz, nekromanto..... - rzekł Vedral, a jego źrenice zwężyły się niebezpiecznie - Nie lubię cię. Gdyby to odemnie zależało to byś już dawno gryzł ziemię. Wy śmiertelnicy jesteście tacy słabi. A jednocześnie przejawiacie ciekawą tendencję do komplikowania spraw które są bardzo proste. Lubicie knuć. Ty, wydajesz mi się aż zanadto przebiegły i niebezpieczny. Baal nie lubi takich sojuszników. Pamiętaj że jesteś tu tylko chwilowo. Do czasu otwarcia portalu. Potem nasze drogi się rozejdą.
W istocie - rzekł Inatekoz - Twój Pan zawładnie światem. Ja natomiast odejdę i nie będę mu zawadzał. Bo przecież żaden z nas by tego nie chciał.
Widzę ze się rozumiemy - Vedral się uśmiechnał - Mam nadzieję że ta chwila nadejdzie niebawem.
Też mam taką nadzieję.
Vedral się oddalił. Wyszedł z sali gdzie Inatekoz dokonywał eksperymentów i podążył korytarzem. Po krótkiej chwili znalazł się w mniejszej sali. Wszedł do niej powoli.
Masz to ? - zapytał Vedral
Z mroku wynurzyła się postać. To był inny Wcielony.
Tak, mój panie - postać podała Vedralowi mały kryształ - Tylko to miała przy sobie ta assasinka.
Nie będzie to jej już więcej potrzebne - syknał Vedral i zgniótł amulet - Gdzie on jest ?
Tutaj.....
Obok drugiego Wcielonego wystąpił wysoki mężczyzna z czarnymi włosami i białym pasemkiem. Trzymał w ręku przepiękny miecz.
Witaj Kalebie. Twój „opiekun” opowiedział mi jak znakomicie uporałeś się ze swym zadaniem. Z tą zabójczynią. Jestem pod wrażeniem. Takich sprzymierzeńców jak ty nam potrzeba.
Dziękuję - odparł mężczyzna - Jestem zaszczycony że służę samemu Panu Zniszczenia. Jednakże nie spocznę zanim nie pozbędę się mojego przekleństwa.
Wiem Kalebie, wiem.... - odparł Vedral - Twój brat. Nie martw się. Mój Pan sowicie wynagradza tych którzy mu służą. Ciebie nagroda nie minie. Otrzymasz wielką moc, która pomoże ci pozbyć się ciążącego nad tobą złego przeznaczenia. Możesz mi wierzyć......
Tak jest wola mojego opiekuna - rzekł brat Tana patrząc na stojącego obok Vedrala wcielonego - Wolą jest bym służył Panu Zniszczenia..... I dopełnię mego obowiązku....
Vedral spojrzał na Kaleba. Był niesamowicie zadowolony. Ten czas się zbliża. Pozostała tylko kwestia kryształu. Gdy go zdobędą i otworzą portal cieni, świat ukorzy się przed Panem Zniszczenia. Legion Nienawiści wystąpi z piekieł i zmiecie jakikolwiek opór...ta chwila się zbliża........
** KONIEC **
1
46