Anna Kwak
RODZINA W DOBIE PRZEMIAN
MAŁŻEŃSTWO I KOHABITACJA
Wprowadzenie
Niemal wszystkich interesuje odpowiedź na pytanie, co dzieje się współcześnie z rodziną? Odpowiedzi
są różne. Można spotkać poglądy mówiące o zmierzchu czy o kryzysie rodziny, ale można też szukać
odpowiedzi, wskazując na konkretne przemiany, jakim ona podlega. F.F. Furstenberg (1996), odnajduje w
narzekaniach na temat sytuacji rodziny w latach 90. ubiegłego wieku wyraźne echo głosów z lat 50., które
brzmiały prawie tak samo. A przecież był to czas wspominany obecnie z nostalgią, uznany za dobry dla
rodziny. Zapomina się jednak, że w tamtym okresie kształtowała się obecna rodzina nuklearna, będąca
„zdemontowaną" wersją dużej rodziny z poprzednich dekad. Układ rodzinny został zredukowany do swego
najmniejszego wariantu - pary małżonków i ich dzieci. Wówczas również mówiono o kryzysie rodziny. Czy
zatem nie za swobodnie używa się tego określenia w stosunku do rodziny?
M. Poster w pracy Critical theory of the family, opublikowanej pod koniec lat 70. napisał we
wprowadzeniu, że „rodzina jest zarówno atakowana, jak i broniona. Jest oskarżana o ucisk kobiet,
wykorzystywanie dzieci, szerzenie nerwic. Rodzina jest chwalona za podnoszenie moralności, zapobieganie
przestępstwom, utrzymywanie porządku i umacnianie cywilizacji. Małżeństwa częściej niż przedtem się
rozpadają, ale też i są zawierane. Rodzina jest miejscem, z którego jedni desperacko szukają ucieczki, ale też
jest miejscem, w którym szuka się schronienia. Dla jednych jest pełna nudy, duszna i niepożądana, dla innych
jest miejscem pełnym miłości, intymności, związkiem przyjacielskim". Czyż nie są to uwagi bliskie
współczesnym poglądom na rodzinę?
Rodzina podlega przemianom. Nigdy nie była, nie jest i nie będzie statyczną organizacją. A. Thornton
(2001) mówi o dużej innowacyjności w tworzeniu wielu różnych struktur i związków rodzinnych jeszcze przed
XIX wiekiem. Spore różnice występowały między systemami rodzinnymi w północno-zachodniej Europie, a jak
to określa, resztą świata. Poza Europą Północno-Zachodnia istniały społeczeństwa kolektywne,
charakteryzujące się ogólnym zorientowaniem na rodzinę i naznaczone przez intensywną solidarność rodzinną.
Związki zawierano wcześnie, autorytet rodzicielski był silny, małżeństwa były aranżowane. W wielu
społeczeństwach mężczyźni mieli silny autorytet, małżeństwo było sposobem na przekaz ekonomiczny, istniały
dziecięce małżeństwa, poliginia, zwyczaj krępowania stóp. Kolejne cechy charakterystyczne to zależność
kobiety od mężczyzny, w niektórych społecznościach większe uwikłanie kobiety niż mężczyzny w ciężką pracę -
co było oznaką niskiego statusu kobiet. Przeciwieństwem były społeczeństwa w Europie Północno-Zachodniej,
mniej zorientowane na rodzinę, a bardziej indywidualistyczne. Gospodarstwa domowe przypominały tu bardziej
rodziny nuklearne, małżeństwa zawierano w starszym wieku, młodzi posiadali więcej autonomii, w procesie
wyboru małżonka częściej brano pod uwagę uczucia i niezależność decyzji pary. W odniesieniu do Europy
Północno-Zachodniej zwraca się wprawdzie również uwagę na różnice wynikające z płci, gdy chodzi o
posiadanie autorytetu, statusu i zakresu aktywności, ale występuje rzadsze wykonywanie ciężkiej pracy przez
kobiety i nieobecność takich zwyczajów, jak dziecięce małżeństwa, czy kupowanie żon (od rodziny). To
powodowało, że status kobiety był wyższy w krajach Europy Północno-Zachodniej niż gdziekolwiek indziej.
Różnie tłumaczono przesuwanie się od tradycyjnej do nowoczesnej rodziny. Najczęściej wykorzystywanymi
tłumaczeniami jest odwoływanie do industrializacji, urbanizacji, wzrostu edukacji i rozwoju nauki, wzrostu
konsumpcji i mobilności. Wymieniano także inne przyczyny tkwiące w demokratyzacji, pluralizmie religijnym,
sekularyzacji życia. Europa Północno-Zachodnia stała się bardziej podatna na rozwój nierodzinnych instytucji i
nietradycyjnych stylów życia.
Przez wieki przyjmowano, że rodziny są odpowiedzialne za produkcję, dystrybucję i konsumpcję dóbr
oraz za reprodukcję i socjalizację następnych pokoleń. Uważano, że rodziny przekazują nie tylko własność, ale
i dobra kulturowe, zapewniają ciągłość biologiczną, społeczną i kulturową. L.J. Waite (2000) podkreśla, że
sposób organizacji społecznej rodziny zmienia się razem z innymi zachodzącymi zmianami społecznymi, wśród
których należy uwzględnić wzrost znaczenia gospodarki rynkowej, zwiększanie się zarobków, przyrost
produkcji, urbanizację, zmiany w strukturze edukacji, zmiany w ideologii ukierunkowanej na większą
indywidualizację. Wszystkie te zmiany odsuwają od rodziny podejmowanie decyzji oraz kontrolę społeczną i
przenoszą je na jednostki i inne instytucje społeczne. Jednostki spędzają obecnie więcej czasu poza rodziną -
w instytucjach edukacyjnych, opiekuńczych i kulturalnych, w zakładach pracy. Ograniczenie kontroli rodziny
nad czasem i środkami pieniężnymi młodych ludzi zmniejsza możliwości wpływania na wybory związane z
małżeństwem - gdzie, kiedy i z kim. Są to decyzje samych zainteresowanych, z limitowanym udziałem rodzin.
A jednak rodzina nadal pozostaje odpowiedzialna za reprodukcję, socjalizację, zapewnienie wspólnego
mieszkania i przekazywanie majątku. Rodzina nadal otacza opieką i wsparciem, zarówno młode, jak i starsze
pokolenia, jest odpowiedzialna za realizację zadań ekonomicznych, emocjonalnych i instrumentalnych.
Rodzina jest jedną z podstawowych instytucji społecznych we wszystkich społeczeństwach, chociaż
zmienia się jej definicja. A. Thornton i T.E. Fricke (1989, za L.J. Waite 2000, s. 464) określają rodzinę jako
„społeczne środowisko, niekoniecznie umiejscowione, które opiera się na kulturowo rozpoznanym biologicznie i
małżeńskim związku" F.P. Rice (1996, s. 4) uważa, że „rodzina jest grupą osób połączonych przez więź
małżeńską, więzy krwi, adopcję albo przez jakiekolwiek seksualnie wyznaczające się relacje, w której po
pierwsze - dorośli współpracują finansowo na rzecz utrzymania i opieki nad dziećmi, po drugie - jednostki są
powiązane ze sobą intymnymi, interpersonalnymi stosunkami, po trzecie - członkowie identyfikują się z grupą,
która posiada własną tożsamość". Tym samym dopuszcza się istnienie rodzin o różnorodnej strukturze, zalicza
się do rodziny osoby nie tylko powiązane w sensie prawnym czy biologicznym, podkreśla się wagę identyfikacji
członków z grupą rodzinną. Tak szeroka definicja uprawnia do uznania związków kohabitacyjnych za rodzinę,
ponieważ są one oparte na stosunkach seksualnych, stwarzających układ intymnego zaangażowania i
interpersonalnych relacji. Niemniej, definicja wprowadza pewne ograniczenia. Rice podkreśla, że pary
kohabitujące, które mieszkają razem z praktycznych powodów, bez zaangażowania w związek, a także pary
będące razem przypadkowo, mimo współżycia seksualnego nie stanowią rodziny. Warunkiem bowiem uznania
za układ rodzinny jest konieczność pełnego zaangażowania się członków oraz konieczność oparcia związku na
intymnej, interpersonalnej wymianie. Powyższa analiza spełnia dwie funkcje. Z jednej strony wskazuje na
konieczność szerokiego definiowania rodziny, co pozwala na umiejscowienie niezamężnej, heteroseksualnej
kohabitacji w ramach rodziny. Z drugiej strony wskazuje na konieczność wprowadzania pewnych kryteriów
przy uznawaniu układu za kohabitację. Ograniczenia mają nie dopuścić do zbyt łatwego przyznawania statusu
kohabitacji takim związkom, które nie spełniają jej warunków i tym samym prowadziłyby do zagubienia idei
oraz specyfiki całego zjawiska kohabitacji.
Przedstawiana praca stanowi próbę zwrócenia uwagi na przebieg podstawowych kierunków przemian
zachodzących w życiu rodzinnym. Jest próbą pokazania uwarunkowań samego zjawiska przemian, zarówno
starych (wcześniejszych), jak i współczesnych aspektów dokonującego się procesu. Wraz z przemianami
rodziny współwystępuje zjawisko alternatywnych form życia małżeńsko-rodzinnego, form które częściowo
wyrosły z krytyki burżuazyjnej rodziny. Ich rozwój przebiegał różnie, obejmował zmienny zasięg, budził
większe lub mniejsze zainteresowanie. Fenomenem stała się niezamężna, heteroseksualna kohabitacja -
zjawisko, które zaczęło gwałtownie narastać na całym świecie w latach 70. dwudziestego wieku, budząc
niepokój oraz ogromne zainteresowanie badaczy. Przy rozważaniu procesu przemian dokonujących się w życiu
rodzinnym nie można prowadzić oderwanych analiz. Zmiany współ wy stępują bowiem ze sobą, jedne
pociągają za sobą kolejne. Na przykład, rozwody obniżają wskaźniki małżeństw, kohabitacja opóźnia
zawieranie małżeństw, a także obniża wskaźniki ich zawierania. Zjawisko kohabitacji musi być rozpatrywane z
uwzględnieniem sytuacji małżeństwa. Niektórzy socjologowie przyjmują, że razem ze zmianami rozumienia
zjawiska kohabitacji, występują zmiany w rozumieniu małżeństwa. Dla kobiet osłabiło się znaczenie
małżeństwa, jako źródła bezpieczeństwa ekonomicznego i niezależności od rodziców. Małżeństwo straciło także
swoją uprzywilejowaną pozycję dla realizacji życia seksualnego, rodzenia i wychowywania dzieci, pozostawania
w związku z partnerem płci przeciwnej (D. Manting 1996). Kohabitacja i małżeństwo - podobieństwa czy
odmienność związków; kohabitacja - alternatywa dla małżeństwa, czy tylko wstęp do niego; kohabitacja i jej
wpływ na późniejsze małżeństwo - to częste tematy podejmowane przez socjologów za granicą. W Polsce
zjawisko kohabitacji dopiero w ostatnich latach zaczyna budzić zainteresowanie badaczy z dziedziny nauk
społecznych. Ma ono inny wymiar niż w innych krajach, ale też inne dziedzictwo kulturowe kształtowało życie
rodzinne w Polsce. Kohabitacja, która była i często nadal jest określana pojęciem „konkubinat", istniała
wcześniej również w Polsce, ale temat ten nie był przedmiotem badań. Było coś wstydliwego w pozostawaniu w
związku nieformalnym. Taki fakt się ukrywało. Obecnie jednak nadaje się kohabitacji inne znaczenie.
Obserwuje się częstsze pojawianie związków nieformalnych, milczącą zgodę na nie, o ile nie pełną akceptację.
Czy można w związku z tym mówić o zmianie pokoleniowej? Coraz wyraźniej odchodzi się od moralnej oceny
kohabitacji, a ocenia się jej powiązanie z innymi wskaźnikami życia rodzinnego - rozwodami, płodnością,
małżeństwami. Zwraca się uwagę na ekonomiczne i społeczne podłoże tych zmian. Czy można przypuszczać,
że i w Polsce zjawisko kohabitacji przybierze na sile i będzie spełniało podobne funkcje, jak w innych krajach?