background image

CHARLOTTE HUGHES  

 
 
 

Spróbujmy po raz drugi 

 
 
 
 

 

 
 
 
 
 

Tłumaczył: Robert Krasnodębski 

background image

PROLOG 

 
Ból  w  piersi  był  rozdzierający.  Miał  wraŜenie,  jakby  ktoś  miaŜdŜył  i 

wykręcał  wewnętrzne  organy.  Kiedy  próbował  usiąść  w  łóŜku,  na  jego  twarzy 
pojawiły się kropelki potu.  

Lucas zastanawiał się przez chwilę, czy tak wygląda śmierć. Z pewnością 

nie  moŜna  tak  cierpieć  i  Ŝyć.  Do  licha,  skończył  dopiero  trzydzieści  pięć  lat! 
CzyŜby  to  było  serce?  W  zeszłym  roku  jego  ojciec  zmarł  niespodziewanie  na 
zawał.  Nie  zdziwiłoby  więc  Lucasa,  gdyby  i  z  nim  stało  się  to  samo.  Zdawał 
sobie  sprawę,  Ŝe  nie  dba  o  siebie.  Palił,  pił,  kiepsko  się  odŜywiał  i  nigdy  nie 
uprawiał  Ŝadnych  sportów.  śył  z  dnia  na  dzień,  nie  snuł  Ŝadnych  planów, 
starając się za wszelką cenę zapomnieć o przeszłości. A teraz miałby zapłacić za 
to, umierając w łóŜku, samotnie i do tego cuchnąc piwem? 

Lucas  zaczął  wyobraŜać  sobie  swój  własny  nekrolog.  Informacja  o 

ś

mierci  ojca  zawierała  jedynie  kilka  słów:  „Konrad  McKay,  specjalista  od 

pakowania mięsa, zmarł w wieku pięćdziesięciu pięciu lat”.  

Te  trzy  linijki  w  gazecie  to  pełny  obraz  nędznej  egzystencji  tego 

człowieka.  

„A  co  ja  właściwie  osiągnąłem  do  tej  pory?”  –  pomyślał.  Zarobił  trochę 

pieniędzy na handlu nieruchomościami, jeździł drogim samochodem i mieszkał 
w  jednej  z  najbardziej  luksusowych  dzielnic  w  Houston.  Tak  naprawdę,  nie 
miało to jednak Ŝadnego znaczenia. Utracił bowiem to, co rzeczywiście było dla 
niego waŜne – rodzinę.  

Z przykrością uświadomił sobie, Ŝe dzieci szybko zapomniałyby o nim, a 

była Ŝona wcale by go nie opłakiwała. Nie utrzymywali Ŝadnych kontaktów od 
czasu,  gdy  odeszła  od  niego  trzy  lata  temu.  Widywali  się  jedynie,  aby  ustalić 
spotkania Lucasa z dziećmi.  

Honey  Buchannan.  Zamknął  oczy  i  głęboko  westchnął.  Kochał  ją  i 

zawsze  będzie  kochał.  Honey  jednak  wyraźnie  dawała  mu  do  zrozumienia,  Ŝe 
nie  chce  mieć  z  nim  więcej  nic  wspólnego.  Dzwonił,  pisał,  a  nawet  kilka  razy 
próbował  się  z  nią  spotkać,  ale  zawsze  na  przeszkodzie  stawała  zarządzająca 
rezydencją Buchannanów Vera, która strzegła Honey z gorliwością Ŝandarma.  

Ból  wzmagał  się.  Lucas  miał  uczucie,  jakby  rozcinano  mu  pierś  ostrym 

noŜem.  Z trudem sięgnął po telefon i wykręcił numer pogotowia. Ktoś od razu 
podniósł słuchawkę.  

– Potrzebna mi karetka – powiedział z wysiłkiem. – Mam atak serca.  
 
Lucas  McKay  uznał,  Ŝe  gdyby  nagradzano  za  głupotę,  z  pewnością 

zająłby pierwsze miejsce. Wysiadł ze swojego białego cadillaca i potykając się 
szedł w kierunku domu. Przedpołudniowe słońce raziło go w oczy.  

background image

Przekręcił  klucz  w  zamku  i  otworzył  drzwi.  W  mieszkaniu  panował 

ogromny  bałagan;  ubrania  i  buty  porozrzucane  były  po  całej  podłodze,  na 
stoliku  i  na  ladzie  kuchennej  stały  brudne  popielniczki  i  naczynia.  Nikt  by  nie 
przypuszczał, Ŝe to mieszkanie kosztowało ćwierć miliona dolarów.  

Na stoliku połoŜył małą papierową torebkę z receptą i otworzył lodówkę. 

Pokój  wypełnił się  zapachem  skwaśniałego  mleka i nie dojedzonej  pizzy.  Były 
to te potrawy, z których lekarz kazał mu zrezygnować w najbliŜszej przyszłości.  

„Muszę  coś  zmienić  w  swoim  Ŝyciu”  –  postanowił.  Myślał  o  tym  przez 

cały  ranek,  kiedy  leŜał  nagi  na  metalowym  stole,  oczekując  na  wyniki  badań. 
Wszedł  do  łazienki  i  spryskał  twarz  zimną  wodą.  „O  BoŜe,  jaki  ze  mnie 
beznadziejny  facet”  –  uświadomił  sobie,  patrząc  na  swoje  odbicie  w  lustrze. 
Ciemne włosy posiwiałe na skroniach wymagały ostrzyŜenia. Miał nalaną twarz, 
oczy  nabiegłe  krwią.  Był  w  kiepskiej  formie  i  to  go  szczególnie  martwiło. 
Zawsze przecieŜ był dumny ze swojego wyglądu.  

Pokuśtykał  do  sypialni  i  usiadł  na  brzegu  łóŜka.  Jego  spojrzenie 

odruchowo  padło  na  stojące  na  nocnej  szafce  zdjęcie  chłopca  i  dziewczynki. 
Tęsknił za nimi. Brakowało mu ich niewinności, entuzjazmu i radości Ŝycia.  

Chwilę  potem  wstał  i  doprowadził  się  do  porządku.  Zdecydował,  Ŝe 

zrezygnuje  z  egzystencji,  jaką  wiódł  przez  ostatnie  trzy  lata.  Postanowił 
pojechać  do  Sweetbriar  do  Texasu,  a  nawet  przeprowadzić  się  tam  na  stałe  w 
razie potrzeby i odzyskać miłość Honey i dzieci.  

background image

ROZDZIAŁ 1 

 
Rezydencja  Buchannanów,  otoczona  wysokimi  sosnami,  stuletnimi 

dębami,  magnoliami  i  drzewami  kauczukowymi,  wydawała  się  Lucasowi  jak 
zawsze  okazała  i  imponująca.  Przypominała  mu  sędziwą  gwiazdę  kina,  która 
chociaŜ  straciła  nieco  ze  swojego  blasku,  nadal  posiadała  pełną  świadomość 
własnej wartości.  

Pamiętał, kiedy po raz pierwszy, jeszcze jako dziecko, ujrzał rezydencję, 

siedząc  na  tylnej  platformie  cięŜarówki  swojego  ojca.  Z  oddali  patrzył  na 
budowlę  z  róŜowej  cegły.  JuŜ  wówczas  wiedział,  Ŝe  Bóg  nie  stworzył  ludzi 
równymi. Dlaczego pozwalał na to, aby jeden chodził spać głodny, a drugi miał 
więcej  niŜ  potrzebował?  „Major  Buchannan  musi  czymś  się  wyróŜniać”  – 
pomyślał wtedy i postanowił to „coś” odkryć.  

Zaparkował  swojego  cadillaca  na  kolistym  podjeździe  otoczonym 

krzewami  nieco  zwiędniętych  róŜ,  sprawiających  wraŜenie  zmęczonych 
sierpniowym upałem. Spoglądał na dom, w którym teraz mieszkała jego ex-Ŝona 
i dzieci. Serce waliło mu jak młot, a myśli pełne obaw nie dawały spokoju.  

„Czy  byli  szczęśliwi?  Jak  zareaguje  na  mój  widok?”  –  zaczął  się 

zastanawiać.  

WciąŜ pamiętał chwilę, gdy po raz pierwszy zobaczył Honey Buchannan. 

Wytworna, w Ŝółtej płóciennej sukience i harmonizującym z nią kapeluszu, była 
prawą  ręką  swojego  ojca  na  politycznych  zebraniach  w  mieście.  Od  razu 
zdecydował, Ŝe musi ją zdobyć.  

Wysiadłszy z samochodu, rozprostował ramiona, minął wysypaną Ŝwirem 

alejkę  i  wszedł  po  schodach  na  werandę,  gdzie  stare,  wiszące  od  lat  lampiony 
kołysały  się  łagodnie,  poruszane  gorącym,  przynoszącym  czerwony  pył 
wiatrem. Gdy pukał do frontowych drzwi, mógł wyczuć piasek w gardle. Chwilę 
później drzwi otworzyła Vera Styles, gospodyni Honey.  

Lucasowi  zrobiło  się  nieprzyjemnie,  kiedy  zmierzyła  go  chłodnym 

wzrokiem.  Spostrzegł,  Ŝe  prawie  się  nie  zmieniła.  Upał  nie  wpłynął  na  nią  w 
Ŝ

aden sposób. Szpakowate włosy miała jak zwykle starannie związane na karku, 

a  jej  fartuszek  był  świeŜy  i  biały,  niczym  płynące  po  niebie  obłoki.  „Ciekawe, 
jak się czuje stara Vera” – pomyślał, patrząc w szare, uwaŜne i wciąŜ Ŝywe oczy 
gospodyni.  

–  Dzień  dobry,  Vero  –  rzucił  na  powitanie,  uśmiechając  się 

najserdeczniej, jak potrafił.  

W  odpowiedzi  obdarzyła  go  pogardliwym  spojrzeniem  i  wyprostowała 

się.  

– Czy jest Honey? – spytał.  
– Nie ma.  

background image

– A co z dziećmi? – spróbował ponownie. – Czy są gdzieś tutaj? 
– Nie.  
Lucas starał się ukryć niezadowolenie. Vera wyraźnie zamierzała utrudnić 

mu sytuację.  

– Czy mogłabyś powiedzieć, co się z nimi dzieje? – poprosił.  
– Todd i Melissa wyjechali wczoraj na dwa tygodnie na obóz parafialny – 

poinformowała.  

Lucas  poczuł  się  głęboko  rozczarowany.  Naprawdę  pragnął  zobaczyć 

swoje  dzieci,  a  teraz  wszystko  wskazywało  na  to,  Ŝe  będzie  musiał  poczekać 
nieco dłuŜej.  

– A pani McKay jest w pracy – dodała Vera.  
Lucas  zdziwił  się.  Nie  pamiętał,  aby  Honey  przepracowała  chociaŜby 

jeden dzień w swoim Ŝyciu. Zajmowała się jedynie działalnością charytatywną. 
Wiedział  jednak,  Ŝe  zawsze  miała  ochotę  na  podjęcie  jakiejś  pracy.  To  o  to 
głównie kłócili się w ostatnim roku swojego małŜeństwa.  

– Co ona robi? – zapytał.  
– Czy przyszedł pan tu, aby przysporzyć kłopotów, panie McKay? – Vera 

skrzyŜowała pulchne ręce na obfitym biuście.  

– Nie, nie – odpowiedział szybko. – Chciałem tylko uzgodnić, kiedy będę 

mógł spotkać się z dziećmi po ich powrocie. To wszystko.  

Lucas  zastanawiał  się,  dlaczego  tak  się  przed  nią  tłumaczy,  ale  prawdę 

powiedziawszy,  zawsze  miał  duŜo  respektu  dla  Very,  pomimo  jej  widocznej 
niechęci  do  niego.  Vera  zaczęła  pracować  u  Buchannanów  jeszcze  przed 
urodzeniem  Honey,  a  gdy  po  długiej  chorobie  zmarła  matka  Honey,  zajęła  się 
wychowywaniem  dziewczynki.  I  Lucas  wiedział,  Ŝe  chociaŜ  Vera  swym 
surowym  wzrokiem  mogła  śmiało  konkurować  z  bazyliszkiem,  to  z  drugiej 
strony  potrafiła  być  najukochańszą  i  najbardziej  troskliwą  opiekunką.  Todda  i 
Melissę kochała tak samo mocno jak Honey.  

Vera  przyglądała  się  Lucasowi  przez  moment  z  miną  kurczaka 

obserwującego tłustą gąsienicę, gotowego w kaŜdej chwili skoczyć i chwycić ją 
w pazury. Zmarszczyła nos i uśmiechnęła się pogardliwie.  

–  Pani  McKay  prowadzi  szkółkę  drzew  i  róŜnego  rodzaju  traw  na 

peryferiach  miasta,  niedaleko  Smithfield  Lake  –  poinformowała  ku  jego 
zdziwieniu.  

– Dziękuję. – Skinął głową i skierował się do wyjścia. Vera przeszła przez 

werandę i zatrzymała się.  

–  Lucasie  McKayu,  jeśli  wyrządzisz  jakąś  krzywdę  panience,  będziesz 

miał ze mną do czynienia – powiedziała stanowczo.  

Lucas  przystanął  na  stopniu  schodów  i  spojrzał  na  nią.  Usta  miała 

ś

ciągnięte, jakby ssała cytrynę.  

– Do zobaczenia. – Uśmiechnął się szeroko. – MoŜe kiedyś zjemy razem 

background image

lunch.  

Wzruszyła  ramionami,  a  potem  długo  patrzyła  za  oddalającym  się 

samochodem Lucasa.  

– BoŜe, mam nadzieje, Ŝe nie zrobiłam nic złego – westchnęła głośno.  
 
Honey  Buchannan-McKay  bębniła  palcami  w  zniszczony  metalowy 

pulpit,  podczas  gdy  jej  towarzysz  studiował  cyfry  z  raportu  przygotowanego 
przez księgowego. Ton jego głosu był tak ponury, jak mroźne grudniowe niebo.  

– Jest źle, Honey – stwierdził, a jego szwedzki akcent brzmiał wyraźniej 

niŜ zazwyczaj. – Nie mam pojęcia, co robić.  

Honey westchnęła cięŜko i sięgnęła po sprawozdanie.  
– Pozwól, Eryku, Ŝe spojrzę na to – zaproponowała. UwaŜnie wpatrywała 

się  w  uporządkowaną  kolumnę  cyfr.  Wyglądało  to  powaŜniej,  niŜ  myślała. 
Interesy nie szły juŜ tak dobrze jak w zeszłym roku.  

– Jesteśmy bez grosza, Honey – podsumował Eryk. – Nie mamy środków 

na sfinalizowanie dostaw w tym miesiącu. Wkrótce się ochłodzi i nasza sytuacja 
będzie wyglądała jeszcze gorzej.  

–  Nie  mogę  zainwestować  więcej  pieniędzy.  Przeznaczyłam  juŜ  lwią 

część  tego,  co  miałam  –  tłumaczyła  się.  –  Sprzedałam  wszystko  z  wyjątkiem 
domu i mebli. Nie chciałabym, aby i to przepadło.  

–  Nigdy  cię  o  to  nie  prosiłem.  –  Eryk  siedział  na  rozwalającej  się 

skórzanej sofie stojącej w drugiej części pokoju.  

– Trzeba będzie znowu obniŜyć koszty – zasugerowała. Nie do zniesienia 

wydawała  się  jej  myśl,  Ŝe  prawdopodobnie  będą  musieli  ostatecznie 
zrezygnować z działalności. – A to przypomina mi, Ŝe mamy jeszcze cięŜarówkę 
do rozładowania – dodała.  

Pamiętała,  jak  po  ostatnim  rozładunku  bolały  ją  plecy.  Od  czasu  kiedy 

odeszli  dwaj  ostatni  pracownicy,  sama  wykonywała  wszystkie  prace  fizyczne. 
W  razie  dalszego  pogorszenia  sytuacji  zwolnią  jeszcze  Betsy  zatrudnioną  w 
charakterze kasjerki.  

– Musi istnieć jakieś wyjście – rzucił Eryk, wzruszając ramionami.  
Jego słowa nie zabrzmiały jednak zbyt optymistycznie.  
Po  kilku  minutach  Eryk  i  Honey  wyszli  z  biura,  nadal  rozmawiając  o 

swoim  trudnym  połoŜeniu.  Byli  tak  pochłonięci  dyskusją,  Ŝe  nawet  nie 
zauwaŜyli białego cadillaca wyjeŜdŜającego zza frontowej ściany budynku.  

 
Kiedy dwadzieścia minut później Lucas wrócił do swojego hotelu, ciągle 

znajdował  się  pod  wraŜeniem  rozmowy,  którą  usłyszał.  Był  poruszony 
widokiem  Honey,  chociaŜ  widział  ją tylko  przez  chwilę.  A  niech to,  wciąŜ  mu 
się podobała.  

W  jej  wyglądzie  nastąpiły  tak  duŜe  zmiany,  Ŝe  miałby  trudności  z 

background image

rozpoznaniem  byłej  małŜonki  na  ulicy.  Zastanawiał  się,  co  stało  się  z  jej 
staranną  chłopięcą  fryzurą,  którą  nosiła  w  okresie,  kiedy  byli  razem?  Teraz 
włosy  miała  zwichrzone,  a  cięŜkie,  niesforne  loki  opadały  w  nieładzie  na 
ramiona.  AŜ  kusiło  Lucasa,  aby  zanurzyć  w  nich  palce.  A  ubranie?  W  niczym 
nie  przypominało  kobiety,  która  trzy  lata  temu  w  kostiumie  Diora  i  pantoflach 
firmy Gucci, wyszła z sądu po rozprawie rozwodowej. Wyblakłe dŜinsy opinały 
ją do granic przyzwoitości. „A kim, do diabła, był ten Eryk, wysoki Szwed z jej 
biura,  który  wyglądał,  jakby  spadł  z  księŜyca?”  –  zastanawiał  się  Lucas.  Z 
przykrością  zauwaŜył,  Ŝe  Honey  dobrze  czuła  się  w  towarzystwie  tego 
męŜczyzny, dyskutując z nim o sprawach finansowych.  

Gdy  tylko  wrócił  do  hotelu,  zadzwonił  do  swojego  starego  przyjaciela, 

pracownika  Miejskiej  Kasy  PoŜyczkowej.  Po  długiej  rozmowie  udało  mu  się 
dowiedzieć, Ŝe Honey ma powaŜne kłopoty finansowe. Nie mógł w to uwierzyć. 
Podziękował  koledze,  zapraszając  go  przy  najbliŜszej  okazji  na  piwo  i  odłoŜył 
słuchawkę.  

Usiadł  na  łóŜku,  aby  przemyśleć  wszystko,  co  wiedział  w  tej  sprawie. 

Imperium Buchannanów nie rozpadło się tak z dnia na dzień. Kryzys rozpoczął 
się  sześć  lat  temu.  Inwestycje  w  przemysł  naftowy  stawały  się  coraz  mniej 
opłacalne, ale major Buchannan nadal twierdził, Ŝe ropa naftowa to złoty interes. 
Potem, gdy zrozumiał swój błąd i chciał się wycofać, było juŜ za późno. Lucas 
w  głębi  duszy  cieszył  się,  Ŝe  ten  stary  drań  Ŝył  wystarczająco  długo  i  zdąŜył 
jeszcze  na  własne  oczy  ujrzeć  upadek  swojej  firmy.  „Istnieje  na  tym  świecie 
sprawiedliwość”  –  pomyślał  z  satysfakcją.  Lucas  bardzo  długo  nie  wiedział  o 
bankructwie  majora  Buchannana.  Pozostało  ono  tajemnicą  równieŜ  dla  jego 
córki.  Wszystko  wyszło  na  jaw,  gdy  Honey  zaŜądała  części  majątku.  Wtedy 
jednak  byli  juŜ  z  Lucasem  w  separacji  i  nie  dzieliła  się  z  nim  swoimi 
problemami.  Po  pogrzebie ojca  Honey  postanowiła  zostać  w  Sweetbriar,  aby – 
jak  powiedziała  Lucasowi  –  uporządkować  pewne  sprawy.  Sądził,  Ŝe  chce  po 
prostu  uregulować  róŜne  kwestie  związane  z  majątkiem,  który  odziedziczyła. 
Mogło jej to zająć kilka tygodni. Nie przyszło mu nawet do głowy, Ŝe jego Ŝona 
zajmuje się głównie ich małŜeństwem. Dwa tygodnie później otrzymał pozew o 
rozwód.  

 
Lucas  siedział  do  późna  w  nocy,  zastanawiając  się  nad  swoim  dalszym 

postępowaniem.  Tej  nocy,  bardziej  niŜ  kiedykolwiek,  brakowało  mu 
papierosów.  Od  czasu  gdy  opuścił  szpital  nie  palił,  nie  pił  i  brał  lekarstwa 
zgodnie  z  zaleceniami  lekarza.  Co  prawda,  fizycznie  czuł  się  duŜo  lepiej,  ale 
jego  kondycja  psychiczna  pozostawiała  wiele  do  Ŝyczenia.  Nie  mógł 
przypuszczać, Ŝe spotkanie Honey po tylu latach wywrze na nim takie wraŜenie.  

Obudził  się  wcześnie  rano  i  zadzwonił  do  agencji  handlu 

nieruchomościami,  w  której  kiedyś  pracował,  zanim  za  pomocą  majora 

background image

Buchannana  się  nie  wzbogacił.  Telefon  odebrał  Max,  jego  dawny  szef.  Był 
trochę zdziwiony, gdy usłyszał Lucasa, lecz bardzo się ucieszył.  

–  Postanowiłem  kupić  dom  w  Sweetbriar  –  wyjaśnił  Lucas,  kiedy 

wymienili juŜ uprzejmości. – Coś odpowiedniego dla rodziny. Zapłacę gotówką, 
ale  chciałbym  przeprowadzić  się  jak  najszybciej.  Jeśli  się  wszystko  dobrze 
ułoŜy, chętnie go wynajmę.  

Następnego  dnia  Lucas  McKay  nabył  olbrzymi  dom  w  stylu 

wiktoriańskim,  z  duŜą  werandą  wokół  i  staromodnymi  witraŜowymi  oknami. 
Wymagał  on,  co  prawda,  pomalowania,  zarówno  w  środku,  jak  i  na  zewnątrz, 
generalnie  jednak  sprawiał  wraŜenie  solidnego.  W  duŜo  gorszym  stanie 
znajdował  się  teren  wokół  domu.  Zniszczona  trawa  przypominała  wysuszone 
siano,  kwiaty  róŜ  pokrywały  czarne  plamy,  a  krzewy  otaczające  budynek  po 
prostu zwiędły. Mimo tego Lucas był bardzo zadowolony. JuŜ sobie wyobraŜał, 
Ŝ

e mieszka tutaj z całą rodziną.  

–  W  porządku,  biorę  to  –  poinformował  Maxa,  wyjmując  ksiąŜeczkę 

czekową. – Wprowadzam się jeszcze dzisiaj.  

Następnego dnia Lucas zrównał całą działkę wokół domu.  
Dwa  dni  później  zadzwonił  do  firmy  Honey.  Telefon  odebrała  Betsy 

Clemmons.  

– Właśnie kupiłem stary dom na Rutts Road – powiedział, przechodząc od 

razu do sedna sprawy. – Posiadłość jest bardzo zaniedbana. Zapłacę dodatkowo, 
jeśli  pani  McKay  przyjdzie  tam  dzisiaj  po  południu  i  określi  koszty 
zagospodarowania tego terenu.  

 
CięŜarówka Honey podskakiwała na wyboistej drodze, a leŜące na tylnej 

platformie ogrodnicze narzędzia obijały się o siebie, wywołując duŜo hałasu. W 
oczach Honey malował się niepokój.  

„Jadę na jakieś pustkowie, aby spotkać się z obcym facetem, który nawet 

nie  raczył  podać  Betsy  swojego  nazwiska”  –  pomyślała.  Zdecydowanie  nie 
lubiła  takich  sytuacji.  Podobnie  zresztą  jak  Eryk.  Gdyby  nie  musiał  dostarczyć 
darniny do sąsiedniego hrabstwa, z całą pewnością nalegałby, Ŝeby wzięła go ze 
sobą. Betsy równieŜ zaoferowała jej swoje towarzystwo, ale Honey nie chciała 
zamykać magazynu i ryzykować utratę ewentualnych klientów.  

Dom  stanowiący  cel  podróŜy  zobaczyła  juŜ  z  daleka  i  stwierdziła,  Ŝe 

otaczający  go  obszar  przypomina  raczej  krajobraz  po  bitwie.  Cały  teren  został 
rozkopany, a trawa i krzewy wyrwane. Rosły jedynie drzewa. Dom z tandetnymi 
ozdobami  nie  wyglądałby  wiele  gorzej,  gdyby  postawić  go  na  wielkim 
asfaltowym parkingu.  

Honey wjechała na podjazd i zaparkowała obok nowego białego cadillaca. 

Główną  alejką  dotarła  do  werandy.  Jeszcze  raz  pokiwała  głową  z  dezaprobatą, 
spoglądając na ponury dziedziniec.  

background image

Zatrzymała  się,  licząc,  Ŝe  ktoś  podejdzie  do  drzwi  i  nie  będzie  musiała 

wchodzić do środka.  

–  Halo!  –  zawołała.  –  Jest  tam  kto?  Zastanawiała  się,  od  kiedy  stała  się 

taka tchórzliwa.  

„To  wina  Very”  –  pomyślała.  Vera  zawsze  czyta  jej  na  głos  wszystkie 

przeraŜające historie opisywane w gazetach.  

Usłyszawszy zbliŜające się kroki, chciała jeszcze uciec, ale otworzyły się 

drzwi i na werandę wyszedł wysoki męŜczyzna.  

Jej obawy okazały się słuszne, ten męŜczyzna był bardziej niebezpieczny, 

niŜ mogła sobie wyobrazić, – Cześć, Honey! – rzucił na powitanie.  

Stała  bez  ruchu,  wpatrując  się  w  niego.  Serce  jej  biło  jak  młot,  a  w 

Ŝ

ołądku czuła silny ucisk. To było jak zły sen – ponury krajobraz, okropny upał, 

opuszczony dom na pustkowiu i Lucas uśmiechający się do niej Ŝyczliwie.  

Ubrany  w  czarne  spodnie  i  biały  sweter  podkreślający  jego  opaleniznę 

wciąŜ wydawał się jej bardzo przystojny. Co prawda, na jego skroniach pojawiło 
się trochę siwych włosów, ale dodawało mu to jedynie uroku.  

– Lucasie, co ty tutaj robisz? – zapytała drŜącym z wraŜenia głosem.  
Lucas  przeszedł  przez  werandę  i  zszedł  wolno  po  schodach,  nie 

spuszczając  wzroku  ze  stojącej  przed  nim  kobiety.  Ciepły  wiatr  rozwiewał  jej 
długie blond włosy,  przypominające dojrzałe łany pszenicy. Ile razy przeŜywał 
tę scenę w swoich marzeniach? De razy pragnął, aby znowu spojrzeć w jej oczy, 
które  błyszczały  niczym  szmaragdy,  kiedy  promieniała  szczęściem,  a  w 
chwilach  gniewu  stawały  się  matowe?  Ale  teraz,  gdy  była  tutaj  we  własnej 
osobie, nie wiedział, co powiedzieć.  

– Przyjechałem do domu. – To wszystko, co przyszło mu do głowy.  
Honey  sprawiała  wraŜenie  zaskoczonej,  usiłowała  zrozumieć,  o  co  mu 

chodzi.  

–  Co  masz  na  myśli  mówiąc,  Ŝe  przyjechałeś  do  domu?  Opuściłeś 

Houston? 

–  To  jest  teraz  mój  dom  –  wyjaśnił  Lucas,  wskazując  zamaszystym 

gestem budynek stojący z tyłu.  

Honey cofnęła się, nie bardzo wiedząc, jak zareagować. Vera, co prawda, 

poinformowała ją o wizycie Lucasa. Zdziwiły się nawet, Ŝe nie przyszedł drugi 
raz do domu ani nie odwiedził Honey w jej firmie.  

–  Co  się  stało?  –  zapytała  podejrzliwie.  –  Czy  to  jakiś  Ŝart?  Po  co 

właściwie tu przyjechałeś? 

Podszedł  do  niej  bliŜej.  Teraz  dzieliło  ich  tylko  kilka  centymetrów. 

Patrzył  na  delikatne  rysy  jej  twarzy  i  cerę  w  kolorze  dojrzałej  brzoskwini. 
„Nigdy nie wyglądała tak pięknie” – pomyślał. Obcisłe, nieco juŜ sprane dŜinsy 
wspaniale  podkreślały  jej  kobiecą  figurę.  Uśmiechnął  się,  gdy  dostrzegł  małą 
wytartą dziurkę na kolanie spodni. Miał przed sobą zupełnie inną Honey niŜ ta, z 

background image

którą się oŜenił, ale ta zmiana bardzo przypadła mu do gustu.  

– Chciałbym odzyskać swoją rodzinę – powiedział szczerze.  
Jego  wzrok  przenikał  przez  jej  białą,  świeŜą  jak  wrześniowy  poranek 

bluzkę.  Pragnął  wziąć  ją  w  ramiona  i  przytulić  twarz  do  jej  delikatnego  jak 
płatki  róŜy  ciała,  wyłaniającego  się  dyskretnie  spod  rozchylonego  kołnierza 
bluzki.  

– I zrobię w tym celu wszystko – dodał.  
– Dzieci teraz nie ma.  
–  PrzecieŜ  wiesz,  Ŝe  nie  mówię  tylko  o  dzieciach.  Jego  odpowiedź 

wprawiła ją w zakłopotanie.  

–  Tym  razem  naprawdę  się  pomyliłeś.  Jeśli  chociaŜ  przez  chwilę 

myślałeś, Ŝe ja mogłabym... Ŝe... moglibyśmy...  

– Czekałem trzy lata, abyś się opamiętała – zauwaŜył.  
– Opamiętała! 
–  Ale  ty  nie  chcesz  spojrzeć  prawdzie  w  oczy  i  przyznać  się,  Ŝe  mnie 

wciąŜ kochasz.  

– Ty rzeczywiście jesteś psychicznie chory.  
–  Zamierzam  osiedlić  się  tutaj  w  Sweetbriar  i  nie  ustąpię,  dopóki  nie 

uświadomisz sobie, Ŝe nie moŜesz beze mnie Ŝyć.  

Ogarnęła  ją  konsternacja.  Lucas  stał  tak  blisko.  Czuła  zapach  wody 

kolońskiej  i  ciepło  emanujące  z  jego  ciała.  Dostrzegła  złote  cętki  na  jego 
brązowych oczach. Pragnęła odejść, ale czuła, Ŝe nie jest w stanie zrobić kroku.  

– To wszystko... – zaczęła. – To dlatego kupiłeś ten dom? 
– Być moŜe.  
–  Zatem  kompletnie  oszalałeś,  przypuszczając,  Ŝe  podejmę  z  tobą 

współpracę. PrzecieŜ wyjaśniłam ci to juŜ trzy lata temu, Ŝe nie chcę mieć z tobą 
więcej do czynienia.  

– Honey, ja się zmieniłem.  
– Bzdura.  
–  I  zamierzam  ci  to  raz  na  zawsze  udowodnić.  PokaŜę,  Ŝe  potrafię  być 

takim męŜem i ojcem, o jakim marzyłaś.  

–  Ale  ja nie  chcę  mieć  męŜa  –  zaprotestowała,  usiłując  powstrzymać  się 

od płaczu.  

Była zła. Naprawdę wierzyła, Ŝe przyjęcie tego zamówienia pomoŜe jej i 

Erykowi  rozwiązać  problemy  finansowe.  Niestety,  przyjazd  tutaj  okazał  się 
stratą czasu.  

– Niepotrzebny mi mąŜ, który decydowałby za mnie. Teraz sama kieruje 

swoim  postępowaniem  i  świetnie  sobie  z  tym  radzę.  Taki  styl  Ŝycia  bardzo  mi 
odpowiada. Zatem zrób nam obojgu przysługę i wróć do Houston, tam jest twoje 
miejsce.  

Honey ruszyła do wyjścia, ale Lucas stanowczym ruchem zatrzymał ją.  

background image

– Nie tak szybko.  
Honey odwróciła się i spojrzała na niego z napięciem.  
– Weź te ręce ode mnie – powiedziała prawie szeptem. Lucas był szczerze 

zdziwiony.  

– Uspokój się, na miłość boską.  
– Odejdź ode mnie – powtórzyła. Puścił ją.  
–  Kiedyś  lubiłaś,  jak  cię  dotykałem.  Pamiętasz?  Wyraz  twarzy  Honey 

wystarczył za odpowiedź – pamiętała.  

– Doskonale znałem najwraŜliwsze miejsca na twoim ciele i wiedziałem, 

jak  sprawić  ci  rozkosz.  Nie  zapomniałem  tego  –  dodał  cicho.  –  Pewnego  dnia, 
nawet szybciej, niŜ przypuszczasz, poprosisz mnie, abym znów cię pieścił.  

Mówił  to  z  ogromną  pewnością  siebie,  cechującą  ludzi,  którzy  zwykle 

osiągali to, co chcieli.  

Honey  miała  łzy  w  oczach.  Była  coraz  bardziej  rozgniewana.  Po  trzech 

latach  znów  się  pojawił  w  jej  Ŝyciu,  rozbudzając  dawno  zapomniane  uczucia. 
WciąŜ  nad  nią  panował.  Potrafił  uderzyć  we  właściwą  strunę.  Powróciły 
wspomnienia.  O  tak,  doskonale  wiedział,  gdzie  i  jak  ją  pieścić.  JuŜ  dawno 
odkrył wszystkie najczulsze punkty jej ciała. Uwielbiała, gdy delikatnie całował 
ją  w  kark,  a  jego  ciepły  oddech  ogrzewał  jej  nagie  ramiona.  Pamiętała,  jak 
subtelnie  pieścił  ustami  jej  talię,  zgięcia  pod  kolanami  i  uda.  Na  samo 
wspomnienie  poczuła  dreszcz  rozkoszy.  Przez  trzy  lata  Ŝyła  w  wewnętrznym 
przekonaniu, Ŝe lepiej jej bez Lucasa, z czasem nawet przestała odczuwać jego 
brak. Nie zapomniała jednak nigdy tych cudownych momentów, gdy leŜała naga 
w  jego  ramionach,  i  jego  oczu,  które  stawały  się  czarne  jak  smoła  w  chwilach 
największej namiętności.  

Musiała  upłynąć  długa  chwila,  zanim  Honey  uspokoiła  się.  Podniosła 

wysoko głowę i obrzuciła go surowym spojrzeniem.  

–  Nie  mam  wpływu  na  to,  gdzie  mieszkasz  –  odezwała  się  w  końcu 

drŜącym  głosem.  –  Jeśli  zdecydujesz  się  powrócić  do  Sweetbriar,  to  twoja 
sprawa  i,  oczywiście,  moŜesz  spotykać  się  z  Toddem  i  Melissą.  Mnie  jednak 
zostaw w spokoju.  

Tym razem, gdy skierowała się ku wyjściu, nie próbował jej zatrzymać.  
– A co z moją posiadłością? – ZdąŜył jeszcze zapytać.  
– Znajdź sobie kogoś innego.  
Lucas  patrzył,  jak  wsiadła  do  swojej  półcięŜarówki  i  odjechała.  Stał 

jeszcze długo, pogrąŜony w rozmyślaniach. Dlaczego tak nim gardziła? Czy tak 
bardzo go nienawidziła, Ŝe wolała narazić się na bankructwo, niŜ podjąć u niego 
pracę? 

background image

ROZDZIAŁ 2 

 
Po  południu,  kiedy  Eryk  wrócił,  Honey  opowiedziała  mu  o  swoim 

spotkaniu z Lucasem.  

–  Czuję  się  nie  w  porządku  wobec  ciebie  –  przyznała.  –  Mamy  szansę 

zarobić  na  tym  duŜo  pieniędzy,  a  ja  nie  potrafię  się  uporać  z  własnymi 
uczuciami.  

Eryk, który właśnie skończył pracę, zdjął podkoszulek i wytarł nim mokrą 

od potu klatkę piersiową i czoło.  

– Nie wygłupiaj się – zaoponował. – Nie oczekuje od ciebie, abyś robiła 

coś, co ci nie odpowiada.  

Usiadł na starej kanapie i załoŜył nogę na nogę.  
–  Poza  tym,  przecieŜ  uprawa  i  sprzedaŜ  darniny  przynosi  nam  niezły 

dochód  i  jeśli  wszystko  pójdzie  dobrze,  to  w  przyszłości  zajmiemy  się 
kompleksowym zagospodarowaniem terenów zielonych – dodał.  

Honey nie odpowiedziała, więc mówił dalej: 
– Ciągle kochasz tego faceta, prawda? 
– Czy to tak bardzo rzuca się w oczy? – zapytała ponuro.  
– To jest wypisane na twojej twarzy, skarbie. Co zamierzasz teraz zrobić? 
– Chcę trzymać się od niego jak najdalej.  
–  Zdajesz  chyba  sobie  sprawę,  Ŝe  to  nie  będzie  takie  łatwe,  szczególnie 

teraz,  gdy  mieszka  w  tym  samym  mieście.  Spotkasz  się  z  nim  wcześniej  czy 
później.  

Honey  przyznała  mu  rację.  W  mieście  wielkości  Sweetbriar  z  całą 

pewnością widywaliby się od czasu do czasu. Przez ostatnie trzy lata skutecznie 
unikała  jego  telefonów,  nie  odpowiadała  na  listy.  Teraz  nie  mogła  przed  nim 
uciec,  tym  bardziej,  Ŝe  Lucas  zamierzał  spędzać  więcej  czasu  z  dziećmi. 
Wcześniej ustalała terminy jego wizyt za pośrednictwem Very, która chętnie się 
tym zajmowała. W tej sytuacji nie mogła liczyć na swoją gospodynię. Poza tym, 
nie  powinna  stale  wyręczać  się  kimś  we  wszystkich  trudnych  i  niezręcznych 
sprawach. Westchnęła głęboko.  

„O  ile  było  prościej,  gdy  Lucas  mieszkał  w  Houston”  –  pomyślała. 

Najbardziej  zaniepokoiła  się  swoją  reakcją  na  jego  widok.  JuŜ  od  dawna 
próbowała stłumić uczucia, jakie Ŝywiła do tego męŜczyzny, wierząc, Ŝe to tylko 
kwestia  czasu.  Ale,  niestety,  pomyliła  się.  Jej  uczucia  w  stosunku  do  Lucasa 
pozostały tak samo silne i wciąŜ niebezpieczne.  

–  Czasami  lepiej  stawić  czoło  problemom,  które  nas  najbardziej 

przeraŜają  –  stwierdził  Eryk  po  chwili.  –  Przez  ostatnie  trzy  lata  bardzo  się 
zmieniłaś i z pewnością twój ex-mąŜ nie ma juŜ na ciebie takiego wpływu.  

– A więc uwaŜasz, Ŝe powinnam przyjąć tę pracę? 

background image

– To zaleŜy wyłącznie od ciebie, ale, moim zdaniem, nigdy nie uwolnisz 

się od tego męŜczyzny, jeśli nie przestaniesz przed nim uciekać.  

Słowa  Eryka  wydały  się  Honey  godne  zastanowienia.  Uznała,  Ŝe  miały 

głęboki  sens.  Ceniła  Eryka  jako  człowieka  bardzo  zrównowaŜonego.  Honey 
potrafiła godzinami bezskutecznie zastanawiać się nad kaŜdą decyzją. Wynikało 
to  z  faktu,  Ŝe  nigdy  nie  podejmowała  ich  za  wiele  w  swoim  Ŝyciu.  Eryk 
natomiast,  zanim  coś  postanowił,  spokojnie  i  rzeczowo  analizował  sytuację, 
rozwaŜając  wszystkie  moŜliwe  alternatywy.  DuŜo  się  od  niego  nauczyła.  Była 
mu wdzięczna za jego przyjaźń, za to, Ŝe chętnie omawiał z nią róŜne problemy, 
nie próbując przy tym narzucać jej swojego zdania. Kiedy zaś decydowała się na 
coś,  zawsze  aprobował  jej  wybór,  niezaleŜnie  od  wynikających  z  tego 
konsekwencji.  Eryk  korzystał  równieŜ  z  jej  pomocy.  Miało  to  dla  Honey 
ogromne znaczenie i sprawiało jej duŜą satysfakcje. Nie pamiętała bowiem, aby 
ktokolwiek wcześniej potrzebował jej rady. Lucas bardzo rzadko dzielił się z nią 
sprawami  zawodowymi,  nigdy  teŜ  nie  wiedziała,  czy  jej  ewentualne  sugestie 
brał powaŜnie pod uwagę.  

W głębi duszy powzięła decyzje, wciąŜ jednak nurtowały ją wątpliwości, 

jak  zniesie  codzienne  spotkania  z  Lucasem.  To  nie  było  takie  łatwe.  Zdawała 
sobie  sprawę,  Ŝe  znów  odŜyją  dawne  wspomnienia.  Przypomni  sobie  te 
cudowne  chwile  namiętności,  jego  czarne  jak  smoła  oczy  i  pełne  usta  Ŝądne 
pocałunków. Te same oczy wyraŜały miłość, troskę i jednocześnie rozpierającą 
dumę, gdy urodziła Todda i Melissę.  

Rozwód z Lucasem stał się w jej dotychczasowym Ŝyciu najtrudniejszym 

posunięciem.  PrzeŜyła  go  bardziej  niŜ  przedwczesną  śmierć  matki.  Wywarł  na 
niej  większe  wraŜenie,  niŜ  mieszkanie  pod  jednym  dachem  z  bardzo 
konserwatywnym  i  despotycznym  ojcem,  który  nie  pozostawiał  jej  swobody 
decyzji  nawet  w  najprostszych  sprawach.  Jednak  rozstanie  z  Lucasem  było  tak 
samo  konieczne,  jak  wcześniej  poślubienie  go.  Uciekła  z  nim,  aby  uwolnić  się 
od  dominacji  ojca,  ale  niestety  okazało  się,  Ŝe  wpadła  z  deszczu  pod  rynnę. 
„Niewątpliwie Lucas mógł w tym zakresie bez obaw rywalizować z majorem” – 
pomyślała. Obydwaj byli ludźmi tego samego pokroju.  

Honey  uświadomiła  sobie,  jak  wiele  zmian  zaszło  w  jej  Ŝyciu  w  ciągu 

ostatnich trzech lat. Teraz usamodzielniła się i przynosiło jej to duŜo satysfakcji. 
Dobry  nastrój  udzielił  się  równieŜ  dzieciom.  Dobrze  się  rozwijały  i  wyglądały 
na  szczęśliwe.  Honey  miała,  co  prawda,  kłopoty  finansowe,  ale  sądziła,  Ŝe  je 
pokona. Zaczęła wierzyć w siebie i nie mogła pozwolić, aby Lucas pozbawił ją 
tego, co osiągnęła.  

–  Podejmuje  się  tej  pracy  –  zdecydowała  ostatecznie.  Postanowiła,  Ŝe 

zrobi to właśnie teraz, gdy Todd i Melissa byli na obozie. Nie chciała ich w to 
wszystko  mieszać.  –  Zaraz  tam  pojadę  i  zajmę  się  wszystkim.  Powinnam  to 
zrobić od razu.  

background image

Eryk wyglądał na zadowolonego.  
– Czy mam jechać z tobą? – zapytał.  
– Nie, dam sobie radę sama.  
Uśmiechnął się szeroko i skinął głową na znak aprobaty.  
– Jesteś wspaniałą dziewczyną, Honey. PokaŜ mi, na co cię stać.  
 
Lucas właśnie wynosił z poddasza stare meble, gdy Honey wkroczyła do 

jego domu.  

– Nie będziesz miał nic przeciwko temu, jeśli wejdę? – zapytała, kiedy nie 

zaprosił jej do środka.  

–  Co  się  stało?  Zapomniałaś  swoich  narzędzi  ogrodniczych?  –  W  jego 

głosie dało się wyczuć nutkę sarkazmu.  

Cofnął  się,  aby  ją  przepuścić.  Po  ich  ostatniej  rozmowie  popadł  w  zły 

nastrój. „Czego ona, do diabła, chce tym razem? MoŜe ma zamiar rzucić mi w 
twarz  kilka  kolejnych  obelg” –  zastanawiał  się.  Jego samopoczucie  pogorszyło 
się  jeszcze  bardziej,  gdy  okazało  się,  Ŝe  większość  „antyków”  pozostawionych 
przez  poprzednich  właścicieli  to  jedynie  bezwartościowe  rupiecie,  stanowiące 
wyposaŜenie  kuchni.  Zaklął,  kiedy  się  im  dokładniej  przyjrzał.  Lata  pracy  w 
handlu nieruchomościami powinny go nauczyć, Ŝe zanim się coś kupi, trzeba to 
dokładnie obejrzeć. Po prostu nie pomyślał o tym. Niemniej jednak, zdziwił się, 
widząc Honey w swoim domu.  

Honey zauwaŜyła, Ŝe Lucas przebrał się w ubranie robocze, stare dŜinsy i 

bawełnianą  koszulkę,  która  zwisała  luźno,  odsłaniając  część  owłosionej  klatki 
piersiowej. Czarne włosy na piersi błyszczały ponętnie i Honey musiała wytęŜyć 
całą  siłę  woli,  aby  nie  zerkać  w  tym  kierunku.  „Z  pewnością  nie  ma  drugiego 
męŜczyzny o tak muskularnych ramionach” – pomyślała.  

–  Nie,  wróciłam,  poniewaŜ  moglibyśmy  dojść  do  porozumienia  – 

wyjaśniła,  starając  się  zachować naturalne  brzmienie głosu. – Jeśli  nadal  jesteś 
zainteresowany  zagospodarowaniem  terenu  wokół domu,  to  chciałabym  podjąć 
tę pracę.  

Gdy nic nie odpowiedział, kontynuowała: 
–  Ale  najpierw  musimy  ustalić  pewne  rzeczy.  Lucas  sprawiał  wraŜenie 

zaskoczonego.  

– Jakie na przykład? 
–  OdłóŜmy  na  bok  nasze  osobiste  sprawy  i  zapomnijmy  o  przeszłości  – 

powiedziała stanowczo i bez ogródek.  

Co  prawda  do  Lucasa  naleŜało  podjecie  ostatecznej  decyzji,  ale  Honey 

miała prawo do satysfakcji, gdyŜ postawiła go wobec konieczności wyboru.  

Mimo  Ŝe  razem  z  Erykiem  potrzebowali  pieniędzy,  to  podświadomie 

pragnęła,  aby  Lucas  odrzucił  jej  ofertę.  Nie  była  przygotowana  na  takie 
emocjonalne  przeŜycia  w  związku  z  otrzymaniem  tej  pracy.  Po  chwili  Lucas 

background image

skinął głową.  

– Przepraszam za moje zachowanie, przykro mi.  
I  rzeczywiście  zrobiło  mu  się  przykro,  ale  z  innego  powodu.  „Jedynie 

przyczyny finansowe skłoniły Honey do podjęcia tej pracy” – pomyślał z Ŝalem. 
Przez moment zastanawiał się, czy to nie Eryk namówił ją do tego, a podejrzenia 
te  trochę  go  zirytowały.  On  nigdy  nie  zmusiłby  Honey  do  zrobienia  czegoś 
jedynie z pobudek czysto  materialnych. Sam oszczędzałby i poniŜał się, gdyby 
zaszła taka potrzeba i jeśli to miałoby mu pomóc w utrzymaniu rodziny. Ona nie 
była  przyzwyczajona  do  takiej  pracy.  Honey,  podobnie  jak  jej  ojciec,  była 
bardzo  dumna  i  Lucas  wiedział,  Ŝe  wszelkie  próby  pomocy  z  jego  strony 
spowodowałyby jedynie dalsze pogorszenie stosunków między nimi.  

Prośba  Lucasa  o  wybaczenie  zaskoczyła  Honey  i  wprawiła  ją  w 

zakłopotanie.  Rzadko  zachowywał  się  w  ten  sposób.  Z  reguły  uwaŜał,  Ŝe  ma 
rację.  Honey  zdawała  sobie  jednak  sprawę,  Ŝe  Lucas  McKay  nigdy  nie  robił 
niczego bez powodu i takie niecodzienne zachowanie musiało coś oznaczać. Ale 
teraz nie miała czasu zastanawiać się nad tym.  

–  Wybaczam  ci  –  powiedziała,  uśmiechając  się  do  niego  serdecznie.  – 

Jeśli  juŜ  zamierzasz  tu  zamieszkać,  to  przynajmniej  spróbujmy  pozostać 
przyjaciółmi – zasugerowała.  

Propozycja  ta  nie  przypadła  mu  do  gustu,  ale  nie  wyraził  głośno  swej 

opinii.  

– Jak tam dzieci? – zapytał, zmieniając temat.  
–  W  porządku  –  odparła.  –  W  tym  roku  Todd  zdał  do  trzeciej  klasy,  a 

Melissa  do  pierwszej.  Spotkali  tutaj  wielu  przyjaciół,  w  szkole  i  w  kościele. 
Todd gra w baseball.  

– Dobry jest? Potakująco skinęła głową.  
–  Eryk,  mój  wspólnik, duŜo  z nim  trenuje.  „Wyjaśniło  się  więc,  kim  był 

ten  męŜczyzna  w  jej  biurze”  –  pomyślał  Lucas.  W  dalszym  ciągu  dręczyły  go 
wątpliwości,  czy  tych  dwoje  nie  łączy  coś  więcej  niŜ  tylko  wspólna  firma. 
Zirytowała  go  równieŜ  wiadomość,  Ŝe  obcy  męŜczyzna  grywał  w  piłkę  z  jego 
rodzonym  synem,  podczas  gdy  on  przez  ostatnie  trzy  lata  nie  miał  zbyt  wielu 
okazji, aby się z nim chociaŜby spotkać.  

– A Melissa chciałaby chodzić na lekcje tańca – mówiła dalej Honey. – Z 

kaŜdym dniem staje się coraz bardziej podobna do ciebie.  

– Nie Ŝartuj.  
– Po tobie odziedziczyła charakterek – dodała ze śmiechem. – I nie muszę 

ci chyba opowiadać, ile w związku z tym sprawia problemów.  

Lucas zmarszczył brwi, wyraŜając dezaprobatę.  
– Być moŜe nikt nie stara się jej zrozumieć.  
–  Wychowawczyni  w  przedszkolu  uwaŜa,  Ŝe  Melissa  jest  bardzo 

rozpieszczona – powiedziała.  

background image

Rozbawiło ją, Ŝe Lucas występował w obronie córki, chociaŜ w ogóle nie 

znał sytuacji.  

–  Vera  wciąŜ  miewa  swoje  dziwactwa  –  stwierdził  Lucas,  próbując 

przedłuŜyć rozmowę. – Ona się juŜ chyba nie zmieni.  

Lucas nie bardzo wiedział, o czym mogliby jeszcze porozmawiać. Honey 

najwyraźniej  nie  interesowało,  jak  mocno  za  nią  tęsknił.  Brakowało  mu  jej  w 
łóŜku  i  w  codziennym  Ŝyciu.  Pragnął  znowu  widzieć  ją,  gdy  budzi  się  rano, 
dotykać  jej  ciepłego  i  zaróŜowionego  od  snu  ciała.  Po  prostu  chciał  się  z  nią 
kochać, tęsknił za czymś, co przed rozwodem traktował jako rzecz tak naturalną. 
A  teraz,  kiedy  Honey  była  tak  blisko,  tylko  na  wyciągnięcie  ręki,  musiał  całą 
siłą  swej  woli  powstrzymywać  się  i  ukrywać  prawdziwe  uczucia.  Sytuacja  ta 
sprawiała mu olbrzymi ból. On, który zawsze brał to, na co miał ochotę, czuł się 
bezradnie.  

– CóŜ, myślę, Ŝe powinienem pokazać ci cały teren – stwierdził.  
Poszedł  za  nią  w  kierunku  frontowych  drzwi.  Otworzył  je,  starając  się 

zachować pewien dystans miedzy nim a Honey. Nie chciał jej spłoszyć.  

Kiedy  wyszli  na  zewnątrz,  Honey  pokręciła  głową  na  widok  tego,  co 

zobaczyła.  

– Lucasie, czy to ty zrobiłeś? Gdy potwierdził, dodała: 
– Nie sądzisz, Ŝe postąpiłeś zbyt drastycznie? 
–  Trawa  całkiem  wyschła,  więc  postanowiłem  zasiać  nową  –  zaczął 

wyjaśniać. – Później jednak doszedłem do wniosku, Ŝe nie wiem, jak się do tego 
zabrać, a poza tym nie chciałem czekać tak długo, aŜ trawa wyrośnie.  

Ś

wiadomie nie mówił jej całej prawdy, ale gdyby Honey dowiedziała się, 

do czego się posunął, aby ponownie ją zobaczyć, mogłaby posądzić go o utratę 
zmysłów. ChociaŜ, w gruncie rzeczy, sam juŜ zaczął się o to podejrzewać.  

– Zatem chcesz obłoŜyć cały teren darniną? – Tak.  
– To jest dosyć kosztowne.  
–  Pieniądze  nie  grają  w  tym  wypadku  Ŝadnej  roli.  Tych  słów  poŜałował 

juŜ w chwili, gdy je wypowiadał. Znając trudną sytuację finansową Honey, nie 
powinien popisywać się własnym bogactwem. Z drugiej jednak strony pragnął, 
aby wiedziała, Ŝe jest w stanie jej pomóc. Prawdę powiedziawszy, nie podobała 
mu się ta gra, jaką prowadził z Honey. Dlaczego po prostu nie pójdzie do banku 
i  nie  dokona  jakiejś  istotnej  wpłaty  na  jej  rachunek?  „Niezwykle  trudno 
zachować zimną krew, gdy rodzina ma kłopoty” – pomyślał.  

Honey zeszła na dół po schodach i uwaŜnie przyjrzała się okolicy.  
– Co się stało z krzewami? 
–  TeŜ  je  wyrwałem.  Były  juŜ  brzydkie,  a  krzewy  róŜ  dostały  jakiejś 

choroby  –  wyjaśnił.  –  Chciałbym  zagospodarować  cały  ten  teren.  Marzę,  aby 
powstał tutaj cudowny ogród, moŜe nawet ze stawem rybnym, spokojne miejsce, 
gdzie mógłbym po pracy usiąść i... oddać się rozmyślaniom.  

background image

–  Oddać  się  rozmyślaniom?  A  od  kiedy  ty  masz  czas  na  takie  rzeczy?  – 

zapytała rozbawiona.  

–  Powoli  wycofuje  się  z  interesów  i  dysponuję  duŜą  ilością  wolnego 

czasu,  między  innymi  równieŜ  na  rozwaŜania  –  dodał,  robiąc  przy  tym  taką 
minę, Ŝe Honey nie miała wątpliwości, o jakich innych sprawach pomyślał.  

Zaczerwieniła się i odwróciła głowę.  
– Nie wyobraŜam sobie ciebie siedzącego tutaj zbyt długo – stwierdziła.  
Uklękła  i  wzięła  do  ręki  grudkę  ziemi.  Była  ciekawa,  co  się  stało  z 

prowadzoną  przez  Lucasa  agencją  obrotu  nieruchomościami,  która  przecieŜ 
stanowiła treść  jego Ŝycia.  Nie  zapytała  jednak  o to.  Pytanie  takie  stworzyłoby 
jedynie  okazje  do  nawiązania  stosunków  na  gruncie  osobistym,  Honey 
natomiast  zamierzała  ograniczyć  łączące  ich  kontakty  tylko  do  spraw 
zawodowych.  

–  Honey,  ja  się  zmieniłem  –  usiłował  ją  przekonać.  Nie  zareagowała  na 

jego  słowa.  Lucas  uklęknął  obok  niej  i  patrzył,  jak  bawi  się  grudką  ziemi, 
obracając  ją  w  swojej  szczupłej  dłoni.  Zgniotła  ją  lekko.  Oczami  wyobraźni 
widział,  jak  ta  ręka,  a  nawet  obie  ręce  pieszczą  delikatnie  jego  ciało.  Lekko 
potrząsnął głową, chcąc przerwać te myśli.  

Honey rozłoŜyła dłoń i z uwagą obserwowała leŜącą na niej ziemię.  
–  Musimy  wziąć  kilka  próbek  i  ustalić  odczyn  gleby  –  wyjaśniła  mu.  – 

Zanim  połoŜymy  darninę,  proponowałabym  zastosować  trochę  środków 
uŜyźniających. Chciałabym, Ŝeby nasze przedsięwzięcie się powiodło.  

– Przerwała nieco speszona, kiedy spostrzegła, Ŝe nie spuszcza z niej oka. 

– Ty w tym czasie mógłbyś wybrać drzewa i krzewy, które tu zasadzimy. Gdy 
tylko obejrzę ten teren, opracuję dla ciebie jakiś projekt.  

– Jak długo potrwają te prace? 
– Kilka dni, chyba Ŝe zamierzasz mieć wyjątkowo ekstrawagancki ogród, 

odpowiedni do prowadzenia medytacji – dodała z uśmiechem.  

Lucas  wstał  i  włoŜył  ręce  do  kieszeni.  Potrzebował  więcej  czasu,  aby 

odzyskać Honey.  

–  CóŜ,  rzeczywiście  myślałem  o  jakimś  bardziej  oryginalnym  ogrodzie  i 

dziedzińcu  –  potwierdził.  –  Przywiązuję  do  tego  duŜą  wagę.  Poza  tym, 
planowałem  zbudować  tutaj  ładne  boisko  dla  dzieci,  kiedy  przyjdą  mnie 
odwiedzić.  

–  Dobrze,  postaramy  się  zrealizować  twoje  plany  –  zgodziła  się, 

skinąwszy  entuzjastycznie  głową.  –  Proponuje  usytuować  je  tam,  pod  tymi 
wielkimi  drzewami.  Znam  miejsce,  gdzie  moŜesz  zamówić  odpowiedni  sprzęt. 
A później zajmiemy się terenem wokół boiska.  

– Ile czasu to zajmie? Honey wzruszyła ramionami.  
–  Nie  wiem,  ale  wybierzmy  miejsce  i  zacznę  pracować.  Postaram  się 

skończyć jak najszybciej.  

background image

Delikatnie  dotknął  jej  ramienia,  jednak  cofnął  rękę,  kiedy  spojrzała  na 

niego z wyrzutem.  

– Nie, nie spiesz się – powiedział. – Jeśli wszystko zrobisz dobrze, to nie 

interesuje mnie, ile ci to czasu zabierze. Aha, i jeszcze jedno. Chciałbym, Ŝebyś 
zajęła się tym osobiście.  

– Nie martw się, wszystko będzie w porządku – zapewniła, śmiejąc się po 

raz pierwszy, odkąd tu przybyła.  

Lucas juŜ zapomniał, jak bardzo lubił słuchać jej śmiechu.  
–  A  teraz  wracaj  do  domu  i  skończ  to,  co  robiłeś,  a  ja  przystępuję  do 

pracy.  

–  Do  domu?  –  Takiego  rozwiązania  Lucas  w  ogóle  nie  uwzględnił  w 

swoich planach. – A jeśli pojawią się jakieś problemy? 

– Zapukam do ciebie. Tutaj będziesz tylko przeszkadzał.  
– AleŜ Honey...  
–  Później,  jak  juŜ  skończę,  wrócę do biura  i  narysuję  projekt.  Wpadnę z 

nim jutro... moŜe w porze lunchu.  

– W porze lunchu? – zaczął zastanawiać się.  
– Chyba Ŝe ci to nie pasuje.  
– Nie, nie – zaprzeczył szybko. – Oczywiście, Ŝe mi odpowiada.  
Odwróciła  się  i  poszła  w  kierunku  swojej  półcięŜarówki.  Lucas  z 

przyjemnością  obserwował,  jak  kołysze  biodrami;  Podobało  mu  się,  Ŝe  po 
urodzeniu  Todda  jej  biodra  nieco  się  zaokrągliły,  stały  się  pełne  i  bardzo 
kobiece. Lubił ją w drogiej bieliźnie, którą nosiła. ChociaŜ często robiła zakupy 
na  wyprzedaŜach,  to  jeśli  chodzi  o  bieliznę,  zawsze  wybierała  tę  najwyŜszej 
jakości.  

Doskonale pamiętał, jaka  była  lekka,  delikatna i  wiotka –  jak pajęczyna. 

Samo wspomnienie juŜ wzbudzało w nim uczucie podniecenia.  

 
Lucas  nie  był  w  stanie  niczym  się  zająć,  wiedząc,  Ŝe  Honey  pracuje  tuŜ 

obok. Przemierzał salon w tę i z powrotem, zatrzymując się od czasu do czasu, 
aby wyjrzeć przez okno i spojrzeć na nią. Badała ziemię, zapisując coś czasami 
w swoim Ŝółtym notesie. Później, bez słowa poŜegnania, wsiadła do cięŜarówki 
i odjechała.  

Resztę  dnia  Lucas  poświęcił  na  sprzątanie  domu.  Zastanawiał  się, 

dlaczego  właściwie  nie  wynajął kogoś do zrobienia porządków,  ale  w  zasadzie 
nie  miał  Ŝadnego  innego  zajęcia.  Na  wspomnienie  tego  poczuł  ucisk  w  gardle. 
„Czy 

rzeczywiście 

dobrze 

zrobiłem, 

wystawiając 

agencję 

obrotu 

nieruchomościami  na  sprzedaŜ?”  –  pomyślał  z  niedowierzaniem.  Być  moŜe 
podjął  tę  decyzję  zbyt  pochopnie.  Pamiętał,  ile  lat  cięŜkiej  pracy  poświęcił  tej 
firmie.  Jeszcze  prawdopodobnie  teraz  jego  pełnomocnik  prowadził  rozmowy  z 
potencjalnymi  akcjonariuszami.  Ale  z  drugiej  strony,  jeśli  sprzeda  spółkę  za 

background image

cenę  zbliŜoną  do  tej,  której  Ŝądał,  to  wystarczy  na  resztę  Ŝycia  dla  niego  i 
Honey.  

Lucas postanowił zadzwonić do swojego pełnomocnika i dowiedzieć się, 

co  się  dzieje  w  Houston;  przypomniał  sobie  jednak,  Ŝe  telefon  zainstalują  mu 
dopiero jutro.  

„Zostało  jeszcze  tyle  do  zrobienia”  –  pomyślał,  rozglądając  się  wokół. 

Dom wymagał wielu napraw zarówno w środku, jak i na zewnątrz, nie mówiąc 
juŜ o malowaniu. Drewniane podłogi i okna były oblepione brudem.  

Ze  starej  lodówki  wyjął  napój  w  puszce  i  usiadł  przy  kuchennym  stole. 

Znów zaczął rozwaŜać, czy przypadkiem nie zwariował, decydując się na kupno 
tego  domu.  Kompletnie  nie  wiedział,  jak  go  urządzić,  jakie  wybrać  meble. 
Chciał  zagospodarować  teren  wokół  domu;  nic  prostszego,  w  ten  sposób  miał 
okazję,  aby  widywać  Honey.  Teraz  zabrakło  mu  pomysłu,  co  zrobić  z  całą 
resztą.  Po  chwili  wyszedł  do  samochodu  i  wziął  teczkę,  w  której  znalazł 
notatnik. Postanowił sporządzić listę.  

 
Kiedy  Honey  przyjechała  następnego  dnia  w  południe,  w  całym  domu 

roznosił  się  zapach  meksykańskiej  potrawy,  a  Lucas  cięŜko  pracował,  myjąc 
drewniane podłogi.  

–  Znajdziesz  chwilę  czasu,  aby  przejrzeć  ten  projekt?  –  zapytała  go, 

przypominając sobie nagle, Ŝe od rana nic nie jadła.  

– Oczywiście.  
Lucas  otworzył  drzwi  i  pozwolił  jej  wejść,  zastanawiając  się,  czy  jest 

zorientowana, jak bardzo pragnął ją znowu zobaczyć.  

–  Zasiadam  właśnie  do  lunchu,  nie  chciałabyś  mi  towarzyszyć?  – 

zaproponował.  

Pokręciła głową.  
– Nie mam czasu. Rozbawiło go to.  
–  Od  kiedy  to  jesteś  zbyt  zajęta,  aby  zjeść  meksykańską  zapiekankę?  – 

zdziwił się. – O ile pamiętam, było to twoje ulubione danie. Pamiętam równieŜ 
wiele  piątkowych  wieczorów,  które  spędzaliśmy  razem  w  Fiesta  Palace  w 
Houston.  Byłaś  wtedy  w  ciąŜy  –  dodał.  –  Zawsze  twierdziłem,  Ŝe  te  wszystkie 
pikantne  kolacje  stanowiły  jedną  z  przyczyn  wcześniejszych  o  trzy  tygodnie 
narodzin Todda.  

Honey uśmiechnęła się grzecznościowo, ale ponagliła go.  
–  Lucasie,  jeśli  pozwolisz,  trochę  się  pospieszę.  Nie  chciała  wspominać 

wieczorów, kiedy siedziała naprzeciwko Lucasa w restauracji w Houston. Jego 
oczy były prawie czarne w świetle świec. DraŜnił się z nią, mówiąc, Ŝe zjadłaby 
taką  ilość  potraw,  ile  sama  waŜyła.  A  później  w  sypialni  przynosił  jej  wielką 
szklankę  lodowatej  wody,  aby  mogła  ugasić  pragnienie.  Nadawali  tym 
wieczorom  bardzo  intymny  charakter,  kochając  się  do  późna  w  nocy.  To  były 

background image

najwspanialsze  wspomnienia  Honey.  Kiedy  jednak  praca  Lucasa  zaczęła 
kolidować  z  ich  wspólnymi  piątkowymi  spotkaniami,  a  on  coraz  więcej  czasu 
spędzał  poza  domem,  te  cudowne  chwile  juŜ  nigdy  nie  powróciły.  W  końcu, 
zamiast co wieczór wracać do domu, Lucas wynajął w centrum apartament. Gdy 
Honey  zaproponowała,  aby  przeprowadzili  się  bliŜej  miasta,  odmówił.  Lubił 
bowiem  wracać  na  weekendy  do  domu,  gdzie  mógł  znaleźć  zaciszne 
schronienie.  Honey  czuła  coraz  większą  urazę  do  Lucasa,  nikomu  się  jednak  z 
tego  nie  zwierzała,  juŜ  dawno  nauczyła  się  zachowywać  własne  uczucia  dla 
siebie.  

–  Myślę,  Ŝe  nie  sprawi  ci  róŜnicy,  jeśli  porozmawiamy  przy  jedzeniu?  – 

zapytał Lucas, przerywając jej rozwaŜania.  

– Oczywiście, Ŝe nie. Postaram się mówić krótko.  
–  Chodźmy  do  kuchni  –  poprosił.  –  Muszę  juŜ  wyjąć  zapiekankę  z 

piekarnika.  

– Gdzie się nauczyłeś przyrządzać te potrawy? – zapytała, idąc za nim do 

kuchni.  

– Wynająłem kobietę do sprzątania zaraz po... – Przerwał na chwilę. – Po 

tym, jak wyprowadziłaś się tutaj z dziećmi, i ona mnie nauczyła.  

Nie chciał wspominać tych dni tuŜ po jej odejściu ani sprzedaŜy domu.  
Lucas wziął kuchenną rękawicę i otworzył piekarnik. Poczuli smakowity 

zapach  enchiladas.  Lucas  zamknął  oczy.  „Odchoruję  to”  –  pomyślał.  Zdawał 
sobie sprawę, Ŝe nie powinien jeść pikantnych potraw, ale znając słabość Honey 
do meksykańskiej kuchni, wiedział, Ŝe poświęcenie to mogło się opłacić. Wyjął 
rondel i postawił go na kuchence.  

– Chyba jest juŜ dobre – stwierdził. – Ser wystarczająco się zapiekł.  
Honey spojrzała ponad jego ramieniem.  
– TeŜ tak uwaŜam – zgodziła się, z rozkoszą marząc o pysznym lunchu. – 

A teraz moŜe porozmawiamy o twojej posiadłości – przypomniała.  

– Przynajmniej napij się czegoś zimnego – zaproponował Lucas.  
Otworzył  lodówkę  i  rzucił  jej  zimną  puszkę,  zanim  zdąŜyła  cokolwiek 

powiedzieć.  Złapała  ją  jedną  ręką.  „Nie  wytrwa  dłuŜej  niŜ  pięć  minut”  – 
pomyślał Lucas i uśmiechnął się do siebie.  

NałoŜył  sobie  na  talerz  enchiladas,  wziął  widelec  i  napój  w  puszce,  i 

usiadł przy stole obok Honey.  

– Dobrze, pokaŜ mi, co przywiozłaś – rzekł. Honey przekartkowała notes 

i  znalazła  projekt  zagospodarowania  terenu,  który  przygotowała  dla  Lucasa. 
Starała się zignorować aromatyczny zapach jedzenia.  

–  Musimy  najpierw  określić,  jak  przebiegają  rury  kanalizacyjne,  sieć 

gazowa i ciepłownicza oraz linie wysokiego napięcia. Trzeba równieŜ zobaczyć, 
które części działki są bardziej nasłonecznione, a które po – zostają w cieniu.  

Przerwała, aby złapać oddech. Zaburczało jej w Ŝołądku.  

background image

–  Tutaj,  z  tej  strony  domu  proponuję  umieścić  świerki  i  moŜe  jeszcze 

kilka tam, bliŜej podjazdu – mówiła dalej.  

Lucas  ukroił  kawałek  enchiladas  i  włoŜył  do  ust.  Zamknął  oczy  i 

delektował się smakiem potrawy.  

– Mmm... Nie ma nic lepszego niŜ przyrządzone samodzielnie enchiladas. 

Wiesz, o czym myślę, prawda? Musiałem wyjść, Ŝeby kupić garnek, naczynia i 
srebrne sztućce – dodał, śmiejąc się cicho. – Ale warto było.  

–  A  tutaj  sugerowałabym  zasadzić  jakieś  ozdobne  drzewka  – 

kontynuowała Honey, nerwowo stukając ołówkiem o blat stołu.  

– Co rozumiesz przez „ozdobne”? 
–  Takie  nieduŜe  drzewka,  które  upiększają  ogrody.  Wybierz  taki  z 

ozdobną korą czy liśćmi. MoŜe kilka drzewek owocowych.  

–  Podoba  mi  się  ten  pomysł.  Chciałbym  coś  o  ładnych  i  spokojnych 

kolorach, na przykład białym i róŜowym.  

–  CóŜ,  Lucasie,  masz  spory  wybór.  Nie wiadomo,  czy  twoja działka  jest 

wystarczająco  duŜa.  Doradziłabym  ci  czereśnie,  oczywiście,  jeśli  ci  się 
spodobają,  są  całkowicie  odporne  na  mróz.  A  później  uzupełnilibyśmy  całą 
kompozycję pięknym kwitnącym wrzosem. Wszyscy lubią wrzos, W cięŜarówce 
mam nawet kilka katalogów, mógłbyś je obejrzeć – zaproponowała.  

–  To  zajmie  duŜo  czasu,  powiedziałaś  przecieŜ,  Ŝe  się  spieszysz  – 

zauwaŜył.  

–  AŜ  tak  bardzo  się  nie  spieszę  –  odparła.  Lubiła  przeglądać  katalogi  i 

wybierać  odpowiednie  drzewa  czy  rośliny  dla  określonych  miejsc.  Czuła,  Ŝe 
dobrze to robi. Wielu klientów przychodziło do niej juŜ z gotowymi planami. W 
przypadku  Lucasa  natomiast,  który  w  ogóle  nie  znał  się  na  tych  sprawach, 
mogła  puścić  wodze  fantazji  i  zaprezentować  swoje  umiejętności.  Uczęszczała 
przecieŜ na wieczorowe kursy architektury terenów zielonych.  

– Przyniosę ten katalog – zaproponowała, podnosząc się z krzesła.  
Lucas uśmiechnął się.  
–  A  ja  w  tym  czasie  nałoŜę  ci  na  talerz  enchiladas.  Honey  zaczęła  się 

sprzeciwiać, ale przerwał jej.  

–  Honey,  przez stół słychać,  jak  ci  burczy  w  Ŝołądku.  Dlaczego robisz z 

tego taki problem? 

Chętnie powiedziałaby mu, nie mogła jednak. Jak wytłumaczyłaby, Ŝe nie 

chce  siedzieć  z  nim  przy  jednym  stole  i  jeść  enchiladas,  gdyŜ  nie  ma  ochoty 
przypominać  sobie  tych  wszystkich  wspólnie  spędzonych  chwil.  PrzecieŜ, 
podejmując  pracę u Lucasa,  udowodniła sobie  i  wszystkim  wokół,  Ŝe przestała 
go  unikać.  Z  pewnością  zjedzenie  lunchu  z  tym  męŜczyzną  nie  oznaczało  od 
razu zacieśniania osobistych kontaktów.  

–  Dobrze,  Lucasie,  skorzystam  z  twojej  propozycji  –  zgodziła  się  w 

końcu,  uśmiechając  się,  aby  rozładować  powstałe  napięcie.  –  W  takim  razie 

background image

razem z Erykiem teŜ zabierzemy cię któregoś dnia na lunch, w formie rewanŜu.  

Wyszła szybko po katalogi.  
Lucas  wzruszył  ramionami,  podszedł  do piecyka  i  napełnił  jej  talerz.  Co 

prawda, ostatnią rzeczą, jakiej pragnął, był wspólny lunch z Erykiem, ale w tej 
chwili  nie  zwrócił  na  to  uwagi.  Cieszył  się,  Ŝe  znów  spędzą  razem  z  Honey 
trochę czasu.  

 
Lucas  odkrył  coś  podniecającego  w  obserwowaniu  Honey,  z  apetytem 

jedzącej  meksykańską  potrawę.  Zapomniał  o  kłopotach,  których  przysporzyło 
mu przygotowanie lunchu.  

– Wypijesz filiŜankę kawy? – zaproponował, gdy juŜ skończyła.  
– Chętnie – odparła, głaszcząc się po brzuchu. – Prawdę powiedziawszy, 

lunch  był  wyśmienity.  Przez  następny  tydzień  powinnam  odŜywiać  się  tylko 
sałatkami, Ŝeby wrócić do formy.  

Lucas  zaparzył  kawę  w  nowym  automatycznym  ekspresie  kupionym 

razem  z  naczyniami  i  napełnił  dwie  filiŜanki.  Postawił  je  na  stole.  Honey 
otworzyła właśnie jeden z katalogów przyniesionych z cięŜarówki i przeglądała 
go, zwracając uwagę na te drzewa, które nadawały się na działkę Lucasa. Lucas 
przysunął  się  bliŜej.  Chciał  lepiej  widzieć  wszystkie  ilustracje,  ale  gdy  poczuł 
zapach jej perfum, nie mógł w ogóle skoncentrować się na tym, co mówiła. Nie 
były to, co prawda, te perfumy, które wybrał dla niej osobiście tuŜ po ślubie, ale 
równieŜ bardzo mu się podobały.  

–  Honey,  co  skłoniło  cię  do  podjęcia  tego  rodzaju  pracy?  –  zapytał  po 

chwili.  

Z przyjemnością patrzył, jak błyszczały jej oczy, kiedy opowiadała mu o 

róŜnych drzewach i krzewach. Uśmiechnęła się nieśmiało.  

–  Po prostu  nic innego nie  potrafię –  stwierdziła. –  W  tych  szkołach,  do 

których wysyłał mnie ojciec, uczono mnie przede wszystkim układania kwiatów 
i  towarzyskich  manier.  Niestety,  w  dzisiejszym  świecie  tego  rodzaju 
umiejętności nie cieszą się szczególnym uznaniem.  

Lucas poczuł ścisk w gardle, gdy pomyślał, Ŝe Honey martwi się o swoją 

przyszłość. „To przecieŜ ja powinienem opiekować się i zaspokajać potrzeby jej 
i  dzieci”  –  pomyślał  ze  smutkiem.  Odkąd  tylko  pamiętał,  wszystko  w  swoim 
Ŝ

yciu  musiał  sam  wywalczyć,  ale  nie  chciał,  aby  Honey  i  dzieci  doświadczyły 

tego samego.  

– Co zamierzałaś studiować? 
Lucas  nic  nie  wiedział  o  zainteresowaniach  Honey  i  czuł  się  z  tego 

powodu zakłopotany. Zastanawiał się, jak mógł Ŝyć z nią przez pięć lat i niczego 
się nie domyślać.  

Wzruszyła ramionami.  
–  Marzyłam  o  zawodzie  architekta.  I  pewnie  dlatego  praca,  którą  teraz 

background image

wykonuję,  tak  bardzo  mnie  pasjonuje.  Zamiast  budynków  projektuję  tereny 
zielone.  Gdy  firma  się  rozwinie,  mogłabym  zajmować  się  planowaniem  całych 
osiedli.  

Lucas  zaczaj  zastanawiać  się  nad  tym,  co  powiedziała.  Znał  majora  i 

wiedział, Ŝe nie pozwoliłby on, aby Honey została architektem, ale nie rozumiał 
dlaczego.  Pamiętał,  jak  ojciec  zachęcał  Honey  do  działalności  charytatywnej. 
Chwalił  się  tym  nawet  wobec  swoich  klientów.  MoŜe  nie  chciał,  aby  ludzie 
uwaŜali,  Ŝe  nie  jest  w  stanie  utrzymać  swojej  córki,  czy  teŜ  nie  chciał,  aby 
naleŜała do  tak zwanej  klasy  pracującej. Działalność  dobroczynna  przestała się 
jej podobać, gdy zmuszono ją do przyjmowania czeków. Lucas czuł się winny, 
on równieŜ miał w tym swój udział.  

–  Zatem,  Ŝyczyłbyś  sobie  czegoś  ładnego  i  delikatnego  zarazem. 

UwaŜam, Ŝe te dwukrotnie kwitnące wrzosy będą najodpowiedniejsze.  

Uśmiechnęła się. „Nigdy jeszcze nie wyglądała tak pięknie i pociągająco” 

–  pomyślał  Lucas.  Zapragnął  wziąć  ją  w  ramiona  i  powiedzieć,  jak  mocno  ją 
kocha  i  jak  bardzo  za  nią  tęskni.  Chciał  ją  przytulić  i  całować  tak  długo,  aŜ 
ustąpią wszystkie jej kłopoty i obawy. Nie był jednak pewien, czy właśnie tego 
od niego oczekiwała. Zdał sobie sprawę, Ŝe w ogóle jej nie znał.  

Patrzył na leŜący przed nim otwarty katalog, próbując się skupić na tym, 

co Honey opowiadała o tym drzewie.  

–  Tak,  zdecydowanie  mam  ochotę  na  coś  ładnego  i  delikatnego  – 

potwierdził.  

Podniósł  wzrok  i  zobaczył,  Ŝe  Honey  przygląda  mu  się  z uwagą.  Ledwo 

się  powstrzymał,  aby  nie  pochylić  się  nad  nią  i  jej  nie  pocałować.  Nigdy  nie 
pragnął Honey bardziej niŜ w tej chwili. PoŜądanie przerodziło się w ból.  

Ku  zaskoczeniu  Lucasa  Honey  zarumieniła  się.  Zdziwił  się  jeszcze 

bardziej, dostrzegając, Ŝe drŜą jej ręce, gdy podnosiła filiŜankę do ust.  

– Czy coś się stało? – spytał.  
– Nic, w porządku. – Zarumieniła się ponownie.  
– Czujesz się nieswojo w moim towarzystwie, prawda? 
Zaśmiała się nerwowo i odwróciła wzrok.  
– MoŜe troszeczkę.  
– Dlaczego? 
OdwaŜyła  się  spojrzeć  na  niego.  –  Nie  powinno  cię  to  dziwić.  Jesteśmy 

przecieŜ rozwiedzeni, a ta sytuacja wydaje się bardzo nietypowa.  

– Czy twoja nerwowość wynika z tego, Ŝe wciąŜ cię pociągam? 
– Absolutnie nie.  
Nie przekonała go ta odpowiedź.  
–  Nie  zaprzeczaj.  Znam  cię  lepiej  niŜ  ktokolwiek  inny.  WciąŜ  ci  się 

podobam.  Twoje  oczy  mocno  błyszczą,  a  na  twarzy  pojawił  się  rumieniec. 
Doskonale pamiętam, co to oznacza.  

background image

– Nie drwij ze mnie, Lucasie – powiedziała stanowczo.  
– Ja nie Ŝartuję z ciebie, ja śmieję się z nas obojga. Im głębiej staramy się 

ukryć własne uczucia, tym bardziej jesteśmy sobą zafascynowani.  

–  Mów  za  siebie  –  odparła.  –  Ja  przyjechałam  tutaj  jedynie  po  to,  aby 

zagospodarować teren wokół twojego domu.  

–  I  nie  pragniesz  przekonać  się,  czy  nadal  nie  potrafimy  dojść  do 

porozumienia? Zaczerwieniła się.  

– Oczywiście, Ŝe nie.  
Westchnęła  cięŜko  i  zamknęła  katalog  z  takim  trzaskiem,  Ŝe  Lucas  aŜ 

podskoczył.  

 
– O BoŜe, spójrz, która godzina! Muszę juŜ iść – zdecydowała.  
Wstała szybko, o mało nie przewracając krzesła.  
– Tak, rzeczywiście musisz. – Lucas uśmiechnął się. Odwróciła głowę.  
– Co chciałeś przez to powiedzieć? 
– Ty się po prostu boisz – odparł spokojnie, podnosząc się z krzesła.  
Dzieliło  ich  tylko  kilka  centymetrów.  Stał  tak  blisko,  Ŝe  mógł  dostrzec 

gwałtownie  pulsującą  tętnicę  na  jej  szyi.  Wyciągnął  palec  i  delikatnie  jej 
dotknął.  Honey  wzdrygnęła  się,  nie  ruszając  jednak  z  miejsca.  Zachowanie  to 
Lucas  potraktował  jako  milczące  przyzwolenie  i  objął  Honey.  Ich  spojrzenia 
skrzyŜowały się.  

– Kochanie, twoje serce bije jak szalone.  
– Nie nazywaj mnie tak.  
–  Jeśli  tak  bardzo  się  mnie  obawiasz,  moŜe  powinnaś  następnym  razem 

wziąć ze sobą wspólnika.  

Przypierał ją do muru i zdawał sobie z tego sprawę, ale cierpliwość nigdy 

nie była jego mocną stroną.  

– Nie boję się ciebie.  
– A więc dlaczego, do diabła, od trzech lat mnie unikasz? – zapytał. – Nie 

odpowiadałaś na moje listy, telefony, nie chciałaś się ze mną spotkać. Wiesz, co 
o tym wszystkim sądzę? 

– Nie mogę się doczekać, aby to usłyszeć – powiedziała z sarkazmem w 

głosie.  

– Myślę, Ŝe gra, którą prowadzisz, to tylko pozory.  
–  Nie  znasz  mnie,  Lucasie –  zaprzeczyła,  przysuwając  swoje  rzeczy  tak, 

Ŝ

e musiał zabrać rękę. – Zmieniłam się. Teraz sama podejmuje decyzje i za nie 

odpowiadam.  

– I to mi się podoba. Ale wciąŜ masz jednak do mnie słabość i jesteś tego 

ś

wiadoma.  Oczywiście,  moŜesz  się  z  tym  nie  zgodzić,  ale  w  ten  sposób 

oszukujesz  samą  siebie.  –  Mówiąc  to,  wzrokiem  pieścił  jej  usta.  –  Umierasz  z 
ciekawości,  czy  jeszcze  potrafię  wprawić  cię  w  stan  rozkoszy?  Na  zawsze 

background image

pozostanie to  w  twojej  pamięci,  prawda? Wystarczy  spojrzeć na twoją twarz.  I 
właściwie  dlaczego  postanowiłaś  mnie  nie  widywać?  Doszłaś  do  wniosku,  Ŝe 
dzięki temu łatwiej i szybciej zapomnisz? Nigdy by ci się to nie udało.  

– Przestań! 
Honey  odwróciła  się  gwałtownie,  mrugając.  Usiłowała  powstrzymać 

zmysłowe  wspomnienia  wywołane  słowami  Lucasa.  Jego  spokojny,  aksamitny 
głos wciąŜ mocno na nią działał. Skierowała się w stronę drzwi.  

– Co się stało, Honey? CzyŜby prawda sprawiała ci aŜ taką przykrość? – 

zapytał, idąc za nią.  

Mógł na zawsze usunąć ją ze swojego Ŝycia. Teraz jednak zabrnął juŜ za 

daleko, aby się wycofać. Czekał trzy lata i jeśli nie wykorzysta sytuacji, chyba 
oszaleje.  Wyprzedził  ją  i  stanął  szybko  w  drzwiach.  Honey  bezskutecznie 
próbowała go ominąć. Jej oczy wyraŜały panikę i złość jednocześnie.  

– W czasie naszego małŜeństwa nigdy nie spojrzałem ani nie pomyślałem 

o innej kobiecie. Wiesz o tym? 

– PoniewaŜ byłeś zbyt pochłonięty sobą.  
–  Chciałem  coś  w  Ŝyciu osiągnąć,  abym  mógł  zapewnić  ci  wszystko, do 

czego  wcześniej  przywykłaś.  Pragnąłem  znaleźć  w  twoich  oczach  uznanie,  a 
mogłem  to  zrobić  jedynie  dzięki  cięŜkiej  pracy.  I  dostałaś  ode  mnie  przecieŜ 
wiele wspaniałych rzeczy: piękny dom...  

– Cudowne więzienie! 
– Więzienie? – powtórzył zaskoczony.  
– Tak, Lucasie, więzienie. Nie miałam własnego Ŝycia. Stanowiłam tylko 

swego rodzaju dodatek do twojego – rodziłam twoje dzieci, zabawiałam twoich 
klientów i ogrzewałam twoje łóŜko.  

– Och, nigdy nie przypuszczałem, Ŝe kochanie się ze mną nie sprawiało ci 

Ŝ

adnej przyjemności! 

– Nie sprawiało.  
Lucas potraktował to jako osobisty policzek.  
–  Zatem  usiłujesz  mnie  przekonać,  Ŝe  szłaś  ze  mną  do  łóŜka  jedynie  z 

obowiązku  –  powiedział,  zgrzytając  zębami  Cały  drŜał.  W  jego  umyśle 
panowała pustka. Trzy lata marzeń, pragnień i tęsknot wydały się stracone.  

–  MoŜe  juŜ  zapomniałaś,  co  było  między  nami,  moŜe  powinienem  ci 

przypomnieć? 

– Nie rób tego, Lucasie.  
Do  jej  oczu  napłynęły  łzy,  ale  zanim  zdołała  cokolwiek  dodać,  Lucas 

pocałował ją. Zrobił to z takim zapałem i poŜądaniem, jakiego nie doświadczyła 
w  ciągu  pięciu  lat  ich  małŜeństwa.  Przycisnął  ją  do  siebie;  poczuła  jego  silne, 
muskularne ciało. Zawirowało jej w głowie, kiedy delikatnie rozchylił jej usta i 
wsunął  język.  Biodrami  odepchnął  Honey  od  drzwi.  Nie  potrafił  się  juŜ 
opanować, kiedy znowu zaznał tej niezapomnianej słodyczy. Pragnął jej z taką 

background image

desperacją,  jak  nigdy  przedtem.  Pocałunek  przedłuŜał  się,  a  Lucas  uświadomił 
sobie,  Ŝe  byłby  w  stanie  bez  Ŝadnych  skrupułów  posiąść  ją  tutaj,  na  podłodze. 
„Zmarnowałem okazję” – pomyślał i jednocześnie przeraził się, jak łatwo stracił 
panowanie  nad  sobą.  Podniósł  głowę  i  zaczerpnął  powietrza.  Cały  drŜał  i  czuł 
się  ogólnie  osłabiony,  jakby  odbył  dziką,  szaloną  przejaŜdŜkę  konną.  Stanął 
jednak  jak  wryty,  dostrzegając  łzy  w  oczach  Honey.  Widok  ten  zrobił  na  nim 
duŜe wraŜenie.  

– Doprowadziłem cię do płaczu. Nienawidził siebie za to, co zrobił.  
– Do diabła, tak! – odparła, unosząc dumnie głowę. Łzy spływały  jej po 

twarzy i nie mogła zaprzeczyć.  

Była tak zła, Ŝe ledwo mówiła.  
– Teraz jesteś zadowolony? – Próbowała się opanować, ale jej głos drŜał 

nie  mniej  niŜ  kolana.  –  Sprawa  polega  na  tym,  Ŝe  zawsze  bierzesz,  co  chcesz, 
niezaleŜnie od zgody drugiej strony. Poza tym, ty właściwie tylko bierzesz.  

– Honey, mam takŜe duŜo do zaoferowania – powiedział, dziwiąc się, Ŝe 

w sytuacji, gdy stanowił jeden kłębek nerwów, jego głos brzmiał tak spokojnie.  

–  Niestety,  nie  znasz  podstawowej  zasady,  jeśli  chodzi  o  dawanie  – 

stwierdziła. – Przypominasz w tym mojego ojca. Tak bardzo pochłania cię twoja 
własna osoba, Ŝe nie dostrzegasz potrzeb innych ludzi.  

–  Nie  jestem  twoim  ojcem!  Jestem  twoim  męŜem  i  mógłbym  stać  się 

cholernie dobrym facetem, gdybyś mi tylko na to pozwoliła.  

– Nie jesteś moim męŜem – zaprzeczyła stanowczo. – Rozwiodłam się z 

tobą, nie pamiętasz? 

Wzruszył ramionami.  
–  Nie  ma  to  dla  mnie  Ŝadnego  znaczenia  i  zdajesz  sobie  z  tego  sprawę. 

Mogłabyś  rozwodzić  się  ze  mną  dziesiątki  razy,  ale  w  głębi  duszy  wiesz,  Ŝe 
naleŜymy  do  siebie.  Wcześniej  czy  później  uświadomisz  to  sobie  i  wtedy 
wrócisz do mnie.  

Podszedł bliŜej. 
–  Nie  wracajmy  do  przeszłości,  kochanie.  –  Jego  głos  prawie  się 

załamywał.  –  Nie  chciałbym  ci  sprawić  bólu,  ale  nie  powstrzymam  się  przed 
niczym, aby cię odzyskać.  

Ku jego zdziwieniu Honey uśmiechnęła się.  
– Myślę, Ŝe mnie nie doceniasz. CzyŜbyś zapomniał, kim jestem? 
Słowa Honey wzbudziły zainteresowanie Lucasa.  
– O czym ty mówisz? – zapytał.  
– Jestem córką majora Buchannana, przypominasz sobie? Co prawda, nie 

stałam się taka nieznośna i zarozumiała jak on, ale odziedziczyłam po nim wiele 
cech, których nawet nie uświadamiałam sobie trzy lata temu.  

– Co usiłujesz przez to powiedzieć? 
– Nie pozwolę, abyś znowu jakby nigdy nic wkroczył do mojego Ŝycia i 

background image

decydował o kaŜdym moim kroku. Jasne? 

Nie  odpowiedział,  wyrwała  więc  z  notesu  kartkę  papieru  i  wręczyła  mu 

ją.  

–  Oto  przybliŜony  kosztorys  zagospodarowania  twojej  posiadłości.  Jeśli 

cię to nadal interesuje, to zadzwoń do mojego biura i umów się, tak jak kaŜdy, 
na spotkanie.  

Odwróciła się i wyszła.  
Lucas, nie wiedząc, co powiedzieć, podąŜył za nią. Stanął na werandzie, 

gdy  Honey  dotarła  do  swojej  półcięŜarówki  i  patrzył,  aŜ  samochód  zniknął  z 
pola widzenia. Lucas czuł się kompletnie zaskoczony. Co się stało z tą kobietą, 
którą  poślubił  dziewięć  lat  temu?  „Odzyskanie  jej  wydaje  się  trudnym 
zadaniem”  –  pomyślał.  Zaklął  pod  nosem  i  wrócił  do  domu.  Odczuwał  silne 
pieczenie w Ŝołądku, zaszkodziła mu zapiekanka zjedzona w czasie lunchu.  

background image

ROZDZIAŁ 3 

 
„Sweetbriar  prawie  nie  zmieniło  się  w  ciągu  tych  paru  lat”  –  pomyślał 

Lucas,  gdy  następnego  ranka  jechał  przez  to  spokojne,  małe  miasteczko  na 
spotkanie  z  Honey.  Ludzie  poruszali  się  jakby  w  zwolnionym  tempie, 
zatrzymując się, aby porozmawiać z przyjaciółmi i sąsiadami o interesach, inni 
zamiatali chodniki przed swoimi sklepami i polerowali okna wystawowe.  

Lucas  wciąŜ  pamiętał,  jak  bardzo  się  obawiali,  gdy  w  Sweetbriar 

postanowiono  zbudować  wielki  kompleks  handlowy.  Mówiono,  Ŝe  miasteczko 
juŜ  nigdy  nie  będzie  takie  samo.  Około  stu  rodzin  przeprowadziło  się  wtedy 
tutaj.  Lucas  czuł  się  w  pewnym  stopniu  winien  z  tego  powodu.  Brał  bowiem 
udział w planowaniu tego przedsięwzięcia. Nie zastanawiał się, czy mieszkańcy 
chcieli  takich  zmian,  ale  przecieŜ  dzięki  temu  mogliby  znaleźć  nowe  miejsca 
pracy,  powstałyby  wyŜsze  szkoły.  Naprawdę  wierzył,  Ŝe  te  zmiany  spowodują 
rozwój  miasta.  ChociaŜ  perspektywa  zarobienia  duŜych  pieniędzy  takŜe  miała 
wpływ na jego postępowanie.  

Ostatecznie zbił fortunę.  
Przez  wiele  miesięcy  pracował  w  Podunk,  w  agencji  handlu 

nieruchomościami,  razem  z  Maxem  jedzącym  olbrzymie  ilości  cebuli  i 
uŜywającym cygar śmierdzących jak palona guma. Na samo wspomnienie tego 
przechodziły  mu  ciarki.  Lucas  cholernie  się  cieszył,  Ŝe  naleŜało  to  juŜ  do 
przeszłości.  

Miał  jednak  szczęście,  w  tej  firmie  bowiem  dowiedział  się  o  projektach 

dotyczących kompleksu handlowego i zdołał przekonać majora Buchannana do 
swojego  planu.  Nie  był  on,  co  prawda,  w  pełni  legalny,  ale  nie  stanowił 
przestępstwa, za które groziłaby kara więzienia. Major, zachłanny podobnie jak 
Lucas,  przystąpił  do  spółki  i  zainwestował  w  tereny  nadające  się  pod  budowę 
sklepów.  Wszystko  po  to,  aby  właśnie  w  Sweetbriar  zdecydowano  się 
zlokalizować  nową  inwestycję.  Major  Buchannan  podjął  pewne  ryzyko  i 
opłaciło  mu  się  to.  Lucas  przekonał  inwestorów,  aby  kupili  sto  akrów  ziemi 
Buchannana za cenę dziesięciokrotnie przewyŜszająca jej wartość. Major okazał 
swą  wdzięczność,  ofiarując  Lucasowi  nowy  model  mercedesa.  Lucas 
podziękował mu, ale miał ochotę mu wtedy powiedzieć, Ŝe zamiast samochodu 
wolałby jego córkę.  

Lucas  minął  właśnie  zakład  fryzjerski  i  uśmiechnął  się.  „Ciekawe,  czy 

Ozzie Burns wciąŜ bierze trzy dolary za ostrzyŜenie, czy starzy męŜczyźni grają 
tam jeszcze w warcaby co środę” – zastanawiał się.  

Gdy  dostrzegł  fabrykę  pakowania  mięsa, uśmiech zniknął  z  jego  twarzy. 

OdŜyły  niemiłe  wspomnienia.  Pomyślał  o  swoim  ojcu,  który  trzydzieści  lat 
poświęcił tej fabryce, o pracujących z nim kobietach ze szpakowatymi włosami. 

background image

Pamiętał  ich  spuchnięte  stopy,  nabrzmiałe  Ŝylaki  na  nogach  powstałe  od 
wieloletniego stania przy taśmie. On równieŜ spędził wiele godzin w tej fabryce 
w  czasie  wakacji  i  w  weekendy.  Wydawało  mu  się,  Ŝe  jego  palce  i  całe  ręce 
zawsze  będą  brudne  od  zakrwawionego  i  surowego  mięsa.  Przypomniał  sobie 
panujący tam smród, który przenikał jego włosy i ubrania. Postanowił wtedy, Ŝe 
wydostanie  się  stamtąd  za  wszelką  cenę.  Nie  chciał  skończyć  jak  jego  ojciec, 
zawsze  w  poplamionej  krwią  podkoszulce,  opinającej  duŜy,  owłosiony  brzuch. 
Trudno się dziwić, Ŝe matka zostawiła go, odchodząc z kimś innym.  

Lucas  odetchnął  z  ulgą,  kiedy  fabryka  zniknęła  mu  z  pola  widzenia. 

Wyjechał z miasta, mijał niewielkie farmy, aŜ w końcu dostrzegł firmę Honey. 
Było  dosyć  wcześnie,  nie  wybiła  jeszcze  dziewiąta,  zastanawiał  się  więc,  czy 
Honey zdąŜyła juŜ przyjechać.  

Znalazł  ją  z  tyłu  budynku,  gdzie  układała  snopki  wysuszonej  słomy. 

Odniósł wraŜenie, Ŝe jest sama. Policzki miała wilgotne, a twarz zaróŜowioną od 
panującego  od  rana  upału.  Bardzo  atrakcyjnie  wyglądała  w  obcisłej  bluzeczce 
podkreślającej  jej  bujny  biust.  Nigdy  nie  zapomniał  tych  cudownych  piersi  z 
róŜowymi  sutkami  wielkości  półdolarówki  i  brodawek,  które  w  chwilach 
podniecenia  stawały  się  twarde  jak kamyczki.  WciąŜ pamiętał, jak  smakowały, 
gdy pieścił je delikatnie językiem.  

–  Czy  moglibyśmy  porozmawiać?  –  zapytał  w  końcu,  usiłując 

powstrzymać  pobudzoną  wyobraźnię  i  starając  się  zignorować  łagodny 
dreszczyk podniecenia rozgrzewający ciało niczym drogi koniak.  

Honey nie przerwała pracy.  
–  ZaleŜy  o  czym  –  odparła.  –  Jeśli  o  zagospodarowaniu  terenu  wokół 

twojego  domu,  to  proszę  bardzo,  ale  jeśli  przyjechałeś  tutaj,  Ŝeby  mnie 
zadręczać...  

– Jestem tutaj, bo chciałbym się dowiedzieć, kiedy rozpoczniesz pracę na 

mojej działce. – Przerwał jej ostro. Gdy spojrzała na niego zdziwiona, dodał: – 
Słuchaj, mnie równieŜ nie jest łatwo. Teraz wiem, Ŝe powinienem był dobrze się 
zastanowić, zanim wykarczowałem wszystkie krzewy tylko po to, aby się z tobą 
znów zobaczyć. Niestety, juŜ się stało, zniszczyłem cały dziedziniec, a poniewaŜ 
twoja  firma  jako  jedyna  w  mieście  zajmuje  się  zagospodarowaniem  terenów 
zielonych,  zwracam  się  do  was  o  pomoc.  MoŜecie  przyjąć  tę  pracę  lub 
zrezygnować.  

Zrobił przerwę, zastanawiając się, czy nie zabrnął za daleko.  
– W tym czasie postaram się zachowywać właściwie – dodał.  
CóŜ,  wyjaśnił  jej  wszystko.  Teraz  do  Honey  naleŜy  ostateczna  decyzja, 

czy  przyjmie  jego  ofertę,  czy  odrzuci.  Spojrzał  na  nią.  Wyraz  jej  twarzy 
wskazywał,  Ŝe  odniósł  sukces,  spychając  ją  do  obrony.  Taktykę  tę  często 
stosował w interesach. W ostatniej chwili udawało mu się rozstrzygać wszystko 
na swoją korzyść, kiedy wydawało się juŜ, Ŝe transakcja nie dojdzie do skutku. 

background image

Metoda ta sprawdzała się wielokrotnie.  

Honey podniosła się i otrzepała ręce.  
–  W  porządku  –  powiedziała.  –  Chyba  raczej  zrezygnuję.  Lucas  aŜ 

otworzył usta ze zdziwienia.  

– Co? 
Zatem  jego  strategia  w  stosunku  do  Honey  okazała  się  nieskuteczna. 

Musiał spróbować czegoś innego.  

–  Ale  dlaczego  podjęłaś  taką  decyzję?  PrzecieŜ  to  naprawdę  dobra 

propozycja. Brak ci zmysłu do interesu, Honey.  

–  Być  moŜe.  Ale  nie  zamierzam  tolerować  twojego  zachowania.  Twoja 

bezczelność stała się nie do zniesienia. Poza tym, nie pozwolę, abyś wtargnął do 
mojego Ŝycia i dyktował mi, jak mam postępować.  

– CzyŜbym naprawdę był taki grubiański? 
Gdy  nie  odpowiadała,  westchnął  i  przejechał  ręką  po  włosach. 

„Powinienem  zacząć  od  nowa” –  pomyślał.  Źle  się  do  tego  zabrał.  KaŜde  jego 
słowo,  wszystkie  wysiłki, podejmowane w  celu pojednania, pogarszały  jedynie 
stosunki  między  nimi.  Pokiwał  głową.  Jego  nadzieje  na  odzyskanie  Honey 
stawały się coraz mniej realne. Lucas czuł się bardzo zawiedziony.  

–  Co  mam  zrobić,  aby  usunąć  narosłe  między  nami  nieporozumienia?  – 

Jego  słowa  nie  wywołały  Ŝadnej  reakcji.  –  Nie  moŜemy  rozwiązać  naszych 
osobistych  problemów,  ale  bardzo  cię  proszę,  doradź  mi  przynajmniej,  jak 
uporządkować moją posiadłość.  

–  A  jednak  potrafisz  być  uprzejmy.  Nie  zapomniałeś  swoich  dobrych 

manier. Innym klientom jakoś nie sprawia to specjalnej trudności.  

Lucas uśmiechnął się szeroko. Został skarcony jak uczniak.  
–  Postaram  się  być  miły  dla  ciebie  –  powiedział,  zniŜając  głos  tak,  aby 

podkreślić ukrytą aluzję.  

Honey  zignorowała  jednak  uwagę  Lucasa,  chociaŜ  jego  ochrypły  głos 

spowodował,  Ŝe  przeszedł  ją  dreszcz.  „Ten  męŜczyzna  to  prawdziwy  szelma  – 
pomyślała.  –  Po  tych  wszystkich  latach  usiłuje  wtargnąć  do  mojego  Ŝycia  i 
rozkazywać mi, jakby miał do tego prawo”. Wydawało się to paradoksalne, ale 
ta sytuacja śmieszyła ją i jednocześnie denerwowała. Być noŜe dlatego, Ŝe Lucas 
zachowywał się w tak charakterystyczny dla siebie sposób. Potrafił zaorać całą 
działkę, gdyŜ odpowiadało to jego planom. Z drugiej strony, był człowiekiem o 
wielu skrajnościach. Po raz pierwszy umówiła się z nim na obiad, gdy wręczył 
jej  czek  na  dziesięć  tysięcy  dolarów  na  rzecz  instytucji  dobroczynnej,  którą 
kierowała.  „CzyŜby  nie  istniały  dla  niego  Ŝadne  granice,  kiedy  pragnął  coś 
osiągnąć?” – zastanawiała się.  

– Współpraca z tobą wzbudza we mnie obawy – stwierdziła po chwili. – 

Nie  bardzo  wiem,  czego  się  mogę  po  tobie  spodziewać  i...  nie  jestem  pewna, 
czego ty właściwie ode mnie chcesz.  

background image

JuŜ  na końcu  języka miał  odpowiedź na  to pytanie,  ale powstrzymał  się. 

Rozmawiali  przecieŜ  o  tym  dzień  wcześniej  i  Honey  stanowczo  odrzuciła  jego 
propozycję. Spędził smutne popołudnie, biorąc środki przeciwbólowe i planując 
następne posunięcie.  

–  Ja  jedynie  chciałbym,  abyś  uporządkowała  mój  ogród,  zanim  wrócą 

dzieci – wyjaśnił. – Dzieci z pewnością mogłyby tam miło spędzać czas.  

Wzruszyła  się,  Ŝe  Lucas  tak  troszczy  się  o  dzieci,  ale  jednocześnie 

podchodziła do tego z rezerwą.  

–  W  tej  chwili  mam  trudności  ze  znalezieniem  kogoś,  kto  połoŜyłby 

darninę. Eryk pracuje teraz nad innym projektem.  

– Dobrze, ale moŜesz przynajmniej zrównać teren, uŜyźnić go i pomóc mi 

wybrać, i zasadzić drzewa i krzewy.  

– Sądzę, Ŝe tak, tylko...  
– Nie ma czasu do stracenia. Z pewnością nie muszę ci przypominać, Ŝe 

Todd  i  Melissa  przyjeŜdŜają  za  dziewięć  dni  Honey  nie  zareagowała  na  jego 
słowa.  

–  Zrobiłbym  wszystko  bez  twojej  pomocy  –  mówił  dalej.  –  Powinienem 

jednak jeszcze pomalować dom.  

– Zamierzasz malować sam? 
Skinął  głową.  Prawdę  powiedziawszy,  podjął  się  tego,  gdyŜ  pragnął 

wywrzeć  wraŜenie  na  Honey,  a  poza  tym,  nie  miał  na  razie  lepszego  zajęcia. 
Liczył,  Ŝe  ujrzy  go  w  innym  świetle  –  jako domatora,  który  lubi  zajmować  się 
własnym domem. Musiał przecieŜ od czegoś zacząć.  

–  Do  zewnętrznych  elewacji  wynająłem  zawodowych  malarzy.  Zaczną 

jednak  dopiero  za  kilka  dni.  Z  resztą  dam  sobie  radę  sam.  Umebluję  dom 
dopiero  wtedy,  gdy  malowanie  zostanie  skończone.  Przypuszczam,  Ŝe  nie 
będziesz chciała mi pomóc przy zakupie mebli? 

– Bynajmniej.  
Zaśmiał się cicho. Ta „nowa” Honey mówiła wszystko bez ogródek.  
–  A  pokoje  Melissy  i  Todda?  Nie  orientuję  się,  co  im  się  podoba,  a  ty 

znasz się na tym. W naszym domu w Houston urządziłaś to wspaniale.  

–  CzyŜby?  Nigdy  mi  o  tym  nie  mówiłeś.  Uszczypliwy  ton  jej  głosu 

wskazywał, Ŝe wolałaby to usłyszeć wtedy.  

– CóŜ, istnieje wiele rzeczy, o których ci nie mówiłem, choć powinienem.  
Pragnął  wyrazić  swój  zachwyt  jej  cudownymi  niebieskimi  oczami  i 

jedwabistymi  włosami  lśniącymi  w  słońcu,  które  przypominały  mu  złote  łany 
pszenicy.  Niestety  spóźnił  się  z  tym  o  dziewięć  lat.  Bardzo  tego  Ŝałował,  ale 
teraz nie miało to juŜ Ŝadnego znaczenia.  

– Prowadzę firmę i nie dysponuję taką ilością wolnego czasu, aby pomóc 

ci w urządzeniu domu. Chętnie jednak polecę ci jakiegoś dobrego dekoratora – 
dodała uprzejmym tonem.  

background image

Lucas uśmiechnął się.  
–  Wiesz,  coraz  częściej  dochodzę  do  wniosku,  Ŝe  mnie  nie  lubisz. 

Musiałaś  nad  tym  pracować  czy  stało  się  to  zupełnie  naturalnie?  Honey 
zaczerwieniła się.  

– Nie czuję do ciebie niechęci, ale po prostu staram się ograniczyć nasze 

kontakty jedynie do spraw zawodowych.  

–  Obawiasz  się,  Ŝe  gdybyś  zajęła  się  urządzaniem  mojego  domu,  to 

ponownie zakochałabyś się we mnie, czy nie tak? 

–  Nie  dokuczaj  mi.  Wiesz  przecieŜ,  równie  dobrze  jak  ja,  Ŝe  dla  dobra 

naszych dzieci powinniśmy pozostać w przyjaznych stosunkach.  

–  Nie  marzę  o  niczym  innym,  odkąd  przyjechałem  tutaj  –  odpowiedział 

stanowczo.  

– Nie, Lucasie, ty jedynie usiłujesz wciągnąć mnie do łóŜka.  
SkrzyŜował ręce na piersi i pochylił lekko głowę.  
– Czy to tak bardzo rzuca się w oczy? – zapytał rozbawiony. – A ja przez 

cały czas wierzyłem, Ŝe uda mi się ukryć moje subtelne plany.  

– Subtelność nigdy nie była twoją mocną stroną.  
– Ani cierpliwość, ale szybko się uczę. Pragnę cię, nie chciałbym jednak 

brać niczego na siłę. Poczekam, aŜ sama do mnie przyjdziesz.  

– Przestań! 
–  Gdy  dostrzeŜesz,  jak  bardzo  się  zmieniłem,  jaki  potrafię  być  czuły  i 

troskliwy, będziesz chciała, abym do ciebie wrócił.  

Uśmiechał  się,  gdy  to  mówił.  Podobało  mu  się  takie  wzajemne 

przekomarzanie.  Było  to  coś  zupełnie  nowego,  innego  i  niezwykle 
ekscytującego.  Kiedyś  zgadzała  się  z  nim  w  kaŜdej  sprawie  i  prawdę 
powiedziawszy, był tym nieco znudzony.  

– Szkoda tylko mojego czasu – stwierdziła, sięgając po następny snopek.  
–  Nawet  nie  zdajesz  sobie  sprawy,  jak  mi  przykro,  gdy  widzę,  Ŝe 

pracujesz fizycznie – kontynuował. – Wcześniej nigdy bym na to nie pozwolił.  

– Z pewnością masz rację.  
– Teraz jednak rozumiem, jakie to waŜne dla ciebie i nie sprzeciwiałbym 

się temu.  

– Dziękuję, jesteś naprawdę cudowny.  
– Nie moŜesz mnie jednak winić za to, Ŝe chcę cię chronić.  
Honey właśnie skończyła ustawiać snopki i spojrzała na niego.  
– Chronić przed czym? Pytanie zaskoczyło Lucasa.  
– Przed tym – odparł, wskazując na cięŜkie snopki.  
– Przed snopkami siana? 
–  Nie,  raczej...  przed  róŜnymi  problemami.  Wolałbym,  Ŝebyście  mieli 

lŜejsze Ŝycie niŜ ja, bez zmartwień i kłopotów. Pragnę dać wam wiele pięknych 
rzeczy, elegancki dom, ładne ubrania i...  

background image

– Wszystko to brzmi zbyt archaicznie, Ŝeby nie powiedzieć – nudno.  
–  Honey,  to  wypływa  z  mojej  miłości  do  was.  Honey  wydawała  się 

zaskoczona, nie tyle słowami Lucasa, co tonem jego głosu. Skinęła głową.  

– Wiem, ale w ten sposób pozbawiłeś moje Ŝycie jakiegokolwiek sensu.  
– Nie zdawałem sobie z tego sprawy.  
– Bo nie mogłeś.  
– Przypuszczam, Ŝe byłem wstrętnym egoistą. Honey uklękła, aby zebrać 

ź

dźbła trawy, które wypadły ze snopków.  

– Przypuszczam... – powtórzyła.  
– Chciałbym ci to teraz wynagrodzić. Pokręciła głową.  
–  Nie,  Lucasie,  nawet  nie  próbuj.  śyj  własnym  Ŝyciem,  a  mnie  pozwól 

decydować  o  moim.  Kupiłeś  duŜy  dom,  powinieneś  więc  zastanowić  się  nad 
powtórnym małŜeństwem i załoŜyć nową rodzinę.  

Słowa  te  tak  zaskoczyły  Lucasa,  Ŝe  przez  chwilę  nie  wiedział,  co 

powiedzieć.  Honey  sprawiła  mu  większy  ból,  niŜ  mógł  sobie  wyobrazić. 
Poradziła mu, aby się związał z inną kobietą. Po raz pierwszy zaczai naprawdę 
podejrzewać, Ŝe przestała go kochać.  

– Nie martwiłabyś się tym? – zapytał cicho. – Rzeczywiście nie miałabyś 

nic przeciwko temu, Ŝebym codziennie sypiał z inną kobietą? 

– Sądzę, Ŝe dobrze by ci to zrobiło.  
– Nie odpowiedziałaś na moje pytanie – stwierdził z naciskiem.  
Pragnął ją chwycić, potrząsnąć i zmusić, by go przeprosiła. Był to jednak 

dziecinny  pomysł  i  Lucas  zdawał sobie  z tego sprawę.  Uklęknął  obok  Honey  i 
czekał, aŜ podniesie głowę i spojrzy na niego.  

–  Usiłujesz  wmówić  mi,  Ŝe  nie  wzruszy  cię,  gdy  do  mojego  domu 

sprowadzi  się  inna  kobieta,  z  którą  będę  się  kochał  co  noc  i  budził  u  jej  boku 
kaŜdego ranka? – powtórzył. – OtóŜ, nie wierzę ci. Z pewnością przeŜyłabyś to 
bardzo.  

–  Prawdopodobnie  na  początku.  –  Przyznała  w  końcu.  –  Ale  istnieje 

przecieŜ wiele gorszych rzeczy, które mogłyby mnie spotkać.  

– Jakie na przykład? – zainteresował się.  
– Mieszkanie z tobą pod jednym dachem.  
–  Zrobiłaś  się  złośliwa  na  stare  lata,  zupełnie  się  tego  po  tobie  nie 

spodziewałem.  

–  Nie  zamierzałam  być  okrutna.  –  Dostrzegła  smutek  na  jego  twarzy  i 

poczuła  się  winna  z  tego  powodu.  –  Powoli  jednak  uczę  się,  jak  zdobywać  w 
Ŝ

yciu to, czego się chce. Dopóki nie spotkałam Eryka, nic nie wiedziałam na ten 

temat.  Dopiero  teraz  dowiaduję  się,  w  jaki  sposób  domagać  się  czegoś,  jak  się 
bronić i jak nie dawać wodzić się za nos. Jeśli w związku z tym stałam się trochę 
opryskliwa, to przepraszam.  

Serce podeszło mu do gardła. Dłonie zacisnęły się w pięści.  

background image

– Eryk, a kim on jest dla ciebie? 
Honey spostrzegła zdenerwowanie Lucasa.  
–  Co  prawda,  to  nie  twoja  sprawa,  ale  odpowiem  ci  na  to  pytanie. 

UwaŜam  Eryka  za  swojego  najlepszego  przyjaciela,  jakiego  kiedykolwiek 
miałam.  Jest  jedyną  osobą,  która  liczy  się  z  moim  zdaniem,  przywiązuje  wagę 
do moich opinii, pomysłów i marzeń.  

– Czy on teŜ tak buja w obłokach? 
–  Spodziewałam  się,  Ŝe  nie  zrozumiesz  tego,  ale  to  niewaŜne. 

Zastanówmy się nad zagospodarowaniem twojej działki.  

– Kochasz go? – Lucas nie dawał za wygraną.  
– Oczywiście.  
Lucas zbladł. Wstał i odwrócił się, aby nie patrzeć jej w oczy. Nie potrafił 

znieść, Ŝe Honey moŜe naleŜeć do innego męŜczyzny.  

– Zamierzasz go poślubić? 
– Nie, w ogóle nie myślę o ponownym małŜeństwie. Podoba mi się Ŝycie, 

jakie teraz wiodę.  

Lucas  popatrzył  na  nią.  Teraz,  kiedy  wiedział,  Ŝe  nie  ma  Ŝadnych 

matrymonialnych  planów,  poczuł  się  trochę  pewniej.  Pocieszał  się,  Ŝe  gdyby 
naprawdę kochała swojego wspólnika, spróbowałaby jeszcze raz.  

–  Czy  kiedykolwiek myślałaś  o starości? Zawsze  wyobraŜałem  sobie,  Ŝe 

razem  pokonamy  ten  etap  w  naszym  Ŝyciu.  Dzieci  juŜ  dorosną,  a  my  wreszcie 
będziemy  mieli  czas  dla  siebie.  Zgromadzone  oszczędności  zapewniłyby  nam 
niezaleŜność  finansową.  Moglibyśmy  podróŜować  po  świecie  i  robić  wiele 
innych,  wspaniałych  rzeczy.  Tak  trudno  w  Ŝyciu  coś  przewidzieć,  ale  naszym 
atutem byłoby wzajemne zaufanie.  

–  Dlaczego  miałabym  spędzać  resztę  Ŝycia  z  obcym  człowiekiem? 

Niestety,  Lucasie,  staliśmy  się  sobie  obcy.  W  pogoni  za  sukcesem  nie 
dostrzegałeś, jak bardzo cię potrzebowaliśmy – i ja, i dzieci. Przypominasz sobie 
o nas tylko wtedy, gdy ci to odpowiada.  

–  CzyŜby  z  naszego  małŜeństwa  pozostały  ci  tylko  złe  wspomnienia?  Ja 

pamiętam równieŜ cudowne chwile, kiedy spaliśmy razem, a ja przytulałem cię, 
dopóki  nie  usnęłaś.  Budziliśmy  się  w  środku  nocy  i  kochaliśmy  przy  świetle 
księŜyca zaglądającego przez okno sypialni.  

– Lucasie, przestań! 
– ...a rano, gdy otwierałem oczy, znów byłaś przy mnie. Pamiętam twoją 

zaróŜowioną od snu twarz i ciepłe ciało.  

–  Doskonale  to  sobie  przypominam,  ale  z  mojego  punktu  widzenia 

wyglądało to nieco inaczej. Zawsze w pośpiechu wyskakiwałeś z łóŜka, bo nie 
chciałeś  spóźnić  się  na  umówione  spotkanie.  –  Musiałem  zarabiać  na 
utrzymanie.  

–  Tak,  rzeczywiście.  Ale  nie  przyszło  ci  na  myśl,  Ŝe  w  zasadzie  nie 

background image

potrzebowaliśmy  tak  duŜego domu,  cadillaca,  mercedesa i  jachtu za  50 tysięcy 
dolarów,  z  którego  prawie  nie  korzystaliśmy.  PrzecieŜ  ja  teŜ  mogłam  podjąć 
jakąś pracę i w ten sposób cię odciąŜyć.  

– Owszem, nie pomyślałem o tym.  
–  A  jeśli  chodzi  o  dzieci,  to  popadłeś  w  istne  szaleństwo.  –  Pokiwała 

głową.  

– Chciałem, aby miały lepiej niŜ ja, gdy byłem dzieckiem.  
– Oczywiście, Ŝe chciałeś. Ale one miały tak duŜo zabawek, Ŝe same juŜ 

nie wiedziały ile.  

–  No  tak,  ale  ty  rozdałaś  prawie  wszystkie  na  cele  dobroczynne  – 

zauwaŜył.  

–  PoniewaŜ  pragnęłam,  aby  wreszcie  doceniły  to,  co  mają.  MoŜe  nawet 

zaczną  teraz  zarabiać  na  swoje  zabawki,  tak  jak  inne  dzieci  w  ich  wieku.  Nie 
chciałam  niczego  podawać  im  na  talerzu.  śycie,  jak  sam  zresztą  wspominałeś, 
jest pełne niespodzianek, a Todd i Melissa nie zawsze mogą mieć tak dobrze jak, 
w dzieciństwie. – Przerwała, aby zaczerpnąć powietrza. – Powinny wiedzieć, Ŝe 
wszystko ma swoją cenę.  

– W porządku, przyznaję ci rację. – Usiadł na snopku siana. – Ale ty nie 

wiesz,  co  to  za  uczucie,  gdy  człowiek  czegoś  bardzo  pragnie  i  jednocześnie 
zdaje  sobie  sprawę,  Ŝe  jest  to  dla  niego  nieosiągalne,  gdyŜ  nie  spotyka  się  z 
szacunkiem  w  oczach  ludzi.  –  Spojrzał  na  nią  i  westchnął.  –  Chciałem  zdobyć 
uznanie. MoŜe dąŜyłem do tego złą drogą, ale nie znałem innego sposobu, aby 
to osiągnąć.  

Spojrzała na niego i usiadła obok.  
– Cieszę się, Ŝe to mówisz – powiedziała po chwili.  
–  PomoŜe  mi  to  zrozumieć,  dlaczego  byłeś  taki...  szalony.  Teraz  juŜ 

wiem, Ŝe nie zaniedbywałeś nas świadomie.  

– Zaniedbywałem was? – powtórzył kompletnie zaskoczony.  
–  Zawsze  myślałam,  Ŝe  ja  i  dzieci  byliśmy  tylko  jedną  z  twoich  rzeczy, 

tak jak dom czy samochód. Na szczęście, wszystko się juŜ wyjaśniło.  

–  Nigdy  nie  przypuszczałem,  Ŝe  tak  to  odbierałaś.  To  moja  wina. 

Powinienem  uzmysłowić  wam,  jak  waŜną  rolę  odgrywaliście  w  moim  Ŝyciu.  – 
Przerwał.  

– Czy zechcesz mi wybaczyć? 
Spojrzał na nią prosząco. Wytrzymała jego spojrzenie, chociaŜ wewnątrz 

drŜała z emocji.  

– Tak, mogę ci wybaczyć. Oczywiście, Ŝe tak.  
– Honey, a czy moŜesz mnie znowu pokochać? Przeszedł ją dreszcz. Nie 

powie mu prawdy – wiedziała w głębi duszy.  

–  Lucasie,  zawsze  będę  cię  szanowała.  Byłeś  moim  pierwszym 

męŜczyzną, przez pięć lat stanowiliśmy rodzinę, no i jesteś ojcem moich dzieci.  

background image

–  To  mi  nie  wystarczy,  Honey.  Chcę  więcej.  Pragnę  takiej  miłości,  o 

jakiej większość ludzi moŜe tylko pomarzyć, chcę być blisko ciebie tak, abyśmy 
stanowili jedność.  

– śądasz ode mnie zbyt duŜo.  
Uśmiechnęła się słodko, aby złagodzić ból, który mu zadała.  
– Teraz moŜe i tak. – Schował ręce do kieszeni. Z trudem powstrzymywał 

się przed wzięciem jej w ramiona i pocałowaniem. – Ale mówiłem ci, Ŝe jestem 
bardzo cierpliwy. Poczekam, jeśli będę musiał.  

Honey  zorientowała  się,  Ŝe  Lucas  bardzo  chce  ją  odzyskać.  Znała  go 

dobrze  i  wiedziała,  Ŝe  jeśli  czegoś  pragnie,  to  poświęci  wszystkie  siły  temu 
celowi. Przeraziło ją to, Ŝe był zdolny porzucić własną firmę i przejechać przez 
pół stanu tylko po to, aby zamieszkać blisko niej. Zrobiła duŜy błąd, zgadzając 
się  pracować  dla  niego.  Gdyby  była  trochę  sprytniejsza,  wyręczyłaby  się 
Erykiem, a sama zajęła innymi sprawami. Ale Eryk nie miał teraz czasu, a Lucas 
dał jej do zrozumienia, Ŝe mu się spieszy.  

Serce  waliło  jej  mocno.  Czuła  pieszczotliwy  wzrok  Lucasa  na  swojej 

twarzy tak wyraźnie, jak gdyby dotykał jej ręką. Obiecała sobie juŜ nigdy przed 
nim nie uciekać. Wiedziała, Ŝe wreszcie moŜe stanąć z nim twarzą w twarz.  

background image

ROZDZIAŁ 4 

 
Honey  podjęła  pracę  na  posiadłości  Lucasa  następnego  dnia  rano.  Na 

tylnej  platformie  cięŜarówki  przywiozła  duŜy  pług.  Urządzenie  to  wzbudziło 
zainteresowanie Lucasa.  

– BuldoŜer, który wynająłeś, aby usunąć całą trawę i krzewy, mocno ubił 

ziemię  –  wyjaśniła  mu.  –  Musimy  ją  zaorać,  zanim  dodamy  nawóz  i  ułoŜymy 
darninę.  

Honey odeszła na chwilę do samochodu po narzędzia.  
– A do czego ci ta łopata? – spytał, gdy wyciągnęła ją z cięŜarówki.  
– Zamierzam wykopać dół.  
– Po co? 
Honey westchnęła.  
– Chcę dokładniej zbadać strukturę gleby na tym terenie.  
– Dlaczego? 
Zaczęła się niecierpliwić.  
– Aby upewnić się, Ŝe nie będzie tu problemów melioracyjnych. Lucasie, 

przecieŜ obiecałeś nie przeszkadzać mi i...  

–  W  porządku  –  zgodził  się,  podnosząc  ręce  na  znak  kapitulacji.  –  Ale 

moŜe przed pracą dasz się namówić na filiŜankę kawy? 

– Nie, dziękuję. PrzecieŜ wypiłam juŜ dwie filiŜanki. Teraz, jeśli byś nie 

miał nic przeciwko temu...  

– Sama zrobisz całą tę robotę? Pokręciła głową.  
–  Nie,  później  przyjedzie  jakiś  człowiek  do  obsługi  pługa,  ale  przedtem 

musze zająć się jeszcze kilkoma rzeczami.  

– Jakiś człowiek? 
Honey czuła się coraz bardziej zirytowana.  
–  Wynajęłam  go  do  pomocy  z  agencji  pośrednictwa  pracy.  Lucasie, 

proszę, idź juŜ – powiedziała, wskazując w kierunku domu.  

– Idę juŜ, idę – zamruczał pod nosem.  
Kątem oka Honey obserwowała oddalającego się Lucasa. Stare, spłowiałe 

dŜinsy  ochlapane  białą  farbą  i  sprany  granatowy  podkoszulek  opinały  jego 
szczupłe ciało, podkreślając męską sylwetkę i dobrze rozwinięte mięśnie. Widok 
smukłych bioder i szerokiej klatki piersiowej pobudził jej wyobraźnię. Tyle razy 
widziała go pod prysznicem i wiedziała, jak wygląda nago. Pamiętała szczupłe, 
opalone  ciało  Lucasa,  owłosione  od  głowy  aŜ  po  koniuszki  palców  u  stóp.  Na 
samo wspomnienie tego zaczerwieniła się.  

Do  czasu  poznania  Lucasa  Honey  nie  miała  Ŝadnego  męŜczyzny.  Była 

dziewicą.  Oczywiście,  odczuwała  określone  potrzeby,  ale  panicznie  bała  się 
seksu.  W  duŜym  stopniu  przyczynił  się  do  tego  jej  ojciec.  Ciągle  opowiadał  o 

background image

młodych  dziewczętach,  które  zanim  naprawdę  zrozumiały,  co  oznacza  słowo 
seks,  zrujnowały  swoje  Ŝycie  wskutek  chorób,  niepoŜądanej  ciąŜy  czy  róŜnych 
emocjonalnych  problemów  związanych  z  przedwczesną  inicjacją  seksualną. 
„MęŜczyzna nigdy nie będzie szanował kobiety, która utrzymuje z nim stosunki 
przedmałŜeńskie”  –  przestrzegał  ją  ojciec  wielokrotnie.  Pod  wpływem  tych 
opowieści  Honey  juŜ  bardzo  wcześnie  zdecydowała,  Ŝe  nie  poświęci  swojego 
Ŝ

ycia jedynie dla kilku chwil rozkoszy.  

Major  czuwał  nad  dziewictwem  córki  od  momentu,  gdy  w  wieku 

jedenastu  lat  zaczęła  się  rozwijać.  Niewinność  Honey  stanowiła  dla  niego 
powód do dumy. Była częstym tematem ogólnych dyskusji prowadzonych przy 
stole.  

„Nie  chcę,  aby  ludzie  w  mieście  mówili,  Ŝe  wychowuję  dziwkę”  – 

powtarzał  jej  wielokrotnie.  Nie  pozwalał  Honey  na  róŜne  rozrywki,  z  których 
korzystali  jej  rówieśnicy.  A  kiedy  wreszcie  zgadzał  się,  aby  gdzieś  poszła, 
zawsze  towarzyszyła  jej  Vera  w  charakterze  przyzwoitki.  Potem,  gdy  była  juŜ 
starsza, major wysłał ją do przyklasztornej szkoły dla panien z bogatych rodzin. 
Dziewczęta  nie  miały  tam  okazji  zetknąć  się  z  płcią  odmienną.  Od  czasu  do 
czasu  chodziły,  co  prawda,  na  wieczorki  taneczne,  ale  zawsze  pod  ścisłą 
kontrolą opiekunek. W tej szkole po raz pierwszy zetknęła się z problemami, o 
których  tak  często  opowiadał  jej  ojciec.  Jedna  z  jej  koleŜanek  zaszła  w  ciąŜę. 
Był  to  wstyd  dla  całej  szkoły  i  dla  rodziny  dziewczyny.  Honey  nie  potrafiła 
wyobrazić  sobie,  jak  zareagowałby  jej  ojciec,  gdyby  ona  znalazła  się  w 
podobnej sytuacji. CiąŜę usunięto, ale pojawiły się komplikacje i dziewczyna o 
mało nie umarła. Nigdy juŜ, jak się Honey później dowiedziała, nie mogła mieć 
dzieci. Wypadek ten stanowił kolejną przestrogę dla Honey. ZauwaŜyła jednak, 
Ŝ

e coraz więcej myśli o seksie, o wiele za często, jak na skromną dziewczynkę. 

Pod wpływem opowiadań majora o zboczeńcach, których interesuje tylko seks, 
sama zaczęła podejrzewać się o jakieś dewiacje.  

Po  raz  pierwszy  zobaczyła  Lucasa  siedzącego  w  prywatnym  gabinecie 

majora.  Wydał  się  Honey  niesamowicie  męski  i  niezwykle  pociągający. 
Zafascynował ją. Postanowiła, Ŝe musi go zdobyć. Tak bardzo róŜnił się od jej 
kolegów,  o  twarzach  wysypanych  trądzikiem,  którzy  w  jej  towarzystwie  jąkali 
się  z  wraŜenia  i  przestępowali  z  nogi  na  nogę.  Lucas,  natomiast,  był 
stuprocentowym 

męŜczyzną, 

zdecydowanym, 

pewnym 

siebie 

najprzystojniejszym, jakiego kiedykolwiek widziała.  

Major  musiał  zauwaŜyć,  jakie  wraŜenie  Lucas  wywarł  na  jego  córce. 

Starał  się  bowiem  utrzymać  Honey  jak  najdalej  od  niego.  Niestety,  tym  razem 
mu się nie udało.  

Honey  pokręciła  głową  i  wzięła  łopatę.  Kopała  zawzięcie.  Usiłowała 

skupić się na tym, co robi, nie chciała juŜ myśleć o przeszłości i rozwaŜać, co by 
było, gdyby... Grę w tak zwane gdybanie dobrze znała, opanowała ją wręcz do 

background image

perfekcji.  

„Co  by  było,  gdyby  wszystko  potoczyło  się  inaczej?”  –  zastanawiała  się 

często.  Gdyby  Lucas  –  zamiast  gonić  za  sukcesem  –  więcej  czasu  poświęcał 
swojej  rodzinie,  gdyby  ona  bardziej  stanowczo  tego  zaŜądała,  gdyby  postawiła 
na  swoim,  podjęła  jakąś  pracę  i  zaczęła  sama  podejmować  decyzje,  czy 
wreszcie,  gdyby  przestała  zajmować  się  klientami  Lucasa  w  kaŜdy  weekend  i 
znalazła sobie własnych przyjaciół? 

Honey  myślała  o  tym  po  raz  kolejny,  zdając  sobie  jednak  sprawę  z 

bezsensowności swoich rozwaŜań. W czasie ich małŜeństwa Honey nie potrafiła 
przeforsować  swoich  racji.  Próbowała  mocniej  związać  Lucasa  z  rodziną,  ale 
był  zbyt  zajęty,  aby  zauwaŜyć,  jak  bardzo  go  potrzebowała.  Nie  mógł 
zrozumieć,  Ŝe  chciałaby  sama  zrobić  coś,  z  czego  mogłaby  być  dumna. 
Zasugerował jej uczęszczanie na kursy ceramiczne. Pochłonięty swoją pracą, nie 
dostrzegał ani Ŝony, ani dzieci.  

Zdecydowała,  Ŝe  prościej  się  rozwieść,  niŜ  Ŝyd  w  samotności  i  ciągłych 

frustracjach. Poza tym – mówiąc szczerze – nie traciła zbyt wiele, Lucas nigdy 
do niej nie naleŜał.  

Gdy dwadzieścia minut później Lucas wyszedł na werandę, trzymając w 

rękach  dwie  szklanki  ze  świeŜo  wyciśniętą  lemoniadą,  zobaczył  Honey 
pochyloną  nad  bagaŜnikiem  cięŜarówki  i  usiłującą  coś  w  nim  znaleźć.  Szedł 
szybko  przez  dziedziniec,  całą  swoją  uwagę  skupiając  na  oszronionych 
szklankach. Nie chciał wylać ich zawartości.  

–  Masz  ochotę  na  coś  zimnego?  –  zawołał.  Honey  spojrzała  na  niego  i 

westchnęła.  „Czy  nie  ma  sposobu,  Ŝeby  uwolnić  się  od  tego  człowieka?  – 
pomyślała. – Czy nie wystarczy, Ŝe myślę o nim cały czas? Czy muszę jeszcze 
znosić jego towarzystwo?” – zastanawiała się.  

Natychmiast  jednak  zapomniała  o  wszystkim,  gdy  zorientowała  się,  Ŝe 

Lucas  zmierza  wprost  na  miejsce,  gdzie  wykopała  przed  chwilą  prawie 
metrowej głębokości dół.  

– Lucasie, uwaŜaj! – krzyknęła. Niestety, spóźniła się o ułamek sekundy. 

Wyraz  zdziwienia  pojawił  się  na  twarzy  Lucasa,  kiedy,  stawiając  lewą  nogę, 
poczuł,  Ŝe  nie  znajduje  ona  oparcia.  Całym  ciałem  runął  na  ziemię, 
wypuszczając szklanki. Szklanki stłukły się, a lemoniada, której przygotowanie 
kosztowało go tyle pracy, wylała się. Lucas upadł twarzą na ziemię.  

– Lucasie! 
Honey rzuciła wszystko, co trzymała w rękach, i pobiegła do niego.  
Chwilę potem Lucas podniósł głowę i oparł się na łokciach, przeklinając i 

plując ziemią.  

–  Co  to  jest,  do  cholery?  –  zapytał,  przyglądając  się  swojej  nodze 

zakopanej w ziemi aŜ po kolano.  

–  Tak  mi  przykro,  próbowałam  cię  ostrzec.  Honey  strzepywała  ziemię  z 

background image

jego twarzy i oczu, z niepokojem patrząc, czy nic mu się nie stało.  

– Poczekaj, pomogę ci się podnieść.  
Jęknął głośno, gdy usiłowała uwolnić mu nogę.  
– O nie, nie myślisz chyba, Ŝe ją złamałeś? Lucas pokręcił głową.  
– Jak na złamaną, za mocno boli. Znów wypluł ziemię.  
–  Proszę,  spróbuj  wstać  –  nakłaniała  go  pieszczotliwie,  przekładając  mu 

rękę, aby mógł się oprzeć na jej ramieniu.  

Lucas  był  szczerze  wzruszony  jej  troską.  Zdał  sobie  nagle  sprawę,  Ŝe 

Honey  czuje  się  odpowiedzialna  za  jego  wypadek,  w  przeciwnym  razie  nie 
troszczyłaby się tak o niego.  

Uśmiechnął się w duchu na myśl o tym odkryciu. Postanowił wykorzystać 

nadarzającą się okazję i trochę posymulować.  

Na jego twarzy pojawił się grymas bólu.  
– To moŜe być złamanie, Honey – powiedział, zaciskając zęby.  
Honey wyglądała na przeraŜoną.  
– To moja wina – przyznała.  
Po wielu wysiłkach Lucasowi udało się wyciągnąć nogę.  
– Oprzyj ją tutaj, na moich kolanach. Obejrzę ją. Z przyjemnością spełnił 

jej prośbę. Stał na jednej nodze, chwiejąc się lekko. Honey zaś pochyliła się do 
przodu,  Ŝeby  zbadać  chorą  stopę.  Zdjęła  but,  skarpetkę  i  drŜącymi  palcami 
obmacała mu kostkę. Lucas upajał się jej delikatnością.  

– Boli cię? – zapytała.  
– Jak cholera.  
KaŜdy jej dotyk wywoływał dreszcz podniecenia.  
Zamknął oczy i zacisnął zęby. Pamiętał, jak te cudowne ręce pieściły jego 

ciało. Tęsknota za tymi pieszczotami stawała się nie do zniesienia.  

–  Widzę,  Ŝe  rzeczywiście  cię  boli  –  stwierdziła  Honey,  dostrzegając 

wyraz cierpienia na jego twarzy. – Muszę zawieźć cię do lekarza.  

Otworzył szybko oczy.  
– Do lekarza? – powtórzył zaskoczony.  
– Trzeba natychmiast prześwietlić tę nogę.  
–  Nie  –  sprzeciwił  się  zdecydowanie.  Honey  ze  zdziwieniem  podniosła 

głowę. – Nie? 

– Hmm... Nie mam swojego lekarza – wyjaśnił po chwili zastanowienia. – 

Wiesz, jestem tu od niedawna. – Usiłował znaleźć jakąś wymówkę.  

– Zaprowadzę cię do mojego lekarza – zaproponowała.  
– I będę czekał cały dzień na wizytę.  
– Nie w nagłych wypadkach.  
–  Prawdę  mówiąc,  nie  sądzę,  abym  ją  złamał  –  powiedział,  zmieniając 

swoją  poprzednią  diagnozę.  –  Patrz,  mogę  ją  obciąŜyć  –  stwierdził,  próbując 
stanąć na chorej nodze. – Nie mógłbym tego zrobić, gdyby była złamana.  

background image

– Lucasie, musisz iść do lekarza – nalegała. – MoŜe zerwałeś ścięgna.  
Na  twarzy  Honey  malował  się  niepokój  i  Lucas  czuł  się  winny  z  tego 

powodu.  Nie  zamierzał  jednak  wyjawić  jej  prawdy  i  tym  samym  rozwiać  jej 
obawy.  

–  Dlaczego  najpierw  nie  zastosujesz  mi  jakichś  domowych  metod 

leczenia? – zaproponował. – Jeśli okaŜą się nieskuteczne, to wtedy zwrócimy się 
do lekarza. Dobrze? 

– W porządku. – Niechętnie się zgodziła, przypominając sobie, jak bardzo 

Lucas nienawidził wizyt u lekarzy.  

W czasie ich małŜeństwa wiele razy chodził do pracy, mimo Ŝe był chory 

i wyglądał okropnie. Wolał leczyć się sam.  

Zamiast  go  nadal  przekonywać,  przełoŜyła  sobie  jego  rękę  przez  ramię, 

aby pomóc mu dojść do domu.  

–  Nie  rozumiem  ciebie  –  mruknęła  pod  nosem,  gdy  wchodzili  po 

schodach.  –  Kiedy  trzeba  iść  do  lekarza,  zachowujesz  się  tak,  jak  Todd  i 
Melissa.  

Uśmiechnął się. Cieszył się, Ŝe ma ją tak blisko siebie. Jej grube, lśniące i 

pachnące kwiatami włosy opadały mu na ramię.  

– W gruncie rzeczy jesteśmy przecieŜ duŜymi dziećmi.  
Popatrzyła w niebo.  
–  Nie  uwierzę,  Ŝe  ty  się  czegokolwiek  obawiasz.  Stanęli  na  szczycie 

schodów. Spojrzeli na siebie.  

– Niech cię to nie zdziwi – powiedział. – Uczucie strachu nie jest mi obce, 

jedynie lepiej niŜ inni potrafię to ukryć.  

Honey miała ochotę zapytać go, czego się naprawdę bał w swoim Ŝyciu, 

ale  nie  zrobiła  tego.  W  rozmowach  z  Lucasem  postanowiła  unikać  tematów 
osobistych, a ta dyskusja zaczęła wyraźnie przybierać taki charakter. Otworzyła 
drzwi i weszli do środka.  

–  Dokąd  idziemy?  –  zapytała,  gdy  znaleźli  się  w  salonie.  –  Chcesz  się 

połoŜyć? 

– Wolałbym najpierw się umyć – odparł. – Czuję piasek w oczach. Dostał 

się równieŜ pod koszulkę.  

– Tak mi przykro z tego powodu.  
–  Przestań  się  martwić,  to  był  przecieŜ  wypadek.  Pomogła  mu  dojść  do 

łazienki,  ale  zatrzymała  się  w  progu  i  Lucas  juŜ  sam  podszedł  do  duŜej, 
staromodnej umywalki.  

–  Podać  ci  coś?  –  zaproponowała,  czując  się  trochę  onieśmielona 

zaistniałą sytuacją.  

–  Jeśli  byś  mogła,  to  daj  mi  czysty  ręcznik  –  powiedział,  wskazując  na 

szafkę obok drzwi.  

Skinęła głową. Sięgnęła do szafki i wyjęła z niej puszysty ręcznik, jeszcze 

background image

z  metką.  Zerwała  ją  i  odwróciła  się  w  stronę  Lucasa.  Właśnie  zdejmował 
podkoszulek, Honey stanęła i z otwartymi ustami obserwowała go.  

Lucas  odkręcił  kurek  i  nabrał  trochę  wody  w  swoje  duŜe  dłonie.  Umył 

twarz i klatkę piersiową, a później ochlapał obsypane piaskiem plecy. W końcu 
włoŜył  głowę  pod  kran  i  masował  ją  palcami.  Honey  obserwowała  kaŜdy  jego 
ruch. Miał jak dawniej szerokie barki i ramiona, a przy tym wąskie biodra. Gdy 
się odwrócił i sięgnął po ręcznik, zauwaŜył, Ŝe wciąŜ mu się przygląda. Honey 
podała mu ręcznik, starając się uniknąć jego wzroku.  

– Dziękuje.  
Wziął od niej ręcznik i energicznie wytarł głowę, a później przewiesił go 

sobie  przez  ramię.  Z  satysfakcją  spostrzegł,  Ŝe  Honey  zerka  na  niego.  „Nie 
jestem jej tak obojętny, jak próbuje mi wmówić” – pomyślał. Spojrzał na nią.  

Honey  odruchowo  chwyciła  za  klamkę.  Miała  ochotę  uciec  z  łazienki, 

która nagle wydała się jej zbyt ciasna. Niestety, zdawała sobie sprawę, Ŝe musi 
zostać z Lucasem.  

– I jak to wygląda? – zapytała, wskazując ruchem głowy na stopę.  
– Skręcona.  
– Chyba trochę spuchła, nie sądzisz? 
Spojrzał na swoją stopę, ale nie zauwaŜył Ŝadnej zmiany.  
– MoŜe odrobinę.  
– Przydałyby się okłady z lodu. Masz jakiś worek z lodem? 
Gdy pokręcił głową, mówiła dalej.  
– Nie szkodzi. Przygotuję sama.  
– Naprawdę, nie chciałbym sprawiać ci kłopotu.  
–  Nie  Ŝartuj.  Chodź,  pomogę  ci  przejść  do  salonu,  tam  będziesz  mógł 

usiąść.  

Zawahała się przez chwilę. Chciała przygotować się psychicznie, zanim ją 

znów obejmie. Podeszła bliŜej.  

Oparł  się  o  jej  ramię  i  utykając  wszedł  do  pokoju.  Siadając  na  wielkiej 

miękkiej  kanapie,  lekko  pociągnął  ją  za  sobą.  Poczuł,  jak  zesztywniała  w  jego 
ramionach.  

– Przepraszam – powiedział, gdy udało się jej uwolnić.  
Kolana  jej  drŜały.  Był  tak  blisko,  Ŝe  czuła  zapach  jego  ciała.  Wilgotne 

włosy delikatnie musnęły jej rękę, wprowadzając ją w stan podniecenia.  

– Ufff, w porządku! – odetchnęła z ulgą, ale jej głos zabrzmiał inaczej niŜ 

zwykle. – Poczekaj, zaraz wrócę – poinformowała go i szybko wyszła.  

Gdy  dotarła  do  kuchni,  z  trudem  łapała  powietrze.  Stanęła  przy  zlewie  i 

wzięła  głęboki  oddech.  Miała  uczucie,  jakby  jej  płuca  nagle  się  skurczyły. 
Chwyciła  się  mocno  lady  kuchennej  i  zamknęła  oczy,  starając  się  opanować. 
WciąŜ pociągał ją tak samo jak wtedy, gdy ujrzała go po raz pierwszy. Nic się 
nie zmieniło. Z tą róŜnicą, Ŝe teraz – po pięciu latach wspólnego Ŝycia – zdawała 

background image

sobie sprawę, do czego te uczucia mogą doprowadzić i doskonale wiedziała, jak 
tłumić pragnienia, które pojawiały się za kaŜdym razem, gdy na nią patrzył.  

Kilka minut później Honey wróciła do salonu, niosąc zrobiony domowym 

sposobem  worek  z  lodem.  Lucas  leŜał  na  kanapie,  trzymając  chorą  nogę  na 
oparciu.  

– UwaŜaj, to jest zimne – ostrzegła go, wskazując na worek z lodem.  
PołoŜyła  worek  na  górnej  części  stopy,  ale,  ku  jej  przeraŜeniu,  worek 

ześliznął  się.  Próbowała  jeszcze  kilka  razy,  jednak  wciąŜ  z  tym  samym 
skutkiem. W końcu postanowiła go przytrzymać, aby nie spadał. Honey zdawała 
sobie sprawę, Ŝe Lucas nie spuszczał z niej wzroku.  

– Usiądź – zaproponował po jakimś czasie.  
Przesunął  swoje  długie  nogi  na  koniec  kanapy,  robiąc  jej  w  ten  sposób 

trochę  miejsca.  Honey  siedziała  sztywno,  całą  uwagę  koncentrując  na  stopie 
Lucasa. Nie podobała jej się sytuacja, w jakiej się znalazła.  

Z niepokojem myślała o nagim torsie Lucasa. Nie mogła patrzeć na jego 

twarz, nie widząc owłosionej klatki piersiowej i muskularnych ramion.  

„Jak mu zasugerować, aby włoŜył koszulę” – zastanawiała się. Starała się 

nie  dotykać  palcami  jego  stopy.  KaŜdy  dotyk  mógł  wyzwolić  uczucia,  których 
tak  bardzo  się  obawiała.  Kurczowo  ściskała  worek  z  lodem,  jakby  był  liną 
ratunkową.  

Lucas  zauwaŜył  zakłopotanie  Honey  i  sprawiło  mu  to  przyjemność. 

Siedziała wyprostowana. Bała się poruszyć, aby nie otrzeć się o jego łydkę. W 
pokoju panowała cisza.  

Lucas nie odrywał od Honey oczu, obserwując nierytmiczne falowanie jej 

piersi.  Oddychała  szybko,  udając  zainteresowanie  swoimi  włosami.  „Jest 
niespokojna  jak  wsadzony  na  drzewo  kociak”  –  pomyślał,  a  spostrzeŜenie  to 
wywołało dreszcz satysfakcji. MoŜe go nie kochała, ale niewątpliwie wiedziała 
o jego uczuciach.  

– Boli cię? – zapytała Honey, chcąc przerwać zbyt długie milczenie.  
Spojrzała  na  niego  niepewnie.  Lucas  odczuwał  ból,  ale  nie  miał  on  nic 

wspólnego ze stopą.  

– Trochę – odparł.  
– Sądzę, Ŝe musimy zawinąć nogę bandaŜem elastycznym.  
„To znaczy, Ŝe znów mnie dotknie” – pomyślał.  
– Tak, to dobry pomysł – zaakceptował chętnie. Westchnęła.  
– A moŜe powinieneś jechać do mnie? 
– Jechać do twojego domu? – powtórzył zaskoczony.  
Skinęła głową.  
–  CóŜ,  przez  jakiś  czas  nie  powinieneś  nadweręŜać  tej  stopy  – 

powiedziała.  –  Przynajmniej  dzień  lub  dwa.  Jeśli  pojedziesz  ze  mną,  to 
zapewnię  ci  opiekę.  Nie  będziesz  martwił  się  o  malowanie  i  gotowanie.  Poza 

background image

tym, dręczą mnie wyrzuty sumienia i chciałabym ci jakoś pomóc.  

Doskonale  zdawała  sobie  sprawę,  Ŝe  to  nie  tylko  kwestia  wyrzutów 

sumienia.  O  wiele bezpieczniej  czuła  się we  własnym  domu,  wiedząc,  Ŝe  Vera 
jest  w  pobliŜu.  Gdyby  został  tutaj,  musiałaby  go  ciągle  odwiedzać  i  zajmować 
się nim, a to oznaczało spędzanie z nim wielu godzin sam na sam. Zabranie go 
ze sobą wydawało się mniej... niebezpieczne, przeanalizowała.  

–  W  domu  mam  apteczkę  –  dodała.  –  Z  pewnością  znajdę  coś,  aby  ci 

obandaŜować stopę. Chyba Ŝe jednak zdecydujesz się pójść do lekarza.  

– Nie wydaje mi się to konieczne – stwierdził, próbując spojrzeć na swoją 

stopę przez jej ramię. – Po prostu potrzebny mi odpoczynek.  

–  A  więc  jedziesz  ze  mną?  Przynajmniej  na  dzisiejszą  noc?  Mogę 

odwieźć cię jutro rano.  

Lucas usiłował zachować spokój i nie okazywać,  jak bardzo cieszy się z 

tej propozycji.  

– Nie chciałbym ci przeszkadzać – powiedział powaŜnym tonem.  
–  AleŜ  nie  ma  Ŝadnego  problemu  –  zapewniła  go.  –  Cały  dzień  moŜesz 

odpoczywać  i  oglądać  video  czy  opalać  się  przy  basenie,  oczywiście,  jeśli 
obiecasz, Ŝe nie będziesz nadweręŜał stopy.  

„To  brzmi  jak  cudowna  bajka  –  pomyślał  Lucas.  –  CzyŜby  szczęście 

zaczęło się do mnie uśmiechać?” 

– CóŜ, jeśli jesteś tego pewna. W takim razie zabiorę trochę rzeczy.  
– Ja to zrobię – zaproponowała zadowolona, Ŝe nadarzyła się okazja, aby 

wyjść z pokoju. – Powiedz mi tylko, co chcesz.  

Honey poszła do sypialni, aby spakować Lucasa.  
– Nie zapomnij o moich kąpielówkach – zawołał. – Powinnaś je znaleźć 

w dolnej szufladzie tej starej komody. Pamiętaj równieŜ o bieliźnie.  

Uśmiechnął  się  do  siebie,  zastanawiając  się,  czy  Honey  ciągle  jeszcze 

nosi  ten  niebieski  kostium  kąpielowy  bez  ramiączek,  w  którym  tak  ponętnie 
wyglądała.  

W  pokoju  obok  Honey  grzebała  w  górnej  szufladzie  bardzo  zniszczonej 

komody, szukając skarpetek i bielizny Lucasa. śałowała, Ŝe nie zgodziła się, aby 
spakował się sam.  

„Nic  nie  jest  bardziej  podniecające,  niŜ  dotykanie  męskiej  bielizny”  – 

pomyślała, czując wypieki na twarzy.  

Wyjęła rzeczy i wsunęła szufladę, robiąc jednak przy tym duŜo hałasu.  
– Wszystko w porządku? – zapytał Lucas zaniepokojony tym odgłosem.  
– Tak – mruknęła niewyraźnie. – Gdzie mogę znaleźć jakąś reklamówkę 

czy torbę, aby włoŜyć te rzeczy? 

Lucas  uśmiechnął  się  szeroko.  ZałoŜyłby  się  o  ostatniego  centa,  Ŝe 

oglądanie jego bielizny wprawiło Honey w stan podniecenia.  

– W gabinecie stoi mała walizeczka – poinformował ją. – Na pewno nie 

background image

potrzebujesz mojej pomocy? 

– Poradzę sobie – zapewniła go. – Które koszule i buty mam zabrać? 
–  Wybierz  sama.  Zawsze  miałaś  dobry  gust.  Honey  zacisnęła  zęby  i 

zdecydowanie  wkroczyła  do  gabinetu.  Stały  tam  walizki  Lucasa;  wzięła 
najmniejszą i rzuciła ją na łóŜko. Wydawało się jej, Ŝe pogniecione prześcieradła 
patrzyły  na  nią  z  takim  poŜądaniem  jak  bielizna  Lucasa.  Skończyła  pakowanie 
w rekordowym czasie. Stwierdziła, Ŝe ta metoda sprawi jej mniej kłopotów. Nie 
miała  ochoty  zastanawiać  się,  jaką  bieliznę  chciałby  wziąć  ze  sobą,  czy  która 
koszula lepiej harmonizuje z jego ciemną karnacją i... Honey zamknęła walizkę i 
zatrzasnęła zamki.  

–  Gotowy?  –  zapytała,  gdy  chwilę  później  stanęła  przed  nim,  usiłując 

sprawić wraŜenie spokojnej i opanowanej. – Ach, przepraszam, musisz przecieŜ 
jeszcze w coś się ubrać! – dodała, kiedy zobaczyła jego nagi tors.  

Jak mogła zapomnieć? Poszła ponownie do sypialni.  
–  Pamiętaj  o  szczoteczce  do  zębów  –  przypomniał  jej,  próbując 

powstrzymać się od śmiechu.  

„CóŜ, Ŝycie zaczęło wyglądać znów bardzo optymistycznie” – pomyślał.  
Honey wróciła ze szczoteczką do zębów i czystą koszulą.  
– Mam nadzieję, Ŝe włoŜysz ją sam – stwierdziła, rzucając mu koszulę na 

kolana.  

–  Jeśli  nie  będę  miał  innego  wyjścia...  –  odparł,  robiąc  przy  tym 

wymowną minę.  

Honey nie odpowiedziała. W tak napiętej atmosferze, jaka istniała między 

nimi,  wzajemne  przekomarzanie  się  w  sprawach  seksualnych  wydawało  jej  się 
nie na miejscu.  

Wzięła walizkę i pomogła mu wyjść.  
Drogę  do  domu  Honey  przejechali  bardzo  szybko.  Lucas  kurczowo 

chwytał się klamki przy drzwiach, gdy cięŜarówka podskakiwała na wyboistych 
wiejskich drogach, i zastanawiał się, dlaczego tak się spieszą. MoŜe Honey nie 
chce  tracić  cennego  czasu,  który  spędzą  razem,  przekonywał  sam  siebie.  Ale 
kiedy  dotarli  do  rezydencji  Buchannanów,  jego  nadzieje  okazały  się  płonne. 
Vera powitała ich przy drzwiach wejściowych, rzucając pełne grozy spojrzenie.  

– Co się stało? – zapytała.  
Wyprostowała  się,  okazując  swoje  niezadowolenie,  kiedy  Honey 

pomagała Lucasowi przejść przez korytarz.  

– Lucas zwichnął nogę – poinformowała Honey. – A poniewaŜ nie chciał 

iść do lekarza, zaproponowałam mu, aby pozostał dzień lub dwa tutaj.  

– Tutaj? – powtórzyła Vera z przeraŜeniem w głosie. Spojrzała na Lucasa, 

a on uśmiechnął się do niej.  

Vera odwróciła wzrok z siłą, która mogła przyprawić o zawrót głowy.  
– Dlaczego tutaj? 

background image

– Bo to przeze mnie zdarzył się ten wypadek – odpowiedziała Honey.  
Zamknęła drzwi i postawiła na podłodze walizkę.  
–  Nie  mam  czasu  na  wyjaśnienia  –  dodała  w  pośpiechu.  –  Muszę  juŜ 

wyjść.  

– Wyjść? – Vera i Lucas zapytali niemal równocześnie.  
Lucas podszedł bliŜej, zapominając jednak o utykaniu. Spostrzegł, Ŝe nie 

uszło to uwadze Very.  

– Dokąd idziesz? 
–  Wracam  na  twoją  posiadłość  –  odparła.  –  PrzecieŜ  mówiłam  ci,  Ŝe 

przyjedzie ktoś, aby zaorać teren, pamiętasz? – Ponownie zwróciła się do Very: 
– PołóŜ mu lód na tę stopę, a gdy opuchlizna zniknie, obandaŜuj mu ją. Wiesz, 
gdzie leŜy apteczka.  

Vera aŜ zaczerwieniła się ze złości. W pierwszej chwili nie zareagowała.  
– Chcesz, Ŝebym ja to zrobiła? – odezwała się w końcu.  
Ton  jej  głosu  wskazywał,  Ŝe  wolałaby  zbierać  z  pastwisk  krowie  łajno, 

niŜ spełnić prośbę Honey.  

–  Proszę,  Vero,  oczywiście,  jeśli  nie  masz  nic  przeciwko  temu  – 

powiedziała Honey. – Nie mogę tracić więcej czasu. A ty, Lucasie... – Przerwała 
i rzuciła mu surowe spojrzenie. – ...nie nadweręŜaj stopy. A teraz wychodzę.  

Zanim zdąŜyli zaprotestować, była juŜ za drzwiami.  
Vera milczała, przyglądając się jego nodze. Lucas tymczasem słuchał, jak 

Honey włączyła silnik cięŜarówki i powoli jechała wysypaną Ŝwirem drogą.  

„Czym zasłuŜyłem sobie na taki los?” – pomyślał, patrząc na Verę.  
– Co właściwie tutaj robisz, Lucasie McKay’u? – zapytała.  
Zawahał się. „Łatwo mogłem oszukać Honey, ale Vera nie uwierzy w to 

skręcenie  –  pomyślał.  Honey  jest  tak  łatwowierna  i  naiwna,  Ŝe  nie  rozszyfruje 
jego planów. Natomiast ta kobieta – tak. Miał do wyboru dwie moŜliwości: albo 
kontynuować tę komedię, albo wszystko jej wyjaśnić.  

– Skręciłem nogę – powiedział, uśmiechając się niewinnie.  
Wybrał pierwszy wariant.  
–  CzyŜby?  –  Spojrzała  z  politowaniem.  SkrzyŜował  ręce  na  piersiach  i 

oparł się plecami o ścianę. Plan numer jeden nie powiódł się.  

–  Jesteś  dla  mnie  zbyt  trudnym  przeciwnikiem  –  przyznał  szczerze.  – 

Próbuje  odzyskać  swoją  Ŝonę  i  dzieci  –  mówił  dalej  juŜ  powaŜnym  głosem.  – 
Jak  dotąd  niczego  jeszcze  nie  osiągnąłem.  Teraz  wszystko  zaleŜy  od  ciebie. 
MoŜesz mi pomóc albo zdradzić Honey moje zamiary.  

– Dlaczego niby miałabym ci pomóc? – Vera nawet nie drgnęła.  
Opuścił ręce i przysunął się krok bliŜej.  
–  Dlatego,  Ŝe  ją  wciąŜ  kocham  i  doskonale  wiesz  o  tym.  –  Dotknął  jej 

twarzy.  –  A  takŜe  dlatego,  Ŝe  jestem  ojcem  Todda  i  Melissy.  I  zrobię  dla  nich 
wszystko.  

background image

– Zabierz palec z moich ust, zanim ci go odgryzę i splunę nim w ciebie – 

ostrzegła go.  

Szybko schował dłoń do kieszeni. Tam przynajmniej była bezpieczna.  
–  A  teraz  ty  łaskawie  posłuchaj,  co  mam  ci  do  powiedzenia.  –  Zrobiła 

krok do przodu.  

Stali tak blisko siebie, Ŝe Lucas czuł zapach jej perfum przypominających 

wanilię.  

–  Nie  pozwolę,  abyś  przychodził  do  tego  domu  i  rozkazywał  mi.  Kiedy 

Honey  była  twoją  Ŝoną  i  razem  mieszkaliście,  obchodziła  cię  tyle,  co 
zeszłoroczny śnieg. Jaką mam pewność, Ŝe to się więcej nie powtórzy? 

Nie wahał się ani chwili.  
– W głębi duszy wierzysz mi, kiedy mówię, jak mocno kocham Honey – 

odpowiedział  szczerze.  –  Wiesz,  Ŝe  jestem  dobrym  człowiekiem.  Ludzie 
popełniają  błędy,  ale,  Bóg  mi  świadkiem,  odpokutowałem  za  swoje  grzechy. 
Proszę,  zaufaj  mi.  A  poza  tym,  tak  naprawdę,  to  nie  powinnaś  mnie  osądzać. 
Dzieciństwo  Honey  nie  naleŜało  do  najszczęśliwszych  i  to  ty  ponosisz  za  to 
winę na równi z jej ojcem! 

Vera potrząsnęła z oburzeniem głową.  
– Nie wiem, o czym mówisz.  
– Honey była zbyt mała, aby zostać tylko z ojcem. Mogłaś coś zrobić. Ba, 

nawet  powinnaś.  I  jeszcze  jedno.  Nigdy  nie  traktowałem  źle  Honey.  Jeśli 
podejmowałem za nią decyzje, to tylko dlatego, Ŝe sama nie potrafiła kierować 
własnym  Ŝyciem.  Tak  niestety  została  wychowana.  –  Przerwał  na  chwilę.  – 
Myślę, Ŝe potrzebuje mnie teraz.  

– Honey nie wymaga juŜ twojej opieki. – Wyczuł satysfakcję w jej głosie.  
–  Z  pewnością  nie  jestem  jej  niezbędny  przy  podejmowaniu  decyzji,  ale 

na pewno potrzebuje miłości, a ja mogę jej to ofiarować. CzyŜbyś przekonała ją, 
Ŝ

e jest inaczej? 

–  Do  niczego  jej  nie  przekonywałam  –  odparła.  –  Nie  masz  takŜe  racji, 

obwiniając  mnie  o  jej  nieudane  dzieciństwo.  –  Twarz  Very  poczerwieniała  ze 
złości.  –  Wiele  razy  broniłam  ją  przed  majorem  Buchannanem.  Często  nawet 
kłóciłam  się  z  nim,  a  potem  musiałam  błagać,  aby  nie  wyrzucał  mnie  z  pracy. 
Nauczyłam  się  trzymać  język  za  zębami.  Gdybym  odeszła,  Honey  zostałaby 
sama  na  tym  świecie.  Obdarzyłam  ją  miłością.  Zastąpiłam  jej  oboje  rodziców. 
Nie wiń mnie za wszystko.  

Przerwała  nagle,  usiłując  zaczerpnąć  głęboko  powietrza.  Pobladła.  Nie 

uszło to uwadze Lucasa.  

– Co się stało? – Podszedł do niej.  
– A co się miało stać? Zdenerwowałeś mnie, ty wariacie.  
Potknęła  się,  oparła  plecami  o  ścianę  i  cięŜko  osunęła  na  stojącą  tam 

ławkę. Lucas zmarszczył brwi.  

background image

– Jesteś chora? 
– Mam przecieŜ siedemdziesiąt lat, oczywiście, Ŝe jestem chora.  
– Przepraszam za moje zachowanie. Czy mogę coś dla ciebie zrobić? 
– Nie, zaraz mi przejdzie. – Usiadła wygodniej. – Po prostu starzeję się.  
–  Właśnie  dlatego  powinnaś  ułatwić  mi  odzyskanie  Honey  i  dzieci.  Na 

pewno chcą być razem ze mną. PomoŜesz mi? 

Przez chwilę patrzyła na niego.  
– Nie, nie pomogę ci, Lucasie – powiedziała w końca. – Musisz zrobić to 

sam.  Ale  nie  powiem  jej  o  tej  twojej  nodze,  jeśli  ma  to  oczywiście  dla  ciebie 
takie znaczenie. Chodźmy teraz do kuchni, obandaŜuję ci ją.  

Wstała  i  skierowała  się  w  stronę  drzwi.  Lucas  podąŜał  za  nią.  Nagle  się 

zatrzymała – Tylko pamiętaj, nie popełnij drugi raz tego samego błędu, chłopcze 
–  ostrzegła go.  – Jeśli  znowu skrzywdzisz  Honey,  tym  razem  będziesz  miał  ze 
mną do czynienia.  

 
Wieczorem,  kiedy  Honey  wróciła  do  domu,  spocona  i  zmęczona,  Lucas 

leŜał na kanapie, oglądając telewizję. ZabandaŜowaną nogę wygodnie wyciągnął 
przed sobą.  

– Co z nogą? – zapytała.  
Jej  widok  sprawił  mu  taką  radość,  Ŝe  z  trudem  powstrzymał  się,  aby  do 

niej nie podejść.  

– Myślę, Ŝe znacznie lepiej – odpowiedział słabym głosem.  
Do pokoju weszła Vera, niosąc na tacy dzbanek mroŜonej herbaty dwie 

szklanki.  

– Tego właśnie potrzebowałam. – Honey z widoczną ulgą osunęła się na 

krzesło. Gospodyni napełniła jedną szklankę i podała ją Honey.  

– Vero, ja teŜ poproszę, oczywiście, jeśli nie masz nic przeciwko temu – 

odezwał się Lucas.  

Spojrzała  na  niego  ponurym  wzrokiem.  Honey  nie  zauwaŜyła  tej 

raptownej zmiany w zachowaniu Very. Roześmiała się.  

–  Cieszę  się,  Ŝe  dobrze  się  czujecie  w  swoim  towarzystwie.  Vero,  co 

sądzisz o nodze Lucasa? 

Vera usiadła przy stoliczku.  
– Nie wygląda to najlepiej – odpowiedziała, spuszczając wzrok na ziemię.  
Honey podniosła brwi ze zdziwienia.  
– Naprawdę, ale to chyba nic powaŜnego? 
– No cóŜ. – Vera popatrzyła na niego, napełniając herbatą drugą szklankę. 

– Sądzę, Ŝe powinien zostać tu kilka dni. MoŜe mu się przecieŜ pogorszyć.  

– Kilka dni? Myślałam, Ŝe to była tylko drobnostka.  
–  Zaraz  po  twoim  wyjeździe  poczułem  się  znacznie  gorzej.  –  Lucas 

wtrącił  się  do  rozmowy.  –  Wygląda  to  dosyć  nieprzyjemnie,  o  ile  mogę  coś 

background image

powiedzieć.  

Honey wydawała się zaskoczona.  
– Strasznie cię jeszcze raz przepraszam. Nie wiedziałam. Mocno boli? 
– Trochę. Ale wytrzymam – odpowiedział dziarskim głosem.  
–  Vero,  dlaczego  nie  zrobiłaś  Lucasowi  jednego  z  tych  drinków,  które 

zawsze  podawałaś  ojcu  podczas  jego  ataków  reumatyzmu?  Pamiętasz,  to  z 
gorącego grogu.  

– W taki upał? – zdziwiła się Vera.  
–  Tutaj  w  środku  wcale  nie  jest  tak  gorąco.  Poza  tym,  jestem  przecieŜ 

odpowiedzialna  za  ten  wypadek,  a  nic  innego  nie  moŜemy  teraz  zrobić.  Nie 
masz chyba nic przeciwko temu? 

Vera spojrzała na niego.  
–  Nie,  nie  mam  –  mruknęła  pod  nosem,  chociaŜ  jej  spojrzenie 

wskazywało, Ŝe myśli zupełnie inaczej. Skierowała się do drzwi; długo słyszeli, 
jak szła wolno korytarzem.  

Honey uśmiechnęła się do Lucasa i wypiła łyk mroŜonej herbaty.  
–  Kiedy  tylko  spróbujesz  grogu  Very,  od  razu  zapomnisz  o  bólu  – 

zaŜartowała  i  spojrzała  na  zegarek.  –  Powinnam  szybko  skoczyć  pod  prysznic, 
jeszcze przed kolacją. Wspominałam ci, Ŝe Eryk przyjdzie do nas wieczorem.  

Zakrztusił się nagle herbatą.  
– Eryk – powtórzył niewyraźnie.  
–  Opowiedziałam  mu  o  twoim  wypadku  i  o  tym,  Ŝe  zostaniesz  u  mnie 

parę dni. Chciał koniecznie spotkać się z tobą i dlatego zaprosiłam go na kolację 
– kontynuowała. – MoŜe być w kaŜdej chwili, więc lepiej juŜ pójdę do łazienki.  

Wstała  i  ruszyła  w  stronę  schodów.  Przy  drzwiach  zatrzymała  się, 

przepuszczając Verę.  

–  Proszę,  oto  twoje  lekarstwo.  –  Gospodyni  energicznie  postawiła 

szklankę przed Lucasem. – Smacznego – dodała przez zaciśnięte zęby.  

Honey nie zauwaŜyła aluzji ukrytej w wypowiedzi Very.  
–  Idę  wziąć  prysznic,  Vero.  Zaraz  Eryk  przyjdzie  na  kolację.  Nie  masz 

chyba nic przeciwko temu? 

Vera potrząsnęła głową.  
–  Czy  mogłabyś  jeszcze  podłoŜyć  poduszkę  pod  tę  chorą  nogę  Lucasa? 

Tak jest mu chyba niewygodnie.  

– Uhm – brzmiała odpowiedź.  
–  Spróbuj  znaleźć  teŜ  telepilota,  gdyŜ  nie  chcę,  aby  Lucas  musiał 

podchodził  do  telewizora.  –  Spojrzała  na  niego.  –  A  ty  zarezerwuj  sobie  parę 
dni.  Zostaniesz  tutaj  tak  długo,  dopóki  nie  wyleczysz  całkowicie  nogi.  Vera 
dotrzyma ci towarzystwa.  

Odwróciła  się  i  opuściła  pokój,  nie  dostrzegając  spojrzenia,  jakim 

obrzuciła ją gospodyni.  

background image

Honey  weszła  pod  prysznic.  Gorący  strumień  wody,  niczym  zmysłowy 

obłok, sprawił jej duŜą przyjemność. Z zamkniętymi oczyma namacała butelkę 
szamponu.  Polała  go  sobie  na  głowę.  Zapach  szamponu  nieoczekiwanie 
przypomniał jej dzieci. Uśmiechnęła się łagodnie.  

Tęskniła  za  nimi.  Często  liczyła  dni  dzielące  ją  od  ich  powrotu.  Nieraz 

chciała juŜ wziąć samochód i pojechać na obóz, aby je zobaczyć, ale wiedziała, 
Ŝ

e  Todd  nie  wybaczyłby  jej  tego.  Nieustannie dręczyła  ją  myśl,  Ŝe  są  za  małe, 

aby  pozostawały  przez  dwa  tygodnie  bez  jej  opieki.  Mimo  wszystko 
zdecydowała się je wysłać na ten obóz. Nie chciała zadręczać dzieci, postępując 
tak, jak jej ojciec.  

„Jakoś  przeŜyję  jeszcze  ten  jeden  tydzień”  –  pomyślała.  Dalej  będzie 

wysyłała  kartki  pocztowe  i  paczki,  nie  odwiedzi  jednak  obozu.  Zresztą,  miała 
teraz  pełne  ręce  roboty,  od  kiedy  pojawił  się  Lucas.  Musi  przecieŜ 
uporządkować parę spraw.  

Honey  spłukała  włosy  i  zaczęła  namydlać  ciało.  Ani  przez  chwilę  nie 

przestawała myśleć o siedzącym na dole męŜczyźnie, który znów pojawił się w 
jej Ŝyciu, wprowadzając tyle zamieszania.  

„Chyba  oszalałam,  zapraszając  go  do  swojego  domu”  –  stwierdziła. 

Wtedy  uznała  to  nawet  za  niezły  pomysł,  ale  teraz,  kiedy  okazało  się,  Ŝe 
zostanie  u  niej  dłuŜej,  niŜ  pierwotnie  planowała,  trochę  się  tego  obawiała. 
Wspólny obiad z pewnością rozbudzi wspomnienia, przypomni spędzone razem 
chwile.  Honey  wzruszyła  się.  Ostatnio  większość  czasu  pochłaniało  jej 
powstrzymywanie się od płaczu. Ciągle myślała o nim. Pamiętała ich pierwsze 
spotkanie, gdy wręczył Jej czek i zaprosił na obiad.  

Tej  nocy  poszła  z  nim  do  łóŜka.  Zawsze,  kiedy  to  sobie  przypominała, 

czuła  się  trochę  skrępowana.  Na  pewno  nie  zwierzy  się  nigdy  z  tego  córce. 
Wtedy  jednak  wydawało  jej  się  czymś  naturalnym  zakończyć  wieczór  w 
ramionach  męŜczyzny.  To  przecieŜ  ona  zasugerowała,  aby  poszli  do  niego. 
Pamiętała, jak Lucas zdziwił się tą propozycją. Na samo wspomnienie oblała się 
rumieńcem.  

W głębi duszy jednak zdawała sobie sprawę, Ŝe teraz teŜ by tak postąpiła. 

Lucas jako kochanek był dla niej bardzo czuły. Tak długo pieścił ją i całował, aŜ 
poczuła  się  całkowicie  bezpieczna  w  jego  ramionach.  Rozumiał  jej  obawy, 
kiedy  delikatnie  muskał  ustami  całe  jej  ciało,  brzuch,  piersi,  pośladki,  uda.  W 
końcu zanurzył swoją twarz w złocistych lokach na podbrzuszu. A gdy przeŜyła 
pierwszy  w  swoim  Ŝyciu  orgazm,  wiedziała  juŜ,  Ŝe  major  oszukał  ją, 
opowiadając  o  tym,  co  moŜe  się  zdarzyć  w  stosunkach  między  kobietą  i 
męŜczyzną.  

Nie  czuła  się  wcale  winna,  wprost  przeciwnie,  miała  wraŜenie,  jakby 

niebo się przed nią otworzyło. Przekonała się, Ŝe jest zdolna do miłości, miłości, 
której  tak  bardzo  brakowało  jej  u  rodziców.  Nie  poczuła  Ŝadnego  bólu,  kiedy 

background image

wszedł  w  nią.  Ogarnęła  ją  rozkosz,  jakiej  nigdy  przedtem  nie  zaznała.  Potem 
Lucas  otarł  jej  twarz  i  uda  mokrą  chusteczką,  patrząc  na  nią  rozkochanym 
wzrokiem.  Gdy  przycisnął  ją  do  swojej  piersi  i  usłyszała  bicie  jego  serca, 
wiedziała,  Ŝe  go  kocha  miłością,  o  której  pisali  wielcy  poeci.  Nigdy  wcześniej 
nie była bardziej szczęśliwa.  

Gdy  rano  wróciła  do  domu,  ogarnął  ją  strach.  Na  ustach  czuła  jeszcze 

smak  pocałunków  Lucasa,  włosy  miała  potargane.  Major  czekał  na  nią,  tak 
wściekły jak nigdy. Wzdrygnęła się na samą myśl o tym, co wtedy przeŜywała. 
Był  z  nią  jednak  Lucas,  stał  przed  ojcem,  którego  tak  się  bała  i  nienawidziła 
jednocześnie.  

–  Nigdy  juŜ  nie  pozwolę  ci  jej  skrzywdzić.  –  Lucas  zasłaniał  ją  przed 

majorem własnym ciałem. – Ona zostanie moją Ŝoną.  

Honey  była  tak  dumna  z  niego,  Ŝe  nawet  nie  zwróciła  uwagi,  iŜ  Lucas 

oficjalnie  się  jej  przecieŜ  nie  oświadczył.  On  tymczasem  pokiwał  głową  i 
powiedział z sarkazmem: 

– Zresztą, majorze, Honey nosi juŜ pod sercem twojego wnuka.  
Ojciec  o  mało  nie  dostał  ataku,  kiedy  usłyszał  te  wiadomość.  Po  raz 

pierwszy widziała, jak desperacko usiłował zachować zimną krew. Zaczerwienił 
się.  

–  W  takim  razie  bierz  ją  –  zdecydował.  –  Teraz  nikt  juŜ  jej  nie  zechce. 

Niech wiec zostanie z synem pakowacza mięsa.  

Honey opuściła dom rodzinny, zabierając ze sobą tylko tę jedną sukienkę, 

którą  miała  na  sobie.  Lucas  obiecał  następnego  dnia  uzupełnić  jej  garderobę. 
Kupił  Honey  takie  same  płócienne  rzeczy,  jakie  nosiła  całe  Ŝycie.  Nie 
powiedziała  mu,  Ŝe  bardzo nie lubi  tego stylu,  po  prostu nie  chciała  zrobić  mu 
przykrości.  

– Nikt nie moŜe mi zarzucić, Ŝe nie jestem w stanie ubrać cię tak dobrze, 

jak ojciec – stwierdził z dumą.  

Poprosiła go takŜe, aby pomógł jej wybrać bieliznę i do dzisiaj pamiętała, 

jak się ucieszył, gdy zobaczył ją w tych rzeczach, które sam zaproponował.  

Pobrali  się  dwa  dni  później  w  Sweetbriar.  Jedynym  świadkiem  był 

przyjaciel  Lucasa,  Max.  Swój  miesiąc  miodowy  spędzili  w  małym  mieście  w 
Meksyku.  Cafe  dni  leŜeli  na  tarasie  hotelu,  opalając  się,  nocami  zaś  długo  się 
kochali.  

Doskonale  pamiętała,  jak  pewnej  nocy,  kiedy  juŜ  odpoczywali  po 

miłosnych  uniesieniach,  Lucas  powiedział  jej,  ze  ma  twarz  anioła,  a  ciało 
prostytutki. Długo potem płakała w poduszkę, nie rozumiała, jak moŜna mówić 
takie  komplementy  kobiecie.  Marzyła  o  tym,  aby  powiedział,  Ŝe  jest  pełna 
wdzięku  jak  polny  kwiatek  albo  przyrównał  jej  urodę  do  górskiego  kryształu. 
Lucas  nie  naleŜał  jednak  do  męŜczyzn,  którzy  w  ten  sposób  adorują  kobiety. 
Słowa,  jakie  jej  szeptał,  gdy  się  kochali,  w  niczym  nie  przypominały  tych 

background image

pięknych  opisów  miłości,  znanych  z  literatury  i  których  oczekiwała  od 
wyśnionego  kochanka.  Były  tak  ostre,  Ŝe  jeszcze  dzisiaj  na  ich  wspomnienie 
oblewała się rumieńcem.  

Z  prysznica  zaczęła  lecieć  zimna  woda.  Honey  zadrŜała,  a  sutki  na  jej 

piersiach  skurczyły  się.  „Ciekawe,  czy  to  efekt  zimna,  czy  teŜ  marzeń  o 
Lucasie”  –  pomyślała.  Lucas  zawsze  oddziaływał  na  nią  w  określony  sposób. 
DrŜała  w  jego  ramionach,  a  jej  rozpaloną  twarz  oblewał  rumieniec.  Wewnątrz 
czuła  dreszcze  podniecenia,  delikatne  ciepło  rozpływało  się  po  jej  ciele, 
sprawiając, Ŝe stawała się uległa.  

W  jej  oczach  znów  pojawiły  się  łzy.  Czy  Lucas  domyślał  się,  co 

przeŜywała,  odkąd  przyjechał  do  miasta?  Cały  czas  próbowała  zachować 
pozory. Chciała uchodzić za kobietę zdecydowaną, niezaleŜną, która juŜ dawno 
zapomniała o przeszłości. Czasami nawet udawało jej się przekonać o tym samą 
siebie.  Miłość  do  tego  męŜczyzny  przypominała  Honey  wietrzną  ospę,  gdy 
gorączka  opada,  ale  człowiek  ciągle  ma  ochotę  się  podrapać.  Tak,  wciąŜ  go 
pragnęła.  

Dwadzieścia  minut  później  Honey  zeszła  na  dół,  ubrana  w  śnieŜnobiałe 

szorty  i  czerwoną  bluzkę,  zrobioną  na  drutach.  Miała  delikatny  makijaŜ,  a  jej 
włosy były jeszcze mokre.  

„Nigdy nie wyglądała piękniej” – pomyślał Lucas. Jej policzki przybrały 

kolor  bluzki,  a  oczy  błyszczały  jak  klejnoty.  Nie  zdąŜył  jej  jednak  tego 
powiedzieć, zadzwonił bowiem dzwonek u drzwi i Honey pobiegła otworzyć.  

–  Lucasie,  to  jest  Eryk  Severnson  –  przedstawiła  wysokiego  blondyna. 

Lucas  podparł  się  nogą  leŜącą  na  poduszce  i  wyciągnął  dłoń,  którą  młody 
męŜczyzna serdecznie uścisnął.  

–  Bardzo  chciałem  cię  poznać  –  powiedział  z  wyraźnym  szwedzkim 

akcentem. – Honey wiele mi o tobie opowiadała.  

Lucas nie bardzo wiedział, jak zareagować, zaskoczony wzrostem Eryka. 

Sam był dość wysoki, mierzył prawie sto dziewięćdziesiąt centymetrów i rzadko 
musiał  podnosić  głowę  do  góry  podczas  rozmowy  z  drugą  osobą,  ale  ten 
złotowłosy olbrzym  przewyŜszał go o dobrych dwadzieścia centymetrów. Poza 
tym zbudowany był jak atleta.  

„Od  kiedy  to  Honey  lubi  kulturystów?  –  pomyślał.  –  Ten  facet  z 

pewnością bierze sterydy” – pocieszył się w duchu.  

–  Miło  mi  –  odpowiedział,  wiedząc,  Ŝe  tym  razem  kłamie.  Ciekawe, 

dlaczego  Eryk  chciał  się  z  nim  spotkać?  Chyba  nie  był  zadowolony  z  jego 
obecności  pod  tym  dachem?  Szczery  uśmiech  na  twarzy  Europejczyka 
wskazywał jednak coś innego.  

–  Słyszałem,  Ŝe  miałeś  dzisiaj  wypadek.  –  Eryk  spojrzał  na 

zabandaŜowaną nogę. – To nic powaŜnego, prawda? 

Lucas potrząsnął przecząco głową.  

background image

– Chyba nie, to tylko mała kontuzja.  
– Vera sądzi inaczej. Lucas musi odpocząć. Poprosiłam go, aby został tu, 

aŜ wyzdrowieje. – Honey stanęła obok Eryka.  

Lucas  uwaŜnie  obserwował  reakcje  młodego  męŜczyzny,  kiedy  Honey 

podeszła  do  niego.  Spostrzegł  nagle,  Ŝe  oboje  tworzą  idealną  parę.  Jasnowłosi, 
ogorzali od pracy na świeŜym powietrzu. Zaciekawiło go, ile czasu Eryk spędzał 
z Toddem i Melissą i czy kiedykolwiek wzięto go za ich ojca. One teŜ przecieŜ 
miały  takie  jasne  włosy.  Zacisnął  zęby  ze  złością.  Z  trudem  powstrzymał  się, 
aby nie wstać i nie zapytać, czy coś ich nie łączy.  

Na  szczęście  Vera  przerwała  jego  rozwaŜania,  wchodząc  do  salonu  i 

informując,  Ŝe  kolacja  juŜ  gotowa.  Eryk  podszedł  do niego  i  zaoferował  swoją 
pomoc.  

– Nie jestem przecieŜ inwalidą. – Lucas zsunął się z kanapy i pokuśtykał 

w stronę drzwi.  

–  Oczywiście.  Nie  chciałem  cię  urazić.  Po  prostu  nie  wiemy,  jak  to 

wygląda. Jeśli się zgodzisz, to zabiorę cię jutro do kliniki. Mamy ubezpieczenie 
od tego rodzaju zdarzeń, wiesz chyba o tym? 

Lucas zatrzymał się w pół drogi.  
–  W  porządku,  wezmę  je.  Pewnie  boisz  się,  Ŝebym  nie  wytoczył  ci 

procesu.  

– Lucasie! – Honey rozdzieliła dwóch męŜczyzn. – Przestań! Nie obraŜaj 

moich gości.  

–  Daj  spokój.  –  Przerwał  Eryk.  –  Jestem  pewny,  Ŝe  Lucas  nie  miał  nic 

złego na myśli.  

Lucas  spostrzegł  wyraz  dezaprobaty  na  twarzy  Honey  i  zorientował  się, 

Ŝ

e tym razem przesadził.  

– Honey ma racje – powiedział w końcu. – Nie chciałem być niegrzeczny. 

Przepraszam  za  to,  co  powiedziałem.  –  Przerwał,  czując  się  jak  skarcony 
uczniak. – Czuję się trochę sfrustrowany. Będę przecieŜ przykuty do łóŜka przez 
pewien  czas.  –  Wyciągnął  rękę  do  Eryka.  –  Mam  nadzieję,  Ŝe  nie  Ŝywisz  do 
mnie urazy.  

Szwed nie wahał się ani chwili.  
– Oczywiście, Ŝe nie. – Mocno uścisnął podaną dłoń.  
–  Na  pewno  martwisz  się  o  swoje  interesy?  –  zapytał  juŜ  w  jadalni, 

przysuwając krzesło Lucasowi. – Gdybym tylko mógł ci w czymś pomóc...  

Lucas  kompletnie  nie  wiedział,  co  o  tym  wszystkim  sądzić.  Czy  Eryk 

chciał  rzeczywiście  się  z  nim  zaprzyjaźnić,  czy  moŜe  jednak  bał  się  procesu  o 
odszkodowanie? 

–  Mam  duŜo  pracy  związanej  z  wykończeniem  domu  –  stwierdził.  – 

Pragnę się z tym uporać, zanim Todd i Melissa wrócą z obozu.  

– Przepraszam was na momencik – wtrąciła Honey. – Sprawdzę, czy Vera 

background image

mnie przypadkiem nie potrzebuje.  

Zniknęła za obrotowymi drzwiami.  
–  A  co  konkretnie  musisz  zrobić?  –  zapytał  Eryk,  siadając  na  swoim 

krześle.  

–  Skończyć  malowanie,  powiesić  firanki  i  zasłonki  na  oknach  i 

oczywiście kupić meble, chociaŜ, prawdę powiedziawszy, za bardzo się na tym 
nie znam.  

– Doskonale cię rozumiem. Kiedy ja się meblowałem, poprosiłem Honey 

o pomoc. Powinieneś uczynić to samo.  

– JuŜ to zrobiłem, ale nie zgodziła się. – Lucas ściszył nagle głos.  
Honey  pchnęła  obrotowe  drzwi  i  weszła  do  jadalni,  niosąc  w  rękach 

półmisek z wołowiną w warzywach. Eryk nie tracił jednak czasu.  

– Jak mogłaś odmówić Lucasowi pomocy w urządzeniu domu? – zapytał.  
Pytanie  to  tak  zaskoczyło  Honey,  Ŝe  zatrzymała  się  na  środku  pokoju.  – 

Co? 

–  Lucas  ma  problemy  z  wyborem  mebli  do  swojego  domu,  a  ty  mu  nie 

chciałaś doradzić.  

Honey spojrzała z gniewem na Lucasa. Zdenerwowało ją to, Ŝe poruszył 

ten temat przy jej wspólniku. Roześmiała się nerwowo.  

– Nie jestem przecieŜ dekoratorką wnętrz.  
– Ale mnie jednak pomogłaś! 
–  Proponowałem  nawet,  Ŝe  jej  zapłacę  –  dodał  Lucas,  nie  zwaŜając  na 

ostrzegawcze spojrzenia Honey.  

– Dobrze, dobrze – przerwała ostro. – Pomogę. Podsunęła mu półmisek.  
– NałóŜ sobie – zaproponowała z zaciśniętymi zębami.  
„Znów  dopiął  swego”  –  pomyślała.  Tym  razem  podpuścił  Eryka. 

Ciekawe, czy Szwed zorientował się w tej grze? Nie, był zbyt na to naiwny, aby 
dostrzec metody, jakimi posługiwał się Lucas. Oczywiście mogła mu wszystko 
wyjaśnić,  ale  jeszcze  pomyśli,  Ŝe  jest  zbyt  podejrzliwa  i  traktuje  Lucasa 
opryskliwie.  Ba,  mógł  nawet  posądzić  ją  o  to,  Ŝe  chce  znowu  uciec  przed 
Lucasem. Pragnęła tego uniknąć, zwłaszcza Ŝe niewiele by się pomylił.  

Odetchnęła  głęboko.  Poczekała  przez  chwilę,  aŜ  Lucas  nałoŜy  sobie 

mięso  z  półmiska,  który  mu  podała.  Wyglądał  tak  niewinnie.  Nikt  nie 
domyśliłby się, do czego jest zdolny.  

„On doskonale wie, co robi” – pomyślała. Oszukał Eryka, z nią jednak mu 

się  nie  uda.  Uśmiechnęła  się  słodko.  Postanowiła,  Ŝe  nie  sprawi  mu 
przyjemności, pokazując, jak bardzo to wszystko przeŜywa.  

–  Pomogę  ci  –  powtórzyła.  –  Prawdę  powiedziawszy,  zamierzałam  to 

uczynić,  zwłaszcza  po  tym,  co  cię  spotkało.  Rano  zamówię  dwóch  malarzy,  a 
kiedy noga się zagoi, pojedziemy razem do salonu meblowego. Co ty na to? 

– Wspaniale. Dziękuję, Honey. Naprawdę doceniam twoje poświęcenie. – 

background image

Z trudem powstrzymał się od triumfalnego uśmiechu.  

Kolacja  upłynęła  w  miłej  atmosferze  i  Lucas,  ku  swojemu  zaskoczeniu, 

odkrył, Ŝe polubił Eryka. Oczywiście w dalszym ciągu uwaŜnie go obserwował. 
Przypatrywał  się  wszystkim  gestom  i  spojrzeniom,  które  mogłyby  zdradzić,  co 
właściwie łączy Honey i Eryka.  

„Jeśli  coś  między  nimi  było,  to  są  bardzo  dyskretni”  –  pomyślał. 

Zaniepokoił  się,  kiedy  Szwed  zaczął  opowiadać  o  swojej  ojczyźnie.  Ten 
męŜczyzna  mocno  tęsknił  za  swoją  rodziną,  przyjaciółmi,  krajem  swoich 
przodków.  

W  pewnym  momencie  Honey  przechyliła  się  w  jego  kierunku  i  swoją 

szczupłą  dłonią  przykryła  dłoń  Eryka.  Na  ten  widok  Lucas,  mając  usta  pełne 
wołowiny, omal się nie zakrztusił. Po chwili przeprosił wszystkich, przeszedł do 
drugiego pokoju i znowu połoŜył się na kanapie. Nie chciał być świadkiem tego, 
jak Honey umawia się z Erykiem. Jako rozwódka miała do tego pełne prawo, ale 
Lucas nie potrafił się z tym pogodzić.  

„Czy  poszli  juŜ  razem  do  łóŜka?”  –  zastanawiał  się.  Czy  Eryk  poznał  ją 

równie  dobrze,  jak  on  podczas  pięciu  lat  ich  małŜeństwa?  Ogarnął  go  smutek. 
Nie wyobraŜał sobie Honey w ramionach innego męŜczyzny.  

Było jeszcze wcześnie, kiedy Eryk poŜegnał się i Lucas z zadowoleniem 

obserwował  znikającą  w  alejce  wysportowaną sylwetkę  Szweda.  W  tym  czasie 
Honey  pomagała  Verze  w  kuchni  posprzątać  po  kolacji.  Potem  przyszła  do 
salonu i usiadła naprzeciwko Lucasa.  

–  Powinnam  przekonać  Verę,  aby  przestała  zajmować  się  juŜ  domem  – 

odezwała się. – Jest juŜ stara i nie daje rady. Ale ilekroć proszę ją o to, zawsze 
twierdzi, Ŝe ma jeszcze dość siły i energii.  

Spostrzegła nagle album fotograficzny leŜący na stoliku.  
– Widzę, Ŝe oglądasz zdjęcia dzieci.  
– A tak. Szybko rosną.  
–  Powinieneś  zobaczyć,  jak  szybko  wyrastają  ze  swoich  rzeczy.  – 

Roześmiała się głośno.  

Lucas  zastanowił  się,  czy  Honey  stać  było  na  zakup  nowych  ubrań  dla 

Todda  i  Melissy.  Nie  zapytał  jednak  o  to.  Wysyłał,  co  prawda,  czek  kaŜdego 
miesiąca,  ale  z  pewnością  przy  takich  kłopotach  finansowych,  jakie  ostatnio 
przeŜywała, nie była to zbyt wielka pomoc.  

–  Nie  zdawałem  sobie  sprawy,  ile  dla  mnie  znaczą,  dopóki  ich  nie 

straciłem – powiedział. – Proszę, opowiedz mi o nich.  

background image

ROZDZIAŁ 6 

 
Po  chwili  Honey  uśmiechnęła  się  i  usiadła  wygodnie  na  krześle. 

Uwielbiała  opowiadać  o  swoich  dzieciach,  często  pokazywała  znajomym  ich 
fotografie. Była z nich dumna i nie wstydziła się tego. Wiedziała, Ŝe Lucas jest 
bardzo spragniony wszystkich wiadomości o Toddzie i Melissie.  

–  Od  czego  by  tu  zacząć?  –  zastanawiała  się.  –  Wspominałam  ci  juŜ 

chyba, Ŝe Todd gra w szkolnej lidze baseballa.  

– Na jakiej pozycji? 
– Na trzeciej bazie. Todd wolałby, co prawda, rzucać piłką, ale, zdaniem 

trenera, jest na to jeszcze za słaby.  

Lucas  słuchał  i  próbował  jednocześnie  wyobrazić  sobie,  co  czuje  jego 

syn, nie grając na wymarzonej pozycji i zdał sobie nagle sprawę, Ŝe kompletnie 
nie wie, o czym moŜe myśleć ośmioletni chłopiec. Przez tyle lat zaabsorbowany 
sprawami zawodowymi, tak mało czasu poświęcał swoim dzieciom i Ŝonie. Nie 
znał ich marzeń i zainteresowań.  

– W tym roku zamierza zapisać się do druŜyny skautów – kontynuowała 

Honey.  –  A  Melissa,  jak  tylko  dorośnie,  pragnie  zostać  samarytanką.  Oboje 
bardzo  lubią  takie  rzeczy.  Uwielbiają  takŜe  zabawy  na  świeŜym  powietrzu. 
Dlatego  właśnie,  pomimo  pewnych  obaw,  wysłałam  je  na  obóz  wędrowny 
zorganizowany przez naszą parafię.  

– Jakie masz obawy? 
– Wiesz, Melissę puściłam dopiero pierwszy raz samą. Wydaje mi się, Ŝe 

nie jest jeszcze na to wystarczająco duŜa.  

–  Nie  sądzę,  przecieŜ  to  juŜ  mała  kobietka.  –  Lucas  starał  się  uspokoić 

Honey.  

–  Nie  masz  pojęcia,  ile  zdrowia  kosztowała  mnie  ta  decyzja...  i  nadal 

kosztuje. Ale postanowiłam podarować jej trochę wolności pomimo jej młodego 
wieku.  Nie  chce,  aby  dorastała  w  takich  warunkach  jak...  –  Przerwała  nagle. – 
Nigdy nie będę jedną z tych przewraŜliwionych matek, które nadmiarem troski 
dręczą swoje dzieci.  

Zrobiło  mu  się  przykro,  gdy  zorientował  się,  Ŝe  nawiązała  do  własnego 

dzieciństwa.  

– Daj spokój, wszystko się dobrze ułoŜy – powiedział po chwili.  
–  Mam  nadzieje,  Ŝe  zaprzyjaźni  się  z  innymi  dziećmi  –  mówiła  dalej.  – 

Jest raczej nieśmiała i skryta. Trudno jej nawiązać kontakt z rówieśnikami.  

–  Nie  wyobraŜam  sobie  nieśmiałej  Melissy  –  oburzył  się.  –  Zawsze 

wydawała się taka towarzyska, otwarta na otaczający ją świat. Typowa córeczka 
tatusia  –  dodał  z  dumą  w  głosie.  –  Pamiętam,  jak  płakała,  kiedy  była  jeszcze 
malutka.  Brałem  ją  wtedy  ze  sobą  do  łóŜka,  razem  słuchaliśmy  muzyki,  a  ona 

background image

zawsze zasypiała na moich rękach.  

Honey  miała ochotę przypomnieć mu zupełnie inne sytuacje, gdy, zajęty 

pracą, nie mógł znaleźć czasu dla własnej córki, a Melissa godzinami wyglądała 
przez okno, czekając na ukochanego tatusia. Nie powiedziała jednak tego.  

–  Wydaje  mi  się,  Ŝe  zabawa  z  innymi  dziećmi  nie  sprawia  jej 

przyjemności. Często się z nimi bije. Nie mam pojęcia, dlaczego tak postępuje. 
MoŜe  chce  zwrócić  na  siebie  uwagę.  W  kaŜdym  razie  ta  sytuacja  powoduje 
masę kłopotów w szkole.  

Twarz  Lucasa  wyraŜała  zaniepokojenie.  Honey  zaczęła  zastanawiać  się, 

czy  nie  powiedziała  mu  za  duŜo.  Co  prawda,  wcześniej  czy  później  Lucas 
dowiedziałby się o problemach z Melissą i miał do tego pełne prawo, ale...  

Pytanie  Lucasa  przerwało  jej  rozwaŜania.  –  To  chyba  nic  powaŜnego, 

prawda? 

– Nie wiem. – Wzruszyła ramionami.  
– Jak to nie wiesz? 
– Naprawdę nie wiem – powtórzyła.  
Honey,  widząc,  Ŝe  Lucas  coraz  bardziej  się  denerwuje,  zdecydowała  nie 

trzymać  go  dłuŜej  w  nieświadomości  i  postanowiła  ostatecznie  wyjawić 
wszystkie problemy, jakie miała z Melissą.  

– Zapisałam ją na wizytę do wybitnego specjalisty za trzy tygodnie.  
– A czym, do cholery, on się zajmuje? Honey westchnęła głęboko.  
– To psycholog dla dzieci. Lucas przeraził się.  
– Wysyłasz sześcioletnią dziewczynkę do psychologa. – Nie pozwolił jej 

przerwać. – Na Boga, Honey, czy ty nie przesadzasz? 

Honey spojrzała na niego z wyrzutem.  
–  Nie  sądzę.  Uwierz  mi,  długo  nad  tym  myślałam,  ale  Melissa  sprawia 

takŜe inne kłopoty. Zabiera cudze rzeczy.  

– Czego to dzieci nie robią – zbagatelizował.  
–  To  staje  się  powoli  jej  przyzwyczajeniem.  Wynosi  z  domu  róŜne 

przedmioty, ale przede wszystkim – i to mnie najbardziej martwi – przywłaszcza 
sobie rzeczy naleŜące na przykład do nauczycieli. W sklepie nie mogę spuścić z 
niej oka, aby czegoś nie ukradła.  

–  Prawdopodobnie  chce  na  siebie  zwrócić  uwagę,  Honey.  Teraz  cięŜko 

pracujesz i z pewnością nie poświęcasz jej wystarczającej ilości czasu. Nie tylko 
jej zresztą – dodał.  

– Wiem, Ŝe całą winę zwalasz na moją pracę – powiedziała spokojnie.  
Czuła  jednak,  jak  powoli  ogarnia  ją  irytacja,  taka  jak  w  czasie  obiadu, 

kiedy  Lucas  przekonał  Eryka  i  obydwaj  nakłaniali  Honey,  aby  pomogła 
Lucasowi w urządzeniu domu.  

–  Czy  nigdy  nie  przyszło  ci  do  głowy,  Ŝe  to  ty  moŜesz  być  przyczyną 

całej tej historii? 

background image

– W jaki sposób? PrzecieŜ widziałem ją w zeszłym roku tylko parę razy.  
– Właśnie dlatego.  
Lucas  zdenerwował  się,  opuścił  nogi  na  podłogę  i  oparł  się  łokciami  o 

kolana.  

– Nie odwracaj kota ogonem, Honey – zaoponował. – Starałem się przez 

ten  rok  spotykać  z  dziećmi  tak  często,  jak  tylko  mogłem.  Gdybyś  została  w 
Houston, byłoby mi wygodniej.  

– Wygodniej! 
Gwałtownie się podniosła. Jej policzki przybrały barwę czerwonej bluzki, 

którą miała na sobie.  

–  Wygodniej!  –  powtórzyła  z  naciskiem,  kładąc  ręce  na  biodrach.  – 

Znalazłbyś wytłumaczenie, nawet gdyby mieszkały z tobą pod jednym dachem! 
– prawie krzyknęła.  

TakŜe wstał, przez chwilę zapominając o chorej nodze.  
– Nie zaprzeczysz chyba, Ŝe mieszkając tak daleko od siebie, stwarzamy 

pewne  trudności.  A  poza  tym,  nie  mogę,  tak  jak  większość  ludzi,  wyjechać  z 
miasta w weekend. Wtedy mam najwięcej pracy.  

–  O  tak,  dokładnie  pamiętam,  jak  wiele  weekendów  spędzałeś  poza 

domem  –  szepnęła  ironicznie.  –  Nie  wspominając  o  pozostałych  pięciu  dniach 
tygodnia.  I  nocach  –  dodała.  –  Nie  zapomnieliśmy,  jak  przez  wiele  nocy 
musiałeś cięŜko pracować.  

Zacisnął dłonie.  
– To był mój zawód.  
– Nie, Lucasie, to było twoje Ŝycie.  
Honey  drgnęła  wyraźnie  przestraszona.  Lucas  z  powrotem  usiadł  na 

kanapie.  

–  To  była  moja  praca  –  powtórzył  juŜ  znacznie  spokojniej.  –  Dobrze 

wiesz,  Ŝe  cię  nie  oszukiwałem  i  nie  przesiadywałem  pijany  w  barach.  CięŜko 
harowałem,  aby  zapewnić  odpowiedni  poziom  Ŝycia  naszej  rodzinie. 
Zaakceptowałaś to przecieŜ.  

Usiadła na krześle, a jej twarz przybrała łagodniejszy wyraz.  
–  Zaakceptowałam  to.  Dobrze  wiem,  Ŝe  robiłeś  wszystko  tak,  jak 

potrafiłeś najlepiej. I doceniam to.  

Spojrzał na nią zdziwiony.  
– Chyba jednak nie w pełni – zauwaŜył gorzko. – Odeszłaś ode mnie.  
–  Czułam  się  zmęczona  samotnością  –  wyjaśniła.  –  Zmęczona 

spędzaniem całych dni i wieczorów tylko z naszymi dziećmi, a kiedy ty wróciłeś 
wreszcie w nocy do domu, mogłam tylko patrzeć, jak zasypiasz na kanapie zbyt 
znuŜony, by robić coś innego. W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, Ŝe w 
gruncie  rzeczy  spełniam  jedynie  role  piastunki  dla  naszych  maleństw.  Jeszcze 
przed  ich  urodzeniem  często  wyobraŜałam  sobie  nasze  wspólne  spacery, 

background image

wyjazdy  na  pikniki.  Bardzo  ci  zazdrościłam,  Ŝe  codziennie  spotykałeś  się  z 
interesującymi  ludźmi,  robiłeś  ciekawe  rzeczy,  podczas  gdy  ja  siedziałam  w 
domu  z  dziećmi.  Nie  dlatego,  Ŝebym  ich  nie  kochała  –  szybko  dodała.  –  Ale 
nigdzie  nie  chodziłam,  byłam  odizolowana  od  świata...  i  skrępowana  jak  w 
okresie dorastania. Czy wiesz, co to znaczy? Zastanawiałeś się kiedyś nad tym, 
co  czuje  człowiek,  który  nie  ma  do  kogo  otworzyć  ust,  który  nie  zrealizował 
swoich  marzeń  tylko  dlatego,  Ŝe  nie  mógł  robić  tego,  na  co  naprawdę  miał 
ochotę?  Bałam  się  podjąć  najprostszą  decyzję  bez  twojej  akceptacji. 
Skończyłam  dwadzieścia  pięć  lat,  a  kompletnie  nie  znałam  Ŝycia.  Przerwała  i 
wzięła głęboki oddech.  

– Przypuszczam, Ŝe teraz poznałaś je lepiej.  
– Potrafię sama troszczyć się o siebie – powiedziała z nieukrywaną dumą. 

– I o dzieci.  

W  pierwszej  chwili  chciał  zaoponować  i  udowodnić  Honey,  jak  bardzo 

się myli. Wiedział przecieŜ o bankructwie firmy, którą prowadziła. Ostatecznie 
jednak postanowił nie odgrywać się, mimo Ŝe mocno uraziła jego męską dumę. 
Pokiwał tylko głową i zauwaŜył ironicznie: 

– śycie jest rzeczywiście zabawne, prawda? 
– Co przez to rozumiesz? 
–  Człowiek  pracuje  dzień  i  noc,  wierząc,  Ŝe  coś  osiągnął.  A  w  gruncie 

rzeczy nie ma to Ŝadnego znaczenia – stwierdził niespodziewanie. – W końcu i 
tak wszyscy kończą tak samo – samotni i pełni obaw.  

–  Pełni  obaw?  –  Słowa  Lucasa  zaintrygowały  Honey.  W  ciągu  tylu 

spędzonych  wspólnie  godzin  dopiero  drugi  raz  przyznał  się  do  strachu. 
„Ciekawe, dlaczego” – pomyślała.  

– Boję się, Ŝe straciłem cię na zawsze.  
Honey uciekła spojrzeniem w bok, ale Lucas mówił dalej: 
–  Kiedy  przypomnę  sobie,  jak  dobrze  było  nam  razem,  ogarniają  mnie 

obawy,  Ŝe  nie  przeŜyję  juŜ  nigdy  równie  cudownych  chwil.  A  naprawdę  było 
wspaniale, niezaleŜnie od tego, co teraz twierdzisz.  

Przerwał i podąŜył spojrzeniem za jej wzrokiem. Przez chwilę patrzyli w 

milczeniu przez okno.  

–  Czasami  nawet  myślę,  Ŝe  lepiej  by  się  stało,  gdybyśmy  się  nigdy  nie 

spotkali – dodał po chwili.  

– Dlaczego? – zapytała.  
To ostatnia refleksja Lucasa zaskoczyła ją całkowicie.  
–  Przynajmniej  nie  przeŜywałbym  takich  rozterek  jak  w  tej  chwili.  Nie 

zarzucałbym  sobie  tych  wszystkich  popełnionych  błędów,  przez  które  tyle  w 
Ŝ

yciu straciłem.  

–  Gdybyśmy  nie  byli  razem,  nie  mielibyśmy  Todda  i  Melissy  – 

powiedziała ze smutkiem w głosie.  

background image

Nie  znała  nigdy  Lucasa  od  tej  strony.  Nie  przypuszczała,  Ŝe  jest  taki 

wraŜliwy. Chciała podejść do niego, objąć go i pocieszyć. Wiedziała jednak, Ŝe 
moŜe to się okazać zbyt niebezpieczne.  

– Masz rację, mamy Todda i Melissę. – Uśmiechnął się łagodnie, myśląc 

o swoich dzieciach.  

Bardzo  pragnął  znowu  je  zobaczyć.  Kochały  go  całym  sercem,  czego, 

niestety, nie mógł oczekiwać od Honey.  

– I nikt mi ich nie odbierze – stwierdził.  
Wyprostował się. Poczuł się nagle bardzo zmęczony, bardziej niŜ w ciągu 

tych  kilku ostatnich miesięcy.  Przyjaźń  Honey  i  Eryka  zaniepokoiła  go.  Chciał 
wiedzieć,  co ich  naprawdę łączy,  ale  jednocześnie  zdawał  sobie  sprawę, Ŝe nie 
ma  prawa  zadawać  takich  pytań.  Mógł  jedynie  interesować  się  sprawami 
dotyczącymi ich dzieci.  

Lucas  postanowił  walczyć  z  Honey  o  to,  aby  nie  posyłała  Melissy  do 

psychologa.  UwaŜał,  Ŝe  nie  wolno  małej  dziewczynki  traktować  jak  dziecka 
upośledzonego  tylko  dlatego,  Ŝe  ma  kłopoty  w  kontaktach  z  rówieśnikami. 
„Melissa jest słabiej rozwinięta fizycznie niŜ większość sześciolatków, nic więc 
dziwnego,  iŜ  często  z  nimi  walczy”  –  pomyślał.  Honey  traktowała  zachowanie 
córki  jako  formę  agresji,  podczas  gdy  Melissa  w  rzeczywistości  usiłowała 
znaleźć  swoje  miejsce  w  grupie.  „Dziewczynka  została  tylko  z  matką,  a 
separacja  rodziców  niewątpliwie  odcisnęła  piętno  na  psychice  dziecka”  – 
stwierdził  i  obiecał  sobie  naprawić  wszystko  po  jej  powrocie  z  obozu.  Nagle 
nasunął  mu  się  jeszcze  jeden  wniosek.  „Skoro  Honey  nie  ma  pieniędzy,  to  z 
pewnością  nie  kupuje  małej  zabawek”  –  pomyślał.  Nic  więc  dziwnego,  Ŝe 
dziecko zabiera innym to, czego samo nie dostaje.  

Postanowił  jednak  nie  poruszać  tego  tematu.  Teraz  jego  głowa 

zaprzątnięta była zupełnie innymi sprawami.  

Przez cały czas przed oczyma miał widok Honey i Eryka, śmiejących się i 

serdecznie  rozmawiających.  Ona  dotykała  jego  ręki.  Łączące  ich  stosunki 
wydały  się  Lucasowi  trudne do  zaakceptowania.  Nie  wyobraŜał  sobie  równieŜ, 
jak  zniesie  dalsze  Ŝycie  bez  niej.  W  ciągu  tych  trzech  lat  wierzył,  Ŝe  ich 
separacja ma tylko czasowy charakter. Nawet po chwilowym okresie załamania, 
spowodowanym  ostatecznym  wyrokiem  sądowym,  rozwiązującym  ich 
małŜeństwo, w głębi duszy uwaŜał, Ŝe wszystko moŜna jeszcze naprawić. Miał 
zresztą  w  tym  doświadczenie  wyniesione  z  pracy  zawodowej.  Wiele  razy 
znajdował się w niekorzystnej sytuacji, ale zawsze udawało mu się osiągnąć to, 
co zamierzał. Nie przewidział jednak, Ŝe moŜe pojawić się u boku Honey inny 
męŜczyzna,  zdolny  pokrzyŜować  jego  plany.  Przyjął  to  jako  swego  rodzaju 
wyzwanie.  Do  tej  pory  czuł  się  całkowicie  pewny,  Ŝe  po  tym  wszystkim,  co 
razem  przeŜyli,  Honey  nigdy  nie  pokocha  kogoś  innego.  Teraz  nie  był  juŜ 
pewny  niczego.  Nie  mógł  jednak  ulegać  emocjom,  musiał  zachować  zimną 

background image

krew, tak jak w interesach.  

– Sądzę, Ŝe powinienem pójść juŜ do łóŜka – powiedział w końcu.  
Nie  miał  ochoty  dłuŜej  się  z  nią  sprzeczać  ani  wracać  do  przeszłości. 

Potrzebował  trochę  czasu,  aby  wiele  spraw  rozwaŜyć  od  nowa  i  ułoŜyć  plan 
działania.  Poza  tym,  nie  chciał  juŜ  myśleć  o  niej...  i  o  Eryku,  oczywiście.  Te 
natrętne  wspomnienia  doprowadzały  go  prawie  do  szaleństwa.  Obawiał  się,  Ŝe 
zrobi coś głupiego. Przeraziła go świadomość utraty rozumu z powodu kobiety. 
Nagle  przypomniał  sobie  o  skręconej  nodze.  Pokuśtykał  z  trudem  w  stronę 
drzwi.  

– Dobranoc, Honey! – powiedział smutnym głosem i wyszedł.  
Honey  siedziała  dalej,  zastanawiając  się,  co  powinna  teraz  zrobić. 

Zostawić go samego czy pójść za nim i spróbować jeszcze wyjaśnić parę spraw. 
Nigdy  do  tej  pory  nie  widziała  Lucasa  tak  zrezygnowanego  i  to  ją  przeraziło. 
Nie  przypuszczała  takŜe,  Ŝe  tak  mocno  tęsknił  za  dziećmi.  Znów  ogarnęły  ją 
wątpliwości.  Poczuła  się  nie  w  porządku  wobec  Lucasa.  Opuściła  Houston, 
znacznie  utrudniając  mu  w  ten  sposób  kontakt  z  dziećmi.  Odchodząc  nie 
zastanawiała  się  nad  tym,  jak  Lucas  przeŜyje  to  rozstanie.  „Jest  tak  zajęty,  Ŝe 
nawet nie zauwaŜy naszego wyjazdu” – myślała wówczas.  

Wstała i zrobiła parę kroków.  
„Nie  zasłuŜył  sobie  na  takie  traktowanie”  –  stwierdziła.  Bez  względu  na 

to, co się wydarzyło między nimi, nie miała prawa wyjechać bez uprzedzenia. A 
jak to przyjęli Todd i Melissa? Czy zraniła ich równie mocno? 

Zrobiło  się  jej  przykro,  Ŝe  Lucas  oskarŜył  ją  o  zbyt  pochopne  wysyłanie 

Melissy  do  lekarza.  PrzecieŜ  ona  całymi  tygodniami  zastanawiała  się,  zanim 
podjęła  tę  decyzje.  Oczywiście,  jako  ojciec  miał  do  tego  pełne  prawo,  ale  w 
gruncie  rzeczy  pragnęła,  aby  ją  poparł  albo  przynajmniej  spokojnie 
przedyskutował z nią całą sprawę zamiast jedynie krytykować.  

„MoŜe Melissa rzeczywiście uspokoi się teraz, kiedy będzie więcej czasu 

spędzać ze swoim tatusiem” – pomyślała.  

Najbardziej  jednak  rozzłościło  ją  to,  Ŝe  całą  winą  za  powstałą  sytuację 

obciąŜył  jej  pracę.  Lucas  nie  mógł  wiedzieć,  jak  trudno  pogodzić  pracę 
zawodową  z  wychowaniem  dzieci.  „Ile  razy  on  spóźnił  się  na  spotkanie  z 
nauczycielem  czy  na  jakieś  waŜne  szkolne  uroczystości”  –  próbowała 
usprawiedliwiać się sama przed sobą.  

Lucas  miał  jednak  własne  poglądy,  które  nie  zawsze  jej  odpowiadały. 

Dawniej  musiała  je  podzielać  bez  względu  na  to,  czy  się  z  nimi  zgadzała,  czy 
nie. Teraz wszystko się zmieniło, jej zdanie stało się równie waŜne.  

Honey  nie  mogła  zasnąć  tej  nocy,  mimo  Ŝe  była  bardzo  zmęczona.  W 

końcu zapaliła lampę i usiadła, przyglądając się sypialni naleŜącej kiedyś do jej 
matki.  Vera  nalegała,  Ŝeby  przeniosła  się  do  tego  pokoju,  pokoju,  który 
fascynował  Honey  w  dzieciństwie.  Teraz  jednak  draŜniły  ją  te  stare  barokowe 

background image

meble  i  złoto-niebieskie  zasłony.  Zawsze  preferowała  style  klasyczne  i  często 
łapała  się  na  tym,  Ŝe  niezbyt  pochlebnie  myśli  o  przodkach  mających  tak 
odmienny od niej gust.  

Te meble były obsesją majora i prawie wpadał w szał, ilekroć próbowała 

coś  zmienić  w  domu  tak,  aby  bardziej  przypominał  mieszkanie  niŜ  muzeum. 
Dopiero  kiedy  odziedziczyła  całą  posiadłość,  w  tym  oczywiście  i  dom, 
zorientowała się, Ŝe po prostu nie mieli pieniędzy na przemeblowanie. Udało się 
jej  jedynie  zmienić  wystrój  pokoju  dziecinnego.  Na  ścianach  powiesiła 
kolorowe plakaty i zdjęła cięŜkie zasłony zatrzymujące dopływ światła. Zaniosła 
je zresztą na strych i miała nadzieję, Ŝe będą leŜały tam w zapomnieniu.  

Pomyślała o matce. Spędziła ona ostatni rok swego Ŝycia w tym właśnie 

pokoju,  leŜąc  w  łóŜku  ze  wzrokiem  utkwionym  w  sufit.  „Ciekawe,  czy  ta 
kobieta była kiedykolwiek szczęśliwa?” – zastanawiała się Honey.  

Vera  niewiele  opowiadała  jej  o  matce;  podobno  była  jedną  z 

najpiękniejszych  kobiet  w  okolicy.  „Włosy  matki  przypominały  wykradzione 
słońcu promienie” – twierdziła gospodyni.  

Honey  nie  pamiętała  pięknej  Lacy  Buchannan.  Kobieta,  która  sobie 

przypominała,  była  słaba  i  wątła,  a  jej  złote  włosy  były  matowe  i  pozbawione 
Ŝ

ycia,  tak  jak  oczy,  którymi  patrzyła  na  córkę.  Honey,  oczywiście,  wtedy  nie 

wiedziała, na co umarła matka. Powiedziano jej tylko, Ŝe odeszła. Śmierć Lacy 
Buchannan przeszła nie zauwaŜona.  

Honey  patrzyła  przez  dłuŜszą  chwilę  na  sufit,  zastanawiając  się,  jakie  to 

uczucie;  leŜeć  całymi  dniami  w  łóŜku  i  o  niczym  nie  myśleć.  A  moŜe  jednak 
matka miała jakieś marzenia? Czy major stłumił je tak, jak to próbował uczynić 
w  stosunku  do  niej?  Zrobiło  się  jej  przykro.  Pod  wpływem  tych  wspomnień 
znienawidziła majora jeszcze bardziej.  

Odsunęła kołdrę i spuściła nogi na podłogę. Nie chciała juŜ dłuŜej myśleć 

o kobiecie, która kiedyś leŜała w tym samym łóŜku. Poza tym, Lacy Buchannan 
pogodziła się ze śmiercią na długo przed tym, zanim wydała ostatnie tchnienie. 
„Mogła powalczyć, zamiast tak szybko się poddać” – doszła do wniosku Honey.  

Nie ubierając się nawet w płaszcz kąpielowy, szybko wyszła z sypialni i 

zeszła  na  dół.  Nie  mogła  juŜ  ani  minuty  dłuŜej  myśleć  o  przeszłości.  Są,  co 
prawda, ludzie Ŝyjący przeszłością i to odciska na nich niezatarte piętno. Honey 
pragnęła wykorzystać swoje doświadczenia, ale tylko jako swego rodzaju lekcję. 
Nienawidziła  majora,  ale  z  drugiej  strony  Ŝal  jej  było  tego  człowieka, 
niezdolnego  zarówno  do  dawania,  jak  i  do  brania  miłości.  Wychowywana  w 
atmosferze  obojętności,  w  dzieciństwie  często  sądziła,  Ŝe  nigdy  nie  będzie  w 
stanie  nikogo  pokochać,  ale  Vera  nauczyła  ją  tego.  Kochała  Honey  bardzo 
mocno, co w znacznym stopniu rekompensowało oziębłość rodziców.  

W ciemności łatwo odnalazła drogę do jadalni. Po tylu latach mieszkania 

w  tym  domu  znała  go  na  pamięć.  śaden kąt  czy  zakamarek  nie  miał  przed nią 

background image

tajemnic. Wiedziała, w którym miejscu jest najbardziej zniszczony dywan, gdzie 
wiszą  cięŜkie  kotary  zagradzające  wejście  promieniom  słonecznym  wytrwale 
usiłującym  wedrzeć  się  do  środka.  Na  razie  zachowała  te  zasłony,  planowała 
jednak, Ŝe pewnego dnia, kiedy będzie miała czas i środki finansowe, zdejmie je 
i  powiesi  nowe,  które  rozjaśnią  pokoje.  Pragnęła  zapewnić  dzieciom  więcej 
ś

wiatła w Ŝyciu.  

Popchnęła  obrotowe  drzwi  i  weszła  do  kuchni.  Zatrzymała  się  nagle  na 

widok Lucasa stojącego przed otwartą lodówką.  

– Co tutaj robisz? – zapytała zdziwiona.  
Lucas wyprostował się i wyjął karton mleka. Był do połowy rozebrany.  
– OpróŜniam twoją lodówkę. Czy masz coś przeciwko temu? 
– Nie, moŜesz się obsłuŜyć.  
PoŜałowała  nagle,  Ŝe  nie  ubrała  się  przed  zejściem  na  dół.  ChociaŜ  jej 

bladoróŜowa  koszula  nocna  nie  była  całkiem  przezroczysta,  jednak  czuła  się 
trochę  zaŜenowana,  stojąc  tak  przed  nim.  „Po  prostu  muszę  zachowywać  się 
naturalnie – zdecydowała. – Wezmę to, po co przyszłam, i wyjdę”.  

– Chcesz trochę mleka? – Lucas trzymał karton w ręku i obserwował ją.  
– Nie, dziękuje.  
Honey próbowała zachować spokój. Na miłość boską, dlaczego draŜnił ją 

tą obnaŜoną klatką piersiową? Starała się nie zwracać uwagi na nieprzyzwoicie 
nisko  opuszczone  spodnie  Lucasa,  odsłaniające  jego  pępek  i  pierścienie 
ciemnych  włosków,  ponętnie  wyłaniające  się  spod  sprzączki  paska.  „Mógł  się 
chociaŜ  zapiąć przed  zejściem  na  dół” – pomyślała.  Zezłościło  ją  to.  Wyglądał 
bardzo  seksownie,  stojąc  tak  w  słabym  świetle  lodówki.  Doskonale  widziała 
napięte  mięśnie  klatki  piersiowej.  Podeszła  do  kontaktu  mieszczącego  się  w 
pobliŜu  drzwi  i  zapaliła  światło,  zakłócając  tę  intymną  atmosferę.  Lucas 
skrzywił się i zamknął lodówkę.  

Wyjęła z kredensu dwie czyste szklanki.  
– Trzymaj. – Podała mu jedną. WypręŜyła się, gdy ich dłonie zetknęły się 

podczas tej czynności.  

– Nie moŜesz usnąć? – zapytał po napełnieniu szklanki.  
Jednocześnie spojrzał na jej nocną koszulę. „Od kiedy zaczęła chodzić w 

róŜowych  rzeczach?”  –  zastanowił  się.  Nawet  nieźle  pasował  jej  ten  kolor, 
podkreślał  złotą  cerę  i  piękne  niebieskie  oczy.  Poza  tym,  koszula  ściśle 
przylegała do jej ciała, uwydatniając smukłość bioder i krągłość piersi Honey.  

–  Nie  –  potrząsnęła  głową  w  przeczącym  geście.  WłoŜył  karton  do 

kredensu i napił się trochę mleka.  

– Na zdrowie! Dlaczego nie moŜesz zasnąć? – zapytał.  
– Nie mam pojęcia. – Honey podeszła do kredensu i z następnej szuflady 

wyciągnęła  butelkę  brandy.  Nalała  sobie  do  pełna  i  podniosła  szklankę  do  ust. 
Spostrzegła nagle, Ŝe Lucas przygląda się jej uwaŜnie.  

background image

– Dlaczego tak na mnie patrzysz? 
– Pierwszy raz widzę cię, jak pijesz alkohol. Kiedy zaczęłaś to robić? 
–  Niczego  nie  zaczynałam.  Po  prostu  nie  mogę  zasnąć  i  mam  ochotę  na 

łyk koniaku.  

Wypiła  trochę  brandy,  ale  w  dalszym  ciągu  przeszkadzało  jej  to,  Ŝe  nie 

odrywał od niej wzroku.  

– Chcesz moŜe napić się ze mną? 
– Nie, dziękuję. Dzisiaj wolę mleko. Stuknęli się szklankami.  
– Twoje zdrowie. – Napiła się znowu.  
–  UwaŜaj,  Ŝebyś  nie  zepsuła  sobie  wątroby  –  powiedział,  wiedząc  z 

własnego doświadczenia, jak mocno choroba moŜe utrudnić Ŝycie.  

Między innymi właśnie dlatego pił teraz mleko. Swoje lekarstwa zostawił 

w domu, nie chcąc, aby Honey dowiedziała się o jego dolegliwościach.  

–  Dlaczego  nie  zrobisz  sobie  gorącego  kakao?  –  zasugerował.  –  Z 

pewnością masz je gdzieś tutaj.  

– Nie lubię gorącego kakao.  
Wydawało się jej, Ŝe nie słuchał, zajęty szukaniem brązowego pojemnika 

w kredensie.  

– Pamiętasz, jak przygotowywałem ci gorące kakao, kiedy byłaś w ciąŜy i 

teŜ nie mogłaś zasnąć? – Znalazł wreszcie pojemnik, którego szukał i zdjął go z 
półki. – A kiedy juŜ je wypiłaś, drapałem cię delikatnie po plecach, aŜ stawałaś 
się senna.  

Uśmiechał się, szukając tym razem garnka, w którym mógłby zagotować 

mleko.  

– Przeciągałaś się w moich ramionach jak kotka i...  
–  Lucasie,  nie słuchasz  tego,  co  mówię  do  ciebie! – powiedziała głośno, 

aŜ  drgnął  gwałtownie.  Odwrócił  głowę,  spojrzał  na  nią,  a  jego  oczy  wyraŜały 
zdziwienie.  

–  Czy  mógłbyś  wreszcie  przestać  mówić?  –  zaŜądała.  –  Wysłuchaj 

chociaŜ raz w Ŝyciu, co mam ci do powiedzenia.  

– Oczywiście, Honey. Ja tylko myślałem, Ŝe...  
–  Tylko  myślałeś.  Jak  zwykle  tylko  myślałeś  –  mówiła,  sugestywnie 

machając  rękoma.  –  Ty  zawsze  myślisz.  Nie  tylko  za  siebie,  ale  teŜ  i  za  mnie. 
Nie potrzebuję, aby ktoś to robił. A jeśli chodzi o brandy, to zdecydowanie wolę 
ją od kakao. I nikt mi nie przeszkodzi w jej wypiciu.  

– Pij, jeŜeli masz ochotę.  
Przechyliła  szklankę  i  jednym  haustem  opróŜniła  jej  zawartość.  Alkohol 

zapiekł ją w Ŝołądku. Zakrztusiła się, zanim jeszcze zdąŜyła odstawić szklankę. 
Jej oczy napełniły się łzami, które zaczęły spływać po policzkach, a twarz oblała 
się rumieńcem.  

– No i jak, lepiej? – zapytał z uśmiechem.  

background image

– O wiele.  
– Świetnie. Dlaczego więc nie nalejesz sobie drugiego? 
– Z przyjemnością to zrobię. – Sięgnęła po butelkę. Lucas nieoczekiwanie 

chwycił ją za rękę.  

– Co się z tobą dzieje, Honey? Zachowujesz się jak szalona.  
– Zabierz tę rękę! 
–  Nie  zabiorę,  dopóki  się  nie  uspokoisz.  Nie  pozwolę,  abyś  popełniła 

jakieś głupstwo.  

Ich spojrzenia skrzyŜowały się. Przez moment w jadalni panowała idealna 

cisza,  przerywana  głębokimi  oddechami.  Pierś  Honey  falowała  zgodnie  z 
rytmem  bicia  jej  serca.  Nie  uszło  to  uwadze  Lucasa.  Przez  koszulę  dostrzegł 
takŜe napręŜone, sterczące sutki. Ten widok bardzo go podniecił.  

W  końcu  Honey  puściła  butelkę.  Nie  miała  zamiaru  się  z  nim  kłócić,  a 

poza  tym  straciła  ochotę  na  kolejnego  drinka.  Lucas  postawił  brandy  obok 
mleka i sięgnął po papierowy ręcznik.  

Honey, wciąŜ trzymając pustą szklankę, czuła się trochę głupio. Jej oczy 

znowu napełniły się łzami, ale nie wywołał ich alkohol. Zrobiło się jej smutno, 
kiedy  pomyślała  o  nieobecnych  dzieciach,  kłopotach  finansowych  i  o  samym 
Lucasie. Poczuła się taka samotna. Widziała tylko Lucasa stojącego przy zlewie 
nad odkręconym kranem.  

Tymczasem Lucas zmoczył ręcznik i wykręciwszy go, odwrócił się w jej 

kierunku.  

–  Co  się  stało?  –  zapytał  ze  współczuciem  w  głosie.  Podniósł  ręcznik  i 

wytarł delikatnie jej oczy.  

–  Próbuję  tylko  oczyścić  twoją  twarz  –  szepnął  niepewnym  głosem.  – 

Wszędzie masz tusz od rzęs.  

Kiedy  stała  nadal  nieporuszona,  dotknął  lekko  jej  oczu  wilgotną 

chusteczką,  usiłując  zatrzymać  cieknące  po  policzkach  łzy.  Ta  mokra  twarz 
Honey wydała mu się nagle bardzo ponętna.  

–  Pamiętasz,  kiedy  ostatni  raz  wycierałem  ci  łzy  z  twarzy?  –  zapytał 

czule.  

Odwróciła  wzrok,  nie  była  w  stanie  patrzeć  dłuŜej  w  brązowe  oczy 

Lucasa. Oczywiście, Ŝe pamiętała. Przeszedł ją gwałtowny dreszcz.  

– Nie, nie – świadomie zaprzeczyła.  
– Kiedy urodziła się Melissa. Chyba nigdy przedtem ci nie mówiłem, jak 

ś

miertelnie  byłem  przestraszony  tej  nocy.  Śmiertelnie  przestraszony  – 

powtórzył.  

– Dlaczego? – Spojrzała na niego.  
Zabrał ręce z jej twarzy i połoŜył na ramionach.  
–  Po  tym  wszystkim,  co  przeŜyłaś  podczas  porodu  Todda,  czułem  się 

podle,  Ŝe  nie  uczęszczałem  z  tobą  na  zajęcia  w  szkole  rodzenia.  Gdybym  tam 

background image

chodził, z pewnością wiedziałbym, jak się zachować tamtej nocy. Gdybym tylko 
był bardziej wymagający w stosunku do siebie.  

Doskonale rozumiała jego rozterki. Sama przecieŜ niejednokrotnie teŜ tak 

„gdybała”.  

– WciąŜ pamiętam te bóle – powiedziała z grymasem na twarzy.  
–  Widzisz,  ale  gdybym  tylko  wiedział,  co  robić,  uczyniłbym  wszystko, 

aby  złagodzić  twoje  cierpienia.  Niepotrzebnie  krzyczałem  na  doktora.  Do  tej 
pory  zresztą  zastanawiam  się,  dlaczego  mnie  wtedy  nie  wyrzucił.  –  Westchnął 
głęboko.  –  Za kaŜdym  razem,  kiedy  próbowałem  ci  pomóc,  wszystko  obracało 
się przeciwko mnie.  

Przerwał,  a  jego  oczy  zalśniły  z  emocji. Bez słowa  Honey  dotknęła  jego 

policzków. Zmiękło jej serce na widok cierpienia Lucasa.  

– Proszę, nie obwiniaj się teraz o to. To juŜ tylko przeszłość. Zapomnij o 

niej – poprosiła.  

– Wiem o tym, ale ta przeszłość wyryła piętno na moim obecnym Ŝyciu – 

odpowiedział smutnym głosem.  

Pomyślał o Honey i Eryku. Ciągle miał ich widok przed oczyma. Nawet 

teraz sprawiało mu to duŜy ból.  

Honey czuła, jak łzy wolno spływają po jej policzkach.  
– To naprawdę nie była twoja wina – starała się go przekonać. Wzruszyła 

się. – Ja teŜ popełniłam wiele błędów, postępowałam zbyt egoistycznie, pragnąc, 
abyś spędzał z nami więcej czasu. Nie bardzo wiedziałam, czego właściwie chcę 
od Ŝycia.  

Lucas podniósł ręce i delikatnie ujął jej twarz w swoje szorstkie dłonie.  
–  Byłem  twoim  męŜem  i  powinienem  przecieŜ  znać  twoje  potrzeby  i 

pragnienia.  

– Nie mogłeś jednak czytać w moich myślach. Instynktownie przytulił ją 

do siebie, a jego usta czule musnęły jej czoło. Nie broniła się. Objął ją, czując, 
jak koszula nocna Honey miło łaskocze jego ramiona. Pocałował wilgotne, słone 
od  łez  powieki.  Zarzuciła  mu  ręce  na  szyję,  jej  ciało  było  ciepłe  i  miękkie. 
Całował  mokre  ślady  na  jej  policzkach  tak  długo,  aŜ  ich  usta  zetknęły  się  w 
zmysłowym, gorącym pocałunku.  

background image

ROZDZIAŁ 7 

 
Honey lekko zesztywniała, kiedy usta Lucasa dotknęły jej warg. Po chwili 

rozchyliła je, a jego język wśliznął się do środka, łapczywie szukając rozkoszy, 
o których przez ostatnie trzy lata mógł tylko pomarzyć.  

Pocałunek  ten  był  zaprzeczeniem  wszystkich  planów,  jakie  powziął  w 

stosunku  do  niej.  Gorącym,  pełnym  namiętności  pocałunkiem  ofiarowywał 
całego  siebie.  Nie  chciał  jej  jednak  spłoszyć.  Nie  zamierzał  brać  więcej,  niŜ 
sama  pragnęła  mu  ofiarować.  Lucas  zdawał  sobie  sprawę,  Ŝe  w  swoim 
dotychczasowym Ŝyciu głównie brał, ale teraz postanowił więcej dawać.  

Nawet gdyby Lucas starał się przekonać sam siebie, Ŝe poza całusem nie 

zamierza posunąć się dalej, to przecieŜ nie był z kamienia. Zignorowanie silnego 
poŜądania,  które  go  ogarnęło,  okazało  się  niezwykle  trudne.  WyobraŜał  sobie 
nagie, gorące ciało Honey, jej miękkie, delikatne piersi przytulone do jego torsu. 
Marzenia  te  wywołały  silną  falę  poŜądania.  Przeszedł  go  dreszcz  rozkoszy, 
który  wstrząsnął  całym  jego  ciałem.  Honey,  wystraszona  nagłym  ruchem, 
cofnęła się trochę.  

– Czy coś się stało? – zapytała.  
Lucas  zrobił  krok  do  tyłu  i  schował  ręce  do  kieszeni.  Nie  chciał  juŜ  jej 

więcej  dotykać.  Praktycznie  stracił  kontrole  nad  swoim  ciałem.  Pragnął  Honey 
tak bardzo, aŜ do bólu. Była przecieŜ wciąŜ jego kobietą i obawiał się, Ŝe moŜe 
kiedyś  próbować  to  na  siłę  udowodnić.  śycie  nauczyło  go,  Ŝe  nie  powinien 
Ŝą

dać  od  niej  czegoś  tylko  dlatego,  Ŝe  sam  tego  chce.  Bez  względu  na  to,  jak 

mocno jej pragnął, postanowił do niczego jej nie zmuszać.  

– Jest juŜ późno – stwierdził. – Lepiej odprowadzę cię do twojego pokoju.  
Honey była kompletnie rozczarowana. Tylko ona wiedziała, jak cudownie 

się czuła, pozostając w jego objęciach, czując dotyk jego ust na swoich wargach, 
tuląc  się  do  jego  piersi,  podczas  gdy  ręce  męŜczyzny  obejmowały  ją  w  talii. 
PrzecieŜ  często  marzyła  o  takiej  chwili,  pragnęła,  by  ktoś  się  nią  opiekował. 
Chciała  znaleźć  takie  miejsce  na  ziemi,  w  którym  mogłaby  odizolować  się  od 
wszystkich  nurtujących  ją  problemów,  zapomnieć  o  nich.  Teraz  w  głębi  duszy 
wiedziała juŜ, Ŝe to miejsce odnalazła w ramionach Lucasa.  

Bez  słowa  odwróciła  się  i  popchnęła  obrotowe  drzwi  między  kuchnią  a 

jadalnią.  Lucas  starał  się  dotrzymać  jej  kroku,  szukając  w  ciemnościach  po 
omacku drogi. Honey uśmiechnęła się, kiedy potknął się po raz kolejny.  

– Poczekaj, weź mnie za rękę – zaproponowała. – PokaŜę ci drogę, znam 

przecieŜ ten dom jak własną kieszeń.  

Lucas  ujął  podaną  dłoń,  zaskoczony  trochę  gładkością  jej  skóry.  Był 

bardzo  zadowolony,  Ŝe  zawsze  pracowała  w  rękawiczkach,  chroniąc  w  ten 
sposób  ręce  przed  zniszczeniem.  Zamknął  oczy.  Próbował  wyobrazić  sobie  te 

background image

delikatne dłonie czułe pieszczące jego nagie ciało. PodąŜał za nią w ciemności, 
uświadamiając  sobie,  Ŝe  w  zasadzie,  po  tylu  latach  samodzielnego  kierowania 
wszystkimi  sprawami,  po  raz  pierwszy  zdał  się  na  nią.  „Nie  jest  to  takie 
straszne”  stwierdził  po  chwili  zastanowienia.  Stanowczy,  silny  i  pewny  uścisk 
ex-Ŝony  wywołał  uśmiech  na  jego  twarzy.  Rozbawiła  go  myśl,  Ŝe  Honey 
kontrolowała  go,  nawet  w  sytuacji  tak  prostej,  jak  szukanie  w  ciemnościach 
drogi  do  sypialni.  „śeby  tylko  pomogła  mi  znaleźć  drogę  do  swojego  serca”  – 
pomyślał.  

Dotarli wreszcie do schodów. Jarzyła się tam mała nocna lampka i Honey 

puściła  dłoń  Lucasa.  Wolno  wchodzili  na  górę,  a  kaŜde  z  nich  pragnęło,  aby 
chwila  ta  nigdy  się  nie  skończyła.  Na  piętrze  Honey  niechętnie  podeszła  do 
drzwi sypialni. Kiedy chwyciła klamkę, Lucas ujął jej dłoń.  

–  Czy  naprawdę  musisz  wejść  do  środka?  –  zapytał  z  błaganiem  w 

oczach. – MoŜe zostalibyśmy tutaj i porozmawiali chwilkę. – Wskazał głową na 
małą,  wyściełaną  sofę  znajdującą  się  pod  przeciwległą  ścianą.  –  Tylko  małą 
chwilę – dodał, kiedy nie odpowiedziała.  

– O czym chcesz porozmawiać? 
Wzruszył  ramionami,  czując  się  jak  niedoświadczony  młokos  na 

pierwszej  randce.  Obracał  nieruchomościami  wartymi  miliony  dolarów, 
uczestniczył  w  inwestycjach  z  najbogatszymi  ludźmi  w  kraju,  a  zupełnie  nie 
miał pojęcia, o czym rozmawiać sam na sam z własną Ŝoną. Zwykle ubrany był 
w  garnitur  z  najlepszych  firm  krawieckich,  w  czasie  podróŜy  mieszkał  w 
najdroŜszych hotelach, jadał w najelegantszych restauracjach, ale teraz nie miało 
to znaczenia. Bosy, w zniszczonych dŜinsach starał się odzyskać jej miłość. Nie 
chciał tracić juŜ Ŝadnej okazji.  

–  Po  prostu  porozmawiać.  JuŜ  nie  pamiętam,  kiedy  ostatni  raz  mieliśmy 

okazję to robić.  

Honey odetchnęła głęboko.  
– MoŜemy porozmawiać w środku.  
– W środku? – Zbladł. – Masz na myśli swoją sypialnię? Skinęła głową. 

Roześmiał się i oparł rękami o ścianę, niedaleko jej głowy.  

–  Nie  sądzę,  aby  to  był  dobry  pomysł,  obawiam  się  po  prostu,  Ŝe  nie 

czułbym zbyt wielkiej ochoty do... do rozmowy.  

Uśmiechnął  się  znowu,  a  jego  głos  wydobywał  się  z  głębi  piersi.  Ten 

niski,  gardłowy  tembr  wywołał  dreszczyk,  który  przeszedł  po  obnaŜonych 
ramionach Honey.  

–  Kiedy  zapraszasz  męŜczyznę  do  swojej  sypialni,  powinnaś  zastanowić 

się  nad  tym,  jakie  mogą  być  tego  konsekwencje  –  dodał  z  szelmowskim 
wyrazem twarzy. – To moŜe być niebezpieczne.  

Wiedział, Ŝe draŜnił ją trochę. Honey spojrzała na niego.  
–  Jestem  przecieŜ  dorosłą  kobietą,  Lucasie.  Nie  wziąłeś  pod  uwagę,  Ŝe 

background image

moŜe nie chcę być całkiem... bezpieczna.  

Jeszcze  zanim  odwróciła  się  i otworzyła  drzwi  do  sypialni,  z satysfakcją 

zobaczyła,  jak  zarozumiały,  próŜny  uśmiech  zniknął  z  jego  warg,  a  kiedy 
usłyszała odgłos głośno przełykanej śliny, poczuła silne zadowolenie z faktu, Ŝe 
Lucas McKay nie jest taki twardy, za jakiego chce uchodzić.  

Lucas  pamiętał  tylko  Honey  wchodzącą  przed  nim  do  sypialni.  Głośny 

trzask  zamykanych  drzwi  wystraszył  go  mocno  i  przywrócił  mu  świadomość. 
Cicho  wymamrotał  przekleństwo  pod  nosem,  zły  sam  na  siebie  za  ten  atak 
strachu.  

Po chwili spojrzał na Honey, która z wdziękiem szła przez pokój w stronę 

łóŜka.  Z  przyjemnością  dostrzegł  jej  kształtne  uda  opięte  nocną  koszulą. 
Zatrzymała się na wprost lampy i odwróciła w jego kierunku. Światło z lampy 
prześwitywało przez koszulę i  Lucas  widział  dokładnie  zarys  jej  nagiego  ciała. 
Przez  chwilę  zastanowił  się,  czy  zrobiła  to  celowo,  aby  go  sprowokować. 
Przeszedł go dreszcz rozkoszy.  

–  Nie  ruszaj  się  –  wyszeptał  ochrypłym  głosem.  –  Stój  tam  po  prostu 

przez chwilę.  

Stała nieporuszona, obserwując, jak powoli i wnikliwie się jej przygląda. 

Wzrok  Lucasa  wędrował  po  jej  ciele,  począwszy  od  stóp  i  kształtnych  łydek. 
Przypominał  sobie  uda  Honey,  najdelikatniejszą  rzecz,  jakiej  kiedykolwiek  w 
Ŝ

yciu  dotykał.  Nerwowo  przełknął  ślinę,  kiedy  pomyślał  o  tym  cudownym 

skarbie ukrytym  między  nimi.  Doskonale  pamiętał tę  część  jej  ciała, pachnącą, 
pokrytą  delikatnymi  włoskami  w  kolorze  starego  złota.  DrŜał  cały,  czuł  kaŜdy 
swój  nerw.  Mocno  zacisnął  dłonie  i  zazgrzytał  zębami,  będąc  prawie  pewnym, 
Ŝ

e  ten  odruch  zaprowadzi  go  na  fotel  dentystyczny.  Wreszcie  Honey  zdjęła 

przez głowę koszulę nocną.  

Lucas uśmiechnął się szeroko, czując się jak mały chłopiec w sklepie ze 

słodyczami. Jeśli rzeczywiście chciała tylko porozmawiać, popełniła duŜy błąd.  

– Nie wiem, jaką grę prowadzisz, Honey, ale uwaŜaj, Ŝeby to nie obróciło 

się przeciwko tobie.  

–  Nie  prowadzę  Ŝadnej  gry  –  odpowiedziała.  –  Oboje  zdajemy  sobie 

sprawę,  Ŝe  to tylko kwestia  czasu,  kiedy  znowu  będziemy  razem.  CzyŜ  nie  tak 
mówiłeś  mi  pierwszego  dnia  po  przyjeździe?  –  Nie  dała  mu  nawet  czasu  na 
odpowiedź.  –  Przypuszczam,  Ŝe  właśnie  dlatego  byłam  z  tobą  przez  tych  pięć 
lat,  mimo  mojej  izolacji  i  osamotnienia.  Ilekroć  szliśmy  do  łóŜka,  miałam 
pewność, Ŝe mnie zauwaŜysz i będziesz kochał.  

– Zawsze cię kochałem, Honey.  
– Ale teraz jest to jedyne miejsce, gdzie moŜesz to udowodnić, prawda? – 

Wskazała  na  łóŜko  ruchem  głowy.  –  Tylko  tu  jesteś  w  stanie  otworzyć  się 
przede mną, tu czuję się całkowicie bezpieczna.  

Przysunęła się bliŜej do niego.  

background image

– Nie jestem zupełnie pewna, czy to wszystko jest naturalne – szepnęła ze 

ś

miechem. – Ale to istnieje od początku i nigdy nie zginęło. Pragnę cię dzisiaj 

równie mocno, jak osiem lat temu.  

Jej  słowa  brzmiały  jak  muzyka.  Lucas  prawie  nie  wierzył  własnym 

uszom. Zmniejszył dzielący ich dystans, nie dotknął jej jednak, pełen obaw, Ŝe 
zaraz  rozpłynie  się  we  mgle.  Patrzył  na  nią  z  podziwem,  tak  jak  spragniony 
patrzy na butelkę wody. Był zresztą spragniony widoku Honey.  

Trzy długie lata marzył o niej. Dziwił się, jak w ogóle to wytrzymał.  
– Zawsze byłaś taka piękna, Honey – powiedział bezwiednie. – Ale teraz 

wydajesz się trochę... zmęczona.  

Nie  mógł  juŜ  dłuŜej  powstrzymać  się,  Ŝeby  jej  nie  dotknąć.  Odetchnął 

głęboko  i  przytulił  ją  do  siebie.  Poczuła,  jak  muskularna  klatka  Lucasa  dotyka 
jej  piersi,  a  napręŜone  sutki  ocierają  się  o  szorstkie  włosy.  Lucas  westchnął  i 
zamknął oczy. „Tak cudownie jest chyba w raju” – pomyślał.  

I  kiedy  wreszcie  pocałował  ją,  miał  uczucie,  jakby  to  był  ich  pierwszy 

pocałunek. Długo pieścił jej miękkie, wilgotne wargi, zanim wsunął między nie 
język.  

– Chcę cię uczesać – powiedział nagle, odsuwając się od niej.  
Prośba ta zaskoczyła Honey.  
– Teraz? – zapytała. Uśmiechnął się.  
– Tak, właśnie teraz. Gdzie jest grzebień? 
– Na mojej toaletce.  
Honey nie potrafiła ukryć rozczarowania. Jak mógł myśleć o czesaniu jej 

włosów, gdy ona pragnęła, aby znów ją wziął w ramiona i spełnił je najsłodsze 
marzenie? 

– Mogłabyś mi go podać? 
Zamrugała  ze  zdziwienia  oczami.  „A  więc  jednak  mówił  powaŜnie”  – 

pomyślała. Odszukała wzrokiem nocną koszulę i sięgnęła po nią.  

–  Wolałbym,  Ŝebyś  jej  nie  wkładała.  Oczywiście,  jeśli  nie  masz  nic 

przeciwko temu – zasugerował.  

Kiedy usiłowała protestować, Ŝartobliwie uszczypnął ją w nos.  
– Przez trzy lata nie widziałem swojej Ŝony. Chciałbym więc popatrzeć na 

nią teraz.  

Honey podała mu szczotkę do włosów. Siedziała na brzegu łóŜka, a Lucas 

przysunął  się  bliŜej.  Szczotka  prześlizgiwała  się  z  łatwością  po  jej  włosach. 
Lucas prowadził szczotkę, poczynając od czubka głowy, zmierzając w kierunku 
pleców.  Honey  słyszała  jego  oddech  i  czuła  ciepło  jego  ciała.  Zamknęła  oczy. 
Myślą  powróciła  do  czasów,  gdy  Vera  kaŜdego  wieczora  przed  zaśnięciem 
czesała jej włosy. Uspokoiło ją to i poprawiło samopoczucie.  

– Dlaczego pozwoliłaś włosom tak urosnąć? – zapytał niskim zmysłowym 

głosem, którego dźwięk sprawił, Ŝe zadrŜała.  

background image

–  Nie  wiem,  moŜe  dla  wygody.  Mogę  je  umyć  i  pozostawić  do 

wyschnięcia.  Przedtem  musiałam  poświęcać  duŜo  czasu  na  ułoŜenie  jakiejś 
fryzury.  

– Podobają mi się.  
– Dziękuję.  
– Nigdy ich nie ścinaj – powiedział.  
Honey  zesztywniała.  Nie  była  pewna,  czy  odpowiada  jej  sposób,  w  jaki 

mówił o jej włosach. Przypomniało się jej, jak w przeszłości tym samym tonem 
decydował, jakie ma kupić ubrania, perfumy i wiele innych rzeczy. Lubiła swoje 
długie włosy, ale prędzej zgodziłaby się na obcięcie ich, niŜ dopuściła do tego, 
aby Lucas rozkazywał, co ma z nimi robić.  

– Zobaczę jeszcze – rzekła.  
–  Marzę  o  tym,  Ŝeby  zerwać  polne  kwiaty  i  wpiąć  je  w  twoje  włosy  – 

ciągnął, uśmiechając się do siebie, gdy nagle uświadomił sobie, Ŝe ona wcale nie 
jest zachwycona poprzednią uwagą. – Wiesz, czego pragnę, pewnego dnia, gdy 
będziesz miała czas? 

– Czego? 
–  Chciałbym  wplatać  w  nie  wstąŜki.  –  Mówiąc  to,  nie  przestawał  jej 

czesać. Jego głos brzmiał tak cicho i nisko, Ŝe ledwie go słyszała. – Pamiętam, 
jak  pewnego  razu  widziałem  młodą  dziewczynę,  która  miała  włosy 
przyozdobione  w  ten  właśnie  sposób  i  bardzo  mi  się  to  podobało.  Czy  nie 
zechciałabyś tego samego zrobić dla mnie? – poprosił.  

„Naprawdę,  kiedy  chciał,  potrafił  być  przeuroczym  łajdakiem”  – 

pomyślała Honey, czując skurcze w Ŝołądku.  

– Dobrze, mogę zrobić – odrzekła w końcu. Lucas rozdzielił jej włosy na 

karku, przełoŜył je na bok, pozwalając im swobodnie opadać z ramion na piersi. 
Następnie  bardzo  ostroŜnie  przybliŜył  do  nich  usta.  Delikatny  meszek  na  jej 
karku nastroszył się i Lucas zaśmiał się.  

– Lubię sposób, w jaki twoje ciało reaguje na mnie. Jego usta dotykały jej 

ramion, wędrując od prawego do lewego. Honey przymknęła oczy i przechyliła 
w bok głowę.  

Lucas językiem badał dokładnie kaŜdy krąg na jej plecach, co sprawiało, 

Ŝ

e  dostała  gęsiej  skórki.  Usiadła,  zamknęła  oczy  i  przez  chwilę  poddała  się 

cudownym doznaniom, wywołanym przez tę pieszczotę. Jego ręce poprzez talię 
powoli  ześlizgiwały  się  coraz  niŜej  w  kierunku  bioder.  Całując  jej  usta  i  oczy, 
podraŜniał jedwabistą skórę na udach. Nieco szorstkimi dłońmi przesuwał się w 
kierunku tej części ciała, która z niecierpliwością oczekiwała dotyku. W końcu 
Honey jęknęła zawiedziona, wiedząc, Ŝe nie wytrzyma juŜ dłuŜej.  

A wtedy on, jakby czekając na ten znak, połoŜył rękę na jej łonie. Honey 

westchnęła.  Chwilę  później  poczuła  jego  palce  wślizgujące  się  do  jej  wnętrza. 
Sprawiło jej to olbrzymią rozkosz, ledwo powstrzymała się od krzyku.  

background image

– Jesteś mokra, Honey – powiedział, uśmiechając się z satysfakcją.  
– Tak – potwierdziła, zamykając oczy.  
Jego  palce  zanurzyły  się  głębiej,  a  ona  pochyliła  się  i  pozwoliła  im  na 

ś

mielszą  penetrację.  Wyjął  je  delikatnie,  po  czym  włoŜył  ponownie, 

doprowadzając ją do orgazmu. Jego usta muskały okolice szyi i uszu, dotyk jego 
palców  wprawiał  w stan  ekstazy.  Honey  ledwie  mogła usiedzieć,  w  czasie  gdy 
uprawiał  swe  czary,  a  jego  podniecenie  przeistoczyło  się  w  coś,  co  pozwoliło 
mu pogrąŜyć się w białej, wspaniałej otchłani. Odrzuciła w tył głowę i krzyknęła 
cicho. Lucas z ustami przytkniętymi do jej uszu prowadził ją w świadomości do 
takich miejsc, gdzie porządna kobieta nigdy nie powinna się znajdować.  

Gdy zamilkły głosy jej ciała, połoŜył ją delikatnie na łóŜku.  
– Zamierzam cię teraz skosztować – powiedział, całując wąski przesmyk 

między  piersiami.  Ominął  środek  brzucha  i  ostroŜnie  dotknął  ustami 
najwraŜliwszego miejsca i gdy jeszcze raz porwała ją fala szaleństwa, wdarł się 
w nią, zagłębiając się coraz bardziej.  

Lucas wiedział juŜ, Ŝe odnalazł w końcu drogę do domu.  
 
Obudziła  się  jakiś  czas  później  w  czułych  objęciach  małŜonka.  Po 

delikatnym  oddechu  docierającym  do  jej  uszu  zorientowała  się,  Ŝe  jest 
pogrąŜony  w  głębokim  śnie.  Spróbowała  się  poruszyć,  ale  sprawiało  jej  to 
trudność. Jego ramiona ciasno otaczały jej talię, a ich nogi były ściśle splecione. 
Zawsze przytulał ją zbyt mocno i prawie obawiała się, Ŝe moŜe ją udusić. Jego 
ciało  było  potęŜne,  ciepłe  i  takie  wygodne.  Nagle  wydało  się  jej  zabawne 
dzielenie łóŜka z męŜczyzną po trzech latach samotnych nocy.  

W  końcu  udało  się  jej  uwolnić  z  jego  objęć.  Wyskoczyła  z  łóŜka  i 

uśmiechnęła się lekko, uświadamiając sobie, Ŝe jest naga. Podeszła do jednego z 
wysokich  okien,  odgłos  jej  kroków  stłumił  puszysty  dywan.  Odsunęła  cięŜką 
zasłonę i spojrzała na ciemną taflę nieba. KsięŜyc wstał nisko nad horyzontem.  

Honey spojrzała na sylwetkę śpiącego męŜczyzny, ledwie dostrzegalną w 

mroku.  Serce  w  niej  zadrŜało.  Poczuła  coś  w  rodzaju  strachu  przeszywającego 
jej ciało od stóp do głowy. Dlaczego, do licha, zaprosiła go do swojej sypialni? 
PrzecieŜ  ostatnie  przebłyski  zdrowego  rozsądku  ostrzegały  ją  przed  tym. 
Dlaczego  uwolniła  swoje  uczucia  i  wyluzowała  zmysły,  pozwalając  mu  wejść, 
chociaŜ wiedziała, Ŝe nie jest to bezpieczne? Ale nigdy nie myślała racjonalnie, 
rozum i poczucie dumy gdzieś się ulatniały.  

Czego od niej oczekiwał? Zastanawiała się, czy mogła być z nim szczera, 

dzielić  się  z  nim  przeŜyciami,  które  są  na  tyle  intymne,  Ŝe  nie  naleŜy  o  nich 
rozmawiać  nawet  z  najlepszymi  przyjaciółkami.  Czy  chciałby  przejść  nad  tym 
do porządku dziennego? Wątpliwe. Naturalnie Lucas będzie dąŜył do tego, aby 
ponownie wejść w jej Ŝycie. A co z jej światem, który wytrwale budowała bez 
niego? 

background image

Popełniła  powaŜny  błąd,  zapraszając  go  do  łóŜka.  Ofiarowała  mu 

bezcenną  cząstkę samej  siebie,  cząstkę,  której  nie  dzieliła  z innym  męŜczyzną. 
Lucas  nie  lubił  półśrodków.  Zawsze  chciał  wszystkiego.  śądał  nie  tylko  jej 
miłości  i  wierności,  ale  takŜe  myśli  i  snów,  wszystkiego,  co  stanowiło  jej 
egzystencję.  DąŜyłby  do  panowania  nad  nią  całkowicie,  tak  jak  to  uczynił  w 
nocy.  Niczym  doświadczony  chirurg  podzieliłby  jej  świat  na  części,  które 
miałyby  prawo  być  wolne  od  jego  władzy.  Mógłby  ją  zmienić  w  kobietę 
całkowicie od niego zaleŜną i uległą, której teraz nie przypominała ani trochę.  

Zasunęła  zasłonę  i  na  palcach  podeszła  do  łóŜka,  zajmując  miejsce  po 

swojej stronie, ostroŜnie, aby nie obudzić Lucasa. Przesunęła się na sam brzeg, 
lecz  za  chwilę  zbliŜył  się  do  niej,  jakby  nawet  we  śnie  potrzebował  jej 
obecności.  Jego  silne  duŜe  dłonie  objęły  ją  i  przyciągnęły  do  siebie.  Czuła  łzy 
palące  jej  oczy.  To  takie  cudowne  –  leŜeć  naprzeciw  niego.  To  musi  być 
niebiańskie  uczucie  –  kaŜdej  nocy  kochać  się  z  nim  do  utraty  tchu  i  zasypiać, 
pogrąŜywszy  się  w  jego  mocnych  ramionach.  Tak,  kochała  go  i  ta  miłość była 
tak silna i głęboka, jak w dniu, kiedy go poślubiła. Ale za uczucia trzeba płacić, 
a ona nie chciała poświęcać swej duszy.  

Poczuła,  Ŝe  Lucas  porusza  się,  a  jego  ręce  znowu  zaczynają  muskać  jej 

ciało. Przegiął się w jej stronę, a serce Honey zaczęło bić szybciej, gdy poczuła 
jego twardość na swoim biodrze. Zaśmiał się w ciemności i delikatnie odwrócił 
ją  twarzą  ku  sobie.  Szukał  jej  ust,  a  gdy  je  znalazł,  pokrył  je  gorącymi 
pocałunkami.  Odpowiadała  tym  samym.  Rozwarła  szeroko  wargi,  aby  wpuścić 
jego swawolny język.  

background image

ROZDZIAŁ 8 

 
Kiedy następnego dnia rano Lucas otworzył oczy, było juŜ po dziesiątej. 

Odkrył, Ŝe miejsce obok niego jest puste. Na poduszce widniał jeszcze ślad po 
głowie  Honey.  Zawołał  ją,  myśląc,  Ŝe  poszła  do  łazienki,  ale  nie  otrzymał 
odpowiedzi. Serce w nim zamarło. Nie tracąc ani sekundy, zsunął nogi z łóŜka i 
sięgnął po dŜinsy.  

„Och, co za noc” – westchnął, zakładając spodnie. Przeciągnął się niczym 

zadowolone zwierzę. Tak wspaniale nie czuł się juŜ od miesięcy. Wydawało mu 
się,  Ŝe  znajduje  się  w  harmonii  z  całym  światem.  Z  radości  zanucił  starą 
ulubioną  melodię.  Chyba  to  prawda,  Ŝe  miłość  ma  w  sobie  czarodziejską  moc. 
Odgłosy  dochodzące  z  Ŝołądka  przypomniały  mu,  Ŝe  istnieją  bardziej 
przyziemne  sprawy.  Nie  zjadł  poprzedniego  wieczoru  zbyt  obfitej  kolacji,  a 
przecieŜ  wspólna  noc  z  Honey  była  wyczerpująca.  W  tej  chwili  miał  na  myśli 
jedynie dwie rzeczy: zjeść cokolwiek i znaleźć Honey.  

Lucas poczuł podniecenie na samo wspomnienie byłej Ŝony.  
Pragnął  jej.  Tak  jak  Ŝywność  stanowiła  pokarm  dla  jego  ciała,  tak 

obcowanie z Honey było pokarmem dla jego duszy. Nic dziwnego. Kochali się 
długo, a kiedy obudził ją krótko przed świtem, poŜądał jej znowu. Była miękka, 
ciepła i uległa. Później, patrząc, jak śpi, uświadomił sobie, jak bardzo ją kochał.  

A  Honey  McKay  nadal  była  w  nim  zakochana,  utwierdzał  się  w  tym 

mniemaniu,  spryskując  w  łazience  twarz  zimną  wodą.  Nie  powiedziała  mu 
wprawdzie  tego  wprost,  ale  w  głębi  duszy  Ŝywił  przekonanie,  Ŝe  nigdy  nie 
przestanie go kochać.  

Czytał  to  w  jej  oczach,  gdy  wsuwał  się  w  nią,  a  ona  okręcała  swoje 

jedwabiste nogi wokół jego bioder.  

ś

ołądek  Lucasa  znowu  zaczął  wydawać  pomruki,  kiedy  wycierał  twarz 

ręcznikiem  przesiąkniętym  zapachem  Honey.  Wydawało  mu  się,  Ŝe  ex-Ŝona 
przygotowuje na dole śniadanie dla nich obojga. Wyszedł z pokoju. Pokonując 
jednym  krokiem  dwa  stopnie,  wbiegł  po  schodach,  spodziewając  się  ją  ujrzeć. 
Teraz,  gdy  wszystko  układało  się  dobrze  między  nimi,  zamierzał  nalegać,  aby 
niezwłocznie  pobrali  się  ponownie.  Oczywiście  nie  przestał  myśleć  o  Honey 
jako o swojej Ŝonie. Czuł się tak samo, jak w dniu, gdy pracownik Urzędu Stanu 
Cywilnego w Sweetbriar oznajmił, iŜ są męŜem i Ŝoną.  

MoŜliwe, Ŝe spędzą jeszcze jeden miodowy miesiąc. Mogą wrócić do tego 

samego  małego  hotelu  w  Meksyku.  Tym  razem  nie  narzekałby  i  nie  robiłby 
uników, gdyby poprosiła o wspólne zwiedzanie zabytków. Obiecywał sobie, Ŝe 
teraz  wszystko  będzie  wyglądało  inaczej.  Honey  nauczyła  go  doskonale,  iŜ  w 
równym  stopniu  powinien  szanować  swoje  i  jej  potrzeby.  Ta  nowa  Honey, 
myśląca  wystarczająco  duŜo  o  sobie  i  wysuwająca  Ŝądania,  bardzo  mu  się 

background image

podobała.  

GwiŜdŜąc  przemierzył  pokój  gościnny  i  pchnął  wahadłowe  drzwi  do 

kuchni. Głos uwiązł mu w gardle, kiedy spostrzegł Verę pochyloną nad zlewem.  

– Gdzie jest Honey? – zapytał, niecierpliwie rozglądając się wokoło.  
– Co to ma znaczyć, gdzie jest Honey? – Vera podniosła oczy. – Pracuje, 

jak zawsze o tej porze.  

– Poszła do pracy? Dzisiaj? – zdziwił się.  
– Czy zaistniały jakieś przyczyny, dla których miałaby nie pójść? 
Lucas  poczuł,  Ŝe  jego  podniecenie  maleje  na  tę  wiadomość.  Z  trudem 

udało mu się ukryć rozczarowanie.  

–  Wydaje  mi  się,  Ŝe  raczej  nie.  Ale  czy  nie  powiedziała,  Ŝe  ma  dziś 

pracować u mnie? 

– Nic nie mówiła, a ja nie pytałam. – Vera powróciła do swoich zajęć.  
– Jeszcze chwilę. – Lucas nie chciał dopuścić do przerwania rozmowy. – 

Jestem  pewien,  Ŝe  doskonale  wiesz,  dokąd  poszła  Honey.  A  tak  poza  tym, 
dlaczego wszystko mi utrudniasz? 

–  Mówiłam  ci  juŜ,  Ŝe  nic  nie  wiem.  –  Przewróciła  oczami,  okazując 

zniecierpliwienie. – Mogę ci tylko powiedzieć, Ŝe dzwonił Eryk i...  

–  Dzwonił  Eryk?  –  Zimny  dreszcz  przebiegł  po  jego  plecach  na  sam 

dźwięk tego imienia.  

–  Tak.  Honey  musiała  wcześnie  wyjść,  Ŝeby  się  z  nim  spotkać.  Czy 

chcesz moŜe kawę na śniadanie? – spytała. – Nie dostaniesz zboŜowej, bo jakiś 
głupiec  zapomniał  wstawić  mleko  do  lodówki,  i  skwaśniało  –  wyjaśniła,  a 
spojrzenie,  jakim  go  obdarzyła,  świadczyło,  iŜ  doskonale  wie,  kto  jest  temu 
winien.  

–  Dziękuję.  –  Jego  apetyt  nagle  gdzieś  przepadł.  –  Czy  mogę  w  tej 

okolicy poŜyczyć jakiś pojazd? 

– Nie.  
–  NiemoŜliwe,  Vero.  Widziałem  na  zewnątrz  stary  samochód,  który 

naleŜy do ciebie.  

–  Owszem,  ale  ci  go  nie  udostępnię  –  powiedziała.  Lucas  poczuł  się 

zirytowany tą całą sytuacją. Musiał bardzo szybko odnaleźć Honey i dowiedzieć 
się raz na zawsze, kim był dla niej Eryk. Zastanawiał się, z jakich to powodów 
telefonował do niej rano. Nie wyobraŜał sobie, Ŝe po wspólnej, tak niesamowitej 
nocy  mogłaby  kochać  się  z  innym  męŜczyzną.  Uświadamiał  sobie  jednak,  Ŝe 
istnieje mnóstwo spraw, o których nie wie i których nie rozumie.  

– Czy jest w mieście wypoŜyczalnia samochodów? – spytał.  
–  Kiedyś  prowadził  ją  Homer  Beechum,  ale  ją  właśnie  zamknął,  Ŝeby 

uniknąć płacenia podatku od zysku.  

– Zatem nie ma nic – rzekł z niedowierzaniem.  
– To nie Houston – powiedziała. – Nie musimy korzystać z autobusów i 

background image

tramwajów.  

Zniecierpliwienie Lucasa sięgnęło zenitu.  
– W takim razie co ty na to; Ŝe kupię samochód od ciebie? 
– Nie jest na sprzedaŜ.  
– Zapłacę ci, powiedzmy, osiemset dolców – zaproponował. – Dwa razy 

więcej, niŜ wynosi jego wartość.  

–  Biorąc  pod  uwagę  okoliczności,  nie  mogę  wziąć  mniej  niŜ  półtora 

tysiąca. – Jej wzrok był nieustępliwy.  

– Półtora tysiąca dolarów? – Nie wierzył własnym uszom.  
Vera wzruszyła ramionami i odwróciła się.  
–  Niech  tam.  Tysiąc  dolarów  –  powiedział.  –  Moja  ostateczna  oferta. 

Sprawy przyjmą niekorzystny dla mnie obrót, jeŜeli natychmiast nie dostanę się 
tam, gdzie zamierzam – dodał, gdy Vera pozostawała nadal nieustępliwa.  

RozwaŜała wszystko, wycierając ręce w ściereczkę kuchenną.  
– Przyniosę kluczyki – rzekła.  
Lucas  wziął  prysznic  w  rekordowym  tempie.  Potem  szybko  pojechał  do 

swojego  domu,  kierując  starym,  rozwalającym  się  autem  Very.  Przepłacił 
zdrowo,  lecz  czy  miał  jakieś  inne  wyjście?  Po  prostu  nie  mógł  się  obejść  bez 
natychmiastowego transportu.  

Kiedy  przybył  na  miejsce,  ujrzał  Honey  i  Eryka  stojących  obok 

zniszczonej  cięŜarówki,  rozmawiających  i  przeglądających  jakieś  dokumenty. 
Poczuł,  Ŝe  zęby  mu  się  zaciskają  ze  złości  na  widok  tej  pary.  Zaparkował 
samochód i wysiadł z niego.  

Honey wyglądała na zdziwioną, gdy go zobaczyła.  
– Jakim cudem udało ci się nakłonić Verę, Ŝeby poŜyczyła swoje auto? – 

zapytała.  

–  To  długa  historia  –  powiedział,  zmniejszając  dystans  pomiędzy  nimi. 

Chłodno ukłonił się Erykowi. – Muszę z tobą porozmawiać, Honey.  

– Twoja stopa! – krzyknęła nagle. – Nie utykasz juŜ ani trochę. Gdzie jest 

bandaŜ? 

Zaklął w duchu. Zupełnie zapomniał o nodze.  
–  Och!  Teraz  jest  znacznie  lepiej  –  tłumaczył  się.  –  Mogę  całkiem 

swobodnie chodzić.  

– Wcale nie kulałeś dzisiejszego ranka – podkreślił Szwed.  
Honey  posłała  Lucasowi  lodowate  spojrzenie.  Ogłupiały  wyraz  jego 

twarzy  pozwolił  jej  upewnić  się,  Ŝe  została  oszukana.  Na  samą  myśl  o  tym 
oblała się rumieńcem.  

–  To  niemalŜe  cudowne  wyzdrowienie,  nieprawdaŜ?  –  stwierdziła 

złośliwie.  

Zorientował  się,  Ŝe  nie  była  do  niego  przychylnie  nastawiona,  a  to 

sprawiło, iŜ jeszcze bardziej zapragnął z nią porozmawiać w cztery oczy.  

background image

– MoŜemy wejść do domu? – spytał. – Chcę ci coś powiedzieć.  
– Ja równieŜ – rzekła. – Eryk zaraz zacznie podlewać twoją działkę.  
– Tak wcześnie? 
– PrzecieŜ powiedziałeś, Ŝe się spieszysz – wyjaśniła. – Woda wsiąkła w 

glebę  w  miejscu,  gdzie  wczoraj  pracowaliśmy,  więc  na  razie  nie  moŜemy  nic 
zrobić,  zanim  jej  nie  osuszymy.  –  Przerwała  na  moment,  aby  zaczerpnąć 
powietrza.  

Mówiła  zbyt  szybko z  powodu  zdenerwowania. Była  wściekła,  Ŝe  Lucas 

znowu zastosował jeden ze swych dawnych numerów. Jego stopa wcale nie była 
skaleczona. Zapewne wydawało mu się, Ŝe w ten sposób doprowadzi do zgody 
między  nimi.  Zastanawiała  się,  czy  ten  człowiek  nigdy  nie  przebiera  w 
ś

rodkach, gdy zamierza coś osiągnąć.  

–  Teraz  mamy  problem  z  powodu  braku  krzewów  ozdobnych  – 

kontynuowała  swoją  wypowiedź.  –  Nie  jest  to  oczywiście  wielki  kłopot,  ale 
zawsze  staram  się  mieć  wszystko  przygotowane  przed  rozpoczęciem 
nawadniania. Zaraz połoŜymy nawóz i wyznaczymy na tyłach miejsca na teren 
wypoczynkowy.  A  ty  powinieneś  podjąć  decyzję  odnośnie  zieleni,  jaką 
chciałbyś mieć.  

Lucas  był  lekko  wytrącony  z  równowagi.  Zastanawiał  się  przez  chwilę, 

jak  mogła  rozprawiać  o  takich  błahostkach,  gdy  istniały  przecieŜ  waŜniejsze 
sprawy.  

– Czy mam to robić teraz? 
– Tak, musimy to uczynić natychmiast. – Popatrzyła mu prosto w oczy. – 

Gdy  powiedziałeś,  Ŝe  zaleŜy  ci  na  czasie,  potraktowałam  to  powaŜnie  i 
powzięłam szczególne starania, Ŝeby mogło to zostać wykonane jak najszybciej.  

Była  coraz  bardziej  podenerwowana.  WłoŜyła  tyle 

trudu  w 

zagospodarowanie jego działki, toteŜ teraz wiła się ze złości, czując, jakby przez 
jej plecy przebiegał sznur mrówek. Po wspólnie spędzonej nocy praca u Lucasa 
sprawiała jej trudność. A na dodatek on wcale nie ułatwiał jej sytuacji.  

–  Nie  zmieniłem  planów  –  powiedział,  dochodząc  do  wniosku,  Ŝe  przez 

chwilę moŜe podjąć temat swojej posiadłości. – Co zatem? 

–  Pojedziemy  do  magazynu  i  wybierzemy  rośliny,  które  chcesz  mieć  na 

swojej działce. Musimy, co prawda, poczekać na obniŜkę cen sadzonek drzew, 
ale  są  krzewy  i  kwiaty.  Oczywiście,  pokaŜę  ci,  które  będą  prezentowały  się 
najlepiej.  

Lucas zastanowił się. Mogą porozmawiać w drodze do magazynu.  
Prawdopodobnie  Honey  nie  uznawała  łączenia  spraw  zawodowych  z 

osobistymi, co wyjaśniałoby, dlaczego utrzymywała taki dystans.  

–  W  porządku  –  przystał,  przypuszczając,  Ŝe  gdy  znajdą  się  tylko  we 

dwoje  w  cięŜarówce,  będzie  miał  okazję  do  podzielenia  się  z  nią  swoimi 
refleksjami.  MoŜe  nawet  pojadą  do  urzędu  i  ustalą  oficjalną  datę  ślubu.  Po  tej 

background image

pełnej  szaleństwa  nocy  był  niemal  pewien,  Ŝe  ona  równie  jak  on  niecierpliwie 
oczekuje dnia, kiedy zamieszkają razem.  

– Chodź ze mną i Erykiem do twojego samochodu – zaproponowała.  
–  Jak  to  z  Erykiem?  –  Zmarszczył  brwi.  –  Myślałem,  Ŝe  zamierzasz 

połoŜyć darninę? – Spojrzał pytająco na Szweda.  

–  Mam  wystarczająco  duŜo  ludzi,  którzy  przy  tym  pracują.  –  Eryk 

wystąpił  krok  do  przodu.  –  Pomogę  Honey.  Nie  poradzi  sobie  sama  z 
przewiezieniem tylu sadzonek.  

– Ja mogę przewieźć.  
– Ty? – powiedzieli równocześnie Eryk i Honey.  
– A dlaczego nie? 
– Niektóre są dosyć cięŜkie. – Szwed wzruszył ramionami.  
–  Czy  według  ciebie  wyglądam  na  słabeusza?  –  obruszył  się,  po  czym 

uświadomił  sobie,  Ŝe  rzeczywiście  nie  wyglądał  okazale  przy  męŜczyźnie  tych 
rozmiarów, co emigrant ze Skandynawii.  

– Oczywiście, Ŝe nie – brzmiała natychmiastowa odpowiedź.  
Lucas za wszelką cenę postanowił nie dopuścić, aby Eryk i Honey zostali 

sami.  

– Bardzo mi zaleŜy,  Ŝeby wam pomóc. Mogę sortować sadzonki według 

gatunków.  

–  No  dobrze  –  ustąpiła  w  końcu  Honey.  –  Sama  nie  wiem,  dlaczego 

próbuję się z tobą kłócić. Zawsze i tak postawisz na swoim.  

– Gotowy? – spytał Eryk, zajmując miejsce za kierownicą.  
– W porządku – odparł, patrząc mu prosto w oczy. Wiedział, Ŝe zrobiłby 

wszystko, aby usunąć tego faceta z Ŝycia byłej Ŝony.  

 
Ranek spędzony w magazynie wspólnie z Honey minął Lucasowi bardzo 

szybko.  Chodził  za  nią  jak  małe  szczenię,  podczas  gdy  ona  pomagała  mu  w 
wyborze kwiatów i krzewów do jego posiadłości.  

– Nie musisz decydować o wszystkim juŜ dzisiaj – powiedziała.  
–  Nawet  nie  miałem  pojęcia,  Ŝe  istnieje  tak  wiele  gatunków  roślin  – 

zdziwił się, wyraŜając uznanie dla wiedzy Honey w tej dziedzinie. Opowiadała o 
nich  jak  o  swoich  dzieciach,  podkreślając  ich  kaŜdą  charakterystyczną  cechę 
wyjaśniając, gdzie będą rosły i wyglądały najlepiej.  

– Och, tysiące! – rzekła. – W ręku trzymam tylko te najpopularniejsze.  
Zaprowadziła go do następnego działu.  
– A te proponuję umieścić tam, gdzie występuje erozja gleby. – Okręciła 

wokół palca jeden zdrowy listek. – Te młode lubią duŜo słońca i wydaje mi się, 
Ŝ

e powinieneś być z nich zadowolony.  

–  A  co  z  tymi?  –  spytał,  wskazując  na  grupę  krzewów  obsypanych 

drobnymi kwiatami.  

background image

–  Azalie.  Wybierzemy  kilka.  Do  tego  jeszcze  parę  gardenii.  Tych 

powyŜej. Powąchaj tylko, jak pachną.  

Lucas  szedł  za  nią,  upajając  się  jej  widokiem.  Ubrana  była  w  krótkie 

granatowe  szorty  i  białą  bluzkę  bez  rękawów,  odsłaniającą  opalone  ramiona. 
Zatrzymała  się  przed  jednym  z  krzewów  i  zerwała  mały  kwiat.  Wyjął  go  z  jej 
rąk i powąchał.  

– Ładnie – powiedział, a oczy ich spotkały się. – Ale wolę twój zapach.  
Honey odwróciła głowę.  
–  Myślę,  Ŝe  na  dzisiaj  skończyliśmy  –  zdecydowała.  –  Później  dodamy 

jeszcze parę kwitnących drzew i...  

Lucas rozejrzał się dokoła, aby upewnić się, czy Eryk jest zajęty.  
–  Co  się  dzieje?  –  zaŜądał  wyjaśnień.  –  Dlaczego  traktujesz  mnie  jak 

kogoś, kto uczynił coś złego? 

– Nie rozumiem, o czym mówisz. – Spuściła oczy.  
– Czy zaczynasz Ŝałować tego, co zaszło między nami ostatniej nocy? 
W odpowiedzi zarumieniła się.  
– Wobec tego nie widzę problemu.  
– Nie wiem, czy to był dobry pomysł – odparła. – Jesteśmy po rozwodzie 

i kaŜde z nas ma własne Ŝycie.  

– Jeśli o to chodzi, to tę kwestię moŜemy zaraz rozwiązać.  
– Co masz na myśli? 
ZbliŜył  się  do  niej  i  ostroŜnie  włoŜył  jej  kwiatek  za  ucho.  Honey  lekko 

zesztywniała, lecz nie odezwała się.  

–  MoŜemy  natychmiast  pojechać  do  urzędu  i  ustalić  termin  ślubu  – 

powiedział,  kładąc  jej  dłonie  na  ramionach.  –  Za  kilka  dni  będziemy  znowu 
małŜeństwem.  

Cofnęła  się,  skutecznie  uwalniając  z  jego  objęć.  Jej  twarz  wykrzywił 

nerwowy grymas.  

– O czym ty mówisz? 
–  To  powinno  być  oczywiste.  Chcę,  abyśmy  byli  znowu  razem.  Proszę, 

zostań moją Ŝoną.  

Honey  zesztywniała.  Powinna  była  spodziewać  się,  te  to  nastąpi,  ale 

wydarzenia  ostatniej  nocy  sprawiły,  iŜ  od  chwili  przebudzenia  nie  potrafiła 
myśleć  jasno  i  rozsądnie.  Świadomość,  Ŝe  nadal  go  kocha,  wzbudziła  w  niej 
dziwny lęk, gdyŜ wiedziała, jak ogromną władzę ma nad nią Lucas. Jeszcze raz 
udowodnił, Ŝe w łóŜku jest absolutnym mistrzem. Zawsze będzie dąŜył do tego, 
aby panować nad nią – nie tylko w nocy, ale i w kaŜdym momencie Ŝycia.  

– MałŜeństwo mnie nie interesuje – wyraziła w końcu swoje zdanie.  
– Co przez to rozumiesz? 
–  Po  prostu  nie  chcę  być  więcej  od  kogoś  zaleŜna.  Sposób,  w  jaki  Ŝyję 

obecnie, zupełnie mi odpowiada.  

background image

– Naprawdę, Honey? – spytał z niedowierzaniem, zaciskając jednocześnie 

pięści ze złości. Nigdy do tej pory nie zdarzyło się, aby Honey sprzeciwiła mu 
się  w  czymkolwiek.  –  Czy  zatem  zadowoli  cię,  Ŝe  przez  resztę  Ŝycia  będziesz 
mieszkać w wielkim ciemnym domu i spać w pustym łóŜku? 

– Sugerujesz, Ŝe potrzebuję do szczęścia męŜczyzny? 
– Nie kaŜdego. Mnie.  
–  Jest  mi  dobrze,  Lucasie.  Mam  pracę,  którą  lubię,  dwoje  cudownych 

dzieci...  

– Które powinny mieć ojca.  
–  JuŜ  raz  miały,  pamiętasz?  –  przypomniała  mu.  –  Nie  zamierzam 

wychodzić za mąŜ dla dobra Todda i Melissy. Są teraz szczęśliwi, prawidłowo 
się  rozwijają.  Melissa  ma  wprawdzie  swoje  kłopoty,  ale  to  normalne  w  jej 
wieku. Poza tym, nie chcę, abyś traktował mnie tak, jak poprzednio.  

– Mówiłem ci, Ŝe się zmieniłem. Tym razem wszystko będzie inaczej.  
–  Ale  wciąŜ  jesteś  tym  samym  Lucasem,  który  robi  wszystko,  na  co  ma 

ochotę,  nie  licząc  się  z  innymi.  Począwszy  od  urządzania  działki,  udawania 
chorego i Bóg wie czego jeszcze.  

– Zachowywałem się tak, bo pragnę, Ŝebyś wróciła. – I mam ci uwierzyć? 

–  Honey  była  nieustępliwa.  –  W  takim  razie  dlaczego  nigdy  nie  brałeś  pod 
uwagę moich pragnień i potrzeb? 

–  Po  ostatniej  nocy  duŜo  nad  tym  myślałem.  Przyznaję,  Ŝe  popełniałem 

błędy, ale ty równieŜ się zmieniłaś – stwierdził.  

– Nigdy nie potrafiłeś znieść tego, Ŝe sprawy toczą się nie według twoich 

planów – powiedziała ostrym tonem.  

–  Mylisz  się  –  zaprzeczył.  –  Jeśliby  to  była  prawda,  nie  pozwoliłbym  ci 

odejść  trzy  lata  temu  razem  z  dziećmi.  Nie  masz  racji,  twierdząc,  Ŝe  nie 
pragnąłem  twojego  dobra.  To  niesprawiedliwe...  –  Przerwał,  gdyŜ  pojawił  się 
Eryk, wyglądający na zakłopotanego tym, Ŝe im przeszkodził.  

– Czy jesteście gotowi? MoŜemy juŜ załadować cięŜarówkę? 
Honey  spuściła  głowę.  Nie  mogła  pozwolić,  aby  Lucas  ujrzał  smutek  w 

jej oczach.  

–  Tak.  Myślę,  Ŝe  juŜ  wszystko  mamy  –  odpowiedziała,  rzucając  byłemu 

małŜonkowi przelotne spojrzenie, po czym przyłączyła się do Szweda.  

 
McKay  przepracował  cały  dzień  z  zapałem,  o  jaki  nigdy  siebie  nie 

podejrzewał.  Za  wszelką  cenę  chciał  zapomnieć  o  ostatnich  wydarzeniach.  Co 
sprawiło,  Ŝe  Honey  mu  odmówiła?  I  to  w  chwili,  gdy  wszystko  wydawało  się 
być  na  dobrej  drodze.  Wysiłek  fizyczny  nie  pomógł  mu  jednak  uwolnić  się  od 
rozterek.  Równocześnie  z  Erykiem  kopał  dołek  za  dołkiem,  nie  przerywając 
nawet  wtedy,  gdy  tamten  jeździł  cięŜarówką  do  magazynu  po  sadzonki. 
Ignorował  Honey  zupełnie.  Doszedł  do  wniosku,  Ŝe  najlepszym  wyjściem  z 

background image

sytuacji będzie czasowe milczenie.  

Zdawał sobie sprawę, Ŝe bezsensem było myślenie, iŜ po zaledwie jednej 

wspólnie spędzonej nocy, Honey zgodzi się znowu zostać jego Ŝoną.  

Jak mógł być tak ślepy? Snuł te rozwaŜania, wbijając raz po raz łopatę w 

ziemię,  gdy  zjawił  się  Eryk.  Na  widok  tego  człowieka  Lucas  poczuł  przypływ 
niechęci i ponownie zaczął zastanawiać się, czy Severnson nie przyczynił się do 
jego poraŜki.  

Pod  koniec  dnia  Lucas  nie  mógł  nadziwić  się  zmianom,  jakie  zaszły  na 

jego posiadłości.  Działka  została  obsadzona  krzewami  i  otoczona  drewnianym, 
stylowym  płotem.  Na  specjalnie  wyznaczonym  i  przygotowanym  przez  Eryka 
odcinku pojawiły się kwiaty. Lucas pomyślał, Ŝe całość prezentuje się okazale i 
oryginalnie.  

– Efekt będzie jeszcze lepszy, gdy zasadzimy sosny, morwy i umieścimy 

skalniaki – rzekła Honey oficjalnym tonem. – Zostało jeszcze zagospodarowanie 
ogrodu  i  terenu  rekreacyjnego.  Powinieneś  jak  najszybciej  skontaktować  się  z 
jakąś  firmą  budowlaną.  –  Rozejrzała  się,  unikając  wzroku  Lucasa.  –  Robi  się 
ciemno. Czy podwieźć cię do domu, Eryku? 

– Nie, dziękuję. Pojadę z jednym z pracowników. – Potrząsnął przecząco 

blond czupryną.  

Lucas  patrzył,  jak  Honey  bez  słowa  poŜegnania  oddala  się,  wsiada  do 

cięŜarówki i odjeŜdŜa. Został sam z Erykiem.  

–  Jesteś  zmęczony,  Severnsonie?  –  spytał,  spoglądając  spod 

przymkniętych powiek.  

Eryk starą chustką otarł krople potu nad brwiami.  
–  Nie  za  bardzo.  Kufel  zimnego  piwa  powinien  postawić  mnie  na  nogi. 

Zawsze tak robię po cięŜkim dniu – powiedział.  

–  Rozumiem,  co  masz  ma  myśli.  –  Jeszcze  raz  ogarnął  wzrokiem 

posiadłość,  usatysfakcjonowany,  iŜ  równieŜ  przyczynił  się  do  jej  wspaniałego 
wyglądu.  Był  wyczerpany,  ale  jednocześnie  szczęśliwy.  Odetchnął  głęboko 
ś

wieŜym powietrzem.  

– Czy nie będziesz miał nic przeciwko temu, jeśli ci będę towarzyszył? – 

spytał.  

Eryk wyglądał na zdziwionego.  
– Nie wiem, czy spodobałoby ci się to miejsce – zawahał się. – Jest dosyć 

specyficzne.  Nic  podobnego  w  Houston  nie  ma.  Mnóstwo  młodych  ludzi 
przychodzi tam po pracy. A poza tym, nie masz przecieŜ nic do przebrania.  

– MoŜemy jechać tak, jak stoimy.  
– Dobrze, ale chciałbym umyć twarz, ręce i uczesać włosy.  
–  JeŜeli  chcesz,  moŜesz  skorzystać  z  mojej  łazienki  –  zaproponował 

Lucas.  

– Świetnie – ucieszył się Eryk.  

background image

 
Dwadzieścia  minut  później,  kiedy  Eryk  zwolnił  pracowników,  wyruszyli 

w drogę. Po kwadransie dotarli na miejsce. Lucas zaparkował swojego cadillaca 
przed  budynkiem  z  czerwonej  cegły,  samotnie  stojącym  na  przedmieściach 
miasteczka.  

–  Prawdopodobnie  nie  będzie ci się podobało  –  ponownie  wyraził  swoje 

obawy Eryk. – Chyba nie zwykłeś bywać w tego...  

– Och, jeśli o to chodzi, to na własne oczy widziałem nędzne kowbojskie 

bary! – Lucas zamknął samochód i wszedł za Szwedem do środka. Panował tam 
półmrok, więc na początku nic nie mógł dostrzec. Zatrzymał się przy drzwiach 
wejściowych  i  skierował  wzrok  w  stronę  bardziej  oświetlonej  części 
pomieszczenia. Mała tawerna była prawie pusta, z wyjątkiem kilku męŜczyzn w 
kapeluszach siedzących przy barku.  

–  Usiądźmy  przy  stoliku z  tyłu –  powiedział  Eryk,  kierując  tam  kroki. – 

Tam nikt nam nie będzie przeszkadzał.  

Lucas  zauwaŜył,  Ŝe  jego  towarzysz  czuje  się  tutaj  dosyć  pewnie. 

Przypomniał sobie okres ze swej niedalekiej przeszłości, kiedy często odwiedzał 
podobne  miejsca.  Zajęli  wcześniej  wybrany  stolik.  Natychmiast,  nie  wiadomo 
skąd, pojawił się barman.  

–  Chyba  zamówię  colę.  –  Lucas  pochylił  się  w  stronę  Eryka.  –  Mam 

wrzód Ŝołądka i alkohol mógłby jeszcze pogorszyć sytuację.  

–  Dla  mnie  jak  zwykle  piwo.  –  Eryk  poczekał,  aŜ  kelner  przyjmie 

zamówienie,  po  czym  zwrócił  się  do  Lucasa:  –  Czy  Honey  wie  o  twoich 
dolegliwościach? 

– Nie i nie chcę, Ŝeby wiedziała.  
– Tak będzie najlepiej.  
–  Dlaczego  tak  uwaŜasz?  –  Lucas  wyostrzył  czujność.  Eryk  uśmiechnął 

się.  

–  Spróbuję  ci  to  wyjaśnić.  Gdybyś  był  w  moim  rodzinnym  kraju  i 

patrzyłbyś  na  kobietę  w  sposób,  w  jaki  patrzysz  na  Honey,  znaczyłoby  to,  iŜ 
chcesz ją poślubić.  

–  Tak – przyznał  mu  rację. –  Pragnę, abyśmy  znowu byli  razem.  Myślę, 

Ŝ

e teraz taka szansa istnieje.  

– Po co mi to mówisz? 
Lucas  nie  odpowiedział  od  razu.  Do  baru  zaczęli  przychodzić  nowi 

męŜczyźni. Dwóch z nich stało obok szafy grającej, wybierając muzykę i kłócąc 
się przy tym dosyć głośno.  

– Chcę wiedzieć, kim jest dla ciebie Honey.  
– To trudne pytanie. – Szwed zamyślił się.  
– Kochasz ją? – Lucas wolał mieć jasną sytuację.  
–  Oczywiście  –  padła  szybka  odpowiedź.  –  Nie  ma  na  świecie  drugiej 

background image

osoby, z którą czułbym się tak związany.  

–  Jak  teraz  postąpimy?  –  spytał  zaniepokojony.  Przerwali  na  chwilę 

rozmowę, gdy kelner przyniósł napoje.  

– To wygląda jak miejsce tylko dla męŜczyzn. – McKay usiadł wygodniej 

na krześle. – A wracając do problemu Honey...  

Nagle  ktoś  połoŜył  mu  rękę  na  ramieniu.  Odwrócił  się.  Przed  nim  stał 

wysoki, szczupły szatyn.  

– Zatańczymy? – spytał.  
–  Taniec?  Z  kim?  –  Lucas  rozejrzał  się.  Nie  było  tu  Ŝadnej  kobiety. 

Dostrzegł  za  to  dwóch  męŜczyzn  na  parkiecie  kołyszących  się  w  rytm  wolnej 
muzyki.  

–  Jasne,  Ŝe  ze  mną.  –  Nieznajomy  wyglądał  na  nieco  zaskoczonego  tym 

pytaniem.  

– Nie, mój drogi – odparł Lucas ironicznym tonem. – Nie naleŜę do tego 

rodzaju ludzi.  

– To dlaczego siedzisz w barze dla homoseksualistów? 
–  Bar  dla  homoseksualistów?  –  Lucas  napotkał  rozbawione  spojrzenie 

Eryka. – Czy wiedziałeś o tym? 

– Oczywiście. A jeŜeli ty nie masz ochoty zatańczyć, ja to zrobię.  
– Ty? – Lucasowi zaczęło brakować słów ze zdziwienia, ale w końcu się 

uśmiechnął.  

– Co cię tak rozbawiło? – Eryk wydawał się być dotknięty.  
Lucas poklepał go po ramieniu.  
–  Cieszę  się,  bo  teraz  wiem,  Ŝe  zostaniemy  świetnymi  kumplami  – 

powiedział.  –  I  jako  przyjaciel...  Czy  mógłbyś  mi  pomóc  w  dyskretny  sposób 
opuścić to miejsce? 

background image

ROZDZIAŁ 9 

 
Następnego  dnia  rano  Lucas  pojawił  się  w  swojej  posiadłości,  wezwany 

przez  malarzy  wynajętych  przez  Honey.  Następnie  zostawił  ich  i  pojechał  do 
domu  towarowego  po  farby,  postanawiając,  iŜ  przy  okazji  wybierze  tapety  do 
łazienki. Gdy przejrzał katalogi, doszedł do wniosku, Ŝe zupełnie nie wie, na co 
się zdecydować. Pomyślał, Ŝe zabierze je do domu i poprosi Honey o pomoc.  

Ale po ich wczorajszej wymianie poglądów, obawiał się, Ŝe ona moŜe nie 

zechcieć z nim rozmawiać. Nie spodziewał się, Ŝe odzyskanie Honey sprawi mu 
tyle trudności.  

Przez  chwilę  obserwował  pejzaŜ  za  szybą.  Uświadomił  sobie,  Ŝe  lato 

zbliŜa  się  ku  końcowi.  Todd  i  Melissa  wrócą  wkrótce  z  wakacji.  Nie  mógł  się 
doczekać,  kiedy  znowu  ich  spotka.  śałował,  Ŝe  nie  zdołał  rozwiązać sytuacji z 
Honey.  

Lucas  spojrzał  na  klony  odcinające  się  wyraźnie  na  tle  kępy  sosen  i 

zauwaŜył, Ŝe liście juŜ zaczęły zmieniać swą barwę. Ogarnęło go przygnębienie. 
Pomyślał,  Ŝe  wszystko  kiedyś  przemija  i  wcale  nie  jest  pewne,  Ŝe  uda  mu  się 
skłonić Honey do powrotu. Smutek pogłębił się, gdy zdał sobie sprawę, Ŝe są to 
trzecie z kolei wakacje, które spędzał samotnie. RozwaŜał, czy szanse na powrót 
Honey  są  większe  teraz,  czy  wtedy,  kiedy  przyjechał  tu  po  raz  pierwszy.  Gdy 
trzymał ją w ramionach, był niemal pewny jej miłości, tego, Ŝe jeszcze wszystko 
jest moŜliwe.  

Przebył  ostatni  kilometr  drogi  do  domu  i  zdecydował,  Ŝe  pomoŜe  przy 

malowaniu  domu.  Stwierdził  ponuro,  Ŝe  właściwie  nie  ma  nic  lepszego  do 
roboty.  Bez  pracy,  domu,  rodziny,  bez  Ŝadnych  szczególnych  zainteresowań. 
Zawsze brakowało mu czasu na jakieś hobby i uprawianie sportów. Zastanawiał 
się,  jak  trzydziestopięcioletni  męŜczyzna  moŜe  czuć  taką  pustkę?  Parkując 
samochód  przed  bramą  wjazdową  do  swojej  posiadłości,  zauwaŜył  stojącą  nie 
opodal cięŜarówkę Honey. Błyskawicznie zapomniał o swoim zamiarze pomocy 
malarzom.  Odnalazł  swą  byłą  Ŝonę  na  tyłach  działki,  podlewającą  wczoraj 
posadzone rośliny.  

–  Co  słychać?  –  rzucił  na  powitanie,  stając  przed  nią,  podczas  gdy  ona 

wyprostowała się, trzymając w rękach gumowy wąŜ.  

Ogarnęła go fala gorąca na jej widok.  
– Czy nie wydaje ci się, Ŝe twoja darnina wygląda wspaniale dzisiejszego 

ranka? – Potrząsnęła kucykiem z tyłu głowy.  

– Tak, rzeczywiście. – Rozejrzał się z udanym zainteresowaniem.  
To, czy jego darnina pogłębiła się w ciągu nocy, było w tej chwili ostatnią 

rzeczą,  o  której  chciał  rozmawiać.  Zmarnowali  juŜ  przecieŜ  tyle  czasu, 
rozprawiając o tak mało znaczących sprawach.  

background image

– Za kilka tygodni nawet jej nie poznasz – obiecała. Lucas musiałby być 

ś

lepy,  Ŝeby  nie  zauwaŜyć,  jak  jest  zmęczona.  Kąciki  ust  opadły  w  dół,  pod 

oczami pojawiły się sine koła. Wyglądało na to, Ŝe coś ją trapi. Z trudem opierał 
się  pragnieniu  porwania  jej  w  ramiona,  całowania  po  oczach,  usunięcia 
wszystkich jej problemów. Chciał juŜ dzisiaj uregulować kwestie honorarium za 
wykonaną pracę.  

–  Mizernie  wyglądasz.  CzyŜbyś  źle spała dzisiejszej nocy? – spytał,  gdy 

zaczęła ziewać.  

Doskonale wiedział, co moŜe sprawić, Ŝe zapomni o wszystkich troskach i 

uśnie jak małe dziecko. Honey spojrzała szybko na niego, dopatrując się cienia 
aluzji, ale nic takiego nie mogła dostrzec.  

– Tęsknię za dziećmi – powiedziała. – Tłumaczę sobie, Ŝe to jeszcze tylko 

kilka dni, ale... – Przerwała. Z piersi wyrwało się jej westchnienie. – Nic na to 
nie mogę poradzić. – Westchnęła ponownie. – Piszę do nich prawie codziennie – 
kontynuowała. – Następnym razem zamierzam wystąpić o pozwolenie rodzicom 
na wizyty.  

– Czas się wyraźnie dłuŜy, gdy za kimś tęsknimy. Najlepiej wtedy znaleźć 

sobie  jakieś  zajęcie.  –  Przybrał  ton  i  minę  człowieka  doświadczonego  w  tych 
sprawach.  

– Czy to ci pomagało? – spytała.  
–  Nie  zawsze.  –  Uśmiechnął  się.  –  Wakacje  zawsze  są  cięŜkie,  nawet 

wtedy, gdy staram się o tym nie myśleć.  

Przypomniał  sobie,  Ŝe  przeraŜało  go  oglądanie  świątecznych  dekoracji 

kaŜdego  roku  w  Houston.  Oczywiście,  Ŝe  regularnie  w  czasie  świąt  odwiedzał 
dzieci,  ale  nie  było  to  to  samo,  co  wspólne  Ŝycie  z  nimi.  Brakowało  mu 
ś

miesznych,  niezdarnych  rysunków  Todda  i  Melissy,  Honey  krzątającej  się  po 

kuchni, atmosfery świątecznych przygotowań i znajomego zapachu, który witał 
go, gdy za kaŜdym razem przekraczał próg swojego domu.  

– To był błąd z mojej strony, Ŝe zgodziłam się, aby odjechały tak daleko – 

głośno snuła swoje refleksje.  

Lucas  bacznie  wpatrywał  się  w  taflę  jeziora,  od  której  odbijały  się 

promienie słoneczne, tworząc na jego powierzchni drobne kryształki.  

– Wydaje mi się, Ŝe to zupełnie naturalne, iŜ tak za nimi tęsknisz.  
– Szczerze mówiąc, nie przypuszczałam, Ŝe potrafisz mnie tak dokładnie 

zrozumieć – powiedziała zaskoczona.  

Spojrzała na niego. Nigdy jeszcze nie wydał jej się tak pociągający, jak w 

tym  momencie.  Zapragnęła  dotknąć  jego  twarzy,  pociemniałej  z  powodu 
zarostu. W blasku słońca brązowe oczy były bardziej wyraziste niŜ zazwyczaj, a 
gęste  włosy  przybrały  barwę  ciemnego  mahoniu.  Fascynowały  ją  jego  potęŜne 
muskuły  i  silne  ramiona.  Jej  uwagę  przyciągnęła  rozpięta  pod  szyją  koszula, 
odsłaniająca owłosiony tors.  

background image

–  To  bez  znaczenia,  co  myślę  –  rzekła.  –  NajwaŜniejsze,  Ŝe  mamy 

mnóstwo pracy.  

– Mam nadzieję, Ŝe mi wybaczysz, iŜ zająłem ci tyle czasu – przeprosił, 

widząc poczucie winy malujące się w jej oczach.  

–  Tu  nie  ma  nic  do  wybaczania  –  odparła.  –  Ale  lepiej  postąpimy,  jeśli 

zaraz  zaczniemy.  Powinniśmy  dzisiaj  zakończyć  większość  prac.  A  jutro 
moŜemy  pojechać  do  salonu  meblowego  w  Fort  Worth  i  zamówić  parę  rzeczy 
do twojego mieszkania.  

–  Czy  mam  rozumieć,  Ŝe  chcesz  mi  pomóc?  Honey  poczuła  lekki 

przypływ  złości,  jak  zawsze,  gdy  głos  Lucasa  przybierał  odcień  ironiczny. 
Odnosiła  wraŜenie,  Ŝe  Lucas  dąŜy  do  tego,  aby  spędzać  z  nią  jak  najwięcej 
czasu.  Sama  się  do  tego  przyczyniła,  zapraszając  go  do  swojej  sypialni  i 
opowiadając o swoich problemach, co akurat uwaŜała za słuszne. Potrzebowała 
kontaktu z ludźmi, poczucia bezpieczeństwa i bliskości czyjegoś ciała.  

Uświadomiła  sobie,  Ŝe  popełniła  jeden  z  największych  błędów  w  swoim 

Ŝ

yciu.  Nauczyła  się,  Ŝe  konsekwencje  podjętych  przez  siebie  decyzji  ponosić 

będzie przede wszystkim ona sama.  

– Tak naprawdę, to myślałam nawet o wycofaniu się po twojej sztuczce z 

nogą – rzekła. – Ale Eryk nalegał, abym tego nie robiła. Zaoferował się, Ŝe sam 
zobaczy, co jest w magazynach.  

Lucas  poczuł  się  nieco  rozczarowany,  Ŝe  jej  decyzja  o  dotrzymaniu 

umowy  została  podjęta  pod  wpływem  Szweda,  ale  postanowił  brać  od  Honey 
tylko to, co była skłonna mu dać dobrowolnie.  

–  Musimy  zaplanować  jutrzejszy  dzień  –  powiedziała.  –  Nie  mamy  zbyt 

wiele czasu.  

– Zabiorę cię przede wszystkim na lunch w jakieś miłe miejsce.  
Kiedy zaczęła protestować, przerwał jej.  
– Chyba w końcu mogę coś dla ciebie zrobić, zwłaszcza Ŝe zrezygnowałaś 

z dnia pracy. Oczywiście, zapłacę ci.  

–  Nie  przyjmę  Ŝadnych  pieniędzy  –  odpowiedziała  uraŜona,  Ŝe  ośmielił 

się jej to zaproponować. – MoŜemy wyjechać jutro o ósmej. Nie zajmie nam to 
więcej niŜ godzinę. W Fort Worth zawsze jest duŜy wybór mebli.  

Nie  zwaŜając  na  jej  nieprzychylność,  Lucas  postanowił  nie  dawać  za 

wygraną.  

–  Czy  nie  mógłbym  ci  w  czymś  pomóc?  Mój  dom  pachnie  jak  fabryka 

farb i nie mogę tam teraz przebywać. A poza tym wczorajsza praca na świeŜym 
powietrzu sprawiła mi przyjemność.  

Zastanawiała  się  przez  chwilę.  Wiedziała,  Ŝe  jeŜeli  nie  przydzieli  mu 

jakiegoś  zajęcia,  zamęczy  ją  na  śmierć  i  najlepszym  rozwiązaniem  jest 
obarczenie Lucasa licznymi obowiązkami.  

– No dobrze – ustąpiła. – Tylko proszę, postaraj się nie skaleczyć.  

background image

Honey wyglądała tak powaŜnie, Ŝe nie ośmielił się nawet uśmiechnąć.  
–  A  jeŜeli  mi  się  coś  zdarzy,  czy  będziesz  mnie  pielęgnować  tak  jak 

ostatnio? 

–  Nie.  Tym  razem  zrobisz  to  na  własną  odpowiedzialność  –  odrzekła 

chłodno.  

Do  obiadu  Lucas  zdołał  zapełnić  sadzonkami  cały  odcinek  wzdłuŜ  drogi 

wjazdowej. Za punkt honoru postawił sobie dotrzymanie kroku szesnastoletnim 
chłopcom  zatrudnionym  przez  Eryka.  Około  południa  zabrali  torby  z 
prowiantem  i  usiedli  w  cieniu  starego  dębu,  gdzie  Lucas  wraz  z  Honey 
przygotowywali kanapki.  

–  To  rzeczywiście  bardzo  niezwykły  kształt.  –  Wskazał  na  altanę.  –  Nie 

spodziewałem się, Ŝe efekt będzie aŜ tak rewelacyjny.  

– Ja teŜ jestem z niej zadowolona – powiedziała Honey. – Przedstawię ci 

teraz plan konserwacji. Sam, bez specjalnych nakładów, moŜesz poradzić sobie 
z utrzymaniem jej w pierwotnie nadanym kształcie. Jeśli to zaniedbasz, będziesz 
musiał ponieść spore koszty.  

Zamyślił się. JuŜ raz zaniedbał swój związek małŜeński, a teraz ma okazję 

zaprzepaszczenia szansy odnowienia go.  

–  Masz  rację  –  przytaknął.  Pragnął  jednak  porozmawiać  na  całkowicie 

inny temat.  

– Słyszałam, Ŝe kupiłeś stary samochód Very – zainteresowała się Honey.  
–  Niestety,  nieustępliwa  stara  Vera  okazała  się  dla  mnie  dosyć  skąpa.  – 

Skrzywił się na samo wspomnienie tej transakcji.  

–  Nie  wiem,  ile  zapłaciłeś  za  niego,  ale  kaŜda  suma  byłaby  zbyt  duŜa. 

Pojechała dzisiaj kupować nowy.  

–  Mam  nadzieję,  Ŝe  skończy  z  cytrynowym  kolorem  –  powiedział.  – 

MoŜe  kiedyś  popsuje  się  na  jakiejś  drodze,  a  ja  będę  jedynym  kierowcą 
przejeŜdŜającym obok.  

–  Jesteś  potworny,  Lucasie.  –  Honey  Ŝartobliwie  poklepała  go  po 

ramieniu. Wyglądała na rozbawioną. – Chętnie byś się jej pozbył, prawda? Ale 
ta kobieta jest dla mnie jak matka.  

– Oszczędzę ją dla ciebie – złagodniał.  
Honey  nie  potrafiła  zdobyć  się  na  natychmiastową  odpowiedź,  ale 

dołoŜyła wszelkich wysiłków, Ŝeby zachować resztki samokontroli. Nie umiała 
patrzeć  w  jego  twarz  bez  pragnienia  dotknięcia  jego  wyraźnie  zarysowanej 
szczęki.  Myślami  wróciła  do  wspólnie  spędzonej  nocy,  kiedy  trzymał  ją  w 
swoich  ramionach  i  czuła,  jaki  jest  potęŜny,  silny  i  ciepły.  Znała  zapach  jego 
ciała równie dobrze, jak swój. Było jej bliskie, co nie znaczyło, Ŝe nie chce go 
poznać jeszcze bardziej.  

– Lepiej wróćmy do pracy. – Honey wstała. Lucas podniósł się równieŜ i 

podszedł do niej ze zwinnością dzikiej pumy.  

background image

– Zawsze tak kończysz naszą rozmowę – powiedział, zniŜając głos o pół 

tonu.  –  Nie  moŜemy  wytrzymać  pięciu  minut  bez  wspomnieli  tamtej  nocy,  a  i 
innych równieŜ – dodał. – Bez myślenia o tych, które nadejdą.  

–  Lucasie...  –  Spojrzała  wymownie,  podnosząc  jedną  rękę,  aby  go 

uciszyć.  

Odległość  między  nimi  była  tak  niewielka,  Ŝe  wyczuwała  ciepło 

emanujące z jego ciała. Lucas pieszczotliwie ogarnął jej twarz wzrokiem. Cofnął 
się  o  krok  i  końcami  palców  musnął  jej  policzek.  Poczuła  się  zagroŜona,  nie 
będąc pewną jego następnego kroku.  

– Dlaczego koniecznie chcesz ze mną walczyć, Honey? – spytał, czule się 

do niej uśmiechając. Był to uśmiech, który łaskawy ojciec posyła psotnej córce. 
–  Dlaczego  udajesz,  Ŝe  chcesz,  aby  wszystko  między  nami  zostało  ostatecznie 
skończone? 

Jego  miękki  jak  aksamit  głos  powodował  przyjemne  łaskotanie  we 

wnętrzu,  jakiego  nigdy  przedtem  nie  odczuwała.  Nagle  poczuła  się  jak 
pogrąŜona  w  letargu.  Nie  mogła  powstrzymać  opadania  powiek,  a  ciało 
przybrało na wadze co najmniej dwa razy.  

– Niczego nie udaję, Lucasie – odparła.  
– Nie? – Przechylił głowę. – Czasami naprawdę trudno mi w to uwierzyć.  
 
Lucas  przyjechał  po  Honey  następnego  ranka  teŜ  przed  ósmą  i  zastał  ją 

juŜ  gotową,  ubraną  w  starannie  odprasowane  spodnie  dŜinsowe  i  bluzkę  z 
podwyŜszonymi  ramionami  w  kolorze  cegły,  który  doskonale  podkreślał 
brzoskwiniową  barwę  policzków.  Jej  długie  włosy  splecione  były  w  warkocz, 
przewiązany luźno wstąŜką opadającą na ramiona.  

Lucas  szedł  za  Honey,  napawając  się  zarówno  widokiem  jej  pięknych 

włosów,  jak  i  lekko  kołyszących  się  bioder,  których  smukłość  podkreślały 
dopasowane dŜinsy. Uśmiech zgasł na jego twarzy, gdy zajmując miejsce obok 
niej w samochodzie, zauwaŜył jej zatroskany wzrok.  

–  Dlaczego  taka  smutna?  –  spytał,  składając  mapę,  którą  przeglądał 

wcześniej.  Zamierzał  wybrać  drogę  podrzędną  prowadzącą  do  Fort  Worth, 
uwaŜając,  Ŝe  pejzaŜ  wiejski  dostarczy  więcej  miłych  wraŜeń.  W  przeszłości 
nigdy  o  tym  nie  był  przekonany,  wybierał  zwykle  najszybsze  połączenia,  nie 
poświęcając  wiele  czasu  na  odkrywanie,  co  znajduje  się  po  drodze.  Ponadto 
droga podrzędna była znacznie dłuŜsza, co oznaczało, Ŝe spędzi z Honey więcej 
czasu.  

– Niepokoję się o Verę – wyznała w końcu. – Artretyzm dolega jej coraz 

bardziej.  

–  Czy  uwaŜasz,  Ŝe  rozsądne  było  pozostawienie  jej  w  domu?  –  Uniósł 

jedną brew do góry. – Meble zawsze zdąŜymy kupić.  

Był  to  akt  niesamowitego  poświęcenia  z  jego  strony,  ale  wiedział,  Ŝe 

background image

Honey będzie źle spędzać czas, niepokojąc się stale o swą opiekunkę.  

– Och, powinno być wszystko w porządku – powiedziała Honey po chwili 

zastanowienia.  –  Prosiłam,  Ŝeby  dzisiaj  odpoczęła.  Postarzała  się  ostatnio  i  nie 
podoła juŜ obowiązkom, zwłaszcza wtedy, gdy wrócą Todd i Melissa.  

– Co więc chcesz zrobić? 
– Pewnie wynajmę kogoś do pomocy. Sama teŜ nie mam czasu zajmować 

się domem. A dzieci potrzebują stałej opieki po powrocie ze szkoły. Vera była 
dla  nich  jak  babcia.  –  Westchnęła,  odrzucając  głowę  do  tyłu.  –  Nie  wiem, 
jakbym sobie bez niej poradziła.  

–  Nie  musisz  się  na  razie  martwić.  Rozwiązujesz  problemy  szybciej  i 

sprawniej, niŜ ci się wydaje.  

– Co przez to rozumiesz? – spytała.  
–  Mówiłaś  mi,  Ŝe  nigdy  nie  mogłaś  decydować  sama  o  sobie,  lecz  to 

nieprawda.  –  Przerwał  na  chwilę,  koncentrując  się  na  tym,  aby  nie  zgubić 
właściwej drogi. – Straciłaś bardzo wcześnie matkę i udało ci się z tego szybko 
otrząsnąć,  podczas  gdy  mogło  to  zostawić  trwały  ślad,  jak  w  większości  tego 
typu przypadków.  

Pamiętał,  jak  sam  przeŜył  śmierć  matki.  I  mimo  Ŝe  posiadał  liczną 

rodzinę, długo nosił w sercu niezabliźnioną ranę.  

– Poza tym praca, której się podjęłaś, odstraszyłaby większość łudzi. We 

wczesnej młodości organizowałaś oficjalne obiady i spotkania.  

– Tak, ale z pomocą Very – podkreśliła, ale wiedziała, Ŝe Lucas ma rację. 

Została  zmuszona  do  pełnienia  wszystkich  domowych  obowiązków  juŜ  bardzo 
wcześnie.  W  wieku  dwunastu  lat  wiedziała,  które  wino  pasuje  do  określonej 
potrawy, jak naleŜy przygotować stół i usadowić gości. Potrafiła przeprowadzić 
inteligentną  konwersację,  w  razie  konieczności  unikać  draŜliwych  tematów, 
umiała  zająć  się  tymi,  którzy  wypili  zbyt  duŜo.  Niestety,  Ŝadna  z  tych 
umiejętności  nie  okazała  się  przydatna  w  momencie,  kiedy  została  zmuszona 
sama zarabiać na Ŝycie.  

– Wydaje mi się, Ŝe przyczynił się do tego major, który starał się spełniać 

wszystkie twoje pragnienia – usłyszała głos Lucasa. – Myślał, Ŝe tym sposobem 
staniesz się na tyle od niego zaleŜna, aby go nigdy nie opuścić.  

– Nie rozumiem.  
–  Major  potrzebował  ciebie  znacznie  bardziej  niŜ  ty  jego.  Potrzebował 

cię,  abyś  wypełniała  te  wszystkie  obowiązki,  których  nie  była  w  stanie 
wykonywać jego Ŝona. Zabronił ci uczęszczać do studium architektury dlatego, 
Ŝ

e obawiał się ciebie stracić. To była jedna z przyczyn, dla której sprzeciwiał się 

robieniu przez ciebie kariery. Pragnął zachować cię dla siebie. – Lucas spojrzał 
na  nią  i  zdziwił  się,  widząc  zmieniony  wyraz  jej  twarzy.  –  Wybacz,  moŜe  nie 
powinienem o tym mówić.  

–  Masz  rację,  Lucasie  –  zwróciła  się  do  niego.  –  Ale  ja  nigdy  nie 

background image

rozwaŜałam  tego  od  tej  strony.  Nigdy  nie  myślałam,  Ŝe  major  aŜ  tak  bardzo 
mnie potrzebował.  

–  Wiesz,  major  i  ja  byliśmy  w  pewnym  sensie  podobni.  Obaj 

popełnialiśmy te same błędy; nie braliśmy pod uwagę twoich pragnień.  

– Nie miałam nadziei, Ŝe sobie to kiedykolwiek uświadomisz...  
–  Starałem  się  to  ukryć  nawet  przed  sobą.  –  Na  jego  twarzy  pojawił  się 

lekki  uśmiech.  –  Oczywiście,  musiało  upłynąć  trochę  czasu,  zanim  do  tego 
doszedłem. Spadło to na mnie jak grom z jasnego nieba.  

Honey  odwróciła  się  i  przez  moment  wpatrywała  się  w  okno,  nie  chcąc, 

aby Lucas zauwaŜył, Ŝe to szczere wyznanie wywołało łzy w jej oczach.  

– Prowadziliście z majorem jakiś wspólny interes, nieprawdaŜ? 
– MoŜna to i tak określić – odparł.  
– Czy to było niezgodne z prawem? 
– Nie, to było trochę inaczej – powiedział, zastanawiając się nad czymś. – 

Pomogło  zrządzenie  losu.  Przypadkowo  usłyszałem  informację  o  zamiarze 
podziału  sieci  domów  towarowych,  na  długo  przedtem,  jak  zostało  to 
wprowadzone  w  Ŝycie.  Oczywiście  major  i  ja  przyczyniliśmy  się  do  tego.  Ja 
miałem koncesję na prowadzenie działalności, co pozwalało uniknąć konfliktu z 
prawem,  ale  musiałem  znaleźć  kogoś,  kto  przyłączy  się  do  mnie,  kogoś,  kto 
dysponuje siłą i pieniędzmi. Tym człowiekiem był właśnie major Buchannan – 
dodał.  –  Ja  jedynie  pozostawałem  w  cieniu  i  sporządzałem  plany  strategiczne, 
podczas  gdy  major  działał.  Przez  jakiś  czas  tworzyliśmy  dobry  zespół.  Ja 
miałem  dostęp  do  informacji  i  wiedzę  o  nieruchomościach,  w  twój  ojciec 
pieniądze, pozycję i kontakty.  

– PrzecieŜ mogłeś mieć problemy.  
– Mogłem jedynie utracić koncesje, jeśli to masz na myśli.  
Patrzył  na  nią,  zaciekawiony  jej  reakcją,  ale  nie  potrafił  niczego 

wywnioskować z wyrazu jej twarzy.  

– Powiedziałeś, Ŝe stanowiliście z majorem dobry zespół. Co zmieniło ten 

fakt? 

– Ty. – Lucas spojrzał prosto na nią. – Stosunki między nami pogorszyły 

się od momentu, gdy uświadomił sobie, Ŝe jesteśmy razem. Nie uwaŜał mnie za 
odpowiedniego  kandydata.  –  Skrzywił  się  pogardliwie.  –  Byłem  wystarczająco 
dobry, aby zasilać stan jego konta w banku, ale za mało, by mieć jakiekolwiek 
zamiary względem jego córki. To, jak wiesz, mnie nie powstrzymało. I oto cała 
historia.  

– Czy wykorzystałbyś drugi raz taką okazję, gdyby zaistniała? – spytała. – 

Czy robiłbyś znowu karierę dla pieniędzy? 

A  więc  taką  miała  opinię  na  ten  temat.  Nie  była  teŜ  specjalnie 

rozczarowana ani zaskoczona, czego się spodziewał.  

–  Wydaje  mi  się,  Ŝe  nie  –  rozwaŜał  pytanie.  –  Później  wielokrotnie 

background image

Ŝ

ałowałem  tego  okresu  w  moim  Ŝyciu.  A  czy  zrobiłbym  to  ponownie?  Chyba 

tylko wtedy, gdyby miało to słuŜyć dobru mojej rodziny.  

Honey zastanawiała się nad jego słowami.  
– JuŜ raz powiedziałeś mi, Ŝe masz mnie, poniewaŜ uczyniłeś mojego ojca 

bogatszym człowiekiem.  

Lucas  poczuł  się,  jakby  w  gardle  miał  rozŜarzony  węgiel.  ZauwaŜył,  Ŝe 

samo wspomnienie o tym sprawia jej ból.  

–  Wypiłem  tamtej  nocy  zbyt  wiele.  Pamiętam,  Ŝe  świętowaliśmy  wtedy 

zawarcie  mojej  największej  transakcji.  –  W  jego  głosie  słychać  było  skruchę  i 
Ŝ

al. – Przeprosiłem ich zaraz następnego dnia i teraz przepraszam znowu, jeśli to 

coś zmieni. Oboje wiemy, Ŝe nie kupuje się miłości.  

– Czy wiedziałeś o tym wówczas? 
– Naprawdę pragnąłem twojego uczucia. I dlatego byłem tak zdruzgotany, 

gdy  odeszłaś,  i  jeszcze  bardziej,  gdy  odkryłem,  Ŝe  nie  mogę  cię  skłonić  do 
powrotu.  

– Czy nadal uwaŜasz, Ŝe naleŜę do ciebie? 
– Nie. – Mięśnie jego twarzy napięły się. Wiedział, Ŝe od jego odpowiedzi 

zaleŜy  bardzo  wiele.  –  Czuje,  Ŝe  sercem  naleŜysz  do  mnie,  ale  nie  chcę,  abyś 
czyniła  coś  wbrew  swojej  woli.  Poczekam  jeszcze  trochę...  –  Przerwał.  –  A 
potem pomyślę, co zrobić w wypadku, gdybyś zdecydowała się nie wrócić.  

Honey  była  poruszona  do  głębi.  Nigdy  dotąd  Lucas  nie  rozmawiał  z  nią 

tak szczerze. Poczuła, Ŝe serce mocniej bije jej z wraŜenia.  

– Lucas – szepnęła i połoŜyła dłoń na jego ręce. Podniósł ją do swoich ust 

i  pocałował.  Przymknął  oczy,  czując,  Ŝe  Honey  jest  mu  w  tym  momencie  tak 
bliska,  jak  nigdy  przedtem.  Ten  jeden  prosty  gest  zawierał  w  sobie  więcej 
czułości  niŜ  wszystkie  inne,  dawał  jej  pewność,  Ŝe  zdobywa  coś,  czego  nigdy 
nie odda i nie będzie z nikim dzielić.  

– Wiesz, czego pragnę? – Posłała mu ciepłe spojrzenie. – Pragnę, abyśmy 

się mogli kochać.  

background image

ROZDZIAŁ 10 

 
Krew odpłynęła z twarzy Lucasa i o mały włos nie zboczył z drogi. Nagle 

puścił  ręce  Honey  i  ponownie  skupił  swą  uwagę  na  kierowaniu  samochodem. 
Gdy w końcu opanował sytuację, spojrzał na siedzącą obok kobietę.  

– MoŜemy, kochanie, oczywiście. – Jego głos brzmiał miękko.  
Parę  minut  później  Lucas  skręcił  z  głównej  drogi  na  boczną,  wysypaną 

Ŝ

wirem,  po  obu  stronach  otoczoną  wysokimi  sosnami.  Przez  chwilę  jechali 

ś

cieŜką, gdzie gęsto rosnące drzewa utrudniały poruszanie się. Jechali tak długo, 

aŜ znaleźli się poza zasięgiem wzroku, po czym Lucas zatrzymał samochód pod 
wysokim  dębem  i  wyłączył  silnik.  Przysunął  się  do  niej,  a  Honey  chętnie 
przytuliła  się  do  niego.  Usta  ich  połączyły  się,  oboje  zadrŜeli.  Te  godziny 
oczekiwania uczyniły ich zbliŜenie jeszcze bardziej rozkosznym. Lucas dotknął 
jej twarzy i włosów, skierował dłoń w stronę dekoltu, rozpinając maleńki guzik. 
Gdy bluzka i biustonosz leŜały juŜ na tylnym siedzeniu, Lucas połoŜył głowę na 
jej piersiach i napawał się ich zapachem. Honey westchnęła, odrzuciła głowę do 
tyłu. Kiedy sięgnął ręką w kierunku zamka od spodni, była zbyt szczęśliwa, aby 
mu pomóc.  

– Lucasie! – jęknęła, gdy palcami doprowadzał ją do szczytu podniecenia. 

– Naprawdę cię pragnę, ty o tym wiesz. Zawsze o tym wiedziałeś.  

Skinął głową i z jej pomocą pozbył się ubrania. Gdy ponownie odwrócili 

się do siebie, oboje byli nadzy.  

Honey wyglądała eterycznie, jak istota nieziemska, gdy promienie słońca 

oświetliły jej nagie piersi i brzuch.  

Uniósł lekko głowę i pieścił ją swoimi brązowymi oczami.  
– Nigdy przedtem nie kochałam się w samochodzie – wyznała.  
Uśmiechnęła  się  lekko,  po  czym  pocałowała  go  myśląc,  Ŝe  nie  ma 

drugiego  takiego  wspaniałego  męŜczyzny.  Ogarnęła  ją  pokusa,  aby  zapytać  o 
inne kobiety w jego Ŝyciu. Powstrzymała się jednak. Nie miała prawa ingerować 
w jego kontakty w okresie, kiedy nie byli małŜeństwem.  

Lucas uniósł ją ponad siebie. Jednym ruchem spowodowała jego twardość 

i  utonęła  w  nim,  krzycząc  z  rozkoszy.  Ich  wargi  połączyły  się,  gdy  ciała 
kołysały  się  w  równym  rytmie  na  przednim  siedzeniu  cadillaca.  W  końcu 
wyczerpani padli sobie w ramiona, ustami tłumiąc westchnienia wydobywające 
się z piersi.  

 
Wyprawa  do  Fort  Worth  zakończyła  się  powodzeniem.  Udane  zakupy 

uczcili  w  meksykańskiej  restauracji.  Apetyt  dopisywał  Honey  jak  rzadko. 
Oprócz swojej, zjadła jeszcze połowę porcji Lucasa.  

–  Podoba  mi  się  wszystko,  co  wybrałeś  –  powiedziała,  gdy  wsiadali  do 

background image

samochodu pełnego przeróŜnych sprawunków.  

–  Co  to  znaczy:  ja  wybrałem?  –  Uśmiechnął  się.  –  PrzecieŜ  to  ty 

dobierałaś wszystko sama.  

– Tak, ale dzielnie mi przy tym pomagałeś – odparła w obronie własnej.  
–  Mam  nadzieje,  Ŝe  Todd  i  Melissa  ucieszą  się  ze  swoich  nowych 

kompletów  sypialnych  –  powiedział.  –  Chciałbym,  Ŝeby  wybrali  narzuty  i 
zasłony do swych pokoi.  

–  MoŜesz  być  pewien,  Ŝe  będzie  to  coś  błyszczącego,  a  zasłony  raczej 

prześwitujące. – Spojrzała na niego porozumiewawczo.  

Gawędzili swobodnie w czasie drogi powrotnej. Honey nie przypominała 

sobie,  kiedy  ostatni  raz  udało  jej  się  spędzić  tak  miło  czas  w  towarzystwie 
byłego  małŜonka.  Ich  zbliŜenie  tego  ranka  było  niesłychanie  intymne  i 
niepowtarzalne.  Lucas  ujął  jej  dłoń  i  delikatnie  uścisnął.  Jego  ciemne  oczy 
mówiły  więcej  niŜ  usta.  MoŜe  później  będzie  miała  wątpliwości  i  ochotę  na 
wzajemne obwinianie, ale w tej chwili czuła się szczęśliwa.  

Gdy Honey poruszyła temat swojej pracy, Lucas postanowił porozmawiać 

o tym, o czym myślał ostatniej nocy.  

–  Chciałbym  przedyskutować  z  tobą  pewne  sprawy  dotyczące  twojej 

firmy – zaczął.  

– Przedyskutować? A w jakim celu? 
–  Myślę,  Ŝe  Eryk  tęskni  za  Szwecją  –  powiedział.  Honey  nie  bardzo 

wiedziała, jaki to ma związek ze sprawami firmy.  

– Tak, myślę, Ŝe tak – odpowiedziała jednak.  
– Czy jego styl Ŝycia homoseksualisty nie wpłynął na to, Ŝe opuścił kraj? 

– ciągnął dalej.  

–  W  jaki  sposób  się  o  tym  dowiedziałeś?  –  Honey  podniosła  zdziwione 

oczy.  

– Poszedłem z nim na piwo do baru, gdzie był stałym bywalcem.  
– Co zrobiłeś, gdy się zorientowałeś? – zainteresowała się.  
– Jak  najszybciej  wyszedłem.  Nie  miałem  ochoty  tańczyć,  więc  nie było 

powodów, Ŝeby zostawać – wyjaśnił śmiejąc się.  

Honey zrobiła rozbawioną minę. Zastanawiał się, czy zdaje sobie sprawę 

ze  swojego seksownego  wyglądu.  Silna,  ale na  tyle  subtelna, aby  wydawać  się 
zupełnie kobieca.  

–  Mam  nadzieję,  Ŝe  nie  powiedziałeś  nic,  co  mogłoby  zranić  uczucia 

Eryka? – zapytała.  

–  Nie  posądzaj  mnie  nawet  o  to,  Honey.  Nie  przywiązuję  wagi  do 

homoseksualnych skłonności Eryka.  

Lucas nie ujawnił do końca swoich myśli. Nie zamierzał przyznawać się, 

jaką  poczuł  ulgę,  gdy  odkrył,  Ŝe  Eryk  nie  stanowi  dla  niego  zagroŜenia,  jeśli 
chodzi  o  Honey.  Mogła  sporządzić  listę  jego  grzechów  w  alfabetycznym 

background image

porządku, ale tym razem nie przyczynił się do jej powiększenia.  

– Prawdziwa tragedia to nie fakt, iŜ jest homoseksualistą – powiedział po 

chwili  zastanowienia.  –  Najgorsze,  Ŝe  nie  ma  kontaktu  z  rodziną  i  nie  moŜe 
załoŜyć własnej. Inaczej mówiąc, skazany został na samotność.  

Zgadzała  się  z  tą  opinią.  Wiedziała,  Ŝe  gdyby  tylko  Eryk  posiadał 

odpowiednie  środki,  prawdopodobnie  wróciłby  do  Szwecji.  Nigdy  nie  czuł  się 
naprawdę  szczęśliwy  w  Stanach  i  czasami  dręczyło  ją  poczucie  winy,  gdyŜ 
miała pewność, Ŝe Eryk pozostaje tu ze względu na nią i ich firmę.  

Spotkali  się  zaraz  po  jej  rozwodzie  na  wystawie  podczas  badania 

szczególnie  pięknych  i  egzotycznych  roślin.  Był  to  moment,  kiedy  oboje 
desperacko  pragnęli  przyjaźni.  Nie  wiedziała  wtedy  jeszcze,  Ŝe  jest 
homoseksualistą,  a  ujął  ją  swoją  wraŜliwością.  Nigdy  nie  próbował  się  do  niej 
zbliŜyć.  Później,  gdy  odkryli  wspólne  zainteresowania  ogrodnictwem  i 
pejzaŜem, zaczęli realizować pomysł rozpoczęcia działalności w tej dziedzinie.  

Jakkolwiek  Honey  wiedziała,  Ŝe  Eryk  uwielbiał  swój  fach  i  pracę  w 

firmie,  to  jednak  podejrzewała,  Ŝe  czułby  się  szczęśliwszy,  robiąc  to  samo  w 
Szwecji.  Na  razie  nie  mogła  sobie  pozwolić  na  wykupienie  jego  części,  a 
sprzedaŜ komuś innemu w ogóle nie była brana pod uwagę.  

Nigdy  jeszcze  nie  czuła  się  tak  wspaniale,  gdy  z  Lucasem  omawiała  ich 

wspólne przedsięwzięcia i problemy osobiste Eryka.  

– Cieszę się, Ŝe zgadzamy się co do Eryka i Ŝe akceptujesz go takim, jaki 

jest – powiedziała. – Ale ja nadal nie wiem, jaki to ma związek z moją firmą.  

– Chciałbym wykupić jego udziały – wyraził wreszcie swój zamiar.  
Nie odpowiedziała od razu, ale nie musiała. Błysk w jej oczach wyjaśniał 

wszystko.  

– Oczywiście Ŝartujesz. – Nie było to pytanie, lecz stwierdzenie, a ton jej 

głosu nie wróŜył nic dobrego.  

Lucas doszedł do wniosku, Ŝe poruszył niebezpieczny temat. Zastanawiał 

się,  czy  wie,  jak  bardzo  przypomina  w  tym  momencie  swego  ojca,  gdy  się 
złościł.  

–  Pozwól  mi,  proszę,  dokończyć  –  nie  ustępował.  –  Jestem  w  stanie 

przemienić firmę w kopalnię złota...  

–  Ale  co  ty  wiesz  o  komponowaniu  krajobrazu,  Lucasie?  –  Jej  głos  był 

ponury i suchy, niczym pokryta pyłem szara droga, którą właśnie mijali.  

– Niestety, nie mam pojęcia o tych sprawach.  
– Dokładnie.  
– Ale mogę zapewnić ludzi i dostawy – nie dawał za wygraną. – Ty i Eryk 

marnowaliście mnóstwo czasu na zdobywanie i dostarczanie środków. Dlaczego 
by  nie  pozwolić,  aby  taki  człowiek  jak  ja  przejął  pałeczkę  w  tej  dziedzinie  i 
przyłączył się do was? 

–  Dobrze,  ale  ja  zdecyduję,  na  jakich  warunkach.  Jej  reakcja  zaskoczyła 

background image

go. Na chwilę przerwał rozmowę i prowadził samochód w milczeniu.  

–  Dlaczego  nie  wysłuchałaś  do  końca  tego,  co  chciałem  powiedzieć?  – 

spytał i skręcił w drogę wiodącą do jej domu. – Dlaczego nie pozwolisz, abym 
ci pomógł? 

Odwróciła się w jego stronę.  
–  Po  prostu  nie  moŜesz  mi  pomóc,  Lucasie.  Musiałbyś  przedstawiać 

projekty,  podejmować  decyzje  w  sprawach,  na  których  się  nie  znasz  – 
wyjaśniała. – W końcu ja sama straciłabym kontrolę nad sytuacją.  

–  Mógłbym  być  cichym  wspólnikiem  –  powiedział,  gdy  dojechali  na 

miejsce i Lucas zaparkował samochód.  

–  Nigdy  nie  potrafiłeś  być  cichy,  jeśli  coś  dotyczyło  twojego  Ŝycia  – 

Honey uśmiechnęła się z powątpiewaniem.  

Mięśnie jego twarzy napręŜyły się, gdy wpatrywał się w drzewo, starając 

się utrzymać panowanie nad sobą. Nie miał okazji dotychczas poznać Honey od 
tej strony i teraz trudno mu było się z tym oswoić.  

–  Nie  uwierzyłabyś,  jak  potrafię  utrzymać  swój  język  na  wodzy,  jeŜeli 

muszę.  

– Czego chcesz w ten sposób dowieść? – spytała ostro.  
Oczy  ich  spotkały  się.  Przez  chwilę  toczyli  pojedynek  bez  słów.  CięŜko 

było uwierzyć, Ŝe to ta sama kobieta, z którą kochał się kilka godzin wcześniej, 
łagodna i uległa.  

–  Na  przykład  nie  wypowiadałem  się  jeszcze  w  sprawie  Melissy  –  rzekł 

dosadnie.  –  Nie  popieram  tego,  Ŝe  zabierasz  ją  do  psychologa,  tym  niemniej 
powstrzymałem  się  od  przeszkodzenia  ci  w  tej  kwestii,  gdyŜ  wiem,  Ŝe  nie 
czyniłabyś tego bez uprzedniego przemyślenia.  

Honey oniemiała.  
– Wiem, Ŝe czujesz się uraŜona – ciągnął dalej. – Ale to tak samo, jak ja, 

gdy dowiedziałem się, Ŝe nie przyjmiesz oferowanej pomocy z mojej strony. To 
nie takie proste – znieść świadomość, Ŝe twoja rodzina daje sobie radę bez mojej 
osoby. Mógłbym pozwać cię do sądu i zabrać dzieci, gdybym miał pewność, Ŝe 
to by wystarczyło.  

– Czy oskarŜasz mnie o to, Ŝe zaniedbywałam Todda i Melissę? 
–  Obawiam  się,  Ŝe  byłaś  tak  dumna,  Ŝe  nie  pozwalało  ci  to  przyjść  i 

poprosić mnie o pomoc.  

–  Nie  musiałam  tego  robić  –  odparła  z  godnością.  –  Jestem  zdolna  do 

zapewnienia im wszystkiego.  

– Jak? Wykorzystałaś przecieŜ juŜ cały powierzony majątek.  
–  Skąd o tym  wiesz?  – otworzyła usta  ze zdziwienia.  Uświadomił  sobie, 

Ŝ

e chyba powiedział za duŜo.  

–  Słyszałem  twoją  rozmowę  z  Erykiem,  gdy  pierwszy  raz  przyjechałem 

do twojego biura.  

background image

– Śledziłeś mnie? 
– Nie, to był przypadek.  
–  Niesamowite,  Ŝe zawsze podsłuchujesz  rozmowy.  Najpierw  o  podziale 

do...  

– Dosyć! – krzyknął, aŜ podskoczyli oboje. – Posłuchaj, Honey, stawiam 

wobec  ciebie  sprawę  jasno.  JeŜeli  popełniłem  kiedyś  jakieś  błędy  w  swoim 
Ŝ

yciu osobistym i zawodowym, to proszę, wybacz mi je. Wybacz – powtórzył.  

Honey dotknęła klamki, ale powstrzymał ją.  
– Posłuchaj mnie – zaŜądał.  
Zdawała sobie sprawę ze swojej przewagi. SkrzyŜowała ręce i czekała.  
– Spróbuj, Lucasie. MoŜe uda ci się dopiąć swego.  
– Nie mogę się cofnąć i zmienić przeszłości. – Dotknął ręką czoła. Było 

spocone. – Ale zapłaciłem juŜ za swoje błędy, bardziej niŜ ci o tym wiadomo, a 
teraz zaleŜy mi na rozwiązaniu problemu naszych wzajemnych stosunków.  

– One nie istnieją – rzekła.  
– Mogą, jeśli się o to postaramy. – My? 
–  Wszystko  rozbija  się  o  branie  i  dawanie,  Honey.  Mogę  dawać,  lecz 

tylko wtedy, gdy napotkam wyciągniętą dłoń.  

– Co ty mówisz? 
Lucas  podrapał  się  w  brodę,  świadomy,  Ŝe  moŜe  albo  wszystko  wygrać, 

albo stracić.  

–  Pragnę odrobić  czas  stracony  w  stosunku do ciebie i do dzieci,  ale nie 

zamierzam  Ŝyć  z  tym  obciąŜeniem  przez  resztę  Ŝycia.  Chcę  zacząć  z  czystym 
sumieniem, chcę pójść z tobą na kompromis i oczekuję tego samego od ciebie. – 
Przerwał. – I jeszcze jedno.  

– Słucham? – Jej zaciśnięte usta drŜały.  
–  Nie  traktuj  mnie  w  ten  sposób.  Mogę  posunąć  się  za  daleko.  –  Jego 

cierpliwość wyczerpała się.  

– Jednak pójdę.  
Nacisnęła klamkę, otwierając szeroko drzwi i wybiegła, nie pamiętając o 

ich  zamknięciu.  Lucas  obserwował  ją,  gdy  biegała,  i  poczuł,  Ŝe  świat  się  dla 
niego skończył.  

 
Trzy dni później promienie słońca obudziły Honey, padając na jej twarz. 

Otworzyła  oczy  i  ujrzała  Verę  stojąca  przed  wysokimi  okiennicami,  gdzie 
przewiązywała cięŜkie welurowe zasłony czymś, co wyglądało jak kawałki liny. 
Usiadła na łóŜku.  

–  Co  robisz?  –  spytała,  śledząc  świetlisty  promyk  przecinający  perski 

kilim. Pyłki kurzu w blasku słońca wyglądały niczym złote ziarenka piasku.  

–  Próbuję  wpuścić  słońce  –  wyjaśniła.  –  Czy  nie  wydaje  ci  się,  Ŝe  juŜ 

najwyŜsza pora wstać? 

background image

W odpowiedzi Honey miękko opadła na łóŜko.  
–  Vero,  zostaw  mnie  dziś  samą,  proszę.  Jestem  zbyt  zmęczona,  Ŝeby 

wstać.  

–  To  samo  powiedziałaś  wczoraj  i  przedwczoraj.  –  Vera  podeszła  bliŜej 

łóŜka. – Eryk telefonował dwa razy, pytając, co się z tobą stało.  

Honey przyciągnęła kołdrę do policzka i odwróciła się tak, Ŝe opiekunka 

nie mogła dostrzec jej łez.  

– Powiedz mu, Ŝe zaziębiłam się i będę jutro. Vera nie odpowiedziała od 

razu. Podeszła bliŜej i usiadła obok Honey.  

– Nie zamierzam tego robić. Honey spojrzała pytająco.  
– A jak się zaczęło z twoją matką? – przypomniała.  
– Na początku równieŜ nie chciała opuścić łóŜka.  
– Nie jestem podobna do matki – powiedziała Honey, szczękając zębami.  
Vera zachowywała się, jakby wcale nie słyszała uwagi Honey.  
– Najpierw zaczynała spać dłuŜej, spóźniała się na przyjęcia i spotkania. 

Potem  unikała  nawet  spotkań  z  przyjaciółmi,  a  w  końcu  odmawiała  pójścia  do 
fryzjera. – Vera potrząsnęła smutno głową. – Nie chciała teŜ schodzić na posiłki.  

– Moja matka była słaba – westchnęła Honey ze łzami. – Pozwalała ojcu 

na  górowanie  nad  sobą  i  później  nie  umiała  sobie  poradzić  z  tą  całą  sytuacją. 
Utorowała mu drogę do panowania nade mną.  

– Tak, ale nie trwało to długo, bo ty szybko się z tego wyzwoliłaś.  
– I poślubiłam męŜczyznę dokładnie takiego samego jak on.  
–  MoŜliwe,  Ŝe  to  dlatego,  iŜ  fascynowałaś  silnych  męŜczyzn.  A  moŜe 

dlatego, Ŝe jesteś silną kobietą, tak inną od matki.  

– Cieszę się, Ŝe to słyszę. Zawsze obawiałam się, Ŝe skończę tak jak ona.  
– Dlatego uwaŜam, Ŝe potrzebujesz silnego, zdecydowanego męŜczyzny – 

wyraziła swe zdanie Vera.  

– Ostatnio źle postępujesz. – Jak to? 
– Nie wybieraj udręki, gdy na świecie jest tyle rzeczy przyjemnych.  
Dwie kobiety padły sobie w objęcia.  
– Kocham cię, Vero – wyszeptała Honey. – Wiem, Ŝe zawsze chciałaś dla 

mnie dobrze.  

–  Jest  jeszcze  ktoś,  kto  pragnie  tego  samego  dla  ciebie  –  powiedziała 

szczerze.  

–  Lucas?  –  Honey  podniosła  oczy.  –  Byłam  przekonana,  Ŝe  go 

nienawidzisz.  

– Nieprawda, uwaŜałam go tylko za łajdaka, ale o dobrym sercu. Będzie 

się troszczył o ciebie i dzieci ze wszystkich sił. Wiem, Ŝe go kochałaś jak nikogo 
innego, ale teraz to jest raczej bez znaczenia, skoro gdzieś zniknął.  

– Co? – Honey straciła oddech.  
–  Chyba  wyjechał.  Byłam  dwa  razy  u  niego,  Ŝeby  odebrać  weksel  za 

background image

samochód, lecz nikogo nie zastałam.  

Honey  nie  marnowała  ani  sekundy.  Wyskoczyła  z  łóŜka  i  podbiegła  do 

szafy, wyjmując z niej Ŝółtą, bawełnianą sukienkę.  

–  Nie  mogę  pozwolić,  aby  wyjechał!  –  krzyknęła.  –  Poza  tym,  Todd  i 

Melissa przyjeŜdŜają dzisiaj. Nie mogę pozwolić, aby go przy tym nie było.  

– Nie spodziewałaś się chyba, Ŝe będzie na ciebie czekał przez całe Ŝycie? 

– zachichotała Vera.  

 
Lucas spojrzał na swój zegarek, gdy skręcał w boczną drogę prowadzącą 

do  swego  domu.  Był  wyczerpany  po  dwóch  dniach  pracy  w  Houston,  ale 
zadowolony.  Zgromadził  potrzebne  dokumenty,  uzyskał  pełnomocnictwo  i 
zawarł chyba niezłą umowę. Marzył o gorącym prysznicu i o odpoczynku.  

W  pół  godziny  później  siedział  na  werandzie  i  rozmyślał  o  dzieciach, 

które miały dziś wrócić z wakacji, i o Honey.  

„Spróbuję  jeszcze  raz  to  wszystko  naprawić”  –  postanowił.  Nie  potrafił 

myśleć  o  tej  kobiecie  bez  cienia  emocji.  Nagle  ujrzał  znajomą  cięŜarówkę 
mknącą w kierunku jego posiadłości. Postanowił się ulotnić.  

Zobaczył Honey w Ŝółtej sukience, rozglądającą się w okolicach werandy. 

Usiadła  na  stojącym  tam  fotelu  na  biegunach.  Nie  drgnęła,  gdy  zbliŜał  się  z 
przewieszoną przez ramię marynarką. Spoglądała na niego niebieskimi oczami, 
wysuwając do przodu długie, smukłe nogi. Postanowił przestać dostrzegać takie 
rzeczy. Fizycznie i emocjonalnie było to nie do wytrzymania.  

Honey  w  milczeniu  obserwowała,  jak  wchodzi  po  schodach.  Marynarka 

luźno  zwisała  mu  na  ramieniu,  rękawy  koszuli  zawinięte  do  łokcia  odsłaniały 
opalone  ręce.  Jaskrawy  krawat  był  poluzowany,  rozpięty  pod  szyją  kołnierzyk 
odsłaniał owłosioną klatkę piersiową.  

Honey  wolno  podniosła  się  z  fotela  i  stanęła  na  najwyŜszym  stopniu 

schodów, tak by mógł widzieć jej nogi. Objęła rękami jedną z kolumn i poczęła 
wodzić palcami po jej gładkiej powierzchni.  

–  Świetny  strój  do  pracy  na  działce  –  powiedział  z  typową  dla  siebie 

ironią.  

–  Nie  przyszłam  tu  po  to,  Ŝeby  pracować  na  działce.  –  Wyraźnie 

oddzielała słowo od słowa. – Przyszłam popracować nad tobą.  

Nad  górną  wargą  Lucasa  wystąpiły  kropelki  potu,  gdy  pochłaniał 

wzrokiem  stojącą  przed  nim  kobietę.  Jej  oczy  błyszczały  figlarnie.  Nie 
przestawała  gładzić  dłońmi  kolumny,  przytulając  się  do  niej  mocniej  i 
wykonując  wokół  niej  kocie  ruchy.  Naraz  Lucas  uświadomił  sobie,  Ŝe 
niebieskooka  czarodziejka  usiłuje  go  zwabić.  Przemierzał  wolno  stopień  po 
stopniu, by na końcu stanąć przy niej tak blisko, Ŝe w jego oczach odbijały się 
złote ogniki jej źrenic. Udami musnął jej nogi.  

–  A  więc  przychodzisz,  Ŝeby  nade  mną  popracować?  –  spytał  dziwnie 

background image

zachrypniętym głosem. – Nie wiedziałem, Ŝe tego wymagam.  

–  Masz  rację.  Szkoda  na  to  czasu.  –  Mówiąc  te  słowa,  wsunęła  kolano 

między jego nogi.  

Lucas nabrał powietrza. Jego ciało stawało się gorące.  
– Przyszłam odpowiedzieć na twą propozycję.  
– Propozycję? 
–  Przystaję  na  kompromis.  –  Jej  głos  brzmiał  łagodnie  i  namiętnie. 

Wspięła  się  na  palce  stóp  w  oczekiwaniu  na  pocałunek.  Ich  usta  i  języki 
zespoliły się w jedno.  

– Czy mam rozumieć, Ŝe wyjdziesz za mnie? – odezwał się po chwili.  
– Tak.  
– A gdzie zamieszkamy? 
–  MoŜemy  tutaj,  jeśli  chcesz,  a  mój  dom  zostawimy  dla  Very.  Jest  za 

wielki i za ponury, Ŝeby prowadzić w nim Ŝycie rodzinne. Będziemy pracować 
wspólnie  w  mojej  firmie.  Rozmawiałam  z  Erykiem  i  zgodził  się  na  sprzedaŜ 
swoich udziałów. Ale najpierw pomoŜemy mu w kłopotach, bo jest to mój dobry 
przyjaciel.  Potem  rozwiąŜemy  problem  Melissy,  zbudujemy  ogród  na  tyłach 
posiadłości, abyśmy mieli gdzie odpoczywać na stare lata...  

– Czy jesteś pewna, Ŝe juŜ wszystko wymieniłaś? 
– Dotrzymuję słowa. – Uśmiechnęła się. – Jestem rozsądną kobietą.  
– A ja kim jestem? 
– Jesteś upartym facetem. Ale zamierzam to zmienić – dodała.  
– Właśnie to robisz – powiedział, czule ją całując.  
– Chce, Ŝebyś wiedziała, iŜ juŜ nigdy nie będę ci niczego narzucał. Lubię 

cię taką zmienioną. Nie, kocham – poprawił się.  

– I ja cię kocham, Lucasie. I nigdy nie przestane.  
Przez chwilę trzymali się w objęciach.  
– I jeszcze jedno. – Honey spojrzała w jego twarz.  
– Lucasie, mogą zaistnieć przypadki, Ŝe będę domagała się nieco władzy 

z  twojej  strony.  Są  momenty,  kiedy  poddawanie  się  jest  przyjemnością  – 
szepnęła, oblewając się rumieńcem.  

Uśmiech, jakim ją obdarzył, był bezwstydny.  
– O to moŜesz się nie martwić. Lubię się czuć jak zdobywca. To jedno, co 

z pewnością mogę o sobie powiedzieć.  

– Lubię „to jedno”.  
– Ale nie zwalnia cię to z wszelkiej inicjatywy.  
– Kto wie? JeŜeli trochę poćwiczymy...  
–  Zdaje  się,  Ŝe  nowe  meble  zostały  dostarczone  wczoraj.  Moglibyśmy 

wypróbować materace – zaproponował.  

Spojrzała na zegarek.  
– Mamy wystarczająco duŜo czasu do przyjazdu naszych dzieci.  

background image

Jego  dzieci.  Zobaczy  je  za  kilka  godzin.  Ale  najpierw  będzie  kochał 

Honey,  swoją  Ŝonę,  wiedząc,  iŜ  naleŜy  do  niego  na  zawsze.  Wplótł  jej  palce 
między  swoje  i  ramię  w  ramię  zeszli  z  werandy.  Spoglądał  na  nią  z 
uwielbieniem i to samo dostrzegł w jej oczach. Wszystko było tak, jak powinno 
być.