Ewolucjonizm jest naukowym trupem
Po paleontologach i biochemikach do uważnego i krytycznego przyjrzenia się
ewolucjonizmowi dołączyli matematycy. Już w latach 60-ych teoretycy informacji
postawili następujący problem: Do stworzenia życia potrzebna była pewna ilośc
informacji - czy mogła ona zgromadzic się, czy rozwinąc na zasadzie przypadku, bez
czyjegoś celowego działania? Odpowiedź brzmiała - nie. Życie na Ziemi musiało byc
stworzone.
Matematycy sformułowali problem następująco: Czy od początku istnienia świata upłynęło
wystarczająco dużo czasu, by mogły zajśc wszystkie stopniowe zmiany, które w efekcie doprowadziły
do powstania skomplikowanych narządów, takich jak na przykład, oko?
Czołowym repreprezentantem tego nurtu krytycznego stał się człowiek - instytucja, William A.
Dembski. Ma on bardzo gruntowne, rzadko spotykane wykształcenie: doktoraty z matematyki i
filozofii, magisterium ze statystyki i teologii oraz stopień "bachelora" z psychologii. Wydał on całą
serię książek, od przełomowej, "The Design Inference: Eliminating Chance Through Small
Probabilities" w 1998 r., poprzez "Intelligent Design:The Bridge Between Science and Theology" w
1999 r., "No Free Lunch: Why Specified Complexity Cannot be Purchased without Intelligence" w
2002 r., po "The
Design Revolution" wydaną w 2004 r.
Ruch (jeśli sprawę ując szerzej), a jednocześnie nurt naukowy nazywany "Intelligent Design", stawia
sobie za cel badanie oznak inteligencji w systemach biologicznych. Stało się to konieczne, gdyż
ślepe, naturalne prawa przyrody nie wystarczają do zrozumienia niektórych systemów naturalnych.
Natomiast stają się zrozumiałe, gdy przyjmuje się działanie inteligentnych przyczyn.
Oczywiście, kluczowym wyzwaniem, które przed takim programem badawczym stoi, jest
wypracowanie k
ryteriów pozwalających na odróżnienie tego, co mogło powstac na zasadzie
długotrwałych, przypadkowych zdarzeń, od tego co nie mogło powstac bez udziału inteligencji. Są
dyscypliny naukowe, które mogą byc w tym przedsięwzięciu pomocne, gdyż wypracowały przydatne
metody: kryptografia, daktyloskopia, archeologia, czy poszukiwanie pozaziemskiej inteligencji (SETI).
Ta ostatnia musi odróżnic przypadkowe sygnały docierające do nas z kosmosu od zestawów
sygnałów wskazujących na udział inteligencji w ich wytworzeniu. Postęp w programie "Inteligentnego
Projektu" zależy od rozwoju teorii prawdopodobieństwa i informatyki.
Dembski wyróżnił odpowiednie kilkuczynnikowe kryterium, które nazwał "określoną złożonością"
("specified complexity"). Behego "nieredukowalna złożonośc" stanowi szczególny przypadek
"określonej złożoności". Mając takie kryterium możemy przystąpic do poszukiwania struktur, obiektów
i zdarzeń stworzonych inteligentnymi przyczynami.
"Określona złożonośc" ma pięc składników. Nie miejsce tu na ich szczegółowe analizowanie.
Poprzestanę na dwóch: pierwszym i ostatnim. Pierwszy, określany jako "probabilistyczna wersja
złożoności" może byc zobrazowany na przykładzie kombinacji zamka cyfrowego w "sejfie". W
porównaniu ze skomplikowaniem organizmów żywych mówimy tu o śmiesznie małych liczbach i
bardzo wysokim prawdopodobieństwie. W zamku przy możliwościach cyfrowych od 00 do 99 i 5
możliwych obrotach, jest tylko 10 miliardów kombinacji. Gdyby szansa powstania życia, czy
ukształtowania się na przykład oka poprzez procesy oparte na przypadku, była tak wysoka, jak
szansa otwarcia takiego zamka przez przypadek, to trzeba byłoby uznac ewolucjonizm w
podskokach.
Inny składnik kryterium nazywany "granicą uniwersalnego prawdopodobieństwa" ("universal
probability bound")
pokazuje w pełni o jakiej skali problemu mówimy. Otóż, dopóki mówiło się
ogólnikowo o masowych, występujących w okresie miliardów lat zdarzeniach, wypadało aprobująco
pokiwac głową. Bo, na przykład, jak pamiętam z zajęc ze statystyki, twierdzono, że gdyby tak
posadzic z miliard małp wyposażonych w maszyny do pisania i stukałyby one przez setki milionów
lat, to którejś udałoby się kiedyś przez przypadek wystukac Dzieła Wszystkie Szekspira. Problem
pojawił się gdy zaczęto wyliczac granice prawdopodobieństwa nazywane "zasobami
probabilistycznymi". A co będzie, jeżeli okaże się, że liczba wszystkich zdarzeń, jakie zaszły od
początku istnienia świata jest za mała, by osiągnąc prawdopodobieństwo równe 1 w tej niezwykłej ,
obejmującej dzieje świata loterii.
Wszyst
ko da się wyliczyc. Jeżeli, na przykład mielibyśmy do czynienia z grą, pochodną "6/49", jakąś
taką "1/49", to prawdopodobieństwo wygranej mielibyśmy równe jeden, czyli mielibyśmy pewnośc, że
wygramy, już przy obstawieniu wszystkich 49 numerów, czyli licząc po 2 dolary za los, nieuchronna
wygrana kosztowałaby nas jedyne 98 dolarów. Przy drobnej zmianie: z 1 na 6, prawdopodobieństwo
osiągnięcia sukcesu w losowaniu spada brutalnie w dół. Sumy, która zapewniłaby wygraną, w życiu
nie widziałem na oczy. A to jest doprawdy tak zwane małe piwo w porównaniu z
prawdopodobieństwami, które w grę wchodzą, gdy mówimy o powstaniu życia, czy przechodzeniu z
jednych form organizmów żywych w inne.
"Granicę uniwersalnego prawdopodobieństwa" da się wyliczyc. Trzeba wziąc pod uwagę ilośc
cząstek elementarnych (to tylko 10 do 80-tej potęgi). Także granicę szybkości przechodzenia jednego
stanu materii w inny (nie mogą zajśc szybciej niż 10 do 45 potęgi na sekundę). No i na koniec ,
uwzględniamy wiek świata. W efekcie otrzymujemy 10 do 150 potęgi, co jest maksymalną liczbą
wydarzeń, jakie od początku istnienia świata mogły zajśc. I ta liczba jest właśnie "granicą
uniwersalnego prawdopodobieństwa". Jeżeli mamy do czynienia z wydarzeniem, którego
prawdopodobieństwo jest mniejsze niż 1 na 10 do 150 potęgi, to pozostaje ono nieprawdopodobne
na drodze losowej; nie może byc dziełem przypadku. Jeżeli coś nie mogło powstac na drodze
naturalnych procesów, czy w efekcie działania materialnych mechanizmów, to musiał zadzialac jakiś
podmiot posi
adający inteligencję.
Nie ulega wątpliwości, że ewolucjonizm nie spełnił szumnych obietnic. Nie jest w stanie wyjaśnic
wielu zjawisk, ktore powinien. Z drugiej strony, ruch "Inteligentnego Projektu", jak słusznie zauważa
ekspert, Nina N. Liu z Pekinu (Chi
ny), koncentruje się na krytyce paradygmatu ewolucjonistycznego i
sam nie stworzył ram teoretycznych o dużych walorach eksplanacyjnych. Stąd, za wcześnie jest
twierdzic, że stanowi on zagrożenie dla dominującego we współczesnej nauce paradygmatu .
Można argumentowac , że mimo dośc długiego filozoficznego rodowodu teleologicznego (św.
Tomasz z Akwinu, Paley) sam ruch, w swej nowoczesnej formie, ledwie powstał i liczy sobie dopiero
parę lat. Jakkolwiek trzeba przyznac, że potężnieje, potężnieje w oczach.
za: www.dakowski.pl
Edward Sołtys