background image

WWW.FILOZOF.PL – Studencki Serwis Filozoficzny

Edmund Husserl

Kryzys Europejskiego Człowieczeństwa

a Filzofia

Chcę podjąć w tym wykładzie próbę obudzenia nowego 

zainteresowania tak szeroko dziś dyskutowanym tematem 

kryzysu europejskiego przez filozoficzne rozwinięcie histo-

rycznej   idei   (albo   teleologicznego   sensu)   europejskiego 

człowieczeństwa. Jeżeli uda mi się przy tym wykazać istotne 

funkcje, jakie w ramach tego sensu winny pełnić filozofia i 

wyrosłe z filozofii nauki, kryzys Europy ukaże się nam w 

nowym świetle.

Zacznijmy od nawiązania do tego, co wszyscy dobrze 

znamy, do różnicy między naukową medycyną przyrodniczą 

a tak zwaną „ludową medycyną naturalną". Podczas  gdy 

ta ostatnia czerpie swe soki z naiwnej empirii i tradycji,  to 

źródłem medycyny naukowej jest spożykowanie wyników 

nauk czysto teoretycznych, nauk o ludzkiej cielesności, a 

więc przede wszystkim anatomii i fizjologii. Te z  kolei 

opierają   się   na   naukach   podstawowych   wyjaśniających 

przyrodę najogólniej, tj. na fizyce i chemii.

Przejdźmy teraz od ludzkiej cielesności do ludzkiej du-

chowości, do tematu tak zwanych nauk humanistycznych. 

Interesują się one w sposób teoretyczny wyłącznie człowie-

kiem jako osobą, jego osobowym życiem i działalnością, a 

korelatywnie  -  wytworami   tej  działalności.  O życiu  oso-

bowym mówimy wtedy, gdy Ja i My wspólnie żyj ą ^hory-

zoncie wspólnoty. Są to wspólnoty o rozmaitych, prostych 

lub   bardziej   złożonych   postaciach,   jak   rodzina,   naród, 

wspólnota ponadnarodowa. Słowo „życie" nie ma tu zna-

czenia fizjologicznego, lecz oznacza życie kierujące się ku 

celom, dokonujące pracy w sferze ducha; jest to życie w

background image

WWW.FILOZOF.PL – Studencki Serwis Filozoficzny

 

 

najszerszym sensie kulturotwórcze w jedności danej dzie-

jowości.   Wszystko   to   jest   tematem   różnorodnych   nauk 

humanistycznych.  Rzecz  jasna, różnica  między  prężnym 

rozwojem   a   uwiądem   albo   -   można   i   tak   powiedzieć 

-między zdrowiem a chorobą, zachodzi również w odniesieniu 

do   wspólnot,   ludów,   państw.   Nie   powinno   zatem   dziwić 

pytanie: dlaczego tutaj nigdy nie wykształciła się odpowiednia 

medycyna   naukowa,   medycyna   narodów   i   wspólnot 

ponadnarodowych?   Narody   europejskie   są   chore,   sama 

Europa,   powiada   się,   przeżywa   kryzys.   Bynajmniej   nie 

brak tu znachorów. Wręcz zalewają nas strumieniem na-

iwnych i nłedowarzonych propozycji reform. Ale dlaczego te 

tak wspaniale rozwinięte nauki humanistyczne odmawiają 

tu tej służby, którą nauki przyrodnicze w swej sferze pełnią 

w sposób wzorowy?

Kto   zna   ducha   nowoczesnych   nauk,   nie   będzie   miał 

kłopotu z odpowiedzią. Wielkość nauk przyrodniczych polega 

na  tym,  że   nie  poprzestają  na  naocznej  empirii,  wszelki 

bowiem opis przyrody ma być dla nich jedynie wstępnym 

krokiem do ścisłego, a ostatecznie fizykalno-chemicznego 

wyjaśnienia. Powiada się: nauki „tylko opisujące" wiążą nas ze 

skończonością otaczającego nas świata. Ścisłe matematyczne 

przyrodoznawstwo   natomiast,   dzięki  swej   metodzie, 

obejmuje   nieskończoności   -  wraz   z  tym,  co  w  nich   jest 

rzeczywiste i realnie możliwe. To, co dane  naocznie, jest 

dlań jedynie subiektywnie zrelatywizowa-nym zjawiskiem i 

chce   ono   w   systematycznej   aproksymacji

 badać 

bezwarunkowo   ogólne   prawa   i   elementy   ponadsu-

biektywnej   („obiektywnej")   przyrody.   Wszelkie   wstępnie 

dane naocznie konkrety - obojętne, czy są to ludzie, czy 

zwierzęta,   czy   też   ciała   niebieskie   -   chce   wyjaśniać   na 

podstawie tego, co istnieje ostatecznie, a mianowicie indu-

kując  z  wszystkich faktycznie danych zjawisk przyszłe mo-

żliwości i prawdopodobieństwa w takim zakresie i z taką 

dokładnością, jakie przekraczają wszelką związaną z nao-

cznością   empirię.   Następstwem   konsekwentnego   wy-

kształcenia nauk ścisłych w czasach nowożytnych była pra-

wdziwa   rewolucja   w   technicznym   opanowaniu   przyrody. 

Całkiem inna, niestety, (w myśl tego zrozumiałego już dla 

nas   ujęcia)   jest   sytuacja   metodyczna   w   naukach   huma-

nistycznych - i to z powodów należących do istoty rzeczy. 

Ludzka duchowość ma przecież swą podstawę w ludzkiej 

physis,  wszelkie   jednostkowe   życie   psychiczne   ufundo-

wane jest na fizycznej cielesności - a zatem także każda 

wspólnota ufundowana jest na fizycznych ciałach ludzi bę-

dących jej członkami. Gdyby więc w odniesieniu do feno-

menów humanistyki miało być możliwe rzeczywiście ścisłe 

wyjaśnianie,   a   co   za   tym   idzie,   podobnie   dalekosiężna 

praktyka  naukowa   jak   w  sferze   przyrody,   to  humaniści 

musieliby zajmować się nie tylko duchem jako takim, ale 

również cofać się do jego fizycznych podstaw i korzystać 

w swych wyjaśnieniach z pośrednictwa ścisłej fizyki i chemii. 

To jednak już w odniesieniu do pojedynczego człowieka, nie 

mówiąc o wielkich wspólnotach historycznych, rozbija się (i 

nie widać tu nadziei na żadną zmianę) o skomplikowany 

charakter   niezbędnych   ścisłych   badań   psychofizycznych. 

Gdyby   świat   był   budowlą   o   dwóch,   by   tak   rzec, 

równouprawnionych sferach realności, przyrody i ducha, i 

żadna z nich nie byłaby ani metodycznie, ani rzeczowo 

uprzywilejowana, wówczas  sytuacja byłaby zupełnie inna. 

Ale   jedynie   przyrodę   można   traktować   jako   zamknięty 

świat dla siebie, jedynie przyrodoznawstwo może z niezło-

mną   konsekwencją  abstrahować   od  wszystkiego,  co   du-

chowe i badać przyrodę tylko jako przyrodę. Taka konse-

kwentna abstrakcja, przeprowadzona  vice versa  po drugiej 

stronie, nie prowadzi wcale humanisty, zainteresowanego 

wyłącznie sprawami ducha, do zamkniętego w sobie, okre-

ślonego jedynie przez związki czysto duchowe „świata", 

który mógłby być tematem czystej i uniwersalnej humani-

styki jako paraleli czystego przyrodoznawstwa. Ducho-

Edmund Husserl

12

Kryzys europejskiego czlowieczeństwa...

13

background image

 

 

wość animalna, duchowość ludzkich i zwierzęcych „dusz", 

do której odsyła wszelka inna duchowość, ufundowana jest 

w każdym przypadku przyczynowo w ciałach fizycznych. 

Dlatego też jest zrozumiałe, że humanista, zainteresowany 

wyłącznie sprawami ducha jako takimi, nie wychodzi poza 

opisy, poza historię ducha, i pozostaje całkowicie związany z 

naocznymi   skończonościami.   Widać   to   na   każdym 

przykładzie. Historyk np. nie może zajmować się antyczną 

Grecją, nie uwzględniając jej geografii fizycznej,  nie może 

badać starogreckiej architektury, pomijając stronę fizyczną 

budowli itd. Wydaje się to zupełnie jasne.

Ale czy cały manifestujący się w tym wywodzie sposób 

myślenia nie opiera się na fatalnych przesądach i czy sam 

przez swe oddziaływanie nie ponosi współodpowiedzialności 

za   chorobę   Europy?   Rzeczywiście,   jestem   o   tym   prze-

konany, a zarazem mam nadzieję wykazać, że tu również 

leży   istotne   źródło   owej   pozornej   oczywistości,   z   jaką 

współczesny   naukowiec   przeczy   możliwości   zbudowania 

podstaw ogólnej, samodzielnej  i nie odwołującej   się do 

innych dziedzin nauki o duchu, i nawet nie próbuje wdawać 

się na ten temat w dyskusję.

Ze względu na nasz problem Europy musimy zająć się 

tymi sprawami nieco bliżej i obnażyć korzenie powyższej, na 

pierwszy   rzut   oka   tak   jasnej   argumentacji.   Z   pewnością 

historyk, badacz kultury, badacz każdej sfery ducha, wśród 

swych fenomenów znajduje również fizyczną przyrodę, w 

naszym   przykładzie   przyrodę   antycznej   Grecji.   Ale   ta 

przyroda nie jest przyrodą w sensie nauk przyrodniczych, 

lecz tym, co starożytni Grecy uważali za przyrodę, tym, co 

jako   otaczający   ich   świat   stanowiło   ich   naturalną   rzeczy-

wistość. Mówiąc pełniej: historyczny świat otaczający Gre-

ków nie jest światem obiektywnym w naszym sensie, lecz 

ich „przedstawieniem świata",  tj.  ogółem tego, co subiek-

tywnie dla nich istniało, wraz ze wszystkim, co uznawali za 

rzeczywiste, łącznie z bogami, demonami itp.

„Świat otaczający" jest pojęciem należącym wyłącznie 

do sfery duchowej. Fakt, że zawsze żyjemy w jakimś ota-

czającym  nas świecie,  do którego odnoszą się wszelkie 

nasze troski i poczynania, jest faktem czysto duchowym. 

Ten otaczający nas świat jest naszym tworem duchowym, 

powstałym   w   naszym   historycznym   życiu.   Jeżeli   ktoś 

przeto za temat swych badań bierze ducha jako takiego, to 

nie   ma   tu   żadnych   powodów,   które   nakazywałyby   mu 

odwoływać się do wyjaśnień innych niż czysto duchowe. I 

tak   jest   wszędzie,   albowiem:   niedorzecznością   jest   upa-

trywanie w przyrodzie czegoś z istoty swej obcego duchowi, 

podobnie   jak   niedorzeczna   jest   wynikająca   z   tego  chęć 

podbudowania   humanistyki   przyrodoznawstwem   w   celu 

jej rzekomego uściślenia.

Całkiem zapomina się również, że przyrodoznawstwo 

(jak wszelka nauka w ogóle) jest nazwą pewnych osiągnięć 

duchowych,   mianowicie   osiągnięć   współpracujących   ze 

sobą   przyrodników;   jako   takie   należą   one,   na   równi   z 

innymi wydarzemiami duchowymi, do kręgu tego, co należy 

wyjaśnić   humanistycznie.   Czyż   nie   byłoby   znów   nie-

dorzecznością i błędnym kołem, gdyby ktoś chciał wyjaś-

niać przyrodniczo to historyczne wydarzenie noszące na-

zwę   „przyrodoznawstwo",   wyjaśniać   odwołując   się   do 

przyrodoznawstwa i jego praw przyrody, które same, jako 

osiągnięcie duchowe, stanowią tu przecież problem?

Humaniści   zaślepieni   naturalizmem   (zwalczanym 

wprawdzie, ale tylko werbalnie) w ogóle zrezygnowali z 

samego postawienia problemu czystej i uniwersalnej hu-

manistyki, nauki o istocie ducha jako takiego, nauki, która 

śledziłaby bezwarunkowo ogólne prawa i elementy ducho-

wości, w celu uzyskania wyjaśnień naukowych w sensie 

absolutnie definitywnym.

Dotychczasowe  filozoficzne  rozważania  dotyczące  du-

cha prowadzą nas do nastawienia, które pozwala prawi-

dłowo uchwycić nasz temat duchowej Europy jako pro-

Edmund Husserl

14

Kryzys europejskiego człowieczeństwa...

15

background image

 

 

blem  czysto  humanistyczny  i tak  też go potraktować,  a 

więc przede wszystkim jako problem historii ducha. Jak 

już powiedzieliśmy na wstępie, na tej drodze powinniśmy 

dostrzec osobliwą, tylko naszej Europie jakby wrodzoną 

teleologię, najściślej przy tym powiązaną z owym przeło-

mem czy też wtargnięciem filozofii i jej rozgałęzień - nauk - 

w antycznej Grecji. Przeczuwamy już, że będzie tu szło o 

rozjaśnienie   najgłębszych   źródeł   fatalnego   naturalizmu 

albo też - co okaże się równoznaczne - nowożytnego du-

alizmu w interpretacji świata. Ostatecznie na tej właśnie 

drodze powinien odsłonić się właściwy sens kryzysu euro-

pejskiego człowieczeństwa.

Nasze  pytanie  brzmi:  jak można  scharakteryzować   du-

chową postać Europy? Nie idzie nam więc o Europę w 

rozumieniu geograficznym, Europę na mapie - tak, jakby 

terytorialny zakres mieszkających tu razem ludzi zakreślał 

granice   europejskiego   człowieczeństwa.   W   sensie   ducho-

wym   do   Europy   należą   oczywiście   dominia   angielskie, 

Stany Zjednoczone itd., ale nie Eskimosi, Indianie z jar-

marcznych bud czy też Cyganie od wieków włóczący się 

po całej Europie. Termin „Europa" obejmuje tutaj, rzecz 

jasna,   jedność   duchowego   życia,   działania,   tworzenia, 

wraz ze wszystkimi celami, interesami, zabiegami i wysił-

kami oraz stworzonymi dla nich instytucjami i organizac-

jami. W tym wszystkim działają poszczególni ludzie stowa-

rzyszeni w różnoraki sposób i na różnych szczeblach w 

rodzinach,   plemionach,   narodach,   wszyscy   wewnętrznie 

powiązani   duchowo   i   -   jak   powiedziałem   -   w   jedności 

jednej postaci duchowej. Osobom, związkom osób i wszy-

stkim ich dziełom kultury należy zatem przyznać wspólny, 

łączący je wszystkie charakter.

„Duchowa postać Europy" - co to jest? [Należy] wykazać 

filozoficzną ideę immanentnie zawartą w historii Europy 
(duchowej   Europy)   albo   -   co   jest   tym   samym   -   jej 
immanentną teleologię, która z punktu widzenia całej lu-

dzkości uwidacznia się jako wyłonienie się i początek ro-

zwoju nowej epoki ludzkości, epoki takiej ludzkości, która 

chce  i potrafi żyć  jedynie w swobodnym  kształtowaniu 

swego bytu (Daseins), swego historycznego życia w oparciu o 

idee rozumu, o nieskończone zadania.

Każda postać duchowa z istoty swej osadzona jest w 

uniwersalnej przestrzeni historycznej albo też w szczególnej 

jedności   czasu   historycznego   [określających   ją]   co   do 

następstwa i współistnienia;  każda postać ma  swe dzieje. 

Jeżeli zatem podążymy za związkami historycznymi i wyj-

dziemy, co jest konieczne, od nas i od naszego narodu, to 

historyczna ciągłość poprowadzi nas coraz dalej od naszego 

narodu do sąsiednich, i tak od narodu do narodu, od epoki do 

epoki. W starożytności wreszcie od Rzymian do Greków, do 

Egipcjan,   Persów  itd.,  ale   to   oczywiście   nie   koniec. 

Zagłębiamy się w prehistorię i musimy sięgnąć do ważnego 

i   obfitującego   w   cenne   uwagi   dzieła   Menghina 

Weltgeschichte  der   Steinzeit.  Przy  takim   postępowaniu  lud-

zkość jawi nam się jako jedno jedyne, duchowo tylko po-

wiązane życie ludzi i ludów. Pełno tu typów kulturowych i 

antropologicznych, ale nie ma między nimi ostrych granic. Jest 

jak morze, w którym ludzie i ludy tworzą przelotne i znów 

znikające fale, raz bogatsze i bardziej skomplikowane,  raz 

znów bardziej prymitywne.

A przecież gdy rozważymy sprawę konsekwentnie i nie 

będziemy  ograniczać   się do czysto  zewnętrznych  przeja-

wów,   dostrzeżemy   nowe,   swoiste   powiązania   i   różnice. 

Narody europejskie, choć tak skłócone, łączy przecież pewne 

szczególne pokrewieństwo wewnętrzne, które przenika je 

wszystkie i wykracza poza różnice narodowe. Jest to jakby 

braterstwo,   które   w   tym   kręgu   daje   nam   świadomość 

wspólnej  ojczyzny.  Wychodzi to natychmiast  na jaw,  gdy 

wczuwamy się np. w dzieje Indii z ich wieloma narodami i 

tworami kulturowymi. W tym kręgu znów zachodzi jedność 

jakby rodzinnego pokrewieństwa, ale obcego nam.

Edmund Husserl

16

Kryzys europejskiego człowieczeństwa...

n

background image

 

T".

background image

Kryzys europejskiego człowieczeństwa...

 

Z   drugiej   strony   ludzie   indyjskiego   obszaru   kulturowego 

doświadczają nas jako obcych, a tylko siebie nawzajem jako 

wspótplemieńców.   Lecz   ta   zrelatywizowana   na   wielu 

poziomach istotowa różnica między swojskością a obcością, 

podstawowa   kategoria   wszelkiej   dziejowości,   nie   może 

wystarczyć. Historyczna ludzkość nie zawsze da się jednolicie 

usystematyzować wedle tej kategorii. Czujemy to właśnie, gdy 

idzie o naszą Europę. Jest w niej coś wyjątkowego, co również 

inne grupy ludzkości w nas wyczuwają, a co, niezależnie od 

wszelkich względów utylitarnych, skłania je, przy niezłomnej 

woli   duchowego   samozachowania,  do   ciągłej   przecież 

europeizacji, podczas gdy my, o ile dobrze siebie rozumiemy, 

nigdy nie będziemy się np. india-nizować. Jak sądzę, czujemy 

(i przy całej swej niejasności poczucie to jest prawomocne), że 

naszemu   europejskiemu  człowieczeństwu   wrodzona   jest 

pewna entelechia, która przenika wszelkie przemiany postaci 

Europy i nadaje im  sens rozwoju zmierzającego ku idealnej 

postaci życia i bytu - jako wiecznemu biegunowi. Nie idzie tu o 

którąś z owych  znanych celowości, które nadają specyficzny 

charakter fizycznemu królestwu istot organicznych, a więc o 

coś w  rodzaju biologicznego rozwoju od postaci zarodkowej, 

poprzez liczne stadia, do dojrzałości, a następnie starości i 

obumierania. Z istoty nie istnieje zoologia narodów. Narody 

są jednościami duchowymi, brak im, a w szczególności brak 

ponadnarodowej   Europie,   jakiejkolwiek  już   osiągniętej  albo 

osiągalnej   postaci   dojrzałej,   jako   postaci   regularnie 

powtarzalnej. Człowieczeństwo dusz nigdy nie było ani nigdy 

nie będzie gotowe i nigdy nie może się powtórzyć.  Duchowy 

telos  europejskiego człowieczeństwa, w którym  zawarty jest 

telos  poszczególnych narodów i pojedynczych  ludzi, leży w 

nieskończoności,   jest   nieskończoną   ideą,   ku  której,   by   tak 

rzec, skrycie zmierza wszelkie duchowe stawanie się. Skoro 

uświadomiony został w rozwoju jako  telos,  z konieczności 

stał się też praktycznym celem woli,

i tak oto zapoczątkowane zostało nowe stadium rozwoju, 

kierowane przez normy i idee normatywne.

To wszystko jednakże ma być nie spekulatywną inter-

pretacją naszych dziejów, lecz wyrazem żywego przeczucia 

narastającego w wyzbytym wszelkich przesądów namyśle. 

Przeczucie to daje nam do ręki intencjonalną nić przewo-

dnią,   która   pozwala   dostrzec   w   dziejach   europejskich 

szczególnie ważne związki;  prześledzenie tych związków 

zmieni nasze przeczucie w pewność. Przeczucie jest emoc-

jonalnym drogowskazem wszelkich odkryć.

Przejdźmy do rzeczy. Duchowa Europa ma swe miejsce 

urodzenia. Nie mam tu na myśli miejsca w sensie geogra-

ficznym,   jako   określonego   kraju   -   jakkolwiek   i   to   jest 

faktem - lecz duchowe miejsce urodzenia w pewnym narodzie 

lub w pojedynczych ludziach i grupach ludzi tego  narodu. 

Jest to oczywiście naród grecki w VII i VI wieku przed Chr. 

W   narodzie   tym   powstało

 n o w e g o  

r o d z a j u 

n a s t a w i e n i e   jednostek   do   otaczającego   świata.   A   w 

konsekwencji   wyłonił   się   również   nowy   rodzaj   tworów 

duchowych,   szybko   rozrastający   się   w   zamkniętą   postać 

kulturową;   Grecy   nazwali   ją  f i l o z o f i ą .   W   poprawnym 

przekładzie, zgodnym ze źródłowym sensem, nie znaczyło to 

nic innego, jak uniwersalna nauka, nauka o wszechświecie, o 

wszech  jedności  wszelkiego  bytu. Wkrótce zainteresowanie 

wszechbytem,   a   tym   samym   pytanie   o   wszechogarniające 

stawanie się i o byt w stawaniu zaczęło różnicować się co do 

ogólnych   form   i   dziedzin   bytu,   i   tak   oto   filozofia,  nauka 

jedyna, rozgałęziła się w liczne nauki szczegółowe.

W wyłonieniu się filozofii mającej taki właśnie sens, a więc 

sens, w którym współzawarte są wszystkie nauki, widzę - 

jakkolwiek może to brzmieć paradoksalnie - pra-fenomen 

duchowej   Europy.   Bliższe   wyjaśnienia,   choć   z 

konieczności  zwięzłe,  usuną niebawem  pozór paradoksu. 

Filozofia, nauka, to nazwa pewnej specjalnej klasy tworów 

kultury. Historyczny ruch, którego formą stał się styl

Edmund Husserl

19

18

background image

Kryzys europejskiego człowieczeństwa...

europejskiej   wspólnoty   ponadnarodowej,   zmierza   ku   pewnej 

leżącej <v nieskończoności postaci normatywnej, ale nie jest 

to   taka   postać,   którą   można   by   wyczytać   z   czysto 

morfologiczcnej obserwacji zmian postaci tej wspólnoty. Stale 

skierowanie   na   normę   charakteryzuje   wewnętrznie  życie 

intencjonalne   poszczególnych   osób,   a   stąd   również  narody 

wraz   z   ich   poszczególnymi   społecznościami   i   w  końcu 

organizm   narodów   powiązanych   swą   europejskością; 

oczywiście, nie charakteryzuje ono życia wszystkich  osób, a 

zatem nie jest w pełni rozwinięte w osobach wyższego rzędu, 

ukonstytuowanych przez akty intersubiektywne, ale mimo to 

przynależy   do   nich   w   formie   koniecznego  toku   rozwoju   i 

rozprzestrzeniania

 

się

 

ducha

 

powszechnie 

obowiązujących.norm. To zaś oznacza postępującą przemianę 

całej   ludzkiej   wspólnoty,   powodowaną   przez   idee 

kształtowane   i   oddziałujące   pierwotnie   tylko   w   małych,   a 

nawet   najmniejszych   kręgach.   Idee,   wytworzone   w   posz-

czególnych   osobach   twory   sensowe   nowego,   cudownego 

rodzaju, kryjące w sobie intencjonalne nieskończoności, nie 

są  jak  realne   rzeczy   w   przestrzeni,   które   przez   sam   fakt 

pojawienia się w obszarze ludzkiego doświadczenia wcale nie 

muszą jeszcze mieć znaczenia dla człowieka jako osoby. Wraz z 

pierwszą koncepcją idei człowiek stopniowo zaczyna stawać się 

nowym człowiekiem. Jego duchowy byt wkracza w rozwijający 

się   ruch   kształtowania   od   nowa.  Ruch   ten   od   samego 

początku   ma   charakter   komunikatywny, budzi nowy styl  w 

sposobie   życia   osób   pozostających  w   kręgu   jego 

oddziaływania, a ci, którzy tylko rozumieją  idee zrodzone w 

innych osobach, pobudzani są do stawania się nowymi ludźmi. 

W jego ramach (a następnie również poza nimi) upowszechnia 

się szczególny sposób bycia człowiekiem, taki mianowicie, że 

żyjąc w skończoności, człowiek kieruje się całym swym życiem 

ku biegunom nieskończoności. Wraz z tym powstaje również 

nowa zasada jednoczenia osób we wspólnotę i nowa postać 

trwałej wspól-

noty,   której   życie   duchowe,   zjednoczone   miłością   idei, 

wytwarzaniem  idei   i   idealnym   normowaniem   życia,   za-

wiera w sobie otwarty ku przyszłości horyzont nieskończo-

ności:   horyzont   nieskończoności   pokoleń   odnawiających 

się z ducha idei. To wszystko dokonuje się początkowo w 

przestrzeni   duchowej   jednego   jedynego   narodu,   narodu 

greckiego, jako rozwój filozofii i wspólnot filozoficznych. 

Wraz   z   tym   rodzi   się,   najpierw   tylko   w   tym   narodzie, 

powszechny duch kultury, który później wciąga w swą orbitę 

całą ludzkość - i tak oto dokonuje się postępująca  wciąż 

przemiana w formie nowej historyczności.

Ten szkicowy zarys nabierze pełni i stanie się bardziej 

zrozumiały, gdy dotrzemy do historycznego źródła czło-

wieka uprawiającego filozofię oraz naukę, i z tej perspek-

tywy wyjaśnimy naocznie sens Europy oraz związany z 

nim nowy rodzaj dziejowości, wyróżniający się swym cha-

rakterem rozwoju z tła historii powszechnej.

Rzućmy najpierw nieco światła na ową osobliwą odrę-

bność   filozofii,   rozwiniętą   w   coraz   to   nowych   naukach 

szczegółowych.  Skontrastujmy  ją  z pozostałymi   formami 

kultury obecnymi już przed pojawieniem się nauki: z rze-

miosłem, uprawą roli, budownictwem itd. Formy te określają 

klasy   wytworów   kultury   wraz   z   przynależnymi   do  nich 

metodami   efektywnego   wytwarzania.   Ponadto   mają  one 

przemijający byt w otaczającym świecie. Z drugiej strony, 

zdobycze   naukowe,   gdy   uzyskana   jest   już   metoda 

efektywnego wytwarzania, mają zupełnie inny sposób ist-

nienia, zupełnie inną czasowość. Nie zużywają się, są nie-

przemijające, a ponowne wytworzenie nie tworzy czegoś 

jednakowego, co można najwyżej w ten sam sposób użyć, 

lecz w dowolnie wielu aktach wytwarzania - dokonywanych 

przez tę samą osobę  lub  dowolnie wiele osób - wytwarza 

identycznie   to   samo,   identyczne   co   do   sensu   i   ważności. 

Osoby  związane   ze   sobą  aktualnym   wzajemnym  porozu-

mieniem nie mogą tego, co zostało wytworzone przez każ-

21

Edmund Husserl

20

background image

Kryzys europejskiego człowieczeństwa...

 

dorazowego partnera w jego akcie wytwarzania, doświad-

czać inaczej niż jako identyczne z tym, co same wytwarzają w 

takich   samych   własnych   aktach.   Innymi   słowy:   wytwory 

działalności naukowej nie mają charakteru realnego, lecz

idealny.

Ale jeszcze więcej. To, co zostało w ten sposób zdobyte  i 

obowiązuje   jako   prawda,   służy   za   materiał   możliwego 
wytwarzania [przedmiotów] idealnych wyższego rzędu, i tak 
wciąż od nowa. Tam, gdzie zainteresowania naukowe są już 
rozwinięte, każdy z nich od razu ma sens celu tylko relatywnie 
ostatecznego, staje się szczeblem pośrednim na drodze do coraz 
to   nowych   celów,   coraz   to   wyższego   rzędu,  w   ramach   tej 
nieskończoności,   która   dla   każdej   nauki   jest   wstępnie 
zakreślona   jako   jej   uniwersalne   pole   pracy,   jako   jej 
„dziedzina"  (Gebiet).  Nauka   oznacza   zatem   ideę   nies-
kończoności zadań, z których zawsze pewna skończona ilość 
jest   już   rozwiązana   i   przechowywana   jako   mająca   trwałą 
ważność.   Tworzą   one   zarazem   zasób   przesłanek  dla 
nieskończonego   horyzontu   zadań   jako   jedności   zadania 
wszechogarniaj ącego.

Należy tu jednak dodać jeszcze jedną ważną uwagę. W 

nauce idealność poszczególnych wytworów pracy -prawd - 

nie   oznacza   tylko   powtarzalności   pod   warunkiem 

identyfikacji   sensu   i   potwierdzenia.   Idea   prawdy   w   tym 

znaczeniu, o które idzie w nauce, różni się (i o tym bę-

dziemy jeszcze mówić)  od prawdy życia przednaukowego. 

Chce ona być prawdą bezwarunkową. Zawarta w tym jest 

pewna   nieskończoność,   która   każdemu   faktycznemu   po-

twierdzeniu i każdej faktycznej  prawdzie nadaje charakter 

czegoś tylko relatywnego, przybliżenia jedynie, odniesionego 

właśnie   do   owego   nieskończonego   horyzontu,   w   którym 

prawda   sama   w   sobie   jest,   by   tak   rzec,   nieskończenie 

odległym   punktem.   Korelatywnie   nieskończoność   ta   za-

warta jest także w tym, co w sensie naukowym „rzeczywiście 

istnieje" -w tej mierze, w jakiej posiada ono „powsze-

chną" ważność dla „każdego", jako dla podmiotu zawsze 

możliwych uzasadnień; nie jest to już więc „każdy" w skoń-

czonym sensie życia przednaukowego.

Po przeprowadzeniu charakterystyki tej swoistej ideal-

ności naukowej, wraz z wielorako implikowanymi przez jej 

sens idealnymi nieskończonościami, wyraźnie uwydatnia się 

w perspektywie historycznej kontrast, któremu możemy dać 

wyraz w twierdzeniu: żadna inna postać kultury  obecna w 

horyzoncie historycznym  przed filozofią nie jest  w takim 

sensie [jak ona] kulturą idei i wszystkim im obce są zadania 

nieskończone, obce są takie uniwersa przedmiotów idealnych, 

które tak w całości, jak i w każdym szczególe oraz zgodnie z 

sensem   metod   ich   wytwarzania   zawierają   w   sobie 

nieskończoność.

Przednaukowa, nie tknięta jeszcze przez naukę kultura 

jest zadaniem i osiągnięciem człowieka żyjącego w skoń-

czoności. Otwarty, nie mający końca horyzont, w którym 

żyje, nie jest mu jeszcze  dostępny; jego cele, działania, 

interesy,   jego   motywacja   osobista,   grupowa,   narodowa 

-wszystko to mieści się w ramach takiego świata otaczającego, 

który można przemierzyć skończoną ilością kroków.  Nie 

ma   tu   żadnych   nieskończonych   zadań,   żadnych   zdobyczy, 

których nieskończoność sama byłaby polem pracy -i to w 

taki sposób, że pracujący na tym polu sami uświadamialiby 

sobie   jego   nieskończoność   jako   właściwy   mu   sposób 

istnienia.

Ale wraz z pojawieniem się filozofii greckiej i jej pierw-

szym   przeformowaniem   drogą   konsekwentnej   idealizacji 

nowego   sensu   nieskończoności   dokonuje   się   pod   tym 

względem dalsza przemiana, wciągająca ostatecznie w swą 

orbitę wszelkie idee należące do sfery skończoności, a tym 

samym całą kulturę duchową i skorelowane z nią człowie-

czeństwo. Dlatego też dla nas Europejczyków poza sferą 

filozoficzno-naukową   istnieje   jeszcze   wiele   różnych   nies-

kończonych idei (jeżeli wolno posłużyć się tym wyrażę-

23

Edmund Husserl

22

background image

Kryzys europejskiego czlowieczeństwa...

 

niem),   ale   swój   analogiczny   charakter   nieskończoności 

(nieskończonych   zadań,   celów,   potwierdzeń,   prawd,   „pra-

wdziwych   wartości",   „rzetelnych   dóbr",   „absolutnie"   obo-

wiązujących   norm)   zawdzięczają   one   dopiero   przekształ-

ceniu człowieczeństwa przez filozofię i jej przedmioty ide-

alne. Kultura naukowa wyznaczona przez ideę nieskończo-

ności   oznacza   zatem   zrewolucjonizowanie   całej   kultury, 

zrewolucjonizowanie   całego   sposobu   bycia   człowiekiem 

jako   twórcy   kultury.   Oznacza   także   zrewolucjonizowanie 

dziejowości, która teraz jest dziejami stawania się człowie-

czeństwa skończonego człowieczeństwem nieskończonych

zadań.

Możemy  spotkać  się  tu  z  zarzutem,  że  filozofia,  nauka, 

wcale nie jest czymś, co by szczególnie wyróżniało Greków i 
dopiero wraz z nimi przyszło na świat. Przecież oni sami 
przekazali   nam   informacje   o   uczonych   Egipcjanach,   Babi-
lończykach itd. i rzeczywiście wiele się od nich nauczyli. 
Dysponujemy dzisiaj wieloma pracami o filozofiach indyjskich, 
chińskich itd., przy czym filozofie te stawia się na tej samej 
płaszczyźnie, co grecką i tylko ujmuje jako różne historyczne 
postacie w obrębie jednej i tej samej idei kultury. Oczywiście, 
nie   brak   tu   wspólnych   rysów.   Ale   przecież   to,   co 
morfologicznie   powszechne,   nie   powinno   przesłonić   nam 
intencjonalnych głębi i uczynić nas ślepymi na  najbardziej 
istotne różnice co do zasad.

Przede   wszystkim   zasadniczo   odmienne   jest   podstawowe 

nastawienie   tych   „filozofii",   uniwersalny   kierunek  ich 

zainteresowań.   Naturalnie   i   tu,   i   tam   można   skonstatować 

zainteresowanie   ogarniające   cały   świat,   które   wszędzie,   a 

więc   również   w   „filozofiach"   indyjskiej,   chińskiej  i 

podobnych,   prowadzi   do   uniwersalnego   poznania   świata, 

wszędzie rozwija się ono w traktowane jako rodzaj zawodu 

podstawowe   zainteresowanie   życiowe   i   w   zrozumiałej   mo-

tywacji prowadzi do wykształcenia się wspólnot zawodowych, 

w których z pokolenia na pokolenie przekazuje się

albo   rozwija   wspólne   osiągnięcia.   Ale   tylko   u   Greków 

pojawia   się   to   uniwersalne   („kosmologiczne")   zaintereso-

wanie w istotnie nowej postaci nastawienia czysto „teore-

tycznego" i tylko tutaj, odpowiednio, mamy istotnie nową 

formę wspólnoty, w której realizuje się ono z powodów 

wewnętrznych  - formę  wspólnoty filozofów, naukowców 

(matematyków, astronomów itd.). Są to ludzie, którzy już 

nie  pojedynczo,   lecz   wspólnie   i  dla  siebie  nawzajem,   a 

więc w powiązanej interpersonalnie pracy wspólnoty, szukają 

i zdobywają teorię i tylko teorię, a wraz z rozszerzaniem się 

kręgu   współpracowników   i   następowaniem   po  sobie 

pokoleń  badaczy  wzbogacanie  i  stałe  doskonalenie  owej 

teorii przybiera w ich woli sens zadania nieskończonego i 

najbardziej powszechnego. Nastawienie teoretyczne ma swe 

historyczne źródło u Greków.

Nastawienie,   mówiąc   ogólnie,  jest   habitualnie  ustalo-

nym stylem życia wolitywnego wstępnie wyznaczającym 

dostępne temu życiu kierunki chcenia albo interesy, osta-

teczne cele, osiągnięcia kultury, których całościowy styl 

jest zatem przez nie określony. W tym trwałym stylu, jako w 

swej formie normalnej, przebiega każdorazowo określone 

życie.   Zmienia   ono   konkretne   treści   kultury   w   ramach 

względnie   zamkniętej   dziejowości.   Ludzkość   w   swej 

historycznej  sytuacji (względnie zamknięta wspólnota, jak 

naród, plemię itd.) zawsze żyje w jakimś nastawieniu. Jej 

życie zawsze ma swój normalny styl, a w nim ciągłą histo-

ryczność lub rozwój.

Jeśli więc odniesiemy nastawienie teoretyczne do nasta-

wienia   poprzedzającego   je,   przedtem   normalnego,   to 

trzeba je scharakteryzować jako przestawienie. W uniwer-

salnych rozważaniach  nad dziejowością istnienia ludzkiego 

we wspólnotach w każdej formie i na każdym szczeblu 

historycznym  okazuje się teraz, że z istoty swej pewne 

nastawienie jest samo w sobie pierwsze, albo też, że pewien 

normalny styl istnienia człowieka (ujmując rzecz w forma-

Edmund Husserl

25

24

background image

Kryzys europejskiego człowieczeństwa...

 

\

Inej   ogólności)   zakreśla   pierwszą   historyczność,   w   obrębie 
której   każdorazowy   normalny   styl   faktyczny   istnienia   kul-
turotwórczego pozostaje formalnie ten sam, przy wszystkich 
swych wzlotach, upadkach bądź stagnacji. Mówimy  tutaj o 
nastawieniu   pierwotnym,   naturalnym,   o   nastawieniu 
pierwotnie   naturalnego   życia,   o   pierwszej,   pierwotnie 
naturalnej formie kultur - wyższych i niższych, rozwijających 
się   bez   ograniczeń   albo   popadających   w   stagnację. 
Wszystkie inne nastawienia są więc - w odniesieniu do tego 
naturalnego   -   przestawieniami.   Mówiąc   w   sposób   bardziej 
konkretny:   w   jednej   z   faktycznie   istniejących   [postaci] 
ludzkości   o   nastawieniu   naturalnym   w   pewnym   momencie 
musiały   z   konkretnej,   wewnętrznej   i   zewnętrznej   sytuacji 
wyniknąć   motywy,   które   skłoniły   najpierw   poszczególnych 
ludzi i grupy ludzi w jej obrębie do dokonania takiego

przestawienia.

Jak   można   scharakteryzować   owo   nastawienie   z   istoty 

pierwotne,   ów   historycznie   podstawowy   sposób   istnienia 
człowieka? Odpowiadamy: jest rzeczą jasną, że ludzie ze 
względu na konieczność odnawiania pokoleń zawsze żyją we 
wspólnotach,   w   rodzinie,   plemieniu,   narodzie,   które   ze 
swej   strony   dzielą   się   -   w   sposób   mniej   lub   bardziej 
rozwinięty  -  na poszczególne  społeczności   różnych  typów. 
Życie   naturalne   możemy   scharakteryzować   jako   naiwne 
otwarcie   się   na   świat,   który   jako   uniwersalny   horyzont 
zawsze jest w pewien sposób obecny dla świadomości, ale 
nietematycznie. Tematycznie [obecne] jest to, na co [świa-
domość] się kieruje. Życie przytomne zawsze jest kierowa-
niem się na to lub owo, jest skierowane na coś jako na cel 
lub   środek,   jako   na   coś   ważnego   lub   nieważnego,   inte-
resującego lub obojętnego, prywatnego lub publicznego, na 
potrzebę   codzienną   lub   nowo   powstającą.   Wszystko   to 
zawiera się w horyzoncie świata, trzeba jednak szczególnych 
motywów, by ten, kto żyje w takim świecie, dokonał

przestawienia i doszedł do tego, aby tematem uczynić jakoś 

sam świat, aby zainteresować się nim na stałe.

Niezbędne są tu dokładniejsze wywody. Poszczególni 

ludzie, którzy dokonują przestawienia, jako ludzie należący 

do   uniwersalnej   wspólnowy   życiowej   (do   swego   narodu), 

nadal mają naturalne interesy, każdy swoje indywidualne, i 

na mocy żadnego przestawienia nie mogą ich po  prostu 

utracić, gdyż dla każdego z nich znaczyłoby to po  prostu 

zaprzestać być tym, kim jest, kim się stał w ciągu całego 

swego życia. Tak więc przestawienie może się dokonać tylko 

na pewien czas; trwanie habitualne, obowiązujące w całym 

dalszym   życiu   może   przysługiwać   mu   tylko  w   formie 

bezwarunkowej   decyzji   woli,   by   w   periodycznych,   ale 

wewnętrznie   jednolitych   okresach   podejmować  wciąż   na 

nowo to samo  nastawienie, by przerzucając  intencjonalnie 

most   ciągłości   nad   nieciągłością   utrzymywać   w  mocy 

interesy   nowego   rodzaju,   jako   stale   wymagające 

urzeczywistnienia, oraz realizować je w odpowiednich tworach 

kultury.

Coś podobnego znamy z pojawiających się już w natu-

ralnym pierwotnym życiu kulturalnym zawodów, wraz z 

ich periodycznym czasem pracy zawodowej (godziny urzę-

dowania urzędników itd.) przeplatającym się z resztą życia i 

jego konkretną czasowością.

Możliwe są teraz dwa przypadki. Albo interesy nowego 

nastawienia mają służyć naturalnym interesom życiowym 

lub - w istocie jest to to samo - naturalnej praktyce; wtedy 

nowe  nastawienie   samo   przybiera   charakter  praktyczny. 

Może ono mieć sens podobny do praktycznego nastawienia 

polityka, który, jako rzecznik narodu, zmierza ku powsze-

chnemu dobru, a zatem chce swą praktyką służyć praktyce 

wszystkich (a pośrednio również swojej własnej). Takie 

nastawienie z pewnością należy jeszcze do obszaru nasta-

wienia naturalnego, które przecież w zależności od rodzaju 

członków wspólnoty różnicuje się istotowo i de facto inne

Edmund Husserl

26

27

background image

Kryzys europejskiego czlowieczeństwa...

 

jest dla tych, którzy rządzą wspólnotą, a inne dla „obywateli" 
-   biorąc   oczywiście   oba   te   określenia   w   najszerszym 
sensie. Analogia ta w każdym razie pozwala zrozumieć, że 
uniwersalność nastawienia praktycznego, skierowanego teraz 
ku całemu światu, wcale nie musi oznaczać zainteresowania 
i zajmowania się wszystkimi szczegółami i poszczególnymi 
całościami   na   świecie,   co   byłoby   przecież   nie  do 
pomyślenia.

Ale   oprócz   praktycznego   nastawienia   wyższego   stopnia 

zachodzi jeszcze inna istotowa możliwość zmiany powszechnego 
nastawienia   naturalnego   (które   wkrótce   poznamy  na 
przykładzie   nastawienia   religijno-mitycznego),   mianowicie 
n a s t a w i e n i e   t e o r e t y c z n e -   nazwane   tak   już   z   góry, 
gdyż   właśnie   w  nim   w   toku   koniecznego   rozwoju  powstaje 
filozoficzna teoria i staje się celem dla siebie bądź  też polem 
interesów.   Nastawienie   teoretyczne,   choć   znów             i  jest 
pewnym   nastawieniem   zawodowym,   jest   całkowicie 
niepraktyczne.   Opiera   się   przeto   na   będącej   wyrazem   woli 
epoche  od   wszelkiej   naturalnej   praktyki,   a   więc   również 
praktyki   wyższego   rzędu,   służącej   w   ramach   swego   życia 
zawodowego naturalności.

Zarazem   jednak   trzeba   powiedzieć,   że   nie   może   tu   być 

mowy   o   całkowitym   „odcięciu"   życia   teoretycznego   od 

praktycznego,   bądź   o   rozpadnięciu   się   konkretnego   życia 

teoretyka   na   dwa,   nie   mające   ze   sobą   żadnego   związku, 

przeplatające   się   ciągi   życiowe,   co   -   mówiąc   językiem   spo-

łecznym - byłoby równoznaczne z powstaniem dwóch duchowo 

nie powiązanych ze sobą sfer kultury. Możliwa bowiem  jest 

jeszcze   trzecia   forma   nastawienia   uniwersalnego  (w 

przeciwieństwie   do   ufundowanego   w   naturalnym   nastawienia 

religijno-mitycznego,   a   z   drugiej   strony   -   do   nastawienia 

teoretycznego).   Jest   to   mianowicie   dokonująca   się  w 

przechodzeniu od nastawienia teoretycznego do praktycznego 

synteza   obustronnych   interesów,   synteza   tego   rodzaju,   że 

wykształcona w zamkniętej jednolitości i pod

epoche  od   wszelkiej   praktyki   teoria   (uniwersalna   nauka) 

powołana zostaje (i w teoretycznym wglądzie sama okazuje 

swe   powołanie)   do   tego,   by   w   nowy   sposób   służyć 

ludzkości,   która   w   swej   konkretnej   egzystencji   zawsze 

przede wszystkim żyje w sposób naturalny. Dzieje się to w 

formie   praktyki   nowego   rodzaju,   praktyki   uniwersalnej 

krytyki   wszelkiego   życia   i   wszelkich   celów   życiowych, 

wszelkich wyrosłych już z życia ludzkości dzieł kultury i 

systemów   kultury,   a   co   za   tym   idzie   -   również   krytyki 

samej ludzkości i wartości, którymi się ona świadomie i 

nieświadomie   kieruje.   W   dalszych   następstwach   przybiera 

ona formę praktyki zmierzającej do tego, by przez uniwer-

salny naukowy rozum podnieść ludzkość ku wszelkim for-

mom norm prawdy, by przekształcić ją w całkowicie nową 

ludzkość,   zdolną   do   absolutnej   samoodpowiedzialności   na 

podstawie  absolutnych  wglądów teoretycznych.  Ale, rzecz 

jasna, tę syntezę teoretycznej uniwersalności i uniwersalnie 

zainteresowanej   praktyki   poprzedza   inna   synteza   teorii  i 

praktyki   -   mianowicie   synteza   zastosowania   do   praktyki 

życia   naturalnego   ograniczonych   wyników   teorii,   ograni-

czonych  nauk szczegółowych, pomijających  w swej specja-

lizacji   uniwersalność   zainteresowania   teoretycznego.   Mo-

mentem   wiążącym   nastawienie   pierwotnie-naturalne   z   te-

oretycznym   jest   więc   tutaj   skierowanie   ku   skończoności. 

Aby głębiej  zrozumieć zasadniczą różnicę dzielącą naukę 

grecko-europejską   (mówiąc   uniwersalnie:   filozofię)  od 

stawianych na równi z nią „filozofii" orientalnych,  trzeba 

rozważyć   bliżej   owo   praktycznie-uniwersalne   nastawienie, 

jakie wytworzyły sobie te filozofie przed nauką europejską 

i objaśnić je jako religijno-mityczne. Nie tylko jest znanym 

faktem,   ale   również   z   istoty   swej   dającą   się  zrozumieć 

koniecznością,   że   praktyka   i   motywy   religijno-mityczne 

współprzynależą   do   każdej   kultury   naturalnej   -zanim 

wyłoniła się i oddziałała filozofia grecka i związany z nią 

sposób traktowania świata. Nastawienie religijno-mi-

Edmund Husserl

29

28

background image

Kryzys europejskiego człowieczeństwa...

 

tyczne polega na tym, że tematem, i to tematem praktycz-

nym, staje się świat jako całość; jest to oczywiście świat 

uznawany   mocą   konkretnej   tradycji   danej   społeczności 

ludzkiej (np. narodu), a zatem  świat apercepowany mity-

cznie. Do świata nastawienia mitycznego należą nie tylko 

istoty ludzkie, zwierzęce i stojące jeszcze niżej, lecz także 

istoty   ponadludzkie.   Spojrzenie   obejmujące   je   wszystkie 

jako całość ma charakter praktyczny, ale nie ma mowy o 

tym, by człowiek, który w naturalnym życiu interesuje się 

aktualnie   tylko   poszczególnymi   rzeczami   realnymi,   mógł 

kiedyś dojść do tego, że nagle wszystko stałoby się dlań 

jednakowo   i   jednocześnie   ważne   praktycznie.   Ponieważ 

jednak cały świat uchodzi tutaj za świat opanowany przez 

siły   mityczne,   a   od   sposobu,   w   jaki   siły   te   nim   rządzą, 

zależy pośrednio lub bezpośrednio ludzki los, zatem  uni-

wersalno-mityczny sposób traktowania świata jest, na ile to 

możliwe,   inicjowany   przez   praktykę   i   wtedy   sam   nabiera 

charakteru   praktycznego.   Motywy   do   przybierania   takiego 

religijno-mitycznego nastawienia maj ą, rzecz jasna, kapłani, 

którzy   jako   kler   razem   zarządzają   interesami   mityczno-

religijnymi i związaną z nimi tradycją. Wśród nich powstaje i 

rozpowszechnia   się   skanonizowana   językowo   „wiedza"  o 

potęgach   mitycznych   (pomyślanych   w   najszerszym   sensie 

osobowo). Przyjmuje ona jakby sama z siebie formę mitycznej 

spekulacji,   która,   występując   jako   naiwnie   przekonująca 

interpretacja, przekształca sam mit. Spojrzenie, rzecz jasna, 

jest przy tym cały czas skierowane również na pozostały 

świat opanowany przez potęgi mityczne i przynależne doń 

ludzkie   i   niższe   od   ludzi   istoty   (które,   skądinąd,   nie 

utwierdzone przez własną istotę w swym bycie, podatne są 

na   napływ   momentów   mitycznych),   na  sposoby,   w   jakie 

owe potęgi rządzą losami tego świata, w jakich same muszą 

uczestniczyć w hierarchii tworzącej ład najwyższej władzy, w 

jakie,   tworząc   poszczególne   funkcje  i   ich   podmioty, 

działając, kierując losem, wkraczają [w

bieg tego świata]. Celem  całej tej spekulatywnej wiedzy 

jest jednak służba człowiekowi, tak, by mógł on kształtować 

swe   życie   w   miarę   możliwości   szczęśliwie,   by   mógł 

chronić je przed chorobą, przeciwnościami  losu, nędzą i 

śmiercią.   Zrozumiałe   jest,   że   w   mityczno-praktycznym 

sposobie rozważania i poznawania świata częstokroć mogą 

pojawić się treści, które z późniejszej perspektywy zasługują 

na   miano   naukowego   poznania   świata   faktycznego, 

poznania   świata   doświadczenia   naukowego.   Ale   w   konte-

kście ich własnego sensu są one i pozostają mityczno-prak-

tyczne i jest czymś  opacznym, jest zafałszowaniem sensu, 

gdy ktoś wychowany w naukowym sposobie myślenia stwo-

rzonym w Grecji, a rozwiniętym w czasach nowożytnych, 

mówi o chińskiej i indyjskiej filozofii i nauce (astronomii i 

matematyce),   gdy   zatem   interpretuje   Indie,   Babilonię, 

Chiny na sposób europejski.

Od   nastawienia   uniwersalnego,   ale   mityczno-praktycz-

nego   ostro   odcina   się   niepraktyczne   w   każdym   dotychcza-

sowym   sensie   nastawienie   „teoretyczne",   nastawienie   fra-

v\ió,t

>

eiv   -  w   którym   tytani   pierwszego   okresu   kulminacji 

filozofii   greckiej,   Arystoteles   i   Platon,   upatrywali   źródło 

filozofii.   Człowieka   ogarnia   teraz   pasja   poznawania   i   roz-

ważania   świata,   która   odwraca   go   od   wszelkich   interesów 

praktycznych.   W   zamkniętym   kręgu   swych   czynności   poz-

nawczych  oraz w ramach  poświęconego im czasu  stara się 

osiągnąć   i   osiąga   tylko   i   wyłącznie   czystą   teorię.   Innymi 

słowy: człowiek staje się tu niezaangażowanym obserwatorem, 

przygląda się światu, staje się filozofem; albo też raczej jego 

życie   zyskuje   odtąd   wrażliwość   na   możliwą  tylko w tym 

nastawieniu motywację do nowego typu celów  myślowych i 

metod, dzięki którym powstaje w końcu filozofia, a on sam 

staje się filozofem.

Pojawienie się nastawienia teoretycznego ma naturalnie, 

jak wszystko, co wydarzyło się w historii, swą faktyczną 

motywację w konkretnych powiązaniach procesu

Edmund Husserl

30

31

background image

Kryzys europejskiego człowieczeństwa...

 

dziejowego.   Należałoby   zatem   wyjaśnić,   w   jaki   sposób 

możliwe   było   pojawienie   się   w   horyzoncie   życia   greckiej 

wspólnoty kulturowej (Menschentums) VII stulecia, wspólnoty 

kontaktującej się z wielkimi i reprezentującymi już wysoką 

kulturę narodami otaczającego ją świata, owego §ax)(j,dt,Eiv, 

i w jaki sposób mogło ono przybrać - najpierw u poszczególnych 

jednostek - postać nastawienia habitua-Inego. Nie będziemy 

zagłębiać   się   w   tę   problematykę,   ważniejsze   dla   nas   jest 

zrozumienie   ciągu   nadających   i   tworzących   sens   motywacji, 

prowadzących   od   samego   przestawienia,   bądź   od   samego 

fta\)ua^£iv  do  teorii  -  fakt  historyczny, który przecież  musi 

posiadać   swój   istotowy   [sens].   Należy   teraz   wytłumaczyć 

przemianę pierwotnej teorii, całkowicie „niezaangażowanego" 

(dokonującego   się   w  epoche  od   wszelkich   interesów 

praktycznych)   oglądu   świata   (poznanie   świata   na   podstawie 

uniwersalnego oglądu) w teorię  właściwej nauki, przy czym 

obie zapośredniczone są przez przeciwstawienie óó^a i |

TCIOTT

|

U

.

TI

Budzące się zainteresowania teoretyczne, jako owe frouual;eiv 

jest oczywiście odmianą ciekawości, która w naturalnym życiu 

występuje  jako   wyłom   w   toku   „życia   poważnego",   jako 

refleks  ukształtowanych pierwotnie zainteresowań życiowych 

albo też jako rozglądanie się wokół siebie dla zabawy, gdy za-

spokojone są już aktualne potrzeby życiowe bądź też minęły 

godziny   pracy.   Ciekawość   (nie   będąca   tutaj   habitua-Iną 

„przywarą")   sama   jest   pewną   odmianą,   zainteresowaniem, 

które uwolniło się od interesów życiowych, zerwało

z nimi.

Człowiek   tak   nastawiony   dostrzega   przede   wszystkim 

rozmaitość narodów, swojego i obcych, z których każdy 

ma swój własny otaczający go świat, będący dlań oczywi-

ście, wraz z należącymi doń tradycjami, bogami, demonami, 

mocami  mitycznymi, po prostu światem rzeczywistym.  W 

tym   zdumiewającym   kontraście   wychodzi   na   jaw   różnica 

między przedstawieniem świata a światem rzeczywistym i

pojawia się nowe pytanie o prawdę; już nie o związaną z 

tradycją prawdę potoczną, lecz o identyczną prawdę po-

wszechnie obowiązującą wszystkich nie zaślepionych tra-

dycją, o prawdę samą w sobie. Do teoretycznego nastawienia 

filozofa  należy   więc   i  to, że   jest   on  stale  i   już  z   góry 

zdecydowany poświęcać zawsze swe przyszłe życie, w sensie 

życia   uniwersalnego,   zadaniom   teorii,   piętrzyć   poznania 

teoretyczne na poznaniach teoretycznych in infinitum.

Tak oto w poszczególnych osobach, jak  Tales itd., rodzi 

się nowy sposób bycia człowiekiem, człowiekiem, który 

zawodowo tworzy życie filozoficzne, filozofię jako nowego 

rodzaju postać kultury. Zrozumiałe jest, że niebawem rodzi 

się odpowiednio nowy typ wspólnoty. Idealne twory teorii 

od razu wspólnie przejmuje się i wspólnie je ożywia  we 

wtórnym   rozumieniu   i   wtórnym   wytwarzaniu.   Od   razu 

prowadzą one do wspólnej pracy, do wzajemnego poma-

gania sobie przez krytykę. Również ci, którzy pozostają 

poza tym kręgiem, nie-filozofowie, zaczynają baczyć na tę 

osobliwą działalność. Wtórnie rozumiejąc, albo sami stają 

się filozofami, albo też, gdy zbyt silnie związani są ze swym 

zawodem - słuchaczami. Tak oto filozofia rozprzestrzenia 

się w dwojaki sposób, jako rozszerzająca się zawodowa 

wspólnota filozofów i jako rozszerzający się wraz z nią 

wspólnotowy ruch oświatowy. Tutaj jednak również leży 

źródło tak fatalnego później wewnętrznego pęknięcia pier-

wotnej jedności ludzi i podziału na wykształconych i nie-

wykształconych.   Rzecz   jasna,   ta   tendencja   filozofii   do 

rozprzestrzeniania się nie jest ograniczona do narodu oj-

czystego. W przeciwieństwie do innych tworów kultury nie 

jest ona ruchem interesów związanym z podłożem tradycji 

narodowych. Także członkowie innych narodów uczą się 

wtórnie rozumieć i w ogóle biorą udział w potężnej prze-

mianie kultury, jaka promieniuje z filozofii. Ale to właśnie 

wymaga bliższej charakterystyki.

Filozofia rozprzestrzeniająca się w formach odkryw-

Edmund Husserl

33

32

background image

Kryzys europejskiego człowieczeństwa...

czego badania i kształcenia oddziałuje w dwojaki sposób. Z 
jednej   strony   najbardziej   istotna   dla   teoretycznego   na-
stawienia   człowieka   filozofującego   jest   szczególna   uniwer-
salność   postawy   krytycznej,   związana   z   decyzją,   by   nie 
przyjmować z góry żadnej tradycji, nie pytając zarazem o to, 
co   w   całym   danym   już   mocą   tradycji   uniwersum   jest 
prawdziwe samo w sobie, co jest idealne. Nie jest to jednak 
tylko   nowa   postawa   poznawcza.     Wobec   żądania,   by 
wszelką   empirię   poddać   normom   idealnym,   mianowicie 
normom   bezwarunkowej   prawdy,   wkrótce   dokonuje   się 
dalekosiężna   przemiana   wszelkiej   ludzkiej   praktyki,   a   więc 
całego  życia  kulturowego;  jej   normą  winna  być  teraz  nie 
naiwna potoczna empiria i tradycja, lecz obiektywna prawda. 
W ten sposób prawda idealna staje się wartością  absolutną, 
która   poprzez   ruch   oświatowy   i   stałe   oddziaływanie   na 
wychowywanie   dzieci   wprowadza   ze   sobą   uniwersalnie 
przekształconą praktykę. Gdy rozważymy bliżej rodzaj tego 
przekształcenia,   natychmiast   zrozumiemy   następującą 
konieczność: jeżeli powszechna idea prawdy samej  w sobie 
staje się uniwersalną normą wszystkich pojawiających się w 
życiu ludzkim prawd relatywnych, rzeczywistych  i rzekomych 
prawd sytuacyjnych, to dotyczy to również wszelkich norm 
tradycyjnych, norm prawa, piękna, celowości, dominujących 
wartości osobowych, wartości charakterów osobowych itd.

Tak oto korelatywnie z tworzeniem nowej kultury rodzi się 

szczególne człowieczeństwo i szczególny zawód - powołanie 

życiowe. Filozoficzne poznanie świata tworzy nie tylko te 

[nowe] wyniki szczególnego rodzaju, lecz również  postawę 

ludzką,   która   wkrótce   ingeruje   w   całą   resztę   życia 

praktycznego, ze wszystkimi jego wymogami i celami, wy-

znaczonymi   przez   tradycję   historyczną,   która   stanowiła 

podstawę wychowania i z której czerpią one swą moc obo-

wiązującą.   Wśród   ludzi   tworzy   się   nowa   i   wewnętrzna 

wspólnota, moglibyśmy powiedzieć, wspólnota interesów

czysto idealnych - wśród ludzi żyjących filozofią, związa-

nych poświęceniem się ideom, które nie tylko wszystkim 

przynoszą korzyść, lecz  także  jako identycznie  te same 

należą do wszystkich. Z konieczności tworzy się wspólne 

działanie   szczególnego   rodzaju,   współpraca   i   praca   dla 

siebie nawzajem, wzajemna pomoc przez krytykę, z czego 

wyrasta czyste i bezwarunkowe obowiązywanie  prawdy 

jako dobro wspólne. Do tego dochodzi jeszcze konieczna 

tendencja   do   upowszechniania   zainteresowań   poprzez 

wtórne rozumienie tego, do czego się tu zmierza i co osią-

gnięto;   zatem   tendencja   do   wciągania  coraz   to   nowych 

osób jeszcze nie związanych z filozofią do wspólnoty filo-

zofujących. Dzieje się tak najpierw w obrębie narodu oj-

czystego. Upowszechnienie nowej postawy nie może się 

dokonać wyłącznie jako upowszechnienie zawodowych badań 

naukowych, raczej odbywa się to wykraczając daleko poza 

krąg zawodowy, jako ruch oświatowy.

Jakie skutki pociąga za sobą fakt, że ruch oświatowy 

obejmuje   coraz   szersze   kręgi   ludzi   -   przede   wszystkim 

kręgi wyższe, mniej zajęte zaspokajaniem podstawowych 

potrzeb życiowych? Rzecz jasna, nie prowadziło po prostu 

do homogenicznej przemiany normalnego, w sumie zado-

walającego życia państwowo-narodowego, lecz - z dużą 

dozą prawdopodobieństwa - do głębokich pęknięć wew-

nętrznych, w których dochodzi do przełomu nie tylko w 

tym życiu, lecz również w całej kulturze narodowej. Kon-

serwatyści zadowalający się tradycją i kręgi filozoficzne 

będą się wzajemnie zwalczać i walka z pewnością rozegra 

się w sferze władzy politycznej. Już w początkach filozofii 

rozpoczyna się prześladowanie. A przecież idee są silniejsze 

niż wszelka empiryczna władza.

Należy tu również zauważyć, że rozprzestrzeniania się 

filozofii, wyrosłej z nastawienia krytycznego wobec wszel-

kich przesłanek tradycyjnych, nie mogą powstrzymać żadne 

bariery narodowe. Wystarczy tylko zdolność do uni-

35

Edmund Husserl

34

background image

Kryzys europejskiego człowieczeństwa...

 

wersalnego nastawienia krytycznego, skądinąd zakładająca 
już określony poziom kultury przednaukowej. Przełom w 
kulturze   narodowej   może   rozprzestrzeniać   się   coraz  dalej 
dzięki   temu,   że   uniwersalna   nauka   staje   się   wspólnym 
dobrem obcych sobie pierwotnie narodów i jedność wspó-
lnoty naukowej i wspólnoty ludzi wykształconych przenika 
wielość narodów.

Ale   jeszcze   coś   ważnego   trzeba   powiedzieć   o   stosunku 

filozofii do tradycji. Trzeba  wziąć  pod uwagę dwie możli-
wości. Albo to, co obowiązywało  na mocy tradycji, zostaje 
całkowicie   zarzucone,   albo   też   jego   treść   zostaje   przejęta 
przez filozofię i tym samym uformowana na nowo w duchu 
filozoficznej   idealności.   Znakomitym   przykładem   jest   tutaj 
religia. Nie wliczam tu „religii politeistycznych". Bogowie w 
liczbie   mnogiej,   potęgi   mityczne   wszelkiego   rodzaju   są 
obiektami otaczającego świata i mają tę samą rzeczywistość, 
co zwierzę albo człowiek. W pojęciu Boga istotna jest liczba 
pojedyncza.   Natomiast   z   punktu   widzenia   człowieka   do 
[istoty] Boga należy to, że moc obowiązująca jego istnienia i 
wartości   doświadczane   są   jako   absolutnie  wewnętrznie 
wiążące. Następstwem jest narzucające się teraz stopienie się 
tej   absolutności   z   absolutnością   idealności   filozoficznej.   W 
zapoczątkowanym   przez   filozofię   powszechnym   procesie 
idealizacji Bóg zostaje, by tak rzec, złogicyzowany, ba, staje 
się nosicielem absolutnego Logosu. Element logiczny ponadto 
widzę   już   w   tym,   że   religia  za   pośrednictwem   teologii 
powołuje się  na oczywistość  wiary jako na swój własny i 
najgłębszy sposób uzasadniania prawdziwego bytu. Bogowie 
narodowi natomiast po prostu są obecni jako realne fakty 
otaczającego świata. Przed filozofią nie staje żadne pytanie 
dotyczące krytyki poznania, żadne pytanie o oczywistość.

Tak oto naszkicowaliśmy w najbardziej istotnych ry-

sach,  aczkolwiek  nieco  schematycznie,  historyczną  moty-
wację, która pozwala teraz zrozumieć, jak kilku greckich

dziwaków mogło zapoczątkować  proces  przemiany bytu 
ludzkiego i całego życia kulturalnego, najpierw w swym 
własnym narodzie, a później w sąsiednich. Ale widać teraz 
również wyraźnie, że stąd mogła wyrosnąć wspólnota po-
nadnarodowa zupełnie nowego rodzaju. Oczywiście, mam 
na myśli duchową postać Europy. Nie jest to już istnienie 
obok siebie różnych narodów, których wzajemny wpływ 
dokonuje się tylko w walkach o rynki i władzę - wspólnotę 
ludzi opanował nowy, pochodzący z filozofii i jej nauk 
szczegółowych duch swobodnej krytyki i norm zwróconych 
ku nieskończonym zadaniom i tworzy teraz nowe, nieskoń-
czone ideały! Są to ideały dla jednostek w narodach i dla 
narodów samych. Ale są również nieskończone ideały dla 
rozszerzającej się syntezy narodów, w której każdy naród, 
właśnie dzięki temu, że zmierza ku swym własnym ideal-
nym zadaniom, w duchu nieskończoności, daje narodom 
zjednoczonym z nim to, co ma najlepszego. W tym dawaniu 
i   przyjmowaniu   powstaje   ponadnarodowa   całość   z   jej 
społecznościami różnych stopni, którą wypełnia duch nie-
wyczerpalnego,   nieskończenie   różnorodnego,   a   przecież 
jedynego nieskończonego zadania. W tej idealnie ukieru-
nkowanej   wszechspołeczności   filozofia   sama   zachowuje 
funkcję kierowniczą i swe szczególne nieskończone zadanie: 
funkcję   swobodnego   i   uniwersalnego   namysłu   teore-
tycznego, która zawiera również wszelkie ideały i wszech-
ideał, a zatem uniwersum wszelkich norm. W ludzkości 
Europy filozofia winna stale pełnić swą funkcję jako funkcję 
archontyczną całej ludzkości.

II

Teraz jednak muszą dojść do głosu cisnące się natarczy-/

wie zarzuty i nieporozumienia, które, jak mi się wydaje,

37

Edmund Husserl

36

background image

Kryzys europejskiego człowieczeństwa...

całą swą sugestywną siłę czerpią z modnych przesądów i 
związanej z nimi frazeologii.

Czy wykład ten nie jest zupełnie niestosowną w naszych 

czasach próbą rehabilitacji racjonalizmu, tendencji do wy-
jaśniania za wszelką cenę, intelektualizmu gubiącego się w 
obcych   światu   teoriach   -   ze   wszystkimi   płynącymi   stąd 
złymi skutkami, z pustym kultem wykształcenia, ze snobiz-
mem intelektualnym? Czyż nie oznacza to chęci powrotu 
do owej fatalnej pomyłki, jakoby nauka czyniła człowieka 
mądrym, jakoby była ona powołana do stworzenia auten-
tycznego sposobu bycia człowiekiem - człowiekiem panu-
jącym nad swym losem i czyniącym zadość swemu człowie-
czeństwu? Któż dziś jeszcze będzie brał takie myśli powa-
żnie?

Zarzut   ten   na   pewno   jest   względnie   prawomocny   w 

odniesieniu do fazy rozwoju Europy od XVII do końca 
XIX wieku. Ale właściwego sensu moich wywodów on nie 
dotyczy. Wydaje mi się, że  ja,  rzekomy reakcjonista, je-
stem dużo bardziej radykalny i dużo bardziej rewolucyjny 
niż ci, którzy dziś pozują na radykałów.

I ja jestem pewien, że kryzys europejski ma swe korzenie w 

zbłąkanym   racjonalizmie.   Ale   nie   wolno   sądzić,   że 

racjonalność jako taka jest zła albo też, że w całości egzy-

stencji ludzkiej ma ona znaczenie jedynie podrzędne. Rac-

jonalność w owym szczytnym i rzetelnym sensie, o jakim tu 

wyłącznie mówimy, w sensie pierwotnie greckim, który  w 

klasycznym   okresie   greckiej   filozofii   stał   się   ideałem   -z 

pewnością   wymagałaby   jeszcze   wielu   wyjaśnień   autoref-

leksyjnych, jest jednak powołana do przewodzenia rozwojowi 

w sposób dojrzały. Z drugiej strony chętnie przyznajemy (i 

idealizm niemiecki dawno nas już tu wyprzedził), że postać 

racjonalizmu oświeceniowego, którą  ratio  przybrała w toku 

swego rozwoju, była zbłąkaniem, choć zbłąkaniem dającym 

się przecież zrozumieć.

Rozum jest obszernym terminem. Zgodnie z dobrą

starą definicją człowiek jest rozumną istotą żywą i w tym 

szerokim sensie również Papuas jest człowiekiem, a nie 

zwierzęciem. Ma on swoje cele i działa z namysłem, roz-

ważając różne praktyczne możliwości. Wyrosłe stąd dzieła i 

metody przechodzą do tradycji i zawsze dadzą się zrozumieć 

w   swej   racjonalności.   Ale   tak   jak   człowiek,   a   nawet  i 

Papuas,   reprezentuje   nowy   szczebel   w   rozwoju   istot   ży-

wych, mianowicie w odniesieniu do zwierzęcia, tak też w 

rozwoju człowieka i jego rozumu nowym szczeblem jest 

rozum   filozoficzny.   Ten   szczebel   ludzkiej   egzystencji, 

szczebel idealnych norm obliczonych na idealne zadania, 

szczebel egzystencji  sub specie aeterni,  możliwy jest jednak 

tylko   w   absolutnej   uniwersalności,   właśnie  tej,  która   z 

góry zawarta jest w idei filozofii. Wprawdzie uniwersalna 

filozofia wraz ze wszystkimi naukami stanowi tylko cząst-

kowy przejaw kultury europejskiej, ale sensem wszystkich 

moich   wywodów   jest   to,   że   część   ta   jest,   by   tak   rzec, 

funkcjonującym   mózgiem,   od   którego   normalnego   funk-

cjonowania zależna jest rzetelna, zdrowa duchowość euro-

pejska. Bycie człowiekiem na wyższym szczeblu człowie-

czeństwa albo rozumu wymaga zatem autentycznej filozofii.

Ale   tu   właśnie   tkwi   niebezpieczeństwo!   „Filozofia" 

-musimy tu przecież odróżnić filozofię jako historyczny fakt 

związany   z   pewną   epoką   oraz   filozofię   jako   ideę,   ideę 

nieskończonego  zadania.  Wszelka  historycznie  rzeczywista 

filozofia jest mniej lub bardziej pomyślną próbą urzeczy-

wistnienia   przewodniej   idei   nieskończoności,   a   nawet 

ogółu prawd. Ideały praktyczne, wypatrzone jako wieczne 

bieguny, od których w ciągu całego życia nie można zbo-

czyć, by tego nie pożałować, by nie sprzeniewierzyć się 

sobie i tym samym siebie nie unieszczęśliwić, żadną miarą 

nie są w tym widzeniu jasne i określone; raczej są antycy-

powane w wieloznacznej ogólności. Określenie dokonuje 

się dopiero w konkretnym zastosowaniu i co najmniej

39

Edmund Husserl

38

background image

Edmund Husserl

względnie pomyślnym działaniu. Grozi tu stale popadanie w 
jednostronność i przedwczesne zadowolenie, które mszczą 
się w pojawiających się potem sprzecznościach.  Stąd też 
kontrast   między   wielkimi   roszczeniami   systemów 
filozoficznych, które nie dają się przecież ze sobą pogodzić. 
Do  tego  dochodzi  konieczność  specjalizacji,   będąca  no-
wym niebezpieczeństwem.

Tak więc jednostronna racjonalność zawsze może stać  się 

ziem. Można również powiedzieć: do istoty rozumu należy 
to,   że   filozofowie   początkowo   mogą   rozumieć   i 
opracowywać   swe   nieskończone   zadanie   tylko   w   absolutnie 
koniecznej   jednostronności.   Samo   w   sobie   nie   jest   to   by-
najmniej opaczne, nie ma w tym  żadnego błędu, lecz,  jak 
powiedziałem,   prosta   i   konieczna   droga   filozofii   najpierw 
pozwala jej ogarnąć tylko jedną stronę zadania i zrazu nie 
dostrzega   ona,   że   całe   nieskończone   zadanie   teoretycznego 
poznania ogółu bytu ma inne jeszcze strony. Dopiero gdy w 
niejasnościach i sprzecznościach ujawniają się niedostatki, stają 
się one motywem do przeprowadzenia uniwersalnego namysłu. 
Filozof zatem zawsze musi dążyć do opanowania prawdziwego 
i   pełnego   sensu   filozofii,   jej   wszystkich   horyzontów 
nieskończoności.   Żadna   linia   poznania,  żadna   pojedyncza 
prawda   nie   może   zostać   wyizolowana   i  zabsolutyzowana. 
Tylko w tej najwyższej samoświadomości, która sama staje się 
jedną   z   gałęzi   nieskończonego  zadania,   filozofia   może 
spełnić  swą  funkcję  teleologiczną  w   odniesieniu   do   siebie 
samej,   a   przez   to   i   w   odniesieniu  do   autentycznego 
człowieczeństwa. A to, że tak jest, także i to przynależy znów 
do  dziedziny poznawczej  filozofii  na  szczeblu najwyższego 
samopoznania. Tylko dzięki tej stałej refleksyjności filozofia 
może być poznaniem uniwersalnym.

Powiedziałem: droga filozofii wiedzie przez naiwność. 

Oto właśnie miejsce krytyki tak wysoko cenionego dziś 
irracjonalizmu, czyli miejsce, gdzie można obnażyć całą

 

Kryzys europejskiego człowieczeństwa...

naiwność tego racjonalizmu, który uchodzi za filozoficzną 

racjonalność po prostu, a z pewnością charakteryzuje filo-

zofię epoki nowożytnej od czasów Renesansu i sam siebie 

uważa za racjonalizm rzeczywisty, a więc uniwersalny. W 

tej   nieuniknionej   jako   początek   naiwności   tkwią   więc 

wszystkie nauki, także i te, których rozwój zapoczątko-

wany został w starożytności. Mówiąc dokładniej: najbar-

dziej ogólną nazwą tej naiwności jest  o b i e k t y w i z m , 

przybierający postać różnych typów naturalizmu, naturali-

zacji ducha. Stare i nowe filozofie były i nadal są naiwnie 

obiektywistyczne.   Tutaj   jednak   należy   oddać  sprawiedli-

wość zapoczątkowanemu  przez Kanta idealizmowi niemie-

ckiemu i dodać, że starał się on żarliwie przezwyciężyć tę 

dotkliwie już wtedy odczuwaną naiwność, choć przecież 

nie był w stanie osiągnąć poziomu wyższej refleksyjności, 

decydującego o nowej postaci filozofii i o europejskim czł 

o wieczeństwie.

Tylko   ogólnikowo   mogę   przybliżyć   zrozumienie   po-

wyższych słów. Człowiek naturalny (przyjmijmy, człowiek 

okresu   przedfilozoficznego)   kieruje   się   we   wszystkich 

swych troskach i czynach ku światu. Polem jego życia i 

działania jest rozpościerający się wokół niego w czasie i w 

przestrzeni świat otaczający, do którego  zalicza on również 

siebie   samego.   To   wszystko   zostaje   zachowane   w   na-

stawieniu teoretycznym, które pierwotnie musi być nasta-

wieniem niezaangażowanego obserwatora świata - świata 

ulegającego przy tym demitologizacji. Filozofia widzi w 

świecie uniwersum bytów, a świat sam staje się światem 

obiektywnym, w przeciwieństwie do przedstawień świata, 

różnych dla różnych narodów i pojedynczych podmiotów, 

prawda staje się więc prawdą obiektywną. Tak oto filozofia 

zaczyna jako kosmologia, pierwotnie kieruje swe teorety-

czne zainteresowanie ku materialnej przyrodzie - co zdaje 

się oczywiste, gdyż wszystko, co dane jest w czasoprze-

strzeni, zawsze ma, przynajmniej w swej podbudowie, ma-

41

background image

Kryzys europejskiego człowieczeństwa...

 

terialną   formę   istnienia.   Ludzie,   zwierzęta   nie   są   tylko 
bryłami   materialnymi,   lecz   oglądane   jako   elementy   otacza-
jącego świata przejawiają się jako coś istniejącego materialnie, a 
więc   jako   [rzeczy]   realne   włączone   do   uniwersalnej 
czasoprzestrzeni. Tak też wszystkim procesom psychicznym 
zawsze  związanym  z  jakimś  Ja  -  doświadczaniu,  myśleniu, 
chceniu - przysługuje pewna obiektywność. Życie wspólnot - 
rodzin, narodów itp. - zdaje się zatem sprowadzać tutaj do 
życia poszczególnych jednostek [rozumianych] jako obiekty 
psychofizyczne;   duchowe   powiązanie

 na   mocy 

przyczynowości psychofizycznej nie wymaga ciągłości czysto 
duchowej, wszędzie wkracza fizyczna przyroda.

Na   pewno   tok   rozwoju   historycznego   jest   wstępnie   wy-

znaczony   przez   to   nastawienie   na   otaczający   świat.   Już 

pobieżne spojrzenie  na  materialne  ciała  zastawane  w ota-

czającym świecie pokazuje, że przyroda jest homogeniczną, 

wszechpowiązaną całością, że jest, by tak rzec, światem  dla 

siebie,  otoczonym  homogeniczną przestrzenią, podzielonym 

na   poszczególne   rzeczy,   równe   sobie   jako  res   exten-sac  

wzajemnie określające się   przyczynowo.   Bardzo szybko 

następuje   pierwszy   i   największy   krok   na   drodze  odkryć: 

przezwyciężenie   skończoności   przyrody   pomyślanej   jako 

obiektywnie   istniejąca   w   sobie,   skończoności   mimo 

otwartej niezakończoności. Zostaje odkryta nieskończoność, 

najpierw  w  formie   idealizacji   wielkości,  miar,  liczb,   figur, 

prostych, biegunów, powierzchni itd. Przyroda,  przestrzeń, 

czas   stają   się   w   nieskończoność  idealiter  rozciągłe   i   w 

nieskończoność  idealiter  podzielne.   Ze   sztuki   mierzenia 

powstaje   geometria,   ze   sztuki   liczenia   arytmetyka,   z 

codziennej   mechaniki   mechanika   matematyczna   itd. 

Naoczna przyroda i świat przekształcają się, choć nikt nie 

wyraża tego explitice w hipotezach, w świat matematyczny, w 

świat matematycznego przyrodoznawstwa. Starożytność  była 

tu pierwsza i wraz z jej matematyką po raz pierwszy

dokonało się odkrycie nieskończonych ideałów i nieskoń-

czonych zadań. Dla nauki we wszystkich późniejszych epo-

kach stało się to gwiazdą przewodnią.

Jak   ten   oszałamiający   sukces   odkrycia  fizycznej   nies-

kończoności   oddziałał  na  naukowe   opanowanie  sfery   du-

chowej? W nastawieniu na otaczający świat, ciągle mającym 

charakter   obiekty   wisty   czny,   wszystko,   co   duchowe, 

przejawiało się tak, jakby było nałożone na fizyczną ciele-

sność. Tak więc przeniesienie przyrodniczego sposobu my-

ślenia narzucało się samo. Dlatego już w początkach filozofii 

odnajdujemy   demokrytejski   materializm   i   determi-nizm. 

Ale przecież największe umysły wzdragały się przed tym. Od 

Sokratesa   człowiek   w   swym   specyficznym   czło-

wieczeństwie, jako osoba, staje się tematem - człowiek w 

duchowym   życiu   wspólnotowym.   Nadal   pozostaje   włą-

czony do obiektywnego świata,.ale już dla Platona i Ary-

stotelesa staje się on wielkim tematem. Daje się tu wyczuć 

osobliwe pęknięcie:  człowiek należy do uniwersum obiek-

tywnych faktów, ale jako osoby, jako Ja ludzie mają cele, 

dążenia,   mają   normy   tradycji,   normy   prawdy   -   wieczne 

normy. I jeśli w starożytności rozwój ten w końcu osłabł, to 

przecież się nie zakończył. Dokonajmy przeskoku do tzw. 

czasów nowożytnych. Z płomiennym zapałem zostaje podjęte 

na nowo nieskończone zadanie matematycznego  poznania 

przyrody   i   w   ogóle   poznania   świata.   Olbrzymie  sukcesy 

poznania   przyrody   winny   teraz   przypaść   w   udziale   także 

poznaniu   ducha.   Rozum   dowiódł   swej   siły   w   przyrodzie. 

„Tak jak istnieje tylko jedno słońce, które zarazem oświetla 

i ogrzewa, tak też rozum jest jeden" (Kartezjusz).  Metoda 

nauk przyrodniczych musi dać również klucz do  tajemnic 

ducha. Duch istnieje realnie, obiektywnie w świecie, i jako 

taki   ufundowany   jest   w   cielesności.   Dlatego   też   od   razu 

zaczyna  dominować dualistyczne ujęcie świata, w  postaci 

ujęcia   psychofizycznego.   Ta   sama   przyczynowość,  tylko 

rozszczepiona na dwoje, ogarnia jeden świat, sens

Edmund Husserl

43

42

background image

Edmund Husserl

racjonalnego wyjaśniania jest wszędzie ten sam, ale przecież 

tak,  że   wszelkie   wyjaśnianie   ze   sfery   ducha,   jeśli   ma  być 

jedyne, a tym samym  uniwersalnie filozoficzne, prowadzi   do 

sfery fizycznej. Niemożliwe jest czyste i zupełne wyjaśniające 

badanie   ducha,   niemożliwa   jest   czysto   imma-nentystyczna 

psychologia, która wychodząc od Ja, od przeżywanych przez 

siebie   samego   treści   psychicznych,   docierałaby   do   psychiki 

obcej. Trzeba pójść drogą zewnętrzną, drogą fizyki i chemii. 

Wszystkie tak chętnie używane zwroty o duchu wspólnoty, o 

woli narodu, o idealnych, politycznych celach narodów itp. są 

romantyką, mitologią  wyrosłą z analogicznego przeniesienia 

pojęć,   które   swój  właściwy   sens   mają   tylko   w   sferze 

pojedynczych osób. Na pytanie o źródło wszystkich trudności 

trzeba   teraz   odpowiedzieć:   cały   ten   obiektywizm   albo 

psychofizyczne   ujęcie  świata,   choć   pozornie   oczywiste,   są 

naiwnie   jednostronne,  a   same   nie   potrafią   tego   zrozumieć. 

Realność   ducha   jako  rzekomego   realnego   dodatku   do   ciał 

materialnych, jego rzekomo czasoprzestrzenny byt w obrębie 

przyrody, jest

niedorzecznością.

Ale teraz, ze względu na nasz problem kryzysu, trzeba 

pokazać, jak to się stało, że dumna przez stulecia ze swych 
praktycznych  i teoretycznych  sukcesów „nowożytność" w 
końcu popada w rosnące niezadowolenie z siebie, a swe 
położenie musi odczuwać jako wręcz nad wyraz trudne. 
Trudności   nawiedzają   wszystkie   nauki   ostatecznie   jako 
trudności metody. Ale nasza europejska trudność, nawet 
jeśli nie jest powszechnie rozumiana, jest trudnością po-
wszechną.

Jedynym źródłem tych problemów jest naiwność nauki 

obiekty wistyczne j, która to, co nazywa obiektywnym świa-

tem, uważa za uniwersum wszystkich bytów, nie bacząc 

na to, że sama tworząca naukę subiektywność nie może 

dojść swych praw w żadnej nauce obiektywnej. Dla kogoś 

wychowanego w duchu nauk przyrodniczych jest oczywi-

 

Kryzys europejskiego człowieczeństwa...

ste, że trzeba wykluczyć wszystko, co ma charakter tylko 

subiektywny i że metoda nauk przyrodniczych, występując w 

subiektywnych   sposobach   przedstawiania,   sama   określa 

obiektywnie. Dlatego również w sferze psychicznej szuka 

on  prawdy obiektywnej. Przyjmuje  przy  tym,  że  to, co 

fizyk  wyklucza jako subiektywne, w psychologii trzeba 

właśnie przebadać jako psychiczne, oczywiście w psycho-

logii psychofizycznej. Lecz badacz przyrody nie uświadamia 

sobie, że stałym fundamentem  jego subiektywnej  przecież 

pracy myślowej jest otaczający go świat, w którym  żyje, 

że stale jest on założony jako życiodajna gleba, jako  pole 

pracy - jedyne pole, na którym jego pytania, jego metody 

myślenia   mają   sens.   I   gdzie   teraz   jest   krytyka   i 

wyjaśnienie tej olbrzymiej części metody, która od naocz-

nego świata otaczającego prowadzi do idealizacji matema-

tycznych i do interpretacji tego świata jako bytu obiekty-

wnego? Przewroty Einsteina dotyczą wzorów, w które uj-

muje się zidealizowaną i naiwnie zobiektywizowanąp/iys/.?. 

Ale o tym, jak  wzory w ogóle, jak  matematyczna obiekty-

wizacja w ogóle nabiera sensu na podłożu życia i naocznego 

świata otaczającego, o tym nie dowiadujemy się nic - dla-

tego właśnie Einstein wcale nie reformuje tego czasu i tej 

przestrzeni, w których rozgrywa się nasze żywe życie.

Matematyczne   przyrodoznawstwo   jest   cudowną   tech-

niką dokonywania indukcji o takiej efektywności i o takim 

prawdopodobieństwie,  dokładności   i   wyliczalności,   o  ja-

kich przedtem nikt nawet nie miał pojęcia. Co się jednak 

tyczy racjonalności jego metod i teorii, to jest ona całko-

wicie   relatywna.   Zakłada   taki   zespół   fundamentalnych 

przesłanek, który sam zupełnie pozbawiony jest rzeczywistej 

racjonalności.   Ponieważ   zaś   nauka   w   swej   tematyce 

zapomina o naocznym świecie otaczającym, o tym świecie 

subiektywnym   jedynie,  zapomina  również  o  pracującym 

nad nią podmiocie i naukowiec sam nigdy nie staje się dla 

niej tematem. (Z tego więc punktu widzenia racjonalność

45

background image

Kryzys europejskiego człowieczeństwa...

nauk   ścisłych   stoi   na   równi   z   racjonalnością   egipskich   pi-
ramid.)

Faktem jest, że już od Kanta dysponujemy niezależną teorią 

poznania, która ze swymi roszczeniami do właściwej naukom 

przyrodniczym   ścisłości   chce   być   podstawową  ogólną 

nauką   o   duchu.   Ale   nasza   nadzieja   na   rzeczywistą 

racjonalność,  tj.  na   rzeczywistą   naoczną   zrozumiałość,  jak 

zwykle zawodzi. Psychologowie wcale nie zauważają, że  w 

tematyce   swej   nie   docierają   ani   do   siebie   samych   jako 

twórców tej nauki, ani  też do  otaczającego ich świata, w 

którym żyją. Nie zauważają, że z konieczności zakładają już 

z góry siebie samych jako ludzi żyjących we wspólnocie  w 

otaczającym ich świecie i w czasie historycznym; [czynią  to 

założenie]  już przez to, że zmierzają  do prawdy samej  w 

sobie   jako   do   prawdy   ważnej   dla   każdego   w   ogóle.   Z 

powodu tego obiektywizmu dusza, która przecież zawsze jest 

jakimś działającym i doznającym Ja, nie może wcale stać się 

tematem   psychologii   w   przysługującym   jej   z   istoty  sensie. 

Psychologia   może   obiektywizować   przeżycia   wartościujące   i 

przeżycia   wolitywne,   wiążąc   je   z   fizykalnie   pojmowanymi 

żywymi ciałami, może badać je indukcyjnie,  ale czy można 

robić   to   także   z   celami,   wartościami,   normami,   czy   może 

uczynić tematem rozum, choćby jako „dyspozycję"? Całkiem 

przeoczono,   że   obiektywizm   jako   rzetelne   osiągnięcie 

badacza   kierującego   się   prawdziwymi  normami   zakłada 

właśnie te normy, że nie może on przeto być wywiedziony z 

faktów, gdyż fakty te są tu już pomyślane jako prawdy, a nie 

jako urojenia. Oczywiście, te wszystkie trudności dały się już 

odczuć,   dlatego   też   rozgorzał   spór   o   psychologizm.   Ale 

odrzucając   psychologiczne  uzasadnienie   norm,   przede 

wszystkim norm prawdy samej w sobie, nie osiąga się jeszcze 

niczego.   Poczucie   konieczności   reformy   całej   nowożytnej 

psychologii staje się coraz bardziej powszechne, ale jeszcze nie 

rozumie   się,   że   zawiodła   ona   właśnie   przez   swój 

obiektywizm, że w ogóle nie

dociera ona do własnej istoty ducha, że dokonywana przez 

nią  izolacja obiektywnie pomyślanej duszy i psychofizy-

czna dezinterpretacja bycia-we-wspólnocie są czymś zgoła 

opacznym. Z pewnością jej praca nie była daremna, psy-

chologia   odkryła   wiele   również   praktycznie   wartościo-

wych, empirycznych reguł. Ale jest ona rzeczywistą psy-

chologią w równie małym stopniu, jak statystyka przekonań 

moralnych z jej nie mniej wartościowymi poznaniami  jest 

rzeczywistą nauką o moralności.

W  naszych  czasach  wszędzie   ujawnia  się  paląca  po-

trzeba zrozumienia ducha i już prawie nie do zniesienia 

stała się niejasność metodycznego i rzeczowego stosunku 

między  naukami  przyrodniczymi  a humanistycznymi. Dil-

they, jeden z największych uczonych w naukach humani-

stycznych, poświęcił całą energię swego życia wyjaśnieniu 

stosunku przyrody i ducha, wyjaśnieniu dzieła  (Leistung) 

psychologii psychofizycznej, którą,  jak  sądził, należałoby 

uzupełnić nową psychologią, opisową i analityczną. Wysiłki 

Windelbanda   i   Rickerta   nie   przyniosły,   niestety,   upra-

gnionego wglądu. Również oni pozostają, jak wszyscy, w 

okowach obiektywizmu, a cóż tu mówić o nowych reforma-

torach psychologii, wierzących, że wszystkiemu winien jest 

panujący od dawna przesąd atomizmu i że wraz z psycho-

logią holistyczną nadejdą nowe czasy. Żadna poprawa nie 

będzie tu jednak możliwa, dopóki nie przejrzy się całej 

naiwności  obiektywizmu,  który wyrósł z naturalnego  na-

stawienia na otaczający świat, i dopóki nie utoruje sobie 

drogi poznanie, że opaczne jest dualistyczne ujęcie świata, w 

którym przyroda i duch uchodzą za realności mające taki 

sam sens, choć przyczynowo nadbudowane jedna nad drugą. 

Z   całą   powagą   twierdzę:   nigdy   nie   istniała   i   nigdy  nie 

będzie istniała obiektywna nauka o duchu, obiektywna teoria 

psychiki   -   obiektywna   w   tym   sensie,   że   przyznawałaby 

duszom   i   wspólnotom   osobowym   istnienie   w   formach 

czasoprzestrzeni.

47

Edmund Husserl

46

background image

Kryzys europejskiego człowieczeństwa...

 

D u c h ,   a  n a w e t   t y l k o   du ch ,  i s t n i e j e   w  sobie 

s a m y m   i d l a   si eb i e  samego,  j e s t   s a m o d z i e l n y   i 

w t e j    s a m o d z i e l n o ś c i  i t y l k o  w n i e j   m o ż e   b y ć 

p o t r a k t o w a n y  n a p r a w d ę  r a c j o n a l n i e ,  nap r a w d ę 

i   od  p o d s t a w   n a u k o w o .   Co   się   natomiast  tyczy 

przyrody w jej  przyrodoznawczej  prawdzie,  jest ona  tylko 

pozornie   samodzielna   i   tylko   pozornie   poznawana   jest 

racjonalnie   i   dla   siebie   w   naukach   przyrodniczych. 

Albowiem prawdziwa przyroda we właściwym jej sensie, w 

sensie   nauk   przyrodniczych,   jest   wytworem   badającego 

przyrodę ducha, zakłada zatem już naukę o duchu. Duch  z 

istoty   swej   zdolny   jest   do   tego,   by   dokonywać   samopo-

znania, a jako duch naukowy - samopoznania naukowego, i to 

w   sposób   powtarzalny.   Tylko   w   czystym   poznaniu 

humanistycznym naukowiec wolny jest od zarzutu skrywania 

przed sobą swej własnej działalności. Dlatego też opaczna jest 

walka   humanistyki   o   równouprawnienie   z   przyro-

doznawstwem.   O   ile   uznaje   ona   obiektywność   przyrodoz-

nawstwa za samodzielność, sama popada w obiektywizm, ale 

tej   humanistyce,   która   faktycznie   istnieje,   podzielonej  na 

różnorakie   dyscypliny,   brak   jest   racjonalności   ostatecznej, 

rzeczywistej,   takiej,   która   możliwa   jest   tylko   dzięki 

światopoglądowi   duchowemu.   Ten   występujący   po   obu 

stronach brak rzetelnej  racjonalności jest źródłem dziś już 

nieznośnego   dla   człowieka   braku   jasności   co   do   własnej 

egzystencji i własnych nieskończonych zadań. Wszystkie  te 

zadania są nierozerwalnie  zjednoczone w jednym:  D u c h 

b ę d z i e   m ó g ł   u c z y n i ć   s o b i e   z a d o ś ć   dop i e r o 

wt ed y,   g d y   p r z e s t a n i e   n a i w n i e   z w r a c a ć   się  na 

z e w n ą t r z ,   p o w r ó c i   do  s i e b i e   s a m e g o   i  t y l k o 

p r z y  s ob i e s a m y m  p o zo s t a n i e .

Jak   jednak   doszło   do   początku   takiej   autorefleksji? 

Początek dopóty nie był możliwy, dopóki teren opanowany 

był przez sensualizm, albo lepiej, przez psychologizm da-

nych, przez psychologię tabula rasa. Dopiero gdy Brentano

zaczai  domagać się psychologii jako nauki o przeżyciach 

intencjonalnych, pojawił się impuls, który mógł poprowadzić 

dalej, jakkolwiek sam Brentano nie przezwyciężył jeszcze 

obiektywizmu   i   psychologicznego   naturalizmu. 

Wypracowanie   rzeczywistej   metody   uchwytywania   podsta-

wowej istoty ducha w jego intencjonalnościach i konsek-

wentnego rozbudowywania w nieskończoność analizy ducha 

doprowadziło   do   transcendentalnej   fenomenologii. 

Przezwycięża ona obiektywizm naturalistyczny i w ogóle 

każdy obiektywizm w jedyny możliwy sposób, a mianowicie 

przez   to,   że   filozofujący   punktem   wyjścia   czyni   swe   Ja, 

rozpatrywane   wyłącznie   w   jego   funkcji   uznawania   tego 

wszystkiego, co ma dlań moc obowiązującą, i poddaje to 

czysto teoretycznej obserwacji. W tym nastawieniu udało 

się   zbudować   absolutnie   samodzielną   naukę   o   duchu   w 

formie   konsekwentnego   samozrozumienia   i   zrozumienia 

świata   jako   dokonania   duchowego.   Duch   nie   jest   tutaj 

duchem   w   przyrodzie   albo   obok   niej,   lecz   to   przyroda 

sama przeniesiona zostaje do sfery ducha. Także Ja nie jest 

już teraz izolowaną rzeczą obok innych podobnych rzeczy 

w   danym   z   góry   świecie;   w   ogóle   traktowane   poważnie 

zewnętrzne   istnienie   obok   siebie   podmiotowych   osób 

ustępuje na rzecz wewnętrznego splecenia i wzajemnego 

bycia dla siebie.

O tym wszystkim nie sposób tu mówić, żaden wykład 

tego nie wyczerpie. Mam nadzieję, że pokazałem, iż nie 

odnawiam  tu starego racjonalizmu,  będącego  niedorzecz-

nym naturalizmem, w ogóle niezdolnym do uchwycenia 

najżywiej nas obchodzących problemów ducha.  Ratio,  

której teraz jest mowa, nie jest niczym innym jak rzeczy-

wiście uniwersalnym i rzeczywiście radykalnym samozro-

zumieniem ducha w formie uniwersalnej, odpowiedzialnej 

nauki, uprawianej w zupełnie nowym modus naukowości, w 

którym   jest   miejsce   dla   wszelkich   dających   się   pomyśleć 

pytań, pytań o byt i pytań o normę, pytań o tak zwaną

Edmund Husserl

49

48

background image

Edmund Husserl

egzystencję. Jestem przekonany, że intencjonalna fenomenologia 

po   raz   pierwszy   uczyniła   ducha   jako   takiego   polem 

systematycznego doświadczenia i nauki, a przez to spowodowała 

całkowite   przestawienie   zadania   poznania.   Uniwersalność 

ducha   absolutnego   obejmuje   wszelki   byt   w   absolutnej 

historyczności, do której przyroda włącza się jako dzieło ducha. 

Dopiero   intencjonalna,   i   to   transcendentalna  fenomenologia 

przyniosła światło - dzięki swemu punktowi wyjścia i dzięki 

swym metodom. Dopiero dzięki niej można zrozumieć, i to w 

najgłębszych   podstawach,   czym

 jest   naturalistyczny 

obiektywizm, a w szczególności to, że  psychologia, właśnie z 

powodu   swego   naturalizmu,   w   ogóle  nie   mogła   napotkać 

problemu sprawczości - radykalnego  i właściwego problemu 

życia duchowego.

III

Podsumujmy   teraz nasze wywody:   dokumentujący się  w 

niezliczonych   symptomach   rozkładu   życia   „kryzys   euro-

pejskiego sposobu istnienia", o którym tak powszechnie się 

dziś rozprawia, nie jest wcale ciemnym zrządzeniem  losu, 

nie jest nieprzeniknionym fatum, lecz staje się zrozumiały i 

przejrzysty   na   tle   dającej   się   filozoficznie   odsłonić 

t e l e o l o g i i   d z i e j ó w   E u r o p y.   Założeniem   tego   zro-

zumienia  jest  jednak  to,   że  najpierw   uchwycony  zostanie 

fenomen   „Europa"   w   swym   centralnym   rdzeniu   istotnoś-

ciowym.   By   pojąć   całe   zwyrodnienie   obecnego   „kryzysu", 

trzeba   było   wypracować  p o j ę c i e   „Europa"  jako  hi-

s t o r y c z n ą   teleologię  n i e s k o ń c z o n y c h   celów 

r o z u m u ,   trzeba   było   pokazać,   jak   europejski   „świat" 

narodził się z idei rozumu, tzn. z ducha filozofii. Można 

było   wtedy   wyraźnie   zobaczyć   „kryzys"   jako  p o z o r n e 

f i a s k o   r a c j o n a l i z m u .   Podstawy   tego   niepowodzenia 

racjonalnej kultury nie leżą jednak - jak powiedziano -

 

Kryzys europejskiego czlowieczeństwa...

w istocie  samego  racjonalizmu,  lecz  tylko  w  jego  uze-

wnętrznieniu, w uwikłaniu się w „naturalizm" i „obiekty-

wizm".

Istnieją tylko dwa wyjścia z kryzysu europejskiego spo-

sobu   istnienia:   upadek   Europy   przez   wyobcowanie   ze 

swego własnego racjonalnego sensu życiowego, popadniecie 

we   wrogość   wobec   ducha   i   barbarzyństwo,   albo   też 

odrodzenie Europy z ducha filozofii przez heroizm rozumu 

przezwyciężającego   ostatecznie   naturalizm.   Największym 

niebezpieczeństwem   dla   Europy   jest   zmęczenie.   Jeżeli 

jako „dobrzy Europejczycy" będziemy walczyć z tym nie-

bezpieczeństwem   nad   niebezpieczeństwami   z   takim   mę-

stwem, które nie lęka się również walki nieskończonej, to 

wtedy z niszczącego pożaru niewiary, z wezbranego ognia 

zwątpienia w ogólnoludzkie posłannictwo Zachodu, z po-

piołów   wielkiego   zmęczenia   powstanie   Feniks   nowego 

uduchowienia i skierowania życia ku wnętrzu, jako rękojmia 

wielkiej i odległej przyszłości człowieka, gdyż tylko duch 

jest nieśmiertelny.

51

background image

DODATKI

background image

NAUKA

  o  

RZECZACH

 

REALNYCH

 

A

 

IDEALIZACJA

.  

MATEMATYZACJA

 

PRZYRODY

Nauka powstała z filozofii greckiej wraz z odkryciem 

idei oraz poprzez idee określającej ścisłej nauki. Doprowa-

dziła do wykształcenia się czystej matematyki jako czystej 

nauki o ideach, nauki o możliwych przedmiotach w ogóle 

jako   określonych   przez   idee.   Stanął   przed   nią   problem 

tego, co istnieje, jako istniejącego w sobie samym czegoś 

realnego, istniejącego w sobie samym wobec różnorodności 

subiektywnych sposobów dania każdorazowego podmiotu 

poznającego; pytanie o przepływ stającego się bytu oraz o 

warunki   możliwości   identyczności   bytu   w  jego   stawaniu 

się,   określalności   czegoś   istniejącego   realnie   jako 

określalności ciągłego szeregu naocznego poprzez mate-

matyzację kontinuów. Wszystko to zaś niezależnie od przy-

padkowej subiektywności, co zrazu znaczyło niezależnie 

od przypadkowości aktualnej zmysłowości.

Konieczność rozwiązania tych problemów w toku roz-

woju   doprowadziła   do  w y k s z t a ł c e n i a   się  l o g i k i 

b y t u   j a k o   lo gi k i   r e a l n o ś c i ,   zrazu mianowicie real-

ności przyrodniczej, oraz logiki apof antyczne j jako formalnej 

logiki określania predykatywnego.

Co się tyczy tej ostatniej, to ma ona do czynienia z tym, 

co   w   ogóle   istnieje,   jako   z   identycznymi   substratamjL 

identycznych  określeń; następnie ma  ona do czynienia  z 

różnorodnością form sądzenia i form substratów jako okre-

background image

Nauka o rzeczach realnych a idealizacja

 

sianych oraz z formami predykatów w określaniu i z nale-
żącymi do określania  możliwościami  określania  hipotetycz-
nego, dysjunktywnego, z odmianami modalnymi itd. Coś 
identycznego   jest   korelatem   identyfikowania,   określanie 
jest sądzeniem, coś określonego jako takie jest korelatem

sądzenia.

Tutaj należą także normy możliwych sądów, które mają móc 

być prawdami, jako normy możliwych dróg wywodzenia przez 
wnioskowanie,   wynikania   prawd   z   prawd   (pośredniego 
wytwarzania   prawd)   względnie   osiągania   prawd   hi-
potetycznych   z   hipotetycznie   przyjmowanych   przesłanek 
(prawd   przyjmowanych   na   próbę,   hipotez);   następnie   ro-
zważanie   form   myśli,   form   możliwych   wytworów   myślo-
wych,   możliwych   form   sposobów   wytwarzania   lub   myśli   o 
wytwarzaniu w drodze wynikania oraz krytyka myśli stosownie 
do   możliwych   form   myśli   prawdziwych;   również   problem 
identyczności   .„przedmiotu",   tego,   co   „domniemane",   w 
przechodzeniu  do  oczywistości.  W  oczywistości  zaś  ogólnie 
poznawane są konieczności należące do możliwego utrzymania 
identyczności, podczas gdy to, co identyczne,  podlega tylko 
tym   zmianom,   które   utrzymują   jego   identyczność. 
Dochodzimy tu do identyczności form myśli przenikających 
wszystkie określenia, które nie zrywają jeszcze  identyczności 
określanych przedmiotów.

Przeciw   pierwszym   zalążkom   rozwoju   nauki   występuje 

sceptyczna krytyka nauki i wszelkich praktycznych norm 
pretendujących do obiektywnej ważności. Reakcją jest so-
kratejskie odwołanie się do oczywistości, mianowicie uja-
śnianie sobie na przykładach pól czystych możliwości, swo-
bodne   przebieganie   odmian   zachowujące   identyczność 
sensu,   identyczność   przedmiotu   jako   substratu   określania, 
oraz   pozwalające  dostrzec  tę   identyczność.  Temu  przebie-
ganiu  odmian  przeciwstawia  się   inne,  zrywające   identycz-
ność.   Przebieganie   odmian   dokonuje   się   w   przejściu   do 
dziedziny czystego „w ogóle", do ogólnych form możliwo-

ści oraz do przynależnych tu istotowych możliwości i isto-
towych niemożliwości. Stąd wyrastają normatywne pojęcia 
dobra,   piękna,   prawdziwie   dobrego   polityka,   rzetelnego 
sędziego,   prawdziwego   honoru,   prawdziwej   dzielności   i 
sprawiedliwości, a także podstawowe pojęcia samej krytyki: 
prawo, bezprawie, prawdziwy, fałszywy itp.

Tak oto sceptycyzm zmusza nas do krytyki krytyki scep-

tycznej , ponieważ zaś krytyka ta w ogólności dotyczy mo-
żliwości   prawdy   i   poznawalnego   bytu,   przymusza   ona   do 
radykalnego   rozważenia   warunków   możliwej   prawdy   i   mo-
żliwego   bytu   oraz   do   uznania,   że   prawdę   i   byt   zapewnić 
sobie możemy  nie przy pomocy  niejasnego  myślenia   i  mó-
wienia,   lecz   tylko   przy   pomocy   oczywistości,   myślenia 
ukierunkowanego na dokonujące się w oczywistości wykazanie 
możliwego   bytu.   Nie   wolno   mi   pozwalać   sobie   na  pustą 
gadaninę, nie wolno mi zdawać się na nieostre pojęcia tradycji 
i   osady   pasywnie   tworzących   się   residuów   doświadczeń, 
analogii itd., lecz w samodzielnym myśleniu muszę czerpać 
me   pojęcia   z   czystej   intuicji,   wtedy   zaś   zyskuję   czyste 
prawdy,   powołane   do   tego,   by   stanowić  normę.   Każda 
prawda   zaczerpnięta   z   czystej   oczywistości  jest   rzetelną 
prawdą   i   jest   normą.   Z   drugiej   strony   nie  musi   ona 
bynajmniej sama zawierać w sobie pojęcia normy, tzn. żadnej 
z   wielorakich   postaci   „rzetelnie",   „słusznie",   które   same, 
ujęte   myślowo,   prowadzą   do   pojęć   i  predykatywnych 
wypowiedzi   o  rzetelności   i  o  prawdziwości;  wypowiedzi te 
same muszą być zaczerpnięte z oczywistości, same muszą być 
prawdziwe, a mogą być fałszywe.

Nauka nie jest naiwnym poznaniem wiedzionym zain-

teresowaniem teoretycznym, lecz odtąd do jej istoty należy 
pewna   krytyka   -   krytyka   zasadnicza,   krytyka   uprawoma-
cniająca   na   podstawie   „zasad"   każdy   krok   poznawczego 
działania, na każdym kroku wprowadzająca świadomość, że 
w ogóle krok o takiej formie jest z konieczności słuszny,  że 
tak oto droga poznawczego uzasadniania, przechodzę-

Edmund Husserl

57

56

background image

Nauka o rzeczach realnych a idealizacja

 

nią od tego, co uzasadnia do tego, co przezeń uzasadniane, 
jest drogą słuszną i zmierzającą do celu, a tym samym, że 
poznanie jest poznaniem rzetelnym, że poznany byt nie jest 
tylko bytem domniemanym, lecz w ścisłym sensie poznanym, 
prawdziwym bytem samym, wykazującym w poznaniu swe 
uprawnienie. Najpierw dotyczy to tylko poznania aktualnego, 
którego postęp przeniknięty jest przez  oczywistość. Nauka 
jednakże posługuje się wynikami poznawczymi osiągniętymi 
we   wcześniejszych   poznaniach.  Wprowadzana   przez   nią 
świadomość   normy   oznacza   wtedy  odsyłającą   do 
wcześniejszego   uzasadnienia   świadomość   realnej   zdolności 
powtórzenia uzasadnienia, sprowadzenia przeświadczenia o 
prawomocności   do   jego   źródła   i   ponownego 
uprawomocnienia go.

Co dala tu epoka starożytna i ku czemu utorowała w 

ten sposób drogę? Po części zalążkowe rudymenty i impulsy, 
po części fragmenty rzeczywiście zapoczątkowanej nauki.

Droga, którą wskazała, jest drogą wykształcenia takiej 

oto naczelnej zasady oczywistości ogólnej i zasadniczej:

W  wyniku  doświadczenia  jednostkowego, doświadczenia 

indywidualnego konkretnego bytu (Daseins) nie otrzymujemy 
wypowiedzi, którą można  by obiektywnie uprawomocnić. 
Jak   jednakże   mogą   wtedy   w   ogóle   obowiązywać 
jednostkowe sądy o faktach? Jak w ogóle d o ś w i a d c z a n y 
świat   może   naprawdę   być?   Byt   okazuje   się   idealnym 
biegunem   wobec   „nieskończoności"   oczywistości   pre-
sumptywnych, związanych z danymi w sposób oczywisty 
odcieniami   sensu   („stronami",   przejawami),   w   których 
przybiera różne odcienie oczywiście to samo, lecz w każdym 
skończonym odcinku jest tylko presumptywnie, choć jest to 
presumpcja uprawniona

1

. Realna prawda jest kore-

1

  Lecz tutaj wciąż ma się na uwadze tylko przyrodę, a przy tym w 

odniesieniu do świata jako fundamentalną zakłada się taką ideę realności,

latem realnego bytu, i tak jak realny byt jest nieskończenie 

odległą ideą, ideą bieguna systematycznych nieskończoności 

przejawów,   „doświadczeń"   w   stale   prawomocnej   pre-

sumpcji, tak też i realna prawda jest nieskończenie odległą 

ideą, tym, co identyczne w zgodności sądów doświadcze-

niowych; w każdym z nich prawda „przejawia się", jest 

prawomocnie   subiektywnie   dana.   Nieskończenie   odległą 

ideę można  a priori  określić zgodnie z czystą formą ogól-

ności zawierającą w sobie wszystkie możliwości, i stosownie 

do   niej   na   podstawie   skończonego,   zamkniętego   cało-

ściowego doświadczenia (tzn. na podstawie jego względnie 

„zamkniętego przejawu", na podstawie tego, co w sensie 

zmysłowych  rzeczy  określone, na podstawie zmysłowych 

predykatów   doświadczeniowych)   można   skonstruować   an-

tycypację odpowiedniej tkwiącej w niej idei postulowanej 

przez to doświadczenie.

W formie idei czegoś realnego zawarte są j ednostronne, 

cząstkowe idee, tak jak w pełnej prawdzie określającej to, 
co istnieje (ogół przysługujących mu, określających je jako 
ono   samo   orzeczników),   zawarta   jest   różnorodność 
poszczególnych predykatywnych określeń, które w innych 
kierunkach   pozostawiają   to,   co   istnieje,   nieokreślonym. 
Ponieważ każde doświadczenie  a priori  może zawierać ele-
menty niezgodności, usuwane w toku dalszego doświadczenia 
i   w   ich   syntezie,   to   określenie   uzyskiwanej   na   jego 
podstawie idei może być nie tylko jednostronne, lecz także 
częściowo   fałszywe,   jakkolwiek   naprawdę   postulowane 
przez owo dotychczasowe doświadczenie. Do samej idei 
tego,   co   realne   oraz   do   jej   czystej   formy   korelatywnie 
przynależy  nieskończony system  doświadczeń  tworzących 
system czystej zgodności (w drodze ciągłego usuwania

której korelatem jest idea prawdy samej w sobie, idea prawdy dającej się 

empirycznie   skonstruować,   choćby   nawet   miała   to   być   prawda   w 

dowolnym przybliżeniu.

Edmund Husserl

59

58

background image

Nauka o rzeczach realnych a idealizacja

 

nią od tego, co uzasadnia do tego, co przezeń uzasadniane, jest 
drogą   słuszną   i   zmierzającą   do   celu,   a   tym   samym,   że 
poznanie jest poznaniem rzetelnym, że poznany byt nie  jest 
tylko bytem domniemanym, lecz w ścisłym sensie poznanym, 
prawdziwym   bytem   samym,   wykazującym   w   poznaniu   swe 
uprawnienie. Najpierw dotyczy to tylko poznania aktualnego, 
którego   postęp   przeniknięty   jest   przez  oczywistość.  Nauka 
jednakże posługuje się wynikami poznawczymi osiągniętymi 
we   wcześniejszych   poznaniach.  Wprowadzana   przez   nią 
świadomość   normy   oznacza   wtedy  odsyłaj   ącą   do 
wcześniejszego   uzasadnienia   świadomość   realnej   zdolności 
powtórzenia   uzasadnienia,   sprowadzenia  przeświadczenia o 
prawomocności do jego źródła i ponownego uprawomocnienia 
go.

Co dała tu epoka starożytna i ku czemu utorowała w 

ten sposób drogę? Po części zalążkowe rudymenty i impulsy, 
po części fragmenty rzeczywiście zapoczątkowanej nauki.

Droga, którą wskazała, jest drogą wykształcenia takiej 

oto naczelnej zasady oczywistości ogólnej i zasadniczej:

W  wyniku   doświadczenia   jednostkowego,  doświadczenia 

indywidualnego konkretnego bytu (Daseins) nie otrzymujemy 
wypowiedzi, którą można  by obiektywnie uprawomocnić. 
Jak   jednakże   mogą   wtedy   w   ogóle   obowiązywać 
jednostkowe sądy o faktach? Jak w ogóle d o ś wi ad c z a n y 
świat   może   naprawdę   być?   Byt   okazuje   się   idealnym 
biegunem   wobec   „nieskończoności"   oczywistości   pre-
sumptywnych, związanych  z danymi  w sposób oczywisty 
odcieniami   sensu   („stronami",   przejawami),   w   których 
przybiera różne odcienie oczywiście to samo, lecz w każdym 
skończonym odcinku jest tylko presumptywnie, choć jest to 
presumpcja uprawniona

1

. Realna prawda jest kore-

1

  Lecz tutaj wciąż ma się na uwadze tylko przyrodę, a przy tym w 

odniesieniu do świata jako fundamentalną zakłada się taką ideę realności,

latem realnego bytu, i tak jak realny byt jest nieskończenie 

odległą ideą, ideą bieguna systematycznych nieskończoności 

przejawów,   „doświadczeń"   w   stale   prawomocnej   pre-

sumpcji, tak też i realna prawda jest nieskończenie odległą 

ideą, tym, co identyczne w zgodności sądów doświadcze-

niowych; w każdym z nich prawda „przejawia się", jest 

prawomocnie   subiektywnie   dana.   Nieskończenie   odległą 

ideę można  a priori  określić zgodnie z czystą formą ogól-

ności zawierającą w sobie wszystkie możliwości, i stosownie 

do   niej   na   podstawie   skończonego,   zamkniętego   cało-

ściowego doświadczenia (tzn. na podstawie jego względnie 

„zamkniętego przejawu", na podstawie tego, co w sensie 

zmysłowych  rzeczy określone, na podstawie zmysłowych 

predykatów   doświadczeniowych)   można   skonstruować   an-

tycypację odpowiedniej tkwiącej w niej idei postulowanej 

przez to doświadczenie.

W formie idei czegoś realnego zawarte są j ednostronne, 

cząstkowe idee, tak jak w pełnej prawdzie określającej to, 
co istnieje (ogół przysługujących mu, określających je jako 
ono   samo   orzeczników),   zawarta   jest   różnorodność 
poszczególnych predykatywnych określeń, które w innych 
kierunkach   pozostawiają   to,   co   istnieje,   nieokreślonym. 
Ponieważ każde doświadczenie  a priori  może zawierać ele-
menty niezgodności, usuwane w toku dalszego doświadczenia 
i   w   ich   syntezie,   to   określenie   uzyskiwanej   na   jego 
podstawie idei może być nie tylko jednostronne, lecz także 
częściowo   fałszywe,   jakkolwiek   naprawdę   postulowane 
przez owo dotychczasowe doświadczenie. Do samej idei 
tego,   co   realne   oraz   do   jej   czystej   formy   korelatywnie 
przynależy  nieskończony system  doświadczeń  tworzących 
system czystej zgodności (w drodze ciągłego usuwania

której korelatem jest idea prawdy samej w sobie, idea prawdy dającej się 

empirycznie   skonstruować,   choćby   nawet   miała   to   być   prawda   w 

dowolnym przybliżeniu.

Edmund Husseii

59

58

background image

Nauka o rzeczach realnych a idealizacja

 

wszystkiego, co doświadczone w sposób niezgodny, przy 
dopasowaniu do tego, co się zgadza) i mających charakter 
czegoś doświadczonego. Wtedy zaś  do każdego doświad-
czenia lub do stosownie ograniczonego doświadczenia  
priori  
należy   właściwa   mu  (als   zugehorige)  idea,   która 
wszakże nigdy nie jest ideą ostateczną, lecz tylko jej zaczą-
tkiem  (Anhieb),  w pewnym  sensie przedstawieniem  idei 
nieskończenie odległej i nieosiągalnej - z tej ostatniej dana 
jest tylko forma, będąca absolutną normą wszelkiego kon-
struowania takich zaczątków.

Jasne pokazanie tego wszystkiego oraz apioryczne na-

szkicowanie formy możliwego względnie prawdziwego, a 
dla każdego stanu doświadczenia względnie koniecznego 
określenia tego, co samo w sobie prawdziwe w przyrodzie - 
oto   teoria   nauk   przyrodniczych;   jako   metoda   -   teoria 
metody nauk przyrodniczych. Należy tu wszakże rozróżnić

dwie sprawy:

1. Ontologia przyrody „samej w sobie": element konie-

czności w przyrodzie w ogóle, konieczna forma, idealna 
istota przyrody oraz konieczne formy określeń wszelkiego 
przedmiotu jednostkowego, który  idealiter  i „sam w sobie" 
może   należeć   do   przyrody.   Takie   rozważanie  c z y s t e j 
i d e i   dokonywane jest w naukach o czystej matematyce 
przyrody.

2.   Aprioryczna   metodologia   możliwego   poznania   przy-

rody samej  w sobie w prawdach  samych  w sobie: Jeśli 

zamiast czystej przyrody jako idei (jako idei matematycznej, 

nadzmysłowej)   pomyślimy   sobie  p r z y r o d ę   j a k o 

d o ś w i a d c z a n ą   przez doświadczające istoty albo jeśli 

przyrodę   matematyczną   potraktujemy   jako   idealny   „byt 

sam w sobie" [w stosunku do] doświadczeń przyrody (on-

tycznie: zmysłowo naocznych przyród), wówczas będziemy 

mieli  i n n ą   c z y s t ą   ideę.   Uzyskujemy wtedy naukę o 

możliwości poznania przyrody samej w sobie na podstawie 

doświadczenia przyrody, a to jest aprioryczna nauka o

możliwości   matematycznej   nauki   przyrodniczej   lub   też 

nauka o właściwej naukom przyrodniczym metodzie okre-

ślania przyrody na podstawie danych doświadczenia.

Wprowadźmy  tu ograniczenie:  za doświadczenie uzna-

jemy   tylko   „doświadczenie   normalne",   normalną   zmysło-

wość i odniesienie do normalnego „rozumu". Jak na pod-

stawie   normalnych   przejawów   można   określić   matematy-

czną prawdziwą przyrodę? Dokonuje się to dzięki metodzie 

uściślania   kontinuów,   przekształcania   przyczynowości 

zmysłowych w przyczynowości matematyczne itd. Dopiero 

wtedy można uwzględnić to, co odbiega od psychofizycznej 

normy.

Lecz czy w ten sposób rzeczywiście można odróżnić 

a p r i o r y c z n ą   o n t o l o g i ę   p r z y r o d y   od apriorycznej 

m e t o d o l o g i i   możliwego określania przyrody samej w 

sobie na  podstawie jej  doświadczeń?  Jak  ja,  poznający, 

uzyskuję   apriorycznie   ontologiczne   poznanie   przyrody? 

Żyję wtedy w możliwych doświadczeniach, w możliwych 

spostrzeżeniach i w możliwych  sądach spostrzeżeniowych. 

Co należy do owego czegoś identycznego, przy wszystkich 

zmianach zmysłowych sposobów przejawiania się, jeśli one to 

właśnie,   niezależnie   od   tego,   jakie   poza   tym   są,   mają 

zbiegać się ze sobą w zgodności stanowiącej identyczność i 

mają móc umożliwiać identyczne określenia?

Nie  każda  z m i a n a   zasobu   zmysłowych  cech   burzy 

identyczność i nie każda utrzymuje ją pod nazwą  „prze-

m i a n a   p r z e d m i o t   u". Anormalne  zmiany  przejawów 

nie są apercepowane lub nie trzeba ich apercepować, jako 

„przemiany". Jeśli zaś są tak apercepowane, to następnie 

zostają unieważnione, otrzymując miano „iluzji". Gdy żyję w 

doświadczeniu (w jego apercepcjach, dzięki którym mam 

doświadczenie   jako   zmysłowo   naoczną   realność)   i 

trzymam się linii zgodności, to wszelkie anomalie zostają 

wykluczone i każda dana naocznie przemiana jest realną 

przemianą d l a  m n i e  w ramach syntezy moich własnych

Edmund Husserl

60

61

background image

Nauka o rzeczach realnych a idealizacja

 

doświadczeń. Gdy teraz nawiązuję kontakt z  k i m ś   in-
n y m ,   to może się okazać, że odbiega on (w swej norma-
lności, ale załóżmy że jest on daltonistą) w swych sądach o 
tym, co jednakie, o różnicach itd. ode mnie, podczas  gdy 
doświadczamy tego samego. (Może on także mieć bardziej 
wyostrzone zmysły niż ja,  może mieć dobre oczy,  gdy ja 
mam   gorsze   -   w   przypadku   każdego   człowieka   ulega  to 
zmianom.)   Istnieje  tu  możliwość  nader  różnorodnych,  a 
idealnie   nieskończenie   wielu   różnic,   lecz   także   sprzecz-
ności. Cóż może tu pomóc?

Jeśli spojrzymy na rozwiniętą naukę przyrodniczą, to 

odpowiedź   będzie   brzmiała:   Każda   doświadczana   przez 
jednostkowy podmiot różnica zmysłowa wskazuje na pe-
wną prawdziwą różnicę, to, co prawdziwe zaś określone 
zostaje przez pomiar w sferze xoiva. Różnicom jakościo-
wym w pewien sposób krok w krok towarzyszą z grubsza 
różnice ilościowe. W sferze ilościowej, w dziedzinie  exten-
sio 
znajduje swój wyraz wszystko, co prawdziwe.

Z drugiej strony nie wszystkie wielkości i zależności 

między wielkościami, które dadzą się ilościowo wykazać, są 
dla mnie i dla każdego w taki sam sposób „zauważalne". 
Dzięki   metodom   pomiarowym   mogę   się   przekonać,   że 
obowiązują pewne ilościowe stosunki i prawa, o których 
wiem właśnie tylko dzięki metodzie, że trwale zachodzą i 
obowiązują, podczas gdy przedtem jestem zdany tylko na 
zmysłowość i „sądy spostrzeżeniowe".

Czy nauka przyrodnicza mogłaby dojść do takiego ujęcia 

inaczej   niż   przez   ogólny   namysł   nad   metodą,   jak   wobec 
względności przejawów można określić owo coś prawdzi-
wego, co się w przejawach tych przejawia, zwłaszcza zaś 
przez ogólny namysł nad tym, jak w zmianie przejawów 
może ujawniać się i dokumentować prawdziwy byt? Taki 
namysł jednakże, przeprowadzony w eidetycznej czystości, 
prowadzi w oczywisty sposób do ontologii przyrody.

Możemy   więc   także   powiedzieć:  c z y   m ó g ł b y m 

d o j ś ć  do a p r i o r y c z n e j  o n t o l o g i i  na drodze innej 

niż ta, że uzyskam tę oczywistość:

1.     Jeśli   mam   zgodnie   doświadczoną   przyrodę,   jeśli 

utrzymuję   się   w   obrębie   zgodności,   a   zwłaszcza   jakichś 

zgodnie doświadczonych rzeczy lub procesów, i jeśli ja albo 

ktoś inny (o czym przekonuję się porozumiewając się z nim) 

w   dowolnym   innym   przypadku   doświadczyliśmy  tych 

samych rzeczy itd., to możliwość poznania tego, co jest tym 

samym   w   obu   doświadczeniach   z   konieczności  zakłada 

„res 

 ext en sa" ,  czasoprzestrzenny  s z k i e l e t   obu 

kwalifikacji,     identyczność   rozłożenia   kształtu     we 

wspólnym   czasie,   identyczność   następstwa   czasu,   a   tym 

samym     także     przyczynowej     zależności     odpowiednich 

ukształtowań. Natomiast zmiana kwalifikacji oraz sądów  o 

kwalifikacjach jest „przypadkowa". W tym sensie, tzn. także 

i   wtedy,   gdy   wynikają   stąd   sprzeczności,   nie   szkodzą  one 

identyczności.   (Również   w   doświadczeniu   samotnym 

identyczność tego, co doświadczone w różnych  modisensu,  z 

konieczności   jest   identycznością   „czasoprzestrzennego" 

szkieletu. Jest on tym, co koniecznie identyczne, koniecznie 

identycznym   zespołem   określeń   we   wszelkich   różnicach 

zmysłowych   „sposobów   przejawiania   się".)   Pierwsze 

uwydatnienie   tego,   co   istotowo,   tzn.   z   konieczności,   przy-

należy   do   owego   identycznego   szkieletu,   doprowadziło   do 

geometrii,     foronomii,     a   mogło   także   doprowadzić   do 

apriorycznej mechaniki, do dyscyplin o możliwych formach 

funkcjonalnych   zależności   przemian,   lub   do   dyscypliny   o 

formach możliwej przyczynowości ilościowej i jej możliwych 

przyczynowych prawach. To, co realne, określone jest samo w 

sobie, gdy stale podlega nie tylko prawom (a więc prawom 

przyczynowym) odnośnie do swej geometrycznej formy, lecz 

także   odnośnie   do   możliwych  przemian   tej   formy.   Coś 

realnego ma realne własności, ma swe empiryczne własności 

przyczynowe.   Ażeby   mogło   istnieć   samo   w  sobie   jako   coś 

identycznego, musi ono mieć

Edmund Husserl

62

63

background image

Nauka o rzeczach realnych a idealizacja

 

dające się empirycznie poznać własności podlegające iloś-
ciowej przy czy nowości.

A zatem: nowa nauka o przyrodzie wyróżnia się tym, że 

wobec zmienności (prawomocnego) zjawiska zmysłowego 

zogniskowała rozważania na tym, co w określonym sensie 

konieczne,   i   poznała,   że   do   tego,   co   konieczne,  należą 

prawa ilościowej przyczynowości.

2.   Czymś   dalszym   były   obserwacje   takie   jak   ta:   Słyszę 

pewien dźwięk i widzę wibrujący ruch, dźwięk jest jakościowo 

ten   sam,   niezależnie   od  barwy,   od  zmysłowych   jakości,   ale 

zależnie od siły napięcia, grubości [struny] itd., a więc tylko 

od czynników mierzalnych. To, co ilościowe, nie tylko jest w 

przejawiających się ekstencjonalnych procesach, lecz także jest 

czymś wskazywanym w nich poprzez to, co tylko jakościowe. 

Potem zaś ewentualnie można, j e także wykazać zmysłowo w 

zmysłowych  sposobach   przejawiania   się   (jakoś   „odzianych" 

jakościowo).

Odwrotnie: każda jakościowa przemiana, każda jakościowa 

charakterystyka  (Soseiri) -  jeżeli jest to jakość należąca do 

normalnego   przejawu   -   powinna   być   własnością  czegoś 

realnego.   Lecz   „jakość"   (jakość   wtórna)   nie   może 

przysługiwać przedmiotowi samemu w sobie, jest czymś, co 

się może subiektywnie zmieniać, mianowicie dla podmiotów, 

z których każdy doświadcza  odnośną realność,  każdy dla 

siebie w sposób zgodny. Jeżeli każda doświadczona jakość 

ma zachować swe uprawnienie do obiektywności, to jest to 

możliwe   jedynie   wtedy,   gdy   wskazuje   ona  coś 

matematycznego,   a   tylko   w   tym   i   w   tamtym   przypadku 

wskazuje   z   różną   doskonałością;   to,   co   ilościowe,   każdy 

musi móc  metodycznie  osiągnąć na podstawie wskazówek, 

ewentualnie przy pomocy  innych [ludzi], lecz  to, co jako-

ściowe, może określać sam. Wszelki „byt sam w sobie" jest 

zatem   „sam   w   sobie"   matematyczny,   a   wszelkie   prawa 

przyczynowe muszą być prawami matematycznymi. Własności 

realne   są   własnościami   przyczynowymi,   określanymi  na 

gruncie praw przyczynowych.

65

Edmund Husserl

64

background image

Należałoby tu wszakże rozróżnić dwie rzeczy:

1. Omówione wyżej szczegółowo poznanie, że w zgodnym 

doświadczeniu (jako zmysłowym sposobie przejawiania się) 

trzeba odróżnić to, co przypadkowe, i to, co  konieczne,  tj. 

cechy   pierwotne,   z   konieczności   przenikające   wszelkie 

doświadczenie zmysłowe, i cechy specyficzne  poszczególnym 

zmysłom,   wtórne,   a   więc   poznanie,   że  „wspólne"   cechy 

zmysłowe nie przypadkowo są wspólne, lecz z konieczności.

2.   To,   co   spostrzeżone,   doświadczone,   jako   takie  jest 

całkowicie   „niejasne",   zawsze   podlega   -   w   zgodnym   do-

świadczeniu   -   istotowemu   prawu   pewnego   wzrostu   dosko-

nałości, który zawsze stanowi idealną możliwość. Zgodnie  z 

tym   tę   samą   cechę   mogę   mieć   daną   mniej   albo   bardziej 

„jasno" i jakkolwiek jasno miałbym ją daną, zawsze jeszcze 

możliwy   jest   dalszy   wzrost   tej   jasności.   Zawsze   da   się 

pomyśleć, że to, co jasno uznaję za niezróżnicowane, wraz  ze 

wzrostem jasności wykaże różnice, i to zarówno dla  mnie, 

jak  i intersubiektywnie. Z różnicami  jasności kore-latywnie 

związane   są   możliwości   [otwierane   przez]   możność 

przybliżania   się   do   zawsze   zapewne   odsuwającej   się 

doskonałości absolutnej, do prawdziwego bytu samego.  Tak 

więc i w odniesieniu do stopniowalności jasności zachowuje 

ważność   przyjęty   sposób   mówienia   o   różnych   „sposobach 

przejawiania  się"  tego samego. Lecz  za  tym  kryje się idea 

identycznego Samego, Samego w sobie. Prawdziwe cechy są 

granicznymi punktami możliwego wzrostu. Ponieważ zaś tylko 

cechy   matematyczne   są   „prawdziwe",   prawdziwe 

matematyczne cechy są matematycznymi granicami.

Mówiąc wyraźniej: w postępującej syntezie doświadczenia 

cechy  pierwotne, tak samo  jak i wtórne, wykazują  różnice 

doskonałości.   Odpowiada   temu   dla   cech   pierwotnych 

stopniowalność doskonałości pomiaru, przybliżania się przez 

pomiar, oraz dokonującej się na tej podstawie,

background image

Nauka   o   rzeczach   realnych   a   idealizacja

67

 

resp.  w   związku   z   tym,   kwantyfikacji   poprzez   pojęcia   ge-

ometryczne i podobne. To prowadzi do granicznej ideali-zacji 

ścisłej   matematyki   przyrody   wraz   z   jej   myślowymi 

określeniami.   Podczas   gdy   cechy   pierwotne   są   intersubiek-' 

tywne, póki w ogóle może dokonywać się zgodna identyfikacja, 

i wykazują tylko tę względność doskonałości i przybliżenia (oraz 

względność   przyczynowości   interrealnej),  cechy   wtórne   są 

względne  w  inny  jeszcze   sposób,  mianowicie   „przypadkowo" 

odniesione są do normalności lub anor-malności doświadczenia, 

a przez to do podmiotów, i zmieniają się wraz z nimi

2

. Granica 

doskonałości   cech   wtórnych  nie  jest  przy   tym   mierzalna,   w 

ogóle   da   się   ją   tylko   „obejrzeć".   Ale  jest  określona 

intersubiektywnie   i   da   się   określić  poprzez   odniesienie   do 

matematycznych granic cech pierwotnych.

3.   Określanie   jest   predykatywnym   orzekaniem,   a   pier-

wotnie  oczywiste  określanie  jest  tworzeniem  sądów spo-

strzeżeniowych,   pośrednie   określanie   jest   tworzeniem   em-

pirycznych sądów ogólnych (indukcyjnych sądów doświad-

czeniowych),   empirycznych   sądów   przyczynowych   Ud. 

Określające myślenie, sądzenie i wnioskowanie, uogólnianie 

i   uszczegółowianie,   dokonujące   się   w   sferze   właściwego 

doświadczenia, traktuje przejawiające się rzeczy, cechy i 

prawidłowości jako prawdziwe, lecz prawdziwość ta jest 

względna   i   „uwarunkowana   subiektywnie".   Potrzeba   do-

piero  n o w e g o   t y p u   m y ś l e n i a   lub swoistej  m e t o d y , 

ażeby to, co tu zostało uzyskane (i co wystarcza dla celów 

praktycznych niższego szczebla), odnieść do jego obiekty-

wności

3

, ażeby kunsztownie wypracować na tej podstawie

2

 Mamy tu dwojaką normalność: 1) założenie komunikacji jako wspólna 

przyroda: tym, co konieczne jest tu to, co ilościowe; 2) to, co wobec tego 

przypadkowe, mianowicie zgodność jakości wtórnych jest „przypadkowa".

3

 Ta obiektywność jest ideą „bezwzględnej" prawdy samej w sobie.

prawdę samą w sobie i prawdziwą realność. Rozważenie 

zasadniczych warunków możliwości czegoś identycznego, co 

prezentuje   się   w   przepływających   i   subiektywnie   zmie-

niających się sposobach przejawiania

4

  (i prezentuje się w 

sposób zgodny), prowadzi  do matematyzacji  przejawów 

jako immanentiiej im konieczności, albo też do konieczności 

konstrukcyjnej   metody,   pozwalającej   z   przejawów 

skonstruować to, co identyczne, i jego identyczne określenia

5

.

Lecz czy przejawy różnych zmysłów mogą zawierać coś 

identycznego - i w jakim sensie mogą je zawierać? Różno-

rodności przejawów, które zgodnie przynależą do siebie i 

konstytuują   coś   identycznego,   muszą   odpowiadać   warun-

kom   możliwości   identycznej   (prawdziwej)   przedmiotowo-

ści, wszystkie zaś prawa realnej matematyki  muszą być 

uszczegółowieniami   praw   formalnej   ontologii,   formalnej 

matematyki   (teorii   mnogości).   Uszczegółowieniami,   gdyż 

formalna matematyka  uczy,  jak  konstruować i konstruk-

cyjnie określać nieskończenie wiele w ogóle możliwych 

form przedmiotów i nieskończoności przedmiotów, każdy 

zaś dany system przejawów, każda jedność doświadczenia 

wyznacza   pewną   przedmiotową   wszystkość  (Allheit),  pe-

wną przyrodę, mianowicie co do jej formy.

W filozofii starożytnej zainteresowanie początkowo og-

niskuje się na zniewalającej konieczności rozumu, której 

zaprzeczenie   prowadzi   do   niedorzeczności,   absurdu.   Po 

raz pierwszy w sposób czysty ujawniła się ona w sferze 

matematycznej  jako konieczność geometryczna i arytme-

tyczna. W tej sferze wielkości, początkowo wielkości prze-

strzennych - zrazu w klasach uprzywilejowanych przypad-

ków (linii prostych, ograniczonych figur płaskich i odpo-

wiednich przypadków wielkości przestrzennych), zrazu w

4

 Lecz także z zasady prezentuje się tylko w ten sposób.

5

 Owo coś identycznego z konieczności jest substrukcją.

Edmund Husserl

66

background image

Nauka o rzeczach realnych a idealizacja

 

empirycznej     naoczności   ukazującej     mnogości   jednako-

wych elementów, które można rozłożyć  na mnogości czą-

stkowe, a przez dołączenie nowych elementów lub mnogości 

elementów   przekształcić   w   nowe   mnogości,   powstało 

„ścisłe" porównywanie wielkości, które sprowadzało się do 

porównywania   liczb.   Nieokreślonym   [terminom]   „większy", 

„mniejszy",   „więcej",   „mniej",   nieokreślonemu   „równo" 

można było w procedurze określania przyporządkować ścisłe 

„o tyle większy", „tyle razy większy" albo „mniejszy" oraz 

ścisłe   „równy".   Każde   takie   ścisłe   rozważanie   zakłada 

możliwość   przyjęcia   pewnego   „równo",   wykluczającego 

„większy"   i   „mniejszy",   i   przyjęcia   takich   jednostek 

wielkości, które byłyby po prostu wzajemnie zastępowalne, 

jako wielkości byłyby identyczne, tzn. objęte  byłyby tym 

samym identycznym pojęciem wielkości, istotą wielkości. Do 

wielkości   przestrzennych,   jako   przedmiotów   empirycznej 

naoczności,   należy,   że   można   się   do  nich   bardziej 

przybliżyć,   „dokładniej"   je   sobie   obejrzeć.  Owo 

„dokładnie",   „ściśle"   w   życiu   praktycznym   określone  jest 

przez cel, „równo" (das Gleich) jest dla tego celu obojętne 

(gleich-gtiltig),  gdyż   mogą  tu  zachodzić  nieistotne  różnice, 

które   się   nie   liczą.   Tutaj   przez   wykluczenie   wszelkich 

ograniczeń   praktycznych   mogła   zostać   utworzona   idea 

absolutnego „równo", matematycznie ścisłego.

Tutaj więc dopiero zaczyna się myślowy proces ideali-

zacyjnego tworzenia pojęć, owa logicyzacja umożliwiająca 

„ścisłe" prawdy, prawdy logiczne, zaś dla owej sfery logi-

cznej myślenie w ścisłej konieczności i powszechnej waż-

ności, których negacja nosi znamię niedorzeczności i znamię 

to   da   się   dostrzec   we   wglądzie.   Powstałe   w   sposób 

naturalny znaczenia słów są ostre, płynne, tak, że nie jest 

określone na stałe, co podpada pod „pojęcie", pod ogólny 

sens. Znaczenie logiczne jest ścisłe. To, co logicznie ogólne, 

pojęcie,   jest   absolutnie   identyczne   z   sobą   samym,   sub-

sumpcja jest absolutnie jednoznaczna. Pojęcia logiczne

jednakże właśnie nie są pojęciami zaczerpniętymi po prostu 

z   naoczności,   powstają   one   dzięki   własnej   aktywności 

rozumu, dzięki tworzeniu idei, ś c i s ł e m u  tworzeniu pojęć, 

np.   dzięki   tej   idealizacji,   która   wytwarza   geometryczne 

proste,   geometryczne   okręgi,   przeciwstawione   nieo-

kreślonym empirycznym prostym i krzywym.

Praktyczna potrzeba pomiaru pól skłania zrazu tylko do 

tego, ażeby w sposób nieostry, pośród tego, co zmysłowo 
typowe,   odróżniać   to,   co   typowo   równie   ważne  (gle-ich 
Geltende} 
(dla aktualnej praktycznej potrzeby) od tego, co nie 
było  typowo równie ważne.  To, co  dla pewnego rodzaju 
praktycznych celów było równie ważne, zostało  uznane za 
równe sobie, natomiast różnice cech w obrębie tej równości 
były różnicami „obojętnymi"  (gleichgultige),  tzn. uchodziły 
one   za   różnice   nie   przeszkadzające   równej  ważności 
(Gleichgultigkeit),  dające   się   zignorować.   W   ten  sposób 
można   już   było   zapoczątkować   mierzenie   i   rachowanie, 
można   było   głosić   twierdzenia   „geometryczne",   a  także 
dowodzić   ich,   choć   przy   pewnych   zastrzeżeniach.  Gdy 
bowiem   dodano   do   siebie   tysiąc   „równych"   długości,   z 
których każda różniła się od poprzedniej tylko o grubość palca 
(różnica   zupełnie   obojętna),   to   pomiar   mógł   wykazać,   że 
10()0 łokci równa się 1001. To  znaczy,  że różne  pomiary 
przy użyciu tej samej miary mogły dawać różne  wyniki - 
różne, czyli nie obojętnie różne. Dopiero koncepcja czystych 
matematycznych   „idei"   jako   idealnych   norm  oraz 
wykształcenie metod stosowania aproksymacji doprowadziły 
do czystej rzeczowo określonej matematyki i matematycznej 
techniki.   W naturze  doświadczenia przestrzennego leżało, 
że jeśli ktoś przeprowadzał w doświadczeniu porównania, to 
musiał rozpoznać możliwe różnice doskonałości równości; to 
mianowicie, co z pewnej odległości postrzegane było jako 
zupełnie „równe", przy podejściu bliżej mogło okazać się 
różne, to, co w dalszym

Edmund Husserl

68

69

background image

Nauka o rzeczach realnych a idealizacja

ciągu wydawało się równe, można było rozpatrywać jeszcze 
bliżej itd.

Tak   oto   można   było   sobie   pomyśleć   procesy   idealnego 

przybliżania, w których dawało się skonstruować coś absolutnie 
równego   jako   granicę   ciągłego   przyrównywania,   przy 
założeniu,   że   jeden   z   członów   sam   pomyślany   był  jako 
absolutnie stały, absolutnie identyczny co do wielkości z sobą 
samym.   W   ścisłym   myśleniu   o   ideach   posługiwano   się 
idealnymi   pojęciami   niezmienności,   spoczynku   i 
niezmienności   jakościowej,   idealnymi   pojęciami   równości  i 
tego,   co   powszechne   (co   do   wielkości,   kształtu),   co   w 
dowolnie   wielu   idealnie   nie   zmienionych,   a   przez   to   jako-
ściowo identycznych egzemplarzach daje absolutne równości; 
każdą   zmianę   budowano   z   faz,   które   tak   samo  jak 
momentalna ścisła niezmienność rozpatrywane były w swych 
ścisłych wielkościach itd.

Platoński   idealizm   dzięki   w   pełni   świadomemu  odkryciu 

„idei" i aproksymacji utorował drogę myśleniu logicznemu, 
„logicznej" nauce, nauce racjonalnej. Idee ujęte zostały jako 
„wzorce", w których wszystko, co jednostkowe, mniej albo 
bardziej „idealnie" uczestniczy, do których się zbliża, które w 
mniejszym   lub   większym   stopniu   realizuje;   związane   z 
ideami czyste prawdy o ideach ujęte zostały jako absolutne 
normy wszelkich prawd empirycznych. Jeśli racjonalizmem 
nazywa się przeświadczenie, że wszelkie rozumne poznanie 
musi   być   racjonalne,   już   to  czysto racjonalne w myśleniu 
badającym istotowe stosunki czysto racjonalnych pojęć (albo 
raczej badające prawa  tego, co możliwe, o ile podpada ono 
pod czysto racjonalne  idee, o ile pomyślane jest jako ściśle 
określone),   już   to   [w  tym   sensie],   że   to,   co   empiryczne 
przymierza ono do teg»,  co czysto idealne, posługując się 
przy  tym   metodami   aproksymacji   i   pozostałymi   normami 
osądzania   tego,   co  empiryczne,   podług   odpowiednich 
czystych   idei,   to   przeświadczenie   całej   epoki   nowożytnej 
jestracjonalistyczne.

Prawdziwym przedmiotem w sensie logiki  jest  przed-

miot, który jest absolutnie identyczny „z samym sobą", tzn. 
jest  absolutnie identycznie tym, czym  jest,  lub,  wyrażając 
to inaczej: przedmiot jest w swych określeniach, w swych 
ąuidditatis   (Washeiten),  w   swych   predykatach,   i   jest  on 
identyczny,   gdy   owe  ąuidditatis  są   identyczne   jako   mu 
przysługujące albo też gdy ich przysługiwanie absolutnie 
wyklucza ich nieprzysługiwanie. Jednakże tylko przedmiotom 
idealnym przysługuje ścisła identyczność; w konsekwencji 
coś   jednostkowego   byłoby   naprawdę   identyczne,   a  więc 
istniejące,   tylko   wtedy,   gdyby   było   idealnie   identycznym 
substratem   ogólnych   absolutnych   idei.   Ale   jak   coś 
jednostkowego może uczestniczyć w tym, co ogólne, nie 
tylko „jakoś tam", ale uczestniczyć w sposób ścisły,  jak 
stosunek subsumpcji może tu być ścisły?

Myślenie czysto matematyczne odnosi się do możliwych 

przedmiotów, pomyślanych jako określone przez idealnie 
„ścisłe"   (graniczne)   pojęcia   matematyczne,   np.   do   prze-
strzennych   kształtów   przedmiotów   przyrody,   które   jako 
doświadczone   w   nieostry   sposób   podpadają   pod   pojęcie 
kształtu, są co do kształtu określone; jednakże w naturze 
tych danych doświadczenia leży, że pod identyczny przed-
miot, który w zgodnym doświadczeniu wykazuje się jako 
istniejący, może i prawomocnie musi zostać podłożone coś 
idealnie   identycznego,   idealnego   we   wszystkich   swych 
określeniach; wszystkie te określenia są ścisłe, tzn. to, co 
podpada pod ich ogólność, jest równe i równość ta wyklucza 
nierówność   albo,   co   jest   tym   samym,   ścisłe   określenie 
przysługujące   przedmiotowi   wyklucza,   że   określenie   to 
temu   samemu   przedmiotowi   nie   przysługuje.   Spośród 
wszystkich zaś szczegółowych określeń, których zakres wy-
znaczony   jest   przez   „ogólną   naturę"   przedmiotu   -   dla 
przedmiotów   przyrody   może   to   być   np.   przestrzenny 
kształt - jedno mu przysługuje, a każde inne nie przysłu-
guje. (Zasada wyłączonego środka.)

71

Edmund Husserl

70

background image

 

 

Przedmiot   ma   w   ogóle   kształt   przestrzenny.   Empirycznie 

doświadczone przestrzenne kształty mają różne empiryczne 
typy. Może się jednak zdarzyć, że jakiś przedmiot ma pewien 
(najniższy) typ - mianowicie doświadczam, że ma on ten oto 
szczególny  kształt   -   i   że   go  nie  ma  -  mianowicie   w   toku 
dalszego doświadczenia widzę, że (choć się  nie zmienił) nie 
ma go. (W sferze empirycznej zasada wyłączonego środka nie 
obowiązuje.)   Żadnego   empirycznego   określenia   nie   mogę 
traktować   jako   rzeczywiście   przysługującego   przedmiotowi, 
lecz mogę tylko powiedzieć, że w  tym określeniu został on 
doświadczony.   Także   w   myśleniu  nie   mogę   utrzymać 
absolutnej   identyczności   określenia,  nigdy   nie   mogę 
powiedzieć, podchodząc do doświadczanego przedmiotu, że 
określenie,   którego   teraz   doświadczam,   jest   absolutnie   to 
samo co to, którego doświadczałem [przedtem].

Pod   każdy   doświadczany   przeze   mnie   kształt   prze-

strzenny jednakże mogę podłożyć  ideę czystego  kształtu 
przestrzennego,   w   której   kształt   widziany   „uczestniczy", 
zaś kształt przestrzenny w ogóle staje się [tu] empirycznym 
rodzajem, za którym kryje się czysty rodzaj czystych ści-
słych kształtów przestrzennych. Każdy przedmiot empiryczny 
jest   empirycznie   ukształtowany   (z   konieczności   da  się 
doświadczać   i   w   doświadczeniu   wyposażony   jest   w   jakiś 
empiryczny kształt), lecz ma on także kształt prawdziwy, 
ścisły. Ścisłe idee kształtów różnią się od siebie w sposób 
absolutny: jeśli przedmiot ma [kształt będący] ujednostko-
wieniem jednej z nich, to tym samym wszystkie różne od 
niej są wykluczone. Z dwóch ścisłych  kształtów (najniż-
szych   odmian   kształtów   przestrzennych)   każdemu   przed-
miotowi jeden przysługuje, drugi zaś nie przysługuje. (Zasada 
wyłączonego środka.)

II

NASTAWIENIE

 

NAUKI

 

PRZYRODNICZEJ

 i 

NASTAWIENIE

NAUKI HUMANISTYCZNEJ.

NATURALIZM

DUALIZM

 i 

PSYCHOFIZYCZNA

 

PSYCHOLOGIA

Nastawienie   naturalistyczne

1

.   Świat   jako   ogół   rzeczy 

realnych w formie zewnętrzności. Przyroda jako królestwo 
czystych  res extensae.  Wszystko, co realne, jest [fizycznym] 
ciałem lub ma takie ciało, lecz tylko ciało ma rzeczywistą i 
właściwą  co-extensio,  rozumianą  zarazem  czasowo  i prze-
strzennie. Jedność nie zmienionego (choć zmiennego) albo 
zmieniającego się kształtu w jedności trwania, forma ekste-
ncjonalnego   kształtu,   wypełniona   określeniami   jakościo-
wymi. Każde ciało [podlega] regułom powszechnej przy-
czynowości, uniwersalna przyroda [podlega]  a priori  przy-
czynowości - da się określić, da się skonstruować w praw-
dach samych w sobie, zgodnie z określonymi przyczyno-
wymi prawami, które można wyszukać w drodze indukcji.

Byt cielesny jest więc bytem ekstensjonalnie koegzystu-

jącym, zaś w danych okolicznościach - współistniejących, 
koegzystujących ze sobą w jedności przyrody ciał - jest 
bytem j ednoznacznie określonym - j eśli przyroda j est przy-
rodą   pozostawioną   samej   sobie.   Naturalizm   rozpatruje 
człowieka jako wypełnioną rozciągłość, zaś świat w ogóle

1

  „Nastawienie naturalistyczne" to nie związane z naturalnym ujęciem 

świata, konstytutywnie wytyczone uniwersalne ukierunkowanie spojrzenia, 

lecz naturalistyczny przesąd.

Edmund Husserl

72

background image

 

 

tylko  jako  rozszerzoną przyrodę. Trwanie ludzkiego ducha 

traktowane jest jako trwanie obiektywne, dusza zaś w każdej 

fazie  swego   trwania  -  choć  nie  przypisuje  się  jej  rzeczy-

wistego przestrzennego kształtu w paraleli do kształtu ciała - 

jako   koegzystencja   danych   psychicznych,   jako   ich   rów-

noczesność, która przecież jakoś musi dać się przyporząd-

kować równoczesności w formie tego, co współistnieje w 

przestrzennej extensio i w ogóle współistnieje przestrzennie.

Naturalnie jest rzeczą słuszną, że ludzkie życie psychi-

czne przebiega w formie immanentnego czasu i że każda 

momentalna teraźniejszość jest dla nas jednością współist-

nienia różnorodnych „danych". Lecz tutaj trzeba dopiero 

u/yskać podstawowe istotowe wglądy dotyczące struktury 

tego immanentnego

<

  czasu, a z drugiej strony dotyczące 

tego,  jak  „czas obiektywny" otrzymuje konstytutywny sens 

jako forma transcendentnego bytu naturalnego, w którym 

obiektywnie „uczasowione" są immanentne czasy dusz, a 

przez to i same dusze.

Naturalizm przyjmuje bez zastrzeżeń, że w gruncie rzeczy 

cały   świat   da   się   pomyśleć   analogicznie   do   tak   pojętej 

przyrody, a co za tym idzie, że i byt sam w sobie świata 

także da się pomyśleć jako korelat prawd samych w sobie, 

mianowicie prawd konstruowalnych - tak samo jak (pozo-

stawiona sobie samej) przyroda

2

. Świat tematem uniwersalnej 

indukcyjnej   nauki   o   świecie,   empiryczna   indukcja   jako 

podłoże   idealizującej   Tnetody   matematycznej   służącej 

znajdowaniu ścisłych praw świata (w tym i praw przyrody),

2

 Przyroda jest konstruowalna jako poddana idealizacji; w ten sposób jest 

ona faktyczną  rzeczywistością  ontologicznej, mianowicie  matematycznej 

bezwarunkowej   ogólności,   a   przy   tym   także   idealizacją   empirycznego 

przyporządkowania   empirycznych   jakości   empirycznym   jakościom.  Jeśli 

jednak   konkretny   faktyczny   świat,   świat   doświadczenia,   ma   być 

idealizowalny i konstruowalny, to w konsekwencji wymaga to ogarniającej 

świat matematyki.

znajdowaniu praw odnoszących się do ludzi i zwierząt jako 

istot psychofizycznych, do ich dusz, do ich osobowego bytu i 

czynów - tak samo, jak do ich ciał. A zatem, wyrażając się 

w sposób skrajny, Bóg dysponuje uniwersalną matematyką 

świata, Bóg zna prawa świata odnoszące się do wszystkiego, 

co istnieje w świecie i do wszystkich jego określeń,  a więc 

ścisłe   prawa   współistnienia   tego,   co   w   ogóle   istnieje  w 

czasoprzestrzeni   i   istniejąc   jest   jakoś   określone;   są   to 

prawa przyczynowe,  tylko  bardziej  skomplikowane,  bar-

dziej różnorodne, właśnie także rozpostarte na sferę ducha.

Problemem psychofizyki, wraz jej niepowątpiewalnymi 

ustaleniami empirycznymi, jest: co można włączyć do przy-

porządkowania psychofizycznego?

Naukowym nastawieniem na poznanie obiektywne (tak 

jak praktykuje je nauka przyrodnicza), i to uniwersalnie 

jako obiektywne  poznanie świata, ogółu istniejących  w 

sobie samych rzeczy realnych, byłoby to, które kieruje się 

zamiarem poznania bytu samego w sobie w prawdach sa-

mych w sobie. Lecz czyż nie jest to zadaniem nauki w 

ogóle? Cóż oznacza to „samo w sobie" w odniesieniu do 

przyrody, do zwierzęcia, do człowieka, do wspólnoty ludzi, 

do przedmiotów kultury i do uniwersalnej kultury jakiejś 

ludzkości?

I czy możliwe byłoby odróżnienie tematycznego nasta-

wienia na „obiektywny" świat (jako temat nauki) od tema-

tycznego  nastawienia na uniwersalną subiektywność, w 

którym  świat byłby światem doświadczanym, przejawiają-

cym się, osądzanym, wartościowanym itd.? Czy nie jest 

to jednak nastawienie osobowe?

Cóż to takiego jest nastawienie osobowe? Ludzie, tak 

samo jak zwierzęta, są w przestrzeni, świat rzeczy realnych 

zawsze już jest wstępnie dany wraz z ludźmi w nim. Zain-

teresowanie kieruje się ku ludziom jako osobom, które w 

osobowym działaniu i doznawaniu odnoszą się do „świata"

Edmund Husserl

74

Nastawienie nauki przyrodniczej

75

background image

 

 

(auf „die" Welt),  i we wzajemnym współżyciu, w osobo-
wym obcowaniu ze sobą, we wspólnym działaniu i w pozo-
stałych formach, w których określani są przez to, co świa-
towe,   i   do   tego,   co   światowe,   się   ustosunkowują,   mają 
jeden i ten sam  świat otaczający,  mianowicie ten, który 
sobie uświadamiają  i który uświadamiają  sobie jako  ten 
sam.

Świat, do którego się ustosunkowują, który dostarcza im 

motywacji, z którym stale mają do czynienia, jest wprawdzie 

właśnie   jedynym   światem  ( d i e   Welt),  jedynym   światem 

istniejącym, lecz w nastwieniu osobowym zainteresowanie 

kieruje się ku osobom i ich stosunkowi do świata, oraz ku 

sposobom, w jakie tematyzowane osoby uświadamiają sobie 

to,   co   sobie   uświadamiają   jako   dla   nich   istniejące,   a 

zwłaszcza   jaki   szczególny   przedmiotowy   sens   towarzyszy 

temu uświadamianiu. Z tego punktu widzenia problemem 

staje się nie świat taki, jakim rzeczywiście jest, lecz świat 

aktualnie   ważny   dla   osób,   pojawiający   się   im   i  tak 

uposażony,  jak  im   się   pojawia;   pytaniem   jest,   jak   za-

chowują się one jako osoby działające i doznające, w jaki 

sposób są motywowane do swych specyficznie osobowych 

aktów   spostrzegania,   przypominania   sobie,   myślenia,   war-

tościowania, robienia planów, lękania się i bezwzględnego 

wycofywania,   bronienia   się,   atakowania   itd.   Motywacji 

dostarcza osobom tylko to, co one sobie uświadamiają, i to 

na mocy sposobu, w jaki to czynią, sensu, który ma dla nich 

to, co sobie uświadamiają, tego, jak jest to dla nich ważne 

lub nieważne itd.

Zainteresowanie osobami  naturalnie nie jest tylko za-

interesowaniem ich sposobami zachowania się i motywami 

tychże, lecz tym, co czyni je osobami identycznymi. Można 

powiedzieć:  osobowymi  własnościami  habitualnymi  i cha-

rakterami. Lecz te od razu odsyłają do sposobów zachowania 

się, w których się ujawniają (najpierw w aktach jako  ich 

Ja-podmioty), a z których te wypływają

3

.

Jak ma się tematyka nauk humanistycznych i - wyma-

gającej jeszcze ugruntowania - ogólnej nauki humanisty-

cznej do antropologii, zoologii (w sensie nauki o ludziach i 

zwierzętach   jako   „obiektywnych"   realnościach,   jako 

przyrodzie), oraz do psychologii, będącej nauką o obiek-

tywnie-realnych   składnikach   realnych   ludzi   i   zwierząt, 

zwanych   duszą, życiem  psychicznym,   psychiczną  swoisto-

ścią?

Nauka humanistyczna jest nauką o lud^kiej subiektyw-

ności w jej świadomościowym odniesieniu do świata jako 

pojawiającego się jej i dostarczającego jej motywacji w jej 

działaniu   i   doznawaniu   -   i   odwrotnie:   o   świecie   jako 

otaczającym świecie osób, czyli jako pojawiającym się im, 

dla nich ważnym. W zmianach sposobów pojawiania się, w 

zmianach   apercepcji   dokonywanych   przez   ludzi   w   ich 

„życiu wewnętrznym", pojedynczo i wspólnie we wzajemnym 

porozumieniu, „rzeczy"  („die" Dinge)  i stosunki, podobnie 

jak dostarczające im motywacji i będące dla nich tematem 

w   otaczającym   świecie   osoby   i   związki   osób, 

uświadamiane są jako te same, tylko pojawiające się im i 

innym osobom raz tak, a raz inaczej, raz tak, a raz inaczej 

obowiązujące, na pewno istniejące itd.

Na ogół jednakże w życiu osobowym owe tożsame rzeczy 

nie   są   [obiektami]   tematycznego   zainteresowania   nau-

kowego, życie osobowe na ogół nie jest życiem teoretycz-

nym, na ogół więc rzeczy nie są tematyzowane naukowo, 

jako   takie,   jakimi   są   „zgodnie   z   prawdą   obiektywną", 

„same w sobie", lecz jako mające taką właśnie ważność 

dla osób, a więc jako rzeczy dostarczające im takiej właśnie 

motywacji, określające je w ich pozateoretycznym działa-

Lecz właśnie korelatywnie naukowy charakter nauk osobowych do-

tyczy dostarczającego osobom motywacji, a więc przez nie uświadamia-

nego świata otaczającego, tego, który w swym stylu przejawiania się jest 

im rzeczywiście obecny, jest przez  nie  rzeczywiście doświadczany i da się 

doświadczać.

Edmund Husserl

76

Nastawienie nauki przyrodniczej

77

background image

 

 

niu i doznawaniu. Jeśli czynimy rzeczy, przyrodę, świat 

zwierząt  i  ludzi, żywe  ciała i dusze,  takie, jakie są one 

same w sobie i dla „siebie" (obiektywnie) tematem nauki, 

to  wówczas  jesteśmy   przyrodnikami,   zoologami,  antropo-

logami, a zwłaszcza (teraz w sensie będącym paralelą do 

przyrodniczej zoologii) psychologami.

Odnośne realności są wprawdzie dla nas nadal realno-

ściami pojawiającymi się, lecz nasze obiektywne zaintere-

sowanie nimi, ostatecznie rozumiane w pełnej uniwersal-

ności, jako teoretyczne zainteresowanie realnością, kieruje 

się   ku   nim   jako   pojawiającym   się   w   przejawach,   w 

subiektywnych  sposobach  dania,  dającym  się  określić  w 

uniwersalnie ważnych naukowych sądach w swym ścisłym, 

obiektywnie prawdziwym bycie, w prawdziwym bycie bę-

dącym ich własnym bytem, nie zaś bytem dla nas czy dla 

takiej lub innej grupy osób, bytem dostarczającym różno-

rodnej motywacji

4

.

Uprzywilejowany jest tu pewien szczególny sposób mo-

tywowania,   oznaczony   wyrażeniem   „teoretyczne   zaintere-

sowanie  obiektywnie  realnym   bytem".   Wprawdzie  obiek-

tywna przyroda jako temat, jej obiektywnie prawdziwy byt 

sam   w   sobie   także   jest   osiągnięciem   osobowym,   albo 

raczej  ideą takiego  osiągnięcia,  osiągnięciem  metody za-

wierającej   w   sobie   nieskończoną   ideę,   ideę   nieskończo-

nego udoskonalania, mianowicie jako  idealiterw  metodzie 

nauk przyrodniczych stale określający się i określający się 

coraz to doskonalej realny byt sam w sobie przyrody. Ale 

jest to korelat osiągnięcia nieskończonego, szczególny ko-

relat osiągnięć tej osobowej wspólnoty, która tu nazywana 

jest wspólnotą przyrodników. O ile nauka humanistyczna 

jako wszechogarniająca nauka o świecie duchowym ma za 

temat wszystkie osoby, rodzaje osób i osobowych osiąg-

4

 Taki jest ogólny sens nauki - choć ta w swych naiwnych początkach 

nie osiąga pełnego świata, lecz zrazu pozostaje, niepostrzeżenie dla siebie, w 

wiązach tradycji.

nieć, osobowych dzieł, które tu noszą miano dzieł kultury, to 

obejmuje ona także naukę przyrodniczą wraz z jej przyrodą 

samą   w   sobie,   przyrodą   jako   realnością.   Każde   życie 

osobowe wszakże  jest przeniknięte na wskroś przez  stałe 

doświadczenie   przyrody  wraz   z  ustawicznie   powstającą  w 

świadomości   identycznością   tego,   co   doświadczone.   Jed-

nakże   zainteresowanie   określające   życie   osobowe   (które 

tylko   wyjątkowo   jest   życiem  przyrodnika)  nie  jest  zainte-

resowaniem  przyrodą  „istniejącą  w  sobie  samej"  i  wypra-

cowaną   (mającą   być   wypracowaną)   w   naukach   przyrodni-

czych, lecz właśnie przyrodą wolną od wszelkiej teorii,  '; 

przejawiającą się, za każdym razem tak a tak domniemaną, 'i 

taką właśnie, jaka występuje w osobowym życiu ludzkości i 

określa wszelką jego praktykę. Dla wszystkich ludzi przyroda, 

o której mówią, i świat, w którym żyją i w którym ze sobą 

współżyją: przyroda i świat określające ich, we wzajemnym 

obcowaniu identyfikowane i korygowane, są jedną przyrodą 

i jednym światem, a także są identyfikowane jako te same, 

które   obiektywny   naukowiec   ma   za  temat   w   swym 

szczególnym   stylu osobowej  działalności.  O tyle też świat 

osobowy nie jest innym światem niż „obiektywny". Jednakże 

świat wstępnie dany każdej osobie, ważny  dla  wszystkich 

kultur   we   wszystkich   epokach   i  dla  każdej   jednostki 

ludzkiej,   świat   uznawany   za   rzeczywisty  jest   właśnie 

światem   w   jego   każdorazowym   „sposobie   przejawiania 

się",   w   każdorazowej   apercepcji,   światem  otwartym   na 

dalsze przemiany przekształcające go, przemieniające byt w 

niebyt  (pozór);  w przemianach  tych,  choć  nie   bez   korekt, 

tworzy  się właśnie jedność świata trwale  obowiązującego 

jako   istniejący,   zawsze   otwartego   na   dalsze   określenia   - 

ewentualnie także na teorie naukowe [określające go] jako 

realność.   Otwartość   ta   jest   czymś   trwałym.   Nauka 

humanistyczna zaś, której tematem są faktyczne osoby, ludy 

epoki   oraz   domniemane   w   nich   rzeczy   jako   w   nich 

domniemane, konkretnie tak oto przeja-

Nastawienie nauki przyrodniczej

79

Edmund Husserl

78

background image

 

 

wiające się, tak oto mitologicznie czy jakoś inaczej aperce-

powane światy, doświadczane przez nie przyrody, istniejące 

dla nich i dostarczające im motywacji kultury, z konieczności 

i   wyłącznie   w   tematyce   swej   trzyma   się   świata   w 

„subiektywnym"   Jak   tematyzowanych   przez   siebie   osobo-

wości. Ten świat nie rozpada się na związane tylko z posz-

czególnymi podmiotami i ustawicznie zmieniaj aące się w 

czasie aspekty. W takich aspektach konstytuuje się wspó-

lnotowy   świat   otaczający   historycznej   wspólnoty.   We 

wspólnocie swego życia odnosi się ona - albo też odnosi się 

życie uczestniczących w niej osób - do wspólnego dla niej 

świata otaczającego („świata" osobowego) i ten otaczający 

świat ma dla niej pewną względną rzeczywistość -różną dla 

różnych   osobowych   wspólnot   i   ich   osobowych  epok,   co 

jednak nie wyklucza, że gdy wspólnoty osobowe, z których 

każda   ma   swój   osobowy   świat   otaczający   nawiązują 

wzajemne   kontakty   albo   pozostają   w   takich   kontaktach, 

mogą   mieć   albo   uzyskać   wspólny   rozszerzony   świat 

otaczający, bądź też, że obcując ze sobą uważają, iż odnoszą 

się do tego samego „realnego" świata, i tylko odkrywają, że 

każda z nich zupełnie inaczej ujmuje ten świat, nadaje mu 

zupełnie inną rzeczywistość. Lecz ta wspólna „realność", z 

konieczności sięgająca tak daleko, jak tylko  sięgnąć może 

jakieś uwspólnocenie, wprawdzie jest uświadamiana w swej 

identyczności, lecz bynajmniej nie inaczej niż jako tworząca 

się między osobami jedność identyfikacji,  jedność dającego 

się we wspólnotowym życiu skonsta-.tować potwierdzenia. 

Dopiero   nauka   mianuje   ją   realnością  „obiektywnej",   tzn. 

naukowej prawdy, taką, jaką jest sama w sobie, skoro to 

nauka   o   tym,   co   realne,   określa  ją   właśnie   w   swych 

szczególnych   osobowych   działaniach   i   trwałych 

dokonaniach

5

.

5

  Celem „obiektywności", tzn. nauki, nie jest to, co istnieje, jako 

doświadczane i potwierdzane przez określone osoby i ludzkości, tak jak

Dla nastawienia nauki humanistycznej punktem wyjścia 

jest „nastawienie naturalne", w którym znajduje się i może 

się   odnaleźć   w   przytomnym   życiu   każdy,   a   więc   i 

początkujący   naukowiec-humanista,   zanim   jeszcze   rozpo-

cznie swe naukowe czynności i zamierzenia. Znajduje się w 

świecie, który go otacza, który przejawia mu się raz tak, raz 

inaczej, dostarcza mu raz takich, raz innych motywacji, w 

świecie,   któremu   się   przygląda,   któremu   się   przysłuchuje, 

itd.,  który   w   ogóle   na   różne   sposoby   praktycznie   go 

określa i któremu w tej praktyce nadaje on coraz to nowe 

oblicza. Do tego świata należy także on sam i ludzie, z 

którymi się kontaktuje; czy to jako z obiektami tej praktyki, 

czy też podobnymi doń jej podmiotami; współdziała wtedy 

z nimi, ale także współ-widzi, współ-słyszy - naturalnie te 

same należące do otaczającego świata rzeczy,  zwłaszcza 

te,   które  w  praktyce  „wchodzą  w  grę"  ze  względu  na   jej 

uwspólnocony   praktyczny   kierunek.   W   nastawieniu 

naturalnym świat jako to, co stale tożsame w zmianach 

rzeczywistych i  możliwych,  subiektywnych i  intersubiekty-

wnie wiążących przejawów, mniemań, interesów, na ogół 

nie jest tematem naukowym, lecz w szerszym sensie tematem 

dla człowieka jest to wszystko, co go w danym momencie 

dotyczy   lub   co   go   na   dłużej   i   ewentualnie   trwale   (np. 

zawodowo) zajmuje: „poważnie" lub w zabawie, gdy do-

konuje, sprawia albo tworzy on coś bezwartościowego lub 

wartościowego,   przelotnego   lub   nieprzemijającego,     w 

swym  własnym  egoistycznym  interesie  lub  w   interesie 

wspólnoty, jako pojedynczy podmiot lub  jako  funkcjona-

riusz wspólnoty i we wspólnotowej pracy; pamięć własna i 

pamięć pokoleń prowadzi go do minionego życia wspólnoty.

jest ono doświadczane i da się w doświadczeniu wykazać, lecz to, co 

istnieje dla wszystkich dających się pomyśleć ludzkości (także Papuasów), 

doświadczeń, światów otaczających, co do których przyjmuje się, że do-

świadczają tego samego.

Edmund Husserl

Nastawienie nauki przyrodniczej

81

80

background image

 

 

To, co zostało tu powiedziane, samo stanowi przykład 

uniwersalnego namysłu, od którego może i musi zacząć 
naukowiec-humanista:   może,   ponieważ   jako   Europejczyk 
zna on już naukę i uniwersalne nastawienie teoretyczne, 
wychowany jest do niego, a teraz w tym przeglądzie może 
uzyskać swój temat. A więc człowiek, ludzie we wspólnocie i 
same wspólnoty w swym życiu i w swych zabiegach są 
naukowym tematem nauki humanistycznej, w korelacji z 
uzyskanymi w działaniu osiągnięciami i z dokonanymi dzie-
łami; również jednak jest nim człowiek pasywny w okresach 
swego   bezwładu,   śpiący   przez   pewien   czas   i   znów 
budzący się, cały człowiek w jedności swego życia jako 
życia osobowego, jako Ja, jako My w działaniu i doznawaniu.

Co czyni i czego doznaje osoba, co się w niej dzieje, 

jak odnosi się ona do swego otaczającego świata, co złości 
ją, a co smuci, co wprawia ją w dobry humor, a co w zły 
nastrój? - to są pytania osobiste; podobnie wszystkie py-
tania tego rodzaju w odniesieniu do wspólnot każdego 
szczebla - do małżeństw, kręgów przyjaciół, stowarzyszeń, 
wspólnot miejskich, wspólnot ludowych itd.; najpierw po-
stawione w historycznej rzeczowości, a potem w sposób 
ogólny

6

. Czy wtedy ogólna nauka, która musi tu powstać, 

nie  jest psychofizyczną   psychologią,  „psychologią  indywi-
dualną" i psychologią społeczną?

6

  Powstaje pytanie, w jaki sposób rozumiana jest tu ogólność - „na-

turalno-historycznie", morfologicznie czy też jako ogólność bezwarunkowa, 

analogiczna   do   ogólności   ścisłej   nauki   przyrodniczej.   Obiektywność 

przysługująca tylko nauce przyrodniczej polega na „geometryzacji", takiej 

idealizacji,   która   jest   w   stanie   objąć   teoretycznie   wszystkie   możliwości 

doświadczenia   jako   doświadczenia   czegoś  in   infinitum  identycznego 

poprzez ich idealizację: poprzez idealne pojęcia, pojęcia tego, co istnieje w 

sobie samym, i poprzez idealne prawdy jako prawdy same w sobie. Czy 

istnieje metoda pozwalająca objąć dziedzinę „ducha", dziedzinę dziejów we 

wszystkich istotowych możliwościach, a przez to pozwalająca  stworzyć 

odnoszące się do tej dziedziny „ścisłe" prawdy w ścisłych pojęciach?

Człowiek   jako   osoba   -   czy   nie   jest   on   człowiekiem 

psychofizycznym? W rzeczy samej, jest on przecież czło-
wiekiem, który ciałem i duszą należy do świata, jako rze-
mieślnik operuje w przestrzeni swymi rękami albo i całym 
ciałem, walcząc w bitwie walczy także cieleśnie, i naturalnie 
stale świadom jest swego ciała, oddziałując poprzez nie na 
świat zewnętrzny lub na nim doświadczając czegoś takiego 
jak dotyk, pchnięcie, zranienie. Człowiek w nauce osobowej 
naturalnie   jest   tym   samym   człowiekiem,   co   w 
przyrodniczo-biologicznej  antropologii. Gdy przechodzimy 
od jednej  nauki do drugiej, dokonujemy identyfikacji   bez 
zastanowienia. A przecież tematyczne ukierunkowanie jest 
istotnie różne. Człowiek w nauce humanistycznej nie jest 
tematem jako identyczna realność, której byt sam w sobie 
należy obiektywnie określić, lecz jest to człowiek historyczny, 
subiektywnie gospodarzący się w otaczającym go świecie.

Przeciwieństwo   badań   „przyrodniczo"-psychologicz-

nych i humanistycznych polega na tym,  jak  wcześniej po-
wiedziałem, że dla nauki przyrodniczej i dla nauki huma-
nistycznej pierwiastek duchowy jako dusza tematyzowany 
jest w różnych nastawieniach: mianowicie dla nauki przy-
rodniczej  jako zlokalizowany podmiot, jako dodatek

7

  do 

istniejącego fizycznego ciała, współistniejący z nim i induk-

7

  O „dodatku" mówić tu nie wolno. Ujęcie  jako  dodatek jest  już 

pewnym  zafałszowaniem. Subiektywnie, w doświadczeniu, doświadczane 

obce ciało poprzez doświadczane kompleksy cielesnych dat (a więc to, 

co doświadczane, jako takie) wskazuje już na psychikę i Ja; występuje tu 

więc „kojarzenie", ale takie jak w przypadku każdej apercepcji.

W danym wstępnie świecie przyroda konstytutywnie jest „przyczynową" 

jednością w [formie] ze wnętrzności. „Duch w przyrodzie" - tutaj  pod 

„lokalizację" nietrudno podłożyć przestrzenne współistnienie i rzeczywistą 

koegzystencję   w   czasoprzestrzeni,   w   tym   samym   więc   sensie,  jak 

koegzystują rzeczy i realne momenty rzeczy. Lecz jak duch jest u ciała? 

Musimy postawić to pytanie.  Jako władający,  i to dopiero  wchodzi  do 

apercepcji.

Nastawienie nauki przyrodniczej

83

Edmund Husserl

82

background image

 

 

cyjnie z nim zjednoczony - psychofizycznie (w sensie kar-
tezjańskiego dualizmu), podczas  gdy nastawienie humani-
styczne, nastawienie osobowe ukierunkowane jest właśnie 
czysto na osobę; w podobnym sensie „czysto", jak czysta 
jest nauka przyrodnicza - jak się wydaje, dzięki „abstrak-
cji".   Dla   osoby   jej   ciało   jest   wyróżnionym   obiektem   w 
otaczającym świecie, obiektem, którym może ona bezpoś-
rednio   władać,   dysponować.   To   jednakże   jest   apercepo-
wane indukcyjnie i apercepcja ta ma charakter obiektywny.

Naturalnie   osoba   jest   zlokalizowana,   mianowicie   po-

przez swe fizyczne żywe ciało  (korperlichen Leib) -  w na-
turalnej przestrzeni i w naturalnej czasowości. Jeśli pozo-
staje   się   w   przestrzenności   ścisłej,   to   jest   to   lokalizacja 
konkretna. Oczywiście, tematyczne zainteresowania można 
w sposób czysty ukierunkować na przyrodę, a w niej  na 
fizyczne   żywe   ciała,   i   wtedy   jako   współ   występujące   w 
przyrodzie,   empirycznej   lub   ścisłej  resp.  w   odnośnych 
miejscach   czasowych   i przestrzennych,  będzie  można  od-
naleźć podmioty, dusze. Powstaje jednak wówczas pytanie, 
co   można   przypisywać   temu   współ-istnieniu,   co   stanowi 
jednolity sens tej realnej jedności człowieka lub zwierzęcia, na 
ile można i wolno mówić tu o „związku" ciała  i duszy i 
związek ten wręcz traktować jako przyczynowy, podobnego 
rodzaju   jak   te   związki   przyczynowe,   które   występują   w 
przyrodzie.   Do   konstytucji   świata,   [traktowanego]   jako 
czysty świat doświadczenia, a więc jako mój i  nasz świat 
otaczający, z góry należy to, że w nim doświadczane są tu 
same   tylko   rzeczy,   tam   ludzie,   tam   zwierzęta,  tu   dzieła 
sztuki, tam narzędzia, tu rzemieślnicy, tam żołnierze itd., że to 
wszystko  tak  jest  wstępnie  dane  i  tak  aper-cepowane, w 
sposób dopuszczający zmiany, ale jednak w ramach pewnej 
najogólniejszej   strukturalnej   typiki,   do   której   w   sposób 
konieczny należy właśnie występowanie

ludzi (i ja sam jako człowiek). Wobec tego świata wszędzie 

można stawiać pytania indukcyjne: gdziekolwiek występuje 

regularne   współistnienie,   tam   pojawia   się   także   pro-

blematyka indukcyjna. W każdej prostej apercepcji ukryte 

jest i da się odsłonić regularne współistnienie, należy więc 

ono   do   każdego   typu   apercepcji,   a   także   do   apercepcji 

uniwersalnej, apercepcji świata; równie dobrze do apercepcji 

świata   pobliskiego   lub   świata   ojczystego   oraz   świata 

odległego, jak do apercepcji poszczególnych bliskich  lub 

odległych rzeczy. Można więc i będzie się znajdować wska-

zane  implicite  regularności, odnoszące do siebie fizyczno-

cielesne i  psychiczne  „dane", co  jednakże  zgoła  nic nie 

mówi jeszcze o przyrodniczej przyczynowości i o analogi-

cznym do przyrodniczego powiązaniu w jedną całość. Za-

pewne, rozróżnienie to znamionuje pewien rodzaj psycho-

fizyki, w tradycji uchodzący za antropologię, a ugrunto-

wany w tradycyjnym sensualizmie.

,Duch (dusza, konkretny byt osobowy) jest w czasoprze-

strzeni tam, gdzie jest jego ciało, i skąd żyje on i oddziałuje na 

Świat, na uniwersum tego, co czasoprzestrzennie istnieje. Jest 

on duchem, osobą, Ja swego otaczającego świata  (a tym 

samym   i   pewnego   świata),   gdy   go   sobie   uświadamia; 

możliwość jego oddziaływania polega na tym, że w okre-

ślony uporządkowany sposób ma on doświadczenie tego 

otaczającego   świata,  resp.  doświadczając   go,   może   być 

przy nim, bliżej lub dalej od niego itd. Z tym zaś wiąże się, 

że stale ma on wyróżnioną doświadczeniową świadomość 

„swego"   ciała,   a   więc   ma   świadomość   bycia   zupełnie 

bezpośrednio przy tym obiekcie oraz tego, że jako pobu-

dzane i władające Ja stale w nim „żyje" i „może". Owo 

odniesienie, wszelki sposób, w jaki dokonuje się osobowe 

doświadczanie, dzięki któremu  świat otaczający  jest  oto 

naocznie obecny, właśnie jako osobowe jest pewnym faktem 

należącym do nauki humanistycznej.

Nauka humanistyczna ma do czynienia z duchem, i tu

Nastawienie nauki przyrodniczej

Edmund Husserl

85

84

background image

 

 

nauka przyrodnicza,  najpierw w wąskim  sensie, rozstaje 

się z nauką humanistyczną: z jednej strony nauka o fizycz-

nych rzeczach, a z drugiej nauka o ludziach jako osobach, 

władających swym ciałem i poprzez nie (jako ciało spo-

strzegające) odnoszących się do wszystkich innych rzeczy 

realnych

8

.

Należy   tu   jednak   zwrócić   uwagę,   że   przyroda   także 

istnieje w świecie otaczającym, w naszym dzisiejszym świecie 

otaczającym,   w   hipotetycznym   świecie   otaczającym   in-

dyjskim,   neolitycznym  itd.;  dopóki   tematem   jest   nauka 

humanistyczna, nie zaś „obiektywna" nauka przyrodnicza, 

dopóty mamy do czynienia nie z obiektywną przyrodą, lecz 

ze   związkami   świata   otaczającego,   stanowiącymi   historię 

naturalną w dawnym sensie (nawet jeśli to odniesienie  do 

podmiotu   nie   zostanie   wyraźnie   wyrażone,   czy   wręcz 

pozostanie nie zauważone przez samego badacza, nie bę-

dzie przezeń tematyzowane). Dopiero gdy celem staje się 

obiektywność, jej byt sam w sobie w sensie ontologicznym, a 

potem matematycznym, nie zaś jej byt taki, jakim nam się 

empirycznie przedstawia, zamiast historii naturalnej (która 

należy do powszechnej historii ludzkości jako historyczny 

świat otaczający) mamy przyrodniczą biologię

9

.

Jeśli   jednak   tak   jest,   to   powstaje   pytanie,   czy   tego 

samego rozróżnienia nie należałoby przeprowadzić także w 

odniesieniu do  duszy,  ducha,  osoby,  resp. czy  nie należy 

także odróżnić obiektywną naukę humanistyczną od nauki 

historycznej. Dokładniej, w nastawieniu na świat jako em-

piryczne uniwersum realności: 1) ścisłą przyrodę w kon-

8

  Następnie można naukę humanistyczną rozumieć dwojako: Duch 

jako istniejący czasoprzestrzennie wraz z cielesnością, wraz z nią w prze-

strzeni, wraz 

T

nią w czasoprzestrzeni, jako temat uniwersalnej indukcyjnej 

nauki  o  świecie  - towarzyszy  temu  wielkie pytanie,  czy  tym  samym 

wytyczony został jako sensowny, jako możliwy, naukowy cel ścisłej nauki 

przyrodniczej w rozszerzonym sensie, dualistycznej ścisłej psychofizyki. Z 

drugiej strony nauka humanistyczna jako nauka czysto osobowa.

9

 Za tym kryje się hipoteza idealizacji.

strukcji   ontologiczno-matematycznej,   a   następnie   ścisłą 

psychofizykę   przeciwstawioną   empirycznemu   współwystę-

powaniu fizycznego żywego  ciała  i duszy (sfera osobowa); 

2) nastawienie od początku humanistyczne - nastawienie 

historyczne.

Wszystko stanie się doskonale wyraźne, gdy powiemy 

sobie to, co ja zwykle sobie powtarzam: świat, o którym 

mówię,   świat,  o   którym   mówi   Chińczyk,   Grek   z   epoki 

Solona, Papuas - zawsze  jest  to świat obowiązujący subiek-

tywnie, także świat naukowca,  będącego  człowiekiem  z 

kręgu grecko-europejskiego.

xW życiu praktycznym mam świat tradycyjny, skądkol-

wiek by ta tradycja pochodziła, może także z dostępnych 

mi,   jakkolwiek   zafałszowanych   nabytków   naukowych, 

które  znam  z   czasopism  i   ze   szkoły   i  które  jakoś   dałej 

przekształcam  pod wpływem  różnych motywów - moich 

własnych i moich współczesnych, którzy przypadkowo na 

mnie oddziałują. Mogę się teraz rozejrzeć i teoretycznie 

zainteresować   się   światem,   obowiązującym   właśnie   na 

mocy tradycji, lub też postawić się na miejscu starożytnego 

Greka, zanim  jeszcze zaistniała nauka itd. Pierwsze uni-

wersalne zainteresowanie teoretyczne,  to, które stanowiło 

początek, było tego rodzaju - chcieć poznać świat obiek-

tywny to tyle, co chcieć poznać świat po prostu. Jest to 

świat na mocy tradycji, ale to, że jest on taki, pozostaje 

ukryte, a w każdym razie może zupełnie nie wchodzić w 

grę. Nauka obiektywna nie jest teraz traktowana w sensie 

naturalistycznych sposobów myślenia itd. Nauka obiektywna 

to czynienie świata wprost tematem, nauka humanistyczna 

to czynienie tematem świata, jako świata pełniącej wobec 

niego   swe   funkcje   subiektywności,   świata,   o   ile   jest  on 

odniesiony do podmiotu (tematyzowane są tylko podmioty i 

w   nich   „przedstawiony"   świat   wraz   z   jego   czaso-

przestrzennością).   Możliwe   jest,   że   przyrodę,   ale   także 

ludzi, kręgi kulturowe, ludy  itd.  „po prostu" obiektywnie 

czyni się tematem, a z drugiej strony, że tematem czyni

Edmund Husserl

86

Nastawienie nauki przyrodniczej

87

background image

 

 

się ludzi, kręgi kulturowe, przyrodę w ich zrelatywizowa-

niu do subiektywności. Korelacja zwielokrotnia się. Wszy-

stko, co istnieje, jest czymś istniejącym w subiektywnych 

sposobach dania, wszystko może być tematem wprost albo w 

relatywizacji   do   subiektywności.   „Relatywizacja   do   su-

biektywności" znaczy przy tym: tematyzacja podmiotów po 

prostu,   bez   pytania   o   obiektywną   przyrodę;   można   po-

wiedzieć, tematyzacja abstrakcyjna. Od samego początku w 

nastawieniu teoretycznym świat stanowi uniwersum  tego, 

co istnieje, wszystko zaś, co istnieje, także to, czego dotyczy 

nauka humanistyczna na pewnym szczeblu refleksji,   znów 

jest włączane  do świata, i tak  in infinitum.  Teraz jednak 

dokonuję zwrotu poprzez transcendentalną redukcję: mamy 

oto naukę humanistyczną, która nie jest poprzedzana przez 

świat, a która świat na zawsze zachowuje.

Gdy   uprawiając   historię   naturalną   szukamy   prawdy   o 

istotach żywych, to z góry zakładamy, że te rozpatrywane 

będą w zgodnym doświadczeniu (co do swego bytu fizycznego 

i   psychicznego,   oba   dane   są   w   jednolitym   doświadczeniu), 

następnie   zaś   opisywane   w   wiernie   dostosowanych 

pojęciach   doświadczeniowych   (deskrypcyjnych).   Tak   oto 

mogę   mylić   się   co   do   innych,   ewentualnie   także   co   do 

siebie   samego,   ale  dopóki  doświadczenie   się  potwierdza, 

dopóki   mam   zgodność,   uzyskuję  empiryczną   prawdę,   po-

znaję osoby. Z duszami jest tak, jak z fizycznymi żywymi 

ciałami jako obiektami przyrodniczymi (o tyle też mamy tu 

analogię), mianowicie, że doświadczenie w odniesieniu  do 

nich   nie   ma   końca;   lecz   czy   dusze   mają   taką   istotową 

strukturę (dającą się pokazać w sposób czysty), która przy-

pisywałaby im obiektywny (ściśle ontologiczny) byt sam w 

sobie, w podobnym sensie, jak rzeczom przyrody? Otóż jest 

rzeczą   od   początku   jasną,   że   da   się   rozpoznać   pewna 

istotową   forma   ducha,   jakkolwiek   równie   jasne   jest,   że 

istota subiektywności duszy i istota rzeczy różnią się o całe 

niebo. Od razu trzeba trzymać się z dala od wszelkich

fałszywych analogii i wprowadzanych przez nie zniekształceń. 

Z   drugiej   wszakże   strony,   czyż   nie   jest   to   oczywiście 

słuszna i konieczna myśl przewodnia, że przebadanie fak-

tycznych duchów w ich historyczności próbuje się ugrunto-

wać na istotowym poznaniu ducha (i wspólnoty, w której 

żyją  duchy)   a  stąd   czerpie   się  „ścisłe   pojęcia"   i   ścisłe, 

bezwarunkowo   obowiązujące   prawdy,   jako   idealne   bie-

guny duchowej faktyczności?

10

Nastawienie naturalne, nie będące nastawieniem natu-

ralistycznym:  Gdy mówimy teraz o różnych doświadcze-

niowych nastawieniach na gruncie świata naturalnego, to 

musimy rozróżnić: 1) nastawienie na przyrodę, mianowicie 

na   przyrodę   doświadczoną,   na   same   tylko   rzeczy   albo 

-abstrakcyjnie - na materialne ciała zwierząt lub na obiekty 

kultury jako same tylko rzeczy; 2) nastawienie personali-

styczne: nastawienia na osoby albo na ludzi jako osoby.

Co do tego należy? Czym są osoby jako trwałe jedności, 

jakie mają charaktery - co składa się na ich „życie", co 

jako osoby czynią i czego doznają,  jak  w różnych sytuac-

jach życiowych „ustosunkowują się" do swego otaczają-

cego świata, jak ten je osobiście dotyka i jak na to osobiście 

reagują; w końcu sam ich „świat otaczający",  dla  nich 

istniejący, dla nich ważny i określający je. Tutaj należy 

także wymienić pytanie,  jak  ich świat otaczający się prze-

kształca, jakie typy obiektów należą do tego otaczającego 

świata; a więc ogólnie: jaką istotową strukturę ma osobowy 

świat otaczający, w szczególności zaś, jaką ma on ogólną 

strukturę   jako   taki   świat   otaczający,   który   swój   kształt 

zawdzięcza i coraz to na nowo przybiera dzięki samemu 

osobowemu życiu w świecie  (Weltleben),  jakie [mamy tu] 

typy obiektów kulturowych?

Struktura osobowego świata otaczającego z istoty od-

nosi się do struktury osobowego życia (wraz z habitualnymi

Lecz jak tu wygląda poznanie istotowe w wied/y historycznej?

89

Nastawienie nauki przyrodniczej

Edmund Husserl

88

10

background image

 

 

własnościami), które jako życie światowe  (Weltleben)  jest 
ustosunkowywaniem się do pojawiających się w otaczają-
cym świecie przedmiotów i ich należących do tego świata 
właściwości.

Szczególnie wyróżnione w świecie otaczającym są należące 

do   tego   świata   osoby.   Ważną   rolę   odgrywa   przy   tym 

różnica,   sama   będąca   tematem,   mianowicie   czy   osoby 

(inne osoby, ale ewentualnie także ja sam) jako obiekty, 

jako przedmioty świata  otaczającego, z góry już danego 

praktycznemu Ja, praktycznemu w najszerszym sensie, tzn. 

Ja   konkretnemu,   przytomnie   wiodącemu   swe   życie   w 

świecie,   tematyzowane   są   przez   nie   jako   przedmioty,   z 

którymi coś się dzieje, które zastawane są w otaczającym 

świecie jako istniejące, które się widzi, ale z którymi nie 

ma się do czynienia, z którymi nie ma się nic wspólnego: są 

oto tu i tam tak jak same tylko rzeczy; szczególną chyba rolę 

odgrywa   tu   zewnętrzne   widzenie   i   rozumienie   kogoś 

innego, ale bez wzywania się w niego, bez wspólnego z 

nim życia. Z drugiej strony inne podmioty jako współpod-

mioty, z którymi pozostaje się we wspólnocie doświadczania, 

myślenia, działania, z którymi dzieli się wspólną praktykę w 

otaczającym   świecie,   jakkolwiek   każdy   z   nich   ma  także 

praktykę własną. Pewną „wspólnotę" mamy już wtedy, gdy 

nawzajem   jesteśmy   sobie   obecni   w   otaczającym  świecie 

(ktoś inny w moim), w tym zaś już zawiera się, że jesteśmy 

sobie   obecni   jako   fizyczne   żywe   ciała.   Wzajemnie 

doświadczamy   się,   gdy   widzimy   te   same   przedmioty,   a 

przynajmniej   częściowo   te   same,   z   tego   samego   świata, 

będącego światem dla nas. To doświadczanie we wspólnym 

widzeniu zwykle jest doświadczaniem niewłaściwym, w pu-

stym rozumieniu kogoś innego i jego sytuacji doświadcze-

niowej. Lecz czymś szczególnym jest wspólnota osób jako 

wspólnota   osobowego   życia   i   ewentualnie   jako   trwały 

związek   osób.   Pierwszym   krokiem   jest   wyeksplikowane 

żywe zjednoczenie z innym w intuicyjnym rozumieniu jego

doświadczania, jego sytuacji życiowej, jego uczynków  etc.

Dalej   porozumienie   poprzez   wyraz   i   język,   co   jest   już

związkiem   podmiotów.   Wszelka   komunikacja   naturalnie

z góry zakłada wspólny świat otaczający, który tworzy się,

o ile w ogóle jesteśmy dla siebie osobami, ale może być

całkowicie pusty, nieaktowy. Czymś innym jednakże jest

stowarzyszenie się z osobami we wspólnym życiu, rozma

wianie z nimi, troskanie się, staranie się o nie, związanie

przyjaźnią   i  wrogością,   miłością  i   nienawiścią.   Dopiero

wtedy wkraczamy w obszar świata „społeczno-historyczne-

go".

_ \

Gdy żyjemy w nastawieniu naturalnym - nie transcen-

dentalnym - otwierają się przed nami różne ukierunkowania 

tematyczne,   także   ukierunkowania   zainteresowania   te-

oretycznego, stosownie do struktury z góry nam danego 

świata, danego nam jako nasz wspólny świat otaczający, a 

poprzez   niego   jako   świat   obiektywny.   „Poprzez   niego" 

znaczy, że świat otaczający ulega zmianom, że w życiu 

przechodzimy od jednego świata otaczającego do drugiego, 

przy czym w zmianach tych ciągle przecież doświadczany 

jest ten sam świat, podczas gdy świat otaczający  staje się 

sposobem   przejawiania   się   świata.   W   nastawieniu 

istotnościowym  możemy,  wychodząc   od faktycznego  wspó-

lnego świata, przebadać istotową formę ludzkiego świata 

otaczającego,   wnikając   zaś   w   ludzi   obcych   nam   kultur 

-formę konstytuującego się w tej przemianie nowego świata 

otaczającego oraz - uznając za możliwą kontynuację tego 

procesu w nieskończoność - możemy zaprojektować struk-

turę istniejącego  świata jako świata możliwego  doświad-

czenia, tzn. świata ujawniającego się w postępujących coraz 

dalej   korektach   w   możliwych   przejściowych   światach 

otaczających. Byłaby to idea ontologii świata doświadczenia 

właśnie   jako   takiego.   Nastawienie   teoretyczne   może 

kierować się ku samej tylko przyrodzie, wówczas mamy 

nastawienie przyrodnicze (naturale), które wszakże nie jest

Edmund Husserl

90

Nastawienie nauki przyrodniczej

91

background image

 

 

„naturalistyczne". Z drugiej strony możemy nastawić się 
na osoby i osobowe wspólnoty, możemy nastawić się na 
możliwe konkretne światy otaczające i rysujący się w nich 
świat „prawdziwy".

Nastawienie na przyrodę może mieć rozmaity sens. W 

ogóle: w nastawieniu naturalnym jesteśmy jako osoby zaj-

mujące się badaniami, a i już przedtem, jako ci, którzy żyją 

ze   sobą   i   obok   siebie.   Ale   jako   podmioty   wobec   świata 

jesteśmy   przy   tym   wraz   z   naszym   życiem   anonimowi 

-dopóki samych siebie nie uczynimy sobie tematem. Takie 

właśnie   jest   nastawienie   na   przyrodę:   uczynić   tematem 

przyrodę i nic innego; tematyzowanie jest więc w pewnym 

sensie zarazem „abstrahowaniem", co zrazu nie musi być 

rozumiane, a więc nie musi być rozumiane w sposób konie-

czny, jako czynne pomijanie czegoś, lecz, jak to się zwykle 

dzieje, tylko jako wyłączne skupianie się na czymś, a w 

następstwie tego niebranie niczego innego pod uwagę. U 

podstaw naukowego  nastawienia na przyrodę ostatecznie 

leży zapewne umyślne uczynienie tematem przyrody, i to 

czystej przyrody przy świadomym wykluczeniu, przy dążeniu 

do wykluczenia wszystkiego, co tylko subiektywne.

Przyrodą, która jest tu tematyzowana, może być przy-

roda świata otaczającego, i to taka, jaką jest ona z góry 

dana, jak prezentuje się ona w rzeczywistym i możliwym 

doświadczeniowym spostrzeżeniu i jak wykazuje się jako 

rzeczywiście istniejąca w toku naszego doświadczeniowego 

życia dzięki zgodności doświadczeń (choć nie bez okazjo-

nalnych  korekt). Tematyzacja   ta  ma  oznaczać,  że  znajo-

mość   na   podstawie   doświadczenia,   konsekwentnego   do-

świadczenia, własnego i obcego, uzupełnionego przez do-

świadczeniowe antycypacje w pośredniej indukcji, ustalona 

zostaje   w   opisie;   zmierza   się   tu   do   nauki   opisowej, 

uniwersalnej   opisowej   nauki   przyrodniczej,   obejmującej 

uniwersum   możliwego   doświadczenia   przyrody,   zmysło-

wego spostrzeżenia, przypomnienia, dającej się przez nie

rzeczywiście potwierdzić indukcji - po wszystkie czasy. U 

podstaw leży - jakkolwiek w rzeczywistości jeszcze nie 

wykształcona -  ontologia „świata możliwego   doświadcze-

nia". Tutaj można już wyróżnić rozszerzenie indukcji po-

przez homogenizację tego, co niedoświadczalnie odległe i 

tego,   co   bliskie,   a   poczynając   stąd   w   ogóle   idealizację 

nieskończoności.

Czymś innym jest cel „ścisłej" nauki przyrodniczej, by 

ponad   względnością   naocznej   przyrody,   względnej   w   ota-

czającym świecie, w „prawdach samych w sobie" określić 

przyrodę „samą  w sobie", jako identyczny  we wszelkich 

względnościach   byt  sam   w  sobie.  Przyroda  opisowa   jest 

czymś   względnym   wobec   ludzi-osób,   mianowicie   wobec 

nas,  naszego   narodu,  naszej  europejskiej  ludzkości,  nas-

ludzi żyjących na Ziemi w naszej epoce historycznej; my 

sami wszakże nie stanowimy tu tematu ani nie stanowi go ta 

relacja, która o tyle też nie wymaga tematyzacji, o ile  z 

pokolenia na pokolenie jesteśmy przecież tą samą ziemską 

ludzkością   w   tej   jednolitej   epoce   historycznej,   sferze 

czasowej,   i   ustalenia   nauki   z   pokolenia   na   pokolenie   w 

sposób zrozumiały uznajemy za ciągle obowiązujące

11

.

Wystarczy,   byśmy   tylko   tematycznie   ukierunkowali 

spojrzenie   na  tę   względność,  a   widzimy,   że  owa   nauka 

.przyrodnicza należy do szerszego zakresu osobowej nauki o 

ziemskim   człowieczeństwie   w   ogóle,   przy   czym   to   trak-

towane jest jako „My-ludzie", jako takie, które od nas,

11

 Uniwersalna nauka opisowa jako nauka o wstępnie danym świecie w 

swej uniwersalności pozostaje w dziedzinie rzeczywistego i umożliwionego, 

bezpośredniego i pośredniego doświadczenia, postępuje zatem w  sposób 

konieczny od wstępnie danego jako horyzont obecnego świata poprzez 

ujawnianie wspólobecności, kształtuje się jako opisowa nauka o otwartej 

obecności,   następnie   jednak   także   jako   nauka   o   przeszłości 

(paleontologicznie), czemu towarzyszy coraz dalej idące ujawnianie prze-

szłości, a potem przyszłości. Naturalnie ukierunkowana jest ona na ty-

powe ogólności, typowe sposoby zmieniania się typów, a dalej na wyja-

śnianie poszczególnych faktów według takich reguł.

Edmund Husserl

Nastawienie nauki przyrodniczej

93

92

background image

 

każdorazowych  badaczy,  uzyskuje swój horyzont czasowy  i 
swą   względną,   w   szerokim   sensie   historyczną   czasowość. 
Wnikając   w   to   widzimy,   że   dopiero   człowiek   europejski, 
którego   źródłem   był   filozofujący   Grek,   powziął   i   mógł 
uzyskać teoretyczne nastawienie na najbardziej  zewnętrzny 
osiągalny   świat   otaczający.   Świat   otaczający   jest   czymś 
względnym  wobec pełniącej  swe funkcje subiektywności  - 
typika   funkcjonujących   subiektywności   sama   jest   czymś 
historycznym:   ludzie   z   konieczności   są   członkami   wspólnot 
pokoleń   i   z   konieczności   żyją   w   jakimś   wspólnotowo   uzna-
wanym za własny świecie otaczającym,  w którym pod tym 
względem   panuje   uniwersalna   historyczność.   Bynajmniej 
jednak nie jest jeszcze przez to powiedziane, że do każdego z 
tych światów należy możliwe nastawienie teoretyczne; także 
ono, zrazu  w  postaci  „opisowego"  nastawienia  naukowego, 
jest czymś z istoty historycznym. Jeśli jednak nastawienie to 
już zaistniało, to w toku historii wyznaczony  jest rozwój od 
opisu czysto naturalnego do psychofizycznego.

Nowym nastawieniem jest następnie to, które kieruje

się ku ludziom i zwierzętom, traktując ich nie jako fizyczne 

ciała,   które   należy   przebadać   konsekwentnie   opisowo   w 

czysto przyrodniczym nastawieniu, lecz jako ludzi (względnie 

zwierzęta), którzy swe fizyczne ciała mają jako ciała żywe, 

każdy z nich ma swój osobisty świat otaczający jako cieleśnie 

zorientowany świat tego, co bliskie i tego, co odległe, który 

występuje w sposobach przejawiania się „prawo-lewo", „na 

górze-na   dole"   i   wszystkie   te   sposoby  przej   awiania   się 

pozostają   we   współbieżnej   relacji   zależności   do 

subiektywnych sposobów mego „poruszam mym ciałem" w 

systemie dających się także dowolnie realizować kinestez. Do 

tematyki   człowieka   należy   wszystko   to,   co  uznaje   on   za 

obowiązujące jako świat otaczający i co odnosi się do tego 

świata,   jego   indywidualnego   i   wspólnotowego   świata 

otaczającego, nadto należy tu dające się

uchwycić w refleksji zjawiskowe  „jak"  tego otaczającego 

świata, dla każdego z osobna, ale także dla wspólnoty -jak 

odpowiadają   sobie   sposoby   przejawiania   się   komuni-

kujących się ze sobą jednostek,  jak  każdy swemu byciu 

człowiekiem,   rozumianemu  jako   obiekt   wyznaczający 

punkt zerowy zorientowania świata otaczającego, nadaje w 

doświadczeniowej   apercepcji   miejsce   w   przestrzeni   ota-

czającego świata,  jak  w zmianie miejsc zajmowanych przez 

osoby, np. gdy zamieniają się one miejscami, dla każdej z 

nich muszą zmienić się zorientowania tych samych obiektów, 

resp. muszą one zamienić się sposobami przejawiania się.

Podczas   gdy   opisowa   przyroda   należy   do   osobowego 

świata   otaczającego   wszystkich   ludzi,   względnie   do   świata 

otaczającego wszystkich ludzi „europejskich", a więc także do 

antropologii, przyroda ściśle naukowa oczywiście nie należy 

do   niego,   lecz   tylko   do   świata   otaczającego   ludzi 

uprawiających   ścisłą   naukę   przyrodniczą   (lub   ją   rozumie-

jących).   Zapewne,   naukowa   historia   naturalna   także   nie 

należy do świata otaczającego każdego człowieka, o ile  

swój   powszechny   świat   otaczający   uzyskała   i   wydobyła   na 

światło   dzienne   w   badaniach,   co   mogłoby   być   światem 

otaczającym,   ale   nie   było   i   nie  jest,  chyba   że   znów  dla 

naukowca.   Nauka   przyrodnicza   jest   pewną   kulturą,   ale 

należy   tylko   do   świata   kultury   takiej   ludzkości,   która   tę 

kulturę ukształtowała i w obrębie której istnieją dostępne dla 

jednostki drogi jej zrozumienia.

Dalszym tematem może się stać uniwersalna jedność 

jakiejś „ludzkości", sięgająca tak daleko,  jak  daleko sięga 

wspólnotowe życie, bezpośrednie i pośrednie, a korelaty-

wnie   wspólnota  świata  otaczającego   (w „jak"  sposobów 

przejawiania się ujmowania), zwłaszcza wspólnota kultury. 

Tematem może się ona stać w jedności swego czasowego 

życia, w jedności tej czasowości, która sama stanowi formę 

tego życia, nie zaś np. jest czasowością przyrody

Nastawienie nauki przyrodniczej

95

Edmund Husserl

94

background image

 

 

ścisłej nauki przyrodniczej, która zgodnie ze swym sensem jest 

zawsze   identycznym   czasem   ponad   przyrodami   światów 

otaczających   poszczególnych   ludzkości,   identycznym  czasem 

absolutnie   identycznej   przyrody,   a   nie   czasem   relatywnym, 

istotowo   powiązanym   z   każdorazową   szczególną   ludzkością 

istniejącą w życiu wspólnotowym we wszystkich swych przesz!

ościach   i   w   otwartej   przyszłości,   która   przecież   z   punktu 

widzenia   współczesnych   ludzi   ma   sens  ich   przyszłości, 

przyszłości ich ludzkości.

Następnie   tematem   mogą   stać   się   także   ludzkości   tylko 

luźno kontaktujące się ze sobą, sposoby, w jakie tworzą one 

wspólnotę   i   w   historii   stają   się,  resp.  stały   się   jedną 

ludzkością, przy czym zasadniczym elementem jest tu historia 

własnej ludzkości, jej historyczne powstawanie z ludzkości 

i kultur wcześniejszych itd. Tutaj opuszczamy  już opisowe 

badania nauk przyrodniczych i zagłębiamy się  w   problemy 

humanistyki,   względnie   opisową   przyrodę  włączamy   do 

historycznej nauki humanistycznej.

Wszystko   to   jest   jeszcze   powierzchowne,   nie   zostały 

jeszcze uwzględnione normatywne idee owych ludzkości i ich 

kultur,  resp.  te   idee,   które   określają   życie   człowieka, 

jednostki   ludzkiej   i   człowieka   uczestniczącego   na   różne 

sposoby we wspólnocie, wyznaczające to, co powinien on 

czynić   i  rozstrzygające   o  jego  życiowych  wyborach  (nie-

kiedy jednak także w decyzjach i rozstrzygnięciach woli, 

stanowiących uniwersalne i ważne na zawsze prawidła własnego 

życia   i   życia   wspólnotowego)  . P r o w a d z i t o w i ę c   do 

i m m a n e n t n e g o   d z i e j o m   „sensu",   do   problemów 

teleologii   rozwoju,   do   problemów   rozwoju   uniwersalnych 

idei wyznaczających ukierunkowanie nowego typu ludzkości; 

należą tu idee nieskończonego i prawdziwego świata  jako 

korelatu   idei   nauki   o   świecie,   idee   prawdziwego   i 

rzetelnego osobowego życia jednostki i rzetelnej wspólnoty, w 

końcu   idee   rzetelnej   ludzkości   i   związanych   z   nią   idei 

„etycznych", idei uniwersalnej nauki nie o samym

tylko świecie, lecz o wszystkim, co w ogóle jest, także jako 

idea, jako idealna norma itd.

12

W końcu sama uniwersalna nauka osobowa zdaje się 

przekształcać we wszechnaukę, zdaje się rozpływać w uni-

wersalnej filozofii, a eidetycznie w uniwersalnej ontologii. 

Wszystko bowiem ma początek w nas, żywych lud/iach 

zadających teoretyczne pytania, my sami jesteśmy osobami i 

w naszym wspólnym świecie mamy temat wszystkich mo-

żliwych tematów, wszystkich możliwych do postawienia 

pytań, a więc również najwyższych i ostatecznych pytań 

człowieka.

Cofnięcie się od tego uniwersalnego, na swój sposób 

historycznego, zorientowanego na osoby sposobu rozważania 

świata,   poruszającego   się   na   gruncie   świata   wstępnie 

danego, do absolutnego gruntu, gruntu transcendentalnej 

subiektywności.

Przy tym punkt wyjścia: My, którzy przeprowadzamy 

uniwersalne rozważanie osobowe, włączając w nie uniwer-

salne rozważanie świata otaczającego  itd.,  sami jesteśmy 

ludźmi, ludźmi europejskimi, staliśmy się nimi w toku  hi-

storii, sami tworzymy, jako historycy, historię świata i 

naukę o świecie we wszelkim sensie, ów historyczny twór 

kulturowy w motywacji dziejów Europy, w których tkwimy. 

Świat, który dla nas istnieje, sam jest naszym historycznym 

tworem, nas, którzy w swym bycie także jesteśmy tworem 

historycznym. Czym jest zakładane przez tę względność to, 

co   bezwzględne?   Subiektywność   jako   transcendentalna. 

Inny punkt wyjścia: eidetycznie ogólna nauka osobowa - 

psychologia.   Psychologia   uniwersalna.   Przeskok   do 

transcendentalnej filozofii.

12

  To jednakże w konsekwentnej realizacji nauki  humanistycznej -

nastawieniu naturalnym.

Nastawienie nauki przyrodniczej

97

background image

III

ZAPRZECZENIE

 

MOŻLIWOŚCI

 

FILOZOFII

 

NAUKOWEJ

 -

KONIECZNOŚĆ

 

NAMYSŁU

 - 

NAMYSŁ

 

HISTORYCZNY

 -

JAK

 

POTRZEBA

 

HISTORII

?

F i l o z o f i a   j a k o   n a u k a ,   jako poważna, ścisła, a 

nawet apodyktycznie ścisła nauka  - t e n   s e n   j u ż   s i ę 

s k o ń c z y ł .   Zapewne, człowiek, który raz zasmakował 

owoców filozofii, poznał jej systemy, następnie podziwiał je 

nieodparcie   jako najwyższe   dobra  kultury,   nie  może  już 

porzucić filozofii i filozofowania. Jedni patrzą na filozofie 

iak na dzieła sztuki największych artystów i jedność filozofii 

upatrują   w   jedności   sztuki.   Inni   znów   przeciwstawiają 

filozofię naukom w odmienny sposób, stawiając ją na równi 

z   religią,   w   którą   wrośliśmy   w   toku   dziejów.   Wiara 

religijna, póki jeszcze jest wiarą żywą, mówiąc o Bogu i 

objawionej przezeń prawdzie, upewnia człowieka co do 

tego, co jest metafizycznie transcendentne, co przekracza 

świat będący tematem poznania naukowego, jako jego 

ostateczna podstawa bytowa - i tam odnajduje ostateczną 

podstawę absolutnych norm, którym podporządkowujemy 

nasz ludzki byt w świecie. Filozofia sądziła niegdyś, że jest 

nauką o całości bytu. A zatem nawet wtedy, gdy sama 

dokonywała rozdziału między światem jako całością bytu 

skończonego a Bogiem jako zasadą jednoczącą nieskoń-

czoność skończoności (a potem jako nieskończoną nadoso-

bą), sądziła, że potrafi poznać naukowo zasadę metafizy-

czną i świat na podstawie tej zasady. Podstawiając dalej 

pod świat coś transcendentnego, metafizycznego i myśląc 

zasadę absolutu, sądziła wciąż, że można dojść do sfery

background image

Zaprzeczenie możliwości filozofii naukowej

 

tego, co transcendentne, absolutne i metafizyczne, dro-

gami naukowymi. Dlatego też możliwe było powiązanie 

nauki i religii - tak jak czyniła to filozofia średniowieczna, 

pretendująca do zaprowadzenia pełnej harmonii między 

wiarą religijną i rozumem naukowym. Ale teraz powszechnie 

panuje przekonanie, że te czasy już minęły. Przez Europę 

przepływa potężny i wciąż przybierający na sile strumień tak 

niewiary religijnej,  jak  i filozofii wyrzekającej  się swej 

naukowości.

Powszechnie zapanowało też przekonanie, że filozofia jest 

zadaniem   walczącego   o   swą   egzystencję   człowieka,   i  to 

takiego   człowieka,   który   w   toku   europejskiego   rozwoju 

kultury wzniósł się do autonomii, a dzięki nauce odnajduje 

siebie w horyzoncie nieskończoności - i zawartego w nich 

losu.   Namysł   nad   światem   przeprowadzony   przez   czło-

wieka   autonomicznego   z   konieczności   prowadzi   go   do 

tego,   co   transcendentne,   jako   czegoś   niepoznawalnego   i 

niemożliwego do opanowania. Człowiek może tylko ze  . 

swego miejsca, ze swych horyzontów poznawczych i uczu-

ciowych uzyskiwać przeczucie i kształtować przy tym drogi 

wiary,  które jako światopogląd nadają temu przeczuciu i 

normom działania osobistą oczywistość - pod wodzą prze-

czuwanego wiarą Absolutu. Taka postawa daje także grupom 

ludzi o zbliżonym pierwotnym ukierunkowaniu coś takiego 

jak wspólne rozumienie i wzajemne poparcie.

Światopogląd zatem jest osiągnięciem z istoty swej in-

dywidualnym, jest rodzajem osobistej wiary religijnej, ale 

od wiary tradycyjnej, objawionej, różni się tym, że nie 

rości sobie pretensji do prawdy bezwarunkowej, ważnej 

dla   wszystkich ludzi i  dającej  się  wszystkim  przekazać 

-tak samo jak niemożliwa jest naukowa prawda o tym, co 

absolutne, tak też nie można wykazać w sposób ważny 

powszechnie i obowiązujący każdego prawdy światopoglą-

dowej.   Każde   takie   roszczenie   byłoby   równoznaczne   z 

przeświadczeniem, że na podstawie racji rozumowych, a

więc naukowych, możliwe jest poznanie tego, co absolutne, 

i jego stosunku do człowieka.

Filozofia znalazła się w niebezpieczeństwie, zagrożona 

jest jej przyszłość - czy nie powinno to pytaniu o obecne 

zadania filozofii, jako pytaniu postawionemu właśnie teraz, 

nadawać sensu wyróżnionego?

Przez tysiąclecia, a raczej w powtarzających się epo-

kach filozofii żywej, wciąż odżywającej, utrzymywała się 

wiara (i na tym właśnie polegała egzystencja filozofii) w 

możliwość urzeczywistnienia, a niekiedy w udaną  już  rea-

lizację filozofii - w formie systemów i związanych z nimi 

„szkół". Cóż jednak mogło podtrzymać tę wiarę, gdy sy-

stemy zmieniały się, a szkoły nie mogły się pogodzić drogą 

ujednolicenia swych przekonań? Tkwiło w tym przecież 

pewne niepowodzenie, które nie mogło pozostać w ukryciu. 

Cóż   podtrzymywało   świadomość   koniecznego   zadania, 

które   było   podejmowane   w   osobistej   egzystencji,   gdyż 

musiało być podejmowane, i to właśnie jako świadomość, że 

podejmując   urzeczywistnienie   zadania   jako   osobistą   ko-

nieczność, wypełnia się konieczność ponadosobistą, że jest to 

zadanie   ludzkości   implikowane   we   własnym   zadaniu 

życiowym?

Cóż może wiązać nas z tym celem? Czy tylko odwaga 

porwania się na cel piękny wprawdzie, ale możliwy tylko w 

pustym sensie, cel na pewno nie niemożliwy, ale przecież w 

końcu tylko wyimaginowany, któremu po doświadczeniach 

tysiącleci   towarzyszy   coraz   większe   prawdopodobieństwo 

nieosiągalności?   Czy   też   mamy   tu   do   czynienia   z 

oczywistością praktycznej możliwości i konieczności, która 

temu, co zewnętrznie wydaje się niepowodzeniem i, koniec 

końców,   rzeczywiście   jest   niepowodzeniem,   nadaje   cha-

rakter   wprawdzie   niedoskonałego,   jednostronnego,   częś-

ciowego, ale przecież sukcesu w tym niepowodzeniu?

Lecz nawet jeśli oczywistość ta kiedykolwiek była żywa, 

to w naszych czasach osłabła, utraciła swą żywot-

101

Edmund Husserl

100

background image

Zaprzeczenie możliwości filozofii naukowej

 

ność. Jest rzeczą jasną, że jeżeli filozofia ma jeszcze jed-

noczący ją sens, a w nim prawomocne, konieczne zadanie, to 

musi   utrzymywać   się   taka   oczywistość,   choćby   jako   nie-

doskonała   oczywista   świadomość   jasnego   zamierzenia, 

które realizowane jest we wszystkich próbach wielkich sy-

stemów, przynajmniej od niektórych stron, podczas gdy 

inne podlegają krytyce. Oczywistość tę możemy wyczuć 

tylko przez zagłębienie się w ożywioną na nowo zawartość 

tradycyjnych systemów, a wnikając w nie, stawiając wobec 

nich pytania, możemy doprowadzić do jasności sens zadań 

filozofii.

Co do tego nie ma wątpliwości-jeżeli mamy zrozumieć 

nas samych jako filozofów i to, co jako filozofia ma w nas 

powstać, musimy zagłębić się w rozważania historyczne. 

Nie wystarcza już atakowanie roboczych problemów, by 

tak rzec, w naiwnym strumieniu życia i działania, choć 

przecież z egzstencjalnych głębi osobowości, problemów 

napotykanych w naszej naiwnej egzystencji  (Werden)  i ro-

zważanie ich wspólnie z naszymi towarzyszami pracy, z 

tymi, którzy natrafili na nie dzięki wspólnej, żywej dla nas 

wszystkich tradycji. Nie wystarcza to już przecież w sytuacji 

zagrożenia,   z   której   współczesna   filozofia   zdaje   sobie 

sprawę - musi zdawać sobie sprawę, musi przyjąć ją do 

wiadomości, jeśli chce zapewnić sobie przyszłość, zagro-

żoną przez przemożne podszepty „ducha czasów".

Filozof i pokolenie filozofów, jako że pracują odpowie-

dzialnie w pewnej przestrzeni ludzkości i kultury, stają 

przed koniecznością podjęcia wynikającej również i stąd 

odpowiedzialności i stosownych do niej działań. W ogóle 

jest to tak, jak z ludźmi w czasach zagrożenia. W imię 

możliwości wypełnienia przyjętego zadania życiowego w 

czasach   zagrożenia   trzeba   najpierw   właśnie   to   zadanie 

odłożyć i czynić to, co w przyszłości może znów umożliwić 

normalne  życie.  W konsekwencji dochodzi na ogół do 

tego, że zmienia się cała sytuacja życiowa, a wraz z nią

pierwotne zadania - jeśli nie stają się w końcu zupełnie 

bezprzedmiotowe.  Pod  k a ż d y m   w z g l ę d e m   niezbę-

d n y  j e s t  w i ę c  n a m y s ł ,  byśmy mogli odnaleźć się w 

tym wszystkim.

Namysł historyczny, który musimy teraz podjąć, dotyczy 

naszej własnej egzystencji jako filozofów, a korelaty-wnie 

egzystencji filozofii, która ze swej strony wypływa z naszej 

egzystencji filozoficznej

1

.

Sprawa jest dość skomplikowana.  K a ż d y   f i l o z o f 

„czerpie  z  h i s t o r i i "   minionych filozofów, z minionej 

literatury filozoficznej - tak samo,  jak  dysponuje dziełami 

będącymi dopiero od niedawna w obiegu w otaczającym 

go współczesnym świecie filozoficznym, jak  dodaje do nich 

najnowsze pozycje i jak w mniejszym lub większym stopniu 

wykorzystuje możliwość (która w stosunku do przeszłości 

już nie zachodzi) osobistej wymiany myśli z żyjącymi jeszcze 

współ-filozofami.

„Filozof czerpie z historii" - ale ta nie jest przecież 

obecna tak samo,  jak  obecny jest magazyn z nagromadzo-

nymi w nim zapasami, co do których każdy może się prze-

konać, że nie są majakiem sennym, nie są złudzeniem, 

lecz że rzeczywiście są oto w zasięgu ręki, a to, że są i 

jakie są, jest pewne. Już nawet dokumenty, dzieła filozofów 

i informacje o nich, jako fakty literackie, same nie są  po 

prostu   obecne   tak   jak   teraźniejsze   i   zawsze   dające   się 

spostrzec rzeczy. Albo też inaczej: to, co z nich obecne 

jako rzecz, nie jest jeszcze samym dokumentem, który 

każdorazowy czytelnik rozumie jako dzieło filozoficzne

1

  Moglibyśmy powiedzieć to również prościej, a zarazem z góry uogó-

lniając: namysł, o który tutaj idzie, jest przypadkiem szczególnym tego 

namysłu nad sobą samym, w którym człowiek jako osoba próbuje zasta-

nowić   się   nad   ostatecznym   sensem   swego   istnienia.   Należy   rozróżnić 

szersze i węższe pojęcie namysłu nad sobą samym: czysta refleksja nad Ja 

i refleksja nad całościowym  życiem  Ja jako Ja, oraz namysł w ścisłym 

sensie jako skierowane wstecz pytanie o sens, o Ideologiczną istotę Ja.

Edmund Husserl

102

103

background image

Zaprzeczenie możliwości filozofii naukowej

 

albo informację, gdy to, co tak jak rzecz ma przed sobą, jest 

dlań   nośnikiem   znaczeń.   Ale   tak   jest   tylko   dla   niego,  i 

natychmiast można postawić pytanie, czy rzeczywiście idzie 

tu   o   przekaz   literacki,   a   nie   o   fałszywe,   zmyślone 

przekształcenie,   zawierające   jedynie   jądro   historycznej 

rzeczywistości itd. Czytelnik, filozof myślący samodzielnie, nie 

troszczy się (i dla całych epok było to w ogóle wykluczone) o 

naukową   historyczność;   to,   co   przedstawia   mu  się   jako 

fakt.przekazu, przyjmuje bezkrytycznie jako takie i motywem 

jego   działań   staje   się   to,   co   sam   uważa   za   filozofię 

platońską, arystotelesowską itd. Jeden sięga do tych, inny do 

innych   dostępnych   mu   (albo   w   ogóle   dostępnych   w   jego 

czasach)   dokumentów   literackich,   i   jeżeli  nawet   ktoś 

decydujący impuls otrzymał właśnie od Platona, tak że potem 

zalicza   się   go   do   platoników,   to   jest  przecież   zupełnie 

możliwe, że w ciągu całego swego filozoficznego  życia  nie 

miał   on   czasu,   możliwości,   ochoty   na  studiowanie 

wszystkich platońskich albo uchodzących za platońskie pism, 

nie mówiąc już o całej literaturze pomocniczej , komentującej 

albo krytykującej filozofię Platona.

Czytelnik   taki,   który   już   otrzymał   wychowanie   filozo-

ficzne w swoich czasach, sam stał się filozofem i, być może, 

występował już jako autor, naturalnie czyta i rozumie to, co 

przeczytał, na podłożu swoich własnych myśli, aperce-puje 

Platona na swój własny sposób, na podstawie „percepcji" 

swoich,   ukształtowanych   już   pojęć,   metod,   przekonań. 

Dzięki tej apercepcji uzyskuje on coś nowego, rozwija  się 

jako filozof, a ogarniając i interpretując analogicznie także 

inne pisma filozoficzne, sam się zmienia. Gdy po pewnym 

czasie znów czyta Platona, ten ukazuje mu nowe  oblicze, 

tak samo jak i inni autorzy, których rozumie na nowo, co z 

kolei stanowi nowy motyw itd.

W naszej epoce właściwie każdy ma swój świat otacza-

jący, w praktycznym zakresie powszechnej dostępności ma 

już naukową historię, a w szczególności naukową historię

filozofii. Albo też raczej zrębem historii powszechnej, jak  i 

każdej   historii   specjalistycznej,   jest   naukowa   wstępna 

interpretacja  i  krytyka  literackich i  nieliterackich  doku-

mentów przeszłości historycznej - będąca naszą własnością i 

własnością   historyka   współprzynależącego   do   naszego 

„My". Ale przecież:  j a k i e   to ma  z n a c z e n i e ,   jakie 

znaczenie mieć musi  d l a   f i l o z o f a   m y ś l ą c e g o s a m o -

dzielnie?  Czy praca, której dokonał nie bacząc na naukę 

historyczną, a kierując się swoim własnym „niehistorycz-

nym", nieprawdziwym obrazem Platona,  jest  pracą dare-

mną?

O jakie „zmyślenie", o jaką interpretację historyczną tu 

idzie,   jaka   może   nam   pomóc   i   w   jakiej   mierze;  jak 

daleko mamy ją kontynuować i wykraczać poza nasze życie 

filozoficzne, by doprowadzić do jasności niejasną świado-

mość naszego telosl

Nigdy wyjaśnienie to nie było sprawą większej wagi 

niż w naszych czasach; filozofia przez tysiąclecia mogła 

rozwijać się teoretyzując naiwnie, naiwnie stawiając pro-

blemy w naiwnie ukształtowanych pojęciach, mogła w na-

iwnej metodyce kształtować  je,  opisywać i śledzić. Ta na-

iwna, ale w sobie niejasna pewność celu była wprawdzie 

od samego początku negowana przez sceptyków, ale nie-

zależnie od tego, jak dalece sięgnęła  skepsis  i płynące z 

niej motywacje w tok samej filozofii, ważność teleologicz-

nego sensu filozofii w sposób ciągły pozostawała nienaru-

szona, uzyskane już zdobycze teoretyczne zawsze miały 

rangę poważnego i potwierdzonego osiągnięcia - choć pó-

źniej mogły przecież ulec krytyce następców.

Powiedzmy   wyraźniej.   Oczywiście   wiem,   do   czego 

zmierzam, gdy mówię o filozofii, wiem, co jest celem i 

polem mojej pracy. A przecież nie wiem. Czy komuś, kto 

myśli   samodzielnie,   wystarczyła   kiedykolwiek   ta   jego 

„wiedza", czy dla kogoś takiego „filozofia" przestała być 

w jego życiu filozoficznym zagadką? Zapewne, każdy filo-

105

Edmund Husserl

104

background image

zof posiada tełeologiczny sens filozofii, który stara się urze-

czywistnić w swym życiu filozoficznym, ma pewne formuły 

wypowiadane   w   definicjach,   ale   tylko   myśliciele   wtórni, 

których nie można wcale nazwać filozofami, poprzestają na 

swoich   definicjach,   uśmiercając   za   pomocą   słów   proble-

matyczny  telos  filozofowania.  W  owej  ciemnej   „wiedzy", 

jak i w słowach formuł tkwi przekaz historyczny, zgodnie ze 

swym   własnym   sensem   jest   on   duchowym   dziedzictwem 

filozofującego,   który  oczywiście   tak   samo   rozumie   innych, 

tych,   z   którymi   razem   filozofuje,   pozostając   przez   to  w 

pewnym związku z nimi, związku krytycznej przyjaźni lub 

wrogości. Filozofując, jest on również w takim związku z 

sobą samym, jako z kimś, kto przedtem inaczej rozumiał i 

uprawiał filozofię, i wie, że tradycja historyczna, tak jak on 

ją   rozumie   i   wykorzystuje,   motywuje   go   i   przenika   jako 

duchowy   osad.   Jego   obraz   historii,   częściowo   ukształto-

wany   samodzielnie,   częściowo   przejęty,   jego   „zmyślenie 

historii filozofii" nie było i nie jest czymś stałym, o tym on 

wie; a przecież każde „zmyślenie" służy mu i może służyć 

do   zrozumienia   siebie   samego   i   swoich   zamierzeń,  do 

zrozumienia   innych,   ich   „zmyśleń"   i  ich   zamierzeń,   i  w 

końcu do zrozumienia tego, co jest najbardziej wspólne,  co 

stanowi   filozofię   samą   jako   jednolity  telos,  wraz   ze 

wszystkimi   próbami   jego   wypełnienia   podejmowanymi 

przez systemy, filozofię dla nas wszystkich, dla nas związanych 

z   filozofami   przeszłości   -   takimi,   jakich   możemy   sobie 

wieloznacznie zmyślać.

 

Edmund Husserl

106

U. M. K.

•w Toruelu