background image

 

Edmund Husserl 

 

Kryzys Europejskiego Człowieczeństwa 

a Filozofia 

 

Chcę podjąć w tym wykładzie próbę obudzenia nowego 

zainteresowania tak szeroko dziś dyskutowanym tematem 

kryzysu europejskiego przez filozoficzne rozwinięcie histo-

rycznej idei (albo teleologicznego sensu) europejskiego 

człowieczeństwa. Jeżeli uda mi się przy tym wykazać istotne 

funkcje, jakie w ramach tego sensu winny pełnić filozofia i 

wyrosłe z filozofii nauki, kryzys Europy ukaże się nam w 

nowym świetle.

 

Zacznijmy od nawiązania do tego, co wszyscy dobrze 

znamy, do różnicy między naukową medycyną przyrodniczą 

a tak zwaną „ludową medycyną naturalną". Podczas gdy ta 

ostatnia czerpie swe soki z naiwnej empirii i tradycji, to 

źródłem medycyny naukowej jest spożykowanie wyników 

nauk czysto teoretycznych, nauk o ludzkiej cielesności, a 

więc przede wszystkim anatomii i fizjologii. Te z kolei 

opierają się na naukach podstawowych wyjaśniających 

przyrodę najogólniej, tj. na fizyce i chemii.

 

Przejdźmy teraz od ludzkiej cielesności do ludzkiej du-

chowości, do tematu tak zwanych nauk humanistycznych. 

Interesują się one w sposób teoretyczny wyłącznie człowie-

kiem jako osobą, jego osobowym życiem i działalnością, a 

korelatywnie - wytworami tej działalności. O życiu oso-

bowym mówimy wtedy, gdy Ja i My wspólnie żyj ą ^hory-

zoncie wspólnoty. Są to wspólnoty o rozmaitych, prostych 

lub bardziej złożonych postaciach, jak rodzina, naród, 

wspólnota ponadnarodowa. Słowo „życie" nie ma tu zna-

czenia fizjologicznego, lecz oznacza życie kierujące się ku 

celom, dokonujące pracy w sferze ducha; jest to życie w

 

background image

 

Edmund Husserl 

 

 

  

najszerszym sensie kulturotwórcze w jedności danej dzie-

jowości. Wszystko to jest tematem różnorodnych nauk 

humanistycznych. Rzecz jasna, różnica między prężnym 

rozwojem a uwiądem albo - można i tak powiedzieć  -

między zdrowiem a chorobą, zachodzi również w odniesieniu 

do wspólnot, ludów, państw. Nie powinno zatem dziwić 

pytanie: dlaczego tutaj nigdy nie wykształciła się odpowiednia 

medycyna naukowa, medycyna narodów i wspólnot 

ponadnarodowych? Narody europejskie są chore, sama 

Europa, powiada się, przeżywa kryzys. Bynajmniej nie 

brak tu znachorów. Wręcz zalewają nas strumieniem na-

iwnych i nłedowarzonych propozycji reform. Ale dlaczego te 

tak wspaniale rozwinięte nauki humanistyczne odmawiają 

tu tej służby, którą nauki przyrodnicze w swej sferze pełnią 

w sposób wzorowy?

 

Kto zna ducha nowoczesnych nauk, nie będzie miał 

kłopotu z odpowiedzią. Wielkość nauk przyrodniczych polega 

na tym, że nie poprzestają na naocznej empirii, wszelki 

bowiem opis przyrody ma być dla nich jedynie wstępnym 

krokiem do ścisłego, a ostatecznie fizykalno-chemicznego 

wyjaśnienia. Powiada się: nauki „tylko opisujące" wiążą nas ze 

skończonością otaczającego nas świata. Ścisłe matematyczne 

przyrodoznawstwo natomiast, dzięki swej metodzie, 

obejmuje nieskończoności - wraz z tym, co w nich jest 

rzeczywiste i realnie możliwe. To, co dane naocznie, jest 

dlań jedynie subiektywnie zrelatywizowa-nym zjawiskiem i 

chce ono w systematycznej aproksymacji badać 

bezwarunkowo ogólne prawa i elementy ponadsu-

biektywnej („obiektywnej") przyrody. Wszelkie wstępnie 

dane naocznie konkrety - obojętne, czy są to ludzie, czy 

zwierzęta, czy też ciała niebieskie - chce wyjaśniać na 

podstawie tego, co istnieje ostatecznie, a mianowicie indu-

kując  z  wszystkich faktycznie danych zjawisk przyszłe mo-

żliwości i prawdopodobieństwa w takim zakresie i z taką 

dokładnością, jakie przekraczają wszelką związaną z nao-

 

cznością empirię. Następstwem konsekwentnego wy-

kształcenia nauk ścisłych w czasach nowożytnych była pra-

wdziwa rewolucja w technicznym opanowaniu przyrody. 

Całkiem inna, niestety, (w myśl tego zrozumiałego już dla 

nas ujęcia) jest sytuacja metodyczna w naukach huma-

nistycznych - i to z powodów należących do istoty rzeczy. 

Ludzka duchowość ma przecież swą podstawę w ludzkiej 

physis,  wszelkie jednostkowe życie psychiczne ufundo-

wane jest na fizycznej cielesności - a zatem także każda 

wspólnota ufundowana jest na fizycznych ciałach ludzi bę-

dących jej członkami. Gdyby więc w odniesieniu do feno-

menów humanistyki miało być możliwe rzeczywiście  ścisłe 

wyjaśnianie, a co za tym idzie, podobnie dalekosiężna 

praktyka naukowa jak w sferze przyrody, to humaniści 

musieliby zajmować się nie tylko duchem jako takim, ale 

również cofać się do jego fizycznych podstaw i korzystać w 

swych wyjaśnieniach z pośrednictwa  ścisłej fizyki i chemii. 

To jednak już w odniesieniu do pojedynczego człowieka, nie 

mówiąc o wielkich wspólnotach historycznych, rozbija się (i 

nie widać tu nadziei na żadną zmianę) o skomplikowany 

charakter niezbędnych  ścisłych badań psychofizycznych. 

Gdyby  świat był budowlą o dwóch, by tak rzec, 

równouprawnionych sferach realności, przyrody i ducha, i 

żadna z nich nie byłaby ani metodycznie, ani rzeczowo 

uprzywilejowana, wówczas sytuacja byłaby zupełnie inna. 

Ale jedynie przyrodę można traktować jako zamknięty 

świat dla siebie, jedynie przyrodoznawstwo może z niezło-

mną konsekwencją abstrahować od wszystkiego, co du-

chowe i badać przyrodę tylko jako przyrodę. Taka konse-

kwentna abstrakcja, przeprowadzona vice versa po drugiej 

stronie, nie prowadzi wcale humanisty, zainteresowanego 

wyłącznie sprawami ducha, do zamkniętego w sobie, okre-

ślonego jedynie przez związki czysto duchowe „świata", 

który mógłby być tematem czystej i uniwersalnej humani-

styki jako paraleli czystego przyrodoznawstwa. Ducho-

 

12 

Kryzys europejskiego czlowieczeństwa... 

13

background image

 

Edmund Husserl 

 

14 

 

  

wość animalna, duchowość ludzkich i zwierzęcych „dusz", 

do której odsyła wszelka inna duchowość, ufundowana jest 

w każdym przypadku przyczynowo w ciałach fizycznych. 

Dlatego też jest zrozumiałe,  że humanista, zainteresowany 

wyłącznie sprawami ducha jako takimi, nie wychodzi poza 

opisy, poza historię ducha, i pozostaje całkowicie związany z 

naocznymi skończonościami. Widać to na każdym 

przykładzie. Historyk np. nie może zajmować się antyczną 

Grecją, nie uwzględniając jej geografii fizycznej, nie może 

badać starogreckiej architektury, pomijając stronę fizyczną 

budowli itd. Wydaje się to zupełnie jasne.

 

Ale czy cały manifestujący się w tym wywodzie sposób 

myślenia nie opiera się na fatalnych przesądach i czy sam 

przez swe oddziaływanie nie ponosi współodpowiedzialności 

za chorobę Europy? Rzeczywiście, jestem o tym prze-

konany, a zarazem mam nadzieję wykazać,  że tu również 

leży istotne źródło owej pozornej oczywistości, z jaką 

współczesny naukowiec przeczy możliwości zbudowania 

podstaw ogólnej, samodzielnej i nie odwołującej się do 

innych dziedzin nauki o duchu, i nawet nie próbuje wdawać 

się na ten temat w dyskusję.

 

Ze względu na nasz problem Europy musimy zająć się 

tymi sprawami nieco bliżej i obnażyć korzenie powyższej, na 

pierwszy rzut oka tak jasnej argumentacji. Z pewnością 

historyk, badacz kultury, badacz każdej sfery ducha, wśród 

swych fenomenów znajduje również fizyczną przyrodę, w 

naszym przykładzie przyrodę antycznej Grecji. Ale ta 

przyroda nie jest przyrodą w sensie nauk przyrodniczych, 

lecz tym, co starożytni Grecy uważali za przyrodę, tym, co 

jako otaczający ich świat stanowiło ich naturalną rzeczy-

wistość. Mówiąc pełniej: historyczny świat otaczający Gre-

ków nie jest światem obiektywnym w naszym sensie, lecz 

ich „przedstawieniem świata", tj. ogółem tego, co subiek-

tywnie dla nich istniało, wraz ze wszystkim, co uznawali za 

rzeczywiste, łącznie z bogami, demonami itp.

 

„Świat otaczający" jest pojęciem należącym wyłącznie 

do sfery duchowej. Fakt, że zawsze żyjemy w jakimś ota-

czającym nas świecie, do którego odnoszą się wszelkie 

nasze troski i poczynania, jest faktem czysto duchowym. 

Ten otaczający nas świat jest naszym tworem duchowym, 

powstałym w naszym historycznym życiu. Jeżeli ktoś 

przeto za temat swych badań bierze ducha jako takiego, to 

nie ma tu żadnych powodów, które nakazywałyby mu 

odwoływać się do wyjaśnień innych niż czysto duchowe. I 

tak jest wszędzie, albowiem: niedorzecznością jest upa-

trywanie w przyrodzie czegoś z istoty swej obcego duchowi, 

podobnie jak niedorzeczna jest wynikająca z tego chęć 

podbudowania humanistyki przyrodoznawstwem w celu 

jej rzekomego uściślenia.

 

Całkiem zapomina się również,  że przyrodoznawstwo 

(jak wszelka nauka w ogóle) jest nazwą pewnych osiągnięć 

duchowych, mianowicie osiągnięć współpracujących ze 

sobą przyrodników; jako takie należą one, na równi z 

innymi wydarzemiami duchowymi, do kręgu tego, co należy 

wyjaśnić humanistycznie. Czyż nie byłoby znów nie-

dorzecznością i błędnym kołem, gdyby ktoś chciał wyjaś-

niać przyrodniczo to historyczne wydarzenie noszące na-

zwę „przyrodoznawstwo", wyjaśniać odwołując się do 

przyrodoznawstwa i jego praw przyrody, które same, jako 

osiągnięcie duchowe, stanowią tu przecież problem?

 

Humaniści zaślepieni naturalizmem (zwalczanym 

wprawdzie, ale tylko werbalnie) w ogóle zrezygnowali z 

samego postawienia problemu czystej i uniwersalnej hu-

manistyki, nauki o istocie ducha jako takiego, nauki, która 

śledziłaby bezwarunkowo ogólne prawa i elementy ducho-

wości, w celu uzyskania wyjaśnień naukowych w sensie 

absolutnie definitywnym.

 

Dotychczasowe filozoficzne rozważania dotyczące du-

cha prowadzą nas do nastawienia, które pozwala prawi-

dłowo uchwycić nasz temat duchowej Europy jako pro-

 

Kryzys europejskiego człowieczeństwa... 

15 

background image

 

Edmund Husserl 

 

16 

Kryzys europejskiego człowieczeństwa... 

n

 

 

  

blem czysto humanistyczny i tak też go potraktować, a 

więc przede wszystkim jako problem historii ducha. Jak 

już powiedzieliśmy na wstępie, na tej drodze powinniśmy 

dostrzec osobliwą, tylko naszej Europie jakby wrodzoną 

teleologię, najściślej przy tym powiązaną z owym przeło-

mem czy też wtargnięciem filozofii i jej rozgałęzień - nauk - 

w antycznej Grecji. Przeczuwamy już, że będzie tu szło o 

rozjaśnienie najgłębszych  źródeł fatalnego naturalizmu 

albo też - co okaże się równoznaczne - nowożytnego du-

alizmu w interpretacji świata. Ostatecznie na tej właśnie 

drodze powinien odsłonić się  właściwy sens kryzysu euro-

pejskiego człowieczeństwa.

 

Nasze pytanie brzmi: jak można scharakteryzować du-

chową postać Europy? Nie idzie nam więc o Europę w 

rozumieniu geograficznym, Europę na mapie - tak, jakby 

terytorialny zakres mieszkających tu razem ludzi zakreślał 

granice europejskiego człowieczeństwa. W sensie ducho-

wym do Europy należą oczywiście dominia angielskie, 

Stany Zjednoczone itd., ale nie Eskimosi, Indianie z jar-

marcznych bud czy też Cyganie od wieków włóczący się 

po całej Europie. Termin „Europa" obejmuje tutaj, rzecz 

jasna, jedność duchowego życia, działania, tworzenia, 

wraz ze wszystkimi celami, interesami, zabiegami i wysił-

kami oraz stworzonymi dla nich instytucjami i organizac-

jami. W tym wszystkim działają poszczególni ludzie stowa-

rzyszeni w różnoraki sposób i na różnych szczeblach w 

rodzinach, plemionach, narodach, wszyscy wewnętrznie 

powiązani duchowo i - jak powiedziałem - w jedności 

jednej postaci duchowej. Osobom, związkom osób i wszy-

stkim ich dziełom kultury należy zatem przyznać wspólny, 

łączący je wszystkie charakter.

 

„Duchowa postać Europy" - co to jest? [Należy] wykazać 

filozoficzną ideę immanentnie zawartą w historii Europy 
(duchowej Europy) albo - co jest tym samym - jej 
immanentną teleologię, która z punktu widzenia całej lu-

 

dzkości uwidacznia się jako wyłonienie się i początek ro-

zwoju nowej epoki ludzkości, epoki takiej ludzkości, która 

chce i potrafi żyć jedynie w swobodnym kształtowaniu 

swego bytu (Daseins), swego historycznego życia w oparciu o 

idee rozumu, o nieskończone zadania.

 

Każda postać duchowa z istoty swej osadzona jest w 

uniwersalnej przestrzeni historycznej albo też w szczególnej 

jedności czasu historycznego [określających ją] co do 

następstwa i współistnienia; każda postać ma swe dzieje. 

Jeżeli zatem podążymy za związkami historycznymi i wyj-

dziemy, co jest konieczne, od nas i od naszego narodu, to 

historyczna ciągłość poprowadzi nas coraz dalej od naszego 

narodu do sąsiednich, i tak od narodu do narodu, od epoki do 

epoki. W starożytności wreszcie od Rzymian do Greków, do 

Egipcjan, Persów itd., ale to oczywiście nie koniec. 

Zagłębiamy się w prehistorię i musimy sięgnąć do ważnego 

i obfitującego w cenne uwagi dzieła Menghina 

Weltgeschichte der Steinzeit. Przy takim postępowaniu lud-

zkość jawi nam się jako jedno jedyne, duchowo tylko po-

wiązane życie ludzi i ludów. Pełno tu typów kulturowych i 

antropologicznych, ale nie ma między nimi ostrych granic. Jest 

jak morze, w którym ludzie i ludy tworzą przelotne i znów 

znikające fale, raz bogatsze i bardziej skomplikowane, raz 

znów bardziej prymitywne.

 

A przecież gdy rozważymy sprawę konsekwentnie i nie 

będziemy ograniczać się do czysto zewnętrznych przeja-

wów, dostrzeżemy nowe, swoiste powiązania i różnice. 

Narody europejskie, choć tak skłócone, łączy przecież pewne 

szczególne pokrewieństwo wewnętrzne, które przenika je 

wszystkie i wykracza poza różnice narodowe. Jest to jakby 

braterstwo, które w tym kręgu daje nam świadomość 

wspólnej ojczyzny. Wychodzi to natychmiast na jaw, gdy 

wczuwamy się np. w dzieje Indii z ich wieloma narodami i 

tworami kulturowymi. W tym kręgu znów zachodzi jedność 

jakby rodzinnego pokrewieństwa, ale obcego nam.

 

T".

 

 

background image

 

Kryzys europejskiego człowieczeństwa... 

 

 

Z drugiej strony ludzie indyjskiego obszaru kulturowego 

doświadczają nas jako obcych, a tylko siebie nawzajem jako 

wspótplemieńców. Lecz ta zrelatywizowana na wielu 

poziomach istotowa różnica między swojskością a obcością, 

podstawowa kategoria wszelkiej dziejowości, nie może 

wystarczyć. Historyczna ludzkość nie zawsze da się jednolicie 

usystematyzować wedle tej kategorii. Czujemy to właśnie, gdy 

idzie o naszą Europę. Jest w niej coś wyjątkowego, co również 

inne grupy ludzkości w nas wyczuwają, a co, niezależnie od 

wszelkich względów utylitarnych, skłania je, przy niezłomnej 

woli duchowego samozachowania, do ciągłej przecież 

europeizacji, podczas gdy my, o ile dobrze siebie rozumiemy, 

nigdy nie będziemy się np. india-nizować. Jak sądzę, czujemy (i 

przy całej swej niejasności poczucie to jest prawomocne), że 

naszemu europejskiemu człowieczeństwu wrodzona jest 

pewna entelechia, która przenika wszelkie przemiany postaci 

Europy i nadaje im sens rozwoju zmierzającego ku idealnej 

postaci życia i bytu - jako wiecznemu biegunowi. Nie idzie tu o 

którąś z owych znanych celowości, które nadają specyficzny 

charakter fizycznemu królestwu istot organicznych, a więc o 

coś w rodzaju biologicznego rozwoju od postaci zarodkowej, 

poprzez liczne stadia, do dojrzałości, a następnie starości i 

obumierania. Z istoty nie istnieje zoologia narodów. Narody 

są jednościami duchowymi, brak im, a w szczególności brak 

ponadnarodowej Europie, jakiejkolwiek już osiągniętej albo 

osiągalnej postaci dojrzałej, jako postaci regularnie 

powtarzalnej. Człowieczeństwo dusz nigdy nie było ani nigdy 

nie będzie gotowe i nigdy nie może się powtórzyć. Duchowy 

telos  europejskiego człowieczeństwa, w którym zawarty jest 

telos  poszczególnych narodów i pojedynczych ludzi, leży w 

nieskończoności, jest nieskończoną ideą, ku której, by tak 

rzec, skrycie zmierza wszelkie duchowe stawanie się. Skoro 

uświadomiony został w rozwoju jako telos,  z konieczności 

stał się też praktycznym celem woli,

 

i tak oto zapoczątkowane zostało nowe stadium rozwoju, 

kierowane przez normy i idee normatywne.

 

To wszystko jednakże ma być nie spekulatywną inter-

pretacją naszych dziejów, lecz wyrazem żywego przeczucia 

narastającego w wyzbytym wszelkich przesądów namyśle. 

Przeczucie to daje nam do ręki intencjonalną nić przewo-

dnią, która pozwala dostrzec w dziejach europejskich 

szczególnie ważne związki; prześledzenie tych związków 

zmieni nasze przeczucie w pewność. Przeczucie jest emoc-

jonalnym drogowskazem wszelkich odkryć.

 

Przejdźmy do rzeczy. Duchowa Europa ma swe miejsce 

urodzenia. Nie mam tu na myśli miejsca w sensie geogra-

ficznym, jako określonego kraju - jakkolwiek i to jest 

faktem - lecz duchowe miejsce urodzenia w pewnym narodzie 

lub w pojedynczych ludziach i grupach ludzi tego narodu. 

Jest to oczywiście naród grecki w VII i VI wieku przed Chr. 

W narodzie tym powstało  n o w e g o   r o d z a j u  

n a s t a w i e n i e  jednostek do otaczającego  świata. A w 

konsekwencji wyłonił się również nowy rodzaj tworów 

duchowych, szybko rozrastający się w zamkniętą postać 

kulturową; Grecy nazwali ją  f i l o z o f i ą .  W poprawnym 

przekładzie, zgodnym ze źródłowym sensem, nie znaczyło to 

nic innego, jak uniwersalna nauka, nauka o wszechświecie, o 

wszech jedności wszelkiego bytu. Wkrótce zainteresowanie 

wszechbytem, a tym samym pytanie o wszechogarniające 

stawanie się i o byt w stawaniu zaczęło różnicować się co do 

ogólnych form i dziedzin bytu, i tak oto filozofia, nauka 

jedyna, rozgałęziła się w liczne nauki szczegółowe.

 

W wyłonieniu się filozofii mającej taki właśnie sens, a więc 

sens, w którym współzawarte są wszystkie nauki, widzę - 

jakkolwiek może to brzmieć paradoksalnie - pra-fenomen 

duchowej Europy. Bliższe wyjaśnienia, choć z 

konieczności zwięzłe, usuną niebawem pozór paradoksu. 

Filozofia, nauka, to nazwa pewnej specjalnej klasy tworów 

kultury. Historyczny ruch, którego formą stał się styl

 

Edmund Husserl

19

18 

background image

 

Kryzys europejskiego człowieczeństwa... 

europejskiej wspólnoty ponadnarodowej, zmierza ku pewnej 

leżącej <v nieskończoności postaci normatywnej, ale nie jest 

to taka postać, którą można by wyczytać z czysto 

morfologiczcnej obserwacji zmian postaci tej wspólnoty. Stale 

skierowanie na normę charakteryzuje wewnętrznie  życie 

intencjonalne poszczególnych osób, a stąd również narody 

wraz z ich poszczególnymi społecznościami i w końcu 

organizm narodów powiązanych swą europejskością; 

oczywiście, nie charakteryzuje ono życia wszystkich osób, a 

zatem nie jest w pełni rozwinięte w osobach wyższego rzędu, 

ukonstytuowanych przez akty intersubiektywne, ale mimo to 

przynależy do nich w formie koniecznego toku rozwoju i 

rozprzestrzeniania się ducha powszechnie 

obowiązujących.norm. To zaś oznacza postępującą przemianę 

całej ludzkiej wspólnoty, powodowaną przez idee 

kształtowane i oddziałujące pierwotnie tylko w małych, a 

nawet najmniejszych kręgach. Idee, wytworzone w posz-

czególnych osobach twory sensowe nowego, cudownego 

rodzaju, kryjące w sobie intencjonalne nieskończoności, nie 

są jak realne rzeczy w przestrzeni, które przez sam fakt 

pojawienia się w obszarze ludzkiego doświadczenia wcale nie 

muszą jeszcze mieć znaczenia dla człowieka jako osoby. Wraz z 

pierwszą koncepcją idei człowiek stopniowo zaczyna stawać się 

nowym człowiekiem. Jego duchowy byt wkracza w rozwijający 

się ruch kształtowania od nowa. Ruch ten od samego 

początku ma charakter komunikatywny, budzi nowy styl w 

sposobie  życia osób pozostających w kręgu jego 

oddziaływania, a ci, którzy tylko rozumieją idee zrodzone w 

innych osobach, pobudzani są do stawania się nowymi ludźmi. 

W jego ramach (a następnie również poza nimi) upowszechnia 

się szczególny sposób bycia człowiekiem, taki mianowicie, że 

żyjąc w skończoności, człowiek kieruje się całym swym życiem 

ku biegunom nieskończoności. Wraz z tym powstaje również 

nowa zasada jednoczenia osób we wspólnotę i nowa postać 

trwałej wspól-

 

noty, której życie duchowe, zjednoczone miłością idei, 

wytwarzaniem idei i idealnym normowaniem życia, za-

wiera w sobie otwarty ku przyszłości horyzont nieskończo-

ności: horyzont nieskończoności pokoleń odnawiających 

się z ducha idei. To wszystko dokonuje się początkowo w 

przestrzeni duchowej jednego jedynego narodu, narodu 

greckiego, jako rozwój filozofii i wspólnot filozoficznych. 

Wraz z tym rodzi się, najpierw tylko w tym narodzie, 

powszechny duch kultury, który później wciąga w swą orbitę 

całą ludzkość - i tak oto dokonuje się postępująca wciąż 

przemiana w formie nowej historyczności.

 

Ten szkicowy zarys nabierze pełni i stanie się bardziej 

zrozumiały, gdy dotrzemy do historycznego źródła czło-

wieka uprawiającego filozofię oraz naukę, i z tej perspek-

tywy wyjaśnimy naocznie sens Europy oraz związany z 

nim nowy rodzaj dziejowości, wyróżniający się swym cha-

rakterem rozwoju z tła historii powszechnej.

 

Rzućmy najpierw nieco światła na ową osobliwą odrę-

bność filozofii, rozwiniętą w coraz to nowych naukach 

szczegółowych. Skontrastujmy ją z pozostałymi formami 

kultury obecnymi już przed pojawieniem się nauki: z rze-

miosłem, uprawą roli, budownictwem itd. Formy te określają 

klasy wytworów kultury wraz z przynależnymi do nich 

metodami efektywnego wytwarzania. Ponadto mają one 

przemijający byt w otaczającym świecie. Z drugiej strony, 

zdobycze naukowe, gdy uzyskana jest już metoda 

efektywnego wytwarzania, mają zupełnie inny sposób ist-

nienia, zupełnie inną czasowość. Nie zużywają się, są nie-

przemijające, a ponowne wytworzenie nie tworzy czegoś 

jednakowego, co można najwyżej w ten sam sposób użyć, 

lecz w dowolnie wielu aktach wytwarzania - dokonywanych 

przez tę samą osobę lub dowolnie wiele osób - wytwarza 

identycznie to samo, identyczne co do sensu i ważności. 

Osoby związane ze sobą aktualnym wzajemnym porozu-

mieniem nie mogą tego, co zostało wytworzone przez każ-

 

21

Edmund Husserl

20 

background image

 

Kryzys europejskiego człowieczeństwa... 

 

 

dorazowego partnera w jego akcie wytwarzania, doświad-

czać inaczej niż jako identyczne z tym, co same wytwarzają w 

takich samych własnych aktach. Innymi słowy: wytwory 

działalności naukowej nie mają charakteru realnego, lecz

 

idealny.

 

Ale jeszcze więcej. To, co zostało w ten sposób zdobyte i 

obowiązuje jako prawda, służy za materiał możliwego 
wytwarzania [przedmiotów] idealnych wyższego rzędu, i tak 
wciąż od nowa. Tam, gdzie zainteresowania naukowe są już 
rozwinięte, każdy z nich od razu ma sens celu tylko relatywnie 
ostatecznego, staje się szczeblem pośrednim na drodze do coraz 
to nowych celów, coraz to wyższego rzędu, w ramach tej 
nieskończoności, która dla każdej nauki jest wstępnie 
zakreślona jako jej uniwersalne pole pracy, jako jej 
„dziedzina"  (Gebiet).  Nauka oznacza zatem ideę nies-
kończoności zadań, z których zawsze pewna skończona ilość 
jest już rozwiązana i przechowywana jako mająca trwałą 
ważność. Tworzą one zarazem zasób przesłanek dla 
nieskończonego horyzontu zadań jako jedności zadania 
wszechogarniaj ącego.

 

Należy tu jednak dodać jeszcze jedną ważną uwagę. W 

nauce idealność poszczególnych wytworów pracy -prawd - 

nie oznacza tylko powtarzalności pod warunkiem 

identyfikacji sensu i potwierdzenia. Idea prawdy w tym 

znaczeniu, o które idzie w nauce, różni się (i o tym bę-

dziemy jeszcze mówić) od prawdy życia przednaukowego. 

Chce ona być prawdą bezwarunkową. Zawarta w tym jest 

pewna nieskończoność, która każdemu faktycznemu po-

twierdzeniu i każdej faktycznej prawdzie nadaje charakter 

czegoś tylko relatywnego, przybliżenia jedynie, odniesionego 

właśnie do owego nieskończonego horyzontu, w którym 

prawda sama w sobie jest, by tak rzec, nieskończenie 

odległym punktem. Korelatywnie nieskończoność ta za-

warta jest także w tym, co w sensie naukowym „rzeczywiście 

istnieje" -w tej mierze, w jakiej posiada ono „powsze-

 

chną" ważność dla „każdego", jako dla podmiotu zawsze 

możliwych uzasadnień; nie jest to już więc „każdy" w skoń-

czonym sensie życia przednaukowego.

 

Po przeprowadzeniu charakterystyki tej swoistej ideal-

ności naukowej, wraz z wielorako implikowanymi przez jej 

sens idealnymi nieskończonościami, wyraźnie uwydatnia się 

w perspektywie historycznej kontrast, któremu możemy dać 

wyraz w twierdzeniu: żadna inna postać kultury obecna w 

horyzoncie historycznym przed filozofią nie jest w takim 

sensie [jak ona] kulturą idei i wszystkim im obce są zadania 

nieskończone, obce są takie uniwersa przedmiotów idealnych, 

które tak w całości, jak i w każdym szczególe oraz zgodnie z 

sensem metod ich wytwarzania zawierają w sobie 

nieskończoność.

 

Przednaukowa, nie tknięta jeszcze przez naukę kultura 

jest zadaniem i osiągnięciem człowieka  żyjącego w skoń-

czoności. Otwarty, nie mający końca horyzont, w którym 

żyje, nie jest mu jeszcze dostępny; jego cele, działania, 

interesy, jego motywacja osobista, grupowa, narodowa -

wszystko to mieści się w ramach takiego świata otaczającego, 

który można przemierzyć skończoną ilością kroków. Nie 

ma tu żadnych nieskończonych zadań,  żadnych zdobyczy, 

których nieskończoność sama byłaby polem pracy -i to w 

taki sposób, że pracujący na tym polu sami uświadamialiby 

sobie jego nieskończoność jako właściwy mu sposób 

istnienia.

 

Ale wraz z pojawieniem się filozofii greckiej i jej pierw-

szym przeformowaniem drogą konsekwentnej idealizacji 

nowego sensu nieskończoności dokonuje się pod tym 

względem dalsza przemiana, wciągająca ostatecznie w swą 

orbitę wszelkie idee należące do sfery skończoności, a tym 

samym całą kulturę duchową i skorelowane z nią człowie-

czeństwo. Dlatego też dla nas Europejczyków poza sferą 

filozoficzno-naukową istnieje jeszcze wiele różnych nies-

kończonych idei (jeżeli wolno posłużyć się tym wyrażę-

 

23

Edmund Husserl

22 

background image

 

Kryzys europejskiego czlowieczeństwa... 

 

 

niem), ale swój analogiczny charakter nieskończoności 

(nieskończonych zadań, celów, potwierdzeń, prawd, „pra-

wdziwych wartości", „rzetelnych dóbr", „absolutnie" obo-

wiązujących norm) zawdzięczają one dopiero przekształ-

ceniu człowieczeństwa przez filozofię i jej przedmioty ide-

alne. Kultura naukowa wyznaczona przez ideę nieskończo-

ności oznacza zatem zrewolucjonizowanie całej kultury, 

zrewolucjonizowanie całego sposobu bycia człowiekiem 

jako twórcy kultury. Oznacza także zrewolucjonizowanie 

dziejowości, która teraz jest dziejami stawania się człowie-

czeństwa skończonego człowieczeństwem nieskończonych

 

zadań.

 

Możemy spotkać się tu z zarzutem, że filozofia, nauka, 

wcale nie jest czymś, co by szczególnie wyróżniało Greków i 
dopiero wraz z nimi przyszło na świat. Przecież oni sami 
przekazali nam informacje o uczonych Egipcjanach, Babi-
lończykach itd. i rzeczywiście wiele się od nich nauczyli. 
Dysponujemy dzisiaj wieloma pracami o filozofiach indyjskich, 
chińskich itd., przy czym filozofie te stawia się na tej samej 
płaszczyźnie, co grecką i tylko ujmuje jako różne historyczne 
postacie w obrębie jednej i tej samej idei kultury. Oczywiście, 
nie brak tu wspólnych rysów. Ale przecież to, co 
morfologicznie powszechne, nie powinno przesłonić nam 
intencjonalnych głębi i uczynić nas ślepymi na najbardziej 
istotne różnice co do zasad.

 

Przede wszystkim zasadniczo odmienne jest podstawowe 

nastawienie tych „filozofii", uniwersalny kierunek ich 

zainteresowań. Naturalnie i tu, i tam można skonstatować 

zainteresowanie ogarniające cały  świat, które wszędzie, a 

więc również w „filozofiach" indyjskiej, chińskiej i 

podobnych, prowadzi do uniwersalnego poznania świata, 

wszędzie rozwija się ono w traktowane jako rodzaj zawodu 

podstawowe zainteresowanie życiowe i w zrozumiałej mo-

tywacji prowadzi do wykształcenia się wspólnot zawodowych, 

w których z pokolenia na pokolenie przekazuje się

 

albo rozwija wspólne osiągnięcia. Ale tylko u Greków 

pojawia się to uniwersalne („kosmologiczne") zaintereso-

wanie w istotnie nowej postaci nastawienia czysto „teore-

tycznego" i tylko tutaj, odpowiednio, mamy istotnie nową 

formę wspólnoty, w której realizuje się ono z powodów 

wewnętrznych - formę wspólnoty filozofów, naukowców 

(matematyków, astronomów itd.). Są to ludzie, którzy już 

nie pojedynczo, lecz wspólnie i dla siebie nawzajem, a 

więc w powiązanej interpersonalnie pracy wspólnoty, szukają 

i zdobywają teorię i tylko teorię, a wraz z rozszerzaniem się 

kręgu współpracowników i następowaniem po sobie 

pokoleń badaczy wzbogacanie i stałe doskonalenie owej 

teorii przybiera w ich woli sens zadania nieskończonego i 

najbardziej powszechnego. Nastawienie teoretyczne ma swe 

historyczne źródło u Greków.

 

Nastawienie, mówiąc ogólnie, jest habitualnie ustalo-

nym stylem życia wolitywnego wstępnie wyznaczającym 

dostępne temu życiu kierunki chcenia albo interesy, osta-

teczne cele, osiągnięcia kultury, których całościowy styl 

jest zatem przez nie określony. W tym trwałym stylu, jako w 

swej formie normalnej, przebiega każdorazowo określone 

życie. Zmienia ono konkretne treści kultury w ramach 

względnie zamkniętej dziejowości. Ludzkość w swej 

historycznej sytuacji (względnie zamknięta wspólnota, jak 

naród, plemię itd.) zawsze żyje w jakimś nastawieniu. Jej 

życie zawsze ma swój normalny styl, a w nim ciągłą histo-

ryczność lub rozwój.

 

Jeśli więc odniesiemy nastawienie teoretyczne do nasta-

wienia poprzedzającego je, przedtem normalnego, to 

trzeba je scharakteryzować jako przestawienie. W uniwer-

salnych rozważaniach nad dziejowością istnienia ludzkiego 

we wspólnotach w każdej formie i na każdym szczeblu 

historycznym okazuje się teraz, że z istoty swej pewne 

nastawienie jest samo w sobie pierwsze, albo też, że pewien 

normalny styl istnienia człowieka (ujmując rzecz w forma-

 

Edmund Husserl

25

24 

background image

 

Kryzys europejskiego człowieczeństwa... 

 

 

\ 

Inej ogólności) zakreśla pierwszą historyczność, w obrębie 
której każdorazowy normalny styl faktyczny istnienia kul-
turotwórczego pozostaje formalnie ten sam, przy wszystkich 
swych wzlotach, upadkach bądź stagnacji. Mówimy tutaj o 
nastawieniu pierwotnym, naturalnym, o nastawieniu 
pierwotnie naturalnego życia, o pierwszej, pierwotnie 
naturalnej formie kultur - wyższych i niższych, rozwijających 
się bez ograniczeń albo popadających w stagnację. 
Wszystkie inne nastawienia są więc - w odniesieniu do tego 
naturalnego - przestawieniami. Mówiąc w sposób bardziej 
konkretny: w jednej z faktycznie istniejących [postaci] 
ludzkości o nastawieniu naturalnym w pewnym momencie 
musiały z konkretnej, wewnętrznej i zewnętrznej sytuacji 
wyniknąć motywy, które skłoniły najpierw poszczególnych 
ludzi i grupy ludzi w jej obrębie do dokonania takiego

 

przestawienia.

 

Jak można scharakteryzować owo nastawienie z istoty 

pierwotne, ów historycznie podstawowy sposób istnienia 
człowieka? Odpowiadamy: jest rzeczą jasną,  że ludzie ze 
względu na konieczność odnawiania pokoleń zawsze żyją we 
wspólnotach, w rodzinie, plemieniu, narodzie, które ze 
swej strony dzielą się - w sposób mniej lub bardziej 
rozwinięty - na poszczególne społeczności różnych typów. 
Życie naturalne możemy scharakteryzować jako naiwne 
otwarcie się na świat, który jako uniwersalny horyzont 
zawsze jest w pewien sposób obecny dla świadomości, ale 
nietematycznie. Tematycznie [obecne] jest to, na co [świa-
domość] się kieruje. Życie przytomne zawsze jest kierowa-
niem się na to lub owo, jest skierowane na coś jako na cel 
lub  środek, jako na coś ważnego lub nieważnego, inte-
resującego lub obojętnego, prywatnego lub publicznego, na 
potrzebę codzienną lub nowo powstającą. Wszystko to 
zawiera się w horyzoncie świata, trzeba jednak szczególnych 
motywów, by ten, kto żyje w takim świecie, dokonał

 

Edmund Husserl

26 

27

przestawienia i doszedł do tego, aby tematem uczynić jakoś 

sam świat, aby zainteresować się nim na stałe.

 

Niezbędne są tu dokładniejsze wywody. Poszczególni 

ludzie, którzy dokonują przestawienia, jako ludzie należący 

do uniwersalnej wspólnowy życiowej (do swego narodu), 

nadal mają naturalne interesy, każdy swoje indywidualne, i 

na mocy żadnego przestawienia nie mogą ich po prostu 

utracić, gdyż dla każdego z nich znaczyłoby to po prostu 

zaprzestać być tym, kim jest, kim się stał w ciągu całego 

swego życia. Tak więc przestawienie może się dokonać tylko 

na pewien czas; trwanie habitualne, obowiązujące w całym 

dalszym  życiu może przysługiwać mu tylko w formie 

bezwarunkowej decyzji woli, by w periodycznych, ale 

wewnętrznie jednolitych okresach podejmować wciąż na 

nowo to samo nastawienie, by przerzucając intencjonalnie 

most ciągłości nad nieciągłością utrzymywać w mocy 

interesy nowego rodzaju, jako stale wymagające 

urzeczywistnienia, oraz realizować je w odpowiednich tworach 

kultury.

 

Coś podobnego znamy z pojawiających się już w natu-

ralnym pierwotnym życiu kulturalnym zawodów, wraz z 

ich periodycznym czasem pracy zawodowej (godziny urzę-

dowania urzędników itd.) przeplatającym się z resztą życia i 

jego konkretną czasowością.

 

Możliwe są teraz dwa przypadki. Albo interesy nowego 

nastawienia mają  służyć naturalnym interesom życiowym 

lub - w istocie jest to to samo - naturalnej praktyce; wtedy 

nowe nastawienie samo przybiera charakter praktyczny. 

Może ono mieć sens podobny do praktycznego nastawienia 

polityka, który, jako rzecznik narodu, zmierza ku powsze-

chnemu dobru, a zatem chce swą praktyką służyć praktyce 

wszystkich (a pośrednio również swojej własnej). Takie 

nastawienie z pewnością należy jeszcze do obszaru nasta-

wienia naturalnego, które przecież w zależności od rodzaju 

członków wspólnoty różnicuje się istotowo i de facto inne

 

background image

 

Kryzys europejskiego czlowieczeństwa... 

 

 

jest dla tych, którzy rządzą wspólnotą, a inne dla „obywateli" 
- biorąc oczywiście oba te określenia w najszerszym 
sensie. Analogia ta w każdym razie pozwala zrozumieć, że 
uniwersalność nastawienia praktycznego, skierowanego teraz 
ku całemu światu, wcale nie musi oznaczać zainteresowania i 
zajmowania się wszystkimi szczegółami i poszczególnymi 
całościami na świecie, co byłoby przecież nie do 
pomyślenia.

 

Ale oprócz praktycznego nastawienia wyższego stopnia 

zachodzi jeszcze inna istotowa możliwość zmiany powszechnego 
nastawienia naturalnego (które wkrótce poznamy na 
przykładzie nastawienia religijno-mitycznego), mianowicie 
n a s t a w i e n i e   t e o r e t y c z n e -   nazwane  tak  już z góry, 
gdyż  właśnie w nim w toku koniecznego rozwoju powstaje 
filozoficzna teoria i staje się celem dla siebie bądź też polem 
interesów. Nastawienie teoretyczne, choć  znów            i  jest 
pewnym nastawieniem zawodowym, jest całkowicie 
niepraktyczne. Opiera się przeto na będącej wyrazem woli 
epoche  od wszelkiej naturalnej praktyki, a więc również 
praktyki wyższego rzędu, służącej w ramach swego życia 
zawodowego naturalności.

 

Zarazem jednak trzeba powiedzieć,  że nie może tu być 

mowy o całkowitym „odcięciu"  życia teoretycznego od 

praktycznego, bądź o rozpadnięciu się konkretnego życia 

teoretyka na dwa, nie mające ze sobą  żadnego związku, 

przeplatające się ciągi  życiowe, co - mówiąc językiem spo-

łecznym - byłoby równoznaczne z powstaniem dwóch duchowo 

nie powiązanych ze sobą sfer kultury. Możliwa bowiem jest 

jeszcze trzecia forma nastawienia uniwersalnego (w 

przeciwieństwie do ufundowanego w naturalnym nastawienia 

religijno-mitycznego, a z drugiej strony - do nastawienia 

teoretycznego). Jest to mianowicie dokonująca się w 

przechodzeniu od nastawienia teoretycznego do praktycznego 

synteza obustronnych interesów, synteza tego rodzaju, że 

wykształcona w zamkniętej jednolitości i pod

 

Edmund Husserl

29

28 

epoche  od wszelkiej praktyki teoria (uniwersalna nauka) 

powołana zostaje (i w teoretycznym wglądzie sama okazuje 

swe powołanie) do tego, by w nowy sposób służyć 

ludzkości, która w swej konkretnej egzystencji zawsze 

przede wszystkim żyje w sposób naturalny. Dzieje się to w 

formie praktyki nowego rodzaju, praktyki uniwersalnej 

krytyki wszelkiego życia i wszelkich celów życiowych, 

wszelkich wyrosłych już z życia ludzkości dzieł kultury i 

systemów kultury, a co za tym idzie - również krytyki 

samej ludzkości i wartości, którymi się ona świadomie i 

nieświadomie kieruje. W dalszych następstwach przybiera 

ona formę praktyki zmierzającej do tego, by przez uniwer-

salny naukowy rozum podnieść ludzkość ku wszelkim for-

mom norm prawdy, by przekształcić  ją w całkowicie nową 

ludzkość, zdolną do absolutnej samoodpowiedzialności na 

podstawie absolutnych wglądów teoretycznych. Ale, rzecz 

jasna, tę syntezę teoretycznej uniwersalności i uniwersalnie 

zainteresowanej praktyki poprzedza inna synteza teorii i 

praktyki - mianowicie synteza zastosowania do praktyki 

życia naturalnego ograniczonych wyników teorii, ograni-

czonych nauk szczegółowych, pomijających w swej specja-

lizacji uniwersalność zainteresowania teoretycznego. Mo-

mentem wiążącym nastawienie pierwotnie-naturalne z te-

oretycznym jest więc tutaj skierowanie ku skończoności. 

Aby głębiej  zrozumieć zasadniczą różnicę dzielącą naukę 

grecko-europejską (mówiąc uniwersalnie: filozofię) od 

stawianych na równi z nią „filozofii" orientalnych, trzeba 

rozważyć bliżej owo praktycznie-uniwersalne nastawienie, 

jakie wytworzyły sobie te filozofie przed nauką europejską 

i objaśnić je jako religijno-mityczne. Nie tylko jest znanym 

faktem, ale również z istoty swej dającą się zrozumieć 

koniecznością,  że praktyka i motywy religijno-mityczne 

współprzynależą do każdej kultury naturalnej -zanim 

wyłoniła się i oddziałała filozofia grecka i związany z nią 

sposób traktowania świata. Nastawienie religijno-mi-

 

background image

 

Kryzys europejskiego człowieczeństwa... 

 

 

tyczne polega na tym, że tematem, i to tematem praktycz-

nym, staje się  świat jako całość; jest to oczywiście  świat 

uznawany mocą konkretnej tradycji danej społeczności 

ludzkiej (np. narodu), a zatem świat apercepowany mity-

cznie. Do świata nastawienia mitycznego należą nie tylko 

istoty ludzkie, zwierzęce i stojące jeszcze niżej, lecz także 

istoty ponadludzkie. Spojrzenie obejmujące je wszystkie 

jako całość ma charakter praktyczny, ale nie ma mowy o 

tym, by człowiek, który w naturalnym życiu interesuje się 

aktualnie tylko poszczególnymi rzeczami realnymi, mógł 

kiedyś dojść do tego, że nagle wszystko stałoby się dlań 

jednakowo i jednocześnie ważne praktycznie. Ponieważ 

jednak cały  świat uchodzi tutaj za świat opanowany przez 

siły mityczne, a od sposobu, w jaki siły te nim rządzą, 

zależy pośrednio lub bezpośrednio ludzki los, zatem uni-

wersalno-mityczny sposób traktowania świata jest, na ile to 

możliwe, inicjowany przez praktykę i wtedy sam nabiera 

charakteru praktycznego. Motywy do przybierania takiego 

religijno-mitycznego nastawienia maj ą, rzecz jasna, kapłani, 

którzy jako kler razem zarządzają interesami mityczno-

religijnymi i związaną z nimi tradycją. Wśród nich powstaje i 

rozpowszechnia się skanonizowana językowo „wiedza" o 

potęgach mitycznych (pomyślanych w najszerszym sensie 

osobowo). Przyjmuje ona jakby sama z siebie formę mitycznej 

spekulacji, która, występując jako naiwnie przekonująca 

interpretacja, przekształca sam mit. Spojrzenie, rzecz jasna, 

jest przy tym cały czas skierowane również na pozostały 

świat opanowany przez potęgi mityczne i przynależne doń 

ludzkie i niższe od ludzi istoty (które, skądinąd, nie 

utwierdzone przez własną istotę w swym bycie, podatne są 

na napływ momentów mitycznych), na sposoby, w jakie 

owe potęgi rządzą losami tego świata, w jakich same muszą 

uczestniczyć w hierarchii tworzącej ład najwyższej władzy, w 

jakie, tworząc poszczególne funkcje i ich podmioty, 

działając, kierując losem, wkraczają [w

 

Edmund Husserl

30

 

31

bieg tego świata]. Celem całej tej spekulatywnej wiedzy 

jest jednak służba człowiekowi, tak, by mógł on kształtować 

swe  życie w miarę możliwości szczęśliwie, by mógł 

chronić je przed chorobą, przeciwnościami losu, nędzą i 

śmiercią. Zrozumiałe jest, że w mityczno-praktycznym 

sposobie rozważania i poznawania świata częstokroć mogą 

pojawić się treści, które z późniejszej perspektywy zasługują 

na miano naukowego poznania świata faktycznego, 

poznania świata doświadczenia naukowego. Ale w kontekście 

ich własnego sensu są one i pozostają mityczno-prak-tyczne i 

jest czymś opacznym, jest zafałszowaniem sensu, gdy ktoś 

wychowany w naukowym sposobie myślenia stworzonym w 

Grecji, a rozwiniętym w czasach nowożytnych, mówi o 

chińskiej i indyjskiej filozofii i nauce (astronomii i 

matematyce), gdy zatem interpretuje Indie, Babilonię, 

Chiny na sposób europejski.

 

Od nastawienia uniwersalnego, ale mityczno-praktycz-

nego ostro odcina się niepraktyczne w każdym dotychcza-

sowym sensie nastawienie „teoretyczne", nastawienie fra-

v\ió,t

>

eiv - w którym tytani pierwszego okresu kulminacji 

filozofii greckiej, Arystoteles i Platon, upatrywali źródło 

filozofii. Człowieka ogarnia teraz pasja poznawania i roz-

ważania  świata, która odwraca go od wszelkich interesów 

praktycznych. W zamkniętym kręgu swych czynności poz-

nawczych oraz w ramach poświęconego im czasu stara się 

osiągnąć i osiąga tylko i wyłącznie czystą teorię. Innymi 

słowy: człowiek staje się tu niezaangażowanym obserwatorem, 

przygląda się światu, staje się filozofem; albo też raczej jego 

życie zyskuje odtąd wrażliwość na możliwą tylko w tym 

nastawieniu motywację do nowego typu celów myślowych i 

metod, dzięki którym powstaje w końcu filozofia, a on sam 

staje się filozofem.

 

Pojawienie się nastawienia teoretycznego ma naturalnie, 

jak wszystko, co wydarzyło się w historii, swą faktyczną 

motywację w konkretnych powiązaniach procesu

 

background image

 

Kryzys europejskiego człowieczeństwa...

 

 

 

dziejowego. Należałoby zatem wyjaśnić, w jaki sposób 

możliwe było pojawienie się w horyzoncie życia greckiej 

wspólnoty kulturowej (Menschentums) VII stulecia, wspólnoty 

kontaktującej się z wielkimi i reprezentującymi już wysoką 

kulturę narodami otaczającego ją świata, owego §ax)(j,dt,Eiv, 

i w jaki sposób mogło ono przybrać - najpierw u poszczególnych 

jednostek - postać nastawienia habitua-Inego. Nie będziemy 

zagłębiać się w tę problematykę, ważniejsze dla nas jest 

zrozumienie ciągu nadających i tworzących sens motywacji, 

prowadzących od samego przestawienia, bądź od samego 

fta\)ua^£iv do teorii - fakt historyczny, który przecież musi 

posiadać swój istotowy [sens]. Należy teraz wytłumaczyć 

przemianę pierwotnej teorii, całkowicie „niezaangażowanego" 

(dokonującego się w epoche  od wszelkich interesów 

praktycznych) oglądu  świata (poznanie świata na podstawie 

uniwersalnego oglądu) w teorię  właściwej nauki, przy czym 

obie zapośredniczone są przez przeciwstawienie óó^a i 

|

TCIOTT

|

U

.

TI

.

 

Budzące się zainteresowania teoretyczne, jako owe 

frouual;eiv jest oczywiście odmianą ciekawości, która w 

naturalnym  życiu występuje jako wyłom w toku „życia 

poważnego", jako refleks ukształtowanych pierwotnie 

zainteresowań  życiowych albo też jako rozglądanie się wokół 

siebie dla zabawy, gdy zaspokojone są już aktualne potrzeby 

życiowe bądź też minęły godziny pracy. Ciekawość (nie 

będąca tutaj habitua-Iną „przywarą") sama jest pewną 

odmianą, zainteresowaniem, które uwolniło się od interesów 

życiowych, zerwało

 

z nimi.

 

Człowiek tak nastawiony dostrzega przede wszystkim 

rozmaitość narodów, swojego i obcych, z których każdy 

ma swój własny otaczający go świat, będący dlań oczywi-

ście, wraz z należącymi doń tradycjami, bogami, demonami, 

mocami mitycznymi, po prostu światem rzeczywistym. W 

tym zdumiewającym kontraście wychodzi na jaw różnica 

między przedstawieniem świata a światem rzeczywistym i

 

pojawia się nowe pytanie o prawdę; już nie o związaną z 

tradycją prawdę potoczną, lecz o identyczną prawdę po-

wszechnie obowiązującą wszystkich nie zaślepionych tra-

dycją, o prawdę samą w sobie. Do teoretycznego nastawienia 

filozofa należy więc i to, że jest on stale i już z góry 

zdecydowany poświęcać zawsze swe przyszłe życie, w sensie 

życia uniwersalnego, zadaniom teorii, piętrzyć poznania 

teoretyczne na poznaniach teoretycznych in infinitum.

 

Tak oto w poszczególnych osobach, jak Tales itd., rodzi 

się nowy sposób bycia człowiekiem, człowiekiem, który 

zawodowo tworzy życie filozoficzne, filozofię jako nowego 

rodzaju postać kultury. Zrozumiałe jest, że niebawem rodzi 

się odpowiednio nowy typ wspólnoty. Idealne twory teorii 

od razu wspólnie przejmuje się i wspólnie je ożywia we 

wtórnym rozumieniu i wtórnym wytwarzaniu. Od razu 

prowadzą one do wspólnej pracy, do wzajemnego poma-

gania sobie przez krytykę. Również ci, którzy pozostają 

poza tym kręgiem, nie-filozofowie, zaczynają baczyć na tę 

osobliwą działalność. Wtórnie rozumiejąc, albo sami stają 

się filozofami, albo też, gdy zbyt silnie związani są ze swym 

zawodem - słuchaczami. Tak oto filozofia rozprzestrzenia 

się w dwojaki sposób, jako rozszerzająca się zawodowa 

wspólnota filozofów i jako rozszerzający się wraz z nią 

wspólnotowy ruch oświatowy. Tutaj jednak również leży 

źródło tak fatalnego później wewnętrznego pęknięcia pier-

wotnej jedności ludzi i podziału na wykształconych i nie-

wykształconych. Rzecz jasna, ta tendencja filozofii do 

rozprzestrzeniania się nie jest ograniczona do narodu oj-

czystego. W przeciwieństwie do innych tworów kultury nie 

jest ona ruchem interesów związanym z podłożem tradycji 

narodowych. Także członkowie innych narodów uczą się 

wtórnie rozumieć i w ogóle biorą udział w potężnej prze-

mianie kultury, jaka promieniuje z filozofii. Ale to właśnie 

wymaga bliższej charakterystyki.

 

Filozofia rozprzestrzeniająca się w formach odkryw-

 

Edmund Husserl

33

32 

background image

 

Kryzys europejskiego człowieczeństwa... 

czego badania i kształcenia oddziałuje w dwojaki sposób. Z 
jednej strony najbardziej istotna dla teoretycznego na-
stawienia człowieka filozofującego jest szczególna uniwer-
salność postawy krytycznej, związana z decyzją, by nie 
przyjmować z góry żadnej tradycji, nie pytając zarazem o to, 
co w całym danym już mocą tradycji uniwersum jest 
prawdziwe samo w sobie, co jest idealne. Nie jest to jednak 
tylko  nowa  postawa  poznawcza.   Wobec  żądania,  by 
wszelką empirię poddać normom idealnym, mianowicie 
normom bezwarunkowej prawdy, wkrótce dokonuje się 
dalekosiężna przemiana wszelkiej ludzkiej praktyki, a więc 
całego  życia kulturowego; jej normą winna być teraz nie 
naiwna potoczna empiria i tradycja, lecz obiektywna prawda. 
W ten sposób prawda idealna staje się wartością absolutną, 
która poprzez ruch oświatowy i stałe oddziaływanie na 
wychowywanie dzieci wprowadza ze sobą uniwersalnie 
przekształconą praktykę. Gdy rozważymy bliżej rodzaj tego 
przekształcenia, natychmiast zrozumiemy następującą 
konieczność: jeżeli powszechna idea prawdy samej w sobie 
staje się uniwersalną normą wszystkich pojawiających się w 
życiu ludzkim prawd relatywnych, rzeczywistych i rzekomych 
prawd sytuacyjnych, to dotyczy to również wszelkich norm 
tradycyjnych, norm prawa, piękna, celowości, dominujących 
wartości osobowych, wartości charakterów osobowych itd.

 

Tak oto korelatywnie z tworzeniem nowej kultury rodzi się 

szczególne człowieczeństwo i szczególny zawód - powołanie 

życiowe. Filozoficzne poznanie świata tworzy nie tylko te 

[nowe] wyniki szczególnego rodzaju, lecz również postawę 

ludzką, która wkrótce ingeruje w całą resztę  życia 

praktycznego, ze wszystkimi jego wymogami i celami, wy-

znaczonymi przez tradycję historyczną, która stanowiła 

podstawę wychowania i z której czerpią one swą moc obo-

wiązującą. Wśród ludzi tworzy się nowa i wewnętrzna 

wspólnota, moglibyśmy powiedzieć, wspólnota interesów

 

czysto idealnych - wśród ludzi żyjących filozofią, związa-

nych poświęceniem się ideom, które nie tylko wszystkim 

przynoszą korzyść, lecz także jako identycznie te same 

należą do wszystkich. Z konieczności tworzy się wspólne 

działanie szczególnego rodzaju, współpraca i praca dla 

siebie nawzajem, wzajemna pomoc przez krytykę, z czego 

wyrasta czyste i bezwarunkowe obowiązywanie prawdy 

jako dobro wspólne. Do tego dochodzi jeszcze konieczna 

tendencja do upowszechniania zainteresowań poprzez 

wtórne rozumienie tego, do czego się tu zmierza i co osią-

gnięto; zatem tendencja do wciągania coraz to nowych 

osób jeszcze nie związanych z filozofią do wspólnoty filo-

zofujących. Dzieje się tak najpierw w obrębie narodu oj-

czystego. Upowszechnienie nowej postawy nie może się 

dokonać wyłącznie jako upowszechnienie zawodowych badań 

naukowych, raczej odbywa się to wykraczając daleko poza 

krąg zawodowy, jako ruch oświatowy.

 

Jakie skutki pociąga za sobą fakt, że ruch oświatowy 

obejmuje coraz szersze kręgi ludzi - przede wszystkim 

kręgi wyższe, mniej zajęte zaspokajaniem podstawowych 

potrzeb  życiowych? Rzecz jasna, nie prowadziło po prostu 

do homogenicznej przemiany normalnego, w sumie zado-

walającego  życia państwowo-narodowego, lecz - z dużą 

dozą prawdopodobieństwa - do głębokich pęknięć wew-

nętrznych, w których dochodzi do przełomu nie tylko w 

tym  życiu, lecz również w całej kulturze narodowej. Kon-

serwatyści zadowalający się tradycją i kręgi filozoficzne 

będą się wzajemnie zwalczać i walka z pewnością rozegra 

się w sferze władzy politycznej. Już w początkach filozofii 

rozpoczyna się prześladowanie. A przecież idee są silniejsze 

niż wszelka empiryczna władza.

 

Należy tu również zauważyć,  że rozprzestrzeniania się 

filozofii, wyrosłej z nastawienia krytycznego wobec wszel-

kich przesłanek tradycyjnych, nie mogą powstrzymać żadne 

bariery narodowe. Wystarczy tylko zdolność do uni-

 

35

Edmund Husserl

34

 

background image

 

Kryzys europejskiego człowieczeństwa... 

 

 

wersalnego nastawienia krytycznego, skądinąd zakładająca 
już określony poziom kultury przednaukowej. Przełom w 
kulturze narodowej może rozprzestrzeniać się coraz dalej 
dzięki temu, że uniwersalna nauka staje się wspólnym 
dobrem obcych sobie pierwotnie narodów i jedność wspó-
lnoty naukowej i wspólnoty ludzi wykształconych przenika 
wielość narodów.

 

Ale jeszcze coś ważnego trzeba powiedzieć o stosunku 

filozofii do tradycji. Trzeba wziąć pod uwagę dwie możli-
wości. Albo to, co obowiązywało na mocy tradycji, zostaje 
całkowicie zarzucone, albo też jego treść zostaje przejęta 
przez filozofię i tym samym uformowana na nowo w duchu 
filozoficznej idealności. Znakomitym przykładem jest tutaj 
religia. Nie wliczam tu „religii politeistycznych". Bogowie w 
liczbie mnogiej, potęgi mityczne wszelkiego rodzaju są 
obiektami otaczającego świata i mają tę samą rzeczywistość, co 
zwierzę albo człowiek. W pojęciu Boga istotna jest liczba 
pojedyncza. Natomiast z punktu widzenia człowieka do 
[istoty] Boga należy to, że moc obowiązująca jego istnienia i 
wartości doświadczane są jako absolutnie wewnętrznie 
wiążące. Następstwem jest narzucające się teraz stopienie się 
tej absolutności z absolutnością idealności filozoficznej. W 
zapoczątkowanym przez filozofię powszechnym procesie 
idealizacji Bóg zostaje, by tak rzec, złogicyzowany, ba, staje 
się nosicielem absolutnego Logosu. Element logiczny ponadto 
widzę już w tym, że religia za pośrednictwem teologii 
powołuje się na oczywistość wiary jako na swój własny i 
najgłębszy sposób uzasadniania prawdziwego bytu. Bogowie 
narodowi natomiast po prostu są obecni jako realne fakty 
otaczającego świata. Przed filozofią nie staje żadne pytanie 
dotyczące krytyki poznania, żadne pytanie o oczywistość.

 

Tak oto naszkicowaliśmy w najbardziej istotnych ry-

sach, aczkolwiek nieco schematycznie, historyczną moty-
wację, która pozwala teraz zrozumieć, jak kilku greckich

 

dziwaków mogło zapoczątkować proces przemiany bytu 
ludzkiego i całego  życia kulturalnego, najpierw w swym 
własnym narodzie, a później w sąsiednich. Ale widać teraz 
również wyraźnie,  że stąd mogła wyrosnąć wspólnota po-
nadnarodowa zupełnie nowego rodzaju. Oczywiście, mam 
na myśli duchową postać Europy. Nie jest to już istnienie 
obok siebie różnych narodów, których wzajemny wpływ 
dokonuje się tylko w walkach o rynki i władzę - wspólnotę 
ludzi opanował nowy, pochodzący z filozofii i jej nauk 
szczegółowych duch swobodnej krytyki i norm zwróconych 
ku nieskończonym zadaniom i tworzy teraz nowe, nieskoń-
czone ideały! Są to ideały dla jednostek w narodach i dla 
narodów samych. Ale są również nieskończone ideały dla 
rozszerzającej się syntezy narodów, w której każdy naród, 
właśnie dzięki temu, że zmierza ku swym własnym ideal-
nym zadaniom, w duchu nieskończoności, daje narodom 
zjednoczonym z nim to, co ma najlepszego. W tym dawaniu 
i przyjmowaniu powstaje ponadnarodowa całość z jej 
społecznościami różnych stopni, którą wypełnia duch nie-
wyczerpalnego, nieskończenie różnorodnego, a przecież 
jedynego nieskończonego zadania. W tej idealnie ukieru-
nkowanej wszechspołeczności filozofia sama zachowuje 
funkcję kierowniczą i swe szczególne nieskończone zadanie: 
funkcję swobodnego i uniwersalnego namysłu teore-
tycznego, która zawiera również wszelkie ideały i wszech-
ideał, a zatem uniwersum wszelkich norm. W ludzkości 
Europy filozofia winna stale pełnić swą funkcję jako funkcję 
archontyczną całej ludzkości.

 

II

 

Teraz jednak muszą dojść do głosu cisnące się natarczy-

/wie zarzuty i nieporozumienia, które, jak mi się wydaje,

 

37

Edmund Husserl

36 

background image

 

Kryzys europejskiego człowieczeństwa... 

39

całą swą sugestywną siłę czerpią z modnych przesądów i 
związanej z nimi frazeologii.

 

Czy wykład ten nie jest zupełnie niestosowną w naszych 

czasach próbą rehabilitacji racjonalizmu, tendencji do wy-
jaśniania za wszelką cenę, intelektualizmu gubiącego się w 
obcych  światu teoriach - ze wszystkimi płynącymi stąd 
złymi skutkami, z pustym kultem wykształcenia, ze snobiz-
mem intelektualnym? Czyż nie oznacza to chęci powrotu 
do owej fatalnej pomyłki, jakoby nauka czyniła człowieka 
mądrym, jakoby była ona powołana do stworzenia auten-
tycznego sposobu bycia człowiekiem - człowiekiem panu-
jącym nad swym losem i czyniącym zadość swemu człowie-
czeństwu? Któż dziś jeszcze będzie brał takie myśli powa-
żnie?

 

Zarzut ten na pewno jest względnie prawomocny w 

odniesieniu do fazy rozwoju Europy od XVII do końca 
XIX wieku. Ale właściwego sensu moich wywodów on nie 
dotyczy. Wydaje mi się,  że ja, rzekomy reakcjonista, je-
stem dużo bardziej radykalny i dużo bardziej rewolucyjny 
niż ci, którzy dziś pozują na radykałów.

 

I ja jestem pewien, że kryzys europejski ma swe korzenie w 

zbłąkanym racjonalizmie. Ale nie wolno sądzić,  że 

racjonalność jako taka jest zła albo też,  że w całości egzy-

stencji ludzkiej ma ona znaczenie jedynie podrzędne. Rac-

jonalność w owym szczytnym i rzetelnym sensie, o jakim tu 

wyłącznie mówimy, w sensie pierwotnie greckim, który w 

klasycznym okresie greckiej filozofii stał się ideałem -z 

pewnością wymagałaby jeszcze wielu wyjaśnień autoref-

leksyjnych, jest jednak powołana do przewodzenia rozwojowi 

w sposób dojrzały. Z drugiej strony chętnie przyznajemy (i 

idealizm niemiecki dawno nas już tu wyprzedził), że postać 

racjonalizmu oświeceniowego, którą  ratio  przybrała w toku 

swego rozwoju, była zbłąkaniem, choć zbłąkaniem dającym 

się przecież zrozumieć.

 

Rozum jest obszernym terminem. Zgodnie z dobrą

 

Edmund Husserl

38 

starą definicją człowiek jest rozumną istotą  żywą i w tym 

szerokim sensie również  Papuas  jest  człowiekiem, a nie 

zwierzęciem. Ma on swoje cele i działa z namysłem, roz-

ważając różne praktyczne możliwości. Wyrosłe stąd dzieła i 

metody przechodzą do tradycji i zawsze dadzą się zrozumieć 

w swej racjonalności. Ale tak jak człowiek, a nawet i 

Papuas, reprezentuje nowy szczebel w rozwoju istot ży-

wych, mianowicie w odniesieniu do zwierzęcia, tak też w 

rozwoju człowieka i jego rozumu nowym szczeblem jest 

rozum filozoficzny. Ten szczebel ludzkiej egzystencji, 

szczebel idealnych norm obliczonych na idealne zadania, 

szczebel egzystencji sub specie aeterni, możliwy jest jednak 

tylko w absolutnej uniwersalności, właśnie tej, która z 

góry zawarta jest w idei filozofii. Wprawdzie uniwersalna 

filozofia wraz ze wszystkimi naukami stanowi tylko cząst-

kowy przejaw kultury europejskiej, ale sensem wszystkich 

moich wywodów jest to, że część ta jest, by tak rzec, 

funkcjonującym mózgiem, od którego normalnego funk-

cjonowania zależna jest rzetelna, zdrowa duchowość euro-

pejska. Bycie człowiekiem na wyższym szczeblu człowie-

czeństwa albo rozumu wymaga zatem autentycznej filozofii.

 

Ale tu właśnie tkwi niebezpieczeństwo! „Filozofia" -

musimy tu przecież odróżnić filozofię jako historyczny fakt 

związany z pewną epoką oraz filozofię jako ideę, ideę 

nieskończonego zadania. Wszelka historycznie rzeczywista 

filozofia jest mniej lub bardziej pomyślną próbą urzeczy-

wistnienia przewodniej idei nieskończoności, a nawet 

ogółu prawd. Ideały praktyczne, wypatrzone jako wieczne 

bieguny, od których w ciągu całego  życia nie można zbo-

czyć, by tego nie pożałować, by nie sprzeniewierzyć się 

sobie i tym samym siebie nie unieszczęśliwić,  żadną miarą 

nie są w tym widzeniu jasne i określone; raczej są antycy-

powane w wieloznacznej ogólności. Określenie dokonuje 

się dopiero w konkretnym zastosowaniu i co najmniej

 

background image

 

Edmund Husserl 

względnie pomyślnym działaniu. Grozi tu stale popadanie w 
jednostronność i przedwczesne zadowolenie, które mszczą 
się w pojawiających się potem sprzecznościach. Stąd też 
kontrast między wielkimi roszczeniami systemów 
filozoficznych, które nie dają się przecież ze sobą pogodzić. 
Do tego dochodzi konieczność specjalizacji, będąca no-
wym niebezpieczeństwem.

 

Tak więc jednostronna racjonalność zawsze może stać się 

ziem. Można również powiedzieć: do istoty rozumu należy 
to,  że filozofowie początkowo mogą rozumieć i 
opracowywać swe nieskończone zadanie tylko w absolutnie 
koniecznej jednostronności. Samo w sobie nie jest to by-
najmniej opaczne, nie ma w tym żadnego błędu, lecz, jak 
powiedziałem, prosta i konieczna droga filozofii najpierw 
pozwala jej ogarnąć tylko jedną stronę zadania i zrazu nie 
dostrzega ona, że całe nieskończone zadanie teoretycznego 
poznania ogółu bytu ma inne jeszcze strony. Dopiero gdy w 
niejasnościach i sprzecznościach ujawniają się niedostatki, stają 
się one motywem do przeprowadzenia uniwersalnego namysłu. 
Filozof zatem zawsze musi dążyć do opanowania prawdziwego 
i pełnego sensu filozofii, jej wszystkich horyzontów 
nieskończoności.  Żadna linia poznania, żadna pojedyncza 
prawda nie może zostać wyizolowana i zabsolutyzowana. 
Tylko w tej najwyższej samoświadomości, która sama staje się 
jedną z gałęzi nieskończonego zadania, filozofia może 
spełnić swą funkcję teleologiczną w odniesieniu do siebie 
samej, a przez to i w odniesieniu do autentycznego 
człowieczeństwa. A to, że tak jest, także i to przynależy znów 
do dziedziny poznawczej filozofii na szczeblu najwyższego 
samopoznania. Tylko dzięki tej stałej refleksyjności filozofia 
może być poznaniem uniwersalnym.

 

Powiedziałem: droga filozofii wiedzie przez naiwność. 

Oto właśnie miejsce krytyki tak wysoko cenionego dziś 
irracjonalizmu, czyli miejsce, gdzie można obnażyć całą

 

 

 

Kryzys europejskiego człowieczeństwa... 

naiwność tego racjonalizmu, który uchodzi za filozoficzną 

racjonalność po prostu, a z pewnością charakteryzuje filo-

zofię epoki nowożytnej od czasów Renesansu i sam siebie 

uważa za racjonalizm rzeczywisty, a więc uniwersalny. W 

tej nieuniknionej jako początek naiwności tkwią więc 

wszystkie nauki, także i te, których rozwój zapoczątko-

wany został w starożytności. Mówiąc dokładniej: najbar-

dziej ogólną nazwą tej naiwności  jest  o b i e k t y w i z m ,  

przybierający postać różnych typów naturalizmu, naturali-

zacji ducha. Stare i nowe filozofie były i nadal są naiwnie 

obiektywistyczne.  Tutaj jednak należy oddać sprawiedli-

wość zapoczątkowanemu przez Kanta idealizmowi niemie-

ckiemu i dodać,  że starał się on żarliwie przezwyciężyć tę 

dotkliwie już wtedy odczuwaną naiwność, choć przecież 

nie był w stanie osiągnąć poziomu wyższej refleksyjności, 

decydującego o nowej postaci filozofii i o europejskim czł 

o wieczeństwie.

 

Tylko ogólnikowo mogę przybliżyć zrozumienie po-

wyższych słów. Człowiek naturalny (przyjmijmy, człowiek 

okresu przedfilozoficznego) kieruje się we wszystkich 

swych troskach i czynach ku światu. Polem jego życia i 

działania jest rozpościerający się wokół niego w czasie i w 

przestrzeni  świat otaczający, do którego zalicza  on również 

siebie samego. To wszystko zostaje zachowane w na-

stawieniu teoretycznym, które pierwotnie musi być nasta-

wieniem niezaangażowanego obserwatora świata - świata 

ulegającego przy tym demitologizacji. Filozofia widzi w 

świecie uniwersum bytów, a świat sam staje się  światem 

obiektywnym, w przeciwieństwie do przedstawień  świata, 

różnych dla różnych narodów i pojedynczych podmiotów, 

prawda staje się więc prawdą obiektywną. Tak oto filozofia 

zaczyna jako kosmologia, pierwotnie kieruje swe teorety-

czne zainteresowanie ku materialnej przyrodzie - co zdaje 

się oczywiste, gdyż wszystko, co dane jest w czasoprze-

strzeni, zawsze ma, przynajmniej w swej podbudowie, ma-

 

41

background image

 

Kryzys europejskiego człowieczeństwa... 

 

 

terialną formę istnienia. Ludzie, zwierzęta nie są tylko 
bryłami materialnymi, lecz oglądane jako elementy otaczającego 
świata przejawiają się jako coś istniejącego materialnie, a więc 
jako [rzeczy] realne włączone do uniwersalnej 
czasoprzestrzeni. Tak też wszystkim procesom psychicznym 
zawsze związanym z jakimś Ja - doświadczaniu, myśleniu, 
chceniu - przysługuje pewna obiektywność. Życie wspólnot - 
rodzin, narodów itp. - zdaje się zatem sprowadzać tutaj do 
życia poszczególnych jednostek [rozumianych] jako obiekty 
psychofizyczne; duchowe powiązanie na mocy 
przyczynowości psychofizycznej nie wymaga ciągłości czysto 
duchowej, wszędzie wkracza fizyczna przyroda.

 

Na pewno tok rozwoju historycznego jest wstępnie wy-

znaczony przez to nastawienie na otaczający  świat. Już 

pobieżne spojrzenie na materialne ciała zastawane w ota-

czającym  świecie pokazuje, że przyroda jest homogeniczną, 

wszechpowiązaną całością,  że jest, by tak rzec, światem dla 

siebie, otoczonym homogeniczną przestrzenią, podzielonym 

na poszczególne rzeczy, równe sobie jako res exten-sac 

wzajemnie określające się  przyczynowo.  Bardzo szybko 

następuje pierwszy i największy krok na drodze odkryć: 

przezwyciężenie skończoności przyrody pomyślanej jako 

obiektywnie istniejąca w sobie, skończoności mimo 

otwartej niezakończoności. Zostaje odkryta nieskończoność, 

najpierw w formie idealizacji wielkości, miar, liczb, figur, 

prostych, biegunów, powierzchni itd. Przyroda, przestrzeń, 

czas stają się w nieskończoność  idealiter  rozciągłe i w 

nieskończoność  idealiter  podzielne. Ze sztuki mierzenia 

powstaje geometria, ze sztuki liczenia arytmetyka, z 

codziennej mechaniki mechanika matematyczna itd. 

Naoczna przyroda i świat przekształcają się, choć nikt nie 

wyraża tego explitice w hipotezach, w świat matematyczny, w 

świat matematycznego przyrodoznawstwa. Starożytność była 

tu pierwsza i wraz z jej matematyką po raz pierwszy

 

Edmund Husserl

 

dokonało się odkrycie nieskończonych ideałów i nieskoń-

czonych zadań. Dla nauki we wszystkich późniejszych epo-

kach stało się to gwiazdą przewodnią.

 

Jak ten oszałamiający sukces odkrycia fizycznej nies-

kończoności oddziałał na naukowe opanowanie sfery du-

chowej? W nastawieniu na otaczający świat, ciągle mającym 

charakter obiekty wisty czny, wszystko, co duchowe, 

przejawiało się tak, jakby było nałożone na fizyczną ciele-

sność. Tak więc przeniesienie przyrodniczego sposobu my-

ślenia narzucało się samo. Dlatego już w początkach filozofii 

odnajdujemy demokrytejski materializm i determi-nizm. 

Ale przecież największe umysły wzdragały się przed tym. Od 

Sokratesa człowiek w swym specyficznym czło-

wieczeństwie, jako osoba, staje się tematem - człowiek w 

duchowym  życiu wspólnotowym. Nadal pozostaje włą-

czony do obiektywnego świata,.ale już dla Platona i Ary-

stotelesa staje się on wielkim tematem. Daje się tu wyczuć 

osobliwe pęknięcie: człowiek należy do uniwersum obiek-

tywnych faktów, ale jako osoby, jako Ja ludzie mają cele, 

dążenia, mają normy tradycji, normy prawdy - wieczne 

normy. I jeśli w starożytności rozwój ten w końcu osłabł, to 

przecież się nie zakończył. Dokonajmy przeskoku do tzw. 

czasów nowożytnych. Z płomiennym zapałem zostaje podjęte 

na nowo nieskończone zadanie matematycznego poznania 

przyrody i w ogóle poznania świata. Olbrzymie sukcesy 

poznania przyrody winny teraz przypaść w udziale także 

poznaniu ducha. Rozum dowiódł swej siły w przyrodzie. 

„Tak jak istnieje tylko jedno słońce, które zarazem oświetla 

i ogrzewa, tak też rozum jest jeden" (Kartezjusz). Metoda 

nauk przyrodniczych musi dać również klucz do tajemnic 

ducha. Duch istnieje realnie, obiektywnie w świecie, i jako 

taki ufundowany jest w cielesności. Dlatego też od razu 

zaczyna  dominować dualistyczne ujęcie  świata, w postaci 

ujęcia psychofizycznego. Ta sama przyczynowość, tylko 

rozszczepiona na dwoje, ogarnia jeden świat, sens

 

43

42 

background image

 

Edmund Husserl 

racjonalnego wyjaśniania jest wszędzie ten sam, ale przecież 

tak,  że wszelkie wyjaśnianie ze sfery ducha, jeśli ma być 

jedyne, a tym samym uniwersalnie filozoficzne, prowadzi do 

sfery fizycznej. Niemożliwe jest czyste i zupełne wyjaśniające 

badanie ducha, niemożliwa jest czysto imma-nentystyczna 

psychologia, która wychodząc od Ja, od przeżywanych przez 

siebie samego treści psychicznych, docierałaby do psychiki 

obcej. Trzeba pójść drogą zewnętrzną, drogą fizyki i chemii. 

Wszystkie tak chętnie używane zwroty o duchu wspólnoty, o 

woli narodu, o idealnych, politycznych celach narodów itp. są 

romantyką, mitologią wyrosłą z analogicznego przeniesienia 

pojęć, które swój właściwy sens mają tylko w sferze 

pojedynczych osób. Na pytanie o źródło wszystkich trudności 

trzeba teraz odpowiedzieć: cały ten obiektywizm albo 

psychofizyczne ujęcie  świata, choć pozornie oczywiste, są 

naiwnie jednostronne, a same nie potrafią tego zrozumieć. 

Realność ducha jako rzekomego realnego dodatku do ciał 

materialnych, jego rzekomo czasoprzestrzenny byt w obrębie 

przyrody, jest

 

niedorzecznością.

 

Ale teraz, ze względu na nasz problem kryzysu, trzeba 

pokazać, jak to się stało, że dumna przez stulecia ze swych 
praktycznych i teoretycznych sukcesów „nowożytność" w 
końcu popada w rosnące niezadowolenie z siebie, a swe 
położenie musi odczuwać jako wręcz nad wyraz trudne. 
Trudności nawiedzają wszystkie nauki ostatecznie jako 
trudności metody. Ale nasza europejska trudność, nawet 
jeśli nie jest powszechnie rozumiana, jest trudnością po-
wszechną.

 

Jedynym  źródłem tych problemów jest naiwność nauki 

obiekty wistyczne j, która to, co nazywa obiektywnym świa-

tem, uważa za uniwersum wszystkich bytów, nie bacząc 

na to, że sama tworząca naukę subiektywność nie może 

dojść swych praw w żadnej nauce obiektywnej. Dla kogoś 

wychowanego w duchu nauk przyrodniczych jest oczywi-

 

 

 

Kryzys europejskiego człowieczeństwa... 

45

ste, że trzeba wykluczyć wszystko, co ma charakter tylko 

subiektywny i że metoda nauk przyrodniczych, występując w 

subiektywnych sposobach przedstawiania, sama określa 

obiektywnie. Dlatego również w sferze psychicznej szuka 

on prawdy obiektywnej. Przyjmuje przy tym, że to, co 

fizyk wyklucza jako subiektywne, w psychologii trzeba 

właśnie przebadać jako psychiczne, oczywiście w psycho-

logii psychofizycznej. Lecz badacz przyrody nie uświadamia 

sobie,  że stałym fundamentem jego subiektywnej przecież 

pracy myślowej jest otaczający go świat, w którym żyje, 

że stale jest on założony jako życiodajna gleba, jako pole 

pracy - jedyne pole, na którym jego pytania, jego metody 

myślenia mają sens. I gdzie teraz jest krytyka i 

wyjaśnienie tej olbrzymiej części metody, która od naocz-

nego  świata otaczającego prowadzi do idealizacji matema-

tycznych i do interpretacji tego świata jako bytu obiekty-

wnego? Przewroty Einsteina dotyczą wzorów, w które uj-

muje się zidealizowaną i naiwnie zobiektywizowanąp/iys/.?. 

Ale o tym, jak wzory w ogóle, jak matematyczna obiekty-

wizacja w ogóle nabiera sensu na podłożu życia i naocznego 

świata otaczającego, o tym nie dowiadujemy się nic - dla-

tego właśnie Einstein wcale nie reformuje tego czasu i tej 

przestrzeni, w których rozgrywa się nasze żywe życie.

 

Matematyczne przyrodoznawstwo jest cudowną tech-

niką dokonywania indukcji o takiej efektywności i o takim 

prawdopodobieństwie, dokładności i wyliczalności, o ja-

kich przedtem nikt nawet nie miał pojęcia. Co się jednak 

tyczy racjonalności jego metod i teorii, to jest ona całko-

wicie relatywna. Zakłada taki zespół fundamentalnych 

przesłanek, który sam zupełnie pozbawiony jest rzeczywistej 

racjonalności. Ponieważ zaś nauka w swej tematyce 

zapomina o naocznym świecie otaczającym, o tym świecie 

subiektywnym jedynie, zapomina również o pracującym 

nad nią podmiocie i naukowiec sam nigdy nie staje się dla 

niej tematem. (Z tego więc punktu widzenia racjonalność

 

background image

 

Kryzys europejskiego człowieczeństwa...

 

47

Edmund Husserl

 

nauk  ścisłych stoi na równi z racjonalnością egipskich pi-
ramid.)

 

Faktem jest, że już od Kanta dysponujemy niezależną teorią 

poznania, która ze swymi roszczeniami do właściwej naukom 

przyrodniczym  ścisłości chce być podstawową ogólną 

nauką o duchu. Ale nasza nadzieja na rzeczywistą 

racjonalność, tj. na rzeczywistą naoczną zrozumiałość, jak 

zwykle zawodzi. Psychologowie wcale nie zauważają,  że w 

tematyce swej nie docierają ani do siebie samych jako 

twórców tej nauki, ani też do otaczającego ich świata, w 

którym żyją. Nie zauważają, że z konieczności zakładają już z 

góry siebie samych jako ludzi żyjących we wspólnocie w 

otaczającym ich świecie i w czasie historycznym; [czynią to 

założenie] już przez to, że zmierzają do prawdy samej w 

sobie jako do prawdy ważnej dla każdego w ogóle. Z 

powodu tego obiektywizmu dusza, która przecież zawsze jest 

jakimś działającym i doznającym Ja, nie może wcale stać się 

tematem psychologii w przysługującym jej z istoty sensie. 

Psychologia może obiektywizować przeżycia wartościujące i 

przeżycia wolitywne, wiążąc je z fizykalnie pojmowanymi 

żywymi ciałami, może badać je indukcyjnie, ale czy można 

robić to także z celami, wartościami, normami, czy może 

uczynić tematem rozum, choćby jako „dyspozycję"? Całkiem 

przeoczono,  że obiektywizm jako rzetelne osiągnięcie 

badacza kierującego się prawdziwymi normami zakłada 

właśnie te normy, że nie może on przeto być wywiedziony z 

faktów, gdyż fakty te są tu już pomyślane jako prawdy, a nie 

jako urojenia. Oczywiście, te wszystkie trudności dały się już 

odczuć, dlatego też rozgorzał spór o psychologizm. Ale 

odrzucając psychologiczne uzasadnienie norm, przede 

wszystkim norm prawdy samej w sobie, nie osiąga się jeszcze 

niczego. Poczucie konieczności reformy całej nowożytnej 

psychologii staje się coraz bardziej powszechne, ale jeszcze nie 

rozumie się,  że zawiodła ona właśnie przez swój 

obiektywizm, że w ogóle nie

 

46 

dociera ona do własnej istoty ducha, że dokonywana przez 

nią izolacja obiektywnie pomyślanej duszy i psychofizy-

czna dezinterpretacja bycia-we-wspólnocie są czymś zgoła 

opacznym. Z pewnością jej praca nie była daremna, psy-

chologia odkryła wiele również praktycznie wartościo-

wych, empirycznych reguł. Ale jest ona rzeczywistą psy-

chologią w równie małym stopniu, jak statystyka przekonań 

moralnych z jej nie mniej wartościowymi poznaniami jest 

rzeczywistą nauką o moralności.

 

W naszych czasach wszędzie ujawnia się paląca po-

trzeba zrozumienia ducha i już prawie nie do zniesienia 

stała się niejasność metodycznego i rzeczowego stosunku 

między naukami przyrodniczymi a humanistycznymi. Dil-

they, jeden z największych uczonych w naukach humani-

stycznych, poświęcił całą energię swego życia wyjaśnieniu 

stosunku przyrody i ducha, wyjaśnieniu dzieła  (Leistung) 

psychologii psychofizycznej, którą, jak sądził, należałoby 

uzupełnić nową psychologią, opisową i analityczną. Wysiłki 

Windelbanda i Rickerta nie przyniosły, niestety, upra-

gnionego wglądu. Również oni pozostają, jak wszyscy, w 

okowach obiektywizmu, a cóż tu mówić o nowych reforma-

torach psychologii, wierzących,  że wszystkiemu winien jest 

panujący od dawna przesąd atomizmu i że wraz z psycho-

logią holistyczną nadejdą nowe czasy. Żadna poprawa nie 

będzie tu jednak możliwa, dopóki nie przejrzy się całej 

naiwności obiektywizmu, który wyrósł z naturalnego na-

stawienia na otaczający  świat, i dopóki nie utoruje sobie 

drogi poznanie, że opaczne jest dualistyczne ujęcie świata, w 

którym przyroda i duch uchodzą za realności mające taki 

sam sens, choć przyczynowo nadbudowane jedna nad drugą. 

Z całą powagą twierdzę: nigdy nie istniała i nigdy nie 

będzie istniała obiektywna nauka o duchu, obiektywna teoria 

psychiki - obiektywna w tym sensie, że przyznawałaby 

duszom i wspólnotom osobowym istnienie w formach 

czasoprzestrzeni.

 

background image

 

Kryzys europejskiego człowieczeństwa... 

 

 

D u c h ,   a  n a w e t   t y l k o   d uc h ,  i s t n i e j e   w  sobi e 

s a m y m   i  d l a   s i e bi e  samego,  j e s t   s a m o d z i e l n y   i 

w  t e j     s a m o d z i e l n o ś c i   i  t y l k o   w  n i e j     m o ż e   b y ć  

p o t r a k t o w a n y   n a p r a w d ę   r a c j o n a l n i e ,   nap r a w d ę  

i  od  p o d s t a w   n a u k o w o .   Co  się natomiast tyczy 

przyrody w jej przyrodoznawczej prawdzie, jest ona tylko 

pozornie samodzielna i tylko pozornie poznawana jest 

racjonalnie i dla siebie w naukach przyrodniczych. 

Albowiem prawdziwa przyroda we właściwym jej sensie, w 

sensie nauk przyrodniczych, jest wytworem badającego 

przyrodę ducha, zakłada zatem już naukę o duchu. Duch z 

istoty swej zdolny jest do tego, by dokonywać samopo-

znania, a jako duch naukowy - samopoznania naukowego, i to 

w sposób powtarzalny. Tylko w czystym poznaniu 

humanistycznym naukowiec wolny jest od zarzutu skrywania 

przed sobą swej własnej działalności. Dlatego też opaczna jest 

walka humanistyki o równouprawnienie z przyro-

doznawstwem. O ile uznaje ona obiektywność przyrodoz-

nawstwa za samodzielność, sama popada w obiektywizm, ale 

tej humanistyce, która faktycznie istnieje, podzielonej na 

różnorakie dyscypliny, brak jest racjonalności ostatecznej, 

rzeczywistej, takiej, która możliwa jest tylko dzięki 

światopoglądowi duchowemu. Ten występujący po obu 

stronach brak rzetelnej racjonalności jest źródłem dziś już 

nieznośnego dla człowieka braku jasności co do własnej 

egzystencji i własnych nieskończonych zadań. Wszystkie te 

zadania są nierozerwalnie zjednoczone w jednym: D u c h  

b ę d z i e   m ó g ł   u c z y n i ć   s o b i e   z a d o ś ć  dop i e r o  

w t e d y ,   g d y   p r z e s t a n i e   n a i w n i e   z w r a c a ć   s i ę na 

z e w n ą t r z ,   p o w r ó c i   do  s i e b i e   s a m e g o   i  t y l k o  

p r z y   s ob i e  s a m y m   p o z o s t a n i e .

 

Jak jednak doszło do początku takiej autorefleksji? 

Początek dopóty nie był możliwy, dopóki teren opanowany 

był przez sensualizm, albo lepiej, przez psychologizm da-

nych, przez psychologię tabula rasa. Dopiero gdy Brentano

 

Edmund Husserl

49

48 

zaczai  domagać się psychologii jako nauki o przeżyciach 

intencjonalnych, pojawił się impuls, który mógł poprowadzić 

dalej, jakkolwiek sam Brentano nie przezwyciężył jeszcze 

obiektywizmu i psychologicznego naturalizmu. 

Wypracowanie rzeczywistej metody uchwytywania podsta-

wowej istoty ducha w jego intencjonalnościach i konsek-

wentnego rozbudowywania w nieskończoność analizy ducha 

doprowadziło do transcendentalnej fenomenologii. 

Przezwycięża ona obiektywizm naturalistyczny i w ogóle 

każdy obiektywizm w jedyny możliwy sposób, a mianowicie 

przez to, że filozofujący punktem wyjścia czyni swe Ja, 

rozpatrywane wyłącznie w jego funkcji uznawania tego 

wszystkiego, co ma dlań moc obowiązującą, i poddaje to 

czysto teoretycznej obserwacji. W tym nastawieniu udało 

się zbudować absolutnie samodzielną naukę o duchu w 

formie konsekwentnego samozrozumienia i zrozumienia 

świata jako dokonania duchowego. Duch nie jest tutaj 

duchem w przyrodzie albo obok niej, lecz to przyroda 

sama przeniesiona zostaje do sfery ducha. Także Ja nie jest 

już teraz izolowaną rzeczą obok innych podobnych rzeczy 

w danym z góry świecie; w ogóle traktowane poważnie 

zewnętrzne istnienie obok siebie podmiotowych osób 

ustępuje na rzecz wewnętrznego splecenia i wzajemnego 

bycia dla siebie.

 

O tym wszystkim nie sposób tu mówić,  żaden wykład 

tego nie wyczerpie. Mam nadzieję,  że pokazałem, iż nie 

odnawiam tu starego racjonalizmu, będącego niedorzecz-

nym naturalizmem, w ogóle niezdolnym do uchwycenia 

najżywiej nas obchodzących problemów ducha. Ratio,  

której teraz jest mowa, nie jest niczym innym jak rzeczy-

wiście uniwersalnym i rzeczywiście radykalnym samozro-

zumieniem ducha w formie uniwersalnej, odpowiedzialnej 

nauki, uprawianej w zupełnie nowym modus naukowości, w 

którym jest miejsce dla wszelkich dających się pomyśleć 

pytań, pytań o byt i pytań o normę, pytań o tak zwaną

 

background image

 

Edmund Husserl 

egzystencję. Jestem przekonany, że intencjonalna fenomenologia 

po raz pierwszy uczyniła ducha jako takiego polem 

systematycznego doświadczenia i nauki, a przez to spowodowała 

całkowite przestawienie zadania poznania. Uniwersalność 

ducha absolutnego obejmuje wszelki byt w absolutnej 

historyczności, do której przyroda włącza się jako dzieło ducha. 

Dopiero intencjonalna, i to transcendentalna fenomenologia 

przyniosła  światło - dzięki swemu punktowi wyjścia i dzięki 

swym metodom. Dopiero dzięki niej można zrozumieć, i to w 

najgłębszych podstawach, czym jest naturalistyczny 

obiektywizm, a w szczególności to, że psychologia, właśnie z 

powodu swego naturalizmu, w ogóle nie mogła napotkać 

problemu sprawczości - radykalnego i właściwego problemu 

życia duchowego.

 

III

 

Podsumujmy teraz nasze wywody: dokumentujący się w 

niezliczonych symptomach rozkładu  życia „kryzys euro-

pejskiego sposobu istnienia", o którym tak powszechnie się 

dziś rozprawia, nie jest wcale ciemnym zrządzeniem losu, 

nie jest nieprzeniknionym fatum, lecz staje się zrozumiały i 

przejrzysty na tle dającej się filozoficznie odsłonić 

t e l e o l o g i i   d z i e j ó w   E u r o p y .   Założeniem tego zro-

zumienia jest jednak to, że najpierw uchwycony zostanie 

fenomen „Europa" w swym centralnym rdzeniu istotnoś-

ciowym. By pojąć całe zwyrodnienie obecnego „kryzysu", 

trzeba było wypracować  p o j ę c i e  „Europa" jako hi-

s t o r y c z n ą  teleologię   n i e s k o ń c z o n y c h   celów 

r o z u m u ,   trzeba  było pokazać, jak europejski „świat" 

narodził się z idei rozumu, tzn. z ducha filozofii. Można 

było wtedy wyraźnie zobaczyć  „kryzys"  jako  p o z o r n e  

f i a s k o  r a c j o n a l i z m u .  Podstawy tego niepowodzenia 

racjonalnej kultury nie leżą jednak - jak powiedziano -

 

 

 

Kryzys europejskiego czlowieczeństwa... 

w istocie samego racjonalizmu, lecz tylko w jego uze-

wnętrznieniu, w uwikłaniu się w „naturalizm" i „obiekty-

wizm".

 

Istnieją tylko dwa wyjścia z kryzysu europejskiego spo-

sobu istnienia: upadek Europy przez wyobcowanie ze 

swego własnego racjonalnego sensu życiowego, popadniecie 

we wrogość wobec ducha i barbarzyństwo, albo też 

odrodzenie Europy z ducha filozofii przez heroizm rozumu 

przezwyciężającego ostatecznie naturalizm. Największym 

niebezpieczeństwem dla Europy jest zmęczenie. Jeżeli 

jako „dobrzy Europejczycy" będziemy walczyć z tym nie-

bezpieczeństwem nad niebezpieczeństwami z takim mę-

stwem, które nie lęka się również walki nieskończonej, to 

wtedy z niszczącego pożaru niewiary, z wezbranego ognia 

zwątpienia w ogólnoludzkie posłannictwo Zachodu, z po-

piołów wielkiego zmęczenia powstanie Feniks nowego 

uduchowienia i skierowania życia ku wnętrzu, jako rękojmia 

wielkiej i odległej przyszłości człowieka, gdyż tylko duch 

jest nieśmiertelny.

 

51

background image

 

DODATKI

 

background image

 

NAUKA 

RZECZACH REALNYCH A IDEALIZACJA

.

 

MATEMATYZACJA PRZYRODY

 

Nauka powstała z filozofii greckiej wraz z odkryciem 

idei oraz poprzez idee określającej  ścisłej nauki. Doprowa-

dziła do wykształcenia się czystej matematyki jako czystej 

nauki o ideach, nauki o możliwych przedmiotach w ogóle 

jako określonych przez idee. Stanął przed nią problem 

tego, co istnieje, jako istniejącego w sobie samym czegoś 

realnego, istniejącego w sobie samym wobec różnorodności 

subiektywnych sposobów dania każdorazowego podmiotu 

poznającego; pytanie o przepływ stającego się bytu oraz o 

warunki możliwości identyczności bytu w jego stawaniu 

się, określalności czegoś istniejącego realnie jako 

określalności ciągłego szeregu naocznego poprzez mate-

matyzację kontinuów. Wszystko to zaś niezależnie od przy-

padkowej subiektywności, co zrazu znaczyło niezależnie 

od przypadkowości aktualnej zmysłowości.

 

Konieczność rozwiązania tych problemów w toku roz-

woju doprowadziła  do  w y k s z t a ł c e n i a   się  l o g i k i  

b y t u   j a k o   l ogi ki   r e a l n o ś c i ,  zrazu mianowicie real-

ności przyrodniczej, oraz logiki apof antyczne j jako formalnej 

logiki określania predykatywnego.

 

Co się tyczy tej ostatniej, to ma ona do czynienia z tym, 

co w ogóle istnieje, jako z identycznymi substratamjL 

identycznych określeń; następnie ma ona do czynienia z 

różnorodnością form sądzenia i form substratów jako okre-

 

background image

 

Nauka o rzeczach realnych a idealizacja

 

 

 

sianych oraz z formami predykatów w określaniu i z nale-
żącymi do określania możliwościami określania hipotetycz-
nego, dysjunktywnego, z odmianami modalnymi itd. Coś 
identycznego jest korelatem identyfikowania, określanie 
jest sądzeniem, coś określonego jako takie jest korelatem

 

sądzenia.

 

Tutaj należą także normy możliwych sądów, które mają móc 

być prawdami, jako normy możliwych dróg wywodzenia przez 
wnioskowanie, wynikania prawd z prawd (pośredniego 
wytwarzania prawd) względnie osiągania prawd hi-
potetycznych z hipotetycznie przyjmowanych przesłanek 
(prawd przyjmowanych na próbę, hipotez); następnie ro-
zważanie form myśli, form możliwych wytworów myślowych, 
możliwych form sposobów wytwarzania lub myśli o 
wytwarzaniu w drodze wynikania oraz krytyka myśli stosownie 
do możliwych form myśli prawdziwych; również problem 
identyczności .„przedmiotu", tego, co „domniemane", w 
przechodzeniu do oczywistości. W oczywistości zaś ogólnie 
poznawane są konieczności należące do możliwego utrzymania 
identyczności, podczas gdy to, co identyczne, podlega tylko 
tym zmianom, które utrzymują jego identyczność. 
Dochodzimy tu do identyczności form myśli przenikających 
wszystkie określenia, które nie zrywają jeszcze identyczności 
określanych przedmiotów.

 

Przeciw pierwszym zalążkom rozwoju nauki występuje 

sceptyczna krytyka nauki i wszelkich praktycznych norm 
pretendujących do obiektywnej ważności. Reakcją jest so-
kratejskie odwołanie się do oczywistości, mianowicie uja-
śnianie sobie na przykładach pól czystych możliwości, swo-
bodne przebieganie odmian zachowujące identyczność 
sensu, identyczność przedmiotu jako substratu określania, 
oraz pozwalające dostrzec tę identyczność. Temu przebie-
ganiu odmian przeciwstawia się inne, zrywające identycz-
ność. Przebieganie odmian dokonuje się w przejściu do 
dziedziny czystego „w ogóle", do ogólnych form możliwo-

 

Edmund Husserl

57

56 

ści oraz do przynależnych tu istotowych możliwości i isto-
towych niemożliwości. Stąd wyrastają normatywne pojęcia 
dobra, piękna, prawdziwie dobrego polityka, rzetelnego 
sędziego, prawdziwego honoru, prawdziwej dzielności i 
sprawiedliwości, a także podstawowe pojęcia samej krytyki: 
prawo, bezprawie, prawdziwy, fałszywy itp.

 

Tak oto sceptycyzm zmusza nas do krytyki krytyki scep-

tycznej , ponieważ zaś krytyka ta w ogólności dotyczy mo-
żliwości prawdy i poznawalnego bytu, przymusza ona do 
radykalnego rozważenia warunków możliwej prawdy i mo-
żliwego bytu oraz do uznania, że prawdę i byt zapewnić 
sobie możemy nie przy pomocy niejasnego myślenia i mó-
wienia, lecz tylko przy pomocy oczywistości, myślenia 
ukierunkowanego na dokonujące się w oczywistości wykazanie 
możliwego bytu. Nie wolno mi pozwalać sobie na pustą 
gadaninę, nie wolno mi zdawać się na nieostre pojęcia tradycji 
i osady pasywnie tworzących się residuów doświadczeń, 
analogii itd., lecz w samodzielnym myśleniu muszę czerpać 
me pojęcia z czystej intuicji, wtedy zaś zyskuję czyste 
prawdy, powołane do tego, by stanowić normę. Każda 
prawda zaczerpnięta z czystej oczywistości jest rzetelną 
prawdą i jest normą. Z drugiej strony nie musi ona 
bynajmniej sama zawierać w sobie pojęcia normy, tzn. 
żadnej z wielorakich postaci „rzetelnie", „słusznie", które 
same, ujęte myślowo, prowadzą do pojęć i predykatywnych 
wypowiedzi o rzetelności i o prawdziwości; wypowiedzi te 
same muszą być zaczerpnięte z oczywistości, same muszą być 
prawdziwe, a mogą być fałszywe.

 

Nauka nie jest naiwnym poznaniem wiedzionym zain-

teresowaniem teoretycznym, lecz odtąd do jej istoty należy 
pewna krytyka - krytyka zasadnicza, krytyka uprawoma-
cniająca na podstawie „zasad" każdy krok poznawczego 
działania, na każdym kroku wprowadzająca świadomość, że 
w ogóle krok o takiej formie jest z konieczności słuszny, że 
tak oto droga poznawczego uzasadniania, przechodzę-

 

background image

 

Nauka o rzeczach realnych a idealizacja

 

 

 

nią od tego, co uzasadnia do tego, co przezeń uzasadniane, 
jest drogą  słuszną i zmierzającą do celu, a tym samym, że 
poznanie jest poznaniem rzetelnym, że poznany byt nie jest 
tylko bytem domniemanym, lecz w ścisłym sensie poznanym, 
prawdziwym bytem samym, wykazującym w poznaniu swe 
uprawnienie. Najpierw dotyczy to tylko poznania aktualnego, 
którego postęp przeniknięty jest przez oczywistość. Nauka 
jednakże posługuje się wynikami poznawczymi osiągniętymi 
we wcześniejszych poznaniach. Wprowadzana przez nią 
świadomość normy oznacza wtedy odsyłającą do 
wcześniejszego uzasadnienia świadomość realnej zdolności 
powtórzenia uzasadnienia, sprowadzenia przeświadczenia o 
prawomocności do jego źródła i ponownego 
uprawomocnienia go.

 

Co dala tu epoka starożytna i ku czemu utorowała w 

ten sposób drogę? Po części zalążkowe rudymenty i impulsy, 
po części fragmenty rzeczywiście zapoczątkowanej nauki.

 

Droga, którą wskazała, jest drogą wykształcenia takiej 

oto naczelnej zasady oczywistości ogólnej i zasadniczej:

 

W wyniku doświadczenia jednostkowego, doświadczenia 

indywidualnego konkretnego bytu (Daseins) nie otrzymujemy 
wypowiedzi, którą można by obiektywnie uprawomocnić. 
Jak jednakże mogą wtedy w ogóle obowiązywać 
jednostkowe sądy o faktach? Jak w ogóle d o ś w i a d c z a n y  
świat może naprawdę być? Byt okazuje się idealnym 
biegunem wobec „nieskończoności" oczywistości pre-
sumptywnych, związanych z danymi w sposób oczywisty 
odcieniami sensu („stronami", przejawami), w których 
przybiera różne odcienie oczywiście to samo, lecz w każdym 
skończonym odcinku jest tylko presumptywnie, choć jest to 
presumpcja uprawniona

1

. Realna prawda jest kore-

 

1

 Lecz tutaj wciąż ma się na uwadze tylko przyrodę, a przy tym w 

odniesieniu do świata jako fundamentalną zakłada się taką ideę realności, 

Edmund Husserl

59

58 

latem realnego bytu, i tak jak realny byt jest nieskończenie 

odległą ideą, ideą bieguna systematycznych nieskończoności 

przejawów, „doświadczeń" w stale prawomocnej pre-

sumpcji, tak też i realna prawda jest nieskończenie odległą 

ideą, tym, co identyczne w zgodności sądów doświadcze-

niowych; w każdym z nich prawda „przejawia się", jest 

prawomocnie subiektywnie dana. Nieskończenie odległą 

ideę można  a priori określić zgodnie z czystą formą ogól-

ności zawierającą w sobie wszystkie możliwości, i stosownie 

do niej na podstawie skończonego, zamkniętego cało-

ściowego doświadczenia (tzn. na podstawie jego względnie 

„zamkniętego przejawu", na podstawie tego, co w sensie 

zmysłowych  rzeczy  określone, na podstawie zmysłowych 

predykatów doświadczeniowych) można skonstruować an-

tycypację odpowiedniej tkwiącej w niej idei postulowanej 

przez to doświadczenie.

 

W formie idei czegoś realnego zawarte są j ednostronne, 

cząstkowe idee, tak jak w pełnej prawdzie określającej to, 
co istnieje (ogół przysługujących mu, określających je jako 
ono samo orzeczników), zawarta jest różnorodność 
poszczególnych predykatywnych określeń, które w innych 
kierunkach pozostawiają to, co istnieje, nieokreślonym. 
Ponieważ każde doświadczenie  a priori może zawierać ele-
menty niezgodności, usuwane w toku dalszego doświadczenia 
i w ich syntezie, to określenie uzyskiwanej na jego 
podstawie idei może być nie tylko jednostronne, lecz także 
częściowo fałszywe, jakkolwiek naprawdę postulowane 
przez owo dotychczasowe doświadczenie. Do samej idei 
tego, co realne oraz do jej czystej formy korelatywnie 
przynależy nieskończony system doświadczeń tworzących 
system czystej zgodności (w drodze ciągłego usuwania

 

której korelatem jest idea prawdy samej w sobie, idea prawdy dającej się 

empirycznie skonstruować, choćby nawet miała to być prawda w 

dowolnym przybliżeniu. 

background image

 

Nauka o rzeczach realnych a idealizacja

 

 

 

nią od tego, co uzasadnia do tego, co przezeń uzasadniane, jest 
drogą  słuszną i zmierzającą do celu, a tym samym, że 
poznanie jest poznaniem rzetelnym, że poznany byt nie jest 
tylko bytem domniemanym, lecz w ścisłym sensie poznanym, 
prawdziwym bytem samym, wykazującym w poznaniu swe 
uprawnienie. Najpierw dotyczy to tylko poznania aktualnego, 
którego postęp przeniknięty jest przez oczywistość. Nauka 
jednakże posługuje się wynikami poznawczymi osiągniętymi 
we wcześniejszych poznaniach. Wprowadzana przez nią 
świadomość normy oznacza wtedy odsyłaj  ącą do 
wcześniejszego uzasadnienia świadomość realnej zdolności 
powtórzenia uzasadnienia, sprowadzenia przeświadczenia o 
prawomocności do jego źródła i ponownego uprawomocnienia 
go.

 

Co dała tu epoka starożytna i ku czemu utorowała w 

ten sposób drogę? Po części zalążkowe rudymenty i impulsy, 
po części fragmenty rzeczywiście zapoczątkowanej nauki.

 

Droga, którą wskazała, jest drogą wykształcenia takiej 

oto naczelnej zasady oczywistości ogólnej i zasadniczej:

 

W wyniku doświadczenia jednostkowego, doświadczenia 

indywidualnego konkretnego bytu (Daseins) nie otrzymujemy 
wypowiedzi, którą można by obiektywnie uprawomocnić. 
Jak jednakże mogą wtedy w ogóle obowiązywać 
jednostkowe sądy o faktach? Jak w ogóle d o ś w i a d c z a n y  
świat może naprawdę być? Byt okazuje się idealnym 
biegunem wobec „nieskończoności" oczywistości pre-
sumptywnych, związanych z danymi w sposób oczywisty 
odcieniami sensu („stronami", przejawami), w których 
przybiera różne odcienie oczywiście to samo, lecz w każdym 
skończonym odcinku jest tylko presumptywnie, choć jest to 
presumpcja uprawniona

1

. Realna prawda jest kore-

 

1

 Lecz tutaj wciąż ma się na uwadze tylko przyrodę, a przy tym w 

odniesieniu do świata jako fundamentalną zakłada się taką ideę realności, 

Edmund Husseii

59

58 

latem realnego bytu, i tak jak realny byt jest nieskończenie 

odległą ideą, ideą bieguna systematycznych nieskończoności 

przejawów, „doświadczeń" w stale prawomocnej pre-

sumpcji, tak też i realna prawda jest nieskończenie odległą 

ideą, tym, co identyczne w zgodności sądów doświadcze-

niowych; w każdym z nich prawda „przejawia się", jest 

prawomocnie subiektywnie dana. Nieskończenie odległą 

ideę można  a priori określić zgodnie z czystą formą ogól-

ności zawierającą w sobie wszystkie możliwości, i stosownie 

do niej na podstawie skończonego, zamkniętego cało-

ściowego doświadczenia (tzn. na podstawie jego względnie 

„zamkniętego przejawu", na podstawie tego, co w sensie 

zmysłowych rzeczy określone, na podstawie zmysłowych 

predykatów doświadczeniowych) można skonstruować an-

tycypację odpowiedniej tkwiącej w niej idei postulowanej 

przez to doświadczenie.

 

W formie idei czegoś realnego zawarte są j ednostronne, 

cząstkowe idee, tak jak w pełnej prawdzie określającej to, 
co istnieje (ogół przysługujących mu, określających je jako 
ono samo orzeczników), zawarta jest różnorodność 
poszczególnych predykatywnych określeń, które w innych 
kierunkach pozostawiają to, co istnieje, nieokreślonym. 
Ponieważ każde doświadczenie  a priori może zawierać ele-
menty niezgodności, usuwane w toku dalszego doświadczenia 
i w ich syntezie, to określenie uzyskiwanej na jego 
podstawie idei może być nie tylko jednostronne, lecz także 
częściowo fałszywe, jakkolwiek naprawdę postulowane 
przez owo dotychczasowe doświadczenie. Do samej idei 
tego, co realne oraz do jej czystej formy korelatywnie 
przynależy nieskończony system doświadczeń tworzących 
system czystej zgodności (w drodze ciągłego usuwania

 

której korelatem jest idea prawdy samej w sobie, idea prawdy dającej się 

empirycznie skonstruować, choćby nawet miała to być prawda w 

dowolnym przybliżeniu. 

background image

 

Nauka o rzeczach realnych a idealizacja 

 

 

wszystkiego, co doświadczone w sposób niezgodny, przy 
dopasowaniu do tego, co się zgadza) i mających charakter 
czegoś doświadczonego. Wtedy zaś do każdego doświad-
czenia lub do stosownie ograniczonego doświadczenia  
priori  
należy właściwa mu (als zugehorige) idea, która 
wszakże nigdy nie jest ideą ostateczną, lecz tylko jej zaczą-
tkiem  (Anhieb),  w pewnym sensie przedstawieniem idei 
nieskończenie odległej i nieosiągalnej - z tej ostatniej dana 
jest tylko forma, będąca absolutną normą wszelkiego kon-
struowania takich zaczątków.

 

Jasne pokazanie tego wszystkiego oraz apioryczne na-

szkicowanie formy możliwego względnie prawdziwego, a 
dla każdego stanu doświadczenia względnie koniecznego 
określenia tego, co samo w sobie prawdziwe w przyrodzie - 
oto teoria nauk przyrodniczych; jako metoda - teoria 
metody nauk przyrodniczych. Należy tu wszakże rozróżnić

 

dwie sprawy:

 

1. Ontologia przyrody „samej w sobie": element konie-

czności w przyrodzie w ogóle, konieczna forma, idealna 
istota przyrody oraz konieczne formy określeń wszelkiego 
przedmiotu jednostkowego, który idealiter  i „sam w sobie" 
może należeć do przyrody. Takie rozważanie  c z y s t e j  
i d e i  dokonywane jest w naukach o czystej matematyce 
przyrody.

 

2. Aprioryczna metodologia możliwego poznania przy-

rody samej w sobie w prawdach samych w sobie: Jeśli 

zamiast czystej przyrody jako idei (jako idei matematycznej, 

nadzmysłowej) pomyślimy sobie p r z y r o d ę   j a k o  

d o ś w i a d c z a n ą  przez doświadczające istoty albo jeśli 

przyrodę matematyczną potraktujemy jako idealny „byt 

sam w sobie" [w stosunku do] doświadczeń przyrody (on-

tycznie: zmysłowo naocznych przyród), wówczas będziemy 

mieli i n n ą   c z y s t ą   i d eę. Uzyskujemy wtedy naukę o 

możliwości poznania przyrody samej w sobie na podstawie 

doświadczenia przyrody, a to jest aprioryczna nauka o

 

Edmund Husserl

60 

61

możliwości matematycznej nauki przyrodniczej lub też 

nauka o właściwej naukom przyrodniczym metodzie okre-

ślania przyrody na podstawie danych doświadczenia.

 

Wprowadźmy tu ograniczenie: za doświadczenie uzna-

jemy tylko „doświadczenie normalne", normalną zmysło-

wość i odniesienie do normalnego „rozumu". Jak na pod-

stawie normalnych przejawów można określić matematy-

czną prawdziwą przyrodę? Dokonuje się to dzięki metodzie 

uściślania kontinuów, przekształcania przyczynowości 

zmysłowych w przyczynowości matematyczne itd. Dopiero 

wtedy można uwzględnić to, co odbiega od psychofizycznej 

normy.

 

Lecz czy w ten sposób rzeczywiście można odróżnić 

a p r i o r y c z n ą   o n t o l o g i ę  p r z y r o d y  od apriorycznej 

m e t o d o l o g i i   możliwego określania przyrody samej w 

sobie na podstawie jej doświadczeń? Jak ja, poznający, 

uzyskuję apriorycznie ontologiczne poznanie przyrody? 

Żyję wtedy w możliwych doświadczeniach, w możliwych 

spostrzeżeniach i w możliwych sądach spostrzeżeniowych. 

Co należy do owego czegoś identycznego, przy wszystkich 

zmianach zmysłowych sposobów przejawiania się, jeśli one to 

właśnie, niezależnie od tego, jakie poza tym są, mają 

zbiegać się ze sobą w zgodności stanowiącej identyczność i 

mają móc umożliwiać identyczne określenia?

 

Nie każda z m i a n a  zasobu zmysłowych cech burzy 

identyczność i nie każda utrzymuje ją pod nazwą „prze-

m i a n a  p r z e d m i o t  u". Anormalne zmiany przejawów 

nie są apercepowane lub nie trzeba ich apercepować, jako 

„przemiany". Jeśli zaś  są tak apercepowane, to następnie 

zostają unieważnione, otrzymując miano „iluzji". Gdy żyję w 

doświadczeniu (w jego apercepcjach, dzięki którym mam 

doświadczenie jako zmysłowo naoczną realność) i 

trzymam się linii zgodności, to wszelkie anomalie zostają 

wykluczone i każda dana naocznie przemiana jest realną 

przemianą d l a  m n i e  w ramach syntezy moich własnych

 

background image

 

Nauka o rzeczach realnych a idealizacja 

 

 

doświadczeń. Gdy teraz nawiązuję kontakt z k i m ś  in-
n y m ,  to może się okazać,  że odbiega on (w swej norma-
lności, ale załóżmy że jest on daltonistą) w swych sądach o 
tym, co jednakie, o różnicach itd. ode mnie, podczas gdy 
doświadczamy tego samego. (Może on także mieć bardziej 
wyostrzone zmysły niż ja, może mieć dobre oczy, gdy ja 
mam gorsze - w przypadku każdego człowieka ulega to 
zmianom.) Istnieje tu możliwość nader różnorodnych, a 
idealnie nieskończenie wielu różnic, lecz także sprzecz-
ności. Cóż może tu pomóc?

 

Jeśli spojrzymy na rozwiniętą naukę przyrodniczą, to 

odpowiedź  będzie brzmiała: Każda doświadczana przez 
jednostkowy podmiot różnica zmysłowa wskazuje na pe-
wną prawdziwą różnicę, to, co prawdziwe zaś określone 
zostaje przez pomiar w sferze xoiva. Różnicom jakościo-
wym w pewien sposób krok w krok towarzyszą z grubsza 
różnice ilościowe. W sferze ilościowej, w dziedzinie exten-
sio 
znajduje swój wyraz wszystko, co prawdziwe.

 

Z drugiej strony nie wszystkie wielkości i zależności 

między wielkościami, które dadzą się ilościowo wykazać, są 
dla mnie i dla każdego w taki sam sposób „zauważalne". 
Dzięki metodom pomiarowym mogę się przekonać,  że 
obowiązują pewne ilościowe stosunki i prawa, o których 
wiem właśnie tylko dzięki metodzie, że trwale zachodzą i 
obowiązują, podczas gdy przedtem jestem zdany tylko na 
zmysłowość i „sądy spostrzeżeniowe".

 

Czy nauka przyrodnicza mogłaby dojść do takiego ujęcia 

inaczej niż przez ogólny namysł nad metodą, jak wobec 
względności przejawów można określić owo coś prawdzi-
wego, co się w przejawach tych przejawia, zwłaszcza zaś 
przez ogólny namysł nad tym, jak w zmianie przejawów 
może ujawniać się i dokumentować prawdziwy byt? Taki 
namysł jednakże, przeprowadzony w eidetycznej czystości, 
prowadzi w oczywisty sposób do ontologii przyrody.

 

Edmund Husserl

62 

63

Możemy więc także powiedzieć: c z y  m ó g ł b y m  

d o j ś ć  do a p r i o r y c z n e j  o n t o l o g i i  na drodze innej 

niż ta, że uzyskam tę oczywistość:

 

1.  Jeśli mam zgodnie doświadczoną przyrodę, jeśli 

utrzymuję się w obrębie zgodności, a zwłaszcza jakichś 

zgodnie doświadczonych rzeczy lub procesów, i jeśli ja albo 

ktoś inny (o czym przekonuję się porozumiewając się z nim) 

w dowolnym innym przypadku doświadczyliśmy tych 

samych rzeczy itd., to możliwość poznania tego, co jest tym 

samym w obu doświadczeniach z konieczności zakłada   

„res  extensa",  czasoprzestrzenny s z k i e l e t   obu 

 

kwalifikacji,  identyczność rozłożenia kształtu  we 

wspólnym czasie, identyczność następstwa czasu, a tym 

samym   także   przyczynowej   zależności   odpowiednich 

ukształtowań. Natomiast zmiana kwalifikacji oraz sądów o 

kwalifikacjach jest „przypadkowa". W tym sensie, tzn. także 

i wtedy, gdy wynikają stąd sprzeczności, nie szkodzą one 

identyczności. (Również w doświadczeniu samotnym 

identyczność tego, co doświadczone w różnych  modisensu, z 

konieczności jest identycznością „czasoprzestrzennego" 

szkieletu. Jest on tym, co koniecznie identyczne, koniecznie 

identycznym zespołem określeń we wszelkich różnicach 

zmysłowych „sposobów przejawiania się".) Pierwsze 

uwydatnienie tego, co istotowo, tzn. z konieczności, przy-

należy do owego identycznego szkieletu, doprowadziło do 

geometrii,  foronomii,  a mogło także doprowadzić do 

apriorycznej mechaniki, do dyscyplin o możliwych formach 

funkcjonalnych zależności przemian, lub do dyscypliny o 

formach możliwej przyczynowości ilościowej i jej możliwych 

przyczynowych prawach. To, co realne, określone jest samo w 

sobie, gdy stale podlega nie tylko prawom (a więc prawom 

przyczynowym) odnośnie do swej geometrycznej formy, lecz 

także odnośnie do możliwych przemian tej formy. Coś 

realnego ma realne własności, ma swe empiryczne własności 

przyczynowe. Ażeby mogło istnieć samo w sobie jako coś 

identycznego, musi ono mieć

 

background image

 

Nauka o rzeczach realnych a idealizacja 

 

 

dające się empirycznie poznać  własności podlegające iloś-
ciowej przy czy nowości.

 

A zatem: nowa nauka o przyrodzie wyróżnia się tym, że 

wobec zmienności (prawomocnego) zjawiska zmysłowego 

zogniskowała rozważania na tym, co w określonym sensie 

konieczne, i poznała,  że do tego, co konieczne, należą 

prawa ilościowej przyczynowości.

 

2. Czymś dalszym były obserwacje takie jak ta: Słyszę 

pewien dźwięk i widzę wibrujący ruch, dźwięk jest jakościowo 

ten sam, niezależnie od barwy, od zmysłowych jakości, ale 

zależnie od siły napięcia, grubości [struny] itd., a więc tylko 

od czynników mierzalnych. To, co ilościowe, nie tylko jest w 

przejawiających się ekstencjonalnych procesach, lecz także jest 

czymś wskazywanym w nich poprzez to, co tylko jakościowe. 

Potem zaś ewentualnie można, j e także wykazać zmysłowo w 

zmysłowych sposobach przejawiania się (jakoś „odzianych" 

jakościowo).

 

Odwrotnie: każda jakościowa przemiana, każda jakościowa 

charakterystyka  (Soseiri) - jeżeli jest to jakość należąca do 

normalnego przejawu - powinna być  własnością czegoś 

realnego. Lecz „jakość" (jakość wtórna) nie może 

przysługiwać przedmiotowi samemu w sobie, jest czymś, co 

się może subiektywnie zmieniać, mianowicie dla podmiotów, 

z których każdy doświadcza odnośną realność, każdy dla 

siebie w sposób zgodny. Jeżeli każda doświadczona jakość 

ma zachować swe uprawnienie do obiektywności, to jest to 

możliwe jedynie wtedy, gdy wskazuje ona coś 

matematycznego, a tylko w tym i w tamtym przypadku 

wskazuje z różną doskonałością; to, co ilościowe, każdy 

musi móc metodycznie osiągnąć na podstawie wskazówek, 

ewentualnie przy pomocy innych [ludzi], lecz to, co jako-

ściowe, może określać sam. Wszelki „byt sam w sobie" jest 

zatem „sam w sobie" matematyczny, a wszelkie prawa 

przyczynowe muszą być prawami matematycznymi. Własności 

realne są  własnościami przyczynowymi, określanymi na 

gruncie praw przyczynowych.

 

Należałoby tu wszakże rozróżnić dwie rzeczy:

 

1. Omówione wyżej szczegółowo poznanie, że w zgo-

dnym doświadczeniu (jako zmysłowym sposobie przeja-

wiania się) trzeba odróżnić to, co przypadkowe, i to, co 

konieczne, tj. cechy pierwotne, z konieczności przenikające 

wszelkie doświadczenie zmysłowe, i cechy specyficzne 

poszczególnym zmysłom, wtórne, a więc poznanie, że 

„wspólne" cechy zmysłowe nie przypadkowo są wspólne, 

lecz z konieczności.

 

2. To, co spostrzeżone, doświadczone, jako takie jest 

całkowicie „niejasne", zawsze podlega - w zgodnym do-

świadczeniu - istotowemu prawu pewnego wzrostu dosko-

nałości, który zawsze stanowi idealną możliwość. Zgodnie z 

tym tę samą cechę mogę mieć daną mniej albo bardziej 

„jasno" i jakkolwiek jasno miałbym ją daną, zawsze jeszcze 

możliwy jest dalszy wzrost tej jasności. Zawsze da się 

pomyśleć, że to, co jasno uznaję za niezróżnicowane, wraz ze 

wzrostem jasności wykaże różnice, i to zarówno dla mnie, 

jak i intersubiektywnie. Z różnicami jasności kore-latywnie 

związane są możliwości [otwierane przez] możność 

przybliżania się do zawsze zapewne odsuwającej się 

doskonałości absolutnej, do prawdziwego bytu samego. 

Tak więc i w odniesieniu do stopniowalności jasności za-

chowuje ważność przyjęty sposób mówienia o różnych 

„sposobach przejawiania się" tego samego. Lecz za tym 

kryje się idea identycznego Samego, Samego w sobie. Pra-

wdziwe cechy są granicznymi punktami możliwego wzrostu. 

Ponieważ zaś tylko cechy matematyczne są „prawdziwe", 

prawdziwe matematyczne cechy są matematycznymi 

granicami.

 

Mówiąc wyraźniej: w postępującej syntezie doświad-

czenia cechy pierwotne, tak samo jak i wtórne, wykazują 

różnice doskonałości. Odpowiada temu dla cech pierwot-

nych stopniowalność doskonałości pomiaru, przybliżania 

się przez pomiar, oraz dokonującej się na tej podstawie,

 

65

Edmund Husserl

64 

background image

 

Nauka o rzeczach realnych a idealizacja
 

6

 

 

resp.  w związku z tym, kwantyfikacji poprzez pojęcia ge-

ometryczne i podobne. To prowadzi do granicznej ideali-zacji 

ścisłej matematyki przyrody wraz z jej myślowymi 

określeniami. Podczas gdy cechy pierwotne są intersubiek-' 

tywne, póki w ogóle może dokonywać się zgodna identyfikacja, 

i wykazują tylko tę względność doskonałości i przybliżenia (oraz 

względność przyczynowości interrealnej), cechy wtórne są 

względne w inny jeszcze sposób, mianowicie „przypadkowo" 

odniesione są do normalności lub anor-malności doświadczenia, 

a przez to do podmiotów, i zmieniają się wraz z nimi

2

. Granica 

doskonałości cech wtórnych nie jest przy tym mierzalna, w 

ogóle da się  ją tylko „obejrzeć". Ale jest określona 

intersubiektywnie i da się określić poprzez odniesienie do 

matematycznych granic cech pierwotnych.

 

3. Określanie jest predykatywnym orzekaniem, a pier-

wotnie oczywiste określanie jest tworzeniem sądów spo-

strzeżeniowych, pośrednie określanie jest tworzeniem em-

pirycznych sądów ogólnych (indukcyjnych sądów doświad-

czeniowych), empirycznych sądów przyczynowych Ud. 

Określające myślenie, sądzenie i wnioskowanie, uogólnianie 

i uszczegółowianie, dokonujące się w sferze właściwego 

doświadczenia, traktuje przejawiające się rzeczy, cechy i 

prawidłowości jako prawdziwe, lecz prawdziwość ta jest 

względna i „uwarunkowana subiektywnie". Potrzeba do-

piero  n o w e g o   t y p u   m y ś l e n i a   lub swoistej m e t o d y ,  

ażeby to, co tu zostało uzyskane (i co wystarcza dla celów 

praktycznych niższego szczebla), odnieść do jego obiekty-

wności

3

, ażeby kunsztownie wypracować na tej podstawie

 

2

 Mamy tu dwojaką normalność: 1) założenie komunikacji jako wspólna 

przyroda: tym, co konieczne jest tu to, co ilościowe; 2) to, co wobec tego 

przypadkowe, mianowicie zgodność jakości wtórnych jest „przypadkowa". 

3

 Ta obiektywność jest ideą „bezwzględnej" prawdy samej w sobie. 

Edmund Husserl

66 

prawdę samą w sobie i prawdziwą realność. Rozważenie 

zasadniczych warunków możliwości czegoś identycznego, co 

prezentuje się w przepływających i subiektywnie zmie-

niających się sposobach przejawiania

4

 (i prezentuje się w 

sposób zgodny), prowadzi do matematyzacji przejawów 

jako immanentiiej im konieczności, albo też do konieczności 

konstrukcyjnej metody, pozwalającej z przejawów 

skonstruować to, co identyczne, i jego identyczne określenia

5

.

 

Lecz czy przejawy różnych zmysłów mogą zawierać coś 

identycznego - i w jakim sensie mogą je zawierać? Różno-

rodności przejawów, które zgodnie przynależą do siebie i 

konstytuują coś identycznego, muszą odpowiadać warunkom 

możliwości identycznej (prawdziwej) przedmiotowo-ści, 

wszystkie zaś prawa realnej matematyki muszą być 

uszczegółowieniami praw formalnej ontologii, formalnej 

matematyki (teorii mnogości). Uszczegółowieniami, gdyż 

formalna matematyka uczy, jak konstruować i konstruk-

cyjnie określać nieskończenie wiele w ogóle możliwych 

form przedmiotów i nieskończoności przedmiotów, każdy 

zaś dany system przejawów, każda jedność doświadczenia 

wyznacza pewną przedmiotową wszystkość  (Allheit),  pe-

wną przyrodę, mianowicie co do jej formy.

 

W filozofii starożytnej zainteresowanie początkowo og-

niskuje się na zniewalającej konieczności rozumu, której 

zaprzeczenie prowadzi do niedorzeczności, absurdu. Po 

raz pierwszy w sposób czysty ujawniła się ona w sferze 

matematycznej jako konieczność geometryczna i arytme-

tyczna. W tej sferze wielkości, początkowo wielkości prze-

strzennych - zrazu w klasach uprzywilejowanych przypad-

ków (linii prostych, ograniczonych figur płaskich i odpo-

wiednich przypadków wielkości przestrzennych), zrazu w

 

4

 Lecz także z zasady prezentuje się tylko w ten sposób. 

5

 Owo coś identycznego z konieczności jest substrukcją. 

background image

 

Nauka o rzeczach realnych a idealizacja 

 

 

empirycznej  naoczności ukazującej  mnogości jednako-

wych elementów, które można rozłożyć na mnogości czą-

stkowe, a przez dołączenie nowych elementów lub mnogości 

elementów przekształcić w nowe mnogości, powstało 

„ścisłe" porównywanie wielkości, które sprowadzało się do 

porównywania liczb. Nieokreślonym [terminom] „większy", 

„mniejszy", „więcej", „mniej", nieokreślonemu „równo" 

można było w procedurze określania przyporządkować ścisłe 

„o tyle większy", „tyle razy większy" albo „mniejszy" oraz 

ścisłe „równy". Każde takie ścisłe rozważanie zakłada 

możliwość przyjęcia pewnego „równo", wykluczającego 

„większy" i „mniejszy", i przyjęcia takich jednostek 

wielkości, które byłyby po prostu wzajemnie zastępowalne, 

jako wielkości byłyby identyczne, tzn. objęte byłyby tym 

samym identycznym pojęciem wielkości, istotą wielkości. Do 

wielkości przestrzennych, jako przedmiotów empirycznej 

naoczności, należy,  że można się do nich bardziej 

przybliżyć, „dokładniej" je sobie obejrzeć. Owo 

„dokładnie", „ściśle" w życiu praktycznym określone jest 

przez cel, „równo" (das Gleich) jest dla tego celu obojętne 

(gleich-gtiltig),  gdyż mogą tu zachodzić nieistotne różnice, 

które się nie liczą. Tutaj przez wykluczenie wszelkich 

ograniczeń praktycznych mogła zostać utworzona idea 

absolutnego „równo", matematycznie ścisłego.

 

Tutaj więc dopiero zaczyna się myślowy proces ideali-

zacyjnego tworzenia pojęć, owa logicyzacja umożliwiająca 

„ścisłe" prawdy, prawdy logiczne, zaś dla owej sfery logi-

cznej myślenie w ścisłej konieczności i powszechnej waż-

ności, których negacja nosi znamię niedorzeczności i znamię 

to da się dostrzec we wglądzie. Powstałe w sposób 

naturalny znaczenia słów są ostre, płynne, tak, że nie jest 

określone na stałe, co podpada pod „pojęcie", pod ogólny 

sens. Znaczenie logiczne jest ścisłe. To, co logicznie ogólne, 

pojęcie, jest absolutnie identyczne z sobą samym, sub-

sumpcja jest absolutnie jednoznaczna. Pojęcia logiczne

 

Edmund Husserl

68 

69

jednakże właśnie nie są pojęciami zaczerpniętymi po prostu 

z naoczności, powstają one dzięki własnej aktywności 

rozumu, dzięki tworzeniu idei, ś c i s ł e m u  tworzeniu pojęć, 

np. dzięki tej idealizacji, która wytwarza geometryczne 

proste, geometryczne okręgi, przeciwstawione nieo-

kreślonym empirycznym prostym i krzywym.

 

Praktyczna potrzeba pomiaru pól skłania zrazu tylko do 

tego, ażeby w sposób nieostry, pośród tego, co zmysłowo 
typowe, odróżniać to, co typowo równie ważne  (gle-ich 
Geltende} 
(dla aktualnej praktycznej potrzeby) od tego, co nie 
było typowo równie ważne. To, co dla pewnego rodzaju 
praktycznych celów było równie ważne, zostało uznane za 
równe sobie, natomiast różnice cech w obrębie tej równości 
były różnicami „obojętnymi"  (gleichgultige),  tzn. uchodziły 
one za różnice nie przeszkadzające równej ważności 
(Gleichgultigkeit),  dające się zignorować. W ten sposób 
można już było zapoczątkować mierzenie i rachowanie, 
można było głosić twierdzenia „geometryczne", a także 
dowodzić ich, choć przy pewnych zastrzeżeniach. Gdy 
bowiem dodano do siebie tysiąc „równych" długości, z 
których każda różniła się od poprzedniej tylko o grubość palca 
(różnica zupełnie obojętna), to pomiar mógł wykazać,  że 
10()0  łokci równa się 1001. To znaczy,  że różne pomiary 
przy użyciu tej samej miary mogły dawać różne wyniki - 
różne, czyli nie obojętnie różne. Dopiero koncepcja czystych 
matematycznych „idei" jako idealnych norm oraz 
wykształcenie metod stosowania aproksymacji doprowadziły 
do czystej rzeczowo określonej matematyki i matematycznej  
techniki.   W naturze  doświadczenia przestrzennego leżało, 
że jeśli ktoś przeprowadzał w doświadczeniu porównania, to 
musiał rozpoznać możliwe różnice doskonałości równości; to 
mianowicie, co z pewnej odległości postrzegane było jako 
zupełnie „równe", przy podejściu bliżej mogło okazać się 
różne, to, co w dalszym

 

background image

 

Nauka o rzeczach realnych a idealizacja

 

ciągu wydawało się równe, można było rozpatrywać jeszcze 
bliżej itd.

 

Tak oto można było sobie pomyśleć procesy idealnego 

przybliżania, w których dawało się skonstruować coś absolutnie 
równego jako granicę ciągłego przyrównywania, przy 
założeniu,  że jeden z członów sam pomyślany był jako 
absolutnie stały, absolutnie identyczny co do wielkości z sobą 
samym. W ścisłym myśleniu o ideach posługiwano się 
idealnymi pojęciami niezmienności, spoczynku i 
niezmienności jakościowej, idealnymi pojęciami równości i 
tego, co powszechne (co do wielkości, kształtu), co w 
dowolnie wielu idealnie nie zmienionych, a przez to jako-
ściowo identycznych egzemplarzach daje absolutne równości; 
każdą zmianę budowano z faz, które tak samo jak 
momentalna ścisła niezmienność rozpatrywane były w swych 
ścisłych wielkościach itd.

 

Platoński idealizm dzięki w pełni  świadomemu odkryciu 

„idei" i aproksymacji utorował drogę myśleniu logicznemu, 
„logicznej" nauce, nauce racjonalnej. Idee ujęte zostały jako 
„wzorce", w których wszystko, co jednostkowe, mniej albo 
bardziej „idealnie" uczestniczy, do których się zbliża, które w 
mniejszym lub większym stopniu realizuje; związane z 
ideami czyste prawdy o ideach ujęte zostały jako absolutne 
normy wszelkich prawd empirycznych. Jeśli racjonalizmem 
nazywa się przeświadczenie, że wszelkie rozumne poznanie 
musi być racjonalne, już to czysto racjonalne w myśleniu 
badającym istotowe stosunki czysto racjonalnych pojęć (albo 
raczej badające prawa tego, co możliwe, o ile podpada ono 
pod czysto racjonalne idee, o ile pomyślane jest jako ściśle 
określone), już to [w tym sensie], że to, co empiryczne 
przymierza ono do teg», co czysto idealne, posługując się 
przy tym metodami aproksymacji i pozostałymi normami 
osądzania tego, co empiryczne, podług odpowiednich 
czystych idei, to przeświadczenie całej epoki nowożytnej 
jestracjonalistyczne.

 

Prawdziwym przedmiotem w sensie logiki jest przed-

miot, który jest absolutnie identyczny „z samym sobą", tzn. 
jest absolutnie identycznie tym, czym jest, lub, wyrażając to 
inaczej: przedmiot jest w swych określeniach, w swych 
ąuidditatis (Washeiten), w swych predykatach, i jest on 
identyczny, gdy owe ąuidditatis  są identyczne jako mu 
przysługujące albo też gdy ich przysługiwanie absolutnie 
wyklucza ich nieprzysługiwanie. Jednakże tylko przedmiotom 
idealnym przysługuje  ścisła identyczność; w konsekwencji 
coś jednostkowego byłoby naprawdę identyczne, a więc 
istniejące, tylko wtedy, gdyby było idealnie identycznym 
substratem ogólnych absolutnych idei. Ale jak coś 
jednostkowego może uczestniczyć w tym, co ogólne, nie 
tylko „jakoś tam", ale uczestniczyć w sposób ścisły, jak 
stosunek subsumpcji może tu być ścisły?

 

Myślenie czysto matematyczne odnosi się do możliwych 

przedmiotów, pomyślanych jako określone przez idealnie 
„ścisłe" (graniczne) pojęcia matematyczne, np. do prze-
strzennych kształtów przedmiotów przyrody, które jako 
doświadczone w nieostry sposób podpadają pod pojęcie 
kształtu, są co do kształtu określone; jednakże w naturze 
tych danych doświadczenia leży,  że pod identyczny przed-
miot, który w zgodnym doświadczeniu wykazuje się jako 
istniejący, może i prawomocnie musi zostać podłożone coś 
idealnie identycznego, idealnego we wszystkich swych 
określeniach; wszystkie te określenia są  ścisłe, tzn. to, co 
podpada pod ich ogólność, jest równe i równość ta wyklucza 
nierówność albo, co jest tym samym, ścisłe określenie 
przysługujące przedmiotowi wyklucza, że określenie to 
temu samemu przedmiotowi nie przysługuje. Spośród 
wszystkich zaś szczegółowych określeń, których zakres wy-
znaczony jest przez „ogólną naturę" przedmiotu - dla 
przedmiotów przyrody może to być np. przestrzenny 
kształt - jedno mu przysługuje, a każde inne nie przysłu-
guje. (Zasada wyłączonego środka.)

 

71

Edmund Husserl 

70

 

background image

 

 

 

  

Przedmiot ma w ogóle kształt przestrzenny. Empirycznie 

doświadczone przestrzenne kształty mają różne empiryczne 
typy. Może się jednak zdarzyć, że jakiś przedmiot ma pewien 
(najniższy) typ - mianowicie doświadczam, że ma on ten oto 
szczególny kształt - i że go nie ma - mianowicie w toku 
dalszego doświadczenia widzę,  że (choć się nie zmienił) nie 
ma go. (W sferze empirycznej zasada wyłączonego środka nie 
obowiązuje.)  Żadnego empirycznego określenia nie mogę 
traktować jako rzeczywiście przysługującego przedmiotowi, 
lecz mogę tylko powiedzieć,  że w tym określeniu został on 
doświadczony. Także w myśleniu nie mogę utrzymać 
absolutnej identyczności określenia, nigdy nie mogę 
powiedzieć, podchodząc do doświadczanego przedmiotu, że 
określenie, którego teraz doświadczam, jest absolutnie to 
samo co to, którego doświadczałem [przedtem].

 

Pod każdy doświadczany przeze mnie kształt prze-

strzenny jednakże mogę podłożyć ideę czystego kształtu 
przestrzennego, w której kształt widziany „uczestniczy", 
zaś kształt przestrzenny w ogóle staje się [tu] empirycznym 
rodzajem, za którym kryje się czysty rodzaj czystych ści-
słych kształtów przestrzennych. Każdy przedmiot empiryczny 
jest empirycznie ukształtowany (z konieczności da się 
doświadczać i w doświadczeniu wyposażony jest w jakiś 
empiryczny kształt), lecz ma on także kształt prawdziwy, 
ścisły.  Ścisłe idee kształtów różnią się od siebie w sposób 
absolutny: jeśli przedmiot ma [kształt będący] ujednostko-
wieniem jednej z nich, to tym samym wszystkie różne od 
niej są wykluczone. Z dwóch ścisłych kształtów (najniż-
szych odmian kształtów przestrzennych) każdemu przed-
miotowi jeden przysługuje, drugi zaś nie przysługuje. (Zasada 
wyłączonego środka.)

 

Edmund Husserl 

72 

II

 

NASTAWIENIE NAUKI PRZYRODNICZEJ 

NASTAWIENIE

 

NAUKI HUMANISTYCZNEJ. 

NATURALIZM

,

 DUALIZM 

PSYCHOFIZYCZNA PSYCHOLOGIA

 

Nastawienie naturalistyczne

1

.  Świat jako ogół rzeczy 

realnych w formie zewnętrzności. Przyroda jako królestwo 
czystych  res extensae. Wszystko, co realne, jest [fizycznym] 
ciałem lub ma takie ciało, lecz tylko ciało ma rzeczywistą i 
właściwą  co-extensio,  rozumianą zarazem czasowo i prze-
strzennie. Jedność nie zmienionego (choć zmiennego) albo 
zmieniającego się kształtu w jedności trwania, forma ekste-
ncjonalnego kształtu, wypełniona określeniami jakościo-
wymi. Każde ciało [podlega] regułom powszechnej przy-
czynowości, uniwersalna przyroda [podlega] a priori przy-
czynowości - da się określić, da się skonstruować w praw-
dach samych w sobie, zgodnie z określonymi przyczyno-
wymi prawami, które można wyszukać w drodze indukcji.

 

Byt cielesny jest więc bytem ekstensjonalnie koegzystu-

jącym, zaś w danych okolicznościach - współistniejących, 
koegzystujących ze sobą w jedności przyrody ciał - jest 
bytem j ednoznacznie określonym - j eśli przyroda j est przy-
rodą pozostawioną samej sobie. Naturalizm rozpatruje 
człowieka jako wypełnioną rozciągłość, zaś świat w ogóle

 

1

 „Nastawienie naturalistyczne" to nie związane z naturalnym ujęciem 

świata, konstytutywnie wytyczone uniwersalne ukierunkowanie spojrzenia, 

lecz naturalistyczny przesąd. 

background image

 

 

 

  

tylko jako rozszerzoną przyrodę. Trwanie ludzkiego ducha 

traktowane jest jako trwanie obiektywne, dusza zaś w każdej 

fazie swego trwania - choć nie przypisuje się jej rzeczy-

wistego przestrzennego kształtu w paraleli do kształtu ciała - 

jako koegzystencja danych psychicznych, jako ich rów-

noczesność, która przecież jakoś musi dać się przyporząd-

kować równoczesności w formie tego, co współistnieje w 

przestrzennej extensio i w ogóle współistnieje przestrzennie.

 

Naturalnie jest rzeczą  słuszną,  że ludzkie życie psychi-

czne przebiega w formie immanentnego czasu i że każda 

momentalna teraźniejszość jest dla nas jednością współist-

nienia różnorodnych „danych". Lecz tutaj trzeba dopiero 

u/yskać podstawowe istotowe wglądy dotyczące struktury 

tego immanentnego

<

 czasu, a z drugiej strony dotyczące 

tego, jak „czas obiektywny" otrzymuje konstytutywny sens 

jako forma transcendentnego bytu naturalnego, w którym 

obiektywnie „uczasowione" są immanentne czasy dusz, a 

przez to i same dusze.

 

Naturalizm przyjmuje bez zastrzeżeń, że w gruncie rzeczy 

cały  świat da się pomyśleć analogicznie do tak pojętej 

przyrody, a co za tym idzie, że i byt sam w sobie świata 

także da się pomyśleć jako korelat prawd samych w sobie, 

mianowicie prawd konstruowalnych - tak samo jak (pozo-

stawiona sobie samej) przyroda

2

. Świat tematem uniwersalnej 

indukcyjnej nauki o świecie, empiryczna indukcja jako 

podłoże idealizującej Tnetody matematycznej służącej 

znajdowaniu ścisłych praw świata (w tym i praw przyrody),

 

2

 Przyroda jest konstruowalna jako poddana idealizacji; w ten sposób jest 

ona faktyczną rzeczywistością ontologicznej, mianowicie matematycznej 

bezwarunkowej ogólności, a przy tym także idealizacją empirycznego 

przyporządkowania empirycznych jakości empirycznym jakościom. Jeśli 

jednak konkretny faktyczny świat,  świat doświadczenia, ma być 

idealizowalny i konstruowalny, to w konsekwencji wymaga to ogarniającej 

świat matematyki. 

znajdowaniu praw odnoszących się do ludzi i zwierząt jako 

istot psychofizycznych, do ich dusz, do ich osobowego bytu i 

czynów - tak samo, jak do ich ciał. A zatem, wyrażając się 

w sposób skrajny, Bóg dysponuje uniwersalną matematyką 

świata, Bóg zna prawa świata odnoszące się do wszystkiego, 

co istnieje w świecie i do wszystkich jego określeń, a więc 

ścisłe prawa współistnienia tego, co w ogóle istnieje w 

czasoprzestrzeni i istniejąc jest jakoś określone; są to 

prawa przyczynowe, tylko bardziej skomplikowane, bar-

dziej różnorodne, właśnie także rozpostarte na sferę ducha.

 

Problemem psychofizyki, wraz jej niepowątpiewalnymi 

ustaleniami empirycznymi, jest: co można włączyć do przy-

porządkowania psychofizycznego?

 

Naukowym nastawieniem na poznanie obiektywne (tak 

jak praktykuje je nauka przyrodnicza), i to uniwersalnie 

jako obiektywne poznanie świata, ogółu istniejących w 

sobie samych rzeczy realnych, byłoby to, które kieruje się 

zamiarem poznania bytu samego w sobie w prawdach sa-

mych w sobie. Lecz czyż nie jest to zadaniem nauki w 

ogóle? Cóż oznacza to „samo w sobie" w odniesieniu do 

przyrody, do zwierzęcia, do człowieka, do wspólnoty ludzi, 

do przedmiotów kultury i do uniwersalnej kultury jakiejś 

ludzkości?

 

I czy możliwe byłoby odróżnienie tematycznego nasta-

wienia na „obiektywny" świat (jako temat nauki) od tema-

tycznego nastawienia na uniwersalną subiektywność, w 

którym  świat byłby  światem doświadczanym, przejawiają-

cym się, osądzanym, wartościowanym itd.? Czy nie jest 

to jednak nastawienie osobowe?

 

Cóż to takiego jest nastawienie osobowe? Ludzie, tak 

samo jak zwierzęta, są w przestrzeni, świat rzeczy realnych 

zawsze już jest wstępnie dany wraz z ludźmi w nim. Zain-

teresowanie kieruje się ku ludziom jako osobom, które w 

osobowym działaniu i doznawaniu odnoszą się do „świata"

 

Edmund Husserl 

74

 

Nastawienie nauki przyrodniczej 

75

background image

 

 

 

  

(auf „die" Welt), i we wzajemnym współżyciu, w osobo-
wym obcowaniu ze sobą, we wspólnym działaniu i w pozo-
stałych formach, w których określani są przez to, co świa-
towe, i do tego, co światowe, się ustosunkowują, mają 
jeden i ten sam świat otaczający, mianowicie ten, który 
sobie uświadamiają i który uświadamiają sobie jako ten 
sam.

 

Świat, do którego się ustosunkowują, który dostarcza im 

motywacji, z którym stale mają do czynienia, jest wprawdzie 

właśnie jedynym światem  ( d i e   Welt),  jedynym  światem 

istniejącym, lecz w nastwieniu osobowym zainteresowanie 

kieruje się ku osobom i ich stosunkowi do świata, oraz ku 

sposobom, w jakie tematyzowane osoby uświadamiają sobie 

to, co sobie uświadamiają jako dla nich istniejące, a 

zwłaszcza jaki szczególny przedmiotowy sens towarzyszy 

temu uświadamianiu. Z tego punktu widzenia problemem 

staje się nie świat taki, jakim rzeczywiście jest, lecz świat 

aktualnie ważny dla osób, pojawiający się im i tak 

uposażony, jak im się pojawia; pytaniem jest, jak za-

chowują się one jako osoby działające i doznające, w jaki 

sposób są motywowane do swych specyficznie osobowych 

aktów spostrzegania, przypominania sobie, myślenia, war-

tościowania, robienia planów, lękania się i bezwzględnego 

wycofywania, bronienia się, atakowania itd. Motywacji 

dostarcza osobom tylko to, co one sobie uświadamiają, i to 

na mocy sposobu, w jaki to czynią, sensu, który ma dla nich 

to, co sobie uświadamiają, tego, jak jest to dla nich ważne 

lub nieważne itd.

 

Zainteresowanie osobami naturalnie nie jest tylko za-

interesowaniem ich sposobami zachowania się i motywami 

tychże, lecz tym, co czyni je osobami identycznymi. Można 

powiedzieć: osobowymi własnościami habitualnymi i cha-

rakterami. Lecz te od razu odsyłają do sposobów zachowania 

się, w których się ujawniają (najpierw w aktach jako ich 

Ja-podmioty), a z których te wypływają

3

.

 

Edmund Husserl 

76 

Nastawienie nauki przyrodniczej 

77

Jak ma się tematyka nauk humanistycznych i - wyma-

gającej jeszcze ugruntowania - ogólnej nauki humanisty-

cznej do antropologii, zoologii (w sensie nauki o ludziach i 

zwierzętach jako „obiektywnych" realnościach, jako 

przyrodzie), oraz do psychologii, będącej nauką o obiek-

tywnie-realnych składnikach realnych ludzi i zwierząt, 

zwanych duszą,  życiem psychicznym, psychiczną swoisto-

ścią?

 

Nauka humanistyczna jest nauką o lud^kiej subiektyw-

ności w jej świadomościowym odniesieniu do świata jako 

pojawiającego się jej i dostarczającego jej motywacji w jej 

działaniu i doznawaniu - i odwrotnie: o świecie jako 

otaczającym  świecie osób, czyli jako pojawiającym się im, 

dla nich ważnym. W zmianach sposobów pojawiania się, w 

zmianach apercepcji dokonywanych przez ludzi w ich 

„życiu wewnętrznym", pojedynczo i wspólnie we wzajemnym 

porozumieniu, „rzeczy" („die" Dinge) i stosunki, podobnie 

jak dostarczające im motywacji i będące dla nich tematem 

w otaczającym  świecie osoby i związki osób, 

uświadamiane są jako te same, tylko pojawiające się im i 

innym osobom raz tak, a raz inaczej, raz tak, a raz inaczej 

obowiązujące, na pewno istniejące itd.

 

Na ogół jednakże w życiu osobowym owe tożsame rzeczy 

nie są [obiektami] tematycznego zainteresowania nau-

kowego,  życie osobowe na ogół nie jest życiem teoretycz-

nym, na ogół więc rzeczy nie są tematyzowane naukowo, 

jako takie, jakimi są „zgodnie z prawdą obiektywną", 

„same w sobie", lecz jako mające taką  właśnie ważność 

dla osób, a więc jako rzeczy dostarczające im takiej właśnie 

motywacji, określające je w ich pozateoretycznym działa-

 

Lecz właśnie korelatywnie naukowy charakter nauk osobowych do-

tyczy dostarczającego osobom motywacji, a więc przez nie uświadamia-

nego świata otaczającego, tego, który w swym stylu przejawiania się jest 

im rzeczywiście obecny, jest przez nie rzeczywiście doświadczany i da się 

doświadczać. 

background image

 

 

 

  

niu i doznawaniu. Jeśli czynimy rzeczy, przyrodę,  świat 

zwierząt i ludzi, żywe ciała i dusze, takie, jakie są one 

same w sobie i dla „siebie" (obiektywnie) tematem nauki, 

to wówczas jesteśmy przyrodnikami, zoologami, antropo-

logami, a zwłaszcza (teraz w sensie będącym paralelą do 

przyrodniczej zoologii) psychologami.

 

Odnośne realności są wprawdzie dla nas nadal realno-

ściami pojawiającymi się, lecz nasze obiektywne zaintere-

sowanie nimi, ostatecznie rozumiane w pełnej uniwersal-

ności, jako teoretyczne zainteresowanie realnością, kieruje 

się ku nim jako pojawiającym się w przejawach, w 

subiektywnych sposobach dania, dającym się określić w 

uniwersalnie ważnych naukowych sądach w swym ścisłym, 

obiektywnie prawdziwym bycie, w prawdziwym bycie bę-

dącym ich własnym bytem, nie zaś bytem dla nas czy dla 

takiej lub innej grupy osób, bytem dostarczającym różno-

rodnej motywacji

4

.

 

Uprzywilejowany jest tu pewien szczególny sposób mo-

tywowania, oznaczony wyrażeniem „teoretyczne zaintere-

sowanie obiektywnie realnym bytem". Wprawdzie obiek-

tywna przyroda jako temat, jej obiektywnie prawdziwy byt 

sam w sobie także jest osiągnięciem osobowym, albo 

raczej ideą takiego osiągnięcia, osiągnięciem metody za-

wierającej w sobie nieskończoną ideę, ideę nieskończonego 

udoskonalania, mianowicie jako idealiterw  metodzie nauk 

przyrodniczych stale określający się i określający się coraz 

to doskonalej realny byt sam w sobie przyrody. Ale jest to 

korelat osiągnięcia nieskończonego, szczególny ko-relat 

osiągnięć tej osobowej wspólnoty, która tu nazywana jest 

wspólnotą przyrodników. O ile nauka humanistyczna jako 

wszechogarniająca nauka o świecie duchowym ma za temat 

wszystkie osoby, rodzaje osób i osobowych osiąg-

 

4

 Taki jest ogólny sens nauki - choć ta w swych naiwnych początkach 

nie osiąga pełnego świata, lecz zrazu pozostaje, niepostrzeżenie dla siebie, w 

wiązach tradycji. 

nieć, osobowych dzieł, które tu noszą miano dzieł kultury, to 

obejmuje ona także naukę przyrodniczą wraz z jej przyrodą 

samą w sobie, przyrodą jako realnością. Każde  życie 

osobowe wszakże jest przeniknięte na wskroś przez stałe 

doświadczenie przyrody wraz z ustawicznie powstającą w 

świadomości identycznością tego, co doświadczone. Jed-

nakże zainteresowanie określające  życie osobowe (które 

tylko wyjątkowo jest życiem przyrodnika) nie jest zainte-

resowaniem przyrodą „istniejącą w sobie samej" i wypra-

cowaną (mającą być wypracowaną) w naukach przyrodni-

czych, lecz właśnie przyrodą wolną od wszelkiej teorii, '; 

przejawiającą się, za każdym razem tak a tak domniemaną, 'i 

taką  właśnie, jaka występuje w osobowym życiu ludzkości i 

określa wszelką jego praktykę. Dla wszystkich ludzi przyroda, 

o której mówią, i świat, w którym żyją i w którym ze sobą 

współżyją: przyroda i świat określające ich, we wzajemnym 

obcowaniu identyfikowane i korygowane, są jedną przyrodą 

i jednym światem, a także są identyfikowane jako te same, 

które obiektywny naukowiec ma za temat w swym 

szczególnym stylu osobowej działalności. O tyle też  świat 

osobowy nie jest innym światem niż „obiektywny". Jednakże 

świat wstępnie dany każdej osobie, ważny dla wszystkich 

kultur we wszystkich epokach i dla każdej jednostki 

ludzkiej,  świat uznawany za rzeczywisty jest właśnie 

światem w jego każdorazowym „sposobie przejawiania 

się", w każdorazowej apercepcji, światem otwartym na 

dalsze przemiany przekształcające go, przemieniające byt w 

niebyt (pozór); w przemianach tych, choć nie bez korekt, 

tworzy się  właśnie jedność  świata trwale obowiązującego 

jako istniejący, zawsze otwartego na dalsze określenia - 

ewentualnie także na teorie naukowe [określające go] jako 

realność. Otwartość ta jest czymś trwałym. Nauka 

humanistyczna zaś, której tematem są faktyczne osoby, ludy 

epoki oraz domniemane w nich rzeczy jako w nich 

domniemane, konkretnie tak oto przeja-

 

Nastawienie nauki przyrodniczej 

79 

Edmund Husserl 

78 

background image

 

 

 

  

wiające się, tak oto mitologicznie czy jakoś inaczej aperce-

powane światy, doświadczane przez nie przyrody, istniejące 

dla nich i dostarczające im motywacji kultury, z konieczności 

i wyłącznie w tematyce swej trzyma się  świata w 

„subiektywnym" Jak tematyzowanych przez siebie osobo-

wości. Ten świat nie rozpada się na związane tylko z posz-

czególnymi podmiotami i ustawicznie zmieniaj aące się w 

czasie aspekty. W takich aspektach konstytuuje się wspó-

lnotowy  świat otaczający historycznej wspólnoty. We 

wspólnocie swego życia odnosi się ona - albo też odnosi się 

życie uczestniczących w niej osób - do wspólnego dla niej 

świata otaczającego („świata" osobowego) i ten otaczający 

świat ma dla niej pewną względną rzeczywistość -różną dla 

różnych osobowych wspólnot i ich osobowych epok, co 

jednak nie wyklucza, że gdy wspólnoty osobowe, z których 

każda ma swój osobowy świat otaczający nawiązują 

wzajemne kontakty albo pozostają w takich kontaktach, 

mogą mieć albo uzyskać wspólny rozszerzony świat 

otaczający, bądź też, że obcując ze sobą uważają, iż odnoszą 

się do tego samego „realnego" świata, i tylko odkrywają, że 

każda z nich zupełnie inaczej ujmuje ten świat, nadaje mu 

zupełnie inną rzeczywistość. Lecz ta wspólna „realność", z 

konieczności sięgająca tak daleko, jak tylko sięgnąć może 

jakieś uwspólnocenie, wprawdzie jest uświadamiana w swej 

identyczności, lecz bynajmniej nie inaczej niż jako tworząca 

się między osobami jedność identyfikacji, jedność dającego 

się we wspólnotowym życiu skonsta-.tować potwierdzenia. 

Dopiero nauka mianuje ją realnością „obiektywnej", tzn. 

naukowej prawdy, taką, jaką jest sama w sobie, skoro to 

nauka o tym, co realne, określa ją  właśnie w swych 

szczególnych osobowych działaniach i trwałych 

dokonaniach

5

.

 

5

 Celem „obiektywności", tzn. nauki, nie jest to, co istnieje, jako 

doświadczane i potwierdzane przez określone osoby i ludzkości, tak jak 

Edmund Husserl 

Dla nastawienia nauki humanistycznej punktem wyjścia 

jest „nastawienie naturalne", w którym znajduje się i może 

się odnaleźć w przytomnym życiu każdy, a więc i 

początkujący naukowiec-humanista, zanim jeszcze rozpo-

cznie swe naukowe czynności i zamierzenia. Znajduje się w 

świecie, który go otacza, który przejawia mu się raz tak, raz 

inaczej, dostarcza mu raz takich, raz innych motywacji, w 

świecie, któremu się przygląda, któremu się przysłuchuje, 

itd., który w ogóle na różne sposoby praktycznie go 

określa i któremu w tej praktyce nadaje on coraz to nowe 

oblicza. Do tego świata należy także on sam i ludzie, z 

którymi się kontaktuje; czy to jako z obiektami tej praktyki, 

czy też podobnymi doń jej podmiotami; współdziała wtedy 

z nimi, ale także współ-widzi, współ-słyszy - naturalnie te 

same należące do otaczającego  świata rzeczy, zwłaszcza 

te, które w praktyce „wchodzą w grę" ze względu na jej 

uwspólnocony praktyczny kierunek. W nastawieniu 

naturalnym  świat jako to, co stale tożsame w zmianach 

rzeczywistych i możliwych, subiektywnych i intersubiekty-

wnie wiążących przejawów, mniemań, interesów, na ogół nie 

jest tematem naukowym, lecz w szerszym sensie tematem dla 

człowieka jest to wszystko, co go w danym momencie dotyczy 

lub co go na dłużej i ewentualnie trwale (np. zawodowo) 

zajmuje: „poważnie" lub w zabawie, gdy dokonuje, sprawia 

albo tworzy on coś bezwartościowego lub wartościowego,  

przelotnego  lub  nieprzemijającego,   w swym własnym 

egoistycznym interesie lub w interesie wspólnoty, jako 

pojedynczy podmiot lub jako funkcjonariusz wspólnoty i we 

wspólnotowej pracy; pamięć  własna i pamięć pokoleń 

prowadzi go do minionego życia wspólnoty.

 

jest ono doświadczane i da się w doświadczeniu wykazać, lecz to, co 

istnieje dla wszystkich dających się pomyśleć ludzkości (także Papuasów), 

doświadczeń,  światów otaczających, co do których przyjmuje się,  że do-

świadczają tego samego. 

Nastawienie nauki przyrodniczej 

81 

80

 

background image

 

 

 

  

To, co zostało tu powiedziane, samo stanowi przykład 

uniwersalnego namysłu, od którego może i musi zacząć 
naukowiec-humanista: może, ponieważ jako Europejczyk 
zna on już naukę i uniwersalne nastawienie teoretyczne, 
wychowany jest do niego, a teraz w tym przeglądzie może 
uzyskać swój temat. A więc człowiek, ludzie we wspólnocie i 
same wspólnoty w swym życiu i w swych zabiegach są 
naukowym tematem nauki humanistycznej, w korelacji z 
uzyskanymi w działaniu osiągnięciami i z dokonanymi dzie-
łami; również jednak jest nim człowiek pasywny w okre-
sach swego bezwładu,  śpiący przez pewien czas i znów 
budzący się, cały człowiek w jedności swego życia jako 
życia osobowego, jako Ja, jako My w działaniu i doznawaniu.

 

Co czyni i czego doznaje osoba, co się w niej dzieje, 

jak odnosi się ona do swego otaczającego świata, co złości 
ją, a co smuci, co wprawia ją w dobry humor, a co w zły 
nastrój? - to są pytania osobiste; podobnie wszystkie py-
tania tego rodzaju w odniesieniu do wspólnot każdego 
szczebla - do małżeństw, kręgów przyjaciół, stowarzyszeń, 
wspólnot miejskich, wspólnot ludowych itd.; najpierw po-
stawione w historycznej rzeczowości, a potem w sposób 
ogólny

6

. Czy wtedy ogólna nauka, która musi tu powstać, 

nie jest psychofizyczną psychologią, „psychologią indywi-
dualną" i psychologią społeczną?

 

6

 Powstaje pytanie, w jaki sposób rozumiana jest tu ogólność - „na-

turalno-historycznie", morfologicznie czy też jako ogólność bezwarunkowa, 

analogiczna do ogólności  ścisłej nauki przyrodniczej. Obiektywność 

przysługująca tylko nauce przyrodniczej polega na „geometryzacji", takiej 

idealizacji, która jest w stanie objąć teoretycznie wszystkie możliwości 

doświadczenia jako doświadczenia czegoś  in infinitum identycznego 

poprzez ich idealizację: poprzez idealne pojęcia, pojęcia tego, co istnieje w 

sobie samym, i poprzez idealne prawdy jako prawdy same w sobie. Czy 

istnieje metoda pozwalająca objąć dziedzinę „ducha", dziedzinę dziejów we 

wszystkich istotowych możliwościach, a przez to pozwalająca stworzyć 

odnoszące się do tej dziedziny „ścisłe" prawdy w ścisłych pojęciach? 

Człowiek jako osoba - czy nie jest on człowiekiem 

psychofizycznym? W rzeczy samej, jest on przecież czło-
wiekiem, który ciałem i duszą należy do świata, jako rze-
mieślnik operuje w przestrzeni swymi rękami albo i całym 
ciałem, walcząc w bitwie walczy także cieleśnie, i naturalnie 
stale świadom jest swego ciała, oddziałując poprzez nie na 
świat zewnętrzny lub na nim doświadczając czegoś takiego 
jak dotyk, pchnięcie, zranienie. Człowiek w nauce osobowej 
naturalnie jest tym samym człowiekiem, co w 
przyrodniczo-biologicznej antropologii. Gdy przechodzimy 
od jednej nauki do drugiej, dokonujemy identyfikacji bez 
zastanowienia. A przecież tematyczne ukierunkowanie jest 
istotnie różne. Człowiek w nauce humanistycznej nie jest 
tematem jako identyczna realność, której byt sam w sobie 
należy obiektywnie określić, lecz jest to człowiek historyczny, 
subiektywnie gospodarzący się w otaczającym go świecie.

 

Przeciwieństwo badań „przyrodniczo"-psychologicz-

nych i humanistycznych polega na tym, jak wcześniej po-
wiedziałem,  że dla nauki przyrodniczej i dla nauki huma-
nistycznej pierwiastek duchowy jako dusza tematyzowany 
jest w różnych nastawieniach: mianowicie dla nauki przy-
rodniczej jako zlokalizowany podmiot, jako dodatek

7

 do 

istniejącego fizycznego ciała, współistniejący z nim i induk-

 

7

 O „dodatku" mówić tu nie wolno. Ujęcie jako dodatek jest już 

pewnym zafałszowaniem. Subiektywnie, w doświadczeniu, doświadczane 

obce ciało poprzez doświadczane kompleksy cielesnych dat (a więc to, 

co doświadczane, jako takie) wskazuje już na psychikę i Ja; występuje tu 

więc „kojarzenie", ale takie jak w przypadku każdej apercepcji. 

W danym wstępnie świecie przyroda konstytutywnie jest „przyczynową" 

jednością w [formie] ze wnętrzności. „Duch w przyrodzie" - tutaj pod 

„lokalizację" nietrudno podłożyć przestrzenne współistnienie i rzeczywistą 

koegzystencję w czasoprzestrzeni, w tym samym więc sensie, jak 

koegzystują rzeczy i realne momenty rzeczy. Lecz jak duch jest u ciała? 

Musimy postawić to pytanie. Jako władający, i to dopiero wchodzi do 

apercepcji. 

Nastawienie nauki przyrodniczej 

83 

Edmund Husserl 

82 

background image

 

 

 

  

cyjnie z nim zjednoczony - psychofizycznie (w sensie kar-
tezjańskiego dualizmu), podczas gdy nastawienie humani-
styczne, nastawienie osobowe ukierunkowane jest właśnie 
czysto na osobę; w podobnym sensie „czysto", jak czysta 
jest nauka przyrodnicza - jak się wydaje, dzięki „abstrak-
cji". Dla osoby jej ciało jest wyróżnionym obiektem w 
otaczającym  świecie, obiektem, którym może ona bezpoś-
rednio władać, dysponować. To jednakże jest apercepo-
wane indukcyjnie i apercepcja ta ma charakter obiektywny.

 

Naturalnie osoba jest zlokalizowana, mianowicie po-

przez swe fizyczne żywe ciało  (korperlichen Leib) - w na-
turalnej przestrzeni i w naturalnej czasowości. Jeśli pozo-
staje się w przestrzenności  ścisłej, to jest to lokalizacja 
konkretna. Oczywiście, tematyczne zainteresowania można 
w sposób czysty ukierunkować na przyrodę, a w niej na 
fizyczne  żywe ciała, i wtedy jako współ występujące w 
przyrodzie, empirycznej lub ścisłej  resp.  w odnośnych 
miejscach czasowych i przestrzennych, będzie można od-
naleźć podmioty, dusze. Powstaje jednak wówczas pytanie, 
co można przypisywać temu współ-istnieniu, co stanowi 
jednolity sens tej realnej jedności człowieka lub zwierzęcia, na 
ile można i wolno mówić tu o „związku" ciała i duszy i 
związek ten wręcz traktować jako przyczynowy, podobnego 
rodzaju jak te związki przyczynowe, które występują w 
przyrodzie. Do konstytucji świata, [traktowanego] jako 
czysty  świat doświadczenia, a więc jako mój i nasz świat 
otaczający, z góry należy to, że w nim doświadczane są tu 
same tylko rzeczy, tam ludzie, tam zwierzęta, tu dzieła 
sztuki, tam narzędzia, tu rzemieślnicy, tam żołnierze itd., że to 
wszystko tak jest wstępnie dane i tak aper-cepowane, w 
sposób dopuszczający zmiany, ale jednak w ramach pewnej 
najogólniejszej strukturalnej typiki, do której w sposób 
konieczny należy właśnie występowanie

 

ludzi (i ja sam jako człowiek). Wobec tego świata wszędzie 

można stawiać pytania indukcyjne: gdziekolwiek występuje 

regularne współistnienie, tam pojawia się także pro-

blematyka indukcyjna. W każdej prostej apercepcji ukryte 

jest i da się odsłonić regularne współistnienie, należy więc 

ono do każdego typu apercepcji, a także do apercepcji 

uniwersalnej, apercepcji świata; równie dobrze do apercepcji 

świata pobliskiego lub świata ojczystego oraz świata 

odległego, jak do apercepcji poszczególnych bliskich lub 

odległych rzeczy. Można więc i będzie się znajdować wskazane 

implicite  regularności, odnoszące do siebie fizyczno-

cielesne i psychiczne „dane", co jednakże zgoła nic nie 

mówi jeszcze o przyrodniczej przyczynowości i o analogi-

cznym do przyrodniczego powiązaniu w jedną całość. Za-

pewne, rozróżnienie to znamionuje pewien rodzaj psycho-

fizyki, w tradycji uchodzący za antropologię, a ugrunto-

wany w tradycyjnym sensualizmie.

 

,Duch (dusza, konkretny byt osobowy) jest w czasoprze-

strzeni tam, gdzie jest jego ciało, i skąd żyje on i oddziałuje na 

Świat, na uniwersum tego, co czasoprzestrzennie istnieje. Jest 

on duchem, osobą, Ja swego otaczającego  świata (a tym 

samym i pewnego świata), gdy go sobie uświadamia; 

możliwość jego oddziaływania polega na tym, że w okre-

ślony uporządkowany sposób ma on doświadczenie tego 

otaczającego  świata,  resp.  doświadczając go, może być 

przy nim, bliżej lub dalej od niego itd. Z tym zaś wiąże się, 

że stale ma on wyróżnioną doświadczeniową  świadomość 

„swego" ciała, a więc ma świadomość bycia zupełnie 

bezpośrednio przy tym obiekcie oraz tego, że jako pobu-

dzane i władające Ja stale w nim „żyje" i „może". Owo 

odniesienie, wszelki sposób, w jaki dokonuje się osobowe 

doświadczanie, dzięki któremu świat otaczający jest oto 

naocznie obecny, właśnie jako osobowe jest pewnym faktem 

należącym do nauki humanistycznej.

 

Nauka humanistyczna ma do czynienia z duchem, i tu

 

Nastawienie nauki przyrodniczej 

Edmund Husserl 

85 

84

 

background image

 

Edmund Husserl 

 

86 

 

  

nauka przyrodnicza, najpierw w wąskim sensie, rozstaje się 

z nauką humanistyczną: z jednej strony nauka o fizycznych 

rzeczach, a z drugiej nauka o ludziach jako osobach, 

władających swym ciałem i poprzez nie (jako ciało spo-

strzegające) odnoszących się do wszystkich innych rzeczy 

realnych

8

.

 

Należy tu jednak zwrócić uwagę,  że przyroda także 

istnieje w świecie otaczającym, w naszym dzisiejszym świecie 

otaczającym, w hipotetycznym świecie otaczającym in-

dyjskim, neolitycznym itd.; dopóki tematem jest nauka 

humanistyczna, nie zaś „obiektywna" nauka przyrodnicza, 

dopóty mamy do czynienia nie z obiektywną przyrodą, lecz 

ze związkami  świata otaczającego, stanowiącymi historię 

naturalną w dawnym sensie (nawet jeśli to odniesienie do 

podmiotu nie zostanie wyraźnie wyrażone, czy wręcz 

pozostanie nie zauważone przez samego badacza, nie bę-

dzie przezeń tematyzowane). Dopiero gdy celem staje się 

obiektywność, jej byt sam w sobie w sensie ontologicznym, a 

potem matematycznym, nie zaś jej byt taki, jakim nam się 

empirycznie przedstawia, zamiast historii naturalnej (która 

należy do powszechnej historii ludzkości jako historyczny 

świat otaczający) mamy przyrodniczą biologię

9

.

 

Jeśli jednak tak jest, to powstaje pytanie, czy tego 

samego rozróżnienia nie należałoby przeprowadzić także w 

odniesieniu do duszy, ducha, osoby, resp. czy nie należy 

także odróżnić obiektywną naukę humanistyczną od nauki 

historycznej. Dokładniej, w nastawieniu na świat jako em-

piryczne uniwersum realności: 1) ścisłą przyrodę w kon-

 

8

 Następnie można naukę humanistyczną rozumieć dwojako: Duch 

jako istniejący czasoprzestrzennie wraz z cielesnością, wraz z nią w prze-

strzeni, wraz 

T

,

 

nią w czasoprzestrzeni, jako temat uniwersalnej indukcyjnej 

nauki o świecie - towarzyszy temu wielkie pytanie, czy tym samym 

wytyczony został jako sensowny, jako możliwy, naukowy cel ścisłej nauki 

przyrodniczej w rozszerzonym sensie, dualistycznej ścisłej psychofizyki. Z 

drugiej strony nauka humanistyczna jako nauka czysto osobowa. 

9

 Za tym kryje się hipoteza idealizacji. 

strukcji ontologiczno-matematycznej, a następnie  ścisłą 

psychofizykę przeciwstawioną empirycznemu współwystę-

powaniu fizycznego żywego ciała i duszy (sfera osobowa); 

2) nastawienie od początku humanistyczne - nastawienie 

historyczne.

 

Wszystko stanie się doskonale wyraźne, gdy powiemy 

sobie to, co ja zwykle sobie powtarzam: świat, o którym 

mówię,  świat, o którym mówi Chińczyk, Grek z epoki 

Solona, Papuas - zawsze jest to świat obowiązujący subiek-

tywnie, także  świat naukowca, będącego człowiekiem z 

kręgu grecko-europejskiego.

 

xW  życiu praktycznym mam świat tradycyjny, skądkol-

wiek by ta tradycja pochodziła, może także z dostępnych 

mi, jakkolwiek zafałszowanych nabytków naukowych, 

które znam z czasopism i ze szkoły i które jakoś dałej 

przekształcam pod wpływem różnych motywów - moich 

własnych i moich współczesnych, którzy przypadkowo na 

mnie oddziałują. Mogę się teraz rozejrzeć i teoretycznie 

zainteresować się  światem, obowiązującym właśnie na 

mocy tradycji, lub też postawić się na miejscu starożytnego 

Greka, zanim jeszcze zaistniała nauka itd. Pierwsze uni-

wersalne zainteresowanie teoretyczne, to, które stanowiło 

początek, było tego rodzaju - chcieć poznać  świat obiek-

tywny to tyle, co chcieć poznać  świat po prostu. Jest to 

świat na mocy tradycji, ale to, że jest on taki, pozostaje 

ukryte, a w każdym razie może zupełnie nie wchodzić w 

grę. Nauka obiektywna nie jest teraz traktowana w sensie 

naturalistycznych sposobów myślenia itd. Nauka obiektywna 

to czynienie świata wprost tematem, nauka humanistyczna 

to czynienie tematem świata, jako świata pełniącej wobec 

niego swe funkcje subiektywności,  świata, o ile jest on 

odniesiony do podmiotu (tematyzowane są tylko podmioty i 

w nich „przedstawiony" świat wraz z jego czaso-

przestrzennością). Możliwe jest, że przyrodę, ale także 

ludzi, kręgi kulturowe, ludy itd. „po prostu" obiektywnie 

czyni się tematem, a z drugiej strony, że tematem czyni

 

Nastawienie nauki przyrodniczej 

87 

background image

 

 

 

  

się ludzi, kręgi kulturowe, przyrodę w ich zrelatywizowa-

niu do subiektywności. Korelacja zwielokrotnia się. Wszy-

stko, co istnieje, jest czymś istniejącym w subiektywnych 

sposobach dania, wszystko może być tematem wprost albo w 

relatywizacji do subiektywności. „Relatywizacja do su-

biektywności" znaczy przy tym: tematyzacja podmiotów po 

prostu, bez pytania o obiektywną przyrodę; można po-

wiedzieć, tematyzacja abstrakcyjna. Od samego początku w 

nastawieniu teoretycznym świat stanowi uniwersum tego, 

co istnieje, wszystko zaś, co istnieje, także to, czego dotyczy 

nauka humanistyczna na pewnym szczeblu refleksji, znów 

jest włączane do świata, i tak in infinitum. Teraz jednak 

dokonuję zwrotu poprzez transcendentalną redukcję: mamy 

oto naukę humanistyczną, która nie jest poprzedzana przez 

świat, a która świat na zawsze zachowuje.

 

Gdy uprawiając historię naturalną szukamy prawdy o 

istotach  żywych, to z góry zakładamy,  że te rozpatrywane 

będą w zgodnym doświadczeniu (co do swego bytu fizycznego 

i psychicznego, oba dane są w jednolitym doświadczeniu), 

następnie zaś opisywane w wiernie dostosowanych 

pojęciach doświadczeniowych (deskrypcyjnych). Tak oto 

mogę mylić się co do innych, ewentualnie także co do 

siebie samego, ale dopóki doświadczenie się potwierdza, 

dopóki mam zgodność, uzyskuję empiryczną prawdę, po-

znaję osoby. Z duszami jest tak, jak z fizycznymi żywymi 

ciałami jako obiektami przyrodniczymi (o tyle też mamy tu 

analogię), mianowicie, że doświadczenie w odniesieniu do 

nich nie ma końca; lecz czy dusze mają taką istotową 

strukturę (dającą się pokazać w sposób czysty), która przy-

pisywałaby im obiektywny (ściśle ontologiczny) byt sam w 

sobie, w podobnym sensie, jak rzeczom przyrody? Otóż jest 

rzeczą od początku jasną,  że da się rozpoznać pewna 

istotową forma ducha, jakkolwiek równie jasne jest, że 

istota subiektywności duszy i istota rzeczy różnią się o całe 

niebo. Od razu trzeba trzymać się z dala od wszelkich

 

fałszywych analogii i wprowadzanych przez nie zniekształceń. 

Z drugiej wszakże strony, czyż nie jest to oczywiście 

słuszna i konieczna myśl przewodnia, że przebadanie fak-

tycznych duchów w ich historyczności próbuje się ugruntować 

na istotowym poznaniu ducha (i wspólnoty, w której żyją 

duchy) a stąd czerpie się  „ścisłe pojęcia" i ścisłe, 

bezwarunkowo obowiązujące prawdy, jako idealne bie-

guny duchowej faktyczności?

10

 

Nastawienie naturalne, nie będące nastawieniem natu-

ralistycznym: Gdy mówimy teraz o różnych doświadcze-

niowych nastawieniach na gruncie świata naturalnego, to 

musimy rozróżnić: 1) nastawienie na przyrodę, mianowicie 

na przyrodę doświadczoną, na same tylko rzeczy albo -

abstrakcyjnie - na materialne ciała zwierząt lub na obiekty 

kultury jako same tylko rzeczy; 2) nastawienie personali-

styczne: nastawienia na osoby albo na ludzi jako osoby.

 

Co do tego należy? Czym są osoby jako trwałe jedności, 

jakie mają charaktery - co składa się na ich „życie", co 

jako osoby czynią i czego doznają, jak w różnych sytuac-

jach  życiowych „ustosunkowują się" do swego otaczają-

cego świata, jak ten je osobiście dotyka i jak na to osobiście 

reagują; w końcu sam ich „świat otaczający", dla nich 

istniejący, dla nich ważny i określający je. Tutaj należy 

także wymienić pytanie, jak ich świat otaczający się prze-

kształca, jakie typy obiektów należą do tego otaczającego 

świata; a więc ogólnie: jaką istotową strukturę ma osobowy 

świat otaczający, w szczególności zaś, jaką ma on ogólną 

strukturę jako taki świat otaczający, który swój kształt 

zawdzięcza i coraz to na nowo przybiera dzięki samemu 

osobowemu  życiu w świecie  (Weltleben),  jakie [mamy tu] 

typy obiektów kulturowych?

 

Struktura osobowego świata otaczającego z istoty od-

nosi się do struktury osobowego życia (wraz z habitualnymi

 

Lecz jak tu wygląda poznanie istotowe w wied/y historycznej? 

89 

Nastawienie nauki przyrodniczej 

Edmund Husserl 

88

 

10

 

background image

 

Edmund Husserl 

 

90 

 

  

własnościami), które jako życie  światowe  (Weltleben)  jest 
ustosunkowywaniem się do pojawiających się w otaczają-
cym  świecie przedmiotów i ich należących do tego świata 
właściwości.

 

Szczególnie wyróżnione w świecie otaczającym są należące 

do tego świata osoby. Ważną rolę odgrywa przy tym 

różnica, sama będąca tematem, mianowicie czy osoby 

(inne osoby, ale ewentualnie także ja sam) jako obiekty, 

jako przedmioty świata otaczającego, z góry już danego 

praktycznemu Ja, praktycznemu w najszerszym sensie, tzn. 

Ja konkretnemu, przytomnie wiodącemu swe życie w 

świecie, tematyzowane są przez nie jako przedmioty, z 

którymi coś się dzieje, które zastawane są w otaczającym 

świecie jako istniejące, które się widzi, ale z którymi nie 

ma się do czynienia, z którymi nie ma się nic wspólnego: są 

oto tu i tam tak jak same tylko rzeczy; szczególną chyba rolę 

odgrywa tu zewnętrzne widzenie i rozumienie kogoś 

innego, ale bez wzywania się w niego, bez wspólnego z 

nim  życia. Z drugiej strony inne podmioty jako współpod-

mioty, z którymi pozostaje się we wspólnocie doświadczania, 

myślenia, działania, z którymi dzieli się wspólną praktykę w 

otaczającym  świecie, jakkolwiek każdy z nich ma także 

praktykę własną. Pewną „wspólnotę" mamy już wtedy, gdy 

nawzajem jesteśmy sobie obecni w otaczającym  świecie 

(ktoś inny w moim), w tym zaś już zawiera się, że jesteśmy 

sobie obecni jako fizyczne żywe ciała. Wzajemnie 

doświadczamy się, gdy widzimy te same przedmioty, a 

przynajmniej częściowo te same, z tego samego świata, 

będącego  światem dla nas. To doświadczanie we wspólnym 

widzeniu zwykle jest doświadczaniem niewłaściwym, w pu-

stym rozumieniu kogoś innego i jego sytuacji doświadcze-

niowej. Lecz czymś szczególnym jest wspólnota osób jako 

wspólnota osobowego życia i ewentualnie jako trwały 

związek osób. Pierwszym krokiem jest wyeksplikowane 

żywe zjednoczenie z innym w intuicyjnym rozumieniu jego

 

doświadczania, jego sytuacji życiowej, jego uczynków etc. 

Dalej porozumienie poprzez wyraz i język, co jest już 

związkiem podmiotów. Wszelka komunikacja naturalnie 

z góry zakłada wspólny świat otaczający, który tworzy się, 

o ile w ogóle jesteśmy dla siebie osobami, ale może być 

całkowicie pusty, nieaktowy. Czymś innym jednakże jest 

stowarzyszenie się z osobami we wspólnym życiu, rozma 

wianie z nimi, troskanie się, staranie się o nie, związanie 

przyjaźnią i wrogością, miłością i nienawiścią. Dopiero 

wtedy wkraczamy w obszar świata „społeczno-historyczne- 

go". _ 

\

 

Gdy  żyjemy w nastawieniu naturalnym - nie transcen-

dentalnym - otwierają się przed nami różne ukierunkowania 

tematyczne, także ukierunkowania zainteresowania te-

oretycznego, stosownie do struktury z góry nam danego 

świata, danego nam jako nasz wspólny świat otaczający, a 

poprzez niego jako świat obiektywny. „Poprzez niego" 

znaczy,  że  świat otaczający ulega zmianom, że w życiu 

przechodzimy od jednego świata otaczającego do drugiego, 

przy czym w zmianach tych ciągle przecież doświadczany 

jest ten sam świat, podczas gdy świat otaczający staje się 

sposobem przejawiania się  świata. W nastawieniu 

istotnościowym możemy, wychodząc od faktycznego wspó-

lnego  świata, przebadać istotową formę ludzkiego świata 

otaczającego, wnikając zaś w ludzi obcych nam kultur -

formę konstytuującego się w tej przemianie nowego świata 

otaczającego oraz - uznając za możliwą kontynuację tego 

procesu w nieskończoność - możemy zaprojektować strukturę 

istniejącego  świata jako świata możliwego doświadczenia, 

tzn.  świata ujawniającego się w postępujących coraz dalej 

korektach w możliwych przejściowych 

światach 

otaczających. Byłaby to idea ontologii świata doświadczenia 

właśnie jako takiego. Nastawienie teoretyczne może 

kierować się ku samej tylko przyrodzie, wówczas mamy 

nastawienie przyrodnicze (naturale), które wszakże nie jest

 

Nastawienie nauki przyrodniczej 

91 

background image

 

 

 

  

„naturalistyczne". Z drugiej strony możemy nastawić się 
na osoby i osobowe wspólnoty, możemy nastawić się na 
możliwe konkretne światy otaczające i rysujący się w nich 
świat „prawdziwy".

 

Nastawienie na przyrodę może mieć rozmaity sens. W 

ogóle: w nastawieniu naturalnym jesteśmy jako osoby zaj-

mujące się badaniami, a i już przedtem, jako ci, którzy żyją 

ze sobą i obok siebie. Ale jako podmioty wobec świata 

jesteśmy przy tym wraz z naszym życiem anonimowi -

dopóki samych siebie nie uczynimy sobie tematem. Takie 

właśnie jest nastawienie na przyrodę: uczynić tematem 

przyrodę i nic innego; tematyzowanie jest więc w pewnym 

sensie zarazem „abstrahowaniem", co zrazu nie musi być 

rozumiane, a więc nie musi być rozumiane w sposób konie-

czny, jako czynne pomijanie czegoś, lecz, jak to się zwykle 

dzieje, tylko jako wyłączne skupianie się na czymś, a w 

następstwie tego niebranie niczego innego pod uwagę. U 

podstaw naukowego nastawienia na przyrodę ostatecznie 

leży zapewne umyślne uczynienie tematem przyrody, i to 

czystej przyrody przy świadomym wykluczeniu, przy dążeniu 

do wykluczenia wszystkiego, co tylko subiektywne.

 

Przyrodą, która jest tu tematyzowana, może być przyroda 

świata otaczającego, i to taka, jaką jest ona z góry dana, jak 

prezentuje się ona w rzeczywistym i możliwym 

doświadczeniowym spostrzeżeniu i jak wykazuje się jako 

rzeczywiście istniejąca w toku naszego doświadczeniowego 

życia dzięki zgodności doświadczeń (choć nie bez okazjo-

nalnych korekt). Tematyzacja ta ma oznaczać,  że znajo-

mość na podstawie doświadczenia, konsekwentnego do-

świadczenia, własnego i obcego, uzupełnionego przez do-

świadczeniowe antycypacje w pośredniej indukcji, ustalona 

zostaje w opisie; zmierza się tu do nauki opisowej, 

uniwersalnej opisowej nauki przyrodniczej, obejmującej 

uniwersum możliwego doświadczenia przyrody, zmysło-

wego spostrzeżenia, przypomnienia, dającej się przez nie

 

rzeczywiście potwierdzić indukcji - po wszystkie czasy. U 

podstaw leży - jakkolwiek w rzeczywistości jeszcze nie 

wykształcona - ontologia „świata możliwego doświadcze-

nia". Tutaj można już wyróżnić rozszerzenie indukcji po-

przez homogenizację tego, co niedoświadczalnie odległe i 

tego, co bliskie, a poczynając stąd w ogóle idealizację 

nieskończoności.

 

Czymś innym jest cel „ścisłej" nauki przyrodniczej, by 

ponad względnością naocznej przyrody, względnej w ota-

czającym  świecie, w „prawdach samych w sobie" określić 

przyrodę „samą w sobie", jako identyczny we wszelkich 

względnościach byt sam w sobie. Przyroda opisowa jest 

czymś względnym wobec ludzi-osób, mianowicie wobec 

nas, naszego narodu, naszej europejskiej ludzkości, nas-

ludzi  żyjących na Ziemi w naszej epoce historycznej; my 

sami wszakże nie stanowimy tu tematu ani nie stanowi go ta 

relacja, która o tyle też nie wymaga tematyzacji, o ile z 

pokolenia na pokolenie jesteśmy przecież  tą samą ziemską 

ludzkością w tej jednolitej epoce historycznej, sferze 

czasowej, i ustalenia nauki z pokolenia na pokolenie w 

sposób zrozumiały uznajemy za ciągle obowiązujące

11

.

 

Wystarczy, byśmy tylko tematycznie ukierunkowali 

spojrzenie na tę względność, a widzimy, że owa nauka 

.przyrodnicza należy do szerszego zakresu osobowej nauki o 

ziemskim człowieczeństwie w ogóle, przy czym to trak-

towane jest jako „My-ludzie", jako takie, które od nas,

 

11

 Uniwersalna nauka opisowa jako nauka o wstępnie danym świecie w 

swej uniwersalności pozostaje w dziedzinie rzeczywistego i umożliwionego, 

bezpośredniego i pośredniego doświadczenia, postępuje zatem w sposób 

konieczny od wstępnie danego jako horyzont obecnego świata poprzez 

ujawnianie wspólobecności, kształtuje się jako opisowa nauka o otwartej 

obecności, następnie jednak także jako nauka o przeszłości 

(paleontologicznie), czemu towarzyszy coraz dalej idące ujawnianie prze-

szłości, a potem przyszłości. Naturalnie ukierunkowana jest ona na ty-

powe ogólności, typowe sposoby zmieniania się typów, a dalej na wyja-

śnianie poszczególnych faktów według takich reguł. 

Edmund Husserl 

Nastawienie nauki przyrodniczej

93 

92 

background image

 

 

 

każdorazowych badaczy, uzyskuje swój horyzont czasowy i 
swą względną, w szerokim sensie historyczną czasowość. 
Wnikając w to widzimy, że dopiero człowiek europejski, 
którego  źródłem był filozofujący Grek, powziął i mógł 
uzyskać teoretyczne nastawienie na najbardziej zewnętrzny 
osiągalny  świat otaczający.  Świat otaczający jest czymś 
względnym wobec pełniącej swe funkcje subiektywności - 
typika funkcjonujących subiektywności sama jest czymś 
historycznym: ludzie z konieczności są członkami wspólnot 
pokoleń i z konieczności  żyją w jakimś wspólnotowo uzna-
wanym za własny  świecie otaczającym, w którym pod tym 
względem panuje uniwersalna historyczność. Bynajmniej 
jednak nie jest jeszcze przez to powiedziane, że do każdego z 
tych światów należy możliwe nastawienie teoretyczne; także 
ono, zrazu w postaci „opisowego" nastawienia naukowego, 
jest czymś z istoty historycznym. Jeśli jednak nastawienie to 
już zaistniało, to w toku historii wyznaczony jest rozwój od 
opisu czysto naturalnego do psychofizycznego.

 

Nowym nastawieniem jest następnie to, które kieruje

 

się ku ludziom i zwierzętom, traktując ich nie jako fizyczne 

ciała, które należy przebadać konsekwentnie opisowo w 

czysto przyrodniczym nastawieniu, lecz jako ludzi (względnie 

zwierzęta), którzy swe fizyczne ciała mają jako ciała żywe, 

każdy z nich ma swój osobisty świat otaczający jako cieleśnie 

zorientowany świat tego, co bliskie i tego, co odległe, który 

występuje w sposobach przejawiania się „prawo-lewo", „na 

górze-na dole" i wszystkie te sposoby przej awiania się 

pozostają we współbieżnej relacji zależności do 

subiektywnych sposobów mego „poruszam mym ciałem" w 

systemie dających się także dowolnie realizować kinestez. Do 

tematyki człowieka należy wszystko to, co uznaje on za 

obowiązujące jako świat otaczający i co odnosi się do tego 

świata, jego indywidualnego i wspólnotowego świata 

otaczającego, nadto należy tu dające się

 

uchwycić w refleksji zjawiskowe „jak" tego otaczającego 

świata, dla każdego z osobna, ale także dla wspólnoty -jak 

odpowiadają sobie sposoby przejawiania się komuni-

kujących się ze sobą jednostek, jak każdy swemu byciu 

człowiekiem,   rozumianemu  jako   obiekt   wyznaczający 

punkt zerowy zorientowania świata otaczającego, nadaje w 

doświadczeniowej apercepcji miejsce w przestrzeni ota-

czającego  świata, jak w zmianie miejsc zajmowanych przez 

osoby, np. gdy zamieniają się one miejscami, dla każdej z 

nich muszą zmienić się zorientowania tych samych obiektów, 

resp. muszą one zamienić się sposobami przejawiania się.

 

Podczas gdy opisowa przyroda należy do osobowego 

świata otaczającego wszystkich ludzi, względnie do świata 

otaczającego wszystkich ludzi „europejskich", a więc także do 

antropologii, przyroda ściśle naukowa oczywiście nie należy 

do niego, lecz tylko do świata otaczającego ludzi 

uprawiających  ścisłą naukę przyrodniczą (lub ją rozumie-

jących). Zapewne, naukowa historia naturalna także nie 

należy do świata otaczającego każdego człowieka, o ile 

1

 

swój powszechny świat otaczający uzyskała i wydobyła na 

światło dzienne w badaniach, co mogłoby być  światem 

otaczającym, ale nie było i nie jest, chyba że znów dla 

naukowca. Nauka przyrodnicza jest pewną kulturą, ale 

należy tylko do świata kultury takiej ludzkości, która tę 

kulturę ukształtowała i w obrębie której istnieją dostępne dla 

jednostki drogi jej zrozumienia.

 

Dalszym tematem może się stać uniwersalna jedność 

jakiejś „ludzkości", sięgająca tak daleko, jak daleko sięga 

wspólnotowe  życie, bezpośrednie i pośrednie, a korelaty-

wnie wspólnota świata otaczającego (w „jak" sposobów 

przejawiania się ujmowania), zwłaszcza wspólnota kultury. 

Tematem może się ona stać w jedności swego czasowego 

życia, w jedności tej czasowości, która sama stanowi formę 

tego życia, nie zaś np. jest czasowością przyrody

 

Nastawienie nauki przyrodniczej 

95 

Edmund Husserl

94 

background image

 

 

 

  

ścisłej nauki przyrodniczej, która zgodnie ze swym sensem jest 

zawsze identycznym czasem ponad przyrodami światów 

otaczających poszczególnych ludzkości, identycznym czasem 

absolutnie identycznej przyrody, a nie czasem relatywnym, 

istotowo powiązanym z każdorazową szczególną ludzkością 

istniejącą w życiu wspólnotowym we wszystkich swych 

przesz!ościach i w otwartej przyszłości, która przecież z punktu 

widzenia współczesnych ludzi ma sens ich przyszłości, 

przyszłości ich ludzkości.

 

Następnie tematem mogą stać się także ludzkości tylko 

luźno kontaktujące się ze sobą, sposoby, w jakie tworzą one 

wspólnotę i w historii stają się,  resp.  stały się jedną 

ludzkością, przy czym zasadniczym elementem jest tu historia 

własnej ludzkości, jej historyczne powstawanie z ludzkości 

i kultur wcześniejszych itd. Tutaj opuszczamy już opisowe 

badania nauk przyrodniczych i zagłębiamy się w problemy 

humanistyki, względnie opisową przyrodę  włączamy do 

historycznej nauki humanistycznej.

 

Wszystko to jest jeszcze powierzchowne, nie zostały 

jeszcze uwzględnione normatywne idee owych ludzkości i ich 

kultur,  resp.  te idee, które określają  życie człowieka, 

jednostki ludzkiej i człowieka uczestniczącego na różne 

sposoby we wspólnocie, wyznaczające to, co powinien on 

czynić i rozstrzygające o jego życiowych wyborach (nie-

kiedy jednak także w decyzjach i rozstrzygnięciach woli, 

stanowiących uniwersalne i ważne na zawsze prawidła własnego 

życia i życia wspólnotowego) . P r o w a d z i t o w i ę c  do 

i m m a n e n t n e g o  d z i e j o m  „sensu", do problemów 

teleologii rozwoju, do problemów rozwoju uniwersalnych 

idei wyznaczających ukierunkowanie nowego typu ludzkości; 

należą tu idee nieskończonego i prawdziwego świata jako 

korelatu idei nauki o świecie, idee prawdziwego i 

rzetelnego osobowego życia jednostki i rzetelnej wspólnoty, w 

końcu idee rzetelnej ludzkości i związanych z nią idei 

„etycznych", idei uniwersalnej nauki nie o samym

 

tylko świecie, lecz o wszystkim, co w ogóle jest, także jako 

idea, jako idealna norma itd.

12

 

W końcu sama uniwersalna nauka osobowa zdaje się 

przekształcać we wszechnaukę, zdaje się rozpływać w uni-

wersalnej filozofii, a eidetycznie w uniwersalnej ontologii. 

Wszystko bowiem ma początek w nas, żywych lud/iach 

zadających teoretyczne pytania, my sami jesteśmy osobami i 

w naszym wspólnym świecie mamy temat wszystkich mo-

żliwych tematów, wszystkich możliwych do postawienia 

pytań, a więc również najwyższych i ostatecznych pytań 

człowieka.

 

Cofnięcie się od tego uniwersalnego, na swój sposób 

historycznego, zorientowanego na osoby sposobu rozważania 

świata, poruszającego się na gruncie świata wstępnie 

danego, do absolutnego gruntu, gruntu transcendentalnej 

subiektywności.

 

Przy tym punkt wyjścia: My, którzy przeprowadzamy 

uniwersalne rozważanie osobowe, włączając w nie uniwer-

salne rozważanie  świata otaczającego itd., sami jesteśmy 

ludźmi, ludźmi europejskimi, staliśmy się nimi w toku hi-

storii, sami tworzymy, jako historycy, historię  świata i 

naukę o świecie we wszelkim sensie, ów historyczny twór 

kulturowy w motywacji dziejów Europy, w których tkwimy. 

Świat, który dla nas istnieje, sam jest naszym historycznym 

tworem, nas, którzy w swym bycie także jesteśmy tworem 

historycznym. Czym jest zakładane przez tę względność to, co 

bezwzględne? Subiektywność jako transcendentalna. Inny 

punkt wyjścia: eidetycznie ogólna nauka osobowa - 

psychologia. Psychologia uniwersalna. Przeskok do 

transcendentalnej filozofii.

 

12

  To jednakże w konsekwentnej realizacji nauki humanistycznej -

nastawieniu naturalnym. 

Nastawienie nauki przyrodniczej 

97 

background image

 

III

 

ZAPRZECZENIE MOŻLIWOŚCI FILOZOFII NAUKOWEJ 

-

 

KONIECZNOŚĆ NAMYSŁU 

-

 NAMYSŁ HISTORYCZNY 

-

 

JAK POTRZEBA HISTORII

?

 

F i l o z o f i a   j a k o   n a u k a ,   jako  poważna,  ścisła, a 

nawet apodyktycznie ścisła nauka - t e n  s e n  j u ż   s i ę  

s k o ń c z y ł .  Zapewne, człowiek, który raz zasmakował 

owoców filozofii, poznał jej systemy, następnie podziwiał je 

nieodparcie jako najwyższe dobra kultury, nie może już 

porzucić filozofii i filozofowania. Jedni patrzą na filozofie 

iak na dzieła sztuki największych artystów i jedność filozofii 

upatrują w jedności sztuki. Inni znów przeciwstawiają 

filozofię naukom w odmienny sposób, stawiając ją na równi 

z religią, w którą wrośliśmy w toku dziejów. Wiara 

religijna, póki jeszcze jest wiarą żywą, mówiąc o Bogu i 

objawionej przezeń prawdzie, upewnia człowieka co do 

tego, co jest metafizycznie transcendentne, co przekracza 

świat będący tematem poznania naukowego, jako jego 

ostateczna podstawa bytowa - i tam odnajduje ostateczną 

podstawę absolutnych norm, którym podporządkowujemy 

nasz ludzki byt w świecie. Filozofia sądziła niegdyś, że jest 

nauką o całości bytu. A zatem nawet wtedy, gdy sama 

dokonywała rozdziału między  światem jako całością bytu 

skończonego a Bogiem jako zasadą jednoczącą nieskoń-

czoność skończoności (a potem jako nieskończoną nadoso-

bą), sądziła,  że potrafi poznać naukowo zasadę metafizy-

czną i świat na podstawie tej zasady. Podstawiając dalej 

pod  świat coś transcendentnego, metafizycznego i myśląc 

zasadę absolutu, sądziła wciąż, że można dojść do sfery

 

background image

 

Zaprzeczenie możliwości filozofii naukowej 

 

 

tego, co transcendentne, absolutne i metafizyczne, dro-

gami naukowymi. Dlatego też możliwe było powiązanie 

nauki i religii - tak jak czyniła to filozofia średniowieczna, 

pretendująca do zaprowadzenia pełnej harmonii między 

wiarą religijną i rozumem naukowym. Ale teraz powszechnie 

panuje przekonanie, że te czasy już minęły. Przez Europę 

przepływa potężny i wciąż przybierający na sile strumień tak 

niewiary religijnej, jak i filozofii wyrzekającej się swej 

naukowości.

 

Powszechnie zapanowało też przekonanie, że filozofia jest 

zadaniem walczącego o swą egzystencję człowieka, i to 

takiego człowieka, który w toku europejskiego rozwoju 

kultury wzniósł się do autonomii, a dzięki nauce odnajduje 

siebie w horyzoncie nieskończoności - i zawartego w nich 

losu. Namysł nad światem przeprowadzony przez czło-

wieka autonomicznego z konieczności prowadzi go do 

tego, co transcendentne, jako czegoś niepoznawalnego i 

niemożliwego do opanowania. Człowiek może tylko ze . 

swego miejsca, ze swych horyzontów poznawczych i uczu-

ciowych uzyskiwać przeczucie i kształtować przy tym drogi 

wiary, które jako światopogląd nadają temu przeczuciu i 

normom działania osobistą oczywistość - pod wodzą prze-

czuwanego wiarą Absolutu. Taka postawa daje także grupom 

ludzi o zbliżonym pierwotnym ukierunkowaniu coś takiego 

jak wspólne rozumienie i wzajemne poparcie.

 

Światopogląd zatem jest osiągnięciem z istoty swej in-

dywidualnym, jest rodzajem osobistej wiary religijnej, ale 

od wiary tradycyjnej, objawionej, różni się tym, że nie 

rości sobie pretensji do prawdy bezwarunkowej, ważnej 

dla wszystkich ludzi i dającej się wszystkim przekazać  -

tak samo jak niemożliwa jest naukowa prawda o tym, co 

absolutne, tak też nie można wykazać w sposób ważny 

powszechnie i obowiązujący każdego prawdy światopoglą-

dowej. Każde takie roszczenie byłoby równoznaczne z 

przeświadczeniem, że na podstawie racji rozumowych, a

 

więc naukowych, możliwe jest poznanie tego, co absolutne, 

i jego stosunku do człowieka.

 

Filozofia znalazła się w niebezpieczeństwie, zagrożona 

jest jej przyszłość - czy nie powinno to pytaniu o obecne 

zadania filozofii, jako pytaniu postawionemu właśnie teraz, 

nadawać sensu wyróżnionego?

 

Przez tysiąclecia, a raczej w powtarzających się epo-

kach filozofii żywej, wciąż odżywającej, utrzymywała się 

wiara (i na tym właśnie polegała egzystencja filozofii) w 

możliwość urzeczywistnienia, a niekiedy w udaną już rea-

lizację filozofii - w formie systemów i związanych z nimi 

„szkół". Cóż jednak mogło podtrzymać  tę wiarę, gdy sy-

stemy zmieniały się, a szkoły nie mogły się pogodzić drogą 

ujednolicenia  swych przekonań? Tkwiło w tym przecież 

pewne niepowodzenie, które nie mogło pozostać w ukryciu. 

Cóż podtrzymywało  świadomość koniecznego zadania, 

które było podejmowane w osobistej egzystencji, gdyż 

musiało być podejmowane, i to właśnie jako świadomość, że 

podejmując urzeczywistnienie zadania jako osobistą ko-

nieczność, wypełnia się konieczność ponadosobistą, że jest to 

zadanie ludzkości implikowane we własnym zadaniu 

życiowym?

 

Cóż może wiązać nas z tym celem? Czy tylko odwaga 

porwania się na cel piękny wprawdzie, ale możliwy tylko w 

pustym sensie, cel na pewno nie niemożliwy, ale przecież w 

końcu tylko wyimaginowany, któremu po doświadczeniach 

tysiącleci towarzyszy coraz większe prawdopodobieństwo 

nieosiągalności? Czy też mamy tu do czynienia z 

oczywistością praktycznej możliwości i konieczności, która 

temu, co zewnętrznie wydaje się niepowodzeniem i, koniec 

końców, rzeczywiście jest niepowodzeniem, nadaje cha-

rakter wprawdzie niedoskonałego, jednostronnego, częś-

ciowego, ale przecież sukcesu w tym niepowodzeniu?

 

Lecz nawet jeśli oczywistość ta kiedykolwiek była żywa, 

to w naszych czasach osłabła, utraciła swą żywot-

 

101 

Edmund Husserl

100 

background image

 

Zaprzeczenie możliwości filozofii naukowej 

 

 

ność. Jest rzeczą jasną,  że jeżeli filozofia ma jeszcze jed-

noczący ją sens, a w nim prawomocne, konieczne zadanie, to 

musi utrzymywać się taka oczywistość, choćby jako nie-

doskonała oczywista świadomość jasnego zamierzenia, 

które realizowane jest we wszystkich próbach wielkich sy-

stemów, przynajmniej od niektórych stron, podczas gdy 

inne podlegają krytyce. Oczywistość  tę możemy wyczuć 

tylko przez zagłębienie się w ożywioną na nowo zawartość 

tradycyjnych systemów, a wnikając w nie, stawiając wobec 

nich pytania, możemy doprowadzić do jasności sens zadań 

filozofii.

 

Co do tego nie ma wątpliwości-jeżeli mamy zrozumieć 

nas samych jako filozofów i to, co jako filozofia ma w nas 

powstać, musimy zagłębić się w rozważania historyczne. 

Nie wystarcza już atakowanie roboczych problemów, by 

tak rzec, w naiwnym strumieniu życia i działania, choć 

przecież z egzstencjalnych głębi osobowości, problemów 

napotykanych w naszej naiwnej egzystencji (Werden)  i ro-

zważanie ich wspólnie z naszymi towarzyszami pracy, z 

tymi, którzy natrafili na nie dzięki wspólnej, żywej dla nas 

wszystkich tradycji. Nie wystarcza to już przecież w sytuacji 

zagrożenia, z której współczesna filozofia zdaje sobie 

sprawę - musi zdawać sobie sprawę, musi przyjąć  ją do 

wiadomości, jeśli chce zapewnić sobie przyszłość, zagro-

żoną przez przemożne podszepty „ducha czasów".

 

Filozof i pokolenie filozofów, jako że pracują odpowie-

dzialnie w pewnej przestrzeni ludzkości i kultury, stają 

przed koniecznością podjęcia wynikającej również i stąd 

odpowiedzialności i stosownych do niej działań. W ogóle 

jest to tak, jak z ludźmi w czasach zagrożenia. W imię 

możliwości wypełnienia przyjętego zadania życiowego w 

czasach zagrożenia trzeba najpierw właśnie to zadanie 

odłożyć i czynić to, co w przyszłości może znów umożliwić 

normalne  życie. W konsekwencji dochodzi na ogół do 

tego, że zmienia się cała sytuacja życiowa, a wraz z nią

 

Edmund Husserl

102 

103 

pierwotne zadania - jeśli nie stają się w końcu zupełnie 

bezprzedmiotowe. Pod k a ż d y m   w z g l ę d e m  niezbę-

d n y   j e s t   w i ę c   n a m y s ł ,   byśmy mogli odnaleźć się w 

tym wszystkim.

 

Namysł historyczny, który musimy teraz podjąć, dotyczy 

naszej własnej egzystencji jako filozofów, a korelaty-wnie 

egzystencji filozofii, która ze swej strony wypływa z naszej 

egzystencji filozoficznej

1

.

 

Sprawa jest dość skomplikowana. K a ż d y   f i l o z o f  

„czerpie z h i s t o r i i "  minionych filozofów, z minionej 

literatury filozoficznej - tak samo, jak dysponuje dziełami 

będącymi dopiero od niedawna w obiegu w otaczającym 

go współczesnym świecie filozoficznym, jak dodaje do nich 

najnowsze pozycje i jak w mniejszym lub większym stopniu 

wykorzystuje możliwość (która w stosunku do przeszłości 

już nie zachodzi) osobistej wymiany myśli z żyjącymi jeszcze 

współ-filozofami.

 

„Filozof czerpie z historii" - ale ta nie jest przecież 

obecna tak samo, jak obecny jest magazyn z nagromadzo-

nymi w nim zapasami, co do których każdy może się prze-

konać,  że nie są majakiem sennym, nie są  złudzeniem, 

lecz że rzeczywiście są oto w zasięgu ręki, a to, że są i 

jakie są, jest pewne. Już nawet dokumenty, dzieła filozofów 

i informacje o nich, jako fakty literackie, same nie są po 

prostu obecne tak jak teraźniejsze i zawsze dające się 

spostrzec rzeczy. Albo też inaczej: to, co z nich obecne 

jako rzecz, nie jest jeszcze samym dokumentem, który 

każdorazowy czytelnik rozumie jako dzieło filozoficzne

 

1

 Moglibyśmy powiedzieć to również prościej, a zarazem z góry uogó-

lniając: namysł, o który tutaj idzie, jest przypadkiem szczególnym tego 

namysłu nad sobą samym, w którym człowiek jako osoba próbuje zasta-

nowić się nad ostatecznym sensem swego istnienia. Należy rozróżnić 

szersze i węższe pojęcie namysłu nad sobą samym: czysta refleksja nad Ja 

i refleksja nad całościowym  życiem Ja jako Ja, oraz namysł w ścisłym 

sensie jako skierowane wstecz pytanie o sens, o Ideologiczną istotę Ja. 

background image

 

Zaprzeczenie możliwości filozofii naukowej 

 

 

albo informację, gdy to, co tak jak rzecz ma przed sobą, jest 

dlań nośnikiem znaczeń. Ale tak jest tylko dla niego, i 

natychmiast można postawić pytanie, czy rzeczywiście idzie 

tu o przekaz literacki, a nie o fałszywe, zmyślone 

przekształcenie, zawierające jedynie jądro historycznej 

rzeczywistości itd. Czytelnik, filozof myślący samodzielnie, nie 

troszczy się (i dla całych epok było to w ogóle wykluczone) o 

naukową historyczność; to, co przedstawia mu się jako 

fakt.przekazu, przyjmuje bezkrytycznie jako takie i motywem 

jego działań staje się to, co sam uważa za filozofię 

platońską, arystotelesowską itd. Jeden sięga do tych, inny do 

innych dostępnych mu (albo w ogóle dostępnych w jego 

czasach) dokumentów literackich, i jeżeli nawet ktoś 

decydujący impuls otrzymał właśnie od Platona, tak że potem 

zalicza się go do platoników, to jest przecież zupełnie 

możliwe,  że w ciągu całego swego filozoficznego życia nie 

miał on czasu, możliwości, ochoty na studiowanie 

wszystkich platońskich albo uchodzących za platońskie pism, 

nie mówiąc już o całej literaturze pomocniczej , komentującej 

albo krytykującej filozofię Platona.

 

Czytelnik taki, który już otrzymał wychowanie filozo-

ficzne w swoich czasach, sam stał się filozofem i, być może, 

występował już jako autor, naturalnie czyta i rozumie to, co 

przeczytał, na podłożu swoich własnych myśli, aperce-puje 

Platona na swój własny sposób, na podstawie „percepcji" 

swoich, ukształtowanych już pojęć, metod, przekonań. 

Dzięki tej apercepcji uzyskuje on coś nowego, rozwija się 

jako filozof, a ogarniając i interpretując analogicznie także 

inne pisma filozoficzne, sam się zmienia. Gdy po pewnym 

czasie znów czyta Platona, ten ukazuje mu nowe oblicze, 

tak samo jak i inni autorzy, których rozumie na nowo, co z 

kolei stanowi nowy motyw itd.

 

W naszej epoce właściwie każdy ma swój świat otacza-

jący, w praktycznym zakresie powszechnej dostępności ma 

już naukową historię, a w szczególności naukową historię

 

filozofii. Albo też raczej zrębem historii powszechnej, jak i 

każdej historii specjalistycznej, jest naukowa wstępna 

interpretacja i krytyka literackich i nieliterackich doku-

mentów przeszłości historycznej - będąca naszą własnością i 

własnością historyka współprzynależącego do naszego 

„My". Ale przecież: j a k i e  to ma z n a c z e n i e ,  jakie 

znaczenie mieć musi d l a   f i l o z o f a   m y ś l ą c e g o s a m o -

dzielnie? Czy praca, której dokonał nie bacząc na naukę 

historyczną, a kierując się swoim własnym „niehistorycz-

nym", nieprawdziwym obrazem Platona, jest pracą dare-

mną?

 

O jakie „zmyślenie", o jaką interpretację historyczną tu 

idzie, jaka może nam pomóc i w jakiej mierze; jak 

daleko mamy ją kontynuować i wykraczać poza nasze życie 

filozoficzne, by doprowadzić do jasności niejasną  świado-

mość naszego telosl

 

Nigdy wyjaśnienie to nie było sprawą większej wagi 

niż w naszych czasach; filozofia przez tysiąclecia mogła 

rozwijać się teoretyzując naiwnie, naiwnie stawiając pro-

blemy w naiwnie ukształtowanych pojęciach, mogła w na-

iwnej metodyce kształtować je, opisywać i śledzić. Ta na-

iwna, ale w sobie niejasna pewność celu była wprawdzie 

od samego początku negowana przez sceptyków, ale nie-

zależnie od tego, jak dalece sięgnęła skepsis i płynące z 

niej motywacje w tok samej filozofii, ważność teleologicz-

nego sensu filozofii w sposób ciągły pozostawała nienaru-

szona, uzyskane już zdobycze teoretyczne zawsze miały 

rangę poważnego i potwierdzonego osiągnięcia - choć pó-

źniej mogły przecież ulec krytyce następców.

 

Powiedzmy wyraźniej. Oczywiście wiem, do czego 

zmierzam, gdy mówię o filozofii, wiem, co jest celem i 

polem mojej pracy. A przecież nie wiem. Czy komuś, kto 

myśli samodzielnie, wystarczyła kiedykolwiek ta jego 

„wiedza", czy dla kogoś takiego „filozofia" przestała być w 

jego życiu filozoficznym zagadką? Zapewne, każdy filo-

 

105 

Edmund Husserl

104 

background image

 

zof posiada tełeologiczny sens filozofii, który stara się urze-

czywistnić w swym życiu filozoficznym, ma pewne formuły 

wypowiadane w definicjach, ale tylko myśliciele wtórni, 

których nie można wcale nazwać filozofami, poprzestają na 

swoich definicjach, uśmiercając za pomocą  słów proble-

matyczny  telos  filozofowania. W owej ciemnej „wiedzy", 

jak i w słowach formuł tkwi przekaz historyczny, zgodnie ze 

swym własnym sensem jest on duchowym dziedzictwem 

filozofującego, który oczywiście tak samo rozumie innych, 

tych, z którymi razem filozofuje, pozostając przez to w 

pewnym związku z nimi, związku krytycznej przyjaźni lub 

wrogości. Filozofując, jest on również w takim związku z 

sobą samym, jako z kimś, kto przedtem inaczej rozumiał i 

uprawiał filozofię, i wie, że tradycja historyczna, tak jak on 

ją rozumie i wykorzystuje, motywuje go i przenika jako 

duchowy osad. Jego obraz historii, częściowo ukształto-

wany samodzielnie, częściowo przejęty, jego „zmyślenie 

historii filozofii" nie było i nie jest czymś stałym, o tym on 

wie; a przecież każde „zmyślenie" służy mu i może służyć 

do zrozumienia siebie samego i swoich zamierzeń, do 

zrozumienia innych, ich „zmyśleń" i ich zamierzeń, i w 

końcu do zrozumienia tego, co jest najbardziej wspólne, co 

stanowi filozofię samą jako jednolity telos,  wraz ze 

wszystkimi próbami jego wypełnienia podejmowanymi 

przez systemy, filozofię dla nas wszystkich, dla nas związanych 

z filozofami przeszłości - takimi, jakich możemy sobie 

wieloznacznie zmyślać.

 

Edmund Husserl 

106

 

 

U. M. K.

•w Toruelu