Waldemar Witkowski Tajemnice istnienia


Waldemar Witkowski

Tajemnice istnienia, cz. 1

Wielki Wybuch, czyli prapoczątki naszego istnienia

Żyjemy w czasach, w których coraz częściej zadajemy sobie pytania: „kim jestem?”, „skąd przychodzę?”, „dokąd zmierzam?”. Brak zadawalających na te pytania odpowiedzi, uświadomienie sobie nieuchronności śmierci własnej i bliskich nam osób, a także coraz trudniejsze realia, w jakich przychodzi nam żyć, wywołują w nas tzw. „ból istnienia”, związany z naszym uczestnictwem w postępującym procesie, zwanym życiem.

I mnie również nie ominęły tego typu odczucia - wiele lat temu postawiłem sobie te kluczowe dla ludzkiej egzystencji pytania i, w miarę uzyskiwania na nie fragmentarycznych odpowiedzi, kolejno weryfikowałem posiadane poglądy, wierzenia, przekonania, schematy codziennego istnienia, uwalniając się stopniowo spod ich narkotycznego wpływu. I w pewnym momencie, po wyzwoleniu się z dużej części posiadanego "oprogramowania", znalazłem się w dramatycznej dla mnie sytuacji: "stare" odeszło, zaś "nowe" jeszcze się nie pojawiło - taki stan rzeczy wywołał poczucie znacznej utraty sensu istnienia oraz bardzo bolesne trudności w odnalezieniu się w nowych jakościowo realiach. Miałem wówczas dwie możliwości: albo narodzić się "na nowo", albo popaść w skrajną depresję, nieuchronnie prowadzącą w niebezpieczne dla ludzkiej egzystencji rejony. Ponieważ pierwszy wariant mojej dalszej ziemskiej przygody zgodny był z moimi dążeniami do podniesienia poziomu samoświadomości istnienia, rozpocząłem wewnętrzny dialog, medytując oraz budując na nowo swój świat w oparciu o pozyskiwaną wewnętrzną wiedzę, zawartą od niepamiętnych czasów w ciele człowieka, w jego najbardziej subtelnych strukturach . Po pewnym czasie okazało się jednak, że aby zrozumieć otaczającą mnie rzeczywistość odpowiedzi poszukać muszę jeszcze głębiej, w polu informacyjnym Istoty, jaką jestem naprawdę.

Przedstawiony poniżej materiał, w żaden sposób nie pretendujący do prezentowania sobą jakichkolwiek "prawd ostatecznych", w znacznej części pochodzi z tego typu wewnętrznego poznania i przedstawia moje nowe spojrzenie na życie, inspirujące do postrzegania otaczającej nas rzeczywistości oczami Istoty, jaką jesteśmy naprawdę.

Gdyby ktoś dziś zapytał się mnie: "kim tak naprawdę jesteś ?", to odpowiedziałbym:

"Jestem Wędrowcem z innej Rzeczywistości, który przybył na planetę Ziemia, posługuje się ciałem i zmysłami do przemieszczania się oraz zbierania informacji, korzysta z emocji do automatycznego reagowania na przejawiającą się trójwymiarową rzeczywistość oraz posługuje się intelektem do budowania teorii, opisujących postrzeganą rzeczywistość, a także tworzy własną rzeczywistość, biorąc aktywny udział w rozwoju fali życia, zwanej ludzkością".

Każdy z nas jest Wędrowcem z innej Rzeczywistości i głównym naszym zadaniem jest zrozumienie tego stanu rzeczy oraz świadome tworzenie realiów naszej ziemskiej podróży. Mówiąc o tworzeniu i efekcie tego tworzenia warto na wstępie zastanowić się nad sytuacją, gdy efektu tego jeszcze nie było, gdy znany nam Wszechświat nie istniał, trwał zaś tylko wieczny i nieprzejawiony Bóg. Bardzo trudno jest wyobrazić sobie, i to na dodatek w kategoriach nieskończoności i wieczności, "że Nic nie ma", że nie można niczego postrzegać, że nie ma też komu postrzegać, oraz jednocześnie, że "Wszystko jest", choć występuje wyłącznie w postaci czystej świadomości.

Tak naprawdę, z naszego poziomu rozumowania i typowych możliwości percepcyjnych współczesnego człowieka zrozumienie takiej sytuacji nie jest praktycznie możliwe. Możliwe jest natomiast wykorzystanie języka symboli oraz, bazując na tej podstawie, przedstawienie w miarę przejrzystego, symbolicznego modelu, dającego pewne wyobrażenie o procesie tworzenia, podtrzymywania i rozwijania przejawionego istnienia.

Kontynuując podjęty temat, przedstawmy teraz model stanu istnienia przed rozpoczęciem procesu tworzenia. Stan ten charakteryzuje się istnieniem Wiecznego, Niezmiennego, będącego Pełnią Boga. W modelu tym Bóg jest nieprzejawiony ("Nic nie ma"), a więc jest bezosobowy - nazwijmy Go Absolutem. Aby prezentowany model był przejrzysty, czytelny i zrozumiały, nie może mieć zbyt wielu wymiarów - wybierzmy zatem model dwuwymiarowy, którym najczęściej posługujemy się w naszym codziennym życiu, przedstawiając trójwymiarową rzeczywistość na płaszczyźnie w postaci graficznej. Ponieważ w sytuacji przed rozpoczęciem procesu tworzenia Bóg jest Pełnią i Jest wszystkim, co Jest oraz jednocześnie Nic nie jest przejawione, to symbolicznym modelem Boga bezosobowego może być idealnie biała płaszczyzna, nie mająca początku ani końca, gdzie każda jej cząstka jest identyczna z pozostałymi. Biel, czyli brak przejawionych kolorów, jest jednocześnie idealnie zrównoważoną sumą wszystkich możliwych barw, które dzięki doskonałemu zsynchronizowaniu połączyły się w Jedno i stanowią Jedność oraz Pełnię, mającą potencjalną moc stworzenia fantastycznej gamy barw w przejawionej rzeczywistości. Tak więc płaszczyzna symbolizuje tu nieskończoność, a także brak początku oraz końca, zaś biel Pełnię Wszystkiego (w "potencjalnej" i nie przejawionej formie) i Brak Czegokolwiek (w formie przejawionego efektu). I taka też jest natura bezosobowego Boga (Absolutu) - jest On nieskończony, nie ma początku, ani końca, jest idealną Pełnią, Równowagą, Wiedzą i Mocą oraz nie ma żadnego materialnego przejawienia.

Dla naszego symbolicznego rozumowania, w celu jego uproszczenia, jako symbol Absolutu, zamiast płaszczyzny, przyjmijmy kartkę białego, czystego papieru. Aby przejawić się ze stanu potencjału w stan materialnego efektu, Absolut musi zrezygnować z Pełni oraz Jedności i przejść w stan Różnorodności - podobnie światło białe (potencjał i jedność) po przejściu przez pryzmat rozszczepia się na całą gamę wspaniałych kolorów (różnorodność i brak jedności).

Załóżmy, iż Absolut podejmuje decyzję o rozpoczęciu procesu tworzenia i buduje Portal Tworzenia - w naszym modelu na kartce papieru rysujemy okrąg. Okrąg ten wydziela Część (koło) z Całości (kartka papieru), stanowiąc jednocześnie punkt styku Całości z Częścią. W ten sposób Absolut sam z siebie różnicuje Część, którą nazwijmy Wielkim Stwórcą, i poprzez Portal Tworzenia (okrąg) ma z Nią kontakt (rysunek nr. 1). Wielki Stwórca stanowi zatem bezpośrednią emanację Absolutu, faktycznie stając się osobowym Bogiem. I właśnie On, już jako osobowy Bóg, rozpoczyna swoją pracę. W swoim Umyśle tworzy wyobrażenie mającego się narodzić Wszechświata i wypowiada Słowo. W efekcie tego następuje Wielki Wybuch - z Niczego ("utajonego potencjału", stanowiącego w swojej istocie idealnie zrównoważoną czystą energię) powstaje materia ( niezrównoważona, zagęszczona energia) w całej gamie wszelkiej subtelności (efekt przejawiony). Na rysunku zaznaczamy to kropką pośrodku koła. Następnie kropka rozrasta się wewnątrz koła, symbolizując w ten sposób rozszerzanie się ewoluującego Wszechświata.

Symboliczny obraz cylu Two-
rzenia

Oczywistym jest, że zaprezentowany obok model, nawet w niewielkiej części, nie przedstawia sobą faktycznego procesu Tworzenia - jednak inspiruje człowieka do jego dalszych poszukiwań zawartej w nim wewnętrznej wiedzy, dotyczącej poruszanego tematu. W następnej kolejności Wielki Stwórca wydziela z Siebie Części (następuje podział zrównoważonej świadomości Stwórcy na odizolowane fragmenty), będące w efekcie jego bezpośrednimi emanacjami i mające za zadanie poprowadzenie dalej przydzielonego im fragmentu procesu tworzenia i doświadczania zmieniającej się rzeczywistości w imieniu i na rzecz swojego Stwórcy. W ten sposób powstają Istoty kontynuujące dzieło Tworzenia w określonym przez Wielkiego Stwórcę aspekcie i w określonym przedziale gęstości czy też subtelności materii (stanowiącej sobą mniej lub bardziej zagęszczoną czystą energię). Istoty te, będące faktycznie subtelną częścią swojego Stwórcy, mają duchową naturę i, aby wywiązać się z powierzonego zadania, przyoblekają się w materię o różnorodnej gęstości i subtelności, traktując ją dwojako: jako podmiot procesu następujących przemian oraz jako narzędzie, umożliwiające dokonywanie tych przeobrażeń.

Aby tworzenie i doświadczanie tworzonej rzeczywistości było możliwe, Istoty te wydzielają z siebie części, będące emanacjami ich świadomości, kierują je w określone przez siebie miejsca Czasoprzestrzeni, gdzie przyobleczone w materialne nośniki tworzą i doświadczają materialnej rzeczywistości, uczestnicząc w ten sposób w wybranej przez siebie fali rozwijającego się życia. Tak więc to, co nazywamy ludzkością, jest ewoluującą falą życia, sterowaną bezpośrednio poprzez wyodrębnione i odizolowane części wyżej opisanych Istot. Każda Istota może równolegle mieć bardzo dużo swoich przejawień w różnych punktach Czasoprzestrzeni Wszechświata. To, co każdy z nas odczuwa, czynnie uczestnicząc w fali życia, zwanej ludzkością, jest faktycznie tworzeniem i doświadczaniem przez Istotę, jaką jesteśmy naprawdę, zmieniającej się rzeczywistości za pośrednictwem formy ludzkiej, będącej jednym spośród wielu narzędzi przejawiania się Istoty. Efekty doświadczania od Istoty, za pośrednictwem Wielkiego Stwórcy, dostarczane są Absolutowi, który dzięki temu ma bezpośredni wgląd w rozgrywające się Dzieło Tworzenia.

Pierwsze Istoty wyemanowane przez Wielkiego Stwórcę, jako swój nośnik w rozwijającym się Wszechświecie, przyjęły bardzo subtelną materię (ciała świetliste) i rozpoczęły swoją pracę konstruktorów jawiącej się rzeczywistości. One też zbudowały, przekształcając energię w materię oraz modyfikując materię, struktury biologiczne oparte o DNA (zalicza się do nich również forma ludzka), umożliwiające innym (później wyemanowanym) Istotom doświadczanie i przekształcanie rejonów Wszechświata o największej gęstości materii. Biologiczne konstrukcje oparte o DNA pozwalają nie tylko na możliwość pojawienia się inteligentnych form życia, ale również stanowią narzędzie samoczynnego podtrzymywania życia i jego stopniowej ewolucyjnej przemiany.

Aby mogło zaistnieć przejawione w materii istnienie, niezbędne jest zatem integralne połączenie dwóch części: duchowej, dającej wkład w postaci energii i świadomości oraz materialnej, odgrywającej rolę uniwersalnego nośnika - w przypadku przejawienia życia pod postacią człowieka jest to połączenie części duchowej Istoty oraz materialnego nośnika składającego się ze struktur: biologicznej, emocjonalnej i intelektualnej.

Jakość zapisów, zawartych w kodach istnienia, bezpośrednio związanych z wielowymiarową strukturą DNA, pozwala współczesnemu człowiekowi na uświadamianie sobie swojej fizycznej, emocjonalnej i intelektualnej natury - jednak na obecnym poziomie rozwoju ludzkości powszechny jest brak zrozumienia własnej tożsamości duchowej, co w przypadku zdawania sobie sprawy z ułomności i nietrwałości naszego ciała, emocji i intelektu, często staje się przyczyną występowania niezwykle bolesnych odczuć, związanych z posiadanym aktualnie poziomem rozwoju (następstwem tego mogą być choroby, ciągły stres, brak sensu życia, odczucie nieuchronności śmierci, itp.). Na pocieszenie trzeba jednak zaznaczyć, iż w dalszej naszej przyszłości czeka nas uświadomienie sobie przez człowieka własnej tożsamości duchowej oraz wpisanie tej "zdobyczy" do aktywnych zasobów kodów istnienia i przez to wejście ludzkości, jako zbiorowości, do grona "istnień nieśmiertelnych". Nie przeszkadza to jednak w niczym, aby każdy z nas swój własny krok ku "nieśmiertelności" wykonał znacznie wcześniej.

Tajemnice istnienia, cz. 2

Tworzenie Rzeczywistości, czyli proces tworzenia i doświadczania przejawiającego się wokół nas życia

Obserwując przejawiającą się wokół nas rzeczywistość, często zadajemy sobie pytanie: czy nasze życie musi być takie, jakie obecnie jest, pełne bólu i cierpienia, rosnącej przemocy i agresji, bezwzględnej walki o codzienny byt i przetrwanie, i czy nie mogłoby wyglądać zupełnie inaczej. Efektem tego typu analiz są refleksje nad sensem ludzkiego istnienia oraz próby odpowiedzi na pytania: „kim jestem?”, „skąd przychodzę?”, „dokąd zmierzam?”. I mimo, iż tego typu pytania człowiek zadaje już od tysięcy lat, to nie znajduje na nie zadawalającej go odpowiedzi, gdyż szuka ich na zewnątrz siebie wierząc, że ktoś kiedyś oświeci go i wtedy wszystko stanie się jasne.

Odpowiedzi na podstawowe dla naszej ludzkiej egzystencji pytania można uzyskać, ale swoje poszukiwania należy skierować do wewnątrz z zamiarem dotarcia w świadomy sposób do informacyjnych zasobów Istoty, jaką jest się naprawdę.

Kontynuując podjęty temat, zapoznajmy się teraz z mechanizmem tworzenia i doświadczania tworzonej - m.in. przez nas samych - rzeczywistości.

Aby zrozumieć, co się w nas i wokół nas dzieje, będziemy niejednokrotnie musieli przekroczyć bariery, wytworzone przez współczesną naukę, a w szczególności przez fizykę, biologię, genetykę oraz psychologię, wchodząc tym samym w zakresy poznania, jakie powszechnie dostępne będą w dalszej naszej przyszłości.

Zacznijmy od nowego spojrzenia na budowę oraz funkcjonalność całego wszechświata. Dzisiejsza fizyka już w szkole podstawowej informuje nas, że nasz przejawiony świat składa się głównie z ogromnej "pustki". Według współczesnych naukowców masa jądra atomowego oraz elektronów wypełniają tylko 0,000 000 000 001 procenta przestrzeni zajmowanej przez dany atom, zaś pozostałe 99,999 999 999 999 procenta przestrzeni atomu jest puste. Podobne relacje dotyczą rozmieszczenia gwiazd (analogia do atomowego jądra) i planet (analogia do elektronów) we Wszechświecie w stosunku do zajmowanej przez nie przestrzeni.

Czym jest ta pusta przestrzeń, czy jest to efekt "marnotrawstwa" procesu Tworzenia, czy też celowy zamysł, wykorzystany przez Wielkiego Stwórcę dla istotnego dla Niego celu.

Przeprowadźmy eksperyment mentalny i wyobraźmy sobie, że obserwujemy wycinek przestrzeni kosmicznej i zaczynamy postrzegać coraz to mniejsze elementy, nie zmniejszając jednak zakresu obszaru naszej obserwacji. Odróżniamy już mikrocząstki wielkości elektronów i dalej powiększamy swoją zdolność dostrzegania coraz mniejszych drobin bez ograniczania poddanego obserwacji wycinka przestrzeni. Schodzimy teraz na poziom subsubatomowy i nagle wyłania się przed nami fantastyczny obraz drgających światłem punktów, połączonych pomiędzy sobą niezliczoną ilością świecących włókien. W efekcie przemiany naszych zdolności postrzegania, intrygująca kosmiczna pustka przeistoczyła się w tętniące życiem zjawisko. Wszędzie dookoła widać ogromną ilość pulsujących światłem kropek, z których rozchodzą się olbrzymie ilości subsubatomowych świecących nitek, stanowiących kanały przesyłu kodowanych światłem informacji. To, co obserwujemy swoim mentalnym wzrokiem, stanowi Wielką Sieć Informacyjną (w skrócie WSI), za pośrednictwem której Wielki Stwórca przesyła Istotom wiedzę (na przyjęcie której w danym momencie są one przygotowane) oraz pozyskuje od nich informacje, dotyczące przebiegu procesu tworzenia i doświadczania efektów tego tworzenia. W ten sposób Wielki Stwórca połączony jest z każdym istnieniem, w ten też sposób każde istnienie połączone jest z Wielkim Stwórcą oraz z każdym innym istnieniem. Zdolność wykorzystania WSI przez poszczególne istnienia zależy m.in. od poziomu rozwoju narzędzia przejawienia, jakim Istota posługuje się w doświadczanej rzeczywistości.

Rozumiejąc przeznaczenie WSI widać, że Wielki Stwórca doskonale "jest poinformowany" o wszystkim, co dzieje się w utworzonym przez Niego królestwie kreacji.

Ten fantastyczny nadawczo-odbiorczy mechanizm funkcjonuje bezbłędnie, nie ujawniając się w żadnej z przejawionych rzeczywistości i nie zakłócając odpowiadających tym rzeczywistościom realiów. Jak więc widzimy, w wyniku poszerzenia się naszego zakresu postrzegania, tajemnicza otchłań wszystko ogarniającej pustki wypełniła się nagle pełną ruchu strukturą, służącą do przesyłania informacji pomiędzy jej punktami sieciowymi wzajemnie (włącznie z portalem samego Stwórcy).

Czy są to już wszystkie informacje, które zawiera w sobie prezentowana wyżej "pustka"?

Wyobraźmy sobie, że w dalszym ciągu obserwujemy nasz wycinek przestrzeni i coraz bardziej powiększamy swoje zdolności dostrzegania coraz drobniejszych elementów otaczającej nas rzeczywistości. Obserwując teraz niewielki fragment przestrzeni zauważamy, że nici WSI oddalają się od siebie i pomiędzy nimi tworzy się kolejna "pustka". Powiększamy w jeszcze większym stopniu swoje umiejętności i wnikamy w tę "nową pustkę". W pewnym momencie zaczynamy dostrzegać, iż "wolna" przestrzeń wypełnia się czymś, co na pewno nie jest materią, a przypomina raczej pulsującą światłem energię.

Energia ta, sprawiająca wrażenie żywej, będącej w ruchu istoty, wypełnia sobą cały kosmos, zawierając się we wszystkim i otaczając wszystko, co istnieje. Każda, nawet najmniejsza cząstka materii, tonie w morzu tego fantastycznego, pulsującego życiem światła.

To, do czego dotarliśmy obecnie w naszym mentalnym eksperymencie, stanowi sobą Powszechną Świadomość, którą dla naszych analitycznych oraz syntetycznych potrzeb nazwijmy Polem Nieskończonych Możliwości (w skrócie PNM). Powszechna Świadomość określa w danej chwili, w układzie odniesienia związanym z Wielkim Stwórcą, stan procesu tworzenia i doświadczania w aktualnie trwającej fazie tego procesu, natomiast Pole Nieskończonych Możliwości, z ziemskiego punktu widzenia, określa możliwości, jakie daje PNM w tworzeniu naszej rzeczywistości trójwymiarowej. Wielki Stwórca "ogarnia" Sobą całość procesu tworzenia i dlatego też można tu użyć określenia "Powszechna Świadomość", natomiast my w wyposażeniu ludzkim nie mamy możliwości tak szerokiego oglądu przejawiającego się życia - możemy za to "mechanizm" ten traktować jako zewnętrzny w stosunku do nas element rzeczywistości, pozwalający nam na tworzenie oraz doświadczanie tworzonej rzeczywistości w zindywidualizowanych formach przejawienia i dlatego przyjęcie tu nazewnictwa w postaci Pola Nieskończonych Możliwości bardziej odpowiada ziemskiemu sposobowi pojmowania i poziomowi zrozumienia.

PNM jest kodowaną światłem matrycą tworzenia, zaprojektowaną oraz wykonaną przez Wielkiego Stwórcę i zawierającą w sobie, w wiecznym "tu i teraz" (z punktu odniesienia związanego z Wielkim Stwórcą), nieskończoną liczbę wszelkich możliwych kombinacji zdarzeń, jakie mogą kiedykolwiek zaistnieć w przejawiającej się rzeczywistości. PNM można również określić jako energetyczną, niezwykle inteligentną strukturę, "realizującą" twórcze dyspozycje przejawionych we Wszechświecie Istot.

W tym miejscu możemy postawić już nasze zasadnicze pytanie: czy nasze życie musi być takie, jakie obecnie jest, i czy nie mogłoby wyglądać zupełnie inaczej ?

Odpowiedź brzmi - mogłoby, gdyż to czego obecnie doświadczamy, jako ludzka zbiorowość, jest jedną z odmian niezliczonej liczby wariantów, na jaką "zdecydowała" się nasza cywilizacja. PNM jest "z pierwszej ręki", bez pośrednictwa jakichkolwiek Istot, produktem Wielkiego Stwórcy i zgodnie z wolną wolą, daną ludzkim zindywidualizowanym formom, nie ogranicza ich możliwości dokonywania wyborów.

Aby zrozumieć, choćby w minimalnym zakresie, funkcjonowanie PNM, dobrze jest spojrzeć na nasze życie z perspektywy "makro", czyli z perspektywy pozwalającej na szybki ogląd rozwoju ludzkości w przeciągu upływu tysięcy ziemskich lat. Takie spojrzenie umożliwia dostrzeżenie funkcjonowania zbiorowego, genetycznie uwarunkowanego umysłu. Zbiorowy umysł nie jest czymś wyodrębnionym i zlokalizowanym - zbiorowy umysł jest całością powszechnych przekonań rodzaju ludzkiego, dotyczących sposobu życia na naszej planecie. Jeśli patrzymy z perspektywy "makro", dostrzegamy jak życie pojedynczych osób szybko przemija, jak one "odchodzą" i zastępowane są przez inne, młodsze osobniki. Łatwo można to wyobrazić sobie w formie złożonego, wielokomórkowego organizmu, który, w sposób zauważalny dla obserwatora z perspektywy "makro", w miejsce rozpadających się komórek wprowadza nowe, stale odnawiając swoją funkcjonalną strukturę.

Gdy powstaje nowa "dziecięca" komórka, to, od sąsiadujących z nią "dorosłych" komórek, otrzymuje wiedzę na temat funkcjonowania w ramach całego organizmu, gdy zaś z kolei sama staje się "dojrzała", swoją wiedzę przekazuje kolejnym nowopowstałym "dziecięcym" jednostkom - w ten sposób, chociaż jedne komórki rozpadają się, a inne powstają, wiedza o akceptowalnym modelu komórkowego życia jest wszystkim komórkom "na bieżąco" dostępna, zaś fala życia, jaką stanowi ten złożony, wielokomórkowy organizm, w opisany wyżej sposób, podtrzymuje swoje istnienie, zachowując przez pokolenia obowiązujący, powszechny wzorzec istnienia. Gdyby w jednej chwili posiadaną przez organizm wiedzę zamienić na inną, to w tym samym momencie uległby zmianie powszechnie akceptowalny model sposobu i stylu życia całego organizmu.

PNM zawiera w sobie niezliczone warianty wiedzy oraz modeli życia społeczności zbiorowych - jednak wybór jednego z nich zawsze zależy od globalnych decyzji cywilizacji, tworzących zgodnie z wolną wolą własną rzeczywistość.

Zbiorowy umysł może się zmieniać i oczywistym jest, że stale zmienia się - istotne jest tu tempo zmian, dokonujących się w trakcie istnienia danej cywilizacji. Patrząc na historię ludzkości łatwo zauważyć, iż przez setki lat przemiany te były stosunkowo niewielkie i dopiero w ostatnich latach nabrały zauważalnego przyspieszenia - w nadchodzących latach przemiany te będą jeszcze większe i coraz bardziej zauważalne w coraz to krótszych przedziałach czasowych. Wiąże się to m.in. z ciągłym udoskonalaniem środków szybkiego oraz masowego przekazu informacji. Jednym z takich informacyjnych narzędzi jest Internet, umożliwiający uzyskiwanie w swojej sieci informacji, naruszających w wielu miejscach świata stabilność struktury lokalnego zbiorowego umysłu poprzez propagowanie tam jakościowo nowych treści. Dostęp do informacji za pośrednictwem sieci Internetu powoduje, iż nowa jakościowo wiedza dociera do miejsc, do których wcześniej nie miała żadnego dostępu. Powoduje to zmiany w świadomości grup odbiorców internetowych przekazów, a przez to rekonstrukcji fragmentów zbiorowego umysłu, dotyczących właśnie tych grup - w ten sposób stabilny przez setki lat zbiorowy umysł, w wyniku rozprzestrzeniania się nowej wiedzy, kultury i obyczajowości, dzieli się na mniejsze fragmenty. W wyniku tarć, powstałych z dokonanych podziałów, tworzą się i tworzyć się będą coraz to nowsze poglądy na otaczające nas życie, a przez to zmianie coraz szybciej ulegał będzie powszechnie obowiązujący model naszego życia. Dalszy rozwój Internetu oraz powstawanie innych, coraz efektywniejszych środków szybkiego oraz masowego przekazu informacji przyspieszą te przemiany, doprowadzając w efekcie do istotnych modyfikacji w zapisach ludzkiego DNA. Wprowadzony w zbiorowy umysł chaos nowych idei co prawda podzieli go na nowe frakcje, lecz w końcu prowadzić będzie do systematycznego porządkowania nowych rodzajów spojrzeń na życie i do utworzenia nowej, stabilnej struktury zbiorowego umysłu - efektem tego będzie powszechny przeskok świadomości ludzkiej na wyższy poziom zrozumienia przejawiającej się rzeczywistości, a także na wyższy poziom samoświadomości człowieka.

Odpowiedzmy sobie teraz na pytanie, w jaki sposób PNM współpracuje z ludzkimi przejawieniami Istot i jaki jest podział ról w tej współpracy. Bardzo zgrubnie można to przedstawić w ten sposób, iż PNM, otaczając morzem swojej energii każdą, nawet najdrobniejszą i najsubtelniejszą drobinę materii, "non-stop" pobiera informacje, dotyczące stanów emocjonalnych, mentalnych, wewnętrznych wzorców, przekonań, wyobrażeń, mechanizmów od wszystkich przejawionych form i na tej podstawie konstruuje następny stan przejawienia każdej, nawet najmniejszej i najsubtelniejszej, drobiny materii w kontekście do całości przejawionej rzeczywistości. Jeżeli PNM zarejestruje jakąkolwiek zmianę, to zmiana ta, poprzez działanie PNM, przetworzy się na nowy stan przejawienia całego Wszechświata.

Inaczej mówiąc, cokolwiek się dzieje, każda myśl, każda emocja, jakikolwiek ruch powodują reakcję PNM i w efekcie utworzenie nowego obrazu Wszechświata, będącego skutkiem zaistniałej przyczyny. Każdy, choćby najmniejszy fragment materialnej rzeczywistości pobudza do działania energię PNM, powodując w efekcie ruch całej struktury: stabilizując ją, gdy pobudzenie jest stabilizujące lub zmieniając ją, gdy pobudzenie jest przemieniające.

Gdy spogląda się na całość tego procesu, wyraźnie widać jak jedno warunkuje drugie. W procesie tym, zwanym Tworzeniem, materia Wszechświata pobudza energię PNM, energia przekształca materię, przekształcona materia pobudza zaś energię, ..... (itd.) . Patrząc oczami Stwórcy na całość widać, iż wszystko jest w jak największym porządku, że jedno zdarzenie implikuje drugie, że jedna sytuacja determinuje wystąpienie kolejnej. Widać też, iż im bardziej subtelna jest materia (o większej częstotliwości drgań), tym szybciej podlega opisanym zmianom, z kolei im materia jest grubsza (o niższych wibracjach), tym proces ten przebiega wolniej (z większą bezwładnością i inercją). Spoglądając z kolei oczami współczesnego człowieka wydaje się , że otaczająca rzeczywistość ma w znaczącym stopniu przypadkowy charakter i w efekcie życie bardziej nas doświadcza, niż my sami świadomie i twórczo kreujemy je, tworząc i doświadczając efektów swojego tworzenia.

Aby bardziej temat ten sobie przybliżyć, skoncentrujmy się teraz na zapoznaniu się z funkcjonowaniem narzędzia, za pomocą którego tworzymy oraz doświadczamy efektów naszego tworzenia tu na Ziemi. Ponieważ na cały, rozgrywający się wokół proces spoglądać będziemy "ludzkimi" oczami, to oczywistym jest, że formę ludzką przyjmiemy za główny i obowiązujący w większości przypadków punkt odniesienia do analizy całego procesu. W takiej sytuacji bardzo dobrze jest spojrzeć na człowieka, w psychologicznym aspekcie przeprowadzanej analizy, jak na trójczłonowy byt, składający się z podświadomości, świadomości i nadświadomości (rysunek nr.2). W modelu tym Nasze ciało potraktujemy jako środek transportu naszego psychicznego aspektu, a także jako źródło pozyskiwania informacji (za pomocą zmysłów) oraz przekształcania tych informacji (za pomocą układu nerwowego i mózgu) do formy, umożliwiającej dalszą ich obróbkę w psychicznej już postaci. Jak więc widać, mózg jako taki nie stanowi sobą naszego umysłu, lecz raczej potężne urządzenie sterujące procesem biologicznego życia, a także przetwarzające pozyskiwane z zewnątrz informacje do postaci nadającej się do dalszej ich obróbki przez właściwy już umysł. Aby temat ten uporządkować załóżmy, iż umysł stanowi sobą całość naszej psychiki, w tym każdy jej emocjonalny oraz mentalny element i aspekt. Tak rozumiany umysł nie ma jakiejś szczególnej lokalizacji - w praktyce ma wiele warstw, z których najbliższe wypełniają oraz otaczają ludzkie ciało, zaś dalsze rozciągają się daleko poza jego granice, łącząc się z innymi umysłami, a także tworząc w ten sposób zbiorowy system tzw. nieświadomości zbiorowej.

Psychologiczny aspekt istnienia człowieka

Trudnodostępnych warstw nieświadomości zbiorowej nie należy mylić ze zbiorowym, genetycznie uwarunkowanym umysłem, który, jak wcześniej wspomnieliśmy, głównie stanowi sobą zbiór przekonań, dotyczących powszechnie akceptowalnych modeli i stylów życia, i jego elementy zawierają się zarówno w nieświadomości zbiorowej, jak i w dostępnych warstwach ludzkiej podświadomości.

Z kolei mówiąc o świadomości, należy ją odróżnić od świadomości Istoty, jaką jest się naprawdę - poprzez analogię, świadomość ludzkiego nośnika (nośnika świadomości Istoty, jaką jest się naprawdę) przyrównać można do analitycznego, z elementami syntezy, komputerowego programu, który dla swoich celów wykorzystuje zapisane w pamięci dane i podprogramy, i na ekranie monitora prezentuje przejściowe oraz ostateczne wyniki przeprowadzanych analiz.

Kolejnym z aspektów naszego trójczłonowego bytu jest nadświadomość. Nadświadomość stanowi, z punktu odniesienia formy ludzkiej, aspekt Istoty, jaką jest się naprawdę, dostępny przejawieniu ludzkiemu. W skrajnych sytuacjach mamy do czynienia z jednej strony z całkowitym brakiem dostępu do nadświadomości (jako Istota nie mamy wówczas żadnego wpływu na swoje ludzkie przejawienie), zaś z drugiej strony z pełnym dostępem do nadświadomości (jest to stan integracji Istoty z nośnikiem - w takiej sytuacji, jako Istota, mamy całkowity wpływ na swoją ludzką formę).

Podświadoma część ludzkiego umysłu wyposażona jest w ogromną "moc obliczeniową" oraz w nieograniczone zasoby pamięci - praktycznie wszystko, co pojawi się w zasięgu pięciu, dobrze wykształconych zmysłów oraz rozwijającego się zmysłu intuicyjnego, jest zapisywane w podświadomych zbiorach pamięci. Podświadomość nie ma jednak możliwości logicznego rozumowania, a przez to tworzenia nowych pojęć i schematów - zdana jest więc zawsze na znane sobie mechanizmy porządkowania, wartościowania i oceniania. W przypadku pojawienia się jakościowo nowych sytuacji, podświadomy umysł zakwalifikuje je do jednej z sobie znanych kategorii posiadanej klasyfikacji, chociaż sytuacja ta z klasyfikacją tą może mieć niewiele wspólnego. Zanim jednak to uczyni, wyświetla na "ekranie" świadomego oglądu problem, domagając się od świadomej części ludzkiego umysłu podjęcia decyzji - jeśli nie otrzyma dyspozycji (człowiek nie uświadomi sobie specyfiki nowej sytuacji), to sama rozstrzyga problem w podany wyżej sposób, a jeśli kompletnie nie wie, co zrobić z danym tematem, to spycha go w peryferia swoich zapisów do zbioru niezidentyfikowanych informacji.

Z kolei świadoma część ludzkiego umysłu dysponuje możliwością logicznego myślenia oraz tworzenia nowych pojęć i schematów funkcjonowania, lecz jej "pamięć operacyjna" jest bardzo mała (niewiele informacji można jednocześnie utrzymać w polu świadomego oglądu ) oraz niewielka jest jej moc obliczeniowa ( gdyby założyć, że podświadomość przetwarza informacje z prędkością milionów bitów na sekundę, to świadomość w ciągu sekundy zdolna jest do przetworzenia jedynie pojedynczych bitów informacji).

Świadomość człowieka utrzymuje ciągły kontakt z podświadomością - wręcz jest zarzucana dużą ilością tematów do przetworzenia i oceny, lecz ze względu na niewielkie pole operacyjne oraz małą prędkość przetwarzania informacji, otrzymywane dane odbiera często jako informacyjny szum, co powoduje, że efektywność działania świadomości jest w praktyce niewielka. Chcąc zatem w świadome pole analizy wprowadzić wiedzę, pochodzącą od nadświadomości, człowiek musi doprowadzić do "użytku" kanał informacyjny, biegnący od świadomości poprzez podświadomość do nadświadomości. Aby to było możliwe, musi zostać wyciszony wewnętrzny chaos emocjonalno-myślowy, ze względu na niewielki "poziom sygnału" przekazu, pochodzącego od nadświadomości - jedną z metod, służącą temu celowi, jest wyciszenie się przy pomocy medytacyjnych technik.

Mając już omówiony psychologiczny aspekt funkcjonowania człowieka, przejdźmy teraz do zapoznania się z mechanizmem tworzenia oraz doświadczania przejawiającej się wokół rzeczywistości.

Schemat tworzenia oraz doświadczania efektów tego tworzenia przedstawiony został w sposób poglądowy na rysunku nr.3. Został on skonstruowany, przyjmując jako układ odniesienia punkt widzenia pojedynczego człowieka.

Jak wynika z rysunku, za pobieranie zewnętrznych danych z Przejawiającej się Rzeczywistości odpowiada podświadoma część ludzkiego umysłu, a nie jego świadoma forma. W pierwszej chwili może się to wydawać błędnym podejściem, ale gdy uzmysłowimy sobie, że nasze ciało stanowi w istocie biologiczny mechanizm, służący do przemieszczania się i komunikacji z otoczeniem, to zauważymy, że np. treść tego, na co patrzymy, wynika z fizycznych własności naszych oczu (wpadające do oka światło, poprzez soczewkę oka, modeluje obraz na siatkówce, ten przekazywany jest dalej do mózgu, tam interpretowany i przedkładany świadomości jako obraz oglądanej rzeczywistości - gdy wzrok pogarsza się, to obraz staje się mniej wyraźny, co nie oznacza, że przedmiot postrzegania stracił swoją wyrazistość, lecz że gorzej funkcjonuje biologiczne narzędzie zwane okiem).

Tworzenie oraz doświadczanie rzeczy-
wistości

Każdy sygnał odbierany za pomocą zmysłów, przetwarzany jest przez podświadomość i następnie udostępniany świadomości w odpowiednio przygotowanej informacyjnej formie. Inną sprawą jest to, że świadomość nie zawsze z tych informacji korzysta, lokując w tym czasie swoją uwagę we wcześniej istniejących już, wewnętrznych zapisach. Często mówimy, iż podświadomie wykonujemy wiele czynności - nawet prowadzenie samochodu oparte jest o tego typu mechanizmy. Zdarza się, że kierowca, jadąc prawidłowo i bezpiecznie, w pewnym momencie nie jest w stanie określić, w jakim punkcie drogi się znajduje - jego zmysły odbierają obrazy z drogi, podświadomość steruje procesem kierowania pojazdem, zaś świadomość "buja w obłokach", jest w jakimś temacie, związanym z wewnętrznym zapisem jego obrazu.

Jak już wcześniej zauważyliśmy, ludzka świadomość stanowi sobą wolno działający "program obróbczy", mający zdolność logicznego myślenia oraz wydawania ocen i osądów, a także mający do dyspozycji stosunkowo niewielką "operacyjną pamięć". Podświadomość z kolei stanowi za to komplet mechanizmów, odziedziczonych na drodze genetycznej oraz indywidualnie wbudowanych, a dotyczących umiejętności funkcjonowania w ziemskich realiach. Do mechanizmów tych należy również "biologiczne oprogramowanie" podtrzymywania przy życiu całego ciała, włącznie z samonaprawialnymi i samoregulacyjnymi trybami awaryjnymi pracy. Podświadomość również zawiera w sobie posiadany przez człowieka model życia, włącznie z całym systemem automatycznych i ugruntowanych ocen, których zasadność, prawdziwość czy adekwatność nigdy przez podświadomość nie jest podważana.

Po tych wyjaśnieniach, wróćmy do naszego blokowego schematu tworzenia oraz doświadczania rzeczywistości i wspólnie prześledźmy cały ten fascynujący proces.

Za pomocą dobrze uformowanych pięciu zmysłów podświadomość zaopatruje się w zewnętrzne dane (z Przejawiającej się Rzeczywistości, do której zaliczyć można również ludzkie ciało), następnie przetwarza je w swoich wewnętrznych, obróbczych programach, w razie wątpliwości zwraca się do świadomości o ocenę zaistniałej sytuacji i w efekcie finalnym wytwarza nowy, wewnętrzny stan, który albo umacnia zapisy stanu dotychczasowego, albo zapisy te nieznacznie modyfikuje, albo (w stosunkowo rzadkich przypadkach) zmienia je w istotny sposób, otrzymując zupełnie nową, wewnętrznie zapisaną jakość. Informacja o stanie wewnętrznych zapisów "non-stop" pobierana jest przez PNM, które to na tej podstawie kształtuje Przejawiającą się Rzeczywistość w pojawiającej się kolejnej ramie czasowej tworzonej rzeczywistości. Podświadomość analizuje te, pojawiające się wokół człowieka, nowe informacje, przetwarzając je na nowy stan wewnętrznych zapisów, zaś te poprzez PNM po raz kolejny formują nowy obraz Przejawiającej się Rzeczywistości w wyłaniającej się właśnie nowej ramie czasowej.

I w taki to właśnie sposób człowiek tworzy rzeczywistość, podświadomie generując sygnały sterujące dla PNM oraz doświadcza tego tworzenia, odbierając efekt działania PNM w Przejawiającej się Rzeczywistości.

Przedstawiony wyżej model jest modelem uproszczonym - faktycznie PNM konstruuje Przejawiającą się Rzeczywistość na podstawie impulsów sterujących, pochodzących od wszystkich istot biorących udział w procesie tworzenia (Przejawiająca się Rzeczywistość jest dynamiczną wypadkową wszystkich oddziaływań na PNM) - jest on jednak bardzo przydatny w zrozumieniu przebiegu procesu tworzenia i doświadczania efektów tego tworzenia.

Nadświadoma część umysłu podczas tego procesu pobiera informacje, dotyczące zachodzących zmian oraz tworzy kanał informacyjny, poprzez który możliwa jest transmisja wiedzy od nadświadomości do podświadomości.

Jednak podświadomość przeważnie nie posiada żadnych mechanizmów, pozwalających na odbiór tych informacji - dopiero świadomość, w wyniku pracy nad własnym rozwojem, jest w stanie wbudować w podświadomość nowe "programy", pozwalające na odbieranie oraz przetwarzanie wiedzy, pochodzącej od nadświadomego umysłu.

Oczywiście, wymaga to znacznej przebudowy podświadomych treści i często wiąże się z długotrwałą pracą nad własną duchowością. Drogi wiodące do tego celu są przeróżne (religie, systemy jogi itp.) - największy jednak efekt przynosi zrozumienie mechanizmów i praw, rządzących tym rozwojowym procesem.

Jak wynika ze schematu, nadświadomość posiada swoje "wejście" w PNM i, jeżeli jest uaktywniona poprzez podświadomościowe sygnały, może poprzez PNM tworzyć tzw. cuda w Przejawiającej się Rzeczywistości. Istnieją techniki, jak np. system Huny, pozwalające na akcyjne, w konkretnym celu uaktywnianie nadświadomości za pomocą specjalnych rytuałów, połączonych z wcześniej utworzonymi podświadomościowymi zapisami, dotyczącymi tych technik. Również i w tych przypadkach znajomość praw, rządzących całym procesem, powiększa efektywność podjętych działań.

Dokonanie przez świadomość przebudowy podświadomych zapisów na podstawie wiedzy otrzymanej z nadświadomości powoduje pozyskiwanie coraz większej ilości informacji z nadświadomego umysłu i w efekcie finalnym prowadzi do pełnej integracji trzech członów ludzkiego umysłu, co w praktyce oznacza uzyskanie w ciele tożsamości Istoty, jaką jest się naprawdę. I właśnie dojście do takiego stanu samoświadomości jest celem, do którego zmierzamy, wielokrotnie funkcjonując tu na Ziemi. Zanim jednak osiągniemy metę naszej ziemskiej przygody, czeka nas wiele przygód i atrakcji związanych z przebywaniem w ludzkim ciele, pozwalającym na w pełni zindywidualizowany odbiór otaczającej nas rzeczywistości.

Podany wyżej schemat ma jedynie poglądowy charakter i służy zrozumieniu zarysu mechanizmu tworzenia i doświadczania rzeczywistości w oparciu o dwuwymiarowy, prezentujący powyższy proces model - faktycznie nic nie jest wyodrębnione i stanowi Jedną Integralną Całość, zaś podziały na fragmenty wynikają ze zdolności Części do postrzegania Przejawiającej się Rzeczywistości zgodnie z przyjętym do obserwacji punktem odniesienia.

Spójrzmy ponownie na blokowy schemat tworzenia i doświadczania rzeczywistości, i zobaczmy, czego z niego jeszcze możemy się dowiedzieć. Nie wnikając w złożoność całego procesu, a opierając się jedynie na przedstawionym rysunku, Przejawiającą się Rzeczywistość porównać można do holograficznego obrazu, powstałego z zawartych w Polu Nieskończonych Możliwości hologramów, uaktywnionych "światłem" z podświadomości. Każdy z zewnętrznych bodźców, pochodzących z Przejawiającej się Rzeczywistości ma swoje źródło właśnie w podświadomości, zaś PNM źródło to transmituje poprzez matrycę tworzenia na wspomniane wyżej bodźce. To sprzężenie zwrotne unaocznia, iż każda nasz myśl, każda emocja, każdy pogląd, każde przekonanie itp. znajdą, wcześniej czy później, swój finał w konkretnych realiach Przejawiającej się Rzeczywistości. Jednak inercja procesu tworzenia powoduje, iż przeważnie nie dostrzegamy związku pomiędzy przyczyną i skutkiem. Jeśli jednak głębiej zastanowimy się nad tym tematem, to dostrzeżemy czytelne związki, łączące wcześniejszą przyczynę z późniejszym skutkiem, chyba że relacje te dotyczą więcej niż jednego wcielenia - wówczas tego typu analiza nie jest już taka prosta.

Zaprezentowany wyżej proces tworzenia rzeczywistości i doświadczania efektów tego tworzenia przez człowieka, ukazuje ogromną różnorodność możliwości rozwoju cywilizacji, jaką ma do dyspozycji współczesna ludzkość. Jednak, ze względu na niski jeszcze poziom samoświadomości dzisiejszego człowieka, a także braku identyfikacji obecnego stanu rozwoju naszej cywilizacji, a przez to niemożność określenia alternatywnych dróg globalnego rozwoju, człowiek (w zdecydowanej większości) w sposób automatyczny porusza się po ścieżce samoczynnej przemiany, zdobywając wiedzę na temat otaczającej go rzeczywistości i własnej w niej roli poprzez, często bolesne, przeżycia i doświadczenia. I dlatego też nasz świat jest taki, jaki jest, gdyż tworzymy go po omacku, obijając się o kolejne efekty naszej twórczości. I choć jako pojedyncze osoby, mamy niewielkie możliwości na szybką przemianę panujących na naszej planecie cywilizacyjnych realiów, to jednak mamy istotny wpływ na własne życie, a w szczególności na indywidualny odbiór otaczającej nas rzeczywistości.

Tajemnice istnienia, cz. 3

Przebłyski boskości, czyli Istota, jaką jesteśmy naprawdę

Odpowiadając sobie na pytanie „kim jestem?”, koncentrujemy się przeważnie na temacie pracy, a dokładniej na funkcji, którą w ramach tej pracy pełnimy. Takie podejście nie identyfikuje jednak naszej prawdziwej tożsamości, lecz ogranicza się jedynie do opisu roli, jaka w naszej społeczności lokalnej w danym momencie przypadła nam w udziale.

Na dodatek wszystkie role, z którymi identyfikujemy własną osobę, nie są stałe i podlegają ciągłym zmianom: zmienia się nasza praca, rodzinny status, finansowa zasobność, coś zyskujemy, coś tracimy - krótko mówiąc "wszystko płynie". Również i my sami zmieniamy się. Z dziecka stopniowo przeistaczamy się w dorosłe osoby i coraz wyraźniej uświadamiamy sobie nieuchronność konieczności odejścia z tego świata. I wtedy bardzo często pojawiają się pytania: "co będzie potem?", a także "co było wcześniej?". Gdy pojawiają się tego typu pytania, często popadamy w przygnębienie, nie mogąc uzyskać na nie satysfakcjonującej nas odpowiedzi. Przeważnie w naszych poszukiwaniach oczekujemy, że ktoś kiedyś oświeci nas i wtedy wszystko stanie się jasne. I z takim też nastawieniem przechodzimy przez życie, zmieniając co jakiś czas otaczające nas iluzje i przeważnie nie osiągając założonego przez nas celu naszych poszukiwań.

Dlaczego tak się dzieje, gdzie popełniamy błąd w naszym podejście do rozwikłania tajemnicy życia? Taki stan rzeczy bierze się stąd, że pożądanej wiedzy szukamy na zewnątrz nas samych, zamiast sięgnąć po nią do zasobów informacyjnych Istoty, jaką jesteśmy naprawdę.

Aby temat ten bardziej sobie przybliżyć, przeanalizujmy Schemat Istnienia, symbolicznie przedstawiony na rysunku nr 4.

Schemat Istnienia

Jak wynika ze schematu, Absolut - nieograniczony, nieprzejawiony i wieczny bezosobowy Bóg - z Siebie wydziela Część w postaci Wielkiego Stwórcy, który tym samym reprezentuje Go, stając się w efekcie Bogiem osobowym. Wielki Stwórca kreuje Pole Nieskończonych Możliwości (omówione w części drugiej cyklu "Tajemnice Istnienia") i zapoczątkowuje proces przejawiania się rzeczywistości, wykorzystując do tego Pierwszych Konstruktorów, którzy, jako Istoty, pełnię wiedzy dotyczącej rozwoju świadomych siebie form zdobyli w poprzednim etapie Wielkiego Eksperymentu i w swojej istocie stanowią świetlistą, w pełni świadomą emanację swojego Stwórcy.

I to właśnie Konstruktorzy tworzą rozwijający się Wszechświat, opierając budowę materialnych nośników świadomości o struktury DNA, umożliwiające wkodowywanie stanu początkowego zainicjowanego procesu rozwoju tych form, a także pozwalające na dziedziczne przekazywanie ewolucyjnych zdobyczy rozwijających się fal życia, w tym fali życia zwanej ludzkością, oraz wbudowywanie indywidualnych predyspozycji, uaktywnianych podczas doświadczania konkretnej przejawiającej się czasoprzestrzennej rzeczywistości. Budowane przez Konstruktorów formy wykorzystywane są przez inne Istoty (będące "późniejszymi", w stosunku do Konstruktorów, emanacjami Wielkiego Stwórcy), które ożywiają je, energetycznie zasilają i za ich pośrednictwem doświadczalnie oraz wybitnie w zindywidualizowany sposób badają Dzieło Tworzenia, coraz bardziej rozwijając własne możliwości twórcze oraz podnosząc poziom samoświadomości wykorzystywanych nośników świadomości, funkcjonujących w czasoprzestrzennych rzeczywistościach. Jak wynika ze schematu, jedna Istota może równolegle wykorzystywać wiele nośników świadomości, ulokowanych w różnych czasoprzestrzennych punktach Wszechświata. Z utworzonymi przez siebie, opartymi o schematy DNA, nośnikami świadomości Pierwsi Konstruktorzy mają kontakt poprzez Pośredników, Istnień stworzonych i nie podlegających reinkarnacyjnym procesom, do których zaliczają się m.in. tzw. hierarchie anielskie, współpracujące na subtelnych poziomach z formami czasoprzestrzennego przejawienia w ramach istniejących systemów energetycznych oraz systemów wierzeń.

Dla pełniejszego zaprezentowania omawianego tematu załóżmy, iż jako Istota funkcjonujemy m.in. w czasoprzestrzeni 1, stanowiącej sobą naszą obecną ziemską rzeczywistość (rysunek nr 4). Wykorzystywany do tego celu nośnik świadomości, umożliwiający kontakt z czasoprzestrzenną rzeczywistością, reprezentuje sobą fizyczne ciało oraz emocjonalny i intelektualny umysł, zaś sama czasoprzestrzeń określa sobą warunki i realia w jakich przyszło nam żyć. To, co postrzegamy w naszej czasoprzestrzeni uważamy za jedyne możliwe do zaistnienia realia i na podstawie codziennych doświadczeń wyciągamy wnioski, generalnie potwierdzające nasze spostrzeżenia. Funkcjonując w trójwymiarowej rzeczywistości, przeważnie całkowicie zdajemy się na informacje płynące z otaczającego nas środowiska, często nie zdając sobie sprawy, że w intuicyjnie odbieranych przez nas wyższych wymiarach naszego istnienia możemy liczyć na pomoc naszych przewodników duchowych, w tym również aniołów. Tego typu model postrzegania rzeczywistości, a więc i samego siebie, utrwalony jest w zbiorowym, genetycznie uwarunkowanym umyśle i od pierwszych chwil naszego ziemskiego istnienia kształtuje poziom i jakość naszej samoświadomości. Również w podobny sposób ukierunkowane jest poszukiwanie naszej duchowości - wierzenia, religie, systemy filozoficzne funkcjonują w przejawiającej się rzeczywistości i dostarczają nam danych, dotyczących naszego pochodzenia i ostatecznego przeznaczenia. Takie spojrzenie na "wieczność" powoduje, iż Boga poszukujemy za pośrednictwem religii, systemów wiary, ziemskich i pozaziemskich autorytetów duchowych (np. aniołów i tzw. świętych). W ten sposób kierujemy swój duchowy rozwój na powolną ewolucyjną ścieżkę doskonalenia, widząc przed sobą wielostopniową i hierarchiczną, ginącą we mgle jasności drabinę niekończącego się rozwoju. Ten sposób widzenia swojego miejsca w Całości Istnienia powoduje ciągłe porównywanie swojej obecnej pozycji z tą bardziej pożądaną i w efekcie ukierunkowuje nasze działania na następne do wypełnienia zadania, wiążące się ze zdobyciem kolejnego ewolucyjnego szczebla i tym samym przesunięcia się wyżej w hierarchii doskonalących się czasoprzestrzennych istnień. Tak funkcjonuje ewolucja, która w zasadniczy sposób związana jest z ocenianiem, osądzaniem, porównywaniem i wyznaczaniem następnego do osiągnięcia celu. Spójrzmy jeszcze raz na rysunek i dostrzeżmy na nim opisany wyżej proces - skojarzmy czasoprzestrzeń ze środowiskiem naszego życia, a w tym ze zbiorem możliwych do uzyskania informacji, Pośredników z ewolucyjnymi szczeblami duchowej hierarchii, możliwymi do osiągnięcia przez człowieka w bliżej nieokreślonym czasie, Pierwszych Konstruktorów z osobowymi przejawieniami samego Boga, reprezentującymi sobą duchowy poziom w praktyce dla człowieka niedostępny, zaś Wielkiego Stwórcę z czymś, co wykracza daleko poza naszą wyobraźnię.

Utożsamianie się z ciałem i umysłem oraz zapatrzenie się na hierarchiczną drabinę rozwoju powoduje, iż czujemy się mali, pełni lęku i czujemy respekt przed stojącymi "wyżej" istnieniami.

Zauważmy teraz, iż w naszych dociekaniach na temat rozwoju współczesnego człowieka pominęliśmy to, co jest najważniejsze, a więc Istotę, jaką jesteśmy naprawdę. Spójrzmy na schemat i dostrzeżmy, iż pomiędzy Wielkim Stwórcą, a ludzkim nośnikiem świadomości Istoty jest tylko Istota - spostrzeżenie to w efekcie ukazuje krótką ścieżkę, wiodącą człowieka do jego boskości z pominięciem hierarchicznych poziomów ewolucyjnego rozwoju, a więc bez konieczności bardzo długiego, mozolnego i w wielkim trudzie pokonywania kolejnych stopni rozwoju samoświadomości.

Wejście na tę krótką ścieżkę charakteryzuje się tym, iż coraz mniej korzystamy z informacji pochodzących z przejawiającej się wokół rzeczywistości oraz od hierarchicznych przewodników duchowych, zaś coraz częściej sięgamy po wiedzę zawartą w Istocie, jaką sami jesteśmy naprawdę. Patrząc na rysunek, bardzo łatwo można zauważyć, jak w tym nowym jakościowo procesie sprzyjające jest praktykowanie medytacji, wyciszającej napływ informacji z zewnątrz, a przez to umożliwiającej bardziej efektywny odbiór informacji z wewnątrz, czyli od Istoty, jaką jesteśmy naprawdę. Jednak w temacie tym o wiele skuteczniejsze od medytacji jest podjęcie próby identyfikowania się z Istotą i funkcjonowania w ziemskiej rzeczywistości z punktu widzenia i odniesienia Istoty - w ten sposób stopniowo doprowadzamy do integracji ludzkiego nośnika świadomości Istoty z nią samą, co w efekcie pozwala ludzkiej formie odczuć własną boskość ( bycie Istotą ), zaś Istocie daje możliwość przejawić się w całej pełni w trójwymiarowej rzeczywistości. Ostatecznym, w tej fazie Wielkiego Eksperymentu, przeznaczeniem Istoty jest w pełni uświadomione zintegrowanie wszystkich swoich równoległych nośników świadomości w poszczególnych czasoprzestrzennych rzeczywistościach i stanie się przez to Zintegrowaną Całością, w której poszczególne nośniki uzyskują tożsamość Istoty, zaś Istota uzyskuje tożsamość Wielkiego Stwórcy - dzięki temu w tak zrealizowanym człowieku manifestuje się w trójwymiarowej rzeczywistości Wielki Stwórca, a więc osobowy Bóg. Mieliśmy już na Ziemi przypadki tego typu manifestacji.

Również w każdym z nas czeka na rozbudzenie uśpiony pierwiastek naszej boskości - nadejdzie czas, iż zostanie on rozbudzony i każdy, wcześniej czy później, odczuje swoją Wielkość i Nieśmiertelność, odkrywając w sobie samym część osobowego Boga, którym w istocie jesteśmy, choć jeszcze w bardzo niewielkim stopniu zdajemy sobie z tego sprawę.

W tym miejscu warto zadać sobie pytanie, co stanie się, gdy w końcu osiągniemy poziom Zintegrowanej Całości. Otóż, wtedy nasza rola doświadczającej Istoty skończy się i dostaniemy we władanie "młode" Wszechświaty, w których, jako Pierwsi Konstruktorzy, budować będziemy nowe pola dla rozprzestrzeniającego się Życia, stając się dla rozwijających się tam form przejawienia świadomości Istot bogami z niewyobrażalnymi mocami i możliwościami, co zresztą odpowiadać będzie naszym przyszłym uwarunkowaniom kontynuatorów Wielkiego Eksperymentu na nowych polach ekspresji naszego Stwórcy.

Tajemnice istnienia, cz. 4

Makrokosmos i Mikrokosmos, czyli „jak na górze, tak na dole”

Chyba nikogo nie trzeba przekonywać, że żyjemy w bardzo trudnym, a jednocześnie niezwykle ważnym dla rozwoju całej ludzkości okresie. Ogromny postęp techniczny, pojawiające się coraz to nowsze technologie i jednocześnie coraz więcej biedy, chorób, agresji, przemocy, stresu, wewnętrznego bólu - to wszystko każe zastanowić się nam nad wagą czasów, w jakich przyszło nam żyć.

Rozejrzyjmy się wokół siebie i zauważmy: znajdujemy się teraz na twardym i nieruchomym, według nas, ziemskim gruncie, a przecież wiemy, że nasza planeta obraca się z dużą prędkością wokół własnej osi, obraca się również wokół Słońca, cały Układ Słoneczny obraca się z kolei wokół sobie właściwego Centrum   nawet Galaktyka wiruje wokół charakterystycznego dla niej punktu odniesienia, znajdującego się gdzieś tam we Wszechświecie, itd. Jaki to ma związek z jakością naszego życia?   jak się okazuje, ogromny. Obrót Ziemi wokół własnej osi daje efekt dnia i nocy, wyznaczając tym samym pory naszej aktywności. Obrót Ziemi wokół Słońca zmienia pory roku, dyktując całej naturze fazy wzrostu, stabilizacji i zamierania, do których człowiek, jako integralna część natury, musi się dostosować. Opisane zmiany są zauważalne w trakcie trwania naszego życia, a więc nie są kwestionowane i przez to uznawane za oczywiste.

Jeszcze raz zauważmy, iż według informacji, pochodzącej od naszych zmysłów, stoimy na stabilnym ziemskim gruncie, a przecież dzięki naukowej wiedzy wiemy, iż nasza planeta, niczym statek kosmiczny, przemieszcza się z ogromną prędkością, pokonując w każdej sekundzie olbrzymie przestrzenie Wszechświata. Czy ten niepodważalny fakt ma wpływ na nasze istnienie ? Na pewno tak, choć jest, ze względu na krótki czas trwania pojedynczego ludzkiego życia, przeważnie niezauważalny. Natomiast jego wpływ wyraźnie dostrzec można w fazach rozwoju, stabilizacji i upadku wielkich cywilizacji, a także na progu istotnych jakościowo przemian w realiach otaczającego naszą planetę Wszechświata. Unikatowe w naszym obecnym istnieniu jest to, że w czasach nam współczesnych właśnie z tego typu przemianami mamy do czynienia.

Człowiek, podobnie jak Wszechświat ma budowę wielowarstwową i wielopoziomową, organizując sobą Mikrokosmos, tak samo jak Wszechświat organizuje sobą Makrokosmos.

Podczas naszego wielowarstwowego istnienia stale pobieramy z otaczającego nas Wszechświata energię, którą przetwarzamy, nadając jej, poprzez nasze myśli i emocje, znaczenie i w ten sposób tworząc i doświadczając tworzonej przez nas samych rzeczywistości.

Obecnie nasz kosmiczny statek, Ziemia, wszedł w rejony Wszechświata, których energia zasilająca nasze warstwy i poziomy, w miarę zbliżania się do energetycznego centrum tej części Kosmosu, ma coraz wyższe wibracje. Taka sytuacja powoduje, iż nieodpowiadające tym nowym wysokim wibracjom energie naszych warstw wyciągane są przez podświadomość w pole naszej świadomości z żądaniem ich przetworzenia i integracji, co bezpośrednio wiąże się z nasileniem na świecie negatywnych zjawisk, związanych z próbami uporania się z wibracjami nie przystającymi do nowych energetycznie warunków.

Tak, jak musimy dostosowywać się do zmieniających się pór roku, będących efektem obiegu Ziemi wokół Słońca, tak też musimy dostosowywać warstwy i poziomy naszego ludzkiego przejawienia do coraz wyżej wibrującej energii, do której docieramy w wyniku przemieszczania się Ziemi w coraz wyżej wibrujące rejony Kosmosu.

Poszukując sensu istnienia, własnego pochodzenia i przeznaczenia, bardzo ważne jest uświadomienie sobie, że życie jest procesem zmiennym, procesem tworzenia i doświadczania efektów tego tworzenia, a przez to nie może być w pełni zdefiniowane, opisane i sklasyfikowane. Życie podlega ciągłej przemianie, dokonywanej zgodnie z uświadomioną lub nieuświadomioną wolą swoich twórców.

Można i trzeba zadać sobie pytanie: co to znaczy, że życie jest procesem tworzenia i doświadczania efektów tego tworzenia ? Wielki Stwórca, przy pomocy własnej wyobraźni i wewnętrznej mocy, stworzył dynamiczny, mający nieskończoną ilość wariantów mechanizm generowania przejawionej rzeczywistości w postaci matrycy tworzenia (Pola Nieskończonych Możliwości, omówionego w części drugiej cyklu "Tajemnice Istnienia"). Pole to reaguje i odpowiada efektem tworzenia na sygnały pochodzące od nośników świadomości, mających emocjonalny oraz psychiczny charakter. Przejawienia ludzkie i ogólnie mówiąc wszystkie formy humanoidalne mają pod tym względem szczególne własności i umiejętności oddziaływania na PNM, a przez to tworzenia i w efekcie doświadczania wytworzonej przez siebie rzeczywistości.

Człowiek uczestniczy w procesie tworzenia i kreuje rzeczywistość przy pomocy wyobraźni, emocji, myśli oraz kompleksu nieuświadomionych, wewnętrznych psychicznych zapisów i wzorców. PNM reaguje na każdy sygnał oraz wewnętrzny stan, pochodzący z ludzkiego przejawienia i zgodnie z otrzymanymi "dyspozycjami" konstruuje rzeczywistość.

Duża inercja, charakterystyczna dla trójwymiarowej rzeczywistości, powoduje, iż efekt tworzenia przejawia się na skali liniowego czasu w dosyć odległym miejscu w stosunku do wystąpienia przyczyny jego utworzenia   znacznie utrudnia to czytelne powiązanie konkretnego skutku z konkretną przyczyną. W rzeczywistościach bardziej subtelnych, niż nasza, efekt tworzenia przeważnie jest dużo szybszy i nie ma tam większych trudności w jednoznacznym powiązaniu ze sobą przyczyny i skutku.

Aby lepiej poznać i zrozumieć warunki, zależności oraz mechanizmy tworzenia rzeczywistości za pośrednictwem przejawienia w formie człowieka, dobrze jest spojrzeć na ludzkość w kontekście życia na całej planecie, zaś do tego bardzo przydatne jest zrozumienie pojęcia czasoprzestrzeni (pojęcie czasoprzestrzeni wprowadził Albert Einstein w swojej ogólnej teorii względności, która faktycznie stanowi teorię grawitacji   my grawitacją zajmować się nie będziemy, nasze spojrzenie na czasoprzestrzeń znacznie będzie odbiegać od opisów Einsteina i przede wszystkim dotyczyć wielowarstwowej i wielopoziomowej budowy wszechświata, pozwalającej mieszkańcom poszczególnych warstw i poziomów świadomie tworzyć oraz doświadczać efektów swojego tworzenia).

Funkcjonowanie w czasoprzestrzennych światach zaprojektowane zostało przez Wielkiego Stwórcę w niezwykle precyzyjny sposób, pozwalający na maksymalizację wykorzystania wytworzonych zasobów materii w ramach rozgrywającego się procesu tworzenia oraz doświadczania tworzonej wielowymiarowej rzeczywistości.

Spójrzmy wokół siebie. Widzimy znajdujące się w zasięgu naszego wzroku przedmioty, możemy je opisać, dotknąć i stwierdzić, czy są twarde, czy też miękkie. Przyjrzyjmy się swojej dłoni   ona również ma trwałą i stabilną konstrukcję. To, co jesteśmy w stanie opisać i uznać za otaczającą nas rzeczywistość, wynika z własności aparatu postrzegania, jaki mamy do dyspozycji w czasoprzestrzeni, w której doświadczamy.

Aby zrozumieć i lepiej uświadomić sobie ograniczenia, jakim podlega nasze postrzeganie, przeprowadźmy następujący mentalny eksperyment. Wyobraźmy sobie wiszące przed nami wahadełko   widzimy nitkę i obciążający ją ciężarek. Cały układ, przyjmując punkt odniesienia analizy związany z nami, jest nieruchomy. Niech teraz wahadełko zacznie się wolno obracać   dalej widzimy nitkę i ciężarek, ale układ już nie jest statyczny, jest w ruchu. Z kolei teraz niech wahadełko zacznie obracać się z ogromną prędkością. Gdybyśmy nie wiedzieli, że mamy do czynienia z obracającym się wahadłem, to opisując oglądany przedmiot stwierdzilibyśmy, że mamy przed sobą nieruchome, wypełnione jednolitą, twardą substancją koło. W wyniku ruchów wahadła z bardzo dużą prędkością obrotową nastąpiła zmiana w postrzeganiu przez nas otaczającej nas rzeczywistości: nitkę i ciężarek znajdujące się w ruchu obrotowym zastąpiło statyczne, twarde, jednolite koło.

Prezentowany przykład poglądowo wyjaśnia, iż obraz "rzeczywistości", jaką obserwujemy, zależy zarówno od możliwości naszego aparatu postrzegania, jak i od dynamicznych własności postrzeganych obiektów.

Spójrzmy na własne ciało i przeprowadźmy kolejny, mentalny eksperyment. Wyobraźmy sobie, że mentalnie wsiadamy do maleńkiego pojazdu kosmicznego, który na dodatek ciągle zmniejsza się, a my postrzegamy, wraz z tym zmniejszaniem, coraz drobniejsze elementy. Pojazd jest już mniejszy od źrenicy oka i wlatuje do środka naszego ciała, dalej stale zmniejszając swoje rozmiary. Widzimy organy, tkanki, poszczególne komórki i w końcu schodzimy do poziomu cząstek elementarnych. To, co teraz oglądamy jest nieczytelne   jesteśmy w przestrzeni subatomowej i ze względu na ogromne szybkości cząstek elementarnych postrzegamy je tak, jak postrzegaliśmy szybko obracające się wahadło jako jednolite nieruchome koło. Aby usunąć mankament związany z dokonywaną obserwacją, zaczynamy coraz "szybciej" postrzegać, nasze mentalne oczy ulokowane w subatomowej przestrzeni rejestrują coraz szybsze sekwencje, zmieniającej się wokół rzeczywistości, aż w końcu zauważamy, iż elektrony zaczynają zwalniać i w efekcie zachowują się (poprzez analogię) jak planety obiegające Słońce. Na tego typu "planetach" również może toczyć się życie.

Analizując ten przykład, łatwiej jest zrozumieć znany fizykom fakt, że przestrzeni nie da się rozpatrywać bez uwzględnienia czynnika czasu, że pojęcia czasu nie można zrozumieć bez przestrzeni, że czas i przestrzeń integralnie są ze sobą związane, tworząc razem czasoprzestrzeń. W rzeczywistości "obserwowalny" czas nie jest czymś obiektywnym, lecz jest subiektywnie zdeterminowany przez "obserwowalne" zmiany przestrzeni, dając tym samym możliwość wielopoziomowego i wielowarstwowego wykorzystania energii i materii Wszechświata.

Ani więc czas, ani przestrzeń nie są czymś niezależnym i bezwzględnie stałym   z punktu odniesienia czasoprzestrzeni, w której jako ludzie tworzymy i postrzegamy tworzoną przez nas rzeczywistość (ziemskie realia), czas w subatomowej czasoprzestrzeni typu "mikro" (gdzie elektron porównywany jest przez analogię z planetą) płynie "niesłychanie" szybko (ziemska godzina to subatomowe tysiące lat), zaś przyjmując subatomowy punkt odniesienia czas na planecie Ziemia upływa "niesłychanie" wolno.

Wróćmy teraz do codziennej, typowej dla człowieka perspektywy postrzegania i rozpocznijmy następny mentalny eksperyment. Wyobraźmy sobie, że nasz mentalny pojazd "rośnie", zaś my zaczynamy dostrzegać w zasięgu naszego mentalnego wzroku coraz więcej przejawionej rzeczywistości. Widzimy całą miejscowość, w której mieszkamy, cały kraj, ogarniamy wzrokiem całą planetę, układ słoneczny, galaktykę, zespoły galaktyk i zaczynamy orientować się, że coś jest nie tak. Mając już doświadczenie z poprzedniego eksperymentu, zaczynamy teraz systematycznie spowalniać swoje postrzeganie (aby   jak w przedstawionym wcześniej przykładzie   uzyskać z obracającego się wahadła efekt statycznego koła). W wyniku zmiany naszego postrzegania układy słoneczne, planety nabierają coraz większej prędkości, aż w końcu pojawia się obraz czytelnie przejawiającej się rzeczywistości   weszliśmy właśnie w czasoprzestrzeń typu "makro", w której również przebiega obserwowalny proces przemian, zwany życiem. W czasoprzestrzeni tej nasza Ziemia postrzegana jest, przez analogię, jak pojedynczy elektron. Biorąc czasoprzestrzeń typu "makro" jako punkt odniesienia, czas na Ziemi płynie "niesłychanie" szybko, zaś przyjmując ziemską perspektywę, czas w czasoprzestrzeni typu "makro" upływa "niesłychanie" wolno. Inaczej mówiąc, patrząc oczami ziemskiego człowieka, wydarzenia na planecie typu "mikro" przebiegają w bardzo przyspieszonym tempie, zaś na planecie typu "makro" w tempie bardzo zwolnionym.

A zatem życie, ze względu na różnice w szybkości dokonujących się w poszczególnych czasoprzestrzeniach obserwowalnych zamian, może toczyć się w hierarchicznie zawierających się czasoprzestrzennych strukturach, tworząc tym samym różne poziomy istnienia. Forma ludzka, począwszy od cząstek elementarnych, poprzez komórki, tkanki, organy i cały organizm składa się z hierarchicznie uzależnionych od siebie poziomów. Analogiczną strukturę ma cały Wszechświat, a zatem zgodnie ze słowami Hermesa Trismegistosa: "jak na górze, tak na dole".

Jak dobrze wiemy, jądro i elektrony atomów naszego ciała tak się "odległościowo" do siebie mają, jak Słońce i poszczególne planety w układzie słonecznym, co powoduje, iż materia prezentuje sobą wręcz niewyobrażalną "pustkę". Taka konstrukcja umożliwia umieszczenie w "pustce" tej samej przestrzeni równoległych, coraz bardziej subtelnych, przenikających się nawzajem warstw, w których również toczy się mniej lub bardziej uświadomione życie. Nasze przejawione istnienie składa się z wielu takich warstw, z których najniższe wibracje ma warstwa ciała fizycznego, zaś najwyższe warstwa ciała świetlistego, będącego "bezpośrednim ubraniem" Istoty, jaką jesteśmy naprawdę. Inne nasze warstwy to warstwy ciał: emocjonalnego, mentalnego i przyczynowego (wchodząc bardziej w szczegóły wyróżnić można jeszcze więcej warstw, ale te wymienione na poziomie naszego obecnego poziomu samoświadomości mają największe znaczenie). W naszej ziemskiej trójwymiarowej rzeczywistości w bezpośredni sposób odczuwamy warstwę fizyczną, mniej emocjonalną i jeszcze mniej mentalną (materię fizyczną postrzegamy przy pomocy zmysłów, natomiast efektów oddziaływań emocjonalnych i mentalnych bezpośrednio nie widzimy, choć je odbieramy i wyczuwamy). Możemy więc powiedzieć, że naszą obecną dominującą warstwą jest warstwa fizyczna. Warstwa fizyczna ma wiele różnie wibrujących podwarstw, co umożliwia równoległe istnienie różnym "fizycznym cywilizacjom" w tych samych obszarach przestrzeni, bez konfliktów pomiędzy nimi. Takie przypadki mamy także i na naszej planecie. Istnienia, wykorzystujące wyższe podwarstwy warstwy fizycznej, jeżeli potrafią, mogą przenikać do naszego świata, obniżając wibracje swojego fizycznego nośnika, a następnie znikać, wracając do swoich podstawowych wibracji. Takich przypadków bardzo dużo odnotowano i opisano w literaturze, poświęconej tzw. "obcym" i ufo. Istnieją także cywilizacje, których dominujące rzeczywistości ulokowane są w podwarstwach warstw emocjonalnej, mentalnej czy też jeszcze wyżej. Również i one mogą pojawiać się w naszych ziemskich realiach, jeżeli wyposażą swój nośnik w dodatkową warstwę, charakterystyczną dla naszego świata.

Życie zatem, ze względu na różnice w subtelności wykorzystywanej do przejawienia materii, toczy się również we wzajemnie przenikających się różnie wibrujących warstwach, czy to w człowieku, czy też w całym Wszechświecie. I w przypadku warstw można przytoczyć słynną wypowiedź Hermesa: "jak na górze, tak na dole".

Tak, jak człowiek, poprzez poziom swojej samoświadomości, a także jakość emocji i myśli, określa warunki funkcjonowania organizowanego przez siebie Mikrokosmosu, tak też i Wszechświat, poprzez rodzaj kierowanej do człowieka energii, będącej efektem poziomu samoświadomości, a także jakości emocji i myśli naszej części Makrokosmosu, określa jakościowe ramy ludzkiej egzystencji.

Wchodzimy w rejony Wszechświata o coraz wyższych energetycznych wibracjach i aby z nich efektywnie korzystać musimy do nich dostosować nasze warstwy, co z kolei wymaga zmiany naszych życiowych priorytetów, emocjonalnych oraz mentalnych zapisów i przede wszystkim własnego wizerunku z doświadczanego przez los człowieka na wykorzystującą ludzką formę przejawienia boską Istotę. Zmiany wibracji rozpoczęły się już dużo wcześniej, ale przebiegały powoli   obecnie wchodzą w wykładniczą fazę wzrostu. Nadejdzie dzień, że ich przyrost będzie wręcz lawinowy, co w efekcie doprowadzi przygotowanego na to człowieka do transformacji jego warstw i przeskoku świadomości na wyższy poziom odbioru otaczającej nas rzeczywistości. Tego typu powszechną zmianę świadomości człowieka przewidują również, na podstawie swoich słynnych kalendarzy, Patriarchowie Majów, wskazując na dzień 21 grudnia 2012 roku, jako na dzień odrodzenia ludzkości. Trudno powiedzieć, czy rzeczywiście nastąpi to tego właśnie dnia i jaka część ludzkości będzie na zmiany te gotowa, ale na pewno ta przełomowa chwila zbliża się do nas szybkimi już krokami i warto jest się do niej dobrze przygotować.

Tajemnice istnienia, cz. 5

Fala życia zwana ludzkością, czyli kopalnia wiedzy i doświadczeń

Aby doświadczać efektów swojego Tworzenia, Wielki Stwórca wyodrębnił nas z Siebie, zaś my, aby uzyskać poczucie oddzielenia od Niego, przyoblekliśmy się w świetliste ciało o bardzo subtelnej, materialnej strukturze. Mając tego typu nośnik, czujemy się co prawda odrębni od Stwórcy, ale jednocześnie jesteśmy w odbieralny sposób połączeni z innymi, „będącymi w pobliżu” Świetlistymi Istotami, a więc nie mamy możliwości odczuwania siebie w sposób w pełni zindywidualizowany.

W tego typu „ubraniu” nie możemy też uczestniczyć w procesie tworzenia i doświadczania najbardziej gęstych i wibrujących najwolniej rejonów Wszechświata. Aby wejść w te sfery, przyoblekamy się w formę ludzką, doskonale przystosowaną do funkcjonowania w grubej materii ziemskiej rzeczywistości.

Będąc w ciele, w wyniku dominującego oddziaływania trójwymiarowej rzeczywistości, praktycznie tracimy swoją uniwersalną świadomość i zapominamy, kim w istocie jesteśmy - za to zyskujemy w pełni zindywidualizowany charakter istnienia oraz wolną wolę i w efekcie możliwość tworzenia przejawianej rzeczywistości i doświadczania efektów własnych decyzji.

Doświadczając na Ziemi, często stawiamy się „niżej” od „wyżej rozwiniętych” np. anielskich hierarchii, uważając się za „gorsze” od nich i mniej zaawansowane duchowo jednostki. Jest to wielkie nieporozumienie i brak zrozumienia pełnionej przez nas roli w procesie tworzenia i doświadczania rzeczywistości. Na poziomie nośnika w postaci świetlistego ciała jesteśmy, jako dzieci Wielkiego Stwórcy, sobie równi, natomiast wchodząc w gęste, wolno wibrujące warunki ziemskiej rzeczywistości, tworzymy i doświadczamy innych relacji, niż ubrane w bardziej subtelną materię anielskie istnienia. Relacje te nie podlegają procesowi wartościowania - są po prostu inne. W analizowanym kontekście zadania aniołów przyrównać można do pracy na stałym lądzie, zaś zadania człowieka do pracy w ciężkim ciśnieniowym skafandrze na dnie wielkiego oceanu w warunkach panującego w wodzie, bardzo wysokiego ciśnienia.

Istotę, która decyduje się na wcielenie w realiach planety Ziemia, śmiało określić można mianem kosmicznego komandosa, zdobywającego doświadczenie i umiejętności bardzo pożądane w innych rejonach Wszechświata.

Patrząc na nasze ziemskie życie z perspektywy „makro” widać, jak bardzo krótko trwa nasze pojedyncze ludzkie przejawienie. Doskonale widać też, jak fala życia, zwana ludzkością, podtrzymuje swoje istnienie, powołując we własne szeregi coraz to nowsze jednostki. I chociaż ludzkie życie jest bardzo krótkie, to dla naszego rozwoju (i innych Istot również) jest niezwykle cenne, gdyż efektywnie i w całkowicie zindywidualizowany sposób pozwala na tworzenie i doświadczanie tworzonej rzeczywistości, a przez to wbudowywanie w siebie ogromnej wiedzy o przejawionej rzeczywistości wraz z praktycznymi umiejętnościami jej stosowania. Umiejętności te powodują, iż stajemy się bardzo przydatni Stwórcy w realizacji Jego planów, dotyczących Wielkiego Dzieła Tworzenia.

Aby lepiej zrozumieć rolę człowieka w postępującym procesie, zwanym życiem, a także uświadomić sobie wielopoziomowość oraz współzależność Istnienia, wyobraźmy sobie, że funkcjonujemy w czasoprzestrzeni typu „makro”. Możemy ogarnąć okiem całe galaktyki, zaś nasz czas (z punktu widzenia ziemskiej rzeczywistości) płynie „niesłychanie” wolno. Załóżmy też, że posiadamy umiejętność przekształcania oczu w supermikroskop, pozwalający nam badać dowolny fragment rzeczywistości. Kierujemy nasz wzrok-mikroskop na drobinę rzeczywistości, którą stanowi planeta Ziemia. Jawi nam się ona jako plazmatyczna, stale zmieniająca się, integralna część większej całości. Zachodzą na niej ciągłe przemiany - elementy łączą się, następnie rozpadają i ponownie łączą, budując coraz to nowsze struktury. Opisując to stwierdzamy, że mamy do czynienia ze złożonym pojedynczym organizmem. Organizm ten, gdy jest w równowadze, promienieje zdrowiem i jasnym światłem, zaś gdy występują w nim zaburzenia, ciemnieje i robi wrażenie chorej struktury - wówczas uaktywniają się mechanizmy samonaprawcze, które niszczą niepożądane, chore elementy.

Patrząc na naszą planetę z perspektywy pozwalającej „ogarnąć wzrokiem” tysiące lat, wyraźnie widać, iż minerały, rośliny, zwierzęta, a także ludzie wspólnie stanowią jeden złożony organizm, którego jakość funkcjonowania zależy od jakości poszczególnych jego elementów. Gdybyśmy przez tysiące lat filmowali życie, rozgrywające się na wycinku naszej planety, a później oglądali nakręcony film w bardzo przyspieszonym tempie, to zaobserwowalibyśmy, jak organizmy mineralne rozpadają się, zaś powstałe z nich cząstki wbudowywane są w struktury roślinne; jak rośliny więdnąc rozkładają się i przechodzą w części mineralne; jak z elementów roślinnych tworzą się struktury zwierzęce, a te obumierają i zasilają struktury mineralne lub inne organizmy zwierzęce, itd., aż do zasilania form ludzkich cząstkami pochodzenia roślinnego i zwierzęcego oraz form mineralnych cząstkami pochodzenia ludzkiego.

Koło przetwarzania tych samych zasobów materii w rzeczywistości trójwymiarowej stale obraca się, pozwalając na występowanie coraz to nowszych efektów przebiegającego procesu, zwanego życiem.

Koncentrując się w tym bardzo szybkim oglądzie na ludzkich istnieniach, widzimy jak poszczególne jednostki rozpadają się, powstają nowe i znowu rozpadają, tworzą się kolejne itd. - i właśnie w ten sposób ewoluuje i „przemieszcza się” poprzez ziemską czasoprzestrzeń fala życia, zwana ludzkością, budując coraz bardziej doskonałe psychofizyczne struktury, pozwalające na coraz bardziej świadome tworzenie i doświadczanie tworzonej rzeczywistości.

Widzimy więc, jak z poziomu pojedynczego ludzkiego przejawienia trudno jest opisać złożoność przemian, dokonujących się w znanym nam Wszechświecie.

A zatem, chcąc choćby marginalnie zrozumieć otaczającą nas rzeczywistość, konieczne jest spojrzenie na dzieło tworzenia oczami samego Stwórcy, czyli tak naprawdę naszymi prawdziwymi oczami.

Rozwijanie się fali życia, zwanej ludzkością, możliwe jest dzięki, przekazywanym z pokolenia na pokolenie, mechanizmom i informacjom zawartym w DNA. Przejawiając się w konkretnej rodzinie, mamy już zawarty w DNA naszego nośnika pełny zapis, dotyczący historii, wiedzy oraz umiejętności linii genetycznej, charakterystycznej dla wybranego przez nas wcielenia. To, które z tych zapisów uruchomimy w praktyce, zależy od ścieżki życia, którą wybraliśmy na dane wcielenie oraz od efektów prób dotarcia do aktywatorów tych zapisów, predyspozycji i umiejętności. Aktywatorami genetycznych danych są przeważnie konkretne sytuacje życiowe, trudne wybory i decyzje, emocjonalne przeżycia - jeśli rozpoznamy je w sposób konstruktywny i poradzimy sobie z towarzyszącymi im emocjonalnymi obciążeniami, to uaktywniając te zapisy, pozyskujemy nowe umiejętności i wiedzę, ułatwiające nam dalsze efektywne funkcjonowanie.

Aby lepiej to zrozumieć, wyobraźmy sobie, że aktualnie istniejemy poza trójwymiarową rzeczywistością i właśnie zdecydowaliśmy się wcielić w ziemskie realia. Zastanówmy się, jakie mamy możliwości.

Nie wnikając w to, że również inne Istoty szykują się do swego kolejnego wcielenia, mamy dużo możliwości, ale nie są to możliwości nieograniczone. Po pierwsze musimy wybrać czas naszego wcielenia. Gdy tego dokonamy, to zaraz zauważymy, że fala życia ludzkości znajduje się wówczas na określonym poziomie swojego rozwoju - musimy więc zaakceptować ogólne realia, dotyczące tej fazy przejawienia ludzkości, włącznie z poziomem zrozumienia życia jako całości, prezentowanym przez zbiorowy umysł oraz przez poszczególne jego frakcje. Jeśli realia te nie odpowiadają nam, to musimy poczekać (być może bardzo długo), aż pojawią się warunki bardziej odpowiadające naszym preferencjom. Przeważnie nie chcemy czekać i wybieramy miejsce naszego wcielenia, akceptując wszystkie konsekwencje z tego wyboru wynikające. Jakie to mogą być konsekwencje?

Pojedyncze przejawienie ludzkie wplecione jest w ogromny, niezwykle złożony oraz wielowarstwowy łańcuch fali życia. Jawiąc się w konkretnym miejscu i czasie mamy możliwość doświadczenia małego wycinka stale przekształcającej się, jednej z form zamanifestowanego istnienia.

Gdy decydujemy się na wejście w trójwymiarową rzeczywistość, „nakładamy” na siebie „wysokociśnieniowy skafander”, którym jest biologiczny nośnik świadomości pod postacią ciała nowonarodzonego dziecka. W stosunkowo krótkim czasie, jako doświadczająca Istota, tracimy kontakt z pełnią siebie i jesteśmy zdani na pozyskiwanie informacji wyłącznie z rozwijającego się, ludzkiego organizmu. Na początku informacji tych praktycznie brak - dziecko rodzi się, jako przysłowiowa „czysta tablica”, lecz już pierwsze traumatyczne przeżycia, związane choćby z porodem, uaktywniają zapisy oraz mechanizmy DNA i proces zdobywania doświadczeń oraz formowania naszej emocjonalnej struktury rozpoczyna się.

Dziecko poznaje świat, zaś z punktu widzenia Istoty, jaką jesteśmy naprawdę, tworzy się emocjonalne, wyposażone w pamięć narzędzie, pozwalające na coraz bardziej sprawne funkcjonowanie w otaczającej nas rzeczywistości.

Jak powszechnie wiadomo, dzieci mają znakomitą pamięć - chęć poznania otoczenia bardzo silnie motywuje biologiczne mechanizmy do dokonywania efektywnych zapisów, dotyczących odbieranej rzeczywistości. W tworzeniu u dziecka wewnętrznego interpretatora przejawiającej się wokół rzeczywistości szczególną rolę odgrywają rodzice oraz najbliższe otoczenie. W okresie tym formuje się pierwsza wizja toczącego życia, jaką możemy uzyskać za pośrednictwem niedojrzałego jeszcze narzędzia postrzegania. Wbudowany przez nas w tym okresie życia mechanizm oglądu świata w znaczący sposób rzutuje na jakość naszego dalszego funkcjonowania. Na naszą interpretację, otaczających nas realiów, istotny wpływ ma również zbiorowy, genetycznie uwarunkowany umysł.

Powszechnie akceptowany model życia, wizja świata, religia, poglądy, przekonania, pojęcia dobra oraz zła warunkują i utrwalają zapisy DNA w danej genetycznej linii, te zaś w następnych pokoleniach uaktywniają się w wyniku doświadczania modelowanej w zbiorowy sposób rzeczywistości, co powoduje akceptację zastanych realiów, podtrzymywanie ich istnienia oraz umacnianie dotychczasowych wzorców zawartych w DNA.

Mechanizm ten w precyzyjny sposób pozwala na podtrzymywanie i ugruntowywanie fali życia w danym jej stadium rozwoju. Taka formuła podtrzymywania życia w oczywisty sposób sprzyja jego stabilizacji, ale sprzeciwia się innemu, niż ogólnie przyjęty, spojrzeniu na życie oraz broni się przed wprowadzaniem istotnych zmian w znanym sobie schemacie.

Aby jednak zmiany, dające w efekcie rozwój, mogły być możliwe, a przez to spiralnie wznosiły naszą falę istnienia na coraz to bardziej świadome poziomy tworzenia i doświadczania tworzonej rzeczywistości, w ludzkie nośniki wbudowane zostały mechanizmy, domagające się zmian oraz pełniejszego poznania i zrozumienia otaczającej nas rzeczywistości. Mechanizmy te, w sposób potencjalny wbudowane w DNA, uaktywniają się w ludzkim umyśle, mającym analityczny oraz w mniejszym stopniu syntetyczny charakter.

Jak powszechnie wiadomo, znaczący rozwój sfery mentalnej następuje u dziecka znacznie później niż sfery emocjonalnej - najpierw dziecko kontaktuje się z otaczającą je rzeczywistością w sposób emocjonalny i obrazowy, zaś dopiero później dołącza elementy logicznego rozumowania z wykorzystaniem utworzonych w trakcie życia zasobów pamięci. I właśnie na tym etapie swojego rozwoju dziecko zaczyna w sposób logiczny dostrzegać sprzeczności, dotyczące modelu obowiązującego życia, zaczyna buntować się, domagać zmian w celu wyeliminowania obowiązujących i akceptowanych powszechnie „nieprawidłowości”. W końcu, nie mając przecież z reguły możliwości zaistnienia w alternatywnych oraz powszechnie akceptowalnych warunkach (gdyż takowych nie ma), przeważnie daje za wygraną i przystosowuje się do obowiązujących zasad na jeszcze wyższym poziomie dostosowania i stabilizacji obowiązującego modelu społecznego współistnienia.

Stosunkowo wcześnie, najpierw bardzo subtelnie, a potem coraz silniej, pojawia się chęć zrozumienia całości swojej tożsamości i pragnienie dotarcia do sensu swego życia - efektem tego jest zadawanie sobie pytań typu: „kim jestem?”, „skąd pochodzę?”, „dokąd zmierzam?”. Odczucia te stają się na tyle silne, iż z czasem prowadzą do istotnych zmian w funkcjonowaniu pojedynczego człowieka, a także, gdy skumulują się w odpowiednio dużej grupie osób, mogą wpływać na zmiany w obowiązującym modelu życia większych ludzkich zbiorowości.

Jak widzimy, ludzki nośnik świadomości po uformowaniu się rośnie, buduje swoje emocjonalno-mentalne struktury, dojrzewa i w końcu jego biologiczna część nie nadaje się już do efektywnego wykorzystania i jest opuszczana przez świadomość - następuje tzw. „śmierć” i rozpad fizycznego ciała. Jednak dalej funkcjonuje część utworzonej wcześniej emocjonalno-mentalnej struktury i jest wykorzystywana ona, jako nośnik świadomości Istoty, jaką jesteśmy naprawdę, w bardziej subtelnych realiach. W zależności od naszych wierzeń, rodzaju emocji, przekonań, nowy nośnik, oddziaływując na PNM (Pole Nieskończonych Możliwości), wchodzi w typowe dla danych przekonań i wierzeń „pośmiertne” rejony i funkcjonuje w nich, odbierając otaczającą go rzeczywistość równie realnie, jak dopiero co opuszczone trójwymiarowe realia (tu również trwa proces tworzenia i doświadczania rzeczywistości, ale w przeciwieństwie do rzeczywistości trójwymiarowej o wiele łatwiej jest dostrzec i powiązać ze sobą przyczynę oraz jej skutek).

Jeżeli podczas ziemskiego życia nie doszło do utworzenia trwałego kanału informacyjnego z Istotą (połączenia świadomości poprzez podświadomość z nadświadomością), to praktycznie świadomość „uwięziona” jest w wytworzonych przez siebie warunkach istnienia i nie może powrócić do Źródła, skąd pochodzi.

Dlatego też po rozproszeniu kolejnych partii swojego emocjonalnego oraz mentalnego nośnika, korzystając z pomocy przewodników duchowych, następuje wybór kolejnego wcielenia, w którym, za pośrednictwem nowej biologiczno-emocjonalno-mentalnej struktury, Istota ponownie tworzy oraz doświadcza efektów tworzenia w trójwymiarowej rzeczywistości, a także buduje swój nowy światopogląd oraz systemy wierzeń i przekonań.

Jeżeli jednak zbudowana zostanie skuteczna więź części Istoty „doświadczającej” (czyli Świadomości wykorzystującej nośnik) ze swoim Źródłem, to nastąpi wówczas integracja nośnika z Istotą i krąg kolejnych wcieleń zostanie przerwany.

Gdy osiągniemy tę Jedność, funkcjonując w realiach naszej planety, to staniemy się świadomi swojej prawdziwej Wielkości, a gdy z kolei zintegrujemy wszystkie swoje nośniki świadomości, to staniemy się Jednym z Wielkim Stwórcą oraz podejmiemy się zadań, wielkości których dzisiaj nie jesteśmy w stanie nawet sobie wyobrazić.

Tajemnice Istnienia, cz. 6

Część szósta - Karma i reinkarnacja, czyli wędrówki po ziemskiej spirali istnienia. 
 

Badając i doświadczając rzeczywistości Wszechświata, swoją świadomość lokujemy równocześnie  w wielu czasoprzestrzeniach naszego Kosmosu. Jak to się dzieje, że tu na Ziemi nic na ten temat nie wiemy, że nie odczuwamy, będąc w ludzkim ciele, naszych równoległych istnień.

Aby to zrozumieć, wyobraźmy sobie, że stoją przed nami dwa naczynia: jedno z gorącą, zaś drugie z lodowatą wodą. Wkładamy lewą dłoń do pierwszego naczynia, a prawą do drugiego. Co wtedy czujemy? - oczywiście odczuwamy gorąco płynące z lewej ręki oraz lodowaty chłód z prawej. Przenieśmy teraz naszą  świadomość do lewej dłoni  - co teraz czujemy? Nasze dotykowe receptory zalewa fala gorąca i nic więcej nie jesteśmy w stanie odbierać, ani chłodu prawej ręki, ani możliwości obserwowania nas jako ludzkiej całości, bo przecież nasza świadomość jest świadomością wyłącznie lewej dłoni i wysoka temperatura  wody jest jedynie tym, co możemy obecnie odczuwać. A teraz przenieśmy świadomość do prawej dłoni - odczuwamy tylko lodowaty chłód, gdyż nasza świadomość jest świadomością prawej dłoni i zimno jest wyłącznie tym, co możemy obecnie odbierać. Gorąca woda tworzy dla lewej dłoni dominujące środowisko, dające dłoni pozór jej kompletności istnienia. Podobnie zimna woda, dominując odbiór czuciowy prawej dłoni, daje jej wrażenie całości funkcjonowania. Wracając do normalnego naszego trybu postrzegania, znowu jednocześnie doświadczamy ciepła i zimna. Podobnie jest z nami, jako Całością.

Będąc w ludzkim ciele, bombardują nas bodźce z otaczającej nas rzeczywistości, stwarzając iluzję pełni naszej zindywidualizowanej formy i w efekcie to, co do nas dociera, uważamy za jedyną, prawdziwą rzeczywistość.

Jako Istota,  jesteśmy czystą świadomością i dla oddzielenia się  od Stwórcy przyoblekliśmy się w świetliste ciało, za którego pośrednictwem kontaktujemy się z niżej wibrującą materią. Jeżeli chcemy wejść w gęstsze rejony Wszechświata, zakładamy na siebie kolejne warstwy materii, pozwalające na odbieranie wybranej przez nas rzeczywistości. W naszym naturalnym stanie nie jesteśmy ograniczeni czasem, ani przestrzenią, nie mamy też wyszczególnionych zmysłów -  całe nasze świetliste ciało jest jednym wielkim zmysłem, który możemy lokować w dowolnym miejscu Wszechświata. Chcąc doświadczać np. ziemskiej trójwymiarowej rzeczywistości, przenosimy część Siebie na Ziemię, otaczamy kolejnymi warstwami materii, aż do fizycznego ciała włącznie. Ponieważ część Nas Samych, doświadczająca na Ziemi, zarzucana jest danymi z trójwymiarowego środowiska, nie mamy przez to możliwości odbioru Siebie, jako Całości i otaczające nas realia uznajemy za jedyne prawdziwe, zaś naszą formę ludzką za całość naszego istnienia. Oczywiście, część Nas Samych obserwująca to doświadczanie, odbiera całość naszego wielowymiarowego życia. Aby to lepiej zrozumieć, przyrównajmy Nas, jako obserwujących i  odbierających doświadczenia, do piasty koła, z której rozchodzące się szprychy symbolizują lokowanie Nas, jako doświadczających, w poszczególnych czasoprzestrzeniach. Końcówki szprych zamontowane na kole mają kontakt wyłącznie z wycinkiem koła, symbolizującym daną czasoprzestrzeń, zaś sama piasta, poprzez wszystkie szprychy, ma już kontakt z całością koła, reprezentującego zbiór wszystkich doświadczanych rzeczywistości. A ponieważ rzeczywistości te wibrują bardzo wolno, w porównaniu z wibracjami Istoty, jako Istota nie mamy żadnych problemów z jednoczesnym przetwarzaniem informacji, pochodzących z tysięcy naszych równolegle przejawionych istnień, jedną z których jest nasza obecna ludzka postać.

Doświadczanie w nisko wibrujących rzeczywistościach w sposób nierozłączny wiąże się z tzw. reinkarnacją. Wchodząc w sferę oddziaływania niebieskiej planety, musimy założyć na Siebie warstwy materii, pozwalające na efektywne funkcjonowanie w ziemskich realiach. Załóżmy, iż jako Istota, w ramach swoich dotychczasowych równoległych przejawień, nie funkcjonowaliśmy jeszcze w trójwymiarowej rzeczywistości, a doświadczenia tego typu są nam bardzo potrzebne na innych płaszczyznach naszego istnienia. Aby je uzyskać, decydujemy się zatem na wcielenie na planecie Ziemia w ludzkie ciało w konkretnym miejscu i czasie. Otrzymujemy genetyczny materiał, związany z rodziną, w której rodzimy się i wśród której będziemy dorastać. Brak nam natomiast własnej, indywidualnej historii ziemskiego istnienia (bo przecież wcielamy się tu po raz pierwszy), a przez to indywidualnych umiejętności, doświadczeń, predyspozycji, które niezbędne nam będą w naszym fizycznym życiu. Dlatego też, korzystając z tego, iż jakiekolwiek doświadczenia jakiejkolwiek istoty gromadzone są na poziomie warstwy przyczynowej Wszechświata, możemy wybrać z ogólnego zbioru doświadczeń życiowych te nam przydatne i wprowadzić do naszej indywidualnej historii, wbudowując je w warstwę przyczynową naszego nośnika - w ten sposób, gdybyśmy podczas ziemskiego pobytu poddani zostali regresywnej hipnozie, to okazałoby się, iż już niejednokrotnie żyliśmy na naszej planecie. Zabieg utworzenia „wstępnej” historii naszej ziemskiej przygody konieczny jest ze względu na nasze, jako Istoty, cele - wprowadzenie do podświadomości pamięci „czyichś” doświadczeń daje możliwość skutecznego funkcjonowania w faktycznym wcieleniu, ale, poprzez samo wprowadzenie zapisów, nie rozwija nas jako Istoty. Aby rozwój ten mógł nastąpić, potrzebne nam są faktyczne doświadczenia w trójwymiarowej rzeczywistości. Przygotowanie, w postaci wprowadzonej historii „przeszłych żywotów”, daje nam tylko możliwość efektywnego zaistnienia po raz pierwszy w konkretnych ziemskich realiach, określając przy tym punkt startowy naszej reinkarnacyjnej przygody. Jak już wcześniej zaznaczyliśmy, zaraz po urodzeniu uaktywniamy w sobie pierwsze zakodowane zapisy oraz jesteśmy poddani wpływowi odpowiedniej frakcji zbiorowego, genetycznie uwarunkowanego umysłu. Przez pierwsze lata naszego życia najbliższe środowisko buduje fundament naszego światopoglądu, który później modyfikować będziemy, zgodnie z pozyskiwanymi własnymi doświadczeniami życiowymi oraz wpływem różnych frakcji zbiorowego umysłu. Pojęcia dobra i zła, religie, systemy prawne, uznawane moralne i etyczne normy, to wszystko kształtuje nas i w dużym stopniu kontroluje powodując, iż przez życie poruszamy się w wyznaczonych przez czynniki te strefach. W trakcie ziemskiego wcielenia nasze wewnętrzne zapisy, zgodne z akceptowanymi przez nas światopoglądowymi wartościami, w naturalny sposób stają się dominantami tworzonej przez nas rzeczywistości i przez to powiększają znacząco swój energetyczny potencjał. Po tzw. śmierci, tracimy co prawda swój trójwymiarowy nośnik, ale nasze dominanty dalej decydują o postrzeganiu i tworzeniu równie realnej, jak dotychczasowa fizyczna, rzeczywistości w nowych wymiarach, w których się właśnie znaleźliśmy. To, gdzie świadomie teraz odbieramy nowe wrażenia, zależy od przekonań, jakie mieliśmy podczas fizycznego życia. Jeżeli dominantą był określony, religijny model istnienia, to na pewno trafimy w  świat danej religii, odpowiadający naszym o nim wyobrażeniom. W zależności od tego, jak sami siebie oceniamy, trafiamy w odpowiadające tej ocenie miejsce nowej rzeczywistości, równie realnej jak ta trójwymiarowa, której doświadczaliśmy na Ziemi. Po przejściu przez oczyszczający nas przejściowy etap, trafiamy w końcu np. do wspaniałego nieba, gdzie nie ma bólu, smutku, ani żadnego cierpienia. Nie jesteśmy sami, wokół mamy dużo przyjaciół, których sami sobie dobieramy oraz innych istot, chętnie pomagających nam w pozaziemskim istnieniu. Również i tu oddziaływujemy na PNM (Pole Nieskończonych Możliwości), bardzo szybko uzyskując odpowiedzi w przejawiającej się wokół rzeczywistości na nasze twórcze impulsy. Istotną różnicą, w stosunku do naszego ziemskiego istnienia, jest to, że praktycznie nie tworzymy nowych wewnętrznych zapisów, lecz posługujemy się tymi już posiadanymi, stopniowo wyczerpując ich energetyczne zasoby. Gdy energia, odpowiadająca przejawionej wokół rzeczywistości, w końcu rozprasza się, przenosimy się w wyżej wibrujące rejony istnienia, posługując się pozostałymi jeszcze, bardziej subtelnymi zapasami naszej, zgromadzonej na Ziemi energii. Aby jakakolwiek rzeczywistość mogła przejawiać się, musi być podtrzymywana, za pośrednictwem PNM, twórczymi impulsami doświadczających jej realiów istnień - dlatego też, po wyczerpaniu się naszych energetycznych zapasów, nie mając na poziomie warstwy przyczynowej (duszy) wbudowanych energii wyjścia z reinkarnacyjnego obiegu, nie mamy innego wyjścia i  decydujemy się na powrót do ziemskiego istnienia w celu naładowania na nowo naszych energetycznych akumulatorów. Wspólnie ze swymi Przewodnikami ustalamy miejsce i realia nowego pobytu, a także zadania i cele do zrealizowania podczas zbliżającego się wcielenia.

Wcielamy się, znowu najbliższe otoczenie buduje nasz światopogląd, stopniowo tworzymy swoje wewnętrzne zapisy i  znowu, po tzw. śmierci, doświadczamy nowych rzeczywistości w innych wymiarach zgodnie z programami wpisanymi podczas fizycznego życia przez nas samych, a także przez zbiorowy, genetycznie uwarunkowany umysł. Gdy, poprzez proces tworzenia, wyczerpiemy posiadane zasoby energii, ponownie  powracamy w trójwymiarowe realia, aby na nowo zbudować swój świat.

I właśnie w taki to sposób toczy się nasze koło kolejnych narodzin, które obraca się, aż do momentu, gdy zaczynamy hamować jego pęd, stopniowo uniezależniając się od mocy wewnętrznych programów oraz ukierunkowując się na Istotę, jaką jesteśmy naprawdę. Gdy już w pełni rozumiemy, kim jesteśmy, gdy czujemy swoją boskość i wielkość, wówczas reinkarnacyjna pętla rozrywa się, zaś my powracamy do Siebie samego, wzbogaceni o doświadczenia, jakie przypadły nam w udziale podczas naszej reinkarnacyjnej przygody. 

Pośmiertne światy są bardzo różnorodne i każda z istot ludzkich znajdzie ten jej odpowiadający. Istnienie tych rzeczywistości zainicjował, tak jak i zresztą wszystko, Wielki Stwórca, tworząc pierwsze energetyczne struktury pierwotnych systemów wierzeń. Systemy te miały bardzo duży udział w kształtowaniu się zbiorowego Praumysłu, który z kolei wywierał na nie nie mniej  istotny wpływ, modyfikując je, co oczywiście nie pozostawało bez znaczenia na zawartość całości zbiorowego umysłu itd. Ten krótki opis ukazuje w prosty sposób, jak działa ewolucyjny system rozwoju wielkich zbiorowości: energetyczne systemy wierzeń kształtują zbiorowy umysł, zbiorowy umysł, rozwijając się, modyfikuje systemy wierzeń itp. I również w ten sam sposób, na drodze ewolucyjnych przemian, wielowymiarowe światy rozwijają się i podtrzymywane są w swym istnieniu, za pośrednictwem PNM, przez odpowiadające im frakcje zbiorowego umysłu. Oczywiście, mechanizm ten został przedstawiony tu w sposób niezwykle uproszczony, ale jego zaletą jest łatwość zrozumienia procesu ewolucji systemów i przez to ustawienie własnej, wewnętrznej percepcji na znacznie szersze zakresy odbioru otaczającej nas rzeczywistości.

Pętla reinkarnacyjna, w zależności od posiadanej historii (własnej i wbudowanej) poprzednich wcieleń, może mieć różnej wielkości średnicę (w sensie czasu pobytu oraz  subtelności odwiedzanych światów). Jeżeli człowiek funkcjonuje na Ziemi głównie na „fizycznym” poziomie, dbając przede wszystkim o potrzeby swojego ciała, to nie wykształci zbyt wielu subtelnych, wewnętrznych struktur, umożliwiających mu dłuższy pobyt w bardziej subtelnych rzeczywistościach - po tzw. śmierci przebywa więc w cięższych zasobach wyższych wymiarów i stosunkowo szybko inkarnuje, wcielając się w następną ludzką postać. Z kolei, jeżeli ziemskie „wewnętrzne” życie jest bardzo bogate, a także zrozumienie swojej umysłowo-duchowej struktury stanowi ważny aspekt rzeczywistości człowieka, to jego pobyt w wyższych wymiarach przeważnie będzie miał znacznie dłuższy przebieg i to także w  tych wysoko wibrujących realiach. O miejscu pobytu w wyższych wymiarach decydują przede wszystkim posiadane przez nas wewnętrzne, dominujące programy. Jeżeli doświadczaną rzeczywistość, utworzoną za pośrednictwem PNM, odbieramy jako prawdziwą i głównym naszym celem jest jak najlepsze się w niej ulokowanie, to prawdopodobnie jeszcze wiele wcieleń nas czeka, zanim przerwiemy reinkarnacyjne koło. Natomiast, jeśli nasze wewnętrzne zapisy, a w szczególności te mające dominujący charakter, traktujemy jako narzędzie, wykorzystywane podczas ziemskiego istnienia, to jesteśmy już na dobrej drodze do skutecznego wyjścia ze spirali wcieleń.

Znajomość przedstawionego powyżej procesu jest o tyle istotna, że aby świadomie i skutecznie tworzyć rzeczywistość, należy zdawać sobie sprawę z bardzo silnych, własnych uwarunkowań, pochodzących od przeszłych już dawno zdarzeń. Wiedza ta pozwala na uwzględnienie w naszym życiu wpływu tego typu oddziaływań, a następnie, po nabraniu do nich pewnego dystansu, uniezależnienia się od ich dominującego wpływu.

Mówiąc o reinkarnacji, nie możemy pominąć tematu, związanego z tzw. karmą. Często mówimy, iż mamy „złą”, albo „dobrą” karmę,  że dany aspekt naszego życia jest karmicznie uwarunkowany. Co to znaczy?

Przypomnijmy sobie schemat tworzenia rzeczywistości (zamieszczony w części drugiej cyklu „Tajemnice Istnienia”) i zauważmy, iż PNM „non-stop” pobiera twórcze impulsy z podświadomości, konfigurując na tej podstawie przejawioną rzeczywistość w kolejnych czasowych ramach procesu Tworzenia. Wspomnianych impulsów, normalnie funkcjonując, nie można zablokować, bo przecież myślimy, czujemy, przeżywamy, a to m.in. znajduje swoje odbicie, za pośrednictwem PNM, w otaczającej nas rzeczywistości. „Stara” karma zawarta jest w naszych, wcześniej uformowanych, wewnętrznych zapisach, zaś „nową” karmę tworzymy, wprowadzając nowe energie do zbioru naszych programów. Energie te mogą, albo wzmacniać dotychczasowe programy, albo nieznacznie je modyfikować, albo (ale stosunkowo rzadko) w istotny sposób je zmieniać. A zatem karma w bezpośredni sposób wynika z naszego działania w ziemskiej trójwymiarowej rzeczywistości. To, co zewnętrznie teraz odbieramy, jest efektem naszych przeszłych działań, które utworzyły aktualną karmę, zaś to, co zewnętrznie odbierzemy w przyszłości, zależeć będzie od naszej obecnej działalności, tworzącej w efekcie przyszłą karmę. Zrozumienie funkcjonowania tego mechanizmu pozwala na rozpoczęcie efektywnego porządkowania naszego wnętrza, skutkującego świadomym oddziaływaniem na proces tworzących się, tu i teraz, nowych uwarunkowań. Wynika z tego, iż na powrót na właściwą dla nas (z punktu widzenia Istoty) drogę  nigdy nie jest za późno - nawet dokonany w ostatniej fazie życia  zwrot ku istotnym dla nas celom skutkować będzie korzystną sytuacją początkową w następnym wcieleniu, przyspieszając znacznie w ten sposób naszą reinkarnacyjną podróż.

Tworząc karmę, przeważnie przez ogromną większość naszego ziemskiego istnienia nie doświadczamy w sposób bezpośredni życia tu i teraz, lecz stale i uporczywie zadręczamy się, setki razy analizując te same zapisy naszych warstw: emocjonalnej i mentalnej, w większości przypadków potwierdzając i umacniając dotychczasowe, wewnętrzne programy. Po opuszczeniu fizycznego nośnika, stopniowo rozpraszamy energie tych warstw, funkcjonując w coraz to bardziej subtelnych realiach. Każda nasza myśl, emocja, decyzja, każda chwila naszego wielowymiarowego istnienia trwale zapisywana jest w obrębie naszej warstwy przyczynowej, którą niektórzy nazywają duszą. Na podstawie danych w niej zawartych, tworzy się konstrukcję następnego wcielenia. Warstwa ta, według rozumowania ludzkiego umysłu, ma wieczną, choć zmienną konstrukcję, zaś z punktu widzenia Istoty, stanowi nośnik świadomości Jej części doświadczającej, wspólny dla wszystkich kolejnych inkarnacji, począwszy od momentu wejścia w pole przyciągania trójwymiarowej rzeczywistości, aż do jego opuszczenia po zrealizowaniu się w warunkach zindywidualizowanego istnienia.

Z przedstawionego wyżej rozumowania wynika, iż nie ma „złej”, czy też „dobrej” karmy - karma po prostu jest i stanowi efekt naszego działania, które z kolei jest integralną częścią całego procesu tworzenia i doświadczania tworzonej rzeczywistości.

I choć dzisiaj ponosimy konsekwencje naszego dotychczasowego działania, to również i dzisiaj możemy podjąć decyzje, co do jakości naszej przyszłości, świadomie wybierając w tym celu, tu i teraz, odpowiednie działania, bo przecież jesteśmy tym, za kogo się uważamy, a nasza karma jest aktywna tylko wtedy, gdy odpowiadającym jej energiom przypisujemy istotne znaczenie - w chwili, gdy przestaną one cokolwiek dla nas znaczyć, przestaną istnieć i właściwa im karma nie będzie miała na nas żadnego już wpływu. 

Tajemnice Istnienia, cz. 7

Część siódma - Dynamiczne DNA, czyli to, czego szukamy, jest w nas.

Decydując się na zbieranie doświadczeń  w ziemskiej, trójwymiarowej rzeczywistości, zdajemy sobie sprawę, iż część naszej świadomości zdominowana zostanie przez nowe realia i tym samym „uwięziona” w reinkarnacyjnej spirali kolejnych narodzin i śmierci. Tym samym może pojawić się pytanie, jak szybko uda nam się z tego wcieleniowego obiegu uwolnić. Jak się okazuje, odpowiedź na to pytanie zawarta jest w naszej ludzkiej formie -   ludzki nośnik świadomości zawiera w sobie zakodowaną, podstawową wiedzę o Wszechświecie, pozwalającą, w efekcie jej zastosowania, na zgromadzenie wystarczającej ilości energii wyjścia z pola przyciągania niskowibrującego świata. Każdy inkarnacyjny obieg w swojej istocie polega na zanurzeniu się w gęstej materii trójwymiarowej rzeczywistości, doświadczaniu w niej, a także budowaniu w obrębie swojego nośnika bardziej subtelnych struktur i po tzw. śmierci fizycznej,  stopniowym wznoszeniu się do poziomu subtelności materii, który udało się podczas trójwymiarowego istnienia osiągnąć, a następnie ponownym opadaniu w niskowibrującą materię i budowaniu na nowo swoich energetycznych zasobów, itd., aż do momentu utworzenia odpowiednio wysokiej energii wyjścia z dominującego pola trójwymiarowej rzeczywistości. Każdy taki pojedynczy obieg, oprócz tego że dostarcza nam wiedzy o niskowibrujących rzeczywistościach,  systematycznie przybliża nas do momentu opuszczenia koła wcieleń poprzez odczytywanie i przyswajanie zakodowanych na poziomie ludzkiego nośnika informacji, powiększając tym samym zasoby naszych subtelnych energii. Kody te stanowią sobą sposób zapisu określonej wiedzy w wielowymiarowych strukturach ludzkiego DNA. Można powiedzieć, iż tego typu kod jest swoistym hologramem, który oświetlony przez odpowiednie, niekonwencjonalne ludzkie działania, uaktywnia się w każdej komórce, tworząc możliwości nowej interpretacji przejawiającej się wokół rzeczywistości - w mózgu powstają wówczas dodatkowe obwody, zaś w podświadomości zapisy,  wprowadzające na trwałe do naszego istnienia odkodowane właśnie informacje. Aby to zrozumieć, należy uświadomić sobie, że DNA nie ma statycznej struktury, lecz jest dynamicznym instrumentem budowy wielowymiarowych form (rysunek nr. 5). Oznacza to, że z jednej strony DNA określa formę, ale z drugiej również i forma określa DNA. Gdy w swoim życiu poruszamy się w granicach „znanego”, to mamy do czynienia ze stabilną sytuacją, w której DNA i forma nawzajem się wspierają. Jeżeli natomiast wchodzimy w nowe „rejony poznania”, to wówczas poruszamy nieaktywne do tej pory struktury DNA, dotyczące nowej jakościowo dla nas wiedzy - w przypadku włożenia odpowiednio dużej energii w działania zmierzające do wejścia na nowe obszary zrozumienia otaczającej nas rzeczywistości, trwale uaktywniamy zapisy DNA, co z kolei skutkuje zmianami w obrębie naszego mózgu, a także w informacyjnych zasobach naszej psychiki. Jak wiemy, przeciętny człowiek wykorzystuje od trzech do pięciu procent swojego mózgu - w świetle powyżej opisanego mechanizmu świadczy to o naszym, jako zbiorowości, niskim aktualnym poziomie cywilizacyjnego rozwoju, a także o olbrzymich potencjalnych możliwościach w człowieku zawartych.

Uaktywnione fragmenty dynamicznego DNA, niczym stacja radiowa, promieniują charakterystycznymi dla nich wibracjami, oddziaływując przez to na DNA innych ludzkich form. Dzięki temu, po wejściu przez człowieka-pioniera na nowe szczyty poznania i zrozumienia otaczającej nas rzeczywistości, inni w analogicznych poszukiwaniach mają już znacznie łatwiej i szybciej przyswajają sobie poznawaną właśnie wiedzę. Tego typu właściwości DNA nie dotyczą tylko form ludzkich, ale również wszystkich  struktur, opartych w swojej budowie o dynamiczny mechanizm DNA. Spostrzeżenie to daje dużo do myślenia, ukazując jakim konstruktywnym, bądź destruktywnym narzędziem może być raczkująca właśnie na Ziemi inżynieria genetyczna - odpowiednio użyta, może dać istotne przyspieszenie w naszym rozwoju, lecz błędnie zastosowana, skutkować może nieodwracalnymi, katastrofalnymi wręcz konsekwencjami.

 

 

0x01 graphic

 

Rysunek nr.5.  Forma ludzka, a DNA.

 

Już dziś obserwujemy zjawiska, w których genetycznie zmodyfikowane rośliny uprawne (w celu np. powiększenia ich odporności na choroby), promieniując poprzez swoje DNA na chwasty, powodują, że również i one, uaktywniając nowe zasoby swojego DNA, uzyskują końcowy, odpornościowy efekt, „zarezerwowany” przez naukowców wyłącznie dla pożądanych odmian (a więc również chwasty uodparniają się na określone choroby).

Sprzężenie zwrotne pomiędzy formą, a dynamicznym DNA ma bardzo duży wpływ na to, jakie wyposażenie genetyczne przekażemy następnym pokoleniom. Obudzona w człowieku agresja, przemoc, zawiść i zazdrość trwale uaktywniają odpowiadające im struktury DNA, zaś te promieniując, wpływają na inne, będące w sferze oddziaływania osoby, które przechwytują te wibracje i tym samych wprawiają w ruch własne, tego samego typu zasoby DNA. W ten sposób wibracje rozpowszechniają się i trwale kształtują struktury DNA, co z kolei powoduje przekazywanie ich w aktywnym już stanie następnym pokoleniom. Widać tu wyraźnie, jak jakość postrzeganej przez nas rzeczywistości wpływa na naszą biologiczno-psychiczną formę, a tym samym na nasze „osobiste” wyposażenie DNA. Oczywiście, również i pozytywne formy naszego istnienia kształtują nasz nośnik oraz dynamicznie odzwierciedlają się w strukturach DNA.

Każda komórka naszego ciała posiada kompletne DNA. Oznacza to, że ta mała drobinka ludzkiego organizmu zawiera w sobie pełną wiedzę o całości, na którą m.in. sama się składa. Oznacza to również, że każda nasza emocja, każda myśl, poprzez dynamiczne DNA, przedostaje się energetycznie do każdej komórki, mając dla jakości jej funkcjonowania bardzo istotne znaczenie - zjawisko to w przejrzysty sposób wyjaśnia zasadniczy wpływ naszej psychiki na nasze ciało i odwrotnie. W zależności od rodzaju emocji, określone organy naszego ciała wzmacniane są bądź osłabiane w swoim codziennym funkcjonowaniu, co z kolei nie bez znaczenia pozostaje na stan psychiczny naszego ludzkiego nośnika, a co następnie przenosi się na pracę organów itd. (rysunek nr. 6.)

 

0x01 graphic

Rysunek nr.6. Emocje, a ciało.

 

Mówi się, że wiele chorób, zachowań, „patologii społecznych” jest genetycznie uwarunkowanych i tak też jest w istocie. Modele zachowań, tryb życia, sposób odżywiania itp. utrwalają się i przekładają na genetyczne zapisy powodując, iż następne pokolenia otrzymują je w uaktywnionej już formie i dostosowują się do nich, prowadząc swoje życie zgodnie z ich dyrektywami - stąd bierze się genetyczna otyłość, skłonności do określonych chorób, do alkoholu, „wrodzona” agresja itp. Jeśli jednak świadomie i konsekwentnie  zmienimy nasze przyzwyczajenia, sposób odżywiania, tryb życia, modele zachowań, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że przemiany te trwale przeniosą się na strukturę DNA, co automatycznie przerwie sukcesję dotychczasowych, genetycznych uwarunkowań.

Brak zrozumienia przez ludzkość swojej tożsamości duchowej, a przez to niski jeszcze poziom samoświadomości człowieka powodują, iż zasoby DNA, związane z tego typu wiedzą nie są jeszcze powszechnie aktywne i w efekcie nadal dominuje posunięta do granic absurdu „walka o przetrwanie”, odsuwająca wyższe wartości daleko w cień i wprowadzająca w ich miejsce dobra materialne, czyniąc je nie środkiem (bardzo pożytecznym zresztą), lecz celem samym w sobie. Efektem tego jest to, że coraz więcej światowego pieniądza znajduje się w coraz mniej licznych rękach, co z kolei skutkuje jego większym jeszcze pożądaniem, a to jeszcze bardziej nakręca spiralę materialnego istnienia. Konsekwencją tego stanu rzeczy są negatywne formy społecznego funkcjonowania w postaci agresji, przemocy, kultu siły, dostrzegane w życiu nie tylko pojedynczych jednostek, ale również większych zbiorowości, a nawet całych państw. Aby to dostrzec, wystarczy wziąć do ręki jakąkolwiek gazetę, włączyć telewizor - wszędzie, nawet w programach dla dzieci, panuje przemoc, korupcja, afery, a wszystko to w imię zdobycia dla siebie za wszelką cenę jak największych materialnych dóbr i władzy.  Dlatego też jest coraz więcej biedy, co tym bardziej nakręca model pieniądza, jako najwyższej wartości w naszym obecnym świecie.

Czy można to zmienić?

Jeżeli ludzkość, choć odrobinę odczuje swoją duchowość, swoją nieśmiertelną naturę, to zrozumie, że warto zainwestować w Siebie takiego, jakim jest się naprawdę i wtedy własny rozwój postawi za najważniejszy cel swojego ziemskiego istnienia, zaś pozyskiwanie materialnych dóbr z celu przemieni na środek, pozwalający na godne i dostatnie życie każdego człowieka.

A wtedy potencjał, zawarty w ludzkim DNA, stanie się bardziej dostępny, umożliwiając fali życia, zwanej ludzkością, wzniesienie się na wyższe poziomy świadomego istnienia.

W tym miejscu, w naturalny sposób rodzi się pytanie: czy nasze DNA zawiera komplet wiedzy, dotyczącej przejawiającej się wokół rzeczywistości. Odpowiedź brzmi - nie. W DNA mamy zakodowaną tylko podstawową wiedzę, pozwalającą na efektywne funkcjonowanie w naszym niskowibrującym świecie włącznie z możliwością opuszczenia jego przyciągającego pola. Natomiast, aby wejść w głębsze sfery poznania i zrozumienia Wszechświata, musimy sięgnąć do informacyjnych zasobów Istoty, jaką jesteśmy naprawdę.    

Tajemnice Istnienia, cz.8

Część ósma - Uśpiona świadomość, czyli automatyzm naszego codziennego życia.

 

Wcielając się na Ziemi, dysponujemy ludzkim nośnikiem świadomości, którego jakość, zarówno fizyczna, jak i psychiczna, w dużej mierze zależna jest od wyposażenia DNA, charakterystycznego dla linii genetycznej, w której rozpoczynamy swoje trójwymiarowe istnienie. Czy oznacza to, że nasze ziemskie doświadczanie w swojej zasadniczej części jest przez to w znacznym stopniu zdeterminowane, że w naszym życiu poruszamy się po wytyczonych z „góry” drogach? A jeśli tak, to gdzie jest nasza wolność, nasza wolna wola i możliwość dokonywania suwerennych wyborów? Aby odpowiedzieć na te pytania, musimy uświadomić sobie najpierw, w jakim punkcie naszego ziemskiego rozwoju aktualnie jesteśmy.

W naszym codziennym życiu często używamy określenia „poziom rozwoju” - np. mówimy, że jedna osoba jest na wyższym poziomie rozwoju, zaś druga na niższym. Co jednak naprawdę to określenie oznacza? W praktyce ma ono wiele znaczeń, w zależności od środowiska w jakim jest wypowiadane i od obowiązującego w nim modelu życia oraz uznawanego systemu wartości. Każda grupa, reprezentująca wspólne wartości i przekonania, ma swój - podświadomy zresztą - paradygmat, dotyczący poziomu rozwoju człowieka.

W naszej interpretacji tego określenia załóżmy, iż poziom rozwoju ściśle wiąże się ze stopniem samoświadomości człowieka, tj. z aktualną możliwością świadomego oglądu przejawiającej się wokół rzeczywistości, a także ze znajomością i zrozumieniem mechanizmów i praw rządzących naszym życiem. Takie podejście sprowadza złożony, wielowątkowy temat do stwierdzenia, iż faktyczny poziom rozwoju człowieka jest tożsamy z jego poziomem samoświadomości. Z kolei samo określenie „samoświadomość” oraz przypisywanie mu różnych poziomów może z początku budzić kontrowersje. Każdy przecież powie: skoro  żyję, pracuję, funkcjonuję wśród ludzi, jakoś sobie daję radę, to na pewno jestem w pełni samoświadomy. Takie spojrzenie na pierwszy rzut oka wydaje się logiczne i prawdziwe, lecz czy rzeczywiście takim jest? Jak wiemy, nasza „ludzka” świadomość reprezentuje sobą  niewielkie pole operacyjne i w zależności od tego, co znajduje się w tym polu, to tylko odbieramy w uświadomiony sposób. Kluczem do określenia poziomu samoświadomości człowieka jest więc zawartość świadomego, operacyjnego pola ludzkiego umysłu.

Współczesny człowiek przeważnie nie zastanawia się nad tego typu problemami i życie jego zdominowane jest przez automatyzm działania, zaś jego rozwój przebiega w sposób samoczynny. Przypomnijmy sobie to, co mówiliśmy na temat zbiorowego, genetycznie uwarunkowanego umysłu, stanowiącego w swojej istocie zbiór powszechnych i obowiązujących modeli życia, akceptowalnych norm, systemów wartości, światopoglądów i przekonań. Gdy człowiek się rodzi, w pierwszych latach swojego życia wyposażony zostaje przez najbliższe środowisko w cząstkę zbiorowego umysłu i zaczyna funkcjonować zgodnie z przekazanymi wartościami. Po dostrzeżeniu „nieprawidłowości”, istniejących w tym ogólnospołecznym systemie, a także po okresie buntu, będącego reakcją na te spostrzeżenia, młody człowiek przeważnie dostosowuje się do zastanych realiów i już w dalszym życiu nie kwestionuje narzuconych mu reguł współistnienia, powszechnie obowiązujących w jego środowisku. W efekcie krystalizacji swojego światopoglądu, na podobne sytuacje zaczyna reagować podobnie i jego reakcje stają się przewidywalne - w ten sposób przekazane życiowe mechanizmy funkcjonowania utrwalają się, następnie kostnieją, zaś człowiek całą swoją pozostałą ziemską podróż odbywa w sposób szablonowy, doświadczając w praktyce tego samego, choć często w odmiennych sytuacjach - nie jest wtedy w stanie wznieść się ponad „znane” i wejść w nowe obszary procesu tworzenia i doświadczania tworzonej przez siebie samego rzeczywistości. I na tym właśnie polega automatyzm naszego życia. Stajemy się automatami, gdyż w wyniku skostnienia naszych poglądów, systemów wartości, światopoglądów, każde zdarzenie zewnętrzne analizujemy na podstawie posiadanych wewnętrznych zapisów. Jeśli zewnętrzna informacja zgodna jest z tymi zapisami, to mówimy, że jest dobra i prawdziwa, lecz jeśli w sposób zasadniczy odbiega od naszych analitycznych programów, to dyskryminujemy ją i stwierdzamy, iż jest fałszywa i zła. Automatyzm naszego działania pogłębia jeszcze to, iż bardzo rzadko, w sposób świadomy przebywamy w „tu i teraz” -  często za to wprowadzamy w operacyjne pole świadomości zapisy z przeszłości, „w kółko” analizując to, co jest już poza nami i w efekcie przebywamy w przeszłości, przeżywając ogromną ilość razy zdarzenie, które przecież miało miejsce tylko jeden raz. Albo też wyobrażamy sobie, co jeszcze - przeważnie nieprzyjemnego - może nas spotkać w związku z dotychczasowymi doświadczeniami, jakie były naszym udziałem. Tu również operacyjne pole świadomości zajęte jest wyświetlaniem wewnętrznych zapisów. W praktyce na w pełni świadome życie w „tu i teraz” niewiele pozostaje już czasu - w efekcie proces naszego tworzenia i doświadczania tworzonej rzeczywistości przekazujemy w bardzo znacznym stopniu w ręce automatycznego pilota, tj. podświadomości.

 Automatyzm naszego życia nie jest jednak czymś tylko niekorzystnym. Wręcz przeciwnie, w wielu sytuacjach i procesach jest bardzo potrzebny, ułatwiając oraz przyspieszając wykonywanie codziennych i rutynowych czynności, nie mówiąc już o funkcjach utrzymania przy życiu i w sprawności naszego organizmu.

 

0x01 graphic

 

Rysunek nr.5. Światowe realia, a zbiorowy, genetycznie uwarunkowany umysł.

 

Aby lepiej uświadomić sobie obecne, własne uwarunkowania, załóżmy iż znajdujemy się w chwili poprzedzającej kolejne wcielenie w ziemskiej trójwymiarowej rzeczywistości. Musimy podjąć więc decyzję, w jakim miejscu i czasie oraz w jakiej rodzinie (z dostępnych w praktyce możliwości) urodzimy się. Decyzja tego typu determinuje, w jaki genetyczny bagaż zostaniemy wyposażeni i w jakim środowisku stawiać będziemy nasze pierwsze kroki. Istotną sprawą jest również to, iż posiadamy spory zasób doświadczeń i umiejętności, uzyskany podczas naszych poprzednich wcieleń - analizując rolę jaką nam przyjdzie pełnić na Ziemi, wybieramy przydatne w tym przypadku doświadczenia, które w odpowiednim czasie naszego nowego ziemskiego życia uaktywnią się w postaci predyspozycji i umiejętności.

 

 

0x01 graphic

 

Rysunek nr.6. Współzależność frakcji zbiorowego, genetycznie uwarunkowanego umysłu.

Można zadać sobie pytanie, skąd przed faktycznym wcieleniem znana jest ścieżka życia jeszcze nienarodzonego człowieka i na ile jest ona zdeterminowana. Jak pamiętamy, wewnętrzne zapisy człowieka wpływają na PNM (Pole Nieskończonych Możliwości), tworząc w efekcie przejawioną rzeczywistość. Łatwo zauważyć, że ogólne światowe realia określają jakość zbiorowego, genetycznie uwarunkowanego umysłu ludzkości, który poprzez PNM podtrzymuje istnienie warunkujących go zewnętrznych realiów (rysunek nr.5). Idąc tym tropem dalej, można powiedzieć, iż warunki, panujące w danym kraju, określane są przez zapisy zawarte w zbiorowym, genetycznie uwarunkowanym umyśle tego kraju z uwzględnienie wpływu pochodzącego od światowego zbiorowego umysłu. Z kolei warunki życia danej rodziny zależą od zbiorowego, genetycznie uwarunkowanego umysłu tej rodziny z uwzględnieniem zależności od zbiorowego umysłu kraju oraz świata. Podobnie, realia funkcjonowania konkretnego człowieka związane są z jego indywidualnym umysłem z uwzględnieniem rodzinnego, krajowego oraz światowego wpływu. Tego właśnie typu jest konstrukcja zbiorowego umysłu, który dzieli się na coraz drobniejsze frakcje. Jak z tego wynika, wszystko stanowi jedną funkcjonalną całość i w ramach poszczególnych części jest od siebie zależne. Zależność ta ma jednak bardzo różny charakter i siłę oddziaływania - pojedynczy człowiek jest bardzo uzależniony od wpływów  zbiorowych umysłów: rodziny, kraju i świata. Z odwrotnej zaś strony, przeciętny człowiek posiada pewien wpływ na zbiorowy umysł własnej rodziny, bardzo nikły na zbiorowy umysł kraju oraz praktycznie żaden na zbiorowy umysł świata. Uogólniając można stwierdzić, iż jeśli cząstka zbiorowego umysłu zawiera się w większej części, to przeważnie większa część na mniejszą wywiera zdecydowanie większy wpływ, niż odwrotnie (oczywiście, istnieją od tej reguły wyjątki). Taka struktura zbiorowego umysłu powoduje dużą bezwładność oraz powolność ewolucyjnego procesu rozwoju samoświadomości człowieka (rysunek nr.6).

Zasadnicze zapisy zbiorowego umysłu całej ludzkości aktywują określone obszary PNM - w efekcie uaktywnione PNM tworzy określoną rzeczywistość, ściśle związaną z „oprogramowaniem” zajętego przez zbiorowy umysł obszaru matrycy tworzenia PNM. Z kolei zbiorowy umysł danego kraju nie ma już większego wyboru i „musi” ulokować się wewnątrz obszaru określonego przez światowy umysł zbiorowy, zajmując terytorium, odpowiadające swoim uwarunkowaniom. Idąc dalej, zbiorowy umysł rodziny odnajduje się w ramach fragmentu PNM, zajętego przez zbiorowy umysł kraju, uaktywniając go zgodnie z własnymi genetycznymi preferencjami. Oczywiście, różnorodność rodzajów zbiorowych umysłów można rozbudowywać, wychwytując wspólne, powszechne dla danej zbiorowości zasady funkcjonowania. Zbiorowy, genetycznie uwarunkowany umysł, choć w zasadniczych swoich treściach dość stabilny, podlega ciągłym zmianom, pulsując fraktalnymi odcieniami swojej zawartości.

Rozwój narzędzi, związanych z ułatwieniem dostępu do informacji, takich jak np. internet, dostarcza poszczególnym frakcjom jakościowo nowe informacje, które po przekroczeniu masy krytycznej przez sumę umysłów przyswajających je odbiorców, są w staniu dokonać istotnych, a nawet zasadniczych zmian w funkcjonowaniu tych frakcji, w końcowym efekcie przeprowadzając całość umysłu poprzez powstały chaos do nowej, samoświadomościowo wyżej zorganizowanej struktury.

Oczywiście, nie pozostaje to bez wpływu na jakość funkcjonowania, wcielającej się w tego typu realiach Istoty. W zależności od tego, czego chcemy doświadczyć i czego się nauczyć, w nową podróż w realia ziemskiej trójwymiarowej rzeczywistości zabieramy ze sobą bagaż doświadczeń, które w postaci zakodowanych zapisów znajdować się będą w naszym ludzkim nośniku (a dokładniej w DNA). Analizując genetyczne zapisy nowej reinkarnacyjnej rodziny, preferencje najbliższego ich środowiska, wyobrażenia o życiu, sukcesie, porażce, szczęściu itp. przyszłych rodziców, można określić w jakim kierunku zostanie zwrócony młody człowiek, silnie motywowany przez swoich najbliższych. W miarę upływu czasu uaktywnią się również jego zakodowane zapisy i ścieżka życia, modyfikowana przez odkodowane możliwości, zacznie przybierać coraz bardziej konkretną postać. Niektóre zapisy, w celu ich uaktywnienia, wymagać będą zmierzenia się na drodze życia z określonymi, często bolesnymi zdarzeniami - po uporaniu się z nimi odblokują się, a człowiek zyska nagle dodatkową wiedzę i nowe umiejętności, pozwalające na poszerzenie własnej życiowej przestrzeni (utworzy się wówczas nowa jakość w strukturze DNA, a także powstaną nowe obwody w mózgu i aktywne zapisy w podświadomym polu ludzkiego nośnika).

Ze zrozumiałych względów, przedwcieleniowa analiza jest zawsze bardzo dogłębna i uwzględnia wszystkie warianty naszych przyszłych, ziemskich decyzji. W efekcie nigdy nie mamy sytuacji bez wyjścia - po każdej życiowej „porażce” jawi nam się (trzeba ją tylko dostrzec) kolejna możliwość powrotu na naszkicowaną przed wcieleniem drogę naszego obecnego trójwymiarowego istnienia.

Jeżeli nie uświadamiamy sobie mechanizmów, dotyczących procesu tworzenia i doświadczania efektów tego tworzenia, to nasze życie ma praktycznie zautomatyzowany charakter - jak roboty opieramy się na posiadanym, wewnętrznym oprogramowaniu, które od czasu do czasu ulega zmianom pod wpływem, przeważnie traumatycznych, zewnętrznych sytuacji i uwarunkowań. Funkcjonując w ten sposób, praktycznie „śpimy” i przez automatyczny ogląd otaczającej nas rzeczywistości nie jesteśmy w stanie dostrzec jej prawdziwego piękna, wielkości, a także nieograniczonych możliwości, jakimi w każdej chwili możemy dysponować. Nie ma więc w tym nic dziwnego, że nasze życie wydaje nam się być zewnętrznie zdeterminowane, że dobry numerolog czy astrolog trafnie potrafi określić jego ramy, tym samym jeszcze bardziej „udowadniając” nieuchronność naszego przeznaczenia.

Jeśli jednak zrozumiemy, w jaki sposób  świat ten „kręci się” i świadomie zaczniemy mechanizmy te wykorzystywać, to nasze pole widzenia otaczającej nas rzeczywistości zacznie się poszerzać sprawiając, iż życie nabierze nowego znaczenia, wprowadzając nas w pola doznań, które do tej pory były dla nas zamknięte. Aby to mogło nastąpić, wcześniej musimy uświadomić sobie automatyzm naszego życia, a więc przyznać, iż na obecnym poziomie rozwoju w ogromnej większości jesteśmy „bio-automatami”, a to dla współczesnego człowieka, zafascynowanego potęgą ludzkiego intelektu, nie jest wcale takie proste. Gdy jednak to się już stanie, w efekcie dalszego rozwoju, nasze życie będzie miało coraz bardziej suwerenny charakter, aż w końcu nadejdzie dzień, w którym odzyskamy utraconą wolność i staniemy się Zintegrowaną Całością, wprowadzając w swoje ludzkie istnienie świadomość Istoty, jaką jesteśmy naprawdę.

Tajemnice Istnienia, cz. 9

Część dziewiąta - Trójwymiarowa rzeczywistość, czyli w pełni zindywidualizowane postrzeganie przejawionego istnienia.

 

Współczesny człowiek, uczestnicząc w rozgrywającym się procesie, zwanym życiem, trójwymiarową rzeczywistość, odbieraną przy pomocy pięciu zmysłów, a także interpretowaną przez posiadane wewnętrzne podświadome „oprogramowanie”, traktuje jako ostateczną i przeważnie nie uświadamia sobie tego, że obserwowany przez niego świat jest jedynie niewielkim wycinkiem niezwykle złożonego i precyzyjnie utworzonego Wszechświata.

Doświadczanie tworzonej rzeczywistości za pośrednictwem formy ludzkiej ograniczone jest w praktyce do znanych nam czasoprzestrzennych uwarunkowań. Jeżeli jednak, np. w pogodną noc, przyjrzymy się przytłaczającym swoim ogromem przestworzom Wszechświata, to dostrzeżemy w nich coś, co przerasta naszą zwykłą, ziemską koncepcję funkcjonowania całego świata. Gdy z kolei pomyślimy o mikrostrukturze, z której składa się obecnie znana nam materia, to zauważymy, iż życie toczy się nie tylko na naszym poziomie postrzegania materii, ale również w „wyżej” i „niżej” zorganizowanych strukturach przejawionego istnienia.

 

Tego typu przemyślenia ukazują nam, iż nasz postrzegany świat znajduje się na określonym szczeblu drabiny konstrukcji Wszechświata, powyżej i poniżej którego w niedostępnych dla nas czasoprzestrzeniach (może poza szczeblami tuż „pod” i tuż „nad”) również rozgrywa się świadome życie.

 

Gdybyśmy potrafili dostrzegać materię wielkości subatomowych cząstek, odpowiednio przy tym przyspieszając postrzeganie dokonujących się w nich zmian, weszlibyśmy w czasoprzestrzeń typu „mikro” -  w efekcie uzyskalibyśmy możliwość obserwacji rozgrywającego się tam życia. Przebywając w tych realiach przez kilka „lokalnych” lat, po powrocie w nasze „normalne” warunki istnienia, stwierdzilibyśmy, że w okresie tym ziemski czas praktycznie „stał w miejscu”. Z kolei mogąc obserwować ogromne przestrzenie kosmosu i odpowiednio spowalniając postrzeganie dokonujących się w nich zmian, weszlibyśmy w czasoprzestrzeń typu „makro”, mając przy tym możliwość dostrzegania toczącego się tam świadomego życia -  po spędzeniu w tych warunkach zaledwie kilku „lokalnych” chwil, po powrocie do naszych „normalnych” realiów istnienia nie poznalibyśmy naszego otoczenia, gdyż na Ziemi w tym czasie minęłoby już wiele lat.

Przedstawione powyżej spostrzeżenia na pierwszy rzut oka mogą wydawać się niewiarygodne, ale po bliższym przyjrzeniu się sposobowi naszego postrzegania rzeczywistości stają się logiczne i oczywiste. Rozglądając się wokół dostrzegamy „konkretną” rzeczywistość, ciała stałe i ciekłe, twarde i miękkie, przezroczyste i nieprzezroczyste itp., a przecież wiemy, że nawet najbardziej twardy przedmiot składa się z atomów, które zawierają w sobie głównie pustą przestrzeń - elektrony i jądra atomowe tworzą przestrzenno-masowy układ w podobny sposób, jak systemy planetarne tworzą przestrzenno-masowy układ we Wszechświecie. To, że rzeczywistość wokół postrzegamy w „konkretny sposób”, wynika z tego, że cząstki elementarne poruszają się wokół nas z ogromną prędkością, a my mogąc dostrzegać tylko wolne zmiany, zachodzące w otaczającym nas świecie, dostrzegamy końcowy efekt „rozmazania” się obrazu mikroelementów. Łatwo więc zauważyć, iż dynamiczne własności poruszających się wokół nas obiektów w znacznym stopniu decydują o końcowych efektach naszego postrzegania.

Gdy z kolei spojrzymy w kosmiczną przestrzeń, dostrzegamy gwiazdy i galaktyki, które wydającą się być nieruchome wobec nas -  gdyby w przestrzeni kosmicznej umieścić obserwatora, ogarniającego spojrzeniem ogromne przestrzenie Wszechświata i gdyby ciała niebieskie zaczęły się bardzo szybko wokół niego poruszać, obserwator zacząłby zauważać efekt „rozmazania się” obrazu tych ciał, postrzegając w efekcie stabilne  wobec niego  „konkretne” struktury, zawierające w sobie niewyobrażalne ilości galaktyk  (podobny efekt uzyskać można nie powiększając szybkości ruchu ciał niebieskich, lecz odpowiednio spowalniając reakcje postrzegania obserwatora - zjawiska te bardziej szczegółowo wyjaśnione zostały w czwartej części „Tajemnic Istnienia”).

Aby móc w sposób w pełni zindywidualizowany doświadczać tworzonej przez siebie trójwymiarowej rzeczywistości, niezbędne jest dysponowanie narzędziem umożliwiającym to tworzenie i doświadczanie. Takim narzędziem jest ludzka forma, wyposażona w pięć zmysłów, z których największe znaczenie ma zmysł wzroku. Nośnikiem informacji, z którego zmysł ten korzysta, jest światło. Każde ciało promieniuje światłem, wysyłając w otaczającą je przestrzeń informację o sobie. Naturalne promieniowanie ciał jest przeważnie tak słabe, że  przy pomocy wzroku nie jesteśmy w stanie odebrać zawartej w nim informacji. Aby promieniowanie to wzmocnić, ciała absorbują zewnętrzną energię świetlną (naturalną lub sztuczną) i ze zwiększoną siłą wysyłają informację, dotyczącą własnego istnienia. Doskonałym tego przykładem jest Księżyc, który w czasie nowiu  jest dla nas niewidoczny, gdyż emituje bardzo słabe promieniowanie - oświetlony przez Słońce absorbuje energię świetlną gwiazdy i wysyła informację o sobie o zwiększonej już znacznie mocy (Księżyc nie odbija energii świetlnej Słońca - gdyby tak było, to w wyniku odbicia ujrzelibyśmy na Ziemi „osłabiony” obraz samego Słońca, a przecież tak nie jest). Słońce dla całego systemu planetarnego, oprócz wielu innych funkcji, jest źródłem zasilania energetycznego systemów informacyjnych planet i wszystkich istnień z nimi związanych. Zjawisko to można zauważyć na co dzień, dokonując analizy jakości naszego postrzegania w zależności od ilości światła, dostępnego w dzień i w nocy, a nawet w różnych porach dnia i nocy.

Światło ma tę właściwość, że rozchodzi się ze stałą prędkością w stosunku do dowolnego obserwatora. Właściwość ta bierze się stąd, że światła nie można traktować jak innego, poruszającego się w przestrzeni obiektu, gdyż nie ma ono żadnej masy, a po wyemitowaniu z ciała praktycznie traci z nim formalny związek, zachowując jednak informacje o nim, i wchodzi w interakcyjny kontakt z obserwatorem, który, w układzie odniesienia z samym sobą związanym, zawsze jest nieruchomy, ponieważ sam wobec siebie nigdy się nie porusza - dlatego też, bez względu na to, w jakich relacjach prędkościowych są pomiędzy sobą poszczególni obserwatorzy, światło z tego samego obiektu, jako interaktywny nośnik informacji, do każdego z tych obserwatorów dociera z tą samą stałą prędkością (każdy z tych obserwatorów, w układzie odniesienia związanym z samym sobą, jest nieruchomy, zaś światło jako nośnik informacji z każdym z nich z osobna nawiązuje indywidualny, interaktywny kontakt w sposób, jakby wyłącznie tylko dla niego było emitowane - światło zachowuje się więc tak, jakby dla każdego obserwatora było oddzielnie emitowane z taką samą stałą prędkością). Można też powiedzieć, iż to właśnie obserwator ze stałą prędkością pobiera informacje o otaczającej go rzeczywistości, wykorzystując światło jako nośnik odbieranych przez siebie informacji.

Stała wartość prędkości światła, w stosunku do dowolnego obserwatora, powoduje, iż możliwe jest tworzenie we Wszechświecie wielopoziomowych, hierarchicznych struktur czasoprzestrzennych rzeczywistości, nie przeszkadzających sobie nawzajem, a umożliwiających wielokrotne wykorzystywanie tych samych zasobów materii w różnych rzeczywistościach. Aby to sobie lepiej uzmysłowić, wyobraźmy sobie, że wylatujemy w kosmos, na Ziemi pozostawiamy swego brata bliźniaka, zaś w przestrzeni kosmicznej lecimy z szybkością rzędu prędkości światła. Ponieważ w układzie odniesienia z nami związanym jesteśmy nieruchomi, gdyż sami wobec siebie się nie poruszamy, to wobec tego w odniesieniu do nas ciała niebieskie poruszają się z bardzo dużą prędkością, a więc „zamazują” swój obraz, tworząc tym samym sobą nowe, „konkretne” struktury typu „makro”, które moglibyśmy zobaczyć, gdybyśmy potrafili ogarnąć wzrokiem ogromne przestrzenie kosmosu - łatwo zauważyć, że weszliśmy właśnie w czasoprzestrzeń typu „makro”, której ze względu na rozmiary naszych oczu (i tym samym  ograniczoność naszego zmysłu wzroku) nie możemy postrzegać, ale w której czas płynie dużo, dużo wolniej niż w naszej „naturalnej” czasoprzestrzeni. W efekcie tej kosmicznej, „podświetlnej” podróży, po naszym powrocie na Ziemię spostrzeglibyśmy, że nasz brat bliźniak jest dużo od nas starszy, albo że nawet nie ma go już na „tym świecie”. Jak łatwo zauważyć, poszczególne czasoprzestrzenie, ze względu na bardzo odległe rytmy upływających w nich czasów, nie zakłócają się nawzajem, co pozwala na wielokrotne wykorzystywanie tych samych zasobów materii w wielopoziomowych, hierarchicznie zawierających się strukturach przejawionego istnienia.

Aby dostrzec, iż nasze narzędzia postrzegania, w swojej skuteczności ograniczone stałą prędkością światła, nie pozwalają na efektywne badanie mikro- i makro-czasoprzestrzeni, nie trzeba odwoływać  się do wyobrażeń związanych z kosmicznymi podróżami. Badając mikrostruktury, mamy do czynienia ze znikomymi masami i znacznymi prędkościami cząstek elementarnych, z kolei obserwując makrokonstrukcje dostrzegamy ogromne masy i „powolne” ich (ze względu na olbrzymie ich odległości od naszego punktu obserwacji), względem nas, przemieszczanie się. Zarówno w jednym, jak i w drugim przypadku do pomiarów i badań wykorzystujemy pole elektromagnetyczne, rozchodzące się ze stałą prędkością równą prędkości światła. Chcąc w miarę precyzyjnie zlokalizować szybko poruszającą się  mikrocząstkę, musimy do pomiaru użyć odpowiednio krótkiej fali - wiąże się to jednak z jej dużą częstotliwością, co bezpośrednio wpływa na zmianę prędkości cząstki (która w pewnym sensie jest również falą) i w efekcie na brak możliwości dokładnego pomiaru jej prędkości. Z kolei fala o mniejszej częstotliwości nie zabuża prędkości cząstki, ale ze względu na swoje stosunkowo duże (w stosunku do cząstki) wymiary nie pozwala na w miarę dokładne zlokalizowanie jej położenia. Te powszechnie znane fizykom fakty ukazują ograniczone możliwości badania mikro-czasoprzestrzeni obecnie dostępnymi metodami.

Z kolei obserwując makrokosmos, obraz, który dostrzegamy, ze względu na grawitacyjne oddziaływanie ciał niebieskich z posiadającym energię światłem, nie odpowiada faktycznemu położeniu tych ciał w Kosmosie (efekt zakrzywienia drogi światła przez grawitacyjne oddziaływania dużych mas), a poza tym stanowi sobą historię rozprzestrzeniającego się Wszechświata, ze względu na stałą, a więc ograniczoną prędkość światła. Biorąc pod uwagę tylko naszą galaktykę, światło, aby przedostać się z jednego skraju Drogi Mlecznej na drugi, potrzebuje około dziewięćdziesięciu tysięcy lat, co samo mówi za siebie, ukazując przy tym  niemożność efektywnych i w pełni wiarygodnych badań makro-czasoprzestrzeni.

Jak już zauważyliśmy w czwartej części „Tajemnic Istnienia”, przestrzeni nie da się rozpatrywać bez uwzględnienia czynnika czasu, że pojęcia czasu nie można zrozumieć bez przestrzeni, że czas i przestrzeń integralnie są ze sobą związane, tworząc razem czasoprzestrzeń. W rzeczywistości „obserwowalny” czas nie jest czymś obiektywnym, lecz jest subiektywnie zdeterminowany przez „obserwowalne” zmiany przestrzeni, dając tym samym możliwość wielopoziomowego i wielowarstwowego wykorzystania energii i materii Wszechświata.

 

Ponieważ bez Obserwatora obiekt obserwowany nie może istnieć, układ czasu i przestrzeni należy rozszerzyć o trzeci element, tj. o Obserwatora, który definiuje swoją czasoprzestrzeń w odbieranej przez siebie rzeczywistości, w której przestrzeń czyni wrażenie stałej struktury, choć podlega ciągłym przemianom, zgodnie z dynamicznymi zmianami własności swoich elementów, a także w której czas stwarza pozory swego liniowego przebiegu, choć stale zmienia swój rytm, zgodnie ze zmianą rytmu przeobrażającej się wokół przestrzeni.

A zatem to Obserwator, poprzez możliwości swoich narzędzi postrzegania, tworzy czasoprzestrzeń, złożoną ze zbioru przestrzennych i czasowych elementów, pozwalających na efektywne doświadczanie dokonywanych przez Siebie zmian w czasoprzestrzennej strukturze.

 

I w ten oto sposób, wychodząc z dostępnych formie ludzkiej analiz, dotyczących otaczającej jej rzeczywistości, dochodzimy do Schematu Tworzenia Rzeczywistości, omówionego w części drugiej cyklu „Tajemnice Istnienia”, w którym Obserwator, jakością swojego narzędzia postrzegania trójwymiarowej rzeczywistości, uaktywnia Pole Nieskończonych Możliwości, a Pole to formuje Przejawiającą się Rzeczywistość, która z kolei pobudza do dalszego działania Obserwatora itd., wiodąc Go przez coraz to nowsze rejony Wielkiego Dzieła Tworzenia.

 

Każdy z nas  jest zindywidualizowaną Częścią Wielkiego Obserwatora (Wielkiego Stwórcy), a więc Obserwatorem, który poprzez odpowiednie formy (tu na Ziemi poprzez formę ludzką) tworzy i doświadcza efektów swojego tworzenia w zakresie przydzielonego mu w udziale fragmentu Wielkiego Dzieło Tworzenia.

 

Przyjęcie koncepcji Matrycy Tworzenia, czyli Pola Nieskończonych Możliwości (w skrócie PNM), nie tylko wyjaśnia proces tworzenia i doświadczanie tworzonej Rzeczywistości, ale również pozwala na zrozumienie formuł wieczności, czasu pionowego, a także możliwości dokonania zmiany przyszłości poprzez oddziaływanie w przeszłości oraz zmianę przyszłości poprzez oddziaływanie w przyszłości (wpływ teraźniejszości na przyszłość jest oczywisty).

Aby wprowadzić się w temat, wyobraźmy sobie, że wchodzimy do dużego gmachu, w którym mieści się salon rozrywki, oferujący jedną tylko, bardzo specyficzną grę. Głównym punktem budowli jest ośrodek sterowania i kontroli, wyposażony w centralny, wysokiej jakości  komputer, obsługiwany przez Administratora Systemu. Każde z pozostałych, licznych pomieszczeń przeznaczone jest dla klientów, pojedynczych uczestników wspólnej komputerowej zabawy.

Wchodzimy więc do jednego z tych pomieszczeń, siadamy wygodnie w specjalnym fotelu, zapoznajemy się z obsługą umieszczonej przed nami specjalnej konsoli sterującej oraz zakładamy na głowę izolujący od otoczenia hełm wyposażony w wewnętrzny monitor, słuchawki oraz emitery zapachu, pozwalające na realistyczne uczestnictwo w wirtualnej zabawie. Otaczającą nas wirtualną rzeczywistość, postrzegamy więc za pomocą zmysłów (wzroku, słuchu oraz węchu) wirtualnej postaci, w którą na czas gry wcielamy się. Gra nosi nazwę „Labirynt”, a zatem jesteśmy w labiryncie i usiłujemy odnaleźć wyjście z labiryntowych, wielopoziomowych korytarzy. Uczestnicząc w grze, poznajemy, w miarę upływu wirtualnego czasu, realia nowej rzeczywistości, poprzez doświadczanie uzyskujemy informacje, dotyczące otaczających nas warunków i z przygodami przemieszczamy się kolejnymi korytarzami labiryntu, zdobywając coraz większą wiedzę oraz umiejętności, jakże niezbędne w tym wirtualnym świecie. W pozostałych pomieszczeniach budynku inni użytkownicy systemu również mogą brać udział w wirtualnej podróży poprzez ten sam labirynt - niektóre stanowiska są jeszcze wolne i oczekują na nowych uczestników wspólnej zabawy, inne zaś są aktywne i włączone w proces tworzenia i doświadczania wirtualnej rzeczywistości. Nad całością systemu czuwa Administrator, obserwując stan zmieniającego się stale procesu oraz wysyłając, w ramach uzyskanej premii, zaawansowanym w grze uczestnikom dodatkowe informacje, niezbędne do funkcjonowania na wyższym poziomie złożoności wirtualnej rzeczywistości. Wirtualni uczestnicy wirtualnego świata mogą funkcjonować niezależnie od siebie, mogą też spotykać się w korytarzach labiryntu, zwalczać się, traktując jeden drugiego jako konkurenta, przeszkadzającego w osiągnięciu celu, albo przeciwnie, mogą współpracować ze sobą, łącząc siły i środki, ułatwiające oraz przyspieszające dotarcie do wyjścia. Labirynt posiada strukturę wielopoziomową i praktycznie nie ma możliwości w krótkim czasie dojścia do celu. 

Gdy mija, przyznany nam przez Administratora, limit czasu, wyłączamy konsolę sterującą (w wirtualnej rzeczywistości następuje rozpad odgrywanej postaci - a więc jej „fizyczna   śmierć”), idziemy do domu, analizujemy wiedzę, którą podczas dotychczasowej gry zdobyliśmy i następnego dnia przychodzimy ponownie, włączamy konsolę, wcielamy się w nową postać (poprzednia już nie istnieje) i kontynuujemy rozpoczętą w dniu poprzednim zabawę, startując z osiągniętego dotychczas poziomu. Podobnie i inni uczestnicy gry potrzebują znacznej ilości podejść, aby osiągnąć wyznaczony w grze cel - niektórzy dopiero zaczynają, znajdując się w dolnych partiach labiryntu oraz „wiekowo” starszych przedziałach czasowych labiryntowego, wirtualnego istnienia, inni, bardziej zaawansowani przebywają w górnych warstwach labiryntu oraz tym samym nowszych przedziałach czasowych wirtualnej rzeczywistości. Aby ci pierwsi mogli osiągnąć pozycje tych drugich, musi upłynąć dużo czasu, niezbędnego na uzyskanie przez nich odpowiedniego poziomu wiedzy i umiejętności - jednak w tym czasie ci drudzy przejdą już na nowe obszary wirtualnego doświadczania, znowu wyprzedzając w czasie swoich współuczestników zabawy. Wirtualne postacie, które spotykają się w wirtualnej rzeczywistości, dokonują tego w tym samym miejscu i czasie, a więc w ściśle określonym punkcie wirtualnej czasoprzestrzeni.

Przyjmując punkty odniesienia z pozycji różnie zaawansowanych w grze wirtualnych postaci, każda z nich znajduje się w innej epoce czasowej wirtualnej rzeczywistości, zaś z punktu widzenia Administratora wszystko odbywa się w tym samym czasie. Tak więc widać, że czas ma tu jak najbardziej względny charakter, że tak naprawdę bezwzględny czas nie istnieje, że czas powiązany jest zawsze z procesem tworzenia oraz postrzegania zmian z przebiegu tego procesu wynikających.

Przyjrzyjmy się teraz grze z punktu widzenia Administratora. Każdy z uczestników przekonany jest, iż doświadcza wirtualnej rzeczywistości krok po kroku, a więc zgodnie z upływającym wirtualnym czasem, zaś Administrator analizowane zmiany dostrzega jako odpowiedzi zaprogramowanego systemu na impulsy pochodzące spoza systemu (od użytkownika i zgodnie z wolną wolą  użytkownika). Łącząc ze sobą te spostrzeżenia można powiedzieć, że wszystko istnieje „tu i teraz” (jednocześnie), zaś doświadczane jest w czasie liniowym, czyli krok po kroku. Łatwiej to zrozumieć, gdy założymy sytuację, iż w danej chwili nikt nie uczestniczy w tej grze, zaś Administrator w gotowości oczekuje na klientów. Otóż wówczas, każde zdarzenie, każda reakcja, jaka może zaistnieć podczas aktywnej gry, istnieją „tu i teraz” w utajony sposób, w formie konkretnych, komputerowych zapisów. A zatem „wszystko” trwa w wiecznym „tu i teraz”, lecz z oczywistych względów nie może być doświadczane. Zapisane jest wszystko, każdy ruch, każdy gest wirtualnej postaci, każda zmiana wystroju  labiryntowych korytarzy, każda reakcja na dowolny ruch manipulatorów, zamieszczonych na sterowniczej konsoli. Ale przecież, chociaż „wszystko” jest (w formie potencjału), to jednak nie ma nic (w formie przejawionej rzeczywistości), gdyż ekran w hełmie nie zawiera żadnych obrazów, zaś ze słuchawek nie wydobywają się żadne dźwięki. I dopiero wejście do gry użytkownika (inaczej mówiąc obserwatora) uruchamia sekwencję komputerowych zapisów, monitor emituje obrazy, ze słuchawek wydobywają się dźwięki i rozpoczyna się proces tworzenia i doświadczania efektów tego tworzenia w wirtualnej rzeczywistości - zaczyna „płynąć” czas.

Zauważmy też różnicę w odbiorze toczącej się gry przez Administratora oraz przez pojedynczego użytkownika. Oczywiście pozycja Administratora daje jednoczesny wgląd we wszystko (jako Całość), bez względu na różnice upływającego wirtualnego czasu, ale nie daje możliwości doświadczania z pełną gamą emocji i odczuć wirtualnej rzeczywistości  (do tego potrzebna jest w pełni zindywidualizowana Część), a przez to odczuwania przyjemności płynącej z uczestnictwa w zabawie. Administratorowi również „płynie czas”, ale ma on inną naturę, niż czas poszczególnych użytkowników systemu, dla których, ze względu na jednoczesne ogarnianie przez Administratora przeszłości, teraźniejszości i przyszłości uczestników zabawy, z oczywistych względów, Administrator przebywa w „wieczności”.

Wyobraźmy sobie teraz, że uczestnicząc w grze natrafiamy w labiryncie na dwoje drzwi: jedne prowadzą nas na wyższy poziom zabawy, zaś drugie wiodą do długiej, ślepo zakończonej odnogi labiryntu. Jeżeli wejdziemy do ślepego labiryntu, bezproduktywnie stracimy dużo czasu. Aby tak się nie stało, niewłaściwe drzwi  powinny być na stałe zamknięte i dla nas niedostępne. Jednak przycisk automatycznie je zamykający znajduje się na niższym poziomie gry, a więc w naszej wirtualnej przeszłości. Gdyby udało się nam na chwilę przedostać na niższy poziom i uaktywnić ten przycisk, to niewłaściwe przejście uległoby zamknięciu, zaś my zmienilibyśmy naszą wirtualną przyszłość poprzez nasze oddziaływania w „wirtualnej” przeszłości.

Wyobraźmy sobie teraz inną sytuację, w której minęliśmy już ten zbawienny przycisk, nie uruchamiając go jednak, i nie mamy możliwości powrotu do „wirtualnej” przeszłości -  możemy za to przenieść się na chwilę na wyższy poziom zabawy w miejsce wyboru drogi przejścia. Gdybyśmy teraz, obserwując dokonujących wyboru innych uczestników gry, rozpoznali pożądane przejście i oznaczyli je w sposób dla nas czytelny, to kontynuując dalszą naszą „teraźniejszą” labiryntową podróż, po dotarciu do problematycznego miejsca, na pewno dokonalibyśmy właściwego już wyboru - w ten sposób celowo oddziaływując w „wirtualnej” przyszłości, zmieniamy tym samym swoją „wirtualną” przyszłość.

Podany wyżej przykład w swoim symbolicznym wyrazie w niedoskonały sposób imituje pracę Pola Nieskończonych Możliwości. Oczywiście, porównanie Matrycy Tworzenia z komputerowym programem nie oddaje nawet cienia możliwości, jakimi dysponuje PNM - wyznacza jednak kierunek naszego rozumowania, pozwalający w efekcie na uaktywnienie zawartych w ludzkim DNA niektórych kodów (motywujących m.in. do dalszych poszukiwań) oraz pobudzający w tym temacie intuicyjny odbiór pozazmysłowych informacji. 

 

PNM jest energetyczną, niezwykle inteligentną strukturą, „realizującą” twórcze dyspozycje przejawionych we Wszechświecie Istot. PNM jest kodowaną światłem Matrycą Tworzenia, zaprojektowaną oraz wykonaną przez Wielkiego Stwórcę i zawierającą w sobie w wieczności (z punktu odniesienia związanego ze Stwórcą) nieskończoną liczbę wszelkich możliwych kombinacji zdarzeń, jakie mogły lub mogą kiedykolwiek, w przeszłości, teraźniejszości i przyszłości (z naszego ludzkiego punktu odniesienia) zaistnieć w przejawionej rzeczywistości.

 

A zatem czas ma nie tylko strukturę liniową, ale również i pionową, pozwalającą Istocie, jaką jesteśmy naprawdę, równolegle tworzyć i doświadczać, nawet w diametralnie różnych czasoprzestrzeniach.  Gdybyśmy, funkcjonując w formie ludzkiej, dostatecznie silnie zintegrowali się z Samym Sobą, a więc Istotą jaką jesteśmy naprawdę, pozwoliłoby to nam na obserwowanie życia, jednocześnie przebiegającego w tych równoległych światach. Gdybyśmy z kolei, za pośrednictwem Istoty zintegrowali się ze świadomością Stwórcy, moglibyśmy przebudowywać PNM, nie tylko obserwując, ale również dokonując zmian  w strukturach naszej ludzkiej przeszłości i przyszłości.

 

Nadejdzie kiedyś taki dzień, gdy jako Istota dokładnie poznamy Wielkie Dzieło Tworzenia, osiągając w ten sposób świadomość samego Stwórcy. Gdy to już się stanie, dostaniemy we władanie nowy, właśnie rodzący się Wszechświat, w którym sami utworzymy Matrycę Tworzenia i indywidualizując części swojej świadomości, będziemy doświadczać własnego Dzieła Tworzenia, kontynuując wieczny i nieskończony proces, zwany Życiem.

 

Oczywista stanie się wówczas, dotycząca już dziś każdego z nas, odwieczna prawda, zawarta w słowach:

 

 „Jako Bóg, wydzielając część swojej świadomości, ograniczyłem się do Istoty, a następnie, jako Istota, doświadczając jednocześnie wielu czasoprzestrzennych rzeczywistości, ograniczyłem się do formy ludzkiej, doświadczając w niej, w całkowicie zindywidualizowany sposób, realiów ziemskiej, trójwymiarowej rzeczywistości.”


Tajemnice Istnienia, cz. 10

Część dziesiąta - Przechodzenie do czwartej gęstości, czyli wielkie porządki  na naszej planecie.

Często dziś można usłyszeć stwierdzenia, że żyjemy w okresie wielkich przemian, że wkrótce cały otaczający nas świat w istotnym zakresie przeobrazi się i tym samym nasze życie nabierze w nim nowej jakościowo treści. Aby zrozumieć to, co aktualnie dokonuje się na naszej planecie, trzeba cofnąć się daleko wstecz i przyjrzeć rysom zasadniczych cykli rozwoju, jakie do tej pory przeszła nasza cywilizacja, gdyż to, czego doświadczamy dziś, jest bezpośrednim efektem naszych dotychczasowych działań i uwarunkowań. Jest bardzo dużo wersji powstania na Ziemi inteligentnego gatunku ludzkiego. Opowieści te, podawane przez różne religie, skrzętnie ukrywane przez tajemne organizacje i bractwa, przekazywane drogą channelingową przez przedstawicieli pozaziemskich cywilizacji, znacznie się pomiędzy sobą różnią, a często nawet wykluczają. Skąd biorą się te różnice? Gdy uświadomimy sobie, że owe relacje przez całe tysiąclecia podawane były z ust do ust, a przez to ubarwiane i zmieniane przez przekazujące je osoby, dostosowujące ich treści do własnego zasobu pojęć i terminów interpretujących rozgrywające się wokół życie, a także do ówcześnie obowiązujących religijnych i politycznych przekonań, łatwo zrozumiemy, że to, co do nas dziś dociera, ma co prawda za swoje podłoże faktyczne zdarzenia, ale przez wieloepokowy „głuchy telefon” zostały one mocno przeobrażone, reprezentując w efekcie raczej symboliczny mit tych odległych wydarzeń, niż autentyczne historycznie relacje.

Mając powyższe na uwadze, my również skorzystajmy z jednej z tego typu opowieści, koncentrując się nie na szczegółach rozgrywających się wówczas wydarzeń, ale na istotnych punktach zwrotnych rozwoju całej ludzkiej społeczności.

Cofnijmy się najpierw do czasów (setki tysięcy lat temu), gdy na Ziemi wśród naczelnych wyróżniał się jeden gatunek, którego już nie można było nazwać małpą, ale  którego również jeszcze nie można było nazwać człowiekiem. Istnienia te chodziły na dwóch nogach, miały swoją prymitywną kulturę, a nawet zaczątki religii, charakteryzujące się lękiem przed wszystkim, co nieznane i niezrozumiałe.

I w tym to właśnie okresie wylądowała na Ziemi ekspedycja z innej planety, poszukująca niezbędnych jej surowców. Kosmici ci, gdyż tak z perspektywy Ziemian trzeba ich określić, żyli nieporównywalnie dłużej, niż żyje współczesny dziś człowiek (średnia życia: ok. jednego miliona lat), byli humanoidami, dysponowali o wiele większą wiedzą i technologiami, niż najbardziej technicznie zaawansowane ziemskie państwa w XXI wieku, a także biegli byli w praktycznym wykorzystywaniu osiągnięć wysoko rozwiniętej inżynierii genetycznej. Kosmici szybko nawiązali kontakt z dominującym gatunkiem naczelnych, ale nie był to kontakt gwarantujący jakąkolwiek współpracę, a ta była niezbędna, choćby ze względu na ewentualną pomoc tubylców w wydobywaniu surowców. Aby „podciągnąć” lokalny gatunek, rozpoczęto genetyczne eksperymenty, które nie dały jednak pożądanych efektów, a utworzyły jedynie dziwaczne hybrydy. I wtedy ktoś z grupy genetyków wpadł na pomysł, aby tubylcom wszczepić swoje własne DNA. Eksperyment powiódł się. Powstała rasa szybko rozwijała się, wyręczając przy tym kosmitów w cięższych wydobywczych czynnościach.

I w ten oto sposób powstał na Ziemi gatunek, będący bezpośrednim przodkiem współczesnego człowieka i posiadający „rodem z gwiazd” swoje DNA. Dokonany wówczas „genetyczny przeszczep” nie był jedyny - w późniejszym okresie miały miejsce następne, niezbyt już dla człowieka korzystne manipulacje na ludzkim DNA, powodujące nagły wzrost niekontrolowanej agresji i innych „negatywnych” emocji,  niekorzystnie wpływających na rozwój całej ludzkiej społeczności. Ludzkie emocje i myśli w pewnych wymiarach mają całkiem materialny charakter, a więc są przez zamieszkałe tam istnienia postrzegane, a także w pewnych przypadkach mogą służyć im za rodzaj pożywienia. I taki też był cel tych późniejszych, genetycznych manipulacji: zorganizowanie źródła pożywienia o odpowiednich wibracjach dla negatywnie spolaryzowanych istnień, będących inicjatorami genetycznych przemian ówczesnego człowieka.

Przenieśmy teraz punkt naszych obserwacji na szósty poziom gęstości (świadomości) do grona Istot odpowiedzialnych za niesienie światła w rozwijające się we Wszechświecie cywilizacje. Nosiciele Światła zainteresowali się nową ludzką rasą, gdyż rokowała ona w swoim dalszym rozwoju przebudzenie się do duchowości, a więc do uświadomienia sobie obecności w sobie i we wszystkim Źródła, pochodzącego bezpośrednio od samego Stwórcy. Pojawiły się jednak wśród Nosicieli Światła całkowicie uzasadnione obawy, że ziemska ludzkość nie poradzi sobie sama z tym rozwojowym tematem. Lider jednej z tych świetlanych grup zaproponował wówczas, że on i jego współpracownicy wcielać się będą wśród ludzi i mając świadomość swojej prawdziwej wielkości, a tym samym dużo większe możliwości działania, wspomagać będą duchowe budzenie się nowopowstałego gatunku. Pomysł ten, choć wynikał z autentycznej chęci pomocy, miał jednak jedną wielką wadę - gdyby został zrealizowany, na Ziemi funkcjonowałyby dwa ludzkie gatunki, z których jeden drugiemu wydawałby się prawie że boski, a to w znacznym stopniu zahamowałoby rozwój rdzennych Ziemian, ograniczając przy tym ich wolną wolę poprzez niewątpliwe, ślepe podporządkowanie się ludzi przebywającym wśród nich „półbogom”.  Z tego też powodu pozostali Nosiciele Światła nie zaakceptowali proponowanego eksperymentu, a ponieważ pomysłodawcy nie zamierzali zrezygnować ze swoich poglądów, doszło do ostrego konfliktu. W zaistniałej sytuacji  spór musiał być rozstrzygnięty przez Istoty z siódmej gęstości (świadomości). Za chęć ograniczenia wolnej woli ludzkości domagano się odsunięcia wnioskodawców od dalszych prac i działań. Decyzja Istot z siódmej gęstości była kompromisowa: nie pozwolono na ograniczenie wolnej woli rozwijającego się gatunku, lecz uznając dobre intencje pomocy, wyrażono zgodę na przeprowadzenie przez pomysłodawców proponowanego eksperymentu, ale w innej już galaktyce i na rasie istnień, którą wnioskodawcy mieli dopiero sami tam stworzyć. I tak też się stało - „odszczepieńcy” przenieśli się do odległej galaktyki, aby tam zrealizować swoje pomysły, zaś nam do dziś pozostał mit o upadłych Aniołach i Lucyferze, jako ich przywódcy.

Choć spór został rozstrzygnięty, to  problem pomocy pozostawał dalej, a nawet, po opuszczeniu Ziemi przez kosmitów, znacznie się pogłębił. Gdy przebywali oni na Ziemi, ludzkość rozwijała się szybko, mając pomoc ze strony „bogów”, którzy chodzili wśród nich, a nawet brali sobie ziemskie żony, jeszcze bardziej w ten sposób wzbogacając genetyczny materiał następnych pokoleń. Gdy ich zabrakło, tempo rozwoju znacznie spadło, zaś ludzie z utęsknieniem spoglądali w niebo, czekając na powrót swoich wybawców. Jeszcze do dziś funkcjonuje wiele mitów, związanych z tamtym okresem. Funkcjonują też do dziś religie, których wyznawcy parząc w gwiazdy również wyczekują ponownego przybycia swoich zbawicieli.

Nosiciele Światła zdawali sobie sprawę, że tego typu tendencje należy odwrócić, kierując politeistyczne wierzenia Ziemian najpierw w kierunku wiary w jedynego, zewnętrznego w stosunku do człowieka Boga, a następnie w kierunku Boga, będącego Źródłem wszystkiego, co istniało, istnieje i będzie istniało.

Rozpoczął się pierwszy etap pomocy.

Na Ziemi, co pewien okres czasu, pojawiali się Wielcy Nauczyciele, pochodzący z wyższych gęstości świadomości, którzy swoim życiem i przykładem, a także głoszonymi naukami, nie naruszając wolnej woli żadnego człowieka, głosili nowe prawdy, poszerzające pole widzenia ówczesnych ludzkich społeczności.  Podejście do nich było bardzo różne. Jednych traktowano jak bogów, w spuściźnie po nich tworząc wielkie religie, innych okrutnie mordowano, obawiając się naruszenia, poprzez głoszone przez nich nauki, obowiązującego politycznego, światopoglądowego i ekonomicznego porządku. I choć prawdy tych Nauczycieli w niewielkim tylko stopniu były rozumiane, cały proces posuwał się powoli do przodu, skutkując w efekcie wiarą w jedynego Boga, którego jednak trzeba było się bać i w razie potrzeby oddać życie za niego bądź wyznawaną w związku z nim religię. Lęk przed Bogiem, karą, a w szczególności przed wiecznym potępieniem wywoływał w człowieku potrzebę przyjścia Zbawiciela, który swoją krwią odkupi i zbawi całą ludzką zbiorowość, w końcowym rozrachunku zapewniając jej wieczną już łaskę u Stwórcy. Taki obraz duchowego poziomu rozwoju człowieka jest aktualny w dużym stopniu również i dziś.

Nosiciele Światła zdawali sobie sprawę, że oczekując na Mesjaszy, czy też Zbawicieli, człowiek jeszcze długo nie zrozumie swojej duchowej natury. Dlatego też rozpoczął się drugi etap pomocy, mający na celu uświadomienie ludzkości jej autentycznych, boskich korzeni.

Postanowiono, że ochotnicy z szóstego poziomu gęstości świadomości, niezależnie od misji prowadzonych przez Wielkich Nauczycieli, wcielać się będą, z pełnym zapomnieniem swojej dotychczasowej tożsamości, w formy ludzkie i w efekcie tego poprzez tysiące lat reinkarnować i rozwijać się będą w tym samym jakościowo procesie, co każdy inny człowiek. Ryzyko tego przedsięwzięcia dla ochotników było takie, że oprócz trudów codziennego, ziemskiego istnienia, groziło im całkowite pogrążenie się w ludzkiej fali życia bez możliwości przebudzenia się do swojej poprzedniej tożsamości. Mimo, że było wiadomo, że tylko niewielka grupa ochotników poradzi sobie z zadaniem, wielu Nosicieli Światła podjęło się tego tematu, aby swoim ewentualnym przebudzeniem stać się źródłem inspiracji dla pragnącego duchowego zrozumienia człowieka, a przy okazji doświadczyć całkowicie zindywidualizowanego istnienia w trójwymiarowej rzeczywistości. I właśnie przełom II i III tysiąclecia naszej ery jest okresem, w którym niektórzy z nich już rozpoznali lub wkrótce rozpoznają swoją misję, stając się tym samym katalizatorami przebudzenia dla tych, którzy gotowi są samego Siebie, takiego, jakim każdy z nas jest naprawdę, uznać za jedyny autorytet i niewyczerpalne źródło wiedzy o otaczającym nas wszechświecie.

Tak, jak wspomnieliśmy już w czwartej części „Tajemnic Istnienia”, żyjemy w okresie wielkich przemian, w których diametralnie zmieniają się warunki życia na naszej planecie. Ziemia w dwudziestoczterogodzinnym okresie obraca się wokół własnej osi, wywołując w ten sposób efekt dnia i nocy, do którego człowiek dostosować musi  aktywność swojej codziennej egzystencji; z kolei w rocznym cyklu przemieszcza się wokół Słońca, powodując tym samym zmiany pór roku, które również w zasadniczy sposób wpływają na jakość naszego  istnienia; zaś w czasie około dwudziestu pięciu tysięcy lat, razem z całym układem słonecznym, okrąża jedno z galaktycznych centrów, wprowadzając nas w jakościowo nowe wibracje kosmicznej energii, do których, podobnie jak do warunków dnia i nocy, a także do poszczególnych pór roku, człowiek również dostosować musi swoje życie. I właśnie mniej więcej w obecnym okresie mija siedemdziesiąt pięć tysięcy lat (trzy centralne obiegi) od czasu, gdy nasza planeta z drugiej gęstości przeszła do trzeciej i znajduje się obecnie w bardzo zaawansowanej, a w zasadzie końcowej już fazie przejścia do czwartej gęstości (w sensie świadomości). Oznacza to, że po upływie okresu przejściowego (kilkaset najbliższych lat) na Ziemi kontynuować swój rozwój, poprzez kolejne ludzkie inkarnacje, będą tylko ci, którzy potrafić będą sprawnie przetwarzać energię czwartego czakramu i w konsekwencji efektywnie posługiwać się energią serca, albo inaczej mówiąc energią miłości. Natomiast pozostali, którzy umiejętności tej nie opanują, nie skorzystają z możliwości rozwoju, jaką dawać im będzie czterogęstościowa ludzka fala życia i z konieczności przeniosą się na inną, funkcjonującą jeszcze w trzeciej gęstości planetę, posługując się w tym celu dostępnymi na niej trójgęstościowymi formami przejawionego istnienia. Zapowiedzi tych wydarzeń od dawna już dostrzec można w symbolicznych mitach o dniu sądu ostatecznego i o końcu świata. Swego rodzaju sąd istotnie będzie miał miejsce, ale nikt nie zostanie potępiony, lecz ci, którzy nie przejdą na wyższy poziom samoświadomości, będą kontynuować dotychczasowy rozwój w zupełnie innych warunkach i miejscu, niż dotychczas. Końca świata również oczywiście nie będzie, choć definitywnie zakończy swój żywot obecnie obowiązujący na naszej planecie model trójgęstościowego, trójwymiarowego istnienia.

Obserwując to, co obecnie ma miejsce na naszej planecie, może się wydawać, że do jakichkolwiek zmian jest jeszcze daleko, bo przecież cały świat pogrąża się w coraz to większym chaosie przemocy, agresji, egoizmu, a zatem gdzie są te pozytywne przemiany, gdzie jest jakakolwiek dobra wola człowieka przeobrażenia swojej rzeczywistości na inną, bardziej sprzyjającą szczęśliwemu istnieniu?

Aby odpowiedzieć sobie na powyższe pytanie, wyobraźmy sobie, że chcemy odnowić bardzo duży, stary dom. Cóż wtedy robimy? Ze wszystkich zakamarków wygarniamy śmieci, wieloletnie brudy, segregujemy nasze rzeczy na te potrzebne i na te do usunięcia, a następnie palimy wszystkie niepotrzebne przedmioty i nieczystości. Gdy to już zrobimy, bierzemy się za odnawianie ścian, podłóg, stropów, wymieniamy okna i cały dach, a także fundujemy sobie nową, zewnętrzną elewację. Potem wstawiamy świeżo zakupione meble, tworząc tym samym nowy jakościowo, wewnętrzny wystrój naszego mieszkania. Podobnie i w naszym obecnym życiu, jesteśmy na etapie odnowy całej Ziemi, a zatem na światło dzienne musimy wywlec wszystkie brudy, śmieci i wszystko, co niepotrzebne, aby móc je usunąć z naszego dalszego istnienia.

Człowiek, aby mógł oczyścić swoje wnętrze, musi najpierw zrozumieć, co ma oczyścić, a zatem w pierwszej kolejności niezbędne jest wyciągnięcie na jaw i przyjrzenie się naszym wszystkim negatywnym, wewnętrznym uwarunkowaniom, a dopiero potem wzięcie się za generalne porządki.

I dlatego też właśnie teraz ma miejsce powszechne ukazywanie się wszystkich brudów i śmieci, które muszą zostać z naszego życia usunięte, zanim przeprowadzimy się do nowego mieszkania, jakim z każdym dniem coraz bardziej staje się czterogęstościowa Ziemia -  stąd też dziś na Ziemi tyle agresji, nienawiści i przemocy.  Generalne porządki dotyczą dziś wszystkich, od pojedynczego człowieka, aż do supermocarstw, od indywidualnego spojrzenia na świat, aż do wierzeń wielkich religii. Kto nie dostosuje się do wymogów obecnych czasów, nie będzie mógł zamieszkać w odnowionym w ten sposób domu.

Analizując Schemat Tworzenia (omówiony w drugiej części cyklu „Tajemnice Istnienia”), można zauważyć, że wspomniany wyżej proces oczyszczania, w przypadku pojedynczego człowieka,  bierze się stąd, iż w miarę upływu czasu poszczególne warstwy ludzkiego nośnika zasilane są energią o coraz to wyższych wibracjach, co powoduje, że nisko wibrujące, wewnętrzne „zanieczyszczenia” nie wytrzymują potencjału otrzymywanej energii, co stwarza podświadomości bardzo uciążliwy problem, którego rozwiązania domaga się ona od świadomości, wyciągając w świadome pole oglądu i odczuwania wszystkie swoje, coraz to bardziej „nadpalane prądem” obwody, co poprzez Matrycę Tworzenia (PNM) bezpośrednio przenosi się na przejawiającą się wokół rzeczywistość powodując, iż człowiek coraz częściej napotyka na swej drodze mroczną stronę swojej własnej osobowości.

Zastanówmy się teraz, co w zasadniczy sposób odróżniać będzie człowieka czwartej gęstości od dzisiejszego przedstawiciela gatunku ludzkiego. Zadaniem trzeciej gęstości było ewolucyjne zapoznanie się człowieka z samym sobą w szeroko rozumianym procesie samoidentyfikacji, co często skutkowało jego zamknięciem się w obszarze własnych potrzeb, a także podejmowaniem prób kontrolowania innych w celu obrony zdobytej w życiu pozycji, a w szczególności władzy, prestiżu i bogactwa, bądź też w celu zdobycia tego typu wartości - stąd też mamy obecnie tyle patologii, ogarniających sobą nie tylko pojedyncze osoby, ale i całe zbiorowości ludzkie; stąd też rządy większości państw XXI wieku naszej ery nie działają w interesie swoich obywateli, lecz swoich własnych, politycznych formacji, podporządkowując się również w niektórych przypadkach tajnym, międzynarodowym, sprawnie funkcjonującym organizacjom, dążącym, poprzez manipulowanie lokalnymi rynkami gospodarczymi, do podporządkowania sobie całej gospodarki światowej, a tym samym posiadania wpływu na wszystkie kluczowe światowe decyzje. Dostrzegana powszechna niesprawiedliwość społeczna wielokrotnie stanowiła już motor napędowy systemowych zmian, które, choć dokonywane w imię szczytnych ideałów, realizowane były przez „trójgęstościowych rewolucjonistów”, którzy bardzo szybko odchodzili od głoszonych przez siebie haseł, wprowadzając jeszcze bardziej restrykcyjne systemy kontroli swoich współobywateli w imię zapewnienia im dobrobytu i bezpieczeństwa.

Grzęznąc w trzeciej gęstości ludzkość, poprzez demokratycznie wybranych i wysoko opłacanych przedstawicieli swojej władzy, walcząc z przestępczością, wprowadza przy okazji coraz większy terroryzm na swojej planecie, w imię zasad ekonomii doprowadza coraz szersze rzesze ludzkie do skrajnego ubóstwa, a także pod hasłem światowego rozwoju niszczy Ziemię, stanowiąc tym samym zagrożenie dla całego rozwijającego się Wszechświata.

Przejście części ludzkości do czwartej gęstości definitywnie zakończy funkcjonowanie tego typu modelu destrukcyjnego społecznego istnienia. Ponieważ w czwartej gęstości energia serca stanowić będzie zasadniczą, życiową energię, zainteresowanie losem drugiego człowieka ulegnie znacznemu zwiększeniu, a podstawowa zasada „kochaj bliźniego swego, jak siebie samego” nie będzie już tylko czczą regułą, jaką w większości przypadków jest obecnie. Również i całe społeczności, organizując swoje funkcjonowanie, starały się będą zapewnić każdemu człowiekowi godziwe warunki istnienia, jako podstawę jego dalszego, duchowego rozwoju, w przeciwieństwie do dzisiejszych realiów, w których coraz to węższe i bogatsze elity żyją kosztem coraz to szerszych i biedniejszych mas ludzkich.

Oprócz tych intensywnych przemian, mających na celu dostosowanie się do wymogów czwartej gęstości, mamy na naszej planecie również i inne zmiany, które obecnie zachodzą bardzo powoli i w swojej istocie dotyczą procesu przygotowania ludzkości do przejścia w odległą jeszcze piątą gęstość świadomości, którą krótko określić można gęstością mądrości. Aby każdy z nas mógł przebudzić się do duchowego istnienia, niezbędne jest odczucie własnej prawdziwej tożsamości duchowej i mocne stanięcie na własnych „duchowych nogach”. Nasze obecne wierzenia w większości przypadków nie pozwalają na tego typu przemiany, gdyż traktują człowieka jak „proch marny”, jak totalnego grzesznika, niegodnego zwrócenia swojego spojrzenia w stronę Boga, a zatem wymagającego pomiędzy Nim, a sobą pośredników, umożliwiających ten jakże pożądany kontakt. Taka formuła rozwoju wymaga zatem Zbawicieli, śpieszących rodzajowi ludzkiemu na ratunek i odkupujących go często swoją własną krwią od ogniem piekielnego i wiecznego potępienia. Ponieważ w takiej sytuacji trudno jest wymagać, aby objęty tego typu wierzeniami człowiek mocno mógł ugruntować się w swojej prawdziwej, duchowej tożsamości,  w dalszym rozwoju ludzkości konieczne jest przyjęcie formuły pośredniej, w której zewnętrzne pośrednictwo do zbawienia zastąpione zostanie formułą samoprzewodnictwa, w której zbawienie będzie co prawda potrzebne, ale jego źródło nie będzie na zewnątrz, lecz wewnątrz, w samym już człowieku, a konkretnie w jego Wyższym Ja. Aby stało się to powszechnie możliwe, również i religie przejdą transformacje, w wyniku których zachęcać będą człowieka do szukania w swoim własnym wnętrzu swego osobistego i indywidualnego duchowego przewodnictwa. Taki stan rzeczy będzie trwał dotąd, aż człowiek uświadomi sobie, że Zbawiający i Zbawiany są tak naprawdę tym samym i zakończy w ten sposób swój czterogęstościowy etap duchowego rozwoju.

Tajemnice Istnienia, cz. 11

Część jedenasta - Samoobserwacja i samokontrola, czyli pierwsze kroki do świadomego istnienia. 
 

Panuje przekonanie, iż najlepiej i najskuteczniej uczymy się na własnych błędach. Jest w tym dużo prawdy, ale tego typu nauka jakże często w nieuchronny sposób powiązana jest z bólem i ze łzami. Czy rzeczywiście, aby rozwijać się, musimy cierpieć, opanowując w ten sposób coraz to nowsze arkana przejawionego istnienia?

Spróbujmy odpowiedzieć na to pytanie. Jak już wcześniej zaznaczyliśmy (patrz: część ósma cyklu „Tajemnice Istnienia”), bardzo ważnym krokiem w rozwoju samoświadomości jest dostrzeżenie automatyzmu naszego codziennego działania i związanego z nim samoczynnie przebiegającego procesu duchowego rozwoju. Uświadomienie sobie ograniczeń, generowanych przez nasz „zrobotyzowany” świat, budzi natychmiast pragnienie wyjścia poza  te bariery i wejścia w bardziej świadome tworzenie i doświadczanie tworzonej przez nas samych rzeczywistości.

Oczywistym jest, że aby przekroczyć jakiekolwiek ograniczenia, wcześniej trzeba dobrze je poznać.  Przyjrzyjmy się zatem typowym uwarunkowaniom naszego ziemskiego wcielenia. Już podczas porodu mają miejsce pierwsze traumatyczne przeżycia - dla rodzącego się dziecka następuje diametralna zmiana środowiska z bezpiecznego schronienia w organizmie matki na obce, zupełnie nieznane mu otoczenie. Do tego dochodzi przecięcie pępowiny i związana z tym zasadnicza zmiana sposobu oddychania - pierwszy wdech jest niezwykle trudny. Wraz z pierwszym oddechem uruchamia  się instynkt przetrwania i od tego momentu niemowlę zaczyna odróżniać praktycznie dwa stany: gdy jest mu dobrze (wówczas jest spokojne) i gdy jest mu źle (wtedy płacze) - tego też typu reakcje będą mieć miejsce również i w całym dalszym jego trójwymiarowym istnieniu.  

Na obecnym poziomie rozwoju ludzkości, człowiek w większości przypadków rozwija się  w całkowicie samoczynny sposób, charakteryzujący się unikaniem cierpienia i dążeniem do coraz to nowszych przyjemności -  mechanizm ten łatwo zauważyć, zarówno u dorosłego człowieka, jak i u małego dziecka. 

Dziecko rośnie szybko i jeszcze szybciej „wchłania” w siebie otaczającą je rzeczywistość, chcąc wszystko poznać i zrozumieć.  Warto podkreślić, iż właśnie w tym okresie tworzy się ta część „oprogramowania” człowieka, która ma zasadniczy wpływ na całe jego dalsze życie. Skąd pochodzą te tak znaczące, wbudowywane w umysłową konstrukcję dane?

Dziecko przejmuje je bezpośrednio od swoich rodziców, praktycznie bezkrytycznie wchłaniając w swoją psychiczną strukturę rodzinne wzorce, przekonania i poglądy,  akceptując je jako naturalne i oczywiste - widać tu, jak rodząc się w konkretnej rodzinie, „oczami” tej rodziny zaczyna ono postrzegać otaczający je świat.

W miarę upływu czasu, również i lokalne środowisko przekazuje dziecku reprezentowaną przez siebie cząstkę zbiorowego umysłu. Wyjście poza  rodzinne wpływy (przedszkole, szkoła, itp.) dostarcza mu nowych jakościowo treści, generując tym samym kolejne zmiany w dziecięcym aparacie postrzegania przejawiającej się wokół rzeczywistości.

Bardzo istotnym czynnikiem, znacząco kształtującym ludzkie schematy istnienia, są różnorodne środki masowego przekazu (głównie telewizja), a także wszelkie formy interaktywnej rozrywki - powszechne preferowanie w telewizji, również w programach dla dzieci, przemocy, agresji, siły, kultu pieniądza sprawiają, iż dziecko przejmuje brutalną wizję świata z telewizyjnego ekranu, uważając ją za jak najbardziej naturalną i normalną. W ten sposób kształtuje się psychofizyczna struktura młodego człowieka, potrafiąca aktywnie uczestniczyć w obecnej, pełnej brutalności rzeczywistości z podświadomą gotowością czynienia aktów przemocy. Paradoksalnie więc, powszechnie dziś dominujący komercjalizm codziennego istnienia, zamiast uprzyjemnić i ułatwić ludzką egzystencję, w prostej linii prowadzi do degeneracji młodego pokolenia z jednoczesnym utrwaleniem oraz pogłębieniem tych niekorzystnych zmian w zbiorowym, genetycznie uwarunkowanym umyśle.

Opuszczając rodzinny dom (szkoła, studia, praca itp.), młody człowiek przenosi się w nowe dla siebie otoczenie, w którym zaczyna podlegać oddziaływaniom innych, niż dotychczas, frakcji zbiorowego umysłu. W stosunkowo krótkim czasie adoptuje się w tych nowych realiach, próbując zająć w nich jak najbardziej dla siebie korzystną pozycję. W okresie tym chęć do poszerzania swojego życiowego terytorium narasta, potem pęd do nowych zdobyczy maleje i człowiek coraz bardziej odczuwa potrzebę stabilizacji, wyciszenia oraz podświadomej oceny dokonanych w swoim życiu osiągnięć.

W większości przypadków człowiek automatycznie porusza się po wyznaczonych przez jego otoczenie drogach. Co jest tego przyczyną?

Na pewno istotne jest to, iż nie kwestionuje on narzuconych mu praw, obowiązków, zakazów i nakazów, honorując w ten sposób obowiązujące schematy istnienia, uznawane autorytety oraz opiniotwórcze paradygmaty. Co jednak sprawia, iż prawa te w sposób tak niezwykle efektywny ujawniają się z całą mocą w życiu poszczególnych jednostek?

 

Dzieje się tak dlatego, ponieważ człowiek nie rozwija się w sposób świadomy, nie kontroluje dokonywanych postępów i nie wyznacza następnych do osiągnięcia rozwojowych celów, lecz w „uśpieniu” przechodzi przez znaczną część ziemskiego istnienia, boleśnie obijając się o kolejne efekty swojej ziemskiej twórczości, przemieszczając się w ten sposób po drodze samoczynnego rozwoju samoświadomości. 

Jak już wcześniej zaznaczyliśmy, we wczesnym dzieciństwie normy prawne przekazują nam nasi rodzice. Dowiadujemy się z nich, co nam wolno robić, a co nie, co jest dobre, a co złe. Wartościowanie to opiera się zarówno na znajomości i zrozumieniu przez naszych rodziców obowiązującego prawa, jak i na tradycji, a także na normach moralnych, obowiązujących w rodzinie oraz danym środowisku. Te pierwsze poznane przez nas zasady wartościowania otaczającej nas rzeczywistości praktycznie pozostają nam na całe dalsze życie, stanowiąc  sobą zasadniczy punkt odniesienia w przeprowadzanej analizie rozgrywających się wokół wydarzeń.

Przypomnijmy sobie, co powiedzieliśmy wcześniej na temat zbiorowego, genetycznie uwarunkowanego umysłu, a w szczególności na temat mechanizmu przekazywania powszechnie akceptowalnej wiedzy poszczególnym jednostkom, a jasnym stanie się fakt, iż to właśnie zbiorowy umysł, ze wszystkimi swoimi frakcjami, trzyma w ryzach i w stosunkowo sztywnych ramach rozwój samoświadomości człowieka. Zdobycze współczesnej cywilizacji, a w szczególności systemy prawne i religijne, są efektem twórczych wysiłków poszczególnych frakcji zbiorowego umysłu. Opracowywane na przestrzeni wieków normy i reguły porządkują nasze życie, ustawiając je w cywilizacyjnych ramach, zaś systemy wierzeń, zaspakajają potrzebę spojrzenia na życie z perspektywy wieczności. Bez ich walorów etycznych, moralnych, światopoglądowych bardzo trudno byłoby funkcjonować człowiekowi, poruszającemu się po ścieżce samoczynnego rozwoju samoświadomości. Religie, stanowiące w istocie bardzo ważną drogę rozwoju duchowości, dają wiarę, nadzieję oraz pocieszenie w pełnym trudów codziennym życiu, a także w istotny sposób uzupełniają naukę, nie będącą jeszcze w stanie odpowiedzieć na najbardziej egzystencjonalne pytania człowieka: np. „kim jestem ?”, „skąd przychodzę ?”, „dokąd zmierzam ?” Nauka i religia mają ze sobą więcej wspólnego, niż powszechnie jest to uznawane - jedna opiera się na teorii, zaś druga na wierze. W miarę upływu czasu teorie zmieniają się, przekształcając w ten sposób oblicze nauki - również i wiara ulega modyfikacjom, tym samym pozostawiając trwałe ślady na obliczu religii. Zarówno nauka, jak i religia w zasadniczych tematach bronią się przed zmianami, ulegając w ten sposób hamującym i stabilizującym własnościom zbiorowego umysłu. W efekcie prekursorzy nowego spojrzenia na życie często wyśmiewani są przez tzw. autorytety naukowe, zaś ich prace i poglądy określane są mianem „fantastyki”, nie mającej odzwierciedlenia w poznanej, zmierzonej, zważonej i nazwanej już rzeczywistości oraz w uznawanych teoriach, dotyczących „rzetelnej przecież” wiedzy. Podobnie jest i z  religiami - własności zbiorowego umysłu powodują, iż wyjście poza znane reguły, obowiązujące w danej wierze, narusza stabilność jej dotychczasowych struktur, co przeważnie spotyka się z oporem i niechęcią wyznawców danej religii, broniących nienaruszalności jej zasad.

Przyglądając się krótkiej historii naszej cywilizacji, wyraźnie widać, że nowe naukowe spojrzenie, po wielu często dramatycznych zderzeniach, w końcu toruje sobie drogę do powszechnej akceptacji, zostaje uznane, utrwala się, by w dalszej kolejności bronić swoich „racjonalnych” pozycji przed napierającymi, jeszcze nowszymi teoriami. Tak zawsze było, jest i jeszcze długo będzie. Cechą charakterystyczną życia jest zmiana. Bez zmiany życie praktycznie nie mogłoby istnieć. Wszystko, co istnieje, ma fazę wzrostu, stabilizacji i rozpadu. Gdy „nowe” nadchodzi, „stare” broni się (usiłując utrzymać w obowiązującym jeszcze społecznym porządku stabilizujące układ „ujemne sprzężenie zwrotne”), „nowe” w końcu wygrywa (zamieniając „ujemne sprzężenie zwrotne” na „dodatnie”), rośnie, stabilizuje się (znowu funkcjonuje „ujemne sprzężenie zwrotne”), w efekcie kostnieje i staje się „starym”, które znowu broni się przed wypierającym go właśnie „nowym” i przegrywa („dodatnie sprzężenie zwrotne”) itd. Proces ten dostrzec można wszędzie, począwszy od życia pojedynczej komórki, poprzez życie człowieka, istnienie wielkich cywilizacji, aktualność poglądów naukowych, aż do życia gwiazd, galaktyk i całego wszechświata, bo przecież „jak na górze, tak na dole”.

Podobne zjawisko, choć znacznie wolniej przebiegające, dostrzec można również i w religijnych wierzeniach. Aby to lepiej sobie uświadomić, zapoznajmy się z zamieszczonym poniżej przykładem.

W ciemnym labiryncie, w podziemnych jaskiniach żyła niegdyś duża grupa ludzi. Przebywając w ciemnościach, nie znali oni ciepła słońca, szumu drzew, powiewu wiatru. Jednak w bardzo starych podaniach ludowych posiadali odrobinę wiedzy, dotyczącej życia poza labiryntem na powierzchni ziemi. Nie mogąc odnaleźć drogi wyjścia z niezliczonej ilości podziemnych korytarzy, modlili się do Boga z prośbą o pomoc. Bóg wysłuchał ich w końcu i skierował do labiryntu swojego posłańca, który wcielił się pośród nich z misją niesienia pomocy zagubionym i bezradnym osobom. Wysłannik Boga zaczął nauczać ludzi, ukazując im, jak w praktyczny sposób mogą rozpocząć podróż do wyjścia z ciemności oraz dał im latarnię, aby łatwiej i szybciej mogli poruszać się na swojej powrotnej drodze. Nie wszystkim spodobały się jednak nauki Posłańca, zaś rządząca hierarchia dostrzegła w nich wręcz zagrożenie dla swojej jakże wygodnej pozycji - aby zapobiec znaczącym przemianom w życiu podziemnej społeczności, Posłańca oskarżono o zdradę, osądzono i skazano na śmierć. Po jego śmierci, co światlejsi uczniowie podjęli temat swojego Mistrza, zabrali latarnię i wyruszyli w drogę ku wyjściu z labiryntu. Początkowo posuwali się szybko, jak dzieci ciesząc się z uzyskiwanych postępów, lecz wkrótce zaczęli spierać się o to, kto z nich jest ważniejszy i kto z nich ma rację, interpretując słowa Nauczyciela. Nie mogąc dojść do porozumienia, część z nich oddzieliła się i poszła swoją drogą, a ci, którzy pozostali, aby uporządkować posiadaną wiedzę i ujednolicić możliwości jej rozumienia, wprowadzili do niej swoje poprawki i korekty, poprzez dogmaty określili zakres interpretacyjny tematu oraz poprzez nakazy i zakazy ustawili ramy poruszania się w tematyce, przekazanej pierwotnie przez Nauczyciela - w wyniku narzuconych przez siebie reguł i ograniczeń nie byli już w stanie dalej kontynuować powrotnej podróży, zatrzymali się więc, a otrzymaną od Nauczyciela latarnię zawiesili na ścianie, modląc się do niej, jako do wizerunku samego Boga. I w ten sposób przerwali swoją podróż i błagając o pomoc, dalej oczekują powrotu Mistrza wierząc, że ten powróci i jeszcze raz poprowadzi ich ku wyjściu z labiryntowej krainy ciemności.

Jak już wcześniej zaznaczyliśmy, domeną samoczynnego rozwoju samoświadomości jest unikanie cierpienia i dążenie do przyjemności - motywacje tego typu są głównym motorem napędowym ewolucyjnego przekształcania świadomości całych społeczeństw, które w podświadomy sposób dążą do swojego przetrwania w jak najprzyjemniejszych warunkach codziennego istnienia.  Takie podejście bardzo często powoduje życie jednych kosztem drugich, sprzyja powstawaniu przekonań, że aby wygrać, ktoś  musi przegrać, aby żyć lepiej, ktoś musi żyć gorzej, aby coś dostać, ktoś musi to stracić. Takie podejście łatwo dostrzec nie tylko w życiu poszczególnych osób, ale również w funkcjonowaniu większych społeczności, włącznie z międzynarodową polityką walki o terytorialny, ekonomiczny i światopoglądowy byt.

 

Samoczynnie ewoluując, poprzez przychodzące z zewnątrz doświadczenia, człowiek uczy się, emocjonalnie zapamiętuje przyjemne oraz bolesne sytuacje i w efekcie dąży do powtarzania tych pierwszych oraz unikania tych drugich - w ten sposób rozbudowywuje swój wewnętrzny, podświadomy program, pozwalający na coraz lepszą orientację w  obszarze wygenerowanej przez siebie samego rzeczywistości.  

Nieuświadomiony proces doświadczania poprzez „przyjemności i cierpienia” trwa dotąd, aż człowiek zaczyna zadawać sobie pytania, dotyczące jakości własnego życia, stopniowo przechodząc w doświadczanie poprzez „mądrość” na ścieżce kontrolowanego procesu rozwoju samoświadomości.

Cechą charakterystyczną samoczynnego procesu rozwoju samoświadomości jest  automatyczne reagowanie na docierające zewnętrzne bodźce zgodnie z treścią posiadanych, wewnętrznych zapisów. Inaczej mówiąc, w tego typu sytuacjach otrzymywane informacje interpretowane są przez podświadomość na podstawie posiadanych, wewnętrznie wbudowanych schematów - efektem tego jest emocjonalna, prawie natychmiastowa reakcja na przejawiającą się wokół rzeczywistość. W przypadku tym rola uświadomionej analizy zdarzeń, poprzez logiczne pole świadomości, jest praktycznie żadna. W większości tego typu sytuacji mamy do czynienia z dwubiegunową, skrajnie selektywną oceną odbieranych danych typu: „dobre - złe”, „tak - nie”, „prawda - fałsz”, „lubię - nienawidzę”, „akceptuję - potępiam” itp. - człowiek  porusza się tu w automatyczny sposób po znanym sobie gruncie, bezkrytycznie dopasowując do niego jakościowo nowe, a zatem mało rozpoznane sytuacje.

Samoczynna przemiana jest procesem  powolnym i na dłuższą metę bardzo kłopotliwym. Znacznie szybciej i o wiele  przyjemniej można ewoluować i rozwijać się w sposób bardziej świadomy. Analizując nasze działania, poddając ocenie jakość naszego istnienia, dochodzimy do wniosku, że tak naprawdę funkcjonujemy w nierealnym świecie, wielokrotnie  przeżywając zaszłe już wcześniej zdarzenia (żyjemy w przeszłości), albo też „przenosimy się” w przyszłość szacując, co może się jeszcze wydarzyć - w efekcie nie mamy czasu na życie ,,tu i teraz'', a teraźniejszą realność zamieniamy na sen w dawno już minionej przeszłości lub w niedoszłej jeszcze, prognozowanej przyszłości.

 

Uświadamianie sobie przemian, związanych z kontrolowanym procesem rozwoju samoświadomości, zaczyna się wraz ze zrozumieniem kosmicznego prawa, mówiącego o tym, iż nasze życie (w tym również i przyszłość) tworzymy tylko i wyłącznie w teraźniejszości, a więc ,,tu i teraz''.  

Poddając świadomej analizie nasze bieżące myśli, uczucia, słowa i czyny, znacznie przyspieszamy proces wewnętrznej przemiany. Jeszcze lepsze ewolucyjnie efekty uzyskamy wprowadzając pomiędzy zewnętrzny bodziec, a naszą nań reakcję (jak już wcześniej zauważyliśmy, przeważnie reakcja jest natychmiastowa i zgodna z wewnętrznymi wzorcami, stanowiącymi dorobek naszego dotychczasowego istnienia - w takiej sytuacji wnioski wyciągamy ze skutków naszych automatycznych reakcji, co niejednokrotnie wiązać się może z bardzo bolesnymi przeżyciami) element świadomej analizy sytuacji oraz wybór przemyślanej reakcji, będącej odpowiedzią na zaistniałe zewnętrzne wydarzenie. W takim przypadku wyciągamy wnioski z przemyśleń dotyczących analizowanej sytuacji i dzięki temu unikamy „kształcących cierpień”, będących bezpośrednim następstwem automatycznych, uwarunkowanych wcześniejszymi przeżyciami  reakcji (oczywiście w takiej sytuacji ulegają również zmianie nasze wewnętrzne zapisy).

Jak z powyższego wynika, uświadomiony rozwój wiąże się w niektórych sytuacjach z pozbawieniem podświadomości funkcji automatycznego pilota oraz przekazaniem tych czynności w „ręczne sterowanie” logicznej, potrafiącej modyfikować wewnętrzne programy, świadomości.

Aby to lepiej zrozumieć, prześledźmy poniższy przykład.

Załóżmy, iż spotykamy kogoś po raz pierwszy i ten ktoś sprawia na nas bardzo dobre wrażenie, jest sympatyczny, pogodny i przyjaźnie nastawiony do całego świata. Ponieważ jest to nasz pierwszy kontakt z tym człowiekiem, to w naszej podświadomości wytwarzamy sobie bardzo pozytywny jego obraz. Gdy po raz drugi spotykamy go, to jego widok uaktywnia w  podświadomych zbiorach wewnętrzny zapis, nastrajający nas przychylnie do tej osoby. W przypadku samoczynnego procesu rozwoju samoświadomości zapis ten traktujemy jako faktyczny wizerunek napotkanego człowieka uważając, iż taki jest on naprawdę, natomiast w uświadomionym oglądzie własnych reakcji zdajemy sobie sprawę, iż obraz ten wynika z poprzedniego, jednorazowego zapisu i nie może stanowić całości wykładni osobowościowej oceny tej osoby. Różnica jest tu zasadnicza - w jednym przypadku twierdzimy, że dokładnie taka jest ona w rzeczywistości, zaś w drugim, że nasza jej ocena wiąże się z jakością naszych wewnętrznych zapisów, dotyczących ocenianego tematu.

Załóżmy dalej, iż po pewnym czasie ponownie spotykamy tę osobę, lecz tym razem jest ona pełna gniewu i nieprzyjemnego nastawienia do całego świata. Będąc na ścieżce samoczynnego procesu rozwoju samoświadomości twierdzimy, iż pomyliliśmy się, co do tej osoby, która właśnie pokazała swoje „prawdziwe” oblicze i że taka  (zdecydowanie niedobra) naprawdę jest w rzeczywistości. Jedna chwila wystarczyła, aby bieguny ocen (pozytywny i negatywny) zamieniły się miejscami. W przypadku ścieżki obserwowalnego procesu rozwoju samoświadomości, przed wydaniem osądu analizujemy całą sytuację i dochodzimy do wniosku, iż właśnie poznaliśmy kolejny aspekt osobowości tego człowieka, oczywiście nie przekreślając wartości dotychczasowych, uzyskanych o nim informacji. Takie podejście znacznie poszerza horyzonty naszego myślenia, wzbogacając spektrum możliwych do uświadomienia rodzajów doświadczeń i życiowych sytuacji.

Poruszając się po ścieżce świadomego rozwoju, człowiek zaczyna zadawać coraz więcej pytań, dotyczących jakości i sensu życia, a także pojawia się u niego coraz silniejsze pragnienie wyjścia poza obszary „znanego”. Związany z dokonującym się rozwojem, wewnętrzny ból oraz nie pozwalający o sobie zapomnieć intrygujący niepokój stają się coraz bardziej odczuwalne - zanikają dopiero po wejściu człowieka na odpowiednią dla niego drogę poznania i zrozumienia, i ponownie powracają, jako sygnał i impuls do dalszych, istotnych świadomościowych przemian.  Następstwem tego typu wewnętrznego odzewu może być zagłębienie się przez człowieka w obszary filozofii wyznawanej religii, może też rozpocząć on poszukiwania w obrębie innych religii, bądź też zainteresowania swoje skierować w stronę dziedzin powszechnie uznawanych za tajemne (np. parapsychologia, numerologia, astrologia, tarot, itp.), a więc potencjalnie zawierające poszukiwane wartości. Studiując ezoteryczną wiedzę, tym samym zaczyna budować nową, własną wizję otaczającej go rzeczywistości.

I chociaż rozwój duchowy, w przypadku kontrolowanego procesu rozwoju samoświadomości, przebiega w znacznie bardziej uświadomiony już sposób, to i tu również człowiek poszukiwania swoje kieruje na zewnątrz, oczekując od innych wiedzy, autorytetu, a także gotowych schematów, pozwalających na prawidłowe interpretowanie otaczającej go rzeczywistości. Jedną z charakterystycznych cech tego etapu rozwoju jest „wchłanianie” przez człowieka ogromnych dawek „ezoterycznych” informacji z nadzieją na dotarcie do źródeł duchowego przewodnictwa i w końcowym efekcie do „oświecenia”.  

W miarę dokonywanych postępów, pojawia się coraz większe rozczarowanie jakością pozyskiwanej od zewnętrznych autorytetów wiedzy i człowiek staje się coraz bardziej gotowy do wejścia na indywidualną drogę  własnego rozwoju, na której poszukując Prawdy, zwraca się o nią sam do Siebie samego.

Tajemnice Istnienia, cz. 12

Część dwunasta - Droga do boskości, czyli krótka ścieżka do samorealizacji.

 

Zostało kiedyś powiedziane: „wydaje nam się, że to my myślimy..., a jeśli to ktoś myśli nami?”. A jeśli ten ktoś to MY, a my to nie MY? We wschodnich filozofiach życie ludzkie przyrównywane jest do iluzji, do snu, z którego wcześniej czy później każdy z nas się przebudzi.

Każdej nocy śnimy. Gdy mamy koszmary, budzimy się z ulgą i mówimy: „dobrze, że to był tylko sen”.

Czym jest sen? Jaki ma związek z naszym codziennym życiem na jawie? Po co w ogóle śnimy?

 

Sen jest indywidualną projekcją aktywnej w danym momencie części naszego podświadomego umysłu, który poprzez Matrycę Tworzenia (Pole Nieskończonych Możliwości) tworzy swoją rzeczywistość, usiłując uporządkować w ten sposób posiadane zbiory niekoniecznie poklasyfikowanych i uporządkowanych do końca emocji. To, czego doświadczamy w koszmarnych snach, jest krzykiem podświadomości, sygnalizującej w ten sposób nasze nieprzetworzone do dzisiaj wewnętrzne problemy.

 

Gdy śnimy świadomie wiedząc, że jest to tylko sen, to mamy możliwość oddziaływania na rozgrywające się we śnie realia. Przekonujemy się wtedy, iż nie tylko możemy zmieniać otaczającą nas rzeczywistość, ale że również i koszmarne demony podporządkowują się nam, bez większego problemu wykonując wszystkie nasze polecenia. Gdy śnimy nieświadomie, to sprawa ma się zupełnie inaczej - bezgranicznie pogrążamy się w otaczającym nas świecie snu, nie podejrzewając nawet, iż jest to tylko sen.

Czym jest jawa? Może również jest snem, ale śnionym z innego poziomu naszej rzeczywistości? Może bezkrytycznie zanurzając się w otaczającym nas świecie jawy, podobni jesteśmy do nas samych z naszego snu, w którym zamiast świadomie kształtować swój sen, walczymy z własnymi cieniami, kręcąc się nieustannie wokół tych samych problemów? Istotnie, mamy tu do czynienia z pewnym podobieństwem.

 

Jawa jest zbiorową projekcją umysłów (wszystkich istnień, biorących udział w procesie, zwanym życiem), które poprzez Matrycę Tworzenia (PNM) tworzą swoją rzeczywistość i doświadczają skutków tego tworzenia w Przejawiającej się Rzeczywistości.

 

  

Jeżeli tak jest, to kiedy obudzimy się do naszego prawdziwego istnienia? Kiedy rozpoznamy iluzje i zaczniemy bawić się nimi, zamiast przeżywać je, jako pełne dramatyzmu, cierpienia i bólu? Stanie się to wówczas, gdy nasze ludzkie przejawienie potraktujemy jak formę, jak nośnik świadomości Istoty, którą jesteśmy naprawdę.

Jak można to osiągnąć, jak wyjść poza ograniczenia, które na nas nakłada nasze ludzkie istnienie? Zanim odpowiemy sobie na to pytanie, zastanówmy się wcześniej, czy tego rzeczywiście chcemy. Dlaczego? Bo wyjście ze snu jest nieodwracalne i w konsekwencji powoduje diametralną zmianę naszego spojrzenia na życie, bez możliwości powrotu do właśnie porzuconego zbiorowego snu, w którym pogrążona jest nadal ogromna większość współistniejącej z nami ludzkiej społeczności.

Jeśli jednak zdecydowani jesteśmy na przebudzenie, to przeanalizujmy ponownie Schemat Tworzenia (część druga cyklu „Tajemnice Istnienia”) i obwiedźmy linią przerywaną Pole Nieskończonych Możliwości i Przejawiającą się Rzeczywistość. Upraszczając ten rysunek, otrzymujemy Schemat Przebudzenia (rysunek nr.7), na którym identyfikujemy siebie, jako Istotę, która poprzez swój nośnik świadomości (ciało i umysł) kontaktuje się z Wielkim Istnieniem (PNM i Przejawiająca się Rzeczywistość), które na bieżąco informują nas o zawartości wykorzystywanego przez nas nośnika, stanowiąc sobą zewnętrzne, lustrzane odbicie jego (nośnika) wewnętrznej zawartości.

 

Gdy budzimy się do świadomego śnienia jawy, powoli zaczynamy utożsamiać się z Istotą i postępować tak, jakby robiła to świadoma siebie Istota.

 

0x01 graphic

 

Rysunek 7. Schemat Przebudzenia.

 

Jak osiągnąć tak wysoki stopień integracji samego siebie, będąc w ciele i funkcjonując w ciele, jak każdy normalny człowiek?

Jeszcze raz spójrzmy na Schemat Tworzenia i zauważmy, że integracja oznacza w praktyce połączenie podświadomości, nadświadomości i świadomości w jedną, zgodnie funkcjonującą całość. Cechą charakterystyczną takiego stanu rzeczy jest pełna świadomość siebie, jako Istoty, posługującej się ludzką formą, jako narzędziem, pozwalającym na doświadczanie przejawiającej się wokół czasoprzestrzennej rzeczywistości.

Posługując się Schematem Tworzenia, sprawdźmy jaką implikację niesie za sobą przedstawione powyżej stwierdzenie. Jak już wiemy, Przejawiająca się Rzeczywistość, za pośrednictwem PNM, dostosowuje się do zawartości wewnętrznych zapisów ludzkiego nośnika, generując w jego stronę impulsy, zgodne z tymi zapisami. Również i reakcje nośnika na zewnętrzne bodźce w pełni określają jego wewnętrzne treści.

 

A zatem czując się Istotą i posługując formą ludzką, jako narzędziem doświadczania, Przejawiającą się Rzeczywistość wraz z PNM traktować możemy jako jedno Wielkie Istnienie, będące naszym Interaktywnym Partnerem w poznawaniu Wielkiego Dzieła Tworzenia, podczas którego informuje nas Ono o zawartości naszego nośnika, nieustannie wyświetlając jego zawartość na ekranie Przejawiającej się Rzeczywistości.

 

Przyjmując tego typu model przejawionego istnienia widać, iż w tym, czego doświadczamy, nie ma dobra, ani zła, nie ma też dwubiegunowości istnienia, lecz są jedynie bezpośrednie odpowiedzi na pobudzające Matrycę Tworzenia fragmenty podświadomej natury naszego nośnika. Nasz Interaktywny Partner, Wielkie Istnienie, jak w lustrze ukazuje nam, co kryje się w aktualnym wyposażeniu naszego ziemskiego pojazdu. A zatem relacja pomiędzy człowiekiem, a otaczającą go rzeczywistością ma charakter informacyjnego sprzężenia zwrotnego, pozwalającego świadomemu tego faktu człowiekowi coraz sprawniej i efektywniej wykorzystywać tę wiedzę w codziennym istnieniu. Gdyby nie było tego sprzężenia zwrotnego, precyzyjnie informującego nas o miejscu i stanie naszego procesu tworzenia i doświadczania, to, nie mając żadnych sensownych wskazówek, szybko pogrążylibyśmy się w chaosie niemożliwych do zidentyfikowania i zinterpretowania wydarzeń. Widać więc, iż nie korzystając z przesłania, jakie kieruje w naszą stronę Wielkie Istnienie, bardzo często pogrążamy się w otchłaniach bólu, tragedii, nieszczęścia i smutku. Z kolei świadomie analizując informacje zwrotne od naszego Interaktywnego Partnera, jesteśmy w stanie odnaleźć się w otaczającym nas życiu, korygując je i zmieniając zgodnie z kierunkiem naszych życzeń i oczekiwań.

Aby lepiej zrozumieć zasygnalizowane powyżej relacje, wyobraźmy sobie, że znajdujemy się w obcym kraju, w bardzo dużym mieście, nie znamy tu nikogo, nie znamy też obowiązującego w tym państwie języka i nie mamy planu miasta, a musimy przed nocą dotrzeć w ściśle określone miejsce. Prosimy o pomoc przechodniów, ale nikt nie może zrozumieć o co nam chodzi. Czujemy się bezradni. Aż po wielu godzinach trafia się ktoś, kto zna nasz język, daje nam plan ulic i wskazuje najbliższą drogę do celu podróży. Czujemy ogromną wdzięczność dla tej osoby wiedząc, że bez jej pomocy błąkalibyśmy się dalej po całkowicie nieznanych nam miejscach.

 

Podobnie w wielkiej wyprawie, zwanej życiem, Wielkie Istnienie, nasz Interaktywny Partner, bez przerwy informuje nas o miejscu naszego pobytu, dając przy tym wskazówki co do dalszej trasy naszej ziemskiej podróży.

 

Obserwując rzeczywistość i równocześnie analizując własne wewnętrzne odczucia, stopniowo zaczynamy dostrzegać te informacje, szerokim strumieniem płynące do nas w każdej chwili naszego przejawionego istnienia. A gdy już zaczynamy wykorzystywać je do przeprogramowywania swojego nośnika, to nasza egzystencja z pełnej bólu walki o przetrwanie stopniowo przemienia się w ekscytujące badanie możliwości, jakie życie może nam jeszcze zaoferować.

Oczywistym jest, iż w takim stanie rzeczy jesteśmy wdzięczni Wielkiemu Istnieniu za wskazówki i pomoc w odnajdywaniu się w trójwymiarowych, ziemskich realiach, w których odchodzimy stopniowo od osądzania i wartościowania tego, co odbieramy z zewnątrz na rzecz pełnego ciekawości świadomego tworzenia i doświadczania tworzonej przez nas samych rzeczywistości.

Aby uzyskać, za pośrednictwem PNM, tego typu stan naszego istnienia, koniecznym jest zaufanie Wielkiemu Istnieniu, co do bezbłędności jego reakcji, oraz wywoływanie w sobie poczucia wdzięczności za pakiet informacyjny stale nam przesyłany. Przywoływanie odczuć, związanych z wdzięcznością i zaufaniem, stanowi krótką i prostą drogę do zintegrowania nośnika świadomości Istoty (Obserwowanego) z Nią samą (Obserwatorem) i umożliwia wykorzystywanie praktycznie każdej chwili życia do świadomego budowania tej integracyjnej więzi.

 

Należy pamiętać, iż przyjęcie Istoty, jako punktu odniesienia do dokonywanych analiz, a także formy ludzkiej, jako narzędzia przejawienia w trójwymiarowej rzeczywistości powoduje, że stopniowo zaczynamy ograniczanie wpływu zewnętrznych czynników na nasze istnienie, stale powiększając rolę własnej, wewnętrznej wiedzy w kształtowaniu nowego, coraz bardziej indywidualnego spojrzenia na życie.

 

Jest to naturalny proces, który winien przebiegać w odpowiednim dla każdego tempie - nie należy go zbytnio przyspieszać, gdyż podświadomość nie znosi interpretacyjnej pustki i usuwając coś ze swego życia, w to miejsce wstawić musimy coś innego. A zatem wstępując na tego typu ścieżkę, krótką drogą wiodącą do naszej boskości, musimy liczyć się z niedogodnościami, związanymi z gruntowną przebudową naszego codziennego funkcjonowania, skutkującą całkowicie nowym spojrzeniem na świat, włącznie z odrzuceniem większości, dotychczas akceptowanych autorytetów i ustanowieniem Samego siebie, czyli Istoty, jako jedynego wiarygodnego źródła informacji o otaczającej nas rzeczywistości.

Oczywistym jest, że bardzo trudno jest odczuwać wdzięczność w sytuacji, gdy mamy przeświadczenie, iż życie boleśnie doświadcza nas, wywołując lawinę cierpień i niepowodzeń. Dualizm życia, ból i przyjemność, smutek i radość związane są z doświadczaniem trójwymiarowej rzeczywistości w sposób fragmentaryczny, powiązany z liniowym upływem czasu, a więc bez możliwości wyciągnięcia wniosków z całości zachodzącego wielowymiarowego procesu. Cofnijmy się jednak pamięcią w nasze przeszłe zdarzenia, przypomnijmy sobie chwile bólu i cierpienia i zauważmy, jak często w pozytywny sposób przemieniły one nasze życie, stając się w efekcie katalizatorami powstania nowego jakościowo spojrzenia na otaczający nas świat, a w tym i na nas samych. Zauważmy też, jak wielki wpływ miały te wydarzenia na aktywację nowych umiejętności, jakże niezbędnych w naszym dalszym życiu. Jest takie stare, ludowe przysłowie: „nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło” i jest ono związane z mądrością całościowego oglądu analizowanego zdarzenia.

Jak już wiemy, nasz Interaktywny Partner nieustannie informuje nas o punkcie istnienia, w którym się aktualnie znajdujemy. Wchodząc w jakościowo nowe „rejony doświadczania”, bardzo łatwo jest, nie znając jeszcze badanych „obszarów tworzenia”, natknąć się na niezbyt przyjemne reakcje doświadczanej przez nas rzeczywistości. Jednak sygnały te uświadamiają nam, gdzie jesteśmy i pozwalają na wyznaczenie korekty kierunku naszych dalszych badań - za to też winniśmy być wdzięczni Wielkiemu Istnieniu oraz w pełni zaufać Jej podczas naszej dalszej ziemskiej przygody.

Kolejnym spostrzeżeniem, przyjmując w dokonywanej analizie punkt odniesienia Istoty, jest fakt, iż wszystkie formy przejawionego istnienia stanowią narzędzia doświadczania Wielkiego Stwórcy, tworząc tym samym instrumenty badawcze stale rozwijającej się Jego świadomości. Spostrzeżenie to pozwala na zrozumienie i uświadomienie sobie fenomenu Jedności w Wielości i Wielości w Jedności, za czym kryje się przeświadczenie, iż ze względu na doskonałość Stwórcy, także i Przejawiająca się Rzeczywistość w swoim dynamicznym rozwinięciu jest również doskonała.

Postrzeganie niewielkich fragmentów rzeczywistości, jawiących się w rytm liniowo taktującego czasu, znacznie utrudnia całościowe spojrzenie i sprzyja dwubiegunowości ocen rozgrywającego się wokół nas życia - podjęcie próby utożsamiania się z Istotą stopniowo uwrażliwia formę ludzką nie tylko na siebie takiego, jakim każdy z nas jest naprawdę, ale pozwala również na odczucie obecności Źródła we wszystkim, co nas otacza. Rodzi się stąd kolejny wniosek, że aby zintegrować się z Istotą, należy na przejawione życie patrzeć z Jej perspektywy, dostrzegając przy tym powszechną aktywność Stwórcy, kryjącą się za każdą formą przejawionego istnienia. Tak postępując, przekonani będziemy o wielkiej wartości wewnętrznej motywacji Przejawiającej się Rzeczywistości, jako bezpośrednio pochodzącej od samego Stwórcy. Praktykując i utrwalając to spojrzenie na otaczający nas świat, również i w tym przypadku coraz rzadziej będziemy osądzać i dwubiegunowo oceniać nasze zindywidualizowane istnienie, przestawiając się tym samym z doświadczanego zewnętrznie i w sposób przypadkowy człowieka na doświadczającą życia Istotę.

Rozwijające się życie stanowi sobą wypadkową oddziaływania wszystkich form na Pole Nieskończonych Możliwości. Wszystkie formy zasilane są energetycznie i świadomościowo przez Istoty, a więc źródłowo przez Wielkiego Stwórcę, co sprawia, iż biorąc aktywny udział, jako ludzie, w rozgrywającym się wokół procesie, zwanym życiem, stajemy się aktywnymi przekaźnikami twórczej energii Stwórcy, budując w ten sposób coraz większą więź z Istotą, jaką każdy z nas jest naprawdę. Inaczej mówiąc, widząc we wszystkim efekt oddziaływania świadomości Stwórcy oraz biorąc w procesie tworzenia i doświadczania aktywny i pełen akceptacji udział, wspieramy w ten sposób wnikanie świadomości Stwórcy w czasoprzestrzenne struktury, a także podtrzymujemy te struktury w ich sprawnym funkcjonowaniu. Gdy potrafimy spojrzeć na życie także i z tej perspektywy, to również i w tym przypadku zaczyna zanikać w nas skłonność do osądzania oraz do dualnej oceny naszego istnienia, zaś w naszej świadomości coraz wyraźniej pojawia się obecność Istoty, badającej nowe pola ekspresji Wielkiego Dzieła Tworzenia.

 

Ufając Wielkiemu Istnieniu i odczuwając wdzięczność za otrzymywane od Interaktywnego Partnera informacje, lokalizujące i charakteryzujące nasze ziemskie tworzenie i doświadczanie, a także dostrzegając Wspólne Źródło we wszystkim, co nas otacza oraz postrzegając przejawiające się życie jako efekt ekspansyjnych działań Wielkiego Stwórcy w czasoprzestrzennych strukturach i osobiście biorąc akceptujący udział w tego typu działaniach wchodzimy, jako forma ludzka, na krótką ścieżkę, bezpośrednio prowadzącą do własnej boskości i już po krótkim czasie zaczynamy dostrzegać następujące, praktycznie z dnia na dzień, przemiany naszej samoświadomości, docelowo wiodące nas do utożsamienia się z Istotą i stania się w efekcie Zintegrowaną Całością, sięgającą swoim duchowym poziomem tożsamości Stwórcy, którym faktycznie jesteśmy.

 

Ewolucyjny („długa ścieżka”) rozwój człowieka polega na bardzo powolnym przeobrażaniu nośnika (a więc struktur: biologicznej, emocjonalnej i intelektualnej) w formę dryfującą ku materialnemu, zewnętrznemu  poznaniu duchowego wnętrza, a więc Swojej prawdziwej, nieśmiertelnej natury. Z kolei „krótka ścieżka” kładzie nacisk na wewnętrzne, duchowe przeobrażanie zewnętrznej, materialnej formy, w krótkim czasie budząc ją  do uświadomienia sobie Swojego prawdziwego, całościowego istnienia. Punktem wyjścia „krótkiej ścieżki” jest odwieczna, wcześniej już zacytowana  prawda, zawarta w słowach:

 

„Jako Bóg, wydzielając część swojej świadomości, ograniczyłem się do Istoty, a następnie, jako Istota, doświadczając jednocześnie wielu czasoprzestrzennych rzeczywistości, ograniczyłem się do formy ludzkiej, doświadczając w niej, w całkowicie zindywidualizowany sposób, realiów ziemskiej, trójwymiarowej rzeczywistości.”

 

A zatem na „długiej ścieżce” rozwoju materia poznaje ducha (a trwa to bardzo długo), zaś na „krótkiej ścieżce” to duch budzi materię do całościowego istnienia, powodując w efekcie przeskok świadomości na wyższy poziom zrozumienia otaczającej nas rzeczywistości.

Tajemnice Istnienia, cz. 13

Część trzynasta - Życie, czyli fenomen Jedności w Wielości i Wielości w Jedności.

 

Gdy nocą spojrzymy w gwieździste niebo i uświadomimy sobie, że kiedyś ten Wszechświat nie istniał, to zrozumiemy, że Ktoś go stworzył i że ten Ktoś zrobił to sam, bez pomocy wszechmocnie dziś panującego Mroku. Mrok nie jest partnerem Boga, jest pochodną procesu polaryzacji przejawionego życia. A zatem we wszystkim, od największego po najmniejsze (w świetle i w mroku; w każdym z nas; w istnieniach pozytywnych i negatywnych; w minerałach, roślinach i zwierzętach; w atomach i komórkach; w gwiazdach i skupiskach galaktyk; itp.), jest Stwórca doświadczający swojego Wielkiego Dzieła Tworzenia - jedyna różnica jest w poziomie samoświadomości form, za pomocą których On doświadcza. A z tego wynika, że wszystko w swojej najgłębszej istocie jest Jednością. A zatem życie jako takie jest fenomenem Jedności w Wielości i Wielości w Jedności. Patrząc z perspektywy Wielości zauważamy powszechny chaos, który wymaga porządkujących i ograniczających go reguł. Z kolei analizując życie z punktu widzenia Jedności, dostrzegamy idealną harmonię i doskonałość.

 

Bóg w swoim doświadczaniu nie ogranicza sam siebie - wszelkie ograniczenia, nakazy, zakazy, doktryny, filozofie, religie, nauki itp. pochodzą od przejawionych form, wyrażając w swoim zewnętrznym wyrazie wewnętrzne możliwości rozumienia przez swoich twórców rozgrywającego się wokół procesu, zwanego życiem.

 

Jedną z takich form jest forma ludzka, którą obecnie posługujemy się, jako Istoty, tu na Ziemi. Jako ludzie, mamy swoje wierzenia, przekonania, systemy, schematy i bardzo często wydaje nam się, że są one jedynie słuszne i prawdziwe. Tak rozumując zapominamy, że dostępna „prawda” jest zawsze względna i jak samo życie podlega ciągłej zmianie.

Patrząc wstecz historii ziemskiej ludzkości dostrzec można zwroty, jakie dokonywała ona w swoich wierzeniach pod wpływem zewnętrznie dotykających ją zdarzeń. Wiara w wielu bogów, będąca wynikiem pobytu na błękitnej planecie pozaziemskich istnień, bardzo długo dominowała w sercach i umysłach ówczesnego człowieka, kształtując tym samym wizję otaczającej go rzeczywistości, której charakterystyczną cechą była wewnętrzna i zewnętrzna różnorodność, wymagająca nieustannej czujności w ciągłej walce o przetrwanie. Taki stan rzeczy trwał do czasów Mojżesza (a także i innych Wielkich Nauczycieli), kiedy to w fundamenty cywilizacji „Zachodu” wbudowane zostały cechy wysokorozwiniętego człowieka, ubrane później w formułę dziesięciu przykazań, kształtujących i kierujących człowieka w stronę wiary w jednego Boga i jednocześnie odwodzących od obowiązującej od wieków formuły „oko za oko, ząb za ząb”. Potem pojawił się Wielki Nauczyciel Jezus, który w swoich naukach posunął się jeszcze dalej, wprowadzając ludzkość w wiarę nie w jednego, lecz w jedynego Boga, a także ofiarowując jej formułę: „kochaj bliźniego swego, jak siebie samego”, przygotowując tym samym człowieka do wejścia w czwartą gęstość świadomości. Ci spośród ludzi, którzy zagłębiając się w nauki Jezusa zrozumieli, że trzeba kochać swojego bliźniego, podjęli próbę realizacji tego zalecenia i zaczęli poświęcać się dla innych, zapominając przy tym o sobie - w ten sposób spolaryzowali  się pozytywnie i utworzyli frakcję zbiorowego umysłu, narzucającą w swoim otoczeniu tego typu powszechnie akceptowane postępowanie. Z kolei ci, którzy pojęli że należy przede wszystkim siebie pokochać, niewiele czasu mogli poświęcić dla drugiego człowieka, polaryzując się negatywnie i tworząc przy tym frakcję zbiorowego umysłu, również narzucającą tego typu powszechne postępowanie w swoim środowisku. Natomiast wszyscy, którzy, ani nie pokochali siebie, ani pełni poświęcenia nie podjęli pracy na rzecz drugiego człowieka, również utworzyli swoją, powszechnie respektowaną frakcję zbiorowego umysłu. Mamy jeszcze czwarty przypadek tych, którzy zarówno pokochali siebie, jak i drugiego człowieka (droga środka). Podczas ewolucyjnych przeskoków (a z takim obecnie mamy do czynienia) pierwsza grupa (częściowy rozwój) przejdzie na wyższą pozytywnie spolaryzowaną gęstość, druga (częściowy rozwój) przeniesie się na wyższą negatywnie spolaryzowaną gęstość, trzecia (brak dostatecznego rozwoju) pozostanie na dotychczasowym poziomie, zaś czwarta (pełny rozwój) zostanie potraktowana w całkowicie indywidualny sposób (poza ewolucją). Wbrew obiegowym opiniom negatywna polaryzacja nie prowadzi na zatracenie (zresztą takowe nie istnieje) - ta grupa ludzkich istnień przynajmniej w części zrealizowała wskazówkę Wielkiego Nauczyciela Jezusa, przy okazji w konstruktywny sposób nawiązując do innych jego słów: „bądź gorący, a nie chłodny”.

Patrząc na działalność Mojżesza zauważyć trzeba, że przewodził on grupom, w których wiara w wielu bogów była na porządku dziennym, podobnie jak prawo odwetu. A zatem mając do czynienia z tego typu realiami, koniecznym było, poprzez zakazy i nakazy, zwrócenie ludzkich serc i umysłów w stronę jednego Boga, nagradzającego za dobre czyny i karzącego za złe. Z kolei przyglądając się naukom Jezusa dostrzec należy, iż kierował on je do ówczesnego człowieka, wierzącego w zazdrosnego o swoje wpływy Boga (którego trzeba się bać i błagać o zlitowanie) i realizującego się na drodze ściśle określonych reguł, narzuconych przez kapłańską hierarchię. A zatem Jezus, chcąc przestawić zwrotnice ewolucji ludzkości, musiał swoim życiem i przykładem ukazać nową drogę ludzkiego rozwoju.

 

Jezus powiedział: „kochaj bliźniego swego, jak siebie samego” - aby pokochać kogoś, trzeba najpierw pokochać siebie, zaakceptować siebie takim, jakim jesteśmy. Jeżeli nie jesteśmy w stanie siebie pokochać (a niechęć do siebie samego programuje się w nas, wmawiając nam jacy to jesteśmy grzeszni, niedobrzy, podli, że każdy z nas to proch marny itp.), to tym bardziej nie będziemy mogli pokochać drugiego człowieka.

 

Jezus również powiedział: „zostawcie chowanie umarłych umarłym”, dając w ten sposób do zrozumienia, że zmartwychwstanie związane jest nie z odzyskaniem dawno już rozłożonych ciał, lecz ze zmianą świadomości i przeniesieniem samoidentyfikacji z ciała na Istotę, jaką jesteśmy naprawdę, czyli z Syna Człowieczego na Syna Bożego, co stanowi bezpośrednią konsekwencję „narodzenia się na nowo”.

 

Patrząc na dzisiejszy świat nietrudno zauważyć, iż jego większa część w niewielkim stopniu pojęła nauki Wielkiego Nauczyciela Jezusa i w dalszym ciągu uporczywie tkwi w coraz to bardziej wyrafinowanej walce o przetrwanie. Ale właśnie taka jest kolej rzeczy - Mistrz co najmniej o ewolucyjną epokę wyprzedza otoczenie, swoimi naukami zasiewając ziarno, które wzejdzie w dalszej przyszłości, zmieniając i przeobrażając cały świat. Zmiany te dokonują się już dziś i coraz więcej osób zdaje sobie z nich sprawę.

 

Pierwsza zmiana związana jest  z przejściem do czwartej gęstości, w której główną energią, wykorzystywaną przez człowieka, będzie energia serca, czyli inaczej mówiąc energia miłości.

Drugą zmianą, która obecnie zachodzi jeszcze bardzo powoli, jest przestawienie zwrotnic ewolucji świadomości człowieka z oczekiwania na zewnętrzne zbawienie na drogę „samoprzewodnictwa”, charakteryzującego się uznaniem Wyższego Ja, jako jedynego autorytetu i źródła przewodnictwa w naszym życiu, a więc bez potrzeby pośrednictwa osób trzecich w dotarciu do Boga.

 

Wielki Nauczyciel Jezus zrobił już to, co należało do Niego, a reszta leży w rękach i sercach samego człowieka.

 

Przyjrzyjmy się teraz ludzkiej cywilizacji z boku, mając pewien emocjonalny dystans do rozgrywających się na Ziemi wydarzeń. Załóżmy, iż w naszej galaktyce istnieje wiele form przejawionego istnienia, z których najbardziej inteligentne gatunki zgrupowane są w ramach Federacji Galaktycznej i właśnie „oczami” przedstawicieli tejże Federacji spójrzmy na współczesną nam ludzką egzystencję.

Jak już wcześniej wspomnieliśmy, rasa ludzka, jak i inne gatunki oparte w swej budowie i funkcjonalności o DNA, została utworzona przez Pierwszych Konstruktorów jako nośniki świadomości doświadczających Istot, będących fragmentami świadomości Wielkiego Stwórcy, ekspansywnie wnikającego w Wielkie Dzieło Tworzenia. Okazuje się, iż oprócz ziemskiej fali życia, zwanej ludzkością, utworzonych zostało wiele humanoidalnych ras, zarówno w naszej, jak i w innych galaktykach, a także w pozostałych Wszechświatach Wszechrzeczywistości. Cywilizacje te znajdują się w różnych fazach swojego rozwoju - wiele jednak z nich, w tym pochodzących również z naszej rodzimej Galaktyki, wyprzedza nas znacznie w swoim, zarówno duchowym, jak i technologicznym poziomie. Obecnie można znaleźć bardzo dużo informacji na temat obcych cywilizacji, ufo, podróży w czasie itp., ale przeważnie są one w sposób celowy ośmieszane w środkach masowego przekazu oraz w ośrodkach rządowych interpretacji i w efekcie traktowane jako tania, mało poważna i nieracjonalna rozrywka dla mas.

 

Nie jest już jednak żadną tajemnicą, iż tajne służby rządów niektórych państw mają stały kontakt z przedstawicielami pozaziemskich ras humanoidalnych, czerpiąc z tego różnorodne korzyści, a w szczególności pozyskując nowe technologie, umożliwiające szybszy techniczny i technologiczny rozwój interesujących ich dziedzin, przeważnie związanych z rozwojem awangardowych wersji współczesnych nauk, a także z tworzeniem unikatowych technologii w branży wojskowej oraz makroekonomicznej.

 

Te tajne służby nie są zainteresowane dzieleniem się nową wiedzą z innymi ośrodkami decyzyjnymi nawet we własnym kraju, a zatem starają się zbagatelizować i ośmieszyć w oczach opinii publicznej tematy związane z pozaziemskim życiem, tym samym zapewniając sobie przez kolejny okres czasu wyłączność na pozaziemską wiedzę. Z drugiej strony przedstawiciele innych humanoidalnych cywilizacji mają zapewniony dyskretny dostęp do błyskotliwych, również tajnych, ziemskich naukowców, współpracując z nimi w rozwiązywaniu swoich problemów. Jednak najważniejszym powodem zainteresowania pozaziemskich ras naszą planetą jest występowanie na niej ogromnej różnorodności organizmów, stanowiących unikalną kosmiczną „bibliotekę” DNA, dającą możliwość wykonywania genetycznych badań oraz eksperymentów (w tym również i na ludziach).

Odłóżmy jednak na bok wszystkie te tajne przedsięwzięcia oraz formy współpracy i zastanówmy się, dlaczego do chwili obecnej nie doszło do globalnego kontaktu pomiędzy naszą rasą i innymi rasami z systemu galaktycznego, a w szczególności z oficjalnymi przedstawicielami Federacji Galaktycznej, grupującej współpracujące ze sobą cywilizacje z różnych systemów planetarnych naszej Galaktyki, a także dlaczego jako Ziemianie nie jesteśmy przyjęci w skład tejże Federacji.

Aby znaleźć odpowiedzi na te pytania spróbujmy, tak jak już wcześniej założyliśmy, spojrzeć na naszą cywilizację „oczami” obserwatorów z Centrum Galaktyki, czyli inaczej mówiąc postarajmy się wczuć w rolę członków Rady Federacji i pokuśmy się ocenić obecny poziom naszej fali życia z ich punktu widzenia.

Tak, jak i inne humanoidalne cywilizacje, również i ziemska ludzkość rozwija się wykorzystując do tego zbiorowy umysł oraz mechanizmy istnienia związane z DNA.

Zastanówmy się, jakimi kryteriami kierowałaby się Rada, podejmując decyzję o przyjęciu lub nie jakiejkolwiek cywilizacji w skład Federacji Galaktycznej. W pierwszej kolejności Rada zastanowiłaby się, czy dana cywilizacja prezentuje sobą w miarę zintegrowaną całość i czy posiada przedstawicieli, mających pełne uprawnienia do jej całościowego reprezentowania. Od razu widać, iż w przypadku Ziemi nie ma z kim rozmawiać - o cywilizacyjnym rozwarstwieniu nie tylko świadczy brak reprezentatywnych przedstawicieli, ale przede wszystkim bardzo dużo konfliktów dochodzących często pomiędzy poszczególnymi państwami, włącznie z tymi na dużą skalę i przy użyciu sił zbrojnych do ich rozwiązania. Już takie pierwsze spojrzenie wystawia Ziemianom miano barbarzyńskiej cywilizacji, absolutnie nie nadającej się do wprowadzenia w grono członków Federacji.

Kolejnym kryterium, bardzo ważnym z punktu widzenia Rady Federacji, jest akceptowany przez daną cywilizację system wartości i poprzez swoją powszechność dominujący w strukturach zbiorowego umysłu oraz w mechanizmach istnienia związanych z DNA. Zastanówmy się więc, co pod tym względem, jako ziemska ludzkość, w chwili obecnej reprezentujemy.

 

Systemy wartości, rodzaje wierzeń, uregulowania prawne oraz tzw. naukowe spojrzenie na życie wynikają w znacznej mierze z poziomu samoświadomości danej cywilizacji, jak również poziom ten w znaczny sposób kształtują.

 

Współczesny człowiek praktycznie nie odczuwa swojej tożsamości duchowej i przede wszystkim identyfikuje się z własnym ciałem, a w dalszej kolejności z umysłem emocjonalnym i intelektualnym - taki stan rzeczy w naturalny sposób powoduje, iż zaspakajanie potrzeb ciała, a następnie emocjonalnego i w końcu intelektualnego umysłu jest jego najważniejszym zajęciem. Jeśli chodzi o sprawy duchowe, to ze względu na wspomniany wyżej brak konkretnie wyczuwalnej tożsamości duchowej   całą przeczuwaną sferę własnej duchowości rozważa on w kategoriach Wielkiej Tajemnicy, której rozwiązania oczekuje z zewnątrz od uznawanych autorytetów duchowych, ograniczając indywidualne poszukiwania do zakresu uznanych przez systemy wierzeń prawd wiary. Efektem tego rodzaju autotożsamości człowieka jest posiadanie przez niego tego samego, co przed tysiącami lat, głównego celu w życiu, tj. przetrwania. Również i w kategoriach ogólnych możemy powiedzieć, iż naszą dzisiejszą cywilizację nazwać można cywilizacją przetrwania i nie chodzi tu głównie o przetrwanie poszczególnych jednostek, gdyż jak się okazuje, nie jest ono w cywilizacji ziemskiej aż takie istotne, lecz o przetrwanie zaakceptowanego przez wpływowe ośrodki światowego oddziaływania makroekonomicznego systemu gospodarki światowej, związanego z kapitalizmem globalnym. Posiadanie przez stosunkowo niewielkie i wybitnie elitarne grupy olbrzymiego kapitału wymaga znalezienia miejsca do jego zainwestowania, co niejednokrotnie wiąże się z koniecznością manipulowania światowymi rynkami ekonomicznymi w celu wykreowania korzystnej, choć sztucznie wywołanej sytuacji, dającej w efekcie ogromne zyski dla tak funkcjonujących grup, zaś straty i nawet bankructwa dla nieświadomych takiego stanu rzeczy innych uczestników tej ekonomicznej gry. Bardzo niekorzystnym efektem tego typu światowych oddziaływań jest ogromne bogacenie się niewielkich liczebnie elit, wzrost bezrobocia, wzrost przestępczości, znaczne ubożenie słabszych ekonomicznie państw i, wobec niewystarczającej zabezpieczającej jednostkę polityki socjalnej, znaczne obniżenie możliwości skutecznego przetrwania coraz to większych grup ludności z całego świata.

 

Proces ten, wynikający z lokowania przez inwestorów ogromnego kapitału, konieczności znalezienia rynków zbytu na wytworzone produktu, po zbyciu tych produktów konieczności kolejnego ulokowania z zyskiem wypracowanego kapitału i ponownego zbycia efektów jego ulokowania itd., w praktyce zdominował cały system wartości, a także akceptowalnych zachowań na całej naszej planecie, pozostawiając daleko w tle wskazania dotyczące codziennego życia, udzielone ludzkości przez ich Wielkich Nauczycieli.

 

Jak łatwo domyśleć się, również ogląd naszego praktycznego systemu wartości i sposobu na życie uniemożliwia Radzie Federacji zaproszenie Ziemian do aktywnego uczestnictwa w strukturach Federacji.

Kolejną, bardzo ważną sprawą dotyczącą oceny danej cywilizacji jest określenie poczucia jej odpowiedzialności za losy wszystkich gatunków, występujących na macierzystej planecie i za samą planetę w szczególności. Również i w tym przypadku ocena ziemskiej cywilizacji nie wygląda najlepiej. Komercyjny model życia, agresywne formy światowej makroekonomiki, a także brak tożsamości duchowej powodują, iż w praktyce człowiek nie czuje się związany z otaczającym go środowiskiem i swoje działania ukierunkowuje nie na efektywność funkcjonowania całego ziemskiego systemu, lecz na zaspakajanie swoich ciągle rosnących potrzeb, dewastując przy tym otaczający go świat. Tego typu spostrzeżenia także uniemożliwiają nam znalezienie się w gronie członków Federacji.

Obawy przedstawicieli Rady Federacji budzić może również nadmierna rozbudowa emocjonalnej sfery ludzkiego istnienia, związanej z przemocą i w sposób powszechny prezentowaną w środkach masowego przekazu, a w telewizji w szczególności i tworzącą w młodych pokoleniach przekonanie, iż walka, atak, agresywna rywalizacja jest czymś naturalnym i stanowi podstawę oraz warunek przetrwania.

Wiele jeszcze podawać można przykładów, świadczących o braku zrozumienia przez ludzi z planety Ziemia sensu istnienia swojej cywilizacji, celów  jakie winny wyznaczać kierunek rozwoju całej ludzkości, a także podstawowych zasad funkcjonowania, których przestrzeganie umożliwia aktywne uczestnictwo w galaktycznych strukturach.

Powyższe spostrzeżenia nie są krytyką modelu życia, obowiązującego na Ziemi, lecz pokazują jedynie, iż w obecnej formule ludzkość prezentuje sobą młodą jeszcze cywilizację, która musi trochę „okrzepnąć”, zanim aktywnie włączy się w nurt galaktycznej współpracy.

Obserwując dzisiejsze nasze poczynania mogłoby się wydawać, iż człowiek nie prędko wyrwie się z niewoli podporządkowania obowiązującemu obecnie modelowi życia, a wynikającemu, jak już wcześniej to zaznaczyliśmy, z ograniczenia samoświadomości człowieka do swojego ciała oraz emocjonalnego i intelektualnego umysłu. Jednak już dziś wiele osób budzi się z powszechnego letargu i zaczyna postrzegać siebie, jako coś więcej niż ciało i umysł, stając się przez to liderami nowego spojrzenia na otaczającą nas rzeczywistość. Bardzo dużą rolę w tym temacie zaczyna odgrywać współczesna nauka, a szczególnie fizyka, genetyka i psychologia, które to dyscypliny ludzkiej wiedzy w stosunkowo niedługim czasie w niepodważalny sposób udowodnią istnienie duchowego pierwiastka w każdym człowieku i każdej żywej istocie. Spowoduje to połączenie ze sobą nauki i religii w jedną zintegrowaną dziedzinę wiedzy o otaczającej nas, a także zawartej w nas, rzeczywistości, co w prosty sposób przemodeluje zapisy zbiorowego umysłu, stając się przyczynkiem do generalnej zmiany obowiązującego modelu życia, włącznie z jego wierzeniami, przekonaniami, obowiązującym prawem, normami etycznymi i moralnymi itp. Krótko mówiąc, odnalezienie w każdym człowieku duchowego pierwiastka spowoduje, iż obowiązująca dziś orientacja człowieka na zaspakajanie potrzeb umysłu i ciała przestawi się na istotne podporządkowanie ciała i umysłu potrzebom budzącej się świadomości duchowej, co w prosty sposób wprowadzi ziemską ludzką cywilizację w dawno już oczekiwany tzw. „Złoty Wiek”.

Nasza cywilizacja w swoim rozwoju jest jeszcze na poziomie żłobka. Dziecko w żłobku nie posiada wiedzy dorosłego człowieka, ale czy przez to jest niedoskonałe? - przyjdzie czas, że wszystkiego, czego mu potrzeba nauczy się. Podobnie i ziemska ludzkość, jako bardzo młoda, nie posiada poziomu rozwoju znacznie starszych, a przez to mądrzejszych od niej społeczności - jednak przyjdzie czas, że również i Ziemianie dorosną i zaczną bardziej świadomie i odpowiedzialnie tworzyć i doświadczać tworzonej przez siebie samych rzeczywistości.

Osiągnięty przez nas poziom samoświadomości, bezpośrednio związany z identyfikowaniem się z ciałem oraz emocjonalno-intelektualnym umysłem, doprowadził nas do jakże skrajnych zachowań w działaniach służących zaspokajaniu naszych potrzeb. Stworzyliśmy cywilizację nastawianą na konsumowanie za wszelką cenę, bez liczenia się nie tylko z naszym naturalnym środowiskiem, ale również z uznawanym za naszego konkurenta drugim człowiekiem, którego trzeba niszczyć i pozbawiać możliwości skutecznej z nami rywalizacji o lepszy byt. Nasza dzisiejsza cywilizacja, tak jak tysiące lat temu, jest w dalszym ciągu cywilizacją przetrwania, uzbrojoną jednak w jakże skuteczne metody zwalczania drugiego człowieka oraz rabunkowego eksploatowania rodzimej planety. „Ból istnienia” popycha nas do działań usiłujących w kolejnych zdobyczach odnaleźć sens istnienia - po chwilowych przyjemnościach, wynikających z osiągnięcia zamierzonego celu, wewnętrzne cierpienie powraca i domaga się kolejnych narkotycznych dawek, związanych z nowymi, wyznaczonymi przez nas do zdobycia szczytami. I tak to się kręci, wywołując powszechny ból, cierpienie i czyniąc egzystencję człowieka egzystencją strachu, do której nowe pokolenia szybko dostosowują się, jeszcze bardziej nakręcając spiralę rywalizacji, agresji i walki o lepsze miejsce w przejawiającej się wokół rzeczywistości.

Dopóki tkwić będziemy w kategoriach utożsamiania się z naszym ludzkim nośnikiem, dopóty nie zintegrujemy się z Istotą, jaką jesteśmy naprawdę i dalej z dnia na dzień przebudowywać będziemy nasze wewnętrzne spojrzenie na  życie, tworząc coraz to nowsze intelektualne modele oglądu przejawiającej się wokół rzeczywistości. Każdy taki nowy model choć dziś fascynuje i wydaje się wręcz „niesamowity”, to jutro jest już normalny, zaś pojutrze staje się przestarzały i wymaga wymiany na nowy, bardziej odpowiadający naszym przeobrażonym potrzebom.

Jednym z najbardziej istotnych wniosków, płynących z tego typu przemyśleń, jest spostrzeżenie, że prawdziwa Wiedza zawarta jest jedynie w Nas Samych, zaś wszelkie inne zewnętrzne „mądrości”, w tym również niniejsze opracowanie, w najlepszym przypadku mogą jedynie inspirować i ukierunkowywać nas w dojściu do Jej niewyczerpalnego Źródła. Dlatego też, krocząc po ścieżce powrotu do własnej boskości, nie wahajmy się odrzucać nie służące już naszemu rozwojowi schematy i twórzmy nowe, bardziej sprzyjające zrozumieniu rozgrywającego się wokół procesu, zwanego Życiem.

 

Tak, jak śmierć nie jest końcem, tak i narodziny nie stanowią początku. Jesteśmy wieczni, bo Życie, jako fenomen Jedności w Wielości i Wielości w Jedności, jest wieczne i tylko od nas samych zależy jakie w Nim pełnić będziemy jeszcze role.

Tajemnice Istnienia, cz. 14

Część czternasta - Przeskok świadomości 2012/2013.

 

Współczesny człowiek, odbierając otaczający go świat, za punkt odniesienia dokonywanych analiz przyjmuje akceptowalny przez niego model rozgrywającego się wokół procesu, zwanego życiem. Takie podejście, a także podpieranie się „naukowymi”, czyli popartymi powtarzalnym doświadczeniem zdobyczami, nie tylko ogranicza, ale wręcz uniemożliwia szybki postęp w zrozumieniu niezwykle precyzyjnie utworzonego Wszechświata, który jako Całość stanowi sobą zintegrowaną Jedność.

Imponujący techniczny i technologiczny rozwój, mimo swojej niezaprzeczalnej wielkości, w swojej istocie ograniczony jest do najniższych warstw, w których funkcjonuje przekonany o swojej wszechwiedzy człowiek. Taki stan rzeczy jest naturalną konsekwencją ugrzęźnięcia ziemskiej, ludzkiej fali życia w strukturach brutalnej cywilizacji przetrwania, która motywuje do prześcigania się w tym, kto szybciej, więcej i na dłuższy okres czasu zagarnie dla siebie to, co jeszcze może być zagarnięte lub odebrane drugiemu człowiekowi. Tego typu filozofia życiowa powoduje, że coraz to więcej bogactw i faktycznej władzy znajduje się w rękach coraz to mniejszych liczebnie elit, czego bezpośrednią konsekwencją jest rozrastająca się w zastraszającym wręcz tempie bieda wśród pozostałej części, jakże licznej ludzkiej społeczności.

Taki stan rzeczy sprzyja marnotrawieniu potencjału naszej planety, gdyż gospodarcze elity posiadają go w nadmiarze i manipulują nim, chcąc pozyskać dla siebie jeszcze większe, zupełnie nie do wykorzystania przez nich korzyści, niszcząc przy tym wiele z tego, co mogłoby być z pożytkiem zagospodarowane przez ogół całej ludzkiej społeczności. Jednak pomimo nasilenia występowania na świecie tego typu negatywnych zjawisk, powoli kończy się ziemska epoka przetrwania, a zbliża nowa forma społecznego istnienia w dużej mierze oparta na energii miłości.

Jak wspomnieliśmy wcześniej (część dziesiąta cyklu „Tajemnice Istnienia”), żyjemy w okresie wielkich przemian, w których diametralnie zmieniają się warunki życia na naszej planecie. Ziemia w dwudziestoczterogodzinnym okresie obraca się wokół własnej osi, wywołując w ten sposób efekt dnia i nocy, do którego człowiek dostosować musi  aktywność swojej codziennej egzystencji; z kolei w rocznym cyklu przemieszcza się wokół Słońca, powodując tym samym zmiany pór roku, które również w zasadniczy sposób wpływają na jakość naszego  istnienia; zaś w czasie około dwudziestu pięciu tysięcy lat, razem z całym układem słonecznym, okrąża jedno z galaktycznych centrów, wprowadzając nas w jakościowo nowe wibracje kosmicznej energii, do których, podobnie jak do warunków dnia i nocy, a także do poszczególnych pór roku, człowiek również dostosować musi swoje życie. I właśnie mniej więcej w obecnym okresie mija siedemdziesiąt pięć tysięcy lat (trzy centralne obiegi) od czasu, gdy nasza planeta z drugiej gęstości przeszła do trzeciej i znajduje się obecnie w bardzo zaawansowanej, a w zasadzie końcowej już fazie przejścia do czwartej gęstości (w sensie świadomości). Oznacza to, że po upływie okresu przejściowego na Ziemi kontynuować swój rozwój, poprzez kolejne ludzkie inkarnacje, będą tylko ci, którzy potrafić będą sprawnie  i efektywnie posługiwać się energią serca, albo inaczej mówiąc energią miłości.

Każdy z nas odczuwa dziś wyjątkowość oraz intensywność otaczających nas wibracji, bardzo często zmuszających do podejmowania tematu porządkowania i integrowania naszego bardzo złożonego wewnętrznego życia. Aby zrozumieć to wykładniczo rosnące wibracyjne wyzwanie, koniecznym jest uświadomienie sobie, iż te energie stanowią źródło zasilania biologiczno-umysłowych nośników świadomości Istot duchowych, jakimi jesteśmy naprawdę. Oprócz „normalnego” pożywienia, pobieramy docierającą do nas uniwersalną energię Wszechświata, którą po przetworzeniu wykorzystujemy do budowy naszych subtelnych warstw, m.in. utrzymując przy życiu i tworząc nowe struktury naszej emocjonalno-mentalnej konstrukcji, a także wysyłając na zewnątrz produkty naszej energetycznej twórczości. Obecny problem polega na tym, że w miarę upływu czasu poszczególne warstwy ludzkiego nośnika zasilane są energią o coraz to wyższych wibracjach, co powoduje, że nisko wibrujące, wewnętrzne „zanieczyszczenia” nie wytrzymują potencjału otrzymywanej energii, co stwarza podświadomości bardzo uciążliwy problem, którego rozwiązania domaga się ona od świadomości, wyciągając w świadome pole oglądu i odczuwania wszystkie swoje, coraz to bardziej „nadpalane prądem” wysokich wibracji obwody, a co bezpośrednio przenosi się na przejawiającą się wokół rzeczywistość powodując, iż człowiek coraz częściej napotyka na swej drodze mroczną stronę swojej własnej osobowości, będąc zmuszonym do podjęcia próby zintegrowania jej z całością swojej psychofizycznej natury. Sytuację, w jakiej obecnie się znajdujemy, w symboliczny sposób przedstawia rysunek nr 1.

 

0x01 graphic

 

Rysunek nr 1. Wibracyjne zmiany kosmicznych energii zasilających człowieka.

 

Podejmując próbę spojrzenia na otaczający nas świat z perspektywy naszej duchowej tożsamości można zauważyć, iż cała wykorzystywana do jego budowy materia wibruje, tworząc sobą coraz to bardziej złożone struktury. Do takich samych wniosków dojść można, przypominając sobie lekcje fizyki, a w szczególności model budowy atomu. Jądro i elektrony atomów naszego ciała mniej więcej tak się „odległościowo” do siebie mają, jak Słońce i poszczególne planety w układzie słonecznym, co powoduje, iż materia prezentuje sobą wręcz niewyobrażalną „pustkę”. Taka konstrukcja umożliwia umieszczenie w „pustce” tej samej przestrzeni równoległych, coraz bardziej subtelnych, przenikających się nawzajem warstw, w których również toczy się mniej lub bardziej uświadomione życie. Nasze przejawione istnienie składa się z wielu takich warstw, z których najniższe wibracje ma warstwa ciała fizycznego, zaś najwyższe warstwa ciała świetlistego, będącego „bezpośrednim ubraniem” Istoty duchowej, jaką jesteśmy naprawdę. Inne nasze warstwy, to warstwy ciał: emocjonalnego, mentalnego i przyczynowego (wchodząc bardziej w szczegóły wyróżnić można jeszcze więcej warstw, ale te wymienione na poziomie naszego obecnego poziomu samoświadomości mają największe znaczenie). W naszej ziemskiej trójwymiarowej rzeczywistości w bezpośredni sposób odczuwamy warstwę fizyczną, mniej emocjonalną i jeszcze mniej mentalną (materię fizyczną postrzegamy przy pomocy zmysłów, natomiast efektów oddziaływań emocjonalnych i mentalnych bezpośrednio nie widzimy, choć je odbieramy i wyczuwamy). Możemy więc powiedzieć, że naszą obecną dominującą warstwą jest warstwa fizyczna. Zarówno warstwa fizyczna, jak i pozostałe warstwy drgają i wibrują, tworząc hierarchicznie uwarunkowane systemy. Aby mogły one wibrować i utrzymywać się w zorganizowanej w konkretny sposób formie potrzebna jest energia. Skąd bierze się energia rekonstruująca zużywające się elementy i utrzymująca ich zespoły w ściśle określonym wibracyjnym rytmie? Częściowo pochodzi ona ze spożywanego jedzenia, częściowo z energii Słońca, zaś w największym zakresie z powszechnie dostępnej energii Wszechświata. Jak się okazuje, organizmy biologiczne są w stanie syntezować wszystkie niezbędne im składniki, a więc w skrajnej sytuacji mogą sprawnie funkcjonować bez tradycyjnego jedzenia, całkowicie bazując na energii Słońca i uniwersalnej energii Wszechświata.

Ponieważ, jak już wcześniej wspomnieliśmy, wibracje energii Wszechświata coraz szybciej powiększają swój poziom, istniejące w naszych warstwach nisko wibrujące struktury (np. blokady emocjonalne, zepchnięte w podświadomość traumatyczne przeżycia, negatywne osądy i opinie, poczucia winy i krzywdy, lęki itp.) nie mogą być przez te energie podtrzymywane w swoim dalszym istnieniu, co rodzi konieczność ich transformacji w dostosowane do zewnętrznych realiów drgające systemy.

Patrząc na rysunek łatwo zauważyć, iż wibracyjne apogeum nastąpi na przełomie lat 2012/2013, przechodząc po tym okresie w ustabilizowane już energetycznie realia. Wokół końca roku 2012 narosło wiele legend, przypuszczeń i domysłów. Jedni twierdzą, że wtedy nastąpi koniec świata, inni mówią o ogromnej świadomościowej przemianie człowieka, jeszcze inni o wysubtelnieniu w tym okresie naszych fizycznych ciał i wejściu w Złoty Wiek naszego ludzkiego ziemskiego istnienia. Jak wspomnieliśmy, szybki wzrost wibracji zasilających ciała i umysły energii powoduje, iż zmuszeni jesteśmy do konfrontacji z naszymi nisko wibrującymi „cieniami”, dążąc tym samym do integracji naszych wewnętrznych struktur. Tym samym kończy się już dotychczasowy świat, świat trzeciej gęstości (w sensie samoświadomości), którego głównym zadaniem było ewolucyjne zapoznanie się człowieka z samym sobą w szeroko rozumianym procesie samoidentyfikacji, co często skutkowało jego zamknięciem się w obszarze własnych potrzeb, a także podejmowaniem prób kontrolowania innych w celu obrony zdobytej w życiu pozycji, a w szczególności władzy, prestiżu i bogactwa, bądź też w celu zdobycia tego typu wartości - stąd też mamy obecnie tyle patologii, ogarniających sobą nie tylko pojedyncze osoby, ale i całe zbiorowości ludzkie; stąd też rządy większości państw XXI wieku naszej ery nie działają w interesie swoich obywateli, lecz swoich własnych, politycznych formacji, podporządkowując się również w niektórych przypadkach tajnym, międzynarodowym, sprawnie funkcjonującym organizacjom dążącym, poprzez manipulowanie lokalnymi rynkami gospodarczymi, do zdominowania całej gospodarki światowej, a tym samym posiadania wpływu na wszystkie kluczowe światowe decyzje. Dostrzegana powszechna niesprawiedliwość społeczna wielokrotnie stanowiła już motor napędowy systemowych zmian które, choć dokonywane w imię szczytnych ideałów, realizowane były przez „trójgęstościowych rewolucjonistów”, którzy bardzo szybko odchodzili od głoszonych przez siebie haseł, wprowadzając jeszcze bardziej restrykcyjne systemy kontroli swoich współobywateli w imię zapewnienia im dobrobytu i bezpieczeństwa.

Przejście części ludzkości do czwartej gęstości definitywnie zakończy funkcjonowanie tego modelu destrukcyjnego społecznego istnienia. Ponieważ w czwartej gęstości energia serca stanowić będzie zasadniczą, życiową energię, zainteresowanie losem drugiego człowieka ulegnie znacznemu zwiększeniu, a podstawowa zasada „kochaj bliźniego swego, jak siebie samego” nie będzie już tylko czczą regułą, jaką w większości przypadków jest obecnie. Również i całe społeczności, organizując swoje funkcjonowanie, starały się będą zapewnić każdemu człowiekowi godziwe warunki istnienia, jako podstawę jego dalszego, duchowego rozwoju, w przeciwieństwie do dzisiejszych realiów, w których coraz to węższe i bogatsze elity żyją kosztem coraz to szerszych i biedniejszych mas ludzkich.

Czy tego typu zmiany nastąpią już pod koniec 2012 roku? Na przełomie lat 2012 i 2013 ogromne samoświadomościowe przemiany zachodzić będą w każdym człowieku, ale na to, aby przeniosły się one w organizowany przez ludzi świat, potrzeba znacznie więcej czasu. Coraz bardziej rosnące wibracje zasilających człowieka energii powodują, iż „generalne porządki” na naszej planecie nabierają coraz większego tempa, co sprawia że coraz trudniej jest żyć pośród obnażanego i wyciąganego na światło dzienne cywilizacyjnego „brudu”, jaki przez całe tysiąclecia nagromadziła nasza ludzka populacja. Choć jest to bardzo bolesne, to innej drogi nie ma. Generalne porządki dotyczą dziś wszystkich, od pojedynczego człowieka, aż do supermocarstw, od indywidualnego spojrzenia na świat, aż do wierzeń wielkich religii. Kto nie dostosuje się do wymogów obecnych czasów, nie będzie mógł zamieszkać w odnowionym w ten sposób domu, jaki stanowi już dziś czterogęstościowa Ziemia. Trzeba też sobie powiedzieć, iż nie wszyscy podołają wyzwaniom Nowych Czasów. Oznacza to, że po upływie okresu przejściowego na Ziemi kontynuować swój rozwój, poprzez kolejne ludzkie inkarnacje, będą tylko ci, którzy potrafić będą sprawnie  i efektywnie posługiwać się energią serca, albo inaczej mówiąc energią miłości. Natomiast pozostali, którzy umiejętności tej nie opanują, nie skorzystają z możliwości rozwoju, jaką dawać im będzie czterogęstościowa ludzka fala życia i z konieczności przeniosą się na inną, funkcjonującą jeszcze w trzeciej gęstości planetę, posługując się w tym celu dostępnymi na niej trójgęstościowymi formami przejawionego istnienia. Wśród tego typu ludzkich istnień jest wielu spośród obecnych elit władzy i to zarówno świeckiej, jak i religijnej, co powoduje i coraz bardziej będzie powodować ich niechęć i obawy przed tym, co nowe i dla nich nieznane, a przez to groźne, bo zagrażające dotychczasowemu porządkowi istnienia. Należy się więc spodziewać, iż będą oni twardo i zdecydowanie bronić swojej uprzywilejowanej pozycji, długo jeszcze nie dopuszczając do zmian w systemach prawnych i religijnych, sprzyjających pełnemu zamanifestowaniu się Złotego Wieku. Rosnące wibracje ułatwią przeskok samoświadomości tylko tym, którzy gotowi są na tak radykalne przemiany, natomiast w człowieku niegotowym na zmiany wywoływać będą coraz większy dyskomfort istnienia, co tym bardziej skłaniać go będzie do ucieczki w to, co znane, a więc w pełen walki o przetrwanie dotychczasowy świat. I taki stan rzeczy trwał będzie dość długo, aż w końcu nastąpi przełamanie masy krytycznej w zbiorowym, genetycznie uwarunkowanym umyśle i świat ziemskiej ludzkiej fali życia przebudzi się do Nowego Istnienia, zastępując religijne i prawne systemy z epoki przetrwania, wierzeniami i normami pozwalającymi na budowanie struktur Miłości w odnowionej ogólnoludzkiej społeczności.

            Kiedy to nastąpi? Na wymianę systemowych regulacji prawnych i religijnych potrzeba kilkadziesiąt lub nawet kilkaset lat. Aby uświadomić sobie czekające nas wyzwanie, koniecznym jest  zrozumienie funkcjonowania zbiorowego umysłu ludzkości, który wszyscy tworzymy, przeobrażamy i podtrzymujemy przy życiu. Symboliczna budowa tego zbiorowego umysłu przedstawiona jest na rysunku nr 2.

 

 

0x01 graphic

 

Rysunek nr 2. Zbiorowy umysł ludzkości.

 

Zanim jednak omówimy zbiorowy umysł ludzkości, przypomnijmy wcześniej podstawowe informacje, dotyczące szeroko rozumianego, indywidualnego umysłu człowieka. Potraktujmy przy tym nasze ciało jako środek transportu naszego psychicznego aspektu, a także jako źródło pozyskiwania informacji (za pomocą zmysłów) oraz przekształcania tych informacji  (za pomocą układu nerwowego i mózgu) do formy, umożliwiającej  dalszą ich obróbkę w psychicznej już postaci. Jak więc widać, mózg jako taki nie stanowi sobą naszego umysłu, lecz raczej potężne urządzenie sterujące procesem biologicznego życia, a także przetwarzające pozyskiwane z zewnątrz informacje do postaci nadającej się do dalszej ich obróbki przez właściwy już umysł. Aby temat ten uporządkować załóżmy, iż umysł stanowi sobą całość naszej psychiki, w tym każdy jej emocjonalny oraz mentalny element i aspekt. Tak rozumiany umysł nie ma jakiejś szczególnej lokalizacji - w praktyce ma wiele warstw, z których najbliższe wypełniają oraz otaczają ludzkie ciało, zaś dalsze rozciągają się daleko poza jego granice, łącząc się z innymi umysłami, a także tworząc w ten sposób zbiorowy system tzw. zbiorowej nieświadomości. Mówiąc o świadomości, należy ją odróżnić od świadomości Istoty duchowej, jaką jesteśmy  naprawdę - poprzez analogię świadomość ludzkiego nośnika (nośnika świadomości Istoty) przyrównać można do analitycznego, z elementami syntezy komputerowego programu, który dla swoich celów wykorzystuje zapisane w pamięci dane i podprogramy, i na ekranie monitora prezentuje przejściowe oraz ostateczne wyniki przeprowadzanych analiz. Z kolei podświadoma część ludzkiego umysłu wyposażona jest w ogromną „moc obliczeniową” oraz w nieograniczone zasoby pamięci - praktycznie wszystko, co pojawi się w zasięgu pięciu, dobrze wykształconych zmysłów, jest zapisywane w podświadomych zbiorach pamięci. Podświadomość nie ma jednak możliwości logicznego rozumowania, a przez to tworzenia nowych pojęć i schematów - zdana jest więc zawsze na znane sobie mechanizmy porządkowania, wartościowania i oceniania. W przypadku pojawienia się jakościowo nowych sytuacji, podświadomy umysł zakwalifikuje je do jednej z sobie znanych kategorii posiadanej klasyfikacji, chociaż sytuacja ta z klasyfikacją tą może mieć niewiele wspólnego. Zanim jednak to uczyni, wyświetla na „ekranie” świadomego oglądu problem, domagając się od świadomej części ludzkiego umysłu podjęcia decyzji - jeśli nie otrzyma dyspozycji (człowiek nie uświadomi sobie specyfiki nowej sytuacji), to sama rozstrzyga problem w podany wyżej sposób, a jeśli kompletnie nie wie, co zrobić z danym tematem, to spycha go w peryferia swoich zapisów do zbioru niezidentyfikowanych informacji. Natomiast świadoma część ludzkiego umysłu dysponuje możliwością logicznego myślenia oraz tworzenia nowych pojęć i schematów funkcjonowania, lecz jej „pamięć operacyjna” jest bardzo mała (niewiele informacji można jednocześnie utrzymać  w polu świadomego oglądu) oraz niewielka jest jej moc obliczeniowa (gdyby założyć, że podświadomość przetwarza informacje z prędkością milionów bitów na sekundę, to świadomość w ciągu sekundy zdolna jest do przetworzenia jedynie pojedynczych bitów informacji). Świadomość człowieka utrzymuje ciągły kontakt z podświadomością - wręcz jest zarzucana dużą ilością tematów do przetworzenia i oceny, lecz ze względu na niewielkie pole operacyjne oraz małą prędkość przetwarzania informacji, otrzymywane dane odbiera często jako informacyjny szum, co powoduje, że efektywność działania świadomości jest w praktyce niewielka. W sposób umowny podświadomość podzielić można na dwie części: dostępną i niedostępną świadomemu oglądowi. W pierwszej z nich zachodzą procesy, służące przede wszystkim kontaktom z otoczeniem i umiejętnościom zaistnienia wśród innych form przejawionego w trójwymiarowej rzeczywistości życia, zaś w drugiej w dużej części funkcjonują mechanizmy, utrzymujące w efektywnej funkcjonalności całą, niezwykle złożoną ludzką strukturę.

Nieświadomość zbiorowa stanowi ciągłe rozszerzenie wszystkich indywidualnych podświadomości, stanowiąc sobą zarówno ogromne zasoby pamięci, jak i szynę danych, po której przemieszczają się wygenerowane przez ludzi emocje, myślokształty, idee, wzorce, słowem wszystko to, co każdy człowiek kiedykolwiek stworzył w swoim umyśle, przetwarzając i nadając znaczenie pobieranym przez siebie energiom. W zależności od stanu naszej szeroko rozumianej psychiki, w pole nieświadomości zbiorowej wysyłamy odpowiadające mu swoją treścią informacje, a także tego samego typu informacje odbieramy, podświadomie ustawiając  w tym celu takie, a nie inne zwrotnice w komunikacji z ogólnoludzkim umysłem. A zatem, gdy jesteśmy radośni, pobieramy z pola nieświadomości zbiorowej emocje radości, blokując przy tym niskowibrujące energie związane ze smutkiem. Gdy zaś jesteśmy pełni lęku, dostęp do nas mają podobne emocje innych ludzi, potęgując w podświadomy sposób nasz własny lęk. Pracując nad jakimś wynalazkiem, można przyciągnąć i „pobrać” czyjąś już na ten temat wiedzę i umiejętności.

W tym miejscu warto zastanowić się, gdzie występują blokady, w znacznym stopniu ograniczające efektywność opisanego powyżej procesu. Patrząc na schemat łatwo dojść do wniosku, że blokady te zlokalizowane są w dostępnej części podświadomości, w której mieści się nasze Ego, nasze o wszystkim i o nas samych wyobrażenie, blokujące wprowadzenie do świadomej części naszego umysłu idei, informacji i wiedzy sprzecznych z posiadanymi przez Ego poglądami. Siła oddziaływania Ego powoduje, że czujemy się oddzieleni od innych ludzi, traktując się jako całkowicie oddzielne istnienia. W tej samej części indywidualnych podświadomości w dużej swojej części zlokalizowany jest zbiorowy, genetycznie uwarunkowany umysł, który nie jest niczym innym, jak zbiorem przekonań, dotyczących powszechnie akceptowalnych modeli i stylów życia, stanowiąc sobą niezwykle złożony system zbiorowego Ego.

Zarówno cały zbiorowy umysł, jak i jego genetycznie uwarunkowany fragment nie mają jednolitej struktury, ponieważ składają się na nią zróżnicowane umysły pojedynczych osób, rodzin, różnego rodzaju wspólnot, krajów, kultur itp.

Koncepcja zbiorowego umysłu nie jest czymś nowym - próbę zmierzenia się z tym tematem podjęli w swoich pracach m.in. psychiatra Carl G. Jung i biolog Rupert Sheldrake.

Zbiorowymi umysłami ogarnięte są również fale życia minerałów, roślin i zwierząt. Wystarczy przyjrzeć się pracy pszczół, czy też mrówek, aby zauważyć geniusz zbiorowej umysłowości. Wystarczy dostrzec precyzję budowy gniazd przez jednoroczne ptaki, aby dostrzec ich zbiorowe wzajemne uwarunkowania.

Zbiorowe umysły łączą się ze sobą w coraz większe struktury. I tak zbiorowy umysł ludzkości łączy się ze zbiorowymi umysłami pozostałych fal życia, funkcjonujących na naszej planecie, tworząc tym połączeniem umysł planetarny. Idąc dalej tym tokiem rozumowania, wyodrębnić można umysły układów słonecznych, umysły galaktyczne, umysły gromad galaktyk itd., aż do wyodrębnienia zbiorowego umysłu Wszechświata, który wraz z Matrycą Tworzenia (Polem Nieskończonych Możliwości) i materią Wszechświata tworzy, jako Całość, funkcjonalną Jedność (rysunek nr 3).

0x01 graphic

Rysunek nr 3. Wszystko jako Całość = Jedność.

 

Znajomość konstrukcji zbiorowego umysłu ludzkości pozwala zrozumieć Jedność, jaką cała ludzkość tworzy, a tym samym współzależności życia pojedynczej jednostki z funkcjonowaniem całej ludzkiej populacji. Wiedza ta daje też możliwość uświadomienia sobie nierozerwalnych więzów łączących nas z całą planetą, ze wszystkimi formami na niej występującymi, a także ukazuje, iż jesteśmy integralną i bardzo istotną częścią wielkiego Wszechświata.

Analizując współzależności, funkcjonujące w ramach zbiorowego umysłu ludzkości, łatwo zorientować się, jak jakość życia każdego człowieka zależy od powszechnie akceptowalnych wierzeń, poglądów i racji. Zmieniając wierzenia, poglądy i racje, przemienić można naszą obecną cywilizację walki o przetrwanie w ogólnoludzką społeczność istnień szczęśliwych, cieszących się życiem i poszukujących swoich wyższych wartości. Aby tak mogło się stać, przełamać trzeba szeroko rozumianą „masę krytyczną” nowych poglądów i wierzeń, wprowadzając i intensyfikując je najpierw w podświadomości pionierów Nowych Czasów, następnie w pokładach nieświadomości zbiorowej, skąd przenikną one w zasoby podświadomości większych liczebnie jednostek i w końcowym efekcie trwale przekształcą zbiorowy, genetycznie uwarunkowany umysł, tworząc tym samym nowe jakości w pojedynczym, ludzkim Ego.

Warto w tym miejscu raz jeszcze przypomnieć, iż żyjemy w okresie przejścia  z cywilizacji trzeciej gęstości samoświadomości człowieka w czwartą gęstość, w której energia serca stanowić będzie zasadniczą, życiową energię, zaś zainteresowanie losem drugiego człowieka ulegnie znacznemu zwiększeniu, a podstawowa zasada „kochaj bliźniego swego, jak siebie samego” nabierze nowego znaczenia, w efekcie czego również i całe społeczności, organizując swoje funkcjonowanie, starały się będą zapewnić każdemu człowiekowi godziwe warunki istnienia, jako podstawę jego dalszego, duchowego rozwoju.

W czwartej gęstości człowiek, powszechnie odczuwając już swoją duchową naturę, „inwestował” będzie w jej dalsze ujawnianie i coraz efektywniejsze przejawianie w swoim codziennym życiu, mając przy tym istotne oparcie w systemach wierzeń, swoimi treściami zachęcających i inspirujących każdego człowieka do poszukiwania w swoim własnym wnętrzu własnego, osobistego i indywidualnego duchowego przewodnictwa.

Tajemnice Istnienia, cz. 15

Część piętnasta - Teoria wszystkiego.

Wielu czołowych współczesnych fizyków jako najbardziej pożądany do osiągnięcia cel prowadzonych przez siebie badań postawiło opracowanie „teorii wszystkiego”, prezentującej i interpretującej w jednolity matematycznie i fizycznie sposób otaczający nas świat. W osiągnięciu tego celu poważną dla nich przeszkodą jest to, iż w chwili obecnej nie potrafią jeszcze zunifikować ze sobą mechaniki kwantowej i teorii grawitacji, a także opisać stan wszechświata przed Wielkim Wybuchem i w momencie Wielkiego Wybuchu.

Aby uporać się ze zrozumieniem problemów w integrowaniu mikro i makrostruktur w jeden spójny system, uświadomić sobie trzeba, iż nasz postrzegany świat znajduje się na określonym szczeblu drabiny konstrukcji wszechświata, powyżej i poniżej którego w niedostępnych dla nas czasoprzestrzeniach (może poza szczeblami tuż „pod” i tuż „nad”) również rozgrywa się świadome życie. Wszechświat, podobnie jak człowiek, ma budowę wielowarstwową i wielopoziomową, organizując sobą makrokosmos w podobny sposób jak człowiek organizuje sobą mikrokosmos. Jeżeli człowiek dobrze pozna siebie, uzyskaną wiedzę będzie mógł przenieść również i na teorie, dotyczące budowy i funkcjonowania wszechświata.

Nie istnieje możliwość utworzenia teorii wszystkiego, ograniczając ją do materialnego aspektu otaczającej nas rzeczywistości. Jest to niemożliwe choćby z tego oczywistego względu, że ograniczając opis tylko do pewnego aspektu, nie można mówić, iż dotyczy on całości. Współczesna fizyka zaczyna już zdawać sobie z tego sprawę, w swojej awangardowej części zmierzając do oznajmienia światu istnienia „niefizycznych” pól energii, których pochodzenia i źródła upatrywać trzeba w samym Bogu. Ten naukowo nowy (a filozoficznie bardzo stary) kierunek poszukiwania interpretacji obserwowanych zjawisk w przeciągu kilkudziesięciu najbliższych lat zaowocuje „naukowym” odkryciem duchowego pierwiastka wszechświatowej egzystencji, udowadniając w ten sposób istnienie ludzkiej duszy, co bez wątpienia doprowadzi do radykalnych zmian w naukowym, światopoglądowym, religijnym, politycznym, gospodarczym, ekologicznym itd. wizerunku naszej cywilizacji.

Zanim bliżej zajmiemy się tymi rewolucyjnymi przemianami, wcześniej podejmijmy próbę utworzenia „teorii wszystkiego”, integrującej duchowy i materialny aspekt naszego istnienia. Jeśli cofniemy się do momentu sprzed Wielkiego Wybuchu, to możemy powiedzieć, iż nasz wszechświat wtedy nie istniał. A co wówczas istniało? Można powiedzieć, iż istniał wówczas bezosobowy Bóg, zawierający w sobie cały potencjał nadchodzącego Wielkiego Dzieła Tworzenia. Potencjał ten nazwijmy energią zrównoważoną (Ez), zaś Boga przed rozpoczęciem procesu tworzenia Absolutem, nie mającym ani początku, ani końca i będącym Pełnią, Całością, Wiedzą i Mocą. Z punktu widzenia prowadzonych przez nas analiz można więc stwierdzić, iż istniała wówczas energia zrównoważona, która decyzją Absolutu mogła zainicjować Wielki Wybuch, a przez to manifestację Wielkiego Działa Tworzenia. I tak też się stało. Po uformowaniu się w umyśle Absolutu projektu nowego wszechświata, Absolut „wypowiedział Słowo”, w wyniku którego w swoim niewielkim fragmencie zrezygnował z bycia Pełnią i Całością, tym samym stając się fragmentarycznie Stwórcą inicjującym i prowadzącym swoje Wielkie Dzieło Tworzenia, a więc przyjmując osobowy tym razem charakter. Ujmując fizycznie cały ten proces, można powiedzieć, iż przed Wielkim Wybuchem istniała tylko energia zrównoważona, która począwszy od momentu Wielkiego Wybuchu zaczęła być transformowana przez Stwórcę w energię niezrównoważoną (En), zdolną do przekształcania się w materię (i na odwrót). A zatem matematyczno-fizyczne równanie teorii wszystkiego zaprezentować można w sposób następujący:

 

Ez + En = const., gdzie En = mc2, m - masa, c - prędkość światła

 

Dynamikę tego równania przedstawia poniższy opis.

 

  1. Przed Wielkim Wybuchem: Ez = ∞, En = 0

 

Brak w tej fazie energii niezrównoważonej i materii (nie jest to do końca prawda, gdyż istnieją inne materialne wszechświaty, ale dla uproszczenia rozważań tym tematem zajmować się nie będziemy). Stan ten charakteryzuje się istnieniem Wiecznego, Niezmiennego, będącego Pełnią Boga, który jest nieprzejawiony  („materialnie nic nie ma”), a więc jest bezosobowy (Absolut). Aby to sobie lepiej wyobrazić, przywołajmy w pamięci model czegoś, co jest zarówno nieprzejawione, jak i nieograniczone, a także zawierające w sobie nieskończony potencjał. Takim modelem może być idealnie biała płaszczyzna, nie mająca początku ani końca, w której każda jej cząstka jest identyczna z pozostałymi. Biel, czyli brak przejawionych kolorów, jest jednocześnie idealnie zrównoważoną sumą wszystkich możliwych barw, które dzięki doskonałemu zsynchronizowaniu połączyły się w jedno i stanowią jedność oraz pełnię, mającą potencjalną moc stworzenia fantastycznej gamy barw w przejawionej rzeczywistości. Tak więc płaszczyzna symbolizuje tu nieskończoność, a także brak początku oraz końca, zaś biel pełnię wszystkiego (w „potencjalnej” i nie przejawionej formie) i brak czegokolwiek (w formie przejawionego efektu). I taka też jest natura bezosobowego Boga  (Absolutu) - jest On nieskończony, nie ma początku, ani końca, jest idealną Pełnią, Równowagą, Wiedzą i Mocą oraz nie ma żadnego materialnego przejawienia, czyli mówiąc językiem fizyki „reprezentuje sobą” zrównoważoną postać energii (Ez).

 

  1. „Tuż przed” Wielkim Wybuchem: Ez + En = const., Ez = Ezmax, En = 0

 

Na modelowej płaszczyźnie można wyobrazić sobie ten etap jako wyodrębnione białe koło (ograniczony kołem potencjał Ez). W swoim umyśle Absolut ma obraz mającego „za chwilę” narodzić się wszechświata. Plan Wielkiego Dzieła Tworzenia jest już gotowy. Zbliża się „godzina zero”.

 

  1. Wielki Wybuch: Ez + En = const., Ez = Ez, En = En

 

Aby przejść ze stanu potencjału w stan materialnego efektu, Absolut musi zrezygnować z Pełni oraz Jedności i przejść w stan Różnorodności - podobnie światło białe (potencjał i jedność) po przejściu przez pryzmat rozszczepia się na całą gamę wspaniałych kolorów (różnorodność i brak jedności). Absolut „wypowiada Słowo”, następuje Wielki Wybuch, energia zrównoważona zaczyna przekształcać się w energię niezrównoważoną, z której za „chwilę” powstanie materia.

 

  1. Rozwijanie się wszechświata: Ez + En = const., Ez = Ez, En = En (En = mc2)

 

Stwórca realizuje swój plan. Po Wielkim Wybuchu energia zrównoważona zaczyna przechodzić w postać niezrównoważoną, a ta przekształcana jest w materię. Przejawiony wszechświat wymaga ogromnej ilości energii niezrównoważonej i materii. Proces produkowania podstawowej materii trwa bardzo długo, ale jest niezbędny ze względu na konieczność pozyskania budulca do tworzenia galaktyk, kształtowania układów słonecznych i poszczególnych planet, a w tym naszej Ziemi. W okresie tym powstają pierwsze galaktyki, gwiazdy i planety. W tej fazie osobowy Bóg, czyli Stwórca ma już swoich pomocników, będących Jego bezpośrednimi emanacjami i mających za zadanie poprowadzenie przydzielonego im fragmentu procesu tworzenia i doświadczania zmieniającej się rzeczywistości w imieniu i na rzecz swojego Stwórcy. W ten też sposób powstają Istoty kontynuujące dzieło Tworzenia w określonym przez Wielkiego Stwórcę aspekcie i w określonym przedziale gęstości czy też subtelności materii. Pierwsze Istoty wyemanowane przez Stwórcę jako swój nośnik w rozwijającym się Wszechświecie przyjmują bardzo subtelną materię (ciała świetliste), rozpoczynając tym samym swoją pracę konstruktorów jawiącej się rzeczywistości. Przekształcając energię w materię oraz modyfikując materię, budują struktury biologiczne oparte o DNA, umożliwiające innym, później wyemanowanym Istotom doświadczanie i przekształcanie rejonów Wszechświata o największej gęstości materii. Biologiczne konstrukcje oparte o DNA pozwalają nie tylko na możliwość pojawienia się inteligentnych form życia, ale również stanowią narzędzie samoczynnego podtrzymywania życia i jego stopniowej ewolucyjnej przemiany.

Aby mogło zaistnieć przejawione w materii istnienie, niezbędne jest integralne połączenie dwóch części: duchowej, dającej wkład w postaci energii i świadomości oraz materialnej, odgrywającej rolę uniwersalnego nośnika - w przypadku przejawienia życia pod postacią człowieka jest to połączenie części duchowej Istoty oraz materialnego nośnika składającego się ze struktur: biologicznej, emocjonalnej i intelektualnej.

Patrząc na proces rozwoju wszechświata widać, jak stanowi on sobą funkcjonalną Jedność, będącą dynamiczną pochodną projektu Stwórcy, przełożonego na wielowarstwowe i wielopoziomowe doświadczanie tworzonej rzeczywistości przez odseparowane (w celu uwiarygodnienia całości zachodzącego procesu) od Całości integralne fragmenty świadomości Stwórcy.

 

  1. Koniec rozwijania się wszechświata: Ez + En = const., Ez = Ezmin, En = Enmax (En = mc2)

 

Energii zrównoważonej jest już zbyt mało, aby napędzać rozwój wszechświata i z tego powodu przestaje się on rozszerzać. Zbliża się powrotny etap projektu Stwórcy.

 

  1. Zwijanie się wszechświata: Ez + En = const., Ez = Ez, En = En (En = mc2)

 

Stwórca rozpoczyna powrotny etap projektu. Wszechświat „kurczy” się, zmniejsza się ilość energii niezrównoważonej (i materii), rośnie ilość energii zrównoważonej. Zindywidualizowane fragmenty świadomości Stwórcy, badające niskowibrujące czasoprzestrzenie powracają „do domu”. W coraz mniejszym wszechświecie trwa proces przekształcania materii w energię niezrównoważoną, a tę w energię zrównoważoną.

 

  1. Koniec zwijania się wszechświata: Ez + En = const., Ez = Ezmax, En = 0

 

Stwórca nie ma już żadnych pomocników - wszyscy powrócili „do domu” (lub przenieśli się z funkcjonowaniem do innych wszechświatów). Wielkie Dzieło Tworzenia zostało zakończone.

 

  1. Stwórca powraca do stanu Absolutu: Ez = ∞, En = 0

 

Absolut kontempluje zakończony proces, którego koniec stanie się „za jakiś czas” przyczyną narodzenia się nowego projektu kolejnego wszechświata.

 

Funkcjonując tu na Ziemi, trudno jest nam sobie wyobrazić, że kiedyś ten wszechświat nie istniał. Życie ludzkie jest tak krótkie, że mówienie o miliardach lat szokuje i stawia nas pod ścianą naszej tymczasowej „bezradności” - w tej „bezradności” musimy opierać się na mniej lub bardziej prawdopodobnych teoriach, dotyczących otaczającego nas świata. Uświadamiając sobie swoją „chwilowość”, nie potrafimy już dalej odnajdywać się w gąszczu dzisiejszych „wiarygodnych prawd” i szukamy nowych dróg, prowadzących do bardziej stabilnego, niż dotychczas, usytuowania naszej egzystencjonalnej pozycji. Nie wystarczają nam wyjaśnienia wielkich religii. Coraz częściej też wpatrujemy się w gwiazdy, podświadomie oczekując udzielenia nam wskazówek i rad przez naszych ewentualnych „starszych” braci i sióstr, mieszkających gdzieś tam, w odległych przestrzeniach kosmosu. Często też zwracamy się z naszymi zapytaniami do autorytarnej i opiniotwórczej nauki. Lecz ta, przynajmniej w swojej powszechnie obowiązującej dziś wersji, niewiele ma nam jeszcze do zaoferowania. Zgodnie z obecnym naukowym paradygmatem, w dużej mierze opartym na darwinistycznej koncepcji ewolucji człowieka i w ogólności całej ożywionej materii, prawdopodobieństwo powstania życia w innych częściach wszechświata jest niewielkie i w zasadzie jesteśmy, jako inteligentny ludzki gatunek, samotni w obserwowanych przez astronomów przestworzach kosmosu. Takie podejście, choć poparte dotychczasową „oficjalną” naukową wiedzą, jest bardzo naiwne w swoich założeniach, hamując tym samym rozwój człowieka, jako świadomego siebie, integralnego elementu całego wszechświata. W rzeczywistości jest inaczej. Kosmos tętni życiem, choć jeszcze tego, w większości przypadków, nie jesteśmy w stanie zauważyć. Aby to lepiej zrozumieć, konieczne jest spojrzenie na życie i na wszechświat jak na wielowymiarowy proces, który jako Całość stanowi sobą funkcjonalną Jedność. We Wszechświecie na różnych poziomach i warstwach funkcjonują różnorodne, rozumne cywilizacje, z których część zasiewa życie na innych planetach, część niesie Światło w populacje, rokujące możność przebudzenia się do duchowego istnienia, a część, a w tym i nasz humanoidalny ziemski gatunek, nieświadoma jest tej całej inteligentnej złożoności. Aby „zasiać” życie na „martwej” planecie, odpowiednio rozwinięte cywilizacje przenoszą na nią najpierw bardzo prymitywne organizmy, a potem, w miarę tworzenia się coraz korzystniejszego składu atmosfery planety, formy coraz bardziej złożone. Jak powszechnie wiadomo, kiedyś na Ziemi rosły olbrzymie drzewa - łatwo wyobrazić sobie, jak w takich warunkach dość szybko można było wzbogacić atmosferę ziemską w tlen, niezbędny do istnienia organizmów tlenowych. Bardzo dużo form ziemskich ma swój kosmiczny rodowód - dzięki temu Ziemia stanowi sobą swego rodzaju kosmiczną bibliotekę DNA różnorodnych form, w tym roślin i zwierząt. 

Dopiero połączenie procesu „zasiewania” życia z darwinistycznymi ewolucyjnymi koncepcjami w znacznym stopniu wyjaśnia liczne archeologiczne „zagadki”, w żaden sposób nie przystające do współczesnej nam oficjalnej wiedzy naukowej i spędzające sen z powiek naukowej autorytarnej elity, a także daje szerszy ogląd rozwoju inteligentnych form, nie tylko na Ziemi, ale i w całym wszechświecie.

Współczesny człowiek świadomy jest swojej fizycznej natury, odczuwa również swoją emocjonalność i mentalność, więc utożsamia się w większości przypadków ze swoim ciałem i szeroko rozumianym umysłem. Nie ma w tym więc nic dziwnego, że na co dzień „inwestuje” w to, co zna i czuje, a więc w swoje cielesne potrzeby (ubiera się i karmi, leczy, zapewnia sobie jak najkorzystniejszy byt itp.), w swoją emocjonalną strukturę (wydaje pieniądze na rozrywkę, emocjonalne doznania i ogólnie rzecz biorąc szeroko rozumiane przyjemności) oraz w potrzeby mentalne (uczy się, zdobywa nowe poziomy zrozumienia otaczającego go życia, a także umiejętności w zastosowaniu zdobytej wiedzy). Jednak dzisiejszy człowiek w większości przypadków nie odczuwa jeszcze swojej duchowości w przekonywująco namacalny sposób, a więc i nie „inwestuje” w nie odczuwany przez siebie aspekt swojej natury. Taki stan rzeczy powoduje, iż w żaden konkretny i trwały sposób nie czuje się on związany z drugim człowiekiem, co utwierdza go w swojej odrębności i konieczności zaspakajania przede wszystkim swoich własnych potrzeb. W takiej sytuacji nadal „kwitnie” cywilizacja przetrwania, w której obowiązuje zasada, że aby wygrać, ktoś musi przegrać oraz przekonanie, iż aby coś dostać, to coś ktoś inny musi stracić.

Jak już wcześniej zauważyliśmy, trudno jest wyobrazić sobie, iż w dość krótkim czasie ten brutalny świat może całkowicie zmienić swoje oblicze. Ale jest to nie tylko możliwe, ale i pewne. Aby tak mogłoby się stać, człowiek musi mieć przekonanie, że warto „zainwestować” w tego nowego typu realia, a uczyni to tylko wtedy, gdy tak jak czuje swoją fizyczną, emocjonalną i mentalną naturę, konkretnie odczuje swoją duchowość, swoją duszę, widząc w tym element trwale łączący go z innym człowiekiem, a wówczas zrozumie, że w jego indywidualnym interesie jest powodzenie i szczęście drugiego człowieka, gdyż cokolwiek zrobi dla niego, zrobi także dla siebie, co zrobi dla siebie, zrobi również dla niego i na odwrót. Uświadomienie sobie ogólnoludzkiej łączności poprzez odczuwane duchowej struktury spowoduje, iż skończy się epoka walki o byt i o przetrwanie, a zacznie złoty okres budowy cywilizacji współpracy, nastawionej na tworzenie struktur Miłości i pogłębianie oraz utrwalanie w każdej ludzkiej jednostce poczucia nieśmiertelności i osobistej Mocy.

Co może spowodować, że człowiek diametralnie przemieni swoje życie i spojrzy na drugą osobę nie jak na rywala, nie jak na konkurenta, nie jak na wroga, lecz jak na  przyjaciela, a także wspólnika w powszechnym budowaniu podstaw pod nadchodzący szybkim krokiem Złoty Wiek? Dokonać tego może nauka. Współczesny człowiek nie bez przyczyny zafascynowany jest potęgą swojego umysłu i w oparciu o jego logikę podejmuje próby zrozumienia i opisania otaczającego go świata. I dlatego też tak bardzo zdaje się na swój intelekt, na naukę, na jej osiągnięcia i na jej autorytet. W takiej sytuacji tylko nauka może dokonać rewolucyjnego przestawienia zwrotnic w rozwoju naszej ludzkiej cywilizacji. A zrobi to, gdy w niepodważalny „naukowo” sposób udowodni istnienie ludzkiej duszy, odkrywając tym samym istnienie Wielkiego Portalu, łączącego każdego człowieka z jego wieczną i nieśmiertelną naturą, a tym samym z całym tętniącym życiem Wszechświatem.

Cdn

Powyższy artykuł swoimi treściami nawiązuje do książki Waldemara Witkowskiego  „Tworzenie Rzeczywistości - praktyczny podręcznik obsługi człowieka”, której treści zainspirowane zostały filozofią „Stwórców Skrzydeł”, zawierając w sobie jej kluczowe idee.

1



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Tajemnice istnienia
Tajemnice istnienia dobro i zło
Tajemnice istnienia Zbiorowy umysł
Dowód na istnienie PRAWDZIWEJ Trzeciej Tajemnicy 2
Trzy drogi ujawniania tajemnicy otaczającej fakt istnienia technologii kontroli umysłu
biznes i ekonomia podatkowa ksiega przychodow i rozchodow bez tajemnic anna witkowska dziadosz ebook
Wokol tajemnicy mojego poczecia
Poznajemy tajemnice bocianiej stołówki
Tajemnice szklanki z wodą 1
Tajemnica ludzkiej psychiki wstep do psychologii
Psychologia i życie Badanie tajemnic psychiki
06 Joga wiedza tajemna
Piekny kod Tajemnice mistrzow programowania szppps
Czas nie istnieje, to iluzja – twierdzą (niektórzy) fizycy cz 2
INNE ŚWIATY Tajemnice Kosmosu cz 5 Jowisz
#01 Wyjawione Tajemnice tyt

więcej podobnych podstron