background image

Zgrupowanie Oddziałów 

Narodowych Sił Zbrojnych 
"Bartek" 

 

  

 

TEKST WYSTĄPIENIA MGR TOMASZA GRENIUCHA 

 W LUBLINIE 8 MARCA 2010  

NA KONFERENCJI „MORALNI ZWYCIĘZCY - WYKLĘCI ŻOŁNIERZE"

 

  

 
 

ZO  NSZ  „Bartek"  było  zbrojną  formacją  partyzancką  o 

charakterze  antykomunistycznym  podporządkowaną  VII 

Okręgowi Narodowych Sił Zbrojnych. 

W  latach  1945-1947  ZO  NSZ  „Bartek"  swoją  działalnością 

skutecznie 

destabilizowało 

paraliżowało 

proces 

wprowadzania   „władzy  ludowej"  na  terenach  Śląska 

Cieszyńskiego i zachodniej Małopolski. 

  

Działalność  ZO  NSZ  „Bartek"  nierozerwalnie  łączy  się  z  osobą 

Henryka 

Flame 

(1918-1947). 

 
  

 

Kpt. Henryk Flame "Bartek"

 

background image

 
 

Henryk Flame był przedwojennym harcerzem, instruktorem 

narciarskim, podoficerem lotnictwa. 

 W  kampanii  wrześniowej  walczył  w  123  eskadrze  myśliwskiej  w 

elitarnej Brygadzie  Pościgowej broniącej nieba nad Warszawą. 

W  okresie  okupacji  niemieckiej  założyciel  i  komendant  lokalnej 

organizacji 

dywersyjno-sabotażowej 

kryptonimie H.A.K. 

podporządkowanej Armii Krajowej.  

Zagrożony  dekonspiracją,  na  przełomie  1943/1944  uciekł  do  lasu 

przyłączając 

się 

do 

oddziału 

leśnego 

AK, 

przyjmując 

pseudonim „Grot". 

W  pierwszej  połowie  1944  roku  oddział  rozpadł  się  na  dwa 

niezależne oddziały, komendę jednego z nich objął  Flame. 

Grupa 

„Grota" zachowała 

organizacyjną 

samodzielność 

wykonując  akcje  aprowizacyjne  i  represyjne  na  miejscowych 

volksdeutschach. Oddział „Grota" w szczytowym okresie działalności 

liczył sobie około 15 partyzantów. 

W  październiku  1944  roku  oddziałem  Flamego  zainteresowali  się 

przedstawiciele  Komendy  Okręgu  Krakowskiego  NSZ, kpt. 

Franciszek 

Wąs 

ps. 

„Warmiński", szef 

wydziału 

organizacyjnego 

kpt. Jerzy 

Wojciechowski 

„Om" przeznaczony do obięcia funkcji szefa PAS na nowym terenie. 
Obaj oficerowie wyjechali na Śląsk Cieszyński z misją utworzenia na 

tych  terenach  nowego  okręgu  NSZ.   Grupa  „Grota"  w  pełni 

podporządkowała się władzom NSZ i już 28 października większość 

partyzantów „Grota" została zaprzysiężona na żołnierzy tej formacji. 

 W  planach  NSZ  oddział  Flamego  miał  zostać  przekształcony  w 

elitarne, 

kadrowe 

drużyny Pogotowia 

Akcji 

Specjalnej wykonując  ściśle  zaplanowane  przez  lokalną  Komendę 

Okręgu  NSZ  akcje  o  charakterze  aprowizacyjnym,  sabotażowo-

dywersyjnym  i  akcje  likwidacyjne  gorliwych  funkcjonariuszy  nowej 

władzy. 

Gdy na początku roku 1945 na Śląsku Cieszyńskim toczyły się walki 

frontowe, oddział „Grota", na rozkaz zwierzchników z NSZ, atakował 

wycofujących się Niemców, zdobywając na nich broń i zaopatrzenie, 

niezbędne do kontynuowania walki z nowym okupantem. 

12  lutego  1945  roku  wojska Armii  Czerwonej wkroczyły  do 

Czechowic-Dziedzic  wyzwalając  z  pod  okupacji  niemieckiej  obszary 

będące terenem operacyjnym oddziału Flamego. 

background image

W  nowej  rzeczywistości,  Kierownictwo  NSZ  wykorzystując  fakt 

formowania  się  dopiero„władzy  ludowej" na  „wyzwolonych" 

trenach,  skierowało  grupę  Flamego  do  zorganizowania  posterunku 

Milicji Obywatelskiej w Czechowicach-Dziedzicach. 

W  ten  sposób  NSZ  zamierzało  zinfiltrować  i  zdezorganizować  od 

wewnątrz narzuconą przez ZSRR władzę. 

Henryk  Flame był  komendantem  I  Komisariatu  MO  w 

Czechowicach-Dziedzicach  od  12  lutego  do  początku  maja  1945 

roku. 

W okresie tym podległy Flame Komisariat w pełni obsadzony został 

zaufanymi  ludźmi.  Gromadzona  była  broń  i  inne  środki  potrzebne 

do zbrojnego wystąpienia przeciw komunistom, jak również Flame z 

podległymi  sobie  ludźmi  destabilizował  pracę  instalowania  „nowej 

władzy"  na terenie działalności Komisariatu. 

Z początkiem maja 1945 roku, na rozkaz dowództwa NSZ, Flame ze 

swoimi  ludźmi  z  Komisariatu  z  MO,  w  obliczu  dekonspiracji, 

ewakuował się w pobliskie góry. 

W  tym  czasie  w  pobliskich  Katowicach  została  powołana  do  życia 

nowa  struktura  terenowa  NSZ, Okręg  Śląsko-Cieszyński,  który 

otrzymał numer siódmy. 

 W  nowej  strukturze  30  osobowy  oddział  Flamego,  który  przyjął 
pseudonim „Bartek",stał  się  główną  siłą  zbrojną  Okręgu  a 

jednocześnie zalążkiem planowanych, kadrowych drużyn Pogotowia 

Akcji  Specjalnej  (PAS).   Z  ramienia  VII  Okręgu  szefem  PAS  został 

doświadczony 

oficer 

NSZ Jerzy 

Wojciechowski 

„Om" 

„Jerzy" (1909  -  1949),  który  stał  się  jednocześnie  bezpośrednim 

przełożonym „Bartka". 

  

Po ewakuacji z posterunku MO na początku maja 1945 roku grupa 

„Bartka"  (6  osób)  udała  się  do Górnego  Lasu (obecnie  dzielnica 

Czechowic-Dziedzic)  gdzie  połączyła  się  z  lokalnymi  sympatykami 

NSZ  w  liczbie  około  20  miejscowych  chłopców.  W  ten  sposób 

powstał  30  osobowy  oddział,  który  Flame  podzielił  na  dwa 

pododdziały. 

Nad  jednym  objął  dowództwo  osobiście  (10  os.)  a  drugi  oddał  pod 

dowództwo Jana Przwoźnika ps. „Ryś" (1923 - 1946), osobistego 

przyjaciela i powiernika. 

 

background image

 

Por. 

Jan 

Przewoźnik 

"Ryś"

 

 

 

Do końca  września  oba oddziały operowały  samodzielnie,  jednak  z 

początkiem  października  Flame   zarządził  ogólną  koncentrację 

na Baraniej 

Górze

najwyższym, 

mocno 

zalesionym 

niedostępnym  masywie  górskim Beskidu  Śląskiego.    Tam,  w 

jednym  ze  schronisk  położonych  na  zboczu  Baraniej  Góry, 

zgromadziło  się  około  40  partyzantów,  stanowiących  kadrę 

przyszłego  zgrupowania,   których  „Bartek"  postanowił  podzielić  na 

kilka mniejszych oddziałów, przyszłych drużyn PAS według zaleceń 

Jerzego Wojciechowskiego, bezpośredniego przełożonego „Bartka" z 

dowództwa VII Okręgu NSZ. 

 Flame  podjął  kluczowe  dla  dalszej  działalności  zbrojnej   decyzje, 

które  zaowocowały  utworzeniem  w  niedalekiej  przyszłości,  wbrew 

decyzjom  Komendy  NSZ,  największego  na  Śląsku  Zgrupowania 

Oddziałów. 

W  wyniku  posunięć  kadrowych  powstało  pięć  drużyn  bojowych 

tzw. bojówek liczących sobie przeciętnie 5 żołnierzy. 

background image

Były to małe a przez to mobilne i łatwe w aprowizacji pododdziały, 

które  swoim  zasięgiem  objęły  teren  północnej  części Śląska 

Cieszyńskiego

 Sam  „Bartek"  objął  dowództwo  główne  i  powołał sztabktóry 

przedstawiał się następująco: 

Henryk Flame ps. „Bartek" - dowódca 

Jan Przewoźnik ps. „Ryś" - zastępca dowódcy 

Józef Madej ps. „Sęp" - odpowiedzialny za PAS 

Ferdynand 

Wiśniowski 

ps. 

„Ferdek" - 

rezydent 

Wojciechowskiego 

Stałą  bazą  Sztabu  stał  się  masyw  Baraniej  Góry  na  którego  gęsto 

zalesionych  zboczach  wybudowano  zamaskowane  szałasy  i 

ziemianki. 

Kadra korzystała  również  ze  schronisk,  położonych  w  masywie 

Baraniej  Góry,  których  właściciele  ściśle  współpracowali  z 

„Bartkiem" 

Sztab,  za  sprawą  łączników,  miał  stały  kontakt  z  Jerzym 

Wojciechowskim  ps.  „Om",  który  rezydował  w Bielsku-Białej i 

koordynował  poczynania  „Bartka"  z  ramienia VII  Okręgu  NSZ z 

siedzibą w Katowicach

Kurierzy VII  Okręgu  utrzymywali  również  stałą  łączność  z 
zagranicznymi 

ośrodkamiNSZ w Monachium

dowództwem Brygady  Świętokrzyskiej i  w Regensburgu,  z 

Kierownictwem Organizacji  Polskiej,  sprawującym  faktyczne 

zwierzchnictwo nad NSZ. 

Początkowy  okres  od  maja  1945  do  października  1945  był  czasem 

operowania  20  osobowego  oddziału  pod  dowództwem  Jana 

Przewoźnika „Rysia". 

Jego  celem  było  przede  wszystkim  zdobycie  broni  i  amunicji  na 

uzbrojenie  kolejnych  partyzantów.  Stąd  też  wykonywano  starannie 

zaplanowane akcje na gminne posterunki MO i placówki UB zwane 

w  nomenklaturze  partyzanckiej „rozbiciem"czyli  opanowaniem 

posterunku  zwykle  poprzedzone  wywiadem  nastawionym  głównie 

na  liczebność  załogi,  wówczas,  zwykle  nocą,  większy  liczebnie 

oddział partyzancki głównie poprzez podstęp i zaskoczenie starał się 

wejść  do  budynku  i  rozbroić  znajdujących  się  w  nim 

funkcjonariuszy,  dzięki  czemu  unikano  zwykle  strzelaniny  i 

niepotrzebnych ofiar. 

Pierwszą  akcją  było  rozbicie  posterunku  MO  i  placówki  UB 

Zabrzegu przez  oddział  dowodzony  przez  Jana  Przewoźnika 

background image

„Rysia"  13  maja  1945  roku,  padł  wówczas  zabity  gminny  referent 

UB Stanisław Markiel

Była  to  pierwsza  ofiara  rozpoczynających  dopiero  działalność 

oddziałów NSZ  na  Śląsku  Cieszyńskim.   Trzeba  wspomnieć  że 

była  to  ofiara  przypadkowa,  referent  UB  zaskoczył  bowiem 

partyzantów  i  pierwszy  wyciągnął  broń.  Celem  akcji  było  zdobycie 

broni i amunicji.  Kolejne akcje miały podobny charakter i miały na 

celu główni dozbrojenie partyzantów. 

Najbardziej  spektakularną  akcją,  która  przyniosła  największą 

zdobycz 

było 

omawianym 

okresie 

rozbrojenie 

magazynów Rejonowej  Komisji  Uzupełnień w  Pszczynie  przez 

tamtejszą drużynę PAS, co nastąpiło 17 lipca 1945. Wówczas łupem 

grupy NSZ padło 15 karabinów, 1 ręczny karabin maszynowy 

i dwie skrzynie amunicji. 

Całość trafiła wkrótce na Baranią Górę. 

Ze  wszystkich  tych  akcji  partyzanci  przynosili  Bartkowi  broń  i 

amunicję  dzięki  czemu  na  październikowej  koncentracji  mógł 

dowódca  dobrze  uzbroić  swoich  podkomendnych,  których  miał 

wówczas pod swoimi rozkazami około 40.  

Kolejny  kluczowy  okres  w  działalności  grup  NSZ  rozpoczął  się  z 

chwilą  zejścia  w  doliny  5  drużyn  bojowych  ostrzelanych  już 
partyzantów,  których  teren  operacyjny  obejmował  północno 

zachodnią część Śląska Cieszyńskiego. 

   Zadaniem  grup  było  dalsze  dozbrojenie  jak  również  aprowizacja 

polegająca  na  rekwirowaniu  towarów  spożywczych,  funduszy  jak  i 

żywego inwentarza potrzebnego na przetrwanie zbliżającej się zimy, 

która w rejonach górskich masywu Baraniej Góry zaczynała się już w 

listopadzie. 

 Należy  podkreślić,  że  tego  typu  rekwizycje  były  przeprowadzane 

wyłącznie 

wśród 

gospodarzy 

sprzyjających 

komunistom, 

członkach Polskiej 

Partii 

Robotniczej 

(PPR

lub 

byłych volksdeutschach oraz  spółdzielniach  i  gospodarstwach 

administrowanych przez władzę. 

Każdy  pobrany  przez  partyzantów  towar  był  kwitowany 

odpowiednim zaświadczeniem podpisywanym przez grupowego. 

Zaświadczenia 

konfiskacie 

towarów 

na 

rzecz 

organizacji Narodowe  Siły  Zbrojnewydawali  wszyscy  grupowi 

podlegli  „Bartkowi",   przy  czym   zawsze  rekwirowano  towar 

niezbędny grupie do przetrwania. 

Całość  skonfiskowanych  towarów  przekazywano „Bartkowi"

dopiero on rozdzielał go między grupy według potrzeb. 

background image

Każde  nadużycie,  jak  zatajenie  zarekwirowanych  towarów  przed 

„Bartkiem",  konfiskata  rzeczy  zbędnych  czy  nie  wydanie 

zaświadczenia za zabrany towar było traktowane przez przełożonych 

jako kradzież i surowo karane. 

W październiku podporządkował się Bartkowi działający do tej pory 

samodzielnie  oddział  partyzancki  dowodzony  przez Antoniego 

Bieguna 

„Sztubaka", operujący 

na 

pograniczu 

Śląska 

Cieszyńskiego  i  Zachodniej  Małopolski  z  kwaterami  w  górach 

Beskidu Żywieckiego

 

 

Por. Antoni Biegun "Sztubak" 
 

 

Liczący sobie ponad 40 dobrze uzbrojonych partyzantów „Sztubak" 

zachował jednak względną samodzielność co objawiało się choć by w 

oficjalnej nazwie jego grupy: Samodzielny Oddział im 

„Szarego"

W  ten  sposób   na  przełomie  października  i  listopada  1945  roku 

Bartek 

miał 

pod 

swoimi 

rozkazami 

przeszło 150 

partyzantów zorganizowanych 

grupach 

bojowych 

kontrolujących  wsie  i  miasteczka  położone  w  dolinach  Beskidu 

Śląskiego i Żywieckiego. 

background image

Ten 

niekontrolowany 

napływ 

partyzantów 

do 

grup 

podporządkowanych  Bartkowi,  które  zamiast  stać  się  małymi 

drużynami PAS rozrosły się w 20-30 osobowe oddziały, kłóciły się z 

koncepcją  dowództwa  NSZ,  które  dążyło  do  tzw.  rozładowania 

lasów. 

 Tak  duża  liczba  partyzantów  na  małym  stosunkowo  obszarze 

wzbudziła szczególną uwagę lokalnych władz bezpieczeństwa, które 

z początkiem listopada rozpoczęły regularne obławy na partyzantów. 

Pierwszym ich sukcesem było ujęcie w pierwszych dniach listopada 

członków  grupy  bojowej  pod  dowództwem Rudolfa  Niesytko 

„Ignaca". 

 Od  tego  czasu  specjalnie  tworzone  improwizowane  grupy 

operacyjne  połączonych  siłUB,  MO  i  KBW rozpoczęły  swoją 

działalność. 

Na szczęście był to już okres zimowy i Bartek postanowił większość 

partyzantów rozpuścić na kwatery położone w dolinach, zostawiając 

jedynie nielicznych pod bronią w niedostępnych masywach górskich. 

W  tym  czasie  siły  rządowe  nie  miały  szans  na  zinfiltrowanie 

środowiska w którym przebywali partyzanci. 

 Było to szczególne środowisko. 

Śląsk  Cieszyński był  historyczną  wspólnotą  łączącą  swoich 
mieszkańców, twardych górali, tzw. „tutejszych", których okupant 

 na  siłę  chciał  wcielić  do  narodu  niemieckiego  nadając  odgórnie, 

urzędowo  obywatelstwo  III  kategorii,  a  przybyli  na  ich  miejsce 

komuniści postanowili zniszczyć ich tożsamość i kulturę unifikując z 

resztą  kraju,  znosząc  historyczną  nazwę  Śląsk  Cieszyński  a  na  jej 

miejsce wprowadzając sztuczną i obcą nazwę Podbeskidzie

Nauczeni  doświadczeniem  „tutejsi"  byli  nieufni  w  stosunku 

do „obcych"za których uważali komunistów. 

Tworzyli zamknięty krąg w którym żyli. 

Właśnie z takich nieufnych, zamkniętych w sobie górali rekrutowali 

się  partyzanci  „Bartka",  mający  w  każdej  wsi  oparcie,  bo  byli  u 

siebie. 

 Całe rodziny zaangażowane były w działalność partyzantów. 

Bracia  i  mężowie  byli  w  „lesie",  siostry  i  żony  pełniły  funkcję 

łączniczek a rodzice kwaterowali żołnierzy NSZ. 

Taki układ zapewniał w najwyższym stopniu bezpieczeństwo tworząc 

zamknięty krąg niedostępny obcym. 

 Można śmiało powiedzieć, że rodzinne więzy łączyły partyzantów ze 

społeczeństwem i zapewniały im przetrwanie. 

background image

Ze względów bezpieczeństwa grupy NSZ operowały przeważnie nocą 

i  w  razie  przypadkowego  spotkania z  inną  grupą  w  celu  uniknięcia 

nieporozumień 

było 

podawane 

hasło: „pat" i 

pseudonim 

grupowego, odzewem było hasło „patachon". 

Hasła te były kilkukrotnie zmieniane przy kolejnych koncentracjach. 

W  terenie  grupowi  posługiwali  się  gwizdkami,  wygrywając  na  nich 

melodię:  „Bo  w  partyzantce  nie  jest  źle",  odpowiedzią  była 

melodia „nie szumcie wierzby nam". 

 W ten sposób obcy zawsze był wykrywany. 

Sam  Bartek  nie  podawał  swoim  podwładnym  miejsca  aktualnego 

obozowania  w  obawie  przed  ewentualną  wsypą  co  jakiś  czas 

zmieniając  miejsce  zakwaterowanie  na  zboczach  Baraniej  Góry, 

których miał kilka. 

Okres  zimowania  rozpoczął  się  już  w  listopadzie  1945  roku  a 

zakończył dopiero w kwietniu roku następnego. 

Był to z jednej strony okres zmniejszonej do niezbędnego minimum 

akcji  partyzanckiej,  jednak  z  drugiej  strony  był  to  czas  wytężonej 

pracy  organizacyjnej,  werbunkowej  i  szkoleniowej.  Bartek  chciał 

żeby na wiosnę do walki z komunistami weszła sprawnie działająca 

wojskowa struktura. Przed rozpuszczeniem swoich ludzi na zimowe 

kwatery  nakazał  grupowym  na  zwiększenie  stanów  osobowych  i 
położenie nacisku na szkolenie, zwłaszcza w zakresie obsługi bronią. 

Zdecydowana  większość  partyzantów  byli  to  młodzi  17-20  letni 

chłopcy, którzy wcześniej nie mieli styczności z bronią a tym bardziej 

z regularnym wojskiem. 

 W większości przypadków decydowali się na partyzantkę ponieważ 

nie załapali się na walkę z okupantem niemieckim gdyż byli wówczas 

za młodzi i właśnie teraz chcieli sobie powetować tą stratę. 

Były to często tragiczne wybory. 

 Paradoksalnie  w  pierwszych  miesiącach  działalności  więcej 

partyzantów zginęła w wyniku postrzału z własnej lub kolegi broni w 

trakcie  nieumiejętnego  obchodzenia  się  z  nią  niż  w  wyniku  starć  z 

siłami rządowymi. 

 Dlatego też Bartek, przedwojenny podoficer, przede wszystkim 

postanowił  wpoić  swoim  podkomendnym  wojskową  dyscyplinę  i 

wyszkolenie. Również wygląd zewnętrzny grał bardzo ważną rolę. 

Bartek  postanowił  umundurować  swoich  partyzantów,  żeby 

wyglądali  jak  regularne  wojsko.  Szczególnym  wzięciem  cieszyły  się 

mundury  pochodzące  z Armii  Andersa,  które  partyzanci  Bartka 

rekwirowali  u  repatriantów  z Polskich  Sił  Zbrojnych  na 

Zachodzie

background image

Bartek  dopiął  swego  i  wkrótce  umundurowanie  przeciętnego 

partyzanta przedstawiało się następująco: 

Kurtka  wzoru  angielskiego,  na   lewym  ramieniu Orzeł  Biały na 

czerwonym tle z koroną, powyżej napis NSZ, poniżej naszywki Orła 

znajdowała 

się 

wyszyta 

nazwa 

grupy 

np. „Śmiertelnych" lub „Burza", na 

lewym 

naramienniku 

naszyta była czarna plakietka, co oznaczało przynależność do grupy 

wypadowej na doliny. 

 

 

Przykład partyzanckiego umundurowania. Bracia Wizner.

 

 
 

background image

 

Naramienna naszywka Tadeusza Przewoźnika  ps. "Kuba" (brat Jana)

 

 
 

Następnie patki czarne na których wyszyta była zielona 

choinka co symbolizowało że partyzanci są leśnym wojskiem

Na lewej piersi lub na szyi partyzanci nosili ryngraf z Matką Boską 

z Orłem Polskim z koroną (ryngrafy były dostarczane Bartkowi 

przez  specjalnych  kurierów,  którzy  udawali  się  jako  pielgrzymi  na 

Jasną  Górę,  ryngrafy  były  wręczane  każdemu  partyzantowi  po 

przysiędze  złożonej  na  wierność  NSZ).  Noszone  były  dystynkcje 

wojskowe.  Spodnie  były  długie,  częściowo  bryczesy,  na  głowie 

partyzanci nosili czapki polówki lub angielskie czarne berety. 

Z  początkiem  kwietnia  1946  roku,  gdy  grupowi  przybyli  ze  swymi 

partyzantami  w  umówione  górskie  kwatery,  Bartek  z  satysfakcją 

odnotował w niektórych oddziałach wzrost liczbowy nawet o 100 % 

oraz  kompletne  umundurowanie  i  uzbrojenie  żołnierzy,  które  u 

przeciętnego  partyzanta  składało  się  na  broń  krótką,  zwykle 

systemu TT lub  Parabelum oraz  karabin  maszynowy  zwykle 

rosyjska PPSZ oraz granat produkcji rosyjskiej. 

background image

 

W górskich kwaterach rozciągających się od Beskidu 

Śląskiego po Beskid Żywiecki zgromadziło się w sumie 

około 300 partyzantów zorganizowanych w 9 dużych oddziałach 

podzielonych na sekcje odpowiadające drużynom w tym elitarny 15 

osobowy pluton „Śmiertelnych" dowodzony przez niespełna 20 

letniego Zdzisława Kraus ps „Andrus", który specjalizował się w 

wykonywaniu wyroków śmierci, 40 osobowa kompania „Burza" a 

także pluton wartowniczy „Bartka" stale kwaterujący w 

masywie Baraniej Góry strzegąc obozowiska Kwatery 

GłównejBartka w której przebywał sztab oraz służby 

kwatermistrzowskie, kucharze, łącznicy, pomoc medyczna a także 

kapelan zgrupowania ks. Rudolf Marszałek ps. „Opoka" ,
sumie 47 osób. 

 

background image

 

Ks. mjr Rudolf Marszałek "Opoka"

 

 

Największym  liczebnie  oddziałem  pozostawał  nadal Samodzielny 

Oddział im. „Szarego" liczący sobie 60 partyzantów. 

 Do 

sztabu 

dokooptowano Józefa 

Kołodzieja 

ps 

„Wichura",byłego  grupowego,  który  w  stopniu  porucznika  został 

szefem  propagandy  i  informacji  zgrupowania,  redagując 

antyrządowe  ulotki  i  grafiki,  rozprowadzane  później  przy  okazji 

referendum z 30 czerwca 1946. 

background image

 

Por. Józef Kołodziej ps. "Wichura"

 

 

Tak znaczny sukces organizacyjny skłonił Bartka do 

zademonstrowania władzy ludowej swojej siły. 

W  dniach  1-3  maja  1946  zarządził  koncentrację  wszystkich 

oddziałów  w  jednym  ze  swoich  obozowisk  nieopodal  schroniska 

powyżej Wisły. 

 Zgromadzili  się  tam  wszyscy  dowódcy  grup  i  ponad  200 

partyzantów. 

   Najważniejszym  elementem  koncentracji  i  jej  podsumowaniem 

była  zarządzona  na  dzień  3  maja defilada  przez  centrum  Wisły 

ponad  70  partyzantów  których  na  centralnym  placu  miasteczka 

przyjął sam Bartek wygłaszając patriotyczną przemowę. 

Pozostali 

partyzanci 

tym 

cały 

60 

osobowy 

oddział Sztubaka stanowili 

ubezpieczenie 

na 

drogach 

prowadzących do Wisły. 

Była  to  sprawnie  przeprowadzona  na  wzór  wojskowy 

operacja,  która  na  kilka  godzin  odcięła  od  świata  znany 

kurort wypoczynkowy

W  tym  czasie  miejscowy  posterunek  MO  został  od  wewnątrz 

zabarykadowany przez wystraszonych funkcjonariuszy 

Kolejna  koncentracja  była  zarządzona  na  dzień  15  sierpnia  1946 

roku również na stokach Baraniej Góry i związana była z przyjazdem 

background image

z Monachium kuriera NSZ ks. Marszałka, który przywiózł Bartkowi 

nominację na kapitana a jego zastępcom na poruczników. 

Wówczas  powstał  również  pomysł przerzucenia  partyzantów 

Bartka do strefy Anglosaskiej

 Był  to  już  czas,  gdy UB w  pełni  kontrolował  kierownictwo  VII 

Okręgu NSZ, któremu podlegał Bartek a także drogi przerzutowe na 

zachód, a niczego nieświadomy ks. Marszałek był narzędziem UB w 

grze  operacyjnej  mającej  na  celu  dotarcie  do  Bartka  a  tym  samym 

rozbicie  jego  zgrupowania.  Jednak  zanim  to  nastąpiło  oddziały 

podporządkowane 

Bartkowi  

wprost 

paraliżowały 

władzę 

komunistyczną  w  regionie  nie  pozwalając   na  rozwój  lokalnych 

struktur PPR. 

Obok  akcji  aprowizacyjnych  Bartek  rozpoczął  także  akcje 

likwidacyjne. 

Likwidowani  byli  wyłącznie  funkcjonariusze  UB  i  ich  świadomi 

współpracownicy oraz członkowie PPR i ZWM. 

 Bartek zabronił likwidacji funkcjonariuszy MO twierdząc, że nie są 

oni świadomymi komunistami. 

 Każdy  wyrok  śmierci  poprzedzał  dokładny  wywiad  i  dopiero  gdy 

udowodniono  bezsporną  winę  badanego  wówczas  rozkazem  Bartka 

osoba taka była likwidowana. 
Wyroki  śmierci  na  rozkaz  Bartka  wykonywał  gł.  wspomniany 

już pluton  „Śmiertelnych", który  wykonał  w  sumie  10  takich 

wyroków. 

Źródła  komunistyczne  podają,  że  w  sumie  ofiarą  wyroków  śmierci 

wydawanych  przez  Bartka  lub  jego  grupowych  padło  ponad 60 

osób

 Do  liczny  tej  doliczono  również  ofiary  przypadkowe,  których  nie 

można  było  uniknąć  w  napiętych  sytuacjach  a  także  8  milicjantów 

którzy zostali rozstrzelani przez partyzantów w odwet za zabicie ich 

dowódcy Edwarda Biesioka „Edka" w dniu 13 maja 1946 roku w 

czasie obławy. 

Siły  bezpieczeństwa  nie  potrafiące  dotrzymać  partyzantom  pola  w 

walce  bezpośredniej  postanowiły  rozbić  go,  infiltrując  jego 

środowisko  i  wprowadzając  zakonspirowanych  agentów  do  jego 

struktur. 

Kilkumiesięczna gra operacyjna UB której ofiarą już w październiku 

1945 padło dowództwo VII Okręgu NSZ a w styczniu 1946 również 

drogi 

przerzutowe 

centralą 

NSZ 

Monachium i Regensburgu sprawiły,  że  Bartek  i  jego  sztab 

background image

zostali  odcięci  od  swoich  zwierzchników  z  NSZ  i  szczelnie  otoczeni 

ubecką agenturą. 

W sierpniu 1946 roku ostatni kurier z zachodu ks. Marszałek był pod 

pełną  kontrolą  UB  i  nieświadomie  podsunął  UB  plan  rozbicia 

zgrupowania pod pozorem przerzucenia go do  strefy anglosaskiej. 

W  ten  sposób  rozpoczęła  się  właściwa  faza  rozpracowania  i  do  gry 

wszedł 

główny 

architekt 

ubeckiej 

prowokacji Henryk 

Wendrowski ps. „Lawina" podający się za przedstawiciela władz 

NSZ. 

Prowokacja  miała  na  celu  wywiezienie  wszystkich  partyzantów  na 

placówki UB  zlokalizowane  na Opolszczyźnie  i  tam  nieświadomych 

partyzantów miano fizycznie zlikwidować. 

Prowokacja przeszła do historii pod nazwą Operacja Lawina

W  sumie  w  wywieziono  i zlikwidowano co  najmniej 167 

partyzantów w trzech etapach między 5 a 25 września 1946 roku. 

Miejsca 

kaźni 

partyzantów 

zlokalizowano 

okolicach 

poniemieckiego  lotniska  pod  Starym  Grodkowem oraz  na 

polanie Hubertus opodal wsi Barut oba miejsca na Opolszczyźnie. 

 Sam  Bartek,  mający  udać  się  w  czwartym,  ostatnim  transporcie, 

uniknął losu swoich podkomendnych w ostatniej chwili wstrzymując 

transport  pod  wpływem  zeznań  jedynego  uratowanego  partyzanta 
któremu udało się dotrzeć na Baranią Górę Andrzeja Bujaka ps. 

Jędrek. 

Tragiczny  finał  operacji  Lawina  z  końcem  września  1946  roku 

zakończył  najbardziej  aktywny  okres  działalności  zgrupowania, 

które  zdziesiątkowane,  przeszło  do   defensywy  unikając  coraz  to 

skuteczniejszych obław UB. 

Z początkiem października grupy podległe Bartkowi liczyły sobie już 

tylko  około  70  partyzantów  w  tym  większość  z  grupie  Sztubaka, 

który  do  końca  pozostał  nieufny  w  stosunku  do  rzekomych 

wysłanników  z  zachodu  i  tym  samym  ocalił  najwięcej 

podkomendnych. 

Nie  naruszony  stan  zachował  również  oddział ppor.  Stanisława 

Kopika 

„Zemsty" 

,który 

grupą 

około 

20 

żołnierzy LWP zdezerterował  z  placówki  wojskowej  w  Rajczy  i 

przyłączył  się  do  NSZ  dopiero  w  sierpniu  1946  roku  zachowując 

względną autonomię. 

Do  końca,  działalność  zgrupowania  Bartka,  którą  otworzyła 

zarządzona 

na 

dzień 

22 

lutego 

1947 

roku amnestia

charakteryzowała  się  już  tylko  walką  o  przetrwanie,  zwłaszcza,  że 

partyzanci nie przygotowali się dostatecznie do zbliżającej się zimy, 

background image

którą  Flame  z  najbliższym  otoczeniem  spędził  w  obozowiskach 

Baraniej Góry. 

Nawet  w  wigilię  Bożego  Narodzenia  Bartek,  w  ogniu  karabinów, 

musiał   pośpiesznie  opuszczać  zajmowaną  ziemiankę  przed  obławą 

sił rządowych. 

 22 lutego 1947 roku po konsultacji ze Sztubakiem Bartek dał swoim 

podkomendnym wolną rękę w ujawieniu się. 

 Sam ujawnił się 11 marca 1947 w Cieszynie. 

Broni  nie  złożył Zemsta,  który  jeszcze  do  maja  1947  roku 

kontynuował  walkę  z  komunistami.  Po  zdziesiątkowaniu  jego 

oddziału  przez  mnożące  się  obławy  UB  nie  widząc  szans  dalszej 

walki  wyjechał  na  Ziemie  Odzyskane,  gdzie  latem 1948  roku został 

aresztowany  przez  UB  i  zamordowany  wypchnięty  przez  okno  z  2 

piętra budynku WUBP w Warszawie. 

Sam  dowódca  zgrupowania  Henryk  Flame  Bartek  został 

zamordowany przez milicjanta Rudolfa Dadaka w dniu 1 grudnia 

1947 roku. 

Był to wynik kolejnej ubeckiej prowokacji. 

 W  ten  sposób  władza  ludowa  po  cichu  likwidowała  swoich 

przeciwników. 

 Jeszcze  przez  długie  lata  ocaleni  w  wyniku  amnestii  partyzanci 
Bartka byli więzieni pod byle pretekstem przez UB. 

Ostatnimi  epigonami  zgrupowania  Bartka  byli Jan  Filary  ps 

Lis i Władysław Szczotka ps Orlik. 

Osamotnieni,  zaszczuci  zostali  zamordowani 24  listopada  1950 

roku otoczeni  przez Grupę  Operacyjną  UB  w  domu  w  Kamesznicy 

zdradzeni  przez  swojego  kolegę,  który  okazał  się  agentem  UB ps. 

„Celnik".