background image

KWARTALNIK FILOZOFICZNY

 

T. XXV, Z. 4, 1997

 

PL ISSN 1230-4050

 

JANUSZ  JUSIAK

 

(Lublin)

  

ARYSTOTELESOWSKA KONCEPCJA METAFIZYKI

 

1. WPROWADZENIE

 

Przeprowadzone w naszym stuleciu filologiczne badania spuściz-

ny filozoficznej Stagiryty podważyły  żywiony prawie do końca 
dziewiętnastego wieku pogląd,  że dzieło stanowiące jej główny 
trzon,  Metafizyka,  jest pracą tematycznie jednolitą i problemowo 
spójną. Pojawiły się na przykład wątpliwości co do pierwotnego 
charakteru i przeznaczenia zredagowanych przez Andronikosa ksiąg, 
a także co do czasu ich powstania. Chodzi tu zwłaszcza o księgi a, Δ, 
Κ i Λ, które nie figurowały w katalogach Anonima z Menage; pier-
wotny tekst Metafizyki  składał się prawdopodobnie tylko z dzie-
sięciu, a nie z czternastu odrębnych fragmentów 

1

. Co do księgi  α 

istnieje przypuszczenie, iż jest ona zbiorem notatek z wykładów, spo-
rządzonych przez Paziklesa z Rodos, siostrzeńca Eudemosa, włączo-
nych do dzieła  w  późniejszym okresie 

2

.  Księgę    Δ    uważa się          

powszechnie za wczesną rozprawę, wielokrotnie korygowaną,        
cechującą się daleko idącą niezależnością od pozostałych rozpraw. 
Księga  Κ składa się z dwóch części, z których pierwsza jest kom-
pilacją ksiąg  Β,  Γ  i  Ε , druga zaś stanowi wyciąg z III i V księgi  
Fizyki.  Księga  Α jest samodzielnym wykładem  na  temat  sub-      
stancji, co  do  którego  jednak  nie  ma  pewności,  czy  pochodzi  on

 

W. D.  R o s  s, Aristotle. A Complete Exposition of His Works and Thought, 

New York 1959, s. 20.

 

2

 Tamże. Por. też: W. J a e g e r, Aristotle. Fundamentals of the History of His 

Development, Oxford 1962, s. 169.

 

background image

— 76 —

 

z wczesnego czy z późnego okresu. Także pozostałe dziesięć ksiąg 
rodzi do dziś trwające kontrowersje dotyczące kwestii, wedle jakiego 
kryterium łączono je w szkole w zamknięte grupy tematyczne i które 
z nich uważano za najbardziej metafizyczne. Być może kryterium 
takie nigdy nie istniało.  Metafizyka  była wszak swoistym wytworem 
literatury greckiej, zbiorem szkolnych logoi  przeznaczonych do 
wewnętrznego użytku w szkole. Tworzące ją teksty prawdopodobnie 
nie były pisane z myślą o ich publikacji. Służyły za podstawę do 
dyskusji i zostały sporządzone zgodnie z jej regułami, wymagającymi 
znajomości szeregu wykluczających się stanowisk i argumentów 
przytaczanych na ich poparcie. Stąd właśnie aporematyczny sposób 
prezentacji wielu kwestii, brak jednolitej konstrukcji całości dzieła 
oraz konsekwentnego rozwijania poszczególnych zagadnień.

 

Zapewne wszystko to ma poważne konsekwencje. Z uwagi na 

ograniczenia filologicznej metody badań, niezdolnej rozstrzygnąć, 
jaki sposób określania czasu powstania poszczególnych tekstów jest 
najlepszy, nie da się w pełni obiektywnie orzec, czy pogląd Arysto-
telesa na naturę metafizyki podlegał ewolucji w czasie, czy też od 
początku był ustalony i niezmienny. Być może w początkowym 
okresie działalności szkoły istniały jakieś pisma zawierające syste-
matyczny wykład problematyki metafizycznej, do której nawią-
zywano w innych traktatach, mieszając ze sobą różne  zagadnienia          
i problemy, by później, powstałe w ten sposób dzieło, opatrzyć 
jednym wspólnym tytułem. Ale równie prawdopodobnie brzmi 
twierdzenie, że problematyka ściśle dotycząca zagadnienia bytu nigdy 
nie stała się przedmiotem osobnych rozważań. Dylemat ten jest, jak 
się wydaje, nierozstrzygalny.

 

Niezależnie od tego, niektórzy komentatorzy stawiają  pytanie      

(w minionych stuleciach rozważane  ledwie  marginesowo  i  zwykle    
w celach doktrynalnych), czy przedmiot Arystotelesowskich badań 
metafizycznych został pomyślany w sposób logicznie niesprzeczny. 
Problem ten w latach osiemdziesiątych dziewiętnastego wieku wy-
sunął P. Natorp, który po jego rozważeniu doszedł do wniosku, że      
z pism Stagiryty nie można wyinterpretować jakiegokolwiek wew-
nętrznie spójnego pojmowania przedmiotu metafizyki 

3

. Stanowisko  

to miało później wielu zwolenników, z którymi jednak nie wszyscy 
badający puściznę filozoficzną Arystotelesa się  zgadzali.  Jedni  twier-

 

3

 

 

P. N a t o r p, Thema und Disposition der aristotelischen Metaphysik, „Philo-

sophische Monatsheft” XXIV (1988), s. 37-65, 540-574.

 

background image

— 77 — 

dzili, iż sprzeczność, której dopatrzył się Natorp, jest pozorna, inni 
dochodzili do wniosku, że  Metafizyka  jest zespołem wielu różno-
rakich poglądów, które nie tworzą jednego systemu, lecz stanowią 
raczej  świadectwo filozoficznego rozwoju myśli Stagiryty. Całko-
wicie skrajne stanowisko w tym sporze zajął R. Coollingwood. 
Utrzymywał on, że metafizyka w rozumieniu Arystotelesowskiej 
filozofii pierwszej, z racji niemożności sensownego pomyślenia jej 
przedmiotu badań, w ogóle nie może być nauką, lecz co najwyżej 
Mądrością — wiedzą, której nie można wyartykułować w postaci 
systemu twierdzeń ogólnych, ani uzasadnić w sposób czysto racjo-
nalny; wiedza taka, jakkolwiek jest celem poszukiwań każdej filo-
zofii, przypomina bardziej teologię niż jakąkolwiek naukę 

4

. Wpraw-

dzie wielu autorów (m. in. A. H. Armstrong, L. B. Geiger, H. Happ,  
J. Kalinowski, M. A. Krąpiec, K. Kremer, A. Mansion, J. Owens,     
G. Reale) broniło tezy o jedności przedmiotu badań Arystoteleso-
wskich analiz metafizycznych, dowodząc, iż  źródłem kontrowersji 
dotyczących zawartego w nich pojmowania bytu jest jego analo-
giczność i wieloaspektowość, zmuszająca do posługiwania się wie-
loma odpowiednio skonstruowanymi pojęciami 

5

,  niemniej  jednak   

już sam fakt pojawienia się tak daleko idących rozbieżności rodzić 
może zwątpienie, czy koncepcja Arystotelesa da się dziś rozważać              
w sposób całkowicie neutralny, wolny od wpływu doktryn utworzo-
nych na potrzeby myśli współczesnej.

 

Poniższe analizy zakładają,  że kwestia ta, jak również jej ewen-

tualne rozstrzygnięcie, nie ma większego znaczenia dla zrozumie-   
nia zawartej w pismach Stagiryty koncepcji metafizyki. Ostatecz-   
nie bowiem wszelkie dociekania na ten temat można opierać  tyl-      
ko   na tym, co mówią same zachowane teksty. Jak się wydaje, nie ma 
podstaw, by twierdzić,  że są  one  zbiorem  stanowisk  sprzecz-        
nych, pozbawionych jakiejkolwiek jedności. Nawet jeśli  Arysto-    
telesowskie rozumienie metafizyki podlegało zmianom, czego z gó-  
ry wykluczyć nie można, zaowocowało  stworzeniem  teorii,  która        
wycisnęła trwałe piętno w historii. Zapewne wpływ ten nie mógłby 
się dokonać, gdyby teoria ta była wewnętrznie sprzeczna lub 
niezrozumiała,  lub  gdyby   nie   zawierała   filozoficznie   doniosłych

 

R.  C o l l i n g w o o d, An Essay on Metaphysics, Oxford 1940, s. 3 i n.

 

Szczegółową analizę tych kontrowersji można znaleźć w pracy J. O w e n s a, 

The Doctrine of Being in the Aristotelian Metaphysics, Toronto 1978, s. 1-68. Por. też 
artykuł P. J a r o s z y ń s k i e g o Spór o przedmiot „Metafizyki” Arystotelesa, 
„Roczniki Filozoficzne” T. XXXI, z. 1 (1983), s. 93-107.

 

background image

— 78 —

 

treści i nie była oparta na przekonujących argumentach. Stojące za nią 
racje można badać nie wnikając w szczegółowe zagadnienia 
dotyczące chronologii poszczególnych rozpraw czy ich wzajemnej 
zależności. Także rozpatrywanie możliwej wielości poglądów na 
sposób rozumienia przedmiotu metafizyki nie wydaje się konieczne, 
gdy chce się odpowiedzieć na pytanie, jakie treści Arystoteles mógłby 
wiązać z terminem „metafizyka”, gdyby się nim posługiwał. Jest 
rzeczą charakterystyczną, iż spór na temat możliwych pojmowań 
przedmiotu metafizyki narodził się dopiero w epoce pokantowskiej, 
kiedy powszechne stało się przekonanie, że poznanie uzyskuje status 
naukowości dopiero wówczas, gdy potrafi jasno wyodrębnić dla 
siebie autonomiczny przedmiot badań oraz dowieść możliwości jego 
poznania. Podejście takie było obce myśli greckiej. Arystoteles, jak 
wszyscy starożytni, był  głęboko przeświadczony o realnym istnieniu 
przedmiotów wszystkich nauk i na myśl by mu nie przyszło,  że ich 
byt uprawomocniać trzeba za pomocą specjalnie w tym celu 
obmyślanej teorii. Problemem było dla niego przyznanie poszcze-
gólnym naukom odpowiednich kompetencji i ich możliwie jasne 
rozdzielenie, a nie to, czy nauki te będą miały co badać.

 

2. FILOZOFIA PIERWSZA A MĄDROŚĆ

 

Dla właściwego odczytania Arystotelesowskiej koncepcji metafi-

zyki kluczowe znaczenie ma fakt, iż w zachowanych traktatach na jej 
określenie są  używane co najmniej trzy różne nazwy, nie mające 
wspólnej etymologii i wzbudzające po dziś dzień rozmaite kontro-
wersje: mądrość  (σοφία), filozofia pierwsza (πρώτη  φιλοσοφία)          
i   teologia   (υεολογιχή) 

6

.  Nasuwa  się  w  związku   z   tym   pytanie,

 

Jakkolwiek termin „filozofia” w tradycji pitagorejsko-platońskiej oznaczał 

umiłowanie mądrości, nazwa „filozofia pierwsza” została stworzona dopiero przez 
Arystotelesa i tylko na gruncie jego teorii wiedzy jest w pełni zrozumiała. Nie 
pokrywa się ona znaczeniowo ani z filozofią jako taką, która w księdze α 1 Metafizyki 
(993b 20) jest określana jako wiedza o prawdzie (έπιστήμη  τ

−ζ  άληυείαζ),  ani         

nie oznacza samego tylko umiłowania mądrości. Jak pokażemy, najbliższym 
odpowiednikiem Arystotelesowskiej filozofii pierwszej jest sama mądrość lub 
pewnego typu wiedza ogólna, swoiście jednak pojęta, podniesiona do rangi 
nadrzędnej kategorii w stosunku do zarówno szczegółowych  dyspozycji                      
i umiejętności, jak też obojga cnót — intelektualnych i moralnych. Ewentualne 
związki etymologiczne, jakie mogą zachodzić między poszczególnymi określenia-  
mi metafizyki, mają więc znaczenie drugoplanowe i choć winny  być   uwzględnione,

 

background image

— 79 —

 

jakie znaczenia nazwy te otrzymały w tekstach Stagiryty i w jaki 
sposób zostało uzasadnione ich użycie? Nie mniej istotny jest 
problem, dlaczego posługiwano się nimi w Liceum tak, jakby były 
one nieomal synonimami?

 

Aby na pytania te odpowiedzieć, uwzględnić trzeba także te 

rozważania Arystotelesa, które — choć nie znalazły się w Metafizyce

 

—  wykazują z zarysowanym tu zagadnieniem bezpośredni związek. 
Uwaga ta dotyczy zwłaszcza słowa σοφία. Pojawia się ono bowiem w 
szóstej księdze  Etyki nikomachejskiej, gdzie oznacza najwyższą 
umiejętność, a zarazem cnotę i dyspozycję intelektualną, niezbędną 
dla ujmowania prawdy oraz odróżnianą od wiedzy naukowej 
(έπιστήμη), myślenia intuicyjnego (νο

Øζ), rozsądku (φ

ρό

νησιζ)          

i sztuki rozumianej jako sprawność techniczna (τέχνη). Mądrość jest 
najdoskonalsza spośród tych pięciu dyspozycji i cechuje jedynie 
mędrca (το

Ø  σοφοØ). Mędrcem zaś jest wedle Arystotelesa ten, kto 

nie tylko potrafi wysnuwać konsekwencje wypływające z najwyż-
szych zasad bytu i poznania, ale i zna prawdę o tych zasadach. 
Ponieważ badaniem owych konsekwencji zajmuje się wiedza nau-
kowa, a same te zasady są przedmiotem myślenia intuicyjnego, na 
którym wiedza naukowa się opiera i bez którego byłaby niemożliwa, 
mądrość jest „połączeniem myślenia intuicyjnego z wiedzą naukową 
wiedzą o najwyższych przedmiotach, która jakby osiągnęła swój cel” 

7

Jako taka stanowi ona najwyższy z rodzajów wiedzy i dlatego 
przypomina „mistrzostwo w sztuce” 

8

, cechujące najznakomitszych 

artystów. Z rozważań Arystotelesa wynika, że doskonałość mądrości 
— ujętej jako pewna odmiana poznania teoretycznego — polega na 
tym, iż jest ona poznaniem rzeczy odwiecznych, istniejących mocą 
niezmiennej, im tylko przysługującej konieczności 

9

. Wiedza taka, 

gdyby została zdobyta, byłaby czymś nie wymagającym korekt czy 
uzupełnień. Odzwierciedlałaby bowiem coś, co samo nie ulega 
zmianom i jako takie jest doskonałe. Mądrość jest najwyższym 
poznaniem również z tej racji, że rodzi się w wyniku harmonijnego 
współdziałania  dwu  najwyższych  władz  umysłu:  zdolności  logicz- 

nie  mogą przysłaniać zależności wypływających z analizy szczegółowych rozważań 
Stagiryty oraz z zawartych w nich ustaleń.

 

A r y s t o t e l e s, Etyka nikomachejska. Przekł. D. Gromska, Warszawa 1982,           

VI 7, 1141a 18-20. Por. też: VI 3, 1139b 14-35 i VI 6, 1140b 32-1141a 8 (dalej    
jako: Et. nik.).

 

Et. nik., VI 7, 1141a 12.

 

Et. nik., VI 3, 1139b 23.

 

background image

— 80 —

 

nego wnioskowania i zdolności bezpośredniego ujmowania najwyż-
szych zasad i przedmiotów.

 

Podobne pojmowanie mądrości zostało dokładniej  omówione       

w rozpoczynającej  Metafizykę  księdze A,  gdzie przedmiotem roz-
ważań  są rodzaje i stopnie poznania. Wiedza ludzka, twierdzi 
Arystoteles, ma swój początek w postrzeżeniach zmysłowych, które 
dzięki pamięci przeobrażają się w doświadczenie (έμπειρία), czyli 
trwałą znajomość wielu poszczególnych przypadków czy też obrazów 
danej rzeczy. Doświadczenie jest łącznikiem między pamięcią           
a poznaniem naukowym, będącym — w odróżnieniu od doświad-
czenia — poznaniem ogółu 

10

.  Zasadnicza  różnica  między  wiedzą 

naukową lub teoretyczną a empiryczną polega jednak na tym, że 
empiryk zna jedynie skutek (τò 

τι),

 

nie znając przyczyn badanych 

przedmiotów (τò διότι),

 

podczas gdy teoretyk poznaje i jedno i drugie. 

Posiada zatem nie tylko utrwaloną pamięć wielu podobnych 
przypadków, ale i dysponuje zdolnością rozumienia (έπαΐειν) rzeczy, 
nie dających się poznać drogą doświadczenia. Dlatego tylko teoretyk 
może nauczać innych, podczas gdy empiryk, znając jedynie skutki, nie 
posiada tej umiejętności (τέχνη) 

11

. Zgodnie z tym, co zostało powie-

dziane w Etyce nikomachejskiej, do której Arystoteles w tym miejscu 
się odwołuje, mądrość jest rodzajem poznania teoretycznego, albo-
wiem „zależna jest we wszystkich przypadkach [...] od wiedzy” oraz 
„dotyczy pierwszych przyczyn i zasad” 

12

. Zarazem stanowi jego naj-

doskonalszą odmianę, albowiem jednoczy w sobie szereg najwyż-
szych dyspozycji, jakie mogą cechować tylko mędrca.

 

Wyliczając te umiejętności Arystoteles stwierdza, że mędrcem  

jest ten, kto: 1) posiada ogólną wiedzę o możliwie wszystkich 
rzeczach,  nie  znając  każdej  z  nich  z   osobna;   2)  potrafi   poznać

 

10

  Met.,  A  1, 980b 26-98la 18. Wszystkie cytowane niżej fragmenty pochodzą      

z: Arystoteles, Metafizyka.  Przełożył, wstępem i komentarzem opatrzył K. Leśniak, 
Warszawa 1983 (w skrócie: Met.).

 

11

 Met., A 1, 98la 21-98Ib 11. W Analitykach wtórych (I 33, 88b-89a; dalej: Anal. 

Wtóre)wiedzę naukową Arystoteles charakteryzuje, przeciwstawiając ją mniemaniu 
(δόξα): „Wiedza naukowa i jej przedmiot różnią się od mniemania i przedmiotu 
mniemania tym, że wiedza naukowa jest ogólna i utworzona z przesłanek 
koniecznych, a to, co jest konieczne, nie może być inne. [...] Mniemanie polega na 
przyjęciu bezpośredniej, ale niekoniecznej przesłanki. Pogląd ten zgadza się  [...]        
z obserwowanymi faktami; mniemanie bowiem jest niestałe, jak również rodzaj bytu 
będący jego przedmiotem” (przekł. K. Leśniak).

 

12

 Met., A 1, 981a 28, 981b 29.

 

background image

— 81 —

 

rzeczy  trudne, nie znane ogółowi ludzi i znajdujące się najdalej od 

postrzeżeń zmysłowych; 3) przewyższa innych w skrupulatności 
badawczej i zdolności do nauczania o przyczynach; 4) dąży do 
zdobycia wiedzy, która swą wartość zawdzięcza samej sobie i po-
znaniu, jakiego dostarcza, a nie temu, co z niej wynika (np. ko-
rzyściom praktycznym); 5) nie podlega niczyim rozkazom i nikogo 
nie słucha, lecz sam rozkazuje i poucza innych; 6) zna cel, w jakim 
każda rzecz powinna być wykonana; wynika to stąd,  że celem jest 
dobro każdej rzeczy, a dobro i cel (τέλος) jest jedną z przyczyn 

13

Mądrość jest tedy owocem bezinteresownego umiłowania  wiedzy       
i może być osiągnięta tylko przez tych, którzy wiodą wolne, 
niezależne od nikogo życie. Nie jest ona umiejętnością przydatną      
w zdobywaniu wiedzy wytwórczej, ani w jej wykorzystaniu, bo 
niczemu praktycznemu nie służy i istnieje tylko dla samej siebie. 
Dlatego Arystoteles nie waha się nazwać  ją „dziedziną pozaludzką”, 
„najbardziej boską” i „najbardziej czcigodną” 

14

. Boski  charakter 

mądrości polega przy tym na dwu rzeczach. Po pierwsze, mądrość 
jest czymś boskim w tym sensie, że dotyczy rzeczy boskich, bo „tylko 
Bóg może być przyczyną wszystkich rzeczy  i  pierwszą  zasadą” 

15

.  

Jeśli zatem mądrość jest nie tylko dyspozycją do osiągnięcia wiedzy, 
ale i samą wiedzą, to przedmiotem owej wiedzy jest to, co najwyższe     
w całości istnienia. Po drugie, boskość mądrości tkwi również w tym, 
iż jest ona wiedzą, którą „albo sam Bóg może posiadać, albo przy-
najmniej w najwyższym stopniu” 

16

.  Prawdziwa  mądrość    byłaby    

zatem rodzajem poznania, którego przedmiot byłby  tym  samym,      
co jego podmiot. Ponieważ tożsamość taka może mieć miejsce tylko 
w przypadku Boga, można wyciągnąć stąd wniosek, iż pełna  
mądrość jest nieosiągalnym dla człowieka ideałem. Arystoteles nie 
wypowiada wprawdzie tej myśli otwarcie, ale z ogólnego toku 
rozumowania, jaki przytacza, wynika, że nie byłby jej przeciwny. 
Czym innym bowiem jest nieosiągalność wygórowanego ideału,        
z której od początku jasno można zdawać sobie sprawę, a czym 
innym rezygnacja z dążenia do jego osiągnięcia. Nawet jeśli wiedzy 
boskiej zdobyć niepodobna, nie wynika stąd jeszcze słuszność           
zasady nakazującej zaniechanie wszelkich prób zbliżenia się  do    
niej.   Byłoby   przecież,   czytamy,   „niewłaściwe,   ażeby   człowiek

 

13 

Met., A 2, 982a 5-982b 11. 

14 

Met., A 2, 982b 29, 983a 3-4. 

15 

Met., A 2, 983a 7-8. 

16 

Met., A 2, 983a 9-10. 

background image

— 82 —

 

nie poszukiwał wiedzy, którą może osiągnąć” 

17

. Niezależnie od tego, 

Arystoteles zdaje się utrzymywać,  że mądrość — jakkolwiek w peł-
nym sensie przysługiwać może tylko Bogu — posiada także wymiar 
ludzki. Ten, kto jest mądry, wykształcił w sobie zespół szczególnych 
umiejętności i predyspozycji intelektualnych, które w formie za-
czątkowej istnieć muszą już na niższych, mniej ogólnych, a przez to 
bardziej odległych od „wiedzy boskiej” szczeblach poznania. 
Mądrość byłaby zatem, gdyby tak rozumieć jej znaczenie, kategorią 
nadrzędną wobec mądrości potrzebnej dla uprawiania nauk szcze-
gółowych. W tym rozumieniu wydaje się ona przypominać  jedno       
z neoplatońskich pojmowań filozofii, określające ją jako „sztukę 
sztuk i wiedzę wiedz” 

18

.  Zarazem  jednak,  Arystoteles  zdaje się 

podkreślać również etyczne, a nie tylko czysto teoretyczne znaczenie 
mądrości. W Metafizyce  uwypuklenie tego aspektu jest wprawdzie 
znikome, ale mocniej zaznacza się w Etyce nikomachejskiej, gdzie 
mądrość filozoficzna jest ujmowana nie tylko jako podsumowanie      
i kwintesencja nauk szczegółowych, ale także jako dyspozycja 
niezbędna dla życia w uszczęśliwiającym stanie teoretycznej kon-
templacji, która jest jednocześnie najwyższym, dostępnym człowie-
kowi, rodzajem życia etycznego

19

.

 

Na podstawie rozważań zawartych w księdze A nie można  

jednoznacznie rozstrzygnąć,  czy  mądrość  jest  znamieniem  filozofii

 

17

 Met., A 2982b 32.

 

18 

Neoplatońskie komentarze do Arystotelesa z IV wieku (Commentaria in 

Aristotelem Graeca, XVII 2, s. 77 i n., IV 3, s. 3, 11) podają sześć określeń filozofii: 
1) „poznanie bytów jako takich i sposobu, w jaki one istnieją”, 2) „wiedza o rzeczach 
boskich i ludzkich”, 3) „przygotowanie się do śmierci”, 4) „upodobnianie się 
człowieka do Boga”, 4) „sztuka sztuk i wiedza wiedz”, 6) „umiłowanie mądrości”. 
Zob. też: A. K r o k i e w i c z , Zarys filozofii greckiej, Warszawa 1971, s. 33.

 

19

 „Szczęśliwość musi mieć domieszkę przyjemności, a najprzyjemniejszą z czyn-

ności zgodnych z dzielnością etyczną jest bezsprzecznie czynność, w której się iści 
mądrość filozoficzna (σοφία); w każdym razie zdaje się filozofia (φιλοσοφία) dawać 
rozkosze przedziwne w swej czystości i trwałości, i naturalną jest rzeczą,  że ci, co 
wiedzą, przyjemniej czas spędzają aniżeli ci, co [prawdy] nie dochodzą. [...] 
Czynność [...] rozumu, która jest teoretyczną kontemplacją, zdaje się zarówno 
wyróżniać powagą swą, jak też nie zmierzać do żadnego celu leżącego poza nią i 
łączyć się zarówno z właściwą sobie doskonałą przyjemnością (która zwiększa 
intensywność czynności), jak też z samostarczalnością, [...] i jeśli czynności tej zdają 
się przysługiwać wszelkie inne ze szczęściem związane cechy — to ta właśnie 
czynność  będzie doskonałym szczęściem człowieka”;  Et. nik., X 7, 1177a 23-27, 
1177b 18-25.

 

background image

— 83 —

 

w ogóle, czy odnosi się tylko do filozofii pierwszej. Z jednej strony, 
wyróżnione przez Arystotelesa cechy mądrości zdają się dotyczyć 
mądrości tkwiącej we wszystkich naukach filozoficznych. Każda       
z nich bowiem poszukuje pierwszych przyczyn i zasad, czym różni się 
od nauk niefilozoficznych. Z drugiej jednak strony, boski charakter 
wiedzy posiadanej przez mędrca nasuwa myśl, że mądrość w ścisłym 
tego słowa znaczeniu winna cechować jedynie filozofię pierwszą, 
czyli teologię lub metafizykę.

 

Bardziej szczegółową analizę natury najwyższego rodzaju po-

znania teoretycznego zawierają księgi B, Γ  i E. W księdze B, 
nazywanej diaporetyczną (z tej racji, że stawia się w niej problemy i 
podaje trudności, będące przyczyną wątpienia, czyli tzw. aporie, które 
są rozwiązywane w następnych księgach), pojawia się m. in.  
problem, czy badanie wszystkich rodzajów przyczyn należy do jednej, 
czy do wielu nauk, oraz pytanie, czy filozofia pierwsza zajmuje się 
badaniem samych substancji (ούσία), czy także ich własności? 

20

 

Odpowiedź na to pytanie Arystoteles podaje w Analitykach wtórych 
(II 4), gdzie twierdzi, że substancja czy istota nie może być 
przedmiotem dowodu (rozumowania demonstratywnego)  

21

. Wysuwa-

jąc przytoczone wyżej problemy, Arystoteles posługuje się termi-  
nem „nauka poszukiwania” (ή  ζητουμένη  έπιστήμη),  który sugero-
wać ma możliwość istnienia wiedzy najwyższej, będącej najdosko-
nalszym poznaniem rzeczy. Nauka taka, gdyby istniała, byłaby nau- 
ką o substancji, czyli o istocie lub przyczynie formalnej, albo inaczej 
—  „o tym, co jest  w  najwyższym stopniu przedmiotem poznania” 

22

.     

Jest rzeczą ważną podkreślenie, jak Arystoteles pojmuje „wyż-  
szość” przedmiotów tej, na razie, hipotetycznie rozważanej  wie-    
dzy. Otóż fakt taki ma, jego zdaniem, miejsce z dwóch powodów.    
Po pierwsze dlatego, że „najdoskonalszym poznaniem rzeczy jest 
poznanie jej istoty, a nie jej ilości czy jakości ani tego, co może          
z natury zdziałać czy doznawać”. Po drugie, także  z  tej  racji,             
iż „posiadamy  wiedzę  nawet  i  o  tych  rzeczach,  o  których  dowód

 

20 

Met., B 2, 996a 19-20, 997a 26-27.

 

 21 

Z ustalenia tego wynika, że jeśli metafizykę określa się jako naukę mającą dos- 

tarczyć poznania substancji, to tym samym twierdzi się, iż może ona jedynie 
definiować substancję. Nie może być zatem nauką demonstratywną. Przedmiotem 
ewentualnych dowodzeń mogłyby być natomiast atrybuty substancji. W takim razie 
jednak należałoby rozstrzygnąć, czy dowody te winny należeć do filozofii pierwszej, 
czy do drugiej.

 

22 

Met., B 2, 996b 13.

 

background image

— 84 — 

jest możliwy tylko wtedy, gdy wiemy, czym rzecz jest, na przykład 
czym jest kwadratura trójkąta” 

23

. Na szczególną uwagę zasługuje 

powód drugi. Przytaczając go Arystoteles miał najwidoczniej na 
myśli naukę    a n a l i z u j ą c ą  ową poprzedzającą wszelkie rozumo-
wania i — jak z rozważań pomieszczonych w Analitykach wtórych 
wynika — niedemonstratywną znajomość rzeczy, bez której dowo-
dzenie wielu innych twierdzeń byłoby niemożliwe. Nie bardzo 
wiadomo, na czym owa niejasno zasugerowana analiza miałaby bliżej 
polegać. Prawdopodobnie na próbie ujęcia tej intuicyjnie uznawanej 
wiedzy w system spójnych definicji, określających istotę rzeczy, ale 
nie jest również wykluczone, że celem tak zaplanowanych badań 
metafizycznych mogłoby być także samo ujawnienie owej wiedzy,    
a także jej ujaśnienie lub nawet rewizja.

 

3. NAUKA O BYCIE JAKO BYCIE. PROBLEM NAUK SZCZEGÓŁOWYCH

 

Niezależnie od tego, jak ów dylemat można byłoby  rozstrzyg-    

nąć 

24

,    wydaje    się,  iż  pochodzące  z  księgi  B 2  oświadczenia         

dotyczące natury poszukiwanego w niej poznania teoretycznego nie 
odnoszą się bezpośrednio do mądrości (σοφία)lecz raczej do wiedzy 
w ogóle (έπιστήμη). W naturze wiedzy jako takiej leży bowiem, 
wedle Stagiryty, jej zależność od nie dających się udowodnić — i nie 
wymagających dowodzenia — przesłanek, stanowiących punkt 
wyjścia każdego dowodu. Pogłębioną analizę znaczenia przysłu-
gującego terminowi σοφία zawierają dwa pierwsze rozdziały      
księgi  Γ, poświęcone omówieniu nauki badającej Byt jako taki, 
substancję, oraz Jedność i Wielość. Wprawdzie w sensie literalnym 
nie mówi się w nich o mądrości, lecz o pewnej nauce, której natu-    
ra jest opisywana za pomocą pojęć i terminów nie używanych         
we wcześniejszych księgach. Z treści tekstu wynika jednak, że        
celem jej rozważań jest dokładniejsze  ukazanie  przedmiotu  i  ce-       
lu wiedzy  określanej  w  księdze  A  2   mianem   boskiej.   Nauka   ta

 

[...] bada Byt jako taki (τò 

ν 

½

 

ν) i przysługujące  mu  atrybuty  istotne               

(

πάρχοντα  καΰ΄  αύτό).  Nie   jest   ona   żadną   z   tzw.   nauk  szczegółowych,   bo

 

23 

Met., B 2, 996b 19-21.

 

24 

Na podstawie samych tekstów Arystotelesa wydaje się to niemożliwe, jakkol-

wiek można byłoby zastanawiać się, czy zawarta w nich idea metafizyki jest zgodna  
z ideą metafizyki deskryptywnej lub rewidującej.

background image

— 85 —

 

żadna z tych nauk nie bada ogólnie Bytu jako takiego, lecz wyodrębnia pewną część 
bytu i bada jego własności, jak na przykład nauki matematyczne. Otóż, ponieważ 
poszukujemy pierwszych zasad i najwyższych przyczyn, musi przeto istnieć jakiś 
Byt, do którego należą te zasady i przyczyny na mocy jego własnej natury. Jeżeli 
więc filozofowie poszukujący elementów Bytu poszukiwali tych innych zasad, z tego 
musi wynikać, że elementy Bytu są elementami Bytu nie akcydentalnego, lecz Bytu 
jako takiego  

25

.

 

Na szczególną uwagę zasługuje w tym wywodzie teza, że  σοφία 

— określana wcześniej jako uniwersalna wiedza o zasadach i przy-
czynach — zostaje tu nazwana badaniem Bytu jako takiego (

τò 

ν 

½

 

ν

i że nauki szczegółowe nie podpadają pod ten rodzaj wiedzy.

 

Nasuwające się w tym miejscu pytanie, czym w takim razie nauka 

o bycie jako bycie różni się od nauk szczegółowych, zostaje podjęte 
w rozdziale drugim, w którym Arystoteles stwierdza, że choć „Byt” 
jest pojęciem wieloznacznym, dającym się orzekać przy użyciu 
różnych kategorii, to jednak odnosi się zawsze do, jednego” (πρός  

ν), do jednej zasady, którą jest substancja. Istnienie nauki o bycie 

jako takim jest czymś równie naturalnym, jak istnienie wiedzy 
lekarskiej, znajdującej dla siebie wytłumaczenie w samym fakcie 
istnienia zdrowia. Jest wprawdzie wiele odmian czy przejawów 
zdrowia, lecz istnieje tylko jedna nauka, która je wszystkie bada.

 

Jasne więc,  że do jednej wiedzy należy badanie rzeczy jako rzeczy (τ

   

ντα 

½

 

ντα). Wszędzie zatem wiedza zajmuje się tym, co jest pierwsze i od czego zależne 

są inne rzeczy oraz z czego biorą swe nazwy. Jeżeli jest to substancja, wobec tego 
filozof powinien opanować zasady i przyczyny substancji 

26

.

 

Potrzebę istnienia filozofii pierwszej jako nauki odrębnej od nauk 

szczegółowych Arystoteles uzasadnia zatem odwołując się do pew-
nego metafizycznego faktu, jakim jest jedność bytu. Choć byt jest 
pojęciem wieloznacznym, może swą wieloznaczność ujawniać tylko 
dlatego,  że wszystkie jego kategorialne określenia odnoszą się do 
czegoś jednego, do bytu rozumianego jako jedność (substancja).

 

Byt i Jedność  są [...] tym samym i tej samej natury w tym sensie, że następują    

po sobie jako zasada i przyczyna, a nie w takim znaczeniu, że są określane tą       
samą definicją. [Dlatego nie można bytu oddzielić od jego jedności] bo Jeden 
człowiek” i „człowiek” są tym samym, jak również „człowiek istniejący”  i         
„człowiek”,  a  podwojenie  słów  w  wyrażeniu  Jeden  człowiek”  i  Jeden  istniejący

 

25  

Met., Γ 1, 1003a 20-33.

 

26  

Met., Γ 2, 1003b 15-18.

 

background image

— 86 —

 

człowiek” nie wyraża czegoś innego [...], podobnie Jeden istniejący człowiek” nie 
dodaje nic do „istniejącego człowieka”  

27

.

 

Fakt ów winien znaleźć wytłumaczenie i dlatego potrzebna jest 

odrębna nauka, która mogłaby podjąć się tego zadania.

 

Z przytoczonych wyżej wypowiedzi wynika, że naukę o bycie jako 

bycie Arystoteles utożsamia z nauką o zasadach i przyczynach 
substancji. Zarazem jednak omawia je często oddzielnie, bądź 
przechodzi nagle od jednego rozumienia do drugiego, nie zazna-
czając, iż różne określenia filozofii pierwszej pociągać za sobą    
mogą różne, niekoniecznie pokrywające się, pojmowania jej natury 

28

Na przykład w księdze K 3 (1060 b 31 n.) — podobnie jak    
wcześniej w księdze  Γ

 

1 (1003 a 20 n.), a później także w księdze     

K 4 (1061 b 18 n.) — filozofia pierwsza jest przedstawiana jako 
nauka o bycie jako bycie, badająca swój przedmiot podobnie jak 
matematyka, która abstrahując od wszelkich własności zmysłowych, 
skupia uwagę jedynie na tym, co w przedmiocie jest ciągłe i dające 
się wyrazić za pomocą liczby. W myśl tego rozumienia, filozofia 
pierwsza abstrahuje od wszelkich atrybutów rzeczy, takich jak ruch, 
liczba, ciągłość czy wielkość, i rozważa je jako istniejące — a nie 
jako wyłącznie ruchome, ciągłe, czy zajmujące określone miejsca. 
Rozpatruje zatem j e d n o ś ć  bytu, pomijając fakt jego rozczłonko-
wania na rodzaje. I na tym polega jej odmienność zarówno od fizyki   
i matematyki, jak też od dialektyki i sofistyki, które badają rzeczy nie 
przywiązując wagi do jedności nieodłącznej od samego aktu ich  
istnienia 

29

.

 

27 

Met., Γ 2, 1003b 23—32.

 

28 

Nasuwać to może podejrzenie, iż z Arystotelesowską koncepcją metafizyki 

wiąże się trudna do usunięcia dwuznaczność. Tak sądzi np. Heidegger, upatrując      
w braku jasnego określenia istoty problemów, jakie miałaby podejmować opisywana 
przez Arystotelesa filozofia pierwsza, „prawdziwego kłopotu filozofii”. „Na tyle, na 
ile sam Arystoteles się o tym wypowiada — pisze Heidegger — [...] określenie istoty 
«filozofii pierwszej» zawiera znamienną dwoistość. Filozofia ta jest zarówno 
«poznaniem bytu jako bytu» (

ν 

½

 

ν), jak też poznaniem najdonioślejszej sfery bytu 

(τιμιώ

Ãατον γένος), która określa byt jako całość”;  M.  H e i d e g g e r ,   Kant a prob-

lem metafizyki. Przekł. B. Baran, Warszawa 1989, s. 13 i 14. Tropiąc  źródła owej 
dwoistości, i znajdując je w zapoczątkowanym w średniowieczu podporządkowaniu 
metafizyki teologii chrześcijańskiej, Heidegger nie przytacza jednak jasno formuło-
wanych argumentów, z których by wynikało,  że badań bytu jako całości nie da się 
pogodzić z badaniami bytu jako takiego.

 

29 

Dialektyka i sofistyka różnią się od prawdziwej nauki tym, iż nie są w stanie 

osiągnąć rzeczywistego  poznania.  Pierwsza  rozważa  krytycznie  wszystkie  rzeczy,

background image

— 87 —

 

Koncepcja ta, jeśli rozważać  ją samą w sobie, wydaje się kla-

rowna. Trudności pojawić się mogą jednak w chwili, gdy zapytamy, 
w jaki sposób naukę o bycie jako bycie należałoby utożsamić z nauką 
o zasadach i przyczynach substancji. Gdyby przyjąć,  że filozofia 
pierwsza jest także nauką o substancji, to biorąc pod uwagę fakt 
istnienia rodzajów substancji, można by wnioskować,  że winna ona 
składać się z działów, odpowiadających poszczególnym rodzajom 
substancji. Wówczas jednak działami tak pojętej filozofii pierwszej 
musiałyby być nauki szczegółowe, bo im właśnie przypada w udziale 
badanie substancji ze względu na ich rodzaj. Arystoteles był zapewne 
świadomy tej trudności. W księdze Γ 2 (1004a 3-9) pisał bowiem:

 

Istnieje tyle części filozofii, ile jest rodzajów substancji. Wobec tego musi być 

wśród tych części pierwsza filozofia, a następnie filozofia druga. Bo Jedność i Byt 
rozpadają się bezpośrednio na rodzaje, a z tej racji również i nauki będą odpowiadać 
tym rodzajom. Filozof podobny jest do matematyka w sensie, w jakim ten wyraz jest 
używany; wszak matematyka ma również części, istnieje w niej bowiem nauka 
pierwsza, nauka druga i inne kolejne   

30

.

 

Podobna argumentacja pojawia się w księdze K 4 (1061b 29-34), 

gdzie dodatkowo rozważany jest stosunek filozofii pierwszej do 
fizyki:

 

Fizyka znajduje się w tym samym położeniu, co matematyka; bo fizyka bada 

atrybuty i zasady rzeczy istniejących  jako  poruszające się, a nie jako istniejące         
(a pierwsza filozofia, jak powiedzieliśmy, zajmuje się rzeczami tylko o tyle, o ile one 
istnieją, a nie pod jakimś innym względem). Dlatego więc fizyka i matematyka 
powinny być traktowane jako części filozofii.

 

Biorąc pod uwagę powyższe wypowiedzi sądzić można, iż zarzut, 

jakoby filozofii pierwszej grozić miało rozczłonkowanie na działy, 
będące kolejnymi naukami szczegółowymi, Arystoteles uznałby za 
chybiony. Możliwa do wyobrażenia argumentacja, jaką prawdo-
podobie by wytoczył, broniąc się przed tym zarzutem, opierałaby się   
na   wynikającym   z   zacytowanych  wyżej   stwierdzeń  odróżnieniu

 

lecz na samym ich rozważaniu poprzestaje; druga udaje tylko prawdziwe poznanie i 
jest „mądrością pozorną”; Met., T 2, 1004b 17-27; E 2, 1026b 15-27; K 8, 1064b 17-
29.

 

30

 Arystoteles ma tu na myśli arytmetykę którą uważa za pierwszą naukę matema-

tyczną, oraz planimetrię, która jest nauką drugą. Kolejne dyscypliny w tym podziale to 
stereometria, astronomia, planimetria itd.

 

background image

— 88 —

 

filozofii w najszerszym znaczeniu od filozofii pierwszej. Filozofia 
pierwsza, jako nauka o substancji oraz jej zasadach i przyczynach, nie 
jest tym samym, co filozofia w ogóle (σοφία). Mówiąc o fizyce i 
matematyce jako o częściach filozofii, Arystoteles miał najwyraźniej 
na myśli filozofię rozumianą jako wszelka wiedza teoretyczna 
(έπιστήμη), a nie jako wiedza dotycząca pierwszych zasad bytu. 
Rozumianą w ten sposób filozofię — lub mądrość filozoficzną — 
można dzielić tak samo, jak dzieli się nauki szczegółowe: na filozo-
fię (naukę) pierwszą i filozofię (naukę) drugą. Mądrość filozoficz-  
na, czyli filozofia w najszerszym tego słowa znaczeniu, jest pot-
rzebna każdej nauce i w tym sensie każda z nauk szczegółowych    
jest pewną odmianą filozofii, myśleniem teoretycznym odniesionym 
do właściwego mu przedmiotu badań. Podstawową formą przeja-
wiania się  mądrości jest jednak myślenie, które — zależnie od 
potrzeb lub od rozważanego w danym momencie kontekstu proble-
mowego — zostało w zachowanych pismach nazwane: 1) filozofią 
lub nauką pierwszą, 2) nauką filozofów, 3) nauką uniwersalną,         
4) nauką o bycie jako bycie lub poznaniem przyczyn bytu jako bytu, 
5) nauką o substancji lub poznaniem zasad i przyczyn substancji,      
6) nauką o tym, co pierwsze, 7) nauką o pierwszej lub o oddzielo-    
nej  substancji,  8) nauką    o    najwyższym  rodzaju,  9) teologią 

31

Myślenie to (mądrość filozoficzna w węższym sensie) nie daje się 
zredukować do sumy dyspozycji potrzebnych do uprawiania nauk 
szczegółowych, ani — tym bardziej — do sumy twierdzeń wysuwa-
nych przez te nauki. Celem filozofii pierwszej jest bowiem 
rozważanie bytów w ich aspekcie substancjalnym, a nie wyłącznie 
przypadłościowym — czym zajmują się sofistyka i dialektyka —    
lub rodzajowo-gatunkowym, co jest domeną nauk szczegółowych. 
Stąd oczywiście nie wynika, że charakterystyczne dla myślenia 
metafizycznego abstrahowanie od atrybutów przysługujących sub-
stancji oznaczać musi ich całkowite pomijanie 

32

.  Gdyby konieczność

 

31

 Nie są to jeszcze wszystkie używane w Metafizyce i w innych tekstach okreś-

lenia. Jak zauważa J. Owens, filozofię pierwszą Arystoteles utożsamia  ponadto          
z nauką o: 1) najwyższych przyczynach rzeczy, 2) przyczynach postrzeganych 
zmysłami rzeczy boskich, 3) nieruchomych bytach boskich, 4) prawdzie, 5) formie; 
zob. J. O w e n s, The Doctrine of Being in the Aristotelian Metaphysics: A Study in 
the Greek Backround of Mediaeval Thought 
(odbitka z „Mediaeval Studies” Vol. XI 
(1949), s. 241).

 

32

 Za taką błędną interpretacją Metafizyki Arystotelesa opowiada się Collingwood, 

z której wyciąga wniosek, że jakakolwiek nauka o bycie jako bycie jest z przyczyn 
czysto logicznych niemożliwa; zob. T e n ż e, dz. cyt., s. 11-16.

background image

— 89 —

 

taka faktycznie miała miejsce, należałoby postulować  włączenie do 
rozważań metafizycznych nauk szczegółowych, by w ten sposób 
rozważaniom tym dostarczyć przedmiotu badań. Podpisanie się pod 
takim wnioskiem byłoby jednak całkowicie niezgodne ze sposobem 
myślenia Stagiryty. Wedle Arystotelesa, w rzeczywistości empirycz-
nej spotyka się zawsze całość  złożoną z substancji i atrybutów 
(przypadłości). Toteż poznanie substancji może się dokonać tylko 
poprzez poznanie atrybutów. Nauki szczegółowe swe istnienie zaw-
dzięczają temu, że pomimo ontycznego związku atrybutów z sub-
stancją, atrybuty poznaje się jako coś różnego od substancji 

33

. Gdyby 

umysł nie potrafił odróżnić cech rzeczy od rzeczy, którym cechy te 
przysługują, niemożliwe byłoby ani wyróżnienie rodzajów rzeczy,   
ani samo mówienie o cechach. To by zaś pociągało za sobą 
niemożliwość określenia przedmiotów, badanych przez nauki szcze-
gółowe. Filozofia pierwsza zwraca jednak uwagę na fakt, iż atrybut 
nie może być czymś, co bytuje samo w sobie, w oderwaniu od 
substancji. Rozważa zatem również atrybuty, ale zawsze w ich 
odniesieniu do substancji, czyli jedności lub istoty bytu. Dlatego    
jest w pewnym szczególnym sensie nauką o wszystkich rzeczach, 
czyli    o bycie w ogólności, nie przestając być nauką  o  substancji.      
I tym właśnie różni się od nauk szczegółowych.  Z  kolei  nauka            
o substancji nie jest czymś odmiennym od nauki badającej uniwer-
salne zasady i przyczyny substancji. Celem każdej nauki jest bo- 
wiem ustalenie przyczyn rzeczy oraz odkrycie ogólnych praw,  
którym  podlegają  działania  powodowane  przez  owe   przyczyny 

34

.

 

33

 Rzecz jasna, nie oznacza to, że nauki szczegółowe badają akcydentalne 

własności substancji. Nauka o „bycie akcydentalnym” jest niemożliwa, ponieważ jest 
on przypadkowy. „[...] Wszelka wiedza naukowa dotyczy tego, co istnieje zawsze 
albo najczęściej, a przypadek nie jest ani jednym, ani drugim”. Toteż każda z nauk 
„bierze w pewien sposób za przedmiot w każdym rodzaju istotę i usiłuje dowieść [...] 
prawd z większą lub mniejszą dokładnością”; Met., K 8, 1065a 4-5; K 7, 1064a 5-6. 
Por. też E 2, 1026b 2-15, 1027a 20-28.

 

34

 Uzasadnienia dla tej tezy można doszukiwać się w Arystotelesowskiej kon-

cepcji natury wyjaśniania naukowego. Wedle tej koncepcji, wszelkie wyjaśnianie 
odbywa się przez wykrywanie przyczyn. Argumentowanie logiczne (w szczegól-
ności — sylogizm) odzwierciedla bowiem realną więź między przyczyną a skut-
kiem. W przekonaniu Arystotelesa, istnieje ścisła odpowiedniość między sto- 
sunkiem  jednej substancji do innej w procesie stawania się czy zmiany a jednym 
terminem do innego w sylogizmie. Sylogizm (dowód) jest niczym innym, jak 
myślowym ujęciem zachodzących w świecie relacji przyczynowych (zob. Anal. 
Wtóre,  
I, 85b 25; por. Met.  Z 9, 1034a 31). Pojęcie dowodzenia jest zatem ściśle 
związane  z  pojęciem  wiedzy  przyczynowej  oraz  z  przyznaniem   jej   centralnego

 

background image

— 90 —

 

Celem metafizyki jest odkrycie zasad najbardziej ogólnych i podsta-
wowych oraz wskazanie przyczyn pierwszych lub substancji pier-
wszej. Chęć urzeczywistnienia tego zadania wyznacza jej wyróż-
nioną pozycję wśród innych nauk. Jest to pozycja przywódcy i lidera, 
który z racji przysługującej mu godności i najwyższej wartości 
poprzedza wszystko inne — tak jak to, co bardziej ogólne wyprzedza 
to, co mniej ogólne  

35

.

 

4. TEOLOGIA. RZUT OKA NA NIEKTÓRE KWESTIE SPORNE

 

Zagadnienie odrębności nauk szczegółowych  od  filozofii  pier-      

wszej zostało ponownie omówione w księgach  E  1  i  K  7.  Tam         
też po raz pierwszy pojawia się nazwa „teologia”  jako  jeszcze  jedno

 

znaczenia w myśleniu naukowym. Stanowisko to doprowadziło Arystotelesa do 
wysunięcia maksymalistycznej epistemologii, utrzymującej, iż ostatecznym celem 
poznania naukowego jest odsłonięcie przyczyn pierwszych, tkwiących w istocie 
rzeczy, i ujmowanych intuicyjnie, za pomocą  νοϋσ, czyli bez dowodu. W myśl tej 
teorii, poznanie przyczyny prawdziwej (lub istotnej) polega na poznaniu powodu, 
dlaczego jest ona tym, czym jest, czyli dlaczego nie może być inna. Powodu tego nie 
można jednak poznać przez rozumowanie. Każdy dowód oparty być bowiem musi na 
uprzednim rozpoznaniu racji sprawiających, dlaczego ujmowana w sylogizmie    
przyczyna nie może być inna. Rozpoznanie owych racji jest zaś możliwe dzięki 
cechującej umysł  mędrca zdolności bezpośredniego ujęcia prawd, o ujawnienie 
których zabiega filozofia pierwsza.

 

35

 „Nie należy do zagadnień geometrii badanie, czym jest przeciwieństwo albo 

doskonałość, Jedność albo Byt, tożsamość albo odmienność, lecz ograniczy się do 
przyjęcia istnienia jako zasady rozumowania. Jasne więc, że do jednej nauki należy 
badanie Bytu jako takiego i atrybutów, które mu przysługują, i do tej samej nauki 
należy badanie nie tylko substancji, lecz także ich atrybutów, zarówno tych 
wymienionych, jak również wyrazów i pojęć takich, jak: «wcześniejszy», «póź-
niejszy», «rodzaj» i «gatunek», «całość» i «część» i innych tego rodzaju. [...]    
Trzeba teraz odpowiedzieć na pytanie, czy badanie tak zwanych w matematyce 
aksjomatów, a także substancji należy do jednej, czy do wielu nauk. Oczywiście, 
także te badania należą do jednej nauki, mianowicie nauki filozofów; aksjomaty 
odnoszą się bowiem do wszystkiego, co istnieje, a nie tylko do jakiegoś szcze-
gólnego rodzaju z wyłączeniem innych. [...] Dlatego też nikt z tych, którzy prowadzą 
badania szczegółowe, nie próbuje powiedzieć czegoś o ich prawdziwości czy 
fałszywości, ani geometra ani arytmetyk, z wyjątkiem niektórych filozofów przyrody, 
i słusznie, gdyż  sądzili oni, że tylko oni byli jedynymi badaczami całej  przyrody         
i Bytu. Skoro jednak istnieje nauka, która zajmuje wyższe miejsce ponad nauką 
filozofów przyrody (bo przyroda jest tylko jednym rodzajem Bytu), przeto badanie 
tych prawd będzie należało również do tego, kto prowadzi badania ogólne i zajmuje 
się pierwszą substancją. Fizyka jest również rodzajem filozofii, ale nie jest filozofią 
pierwszą”; Met., Γ 2-3, 1005a 13-23, 1005a 30-1005b 2.

background image

— 91 —

 

określenie filozofii pierwszej. Arystoteles raz jeszcze podkreśla 
pokrewieństwo wszystkich nauk, niezależnie od tego, czym się 
zajmują i w jaki sposób. Każda nauka racjonalna (έπιστήμη 
διανοητική) stara się znaleźć, w sposób mniej lub bardziej dokładny, 
zasady i przyczyny dla każdego przedmiotu, jaki poznaje. Nauki 
szczegółowe koncentrują się jednak

 

[...] na określonym przedmiocie w określonym rodzaju i zajmują się nim, a nie 

bytem absolutnym ani bytem jako takim; nie przywiązują wagi do istoty rzeczy,     
ale wychodząc od istoty [...] dowodzą bardziej lub mniej przekonująco istotnych 
atrybutów rodzaju, którym się zajmują 

36

.

 

Nie wypowiadają się też na temat istnienia czy nieistnienia 

badanych przez siebie przedmiotów. Wynikałoby stąd,  że  nauka        
o bycie jako bycie różni się od pozostałych nauk głównie przedmio-
tem badań. Bada ona byt w ogóle i w całości, poszukuje jego istoty 
oraz wysuwa twierdzenia odnośnie do istnienia lub nieistnienia 
rzeczy.

 

W toku dalszych rozważań Arystoteles dokonuje słynnego 

podziału nauk na teoretyczne (badawcze), praktyczne i wytwórcze 
oraz rozpatruje bliżej rodzaje poznania teoretycznego. Wiedza teo-
retyczna dzieli się — ze względu na swój przedmiot — na fizykę, 
matematykę i teologię. Podział ten odpowiada trzem zasadniczym 
rodzajom substancji i jest dokonany w oparciu o kryterium ich 
ontologicznej wartości. Fizyka ma najniższą pozycję w hierarchii 
nauk teoretycznych, albowiem zajmuje się substancjami zdolnymi do 
ruchu i nieodłączalnymi od materii. Matematyka bada przedmioty 
nieruchome i dające się oddzielić od materii, toteż ma pozycję 
wyższą. Teologia, traktowana w tym wywodzie jako synonim „nauki 
pierwszej”, rozważa „coś, co jest wieczne, nieruchome i rozłączal- 
ne” 

37

. Swą najwyższą wartość teologia zawdzięcza temu, iż badane 

przez nią rzeczy nieruchome i oddzielne od materii „są przyczynami 
rzeczy widzialnych wśród rzeczy boskich” 

38

.  Docieka zatem uo-

becniającej się w owych rzeczach boskości (τό  ύεϊον) i wieczności, 
bo rzeczy nieruchome i bytujące niezależnie od materii muszą być 
wieczne. Jest ponadto nauką „wcześniejszą” od fizyki i matematyki,  
a przez to również  bardziej  ogólną  —  najwyraźniej 

 

w  tym  sensie,

 

36 

Met., E 1, 1025b 8-14. Podobna argumentacja w księdze K 7 1063b 36-1064a 7.

 

37 

Met., E 1, 1026a 11.

 

38 

Met., E 1, 1026a 18. Chodzi tu Arystotelesowi o ciała niebieskie.

 

background image

— 92 —

 

iż badać może każdy rodzaj bytu: nie tylko pierwsze zasady i 
przyczyny substancji, czy sam „najwyższy rodzaj”, ale i samą 
substancję wraz z jej atrybutami oraz wszystkie rodzaje realnie 
istniejących lub dających się pomyśleć rzeczy.

 

O trafności takiej interpretacji przedmiotu teologii najlepiej 

świadczy to, że jej pozycję względem innych nauk Arystoteles 
konsekwentnie pojmował przez analogię do związków zachodzących 
między dyscyplinami należącymi do poszczególnych rodzajów nauk. 
Podejście to było zgodne z wypowiedzianą wcześniej tezą, iż  mąd-
rość filozoficzna, niezależnie od wielorakości form swego prze-
jawiania się, jest jedna. Tak jak na przykład w naukach matema-
tycznych geometria i astronomia mają za swój przedmiot pewien 
szczególny rodzaj rzeczy, podczas gdy matematyka ogólna jest ich 
wspólną podstawą — podobnie teologia, jako nauka pierwsza, 
stanowi teoretyczną podstawę fizyki i matematyki. To zaś oznacza, 
że powinna badać te  same  przedmioty,  choć  w  odmienny  sposób 

39

Prócz tego winna starać się poznać „substancję oddzieloną” lub 
pierwsze zasady i przyczyny bytu, jako że idea nauki uniwersalnej 
jest nieodłączna od poszukiwania tego, co pierwsze i najogólniejsze. 
Teologia nie wyklucza więc ontologii rozumianej jako nauka o bycie 
jako takim, lecz ją zakłada.  Poszukiwanie  pierwszych  przyczyn          
i zasad, polegające na dążeniu do wyodrębnienia spośród wszystkich 
istniejących bytów rzeczy specjalnego rodzaju, cechujących się 
pierwszeństwem ontologicznym i wiecznością, nie wydawało się 
Arystotelesowi niemożliwe do pogodzenia z ideą metafizycznej 
analizy substancji niższych rodzajów. Przeciwnie, dwa te kierunki 
badań były w jego mniemaniu dwoma aspektami jednej i tej samej 
nauki, uzupełniającymi się wzajemnie i niemożliwymi do pomyślenia 
w oderwaniu od siebie.

 

Jak wspomnieliśmy na początku, pogląd ten wielu późniejszym 

filozofom — szczególnie żyjącym po Kancie — wydawał się wysoce 
niezrozumiały. Zrodził on szereg kontrowersji, ostatecznie wykra-
czających poza krąg problemów podniesionych przez Arystotelesa. 
Dotyczyły one zarówno sposobu pojmowania przedmiotu badań 
metafizyki, jak też możliwości realizacji zadań, jakie przed tą nauką 
stawiano w trwającej ponad dwa tysiące  lat  historii  jej  rozwoju.       
W  toczących  się  na  ten   temat   sporach   szczególnego   znaczenia

 

39

 Met.,  E 1, 1026a 26-27. Por, też: K 7, 1064a 28-1064b 2; Γ  2, 1003b 19-23, 

1005a 2-7, 1005a 30- 1005b 2.

 

background image

— 93 —

 

nabrało pytanie, jaki sens posiada dokonane przez Arystotelesa 
utożsamienie metafizyki z teologią. W średniowieczu panowało na 
ogół przekonanie, że metafizyka jest rodzajem refleksji, która jakby   
z samej swej natury prowadzić musi do jakiejś formy teologii. 
Stanowisko to dalece jednak wykraczało  poza  autentycznego            
Arystotelesa. Dla każdego, kto uważnie studiował Metafizykę w każ-
dej epoce musiało być oczywiste, iż Arystotelesowska teologia nie 
miała  żadnych odniesień do teologii rozumianej jako określona 
doktryna religijna. Zawarte w księdze A rozważania dotyczące 
konieczności istnienia Pierwszego Poruszyciela w całości mieściły się 
w granicach poznania teoretycznego i nie wymagały  ugruntowania   
w ponadracjonalnym objawieniu czy świadomości mistycznej. Jak 
pisał Whitehead, rozważaniom Stagiryty nie przyświecał  żaden inny 
motyw jak tylko ten, by iść tropem własnej myśli, gdziekolwiek by on 
zawiódł. Trop ten nie prowadził ku wizji Boga przydatnej dla celów 
religijnych 

40

.  Był  raczej  drogą  ukazującą,  do  jakich  ostatecznych 

konsekwencji prowadzić musi kosmologiczna teza, głosząca 
konieczność istnienia odwiecznych przyczyn podtrzymujących ruch 
przedmiotów materialnych. Ale czy tylko tym szlakiem, wyznaczo-
nym przez fizykalną wizję  świata, podążała myśl Arystotelesa? 
Gdybyśmy mieli pewność,  że istotnie tak było, metafizyka Stagiryty 
nie byłaby dziś dla nas większym problemem. Dla wykazania jej 
zrelatywizowanego przez historię znaczenia wystarczyłoby odwołanie 
się do faktu, iż uwikłana przecież była w kontekst błędnej fizyki. 
Można byłoby wówczas mówić,  że odrzucenie starożytnego obrazu 
przyrody pociągać za sobą musi zaniechanie opartej na tym obrazie 
refleksji metafizycznej. Wniosek taki byłby jednak nieuprawniony. 
Opierałby się bowiem na wąsko scjentystycznym odczytaniu sensu 
nauk Arystotelesa, zakładającym,  że głoszona w metafizyce wizja 
Boga jest sensowna tylko wtedy, gdy stanowi integralne dopełnienie 
naukowego sposobu interpretacji rzeczywistości.

 

Rozpatrzmy krótko jeszcze jedną kontrowersję, jaka się  rodzi      

na styku myśli nowożytnej i antycznej. Współczesnego  czytelnika   
zapewne uderza niebywały optymizm poznawczy cechujący wielu 
filozofów, którzy wyszli ze szkoły Platona. W przypadku Ary-
stotelesa  optymizm  ten  polegał  nie  tylko  na  wierze  w  możliwość

 

40

 A. N. Whitehead, Nauka i świat współczesny.  Przekł. S. Magala, Warszawa 

1988, s. 181.

 

background image

— 94 —

 

racjonalnego ujęcia istoty rzeczy, ale również na ciągle podkreślanym 
przekonaniu o braku ontologicznego rozdźwięku między myśleniem 
ogólnym a światem wartości. Przekonanie to doprowadziło Arystote-
lesa do wysunięcia wielokrotnie później podważanej tezy, że teologia, 
jako nauka badająca byt stojący najwyżej  w  hierarchii  istnienia           
i posiadający najwyższą wartość, jest nie tylko nauką najcenniejszą, 
ale i najogólniejszą. Jak wiadomo, teza ta jest wysoce wątpliwa. Nie 
ma wszak koniecznego związku między  światem wartości a tym, co 
ogólne. To, co ogólne, nie jest, z konieczności, dobrem, podobnie jak 
to, co dobre, nie musi być ogólne. Jeśli nawet zgodzilibyśmy się         
z Arystotelesem, że nieruchomy i od niczego niezależny byt jest 
pierwszy ze względu na swą wartość, nie wynikałoby stąd jeszcze, że 
nauka o takim bycie musi być ogólna. Bo jak może istnieć nauka 
ogólna o czymś, co jest jednostkowe? Jeśli nawet istnieje, co 
bynajmniej nie jest oczywiste, to czyż nie musi mieć odmiennego 
sensu niż ogólność badań nad bytem jako takim? Jeżeli faktycznie 
musi — teza o jedności wszystkich postaci poznania metafizycznego 
jest stwierdzeniem wymagającym dodatkowych wyjaśnień.

 

Nie ulega wątpliwości, iż zasygnalizowane tu problemy nie  

znalazły w pismach ucznia Platona większego oddźwięku. Jakkol-
wiek fakt ten, z punktu widzenia czysto historycznego, ma praw-
dopodobnie drugorzędne znaczenie, nie jest on całkiem obojętny dla 
lepszego zrozumienia omawianej tu koncepcji. Rzuca bowiem na     
nią nowe światło, którego nie da się wydobyć z samej analizy    
tekstu. Najwidoczniej istnienie teologii jako  nauki  pierwszej,              
a zarazem najwyższej, najogólniejszej i najcenniejszej, wydawało    
się Arystotelesowi czymś oczywistym. Oczywistość tę opierał jednak 
na kluczowych przesłankach swego systemu. Cóż by bowiem 
oznaczało zaniechanie uprawiania teologicznie zinterpretowanej me-
tafizyki? Musiałoby ono być równoznaczne z przyznaniem racji 
naturalistom lub materialistom utrzymującym,  że jedyną istnieją-       
cą substancją jest ta, „którą ustanowiła przyroda” 

41

.  G  łoszona  w Me-

 

41

 Arystoteles wielokrotnie stwierdza, iż racje świadczące o realnym istnieniu 

filozofii pierwszej nasuwają się same przez się i nie wymagają odrębnego dowodu. 
Zarazem jednak z niektórych jego wypowiedzi zdaje się wynikać, iż filozofia 
pierwsza — jako dyscyplina odrębna od fizyki — jest możliwa tylko wówczas, kiedy 
respektuje się kluczowe twierdzenia umiarkowanego realizmu ontologicznego.     
Można w ten sposób rozumieć wypowiedź kończącą pierwszy rozdział księgi  E,       
w której na postawione wcześniej  pytanie,  czy  pierwsza  filozofia  jest  ogólna,  czy

 

background image

— 95 —

 

tafizyce  teza o nieodzowności teologii jako nauki zwieńczającej 
poznanie teoretyczne oraz przydającej mu szczególnej godności, 
wydaje się zatem naturalną konsekwencją uznawania ogólnofilozo-
ficznych zasad, z jakich wyrósł arystotelizm: zarówno zasad o cha-
rakterze ontologiczno-kosmologicznym (prymat formy wobec mate-
rii, istnienie dwóch rejonów w kosmosie — strefy podksiężycowej i 
nadksiężycowej, koncepcja nieruchomego źródła ruchu w świe-         
cie) 

42

, jak  i  teoriopoznawczo-metodologicznych  (zasada unikania 

regressus in infinitum, konieczność uznawania niedowodliwych 
przesłanek racjonalnych rozumowań, pogląd, iż ostatecznym celem 
poznania naukowego jest wykrycie istotowych czynników-przyczyn 
rzeczy) 

43

.   Przyjęcie   takiego   wyjaśnienia   tłumaczyłoby,  dlaczego

 

też zajmuje się jakimś jednym rodzajem lub naturą, pada odpowiedź sformułowana  
w trybie warunkowym: „Odpowiadamy, że jeżeli nie istnieje inna substancja niż ta, 
którą ustanowiła przyroda, to fizyka jest nauką pierwszą; jeżeli natomiast istnieje 
jakaś substancja nieruchoma, to nauka o tej substancji powinna być wcześniejsza       
i powinna być pierwszą filozofią i, w ten sposób, ogólną, bo jest pierwszą”;  Met.,     
E 1, 1026a 27-31. Takie samo rozumowanie zawiera księga K 7, 1064b 6-14.

 

42 

Nie  ulega  wątpliwości,  że  przekonanie  o  niezbędności  teologii  jako  nauki     

najwyższej miało dla siebie oparcie w wyłożonej w pismach przyrodniczych 
koncepcji nieśmiertelności  świata oraz wiecznotrwałości i niezmienności jego 
podstawowych elementów. Wedle Arystotelesa, świat jako całość (kosmos) ani nie 
powstał, ani nie ulegnie zniszczeniu. Nie istnieje bowiem ani absolutne powstawanie, 
ani też ginięcie. Powstawanie jednych rzeczy z innych, choć ma miejsce, zamyka się                          
w jednym, odwiecznym kołowrocie wzajemnych przemian; zob. na ten temat    
traktat O niebie, I 10, 12; II 5-7; por. Fizyka, VIII 1, 5-6. Koncepcję tę Arystoteles 
przedstawiał tak, jakby była ona zbiorem oczywistych, empirycznych faktów.         
Jej ostateczny wydźwięk nie był jednak ściśle naukowy, lecz głównie teologiczny: 
służył uzasadnieniu tezy, iż nawet ciała ziemskie częściowo uczestniczą w wie-
czności. Dlatego niektórzy komentatorzy posuwają się do głoszenia dyskusyjnej tezy, 
jakoby metafizyka Arystotelesa była jedynie zwykłym przedłużeniem fizyki i kos-
mologii; zob. np. A. C. C r o m b i e, Nauka  średniowieczna i początki nauki 
nowożytnej.  
Przekł. S. Łypacewicz, Warszawa 1960, t. 1, s. 77-78. Także Jaeger 
utrzymywał, iż pisma metafizyczne Stagiryty wyrastają z jego badań przyrodniczych, 
pełniąc rolę pojęciowo niezbędnego uzupełnienia opracowanej wcześniej w Fizyce 
eksperymentalnej teorii ruchu; zob. W. J a e g e r, dz. cyt., s. 379-380.

 

43 

Na ukształtowanie się teologicznego aspektu metafizyki Arystotelesa niemały 

wpływ musiała mieć także zakładana w niej koncepcja przedmiotu poznania 
naukowego. Wedle tej koncepcji, wiedza naukowa (έπιστήμη) może dotyczyć     
tylko tego, co jest konieczne i co dlatego „nie może być inne”, (Anal.  Wtóre,              
I 33, 88b). W pismach dotyczących natury wiedzy Arystoteles roztacza wizję 
doskonałego poznania, które mogłoby się urzeczywistnić tylko wtedy, gdyby 
możliwe  było  wyjście  poza  obszar  zmiennych  percepcji   zmysłowych   oraz   do-

 

background image

— 96 —

 

Metafizyka  jest dziełem, w którym metafilozoficzny namysł nad 
naturą poznania metafizycznego był praktycznie nieobecny. Praw-
dopodobnie Arystoteles ani nie czuł potrzeby snucia dogłębnych 
rozważań dotyczących tego, czym winna być  filozofia  pierwsza,     
ani nie był zmuszany przez potencjalnych oponentów do szczegó-
łowego wypowiadania się w tych kwestiach. Zadania stojące przed 
metafizyką postrzegał bowiem w kategoriach podejmowanego przez 
mędrca zadania, polegającego na dążeniu do stworzenia przejrzystego 
wytłumaczenia rzeczy, przez które prześwituje  logos.  Podejście    
takie czyniło zbędnym namysł  nad  apriorycznymi  warunkami,                    
umożliwiającymi realizację planowanych badań. Pojmowanie meta-
fizyki jako przedsięwzięcia opartego na poprzedzającym jego urze-
czywistnienie odsłonięciu poznawczych możliwości umysłu czy 
duchowych dyspozycji zanurzonej w świecie egzystencji stało się 
powszechne dopiero w epoce nowożytnej, gdy upadła wiara w zdol-
ność adekwatnego ujmowania tego, co pierwsze za pomocą  tego,     
co ogólne.

 

Konkludując możemy stwierdzić,  że większość  kontrowersji        

nasuwanych przez wypowiedzi Arystotelesa dotyczące  metafizyki       
rozumianej jako teologia miała swe źródło w chęci odnalezienia w tej 
koncepcji rozróżnień pojęciowych, które były nieznane myślicielom 
starożytnym. Uwaga ta odnosi się zwłaszcza  do  wprowadzonego      
w XVII wieku odróżnienia teologii od ontologii ogólnej (ontologia 
generalis
).  Na gruncie tradycyjnego arystotelizmu odróżnienia tego 
nie można było przeprowadzić, albowiem naruszałoby ono funda-
mentalne przesłanki doktryny. Jeśli się zakłada,  że struktura wszyst-
kich substancji pierwszych jest hierarchiczna i ma swój nieruchomy 
szczyt — byt boski, wnoszący w ziemski świat element doskonałej 
harmonii — nie można jednocześnie utrzymywać,  że nauka zwana 
filozofią pierwszą winna być czymś odrębnym od teologii. Oddzie-
lenie dwu tych dyscyplin  mogło  się  dokonać  dopiero  wtedy,  kiedy

 

sięgnięcie rzeczy ogólnych, koniecznych i wiecznych. Ta, w swej istocie, platońska 
koncepcja była w rzeczywistości tylko pewnym teoretycznym modelem idealnej 
nauki, którego Arystoteles nigdy nie zdołał w pełni zrealizować. W tym sensie   
można twierdzić, iż teologicznie pojęta metafizyka stanowiła  jeden  ze  sposobów                 
— historycznie najbardziej nośny — prezentacji owej wizji. W nie mniejszym 
stopniu była wyrazem poszukiwań ontologicznego uzasadnienia dla takiego modelu 
wiedzy. Szerzej na ten temat: A.  E d e l, Aristotle and His Philosophy, London 1982, 
s. 384; G. E. L. O w e n, The Platonism of Aristotle [w:] Articles on Aristotle, t. 1, 
London 1975, s. 14-34.

 

background image

— 97 —

 

starożytna wizja kosmosu przestała być uznawana za nie kwestio-
nowaną przesłankę dociekań dotyczących budowy wszechświata,       
i gdy pod wpływem gruntownie odmienionej sytuacji historycznej 
uznano,  że racjonalne poznanie bytu najwyższego jest niemożliwe. 
Nietrudno więc pojąć, dlaczego Arystoteles stawiał znak równości 
między teologią, mądrością i filozofią pierwszą. Tożsamość znacze-
niowa trzech tych określeń była niejako wpisana w wewnętrzną 
logikę jego systemu. Używał ich w przekonaniu, iż każda z nich 
oddaje inną stronę procesu myślowego, jakim jest poznanie teore-
tyczne. Nie mógł doszukiwać się w trzech tych nazwach znaczeń 
przeciwstawnych, bo stałoby to w sprzeczności z zakładaną przez 
jego   system  logiką  myślenia  tożsamościowego,  wykluczającego 

44

przyznanie pojęciu negacji znaczenia ontycznego.

 

W podobny sposób można odpowiedzieć na pytanie, dlaczego 

poznanie ogólne zostało w omawianej koncepcji nierozerwalnie 
powiązane z najwyższym dobrem. Dla mentalności nowożytnej 
związek ten jest niezrozumiały, bo nie daje się wytłumaczyć w ra-
mach panującego od czasu Kartezjusza paradygmatu filozofii ce-
niącej najwyżej racje, dające się uzasadnić za pomocą argumentów 
epistemologicznych. Lecz ten typ myślenia i zakładanego przez nie 
wartościowania był nieznany umysłowości starożytnej. Stał się on 
czymś powszechnym dopiero wraz z nastaniem nominalizmu, który 
jest  dominującym  nurtem  w  całej  niemal  filozofii  nowożytnej 

45

Nominalizm, podkreślając niemożliwość jednoznacznego uzasadnie-
nia zdań ogólnych poprzez odwołanie się do jednostkowych faktów, 
podważył przekonanie o niekwestionowanej wartości wiedzy ogól-
nej. Tym samym jednak skierował refleksję  nad  formami  wiedzy     
na wąski tor rozważań metodologicznych, pozbawiając swych wyz-
nawców możliwości dokonywania ocen poznania za pomocą         
kryteriów innych niż epistemologiczne. Filozofowie starożytni pat-
rzyli na ludzką wiedzę z szerszego punktu widzenia. Dla Arystotelesa        
i jego następców było rzeczą oczywistą,  że są formy poznania, 
których szczególna rola w życiu wypływa nie z  tego,  w  jaki  sposób

 

44 

Myślenie negatywne, nadające negacji i sprzeczności wyższy status ontyczny 

niż zasadzie tożsamości myślenia i bytu, narodziło się dopiero wraz z powstaniem 
systemu Hegla. Także w niektórych odłamach filozofii egzystencjalnej można 
dostrzec próby wyjścia poza paradygmat myślenia opierającego się na wierze w nie-
kwestionowaną ważność myślenia tożsamościowego.

 

45 

Zob. A.  T a k a t u r a, Metaphysics.  A  Critical  Survey  of  Its  Meaning,          

The Hague 1963, s. 17-18.

 

background image

— 98 —

 

przebiegają składające się na nie akty poznawcze, lecz z tego, ku 
czemu się one kierują i co starają się rozpoznać w otaczającej 
człowieka rzeczywistości. Przykładowo, akt poznania dzieła sztuki 
jest czymś wartościowym już przez samo to, iż ma miejsce, a nie 
dlatego,  że przebiega w zgodzie z jakimiś powszechnie obowiązu-
jącymi kryteriami epistemologicznymi lub że prowadzi do takich to   
a takich, cennych z jakiegoś punktu widzenia, wyników poz-
nawczych. Podobną  właściwość posiada szereg innych działań poz-
nawczych. Cechują się one wszystkie tym, iż poznawany za ich 
pośrednictwem przedmiot posiada szczególną  właściwość polegającą 
na tym, że wartość, jaka w nim tkwi, może się w pełni ujawnić 
dopiero wówczas, gdy zostanie poznana. Poznanie tego typu czerpie 
przeto swe znaczenie od swego przedmiotu, który poza nim nie 
istnieje w swej prawdziwej funkcji.

 

Jak się wydaje, do tego rodzaju poznania należy również poznanie 

metafizyczne. Jest ono czymś wartym zachodu już z racji samej 
możliwości swego zaistnienia. Jeśli ponadto kieruje się ku szcze-
gólnie cennym przedmiotom, jego wartość staje się tym większa.

 

Wiele wskazuje, że właśnie to Arystoteles miał na myśli, kiedy 

poznanie bytu najwyższego stawiał najwyższej w hierarchii akcepto-
wanych przez siebie wartości. W akcie poznania Pierwszego Poru-
szyciela ma miejsce proces szczególnego uwznioślenia myśli, które 
dokonuje się w chwili, gdy myśl przedmiotem swych rozważań   
czyni substancję pierwszą. Przedmiot ten nie może być  postawiony             
w jednym rzędzie z pierwszym lepszym przedmiotem jednostko-
wym. Towarzyszący jego poznaniu stan beznamiętnej kontemplacji 
nie  łączy się wszak w sposób konieczny z poznaniem rzeczy ziem-
skich. Zarzut, iż teologia musi być nauką o przedmiocie jednostko-
wym, wskutek czego różnić się powinna od nauki o bycie jako     
bycie mniejszym stopniem ogólności, musiałby przeto zostać opat-
rzony szeregiem komentarzy, prowadzących ostatecznie do wniosku, że 
— paradoksalnie — poznanie substancji najwyższej bliższe jest 
poznaniu ogólnemu niż poznaniu konkretnych jednostek. Celem 
teologii nie jest wszak poznanie Boga jako pewnego szczególnego 
przedmiotu, wyodrębnionego drogą abstrakcji z szeregu innych 
przedmiotów jednostkowych, lecz rozpoznanie  j e d n o ś c i   wszyst-
kich rzeczy, która w sposób najdoskonalszy realizuje się  w  kon-     
templującym całość istnienia umyśle boskim. Wprawdzie rozpozna-
nie jedności rzeczy jest pełne tylko w Bogu, lecz mędrzec może  
czynić wysiłki mające na celu takie kształtowanie swego myślenia, by

 

background image

— 99 —

 

możliwie najdoskonalej zbliżało się ono do myśli bożych. Z rozważań 
Arystotelesa wynika, że myślenie Boga dokonuje się bez 
najmniejszego wysiłku z Jego strony, choć zarazem obejmuje całość 
istnienia 

46

.  Gdyby  w  ten  sposób  zinterpretować  sens  wypowiedzi 

dotyczących natury Pierwszego Poruszyciela, teologia byłaby, wbrew 
podnoszonemu przez nominalistów zarzutowi, poznaniem ogólnym 
— nauką, która pełni rolę swoistej idei regulatywnej wskazującej, w 
jakim kierunku trzeba zmierzać, by zbliżyć się do możliwie 
najpełniejszego ujęcia i wytłumaczenia wszystkich rzeczy 

47

. Poznanie 

mające za swój przedmiot całość istnienia — a takim jest poznanie 
boskie — nie może bowiem kierować się ku przedmiotowi 
jednostkowemu lub być dociekaniem ograniczonym do jednej tylko 
sfery bytu. Musi być ono zatem najcenniejsze i zarazem ogólne, co na 
gruncie założeń arystotelizmu jest oczywiste i nie wymaga dowodu.

 

5. HISTORYCZNE ZNACZENIE KONCEPCJI 

METAFIZYKI ARYSTOTELESA

 

Z przeprowadzonych dotąd rozważań wynika, że Arystoteleso-

wskiego pojmowania metafizyki nie można wyrazić za pomocą 
prostej formuły definicyjnej. Stagiryta był zapewne świadomy tego 
faktu.  Dlatego  posługiwał   się   wieloma   opisami   i   określeniami,

 

46 

Arystoteles  porównuje  Boga  do  śpiącego  i  twierdzi,  iż  znajduje  się  on              

w stanie wiecznej szczęśliwości. Szczęście Boga polega na tym, iż przedmiot jego 
pomyśleń znajduje się w nim samym (jest jego myślami), w następstwie  czego    
Bóg, jako substancja niematerialna, nie musi niczego przyjmować z zewnątrz. Dobro 
i stan szczęśliwości wiąże zatem Arystoteles z posiadaniem, zaś  zło lub niedos-
konałość z brakiem posiadania oraz z koniecznością pozostawania w stanie ce-     
chującym się zdolnością przyjmowania tego, czego się nie ma; Met.,  A  7,  1072b      
15-31; A 9, 1074b 18, 34. Można stąd wnosić,  że Bóg  —  kontemplując  sie-          
bie samego (swe myśli)  —  kontempluje zarazem całość istnienia w jego naj-
wyższym, myślowo-boskim przejawie. Wynika to stąd,  że niczego nie potrzebując, 
ma wszystko, a to, co ma,  jako czyste myślenie, jest czymś  najdoskonalszym              
i najprzyjemniejszym. Boska kontemplacja musi też przebiegać bez najmniejszego 
wysiłku woli, ponieważ we śnie, bądź w stanie całkowitego pogrążenia w myślach, 
wola nie działa (jej działanie byłoby zresztą zbędne, a gdyby mogło mieć miejsce, 
świadczyłoby o niedoskonałości bożej natury). Wniosków takich Arystoteles 
wprawdzie nie formułuje wprost, ale wydają się one logicznie wynikać z jego 
koncepcji Pierwszego Poruszyciela.

 

47 

Szerzej na ten temat: J. J u s i a k ,  Prawda metafizyki i jej krytycy. „Lubelskie 

Odczyty Filozoficzne”. Zbiór czwarty pt. Prawdy o prawdzie, Lublin 1994, s. 22.

background image

— 100 — 

ukazującymi różne momenty i aspekty tej nauki. Najważniejsze 
znaczenie mają trzy spośród tych określeń.

 

W myśl określenia pierwszego, metafizyka oznacza przede 

wszystkim filozofię pierwszą, naukę badającą byt jako byt oraz jego 
własności, które mu przysługują jako bytowi. Określenie drugie 
podkreśla,  że filozofia pierwsza jest ponadto nauką o wiecznych 
przyczynach i zasadach wszystkich przemijających rzeczy. Trzecie 
określenie uwydatnia teologiczny aspekt myślenia metafizycznego. 
Wskazuje ono, iż ostatecznym celem filozofii jest poznanie oddzie-
lonej od materii i odwiecznej formy nazywanej Bogiem lub Pier-
wszym Poruszycielem.

 

Określenia te oraz wchodzące w ich skład pojęcia i nazwy, choć 

zostały użyte dla wyodrębnienia jednej i tej samej dyscypliny wie-
dzy, nie były w pełni synonimiczne. Nasuwa się  pytanie,  jak      
dalece sięga rozbieżność między nimi? Jaeger utrzymuje, że teolo-
giczna definicja metafizyki została wysunięta we wczesnym okresie, 
kiedy Arystoteles pozostawał jeszcze pod wpływem Platona, nato-
miast dwie pozostałe były wyrazem poglądów głoszonych w okre- 
sie, gdy platonizm został już zarzucony i zastąpiony przez niego 
własną koncepcją bytu 

48

. Nawet gdyby przyjąć,  że wyjaśnienie  to   

jest zasadne, nie wynikałoby stąd jeszcze, iż Arystotelesowskie 
pojmowanie metafizyki podlegało z biegiem lat daleko idącym 
przemianom, w konsekwencji czego — wobec niemożności jedno-
znacznego odróżnienia fragmentów pism powstałych w różnych 
okresach działalności — jawić się dziś musi jako wewnętrznie 
niespójne. Jak już podkreślaliśmy, Stagiryta posługiwał się po-
szczególnymi określeniami filozofii pierwszej tak, jakby nie było 
istotnych różnic między nimi, jakkolwiek wielokrotnie miał na myśli 
wypowiedzi i rozważania pochodzące z ksiąg napisanych w róż-  
nych okresach działalności. Najwidoczniej czuł potrzebę, by zmie-
niające się wraz z odchodzeniem od Platona poglądy na temat kwestii 
szczegółowych konfrontować z wciąż tym samym, nie podle- 
gającym zasadniczym przeobrażeniom stanowiskiem dotyczącym 
pojmowania filozofii w ogóle, a filozofii pierwszej w szczególno-  
ści. Rzecz jasna nie oznacza to, że różnorakie nazwy, jakie nada-    
wał poznaniu metafizycznemu, były jedynie skutkiem braku 
konsekwencji w trzymaniu się jednolitej terminologii. Ukazywały  
one nie tylko różne aspekty  oznaczanego  przez  nie  przedmiotu,  ale

 

48

 W.  J a e g e r, dz. cyt., rozdz. VII-VIII.

background image

— 101 —

 

nasuwać również mogły jego odmienne pojmowania, z czego jednak 
kontynuatorzy Arystotelesa z reguły nie zdawali sobie w pełni 
sprawy. Zarówno w starożytności, jak też we wczesnym średnio-
wieczu panowało niekwestionowane przekonanie o wewnętrznej je-
dności nauki badającej pierwsze przyczyny rzeczy. Wierzono, iż 
jedności tej w niczym nie narusza sama możliwość tworzenia 
wielorakich formuł czy prowizorycznych definicji, ukazujących już  
to różne aspekty samego przedmiotu badań metafizyki, już to jej 
miejsce wobec innych nauk. W rzeczywistości jednak formuły te 
wskazywały na obecność w obrębie metafizycznej refleksji nad 
światem momentów cechujących się odmiennymi właściwościami. 
Warto zatem przyjrzeć się im dokładniej, akcentując nie tylko to, co 
jest im wspólne, lecz także to, co je dzieli.

 

Zacznijmy od drugiego z wyszczególnionych wyżej pojmowań 

metafizyki. Zawarte w nim znaczenie filozofii pierwszej uwydatnia 
naukowy charakter poznania metafizycznego. Metafizyka, tak jak 
każde inne poznanie naukowe, musi zdawać sprawę zarówno ze 
sprawczo-skutkowego, jak też inteligibilnego („nomologicznego”) 
aspektu istnienia, dlatego powinna być badaniem przyczyn bytu oraz 
praw (zasad) rządzących tym, co istnieje. Poszukiwanymi przez 
metafizykę przyczynami są byty w żaden sposób nie związane z 
materią i nie podlegające najmniejszej choćby zmienności. Byty te to 
odwieczne formy, wyznaczające ruch i sposób zmiany bytów 
podlegających zmianom. Określają one zasady rządzące  światem 
jednostkowych rzeczy, a raczej same są, z racji swego pierwszeństwa 
i ogólności, tymi zasadami, nie przestając być zarazem pierwszymi 
przyczynami wszystkiego, co w jakimkolwiek sensie istnieje. Dlatego 
metafizyka może być jednocześnie nauką pierwszą i najogólniejszą, 
badającą pierwsze przyczyny wszystkich rzeczy i posługującą się 
najwyższymi abstrakcjami.

 

Fakt, iż metafizyka jest poznaniem najogólniejszym wyraża jednak 

lepiej określenie pierwsze. Łącznie z drugim ukazuje ono 
o n t o l o g i c z n y  aspekt metafizyki. Badanie bytu jako bytu jest 
próbą dotarcia do jego najogólniejszych własności czy też kategorii, a 
zarazem dążeniem do uchwycenia poprzez te własności jedności bytu 
(substancji). Pojęta w ten sposób filozofia pierwsza jest nauką 
odrębną od wszystkich innych, ponieważ bada odrębny przedmiot, 
byt jako taki. Stara się dociec, co to znaczy być.  Wskazuje  racje      
lub przyczyny, których istnienie uzasadnia mówienie o czymś,  że    
jest właśnie bytem, czymś,  co  jest,  a  nie  tylko  czymś,  co  podlega

 

background image

— 102 — 

ruchowi lub posiada takie czy inne własności ilościowe 

49

. Bada  więc 

wewnętrzną strukturę bytu jako takiego, opisuje elementy i warunki 
niezbędne do tego, by rzeczy mogły stawać się czymś realnie 
istniejącym. Określenie to wyraża ponadto myśl, iż jedność bytu 
może być przedmiotem badań tylko jednego typu wiedzy, skąd 
wynika wyróżniony status metafizyki wśród innych nauk.

 

Określenie trzecie uwypukla natomiast aspekt  d u c h o w y           

i  a k s j o l o g i c z n y .  Metafizyka jest nie tylko nauką pierwszą       
w sensie logicznym i pojęciowym, ale i czymś, co dostarczać winno 
poznania najwyżej cenionego, najbliższego mądrości. Bada bowiem 
w istniejących rzeczach to, co jest w nich boskie — lub samą 
boskość, jeśli zwraca się ku przedmiotom niematerialnym. Dowodzi 
też, że pierwszą przyczyną zmienności i ruchu rzeczy ziemskich jest 
zatopiony w rozważaniach swych pomyśleń Bóg, odwieczna Forma, 
oddziałująca na świat siłą swej najwyższej atrakcyjności. To właśnie 
z tego powodu poznanie metafizyczne może być porównane do 
„wiedzy boskiej” i nazwane teologią. Jako przedsięwzięcie czysto 
intelektualne i apraktyczne, metafizyka pragnie zbliżyć się do 
boskiego sposobu myślenia, choć zarazem chce owo myślenie 
uczynić dostępne ludzkiemu pojmowaniu. Dlatego, będąc teologią, nie 
przestaje być nauką. Tak jak nauki szczegółowe jest racjonalnym 
sposobem tłumaczenia rzeczy, poszukiwaniem zasad i pojęć zdolnych 
wyrazić powszechnie zrozumiałe treści.

 

Rzecz jasna, pomiędzy trzema tymi określeniami nie ma prostej 

odpowiedniości znaczeniowej. Wydają się one wprawdzie odnosić do 
jednego i tego samego przedmiotu, co Arystoteles wielokrotnie 
podkreślał, ale przedmiot ów przez każde z tych określeń jest jakby   
z góry suponowany, co a priori zdaje się wykluczać możliwość    
jego nieistnienia lub pojmowania w zasadniczo odmienny sposób. 
Określeń tych nie da się też  ułożyć w szereg wzajemnie wynika-
jących z siebie zdań. Z faktu, iż jakiś rodzaj poznania jest nauką nie 
wynika,  że nauka ta musi być nauką najogólniejszą lub „boską”. 
Trudno byłoby również dowieść,  że określenia i nazwy, jakimi 
posługiwał się Arystoteles (wiedza boska, nauka o bycie jako bycie, 
poznanie pierwszej substancji itp.), w sensie dosłownym mówiły       
o tym samym. Pojęcia, za pomocą których je utworzono, choć były 
elementami jednolitej wizji świata, same w sobie nie zawierały 
dowodu  twierdzenia,  że  przedmiot   wszystkich   nasuwających   się

 

49

 Met., Z 4, 1029b 13-1030a 30.

 

background image

— 103 —

 

określeń metafizyki musi być jeden i mieć  tę samą naturę. Usta-
nawiały, co najwyżej, niezbędne przesłanki dla tego, by dowód taki 
przeprowadzić. Co więcej, z uwagi na swą ogólność i rzadkość 
występowania w mowie potocznej domagały się dodatkowych inter-
pretacji ich znaczenia, które formułować można było na wiele 
sposobów, nie mając gwarancji, iż interpretacje te doprowadzą do 
tych samych wyników.

 

Pomimo tych oczywistych —jak się dziś wydaje — wątpliwości, 

Arystotelesowskie pojmowanie filozofii pierwszej przez długi czas 
nie przyciągało uwagi komentatorów. Kolejni kierownicy Liceum 
byli na ogół wierni Mistrzowi w uznawaniu ogólnych założeń 
filozoficznych, i jeśli nawet prowadzili między sobą spory, to głównie 
dlatego,  że różnili się w poglądach dotyczących bądź pojmowania 
kwestii szczegółowych, bądź stopnia zależności ich doktryny od 
wcześniejszych koncepcji, zwłaszcza od koncepcji Platońskiej. 
System filozoficzny Arystotelesa wydawał się przedstawiać tak 
zwarty układ zagadnień, szczegółowo opracowany pod względem 
rzeczowym i metodycznym, że można je było, co prawda, 
komentować lub uzupełniać, ale niewiele można było do niego 
wnieść nowego. Toteż szkoła perypatetycka w krótkim czasie zatra-
ciła rysy znamionujące czystą, filozoficzną spekulację. Przekształciła 
się w ośrodek naukowo-badawczy, podejmujący częściej zagadnienie 
dotyczące logiki, przyrody, historii, kultury, czy moralności niż 
problemy metafizyczne lub metafilozoficzne. Wprawdzie nie był to 
jedyny kierunek badań; w toku sporów o właściwe odczytanie dzieła 
Arystotelesa pojawili się także  zwolennicy  interpretacji  religij-         
no-idealistycznej 

50

.  Fakt  ów  nie  miał  jednak  większego  znaczenia    

dla sposobu, w jaki hierarchizowano doniosłość poszczególnych 
zagadnień, na których skupiała się uwaga większości uczniów. 
Podnoszone spory, jeśli w ogóle dotyczyły kwestii metafizycznych, 
obracały się wokół zagadnień należących raczej do metafizyki 
szczegółowej. Rozważano na przykład kwestię pojmowania przez 
Arystotelesa natury Boga i jego stosunku do świata.  Zapytywano    
też, jak należy rozumieć ludzki rozum i duszę    —    w  sposób            
naturalistyczny czy raczej po platońsku?  Zagadnienia te były bowiem

 

50

 Za idealistycznym odczytaniem Arystotelesa opowiadali się m. in. Eudemos     

z Rodos (IV-III w. p. n. e.) i Temistios z Konstantynopola (IV w. n. e.). Czołowymi 
przedstawicielami interpretacji naturalistycznej byli natomiast Teofrast z Erezu     
(IV-III w. p. n. e.) i Aleksander z Afrodyzji (III w. n. e.). Zob. W. T a t a r k i e w i c z ,  
Historia filozofii, T. 1, Warszawa 1983, s. 120-121.

 

background image

— 104 —

 

w pismach Stagiryty opracowane nader pobieżnie i ogólnikowo. Lecz 
jeśli nawet w trakcie prowadzenia tego rodzaju spekulacji dochodzo-
no do odmiennych wniosków, nie wynikało stąd jeszcze, że 
poszczególni komentatorzy różnili się między sobą co do rozumienia 
nauki, która problemy takie uważa za najważniejsze 

51

. Było raczej 

przeciwnie: ci, którzy do rozwiązania tych zagadnień przywiązywali 
dużą wagę, milcząco zakładali, że między ontologicznym, naukowym   
i teologicznym aspektem metafizyki nie ma istotnej różnicy.              
O trwającym wiele setek lat nie podejmowaniu tej kwestii zdecydował 
zapewne jeszcze inny fakt. Filozofia Arystotelesa bardzo długo 
rozwijała się w swoistej próżni zewnętrznej. Ani w starożytności,   
ani we wczesnym średniowieczu nie wytworzyła  żadnej znaczącej 
opozycji. Pierwsi jej prawdziwi krytycy, scholastycy-moderniści, 
pojawili się dopiero w 1600 lat po śmierci Arystotelesa, gdy śred-
niowieczny obraz świata — m. in. pod wpływem nowych odkryć 
naukowych — zaczął się chylić ku upadkowi.

 

Trudności związane z utożsamieniem definicji ontologicznej           

z teologiczną ujawniły się jednak znacznie wcześniej. Nie ma wpraw-
dzie pewności, przez kogo zostały po raz pierwszy wyraźnie dostrze-
żone i podniesione do rangi problemu, ale przypuszczać można,  że 
stało się to w okresie, gdy pisma Arystotelesa oraz  innych  myślicieli

 

51

 Z zachowanych fragmentów pism wczesnych arystotelików wynika, że jedynie 

Teofrast miał krytyczny stosunek do niektórych zagadnień filozofii pierwszej 
Arystotelesa, m. in. do problemu uniwersalnego charakteru  jej  metodologii;  zob.         
T e o f r a s t, Metafizyka,  §§ 1-6, 27-34; Tenże,  Pisma filozoficzne i wybrane     
pisma przyrodnicze (Pisma wybrane, 
t. 1). Przekł. I. Dąmbska,  Warszawa  1963.              
Por. J. L e g o w i c z, Historia filozofii starożytnej Grecji i Rzymu, Warszawa 1973,        
s. 264. Wypowiadane — zwykle mimochodem — zastrzeżenia ucznia Arystotelesa 
nie doczekały się jednak szerszego opracowania. Dotyczyły przy tym głównie 
zagadnień szczegółowych, zwłaszcza wyłożonej w Metafizyce  koncepcji nieru-
chomej przyczyny pierwszej, którą Teofrast odrzucał, oraz zagadnienia związku 
konieczności z przypadkiem. Pytanie, czy ontologiczna definicja metafizyki pokry-
wa się z definicją teologiczną, w rozważaniach tych w ogóle się nie pojawiło.        
Nie zajmowało ono także późniejszych członków Szkoły,  bo  nie  dostrzegano            
w nim realnego problemu. Na przykład Aleksander z Afrodyzji — najwybitniejszy 
komentator Arystotelesa i ostatni teoretyk bezpośrednio związany z Likejonem — 
twierdził,  że nauka o pierwszych zasadach jest zarazem nauką o bycie boskim,    
czyli  że filozofia pierwsza jest tylko inną nazwą teologii. Jako taka dostarcza 
poznania ogólnego, ponieważ bada pierwsze przyczyny wszystkich istniejących 
bytów. (Byt nie jest, wedle Aleksandra, abstrakcyjnym predykatem, lecz powszech-
nym istnieniem, tworzącym centrum wszelkich związków i relacji oraz będącym 
przyczyną wszystkich rzeczy). Zob. na ten temat: J.  O w e n s, dz. cyt. (wyd.   
Toronto 1978), s. 8-9.

 

background image

— 105 —

 

i uczonych greckich zaczęto przekładać najpierw na język  syryjski,    
a potem na arabski, sporządzając do nich liczne komentarze oraz 
próbując dostosować zawarte w nich idee do potrzeb i form myślenia 
ukształtowanych na gruncie kultury narodów azjatyckich. W tej no-
wej sytuacji, wymuszającej konfrontację dwu pokrewnych sobie, choć 
w wielu punktach znacznie różniących się od siebie sposobów 
myślenia — greckiego i arabskiego — wykrycie problematycznego 
charakteru Arystotelesowskiego pojmowania metafizyki było ułatwio-
ne. Nie bez znaczenia był tu także fakt, iż proces recepcji filozofii 
greckiej przez kulturę umysłową Arabii trwał kilka stuleci i nie 
dokonał się bezpośrednio. Myśl helleńska i hellenistyczna docierały 
do Azji dwiema drogami: za pośrednictwem Greków żyjących w ce-
sarstwie bizantyńskim oraz poprzez chrześcijan-nestorianów ze 
wschodniej Persji, mówiących językiem syryjskim, którzy po zam-
knięciu szkół filozoficznych w Atenach (529 r.) utworzyli sławną 
szkołę w Edessie w Mezopotamii, gdzie studiowano m. in. teologię 
grecką. Kiedy szkołę zamknięto, jej wykładowcy przenieśli się do 
założonego przez siebie ośrodka badań naukowych w Jundishapur    
w Persji. Tu w ciągu VI i VII w. powstały przekłady najważniejszych 
dzieł nauki i filozofii greckiej na język syryjski, głównie z zakresu 
logiki i medycyny. W wieku VII ośrodkiem studiów nad literaturą      
i kulturą grecką był również położony na lewym brzegu Eufratu 
klasztor w Kennesie. Pierwsze tłumaczenia filozofów greckich z sy-
ryjskiego na arabski pojawiły się za panowania kalifa al-Mansura 
(753—774), który wezwał na służbę uczonych syryjskich, polecając 
im, by przyswoili piśmiennictwu arabskiemu podstawowe teksty 
myślicieli i uczonych greckich. W wieku  IX,  za  panowania  kalifa      
al-Mamuna, powstała w Bagdadzie słynna szkoła tłumaczeń, nazy-
wana Domem Mądrości (Bejt-al-Hikma), której kierownik Hunain 
ibn-Ishak przełożył  główne prace Arystotelesa i Platona, Isagogę 
Porfiriusza oraz komentarz Temistiusa do Metafizyki  Arystotelesa; 
językiem z którego tłumaczeń dokonywano był tym razem także 
język grecki. Należyte zrozumienie Arystotelesa osiągnięto jednak 
dopiero za czasów al-Farabiego (X w.), gdy sztuka translatorska 
osiągnęła wysoki poziom 

52

. Dopiero  wówczas  wewnętrzne  napięcia 

zawarte w Arystotelesowskim pojmowaniu  metafizyki  mogły  zostać

 

52

 Zob. na ten temat: W.  H e i n r i c h, Zarys historii filozofii średniowiecznej, 

Warszawa 1963, s. 122-124. Por. E.  G i l s o n, Historia filozofii chrześcijań-       
skiej w wiekach średnich.  
Przekł. S. Zalewski, Warszawa 1987, s. 167 oraz A. C.              
C r o m b i e, dz. cyt., t. 1, s. 53.

 

background image

— 106 —

 

podniesione do rangi problemu i stać się przedmiotem osobnego 
namysłu.

 

Zarówno al-Kindi, jak też jego dwaj bezpośredni kontynuatorzy,  

al-Farabi i Awicenna, byli już świadomi znaczenia potencjalnych roz-
bieżności między trzema omówionymi wyżej pojmowaniami metafi-
zyki. Problem stosunku teologii do ontologii był prawdopodobnie 
rozważany już wcześniej, być może przez filozofów perskich lub 
syryjskich, których interesowały głównie  teologiczne  wypowiedzi      
Arystotelesa, odczytywane najczęściej przez pryzmat filozofii neopla-
tońskiej. Nie istnieją jednak bezpośrednie dowody świadczące o tym, 
że istotnie tak było. Dopiero w pismach Awicenny znajdujemy pełne 
sformułowanie tego zagadnienia, jak również jego oryginalne rozwią-
zanie. Rozwiązanie to u późniejszych komentatorów Arystotelesa miało 
wywołać  żywą reakcję, prowokując nowe jego ujęcia, zgodne tym 
razem z duchem teologii chrześcijańskiej. Dzięki obecnym w myśli 
arabskiej kontrowersjom na ten temat, przekonanie o wewnętrznej 
złożoności Arystotelesowskiego pojmowania metafizyki oraz o jej 
problematycznej przydatności dla realizacji celów stawianych przed 
teologią i filozofią chrześcijańską stało się w średniowiecznej scho-
lastyce czymś powszechnym. Kiedy w XII stuleciu podstawowe dzieła 
nauki arabskiej, wraz z nieznanymi kulturze chrześcijańskiej tekstami 
Arystotelesa, udostępniono  łacińskiemu Zachodowi, spór dotyczący 
właściwego pojmowania metafizyki wysunął się na czoło problema-
tyki metafilozoficznej. Odtąd miał już stale towarzyszyć refleksji 
metafizycznej, wywierając na nią trwały i znaczący wpływ.

 

Jak wiadomo, kontrowersje na temat teoretycznego statusu meta-

fizyki oraz jej związku z myśleniem teologicznym i religijnym by-
najmniej nie zakończyły się wraz z końcem  średniowiecza. Także     
w czasach nowożytnych  niejednokrotnie  zapytywano,  któremu           
z trzech wyróżnionych przez Stagirytę aspektów poznania metafi-
zycznego przyznać decydujące znaczenie. Filozofowie arabscy i śred-
niowieczni myśliciele chrześcijańscy na ogół nie podawali w wątpli-
wość naukowego charakteru metafizyki. Dyskusja  na  ten  temat         
w obrębie myśli chrześcijańskiej w tym okresie praktycznie nie istniała; 
w pełni miała się ujawnić dopiero w kilka stuleci później 

53

.

 

53

 W średniowieczu potencjalnym zagrożeniem dla metafizyki uważającej siebie 

za naukę mógł być jedynie mistycyzm lub ortodoksyjny odłam teologii, odrzucają-   
cej potrzebę opierania wiary na rozumie. W krajach arabskich przeciwieństwem         
rozwijającej się od IX w. racjonalistycznej metafizyki mutazylitów, nazywanej po 
arabsku falasifa, był zapoczątkowany  w  następnym  stuleciu  przez  tzw.  mottekala-

background image

— 107 —

 

Kwestią sporną był jedynie stosunek teologii do ontologii. Ale w okre-
sie nowożytnym pytanie, czy metafizyka jest nauką, stało się głównym 
przedmiotem debaty. Postawiony przez Arystotelesa problem, jaki 
charakter winna mieć wiedza pretendująca do miana pierwszej, stał 
się teraz pytaniem centralnym, przysłaniając zagadnienie związków 
metafizyki z myśleniem teologicznym. Jakkolwiek istotnym zmianom 
uległa szata terminologiczna, jak też sam sposób formułowania klu-
czowych dla tego tematu zagadnień, niemniej jednak wywodząca się 
z pism Stagiryty trój członowa struktura myślenia metafizycznego 
nadal była w tych dyskusjach milcząco zakładana.

 

Średniowiecze, traktujące filozofię  w  sposób  kompilacyjny             

i encyklopedyczny, w niewielkim tylko stopniu wysuniętym przez 
Arystotelesa rozróżnieniom nadało nowe oblicze. Jeśli o to chodzi, 
było ono niczym więcej, jak tylko rozciągniętym na kilkaset lat 
komentarzem do koncepcji Filozofa. W dziełach chrześcijańskich 
scholastyków nauka Stagiryty przetrwała w stanie niemal nienaru-
szonym, choć wyprowadzono z niej wnioski, pod którymi nie 
podpisałby się żaden myśliciel starożytny. Pojawiły się nowe terminy 
i pojęcia, którymi się posłużono  dla  oddania  sensu  poczynionych      
w  Metafizyce  podziałów i rozróżnień. Zmienił się także kontekst 
ideowy, w ramach którego był spisywany scholastyczny komentarz. 
Zasadnicze zręby teorii pozostały jednak nie zmienione, i było tak 
nawet wtedy, gdy pojawiło się nominalistyczne ujęcie pojmowania 
filozofii i jej zadań. Dopiero w epoce nowożytnej  metafizyka   
przeszła głębszą przemianę. Ale nawet wówczas Arystoteles nie 
został całkowicie odłożony do lamusa historii. Koncepcje, jakie 
powstały w okresie zdominowania myśli filozoficznej przez kar-    
tezjanizm i kantyzm, a później przez empiryzm, pozytywizm i fi- 
lozofię życia, zrywały wprawdzie z  ideą  nauki  o  bycie  jako  takim,

 

mitów nurt teologii spekulatywnej, głoszący naukę  kalam,  będącą wyrazem pra-
wowiernego trzymania się Koranu i zwalczającą wpływy spekulacji pomijającej 
dogmaty wiary; zob. na ten temat: W.  H e i n r i c h, dz. cyt., s.  141-150;  por.            
B. S k ł a d a n e k, Awicenna — uczony renesansu irańskiego. Wstęp [do:] Awicenna, 
Księga wiedzy. 
Przekł. B. Składanek. Warszawa 1974, s. XVIII. W chrześcijaństwie 
opozycja między metafizyką uważającą siebie za naukę a mistycyzmem wprawdzie 
nigdy nie przekształciła się w otwarty konflikt, ale w sposób pośredni, przez szereg 
stuleci począwszy od wieku XVI, oddziaływała na wzmożenie wielu prądów, które  
w epoce nowożytnej doprowadziły do upadku, a co najmniej znaczącego osłabienia 
racjonalistycznego modelu refleksji nad bytem. Zagadnienia tego nie możemy jednak 
tu szerzej omawiać, ponieważ wykracza ono poza ramy niniejszego artykułu.

 

background image

— 108 —

 

a teologii odmawiały nawet miana nauki, lecz mimo tego, niektóre 
Arystotelesowskie dystynkcje pojawiały się w nowej postaci, na 
przykład jako odwrócenia lub posunięte do skrajności modyfikacje 
swych starożytnych pierwowzorów.