background image

Diabły z Babiej Góry

Czy diabły z legend Babiej Góry to przybysze z kosmosu, których cywilizacja ukrywa się pod 

skorupą ziemi? Czy pod szczytem Babiej Góry lub w Tatrach kryje się wejście do ich kryształo-
wych jaskiń?

Informacje   na   temat   tajemniczych   podziemnych   korytarzy   pochodzenia   pozaziemskiego   od 

pewnego czasu zaczęły się pojawiać w literaturze i pismach badaczy zjawisk nadprzyrodzonych. 
Terytorialnie   najbliższą   Podhalu   sprawą   jest   tajemnica   tzw.   Księżycowej   Jaskini,   jaka   ma   się 
znajdować gdzieś na terenie Tatr po stronie słowackiej. W latach 70-tych Antonin Horak, Czech 
mieszkający na stałe w Stanach Zjednoczonych, który wyemigrował ze swojego kraju po II wojnie 
światowej, opublikował fragmenty swoich wspomnień z okresu walk partyzanckich jesienią 1944 
roku.   Ze   wspomnień   wynikało,   że   po   jednej   z   potyczek   rannym   Horakiem   i   jego   dwoma 
żołnierzami zaopiekował się gdzieś w Tatrach miejscowy baca, który ukrył ich w zamaskowanej 
jaskini, posiadającej cały system długich korytarzy. Baca uprzedzał ich, że w jaskini coś może 
straszyć, mimo tego dr Horak kilkukrotnie wypuszczał się w głąb jaskini i już za pierwszym razem 
odkrył w jej wnętrzu wąskie przejście do bardzo tajemniczego tworu – pomieszczenia czy sztolni o 
ścianach  z   materiału   „który  stanowił   połączenie   stali,   szkła  czy   porcelany   i  kauczuku”  oraz   o 
bardzo regularnych kształtach. Na podstawie opublikowanych notatek Horaka podjęto kilka prób 
odnalezienia   tej   jaskini,   ostatnie   badania   prowadził   znany   słowacki   badacz   i   ufolog   dr  Milosz 
Jasensky. Żadna próba jednak nie pozwoliła ani dostatecznie potwierdzić relacji Horaka, ani też 
odnaleźć samej jaskini.

Nie jest to odosobniona relacja na temat tajemniczych, sztucznie wykonanych sztolni. Inna z 

relacji mówi, że szyb o doskonale okrągłym przekroju odkryto w Stanach Zjednoczonych w czasie 
prac eksploatacyjnych w jednym z kamieniołomów  w stanie Ohio. Szyb został zasypany przez 
nieświadomych wagi odkrycia robotników. Podobna jaskinia ma się znajdować również gdzieś na 
terenie Australii.

Sprawę szklanej jaskini we wnętrzu Babiej Góry ujawnił po raz pierwszy prof. Jan Pająk, Polak 

mieszkający na stałe w Nowej Zelandii. J. Pająk urodził się niedaleko Milicza pod Wrocławiem, 
tam  spędził  dzieciństwo,  ukończył  Politechnikę  Wrocławską, doktoryzował  się  na tej  uczelni  i 
pracował naukowo nad programami komputerowymi. Od 1982 roku przebywa w Nowej Zelandii 
oraz innych państwach Oceanii, pracując i wykładając na tamtejszych uczelniach. W wydawanych 
przez   siebie   publikacjach   prof.   Pająk   przedstawił   m.in.   teorię   działania   pojazdu   przyszłości, 
nazwanego przez siebie magnokraftem, wykorzystującego do napędzania silne pola magnetyczne – 
swoje i ciał niebieskich.

W jednej ze swoich publikacji prof. Pająk podaje opowieść, którą jako maturzysta usłyszał od 

swojego   dużo   starszego   przyjaciela   –   Wincentego.   Jego   przyjaciel,   mieszkający   wówczas   pod 
Wrocławiem, musiał pochodzić gdzieś spod Babiej Góry. Pewnego dnia Wincenty został zabrany 
przez swojego ojca w góry, żeby pokazać mu sekret przodków przekazywany od pokoleń w jego 
rodzinie.

Na   południowym   „czeskim”   stoku   Babiej   Góry,   gdzieś   w   1/3   jej   wysokości,   odnaleźli   oni 

skałkę, którą ojciec siłą przesunął, ujawniając wejście do podziemi. W głąb ziemi prowadził duży 
tunel, idealnie prosty, o ścianach w kształcie idealnego koła i powierzchni lekko fałdowanej, jakby 
wylanej  ze  szkła. Tunel  prowadził  do sali, z  której  rozchodziły  się boczne  korytarze,  także  w 
kształcie trójkątnym. Ojciec poinformował Wincentego, że te tunele prowadzą w stronę każdego 
kontynentu,  że pod ziemią  znajduje  się cały regularny system  takich  tuneli,  a wejścia do nich 
zostały oznaczone przez „ich przodków”.

Wędrówkę po jaskini przerwał im tajemniczy odgłos dudnienia, dobywający się z głębszych 

partii. Odgłos gonił ich potem do samego wyjścia. Według opowieści ojca Wincentego, tunele 
zostały wykonane przez wszechmocne stwory, które poruszają się w nich w ognistych maszynach 

background image

latających. Przed taką właśnie maszyną udało im się uciec na powierzchnię. Dla prof. Pająka ta 
relacja stała się jednym z dowodów, że wymyślone przez niego magnokrafty już istnieją i są wyko-
rzystywane przez jakąś bardziej rozwiniętą cywilizację.

W rejonie Babiej Góry, zarówno po stronie orawskiej, jak i beskidzkiej, występuje bardzo dużo 

ludowych legend i podań o podziemiach, diabłach albo jakichś tajemniczych stworach. Diabeł jest 
także bardzo popularny w nazewnictwie lokalnym rejonu Babiej Góry. Główny szczyt to Diablak, 
poza tym jest Diabla Kuchnia nad Lipnicą Wielką (nazwa stara – obecnie to Kucheń), po słowackiej 
stronie Diabli Stół, poza tym Zła Dolina, Złe Percie Kościółki. Przy szlaku z Krowiarek do Marko-
wych Szczawin znajduje  się niewielkie  oczko wodne zwane Mokrym Stawem, o maksymalnej 
głębokości ok. 3 metrów. Legenda mówi, że na jego dnie znajduje się grota, w której ciągle wieją 
wiatry i która jest połączona z Bałtykiem. Świadczyć mają o tym znajdowane ponoć kiedyś na 
brzegach Mokrego Stawu bursztyny. To bezodpływowe oczko wodne w czasie silnej ulewy potrafi 
bardzo gwałtownie podnieść swój poziom i przelać się niżej. Wtedy starzy bacowie mówią, że na 
Bałtyku jest sztorm, bo się w stawie woda huśta.

Na Diabelskiej  Kuchni, niedaleko  potoku Wyłamana  Rzeka  znajduje  się głaz, który według 

miejscowej legendy przykrywa wejście do podziemi ze skarbem. Skarb jest pilnowany przez diabły 
– stwory, ale można go skraść raz w ciągu roku – w niedzielę palmową. Trzeba wtedy wspiąć się 
przez Przykry Upłaz do Kuchenia i poczekać, aż będzie słychać jak w kościele w Lipnicy Wielkiej 
dzwonią na Podniesienie. Wtedy jaskinia się otwiera, a diabły suszą swoje skarby. Ale biada temu, 
kto zostanie w niej zbyt długo, bowiem zaraz po podniesieniu wejście znów zamyka się na rok.

Inna znów legenda mówi, że niedaleko kościoła w Rabczycach, tuż za granicą, znajduje się 

wejście do tajnego korytarza, który prowadzi pod ziemią aż na sam Diablak. Diablak nosi swoją 
nazwę ze względu na znajdującą się na szczycie kopułę z kamieni. Orawskie legendy mówią, że 
diabeł założył się tam z cwanym bacą, że w ciągu nocy zbuduje na szczycie kamienny zamek w 
zamian za duszę bacy. Baca jednak zaczął wybrzydzać, domagać się nowych wież i dobudówek, 
więc czart nie zdążył przed świtem. Wściekły z porażki zniszczył swoją budowlę całkowicie, zosta-
wiając rumowisko.

Beskidzkie   legendy   mówią   zaś,   że   kamienie   zaniosły   baby,  rywalizujące   o  względy   bardzo 

przystojnego diabła, mieszkającego na szczycie Babiej Góry. Na grani w drodze na szczyt znajduje 
się też miejsce zwane Kościółki. Według legendy miejscowi ludzie, żeby przepędzić diabły, zaczęli 
tu wznosić kościół. Ale diabły zaczęły pod budowlą kopać tunel i zwaliły niedokończony kościół, 
zostawiając tylko zapadlisko ze skalnym rumowiskiem.

Autor: Krzysztof Strauchmann