hmmpf2, Od dwóch miesięcy nic się nie działo


Pani Leokadia znana była w okolicy głównie ze swojej życzliwości i rozbrajającego, pełnego uśmiechu. I choć jej ząbki nie były już tak śnieżnobiałe jak kiedyś, cieszyła się niezmiernie z tego, że wszystkie są całe i natura tak łaskawie się z nią obchodzi. Poza tym sąsiedzi niewiele o niej wiedzieli. Zapewne dlatego, że tak naprawdę nikt się nią nie interesował. Od czternastu lat żyła samotnie w małym mieszkanku na parterze, prowadząc nieprofesjonalny zakład krawiecki. W pełni profesjonalny znaczy się jeśli chodzi o jakość usług, ale jeśli ktoś nie usłyszał o pani Leokadii od znajomych nie było sposobu by trafił do niej przypadkiem.

Dorabiała sobie szyciem do głodowej renty, a w ostatnich latach - emerytury, która choć przyniosła mięso w dzień powszedni, nie pozwalała zaspokajać jej małych zachcianek które pielęgnowały wspomnienia odległych lat. Na ten przykład miesiąc w miesiąc rytualnie przygotowywała torcik Sachera, który małymi kęsami przy popołudniowej herbatce przywodził odchwaszczone już teraz lata spędzone w Wiedniu, te wszystkie wystawne bale, upojne noce i gentelmanów, którzy otaczali ją opieką. Suknie, och wspaniałe kreacje, tańczące niemalże samodzielnie niczym chmary motyli wspinające się po smukłych nogach, owijające się oblubieńczo wokół talii, satynowej skórze brzucha, oplatające w końcu dumne piersi, jedwabiste plecy, aby spocząć ostatecznie całą swą delikatnością na ramionach, które nie zaznały jeszcze ciężaru samotności. Paryskie lata zatrzymywała dzięki cotygodniowym balecie w kuchni przy przeróżnych daniach haute cuisin francuskiej. Gdy przymykała oczy, chłonąc zapachy, przywoływała kończące się o świecie przyjęcia, gale mody i wszystkie suknie, które swoją rozmaitością rozpalały jej duszę do czerwoności. Londyn, Praga, Nowy Jork ... Kolorowa mozaika rozbiła się, gdy w wieku trzydziestu dwóch lat wróciła pod drzwi rodzinnego domu, by usłyszeć od ojca :

- Kurwą jesteś i tyle - Czasami podczas burzy przeklinała grzmoty za dźwięk, który przypominał jej huk jaki zrodziła wtedy ościeżnica.

Te drzwi już zawsze pozostały zamknięte.

Osiemnaście lat pracy w szwalni zakończyło się dla niej chorobą zwyrodnieniową stawów kręgosłupa.

<!!1Gdyby ktoś ją w młodości zapytał jak wyobraża sobie przyszłość, odpowiedziałaby że nie wie

Nigdy nie wyszła za mąż, choć nigdy też nie myślała o sobie w kategoriach starej panny. Oczywiście romanse towarzyszyły jej przez większość życia, ale nie trafiła na tego jedynego

Pani Leokadia nie miała nic przeciwko oderwaniu się od monotonni zakładu pracy i przejściem na rentę. !!>

- Dzień dobry. Grzegorz Kot, mąż Ani - choć lato było w pełni, wyglądał jakby ktoś zdarł z niego opaleniznę i naciągnął bielone w słońcu płótno na zmęczoną ramę twarzy. Uśmiechnął się bez wyrazu zaciśniętymi ustami. - Przyszedłem po sukienkę.

- Pani Ania nie chciała jej jeszcze raz przymierzyć ?

- Pani Ania widocznie nie ma czasu - powiedział pośpiesznie jakby do siebie. Pani Leokadia spojrzała na niego pytająco - Przepraszam - Najwyraźniej zorientował się, że mogło to zabrzmieć co najmniej niegrzecznie. - Mówiła, że wszystko powinno być gotowe do odbioru.

- Sukienka na pewno będzie pasować - uśmiechnęła się życzliwie. Pan Grzegorz odpowiedział jej bladym spojrzeniem. Z kieszeni spodni wyciągnął cztery stuzłotowe banknoty i wyciągnął rękę do pani Leokadii.

- Kochanieńki, ale szycie kosztuje sto dwadzieścia złotych - uśmiechnęła się ponownie odsłaniając ząbki.

Palce trzymające banknoty zbielały. Pan Grzegorz westchnął.

- Mam jeszcze jedną prośbę - drugą ręką sięgnął do spodni i wyjął zmiętoloną chusteczkę. Położył pieniądze na stoliku i wydłubał z jej wnętrza coś, co ściskał przez chwilę w zaciśniętej pięści, wyraźnie się wahając.

- Potrzebuję, żeby pani zaszyła to w sukience - otworzył dłoń.

- Ząb ? - zapytała zdziwiona.

- Proszę, niech pani nawet nie pyta - wyraźnie nabrał pewności siebie - Proszę go tylko wszyć w sukienkę, żeby był niezauważalny, a te czterysta złotych niech pani zatrzyma.

Popatrzyła na niego, on spuścił wzrok. Popatrzyła na stolik.

- To zajmie góra 10 minut - uśmiechnęła się.

Kilka ściegów u dołu sukni poddało się sprawnej ręce dzierżącej nożyczki.

- Ten ząb - podjęła pani Leokadia - to jakiś talizman na szczęście ?

Ułożyła go wzdłuż rozprutego brzegu.

-



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Od dwóch miesięcy nic się nie działo, Od dwóch miesięcy nic się nie działo
roz2, Od dwóch miesięcy nic się nie działo
Nic się nie kończy, Teksty piosenek
Nic się nie stało Polacy nic się nie stało, POLSKA - HOLOKAUST POLAKÓW TRWA !!!
BY NIC SIĘ NIE ZMIENIŁO, OPOWIASTKI
68 W CIEMNOŚCI NIC SIĘ NIE WIDZI
11 NIC SIĘ NIE KOŃCZY w
34 JEZUS WBREW MOJEJ WOLI NIC SIĘ NIE DZIEJE
Chemtrails – Chemiczne smugi Nic się nie dzieje
DLA MAŁŻEŃSTWA NIC SIĘ NIE DA ZROBIĆ BEZ CHRYSTUSA, ► Narzeczeństwo
Nic się nie wymknęło, Polska dla Polaków, Co by tu jeszcze spieprzyć
Nic się nie kończy, Teksty piosenek
Nic się nie stało Polacy nic się nie stało, POLSKA - HOLOKAUST POLAKÓW TRWA !!!
Martinson Harry Miejsca gdzie nic sie nie dzieje
stala, coś się skończyło, nic się nie chce zacząć
2015 01 18 W Polsce bezkarnie można szerzyć nienawiść do gejów I nic się nie zmieni
nic sie nie snilo
nic się nie kończy

więcej podobnych podstron