Motyw miasta w literaturze, i inne


0x08 graphic

Domy, ulice, autobusy, tramwaje, kina, teatry, sklepy, hałas i tłumy mieszkańców na ulicach - oto jak można krótko scharakteryzować współczesne miasto. Niektóre miasta można łatwo rozpoznać po charakterystycznych budowlach, takich jak Wieża Eiffla w Paryżu, Big Ben w Londynie, Statua Wolności w Nowym Jorku czy Pałac Kultury i Nauki w Warszawie. Inne są tylko anonimowymi skupiskami ludzi, podobnymi do siebie kompleksami mieszkalnymi, rozrzuconymi po całym świecie, ostatnio bardzo często nazywanym „globalną wioską”.

Zanim miasto stało się strukturą administracyjną, było w przeszłości , np. w starożytności lub średniowieczu, zbiorowiskiem domów skupionych wokół zamku czy grodu. Nie wszystkie miasta powstawały samoistnie ale zostały stworzone na rozkaz władcy, np. egipska Aleksandria, zbudowana przez Aleksandra Macedońskiego, czy Petersburg, dzieło cara Piotra Wielkiego. Historia i powstałe na jej bazie legenddy uczyniły niektóre miasta sławnymi, a nawet nadały im rangę symboliczną: Babilon to metafora pychy i upadku cywilizacji, Jerycho słynie murami zburzonymi dźwiękami siedmiu trąb, Jerozolima stała się symbolem wewnętrznej odnowy. Rzym to Wieczne Miasto.

W literaturze i sztuce miasto pojawia się na tyle często, że zyskało status motywu kulturowego.

Sodoma i Gomora. Miasto bezprawia (jak w westernach) czy siedlisko przestępców (jak w filmie Johna Hustona „Asfaltowa dżungla”) to nie wynalazki czasów najnowszych. W „Apokalipsie św. Jana” czytamy: „Chodź ukażę ci wyrok na Wielką Nierządnicę (...). Wielki Babilon. Macierz nierządnic i obrzydliwości ziemi.” Miejsce zamieszkałe przez wielu ludzi staje się źródłem zła, wszelkiego występku, gdyż zazwyczaj jest siedzibą władzy, ta zaś deprawuje nie tylko rządzących, lecz również poddanych. Taką wizje Warszawy przedstawia Juliusz Słowacki w „Kordianie”. Żadny sensacji tłum gapiów zapełnia ulice, przyglądając się z jednakowym ożywieniem zarówno carskim żołnierzom, jak i skazańcom. Gdzieś w podziemiach kryją się spiskowcy, niezdolni jednak tchnąć w społeczeństwo ducha walki o wolność. Warszawę zdemoralizowaną ty- ranią przedstawia także Adam Mickiewicz w III części „Dziadów” - Salon Warszawski.

W szczególny sposób przedstawił Mickiewicz Petersburg w „Ustępie”: „Ale kto widział Petersburg ten powie: / Że budowały go chyba szatany”. Wzniesiona na rozkaz cara stolica pozbawiona jest pierwiastków narodowych, zapełniają ją bowiem budowle przypominające Paryż, Wenecję, Amsterdam. Rozbrzmiewa gwarem wielu języków niczym biblijna wieża Babel, skupia kosmopolitów i wojsko demonstrujące militarną siłę caratu. Swoją wspaniałości i przepychem ma symbolizować potęgę Rosji, jednak Mickiewicz widzi w niej kolosa na glinianych nogach, który runie, gdy tylko zgaśnie słońce tyranii cara.

Przyczyną miejskiej deprawacji bywa również, oprócz władzy, ekspansja nowoczesności, która szybciej dociera do ośrodków miejskich niż na wieś; jej wpływy niszczą klimat starej, dobrej tradycji. W „Sklepach cynamonowych” Brunona Schulza takim przemianom podlega Drohobycz, a znakiem czasu staje się Ulica Krokodyli: „(...) w tej nowej dzielnicy rozwinęły się od razu nowoczesne, trzeźwe formy komercjalizmu. Pseudoamerykanizm, zaszczepiony na starym, zmurszałym gruncie miasta, wystrzelił tu bujną, lecz pustą i bezbarwną wegetacją tandetnej, lichej pretensjalności. Nie dziwi więc, że miejsce to zamieszkiwane jest przez szumowiny (...) przez kreatury bez charakteru, bez gęstości, przez istną lichotę moralną, tę tandetną odmianę człowieka, która rodzi się w takich efemerycznych środowiskach.”

Miasto jako mnogie zbiorowisko ludzi podatnych na działanie zła, przeciwstawione bywa często obrazowi wsi, postrzeganej często jako arkadia - ostoja szczęścia i wartości moralnych. Wyraz temu przekonaniu dał w „Pieśni świętojańskiej o Sobótce” Jan Kochanowski.

Piekło

„Spróbuj, spróbuj zrobić dwa kroki w Paryżu, nie napotykając się na piekielne machinacje” mówi Vautrin do Eugeniusza w „Ojcu Goriot” Honoriusza Balzaka. Zbiegły galernik zna dobrze ciemne strony metropolii, w której rozpanoszył się kult pieniądza i kariery, a młodzieńcza naiwność studenta z prowincji zostaje zniszczona przez cynizm i bezwzględność. Salonowe gry i obłuda budzą tutaj odrazę, podobnie jak błotniste ulice i zatęchły pensjonat pani Vauquer. Butne wyzwanie, jakie miastu rzuca Eugeniusz w zakończeniu powieści, nie jest zapowiedzią zwycięstwa bohatera, lecz raczej jego moralnej klęski - wkrótce stanie się on ofiarą własnych ambicji.

Wytworem drapieżnych praw XIX-wiecznego kapitalizmu są miejskie dzielnice nędzy. Brudne ulice, stare i ponure budynki z ciasnymi mieszkaniami, w których zabijają czas urzędnicy bez pracy, studenci bez przyszłości i prostytutki - oto obraz Petersburga w „Zbrodni i karze” Fiodora Dostojewskiego. Wrażenie piekła na ziemi potęguje dodatkowo okres w jakim rozgrywa się akcja powieści - upalny lipiec. W tym świecie funkcjonują twa typy ludzi: zwycięzcy wykorzystujący innych (Łużyn, lichwiarka) i ofiary niezdolne do walki o przetrwanie (Katarzyna Iwanowna, Sonia). W atmosferze jaką rodzi nędza nie trudno o zbrodnię, więc nie dziwne jest to, że się ona pojawia.

W powieści Dostojewskiego nie jest widoczny Petersburg znany jako Wenecja Północy, nie ma tu kontrastów jakie wydobył Bolesław Prus przedstawiając Warszawę w „Lalce”. Uroda Ogrodu Saskiego, Łazienek, salonów arystokratycznych, dynamika Krakowskiego Przedmieścia rażąco odstają od obrazu nędzy i rozpaczy warszawskiego Powiśla: „(...)rudery zapadnięte niżej bruku, z dachami porośniętymi mchem, lokale z okiennicami dnie i nocą zamkniętymi na sztaby, drzwi zabite gwoździami, naprzód i w tył powychylane ściany, okna łatane papierem lub zatkane łachmanem.” Wegetujący w tej przestrzeni ludzie, chorzy i bezrobotni, różnią się od bohaterów obrazów Gierymskiego(np. „Powiśle”, „Piaskarze”), ubogich lecz pracujących. W powieści Warszawa jest bezpieczną przystanią jedynie dla Rzeckiego, inni lepiej czują się w leśnym zaciszu Zasławka.

Miejski bruk, choć nieprzyjazny, kusi zrujnowanych ziemian i migrujących ze wsi chłopów szukających pracy. Jednak owe nadzieje na lepszy los znikają po przekroczeniu iście piekielnych, niczym u Dantego, bram fabrycznych. Obraz niekończącej się udręki robotników przedstawia Stefan Żeromski w „Ludziach bezdomnych”, opisując fabrykę cygar. Kobiety i mężczuźni poruszają się jak automaty, bezskutecznie walczą z wciskającym się wszędzie tytoniowym pyłem, zamieniając się szybko w zmęczonych ciężką pracą starców. Zachwycony Paryżem Judym przyjeżdża do Warszawy na ulicę Krochmalną: „Żar słoneczny zalewał ten rynsztok w kształcie ulicy. Z wąskiej szyi między Ciepłą a placem wydzielał się fetor jak z cmentarza (...) Z prawej i lewej strony stały otworem sklepiki (...) W każdym z takich sklepików czerniała na podłodze kupa błota, która nawet w upale zachowuje właściwą sobie, przyjemną wilgotność. Po tym gnoju pełzały dzieci okryte w brudne łachmany i same brudne nad wyraz.”. te wstrząsające obrazy budzą bezsilny gniew młodego doktora, znającego przecież czyste i eleganckie salony warszawskich lekarzy, specjalizujących się w leczeniu bogatych ludzi.

Dantejskie sceny dzieją się także w Baku („Przedwiośnie” Żeromskiego), mieści zamieszkałym przez Rosjan, Tatarów, Ormian i Polaków. Niesprawiedliwości społeczne, tłumione przez lata antagonizmy narodowościowe i religijne uczyniły z tego skupiska różnych ludzi prawdziwy wulkan, którego wybuch spowodowany rewolucyjną iskrą dał początek zanikowi norm społecznych i moralnych. Doprowadziło to do rzezi, gwałtów i ogólnego chaosu. Obraz porewolucyjnego Baku to obraz piekła wyzwolonego ludzką nienawiścią.

Samotny w mieście

Mechanizmy rządzące metropolią nie pozostają bez wpływu na jednostkę ludzką. Wielu mogłoby zakrzyknąć jak biblijny Jeremiasz: „Miasto tak ludne, ach, jakoż jest samotne” zgieł wielkiego miasta przytłacza człowieka, który wkrótce staje się istotą anonimową i wyobcowaną. Romantyczny poeta przynoszący z miasta „uszy pełne stuku” („Pan Tadeusz” A. Mickiewicz), marzył o ucieczce z „paryskiego bruku do kraju lat dziecinnych, nadniemeńskiej sielskiej krainy”. Jednak XIX-wieczne urojenia o wiejskiej arkadii w następnym stuleciu ustąpiły miejsca przekonaniu o niezdolności jednostki do wyrwania się z paszczy molocha.

Józef K., bohater powieści Franza Kafki „Proces”, nawet nie próbuje wymknąć się biurokratycznemu systemowi, bezwolnie przemierza labirynt ulic. Korytarzy, strychów, nie znajdując zrozumienia i pomocy. Równie nieprzyjazna człowiekowi jest przestrzeń w „Małej Apokalipsie” Tadeusza Konwickiego. Na oczach przeżywającego niemoc twórczą pisarza miasto stołeczne Warszawa rozpada się bezustannie. Z jednej strony zaniedbane mieszkania, brudne klatki schodowe rozsypujące się domy, kolejki za towarami pierwszej potrzeby; z drugiej - niemal karnawałowe realia: transparenty, zespoły folklorystyczne, po- chody, okrzyki, pijani dygnitarze i chuligani. Widoczny z każdego miejsca Pałac Kultury i Nauki, wszechobecni tajni agenci, wciąż włączone telewizory huczące propagandą odbierającą człowiekowi tożsamość składają się na koszmarną rzeczywistość.

Samotni, choć w tłumie są też mieszkańcy Oranu („Dżuma” Albert Camus), przeciętnego, typowego miasta, niespodziewanie ogarniętego zarazą. Staje się ono więzieniem dla paryskiego dziennikarza Ramberta. Zmuszony do egzystencji w zamknięciu, owładnięty chęcią ucieczki, ulegnie ostatecznie metamorfozie i odczuje więź ze społecznością, której ustabilizowane dotąd życie zamienia się w koszmar.

Gloria cywilizacji

Nowoczesne miasto, jak widać, często bywa źródłem lęków. Jednak na początku XX wieku budziło także fascynację i nadzieję na lepsze życie. Wykreowana przez Żeromskiego w „Przedwiośniu” wizja szklanych domów, aczkolwiek przewidywanych tylko dla mieszkańców wsi, zrodziła się pod wpływem nowych tendencji urbanistycznych i technicznych rozwiązań, którym kształt nadały zrealizowane później projekty nowoczesnych architektów.

Zdarzają się miasta o niepowtarzalnej atmosferze i trzadycji, takie jak Kraków z czasów modernizmu, gdzie w szczególny sposób przejawia się duch władający danym miejscem. Położona u stóp Wawelu dawna stolica Polski na przełomie XIX i XX wieku ożyła na nowo. Tutaj ton życiu kulturalnemu nadawała cyganeria ze Stanisławem Przybyszewskim na czele; tu bulwersowały prowokacyjne manifesty w rodzaju „Confiteora” czy „Szał uniesień” Władysława Podkowińskiego. Tu rozkwitało życie kawiarniane Jamy Michalikowej i zrodził się kabaret Zielony Balonik; tu wreszcie Stanisław Wyspiański wyznawał: „O, kocham Kraków”.

Swoistym klimatem zasłynął także Lwów. To ni tylko, podobnie jak Kraków, uznany ośrodek uniwersytecki i pierwsza siedziba Ossolineum, lecz także dynamicznie rozwijająca się kultura miejskiego proletariatu, „baciarów” śpiewających skoczne piosenki nawet o mordercach : „Widzisz Lewicki, co miłość może - w zimnej mogile kochanki trup”. Lwowskiego ducha noszą w sobie wszyscy ludzie pochodzący stamtąd, nawet jeśli historyczne losy zmusiły ich do emigracji.

Miasto ma różne oblicza - niezależnie od czasu i przestrzeni, w jakiej się znajduje. Bywa targowiskiem próżności, Mekką dla żądnych sukcesu i turystów, labiryntem blokowisk i drapaczy chmur. Udziela schronienia szukającym anonimowości, ale i przeraża zawrotnym tempem życia, hałasem i smogiem. Wszystko jednak wskazuje na to, że współczesna cywilizacja nieprędko się od niego uwolni.

1



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Motyw pracy w literaturze, i inne
Motyw śmierci w literaturze, i inne
Motyw kobiety w literaturze, i inne
Motyw miłości w literaturze, i inne
Motyw samotności w literaturze, i inne
Motyw szczęścia w literaturze, i inne
Motyw wsi w literaturze, i inne
Motyw zagłady w literaturze, i inne
Motyw wojny w literaturze, i inne
Motyw pracy w literaturze, i inne
Motyw miasta w literaturze
Motyw miasta, prezentacje
matura motyw ogrodu w literaturze i sztuce, matura
Motyw żony w literaturze, prezentacje
Motyw Miasta id 308376 Nieznany
motyw samotnosci(1), matura (motyw samotnosci w literaturze. omow temat na wybranych przykladach)
Motyw buntu w literaturze[1]
motyw snu w literaturze (6)

więcej podobnych podstron