rozdział 16 17

background image

POOLE GABRIELLA

DARKE ACADEMY

Praca : Killari i anku35

Rozdział 16


- Poczekaj, - wyszeptał Jake. - Popatrz.
Pociągnął Cassie, aby ta zatrzymała się na podeście górującym nad wielką salą.
Obydwoje ukradkiem spojrzeli nad pozłoconą poręczą.

Keiko była wciąż zauważalna - plama kurzu na błyszczącej, marmurowej podłodze.
Jakaś postać stanęła nad jej zwłokami. W ciemnościach trudno było zauważyć kim jest
ta osoba ledwo widoczna pod kątem, ale Cassie była pewna, że to Marat. Majordomus
miał przyciśnięty do ucha telefon komórkowy, a jasna płachta powiewała na jego
ramieniu. Rozmawiając ściszonym głosem przez telefonu, oglądał salę; raptem
podniósł swoją brzydką głowę do góry, aby przeszukać wzrokiem cienie głównych
schodów. Cassie cofnęła się gwałtownie do tyłu, ciągnąc za sobą Jake'a.

Światło rozbłysło, drzwi się otworzyły, chór głosów stał się głośniejszy.
Zaryzykowali jeszcze jedno spojrzenie nad poręczą, zobaczyli na podłodze płachtę
bieli w ciemności. Cassie i Jake wymienili ze sobą spojrzenie. Marat musiał przykryć
lnianym prześcieradłem, to co zostało z Keiko.
Cassie zadrżała.
- Chodźmy.

***



- Gdzie byłaś?- Isabella zerwała się na równe nogi, gdy Cassie wciągnęła Jake'a do
pokoju i zamknęła mocno drzwi.- Co się stało? Tak się martwiłam. Co się dzieje,
Cassie? Jake?

Cassie potarła czoło. Gwałtownie mrugała, powstrzymując cisnące się łzy. Nie było
czasu na okazywanie słabości.

- Isabella! Twoja rozmowa? Jak ci poszło?
- W porządku. Dobrze. - powiedziała Isabella.- Piliśmy napoje. A oni byli całkiem
przyjaźnie nastawieni. Rozmawialiśmy. Na miłość boską, Cassie, co...?
- Jak długo tam byłaś? - przerwała Cassie.- Jak długo to trwało?

Isabella spojrzała na ich zdezorientowana.
- Godzinę, dwie? Nie zwróciłam uwagi, czas minął tak prędko. Ale coś się wydarzyło
i mnie zostawili.- Przerwała.- Więc wróciłam tutaj, żeby ciebie znaleźć, Cassie. Teraz
powiedzcie mi co tu się dzieje?
- Keiko nie żyje,- wyrzucił z siebie Jake.

To uciszyło Isabellę, ale tylko na moment.

background image

POOLE GABRIELLA

DARKE ACADEMY

Praca : Killari i anku35

- Umarła? Masz na myśli, że nie żyje?
- A jak myślisz, że co to oznacza?- Warknął Jake. Był cały blady.

Cassie położyła ostrzegawczo rękę na jego ramieniu.
- To był wypadek. Trudno to wyjaśnić...
Isabella przyłożyła rękę do ust, by po chwili chwycić się za gardło. Przełknęła ślinę.
- Spróbuj.
- Nie chcieliśmy. Ja nie chciałem …Zrozum, ona próbowała zabić Cassie!- Jake oparł
głowę na dłoniach.- Cassie, co się stało wcześniej, zanim przyszedłem?

Otworzyła usta, ale się zawahała. To wyglądało jak koszmarny horror i sama nie mogła
w to uwierzyć, a co dopiero opowiedzieć te historię na głos.
Jake był blady i oszołomiony, Isabella zła i ciekawa.
Cassie wzięła głęboki oddech.

- Poszłam do pokoju Keiko. I otworzyłam zamek.
- Co zrobiłaś? - wybuchnął Jake.
- Chciałam znaleźć coś o Few. Chciałam zobaczyć czy jest gdzieś coś zapisane, czy
znajdę jakieś dokumenty. I martwiłam się o Alice.

Cassie zacisnęła wyzywająco usta.
- Sądzę, że chciałeś zrobić to samo. Panie Lunatyku.
- Chciałem, tylko nie miałem odwagi. Próbowałem wcześniej dostać się do ich
świetlicy, ale nigdy do ich własnych pokojów. Wiesz jakie to było niebezpieczne?
- O tak. Teraz wiem. Keiko jadła Alicję.
- Co?- Krzyknęła Isabella.- Cassie!
- Ja nie żartuję. Przysięgam. Weszła Keiko i musiałam się ukryć, ale obserwowałam.
Była … to było tak jakby ona karmiła się Alice, czy coś w tym stylu.
- Tak jak wampir?- Mina Isabelli wyrażała odrazę.- To dziwne. Dzieciaki widzą takie
rzeczy w Internecie, a one...
- Nie - powiedziała niecierpliwie Cassie.- Myślę, że żywiła się jej energią. Wysysała ją
z niej. Widziałam je obydwie i przysięgam one nie udawały, to nie była żadna gra.
Keiko praktycznie wysysała życie z Alice. Żadnej krwi, nie w ten sposób. Tylko … jej
życie. I wtedy mnie zobaczyła. A następnie - Cassie przełknęła ślinę - rzuciła się na
mnie z nożem.

Isabella wpatrywała się w nią.
- Jakim nożem?

Jake sięgnął do koszuli.
- Tym nożem...

Ktoś grzmocił pięścią w drzwi. Cała trójka popatrzyła na siebie; znieruchomieli.
- Jake, - wyszeptała Isabella.- Jake musisz się ukryć. Już.
- Cassie Bell! Wiem, że tam jesteś. Otwórz te drzwi, słyszysz mnie?

background image

POOLE GABRIELLA

DARKE ACADEMY

Praca : Killari i anku35

Cassie bezgłośnie zaklęła.
Katerina.

- Łazienka -szepnęła Isabella i złapała Jake’a za ramię.

Cassie nie miała czasu, żeby zaprzeczyć, nie zdążyła powiedzieć, że łazienka to
kiepska kryjówka. Jake wślizgnął się i spłukał toaletę, Cassie głośno zamknęła drzwi i
kiwnęła głową Isabelli. Robiąc głęboki wdech, Isabella otworzyła drzwi od sypialni,
które aż drżały pod naporem pięści.

Stojąca w drzwiach, jak zawsze elegancka a teraz na dodatek jeszcze wściekła,
Katerina wyglądała jak tlący się lód. Sprawiała wrażenie wyższej niż dotychczas,
pomyślała Cassie, i wcale nie zauważała Isabelli. Jej niebieskie oczy były utkwione w
Cassie.

- Gdzie byłaś? - Syknęła.
- Racja, nie wiesz gdzie byłam.- Cassie uśmiechnęła się do niej idiotycznie. - Lepiej
nie dotykaj mnie bez długiego kija.
- Nie wymądrzaj się, Miss Stypendium. Co robiłaś dziś wieczorem? Gdzie byłaś?

Isabella złożyła ramiona i spiorunowała wzrokiem Katerinę.
- Cassie nie czuje się dobrze. Ma rozregulowany żołądek.- Przekrzywiła głowę przy
dźwięku napełniającego się rezerwuaru.

Cassie potarła ręką twarz.
- Boże, o tak. Nie wiem, kto robił crêpes* na obiad ale...
- Nie obrażaj mojej inteligencji.- Pierś Kateriny zafalowała.

„Dlaczego by nie”.
Cassie udało się nie powiedzieć tego głośno.

- Oczywiście, jakżebym mogła.- Krzywiąc się, złapała za żołądek.- To znowu
nadchodzi.
- Cassie, kochanie. - Z wyrazem współczucia na twarzy, Isabella objęła ją ramieniem. -
Mam przyprowadzać pielęgniarkę?
- Nie, nic mi nie będzie - Wysapała.- Ohhhhh!

Katerina zacisnęła zęby, ale popatrzała niepewnie to na jedną, to na drugą. Ludzka
słabość odpychała ją.
- Jeśli znajdę - syknęła, - jeśli kiedykolwiek stwierdzę, że dziś wieczorem zobaczyłaś
coś, czego nie powinnaś zobaczyć, Cassie, będzie to dla ciebie bardzo niezdrowe.
Rozumiesz?

* crêpes - Francuskie naleśniki robione z białej pszennej mąki, jajek, masła i mleka.
Podawane są na deser z cukrem, konfiturami lub kremem z kasztanów.

background image

POOLE GABRIELLA

DARKE ACADEMY

Praca : Killari i anku35

- Hmm? Czego nie powinnam zobaczyć? - Cassie pamiętała by wzdrygnąć się w
wyimaginowanym skurczu żołądka.
- Myślę, że wiesz, mała cwaniaro.- Katerina skrzywiła się. - Jesteście żałosne, wy i ten
mizdrzący się, durny Jake Johnson, zawsze węszący tam gdzie nie powinien. Uważaj
na to czego szukasz, stypendystko. Pewnego dnia możesz to znaleźć. - Posłała Cassie
nieprzyjemny uśmieszek.- I wtedy będzie ci przykro. Tak okropnie przykro, ale
niestety będzie już za późno.
- Jest mi szalenie przykro, już teraz, ale muszę cię przeprosić.- Cassie położyła jedną
rękę na klamce łazienki, drugą zasłoniła usta.
- Nie popełniaj błędu, myśląc że jestem głupia - wyrzuciła z siebie Katerina, wolno
oddalając się od Cassie.- Jeżeli miałaś coś wspólnego z tym, co zdarzyło się Keiko
dziś wieczorem, obiecuję, że za to zapłacisz. Rozumiesz mnie?
- Nie.- Cassie otworzyła na cal drzwi od łazienki, cały czas wytrzymując nieugięte,
lodowate spojrzenie.- Co się zdarzył Keiko?

Zniesmaczona Katerina wyszła, trzaskając drzwiami.
Cassie oparła czoło o framugę drzwi. Powinni się teraz śmiać. Powinni triumfować, że
pozbyli się Kateriny. Pamiętając jednak o losie Keiko, Cassie nie miała ochoty na
śmiech, podobnie jak Isabella. Nieszczęśliwa, zobaczyła jak jej przyjaciółka się
rozpłakała.

- Isabella.- Cassie ścisnęła jej zimne palce.- Tak mi przykro. Przysięgam, na Boga, że
to był wypadek. Tak bardzo mi przykro, że to się zdarzyło, ale ona zaatakowała mnie i
jeśli by Jake nie...
- Nie współczuję Keiko.- Powiedziała przez łzy, oburzona Isabella.- Próbowała cię
zabić! Oh, Cassie, a co by było, gdyby się jej udało?
- Ale się nie udało.- Jake wyszedł z ciemnej łazienki. Ciągle drżał, oparł się więc o
drzwi i wpatrywał w miejsce gdzie stała Katerina.
- Dzięki tobie - przyznała Cassie.
- Pewnie. Może nie jestem takim całkowicie mizdrzącym się dupkiem co?- Rozłożył
ręce.
- O, Jake.- Isabella objęła się, wbijając palce w ramiona, jakby chciała uniknąć
przytulenia się do niego.- Przepraszam. Naprawdę. Przykro mi, że to usłyszałeś.

Naprawdę się zmartwiła, pomyślała Cassie rozbawiona. Wrażliwy południowy kwiat
był zmartwiony jego uczuciami. Była w nim cholernie mocno zadurzona.

- Już dobrze.- Jake wzruszył ramionami. - Myślę, że jestem miłym, chodzącym z
głową w chmurach chłopcem, prawda?
- Zgadza się, taki właśnie jesteś. - Potwierdziła gwałtownie Isabella.- Nie jesteś taki
jak ona! Nie śniłoby ci się nawet, że ludzie mogą być okrutni i niedobrzy, nie knujesz
… intryg. To nie jest twój sposób działania!
-To miło, że tak mówisz, Isabella.- Posłał jej słaby uśmiech i wzruszył ramionami.-
Ale myślę, że jestem po prostu głupi, wiesz? Może mój mózg jest na dole w moim ...
- Nie! - wykrzyknęła zawstydzona Isabella.- Nie mów tak o sobie!

background image

POOLE GABRIELLA

DARKE ACADEMY

Praca : Killari i anku35

Ooo! Jakie to głębokie!

- Um, - powiedziała sucho Cassie.- Czy wy dwoje moglibyście przerwać na minutkę?
- OK.- Jake uśmiechnął się.
Cassie nabrała tchu.
- Co ty wyczyniasz, Jake Johnsonie?

Klnąc, potarł skronie palcami.
- Mam na myśli to, - ciągnęła dalej Cassie, - że każdy ma tutaj coś na sumieniu. Ale
nie ty, nawet jeżeli masz upierdliwy problem z „chodzeniem we śnie”, myślę że nie
byłbyś zdolny do czegoś naprawdę złego. Prawda?- Przygryzła wargę zębami.

Jake usiadł na podłodze i splótł ręce na szyi. Po chwili powiedział.
- Coś jest nie tak w tej szkole.
Cassie prychnęła.
- Tyle to i ja wiem.
- Jake.- Isabella osunęła się na łóżko i pochyliła ku niemu z niepokojem. - Chodzi o
Jessicę, prawda?

Skinął głową.
- Co? Jake.?
- Muszę się dowiedzieć kto ją zabił. Co ją zabiło. -Milczał przez minutę.- OK? Muszę
wiedzieć.
Cisza była tak gęsta, że Cassie chciała rozsunąć energicznie okno i wpuścić nocne
powietrze.

- Jake, - powiedziała łagodnie Isabella.- Wiem jaki zmartwiony jesteś, ale czy to… -
Wzięła głęboki oddech i szepnęła. - Czy to mógł być wypadek.?
- To nie był wypadek. Ktoś ją zabił.- Spojrzał poważnie na Cassie. - Coś ją zabiło.
- Ale nie możesz brać tego na siebie...
- Tak? Więc kto? Darke? Policja? Kambodżańska policja nie była zainteresowana. Nikt
nie jest. Była tylko stypendystką, czyż nie?

Cassie zadrżała.
- Jess nie była pierwsza. - Powiedział Jake.
- To szkolny pech - wtrąciła Isabella.- Przekleństwo. Oto co mówią.
- Ktoś przynosi pecha.
- A sir Alric, posłuchaj, nie możesz go obwinić. Był strasznie zdenerwowany gdy to
się stało. I dał ci stypendium, Jake, ku jej pamięci.
- Chciał uciszyć moją rodzinę. Dla naprawy uszkodzonego wizerunku szkoły. Mama
mogła się dać nabrać na ten numer, ale ja nie. Wziąłem stypendium, by dowiedzieć się
co zdarzyło się Jess.
- I co odkryłeś?- Zapytała Cassie.
- Niedużo. - Głos Jake był pełen goryczy.- To ma coś wspólnego z Few, to wszystko co
wiem. Jeden z nich ją zabił i myślę, że wiem kto. Muszę tylko tego dowieść to
wszystko.

background image

POOLE GABRIELLA

DARKE ACADEMY

Praca : Killari i anku35

- Jeśli udowodnisz morderstwo, - powiedziała Isabella, - jeśli się okaże, że student
został tutaj zabity i zostało to zatuszowane, to będzie koniec Akademii.
- Aha.- Jake wzruszył ramionami.- Chcę zamknąć to miejsce, Isabella, taka jest
prawda. Dlatego nie oczekuję, że spodoba ci się to, co robię. Tylko proszę, nic nikomu
nie mów.

Isabella skoczyła na równe nogi.
- Myślisz, że jestem rozpieszczoną dziedziczką? Że wszystko wypaplam?
Rzeczywiście! Powinnam cię trzepnąć, Jake Johnsonie.
- No ja...
- Myślisz, że pokrzyżuję ci mapy?
- Plany. - Powiedziała z roztargnieniem Cassie.
- Tak, tak. Myślisz, że nie zrobię tego dla ciebie, ponieważ lubię swoją szkołę? Jessikę
lubiłam dużo bardziej. Gdyby ktoś ją zabił pragnę żeby go…, ją…, ich…, złapano.
Jeśli myślisz, że jest tutaj coś groźnego, Jake, jeśli myślisz, że ktoś z Akademii był
odpowiedzialny za to, co zdarzyło się Jessi, nie będziesz mnie trzymał od tego z
daleka.

Speszony powiedział.
- Poczekaj chwilkę...
- Zamknij się, - powiedziała lakonicznie.- Głupi Amerykanin. Nie bądź taki dumny.
Nie izoluj się od nas. Zamierzamy ci pomóc. Prawda, Cassie?
- Tak.- Cassie uśmiechnęła się do Jake'a.- Ona ma rację, wiesz o tym, prawda?
- Ja zawsze mam rację.- Isabella pociągnęła nosem.

Cassie szturchnęła ją w bok.
- Troje szybciej zrozumie, niż jeden. To oczywiste, hmm? Możemy zrobić trzy razy
więcej. A po tym, co zobaczyłam dziś wieczorem?- Zadrżała. - Myślę, że potrzebujesz
każdej pomocy, jaką możesz dostać, Jake.
- Ja jestem małą księżniczką z bogatym ojcem i dobrymi kontaktami.

Jake odruchowo zacisnął zęby na kłykciu.
- Może być niebezpiecznie.
- Ryzyko! - Isabella odrzuciła włosy do tyłu. - Jest moim drugim imieniem.
- OK. OK! - Jake niespodziewanie uśmiechnął się.- Wiesz co? Cieszę się, że wpadłem
na ciebie dziś wieczorem, Cassie.
- Nawet nie w połowie tak, jak ja, - powiedziała sucho.- Jake, kto według ciebie zabił
Jess?
- Nie wiem. Nie mogę tego dowieść na pewno. Ale Ranjit wiedział gdzie była tej nocy.

Żołądek Cassie się skurczył.
- Wiedział? Jesteś tego pewny?
- Tak. Ranjit i Jess byli …, byli razem. Może się kłócili, może tam był ktoś jeszcze i
stał się zazdrosny, nie wiem. To jest najbardziej prawdopodobne wyjaśnienie, prawda?
Prosiłem go, by mi to wyjaśnił, ale on nie chce o tym rozmawiać. Nie chce omówić
tego z Few. On coś ukrywa. Może jest po prostu chory?

background image

POOLE GABRIELLA

DARKE ACADEMY

Praca : Killari i anku35

Cassie zrobiło się niedobrze.
- Co miałeś na myśli mówiąc: ”Wiedział gdzie była ”?
Twarz Jake zesztywniała.
- Bo to on ją znalazł. Ranjit znalazł ciało Jess.

Rozdział 17


- Czuję się winna. Gdybym nie była chora, to kto wie? Zauważyłabym może, że coś
jest nie tak. Może byłabym w stanie jej pomóc.

Płaczliwy głos z angielskim akcentem był znajomy. Cassie zatrzymała się i szybko
obróciła się w kierunku tablicy ogłoszeń. Głosy były tuż za rogiem, zbliżały się przez
hol.

- Nie możesz się obwiniać, Alice.- Druga dziewczyna miała śpiewny akcent. Ayeesha?
- Nie mogę sobie z tym poradzić. Zrobiła taką straszną rzecz. Musiała być
zrozpaczona, powinnam to zauważyć. Przy śniadaniu ktoś powiedział, że źle
wyglądała, tak jak nie ona. Oh, powinnam to zauważyć …
- Już dobrze, dobrze.- Tak, to na pewno była Ayeesha. - Ludzie bardzo umiejętnie
ukrywają takie rzeczy, a Keiko musiała być bardzo zdesperowana. Skoczyć z drugiego
piętra! Proszę, Alice. Nic nie mogłaś zrobić.

Cassie patrzyła uważnie na ogłoszenie o Świątecznym Balu, gdy dwie dziewczyny
wyszły zza rogu; Ayeesha zatrzymała się i położyła rękę na jej ramieniu.
- Cześć Cassie! - Uśmiechnęła się.
- Ayeesha! Zamyśliłam się.- Oh kochana, pomyślała Cassie: to nie było nazbyt
przekonywujące. - Hello, Alice.- Przełknęła z zakłopotaniem ślinę.- Wszystko w
porządku?
- Tak, przypuszczam, że tak.- Alice miała łzy w oczach. Jej twarz wyrażała
zaskoczenie i panikę. - Nie. Strasznie. Właśnie dlatego idę na lekcję.
- Ale dzisiaj? Jesteś pewna, że to dobry pomysł?
- Muszę się czymś zająć. Czuję się opuszczona, a to zajmie mnie na chwilę.
Ayeesha potrząsnęła głową. - Myślę, że odwołają zajęcia, Alice. Ale musimy być
punktualne. Chodź, Cassie.

Cassie szła obok Alice.
- Przykro mi z powodu Keiko.
- Mnie też.- Łzy spływały z policzków Alice.

Do diabła, pomyślała Cassie zdumiona. Było oczywiste, że Alice nie pamięta, co
Keiko próbowała jej zrobić wczoraj wieczorem.
- Czujesz się jednak lepiej? Na pewno? Mam na myśli to, że przeszłaś tą …?

background image

POOLE GABRIELLA

DARKE ACADEMY

Praca : Killari i anku35

- Mononukleozę zakaźną.- Alice wydmuchała nos.- Nie mogła zdarzyć się w gorszym
momencie, prawda? Słyszałam jak martwi się o mnie Mamusia. Jak Tatuś zatrudnił
prywatnego nauczyciela, aby pomógł mi nadgonić materiał w wakacje. Rozmawiałam
z nimi przez telefon o wpół do szóstej dziś rano, ale oni nie przejmowali się Keiko.
Tylko mną. Ze mną wszystko w porządku, a biedna Keiko… - Alice zakryła usta ręką.

Cassie przypatrywała się Ayeeshy, ale ona okazywała szczere współczucie Alice.
- Może nie dotarło to jeszcze do nich, bo byli tak tobą zmartwieni?
- Boże, pewnie tak. Mamusia musiała zarezerwować sobie spa na tydzień. Żeby ukoić
swoje nerwy, wiesz?
Ayeesha rzuciła okiem na Cassie, i zaprowadziła Alice do klasy Herr Stolz’a.
- Ty też potrzebujesz tygodnia dla siebie. Chodź i usiądź, Alice.

Ona nie żartuje, pomyślała Cassie i usiadła przy Isabelli. Alice wciąż wyglądała
okropnie – wychudła, blada i zmęczona, jednak już nie tak krucha jak poprzedniego
dnia; śmierć Keiko zaczęła przywracać ją od razu do zdrowia. Cassie mogła zrozumieć
dlaczego ona musiała wrócić do normalności, dlaczego musiała wyjść ze swojego
pokoju. Prawdopodobnie zrozumiała motywy Alice lepiej niż ona sama by to zrobiła.
Mononukleoza zakaźna i rzekome samobójstwo współlokatorki; nie mogła przed tym
wszystkim uciec.

Herr Stolz zakasłał, uciszając szepty studentów i od razu przeszedł do rzeczy.

- Jesteście wszyscy świadomi tej strasznej tragedii, która miała miejsce wczoraj w
nocy.- Był blady i całkowicie wstrząśnięty.- Nie będziecie więc zaskoczeni,
dowiadując się, że lekcje są odwołane dzisiaj i jutro.

Wszyscy słuchali w ciszy, również członkowie Few. Cassie zauważyła, że brakuje
Ranjit’a. Znowu? Była jednak Katerina, która z pozbawioną emocji twarzą wyglądała
przez okno. Głos Herr Stolz'a wyraźnie przygasał. Nie mogła się skupić; było zbyt
wiele pytań, zbyt wiele na wpół zapamiętanych rozmów, które zaczynały się łączyć.
Dlaczego na przykład Ranjit, był takim szczególnym przypadkiem? Wydawało się, że
traktuje szkołę jako swój osobisty folwark, nawet bardziej niż reszta z Few; zachowuje
się tak, jakby lekcje były dla zwykłych śmiertelników. Jakoś to nie pasowało, że
Jessica była jego dziewczyną. Jeśli Jess była podobna do Jake'a, nie mogła wyobrazić
sobie jej z Ranjitem.
To byłoby tak samo dziwne jak wyobrażanie sobie siebie i Ranjita …
Ciarki przebiegły jej po plecach. Wyglądała jak Jess: każdy tak mówił.

„To co czuję? Nie mogę tego zaakceptować, Cassandro”.

Co to znaczyło? Nie chciał tego zaakceptować, ponieważ był zakochanym w Jess?
Albo ponieważ to on ją zabił?
Ranjit ostrzegł Cassie. Ranjit nie chciał jej w grupie Few, nawet gdy złośliwa Katerina
była skłonna ją zaakceptować. Co sprawiało, że on jej tak bardzo nie lubi? Nieczyste
sumienie?

background image

POOLE GABRIELLA

DARKE ACADEMY

Praca : Killari i anku35

Jess poszła w nocy do Angkor Wat i nikt już nigdy nie zobaczył jej żywej. Jak się
czuła sama i wystraszona w ciemności dżungli? Słysząc miękkie kroki zabójcy
zbliżającego się w nocy …
„Znalazł ciało Jess”.


- …

i wszyscy będziemy za nią tęsknić.


Cassie poskoczyła. Zabrało jej chwilę, zanim zdała sobie sprawę, że Herr Stolz mówił
o Keiko.
- Świąteczny Bal nie zostanie odwołany, ale zacznie się on minutą ciszy. Sir Alric
poprosił mnie bym wam powiedział, że data nabożeństwa żałobnego zostanie podana
w późniejszym terminie. W tym czasie, każdy student, który czuje potrzebę
porozmawiania ze starszym pracownikiem, powinien to zrobić. Alice.- Uśmiechnął się
życzliwie do Angielki. - To jest dla ciebie szczególny wstrząs. Wiem, że jesteś chętna
do nadrabiania swoich zaległości w nauce i praca pomoże ci jakoś przetrwać ten okres.
Proszę, zostań na kilka minut. Reszta z was jest wolna i może spędzić dzisiejszy i
jutrzejszy dzień jak chce. Naturalnie, bez żadnych żywiołowych zachowań. - Z
poważną miną zlustrował wszystkich wzrokiem. – Może wasza wizyta w kaplicy albo
w katedrze będzie odpowiedniejsza niż wyprawa na aleję Montaigne**?

Jake pochylił się do Cassie i Isabelli, jak zbierały książki, a szum plotek i spekulacji
wzmagał się wokół nich.
- W takim razie Nôtre Dame***? O jedenastej?
Cassie miała minę pełną wątpliwości.
- Połowa szkoły może tam być po tym przemówieniu.
Jake skrzywił się.
- Połowa szkoły będzie w alei Montaigne nadwyrężając swoje złote karty kredytowe,
cokolwiek Stolz by nie powiedział.
- A co powiecie o Bois de Boulogne****? - zaproponowała Isabella. - Spokojne
miejsce na myślenie i refleksje, no nie? Mnóstwo przestrzeni. Mnóstwo prywatności.
- Dobry pomysł. Spotkamy się na Lac Inférieur.- Jake mrugnął do Isabelli.- Tylko
załatw łódź.


* Angkor Wat – największa, najważniejsza i najbardziej znana świątynia w kompleksie
Angkor, p
ołożonym w prowincji Siem Reap w Kambodży. Świątynia Angkor została
zbudowana przez Surjawarmana II
(1113-1150 n.e.) ku czci hinduskiego bóstwa Wi-
sznu.

** aleja Montaigne - Avenue Montaigne Paryż - najsłynniejsza w Europie ulica buti-
ków i perfumerii
*** Notre Dame - Notre-Dame de Paris – Katedra gotycka w Paryżu.
Jedna z najbar-
dziej znanych katedr na świecie, między innymi dzięki powieści „Dzwonnik z Notre
Dam”, francuskiego pisarza Viktora Hugo.
****Bois de Boulogne – jest to park usytuowany wzdłuż zachodniego brzegu 16
dzielnicy Paryża.

background image

POOLE GABRIELLA

DARKE ACADEMY

Praca : Killari i anku35

***

- Marznę - jęknęła Isabella.- Zamarznę na śmierć.
- Uśmiechnij się, mój południowy kwiatku.- Jake wiosłował. - To był twój genialny
pomysł. W każdym razie, możesz efektownie umrzeć na zapalenie płuc i ktoś napisze
o tobie wielką tragiczną operę.

Isabella posłała mu grymas i wyszczerzyła zęby, ale jej mina zamieniła się już w
marzycielską i daleką. jakby wyobrażała sobie ostatnią rozdzierającą arię. Cassie
odchrząknęła ze złością.
- Możemy nie rozmawiać o efektownych śmierciach?

Uśmiech Jake'a przygasł, oparł wiosła w dulkach.
- Myślę, że musimy, prawda?
- Jak ktoś może uwierzyć, że Keiko się zabiła? - poskarżyła się Isabella, zawijając
swój szal z wikuny* jeszcze raz dookoła szyi i wkładając dłonie pod pachy. -
Myślałam, że mówiłaś, że miała nóż w gardle?

- Nie wtedy kiedy ją znaleziono. - Mała łódź dryfowała pod kasztanami, a Jake
wygrzebał z wnętrza kurtki nóż. Jego ostrze zostało owinięte pasami oderwanymi ze
starej bawełnianej koszulki i chwilę mu zajęło rozwinięcie ich. Pokazał im go,
trzymając go dwoma rękoma. Dziewczyny wpatrywały się w niego, oniemiałe.

- Marat przykrył jej ciało zanim ktokolwiek przyszedł. - powiedziała Cassie do
Isabelli.- Widzieliśmy, jak to zrobił. Po tym, jak wszystkich odesłano z powrotem do
łóżka, musiał je szybko przenieść.
- Oni musieli je przenieść. - poprawił Jake. - Marat nie brał w tym udziału sam. Ktoś
jeszcze musiał widzieć ciało.
- A kim są ci oni? – mruknęła pod nosem Cassie

Jezioro było nieruchome, ale łódź nie robiła dużych postępów; zamiast wiosłować
bardziej trzęśli się z zimna. Pióra lodu powstawały na powierzchni, Isabella drżała.
Cassie nie czuła tak chłodu, jednak wzdrygnęła się, badając ostrze noża. Miał jakieś
sześć cali długości, lekko wygięty, gładki i lśniący w mroźnym świetle grudnia.
Grudzień. Już jest pierwszy dzień grudnia. Cassie nie mogła w to uwierzyć. Była już w
Darke Akademy niemal cały semestr. O rany, ile się już nauczyła …

- Spójrz na rączkę - powiedział Jake.- Jest dziwna. Nigdy czegoś takiego nie
widziałem.
- Ani ja, - przyznała Isabella.- A Papa zbiera zabytkowe miecze, sztylety, i takie tam
rzeczy. Jestem pewna, że mógłby nam coś o tym powiedzieć, ale nie widziałam
niczego takiego jak to, w jego kolekcji

* Wikuna – lama z Ameryki Południowej, produkująca niewielkie ilości bardzo cienkiej wełny, jest
bardzo droga ponieważ zwierzę jest strzyżone co 3 lata. Narodowe zwierze Peru.

background image

POOLE GABRIELLA

DARKE ACADEMY

Praca : Killari i anku35

Cassie wyciągnęła rękę żeby dotknąć rękojeść. Była stara, bardzo stara.
Skomplikowane wzory, wygładzone przez wieki, lśniące patyną czasu. Powiodła
palcem wskazującym wzdłuż nich. Trzeba było obejrzeć uchwyt z bliska, by dostrzec
szczegóły, ponieważ wszystkie figury, bestie i ornamenty zostały splecione: węże,
syreny, kariatydy, warczące demony, pokręcone rzeczy, które mogły być zarówno
kotami jak i wilkami.

- Założę się, że wart jest fortunę - zauważyła. - Wiecie, w nocy wyglądało to
niesamowicie. Jak swego rodzaju złudzenie optyczne. Ryty wydawały się poruszać.
- Są takie realistyczne, nieprawdaż? - Isabella dotknęła noża i szybko cofnęła rękę.-
Nie podoba mi się.
- Mnie też - powiedziała Cassie.
- Nie podoba mi się ta rzecz i czuję do niej niechęć. - Jake ponownie zawinął ostrze i
włożył z powrotem do kurtki. - To dowód na wszystko.
- Dowód na co? - powiedziana Cassie.- To nie jest dowód na nic, chyba że głupie
DNA Keiko jest na nim. Albo nasze. A to stawia ciebie i mnie w kłopotliwym
położeniu, kowboju.
- Wiem, wiem.

Ale czuję, że to nam może powiedzieć coś więcej.


Isabella pociągnęła nosem i gwałtownie go potarła. Zaczerwienił się.
- Dobrze. Jak się tego dowiedzieć? Od czego zacząć?
- Potrzebujemy jakiegoś kontaktu z Few, to oczywiste. - Jake zmarszczył brwi. - Oni
są w samym sercu tego wszystkiego.

Isabella wzruszyła ramionami.
- Cassie i ja miałyśmy rozmowy. Przynajmniej jedna z nas musi być wybrana.

Pokręcił głową.
- Nie podoba mi się ten pomysł.
- Tak, ale nie ty dyktujesz warunki. - Powiedziała Cassie. - Co gorszego jeszcze może
się zdarzyć? Jedna z nas zostaje członkiem, dowiaduje się ile może, później powie, że
to był błąd, że nie ma czasu, musi się uczyć … coś takiego. I odchodzi z Few.
- Nie sądzę, że można tak po prostu odejść z Few - powiedział Jake.
- Ja też nigdy o tym nie słyszałam.- Zgodziła się z nim Isabella.

Wzięła głęboki oddech.
- A co z Ranjitem?

Jake zamarł.
- A z nim co?
- On jest najważniejszy. On jest szefem. Wszyscy się go boją, nie zauważyłeś? I myślę,
że on lubi Cassie. On jest, jak to się mówi, napalony na nią.
- Mylisz się. - Wymamrotała Cassie. - Nigdy nie może się doczekać by odejść z
mojego towarzystwa.
- Wiesz nie sądzę, żeby to była prawda. Widziałam jak na ciebie patrzy.

background image

POOLE GABRIELLA

DARKE ACADEMY

Praca : Killari i anku35

- To z powodu jej wyglądu – powiedział gorzko Jake. - Ona jest jakby drugim
wcieleniem Jess. W żadnym razie Cassie nie może się z nim związać. To zbyt
niebezpieczne. Kto wie co może jej zrobić, gdyby stała się mu zbyt bliska? Może to
samo co... - Zamilkł.

Isabella potarła ręcę.
- Więc Richard?

Wzdychając, Cassie podążyła palem przez lodowatą wodę dopóki nie zdała sobie
sprawę, że oni w ciszy, wciąż na nią patrzą.
- Posłuchajcie, Richard nie ma dużego wpływu, - zaprotestowała. - Niektórzy z Few
nie uważali tego za właściwe, że to on wysuwa moją kandydaturę. Ranjit go nie lubi, a
Katerina traktuje jak domowe zwierzątko. On prawdopodobnie nie wie nic, co my
byśmy chcieli wiedzieć.
- On wciąż jest naszym jedynym kontaktem - powiedział Jake. - I z pewnością ciebie
lubi. Jeśli on nie jest wysokim członkiem Few, dzięki niemu będziesz mogła
zaprzyjaźnić się z innymi.
- Może pozwolisz mu się zabrać na Świąteczny Bal - zasugerowała Isabella. - To nie
powinno być trudne.
- Tak? - Rzuciła Cassie. - Jeśli to takie proste, może Jake go zaprosi na ognisty
świąteczny bal? Richard też ma na niego ochotę, prawda?
- Słuchaj, wiemy, że czujesz się podle, wykorzystując go - powiedział Jake - ale on
zrobiłby to samo, gdyby musiał. Taki już jest. Nawet na moment by się nie zawahał,
Cassie.
- Nie jestem tego taka pewna. On jest w porządku.- Policzki jej płonęły, mimo
mroźnego powietrza.
- To będzie bezpieczniejsze niż próba wyciągnięcia wiadomości od Ranjita. - ostro
odpowiedział Jake.

Cassie westchnęła, pokonana.
- Spróbuję, dobrze? Ale nie obiecuję niczego.
- Doceniam to. Dziękuję, Cassie.- Podnosząc wiosła, Jake zaczął kierować łódź w
kierunku brzegu. - Wiecie, że tylko my jak idioci płyniemy łodzią?
- Nie jestem zaskoczona - Isabella pociągnęła nosem. - Przewoźnik pomyślał, że
jesteśmy szaleni.
- Jesteśmy szalonymi ludźmi, - mruknęła Cassie. - Nawet nie wiemy w co się
pakujemy.
- Do diabła, nie! - Jake uśmiechnął się. - Życie jest wyzwaniem, prawda?

Głośny dzwonek telefonu przestraszył ich wszystkich, a łódź zakołysała się
nieznacznie. Cassie próbowała sięgnąć po niego zimnymi rękoma do kieszeni
płaszcza.
- Sorry - powiedziała z zakłopotaniem, wyciągając telefon i wpatrując się w
wyświetlacz. Podniosła brwi. - Nie uwierzycie kto dzwoni. - Otworzyła gwałtownie
klapkę. - Cześć Richard.

background image

POOLE GABRIELLA

DARKE ACADEMY

Praca : Killari i anku35

Jake pochylił się do przodu, pozwalając wiosłom swobodnie unosic się na wodzie.
Isabella przysunęła się bliżej Cassie, starając się nie dzwonic zębami zbyt głośno.

- Bois de Boulogne, możesz w to uwierzyć? Tak, tu jest cholernie zimno.- Cassie
roześmiała się i przegryzła wargę. - Z Isabellą … - chwilę się zawahała. - … i
Jake’m... Tak nie widziałam ciebie, po tym gdy lekcje zostały odwołane. Tak
oczywiście patrzyłam. Nie było cię.- Robiąc minę do Jake'a, skrzyżowała palce.
Nastała chwila milczenia po drugiej stronie i Cassie przycisnęła komórkę bliżej ucha,
trochę niespokojna. - Oczywiście, że ciebie nie unikam. Gdzie byliście? O! Nôtre
Dame! - Cassie uniosła brew w kierunku Jake'a i sugestywnie otarła z czoła
wyimaginowany pot.- Nie myślałam, że będziesz tak posłuszny.

Po kolejnej pauzie, zaśmiała się ponownie.
- Oczywiście, że chcę. O której godzinie? Brzmi wspaniale Richardzie. W każdym
razie, do zobaczenia później.

Zamknęła i odłożyła telefon.
- Misja wykonana – powiedziała ze smutkiem w głosie.
- Misja w toku - odpowiedział ponuro Jake. - Ledwo się zaczęła. Gdzie masz randkę?
- Łuk Triumfalny. Jutro. Mówił, że to naprawdę specjalny dzień. Chce pokazać mi coś
spektakularnego. Czuję się podle.

Isabella poklepała ją w rękę.
- Słuchaj, wybadaj go ostrożnie, dobrze? Może nawet zechce nam pomóc.
- Może.

Jake pociągnął mocno wiosłami.
- Dziękuję, ci Cassie. Bardzo. Robisz to co trzeba, wiesz o tym.
- Wiem. - Niespokojnie badała wzrokiem park w zimowej osłonie.
- Więc się nie martw. - Drażnił ją Jake. - To tylko randka. Co jest w tym złego? Nie
musisz robić nic, na co nie masz ochoty.
- Tak. Wiem. – Cassie oblizała wargi; były suche i pękały w mroźnym powietrzu. -
Wiecie co? Mam naprawdę złe przeczucie, jeśli chodzi o jutrzejszy dzień.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Midnight Sun Rozdział 16 i 17(1)
17 rozdzial 16 fq3zy7m2bu2oan6t Nieznany (2)
17 rozdzial 16 yvfz6z3wpvhesr3l Nieznany
17 rozdzial 16 TPJAM3FHUOB6YWBN Nieznany (2)
17 rozdzial 16 fq3zy7m2bu2oan6t Nieznany (2)
17 Rozdział 16
Rozdział 16 Naleśniki i grillowany ser i Rozdział 17 Mało brakowało
Droga Dziewiątego Rozdział 15, 16 ,17
15,16,17
16,17
16 (17)
Mao Tse Tung , Czerwona Książeczka, rozdziały 16
ei 01 2001 s 16 17
18. Rozdzial 16, Rozdział XVI
16,17 03
16 17 wiek sprawa inflant
16 17 wiek hist28

więcej podobnych podstron