dr Roman konik Czarna legenda Generała


Czarna legenda Generała

Ilekroć próbujemy znaleźć w zasobach sieci globalnej potrzebną nam informację, korzystamy z narzędzi popularnie zwanych wyszuki-warkami. Niewątpliwą ich zaletą jest to, że skracają one nasz czas poszukiwania informacji w gąszczu globalnej wioski. Poboczną zaletą jest także to, że wskazują nam one na kontekst, z którym poszukiwane słowo-klucz występuje. W przypadku słowa "Pinochet" ten kontekst jest jednoznaczny - krwawy dyktator, junta wojskowa, terror, ludobójstwo, tyran, faszysta, morderca, zbir etc. Wirtualnymi sąsiadami generała są takie postacie jak: Kaligula, Hitler, Stalin, Mao. Bokassa czy kanibal Idi Amin. Internet jest tu wyrazicielem potocznego wyobrażenia o Pinochecie.

Sprawa zapomnianego już w Europie generała Pinocheta powróciła w 1998 roku, prawie po 30 latach od zamachu stanu, kiedy to w nocy z 15 na 16 października Scotland Yard zatrzymał w Londynie generała. Podstawą zatrzymania był akt oskarżenia o ludobójstwo przygotowany przez hiszpańskiego prawnika. Zdecydowana większość światowych mediów powitała fatalną decyzje Brytyjczyków z nieskrywaną radością i entuzjazmem. Podobna atmosfera towarzyszyła polskim mediom, gdzie jak zwykle stanęła na wysokości zadania opiniotwórcza "Gazeta Wyborcza". Media, komentując zatrzymanie tego prawicowego puczysty, karmiły swych odbiorców makabrycznymi opowieściami o chilijskim czasie apokalipsy sprzed 30 lat, o horrorze ludobójstwa junty wojskowej, obozach koncentracyjnych i sadystycznych zapędach chilijskiego krwawego uzurpatora Nie ulega wątpliwości, ze casus Pinocheta jest pod wieloma względami wyjątkowy: żaden inny polityk XX wieku nie ma tak złej prasy, jak właśnie generał Augusto Ugarte Pinochet. Nienawiść do generała u lewicowych "obrońców praw człowieka" przekroczyła już granice absurdu, łatwiej z ich ust usłyszeć usprawiedliwienie pod adresem Stalina, Poi Pota, Mao, niż Pinocheta. Stałym i charakterystycznym propagandowym zabiegiem lewicy jest to, że zawsze musi ona wedle dialektycznych założeń mieć wyraźnego i czytelnego wroga. Jeżeli takowego nie ma, to tworzy go sama na potrzeby propagandowe. Tworzy go na wzór anty-ikony, uosobienia wszelkiego zła, czarnego luda, jest to stały element misternie budowanej lewicowej wizji świata. Do takich anty-ikon z całą pewnością należy właśnie Pinochet.

Obserwując ten zjednoczony front nienawiści, postawić można tylko jedną tezę: największą winą Pinocheta było to, że skutecznie zatrzymał rewolucyjny marsz komunistów z Hawany do Ziemi Ognistej, powstrzymując tym samym komunistów przed zawładnięciem całą Ameryką Południową i wprowadzeniem tam pax sovietica.

Historia przewrotu

Jeżeli statystycznego Polaka spytać o to, dlaczego i w jakich warunkach Pinochet przejął władzę w Chile, trudno będzie uzyskać rzetelną odpowiedź. Najczęściej jednak pytani rekompensują brak wiedzy "faktami o łamaniu demokracji, podstawowych praw obywatelskich, krwią na rękach dyktatora, wroga postępu, zbrodniarza i faszysty". Za taki stan rzeczy odpowiedzialne są przede wszystkim media, które przez wiele lat za pomocą wulgarnej propagandy cierpliwie urabiały kłamliwy obraz dyktatora. Dlatego, pisząc o Pinochecie, konieczne jest przedstawienie historii przewrotu i obalenia rządu Salwadora Allende. Droga Allende do prezydentury była trudna. Trzykrotny pretendent do fotela prezydenckiego w 1970 roku został wybrany zaledwie trzecią częścią głosów (w wyborach bezpośrednich żaden z kandydatów nie przekroczył wymaganego progu elekcji), do wyboru prezydenta zmuszony był zatem Kongres. Allende uzyskał 36,1% poparcia, przy czym 12 socjalistów spośród 25 głosujących było przeciwnych kandydaturze Allende, swoje obiekcje wobec kandydatury zgłosili też komuniści chilijscy. Od samego początku władzy prezydent Allende dążył do stworzenia państwa robotników i chłopów, za co niejednokrotnie otrzymywał od przywódców socjalistycznych krajów ordery, nagrody i pochwały. W 1973 roku otrzymał Międzynarodową Nagrodę Leninowską, w górach Tadżykistanu zaś imię Allende otrzymało nowo odkryte pasmo górskie. W Polsce dziennikarze Polityki ufundowali nagrodę w wysokości 10 tyś. złotych im. Salwadore Allende. Wdzięczność była zresztą obustronna: prezydent Chile wielokrotnie deklarował przywiązanie do leninowskich zasad i powoływał się na zażyłą przyjaźń z tow. Breżniewem, którego podziwiał jako wybitnego męża stanu (wielokrotnie był jego gościem w Moskwie), podziwiał też rewolucję kulturalną w Chinach (pochłonęła szacunkowo ok. trzech milionów ofiar). Podziwiano także samego Salwadora, za jego wiarę w socjalizm podziwiali go Fidel Castro i Cne Guevara. Nic zatem dziwnego, że rozochocony Allende wprowadził w szkołach i na wyższych uczelniach obowiązkową naukę marksizmu-leninizmu. Przyrzekł proletariuszom corocznie przekazywać po 100 tyś. mieszkań. Rozpoczęła się kampania "władzy ludowej", wedle znanego nam scenariusza: powołanie "rad chłopskich", przejęcie majątków prywatnych na prowincji, w miastach zaś przejęcie fabryk przez "zgromadzenia robotnicze" i "bataliony rewolucyjne".

W swych licznych wystąpieniach Allende nawoływał: bierzcie ziemię bez obaw. Nacjonalizowano kopalnie miedzi, której Chile było głównym dostawcą w świecie. Dobrze prosperujące kopalnie zabrane zostały "kapitalistom" (gdyż ci: osiągali nadmierne zyski) i oddane w ręce ludu pracującego Chile. Od roku 1970 do 1972 młodzież zrzeszona w Ruchu Lewicy Rewolucyjnej (MIR) zagrabiła 1767 majątków ziemskich, Allende widząc skalę akcji prosił tylko ziemian, by dobrowolnie opuszczali majątki i nie stawiali oporu. Znane są także przypadki morderstw właścicieli sklepów, za to, że pomagają

utrzymywać system wyzysku. Nie jest tajemnicą, że idee lewicowe przeszły w akty przemocy, rabunku i zwykłego wandalizmu, a młodzi rewolucjoniści okazali się po prostu bandytami, którzy trafili na ideowo podatny grunt. Jak wspomina naoczny świadek wydarzeń, ksiądz Michał Poradowski, pełniący w tym czasie posługę kapłańską w Chile: Tym terrorystycznym bandom często przewodzili młodzi ludzie pochodzący ze znanych chilijskich rodzin dotkniętych dżumą marksistowską. Na przykład córka rektora Uniwersytetu Katolickiego w Santiago, który sam był komunistą. Ta dziewczyna organizowała i uczestniczyła z bronią w ręku w zamachach na "kapitalistyczne" banki. O wyczynach młodych bojówkarzy lewicowych milczała prasa całego świata, a jeżeli już pisała, to skrzętnie ukrywała ideologiczne podłoże zwykłego bandytyzmu. Zresztą sam Allende w momencie dojścia do władzy ułaskawił czołowych działaczy lewicowych, skazanych właśnie za akty wandalizmu (Luciana Gruz, Miguela Enripuez, Humberta Sotomayor czy swojego siostrzeńca Andreasa Allende). Akt ułaskawienia tłumaczył tym, że nie można karać za przestępstwa "młodych idealistów". Skazany za zabójstwo Max Joel Marambio awansował nawet po amnestii na osobistego ochroniarza prezydenta. Na efekty reform socjalistycznych nie trzeba było długo czekać. W kraju zaczęło brakować żywności, Allende obejmował kraj z 23-procentową inflacją. Dzięki "reformom" socjalistycznym w ciągu kilku miesięcy zamieniła się ona w hiperinflację. W 1972 roku wynosiła 163 procent, na początku roku 1973 osiągnęła 190 procent, by przed zamachem osiągnąć 750%, co było niechlubnym rekordem światowym (2,5% dziennie!). Apokaliptycznego obrazu zaczerpniętego z orwellowskiej rzeczywistości dopełniały lewicowe bojówki na ulicach miast, z bronią gromadzoną przez rewolucyjną młodzież z całego socjalistycznego obozu, która przyjechała do Chile w nadziei stworzenia tam komunistycznego raju i wprawianiu się w partyzantce miejskiej.

W bogatym Chile pojawił się głód, w wyniku czego rząd zaczął bardzo skrupulatnie reglamentować brakującą żywność, środki czystości i części zamienne, jednym słowem wszystko (na półkach sklepowych nie ostał się nawet ocet, jedyny dostępny towar "codziennego użytku" w czasie budowania dobrobytu w PRL-u). Powołano Rady Inspekcji Robotniczo-Chłopskiej mające czuwać nad reglamentacją towarów. Uzbrojeni funkcjonariusze przeprowadzali "akcje kontrolne" w sklepach, magazynach, na drogach i w pociągach. Ceniony dorsz, którego tak chętnie spożywali Chilijczycy, stał się towarem deficytowym, propaganda zachęcała jednak Chilijczyków, by zastępowali dorsza skorupiakami, które można

znaleźć przy nabrzeżu... Powodem braku żywności było znacjonalizowanie majątków ziemskich, które w państwowych kołchozach jakoś nie mogły wyprodukować wystarczającej ilości żywości. Na początku kryzysu władze zdecydowały sprowadzać żywność z zagranicy za dewizy. Allende, obejmując kierowanie krajem, przejął kilkaset milionów dolarów zapasów dewizowych - zmarnował je w niespełna dwa lata. Największe źródło dewiz - produkcja miedzi - w wyniku nacjonalizacji przynosiła już tylko straty. Zdesperowani Chilijczycy, widząc już krawędź przepaści, próbowali ograniczyć władzę Allende, jednak prezydent w 1972 roku w obliczu narastającej fali protestu odpowiadał hardo: Uważajcie, na cios odpowiemy uderzeniem stokroć silniejszym, rewolucja naznaczona jest zawsze krwią, sprawa socjalizmu jest nadrzędna. Protestujących zaś przeciwko brakowi żywności górników z Chuquicamata przekonywał, że nadmiernie troszczą się o zaspokojenie własnych korzyści, zamiast patrzeć na wyższy interes, jakim jest socjalizm. W 1972 roku Allende utworzył Federacyjną Partię Jedności Ludowej, której nieskrywanym celem była likwidacja demokracji parlamentarnej oraz walka z kułakami. Odcinając, poprzez swe reformy socjalistyczne, Chile od światowej wymiany handlowej, Allende nawiązał jednocześnie bliskie stosunki z ZSRR, NRD i Kubą. Przy tym sam siebie postrzegał jako męża opatrznościowego dla ojczyzny (kłopotliwe imiona Salwador Isabelino od Najświętszego Serca Jezusa, nadane mu na chrzcie przez matkę Laurę Gossens, odrzucił, pozostawiając, jak sam przyznał, propagandowo: Salwadore - Zbawiciel). Bratanica Allende (nie posądzana bynajmniej o sympatię dla Pinocheta) przyznała po latach, że wystarczyły zaledwie trzy lata rządów stryja, by nie było w sklepach żywności i podstawowych środków czystości, a sam stryj, nie widząc wyjścia z sytuacji, modlił się o zamach stanu.

Pod rządami Allende Chile ogłosiło jednostronne moratorium na swoje zagraniczne zadłużenie, czyli de facto zbankrutowało. Banki wstrzymały kredyty, kapitał zagraniczny uciekł, znacjonalizowane gospodarstwa rolne przestały produkować żywność, stanęły fabryki, eksport spadł do zera, import przestał istnieć, skończyły się dodrukowywane pieniądze, a zapasy dewiz się skończyły (resztę wydano na przemyt broni do Chile). Zbuntowani robotnicy, widząc, że zarabiane pieniądze są bezwartościowe, wyszli na ulicę. Słynny był tzw. Marsz Pustych Garnków, gdy głodni mieszkańcy Santiago wyszli na ulice, tłukąc pustymi garnkami o bruk stolicy, domagając się ustąpienia Allende (czołówki gazet donosiły: Dręczący brak chleba ("El Mercurio"), Dlaczego brakuje chleba? l ryżu? l oliwy? l cukru? l gazu? /... ("Ultima Hora").

Od tego czasu lewica zaczęła przemycać do Chile broń. Na jak ogromną skalę szykowano przejęcie zbrojnej kontroli na krajem, wskazuje ilość broni przerzuconej do Chile (głównie z Kuby): 30 tysięcy sztuk broni palnej, ilość przekraczająca uzbrojenie chilijskiej armii, liczącej w 1973 roku jedynie 26 tysięcy żołnierzy! Broń sprowadzano potajemnie z Kuby i Czechosłowacji. Zgromadzony arsenał składał się z materiałów wybuchowych, broni krótkiej, maszynowej, moździerzy i granatników przeciwczołgowych. Broń z Kuby przewoziły też regularnie państwowe linie lotnicze LAN, oficjalnie deklarując jako ładunek cygar. Allende, uzbrajając "bataliony rewolucyjne" oraz lewicowych partyzantów spoza Chile (których w momencie przewrotu przebywało w samym Santiago 13 tysięcy), obudził apetyt światowej lewicy na przejęcie władzy całkowitej w kolejnym kraju. Masowy ruch lewicowy w Chile spalił jednak na panewce, bo ani robotników okupujących fabryki, ani chłopów w kołchozach, ani sił zbrojnych nie udało się wciągnąć do rewolucyjnej walki. Mimo to w wyniku uporu Allende katastrofa zbliżała się z dnia na dzień. 30 kwietnia po raz pierwszy bojówkarze lewicowych batalio

nów otworzyli zmasowany ogień do "prawicowej reakcji", czyli do strajkujących górników z El Teniente. Doszło do regularnych starć z barykadami i bronią palną. Do dziś nie wiadomo, ile osób wówczas zginęło. 14 czerwca głodni górnicy ruszyli na stolicę w celu obalenia rządu. Dwa dni później dotarli do Santiago, po drodze do łączyli do nich studenci. Dochodziło do regularnych potyczek z lewicowymi bojówkarzami. 30 czerwca Allende, nie panując już nad sytuacją, ogłosił w stolicy stan wyjątkowy z godziną policyjną. W ca łym kraju zakazano jakichkolwiek demonstracji i zaostrzono cenzurę. Na początku roku 1973 zastrajkowali kierowcy ciężarówek, Allende w odpowiedzi nakazał siłą rekwirować pojazdy. Aresztowano wielu kierowców (głównie za kradzież kierownic). W Santiago stan wyjątkowy zamieniono na stan wojenny. Rokosz przeciwko rządowi zataczał coraz szersze kręgi, do strajku dołączyli kolejarze, marynarze, handel i służba zdrowia. Lewicowcy z organizacji MIR w całym kraju przeprowadzali akcje sabotażowe, podkładali bomby, wysadzali w powietrze słupy wysokiego napięcia, pozbawiając dopływu energii do głównych miast kraju. Augusto Pinochet wspomina: To była już wtedy otwarta wojna z elementami guerilli. Odbywały się regularne potyczki pomiędzy zwolennikami lewicy a wojskiem chilijskim.

W roku 1973 Allende powołał Zespół Osobistych Przyjaciół (Grupo de Amigos Personales - GAP), których zadaniem było zabicie głównodowodzących generałów, kiedy pojawi się próba zamachu stanu. 50 przybocznych pretorian Allende stanowiło też ochronę osobistą prezydenta. Socjalistyczna Partia Chile wraz z ciągle napływającymi rewolucjonistami z innych krajów tworzyła dobrze wyszkoloną armię. Z zeznań byłych działaczy wynika, że szkolili się oni głownie w walkach ulicznych. Tworzono podgrupy składające się z 10 osób, trenowano wytwarzanie granatów (z puszek po kawie Nesca, gwoździ, prochu, zaspawanego wieczka i lontu), koktajli Mołotowa. Elitarne ośrodki kształcenia znajdowały się w Santiago, w prywatnej rezydencji Allende przy ulicy Tomasza Morusa.

W odpowiedzi na kryzys i masowe wystąpienia zakładano w każdym zakładzie sabotażowe "komitety samoobrony socjalistycznej", mające walczyć z prawicową reakcją. Zastępca Allende, przywódca socjalistów Carlos Altamirano ogłosił, że nieuniknione będzie poważne starcie pomiędzy siłami zachowawczo-tradycyjnymi a reprezentacją nowego, postępowego świata socjalistycznego. Wzywał też, by lud chilijski na tę okoliczność gromadził broń, gdyż pięści i świadomość rewolucyjna zapewne nie wystarczą. Już po zamachu stanu okazało się, że socjaliści nie żartowali. Odkryty po ataku na pałac La Moneda plan "Z" zakładał przejęcie totalnej władzy i wymordowanie tysięcy przeciwników rewolucyjnych zmian (przywódców partii, generałów, karabinierów etc.). Plan "Z" nosił adnotację, że należy go wcielić w życie 19 września, w dniu święta wojska. Jednak 5 września Allende ogłosił w mediach, że zapasy mąki się skończyły i starczy jej tylko na kilka dni. "Niefortunną" informacją Allende spowodował, że zabrakło czasu, by rewolucjonistom rozdać broń.

11 1X1973

Parlament, widząc narastający kryzys, na kilka tygodni przed zamachem zażądał od Allende rezygnacji z prezydentury. Prezydent nie chciał o tym słyszeć. Większością głosów parlament pozbawił go zatem prezydentury. Rzadko podaje się w mediach, że armia chilijska początkowo nie zdradzała ochoty do interwencji. Sam głównodowodzący generał Pinochet przyznaję, że do golpe skłoniły go dwa motywy. Jako zawodowy żołnierz, przywykły do wykonywania rozkazów, działał na polecenie chilijskiego Trybunału Konstytucyjnego. W przeddzień zamachu Trybunał Konstytucyjny i parlament, przekazały całkowitą władzę wykonawczą w ręce wojska, czyli głównodowodzących: Augusto Pinocheta- naczelnego wodza wojsk chilijskich, admirała Jose Toribo Me no - dowódcy marynarki wojennej,generała Gustavo Leigh-zwierzchnika lotnictwa i Cesara Mendoza - szefa karabinierów. Był i motyw osobisty dla Pinocheta: telefon od jego córki Lucii. Augusto Pinochet w wywiadzie udzielonym w 1998 roku Janowi Fijorowi wyznaje: Zatelefonowała do mnie córka, Luda, miała wtedy dwóch małych chłopców, z rozpaczą w głosie oświadczyła, że nie ma im co dać jeść. Ta mlekiem i miodem płynąca ziemia przestała rodzić. Dalsze życie było w takich warunkach niemożliwe. Tym bardziej że ogarnięty szaleństwem rewolucji Allende nie liczył się z niczym i nikim. Ostatnie dwa lata jego prezydentury to właściwie rządy dyktatorskie. Gdybyśmy wtedy nie wkroczyli, Chile przestałoby istnieć jako państwo, a komu nistyczna pożoga rozprzestrzeniłaby się na cały kontynent. Rosjanie tylko zacierali ręce. Zapłaciliśmy za to ogromną cenę. Wystarczy, że zginie chociażby jeden człowiek, to już cena jest zbyt wysoka. Ubolewam nad tym, co się stało, ale nie mieliśmy innego wyjścia. Stanę liśmy przed klasycznym wyborem mniejszego zła; ratowaliśmy kraj, ratowaliśmy byt i przyszłość kilkunastu milionów Chilijczyków. To była obrona konieczna, działanie w obronie własnej. Gdybyśmy nie dążyli do utrzymania pra worządności - proszę mi wierzyć - Chile zmieniłoby się w morze krwi... Na kilka miesięcy przed zamachem stanu nawet życzliwe Allende media krytykowały armię za bezczynność. W Chile nie dato się żyć. Ludzie, którzy byli wtedy ze mną blisko, wiedzą, jak bardzo tego"gol-pe" nie chciałem. Uważam przewroty za takie samo zło, jak rewolucję. Robiliśmy wszystko, by problem rozwiązać na drodze rokowań, ale Allende działał jak szaleniec. W przeddzień zamachu stanu Pinochet otrzymał depeszę operacyjna ustalającą godzinę zamachu stanu od admirała Jose Toribo Merino. Na odwrocie odręcznie widniała adnotacja: Augusto, jeśli nie użyjesz wszystkich sił w Santiago, nie doczekamy jutra.

10 września po południu z portu w Yalparaiso wypłynęła w morze pod pozorem manewrów eskadra złożona z krążownika, czterech niszczycieli, trzech korwet i łodzi podwodnej. Okręty oddaliły się jednak tylko za linię horyzontu, by o świcie powrócić w pełnej gotowości bojowej. O 4 rano władze wojskowe spacyfikowały większość rozgłośni radiowych i telewizyjnych oraz internowały przedstawiciel władzy marksistowskiej w całym kraju (likwidując przy tej okazji spore nielegalnie magazyny broni). O 6 rano całe Santiago kontrolowane już było przez drugi pułk pancerny wojska. Przerwano wszystkie połączenia telefoniczne. O godz. 8'rano poprzez jedyną działającą rozgłośnie radiową Allende z La Moneda poinformował rodaków o puczu wojskowym, nawołując proletariuszy do zbrojnej konfrontacji z nielegalną juntą wojskową.

O godz. 9.30 rano Pinochet ostatni raz poprosił Allende, by wraz z rodziną opuścił kraj specjalnym samolotem, który mu użyczy. Allende odmówił, więc o 11.00 wojska zaatakowały pałac La Moneda, przejmując jednocześnie totalne dowództwo wojskowe nad krajem. Zamknięto fabryki, przejęto wszystkie rozgłośnie radiowe i telewizyjne (część zbombardowano), wprowadzono godzinę policją, prosząc, by cywile na czas zaprowadzania ładu nie wychodzili z domów, oraz oddali nielegalnie posiadaną broń. W pałacu prezydenckim La Moneda Allende z gwardią przyboczną stawiał zaciekły opór, sam prezydent zniszczył z bazooki czołg. Lewicowa propaganda uczyniła z Allende bohatera walki o socjalizm, kreując między innymi wizję jego bohaterskiej śmierci. Za pomocą Gabriela Garcia Marqueza cały świat mógł się dowiedzieć, w jak bestialski sposób siepacze Pinocheta zamordowali walczącego do końca prezydenta. W Polsce Perspektywy z 14 września 1979 roku tak opłakiwały śmierć prezydenta: Allende poniósł bohaterską śmierć w bezpośredniej wymianie ognia z żołdakami Pinocheta. Już po zastrzeleniu Allende, każdy z oficerów oddał strzał w zwłoki prezydenta Republiki, zaś jeden z podoficerów zmiażdżył jego twarz kolbą karabinu.

Mit śmierci Allende potrzebny był lewicy światowej, jednak jego ostatnie chwile były zupełnie inne. Wedle naocznych świadków i opinii lekarza, Allende popełnił samobójstwo (miał tylko jedną ranę postrzałową). Nie żył już przed nadejściem żołnierzy. Zastrzelił się z pistoletu podarowanego mu przez samego Fidela Castro. Lewica w Chile po latach przyznała się do kłamstwa. Na łamach chilijskiego Analisis (tygodnika, który z braku czytelników upadł kilka lat temu) Francisco Martorell bez skrupułów przyznał, że: mit bohaterskiej śmierci był potrzeby w czasie dyktatury Pinocheta, teraz (lata 90.) można już powiedzieć prawdę. Późnym wieczorem opanowano miasto, a woskowi dowódcy wystąpili w telewizji, składając przysięgę narodowi i Konstytucji. Jednak jeszcze przez cztery tygodnie trwały regularne walki, głównie w stolicy. Ofiary po obu stronach wyniosły ok. 1600 osób.

Od początku przewrotu wojsko w Chile wiedziało, kto jest bezpośrednio odpowiedzialny za katastrofę kraju, stąd zapowiedziano marksistom, trockistom, leninistom: No pasaran. Junta zabroniła działać jakimkolwiek organizacjom marksistowskim, atych, którzy nie chcieli się podporządkować, deportowała z kraju na Kubę i do Związku Radzieckiego. PrzywódcaMIR, LuisCon/alan, wymieniony naWładymiraBukowskiego, już z Moskwy kierował działalnością zbrojną organizacji. 7 września 1980 roku zorganizował nieudany zamach na Pinocheta, w którym zginęło pięciu ludzi z obstawy prezydenta. Sam Pinochet nie zginął tylko dlatego, że człowiek, który do niego strzelał, nie potrafił obsługiwać broni. Oficjalna wersja porażki zamachu tłumaczona była przez Moskwę złym doborem amunicji. Amerykańska imperialna amunicja zawiodła... (Po obaleniu Żelaznej Kurtyny okazało się, że istnieją liczne dowody na sponsorowanie, szkolenie i przerzut partyzantów z ZSRR do Chile przez Komitet Centralny KPZR. W partyzantce miejskiej szkolili też bojówkarzy Niemcy z NRD w podberlińskim obiekcie "Baikal". Bułgarzy przekazali Niemcom na ten cel 50 tyś. dolarów. Dokumenty odkryte przez Władymira Bukowskiego obejmowały pomoc dla rebelii z lat 1976-1990). Jeszcze przez długie tygodnie po przewrocie saperzy rozbrajali podłożone ładunki wybuchowe (często ładunki pułapki, jak na Uniwersytecie Chilijskim w Santiago, gdzie poniósł śmierć porucznik Luis Carevic, rozbrajający bombę, co więcej członkowie MIR-u przez wiele miesięcy tropili ciężarną wdowę po poruczniku Carevicu, próbując ją zabić tylko dlatego, że była żoną żołnierza). Ilekroć pisze się o "klasycznym" przewrocie wojskowym w Chile, pomija się fakt, że wojsko działało na polecenie parlamentu oraz, że w czasie całego przewrotu nie zginął ani jeden polityk, ani jeden wysoki rangą urzędnik poprzedniego rządu, ani jeden członek lewicowej koalicji Jedność Ludowa. Jedyną ofiarą był samobójca Allende. Większość przywódców lewicowych została na czas wyprowadzenia kraju z chaosu internowana na wyspie Dawson. O "wybitnych przedstawicieli ludu chilijskiego" upominali się przedstawiciele Układu Warszawskiego. Pinochet ogłosił, że jest w stanie zwolnić ich z aresztu pod warunkiem natychmiastowego opuszczenia przez nich Chile, bez prawa powrotu do kraju. Żaden z krajów bloku socjalistycznego nie chciał jednak udzielić gościny lewicowym bojówkarzom (jedynym wyjątkiem była wymianaLuisa Corvalana na Władimira Bukowskiego 18 grudnia 1976 roku). Kraje całego bloku socjalistycznego z PRL na czele zerwały bądź zawiesiły we wrześniu 1973 r. stosunki dyplomatyczne z Republiką Chile (Polska Ludowa zerwała stosunki z Chile 10 października 1973 r.).

W roku 1978 ogłoszono amnestię i wypuszczono na wolność 1500 rewolucjonistów, zatrzymano jednak tych, którzy oskarżeni byli o zwykłe przestępstwa. Wraz z amnestią Sąd Najwyższy skierował wiele spraw przeciwko nadużyciom także ze strony wojska (aresztowani zostali generał Sergio Arellano Stark, pułkownicy Marcelo Moren i Sergio Arredondo, brygadier Pedro Espinoza i kapitan Patricio Diaz).

Augusto Pinochet, decydując się na przewrót, zdawał sobie sprawę, że zaprowadzenie porządku jest jedynie pierwszym krokiem do spokoju społecznego. Nie uzyska się go bowiem bez naprawy gospodarki.

Reanimacja gospodarki po socjalizmie

Sprawę przywrócenia normalnej gospodarki komplikował fakt, że jej odbudowa musiała odbywać się w warunkach ogólnoświatowej recesji. Zasługą nowych władz wojskowych było to, że już na początku udało się powstrzymać napędzaną przez rząd Allende inflację. Posunięcia wojskowych były bolesne i niepopularne, sam Pinochet niejednokrotnie wspominał, że możliwe to było tylko w warunkach dyktatury. Umożliwiło to jednak przestawienie się gospodarki na mechanizmy rynkowe, w czym dopomogły kredyty udzielone przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy.

Pod koniec lat siedemdziesiątych już można było zauważyć optymistyczne zmiany: inflację opanowano, wystąpił znaczny wzrost dochodu narodowego, by u progu lat osiemdziesiątych Bank światowy mógł poinformować: działające w nadzwyczaj niekorzystnych okolicznościach władze chilijskie przeprowadziły udany manewr ekonomiczny, nie mający precedensu w historii.

Sam Pinochet wspomina: Eksport - w latach 1973-1987 - wzrósł czterokrotnie, przy równoczesnym spadku o połowę wpływów z wywozu miedzi. Wzrost produkcji rolnej wyniósł w tym czasie ponad 500 proc. Dochód narodowy wzrastał w tempie prawie W proc. rocznie. Wiedziałem, że jeśli poprawi się masom, rewolucyjna gorączka opadnie, l nie omyliłem się. Wystarczy spytać przeciętnego Chilijczyka, jak w wyniku rządów wojskowych zmieniło się jego życie. Pozostawiłem kraj kwitnący, w prospericie, która nie ominęła żadnej grupy społecznej. Całe życie byłem tylko żołnierzem. Politykiem stałem się niemal w przeddzień przewrotu, l nagle olśnienie; wiedziałem, że od wielu lat na Universidad Catolica de Chile działa silna grupa wykształconych w USA ekonomistów, mądrych, światłych ludzi, którzy nie mieli dotychczas okazji wykazania się. Zwróciłem się do nich. Powstała grupa konsultacyjna, do której zaprosiłem przedstawicieli wszelkich ugrupowań społecznych i politycznych. Powierzyłem decyzje ludziom mądrym, wykształconym, niezależnym i patriotom. Dałem im wolną rękę.

Generał niejednokrotnie wspominał, że oddał gospodarkę w ręce fachowców, gdyż jako żołnierz nie czuł się po prostu kompetentny. Na początku 1975 r. Chile odwiedził późniejszy noblista - prof. Milton Friedman, z którego rad korzystała w Chile tzw. Szkoła Chicagowska, ratująca gospodarkę kraju. Skutecznie przeprowadzono proces reprywatyzacyjny. Prawowitym właścicielom zwrócono wcześniej znacjonalizowane kopalnie, banki, majątki ziemskie i przedsiębiorstwa. Wedle wytycznych ekonomistów amerykańskich rozpoczęła się prywatyzacja wszystkiego: od fabryk po służbę zdrowia i oświatę. Zreformowany system emerytalny (poprzez wpuszczenie na rynek 21 prywatnych funduszy emerytalnych) i jednoczesne zniesienie przymusu ubezpieczeń stało się inspiracją dla wielu krajów. Oczywiście, radykalnie obniżono podatki, a cła obniżono lub całkowicie zniesiono. Już w krótkim czasie po urynkowieniu wszystkich cen półki sklepowe zapełniły się towarami, o których przez ostatnie lata Chilijczycy mogli tylko pomarzyć, bezrobocie (ok. 40%) spadało z roku na rok, drastycznie też obniżyła się inflacja. Na takie warunki wolnego rynku kapitałowego czekały największe koncerny świata, które zaczęły inwestować w Chile ogromne kwoty. Zniesiono koncesje i pozwolenia w branży energetycznej i telekomunikacyjnej, z tego też powodu abonenci chilijscy płacą dziś najniższe na świecie ceny za połączenia zamiejscowe.Wojskowy rząd wydał też wojnę biurokracji, likwidując wszystkie urzędy powołane za rządów socjalistów (np. do reglamentacji żywności - jako już niepotrzebne, czy kontroli handlu -jako szkodliwe). Generał Pinochet zapowiedział, że Chile stanie się od tego czasu krajem właścicieli, a nie proletariuszy. W 1976 r. odbyło się referendum, w którym prawicowy rząd poparło trzy czwarte społeczeństwa (która partia europejska ma takie poparcie we własnym kraju?!). Chilijczycy zdecydowali się również w 1980 r. na przyjęcie wojskowego projektu konstytucji, 67 procent Chilijczyków chciało zaś, by prezydentem kraju przez kolejne 9 lat został generał Pinochet. Augusto Pinochet rządził do r. 1988 - w tym właśnie roku odbyło się kolejne referendum, które przegrał. Ogłosił, że za dwa lata opuści pałac prezydencki, jednak pod pewnymi warunkami: ci, którym odda władzę muszą zaniechać zemsty zarówno na przeciwnikach, jak i zwolennikach junty. Kolejne dwa lata rządów Pinocheta upłynęły pod znakiem przekazania władzy w ręce cywili. 11 marca 1990 r. Pinochet dotrzymał słowa: w Chile rozpoczęły się rządy cywilne. "Krwawy dyktator" przekazał władzę w ręce nowo wybranych władz. Po raz kolejny udowodnił, że szanuje wolę rodaków. Całe odebranie władzy Allende i wyjście z kryzysu trafnie podsumował admirał Jose Merino: umieraliśmy z głodu, siedząc na skrzyni pełnej złota. Potrzebny był tylko klucz, by ją otworzyć. Tym kluczem był Augusto Pinochet.

światowe echa zamachu z 11 IX

Głosy sprzeciwu wobec Pinocheta, podniosły się głównie za granicą. Lewicowi bojówkarze deportowani z kraju otrzymywali z Moskwy pieniądze na liczne prelekcje o tym, jak faszystowscy mordercy Pinocheta zgotowali krwawą łaźnię chilijskim masom pracującym. Moskwa sponsorowała też płatne ogłoszenia w prasie światowej ("New York Times": Chile: masakra trwa!). Do propagandowej hucpy dołączyli wierni lewicowi działacze z całej Europy. We Francji stworzono Komitet na Rzecz Podtrzymania Rewolucji Walki Ludu Chilijskiego, a na Pola Marsowe co rusz wylęgała lewicowa młodzież protestując przeciwko chilijskim prawicowym zbirom. Mury Rzymu pokryły graffiti o bohaterskim Allende. W Belgii każdego 11. dnia miesiąca urządzano manifest solidarności z chilijską lewicą. Oczywiście, i lewica w Polsce nie pozostała w tyle. Pierwsza odpowiedziała załoga Kombinatu Nawozów Azotowych w Puławach robiąc spektakularne masówki, do Puław dołączyli robotnicy z Chełmna, Kraśnika i Żerania, gdzie na odczyty zaproszono Yolodię Taitelboima, sekretarza Komunistów Chilijskich. Solidarność z uciemiężonym narodem chilijskim wyraził tow. Gierek, goszcząc z honorami Hortensję Allende, wdowę po bestialsko zamordowanym bohaterze, który pozostanie w naszej pamięci jako wybitny mąż stanu. Edward Gierek "błyskotliwie" zauważał, że terror Pinocheta jest: kontynuacją nazizmu, który tak ciężko doświadczył Polskę Ludową. Hortensja Bussi Allende znalazła się także (obok Cyrankiewicza, Iwaszkiewicza i Wajdy) w gronie przedstawicieli budowniczych pokoju. Powstał też wzorem innych krajów Komitet Solidarności z Narodem Chilijskim, którego przewodniczącym został Edmund Osmańczyk. Krajowa Rada Kobiet Polskich nie kryła, jak głęboko przeżywa tragedię kobiet chilijskich. Kobiety z tej organizacji domagały się przywrócenia utraconego domu wszystkim chilijskim kobietom. Polscy artyści na znak solidarności przekazali ponad 50 swoich prac Międzynarodowemu Muzeum im. Salwadora Allende w Hawanie (m.in. Tadeusz Kantor, Jerzy Nowosielski, Jonasz Stern). Do dziś wydawana Polityka przyznawała w tym czasie nagrody im. Salwadore Allende. Jeżeli uznać logikę komunistów kreujących Allendego na bohatera, możemy także za kilka lat usłyszeć o nieszczęsnym idealiście, który do końca walczył na gruzach zbombardowanego Berlina o prawa dla swojego narodu. Na końcu, widząc swą beznadziejną sytuację, też popełnił samobójstwo, obaj też byli socjalistami.

Od zamachu stanu z 11 września 1973 roku i po wyprowadzeniu kraju z nędzy generał Augusto Pinochet poznał smak lewicowej wendetty. Gdy odpoczywał w jednej z sal londyńskiej prywatnej kliniki po operacji kręgosłupa, dosięgła go ręka lewicowej mafii. O północy przybyli policjanci angielscy i poinformowali pacjenta w języku angielskim, że jest tymczasowo aresztowany, wyłączyli telefon i odcięli pacjenta od świata, zezwalając tylko na wizyty lekarza.

Lewicowa wendetta polityczna

Hiszpański sędzia Baltasar Garzon wydał na terenie Wysp Brytyjskich nakaz aresztowania chronionego immunitetem międzynarodowym generała chilijskiego za rzekome zbrodnie popełnione w jego kraju. Ten deputowany Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej (PSOE) oskarżył generała o terroryzm (!!!), ludobójstwo i stosowanie tortur, a także o antysemityzm (z tego zarzutu wycofał się najszybciej po licznych protestach żydowskiej społeczności w Chile). W całej sprawie nie można pominąć udziału Joan Garces, prawnika, byłego bliskiego współpracownika Allende w Chile, pomagającego budować tam socjalistyczny raj. Smutne jest to, że Pinochet traktował Wielką Brytanię jak swoją drugą ojczyznę. Jeszcze kilka dni przed zatrzymaniem w jednym z wywiadów stawiał ją za wzór demokracji, praworządności, ładu i porządku. Brytyjczycy zdali się nie widzieć, że wniosek o aresztowanie i ekstradycję, złożony przez hiszpańskiego

sędziego nie ma zupełnie sensu, gdyż Pinochet nie popełnił zbrodni na terenie Hiszpanii i Wielkiej Brytanii ani żadnego kraju związanego z Hiszpanią i Wielką Brytanią umowami ekstradycyjnymi. Co więcej, w trakcie procesu żaden ze stawianych Pinochetowi zarzutów nie został udowodniony, wszczęte w Hiszpanii formalne śledztwo porzucono, gdyż bazowało na subiektywnych relacjach rzeko mych świadków (na dodatek sprzecznych ze sobą). Nie dano jednocześnie Pinochetowi szansy obrony przed hiszpańskim sądem, nie zawiadomiono go nawet o wszczętym przeciwko niemu postępowaniu, co jest formalnie niedopuszczalne w żadnym kraju europejskim. Pinochet, dokonując zamachu stanu, nie mieszał się w sprawy innych krajów, jak Castro (wedle publicysty meksykańskiego dziennika "La Cronica", nie można winić Castro, bo przecież robił to w dobrej sprawie...). Skrzętnie pomijano fakt, że Pinochet działał na polecenie władzy zwierzchniej oraz to, że aresztowaniu generała sprzeciwiał się aktualny, legalny i demokratycznie wybrany rząd chilijski na czele z prezydentem Eduardo Frei.

W świetle tych faktów nie dziwi, że fatalna decyzja Anglików podjęta została w dziewięć lat po dobrowolnym odejściu Pinocheta ze świata polityki. W ciągu tych lat Pinochet bywał w Anglii wielokrotnie, bywał też w niej także w czasach sprawowania dyktatury.

Warto tu dodać, że sprawa generała zbiegła się w czasie z innym procesem, mianowicie ze sprawą o ekstradycję prokurator Heleny Wolińskiej, bezpośrednio odpowiedzialnej za śmierć generała Emila "Nila" Fieldorfa, dowódcy Kedywu, bohatera polskiego podziemia. Wolińska uczestniczyła w sfingowanym stalinowskim procesie opartym na sfałszowanych dowodach. Jednak brytyjski wymiar sprawiedliwości nie zastosował się do petycji polskiego Ministerstwa Sprawiedliwości, gdyż: ekstradycja Żydówki do kraju, w którym znajdowały się obozy śmierci, może zostać nieprzychylnie przyjęta przez środowiska żydowskie. Przy całej tej sprawie trudno też komentować sprawę generała Wojciecha Jaruzelskiego, wydającego rozkaz o wprowadzeniu stanu wojennego, gdzie świadomość przelanej krwi była oczywista. Szef polskiej junty wojskowej w odróżnieniu od Pinocheta miał tylko jeden cel: utrwalać socjalizm.

Zatrzymanie generała w całym świecie uznano za historyczny przełom, gdyż od tego czasu podobno już żaden dyktator nie mógł czuć się bezpiecznie, gdziekolwiek przebywał. Całej sprawie dodaje pikanterii fakt, że w tej samej klinice przebywał na leczeniu zmarły w 1994 roku Erich Honnecker, dawny przywódca NRD, każący swoim żołnierzom strzelać do każdego rodaka, który ośmieli się przekroczyć mur w Berlinie. Gdy jeden z dziennikarzy zasugerował hiszpańskiemu sędziemu podjęcie tego rodzaju spraw, ten oświadczył, że... nie jest tym zainteresowany. Drugą sprawą jest to, że w tym samym czasie Fidel Castro, kokietowany przez Zachód jeździł z oficjalnymi wizytami po całym świecie. Hiszpański prokurator odrzucił także wniosek grupy kubańskich emigrantów o osądzenie pod zarzutem ludobójstwa i tortur kubańskiego Comandante (który odpowiada za około 60 tyś. zamordowanych Kubańczyków). W tym samym czasie, gdy funkcjonariusze Scotland Yardu zatrzymywali w szpitalu Pinocheta, Fidel Castro bawił z oficjalną wizytą w Hiszpanii, Tony Blair spotykał się zaś na raucie z przywódcą irlandzkich terrorystów Garrym Adamsem.

W momencie aresztowania w Londynie generała Augusto, światowi przywódcy lewicy nie kryli satysfakcji. Groteskowość tej sytuacji wzmacnia to, że niektórzy z nich (np. Joschka Fischer, szef dyplomacji niemieckiej) sami w młodości sympatyzowali z terrorystycznymi lewicowymi organizacjami. Za sprawą aresztowania Pinocheta jeszcze raz mogli wznieść się na czerwonych skrzydłach swej ideowej młodości. Do grona polityków zacierających ręce dołączyli ludzie ze świata sportu (Diego Maradona) czy wdowy po politykach (Danielle Mittterand, Hortensja Allende). W Polsce najgłośniej domagali się kary dla dyktatora członkowie Federacji Młodych Unii Pracy, posuwając się nawet do aktów agresji (zaatakowanie posła Mariusza Kamińskiego, jadącego złożyć uznanie więźniowi politycznemu w Londynie).

Zatrzymanie generała okazało się jednak wielką kompromitacją. Jeden z sędziów, lord Leonard Hoffmann okazał się bowiem pracownikiem Amnesty International, w całej sprawie składając fałszywe zeznanie przed przystąpieniem do aktu oskarżenia. Co więcej, według prawa angielskiego Pinochet mógł być sądzony tylko za wykroczenia po 1988 roku, kiedy to Wielka Brytania ratyfikowała konwencję ONZ w sprawie przestępstw politycznych. W Chile trwały w tym czasie manifestacje w sprawie "oddania" generała - skrzętnie ukrywane przez media europejskie.

Od tego czasu zaczynają się dziać dziwne rzeczy - rząd hiszpański zrezygnował z walki o ekstradycję Pinocheta do Hiszpanii, brytyjscy prawnicy zaś nie byli w stanie "znaleźć paragrafu" na Pinocheta, minister Straw nagle zaczyna się niepokoić o zdrowie uwięzionego generała, a rząd hiszpański występuje z oficjalnym stwierdzeniem, że nie będzie protestował przeciwko uwolnieniu Pinocheta. 3 marca 2000 roku generał zostaje zwolniony z aresztu i wraca do ojczyzny, witany w Santiago jak bohater narodowy. Cała sprawa skończyła się kompromitacją brytyjskiego wymiaru sprawiedliwości. Brytyjskie media niechętnie też wspominały, że fatalna decyzja brytyjskiego wymiaru sprawiedliwości kosztowała podatników ok. 16 tyś. dolarów (koszty procesowe, wynajęcie willi-więzienia, obstawy, pilnowanie manifestacji zarówno zwolenników, jak i przeciwników uwięzienia generała) oraz milionowe straty w wyniku zerwania przez rząd z Chile licznych umów handlowych z Wyspami Brytyjskimi wskutek pogwałcenia immunitetu chilijskiego senatora. Utrata prestiżu Wielkiej Brytanii na arenie międzynarodowej jest, oczywiście, największą i niewymierną klęską. Socjaliści woleliby o sprawie zapomnieć, dlatego media tak niechętnie donosiły o wystąpieniu baronessy Margaret Thatcher, wygłoszonym 6 października 1999 roku na konferencji Partii Konserwatywnej w Blackpool w obronie Pinocheta. Żelazna Dama mówiła: Chcę, abyście wiedzieli, jak głęboki wstyd i gniew odczuwamy dziś w obliczu tego, jak zostało potraktowane Chile, honor, godność, suwerenność i były przywódca waszej ojczyzny. Pragnę zapewnić Chilijczyków, że chociaż obecny rząd Partii Pracy może zachowywać się w sposób zasługujący tylko na pogardę, to Brytyjczycy nie zapomnieli, co oznacza lojalność wobec przyjaciół. Rząd Partii Pracy współuczestniczył w przybranym w szaty prawa kidnapingu senatora Pinocheta, który został aresztowany w nocy, po operacji kręgosłupa, w okolicznościach, jakich nie powstydziłoby się państwo policyjne. Wiemy, że wszystko to zrobiono w oparciu o niezgodny z prawem, jak potem oceniły sądy, nakaz aresztowania. Wiemy, że władze zdawały sobie z tego sprawę, bo wysłały pospiesznie prawników do Hiszpanii, aby przygotować i przywieźć inny, nowy. Przyjaciele, jest to rząd, który dyskredytuje i hańbi Wielką Brytanię. Chodzi o zemstę, o rewanż lewicy. Na tym wyłącznie polega "sprawa Pinocheta". Obrazą dla zdrowego rozsądku, a także karykaturą sprawiedliwości, jest utrzymywanie, że przywódca państwa może być automatycznie kryminalnie oskarżany o wszystko, co stało się za jego rządów, niezależnie od tego, czy autoryzował jakieś działania, czy też nie. Na podobnej zasadzie panowie Blair i Straw powinni liczyć się z kryminalną odpowiedzialnością za wszystko, co dzieje się w każdym więzieniu i na każdym posterunku policyjnym Zjednoczonego Królestwa i być przygotowani na ekstradycje do Hiszpanii, aby za to odpowiedzieć.

Media, komentując całą sprawę wystąpienia Thatcher, stwierdziły, że Żelazna Dama zardzewiała. Pokazywano natomiast chętnie ujęcia z Londynu, pełne rozwrzeszczanych przeciwników, natomiast zwolenników generała pokazywano zwykle... dwóch. Pomijano całkowicie fakt, że w tym samym czasie w Chile odprawiane były msze święte za zdrowie pana Augusta, w których brały udział tłumy. Niestety, oficjalne władze Chile (lewicowy prezydent Ricard Lagos Escobar, delegowany w 1973 roku przez samego Allendego na ambasadora w Moskwie) nie pojawiły się witać powracającego do domu Pinocheta. Co więcej, z chwilą powrotu generała do ojczyzny prezydent Escobar zapowiedział, że Pinochet musi się w końcu zdeklarować: albo jest chory psychicznie i odchodzi całkowicie z życia publicznego, albo w przeciwnym razie czeka nań ok. 60 procesów cywilnych w kraju (Lagos wycofał się z tego szantażu pod naciskiem chilijskiego Sądu Najwyższego, który powołał się na dożywotni immunitet generała oraz na prawo amnestii z 1978 roku).

Przy całej sprawie lewicowej wendetty politycznej widać też słabość partii prawicowych. Żadna światowa licząca się partia nie wystąpiła w obronie generała (z wyjątkiem kilku polityków), a tzweks-premier Rzeczypospolitej Jerzy Buzek z radością przyjął zaproszenie lewicowego prezydenta-elekta Lagosa na fetę zaprzysiężenia. Nikt już nie wspominał obłudnych zapewnień Lagosa wobec Chilijczyków, jeszcze przed podjęciem prezydenckiego stolca, że sprawa generała jest zakończona. Obecnie zapowiedział, że zrobi wszystko, by z historii Chile wymazać pamięć o generale Pinochecie.

Zakończenie

Większość Chilijczyków wyraża się o Augusto Ugarte Pinochecie z ogromnym szacunkiem, uważając go za Ojca narodu i męża opatrznościowego. W światowych mediach generał Pinochet uważany jest jednak za tyrana. Pinochet sam tak to tłumaczy: Nam opinię urabiali uciekinierzy polityczni po przewrocie w 1973 roku. Wyjeżdżali do Europy Zachodniej, do Stanów Zjednoczonych i tam mówili, co chcieli. Nikt tego nie kontrolował, nikt nie sprawdzał. Musimy pamiętać, że to właśnie dzięki Pinochetowi Chile u progu XXI wieku to kraj o dynamicznie rozwijającej się gospodarce, stabilny i bogaty, z zadowolonymi mieszkańcami, wolny od lewicowych szaleństw reszty krajów Ameryki Południowej. Chile jako najbogatszy kraj kontynentu to wyspa dobrobytu. Sam Pinochet natomiast stworzył niedościgniony wzór postępowania dla dyktatorów, po wprowadzeniu własnego kraju w stan dobrobytu i wolności potrafił odsunąć się w cień, dając wolną rękę demokratycznie wybranym rządom cywilnym (choć analizując sytuację ostatnich miesięcy w Chile, mam pewne wątpliwości co do słuszności tej decyzji). Pinochet nie uległ pokusie władzy totalnej, by wypompować wzorem innych dyktatorów resztki pieniędzy z kraju na prywatne konta czy spełnić sadystyczne zachcianki. Za to, co zrobił dla całego kontynentu, powinien być raczej uhonorowany pokojową nagrodą Nobla. Niestety, w świetle jupiterów pokojowe nagrody Nobla odbierają Jasser Arafat, Szymon Perez, Nelson Mandela czy Michaił Gorbaczow. Jedyną nagrodą dla Pinocheta pozostaje wdzięczność rodaków i wierność armii chilijskiej.

Na zakończenie warto zauważyć, że europejscy politycy, atakując generała Pinocheta, zdają się zapominać, że polityka to nie tylko czerwone dywany na lotniskach, ordery, rauty, jarmarczne wystąpienia i dbałość o wskaźnik popularności. Obraz prawdziwego polityka pokazał Augusto Pinochet, który potrafił podjąć ogromnie trudną decyzję, by ratować swój kraj, będąc jednocześnie świadom tego, jak ogromnie straci na popularności i jakie szykany spotkają go ze strony lewicy. Wybrał jednak drogę trudną, wiedząc, że jest ona skuteczna, bo ratuje kraj przed nędzą, także moralną. Wybrał drogę izolacji i samotności, wiedząc jednocześnie, jak ogromny ciężar będzie musiał dźwigać przez następne lata. Chilijski przewrót w porównaniu z innymi krajami Ameryki Łacińskiej był najmniej bolesny. Dość porównać długą walkę z lewicowym terroryzmem w Peru (25 tyś. ofiar), Kolumbii (30 tyś. ofiar), Nikaragui (50 tyś. ofiar) czy na Kubie, gdzie liczba ofiar i rozmiar nędzy jest skrzętnie skrywany. Warto też zwrócić uwagę, że nie każda dyktatura jest zła. Nawet w historii najnowszej Europy nikt nie kwestionuje hucznych obchodów wojskowego zamachu stanu z 1944 roku w Niemczech. Wszystkim tym, którzy uważają dyktaturę Pinocheta za klasyczną warto przypomnieć, że w wyniku przewrotu zawieszono tylko działalność Kongresu; rząd i sądownictwo były wciąż niezależne.

W dobie wyniesienia demokracji do formy porządkującej całą sferę życia publicznego warto przytoczyć słowa Augusta Pinocheta: Demokracja formalna jest zaprzeczeniem naturalnej formuły państwa i stanowi sztuczny twór myśli ludzkiej. Stanem naturalnym jest poszanowanie autorytetu, który nie stanowi przeciwieństwa wolności, lecz tylko anarchii. My, katolicy, wiemy, że istnienie autorytetu jest czymś normalnym, gdyż wywodzi się od Boga.

FRONTY

Po dzień dzisiejszy liczba ofiar przewrotu woskowego jest niejasna. Oficjalne dane mówią o 3 196 przypadkach śmierci lub zaginięć, jednak rzadko dodawane jest tu wyjaśnienie, że jest to liczba ofiar po obu stronach. Wojska bezpośrednio podległe generałowi zostały "osądzone" za 139 ofiar, jednak nawet co do tego nie ma pewności. Stąd przypisywanie Pinochetowi setek tysięcy ofiar (tak twierdziła Hortensja Bussi de Allende, wdowa po prezydencie, zmieniając zresztą często liczbę od 15 tysięcy do 90 tysięcy) jest zwykłym kłamstwem.

Niejednokrotnie Amnesty International organizowało spektakularne akcje składania goździków pod ambasadą chilijską w różnych zakątkach świata (z roku na rok zmniejszając ich liczbę, gdyż jeden goździk symbolizować miał jedną ofiarę "prawicowego terroryzmu"), jednak nigdy nie zdobyli się na gest, by w ten sam sposób uczcić, na przykład, poległych saperów rozbrajających ładunki wybuchowe podłożone przez lewicowych bojówkarzy na ulicach, w metrze czy w szkołach. Selektywna cześć oddana zostanie tylko czerwonym "męczennikom".

Analizując sprawę Pinocheta, nie wolno nam zapominać, że jego dyktatura przyniosła ofiary w ludziach, zdarzały się egzekucje i tortury (choć sam generał nigdy do nich nie nakłaniał, a wręcz skrupulatnie, jako przywódca państwa, przestrzegał, by ich nie popełniano). Nikt nie próbuje twierdzić, że pierwsze lata rządów junty były łagodne i pokojowe (każdego cywila złapanego z bronią w ręku karano śmiercią). Jednak to właśnie zasada silnej ręki sprawiła, że ofiar było tak niewiele. Wdowa po prezydencie Allende tak mówi o Pinochecie: to analfabeta, który nie potrafi mówić, kiedy mówi odsłania się. Ostatnio spytany przez biskupów katolickich o stosowanie tortur zamiast zaprzeczyć, przyznał, że o takich przypadkach słyszał. Inwektywa w ustach lewicy ukazała w istocie szczerość generała i obnażyła kłamliwą naturę zdającej relację.

Smutne jest to, że człowiek, który w sferę praxis wprowadził marzenie Stefana Kisielewskiego, by wziąć za mordę i wprowadzić kapitalizm, otrzymał od międzynarodowej społeczności jedynie pogardę i brak szacunku.

dr Roman Konik



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Prof dr hab Jerzy Robert Nowak Czarna legenda dziejów Polski
Czarna legenda dziejów Polski Prof dr hab Jerzy Robert Nowak
Czarna legenda dziejów Polski, Encyklopedia Białych Plam, ♠NIEZAKNEBLOWANE
Czarna legenda inkwizycji
Czarna Legenda Dziejow Polski
9 Dudzikowa wychowanie Bóg, Szkoła - studia UAM, Polityka oświatowa, Konwersatorium - dr Roman Pawło
Czarna Legenda Dziejów Polski Jerzy Robert Nowak(1)
W obronie Świętej Inkwizycji Roman Konik fragm
Jerzy Robert Nowak Czarna legenda dziejów Polski
Jerzy Robert Nowak Czarna legenda dziejów Polski
Czarna legenda inkwizycji
wspolczesne przesladowania chrzescijan ks dr roman piwowarczyk(1)
Roman Konik O karze śmierci
Roman Konik Przeczekać sztukę współczesną
J Gawron Czarna legenda biskupa krakowskiego Pawła z Przemankowa
Czarna Legenda Dziejów Polski Jerzy Robert Nowak
Jerzy Robert Nowak Czarna Legenda Dziejow Polski

więcej podobnych podstron