Krzysztof Pieczyński: Kościół zahipnotyzował dwa miliardy ludzi
Dwa miliardy ludzi są "zahipnotyzowane" przez Kościół, sądzi aktor Krzysztof Pieczyński. Według niego Kościół nie pali czarownic tylko dlatego, że już nie może. - Polacy utracili swoją tożsamość wraz z przyjęciem chrztu - dodaje i przedstawia swoją zdumiewającą wizję oraz jej źródło.
Jest Pan - tu cytuję - "opętany nienawiścią"?
Krzysztof Pieczyński: - Takie głosy do mnie nie doszły.
Ale w sieci aż wrze: Krzysztof Pieczyński - aktor "opętany nienawiścią" do Kościoła.
Ludzie oszczędzają mi takich słów. Kilka tysięcy osób pisało do mnie, podzielając moje opinie na temat Kościoła.
Na ponad tysiąc komentarzy, jakie po Pana wypowiedzi w TVN24 pojawiły się na Pana profilu na Facebooku, jednak było trochę negatywnych.
Może 1 proc. Ten, kto wyrazi swoją prawdę, czy to dotyczy rodziny, szkoły, pracy, kościoła czy polityki, otrzyma nalepkę "nienawiści". Ludzie rozpoznają w innych najszybciej i najintensywniej to, czym sami są, ale ukrywają to przed sobą. To syndrom wyparcia.
Dla niektórych jest Pan wręcz "opętany".
Moralność, która zdominowała Polaków, zawiera się w motto: to czego oczy nie widzą, serca nie boli. Opętani są chrześcijanie przez chrześcijaństwo.
Od początku?
Od IV w., kiedy rzymski cesarz Konstantyn przejął władzę i zaczęły się mordy na wszystkich, którzy nie chcieli przyjąć chrześcijaństwa.
Wcześniej chrześcijaństwo było według Pana dobre?
Było interesujące i miało potencjał współpracy z innymi. Wczesne chrześcijaństwo było gnostyczne. Gnostycy chrześcijańscy mogli swobodnie porozumiewać się z gnostykami egipskimi, Druidami, wyznawcami Odyna w całej północnej Europie aż po Indie.
Kościół od dawna nie pali już czarownic na stosach.
Tylko dlatego, że nie może.
Tak?
Większość ludzi jest tak zahipnotyzowana, że tego nie widzi, a przecież mentalność Kościoła wcale się nie zmieniła. Stąd słowa nienawiści i pomysł, by egzorcyzmować tych, którzy widzą kłamstwa i hipokryzję Kościoła.
To jak Pana zdaniem działa Kościół?
Po wykorzystaniu wszystkich brutalnych metod sięgnął do dyplomacji, nakładania podatków na ludzi, ekskomunikowania nieposłusznych, manifestowania swojej władzy, palenia ludzi - heretyków jak Giordano Bruno. Kościół palił za wiedzę. Kazał rodzinom osób podejrzanych o wampiryzm wykopywać zwłoki i obcinać im głowy. Reformacja jednak zmieniła układ sił w Europie i pozbawiła papiestwo niepodzielnej władzy, ale w tym czasie w Polsce nic się nie działo - już wtedy byliśmy za żelazną kurtyną. A teraz Kościół skupia się na manipulacji naszą podświadomością.
Istnieje podświadomość, świadomość i nadświadomość. Świadomość pomaga nam poruszać się w świecie. To ego rozróżnia świat przez zmysły - dzieli świat na przeszły, teraźniejszy i przyszły. Człowiek jest jednak głębszy: ma też podświadomość czy duszę - która żyje poza czasem - i nadświadomość.
I Kościół Panu coś burzy?
Kościół wprowadza w podświadomość człowieka swoją własną matrycę: jesteś nikim i tylko Kościół może cię doprowadzić do Boga. Nasza podświadomość żyje poza czasem i przestrzenią, potrafi też kreować to, co uzna za prawdę - na tej zasadzie działają uzdrowienia. Omijanie świadomości i umieszczanie bez wiedzy człowieka informacji w jego podświadomości może go zniewolić i zamienić w bezwolną maszynę.
Pan w sobie tę "matrycę" widzi?
Tak. I wiele lat z nią walczę. Nasza dusza jest twórczym, boskim instrumentem, dostarczając wiedzę przypominamy jej o tym, co zapomniała przechodząc w materię. Jeśli pomiędzy świadomość a podświadomość zostanie włożona jakaś matryca, to dusza jest okłamywana. Krzyże, ceremonie, kadzidła, dzwony - to czarna magia, dzięki której Kościół zawładnął duszami dwóch miliardów ludzi. Państwo powinno więc zapewnić obywatelom ochronę przed Kościołem. Tymczasem, mając na sumieniu zbrodnie, Kościół wpływa na decyzje państwa i wtrąca się do edukacji. Jak ludzie mogą widzieć w nim autorytet?
Pan jak odpowiada sobie na to pytanie?
Ludzie są zahipnotyzowani. To jest zbiorowa hipnoza. A polski papież Jan Paweł II uczynił Kościół jeszcze bardziej bezkarnym. Wszystkie afery są załatwiane za murami kościołów. Nieprzejednany stosunek wobec stosowania prezerwatyw i środków antykoncepcyjnych jest nie tylko dowodem zacofania, ale i okrucieństwa.
Został uznany za świętego.
Świętość to wymysł człowieka. Kościół też nie jest święty, bo przeszkadza w przyspieszonej ewolucji człowieka.
A jak miałaby ona wyglądać?
Pozwoliłaby odzyskać piękno człowieka adamowego - takiego, jakim był Adam, pierwszy człowiek, który miał ciało ze światła. Kościół przeszkadza w odzyskaniu przez człowieka tej "szaty chwały".
Ze światła?
Każda cząstka materii, każdy elektron w atomie ma swoją równowartość matematyczną w cząstce światła. Nasze ciało może zostać przebudowane w zgodzie z boskim obrazem. To właśnie jest nowa ewolucja, którą przyniósł Chrystus. Gdy to już się stanie, religia nie będzie potrzebna, bo o Bogu będziemy mówić w kategoriach wiedzy.
Kościelne dzwony, o których Pan wspomniał, w tym Panu przeszkadzają?
Kościół, także poprzez dzwony, włożył nam do podświadomości swój program: strach zamiast nowej ewolucji. Każde uderzenie dzwonu - szczególnie w nocy, kiedy człowiek śpi - jest informacją dla podświadomości, kto tu ma władzę.
A Pan co robi?
Od 15 lat jeżdżę ze swoimi książkami i spotykam się z ludźmi. Mówię im, żeby nie pozwolili nikomu zniszczyć swojej wrażliwości.
Jeśli czyjaś wrażliwość jest katolicka, to co? Według Pana jest spaczona?
Nie ma czegoś takiego jak wrażliwość i tożsamość katolicka. Do swojej tożsamości człowiek dochodzi długą i żmudną drogą.
Można przecież - i wiele osób tak czyni - patrzeć na świat przez pryzmat wiary.
Wolę patrzeć na świat przez własny pryzmat. Własnymi oczami i sercem, bo to nasza niewinność jest początkiem drogi do boskości.
W Polsce ponad 90 proc. osób to wierzący katolicy. I co? Niemal wszyscy ludzie w tym kraju są spaczeni?
Katolicy pozwolili na hipokryzję Kościołowi i sobie. Nie widzą, co Kościół robi z dziećmi, pozwalają mu na bycie ponad prawem. W małych miasteczkach ludzie uważają, że akupunktura pochodzi od diabła. To jest stan duchowej świadomości Polaków. O tym, czy 90 proc. Polaków jest katolikami, dowiemy się, gdy państwo przestanie finansować Kościół z podatków, a wierni będą go sami utrzymywać. A proszę mi powiedzieć: jakie są konsekwencje pierwszego zdania, które słyszy dziecko idąc na lekcję religii - "Bóg kocha Cię bardziej niż Twój tatuś i mamusia".
Nigdy nie słyszałem takiego zdania na lekcjach religii.
To zdanie jest niczym w porównaniu z bredniami, których uczy się dzieci.
A Pan chodził na religię?
Nie. I nie wiem, czy jeślibym chodził, to miałbym teraz siłę mówić to, co mówię.
Zna Pan kogoś, kto podziela taką Pana wizję duchowości?
Miliard ludzi na świecie. To Polacy wleką się w ogonie ludzkości. Polacy są ludźmi zniewolonymi, którzy nie chcą się obudzić.
A nie pomyślał Pan, że ludzie po prostu odnajdują się w Kościele?
Na tym polega doskonałość indoktrynacji.
W takim razie każdy wybór można by uznać za narzucony. I nawet jeśli ktoś mówi, że wybrał Kościół, to według Pana tak nie jest, bo ten ktoś jest zmanipulowany…
Kościół wprowadził swoją matrycę w podświadomość ludzkości. To próbuję mówić od 15 lat, ale nikt mnie nie słyszy.
Faktycznie nie zauważyłem, aby taka wizja spotkała się z pozytywnym albo szerokim odbiorem.
Poziom świadomości duchowej Polaków jest niski. Polacy są bardziej obudzeni politycznie. Wiedzą, że Putin jest zły i ma 80 proc. poparcia społecznego, ponieważ opozycja w Rosji nie ma dostępu do mediów. To samo jest w Polsce z religią. Istnieje jedna, katolicka korporacja, która kontroluje media, polityków i system edukacji. W ich rękach są dzieci - wychowywane w przesądach.
Moja wizja ma niewielki odbiór, bo niewiele osób o niej wie. Zaprzestańcie nienawiści i dajcie mi media do dyspozycji, a stworzę fundament, bez którego nie ma równowagi. Obecnie każda sfera życia w Polsce jest skatoliczona: urzędy, szkoły, system prawny. W sensie duchowym jesteśmy tam, gdzie są Rosjanie w sensie świadomości politycznej. Na moje spotkania przychodzi 40-50 osób. I to wszystko.
Pana spotkania są literackie - nie religijne?
Literackie, ale zawsze mówię o Bogu, dlatego niektórzy myślą, że jestem katolikiem.
Czuje się Pan siewcą nowej wiary?
Nowej? Nie. Chcę uwolnienia człowieka od religii, bo Polacy utracili swoją tożsamość wraz z przyjęciem chrztu.
To mówi Pan na spotkaniach?
Nigdy nie mówię o Kościele. Mówię o Bogu bez religii. Wtedy zawsze ze dwie osoby wychodzą, przeklinając pod nosem - to fundamentaliści. Połowa zachowuje rezerwę. A reszta jest zaciekawiona - gdyby jednak tych 40-50 proc. ludzi wypisało się z Kościoła, to Polska odzyskałaby niepodległość.
Pan się łudzi, że tak będzie?
Zobaczymy.
Kiedy?
Nie wiem, ale zobaczyłem, jak będzie wyglądał Kościół w przyszłości. Intuicyjnie zobaczyłem, że Watykan nie istnieje, a Kościół wyrzekł się całego majątku i istnieje w małych enklawach, gdzie kobieta i mężczyzna są kapłanami - na równych prawach. I każdy człowiek może tam pójść i porozmawiać o Ewangelii Tomasza: "Podnieś kamień a znajdziesz mnie tam. Rozłup drzewo a będę w nim".
Jezus z Nazaretu mówi, że Chrystus jest substancją, która przenika wszystko i jest podstawowym budulcem życia - to jest Zjednoczone Pole Energii, czyli przestrzeń kwantowa.
Co jest źródłem takiej Pana wizji?
Przez 25 lat szukam drogi do własnej duszy, a kiedy człowiek na takiej drodze jest absolutnie sam, to rodzi się w nim wewnętrzny przewodnik. To on przez obrazy i symbole mnie prowadzi.
"Mówi Pan bzdury!" - i co Pan odpowie na taką ocenę?
Nic. Nie chcę rozmawiać z ludźmi Kościoła ani z politykami. Rozmowa z Panem też jest bolesna. Nikomu nic nie narzucam, tylko mówię o Bogu bez indoktrynacji - do tego się przygotowywałem przez 25 lat i temu poświeciłem 15 lat życia w Polsce. I przez ten okres czasami otrzymuję znak, informację ze swojej podświadomości.
Pan ciągle usiłuje przekonywać ludzi do swojej wizji?
Inspirować.
Na ilu spotkaniach mówił Pan o tym?
Na około stu. Zaczęło się od książek i poezji. Moje książki są właśnie na ten temat.
I ludzie czasami wychodzą i mówią "a ten Pieczyński to chrzani…".
Nie słyszałem takich słów, ale część może tak myśli. Kiedyś nie chciałem przyjąć księdza po kolędzie, wtedy ministrant powiedział do mnie: weź spierda…! A ja po prostu nie mam potrzeby, by gościć księdza.
Jak Pan idzie ulicą przez miasto, to chyba Panu przykro, bo dookoła kościoły i krzyże.
Te krzyże działają na podświadomość. Należy je usunąć ze wszystkich publicznych miejsc z wyjątkiem kościołów. Przestrzeń publiczna nie może być miejscem indoktrynacji.
Czuje się Pan pozbawiony czegoś przez Kościół?
Absolutnie - tak się czuję. Jestem okradziony z partnerów do twórczej rozmowy, bo Kościół przeniknął także kulturę i sztukę. Przez to ludzie w Polsce produkują zbyt wiele mizernych kopii tego, co stworzono w innych krajach. Widocznie wstydzą się siebie i robiąc kalki myślą, że przez to będą lepsi.
A gdyby ktoś Panu zaproponował odprawienie nad Panem egzorcyzmów?
To ja zaproponuję, by postawić Kościół przed trybunałem za zbrodnie przeciwko ludzkości. Bo te zbrodnie żyją w naszej zbiorowej podświadomości. Człowiek rodzi się z ich traumą, a nie z grzechem pierworodnym. To, o czym mówię, to rzeczy dla mnie bardzo emocjonalne, natomiast Kościół opanował umiejętność niewyrażania emocji i prawdy, kontroluje się, jest w tym mistrzem.
6