Stefan Żeromski Rozdziobią nas kruki, wrony opracowanie streszczenie


Rozdzióbią nas kruki, wrony

W 1895 roku zostały opublikowane dwie debiutanckie książki Stefana Żeromskiego, które w sumie zawierały osiemnaście opowiadań. Tom zatytułowany Opowiadania ukazał się pod nazwiskiem autora w Warszawie, natomiast tom Rozdzióbią nas kruki, wrony… - w Krakowie. Miejsce wydania ma tu pewne znaczenie; Żeromski przebywał wówczas w Szwajcarii i książkę tę, zawierającą utwory niecenzuralne z punktu widzenia władzy carskiej, mógł wydać tylko poza obszarem rosyjskiego imperium. Z tych samych powodów nie dał publikacji swego nazwiska, opatrzył ją pseudonimem - Maurycy Zych.

Opowiadanie rysuje śmierć powstańca z roku 1863, który schwytany przez ułanów carskich w czasie transportu broni, ginie przebity lancami. Wymowa ideowa tego mistrzowskiego, do dziś niesłychanie żywo przemawiającego tekstu, wiąże się jednak nie tylko z powstańczą heroiką. Do wszystkich swych utworów podejmujących problematykę walki narodowowyzwoleńczej Żeromski wprowadzał bowiem treści natury społeczno-klasowej, rzucające ostre światło na polityczne okoliczności tej walki, głębokie różnice dzielące klasy, odłamy czy grupy polskiego społeczeństwa.

Streszczenie

Jesiennym, ponurym i deszczowym świtem Andrzej Borycki, znany jako Szymon Winrych, kieruje się w stronę Nasielska. Właśnie mija trzeci dzień jego wędrówki. Nocami czuwa i pilnuje wozu, w którym przewozi ukryte pod chrustem i sianem karabiny. Jest bardzo ubogo ubrany, ma dziurawe, przemoknięte obuwie. Nie sposób rozpoznać w nim prezesa stowarzyszenia śrubstaków, wesołego i zabawnego Jędrka, jakim był dawniej. Wóz ciągną dwa konie dobrej rasy pociągowej, Winrych zwykle w ukryciu wynajmuje je od ich posiadacza.

Mimo że powstanie już dogorywa, bohater nieustannie pragnie walczyć, do ostatniej chwili jest lojalny wobec idei niepodległości. Chociaż jest w pełni świadomy następstw ciągle trwającej niewoli narodowej, do ostatniej chwili nie poddaje się.

Niespodziewanie na horyzoncie pojawiają się Moskale. Winrych podejmuje bezskuteczną próbę ucieczki. Nie udaje mu się również uwolnienie koni. Zostaje napadnięty przez ośmiu rosyjskich ułanów, którzy natychmiast zauważają, że bohater posiada ukrytą broń. Oprawcy zadają mu szereg pytań, na które ten odpowiada jednym słowem: Głupiś! Prosi, by darowali mu życie. Moskale jednak pozostają bezduszni i w okrutny sposób mordują Winrycha - przebijają mu pierś i brzuch bagnetami, potem pada strzał w głowę, który rani Andrzeja oraz zabija jednego konia. Ułani przeszukują też kieszenie bohatera, denerwują się, że wypił całą wódkę. Ze złości rozbijają butelkę o jego czaszkę, odłamkami szkła kaleczą mu policzki. Krople deszczu sprawiają, że Andrzej na moment odzyskuje przytomność i wypowiada słowa modlitwy Ojcze nasz. Zwraca się do Boga z prośbą o odpuszczenie win, potem umiera w przekonaniu nieśmiertelności.

Drugi koń obwąchuje głowę powstańca i czuje, że ten nie żyje. Wystraszony bezskutecznie stara się uciec. Niestety, łamie nogę niechcący wetkniętą między szprychy w kole wozu. Zwierzę męczy się, bardzo cierpi.

Koń zaczyna głośno rżeć, widząc stado zlatujących się w kierunku wozu wron. Jedna z nich zaczyna dziobać głowę zabitego zwierzęcia, za chwilę dołączają do niej kolejne. W tym momencie nadchodzi ubogi chłop, mieszkaniec pobliskiej wioski. Zobaczywszy zabitego człowieka odmawia pacierz, potem z rozkoszą przeszukuje kieszenie zmarłego, a następnie zdejmuje z niego resztki garderoby. Owija nimi część karabinów i oddala się.

Po godzinie wraca, towarzyszy mu para koni. Wyprzęga cierpiące zwierzę. Stwierdza, że jest zbyt słabe, by się do czegoś przydać, więc postanawia je udusić; to mu się jednak nie udaje. Zaprzęga więc konie i odjeżdża. Po południu ponownie powraca, by zedrzeć skórę z martwego konia. Ma również nadzieję, że drugie zwierze padnie z wyczerpania. Zakopuje zwłoki Winrycha oraz obdartego ze skóry konia w pobliskim dole kartoflanym. Wracając do domu odczuwa zadowolenie i wdzięczność Opatrzności za tyle żelastwa i rzemienia

Nagle ciszę przerywa końskie rżenie. Chłop dostrzega konia, który zwraca łeb w stronę grobu powstańca. Nad tym miejscem zlatują się także stada wron.

Czas i miejsce akcji

W tomie Rozdzióbią nas kruki, wrony…, a szczególnie w tytułowym opowiadaniu, do skarbca stałych tematów prozy Stefana Żeromskiego dołączyła kwestia niepodległościowa i powstańcza. Akcja utworu toczy się na Kielecczyźnie, bohater wiezie do oddziału broń i w okolicach Nasielska zostaje zaatakowany przez Rosjan. Sytuacja ta przypada na końcowy okres powstania styczniowego. Bohatera poznajemy w momencie trzeciego dnia jego wędrówki, dopiero świta.

W tle widnieje jesienny, ponury krajobraz, pada deszcz - Żeromski zastosował tu technikę psychizacji pejzażu. W ten sposób stworzył swoisty pejzaż uczuć i stanów psychicznych. Autor wykorzystywał tę technikę także w swoich późniejszych utworach, na przykład w Ludziach bezdomnych czy Wiernej rzece. Trzeba dodać, że w ogóle przyroda u Żeromskiego stanowi niezwykle ważny element świata przedstawionego - służy wytworzeniu odpowiedniego nastroju i pozwala na wprowadzenie dodatkowego lirycznego komentarza.

Oto jak wymownie przedstawia charakterystykę krajobrazu Artur Hutnikiewicz: Nad zwłokami Winrycha, porzuconymi w kałuży błota, nad stygnącym ścierwem końskim krążą ponure ptaki - trupojady, szaleje opętańczy wicher, pędzą wysokie chmury o kształtach niesamowitych, fiolety wczesnego, jesiennego zmroku rozpinają nad niemym pustkowiem swoje upiorne blaski. Akcja utworu kończy się wieczorem, kiedy zorza szybko gasła, zza świata szła noc, rozpacz i śmierć.

Bohaterowie

Szymon Winrych - naprawdę nazywa się Andrzej Borycki. To powstaniec, który choć zdaje sobie sprawę z tego, że powstanie dogorywa, nie poddaje się i walczy do upadłego. Uparcie dąży do celu, nie straszny mu głód ani ziąb, nie boi się też samotności. Jego zaciekłość i konsekwencja w działaniu to rezultat świadomości, że po klęsce powstania pałeczkę przejmą przeciwnicy walki narodowowyzwoleńczej. Nie chce dopuścić do tego, aby zwolennicy lojalizmu i przeciwnicy postępu dowodzili, że powstanie nie miało sensu, a jedyne, co przyniosło, to niepotrzebny rozlew krwi. Postać Szymona Winrycha przypomina w jakimś stopniu sylwetkę bohatera romantycznego. Jest samotny, z góry skazany na porażkę, jednak ma ogromną wolę walki.

Chłop - to mieszkaniec pobliskiej wsi, nie znamy jednak nawet jego imienia. Żeromski pisze: nie był to wcale poetyczny szakal, ale człowiek ubogi, chłop z wioski najbliższej. Chłop bezdusznie dokonuje czynu grabieży na zwłokach Szymona Winrycha. Jest to bestialski akt, pokazujący, że człowiek ten nie posiada ani krzty moralności, świadomości narodowej ani zwykłej, ludzkiej litości. Kiedy okradał powstańca z resztek odzienia, czuł przy tym rozkosz, delektował się swoim czynem. paliła go żądza poucinania rzemieni i podniecała słodka nadzieja znalezienia jeszcze, pomimo lustracji żołnierskiej, żelastwa, postronków odzieży na trupie.

Zaś w końcowym fragmencie czytamy: Tak bez wiedzy i woli zemściwszy się za tylowieczne niewolnictwo, za szerzenie ciemnoty, za wyzysk, za hańbę i za cierpienie ludu, szedł ku domowi z odkrytą głową i z modlitwą na ustach. Znaczenie tych słów jest dla nas zrozumiałe. W tym, że przez długie lata ludzi pokroju chłopa wyzyskiwano, pozbawiano świadomości narodowej, traktowano jak niewolników, nie ma jego winy. Nie można więc liczyć na to, że chłop zrozumie istotę moralności i będzie prawym obywatelem.

Charakterystyka i los Szymona Winrycha

Szymon Winrych jest głównym bohaterem opowiadania Stefana Żeromskiego Rozdzióbią nas kruki, wrony. Ten przebrany za chłopa powstaniec posiadał szlachetne urodzenie. Jego niesamowite zaangażowanie w walkę narodowowyzwoleńczą było tak duże, że narażał własne życie, aby tylko osiągnąć cel. Nadludzkim wręcz wysiłkiem przewoził karabiny do jednego z oddziałów. Przez dwie noce już czuwał i trzeci dzień wciąż szedł przy wozie. Buty mu się w rzadkim błocie rozciapały tak misternie, że przyszwy szły swoim porządkiem, podeszwy swoim porządkiem, porządkiem bose stopy w zupełnym odosobnieniu. Bardzo przemókł i przeziąbł do szpiku kości.

Dawniej, przed wybuchem powstania, był prezesem wesołego stowarzyszenia śrubstaków, po prostu Jędrkiem, królem syren warszawskich.

Kiedy został zaatakowany przez rosyjski oddział ułanów, tylko raz poprosił o darowanie mu życia. Moskale w bestialski sposób zabili dzielnego powstańca. Ten umarł samotnie, w błocie, a jego ostatnie słowa brzmiały: Odpuść nam nasze winy, jaki i my odpuszczamy naszym winowajcom… Modlitwa i poczucie nieśmiertelności ogarniające serce powstańca dodało jego śmierci wzniosłości. Został pochowany bez pogrzebu, w przydrożnym rowie przez rodaka, chłopa, który z radością doszczętnie ograbił powstańca. Śmierć powstańca była poniżająca i uwłaczająca jego godności, choć na pewno wzniosła w swym tragizmie.

Wydarzenie to przedstawia niezłomną, bezkompromisową postawę Szymona Winrycha. To ostatni bojownik o sprawę narodową. I choć właściwie jest ona już przegrana, bohater nawet przed śmiercią nadal pozostaje zawzięty i nieustępliwy. Postawa Winrycha jest tym bardziej godna podziwu, że nie tylko sam nie upadł na duchu, lecz porywał do walki innych i wspierał w działaniu. Gdy wszystkich ogarnęła trwoga, on się (…) zawziął. Choć był w pełni świadomy, że rozjuszeni Moskale zgotują mu śmierć, do końca zachował swą bohaterską postawę.

Warto przytoczyć w tym miejscu jedną z interpretacji sceny uśmiercania Winrycha. Otóż niektórzy badacze twórczości Żeromskiego twierdzą, że jest ona stylizowana na turniej rycerski. Zygmunt Lisowski w pozycji Nowelistyka Stefana Żeromskiego pisze: Opis śmierci powstańca posiada wymowę ironiczną, gdyż postępowanie i postawa żołdaków rosyjskich stanowią całkowite zaprzeczenie żołnierskiego kodeksu i honoru. W turnieju owym biorą udział dwaj z ośmiu jeźdźców - nazwanych ułanami chyba dla ironii, bo ułan, następca rycerza, stał się przecież w tradycji naszej uosobieniem honoru - lecz nie siebie atakują lancami, a tylko bezbronnego cywila, dokonując na nim istnej masakry. Do tej tragicznej parodii rycerskiego turnieju przyłącza się jeszcze trzeci ułan, nie mogąc sobie odmówić sadystycznej przyjemności oddania strzału w głowę powstańca.

Zarówno bohater jak i narrator utworu zastanawiają się nad przyczynami klęski powstania. Ostrzegają również przed skutkami kryzysu moralnego i duchowego, wynikającego z upadku powstania i niekończącej się niewoli narodu. Warto przytoczyć następującą wypowiedź bohatera, oceniającego to wydarzenie: Wszystko przełajdaczone - szepce Winrych pogwizdując - przegrane nie tylko do ostatniej nitki, ale do ostatniego westchnienia wolnego. Teraz dopiero wyleci na świat strach o wielkich ślepiach, ze stojącymi na łbie włosami, i wypędzi wszystkich mysich nor wszystkich metafizyków reakcji i proroków ciemnoty. Czego dawniej nie ważyłby się jeden drugiemu do ucha powiedzieć, to teraz będą opiewali heksametrem. Ile w człowieku jest zbója zdrajcy, tyle z niego wywleką, na widok publiczny ukażą i ku czci oraz naśladowaniu podadzą. I pomyśleć, ze to my taki sprawiliśmy postęp wyobrażeń, ponieważ przegraliśmy. Bohater wypowiadał te słowa będąc w szczególnej sytuacji psychicznej. Nie potrafił ze spokojem patrzeć na sytuację, w której się znalazł. Był jednak w stanie poświęcić wszystko, by tylko dostarczyć broń do oddziału. Choć miał świadomość upadku powstania i tego, że już coraz mniej batalionów walczy, zaryzykował swe życie.

Swoją ostatnią myśl Winrych skierował do Boga, wyszeptując ku mknącym szybko obłokom piątą prośbę z Modlitwy Pańskiej, czyli słowa: (…)Odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom(…) Umiera ogarnięty bez reszty wielką nadzieją nieśmiertelności, zrodzoną zapewne z przekonania, że jego prośba będzie wysłuchana. Widzimy, że ostatnie chwile w życiu bohatera są naznaczone trzema cechami: wiarą, nadzieją i miłością - tą najwyższą, która każe przebaczać nawet wrogom.

Postawa powstańca przypomina postawę bohatera romantycznego. Winrych jest tak jak on samotny, z góry skazany na klęskę. Tak jak jego romantyczni poprzednicy, z pogardą odnosi się do konserwatywnej postawy ludzi, którzy nie widzą sensu w niepodległościowej walce. Walczy do końca, choć jest w pełni świadomy swojej porażki. Zastanawia się również nad przyczynami klęski powstania, ostrzega przed skutkami kryzysu moralnego i duchowego, wynikającego właśnie z upadku powstania i niekończącej się niewoli narodu.

Żeromski zrywa jednak z tradycją, która nakazywała przedstawiać uczestników powstań z heroizmem malowniczym. I tak - śmierć bohatera nie jest piękna, a wręcz poniżająca, chociaż poprzez swój tragizm - na pewno wzniosła. Mimo że powstaniec walczył o wolność narodu, umarł w błocie, samotnie. Został pochowany bez pogrzebu, w przydrożnym rowie, razem ze zwłokami konia, który był jego ostatnim i najwierniejszym przyjacielem. Również ostatnie słowa bohatera są dowodem na zerwanie z heroizmem, wprowadzają bowiem prosty, ludzki akcent.

Stosunek chłopa do powstania

Powstanie styczniowe musiało upaść, ponieważ najliczniejsza część społeczności narodowej nie identyfikowała się z nim. Był to zasłużony, choć tragiczny w skutkach odwet historii za wielowiekowe niewolnictwo, za szerzenie ciemnoty, wyzysk, hańbę i cierpienie ludu. Myśl tę wyraził pisarz poprzez ukazanie postaci chłopa-nędzarza, który zwabiony nadzieją nieoczekiwanej zdobyczy skrada się pod osłoną nadciągającej nocy i zupełnie nie wiedząc, jak wielkie zło moralne niesie jego czyn, ograbia ciało Szymona Winrycha z wszystkiego, co przedstawiało na nim nawet najbardziej mizerną wartość. Żeromski przedstawia ową scenę grabieży beznamiętnie, z absolutnym obiektywizmem, nie ma w tym obrazie ani jednego słowa, w którym by się błąkał choćby cień potępienia. Ów chłop jest taki, jakim go ukształtowały historyczne warunki, wielowiekowa niewola, pańszczyźniana nędza i ciemnota celowo pielęgnowana przez jego panów i patronów.

Sprawą najbardziej bolesną dla autora opowiadania nie była wcale sama klęska powstańców, nosicieli idei wolności narodowej i społecznej. To, co męczyło go najbardziej, to niegotowość, niedojrzałość duchowa oraz nieświadomość polityczna znacznej części społeczeństwa polskiego, do której idee powstańców po prostu nie przemówiły. Przykładem takiej postawy jest właśnie postać chłopa. Jego czyny można ocenić w kategoriach nieświadomej, niezaplanowanej zemsty za lata wyzysku i poniżenia.

Także w kilku innych tekstach Żeromskiego (na przykład w Wiernej rzece czy Echach leśnych) możemy odnaleźć motyw wrogości chłopów wobec powstańców. Chłopi właśnie, (choć nie tylko oni), tkwią we wspominanej już nieświadomości duchowej i politycznej. Przejawiają również niedojrzałość ideową, nakazującą im chwytać niedobitych powstańców, przyjmować za to od zaborcy medale, a także - jak w tekście Rozdzióbią nas kruki, wrony… - obdzierać zabitych powstańców z resztek mienia.

Warto również przyjrzeć się innej kwestii. Szczególnie wymowne jest w opowiadaniu stwierdzenie narratora: Do jednej z tych dziur zaciągnął włościanin (…) trupa powstańca (…) Została tu przedstawiona gorzka, tragiczna wręcz ironia. Oto jak polski włościanin taktuje zwłoki powstańca, który walczył o wolność podbitego narodu. Ale przecież jaki był stosunek chłopa do żywych, taki jest do umarłych. Zwłoki człowieka i konia traktuje chłop jednakowo, z absolutną obojętnością. W tym samym stopniu były mu bowiem przydatne: zwłoki powstańca obdarł z ubrania, zwłoki konia - ze skóry. Dlatego też pogrzebał je we wspólnym dole.

Zwróćmy również uwagę na następujący fragment: Tak bez wiedzy i woli zemściwszy się za tylowieczne niewolnictwo, za szerzenie ciemnoty, za wyzysk, za hańbę i za cierpienie ludu, szedł ku domowi z odkrytą głową i modlitwą na ustach. Dziwnie rzewna radość wstępowała do jego duszy i ubierała mu cały widnokrąg, cały zakres umysłowego objęcia, całą ziemię barwami cudnie pięknymi. Głęboko, prawdziwie z całej duszy wielbił Boga za to, że w bezgranicznym miłosierdziu swoim zesłał mu tyle żelastwa i rzemienia. Widzimy, że narrator ocenia działanie chłopa w kategoriach nieświadomej zemsty za lata ucisku i poniżenia. Włościanin nie orientował się zupełnie w sprawach narodowych, nie rozumiał, mało tego, nawet nie próbował zrozumieć sensu walki powstańczej.

Trudno jest też określić intencję i cel modlitwy chłopa nad ciałem Winrycha. Czytamy: Stanąwszy wreszcie nad zwłokami Winrycha, począł kiwać głową i wzdychać - potem ukląkł na ziemi, zdjął kaszkiet, przeżegnał się i zmówił głośno pacierz. Czy to pacierz za duszę zmarłego, czy prośba o wybaczenie zamierzonego czynu, a może modlitwa dziękczynna? Lecz tylko na chwilę tłumi ona grabieżcze żądze chłopa, skoro natychmiast po zakończeniu pacierza, już z błyskiem pożądliwości w oczach, rzucił się do spełnienia odrażającego procederu, rozpoczynając go od przeszukania kieszeni. Modlitwa ta jest groteskowa, jednak w taki właśnie sposób chłop reaguje na śmierć powstańca.

Językowe ukształtowanie tekstu

Już pierwsze opowiadania Żeromskiego zwróciły uwagę ówczesnej krytyki wyjątkową urodą stylu i języka tej prozy. Znamienną cechą dziewiętnastowiecznej powieści i noweli realistycznej było prawie całkowite zatarcie granic między konwencją stylistyczną jaka obowiązywała w beletrystyce, a potocznym językiem codzienności. Realistyczna proza pragnęła przedstawiać rzeczywistość bez upiększeń i retuszu.

Język opowiadań Żeromskiego uderzał wyjątkowym bogactwem słownictwa oraz umiejętnością znajdywania wyrazów jakby absolutnie w danym miejscu koniecznych i niewątpliwie trafnych.

Dominującą konwencją jest w tym utworze konwencja realistyczna z elementami naturalizmu oraz symbolizmu. Niezwykle ważną rolę odgrywają również opisy przyrody. Właściwie cały utwór może być traktowany jako pewnego rodzaju obraz, obraz złożony z ruchu, dźwięku i koloru. Można by zaryzykować stwierdzenie, że przyroda w opowiadaniu Rozdziobią nas kruki, wrony… to w pewnym sensie jeden z bohaterów tego utworu. Widzi akt okrutnego mordu Winrycha, potem cuci go na chwilę kroplami deszczu. Z impresjonizmem opisu przyrody łączy się także realizm w opisie zmęczonego człowieka i jego koni jak również ekspresjonizm we wstrząsającej, drastycznej relacji z potraktowania zwłok przez wrony oraz chłopa. Opisując moment zabicia Winrycha autor dostarcza odbiorcom wielu nieprzyjemnych, drastycznych szczegółów; czytamy na przykład: Jeden ohydnie rozpłatał mu brzuch, drugi złamał dekę piersiową (…). Kula przeszywszy czaszkę naręcznego konia zabiła go na miejscu. Zwierzę stęknęło załośnie i padło bez tchu na nogi konającego Andrzeja. (…) Żołnierze (…) rozbili butelkę na jego czaszce i podarli mu ostrogami policzki

Drastyczny jest także fragment, w którym Żeromski opisuje atak wron na ciało Winrycha. Charakterystyczne są określenia typu: postęp trupojadów

Ta preparowała żebro, inna szczypła nogę, jeszcze inna rozrabiała ranę w czaszce
Wrony z wielką rozwagą, taktem, statkiem, cierpliwością i dyplomacją zbliżały się, przekrzywiając głowy i uważnie badając stan rzeczy itp. Autor chętnie personifikuje wrony, przekornie przykleja do nich etykietkę ptaków mądrych i rozważnych. Ma to służyć pokazaniu zwykłej degradacji człowieka; udowodnieniu, że została przekroczona granica ludzkiej godności, a tym samym wyrażona zgoda na zwierzęce rządy w interesie dzioba i żołądka w czasie gdy kona ostatni powstaniec.

Ciekawą sprawą jest również to, że mimo całej posępnej wizji w opowiadaniu występuje sporo akcentów humorystycznych, a nawet komicznych. Można to zauważyć już w charakterystyce Winrycha: Włosy mu porosły w orle pióra , paznokcie w dzikie szpony, chodził teraz w przepoconej sukmanie, żarł chciwie razowiec ze sperką i żłopał gorzałę z taką naiwnością, jakby to była woda sodowa z sokiem porzeczkowym.

Artur Hutnikiewicz we Wstępie do pozycji Wybór opowiadań Stefana Żeromskiego tak wypowiada się na ten temat: Cały ten utwór zbudowany jest na grze kontrastów i dysonansów - drwiny i patetyczności, liryzmu i naturalistycznych, przejmujących zgrzytów. Ta nieustająca wymienność sprzecznych napięć emocjonalnych to znamienna osobliwość nie tylko

Razi także postać chłopa, który w momencie grabieży zwłok powstańca głęboko, prawdziwie, z całej duszy wielbi Boga za to, że w bezgranicznym miłosierdziu swoim zesłał mu tyle żelastwa i rzemienia.

Sceny przedstawione w opowiadaniu Rozdzióbią nas kruki, wrony…pokazują stosunek Żeromskiego do klęski powstania, wskazując przy tym obraz stosunków społecznych w Polsce. Pisarz podjął się niezwykle trudnego, odpowiedzialnego zadania, próbował przypomnieć najbardziej bolesne momenty naszej historii. To właśnie uczyniło Żeromskiego pisarzem, który rozrywa rany polskie, żeby się nie zabliźniły błoną podłości. To słowa wypowiedziane przez Sułkowskiego, tytułową postać jednego z dramatów pisarza. Żeromski był przekonany, że obowiązek literatury polega na ujawnianiu sprzeczności i niejasności społeczeństwa polskiego oraz wynikających z nich przestępstw, grzechów i zdrad. Może właśnie dlatego w opowiadaniu Rozdzióbią nas kruki, wrony… można wyczuć oskarżycielski ton oraz pretensje o zaniedbanie ludu i doprowadzenie do klęski powstania z powodu nikłego udziału w nim tej właśnie warstwy społecznej.

Utwór Żeromskiego jest niewątpliwie arcydziełem sztuki prozatorskiej. Jego popularność przekroczyła nawet granice kraju, o czym świadczą dobitnie choćby przekłady całego cyklu Opowiadań aż na sześć języków: francuski, rosyjski, włoski, serbskochorwacki, bułgarski i słowacki. Doskonałość i kunszt tego dzieła potwierdza również opinia Stanisława Wyrzykowskiego, opublikowana w czasopiśmie Życie: z zapartym tchem, ze łzami bólu w oczach, czytano, jak się słucha pieknego i szczerego opowiadania o zdarzeniu strasznym , a bardzo wszystkich obchodzącym.

Wymowa utworu

Opowiadanie Rozdzióbią nas kruki, wrony bez wątpienia kryje w sobie kilka sugestii ideowych. Jego sens da się określić jedynie poprzez operowanie sprzecznościami. I tak, solidarności z powstaniem towarzyszy tu ostry atak na wszelkiego typu grabarzy idei powstańczej. Patetyczne uniesienie skontrastowane jest z ironicznym, czasem wręcz jadowitym liryzmem przekory: autor z pewnego rodzaju upodobaniem wydobywa ponure, odrażające szczegóły. Jednak taki ton ostrzega czytelnika przed zgorzkniałą obojętnością. Daje również tekstowi wewnętrzne życie, nadaje specyficzny tok zdarzeń. Niektóre sprawy są zbyt bolesne, aby mówić o nich wprost, tak więc maska szyderstwa czy gorzkiej ironii może być rozumiana jako sposób umożliwiający mówienie o wszystkim.

Wszystkie zastosowane w noweli środki: impresjonistyczny opis przyrody, naturalistyczne zestawianie ludzi i zwierząt, ekspresja i emocjonalizm opisów służą podkreśleniu i wzmocnieniu oskarżenia zawartego w utworze. Oskarżenie skierowane jest przeciwko tym, którzy ponoszą odpowiedzialność za nędzę i ciemnotę ludu oraz za jego polityczną nieświadomość. Pisarz oskarża również przeciwników walki o niepodległość, skazujących samotnych bohaterów na beznadziejną działalność bez pomocy i wsparcia. Oskarżenie przechodzi w ostrzeżenie. (cytat pochodzi ze Wstępu autorstwa Artura Hutnikiewicza do Wyboru opowiadań Stefana Żeromskiego)

Nic dziwnego, że autor kończy utwór słowami: Zza świata szła noc, rozpacz i śmierć… To nastrojowe, nieco patetyczne zdanie jest zapowiedzią zagłady, jaka grozi narodowi. Ukazuje perspektywę przyszłości, mroczną, upadłą wizję naszego kraju. Co gorsze - już nieodwracalną.

1



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Stefan Zeromski Rozdziobiom nas kruki, wrony
Stefan Żeromski Rozdziobią nas kruki wrony
Żeromski Stefan Rozdziobią nas kruki, wrony(1)
Żeromski Stefan Rozdziobią nas kruki, wrony
Żeromski Stefan Rozdziobią nas kruki i wrony
Rozdziobią nas kruki, wrony Stanisław Żeromski
Rozdzióbią nas kruki i wrony Żeromski
rozdziobią nas kruki, wrony, Analiza postawy chłopa w opowiadaniu S
Stefan Żeromski Rozdziobią nas króki wrony
rozdziobia nas kruki wrony balinski
Rozdzióbią nas kruki, krótkie streszczenia lektur
Rozdzióbią nas kruki Stanisław Żeromski
Rozdziobią nas Kruki, Szkoła
Rozdzióbią nas kruki, Matura - materiały, lektury
Stefan Żeromski Ludzie bezdomni streszczenie i opracowanie (klp)
Stefan Żeromski Wierna rzeka streszczenie i opracowanie
Stefan Żeromski Wierna rzeka [streszczenie i opracowanie]
Stefan Żeromski Wierna rzeka streszczenie i opracowanie 2

więcej podobnych podstron