Historia.doktryn.politycznych.i.prawnych.ćw.2


2. ARYSTOTELES (384-322 przed Chr.)

Główne prace: Metafizyka, Etyka nikomachejska. Polityka, Ustrój polityczny Aten, Retoryka, Poetyka, Kategorie, Analityki pierwsze, Analityki wtóre; pisma Arystotelesa uporządkował, skatalogował i wydał ok. 70 r. p.n.e. Andronikos z Rodos; wyd. łacińskie zachowanych pism: Aristotelis opera ex recensione Immanuelis Bekkeri edidit Academia regia Borussica, 5 t., Berlin 1831-70; polskie wydanie dzieł pod redakcją i w przekła­dzie Kazimierza Leśniaka, przewidywane na 71, Warszawa 1990-.

Literatura: Rybicki P., Arystoteles. Początki i podstawy nauki o społeczeństwie (1963); Banaszczyk T., Studia z Arystotelesowskiej teorii społeczno-politycznej (1985); Krąpiec M. A., Struktura bytu. Charakterystyczne elementy systemu Arystotelesa i Toma­sza z Akwinu (1963); Strauss L., O polityce Arystotelesa, w: idem, Sokratejskie pytania (1998); Barker E., The Political Thought of Plato andAristotle (1918); Brentano F., Ari-stoteles undseine Weltanschauung (1911); Hamburger M., Mor ais and Law: The Gro-wth ofAristotle 's Legał Theory, New Haven, Conn. 1951; Jaeger W., Aristoteles. Grun-dlegung einer Geschichte seiner Entwicklung (1923); Randall J. H., Aristotle (1960); Ross W. D., Aristotle, London 1923; Wiplinger F., Ethik und Politik des Aristoteles (1972).

Wybrane fragmenty pochodzą z: Polityka, przekł. Ludwik Piotrowicz, PWN: War­szawa 1964 (ks. I, r. I, 1552a-1253a, s. 3-8) oraz Etyka Nikomachejska, przekł. Daniela Gromska, PWN: Warszawa 1956 (ks. V: 1129a-1131a, s. 159-169; 1133b27-1135a6, s. 181-187; 1137a5-1137a31, s. 196-198).

a) Polityka

1. Skoro widzimy, że każde państwo jest pewną wspólnotą, a każda wspólnota powstaje dla osiągnięcia jakiegoś dobra (wszyscy bowiem w każdym działaniu powodują się tym, co im się dobrem wydaje), to jasną jest rzeczą, że wprawdzie wszystkie [wspólnoty] dążą do pewnego dobra, lecz przede wszystkim czyni to najprzedniejsza z wszystkich, któ­ra ma najważniejsze z wszystkich zadanie i wszystkie inne obejmuje. Jest nią tzw. państwo i wspólnota państwowa.[...]

Arystoteles 19

  1. Najpierw tedy konieczną jest rzeczą, aby się łączyły ze sobą istoty, które bez siebie istnieć nie mogą, a więc żeńska i męska w celu płodzenia; dzieje się to nie z wolnego wyboru, lecz jak i u wszystkich zwierząt i roślin pod wpływem naturalnego popędu do pozostawienia po sobie dalszej tegoż rodzaju istoty. Tak samo zdani są na siebie dla swego zachowania, ten, kto włada z natury, i ten, kto jest mu poddany. Ta bo­wiem istota, która dzięki rozumowi zdoła przewidywać, rządzi z natury i rozkazuje z natury, ta zaś, co potrafi tylko zlecenia te wykonywać przy pomocy sił cielesnych, jest poddana i z natury niewolna; toteż interesy pana i niewolnika są zbieżne.

  2. Z natury więc inne jest przeznaczenie kobiety i niewolnika. (Przyroda bowiem nie robi nic takiego jak ci kowale, wyrabiający mie­cze delfickie w sposób oszczędny, lecz każdy jej twór ma tylko jeden cel; każde przecież narzędzie osiąga najlepsze wykończenie wówczas, jeśli służy do jednego celu, a nie do wielu.) U barbarzyńców natomiast kobieta i niewolnik zajmują tę samą pozycję. Pochodzi to stąd, że brak im czynnika z natury powołanego do władania, związki zaś kojarzą się u nich między niewolnicą a niewolnikiem. Dlatego to powiadają poeci: „słuszną jest rzeczą, by Hellenowie nad barbarzyńcami panowali, jako że barbarzyńca a niewolnik to z natury jedno i to samo".

  3. Z obu tych wspólnot (męża i żony, oraz pana i niewolnika -przyp. red.) powstaje tedy najpierw dom, czyli rodzina. [...]. Domem, czyli rodziną jest zatem z natury istniejąca wspólnota, utrzymująca się trwale dla codziennego współżycia.[...]

  4. Pierwsza wspólnota większej ilości rodzin dla zaspokojenia po­trzeb wychodzących poza dzień bieżący stanowi gminę wiejską. Jest ona z natury po największej części jakby kolonią rodziny, stąd członków jej nazywają niektórzy braćmi mlecznymi, dziećmi tudzież dziećmi dzieci. Dlatego to pierwotnie państwa miały królów na czele, jak jeszcze i dzi­siaj obce ludy; powstały bowiem przez skupienie poddanych władzy
    królewskiej. W każdej mianowicie rodzinie króluje najstarszy i na tej samej zasadzie oparte są też rządy w zespołach rodzin, jakimi są ko­lonie. [...]



20 Arystoteles

8. Pełna w końcu wspólnota stworzona z większej ilości gmin wiej­skich, która niejako już osiągnęła kres wszechstronnej samowystarczal­ności, jest państwem; powstaje ono dla umożliwienia życia, a istnieje, aby życie było dobre. Każde państwo powstaje zatem na drodze natural­nego rozwoju, podobnie jak i pierwsze wspólnoty. Jest bowiem celem, do którego one zmierzają, natura zaś jest właśnie osiągnięciem celu. Właściwość bowiem, jaką każdy twór osiąga u kresu procesu swego po­wstawania, nazywamy jego naturą; tak jest w odniesieniu i do człowie­ka, i do konia, i do rodziny. Osiągnięcie celu [do którego się dąży] jest zdobyciem pełnej doskonałości, samowystarczalność zaś jest osiągnię­ciem i celu, i pełnej doskonałości.

9. Okazuje się z tego, że państwo należy do tworów natury, że człowiek jest z natury stworzony do życia w państwie (dosłownie: „człowiek jest istotą państwową" —przyp. red.\ taki zaś, który z natury, a nie przez przypadek żyje poza państwem, jest albo nędznikiem, albo nadludzką istotą. [...]

10. Że człowiek jest istotą stworzoną do życia w państwie więcej niż pszczoła lub jakiekolwiek zwierzę żyjące w stadzie, to jasną jest rze­czą. Natura bowiem, jak powiadamy, nic nie czyni bez celu. Otóż czło­wiek jedyny z istot żyjących obdarzony jest mową. Głos jest oznaką ra­dości i bólu, dlatego posiadają go i inne istoty (rozwój ich posunął się bowiem tak daleko, że mają zdolność odczuwania bólu i radości, tudzież wyrażania tego między sobą). Ale mowa służy do określania tego, co pożyteczne czy szkodliwe, jak również i tego, co sprawiedliwe czy też niesprawiedliwe.

11. To bowiem jest właściwością człowieka odróżniającą go od in­nych stworzeń żyjących, że on jedyny ma zdolność rozróżniania dobra i zła, sprawiedliwości i niesprawiedliwości i tym podobnych; wspólnota zaś takich istot staje się podstawą rodziny i państwa. Z natury swojej państwo jest pierwej (nie co do czasu powstania, ale jako pojęcie, nie można bowiem mówić o członach państwa, jak długo państwa nie ma — przyp. red.) aniżeli rodzina i każdy z nas, całość bowiem musi być pier­wej od części; po rozprzęgnięciu się całości nie będzie nogi ni ręki, a tylko nazwa, jak wówczas, gdy ktoś ręką nazwał rękę z kamienia, bo

Arystoteles 21

martwa ręka będzie takiej samej natury. Istota każdej rzeczy leży prze­cież w jej zadaniu praktycznym i zdolności jego wykonania, jeśli więc nie ma już tych cech, to nie można powiedzieć, że to ta sama rzecz, lecz lylko coś, co tę samą nazwę nosi.

12. Okazuje się tedy, że państwo jest tworem natury i że jest pier­wej od jednostki, bo jeśli każdy z osobna nie jest samowystarczalny, to znajdzie się w tym samym stosunku (do państwa), co i inne części do ja­kiejś całości. Kto zaś nie potrafi żyć we wspólnocie albo jej wcale nie potrzebuje, będąc samowystarczalnym, bynajmniej nie jest członem państwa, a zatem jest albo zwierzęciem, albo bogiem. Wszystkim lu­dziom właściwy jest z natury pęd do życia we wspólnocie, a ten, kto ją pierwszy zestroił, jest twórcą największych dóbr. Jak bowiem człowiek doskonale rozwinięty jest najprzedniejszym ze stworzeń, tak jest i naj­gorszym ze wszystkich, jeśli się wyłamie z prawa i sprawiedliwości. Najgorsza jest bowiem nieprawość uzbrojona, człowiek zaś rodzi się wyposażony w broń, jaką są jego zdolności umysłowe i moralne, które, jak żadne inne, mogą być niewłaściwie nadużywane. Dlatego człowiek bez poczucia moralnego jest najniegodziwszym i najdzikszym stworze­niem, nąjpodlejszym w pożądliwości zmysłowej i żarłoczności. Spra­wiedliwość zaś jest znamieniem państwa, wymiar jej jest bowiem pod­stawą porządku istniejącego we wspólnocie państwowej, polega zaś na ustaleniu tego, co jest sprawiedliwe.

b) Etyka Nikomachejska

Co się tyczy sprawiedliwości i niesprawiedliwości, trzeba rozważyć, jakich to czynności dotyczą; jakim umiarem jest sprawiedliwość i mię­dzy jakimi skrajnościami środkiem jest to, co sprawiedliwe. [...] Owóż widzimy, że wszyscy chcą nazywać sprawiedliwością tę trwałą dyspozy­cję, dzięki której zdolni są dokonywać czynów sprawiedliwych, dzięki której postępują sprawiedliwie i pragną tego, co sprawiedliwe. I podob­nie z niesprawiedliwością - tę trwałą dyspozycję, na skutek której po-



22 Arystoteles

stępują niesprawiedliwie i pragną tego, co niesprawiedliwe. To więc ogólne założenie niechaj nam służy na razie jako punkt wyjścia. Nie tak samo jednak ma się rzecz w odniesieniu do różnych nauk i do zdolności jak w odniesieniu do trwałych dyspozycji. [...]

Owóż znajomość jakiejś trwałej dyspozycji czerpie się często znajomość jej przeciwieństwa, często zaś również z przedmiotów nią obdarzonych. Bo jeśli jasną jest rzeczą, jaka konstytucja cielesna jest dobra, jasne też jest, jaka jest zła; ale poznaje się też dobrą konstytucję cielesną na podstawie jej cech i na odwrót: cechy te - na podstawie dobrej konstytucji. Jeśli bowiem dobra konstytucja cielesna objawia się jędrnością ciała, to zła musi się objawiać jego wiotkością, a to, co jest przyczyną dobrej kon­stytucji, musi czynić ciało jędrnym. Przeważnie przy tym jeśli jeden człon przeciwieństwa jest wieloznaczny, to jest nim i drugi człon; na przykład, jeśli wieloznaczny jest wyraz „sprawiedliwy", to wieloznacz­ny jest też wyraz „niesprawiedliwy" sprawiedliwość i niesprawiedliwość".

Otóż „sprawiedliwość" i „niesprawiedliwość" zdają się być wielo­znaczne, lecz że różne ich znaczenia są bardzo do siebie zbliżone, przeto wieloznaczność uchodzi tu uwagi i nie jest tak oczywista, jak bywa wówczas, kiedy różnica znaczeń jest dużo większa. [...] Rozważmy w ilu znaczeniach używa się wyrazu „niesprawiedliwy". Owóż niesprawiedliwy jest zarówno ktoś, kto wykracza przeciw prawu, jak i ten, co wykracza przeciw słuszności [czyli równości] - tak że człon. sprawiedliwym jest rzecz jasna ten, co trzyma się prawa i prze­strzega tego, co słuszne; to, co sprawiedliwe, jest tedy tym, co zgodne z prawem i ze słusznością, to zaś, co niesprawiedliwe, jest rym, co nie­zgodne z prawem i ze słusznością.

Ponieważ człowiek niesprawiedliwy jest żądny posiadania, przeto będzie nim zawsze w odniesieniu do jakichś dóbr - nie do wszelkich, lecz tylko do dóbr związanych z pomyślnością i niepomyślnością, które są zawsze, w bezwzględnym tego słowa znaczeniu, dobrami, lecz dla pewnych jednostek nie zawsze. Owóż tych ostatnich właśnie dóbr ludzie pragną i dążą do nich. Ale nie powinni tego czynić, lecz pragnąć, by to, co jest dobre w bezwzględnym tego słowa znaczeniu, było też dobre dla nich, i wybierać to, co w tym znaczeniu jest dobre dla nich. Nie zawsze

Arystoteles 23

jednak człowiek niesprawiedliwy pragnie mieć więcej, czasami pragnie mieć mniej: mniej tego, co jest złe w znaczeniu bezwzględnym. A że mniejsze zło zdaje się poniekąd być dobrem, przedmiotem zaś żądzy po­gadania jest zawsze dobro, przeto człowiek niesprawiedliwy zdaje się być żądnym posiadania. I dopuszcza się też niesłuszności (czyli nie­równości); to bowiem pojęcie (pojęcie nierówności) jest nadrzędne

i wspólne dla obu.

Skoro człowiek wykraczający przeciw prawu był niesprawiedliwy, ii ten, co się trzyma prawa, by sprawiedliwy, to jasne, że wszystko, co w zgodzie z prawem, jest w pewnym sensie sprawiedliwe; bo co jest ustanowione przez władzę ustawodawczą, to jest zgodne z prawem, i wszystko, co podpada pod to pojęcie, nazywamy sprawiedliwym. Owóż prawa normują wszystko zmierzając do tego, co korzystne dla wszystkich albo dla najlepszych albo dla tych, co dzierżą władzę bądź dzięki swej dzielności, bądź dzięki czemuś innemu w tym rodzaju; tak że w jednym znaczeniu nazywamy sprawiedliwym to, co we wspólnocie państwowej jest źródłem szczęśliwości i przyczynia się do jej utrzyma­nia i do utrzymania wszystkiego, co się na nią składa. Otóż prawo naka­zuje dokonywać zarówno aktów męstwa (np. nie opuszczać szeregu, nie uciekać, nie porzucać broni), jak aktów umiarkowania (np. nie cudzoło­żyć, nie dopuszczać się gwałtów), jak aktów łagodności (np. nie bić i nie lżyć) — i podobnie w odniesieniu do innych zalet i wad etycznych, pierwsze nakazując, drugich zabraniając; a wszystko to czyni prawo do­brze, jeśli jest dobrze sformułowane, gorzej zaś -jeżeli zostało naprędce

byle jak sklecone.

Tak więc pojęta sprawiedliwość jest identyczna z doskonałością etyczną, jednakże doskonałością etyczną nie samą w sobie, w znaczeniu bezwzględnym, lecz w stosunkach z innymi ludźmi. I dlatego wydaje się czasem, że sprawiedliwość jest największą z cnót i że „ni zorza wieczor­na, ni poranna tak podziwu jest godna"; stąd przysłowie: W sprawiedli­wości wszystkich cnót zawarty jest kwiat.

Co więcej, sprawiedliwość jest identyczna z doskonałością etyczną w pełnym tego słowa znaczeniu, bo kto ją posiadł, może ją wykonywać nie tylko w stosunku do siebie samego, lecz także w stosunku do dru-

24 Arystoteles

gich; wiele bowiem ludzi umie postępować we własnych sprawach w myśl nakazów dzielności etycznej, ale nie umie tego czynić w stosunn ku do bliźnich. Toteż trafnym wydaje się powiedzenie Biasa, że władza „ukazuje, jakim jest człowiek", gdyż kto ma władzę, pozostaje skutkiem tego w stosunkach z innymi ludźmi i jest członkiem społeczności. Dlate­go właśnie sprawiedliwość, jedyna spomiędzy cnót, zdaje się być „cu­dzym dobrem", ponieważ obejmuje też stosunek do innych osób, jako że czyni to, co jest pożyteczne dla innych: bądź dla władcy, bądź dla współobywateli. Najgorszy więc jest ten, kto postępuje źle nie tylko wo­bec siebie samego, lecz i wobec przyjaciół; najlepszy zaś nie człowiek, który objawia swą dzielność etyczną w stosunku do siebie samego, lecz ten, kto to czyni w stosunku do innych; to bowiem jest trudnym zada­niem.

Tak pojęta sprawiedliwość nie jest częścią dzielności etycznej, lecz jest całą tą dzielnością; podobnie przeciwna tej sprawiedliwości nie­sprawiedliwość nie jest częścią niegodziwości, lecz całą tą niegodziwo-ścią. Czym zaś się różni dzielność etyczna od sprawiedliwości w tym znaczeniu, to wynika z powyższych wywodów; jest to mianowicie jedna i ta sama trwała dyspozycja, ale występująca pod inną postacią: rozwa­żana ze względu na stosunek do bliźnich, jest sprawiedliwością, rozwa­żana zaś w znaczeniu bezwzględnym, jest dzielnością etyczną.

W tym, co niesprawiedliwe, wyróżniliśmy to, co niezgodne z pra­wem, i to, co niesłuszne; w sprawiedliwości zaś wyróżniliśmy to, co zgodne z prawem, i to, co słuszne. Owóż temu, co niezgodne z prawem, odpowiada niesprawiedliwość w znaczeniu poprzednio omówionym (w znaczeniu obszerniejszym). Skoro zaś to, co niesłuszne, nie jest identyczne z tym, co niezgodne z prawem, lecz różni się od niego tak jak część od całości (bo wszystko co niesłuszne, jest niezgodne z prawem, ale nie na odwrót), w takim razie i to, co niesprawiedliwe, i niesprawie­dliwość nie są w obu znaczeniach tym samym, lecz różnią się między sobą, a mianowicie w jednym znaczeniu są częścią, w drugim zaś cało­ścią; niesprawiedliwość bowiem w znaczeniu obecnie omawianym (w znaczeniu ciaśniejszym) jest częścią niesprawiedliwości w znaczeniu obszerniejszym, a podobnie i sprawiedliwość (w znaczeniu ciaśniejszym) jest częścią sprawiedliwości (w znaczeniu obszerniejszym).

Arystoteles 25

Mu­simy więc zająć się ową sprawiedliwością w znaczeniu ciaśniejszym i ową niesprawiedliwością w znaczeniu ciaśniejszym, oraz tym, co w znaczeniu ciaśniejszym jest sprawiedliwe i niesprawiedliwe. Porzuć­my tedy rozważania dotyczące sprawiedliwości, która jest identyczna /. dzielnością etyczną w ogóle, i odpowiadającej jej niesprawiedliwości; pierwsza z nich jest urzeczywistnianiem w stosunku do innych ludzi dzielności etycznej w ogóle, druga - urzeczywistnianiem niegodziwości. Jasną jest też rzeczą, w jaki sposób należy odróżniać znaczenia wyrazów „sprawiedliwy" i „niesprawiedliwy", odpowiadających tym pojęciom sprawiedliwości i niesprawiedliwości. To bowiem, co jest zgodne z pra­wem, jest przeważnie identyczne z tym, co dyktuje dzielność etyczna w ogóle; wszak prawo nakazuje postępować zgodnie ze wszystkimi cnotami, nie pozwala zaś postępować w sposób podyktowany przez któ­rąkolwiek z wad. [Wszystko zaś, co prowadzi do dzielności etycznej w ogóle, kształtowane jest przez postanowienia prawne, które dotyczą wychowania dla życia publicznego. Jeśli natomiast idzie o wychowanie jednostki, dzięki któremu staje się ona człowiekiem w ogóle dzielnym etycznie (a nie dobrym obywatelem - przyp. red.) - to później określić trzeba będzie, czy jest ono rzeczą polityki, czy też innej jakiejś nauki; bo może co innego jest być człowiekiem etycznie dzielnym, a co innego dobrym obywatelem każdego bez wyboru państwa].

Co się zaś tyczy sprawiedliwości w znaczeniu ciaśniejszym i odpo­wiadającego jej znaczenia wyrazu „sprawiedliwy", [A] to jeden jej ro­dzaj odnosi się do rozdzielania zaszczytów lub pieniędzy, lub innych rzeczy, które mogą być przedmiotem rozdziału pomiędzy uczestników wspólnoty państwowej (w tych bowiem rzeczach udział jednego oby­watela może być różny od udziału lub równy udziałowi innego obywa­tela). [B] Drugi rodzaj sprawiedliwości w znaczeniu ciaśniejszym ma funkcję wyrównującą w rodzących zobowiązania stosunkach między ludźmi. Ten drugi rodzaj dzieli się z kolei znowu na dwa: owe rodzące zobowiązania stosunki między ludźmi mają mianowicie charakter [a] bądź zależny od woli, [b] bądź od niej niezależny; do zależnych należy np. kupno, sprzedaż, pożyczka, zastaw, używanie, depozyt, najem

26 Arystoteles

Arystoteles 27

27



(wszystkie one są od woli zależne, ponieważ nawiązanie tych stosunków jest zależne od naszej woli); spomiędzy zaś niezależnych od woli jedne wynikają z postępków tajnych, jak kradzież, cudzołóstwo, otrucie, raj-furstwo, uprowadzenie niewolnika, fałszywe świadectwo - inne zaś są narzucone gwałtem, jak uszkodzenie cielesne, uwięzienie, zabójstwo, rabunek, okaleczenie, obmowa, obraza. [...]

Powiedzieliśmy tedy, czym jest to, co niesprawiedliwe, a czym to, co sprawiedliwe. Z rozróżnienia ich wynika, że postępowanie sprawie­dliwe jest środkiem między popełnianiem niesprawiedliwości a jej do­znawaniem. Popełniać jato mieć zbyt wiele, doznawać jej - to dostawać za mało. Sprawiedliwość zaś jest pewnym umiarem, ale nie w ten sam sposób jak inne cnoty, lecz dlatego, że dotyczy czegoś, co jest środkiem; niesprawiedliwość natomiast dotyczy skrajności. Sprawiedliwość jest więc tą cechą charakteru, dzięki której o człowieku sprawiedliwym mó­wi się, że zgodnie z postanowieniem postępuje sprawiedliwie; że mając dokonać jakiegoś podziału, czy to między siebie a kogoś innego, czy to między dwie inne osoby, nie przydziela sobie więcej rzeczy pożądania godnych (ani na odwrót, jeśli idzie o to co szkodliwe), lecz przydziela sobie to, co jest dla niego w stosunku do owej drugiej strony proporcjo­nalnie słuszne; a podobnie postępuje też, gdy idzie o podział między dwie inne osoby. I na odwrót: niesprawiedliwość jest tą trwałą dyspozy­cją, skutkiem której o człowieku niesprawiedliwym mówimy, że zgodnie z postanowieniem postępuje niesprawiedliwie. To zaś polega na nad­miernym i niedostatecznym przydzielaniu sobie i innym rzeczy poży­tecznych lub szkodliwych, z pogwałceniem (właściwej) proporcji. Nie­sprawiedliwość jest więc nadmiarem, i niedostatkiem, dlatego że prowa­dzi do nadmiaru i niedostatku, mianowicie, jeśli idzie o własną osobę, do nadmiaru tego, co jest samo w sobie pożyteczne, a do zbyt małej ilo­ści tego co szkodliwe. [...]

Jeżeli można popełnić czyn niesprawiedliwy nie będąc mimo to człowiekiem niesprawiedliwym, to pytanie, jakie to czyny niesprawie­dliwe popełnione sprawiają, że jest się już człowiekiem niesprawiedli­wym w danej dziedzinie niesprawiedliwości, np. złodziejem, cudzołóżcą czy rabusiem? Czy też w ten sposób nie dojdzie się tu do żadnej różni-

cy? Bo można przecież nawet mieć stosunek z kobietą, wiedząc, kim ona jest (tzn. że jest cudzą żoną -przyp. red.), ale czynić to nie na podstawie postanowienia, lecz pod wpływem namiętności. Popełnia się wówczas czyn niesprawiedliwy, nie będąc jednak człowiekiem niesprawiedliwym, tak jak nie będąc złodziejem popełnia się jednak kradzież lub nie będąc cudzołóżcą, dopuścić się można jednak cudzołóstwa itp.

Powiedzieliśmy wyżej, w jakim stosunku pozostaje odwet do tego, co sprawiedliwe; nie trzeba jednak zapominać, że przedmiotem rozwa­żań naszych jest nie tylko sprawiedliwość w bezwzględnym tego słowa znaczeniu, lecz i sprawiedliwość polityczna. Ta forma sprawiedliwości dotyczy osobników współżyjących z sobą tak, aby wytworzyć całość samostarczalną, osobników wolnych i równych wedle proporcji bądź geometrycznej, bądź arytmetycznej. Gdzie te warunki nie są spełnione, tam nie można mówić o sprawiedliwości politycznej we wzajemnych stosunkach między ludźmi, ale o pewnym rodzaju sprawiedliwości, i to dzięki podobieństwu. O sprawiedliwości bowiem można mówić tam, gdzie wzajemne stosunki między ludźmi unormowane są przez jakieś prawo, prawo zaś istnieje wśród ludzi, wśród których możliwa jest nie­sprawiedliwość; bo wyrok sądu jest rozstrzygnięciem, co jest sprawie­dliwe, a co niesprawiedliwe. Owóż ludzie, w których charakterze leży niesprawiedliwość, popełniają też czyny niesprawiedliwe (ale nie na odwrót: nie każdy, kto popełnia czyn niesprawiedliwy, odznacza się nie­sprawiedliwym charakterem); popełnia zaś czyn niesprawiedliwy czło­wiek, który za dużo sobie przyznaje tego, co w bezwzględnym tego sło­wa znaczeniu dobre, a za mało tego, co w bezwzględnym znaczeniu złe.

Dlatego nie dopuszczamy do władzy jednostki lecz prawo, ponie­waż jednostka sprawuje rządy dla własnej korzyści i staje się tyranem. (Prawdziwy) natomiast władca jest stróżem tego, co sprawiedliwe, a skoro tego, co sprawiedliwe, to i tego, co równe. Jeśli zaś, będąc spra­wiedliwym, nie pragnie dla siebie nic ponad to, co mu się należy (bo nie przydziela sobie więcej tego, co dobre, chyba że proporcjonalnie mu się to należy, dlatego też pracuje dla innych, a stąd wspomniane już po­przednio twierdzenie, że sprawiedliwość jest „cudzym dobrem"), to jed-

28 Arystoteles

nak trzeba go za to jakoś wynagrodzić, a mianowicie przyznając mu za­szczyty i przywileje. Komu zaś to nie wystarcza, ten staje się tyranem.

Sprawiedliwość pana wobec niewolnika i sprawiedliwość ojcowska nie są identyczne z wyżej omówionymi rodzajami sprawiedliwości, lecz tylko do nich podobne. Nikt bowiem nie może być niesprawiedliwy w bezwzględnym tego słowa znaczeniu wobec tego, co posiada. [...]

Ludzie mniemają, że postępowanie niesprawiedliwe leży w ich mo­cy i że wobec tego łatwo być także sprawiedliwym. Tak jednak nie jest. Łatwo bowiem i w mocy człowieka jest uwieść żonę sąsiada, pobić ko­goś z bliźnich czy wetknąć komuś łapówkę do ręki, ale czynić to wszystko jako wynik pewnej cechy charakteru nie jest łatwo, ani w ni­czyjej mocy. Podobnie mniema się, że wiedzieć, co jest sprawiedliwe, a co niesprawiedliwe, to nie jest żadna mądrość, bo nie trudno zrozu­mieć to, o czym mówią prawa. Takie (zgodne z prawem) postępowanie nie jest jednak jeszcze postępowaniem sprawiedliwym, chyba przypad­kiem; na to, by nim było trzeba, aby było w pewien szczególny sposób dokonywane, aby (np.) podział był przeprowadzony w pewien szczegól­ny sposób. To zaś trudniej jest niż wiedzieć, co służy zdrowiu; w tej drugiej mianowicie dziedzinie łatwo jest wiedzieć, co jest miód i wino, i ciemierzyca i czym jest wypalanie i wycinanie, ale w jaki sposób nale­ży to stosować, aby wychodziło na zdrowie, i w stosunku do kogo, i kie­dy - to jest rzeczą tak trudną, że trzeba na to być lekarzem. Z tego sa­mego źródła płynie mniemanie, że człowiek sprawiedliwy może mimo to popełniać czyny niesprawiedliwe, ponieważ człowiek niesprawiedliwy nie mniej, lecz raczej bardziej zdolny jest do popełniania wszelkich tego rodzaju czynów; może bowiem mieć stosunek miłosny z (cudzą) żoną i pobić kogoś, i może, choć mężny, rzucić tarczę i podawszy tył wrogom uciekać gdzie go oczy poniosą. Tchórzostwo jednak i niesprawiedliwość nie na tym polega, by to wszystko czynić przypadkiem tylko, lecz by to czynić na skutek pewnej stałej cechy charakteru - podobnie jak być le­karzem i leczyć to nie znaczy: ciąć lub nie ciąć, ani przepisywać lekar­stwa lub ich nie przepisywać, ale znaczy: czynić to w pewien szczególny sposób.

Arystoteles 29

Owóż sprawiedliwość jest cechą ludzi, którzy mają udział w tym, co dobre w bezwzględnym tego słowa znaczeniu, i u których możliwy jest pod tym względem nadmiar i niedostatek. Są bowiem istoty, jak np. za­pewne bogowie, w odniesieniu do których niemożliwy jest nadmiar w tej dziedzinie; są inne, dla których nic zgoła z tych rzeczy nie jest po­żyteczne, lecz wszystko szkodliwe: to ludzie niepoprawnie źli; są wresz­cie takie, dla których te rzeczy są pożyteczne do pewnego stopnia. Dla­tego (sprawiedliwość) jest czymś właściwym człowiekowi.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Historia.doktryn.politycznych.i.prawnych.ćw.1
Historia.doktryn.politycznych.i.prawnych.ćw.3
Historia.doktryn.politycznych.i.prawnych.ćw.5
Historia.doktryn.politycznych.i.prawnych.ćw.4
Historia doktryn politycznych i prawnych (20 stron), HISTORIA DOKTRYN
Historia doktryn politycznych i prawnych, doktryny,  Kilka słów o przedmiocie:
Historia doktryn politycznych i prawnych, HDPiP, 1
Historia doktryn politycznych i prawnych, pyt us 030407, II
Historia gospodarcza, [B] Historia Doktryn Politycznych i Prawnych (21), Historia Doktryn Polityczny
J Justyński, Historia doktryn polityczno prawnych, cz 1
doktryny, HISTORIA DOKTRYN POLITYCZNO-PRAWNYCH
J Justyński, Historia doktryn polityczno prawnych, cz 2
Doktryny polityczno prawne, najczęstsze pytania, Historia doktryn polityczno-prawnych
doktryny, historia doktryn politycznych i prawnych, Monarchizm starożytnego Wschodu

więcej podobnych podstron