Adaś Mickiewicz- wiersze (klp i interpretacja własna), Filologia polska, II rok, Romantyzm


Wiersze filomackie- ogólna charakterystyka (klp)

Wiersze filomackie stanowią pierwszy etap Mickiewiczowskiej liryki, jeszcze przed debiutanckim tomikiem poezji z 1822 r. Ta wczesna liryka Mickiewicza obraca się w kręgu tradycji klasycystycznej, zarówno w sferze doboru tematów, jak preferowanych gatunków czy szczególnie chętnie stosowanych środków poetyckich i ściśle wiąże się z przynależnością poety do Towarzystwa Filomatów. Na zebraniach towarzystwa każdy miał obowiązek prezentować swoje prace naukowe i literackie, o których później dyskutowano. I wówczas to Mickiewicz przedstawił swoje przeróbki z Woltera, którego można uznać za patrona wczesnej twórczości poety. To od niego zaczerpnął zainteresowanie historią, poszukiwaniem sensu dziejów i postawę oświeconego racjonalisty. Powstały wówczas Pani Aniela, Mieszko I czy fragmenty przekładu Dziewicy Orleańskiej, zwanej Darczanką. Aktywna działalność w Towarzystwie Filomatów znacząco wpłynęła na oryginalną twórczość poety. Poezja Mickiewicza-filomaty to w dużej mierze twórczość zaangażowana, wyrażająca postulowane przez stowarzyszenie wartości (etyka obowiązku, powinność społeczna), a także opiewająca uroki przyjaźni i przynależności do wspólnoty.

Przede wszystkim jest to liryka dydaktyczna, retoryczna, zwłaszcza dotyczy to ód i wierszy programowo filomackich, które utrzymane są w wysokim tonie (
Oda do młodości, wiersz zaczynający się od słów Już się z pogodnych niebios oćma zdarła smutna). Nie ogranicza się jednak poeta wyłącznie do tego typu tematyki, próbuje swoich sił także w poezji anakreontycznej (Pieśń filaretów), pisze wiersze humorystyczne obrazujące studencką codzienność, odtwarzające radosną i beztroską atmosferę panującą w tym gronie. Te tak zwane „jamby” pisane na imieniny przyjaciół lub z innej okazji podkreślają przynależność poety do wspólnoty przyjacielskiej.

Mickiewicz sięga po wszystkie ważniejsze gatunki literackie klasycyzmu: poemat opisowo-historyczny (
Kartofla), list poetycki, odę, bajkę, wzorowaną na Wolterze wierszowaną powiastkę. W zakresie stylu chętnie czerpie z Trembeckiego, z oświeceniowym poetą łączą go kunsztowność, upodobanie do peryfraz, metonimii, przestawny szyk wyrazów, a także lapidarność i dosadność sformułowań. Młody Mickiewicz przyswaja sobie założenia poezji klasycystycznej, dąży do opanowania charakterystycznych dla niej środków wyrazu, ale jednocześnie ich wzbogacenia. Stopniowo jednak będzie wyzwalać się z tej konwencjonalnej liryki, z typowo klasycystycznych elementów stylu, na rzecz poszukiwania nowych sposobów wypowiedzi poetyckiej.

  1. ZIMA MIEJSKA- analiza i interpretacja (klp)

Zima miejska jest pierwszym wierszem Mickiewicza, który ukazał się drukiem. Było to w 1818 r. na łamach „Tygodnika Wileńskiego”. Poeta opisuje w nim, jak wskazuje już sam tytuł, miejską zimę. Swoje obserwacje skupia jednak głównie na rozrywkach miejskiej młodzieży, które z tą właśnie porą roku się wiążą. Pierwsza strofa zapowiada nadejście zimowej pory, minęły już deszczowa wiosna, upalne lato i jesienne ulewy. „Bruk ziębnącą obleczony szatą” - tak peryfrastycznie poeta oznajmia nadejście zimy. Podmiot liryczny w imieniu mieszkańców miasta kieruje do niej swe powitanie:

Witaj! narodom miejskim pora błoga.



W tej apostrofie do zimy określa ją jako porę „błogą”, bardzo pożądaną i wyczekiwaną. To raczej jesienna słota uwięziła ludzi w ich domach, teraz zaś mogą oddychać swobodnie świeżym zimowym powietrzem. Przejmujące zimno nie jest wcale straszne, może sprawiać przyjemność, tak, jak wiejący wiatr i śnieg, który właśnie spadł.

Tu wszystko czerstwi, weseli, zachwyca […]

To dlatego warto być teraz w mieście i ktoś, kogo znudziło wiejskie, spokojne życie przybywa
teraz do miasta, ktoś

Zmuszony widzieć łyse gór wiszary,
Grunt dziki, knieję […]

Miasto oferuje mu bowiem szereg różnorodnych rozrywek. By jednak cieszyć się nimi potrzebuje dużo gotówki, sprzedaje więc zboże, wymieniając je na pieniądze - „dając chętnie Cererę za Płuta”, jak to za pomocą metonimii określa poeta. Teraz będzie mógł już w pełni cieszyć się rozrywkami i zbytkami oferowanymi przez miasto.

Kolejne strofy przynoszą opis jednego dnia w trakcie „zimy miejskiej”. Podzielony na poszczególne pory tworzy opis zajęć arystokratycznej młodzieży spędzającej czas wyłącznie na rozrywce: na przyjęciach, zabawach, grach hazardowych, jeździe saniami. „Poranne godziny” (choć znów nie takie wczesne, bowiem jest to moment, kiedy już „słońce zajmie nieba średnie”) to pierwsza okazja do spotkania w gronie przyjaciół. Mijają one na rozmowach, czynnościach pielęgnacyjnych („Ten […] / Wschodnim balsamem złoty kędzior pieści”), zajmowaniu się strojem. To także czas, kiedy ktoś

[…] stambulskie oddycha gorycze
Lub pije z chińskich ziół ciągnione treści

Poeta bawi się słowem nieraz do granic zrozumiałości - za pomocą tych dwóch peryfraz chce po prostu powiedzieć, że niektórzy z obecnych palą fajki bądź piją herbatę, ale robi to w niezwykle zagadkowy sposób. „Chwila dwunasta” to czas, kiedy bohater wsiada do powozu i okryty ciepłym i kosztownym futrem udaje się na wystawne przyjęcie:

Wszyscy siadają za biesiadnym stołem,
W kolej szlą pełne smaków porcelany […]

Pijemy węgrzyn, mocny setnym latem,
Wrą po kryształach koniaki i pącze […]

Zabawa połączona ze spożywaniem wykwintnych dań i degustowaniu trunków przeciąga się do wieczora. Alkohol znacząco wpływa na nastroje zgromadzonych, rozluźnienie atmosfery, tak, że:

Dowcipne, czułe wszystkim płyną słowa,
Niejeden uwdzięk zarumieni lice,
Niejedna wzrokiem zapala się głowa

A kiedy „słońce zniżone zagasło”, ponieważ „rozsiewa mroki dobroczynna zima”:

Boginie dają do rozjazdu hasło […


„Boginie”, czyli obecne kobiety i w ich towarzystwie wszyscy opuszczają przyjęcie. Niektórzy jeszcze „pędzą po suknach wytoczone słonie”, czyli grają w bilard (kolejna wymyślna peryfraza). Ostatni obraz, jaki prezentuje poeta wraz z nadejściem nocy to wesoła jazda saniami, która zwieńcza ten spędzony na samych przyjemnościach dzień:

Młodzież, dzień kończąc wesoło spędzony,
Tysiączną sanią szlifuje ulice.

Nie należy raczej przypisywać temu poetyckiemu obrazowi zbytkowego życia wielkomiejskiej młodzieży charakteru satyrycznego. Ton wiersza jest bowiem żartobliwy, humorystyczny i nie ma na celu dydaktycznego pouczenia, moralizatorstwa. Mickiewicz wcale nie próbuje oceniać czy wręcz piętnować miejskiej młodzieży. Zabawa słowem, „ćwiczenie w zakresie pewnego stylu pisarskiego” (J. Kleiner), żart literacki - tak określilibyśmy charakter tego utworu.

Najważniejsza jest w nim strona formalna, tworząca wymyślny a zarazem kunsztowny styl
Zimy miejskiej. Autor koncentruje się na dążeniu do osiągnięcia wirtuozerii poetyckiej, a jego zamysł stylistyczny polega na stworzeniu niezwykle ozdobnej, kunsztownej, choć żartobliwej wypowiedzi. Forma wiersza jest bardzo regularna: Zima miejska składa się z osiemnastu czterowersowych strof o schemacie jedenastozgłoskowca ze średniówką po piątej sylabie zakończonego rymami krzyżowymi. Patetyczny styl tworzy poeta przez zagęszczenie zastosowanych środków stylistycznych, zwłaszcza zagadkowych metaforycznych peryfraz („stambulskie oddycha gorycze”, „bruk ziębiącą obleczony szatą”, „noc ciemne rozepnie zasłony”) czy skomplikowanych inwersji („śpię atłasowym pod cieniem firanek”). Za sprawą tych środków utrzymany w poetyce klasycystycznej wiersz nabiera wręcz cech rokokowych (badacze wskazują na związki Zimy miejskiej z poezją S. Trembeckiego).

  1. HEJ RADOŚCIĄ OCZY BŁYSNĄ- analiza i interpretacja (klp)

Na obchodzone w listopadzie 1819 r. imieniny Franciszka Malewskiego, jednego z filomatów, Mickiewicz przesłał z Kowna wiersz zaczynający się od słów Hej, radością oczy błysną… To jeden z wierszy poety, w których odwołuje się do filareckich ideałów i podkreśla wartość przyjaźni.

Radosny okrzyk rozpoczyna utwór:

Hej, radością oczy błysną
I wieniec czoła okrasi.
I wszyscy mile się ścisną:
To wszyscy bracia! To nasi!

Spotkanie w gronie bliskich osób to szczególnie miły moment: błyszczące z radości oczy, uśmiech i wzajemne uściski wyrażają wielkie zadowolenie ze spotkania przyjaciół -„naszych”, „braci”. Wspólnota, tak, jak i w innych wierszach filomackich Mickiewicza, stanowi najwyższą wartość, a chwile razem spędzone traktowane są jako bezcenne. Trzykrotnie użyty zaimek „tu” podkreśla bliskość bohaterów, przynależność do „naszego grona”. „Tu” nie oznacza bowiem jakiegoś konkretnego miejsca w sensie geograficznym, to miejsce spotkania w owym „naszym gronie”, gdziekolwiek by miało ono nastąpić. Rola przyjaźni została szczególnie wyeksponowana w wyodrębnionym dwuwierszu, który poeta umieścił w centralnym miejscu w utworze:

Tu wspólne koją cierpienia:
Przyjaźń, wesołość i pien
ia.

„Tu” nie ma miejsca na pochlebstwo, zawiść, także wszystkie problemy, smutki, cierpienia stają się bez znaczenia w tym wspólnym gronie, gdzie króluje wesołość, a przynajmniej wydają się na tyle odległe, by na chwilę o nich zapomnieć. Połączeni „ogniwem braterstwa” przyjaciele mogą otworzyć się przed współtowarzyszami, „zdjąć z serca zasłonę”, jak metaforycznie określa to poeta.

Przestrzega jednak, by nigdy nie zapominali o najważniejszych dla nich kwestiach, o złożonej niegdyś przysiędze („Pomni na przysięgę swoją”). W każdym momencie życia, w każdej sytuacji: w czasie pracy i rozrywki, w bogactwie i w biedzie, są sprawy, o których zapomnieć nie można. Określa się je mianem „Ustawy”, co jednoznacznie odsyła nas do postanowień filomatów, których zobowiązali się przestrzegać. Kluczowe wartości (aż dwukrotnie w utworze wymienione) to:

Ojczyzna, nauka, cnota

Służba ojczyźnie poprzez ćwiczenie swego charakteru i nieustanne kształcenie to najważniejsze cele Towarzystwa Filaretów. Poeta przypomina o nich i wzywa do wdrażania w życie niezależnie od okoliczności. Wierność zasadom, których wypełnienie ślubowali młodzi ludzie będzie bowiem kluczem do osiągnięcia założonych celów:

Dojdziemy, choć przykrą drogą,
Gdy brat bratu rękę poda,
Bo nam i nieba pomogą,
I mę
stwo, praca i zgoda

Niezłomność i wytrwałość w realizacji planów, a nade wszystko wzajemna pomoc i zgoda (znów podkreślenie roli wspólnoty) - oto, czym powinni się kierować. Ludziom, którzy prezentują taką postawę wszystko musi sprzyjać, nawet „nieba”, dlatego też ma dla nich rzeczy niemożliwych.

Posłany przyjaciołom przez Mickiewicza utwór wpisuje się, przynajmniej poprzez podkreślanie radości

z przebywania w grupie bliskich osób (sam Mickiewicz jest wówczas w Kownie i zmaga się z samotnością), w atmosferę imieninowego spotkania. Ma on zresztą wiele cech, które predysponują go nawet do zaśpiewania na tej uroczystości: czterowersowe strofy składające się z ośmiozgłoskowych wersów zakończonych rymami krzyżowymi (rozdzielone w środku dwuwersem o rymie parzystym, który mógłby pełnić funkcję refrenu), wyrazisty rytm i prosta budowa. Zdania są krótkie, pozbawione przerzutni, za to wiele w nich wyliczeń i paralelizmów. Początkowy wykrzyknik „Hej!” oraz późniejsze liczne zdania wykrzyknikowe dodatkowo nadają mu dynamiki. To, co jednak zastanawia, to obecny w utworze ton powagi: spotkanie jest, co prawda, chwilą radosną, ale dla poety to przede wszystkim okazja do przypomnienia o najważniejszych zasadach, jakimi należy się kierować. Jego utwór ma być wezwaniem do pamiętania o nich i wdrażania w życie.

  1. DO JOAHIMA LELEWELA- analiza i interpretacja (klp)

Mickiewiczowski utwór Do Joachima Lelewela stanowi przykład liryki okolicznościowej - podtytuł wiersza dokładnie wskazuje na czas i rodzaj opisywanego zdarzenia:

Z okoliczności rozpoczęcia kursu historii powszechnej w uniwersytecie wileńskim, dnia 9 stycznia 1822 r.

. Joachim Lelewel - historyk, profesor Mickiewicza i pozostałych filomatów z lat 1815-1818, powraca w 1822 r. na katedrę wileńską. Poeta nie ogranicza się tylko do powitania szczególnie lubianego nauczyciela w imieniu jego słuchaczy, ale jednocześnie przedstawia w swojej wypowiedzi poglądy profesora i daje dowód szczerego dla nich uznania. Hołd złożony ideałowi historyka przyjmuje formę liryki zwrotu do adresata z wielokrotnie powtarzającym się okrzykiem „Lelewelu!”. Podmiot liryczny zbiorowy (wskazują na to formy czasownikowe: „będziem”, „wzięliśmy” i formy zaimków: „nas”, „nam”) - słuchacze wykładów Lelewela, darzą go wielkim szacunkiem i uznaniem:

A jak mocno w litewskim uwielbianyś gronie,
Publicznie usta nasze wyznają i dłonie.

Wykłady Lelewela musiały cieszyć się olbrzymim zainteresowaniem, gdyż mówi się nawet o tłumach uczęszczających na nie studentów:

Znowóż do nas koronny znidziesz Lelewelu!
I znowu cię obstąpią pobramtymcze tłumy […]

Nic dziwnego, że tak właśnie się dzieje, skoro profesor jest osobą tak niezwyczajną. Początek wiersza zawiera mnóstwo pochwał dla wiedzy Lelewela i jego umiejętności jako uczonego i wykładowcy. Pojawiają się takie wręcz panegiryczne stwierdzenia:

Lelewelu! rzetelną każdy chlubę wyzna,
Że ciebie takim polska wydała ojczyzna.
Na świętym dziejopisa jaśniejąc urzędzie,
Wskazujesz nam, co było, co jest i co będzie.

To człowiek, który „naprawia serca” i „objaśnia rozumy” - potrafi przekazać nie tylko wiedzę o świecie, o naszej przeszłości, ale poprzez to także pokazać, jak należy żyć. Mickiewicz daje Lelewelowi pierwsze miejsce w „polskim dziejopisów kole” jako człowiekowi, który jest przede wszystkim orędownikiem prawdy:

Ty, co nie dozwoliłeś tylu księgom kłamać,
Z samego kłamstwa prawdy umiejąc wyłamać[…]

To dlatego Lelewel może być nauczycielem życia i cieszyć się tak wielkim poważaniem. Z tego też względu jego uczniowie oddają mu hołd:

Niejedne już zyskałeś z rąk godniejszych wieńce,
Nie gardź tym, jaki wdzięczni składają młodzieńce.
I daruj, jeśli będziem chwalić cię po światu,
Że od ciebie wzięliśmy na ten wieniec kwiatu.

Ów żarliwy dowód uznania dla poglądów Lelewela to jednak tylko punkt wyjścia dla rozważań natury historiozoficznej. Przedmiotem zainteresowania poety staje się historia, a przede wszystkim rządzące nią prawa i mechanizmy. To właśnie jego mistrz jest tym, który potrafi dociekać źródeł wydarzeń, powiązać nawet zdarzenia odległe i na ich podstawie wnioskować o skutkach. I kiedy w dalszej części wiersza Mickiewicz kreśli obraz dziejów świata, oprze się również na poglądach Lelewela. W serii obrazów w syntetyczny sposób udaje się poecie dokonać przeglądu dziejów świata począwszy od państw starożytnych aż do epoki napoleońskiej.

Opisane wydarzenia historyczne dają pogląd na to, jak Lelewel, a za nim Mickiewicz, postrzegali proces dziejowy. Historia to dynamiczna walka, ciągłe ścieranie się despotyzmu (potęgi ziemskie od królów poprzez tyrańskie rządy - starożytny Rzym, instytucja Kościoła) i wolności (instytucje i ustroje demokratyczne - apologia starożytnej Grecji, rewolucje). Znamienne dla romantyzmu jest właśnie idealizowanie Grecji, w której

Wystawiono Piękności kościół i Swobodzie.

O starożytnym Greku mówi się zaś, że

Walczył, rozprawiał, kochał, nauczał i śpiewał.

Surowo osądza się - z kolei - historyczną rolę Rzymu:

Rzym pastwi się nad światem, a tyran nad Rzymem,
Świat rzymski obumarłym staje się olbrzymem.

Ciekawie przedstawia się stosunek Mickiewicza do epoki Średniowiecza - zgodnie już z przekonaniami romantycznymi traktuje ją jako „okres triumfu piękna, swobody i wolności” - jak pisze A. Witkowska w książce Romantyzm. Ostro natomiast krytykuje Kościół, postrzegając go za instytucję despotyczną:

[…] na […] zamkach zasiadły opaty,
Ksiądz cisnął się do celi, a mniszka za kraty;
Na wystrzał bulli z tronów spadały korony,
Rzym powtórnymi ziemię opasał ramiony

Opisuje również rewolucję francuską, kiedy to „zadawniony ucisk” i „ponawiane skargi” doprowadziły do „wybuchu lawy z nadsekwańskich wulkanów”, a

Posiane kły - mścicieli odradzają z siebie

Przegląd dziejów kończy Mickiewicz w momencie, kiedy:

Z gminowładnego ptak uleciał gniazda
I krwawa legijonów zbłysnęła gwiazda

a więc na epoce napoleońskiej.

Problemem, na który poeta szczególnie zwraca uwagę w swoim utworze, jest nieustannie podkreślanie umiłowanie dla prawdy, do wytrwałego do niej dążenia, badania jej i dociekania. Patrzymy na świat oczyma innych, determinuje nas nasze pochodzenie, ludzie, z którymi się stykamy i wówczas prawda staje się dla nas niedostępna:

A bóstwo Prawdy, skąpiąc nagiego promienia,
Pełni swojej nie raczy ukazać spod cienia.
Bo jej trudno dostrzeże, choć kto oczy wlepi;
Od dzieciństwa jesteśmy długo na nią ślepi

A jest to przecież wartość najwyższa i dla wszystkich ludzi jednakowa:

A słońce Prawdy wschodu nie zna i zachodu,
Równie chętnie każdego plemionom narodu
I dzień lubiące każdej rozszerzać ojczyźnie,
Wszystkie ziemie i ludy poczyta za bliźnie

.Stąd też musi znaleźć się ktoś, kto potrafi oddzielić okoliczności utrudniające ocenę sytuacji, korzyści, jakie możemy mieć, postrzegając coś tak a nie inaczej, ktoś, kto „zostawi czystą treść człowieka”. I właśnie:

Ku takim pracom niebo dziejopisa woła […]
Grzebiąc zapadłe wieków odległe ciemnoty,
Wykopuje z nich prawdy kruszec szczerozłoty.

Szczery, głęboki kult prawdy i nauki, która do tej prawdy prowadzi, łączy się ponadto z uwielbieniem dla tradycji narodowej. Poeta mówi o „macierzystym chlebie”, którym każdy z nas jest karmiony i który kształtuje nas od najmłodszych lat. Jest to romantyczna koncepcja współzależności pomiędzy człowiekiem a jego otoczeniem, miejscem, z którego pochodzi, a także historią i kulturą swojego narodu. Zgodnie z nią nie jesteśmy w stanie oderwać się od tego dziedzictwa, ponieważ stanowi ono cząstkę naszej duszy:

[…] gdzie się obrócisz, z każdej wydasz stopy,
Żeś znad Niemna, żeś Polak, mieszkaniec Europy.

Słowa te pokazują miejsce, skąd wywodzi się sam Mickiewicz, podkreślając jego przynależność do trzech zbiorowości: ojczyzny domowej, politycznej i kręgu kulturowego Europy Zachodniej. Wielką dumą są też przepojone słowa:

Lelewelu! rzetelną chlubę każdy wyzna,
Że ciebie takim polska wydała ojczyzna.

Wszystkie te omówione powyżej intelektualne dociekania i pouczenia zawarte w wierszu Do Joachima Lelewela ujęte są w formę regularnego trzynastozgłoskowca o rymach parzystych. Klasycystyczna retoryka, wysoki ton wypowiedzi, rozbudowane peryfrazy, bogactwo inwersji wiążą ten utwór z tradycją oświeceniową. Także przekonanie o racjonalności procesów dziejowych i możliwości rozpoznawania ich sensów wywodzą się z ducha oświeceniowego. Ale wiersz Mickiewicza jest nie tylko wyrazem jego zapatrywań na historię, pojawiają się w nim akcenty emocjonalne, uczuciowe. Nie brzmi tu jedynie głos historyka, gdyż Mickiewicz nie ogranicza się do refleksji intelektualnej, do rozważań na temat historii i tradycji. Czesław Zgorzelski podkreśla, iż wyraziście brzmi w tym wierszu głos poety, że jest tu miejsce na liryzm i emocjonalną postawę podmiotu mówiącego. Również pewne poglądy pojawiające się w omawianym wierszu wiążą go już z epoką Romantyzmu, szczególnie poprzez podkreślenie własnej tożsamości narodowej i roli ojczyzny.

  1. PIEŚŃ FILARETÓW- analiza i interpretacja (klp)

Pieśń filaretów powstała w 1820 r. i prawdopodobnie w grudniu tego roku została przywieziona przez Mickiewicza do Wilna, gdzie poeta przyjechał spędzić wraz z przyjaciółmi Boże Narodzenie.

Słowa rozpoczynające utwór:

Hej, użyjmy żywota!
Wszak żyjem tylko raz […]

przywodzą na myśl anakreontyczne wezwanie do korzystania z uroków życia (co ciekawe, pieśń po raz pierwszy ukazała się w 1828 r. w warszawskim czasopiśmie „Motyl” właśnie pod tytułem Anakreontyk). Cały zresztą utwór utrzymany jest w tym radosnym, lekkim, wręcz biesiadnym tonie. Podmiotem lirycznym wiersza jest pewna zbiorowość - filareci, młodzi ludzie, których łączą wspólne studia i więzy koleżeństwa. Sytuacja, którą się opisuje to spotkanie owych filaretów, zabawa połączona z piciem alkoholu:

Niechaj ta czara złota / Nie próżno wabi nas.

Hajże do niej wesoło!
Niechaj obiega w koło,
Chwytaj do dna i chyl
Zwiastunkę słodkich chwil!

Osoba mówiąca w wierszu wypowiada się w imieniu tych wszystkich ludzi, zachęcając do wykorzystania miłych chwil. Atmosfera, która panuje, jest zatem wesoła, swobodna, pełna humoru. Biesiadnicy cieszą się ze wspólnie spędzanych chwil, miłość i przyjaźń to dla nich bowiem uczucia najważniejsze. W żartobliwy sposób traktują mądrości nauki. Z ksiąg greckich wzorować się należy na filozofii epikurejskiej - trzeba się bawić, cieszyć się bieżącą chwilą („Byś bawił się jak Greki […]”). Wszystkie dziedziny nauki traktuje się z dystansem, nieco żartobliwie:

Ten się wśród mędrców liczy,
Zna chemiją, ma gust,
Kto pierwiastek słodyczy
Z lubych wyciągnął ust.

Właśnie ów stosunek do nauki odzwierciedla romantyczny sposób widzenia świata:

Cyrkla, wagi i miary
Do martwych użyj brył […]

Za jej pomocą można opisać tylko świat martwy, nauka nie potrafi bowiem odpowiedzieć na najważniejsze dla człowieka pytania, stąd też trudno traktować ją zupełnie poważnie.
Najważniejsze jest serce, dusza, uniesienie - taką myśl się wyraża w tej pieśni. Radość płynącą ze szczerej przyjaźni i wspólnej zabawy podkreśla zastosowany gatunek poetycki. Pieśń w naturalny sposób łącząca się z biesiadą przy winie, pozwala podkreślić panujący nastrój. Powtarzające się wykrzykniki czy nawet całe zdania wykrzyknikowe („Hej, użyjmy żywota!”), użycie zdań rozkazujących nakłaniających do wzięcia udziału w zabawie („Chwytaj i do dna chyl […]”), zarysowują pełną dynamizmu sytuację, emocje, które towarzyszą takiemu spotkaniu. Powtórzenie pierwszej strofy w nieco tylko zmienionym kształcie ma charakter refreniczny, a śpiewność utworu podkreśla także odpowiednia wersyfikacja. Pieśń filaretów to bowiem siedmiozgłoskowiec żeński przeplatany z sześciozgłoskowcem męskim o toku przeważająco jambicznym, urozmaiconym trochejami. Krótkie wersy i wyrazisty rytm - oto forma odpowiadająca tematyce utworu.

Pod tym pozornie lekkim tonem pieśni biesiadnej kryją się jednak głębsze myśli. Są to hasła filomackie, nawołujące do narodowej zgody i patriotyzmu, przynoszące pochwałę przyjaźni, wolności, a także mądrych, sprawiedliwych praw, bez których nie może się obyć społeczeństwo. Pomiędzy wezwaniami do zabawypojawiają się, na przykład, akcenty patriotyczne:

Po co tu obce mowy,
Polski pijemy miód;
Lepszy śpiew narodowy
I lepszy bratni ród.

Treści narodowe mają wręcz zabarwienie rewolucyjne:

Mierz siłę na zamiary,
Nie zamiar podług sił.

Bo gdzie się serca palą,
Cyrklem uniesień duch,
Dobro powszechne skalą,
Jedność większa od dwóch.

Najwyższym dobrem jest wspólnota i dlatego też młodzi ludzie osiągną więcej, jeśli będą dążyli do celu wspólnie. Myśl ta wyraża jeszcze ducha oświeceniowego podkreślającego wartość wspólnoty. Nie ma tu romantycznego indywidualizmu stawiającego jednostkę ponad społeczeństwem. Romantyczne jest już jednak przekonanie, że trzeba podejmować wszelkie wyzwania, że jeżeli człowiek czegoś bardzo pragnie, zrealizuje to, co nawet pozornie wydaje się niemożliwe.

Pieśń ta stała się bardzo popularna, nie tylko zresztą w kręgu filareckim. Jej narodowe i rewolucyjne treści budziły zainteresowanie w czasie śledztwa poprzedzającego proces młodzieży wileńskiej, choć wówczas nazwisko autora nie zostało ujawnione. Publikowano ją także kilkakrotnie w okresie powstania listopadowego, ale w tomie poezji Mickiewicza pojawiła się dopiero w 1844 r. w wydaniu paryskim.

  1. ODA DO MŁODOŚCI (klp)

Oda do młodości powstała w grudniu 1820 r. i jest utworem łączącym jeszcze elementy poetyki klasycystycznej i myśli bliskie ludziom Oświecenia z cechami charakterystycznymi dla nadchodzącego już przełomu romantycznego. Mickiewicz sięga po typowo klasycystyczny gatunek, jakim jest oda. Zgodnie z poetyką gatunku jego utwór utrzymany jest w tonie wysokim, poeta posługuje się podniosłym, patetycznym językiem i kieruje tę swoją wypowiedź do określonego już w tytule adresata. Pochwalna treść ody w tym przypadku skierowana zostaje nie wobec wybitnego człowieka czy wielkiego wydarzenia - Mickiewicz adresatem swojego utworu czyni stan, w jakim człowiek się przez pewien czas znajduje, młodość. Już sam tytuł poprzez to niezwykłe zestawienie- klasycystyczny gatunek i nowego adresata wypowiedzi, wskazuje na przełomowość utworu i jego zasadniczą tematykę. Podstawą konstrukcji wiersza jest bowiem kontrast pomiędzy światem młodych i starych. Poeta równolegle prowadzi dwa wątki prezentujące oba pokolenia i konsekwentnie je sobie przeciwstawia.

Bez serc, bez ducha, to szkieletów ludy […]

- tak mówi się o przedstawicielach świata starych. Ci ludzie nie mają w sobie żadnych uczuć, związani z ziemią nie są zdolni do żadnych uniesień. W ich kontekście pojawia się obraz starca z pokrytym zmarszczkami czołem, który pochylony już wiekiem

Takie widzi świata koło,
Jakie tępymi zakreśla oczy.

Świat starych to pokryty mgłą „obszar gnuśności zalany odmętem”. Opisując go, poeta sięga nawet po elementy brzydoty i mówi, że pokrywają go „wody trupie”. To świat martwy („szkieletów ludy”, „wody trupie”), świat ludzi ospałych, bezczynnych. Zarzuca się im egoizm, porównuje do „płaza w skorupie”, który

Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem.

Samolubni, samotni, tak, jak mięczak przemijają bowiem bez śladu i pożytku dla otoczenia. Na szczęście ten świat odchodzi już w przeszłość. Chaos „krajów zamętu i nocy”, skłóconych, zwaśnionych przemija:

Świat rzeczy stanął na zrębie.

Nowa rzeczywistość to „wychodzący z zamętu świat ducha”, który powstaje „z bożej mocy”. Będzie to „rajska dziedzina ułudy”, kraina, w której

[…] zapał tworzą cudy,
Nowości potrząsa kwiatem
I obleka w nadziei złote malowidła

Poeta w powtarzających się apostrofach zwraca się do młodości jako tej, dzięki której ów nowy świat powstanie. Pojawiają się obrazy młodości wzlatującej nad światem, młodości, która dodaje skrzydeł, która niczym słońce zapanować ma nad światem:

Młodości! ty nad poziomy
Wylatuj, a okiem słońca
Ludzkości całe ogromy
Przeniknij z końca do końca.

Jej panowanie oznaczać będzie nadejście nowej rzeczywistości. Ten nowy świat stworzą młodzi ludzie mający wyższe niż ich poprzednicy cele, gotowi do wspólnych działań, poświęceń dla innych altruiści. Ludzie, którzy potrafią przezwyciężać słabości, walczyć nawet za cenę życia o szczęście innych. Słowa:

Dzieckiem w kolebce kto łeb urwał Hydrze,
Ten młody zdusi Centaury,
Piekłu ofiarę wydrze,
Do nieba pójdzie po laury

porównują działania młodych do walki Heraklesa, które mają zniszczyć wszystko to, co w przeszłości było barbarzyńskie. Podkreśla się też wyraźnie siłę tego młodego pokolenia tkwiącą we wspólnocie, w zjednoczeniu się w podejmowanych wysiłkach

Razem, młodzi przyjaciele!…
W szczęściu
wszystkiego są wszystkich cele;
Jednością silni, rozumni szałem,
Razem, młodzi przyjaciele!…

Muszą oni podejmować wyzwania, przekraczać dotychczasowe horyzonty i bariery. Szczególnie mocno brzmią następujące wersy będące wezwaniem do działania:

Tam sięgaj, gdzie wzrok nie sięga;
Łam, czego rozum nie złamie […]

Słowa te stanowią także krytykę oświeceniowego sposobu poznawania świata: rozumowego, racjonalnego, wyrażają przekonanie, iż świat należy poznawać drogą intuicji. Końcowy obraz:

Pryskają nieczułe lody

I przesądy światło ćmiące;
Witaj jutrzenko swobody,
Zbawienia za tobą słońce!

zapowiada już nadejście nowej epoki.

Wiele w tym wierszu oświeceniowego optymizmu, wiary w postęp i możliwość stworzenia nowego lepszego społeczeństwa. Zastosowany gatunek, patetyczny styl
utworu oraz przemyślana kompozycja odpowiadają wzniosłym hasłom utworu. To, co jednak cechuje Odę do młodości, to także olbrzymi entuzjazm, zapał, wola, która wzywa do czynu. Ów poryw wiary w siłę młodości został również w wierszu zaznaczony w sposób formalny. Oda napisana została wierszem nieregularnym, przy czym rozpiętość owej nieregularności jest znaczna - wersy mają bowiem od trzech do trzynastu sylab. Zdecydowanie jednak przeważają wersy ośmiozgłoskowe ujęte w czterowersowe strofy. Te fragmenty są bardziej liryczne i dotyczą na ogół młodości. Wersy dłuższe mają konstrukcję wręcz prozatorską i raczej przypominają przemówienie. Ta niejednolita konstrukcja, jak i nieregularne rymy, oddają wzmagające się uczucia, wzrastające napięcie, poeta poddaje się jak gdyby wzlotom targających nim emocji. Dynamizm wprowadza również nagromadzenie apostrof, odpowiednie słownictwo („zapał”, „potrząsa”, „lotów potęga”, „jako piorun ramię”), a także nowe obrazowanie poetyckie, w którym jest miejsce na paradoksy („rozumni szałem”) i określenia typu „wody trupie”. To właśnie owa emocjonalność, podkreślenie ogromnej wagi uczuć zadecydowały o tym, że traktowano Odę do młodości jako literacką nowość, podkreślając jej poetycką odmienność od utworów wcześniejszych.

Manifest literacki
Utwór ten nie zyskał sławy manifestu literackiego, tak jak późniejsze utwory Mickiewicza, które złożyły się na cykl Ballady i romanse, gdyż z powodów cenzuralnych nie został opublikowany. Od lat toczą się dyskusje nad obecnością w utworze cech charakterystycznych dla dwu sąsiadujących ze sobą epok. Czy zatem jest ona dziełem klasycznym czy romantycznym? Uważa się, że forma Ody jest klasycystyczna, a oświeceniowy rodowód mają zawarte w niej idee rozumu, postępu, przyjaźni i poświęcenia, postulat współpracy dla osiągnięcia wspólnego celu. Romantyczny natomiast jest tu kult młodości i „świat ducha” - rozumiany jako świat marzeń i wyobraźni.

Triada Ody do młodości brzmi zatem następująco: W haśle rewolucyjna, w treści romantyczna, w formie klasycyzująca.

Elementy oświeceniowe:

Idee

Elementy Romantyczne

Idee

Manifest polityczny

Początkowo utwór krążył w odręcznych odpisach i był postrzegany jako zaszyfrowana zachęta do działań niepodległościowych. Dlatego po wybuchu powstania listopadowego na murach Warszawy pojawiły się napisy

Witaj, jutrzenko swobody, za tobą słońce zbawienia.

Sam Mickiewicz zaś uznany został za inspiratora powstania.

Manifest pokoleniowy
Prawie każda generacja dąży do zaznaczenia w formie manifestu swojej odrębności i własnego stosunku do zastanego świata i panujących w nim praw. Jednak manifest stworzony przez Mickiewicza jest wyjątkowy. Jego niepowtarzalność polega na tym, że jest on ponadczasowy. Jego program opiera się pochwale młodości jako wartości nadrzędnej. I być może dlatego jest aktualny aż po dziś dzień.

Mimo iż pierwsze dzieło Adam Mickiewicz napisał prawie dwa wieki temu i kierował je do swoich ówczesnych rówieśników - młodych ludzi - czytając je dzisiaj, nie mamy problemów z odczytaniem jego intencji i interpretacją utworu.

Podczas pisania "Ody do młodości" poeta zdawał sobie sprawę z
potężnej mocy, którą niesie ze sobą młodość. Mając dwadzieścia dwa lata czuł, że jest w stanie "wzlatywać ponad poziomy", "sięgać, gdzie wzrok nie sięga". Jakże mało zmieniło się od tamtej pory. Współcześni młodzi również wierzą, że mogą zdobyć cały świat.
Sama młodość, główny temat ujęty przez Mickiewicza w wierszu
jest ponadczasowa. Zawsze istniała i zawsze będzie istnieć młodzież, która pragnie "wylatywać nad poziomy". I o tej właśnie "boskiej mocy stwórczej" młodości, która pozwala na przezwyciężenie wszelkich przeszkód i barier traktuje "Oda do młodości".

W wierszu zawarł autor apel do wszystkich, którzy chcą zmienić świat na lepszy, podkreślając przy tym wielką rolę młodości, przyjaźni i miłości. Wzywał do jednoczenia się we wspólnych celach i buntu przeciwko s
tarym normom:

"Razem, młodzi przyjaciele!,...
W szczęściu wszystkiego są wszystkich cele;
Jednością silni, rozumni szałem, (...)"

Dzięki niezwykłemu entuzjazmowi i energii utwór ten oddziaływał nie tylko na jednostki, ale także i na większe grupy. Dzięki temu, że Mickiewicz należał do młodzieżowych organizacji zdawał sobie sprawę, że wspólnie z kolegami jest w stanie "ruszyć bryłę z posad świata". W czasie powstania listopadowego wiele fragmentów "Ody do młodoci" można było spotkać na murach Warszawy. Zagrzewały one młodych powstańców do walki, dodawały ducha i wiary we własne siły. Odbiorcy wraz z autorem mieli nadzieję na nadejcie "jutrzenki swobody".

Utwór Mickiewicza dzięki niespotykanej ekspresji i bezpośrednim zwrotom do czytelników, wywarł na nich ogromny wpływ, wyznaczył cel w ich życiu. Porównywany był z francuską "Marsylianką" - hymnem bojowym, gdyż spełniał podobną funkcję. Zauważyła to Maria Konopnicka, która w Mickiewiczu widziała wielkiego wodza, który z ogromną siłą wzywa do walki,

"stawia na nogi niemocnych i wskrzesza martwych".

Do wiersza romantyka nawiązuje poetka w utworze "Nasi wodzowie", nawołując:

" - Razem młodzi przyjaciele! / Ku zasłudze!... Ku wolności!..."

O aktualności wersów "Ody do młodości" świadczyć może również, że wielu współczesnych poetów nawiązuje do motywów zawartych w odzie. Maria Pawlikowska - Jasnorzewska, trawestuj tytuł utworu wieszcza : "Młodości, podaj mi skrzydła"; zaś Tadeusz Różewicz w wierszu "Kto mi związał ręce", sięgając po motyw lotu, ukazuje bezradność poetów. Współcześnie "Oda do młodości" Mickiewicza, nie wzywa już do bohaterskich czynów w obronie ojczyzny. Bardziej czytelna wydaje się ukazana ponadczasowa siła młodości, a także fakt zmiany pokoleń. Starszy człowiek, który "takie widzi świata koło, jakie tępymi zakreśla oczy" ustąpić musi miejsca nowym ideom i prądom, bo świat nigdy nie stoi w miejscu. Niezmienną prawdą, którą wieszcz zawarł, jest także przewaga grupy, zbiorowości nad siłą jednostki.

Wersy "Ody do młodości" weszły na stałe do naszego codziennego słownictwa jako "skrzydlate słowa", świadcząc o nie
śmiertelności dzieła młodego poety. Przede wszystkim jest to zasługą ponadczasowej tematyki i poruszonych problemów, a także genialności przyszłego wieszcza. Myślę, że przyszłe pokolenia, podobnie jak my dzisiaj, bez trudu odczytają jego przesłanie, dlatego właśnie może w przyszłości stać się hymnem młodzieży Unii Europejskiej?

BALLADY I ROMANSE (klp)

Czas i miejsce powstania cyklu
Cykl ten powstał na początku lat dwudziestych XIX wieku i były częścią pierwszego tomu „Poezji” A dama Mickiewicza. Ukazał się on w czerwcu 1822 roku w Wilnie.

Źródła utworów
Utwory wchodzące w skład cyklu w dużej mierze opierają się na wierzeniach prostego ludu oraz na podaniach, które krążyły wśród gminu. Źródłem, z którego czerpał Mickiewicz motywy i tematy, które potem wykorzystywał w swych dziełach, była ludowa fantastyka, owa „wieść gminna”, a także ludowe postrzeganie problematyki związanej z winą i karą, ludowe poglądy na świat i zastaną rzeczywistość.

Co to jest ballada?
BALLADA, według słownika terminów literackich, jest to utwór epicko - liryczny, pierwotnie śpiewany, znany w folklorze wielu krajów, zwłaszcza w Szkocji i Anglii. Rozpowszechniony od XVIII wieku jako krótki utwór poetycki o budowie stroficznej, opowiadający jakieś niezwykłe zdarzenie, legendę ludową, podanie historyczne. Typowe dla niej jest wymieszanie elementów lirycznych (niezwykłość, nastrojowość, emocjonalność), epickich (narracyjność, retrospekcja) i dramatycznych (bohaterowie w działaniu i sytuacji). Fabuła jest ramą, w którą wpisana jest sytuacja jednostki wobec losu i problemów moralnych (wina i kara, wierność i zdrada, wolność). Stała się jednym z charakterystycznych gatunków przełomu romantycznego. Romantycy sięgnęli programowo po wątki ludowe, ukazując czynniki ograniczające swobodny rozwój jednostki.
BALLADĘ uprawiali K. Tetmajer, L. Staff, B. Leśmian, który ukazał w swoich balladach dramatyczne zetknięcie z tajemnicą bytu. J. Tuwim wprowadził do niej zwykłego człowieka, K. I. Gałczyński - ton żartobliwy, M. Białoszewski - groteskę.
Podsumowując możemy powiedzieć, że ballada stoi na pograniczu epiki i liryki. Posiada charakterystyczną dla epiki fabułę, która zazwyczaj zawiera elementy tajemniczości i jest zdominowana przez jedno, szczególnie ważne wydarzenie. Epicka jest w niej również narracja, do której włączone zostały dialogi typowe dla dramatu. Narrator należy do świata ludowego, zna bowiem realia, w jakich mają miejsce zdarzenia. Postacie są silnie stypizowane ( w ich osobowości podkreślana jest jedna cecha lub zespół cech, które zarazem określają charakter bohatera).

Cechy romantyczne w "Balladach i romansach" Adama Mickiewicza


Pierwszy, opublikowany w 1822 roku tomik poetycki Adama Mickiewicza wyznacza początek romantyzmu - nowej literackiej epoki w Polsce. Zawierał jedynie czternaście utworów balladowych i romansów, ale ich kompozycja i motywy świadczą o nowym spojrzeniu artysty na świat.
Na samym niemal początku "Ballad i romansów" przeciwstawia Mickiewicz "czucie i wiarę" "szkiełku i oku", a więc zabobony i przeczucia - rozumowi. Odrzuca, poddany chłodnej analizie, sposób pojmowania rzeczywistości przez klasyków. Odwołuje się natomiast do nadprzyrodzonych, tajemniczych zdarzeń, wywodzących się z baśniowej fantastyki i ludowych podań. Utożsamia się z człowiekiem z ludu, który poznaje świat za pomocą znaków, przeczuć i intuicji.

We wszystkich utworach, zamieszczonych w pierwszym tomiku, Mickiewicz kładzie nacisk na ludowość, którą zupełnie pomijali klasycy. czerpie ze skarbnicy pieśni i podań ludowych, a akcję umiejscawia w ludycznej scenerii. Również ocenę postaw ludzkich czerpie z ludowego kodeksu moralnego, między innymi przekonanie, że "nie ma zbrodni bez kary" czy "kto przysięgę naruszy, temu biada".
Inną cechą romantyczną jest groza, tajemniczość i baśniowość. Autor uzyskuje je, dzięki osadzeniu swych opowieści w bliżej nieokreślonym czasie, często nocną porą w mrocznej scenerii. Bohaterami ballad są fantastyczne postaci. Wśród nich spotykamy duchy, zjawy, rusałki i czarownice. Groźne są również zbrodnicze zapędy bohaterów, między innymi Pani z "Lilii" i zbója z "Powrotu taty".
Zgodnie ze słowami Szekspira, iż "są dziwy na niebie i ziemi, o których ani śniło się waszym filozofom", ballady cechuje irracjonalizm, mistycyzm i cudowność. Łącznikiem pomiędzy światem żywych a zaświatami mogą być jedynie niektórzy, na przykład zakochana i szalona Karusia z "Romantyczności" niewinne dziecko z "Powrotu taty", czy pustelnik występujący w "Świtezi" oraz "Liliach".
Ciekawe tło w utworach Mickiewicza stanowią wydarzenia historyczne. Odwołanie do czasów walk Litwy z Rusią w "Świtezi" czy umieszczenie akcji w średniowieczu, kiedy to "mąż z królem Bolesławem poszedł na Kijawiany" świadczą o cechach historyzmu zawartych w balladach.
"Ballady i romanse" są prekursorską próbą ukazania nowego sposobu patrzenia na świat w literaturze. Stanowią także wyzwanie rzucone piewcom klasycyzmu. Ich doskonałość zapowiada późniejszy geniusz utworów Adama Mickiewicza.

Ludowość w Balladach i romansach

Na kształt cyklu w dużej mierze wpłynęły ludowe wierzenia, obyczaje, podania. Wynika to z romantycznego zafascynowania ludowością. To ona była źródłem, z którego czerpał Mickiewicz pomysły na tematy swych utworów. Wątki, które w głównej mierze pochodziły z „wieści gminnej”, pozwoliły na przedstawienie nie tylko samych bohaterów, ale także świata ich uczuć, wewnętrznych przeżyć, ich relacji z naturą, a także jej wpływu na losy człowieka.

Tekstom ludowym romantycy przypisywali wiele wartości. Wydawały się im najbardziej autentyczne, gdyż powstawały spontanicznie, nie miały określonego autora oraz poprzez to, że były przekazywane drogą ustną, kształtowała je jedynie świadomość ludowa. Również dzięki przekazowi ustnemu były one świadectwem języka i ludowych obyczajów we wcześniejszych latach.

Pojęcie romantycznej ludowości możemy rozpatrywać na dwojaki sposób: pierwszym znaczeniem jest wprowadzenie do twórczości literackiej motywów zaczerpniętych z ludowości, kolejnym zaś jest dążenie do zgromadzenia i spisania, możliwie najwierniejszego, tekstów i obyczajów ludowych.

We wszystkich utworach, w tym oczywiście w Balladach i romansach, w których znajdujemy wątki ludowe, zaakcentowana jest wiara w możliwość obcowania świata żywych ze światem umarłych. Ważną pozycję zajmuje także kwestia zasad moralnych, sposób pojmowania winy i kary. Wymiar sprawiedliwości opiera się na twierdzeniu, iż nie ma winy bez kary. W taki właśnie sposób przedstawiane jest zagadnienie winy i kary w Balladach Mickiewicza. Sprawiedliwość wymierzana jest przez moce nadprzyrodzone (W „Liliach” niewierną żonę i braci - zdrajców - karze mąż - nieboszczyk, który przychodzi dokonać sprawiedliwego wyroku.)

Ballady i romanse jako manifest ideowy

Cykl ten jest manifestem przekonań samego poety, jak również całego polskiego romantyzmu. Dzięki jego powstaniu Mickiewicz opowiedział się po jednej ze stron w konflikcie klasyków z romantykami. Ci pierwsi nie akceptowali pozarozumowego postrzegania świata, opartego na wierzeniach prostego ludu, a także jednoczesnego istnienia dwóch przeciwstawnych światów: realnego i metafizycznego.

Równocześnie ballady te wyrażają przekonanie samego autora o wyższości poznania pozarozumowego nad poznaniem czysto naukowym. Wynikać to może z założeń epoki, które pojmują naturę jako księgę, którą można odczytać, ale poprzez spojrzenie rozumowe. Przemawia ona do człowieka używając znaków, poprzez które ma wpływ na jego życie. Utwory Mickiewicza wyrażają przekonanie w możliwość kontaktu między rzeczywistością ziemską, ludzi żywych z rzeczywistością pozaziemską, ze światem duchów.

Romantyczne założenia w Balladach i romansach
Cykl mickiewiczowski tworzy praktyczną stronę założeń romantycznych, które wcześniej istniały tylko w formie teoretycznej. Są one dowodem istnienia nie tylko piękna literatury romantycznej, ale także jej wartości.
Wśród romantycznych założeń, które spełnia mickiewiczowski cykl należy wymienić:
- Ludowy kodeks moralny, sposób pojmowania winy i kary;
- Atmosfera grozy i tajemniczości, elementy fantastyczne;
- Fabuła zaczerpnięta jest z ludowych wierzeń i opowieści;
- Ballada wywodzi się z literatury ludowej, dopiero w romantyzmie miało miejsce jej rozpowszechnienie;
- Obecność fantastycznych, tajemniczych postaci - rusałki, diabły, duchy, widma;
- Nadprzyrodzone, trudne do wyjaśnienia, tajemnicze zdarzenia (na przykład powstanie jeziora Świteź);
- Istnienie jednego, zaakcentowanego wydarzenia; gwałtowne, sprawiedliwe rozwiązanie w finale;
- Współistnienie realizmu z fantastyką.

Pierwiosnek - analiza i interpretacja

Pierwiosnek jest utworem rozpoczynającym cały Mickiewiczowski cykl i znacznie różniącym się od następujących po nim ballad. Wiersz rozpoczyna się trzecioosobową wypowiedzią odnarratorską informującą o pojawieniu się pierwszego, najwcześniejszego wiosennego kwiatu - pierwiosnka. Kolejne strofy przyjmują już formę dialogu i pojawiają się wówczas kolejno wydzielone kwestie rozmowy prowadzonej pomiędzy Ja i Kwiatkiem.

Wypowiedzi narratora (Ja) są teraz bezpośrednie, ujawnia się on jako naoczny świadek narodzin nowego. Właśnie tytułowy „pierwiosnek” stanowi zapowiedź wiosny, początek, pojawienie się czegoś nowego, budzenie się do życia. Poeta, umieszczając ten wiersz jako pierwszy w zbiorze, komentuje w ten sposób swoje dzieło. Julian Przyboś, poeta, pisze w swojej książce Czytając Mickiewicza, że:

Pierwszy tom Poezyj nazwał Mickiewicz skromnie pierwiosnkiem, pierwszym kwiatkiem zwiastującym wiosnę nowej poezji.

Ów „najrańszy kwiatek” (a także pojawiający się w wierszu skowronek mający zbliżone konotacje) będzie więc synonimem debiutanckiego tomiku Mickiewicza, czyli Ballad i romansów. Może też być jednak interpretowany w szerszym kontekście w odniesieniu do literatury w ogóle i oznaczać przełom, jaki dokonuje się w jej obrębie. Nadejście nowych tendencji twórczych może się jeszcze spotkać z niezrozumieniem:

Za wcześnie, kwiatku, za wcześnie,
Jeszcze północ mrozem dmucha,
Z gór białe nie zeszły pleśnie,
Dąbrowa jeszcze nie sucha.

Grunt pod nową poezję nie został jeszcze właściwie przygotowany albo też zmiana będzie tak znacząca, dlatego wypowiedzi „Ja” pełne są wątpliwości o los „kwiatka”, o reakcje na jego pojawianie się. „Z gór nie zeszły jeszcze stare pleśnie” - mówi poeta, mając na myśli śnieg topniejący wiosną. Przenośnie określając go jako pleśń, nadaje odchodzącemu w przeszłość światu odcień negatywny. Pleśń - coś starego i psującego się, jest jednak jeszcze na tyle silnie obecna, że może zagrażać nowemu, które właśnie się rodzi.
Na czym jednak polegać ma anonsowana w utworze nowość? Skoro jej synonimem jest tytułowy pierwiosnek, należy przeanalizować to, co o nim się mówi:

W podłej trawce, w dzikim lasku

Urosłeś, o kwiatku luby!
Mało wzrostu, mało blasku,
Cóż ci daje tyle chluby?

Ni to kolory jutrzenki,
Ni zwoje tulipana,
Ni lilijowe sukienki,
Ni pierś róży malowana.

Kwiat nie jest tak okazały jak róże, tulipany czy lilie. Skromny, niepozorny, nie imponuje ani niespotykaną barwą swoich płatków, ani szczególną wielkością. Co zatem dostrzegł w nim poeta, że mówi o nim „kwiatku luby”, że zaufał jego słowom:

Czy dla bogów szukasz datku,
Czy dla druha lub kochanki,
Upleć wianek z mego kwiatku,
Wianek to będzie nad wianki ?


W końcu też wybiera go do wspomnianego „wianka nad wianki”. Urzeka go pierwiosnek utożsamiany z pięknem chwili i pięknem młodości, z narodzinami piękna (porównanie do motyla). Tak mówi o sobie:

Dni nasze jak dni motylka,
Życiem wschód, śmiercią południe;
Lepsza w kwietniu jedna chwilka
Niż w jesieni całe grudnie.

Według niego większą wartość ma choćby tylko chwilowe piękno niż nudna jednostajność prowadząca nieuchronnie ku starości.

Tak rozumiejąc znaczenie występującego w Mickiewiczowskim wierszu kwiatu, a także analizując ten utwór od strony formalnej, możemy sformułować naczelne postulaty nowej literatury. Poezja, której tematem jest zwykły, banalny obrazek rosnącego kwiatka i którą cechuje równie banalny rytm, rymy („rąbek - ząbek”, „motylka - chwilka”) i liczne zdrobnienia („światełka”, „perełka”, „trawce” itd.), pozwala wnioskować o naczelnych postulatach nowej poezji. „Mało wzrostu, mało blasku” - te słowa oznaczają zwrot od dotychczas obowiązujących norm i zwyczajów. Nowa poezja rezygnuje z cenionych dotąd tonów wysokich, zwraca się ku zupełnie innym obszarom, szuka nowych źródeł inspiracji.

Prostota, naturalność - to będą najbardziej cenione teraz walory dzieła literackiego. Cechy te stanowić będą o wielkości wielu ballad Mickiewicza, właśnie z tego powodu zachwycających między innymi poetę Juliana Przybosia. Jego zdaniem jednak niesłusznie wybitny romantyk swój tomik ballad przyrównał do mało okazałego pierwiosnka:

[…] jeśli zbiór ich mielibyśmy przyrównać do kwiatów, to nie do skromnego pierwiosnka, ale do różnobarwnej, pachnącej łąki, do jakiejś baśniowej łąki, na której kwitłyby na raz wszystkie kwiaty wiosenne. Prostota ich i naturalność jest jak powtarzający się, a co wiosna inny czar, taki sam, a wciąż nadzwyczajny czar niezerwanych kwiatów wiosennych.

Pierwiosnek różni się od innych utworów Mickiewiczowskiego tomu strukturą gatunkową - jest zdecydowanie bardziej od nich liryczny. Czesław Zgorzelski w O sztuce poetyckiej Mickiewicza zalicza go do „romansów”, do grupy utworów, które określa jako

nasycone sporą dozą uczuciowości sentymentalnej

i

rozwijające raczej linię tradycji sielankowej, uromantycznionej jednak dość wydatnie stylizacją na prostotę i naiwność pieśni ludowej

Wiersz ten zapowiada jeszcze jedną istotną cechę ballad - powracający motyw kobiecy. Ukochana Maryla ma stać się adresatką skromnego „wianka z pierwiosnków”.

Czym kochanki godzien rączek,
Powiedz, niebieska Marylko!
Za pierwszy młodości pączek
Zyskam pierwszą… ach! łzę tylko.

- zastanawia się Kwiatek. Może się okazać, że ofiarowane uczucie przyniesie tylko łzy, że zostanie odrzucone.

Przyjaciele i kochanka
Czy cię powitają mile?


- takie pytanie dręczy poetę publikującego Ballady i romanse. Mickiewicz, oddając do publikacji swój zbiorek, zdawał sobie sprawę z jego nowatorstwa. Wyraz swoim przemyśleniom na ten temat dał właśnie w wierszu inicjalnym, który - ze względu na powyżej cytowane słowa - Czesław Zgorzelski nazywa „wierszowaną dedykacją” Ballad i romansów.

„Romantyczność” Adama Mickiewicza jako manifest światopoglądowy

Romantyczność jest utworem składającym się z dwóch części. W pierwszej pokazane zostały losy Karusi, dziewczyny, która straciła swego ukochanego i która twierdzi, że - mimo upływu dwóch lat od jego śmierci - widzi swego Jasieńka i w środku dnia na ulicy z nim rozmawia. Ta obyczajowa scenka stanowi pretekst do pokazania odmiennych postaw bohaterów wobec tego, co się dzieje i poszukiwania odpowiedzi na pytania o drogi dochodzenia do prawdy. Część druga ma zatem charakter refleksyjno-polemiczny i odzwierciedla konflikt dotyczący interpretacji rzeczywistości, jaki zaistniał pomiędzy romantykami a klasykami.
Dzień, miasteczko i zbiegowisko ludzi. Zainteresowanie budzi dziewczyna, która twierdzi, że rozmawia z duchem - zmarłym przed kilku laty Jasieńkiem. Dla Karusi jest środek nocy, wydaje się jej, że jest sama z Jasieńkiem w domu, że może usłyszeć go macocha. Mówi do niego o tym, jak się boi i jak trudno jej żyć teraz samej. Słyszy nawet pianie kura i widzi w okienku błysk zorzy. Zebrani ludzie widzą dziewczynę, która straciła zupełnie kontakt z otaczającym ją światem, która mówi do kogoś, kogo nie widać i nie reaguje zupełnie na zadawane jej pytania (dwukrotne aż powtórzenie słów „Ona nie słucha” podkreśla jej zamknięcie na świat realny). Tak opisuje się jej zachowanie:

To jak martwa opoka
Nie zwróci się w stronę oka,
To strzela wkoło oczyma,
To się łzami zaleje;
Coś niby chwyta, coś niby trzyma;
Rozpłacze się i zaśmieje.

Tragedia bohaterki jest przejmująca. Prosta dziewczyna z ludu okazuje się osobą nieprzeciętnie wrażliwą, a przez to niezwykle samotną. Silne przeżycia sprawiły, że nie jest w stanie funkcjonować w normalnym świecie, świat ten jest dla niej groźny, wrogi, nikt z jej otoczenia nie potrafi jej zrozumieć:

Źle mnie w złych ludzi tłumie,
Płaczę, a oni szydzą;
Mówię, nikt nie rozumie;
Widzę, oni nie widzą!

Wypowiedzi Karusi oddają stan, w jakim dziewczyna się znajduje: gwałtowność słów, emocjonalność wypowiedzi, zdania pytające i wykrzyknikowe, rozbita składnia wyrażają jej przeżycia i podkreślają chaotyczność jej myśli.
Zgromadzony lud, który obserwuje zachowanie dziewczyny, wprawdzie kochanka Karusi nie widzi, ale głęboko wierzy, iż może ona zobaczyć ducha osoby zamarłej:

„Mówicie pacierze! - krzyczy prostota
Tu jego duch być musi.
Jasio być musi przy swej Karusi,
On ją kochał za żywota!”

Z opinią tłumu zgadza się narrator Romantyczności:

I ja to słyszę, i ja tak wierzę,
Płaczę i mówię pacierze

Od razu jednak jego pogląd skontrastowany jest z wypowiedzą starca, który krzyczy do ludu:

Ufajcie memu oku i szkiełku,
Nic tu nie widzę dokoła.

Starzec, którego postać utożsamiano z Janem Śniadeckim, astronomem i matematykiem, autorem potępiającej romantyzm rozprawy O pismach klasycznych i romantycznych, jest racjonalistą, uważa, że tylko rozum orzeka o prawdzie i wobec tego rzeczywistość powinniśmy poznawać w sposób naukowy. On jako jedyny ze zgromadzonych nie wierzy w to, co mówi Karusia i traktuje ją oraz tych, którzy uważają, że mówi prawdę, w sposób pogardliwy:

Duchy karczemnej tworem gawiedzi,
W głupstwa wywarzone kuźni.
Dziewczyna duby smalone bredzi,
A gmin rozumowi bluźni.

Poglądom starca zaprzecza narrator-poeta - nie prosty człowiek z ludu, ale również osoba wykształcona, intelektualista. Wyraża on przekonanie, że do prawdy dochodzi się drogą intuicji, a narzędziem poznania jest ludzka dusza:

„Dziewczyna czuje - odpowiadam skromnie -
A gawiedź wierzy głęboko;
Czucie i wiara silniej mówi do mnie
Niż mędrca szkiełko i oko.

Nie znaczy to bynajmniej, że Mickiewicz zaprzecza wartości nauki i jej osiągnięciom. Poeta rozróżnia bowiem „prawdy martwe” i „żywe”. Słowa skierowane do starca:

Martwe znasz prawdy, nieznane dla ludu,
Widzisz świat w proszku, w każdej gwiazd iskierce.
Nie znasz prawd żywych, nie obaczysz cudu!

świadczą jedynie o tym, że „szkiełko i oko” nie może być ostateczną miarą poznawania świata. Narzędzia nauki służą do poznawania „prawd martwych”, natomiast „czucie i wiara” otwierają nowe perspektywy, poszerzają horyzont poznawczy człowieka. To do postawy poety odnoszą się słowa będące cytatem z Hamleta Szekspira umieszczone jako motto utworu:

Zdaje mi się, że widzę… gdzie?
Przed oczyma duszy mojej

On bowiem wierzy, iż można widzieć „przed oczyma duszy”, co więcej - według poety - postrzeganie świata w sposób wyłącznie rozumowy nie pozwoli nam zrozumieć spraw najważniejszych. Wyznaje pogląd, że istnieje inna rzeczywistość, wobec której doświadczenie i rozum stają się po prostu bezradne. Stąd też jego wezwanie:

Miej serce i patrzaj serce!

To aforystyczne sformułowanie dobitnie kończące utwór jest programową wypowiedzią Mickiewicza, wyrazem pewnego widzenia rzeczywistości, nowego, romantycznego odczuwania świata. Tytuł utworu - Romantyczność podkreśla, że poeta próbuje objaśnić czytelnikowi znaczenie tego słowa. Umiejscowienie zaś utworu w całym zbiorze zaraz po Pierwiosnku, czyli wierszowanej dedykacji Ballad i romansów ma również niebagatelne znaczenie. Na sam początek wysuwa bowiem poeta wyznanie nowej wiary, która przenikać będzie cały tomik. Nic dziwnego zatem, że utwór wydrukowany w tomiku, od którego liczy się polski Romantyzm, jest traktowany jako utwór programowy, manifest, polemika z zakresu teorii poznania, głos w sporze o sposób poszukiwania prawdy o świecie.

Mickiewicz nie ogranicza się tylko do wypowiedzenia nowatorskich poglądów, swoją wypowiedź ujmuje w charakterystyczny dla Romantyzmu gatunek - balladę. Zwraca uwagę dramatyzm tej scenki, nie ma tu żadnego wprowadzenia, od razu znajdujemy się w środku wydarzeń. Pełne ekspresji wypowiedzi dziewczyny (dialogizacja to ważny czynnik służący dramatyzacji ballady), jej niejasne dla otoczenia zachowanie, wprowadzenie elementów fantastycznych wiążą się ściśle z charakterem ballady jako gatunku. Jest jednak także balladowa epickość - narrator obserwuje wydarzenia i relacjonuje czytelnikowi, pozwalając sobie również na sformułowania bardziej liryczne. Ważną cechą utworu jest także ludowość: na miejsce akcji wybiera poeta maleńkie miasteczko i bohaterką utworu czyni prostą dziewczynę z ludu, wprowadza także element ludowej wiary w świat nadprzyrodzony. Prosty język, ludowa składnia i wyrażenia gwarowe („Dziewczyna duby smalone bredzi”) łączą się w sposób oczywisty ze światem bohaterów utworu. We właściwy Romantyzmowi sposób konstruuje również poeta bohatera, którym jest nieszczęśliwie kochająca dziewczyna, nierozumiana przez otoczenie, samotna, funkcjonująca na skraju choroby psychicznej. Wszystkie te elementy współtworzą nowatorstwo utworu Mickiewicza.

Świteź - analiza i interpretacja

Ballada „Świteź” była to Mickiewiczowska wersja historii Tuchanowicz, gdzie mieszkał ród Wereszczaków. Utwór ten był dedykowany Michałowi Wereszczace, bratu ukochanej Mickiewicza - Maryli.

Ballada ta jest utworem swobodnie nawiązującym do ludowych legend o tajemniczym jeziorze i ma budowę trójczłonową.

Ballada - jest to gatunek obejmujący pieśni o charakterze epicko-lirycznym, nasycony elementami dramatycznymi, opowiadający o niezwykłych wydarzeniach legendarnych lub historycznych. Fabuła ballady charakteryzuje się szkicowością, zawiera zwykle momenty tajemnicze i zagadkowe, jej dominantę stanowi jakieś jedno wyraziście zarysowane zdarzenie.

W pierwszej części, posługując się poetyckimi metaforami i porównaniami, narrator opisuje urzekającą urodę jeziora Świteź. Piękno przyrody skonstruowane zostało z tajemniczą i pełną grozy atmosferą otaczającą to miejsce. Pozornie spokojna i przyjazna natura pokazuje swoje drugie oblicze. Tajemnica jeziora rozbudza ludzką ciekawość.

Świteź tam jasne rozprzestrzenia łona,
W wielkiego ksztalcie obwodu,
Gęstą po bokach puszczą oczerniona,
A gładka jak szyba lodu.

Jeżeli nocną przybliżysz się dobą
I zwrócisz ku wodom lice,
Gwiazdy nad tobą i gwiazdy pod tobą,
I dwa obaczysz księżyce.

W drugiej części ballady została opisana wyprawa pana na Płużynach, który postanowił rozwiązać zagadkę Świtezi. W obawie przed skutkami konfrontacji z tajemnymi siłami oddał się wcześniej pod Boską opiekę oraz sprowadził księdza, który „przeżegnał, pracę pokropił”.

Ostatnia i najobszerniejsza część ballady to udramatyzowana opowieść wyłowionej z wody kobiety-ducha o historii zatopionego miasta. Córka władcy Świtezi Tuhana odkrywa przed zebranymi tajemnicę jeziora. W dawnych czasach, kiedy Tuhan pospieszył z pomocą obleganemu w Nowogrodzie przez siły carskie Mendogowi, ruskie wojska napadły na Świteź, w której pozostały jedynie kobiety, starcy i dzieci.

Zrozpaczona księżniczka zaczęła prosić Stwórcę o śmierć i wtedy Bóg zatopił miasto a jego mieszkańców zamienił w kwiaty.

Takeśmy uszły zhańbienia i rzezi;
Widzisz to ziele dokoła,
To są małżonki i córki Świtezi,
Które Bóg przemienił w zioła

Najeźdźców spotkała kara, kiedy zaczęli zrywać kwiaty - spotkała ich śmierć.

Kto tylko ściągnął do głębini ramię,
Tak straszna jest kwiatów władza,
Że go natychmiast choroba wyłamie
I śmierć gwałtowna ugadza.

Opowiedziana przez córkę Tuhana historia jeziora Świteź ma znaczenie wieloaspektowe. Odkrywa przed zebranymi wydarzenia historyczne, ukazuje potęgę sił natury, a także stanowi wykładnię ludowej moralności. Przyroda potrafi sprzyjać ludziom, ale także potrafi karać tych, którzy popełniają grzechy i zbrodnie. W swoich działaniach jest bezwzględna i okrutna. Narzędziem kary mogą być piękne kwiaty (podaję za przykład oczywiście tę balladę).

Ważnym elementem świata literatury romantyzmu, było nawiązywanie do tradycji literackich przez gotycyzm, czyli tworzenie mrocznego, tajemniczego, cmentarnego nastroju w utworach. Zabieg ten odwoływał się przede wszystkim do powieści angielskich, ale nie tylko. Wszystkie ballady Mickiewicza zawierają elementy gotycyzmu, np. „Lilije”, gdzie jakby czuło się jeszcze zapach i ciepło krwi zamordowanego męża, a przyroda, która była świadkiem zbrodni dręczyła morderczynię. W „Świtezi” bohaterowie słuchali opowieści mary wodnej, stojąc na cmentarzysku mieszkańców grodu Mendoga, gdzie wyrosły kwiaty - cary. Fantastycznym elementem było także zamienienie ludzi w kwiaty. Zmierzch sprawiał, że słuchacze, narrator i bohaterowie byli skłonni do refleksji. Gotycyzm odsłonił to, co człowiek chciał ukryć przed światłem dziennym („ Lilije”, „ Świteź”).

W obrębie świata przedstawionego przestrzeń realna została skonfrontowana z przestrzenią cudów. Sceneria tajemniczej przyrody, niewytłumaczalne zjawiska, postać dziewczyny-rusałki, to wprowadzone przez Adama Mickiewicza elementy fantastyki. Ideowa wymowa utworu odwołuje się do ludowej moralności i wiary w istnienie oraz działanie niewytłumaczalnych sił. Kształt artystyczny ballady wskazuje na synkretyzm gatunkowy utworu. O jego epickości świadczy postać narratora opowiadającego i komentującego wydarzenia, wyraźnie zarysowana fabuła, elementy opisu i opowiadania. W balladzie można odnaleźć również charakterystyczne dla liryki środki stylistyczne oraz sposoby obrazowania (metafory, przenośnie, personifikacje). Wprowadzenie dialogów nadaje utworowi cechy dramatu. Opowiedziana w Świtezi historia jest oparta na motywach gminnej legendy.

Cechy romantyczne w balladzie Świteź
- Nastrój tajemniczości i grozy - zatopione miasto, o którym opowiadała kobieta, otoczone jest, podobnie jak jezioro, niezwykłą atmosferą. Położone w ciemnym borze, jest tematem legend i opowieści.
- Fantastyka - miasto zamienione przez Boga na prośbę księżniczki w jezioro, ludzie przemienieni w kwiaty, postać tajemniczej kobiety wyłaniającej się z wody.
- Przyroda - jej bogate opisy są typowe dla epoki romantyzmu; kwiaty, noc, gwiazdy, bór, tafla jeziora - odgrywają ważną dla całego utworu rolę, bowiem tworzą atmosferę całej ballady.
- Historyzm - władca Litwy Mendog oblegany przez siły carskie (historia Litwy i jej walk z Rusią). Postawa kobiet i mężczyzn walczących z wrogiem wprowadza do utworu element patriotyczny.
- Interpretacja - sposób w jaki została dokonana jest typowo romantyczny. Historia powstania tajemniczego jeziora Świteź, kwiatów jest odzwierciedleniem romantycznej koncepcji opisu..

Kształt artystyczny
Utwór zbudowany jest z czterdziestu ośmiu zwrotek, z których każda ma po cztery wersy. Zatem jest to budowa regularna. Wyróżnić możemy rymy (pora - jeziora, mieście - niewieście) oraz następujące środki stylistyczne: epitet („wielka trwoga”, „głęboka przepaść”), metafora („Czyli też niebo swoje szklanne stopy Aż do nóg twoich ugina.”), wykrzyknienie („Gwałtu!”, „Panie!”), pytanie retoryczne („Jaż własnych mieszkańców dla obcej zgubię odsieczy?”), porównanie („Białawym kwieciem, jak białe motylki”).

Przedstawiona w utworze historia jest oparta na gminnej legendzie. Zestawione ze sobą zostały dwie rzeczywistości: realna i fantastyczna. W obrębie tej drugiej dzieją się wszystkie niezwykłe wydarzenia, jak zamiana ludzi w kwiaty czy też miasta w jezioro. Odnaleźć możemy elementy dramatu, jakimi są dialogi, liryki - środki stylistyczne, a także epiki - obecność narratora, który nie tylko opowiada, ale także komentuje wydarzenia, fabuła, elementy opisu i opowiadania.

Świtezianka - analiza i interpretacja

Interpretacja
Utwór ten opowiada historię dwojga zakochanych w sobie osób, które widują się każdego wieczora. Na ich temat nie wiemy zbyt wiele. Młody mężczyzna jest strzelcem, o dziewczynie natomiast sam autor mówi niewiele:

„Młody jest strzelcem w tutejszym borze,
Kto jest dziewczyna? - ja nie wiem!”

Miejscem spotkań kochanków (sam autor tak o nich mówi: Pewnie kochankiem jest tej dziewczyny, Pewnie to jego kochanka) jest brzeg jeziora Świteź. Młody strzelec obiecywał dziewczynie miłość i wierność, składał jej miłosne przysięgi, chciał ją poślubić i być z nią na zawsze. Poprosił nawet ukochaną, o której na początku nic nie wiedział, kim jest, skąd pochodzi, aby z nim zamieszkała. W odpowiedzi na jego prośbę dziewczyna wyznała mu, iż nie jest pewna stałości jego uczuć:

„Może bym prośby przyjęła twoje;
Ale czy będziesz mnie stały?”

Strzelec, chcąc zjednać sobie ukochaną i przekonać ją o szczerości swych uczuć, zapewnia ją o swej dozgonnej miłości i wierności:

„Piekielne wzywał potęgi,
Klął się przy świętym księżyca blasku”.

Dziewczyna, ciągle nie wierząc słowom mężczyzny, postanawia wystawić go na próbę i sprawdzić tym samym, czy był z nią szczery. W rzeczywistości jest ona nimfą wodną z jeziora Świteź i właśnie pod tą postacią zaczyna kusić strzelca, chcąc sprawdzić, czy dotrzyma danego jej słowa. Jednak nim przemieniła się w „dziewiczą piękność”, ostrzegła młodzieńca przed niedotrzymaniem przez niego przysięgi. Ów strzelec błąka się szukając ukochanej i właśnie wtedy jego oczom ukazuje się piękna nimfa. Będąc namawianym do miłosnych igraszek, w końcu popełnia grzech niewierności w stosunku do swej ukochanej.
Rzuca się w wody jeziora i dopiero gdy był na jego środku, dostatecznie blisko, aby dokładnie dojrzeć nimfę, rozpoznaje w niej swą ukochaną. Zdradzona i zraniona kochanka przepowiada mu karę, która go spotka za niedotrzymanie przysięgi. Za niewierność ukarany ma być śmiercią fizyczną oraz wiecznym potępieniem:

„Surowa ziemia ciało pochłonie,
Oczy twe żwirem zagasną.
A dusza przy tym świadomym drzewie
Niech lat doczeka tysiąca
Wieczne piekielne cierpiąc zarzewie
Nie ma czym zgasić gorąca.”

Karą, jaka spotyka młodzieńca, jest przemienienie go w modrzew stojący nad brzegiem jeziora, któremu zapisane jest, iż będzie jęczał z żalu i tęsknoty za utraconym szczęściem.

W świecie, w którym żyją bohaterowie utworu, istnieją pewne normy i zasady, za których przekroczenie grozi surowa kara. Tak było w przypadku młodego strzelca. Surowe zasady moralne oparte są na wierze, że za popełniony grzech grozi kara. Takie uporządkowanie świata wartości może dawać poczucie sprawiedliwości społecznej oraz rodzić przekonanie o braku bezkarności.
Tematyka ballady pochodzi z ludowych wierzeń oraz przekazu ustnego. Zakorzeniona jest także w przekonaniach o istnieniu nimf wodnych czy też świtezianek, które pokazują się nad brzegami jezior. Główną myśl utworu stanowi wiara w nieuchronność kary, która należy się wszystkim za złamanie danego słowa:

„Bo kto przysięgę naruszy,
Ach, biada jemu, za życia biada!
I biada jego złej duszy!”

W utworze ważną rolę odgrywa przyroda, która stanowi tło przedstawianych wydarzeń. Nie jest to jednak zwykła przyroda - ma ona cechy fantastyczne. Jej opisy mają za zadanie odzwierciedlić uczucia i nastroje bohaterów oraz stworzyć charakterystyczny dla konkretnego dzieła nastrój. Przemienianiu strzelca w drzewo towarzyszą dziwne, tajemnicze zjawiska („Ziemia uchyla się grząska”, „Woda się burzy i wzdyma”).

Kształt artystyczny
Utwór ten zbudowany jest z trzydziestu ośmiu zwrotek, z czego każda liczy po cztery wersy. Występują rymy, np. pieni - cieni, rada - biada. Wyróżnić możemy następujące środki stylistyczne: epitet („ognik nocny”, „piękna dziewczyno”, „sarna płocha”), pytanie retoryczne („Gdzie dom twój, gdzie są rodzice?”), porównanie („Jak mokry jaskier wschodzi na bagnie, Jak ognik nocny przepada”, „Znikła jak lekki powiew wietrzyka”), wykrzyknienie („o luba!”, „I biada jego złej duszy!”), metafora („Słowicze wdzięki w mężczyzny głosie, A w sercu lisie zamiary”).
W dziele Mickiewicza ważną pozycje zajmują wierzenia ludowe, kwestie związane z moralnością oraz problematyka winy i kary. Specyficzny nastrój podkreślony jest za pomocą opisów przyrody, która ma cechy fantastyczne. Właśnie dzięki opisom czytając utwór możemy bez problemu „wtopić się” w opisywaną sytuację i poczuć się świadkami owych wydarzeń. To sprawia, że dzieło staje się bliskie czytelnikowi.

O narratorze w Świteziance
Narrator ze „Świtezianki” reprezentuje spojrzenie bliskie romantycznemu, wrażliwe na piękno natury oraz otwarte na tajemniczość, jaka się w niej kryje. Jego spojrzenie pada zarówno na rzeczy proste, jak i tajemnicze, wymagające głębszego poznania. W miarę następujących po sobie kolejnych zdarzeń w utworze zmienia się także atmosfera widzenia świata. Ta cecha występuje jedynie w tym utworze.

Utwór ten charakteryzuje się ponadto zmiennością. Świadczy o tym już pierwsza scena. Widzimy spacerującą parę. Określenia, których używa narrator, tworzą atmosferę spokojnej sielankowości. Ponadto stosuje szereg szczegółów, które są typowe dla danej sytuacji. Widzimy zatem kwiatki, maliny w koszu, wianek i parę kochanków („Ona mu z kosza daje maliny, A on jej kwiatki do wianka”). Kolejna scena to już przysięga młodzieńca. Ma ona atmosferę mocy i tajemniczości: „Piekielne wzywał potęgi, Klął się przy świętym księżyca blasku”. Kolejna scena, czyli samotny powrót strzelca, ukazuje atmosferę grozy. Nie jest to już sielankowa wizja z pierwszego obrazka.

„Sam został, dziką powraca drogą,
Ziemia uchyla się grząska,
Cisza wokoło, tylko pod nogą
Zwiędła szeleszcze gałązka.”

Po tym opisie widzimy kolorystyczne przedstawienie dziewiczej piękności, która wyłania się z wody. Towarzyszy temu okrzyk „O niesłychane zjawiska!”. Opis boginki jest na tyle dokładny, iż pozwala czytelnikowi w pełni wyobrazić sobie ową postać. Naszym oczom ukazuje się oto:

„Jej twarz jak róży bladej zawoje,
Skropione jutrzenki łezką;
Jak mgła lekka, tak lekkie stroje
Obwiały postać niebieską”.

Kolejny obraz przesycony jest grozą śmierci. I tym razem narrator, w sposób bardzo emocjonalny, wypełni swe zadanie. Użyje słów już raz przez siebie wypowiedzianych, tylko w innym kontekście. Za pierwszym razem zwiastowały one pojawienie się dziewiczej piękności, cud - boginki. Tym razem jest to obraz ginących kochanków „Roztwiera paszczę otchłań potworna, Ginie z młodzieńcem dziewica.”

Rybka - analiza i interpretacja

Czesław Zgorzelski w swojej klasyfikacji ballad Mickiewicza (książka Czytając Mickiewicza) zalicza Rybkę, obok Świtezi i Świtezianki, do grupy utworów „rusałczanych”. Nie jest to utwór ceniony przez krytyków, uważa się go raczej za jedną ze słabszych ballad Mickiewicza, nazywając „naiwnie tragiczną” (J. Przyboś) czy wręcz „wyraźnie nieudaną” (Cz. Zgorzelski).

Ballada rozpoczyna się sceną samobójstwa głównej bohaterki, skrzywdzonej dziewczyny z ludu:

Od dworu, spod lasa, z wioski,
Smutna wybiega dziewica,
Rozpuściła na wiatr włoski
I łzami skropiła lica.

„Głosem zdradzonej kochanki” żali się:

Kochałam pana tak szczerze,
On mię przysięgał zaślubić,
Dziś księżnę za żonę bierze,
Krysię ubogą chce zgubić.

Uwiedziona i porzucona dziewczyna, nie widząc sensu dalszej egzystencji, wybiera samobójstwo:

Dla opuszczonej kochanki
Cóż pozostało na świecie?
Przyjmijcie mię, Świtezianki!

Postanawia zakończyć swoje życie, topiąc się w płynącej nieopodal dworu rzece. Jest zdeterminowana, chociaż w ostatniej chwili pojawia się w niej element wewnętrznej walki, wtedy, kiedy przypomina się jej, że pozostawi na świecie osierocone dziecko. Ostatecznie jednak decyduje się na ten dramatyczny krok:

I z brzegu do wody skacze,
I w bystrej nurza się toni.

W tym samym czasie w dworze rozbrzmiewa głośna muzyka, zjeżdżają się goście - trwa huczne wesele niewiernego kochanka z księżną. Wśród tych wszystkich hałasów słychać jeszcze płacz małego dziecka. To wierny sługa niesie dziecko, szukając jego matki. Idzie w kierunku rzeki, wołając:

Niestety!
Ach, któż da piersi dzieciątku?
Ach! Gdzie ty, Krysiu, ach, gdzie ty?

Krysia zmieniona w Świteziankę wiedzie swój nowy, podwodny żywot. Tak go sama opisuje:

Tutaj drżę cała od chłodu,
A żwir mnie oczki wyjada.

Przez żwir, przez ostre kamuszki
Fale mnie gwałtownie niosą,
Pokarm mój koralki, muszki,
A zapijam zimną rosą

Odpowiadając na wołanie sługi, Krysia po postacią rybki teraz wynurza się na powierzchnię i przechodzi metamorfozę - z ryby zmienia się w pół-kobietę pół-rybę. Dzięki temu, że do pasa ma kobiece ciało może nakarmić swoje głodne dziecko. Od tej pory każdego ranka i każdego wieczora sługa przynosi dziecko nad rzekę, gdzie za każdym razem pojawia się Świtezianka. Pewnego dnia jednak nie może tego zrobić, musi zaczekać, bo oto właśnie pan z żoną wybrali się na przechadzkę nad rzekę. Schował się w krzakach i czeka, jednak bardzo długo nikt nie wraca. Odważył się w końcu zbliżyć ku rzece i wówczas stanął zdumiony:

Przebóg! cudy, czy moc piekła!

Uderza go widok nowy.
Gdzie pierwej rzeczułka ciekła,
Tam suchy piasek i rowy.

Widzi tylko porozrzucaną na brzegu odzież, nigdzie natomiast nie ma śladu dziedzica i jego żony. To, co zwraca jeszcze jego uwagę, to wielki głaz wystający z zatoki i przypominający dwa ludzkie ciała. Nie pokazuje się również Krysia. Sługa, dumając przez długi czas, przeżywa w końcu moment olśnienia:

Patrzy na rów i na głazy,
Otrze pot na licu zbladłem,
I kiwnie głowa trzy razy,
Jakby chciał mówić: już zgadłem.

W świetle tego zakończenia Rybka jest utworem podejmującą problematykę moralną, zadaje pytanie o sprawiedliwość, o odpowiedzialność za swoje czyny. Zgodnie z ludową wiarą za popełnione winy trzeba odpokutować. Toteż, kiedy sprawca nieszczęść Krysi pojawia się w miejscu jej samobójstwa, zostaje osądzony. Dzieje się to za sprawą ingerencji świata nadziemskiego, który osądza winnego, karze i tym samym wprowadza ład na ziemi. Czesław Zgorzelski tę cechę ballady podsumowuje następująco:

[…]Rybka snuje opowieść o losach Krysi w tonie zgrzebnej prymitywności współczującego człowieka z ludu

Właśnie tę prostą naiwność należy uznać za największą zaletę ballady - w ten sposób poeta zbliża się do sfery ludowych wierzeń w tajemniczą siłę przyrody i przekonania o sprawiedliwości, która zawsze zwycięża.

Powrót taty - analiza i interpretacja

Według Czesława Zgorzelskiego Powrót taty to najlepsza, obok Lilii, ballada Mickiewicza, doskonała przede wszystkim ze względu na sposób zaprezentowania przedstawionych zdarzeń.
A zdarzenia ukazane w utworze są bardzo dramatyczne. Oto matka informuje swoje dzieci, że jest niezwykle zmartwiona, ponieważ ich ojciec (jak się później okaże kupiec) nie wraca z długiej podróży. Wymienia czyhające na niego niebezpieczeństwa: rzeki, które rozlały, groźne leśne zwierzęta i jeszcze groźniejszych zbójców. Troska o męża i głęboka wiara każą jej prosić dzieci o modlitwę w intencji ojca. Za miastem, na wzgórzu znajduje się cudowny obraz, to tam mają się udać i żarliwie modlić.

Dzieci posłusznie wypełniają polecenie matki, docierają we wskazane miejsce, klękają, całują ziemię i zwracając się do „przenajświętszej Trójcy”, rozpoczynają „pacierze”, a w dalszej kolejności wspólnie odśpiewują litanię „do Najświętszej Matki”, którą proszą o opiekę nad ojcem:

I litaniją do Najświętszej Matki
Starszy brat śpiewa, a z bratem
„Najświętsza Matko - przyśpiewują dziatki,
Zmiłuj się, zmiłuj nad tatem!”

Dzieci okazują się niezwykle pobożne, mają ze sobą książeczkę do nabożeństwa, potrafią zrozumieć dramatyzm chwili i głęboko, prawdziwie się modlić.
Po chwili dociera do nich odgłos jadących drogą wozów, wśród których rozpoznają jeden znajomy. Gorące powitanie rodziny, wybuchy radości i niecierpliwe pytania przerywa jednak niespodziewany atak dwunastu długobrodych i wąsatych zbójców. Przerażenie wszystkich jest zrozumiałe:

Wzrok dziki, suknia plugawa;
Noże za pasem, miecz u boku błyska,
W ręku ogromna buława.


Zbójcy nie tylko wyglądają groźnie, ich zachowanie jest równie brutalne i gwałtowne. Rabusie za nic mają sobie prośby o litość i kradną co tylko mogą:

Nie słucha zgraja, ten już wóz wyprzęga,
Zabiera konie, a drugi
„Pieniędzy!” krzyczy i buławą sięga,
Ów z mieczem wpada na sługi

To ogromne zamieszanie zostaje nagle przerwane:

Stójcie, stójcie!

- krzyczy herszt zbójców. Występuje naprzód, rozkazując zostawić rodzinę kupca w spokoju. W tym momencie narrator oddaje mu głos i pozwala relacjonować wydarzenia. To właśnie od niego dowiadujemy się, jak zbójcy zaczaili się na mającego przejeżdżać kupca, jak on sam widział modlące się dzieci i jakie wrażenie to na nim wywarło:

Słucham, z początku porwał mnie śmiech pusty,

A potem litość i trwoga.
Diametralną przemianę swojego postępowania spowodował widok modlących się dzieci, to właśnie ich oddanie i żarliwa wiara dokonały tej wewnętrznej metamorfozy. Zbójca tłumaczy ją następująco:

Słucham, ojczyste przyszły na myśl strony,
Buława upadła z ręki;
Ach, ja mam żonę! i u mojej żony
Jest synek taki maleńki.

Jest tak przejęty sceną, którą zobaczył na wzgórzu, że prosi dzieci, aby za niego również się pomodliły. Prośba ta stanowi zwieńczenie utworu.

To, co najbardziej zwraca uwagę w omawianej balladzie, to doskonałość zastosowanej stylizacji. Prostota wyobraźni dziecięcej wyrażona zarówno w sposobie widzenia świata, jak i organizacji wypowiedzi jest naczelną zasadą konstruującą utwór. Świat w Powrocie taty poznajemy z perspektywy dziecka, która okazuje się, oczywiście, bardzo naiwna. Dzieci są niezwykle pobożne, z ufnością wierzą w szczęśliwy powrót ojca do domu, prostodusznie i ufnie podchodzą do przedstawionych wydarzeń. W balladzie nie ma, co prawda, postaci fantastycznych, ale to właśnie zbójców przedstawia się niemalże jako postaci ze świata baśni:

Brody ich długie, kręcone wąsiska,
Wzrok dziki, suknia plugawa;
Noże za pasem, miecz u boku błyska,
W ręku ogromna buława.

Naiwna wydaje się zwłaszcza wiara w głęboką przemianę, jaka dokonała się w zbójcy:

[…]przemiana zbójeckiego serca potraktowana została w utworze z naturalną - dziecięcą właśnie - ufnością i prostotą, wiarą w jej oczywistość […]

- twierdzi K. Cysewski. Mickiewicz prosto i w sposób niezwykle uporządkowany relacjonuje dramatyczne wydarzenia. Dobierając słownictwo i konstrukcje językowe utworu, dąży do potoczności, zwyczajności wypowiedzi. Prostota Powrotu taty dotyczy więc wszystkich warstw ballady.

Podsumowaniem miejsca Powrotu taty w całym cyklu balladowym Mickiewicza niech będą słowa Czesława Zgorzelskiego, który uważa, że utwór ten

Stoi w całym cyklu osobno, niepodobny do żadnej ze swych balladowych siostrzyc. Jakby baśń dla dzieci kryjąca w swej narracji moralitetowe zwyczaje. Przedziwna - chciałoby się rzec: kunsztowna prostota w wysłowieniu oraz naiwna naturalność w ujmowaniu niezwykłości sensacyjnego zdarzenia stają się oczywistą konsekwencją spojrzenia sprowadzonego do poziomu naiwności dziecięcej.

Lilije - analiza i interpretacja

Interpretacja
Tematem ballady są przede wszystkim uczucia i myśli, które towarzyszą mężobójczyni, od chwili zabicia swego męża aż do momentu, gdy nieboszczyk powstaje z grobu i porywa ją.
Mąż, powracający razem ze swoimi dwoma braćmi z wojny, chciał szybciej spotkać się ze swoją żoną, dlatego też wyprzedził braci i jako pierwszy przybył w okolice swego domu. Bohaterka utworu zabiła małżonka, gdyż nie chciała, aby ten dowiedział się o jej niewierności, jakiej dopuściła się w czasie jego nieobecności („Zbrodnia to niesłychana, pani zabija pana”). Po dokonaniu zbrodni potajemnie zakopała ciało, zaś na grobie zasadziła lilie. Jednak wyrzuty sumienia nie przestawały ją dręczyć, dlatego postanowiła udać się do pustelnika, wyznać mu swoją winę i otrzymać rozgrzeszenie. Pragnienie otrzymania przez nią pokuty wynikało ze strachu przed karą wieczną. Starzec zapewnił ją, iż może być spokojna, gdyż zbrodnia nie wyjdzie na jaw:

„Bo takie sądy boże,
Iż co ty zrobisz skrycie,
Mąż tylko wydać może;
A mąż twój stracił życie”.

Przybyli do wdowy bracia zmarłego szybko pogodzili się ze śmiercią jej męża i przestali go wyczekiwać. W zamian sami zaczęli ubiegać się o rękę swej bratowej. Ona natomiast nie wiedziała, którego z zakochanych w niej braci ma wybrać. Dlatego raz jeszcze udała się do pustelnika, aby i tym razem poprosić go o radę:

„Pani ich widzi w gniewie,
Co mówić, sama nie wie.
Prosi o chwilkę czasu,
Bieży zaraz do lasu.
Bieży w dół do strumyka,
Gdzie stary rośnie buk,
Do chatki pustelnika,
Stuk stuk, stuk stuk!
Cała mu rzecz wykłada,
Pyta się, co za rada?”

Starzec zdradził wdowie, iż może wskrzesić jej zmarłego męża, jednak bohaterka nie godzi się na to, gdyż wciąż jest dręczona wyrzutami sumienia („Choć mąż zginął od roku, Ja go wskrzeszę dziś jeszcze.”) Zatem pustelnik doradza jej, aby obydwaj bracia w dniu ślubu upletli wianki z wybranych przez siebie kwiatów i złożyli je na ołtarzu. Ten z mężczyzn, którego wianek wybierze, zostanie jej mężem. Gdy wdowa wybrała jeden z nich, między braćmi doszło do kłótni. O

Dobyli z pochew miecza;
Wszczyna się srogi bój,
Szarpią do siebie wieńce:
”Nie wiedzieli, że zrywali lilie z grobu swego zmarłego brata, beszczeszcząc tym samym jego pamięć. W czasie owej kłótni w drzwiach cerkwi pojawia się widmo zamordowanego męża, który sprawiedliwie karze zbrodniarzy. Cała kaplica razem z niewierną żoną i braćmi - zdrajcami zapada się pod ziemię, zaś na jej gruzach rosną lilie.

Historia opisana w tej balladzie dzieje się za czasów Bolesława Śmiałego. Po powrocie ze swej wyprawy na Kijów wydał rozkaz karania śmiercią niewiernych żon żołnierzy walczących z nim na wojnie. W utworze tym wyraźnie obserwujemy problem winy i kary, tak jak w Makbecie Szekspira. Tam również jeden zły uczynek był zarazem zaczątkiem kolejnego. Wynika z tego, iż nie ma zbrodni doskonałej, takiej, która nigdy nie wyszłaby na światło dzienne i za którą udałoby się uniknąć odpowiedzialności. Historia przedstawiona przez autora pokazuje, iż istnieją surowe zasady moralne, za przekroczenie których grozi surowa kara „Nie masz zbrodni bez kary”.
Wdowa, udając się do pustelnika, kierowała się strachem przed wieczną karą. Pragnęła również, aby dręczące ją widmo jej zmarłego męża przestało ją nawiedzać. Zatem nie skrucha za grzechy, lecz obawa o własny los były czynnikami sprawczymi jej postępowania. Właśnie dlatego dręczące ją poczucie winy nie mogło ustąpić miejsca odpuszczeniu win. Do tego bowiem niezbędna jest prawdziwa skrucha i żal za popełnione grzechy:

„Lecz jeśli szczera skrucha,
Zbrodniarzów Pan Bóg słucha”.

W procesie karania winnych ważną rolę w utworze odgrywa natura. Zasadzone przez kobietę na grobie męża lilie miały za zadanie maskować to, co kryła ziemia oraz skrywaną przez nią tajemnicę zbrodni. Jednocześnie te same lilie stały się dowodem zabójstwa. Przyroda, w zależności od tego, w jakiej sytuacji jest bohater, wykazuje szereg różnych tajemniczych znaków. Gdy po zamordowaniu męża bohaterka biegnie przez las, towarzyszą jej złowrogie odgłosy przyrody, wieje wicher:

„Potem cała skrwawiona,
Męża zbójczyni żona,
Bieży przez łąki, przez knieje,
I górą, i dołem, i górą;
Zmrok pada, wietrzyk wieje;
Ciemno, wietrzno, ponuro.
Wrona gdzieniegdzie kracze
I puchają puchacze.”

W tym utworze zazwyczaj łagodna przyroda ukazuje swe drugie, groźne i tajemnicze oblicze. To właśnie ona przyczynia się do wykrycia zbrodni i wymierzenia kary winnym, którzy wystąpili przeciwko niej. Dzieło to w doskonały sposób pokazuje, iż zbrodnię można ukryć przed ludźmi, ale nie przed własną pamięcią, sumieniem oraz naturą, która jest obserwatorem naszych uczynków i niekiedy w nich uczestniczy.

Kształt artystyczny
Utwór ten zbudowany jest ze zwrotek, które mają różną ilość wersów. Nie ma on zatem budowy regularnej. Wyróżnić możemy w nich rymy, jak na przykład knieje - wieje, czasu - lasu, oba - podoba. Występują w nim również takie środki stylistyczne: epitet („ostre szabelki”, „ciemny las”), metafora („...Cerkiew zapada w głąb. Ziemia ją z wierzchu kryje, Na niej rosną lilije, A rosną tak wysoko, Jak pan leży głęboko.”), anafora („Jak pan leży głęboko; Jak pan leży głęboko,” „Bieży zaraz do lasu. Bieży w dół do strumyka”), porównanie („A rosną tak wysoko, Jak on leży głęboko”), wykrzyknienie („Jadą, jadą panowie, Nieboszczyka bratowie!”), pytanie retoryczne („Lecz kto weźmie? Kto straci?”).
W balladzie autor wykorzystał motywy ludowe, a także ludową fantastykę. W dziele tym przeplatają się ze sobą dwa światy: świat wydarzeń realistycznych ze światem upiorów, mar nocnych i tajemniczych wydarzeń. Dzięki wprowadzonym do utworu dialogom i komentarzom narratora, który pełni tu rolę sprawozdawcy komentującego widziane przez siebie surowym okiem zdarzenia, poznajemy świat przeżyć wewnętrznych bohaterów, a także ich uczucia, motywy, jakimi się kierowali. Ponadto dialogi wprowadzają elementy dramatu, a także mają za zadanie charakteryzować zachowania i postawy bohaterów. Istotne miejsce zajmuje przyroda, która tworzy charakterystyczną dla tego gatunku atmosferę, jak również stanowi doskonałe tło dla określonych zachowań ludzkich (na przykład, gdy bohaterka zamordowała męża, w czasie jej powrotu do domu zaczyna zmierzchać, robi się ciemno, wietrzno, kraczą wrony, czyli cała natura daje świadectwo popełnionej zbrodni: )

„Potem cała skrwawiona,

Męża zbójczyni żona,
Bieży przez łąki, przez knieje,
I górą, i dołem, i górą;
Zmrok pada, wietrzyk wieje;
Ciemno, wietrzno, ponuro.
Wrona gdzieniegdzie kracze
I puchają puchacze.”

To lubię - analiza i interpretacja

To lubię - pierwsza chronologicznie ballada Mickiewicza, poprzedzona została listem Do przyjaciół, którym poeta „posyła” swój utwór. Wiersz ten stanowi wstęp do ballady i wyjaśnia okoliczności powstania całego zbiorku. W „strasznej godzinie”, kiedy „bije […] już północna pora”, kiedy słychać tylko szum wiatru i szczekanie psów, poeta przy dogasającej świecy sięga po pióro.

[…] szczęścia szukam, ot w tej księdze […]

- mówi.

Wiersz, który właśnie powstaje jest wynikiem silnej wewnętrznej potrzeby:

Chcę coś okropnie, coś pisać miłośnie
O strachach i o Maryli

.Maryla, jego ukochana, okazała się kobietą zimną, nieczułą:

Maryla słodkiej miłości wyrazy
Dzieliła skąpo w rachubie;
Choć jej kto kocham mówił po sto razy,
Nie rzekła nawet i lubię

Nieliczne chwile wspólnego szczęścia są już przeszłością, teraz bohater może je jedynie wspominać, pociechy szukając w swoim pisarstwie. Przyjaciołom, do których kieruje swój wstępny utwór, chce opowiedzieć, „jakie z nią miał zabawy”. Odporną na zaloty Marylę zakochany młodzieniec „straszył”, opowiadając w nocy historie pełne postaci z zaświatów:

Za to więc w Rucie, przed północną chwilę,
Kiedy się wszyscy spać kładą,
Ja na dobranoc żegnając Marylę
Taką straszyłem balladą.

Teraz poeta przystępuje do odtworzenia owej historii, jaką wcześniej opowiadał Maryli. Zaczyna bezpośrednim zwrotem do swojej słuchaczki („Spojrzyj, Marylo”), przed którą rysuje obraz najbliższej okolicy. Strofy pierwsza i druga przynoszą konkretne informacje topograficzne: gaj, dolina, rzeka, mostek, stara cerkiew - wymieniane są szczegóły lokalnego tła. W dalszej części pada nawet konkretna nazwa miejscowości - Ruta (o której Mickiewicz wspomina w wierszu Do przyjaciół i która naprawdę istnieje na Nowogródczyźnie). Sceneria opisywana przez poetę jest niezwykła i straszna. Stara cerkiew, spróchniała dzwonnica, cmentarz…

Czy bies tam siedział, czy dusza zaklęta,
Że o północnej godzinie
Nikt, jak najstarszy człowiek zapamięta,
Miejsc tych bez trwogi nie minie.

O północy bowiem drzwi cerkwi otwierają się z głośnym trzaskiem, dzwony dzwonią same i słychać jakieś dziwne, tajemnicze dźwięki. Ale nie koniec to jeszcze okropieństw: mogiły poruszają się i widać zmarłych („trup po drodze bez głowy się toczy, / To znowu głowa bez ciała”). Podróżni zapuszczający się w te okolice narażeni są także na liczne inne przeszkody:

Ten złamał dyszel, ten wywrócił wozy,

Innemu zwichnął koń nogę.
Narrator, który przedstawia siebie jako racjonalistę, osobę niezwykle sceptyczną, w końcu sam doświadcza tych dziwów.

Śmiałem się z diabłów, nie wierzyłem w czary[…]

- tak mówi o sobie, choć stary Andrzej, osoba zapewne dobrze znana jemu i słuchającej Maryli, wielokrotnie przestrzegał bohatera przed niebezpieczną okolicą. On jednak, nic sobie z tych ostrzeżeń nie robiąc, często tamtędy podróżował. Aż pewnego razu, gdy przemierzał tę drogę nocą, na moście pękł dyszel od wozu. Bohater nie przejął się tym jednak i stwierdził:

Zostać na polu samemu i w nocy,
„To lubię - rzekłem - to lubię!”

Ledwie zdążył dokończyć swoje zdanie, a tu

[…] straszna martwica
Wypływa z bliskich wód toni;
Białe jej szaty, jak śnieg białe lica,
Ognisty wieniec na skroni […]
Krzyknę: „Niech będzie Chrystus pochwalony!”
„Na wieki wieków” - odpowie.

Dziewczyna, która ukazała się bohaterowi okazała się pokutującą grzesznicą, którą - niespodziewanie zachwycony straszliwością miejsca - młodzieniec wyzwolił od wiecznej męki „jednym słówkiem: To lubię”. Winą dziewczyny była jej nieczułość - Maryla, bo tak miała ona na imię, opowiedziała, jak to dawniej gardziła wszystkimi zalotnikami, jak lekko traktowała ich uczucia. Wśród nich był również młodziutki Józio:

[…] młody, cnotliwy, nieśmiały;
Obce dla niego wyrazy miłośne,
Choć czuł miłośne zapały

.Maryla lekceważyła go, doprowadzając do tragedii chłopca.

Lecz próżno nędzny w oczach prawie znika,
Próżno i dzień, i noc płacze;
W boleściach jego dla mnie radość dzika,
Śmiech obudzały rozpacze.

- tak komentuje swoje ówczesne zachowanie.

„Ja pójdę” - mówił ze łzami. „Idź sobie!”
Poszedł i umarł z miłości;
Tu nad rzeczułką, w tym zielonym grobie
Złożone są jego kości.

Konsekwencją śmierci Józia były spóźnione wyrzuty sumienia Maryli i późniejsza zemsta Józia, który niespodziewanie nawiedził dom Maryli jako upiór. Porwał dziewczynę, „w czyscowe rzucił potoki” i tam usłyszała wyrok za nieczułość swego serca:

Za taką srogość, długie, długie lata

Dręcz się w czyscowej zagubie,
Póki mąż jaki z tamecznego świata
Nie powie na cię choć: lubię.
Prosił Józio niegdyś o to słowo,
Gorzkie łzy lał nieszczęśliwy;
Prośże ty teraz; nie łzą, nie namową,
Ale przez strachy i dziwy.
I tak od stu lat męczyła się dziewczyna, aż w końcu usłyszała upragnione słowo. Chcąc wynagrodzić swojego wyzwoliciela przepowiada mu przyszłość:

„Za to ci spadnie wyroków zasłona,
Przyszłość spod ciemnych wskażę chmur:
Ach! i ty poznasz Marylę; lecz ona…”
Wtem na nieszczęście zapiał kur.

Dziewczyna znika, nie kończąc przepowiedni. Zepsuty pojazd jest już naprawiony i można ruszać dalej w drogę. Bohater prosi jeszcze, by

[…]za dusze w czyśćcu bolejące
Zmówić trzy Zdrowaś Maryja


Sceneria opisywanych zdarzeń: noc, stara cerkiew, cmentarz, woda oraz wszystko to, co się dzieje na drodze do Ruty, pojawianie się „strasznej martwicy” i upiora Józia w opowiadaniu dziewczyny wydają się wprowadzać nastrój potworności i grozy. W istocie jednak wcale tak nie jest - poetyka grozy staje się wręcz poetyką żartu. Według Czesława Zgorzelskiego

[…] To lubię opowiada o przygodzie na mostku z udaną powagą przerażenia, które - w ujęciu narratora - śmieszy raczej niż „straszy”. Upiór, dwukrotnie do akcji wprowadzony, wnosi ze sobą nie tyle romantyczną atmosferę „dziwów”, ile maskowaną żartobliwość racjonalistyczno-salonowego podkpiwania sobie z przesądów o strachach przychodzących rzekomo po śmierci z innego świata

. Z baśniami dla dzieci kojarzy wręcz Mickiewiczowskie upiory J. Przyboś:

„Strachów” nie brał poeta całkiem na serio i właśnie ten ton opowiadania wzięty na pół serio, a na pół dla zabawy, ton właściwy bajarzowi bawiącemu baśniami dzieci, czaruje nas w balladach. […] „Straszył” nimi, żeby się wdzięcznie przypodobać.

Komu? Zapewne niewzruszonej dotychczas Maryli, której zachowanie przecież opisuje w swojej balladzie. Nie była to historia, którą chciał ją przestraszyć, ale raczej zabawić i zainteresować swoją osobą.
Badacze twierdzą, że utwór To lubię w rozwoju sztuki balladowej Mickiewicza zajmuje stanowisko przejściowe. Stefania Skwarczyńska:

Ballada To lubię stoi w twórczości Mickiewicza na skrzyżowaniu kończącego się racjonalizmu, pełni sentymentalizmu i początkowego romantyzmu… Balladę tę kreśli romantyk, którego racjonalizm już nie pociąga, ale który romantyzmu nie pogłębił należycie i nie przeżył.

Szczególnie w sferze ukształtowania językowego ballady widzimy splot tych różnych tendencji. Poeta stara się przełamać zwyczaje dotychczasowej praktyki literackiej, dąży do osiągnięcia prostoty i naturalności języka, ale też pozostaje jeszcze pod wpływem dawnych przyzwyczajeń. Stara się uprościć składnię i wprowadzać wyrazy właściwych dotąd jedynie mowie potocznej, takie, jak: „chrośniak”, „ksyka”, „zrąbnica”, dyszel”, „szruba” czy nawet całe wyrażenie „roztwiera gębę i wytrzeszcza oczy”.

W balladzie To lubię odnajdziemy jednak jeszcze bardzo liczne słownictwo typowe dla poezji sentymentalnej: „piękna dolina”, „płomyk blady”, „słodki wyraz”, „gorzkie łzy”, „bladawy obłoczek”, „zefiry”. Poeta stosuje także bardzo popularny w sentymentalnych dumach układ stroficzny: wersy jedenasto- i ośmiozgłoskowe ułożone w przeplocie. Potrafi go jednak wykorzystać dla zbudowania bardzo rytmicznego tekstu. Rytmikę tę tworzą także liczne powtórzenia i konstrukcje paralelne, a wszystko to już składa się na balladową melodyczność i śpiewność.

Pani Twardowska - analiza i interpretacja

Ballada z grupy tych, które

ukazują Mefistofelową interwencję w świat romantyczności balladowej.
(Czesław Zgorzelski)

Utwór nawiązuje bowiem do znanej legendy o panu Twardowskim, który podpisał cyrograf, obiecując diabłu swoją duszę w zamian za korzystanie z jego posług. Mickiewicz koncentruje się na kulminacyjnym momencie owej historii, kiedy to sprytnemu bohaterowi udaje się przechytrzyć samego diabła.

Twardowski, który z Mefistofelesem

[…] na Łysej Górze
Robił o duszę zapisy

podpisując cyrograf na byczej skórze zgodził się na pakt z „bisami”, którego zasady przypomina Mefistofeles:

Miały słuchać twego rymu;
Ty, jak dwa lata przebiegną,
Miałeś pojechać do Rzymu,
By cię tam porwać, jak swego

Twardowski nie zamierza jednak wywiązać się z przyjętych zobowiązań:

Już i siedem lat uciekło,
Cyrograf nadal nie służy,
Ty czarami dręcząc piekło,
Ani myślisz o podróży

Bohater właśnie bawi się w najlepsze z kompanami w karczmie:

Jedzą, piją, lulki palą,
Tańce, hulanka, swawola;
Ledwie karczmy nie rozwalą,
Cha cha, chi chi, hejza, hola!

Twardowski siadł w końcu stoła,
Podparł się w boki jak basza;
„Hulaj dusza! hulaj!” - woła,
śmieszy, tumani, przestrasza

.

Serie bezpośrednich wyliczeń i onomatopeicznych okrzyków oddają dźwięki zabawy w karczmie, hałas, gwar, śmiech i szybkie tempo wydarzeń. Twardowski właśnie stroi sobie żarty ze współtowarzyszy biesiady:

Żołnierzowi […]
Świsnął szablą koło ucha […]

Szewcu wyciął w nos trzy szczutki[…]

- niezły z niego żartowniś i spryciarz. I w tym momencie najlepszej zabawy w kielichu z wódką pojawia się nieoczekiwanie Mefistofeles. Przybył po Twardowskiego, bowiem ten nieopatrznie znalazł się w karczmie o nazwie Rzym. Diabelski pakt, który podpisał, pozwala bohaterowi na zażądanie od Mefistofelesa wypełnienia jeszcze trzech poleceń. Wydaje się, że najstraszniejsza będzie kąpiel w wodzie święconej, do której zmusza diabła. Okazuje się jednak, że najgorsze dopiero przed nim:

Jeszcze jedno, będzie kwita,
Zaraz pęknie moc czartowska;
Patrzaj, oto kobieta,
Moja żoneczka Twardowska.

Ja na rok u Belzebuba
Przyjmę za ciebie mieszkanie,
Niech prze ten rok moja luba
Z tobą jak z mężem zostanie.
Życzenie to wywołuje panikę Mefistofelesa, który

Czmychnowszy dziurką od klucza,
Dotąd jak czmycha, tak czmycha


Według Juliana Przybosia ballada o tym, jak można przechytrzyć diabła jest „arcydzielna”:

Mefistofeles już nie starszy w niej, ale śmieszy. Młodzieńcza wesołość biesiadna, ta, którą znamy z pieśni filareckich, pieni się i tryska okrzykami. Strofy tej ballady biegną skocznie, zda się, że rytm tańczy, a słowa są echem hałaśliwego karczemnego gwaru, że huczą od śmiechów, gwizdów, nagłych skoków, szybkich gestów i rozmachów.

To właśnie humor i zabawność, które królują w Pani Twardowskiej niepodzielnie, składają się głównie na jej artystyczną świetność.

Pani Twardowska przeniknięta jest komizmem na wskroś. Wszystkie jej elementy, przenikając się wzajemnie i dookreślając, współdziałają w doskonały sposób w tworzeniu komizmu - bogatego i różnorakiego w swych przejawach. Źródła komicznych efektów ballady wypływają zarówno ze struktury świata przedstawionego, jak i specyficznego ukształtowania języka

- twierdzi K. Cysewski.

Świat przedstawiony komiczny jest przede wszystkim ze względu na postaci występujące w utworze. Zwłaszcza wspomniany już wcześniej Mefistofeles, nie straszy, jak na diabła przystało, ale śmieszy czytelnika:

Diablik to był w wódce na dnie,
Istny Niemiec, sztuczka kusa;
Skłonił się gościom układnie,
Zdjął kapelusz i dał susa. […]
Nos jak haczyk, kurzą nogę
I krogulcze ma paznokcie

Wacław Borowy tak o nim mówi:

[…] Jakże to nieszkodliwy diabeł […] Jakże cała jego diabelskość jest czysto wizualna i ani na chwilę groźna!

Nie jest groźny, ponieważ nie potrafi poradzić sobie nawet z przebiegłym Twardowskim. Nie potrafi zmusić go do wywiązania się ze złożonego zobowiązania, a kiedy już wydaje mu się, że jest blisko osiągnięcia swego celu, przerażony perspektywą spędzenia roku z żoną Twardowskiego, w popłochu ucieka. Taki diabeł nie może nikogo przestraszyć, wręcz przeciwnie. Wniosek z tego jest następujący: Mickiewicz w balladzie Pani Twardowska, sięgając po fantastykę, tym razem (podobnie, jak w To lubię, choć w jeszcze większym stopniu) użył jej jako zasadniczego elementu współtworzącego humor w utworze.

Komicznie przedstawieni są także pozostali bohaterowie: Twardowski i jego żona, a nawet kompani Twardowskiego z karczmy Rzym. Spryciarz Twardowski popija wódkę z kielicha i wykrzykuje

Hulaj dusza! hulaj!

Potrafi wymyślić przeróżne sztuczki, żartując sobie ze współtowarzyszy.

Śmieszy, tumani, przestrasza

- tak określa się jego zachowanie.

A tytułowa bohaterka, „żoneczka Twardowska”? Nie wiemy o niej nic poza reakcją Mefistofelesa na ostatni warunek Twardowskiego:

Niech przez ten rok moja luba
Z tobą jak z mężem zostanie.

Przysiąż jej miłość, szacunek
I posłuszeństwo bez granic;
Złamiesz choć jeden warunek,
Już cała ugoda na nic

Mefistofeles nie zamierza jednak dotrzymać żadnego warunku, jeszcze słucha tego, co mówi Twardowski, zerka na jego żonę,

Niby patrzy, niby słucha,
Tymczasem już blisko klamki


Możemy zatem sobie wyobrazić kobietę, która wzbudziła takie przerażenie w samym diable. Cała ta sytuacja jest niezwykle komiczna: propozycja Twardowskiego, panika Mefistofelesa, próba ucieczki przez drzwi, przez okno, a gdy to się nie powiodło ucieczka przez dziurkę od klucza.
Także język ballady pełen jest komizmu słownego. Komiczne są określenia działań Twardowskiego w karczmie: „Do łba przymknął trzy rureczki”, „Wytoczył ze łba pół beczki”, opis Mefistofelesa: „Nos jak haczyk, kurzą nogę / I krogulcze miał paznokcie” czy jego przerażenia: „Pół oka zwrócił do samki”, a także sama zbieżność nazw miasta, do którego miał się udać bohater i karczmy, w której biesiaduje.
Widać, że komizm ogarnia wszystkie poziomy utworu: wydarzenia, postaci, język, jakim się o nich mówi. Stąd też K. Cysewski w odniesieniu do Pani Twardowskiej używa określenia „polifonia (wielogłosowość) komizmu”.

WIERSZE RÓŻNE(interpretacja własna:P)

HYMN NA DZIEŃ ZWIASTOWANIA N.M.PANNY

Przypuszcza się, że wiersz powstał w święto Ofiarowania N.M.P., które wówczas obchodzono 22.11 w 1820 roku.

Na samym początku utworu podmiot liryczny nawoływuje do pokłonu przed Matką Bożą. Wychwala ją: „Nad niebiosa Twoje skronie,/Gwiazdami Twój wieniec płonie/ Jehowie na prawicy”- Maryja jest wiec po prawicy Boga!

Podmiot staje się zbiorowością- są to ludzie wierni. Którzy proszą by ona zabłysnęła w Kościele. Ludzie uznają jej wielkość! Powstaje też i prorok(poeta, Mickiewicz) i zaczyna hymn pochwalny! „Uderzam organ Twej chwale”. Ów prorok twierdzi, że hymn o niej jest godny bóstwa, prosi więc o to by stał się jak anioł, by mógł zapalić swego ducha(dostać natchnienia) i mówić o niej!

Wówczas „zagrzmię piersią, jaką cheruby/ zagrzmią światu na skonanie,/gdy proch zapadły w wieków otchłanie ze snu nicości wybija”- Podmiot liryczny ogłosi jej chwałę tak jak cheruby! Cały świat będzie o niej wiedział. Cała wieczność!

Kolejna strofa zaczyna się pytaniem „-A któż to wschodzi?- i zaraz potem odpowiedź: wschodzi na Syjon dziewica. Podmiot liryczny widzi ją jako wschodzącą z nieba kobietę, porównuje to jej wschodzenie do tego, jak wschodzi ranek nad morzem, a twarz Niepokalanej, jest jak ta jutrzenka, jaśniejąca. Temu zjawisku towarzyszy również śnieg, który odbija promienie słońca, a ja jego tle Maryja w tak samo białej szacie, i jej powiewne włosy.

Bóg widząc tę dziewicę od razu wiedział, że to ona będzie matkę Jego Syna. Wstąpił Duch Święty z nieba w postaci białej gołębicy, zatrzymał się nad Syjonem (miejscem zamieszkania Maryi)

„Grom, błyskawica!/Stań się, stało:/Matką dziewica,/Bóg ciało!”- Stało się. Matką stałą się dziewica, a Bóg przez nią stał się człowiekiem!

ŻEGLARZ

Wiersz zaczyna się apostrofą do morza pełnego zjawisk: „O morze zjawisk! Skąd ta noc i słota!/ Była jutrznia i cisza, gdym był bliski brzegu!/Dziś jakie fale, jaki wicher miota!/ Nie można płynąć, cofnąć niepodobna brzegu”- Podmiot liryczny zaskoczyła jakaś burza na morzu. Z jednej strony widzi jego piękno, z drugiej przerażający żywioł. Pyta się sam siebie więc czy powinien wyskoczyć z tej łodzi. Stwierdza, że szczęśliwy jest ten, których przewodniczką łodzi jest cnota i piękność. Wówczas w takiej chwili pierwsza oświeca i podaje puchar z boskim napojem (daje posmakować śmierci, życia wiecznego?), a druga się pokazuje i ów nektar słodzi.

Podmiot liryczny mówi, o błogosławieństwie dla tych, którym sama cnota przewodniczyła w życiu. On pozwoli mu dopłynąć w sławie, ukaże hard ducha; jeżeli zaś piękność nie zwróci na niego uwagi, będzie żyw, ale „we krwi i w pocie”.

Jeżeli zaś ktoś przypodobał sobie piękność, która w życiu prędko umyka spotka go potem próżność, pustka w oczach świata. I cnoty słodycze nic już tu nie pomogą.

Podmiot liryczny proponuje: „zamiast Piękności niebieskiego wschodu,/ walczyć z ustawną burzą, jęczeć pośród cienia,/ zamiast serc czułych, trącać o pierś z lodu,/ zamiast jej rączek chwytać za ręce z kamienia,/ i długo śród takiego nie ustać zawodu?”- zachęca więc by zamiast zachwycać się pięknem- walczyć w tej burzy!

Zmaganie jest trudne i najlepiej, najwygodniej byłoby je zakończyć. Podmiot liryczny mówi, że skoro by przepadli teraz to już teraz było by dobrze, rajsko, bez problemów. Podmiot liryczny ma bardzo negatywne nastawienie do świata, bardzo pesymistyczne…, jednak ma on wewnętrzną wiarę, która mówi, że tak naprawdę nic nie wyziębi ducha, i duch zawsze będzie istniał.

Kolejne strofy mówią o tym, ze współtowarzysze podmiotu lirycznego postanawiają powrócić na ląd. Ten jest temu przeciwny. Te przeraźliwe chmury są dla niego obce… jest to jakoby obraz jego myśli, jego uczuć „co czuję inni czuć chcieliby daremnie”. Mówi: „Ja płynę dalej, wy idźcie do domu”.

WARCABY-DO FRANCISZKA (była o tym mowa na wykładzie pokrótce)

    1. Zachęta Podmiotu lirycznego do Franciszka, by porzucił przeglądanie ksiąg prawniczych i zobaczył jak zbrodnia wygląda naprawdę. Mówi, że taki który zbrodni nie poznał często się mylił w swoich osądach (Lokryjczyk)

    2. P.L. jednak nie chce mnożyć umarłych przykładów. Mówi, ze do prawdy dochodzi się poprzez zabawę. Zachęca do gry, gdy niema pogody, albo jest wieczór. Do gry, która zmusza rozum do pracy- lecz nie chodzi mu o hazard!

    3. Proponuje on warcaby. Przedstawia skąd ta gra się wzięła u nas (Chiny). Porównuje ją do walki. P.L. twierdzi, iż taka gra lepsza, i ż należy unikać zabaw hucznych, z ulicznej gawiedzi, lub takich które pociągają zyski lub straty. Warcaby są zaś dobre „Dobrańsza tylko para wchodzi do szronek:/Przyjaciel z przyjacielem, z kochanką kochanek”.

    4. P.L. zwraca się do Franciszka: „Franciszku, sercem czuły, a zimny urzędu,/ Nie znasz miłości, nie znasz dla Warcaby względu;/ Pozwól niech tobie gry tej prawidła wymienię, / Bo tamtej jedno kiedyś nauczy spojrzenie”

    5. Apostrofa do Widy (włoski poeta Vida, który pisało szachach), w której P.L. mówi, że bierze z niego przykład i w tak samo strojny sposób pragnie opisać gre w Warcaby. Chce on bowiem: „A mnie niech wdzięcznie czyta ten, dla kogo piszę,/ Niech cierpliwie słuchają mili towarzysze”. Potem następuje obszerny opis tego, że warcaby są jak walka zbrojna! I następuje takie piękne, niezwykle dokładne porównanie. Poeta opisuje samo ułożenie pionków- szyki bojowe, ruch przeciwnika to odpieranie ataku. Król i Królowa- mają być ochraniani. P.L. tłumaczy Franciszkowi w ten sposób taktykę gry i pokazuje jak ta gra jest wciągająca!

    6. przychodzi jednak opamiętanie i P.L zaczyna mówić nie o przepisach, lecz o wojowaniu na warcabnicy. Swoje rozważania kończy myślą, że po co on objaśnia Franciszkowi naukę „w pismach ciemną”. Po czym zwraca się do warcab- swojej ulubionej gry, z pytaniem: „Za cóżem niewidziany koło was od dawna?”

    7. P.L. jak to grał w Warcaby ze swoją ukochaną… gdy to ona patrzyła w planszę, a on w nią. Oczywiście przegrał. Po czym się rozeszli. Podmiot L. już więcej nie chciał grać, nie chciał ruszyć swoich pionków. Raz jeden się przełamał, ale więcej tego nie zrobi. Od tej pory miewał wizję, że piękna, jak bóstwo kobieta gra z nim w te warcaby. Gra ta zgubiła dla niego powab.

    8. Utwór kończy się radą dla Franciszka: „Franciszku, jeśli dłużej chcesz warcaby lubić,/ Na współbliźnich uzyskuj tryumfalny wianek,/ nigdy nie wyzywając do boju niebianek[…],/ niebianek ja, com niegdyś smutki rozweselał cudze,/ teraz smutny was mijam i uczeniem nudzę”

WIERSZE Z LAT 1822-1824

DO M*** - ANALIZA I INTERPRETACJA (klp)

Wiersz Do M*** to erotyk, który Mickiewicz napisał jesienią 1822 r. lub w pierwszej połowie roku następnego. Utwór porusza tematykę nieszczęśliwej, niespełnionej miłości. Podmiot liryczny, mężczyzna, prowadzi - jak to określa Czesław Zgorzelski - „wyimaginowany dialog z ukochaną”. Dialog jest „wyimaginowany” bowiem w takiej formie nie miał nigdy miejsca, to tylko bohater wyobraża sobie rozmowę z kobietą, która odrzuciła jego uczucie. W paralelnie zbudowanej strofie pierwszej trzykrotnie powtarza się rozkaźnik „precz”:

Precz z moich oczu! […]
Precz z mego serca! […]
Precz z mej pamięci! […]

Powtórzenia podkreślają bolesność chwili rozstania. Kobieta każe mu odejść i mężczyzna - choć ją kocha - godzi się z wolą wybranki. Stara się uciec jak najdalej, nie pomaga mu to jednak wcale w tym, aby zapomnieć:

Jak cień tym dłuższy, gdy padnie z daleka,
Tym szerzej koło żałobne roztoczy…
Tak moja postać, im dalej ucieka,
Tym grubszym kirem twą pamięć pomroczy

Ucieczka nie jest rozwiązaniem, potęguje tylko ból po starcie, sprawia, że bohater jeszcze intensywniej myśli o ukochanej. Wie już, że zapomnieć po prostu się nie da:

Precz z mej pamięci!… nie… tego rozkazu
Moja i twoja pamięć nie posłucha

To jedyne, czego zrobić nie jest w stanie - wyrzucić z pamięci myśli o minionym szczęściu. Oddalenie ani upływ czasu nic tu nie pomogą, bowiem związek, który łączył te dwie osoby okazuje się niezwykle silny, nie do rozerwania. Wspólnie spędzone chwile, czy to radości, czy smutku, zjednoczyły ich na zawsze:

Na każdym miejscu i o każdej dobie,
Gdziem z tobą płakał, gdziem się z tobą bawił,
Wszędzie i zawsze będę ja przy tobie,
Bom wszędzie cząstkę mej duszy zostawił

Wyznane w tym momencie niezachwiane przekonanie o nieodwracalnym działaniu pamięci zostanie jeszcze wzmocnione - powróci w ostatniej strofie wiersza, która jest niemalże dosłownym powtórzeniem strofy trzeciej.
Bohater nie tylko zresztą pewien jest trwałości własnej pamięci, wierzy, że adresatka wiersza, tytułowa M., również nigdy go nie zapomni. Kolejne strofy utworu przynoszą szereg scen wyobrażanych sobie przez mężczyznę. W każdej z nich jego ukochana zajęta jest tym, czym zajmuje się na ogół: śpiewa, gra w szachy, czyta, tańczy na balu. Jednak wszystkie te czynności, wszystkie miejsca, w których się znajduje zawsze będą jej przypominać ich wspólne chwile: piosenkę śpiewaną wcześniej ukochanemu, ustawienie figur na szachownicy podczas ich gry, miejsce przy kominku, gdzie razem siedzieli. Książka, w której autor opisał dzieje nieszczęśliwych kochanków będzie - z kolei - pretekstem do zastanowienia się nad ich związkiem, okazją do zadania sobie pytania, dlaczego musiał on zakończyć się rozstaniem, a tajemniczy dźwięk w ogrodzie w nocy przypomnienia odrzuconego kochanka. Każda z następujących po sobie strof przynosi nowy obraz, każda z nich posiada niezwykle wyraziste zamknięcie w postaci ostatniego wersu o charakterze puenty. Cz. Zgorzelski twierdzi, że - podobnie jak w innych Mickiewiczowskich wierszach - rządzi tu

[…] zasada „paciorkowego” nanizywania analogicznych cząstek wyraźnie spojonych ze sobą nicią przewodnią. W wierszu Do M*** przybiera to postać wariacji lirycznych na temat domniemanych przypomnień kochanki, zamkniętych powtórzeniem stroficznym „ramy”

Jak poeta osiąga ten opisywany efekt? Zarówno w początkowej formie stylizowanego dialogu, jak i w dalszej części bardziej przypominającej wyznanie, dominują powtórzenia i paralelizmy. Dotyczy to mniejszych konstrukcji w obrębie zdania („Na każdym miejscu i o każdej dobie”), jak i większych całości. Wszystkie sceny, które wyobraża sobie podmiot liryczny są podobne skonstruowane: wylicza się kolejne sytuacje, zaczynając od: „czy to…”, dalej następuje opis i końcowy wers puentujący całość. Owe „domniemania” ujęte są w wierszową ramę, strofa, która je poprzedza różni się tylko nieznacznie od tej, która je zamyka.
Niezmącony niczym tok jedenastozgłoskowca ze stałą średniówką po piątej sylabie i występujące w całym wierszu rymy krzyżowe również stwarzają efekt powtarzalności. Zastosowana w wierszu dialogizacja powoduje dramatyzację monologu lirycznego, a tym samym spotęgowanie ładunku emocjonalnego, który zawiera ten oparty na przewidywaniach utwór. Siła przeczuć i wyobraźni bohatera jest naprawdę duża, dlatego pomimo prostoty zastosowanych słów, poecie udało się stworzyć wyrazisty, przejmujący utwór.

DO***. NA ALPACH W SPLÜGEN 1829 - analiza i interpretacja

J. Przyboś twierdzi, że wiersz

Na Alpach w Splügen nie ma sobie równego wśród liryków Mickiewicza

. Utwór ten powstał w 1829 r., kiedy to Mickiewicz odbył wycieczkę w Alpy w towarzystwie poety Antoniego Odyńca. W jej trakcie przejeżdżał właśnie przez przełęcz w Splügen znajdującą się na pograniczu szwajcarsko-włoskim. Adresatkę wiersza kojarzy się oczywiście z Marią z Wereszczaków Puttkamerową, młodzieńczą miłością poety.
Rozpadający się na dwie części utwór mówi o tęsknocie za kobietą, która pozostała daleko w kraju rodzinnym bohatera. Jego dramat uczuciowy rozgrywa się na tle alpejskiego krajobrazu. Pojawiają się elementy górskiego pejzażu, takie, jak: „lodowiska”, „szum alpejskiej kaskady”. Góry określa się jako „podniebne”, podkreślając w ten sposób ich wielkość, taką samą funkcję pełni obraz bohatera „niknącego w chmurach”. Mówi się również o trudach takiej wysokogórskiej wędrówki, otchłaniach, w które łatwo spaść i nieuniknionym zmęczeniu.

Wstrzymując krok, wiecznymi utrudzony lody,
I oczy przecierając z lejącej się wody

bohater idzie na przód. Krajobraz, który ma wokół siebie musi być niezwykle piękny, zapierający dech w piersiach, on jednak nie potrafi się nim cieszyć, jego myśli owładnięte są tęsknotą za ukochaną. Toteż nieustannie - jak mówi -

Szukam północnej gwiazdy na zamglonym niebie,
Szukam Litwy i domku twojego, i ciebie

Pomimo tego, że wyjechał daleko, ciągle czuje się związany z kobietą, którą przecież dwukrotnie aż nazywa „niewdzięczną”. Wiersz rozpoczyna się stwierdzeniem:

Nigdy, więc nigdy z tobą rozstać się nie mogę!

Według Cz. Zgorzelskiego wypowiedź ta brzmi tak

Jakby to był dalszy ciąg rozpoczętej przed chwilą rozmowy, w której spójnik „więc” nawiązuje do jakichś pominiętych, wcześniejszych członów wypowiedzi

. Można sobie wyobrazić, że ów „dialog” z ukochaną trwa nieustannie, skoro bohater jest niemal opętany myślą o niewdzięcznej kochance:

Morzem płyniesz i lądem idziesz za mną w drogę,
Na lodowiskach widzę błyszczące twe ślady
I głos twój słyszę w szumie alpejskiej kaskady […]

Jego tęsknota jest tak silna, że zdaje mu się nawet, że za chwilę zobaczy ją gdzieś za swoimi plecami. Pragnie tego, a jednocześnie boi się. Wyznanie jego w tym momencie jest bardzo ekspresyjne:

I włosy mi się jeżą, kiedy się oglądam,

I postać twoję widzieć lękam się i żądam.
Zastanawia się, jak wygląda teraz jej życie, życie kobiety, którą

[…]poddani
Niewolnicze schylając karki, zowią Pani

. Chciałby wiedzieć, czy to życie, które wybrała uczyniło ją szczęśliwą. Być może teraz, kiedy on, biedny wędrowiec, rozpacza, ona właśnie jest „królową biesiady” i „w tańcu rej prowadzi wesołej gromady”, a może nawet bawi się nowymi miłostkami albo wręcz publicznie wyśmiewa jego wzgardzone uczucie. Zarzuca jej, że wybrała życie pełne przyjemności:

Że cię rozkosz usypia i wesołość budzi,
I że cię nawet żadna pamiątka nie nudzi

Chyba jednak nie wierzy, że to wszystko mogło dać jej szczęście, zastanawia się jeszcze:

Czy byłabyś szczęśliwsza, gdybyś, moja miła,
Wiernego ci wygnańca przygody dzieliła?

Na to pytanie bohater sam stara się znaleźć odpowiedź. Z westchnieniem („Ach!”) wymienia wszystko to, co byłby gotów dla niej zrobić. Starałby się uchronić ją przed trudami wspólnej górskiej wędrówki, umilał czas śpiewem, ogrzewał zmarznięte dłonie. W chwili odpoczynku w górskiej chacie okryłby ją własnym płaszczem i użyczył ramienia, na którym mogłaby wesprzeć zmęczoną głowę.
Wyraźnie widać dwudzielność tego utworu: najpierw bohater wydaje z siebie gniewny okrzyk, ma on charakter buntu, zniecierpliwienia tym, że nie potrafi wyzwolić się od kobiety, która odrzuciła jego uczucie, z czasem jego skarga jednak cichnie, łagodnieje, aby w zakończeniu stać się tylko westchnieniem, marzeniem kochającego, które nigdy się nie spełni. Po patetycznym początku to ciche, wręcz tkliwe zakończenie porusza do głębi. J. Przyboś twierdzi, że słowa te

[…] brzmią w ciszy niespełnienia - mocniej niż najgłośniejszy krzyk rozpaczy

Początkowe zdanie wykrzyknikowe oraz późniejsze oskarżenia: „niewdzięczna!” przechodzą w ciche wyznanie. Spokój tego utworu podkreśla budowa trzynastozgłoskowca i występujące w całym utworze rymy parzyste.
Warto przytoczyć na koniec opinię poety J. Przybosia urzeczonego pięknem tego wiersza:

Myślę, że jest to jeden z najmocniejszych liryków, jakie Mickiewicz napisał. […] W liryku alpejskim nic z deklamacji, nic z teatralnego przebrania; nie ma w nim ozdobnych porównań. Ani jednego porównania, ani jednej personifikacji. To wiersz nagi, bez przybrania, wiersz-wyznanie, w którym każde słowo jest ważne, obciążone prawdą uczuciowego faktu, jak najprościej i jak najkrócej wyrażonego. […] Sądzę, że dopiero w tym erotyku, a nie w przestylizowanych Sonetach krymskich, osiągnął Mickiewicz najwyższą poezję gór. W nim też, a nie w rozlewnych tyradach Gustawa, wyznał kochanek Puttkamerowej prawdę, dwuznaczną i wstydliwą prawdę ich miłości.

Reduta Ordona - analiza i interpretacja (klp)

Wiersz ten napisany został na podstawie opowiadania adiutanta, przyjaciela poety - Stefana Garczyńskiego. Ma on charakter epicki. Na samym początku widzimy opisany układ sił wrogich sobie wojsk. Moskali, którzy ruszyli z atakiem na redutę Ordona, było zdecydowanie więcej. Ci drudzy dysponowali zaledwie sześcioma działami, jednak walczyli dzielnie i z oddaniem. Poeta pisze o sile, z jaką car twardą ręką sprawuje rządy i niewzruszony wysyła ludzi na śmierć za swoje państwo:

Gdzież jest król, co na rzezie tłumy te wyprawia?
Czy dzieli ich odwagę, czy pierś sam nadstawia?
Nie, on siedzi o pięćset mil na swej stolicy (...)

W państwie cara posłuszeństwo było egzekwowane siłą. Służyć temu miały tysiące kibitek, które wywoziły skazańców na Syberię. Dlatego też przeciwstawienie się Polaków zasługuje na tym większą pochwałę i poszanowanie. W obliczu prawdziwego zagrożenia mieli oni bowiem odwagę, aby stanąć do walki z potężnym władcą. Byli oni również osamotnieni w swoim przeciwstawieniu się carowi:

Warszawa jedna twojej mocy się urąga,
Podnosi na cię rękę i koronę ściąga,
Koronę Kazimierzów, Chrobrych z twojej głowy,
Boś ją ukradł i skrwawił synu Wasilowy.

Wiersz jest relacją adiutanta, który opisuje zdobycie reduty. Dramatyzm sytuacji został przedstawiony za pomocą krótkich, urywanych zdań. Broniącym reduty, którzy byli atakowani przez znacznie większe siły carskie, zabrakło nagle amunicji. Dla walczącego żołnierza brak amunicji był wyrokiem. Śmierć poniesiona z powodu braku możliwości obrony była nie tylko osobistą klęską, ale i hańbą. Świadomość kończącej się za chwilę amunicji przyprawiała żołnierza o zawrót głowy:

... - i żołnierz pobladnął,
Nie znalazłszy ładunku już bronią nie władną
I uczuł, że go pali strzelba rozogniona;
Upuścił ją i upadł; - nim dobiją skona.

Aby amunicja z reduty nie dostała się w ręce nieprzyjaciela, Ordon zdecydował się wysadzić ją w powietrze. Choć w rzeczywistości wiadomo, że Ordon ocalał z eksplozji, w wierszu Mickiewicza zginął pod gruzami reduty. Takie zakończenie losów bohatera miało na celu uwznioślenie jego czynu i podkreślenie zasług jako wzorcowego zachowania powstańca, godnego naśladowania. Utwór kończy się opisem pola bitwy, które rysuje przed nami obraz leżących, martwych ciał, zarówno powstańców jak i napastników. Pomimo iż został zawarty pokój, straty poniesione przez obydwie strony były duże. Zakończenie wiersza jest optymistyczne. Poeta wyraża nadzieję, że kiedyś nadejdzie kres carskiego despotyzmu:

Kiedy ziemię despotyzm i duma szalona / Obleją, jak Moskale redutę Ordona; / Karząc plemię zwycięzców zbrodniami zatrute, / Bóg wysadzi tę ziemię, jak on swą redutę.

Lata 1829 - 1831 spędził Mickiewicz we Włoszech; w ostatnich miesiącach powstania listopadowego był w Wielkopolsce, zaś na wiosnę 1832 roku przybył do Drezna. Wiersze z tych lat nazywane są liryką rzymsko - drezdeńską. Znajdują się tu wiersze patriotyczne, a także utwory poświęcone przeżyciom religijnym. Do pierwszej grupy można zaliczyć Do matki polki, Śmierć pułkownika oraz Redutę Ordona. Zaś drugą grupę, reprezentującą rzymsko - drezdeńskie liryki, reprezentuje wiersz Rozmowa wieczorna.
Wiersze Śmierć Pułkownika i Reduta Ordona to poetyckie echa klęski powstania listopadowego.

Niepewność - analiza i interpretacja (klp)

Tytułowa Niepewność określa główny problem utworu, wewnętrzny dylemat bohatera dotyczący uczucia, jakie łączy go z kobietą, adresatką jego monologu lirycznego. W kolejnych strofach wiersza, w serii wyznań obrazujących ich wzajemne relacje, szuka on odpowiedzi na pytanie:

Czy to jest przyjaźń? czy to jest kochanie?

Przytaczane sytuacje mają potwierdzić którąś z tych możliwości, zaprzeczając jednocześnie tej drugiej.
Kolejne strofy zbudowane są na zasadzie podobieństwa. Konstrukcje składniowe, które je tworzą, zawierają antytezy najlepiej obrazujące sprzeczności, przed jakimi staje liryczny bohater wiersza:

G d y cię nie widzę nie wzdycham, nie płaczę […]
J e d n a k ż e gdy cię długo nie oglądam
Czegoś mi braknie […]

Każdą z sześciowersowych strof zamyka ponadto pytanie retoryczne w nieco tylko zmienionym brzmieniu, co nadaje mu charakteru refrenicznego. W ten sposób wielokrotnie powraca pytanie o charakter opisywanego uczucia.
Pierwsza strofa pełna jest zaprzeczeń, bohater kolejno zaprzecza zachowaniom, jakie konwencjonalnie kojarzą się ze stanem zakochania:

Gdy cię nie widzę, nie wzdycham, nie płaczę,
Nie tracę zmysłów, kiedy cię zobaczę […]

Wydaje mu się, że w ten właśnie sposób zachowywałby się zakochany. Nie obserwuje u siebie podobnych objawów, dlatego ma wątpliwości, czy w takim razie jego uczucie można nazwać miłością. Ma świadomość, że to, czego on sam doświadcza jest uczuciem innego rodzaju, jest nieporównywalnie bardziej złożone, skomplikowane. To dlatego gubi się i nie może odpowiedzieć sobie na pytanie:

Czy to jest przyjaźń? czy to jest kochanie?

Jego lirycznym monolog to poszukiwanie prawdy, poszukiwanie właściwych słów na jej oddanie.
Znacznie bogatsze od obfitujących w puste gesty zakochanych uczucie pozbawione jest ciągłych westchnień, łez, szaleństw, ale też jest w nim pewien niepokój, jest potrzeba bliskości. Spokojny i opanowany bohater wyznaje przecież w końcu:

Jednakże gdy cię długo nie oglądam,
Czegoś mi braknie, kogoś widzieć żądam
I tęskniąc sobie zadaję pytanie:
Czy to jest przyjaźń? czy to jest kochanie?

Kiedy nie ma przy nim owej kobiety początkowo wcale nie tęskni, nie potrafi też przywołać w myślach jej obrazu, zawsze jednak czuje jej bliskość:

Jednakże nieraz czuję mimo chęci,

Że on jest zawsze blisko mej pamięci. Nie traktuje jej również jako osoby, której zwierza się ze swoich problemów, mówi przecież

Cierpiałem nieraz, nie myślałem wcale,
Abym przed tobą szedł wylewać żale […]

Tak się jednak składa, że za każdym razem coś skłania go do myślenia o tej kobiecie, do takiego pokierowania swoimi krokami, aby stanąć u jej drzwi. Pojawiają się nawet w wierszu hiperbole podkreślające zaangażowanie bohatera:

Dla twego zdrowia życia bym nie skąpił,
Po twą spokojność do piekieł bym zstąpił […]

Aż w końcu decyduje się na bardziej bezpośrednie i jednoznaczne wyznanie:

Kiedy położysz rękę na me dłonie,
Luba mnie jakaś spokojność owionie,
Zda się, że lekkim snem zakończę życie;
Lecz mnie przebudza żywsze serca bicie […]

W tym momencie właściwie sam już sobie odpowiada, rozstrzyga swój dylemat. Bliskość tej kobiety sprawia mu wyraźną przyjemność, jego serce zaczyna szybciej bić, można powiedzieć, że ono bije właśnie dla niej, tylko bohaterowi trudno jest jednoznacznie rozpoznać, to, co czuje. W zakończeniu podkreśla, że słowa, które właśnie napisał powstały jakoś mimowolnie, że tak, jak wcześniej nie zdając sobie z tego sprawy, myślał o niej i kierował ku niej swe kroki, tak teraz „dla niej tę piosenkę składał”. Słowo „piosenka” jest tu jak najbardziej na miejscu, utwór posiada bowiem wiele właściwych jej cech. Prostota tekstu, w którym pojawia się wiele powtórzeń, podobieństw w konstrukcji i nade wszystko powracający w zakończeniu każdej strofy refren należą do najważniejszych. Śpiewności utworowi nadaje też regularna budowa jedenastozgłoskowca ze średniówką po piątej sylabie i parzyste rymy.

Do matki Polki - analiza i interpretacja (klp)

Poeta w tym napisanym w 1830 r., na krótko przed wybuchem powstania listopadowego, wierszu podejmuje problem walki narodowowyzwoleńczej. Czas powstania wskazuje na trudny moment w historii Polski i Mickiewicz porusza rzeczywiście bolesne kwestie. Julian Przyboś twierdzi wręcz, że wiersz Do matki Polki to

[…] najokrutniejszy wiersz w literaturze nie tylko polskiej […]


Utwór rozpoczyna apostrofa skierowana do adresatki utworu - matki Polki, która nadaje wierszowi charakter wezwania. Poeta zwraca się do matki, wychowawczyni młodego Polaka, przepowiadając los jej dziecka. Mickiewicz stosuje liczbę pojedynczą, zarówno wtedy, kiedy mówi o matce, jak i o jej synu, jednak jego utwór przedstawia, niestety, wyrok zbiorowy: męczennicy to całe pokolenie Polaków, którym przyszło walczyć o wolność swojej ojczyzny i matki, które wiedzą, że ich synowie skazani są na śmierć. Od tego losu nie da się uciec. Piętno, którym są naznaczeni widać już w dzieciństwie:

Jeśli mu patrzy z czoła dziecinnego
Dawnych Polaków duma i szlachetność;

Jeśli rzuciwszy rówieśników grono
Do starca bieży, co mu dumy pieje,
Jeżeli słucha z głową pochyloną,
Kiedy mu przodków powiadają dzieje […]

W słowach tych pobrzmiewają echa Konrada Wallenroda - uczucia patriotyczne Konrada rozbudził przecież swoją pieśnią wajdelota Halban. W wierszu Do matki Polki poeta jeszcze raz podkreśla rolę narodowej poezji, siłę, jaką mają w sobie te opowieści o przeszłości. To właśnie one pobudzają młode pokolenie do czynu. Niestety to, co czeka tych następców Konrada będzie podobne do tego, co on sam przeżył. Poeta rysuje losy swego bohatera:

Tam się nauczy pod ziemię kryć z gniewem
I być jak otchłań w myśli niedościgły,
Mową truć z cicha, jak zgniłym wyziewem,
Postać mieć skromną jako wąż wystygły.

Nie będzie mógł walczyć otwarcie, z bronią w ręku, będzie za to musiał posługiwać się zdradą i podstępem:

Bo on nie pójdzie, jak dawni rycerze,
Utkwić zwycięski krzyż w Jeruzalemie,
Albo jak świata nowego żołnierze
Na wolność orać… krwią polewać ziemię.

Dawna tradycja rycerska zostaje pogrzebana na rzecz działania poprzez kłamstwo, spisek, podstęp. Tylko takie metody walki wchodzą w grę narzucane przez przeciwnika. Ów „wróg potężny”, dla którego patriotyzm i pragnienie wolności stanowią najcięższą zbrodnię, posiada cały repertuar środków służących do prześladowania:

Wyzwanie przyszle mu szpieg nieznajomy,
Walkę z nim stoczy sąd krzywoprzysiężny;
A placem boju będzie dół kryjomy,
A wyrok o nim wyda wróg potężny.

Przeznaczeniem młodego Polaka, o którym mówi się w wierszu, będzie walka z caratem. Całe jego wychowanie ma na celu, jak najlepsze przygotowanie go do tej walki. I tu właśnie rola matki - poeta przedstawia cały program jak wychować spiskowca:

Wcześnie mu ręce okręcaj łańcuchem,
Do taczkowego każ zaprzęgać woza,
By przed katowskim nie zbladnął obuchem
Ani się spłonił na widok powroza […]

Musi on bowiem przywyknąć do więziennych lochów, samotności i myśli o śmierci. Wszystkie te działania podjęte choćby od najmłodszych lat i tak skazane są na klęskę, na klęskę skazana jest cała ta nieuczciwa walka. Tragiczną beznadzieję losów przyszłego konspiratora zawarł poeta w następujących słowach skierowanych do matki:

Syn twój wyzwany do boju bez chwały
Do męczeństwa… bez zmartwychpowstania.

Straszliwość wyroku, daremność heroizmu i ofiary, beznadziejna perspektywa „boju bez chwały” i „męczeństwa… bez zmartwychpowstania” i nic w zamian - ten, kto podejmie tę walkę nie będzie nagrodzony nawet pośmiertną sławą:

Zwyciężonemu za pomnik grobowy
Zostaną suche drewna szubienicy,
Za całą sławę krótki płacz kobiecy
I długie nocne rodaków rozmowy

To, co jednak ważne - pozostaną „długie nocne rodaków rozmowy”. Pamięć o męczeńskiej śmierci bohaterów będzie przekazywana kolejnym pokoleniom. Oni słuchali starców opowiadających „przodków dzieje”, teraz ich własne dzieje staną się częścią historii narodu.
A matka? Cóż z jej poświęceniem i oddaniem? Ta strażniczka patriotycznych ideałów również skazana jest na cierpienie. Pojawia się nawet uwznioślająca jej ból analogia pomiędzy nią - matką polskiego dziecka a Matką Bolesną:

O matko Polko! źle się syn twój bawi!
Klęknij przed Matki Boleśnej obrazem
I na miecz patrzaj, co jej serca krwawi:
Takim wróg piersi twe przeszyje razem!

Ukazana w wierszu matka to wzór kobiety-Polki, która prowadzi patriotyczną edukację i przygotowuje synów do walki o niepodległość, wszczepia w ich serca miłość do ojczyzny oraz nienawiść do jej wrogów. Ma świadomość beznadziejności takiej walki, mimo tego poświęca się, skazuje na cierpienie, wie, że takie właśnie jest jej przeznaczenie. Idealizacja polskiej kobiety-matki, której odsłonięta zostaje tragiczna dola skazańca, najpełniej wyraża się przez nawiązanie do losów Maryi. To porównanie przywodzi na myśl także koncepcję romantycznego mesjanizmu. A przecież w wierszu przytacza się również legendę o Jezusie, który już w dzieciństwie bawił się krzyżykiem - znakiem swego przyszłego męczeństwa. Można zatem dopatrywać się w losach bohaterów ofiary analogicznej do ofiary Chrystusa.
Ta zapowiedź tragicznych dziejów młodych Polaków, cierpienia matek porusza głęboko. Pomimo że Mickiewicz stosuje klasyczną formę: regularny schemat jedenastozgłoskowca ze średniówką po piątej sylabie i rymami krzyżowymi (za wyjątkiem ostatniej strofy, w której mamy rymy okalające), udaję mu się osiągnąć wysoki poziom ekspresji. Apostrofy do matki, wielokrotne zastosowanie trybu rozkazującego w zwrotach do adresatki wiersza („klęknij”, „każże”, „okręcaj”), szyk przestawny, dysonanse, kontrasty (jak wtedy, gdy po niezwykle poetycko nakreślonej scenie wsłuchiwania się chłopca w nauki starca opowiadającego dawne dzieje, stwierdza z prostotą: „O matko Polko! źle się twój syn bawi!”) czy wreszcie pełna patosu analogia do dziejów Chrystusa i jego Matki - wszystkie te elementy mają na celu podkreślenie tragizmu opisywanej sytuacji, podkreślić dramat narodu polskiego.
I rzeczywiście - według poety Juliana Przybosia wiersz Do matki Polki wznosi się wręcz na szczyt patriotycznego bólu, a z tego szczytu „strofy toczą się jak głazy w otchłań przerażenia”. Dodaje jednak zaraz, że ostatecznie wiersz nie jest wyrazem ostatecznego zwątpienia, rezygnacji, samounicestwienia - wręcz przeciwnie płynie z niego moc. Tylko świadomość okrutnej prawdy daje siłę do walki z „wrogiem potężnym” i wiersz ten nakazuje walkę o wolność, mimo świadomości klęski, jest zatem wyrazem najgłębszego buntu.

Który z poetów wszystkich rewolucji napisał wiersz bardziej rewolucyjny?

- pyta wręcz Przyboś.
I monolog skierowany „do matki Polki” powinniśmy traktować z jednej strony jako pokazanie pewnej nieuchronności losu, który wiedzie ku cierpieniu, a nawet i śmierci, z drugiej jednak podkreślenie niezniszczalności sił duchowych w narodzie, który gotowy jest na największe poświęcenie w obronie swojej ojczyzny.

1



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
LIRYKI LOZAŃSKIE, Filologia polska, II rok, Romantyzm
romantyzm lic, Filologia polska, II rok, Romantyzm
Cierpienia Młodego Wertera - Opracowanie, Filologia polska, II rok, Romantyzm
Ujejski, Filologia polska, II rok, Romantyzm
J.W. Goethe 'Faust'- opracowanie, Filologia polska, II rok, Romantyzm
J.W. Goethe 'Faust'- streszczenie, Filologia polska, II rok, Romantyzm
Irydion (opracowanie)(1), Filologia polska, II rok, Romantyzm
Czechowicz J., Filologia polska, II rok, Romantyzm
Godzina myśli - opracowanie, Filologia polska, II rok, Romantyzm
BENIOWSKI - J. Słowacki - streszczenie, Filologia polska, II rok, Romantyzm
LIRYKI LOZAŃSKIE, Filologia polska, II rok, Romantyzm
romantyzm lic, Filologia polska, II rok, Romantyzm
czesci mowy - dodatkowa tabela (1), Filologia polska II rok, fleksja i składnia
Terapia logopedyczna Konspekt 2, PWSZ Tarnów Filologia polska II rok, PWSZ Tarnów Filologia polska I

więcej podobnych podstron