Interakcjonizm symboliczny - poznawanie siebie, Pedagogika


W krzywym zwierciadle interakcjonizmu symbolicznego - „ja” jako rezultat i architekt rzeczywistości społecznej.

Na przekonania jednostki o sobie w dużym stopniu wpływają informacje zwrotne, jakie otrzymuje ona od innych - nawet wówczas, gdy informacje te nie zawierają explicite wyrażonej oceny tejże jednostki (por. Jussim, Soffin, Brown, Ley i Kohlepp, 1992). Dzieje się tak, ponieważ prawdopodobnie i tak zakłada ona, że obserwatorzy ewaluatywnie etykietują i interpretują jej zachowanie oraz uzyskiwane przez nią rezultaty.

Według stanowiska określanego jako interakcjonizm symboliczny - którego współcześni spadkobiercy podkreślają szczególne regulacyjne znaczenie publicznej samoświadomości, tzn. świadomości siebie jako obiektu społecznego - po każdej konfrontacji z ocenami innych, zwłaszcza ważnych innych, następuje odpowiednia zmiana przekonań o sobie. Zdaniem przedstawicieli tego nurtu samopoznanie jest realizowane poprzez spostrzeganie siebie oczyma obserwatorów, a następnie rozwijanie napływających w  ten sposób informacji w swoistym „przedłużeniu” interakcji, tj. poprzez mowę wewnętrzną, „dialog” z samym sobą (Mead, 1975).

Metaforycznie rzecz ujmując oceny innych pełnią rolę lustra, w którym jednostka widzi samą siebie. Odzwierciedlone oceny partnerów interakcji (reflected appraisals) zostają następnie zinternalizowane i konstytuują „zwierciadlane ja” (looking-glass self). Można zatem powiedzieć, że oceny obserwatorów wpływają na samowiedzę aktora nie bezpośrednio, ale poprzez sposób, w  jaki są one przez niego odbierane i interpretowane. Jego prywatne przekonania o sobie powinny być wobec tego zgodne ze spostrzeganym wizerunkiem własnym w  oczach innych (por. np. Jussim i wsp., 1992; Felson, 1981, 1985, 1989).

John Kinch (1963; por. też Shrauger i Schoeneman, 1979) sformalizował ideę interakcjonizmu symbolicznego przy pomocy trzech postulatów:

  1. autowizerunek jednostki jest oparty na jej percepcji tego, jak odbierają ją inni (czyli na odzwierciedlonych ocenach owych innych),

  2. percepcja jednostki tego, jak odbierają ją inni, jest zgodna z tym, jak rzeczywiście jest ona przez nich spostrzegana (tzn. odzwierciedlone oceny innych korelują wysoko z ich ocenami rzeczywistymi),

  3. zatem rzeczywisty odbiór jednostki przez innych determinuje sposób w jaki postrzega ona samą siebie (ten ostatni postulat bywa jednak przez niektórych badaczy kwestionowany, zob. np.: May, 1991; Schafer i Keith, 1985).

0x08 graphic

Rezultaty niektórych badań eksperymentalnych zdają się świadczyć o  trafności modelu zaproponowanego przez interakcjonistów symbolicznych, wskazując na znaczące podobieństwo prywatnych przekonań o sobie ze spostrzeganym przez jednostkę obrazem siebie w oczach innych (May, 1991; por. też przegląd badań Shrauger i Schoeneman, 1979). Jednak dokładny przegląd ogółu dostępnych wyników badań skłania do krytycznej analizy trafności każdego z trzech wymienionych wcześniej postulatów.

  1. Wpływ ocen rzeczywistych na oceny odzwierciedlone - II postulat Kincha

Oceny odzwierciedlone nie powinny być jedynie wytworem wyobraźni podmiotu. Interakcjonizm symboliczny postuluje przynajmniej częściową ich zgodność z ocenami rzeczywiście formułowanymi przez obserwatorów.

Glaser i  Strauss (1964), analizując prace Georga Meada wskazują, że - według tego autora - w trakcie interakcji społecznych aktorzy informują się wprost o swoich wzajemnych postawach i  opiniach. Jednak z badań Herberta Blumberga (1972) wynika, że ludzie unikają udzielania informacji ewaluatywnych „twarzą w twarz”, a zwłaszcza powstrzymują się od wzajemnej krytyki, co prowadzi do przewagi komunikatów pozytywnych nad negatywnymi. Podobne rezultaty uzyskał Felson (1980) badając wzorce komunikacji dotyczącej ocen atrakcyjności fizycznej u dzieci w wieku szkolnym (por. też Swann, Stein-Seroussi i McNulty, 1992; Felson, 1981).

Fakt, że ludzie niechętnie dostarczają niekorzystnych dla odbiorcy informacji jest intuicyjnie zrozumiały, wszak - jak to sformułował Shakespeare w „Antoniuszu i Kleopatrze” - the nature of bad news infects the teller (zob. też Tesser i Rosen, 1975). Bardziej zastanawiające może się wydawać, że ludzie dość często powstrzymują się także od bezpośredniego komunikowania ocen pozytywnych. Tendencja do unikania komunikatów zawierających explicite wyrażoną korzystną ocenę może wynikać z tego, że przynajmniej czasami prowadzą one do poczucia zakłopotania czy zażenowania odbiorcy. Komplementy zmuszają go bowiem do odwzajemniania się, a przecież może on w rzeczywistości żywić negatywną postawę do rozmówcy. Zostaje on zatem zmuszony do dokonania wyboru między kłamstwem, które powiedzieć „wypada” a prawdą, która jest dla drugiej strony obraźliwa (Felson, 1980). Goffman w swoim studium nad odrywaniem ról (1981) opisuje normy społeczne mające na celu wzajemne oszczędzanie sobie zakłopotania przez poszczególnych członków interakcji. Zarówno pozytywne, jak i negatywne komentarze kierowane do osoby ocenianej mogą naruszyć delikatną równowagę społeczną, zwłaszcza jeśli nie ma jakiegoś wyraźnego kontekstualnego powodu do ich czynienia.

Nie oznacza to, że ludzie - poza bardzo sporadycznymi przypadkami - nie otrzymują w ogóle informacji od innych na temat swoich zalet i wad. Wyniki uzyskane przez Blumberga (1972) wskazują, że oceny dotyczące różnych cech komunikowane są relatywnie częściej między bliskimi przyjaciółmi oraz osobami, które się dobrze znają. Ponadto badani stosunkowo często rozmawiali o  wadach i zaletach danej jednostki z osobami trzecimi, nawet jeśli osoby te się z nią przyjaźniły i mogły jej owe opinie powtórzyć.

Jeszcze inną drogą uzyskiwania informacji jest obserwacja partnerów interakcji. Goffman (1981) wprowadził rozróżnienie wrażeń przekazywanych (given) i wywoływanych (given off). Te pierwsze odnoszą się do intencjonalnie przekazywanych komunikatów, podczas gdy te drugie dotyczą informacji nieumyślnie (czy mimowolnie) ujawnianych, np. przez sygnały niewerbalne czy kontekst, w którym ujawnia się dane zachowanie itp. Z badań Felsona (1980) wynika, że wpływ ekspresji given off na oceny odzwierciedlone bywa niekiedy większy (ale bywa też, że odbiorcy pozostają nań niewrażliwi zob. Swann i in., 1992) niż intencjonalnie dostarczanych feedbacków. Z drugiej jednak strony łatwo sobie wyobrazić, że wrażenia wywołane podatne są na liczne poznawcze i  motywacyjne deformacje.

0x08 graphic

Z modelu przedstawionego na rysunku 2. wynika, że bariery komunikacyjne leżą zarówno po stronie nadawcy, jak i odbiorcy. Rzeczywiste oceny obserwatorów znajdują większe odzwierciedlenie w komunikacji pozytywnej niż negatywnej, ale też korzystne informacje zwrotne mogą mieć większy wpływ na postrzegane oceny innych niż ewentualne feedbacki pejoratywne (por. też Felson, 1981, Swann i in., 1992). Tagiuri i  współautorzy (Tagiuri, Blake, Bruner, 1953) dowiedli empirycznie, że ludzie trafniej oceniają, kto ich lubi najbardziej, niż kto ich lubi najmniej.

Z drugiej strony Coleman, Jussim i Abraham (1987) dowodzą, że to właśnie negatywne informacje zwrotne mają często większe znaczenie w  procesie odzwierciedlania ocen. Jako niezgodne z  normami społecznymi i   relatywnie rzadko komunikowane, są one bardziej przekonującym wskaźnikiem rzeczywistych sądów żywionych przez innych, niż informacje pochlebne dla podmiotu. Te ostatnie mogą mieć bowiem różne alternatywne przyczyny. Mogą być one na przykład próbą zachęty podmiotu do dalszych starań, instrumentem kształtowania i podtrzymywania przyjaznych relacji społecznych, czy wręcz narzędziem ingracjacji. Opierając się na teoriach atrybucji można zatem wnioskować, że feedbacki pozytywne - w porównaniu z  negatywnymi - dostarczają mniej diagnostycznych informacji na temat ustosunkowań obserwatora czy partnera interakcji do ocenianego podmiotu (zob. też Leary, Haupt, Strausser i Chokel, 1998) .

Próbując znaleźć wytłumaczenie dla uzyskanych przez siebie wyników wskazujących na większy wpływ komunikacji pozytywnej na postrzeganie ocen innych, Felson (1980) sugeruje, że być może jego badani (dzieci w wieku szkolnym) odrzucały komunikaty negatywne, zakładając, że pochodzą one od wrogów lub osób, które były na nie z jakichś powodów złe. Warto w tym miejscu nadmienić, że choć negatywne feedbacki w eksperymencie Coleman i  in. (1987) były odbierane przez badanych jako bardziej reprezentatywne dla rzeczywistych przekonań oceniających je osób, to nie wywarły one istotnego wpływu na ich samooceny. Odbiorcy poradzili sobie bowiem z nimi, deprecjonując ich prawomocność i trafność. Zatem nawet przy konfrontacji z  jasno wyrażonymi ocenami ludzie niekoniecznie muszą je internalizować i  dostosowywać do nich żywione przez siebie postawy odniesione do własnego „ja”.

Szczególnie jeśli sądy ewaluatywne pochodzące od innych są niejednoznaczne, odbiorcy mogą łatwo reinterpretować je w sposób egotystyczny lub służący konfirmacji prywatnie żywionych sądów o sobie (por. przegląd badań: Shrauger, 1975; też Moreland i Sweeney, 1984; Taylor i  Brown, 1988; Swann, Pelham i Krull, 1989; Brown, 1990; Bernichon, Cook, Brown, 2003). Z analizy wielu badań - przeprowadzonych zarówno w  warunkach laboratoryjnych, jak i  naturalnych - wywnioskować można, że ludzie interpretują i oceniają swoje osiągnięcia w sposób spójny z ich wcześniej ukształtowanym autowizerunkiem, aktywnie szukając potwierdzających go feedbacków i często odrzucając informacje zwrotne niezgodne z ich dotychczasową percepcją siebie (np. Markus, 1977; Swann i Read, 1981a i b; Swann i Hill, 1982; Wells i Sweeney, 1986; Swann 1987; Jussim, Coleman i  Nassau, 1987; Tesser, 1988). Osoby o  wysokiej samoocenie mogą spostrzegać się w bardziej pochlebny sposób niż osoby o niskim poczuciu własnej wartości nawet wtedy, gdy obiektywny poziom wykonania zadania oraz towarzyszące mu komunikaty ewaluatywne pochodzące od obserwatorów czy partnerów interakcji są bardzo podobne (por. np. Shrauger i Rosenberg,1970; Wells i in., 1986; Jussim i in., 1987).

Liczne już studia dotyczące reakcji na informacje zwrotne wskazują, że negatywne ustosunkowania innych mogą być rozmaicie interpretowane także przez adresatów o stosunkowo niskim poziomie samowartościowania (Swann i wsp., 1992) oraz należących do grup dyskryminowanych przez innych (Crocker, Voelkl, Testa i Major, 1991). Jednak generalnie im wyższą samooceną charakteryzuje się jednostka, w tym bardziej pozytywnym świetle spostrzega wieloznaczne oceny formułowane przez partnerów interakcji (Ryan, Plant i  Kuczkowski, 1991). Na przykład z analizy rezultatów uzyskanych w  eksperymencie Shraugera i Lunda (1975; zob. też Baumgardner, Kaufman i Levy, 1989) wynika, że badani o  wysokim samowartościowaniu za trafniejsze (bardziej kompetentne i mniej narażone na deformacje) uważają te źródła informacji zwrotnych, z  których płyną bardziej pochlebne oceny ich osobowości.

Ludzie manipulują także stopniem spostrzeganej odpowiedzialności za sukces i porażkę tak, by chronić własne „ja” przed negatywnymi emocjami i  zmianą prywatnie żywionego autowizerunku na mniej pozytywny. Sicoly i  Ross (1979), na przykład, zaprojektowali eksperyment, w   którym badani rozwiązywali test wrażliwości społecznej, a  następnie otrzymywali feedback od osoby oceniającej, która przypisywała im więcej lub mniej odpowiedzialności za uzyskany rezultat, niż oni sami przypisywali sobie. Badani, którzy odnieśli w  teście niepowodzenie uznawali informację zwrotną za bardziej trafną, jeśli wiązała się ona z  zaniżaniem ich odpowiedzialności, zaś ci, którzy odnieśli sukces czynili odwrotnie - za celniejsze uważali te oceny, które wiązały się z  maksymalizowaniem ich odpowiedzialności za uzyskane wyniki. Zatem im bardziej korzystna dla samooceny badanych atrybucja przyczynowa, tym większą wagę przywiązywali oni do ocen formułowanych przez innych (zob. także Doherty, Weigold i Schlenker, 1990; Doherty i Schlenker, 1995). Uznawali oni wówczas także obserwatorów za bardziej spostrzegawczych, a  formułowane przez nich sądy - za szczególnie godne zaufania (o  spostrzeganiu i  emocjonalnym ustosunkowaniu ocenianych do oceniających por. przegląd badań: Jones, 1973).

Także oceny pozytywnie rozbieżne z oczekiwaniami aktora mogą zostać przez niego zdeformowane i zasymilowane do względnie mało pochlebnych przekonań na swój temat (por. Jacobs, Berscheid i Walster, 1971). Na przykład w eksperymencie Pozo i współautorów (Pozo, Carver, Wellens i Scheier, 1992) badani charakteryzujący się wysokim lękiem społecznym, tj. tacy, którym zależy na wywieraniu korzystnego wrażenia na innych, ale którzy jednocześnie są niepewni swoich możliwości wywarcia takiego wrażenia (Leary i Kowalski, 2002; zob. też Crozier, 1979) uważali, że obserwatorzy mają mniej pochlebny obraz ich osoby nawet wówczas, kiedy otrzymali feedbacki identyczne, jak osoby o  niskim lęku społecznym.

Z  drugiej strony pozytywne rozbieżne informacje od audytorium mogą rodzić sceptycyzm, a  nawet podejrzenia co do ukrytych motywów ich nadawców (por. Dymkowski, 1989).

Ponadto badania Sherwooda (1967) dostarczają empirycznego poparcia dla tezy, że wieloznaczność bądź duże zróżnicowanie ocen ferowanych przez poszczególnych członków publiczności sprzyja przesunięciom autopercepcji w  kierunku własnej samooceny podmiotu (a więc asymilacji odzwierciedlonych ocen do ukształtowanej wcześniej koncepcji siebie), a także egotystycznemu ich zawyżaniu.

W wyniku różnego rodzaju deformacji w odbiorze i przetwarzaniu informacji osobistych o ewaluatywnym charakterze, są one często dopasowywane i niejako „wtłaczane” do prywatnego autowizerunku aktora. Można zatem powiedzieć, że w bardzo licznych sytuacjach rzeczywiste oceny obserwatora nie znajdują adekwatnego odzwierciedlenia w metapercepcji ocenianego podmiotu.

Opisane tu bariery komunikacyjne prowadzą do mniejszej trafności ocen odzwierciedlonych niż to zakładają przynajmniej niektórzy interakcjoniści symboliczni. Potwierdzają to uzyskiwane w licznych eksperymentach relatywnie niskie korelacje między rzeczywistymi a spostrzeganymi ocenami obserwatorów (np. Felson, 1980, 1981). Co więcej, w badaniu Felsona (1981) zbieżność rzeczywistych ocen ważnych innych z ich ocenami odzwierciedlonymi malała, a  nie rosła (sic!) po sesji, w której dostarczali oni ocenianym informacji zwrotnych.

Korelacje między rzeczywistymi a odzwierciedlonymi ocenami partnerów interakcji w  badaniu Felsona (1980) nie dość, że były relatywnie niskie (wahały się między .16 a .28), to utrzymywały się na tym samym poziomie, kiedy brano pod uwagę rzeczywiste oceny konkretnego dziecka w grupie, jak i  zgeneralizowaną ocenę wszystkich dzieci. To znaczy korelacja między oceną własnej osoby, jaką badany przypisywał konkretnemu koledze a rzeczywistą oceną tego kolegi nie była wyższa od korelacji między oceną odzwierciedloną tego kolegi a uśrednioną oceną rzeczywistą wszystkich partnerów interakcji. Wskazuje to, że dzieci badane przez Felsona (1980) miały jedynie mgliste i zgeneralizowanie poczucie tego, jak ich wygląd oceniany jest przez innych, nie potrafiły natomiast trafnie oszacować, co sądzą o nich poszczególni rówieśnicy (zob. też Felson, 1989).

Te ostatnie wyniki zostały zreplikowane w badaniach DePaulo i  współpracowników (DePaulo, Kenny, Hoover, Webb i Oliver, 1987). Autorzy ci wprowadzili rozróżnienie trafności odzwierciedlania ocen w diadach (dyadic accuracy), tj. zdolności podmiotu do różnicowania ocen przypisywanych mu przez różnych innych, od trafności odzwierciedlania ocen zgeneralizowanych (generalized accuracy), czyli zdolności jednostki do oszacowania, jak jest odbierana przez pewną grupę ludzi jako całość, niezależnie od umiejętności rozróżniania ustosunkowań konkretnych członków tej grupy.

Z  przeprowadzonego przez DePaulo i innych (1987) eksperymentu oraz z  przeglądu różnych dostępnych wyników badań z tego zakresu (Kenny i  DePaulo, 1993) wynika, że choć ludzie wykazują pewną umiejętność szacowania ocen zgeneralizowanych, to ich percepcja siebie w oczach poszczególnych innych jest mało dokładna i często rozbieżna ze stanem faktycznym. Badani nie potrafili efektywnie rozróżnić, którzy partnerzy interakcji spostrzegali ich jako bardziej lub mniej kompetentnych, ani którzy lubili ich w  największym, a którzy w najmniejszym stopniu. Byli oni skłonni przypisywać wszystkim obserwatorom podobne oceny siebie nawet wtedy, gdy w rzeczywistości zróżnicowanie tych ocen było bardzo wyraźne.

II. Wpływ ocen odzwierciedlonych na samooceny - I postulat Kincha.

Według pierwszego postulatu Kincha (1963) ludzie konstruują swój autowizerunek w oparciu o spostrzegane (i interpretowane) przez siebie oceny ważnych innych (niekoniecznie zaś o to, co owi inni naprawdę o nich myślą). Choć w wielu badaniach zaobserwowano znaczące korelacje między odzwierciedlonymi ocenami obserwatorów a samoocenami podmiotu (por. np. przegląd badań Shrauger i Schoeneman, 1979; także Miyamoto i Dornbusch, 1956; Reeder, Donohue i Biblarz, 1960; Edwards i  Klockars, 1981; Schafer i Keith, 1985), nie jest to jeszcze wystarczający dowód internalizacji tych pierwszych. Korelacje te mogą bowiem równie dobrze być skutkiem projekcji, tj. wpływu autopercepcji podmiotu na spostrzegane ustosunkowanie do niego różnych osób (por. Kenny i wsp., 1993). Mamy wówczas do czynienia. z sytuacją, w której ludzie szacując, co myślą o nich obserwatorzy lub partnerzy interakcji, opierają się na tym, co sami myślą o  sobie, a nie na dostarczonych im explicite lub implicite informacjach zwrotnych. Jest to zatem proces odwrotny do zakładanego przez interakcjonistów symbolicznych.

Kenny i DePaulo (1993) zaobserwowali na przykład, że z wraz z upływem czasu trwania interakcji osoby o wysokim lęku społecznym były w większym stopniu przekonane, że inni oceniają ich niepochlebnie, zaś osoby z dużą potrzebą aprobaty społecznej uważały, że obserwatorzy formułują bardziej korzystne sądy na ich temat. Zatem to zmienne osobowościowe kierowały percepcją dotyczącą tego, co podmiot uważa, że sądzą o nim inni.

W badaniu Felsona (1981) wpływ samoocen dotyczących ogólnych zdolności graczy futbolu oraz poziomu zaprezentowanego przez nich w  konkretnym meczu na odzwierciedlone oceny sformułowane przez trenera był większy niż zależność w przeciwnym kierunku, tj. wpływ spostrzeganych ocen trenera na percepcję własnych zdolności i skuteczności gry w danym meczu (ten drugi okazał się zresztą nieistotny statystycznie). Projekcję zaobserwowano także w  studium Bohrnstedta i Felsona (1983) testującym wzajemne relacje między globalnym samowartościowaniem a szacowaniem własnej pozycji socjometrycznej dzieci w wieku szkolnym. Zgodnie z procesem odzwierciedlania ocen percepcja dzieci dotycząca tego, na ile są lubiane przez rówieśników, powinna być ważną determinantą formowanej przez nich samooceny. Wyniki badań wskazują jednak na proces odwrotny: podczas gdy dzieci o wysokim poziomie self-esteem były skłonne uważać, że są bardziej popularne w grupie, spostrzegana popularność swojej osoby nie wpływała na żywione przez nich poczucie własnej wartości.

Swann ze współpracownikami (np. Swann i Hill, 1982, Swann, 1987) dostarczyli empirycznych dowodów na poparcie tezy, że ludzie starają się - zwykle skutecznie - potwierdzić swój autowizerunek w oczach innych. W  jednym z  eksperymentów (Swann i Ely, 1984) badani o dużym lub małym zaufaniu do sądów na własny temat kontaktowali się z osobami, które sądów tych nie podzielały. Wręcz przeciwnie, przypisywały one aktorom cechy przeciwne (na przykład oczekiwały, że będą oni ekstrawertykami, kiedy badani uważali się za introwertyków) i były tego bardziej lub mniej pewne. Po ciągu wzajemnych interakcji badanym udało się zmienić własny wizerunek w oczach obserwatorów (nie zaś odwrotnie!) we wszystkich przypadkach za wyjątkiem jednego. Ten wyjątek miał miejsce wówczas, kiedy aktorzy nie mieli pewności co do tego, jacy są naprawdę, zaś partnerzy interakcji mieli duże zaufanie do swoich wyobrażeń na temat aktorów (por. też Maracek i Mettee, 1972).

Mamy tu zatem do czynienia z mechanizmem konfirmacji behawioralnej (Swann i Read, 1981a i b; McNulty i Swann, 1994), polegającym na tym, że ludzie zachowują się tak, aby doprowadzić do harmonii ocen innych z ich prywatnym autowizerunkiem (ale zob. też. Baumgardner i in., 1989).

Swann i Read (1981b, eksperyment II) zauważyli na przykład, że badani, którzy spostrzegali siebie jako osoby dające się lubić, wzbudzali bardziej pozytywne reakcje u partnerów interakcji, niż osoby przekonane, że nie są zbytnio lubiane przez innych. Co więcej, uczestnicy tego badania wykazywali szczególną tendencję to wywoływania reakcji zgodnych z ich autowizerunkiem, kiedy ten ostatni był przez pozostających z nimi w kontakcie ludzi kwestionowany. Na przykład osoby spostrzegające siebie jako generalnie nie budzące sympatii otoczenia prowokowały wyraźnie niekorzystne reakcje ze strony partnerów interakcji, kiedy podejrzewały, że są jednak przez nich lubiane. Odwrotnie zachowywali się badani uważający, że łatwo ich polubić, kiedy pewne przesłanki wskazywały, iż nie zaskarbili sobie sympatii innych - aktywnie wzbudzali oni wówczas bardzo przyjazne postawy owych innych.

Wyniki eksperymentu Swanna i Hilla (1982) wskazują, że przy zagrożeniu ukształtowanych wcześniej przekonań na swój temat badani nie tylko uciekają się do prób behawioralnej konfirmacji swojego autowizerunku, ale podtrzymują go nawet wtedy, gdy uważają, że owe próby okazały się nie być dla obserwatorów wystarczająco przekonujące.

Oprócz deprecjonowania niespójnych informacji zwrotnych i konfirmacji behawioralnej ludzie stosują także inne zabiegi służące do podtrzymania ukształtowanej wcześniej autokoncepcji. Na przykład, kiedy podejmują się działań zgodnych z ich samowiedzą, spostrzegają je z reguły jako uwarunkowane dyspozycyjnie, nawet jeśli - niezgodnie z regułą pomniejszania Kelley'a - działaniom tym towarzyszą wyraźne naciski sytuacyjne (Kulik, Sledge i Mahler, 1986). W rezultacie ludzie mogą w sposób rutynowy spostrzegać zachowania spójne z prywatnymi przekonaniami o sobie jako kolejny dowód na słuszność owych przekonań. Kiedy jednak podejmowane działania są niezgodne z ich samowiedzą, aktorzy przykładają większą wagę do uwarunkowań i nacisków sytuacyjnych, które mogły je wzbudzić. W efekcie zachowania niespójne z autokoncepcją podmiotu, mogą zostać przez niego „unieważnione” poprzez ich atrybucję do czynników zewnętrznych. Może się tak dziać nawet w przypadku tych czynników, które w innych okolicznościach uznawane są przez aktora jako niewystarczające do wywołania danego zachowania. Taki wzorzec „konfirmacyjnej atrybucji” został potwierdzony empirycznie w eksperymentach Kulika i współautorów (1986).

Wyer i inni (Wyer, Henninger i Wolfson, 1975) ujawnili natomiast, że choć kobiety otrzymujące informacje zwrotne na temat poziomu wykonania przez siebie pewnego zadania uważały, że feedback ten wpłynie na oceny ich osoby formułowane przez obserwatorów (rzekomo wykonujących to samo zadanie), to nie zmieniały przez to odnośnych samoocen. Zatem te same informacje zwrotne mogą odmiennie wpływać na metapercepcję (formułowanie ocen odzwierciedlonych) i autopercepcję podmiotu. Dzieje się tak zwłaszcza wówczas, kiedy posiada on wiele danych z wcześniejszych doświadczeń, do których może się odwołać.

Swann i Read (1981a) uważają, że skłonność ludzi do poszukiwania feedbacków konfirmacyjnych wynika przynajmniej częściowo z faktu, że spostrzegają je oni jako bardziej niepodważalne, diagnostyczne i dostarczające większej ilości informacji. Próbując oszacować trafność jakiejś hipotezy naiwni badacze nie starają się bowiem jej obalić, ale poszukują raczej danych potwierdzających jej słuszność (por. np. Snyder i Swann, 1978; Lewicka, 2000). Ponadto opór przed zmianą przekonań na własny temat wiąże się z poczuciem egzystencjalnego bezpieczeństwa - w otaczającym jednostkę zmiennym świecie stabilna autokoncepcja odgrywa ważną rolę w organizowaniu doświadczenia i przewidywaniu przyszłych zdarzeń. Wreszcie w grę wchodzą względy czysto pragmatyczne - ludzie, którzy uważają, że brakuje im pewnych umejętności będą unikać sytuacji, w których testując trafność tych przekonań, jednocześnie narażaliby się na sromotną klęskę. Dodatkowo mogą oni obawiać się, jak zmiany w ich samowiedzy wpłyną na ich relacje z innymi. Stali partnerzy interakcji oczekują bowiem zwykle, że będą się oni zachowywać zgodnie z  wynegocjowaną wcześniej tożsamością (Swann, 1987, Swann i in., 1989; por. też Goffman, 1981).

Fakt, że często oceny odzwierciedlone „płyną” z samoocen nie oznacza, że przekonania ludzi o tym, jak widzą ich inni, nigdy nie wpływają ma ich autokoncepcje. Z badań McNulty'ego i  Swanna (1994) wynika, że w  naturalnych relacjach między dorosłymi samooceny podmiotu zmieniają sposób, w jaki spostrzegają go inni, ale jednocześnie oceny partnerów interakcji modyfikują autowizerunek podmiotu (zob. też Secord i Backman, 1961).

Pewnego poparcia dla I postulatu Kincha dostarczają także badania Felsona (1985) dotyczące internalizowania odzwierciedlonych ocen atrakcyjności fizycznej u dzieci. Spostrzegane oszacowania rówieśników okazały się mieć w  nich statystycznie istotny wpływ na samooceny badanych. W tym samym studium zaobserwowano jednak znacznie mniejszą zbieżność między rzeczywistymi a odzwierciedlonymi ocenami obserwatorów. Można zatem powiedzieć, że sądy badanych na własny temat kształtowały się w oparciu o nietrafnie spostrzegane przez nich oceny rówieśników.

Nie bez znaczenia pozostaje także fakt, że sądy te dotyczyły atrakcyjności fizycznej, a więc atrybutu definiowanego poprzez reakcje innych. Prawdopodobnie w rozwoju samoocen tego typu wymiarów (np. atrakcyjności, popularności) proces odzwierciedlania może odgrywać większą rolę, niż w  formowaniu się sądów na temat stopnia, w jakim jednostkę charakteryzują cechy definicyjnie niezależne od reakcji otoczenia społecznego. Felson (1981) sugeruje także, że spostrzegane - bardziej lub mniej trafnie - oceny innych będą ważniejszymi wyznacznikami prywatne żywionych przekonań o sobie w  warunkach, kiedy obniżone są bariery komunikacyjne, zachowanie podmiotu dostarcza wyraźnych wskazówek obserwatorom, których spostrzega on jako wiarygodne źródło informacji, a oceniana właściwość jest niejednoznaczna. Dlatego też odzwierciedlone opinie mogą być szczególnie ważne dla młodszych dzieci, które nie posiadają jeszcze własnych standardów oceny wykonania i spostrzegają innych, zwłaszcza rodziców, jako wiarygodnych i kompetentnych sędziów. Ci ostatni mogą też chętniej niż rówieśnicy czy nieznajomi dostarczać swemu potomstwu ewaluatywnych informacji zwrotnych, w tym także negatywnych.

Rezultaty badań podłużnych przeprowadzonych przez Felsona (1989) dostarczają pewnego poparcia tej tezie, wskazując, że sposób oceniania dzieci przez ich rodziców (spostrzegany przez te pierwsze) jest ważną determinantą kształtowania się ich samoocen.

Osoby dorosłe, o ukształtowanym już, względnie trwałym autowizerunku, mogą być znaczne bardziej odporne na proces odzwierciedlania. „Jako dzieci, być może, spoglądały one w oczy innych, by zobaczyć w nich swoją własną psyche. Wiele tysięcy spojrzeń później mogły już rozwinąć stabilne autokoncepcje. Jako dorośli mogą czuć, że nie potrzebują już na nowo spoglądać w oczy innych podczas każdej interakcji. Zaglądały tam wcześniej tak wiele razy, że wiedzą już czego się spodziewać” (Kenny, DePaulo, 1993, str. 157-158).

Spostrzegane oszacowania obserwatorów będą prawdopodobnie miały najmniejsze znaczenie przy kształtowaniu się samoocen związanych z  zachowaniami, które są ukrywane przed innymi i pojawiają się - jedynie lub głównie - w  warunkach prywatności. Nawet gdyby obserwatorzy próbowali formułować wówczas sądy ewaluatywne - co jest mało prawdopodobne - ich oceny mogą nie być brane pod uwagę, gdyż podmiot wie, że są one oparte na niekompletnych, mało wiarygodnych danych.

Dodatkowe światło na proces internalizacji postrzeganych ocen ważnych innych rzucają wyniki eksperymentów, w którym manipulowano zawartością feedbacków (Jussim i in., 1992). W badaniach tych wprowadzono rozróżnienie obiektywnych i interpersonalnych (subiektywnych) informacji zwrotnych. Feedbacki obiektywne dostarczają ilościowej informacji o  poziomie wykonania zadania, beż żadnej explicite wyrażonej oceny tego wyniku (np. „rozwiązałeś poprawnie 9 na 13 zadań”, „wartość sprzedanych przez ciebie w tym miesiącu produktów wynosi 6000 złotych” itp.). Mogą one także zawierać informacje o normie (np. ile centyli ktoś uzyskał w  danym teście), dzięki czemu pozwalają spojrzeć na poziom wykonania zadania przez daną osobę z perspektywy porównań z innymi. Z  feedbackami interpersonalnymi mamy do czynienia wówczas, kiedy jedna osoba wyraża ocenę poziomu wykonania zadania, kompetencji, cech, czy wysiłku drugiej osoby (np. „bardzo dobrze wypadłeś w  tym teście”, „jesteś bardzo inteligentny”, „w tym miesiącu byłeś bardzo nieskuteczny jako sprzedawca” itp.)

Wyniki opisywanych tu eksperymentów wskazują, że kiedy feedback obiektywny dostarcza bardzo wyraźnych (klarownych i jednoznacznych) danych o podmiocie, dodatkowe informacje wyrażające subiektywną ocenę obserwatorów wpływają na autopercepcję aktora w minimalnym stopniu. Te same informacje mogą jednak silnie modyfikować autowizerunek podmiotu, kiedy 1) ocena obiektywna jest niejednoznaczna, 2) treść feedbacków subiektywnych zawiera wyrażone wprost oceny ich lokaty na konkretnych wymiarach (np. kompetencji, zdolności, wysiłku). Gdy obiektywna baza oceny była trudna do interpretacji, badani skłonni byli internalizować odzwierciedlone sądy o sobie zawarte explicite w informacji zwrotnej, natomiast posługiwali się raczej mechanizmem projekcji przy szacowaniu, jak inni spostrzegają ich na wymiarach nie ujętych w tej informacji w bezpośredni sposób.

Jussim i współautorzy (1992) sugerują zatem, że spoglądanie na siebie oczami innych może być przynajmniej częściowo zdeterminowane sytuacyjnie. Kiedy ludzie dysponują w trakcie interakcji społecznych informacjami pozwalającymi im jasno stwierdzić, jak dokładnie są postrzegani przez obserwatorów, ich prywatny wizerunek może być rzeczywiście kształtowany zgodnie z  założeniami interakcjonizmu symbolicznego. Ponieważ jednak takich informacji zazwyczaj brakuje, ludzie - zamiast internalizować odzwierciedlone oceny partnerów interakcji - zakładają, że inni widzą ich tak, jak oni sami postrzegają siebie.

III. Wpływ ocen rzeczywistych na samooceny - III postulat Kincha.

Choć dość liczne badania eksperymentalne (ich przegląd: np. Shrauger i Schoeneman, 1979; por. także Shrauger, 1975) wskazują, że w pewnych warunkach informacje zwrotne od eksperymentatora bądź partnerów interakcji mogą zmienić sposób, w jaki podmiot opisuje siebie, nie jest jednak jasne, czy zmiany te są rzeczywiste i trwałe, czy też odzwierciedlają jedynie chwilowe reakcje na wymagania sytuacji. Co więcej, otwarcie formułowane oceniające feedbacki, jakie badani otrzymują w tych eksperymentach, prawdopodobnie rzadko pojawiają się w sytuacjach naturalnych. Wreszcie, w badaniach tych dostarcza się zwykle ludziom informacji zwrotnych o atrybutach, które nie są im dobrze znane - stąd łatwiej można wywrzeć wpływ na odnośne samooceny.

Nawet gdyby udało się wyeliminować wszystkie te ograniczenia, duża zbieżność rzeczywistych ocen obserwatorów z samoocenami podmiotu nie koniecznie musi wynikać z wpływu jednych na drugie (zob. np. Cronbach, 1995; Kenny i Albright, 1987). Przedmiotem oceny jest bowiem zarówno dla aktorów, jak i obserwatorów ta sama osoba, zatem - jeśli podzielają oni te same kryteria oceny - prawdopodobne jest, że ich sądy będą do siebie podobne. Felson (1981, za: Felson, 1985) wykazał, że podzielane w danej kulturze standardy oceny odgrywają dużą rolę w formowaniu się przekonań na własny temat. W  swoich badaniach sprawdzał on ważność ocen kolegów z klasy, nauczycieli i matek oraz oficjalnych ocen i wyników testów na samooceny zdolności szkolnych dzieci. Badani mogli zatem internalizować odzwierciedlone oceny innych lub polegać na kulturowo uznawanych za obiektywne miarach swoich zdolności. Te drugie okazały się znacznie lepszymi predyktorami ich autowizerunków. Wyniki te pokazują, że oparta na normach kulturowych autopercepcja może być ważnym czynnikiem w procesie kształtowania się postaw odnośnie własnej osoby wówczas, kiedy istnieją zinstytucjonalizowane („oficjalne”) wskaźniki, takie jak na przykład stopnie w szkole, pozwalające oszacować dane atrybuty. To z kolei wskazuje na istotny - ale nie bezpośredni - wpływ ważnych innych: nauczyciele mogą oddziaływać na samooceny uczniów, ponieważ mają uprawnienia do wystawiania im ocen. Ich wpływ bierze się jednak raczej z kontroli stopni, które uczniowie wykorzystują do samooszacowań własnego wykonania, niż z bezpośredniej komunikacji między nimi a tymi uczniami. Podobnie u sportowców (Felson, 1981) istotną rolę odgrywać może pozycja zajmowana przez nich w „oficjalnym” rankingu.

Inną przyczyną artefaktualnej zgodności samoocen aktora i ocen obserwatorów może być zjawisko opisywane w literaturze przedmiotu jako tzw. efekt fałszywego konsensusu (false consensus effect - por. Ross, Greene i  House, 1977), który zdefiniować można jako generalną tendencję ludzi do zakładania, że inni zachowują się i myślą w podobny sposób, a zatem podzielają także ich opinie i przekonania na temat własnej osoby. Efekt taki nasilać może się wobec niedostępności informacji dotyczących rzeczywistych ocen ważnych innych (Felson, 1989).

W spostrzeganiu społecznym dużą rolę odgrywać może także reguła wzajemności. Na przykład badani w eksperymentach analizowanych przez Kenny'ego i  DePaulo (1993) mieli tendencję do zakładania, że wrażenie wywierane na nich przez osoby, z  którymi mieli do czynienia, było przez nie odwzajemniane w znacznie większym stopniu, niż naprawdę miało to miejsce. Ta skłonność do zakładania relacji wzajemności może w niektórych przypadkach zwiększać zbieżność rzeczywistych i odzwierciedlonych ocen innych. Ludzie mogą bowiem posługiwać się swoimi wrażeniami o partnerach interakcji jako przewodnikiem dla szacowania ocen samych siebie w oczach tych partnerów. Jeżeli badani zakładają istnienie wzajemności i wzajemność rzeczywiście ma miejsce, wówczas ich sądy będą wydawać się bardziej trafne (por. Tagiuri, Blake i Bruner, 1953; Kenny i in., 1987).

Z przeglądu licznych badań dotyczących zbieżności między rzeczywistymi ocenami ważnych innych (zwłaszcza przy wykluczeniu opisanych powyżej przyczyn artefaktów) a samoocenami podmiotu wynika, że nie jest ona wysoka i dotyczy jedynie niektórych wymiarów (por. np. Shrauger i Schoeneman, 1979).

Zgodność między ocenami aktora i obserwatorów wydaje się wzrastać wraz ze stopniem znajomości między nimi (Norman, Goldberg, 1966; Passini, Norman, 1966; Taft, 1966; Funder i Colvin, 1988; Paunonen, 1989; Watson i Clark, 1991; Stinson i Ickes, 1992; Borkenau i Liebler, 1993).Prawdopodobnie dzieje się tak dlatego, że obserwatorzy dobrze znający daną jednostkę mają dostęp do bardziej zróżnicowanych i  reprezentatywnych informacji na jej temat. Zachodzi także między nimi opisywany przez Swanna (1994; McNulty i Swann, 1987; por. też. Goffman, 1981) proces negocjowania własnych tożsamości, w którym z jednej strony aktor odzwierciedla oceny obserwatora, z drugiej zaś - aktywnie na te oceny wpływa, modyfikując je w  kierunku zgodnym z ukształtowanym uprzednio własnym autowizerunkiem.

Co prawda pewne wyniki badań wskazują, że także osoby znające aktora w bardzo niewielkim stopniu, a zatem formułujące sądy o nim na podstawie wyraźnie ograniczonych informacji, mogą spostrzegać go w sposób relatywnie zgodny z jego autopercepcją (Norman, Goldberg, 1966; Albright, Kenny, Malloy, 1988; Paunonen, 1989; Watson, 1989; Kenny, Horner, Kashy i Chu, 1992; Borkenau i Liebler, 1993), ale ma to miejsce jedyne wówczas, gdy przedmiotem oceny są cechy łatwo obserwowalne (Ambady i Rosenthal, 1992; por. też Funder i in., 1988).

Natomiast w miarę duża zgodność w szacowaniu rozmaitych (w tym także kluczowych) wymiarów osobowości pojawia się dopiero wtedy, kiedy oceniający dobrze znają ocenianych (McCrae i Costa, 1987). Może się zdarzyć nawet tak, że obserwatorzy dobrze zaznajomieni z aktorem, a zatem mający sposobność przyglądania się mu w różnych klasach sytuacji, a jednocześnie mniej narażeni na rozmaite deformacje o podłożu emocjonalno-motywacyjnym, formułować będą trafniejsze - w porównaniu z wiarygodnymi kryteriami zewnętrznymi - sądy na jego temat, niż on sam. Na przykład w studium Johna i Robinsa (1994) obserwatorzy, którzy jednocześnie wykonywali to samo zadanie, oceniając kompetencje innych uzyskiwali wyższy stopień zgodności z ocenami sformułowanymi przez grupę przetrenowanych i doświadczonych psychologów (prowadzących sesję assesment center), niż wówczas, gdy oceniali samych siebie. Nieco niższa (ale ciągle statystycznie istotna) trafność samooszacowań wynikała zarówno z ich zawyżania, jak i - rzadziej występującego - zaniżania.

Próba podsumowania rezultatów eksperymentów i badań dotyczących spostrzegania siebie i innych z punktu widzenia założeń interakcjonizmu symbolicznego musi prowadzić do konkluzji, że założenia te przystają do rzeczywistości jedynie w umiarkowanym stopniu. Uzależnienie prywatnej autokoncepcji jednostki od sądów ferowanych na jej temat przez obserwatorów i partnerów interakcji nie jest ani tak powszechne, ani tak głębokie, jak to zakładali główni przedstawiciele tego nurtu. Choć internalizacja odzwierciedlonych ocen ważnych innych może odgrywać znaczącą rolę w  samopoznaniu podmiotu, zwłaszcza w trakcie wczesnych faz jego rozwoju, kiedy nie dysponuje on jeszcze wykrystalizowanym i stabilnym autowizerunkiem, w  nader licznych sytuacjach aktywnie wpływa on na obraz siebie w oczach innych, pełniąc funkcję architekta otaczającej go rzeczywistości społecznej.

Jednocześnie warto podkreślić, że wpływ rzeczywistych ocen obserwatorów na autopercepcję aktora jest znacznie mniejszy, niż wpływ ocen odzwierciedlonych. Taki stan rzeczy wynika zarówno z opisanych w tym rozdziale licznych deformacji, pozostających w służbie przede wszystkim motywu egotystycznego i/lub sprzyjającego konfirmacji samowiedzy, jak i  z  powszechnych barier zakłócających efektywną komunikację między podmiotem a oceniającym go audytorium.

O jego tradycjach i rozwoju zob. np. Stryker, 1987

Badania Felsona z 1981 roku wskazują ponadto, że bariery komunikacyjne mogą występować nawet wtedy, gdy rutynowo dostarczane są specyficzne feedbacki mające na celu korygowanie błędów oraz utrwalanie zachowań skutecznych, gdyż nie muszą one zawierać wystarczających informacji dla odzwierciedlenia rzeczywistych ocen ważnych innych.

Natura złych wieści zaraża mówcę

Z badań Felsona (1981) wynika jednak, że feedbacki otrzymywane od przyjaciół i innych bliskich osób bywają spostrzegane jako mniej wiarygodne, ponieważ podmiot zakłada, że mogą one być tendencyjne, pozbawione obiektywizmu i w związku z tym zawierać oceny przesadnie pozytywne.

W studium Felsona (1980) rzeczywiście przekazywały one część tych informacji osobom ocenianym, ale jednocześnie utrzymała się pozytywno-negatywna asymetria komunikacyjna. To znaczy, że nawet za pośrednictwem osób trzecich do podmiotu dociera znikoma ilość niekorzystnych sądów formułowanych na jego temat. Ludzie są bowiem generalnie niechętnie nastawieni do przekazywania innym złych wiadomości (por. też Tesser i Rosen, 1975).

Przynajmniej w sytuacji, kiedy mamy do czynienia z osobami o typowej - to jest raczej wysokiej - samoocenie. W przypadku osób o niskim globalnym samowartościowaniu mogą pojawić się odchylenia od modelu, związane ze szczególną nieufnością w stosunku do otrzymywanych ocen pozytywnych.

Ponieważ większość osób posiada raczej wysoką samoocenę, zarówno motyw egotystyczny, jak i konfirmacyjny prowadzą do podobnych rezultatów (relatywnego zawyżania samoocen).

Tzn. percepcji tego, jak spostrzegają go inni (Kenny i DePaulo, 1993)

Wyniki niektórych przytaczanych tu starszych badań nie opierają się na testach istotności statystycznej.

W tym samym badaniu zaobserwowano także wyraźnie efekt projekcji lub fałszywego konsensusu (por. Ross i wsp., 1977) opisany w dalszej części tego paragrafu.

Wyniki niektórych badań wskazują także, że badani przypisują sobie wyższe natężenie cech trudno obserwowalnych, podczas gdy obserwatorzy i partnerzy interakcji oceniają ich wyżej na wymiarach wyrazistych z  ich perspektywy, a więc łatwych do zaobserwowania (Funder, 1980; Funder, Colvin, 1997).

Rzeczywiste

oceny innych

Odzwierciedlone

oceny innych

Samooceny

(prywatny autowizerunek)

I postulat Kincha

II postulat Kincha

III postulat Kincha

Rys.1. Interakcjonizm symboliczny sformalizowany w postaci trzech postulatów Kincha (opracowanie własne na podstawie: Kinch, 1963).

rzeczywiste oceny innych

pozytywna komunikacja

negatywna komunikacja

informacje czerpane np. z komunikacji niewerbalnej

Goffmanowskie wrażenie wywołane (given off)

odzwierciedlone oceny innych

ścieżki reprezentujące stopień,

w jakim obserwator komunikuje

to, co rzeczywiście myśli

o ocenianej osobie

ścieżki reprezentujące stopień,

w jakim oceniany wierzy,

że komunikat obserwatora

odzwierciedla jego

rzeczywistą ocenę

Rys. 2. Wpływ komunikacji na odzwierciedlanie ocen (na podstawie: Felson, 1980).



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
~$terakcjonizm symboliczny poznawanie siebie
POSTRZEGANIE SIEBIE, pedagogika
FUNKCJONOWANIE POZNAWCZE, Studia Pedagogiczne, Psychologia ogólna
Świadomość samego siebie, Pedagogika, Resocjalizacja, Komunikacja
konspekt poznawanie liczby 6, pedagogika, metodyka zintegrowanej edukacji wczesnoszkolnej
Psychologia poznawcza, Kurs Pedagogiczny, Sesja 5
Style poznawcze, Psychologia,Pedagogika-studia
Krakowiak Robert - Wycieczka w głąb siebie, pedagogika
WTS Interakcjonizm symboliczny a komunikacja w sieci, Współczesne teorie socjologiczne
PROCESY POZNAWCZE, Różne pedagogika
Cele poznawcze, Studia Pedagogiczne, scenariusze
rozwoj poznawczy-poprawiony, Pedagogika, rozwoj poznawczy
9, Społeczeństwo jako proces Interakcjonizm symboliczny Koncepcje roli Etnometodologia
poznawanie ucznia, pedagogika
3. Teoria interakcjonizmu symbolicznego, mikrostruktury
mikrostruktury - teoria interakcjonizmu symbolicznego grupy społecznej, Socjologia mikrostruktur spo
Scen. Poznawanie siebie i świata. Pojęcia matematyczne w grupie mieszanej, scenariusze do przedszkol
Interakcjonizm symboliczny, Interakcjonizm symboliczny

więcej podobnych podstron