codzienność, Ponowoczesne świętowanie, Ponowoczesne świętowanie / 18 grudzień 2007


Ponowoczesne świętowanie / 18 grudzień 2007
Michał Buchowski

0x01 graphic

Powszechna jest dziś opinia, że społeczeństwa przenicowane kulturą Zachodu, podzielają linearne poczucie czasu. Polega to m.in. na tym, iż ich przedstawicielom historia jawi się jako niepowtarzalny ciąg zdarzeń, poprzez które świat zmierza nieuchronnie ku jakiemuś celowi, a ruch ten najlepiej charakteryzuje słowo "postęp".

Owo linearne postrzeganie czasu jest - jak uważają zwolennicy tej teorii - zjawiskiem dość świeżym. Argumentują, że do czasu renesansu i odkryć geograficznych, narodzin kapitalizmu i nauki, Europejczycy i im pokrewni mieli postrzegać czas jako cykliczny, zaś historię traktowali w sposób „tradycjonalistyczny” - taki, w którym teraźniejszość jawi się jako oczywista i odwiecznie taka sama, poniekąd dreptająca w miejscu. Francuski antropolog, socjolog i filozof, Claude Lévi-Strauss, zestawiając dwa sposoby postrzegania czasu, powiada nawet, że społeczeństwa pierwotne są „zimne” - żyją poniekąd bez historii i poza historią; natomiast społeczeństwa Zachodu są „gorące”, a zatem uwikłane są w historię oraz świadome zmienności świata.
Nie do końca zgadzam się z tymi poglądami. Dlaczego? A choćby z powodu świąt. Jeśli w naszych rozważaniach o postrzeganiu czasu uwzględnimy judeochrześcijańską ideę nieuchronnego nadejścia Mesjasza lub Sądu Ostatecznego, to natychmiast nasuwa się pojęcie teleologii, a więc swoistej „celowości” wypadków, czyli jakiejś wersji linearnego poczucia czasu. Już to osłabia tezę o wyłącznie cyklicznym odczuwaniu czasu w kulturach tradycyjnych, preindustrialnych. Wszak, według relacji kronikarzy, „Milenijne” oczekiwanie końca świata na progu drugiego tysiąclecia było o wiele bardziej intensywne niż na progu trzeciego (kiedy to spokój zakłócał jedynie strach przed utratą danych w komputerach, spowodowaną zakłóceniem pracy ich zegarów). Z kolei słuszność poglądu o linearnym poczuciu czasu nas samych i nam pokrewnym podważa moim zdaniem sposób, w jaki spędzamy każdy kolejny rok naszego życia. Jest on w dużej mierze regulowany powtarzającymi się wydarzeniami, które wytwarzają wrażenie cykliczności.

Przytoczmy kilka najważniejszych w życiu przeciętnego Polaka corocznych wydarzeń, znaczących jego bycie w świecie. Nowy Rok z następującym po nim karnawałem (dawniej zapusty), tłusty czwartek, Walentynki (które prawie na dobre wyparły Dzień Kobiet), Wielkanoc, triduum majowe (1 maja, 3 maja, 8 maja i wplecione w to weekendy), urlop, Wszystkich Świętych, Andrzejki, św. Mikołaj i prawdziwe ŚWIĘTA, czyli Boże Narodzenie. Naprawdę można odnieść wrażenie, że w Polsce są trzy rodzaje czasu: przed świętami, święta i po świętach. A pomyślmy, że do tego dochodzą jeszcze bardziej indywidualne okazje w rodzaju imienin, urodzin i rocznic pierwszych pocałunków, ślubów, rozwodów, czy odejścia najbliższych do wieczności. No a jest przecież cykliczność narzucana przez wszelkiego rodzaju media... Wszak wiadomości telewizyjne i radiowe, pierwsze strony dzienników i tygodników niezmiennie zaczynają się podobnie i wystarczy przywołać hasła, by w każdym z nas wywołać określone obrazy: początek roku, święta kościelne, rocznice wybranych powstań, strajków sierpniowych, wybuchu wojny, odzyskania niepodległości, czy śmierci wybitnych osobistości. Przywołajmy dodatkowo np. nagłówki z „Twojego Stylu”, czy „Wysokich Obcasów”: „Nadchodzi wiosna, pomyśl więc o bardziej zwiewnych strojach i lekkich butach...”, „Lato tuż, tuż, zadbaj więc o swój ogródek i nie zapomnij kupić bikini przed wylotem na wczasy do ciepłych krajów...”, „Jesień za pasem, a Ty wciąż nie zadbałeś o docieplenie domu”. I wreszcie sakramentalne: „Zbliżają się święta, pomyśl o bliskich, weź kredyt w banku i wybierz się do supermarketu”. Nawet gdy spacerujemy ulicami miast, to sezonowość wystroju witryn sklepowych narzuca podobne wyobrażenie periodyczności.

Powyższe argumenty przekonują, iż cykliczność czasu jest istotną ramą naszego życia. Jesteśmy wręcz niewolnikami powtarzalności. Jednakże w tym całorocznym obiegu świata okres Bożego Narodzenia zajmuje miejsce szczególne. Jest - co nie wynika wcale z liturgii Kościoła - obchodzony najbardziej uroczyście. I to nie tylko w świecie chrześcijańskim. Dlaczego tak się dzieje?
Zacznijmy od argumentu astronomiczno-historycznego. Niektórzy dowodzą, iż Boże Narodzenie przypada na okres przesilenia zimowego. Rozciąga się ono na okres od św. Mikołaja (6 grudnia) do Trzech Króli (6 stycznia). Rozbieżność w datach uznawanych za początek „wzrostu Słońca” wynika z metod obserwacji i z różnic w wędrówce Słońca po nieboskłonie na wschodzie i zachodzie. Dlaczego jednak, mimo różnych faktycznych dat przesilenia, uznano, że związane z nim
Boże Narodzenie należy wyznaczyć akurat na 25 grudnia? Jedną z prawdopodobnych odpowiedzi, poza egzegezą chrześcijańską, jest ta, iż nowe święto miało zastąpić obchodzone właśnie w tym dniu w Rzymie (od 274 r. n.e.) niezwykle popularne święto Dies Natalis Solis Invicti, a więc Dzień Narodzin Niezwyciężonego Słońca.
Jeśli ta hipoteza jest prawdziwa, to metoda adaptacji świąt dawnych do kalendarza nowej religii okazała się w pełni skuteczna. Ta sama uwaga odnosi się do Słowiańszczyzny, na terenie której nowa, chrześcijańska wiara zaczęła się upowszechniać ok. X wieku. Wiele wskazuje na to, że chrześcijańska interpretacja czasu Bożego Narodzenia nałożyła się na prasłowiańskie obchody związane z zimową porą. Miały one wielorakie znaczenie, choć przede wszystkim wegetacyjne i... zaduszne. I tak na przykład odradzanie się Słońca wiązało się z motywem rolniczym. Z kolei wątek zaduszny długo wyrażał się w wierzeniach ludowych, zgodnie z którymi w czasie przesilenia dusze zmarłych przychodzą z zaświatów i przebywają z bliskimi. Reliktem tego wierzenia jest prawdopodobnie pusty talerz pozostawiany przy wigilijnym stole. Także dla duchów pozostawiano uchylone okna, zapraszano je do stołu, zostawiano dla nich okruchy opłatka lub jedzenia na stole. Również niektóre potrawy są pozostałością kultu zmarłych: groch, kutia i mak to dania żałobne, podawane niegdyś w czasie styp. By przybyłych dusz nie znieważyć, w tym okresie nie można było np. pluć lub wylewać pomyj. By ich nie zranić, należało ostrożnie używać ostrych narzędzi. Splatanie rzeczy mogło dusze uwięzić. W ogóle był to okres wróżebny, a Gody - dni między Bożym Narodzeniem i świętem Trzech Króli - przepowiadały pomyślność w poszczególnych miesiącach. Z wyciąganych wtedy spod obrusa źdźbeł siana prorokowano na temat zamążpójścia (zielone źdźbło wróżyło rychłe wesele, a kruche staropanieństwo). Nie należało niczego pożyczać, aby przypadkiem szczęście nie wyszło na dobre z domu. Płatano też sobie figle.
Cała ta mnogość wierzeń wskazuje na nadzwyczajność czasu Godów, która pociągała za sobą działanie sił tajemnych, co wymagało niecodziennych zachowań, przestrzegania zakazów i nakazów. Świadczy też o pozachrześcijańskich, prasłowiańskich warstwach święta, które wkomponowały się w religijną wykładnię.
Idea święta ma więc źródło w tradycji łacińsko-rzymskiej, a obrzędowość po części prasłowiańską i pogańską... A jej drobniejsze elementy, choćby swojska choinka? Po raz pierwszy pojawiła się ona w Niemczech w XVI w. W Polsce jako pierwsi przyjęli ją - dopiero w XIX wieku - mieszkańcy Polski zachodniej, szczególnie mieszczanie. Wzorem byli dla nich ewangeliccy kupcy. Jest więc choinka zwyczajem nie tylko niemieckim, ale i przez kacerzy przywleczonym... Zresztą, jeśli zastanowić się nad pomarańczami, tak niezbędnymi w niejednym domu w czasie Bożego Narodzenia, to wyobrażenie o odwieczności tradycji natychmiast się rozwieje.

Mimo wszystko jest jednak Boże Narodzenie świętem przede wszystkim chrześcijańskim i jako takie jest obchodzone. Opisane powyżej odległe czasowo i przestrzennie korzenie tego święta dziś zyskały już znaczenie religijne. Chociaż... Obserwatorzy dzisiejszego świętowania wskazują na nowe zagrożenie dla owej religijnej wykładni - na komercję. Zagrożenie płynie zatem nie ze strony pogaństwa, ale neopogaństwa. Święta bożonarodzeniowe stały się - jak alarmują zaniepokojeni apologeci sakralnego wymiaru święta - wielkim potlaczem, ceremonialną wymianą darów, handlowym eldorado. Motywy religijne zeszły w cień, stały się tylko pretekstem dla zwyczajowego napędzania koniunktury gospodarczej. Boże Narodzenie przekształciło się w święto społeczeństwa konsumpcyjnego. Zaczyna się ono na długo przed 25 grudnia i bynajmniej nie dopiero w dzień  św. Mikołaja. Domy towarowe stają się odświętne już w listopadzie. A przybycie Mikołaja obładowanego prezentami jest ważniejsze od narodzenia Jezusa przynoszącego światu zbawienie.
Jeśli dzieje się tak naprawdę, to jest to niewątpliwie znak czasu. Skoro konsumpcja jest miarą człowieka ponowoczesnego, to nie może dziwić, iż wpisuje się ona w jego konstytucję, w tym w ten jej aspekt, który wciąż kojarzony jest z sakralnością. Co więcej, konsumpcja zostaje uświęcona i zwrotnie potęguje znaczenie święta. To kolejny element, który wpisuje się w ciąg faktów - od starożytnych, chrześcijańskich i słowiańskich wierzeń solarnych począwszy - sprawiających, iż okres Bożego Narodzenia odgrywa szczególną rolę w naszym dorocznym kalendarzu. Z kolei ów cykliczny kalendarz - i tu wracamy do początku wywodu - staje się dla nas ostoją dla naszej egzystencji w zmieniającym się świecie. Zmienia się wszystko, ale następny rok przeżyjemy w podobnym rytmie. A Boże Narodzenie znów będzie jego kluczowym punktem. Będziemy mogli na nowo zrealizować swe konsumpcyjne pragnienia...
Tradycyjna duchowa wykładnia święta splata się z duchem i istotą naszych czasów. Razem wkomponowują się w pozór cyklicznej stałości, która pozwala nam zawsze oczekiwać na przybycie Boga. Tyle tylko, że dla jednych jest nim Zbawiciel, a dla innych Mikołaj, będący kimś w rodzaju złotego cielca. Jest też on dla wielu zarówno jednym, jak i drugim - w jednej osobie.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
codzienność, Nauki z białą brodą, Nauki z białą brodą / 06 grudzień 2007
codzienność, Horoskop dla lenia, Horoskop dla lenia / 27 grudzień 2007
maska OP-1M pakiety 18.04.2007 r, wojskowe, Chemiczne
maska OP-1M pakiety 18.04.2007 r, wojskowe, Chemiczne
grudzień 2007, PRZEDSZKOLNE, 3-latki
codzienność, Pytania wierszem, Pytania wierszem / 01 wrzesień 2007
codzienność, Osobliwości osobowości, Osobliwości osobowości / 18 marzec 2008
kk, ART 54 KK, Postanowienie z dnia 18 października 2007 r
codzienność, Osobliwości osobowości, Osobliwości osobowości / 18 marzec 2008
kk, ART 54 KK, Postanowienie z dnia 18 października 2007 r
maksymalne stawki za 1 km przebiegu pojazdÓw grudzien 2007 poprawiony
wyklad 3 18.10.2007, Administracja UŁ, Administracja I rok, Teoria organizacji i zarządzania, Teoria
maksymalne stawki za 1 km przebiegu pojazdÓw grudzien 2007 poprawiony
po co żyję, Dobre postanowienia na nowy rok, Dobre postanowienia na nowy rok / 31 grudzień 2007
rodzina, Autonomia i wspólnota, Autonomia i wspólnota / 12 grudzień 2007
Matura120(2007podstawowy)probna, Matura 120 (podstawowy) - grudzień 2007
miłość przyjaźń, Ich dwoj1, Ich dwoje / 14 grudzień 2007

więcej podobnych podstron